Rewolucja sytuacjonistyczna

Transkrypt

Rewolucja sytuacjonistyczna
Rewolucja sytuacjonistyczna
Wpisany przez Krzysztof Derda
piątek, 24 października 2008 13:05
Tajemnicze stowarzyszenie o nazwie Międzynarodówka Sytuacjonistyczna było tak radykalne
politycznie i artystycznie, ze za swój cel uważało ni mniej ni więcej, tylko w ramach realizacji
Utopii znieść całkowicie dziedzinę polityki i sztuki. Widać to w manifeście ruchu z 1965 roku książce zatytułowanej Rewolucja życia codziennego. Jej autor, Raoul Vaneigem, nie
poprzestaje na odrzucaniu religijno-mieszczańskich filarów dawnego porządku ani na krytyce
współczesnego „społeczeństwa spektaklu", opartego w całości na fetyszyzmie towarowym. W
jego dziele roi się od ataków na rzekomo radykalnych działaczy lewicy, uprawiających według
niego chrześcijański kult ofiary i po filistersku gardzących wyobraźnią. Jak pisze, „wszyscy ci,
którzy mówią o rewolucji i walce klasowej, nie odwołując się bezpośrednio do życia
codziennego, nie dostrzegając tego, co jest wywrotowe w miłości i pozytywne w odrzucaniu
przymusów, ci wszyscy mają w ustach trupa" (s 17).
Równolegle przebiega krytyka sztuki awangardowej, stawiającej wprawdzie na swobodę
wyobraźni i realizację pragnień, lecz tylko w wydzielonej sferze estetycznej rewolty. Tytułowa
rewolucja życia codziennego miałaby tymczasem polegać na udostępnieniu wszystkim ludziom
tego, co stanowiło dotąd przywilej artystów, ograniczony zresztą do nieszkodliwej dziedziny
iluzji. Tym czymś jest subiektywna kreatywność, która powinna rozciągnąć się na całość
realnych stosunków społecznych. Realizacja owego ambitnego planu wymaga - poza
zniesieniem własności prywatnej, religii i państwa - podłożenia dynamitu pod wszelkie
społecznie aprobowane przyzwyczajenia i praktyki. Sprowadzają się one bowiem do wtłaczania
pragnień w ramy rzeczywistości, podczas gdy to ona powinna zacząć stanowić ich wspaniałe
odzwierciedlenie.
Utopia zarysowana przez Vaneigema nawiązuje do dzieła Fouriera. Tak jak u wynalazcy
falansterów, stawia się w niej na stworzenie struktury zbiorowej, która zamiast tłumić
indywidualne namiętności, gwarantowałaby ich powszechny rozkwit. Byłoby to „uniwersum
nieskończonych możliwości" (s. 213), zamieszkałe wyłącznie przez „panów bez niewolników"
(s. 64). Podstawę owego projektu stanowi „unitarna triada" samorealizacji, komunikacji i
partycypacji. Pierwsza „wyrasta z pasji tworzenia" (s. 234) i polega na dążeniu wzmożonej
subiektywności do absolutnej władzy. Komunikacja rodzi się w nieskrępowanej aktywności
erotycznej, natomiast partycypacja oznacza zabawę sprzyjającą samorealizacji jednostek. W
ramach istniejącego porządku rozdzielone elementy triady degenerują się do postaci woli mocy
i resentymentu. Jednak właśnie dlatego, ze obie postawy zawierają w sobie echa słusznych
dążeń wykrzywionych przez hierarchiczne społeczeństwo, można wykorzystać je do
przezwyciężenia status quo i obalenia wszelkich hierarchii.
Koniecznym stadium pośrednim okazuje się nihilizm, czyli „rozpacz braku przezwyciężenia" (s.
180). Spójna teoria zdoła, zdaniem Vaneigema, wykazać fałszywość owego podejścia,
zachowując wszakże jego cenny, niszczycielski aspekt. „Nihiliści - nawołuje więc, parafrazując
Sade'a - jeszcze jeden wysiłek, jeśli chcecie zostać rewolucjonistami" (tamże). Samo
wewnętrzne wyzwolenie nie czyni jednak żadnego wyłomu w strukturze podporządkowania ani
nie rozwiewa mgły społecznych oszustw. Toteż postulowany w książce czyn rewolucyjny jest
jak najbardziej konkretny, a za jego przykład służą radykalne ruchy protestu od wojen
chłopskich do antykolomalnych powstań w krajach Trzeciego Świata. Przy omawianiu ich
osiągnięć i porażek autor kreśli ideał organizacji rewolucyjnej. Hierarchia została w niej
zastąpiona przez ducha ludyczności, co zapewnia zwartość i skuteczność bez zapadania ruchu
1/2
Rewolucja sytuacjonistyczna
Wpisany przez Krzysztof Derda
piątek, 24 października 2008 13:05
na „miażdżycę autorytaryzmu" (s. 2S9).
Jak Vaneigem wielokrotnie podkreśla, władza pełni zazwyczaj dwie odmienne funkcje, od
których synchronizacji zależy jej trwałość i zasięg. Są nimi przymus i uwodzenie, które w
późnym kapitalizmie przybiera formę konsumpcyjnej pokusy. Podczas gdy z pierwszym należy
walczyć silą, w stosunku do drugiego najlepsza okazuje się metoda „przechwytywania". Jako ze
spektakl zeruje na zdeformowanych potrzebach i pragnieniach, mc nie stoi na przeszkodzie, by
odrobinę zmienić „instrukcję obsługi" celebrowanych towarów i tym samym sprawić, że „siły
kłamstwa zdezerterują i przejdą do obozu doświadczanej prawdy" (s. 264). Brzmi to cokolwiek
naiwnie dziś, kiedy stało się wręcz przeciwnie: to, co sytuacjoniści uważali za wyzwolicielskie
prawdy, zaczęło stanowić znak firmowy opresyjnego społeczeństwa. „Kreatywność",
„autentyczne pragnienia", „demontaż stałych struktur" to terminy stosowane obecnie w reklamie
oraz przez agencje public relations zatrudnione w służbie wielkich korporacji. To, ze przeciwnik
okazał się sprytniejszy, nie powinno jednak oznaczać zaniechania walki. Wojna z mm, którą
patetycznie można nazwać historią, trwa nadal, co oznacza, że wizja bezklasowego
społeczeństwa powszechnej samorealizacji, komunikacji i partycypacji nigdy nie przestała być
aktualna.
Katarzyna Szumlewicz
Raoul Vaneigem, Rewolucja życia codziennego, przeł. Mateusz Kwaterko, Wydawnictwo
stowo/obraz terytoria, seria „Idee i społeczeństwo", Gdańsk 2004, 290 s.
2/2

Podobne dokumenty