Kinga Rychlicka Zespół Szkół w Zalewie – Szkoła Podstawowa im

Transkrypt

Kinga Rychlicka Zespół Szkół w Zalewie – Szkoła Podstawowa im
Kinga Rychlicka
Zespół Szkół w Zalewie –
Szkoła Podstawowa im. K. I. Gałczyńskiego
Uczennica klasy IV (11 lat)
„Zaczarowane gniazdo”
Był upalny sobotni ranek. Zgodnie stwierdziliśmy, że pojedziemy z rodzicami i siostrą do
dziadków na wieś. Jak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy.
Uradowana babcia częstowała nas sokiem i lodami, które nas wspaniale ochłodziły, gdy nagle
usłyszeliśmy głośne huknięcie za stodołą.
Zerwałam się z krzesła i razem z dziadkiem i tatą pobiegliśmy do źródła dźwięku i … ujrzeliśmy
tam małego bociana, który wypadł z gniazda (tak uznałam po wyglądzie gniazda, które znajdowało się na dachu
stodoły ). Tata powiedział, żebym nie zbliżała się do bociana, bo może mi coś zrobić ,a sam wyjął z garażu
drabinę, nałożył rękawicę i naprawił gniazdo. W tym samym czasie dziadek obejrzał delikatnie bociana. Na
szczęście nic mu nie było . Odłożyliśmy (to znaczy tata i dziadek, bo ja stałam z boku obserwując wszystko
uważnie i denerwując się, żeby nic nie stało się małemu bocianowi – no i tacie też) delikatnie bociana na miejsce
do gniazda i wrócili przed dom.
Wtedy mama zadecydowała, że musimy wracać do domu. Bardzo ją prosiłam, żeby jeszcze zostać,
ale była nieugięta. Powiedziała tylko, że przyjedziemy za tydzień i rozkazała, żeby wsiąść do auta. Zgodziłam
się, ale nie byłam zachwycona. Na szczęście dni mijały bardzo szybko: raz za razem poniedziałek, wtorek, środa,
czwartek, piątek, aż wreszcie nadeszła sobota.
Gdy przyjechaliśmy na miejsce padał deszcz, a ja tak bardzo czekałam, żeby zobaczyć, co się stało
z małym bocianem. Patrzyłam przez okno w salonie, kiedy przestanie padać. Sekundy dłużyły się jak minuty, za
to minuty jak godziny i tak dalej…
Aż wreszcie nadszedł ten moment! Przestało padać! Ubrałam się jak najszybciej i wybiegłam za
stodołę. I co?!... I nic tam nie było - ani gniazda, ani bociana. Leżała tam tylko POZYTYWKA?! Podniosłam ją
i pobiegłam do domu.
Uchyliłam delikatnie wieko .I ukazał się tam mały bocian !Zakręciłam delikatnie korbką, a ptaszek
zaczął do mnie mówić! „Dziękuje wam za pomoc”.
Zamurowało mnie, zamknęłam delikatnie wieko i stałam w bezruchu przez kilka minut.
Otworzyłam jeszcze raz wieko, ale bociana już nie było ! Ale za to leżało tam pióro z lekko pozłacanymi
brzegami. Wybiegłam, by pokazać je rodzinie. Ale nagle co! Przez pióro przeszły promienie słońca, które tak
jakby wskazało na ziemię, gdzie znajdowało się złote czekoladowe jajko. Delikatnie zdjęłam opakowanie i
zjadłam je.
I co to wszystko znaczyło? A to , to już inna bajka.
„Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celu realizacji obecnego i przyszłych procesów
konkursowych zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z 29.08.1997 r. (Dz.U. nr 133, poz. 883 z późn. zm.)”