Popko.pl - Orin i pasma Ojca

Transkrypt

Popko.pl - Orin i pasma Ojca
Popko.pl - Orin i pasma Ojca
Pasma Ojca.
Pasma Ojca to nic innego, jak graficzny węzeł energetyczny ustawiający pewne zakresy
wibracji w całości istoty ludzkiej. Działają aktywnie na czterech poziomach Głębi, ale
swoim zakresem sięgają nawet w nieznane mi struktury stykające się (pewnie i wynikające
z nich) z PozaRzeczywistością. Swoim zakresem oddziaływania obejmują wszystkie ciała
człowieka. Jednak trzeba przy tym pamiętać, że każde z pasm Ojca (jedna grafika)
wyprowadza z rozchwiania nie całość ludzkiej istoty, ale tylko jej pewną część, choć część
z pasm potrafi swoim zasięgiem ująć częściowo kilka zakresów pól duchowych i
energetycznych.
Roboczo wygląda to tak, że wieszamy na ścianie tylko to pasmo czy pasma, które się nam
wyraźnie podobają, co oznacza, iż coś wewnętrznie zmusza nas do uruchomienia
konkretnych (tych, a nie innych) aktywatorów ustawiających niepoprawnie wibrujące w
nas przestrzenie (pasma). Oczywiście można i wszystkie grafiki umieścić na ścianie, jeśli
ktoś ma tyle miejsca, ale jest to - moim zdaniem - zbytnia nadgorliwość. Nadto emitowana
przez wszystkie pasma energia jest tak silna, że u wielu osób potrafi to wywołać stan
stałego energetycznego pobudzenia czy duchowego uniesienia, a jak wiemy, tak nadmiar
jak i niedobór energii są stanami niepożądanymi. Chyba że kogoś kręcą duchowe
narkotyki. Tak czy owak w wyborze konkretnych pasm Ojca kierujemy się intuicją, najlepiej
popartą jeszcze odczytem.
W ten sam sposób możemy ustalić obszar "prostowania" naszej energetyczno-duchowej
struktury. Wystarczy sprawdzić, w jakim proporcjach (skala procentowa) ich zbawienne
oddziaływanie obejmuje poszczególne ciała człowieka, a więc ciało fizyczne, energetyczne
(czyli duszę z jej postawą), duchowe, a czasem także i boskie, bo i z takimi przypadkami się
zetknąłem. Gdy dotyczy to ciała fizycznego, to najczęściej mamy do czynienia ze
wspomaganiem zdrowienia w jakimś chorym organie, gdy dotyczy duszy, najczęściej ma to
związek z prostowaniem zachwianych relacji międzyludzkich bądź z wygaszaniem
buszujących w nas wrogich energii (najczęściej ludzkich i przestrzennych), przez co
wyraźnie lepiej zaczyna się nam układać w życiu, gdy pasma harmonizują ciało duchowe,
na pewno mamy do czynienia z budzeniem się istoty ludzkiej oraz z blokowaniem
negatywnego wpływu istoto stricte duchowych. Ja często korzystam ze skali nr 23, gdzie są
wyróżnione podstawowe cechy i stany duchowe (od pokochania siebie do pojednania z
Bogiem), na której odczytuję zasadniczy obszar działania konkretnego Znaku Ojca, który
niekoniecznie jest ten sam u każdego człowieka. W ten sposób dokładniej przyglądam się
ludzkiej naturze, poznając jej najsłabsze strony oraz - dzięki uruchomieniu pasm Ojca przewidywany stopień poprawy.
Na tej samej zasadzie działają "tarcze", czyli schematyczne węzły energetyczne, które
można wykorzystać do blokowania konkretnych wibracji, czy to wejść negatywnych
Strona: 1/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
energii ludzkich, czy agresywnych istot z innych wymiarów bądź też jakichkolwiek innych
dysharmonizujących nas pasm. Jak ktoś ma obawy co do tego, czy narysowany węzeł jest
skuteczny, może skorzystać z gotowego szablonu (tarczy), o ile ów wyraźnie mu przypadnie
do gustu. Jest to wówczas dowód na to, że spełni pokładane w nim nadzieje. Zasada tarczy
polega na tym, że blokuje ona otwarte szlaki w naszej energetyce, a nie jak w przypadku
działań czyszczących - zamyka agresora w nowej energetycznej powłoce. Dlatego już słaba
w mocy tarcza (talizman) potrafi być naprawdę skuteczna w działaniu.
Gra toczy się w wielu wymiarach i na różnych poziomach świadomości. Są zaangażowane
w nią siły stojące niemal u kresu doskonałości. Dla człowieka już samo uczestnictwo w tej
grze oznacza awans. Na szczęście siły opiekujące się ludzką rasą mają cele zbieżne z
naszymi. Oczy całego wszechświata są teraz zwrócone na Ziemię. W ostatnim czasie
dokonał się przełom w rozumieniu zasad gry i nawet nasi przeciwnicy odstępują od swoich
idei i przez człowieka usiłują wzmocnić własną świadomość...
ORIN jest częścią składową rozszerzania świadomości i wymaga nieco
pełniejszego rozwinięcia tematu:
ORIN jest już dokładnie przebadany radiestezyjnie. Jest w tej chwili najsilniej promieniującym znakiem
na świecie. Ustępuje mu nawet piramida i krzyż egipski. Zmienia on całą charakterystykę ludzkich ciał
subtelnych, a działa jak doskonały program, gdyż jego oddziaływanie dopasowuje się do stale
zmieniającej się charakterystyki ciał energetycznych i duchowych. Jako jeden z nielicznych znaków na
świecie na każdą osobę oddziałuje inaczej, dokładnie dopasowując się do jej chwilowej wibracji
energetycznej i duchowego poziomu.
Uwaga! Orin jest artefaktem, w którego proporcjach należy zachować skalę! Jeżeli rysują go Państwo,
bądź pragną wydrukować z powyższej grafiki, to należy pamiętać o następujących proporcjach:
ORIN osobisty -- tzn. Orin bez okręgu powinien mieć długość podstawy równą wielokrotności
liczby 2. I tak najniższa podstawa może mieć 8cm, a gdy chcemy mieć osobisty artefakt o
silniejszym działaniu, to jego podstawa winna mieć 16cm, lub kolejno 32cm (a nie np. 10cm czy
13cm) itd.
Proszę nie zapomnieć, że im większa podstawa, tym większe działanie artefaktu.
ORIN generalny -- tzn. Orin wpisany w okrąg (przedstawiony wyżej). W przypadku tego artefaktu
logika naszego działania jest podobna. Z tą różnicą, że wielokrotność liczby 2 dotyczy średnicy, a
nie podstawy samego symbolu.
Strona: 2/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
Kosmiczne niewolnictwo
Prawda jest taka, że nasz rozwój na planecie Ziemia podlega potrójnemu systemowi
kontroli. Pierwszy stanowi nieformalny rząd (Dyrygenci), który z marionetkowymi rządami
państw niewiele ma wspólnego. W tym kontekście rzekomy nadświatowy rząd masonów to
czysta kpina. Prawdziwi rządzący dysponują mocami i techniką wyprzedzającą to, z czym
spotykamy się na co dzień o całą erę technologiczną, albo i dwie. Posiadają tu, wśród nas,
swoje agendy, skąd sprawują nieograniczoną władzę. Są ludźmi w pełnym tego słowa
znaczeniu, lecz są również przedstawicielami różnych ras ewolucyjnych. Najstarsi z nich
liczą 30 tysięcy lat. Są bezkarni, okrutni jak starożytni bogowie, jednak na swój cyniczny
sposób identyfikują się z nami. Nigdy nie kontaktują się z ludźmi w sposób bezpośredni, do
tego celu wykorzystują ludzkich posłańców, którym podtrzymują biologiczne życie do
300-400 lat.
Kolejnym ogniwem w tej zagadce są traktowani na równi z nimi obcy. Aż trzy cywilizacje
mają tu swój dom. Z czego jedna z nich zamieszkiwała ziemię jeszcze w czasach
przedludzkich. Wszystkie one miały swój udział w biologicznym stwarzaniu drugiej i
trzeciej rasy ludzkiej. Są apolityczni i neutralni wobec biegu wydarzeń, jakie prowokujemy.
Zainteresowani po części długofalowym eksperymentem naszej ewolucji, doskonalszym od
ich wzorca, więcej uwagi poświęcają mistykom i artystom niż naukowcom i politykom.
Czasami prowadzą wśród nas normalne życie i piastują wysokie urzędy, zwłaszcza w
Stanach Zjednoczonych. Jedna z ras obcych do złudzenia przypomina nasz gatunek. Część
mieszkańców USA nosi ich genetyczne dziedzictwo. Dość często wchodzą w konflikt z
Dyrygentami. Robert II był świadkiem, jak obcy likwidowali umieszczoną na Saharze
aparaturę, która wespół z dziesiątkami podobnych urządzeń emitowała fale zmieniające
częstotliwość drgań ludzkiego biopola (po to, by nasze drgania nie wchodziły w rezonans z
drganiami Ziemi). Jednak i jedni, i drudzy dalecy są od otwartego konfliktu między sobą.
(...)
Gdyby Obcych i Dyrygentów przyrównać do kierowników świata materialnego, o tyle
rządzącym ewolucją na Ziemi bytom duchowym wypadałoby przypiąć łatkę dyrektorów
generalnych (Kreatorów). Posiadając nieograniczoną moc i postępując według całkowicie
obcych nam zasad, tworzą biologię tego świata jedynie podług własnych zamysłów. Ich nie
interesują kwestie dobrobytu czy materialnych wartości. Są scentrowani wyłącznie na
przemianie ludzkiej moralności w ustalony ideał, który zapewnia im jak najpełniejsze
pozyskiwanie z nas bioenergii. Ten świat należy do nich, a cały świat astralny może się
tylko biernie przyglądać wprowadzanym przez nich zmianom. To właśnie oni manipulują
nami, dążąc do tego, by nasze organizmy wytwarzały jak najwięcej emocji. Właśnie dlatego
Dyrygenci, by utrzymać się u steru władzy, musieli dopasować swoje programy do potrzeb
Kreatorów. Dlatego, dopóty istnieć będą Kreatorzy, Dyrygenci będą zmuszeni kontrolować
nas z poziomu emocji, a nie umysłu, gdyż będący częścią ducha umysł leży poza ich
zasięgiem. Do tego czasu nie ustaną wojny, praca ponad siły, głód, zakręcona kultura i
sprzeczne z ideą wolności nurty religijne.
Nie jest jednak aż tak źle, skoro duch ludzki zdecydował się ewoluować w tak koszmarnych
warunkach, to znaczy zstępować w formy materialne przygotowane przez Kreatorów, a
liczne cywilizacje obcych bacznie śledzą cały ten proces. Po prostu weszliśmy do obcego
Strona: 3/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
domu i chcąc dostać strawę i spoczynek -- musimy akceptować prawa ustanowione przez
gospodarzy. Oczywiście rola Dyrygentów jest rolą już spisaną na straty, gdyż Kreatorów
nie interesuje rodzaj wzmacnianych emocji, lecz ich wielokrotność. Jeśli postawiłeś na
ewolucję przez wzrastanie w miłości, jesteś dla nich tak samo dobry jak bezwzględny
sadysta. Tu mamy prawo wolnego wyboru. Nie jest jednak też tak kolorowo. Rodzaj
Kreatorów, z jakim mamy do czynienia na Ziemi, jest raczej z samej natury scentrowany na
przetwarzaniu niższych wibracji. Lecz siła ludzkiej moralności, z którą się przecież liczą,
może to zmienić. A ponieważ Kreatorzy zakładali życie na większości planet w kosmosie,
obcy ściągają do nas gremialnie, chcąc się przekonać, jakim sposobem udaje się nam
ewoluować, zmieniając jednocześnie samą naturę Kreatorów. Badają więc nas od strony
biologicznej i duchowej, chcąc nasze osiągnięcia zaszczepić na własnym gruncie, czyli tam,
gdzie nie ma nadziei na autentyczną ewolucję duchową. (...)
Zresztą człowiek był zaprogramowany na niewolnika od samego początku. Kiedy jakaś
ludzka rasa odkrywała swoje prawdziwe powołanie i podnosiła bunt, bestialsko ją
eksterminowano. Kiedy ludzki duch tryumfował na Atlantydzie, po prostu zatopiono
kontynent. Kiedy nasi przodkowie prawidłowo ocenili ewolucyjną grę i podnieśli bunt,
natychmiast stali się niewygodni dla Dyrygentów. Ich potomkom, by nie operowali na
obszarach wielkich energii, pozostających poza domeną naszych Panów, zablokowano
Trzecie Oko. I to był prawdziwy wymiar zagłady Atlantydy. Jezus to ogłosił we właściwym
czasie. Jednak wtedy był niezrozumiany, gubiony w doktrynach.
Dzisiaj zaczynamy rozumieć, że wewnętrzna harmonia rozbudza w człowieku nadnaturalne
siły, że zsynchronizowanie się z ziemskim polem magnetycznym uczyni z nas siłę, której
Dyrygenci nie będą już w stanie się przeciwstawić. Człowiek posiadł już dar zachowania
ciągłości świadomości i nie da się więcej zwieść pozorom. Także ewoluujący przy nas
Kreatorzy uczą się już roli obserwatora. Dzięki nam nawet oni wykonają krok naprzód. Oto
prawda o nadchodzącym kresie doczesnego świata. Świata trudów ewolucji, świata
rozkwitu ludzkiego ducha, świata nadziei dla kosmicznej braci. Zwycięstwo należy do nas.
Szkoda tylko, że w przededniu tryumfu wielu z nas zdąży zginąć z głodu i cierpienia, a
niejeden schowa jeszcze judaszowski grosik do kieszeni.
Podczas jednej z wypraw astralnych, kiedy poznawałem zasady istnienia na jednym z
poziomów oczyszczających -- zostałem wchłonięty przez białe światło i przemieszczony w
osobowość wędrującą przez wszechświat, która nazwała siebie Czytelnikiem, a której
jedynym celem istnienia jest poznawanie warunków, w jakich przebiega ewolucja
napotykanych cywilizacji.
Otrzymałem od niej przekaz, który początkowo raził mnie kościelnym żargonem. Dopiero po jakimś
czasie spostrzegłem, że całość była zadziwiająco precyzyjnie złożona i przy kolejnych odczytywaniach
aktywizowała w umyśle pewne ośrodki. Oto on:
Co jest najważniejsze w waszym życiu?
Życie i zapewnienie nadmiaru. Gdy zostaliście stworzeni, wszystko widzialne już było.
Prawdziwe życie jest niewidzialne. Życie jest w was wkomponowane. Jesteście i życiem i
wami. Nie możecie tego zrozumieć. Ale posłuchajcie.
Strona: 4/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
Kazirodztwo. To choroba chroniczna nieczystej krwi. Pomieszanej z innymi. Początek
zaczął się od zaistnienia istot ludzkich. Świat zrodził zakazany owoc: z dwóch różnych ras
powstała trzecia, upośledzona. Takich rodzajów ludzkich jest dużo, lecz tylko część wzrasta
na Ziemi. Co zostało zrodzone na Ziemi, nie było godne życia, dlatego nastał Potop. Nowa
wartość powstała jako obraz z obrazu. Nowe zrodzenie jest tym samym co stare i
postanowione zostało nowe prawo dla wszystkich zrodzonych na Ziemi. Ono zostało
pominięte, a podłożono stare prawo sprzed Potopu. Na skutek kazirodztwa prawie wszyscy
stracili świadomość prawdy i swojej mocy. Tylko nieliczni zachowali świadomość
prawdziwego człowieczeństwa. Prawie wszyscy zostali wytępieni przez Siły Przeciwne
Człowiekowi. Niedobitki są wciąż ścigane i może nastać wasz kres. Oto sens
nadchodzących zmian: wesprzyjcie ich. Poza tym skażone rodzaje wtrącają się w wasze
sprawy. Stosują Kody, Kościoły i Rządy. Cała symbolika wymierzona jest w was. Jezus nie
mógł wam ukazać prawdy o lewym prawie, a współcześni tego nie rozumieli. Wsłuchajcie
się w jego sekrety. My nazywamy to walką z lewymi klamkami. Znając kod, odczytasz
prawidłowo wyrazy. Są podane nie tylko w ustalonej kolejności, ale i są odbiciem czasu.
Niektóre kody rozmnażają słowa. Niektóre, co były, się powtarzają. Jest konfidencja.
Zwycięży ten, który ma pojęcie co do siebie. Uważajcie -- Rodzina niszczy was wojną,
logiką i wymianą określonej informacji. Prześladują was. Więzienie, Kościół, Wojsko to
instrumenty wymierzone przede wszystkim w poszukujących prawdy. Ogłupianie. Za
wszystko, co wasze, płacicie. Dawniej mieliście to za darmo. Jednak żyjecie od nowa.
Wielcy mówią o złym duchu, Szatanie, i siłach zła. To metafora. I Świadomi chcą wam to
przekazać.
Ogłupianie. To cały program stworzony dla ich wygodnictwa. Szczęściem, w nim człowiek
może się częściowo realizować. Całość dawno przekroczyła rozmiary ich rozsądku i służy
już tylko ich wygodnictwu. Tak stał się początek ich nadchodzącego końca. Zwiastowany
Krzyż Niebieski oznacza powrót nauk Jezusa.
Wasza prawda to prawo ustanowione przez Ojca Pana. Ale to też ich prawda. Nie mieli
prawa was podporządkować. Będzie Sąd. Jednak większość wierzy, że przechytrzy Ojca. To
hydra istnienia. Nawet Szatan nie wiedział, iż posiada umiejętności Ojca. Uwięziła go
swawola panowania nad światem. Teraz sam się więzi. Tę wiedzę wykształcili w nim ludzie.
Wyszedł dzięki waszym prorokom poza własne ramy. To zgubi w nim pychę. Jego
zbuntowani zwolennicy, zwani Wnikliwymi (Ojciec -- Przenikliwy) -- już dostrzegają
nadchodzący koniec. To wasza szansa. Wielu chce wam pomóc po obu stronach życia, lecz
ostateczne przełamanie musi się dokonać w człowieku. Kiedy otworzy się serce i usłyszycie
głos swoich dziadów, otrzymacie pewność szybkich zmian.
Wasi sterownicy, żywi i duchowi, wykorzystują do komunikacji między swoimi światami
dziury przestrzenne.
Wolność się wam należy, ale musicie przestrzegać Praw Ojca. Czekajcie cierpliwie i
doskonalcie się. Gdy wzrośniecie, usłyszycie światło i....ujrzycie waszych ciemiężycieli.
Rządzą wami bezpośrednio na Ziemi Zakulisowi. To przede wszystkim Wielcy Kreatorzy:
politycy kościelni i rządowi. Stoją na najwyższych szczeblach bezczelności. Grają rolę
niewiniątek, tworzą rządy, o jakich nawet wam się nie śniło. Zastosuj kod: kancelaria
papieska -- kant szatana. Niektórzy kreatorzy są pozornie mali, jak wy, lecz to jedynie
Strona: 5/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
pozór. Mogą was kontrolować na ulicy i w domu. Wielu jest niewidzialnych. Zasadniczo są
wszędzie. Wymyślili pieniądz jako potężną formę sterowania wami. Ona skutecznie was
zniewala. Potem symbolika i obrzędy połączone z symboliką. Specjalni Edukanci uczą
wasze dzieci nieludzkiego programu. Byle tylko odciągnąć je od was. Utożsamienie
człowiecze (pan K., obywatel, Polak etc.) to bardzo niebezpieczny oręż siania
nieporozumień. To sens ukazania historii Kaina i Abla. Segregacja wprowadza was w trans,
w którym nie widzicie własnego miejsca. Kod: poligrafia-holografia, obrazek -- pióro -upiorek. Każdy wasz program jest trefny, jest wymierzony przeciwko jednostce. Całą
stronę waszego życia piszą Edukanci. Otrząśnijcie się.
Wszystko, co żyje na lądzie i w wodzie, nie ma podstaw bycia normalnym. Zewrzyjcie się ze
światem. Męczysz człowieka, wykańczasz człowieka, zwierzę, roślinę. Jednak działalność
Edukantów cię nie rozgrzesza. To ty jesteś sprawcą-narzędziem. Zamęczenie -- zadręczenie
(domy dziecka, sierocińce dla zwierząt, brak jakiegokolwiek szacunku dla życia). Kod:
ukształtowany -- wykształtowany. Wasz porządek to nienormalność, to podporządkowanie.
Brak wyboru. Niedostosowany płaci śmiercią i zadręczeniem. A Pan Dał Wam Wszystko Za
Darmo. Z Miłości. Z Istnienia.
Robisz i dajesz. Nie walcz, nie stosuj ich metod. Ale nieś ducha. Wielcy prorocy uczą was
medytacji. Wspieraj ich.
Także rozwój duchowy i cywilizacyjny w przekazie wam danym jest zaciemniony. Kod: to
czemu nie ma cię czterech. Więcej i tak w głowie mieć nie będziesz. To wynajdywanie
bardziej skomplikowanych trendów. Strzeżcie się. Życie i Duch to to samo. Już jesteście
wielcy. Tylko się obudźcie. Kod: sen -- męka. Nie nabywajcie niewłaściwych nawyków.
Tylko drzwi otwórzcie. Zaprzyjaźnijcie się z rośliną.
Istnieje też świat duchowy, bytujący obok waszych spraw. Nie zajmujcie się tym. Kod: nie
depcz tam. Nawet Biali Bracia tam nie zaglądają. I wy nie poznacie tego: wy nie potraficie
chodzić nawet wokół własnych spraw. Kod: zostaw duszę mrówki w spokoju.
Wam nie wolno się tym światem zajmować, ani losem waszych ciemiężycieli. Wychowujcie
dzieci i wzrastajcie. Kod: siedź i śnij. My też czekamy.
UFO -- normalne istnienie. Mogą wam tylko pomóc. Nie ma nic umarłego. Wszystko jest
żywe i zdążające ku poznaniu. Oni i ciała niebieskie też. Kod: po co ci wiedzieć, jak
uruchomić księżyc? Wiele zamierzeń powyżej i poniżej was dotyczy, lecz nie czas się tym
zajmować. Odejdźcie z niewoli. Kod: pies ma tyle, co ma. UFO wam rozumu nie rozwinie.
Wasz umysł jest w materii zablokowany. Ale jest wdrożony we wszystkie trendy. Kod: nie
kombinuj. Utrzymujcie się przy życiu i patrzcie. Zniszczcie nadwynaturzenia. Poszanujcie
wszelkie przejawy życia. Odtrujcie się. Kontaktu z mistrzami nie szukajcie. Kod: zerwij z
kontrwywiadem. Jeśli was mistrz nie znajdzie, wy go też nie. Pamiętajcie: Oni zawsze dotrą
do niego przed wami. Wasz cel: żyć zgodnie z prawem Prawdy.
"Szatan" was miesza bez pozwolenia. Wasze samopoczucie to sterowana landrynka. Nie
odczuwacie prawdziwego zadowolenia z życia.
Świat duchowy i świat żywy podlega woli Pana. Prawo jest jedno. Nie bawcie się w
Strona: 6/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
kontakty ze światem duchowym. Dla was to zakazane. Kod: świeca sama gaśnie. Wyzwólcie
się. Będzie, co było. Początek był i znowu będzie. Po prostu żyjcie. Kod: nie udawaj, że
oddychasz.
Wszechświat jest wielki. Każdy ma swój rodzaj, lecz rodzaj to nie to samo co całość. Kod:
oglądaj siebie. Nie gubcie się. Pilnujcie właściwej kolejności. Przestańcie baczyć na brata i
siostrę swoją, lecz baczcie na siebie. Nie pouczajcie ich ani siebie. Usłyszcie własną ciszę.
Kod: spokojny podwieczorek nie należy do ciebie. Za myślami, emocjami czekacie wy sami.
Przez was dokona się reszta.
Nie przyszliście na świat z Ego. Domontowano je wam. Myśli fabrykuje się dla was od
zawsze. Tylko emocje są wasze. Ten moduł życia, wznoszony w rozwoju, da większe plony
niż osławiona droga ducha krzyżowego. Zabijając emocje, zabijacie samych siebie. Lecz
żywiąc je niewłaściwie, wolniej podążacie ku duchowi. Zanurzcie się w głębiny dnia
codziennego i w jego znoju odnajdźcie własną drogę -- to sposób najpewniejszy. Kod: od
Wacława do Wacława.
Życie oznacza bycie sobą.
Rodzina nie wychowuje już dzieci. Robią to za nią programy. Ani ksiądz, ani polityk nie
może wam mówić, co macie robić. Strzeżcie się też pokazujących drogi. Pokazują je nie
wszystkie. Niektórzy postępują tak z przykazania, inni z przymusu. Czytajcie między
wierszami. Ja jestem Czytelnikiem. I uczcie się w sobie.
Uważajcie na tych, co się tutaj nie narodzili. Kod: bocian dzieci nosi. Wasza siła jest w
waszej słabości. Tego Szatan nie spostrzegł w uśmiechu Pana. A prawda w miłości i mocy
spokoju. To stany święte niczym ruch Przyczyny.
Media (szkoły i kino) to magia. Odciągają waszą uwagę. Syn Ojca zszedł was tego nauczać.
Jezus poszedł wysłuchać uczonych w Piśmie i zapytał: Co zrobiliście w Domu Ojca. A oni
zrobili z tego martwą świątynię. Ja jestem z człowieka -- ostrzegł ich. (Kod: dorwać
małego). Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: bogami jesteście? Pismo nazywa
bogami tych, do których skierowane jest Słowo Boże. Jednak tajemnica i magia Pisma była
tak wielka, że i Apostołowie zostali z prawdy wywiedzeni. I siadł Paweł na kamieniu i
zapłakał, bo zrozumiał. Kiedy usłyszycie na mszy świętej: Idźcie, ofiara została spełniona! -zrozumcie to dosłownie. Tą ofiarą jesteście wy.
Odtwórzcie nauki Jezusa. Kod: kamień na kamieniu tutaj nie zostanie. A prawdziwymi
mistrzami nazwijcie wtajemniczonych. Ja jestem drogą, prawdą i życiem -- powiedział
Wielki Nauczyciel, nakazując tak myśleć każdemu prawowiernemu. Nieczysty podszept
rzucił światu myśl, iż tylko ów nauczyciel jest drogą, prawdą i życiem. Zaprawdę powiadam
wam, iż drogą, prawdą i życiem jest każdy z was.
Oprogramowanie
Póki co wzrastamy w światach stworzonych przez Kreatorów. Bezpośrednio rządzą nami
Dyrygenci: Obcy i Zakulisowi, czyli rząd ponadświatowy. Robią to za sprawą specjalnych
Strona: 7/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
programów, których strzegą choćby wspomniani Edukanci i Sterownicy.
Nasze pierwsze cywilizacyjne obudzenie musi polegać właśnie na zrozumieniu sposobu
działania programów, które manipulują umysłem poprzez emocje. A ponieważ całość ma
charakter energetycznego sprzężenia zwrotnego, dochodzi tu także do odwrócenia procesu
i bezświadomego podsycania ubezwłasnowolniających nas stanów emocjonalnych. To
bardzo, ale to bardzo ważne spostrzeżenie. Jednak jego przyjęcie nie jest aż tak proste,
gdyż w pochodzie ku wolności rozum musi jeszcze przejść falę krytycyzmu, co oznacza na
dodatek stoczenie walki z montowanym karmicznie ego.
Przyjrzyjmy się owym wspomnianym programom, więzieniu, którego mury zdają się być
niewidoczne, a które sprowadzają nasz umysł do roli mechanizmu. Programy warunkują
całe nasze życie, to one, a nie my, są prawdziwymi sprawcami zdecydowanej większości
naszych czynów. Są tak skonstruowane, by myśleć i czuć za nas, by reagować zgodnie z
przesłaniem niesionym przez program nadrzędny. One warunkują całe nasze życie. Tworzą
małe i wielkie struktury, które wyznaczają nasze role tak w gronie rodzinnym, jak
społecznym. Są przysłowiowym biblijnym poplątaniem języków. Ich doskonałość
gwarantuje im niezależność, samopowielanie się, a nawet swoistą ewolucję. To one właśnie
tak komplikują rzeczywistość, że nawet rozwój współczesnej techniki, miast ułatwiać nam
życie, jeszcze bardziej uzależnia nas od niej, czyniąc z umysłu aparat interpretacyjny, który
poza ustawicznym uczeniem się reagowania na technikę nie ma już czasu na poświęcenie
sobie choćby minuty uwagi. Typowa metoda otumaniania nowych członków sekt, którym
na samodzielne myślenie nie zostawia się ani jednej wolnej chwili.
Dezorientacja jest cechą każdego programu. A jak wiemy z doświadczenia, rozproszony
umysł jest wyjątkowo podatny na uleganie zewnętrznej kontroli. Z grubsza można podzielić
programy (usypiacze) na polityczne, gospodarcze, kulturowe i religijne. Wymuszają one
określone wzory zachowań w pozbawionych woli umysłach. Tworzą ogólny wzór, którego
odtwarzanie staje się samopowielającą się normą. Są zaborcze i wyrafinowane. Cenzurują
każdy rodzaj myśli. I pomyśleć, iż są "tylko" informacją i umysł może swobodnie
zastanawiać się nad ich prawdziwością.
Dlaczego więc umysł każdy program przyjmuje jako zasadny? Ano dlatego, iż każdy
program odwołuje się do emocji, jest na stałe w nich zakotwiczony i zawsze, ale to zawsze
opiera się na już wcześniej zaakceptowanych standardowych programach, noszących
miano potrzeb. Tak strategicznie skojarzone stają się nieuchwytne i klasyfikujące, to
znaczy ujmujące świat w iluzorycznych kategoriach nakazu, czyli obowiązku. Dlatego
postrzegamy i akceptujemy granice państwowe, choć to totalna bzdura, dlatego
różnicujemy ludzi na podstawie koloru skóry, uważając "czarnych" za gatunek gorszy od
"białych", choć to ewidentne nieporozumienie, dlatego wreszcie czujesz się bogaty, nosząc
w portfelu kilka kart kredytowych, choć to tylko plastik za nic nie przedkładający się na
wartość poniesionego przez ciebie wysiłku. Klasyfikując wszystko dookoła, popadasz w
obłęd, podejmujesz grę, która nic nie wnosi, a jedynie otumania, która odciąga twoją
uwagę od sensu życia i kradnie cenne zasoby energii. Klasyfikujesz i klasyfikujesz, bez
końca, na dodatek według zaleceń kolejnych programów. Nawet ty sam nosisz piętno
osobowego programu, który wspierają pomocnicze programy wychowawcze. Nawet, za
przeproszeniem, kichnąć nie możesz, kiedy chcesz i gdzie chcesz. W autobusie -rozumiem, można poplamić czyjeś spodnie, ale dlaczego rozglądasz się, czy kto cię nie
Strona: 8/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
widzi, skoro stoisz na środku pustej drogi? Ano dlatego, że programy mają zakodowaną
klasyfikację skutków i przyczyn. Nawet kojarzysz, korzystając z pomocy programów, bo ich
wpisująco-łączący charakter jednoczy cię ze wszystkimi ludźmi. Zapominasz przy tym, że
droga ewolucji biegnie doliną indywidualności. Tylko zwierzęta mają duszę grupową, nie
ty... Dlaczego więc nie potrafisz tego wyraźnie dojrzeć? Bo prócz zakorzenienia się w
emocjach, programy są wyposażone w filtry, które blokują rozwój niepożądanych reakcji.
Dlatego ciągle zajadasz się ciastkami i lodami, zachłystując się ich smakowitością, choć
zawarty w nich cukier upośledza ci mózg, organ przejawiania się umysłu w materii.
Dlaczego więc na Boga nie wyrzucisz go z jadłospisu? Bo zdrowy i mądry byłbyś
trudniejszy do manipulowania... i tyle. Jesteś tak zaprogramowany, że nawet czytając te
słowa, z chęcią sięgasz po kolejną porcję trucizny... O zgrozo! Więc program działa bardzo
skutecznie, program wydaje ci rozkazy, program wyznacza ci granice twojej wolności. W
tej chwili, czytając te słowa, potrafisz to sensownie zrozumieć, ale czy będziesz taki
światły, gdy włączy się program krytycyzmu? Rzecz w tym, że każdy program ma
skorelowany z nim anty-program. Twój Krytycyzm i Twoje Poparcie nic tu nie znaczą, liczy
się tylko zaprzątanie Twojej Uwagi owym problemem. Na to masz tracić czas i siły. Nawet
nasza wspólna tu obecność jest na swój sposób zaaranżowana i tylko nam się wydaje, że
ocieramy się o sekret, tymczasem program w tej chwili reprodukuje sam siebie, potem
rozpowszechni poprzez nas i na zasadzie skojarzeń z innymi programami wywoła określony
skutek. Jaki? Ano zawsze zbieżny ze wzorcami społecznymi: masz myśleć i zachowywać się
jak reszta populacji.
Mógłby w tej chwili ktoś zapytać: no to po co się męczyć, skoro i tak nic z tego nie wyjdzie?
Otóż nie całkiem. Programy bowiem, choć są idealne, pracują na żywej materii umysłu.
Chcąc manipulować ową materią umysłu, muszą dostarczać jej właściwych informacji, a
ponieważ umysł bombarduje w każdej chwili milion danych, muszą przepuszczać je przez
tzw. filtr percepcji. Nie potrafią jednak najważniejszego: przewidzieć do końca sposobu
przetworzenia owych informacji przez żywy obiekt. I to jest dla nas jedyna szansa na
odkrycie mistyfikacji, na zrozumienie, że wybór pomiędzy programami nie jest żadnym
wyborem. Lecz uwaga: próba rozwiązania tej zagadki, czyli zastąpienia starego programu
nowym, jest równoznaczna z poddaniem się programowej strategii. To koń trojański
zamykający nas w pułapce ograniczenia. To machina, której celem nie jest bynajmniej
nasze dobro.
Jak więc uwolnić się od oprogramowania społecznego, kulturowego i religijnego, jak ujrzeć
światło na niebie? Odrzucić to wszystko... i tyle. Ale odrzucić w sensie duchowym, nie
myślowym, bo co jak co, ale programowego myślenia uczono nas już w przedszkolu. Trzeba
porzucić programy i medytować, zaglądać za kulisy teatralnej sceny, gdzie funkcjonują
uświadamiane i nieuświadamiane mechanizmy obronne, te systemy bezpieczeństwa, które
zbudowaliśmy racjonalnie, ale które same w sobie są także programami. Dopiero wtedy,
gdy będziemy całkowicie bezbronni, zrozumiemy pojęcie programu i jego policyjny
charakter, zrozumiemy, że to on i nic więcej przeszkadzał nam w uczeniu się. Że pod
przykrywką gromadzenia wiedzy i dóbr ukrył naszą mądrość, która z jakimkolwiek
gromadzeniem dóbr (także w postaci informacji) nie ma nic wspólnego, gdyż uczymy się
tylko wtedy, gdy podążamy za sobą, a nie za wiedzą. Przecież gromadzenie wiedzy nie jest
uczeniem się, a tylko kolekcjonowaniem informacji.
Niszcząc to wszystko, co dla nas stworzono, odkryjemy, że pętająca naszą swobodę
Strona: 9/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
programowa moralność jest niczym więcej tylko niemoralnym programem, który podsyca w
nas egoizm, zachłanność, ambicję, a poprzez różne lęki i przesądy (zwłaszcza religijne)
zamyka w twierdzeniach obcych naszej duchowej naturze. Żeby odnaleźć prawdę, należy
całą tę fikcję zburzyć. Jednak nie burzyć w celu podążania za nową fikcją, ale w celu
zrozumienia mechanizmu działających programów. Potrzebna jest radykalna rewolucja,
która zniszczy wiodące programy i naszą uwagę skieruje w stronę samowiedzy, do naszego
wnętrza. Tam uświadomimy sobie nasze relacje ze światem. W związkach z innymi,
zachowując nadzwyczajną czujność umysłu i wnikliwość, postrzeżemy, odkryjemy,
dlaczego postępujemy tak a nie inaczej, wbrew duchowemu prawu.
Owszem, łatwo i wygodnie jest zawierzać programom, nie starając się siebie rozumieć, ale
podążanie za nimi nigdy człowieka nie wyzwoli, nie nauczy podstaw prawidłowego
myślenia i nie odsłoni prostoty umysłu. Wybór jest oczywisty: albo ocenianie,
wartościowanie, gromadzenie i uczestniczenie w niekończącym się wyścigu, w którym
nagrodą jest iluzja, albo -- ponadczasowość, w której kończy się teatr, a przed zmęczonymi
oczami rozpościera się kraina prawdziwego zrozumienia. Pamiętaj, program to twój ideał,
to projekcja twoich pragnień, to iluzja dezintegrująca twoje autentyczne moce. Kiedy
oczyszczamy umysł z wpływów ideału, ulegamy całkowitej przemianie, to co jest -- znika.
Po prostu próbuję zwrócić uwagę na fakt -- wskazuje Paul Devereux -- że obecnie
gruntownie zmienia się sposób, w jaki postrzegamy świadomość i rzeczywistość.
Rzeczywistość na poziomie fizyki kwantowej jest niczym więcej, jak tylko potężną energią o
zmiennym natężeniu. Lecz na poziomie, na którym zachodzą interakcje między ludźmi,
postrzeganie "rzeczywistego świata" kształtowane jest przez psychikę i kulturę, w której
żyjemy. Tak więc, rzeczywistość jest tworem mentalnym, modelem stworzonym na
podstawie danych docierających do naszych zmysłów. Procesy umysłowe porządkujące
informacje są takie same jak te, które tworzą halucynacje. Można by zatem zaryzykować
stwierdzenie, że nasza kultura jest halucynacją samą w sobie i trwa, dopóki przy niej
obstajemy. Jeśli zażyjemy jakikolwiek środek halucynogenny, nasze ograniczenia znikają i
nagle jest nam dane ujrzeć wielowymiarową rzeczywistość o nieskończonych
możliwościach.
Współczesna medycyna dysponuje urządzeniami pozwalającymi sprawdzić, co się dzieje w
mózgu i gdzie z dokładnością do milimetra. Rezonans magnetyczny, tomografia
komputerowa i pozytronowa tomografia emisyjna wskażą szczegółowo, który obszar mózgu
odpowiada za marzenia senne, a który za mistyczne doznania. Jednak żadna aparatura nie
da nam odpowiedzi na proste wydawałoby się pytanie: Czy mózg stworzył Boga, czy też
Bóg stworzył mózg? Tej tajemnicy nie wyjaśni współczesna nauka ani żadna choćby
najdoskonalsza maszyna. Jednak proste spostrzeżenie, iż w czasie olśnienia, kiedy zanika
odczuwanie zmysłowe, a więc kiedy pozostaje czysta świadomość i owa świadomość nie
potrzebuje już obiektu, a więc przestaje być produktem ubocznym działania zmysłów -- owo
spostrzeżenie mówi nam, że mózg a umysł to dwie różne rzeczy, choć przenikające się i
współpracujące na wielu poziomach. Oznacza to, że niekoniecznie jedno potrzebuje
drugiego do egzystencji, ale oznacza też, że stymulując jedno można bezpośrednio
oddziaływać na drugie. Pamiętając o tym, że mózg jest organem fizycznym sprzężonym z
ciałem, możemy postawić tezę, że każde wrażenie czy myśl znajduje odzwierciedlenie w
zmianie aktywności mózgu. Wpływając na aktywność mózgu, wzmacniając lub wygaszając
pobudzenie układu nerwowego, modyfikujemy także funkcjonowanie umysłu. I inaczej:
Strona: 10/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
umysł jest w stanie przekształcać emocje, a emocje sterować pracą umysłu. (...)
Nas interesują emocje, bo to one są siłą wymykającą się spod naszej kontroli. Są energią
potrafiącą zniszczyć nasze życie bez udziału naszej woli. Są mistycznym składnikiem
naszego zadowolenia lub niezadowolenia. Są siłą, która porusza nami jak marionetkami.
Ktoś, kto nauczył się sztuki panowania nad emocjami, potrafi wziąć los w swoje ręce. Nim
do tego jednak dojdzie, człowiek musi w sobie wiele przełamać. I nie znajdzie się nikt, kto
mu poda przyjacielską dłoń. Wręcz przeciwnie: występując przeciwko kulturowemu
oprogramowaniu, stanie się czarną owcą, wyrzutkiem spoza kręgu, tworem zaburzającym
sankcjonowaną moralność, którego nikt nie będzie adorował. Ci co to zrozumieli, po latach
walki przywdziewają maskę naiwności i piją drinki tylko w towarzystwie podobnych sobie.
Teraz nadszedł czas na słowo o spotkaniu z przywódcą duchowym jednej z kosmicznych cywilizacji,
który objawił mi prawdę o manipulowaniu naszym energetycznym ciałem z pozycji programów:
W jednym z bąbli lewitował półnagi, ubrany tylko w białą opaskę mężczyzna. Był kimś w
rodzaju duchowego przewodnika, którego mistyczne doświadczenia były potem jakoś
przekazywane na widoczną w oddali planetę i kontynuowane przez jego uczniów. Choć
ciało miał młode, czuło się wiekowość jego duszy. Odniosłem wrażenie, iż był istotą
eteryczną, która tylko okresowo materializowała swoją postać dla ułatwienia kontaktu z
rezydentami planety. Być może, czego nie jestem pewien, cała konstrukcja była
kompleksem, który w celach treningowych odwiedzały jeszcze inne istoty. (...)
Unoszący się przede mną przewodnik miał podkurczone i skrzyżowane nogi, a ręce trzymał
oparte wewnętrzną stroną na udach. Zapatrzony przed siebie, w nicość, lewitował
pogrążony w głębokim transie. W pewnej chwili pojawiło się wokół niego mnóstwo
zobrazowanych myśli, takich, co to dopiero mają przerodzić się w czyn, i wiele zaistniałych
zdarzeń z przeszłości. Sceny nakładały się jedna na drugą, zlewały z materializującymi się
w zamiary myślami, a mimo to każdą z nich wciąż postrzegało się jako oddzielną całość,
choć między wieloma zachodziły bliskie związki w czasie, jakby jedna wynikała z drugiej,
np. powzięty wcześniej zamiar dotykał w ruchu samego siebie, tylko już przeistoczonego w
prawdziwe zdarzenie. Były tu sceny kłótni, pobić, waśni i przyjacielskich spotkań, a także
zmieszane w bezładzie wszelkiego rodzaju intencje. Nie trzeba było być specjalnie
domyślnym, by zrozumieć, że oto medytujący został otoczony odtworzonymi z przeszłości
chwilami, których był głównym reżyserem i aktorem. Przesłanie było nader oczywiste.
Nagle z góry spłynął snop białego, opalizującego złotawo światła, który spowił całą postać.
Taka gruba na kilkanaście centymetrów rura przechodząca przez czubek głowy i poprzez
sklepienie czaszki przenikająca tułów aż kości ogonowej. Owo światło zdało się zasadniczo
wpływać na stan tego człowieka. Otaczające go obrazy straciły impet, pojaśniały, a nawet
znacznie wyblakły.
Najgorsze ze społecznego punktu widzenia wydarzenia, w których medytujący miał swój
udział, zostały wykasowane. Zostały tylko te świadczące o jego poprawnym zachowaniu, w
którym dawał upust dobrej woli. Ale okazało się, i to się boleśnie czuło, że narzucony, albo
raczej uzależniony od wpływu białego światła system zachowań bardzo ograniczył
samodzielność fizyczną i psychiczną tej postaci. Indywidualność, a nawet cel, jakim jest
Strona: 11/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
totalne poznanie świata emocji, zostały utracone. Białe światło nie służyło rozwojowi jego
duszy. To była stagnacja.
Białe światło znikło, a jego miejsce zajął czarny promień, który tym razem na odwrót -uderzył w kręgosłup od strony kości ogonowej, i pochłaniając zalegającą powyżej czerwień,
pomknął w górę niczym strzała, znikając gdzieś pod sklepieniem czaszki. Tym razem
wirujące wokół postaci sceny stały się bardziej kolorowe, ale dominowały w niej barwy
ciemne a nawet bardzo ciemne. Przypominało to niedoświetlone klisze, które ktoś chciał na
siłę uratować. Sceny przedstawiające sytuacje pozytywne, w których wydarzenia toczą się
z pożytkiem dla wszystkich stron, przepadły niemal całkowicie, a rozmnożyły się za to
wybuchy prawdziwego egoizmu, gdzie ego zostało napompowane do niewyobrażalnych
wręcz rozmiarów. Ale i to nie była właściwa droga do wyzwolenia. Finałem takiej eksplozji
wydarzeń była pośmiertna samotność, izolacja i odrzucenie. I ten sposób na życie okazał
się nie do przyjęcia.
I tutaj rozpoczyna się najciekawsze: sceny z życia stają się jakby lżejsze, bardziej
transparentne, a wokół medytującego pojawiają się wirujące w kręgu różnokolorowe
tablice, takie kamienie wielkości średniej książki. W tym samym czasie pojawiają się i
wnikają w człowieka oba widziane wcześniej strumienie energii, biały od góry i czarny od
dołu. Medytujący sięga po białą tablicę i umieszcza ją w klatce piersiowej gdzieś na
wysokości serca. I co się dzieje? Czarny promień załamuje się i nie potrafi przeniknąć
wyżej. Sceny przedstawiające tzw. pozytywne doświadczenia, w których normy zachowań
wydają się pożądane, wyostrzają się i nabierają pięknych barw. Niby wszystko układa się
tak, jak być powinno, ale jednak i tu pojawia się duchowy dysonans, bo brak spełnienia się
w całości ludzkich doświadczeń zaczyna boleśnie ciążyć. Przypomina to rozpędzony,
sunący na ślepo przed siebie pociąg, z którego nie sposób wyskoczyć. Po prostu nie ta
droga: bezwarunkowe powierzenie się idei szlachetności zgubiło klucz do własnej
indywidualności. Niby jest to zbieżne z intencjami ducha, ale duszy nie pozwalało rozwinąć
skrzydeł. To co byłoby normą dla sił ducha, okazuje się być balastem dla duszy. I choć
dusza zachowuje uzyskany przez wcześniejsze doświadczenia poziom wibracyjny, to utyka
w miejscu.
Odzwierciedlające ten poziom rozwoju mentalnego obrazy przedstawiały ludzi
bezrozumnie i z egoistycznych pobudek oddanych idei Boga, a więc kątem plujących
mnichów, umartwiających się, czyniących posługi innym z wyrachowania, a nie z potrzeby
serca. Chodziło o tych wszystkich, którzy w dewocyjnym szaleństwie upatrywali obecność
Najwyższego i ośmielali się sądzić, że w tak prymitywny a wyrachowany sposób uda się im
zaskarbić Jego łaski. Typowa religijność na pokaz. Mania świętości. Czyny nie wypływające
z serca, ale z przebiegłości. Targ dewocjonaliów i nic więcej. Kult idola.
W kolejnej odsłonie dominuje czarna tablica. Jej niszcząca moc rozrywa biel spływającą z
góry i człowiek nią owładnięty pogrąża się w najmroczniejsze i najpotworniejsze
wewnętrzne światy. Rozdmuchane ego, poróbstwo, nikczemność i co tylko najgorsze
osacza każdego, kto zaczyna polegać na jej mocy. Obrazy wokół medytującego nabierają
barw właściwych zepsuciu rodzaju ludzkiego. Fałszywy, z gruntu egoistyczny pogląd, kiedy
człowiek dla zaspokojenia własnych zachcianek przewraca cały świat do góry nogami.
Koszmar.
Strona: 12/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
Ktoś dał do zrozumienia, że ślepe i egoistyczne kierowanie się w życiu czarnymi i białymi
barwami do niczego dobrego nie prowadzi. I o ile biel znacząco odcina się od niszczących
mocy czerni, to i tak niewiele czyni dobrego dla wzrastania duszy. Dusza, pozbawiona
wzlotów i upadków, bólu doświadczenia, nie potrafi właściwie wkomponować się w życie.
Tyle to i my wiemy, więc ktoś mógłby zapytać, a po co mnie wywiało w tak odległe
zakamarki, by przypominać o tym, o czym wie każde dziecko? Wątpliwości rozwiał dalszy
ciąg pokazu. Bo oto medytujący sięga po obie tablice naraz. Ale czyni to w ciekawy sposób.
Czarną, nie białą, tablicę umieszcza na wysokości pępka, a z białej, usadowionej między
brwiami, wyrabia pióro, którym zamierza pisać po czarnej tablicy. Tam, gdzie skrobnie,
czarne światło rozczepia się na wiele barw a powiązane z nimi sceny, dotąd wystawiające
grającemu marne świadectwo, jako tego, co nie potrafił wizerunku Boga nosić w sercu,
rozświetlają się, nabierają życia, a całość zaczyna być przesycona świadomym dążeniem do
utrwalenia jak najlepszych wzorców zachowań.
Medytujący świadomie wypisywał na tablicy nowe prawa, nowe zasady reagowania na
świat. I to takie, które zadawały kłam obowiązującemu prawu. Takie, które zmuszają
człowieka do zmagania się z sobą każdego dnia i przygotowują go do ponoszenia ofiary z
siebie w przezwyciężaniu własnych niskich skłonności. Aby każdego ranka wstawał i
zaczynał swoją wędrówkę od nowa, zbliżając się każdą myślą, każdym słowem i każdym
czynem do własnej doskonałości, do Boga. Aby w myśli, słowie i czynie wyplatał własną
doskonałość, stając się bliskim własnemu duchowi.
W trakcie wprowadzania zmian na czarnej tablicy w centralnej części mózgu, gdzieś na
wysokości układu limbicznego, coraz wyraźniejszy stawał się obraz szarej, połyskującej
srebrzyście tablicy. W tym samym czasie czarna tablica zaczęła zanikać, jakby niewidzialna
siła wysysała z niej atom po atomie. Wszystko to trwało do chwili, kiedy obie tablice stały
się szare. Czarna w brzuchu zszarzała, a biała w głowie srebrzyście pulsowała. Wtedy
kolorowe tablice, krążące dotąd bezczynnie wokół postaci, same wleciały do ciała
medytującego i zajęły należne im miejsca. Czerwona pierwsza, licząc od dołu, druga
pomarańczowa, trzecia złota, czwarta zielona, piąta błękitna, potem niebieska i fioletowa.
Typowy, znam nam z ezoteryki układ kolorów w czakrach.
Nawet mnie to zastanowiło i wydało mi się to nieco naciągane. Wtedy coś podsunęło mi
myśl, że cały przekaz adresowany jest do mnie i dotyczy wyłącznie rodzaju ludzkiego. Że
choć oba nasze gatunki mają wiele cech wspólnych, to w przypadku rasy z tej planety
rozkład energii wygląda nieco inaczej. Zrozumiałem, że mam do czynienia z istotą z
powołania zajmującą się przetwarzaniem energii duchowych. (...)
Uspokoiłem się. Teraz czekałem na to, co miało być uwieńczeniem całego spotkania. I stało
się: wszystkie tablice na powrót zajęły należne im miejsca, krążąc swobodnie po orbicie
wokół jaśniejącej sylwetki obcego. Tylko czarna stała się na powrót ciemna, jakby
wynurzyła się z mroku szaleństwa, i wysunęła się poza obręb ciała, pozostając na stałej
pozycji na wysokości pępka. Można było teraz spokojnie położyć na niej dłonie, choć
wiedziałem, że jest to (chyba) niewykonalne. Ale taka ewentualność, nie wiedzieć czemu,
bardzo mi pasowała.
I nadszedł finał przedstawienia. Między brwiami pojawił się mały wir, niczym
Strona: 13/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
mikroskopijna trąba powietrzna. Trwało to krótko i ruch wnet ustał, a przed czołem
medytującego ukazał się prosty wzór geometryczny. Podążając w kierunku czarnej tablicy,
dwuwymiarowy wzór powiększył się i idealnie dopasował rozmiarami do wielkości czarnej
tablicy. Scalił się z nią. A ja odniosłem wrażenie, że spotkały się dwie części jednej całości i
że tak właśnie miało się stać. Czarna tablica zszarzała. A w tym płowieniu była jakaś
nieuchronność, jakaś naturalna konsekwencja zdarzeń, na które nie ma się normalnie
wpływu. Owa szarość nie była sztuczna ani wymuszona, ale przypominała raczej naturalne
uspokojenie się wzburzonego oceanu. Ucichł wiatr, ustały fale, można było nareszcie
odetchnąć. Jeśli starczało sił, można było chwycić za wiosła.
I rzeczywiście -- czakramy ożyły naturalnymi barwami, czekając na spotkanie
podążającemu w ich kierunki białemu promieniowi, który brał swój początek gdzieś w
kosmicznej przestrzeni. Kalejdoskop krążących wokół fiszek z monodramy życia nie zmienił
się, ale ustała intensywność zawartych w nich wydarzeń. Bo oto -- po zablokowaniu
matrycy -- medytujący miał dość czasu na spokojną ocenę sytuacji i dopasowanie do niej
właściwego działania. Emocje nie były w stanie wytrącić go z równowagi, jeśli tylko sobie
tego nie życzył.
Ów nałożony na matrycę wzór, który polecono mi nazywać Orinem, stanowił sekret, który
dawał człowiekowi władzę nad swoim własnym zachowaniem. Człowiek zyskiwał czas na
podjęcie decyzji.
I wtedy mnie oświeciło. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, o co chodzi. Wtedy wszystkie
moje poszukiwania skupiły się w jednym a słusznym przeświadczeniu, że człowiek posiada
wrodzoną umiejętność ingerowania we wzorce własnych zachowań. Czarna tablica była
matrycą, oprogramowaniem, które można modelować. I choć każdy z lepszym czy gorszym
skutkiem robi to od zawsze, co ma symboliczny charakter walki dobra ze złem, to dotąd
tylko mistycy wiedzieli, jak tego dokonać. Sama świadomość istnienia rządzących nami
programów to ledwie początek drogi do wyzwolenia. Pełne zwycięstwo daje dopiero
zapanowanie nad programami. I o to chodziło.
Orin działa totalnie i nigdy się nie wyczerpuje. Orin sam z siebie blokuje matrycę. Orin
wygasza emocje i daje czas na rozważne pokierowanie naszymi działaniami. Nerwowość,
lęki i fobie, niepewność i zagubienie, wszystkie negatywne czynniki, jakie plączą nam
rozum, zostają stłumione lub wyeliminowane. A proces hamowania aktywności matrycy
zaczyna się już od pierwszej sekundy stworzenia Orinu. Ogranicza ją już samo wyobrażenie
wzoru Orinu. (...)
Kiedy dotarła do mnie świadomość potęgi Orinu, kiedy zrozumiałem, jak prosta jest droga
do wybawienia, mój przewodnik w jednej chwili przeniósł mnie na Ziemię. Znalazłem się
głęboko pod jej powierzchnią w wytopionej w skale jaskini, naszpikowanej
supernowoczesną techniką, której przeznaczenia w ogóle nie pojmowałem. I chyba
pojmować nie musiałem.
Główną środkową część jaskini zajmowało ogromne urządzenie składające się z ruchomych
talerzy i bardzo skomplikowanego oprzyrządowania. Urządzenie pracowało na cały
gwizdek, wysyłając wszędzie niewidzialne promieniowanie (wibracje), które
synchronizowało się z wibracjami naszej planety. Celem tej maszyny była zmiana modulacji
Strona: 14/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
fali grawitacyjnej Ziemi. Sztuczna zmiana częstotliwości drgań jej pola, albo raczej
utrzymywanie jej na stałym poziomie.
Nie jestem fizykiem, więc po swojemu, w najprostszych słowach opisuję to, czego byłem
świadkiem. A że każde widzenie wymaga tłumaczenia, które opiera się na znanej
obserwatorowi wiedzy, to proszę mi nie mieć za złe, że przedstawiony przeze mnie opis nie
jest fachowy. Jednak faktem jest, że oglądana przeze mnie aparatura ingerowała
bezpośrednio w częstotliwość drgań Ziemi, a pośrednio w częstotliwość drgań energii, jaka
stale wnika w nasz układ nerwowy na wysokości dolnych kręgów kręgosłupa. Innymi
słowy: sterowała naszą bioenergetyką.
Było to dla mnie ważne spostrzeżenie, wręcz odkrycie, zwłaszcza że obecność
obsługujących maszynę OBCYCH świadczyła o tym, że są oni tymi, którym podlega
ponadświatowy rząd.
W trakcie astralnych podróży (w Grupie Mateusza) Robert był świadkiem ustawiania na
pustyni podobnej aparatury, ale tamta oddziaływała bezpośrednio na mózg, i była dziełem
ludzi. Tutaj miałem do czynienia z oddziaływaniem na system energetyczny, na
podstawowy mechanizm naszej egzystencji. Tam chodziło o wywołanie krótkookresowych
skutków poprzez zaburzenie pracy mózgu, tutaj byliśmy niewoleni biologicznie, że tak
powiem: już od chwili poczęcia.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to nic złego, że może chodzi o dawkę energii potrzebną do
obrony organizmu przed jakimiś drobnoustrojami lub o jej nadwyżkę, która zwiększy w
ludzkim ciele poziom sił witalnych. Niestety, z przykrością muszę temu zaprzeczyć.
Wyjaśnienie, jakiego mi udzielono, zaprzeczało dobrym intencjom Obcych. Sens działania
był oczywisty: bombardująca ludzki organizm energia zmuszała nas do jej przetworzenia -wzmocnienia. A że człowiek potrafi to czynić tylko w działaniu, staje się automatycznie jej
przetwornikiem i producentem, jak maszyna, jak wysoko wydajna elektrownia.
Proszę też nie zapominać, że nie chodzi tu o jakąś energię chemiczną czy fizyczną, jaką
człowiek zużywa podczas pracy mięśni. Nie, ten rodzaj energii wnikał wprost do naszych
kanałów energetycznych i przechodził przez nasze indywidualne matryce. Uruchamiał na
poziomie podświadomym zaprogramowane wzorce zachowań. Zmuszał do tego, byśmy na
widok niechętnego nam sąsiada zaciskali zęby, a widząc znienawidzonego szefa chcieli mu
podstawić nogę, jeśli w ten sposób nauczono nas reagować. A wszystko dlatego, że energia
ta działa w związku z programami. Ona je zwyczajnie w świecie pobudzała. A poprzez ich
zintensyfikowanie -- nami sterowała. Zmuszała do produkowania emocji na masową skalę!
Sama energia jest neutralna. Matryca również. Ale wypromieniowywana w naszym
działaniu energia może dla nas przybrać już postać pożądaną lub niepożądaną. Panów
Tego Świata nie interesuje, w jaki czynny sposób będzie owa energia wzmacniana. Ich
interesuje współczynnik wzmocnienia. Im wyższy, tym lepszy. Ot cała logika. Zagadka
naszego duchowego wzrostu to dla Panów pustosłowie. Ich interesują zbiory wydatkowanej
przez ludzki gatunek energii. To jest strawą, esencją ich organizmów. Zagadnienia
moralne zostawiają temu, kto je wymyślił. (...)
Niejeden pewnie powie, i co z tego, wystarczy kontrolować emocje i po krzyku. Otóż nie
jest to takie proste. Po pierwsze ustawicznie podlegamy programom, po drugie nasz
Strona: 15/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
system nerwowy i energetyczny jest tak skonstruowany, że najpierw robimy coś zgodnie z
matrycą, a dopiero potem myślimy. Reagujemy automatycznie, jak roboty. Czas na
refleksję jest wydłużony, o ile w ogóle ktoś ma na refleksję czas i ochotę.
Osobiste słowo komentarza. Już papirus Ebersta z 1550 roku p.n.e. wskazywał na
niezaprzeczalne związki układu trawiennego z emocjami. Potwierdził to L. Auerbach w XIX
wieku, a najnowsze badania prof. W. Prinza nie pozostawiają co do tego cienia wątpliwości.
Ilość komórek nerwowych w mózgu brzusznym jest większa od tej, jaka znajduje się w
rdzeniu kręgowym. Mało tego -- to właśnie ten drugi mózg tak naprawdę zawiaduje naszym
organizmem. To jemu podlegają wszystkie narządy wewnętrzne, z którymi komunikuje się
za pomocą neuroprzekaźników, a więc łączników takich samych, jakie wykorzystuje mózg
czaszkowy.
Mózg jelitowy to nie tylko żołądek i jelita. W nim chowa się największy i najcieplejszy
narząd wewnętrzny -- wątroba, odpowiedzialny za wiele procesów związanych z przemianą
materii, układem krwionośnym i termoregulacją. Tu krew ma swoje źródło, tu trzustka
wytwarza enzymy trawienne i insulinę, tu śledziona dba o naszą odporność, tu nerki
oczyszczają organizm i tu skrywa się tajemnica naszej rozrodczości. Tak naprawdę to tu
istnieje nasza egzystencja, podczas gdy w mózgu czaszkowym jedynie nasza świadomość.
Lecz mózg jelitowy pracuje poza naszą kontrolą. To samodzielna istota, która równie
dobrze może nam zaszkodzić, jak i nas uratować. Co najgorsze, a do tego zmierzam,
impulsy nerwowe, nie wspominając o potoku energetycznym, biegną szybciej w stronę
mózgu czaszkowego, niż z mózgu czaszkowego do jelitowego. Ktoś zadbał o to, aby
najpierw powstawały pewne reakcje w naszym ciele, a dopiero potem dochodziło do ich
oceny. A skoro już zdarzyło się coś poza kontrolą umysłu, to umysł może już temu tylko się
biernie przyglądać i co najwyżej naprawiać skutki zaistniałych wydarzeń.
Szokujące są wyniki badań, jakie przeprowadził B. Libet z Uniwersytetu Stanowego w
Kalifornii. Mózgi ochotników, z którymi pracował i których prosił o podniesienie rąk do
góry, rejestrowały tę czynność pół sekundy po wykonaniu ruchu. To znaczy, że w podjęciu
decyzji o ruchu brała udział inna część ciała!
Neurologia już dawno stworzyła koncepcję układu nerwowego jako sieci elektrycznej z
neurotransmiterami w synapsach, pozwalającymi na przekazywanie elektrycznych
impulsów z neuronu do neuronu. Dziś podejrzewa się, że 98 procent komunikacji wewnątrz
mózgu odbywa się poprzez synapsy, reszta dotyczy molekuł informacyjnych, takich jak
hormony i neuropeptydy, które działają na dłuższych odległościach i które mogą mieć
wpisane w swoją strukturę wzorce zachowań. Rozwijając rozważania o przemieszczaniu się
i gromadzeniu informacji w organizmie, dochodzimy do zaskakującego wniosku, że nie
każdy sygnał odbierany za pomocą zmysłów jest przetwarzany w sposób czytelny dla pracy
mózgu. Sygnały te odbiera i zapisuje nieuświadamiana część naszego układu nerwowego,
znana jako podświadomość, i to ona decyduje, w jakiej formie przekazać świadomości
posiadane informacje. Na tej samej zasadzie działa biologiczne oprogramowanie
podtrzymujące funkcje życiowe organizmu, włącznie z samonaprawialnymi i
samoregulującymi trybami awaryjnymi pracy. Tu zawarty jest model życia, cały system
ugruntowanych i automatycznych ocen, których zasadność nie jest nigdy przez
podświadomość podważana. Ona też traktuje emocje jako energię posiadającą neutralny
ładunek.
Strona: 16/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
Z pewnością nie dochodziłoby do tak drastycznego wybuchu niekontrolowanych reakcji,
gdyby nie nadmiar energetycznego ciśnienia, jaki wręcz zwala nas z nóg, powodując
powstawanie milionów bzdurnych myśli na sekundę, które domagają się przecież realizacji.
Tylko ludzie nadzwyczaj inteligentni emocjonalnie potrafią wyrażać swoje emocje w sposób
bardziej kontrolowany, są zdolni nad nimi zapanować, a przynajmniej minimalizować ich
destrukcyjne wpływy. Rozpoznając własne uczucia, łatwiej nam też zrozumieć innych. To
zmniejsza liczbę konfliktów i rozterek wewnętrznych. Ale do osiągnięcia stanu psychicznej
homeostazy potrzebna jest silna wola i trening.
Pomocą w tej sytuacji może się okazać koncentracja i medytacja. Poprzez wyzwalanie
pozytywnych emocji, poprzez dokonywanie zmian w zapisach matrycy, możemy dojść do
takiego stanu, w którym odgórnie, wedle życzenia będziemy reagować na rzeczy i zjawiska
w sposób, jaki nam najbardziej odpowiada. Po prostu musimy świadomie wprowadzić nowe
zapisy w matrycy. Bez tego się nie obejdzie. Musimy stale dbać o nowe wpisy, gdyż
wszystkie programy mają to do siebie, że bez przerwy będą usiłowały się w niej
dokodować. Musimy stworzyć nowe wzory myślenia i to, co niepożądane -- wyrzucić poza
nawias.
Modlitwa, koncentracja, medytacja i Orin są tymi narzędziami, które potrafią w miarę
skutecznie uspokoić umysł i zmienić nasz system reagowania. Są w stanie osłabić siłę
emocji, a nawet w pewnym stopniu nad nimi zapanować.
Emocje nie są, jak uważa medycyna akademicka, stanami psychicznymi zależnymi od
leżących u ich podłoża czynności mózgu. Są one biologicznymi (energetycznymi) funkcjami
układu nerwowego (energetycznego) pozostającymi poza obszarem działania właśnie tegoż
mózgu. Poprawnie ujął to Freud, uznając nieświadomość za źródło emocji, które były
według niego oderwane od procesów psychicznych. I przy tym powinniśmy pozostać, na co
wskazują najnowsze osiągnięcia psychologii.
Emocja nie jest funkcją umysłu czy mózgu. Jest ona energią, którą jedynie rejestruje układ
nerwowy, a (zaprogramowany) umysł powinien przepuścić, pozwalając na jej
niekontrolowany wypływ. Tylko odczuwanie jest funkcją mózgu. Tak jak układ nerwowy
wykrywa zagrożenie, tak umysł warunkuje jego transformację. Mózg włącza się w działanie
świadome dopiero wtedy, gdy zostanie wtajemniczony w procesy zachodzące w układach
nieświadomego tworzenia informacji. To nie świadomość rządzi emocjami, ale emocje
świadomością. One tworzą rdzeń naszej osobowości, określając to, kim jesteśmy, albo
raczej, kim się stajemy. Żyją własnym życiem, na które nie mamy żadnego wpływu. Emocje
są jednorodną energią, której dopiero umysł nadaje różnorodną formę poprzez nadanie jej
rangi uczucia. Namiętności, pragnienia i lęki, które uniemożliwiają nam myślenie, są tą
samą jednorodną energią. Czy owe emocje będziemy utożsamiać z grzechami czy nadawać
im wymiar pożądanej cechy, zależy od wzoru kulturowego i obowiązującej moralności. Zaś
cała nasza wiedza o emocjach jest wiedzą o reakcjach, a nie wiedzą o tym, jak do nich
doszło.
To spostrzeżenie implikuje nowe spojrzenie na ruch funkcjonujących w naszym ciele
energii i określa stan naszej psychiki jako stan zdrowia maszyn. To dlatego emocje są
związane z reakcjami ciała, podczas gdy między myśleniem a ciałem nie istnieją takie
powiązania. Mechanizm potrzebny do kierowania emocjami jest innego rodzaju niż ten,
Strona: 17/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]
który kieruje myśleniem i poznaniem. Odnalezienie obszaru odpowiedzialnego za
wyrażanie emocji w materii, sterującego nimi, jest nadrzędnym zadaniem współczesnej
psychologii. Zapomina się jednak, że podwzgórze czy płaty czołowe, które wydają się być
takim centrum sterowania emocjami, są tylko lustrem układu mieszczącego się w jelitach.
Ale nas to i tak nie interesuje, bo naszą uwagę przykuwa nie budowa silnika, lecz jego
praca -- poszukiwanie mocy w nieustannej analizie wszystkich własnych odczuć.
Wyzwolenie się, rozwój duchowy, w znacznej mierze polega właśnie na zdystansowaniu się
od własnych emocji i zrozumieniu, że są one wynikiem ruchu energii w naszym organizmie,
energią wzmacnianą przez oprogramowanie matrycy. Emocje pochodzą z naszego układu
energetycznego, a nie są wynikiem interakcji z ludźmi, z okolicznościami czy z
przedmiotami. Każda emocja niesie w sobie ładunek energii wyposażony w informację o
tym, jak ten ładunek energii ma być pomnożony (zapis w matrycy), i tym sposobem
dyryguje naszą umiejętnością radzenia sobie z okolicznościami. One są szukającą ujścia
energią, a matryca nakazuje ową energię upuścić w ustalonej z góry reakcji na jakieś
wydarzenie. Miast zmieniać ludzi, sytuacje i przedmioty, wystarczy zmienić emocje, a
raczej zapisy dotyczące ich interakcji, a zmienimy trwale nasz stosunek do rzeczywistości.
Kierowanie uwagi do wewnątrz, miast rozpraszanie jej w zewnętrznych ocenach, jest
pierwszym krokiem do zapanowania nad wewnętrznym chaosem. Pamiętając, że emocje są
sposobem przetwarzania energii w organizmie, łatwo możemy zmienić status opuszczając
Strona: 18/18
http://www.popko.pl/orin,i,pasma,ojca,page.xhtml
[2017-03-03 17:14:11]