Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
B O L E S Ł A W
J
Ó
Z
E
F
P
Ż Y C IE
K U S IŃ S K I
I Ł
I
S
U
C Z Y N Y
D
S
K
I
B IB L JO T E C Z K A
R E Z E R W IS T Y
BO LESŁAW
J Ó
Z
E
F
P
■
ż y c i e
N r.
1
K U S IŃ S K I
I Ł
S
U
D
S
K
I
■
i c z y n y
NAKŁADEM
ZARZĄDU
GŁÓW NEGO
Z W IĄ Z K U
W A R S Z A W A
19
3 4
R E Z E R W IS T Ó W
313420
Z a rz ą d G łów ny Z w iązku R ezerw i­
stów p rz y stę p u je do w y d a w an ia „B ib lio ­
teczki R ezerw isty 11, m a ją c e j n a celu do ­
starczen ie m a te rja lu d la re fe re n tó w o r­
gan izacy jn y ch ,
w ychow ania
o b y w atel­
skiego i t. p. poszczególnych K ół Z. R. lub
też do w spólnego czy tan ia n a z e b ra n ia c h
rezerw istów .
P ie rw sz a książeczk a te j bibljoteczki
m ów i o życiu i czynach Jó z efa P iłs u d ­
skiego.
N iech
będzie
h o łd em żo łn ie rsk im
ona
sk ro m n y m
a rm ji re z e rw o w e j
d la sw ego ukochanego W odza.
ZARZĄD GŁÓWNY
ZWIĄZKU REZERWISTÓW.
Zanim p rzejdziemy do om ów ienia życia i czynów W odza
N aro du Józefa Piłsudskiego, pow inniśm y p rzedewszystkiem
uprzytom nić sobie ogrom pracy, j aki m am y za sobą w walce
0 wolność, m usim y sięgnąć pam ięcią wstecz do okresu po
ostatnim rozbiorze Polski. Cały ten okres od 1795 r. aż do
ostatniego zwycięstwa w 1920 ro k u był jed n ą w ielką, krw aw ą
m ęk ą, krw aw em zm aganiem się naro d u polskiego z jarzm em
niewoli, z tyran j ą zaborców.
Po pow staniu Kościuszkowskiem, po w ielkiej daninie
krw i, złożonej przez setki i tysiące legjonistów D ąbrowskiego
1 żołnierzy księcia Józefa Poniatow skiego w w ojnach, prow a­
dzonych przez N apoleona I, w reszcie po nieudanych pow sta­
niach w latach 1831 i 1863, przecierpieliśm y tyle ud ręk i i tyle
prześladow ań, ja k żaden n aró d n a świecie.
Iluż to najlepszych synów Polski cierpiało w k azam a­
ta ch i w ięzieniach za w alkę o podtrzym anie ducha naro d o ­
wego, za w alkę o w yzwolenie w łasnego narodu, ilu ginęło na
szubienicach, albo szło n a w ygnanie w tajgi Sybiru, do Kufr
szteinu? Pędzono ich tam k n u tam i kozackiem i. Krwią ser­
deczną znaczyli całą tę ciernistą drogę. Cierpieli głód i nę­
5
dzę, cierpieli katusze, a wsz\^stko po to, by Polska była w olna.
Iluż to ich um ierało z im ieniem Polski na ustach? Im ię Pol*
ski było dla nich tym kojącym talizm anem , który spraw iał,
że katusze, cierpienia i m ękę całego swego życia znosili bez
szem rania.
Inni znów, nie mogąc działać w Polsce, unikając prze­
śladowań, em igrow ali zagranicę poto, aby rów nież pracow ać
dla Polski. I wówczas rządy zaborców konfiskow ały im m a­
ją tk i i ofiarow yw ały je siepaczom, którzy w ykazali najw ięcej
potw orności i zezw ierzęcenia w w alce z polskością. Było to
szyderstwo, krw aw a iron ja ze spraw iedliw ości i z uczuć ludz­
kich, ze wszystkiego, co najlepsze. A n a ró d bezsilny, m a ltre­
tow any prześladow aniam i, znosił wszystko, myśląc ciągle
o tem, jakby się wyzwolić.
Po upadku ostatniego pow stania, po latach 1863 i 1864,.
rezygnacja i przygnębienie wzrosły. Poprzez Polskę biegła
jedynie żałosna pieśń — skarga przejm ującego hym nu K orne­
la U jejskiego: „Z dym em pożarów , z kurzem krw i bratniej,.
do Ciebie P anie bije ten głos...“. Oczekiwano wówczas ciągle
czegoś nadzw yczajnego, czegoś — co ukróci, co przerw ie tę
m ękę straszną, ja k ą n aró d przeżyw ał, oczekiwano j akiegoś
zbawcy, co przyjdzie i w yprow adzi Polskę z niewoli.
W szak zapow iadali go wieszczowie nasi, a Adam Mic­
kiewicz w skazyw ał naw et, skąd ten w ybaw ca, ten m ąż opa­
trznościowy przyjdzie, m ów ił on bow iem w yraźnie w j ednym
ze swoich utw orów : „Już ja to niejednemu mówiłem, że w tych
lasach litewskich jest tam taki kąt. którego nigdy stopa wróg? nie
deptała, na tej ziemi narodzi się przyszły zbawca Polski4*.
I w swej w izji proroczej Mickiewicz w idzi zbawcę tego*
6
ja k „n a trzech koronach stoi, a sam bez korony“. I Mickiewicz
dalej snuje domysły na tem at przyszłego w odza w utw orze
sw oim „O przyszłym w ielkim człow ieku“, ch arak tery zu jąc go:
„Będziemy wiecznie powtarzali rodakom, którzy się sposobią na
dyktatorów, a przynajmniej na wodzów naczelnych, ażeby się
nie uwodzili naśladownictwa, ażeby w Macchiawelu ani w pa­
miętnikach Cezara, Rewolucji Francuskiej lub Napoleona nie
brali jedynych prawideł postępowania. Tyle można z pewnością
przewidzieć, że nasz przyszły W ielki Człowiek, bojownik, do każ­
dego z dawnych nie będzie podobny. Jeżeli wolno dalej posu­
wać domysły, duch narodu polskiego wróży nam, że żaden ga­
tunek pizystracki i kromwelski nie przyjmie się na naszej ziemi.
Nigdy intrygant i fałszerz w Polsce popularności nie zyska.
Zdaje się, że pierwszym warunkiem przyszłego Wielkiego Czło­
wieka musi być ta szlachetność charakteru, ta serdeczność, ta
dobroduszność, która Kościuszce i Waszyngtonowi zjednała mi­
łość współczesnych i szacunek potomnych. Na tym tylko grun­
cie zasadzane wielkie talenty militarne i polityczne dojrzeć mogą
w stanie naszej atmosfery narodowej“.
Zjaw ienie się zbawcy tego zapow iadają rów nież Sło­
w acki i K rasiński oraz inni poeci. U jejski mówi o nim tak:
„Człowiek ten podbije odrazu wszystkie duchy siłą i miłością.
Będzie on miał potęgę lwa, połączoną z bezżółciowem sercem go­
łębia. Przeciw obłudzie postawi on szczerość, przeciw zawiści—
uśmiech, przeciw buntowi — spokój i pewność. Prawem mu
będzie sumienie, zespoli się z Ojczyzną. Przyjdzie ona sama do
niego, a on weźmie jako ciężar, jako krzyż poświęcenia i zapar­
cia się. I, kiedy wypełni swą misję, złoży władzę w ręce narodu,
a sam pokornie usunie się w kąt“.
Przepow iednie te u stosunkow o niedługim czasie ucie­
leśniły się w osobie Józefa Piłsudskiego.
7
M arszałek Józef P iłsu dski u ro dził się d n ia 5 g rudnia
1867 ro k u w Zułowie, m ałej wiosce w powiecie św ięciańskim.
pod W ilnem , W dom u rodziców Jego pan o w ała atm osfera
w ybitnie p a trj otyczną. Ojciec był K om isarzem Rządu, N a­
rodow ego w pow staniu 1863/64 roku, m atka, M arja, z dom u;
Billewiczów, byłą najszlachetniejszą postacią m atrony p ol­
skiej, gorąco kochającej Ojczyznę.
Pom im o represyj ze strony Moskali, ja k ie pociągnęła za
sobą działalność ojca M arszałka w pow staniu, pom im o znisz­
czenia m aterjalnego (konfiskaty, k o n try b u cja), pom im o cio­
sów m oralnych, nie ugięły się tw arde ch arak tery rodziców
przyszłego W odza. Zam knąw szy się w swoim dom u ro d zin ­
nym, rodzice M arszałka oddali się w ychow aniu swego po­
tom stwa.
Józef Piłsudski już od dzieciństw a stykał się z żyw em
w spom nieniem w alk o niepodległość Polski. W ychow yw ał
się w m iłości Ojczyzny i zdolności pośw ięcenia się, uczył się
kochać ponad wszystko wolność i Polskę, a nienaw idzieć n a ­
jeźdźców i walczyć z nim i. Od najm łodszych la t w p a ja n a
m łodem u P iłsudskiem u m iłość do T ej , „co nie zg in ęła!!!“.
Przyszedł je d n ak czas, gdy z tego p a trj otycznego gniazda
m usiało wylecieć m łode orlę, by rozpocząć swój wysoki lot bez
spoczynku, w śród niesłychanych trudności i walk, lot w śród
nocy niew oli do św iatła wolności.
Rodzice P iłsudskiego
m usieli w 1875 roku z pow odu klęsk gospodarczych
przenieść się do W ilna, gdzie oddali swego syna
do pierwszego gim nazjum rządow ego. Szkoła rosyjska i m e­
tody rusyfikacyjne zadały straszny cios m łodej duszy Jó ­
zefa Piłsudskiego! C ierpiał. Lecz w cierpieniu tem nie za­
ła m a ł się, nie ugiął, przeciw nie, ja k stal w ogniu, tak w tem
cierpieniu h arto w ała się Jego dusza, u rab ia ł się Jego ch ara k ­
ter. Nie zniechęcił się, lecz zd aw ał sobie spraw ę, że p rzede­
w szystkiem m usi zdobyć oręż do w alki życiowej, a tym orę8
żem j est w iedza — m niej sza o jej źródło — gdyż wifedza jest
je d n a i czysta, zbrukać jej nie zdo łają naw et moskiewscy sie­
pacze.
W wyższych klasach Józef P iłsudski w raz ze swym b ra ­
tem , Bronisław em , późniejszym znakom itym uczonym, pod­
różnikiem i etnografem , założył kółko sam okształceniow e,
w którem m łodzież pogłębiała swą wiedzę, przedew szystkiem
w h istorji Polski i literaturze. A jakżeż często, m ając duszę
rozśpiew aną przecudnym w ierszem Słowackiego, swym u lu ­
bionym „Beniow skim “, zapatrzony w w izję góry „Trzech
K rzyży“, w to święte dla k ażd ego P o lak a m iejsce straceń n a j­
lepszych obyw ateli, w w izję kolum ny Zygm unta, szarej W i­
sły i Grodu W aw elskiego — przeżyw ał w pam ięci dzieje N a­
ro d u i sobie w nich przyszłą rolę przeznaczał! L ecz prze­
szłość nie w raca. A rzeczywistość? Tą był M uraw jew W ie­
szatiel, łzy i nędza n arodu, m ęczeństw o unitów , niem ieckie
„ a u sro tten “, wóz D rzym ały, „H. K. T.“, był „Kraj P ryw isliń­
sk ij", — P olska zaś, w ykreślona z m apy św iata, ch ro n iła się
d o dusz „szaleńców “, „m arzycieli“, z których najw iększym
m ia ł być w łaśnie Piłsudski.
W . roku 1885 Piłsudski w yjeżdża do Ch arkow a n a u ni­
w ersytet i odrazu w p ad a w w ir pracy konspiracyjnej w śród
stu d ju jącej tam m łodzieży polskiej. W krótce jed n ak za
u d ział w rozruchach n a uniw ersytecie zostaje z niego wy­
dalony.
Z C harkow a pow raca Piłsudski do W ilna i zaczyna kon­
tynuow ać w śród m łodzieży w ileńskiej rozpoczętą pracę. Nie­
długo było m u je d n ak sądzon e im przewodzić, zostaje bowiem
razem z b ratem i w ielu przyw ódcam i młodzieży aresztow any
9
w podejrzeniu o projektow any zam ach terorystyczny na cara
i skazany a dm inistracyjnie na 5-letnie zesłanie n a Syberję..
Był to najw yższy na owe czasy w ym iar kary adm inistracyj­
nej . W zaran iu swej m ło dości, liczył bow iem w tedy 19 lat
życia, przechodzi etapy zesłań, początkow o wywieziony do
K ryńska nad Leną, a następnie do Tunki.
Na Syberji k ry stalizu ją się m łodzieńcze m arzenia i po­
ryw y przyszłego W odza. W śród p racy naukow ej, przep la­
tanej polow aniam i w stepach i tajgach syberyjskich, p o d
w pływ em tej potężnej w swym bezkresie i dzikości przyrody,,
w ykuw ają się ideały przyszłego Męża, rzeźbi się Jego spiżowy
charakter. Nie trafił doń tam „dyskusyjny“ i „pryncypialny“, teoretyczny rew olucjonizm rosyjski, nie zachwycił Go
w schodni nihilizm i anarchizm w spółtow arzyszy — zesłań­
ców Rosjan, przeciw nie, w łaśnie tam postanow ił swe ideały
wolnościowe w czyn w prow adzić i jak o cel swego życia o b rał
służbę Ojczyźnie, by przyczynić się do w yrw ania jej z p ęt
niew oli; nie przypuszczał w tedy, że nie „przyczynić“ się tyl­
ko — lecz stworzyć W olną i N iepodległą Polskę przypadnie
m u w udziale.
W ciągu pięciu lat zesłania n a Syberji pogłębia swą w ie­
dzę, by po pow rocie do k ra ju być jak n ajlep iej przygotow any
do w alki o wolność, k tó rą podjąć się zdecydował. Był m ło­
dzieńcem, gdy w yjeżdżał na Syberję, w rócił mężem groźnym
dla wrogów, potężnym siłą swego ducha i umysłu.
Po przybyciu do k raju , gdy ro zejrzał się i poznał sto­
sunki, stw ierdżił ze zgrozą i przerażeniem oportunizm , godze­
nie i stosow anie się rodaków n a istniej ący stan rzeczy. Dą­
żenie do osiągnięcia ja k najw iększych korzyści osobistych —
oto, co cechowało ówczesne społeczeństwo.
10
Piłsudski, który na sztandarze swym n ap isał wielkie
hasło „W alka, tru d i poświęcenie się“, nie znalazł dostatecz­
nego oddźw ięku w społeczeństwie. P atrzan o n a niego, ja k
na szaleńca, który naw ołuje do w skrzeszenia Tej, k tó ra już
daw no um arła, której cień naw et niebezpiecznie jest wywo­
ływać. bo za to grozi więzienie, k ato rg a i śm ierć z ręk i kata.
Nie spodziew ając się poparcia od w arstw przodujących,
w arstw posiadających, zw rócił się do ro botnika polskiego,
słusznie sądząc, że on w swej prostocie najgoręcej czuje,
a, nie m ając nic prócz życia i wolności do stracenia — chętnie
te ofiarę n a ołtarzu Ojczyzny złoży.
Ja k N aczelnik Kościuszko w 1794 roku, zwróciwszy się
d o chłopów i przybraw szy chłopską sukm anę, zaznaczył rów ­
ność obyw atelską w ofiarnej służbie dla ojczyzny, tak Józef
P iłsudski zw rócił się do robotników , albow iem w idział w nich
siłę i ofiarność — środki do skutecznej w alki z w rogam i o zdo­
bycie niepodległości N arodu.
Nie znalazłszy dla siebie w istniejących w tedy ugrupo­
w aniach politycznych odpow iednika ideowego, w ybitnie przy­
czynia się do pow stania w 1893 ro k u organizacji robotniczej
pod nazw ą „Polska P a rtja Socjalistyczna“, k tó ra oprócz h a ­
seł dotyczących kw estyj socjalnych n a czele swego program u
postaw iła zdobycie wolności i niepodległości dla zjednoczo­
nej Polski.
Nie zaw iódł się P iłsudski n a zapom nianym i upośledzo­
nym ludzie polskim , robotniku i chłopie, znalazł oddźw ięk
w ich sercach, zdobył ich tw arde spracow ane ręce, ich dusze,
tęskniące do wolności politycznej, k tó ra jedynie może sprzy­
jać w alce socjalnej.
: Jakkolw iek z nieliczną grupką ludzi w ziął się do pracy,
U
to je dnak organizacja szybko się rozw ijała. P iłsu dski, odczu­
w ając potrzebę budzenia ducha w społeczeństw ie przez sze­
rzenie haseł niepodległościowych, zak ład a w L ipniszkach n a
Litw ie d ru k arn ię dla pism a „R obotnik“, które ja k o organ
P. P. S. rozchodzi się po całym k raju , naw ołując do otrząśnięcia się z letargu, do organizow ania się i gotow ania do w alki.
— „Polski w ym odlić ani wyszachrow ać nie da się. Ją
trzeba krw ią własną w yw alczyć“ — oto jest zasadnicze h asło
tego pism a i Piłsudskiego, gdy redagow ał „R obotnika44.
Zarów no organizacj a, ja k i pismo, wobec haseł, rzu ca­
nych w naród, spotkało się z oburzeniem „trzeźw o myślące-'
go“ społeczeństw a. Lecz P iłsudski nie zrażał się tem, z g ar­
stką oddanych Mu przyjaciół konsekw entnie dążył do wy­
tkniętego celu, w brew woli w ielkiej uprzyw ilejow anej
i „uśw iadom ionej“ części społeczeństw a. Szło m u to opornie.
P raca ta jed n ak plon swój w ydała. O rganizacja zyskiw ała
coraz więcej zw olenników, staw ała się coraz silniejszą, a tem
sam em groźniejszą dla wrogów i dla swoich, zm uszając do­
tychczas bierne społeczeństw o polskie do zbudzenia się z le­
targu, sięgnięcia do skarbnicy D ucha N arodu, szukania no­
wych dróg dla bytu Polski i jej niespożytych sił...
P ow stają nowe odrodzeńcze p rąd y w liistorjozofji i lite­
ratu rze polskiej. Uczeni historycy polscy zastanaw iaj ą się
coraz więcej nad tem, czemu Polska upadła. Żerom ski, W ys­
piański, Strug i inni u d erzają w m ocny spiżowy ton uczucia
polskiego, głosząc konieczność rychłego nadejścia m om entu,
gdy trzeba będzie przejść od rom antycznych wzlotów' do w al­
ki orężnej wręcz, od tęsknot sentym entalnych do czynów...
Lecz w łaśnie, gdy P iłsudski budził N aród ze snu nie­
woli i w podziem iach k onspiracji żagwią „R obotnika“ ro zp a­
12
la ł serca i um ysły do w alki orężnej z najeźdźcą
Ojczyzny — p raca Jego została nagle przerw ana.
o wolność
W ro k u 1900 ta jn a d ru k a rn ia „R obotnika“ została w y­
k ryta, a Piłsudskiego aresztow ano i osadzono w X paw ilonie
Cytadeli w arszaw skiej, sk ąd został następnie przew ieziony
do P etersburga. Jed n ak nie ginie rozpoczęte dzieło, p ro w a­
dzą je dalej dotychczasowi w spółtow arzysze pracy.
W ielki był już wówczas au to ry tet Piłsudskiego, zarów no
w szeregach sam ej P. P. S., ja k i w całej Polsce. P raw da,
społeczeństw o nie znało go. W łaściw ie nie znało go osobiście
wielu, wielu członków i sym patyków ru ch u pepesowskiego,
nie znały go dotychczas w ładze zaborcze. Ale au to ry tet W o­
dza kospiracyjnego organizacji, rozw ijającej się coraz sze­
rzej i tężejącej w swojej mocy i odporności, był tak wielki,
że w yw oływ ał blady strach u ówczesnych w ielkorządców car­
skich w Polsce i w Piotrogrodzie, o czem św iadczą wymownie
pozostałe po zaborcach i przechow yw ane w państw ow ych
archiw ach rap o rty i m em orjały g enerał - g u b ern ato ra w ar­
szawskiego, oberpolicm ajstra w arszaw skiego, gubernatorów
kaliskiego i piotrkow skiego, ochrany i t. p.
W polskiem zaś społeczeństw ie zdobył już wówczas
P iłsudski dla siebie i swojej pracy duży k a p ita ł m oralny.
J a k w ielki był już wówczas au to ry tet Piłsudskiego, ilu ­
stru je fa k t w ykradzenia Go ze szpitala św. M ikołaja w Pe­
tersburgu. U rok jego pracy i nim b boh aterstw a Jego postaci,
jako sym bolu w ielkiej idei w alki n aro d u o swoje p raw a do
bytu sam odzielnego i uporczywego zm agania się nikłem i
środkam i z przepotężnym wrogiem, jed n ały Mu naw et ludzi
obcych obozów politycznych, w zbudzały żywy oddźw ięk
w spółdziałania w śród silniejszych jednostek dem okracji ro­
syjskiej. Ludzie pośw ięcali swoje życie, by Jem u dać wolność,
13
chociaż naw et nie wszyscy
pracy.
byli
w spółtow arzyszam i
Jego
Z P etersburga ucieka P iłsudski przez Kijów, Polesie,
przez w ielkie lasy ordynacji Zam oyskich i dostaje się do za­
boru austrjackiego. Stąd w yjeżdża do Londynu.
W czasie tej praw ie rocznej tułaczki zagranicą P iłsud­
ski korzysta ze sposobności i naw iązuje osobiste stosunki
z ów czesnem i przyw ódcam i ru ch u socjalistycznego poszcze­
gólnych k rajó w zachodu, odzw ierciadlającego tendencje wol­
nościowe ludów Europy. N iejeden z tych działaczów zajął
po latach najw yższe stanow isko w swojej ojczyźnie, podobnie
ja k i ówczesny tułacz polski.
Po chw ilowym pobycie w Londynie, n a w iosnę 1902 r.,
czyli niespełna w ro k po ucieczce, w raca do K rakow a i osie­
dliwszy się tam n a stałe, bierze żywy i twórczy udział w p ra ­
cy organizacyjnej ruchu niepodległościowego jak o jego głów­
ny przyw ódca.
W charak terze tym Piłsudski przejaw ia gorączkową
działalność. Z dając sobie spraw ę, że za słow em m usi pójść
czyn — Piłsudski organizuje przy P. P. S. bojów kę. U jm uje
tę organizacje w k arb y żelaznej dyscypliny i zapraw ia ją do
ciężkiej, ofiarnej i odpow iedzialnej służby.
W roku 1904 w ybucha w ojna rosyjsko - japońska. P ił­
sudski p rzek rad a się do b. K ongresówki, objeżdża ją całą,
przeprow adzając agitację za przeciw staw ieniem się m obili­
zacji, naw ołuje społeczeństw o do oporu nakazom w ładz za14
borczycli. N iestety — tylko w m ałej grupce rodaków zn aj­
d uje posłuch.
Z nakom ita większość społeczeństw a nie śm ie staw ić op oru wTładzom . Zgnuśniałe, tchórzliw e sobkostwo wgryzło
się aż nazbyt głęboko w duszę narodu. Z ahukane i biernie
trw ające w niew oli społeczeństwo nie śmie naw et zam arzyć
0 możliwości zerw ania pęt. Z trw ogą czyta tajn e ulotki odezw
pepesow skich, redagow anych i w ydaw anych przez P iłsu d ­
skiego, naw ołujących do u tru d n ian ia p rac m obilizacyjnych,
do zachow ania raczej sił narodow ych w k ra ju do obrony
swoich przyrodzonych p raw wolności. Każdy num er „Robotnika“ jest wówczas rew elacją dla Polaków , a krw aw ą
płachtą dla przełożonych w ładz gubernatorskich... Świadczą
wymownie ówczesne rap o rty tychże w ładz, ja k obaw iały się
rozpętania przez Piłsudskiego i grupę jego najbliższych
w spółpracow ników zbrojnej otw artej w alki w Polsce. I to
w czasie w ybuchu w ielkiej w ojny na D alekim W schodzie prze­
ciw im perjum -kolosow i na glinianych nogach, nieprzygoto­
w anem u zupełnie do zm agań z potężnym przeciw nikiem .
Polacy nie słuchają wielkiego dzwonu bijącego na
alarm . Nie chcą ani wiedzieć, ani słuchać niestrudzonego
D zw onnika! W olą raczej sam i kłaść posłusznie szyję w ob­
rożę, skupiać się pod obce i w rogie sztandary i jechać do da­
lekiej obcej M andżurji, by tam się krw aw ić n a obcej ziemi
1 dla obcej spraw y.
Jakżeż ciężką b y ła droga, prow adząca N aród do W ol­
ności! Jakiegoż h a rtu ducha i niezłom nej siły woli w ym agała
p raca niepodległościowa, nadludzki tru d usuw ania z drogi
piątrzących się przeszkód!
Ale P iłsudski nie daje jed n ak za w ygraną. W yjeżdża do
Tokio. Planem Jego jest dostać od Japończyków broń i pie­
15
niądze, w ywołać pow stanie w Polsce, uderzyć n a Rosję, za­
ję tą ciężką w alką z Jap o n ją i tym sposobem zdobyć niepod­
ległość.
N iestety zabiegi Piłsudskiego w Tokio zostały sp arali­
żow ane akcją specjalnego w ysłannika z pośród zw olenników
ugody polsko - rosyjskiej, skierow anego w tymże sam ym
czasie do Tokio nie bez w spółudziału zainteresow anych czyn­
ników m iędzynarodow ych, którym nie m ógł być obojętnym
ew entualny pozytyw ny w ynik odw ażnej dyw ersji P iłsudw roga!
Zaiste, w łaśnie społeczeństw o polskie broniło się przed
wyzwoleńczym ruchem i sam i Polacy, zaprzedani w niewolę
duszą i ciałem , p arow ali ciosy rodaków w ym ierzone we
w ro g a !
Piłsudski nie u staje je d n ak w pracy, nie zniechęca się,
a w owych chw ilach trzeba było nadludzkiej niem al mocy, aby
nie upaść na duchu. Oto przeg ran a została w alka o w ol­
ność, choć w szystkie w aru n k i zew nętrzne zdaw ały się sprzy­
ja ć naszym w ojow nikom . Rosja, zap lątan a w daleką w ojnę,
ponosiła klęskę za klęską. R ząd i cała m achina państw ow a
była zdem oralizow ana, w ycieńczona w alką z w rogiem ze­
w nętrznym i rew olucją w ew nętrzną. Jask raw o w ychodziła
na jaw cała zgnilizna p ań stw a carów . Zdaw ało się, że wy-starczy jeden potężny w ysiłek woli polskiej, a ru n ie gm ach
niewoli, pękną k ajd an y . P iłsudski lepiej niż ktokolw iek inny
w idział wszystko to i rozum iał.
S tarał się stw orzyć polski czyn zbrojny. P róbow ał wy­
dobyć z n aro d u moc i w iarę w swe siły — i zaw iódł się naw et
n a swoich najbliższych. T ru d n o w yobrazić sobie, ile bólu, ile
goryczy m usiało pow stać w duszy tego człowieka, którego je ­
16
dyną m yślą, jedynym celem było wyzwolenie Ojczyzny.
Lecz niedarm o sam P iłsudski pow iedział o sobie: „Jestem ,
ja k L itw in uparty, długo m yślę, lecz od postanow ienia nie
odwiodą m nie tru d n o śc i“.
I tu ujaw niły się w pełni te cechy Piłsudskiego, które
tw orzą z niego postać niezłom ną, człow ieka zdolnego do kie­
row ania zbiorow ym czynem narodu. Nie p o d d ał się w tych
chw ilach zniechęceniu i bierności, k tó re ja k zaraza szerzyły
się w społeczeństw ie. N arazie niew ielu znalazł ludzi n ad a­
jących się na jego w spółpracow ników . Sięgnął do tych, k tó­
rzy najm niej ulegli złym w pływ om przegranej 1905 ro k u —
do m łodzieży. W tym czasie P. P. S. rozpada się n a dw a od­
łam y. O rganizacja bojow a, a z nią Piłsudski, zgrupow ali się
we frak cji rew olucyjnej, k tó ra na swym sztandarze w ypisała
N iepodległość Polski i w alkę zb ro jn ą z najeźdźcam i.
*
W początkach 1908 roku pow staje we Lwowie koło pod
nazw ą „m ilicyjnego“. Koło to, w którem zgrupow ali się lu­
dz ie idei Józefa Piłsudskiego, pozostaw ało pod kierow ni­
ctwem dzisiejszego generała Sosnkowskiego i zajm ow ało się
stiidjam i wojskowemi. W krótce pow staje k ilk a takich kół,
z których utw orzono następnie „Związek W alk i Czynnej
Była to ta jn a organizacja w ojskow a, k tó ra m iała na celu
przygotow anie do przyszłej regularnej w ojny polskiej z za­
borcam i.
F ra k c ja rew olucyjna P. P. S., idąc pod przew odem P ił­
sudskiego, rozum iała, że n ajp ierw w łasne państw o trzeba
stworzyć, by następnie n a w łasnym już żagonie móc tak się
I/
zagospodarow ać, iżby wszyscy gospodarze czuli się rów nopraw nem i obyw atelam i i korzystali z dobrodziejstw w ła­
snych w arsztatów pracy.
Przedew szystkiem zb ro jn a w alka ludu pracującego
o w łasne państw o, a następnie w cielanie w życie szerokiego
program u zdobyczy socjalnych.
W roku 1910 pow staje we Lwowie „Związek Strzelec­
k i“, a w K rakow ie Tow arzystw o „Strzelec“, oraz w 1912 roku
tak we Lwowie, ja k i K rakow ie — „D rużyny strzeleckie“ . Od­
działy tych organizacyj tw orzą się w całej Polsce. Pow staj ą
one także na obczyźnie.
W e w szystkich ośrodkach uniw ersyteckich, gdzie sku­
p ia ją się studenci polscy, tw orzą się — konspiracyjne poza
Lwowem i K rakow em — koła m łodzieży niepodległościowej,
ulegającej całkow icie w pływ om idei Piłsudskiego, który ja k ­
by sam orzutnie i podśw iadom ie staje już w yraźnie n a czele
całego tego ruchu wyzwoleńczego, a przez swoich em isarjuszów zw iązuje silnem i nićm i szeroko rozgałęzioną organiza­
cję Polaków , gotujących się do przyszłej w alki o wolność.
Utworzony w 1912 roku „Skarb w ojskow y“ u łatw ia roz­
wój i pracę tym organizacjom .
Piłsudski stu d ju je sam n au k i w ojskow e i grono swoich
najbliższych zagrzew a do sam okształcenia m ilitarnego. W y­
daje pism a, książki, tłum aczy z obcych języków ; tworzy sie
nielegalna lite ra tu ra w ojskow a polska, k tó ra poprzez kordo­
ny zaborcze przenika do najdalszych zakątków potężnega
im perjum rosyjskiego, tam wszędzie, gdzie tylko skupia się
garstka zagorzałych wyznawców idei Piłsudskiego.
Teraz zaczyna się nowy okres. W y padki n a terenie
m iędzynarodow ym w 1912 roku, w ojna b ałk ań sk a i zw iązane
18
z nią zaostrzenie się stosunków dyplom atycznych między
A ustrją i Rosją, w ytw orzyły możliwość konfliktu zbrojnego
m iędzy zaborcam i. Piłsudski, trzym ając rękę na pulsie sto­
sunków m iędzynarodow ych, obcując z w ybitnym i ludźmi ze
św iata wielkiej polityki E uropy i dzięki tem u widząc zbliża­
jącą się w ojnę europejską, w ierzył mocno, że zbliża się chw i­
la i możliwość odzyskania dla Polski Niepodległości i W o l­
ności.
N iepodobna też pom inąć tych znam iennych słów, które
P iłsudski w ypow iedział na odczycie w Tow arzystw ie Geograficznem w Paryżu, dokąd pojechał w 1914 roku n a wiosnę,
a które ch arak tery zu ją go jako wwtrawnego, m ądrego i św iat­
łego polityka i m ęża s ta n u :
,,Spraw a niepodległości P olski zostanie ostatecznie roz­
strzygnięta jedynie w tym szczęśliw ym w ypadku, jeżeli Ro­
sja zostanie pobita przez N iem cy, a Francja pobije Niemców.
M usim y im w tem dopomóc. Inaczej czeka nas bardzo ciężka
i bardzo długa, praw ie beznadziejna w alka“.
Po krótkim pobycie w Paryżu Piłsudski w raca do Ga­
licji i w dalszym ciągu gorączkowo p racuje n ad uśw iadom ie­
niem społeczeństw a przed zbliżającą się, tak w ażną dla nas,
chw ilą i nad w zm ocnieniem k a d r organizacji wrojskowej.
Mimo zw alczania w szelkiem i możliw em i środkam i Je­
go ciężkiej i żm udnej pracy przez ugodowców wszystkich
trzech zaborów , Piłsudski nie zbacza z drogi do wytkniętego
sobie celu i broni tego, co z nak ład em wielkiego tru d u zdołał
zbudow ać.
„I szedł P iłsudski drogą nad siły ludzkie. Sam jeden roz­
począł naukę m ilitarną w Polsce, z parom a m łodzieńcam i, co
ja k on, Polskę ukochali. B ył im nauczycielem , kolegą i p rzy­
19
kładem . Mauser i parę brow ningów, stare regulam iny w oj­
skow e rosyjskie — były śro d ka m i p rzy szłe j a rm ji p o lskiej...
S zed ł on m ięd zy tysiącam i przeszkód, w brew w szystkim .
D aw ał im P iłsud ski n ietylko w iedzę w ojskow ą, ka rm ił ich
duszą i sercem sw ojem , urabiał ich na bojow ników w ielkiej
spraw y. Ta dusza, któ ra obok koleżeńskiego, najprostszego
obchodzenia się z lu d źm i m iała w sobie coś z orlej siły, na­
kazyw ała w szystkim sza cu n ek. W rogow ie naw et z drogi m u
ustępow ali“.
T ak pisze o tam tych czasach jeden z podkom endnych
Piłsudskiego.
Na długi czas przed w ojną św iatow ą m ów ił P iłsudski:
„Niemcy, Francuzi, W łosi, n aw et Rosjanie m ów ią i piszą w ie­
le o rze ko m ej naszej zapalności i wojowniczości. To nam po­
chlebia i chętnie tem u w ierzym y, naw et popieram y to p rzy­
k ła d a m i naszych przodków , poczynając od Sobieskiego
i kończąc na Legjonach i P ow staniu 63 roku. W dzieciń­
stwie, naw et długo potem , w ierzyłem w to; obecnie po do­
św iadczeniach 1905 ro ku wcale tego nie widzę. Przeciw nie,
zgnuśnieliśm y i bezw arunkow o uczyć się m u sim y odnowa
odwagi i waleczności.
Pół stulecia pokoju, brak w łasnej arm ji, teorja
pracy organizacyjnej, oryginalny anarchizm groszorobów, odrzucający konieczność fo rm y państw ow ej dla N aro­
du, uczyniły z nas społeczeństw o n a jb a rd ziej pokojow o uspo­
sobione na świecie. Jesteśm y ideałem pacyfistów . W p ra w ­
dzie pół m iljona nas słu ży nieustannie w w ojsku, z górą m iljon w alczyć będzie przeciw sobie w arm jacli zaborczych w ra­
zie w ojny, ale to nas jakoś m ało obchodzi. Gdy syna z ro­
dziny p o lskiej biorą do w ojska, staje się on odrazu obcym ,
odciętym członkiem . W szędzie żo łn ierzem się szczycą, —
u nas żołnierza się w stydzą. I to zarów no u włościan, któ rzy
powołanego długo na w si zw ą M oskalem , ja k wśród inteli­
gencji, u któ rej okres służby w ojskow ej w spom inany jest ja k
zmora.
A b y naród m ógł się w tych swoich w strętach przeła­
mać, m usi on stw orzyć własne wojsko, m u si m ieć żołnierza
kochanego, swego obrońcę i zastępcę. Jeżeli w ojska takiego
nie stw orzym y i udziału w p rzyszłej w ojnie A u strji z Rosją
nie w eźm iem y, w ykreślim y się na długo, m oże na zaw sze
z szeregu ludów żyjących. Przestaną się z nam i liczyć w Eu­
ropie — sąsiedzi zniszczą nas, w ydrą nam ziem ię i w wieczną
zabiorą niew olę“.
*
Przychodzi ro k 1914, a z nim w ojna europejska. Nie
wolno nam było pozostać w bezczynności. Gdyby Polska
w w ojnie przełom ow ej d la całego św iata, a toczonej na na­
szych ziem iach, nie zajęła w yraźnego stanow iska, nie sięgnę­
ła po to, co się jej słusznie należało, wówczas obcy nie liczył­
by się z nam i zupełnie. P iłsudski zdaw ał sobie z tego jak n ajdokładniej spraw ę i zdecydował, że ze swymi strzelcam i m u­
si w ziąć udział w tem w ielkiem zm aganiu się narodów . S tąd
zrodził się czyn 6-go sierpnia 1914 roku. — Pow stały Le-r
gjony.
Już w krótce po rozpoczęciu w ojny zaczęto się liczyć
pow ażnie z legjonistam i i Piłsudskim , jako elem entam i
przedstaw iającym i w ażki czynnik w ojenny. A ustrjacy oba­
w iali się jed n ak legjonistów i nigdy im nie dow ierzali. Taki
sam był rów nież stosunek i Niemców do, legjonistów. Gdy
rezerw oary ludzkie państw cen traln y ch w toku w ojny zaczę­
ły się wyczerpyw ać, Niem cy poczęli zabiegać o to, aby po­
trzebny im m a te rja ł ludzki wydobyć z b. Kongresówki. P ró ­
bow ano też w yw ierać nacisk n a Piłsudskiego, aby swego au ­
torytetu, swej w zrastającej z dnia n a dzień popularności,
użył w społeczeństw ie polskiem dla zadośćuczynienia ich ży­
czeniom. Z abiegi te zostały je d n ak bezskuteczne. P iłsu d ­
ski w spółudziału w spraw ie tej odm ówił, tem bardziej, że
państw a centraln e nie chciały iść n a żadne koncesje w sto­
sunku do Polski. O statecznie skończyło się na tein, że P ił­
sudskiem u i Legjonom w ytw orzono tak nieznośną sytuację,
że W ódz zdecydow ał się ustąpić z Legionów.
Gdy to nastąpiło, w śród legjonistów pow stały silne fe r­
m enty i w ytw orzył się tak i nastró j, że p ań stw a centralne po­
stanow iły w ycofać legjonistów z frontu. Tym czasem P iłsu d ­
ski d ał legjonistom poufne polecenie, aby starali się w ydo­
staw ać ze służby w Legjonach w celu w stępow ania do tajnie
działającej Polskiej O rganizacji W ojskow ej. O statecznie
skończyło się na tem , że Piłsudskiego aresztow ano i osadzono
w tw ierdzy M agdeburskiej, zaś legjonistów rozbrojono i in ­
ternow ano w Szczypiornie i B enjam inow ie, gdyż w większo­
ści
swejodmówili złożenia przysięgi n a w ierność Niemcom
i A ustrjakom . S pecjalnie opornych i niebezpiecznych w y­
wieziono do odległego w Niem czech obozu w Havelbergu.
Ci natom iast z pośród legjonistów , którzy przysięgę te zło­
żyli, stanow ili już t. zw. K orpus posiłkow y. Legjoniści z tego
Korpusu po trak tacie brzeskim , zaw artym w ro k u 1917 po­
między państw am i centralnem i, a istniejącym już podów czas
Rządem Sowieckim, w idząc, że w alk a przy boku państw
centralnych je st bezcelow a, i że Polsce korzyści żadnych nie
przyniesie, zdecydow ali się przekroczyć lin ję fro n tu i przejść
22
do Rosji, celem połączenia się z istniejącem i tam p o lskiem i
form acjam i w ojskowem i. W ów czas to doszło do znanej bi­
twy pod R arańczą (15. II. 1918), po której część legionistów
w raz z gen. H allerem zd ołała się przedrzeć do Rosj
i;in
zaś wzięci zostali przez Niemców i A ustrjaków d o n ie w o li
i uw ięzieni w M arm arosz Sziget na W ęgrzech, przyczem wy­
toczono im spraw y o zdradę stanu i zbrodnię główną.
Tak przedstaw iała się m artyrologja legjonowa, takim
był los bohaterskiej garstki ludzi, którzy w im ię Polski, w al­
czącej o wyzwolenie, poszli za K om endantem P iłs u dski m.
Legjony przestały więc istnieć, istn iała jed n ak i d ziałała kon­
spiracyjnie Polska O rganizacja W ojskow a (P. O. W .), k tóra
rozw ijała się coraz potężniej, g ru p u jąc w swych szeregach
nietylko m asy ukryw ających się legjonistów, ale i całe ogrom­
ne zastępy ideowej m łodzieży polskiej.
W ojna wciąż trw ała. Państw om centralnym zaczęło
się jed n ak źle powodzić. Na fro n tach francuskim i włoskim,
ponosząc klęskę za klęską, cofają się w popłochu. Pod w pły­
wem wypadków na froncie w Niem czech i A ustrji wybucha
rew olucja, k tó ra zdecydow ała o załam aniu się P aństw Cen­
tralnych.
*
D nia 6 listopada 1918 roku pow staje w Lublinie p ierw ­
szy rząd niepodległej Polski n a terenie okupacji au strj ackiej,
a dzień 10 tegoż m iesiąca — to przyjazd do Polski więźnia
M agdeburskiego Józefa Piłsudskiego. R ada Regencyjna
\y W arszaw ie przekazuje pełnię swej w ładzy w Jego ręce.
Zostaje więc N aczelnikiem P ań stw a z w ładzą dyktatora.
Dano m u w ładzę, ale i włożono ciężki obow iązek dźw ignięcia
Polski pow stającej, w yprow adzenia Jej z chaosu, w jak im
w pierw szych dniach niepodległości się znalazła.
W zaran iu pow stania Polsce grożą liczne niebezpie­
czeństw a: U kraińcy s ta ra ją się zagarnąć M ałopolskę w scho­
dnią — rozgorzała b o h atersk a w alka o Lwów, Czesi z d ra ­
dziecko n ap ad li n a Śląsk Cieszyński, od w schodu grożą nam
hordy bolszewików, n a w schodnich rubieżach polskich zre­
w olucjonizow ana półm iljonow a a rm ja niem iecka, w kasie
państw ow ej pustki, ad m in istracji niem a, w ojska niem a, b ro ­
ni, u m undurow an ia b ra k — oto w jak iej sytuacji znalazł się
W ódz N arodu w 1918 roku. Lecz Jego energja i ogrom ne
um iłow anie Ojczyzny spraw iły, że po d o łał podjętym dobro­
wolnie trudom . W róg zaczyna spotykać zdecydow any i kon­
sekw entny opór N arodu. W ódz nasz organizuje arm ję, je ­
dnocześnie organizuje ad m in istrację polityczną, gospodar­
czą, dąży do konsolidacji państw a, a więc prow adząc w alki,
zdobyw ając p raw ie każd ą piędź ziemi, rów nolegle prow adzi
twórczą p racę w ew nątrz k raju . W y d aje ordynację w ybor­
czą i zw ołuje Sejm konstytucyjny. K ładzie zręby pod orga­
nizację Państw a.
Bolszewicki rząd R osji nie chciał się pogodzić z istnie­
niem w olnej i niepodległej Rzeczypospolitej. W o jn a trw ała
niem al dw a lata. W o jsk a polskie pod w odzą Piłsudskiego
posunęły się daleko n a w schód, zajm u jąc Kijów, Był to n a j­
w spanialszy m om ent w dziejach odradzającej się Polski.
W krótce je d n a k arm ja nasza pod n ap o rem przew ażających sił bolszew ickich zm uszona b y ła cofać się W głąb k raju .
Jed nak P iłsudski nie zaw iódł. N atarcie polskie, o p arte n a
24
przygotow an em przez Niego w spaniałym planie starategicz­
nym, zakończyło się pełnym sukcesem. W ojska polskie, pro­
w adzone przez Piłsudskiego, u d erzają n a skrzydło atak u j ą­
cego W arszaw ę nieprzyjaciela, rozb ijając doszczętnie arm ję
bolszew icką. Genjusz m ilitarn y W odza N arodu zajaśn iał
jeszcze raz pełnym blaskiem .
Tym czasem w k ra ju dzieje się źle. Do zw ołanego przez
Piłsudskiego Sejm u weszli przew ażnie ci sam i ludzie, którzy
poprzednio zasiadali w p arlam en tach państw zaborczych, lu­
dzie, którzy się zżyli z daw nym porządkiem rzeczy, którzy
się w ysługiw ali zaborcom za djety, tytuły, ordery, syneku­
ry — ludzie, co najw ażniejsze, zarażeni jad em partyjnictw a.
Jasnem się staje, że z ludźm i tego gatunku p raca państw ow o­
tw órcza jest niem ożliwa. P a rt je dążyły tylko do zagarnięcia
w ładzy. P am iętam y wszyscy, że gabinety m inisterjalne prze­
suw ały się przed nam i ja k w kalejdoskopie — dodajm y do
tego osobiste w aśnie, a przedew szystkiem stosunek niektó­
rych partyj do N aczelnika Państw a, bezw zględnie nie liczą­
cych się ze skutkam i zw alczania tej w ielkiej w naszych, dzie­
jach postaci — to łatw o sam i w yciągniem y wniosek, że n a­
stępstw em tego m usiał być chaos i to we wszystkich dziedzi­
nach życia państwowego. A więc inflacja, drożyzna, k o ru p ­
cja, nadużycia, wszystko to, co naszych sąsiadów upow ażnia­
ło do nazyw ania nas „państw em sezonow em “, co podryw ało
nasz autorytet nazew nątrz wobec innych państw .
N adom iar wszystkiego N aczelnik Państw a, m ając na­
rzuconą przez Sejm U stawodawczy t. zw. m ałą konstytucję,
ograniczającą Jego w ładzę i ingerencję we w szystkich sp ra­
w ach państw ow ych, jest tak skrępowrany w swojej działalno­
ści jako najwyższy czynnik państw ow otw órczy, że staje się
bezsilnym w w alce ze złem, mimo, że widzi, ja k Go zew nątrz
25
otacza i ja k podgryza ledwie um ocow ane w gruncie w ątłe
j eszcze korzonki odrodzonej państw ow ości.
P o w yborach do Sejm u w 1922 ro k u ugrupow ania poli­
tyczne w ysuw ają k ad y d atu rę M arszałka n a prezydenta. M ar­
szałek jed n ak z k an d y d atu ry rezygnuje, nie może bowiem
przyjąć na siebie m oralnej odpow iedzialności za rządy, na
które wobec konstytucyjnego ograniczenia nie m ógł mieć
żadnego w pływ u. P ostanaw ia usunąć się w zacisze swego
życia pryw atnego. W tedy to Sejm w dniu 14. IV. 23, jed n o ­
myślną uchw ałą stw ierdza, że „Józef Piłsudski dobrze zasłużył
się Ojczyźnie“. Równocześnie P rezydent Rzeczypospolitej
nadaje M arszałkow i P iłsudskiem u w ielką wstęgę ord eru wo­
jennego „V irtuti M ilitari“ za zwycięstwo w w ojnie nad bol­
szewikami.
*
Po usunięciu się od życia politycznego zam ieszkał M ar­
szałek w pobliżu W arszaw y w Sulejów ku, jed n ak um ysł Je­
go czynny i twórczy nie m ógł pozostać w spoczynku. M arsza­
łek w ydaje szereg dzieł. W dziełach tych d ał się poznać nietylko jako historyk, lecz u jaw n ił w nich w ybitny talen t lite­
racki. Swoistość i jasność stylu Jego, śm iałość określeń, cie­
kawy, Jem u jedynie tylko w łaściw y, sposób ujm ow ania i ok re­
ślania zjaw isk pow oduje, że Jego dzieła m ają poza swą głę­
boką treścią w ybitną w artość literacką.
W tym okresie życie polityczne w Polsce cechuje spotę­
gow ana w alka p arty j o w ładzę, w ybitny rozwój pieniactw a
26
politycznego, co w yw ołuje dla życia państw ow ego w prost
skutki rozm iarów katastrofalnych.
Ten, k tóry nadew szystko Polskę ukochał, który Jej
wszystko poświęcił, którego im ię zw iązane jest nierozerw alnem i nićm i z dziejam i P olski Obecnej, nie m ógł dopuścić, by
skutkiem lekkom yślności i pryw aty P olska znów upadła.
*
W m aju rok u 1926 M arszałek pow ziął znam ienną decy­
zję pom inięcia form alnych względów p orządku i p raw a w ła­
śnie dla istotnej treści p raw a i porządku.
W yszedł ze swego zacisza i dokonał czynu, który po­
w strzym ał państw o od stoczenia się w przepaść.
W niespełna trzy tygodnie po w kroczeniu Piłsudskiego
do W arszaw y, w ypędzeniu ówczesnego rząd u zakłam anych
partyj politycznych i ustąpieniu P rezydenta Stanisław a W oj­
ciechowskiego, Zgromadzenie Narodowe dokonało wyboru
Piłsudskiego na Prezydenta Rzeczypospolitej. Wybór ten stał
się wymowną legalizacją przewrotu Piłsudski odm aw ia jed ­
nako przyjęcia godności P rezydenta Rzeczypospolitej. W y­
bór ten był legalizacją form alną, m o raln a nato m iast doko­
n ała się z biegiem czasu, gdy Polska pod bezpośredniem i rzą­
dam i M arszałka krzep ła z ro k u n a rok.
Gdy dzisiaj, z perspektyw y 8-miu la t patrzym y na stan
państw a w roku 1926, w idzim y w yraźnie, ja k ą koniecznością
był czyn m ajow y, i ja k pom yślne w yniki przyniosło 8-lecie
rządów M arszałka Piłsudskiego.
Rządy M arszałka Piłsudskiego wzm ocniły fundam enty
gm achu państw ow ego, dały m u podstaw y trw ałe i pewne.
Dzięki nim zdobyliśm y już to poczucie stałości i siły p ań ­
27
stwa. poczucie, k tó re inne naro d y zaw dzięczają w iekom nie­
przerw anego niepodległego bytu. N apraw ę Rzeczypospolitej
M arszałek P iłsudski rozpoczął od n ap raw y dusz obyw ateli,
od zm iany ich psychicznego stosunku do państw a, wałcząc
z tem i przyw aram i i naw ykam i, jak ie długoletnia niew ola
w poiła w dusze Polaków , natom iast żąd ając oddania wszyst­
kich sił dla w łasnego P aństw a, żąd ając dla niego pracy o fiar­
nej bez oglądania się na interesy w łasne, n a interesy klik
i k o teryj partyjnych.
Z objęciem rządów przez M arszałka Piłsudskiego, sto­
sunki w ew nętrzne w P aństw ie uległy konsolidacji, na ze­
w nątrz zaś nastąpiło w zm ocnienie stanow iska m iędzynaro­
dowego Polski. U stały ciągłe tarcia party jn e, złagodziły się
w alki klasow e. W e w szystkich dziedzinach życia państw a
w prow adzono nastrój w ytężonej i celowej pracy dla dobra
P aństw a i w spółobyw ateli.
Po w ydatnem w zm ocnieniu w ładzy wykonawrczej kosz­
tem praw skłóconego Sejm u, rząd y M arszałka Piłsudskiego
przeprow adziły szereg zasadniczych zm ian we wszystkich
dziedzinach życia państw ow ego, zm ian, zm ierzających do
uspraw nienia działalności w ładz państw ow ych i konsolida­
cji w ew nętrznej państw a.
Polska stała się czynnikiem pierw szorzędnej w agi w po­
lityce europejskiej, przeszła do ro li odpow iadającej jej w iel­
kości i sile.
N iezm ierne są zasługi rządów M arszałka Piłsudskiego
dla życia gospodarczego Państw a. Objęcie rządów przez
M arszałka w ro k u 1926 było zakończeniem okresu in flacy j­
nego, tak dotkliw ego w skutkach dla najszerszych w arstw
narodu. Od tego czasu w alu ta polska niezm iennie u stabili­
zow ana utrzym ała się bez żadnych w ah ań do dnia dzisiej­
szego. Życie gospodarcze znalazło w ustabilizow anej w a28
lucic trw ały czynnik rozw oju. By otw orzyć dla Polski m oż­
ność ekspansji gospodarczej i uniezależnić się od wrogo n a ­
strojonych sąsiadów , rządy M arszałka Piłsudskiego zainicjo­
w ały w łaściw ą politykę m orską Państw a. Gdynia, k tó ra
z m ałej wioski rybackiej w ciągu la t p a ru stała się w ielkiem
nowoczesnem m iastem portow em — to trw ały pom nik rzą­
dów M arszałka Piłsudskiego.
W zm ocnienie tętna życia gospodarczego, spowodow ało
rów nież znaczne polepszenie się sytuacji skarbu Państw a.
Budżet państw ow y, od roku 1926 chw iejny i nieustalony, zo­
stał zrów now ażony i daw ał znaczne nadw yżki.
Jeżeli dziś, w okresie szalejącego n a całym świecie k ry ­
zysu ekonom icznego, który zru jn o w ał gospodarstw a n aro ­
dowe najw iększych m ocarstw finansow ych św iata, który do­
prow adził do załam an ia się n ajbardziej zdaw ało się um oc­
nionych w alut, jeżeli dziś Polska przechodzi przez o rk an te­
go kryzysu, zachow ując te najlepsze gw arancje szybkiego po­
w rotu do norm alnych stosunków ekonom icznych, jak iem i są
stała w aluta i budżet niem al zrów now ażony — jest to do­
wodem, ja k w ielkiem u w zm ocnieniu uległo w ciągu 8-miu lat
ostatnich położenie Państw a, ja k m ąd rą, celową i przew idu­
jącą była polityka rządów M arszałka Piłsudskiego.
Dziś dzięki M arszałkow i P iłsudskiem u nie jesteśm y już
tem sam em Państw em , które z tru d em ustabilizow aw szy w a­
lutę, m usiało w krótce potem p atrzeć bezradnie na pow tórne
jej załam anie się.
Dzięki niespożytym siłom ducha i um ysłu Piłsudskiego,
dzięki Jego przew idującym cechom praw dziw ego genjusza
i m ęża stanu — Polska w ciągu 8-miu lat, które nas dzielą
od przew rotu m ajowego, spotęgow ała sw oją moc w ew nątrz
29
i uodporniła swoje siły potencjonalne, by n ad al trw ać nie­
złom nie i rozw ijać się po linji postępu narodow ego, socjalne­
go i kulturalnego.
Dziś o losy P aństw a m ożem y być spokojni. Rządy po­
zostają w ręk u człowieka, któ ry dow iódł, że p o trafi p ro w a­
dzić naród i Państw o ku św ietlanej przyszłości.
Czyny człowieka m ów ią nietylko o jego duszy, o jego
uczuciach, ale także o jego charakterze. Czyny — to czło­
wiek, one za niego m ówią. Jeżeli zsum ow ać w szystkie czyny
M arszałka Piłsudskiego od chwili, kiedy rozpoczął działać
dla Ojczyzny, to otrzym am y tak w spaniałą k artę, ja k ą nie
może poszczycić się żaden z dotychczasowych naszych wo­
dzów narodow ych. I wszystko co zd ziałał On — zdziałał
sam. Bo kiedy rozpoczął swe w ielkie dzieło, to nie m iał nic
prócz miłości Ojczyzny, w iary w zwycięstwo, potęgi ducha
i garstki zapaleńców , klórych skupił koło siebie, prócz nie­
ugiętej woli czynu, nie cofającej się przed żadną trudnością,
żadną przeszkodą, żadną drogą w iodącą do celu, raz po­
wziętego w im ię m iłości N arodu, w im ię Jego wolności.
W dziejach n aro d u polskiego pam iętn ą jest nieugiętość
R om ualda T raug u tta, który jako d y k tato r pow stania 1863 r.,
nie zeszedł ze swego p osterunku do ostatniej chwili. Z tą
sam ą siłą w oli spotykam y się u Józefa Piłsudskiego; raz powziąwszy ideę odzyskania niepodległości — już się tej idei
nie wyzbył, chociał wi ele m iał chwil ciężkich, zanim dopiął
wego celu.
Już dziś śm iało m ożna powiedzieć, że uczynił
On wszystko, co było w Jego mocy, ażeby przew odnią ideę,
któ rą ukochał, w cielać w czyny i w końcu doprow adzić do
pełnego zrealizow ania. Gdy patrzym y n a przebytą ju ż-d ro 50
gę — w przeszłość, w idzim y zawsze te sam e w ielkie cechy Je­
go ch arak teru , potężnego ducha, żelazną walę -— czy to przy
u stalaniu program u niepodległościowego w organizacji
P. P. S., czy organizow aniu akcji bojow ej w okresie rew olu­
cyjnym , zarów no przy tw orzeniu Zw iązku W alki Czynnej
i Zw iązku Strzeleckiego, ja k przy przekraczaniu granicy,
na początku w ojny św iatow ej, by pójść walczyć o Polskę, tak
podczas bojów legjonowych, ja k i w pracach Tymczasowej
Rady S tanu. Czy to p raca konspiracyjna, czy w ięzienia, czy
to działalność w Polsce Niepodległej od zaran ia jej pow sta­
nia, m im o czynionych naś zam achów i staw iania Mu stale
i wszędzie przeszkód, czy to zwycięstwo w w ojnie z bolszewi­
kam i, czy to w reszcie czyn m ajow y i uzdrow ienie p arlam en ­
taryzm u — św iadczą o całokształcie tej wielkiej pracy,
świadczą, że jest człowiekiem nieskazitelnym i czystym, łą ­
czącym te cechy z idealną p racą i żelaznym charakterem .
Obok w ielkich zdolności organizacyjnych w każdej dzie­
dzinie życia państw ow ego, obok posunięć, cechujących Go
jako człow ieka czynu, daw ał nam M arszałek pewność tego,
że jest w ielkim i przew idującym politykiem .
Te wszystkie zalety serca, ch arak teru i um ysłu czyniły
z Józefa Piłsudskiego W odza N arodu, który stał się uoso­
bieniem ducha Polaków i po dzień dzisiejszy jest Nim dla
całej Polski. Jego d ar przew idyw ania i genjusz rządzenia
niejednokrotnie daw ał i d aje nam dowody, że jest jedynym
człow iekiem pow ołanym i upraw nionym do rządzenia Pol­
ską, oraz upew nia nas w tem, że z całym spokojem możemy
patrzeć w przyszłość i ufać, że jeszcze bardziej podniesie On
tal; w ew nętrznie, ja k i zew nętrznie nasze państw o do w iel­
kiej potęgi i na tych w yżynach p o trafi Je utrzym ać. W inien
On być clia nas uosobieniem m iłości Ojczyzny. Zachęceni
31
Jego przykładem , w inniśm y wszyscy dążyć do złożenia na
o łtarzu Ojczyzny w szystkich sił naszych, w ydobyw ając z sie­
bie m aksim um energji i pracy, by pójść za Jego w skazów ka­
mi, stokroć razy w ypow iedzianem i w Jego rozkazach.
M arszałek Józef P iłsudski jest dla nas sym bolem p a ń ­
stwowości polskiej, sym bolem m iłości i pracy d la Polski.
Druk T. Kowalewski, 11-go listopada 58, tel. 10.08-37
W o je w ó d zka B ib lio te ka
P ubliczna w Opolu
CM 3 13 420
000 - 313420 - 00-0
O k ła d k ę w ykonano w S zkoie Prxem. G ra f. im. M a r is a łk a J. P lłs u d łk ie g o w W a r t ia w ie .

Podobne dokumenty