O wczesnych lmach Janusza Kondratiuka
Transkrypt
O wczesnych lmach Janusza Kondratiuka
4 kultura popularna 2013 nr 2 (36) !"#$%&!'()*+, !"#"$ %!&'"()* +)(,-( O wczesnych filmach Janusza Kondratiuka DOI: 10.5604/16448340.1081204 Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców Wczesną twórczość filmową Janusza Kondratiuka cechuje zasadnicza ambiwalencja: z jednej strony bowiem zrealizowane przez reżysera na przełomie lat 60. i 70. dzieła filmowe po dziś dzień funkcjonują w tzw. pamięci zbiorowej jako świadectwo rzeczywistości Peerelu (przede wszystkim codzienności epoki rządów Edwarda Gierka), nieustannie ciesząc się popularnością wśród kolejnych pokoleń odbiorców, z drugiej natomiast – tak silnie zakonotowana w świadomości widzów działalność reżyserska autora Głów pełnych gwiazd (1983 1) nie spotkała się do tej pory z szczególnie przesadnym zainteresowaniem ze strony historyków kina polskiego, w przestrzeni piśmiennictwa objawiając się jedynie pod postacią kilku nielicznych – mniej lub bardziej wyczerpujących – omówień (zob. m.in. Jachymek, 2013: 201 – 213; Lubelski, 2008: 311 – 316; Talarczyk-Gubała, 207: 112 – 120). Nieśmiała obecność Janusza Kondratiuka na kartach opracowań historycznofilmowych jawi się więc jako tyleż symptomatyczna (będąc pokłosiem utrwalanej latami narracji o filmowym kanonie), co zastanawiająca – filmografia twórcy stanowi wszak niezwykle „gęsty” materiał badawczy, na który spoglądać można przy użyciu wielu różnorodnych metod i perspektyw. Wybrana przeze mnie optyka zakłada zatem przyjrzenie się wczesnej twórczości reżysera przez pryzmat utrwalonych w niej wizerunków „niezawodowych ciał”, którą to cechę – niecodzienne zaciekawienie materią ludzkiej cielesności – powinno się uznać za jedną z ważniejszych „strategii twórczych” (jak również: nośników znaczeń) autorskiego stylu filmowca. .$/01)%2$/0345 Przełom lat 60. i 70. to w historii kina polskiego czas zasadniczych przemian, jakie nastąpiły w sposobach obrazowania rzeczywistości przedstawionej (zarówno w metodach prowadzenia narracji filmowej, jak i w zakresie podejmowanej przez twórców problematyki). Niniejsza „transformacja” na kartach piśmiennictwa filmowego określona została mianem „kina Młodej Kultury” 2 – nurtu, który przewartościował istniejący dotychczas na ekranach kształt ówczesnego świata, poszerzając go o obszary nieobecne dotąd (lub obecne marginalnie) w polskiej produkcji filmowej. Warto może zacytować słowa Tadeusza Lubelskiego, który w Historii kina polskiego w ten oto sposób przedstawił charakter zasygnalizowanej przed chwilą metamorfozy: „To właśnie potoczna codzienność Peerelu, owa «rzeczywistość zebrań partyjnych i meczów piłkarskich», wcześniej wstydliwie przemilczana bądź ukazywana w propagandowej tonacji, zaczęła przenikać do tekstów twórców Młodej Kultury. Opisywana w wierszach Stanisława Barańczaka i Ryszarda Krynickiego, w piosenkach Wojciecha Młynarskiego, w spektaklach teatrów studenckich – STU z Krakowa, Ósmego Dnia z Poznania, 777 z Łodzi, w programach warszawskiego kabaretu studenckiego «Salon Niezależnych», w rysunkach satyrycznych Andrzeja Mleczki i Andrzeja Krauzego, publikowanych początkowo w studenckiej prasie, a potem w czołowych stołecznych tygodnikach – zaczęła być traktowana jako zadanie etyczne, jako pole wyboru. W takim też ujęciu pojawiła się w kinie. Filmowymi autorami tego nurtu, na ogół nieco starszymi od swych poetyckich, czy teatralnych odpowiedników (do zawodu filmowca przygotowywało się dłużej), byli trzydziestoparoletni 1 W nawiasach podawać będę datę premiery, nie zaś rok produkcji. 2 Nazwa nurtu nawiązuje do tytułu kwartalnika „Młoda Kultura”, który ukazać się miał w Krakowie w 1971 roku jako „mutacja” dwutygodnika „Student” (zob. Lubelski, 2008: 299). 5 6"1)4$7",839&:%-%.$*#/ 01!2'!3%,4$54"#01!2'!3% 6#,5#"!15%1!%7)608!$+% 4$54"#01!2952!%8%:8$#$#/ ;88%<7=<%2%7!"90!28+>% <5)?+16)95!%=#$9,8+;#% @195)5454%<054,8%:8$*#2+A% BCDEFG>%H!A*4A+%98I% (895#"8J%,81+*!5#;"!.8% ?#$9,8+A%B2%90'0+;K$1#L'8% ?#$9,8*%,81+*%?#?4/ $!"1)*%8%,81+*%=MN%/4G3% ?"#O$+*!5),J%.$*4%A!,#% P"K6Q!%(895#")'01+;#% B*>81>%.$*%A!,#%(895#"8!% '#608+11#L'8G%#"!0% .$*#2)*8%0!;!618+18!*8% '8!Q!3%?Q'8%8%9+,94!$/ 1#L'8>%="0);#5#24A+% 6)9+"5!'AI%0!5)54Q#2!1J% !"#$%$&!'()$%$*!+,)-!'.$ /!0)$1)"+/!2$"',$345 6 kultura popularna 2013 nr 2 (36) reżyserzy «nowego typu»: wszechstronnie wykształceni, piszący, wyzbyci artystowskich póz” (Lubelski, 2008: 299 – 300). Pośród debiutujących wówczas twórców filmowych, przedstawicieli nowego pokolenia osób w pełni zaangażowanych w kulturę, znalazł się również Janusz Kondratiuk, który „potoczną codzienność Peerelu” umieścił w samym centrum swojej – przede wszystkim krótko- i średniometrażowej 3 – działalności reżyserskiej. Przedstawiona w realizowanych przez niego dziełach filmowych – współczesna mu – rzeczywistość nie stanowiła jednak !"#$%&'()*'+,-'.'/,-' *%'0'1.2*%!..'3.4)'5%(6 23.#7%'8")2'")2)94.6 8":81'5!"#&.)4;'<)3.#' 4)2*=5.$:'0'25%2%>)81'%>!)"%6 0)4.)'!"#8":0.2*%?8.'5!"#92*)6 0.%4#<'@")!A04%'0'&#*%9)81' 5!%0)9"#4.)'4)!!)8<.'B(&%0#<;' <)3'.'0'")3!#2.#'5%9#<&%0)4#<' 5!"#"'*0A!8A0'5!%>(#&)*:3.Cjedynie prostego, „dokumentującego” odzwierciedlenia otaczającego go świata, przybierając postać wewnętrznie rozbitej, wielowątkowej oraz silnie zmetaforyzowanej (choć konkretnej i w pełni zdefiniowanej) przestrzeni, do opisu której reżyser zastosował typowy dla siebie język artystycznej kreacji. Ukazana we wczesnych filmach autora Dziewczyn do wzięcia (1972) „współczesność” naznaczona zatem została: pozorną błahością opowiadanej historii, groteskowością filmowych przedstawień, fabułą skoncentrowaną wokół absurdów i problemów codzienności, „estetyką błędu” (zob. Hendrykowski, 2005: 59 – 60), świadomym ujawnianiem niedociągnięć warsztatowych, „niechlujnym” sposobem prowadzenia narracji filmowej oraz – co najważniejsze – pierwszoplanowym udziałem aktorów niezawodowych. ;:0)1/0()$%!&'"()+)(&<$ =1->"$+&?%!,@! Dowodząc etymologii fenomenu aktorstwa niezawodowego (jakkolwiek złożone problemy definicyjne będzie on sprawiać), należy zauważyć, że 3 Wczesny etap twórczości Janusza Kondratiuka to – prócz etiud studenckich – wyłącznie działalność telewizyjna (co poniekąd tłumaczyć można takim właśnie kształtem obowiązującej wówczas drogi kariery). Jego pełnometrażowy debiut fabularny, Głowy pełne gwiazd (pierwotnie: Ujarzmienie krwi), którego premiera zaplanowana została na 1975 rok, z powodu licznych perturbacji (w tym cenzuralnych) na ekranach kin ukazał się dopiero 8 lat później (zob. Jachymek, 2013: 201 – 213). Tym samym za debiut kinowy autora Dziewczyn do wzięcia, siłą rzeczy, uznaje się Klakiera, którego premiera odbyła się 17.10.1983 roku (na dwa miesiące przed premierą „uwolnionych” Głów pełnych gwiazd). Wczesny etap twórczości reżysera zamyka natomiast średniometrażowa Czy jest tu panna na wydaniu, wyemitowana przez Telewizję Polską 21.07.1977 roku. Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców udział nieprofesjonalistów charakteryzował już same początki istnienia sztuki filmowej: „Kiedy doszło do produkcji filmików narracyjnych – tłumaczył Erwin Panofsky – tworzyli je fotografowie, którzy byli wszystkim, tylko nie «producentami» lub «reżyserami». I wykonawcy byli wszystkim, tylko nie aktorami, ludzie zaś, którym podobały się owe filmy, obraziliby się bardzo, gdyby ktoś nazwał ich «miłośnikami sztuki». Obsadę tych staroświeckich filmów kompletowano zazwyczaj w kawiarence, gdzie o danej porze gromadzili się bezrobotni statyści bądź zwyczajni obywatele, tyle że posiadający odpowiednią powierzchowność” (Panofsky, 1972: 128 – 129). Choć w zacytowanych powyżej słowach wyraźnie jeszcze słychać echa zastanawiającej deprecjacji (a może niezrozumienia?) zagadnień wczesnego kina, to już na ich podstawie nietrudno rozszyfrować, jakie cele – wraz z rozwojem sztuki filmowej – przyświecać będą kolejnym twórcom filmowym, angażującym do realizowanych przez siebie filmów aktorów niezawodowych, czyli – rozważając rzecz na poziomie uogólnień i uproszczeń – osoby nieposiadające aktorskiego wykształcenia. „Naturalność” nieprofesjonalistów (nie tylko w rozumieniu sposobu gry, czy zachowywania się przed kamerą, ale również w znaczeniu „typowej”, „autentycznej”, „niewykreowanej” powierzchni bądź też materii samego ciała) stała się więc głównym nośnikiem znaczeń, po który sięgać zaczęli filmowcy, zainteresowani pokazywaniem na ekranie „niezafałszowanych” zjawisk świata zewnętrznego (nie oznacza to jednak, że niepoddanych kamerowej interpretacji) 4. Zaciekawienie – szeroko definiowaną – problematyką aktorstwa niezawodowego odnaleźć zatem można choćby u samych źródeł radzieckiej szkoły montażu, by wymienić tylko związane z nią: założenia „biomechaniki” Wsiewołoda Meyerholda, koncepcję „aktora naturalnego” Lwa Kuleszowa albo zasadę „typażu” Siergieja Eisensteina, które to projekty (i to w stopniu zasadniczym) zwróciły się w kierunku „zwyczajnych” zachowań oraz wyglądów cielesności człowieka (zob. Skrzypczak, 2009: 269 – 337). Z fenomenu nieprofesjonalistów korzystał również włoski neorealizm, którego twórcy – kierując oko kamery w stronę zdarzeń ulicznej codzienności powojennych Włoch – zaludnili przygotowywane przez siebie filmy pełnokrwistymi wizerunkami „żyjących naprawdę” osób. Udział aktorów niezawodowych charakteryzował także działalność reżyserską takich autorów filmowych, jak: Federico Fellini, Pier Paolo Pasolini, czy też – by posłużyć się przykładem z Polski – Aleksander Ford, który do ról ulicznych gazeciarzy, w zrealizowanym w 1932 roku Legionie ulicy, zaangażował m.in. prawdziwych sprzedawców gazet (zob. Armatysowie, 1988: 223 – 224). Pomimo znacznych rozbieżności w metodach (re)konstruowania rzeczywistości przedstawionej (np. w zakresie podejmowanego tematu, stawianych przez siebie zadań lub wynikających z nich znaczeń), u podstaw każdego D)8.#3)0.#4.#'E'' 2"#!%3%'9#B4.%0)6' 4='E'5!%>(#&)*:3=' )3*%!2*0)'4.#")0%6 9%0#7%'%94)(#FG' ")*#&'&%H4)'81%G6 >:'I'2)&:81'F!A9#$' !)9".#83.#<'2"3%$:' &%4*)HI 4 O podobnym sposobie rozumienia zadań aktora niezawodowego (w tym o metodach pracy z „naturszczykiem”) pisała również Odette Aslan (Aslan, 1978: 192 – 194). 7 8 kultura popularna 2013 nr 2 (36) z wymienionych powyżej przykładów odnaleźć można łączącą je wszystkie cechę wspólną: rozumienie aktora niezawodowego jako materii, która – osadzając w „realnym” świecie pokazywaną na ekranie opowieść filmową – pomaga nadać jej jednoznacznie (para)dokumentalnego (bądź też „środowiskowego”) charakteru. Właśnie na ten aspekt aktorstwa niezawodowego szczególną uwagę zwrócił Siegfried Kracauer, który w Teorii filmu tak oto wypowiedział się na temat analizowanego zagadnienia: „Powierzanie ról filmowych ludziom niebędącym aktorami oraz dokumentalizm to dwa czynniki ściśle – jak się zdaje – ze sobą powiązane. Przyczyna tego jest następująca: dążenie do ukazania rozległej panoramy współczesnej rzeczywistości, społecznej lub innej, powoduje, że reżyser wprowadza «typaż», czyli zatrudnia jako aktorów ludzi, którzy są cząstką tej rzeczywistości i mogą być uważani za typowych dla niej. (…) Predylekcja do nieaktorów idzie więc w parze z zainteresowaniem stosunkami społecznymi, a nie losami jednostek. (…) Wybiera się nieaktorów, ponieważ wyglądają i zachowują się autentycznie. Ich główną zaletą ma być figurowanie w narracji, która nie skupia się na ich życiu, lecz bada rzeczywistość ich także obejmującą” (Kracauer, 2008: 131). Wyraźnie zatem widać, że aktor niezawodowy (i tworzona przez niego postać) w konstrukcji filmu funkcjonować może jednocześnie na co najmniej dwóch płaszczyznach: pierwszą z nich stanowi wymiar fikcji (fikcyjna osoba, która ukazana została w fikcyjnym świecie przedstawionym), drugą natomiast – wymiar faktu (faktyczna osoba, która odgrywa rolę samego siebie w fikcyjnym świecie przedstawionym). Warto więc pokusić się o definicję: aktor niezawodowy, komunikując prawdziwe (nieudawane) wyglądy, zachowania oraz emocje, nadaje odtwarzanej przez siebie postaci pozorów „istnienia w zwyczajnym życiu”, pełniąc tym samym w strukturach dzieła filmowego – wyglądając i zachowując się „autentycznie” – figurę znajdującej się poza tekstem rzeczywistości zewnętrznej (z której aktor został „wyrwany” i przeniesiony bezpośrednio w przestrzeń realizowanego obrazu), poszerzając możliwość interpretacji bohatera o znaczenia, stanowiące wynik wiedzy, doświadczenia oraz innych pozatekstowych kompetencji kulturowych odbiorców. 5 Analizując problematykę aktorstwa niezawodowego należy również wspomnieć o fenomenie „profesjonalnego nie-aktorstwa”, zapoczątkowanym przez nowy typ postaci filmowej, jaki wykreowany został przez (francuską) nową falę oraz – szerzej – modernistyczny zwrot w kinie. Bohater filmowy przestał być wówczas rozumiany wyłącznie jako nośniki akcji, definiowany głównie poprzez przyczynowo-skutkowe działanie, w strukturze filmu pełniąc niejako funkcję idei bądź też wyobrażenia, którego celem stało się przede wszystkim ekranowe trwanie lub wręcz kontemplacja (zob. Kwiatkowska, 2011: 24 – 25): „Nowe kino kreuje nowy typ postaci – tłumaczył Gilles Deleuze. – (…) Trzeba było aktorów nowego typu: nie tylko nieprofesjonalistów, z którymi w swoich początkach związał się neorealizm, lecz – jak można by ich nazwać – profesjonalnych nie-aktorów, czy – lepiej – «aktorów będących mediami» , zdolnych bardziej do widzenia i pokazywania niż do działania, raczej niemych albo wchodzących w jakieś niekończące się rozmowy niż reagujących odpowiedzią czy podążających za dialogiem (…)” (Deleuze, 2008: 246). 5 W zaproponowanej próbie definicji „aktora niezawodowego” powołuję się na triadę: aktor (wymiar prefilmowy związany z pracą nad rolą), postać (kompozycyjny element obrazu filmowego), bohater (poziom interpretacji filmu), którą szczegółowo omówiła Paulina Kwiatkowska (Kwiatkowska, 2011: 31 – 34). Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców Nowofalowy zwrot, przypadający na przełom lat 50. i 60. (w kinie francuskim), zredefiniował zatem sposób rozumienia aktorstwa niezawodowego, poszerzając go o znaczenia „profesjonalnego nie-aktorstwa”. Podstawowym zadaniem, przed jakim stanęli „profesjonalni nie-aktorzy”, stało się więc – w gruncie rzeczy – „bycie widzialnym” w strukturze filmowego obrazu (przy czym to właśnie ta „widzialność” stanowiła jeden z jego bardziej znaczących elementów). Tym samym w centralnym punkcie narracji filmowej umieszczone zostało ciało człowieka (choć lepiej powiedzieć: jego wizerunek), które funkcjonować zaczęło jako „pole napięć, zetknięć, wymiany i interakcji” (Kwiatkowska, 2011: 35), przyjmując jednocześnie postać bezpośredniego medium znaczeń filmowych. A"051"4%"$+3/=)'3,@"$0("1'3B$ /34(&0:!$!$/=)/)>5$9-(!&%!" W historii kina polskiego za okres, w którym najpełniej unaoczniło się zainteresowanie fenomenem aktorstwa niezawodowego (stanowiące wynik dwóch omówionych powyżej tendencji: „typażu” i „profesjonalnego nie-aktorstwa”), bez wątpienia należy przyjąć – nowofalowy z ducha (zob. Lubelski, 2008a: 124 – 134) – przełom lat 60. i 70. oraz związane z nim „kino Młodej Kultury”, w szczególności zaś jeden z jego czterech głównych nurtów zwany w piśmiennictwie „stronnictwem groteski” (Lubelski, 2008: 311 – 316). To właśnie wówczas powstały m.in. takie dzieła filmowe, jak (po dziś dzień niezwykle popularne i „żywe”): Muchotłuk (1966), Rejs (1970), Przepraszam, czy tu biją? (1976) Marka Piwowskiego, Hydrozagadka (1971), Wniebowzięci (1973), Jak to się robi (1974) Andrzeja Kondratiuka, Monidło (1970), Piżama (1971), Meta (1971, premiera: 1980) Antoniego Krauze oraz Niedziela Barabasza (1972), Dziewczyny do wzięcia, Pies (1981), Głowy pełne gwiazd, Mała sprawa (1980), Czy jest tu panna na wydaniu (1977) w reżyserii głównego bohatera niniejszego tekstu, w których „potoczna codzienność Peerelu” sportretowana została przy użyciu tragikomicznych, słodko-gorzkich tonacji, często zbliżających się wręcz do poetyki absurdu (potęgowanej zresztą przez pierwszoplanowy udział aktorów niezawodowych). Co interesujące, charakterystyczna dla wyborów obsadowych autorów „stronnictwa groteski” tendencja do powierzania głównych ról nieprofesjonalistom stanowiła bezpośredni wynik wspomnianego już zwrotu w kierunku prezentowania na ekranie tematów codziennych, których „pospolitość” (choć przy okazji absolutna niezwykłość) miała na celu poszerzenie postulowanego dotychczas na taśmach filmowych kształtu ówczesnej rzeczywistości historycznej. Debiutujący wówczas filmowcy skupili bowiem oko kamery również na cielesnej powierzchni egzystencji człowieka (aktora niezawodowego), która – daleka od powszechnie definiowanych kanonów piękna – w strukturach dzieł filmowych funkcjonować zaczęła jako pewnego rodzaju świadectwo dziejących się na zewnątrz niej, mniej lub bardziej zwyczajnych, zdarzeń. Tym samym nieprzygotowane ciało naturszczyka (zarówno w rozumieniu sposobu gry, jak i jego warunków fizycznych) stało się jedną z kluczowych płaszczyzn, poprzez które komunikowana być mogła (i była) amorficzna i nieciągła z natury rzeczy „rzeczywistość zebrań partyjnych i meczów piłkarskich” (Zagajewski, 1974: 43). Zainteresowanie problematyką aktorstwa niezawodowego (i związaną z nią metaforyką) stanowiło również skutek coraz śmielej obecnych w kinie polskim 9 10 kultura popularna 2013 nr 2 (36) przełomu lat 60. i 70. filmowych „strategii subwersji” (Wach, 2008: 395 – 412), obnażających istniejący dyskursu władzy poprzez odwoływanie się do wybranych zjawisk socjalistycznego systemu oraz cytowanie ich „w przeciwieństwie” do wynikających z nich pierwotnie, „oficjalnych” znaczeń. W jaki zatem sposób powinno się rozumieć zasygnalizowany przed chwilą – subwersywny z ducha – udział aktorów niezawodowych w filmach „stronnictwa groteski”? Z pomocą przyjdzie Marek Piwowski, który – zapytany, dlaczego nie zaangażował Jana Himilsbacha i Zdzisława Maklakiewicza do głównych ról oficerów Milicji Obywatelskiej w Przepraszam, czy tu biją? – odpowiedział: „Przecież Maklakiewicz i Himilsbach nie mogli zagrać u mnie w filmie milicjantów! Oni byli kompletnym przeciwieństwem prawa, stali po drugiej strony barykady. Każdy z nich miał twarz anarchisty. To mistrzowie destrukcji: czego się dotknęli, od razu rozpadało się na kawałki. Byli też nośnikami niezależności i swobody. Reprezentowali margines, a więc tę część społeczeństwa, której komuna nie zniewoliła” (za: Łuczak, 2004: 18). O ile Zdzisława Maklakiewicza trudno jednak nazwać aktorem niezawodowym 6 (choć nic nie stoi na przeszkodzie, by jego aktywność artystyczną określić mianem „profesjonalnego nie-aktorstwa”), o tyle już wspomniana powyżej sylwetka Jana Himilsbacha jednoznacznie wskazuje tropy, jakimi kierowali się twórcy „stronnictwa groteski” powierzając pierwszoplanowe role w realizowanych przez siebie filmach naturszczykom. Mianowicie: (pozwolę sobie wymienić) jedynie nieprzygotowane, zbuntowane, naturalne, „nagie”, nieestetyczne, „materialne”, fizjologiczne, doczesne, namacalne, „mięsne” (Brach-Czajna, 1991: 161 – 183) ciało nieprofesjonalisty (kolejne epitety można by tu mnożyć bez końca) było bowiem w stanie ujawnić wszelkie możliwe wady oraz szwy – lub jakby chciał Marc Ferro: „lapsusy” (Ferro, 2011: 38) – socjalistycznego systemu, stając się tym samym nośnikiem „odwróconych znaczeń”, niemniej dość czytelnych i prostych do zidentyfikowania nie tylko przez przeciwników obowiązującego ówcześnie modelu władzy. C)%/015"1!59D E$ 7"%5/'"$6)%+1"0!5:" Przyglądając się wczesnej działalności reżyserskiej autora Złotego runa (1998) przez pryzmat dokonywanych przez niego wyborów obsadowych, nietrudno dojść do wniosku, że powinno się ją rozważać przede wszystkim w kategoriach osobliwego festiwalu bądź też spektaklu aktorów niezawodowych (także w znaczeniu „profesjonalnego nie-aktorstwa”) 8. Nie oznacza to oczywiście, że Janusz Kondratiuk do udziału w realizowanych przez siebie filmach zapraszał tylko i wyłącznie osoby nieposiadające aktorskiego wykształcenia, jednakże charakterystyczne dla poetyki reżysera umiłowanie „naturalnych dyspozycji ludzkiego ciała” bez wątpienia należałoby uznać za właśnie ten wyróżnik autorskiego stylu, z którym przez kolejne lata nieustannie kojarzona 6 Zdzisław Maklakiewicz miał bowiem aktorskie wykształcenie oraz bogaty, „klasyczny” dorobek artystyczny. 7 Odwołuję się tutaj do tytułu książki Monstruarium autorstwa Anny Wieczorkiewicz (Wieczorkiewicz, 2009). 8 Janusz Kondratiuk nie zrezygnował z powierzania ról nieprofesjonalistom również w dojrzałym etapie swojej działalności reżyserskiej, czego najlepszym przykładem jest wspomniane już Złote runo, w którym zadebiutował m.in. Zbigniew Mazurek. Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców 11 będzie sylwetka filmowca. Wystarczy wszak powiedzieć, że w debiutanckich produkcjach twórcy Prywatnego nieba (1989) wystąpiły takie oto „symbole” polskiego aktorstwa niezawodowego, jak m.in.: Ewa Pielach, Regina Regulska, Jan Stawarz 9, Zbigniew Buczkowski, Jan Himilsbach, Witold Goliński, Włodzimierz Preyss, Danuta Rinn 10, Maria Baster, Jan Wilk bądź też Beata J)!*%'>%0.#&'")I0)H:G;'H#'5%6 ?!A9'K5!%L#2<%4)(.2*A0M;'3*A!":' ")5!%2"#4.'"%2*)(.'9%'0".N8.)' I9".)$I'0'5.#!02":81'5!%9I36 Andrzejewska, z których wszyscy po dziś 8<)81'L)>I()!":2*:;' dzień funkcjonują w zbiorowej świadomości 5!AH4%'2"I3)G')!*:6 widzów (choć może niekoniecznie z imienia i nazwiska) jako trwałe – niezwykle ma- 2*A0'%'<#94%"4)8"6 terialne – „ślady” analizowanego okresu 4#<'I!%9".#')&)4*A0' kina polskiego. Co ciekawe, wczesną działalność reżyserską Janusza Kondratiuka, prócz nieco- B(&%0:81 dziennego zainteresowania problematyką aktorstwa niezawodowego (w ścisłym rozumieniu tego słowa), charakteryzowała także wyróżniająca się – można by rzec „ucieleśniona” – strategia twórcza, polegająca na powierzaniu znaczących ról w przygotowywanych przez niego filmach również tym aktorom profesjonalnym, którzy wykazywali się „nieoczywistymi” warunkami własnej fizjonomii. Warto bowiem zauważyć, że pośród „profesjonalistów”, którzy zaproszeni zostali do wzięcia udziału w pierwszych produkcjach fabularzysty, próżno szukać artystów o jednoznacznej urodzie amantów filmowych, by dla przykładu wymienić tylko takie osobowości kina i telewizji, jak m.in.: Barbara Ludwiżanka, Krzysztof Litwin, Jan Mateusz Nowakowski, Jerzy Łapiński, Zdzisław Maklakiewicz, Roman Kłosowski, Krzysztof Kowalewski, Henryk Hunko albo – specjalnie na okazję kolejnych występów filmowych „pobrzydzona” – Ewa Szykulska, których to cielesność (nie tylko) ekranowa niewątpliwie wymykała się pewnym ocenom i prostej kategoryzacji. Wyraźnie zatem widać, że „cielesny klucz”, jaki przyłożyć można do debiutanckiego dorobku autora Małej sprawy, powinno się uznać za w pełni uzasadnioną perspektywę badawczą, będącą reakcją na bezsprzecznie „uciałowioną” specyfikę autorskiego stylu głównego bohatera niniejszych rozważań. 9 Jan Stawarz miał co prawda doświadczenie teatralne, niemniej w filmowej fabule – i to w dość specyficznym stylu (mowa bowiem o roli „inżyniera” w Dziewczynach do wzięcia) – zadebiutował dopiero u Janusza Kondratiuka. 10 Warto podkreślić, że Danuta Rinn (polska piosenkarka, nieposiadająca aktorskiego wykształcenia), zanim wystąpiła u Janusza Kondratiuka, zagrała już w kilku tytułach filmowych, niemniej to właśnie u autora Jedenastego przykazania (1988) stworzyła niezapomnianą kreację Pani Beksińskiej w Głowach pełnych gwiazd. 12 kultura popularna 2013 nr 2 (36) FG":$%"=1"(+2$0)$>3H93$$ !%",'&@$,8,!"#3I Za podstawową przestrzeń analizy chciałbym obrać Dziewczyny do wzięcia, które następnie posłużą mi za przedmiot dalszych dywagacji, mających za zadanie zidentyfikować „cielesne” strategie twórcze, tak typowe dla wczesnej działalności artystycznej autora Czy jest tu panna na wydaniu. Ten niespełna godzinny film telewizyjny, pokazany po raz pierwszy na antenie Telewizji Polskiej 29.08.1972 roku, stanowi bowiem kwintesencję stylu filmowca, przy okazji jak w soczewce skupiając najważniejsze założenia oraz cechy nurtu „kina Młodej Kultury” (przede wszystkim „stronnictwa groteski”). Fabuła tego średniometrażowego obrazu skoncentrowana została wokół kilku godzin z życia trzech tytułowych „dziewczyn do wzięcia” – „dziewczyny pracującej na poczcie” (Ewa Szykulska), Pućki (Ewa Pielach) i „dziewczyny, która nie lubi kremu sułtańskiego” (Regina Regulska), które pewnej soboty przyjechały do Warszawy na jeden dzień z pobliskiej miejscowości, by zasmakować – pożądanego przez nie i w pełni wyobrażonego – blichtru wielkomiejskiego bytowania oraz oddać się poszukiwaniom „jedynej i prawdziwej miłości”, będącej oczekiwanym przez nie wszystkie gwarantem stabilizacji ich przyszłych losów. Pozwolę sobie przywołać słowa Moniki Talarczyk-Gubały, która w książce pt. PRL się śmieje! Polska komedia filmowa lat 1945 – 1989 tak oto opisała nad wyraz doczesny świat przedstawiony analizowanej produkcji filmowej: „Prowincjuszki z podwarszawskiej wsi snują wizję awansu społecznego dzięki mieszkańcom stolicy. Co więcej, szukają mężczyzny uosabiającego wzór obywatela drugiej Polski – magistra lub inżyniera. A jeśli nie z tytułem, to choćby z perspektywami, jakie gwarantuje na przykład kelner z nocnego lokalu: z mieszkaniem w bloku, lodówką i telewizorem. Aspiracje dziewcząt są wyraźnie modelowane przez wzorce kultury popularnej promowane przez telewizję. Z zapartym tchem oglądają domowy album kelnera z fotosami gwiazd, w uniesieniu obserwują przechodzącego przez teatralny hol «powabnego Klossa» – Stanisława Mikulskiego, wdychają perfumy mijającej je Igi Cembrzyńskiej 11. (…) Prowincjuszki wyraźnie handlują między sobą kandydatami na męża. Jedynie najmłodsza i najmniej doświadczona z nich opuszcza Warszawę z nadzieją na przyszłość, choć pozbawiona już niewinności przez cynicznego bohatera” (Talarczyk-Gubała, 2007: 114). Wyraźnie zatem widać, że codzienność „zebrań partyjnych i meczów piłkarskich” (Zagajewski, 1974: 43), przedstawiona w filmie Janusza Kondratiuka, znacznie odbiegała choćby od – mającej wówczas swój początek – hurraoptymistycznej narracji epoki Edwarda Gierka oraz związanej z nią „propagandy sukcesu”, funkcjonując przy tym niemal jako quasi-dokumentalna „opowieści o czasach”, których ekranowy odpowiednik ulegał ówcześnie z reguły znacznej mistyfikacji. Co szczególnie interesujące, za kanwę scenariusza Dziewczyn do wzięcia posłużył reportaż, zatytułowany Jeden dzień życia (Borski, 1970: 7), w którym Lech Borski (publicysta związany m.in. z „Kulturą”, „Argumentami”, „Literaturą” oraz „Panoramą”) opisał historię autentycznej „dziewczyny do wzięcia”: pochodzącej z podwarszawskiej wsi Magdy, której jednodniowy pobyt w stolicy (podobnie jak w filmie: mitycznym miejscu awansu społecznego) zakończył się nieplanowaną przez nią ciążą oraz samotnym wychowywaniem 11 Należy dodać, że w pierwszej i drugiej wersji scenariusza – zamiast Stanisława Mikulskiego i Igi Cembrzyńskiej – pojawiają się: „ale komiczny” Wiesław Gołas, Gustaw Holoubek, Zbigniew Zapasiewicz oraz Basia Wołodyjowska, czyli Magdalena Zawadzka. Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców dziecka. W celu zgromadzenia materiału, dziennikarz – próbując odtworzyć przebieg granicznego dnia z życia młodej kobiety – wybrał się w czerwcowy, niedzielny poranek na Dworzec Wschodni w Warszawie, aby przyłączyć się do grupki trzech mężczyzn w różnym wieku (Mietka, Filka i Kozaka), czekających jak co tydzień w tym samym miejscu na gromadki przyjeżdżających z pobliskich miejscowości panien, pragnących choć przez krótki moment zapomnieć (się) o smutnej rzeczywistości ich powszedniej egzystencji oraz wynikającym z niej kieracie codziennych obowiązków. W konsekwencji autor spędził najbliższe godziny pod znakiem „największych atrakcji” wielkiego miasta, by pośród nich wymienić tylko: Aleje Jerozolimskie, domy handlowe „Junior” i „Sawa”, kawiarnię „Malinka”, Ogród Saski, czy – wreszcie – Lasek Bielański (gdzie Magda, główna bohaterka reportażu, zawarła przed rokiem bliższą znajomość z atrakcyjnym i nowopoznanym Waldkiem), w które to miejsca rozentuzjazmowani panowie postanowili zaprowadzić Irkę, Krysię, Czarną i Maję – napotkane przed kilkunastoma minutami na jednym z peronów cztery towarzyszki upojnego dnia. Pierwotna wersja scenariusza Dziewczyn do wzięcia – noszących wówczas tytuł: Godzina z życia czyli trzy panienki przyjeżdżają do stolicy (Kondratiuk, 1970) – nie odbiegała znacznie od zasadniczej treści reportażu (choć pominięta w niej została m.in. postać Magdy oraz figura dziennikarza), stanowiąc w gruncie rzeczy jego artystyczne omówienie i poszerzenie o zdarzenia, które nie mogły zmieścić się na jednej stronie interwencyjnego z ducha tekstu 12. Podobnie zresztą drugi wariant scenariusza, noszący tytuł Godzina z życia (Kondratiuk, 1970a), oraz scenopis (Kondratiuk, 1971), które jeszcze bardziej pogłębiły materiał literacki o – mało istotne z punktu widzenia pierwowzoru – perypetie postaci filmowych 13. Fabuła opowieści koncentrowała się więc wokół jednego dnia z życia sześciorga bohaterów (Jadźki, Bożeny, Małej oraz Mietka, Kozaka, Filka), którzy – po nieudanej próbie zawarcia znajomości na dworcu (słynne: „Nie zawieram znajomości na ulicy”) – przypadkowo spotykają się w pobliskiej kawiarni, by następnie spędzić ze sobą najbliższe godziny, odwiedzając kolejno najbardziej reprezentacyjne „salony” Warszawy. Pewną zmianę przyniósł ze sobą dopiero zrealizowany obraz filmowy, niemniej również on – co wywnioskować można już w kontekście przedstawionego powyżej krótkiego opisu wersji scenariuszowej – wprowadził jedynie kosmetyczne modyfikacje (m.in. zmiana niektórych miejsc i czasu akcji, inny sposób prowadzenia narracji filmowej, reorganizacja poszczególnych elementów fabuły, rezygnacja z imion bohaterów, inaczej zaakcentowane interakcje postaci filmowych etc.), w dalszym ciągu bazując na głównym problemie reportażu. Warto może zacytować fragment eksplikacji autorstwa Janusza Kondratiuka (znajdującej się w zbiorach Archiwum Filmoteki Narodowej), na podstawie której następnie postaram się wytłumaczyć bezpośrednie powody 12 Dziewczyny do wzięcia powinno się więc rozpatrywać w kategoriach specyficznej adaptacji. Co interesujące, w reportażu odnaleźć już można „zapowiedzi” najbardziej charakterystycznych „momentów” filmu, by wymienić choćby scenę jedzenia kremu sułtańskiego. W tekście Lecha Borskiego umieszone także zostały niektóre z „kultowych” wypowiedzi, którymi w filmie posługują się protagoniści, dla przykładu: „Na ulicy nie zawieram znajomości”, czy też „I ślimaka zjesz?” (Borski, 1970: 7). 13 Warto jednak dodać, że pierwsza wersja scenariusza od jego drugiego wariantu różni się zasadniczo ostatecznym przesłaniem dzieła. O ile bowiem w pierwszej wersji Mała (główna bohaterka, z punktu widzenia której prowadzona jest narracja) na zakończenie dnia stwierdza, że nigdy więcej nie przyjedzie do Warszawy (nie spotkało jej tu wszak nic dobrego), o tyle w drugiej – pobyt w mieście uznaje za nader udany, tym samym wiążąc z nim wielkie nadzieje na przyszłość. 13 14 kultura popularna 2013 nr 2 (36) zaproponowanych przez reżysera – niewielkich, choć przemyślanych i w pełni autorskich – „poprawek” (zachowuję oryginalną pisownię i interpunkcję): „Godzina z życia jest propozycją scenariuszową filmu telewizyjnego będącego na poły fabularną, na poły dokumentalną opowieścią dziejąca się współcześnie, w Warszawie. O ile «fabularności» proponowanej pozycji wyjaśniać nie trzeba, o tyle jej «dokumentalność» wymaga zwrócenia uwagi na fakt, że część filmu powinna być realizowana przy pomocy ukrytej kamery, winna odpowiadać temu, co zwykliśmy nazywać «cinema-direct». Jest to o tyle ważne, że zapis bezpośredni daje szanse wzbogacenia przedstawionego scenariusza o elementy wymykające się literackiej fakturze tekstu, o elementy aktualne, o to wszystko, co czyni przedstawiane wydarzenia bardziej autentycznymi” (Kondratiuk, 1970a: 0). Zacytowana powyżej eksplikacja jednoznacznie wskazuje motywy, jakimi kierował się Janusz Kondratiuk, decydując się na reorganizację stworzonego przez siebie scenariusza i poszerzenie go o dodatkowe przestrzenie, na które zabrakło miejsca m.in. w publicystycznym pierwowzorze. Przygotowywane przez niego Dziewczyny do wzięcia – w zamyśle twórcy – miały bowiem stać się nie tylko „uproblemowionym” telewizyjnym dziełem filmowym, oglądanym przez zainteresowane nim grupy odbiorców, ale także rozbudowanym komunikatem, mającym za zadanie dać jak najprawdziwsze świadectwo o niezakłamanym kształcie istniejącej na zewnątrz codzienności socjalistycznego świata. Właśnie za jedną z tych płaszczyzn, poprzez które najsilniej przezierać zaczął nieuładzony niczym, polifoniczny oraz wieloaspektowy obraz rzeczywistości zewnętrznej, w pierwszej kolejności powinno się uznać – nijak niemieszczące się w arbitralnie wyznaczonych ramach – nieprzygotowane ciało aktora niezawodowego. C!#)HJ$>4)%+3%&: Analizując wczesną twórczość filmową Janusza Kondratiuka nie sposób nie odwołać się do zjawiska, które niewątpliwie ukształtowało artystyczną wrażliwość nie tylko autora Niedzieli Barabasza, ale także pozostałych przedstawicieli „stronnictwa groteski” – czechosłowackiej nowej fali. Niniejszy nurt kina europejskiego – powstały w Czechosłowacji w latach 60. ubiegłego wieku (jako „wynik” liberalizacji ustroju socjalistycznego) – stanowił bowiem istotny punkt odniesienia dla debiutującego wówczas pokolenia twórców filmowych, którzy w nowych metodach opisu świata, jakie zaproponowane zostały przez młodych reżyserów zza południowej granicy naszego kraju, zaczęli widzieć jedyną nadzieję na odrodzenie polskiego kina. Co zatem – prócz zbliżonych kontekstów politycznych – spowodowało tak żywe zainteresowanie polskich filmowców fenomenem czeskiej szkoły filmowej? By odpowiedzieć na tak postawione pytanie, warto może wskazać najbardziej rozpoznawalne „symptomy” większości tytułów filmowych, wpisujących się w analizowany właśnie nurt czeskiej szkoły filmowej, by wymienić tylko: skupienie oka kamery na różnorodnych zdarzeniach potocznej codzienności, tragikomiczną wizję świata przedstawionego (i wynikający zeń groteskowy sposób widzenia rzeczywistości), pozorną niechlujność prowadzenia narracji filmowej, improwizowany charakter pracy na planie oraz – co najważniejsze – pierwszoplanowy udział aktorów niezawodowych (i związany z nimi unikalny typ „zwykłego-niezwykłego” bohatera). Pozwolę sobie przytoczyć kilka wyimków z tekstu Obraz człowieka w filmach współczesnej czechosłowackiej Nowej Fali Ivana Svitáka, w którym Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców to autor jednoznacznie opisał najważniejsze znamiona – zasygnalizowanego przed chwilą – nowego stylu konstruowania postaci filmowej: „(…) ujmowanie człowieka jako bytu absurdalnego, poddanego fragmentacji, wyobcowanego, znajdującego się w sytuacjach skrajnych, które same przez się mogą być banalne i komiczne, zawsze jednak w sposób wyrazisty różnią się od tych charakterystycznych dla literacko-dramatycznej kreacji bohatera minionej epoki” (Sviták, 2007: 192). „Obraz człowieka w kinie czechosłowackim wyraża relatywnie całą prawdę o przemianach w pojmowaniu człowieka w ciągu ostatnich dwudziestu lat, to znaczy daje świadectwo o ludziach, z ich iluzjami i samooszukiwaniem się włącznie” (Sviták, 2007: 194 – 195). „Sposób odbioru świata i bohatera zostaje poddany zabiegowi «dezideologizacji» (dokładniej jest to ideologizacja innego rodzaju), bohater i społeczeństwo jawią się jako znacznie bardziej konkretni, materialni i przez to coraz bardziej absurdalni” (Sviták, 2007: 195). Przykładając zacytowane powyżej słowa do wczesnej działalności reżyserskiej Janusza Kondratiuka, nietrudno stwierdzić, że właśnie ten rodzaj znaczeń charakteryzował niemal wszystkich bohaterów, którzy pojawili się w zrealizowanych przez niego debiutanckich dziełach filmowych. Co szczególnie interesujące, wspomniana „materialność” i „fragmentaryczność” postaci filmowych wygrana być mogła głównie dzięki udziałowi aktorów niezawodowych, których nieprzygotowana i nad wyraz doczesna cielesność – podobnie jak w przypadku wyborów obsadowych znacznej części filmowców wywodzących się z kręgu czechosłowackiej nowej fali – funkcjonować zaczęła niemal w kategoriach „uciałowionego świadectwa” amorficznego i symultanicznego w istocie kształtu dziejącej się naokoło codzienności. K!2:%&$+'!&(,'3%3L Przez chwilę warto zastanowić się również nad bezpośrednimi motywami, jakie odnaleźć można u samych źródeł decyzji reżysera (a także debiutującego wraz z nim nowego pokolenia filmowców), dotyczącej konieczności przeprowadzenia w ówczesnej twórczości filmowej „estetycznego przełomu”. W wywiadzie, udzielonym w 1984 roku tygodnikowi „Antena. Pismo widzów i słuchaczy”, autor Jedenastego przykazania (1988) – zapytany przez Piotra Dumina o to, dlaczego realizowane przez niego na przełomie lat 60. i 70. filmy telewizyjne z reguły nie przypadały do gustu będącym wówczas u władzy decydentom – odpowiedział: „Z powodów koniunkturalnych, politycznych i estetycznych. Rozpoczynała się propaganda sukcesu, a my (dotyczy to całej grupy debiutujących wtedy reżyserów) mieliśmy jedną wspólną ambicję – pokazywać życie takie, jakim je widzieliśmy. Tymczasem (…) większość produkcji tamtego czasu to były filmy oparte na literaturze, ilustrujące, interpretujące utwory literackie, a jak wiadomo, literatura realistyczna w Polsce właściwie nie istniała. Nasz bohater literacki najczęściej był ożywioną tezą. Poruszał się po fantastycznym świecie bytów pozornych. Realizm w Polsce właściwie ma lekko pejoratywne znaczenie” (Kondratiuk, 1984: 15). Podobny ton (mowa o zarzutach stawianych przez Janusza Kondratiuka zastanawiającej obecności „realizmu” w kulturze polskiej) charakteryzował także rozmowę, którą – z okazji zbliżającej się premiery pełnometrażowego Klakiera (1983) – przeprowadził z reżyserem dziennikarz „Filmowego Serwisu Prasowego”: „Kiedy kończyłem studia, aktorstwo filmowe przeżywało kolejny kryzys. Raziła nas wówczas nieprzystawalność kreacji aktorskich i rzeczywistości. 15 16 kultura popularna 2013 nr 2 (36) Mieliśmy inną wizję kina – my – mam na myśli Marka Piwowskiego, Antka Krauzego, mego brata (Andrzeja Kondratiuka – przyp. FSP). Ale nasze propozycje były unicestwiane… Każda próba przymiarki do rzeczywistości napotykała trudność, nie tylko w warstwie cenzury obyczajowej, gorzej, tkwiły one w gustach, przyzwyczajeniach mecenasów; myślę, że jest to problem ogólniejszy, związany z naszą tradycją kulturalną, na przykład malarstwo rodzajowe u nas może być tylko «dobre», a malarstwo historyczne – «wiel- O%'0$)?4.#'*#4'E'4)'023!%?' KI3$)94:M'.'K0:#2*#*:"%0)6 4:M'E'%>!)"'(I9"3.#7%'8.)$)'@>N6 9=8:'4.8":&'.44:&;'<)3'*:(3%' I$I94:&'%9>.8.#&'8#4*!)(4.#' 0:%>!)H%4#7%'32"*)$*I'3%&I6 4.2*:8"4#7%'?0.)*)C;' kie». Na kolaudacjach stawiano nam niskie oceny, choć potem nasze filmy przynosiły 2*)$'2.N'9()'P)4I2")' mecenasowi zaszczyt, cieszyły się też powopubliczności” (Kondratiuk, 1983: 9). Q%49!)*.I3)'>#"5%6 dzeniem Wyraźnie zatem widać, że u samych podstaw działalności reżyserskiej autora ?!#94.='5!"#2*!"#4.=' Niedzieli Barabasza – podobnie zresztą 5%(#&.8"4#<'9:23I6 jak w przypadku pozostałych twórców groteski” – leżała w grun2<.'9()'<#7%'9#>.I6 „stronnictwa cie rzeczy niecodzienna chęć zerwania z funkcjonującym dotychczas w kinie *)483.#<'*0A!8"%?8.' polskim sposobem odzwierciedlania na rzeczywistości zewnętrznej. Jeden B(&%0#<- ekranie z tych obszarów, które w opinii Janusza Kondratiuka jak najszybciej powinno się poddać daleko idącej reorganizacji, stanowiła – co dobitnie zasygnalizowane zostało przez twórcę choćby w przywołanym przed momentem wywiadzie – m.in. problematyka ówczesnego aktorstwa filmowego (niewspółmiernego do zjawisk dziejącej się naokoło współczesności). By lepiej zrozumieć stawianą przez filmowca tezę, należy pokrótce przypomnieć, jaki typ aktora (w tym wypadku aktorki) obowiązywał w płaszczyźnie polskiej twórczości filmowej początku lat 60. (czasów nie tak odległych od chwili artystycznego debiutu autora Dziewczyn do wzięcia), zapoczątkowanych m.in. przez akcję filmową „Piękne dziewczyny na ekrany”. W tym miejscu pozwolę sobie przywołać słowa Iwony Kurz, która tak oto w jednym z rozdziałów książki pt. Twarze w tłumie. Wizerunki bohaterów wyobraźni zbiorowej w kulturze polskiej lat 1955 – 1969 wypowiedziała się na temat wspomnianego przed chwilą przedsięwzięcia: „Pierwszy efekt akcji stanowiły przede wszystkim zdjęcia polskich dziewcząt (czasem czeskich), licealistek, studentek, młodych pracownic, które ukazywały się obok fotosów gwiazd zachodnich i polskich aktorek zawodowych. (…) Zdjęcia dziewcząt biorących udział w konkursie «Filmu» tworzyły serię, nie tyle budowały wyjątkową osobowość, co tworzyły określony Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców typ, choćby dlatego, że były do siebie podobne. (…) Polska poszukiwała tymczasem nie tylko «ładnej buzi», urody – poszukiwała także «charakteru», wyrazistego, określonego typu. (…) Na odwilżowej fali zaroiło się od dziewcząt – «kociaków» – tymczasem brakowało filmowych bohaterek. (…) Lista młodych kobiet, które przewinęły się przez polskie ekrany w drugiej połowie lat pięćdziesiątych i w latach sześćdziesiątych z czasem była coraz dłuższa – poczynając od (…) Barbary Kwiatkowskiej: Teresa Tuszyńska, Maria (Maja) Wachowiak, Zofia Marcinkowska, Krystyna Stypułkowska, Pola Raksa, Barbara Brylska, Ewa Wiśniewska, Anna Prucnal, Magdalena Zawadzka, Ewa Krzyżewska, Grażyna Staniszewska. (…) «Dziewczęcość» ich bohaterek miała różna genezę; same aktorki również trafiały do filmu z różnych miejsc: z okładek czasopism (jak choćby Ewa Wiśniewska) i ze szkół aktorskich. Przynajmniej o niektórych postaciach, które zagrały, da się powiedzieć, że biust szedł w parze z charakterem” (Kurz, 2005: 121 – 122). Zacytowana powyżej wypowiedź Iwony Kurz jednoznacznie wskazuje optykę, przy użyciu której powinno się spoglądać na charakterystyczną dla czasów tzw. małej stabilizacji specyfikę aktorów filmowych (jak również: utrwalanych z ich pomocą na ekranie wizerunków). Mianowicie (posługując się pewnym uproszczeniem): rzeczywistość ekranowa kina polskiego lat 60. minęła przede wszystkim pod filmowym znakiem młodości, piękna oraz swoistej świeżości (co ciekawe: jedynie pozornie pozbawionych erotycznego naddania), rozumianych także jako „właściwa”, choć niekiedy zadziorna, osobowość portretowanych na taśmach filmowych bohaterów, które to cechy – w strukturach obrazów filmowych – zaczęły pełnić funkcję pewnego rodzaju poświadczenia obowiązującej zewnętrznie harmonii, czy też „idylli” socjalistycznego modelu władzy. To właśnie ten – na wskroś „układny” i „wyestetyzowany” – obraz ludzkiego ciała (będący niczym innym, jak tylko ułudnym odbiciem centralnie wyobrażonego kształtu komunistycznego świata), stał się dla Janusza Kondratiuka bezpośrednią przestrzenią polemicznej dyskusji dla jego debiutanckiej twórczości filmowej. FM','30&9$9)+3$@&/0$ +'!&(,'3%"$9"IB$ ,'34!$=)+/59)("%!& „Pootwierały się drzwi i dziewczęta zaczęły wychodzić. O dziewczętach warto parę słów powiedzieć. Dziewczęta przybrane były od włosów po czubki pantofelków co się zowie. Włosy w lokach albo podniesione wysoko jak hełm jaki, oczy zrobione czarnym tuszem grubo położonym, policzki różowe od wtartej pomadki, czarowne usta, nylonowe przeźroczyste bluzki, sweterki w kolorowe wzorki, a pod sweterkami brokatowe sukienki opływające ciasno figurę. Gorąco było, więc pończoch nie nosiły, a na stopach zauważyłem zaraz czarne pantofelki” – pisał Lech Borski w Jednym dniu życia (Borski, 1970: 7), próbując odtworzyć tę „feerię barw i elegancji”, która początkowo zaskoczyła go podczas wizyty na Dworcu Wschodnim w Warszawie. Po podobny repertuar znaków sięgnął również Janusz Kondratiuk, który postanowił przyodziać portretowane przez siebie protagonistki w niezwykle zbliżony zestaw „kostiumów” (dostosowując jedynie stroje do zimowej pory roku, podczas której osadzona została akcja). W pierwotnej wersji scenariusza przeczytać zatem można: „Siedziałam z Jadźką i Bożeną najbliżej okna. Jadźka, pod płaszczem 17 18 kultura popularna 2013 nr 2 (36) ubrana w czarną, przetykaną złotą nitką sukienkę, wydobyła z torebki tusz do rzęs, popluła na szczoteczkę i zaczęła malować sobie oczy. Pociąg toczył się brzęcząc i trzęsąc, Jadzia szeroko otwierała oczy, ale szczoteczka podskakiwała raz wyżej, raz niżej. – W mieście trzeba jakoś wyglądać, nie? – powiedziała Jadzia” (Kondratiuk, 1970: 1). I dalej: „Założyłam biały golf z orlonu i kurtkę pokrytą ortalionem, pogoda była niepewna. Bożena podała mi tusz do rzęs. W domu nigdy się nie maluję” (Kondratiuk, 1970: 2). Zastanawiając się nad doborem aktorek, które sprostałyby oczekiwanemu przez reżysera zadaniu „zwyczajności” (zasygnalizowanej choćby poprzez pryzmat makijażu oraz kostiumów), Janusz Kondratiuk zdecydował, że główne role w przygotowywanym przez niego filmie powierzone zostaną nie powszechnie rozpoznawalnym gwiazdom polskiego kina (bowiem ich udział w przedsięwzięciu wniósłby z sobą pewną nieszczerość, pozbawiając tym samym Dziewczyny do wzięcia jednoznacznie paradokumentalnego charakteru), ale nikomu nieznanym nieprofesjonalistkom, których niewyuczone „bycie” przed kamerą niewątpliwie potęgowałoby wrażenie przypadkowości, czy też ekranowego „przyłapania” (w gronie pierwszoplanowych bohaterek nieprofesjonalistką nie była jedynie Ewa Szykulska, niemniej jej naturalny styl gry w żadnej sposób nie odbiegał od aktorstwa koleżanek z planu). Nie trzeba nawet dodawać, że – opisana przed chwilą – decyzja filmowca okazała się kluczowa dla ostatecznej wymowy obrazu, który dzięki niniejszej strategii nabrał zdecydowanie większej autentyczności, stając się przy tym na poły amatorskim – choć wyjątkowo sprawnie zrealizowanym – widowiskiem o bogatej metaforyce oraz rozbudowanym przesłaniu. Czym szczególnym odznaczała się zatem ekranowa obecność aktorów niezawodowych, zaproszonych przez Janusza Kondratiuka do udziału w przygotowywanym przez niego przedsięwzięciu? Odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się nadzwyczaj prosta: nieporadnością ciała, które – nieobeznane z planem filmowym – nie potrafiło wejść w profesjonalną interakcję z obiektywem kamery, ujawniając przy okazji nieuniknioną sztywność i skrępowanie, tak charakterystyczne dla filmowych debiutantów. Ponadto: w pełni improwizowaną i intuicyjną manierą gry aktorskiej, niechlujnym sposobem mówienia, nadmierną i niewystudiowaną gestykulacją, niepłynnym stylem poruszania się, czy też „ostentacyjnie niewyróżniającym się” wyglądem fizycznym. Co więcej, każdy z wymienionych powyżej aspektów „zwielokrotniony” został przy użyciu specyfiki samego aparatu (m.in. ogromnych zbliżeń, detali, filmowania „z ręki”, zmiennego tempa montażu oraz innych środków obrazowania), nadając przy tym narracji filmowej jednoznacznie „uciałowionego” tonu. Nietrudno więc stwierdzić, podążając zarysowanym w poprzednim akapicie tropem, że nieprzygotowana cielesność głównych bohaterów Dziewczyn do wzięcia w konstrukcji filmu pełniła przede wszystkim funkcję figury rzeczywistości zewnętrznej, stając się jednocześnie podstawowym medium, poprzez które komunikowane być mogły (pozornie) głęboko ukryte treści analizowanego obrazu (należy przypomnieć, że ten rodzaj – subwersywnych z ducha – znaczeń ewokowany jest zawsze wtedy, gdy „nieprofesjonaliści”, zaangażowani do udziału w projekcie, mają za zadanie tworzyć „pomost”, łączący odtwarzanego przez nich bohatera z realnym światem). Pora zatem podsumować: za najbardziej rozpoznawalną cechę wczesnej działalności reżyserskiej Janusza Kondratiuka należy niewątpliwie uznać obnażanie arbitralnie konstruowanego w przestrzeni ówczesnej produkcji filmowej obrazu socjalistycznej codzienności, czemu w pierwszej kolejności Karol Jachymek Ciał a nie z awod owców służyło bezustanne sięganie po niewystudiowane ciała aktorów niezawodowych (wyłamujących się choćby z precyzyjnie wyznaczonych ram obowiązującego dotychczas modelu sztuki aktorskiej), których samowolna indolencja – w zgodzie z założeniem twórcy – ujawniać powinna po wskroś zwyczajny, przejmujący oraz niezakłamany przebieg życia społecznego w czasach epoki Edwarda Gierka. Niniejszym wyraźnie widać, że podjęta przeze mnie próba odczytania debiutanckiego dorobku filmowego autora Nocy świętego Mikołaja (2000) przez pryzmat „cielesnego klucza” stanowi w pełni uzasadnioną perspektywą badawczą, pozwalając przy tym na umieszczenie głównego bohatera prowadzonych rozważań w wąskim gronie filmowców, którzy w centralnym planie swojej twórczości filmowej jednoznacznie postawili nadrzędną konieczność ekranowego „ciałopisania”. Bibliografia Armatysowie B. i L. (1988). Film fabularny w latach 1930 – 1934, [ w: ] Armatys B., Armatys L. i Stradomski W. (red.), Historia filmu polskiego 1930 – 1939. Tom 2. Warszawa. Aslan O. (1978). Aktor XX wieku. Ewolucja techniki. Zagadnienia etyki. Warszawa. Borski L. (1970). Jeden dzień życia. „Kultura”, 28. Brach-Czaina J. (1999). Szczeliny istnienia. Kraków. Deleuze G. (2008). Kino. 1. Obraz-ruch 2. Obraz-czas. Gdańsk. Ferro M. (2011). Film jako kontranaliza społeczeństwa?, [ w: ] Ferro M., Kino i historia. Warszawa. Hendrykowski M. (2005). Rejs. Poznań. Jachymek K. (2013). O filmach, których nie było: przypadek Janusza Kondratiuka, [ w: ] Zwierzchowski P., Wierski D. (red.), Kino, którego nie ma. Bydgoszcz. Kondratiuk J. (1984). Interesuje mnie kreacyjność, P. Dumin (rozm.). „Antena. Pismo widzów i słuchaczy”, 48. Kondratiuk J. (1983). Mówi reżyser. „Filmowy Serwis Prasowy”, 7 – 8. Kracauer S. (2008). Teoria filmu. Wyzwolenie materialnej rzeczywistości. Gdańsk. Kurz I. (2005). Twarze w tłumie. Wizerunki bohaterów wyobraźni zbiorowej w kulturze polskiej lat 1955 – 1969. Izabelin. Kwiatkowska P. (2011). Somatografia. Ciało w obrazie filmowym. Kraków. Lubelski T. (2008a). Czy polskie kino było choć trochę nowofalowe?, [ w: ] Ronduda Ł., Piwowarska B. (red.), Polska Nowa Fala. Historia zjawiska, którego nie było. Warszawa. Lubelski T. (2008). Historia kina polskiego. Twórcy, filmy, konteksty. Katowice. Łuczak M. (2004). Wniebowzięci, czyli jak to się robi hydrozagadkę. Warszawa. Panofsky E. (1972). Styl i medium w filmie, [ w: ] Helman A. (red.), Estetyka i film. Warszawa. Skrzypczak P. (2009). Aktor i jego postać ekranowa. Aktorstwo ery kina niemego w teorii i refleksji krytycznej. Toruń. Sviták I. (2007). Bohaterowie wyobcowani. Obraz człowieka w filmach współczesnej czechosłowackiej Nowej Fali, [ w: ] Gwóźdź A. (red.), Czeska myśl filmowa. Tom 2: Reguły gry. Gdańsk. Talarczyk-Gubała M. (2007). PRL się śmieje! Polska komedia filmowa lat 1945 – 1989. Warszawa. Wach M. (2008). Happening w tresorze. Polskie kino a filmowe strategie subwersji w Europie Środkowej i Wschodniej (1945 – 1989) w świetle zachodniej recepcji, [ w: ] Klejsa K., Nurczyńska-Fidelska (red.), Kino polskie: reinterpretacje. Historia – ideologia – polityka. Kraków. 19 20 kultura popularna 2013 nr 2 (36) Wieczorkiewicz A. (2009). Monstruarium. Gdańsk. Zagajewski A. (1974). Rzeczywistość nieprzedstawiona w powojennej literaturze polskiej, [ w: ] Kornhauser J., Zagajewski A., Świat nie przedstawiony. Kraków. Archiwalia Kondratiuk J. (1970a). Godzina z życia, scenariusz filmu telewizyjnego. Archiwum filmoteki Narodowej, sygnatura: S-29892. Kondratiuk J. (1970). Godzina z życia czyli trzy panienki przyjeżdżają do stolicy, scenariusz filmu telewizyjnego. Archiwum Filmoteki Narodowej, sygnatura: S-29892. Kondratiuk J. (1971). Godzina z życia, scenopis filmu telewizyjnego. Archiwum Filmoteki Narodowej, sygnatura: S-29892. Filmografia Czy jest tu panna na wydaniu (reż. Janusz Kondratiuk, 1977). Dziewczyny do wzięcia (reż. Janusz Kondratiuk, 1972). Głowy pełne gwiazd (reż. Janusz Kondratiuk, 1983). Hydrozagadka (reż. Andrzej Kondratiuk, 1971). Jak to się robi (reż. Andrzej Kondratiuk, 1974). Jedenaste przykazania (reż. Janusz Kondratiuk, 1988). Klakier (reż. Janusz Kondratiuk, 1983). Legion ulicy (reż. Aleksander Ford, 1932). Mała sprawa (reż. Janusz Kondratiuk, 1980). Meta (reż. Antoni Krauze, 1980). Monidło (reż. Antoni Krauze, 1970). Muchotłuk (reż. Marek Piwowski, 1966). Noc świętego Mikołaja (reż. Janusz Kondratiuk, 2000). Niedziela Barabasza (reż. Janusz Kondratiuk, 1972). Pies (reż. Janusz Kondratiuk, 1981). Piżama (reż. Antoni Krauze, 1971). Prywatne niebo (reż. Janusz Kondratiuk, 1989). Przepraszam, czy tu biją? (reż. Marek Piwowski, 1976). Rejs (reż. Marek Piwowski, 1970). Wniebowzięci (reż. Andrzej Kondratiuk, 1973).