Część Pierwsza Rozdział pierwszy

Transkrypt

Część Pierwsza Rozdział pierwszy
Część Pierwsza
Rozdział pierwszy
„Przygoda życia”
Za górami, za lasami była sobie wioska o nazwie Soblówka. Pewnego dnia
przybyła tam grupa poszukiwaczy przygód po ty, by zdobyć górę o nazwie "Czoło".
Tuż przed południem, po porannej biesiadzie, poszli oni przygotować swój
ekwipunek na przygodę życia. Przy wyruszaniu na wędrówkę jeden z podróżników o
imieniu Michu wpadł do głębokiego, zimnego i zdradliwego strumyka. Wielu
próbowało uratować przyjaciela, lecz żadnemu się nie powiodło. Nagle z głębi lasu
wyłonił się, na swym białym rumaku, potężny czarodziej Wach. Wyciągnąwszy swą
różdżkę stworzył tancerzy wodnych, którzy wyciągnęli wszystkich z wody.
Podróżnicy oniemieli na widok blasku czarodzieja. Po chwili postać odjechała, a
bohaterowie wyruszyli w dalszą podróż.
Rozdział drugi
„Kolejny dzień ”
Obudził ich głośny i dudniący dzwon gospody w małej wsi Soblówka, wzbudzający
w dziesięcioosobowej kompanii chęć mordu. Maciek I Odważny wyleciał jak
porażony ze swojego siana, aby uciszyć donośny hałas. Gdy to zrobił, położył się,
aby dalej odpoczywać. Chwilę potem do ich pokoju wparowała pani gospodyni
Bębenek ( a zarazem nauczyciel języka polskiego ) i wszyscy towarzysze podróży
zerwali się spłoszeni. Gdy gosposia zobaczyła chlew w jakim przebywali, kazała im
go uprzątnąć. Filip Śmieszek zaczął pomagać Jarkowi Mężnemu przesypywać śmieci
do kubła a Stachu Wysoki zaczął je wynosić jeden po drugim do pomieszczenia, w
którym Zachariasz Jasnowłosy z Wojtkiem Aparatozębnym segregowali odpadki.
Harowali wszyscy niczym Herkules w Stajni Augiasza przez parę długich minut, aż
w końcu gosposia stwierdziła, że zapanował porządek. W nagrodę czarodziej Wach
pozwolił im udać się na poranną biesiadę.
Część Druga
Rozdział pierwszy
„Przedpołudnie”
Przedpołudnie zaczęło się od niemiłych niespodzianek. Zamiast asfaltowej i
łagodnej drogi, nauczyciele postanowili wybrać najkrótszą, lecz obłoconą i śliską
trasę. Już na samym początku drogi na przełaj uczniowie upadali jeden za drugim,
ocierając nogami o wystające gałęzie i korzenie. Schodzili po stromych zboczach i
przeskakiwali rwące wody rzek i strumyków. Zaledwie w połowie drogi stracili
ostatnie siły. Jednak raptem jeden z chłopców przypomniał sobie o zawartości
swojego plecaka i błyskawicznie wyciągnął z niego małą gitarę zwaną ukulele. Tym
czynem od razu poprawił wędrowcom humor. Wszyscy zaczęli głośno śpiewać,
wyglądając przy tym naprawdę komicznie. Po drodze dalej wpadali po kolana w
błoto, ale mimo to uśmiechy gościły na zabrudzonych twarzach. Śpiewając kolędy
szczęśliwie dotarli do schroniska. Długo nie zapomnimy tej wędrówki. Będziemy ją
mile wspominać i opowiadać o tych zabawnych chwilach i sytuacjach.
Rozdział drugi
„Spóźniony Obiad”
Po długiej, wyczerpującej górskiej wycieczce, nadeszła pora obiadu. Wszyscy
zniecierpliwieni oczekiwali posiłku. Wygłodzony Wojtek przez piętnaście minut
dobijał się do drzwi stołówki. Na wszystkich twarzach zawitał uśmiech, gdy w
korytarzu stanęła pani kierownik.
- Obiad przełożony - oświadczyła. - Czekamy na grupę, która kończy się kąpać w
pobliskim strumyku.
Zaskoczony i zdenerwowany kolega pognał do górskiego "aquaparku" i zaczął
rozglądać się za Mają, Ignacym, Oskarem i panem Wachem. Niestety, oni ujrzeli go
pierwsi i zanim zdążył zareagować, powitali go niespodziewaną kąpielą w zimnej
wodzie. Najpierw Wojtek był zdenerwowany, lecz chwilę później wszyscy bawili się
w strumyku.
Rozdział trzeci
„Wieczorny Bałagan”
Wieczorem w Soblówce uczniowie zdecydowali się pograć w mafię z panią Bębenek.
Po tym jakże wspaniałym czasie wrócili do pokoju, a tam czekał na nich wielki
bałagan, jednak stwierdzili, że to nie ich śmieci, ale nie było już czasu na
wyjaśnienia, więc szybko posprzątali. Bardzo długo grali wspólnie w karty,
zapominając o niemiłych zdarzeniach.
Rozdział czwarty
„Bezsenna Noc”
Po kolacji i długim, ciężkim dniu w górach, uczniowie poszli do pokoi. Była to
ostatnia noc, więc chcieli ją spędzić wesoło. Postanowili nie spać. Udało im się to,
ponieważ przyszedł Pan Michał i zaproponował grę w świetlika. Uczniowie zgodzili
się na udział z zabawie. O 22:30 chętni zebrali się przed schroniskiem i podzielili na
grupy. Gra się zaczęła. Nagle zza krzaków wyskoczył Marcin z informacją, że znalazł
miejsce dla ich grupy. Ukryli się za drzewami i krzakami. Było ciemno i cicho. Nagle
usłyszeli przeraźliwy krzyk Marcina i Filipa. Okazało się, że chłopacy położyli się na
ziemi a Ola, niechcący, nadepnęła na szyję i brzuch Marcina. Po długiej i
wyczerpującej grze wróciliśmy do schroniska.

Podobne dokumenty