Głos nr. 1 (2016)
Transkrypt
Głos nr. 1 (2016)
J. Mearsheimer: Nie dozbrajajcie Ukrainy GŁOS W. Magiera: W zgodzie z Bogiem - w walce o Polskê St. Michalkiewicz: Stalinowi dzięki! Tygodnik dla osób myślących BÓG Rodzina Ojczyzna No. 1 Toronto 20-26.07.2016 $1.50 ($1.43+$0.07 GST) Pismo pro-katolickie i pro-polskie Najlepsze komentarze tygodnia! Łapy precz od Polski - brukselscy hipokryci! “Turcja to kraj praworządny i demokratyczny!” W Turcji doszło do nieudanego wojskowego zamachu stanu, który pochłonął setki ofiar i doprowadził do zatrzymania blisko 3 tys. osób. Tureckie władze opanowały sytuację, jednak dyskusja na temat wydarzeń z Ankary oraz Istambułu ciągle trwa. Z całego świata spływają komentarze i analizy dotyczące sytuacji w Turcji, problemów z jakimi musi zmierzyć się rząd czy lokalne społeczności. Politycy wpisują na Twitterze różne komentarze. Jednym z nich jest szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który ocenił, że Turcja to kraj praworządny i demokratyczny, którego władze są wybrane w wolnych wyborach, a decyzję wyborców należy respektować. W podobnym tonie pisze szef Komisji Europejskiej Juncker. Z rządem w Ankarze solidaryzuje się prezydent USA Barack Obama. Co za hipokryci! Jeszcze nie wia- tel. 416.993.3143 Informacje o prenumeracie na str. 2 lenia rządów w Ankarze, ale już ci wszyscy, którzy krytykują stan demokracji w Polsce, solidaryzują się z dyktatorem Erdoganem! Tak dyktatorem, który za każdym razem, gdy w państwie dochodzi do kryzysu, nakazuje wyłączenie wszystkich mediów społecznościowych, a oponenci rządu trafiają do aresztów i więzień! Gdzie jesteście wtedy wy brukselscy hipokryci? Gdzie wasze porady i wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Turcji, której obywatelom chcecie dać za moment możliwość ruchu bezwizowego? Gdzie głos sprzeciwu, gry kolejny raz na światło dzienne wypływają dowody na współpracę tureckich władz z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego? Jaką stosujecie kalkulację, skoro wówczas siedzicie cicho, a drzecie mordy i komentujecie polski konflikt polityczny o Trybunał Konstytucyjny? Łukasz Żygadło PiS-owski wiceminister zdrowia w kieszeni koncernów?! C Justyna Socha zy polski rząd lekkomyślnie powierzył Krzysztofowi Łandzie stanowisko wiceministra zdrowia i decyzje dotyczące refundacji leków za 11 mld zł? Gdy dziennikarze „Gazety Finansowej” zapytali ministra Łandę o dotacje od koncernów farmaceutycznych dla założonej przez niego fundacji „Watch Health Care”, ten stwierdził, że nie przypomina sobie, aby taki fakt miał miejsce. Zapewniał, że wielokrotnie musiał dokładać z własnej kieszeni na utrzymanie funkcjonowania fundacji. Tymczasem z dokumentów ujawnionych przez portal Kulisy24 wynika, że wiceminister Łanda kłamie. Jako prezes fundacji osobiście podpisywał domo, czy pucz był zwykłą grą tureckich władz, które do końca chcą przejąć kontrolę nad wojskiem, bowiem to właśnie armia przeszkadza im w całkowitej islamizacji państwa, czy może zamach stanu był faktyczną próbą oba- sprawozdania finansowe Watch Health Care i parafował każdą ze stron. Od 2010 r. fundacja z różnych form współpracy z korporacjami farmaceutycznymi lub medycznymi wykazała przychód sięgający ok. 1,5 mln zł. Wśród sponsorów fundacji Krzysztofa Łandy znalazły się takie podmioty jak Polski Bank Komórek Macierzystych S.A., Medica Polska Ubezpieczenia Zdrowotne Towarzystwo Ubezpieczeń S.A., Roche Polska sp. z o.o. oraz Sanofi-Aventis sp. z o.o. Wszystkie wymienione firmy są powiązane kapitałowo i osobowo z międzynarodowymi korporacjami farmaceutycznymi. Jako pierwsze temat podjęło Stowarzyszenie „STOP NOP” w petycji „Stop lobbystom koncernów farmaceutycznych w administracji publicznej”, już pół roku temu informując rząd o finansowaniu przez koncern Glaxo Smith Kline (GSK) fundacji ministra. Na przykładzie tej sprawy obywatele mogą obserwować polskie standardy, a raczej ich brak. Komisja oczekuje wyjaśnień Teraz stowarzyszenie zostało wysłuchane podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Minister Jarosław Pinkas przedstawił sprawozdanie dotyczące sytuacji i próbował odpowiadać na pytania. Nie wyjaśnił jednak, co skłoniło ministra Konstantego Radziwiłła do odsunięcia Krzysztofa Łandy od polityki lekowej. Ministerstwo nie ujawniło też, co zawierała notatka służbowa, która rozpoczęła lawinę oskarżeń w mediach. Stowarzyszenie „STOP NOP” poprosiło przewodniczącego komisji Bartosza Arłukowicza o możliwość przedstawienia mechanizmów korupdok. na str. 7 POLSKA - ŚWIAT STRONA 2 GŁOS nr 1 11-17.11. 2015 Dr Jarosław Szarek rekomendowany na prezesa IPN ków komunistycznych, a jednocześnie poszukiwanie pieniędzy na planowany pogrzeb Danuty Siedzikówny "Inki" sanitariuszki legendarnej 5. Brygady Wileńskiej AK dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę" stwierdził Szarek. 2000 roku pracował w krakowskim oddziale IPN, gdzie zajmuje się edukacją. Po 13 grudnia 1981 r. zaangażował się w działalność opozycyjną, m.in. kolportował i drukował podziemną prasę. - Instytut Pamięci Narodowej to jest miejsce szczególne. Naszym zadaniem jest przekazać pamięć o polskim dziedzictwie - mówił Szarek podczas dzisiejszego przesłuchania przed kolegium IPN. Podkreślił też, że ludzie, którzy pracują w IPN nie "pracują dla siebie", ale przede wszystkim "dla przyszłych pokoleń". Odnosząc się do poziomu edukacji historycznej w Polsce, Szarek ocenił, że obecnie "znajdujemy się w stanie zapaści kulturowej". - Młodzież nie zna elementarnych rzeczy. Mamy wąską elitę wśród młodego pokolenia i tam jest nadzieja. Tam są jednostki wybitne, ale 90. proc. nie zna elementarnych rzeczy. Do takich rzeczy doprowadziła polska szkoła - mówił kandydat na prezesa IPN. - Mam wizję, jak to zrobić, żeby wykorzystać potencjał edukacyjny każdego pionu, by przekazać historię młodemu pokoleniu i Polakom. IPN musi wyjść na zewnątrz. Nie może być zamknięty w gabinetach - powiedział podczas przesłuchania Szarek. Nowy dyrektor IPN odniósł się również do dotychczasowych władz Instytutu. - Niezrozumiałe jest wydatkowanie 2-3 milionów złotych na projektowany przez IPN skansen pomni- Portal warszawawpigulce.pl poinformował, że ma wiedzę z „kół zbliżonych do Urzędu Miasta”, że na Pradze Południe powstanie kompleks o nazwie Arabskie Centrum Multikulturowego Dialogu. Kompleks ma być usytuowany naprzeciwko Teatru Powszechnego, miedzy ulicami: Zamoyskiego, Targową i Zieleniecką, na gruntach, których właścicielem jest miasto. Będzie składał się z trzech budynków i 40-metrowej wieży (2x wyższej od Stadionu Narodowego). Na dole budynku mają znajdować się: biblioteka, Muzeum Nauki i Muzeum Sztuki. W wieży przewidziano obserwatorium astronomiczne, taras widokowy, hotel i biura. Inwestorem ma być obywatel Arabii Saudyjskiej. Poproszony o komentarz do planowanej inwestycji radny Dzielnicy Pra- ga Południe, Marek Borkowski (PiS), powiedział, że dowiedział się o niej od redakcji portalu. Wyraził również swój niepokój związany z kolejną już w stolicy - po meczecie wybudowanym na Ochocie - budowlą kulturowo-religijną - Radny uznał, że w kompleksie znalazłby się również meczet. Wyraził nadzieję, że ostatecznie kontrowersyjne Centrum nie powstanie. Zastępca prezydenta m.st. Warszawy Jacek Wojciechowicz powiedział, że pomysł budowy centrum zgłosił inwestor z Arabii Saudyjskiej, który chciał, by teren pod budowę miasto przekazało mu nieodpłatnie. Według jego słów, miasto nie rozważa podobnej inwestycji i nie bierze jej pod uwagę. Pozostaje wyrazić nadzieję, że władze Warszawy będą trwały w swym postanowieniu. Anna Wiejak obcych nam kulturowo społeczeństw w sposób ułatwiony osiedlać się u nas. Jakkolwiek w przestrzeni publicznej mowa była o niewielkiej liczbie potencjalnie korzystających z tej formy przybycia do naszego kraju, stwarza to jednak furtkę do zwiększania ich liczby w przyszłości” - napisali Narodowcy RP w specjalnie wydanym oświadczeniu. Zaznaczyli, iż działanie takie uznają za sprzeczne z polskim interesem narodowym oraz za przejaw braku poczucia solidarności ze wspólnotą polską, ponad której dobrem postawiono w tym przypadku abstrakcyjny ideał humanitarny. - „Powszechnie znane są zagrożenia płynące z samej obecności na jednej ziemi dwóch lub więcej różniących się systemem wartości cywilizacji ludzkich. Wiadomym jest fakt, że cywilizacja zachodnia rozmywana od środka przez ideologie lewackie i zachłyśnięcie się hedonizmem znajduje się w starciu z ofensywą islamu dążącego do jej podboju. W tym położeniu spraw sprowadzanie migrantów z obszaru cywilizacji islamu oznacza wprowadzanie społeczności, której część odegra rolę „piątej kolumny”, jeśli nie zaraz, to – jak pokazuje doświadczenie innych krajów Zachodu – w bliskiej lub dalszej przyszłości” - tłumaczą. Przypominają jednocześnie, iż „względna jednolitość narodowa i kulturowa społeczeństwa polskiego jest wartością, co pokazują przykłady tak naszej historii, ja i współczesności”. „Wartości tej należy bronić, niezależnie od tego z jakich pozycji jest ona poddawana w wątpliwość” - konstatują. Dr Jarosław Szarek będzie kierował Instytutem Pamięci Narodowej. Historyk został zarekomendowany przez kolegium IPN. Oprócz dra Szarka o to stanowisko ubiegało się trzech innych kandydatów. Teraz decyzję kolegium muszą jeszcze zatwierdzić posłowie. W konkursie na nowego prezesa IPN dr Szarek był zdecydowanym faworytem. Przez wiele lat współpracował z obecnym wicemarszałkiem Sejmu prof. Ryszardem Terleckim, szefem klubu parlamentarnego PiS, a kiedyś dyrektorem krakowskiego oddziału IPN. To jednak nie jedyny powód. Szarek jest przede wszystkim doktorem nauk humanistycznych w zakresie historii, autorem licznych książek. Publikacja "Czarne juwenalia" była nominowana do nagrody Książka Historyczna Roku 2008. 53-letni dr Jarosław Szarek jest absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od dr Jarosław Szarek Od red. GŁOSU: A tak o nim pisze Danuta Skalska ze Związku Kresowian i “Lwowskiej Fali”: To wspaniała dla nas, Kresowian, wiadomość! Wielki Patriota, wybitny historyk, znawca tematyki kresowej, przyjaciel Kresowian. Znamy się od wielu lat. Był wielokrotnie naszym gościem w Kresowym Centrum, miał piękne wystąpienie o edukacji patriotycznej młodzieży na XIX Światowym Zjeździe Kresowian na Jasnej Gorze. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Fałsz? W Warszawie powstanie arabskie centrum dialogu? Na co jeszcze pozwoli "Bufetowa"? Narodowcy RP ostro o Caritas, chcącej sprowadzać do Polski muzułmańskich imigrantów Marian Kowalski oraz jego współpracownicy krytykują działania organizacji Caritas, a konkretnie plan stworzenia tzw. korytarza humanitarnego dla migrantów głównie z Bliskiego Wschodu. - „Z dużym smutkiem i zaniepokojeniem przyjęliśmy decyzję stowarzyszenia „Caritas” o stworzeniu tzw. „korytarza humanitarnego” dla migrantów głównie z Bliskiego Wschodu. Na specjalnych zasadach z pomocą tej instytucji mieliby przedstawiciele GŁOS Tygodnik - Weekly Magazine 52 Mabelle Ave. Unit 612 Toronto, Ontario M9A 4X9 tel. 416.993.3143 [email protected] Wydawca: Głos Publishing Redaktor naczelny: Wiesław Magiera Publicyści: Grzegorz Braun, Aleksander Szycht, Małgorzata Todd, Piotr Jakucki, Maria Pyż, Stanisław Michalkiewicz, Edward Dusza, Wiesław Cypryś, Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław Korowajczyk, Aleksander Szumański. Publikowane teksty niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcji. Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń i publikowanych listów do redakcji. Nie wszystkie nadesłane listy są publikowane. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych. Materiały własne oraz agencyjne i internetowe. GŁOS szukamy Prawdy bez układów Prenumerata - subscription Canada: 1 rok $100, pół roku $ 50 ekspresowo $150 USA 1 rok: ekspresowo $240 Polska 1 rok: ekspresowo $300 Internetem: 1 rok - tylko $35 Proszę przesłać czek lub Money Order na: Glos Publishing Adres: 52 Mabelle Ave. Unit 612 Toronto, Ontario M9A 4X9 GŁOS nr 1 11-17.11. 2015 POLSKA - ŚWIAT STRONA 3 CIA dostarcza ISIS samoloty z pomocą chazarskiej mafii, Ukrainy, Gruzji, Turcji i Izraela W iemy, że ISIS ostatnio została dozbrojona, doposażona i wzmocniona, teraz dostaje własne lotnictwo, dzięki uprzejmości CIA. VT (veteranstoday.com) natknął się na siły lotnicze fałszywej flagi CIA, składające się ze skradzionych MiGów i wykorzystywane do ataku z terenów Izraela i Turcji na szpitale i obozy dla uchodźców. Już w marcu tego roku pisaliśmy o raczej mrocznym układzie między Chorwacją i Ukrainą, gdzie zniknęło 12 MiGów. Chorwacja wysłała 7 MiGów na Ukrainę do renowacji, miały rzekomo otrzymać ich 7 po renowacji plus, kolejne 5 odnowione w tym samym standardzie. Co Chorwaci dostali, to było coś innego - sterty złomu wyglądające na MiGi, ale były bezużyteczne, nie mogły latać. Chorwaci przeprowadzili śledztwo i odkryli oszustwo - to nie były wysłane przez nich do renowacji MiGi, były to fałszywki zbite razem z części odpadów zabranych z wyrzuconych samolotów. Jeden miał bułgarski kadłub, algierskie skrzydła i stare pojemniki na paliwo z byłego Związku Sowieckiego. Tu nasuwa się pytanie: co stało się z chorwackimi MiG-ami? Rzeczywiście zostały odnowione na Ukrainie, ale Chorwaci nigdy ich nie widzieli, a zamiast tego sprzedano je innemu klientowi - rosyjskiej mafii [RM]. Po co RM potrzebowała 12 odnowionych MiG-ów? Najpierw musimy dowiedzieć się kim faktycznie jest RM - jest w 100% żydowska, bezpośredni potomkowie Chazarów. Chazarowie mieszkali na obecnej południowej Ukrainie, i jednym głównym miastem imperium była Odessa, port nad Morzem Czarnym, dzisiaj główny ukraiński port. Obecnie Odessą rządzi były prezydent Gruzji, międzynarodowy handlarz bronią i bliski przyjaciel Izraela - Mikhail Saakashvili. Saakashvili został gubernatorem Odessy, żeby nadzorować ogromną operacją przemytową - zachować Państwo Islamskie [IS] dobrze zaopa-trzone w broń, amunicję i wszystkie inne rzeczy konieczne do prowadzenia wojny. Trasa do ISIS idzie przez M. Czarne do portu Batumi, kilka kilometrów na północ od granicy gruzińsko-tureckiej. Z Batumi dostawy idą ciężarówkami do Turcji, a potem do IS na południu. Taki jest los 12 zagubionych MiG-21 - zostały przetransportowane w skrzyniach z Odessy do Batumi, a następnie ciężarówkami do bazy lotniczej Incirlik w południowej Turcji. Ale dlaczego CIA i jej saudyjscy sojusznicy mieliby dostarczać swojej zastępczej armii IS odnowione 50-letnie MiG-21, skoro mają pieniądze i koneksje by zakupić najlepszy sprzęt jaki tylko chcą? I tu zaczyna się oszukańcza część operacji - syryjskie lotnictwo nadal używa Mig-21, dlatego proste jest przemalowanie tych 12 MiGów należących do IS na syryjskie barwy, a następnie żeby udawały syryjskie lotnictwo używane do niecnych celów. Wyobraźmy sobie scenariusz chaosu fałszywej flagi, do jakiego może doprowadzić 12 ‚syryjskich’ MiGów, kiedy media głównego nurtu poinformują, że Syryjczycy zbombardowali cel cywilny, powiedzmy szpital Lekarzy bez Granic, albo obóz uchodźców Czerwonego Księżyca, wtedy, bądźmy pewni, że to będzie dzieło fałszywego ‚syryjskiego’ lotnictwa CIA. Jeszcze gorzej, wyobraźmy sobie cały rejwach jaki podniosłyby media głównego nurtu, oskarżenia Assada o okrucieństwa i nieludzkość - byłyby to znowu bzdury o ‚bombach beczkowych zrzu- canych na cywilów’, ale tym razem ‚dowody’ że to miało miejsce dostarczy mediom CIA w formie video wyraźnie pokazujące ‚syryjskie’ MiGi dokonujące tych ataków. Wojna syryjska, daleka od zbliżania się do czegoś przypominającego fazę końcową, jak może wydawało się możliwe tylko kilka krótkich miesięcy temu, przed rzekomym zawieszeniem broni, teraz staje się coraz bardziej niebezpiecznym i intensywnym konfliktem, nie tylko dlatego, że zawieszenie broni umożliwiło IS ponownie zaopatrzyć się w broń, amunicję i sprzęt, żeby uporządkować jego siły, włączyć świeże posiłki i pokazać się jako bardziej niebezpieczna niż była kiedykolwiek przed zawieszeniem broni. To faktycznie są bardzo niespokojne czasy, zwłaszcza z perspektywy narodu syryjskiego, który dalej znosi trudną sytuację przez narzuconą nań ponad 6 lat temu wojnę, często bez prądu czy przenośnych dostaw wody, ale nadal zdecydowany by nie ulec terrorystom i bojownikom dręczącym ich państwo. Szanujemy ich zdecydowanie, ale znamy granice wytrzymałości, i dalej dążymy do zakończenia tej strasznej wojny. Źródło: veteranstoday.com Tłum. Ola Gordon W Sejmie jest już projekt ustawy znoszący tzw. “ustawę o bratniej pomocy” (10-66), która dała podstawy prawne do przyjęcia regulacji umożliwiających funkcjonariuszom obcych państw interweniować na terytorium Polski w wypadku “zagrożenia bezpieczeństwa publicznego” oraz “porządku publicznego”. Projekt uchylający ustawę 10-66 do laski marszałkowskiej złożył Robert Winnicki prezes Ruchu Narodowego, zrzeszony w klubie parlamentarnym Kukiz’15. Przypomnijmy, że na początku stycznia 2014 roku, Sejm - głosami PO, PSL, SLD i Ruchu Palikota przyjął ustawę o udziale zagranicznych funkcjonariuszy w operacjach na terytorium Polski (tzw. ustawa 10-66). Ustawa ta dała podstawy prawne do przyjęcia regulacji umożliwiających funkcjonariuszom obcych państw interweniować na terytorium Polski w wypadku “zagrożenia bezpieczeństwa publicznego” oraz “porządku publicznego”. Kilkanaście miesięcy później - w lipcu 2015 - na bazie możliwości przewidzianych “ustawą 10-66”, weszło w życie porozumienie o współpracy polskiej i niemieckiej policji, które znacząco wykracza poza europejskie standardy. Funkcjonariusze z Niemiec nabyli m. in. uprawnienia do użycia broni na terytorium Polski nie tylko w sytuacji, w której miałoby to uratować ich życie. Ponadto przyjęta umowa daje niemieckim policjantom możliwość prowadzenia na tery- torium naszego kraju działań o charakterze niejawnym (“undercover”). Odpowiednia interpretacja zapisów umowy pozwoli również na podporządkowanie polskich jednostek policji zwierzchnictwu niemieckiemu. Warto podkreślić, że uchylenie ustawy 10-66 - co przewiduje projekt złożony przez Winnickiego - automatycznie wymusi na stronie polskiej wypowiedzenie porozumienia o współpracy polskiej i niemieckiej policji z lipca 2015 roku. mają podstawy prawnej, ale istnieją obawy, że samo ich istnienie i działanie oznacza, iż wiele muzułmanek nie otrzymuje dostępu do wymiaru sprawiedliwości, na jakie zasługują. Podważa to również prestiż państwa, które niejako staje się zbędne w swojej funkcji sądowniczej. Tuż przed formalnym objęciem obowiązków jako szefa rządu, ponowiła swoje stanowisko: - Obawiam się, że prawo szariatu działa w sposób, który może oznaczać dyskryminację kobiet, która może być sprzeczna z zasadami prawa, które mamy w Wielkiej Brytanii. Po referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i rezygnacji Davida Camerona, wystartowała w wyborach na lidera Partii Konserwatywnej. 11 lipca, po wyeliminowaniu i wycofaniu się pozostałych kandydatów, została ogłoszona liderem Partii Konserwatywnej. 13 lipca po złożeniu dymisji przez Davida Camerona, królowa Elżbieta II powierzyła Theresie May misję utworzenia nowego rządu. May jest 79 premierem w historii Wielkiej Brytanii. Niemieckie służby stracą prawo do pacyfikacji w Polsce? Jest projekt uchylający ustawę 1066, lecz czy będzie przyjęty?! Nowa brytyjska premier akceptuje sądy szariackie - Brytyjczycy mogą skorzystać na wprowadzeniu szariatu - te słowa jeszcze ówczesnej minister spraw wewnętrznych, a teraz już świeżo mianowanej nowej premier Wielkiej Brytanii Theresy May, zszokowały przed paroma tygodniami opinię publiczną. Szacuje się, że w kraju funkcjonuje około stu muzułmańskich sądów działających poza zakresem brytyjskiego systemu prawnego. May nie podważa legalności tych sądów, chce tylko sprawdzić czy nie "nadużywają" swojej władzy. Orzeczenia wydane przez nieformalne sądy nie STRONA 4 N Stanisław Michalkiewicz Stalinowi dzięki! KOMENTARZE ie da się ukryć, że w ramach nowej polityki historycznej (polityka historyczna, to elegancka nazwa zakłamywania historii), w kołach rządowych formułowane są coraz śmielsze tezy. Oto Jarosław Sellin wymyślił sobie, co zrobić, by i wilk był syty i owca cała. Chodzi o to, że Nasz Najważniejszy Sojusznik, którego muskuły prężymy złowrogiemu Putinowi pod nosem, przykazał surowo, by Polska poświęciła wszystko dla Ukrainy, która na tym etapie stanowi jego najukochańszą duszeńkę. Świadczy o tym nie tylko zielone światło, jakie dla przewrotu politycznego w tym kraju zapalił w roku 2013 prezydent Obama, ale również - liczba amerykańskich agentów w tamtejszych władzach. Na przykład Natalia Jaresko, piastująca w rządzie premiera Arszenika Jaceniuka stanowisko ministra finansów, była pracownicą Departamentu Stanu w Waszyngtonie, a ukraińskie obywatelstwo dostała dopiero w roku 2014, jednocześnie z objęciem stanowiska ministra. Cóż dopiero taki Michał Saakaszwili, co to w swoim czasie przeprowadził w Gruzji „rewolucje róż” w następstwie której obalony został prezydent Edward Szewardnadze, a Saakaszwili zajął jego miejsce. Przydano mu w charakterze asystenta, który potem został szefem „policji finansowej”, a następnie - ministrem obrony Gruzji, izraelskiego obywatela Dawida Kezeraszwili. Rządy Saakaszwili doprowadziły do jego upadku, a nawet wydania za nim listu gończego. Tylko prezydent Kaczyński go nie potępił, przeciwnie pozytywnie wyróżnił, nadając mu Krzyż Wielki Orderu Zasługi RP. Po tych wszystkich przejściach Michał Saakaszwili schronił się na Ukrainie, gdzie został gubernatorem Odessy i z tych pozycji sztorcuje nawet prezydenta Poroszenkę. No a prof. Balcerowicz? Też zajmuje stanowisko w kijowskich władzach. Czyżby i on…? Ładny interes! Toteż kiedy zbliżała się kolejna rocznica ludobójstwa, dokonanego przez UPA na polskiej ludności Wołynia i Podola, a klub parlamentarny Kukiz 15 złożył projekt ustawy upamiętniającej to wydarzenie, trzeba było dać temu odpór tym bardziej, że kijowskie władze przestrzegły władze w Warszawie, by nie wygłaszały z tej okazji żadnych „nieprzemyślanych deklaracji”. Tedy PiS zablokował ustawę i wykręcił się sianem, to znaczy - uchwałą, która od ustawy tym się różni, że w zasadzie nie pociąga za sobą żadnych skutków prawnych i następnego dnia można spokojnie o niej zapomnieć. Mimo to jednak strona ukraińska wyraziła rządowi w Warszawie swoje wysokie niezadowolenie. Pokazuje ono, ukraińskie władze do perfekcji opanowały sztukę obcinania kuponów od przedstawiania Ukrainy, jako państwa specjalnej troski, któremu nie można się sprzeciwiać na tej samej zasadzie, jak nie powinno się rozdrażniać upośledzonego umysłowo dziecka. Ponieważ PiS jest polityczną ekspozyturą Stronnictwa AmerykańskoŻydowskiego (niektórych zbija z tropu okoliczność, że PiS jest atakowany przez lobby żydowskie w Polsce i żydowską prasę w USA, ale dzieje się tak dlatego, że po 18 czerwca 2015 roku USA wpisały na listę „naszych sukinsynów” starych kiejkutów, czyli Wojskowe Służby Informacyjne, które najwyraźniej musiały w ciągu ostatnich 25 lat rozbudować swoją agenturę również w środowiskach żydowskich i postępowych), to znalazło się między amerykańskim młotem a ukraińskim kowadłem. Z jednej strony ze względu na ryzyko przejęcia patriotycznie nastawionych wyborców przez Kukiza czy narodowców nie może przejść do porządku nad wołyńskim ludobójstwem, ale z drugiej strony oskarżanie Ukrainy, która na domiar złego, dosłownie w przeddzień rocznicy mianowała imieniem Stefana Bandery dawny Prospekt Moskiewski w Kijowie, ma od Naszego Najważniejszego Sojusznika surowo zakazane. W tej sytuacji Sellin wykombinował, by wprawdzie nie zaprzeczać wołyńskiemu ludobójstwu, ale by - wzorem żydowskim - odpowiedzialność za nie przerzucić na winowajcę zastępczego, czyli Rosję, a właściwie - Związek Sowiecki. Tę formułę podchwycił minister obrony Antoni Macierewicz, co skłoniło rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych do zadania polskiemu rządowi kilku pytań, m.in. - czy jest to oficjalne stanowisko rządu polskiego, czy prywatna opinia ministra Macierewicza oraz, czy w opinii Warszawy istnieją jakieś wydarzenia lub zjawiska przyrodnicze, za które Rosja nie ponosi winy - prosząc o wyjaśnienie tych wątpliwości przez osoby upoważnione do składania w imieniu Polski oświadczeń w sprawach zagranicznych. Warto zwrócić uwagę, że odkrycie Jarosława Sellina da się zastosować nie tylko do ukazywania tła wydarzeń bolesnych, ale również do ukazywania tła tajemnic radosnych w rodzaju ostatniego szczytu NATO w Warszawie. Rząd otrąbił sukces, któremu opozycja nawet nie śmie zaprzeczać, eksponując tylko, że przy tym sukcesie nie tylko PiS, ale również inni szatani byli czynni, a po drugie - że prezydent Obama jednak obsztorcował prezydenta Dudę z powodu zaniepokojenia stanem demokracji w Polsce - chociaż pan minister Waszczykowski podzielił się wrażeniem, że jego zdaniem wcale nie obsztorcował, tylko przeciwnie pochwalił. Jak tam było, tak tam było; zawsze jakoś było, a spór na ten temat potrwa jeszcze jakiś czas. Nie o to jednak w tej chwili chodzi, tylko o obustronną użyteczność formuły odkrytej przez Sellina. Dlaczego Polska odniosła taki sukces? Dlatego, że szczyt NATO odbył się w Warszawie. A dlaczego szczyt NATO odbył się w Warszawie? Bo co tarsi i mądrzejsi (lub za takich się uważający) już dawno przewidzieli, co to będzie za kraj - Ukraina i pod czyim znajdzie się zarządem powierniczym. Leon Reich, adwokat, czołowy syjonista w II RP, działacz Światowej Organizacji Syjonistycznej, żydowski poseł na Sejm w II RP (1922-1929 z ramienia Organizacji Syjonistycznej): "Musimy jednak nalegać, aby zamieszkane w większości przez Ukraińców obszary należały do Ukrainy, nie tylko w imię sprawiedliwości, lecz i we własnym interesie. Sytuacja nasza na Ukrainie będzie bowiem o wiele lepsza niż w Polsce, gdyż Ukraińcy nas potrzebują. Będzie to miało miejsce zwłaszcza w najbliższych 40-50 latach. Ukraińcy, mając mało inteligencji, będą nas potrzebowali do handlu, bankowości, urzędów itd. We własnym interesie muszą więc protegować żydowską inteligencję. (...) W Polsce mogą ulec Żydzi o wiele łatwiej asymilacji, ponieważ kultura polska jest bądź co bądź silna. Inaczej ma się rzecz na Ukrainie, gdyż ukraińska kultura w stosunku do żydowskiej jest minimalna. Żadnemu Żydowi nie przyszłoby do głowy zasymilować się z Ukraińcami". "Izraelitischen Wochenblatt für Schweis", kwiecień 1919 r. S Leszek Żebrowski Starsi i mądrzejsi... Obok: mapa "Ukrainy" GŁOS nr 1 20-26.07.2016 pewien czas musi się gdzieś odbywać, więc dlaczego nie w Warszawie? A dlaczego musi się gdzieś odbywać? Bo w 1949 roku powstało NATO i nie tylko nadal istnieje, ale nawet zamierza się rozszerzać. A dlaczego w 1949 roku powstało NATO? A dlatego, żeby bronić Europy przed zagrożeniem ze strony Związku Sowieckiego. A dlaczego Związek Sowiecki stanowił dla Europy takie zagrożenie? Bo zamierzał Europę podbić by ją skomunizować. A dlaczego snuł takie plany? A dlatego, że dyktatorem Związku Sowieckiego był w tym czasie komunista Józef Stalin, który najpierw był co prawda zwolennikiem zwycięstwa komunizmu w jednym kraju, ale kiedy już udało mu się doprowadzić do zwycięstwa komunizmu w Związku Sowieckim (prof. Władysław Tatarkiewicz w swojej „Historii filozofii” pisze m.in., że zasługa Stalina dla filozofii polega na tym, iż „marksizm w Związku Radzieckim został przyjęty powszechnie i bez zastrzeżeń.”). Gdyby zatem Józef Stalin nie uzyskał dyktatorskiej władzy w Związku Sowieckim, to kto wie, czy komunizm zwyciężyłby nawet tam, a skoro tak, to prawdopodobnie Związek Sowiecki nie próbowałby eksportować rewolucji do Europy Zachodniej, czy innych krajów świata. W tej sytuacji w roku 1949 nie byłoby żadnego powodu, by tworzyć NATO, które prawdopodobnie by nie powstało. Gdyby nie powstało, to nie urządzałoby żadnych „szczytów” w rodzaju ostatniego w Warszawie. W tej sytuacji szczyt NATO w Warszawie by się nie odbył i Polska nie odniosłaby nie tylko tak spektakularnego, ale w ogóle - żadnego sukcesu. Kiedy więc celebrujemy ów sukces, to - zgodnie z formułą zaproponowaną przez Sellina - nie powinniśmy zapominać, komu go zawdzięczamy, kto jest prawdziwym i pierwszym ojcem tego sukcesu. Zatem - Stalinowi dzięki! Stanisław Michalkiewicz lansowana nie przez grupki nawiedzonych UPAńców, ale przez MSZ tego państwa (oraz podczas Eurowizji 2016). Nie dozbrajajcie Ukrainy GŁOS nr 1 20-26.07.2016 K John Mearsheimer ryzys ukraiński ciągnie się prawie rok, sytuując Rosję po zwycięskiej stronie. Separatyści na wschodzie Ukrainy zyskują na popularności, a Prezydent Rosji Władimir Putin nie poddaje się zachodnim sankcjom ekonomicznym. Nie dziwi fakt, że wzrasta liczba osób domagających się dozbrajania Ukrainy. Ostatni raport autorstwa trzech wiodących grup ekspertów, wyraża aprobatę dla wysłania Ukrainie zaawansowanej broni. Co więcej, kandydat Białego Domu do objęcia posady Sekretarza Obrony - Ashton B. Carter powiedział Komisji Sił Zbrojnych Senatu Stanów Zjednoczonych: „Jestem jak najbardziej za tym kierunkiem działań”. Ludzie ci są w błędzie. Pójście w tym kierunku, byłoby wielkim błędem dla Stanów Zjednoczonych, NATO i Ukrainy. Wysyłanie broni Ukrainie nie tylko nie ocali jej armii, ale również doprowadzi do eskalacji działań wojennych. Krok ten jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ Rosja będzie się starała obronić istotny ze strategicznego punktu widzenia obszar, a ma w posiadaniu tysiące głowic nuklearnych. Nie ma wątpliwości, że separatyści, którzy mają po swojej stronie rosyjskie wojsko i broń, znacząco przewyższają siłą ognia armie ukraińską. Co za tym idzie, ponieważ balans sił w zdecydowany sposób faworyzuje Moskwę, Waszyngton musiałby wysłać Ukrainie znaczącą ilość sprzętu wojskowego, w innym wypadku, armia ukraińska będzie bez szans. Konflikt jednak na tym się nie skończy. Eksperci przyznają, że Rosja może zwiększyć wysiłki, neutralizując tymczasowe korzyści, jakie Kijów mógłby otrzymać od armii amerykańskiej. Wspominają oni również, że „nawet otrzymując tak wielkie wsparcie z Zachodu, armia ukraińska nie będzie w stanie przeciwstawić się zdecydowanym atakom żołnierzy rosyjskich”. W skrócie: USA nie są w stanie wygrać wyścigu zbrojeń, którego celem jest Ukraina, a tym P rzedstawiciele rządów Polski i Ukrainy podpisali podczas warszawskiego szczytu NATO porozumienie ws. współpracy wojskowej i technicznej. Umowa dotyczy m.in. dostaw uzbrojenia na Ukrainę. Podczas drugiego dnia szczytu NATO w Warszawie, szef polskiego MON Antoni Macierewicz podpisał z przedstawicielem Ukrainy, ministrem obrony Stepanem Połtorakiem dokument dotyczący dostaw uzbrojenia dla Ukrainy. Wprowadza on zmiany do porozumienia zawartego w 1996 r. Dokument to umowa w sprawie porozumienia między rządami Polski i Ukrainy o wzajemnych dostawach uzbrojenia, techniki wojskowej i świadczenia usług o charakterze wojskowo-techni- OPINIE samym zagwarantować, że Rosja poniesie klęskę na polu walki. Zwolennicy dozbrajania Ukrainy mają w zanadrzu coś jeszcze. Jak utrzymują, kluczem do sukcesu nie jest militarne pokonanie Rosji, ale zwiększenie kosztów prowadzenia działań zbrojnych do poziomu, który zmusi Putina do ustąpienia. Koszta prawdopodobnie zmuszą Moskwę do wycofania wojsk z terytorium Ukrainy, co w konsekwencji pozwoli tej ostatniej na przyłączenie się do Unii Europejskiej oraz NATO, czyli stanie Podnoszenie stawki na Ukrainie niesie również ryzyko niechcianej eskalacji konfliktu. Doszłoby nietylko do nasilenia walk ale również do ich rozprzestrzenienia na inne regiony. Konsekwencje dla Ukrainy, która już musi stawiać czoła znacznym ekonomicznym i społecznym problemom, byłyby katastrofalne. Możliwość grożenia użyciem broni nuklearnej przez Putina, może wydawać się nikła, ale jeśli celem dozbrajania Ukrainy jest zwiększenie kosztów rosyjskiej ingerencji i ostateczne Aby uratować Kijów i przywrócić zdrowe relacje z Moskwą, Zachód powinien dążyć do stworzenia z Ukrainy neutralnej strefy buforowej pomiędzy Rosją, a państwami NATO. Powinna ona funkcjonować jak Austria podczas Zimnej Wojny. Aby rozwiązać tę sytuację Zachód powinien zaprzestać prób rozszerzania wpływów Unii Europejskiej i NATO, podkreślając, że jego celem jest niezagrażająca Rosji neutralna Ukraina. Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy powinni również współpracować z Putinem w celu ocalenia ukraińskiej gospodarki. Jest to cel będący zdecydowanie w interesie wszystkich - pisze jeden z czołowych amerykańskich politologów na łamach New York Times. się sojusznikiem Zachodu. Owa strategia oparta na represji, ma wątpliwe szanse na sukces, niezależnie od surowości kary, którą Zachód wymierza. Zwolennicy dozbrajania Ukrainy nie mogą zrozumieć przekonania rosyjskich liderów o tym, że strategiczne interesy ich kraju są zagrożone na Ukrainie. Nie są oni skłonni do ustępstw, nawet jeśli oznacza to potężne koszta. Wielkie mocarstwa ostro reagują, kiedy odlegli rywale poszerzają strefy militarnego wpływu, nie mówiąc o próbach zrobienia sojusznika z kraju z nimi sąsiadującego. Właśnie dlatego Stany Zjednoczone posługują się doktryną Monroe, zgodnie z którą żaden amerykański przywódca nie tolerowałby możliwości wstąpienia Kanady czy Meksyku do sojuszu kierowanego przez inne mocarstwo. Rosja pod tym względem również nie jest wyjątkiem. Dlatego Putin nie ugiął się w obliczu sankcji i jest mało prawdopodobne, żeby w jakikolwiek sposób ustąpił, nawet w razie zwiększenia kosztów działań na Ukrainie. postawienie Rosji w poważnej sytuacji, groźba taka nie może zostać wykluczona. Jeżeli presja Zachodu będzie naprawdę skuteczna, doprowadzając Putina do desperacji, będzie on miał wystarczający bodziec do tego by ratować sytuację poprzez prezentację potęgi nuklearnej, grożąc w ostateczności jej użyciem. Nasze rozumienie mechanizmów eskalowania sytuacji kryzysowych czy wojny jest w najlepszym przypadku ograniczone, a jednak zdajemy sobie sprawę, że ryzyko jest znaczące. Zatem zapędzanie w kozi róg posiadającej broń nuklearną Rosji, jest igraniem z ogniem. Zwolennicy dozbrajania Ukrainy dostrzegają możliwość eskalacji problemu, dlatego też podkreślają, że chodzi o przekazywanie Ukrainie broni raczej „defensywnej”, niż „ofensywnej”. Niestety nie istnieje sensowne rozróżnienie tych kategorii, gdyż każda broń może zostać użyte zarówno do ataku jak i do obrony. Dlatego Zachód może być pewny, że Moskwa nie będzie postrzegała amerykań- cznym. Według dziennika „Fakt”, szczegółów umowy na razie nie ujawniono. Również ukraińskie wydanie Polskiego Radia zatytułowało wiadomość na ten temat, że „Polska i Ukraina zawarły porozumienie ws. dostarczania broni”. Podano tam również, że umowa dotyczy wzajemnych dostaw broni. Na Twitterze potwierdziło to polskie MON. Źródła ukraińskie, powołujące się na służbę prasową ukraińskiego resortu obrony, dokument z góry zakłada ustanowienie grupy roboczej ds. współpracy wojskowo-technicznej. Protokół ten ma również regulować działania w zakresie tej kooperacji, a także umożliwiać zdefiniowanie potencjalnych projektów dotyczących współpracy bilateralnej. Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz poinformował, że celem porozumienie jest rozwój współpracy w sektorze technologii. Ponadto, minister Macierewicz podpisał POLSKA ZAWARŁA Z UKRAINĄ POROZUMIENIE WS. DOSTARCZANIA BRONI STRONA 5 skiego wsparcia militarnego jako „obronnego”. Jedyną możliwością rozwiązania kryzysu na Ukrainie jest dyplomacja, a nie wyjście militarne. Kanclerz Niemiec - Angela Merkel wydaje się rozumieć ten fakt. Jak poinformowała, Niemcy nie będą wysyłać broni na Ukrainę. Problemem w tej sytuacji jest jednak to, że Merkel nie wie, jak zakończyć kryzys. Razem z innymi europejskimi przywódcami, Angela Merkel nadal marzy o możliwości wyciągnięcia Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów i o przyłączeniu jej do Zachodu. Wydaje im się również, że Rosyjscy liderzy zaakceptują taką sytuację, jednak tak się z pewnością nie stanie. Aby uratować Ukrainę i ostatecznie przywrócić zdrowe relacje z Moskwą Zachód powinien dążyć do stworzenia z Ukrainy neutralnej strefy buforowej pomiędzy Rosją a państwami NATO. Powinna ona funkcjonować jak Austria podczas Zimnej Wojny. Aby rozwiązać tę sytuację Zachód powinien zaprzestać prób rozszerzania wpływów Unii Europejskiej i NATO, podkreślając, że jego celem jest niezagrażająca Rosji, neutralna Ukraina. Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy powinni również współpracować z Putinem w celu ocalenia ukraińskiej gospodarki. Jest to cel będący zdecydowanie w interesie wszystkich. Koniecznym jest także, by Rosja pomogła zakończyć walki na wschodniej Ukrainie oraz by Kijów odzyskał kontrolę nad regionem. Prowincje Doniecka i Ługańska powinny uzyskać znaczącą autonomię, a sprawą najwyższej wagi powinna być ochrona możliwości używania języka rosyjskiego. Krym - ofiara próby wkroczenia na rosyjskie podwórko przez NATO i Unię Europejską - jest z pewnością dla Zachodu stracony na dobre. Nadszedł czas, aby zakończyć tą nierozsądną politykę, zanim dojdzie do większych szkód dla Ukrainy oraz relacji pomiędzy Rosją a Zachodem. John Mearsheimer Profesor nauk politycznych na Uniwersytecie w Chicago list intencyjny z ministrem obrony Turcji ws. pozyskania zdolności radioelektronicznych w przestrzeni powietrznej. Niedawno przeciwko wysyłaniu broni na Ukrainę wypowiedziała się ukraińska deputowana Nadija Sawczenko. Uważa, że może to wywołać trzecią wojnę światową. Pod koniec czerwca Ukraiński PPHZ SpecTechnoEksport tworzący konsorcjum z polskim WB Electronics dostarczy polskim Siłom Powietrznym pociski rakietowe powietrze-powietrze średniego zasięgu R-27R1 dla myśliwców MiG-29. W dokumentacji przetargu znalazł się zapis, który zezwala na dostawy z Ukrainy. www.kresy.pl STRONA 6 P prof. Adam Wielomski KOMENTARZE Marine Le Pen jest dziś “katechonem” wolnej Europy rawdę mówiąc - nie spodziewałem się, że Brytyjczycy powiedzą „tak” wyjściu z Unii Europejskiej. Wydawało mi się, że eurosceptyczny bunt zostanie na Wyspach, tak jak to raz po raz zdarza się w podobnych okolicznościach w Polsce, zostanie stłumiony przez falowe uderzenie mediów „głównego nurtu” podskakujących w takt wielkiego biznesu i klasy politycznej. Ale stało się inaczej. Czy Unia Europejska może istnieć bez Wielkiej Brytanii. Tak. Nawet będzie w lepszej kondycji, gdy zabraknie w niej „hamulcowego”. Niemcy tylko czekali na Brexit i Angela Merkel następnego dnia zwołała do Berlina wszech-europejską odprawę przywódców tzw. starej Unii, komunikując im, że tempo integracji ulegnie szybkiej zmianie. Członkowie UE mają być podzieleni na 2 kategorie: 1/ „trzon” UE (Niemcy, Francja, Włochy, Belgia, Holandia), mniej więcej pokrywający się z terytorialnie z byłym cesarstwem Karola Wielkiego (800); 2/ „peryferia” unijne (Hiszpania, Dania, Irlandia, Europa Środkowo-Wschodnia). Państwa stanowiące „trzon” mają szybko przekształcić się w, upragnione przez Berlin, „superpaństwo”, gdy „peryferia” mają pełnić rolę, którą w polityce niemieckiej równo 100 lat temu określono mianem „Mitteleuropy”. Tutaj mają znajdować się rynki zbytu, miejsca produkcji podzespołów dla niemieckiej gospodarki, rezerwuar taniej a nieźle wykształconej siły roboczej, miejsce dla produkcji żywności ekologicznej. Skoro Merkel proponuje taki plan Europie w dzień po referendum na Wyspach, znaczy to, że była na Brexit znakomicie przygotowana. Nie mam wątpliwości, że czekała na odpłynięcie angielskiego statku, aby oznajmić pozostałym przywódcom europejskim, że Europa jest już jawnie niemiecka. Tego samego dnia w internecie pojawił się (przez polskie media chyba przemilczany) projekt nowej Europy autorstwa przywódców SPD: Sigmara Gabriela i Martina Schulza Europa neu gründen. Dokument ma 11 stron, nie mógł więc powstać rankiem po opublikowaniu wyników referendów. Gotowy czekał na ich publikację. Wynika z niego, że przywódcy SPD także czekali na Brexit, aby ogłosić, że idea narodu jest fałszywą „ideologią” (termin pochodzi wprost od K. Marksa, który mianem „ideologii” określał tzw. świadomość fałszywą, do której zaliczał między innymi poczucie narodowe i patriotyzm). W tej sytuacji proponują szybkie zbudowanie europejskiego „superpaństwa”. Równocześnie Komisja Europejska ogłosiła, że chce, aby Wielka Brytania opuściła UE w ciągu najbliższych 2 lat. Skoro Donald Tusk - faktyczny nominant Angeli Merkel - naciska na szybkie opuszczenie UE przez Brytyjczyków, znaczy to raz jeszcze, że Berlin tylko czekał na Brexit, aby położyć swoje ręce na kontynentalnej części naszego Kontynentu. Dlatego właśnie ostrzegałem przez Brexitem czując, że kasztany z tego zdarzenia wyciągnie Berlin przekształcając Unię Europejską - dziś jeszcze organizację międzynarodową w europejskie państwo federalne. To właśnie dzieje się na naszych oczach. Polscy zwolennicy Brexitu wierzą w „Polexit”. Ale Polexitu nie będzie i to z 3 powodów: 1/ Referendum w Polsce może ogłosić albo Sejm, albo Senat na wniosek Prezydenta RP. W Sejmie RP zasiada 460 posłów. Ilu z nich poparłoby taki wniosek? Moim zdaniem były to Przemysław Wipler i kilku-kilkunastu posłów od Kukiza. W Senacie nikt. W polskim parlamencie nie ma ani jednej znaczącej siły eurosceptycznej. 2/ Gdyby, hipotetycznie, do takiego referendum doszło, to wynik byłby na naszą niekorzyść mniej więcej 80:20, albo nawet 90:10. Polacy nie rozumieją czym jest UE i są zadowoleni, że mogą „podróżować” oraz wierzą w europejskie dopłaty i dotacje na inwestycje. ie mam na myśli zmian wprowadzanych przez nasz rząd. Wierzę, że są dobre, ale może jest już odpowiedni czas, żeby pomyśleć o jeszcze większych zmianach. W książce Marka Twaina „Książę i żebrak” jest taka scena, w której książę mówi żebrakowi o swojej siostrze posiadającej kufry z sukniami. Na to żebrak dziwi się - po co jej więcej niż jedna suknia? Ma przecież tylko jedno ciało. No właśnie, historia zatoczyła koło i obecnej strojnisi wystarczą podarte dżinsy i powyciągany podkoszulek na każdą okazję z balem włącznie. W ciemności, przy ogłuszającym jazgocie i w towarzystwie naćpanych osobników kto by w ogóle rozróżniał jakieś ubiory? Świat obfitości, w którym przyszło nam żyć, nie jest niestety tożsamy ze światem powszechnej szczęśliwości, a mógłby nim być. Ludzkość produkuje żywności więcej niż jest w stanie skonsumować. Podobnie jest z innymi dobrami. Ciężka praca też nie jest koniecznością, bo mogą ją wykonywać maszyny. Co więc stoi na przeszkodzie byśmy wszyscy otrzymywali to, co jest nam do życia potrzebne? Pazerność banksterów? Niewątpliwie. Najgorsze są jednak wpojone nam przekonania, że tak musi być, że pieniądz rządzi światem. Wmówienie nam takiego poglądu czyni z nas niewolników. Czy można się z tych okowów wyrwać? Można! Weźmy jeden z ostatnich przykładów. Zdawać by się mogło, że organy państwa Polskiego za koalicji PO-PSL były tak skorumpowane i doświadczone w fałszowaniu wyborów, że nic się zmienić nie może. A tu proszę! Teraz, w ślad za nami poszła Austria i też powiedziała stop fałszerstwom. Pieniądze Sorosa N Małgorzata Todd 3/ Polska gospodarka jest w tej chwili podzespołem gospodarki niemieckiej, szczególnie na Ziemiach Odzyskanych, skolonizowanych przez niemiecki kapitał. Zamknięcie niemieckiego rynku z dnia na dzień byłoby ekonomiczną katastrofą. Na taki manewr polska gospodarka musiałaby się przygotować i zajęłoby to jej całe lata. Naszą jedyną szansą nie jest „Polexit”, ale „Frexit”, czyli opuszczenie Unii Europejskiej przez Francję. Oglądałem niedawno konferencję prasową Marine Le Pen na temat Brexitu, zamieszczoną na stronie internetowej Front National. Jedno z najlepszych przemówień jakie w swoim życiu widziałem (a trochę oglądałem). Gdy miałem okazję rozmawiać z Marine Le Pen w ubiegłym roku, zaraz po Dobra zmiana GŁOS nr 1 20-26.07.2016 wyborach regionalnych we Francji, które FN procentowo wprawdzie wygrał, ale - z powodu ordynacji większościowej i powstania antynarodowej „koncentracji republikańskiej” faktycznie przegrał, Przewodnicząca wyraziła nadzieję, że kandydat FN w nieodległych wyborach prezydenckich (czyli sama Marine Le Pen rzecz jasna) przejdzie do drugiej tury i zdobędzie dobry wynik. Ani ona sama, ani jej otoczenie nie wierzyło, że może te wybory wygrać. Ja też nie. Teraz zaczynam w to wierzyć. Po zamachach w Paryżu, gdy zginęło 200 osób, ostatnio w Nicei, po bitwach imigrantów w Calais z policja, a przede wszystkim po angielskim Brexicie, w Marine Le Pen wstąpił nowy duch. W przemówieniu które oglądałem, Przewodnicząca FN już wierzyła nie tylko w 2 turę i dobry wynik w głosowaniu. Nie, ona już wierzyła, że będzie kolejnym Prezydentem Francji, kreśląc od razu swoją pierwszą decyzję: referendum nad Sekwaną o wyjściu z Unii Europejskiej. Nie łudzę się, że będzie „Polexit”, nie łudzę się, że Polacy powiedzieliby w nim „tak”. Wierzę wyłącznie we Francję. Marine Le Pen jest dziś katechonem wolnej Europy, czyli jedynym politykiem, który może powstrzymać Angelę Merkel przed zjednoczeniem kontynentu pod niemieckim przywództwem. Tak jak pisałem na początku tego tekstu: Unia Europejska nie tylko może istnieć bez Londynu, ale wręcz lepiej będzie bez niego funkcjonować. Ale UE nie istnieje bez Francji. Bez Paryża w UE zostaje tylko Berlin i kraje marginalne. „Frexit” oznaczać będzie koniec europejskiego marzenia Niemiec o kontynentalnym imperium. Berlin będzie mógł tworzyć Mitteleuropę na wschodzie, ale nie zjednoczony Kontynent. nie pomogą ani KOD-wi, ani GW. Najwyraźniej nie zadziałały też w Wielkiej Brytanii kolebce bankowości. Może więc pieniądz nie jest najwyższym dobrem człowieka? A gdybyśmy tak wrócili do solidarności, zaczęli współpracować? Nigdy wcześniej, przed dobą Internetu, nie mieliśmy takich szans porozumienia się. Zmieńmy marzenia z „mieć” na „być”. Czyż bycie naukowcem, odkrywcą nie jest atrakcyjniejsze od posiadani tysiąca niepotrzebnych przedmiotów? Szeroko pojęta nauka mogłaby dać satysfakcję każdemu mieszkańcowi Ziemi. Zdobywanie i wykorzystywanie wiedzy o naturze jest źródłem nie do wyczerpania! Pomyślmy o tym w wolnej chwili. Małgorzata Todd GŁOS nr 1 20-26.07.2016 Wiesław Magiera P EDITORIAL STRONA 7 Caritas Christi urget nos W zgodzie z Bogiem - w walce o Polskê ostanowiłem kontynuować wydawanie naszego tygodnika (z przyczyn formalnych pod zmienionym tytułem “GŁOS”), gdyż przez 20 lat redagowania go wyznaczyłem jego profil, który znajduje liczne grono odbiorców w Kanadzie, USA i w Polsce. Nasi wieloletni Prenumeratorzy i Czytelnicy wiedzą, jaki to profil, jednak dla nowych - pokrótce go przypomnę. Zacznę od motto “GŁOSU”, które z “klasycznego”: Bóg - Honor Ojczyzna, nieco zmieniłem na: BÓG Rodzina - Ojczyzna. Myślę, że to główne wartości, jakie my Polacy w Kraju i rozsiani po świecie, winniśmy uczynić naczelnymi w naszym życiu. Honor - jak najbardziej, ale wynika on wprost ze stosowania Dekalogu i Przykazania Miłości. Rodzina zaś - jak sądzę - jest pierwszą sprawą po Bogu, o którą powinniśmy się troszczyć. I tak zasadniczo jest. Nie identyfikuję się z żadnym ugrupowaniem politycznym, choć w dzisiejszej sytuacji politycznej w Kraju, skłaniam się do poparcia Prawa i Sprawiedliwości. Mam wszak wiele zastrzeżeń do PiS-u i niektórych jego polityków. Nie zgadzam się z podpisaniem przez L. Kaczyńskiego Traktatu lizbońskiego, z jego aprobatą i zalegitymizowaniem B’nai Brith - masońskiej organizacji żydowskiej, która walczy z katolicyzmem i polskością. Domagam się wraz z wieloma znanymi historykami dokończenia ekshumacji w Jedwabnem, tak by do końca wyjaśnić, kto tak naprawdę jest sprawcą tej zbrodni. Protestuję przeciw umizgom przedstawicieli rządu warszawskiego wobec władz w Kijowie i próbie zamazania prawdy o ludobójstwie na Polakach na Wołyniu. Jak już wspominałem, w wyborach prezydenckich w I turze głosowałem na Grzegorza Brauna, a dopiero w II na Andrzeja Dudę. Do poglądów tego pierwszego mi najbliżej. Za najlepiej rozumiejącego sprawy polskie polityka uważam Romana Dmowskiego. Jest to genialny Polak, który na długie lata wyznaczył nam drogę zmierzającą do prawdziwie wolnej i katolickiej Polsce. Z sympatią odnoszę się do dzisiejszych jego naśladowców, jak choćby księża Jacek Międlar i Roman Kneblewski, którzy ściśle stosując Chrystusowe zalecenie miłości nawet nieprzyjaciół, odważnie głoszą co to znaczy być dziś Polakiem i katolikiem. Dzięki nim, wielu rodaków “odkrywa”, że nacjonalizm - to po prostu umiłowanie własnego narodu. Bycie “nacjonalistą” nie oznacza nienawiści czy niechęci do innych narodów, lecz pełne utożsamianie się najpierw z własnym i troskę przede wszystkim o jego dobro. Sam nigdy nie należałem do żadnej partii, lecz zaszufladkowanie mnie jako np. “endeka” mija się z prawdą. Zresztą i Międlar, i Kneblewski to też z pewnością nie “endecy”. To określenie dziś nie ma sensu, tym bardziej, że ośmieszone zostało przez postaci typu Kukiz czy Ziemkiewicz (co nie znaczy, iż nie mają oni czasem racji). Ktoś próbował określić nasze pismo jako “antyżydowskie”, inni pewnie widzieliby może tendencje “antyukraińskie”. Nic podobnego! Mam wspaniałych przyjaciół Żydów, a kilkoro też dobrych znajomych Ukraińców. Nie znaczy to, iż nie musimy bronić naszej polskiej racji stanu, naszej Ojczyzny i dobra Polaków przed ziejącymi nienawiścią do nas niektórymi organizacjami żydowskimi czy ukraińskimi. Stąd też na łamach “Głosu” nie zabraknie ostrych z nimi polemik i artykułowania prawdy oraz bronienia naszego interesu narodowego. Przestrzegam jednak przed generalizowaniem: jeśli mamy na myśli B’nai Brith czy ADL, nie piszmy “Żydzi”, bo to godzi w dobre imię wielu szlachetnych Żydów. To samo z Ukraińcami. Pragnę w “GŁOSIE” publikować najlepsze komentarze tygodnia. Zgodne z naszym mottem, lecz czasem także teksty kontrowersyjne, z którymi niekoniecznie się zgadzamy. Za patrona “GŁOSU” wybrałem o. Maksymiliana Kolbe, świętego redaktora, który nie wahał się oddać życia za prostego człowieka, który miał rodzinę. Za wszelką pomoc i życzliwość serdecznie dziękuję! cd. ze str. 1 usunięcia tego dokumentu z internetu. „Warszawska Gazeta” publikowała już informację, że otrzymałam prywatny akt oskarżenia oraz pozew cywilny od urażonego umieszczeniem jego nazwiska w petycji dr. Pawła Grzesiowskiego, z żądaniem m.in. zapłaty 100 tys. zł. Sprawa cywilna, której celem jest usunięcie petycji i tym samym odebranie głosu społeczeństwu, ma się odbyć 19 października, natomiast sprawa karna została przeniesiona do Poznania i termin pierwszego posiedzenia dopiero zostanie wyznaczony. To nie jedyne próby zamknięcia ust opinii publicznej i propagandy fałszywego obrazu „idealnego” systemu szczepień. Korporacje lekarskie, inspirowane przez związanych z koncernami ekspertów, uciszają i cenzurują lekarzy stających po stronie prawdy, zasad etyki oraz dobra pacjenta. W mediach panują wyreżyserowane epidemie, a głos społeczny udają organizacje finansowane przez przemysł. dotyczy 2015 r. i wynika z niego, że 30 tys. pracowników medycznych dostało w sumie ponad 107 mln zł. Na ujawnienie swoich danych w Polsce zgodziło się jedynie 20 proc. lekarzy, możliwe że przez przeoczenie… Koncern GSK opublikował raport z informacją, że finansował fundację oraz spółkę wiceministra Łandy przygotowującą opinie do refundacji leków. Do stycznia br. sprawował funkcję prezesa w Fundacji Watch Health Care. Łanda był związany również ze spółką HTA Audit i HTA Consulting, która od lat współpracowała z przemysłem farmaceutycznym. Polskie przepisy dały lekarzom możliwość niewyrażenia zgody na przetwarzanie danych (!), dlatego informacje o pozostałych 80 proc. lekarzy opublikowano w raportach zbiorczych. Możemy się spodziewać, że w zestawieniach za następny rok prawdopodobnie nikt nie poda danych szczegółowych. cesie legislacji dogaduje się faktycznie sam ze sobą! Organizacje prawdziwie społeczne, zajmujące aktywne stanowisko i zabierające głos w imię dobra obywateli, są przez urzędników traktowane jako zagrożenie i zwalczane, a w procesie legislacyjnym spychane przez dotowane twory, z którymi tak obsadzona administracja dobrze się „dogaduje”. Trzeba wprowadzić przepisy gwarantujące skuteczne oczyszczenie administracji z urzędników w jakiejkolwiek formie dotowanych przez przemysł bezpośrednio przed objęciem funkcji publicznych oraz formalne uniemożliwienie lobbystycznym organizacjom udziału w konsultacjach pod szyldem społeczeństwa. Tacy urzędnicy i takie organizacje reprezentują interesy biznesu, a nie społeczeństwa. Społeczeństwo jest sprowadzone do roli niewolnika, zaś dobro obywateli zostaje całkowicie podporządkowane komercyjnym zyskom. To z powodu tej sytuacji Polska nadal stanowi eldorado dla najagresywniejszych branż, takich jak np. farmaceutyczna, jest krajem korupcji oraz częstego łamania praw człowieka i pacjenta w systemie opieki medycznej. PiS-owski wiceminister zdrowia w kieszeni koncernów?! cji w administracji państwowej. Pozwolił tylko na jednominutową wypowiedź, którą pozostawiono bez odpowiedzi, kończąc posiedzenie. Postulowałam o powołanie przy Ministerstwie Zdrowia niezależnej komisji nadzoru społecznego niefinansowanej przez przemysł i rząd oraz o zebranie i upublicznienie oświadczeń o konflikcie interesów od wszelkich gremiów i grup eksperckich. Petycję w tej sprawie poparło ponad 7 tys. osób. Jeszcze w lutym br., w odpowiedzi na petycję, wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz zbagatelizował zarzuty, podkopując tym samym zaufanie obywateli do rządu. W petycji stowarzyszenie domaga się oczyszczenia polskiej administracji publicznej z osób działających w konflikcie interesów, piastujących ważne stanowiska publiczne, oraz zmiany przepisów prawa, które uniemożliwią w przyszłości powoływanie takich osób. Szczególnie dotyczy to wszelkich zespołów „eksperckich” działających przy różnych organach państwa jako „ciała doradcze”. Jeden z ekspertów, o konflikt interesów którego pytało „STOP NOP” w petycji, usiłował uciszyć głos społeczny, żądając natychmiastowego Mała część prawdy Firmy medyczne pierwszy raz ujawniły dane o kwotach, jakie przekazały lekarzom. Podały je 32 przedsiębiorstwa zrzeszone w Europejskiej Federacji Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych (EFPIA). Zestawienie Obywatele w pułapce Mamy w Polsce sytuację, gdy biznes za pośrednictwem „swoich” ludzi na stanowiskach wysokiego i najwyższego szczebla oraz dotowanych organizacji pseudospołecznych w pro- OPINIE Szkodliwi idioci w akcji! STRONA 8 GŁOS nr 1 20-26.07.2016 Kuchciński, Mucha, Romaszewska i inni bezgranicznie zakochani w Ukrainie S Marcin Hałaś trzeż nas, Boże, od przyjaciół, z wrogami sami damy sobie radę - głosi stare porzekadło. Jak ulał pasuje do obecnych stosunków polsko-ukraińskich. Z ukraińskimi apologetami OUN-UPA dalibyśmy sobie radę. Gorzej z polskimi „szkodliwymi idiotami” neobanderyzmu. W lipcu Sejm miał przyjąć ustawę potępiającą ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu, Podolu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944 (chociaż na te lata przypadła jego kulminacja, mordy trwały już wcześniej) oraz ustanawiającą 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian. Podkreślmy oczekiwaliśmy ustawy, a nie uchwały (która jest aktem prawnym niższego rzędu) czy rezolucji. Oczekiwaliśmy ustawy, czyli aktu prawa normatywnego uznawanego pod względem ważności jako stojące zaraz za konstytucją i ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi. Wydawało się, że tym samym kwestia jednoznacznego potępienia przez polski Sejm zbrodni ukraińskiego ludobójstwa, którego ofiarą padło co najmniej 120 tys. Polaków, zostanie raz na zawsze zamknięta. Tymczasem odezwali się polscy „miłośnicy Ukrainy” Agnieszka Romaszewska i Wojciech Mucha. Pierwsza na Twitterze napisała: Uwaga hejterzy i „superpatrioci”: chciałabym powiedzieć, że jestem przeciwna uchwale „wołyńskiej” w proponowanym przez posłów PiS brzmieniu. Wojciech Mucha opublikował na Facebooku dłuższy tekst, w którym napisał m.in.: Pojawia się paląca potrzeba upamiętnienia przez polski Sejm ofiar ludobójstwa na Wołyniu poprzez uchwałę, którą Sejm ma podjąć. Uchwała pojawia się w momencie niezrozumiałym, bo choć przed rocznicą (nieokrągłą) „krwawej niedzieli” 11 lipca, to przed wydaniem opinii przez historyków obu krajów, bez uwzględnienia stanu badań i spisania choćby „białej księgi różnic”. Pojawia w formie, która jest niedopuszczalna nie tylko ze względu na swoją konfrontacyjną wymowę (to można jednak zrozumieć, biorąc pod uwagę charakter tamtych wydarzeń), ale ze względu na uogólnienia i - niestety - kłamstwa. Powinienem podzielić mój tekst na dwie części: personalną i tą ważniejszą, merytoryczną, tłumaczącą, dlaczego oboje, czyli Romaszewska i Mucha nie są bynajmniej żadnymi „rzecznikami polsko-ukraińskiej współpracy”, ale po prostu, zapewne nieświadomymi, lobbystami interesów ukraińskiego nacjonalizmu. To, że nieświadomymi, nie tłumaczy ich bynajmniej wcale, bo głupota, ślepota i zła wola żadnym usprawiedliwieniem nie są. Nie chodzi o banderowców in extenso, tylko o publicystów, polityków i tzw. ekspertów, którzy dają przyzwolenie na bezkarną recydywę neobanderyzmu na współczesnej Ukrainie. To ludzie „pokąsani Giedroyciem”. Można też o nich powiedzieć, używając innego bon motu: bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę. Albo: chcą leczyć dżumę syfilisem. W każdym razie lepiej im kury szczać prowadzić, niż politykę (wschodnią) robić. W pięcioosobowym symbolicznym gronie „banderowców III RP” znalazło się dwóch dziennikarzy: właśnie Agnieszka Romaszewska oraz Tomasz Sakiewicz, kawaler medalu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. Mucha - dziennikarz tego tygodnika - był wzmiankowany w tekście jako jeden z „chłopców ze stajni Sakiewicza”. Sakiewiczu, Mucho, Romaszewska, źle służycie Polsce, bo sprowadzacie ją do roli kraju niesuwerennego, który swoje akty prawne powinien konsultować i dostosowywać do oczekiwań innego państwa. Państwa, dodajmy, słabego, które raczej oczekuje naszego wsparcia, niż jest zdolne cokolwiek Polsce zaoferować. Co więcej, opowiadacie się za sytuacją, w której w polityce międzynarodowej brak będzie zasady symetrii i wzajemności - na niekorzyść Polski. W sprawie tego, że tzw. rzeź wołyńska była ludobójstwem, nie ma wątpliwości nikt rozsądny w Polsce, może poza Wojciechem Muchą, ale jego trudno o rozsądek posądzać. W wywiadzie udzielonym właśnie Tomaszowi Sakiewiczowi, Jarosław Kaczyński stwierdził jednoznacznie: Muszę powiedzieć, że zbrodnie popełniane na naszych rodakach przez UPA muszą być nazwane ludobójstwem. Nie dopuszczam żadnej formy wybielania tego straszliwego czasu naszej historii, ze względu na dzisiejszą sytuację Ukrainy. Za to Mucha chce jeszcze czekać na wydanie opinii przez historyków obu krajów i spisanie choćby białej księgi różnic. Na dodatek głosi, że wyważony projekt przygotowany przez PiS jest konfrontacyjny i zawiera kłamstwa. Ale zostawmy jego enuncjacje, bo, jak widać, albo nie należy do ludzi najmądrzejszych, albo po prostu jest ukraińskim lobbystą. To przecież proste: skoro zbrodnia na Wołyniu była ludobójstwem, to uchwalenie w tym przedmiocie ustawy sejmowej powinno być sprawą tyleż oczywistą, co naturalną. Idźmy dalej: jeżeli państwo ukraińskie korzysta z prawa do uczczenia UPA ustawą Werchownej Rady (odpowiednik naszego Sejmu), to dlaczego państwo polskie nie miałoby prawa (a i obowiązku) potępić ludobójstwa dokonanego przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii na Polakach? Że powinniśmy szanować ukraińską wrażliwość? Co za bzdura! W polityce międzynarodowej liczy się symetria i równość w stosunkach. Czy Ukraińcy szanowali polską wrażliwość, oddając chwałę UPA i zaliczając ją do organizacji zasługujących na państwową cześć? Wręcz przeciwnie - stosowną ustawę przyjęli ostentacyjnie i prowokacyjnie jakąś godzinę po przemówieniu polskiego prezydenta (Komorowskiego) w Werchownej Radzie. Dzisiejsze postulaty Romaszewskiej i Muchy, aby PiS nie przyjmował uchwały (tak, zaledwie uchwały, nie ustawy) w sprawie ludobójstwa wołyńskiego i ustanowienia 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian to żądanie, aby Polska okazała swoją słabość. Żeby uległa naciskom zagranicy. A skoro ulegniemy naciskom Ukrainy w kwestii fundamentalnej prawdy historycznej, to jaki ma sens nieuleganie naciskom Brukseli w formalnej sprawie Trybunału Konstytucyjnego? Znów sięgnijmy do powiedzenia: Wolnoć, Tomku, w swoim domku. Ukraińcy mają prawo budować pomniki UPA na terenie Ukrainy? My mamy takie samo prawo nazwać UPA organizacją odpowiedzialną za ludobójstwo wołyńskie. Dlaczego Romaszewska i Mucha chcą odebrać Polsce to prawo do samostanowienia? Tymczasem Andrij Parubij - przewodniczący Werchownej Rady Ukrainy napisał 26 czerwca na Twitterze: Doszliśmy do porozumienia z @Ma- rekKuchcinski, że przed szczytem @NATO Sejm nie będzie rozpatrywał uchwał nt. spornych kwestii historycznych. Jeśli to prawda, to znaczy, że dupowata partia (PiS) zrobiła dupka marszałkiem Sejmu. Przepraszam za dosadność, trudno inaczej. Piszę to, mimo że popieram działania PiS-u jako służące niepodległości Polski. Ale akurat nie w tym zakresie, nie w stosunkach z Ukrainą, tutaj, jak widać, nie ma dobrej zmiany. Sprawa jest o tyle bardziej żenująca, że o ustaleniach Kuchcińskiego ze stroną ukraińską polska opinia publiczna dowiaduje się od przedstawiciela władz Ukrainy. Żenada i sromota! A w ogóle kto upoważnił Kuchcińskiego do konsultowania polskiego procesu legislacyjnego z przedstawicielem obcego państwa? Kiedyś za to szło się przed Trybunał Stanu. Na koniec wątek prywatny. Napisał Mucha także: Przez ostatnie lata przebadałem w zasadzie cały rozkład społeczeństwa na Ukrainie. Przeprowadziłem setki rozmów od polityków, po babuszki handlujące marchewką i od rosyjskich separatystów do liderów UNA-UNSO czy Prawego Sektora. Od oligarchów do rencistów. W Polsce i za granicą poznałem i zaprzyjaźniłem się z dziesiątkami Ukraińców. Ja także, tyle że te podróże i rozmowy rozpocząłem w ro. 1990, kiedy Mucha w pieluchy sikał. Długo miałem nadzieję, że Ukraińcy dokonają jakiejś autorefleksji nad własną historią. Nic takiego się nie stało, wręcz przeciwnie. Obecnie Ukraina zakazała mi wjazdu na swoje terytorium (chociaż na Krym już mogę się udać). Mucha jeździ tam ciągle - jak widać Ukraina jest otwarta tylko na tych dziennikarzy z Polski, którzy gorliwie lobbują za jej interesem. Ja zaś wolę stać na pozycjach takich jak Waldemar Łysiak (Nie pomagajcie Ukrainie) czy Rafał A. Ziemkiewicz (Ja rozumiem wchodzić w tył Niemcom, Rosji, USA - ale na poły teoretycznemu, na poły mafijnemu państwu, jakim jest Ukraina - to jakiś obłęd!). A w przedwojennym polskim Lwowie takie argumenty, jakie dają Mucha czy Romaszewska, kwitowało się niezbyt parlamentarnym przysłowiem: Srali muchy, będzie wiosna, będzie trawa lepiej rosła. Warszawska Gazeta CZEKAM NA POLEXIT! GŁOS nr 1 20-26.07.2016 W Izabela Brodacka-Falzman iele lat temu, gdy dzięki Kuroniowi wprowadzono zasiłki dla bezrobotnych, pewien mój znajomy, doktor ichtiologii zresztą, otrzymał propozycję zarządzania wielkim gospodarstwem rybnym. Pobierał wówczas zasiłek w wysokości tysiąca złotych, a proponowano mu pensję, powiedzmy, 2500 złotych. Nie będę pracował za 1500 - oświadczył, odejmując zasiłek od pensji. - Czy nie widzisz, że rozumujesz jak klasyczny menel? - powiedziałam mu rozwścieczona. Poważny człowiek nie wlicza zasiłku do dochodów. To tak, jakbyś planował oprzeć swój byt na żebraniu pod kościołem. Chyba podziałało, bo znajomy ostatecznie zdecydował się zostać dyrektorem Gospodarstwa Rybackiego. Zwolennicy członkostwa w UE rozumują na ogół podobnie jak mój znajomy. Obliczają, ile Unia daje na inwestycje, rolnikom, szpitalom. Wydają się nie rozumieć, że jak mówią Brytyjczycy: There's no such thing as a free lunch. Wielka Brytania była zawsze dla UE płatnikiem netto. To znaczy że wpłacała więcej niż otrzymywała. To ułatwiło obywatelom GB ich rozsądną decyzję. W Polsce rzadko kto zastanawia się, jak naprawdę wygląda nasz bilans korzyści z członkostwa w UE. Polska jest podobno płatnikiem brutto, to znaczy wpłaca do kasy unijnej mniej niż otrzymuje. Jeżeli nawet to prawda, pieniądze otrzymujemy wyłącznie na projekty zgodne z ideologią i praktyką biurokratycznej machiny UE. Dotacje na infrastrukturę oznaczają m.in. najdroższe stadiony świata, baseny SPOJRZENIA STRONA 9 w małych miejscowościach, których utrzymanie przekracza możliwości samorządów, zupełnie zbędne orliki ze śmierdzącą brudnymi skarpetami sztuczną trawą, powstające obok zwykłych, od lat używanych, tradycyjnych boisk. Podnosi się zwykle argument znaczenia unijnych dotacji dla rolników. Tymczasem powinniśmy rozumieć, że dotacje niszczą rolnictwo, zamiast je rozwijać. Przede wszystkim likwidowana jest konkurencja produktów i usług prowadząca do poprawy ich jakości. Pomijając takie idiotyzmy, jak wymagana przepisami Unii krzywizna banana czy zaliczanie ślimaków do ryb, dotacje unijne są nieracjonalne, wymuszane najczęściej przez grupy nacisku. Dam przykład z dziedziny, na której się znam - z hodowli koni. Dotacje na hodowlę hucułów spowodowały rozpowszechnienie się tej sympatycznej, lecz mało użytecznej i prymitywnej rasy na nizinach. Miejscem hucułów są bieszczadzkie połoniny. To koniki silne, wytrzymałe, mało wymagające, nie mają jednak żadnego znaczenia sportowego ani tym bardziej wyścigowego. Poważny jeździec nie wybierze sobie hucuła do konkursu skoków. Nadają się wyłącznie dla dzieci i turystów. Populacja hucułów była dotąd regulowana w naturalny sposób przez użyteczność tej rasy. Hodowane w nadmiernych ilościach, po zniesieniu dotacji powędrują do rzeźni. Nasze prawdziwe „korzyści” z przynależności do UE to haracz płacony za emisję CO2, likwidacja polskich stoczni, bezprawne interwencje w sprawy wewnętrzne naszego kraju, narzucanie nam uchodźców. Ukoronowaniem tego bezprawia jest bezczelna propozycja płacenia przez nas 250 tys. euro za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Jak dotąd propozycje zreformowania tego upiornego eurokołchozu, jakim jest UE, przypominały rewizjonistyczne projekty reformowania socjalizmu. Unia - tak, wypaczenia - nie, a wypaczenia to unijna biurokracja oraz jej interwencje w sprawy państw narodowych. Jednak, jak się okazuje, Niemcy i Francja chcą zarządzać kryzysem wywołanym przez Brexit, przyspieszając i pogłębiając integrację, czyli praktycznie likwidując państwa narodowe. Ku memu zdumieniu, politycy polscy jednym głosem wyrażają troskę o przyszłość Unii, zamiast korzystając z okazji, iść za przykładem Anglików. Szczytem hipokryzji jest zachwalanie korzyści z utworzenia unijnej straży granicznej, która skutecznie będzie bronić państw Unii przed imigrantami, a jednocześnie zapominanie, że to przecież Niemcy wywołały ten kryzys, zapraszając ich do Europy. Wartości, którym hołduje UE, są czysto lewackie. W dodatku wprowadzane są w życie (jak to zawsze w przypadku lewackich wartości bywało) zdecydowanie wybiórczo. Niemcy, futrując na przykład stocznię w Rostoku, jednocześnie nakazywały likwidację stoczni polskich. Hołdowanie tym utopijnym wartościom sprowadziło na Unię potworny kryzys imigracyjny. Spowodowało rakowaty rozrost unijnej biurokracji. Pewien brytyjski polityk powiedział: Unia to szlachetna idea, ale nie nadaje się do zastosowania w życiu. Komunizm też był podobno szlachetną ideą, ale, jak wiemy, sprowadził na świat same nieszczęścia. Nie wątpię, że komunizm był bardzo korzystny dla partyjnych notabli. Dla zwykłego człowieka oznaczał jednak zniewolenie, rabunek i ucisk. Jak mawiali Rosjanie: „Bсë для народа, но ты не получишь”. W 1985 r., gdy konstytuowała się idea zjednoczonej Europy, byłam w Paryżu. Obracałam się w środowisku emigracyjnym. Pewien prominentny znajomy z kręgu paryskiej „Kultury” przedstawił mi wówczas swoją wizję przyszłości Polski. W Polsce nic nie nadaje się do użytku, wszystko trzeba zburzyć do fundamentów: rolnictwo, przemysł, nawet szkolnictwo. Polska może przetrwać jedynie jako kraj tranzytowy. Europa chce współpracować z Rosjanami, ale jej instytucje są niekompatybilne z rosyjskimi. Nie pasują do siebie, jak rura nowej firmy do starego odkurzacza. Wtedy, jak wiadomo, stosuje się złączkę. Polska jest taką złączką pomiędzy Europą i Rosją. Europa zaprowadzi tu swoje porządki, przemysł, banki i media. Natomiast Polacy będą pracować w szeroko rozumianych usługach. Mogą sprzątać, myć naczynia w restauracjach, a nawet kible przy autostradach. tyczny - oświadczył prezydent Francji Francois Hollande. Pytanie, co Francja zamierza z tym zrobić? - Tak naprawdę to ludzi, ginących w takich zamachach jak w Nicei, zabija europejska biurokratyczna kasta rządząca - skomentował tragedię w Nicei, z której zginęło ponad 80 osób dziennikarz śledczy zajmujący się sprawami islamu, Witold Ga-dowski. - Kaganiec na mediach, brak mówienia prawdy o islamie i wygładzanie zdarzeń, to źródła rozbestwienia terrorystów - dodał. Problem w tym, że owa zmowa milczenia co do rzeczywistego charakteru muzułmańskich „uchodźców” nie jest przypadkiem. Eurokraci od lat dążyli do stworzenia w Europie nowego spo- łeczeństwa, intensywnie inwigilowanego i kontrolowanego, natomiast muzułmanie stanowili w tych planach świetne narzędzie. Przede wszystkim islam dokonał dzieła zniszczenia francuskiego chrześcijaństwa i związanego z nim ładu, zamachy na te ostatnie rozpoczęła słynna Rewolucja Francuska. Czwartkowy zamach, dokonany w Dzień Bastylii, stanowić zatem może swoisty krwawy symbol. Ponadto obecność muzułmanów, stwarzająca stan permanentnego zagrożenia dla obywateli, ma za zadanie zaabsorbować obywateli na tyle, aby zamiast patrzeć politykom na ręce, zajęli się obroną własnego życia i mienia. Co więcej, obywatele w stanie zagrożenia zgodzą się na każde ograniczenie swobód, permanentną inwigilację i kontrolę, byleby tylko zyskać chociażby pozór zwiększenia swojego bezpieczeństwa. A o to kaście rządzącej chodzi. Zauważmy, że sam problem zamachów został niejako wykreowany przez samych eurokratów, którzy postanowili posłużyć się islamskim żywiołem do realizacji swoich celów. A że giną ludzie? A że cierpią niewinni? – kasta rządząca UE już nie raz pokazała, że ludzkie życie nie ma dla niej większej wartości. Teraz zapewne zacznie się czipowanie obywateli i Bóg jeden raczy wiedzieć, co jeszcze. Anna Wiejak Byłam zdumiona, że wydawał się akceptować takie perspektywy dla swego kraju, ale nie traktowałam jego wynurzeń zbyt poważnie. Uważałam, że na emigracji stracił kontakt z rzeczywistością. Jak się okazało, był dobrze poinformowany i taki plan został zrealizowany. Po blisko 30 latach częściowej niepodległości nic już nie powinno mnie gorszyć ani dziwić. A jednak wiernopoddańcza postawa polityków polskich wobec UE jest dla mnie nie do przyjęcia. Jestem za opuszczeniem Unii. Czekam na Polexit. Kolejny zamach, którego ofiary zostały wpisane w koszty tworzenia NWO? F rancuskie ministerstwo spraw wewnętrznych potwierdziło, że w ataku podczas obchodów Dnia Bastylii w Nicei na południu Francji zginęły 84 osoby, a 18 jest w stanie krytycznym. Wśród ofiar śmiertelnych wiele jest dzieci. Ciężarówka przejechała dwa kilometry przez tłum. Jak to możliwe, że żaden funkcjonariusz jej nie zatrzymał, chociażby do kontroli? Według świadka, który rozmawiał z agencją Associated Press, kierowca ciężarówki, prawdopodobnie 31-letni mężczyzna „Francuz tunezyjskiego pochodzenia”, po jej zatrzymaniu wysiadł i otworzył ogień z broni automatycznej do bezbronnych ludzi. - Atak ten miał charakter terrorys- STRONA 10 N Witold Gadowski Zabójcy z Nicei o… dalej! Odstawiajcie te swoje płaczliwe jasełka! Odczytujcie listy od imamów, pełne potępień wobec terroryzmu. Listy fałszywe jak nieudolnie podrobione dolary. Jednoczcie się w tym bełkocie i razem spacerujcie w „marszach solidarności z ofiarami zamachów”. Ogłaszajcie w kościołach „dni solidarności z islamem”. Palcie znicze, szlochajcie i… udawajcie, że nic się nie stało. Udawajcie, że to tylko kolejny wybryk ekstremistów, który miał miejsce na najlepszym z ziemskich kontynentów. No dalej! Klepcie te swoje pustobrzmiące pacierze politycznej poprawności, mówki i piszcie durne kondolencje, od których normalnym ludziom zbiera się na wymioty. Merkel, Hollande, Tusk i reszta tej zgrai - nadal pouczajcie całą Europę o tym, co jest ważne, moralne i odpowiedzialne. Przez głowy wam nie przejdzie, że to wy jesteście mordercami tych niewinnych ludzi, którzy zostali zamordowani w Nicei. To wasza cholerna poprawność polityczna, to wasze wydumane idee multikulti, to wasze otwarcie granic dla obcych…to wasza nieroztropność, brak przewidywania i nieprzezorność… niech was wszyscy diabli! To wyście sprawili, że teraz giną ludzie! Jeśli ktoś jest winny tych zamachów, OPINIE GŁOS nr 1 20-26.07.2016 tej niewinnej krwi, jeśli ktoś jest winien widmu strachu, które przybrało twarz arabskiego sunnity i krąży dziś nad Europą, to winnymi jesteście wy! Rozszarogęsieni, butni, głupi i próżni eurokraci. Ukryci za swoimi kuloodpornymi szybami, oddzieleni od ulicy przez sztaby usłużnych gryzipiórków, rozbestwieni lawiną euro, jaka - za nic wpada wam do kieszeni, roicie o nowym kształcie świata, o przekształceniach Europy, ale nawet jednej ulicy w miastach, z których pochodzicie, nie jesteście w stanie upilnować! To nie jakiś tunezyjski oszalały Arab siedział za kierownicą ciężarówki, która zmasakrowała ludzi w Nicei. Za tą kierownicą siedziałeś ty Donaldzie Tusku, ty Anielo Merkel, ty zapijaczony Schultzu i butny Junckerze! Na naszych oczach ta zgraja darmozjadów podpaliła lont do bomby, która od dawna tykała w brzuchu Europy. W Europie potrzebny jest dziś stan wojenny - stan nadzwyczajny - ale nie ten ogłoszony przez trockistę Hollande, człowieka o twarzy sklepikarza w francuskiej prowincji, lub księgowego z lunaparu. Dziś Europie potrzebny jest stan mobilizacji wokół gasnących wartości. Potrzebna jest solidarność chrześcijan, potrzebne jest powstanie wandejskie, które zrzuci z kontynentu obrzydliwą łuskę homopoprawności, gender konflikt wszedł w kulminacyjną fazę. Od dzięsiątków lat narody Europy atakowane są przez dwóch, potężnych przeciwników. Religię, rodzinę, tożsamość narodową i tradycję atakuje bezpardonowo wszystko, co związane jest z utopią lewicowej poprawności politycznej i utopią liberalnej wizji człowieka. Liberalno-lewicowa agresja ideologiczna niszczy system odporności i wszelką żywotność, biologiczną, intelektualną oraz duchową, narodów Europy. Inwazja z obcych kręgów kulturowych jedynie dopełnia dzieła zniszczenia. Imigranci są jak choroba, łatwa do pokonania w normalnych czasach, ale śmiertelna dla europejskiego organizmu, zainfekowanego wcześniej wirusem poprawności politycznej i fałszywego humanitaryzmu. Europa zmierza ku zagładzie. Aby ją od tej zagłady uratować, musimy wrócić do obowiązkowego, powszechnego wychowania w duchu narodowym, rozpocząć powszechne przeszkolenie wojskowe młodzieży i zwalczać lewicowo-liberalną propagandę polityczną w każdym zakątku życia publicznego. Napiętnować i poza nawias debaty społecznej wyrzucić trzeba pacyfizm, tolerancjonizm i multikulturalizm. i innych toksycznych plwocin imitujących idee. To już nie są żarty, to ostatni dzwonek. Albo się przebudzimy i zmusimy obcych do szacunku dla naszych wartości, albo zginiemy, a nasze wnuki będą biły głowami w kierunku Mekki! Czas dyskusji się skończył. Granice Europy muszą znów jeżyć się od gotowej do strzału broni, a jej ulice niech się wypełnią dumnymi chrześcijanami, którzy na powrót zaniosą krzyż do miejsc, gdzie rozplenił się żarłoczny półksiężyc. W Nicei zginiesz ty bracie i ja… jeśli dalej będziemy ufać tej klasie pasożytów, która sprytnie obsiadła europejskie stołki i powozi nami jak ślepy furman. Trzeba stanąć dęba tuż przed przepaścią, albo kornie lecieć w nią wraz z powożącymi szaleńcami. Oni nawet nie są szaleńcami profetycznymi, to spocone ze strachu szczurki, które jak najdłużej chcą zatrzymać nienależne im pozycje, pieniądze i wpływy. To mordercze towarzystwo śmie dziś pouczać Polskę - najbezpieczniejszy kraj kontynentu?! Nie mam ochoty lecieć w przepaść wraz z Bieńkowską, Sikorskim, Tuskiem i Lewandowskim. Nie czuje z nimi żadnej wspólnoty. Nie mam ochoty współczuć Buzkowi i Huebner. Chcę bronić własnego domu i własnej wspólnoty. Witold Gadowski Winnicki: Musimy odeprzeć inwazję imigrantów Obronić się przed podwójną agresją - oświadczenie prezesa RN Roberta Winnickiego w związku z zamachem w Nicei W listopadzie ubiegłego roku, na kilka dni przed zamachami w Paryżu, mówiłem o tym, że, w efekcie polityki imigracyjnej i multikulturalnej, Zachód będzie płynął krwią konfliktów etnicznych i religijnych. Od tego czasu Francja, jedno z „wzorcowych” państw lewicowej poprawności politycznej i masowej imigracji z obcych kręgów kulturowych, wstrząsana jest kolejnymi masakrami. W obliczu narastającej przemocy i chaosu, musimy sobie, jako Polacy i jako Europejczycy, jasno zdać sprawę z tego, że jesteśmy na wojnie. Ta wojna trwa już od wielu dekad, a rzezie i gwałty, których w coraz większym stopniu doświadczają miasta Zachodu, są tylko znakiem, że Polska nie może przyjmować żadnych imigrantów z obcych kręgów kulturowych, a przy imigracji wewnątrzeuropejskiej, np. gdy chodzi o Ukraińców, przyjmować tylko ściśle wyliczone ilości obcych obywateli, bezpieczne dla naszej gospodarki, ładu społecznego i możliwe do stopniowej asymilacji. Ruch Narodowy będzie postulował również, by Polska była orędownikiem militaryzacji granic państw Europy Południowej i zaoferowała w tym zakresie takie wsparcie, jakiego jest w stanie udzielić Wojsko Polskie. Jeśli inne służby nie potrafią ustrzec Europy przed zalewem obcych, do akcji powinna wkroczyć armia. Potrzebujemy nacjonalizmu oraz militaryzmu, by obronić się przed podwójną agresją na Europę. Musimy wygrać wojnę z liberałami i odeprzeć inwazję imigrantów. Z Bożą pomocą i wspólnym wysiłkiem Polacy nie tylko dokonają tego w swoim kraju, ale i będą w stanie wesprzeć zaatakowane narody Zachodu. Robert Winnicki Prezes Ruchu Narodowego Poseł na Sejm RP PROTEZY DENTYSTYCZNE Kasia Dorman, DD 280 The Queensway, Etobicoke tel. (416) 251-6147 GŁOS nr 1 20-26.07.2016 L Leszek Żebrowski POLSKA - SĄSIEDZI Ludobójstwo na Wołyniu trzeba wreszcie rozliczyć! STRONA 11 To nie była zwykła eksterminacja, jaką prowadziły choćby NKWD czy Gestapo. To była eksterminacja ze szczególnym dręczeniem i torturami, które trudno sobie wprost wyobrazić. Dotknęło to także bardzo wielu polskich dzieci, nawet malutkich. Te wydarzenia powinny być odpowiednio upamiętnione i wyróżnione. Nie można ich łączyć z innymi sprawami, bo nie ma takiej ciągłości. Nie dajmy sobie narzucić narracji, według której Ukraińcy byli tylko współwinni lub byli nawet ofiarami, bo za wszystko odpowiedzialny był sowiecki system totalitarny. Takie przedstawianie sprawy na dłuższą metę nie zda egzaminu, bo to historyczne oszustwo. Do zbrodni dochodziło na terytorium okupowanym przez Niemców. Duża część Ukraińców współpracowała z nimi świadomie i dobrowolnie, licząc na pewne zdobycze polityczne, których oczywiście nie dostali. Te zbrodnie nie rozpoczęły się w 1943 roku. Dzień 11. lipca tego roku to jedynie kulminacja. Te zbrodnie rozpoczęły się wcześniej. W 1939 roku od 17 września, a na niektórych terenach nawet przed tą datą, już mordowano - na mniejszą skalę, ale i tak życie straciło kilkanaście tysięcy ludzi. Zabijano małe grupy żołnierzy, oficerów, księży, policjantów, funkcjonariuszy państwa. Druga fala takich mordów miała miejsce od czerwca 1941 roku, kiedy niektóre formacje ukraińskie wchodziły razem z Niemcami na teren, jak to nazywali, Galicji Wschodniej. Ukraińcy wyobrażali sobie, że za współudział w eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej otrzymają jakieś gratyfikacje polityczne. 30. czerwca 1941 roku Ukraińcy proklamowali istnienie niepodległego państwa, czego Niemcy oczywiście nie przyjęli. Sojusznik był im potrzebny do popełniania zbrodni, ale nie po to, by go wynagradzać. Pamiętajmy też, że Ukraińcy w swojej ówczesnej deklaracji oddali hołd „wielkiemu państwu niemieckiemu” i Adolfowi Hitlerowi. Ich deklaracja była jednoznaczna. Warto przy tym przypomnieć, że Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów była w swojej genezie formacją faszystowską i socjalistyczna. Do 1929 roku nie było zresztą OUN; ale choćby Związek Faszystów Ukraińskich. Później poszli dalej, nacjonalizując jeszcze bardziej swoją ideologię. To, co działo się na Wołyniu w 1943 roku, było kolejną falą zbrodni, największą i najbardziej okrutną. Nie rozpoczęła się jednak wcale 11. lipca; zbrodnie na dużą, narastająca skalę, zaczęły się tak naprawdę jesienią roku wcześniejszego. Co więcej kierownicze ośrodki polskiego państwa podziemnego posia- dały o tym informację dzięki działalności wywiadowczej i meldunkom terenowym. Powinny zostać poczynione odpowiednie przygotowania, co niestety nie nastąpiło. A wielki wysiłek polskiego państwa podziemnego mógł zostać skierowany właśnie na ochronę ludności cywilnej. Tam powinny powstać duże jednostki partyzanckie; warunki ku temu były. Wszędzie tam, gdzie był polski opór, nawet na niewielką skalę; wszędzie tam, gdzie pojawiła się samoobrona lokalna mając jakąkolwiek, nawet najgorszą broń - tam skala zbrodni była ograniczona. UPA była silna, UPA była mocna - ale tylko wtedy, gdy miała przed sobą kobiety, dzieci i starców. Wystarczały wtedy siekiery, noże, łomy, widły i inne narzędzia gospodarskie. Tam, gdzie Polacy stawiali się w sposób czynny i pokazywali, że mogą się bronić, Ukraińcy nie byli w stanie przeprowadzać skutecznych ataków. Trzeba też podkreślać, że o ile zbrodnie sowieckie i niemieckie dokonywane były przede wszystkim przez formacje specjalnie do tego przygotowane. Ze strony niemieckiej to Einsatzgruppen mordujące Polaków, Żydów i innych. Ze strony sowieckiej było to przede wszystkim NKWD. Po stronie ukraińskiej w zbrodnie angażowała się na dużą skalę także zwykła ludność. Zachęcała ich do tego z jednej strony ideologia, a z drugiej widoki na łatwy łup. Ludność brała to, co pozostawało po zabitych, całe możliwe do przeniesienia wyposażenie domów i gospodarstw. Do zbrodni wciągano też młodych ludzi i kobiety. Tutaj nie były to tylko działania organizacji OUN i UPA, ale także działania zwykłej ukraińskiej ludności. Warto też zauważyć, że choć my nazywamy ich wszystkich banderowcami, to istniały wśród nacjonalistów wewnętrzne podziały. Niektóre odłamy UPA były świadome błędu mordu na Polakach; na przykład Taras Bulba zbrodnie krytykował, mówiąc, że przyjdzie za nie zapłacić, bo to nie Niemcy wygrają wojnę, ale Zachód. Mówił tak nie dlatego, że zbrodni nie chciał, ale bał się odpowiedzialności. Instytucje polskiego państwa powinny zaangażować się po stronie środowisk kresowych w upamiętnienie ofiar tych zbrodni, a także w ściganie i rozliczenie ukraińskich zbrodniarzy. Przez ponad 20 lat po 1989 roku postawienie ich przed sądem było możliwe. Nie zrobiono z tym jednak absolutnie nic. Efekt jest taki, że dziś na Ukrainie wychowuje się młodzież wmawiając jej, że to Polacy napadli na Ukraińców; fałszuje się dokumenty i publikacje. Nie ma dialogu ani rozmowy; strona ukraińska mówi tylko, że albo przyjmujemy ich wykładnię, albo jesteśmy agentami Putina. To samo podejście funkcjonuje zresztą często także w Polsce. Niewiele przyjdzie nam z tego, że ukraiński prezydent klęknie przed wołyńskim pomnikiem nic nie mówiąc, podczas gdy w tym samym czasie na Ukrainie powstają aleje Bandery. To pokazuje, że takie polityczne gesty są puste, a istota sprawy pozostaje nieporuszona. Ściga się dziś gestapowców, choćby mieli 100 lat; przynosi się ich na noszach do sądu, półprzytomnych - i skazuje na więzienie. Nie odsiedzą już go, oczywiście, ale zostają skazani i ukarani. Tymczasem w sprawie zbrodni ukraińskich nie było ani jednego śledztwa, nie wskazano palcem żadnego zbrodniarza. To kaleczy naszą historię. Premier Słowacji Fico postawił sprawę jasno: tzw. uchodźców i tak nie przyjmiemy, a z UE możemy się pożegnać. Chyba, że się opamięta i zreformuje. Ofiara słowackich powstańców nie pójdzie na marne! Kwot obowiązkowych nie przyjmujemy, a to dlatego, że zostały wzięte z sufitu i nie będą działać w praktyce uzasadnił swoje stanowisko Robert Fico. Cała prasa słowacka cytuje jego inne, znacznie mocniejsze zdanie: Jak długo będę premierem rządu Republiki Słowackiej tak długo nie przyjmę tego dyktatu! W swoim oświadczeniu słowacki rząd podkreśla, że nie uchyla się od współpracy w stawianiu czoła skutkom obecnej sytuacji nad Morzem Śródziemnym: Regularnie przekazujemy środki finansowe, personel i pomoc w postaci odpowiednich materiałów krajom, na których terytorium znajdują się migranci. Jesteśmy również gotowi pomóc w tworzeniu korytarzy humanitarnych, którymi mogliby posuwać się migranci oraz wysłać oddziały wojska mające chronić strefy bezpieczeństwa. Podpisaliśmy umowę z Austrią w sprawie obozów tymczasowego pobytu na naszym terytorium. Przyjmujemy też migrantów będących w stanie przedstawić dokumenty potwierdzające ich podstawy do prośby o azyl oraz zdolnych do integracji. na przyjmowaniu pod naciskiem, większością głosów bzdurnych i niebezpiecznych pomysłów, to nie warto w niej pozostawać. Grozi mu za to odpowiednik średniowiecznego procesu o czary czyli wykluczenie jego partii Smer z klubu partii socjalistycznych pod zarzutem rasizmu i ksenofobii. Najpierw jednak rząd słowacki złoży skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na niewłaściwą procedurę głosowania Rady Ministrów Spraw Wewnętrznych. W przypadku jej odrzucenia lub zastosowania jakichś środków odwetowych wobec Słowacji rozpocznie się procedura zawieszania słowackiego udziału w działalności UE. udobójstwo wołyńskie pozostaje wciąż nierozliczone. Strona ukraińska nie chce przyznać, że doszło do masowej zbrodni na Polakach, przedstawiając tamte wydarzenia jako polsko-ukraiński konflikt i część odpowiedzialności zrzucając na samych Polaków. W Polsce z kolei próbuje się niekiedy przykrywać tę sprawę zbrodniami sowieckimi i łączyć ludobójstwo na Wołyniu z agresją Sowietów na Polskę. Leszek Żebrowski wskazuje, że wyjątkowość zbrodni ukraińskich zasługuje na to, by potraktować je zupełnie osobno i stanąć wreszcie w prawdzie. Słowacja rozpocznie procedurę zawieszenia członkostwa w Unii Europejskiej Co dalej ze Słowacją i UE? Premier Fico podkreślił, że jeżeli Unia Europejska ma odtąd opierać się Od red.: Czy mamy w Warszawie takch pro-polskich polityków jak Słowacja pro-słowackich? ROZMOWY Amerykańska dziennikarka prześladowana przez Facebook za mówienie prawdy o muzułmanach! STRONA 12 Z Pamel¹ Geller amerykañsk¹ dziennikark¹ przeœladowan¹ za mówienie prawdy o muzu³manach rozmawia Jacek Skrzypacz - Jak donosi Breitbart, wraz z Robertem Spencerem i Amerykańską Inicjatywą Obrony Wolności (ADFI) pozwała Pani Facebook za cenzurowanie antymuzułmańskich informacji na Facebooku. Dlaczego oni Pani zdaniem chronią islam przed ukazaniem takich faktów jak gwałty dokonywane przez imigrantów, handel niewolnicami seksualnymi przez Państwo Islamskie na Facebooku czy przemoc bądź przemoc związaną z muzułmanami? - Nie jestem anty-muzułmańska. Sprzeciwiam się terrorowi dżihadu, islamskiemu antysemityzmowi, okaleczaniu żeńskich genitaliów, zabójstwom honorowym itp. Facebook ochrania ich ponieważ potężne interesy, takie jak Niemiec Angeli Merkel, także o to pytają. Lewica oraz ich muzułmańscy sojusznicy są zdeterminowani do stłumienia buntu. GŁOS nr 1 20-26.07.2016 z siebie ignorantów [w kontekście] zagrożenia dżihadem, tak że nie będą sprzeciwiali się inwazji muzułmańskich emigrantów etc. - Facebook ma dziennie 1,09 miliarda aktywnych użytkowników. Ma monopol w mediach społecznościowych. Faktycznie Facebook cenzoruje konserwatywny punkt widzenia, więc możemy jeszcze mówić o wolności słowa? - Na to zwraca uwagę nasz pozew: domagamy się przywrócenia wolności słowa na tej istotnej platformie. Facebook staje się narzędziem ich woli. - Marketing Facebook ukazuje go jako „różnorodną” platformę społeczną. Z drugiej strony jest on cenzorem. Co jest kluczem - Pani zdaniem do wybierania, co będzie opublikowane na stronach użytkowników? Dlaczego na przykład promocja LGBT jest w porządku dla nich i krytyka homoseksualizmu jest zła? - Facebook konsekwentnie podążą linią lewicowości. - Abbott Hoffman z amerykańskiej Nowej Lewicy według Marty Jezebera był leninistą. Hoffman stworzył marksistowską organizację Youth International Party Line (znaną też jako Technical American Party). Rozpoczął ruch złodziei impulsów. Następnie złodzieje impulsów stali się ruchem hakerów. Mamy związek między ideami marksistów amerykańskiej Nowej Lewicy i hakerów. Jednym z tych hakerów jest Mark Zuckerberg. Adress Facebooka to „Jedna droga hakera” (1 Hacker Way). Jak Pani zdaniem hakerzy i marksistowskie idee Abotta Hoffmana wpływają na cenzurę na Facebooku? - Marksiści są nietolerancyjni dla różnic w poglądach. Facebook podziela ten autorytaryzm. - Tim Jordan w swojej książce pisał o sieciowym komunizmie. Z historycznej perspektywy marksistowskie idee Nowej Lewicy są w pudełku nazwanym „Nowe Media” i „technologia”. Mamy technologiczne połączenie z filtrowaniem krytyki islamu jak czyni Google. W alternatywnych wyszukiwarkach jak DuckDuckGo możemy znaleźć więcej nieprzyjemnych dla muzułmanów faktów jak przemoc, czy gwałty na niewiernych. Pani Geller, co Pani zdaniem jest ostatecznym celem cenzury na masową skalę, ponieważ my dziś do niej dążymy? - Cenzorzy chcą wygenerować niemuzułmanów jako zadowolonych - Magazyn Wired w listopadzie 1994 opublikował informację o Globalnej Sieci Biznesu Sterwarda Branda. Wired ukazał członków Globalnej Sieci Biznesu takich jak: Peter Coyote z komuny Diggerów w San Francisco (związanej z Abbottem Hoffmanem), Bill Joy założyciel Sun Microsystem, Donellę Meadows - współautorkę „Granic wzrostu”, Michaela Murphy’ego - założyciela new age’owskiego Instytutu Isalen, Watera Parkesa szefa firmy Stevena Spielsberga Amblin Entertainment, Paula Hawkena gospodarza programu „Growing a Business”, Richarda Rodriqueza homoseksualistę i autora „The God of the Desert: Jerusalem and the Ecology of Monotheism”, Gary’ego Snydera ikonę marksistowskiej rewolucji lat 60., Johna Petersena - eksperta ds. narodowego bezpieczeństwa, Jarona Laniera - pioniera rzeczywistości wirtualnej, Mitcha Kapora - sieciowego komunistę i założyciela Fundacji Elektronicznej Granicy i projektanta w Lotus 1-2-3 oraz inni. Ci ludzie promują kontrkulturowe idee Katalogu Całej Ziemi w nowej formie technologicznej komunikacji - Internecie. W Internecie obserwujemy dominację lewicowości. Łatwiej jest znaleźć informację z politycznie poprawnym punktem widzenia. Jak Pani uważa, czy organizacje takie jak Globalna Sieć Biznesu lub kompanie technologiczne jak Microsoft, Twitter, YouTube, Facebook są wrogami naszej wolności wypowiedzi? Dla przykładu w Unii Europejskiej Facebook, Twitter, YouTube i Microsoft promują marksistowskie idee jako „walkę z przestępstwami nienawiści” i cenzorują fakty. - Tak, oni są wrogami wolności wypowiedzi. Dlatego ich pozywamy. - Pozywacie Facebook, a jak Pani zdaniem przeciętni ludzie mogą walczyć z cenzurą takich firm jak Google, czy Facebook? GŁOS nr 1 20-26.07.2016 POSTAWY STRONA 13 1341 sprawiedliwych Ukraiñców, którzy uratowali 2,5 tysi¹ca Polaków z r¹k UPA. Wielu zap³aci³o za to ¿yciem... P Agata Kaźmierska olska i Ukraina mają wspólnych bohaterów z czasów drugiej wojny światowej, ale nikomu nie jest z nimi po drodze. W ostatniej sali muzeum ziemi wołyńskiej w Lubomlu na połowie ściany, po lewej, wiszą pamiątki związane z partyzantami nacjonalistycznej Ukraińskiej Powstańczej Armii. Możliwe, że to ci sami, którzy dopuścili się rzezi na Polakach 70 lat temu. Na tej samej ścianie po prawej wiszą zdjęcia żołnierzy Armii Czerwonej. Choć wyżynali ukraińskich partyzantów, to też bohaterowie, bo w 1944 r. przegnali Niemców. Zaraz przy wejściu do tej sali na honorowym miejscu wisi kopia dyplomu Instytutu Yad Vashem. Upamiętnia Iwana i Marię Switiaszczuków, Ukraińców którzy uratowali żydowską rodzinę. - To są nasi Sprawiedliwi. Też bohaterowie - wyjaśnia dyrektor muzeum Aleksander Ostapiuk. - A Ukraińcy ratowali Polaków? dopytuję. - Ratowali, ale kto by ich pamiętał… Dzikie jabłonie Ostrówki. Żyło tam 318 polskich rodzin, łącznie 1533 osoby. - U Pogorzelców, tych co młyn mieli zaraz lasem, była dziewuszka w moim wieku. Z siostrą biegałyśmy się do niej bawić - opowiada Nadia. W 1943 r. miała siedem lat. Dziś po Ostrówkach, tamtejszych domach, młynie, kościele i przylega- Ktoś niezorientowany w zawiłościach stosunków polskoukraińskich po przeczytaniu „wołyńskich” fragmentów książki może wręcz odnieść wrażenie, że w ogóle nie było żadnych zorganizowanych mordów na Polakach. A jeśli nawet były, to tak naprawdę nie wiadomo kto i co zrobił - pisze prof. Grzegorz Motyka z Rady IPN w recenzji książki Ukraińca. jącym do niego małym cmentarzu została tylko biała figura Matki Boskiej z urwaną głową. Dopiero niedawno ktoś postawił tam krzyż i jeszcze jedną figurę, którą odkopano w okolicy. Razem ze starym bzem to jedyny ślad po Polakach. W Woli Ostrowieckiej zostało jeszcze mniej. Tylko zdziczałe jabłonie. Relacja Henryka Kloca: W dziurawym fartuchu i zakrywającej siwe włosy chuście na skraju wsi stoi. Pewnie z domu wyszła, bo psy szczekaniem ją zaalarmowały, że ktoś obcy idzie. Kilkanaście minut marszu od domu Nadii, zaraz za polem i lasem, była wieś Wola Ostrowiecka, a jeszcze parę kilometrów dalej Wieczorem 29 sierpnia [1943 r. red.] doszły do nas niepokojące wieści, że w sąsiadujących z nami wsiach ukraińskich zgromadziły się tłumy Ukraińców oszalałych z nienawiści, którzy wnosili okrzyki: - Hejże na Lachiw, budem ich rezaty. Kilka tygodni wcześniej działający - Słyszę o tym wiele, odkąd złożyliśmy pozew. Mamy nadzieję, że przyniesiemy im wyzwolenie. - Jest tu formująca się reakcja na to zjawisko. Kandydatura Trumpa jest tego znakiem. Także tak, jestem pewna że Ameryka będzie znów światłem prawdy. - Willard Cleon Skousen w książce „Nagi komunista” ukazał, że Związek Sowiecki wpłynął na Amerykę więcej niż myślimy. Z Komunistycznej Partii USA był homoseksualista Hanry Hay i Roger Baldin, który założył American Civil Liberties Union (ACLU). Aryen Heier z ACLU stworzył Human Right Watch. Teraz w administracji Barracka Obamy są Cornel West i Samantha Power z Demokratycznych Socjalistów Ameryki, organizacji z korzeniami w Komunistycznej Partii USA. Nie możemy nie doceniać wpływu marksizmu w Ameryce. USA jest kluczowym graczem na polu kultury. Czy możemy oczekiwać, że Stany Zjednoczone będą ambasadorem konserwatywnych wartości z Prawdą, Dobrą i Pięknem w przyszłości? Amerykańskie firmy takie jak Facebook i Google kneblują kulturę polityczną poprawnością. na tym terenie dowódca ukraińskich partyzantów z UPA „Turiw” Jurij Stelmaszczuk dostał rozkaz wymordowania Polaków. Później w śledztwie NKWD zeznał, że nie mogąc uwierzyć w jego treść próbował się odwoływać, ale zagrożono mu sądem polowym. Rzeź 30 sierpnia 1943 r. trwała kilka godzin. Partyzanci i Ukraińscy chłopi - Wiedza jest siłą. Jak powinniśmy szukać informacji o naszym świecie takim jak kwestie muzułmańskie czy treści ocenzurowane przez polityczną poprawność, aby uzyskać wiedzę, a nie propagandę? Co by Pani poradziła naszym czytelnikom? - Wejdźcie na PamelaGeller.com. Internet jest wciąż naszą jedyną szansą na ujawnienie prawdy. - Kiedy możemy spodziewać się decyzji sądu w sprawie Facebooka? - Tryby sprawiedliwości obracają się bardzo powoli. Nie mogę tego przewidzieć. - Dziękuję za rozmowę. najpierw otoczyli polskie wioski, a potem ich mieszkańców zwoływali na naradę. Gdy się zebrali, rozdzielono mężczyzn od kobiet i dzieci. W Ostrówkach kobiety i dzieci zamknięto w kościele. W Woli Ostrowieckiej w szkole. Około 10 rano Ukraińcy zaczęli zabijać mężczyzn. Używali do tego kos, siekier i młotów do uboju bydła. Gdy w południe skończyli, wrzucili do szkoły kilka granatów i ją podpalili Do tych, którzy próbowali się ratować skacząc z okien, strzelali. W 2011 r., gdy ekshumowano stamtąd szczątki pomordowanych, na samym dnie masowego grobu zachowały się kości kobiety i noworodka. Kula, która ją przeszyła zabiła też dziecko, które trzymała w ramionach. Upowcy ponad 300 osób zamkniętych w kościele w Ostrówkach pewne F acebook wielokrotnie blokował konto Pameli Geller za ukazywanie niewygodnej prawdy o islamie. Treści antymuzułmańskie, tj. uderzające w propagandę o islamie jako „religii pokoju”, są łączone z tak zwaną „mową nienawiści”. Pamela Geller i Robert Spencer należą do grona amerykańskich dziennikarzy, którzy o tym głośno mówią. Ich głos jest zagłuszany, bo ukazują zdarzenia m. in. w kontekście kultury oraz rzeczywistych uwarunkowań. Gdy inne media koncentrują się na nurtach islamu mówiących o pokojowym współżyciu z Zachodem, Pamela Geller ukazuje tuszowany i przemilczany nurt dżihadu. Pamela Geller jest działaczką praw człowieka i prezydentem Stop Islamizacji Ameryki. Napisała książkę „The Post-American Presidency: The Obama Administration’s War on America” (Poamerykańska prezydentura: Wojna administracji Obamy z Ameryką). Na terenie USA i Europy prowadzi też chcieli spalić, ale niespodziewanie pojawili się Niemcy. Jasne warkoczyki Nadia była mała, ale to pamięta. Nie samą rzeź, a smród rozkładających się ciał kobiet i dzieci, które z kościoła pognano do lasu i tam wymordowano. Ludzie, którzy cudem ocaleli, opowiadają, że z początku upowcy brali ich grupkami po kilka osób. Żeby było im wygodniej, kazali ofiarom kłaść się twarzą do ziemi. Relacja Aleksandra Praduna: Z jednej grupy popędzonej w miejsce kaźni po serii strzałów poderwała się mała dziewczynka, może sześcioletnia, i zaczęła mocno krzyczeć: „Mamo, mamo”, ale matka już nie żyła. Widząc to Ukrainiec podniósł karabin i strzelił do niej. Dziewczynka upadła, ale natychmiast się poderwała i krzycząc zaczęła iść po trupach, padając i wstając. Bulbowiec znowu strzelił. Tym razem aż trzykrotnie. Dziewczynka wciąż podnosiła się i krzyczała. Zdenerwowany Ukrainiec podbiegł do niej i dobił ja kolbą karabinu”. Pradun miał wtedy 13 lat. Przeżył masakrę, bo obryzgała go krew jego matki i oprawcy myśleli, że on też nie żyje. - Z miejsca, które Ukraińcy nazwali później Trupim Polem, ekshumowaliśmy szczątki 231 osób, w tym 93 dzieci cd. na str. 20 kampanię na rzecz uświadomienia o muzułmańskich ofiarach zabójstw honorowych. Walczy z propagandą związanej z Hamasem Radą Relacji Amerykańsko-Islamskich (CAIR). Pod wpływem jej przemówienia w Garland (Teksas) zatrzymano w paru stanach kilka osób związanych z dżihadem. Zajmuje się również ochroną przed śmiercią konwertytów z islamu. Republikański klub The Queens Village Republican Club w 2011 uznał ją „Amerykańskim Patriotą Roku”. W USA prowadziła m. in. narodową kampanię przeciwko wybudowaniu meczetu na gruzach World Trade Center. Nagłaśniała również zagraniczne źródła finansowania kampanii Barracka Obamy oraz sprzeciwiała się prowadzeniu przez niego polityki w szkołach. Jest komentatorem zapraszanym do CNN, ABC, Fox News czy Reuters. Pisze m. in. dla Times, Guardian, Washington Times i Telegraph. STRONA 14 OCENY GŁOS nr 1 Dlaczego ja, jako Polak, kibicujê Trumpowi J Michał Krupa edne z najbardziej aktualnych zdań napisanych przez Romana Dmowskiego pochodzą z jego dwutomowej publikacji Polityka polska i odbudowanie państwa. W pierwszym tomie swojej pozycji Dmowski napisał: Byłoby rzeczą nietrzeźwą oczekiwać, że w przyszłości między nami, a Rosją zapanuje idylla. Sprzeczne interesy i nieporozumienia zawsze będą. Ale to także jest pewne, że główne, istotne interesy Rosji nie leżą na granicy polskiej, tak jak główne zadania Polski nie prowadzą jej przeciw Rosji. Są zaś wielkie sprawy, dla których potrzebne jest współdziałanie obu narodów.[1] Następnie, w tomie drugim, tak scharakteryzował wyzwanie dla polskiej polityki: (…) ułożenie na przyszłość naszego stosunku do Rosji jest najważniejszym zadaniem całej naszej polityki (…) Jest to najtrudniejsze z zadań naszej polityki, nie tylko ze względu na przeszłość, ale także i dlatego, że wobec jego wagi dla naszej przyszłości, najwięcej tu napotykamy przeszkód ze strony obcych, wrogich wpływów zarówno u nas, jak w Rosji (…) Nasz dalszy stosunek do Rosji, to co w tej dziedzinie zrobimy, będzie więcej niż cokolwiek innego sprawdzianem naszej wartości politycznej, naszej zdolności do kierowania losami własnego państwa.[2] Jestem przekonany, że każdy obserwator trzeźwo patrzący na obecnie realizowaną politykę zagraniczną rządu Beaty Szydło, niepodatny na starannie odgrzewaną przez media i różnych „ekspertów” zimnowojenną psychozę, przyzna ojcu narodowej demokracji rację. Przypomniałem sobie te słowa, gdy przeczytałem na łamach „Washington Post” następującą informację: Sztabowcy Donalda Trumpa pracowali za kulisami w ubiegłym tygodniu, aby zapewnić, że nowa republikańska platforma nie będzie wzywała do dostarczania broni Ukraińcom w celu zwalczania rosyjskich i rebelianckich sił, zaprzeczając w ten sposób poglądom niemalże wszystkich republikańskich liderów w dziedzinie polityki zagranicznej (…) Według osob znających jego myślenie, dla Trumpa największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja. Uważa, że Stany Zjednoczone powinny skupić się na pomaganiu Europie w walce z islamskim terroryzmem i otwartymi granicami, a nie w konfrontacji z Putinem. Wezwał do redukcji amerykańkiego zaangażowania w NATO. Poprostu nie widzi w Rosji poważnego zagrożenia.[3] W tym kontekście, warto również zwrócić uwagę na przemówienie wygłoszone przez jednego z doradców ds. polityki zagranicznej Trumpa, Cartera Page’a, w Moskwie 7 lipca br. W swoim wystąpieniu Page skrytykował Zachód za niepotrzebne utrwalania zimnowojennych tendencji, jak również hipokrytyczne skupiania się na takich ideach, jak demokratyzacja, nierówność i zmiana reżimu.[4] Z kolei gen. Michael Flynn, były dyrektor Defense Intelligence Agency (wywiadu wojskowego), również doradzający Trumpowi, w wywiadzie udzielonym „Der Spiegel” na pytanie sobie wyobrazić sytuację (i sam zainteresowany sygnalizował takie zamiary), gdzie Donald Trump wyrusza na szczyt amerykańsko-rosyjski do Moskwy, podczas którego „ubija deal dla Ameryki” i dokonuje trwałego resetu w relacjach z Rosją opartego na wspólnocie interesów. W ramach resetu, Trump definitywnie kończy z amerykańskim interwencjonizmem na Ukrainie i porzuca niedwuznaczne zamiary obecnego establishmentu w Waszyngtonie zmierzające do „zmiany reżimu” w Moskwie, obiecuje Putinowi powstrzymanie dalszej ekspansji NATO, działa na rzecz przeobrażenia Paktu w sojusz antyter- dlaczego Trump jest zafascynowany silnymi przywódcami, takimi jak Władimir Putin, Flynn odpowiedział: Szanuje ludzi, którzy są wyrachowani, gdy idzie o własny kraj. Putin jest gościem, który jest bardzo wyrachowany, gdy idzie o Rosję i Federację Rosyjską i zna historię swoje kraju. Nie można powiedzieć „Nie lubię Ciebie”. Trzeba go szanować. Jest światowym przywódcą. (…) Putin będzie wiarygodnym partnerem Stanów Zjednoczonych w niektórych sprawach, tak. Abso-lutnie tak.[5] rorystyczny w partnerstwie z Rosją lub powstania całkowicie nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa, proponuje Putinowi przeciwwagę dla Chin. Można być pewnym, że jeśli taki iście „nixonowski” przewrót dokona się za przyczyną prezydenta Trumpa, nastąpi to w pierwszym roku urzędowania, czyli w trakcie kadencji rządu PiS. Niewykluczone również, że Trump może wycofać obiecane na szczycie NATO wojska amerykańskie z udziału w „odstraszaniu” Rosji na terytorium Polski i państw bałtyckich, nie mówiąc już o tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Dla wątpiących w taką możliwość, proszę sobie przypomnieć wydarzenia z dnia 17 września 2009 roku. Dlaczego przytaczam te cytaty? Dlatego, że Trump wyraźnie daje do zrozumienia Rosjanom, że być może już wkrótce czasy niechęci, napięcia i animozji na linii Moskwa-Waszyngton się skończą. Za jego przyczyną. Otóż, jeśli okaże się, że Donald Trump wygra listopadowe wybory prezydenckie w USA, jest wielce prawdopodobne, że obecne, pełne antyrosyjskiej histerii stanowisko Warszawy wobec Moskwy (czy komuś trzeba przypominać ostatnie słowa szefa MON o tym, kto jest odpowiedzialny ze ludobójstwo na Wołyniu?) rozpadnie się na naszych oczach niczym domek z kart. Jestem w stanie Co wtedy zrobi rząd PiS? Trudno powiedzieć. Nie jest wykluczone, że taka możliwość nie jest w ogóle brana pod uwagę przez obecny rząd. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że jeśli powyższy scenariusz nastąpi, bądź wariant zbliżony do niego, nasze władze będą miały nie lada problem. Choć jestem generalnie sceptyczny wobec możliwości zmian percepcyjnych naszych władz w tej dziedzinie, uważam jednak, że zaist- 20-26.07.2016 nieje wówczas szansa na dokonanie resetu z Rosją również przez Polskę. Biorąc pod uwagę, że nasze stanowisko wobec Rosji w dużej mierze jest, niestety, determinowane przez panujące w danym okresie tendencje w Waszyngtonie, amerykański reset z Rosją, podobnie jak za czasów Tuska i Komorowskiego w okresie przed listopadem 2013 r., najprawdopodobniej wymusi zmianę w polityce PiS. Bo niby z kim Polska miałaby dalej „robić kuku Rosji” (określenie europosła Ryszarda Czarneckiego), gdy Stany Zjednoczone pogodzą się z nią? Z takimi „potęgami” jak Litwa, Ukraina? A może z Niemcami, czekającymi tylko na zniesienie sankcji wobec Rosji? Lub z Francją, której prezydent na ostatnim szczycie NATO miał odwagę oświadczyć, pomimo swojej generalnej małostkowości, typowej dla socjalisty znad Sekwany, że dla Francji Rosja nie jest żadnym wrogiem? A może z Białorusią, goszczącą na swoim terytorium wojska rosyjskie? Czy może z Węgrami, tak cenionymi przecież przez pisowskie gremia, którzy widzą w Rosji ostoję konserwatyzmu, stabilności i potencjału świetnego biznesu? Krótko rzecz ujmując, Polska albo porzuci swoje antyrosyjskie zacietrzewienie, trącące od dawna anachronizmem i podejmie trud poważnej dyplomacji z Rosją, albo pozostaniemy dosłownym „frajerem Europy”, nie umiejącym dbać o swoje żywotne interesy, któremu brakuje wyrachowania, wyczucia i elementarnej logiki; nieznośnym krzykaczem głoszącym frazesy w duchu mickiewiczowskiego „nie kłaniania się bałwanowi interesu”, gdyż w polityce zagranicznej rzekomo liczy się słuszność. Biorąc pod uwagę powszechne zacofanie mentalne wielu spośrod naszych elit, którym ciągle marzy się „kolejne antysowieckie powstanie” (prof. Bronisław Łagowski), Dmowski miał absolutną rację, gdy pisał, że ułożenie na przyszłość naszego stosunku do Rosji jest najważniejszym zadaniem całej naszej polityki. Najważniejszym i jednocześnie najtrudniejszym. Taka szansa, takie wymuszenie zmiany stanowisko naszego rządu jest głównym (choć nie jedynym) powodem dla którego ja, jako Polak, kibicuję Donaldowi Trumpowi. 1. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. I. Warszawa 1989, s. 162. 2. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. II, Warszawa 1989, s. 193-194. 3. https://www.washingtonpost.com 4. http://www.bloomberg.com 5. http://www.spiegel.de GŁOS nr 1 20-26.07.2016 O KOMENTARZE STRONA 15 Powraca siê zawsze do pierwszych miloœci Marian Miszalski n revient toujours aux premiers amours - powiadają Francuzi: - Powraca się zawsze do pierwszych miłości… Jak im nie wierzyć słysząc pana BermanaBorowskiego proponującego powołanie „parlamentu alternatywnego”, który recenzowałby dla brukselskiej centrali „stan demokracji” w Polsce. Ach, ta pierwsza miłość: ta Krajowa Rada Narodowa z Bierutem na czele, jako „alternatywny parlament” dla Rady Narodowej w Londynie… Nawiasem mówiąc: do dzisiaj najuczeńsi historycy nie mogą dojść, kim był jeden z członków tej KRN - tak bardzo zakonspirowanym był agentem!... Tak stać się musiało, ta „alternatywa” w końcu musiała się pojawić, do tego prowadziła cała logika „spisku trybunalskiego”, utworzenia Nowoczesnej i KOD-u. Czemu tylko ten powrót BermanaBorowskiego do „pierwszej miłości” jest tak wstrzemięźliwy? Czemu nie powrócić od razu także do stalinowskiego „alternatywnego rządu”, więc do PKWN-u (wymyślonego przez Stalina a powołanego przez Jakuba Bermana), alternatywnego wobec legalnego polskiego rządu londyńskiego? Rozumiem, że Berman-Borowski chce rozłożyć ten powrót na dwa etapy: najpierw powrót do KRN, a zaraz potem - do PKWN, do tworu stryjaszka? To zrozumiałe: nie można tak od razu zaskakiwać pierwszej miłości nadmiarem sentymentu: ten tlący się w utajeniu żar pierwszej miłość trzeba dozować powoli… Pomysł ten „z grzybkami dobry” - jak powiedziałby Gombrowicz: bo KRN i PKWN flancowała w Polsce Armia Czerwona, ale kto miałby zaflancować dzisiaj najpierw „alternatywny parlament”, potem „alternatywny rząd”, z Petru albo Kijowskim na czele? No cóż: jeśli taki alternatywny parlament i alternatywny rząd poprosiłyby brukselskich tym razem komisarzy o interwencję „w obronie demokracji”, a brukselscy komisarze, na niemieckiej krótkiej smyczy, uznaliby te dwa alternatywne ciała za uprawnione do składania podobnych próśb - wtedy, rzeczywiście, klauzula o „bratniej pomocy” z Traktatu Lizbońskiego, zwana dla niepoznaki „klauzula solidarności”, mogłaby zostać zastosowana. Konkretnie jednak: czyimi siłami? Czyje bagnety miałyby posadowić „alternatywny parlament” (Kijowskiego?) i „alternatywny „rząd” (Petru?)? Tu zaczyna się pewien problem: Francuzi, najsilniejszy niemiecki partner w UE, nie paliliby się zanadto do tej roboty, a nawet tak dobrze, jak by ją zbojkotowali. Sami Niemcy? Sami Niemcy z pomocą nieistniejących niby WSI? Gestapo z folksdojczami? I jakie właściwe stanowisko zajęłaby w tych himilsbachowskich „smutnych okolicznościach przyrody” nasza armia? Która nawet na uroczysty pogrzeb rotmistrza Pileckiego, narodowego bohatera, wielkiego patrioty - nie delegowała ani jednego generała? Oczywiście - wyostrzam sprawę maksymalnie, ale gdy BermanowiBorowskiemu marzy się już „alternatywny parlament” - ja staram się myśleć o krok dalej… A przynajmniej równolegle. Na razie „Bruksela” zamarła w oczekiwaniu. Nie tyle nawet na wyniki referendum w Wielkiej Brytanii (Brytyjczycy już postanowili, ale samo wyjście trochę potrwa), co na wyniki listopadowych wyborów w Ameryce. Jeśli po wyborach pójdą z Waszyngtonu sygnały, że ”podział Ukrainy klepiemy” (więc jest reset zresetowanego resetu) - pozycja PiS w Polsce osłabnie. Wówczas Berlin - strategiczny przecież partner Moskwy, mimo obłudnych grymasów Merklowej może przecież zaproponować Ameryce deal: rozluźnimy strategiczne partnerstwo z Moskwą, jeśli dostaniemy z powrotem (w tej czy innej euro-formie) nasze dawne „marchie wschodnie”. Na Śląsku mamy już RAŚ - Ruch Autonomii Śląska, wprawdzie jeszcze nie „alternatywny parlament”, ale i jego prośby mogą być z uwagą słuchane przez komisarzy w „Brukseli”, z uwagą nie mniejszą, niż opinie Kijowskiego. Zresztą były już przecież precedensy, gdy mówimy o pierwszych miłościach różnych Bermanów: Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy i Komunistyczna Partia Białorusi, próbowały oderwać terytoria Rzeczpospolitej. jeszcze zanim Armia Czerwona przyniosła im na swych bagnetach „alternatywne parlamenty” i „alternatywne rządy”! A gdyby tak „alternatywny parlament” (Kijowskiego?) i „alternatywny rząd” (Petru?) zaproponowały „przywrócenie demokracji” na Ziemiach Zachodnich, zaś pozostawienie „faszystom” z PiS i od Kukiza rządów nad pozostałą Polską, jako kadłubkiem, takim „Księstwem Warszaw- skim”-bis? Ma się rozumieć - tymczasowym, słabym, do rychłego „zdemokratyzowania”? Słyszę ten zarzut: Ach, zapuszczasz się pan za daleko w swym czarnowidztwie, w swych mrocznych spekulacjach! Odpowiem: jak to, za daleko? Naprawdę - za daleko? Gdy Berman-Borowski proponuje „alternatywny parlament” (ten, siłą rzeczy, wyłonić przecież musi „alternatywny rząd”), gdy spodstolnej grandzie nie wystarcza już parlamentarna opozycja i gabinet cieni - ja mam powściągać się w swych spekulacjach? Ani mi to w głowie, przeciwnie: idę tropem tych propozycji patrząc możliwego końca. Na końcu może być i „alternatywne państwo” - zwłaszcza, że już raz było, i było właśnie tą „pierwszą miłością” ówczesnych ukorzenionych „demokratów”. Państwo „w arendzie”, państwo alternatywne - państwo inaczej… Gdyby nie brak wiary w bezgraniczną tolerancję redaktora naczelnego dla moich tekstów - poprzestałbym na skomentowaniu tej bermanowskiej propozycji słowami szwejkowskiego Szymka z Budziejowic: „Nachalne są te k... i zuchwałe!”, ale taki komentarz uznałby, chyba słusznie, za nazbyt lakoniczny. Pozwolę sobie jednak sądzić, że wyrażałby najgłębiej istotę sprawy, sięgając w głębie psychologiczne, mentalne ludzkiej natury. A czyż przyzwyczajenie nie jest „drugą naturą”? Jakże Berman-Borowski ma nie tęsknić za „alternatywnym parlamentem”, gdy marszałkiem normalnego parlamentu, legalnego, i nie-spodstolnego - raczej nigdy już nie zostanie? chmur będą zapalać i obracać w popiół wszystko, co miało związek z grzechem i cokolwiek było nim zagrożone lub spodlone. To wszystko będzie zniszczone. Powietrze będzie przesycone dymiącymi gazami. Duszące dymy oraz podmuchy trąb powietrznych będą zmiatać i niszczyć wszystko. Wspaniałe budowle legną w gruzach". Jezus powiedział mu także, że godzina jego przyjścia jest bliska. Kiedy będzie On stępował na ziemię, towarzyszyć mu będą ogniste strumienie, spadające z chmur na ziemię. Dodatkowo wystąpią burze, pioruny, powodzie, trzęsienia ziemi, które będą kolejno występować w różnych krajach. Rozpocznie się to w mroźną noc. Potrwa to wszystko trzy dni i trzy noce i ma to być dowodem na istnienie Boga. Trzeciej nocy wszystko ucichnie i ziemię odwiedzą aniołowie w ludzkich ciałach, które przyniosą ze sobą spokój. "Kara, jaka spadnie, nie może być porównana z żadną inną, jaką Bóg dopuścił na stworzenia od początku świata. Jedna trzecia ludzkości zginie." O. Pio mówi także o wojnach, które nawiedzą świat. "Od Budapesztu do Norymbergii i od Drezna do Berlina linie te będą zajęte wojskiem. Trzecia linia będzie przebiegać od Zagłębia Ruhry po Królewiec. Potem przylecą z południa czarne i szare ptaki z taką mocą, że zmienią niebo i ziemię. Główna kwatera wojsk - Kiersberg koło Bonn. Pierwsza bomba wpadnie do kościoła w Bawarskim Lesie. Wszystko zostanie zniszczone i nikt nie może tych stron przekroczyć. Dużo materiału niszczycielskiego spadnie na ziemię. Oto tam jadą czołgi przez chaty i domy, w tych pojazdach siedzą ludzie, ale ich ciała zwisają, bo są martwi, lecz dookoła z twarzami czarnymi. Wskutek powodzi zginą wsie i miasta. Południowa Anglia z północnym brzegiem zniknie, Szkocja ocaleje. Na zachodzie ziemia zniknie, a powstaną nowe lądy. Zginą Nowy Jork i Marsylia. Paryż będzie zniszczony w dwóch trzecich. Reisten, Augsburg, Wiedeń zostaną oszczędzone. Augsburg i kraje na południe od Dunaju nie odczują skutków wojny. W trakcie trwania tych wojen zginie więcej ludzi niz w dwóch wojnach światowych razem wziętych. Po kilku latach od tego tragicznego nawiedzenia świata, przyjdą "złote czasy". Wizja Ojca Pio - koniec œwiata W edług przepowiedni Ojca Pio - apokaliptyczne wydarzenia na świecie mają trwać trzy dni, po których na ziemię mają przyjść aniołowie zwiastujący pokój. Jak wiemy - Ojciec Pio wywodził się z zakonu Kapucynów. Był człowiekiem naznaczonym stygmatami na boku, stopach, dłoniach. 15 stycznia 1957 miał objawienie. "Przyszedł" do niego Jezus Chrystus i opowiedział mu o zagładzie jaką przeżyje świat, a także o jej następstwach. "Przyjdę na ten przeładowany grzechem glob ziemski z przerażającym wyciem grzmotów. Przyjdę w mroźną noc zimową. Gwałtownie wzmagające się wiatry poprzedzą wielkie zamieszanie na ziemi, która drżeć będzie na skutek gwałtownych wstrząsów. Błyskawice i pioruny z ognistych emde - fronda IDEE ZŁA W DZIAŁANIU Masoneria, islam, uchodŸcy czy czeka nas wielka apokalipsa? STRONA 16 dr Stanisław Krajski część 16 Czy XVII wiek był wiekiem szatana? Wiek XVII był wiekiem szatana. Szatan chciał w nim, posługując się swoimi pomocnikami na ziemi (różokrzyżowcami i, następnie, masonami), zrealizować plan starcia chrześcijaństwa i chrześcijańskiej Europy z powierzchni ziemi. Czy wiek XXI nie przypomina go w sposób łudzący? W wieku XXI wszystko wygląda inaczej niż w poprzednich stuleciach. Inny aż do absurdu jest pieniądz, inna kultura, moralność, wojna. Pojawiają się działania, które trudno początkowo rozpoznać jako wojny i dopiero pewne ich owoce i dalsze konsekwencje zaczynają na to jednoznacznie wskazywać. Czy zatem trudno sobie wyobrazić, że uchodźcy to wielka armia, ukryta wśród kobiet, dzieci i starców, która zajmuje z góry upatrzone pozycje w kluczowych punktach Europy, by za jakiś czas zaopatrzyć się w broń i uderzyć? Dziś łatwo sobie wyobrazić, że możemy mieć też do czynienia z realizacją planu B, w ramach którego ci ludzie, pozostając w swoim kręgu kulturowym, przy swojej religii i zamieszkując Europę, będą przez najbliższe 20-30 lat rozmnażać się w takim tempie jak dotąd i bez większego wysiłku staną się większością na wymierającym przecież coraz szybciej naszym kontynencie. W XVII w. to Polska zatrzymała pochód islamu, ale Austria się broniła, a wspierało ją kilka państw. Sytuacja była trudna, bo Francja kierując się niejasnymi względami podejmowała działania służące Turkom, uniemo- ADWOKACI KRZYSZTOF PREOBRAŻEÑSKI ANITA KOCUŁA SPECJALIŚCI W SPRAWACH KRYMINALNYCH I RODZINNYCH Sheraton Centre, Suite 414 Richmond Tower 100 Richmond Street West Toronto, ON M5H 3K6 416.964 -1717 tel. samochodowy 416.580-1408 żliwiając między innymi Niemcom wystawienie takiej armii, do jakiej wystawienia byliby oni zdolni (Francja zaatakowała terytoria niemieckie). Turcy znaleźli też wsparcie w osobie księcia Imre Thokóly, który zbudował własne państwo ze stolicą w Koszycach i w jego interesie było osłabienie Austrii. Sprzymierzył się zatem z Turkami. Do koalicji antytureckiej weszli poza Polską (z Litwą), Austrią, Państwem Kościelnym, Wenecja (która prowadziła z Turkami skuteczne wojny na morzu) oraz Rosja, która weszła do koalicji późno (kilka lat po Odsieczy Wiedeńskiej) i w zasadzie nie odniosła żadnych sukcesów. Pozostałe państwa były całkowicie bierne. Tomasz Sanecki pisze na swoim blogu: "Europa obojętnie podeszła do agresji tureckiej, nie zdając sobie sprawy z możliwych jej konsekwencji. Europa Zachodnia była nieczuła na to, co działo się pod murami Wiednia. Ponadto były kraje, które wręcz chciały upadku Habsburgów”: Czy naprawdę nikt wtedy w Europie nie zdawał sobie sprawy z możliwych konsekwencji? Przecież były one, jakby się wydawało, oczywiste. Należy uznać, że Europa była paraliżowana przez szatana. Jego pomocnicy na ziemi, różokrzyżowcy i masoneria usypiali i dezorientowali europejskie państwa. Punktem kulminacyjnym wojny o Europę, przesądzającym sprawę, była bitwa pod Wiedniem w 1683 r. Turcja wystawiła największą w swojej historii armię. Jest wiele szacunków jej liczebności - od 100 do 300 tys. żołnierzy. Austriacy dysponowali dwudziestoma kilkoma tysiącami żołnierzy. Król Jan III Sobieski miał trochę liczniejszą armię. Kilkanaście tysięcy wystawili Niemcy. O losach bitwy zadecydowało uderzenie polskiej husarii i następujące bezpośrednio po nim uderzenie lżejszej polskiej jazdy. W sumie na siły tureckie uderzyło 20 tys. jazdy i rozgromiło je w parę godzin. Bez Polaków Austriacy i Niemcy nie mieli żadnej szansy na wygraną. Warto dodać, że Polska miała wcześniej wielkie sukcesy w walce ma z siłami islamu. Największą bitwą XVII w. była bitwa pod Beresteczkiem stoczona w 1651 r. przez Jana Kazimierza z siłami tatarsko-kozackimi. Polska armia liczyła 80 tys. żołnierzy, armia wroga około 130 tys. Polaków zginęło w tej bitwie siedmiuset, kozaków i Tatarów ok. 40 tys. W 1672 r. Jan Sobieski, jeszcze jako dowódca wojskowy, przeprowadził "jedną z najbardziej imponujących operacji wojskowych w historii”, która znana jest jako "wyprawa Sobieskiego na czambuły tatarskie”. Stojąc na czele 3 tys. jazdy pobił kilkudziesięciotysięczne wojska tatarskie i uwolnił 44 tys. ludzi z jasyru. W 1673 r. odniósł zwycięstwo nad Turkami pod Chocimiem. W bitwie tej zginęło 30 tys. Tatarów (ocalało 4 tys.). Nienawiść szatana i rozbiory Polski W kilku swoich książkach pisałem już o tym, że wszystkie te wydarzenia spowodowały nienawiść szatana i jego "pomocników na ziemi" do Polski i spowodowały, że podjęli oni decyzję o jej wymazaniu z mapy Europy. Pod koniec XVII w., jak opisuje to szczegółowo w oparciu o dokumenty historyk międzywojnia Kazimierz M. Morawski, powstała międzynarodowa loża masońska o nazwie "Okrągły Stół”, której celem było doprowadzanie do rozbiorów Polski. Loża ta zaplanowała je na pierwszą połowę XVIII w. i plan ten został zrealizowany prawie do końca i byłby w pełni skuteczny, gdyby nie śmierć stojącego na czele tej loży Augusta II Mocnego. Masoni a musieli jeszcze poczekać kilkadziesiąt lat. Zauważmy, że w XX i XXI w. szatan, nauczony doświadczeniami XVII w., zastosował ten sam scenariusz, zmienił jednak kolejność wydarzeń. Uznał, że najpierw musi wykończyć Polskę, a dopiero potem spowodować zalanie Europy islamem. Dwóch jego pomocników Hitler i Stalin zrobili wszystko co mogli, by Polski nie było. Potem sterowany przez masonerię rytu francuskiego komunizm osłabiał Polskę, demoralizował, wyniszczał, odbierał Polakom ich świadomość i dumę narodową, nadzieję, wiarę w siebie, by wreszcie oddać Polskę (przy Okrągłym Stole) w ręce zachodniej, amerykańskiej masonerii rytu szkockiego. Znowu pojawił się Okrągły Stół i zaczął być realizowany ten sam jego plan. Ten proces wykańczania Polski przez masonerię opisałem szczegółowo w książce "Masoneria polska 2014”: Warto tu tylko zasygnalizować jeden, nie tylko symboliczny fakt spotkanie Wojciecha Jaruzelskiego z przywódcą masonerii rytu szkockiego Dawidem Rockefellerem, które odbyło się w Nowym Jorku w dniu 25 września 1985 r., i zostało opisane, między innymi, przez Pawła Łepkowskiego w październiku 2015 r. w "Historii Uważam Rze" w materiale pt. „Pakt Jaruzelski- Rockefeller". Dziś Polska nie obroni Europy, nie dokona ponownej Odsieczy Wiednia. A czy Europa sama się obroni? Czy w ogóle zamierza się bronić? GŁOS nr 1 20-26.07.2016 „Trzeba pomóc uchodźcom" Co nam przekazują media? Przez Europę przemieszcza się niespotykana od setek lat fala "uchodźców". Przedstawia się ich, jako ofiary wojny, którym trzeba pomóc. Dziennikarze, publicyści, komentatorzy, politycy, reprezentanci Kościoła, różnego typu "autorytety" i celebryci mówią tu iednym głosem. Nie mają żadnych wątpliwości ani obaw. Pewnych problemów nie widzą, inne oceniają, jako łatwe do rozwiązania. Informacje podawane w mediach są wyraźnie "przesiewane", cenzurowane, podawane stronniczo. Ton i atmosfera nie zmieniła się nawet o atakach terrorystycznych w Paryżu w listopadzie 2015 r., po ujawnieniu informacji, że część terrorystów dostała się do Europy jako „uchodźcy" ukrywając się w tłumie. Oczywiście zaczyna się coraz głośniej mówić o tym, że należy szczelnić granice zewnętrzne Unii Europejskiej, że trzeba odesłać do domu tych, którzy idą z falą uchodźców, ale uchodźcami nie są, przyszli z krajów, gdzie wojna się nie toczy, bo znaleźli się w Europie tylko po to, by np. polepszyć swój byt. Czy jednak nie jest to tylko uspokajanie społeczeństw, które coraz bardziej się burzą? Masoneria w sprawie uchodźców: "uchodźcy szansą dla Europy” Pojedyncze loże masońskie i europejska masoneria jako taka z reguły nie zabierają publicznie głosu, nie wydają oświadczeń dla świata. To przecież nie leży w naturze masonerii, która zawsze woli pozostawać i działać w ukryciu. W tym jednym wypadku masoneria złamała te zasady. Jesienią 2015 r. kolejne europejskie loże masońskie zaczęły się podpisywać pod apelem w sprawie uchodźców, który upubliczniono. Zamieszczony został między innymi na blogu, który nosi nazwę "Aszera - żona Boga" Prowadzi go Mirosława Dołęgowska-Wysocka, ongiś publicystka "Nie" Urbana, jedna z pierwszych kobiet w polskim wolnomularstwie rytu francuskiego, podniesionych do godności Mistrza. Jest ona żoną Adama Witolda Wysockiego, prezydenta Uniwersalnej Ligii Masońskiej. Od red.: Treść apelu i cd. artykułu w n-rze 2 GŁOSU za tydzień KOMENTARZE Poroszenko chce oszukać Polaków GŁOS nr 1 20-26.07.2016 U Aleksander Szycht kraiński prezydent śle do polskich polityków sygnały, które mają za zadanie ich zdezinformować. W konsekwencji następnie zmiękczyć, by zatrzymać falę krytyki w stosunku do antypolskich ludobójców z OUN-UPA. Inaczej nie da się na ich kulcie wychować młodzieży. Ukraińscy nacjonaliści dokonują mobilizacji, próbując wyhamować potencjalną zmianę polskiej polityki wschodniej. Państwo polskie wysyła sygnały, które choć są niejednolite, wyraźnie pokazują, że tendencja do tolerancji uwłaczającego polskiej pamięci zachowania na Ukrainie może wkrótce się skończyć. By temu zaradzić zebrały się więc wśród nacjonalistów, jak chciałoby się powiedzieć „mądre głowy” (Co zrobić, by podtrzymać w wybudzających się Polakach sztuczną śpiączkę farmakologiczną?). Jednak o mądrości nie musi decydować nawet wysoki poziom inteligencji (tu ważna jest np. także pokora), lecz także z nią jest wśród ukraińskich nacjonalistów różnie. Przeważnie kiepsko, ale nie zawsze i nie wszędzie, skoro byli w stanie z premedytacją przez lata oszukiwać większą część ludzi publicznych w Polsce. I oto Gazeta Wyborcza, jak to zwykle w tych sprawach bywa, pomaga rozpropagować przekaz ze strony ukraińskiego prezydenta Poroszenki. To, co opublikowała, to jak zwykle jeden z wybranych elementów starej retoryki w nowym opakowaniu. Ukraińscy nacjonaliści są w tej propagandzie recydywistami. Często o tę nową formę nawet się nie starają, powtarzając od lat te same elementy ich propagandowego bełkotu. Widząc tytuł „Poroszenko wyciąga rękę do Polski”, pojawiający się w Wyborczej, należy stwierdzić, iż każdemu człowiekowi znającemu dziennik Michnika (oraz jego niechlubną rolę) powinna się zapalić czerwona lampka. W istocie, w opinii niemałej części polskiego społeczeństwa Gazeta nigdy nie reprezentowała polskich interesów, lecz niemal zawsze obce. To jej redakcyjny skład, prócz biczowania Polaków retoryką wstydu w różnych aspektach, czynił się sam wysoką komisją, decydującą, kto działa na korzyść polsko-ukraińskiego pojednania, a kto nie. Warto zaznaczyć, że przez lata jej dziennikarze swoją retoryką próbowali pacyfikować działania środowisk kresowo-patriotycznych dążących do tego, by publicznie została wypowiedziana prawda o ludobójstwie. I robili to - według nich samych - właśnie dla dobrych stosunków polsko-ukraińskich. Doszło nawet do tego, że w sposób pozytywny opisano wystąpienie przedstawicieli radykalnie prawicowego i neobanderowskiego Prawego Sektora. Przed ponad dwu laty Michał Wilgocki opublikował artykuł pod znaczącym tytułem: „Prawy Sektor w Warszawie: „Granice po II wojnie są nienaruszalne”. A narodowcy protestują”. Jakież to bagienko może się za tym kryć, skoro tytuł prasowy znany z wyjątkowej niechęci do środowisk prawicowych chce, by się ci znienawidzeni polscy narodowcy dogadali z ukraińskimi? Jak wiadomo także i wtedy sama wymowa artykułu przekazywała identyczną sugestię: narodowcy ukraińscy wyciągnęli rękę do polskich. „To dziwne, przecież to ludzie prawi tak jak i my. Powinniśmy znaleźć wspólny język - komentował tę sytuację przedstawiciel Prawego Sektora” - czytamy w Wyborczej. Polityka redakcyjna wobec ukraińskiego nacjonalizmu w GW była skrajnie różna, niż wobec polskiego (Te dwa nacjonalizmy się od siebie różnią, jednak bezapelacyjnie na korzyść polskiego…). Atakowało się tam „polski nacjonalizm”. Mimo wszystko jednak godzenie z radykałami neobanderowskimi polskiej prawicy, od PiS-u po ruch narodowy i sugerowanie wzajemnej wyrozumiałości? Czy to wygląda naturalnie i szczerze? Wytłumaczeniem na to może być inna koncepcja. Spójrzmy sobie wprost jak to wyglądało: Milczenie o zbrodni, jak i niemałej części antypolskich ekscesów na Ukrainie, pacyfikowanie środowisk, które chciały zapobiec kultowi nacjonalizmu ukraińskiego (skrajnie w swoim fundamencie antypolskiego), nieustanne pisanie o pojednaniu, które warunkowało polską tolerancję dla „ukraińskiego” prawa do własnego zdania, czy „ukraińskiej” wrażliwości. To ostatnie jest szczególnie ważne, bo przez lata faktycznie było to rozszczepianie poglądów neobanderowskich, (kiedy stanowiły margines) na całe ukraińskie społeczeństwo. Zadajmy zatem pytanie, na które odpowiedź może się okazać istotna w odczycie ostatniej publikacji o słowach Poroszenki. Czy Gazecie Wyborczej jednak nie chodziło o to, by poprzez tolerancję dla ukraińskiego nacjonalizmu zbudować w polsko-ukraińskich stosunkach neobanderowską bombę (zamiast ją rozbroić jak to sami deklarowali)? Zwróćmy uwagę w jaki sposób wg redaktorów z Czerskiej ukraiński prezydent wyciąga rękę do Polski: „Prezydent Ukrainy wychodzi naprzeciw polskim postulatom, by nie czcić tych ukraińskich bojowników o niepodległość, którzy mają na sumieniu zbrodnie”. Poroszence nie chodzi o wyeliminowanie z publicznej przestrzeni OUN-UPA i wszystkiego co z tymi ludobójczymi strukturami związane, bo taka deklaracja musiałaby paść wyraźnie. Chodzi o zasugerowanie podziału zbrodniczej organizacji, na tych którzy mordowali i tych, którzy walczyli o niepodległość, co jest właściwie zadaniem niemożliwym. Większości sprawców nie dałoby się bowiem w tym momencie zidentyfikować, z powodu upływu czasu oraz śmierci, zarówno świadków, jak i samych sprawców. Po to też była potrzebna idea hasła: „Dajmy Ukrainie czas”. To nie tylko czas na zarażenie jak największej części Ukraińców banderyzmem, ale i pozwolenie, by śmierć zbierała żniwo uczestników tych wydarzeń. Wszystko prowadzi do jednego: umożliwienia swobodnego kultu. Sama sugestia jakoby Ukraina miała dojrzewać i następnie w sposób dorosły zajęłaby się sprawą Ludobójstwa Wołyńsko-Małopolskiego oraz wyciągnęła poważne wnioski była przeważnie kłamstwem złych ludzi. Powtarzanym zresztą przez pożytecznych idiotów. A idiotów dlatego, że gdyby obserwować procesy zachodzące na Ukrainie, każdy zobaczyłby, że ruch popierający kult sprawców ma coraz więcej do powiedzenia i wzrasta w siłę, usiłuje wręcz przejąć władzę. Tylko idioci mogli sądzić, że gdy Ukraina stanie się neobnaderowska to podejdzie dojrzale, odpowiedzialnie do sprawy, która dla neobanderowskiej retoryki jest najbardziej niebezpieczna. Sugerowanie podziału UPA na bohaterską i zbrodniczą jest dość wrednym, lecz nie nowym pomysłem. Stronie polskiej byłoby trudno rozróżnić kto i co, a przecież UPA i OUN zawsze miały takie same zasady: antypolskie. To wręcz ten sam tekst, który wcześniej sprzedawali redaktorzy z Czerskiej. Streszcza się on mniej więcej w stwierdzeniu: Są dwie strony UPA - jasna oraz ciemna. Żadna nie może przesłonić drugiej. W konsekwencji należy to rozdzielać, a więc przy tym pamiętać, że UPA, prócz ciemnych kart pełniła także bardzo pozytywną rolę wyzwoleńczą i trzeba to rozumieć. Oto wyciąg systemu myślenia słynnych „wyborczych” redaktorów. Oczywiście od czego wyzwalała i jakimi metodami to już inna sprawa, a fakty są takie, że Ukraińcy bali się zarówno banderowców jak i NKWD-zistów. Popierali ich raczej nie z wyboru, lecz gdy czuli taką konieczność: tj albo z przysłowiowym pistoletem przy głowie, albo gdy jedni dali się za bardzo we znaki popierali drugich. Trudno bowiem określać wszystkich Ukraińców (także mając na myśli jedynie ukraińską społeczność z Kresów Południowo-Wschodnich II RP) jako banderowskich fanatyków. Jeśli zatem przyjmiemy retorykę podziału OUN-UPA, to Polska będzie musiała pozwolić na kult tej organizacji. Pretekstem do tego będzie choćby o wiele bardziej skąpa (w porównaniu ze zbrodniami) antysowiecka część działalności. A kto tam będzie sprawdzał i mierzył linijką gdzie ten kult sięga? Nikt by się o to nie fatygował, nawet gdyby dało się to zrobić, lecz wymienione organizacje są moralnie spalone jako całość. Chodzi więc o wepchnięcie tego kultu do akceptacji Polakom bocznymi drzwiami. Ruch Poroszenki nie jest tym bardziej nowy, że został przetestowany w zeszłym roku. 10 listopada 2015 przyjechali do Polski przedstawiciele radykalnych neobanderowskich organizacji. Pierwszym z nich był Stepan Briacuń, przewodniczący Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów, znany z odsłaniania licznych pomników liderów ludobójczego ruchu. Drugim - Igor Jaremijj, przedstawiciel UNAUNSO oraz doradca Dmytro Jarosza, lidera skrajnie nazistowskiej organizacji Prawy Sektor. Podpisali oni deklarację o jakże podobnym fragmencie: „Odnosząc się do historii najnowszej, uważamy, że ci bojownicy walczący o wolność i niepodległość naszego kraju mogą znaleźć miejsce w Panteonie Narodowym, którzy nie mordowali dzieci, kobiet, starców, nie popełniali zbrodni na ludności cywilnej”. To jedyny sprytny fragment. W reszcie oświadczenia znajdowały się bardziej prymitywne próby wyparcia się faktów. Co ciekawe na takie oświadczenie, ze szczególnym uwzględnieniem cytowanego fragmentu złapała się dziennikarka Jadwiga Chmielowska, publikując o tym tekst na łamach portalu „Wpolityce”. Oświadczenie jest o tyle nic nie wnoszące, że dwóch najważniejszych z podpisanych pod nim jegomości po prostu nie uznaje, że ich ulubieńcy mordowali i tyle. Wystarczy cofnąć się o kolejny rok wstecz i przypomnieć sobie co publicznie powiedział Artem Luchak, przedstawiciel Prawego Sektora, goszczący na Nowym STRONA 17 Świecie w fundacji „Otwarty Dialog”: „Niech ktoś udowodni, że zabijaliśmy Polaków na Wołyniu!”. To nie tylko cynizm, ale i nieuznawanie faktów wedle tego co się podoba, bo dowodów jest aż za dużo. Nie inny charakter ma głośno propagowany tekst, że historię trzeba nadal badać. W innej wersji brzmi on; „Zostawmy historię historykom”. To tak - jak gdyby coś się miało nagle okazać inaczej, jak gdyby nowe badania miały pokazać co innego. A ponieważ nie ma na to szans i każde następne badania dotychczas tylko potwierdzały to, co się stało, znów chodzi o zyskanie cennego czasu. Czasu, który na swoją korzyść zyskają ukraińscy nacjonaliści - kosztem Polaków. Należy zwrócić uwagę, że podobne są nie tylko deklaracje prezydenta i liderów radykalnych organizacji. Zarówno oni, jak i Poroszenko złożyli kwiaty na Skwerze Wołyńskim. Każdy z tych ludzi składał je również przy pomnikach sprawców. Zresztą ukraiński prezydent ma doskonałe doświadczenie składania kwiatów, zarówno pod pomnikami ofiar, jak i sprawców. Większość komentatorów na szczęście wyraźnie zwróciła uwagę na fakt, że przed przyjazdem Petra Poroszenki na szczyt NATO do Warszawy Stepan Bandera został patronem ulicy w Kijowie. Traktowanie Polaków jak idiotów jest tutaj widoczne na każdym kroku. Obliczono je na ludzi posługujących się myśleniem życzeniowym, którzy pod nawałem faktów mogliby wreszcie zrozumieć. Ich podświadomość jednak zachowuje się niczym narkoman na głodzie. Wyglądają utęsknionego narkotyku, by zachowywać się jak w amoku i dzielić się z trzeźwymi swoją wizją rzeczywistości. To raczej na nich są obliczone fasadowe ruchy ze strony ukraińskich nacjonalistów. Zaśmiewać się można było z komentarzy niektórych sławnych redaktorów, gdy Andrzej Duda, będąc prezydentem elektem odmówił spotkania z Petrem Poroszenką, wymawiając się innymi obowiązkami. Jakież to wielkie interesy można było z nim ubić - czytałem w tekstach niektórych dziennikarzy. Otóż ci sami ludzie, w takich gestach, nic nieznaczących, lecz dających pożywkę właśnie wyłącznie naiwniakom, są w stanie się pławić i rozchlapywać tę naiwność na innych. Najgorsze jest to, że nie zajmując się banderyzmem nie są w stanie tych tradycyjnych dla środowisk neobanderowskich zasłon dymnych zidentyfikować. Będą się jednak święcie kłócić ze wszystkimi tymi, którzy te sprawy znają jak własną kieszeń, że oto nastąpił przełom. Nie nastąpił. By jednak naprawdę nastąpił czeka przedstawicieli państwa polskiego nieco trudniejszy i dłuższy wysiłek, niż tylko zbiór lakonicznych deklaracji. Do nadrobienia są lata zaniedbań. I trzeba się czym prędzej brać do roboty, zażegnując potencjalne niebezpieczeństwo, zamiast rozsmakowywać się w sztucznych zapewnieniach rzucanych na przynętę i dla zyskania czasu. Do zrobienia jest najpierw porządek na naszym własnym podwórku, z którego trzeba wyeliminować stale interweniującą neobanderowską rękę. Bez tego nie mamy co oczekiwać na Ukrainie zmian. Wiedzą o tym nacjonaliści ukraińscy i dlatego stale usiłują nam przeszkadzać. KRONIKA KATOLICKA STRONA 18 GŁOS nr 1 W Meksyku powstał film o św. Maksymilianie W studiu filmowym meksykańskiej wytwórni Dos Corazones Films powstał animowany film 3D inspirowany życiem św. Maksymiliana Kolbego. To pełnometrażowy, trójwymiarowy obraz filmowy „Max i ja”, za którego produkcję odpowiadają twórcy takich dzieł jak „Cristiada” czy „Największy z cudów”. Producenci zamierzają pokazać fragmenty swego dzieła podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Główną premierę zaplanowano na przyszły rok. Historia św. Maksymiliana Kolbego, który oddał życie za współwięźnia, opowiedziana jest z perspektywy współczesnego bohatera o imieniu DJ, nastolatka, który w wyniku splotu różnych okoliczności spotyka na swej drodze starszego człowieka Guntera. Mężczyzna przybliża chłopcu historię franciszkanina, który zginął męczeńską śmiercią w niemieckim obozie KL Auschwitz. Okazuje się, że historia heroicznej ofiary sprzed 70 lat pomaga młodemu człowiekowi rozwiązać jego osobiste problemy. Przedstawicielka meksykańskiego producenta Aline Beckmann Legorreta w ubiegłym roku gościła w Oświęcimiu i Harmężach, by skonsultować szczegóły obrazowania historycznych realiów w scenach dotyczących życia obozowego. Podkreśliła wtedy w rozmowie z KAI, że film ma pokazać świętego z Auschwitz nie jako postać posągową i niedostępną, lecz bardzo Słowo Pańskie na Niedzielę bliską współczesnemu człowiekowi, takiemu jak DJ - młody bohater filmu. „To wszystko, co robił św. Maksymilian, było na swój sposób młodzieńcze. Wykorzystywał nowe technologie, dostępne w jego czasach, by przekazywać Boże przesłanie, by mówić ludziom o miłości Boga, w szczegól- z pobytu św. Maksymiliana w obozie. Do produkcji zaangażowano profesjonalnych rysowników, ale i aktorów, dzięki którym wykonane zostały zaawansowane technologicznie animacje twarzy (w systemie face motion capture). Twórcy filmu podjęli się także procesu tzw. renderowania ności o Niepokalanej. Robimy dokładnie to samo za pomocą kina. Przesłanie tego filmu brzmi: miłość zwycięża wszystko, a największą ofiarę, jaką z miłości może złożyć człowiek, to umrzeć za innego człowieka. O tym chcemy opowiadać - o miłości i miłosierdziu” – dodała. Film powstał z osobistej inspiracji założyciela studia filmowego w Meksyku Pablo José Barroso. Kilka lat temu odwiedził były obóz AuschwitzBirkenau. Scenariusz do filmu napisał Bruce Morris, który konsultował się w tej sprawie z franciszkanami i zapoznał się z relacjami świadków poszczególnych scen trójwymiarowych, tak by wyglądały jeszcze bardziej realistycznie. Reżyserem filmu odpowiedzialnym za efekt artystyczny jest Donovan Cook, dawny członek studia Disneya. Muzykę do filmu napisał Mark McKenzie, a jedną z piosenek śpiewa Ann Wilson, była członkini grupy Heart. Jednym z wykonawców muzyki Ewangelia wg św. Łukasza Łk 11, 1-13 Chrystus uczy modlitwy Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą». 20-26.07.2016 jest także znany skrzypek Joshua Bell. Wśród aktorów użyczających głosu do anglojęzycznego dubbingu są m.in.: David Henrie (znany z serialów „Czarodzieje z Waverly Place” i filmu „Jak poznałem waszą matkę”), Ashley Greene (występująca w sadze „Zmierzch”), Neal McDonough („Raport mniejszości”, „Captain America: Pierwsze starcie”), Hector Elizondo („Pretty Woman”, „Pamiętnik księżniczki”) i Weronika Rosati. Głosu franciszkaninowi oraz Franciszkowi Gajowniczkowi, za którego o. Kolbe oddał życie, użyczył Piotr Adamczyk. Pablo José Barroso w Meksyku był dystrybutorem filmu o papieżu Polaku „Karol”, wyprodukował film „Guadalupe”, a także animowany film o wierze i miłości „Największy z cudów”. Jednak największym jego przedsięwzięciem był jak dotąd film „Cristiada” opowiadający o Wojnie Cristeros (1926-1929) - kiedy to meksykańscy rebelianci walczyli z lewicowym rządem usiłującym zniszczyć Kościół katolicki. Barroso podkreśla, że do produkcji filmów zainspirowały go słowa Jana Pawła II, by mówić o Dobrej Nowinie w języku współczesnej kultury. „A prawda Pańska trwa na wieki!” „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom” (Hbr 13, 8-9). „W samym zaś znowu Kościele trzymać się trzeba silnie tego, w co wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy wierzyli. To tylko bowiem jest prawdziwie i właściwie katolickie, jak to już wskazuje samo znaczenie tego wyrazu, odnoszące się we wszystkim do znaczenia powszechności. A stanie się to wtedy dopiero, gdy podążymy za powszechnością, starożytnością i jednomyślnością. Podążymy zaś za powszechnością, jeżeli za prawdziwą uznamy tylko tę wiarę, którą cały Kościół na ziemi wyznaje; za starożytnością, jeżeli ani na krok nie odstąpimy od tego pojmowania, które wyraźnie podzielali święci przodkowie i ojcowie nasi; za jednomyślnością zaś wtedy, jeżeli w obrębie tej starożytności za swoje uznamy określenia i poglądy wszystkich lub prawie wszystkich kapłanów i nauczycieli”. (św. Wincenty z Lerynu, Commonitorium). Jeśli kilkadziesiąt lat temu wpuszczono w Kościół podtrute idee, to znaczy takie, które są obiektywnie niespójne z odwieczną katolicką doktryną, to wtedy należało konsekwentnie i do skutku dochodzić prawdy. Kwestię poważnie diagnozowało niewielu, a jeszcze mniej było konse- kwentnych w decyzjach po diagnozie następujących. Garstka. Prawdziwe intencje ówcześnie działających i niedziałających oraz stopień ich świadomości i odpowiedzialności zna Pan Bóg. Mówimy o problemie, mówimy o półwiecznej perspektywie historycznej, mówimy o rzetelności metodologicznej, mówimy o uczciwości intencji, mówimy o dopuszczeniu prawdy do głosu. Gdyby wziąć pod uwagę tylko czynnik ludzki, nie odbiegniemy od prawdy, jeśli stwierdzimy, że odkształcenia doktryny są nieodwracalnie trwałe. To jest dramat dni naszych. Od lat pięćdziesięciu. Trzeba usilnie błagać o zmiłowanie Pańskie i podejmować kroki w kierunku dopuszczenia prawdy do głosu. Działania możliwe i przeraźliwie naglące. Nie ma innej wiary prowadzącej do zbawienia duszy, jak ta, którą Kościół pouczony Objawieniem Bożym i z Chrystusowego nakazu wiernie przekazywał przez wieków dwadzieścia. GŁOS Sacerdos Hyacinthus - Szukamy Prawdy - Wierzymy w Boga Trójjedynego - Walczymy o wolną Polskę Red. naczelny Wiesław Magiera RODZICIELSTWO GŁOS nr 1 20-26.07.2016 N Agata Komorowska asze matki nigdy nie zastanawiały się nad jakością swojego macierzyństwa. Po prostu były jakie były i robiły to, co uważały za słuszne. My, ich dzieci, też nie traktowaliśmy ich w kategoriach zła/ dobra, tylko bycia, bez przymiotników. O tym, że nasze matki były złe i patologiczne uświadomili nam nasi terapeuci, których na pewnym etapie nieradzenia sobie z życiem postanowiliśmy odwiedzić. Od tej pory nosimy brzemię bycia dzieckiem „nietakiej” matki, która zrobiła „nietakie” rzeczy lub ich nie zrobiła wcale. Nasza odpowiedzialność za nasze życie zmalała o ilość winy naszych rodzicielek. Terapia pomogła, teraz nam lżej. Od tej pory każda z nas stara się nie popełniać błędów naszych matek i być taka jak ona nie była, robić to czego ona nie robiła, lub też nie robić tego co robiła. Wisimy nad naszymi pociechami, niczym spadochron nad skoczkiem, tylko, że one nigdzie nie spadają, więc ten spadochron przysłania im słońce i plącze się między nogami. Niczym matko-drony krążymy, sprawdzamy, ingerujemy i kontrolujemy, by nasze pociechy nie poszły w nasze nieszczęśliwe ślady. Wytyczamy im nowe, bezpieczne ścieżki, którymi mają chodzić, stawiając zakazy w miejscach, w których nam jeszcze parę lat temu było całkiem dobrze. No ale to było złe, więc zakaz. Nie puszczamy dzieci samych na place zabaw, bo mogą sobie zrobić kuku. Ja nigdy sobie nie zrobiłam, kolega złamał rękę, ale żyje, a koleżanka stłukła sobie kość ogonową. Obawiam się, że nadal nie może merdać ogonem. Poza tym żadne z nas nie potrzebowało terapii z integracji sensorycznej, bo integrowaliśmy nasze zmysły na trzepakach, ławkach, rozklekotanych huśtawkach i drzewach. Ada przed przedszkolem też miała takie drzewo, ale administracja osiedla wycięła, bo było niebezpieczne dla dzieci, które na nim godzinami dyndały. No i co mają takie biedne dzieci robić jak na plac zabaw nie wolno, do lasu nie wolno, bo przecież ten, który kiedyś w moim dziecięcym przekonaniu był tylko grzybiarzem, w dzisiejszych czasach jest z pewnością gwałcicielem i pedofilem. No więc do lasu nie. Do miasta też nie, bo w komunikacji miejskiej mogą okraść, podbić oko, albo nie wiem sama co jeszcze mogą. A, no tak, dragi mogą i…..(tu sobie wpisz sama co mogą, bo mi brakuje pomysłu;) No to pozostają komórki, tablety i komputery, a tam cała gama doznań! Można doświadczyć wszystko to, RODZINA czego rodzice nie pozwalają, tylko bez siniaków i złamań! Są dragi wraz z kompletnym instruktażem ich używania oraz odpowiednimi kontaktami. Ja, w moim patologicznym dzieciństwie spotkałam się jedynie z klejem wdychanym przez punków na ławce przed blokiem. Pamiętam ich lidera, superpunka z wielkim, kolorowym W tak dogłębnie spenetrowanej przez naszą młodzież sieci jest też seks, choć ostatnio zauważyłam, że dużo filmów zostało usuniętych. Podejrzewam jednak, że brak dostępności erotyki dotyczy wyłącznie mamusiek takich jak ja. Jestem więcej niż pewna, że nastoletni poszukiwacze nadal mają swoje źródła inspiracji irokezem, który na widok swojej matki z siatami odkładał klej i „biegł” jej pomóc. A my wracamy do domu i wrzeszczymy na dzieci za to, że cały czas tylko przed komputerem, w te gry i na youtubie. Lepiej kask na głowę, ochraniacze na kolanka i na rower, tylko poczekaj na opiekunkę, bo będzie za pół godziny. No i dzieciak w necie. Mnie matka nie upilnowała, pewnie jej wina, że w wieku 14 lat oglądałam Emmenuelle na VHS-ie u Piotrka, którego rodzice często wyjeżdżali (ich wina). Dreszcz emocji pamiętam do dziś. Miałam wtedy tyle lat, ile obecnie mój najstarszy syn. Podejrzewam jednak, że jego znajomość teorii z netu zdecydowanie nie idzie, bo jak jeszcze mały to ok, ale potem, to już siara z tym kaskiem i opiekunką. A kolana… Boże uwielbiałam ludziki z gencjany na moich kolanach, malowane przez moją patologiczną, ale uzdolnioną artystycznie matkę. Pamiętam jak na szkolnej akademii odrywałam fioletowe strupy i patrzyłam jak wycieka spod nich jakaś ciecz (kolory były różne od bezbarwnej, poprzez żółto-zieloną do czerwonej). To była prawdziwa lekcja biologii. Podczas takich lekcji nauczyłam się, że żaby nie da się nadmuchać, choć w bajkach latają (mam nadzieję, że moja zbrodnia uległa już przedawnieniu). Wiem też, że w Jugosławii (no wiem, że teraz Chorwacja) mieszkają skorpiony, o czym moja „nietaka” matka nie wiedziała i pozwalała bawić się w lesie, w wodzie, w chaszczach i wśród skał, nie strasząc groźnymi stworami. przewyższa moją obecną wiedzę w temacie, pomimo trójki dzieci;) Bądź kiepską matką... dla dobra Twoich dzieci No tak, jest jeszcze cała sfera emocjonalna, którą nasze matki zawaliły. Otóż zamiast nas tulić i całować, leciały do kolejki, albo nas w tej kolejce ustawiały (jak już odrośliśmy trochę od ziemi). Nie pokazywały nam Tajlandii, ani Tunezji, tylko lokalne morze, lasy i łąki, co budowało poczucie patriotyzmy, oraz znajomość rodzimych gatunków roślin, grzybów i zwierząt. Żałuję, że nie przetrwały moje zielniki z tamtych czasów, w których suszyłam różne zielsko. Nazw nie szukałam w necie, tylko w atlasach ilustrowanych i 13-tomowej encyklopedii PWN. W tej samej encyklopedii szukałam robali, które hodowałam przez całe lato w słoikach. Moja hodowla stonki ziemniaczanej zrobiłaby furorę w necie, ale niestety jedyna sieć jaką wtedy znałam, to ta w stodole u dziadków. Nikt o niej nie STRONA 19 pamiętał, bo leżała w słomie, gdzie gnieździły się koty, a ja spędzałam tam większość dnia nie zważając na ilość kurzu, brudu i wystające ostre i zardzewiałe szczątki różnych dziwnych przedmiotów. Owszem, były i te naprawdę patologiczne matki, które zafundowały swoim dzieciom trudne, bardzo trudne dzieciństwo. Zwykle same były ofiarami, a to nie były czasy kiedy można było zadzwonić na infolinię dla kobiet doświadczających przemocy w rodzinie. Nie było w zwyczaju wyprowadzać się od męża, bo małżeństwo było na całe życie. Kropka. Z resztą nie było gdzie, bo babcia i mama mieszkała w tym samym M3. Zawsze znajdą się matki, które matkami nigdy być nie powinny, ale można winić je do końca życia za swoje porażki, albo wziąć pełną odpowiedzialność za swoją przyszłość, wytyczyć nowe ścieżki i zacząć żyć według własnych zasad. Z pewnością nie będzie to łatwe, ale obwinianie matki niczego nie zmieni. Ty za to możesz zmienić wszystko. Dzisiaj staramy się być dobrymi matkami, tak jak naszym matkom nigdy nawet nie przyszło do głowy żeby się starać. Czytamy „mądre” książki i poradniki, chodzimy na szkolenia, warsztaty i wykłady (nasze pociechy w tym czasie siedzą w domu przed komputerem). Na wakacje zabieramy w egzotyczne podróże, na których nasze dzieci się nudzą w wielogwiazdkowych hotelach i na higienicznie czystych plażach. Zabraniamy przeklinać, łobuzować i bić się. W jednej ze szkół, do której chodził mój syn zostało zwołane zebranie ponieważ jeden do drugiego powiedział „ty idioto!” Co za idiotyczny pomysł! Zaczynamy traktować dojrzewanie jak patologię, którą należy leczyć w gabinetach terapeutycznych, a nawet przy pomocy leków, by pozbyć się nie tylko pryszczy, ale i skrajnych emocji. Całe nasze rodzicielstwo podporządkowane jest jednej myśli: być najlepszą matką, by kiedyś jakiś terapeuta nie mógł naszym dzieciom uświadomić jakie patologiczne byłyśmy. Jednocześnie żyjemy w ciągłym stresie, że jesteśmy niewystarczająco dobre, robimy niewystarczająco dużo i zabieramy dzieci w zbyt mało miejsc i za mało zajęć dodatkowych im zapewniamy. Nasze matki takich problemów nie miały. One miały szczęście, bo dowiedziały się o swojej patologii dopiero od nas. My o własnej myślimy każdego dnia, kiedy dziecko przyniesie słabą ocenę z angielskiego, jest skierowane do psychologa w przedszkolu, albo nie umie skakać w dal. cd. na str. 23 POSTAWY STRONA 20 GŁOS nr 1 20-26.07.2016 1341 sprawiedliwych Ukraiñców, którzy uratowali 2,5 tysi¹ca Polaków z r¹k UPA. Wielu zap³aci³o za to ¿yciem... cd. ze str. 13 w wieku do siedmiu lat i kolejnych 48 do lat 15. Łącznie ponad 70 proc. ofiar to były dzieci. Szczątki wielu z nich można było poznać tylko po cieniach, jakie zostały na jasnym, wydmowym piasku i po mlecznych ząbkach - wyjaśnia archeolog Olaf Popkiewicz. Po dłuższej chwili milczenia dodaje: - O ile kości były w fatalnym stanie, włosy niemal się nie rozłożyły. Co chwila wyjmowaliśmy z tej mogiły jasne warkoczyki. Dwie mapy Chyba w każdej większej księgarni na Ukrainie można kupić książkę „Druga wojna polsko-ukraińska”. Jej autor Wołodymyr Wiatrowycz podważa większość ustaleń, jakie z od lat wypracowywali historycy po obu stronach Bugu. A przychodziło to z wielkim trudem, bo nie było między nimi zgody, ile ludzi wymordowano na Wołyniu, czy wydarzenia które się tam rozegrały można nazwać ludobójstwem i z czego tak naprawdę wynikała niechęć do Polaków, która doprowadziła do zbrodni. Wiatrowycza to nie zraża. - Polacy zlikwidowali 12 do 15 ukraińskich wisi na Ziemi Chełmskiej już w 1942 r. i gdy ta wiadomość dotarła na Wołyń, to też była jedna z przyczyn rzezi na Polakach - twierdzi. Czy próbował ubiegać się o ekshumacje, które potwierdziłyby jego twierdzenia? - Klimat polityczny temu nie sprzyja odpowiada. - Mówi o 12 do 15 wiosek? - prof. Władysław Filar powtarza z niedowierzaniem. Przerywa rozmowę, wychodzi na chwilę do swojego gabinetu, by po chwili przynieść zwiniętą w rulon mapę szeroką na ponad dwa metry i jeszcze dłuższą. Usiana jest czerwonymi puntami. Każdy starannie opisany. To były polskie siedliska na Wołyniu, w których dokonano rzezi. Jest ich ponad cztery tysiące. - Tylko, że nie chodzi o to, żebyśmy wciąż debatowali o tym, ile kto komu zabił. Nie o to. Tylko, żeby tych pomordowanych wreszcie godnie pochować. Krzyż im postawić. Profesor Filar od lat konsekwentnie kołacze o polsko-ukraińskie pojednanie. Na zakończenie rozmowy pokazuje mi jeszcze jedną mapę, tym razem wydruk formatu A4. To znów Wołyń. Poniżej długa lista. Przy każdym niebieskim punkciku (jest ich 200) znajduje się opis: nazwa miejscowości, położenie geograficzne, nazwisko uratowanego, nazwisko ratującego. Często zamiast tego ostatniego adnotacja: - brak danych. Taka ma być Ukraina? Leon Karłowicz w książce „Ludobójcy i ludzie. Sąsiedzi” pisze: „Na początku października 1943 r. Polak, ukrywający się w lesie po wymordowaniu jego rodziny wpadł w ręce upowców. Chcieli go powiesić, jednak nie dopuścili do tego miejscowi Ukraińcy, jego dawni sąsiedzi [ze wsi Połapy - red.]. Pochwycili do rąk kołki, kłonice z wozów, co kto miał i w groźnej postawie oświadczyli, że nie pozwolą na jeszcze jeden mord. - To przez was to wszystko! - krzyczeli […] To ma być taka Ukraina? Porozbijamy łby wszystkim, jeśli stąd zaraz nie odjedziecie! Krzyczały kobiety, mężczyźni, a że upowców było niewielu, dali za wygraną. Jeden z gospodarzy ukraińskich odprowadził Polaka na bok i pokazał mu widniejące w dali zarośla. - Tam poszli wasi. Może ich jeszcze dogonisz. Idź, nic ci nie grozi. My sobie tu z nimi poradzimy”. Polak ocalał. Chyba jedyną naukowa publikacją dotyczącą Ukraińców, którzy ratowali Polaków, jest „Kresowa Księga Sprawiedliwych 1939-1945” opracowana przez Romualda Niedziełko z IPN. Choć autor zastrzega, że wykaz nie jest pełny, doliczył się 1341 Ukraińców, którzy z narażeniem życia ZAKŁAD POGRZEBOWY świadczy usługi dla TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA 2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W) Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663 BUTLER CHAPEL 4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe) Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283 Relacja Antoniego Ulewicza (ocalał z rzezi w Ostrówkach): „[…] zacząłem prosić, by zabili mnie strzałem z karabinu, a nie siekierą czy innym narzędziem. […] znajomy Ukrainiec podszedł do rowu, podał mi rękę, mówiąc, abym wstał. Dał mi czapkę, marynarkę i kazał iść ze sobą. […] Pokazał mi wąski betonowy mostek. Powiedział, bym się w nim ukrył. Z trudem się wcisnąłem. Odchodząc nakazał mi cicho siedzieć […] Po pewnym czasie poczułem, że ktoś próbuje dostać się do mojej kryjówki. […] Po głosie poznałem kierownika szkoły Jeża. Potem okazało się, że i jego doprowadził do mostku ten sam Ukrainiec”. - Ano przyszli kilka tygodni po tamtej rzezi i nam wieś puścili z dymem - mówi Nadia, starowinka stojąca na skraju wsi Sokoły, i zaraz dodaje: - A czego Polacy w zemście za Ostrówki nie spalili, to przyszli Niemcy i poprawili. Nadia pamięta, jak we wsi ukrywało się kilku ocalałych Polaków. Jedną z tych osób była kobieta z dwójką maleńkich dzieci. Sołtys Sokoła uratował ją przed własnym mężem, Ukraińcem, rozpoznanym przez wielu świadków GŁOS internetem tel. 416.993.3143 PEEL CHAPEL ratowali Polaków. Zdołali ocalić na Kresach ponad 2,5 tys. osób. 384 Ukraińców zapłaciło za to życiem. YORKE CHAPEL 2357 Bloor Street West (at Windermere) Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153 tylko $35 rocznie [email protected] J GŁOS nr 1 20-26.07.2016 est to jedna z największych bitew w historii średniowiecznej Europy (pod względem liczby uczestników) w czasie trwania Wielkiej wojny, między siłami zakonu krzyżackiego (ok. 32 tys.), pod dowództwem wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena, a połączonymi siłami polskimi, litewsko-ruskimi i posiłkowymi oddziałami czeskimi, mołdawskimi, pod dowództwem króla Polski Władysława II Jagiełły (ok. 34 tysiące). Tylko rycerstwo polskie dorównywało w pewnym stopniu uzbrojeniem i wyszkoleniem ciężkiemu rycerstwu krzyżackiemu reprezentującemu ówczesny najwyższy poziom europejski. Siły po obu stronach były wyrównane, gdyż większa liczebność wojsk polskich zrównoważyła lepsze uzbrojenie i wyszkolenie wojsk krzyżackich. W bitwie uczestniczył (z miernym skutkiem) oddział olsztyński po stronie Krzyżackiej (wystawiony przez kapitułę). Wojska krzyżackie były ulokowane koło Grunwaldu, polskie pod Stembarkiem, a litewskie pod Łodwigowem. W nocy przed bitwą Krzyżacy kopią wilcze doły, aby ciężka jazda polska wpadła w pułapkę. Krzyżacy pierwsi wyszli na pole bitwy, aby zająć dogodne pozycje. Średniowiecznym uczestnikiem mordów. Nadia pamięta też małego chłopca Woli Ostrowieckiej, którego jej sąsiedzi znaleźli po rzezi błąkającego się w polu i wzięli na wychowanie (z danych IPN wynika, że chodzi o Czesława Lubczyńskiego). Gdy jego ojciec, Jan, po wojnie dowiedział się, że chłopiec przeżył, pojechał za Bug i go zabrał do Polski. Relacja Władysława Bilińskiego: „[…]ciągle nasuwa mi się pytanie, na które dotychczas nie otrzymałem odpowiedzi od żyjących dziś Ukraińcd. ze str. 24 ciężka praca i wytrwałość, w czym każdy powinien mieć wojowniczego ducha. To nie chodzi o «ja», to chodzi o «my». Każdy z nas ma w sobie coś do ofiarowania, jak mówi Rocky, coś fundamentalnego. Ofiaruj to, nie zatrzymuj tylko dla siebie. Masz w sobie mnóstwo miłości i służby, którą możesz ofiarować innym ludziom, a w końcu możesz zwyciężyć swoją przeszłość. Jeśli szukasz Boga, możesz pokonać przeszłość i narodzić się na nowo i tym właśnie jest Rocky, ponownie narodzonym”. *** Chuck Norris, właściwie Carlos Ray Norris, urodził się jako najstarszy z trzech synów Czirokeza (Indianina) Raya Norrisa i jego żony irlandzkiego pochodzenia, Wilmy Scarberry. Jego ojciec był alkoholikiem który porzucił swoją żonę i dzieci. Młody Norris NASZA HISTORIA Bitwa pod Grunwaldem STRONA 21 zwyczajem wielki mistrz krzyżacki stał na czele armii (walczył w centrum), zaś Jagiełło zajął punkt obserwacyjny na wzgórzu (wschodni styl bitwy). Wojska polsko-litewskie oczekiwały na bitwę w lesie. Dnia 15 lipca rano Władysław Jagiełło zamawia mszę, którą odprawia ks. Barosz, oraz drugą mszę (ok. godz. 9). Wtedy przybywają posłowie krzyżaccy z dwoma mieczami. Krzyżacy byli już zmęczeni upałem. Jagiełło wysyła najpierw lekkie wojska litewskie, które wpadły w wilcze doły, ale bez większych strat. Plan Krzyżaków się nie udał. Wtedy Krzyżacy, aby zaatakować musieli się przeformować i objechać wilcze doły. Od razu ruszyła polska ciężka jazda (50 chorągwi). O wygranej zadecydował manewr obwodowy (obejście od tyłu) zastosowany przez Jagiełłę. Na końcu ruszyła polska piechota (chłopi z prymitywnym uzbrojeniem). Część wojsk krzyżackich uciekła. Sama bitwa trwała 6 godzin i skończyła się o godz. 19. Była przykładem pierwszego zastosowania armat. Po bitwie pod nogi Jagiełły jako hołd rzucono flagi (m.in. Olsztyna) oraz przyniesiono ciało wielkiego mistrza i gości zakonu. Wolska polskie nocowały na polu bitwy, a resztki Krzyżaków uciekła do Malborka (nikt im tam nie uwierzył w przegraną). Malbork był nieprzygotowany do obrony, a więc błędem Jagiełły był zbyt późny wymarsz na Malbork (po 4 dniach). Wszystkie zamki krzyżackie były oddalone między sobą co 30 km, co pozwoliło Krzyżakom przez te 4 dni pozbierać wojska i zapasy z pobliskich zamków. Malbork był oblegany 5 tygodni i bezskutecznie, po czym Jagiełło się wycofał. To był jego drugi błąd, ponieważ po 5 tygodniach w Malborku właśnie skończyły się zapasy (rycerze jedli już konie). Po wycofaniu się z oblężenia Krzyżacy jeszcze przeprowadzili akcję odwetową i ponieśli klęskę w bitwie pod Koronowem w październiku. Konflikt skończył się pierwszym pokojem toruńskim w 1411 r., który nie przyniósł zbyt wiele korzyści dla Polaków. Pomnik Grunwaldzki (na zdjęciu) to pomnik króla Władysława Jagiełły na placu Matejki w Krakowie. Został postawiony w 1910 r. dla upamięt- nienia pięćsetnej rocznicy bitwy. Ufundował go wybitny kompozytor i polityk Ignacy Jan Paderewski. Pomnik ma 24 metry wysokości, na szczycie cokołu - konny posąg króla Jagiełły, u stóp pomnika poległy Urlich von Jungingen. Po II wojnie pomnik odbudowano. Inny pomnik grunwaldzki został postawiony w Nowym Jorku w 1939 r. ców. Czy ten Mirosław Kulbicki, sparaliżowany niemowa, błagający gestami rąk o darowanie życia jego 12-letniej córki, zamordowany razem nią i z żoną zagrażał Samostijnej Ukrainie? […] Czy zbrodnicze ludobójcze czyny przysłużyły się do sławy narodu ukraińskiego? Czy wymordowanie tylu tysięcy niewinnych ludzi przyniosło wolność i niepodległość Ukrainie? Na te pytania muszą znaleźć odwagę i odpowiedzieć sami Ukraińcy”. Osoby, które ratowały Żydów honorowane są medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, najwyższym takim izraelskim odznaczeniem państwowym. O ustanowienie podobnego medalu dla Ukraińców, którzy ratowali Polaków, apelowali ocaleni z Wołynia już w maju 2009 r., ale wniosek w tej sprawie wciąż czeka na rozpatrzenie w Kancelarii Prezydenta. Nadia biegała na Trupie Pole jeszcze wiele lat po tym, jak po kolejnej orce nasyp nad grobem zniknął. Razem z innymi ukraińskimi dziećmi z Sokołów stawiała tam polskim rówieś- nikom krzyżyki zrobione z patyczków. Dziś przyjeżdżający tu od czasu do czasu Polacy składają kwiaty i palą świece pod wielkim krzyżem, jaki postawiono po ekshumacjach dwa lata temu. Kilka metrów od tego krzyża jedno z drzew przepasane jest szarfą, jakie Ukraińcy zawieszają na znak żałoby. To nie jedyne miejsce kaźni Polaków, które jest w ten sposób upamiętnione. Ile ciał leży tam w grobach nie wiadomo. Tak samo, jak nie wiadomo kto te drzewa przy miejscach kaźni przewiesza żałobnymi szarfami. Agata Kaźmierska Krzyżyki z patyczków Twardziele... w Koœciele w wieku 12 lat przeniósł się z matką i braćmi z Oklahomy do Kalifornii. Gdy dorósł, wstąpił do wojsk lotniczych i stacjonował w Korei, aby utrzymać rodzinę. Właśnie w wojsku przybrał pseudonim Chuck. Stał się mistrzem sztuk walki, a później znanym aktorem. „Grałem w filmach, miałem sławę i pieniądze, ale byłem nieszczęśliwy i nie wiedziałem, co jest tego powodem”. Tak było do czasu, kiedy Norris ożenił się z Geną. Pewnego dnia małżonka czytała mu Biblię na głos i to był moment, kiedy aktor poczuł, że jego wiara została ożywiona. „To było tak jakby Duch Święty uderzył mnie i powiedział, «Już czas na powrót do domu, Chuck». To był moment, od którego przestałem być letni i zacząłem być gorący. Staram się tą postawę utrzymywać do dnia dzisiejszego” - wyznał na spotkaniu ze studentami Liberty University w 2008 r. Po przeczytaniu 19. rozdziału Księgi Przysłów, Norris powiedział słuchaczom, aby pozwolili prowadzić się Panu w swoim życiu. „Pan kierował moimi krokami przez ostatnie 10 lat i mam nadzieję, że i wy także dacie się Mu prowadzić, bo jeśli tak będzie, to nie zabłądzicie nigdzie po drodze - obiecuję wam”. W parze z żarliwą religijnością gwiazdora idzie także jego działalność filantropijna. Norris wspiera swoim autorytetem (i portfelem) takie organizacje jak Fundusz na rzecz Dzieci, Fundację "Spełniaj Życzenia" czy Krajowy Zarząd ds. Weteranów. Swoje wsparcie dla tej ostatniej organizacji Norris motywuje tym, że sam kiedyś służył w amerykańskim wojsku. W 1990 r. Norris założył Zjednoczo- ną Federację Sztuk Walki i KickStart. Celem tych organizacji są nie tylko treningi, ale także budowanie poczucia szacunku do siebie i odciąganie dzieci od narkotyków i ulicznej przemocy. Siedem lat temu gwiazdor utworzył Światową Ligę Walki, czyli zawody sportowe, z których zyski są przeznaczane na finansowanie programu KickStart. Norris nie ogranicza się tylko do USA. Gwiazdor wspiera także organizację, która zapewnia pomoc bezdomnym i chorym na AIDS w Indiach. Jest także zadeklarowanym przeciwnikiem aborcji. Bazując na swoim doświadczeniu, stworzył własny styl walki Chun Kuk Do, który jest nauczany w jego dojo. Jednak jako najlepszy środek kształtowania swojego charakteru uważa Pismo Święte. Nauka Biblii jest jego zdaniem receptą na różnorodne problemy nękające społeczeństwo i rozterki każdego człowieka. Szlachetnoœæ, maniery, etykieta STRONA 22 S Stanisław Krajski avoir-vivre to wywiedzione z francuszczyzny złożenie dwóch czasowników: savoir „wiedzieć” i vivre - „żyć”, które należy tłumaczyć po prostu jako „sztukę życia”. Savoir-vivre to dobre wychowanie, kultura osobista, kindersztuba, ogłada, dobre maniery, towarzyski konwenans, etykieta, protokół dyplomatyczny, kodeks towarzyski. Czy tylko tyle? Nie tylko - savoirvivre bowiem daleko wykracza poza obszary objęte znaczeniem wymienionych terminów. Podręczniki savoir-vivre’u obecne na rynku księgarskim skupiają się wyłącznie na podawaniu zasad i norm. Wydaje się, iż, po prostu milcząco uznają (nie do końca zasadnie), że savoir-vivre pojawia się wtedy, gdy owe zasady i normy są dobrowolnie, w pełni świadomie i z pełnym zrozumieniem przestrzegane. Tak pojmowany savoir-vivre realizuje się tylko częściowo: w postaci etykiety, ogłady lub w nieco szerszym wymiarze - dobrych manier. Tymczasem realizowany całościowo savoir-vivre stanowi sposób życia prawdziwą sztukę życia uprawianą w szczegółach codziennie, w każdym momencie oraz niejako globalnie, w perspektywie całego życia i najważniejszych jego spraw. Savoir-vivre to sztuka, którą uprawia się, „uprawiając” zarazem samego siebie - własny intelekt i wolę, jak i pozostałe obszary własnego człowieczeństwa, określone cnoty, sprawności i umiejętności – w oparciu o bogaty zespół wartości. Najważniejszym czynnikiem tej sztuki życia jest jej filozofia – zespół zasad, którymi mamy się kierować. Szlachetność i miłość bliźniego Pierwszą zasadą tejże filozofii jest zasada szlachetności. Człowiek, który czyni savoir-vivre sztuką własnego życia, zmierza do szlachetności – stara ŻYCIE Z KLASĄ się realizować szlachetność w każdej chwili i na wszystkich płaszczyznach. Szlachetność jest wszak Najwyższą Jakością – moralną, duchową, obyczajową, intelektualną, kulturową i estetyczną. Człowiek szlachetny to – jak mówi Arystoteles – człowiek, który uznaje dobro za najwyższe piękno i czyni je dla niego samego. Na szlachetność składają się następujące elementy: wspaniałomyślność (przeciwieństwo małostkowości duchowej), wielkoduszność - etyczna dzielność (przeciwieństwo małoduszności, która nakazuje unikać wszystkiego co wielkie), wielmożność (przeciwieństwo małostkowości materialnej, która powoduje, że człowiek wydaje pieniądze „ze smutkiem” i tylko na to, co niezbędne materialnie), szczodrość (gdy człowiek nie kieruje się w wydatkach względem na siebie samego, lecz wydaje pieniądze „pięknie”), hojność (kiedy wydaje się pieniądze na słuszne cele, w odpowiedniej ilości i w odpowiednim czasie), prawość (trwała dyspozycja do postępowania w najwyższym stopniu sprawiedliwego), honor; wyrozumiałość, ustępliwość, łagodność, takt, grzeczność, opanowanie, życzliwość, szczerość, postawa przyjazna, rycerskość, skromność; dyskrecja, elegancja (szlachetność ubioru i zachowania). Drugą zasadą tej filozofii jest zasada miłości, którą najprościej da się ująć słowami: Kochaj bliźniego jak siebie samego. Rozmaite podręczniki savoirvivre’u czy etykiety biznesu ujmują to również następująco: Zawsze pamiętaj o drugim człowieku; Zawsze bierz pod uwagę potrzeby innych; Nigdy nikomu nie sprawiaj kłopotów i przykrości; Nigdy nikogo nie rań; Pamiętaj o potrzebach innych; Sprawiaj innym radość, i tym podobne. Kiedy już znamy te zasady, wystarczy je stosować w każdej sytuacji życiowej. Często podczas zajęć ze studentami podaję przykłady konkretnych sytuacji, prosząc, by zareagowali odpowiednio do okoliczności w myśl dwóch naczelnych zasad. Oto jeden z przykładów: - Wychodzisz z restauracji z dziewczyną po pierwszej randce. W restauracji jest gorąco, a na dworze mróz. Dochodzicie do szatni, gdzie odbierasz ubranie swoje i dziewczyny. Co dalej robisz? Studenci z reguły odpowiadają bez zastanowienia: - Najpierw pomagam się ubrać dziewczynie. Odpowiadam: - Źle! Zastanów się, jak należałoby się zachować zgodnie z zasadami szlachetności i miłości. Co trzeba zrobić, aby jak najlepiej usłużyć dziewczynie, jak zadbać o jej potrzeby i dobro? Studenci zaczynają myśleć. Po krót- kiej chwili jeden stwierdza: - Jeśli najpierw pomogę się ubrać dziewczynie, to ona będzie czekać na mnie, aż się ubiorę, w wierzchnim ubraniu w gorącym pomieszczeniu, przez co się spoci i potem, wychodząc spocona na mróz, może się zaziębić. To ja najpierw powinienem się ubrać. W powyższy sposób, analizując konkretne sytuacje można - i to bardzo precyzyjnie - określić działania, które powinno się w nich podjąć z punktu widzenia savoir-vivre’u. W życiu nie ma jednak czasu na takie analizy decyzje trzeba podejmować szybko, a niekiedy w danej sytuacji należy podjąć wiele działań. Łatwo się więc pogubić. Kultura oparta na wiedzy W związku z tym od wieków (bo od wieków wszak istnieje savoir-vivre) zapisywano najlepsze procedury dotyczące zachowania w powtarzających się w ludzkim życiu sytuacjach. W ten sposób powstała etykieta, czyli zespół szczegółowych wskazań dotyczący prawidłowego, w świetle savoirvivre’u, zachowania w codziennych sytuacjach. Choć występuje w trzech postaciach - etykiety towarzyskiej, etykiety biznesu (takiej nazwy używa się dla określenia etykiety właściwej dla wszelkich instytucji) oraz protokołu dyplomatycznego (czyli etykiety dotyczącej zachowań na najwyższych szczeblach władzy państwowej oraz w stosunkach międzynarodowych) jest w istocie w większości kwestii tą samą etykietą. Różnice występują w niektórych działach czy w odniesieniu do niektórych sytuacji. I tak, na przykład, w etykiecie towarzyskiej kobieta jest ważniejsza od mężczyzny (na przykład, pierwsza podaje rękę), a osoba starsza jest ważniejsza od osoby młodszej. W etykiecie biznesu ważniejsza jest zawsze (niezależnie od płci i wieku) osoba zajmująca wyższe stanowisko, a w dyplomacji ważniejszy jest, na przykład, ambasador z dłuższym stażem pracy w danym kraju od ambasadora z krótszym stażem pracy. Ile jest wskazań etykiety? Mnóstwo. Po napisaniu książki “Savoir vivre. Podręcznik w pilnych potrzebach“ otrzymałem setki pytań dotyczących problemów, których w niej nie poruszyłem. Na dwieście pięćdziesiąt odpowiedziałem w książce “Savoir vivre - 250 problemów”, przedstawiając około tysiąca wskazań etykiety, i wcale nie wyczerpałem tematu. Gdy w biznesie uznano, że brak ogłady, czyli znajomości etykiety, źle wpływa na wizerunek firmy, a często GŁOS nr 1 20-26.07.2016 wręcz przynosi straty materialne, zaczęto zmuszać pracowników do uczenia się etykiety. Mówiono im: -Podejmując kontakty służbowe, przestrzegaj etykiety. Okazało się, że takie podejście do sprawy się nie sprawdza i nadal pojawia się jest wiele różnego rodzaju gaf czy wpadek. Oto jedno z wydarzeń, które zmieniły podejście biznesu do tego problemu. Było to wiele lat temu w USA. Pewien młody człowiek robiący zawrotną karierę w jednym z wielkich koncernów zajmował się podpisywaniem w imieniu swojej firmy znaczących kontraktów. Czynił to przy tak zwanym business-lunchu w ekskluzywnych restauracjach. Dawano mu takie zadanie, ponieważ umiał się zachować, był elegancki, miał klasę, drobiazgowo przestrzegał wskazań etykiety. Pewnego razu w trakcie takiego posiłku, który spożywał z dwiema paniami - prezesami wielkich firm reklamowych, po nałożeniu sobie łyżeczką musztardy na talerz oblizał łyżeczkę. To zachowanie tak oburzyło obie panie, że natychmiast wstały od stołu, stwierdzając, iż kontrakt nie zostanie podpisany. Młody człowiek stracił pracę. Dlaczego się tak zachował? Przecież doskonale wiedział, że takich rzeczy nie wolno robić? To proste - znał etykietę, ale nie miał dobrych manier. A dobre maniery to stałe przyzwyczajenie do stosowania procedur podpowiadanych przez etykietę. Ów młodzieniec miał złe maniery - w domu lub w towarzystwie przyjaciół zwyczajowo oblizywał łyżeczkę i podczas tego biznesowego spotkania, w chwili nieuwagi, niejako automatycznie się do tego złego zwyczaju zastosował. Dobre wychowanie to efekt nauki zasad savoir-vivre’u i wskazań etykiety od dzieciństwa oraz stałe, powodowane przez dom rodzinny wdrażanie się w dobre maniery. Sztuki pięknego życia należy uczyć od najmłodszych lat, by w wyniku codziennego praktykowania rodziła ogładę pozwalającą na rozwiązywanie najbardziej nawet nietypowych problemów oraz unikanie gaf czy tworzenia sytuacji niezręcznych. Formacja savoir-vivre bowiem to nie tylko predyspozycje osobowe, kulturowe i intelektualne czy też sprawności i cnoty, ale przede wszystkim kultura osobista oparta na konkretnej wiedzy. Stanisław Krajski doktor nauk humanistycznych, historyk filozofii, autor książek dotyczących savoirvivre’u, prowadzi Akademię Dobrych Manier i Etykiety Biznesu FORUM GŁOS POLSKI nr 45 11-17.11. 2015 STRONA 23 Dodaj te 2 składniki do kawy, Twój metabolizm przyśpieszy, a brzuch... stanie się płaski Wielu ludzi pije kawę z samego rana jest to już dla nich rytuał. Jednak według ostatnich badań amerykańskich, kawa jest czymś więcej niż tylko zastrzykiem energii, tak więc, jeśli zmagasz się z kilkoma dodatkowymi kilogramami, można bardzo łatwo połączyć przyjemność z pożyte- cznym. Po prostu trzeba znać odpowiedni przepis na to! Jedno z badań wykazało, że poniższy przepis może pomóc Ci zrzucić do 5 kilogramów w ciągu zaledwie jednego miesiąca, po prostu przez dodanie 2 składników do swojej zwykłej kawy. POLSKI DOM SENIORA 5DGLR &KU\VWXVD .UyOD MHVW ZROQ\P L SUDZG]LZ\P JáRVHP Z QDV]\FK GRPDFK -HGQRF]\P\ 3RODNyZ Z 3UDZG]LH L 0LáRĞFL SRG6]WDQGDUHP&KU\VWXVD.UyOD Położony w pięknej, spokojnej dzielnicy w Mississauga zaprasza... Spędź złotą jesień swojego życia u nas Zapewniamy: - prywatne pokoje z łazienkami - opiekę pielęgniarską 24 godziny na dobę - regularne, cotygodniowe wizyty lekarzy - smaczne domowe posiłki z uwzględnieniem diety - katolicki serwis religijny - codzienny, atrakcyjny program zajęć i rozrywki dla każdego Składniki te znacznie przyspieszą Twój metabolizm i ustawią Twoje ciało w tryb spalania tłuszczu. Składniki: 1 łyżeczka kakao (opcjonalnie) ¾ szklanki oleju kokosowego ½ szklanki miodu (opcjonalnie) Dodatkowe usługi: - usługi fryzjerskie - pedicure - pranie bielizny osobistej - dostarczanie lekarstw i ekwipunku medycznego - posiłki dostarczane do pokoju - serwis taksówkowy - telefon w pokoju : F]DVDFK ]DPĊWX L ZV]HFKREHFQHM manipulacji i propagandy - PyZLP\ 3UDZGĊ - MDNR ]JRGQRĞü P\ĞOi z realnym ĞZLDWHP *G\ F]\QLRQH Vą ]DELHJL DE\ SU]\VWRVRZDü .RĞFLyá GR ĞZLDWD - my PyZLP\ WR ĞZLDW PD VLĊ GRVWRVRZDü GR Ewangelii. *G\ OLEHUDOQ\ GXFK ODQVXMH ELHUQRĞü UH]\JQDFMĊ - my dajemy prawdziwego GXFKD RGZDJL *G\ WDN ZLHOX FKFH XVXQąü ChrystXVD L .RĞFLyá ] REV]DUyZ Ī\FLD publicznego - P\ MHV]F]H Z\ĪHM Z]QRVLP\ &KU\VWXVRZ\ .UyOHZVNL 6]WDQGDU 7R MHG\QHWDNLHUDGLRUD]HPPRĪHP\XF]\QLü ZLHOHGOD%RJD.RĞFLRáDL2MF]\]Q\ 7R 5$',2 SU]\SRPLQD OXG]LRP ĪH Vą 75=< 262%< %26.,( %yJ 2MFLHF -Hzus &KU\VWXVL'XFKĝZLĊW\ 1 sproszkowanego cynamonu Sposób przygotowania: Umieść wszystkie składniki w małej misce i dokładnie wmieszaj. Przechowuj tą miksturę w małym słoiku, w lodówce. Dodaj jedną lub dwie łyżeczki tej mieszaniny do porannej 5DGLR &KU\VWXVD .UyOD PRĪQD VáXFKDü QD FDá\P ĞZLHFLH JáyZQLH Z ,QWHUQHFLH na stronie www.radiochrystusakrola.pl naGDMHP\]3ROVNLJRG]LQ\QDGREĊGOD 3ROVNL 3RODNyZ L 3RORQLL UR]VLDQHM QD FDá\PĞZLHFLH : &KLFDJR L RNROLFDFK PRĪQD QDV VáXFKDü QD F]ĊVWRWOLZRĞFL .+] RG JRG]LQy 12:00 - 1:00 PM czasu chicagowskiego a w Polsce o godzinie 19:00. 3RZWyUND SURJUDPX GOD VáXFKDF]\ Z Chicago i Kanadzie o 23:00 i 4:00 rano czasu polskiego na stronie internetowej www.radiochrystusakrola.pl Archiwum audycji z Chicago: www.radiochrystusakrola.com Kontakt do radia, telefon: Studio w Chicago: (1) 708-433-9095 6WXGLRZàRG]L-47-98 EMAIL: [email protected] G£OS - tygodnik patriotyczny RODZICIELSTWO Po więcej informacji proszę dzwonić, tel: 905.823.3650 880 Clarkson Rd. South, Mississauga, ON L5J 4N4 www.wawel.org cd. ze str. 19 Kiedy zaczyna chodzić później niż syn sąsiadki, mówić „R” później niż córka koleżanki. Z góry przyjmujemy winę na siebie i z tym poczuciem winy wychowujemy dzieci, starając się wynagrodzić im nasze fatalne macierzyństwo. Kupujemy prezenciki, gdy dużo pracujemy, wyręczamy z domowych obowiązków, bo muszą przecież uczęszczać na zajęcia z samoobrony, języków obcych, fortepianu i czegoś tam jeszcze, bo inaczej będą w tyle za rówieśnikami. Dzieci są od tego, żeby się taplać w błocie i robić zupę z krowiego łajna (czasem nawet ją spróbują). Każde powinno spróbować mleka prosto od krowy! Bez gotowania! Aleks ostatnio zamoczył palec w sadzawce i poleciał go zaraz umyć, bo bał się… salmonelli! Ten to będzie miał się z czego spowiadać przed terapeutą, do którego z pewnością się kiedyś uda i dowie się, że jego matka za bardzo o niego dbała, za dużo pilnowała i nie pozwoliła doświadczać tego co mógł doświadczyć. No więc teraz pozwalam. Lepiej późno niż wcale. Dojrzewanie to nie patologia, ani choroba. Niech sobie chłopak dojrzewa w spokoju:) Maluchy niech taplają się w błocie po uszy, a zanim pokażę im wieżę Eiffla, zamierzam w tym roku pokazać im polską wiochę, puszczę i po raz kolejny bałtycki, brudny piach. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć plażę pełną wodorostów i takich małych, ohydnych, pływających robaczków, które w ubiegłym roku dzieciaki łowiły całymi godzinami. I jakoś nie trzeba było ich zabawiać, ani organizować im czasu, a i od żadnej zarazy nie umarły. Dopiero potem przyjdzie czas na Koloseum i Wielki Kanion. Moja patologiczna matka ma szczęście, że w czasach jej macierzyństwa nie było psychologów i terapeutów, bo by się pewnie dowiedziała, że jej patologia to wina jej patologicznej matki, która wychowywała ją zaraz po wojnie. Nie chcę już nawet myśleć o tych matkach, które były na tyle nieodpowiedzialne, by wydać na świat dziecko w czasie wojny. Zgroza! No więc przestań się starać. I tak dowiesz się w pewnym momencie, że jesteś patologiczna albo toksyczna. Możesz starać się do utraty tchu, a potem usłyszysz, że za bardzo, albo i tak za mało. Jak więc wychować niepatologiczne dziecko? Będąc bez- Wesprzyj nas nadziejną, niezorganizowaną, roztargnioną, nieidealną i nieradzącą sobie czasem matką. Będąc sobą, dbając o siebie, swoje potrzeby i marzenia. Będąc autentyczna i dając dziecku bezwarunkową miłość, niezależną od stopni w szkole, czy wyników w biegach na 100 m. Mówiąc dzieciom wyraźnie: „Kochani, boli mnie dzisiaj głowa, więc zamiast obiadu z 3 dań będzie pizza”. Albo: „Mam dzisiaj ochotę spotkać się z koleżanką, więc zostajecie z opiekunką.” Pozwalając sobie na bycie taką matką, pozwalasz dziecku na bycie zwykłym, normalnym dzieciakiem, które nie musi być perfekcyjne, bo Ty nie jesteś, które ma swoje zdanie, bo Ty je masz, które nie da sobie jeździć po głowie, bo Ty sobie na to nie pozwalasz, które nie pozwoli Ci na bycie toksyczną, bo w odpowiednim czasie powie Ci żebyś zwiększyła dystans, a jak tego nie zrobisz, to samo to zrobi, które zna swoje mocne strony i wie co go interesuje, bo sam do tego doszedł, a nie podczas licznych zajęć dodatkowych, na które go zapisałaś na siłę. A jeśli zobaczysz, że Twoja córka ma wybitne zdolności aktorskie odstawiając prawdziwe komedie i wymyślając niestworzone rzeczy gdy czegoś chce, to zamiast tel. 416.993.3143 karać i prowadzać po psychologach, zapisz na warsztaty aktorskie. Myślę, że ważne jest by poznać wzorce, w których się wychowaliśmy, które często warunkują nasze wybory i zachowania, ale nie po to by mieć kogo winić, ale po to, by wiedzieć dlaczego coś robimy i co chcemy zmienić. Nie warto starać się być ani taka sama jak mama, ani inna niż ona, bo zarówno w jednym jak i w drugim przypadku stajesz się kimś innym niż Ty sama. Jeśli zamiast dbać o wizerunek idealnej matki, zadbasz o siebie, to nie będziesz musiała winić nikogo za to gdzie i kim jesteś. To co dali nam rodzice jest bardzo ważne, ale my nie jesteśmy nimi. Żyjemy w innych czasach, innych okolicznościach, mamy inne możliwości i pełen internet innych wzorców. Możemy sobie wybrać do naśladowania kogoś innego, jeśli mamy taką ochotę. A najlepiej nie naśladować nikogo, tylko być sobą. Wtedy także Twoje dziecko będzie miało prawo do bycia sobą i to jest największy dar, który możesz mu podarować. Reszta w jego rękach i co z tym zrobi zależy od niego, a nie od Ciebie. Agata Komorowska STRONA 24 SPOJRZENIA Twardziele... w Koœciele W zbudzają szacunek chłopaków i zachwyt dziewczyn. Kultowi twardziele ze szklanego ekranu - Sylvester Stallone i Chuck Norris - zmienili historię kina. „Strażnik Teksasu”, „Rambo” czy „Rocky Balboa” - to już część naszej kultury. Mniej znane jest jednak życie osobiste aktorów. Obaj postanowili iść przez życiowe burze jako uczniowie Mistrza z Nazaretu. Sylvester Stallone pochodzi z rodziny włoskiego fryzjera i tancerki żydowskiego pochodzenia. W wieku 24 lat ambitnie garnął się do aktorstwa. Wkrótce nastąpiła eksplozja jego kariery, niestety towarzyszyły jej dramatyczne wybory życiowe… „Wychowałem się w katolickim domu, chrześcijańskim domu, i uczęszczałem do katolickiej szkoły. Aż pewnego dnia, wiecie, wszedłem w tak zwany prawdziwy świat, poznałem, czym są pokusy. Zgubiłem moją drogę i dokonałem wielu złych wyborów” wyznał Stallone. Po wielu latach powrócił do wiary. Przyznaje że droga nowego życia z Bogiem jest dla niego doświadczeniem wewnętrznej wolności: „Im - Sorki, masz może papierosa? - Mam, ale wiesz, że to obrzydliwe przyzwyczajenie? - Palenie? - Żebranie. Co mówisz jak wieszasz pranie? - Rzeczywiście. - Pogotowie, w czym mogę pomóc? - Stłukłem palec u ręki. - I dlatego wzywa pan karetkę? - Nie, do żony. Mogła się nie śmiać. Chory na białaczkę dzwoni do wróżki: - Jaki jest Pana znak zodiaku? - Rak. - W takim razie nie mam dobrych wieści. GŁOS nr 1 20-26.07.2016 więcej chodzę do kościoła, im bardziej powracam do wiary w Jezusa, słucham Jego Słowa i pozwalam Mu prowadzić się za rękę, czuję jakby ten świat przestawał wywierać na mnie presję”. Wspólnota Kościoła jest dla niego wsparciem i ukazuje mu nowe perspektywy. Jak twierdzi: „Człowiek bez Kościoła jest jak łódź bez steru… 15 lipca na Rombanicy w Marcówce, w święto Bractwa Zbójników spod Babiej Góry, kandydaci na zbójników składali przysięgę na poświęcony obraz Matki Boskiej Zbójnickiej autorstwa Mieczysława Głucha. Kościół jest jak siłownia dla duszy, a duchowni jak trenerzy, przeprowadzają cię przez trudności do miejsca, do którego wydaje ci się, że nigdy nie dojdziesz…”. Nawrócenie Stallone znalazło swój wyraz w ostatnim odcinku przygód kultowego pięściarza. „Musiałem jeszcze raz przejść przez procesy i udręki mojej duszy, zanim byłem w stanie dojrzeć do napisania takiej historii, jak ta o Rocky’m Balboa” - wyznaje Stallone. Rocky Balboa wchodzi na drogę przemiany serca i zawierza swoje życie Chrystusowi. O przesłaniu niesionym przez nawróconego Rocky’ego aktor i reżyser mówi: „W tym chodzi o poświęcenie się, o miłość, to dok. na str. 21 PYTANIE - KTO W AFRYCE I NA BLISKIM WSCHODZIE OPŁACA WYWIESZANIE TAKICH PLAKATÓW NA BANERACH ORAZ DRUKUJE I ROZDAJE MINIATURY TYCH BANERÓW W FORMACIE A-4 Z TEKSTEM LUB BEZ TEKSTU?! Przekaz dla 80% odbiorców którzy są analfabetami jest jednoznaczny: JEDŹ DO EUROPY, MOŻESZ GWAŁCIĆ I NIKT NIC CI NIE ZROBI!!! Czas na... uœmiech! Mój sąsiad postanowił zacząć wszystko od zera. Decyzję pomogło mu podjąć... kasyno. Jasiu wpada spóźniony do klasy. Przy tablicy stoi nauczycielka i woła: - Dziesięć minut spóźnienia! - Ojej, naprawdę? Ja też! - stwierdza Jasiu, i uśmiecha się ze zrozumieniem. - Moja żona ma straszną motywację żeby schudnąć. Właśnie ukończyła dwutygodniową dietę w trzy godziny. Rozmawiają ze sobą dwaj grabarze: - Pogoda ładna, ciśnienie stabilne, nie ma co liczyć na sercowców ani ciśnieniowców - mówi jeden. - Tak... Martwy sezon... dodaje drugi. W samolocie rozlega się nagle przez głośnik: - Czy na pokładzie jest może lekarz? Jeden z pasażerów wstaje i idzie do kabiny pilota. Po chwili z głośnika słychać głos lekarza: - Czy na pokładzie jest pilot? Żona odeszła od męża do matki: - Jak tylko wyszłam z domu, usłyszałam wystrzał. Zawróciłam i wiesz, co się stało? - Co? Co? - pyta przerażona mama. - Ten bydlak otworzył szampana! Student do studenta: - Powtarzałeś coś przed egzaminem? - Tak. - A co? - Będzie dobrze, będzie dobrze... Żona ma pretensję do męża: - Dlaczego Ty zawsze mówisz - "mój dom", "mój samochód". W małżeństwie wszystko jest wspólne. A teraz czego szukasz w tej szafie? - Naszych kalesonów... Na wytwornym przyjęciu piękna starsza dama zwraca się do eleganckiego mężczyzny: - Pan musi być starszy ode mnie. - Och... Nigdy bym się nie ośmielił pchać na świat przed łaskawą Panią... Taksówkarz wiozący marynarza pędzi jak wariat, pomimo mgły gęstej jak mleko. - Jak Pan w takiej mgle potrafi tak szybko jeździć? - odzywa się niespokojnie marynarz. - A wy tam na morzu, jak sobie radzicie we mgle? - Pływamy według przyrządów. - No właśnie, ja też - za dwa złote siedemdziesiąt groszy będzie dworzec. - Chyba dam żonie więcej swobody mówi kolega do kolegi. - To co zrobisz? - Rozbuduję kuchnię. Rozmawiają dwaj mężczyźni przy barze: - Pan żonaty? - Nie, kot mnie podrapał. Blondynka do mechanika: - Skoro są opony zimowe i letnie, to nie powie mi Pan, że nie ma opon wiosennych!