Krótki łańcuch to klucz do sukcesu
Transkrypt
Krótki łańcuch to klucz do sukcesu
GOŚCINNA WIELKOPOLSKA wrzesień 2016 Krótki łańcuch to klucz do sukcesu Poprzednie unijne rozdanie polscy rolnicy świetnie wykorzystali do doposażenia swoich gospodarstw w nowoczesny sprzęt, doprowadzając do prawdziwej technologicznej rewolucji na polskiej wsi. Kolejna unijna perspektywa powinna przyczynić się do następnych zmian: mentalnej i wyzwolenia na wsi przedsiębiorczości oraz nowatorskiego podejścia do produkcji rolnej. Moment do tego jest niezwykle dogodny. Z jednej strony jednym z priorytetów Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020 jest poprawa organizacji łańcucha żywnościowego, z drugiej - od miesięcy obowiązuje w Polsce ustawa o bezpośredniej sprzedaży żywności, która rolnikom stwarza niepowtarzalną szansę na poprawę rentowności gospodarstwa. Co to jest łańcuch żywnościowy? Najprościej mówiąc, to cały proces produkcji rolnej roślinnej i zwierzęcej: począwszy od rolnika uprawiającego na polu rośliny czy hodującego zwierzęta poprzez pośredników, przetwórców, handlowców do znajdujących się na końcu łańcucha konsumentów, czyli nas wszystkich. Im ten łańcuch jest dłuższy, tym ceny końcowe są wyższe (bo zarobić muszą przecież uczestnicy na każdym z etapów tego łańcucha) i jakość ostatecznego produktu niższa (choćby ze względu na dłuższy czas dotarcia produktu do końcowego odbiorcy). Paradoks polega jeszcze na tym, że w przypadku długiego łańcucha żywnościowego konsumenci płacą drożej, ale znajdujący się na początku procesu rolnicy zarabiają mniej. – Dlatego tak ważna jest dobra organizacja łańcucha żywnościowego, bo tylko ona takie patologie likwiduje – mówi Marian Poślednik, prezes LGD Gościnna Wielkopolska i senator RP, członek Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji Środowiska. – Chodzi o to, by rolnicy, czyli podstawowi producenci żywności, mieli możliwość uczestniczenia także w dalszej części łańcucha żywnościowego, czyli by stawali się też przetwórcami i ostatecznymi sprzedawcami swoich wyrobów. Ustawa o bezpośredniej sprzedaży żywności, która weszła w życie w tym roku, stwarza formalne możliwości do takiego działania. Od 1 stycznia 2016 roku rolnicy mogą legalnie sprzedawać produkty własnej produkcji, takie jak na przykład sery, kiełbasy, dżemy, przetwory. Nowe przepisy wprowadziły ogromne ułatwienia dla takiego handlu. Rolnicy od takiej sprzedaży płacą tylko 2 procent podatku, wyliczanego na podstawie prowadzonej przez nich bardzo prostej ewidencji sprzedaży. Oczywiście muszą być spełnione określone warunki. Przepisy dotyczą tylko tej żywności, która została przetworzona na miejscu w gospodarstwie, własnymi siłami i własnymi siłami jest sprzedawana. Sprzedaż przetworzonej żywności będzie mogła odbywać się albo w miejscach, w których produkty te zostały wytworzone (czyli u rolnika w gospodarstwie), albo na targowiskach, a także podczas wystaw, festynów, targów oraz kiermaszów organizowanych w celu promocji tych produktów – na terytorium całego kraju. – W ten sposób z jednej strony konsumenci mają łatwy do- 4 stęp do naturalnej, zdrowej i tylko w niezbędnym stopniu przetworzonej żywności, z drugiej strony - rolnicy otrzymali możliwość zwiększenia swoich dochodów – mówi senator M. Poślednik. – Od nich zależy, czy z tego skorzystają. Z pomocą w wykorzystaniu tej szansy przychodzą fundusze unijne i nowa Lokalna Strategia Rozwoju Lokalnej Grupy Działania Gościnna Wielkopolska. Na dofinansowanie projektów związanych z rozwojem produkcji i sprzedaży lokalnych produktów żywnościowych LGD dysponuje kwotą aż 6,7 mln zł. Z dofinansowania skorzystać będą mogli rolnicy, którzy zechcą poszerzyć działalność i uruchomić w swoim gospodarstwie niewielką przetwórczość wyprodukowanych surowców. O dofinansowanie starać się jednak będą mogli także niewielcy, już funkcjonujący przetwórcy, którzy swą działalność chcą zdynamizować, na przykład stworzyć nowe kanały dotarcia do klientów. W tym zakresie wielkie możliwości stwarzają chociażby nowe cyfrowe techniki komunikacji, które powodują, że odbiorcą na przykład kompotów czy serów wytworzonych przez rolnika w niewielkiej wsi pod Gostyniem może być mieszkaniec Warszawy lub Gdańska. - Uważam, że tylko wspieranie takich działań uchroni polskie rolnictwo przed przekształceniem się w wielkotowarowy sektor, w którym produkcja na skalę przemysłową rodzi więcej problemów niż pożytku – mówi M. Poślednik. – Z jednej strony cierpi środowisko naturalne, z drugiej - korzyści czerpie jedynie niewielka liczba największych gospodarstw. W efekcie nie ma to żadnego wpływu na spadek bezrobocia na wsiach, bo przemysłowy rozwój nie generuje wielu miejsc pracy. Na dodatek wieś traci swoje naturalne walory miejsca, gdzie można wypocząć, dobrze zjeść, zregenerować się. Dlatego musimy zrobić wszystko, by umacniał się model wsi opartej na średnich gospodarstwach, które dokładając do swej podstawowej działalności wartość dodaną w postaci przetwarzania wyprodukowanych surowców dobrze sobie radzą i funkcjonują na rynku. Z czasem powinno pojawić się kolejne pozytywne zjawisko, a więc współpraca między tymi gospodarstwami, chęć do zrzeszania się, do podejmowania wspólnych inicjatyw, wspólnych działań, do realizowania ciekawych pomysłów. Chodzi o to, by rolnicy, czyli podstawowi producenci żywności, mieli możliwość uczestniczenia także w dalszej części łańcucha żywnościowego, czyli by stawali się też przetwórcami i ostatecznymi sprzedawcami swoich wyrobów.