pobierz
Transkrypt
pobierz
WROC£AWSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE ROZPRAWY KOMISJI JÊZYKOWEJ XLII _______________________________________________________________________________________________________________________ PL ISSN 2451-294X PATRYCJA KRYSIAK Uniwersytet Wrocławski Wydział Filologiczny FEMINATYWA W POLSKIEJ TRADYCJI LEKSYKOGRAFICZNEJ STRESZCZENIE: Tematem artykułu są feminatywa (nazwy żeńskie zawodów i funkcji) w polskiej tradycji leksykograficznej. Zaprezentowano wyniki analizy najważniejszych słowników języka polskiego od XIX w. do współczesności rozpatrującej decyzje leksykograficzne związane z notowaniem nazw żeńskich. W artykule znajduje się próba odpowiedzi na pytania: dlaczego w korpusie niektórych słowników znalazły się feminatywa, podczas gdy inni słownikarze ich mniej lub bardziej konsekwentnie nie rejestrowali, jakie kwalifikatory otrzymywały i otrzymują w słownikach ogólnych nazwy żeńskie, które formy są notowane częściej, a które rzadziej. Na podstawie analizy zawartości słowników języka ogólnego postawione są pewne diagnozy dotyczące feminizacji języka i statusu form żeńskich w polszczyźnie. SŁOWA KLUCZOWE: leksykografia, feminatywa FEMININE FROMS IN POLISH LEXICOGRAPHY ABSTRACT: The topic of this article is the occurrence of feminine forms (nouns describing women’s functions and professions) in Polish general language dictionaries. This is a content analysis of the most important Polish dictionaries that have been published in more than the last hundred years, carried out with an attempt to outline the tendencies and trends in Polish lexicography regarding the appearance of feminine forms. The aim of the study is to assess the relation between the content of the dictionaries and the status of feminine forms in the contemporary Polish language. KEY WORDS: lexicography, feminine forms 1. WSTĘP Feminatywa za Markiem Łazińskim (2006: 246) można zdefiniować jako „rzeczowniki nazywające kobiece zawody i funkcje, najczęściej derywowane od nazw męskich z sufiksem kategorii feminativum lub bezpośrednio od czasowników z sufiksem złożonym kategorii wykonawców czynności”, „żeńskie warianty nazw wykonawców czynności oraz osobowych nazw charakterystycznych”. Badacz, wciąż jeden z nielicznych językoznawców polskich parających się problematyką płci i języka, zwraca uwagę, że zarówno polszczyzna, jak i inne języki rodzajowe, była (i ciągle jest) asymetryczna. Asymetria ta, czyli występowanie nierównego obrazu obu płci, jest obecna na wielu płaszczyznach języka – w jego słowotwórstwie, leksyce, frazeologii i gramatyce (Karwatowska, Szpyra-Kozłowska 2005: 13). Patrząc z perspektywy historii języka, przyznać należy, że zjawisko to było wytłumaczalne czynnikami pozajęzykowymi – formy żeńskie nie istniały, gdyż nie było w rzeczywistości ich potencjalnych desygnatów, kobiet wykonujących określone czynności, piastujących dane funkcje1. Przez wieki roz1 Pozajęzykowe przyczyny asymetrii są też oczywiste współcześnie – obok stereotypowych wyobrażeń, przekonań dotyczących zawodów najwłaściwszych dla osób danej płci na brak żeńskich odpowiedników 84 PATRYCJA KRYSIAK woju języków rodzajowych, w tym języka polskiego, zaczęto przypisywać rodzajowi męskiemu i rzeczownikom męskim rolę uniwersalnych, a cała kategoria rodzaju gramatycznego została oddzielona od rodzaju naturalnego – rodzaj męski w polszczyźnie (i nie tylko) ma również użycie generyczne (rzeczowniki męskoosobowe denotują zbiór jednostek zróżnicowanych pod względem płci, np. nauczyciele)2. Konsekwencją uniwersalności maskulinum i nacechowania rodzaju żeńskiego w systemie językowym jest przekonanie o prymarności form męskich i swoistej wtórności, podrzędności rzeczownikowych form żeńskich (które najczęściej są od form męskich derywowane). Przekłada się to z pewnością w jakimś stopniu na stosunek przejawiany do tych form przez użytkowników języka, a także na sposób notowania nazw żeńskich w wydawnictwach leksykograficznych, m.in. na podejście do istoty wyrazu hasłowego. Na podstawie analizy zawartości słowników języka ogólnego (wydanych w różnych momentach dziejowych) można postawić pewne diagnozy dotyczące statusu feminatywów w języku polskim. I na odwrót – z kontrowersji wokół feminatywów (nie tylko w kręgach badaczy języka) wynika ich nieokreślona, niepewna pozycja w leksykografii. W niniejszym artykule skupię się wyłącznie na leksykalnych i słowotwórczych przejawach asymetrii rodzajowej w polszczyźnie, ilustrowanych i uwiecznianych przez słowniki ogólne. Artykuł ma charakter przeglądowy. Przedstawiam sposoby notowania nazw żeńskich przyjęte przez różnych leksykografów, widoczne w wydawnictwach dziewiętnastowiecznych i tych najbardziej współczesnych3. Celem pracy jest przedstawienie ogólnych tendencji w leksykografii, w związku z tym analizuję jedynie wybrane słowniki i skrótowo prezentuję przyjęte w nich metody opisu feminatywów. 2. STATUS FEMINATYWÓW W SŁOWNIKACH OD STRONY TEORETYCZNEJ Leksykografowie decydujący się na wydanie słownika podejmują szereg decyzji jeszcze przed rozpoczęciem redagowania, gromadzenia korpusu tekstów źródłowych. Inaczej przebiega dobór haseł np. słowników gwarowych czy słowników odmian językowych, słowników poprawnościowych, a inaczej w przypadku słowników ogólnych, których celem jest „przekazanie możliwie jak najbardziej wszechstronnej informacji o funkcjonowaniu wyrazów” (Żmigrodzki 2003: 24), a zarazem zarejestrowanie jak najszerszego uniwersum słownictwa. Autorzy słowników w doborze haseł kierują się także planowaną objętością – mniejsze rozmiary słownika skłaniają do eliminacji wyrazów rzadszych na rzecz tych o wyższej frekwencji (Żmigrodzki 2003: 55). Podczas redakcji nieobszernego dzieła pomija się hasła uznawane za redundantne lub o wąskim zakresie użycia, np. terminologię specjalistyczną, nazwy własne i wyrazy od nich pochodne. Ważna we wstępnej (i nie tylko) selekcji słownictwa jest także koncepcja leksykograficzna (np. tendencja do normatywizmu widoczna w pracach Witolda Doroszewskiego) – materiał zawarty w słowniku weryfikowany jest np. pod względem poprawności lub poziomu stylistycznego. niektórych nazw wpływają też „stosowne regulacje prawne zabraniające kobietom wykonywania niektórych zawodów szczególnie szkodliwych lub uciążliwych dla zdrowia (zwłaszcza w przemyśle ciężkim) oraz sprawowania niektórych funkcji (np. duchownych w Kościele katolickim)” (Nowosad-Bakalarczyk 2009: 22). 2 Zauważa się, że męskoosobowość jest specyficznie polską kategorią, a w innych językach słowiańskich, zwłaszcza w języku czeskim, derywacja sufiksalna nazw żeńskich od męskich jest procesem należącym do standardowych, „w polskim natomiast nie jest rozpowszechniony” (Siatkowska 2012: 133). 3 Tym różni się moja perspektywa od przyjętej przez Magdalenę Horodeńską-Ostaszewską (2003), która opisywała nazwy kobiet obecne wyłącznie w jednym wydawnictwie – USJP; a także od celu pracy Zofii Kubiszyn-Mędrali (2007), która analizie poddała wyłącznie słowniki współczesne. FEMINATYWA W POLSKIEJ TRADYCJI LEKSYKOGRAFICZNEJ 85 Żmigrodzki w swojej książce dotyczącej problemów leksykografii i leksykografów opisuje jeden z redakcyjnych dylematów wpływających na kształt makrostruktury słownika – hasłowanie. Termin ten oznacza „przypisywanie określonym faktom językowym (np. wyrazom tekstowym, frazeologizmom) formy hasłowej w słowniku (…), ustalenie, w którym artykule hasłowym zostaną one opisane” (Żmigrodzki 2003: 56). Feminatywom badacz poświęca zaledwie jedno zdanie, traktując je jako „wyrazy pochodne, tworzone za pomocą regularnych operacji słowotwórczych”, i porównując je tym samym do zdrobnień. Stwierdza, że decyzja o umieszczaniu lub pomijaniu w słowniku feminatywów jako odrębnych artykułów hasłowych to właśnie problem hasłowania, a zatem kwestia techniczna. Zwłaszcza w słownikach mniejszych „naturalna jest tendencja do rezygnacji z haseł, które nie wydają się niezbędne” (Żmigrodzki 2003: 58) i dotyczy to pomijania zarówno całych klas faktów językowych, np. regularnych derywatów słowotwórczych (a takimi są w większości feminatywa), jak i wyrazów rzadziej używanych. Kwestia tego, co słownikarzowi wydaje się niezbędne, jest jednak arbitralna, wynika z postawy metodologicznej autora, a nierzadko i światopoglądu. Do słownika trafiają zatem hasła uznawane za pożądane ze względów stylistycznych i obyczajowych, a ich wybór nie jest jedynie rozwiązaniem technicznym, lecz również być może znakiem ideologii, obyczajowości, także poprawności politycznej. 3. ANALIZA SŁOWNIKÓW Przeanalizowano pod kątem decyzji leksykograficznych związanych z notowaniem feminatywów zawartość dwunastu słowników ogólnych języka polskiego, z których najstarszym jest Słownik języka polskiego Samuela Lindego (1807–1814), a najnowszym – ciągle tworzony Wielki słownik języka polskiego pod redakcją Piotra Żmigrodzkiego (2007-). Celem była odpowiedź na pytania: czy sposób notowania feminatywów zmienia się na przestrzeni lat, jakie informacje pojawiają się w artykule hasłowym i jaka jest jego konstrukcja, jak leksykografowie rozwiązują problem hasłowania nazw żeńskich. Porównane zostały sposoby opisu nazw żeńskich, w tym zwłaszcza czterech feminatywów: filozofka, prezeska, lekarka, złodziejka – form istniejących oraz funkcjonujących w polszczyźnie i tej dziewiętnastowiecznej, i tej współczesnej. Przegląd słowników ogólnych należy zacząć od Słownika autorstwa Samuela Lindego, pierwszego jednojęzycznego słownika polszczyzny. Struktura artykułu hasłowego u Lindego jest dość chaotyczna – wyrazy pochodne są gniazdowane i przytaczane w ciągu. Feminatywa stanowią zawsze odrębne artykuły hasłowe. Często mają swoją własną definicję – realnoznaczeniową lub strukturalno-znaczeniową, np. filozofka ‘kobieta parająca się filozofią’4. Jest to z pewnością przejaw uznawania feminatywów za samodzielnie znaczące leksemy i niesugerowania uniwersalnego odniesienia nazw męskich (ich homonimii referencjalnej). Linde nie stosuje kwalifikatorów, a takie leksemy, jak filozofka i prezeska, współcześnie często postrzegane jako pretensjonalne i naznaczone ideologią feministyczną, pojawiają się tutaj jako neutralne fakty językowe. Linde notuje liczne feminatywa będące nazwami stopni pokrewieństwa. Jeśli chodzi o strukturę notowanych nazw żeńskich, przeważają formy derywowane za pomocą sufiksu -ka, ale nie brakuje też formacji na -ini/-yni, np. złoczyńczyni. 4 Podawane przez Lindego przykłady użycia nazwy filozofka zdają się nie potwierdzać hipotezy, jakoby ‘kobieta parająca się filozofią’ rozumiana była jedynie jako ‘kobieta myśląca, refleksyjna’, bez odniesienia do filozofii jako nauki, choć jest to dość niejasne. Takie pierwotne znaczenie tego feminativum sugeruje Siatkowska (2012: 137). 86 PATRYCJA KRYSIAK W kolejnych słownikach dziewiętnastowiecznych i z pierwszej połowy XX w. – tzw. Słowniku wileńskim (1861) i Słowniku warszawskim (1900–1927) – utrzymuje się tendencja do notowania feminatywów w odrębnych artykułach hasłowych. Słownik wileński obfituje w definicje realnoznaczeniowe, np. prezeska ‘która prezyduje, przewodniczy Jakiemu zgromadzeniu’. W SWil feminatywa bywają jednak opatrywane kwalifikatorami (nieuż., prow. w przypadku takich leksemów, jak balwierka, człowieczyca, małoukini, ladaszczyca) i zdarzają się przypadki polisemii (aspirantka 1. ‘ubiegająca się, starająca się o rzecz jaką, o miejsce’; 2. ‘ta, która w klasztorze, po ukończeniu terminu nowicjatu, żąda zostać zakonnicą’). Występują przykłady użycia. W Słowniku warszawskim feminatywa z reguły pozbawione są własnej definicji. W artykule hasłowym przeważnie znajduje się jedynie informacja gramatyczna (prezeska ‘forma ż. od Prezes’). W tym dziele leksykograficznym po raz pierwszy można zauważyć wycofywanie się formy prezeska z rejestru ogólnego – zakwalifikowano ją jako mało używaną. Mimo to w SW mamy do czynienia z bogactwem nazw żeńskich, przejawem naturalnej na przełomie wieków potrzeby pomnażania zasobu leksykalnego na fali zdobyczy ruchów emancypacyjnych (emigrantka, farbiarka, prawniczka, jurystka, prezydentka, prezydentowa, manifestantka, fetyszystka, fautorka). Po II wojnie światowej w słownikach ogólnych, od Słownika pod red. Doroszewskiego (1958–1969) począwszy, feminatywa ciągle pozostają odrębnymi artykułami hasłowymi. Można powiedzieć, że u Doroszewskiego takie rozwiązanie problemu hasłowania zgodne jest z przyjętą przez słownikarza teorią leksykograficzną. Uznał on bowiem, że „zadaniem leksykografii jest ulepszanie stosunków między ludźmi w tym zakresie, w jakim te stosunki kształtują się pod wpływem słów” (SJPDor, Supl., VIII). Uwzględnienie feminatywów w słowniku można interpretować jako akt na rzecz równości kobiet i mężczyzn, wskazanie na równorzędną pozycję obu płci. Konsekwentnie jednak brakuje tym hasłom definicji realnoznaczeniowej obecnej u Lindego i w SWil. Pojawiają się zwykle jedynie informacje o budowie słowotwórczej typu „forma żeńska od …”, „kobieta …”. Potraktowano zatem feminatywa jako regularne derywaty i zastosowano odesłania do wyrazu podstawowego. W SJPDor feminatywa w widoczny sposób częściej są opatrywane kwalifikatorami ograniczającymi zakres użycia wyrazu. Lekarka, prezeska, filozofka i złodziejka są w SJPDor formami nienacechowanymi, obecna jednak w SW prezydentka zyskuje kwalifikator daw., wyborczyni – rzad., a prawodawczyni – żart. W Słowniku języka polskiego pod redakcją Mieczysława Szymczaka, opartym na SJPDor i uzupełnionym o nowe wyrazy, pierwszym powojennym słowniku większych rozmiarów przeznaczonym dla masowego odbiorcy, filozofka występuje już jako hasło z kwalifikatorem rzad. (‘kobieta filozof’). Wyjątkowym słownikiem pod względem zasobu nazw żeńskich jest Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny pod redakcją Haliny Zgółkowej (1994–2005). Zgromadzone w nim feminatywa są liczne, co raczej nie dziwi, zważywszy na ogromne rozmiary dzieła – to najobszerniejszy powojenny słownik ogólny, liczący 50 tomów. Feminatywa są tu odrębnymi artykułami hasłowymi, mają rozbudowane definicje realnoznaczeniowe (lekarka ‘kobieta zajmująca się zawodowo leczeniem, posiadająca odpowiednie kwalifikacje’), są nierzadko polisemiczne (filozofka występuje w trzech różnych znaczeniach, wszystkich z kwalifikatorem pot.). Artykuły hasłowe zawierają przykłady użycia, informacje o kwalifikatorze, wyrazach bliskoznacznych, antonimach. Ta redundancja opisu, dublujące się pod względem struktury i zawartości artykuły hasłowe (np. prezeska, prezes) wzbudzały wiele kontrowersji, jednak nie sposób nie dostrzec roli FEMINATYWA W POLSKIEJ TRADYCJI LEKSYKOGRAFICZNEJ 87 PSWP, którą odegrał w notowaniu coraz bardziej ulotnych form żeńskich. Ich liczba i sposób opisu wynika z założeń metodologicznych – słownik praktyczny to taki, który nie zmusza do wędrówki od hasła do hasła. Tymczasem inne nowsze słowniki powstające na przełomie XX i XXI wieku często odchodzą od notowania feminatywów. Właściwie można mówić o dwóch równoległych tendencjach – w niektórych wydawnictwach nazwy żeńskie są zupełnie nieobecne (w ten sposób przejawia się przekonanie leksykografów, że nazwy męskoosobowe pełnią funkcję nazw generycznych, denotujących przedstawicieli obu płci) lub wprowadzane są w formie podhaseł jako regularne derywaty słowotwórcze od nazw męskoosobowych; w innych – co raczej słabiej widoczne, nie tak regularne; charakterystyczne raczej dla dzieł specjalnych takich jak Słownik nazw żeńskich polszczyzny (2015) – zauważa się dążność do przywrócenia lub podtrzymania symetryczności słowotwórczej w obrębie nazw osobowych. W Innym słowniku języka polskiego pod redakcją Mirosława Bańki (2000) feminatywa nie są autonomiczne, są wyłącznie podhasłami. Wyrazem hasłowym jest zawsze rzeczownik rodzaju męskiego (lekarz, prezes, filozof, złodziej, adwokat itd.). Feminatywa nie mają w związku z tym odrębnej definicji, a jedynie informację o odmianie oraz przykład użycia. ISJP to jedyny spośród analizowanych słowników, w którym nazwom żeńskim została poświęcona refleksja w części wstępnej, w której omówiono sposób hasłowania i konstruowania definicji. Feminatywa potraktowane zostały jako regularne derywaty niewymagające stworzenia oddzielnego hasła. Co więcej, ISJP w sposób pośredni informuje o generyczności rzeczowników męskoosobowych, tj. o możliwości ich użycia w odniesieniu o kobiet, w definicjach zawierających w definiensie wyrażenia osoba, ktoś, nie: mężczyzna. Jak zauważa Kubiszyn-Mędrala (2007: 35), pozostałe słowniki także często definiują w ten sposób nazwy osobowe, „nie zaznaczają jednak we wstępie, że ten sposób definiowania ma również konsekwencje denotacyjne”. W Nowym słowniku języka polskiego pod redakcją Elżbiety Sobol (2003) brak widocznej konsekwencji, refleksji nad notowaniem feminatywów, obecnej z pewnością w ISJP pod red. Bańki. Nazwy żeńskie zwykle są tu nieobecne. Te, które zostały włączone do Słownika, przeważnie nie są derywatami od męskiej podstawy słowotwórczej (lesbijka), zdarzają się formy denotujące „tradycyjne” kobiece role społeczne nienaznaczone prestiżem (np. pielęgniarka, koleżanka). Takie hasła nie mają definicji realnoznaczeniowej, a strukturalną, często z kwalifikatorem (lekarka – pot. ‘kobieta lekarz’). Trudno jednak dopatrzyć się prawidłowości w tak przeprowadzonej selekcji materiału leksykalnego. W Słowniku 100 tysięcy potrzebnych słów pod redakcją Jerzego Bralczyka (2008) większość feminatywów występuje w podhasłach i nie jest opatrzona kwalifikatorem ani żadną inną informacją. Przykładowo, wyraz hasłowy prezes jest definiowany jako ‘osoba stojąca na czele jakiejś instytucji, organizacji lub stowarzyszenia’, po nim wymieniane są kolejno już bez komentarza derywaty słowotwórcze prezesowski, prezeska. Autonomicznie występują nieliczne feminatywa stosunkowo często używane w języku, np. złodziejka. Podobnie jednak jak w przypadku Nowego słownika języka polskiego, trudno zauważyć tutaj jakąkolwiek metodologiczną konsekwencję w tym zakresie. Konsekwencja taka jest natomiast widoczna w Wielkim słowniku języka polskiego pod redakcją Edwarda Polańskiego (2008), w którym nazw żeńskich nie ma w ogóle. Jest to słownik, który najbardziej zdecydowanie wyklucza tę klasę wyrazów – w tych słownikach, w których feminatywa występują w podhasłach, definicja rzeczownika męskoosobowego będącego etykietą hasła konstruowana jest zazwyczaj analitycznie, 88 PATRYCJA KRYSIAK w sposób neutralny płciowo (np. lekarz ‘osoba zawodowo zajmująca się leczeniem ludzi i zwierząt’), co podkreśla uniwersalne odniesienie nazwy męskoosobowej. W WSJP natomiast nierzadko brakuje takich konstrukcji omownych w definicjach – np. adorator to ‘mężczyzna ubiegający się o względy kobiety, wielbiciel’, co niejako wyklucza istnienie adoratorki. W WSJP wyjątkowo pojawiają się nazwy żeńskie będące składnikami frazeologizmów (kapłanka domowego ogniska) i nieliczne denotujące tradycyjne role kobiece (pielęgniarka, matka, zakonnica). W Uniwersalnym słowniku języka polskiego pod redakcją Stanisława Dubisza (2003) występuje stosunkowo dużo nazw żeńskich derywowanych za pomocą różnych sufiksów. Horodeńska-Ostaszewska (2006: 187) upatruje w tym „zauważalną zmianę w postrzeganiu kwestii nazw kobiet przez leksykografów”5. Feminatywa definiowane są strukturalnie i, co ciekawe, w zdecydowanej większości przypadków dziedziczą kwalifikator po swojej podstawie słowotwórczej (prezeska – kwalifikator urz.). Mimo dużej liczby notowanych form6 nadal brakuje wielu nazw żeńskich, które znajdują potwierdzenia użycia w tekstach, np. filolożka, rzeczoznawczyni, donosicielka. Niniejszy przegląd nie może zostać zakończony bez uwzględnienia pierwszego słownika ogólnego języka polskiego tworzonego (od 2007 r. do dziś – jest to dzieło wciąż opracowywane) od podstaw w wersji elektronicznej – Wielkiego słownika języka polskiego pod redakcją Piotra Żmigrodzkiego. Słownik, którego celem ma być przedstawienie możliwie wyczerpującego opisu w zasadzie wszystkich jednostek leksykalnych polszczyzny, już w tej chwili gromadzi bogaty zbiór leksemów. Jak wszystkie jednostki rzeczownikowe, hasłowe feminatywa wyposażono w informację o pierwszej kodyfikacji i wszystkich słownikach rejestrujących daną formę (w przypadku prezeski – 1811, słownik Lindego), pochodzeniu wyrazu i jego odmianie; definicję realnoznaczeniową (lekarka – ‘kobieta, która zawodowo zajmuje się leczeniem ludzi lub zwierząt’) i towarzyszący jej czasem kwalifikator (nieobecny w hasłach prezeska i lekarka), kwalifikację tematyczną; wymieniono najczęstsze kolokacje i przykłady użycia zaczerpnięte z korpusów. Niektóre rejestrowane feminatywa posiadają więcej niż jedno znaczenie. Konsekwencją trwających nieprzerwanie od kilku lat prac nad tym niewątpliwie cennym leksykograficznym dziełem in statu nascendi jest aktualnie obecność w słowniku form dotychczas nigdzie nienotowanych, funkcjonujących od niedawna w obiegu komunikacyjnym (np. aborcjonistka – notowana w trzech możliwych znaczeniach, poświadczona dotąd jedynie w Narodowym Korpusie Języka Polskiego), a z drugiej strony znaczące luki w zakresie form wielokrotnie kodyfikowanych, utrwalonych w tradycji (brak lekarki, złodziejki, filozofki, polonistki itd.). Między innymi z refleksji nad niekonsekwencją słownikarzy w zakresie notowania feminatywów, pomijaniem przez nich niektórych nazw żeńskich uznawanych za nienormatywne lub nie dość często używane, zrodził się projekt niedawno wydanego Słownika nazw żeńskich polszczyzny pod redakcją Agnieszki Małochy-Krupy (2015). Wydawnictwo to, choć nie jest jednym ze słowników ogólnych, których przegląd tutaj zaproponowałam, zasługuje w kontekście niniejszego artykułu przynajmniej na wzmiankę – metoda leksykograficzna przyjęta przez autorki, dobór jednostek leksykalnych, struktura 5 Autorka szacuje, że USJP notuje 85% nazw kobiet używanych przez Polaków (Horodeńska-Ostaszewska 2006: 187). 6 USJP poświadcza funkcjonowanie w polszczyźnie niektórych nazw żeńskich, które zostały – w sposób nieuzasadniony i niepoparty wystarczającą analizą leksykograficzną – uznane za nieistniejące nawet przez badaczy i badaczki tej kategorii słowotwórczej (Siatkowska 2012: 134), m.in. odbiorczyni (bez kwalifikatora), mówczyni (książk.), dawczyni (podn.), cukierniczka (pot.), fabrykantka (przestarz.). FEMINATYWA W POLSKIEJ TRADYCJI LEKSYKOGRAFICZNEJ 89 artykułu hasłowego mogą z pewnością stanowić przedmiot osobnej monografii. Słownik nazw żeńskich polszczyzny jest pierwszym w dziejach polskiej leksykografii i z założenia nienormatywnym słownikiem, który gromadzi wyłącznie feminatywa – zebrano ich dotąd ponad dwa tysiące. Są wśród nich zarówno najnowsze innowacje leksykalne lub słowotwórcze (fashionistka, galerianka, slamerka, wikipedystka), jak i wyrazy od dawna używane – i te już ujęte przez słownikarzy (prezeska, romanistka, bukieciarka), i te dotychczas nigdzie nierejestrowane (antropolożka, rzeczoznawczyni, watykanistka itp.). Cytaty (a nie definicje) stanowią centralne miejsce każdego artykułu hasłowego. Każdemu znaczeniu towarzyszy definicja (wyłącznie realnoznaczeniowa) i niekiedy kwalifikator deskrypcji bezpośredniej (potocznie, dawniej, z dezaprobatą, obraźliwie) lub niebezpośredniej (nierejestrowany)7. 4. PODSUMOWANIE Jak stwierdza Łaziński (2006: 279), dzisiejszych czytelników SW i SWil zaskakuje duża liczba feminatywów – „niewiele jest tam nazw męskich osobowych, które nie mają żeńskich odpowiedników”. Badacz podkreśla, że również słowniki pierwszej poł. XX w. notowały generalnie więcej nazw żeńskich niż w drugiej połowie stulecia. Jest to klasa wyrazów, która zajmuje ważne miejsce w strukturze słowników ogólnych, niemniej jednak widoczny jest brak spójnego, konsekwentnego sposobu ich opisu czy refleksji nad ich hasłowaniem (inaczej niż – na przykład – w przypadku żeńskich form przymiotnikowych). Widoczna w niektórych wydawnictwach dwudziestowiecznych słabsza pozycja feminatywów (ich nieobecność lub występowanie w postaci podhasła) jest być może pokłosiem wyraźnej w PRL-u tendencji do aktualizacji użyć generycznych, określania mężczyzn i kobiet jedną męskoosobową nazwą. Jak zaznacza Kubiszyn-Mędrala (2007: 32–33), maskulinizacja tytułów i nazw zawodowych (czyli ogromnej części wszystkich istniejących w polszczyźnie nazw osobowych) szerzyła się zwłaszcza w okresie powojennym, a tendencje przywracające symetryczność słowotwórczą nie znajdowały przez długi czas potwierdzenia w kodyfikacji. Hanna Jadacka w Nowym słowniku poprawnej polszczyzny stwierdzała wręcz „masowy odwrót nawet od określeń już przyjętych, typu dyrektorka, kierowniczka (…) na rzecz wyrażeń typu pani dyrektor, pani kierownik (…). W postaci żeńskiej pozostały już tylko nazwy zawodów tradycyjnie wykonywanych przez kobiety” (NSPP: 1767). Wpływ wydawnictw (czy też raczej: postulatów, założeń) poprawnościowych na słowniki ogólne wydaje się oczywisty. Co więcej, w związku z powszechną tendencją do użyć generycznych słownikarze decydowali o eliminacji wyrazów rzadziej używanych czy też redundantnych – znamienne, że nazwy żeńskie pomijane są raczej w dziełach mniej obszernych. Feminatywa są środkami językowymi stosowanymi w tekstach źródłowych niekonsekwentnie i niesystematycznie, co znajduje odzwierciedlenie w słownikach. Z drugiej strony zdaje się też, że niehonorowanie feminatywów przez leksykografów wpływa na traktowanie nazw żeńskich przez użytkowników języka ze sporą dozą niepewności – słownik to przecież podstawowe źródło wiedzy językoznawczej dla niespecjalistów. Ci tymczasem zakładają (a zdaniem niektórych – powinni mieć pewność), że „jeżeli słownik nie notuje jakiegoś wyrazu, to oznacza, że nie jest on używany w języku ogólnym lub że wyraz ten nie jest poprawny” (Horodeńska-Ostaszewska 2006: 179). 7 Zastosowany system kwalifikatorów (a zwłaszcza rozumienie potoczności) został dokładnie opisany i uzasadniony przez autorki we wstępie do słownika. 90 PATRYCJA KRYSIAK BIBLIOGRAFIA Bralczyk, J. (red.). (2008). Słownik 100 tysięcy potrzebnych słów. Warszawa: PWN. Horodeńska-Ostaszewska, M. (2006). Nazwy kobiet w Uniwersalnym słowniku języka polskiego PWN 2003, Prace Filologiczne, LI, 179–187. ISJP – Bańko, M. (red.). (2000). Inny słownik języka polskiego, t. 1–2. Warszawa: PWN. Karwatowska, M., Szpyra-Kozłowska, J. (2005). Lingwistyka płci. On i ona w języku polskim. Lublin: Wydawnictwo UMCS. Kubiszyn-Mędrala, Z. (2007). Żeńskie nazwy tytułów i zawodów w słownikach współczesnego języka polskiego, LingVaria, II, 1–3, 31–40. Linde, S. B. (1807–1814). Słownik języka polskiego. Warszawa. Łaziński, M. (2006). O panach i paniach. Polskie rzeczowniki tytularne i ich asymetria rodzajowo-płciowa. Warszawa: PWN. Małocha-Krupa, A. (red.). (2015). Słownik nazw żeńskich polszczyzny. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego. Nowosad-Bakalarczyk, M. (2009). Płeć a rodzaj gramatyczny we współczesnej polszczyźnie. Lublin: Wydawnictwo UMCS. NSPP – Markowski, A. (red.). (1999). Nowy słownik poprawnej polszczyzny. Warszawa: PWN. Piotrowski, T. (1994). Z zagadnień leksykografii. Warszawa: PWN. PSWP – Zgółkowa, H. (red.). (1994–2005). Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny, t. 1–50. Poznań: Wydawnictwo Kurpisz. Siatkowska, E. (2012). Konkurencja czynników zewnętrznych i wewnętrznych w tworzeniu polskich i czeskich feminatiwów (przyczynek do badań nad płcią kulturową). W: M. Karwatowska, J. Szpyra-Kozłowska (red.), Oblicza płci. Język – kultura – edukacja (129–138). Lublin: Wydawnictwo UMCS. SJPDor – Doroszewski, W. (red.). (1958–1969). Słownik języka polskiego, t. I–XI. Warszawa: PWN. Sobol, E. (red.). (2003). Nowy słownik języka polskiego PWN. Warszawa: PWN. SWil – Zdanowicz, A. i in. (1861). Słownik języka polskiego (tzw. Słownik wileński). Wilno. SW – Karłowicz, J. i in. (1900–1927). Słownik języka polskiego (tzw. Słownik warszawski). Warszawa. Szymczak, M. (red.). (1978–1981). Słownik języka polskiego, t. 1–3. Warszawa: PWN. USJP – Dubisz, S. (red.). (2003). Uniwersalny słownik języka polskiego, t. 1–4. Warszawa: PWN. WSJP – Polański, E. (red.). (2008). Wielki słownik języka polskiego. Kraków: Krakowskie Wydawnictwo Naukowe. Żmigrodzki, P. (2005). Wprowadzenie do leksykografii polskiej. Katowice: Wydawnictwo UŚ. Żmigrodzki, P. (red.). (2007-). Wielki słownik języka polskiego, Kraków. Dostęp: http://www.wsjp.pl (01.12.2016).