Zdaniem prof. Hołysta, Polska ma zbyt mało prestiżowych projektów

Transkrypt

Zdaniem prof. Hołysta, Polska ma zbyt mało prestiżowych projektów
Page 1 of 2
Zdaniem prof. Hołysta, Polska ma zbyt mało prestiżowych projektów. Wiąże się to ze słabością
warsztatu naukowego polskich naukowców, z problemami na poziomie instytucji, w której jest
wykonywany lub mógłby być wykonywany projekt oraz z barierami, których źródła tkwią w
najwyższych szczeblach systemu nauki i gospodarki.
Jak podkreśla prezes KRAB, wygrywanie konkursów na projekty nie jest kwestią układów i
znajomości - to ciągłe współzawodnictwo, polegające na poddawaniu swojego dorobku i naukowych
planów ocenom niezależnych ekspertów, recenzujących wnioski projektowe.
"Jeżeli mamy słabe kadry naukowe, to mogą one złożyć tylko małą liczbę dobrych wniosków.
Dochodzi jeszcze sprawa umiejętności prowadzenia badań interdyscyplinarnych. Bardzo często
projekty UE mają bowiem charakter interdyscyplinarny, a od koordynatora, oprócz własnej wiedzy,
oczekiwana jest wtedy umiejętność organizacji współpracy naukowców, na przykład z informatyki,
biologii, socjologii i medycyny. Niestety badanie interdyscyplinarne nie mają w Polsce silnej
pozycji" - uważa prof. Hołyst.
W jego opinii, drugim problemem jest słabe wsparcie dla wnioskodawców i wykonawców projektów
w ich macierzystych instytucjach. Udział polskich naukowców w grantach europejskich nie jest
wystarczająco silnie uwzględniany w ocenie danej uczelni czy instytutu.
"Jednostki badawcze są oceniane przez pewne parametry, określające ile wynalazków opatentują ich
pracownicy, ile napiszą publikacji, jak dobre są te publikacje itp. Powinny jeszcze być oceniane za
to, czy ich pracownicy zdobywają projekty europejskie" - postuluje prezes KRAB.
Jak tłumaczy, wiele jednostek nie ma takich projektów. Instytuty te są przeciwne przyznawaniu
wielu punktów za udział w projektach europejskich i nie chcą faworyzować nielicznych instytucji,
które je prowadzą.
"Gdyby ocena instytutu czy uczelni silnie zależała od liczby prowadzonych projektów, to
kierownictwo jednostki promowałoby pozyskiwanie takich projektów - uważa profesor. - Niektóre
uczelnie lub instytuty już wprowadziły reformy, w których widać, że projekty europejskie są
uznawane przez władze jednostki. W innych miejscach tak się jeszcze nie stało i wykonawcy
projektów UE muszą ubiegać się o zmiany lokalnych procedur administracyjnych i starać się o to,
żeby ich praca została też uznana przez własne środowisko".
Trzecia grupa problemów, które według prof. Hołysta powodują, że udział polskich naukowców w
projektach europejskich jest za mały, wiąże się z faktem, że nie wszystkie obowiązujące akty prawne
są przyjazne koordynatorom takich przedsięwzięć. Wśród takich aktów są regulacje uczelniane i
przepisy prawa pracy utrudniające zatrudnianie pracowników na krótkie okresy oraz zasady
prowadzenia księgowości w Polsce.
"Nieszczęściem dla projektów UE są wahania siły polskiej złotówki, oznaczające ]znaczne ryzyko
kursowe. Budżet projektu dostaję określony przez Komisję Europejską w euro, a pracuję nad
projektem w Polsce, regulując większość płatności w złotówkach. Ponieważ kurs złotego do euro
ciągle się zmienia, w bilansie projektu mogą pozostać na końcu projektu niewykorzystane środki
albo przekroczenia budżetu. Jak planować działania i zarządzać finansami w takiej sytuacji?" ubolewa prof. Hołyst.
Zdaniem profesora, najlepsze byłoby wejście do strefy euro. Jeśli jednak w krótkim okresie jest to
niemożliwe, wystarczyłoby prowadzenie chociaż częściowej księgowości w euro, co jest niezgodne
http://www.naukawpolsce.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_naukapl.pap.pl&_Pa... 2010-09-09
Page 2 of 2
z polskimi przepisami.
"Kolejną sprawą jest brak pieniędzy +na zapłon+. Naukowiec, który nie ma jeszcze projektu,
powinien pojechać na 2-3 konferencje, gdzie są dyskutowane możliwe przyszłe projekty europejskie
lub założenia konkursu. Tam mógłby porozumieć się z ewentualnymi partnerami. Nie zawsze takie
środki rzędu kilku czy kilkunastu tysięcy złotych są w instytucie czy na wydziale. Przygotowanie
projektu mogłaby wspomagać specjalistyczna firma konsultingowa. To jest znowu wydatek
przynajmniej kilkunastu tysięcy" - wylicza doświadczony w prowadzeniu dwóch projektów
koordynator.
Zaznacza, że ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego dostrzegło już ten problem i ogłasza
specjalne konkursy na tzw. Granty na granty, czyli fundusze na napisanie wniosku do UE.
"Prawdopodobieństwo sukcesu to z reguły tylko kilka, rzadziej kilkanaście procent. Z porażką
większości wniosków trzeba się więc liczyć, ale jeżeli nie będziemy ich składali, to z pewnością
żadnego projektu nie otrzymamy do koordynacji" - uświadamia prof. Hołyst.
Stowarzyszenie KRAB opiniowało założenia takich konkursów. Zdaniem koordynatorów, nie
uwzględniają one specyfiki wszystkich problemów. Typowe negocjacje projektu wiążą się z
podróżami i wymagają m.in. zatrudnienia na uczelni menedżera projektu, który przygotowuje
porozumienia konsorcjum, sprawdza szczegóły budżetu, przesyła dokumenty. W tym okresie
naukowiec nie może korzystać ani z budżetu projektu przydzielonego przez Brukselę (projekt jest na
etapie negocjacji), ani też ze środków rządowych. Projekt "Granty na granty" nie pozwala bowiem
beneficjentom finansować kosztów prowadzenia negocjacji, rozliczanie wydatków kończy się w
momencie składania projektu. Sukces negocjacji może zależeć nie od jakości projektu, a od
możliwości i dobrej woli dziekana wydziału. KOL
PAP - Nauka w Polsce
agt/ kap/
Opublikowano:
Uwaga! Artykuł pochodzi z portalu internetowego Nauka w Polsce.
http://www.naukawpolsce.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_naukapl.pap.pl&_Pa... 2010-09-09

Podobne dokumenty