Głos nr. 1 (2016)

Transkrypt

Głos nr. 1 (2016)
J. Mearsheimer:
Nie dozbrajajcie Ukrainy
GŁOS
W. Magiera: W zgodzie z Bogiem - w walce o Polskê
St. Michalkiewicz:
Stalinowi dzięki!
Tygodnik dla osób myślących
BÓG
Rodzina
Ojczyzna
No. 1 Toronto
20-26.07.2016
$1.50
($1.43+$0.07 GST)
Pismo pro-katolickie
i pro-polskie
Najlepsze komentarze
tygodnia!
Łapy precz od Polski - brukselscy hipokryci!
“Turcja to kraj praworządny i demokratyczny!”
W
Turcji doszło do nieudanego wojskowego zamachu
stanu, który pochłonął setki
ofiar i doprowadził do zatrzymania
blisko 3 tys. osób. Tureckie władze
opanowały sytuację, jednak dyskusja
na temat wydarzeń z Ankary oraz
Istambułu ciągle trwa.
Z całego świata spływają komentarze i analizy dotyczące sytuacji w Turcji, problemów z jakimi musi zmierzyć
się rząd czy lokalne społeczności.
Politycy wpisują na Twitterze różne
komentarze. Jednym z nich jest szef
Rady Europejskiej Donald Tusk, który
ocenił, że Turcja to kraj praworządny
i demokratyczny, którego władze są
wybrane w wolnych wyborach, a decyzję wyborców należy respektować.
W podobnym tonie pisze szef Komisji Europejskiej Juncker. Z rządem
w Ankarze solidaryzuje się prezydent
USA Barack Obama.
Co za hipokryci! Jeszcze nie wia-
tel. 416.993.3143
Informacje o prenumeracie na str. 2
lenia rządów w Ankarze, ale już ci
wszyscy, którzy krytykują stan demokracji w Polsce, solidaryzują się z dyktatorem Erdoganem! Tak dyktatorem,
który za każdym razem, gdy w państwie dochodzi do kryzysu, nakazuje
wyłączenie wszystkich mediów społecznościowych, a oponenci rządu trafiają do aresztów i więzień!
Gdzie jesteście wtedy wy brukselscy
hipokryci? Gdzie wasze porady i wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Turcji,
której obywatelom chcecie dać za moment możliwość ruchu bezwizowego?
Gdzie głos sprzeciwu, gry kolejny raz
na światło dzienne wypływają dowody
na współpracę tureckich władz z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego?
Jaką stosujecie kalkulację, skoro
wówczas siedzicie cicho, a drzecie
mordy i komentujecie polski konflikt
polityczny o Trybunał Konstytucyjny?
Łukasz Żygadło
PiS-owski wiceminister zdrowia
w kieszeni koncernów?!
C
Justyna Socha
zy polski rząd lekkomyślnie
powierzył Krzysztofowi Łandzie stanowisko wiceministra
zdrowia i decyzje dotyczące refundacji
leków za 11 mld zł? Gdy dziennikarze
„Gazety Finansowej” zapytali ministra
Łandę o dotacje od koncernów farmaceutycznych dla założonej przez niego
fundacji „Watch Health Care”, ten
stwierdził, że nie przypomina sobie,
aby taki fakt miał miejsce.
Zapewniał, że wielokrotnie musiał
dokładać z własnej kieszeni na utrzymanie funkcjonowania fundacji.
Tymczasem z dokumentów ujawnionych przez portal Kulisy24 wynika, że
wiceminister Łanda kłamie. Jako prezes fundacji osobiście podpisywał
domo, czy pucz był zwykłą grą tureckich władz, które do końca chcą przejąć kontrolę nad wojskiem, bowiem to
właśnie armia przeszkadza im w całkowitej islamizacji państwa, czy może
zamach stanu był faktyczną próbą oba-
sprawozdania finansowe Watch Health
Care i parafował każdą ze stron. Od
2010 r. fundacja z różnych form
współpracy z korporacjami farmaceutycznymi lub medycznymi wykazała
przychód sięgający ok. 1,5 mln zł.
Wśród sponsorów fundacji Krzysztofa Łandy znalazły się takie podmioty jak Polski Bank Komórek Macierzystych S.A., Medica Polska
Ubezpieczenia Zdrowotne Towarzystwo Ubezpieczeń S.A., Roche Polska
sp. z o.o. oraz Sanofi-Aventis sp. z o.o.
Wszystkie wymienione firmy są powiązane kapitałowo i osobowo z międzynarodowymi korporacjami farmaceutycznymi. Jako pierwsze temat
podjęło Stowarzyszenie „STOP NOP”
w petycji „Stop lobbystom koncernów
farmaceutycznych w administracji
publicznej”, już pół roku temu informując rząd o finansowaniu przez koncern Glaxo Smith Kline (GSK)
fundacji ministra. Na przykładzie tej
sprawy obywatele mogą obserwować
polskie standardy, a raczej ich brak.
Komisja oczekuje wyjaśnień
Teraz stowarzyszenie zostało wysłuchane podczas posiedzenia sejmowej
komisji zdrowia. Minister Jarosław
Pinkas przedstawił sprawozdanie dotyczące sytuacji i próbował odpowiadać na pytania. Nie wyjaśnił jednak, co skłoniło ministra Konstantego
Radziwiłła do odsunięcia Krzysztofa
Łandy od polityki lekowej. Ministerstwo nie ujawniło też, co zawierała
notatka służbowa, która rozpoczęła
lawinę oskarżeń w mediach.
Stowarzyszenie „STOP NOP” poprosiło przewodniczącego komisji
Bartosza Arłukowicza o możliwość
przedstawienia mechanizmów korupdok. na str. 7
POLSKA - ŚWIAT
STRONA 2
GŁOS nr 1
11-17.11. 2015
Dr Jarosław Szarek rekomendowany na prezesa IPN
ków komunistycznych, a jednocześnie
poszukiwanie pieniędzy na planowany
pogrzeb Danuty Siedzikówny "Inki" sanitariuszki legendarnej 5. Brygady
Wileńskiej AK dowodzonej przez mjr.
Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę" stwierdził Szarek.
2000 roku pracował w krakowskim
oddziale IPN, gdzie zajmuje się edukacją. Po 13 grudnia 1981 r. zaangażował się w działalność opozycyjną,
m.in. kolportował i drukował podziemną prasę.
- Instytut Pamięci Narodowej to jest
miejsce szczególne. Naszym zadaniem
jest przekazać pamięć o polskim
dziedzictwie - mówił Szarek podczas
dzisiejszego przesłuchania przed
kolegium IPN. Podkreślił też, że ludzie, którzy pracują w IPN nie "pracują dla siebie", ale przede wszystkim
"dla przyszłych pokoleń".
Odnosząc się do poziomu edukacji
historycznej w Polsce, Szarek ocenił,
że obecnie "znajdujemy się w stanie
zapaści kulturowej". - Młodzież nie
zna elementarnych rzeczy. Mamy wąską elitę wśród młodego pokolenia
i tam jest nadzieja. Tam są jednostki
wybitne, ale 90. proc. nie zna elementarnych rzeczy. Do takich rzeczy doprowadziła polska szkoła - mówił
kandydat na prezesa IPN.
- Mam wizję, jak to zrobić, żeby
wykorzystać potencjał edukacyjny
każdego pionu, by przekazać historię
młodemu pokoleniu i Polakom. IPN
musi wyjść na zewnątrz. Nie może być
zamknięty w gabinetach - powiedział
podczas przesłuchania Szarek.
Nowy dyrektor IPN odniósł się
również do dotychczasowych władz
Instytutu. - Niezrozumiałe jest wydatkowanie 2-3 milionów złotych na projektowany przez IPN skansen pomni-
Portal warszawawpigulce.pl poinformował, że ma wiedzę z „kół zbliżonych do Urzędu Miasta”, że na
Pradze Południe powstanie kompleks
o nazwie Arabskie Centrum Multikulturowego Dialogu. Kompleks ma być
usytuowany naprzeciwko Teatru Powszechnego, miedzy ulicami: Zamoyskiego, Targową i Zieleniecką, na
gruntach, których właścicielem jest
miasto.
Będzie składał się z trzech budynków i 40-metrowej wieży (2x wyższej od Stadionu Narodowego). Na
dole budynku mają znajdować się: biblioteka, Muzeum Nauki i Muzeum
Sztuki. W wieży przewidziano obserwatorium astronomiczne, taras widokowy, hotel i biura. Inwestorem ma
być obywatel Arabii Saudyjskiej.
Poproszony o komentarz do planowanej inwestycji radny Dzielnicy Pra-
ga Południe, Marek Borkowski (PiS),
powiedział, że dowiedział się o niej od
redakcji portalu. Wyraził również swój
niepokój związany z kolejną już w stolicy - po meczecie wybudowanym na
Ochocie - budowlą kulturowo-religijną - Radny uznał, że w kompleksie
znalazłby się również meczet. Wyraził
nadzieję, że ostatecznie kontrowersyjne Centrum nie powstanie.
Zastępca prezydenta m.st. Warszawy
Jacek Wojciechowicz powiedział, że
pomysł budowy centrum zgłosił inwestor z Arabii Saudyjskiej, który
chciał, by teren pod budowę miasto
przekazało mu nieodpłatnie. Według
jego słów, miasto nie rozważa podobnej inwestycji i nie bierze jej pod
uwagę.
Pozostaje wyrazić nadzieję, że władze Warszawy będą trwały w swym
postanowieniu.
Anna Wiejak
obcych nam kulturowo społeczeństw
w sposób ułatwiony osiedlać się u nas.
Jakkolwiek w przestrzeni publicznej
mowa była o niewielkiej liczbie potencjalnie korzystających z tej formy
przybycia do naszego kraju, stwarza to
jednak furtkę do zwiększania ich liczby
w przyszłości” - napisali Narodowcy
RP w specjalnie wydanym oświadczeniu.
Zaznaczyli, iż działanie takie uznają
za sprzeczne z polskim interesem narodowym oraz za przejaw braku
poczucia solidarności ze wspólnotą
polską, ponad której dobrem postawiono w tym przypadku abstrakcyjny
ideał humanitarny.
- „Powszechnie znane są zagrożenia
płynące z samej obecności na jednej
ziemi dwóch lub więcej różniących się
systemem wartości cywilizacji ludzkich. Wiadomym jest fakt, że cywilizacja zachodnia rozmywana od środka przez ideologie lewackie i zachłyśnięcie się hedonizmem znajduje się
w starciu z ofensywą islamu dążącego
do jej podboju. W tym położeniu spraw
sprowadzanie migrantów z obszaru
cywilizacji islamu oznacza wprowadzanie społeczności, której część
odegra rolę „piątej kolumny”, jeśli nie
zaraz, to – jak pokazuje doświadczenie
innych krajów Zachodu – w bliskiej
lub dalszej przyszłości” - tłumaczą.
Przypominają jednocześnie, iż
„względna jednolitość narodowa
i kulturowa społeczeństwa polskiego
jest wartością, co pokazują przykłady
tak naszej historii, ja i współczesności”. „Wartości tej należy bronić, niezależnie od tego z jakich
pozycji jest ona poddawana w wątpliwość” - konstatują.
Dr Jarosław Szarek będzie kierował
Instytutem Pamięci Narodowej. Historyk został zarekomendowany przez
kolegium IPN. Oprócz dra Szarka o to
stanowisko ubiegało się trzech innych
kandydatów. Teraz decyzję kolegium
muszą jeszcze zatwierdzić posłowie.
W konkursie na nowego prezesa IPN
dr Szarek był zdecydowanym faworytem. Przez wiele lat współpracował
z obecnym wicemarszałkiem Sejmu
prof. Ryszardem Terleckim, szefem
klubu parlamentarnego PiS, a kiedyś
dyrektorem krakowskiego oddziału
IPN. To jednak nie jedyny powód.
Szarek jest przede wszystkim doktorem nauk humanistycznych w zakresie
historii, autorem licznych książek.
Publikacja "Czarne juwenalia" była
nominowana do nagrody Książka Historyczna Roku 2008.
53-letni dr Jarosław Szarek jest
absolwentem Wydziału Historycznego
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od
dr Jarosław Szarek
Od red. GŁOSU:
A tak o nim pisze Danuta Skalska ze
Związku Kresowian i “Lwowskiej
Fali”: To wspaniała dla nas, Kresowian, wiadomość! Wielki Patriota,
wybitny historyk, znawca tematyki kresowej, przyjaciel Kresowian.
Znamy się od wielu lat. Był wielokrotnie naszym gościem w Kresowym
Centrum, miał piękne wystąpienie
o edukacji patriotycznej młodzieży na
XIX Światowym Zjeździe Kresowian
na Jasnej Gorze.
Właściwy człowiek na właściwym
miejscu.
Fałsz? W Warszawie powstanie arabskie centrum dialogu? Na co jeszcze pozwoli "Bufetowa"?
Narodowcy RP ostro o Caritas, chcącej sprowadzać
do Polski muzułmańskich imigrantów
Marian Kowalski oraz jego współpracownicy krytykują działania organizacji Caritas, a konkretnie plan
stworzenia tzw. korytarza humanitarnego dla migrantów głównie z Bliskiego Wschodu.
- „Z dużym smutkiem i zaniepokojeniem przyjęliśmy decyzję stowarzyszenia „Caritas” o stworzeniu tzw.
„korytarza humanitarnego” dla migrantów głównie z Bliskiego Wschodu.
Na specjalnych zasadach z pomocą tej
instytucji mieliby przedstawiciele
GŁOS
Tygodnik - Weekly Magazine
52 Mabelle Ave. Unit 612
Toronto, Ontario M9A 4X9
tel. 416.993.3143
[email protected]
Wydawca: Głos Publishing
Redaktor naczelny: Wiesław Magiera
Publicyści:
Grzegorz Braun, Aleksander Szycht,
Małgorzata Todd, Piotr Jakucki, Maria
Pyż, Stanisław Michalkiewicz, Edward
Dusza, Wiesław Cypryś, Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław
Korowajczyk, Aleksander Szumański.
Publikowane teksty niekoniecznie
odzwierciedlają stanowisko
redakcji.
Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń
i publikowanych listów do redakcji.
Nie wszystkie nadesłane listy
są publikowane.
Nie zwracamy materiałów
nie zamówionych.
Materiały własne oraz agencyjne
i internetowe.
GŁOS
szukamy Prawdy
bez układów
Prenumerata - subscription
Canada: 1 rok $100, pół roku $ 50
ekspresowo $150
USA 1 rok:
ekspresowo $240
Polska 1 rok:
ekspresowo $300
Internetem: 1 rok - tylko $35
Proszę przesłać czek lub Money
Order na: Glos Publishing Adres:
52 Mabelle Ave. Unit 612
Toronto, Ontario M9A 4X9
GŁOS nr 1
11-17.11. 2015
POLSKA - ŚWIAT
STRONA 3
CIA dostarcza ISIS samoloty z pomocą chazarskiej
mafii, Ukrainy, Gruzji, Turcji i Izraela
W
iemy, że ISIS ostatnio została dozbrojona, doposażona i wzmocniona, teraz
dostaje własne lotnictwo, dzięki
uprzejmości CIA.
VT (veteranstoday.com) natknął się
na siły lotnicze fałszywej flagi CIA,
składające się ze skradzionych MiGów
i wykorzystywane do ataku z terenów
Izraela i Turcji na szpitale i obozy dla
uchodźców.
Już w marcu tego roku pisaliśmy
o raczej mrocznym układzie między
Chorwacją i Ukrainą, gdzie zniknęło
12 MiGów. Chorwacja wysłała
7 MiGów na Ukrainę do renowacji,
miały rzekomo otrzymać ich 7 po
renowacji plus, kolejne 5 odnowione
w tym samym standardzie. Co Chorwaci dostali, to było coś innego - sterty
złomu wyglądające na MiGi, ale były
bezużyteczne, nie mogły latać. Chorwaci przeprowadzili śledztwo i odkryli
oszustwo - to nie były wysłane przez
nich do renowacji MiGi, były to fałszywki zbite razem z części odpadów
zabranych z wyrzuconych samolotów.
Jeden miał bułgarski kadłub, algierskie
skrzydła i stare pojemniki na paliwo
z byłego Związku Sowieckiego.
Tu nasuwa się pytanie: co stało się
z chorwackimi MiG-ami? Rzeczywiście zostały odnowione na Ukrainie,
ale Chorwaci nigdy ich nie widzieli,
a zamiast tego sprzedano je innemu
klientowi - rosyjskiej mafii [RM].
Po co RM potrzebowała 12 odnowionych MiG-ów? Najpierw musimy
dowiedzieć się kim faktycznie jest RM
- jest w 100% żydowska, bezpośredni
potomkowie Chazarów. Chazarowie
mieszkali na obecnej południowej
Ukrainie, i jednym głównym miastem
imperium była Odessa, port nad
Morzem Czarnym, dzisiaj główny
ukraiński port. Obecnie Odessą rządzi
były prezydent Gruzji, międzynarodowy handlarz bronią i bliski przyjaciel Izraela - Mikhail Saakashvili.
Saakashvili został gubernatorem
Odessy, żeby nadzorować ogromną
operacją przemytową - zachować Państwo Islamskie [IS] dobrze zaopa-trzone w broń, amunicję i wszystkie inne
rzeczy konieczne do prowadzenia
wojny. Trasa do ISIS idzie przez M.
Czarne do portu Batumi, kilka kilometrów na północ od granicy gruzińsko-tureckiej. Z Batumi dostawy idą
ciężarówkami do Turcji, a potem do IS
na południu. Taki jest los 12 zagubionych MiG-21 - zostały przetransportowane w skrzyniach z Odessy do
Batumi, a następnie ciężarówkami do
bazy lotniczej Incirlik w południowej
Turcji.
Ale dlaczego CIA i jej saudyjscy
sojusznicy mieliby dostarczać swojej
zastępczej armii IS odnowione 50-letnie MiG-21, skoro mają pieniądze
i koneksje by zakupić najlepszy sprzęt
jaki tylko chcą?
I tu zaczyna się oszukańcza część
operacji - syryjskie lotnictwo nadal
używa Mig-21, dlatego proste jest
przemalowanie tych 12 MiGów należących do IS na syryjskie barwy,
a następnie żeby udawały syryjskie
lotnictwo używane do niecnych celów.
Wyobraźmy sobie scenariusz chaosu
fałszywej flagi, do jakiego może doprowadzić 12 ‚syryjskich’ MiGów,
kiedy media głównego nurtu poinformują, że Syryjczycy zbombardowali
cel cywilny, powiedzmy szpital Lekarzy bez Granic, albo obóz uchodźców
Czerwonego Księżyca, wtedy, bądźmy
pewni, że to będzie dzieło fałszywego
‚syryjskiego’ lotnictwa CIA. Jeszcze
gorzej, wyobraźmy sobie cały rejwach
jaki podniosłyby media głównego
nurtu, oskarżenia Assada o okrucieństwa i nieludzkość - byłyby to znowu
bzdury o ‚bombach beczkowych zrzu-
canych na cywilów’, ale tym razem
‚dowody’ że to miało miejsce dostarczy mediom CIA w formie video
wyraźnie pokazujące ‚syryjskie’ MiGi
dokonujące tych ataków.
Wojna syryjska, daleka od zbliżania
się do czegoś przypominającego fazę
końcową, jak może wydawało się
możliwe tylko kilka krótkich miesięcy
temu, przed rzekomym zawieszeniem
broni, teraz staje się coraz bardziej
niebezpiecznym i intensywnym konfliktem, nie tylko dlatego, że zawieszenie broni umożliwiło IS ponownie
zaopatrzyć się w broń, amunicję
i sprzęt, żeby uporządkować jego siły,
włączyć świeże posiłki i pokazać się
jako bardziej niebezpieczna niż była
kiedykolwiek przed zawieszeniem
broni.
To faktycznie są bardzo niespokojne
czasy, zwłaszcza z perspektywy narodu syryjskiego, który dalej znosi trudną sytuację przez narzuconą nań ponad
6 lat temu wojnę, często bez prądu czy
przenośnych dostaw wody, ale nadal
zdecydowany by nie ulec terrorystom
i bojownikom dręczącym ich państwo.
Szanujemy ich zdecydowanie, ale
znamy granice wytrzymałości, i dalej
dążymy do zakończenia tej strasznej
wojny.
Źródło: veteranstoday.com
Tłum. Ola Gordon
W Sejmie jest już projekt ustawy
znoszący tzw. “ustawę o bratniej
pomocy” (10-66), która dała podstawy
prawne do przyjęcia regulacji umożliwiających funkcjonariuszom obcych
państw interweniować na terytorium
Polski w wypadku “zagrożenia bezpieczeństwa publicznego” oraz “porządku publicznego”. Projekt uchylający ustawę 10-66 do laski marszałkowskiej złożył Robert Winnicki prezes Ruchu Narodowego, zrzeszony
w klubie parlamentarnym Kukiz’15.
Przypomnijmy, że na początku
stycznia 2014 roku, Sejm - głosami
PO, PSL, SLD i Ruchu Palikota przyjął ustawę o udziale zagranicznych funkcjonariuszy w operacjach na terytorium Polski (tzw.
ustawa 10-66). Ustawa ta dała podstawy prawne do przyjęcia regulacji
umożliwiających funkcjonariuszom
obcych państw interweniować na terytorium Polski w wypadku “zagrożenia bezpieczeństwa publicznego”
oraz “porządku publicznego”.
Kilkanaście miesięcy później - w
lipcu 2015 - na bazie możliwości
przewidzianych “ustawą 10-66”, weszło w życie porozumienie o współpracy polskiej i niemieckiej policji,
które znacząco wykracza poza europejskie standardy. Funkcjonariusze
z Niemiec nabyli m. in. uprawnienia
do użycia broni na terytorium Polski
nie tylko w sytuacji, w której miałoby
to uratować ich życie. Ponadto przyjęta umowa daje niemieckim policjantom możliwość prowadzenia na tery-
torium naszego kraju działań o charakterze niejawnym (“undercover”).
Odpowiednia interpretacja zapisów
umowy pozwoli również na podporządkowanie polskich jednostek policji zwierzchnictwu niemieckiemu.
Warto podkreślić, że uchylenie ustawy 10-66 - co przewiduje projekt
złożony przez Winnickiego - automatycznie wymusi na stronie polskiej
wypowiedzenie porozumienia o
współpracy polskiej i niemieckiej
policji z lipca 2015 roku.
mają podstawy prawnej, ale istnieją
obawy, że samo ich istnienie i działanie oznacza, iż wiele muzułmanek nie
otrzymuje dostępu do wymiaru sprawiedliwości, na jakie zasługują. Podważa to również prestiż państwa, które
niejako staje się zbędne w swojej funkcji sądowniczej.
Tuż przed formalnym objęciem
obowiązków jako szefa rządu, ponowiła swoje stanowisko:
- Obawiam się, że prawo szariatu
działa w sposób, który może oznaczać
dyskryminację kobiet, która może być
sprzeczna z zasadami prawa, które
mamy w Wielkiej Brytanii.
Po referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i rezygnacji Davida Camerona, wystartowała w wyborach na lidera
Partii Konserwatywnej. 11 lipca, po
wyeliminowaniu i wycofaniu się pozostałych kandydatów, została ogłoszona
liderem Partii Konserwatywnej.
13 lipca po złożeniu dymisji przez
Davida Camerona, królowa Elżbieta II
powierzyła Theresie May misję utworzenia nowego rządu. May jest 79 premierem w historii Wielkiej Brytanii.
Niemieckie służby stracą prawo do pacyfikacji w Polsce?
Jest projekt uchylający ustawę 1066, lecz czy będzie przyjęty?!
Nowa brytyjska premier akceptuje sądy szariackie
- Brytyjczycy mogą skorzystać na
wprowadzeniu szariatu - te słowa
jeszcze ówczesnej minister spraw
wewnętrznych, a teraz już świeżo
mianowanej nowej premier Wielkiej
Brytanii Theresy May, zszokowały
przed paroma tygodniami opinię publiczną. Szacuje się, że w kraju
funkcjonuje około stu muzułmańskich
sądów działających poza zakresem
brytyjskiego systemu prawnego. May
nie podważa legalności tych sądów,
chce tylko sprawdzić czy nie "nadużywają" swojej władzy. Orzeczenia
wydane przez nieformalne sądy nie
STRONA 4
N
Stanisław Michalkiewicz
Stalinowi dzięki!
KOMENTARZE
ie da się ukryć, że w ramach
nowej polityki historycznej
(polityka historyczna, to elegancka nazwa zakłamywania historii),
w kołach rządowych formułowane są
coraz śmielsze tezy. Oto Jarosław
Sellin wymyślił sobie, co zrobić, by
i wilk był syty i owca cała. Chodzi
o to, że Nasz Najważniejszy Sojusznik, którego muskuły prężymy złowrogiemu Putinowi pod nosem, przykazał
surowo, by Polska poświęciła wszystko dla Ukrainy, która na tym etapie
stanowi jego najukochańszą duszeńkę.
Świadczy o tym nie tylko zielone
światło, jakie dla przewrotu politycznego w tym kraju zapalił w roku 2013
prezydent Obama, ale również - liczba
amerykańskich agentów w tamtejszych władzach.
Na przykład Natalia Jaresko, piastująca w rządzie premiera Arszenika
Jaceniuka stanowisko ministra finansów, była pracownicą Departamentu
Stanu w Waszyngtonie, a ukraińskie
obywatelstwo dostała dopiero w roku
2014, jednocześnie z objęciem stanowiska ministra.
Cóż dopiero taki Michał Saakaszwili, co to w swoim czasie przeprowadził
w Gruzji „rewolucje róż” w następstwie której obalony został prezydent
Edward Szewardnadze, a Saakaszwili
zajął jego miejsce. Przydano mu
w charakterze asystenta, który potem
został szefem „policji finansowej”,
a następnie - ministrem obrony Gruzji,
izraelskiego obywatela Dawida Kezeraszwili.
Rządy Saakaszwili doprowadziły do
jego upadku, a nawet wydania za nim
listu gończego. Tylko prezydent Kaczyński go nie potępił, przeciwnie pozytywnie wyróżnił, nadając mu
Krzyż Wielki Orderu Zasługi RP. Po
tych wszystkich przejściach Michał
Saakaszwili schronił się na Ukrainie,
gdzie został gubernatorem Odessy
i z tych pozycji sztorcuje nawet prezydenta Poroszenkę.
No a prof. Balcerowicz? Też zajmuje
stanowisko w kijowskich władzach.
Czyżby i on…? Ładny interes!
Toteż kiedy zbliżała się kolejna
rocznica ludobójstwa, dokonanego
przez UPA na polskiej ludności Wołynia i Podola, a klub parlamentarny
Kukiz 15 złożył projekt ustawy upamiętniającej to wydarzenie, trzeba
było dać temu odpór tym bardziej, że
kijowskie władze przestrzegły władze
w Warszawie, by nie wygłaszały z tej
okazji żadnych „nieprzemyślanych
deklaracji”.
Tedy PiS zablokował ustawę i wykręcił się sianem, to znaczy - uchwałą,
która od ustawy tym się różni, że
w zasadzie nie pociąga za sobą żadnych skutków prawnych i następnego
dnia można spokojnie o niej zapomnieć. Mimo to jednak strona ukraińska wyraziła rządowi w Warszawie
swoje wysokie niezadowolenie. Pokazuje ono, ukraińskie władze do perfekcji opanowały sztukę obcinania
kuponów od przedstawiania Ukrainy,
jako państwa specjalnej troski, któremu nie można się sprzeciwiać na tej
samej zasadzie, jak nie powinno się
rozdrażniać upośledzonego umysłowo
dziecka.
Ponieważ PiS jest polityczną ekspozyturą Stronnictwa AmerykańskoŻydowskiego (niektórych zbija z tropu
okoliczność, że PiS jest atakowany
przez lobby żydowskie w Polsce i żydowską prasę w USA, ale dzieje się tak
dlatego, że po 18 czerwca 2015 roku
USA wpisały na listę „naszych sukinsynów” starych kiejkutów, czyli Wojskowe Służby Informacyjne, które najwyraźniej musiały w ciągu ostatnich
25 lat rozbudować swoją agenturę
również w środowiskach żydowskich
i postępowych), to znalazło się między
amerykańskim młotem a ukraińskim
kowadłem.
Z jednej strony ze względu na ryzyko przejęcia patriotycznie nastawionych wyborców przez Kukiza czy narodowców nie może przejść do porządku nad wołyńskim ludobójstwem,
ale z drugiej strony oskarżanie Ukrainy, która na domiar złego, dosłownie
w przeddzień rocznicy mianowała
imieniem Stefana Bandery dawny
Prospekt Moskiewski w Kijowie, ma
od Naszego Najważniejszego Sojusznika surowo zakazane.
W tej sytuacji Sellin wykombinował,
by wprawdzie nie zaprzeczać wołyńskiemu ludobójstwu, ale by - wzorem
żydowskim - odpowiedzialność za nie
przerzucić na winowajcę zastępczego,
czyli Rosję, a właściwie - Związek Sowiecki. Tę formułę podchwycił minister obrony Antoni Macierewicz, co
skłoniło rosyjskie ministerstwo spraw
zagranicznych do zadania polskiemu
rządowi kilku pytań, m.in. - czy jest to
oficjalne stanowisko rządu polskiego,
czy prywatna opinia ministra Macierewicza oraz, czy w opinii Warszawy
istnieją jakieś wydarzenia lub zjawiska
przyrodnicze, za które Rosja nie ponosi winy - prosząc o wyjaśnienie tych
wątpliwości przez osoby upoważnione
do składania w imieniu Polski oświadczeń w sprawach zagranicznych.
Warto zwrócić uwagę, że odkrycie
Jarosława Sellina da się zastosować
nie tylko do ukazywania tła wydarzeń
bolesnych, ale również do ukazywania
tła tajemnic radosnych w rodzaju
ostatniego szczytu NATO w Warszawie. Rząd otrąbił sukces, któremu
opozycja nawet nie śmie zaprzeczać,
eksponując tylko, że przy tym sukcesie
nie tylko PiS, ale również inni szatani
byli czynni, a po drugie - że prezydent
Obama jednak obsztorcował prezydenta Dudę z powodu zaniepokojenia
stanem demokracji w Polsce - chociaż
pan minister Waszczykowski podzielił
się wrażeniem, że jego zdaniem wcale
nie obsztorcował, tylko przeciwnie pochwalił.
Jak tam było, tak tam było; zawsze
jakoś było, a spór na ten temat potrwa
jeszcze jakiś czas. Nie o to jednak
w tej chwili chodzi, tylko o obustronną
użyteczność formuły odkrytej przez
Sellina.
Dlaczego Polska odniosła taki sukces? Dlatego, że szczyt NATO odbył
się w Warszawie. A dlaczego szczyt
NATO odbył się w Warszawie? Bo co
tarsi i mądrzejsi (lub za takich
się uważający) już dawno
przewidzieli, co to będzie za
kraj - Ukraina i pod czyim znajdzie się
zarządem powierniczym.
Leon Reich, adwokat, czołowy syjonista w II RP, działacz Światowej
Organizacji Syjonistycznej, żydowski
poseł na Sejm w II RP (1922-1929
z ramienia Organizacji Syjonistycznej):
"Musimy jednak nalegać, aby zamieszkane w większości przez Ukraińców
obszary należały do Ukrainy, nie tylko
w imię sprawiedliwości, lecz i we
własnym interesie. Sytuacja nasza na
Ukrainie będzie bowiem o wiele lepsza
niż w Polsce, gdyż Ukraińcy nas
potrzebują. Będzie to miało miejsce
zwłaszcza w najbliższych 40-50 latach.
Ukraińcy, mając mało inteligencji,
będą nas potrzebowali do handlu,
bankowości, urzędów itd. We własnym
interesie muszą więc protegować żydowską inteligencję. (...) W Polsce
mogą ulec Żydzi o wiele łatwiej asymilacji, ponieważ kultura polska jest
bądź co bądź silna. Inaczej ma się
rzecz na Ukrainie, gdyż
ukraińska kultura w stosunku do żydowskiej jest
minimalna. Żadnemu Żydowi nie przyszłoby do
głowy zasymilować się
z Ukraińcami".
"Izraelitischen
Wochenblatt für Schweis",
kwiecień 1919 r.
S
Leszek Żebrowski
Starsi i mądrzejsi...
Obok: mapa "Ukrainy"
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
pewien czas musi się gdzieś odbywać,
więc dlaczego nie w Warszawie?
A dlaczego musi się gdzieś odbywać?
Bo w 1949 roku powstało NATO i nie
tylko nadal istnieje, ale nawet zamierza się rozszerzać. A dlaczego w 1949
roku powstało NATO? A dlatego, żeby
bronić Europy przed zagrożeniem ze
strony Związku Sowieckiego.
A dlaczego Związek Sowiecki
stanowił dla Europy takie zagrożenie?
Bo zamierzał Europę podbić by ją
skomunizować. A dlaczego snuł takie
plany? A dlatego, że dyktatorem Związku Sowieckiego był w tym czasie
komunista Józef Stalin, który najpierw
był co prawda zwolennikiem zwycięstwa komunizmu w jednym kraju, ale
kiedy już udało mu się doprowadzić do
zwycięstwa komunizmu w Związku
Sowieckim (prof. Władysław Tatarkiewicz w swojej „Historii filozofii” pisze
m.in., że zasługa Stalina dla filozofii
polega na tym, iż „marksizm w Związku Radzieckim został przyjęty powszechnie i bez zastrzeżeń.”).
Gdyby zatem Józef Stalin nie uzyskał dyktatorskiej władzy w Związku
Sowieckim, to kto wie, czy komunizm
zwyciężyłby nawet tam, a skoro tak, to
prawdopodobnie Związek Sowiecki
nie próbowałby eksportować rewolucji
do Europy Zachodniej, czy innych
krajów świata.
W tej sytuacji w roku 1949 nie byłoby żadnego powodu, by tworzyć
NATO, które prawdopodobnie by nie
powstało. Gdyby nie powstało, to nie
urządzałoby żadnych „szczytów”
w rodzaju ostatniego w Warszawie.
W tej sytuacji szczyt NATO w Warszawie by się nie odbył i Polska nie
odniosłaby nie tylko tak spektakularnego, ale w ogóle - żadnego sukcesu.
Kiedy więc celebrujemy ów sukces,
to - zgodnie z formułą zaproponowaną
przez Sellina - nie powinniśmy zapominać, komu go zawdzięczamy, kto
jest prawdziwym i pierwszym ojcem
tego sukcesu. Zatem - Stalinowi
dzięki!
Stanisław Michalkiewicz
lansowana nie przez grupki nawiedzonych UPAńców, ale przez MSZ
tego państwa (oraz podczas Eurowizji
2016).
Nie dozbrajajcie Ukrainy
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
K
John Mearsheimer
ryzys ukraiński ciągnie się
prawie rok, sytuując Rosję po
zwycięskiej stronie. Separatyści na wschodzie Ukrainy zyskują na
popularności, a Prezydent Rosji Władimir Putin nie poddaje się zachodnim
sankcjom ekonomicznym.
Nie dziwi fakt, że wzrasta liczba
osób domagających się dozbrajania
Ukrainy. Ostatni raport autorstwa
trzech wiodących grup ekspertów,
wyraża aprobatę dla wysłania Ukrainie
zaawansowanej broni. Co więcej, kandydat Białego Domu do objęcia posady Sekretarza Obrony - Ashton B.
Carter powiedział Komisji Sił Zbrojnych Senatu Stanów Zjednoczonych:
„Jestem jak najbardziej za tym
kierunkiem działań”.
Ludzie ci są w błędzie. Pójście
w tym kierunku, byłoby wielkim
błędem dla Stanów Zjednoczonych,
NATO i Ukrainy. Wysyłanie broni
Ukrainie nie tylko nie ocali jej armii,
ale również doprowadzi do eskalacji
działań wojennych. Krok ten jest
szczególnie niebezpieczny, ponieważ
Rosja będzie się starała obronić istotny
ze strategicznego punktu widzenia
obszar, a ma w posiadaniu tysiące
głowic nuklearnych.
Nie ma wątpliwości, że separatyści,
którzy mają po swojej stronie rosyjskie
wojsko i broń, znacząco przewyższają
siłą ognia armie ukraińską. Co za tym
idzie, ponieważ balans sił w zdecydowany sposób faworyzuje Moskwę,
Waszyngton musiałby wysłać Ukrainie
znaczącą ilość sprzętu wojskowego,
w innym wypadku, armia ukraińska
będzie bez szans.
Konflikt jednak na tym się nie
skończy. Eksperci przyznają, że Rosja
może zwiększyć wysiłki, neutralizując
tymczasowe korzyści, jakie Kijów
mógłby otrzymać od armii amerykańskiej. Wspominają oni również, że
„nawet otrzymując tak wielkie wsparcie z Zachodu, armia ukraińska nie
będzie w stanie przeciwstawić się
zdecydowanym atakom żołnierzy rosyjskich”. W skrócie: USA nie są
w stanie wygrać wyścigu zbrojeń,
którego celem jest Ukraina, a tym
P
rzedstawiciele rządów Polski
i Ukrainy podpisali podczas warszawskiego szczytu NATO porozumienie ws. współpracy wojskowej
i technicznej. Umowa dotyczy m.in.
dostaw uzbrojenia na Ukrainę.
Podczas drugiego dnia szczytu NATO
w Warszawie, szef polskiego MON Antoni
Macierewicz podpisał z przedstawicielem
Ukrainy, ministrem obrony Stepanem
Połtorakiem dokument dotyczący dostaw
uzbrojenia dla Ukrainy. Wprowadza on
zmiany do porozumienia zawartego
w 1996 r. Dokument to umowa w sprawie
porozumienia między rządami Polski
i Ukrainy o wzajemnych dostawach uzbrojenia, techniki wojskowej i świadczenia
usług o charakterze wojskowo-techni-
OPINIE
samym zagwarantować, że Rosja
poniesie klęskę na polu walki.
Zwolennicy dozbrajania Ukrainy
mają w zanadrzu coś jeszcze. Jak
utrzymują, kluczem do sukcesu nie
jest militarne pokonanie Rosji, ale
zwiększenie kosztów prowadzenia
działań zbrojnych do poziomu, który
zmusi Putina do ustąpienia. Koszta
prawdopodobnie zmuszą Moskwę do
wycofania wojsk z terytorium Ukrainy, co w konsekwencji pozwoli tej
ostatniej na przyłączenie się do Unii
Europejskiej oraz NATO, czyli stanie
Podnoszenie stawki na Ukrainie
niesie również ryzyko niechcianej
eskalacji konfliktu. Doszłoby nietylko
do nasilenia walk ale również do ich
rozprzestrzenienia na inne regiony.
Konsekwencje dla Ukrainy, która już
musi stawiać czoła znacznym ekonomicznym i społecznym problemom,
byłyby katastrofalne.
Możliwość grożenia użyciem broni
nuklearnej przez Putina, może wydawać się nikła, ale jeśli celem dozbrajania Ukrainy jest zwiększenie kosztów rosyjskiej ingerencji i ostateczne
Aby uratować Kijów i przywrócić zdrowe relacje z Moskwą,
Zachód powinien dążyć do stworzenia z Ukrainy neutralnej strefy
buforowej pomiędzy Rosją, a państwami NATO. Powinna ona
funkcjonować jak Austria podczas Zimnej Wojny. Aby rozwiązać tę
sytuację Zachód powinien zaprzestać prób rozszerzania wpływów Unii
Europejskiej i NATO, podkreślając, że jego celem jest niezagrażająca
Rosji neutralna Ukraina. Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy
powinni również współpracować z Putinem w celu ocalenia ukraińskiej
gospodarki. Jest to cel będący zdecydowanie w interesie wszystkich
- pisze jeden z czołowych amerykańskich politologów
na łamach New York Times.
się sojusznikiem Zachodu.
Owa strategia oparta na represji, ma
wątpliwe szanse na sukces, niezależnie
od surowości kary, którą Zachód wymierza. Zwolennicy dozbrajania Ukrainy nie mogą zrozumieć przekonania
rosyjskich liderów o tym, że strategiczne interesy ich kraju są zagrożone na
Ukrainie. Nie są oni skłonni do
ustępstw, nawet jeśli oznacza to potężne koszta.
Wielkie mocarstwa ostro reagują,
kiedy odlegli rywale poszerzają strefy
militarnego wpływu, nie mówiąc
o próbach zrobienia sojusznika z kraju
z nimi sąsiadującego. Właśnie dlatego
Stany Zjednoczone posługują się
doktryną Monroe, zgodnie z którą
żaden amerykański przywódca nie
tolerowałby możliwości wstąpienia
Kanady czy Meksyku do sojuszu
kierowanego przez inne mocarstwo.
Rosja pod tym względem również
nie jest wyjątkiem. Dlatego Putin nie
ugiął się w obliczu sankcji i jest mało
prawdopodobne, żeby w jakikolwiek
sposób ustąpił, nawet w razie zwiększenia kosztów działań na Ukrainie.
postawienie Rosji w poważnej sytuacji, groźba taka nie może zostać
wykluczona. Jeżeli presja Zachodu będzie naprawdę skuteczna, doprowadzając Putina do desperacji, będzie on
miał wystarczający bodziec do tego by
ratować sytuację poprzez prezentację
potęgi nuklearnej, grożąc w ostateczności jej użyciem.
Nasze rozumienie mechanizmów
eskalowania sytuacji kryzysowych czy
wojny jest w najlepszym przypadku
ograniczone, a jednak zdajemy sobie
sprawę, że ryzyko jest znaczące. Zatem zapędzanie w kozi róg posiadającej broń nuklearną Rosji, jest igraniem
z ogniem.
Zwolennicy dozbrajania Ukrainy
dostrzegają możliwość eskalacji problemu, dlatego też podkreślają, że
chodzi o przekazywanie Ukrainie broni raczej „defensywnej”, niż „ofensywnej”. Niestety nie istnieje sensowne rozróżnienie tych kategorii, gdyż
każda broń może zostać użyte zarówno
do ataku jak i do obrony. Dlatego
Zachód może być pewny, że Moskwa
nie będzie postrzegała amerykań-
cznym. Według dziennika „Fakt”, szczegółów umowy na razie nie ujawniono.
Również ukraińskie wydanie Polskiego
Radia zatytułowało wiadomość na ten
temat, że „Polska i Ukraina zawarły
porozumienie ws. dostarczania broni”.
Podano tam również, że umowa dotyczy
wzajemnych dostaw broni. Na Twitterze
potwierdziło to polskie MON.
Źródła ukraińskie, powołujące się na
służbę prasową ukraińskiego resortu
obrony, dokument z góry zakłada ustanowienie grupy roboczej ds. współpracy
wojskowo-technicznej. Protokół ten ma
również regulować działania w zakresie
tej kooperacji, a także umożliwiać zdefiniowanie potencjalnych projektów dotyczących współpracy bilateralnej.
Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz
poinformował, że celem porozumienie jest
rozwój współpracy w sektorze technologii.
Ponadto, minister Macierewicz podpisał
POLSKA ZAWARŁA
Z UKRAINĄ POROZUMIENIE
WS. DOSTARCZANIA BRONI
STRONA 5
skiego wsparcia militarnego jako
„obronnego”.
Jedyną możliwością rozwiązania
kryzysu na Ukrainie jest dyplomacja,
a nie wyjście militarne. Kanclerz
Niemiec - Angela Merkel wydaje się
rozumieć ten fakt. Jak poinformowała,
Niemcy nie będą wysyłać broni na
Ukrainę. Problemem w tej sytuacji jest
jednak to, że Merkel nie wie, jak
zakończyć kryzys.
Razem z innymi europejskimi przywódcami, Angela Merkel nadal marzy
o możliwości wyciągnięcia Ukrainy
z rosyjskiej strefy wpływów i o przyłączeniu jej do Zachodu. Wydaje im
się również, że Rosyjscy liderzy zaakceptują taką sytuację, jednak tak się
z pewnością nie stanie.
Aby uratować Ukrainę i ostatecznie
przywrócić zdrowe relacje z Moskwą
Zachód powinien dążyć do stworzenia
z Ukrainy neutralnej strefy buforowej
pomiędzy Rosją a państwami NATO.
Powinna ona funkcjonować jak
Austria podczas Zimnej Wojny. Aby
rozwiązać tę sytuację Zachód powinien zaprzestać prób rozszerzania
wpływów Unii Europejskiej i NATO,
podkreślając, że jego celem jest niezagrażająca Rosji, neutralna Ukraina.
Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy
powinni również współpracować
z Putinem w celu ocalenia ukraińskiej
gospodarki. Jest to cel będący zdecydowanie w interesie wszystkich.
Koniecznym jest także, by Rosja
pomogła zakończyć walki na wschodniej Ukrainie oraz by Kijów odzyskał
kontrolę nad regionem. Prowincje Doniecka i Ługańska powinny uzyskać
znaczącą autonomię, a sprawą najwyższej wagi powinna być ochrona możliwości używania języka rosyjskiego.
Krym - ofiara próby wkroczenia na
rosyjskie podwórko przez NATO
i Unię Europejską - jest z pewnością
dla Zachodu stracony na dobre.
Nadszedł czas, aby zakończyć tą nierozsądną politykę, zanim dojdzie do
większych szkód dla Ukrainy oraz
relacji pomiędzy Rosją a Zachodem.
John Mearsheimer
Profesor nauk politycznych
na Uniwersytecie w Chicago
list intencyjny z ministrem obrony Turcji
ws. pozyskania zdolności radioelektronicznych w przestrzeni powietrznej.
Niedawno przeciwko wysyłaniu broni
na Ukrainę wypowiedziała się ukraińska
deputowana Nadija Sawczenko. Uważa,
że może to wywołać trzecią wojnę
światową.
Pod koniec czerwca Ukraiński PPHZ
SpecTechnoEksport tworzący konsorcjum
z polskim WB Electronics dostarczy
polskim Siłom Powietrznym pociski
rakietowe powietrze-powietrze średniego
zasięgu R-27R1 dla myśliwców MiG-29.
W dokumentacji przetargu znalazł się
zapis, który zezwala na dostawy z Ukrainy.
www.kresy.pl
STRONA 6
P
prof. Adam Wielomski
KOMENTARZE
Marine Le Pen jest dziś
“katechonem” wolnej Europy
rawdę mówiąc - nie spodziewałem się, że Brytyjczycy
powiedzą „tak” wyjściu z Unii
Europejskiej. Wydawało mi się, że
eurosceptyczny bunt zostanie na Wyspach, tak jak to raz po raz zdarza się
w podobnych okolicznościach w Polsce, zostanie stłumiony przez falowe
uderzenie mediów „głównego nurtu”
podskakujących w takt wielkiego biznesu i klasy politycznej.
Ale stało się inaczej.
Czy Unia Europejska może istnieć
bez Wielkiej Brytanii. Tak. Nawet
będzie w lepszej kondycji, gdy zabraknie w niej „hamulcowego”. Niemcy
tylko czekali na Brexit i Angela Merkel następnego dnia zwołała do
Berlina wszech-europejską odprawę
przywódców tzw. starej Unii, komunikując im, że tempo integracji ulegnie
szybkiej zmianie.
Członkowie UE mają być podzieleni
na 2 kategorie: 1/ „trzon” UE (Niemcy,
Francja, Włochy, Belgia, Holandia),
mniej więcej pokrywający się z terytorialnie z byłym cesarstwem Karola
Wielkiego (800); 2/ „peryferia” unijne
(Hiszpania, Dania, Irlandia, Europa
Środkowo-Wschodnia).
Państwa stanowiące „trzon” mają
szybko przekształcić się w, upragnione
przez Berlin, „superpaństwo”, gdy
„peryferia” mają pełnić rolę, którą w
polityce niemieckiej równo 100 lat
temu określono mianem „Mitteleuropy”. Tutaj mają znajdować się rynki
zbytu, miejsca produkcji podzespołów
dla niemieckiej gospodarki, rezerwuar
taniej a nieźle wykształconej siły roboczej, miejsce dla produkcji żywności
ekologicznej.
Skoro Merkel proponuje taki plan
Europie w dzień po referendum na
Wyspach, znaczy to, że była na Brexit
znakomicie przygotowana. Nie mam
wątpliwości, że czekała na odpłynięcie
angielskiego statku, aby oznajmić
pozostałym przywódcom europejskim,
że Europa jest już jawnie niemiecka.
Tego samego dnia w internecie
pojawił się (przez polskie media chyba
przemilczany) projekt nowej Europy
autorstwa przywódców SPD: Sigmara
Gabriela i Martina Schulza Europa
neu gründen. Dokument ma 11 stron,
nie mógł więc powstać rankiem po
opublikowaniu wyników referendów.
Gotowy czekał na ich publikację.
Wynika z niego, że przywódcy SPD
także czekali na Brexit, aby ogłosić, że
idea narodu jest fałszywą „ideologią”
(termin pochodzi wprost od K. Marksa, który mianem „ideologii” określał
tzw. świadomość fałszywą, do której
zaliczał między innymi poczucie narodowe i patriotyzm). W tej sytuacji proponują szybkie zbudowanie europejskiego „superpaństwa”.
Równocześnie Komisja Europejska
ogłosiła, że chce, aby Wielka Brytania
opuściła UE w ciągu najbliższych
2 lat. Skoro Donald Tusk - faktyczny
nominant Angeli Merkel - naciska na
szybkie opuszczenie UE przez Brytyjczyków, znaczy to raz jeszcze, że Berlin tylko czekał na Brexit, aby położyć
swoje ręce na kontynentalnej części
naszego Kontynentu.
Dlatego właśnie ostrzegałem przez
Brexitem czując, że kasztany z tego
zdarzenia wyciągnie Berlin przekształcając Unię Europejską - dziś
jeszcze organizację międzynarodową w europejskie państwo federalne. To
właśnie dzieje się na naszych oczach.
Polscy zwolennicy Brexitu wierzą
w „Polexit”. Ale Polexitu nie będzie
i to z 3 powodów:
1/ Referendum w Polsce może ogłosić albo Sejm, albo Senat na wniosek
Prezydenta RP. W Sejmie RP zasiada
460 posłów. Ilu z nich poparłoby taki
wniosek? Moim zdaniem były to
Przemysław Wipler i kilku-kilkunastu
posłów od Kukiza. W Senacie nikt.
W polskim parlamencie nie ma ani
jednej znaczącej siły eurosceptycznej.
2/ Gdyby, hipotetycznie, do takiego
referendum doszło, to wynik byłby na
naszą niekorzyść mniej więcej 80:20,
albo nawet 90:10. Polacy nie rozumieją czym jest UE i są zadowoleni, że
mogą „podróżować” oraz wierzą w europejskie dopłaty i dotacje na inwestycje.
ie mam na myśli zmian
wprowadzanych przez nasz
rząd. Wierzę, że są dobre, ale
może jest już odpowiedni czas, żeby
pomyśleć o jeszcze większych zmianach.
W książce Marka Twaina „Książę
i żebrak” jest taka scena, w której
książę mówi żebrakowi o swojej siostrze posiadającej kufry z sukniami.
Na to żebrak dziwi się - po co jej
więcej niż jedna suknia? Ma przecież
tylko jedno ciało. No właśnie, historia
zatoczyła koło i obecnej strojnisi
wystarczą podarte dżinsy i powyciągany podkoszulek na każdą okazję
z balem włącznie. W ciemności, przy
ogłuszającym jazgocie i w towarzystwie naćpanych osobników kto by
w ogóle rozróżniał jakieś ubiory?
Świat obfitości, w którym przyszło
nam żyć, nie jest niestety tożsamy ze
światem powszechnej szczęśliwości,
a mógłby nim być. Ludzkość produkuje żywności więcej niż jest w stanie
skonsumować. Podobnie jest z innymi
dobrami. Ciężka praca też nie jest koniecznością, bo mogą ją wykonywać
maszyny. Co więc stoi na przeszkodzie byśmy wszyscy otrzymywali to,
co jest nam do życia potrzebne?
Pazerność banksterów? Niewątpliwie.
Najgorsze są jednak wpojone nam
przekonania, że tak musi być, że
pieniądz rządzi światem. Wmówienie
nam takiego poglądu czyni z nas
niewolników.
Czy można się z tych okowów
wyrwać? Można! Weźmy jeden z ostatnich przykładów. Zdawać by się
mogło, że organy państwa Polskiego
za koalicji PO-PSL były tak skorumpowane i doświadczone w fałszowaniu wyborów, że nic się zmienić nie
może. A tu proszę! Teraz, w ślad za
nami poszła Austria i też powiedziała
stop fałszerstwom. Pieniądze Sorosa
N
Małgorzata Todd
3/ Polska gospodarka jest w tej
chwili podzespołem gospodarki niemieckiej, szczególnie na Ziemiach
Odzyskanych, skolonizowanych przez
niemiecki kapitał. Zamknięcie niemieckiego rynku z dnia na dzień byłoby ekonomiczną katastrofą. Na taki
manewr polska gospodarka musiałaby
się przygotować i zajęłoby to jej całe
lata.
Naszą jedyną szansą nie jest „Polexit”, ale „Frexit”, czyli opuszczenie
Unii Europejskiej przez Francję.
Oglądałem niedawno konferencję
prasową Marine Le Pen na temat
Brexitu, zamieszczoną na stronie internetowej Front National. Jedno z najlepszych przemówień jakie w swoim
życiu widziałem (a trochę oglądałem).
Gdy miałem okazję rozmawiać z Marine Le Pen w ubiegłym roku, zaraz po
Dobra zmiana
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
wyborach regionalnych we Francji,
które FN procentowo wprawdzie wygrał, ale - z powodu ordynacji większościowej i powstania antynarodowej „koncentracji republikańskiej” faktycznie przegrał, Przewodnicząca
wyraziła nadzieję, że kandydat FN
w nieodległych wyborach prezydenckich (czyli sama Marine Le Pen rzecz
jasna) przejdzie do drugiej tury
i zdobędzie dobry wynik. Ani ona
sama, ani jej otoczenie nie wierzyło, że
może te wybory wygrać. Ja też nie.
Teraz zaczynam w to wierzyć. Po
zamachach w Paryżu, gdy zginęło 200
osób, ostatnio w Nicei, po bitwach
imigrantów w Calais z policja, a przede wszystkim po angielskim Brexicie,
w Marine Le Pen wstąpił nowy duch.
W przemówieniu które oglądałem,
Przewodnicząca FN już wierzyła nie
tylko w 2 turę i dobry wynik w głosowaniu. Nie, ona już wierzyła, że
będzie kolejnym Prezydentem Francji,
kreśląc od razu swoją pierwszą decyzję: referendum nad Sekwaną o wyjściu z Unii Europejskiej.
Nie łudzę się, że będzie „Polexit”,
nie łudzę się, że Polacy powiedzieliby
w nim „tak”. Wierzę wyłącznie we
Francję. Marine Le Pen jest dziś katechonem wolnej Europy, czyli jedynym
politykiem, który może powstrzymać
Angelę Merkel przed zjednoczeniem
kontynentu pod niemieckim przywództwem.
Tak jak pisałem na początku tego
tekstu: Unia Europejska nie tylko
może istnieć bez Londynu, ale wręcz
lepiej będzie bez niego funkcjonować.
Ale UE nie istnieje bez Francji. Bez
Paryża w UE zostaje tylko Berlin i kraje marginalne. „Frexit” oznaczać będzie koniec europejskiego marzenia
Niemiec o kontynentalnym imperium.
Berlin będzie mógł tworzyć Mitteleuropę na wschodzie, ale nie zjednoczony Kontynent.
nie pomogą ani KOD-wi, ani GW.
Najwyraźniej nie zadziałały też
w Wielkiej Brytanii kolebce bankowości.
Może więc pieniądz nie jest najwyższym dobrem człowieka? A gdybyśmy tak wrócili do solidarności,
zaczęli współpracować? Nigdy wcześniej, przed dobą Internetu, nie mieliśmy takich szans porozumienia się.
Zmieńmy marzenia z „mieć” na
„być”. Czyż bycie naukowcem, odkrywcą nie jest atrakcyjniejsze od
posiadani tysiąca niepotrzebnych
przedmiotów? Szeroko pojęta nauka
mogłaby dać satysfakcję każdemu
mieszkańcowi Ziemi. Zdobywanie
i wykorzystywanie wiedzy o naturze
jest źródłem nie do wyczerpania!
Pomyślmy o tym w wolnej chwili.
Małgorzata Todd
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
Wiesław Magiera
P
EDITORIAL
STRONA 7
Caritas Christi urget nos
W zgodzie z Bogiem - w walce o Polskê
ostanowiłem kontynuować wydawanie naszego tygodnika
(z przyczyn formalnych pod
zmienionym tytułem “GŁOS”), gdyż
przez 20 lat redagowania go wyznaczyłem jego profil, który znajduje
liczne grono odbiorców w Kanadzie,
USA i w Polsce.
Nasi wieloletni Prenumeratorzy
i Czytelnicy wiedzą, jaki to profil, jednak dla nowych - pokrótce go przypomnę. Zacznę od motto “GŁOSU”,
które z “klasycznego”: Bóg - Honor Ojczyzna, nieco zmieniłem na: BÓG Rodzina - Ojczyzna. Myślę, że to
główne wartości, jakie my Polacy
w Kraju i rozsiani po świecie, winniśmy uczynić naczelnymi w naszym
życiu. Honor - jak najbardziej, ale wynika on wprost ze stosowania Dekalogu i Przykazania Miłości. Rodzina zaś
- jak sądzę - jest pierwszą sprawą po
Bogu, o którą powinniśmy się troszczyć. I tak zasadniczo jest.
Nie identyfikuję się z żadnym ugrupowaniem politycznym, choć w dzisiejszej sytuacji politycznej w Kraju,
skłaniam się do poparcia Prawa
i Sprawiedliwości. Mam wszak wiele
zastrzeżeń do PiS-u i niektórych jego
polityków. Nie zgadzam się z podpisaniem przez L. Kaczyńskiego Traktatu
lizbońskiego, z jego aprobatą i zalegitymizowaniem B’nai Brith - masońskiej organizacji żydowskiej, która
walczy z katolicyzmem i polskością.
Domagam się wraz z wieloma znanymi historykami dokończenia ekshumacji w Jedwabnem, tak by do końca
wyjaśnić, kto tak naprawdę jest sprawcą tej zbrodni. Protestuję przeciw
umizgom przedstawicieli rządu warszawskiego wobec władz w Kijowie
i próbie zamazania prawdy o ludobójstwie na Polakach na Wołyniu.
Jak już wspominałem, w wyborach
prezydenckich w I turze głosowałem
na Grzegorza Brauna, a dopiero w II
na Andrzeja Dudę. Do poglądów tego
pierwszego mi najbliżej.
Za najlepiej rozumiejącego sprawy
polskie polityka uważam Romana
Dmowskiego. Jest to genialny Polak,
który na długie lata wyznaczył nam
drogę zmierzającą do prawdziwie wolnej i katolickiej Polsce. Z sympatią
odnoszę się do dzisiejszych jego
naśladowców, jak choćby księża Jacek
Międlar i Roman Kneblewski, którzy
ściśle stosując Chrystusowe zalecenie
miłości nawet nieprzyjaciół, odważnie
głoszą co to znaczy być dziś Polakiem
i katolikiem. Dzięki nim, wielu rodaków “odkrywa”, że nacjonalizm - to
po prostu umiłowanie własnego narodu. Bycie “nacjonalistą” nie oznacza
nienawiści czy niechęci do innych
narodów, lecz pełne utożsamianie się
najpierw z własnym i troskę przede
wszystkim o jego dobro. Sam nigdy
nie należałem do żadnej partii, lecz zaszufladkowanie mnie jako np. “endeka” mija się z prawdą. Zresztą i Międlar, i Kneblewski to też z pewnością
nie “endecy”. To określenie dziś nie
ma sensu, tym bardziej, że ośmieszone
zostało przez postaci typu Kukiz czy
Ziemkiewicz (co nie znaczy, iż nie
mają oni czasem racji).
Ktoś próbował określić nasze pismo
jako “antyżydowskie”, inni pewnie
widzieliby może tendencje “antyukraińskie”. Nic podobnego! Mam
wspaniałych
przyjaciół
Żydów,
a kilkoro też dobrych znajomych
Ukraińców. Nie znaczy to, iż nie
musimy bronić naszej polskiej racji
stanu, naszej Ojczyzny i dobra
Polaków przed ziejącymi nienawiścią
do nas niektórymi organizacjami
żydowskimi czy ukraińskimi.
Stąd też na łamach “Głosu” nie
zabraknie ostrych z nimi polemik
i artykułowania prawdy oraz bronienia
naszego interesu narodowego. Przestrzegam jednak przed generalizowaniem: jeśli mamy na myśli B’nai Brith
czy ADL, nie piszmy “Żydzi”, bo to
godzi w dobre imię wielu szlachetnych
Żydów. To samo z Ukraińcami.
Pragnę w “GŁOSIE” publikować
najlepsze komentarze tygodnia. Zgodne z naszym mottem, lecz czasem także teksty kontrowersyjne, z którymi
niekoniecznie się zgadzamy.
Za patrona “GŁOSU” wybrałem
o. Maksymiliana Kolbe, świętego
redaktora, który nie wahał się oddać
życia za prostego człowieka, który
miał rodzinę.
Za wszelką pomoc i życzliwość
serdecznie dziękuję!
cd. ze str. 1
usunięcia tego dokumentu z internetu.
„Warszawska Gazeta” publikowała już
informację, że otrzymałam prywatny
akt oskarżenia oraz pozew cywilny od
urażonego umieszczeniem jego nazwiska w petycji dr. Pawła Grzesiowskiego, z żądaniem m.in. zapłaty 100
tys. zł. Sprawa cywilna, której celem
jest usunięcie petycji i tym samym
odebranie głosu społeczeństwu, ma się
odbyć 19 października, natomiast
sprawa karna została przeniesiona do
Poznania i termin pierwszego posiedzenia dopiero zostanie wyznaczony.
To nie jedyne próby zamknięcia ust
opinii publicznej i propagandy fałszywego obrazu „idealnego” systemu
szczepień. Korporacje lekarskie, inspirowane przez związanych z koncernami ekspertów, uciszają i cenzurują
lekarzy stających po stronie prawdy,
zasad etyki oraz dobra pacjenta.
W mediach panują wyreżyserowane
epidemie, a głos społeczny udają organizacje finansowane przez przemysł.
dotyczy 2015 r. i wynika z niego, że 30
tys. pracowników medycznych dostało
w sumie ponad 107 mln zł. Na
ujawnienie swoich danych w Polsce
zgodziło się jedynie 20 proc. lekarzy,
możliwe że przez przeoczenie…
Koncern GSK opublikował raport
z informacją, że finansował fundację
oraz spółkę wiceministra Łandy przygotowującą opinie do refundacji leków. Do stycznia br. sprawował
funkcję prezesa w Fundacji Watch
Health Care. Łanda był związany
również ze spółką HTA Audit i HTA
Consulting, która od lat współpracowała z przemysłem farmaceutycznym.
Polskie przepisy dały lekarzom
możliwość niewyrażenia zgody na
przetwarzanie danych (!), dlatego
informacje o pozostałych 80 proc.
lekarzy opublikowano w raportach
zbiorczych. Możemy się spodziewać,
że w zestawieniach za następny rok
prawdopodobnie nikt nie poda danych
szczegółowych.
cesie legislacji dogaduje się faktycznie
sam ze sobą!
Organizacje prawdziwie społeczne,
zajmujące aktywne stanowisko i zabierające głos w imię dobra obywateli,
są przez urzędników traktowane jako
zagrożenie i zwalczane, a w procesie
legislacyjnym spychane przez dotowane twory, z którymi tak obsadzona
administracja dobrze się „dogaduje”.
Trzeba wprowadzić przepisy gwarantujące skuteczne oczyszczenie administracji z urzędników w jakiejkolwiek formie dotowanych przez przemysł bezpośrednio przed objęciem
funkcji publicznych oraz formalne
uniemożliwienie lobbystycznym organizacjom udziału w konsultacjach pod
szyldem społeczeństwa.
Tacy urzędnicy i takie organizacje
reprezentują interesy biznesu, a nie
społeczeństwa. Społeczeństwo jest
sprowadzone do roli niewolnika, zaś
dobro obywateli zostaje całkowicie
podporządkowane komercyjnym zyskom.
To z powodu tej sytuacji Polska
nadal stanowi eldorado dla najagresywniejszych branż, takich jak np. farmaceutyczna, jest krajem korupcji
oraz częstego łamania praw człowieka
i pacjenta w systemie opieki medycznej.
PiS-owski wiceminister zdrowia
w kieszeni koncernów?!
cji w administracji państwowej. Pozwolił tylko na jednominutową wypowiedź, którą pozostawiono bez odpowiedzi, kończąc posiedzenie. Postulowałam o powołanie przy Ministerstwie
Zdrowia niezależnej komisji nadzoru
społecznego niefinansowanej przez
przemysł i rząd oraz o zebranie
i upublicznienie oświadczeń o konflikcie interesów od wszelkich gremiów
i grup eksperckich.
Petycję w tej sprawie poparło ponad
7 tys. osób. Jeszcze w lutym br.,
w odpowiedzi na petycję, wiceminister
zdrowia
Marek
Tombarkiewicz
zbagatelizował zarzuty, podkopując
tym samym zaufanie obywateli do
rządu. W petycji stowarzyszenie domaga się oczyszczenia polskiej administracji publicznej z osób działających w konflikcie interesów, piastujących ważne stanowiska publiczne,
oraz zmiany przepisów prawa, które
uniemożliwią w przyszłości powoływanie takich osób. Szczególnie dotyczy to wszelkich zespołów „eksperckich” działających przy różnych
organach państwa jako „ciała doradcze”.
Jeden z ekspertów, o konflikt interesów którego pytało „STOP NOP”
w petycji, usiłował uciszyć głos
społeczny, żądając natychmiastowego
Mała część prawdy
Firmy medyczne pierwszy raz ujawniły dane o kwotach, jakie przekazały
lekarzom. Podały je 32 przedsiębiorstwa zrzeszone w Europejskiej Federacji Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych (EFPIA). Zestawienie
Obywatele w pułapce
Mamy w Polsce sytuację, gdy biznes
za pośrednictwem „swoich” ludzi na
stanowiskach wysokiego i najwyższego szczebla oraz dotowanych
organizacji pseudospołecznych w pro-
OPINIE
Szkodliwi idioci w akcji!
STRONA 8
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
Kuchciński, Mucha, Romaszewska i inni
bezgranicznie zakochani w Ukrainie
S
Marcin Hałaś
trzeż nas, Boże, od przyjaciół, z
wrogami sami damy sobie radę
- głosi stare porzekadło. Jak ulał
pasuje do obecnych stosunków polsko-ukraińskich. Z ukraińskimi apologetami OUN-UPA dalibyśmy sobie
radę. Gorzej z polskimi „szkodliwymi
idiotami” neobanderyzmu.
W lipcu Sejm miał przyjąć ustawę
potępiającą ludobójstwo dokonane
przez ukraińskich nacjonalistów na
Wołyniu, Podolu i w Małopolsce
Wschodniej w latach 1943-1944 (chociaż na te lata przypadła jego kulminacja, mordy trwały już wcześniej)
oraz ustanawiającą 11 lipca Dniem
Męczeństwa Kresowian. Podkreślmy oczekiwaliśmy ustawy, a nie uchwały
(która jest aktem prawnym niższego
rzędu) czy rezolucji. Oczekiwaliśmy
ustawy, czyli aktu prawa normatywnego uznawanego pod względem
ważności jako stojące zaraz za konstytucją i ratyfikowanymi umowami
międzynarodowymi. Wydawało się, że
tym samym kwestia jednoznacznego
potępienia przez polski Sejm zbrodni
ukraińskiego ludobójstwa, którego
ofiarą padło co najmniej 120 tys. Polaków, zostanie raz na zawsze zamknięta.
Tymczasem odezwali się polscy
„miłośnicy Ukrainy” Agnieszka Romaszewska i Wojciech Mucha. Pierwsza na Twitterze napisała: Uwaga
hejterzy i „superpatrioci”: chciałabym powiedzieć, że jestem przeciwna
uchwale „wołyńskiej” w proponowanym przez posłów PiS brzmieniu.
Wojciech Mucha opublikował na
Facebooku dłuższy tekst, w którym
napisał m.in.: Pojawia się paląca
potrzeba upamiętnienia przez polski
Sejm ofiar ludobójstwa na Wołyniu
poprzez uchwałę, którą Sejm ma podjąć. Uchwała pojawia się w momencie niezrozumiałym, bo choć przed
rocznicą (nieokrągłą) „krwawej niedzieli” 11 lipca, to przed wydaniem
opinii przez historyków obu krajów,
bez uwzględnienia stanu badań
i spisania choćby „białej księgi różnic”. Pojawia w formie, która jest niedopuszczalna nie tylko ze względu na
swoją konfrontacyjną wymowę (to
można jednak zrozumieć, biorąc pod
uwagę charakter tamtych wydarzeń),
ale ze względu na uogólnienia i - niestety - kłamstwa.
Powinienem podzielić mój tekst na
dwie części: personalną i tą ważniejszą, merytoryczną, tłumaczącą, dlaczego oboje, czyli Romaszewska
i Mucha nie są bynajmniej żadnymi
„rzecznikami
polsko-ukraińskiej
współpracy”, ale po prostu, zapewne
nieświadomymi, lobbystami interesów
ukraińskiego nacjonalizmu. To, że
nieświadomymi, nie tłumaczy ich
bynajmniej wcale, bo głupota, ślepota
i zła wola żadnym usprawiedliwieniem nie są.
Nie chodzi o banderowców in extenso, tylko o publicystów, polityków
i tzw. ekspertów, którzy dają przyzwolenie na bezkarną recydywę neobanderyzmu na współczesnej Ukrainie. To ludzie „pokąsani Giedroyciem”. Można też o nich powiedzieć,
używając innego bon motu: bardziej
nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę.
Albo: chcą leczyć dżumę syfilisem.
W każdym razie lepiej im kury szczać
prowadzić, niż politykę (wschodnią)
robić. W pięcioosobowym symbolicznym gronie „banderowców III RP”
znalazło się dwóch dziennikarzy:
właśnie Agnieszka Romaszewska oraz
Tomasz Sakiewicz, kawaler medalu
Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. Mucha - dziennikarz tego tygodnika - był
wzmiankowany w tekście jako jeden
z „chłopców ze stajni Sakiewicza”.
Sakiewiczu, Mucho, Romaszewska,
źle służycie Polsce, bo sprowadzacie
ją do roli kraju niesuwerennego, który
swoje akty prawne powinien konsultować i dostosowywać do oczekiwań
innego państwa. Państwa, dodajmy,
słabego, które raczej oczekuje naszego
wsparcia, niż jest zdolne cokolwiek
Polsce zaoferować. Co więcej, opowiadacie się za sytuacją, w której
w polityce międzynarodowej brak
będzie zasady symetrii i wzajemności
- na niekorzyść Polski.
W sprawie tego, że tzw. rzeź wołyńska była ludobójstwem, nie ma
wątpliwości nikt rozsądny w Polsce,
może poza Wojciechem Muchą, ale
jego trudno o rozsądek posądzać.
W wywiadzie udzielonym właśnie
Tomaszowi Sakiewiczowi, Jarosław
Kaczyński stwierdził jednoznacznie:
Muszę powiedzieć, że zbrodnie popełniane na naszych rodakach przez
UPA muszą być nazwane ludobójstwem. Nie dopuszczam żadnej formy
wybielania tego straszliwego czasu
naszej historii, ze względu na dzisiejszą sytuację Ukrainy.
Za to Mucha chce jeszcze czekać na
wydanie opinii przez historyków obu
krajów i spisanie choćby białej księgi
różnic. Na dodatek głosi, że wyważony projekt przygotowany przez PiS
jest konfrontacyjny i zawiera kłamstwa. Ale zostawmy jego enuncjacje,
bo, jak widać, albo nie należy do ludzi
najmądrzejszych, albo po prostu jest
ukraińskim lobbystą.
To przecież proste: skoro zbrodnia
na Wołyniu była ludobójstwem, to
uchwalenie w tym przedmiocie ustawy
sejmowej powinno być sprawą tyleż
oczywistą, co naturalną. Idźmy dalej:
jeżeli państwo ukraińskie korzysta
z prawa do uczczenia UPA ustawą
Werchownej Rady (odpowiednik naszego Sejmu), to dlaczego państwo
polskie nie miałoby prawa (a i obowiązku) potępić ludobójstwa dokonanego
przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii na Polakach? Że powinniśmy szanować ukraińską wrażliwość? Co za bzdura! W polityce międzynarodowej liczy się symetria
i równość w stosunkach. Czy Ukraińcy
szanowali polską wrażliwość, oddając
chwałę UPA i zaliczając ją do organizacji zasługujących na państwową
cześć? Wręcz przeciwnie - stosowną
ustawę przyjęli ostentacyjnie i prowokacyjnie jakąś godzinę po przemówieniu polskiego prezydenta (Komorowskiego) w Werchownej Radzie.
Dzisiejsze postulaty Romaszewskiej
i Muchy, aby PiS nie przyjmował
uchwały (tak, zaledwie uchwały, nie
ustawy) w sprawie ludobójstwa wołyńskiego i ustanowienia 11 lipca
Dniem Męczeństwa Kresowian to
żądanie, aby Polska okazała swoją
słabość. Żeby uległa naciskom zagranicy. A skoro ulegniemy naciskom
Ukrainy w kwestii fundamentalnej prawdy historycznej, to jaki ma sens
nieuleganie naciskom Brukseli w formalnej sprawie Trybunału Konstytucyjnego?
Znów sięgnijmy do powiedzenia:
Wolnoć, Tomku, w swoim domku.
Ukraińcy mają prawo budować pomniki UPA na terenie Ukrainy? My
mamy takie samo prawo nazwać UPA
organizacją odpowiedzialną za ludobójstwo wołyńskie. Dlaczego Romaszewska i Mucha chcą odebrać Polsce
to prawo do samostanowienia?
Tymczasem Andrij Parubij - przewodniczący Werchownej Rady Ukrainy
napisał 26 czerwca na Twitterze:
Doszliśmy do porozumienia z @Ma-
rekKuchcinski, że przed szczytem
@NATO Sejm nie będzie rozpatrywał
uchwał nt. spornych kwestii historycznych.
Jeśli to prawda, to znaczy, że
dupowata partia (PiS) zrobiła dupka
marszałkiem Sejmu. Przepraszam za
dosadność, trudno inaczej. Piszę to,
mimo że popieram działania PiS-u
jako służące niepodległości Polski. Ale
akurat nie w tym zakresie, nie w stosunkach z Ukrainą, tutaj, jak widać,
nie ma dobrej zmiany. Sprawa jest
o tyle bardziej żenująca, że o ustaleniach Kuchcińskiego ze stroną ukraińską polska opinia publiczna dowiaduje się od przedstawiciela władz
Ukrainy. Żenada i sromota! A w ogóle
kto upoważnił Kuchcińskiego do konsultowania polskiego procesu legislacyjnego z przedstawicielem obcego
państwa? Kiedyś za to szło się przed
Trybunał Stanu.
Na koniec wątek prywatny. Napisał
Mucha także: Przez ostatnie lata
przebadałem w zasadzie cały rozkład
społeczeństwa na Ukrainie. Przeprowadziłem setki rozmów od polityków,
po babuszki handlujące marchewką
i od rosyjskich separatystów do liderów UNA-UNSO czy Prawego Sektora. Od oligarchów do rencistów.
W Polsce i za granicą poznałem i zaprzyjaźniłem się z dziesiątkami
Ukraińców.
Ja także, tyle że te podróże i rozmowy rozpocząłem w ro. 1990, kiedy
Mucha w pieluchy sikał. Długo miałem nadzieję, że Ukraińcy dokonają
jakiejś autorefleksji nad własną historią. Nic takiego się nie stało, wręcz
przeciwnie. Obecnie Ukraina zakazała
mi wjazdu na swoje terytorium (chociaż na Krym już mogę się udać).
Mucha jeździ tam ciągle - jak widać
Ukraina jest otwarta tylko na tych
dziennikarzy z Polski, którzy gorliwie
lobbują za jej interesem. Ja zaś wolę
stać na pozycjach takich jak Waldemar
Łysiak (Nie pomagajcie Ukrainie) czy
Rafał A. Ziemkiewicz (Ja rozumiem
wchodzić w tył Niemcom, Rosji, USA
- ale na poły teoretycznemu, na poły
mafijnemu państwu, jakim jest Ukraina - to jakiś obłęd!). A w przedwojennym polskim Lwowie takie argumenty, jakie dają Mucha czy Romaszewska, kwitowało się niezbyt parlamentarnym przysłowiem: Srali muchy,
będzie wiosna, będzie trawa lepiej
rosła.
Warszawska Gazeta
CZEKAM NA POLEXIT!
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
W
Izabela Brodacka-Falzman
iele lat temu, gdy dzięki
Kuroniowi wprowadzono
zasiłki dla bezrobotnych,
pewien mój znajomy, doktor ichtiologii zresztą, otrzymał propozycję
zarządzania wielkim gospodarstwem
rybnym. Pobierał wówczas zasiłek
w wysokości tysiąca złotych, a proponowano mu pensję, powiedzmy,
2500 złotych. Nie będę pracował za
1500 - oświadczył, odejmując zasiłek
od pensji. - Czy nie widzisz, że rozumujesz jak klasyczny menel? - powiedziałam mu rozwścieczona. Poważny
człowiek nie wlicza zasiłku do dochodów. To tak, jakbyś planował
oprzeć swój byt na żebraniu pod kościołem. Chyba podziałało, bo znajomy
ostatecznie zdecydował się zostać dyrektorem Gospodarstwa Rybackiego.
Zwolennicy członkostwa w UE rozumują na ogół podobnie jak mój
znajomy. Obliczają, ile Unia daje na
inwestycje, rolnikom, szpitalom. Wydają się nie rozumieć, że jak mówią
Brytyjczycy: There's no such thing as
a free lunch. Wielka Brytania była
zawsze dla UE płatnikiem netto. To
znaczy że wpłacała więcej niż otrzymywała. To ułatwiło obywatelom GB
ich rozsądną decyzję.
W Polsce rzadko kto zastanawia się,
jak naprawdę wygląda nasz bilans
korzyści z członkostwa w UE. Polska
jest podobno płatnikiem brutto, to
znaczy wpłaca do kasy unijnej mniej
niż otrzymuje. Jeżeli nawet to prawda,
pieniądze otrzymujemy wyłącznie na
projekty zgodne z ideologią i praktyką
biurokratycznej machiny UE. Dotacje
na infrastrukturę oznaczają m.in.
najdroższe stadiony świata, baseny
SPOJRZENIA
STRONA 9
w małych miejscowościach, których
utrzymanie przekracza możliwości
samorządów, zupełnie zbędne orliki ze
śmierdzącą brudnymi skarpetami sztuczną trawą, powstające obok zwykłych, od lat używanych, tradycyjnych
boisk. Podnosi się zwykle argument
znaczenia unijnych dotacji dla rolników. Tymczasem powinniśmy rozumieć, że dotacje niszczą rolnictwo,
zamiast je rozwijać. Przede wszystkim
likwidowana jest konkurencja produktów i usług prowadząca do poprawy
ich jakości. Pomijając takie idiotyzmy,
jak wymagana przepisami Unii krzywizna banana czy zaliczanie ślimaków
do ryb, dotacje unijne są nieracjonalne, wymuszane najczęściej przez
grupy nacisku.
Dam przykład z dziedziny, na której
się znam - z hodowli koni. Dotacje na
hodowlę hucułów spowodowały rozpowszechnienie się tej sympatycznej,
lecz mało użytecznej i prymitywnej
rasy na nizinach. Miejscem hucułów
są bieszczadzkie połoniny. To koniki
silne, wytrzymałe, mało wymagające,
nie mają jednak żadnego znaczenia
sportowego ani tym bardziej wyścigowego. Poważny jeździec nie wybierze sobie hucuła do konkursu skoków.
Nadają się wyłącznie dla dzieci i turystów. Populacja hucułów była dotąd
regulowana w naturalny sposób przez
użyteczność tej rasy. Hodowane
w nadmiernych ilościach, po zniesieniu dotacji powędrują do rzeźni.
Nasze prawdziwe „korzyści” z przynależności do UE to haracz płacony za
emisję CO2, likwidacja polskich stoczni, bezprawne interwencje w sprawy
wewnętrzne naszego kraju, narzucanie
nam uchodźców. Ukoronowaniem tego bezprawia jest bezczelna propozycja płacenia przez nas 250 tys. euro za
każdego nieprzyjętego uchodźcę.
Jak dotąd propozycje zreformowania tego upiornego eurokołchozu,
jakim jest UE, przypominały rewizjonistyczne projekty reformowania socjalizmu. Unia - tak, wypaczenia - nie,
a wypaczenia to unijna biurokracja
oraz jej interwencje w sprawy państw
narodowych.
Jednak, jak się okazuje, Niemcy
i Francja chcą zarządzać kryzysem
wywołanym przez Brexit, przyspieszając i pogłębiając integrację, czyli
praktycznie likwidując państwa narodowe. Ku memu zdumieniu, politycy
polscy jednym głosem wyrażają troskę
o przyszłość Unii, zamiast korzystając
z okazji, iść za przykładem Anglików.
Szczytem hipokryzji jest zachwalanie
korzyści z utworzenia unijnej straży
granicznej, która skutecznie będzie
bronić państw Unii przed imigrantami,
a jednocześnie zapominanie, że to
przecież Niemcy wywołały ten kryzys,
zapraszając ich do Europy.
Wartości, którym hołduje UE, są
czysto lewackie. W dodatku wprowadzane są w życie (jak to zawsze
w przypadku lewackich wartości bywało) zdecydowanie wybiórczo.
Niemcy, futrując na przykład stocznię
w Rostoku, jednocześnie nakazywały
likwidację stoczni polskich. Hołdowanie tym utopijnym wartościom sprowadziło na Unię potworny kryzys
imigracyjny. Spowodowało rakowaty
rozrost unijnej biurokracji. Pewien
brytyjski polityk powiedział: Unia to
szlachetna idea, ale nie nadaje się do
zastosowania w życiu. Komunizm też
był podobno szlachetną ideą, ale, jak
wiemy, sprowadził na świat same
nieszczęścia. Nie wątpię, że komunizm
był bardzo korzystny dla partyjnych
notabli. Dla zwykłego człowieka
oznaczał jednak zniewolenie, rabunek
i ucisk. Jak mawiali Rosjanie: „Bсë
для народа, но ты не получишь”.
W 1985 r., gdy konstytuowała się
idea zjednoczonej Europy, byłam
w Paryżu. Obracałam się w środowisku emigracyjnym. Pewien prominentny znajomy z kręgu paryskiej „Kultury” przedstawił mi wówczas swoją
wizję przyszłości Polski. W Polsce nic
nie nadaje się do użytku, wszystko
trzeba zburzyć do fundamentów: rolnictwo, przemysł, nawet szkolnictwo.
Polska może przetrwać jedynie jako
kraj tranzytowy. Europa chce współpracować z Rosjanami, ale jej instytucje są niekompatybilne z rosyjskimi.
Nie pasują do siebie, jak rura nowej
firmy do starego odkurzacza. Wtedy,
jak wiadomo, stosuje się złączkę.
Polska jest taką złączką pomiędzy
Europą i Rosją. Europa zaprowadzi tu
swoje porządki, przemysł, banki
i media. Natomiast Polacy będą pracować w szeroko rozumianych usługach. Mogą sprzątać, myć naczynia
w restauracjach, a nawet kible przy
autostradach.
tyczny - oświadczył prezydent Francji
Francois Hollande. Pytanie, co Francja
zamierza z tym zrobić?
- Tak naprawdę to ludzi, ginących
w takich zamachach jak w Nicei, zabija europejska biurokratyczna kasta
rządząca - skomentował tragedię
w Nicei, z której zginęło ponad 80
osób dziennikarz śledczy zajmujący
się sprawami islamu, Witold Ga-dowski. - Kaganiec na mediach, brak
mówienia prawdy o islamie i wygładzanie zdarzeń, to źródła rozbestwienia terrorystów - dodał.
Problem w tym, że owa zmowa milczenia co do rzeczywistego charakteru
muzułmańskich „uchodźców” nie jest
przypadkiem. Eurokraci od lat dążyli
do stworzenia w Europie nowego spo-
łeczeństwa, intensywnie inwigilowanego i kontrolowanego, natomiast
muzułmanie stanowili w tych planach
świetne narzędzie.
Przede wszystkim islam dokonał
dzieła zniszczenia francuskiego chrześcijaństwa i związanego z nim ładu,
zamachy na te ostatnie rozpoczęła
słynna Rewolucja Francuska. Czwartkowy zamach, dokonany w Dzień
Bastylii, stanowić zatem może swoisty
krwawy symbol.
Ponadto obecność muzułmanów,
stwarzająca stan permanentnego zagrożenia dla obywateli, ma za zadanie
zaabsorbować obywateli na tyle, aby
zamiast patrzeć politykom na ręce,
zajęli się obroną własnego życia
i mienia. Co więcej, obywatele w
stanie zagrożenia zgodzą się na każde
ograniczenie swobód, permanentną
inwigilację i kontrolę, byleby tylko
zyskać chociażby pozór zwiększenia
swojego bezpieczeństwa. A o to kaście
rządzącej chodzi.
Zauważmy, że sam problem zamachów został niejako wykreowany
przez samych eurokratów, którzy postanowili posłużyć się islamskim
żywiołem do realizacji swoich celów.
A że giną ludzie? A że cierpią
niewinni? – kasta rządząca UE już nie
raz pokazała, że ludzkie życie nie ma
dla niej większej wartości.
Teraz zapewne zacznie się czipowanie obywateli i Bóg jeden raczy
wiedzieć, co jeszcze.
Anna Wiejak
Byłam zdumiona, że wydawał się
akceptować takie perspektywy dla
swego kraju, ale nie traktowałam jego
wynurzeń zbyt poważnie. Uważałam,
że na emigracji stracił kontakt z rzeczywistością. Jak się okazało, był
dobrze poinformowany i taki plan
został zrealizowany. Po blisko 30
latach częściowej niepodległości nic
już nie powinno mnie gorszyć ani
dziwić. A jednak wiernopoddańcza
postawa polityków polskich wobec
UE jest dla mnie nie do przyjęcia.
Jestem za opuszczeniem Unii. Czekam
na Polexit.
Kolejny zamach, którego ofiary zostały
wpisane w koszty tworzenia NWO?
F
rancuskie ministerstwo spraw
wewnętrznych potwierdziło, że
w ataku podczas obchodów
Dnia Bastylii w Nicei na południu
Francji zginęły 84 osoby, a 18 jest
w stanie krytycznym.
Wśród ofiar śmiertelnych wiele jest
dzieci. Ciężarówka przejechała dwa
kilometry przez tłum. Jak to możliwe,
że żaden funkcjonariusz jej nie
zatrzymał, chociażby do kontroli? Według świadka, który rozmawiał
z agencją Associated Press, kierowca
ciężarówki, prawdopodobnie 31-letni
mężczyzna „Francuz tunezyjskiego
pochodzenia”, po jej zatrzymaniu
wysiadł i otworzył ogień z broni
automatycznej do bezbronnych ludzi.
- Atak ten miał charakter terrorys-
STRONA 10
N
Witold Gadowski
Zabójcy z Nicei
o… dalej! Odstawiajcie te
swoje płaczliwe jasełka! Odczytujcie listy od imamów,
pełne potępień wobec terroryzmu.
Listy fałszywe jak nieudolnie podrobione dolary. Jednoczcie się w tym
bełkocie i razem spacerujcie w „marszach solidarności z ofiarami zamachów”. Ogłaszajcie w kościołach „dni
solidarności z islamem”.
Palcie znicze, szlochajcie i… udawajcie, że nic się nie stało. Udawajcie,
że to tylko kolejny wybryk ekstremistów, który miał miejsce na najlepszym z ziemskich kontynentów.
No dalej! Klepcie te swoje pustobrzmiące pacierze politycznej poprawności, mówki i piszcie durne kondolencje, od których normalnym ludziom
zbiera się na wymioty. Merkel, Hollande, Tusk i reszta tej zgrai - nadal
pouczajcie całą Europę o tym, co jest
ważne, moralne i odpowiedzialne.
Przez głowy wam nie przejdzie, że
to wy jesteście mordercami tych niewinnych ludzi, którzy zostali zamordowani w Nicei. To wasza cholerna
poprawność polityczna, to wasze
wydumane idee multikulti, to wasze
otwarcie granic dla obcych…to wasza
nieroztropność, brak przewidywania
i nieprzezorność… niech was wszyscy
diabli! To wyście sprawili, że teraz
giną ludzie!
Jeśli ktoś jest winny tych zamachów,
OPINIE
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
tej niewinnej krwi, jeśli ktoś jest
winien widmu strachu, które przybrało
twarz arabskiego sunnity i krąży dziś
nad Europą, to winnymi jesteście wy!
Rozszarogęsieni, butni, głupi i próżni
eurokraci.
Ukryci za swoimi kuloodpornymi
szybami, oddzieleni od ulicy przez
sztaby usłużnych gryzipiórków, rozbestwieni lawiną euro, jaka - za nic wpada wam do kieszeni, roicie o nowym kształcie świata, o przekształceniach Europy, ale nawet jednej ulicy
w miastach, z których pochodzicie, nie
jesteście w stanie upilnować!
To nie jakiś tunezyjski oszalały Arab
siedział za kierownicą ciężarówki,
która zmasakrowała ludzi w Nicei. Za
tą kierownicą siedziałeś ty Donaldzie
Tusku, ty Anielo Merkel, ty zapijaczony Schultzu i butny Junckerze!
Na naszych oczach ta zgraja darmozjadów podpaliła lont do bomby, która
od dawna tykała w brzuchu Europy.
W Europie potrzebny jest dziś stan
wojenny - stan nadzwyczajny - ale nie
ten ogłoszony przez trockistę Hollande, człowieka o twarzy sklepikarza
w francuskiej prowincji, lub księgowego z lunaparu.
Dziś Europie potrzebny jest stan
mobilizacji wokół gasnących wartości.
Potrzebna jest solidarność chrześcijan, potrzebne jest powstanie wandejskie, które zrzuci z kontynentu obrzydliwą łuskę homopoprawności, gender
konflikt wszedł w kulminacyjną fazę.
Od dzięsiątków lat narody Europy
atakowane są przez dwóch, potężnych
przeciwników. Religię, rodzinę, tożsamość narodową i tradycję atakuje
bezpardonowo wszystko, co związane
jest z utopią lewicowej poprawności
politycznej i utopią liberalnej wizji
człowieka. Liberalno-lewicowa agresja ideologiczna niszczy system odporności i wszelką żywotność, biologiczną, intelektualną oraz duchową, narodów Europy.
Inwazja z obcych kręgów kulturowych jedynie dopełnia dzieła zniszczenia. Imigranci są jak choroba, łatwa
do pokonania w normalnych czasach,
ale śmiertelna dla europejskiego organizmu, zainfekowanego wcześniej
wirusem poprawności politycznej
i fałszywego humanitaryzmu.
Europa zmierza ku zagładzie. Aby ją
od tej zagłady uratować, musimy
wrócić do obowiązkowego, powszechnego wychowania w duchu narodowym, rozpocząć powszechne przeszkolenie wojskowe młodzieży i zwalczać lewicowo-liberalną propagandę
polityczną w każdym zakątku życia
publicznego. Napiętnować i poza
nawias debaty społecznej wyrzucić
trzeba pacyfizm, tolerancjonizm
i multikulturalizm.
i innych toksycznych plwocin imitujących idee.
To już nie są żarty, to ostatni dzwonek. Albo się przebudzimy i zmusimy
obcych do szacunku dla naszych
wartości, albo zginiemy, a nasze wnuki
będą biły głowami w kierunku Mekki!
Czas dyskusji się skończył. Granice
Europy muszą znów jeżyć się od gotowej do strzału broni, a jej ulice niech
się wypełnią dumnymi chrześcijanami,
którzy na powrót zaniosą krzyż do
miejsc, gdzie rozplenił się żarłoczny
półksiężyc.
W Nicei zginiesz ty bracie i ja…
jeśli dalej będziemy ufać tej klasie
pasożytów, która sprytnie obsiadła
europejskie stołki i powozi nami jak
ślepy furman. Trzeba stanąć dęba tuż
przed przepaścią, albo kornie lecieć
w nią wraz z powożącymi szaleńcami.
Oni nawet nie są szaleńcami profetycznymi, to spocone ze strachu szczurki, które jak najdłużej chcą zatrzymać
nienależne im pozycje, pieniądze
i wpływy.
To mordercze towarzystwo śmie
dziś pouczać Polskę - najbezpieczniejszy kraj kontynentu?!
Nie mam ochoty lecieć w przepaść
wraz z Bieńkowską, Sikorskim, Tuskiem i Lewandowskim. Nie czuje
z nimi żadnej wspólnoty. Nie mam
ochoty współczuć Buzkowi i Huebner.
Chcę bronić własnego domu i własnej wspólnoty.
Witold Gadowski
Winnicki: Musimy odeprzeć inwazję imigrantów
Obronić się
przed podwójną agresją
- oświadczenie prezesa RN
Roberta Winnickiego
w związku z zamachem w Nicei
W
listopadzie ubiegłego roku,
na kilka dni przed zamachami w Paryżu, mówiłem
o tym, że, w efekcie polityki imigracyjnej i multikulturalnej, Zachód
będzie płynął krwią konfliktów etnicznych i religijnych. Od tego czasu
Francja, jedno z „wzorcowych”
państw lewicowej poprawności politycznej i masowej imigracji z obcych
kręgów kulturowych, wstrząsana jest
kolejnymi masakrami.
W obliczu narastającej przemocy
i chaosu, musimy sobie, jako Polacy
i jako Europejczycy, jasno zdać
sprawę z tego, że jesteśmy na wojnie.
Ta wojna trwa już od wielu dekad,
a rzezie i gwałty, których w coraz
większym stopniu doświadczają miasta Zachodu, są tylko znakiem, że
Polska nie może przyjmować żadnych imigrantów z obcych kręgów
kulturowych, a przy imigracji wewnątrzeuropejskiej, np. gdy chodzi
o Ukraińców, przyjmować tylko ściśle
wyliczone ilości obcych obywateli,
bezpieczne dla naszej gospodarki, ładu
społecznego i możliwe do stopniowej
asymilacji.
Ruch Narodowy będzie postulował
również, by Polska była orędownikiem
militaryzacji granic państw Europy
Południowej i zaoferowała w tym
zakresie takie wsparcie, jakiego jest
w stanie udzielić Wojsko Polskie.
Jeśli inne służby nie potrafią ustrzec
Europy przed zalewem obcych, do
akcji powinna wkroczyć armia.
Potrzebujemy nacjonalizmu oraz
militaryzmu, by obronić się przed
podwójną agresją na Europę. Musimy
wygrać wojnę z liberałami i odeprzeć
inwazję imigrantów. Z Bożą pomocą
i wspólnym wysiłkiem Polacy nie
tylko dokonają tego w swoim kraju,
ale i będą w stanie wesprzeć zaatakowane narody Zachodu.
Robert Winnicki
Prezes Ruchu Narodowego
Poseł na Sejm RP
PROTEZY DENTYSTYCZNE
Kasia Dorman, DD
280 The Queensway, Etobicoke
tel. (416) 251-6147
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
L
Leszek Żebrowski
POLSKA - SĄSIEDZI
Ludobójstwo na Wołyniu
trzeba wreszcie rozliczyć!
STRONA 11
To nie była zwykła eksterminacja,
jaką prowadziły choćby NKWD czy
Gestapo. To była eksterminacja ze
szczególnym dręczeniem i torturami,
które trudno sobie wprost wyobrazić.
Dotknęło to także bardzo wielu polskich dzieci, nawet malutkich. Te
wydarzenia powinny być odpowiednio
upamiętnione i wyróżnione. Nie można ich łączyć z innymi sprawami, bo
nie ma takiej ciągłości. Nie dajmy
sobie narzucić narracji, według której
Ukraińcy byli tylko współwinni lub
byli nawet ofiarami, bo za wszystko
odpowiedzialny był sowiecki system
totalitarny. Takie przedstawianie sprawy na dłuższą metę nie zda egzaminu,
bo to historyczne oszustwo. Do zbrodni dochodziło na terytorium okupowanym przez Niemców. Duża część
Ukraińców współpracowała z nimi
świadomie i dobrowolnie, licząc na
pewne zdobycze polityczne, których
oczywiście nie dostali.
Te zbrodnie nie rozpoczęły się
w 1943 roku. Dzień 11. lipca tego roku
to jedynie kulminacja. Te zbrodnie
rozpoczęły się wcześniej. W 1939 roku
od 17 września, a na niektórych terenach nawet przed tą datą, już mordowano - na mniejszą skalę, ale i tak
życie straciło kilkanaście tysięcy ludzi.
Zabijano małe grupy żołnierzy, oficerów, księży, policjantów, funkcjonariuszy państwa. Druga fala takich
mordów miała miejsce od czerwca
1941 roku, kiedy niektóre formacje
ukraińskie wchodziły razem z Niemcami na teren, jak to nazywali, Galicji
Wschodniej. Ukraińcy wyobrażali sobie, że za współudział w eksterminacji
ludności polskiej i żydowskiej otrzymają jakieś gratyfikacje polityczne.
30. czerwca 1941 roku Ukraińcy proklamowali istnienie niepodległego
państwa, czego Niemcy oczywiście
nie przyjęli. Sojusznik był im potrzebny do popełniania zbrodni, ale nie po
to, by go wynagradzać.
Pamiętajmy też, że Ukraińcy w swojej ówczesnej deklaracji oddali hołd
„wielkiemu państwu niemieckiemu”
i Adolfowi Hitlerowi. Ich deklaracja
była jednoznaczna. Warto przy tym
przypomnieć, że Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów była w swojej
genezie formacją faszystowską i socjalistyczna. Do 1929 roku nie było
zresztą OUN; ale choćby Związek
Faszystów Ukraińskich. Później poszli
dalej, nacjonalizując jeszcze bardziej
swoją ideologię. To, co działo się na
Wołyniu w 1943 roku, było kolejną
falą zbrodni, największą i najbardziej
okrutną. Nie rozpoczęła się jednak
wcale 11. lipca; zbrodnie na dużą,
narastająca skalę, zaczęły się tak naprawdę jesienią roku wcześniejszego.
Co więcej kierownicze ośrodki polskiego państwa podziemnego posia-
dały o tym informację dzięki działalności wywiadowczej i meldunkom
terenowym. Powinny zostać poczynione odpowiednie przygotowania, co
niestety nie nastąpiło. A wielki wysiłek
polskiego państwa podziemnego mógł
zostać skierowany właśnie na ochronę
ludności cywilnej. Tam powinny
powstać duże jednostki partyzanckie;
warunki ku temu były. Wszędzie tam,
gdzie był polski opór, nawet na niewielką skalę; wszędzie tam, gdzie
pojawiła się samoobrona lokalna
mając jakąkolwiek, nawet najgorszą
broń - tam skala zbrodni była ograniczona. UPA była silna, UPA była
mocna - ale tylko wtedy, gdy miała
przed sobą kobiety, dzieci i starców.
Wystarczały wtedy siekiery, noże,
łomy, widły i inne narzędzia gospodarskie. Tam, gdzie Polacy stawiali się w
sposób czynny i pokazywali, że mogą
się bronić, Ukraińcy nie byli w stanie
przeprowadzać skutecznych ataków.
Trzeba też podkreślać, że o ile
zbrodnie sowieckie i niemieckie dokonywane były przede wszystkim przez
formacje specjalnie do tego przygotowane. Ze strony niemieckiej to Einsatzgruppen mordujące Polaków, Żydów i innych. Ze strony sowieckiej
było to przede wszystkim NKWD. Po
stronie ukraińskiej w zbrodnie angażowała się na dużą skalę także zwykła
ludność. Zachęcała ich do tego z jednej strony ideologia, a z drugiej widoki
na łatwy łup. Ludność brała to, co
pozostawało po zabitych, całe możliwe do przeniesienia wyposażenie domów i gospodarstw. Do zbrodni wciągano też młodych ludzi i kobiety. Tutaj
nie były to tylko działania organizacji
OUN i UPA, ale także działania
zwykłej ukraińskiej ludności.
Warto też zauważyć, że choć my
nazywamy ich wszystkich banderowcami, to istniały wśród nacjonalistów
wewnętrzne podziały. Niektóre odłamy UPA były świadome błędu mordu
na Polakach; na przykład Taras Bulba
zbrodnie krytykował, mówiąc, że
przyjdzie za nie zapłacić, bo to nie
Niemcy wygrają wojnę, ale Zachód.
Mówił tak nie dlatego, że zbrodni nie
chciał, ale bał się odpowiedzialności.
Instytucje polskiego państwa powinny zaangażować się po stronie środowisk kresowych w upamiętnienie ofiar
tych zbrodni, a także w ściganie
i rozliczenie ukraińskich zbrodniarzy.
Przez ponad 20 lat po 1989 roku postawienie ich przed sądem było możliwe. Nie zrobiono z tym jednak absolutnie nic. Efekt jest taki, że dziś na
Ukrainie wychowuje się młodzież
wmawiając jej, że to Polacy napadli na
Ukraińców; fałszuje się dokumenty
i publikacje. Nie ma dialogu ani rozmowy; strona ukraińska mówi tylko,
że albo przyjmujemy ich wykładnię,
albo jesteśmy agentami Putina. To samo podejście funkcjonuje zresztą często także w Polsce. Niewiele przyjdzie nam z tego, że ukraiński prezydent klęknie przed wołyńskim pomnikiem nic nie mówiąc, podczas gdy
w tym samym czasie na Ukrainie powstają aleje Bandery. To pokazuje, że
takie polityczne gesty są puste, a istota
sprawy pozostaje nieporuszona. Ściga
się dziś gestapowców, choćby mieli
100 lat; przynosi się ich na noszach do
sądu, półprzytomnych - i skazuje na
więzienie. Nie odsiedzą już go, oczywiście, ale zostają skazani i ukarani.
Tymczasem w sprawie zbrodni ukraińskich nie było ani jednego śledztwa,
nie wskazano palcem żadnego zbrodniarza. To kaleczy naszą historię.
Premier Słowacji Fico postawił
sprawę jasno: tzw. uchodźców i tak nie
przyjmiemy, a z UE możemy się pożegnać. Chyba, że się opamięta i zreformuje. Ofiara słowackich powstańców
nie pójdzie na marne!
Kwot obowiązkowych nie przyjmujemy, a to dlatego, że zostały wzięte
z sufitu i nie będą działać w praktyce uzasadnił swoje stanowisko Robert
Fico. Cała prasa słowacka cytuje jego
inne, znacznie mocniejsze zdanie: Jak
długo będę premierem rządu Republiki
Słowackiej tak długo nie przyjmę tego
dyktatu!
W swoim oświadczeniu słowacki
rząd podkreśla, że nie uchyla się od
współpracy w stawianiu czoła skutkom obecnej sytuacji nad Morzem
Śródziemnym: Regularnie przekazujemy środki finansowe, personel i pomoc w postaci odpowiednich materiałów krajom, na których terytorium
znajdują się migranci. Jesteśmy również gotowi pomóc w tworzeniu korytarzy humanitarnych, którymi mogliby
posuwać się migranci oraz wysłać
oddziały wojska mające chronić strefy
bezpieczeństwa. Podpisaliśmy umowę
z Austrią w sprawie obozów tymczasowego pobytu na naszym terytorium.
Przyjmujemy też migrantów będących
w stanie przedstawić dokumenty
potwierdzające ich podstawy do prośby o azyl oraz zdolnych do integracji.
na przyjmowaniu pod naciskiem,
większością głosów bzdurnych i niebezpiecznych pomysłów, to nie warto
w niej pozostawać. Grozi mu za to
odpowiednik średniowiecznego procesu o czary czyli wykluczenie jego partii Smer z klubu partii socjalistycznych
pod zarzutem rasizmu i ksenofobii.
Najpierw jednak rząd słowacki złoży
skargę do Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości na niewłaściwą procedurę głosowania Rady Ministrów
Spraw Wewnętrznych. W przypadku
jej odrzucenia lub zastosowania jakichś środków odwetowych wobec
Słowacji rozpocznie się procedura
zawieszania słowackiego udziału
w działalności UE.
udobójstwo wołyńskie pozostaje wciąż nierozliczone.
Strona ukraińska nie chce
przyznać, że doszło do masowej zbrodni na Polakach, przedstawiając tamte
wydarzenia jako polsko-ukraiński
konflikt i część odpowiedzialności
zrzucając na samych Polaków. W Polsce z kolei próbuje się niekiedy przykrywać tę sprawę zbrodniami sowieckimi i łączyć ludobójstwo na Wołyniu
z agresją Sowietów na Polskę.
Leszek Żebrowski wskazuje,
że wyjątkowość zbrodni
ukraińskich zasługuje na to,
by potraktować je zupełnie
osobno i stanąć wreszcie
w prawdzie.
Słowacja rozpocznie procedurę zawieszenia członkostwa w Unii Europejskiej
Co dalej ze Słowacją i UE?
Premier Fico podkreślił, że jeżeli
Unia Europejska ma odtąd opierać się
Od red.: Czy mamy w Warszawie
takch pro-polskich polityków jak
Słowacja pro-słowackich?
ROZMOWY
Amerykańska dziennikarka
prześladowana przez Facebook za
mówienie prawdy o muzułmanach!
STRONA 12
Z Pamel¹ Geller
amerykañsk¹ dziennikark¹
przeœladowan¹ za
mówienie prawdy
o muzu³manach
rozmawia Jacek Skrzypacz
- Jak donosi Breitbart, wraz z Robertem Spencerem i Amerykańską
Inicjatywą Obrony Wolności (ADFI)
pozwała Pani Facebook za cenzurowanie antymuzułmańskich informacji
na Facebooku. Dlaczego oni Pani zdaniem chronią islam przed ukazaniem
takich faktów jak gwałty dokonywane
przez imigrantów, handel niewolnicami seksualnymi przez Państwo Islamskie na Facebooku czy przemoc bądź
przemoc związaną z muzułmanami?
- Nie jestem anty-muzułmańska.
Sprzeciwiam się terrorowi dżihadu,
islamskiemu antysemityzmowi, okaleczaniu żeńskich genitaliów, zabójstwom honorowym itp. Facebook ochrania ich ponieważ potężne interesy,
takie jak Niemiec Angeli Merkel,
także o to pytają. Lewica oraz ich muzułmańscy sojusznicy są zdeterminowani do stłumienia buntu.
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
z siebie ignorantów [w kontekście]
zagrożenia dżihadem, tak że nie będą
sprzeciwiali się inwazji muzułmańskich emigrantów etc.
- Facebook ma dziennie 1,09 miliarda aktywnych użytkowników. Ma
monopol w mediach społecznościowych. Faktycznie Facebook cenzoruje
konserwatywny punkt widzenia, więc
możemy jeszcze mówić o wolności
słowa?
- Na to zwraca uwagę nasz pozew:
domagamy się przywrócenia wolności
słowa na tej istotnej platformie.
Facebook staje się narzędziem ich
woli.
- Marketing Facebook ukazuje go
jako „różnorodną” platformę społeczną. Z drugiej strony jest on cenzorem. Co jest kluczem - Pani zdaniem do wybierania, co będzie opublikowane na stronach użytkowników?
Dlaczego na przykład promocja LGBT
jest w porządku dla nich i krytyka
homoseksualizmu jest zła?
- Facebook konsekwentnie podążą
linią lewicowości.
- Abbott Hoffman z amerykańskiej
Nowej Lewicy według Marty Jezebera
był leninistą. Hoffman stworzył marksistowską organizację Youth International Party Line (znaną też jako
Technical American Party). Rozpoczął
ruch złodziei impulsów. Następnie
złodzieje impulsów stali się ruchem
hakerów. Mamy związek między ideami marksistów amerykańskiej Nowej
Lewicy i hakerów. Jednym z tych hakerów jest Mark Zuckerberg. Adress
Facebooka to „Jedna droga hakera”
(1 Hacker Way). Jak Pani zdaniem
hakerzy i marksistowskie idee Abotta
Hoffmana wpływają na cenzurę na
Facebooku?
- Marksiści są nietolerancyjni dla
różnic w poglądach. Facebook podziela ten autorytaryzm.
- Tim Jordan w swojej książce pisał
o sieciowym komunizmie. Z historycznej perspektywy marksistowskie
idee Nowej Lewicy są w pudełku nazwanym „Nowe Media” i „technologia”. Mamy technologiczne połączenie
z filtrowaniem krytyki islamu jak czyni
Google. W alternatywnych wyszukiwarkach jak DuckDuckGo możemy
znaleźć więcej nieprzyjemnych dla
muzułmanów faktów jak przemoc, czy
gwałty na niewiernych. Pani Geller, co
Pani zdaniem jest ostatecznym celem
cenzury na masową skalę, ponieważ
my dziś do niej dążymy?
- Cenzorzy chcą wygenerować
niemuzułmanów jako zadowolonych
- Magazyn Wired w listopadzie 1994
opublikował informację o Globalnej
Sieci Biznesu Sterwarda Branda.
Wired ukazał członków Globalnej Sieci
Biznesu takich jak: Peter Coyote
z komuny Diggerów w San Francisco
(związanej z Abbottem Hoffmanem),
Bill Joy założyciel Sun Microsystem,
Donellę Meadows - współautorkę
„Granic wzrostu”, Michaela Murphy’ego - założyciela new age’owskiego
Instytutu Isalen, Watera Parkesa szefa firmy Stevena Spielsberga Amblin Entertainment, Paula Hawkena gospodarza programu „Growing
a Business”, Richarda Rodriqueza homoseksualistę i autora „The God of
the Desert: Jerusalem and the Ecology
of Monotheism”, Gary’ego Snydera ikonę marksistowskiej rewolucji lat
60., Johna Petersena - eksperta ds.
narodowego bezpieczeństwa, Jarona
Laniera - pioniera rzeczywistości wirtualnej, Mitcha Kapora - sieciowego
komunistę i założyciela Fundacji
Elektronicznej Granicy i projektanta
w Lotus 1-2-3 oraz inni. Ci ludzie
promują kontrkulturowe idee Katalogu
Całej Ziemi w nowej formie technologicznej komunikacji - Internecie.
W Internecie obserwujemy dominację
lewicowości. Łatwiej jest znaleźć
informację z politycznie poprawnym
punktem widzenia. Jak Pani uważa,
czy organizacje takie jak Globalna
Sieć Biznesu lub kompanie technologiczne jak Microsoft, Twitter, YouTube,
Facebook są wrogami naszej wolności
wypowiedzi? Dla przykładu w Unii
Europejskiej Facebook, Twitter, YouTube i Microsoft promują marksistowskie idee jako „walkę z przestępstwami
nienawiści” i cenzorują fakty.
- Tak, oni są wrogami wolności
wypowiedzi. Dlatego ich pozywamy.
- Pozywacie Facebook, a jak Pani
zdaniem przeciętni ludzie mogą walczyć z cenzurą takich firm jak Google,
czy Facebook?
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
POSTAWY
STRONA 13
1341 sprawiedliwych Ukraiñców, którzy
uratowali 2,5 tysi¹ca Polaków z r¹k
UPA. Wielu zap³aci³o za to ¿yciem...
P
Agata Kaźmierska
olska i Ukraina mają wspólnych bohaterów z czasów
drugiej wojny światowej, ale
nikomu nie jest z nimi po drodze.
W ostatniej sali muzeum ziemi
wołyńskiej w Lubomlu na połowie
ściany, po lewej, wiszą pamiątki związane z partyzantami nacjonalistycznej
Ukraińskiej Powstańczej Armii. Możliwe, że to ci sami, którzy dopuścili
się rzezi na Polakach 70 lat temu. Na
tej samej ścianie po prawej wiszą
zdjęcia żołnierzy Armii Czerwonej.
Choć wyżynali ukraińskich partyzantów, to też bohaterowie, bo w 1944 r.
przegnali Niemców.
Zaraz przy wejściu do tej sali na
honorowym miejscu wisi kopia dyplomu Instytutu Yad Vashem. Upamiętnia
Iwana i Marię Switiaszczuków,
Ukraińców którzy uratowali żydowską
rodzinę. - To są nasi Sprawiedliwi. Też
bohaterowie - wyjaśnia dyrektor
muzeum Aleksander Ostapiuk.
- A Ukraińcy ratowali Polaków? dopytuję.
- Ratowali, ale kto by ich pamiętał…
Dzikie jabłonie
Ostrówki. Żyło tam 318 polskich
rodzin, łącznie 1533 osoby.
- U Pogorzelców, tych co młyn mieli
zaraz lasem, była dziewuszka w moim
wieku. Z siostrą biegałyśmy się do niej
bawić - opowiada Nadia. W 1943 r.
miała siedem lat.
Dziś po Ostrówkach, tamtejszych
domach, młynie, kościele i przylega-
Ktoś niezorientowany w zawiłościach stosunków polskoukraińskich po przeczytaniu „wołyńskich” fragmentów
książki może wręcz odnieść wrażenie, że w ogóle nie było
żadnych zorganizowanych mordów na Polakach.
A jeśli nawet były, to tak naprawdę nie wiadomo
kto i co zrobił - pisze prof. Grzegorz Motyka z Rady IPN
w recenzji książki Ukraińca.
jącym do niego małym cmentarzu
została tylko biała figura Matki Boskiej z urwaną głową. Dopiero niedawno ktoś postawił tam krzyż i jeszcze
jedną figurę, którą odkopano w okolicy. Razem ze starym bzem to jedyny
ślad po Polakach. W Woli Ostrowieckiej zostało jeszcze mniej. Tylko
zdziczałe jabłonie.
Relacja Henryka Kloca:
W dziurawym fartuchu i zakrywającej siwe włosy chuście na skraju wsi
stoi. Pewnie z domu wyszła, bo psy
szczekaniem ją zaalarmowały, że ktoś
obcy idzie. Kilkanaście minut marszu
od domu Nadii, zaraz za polem
i lasem, była wieś Wola Ostrowiecka,
a jeszcze parę kilometrów dalej
Wieczorem 29 sierpnia [1943 r. red.] doszły do nas niepokojące
wieści, że w sąsiadujących z nami
wsiach ukraińskich zgromadziły się
tłumy Ukraińców oszalałych z nienawiści, którzy wnosili okrzyki: - Hejże
na Lachiw, budem ich rezaty.
Kilka tygodni wcześniej działający
- Słyszę o tym wiele, odkąd złożyliśmy pozew. Mamy nadzieję, że
przyniesiemy im wyzwolenie.
- Jest tu formująca się reakcja na to
zjawisko. Kandydatura Trumpa jest
tego znakiem. Także tak, jestem pewna
że Ameryka będzie znów światłem
prawdy.
- Willard Cleon Skousen w książce
„Nagi komunista” ukazał, że Związek
Sowiecki wpłynął na Amerykę więcej
niż myślimy. Z Komunistycznej Partii
USA był homoseksualista Hanry Hay
i Roger Baldin, który założył American
Civil Liberties Union (ACLU). Aryen
Heier z ACLU stworzył Human Right
Watch. Teraz w administracji Barracka Obamy są Cornel West i Samantha
Power z Demokratycznych Socjalistów
Ameryki, organizacji z korzeniami
w Komunistycznej Partii USA. Nie
możemy nie doceniać wpływu marksizmu w Ameryce. USA jest kluczowym
graczem na polu kultury. Czy możemy
oczekiwać, że Stany Zjednoczone będą
ambasadorem konserwatywnych wartości z Prawdą, Dobrą i Pięknem
w przyszłości? Amerykańskie firmy
takie jak Facebook i Google kneblują
kulturę polityczną poprawnością.
na tym terenie dowódca ukraińskich
partyzantów z UPA „Turiw” Jurij Stelmaszczuk dostał rozkaz wymordowania Polaków. Później w śledztwie
NKWD zeznał, że nie mogąc uwierzyć
w jego treść próbował się odwoływać,
ale zagrożono mu sądem polowym.
Rzeź 30 sierpnia 1943 r. trwała kilka
godzin. Partyzanci i Ukraińscy chłopi
- Wiedza jest siłą. Jak powinniśmy
szukać informacji o naszym świecie
takim jak kwestie muzułmańskie czy
treści ocenzurowane przez polityczną
poprawność, aby uzyskać wiedzę, a nie
propagandę? Co by Pani poradziła
naszym czytelnikom?
- Wejdźcie na PamelaGeller.com.
Internet jest wciąż naszą jedyną szansą
na ujawnienie prawdy.
- Kiedy możemy spodziewać się
decyzji sądu w sprawie Facebooka?
- Tryby sprawiedliwości obracają się
bardzo powoli. Nie mogę tego
przewidzieć.
- Dziękuję za rozmowę.
najpierw otoczyli polskie wioski,
a potem ich mieszkańców zwoływali
na naradę. Gdy się zebrali, rozdzielono
mężczyzn od kobiet i dzieci. W Ostrówkach kobiety i dzieci zamknięto
w kościele. W Woli Ostrowieckiej w szkole. Około 10 rano Ukraińcy
zaczęli zabijać mężczyzn. Używali do
tego kos, siekier i młotów do uboju
bydła. Gdy w południe skończyli,
wrzucili do szkoły kilka granatów i ją
podpalili Do tych, którzy próbowali
się ratować skacząc z okien, strzelali.
W 2011 r., gdy ekshumowano stamtąd
szczątki pomordowanych, na samym
dnie masowego grobu zachowały się
kości kobiety i noworodka. Kula, która
ją przeszyła zabiła też dziecko, które
trzymała w ramionach.
Upowcy ponad 300 osób zamkniętych w kościele w Ostrówkach pewne
F
acebook wielokrotnie blokował
konto Pameli Geller za ukazywanie niewygodnej prawdy
o islamie. Treści antymuzułmańskie,
tj. uderzające w propagandę o islamie
jako „religii pokoju”, są łączone z tak
zwaną „mową nienawiści”. Pamela
Geller i Robert Spencer należą do
grona amerykańskich dziennikarzy,
którzy o tym głośno mówią.
Ich głos jest zagłuszany, bo ukazują
zdarzenia m. in. w kontekście kultury
oraz rzeczywistych uwarunkowań.
Gdy inne media koncentrują się na
nurtach islamu mówiących o pokojowym współżyciu z Zachodem, Pamela
Geller ukazuje tuszowany i przemilczany nurt dżihadu.
Pamela Geller jest działaczką praw
człowieka i prezydentem Stop Islamizacji Ameryki. Napisała książkę „The
Post-American Presidency: The Obama Administration’s War on America”
(Poamerykańska prezydentura: Wojna
administracji Obamy z Ameryką).
Na terenie USA i Europy prowadzi
też chcieli spalić, ale niespodziewanie
pojawili się Niemcy.
Jasne warkoczyki
Nadia była mała, ale to pamięta. Nie
samą rzeź, a smród rozkładających się
ciał kobiet i dzieci, które z kościoła
pognano do lasu i tam wymordowano.
Ludzie, którzy cudem ocaleli, opowiadają, że z początku upowcy brali ich
grupkami po kilka osób. Żeby było im
wygodniej, kazali ofiarom kłaść się
twarzą do ziemi.
Relacja
Aleksandra Praduna:
Z jednej grupy popędzonej w miejsce kaźni po serii strzałów poderwała
się mała dziewczynka, może sześcioletnia, i zaczęła mocno krzyczeć:
„Mamo, mamo”, ale matka już nie
żyła. Widząc to Ukrainiec podniósł
karabin i strzelił do niej. Dziewczynka
upadła, ale natychmiast się poderwała
i krzycząc zaczęła iść po trupach,
padając i wstając. Bulbowiec znowu
strzelił. Tym razem aż trzykrotnie.
Dziewczynka wciąż podnosiła się
i krzyczała. Zdenerwowany Ukrainiec
podbiegł do niej i dobił ja kolbą
karabinu”.
Pradun miał wtedy 13 lat. Przeżył
masakrę, bo obryzgała go krew jego
matki i oprawcy myśleli, że on też nie
żyje.
- Z miejsca, które Ukraińcy nazwali
później Trupim Polem, ekshumowaliśmy szczątki 231 osób, w tym 93 dzieci
cd. na str. 20
kampanię na rzecz uświadomienia
o muzułmańskich ofiarach zabójstw
honorowych. Walczy z propagandą
związanej z Hamasem Radą Relacji
Amerykańsko-Islamskich (CAIR).
Pod wpływem jej przemówienia
w Garland (Teksas) zatrzymano
w paru stanach kilka osób związanych
z dżihadem. Zajmuje się również
ochroną przed śmiercią konwertytów
z islamu. Republikański klub The
Queens Village Republican Club
w 2011 uznał ją „Amerykańskim Patriotą Roku”. W USA prowadziła m.
in. narodową kampanię przeciwko
wybudowaniu meczetu na gruzach
World Trade Center. Nagłaśniała również zagraniczne źródła finansowania
kampanii Barracka Obamy oraz sprzeciwiała się prowadzeniu przez niego
polityki w szkołach.
Jest komentatorem zapraszanym do
CNN, ABC, Fox News czy Reuters.
Pisze m. in. dla Times, Guardian,
Washington Times i Telegraph.
STRONA 14
OCENY
GŁOS nr 1
Dlaczego ja, jako Polak,
kibicujê Trumpowi
J
Michał Krupa
edne z najbardziej aktualnych
zdań napisanych przez Romana
Dmowskiego pochodzą z jego
dwutomowej publikacji Polityka polska i odbudowanie państwa. W pierwszym tomie swojej pozycji Dmowski
napisał: Byłoby rzeczą nietrzeźwą
oczekiwać, że w przyszłości między
nami, a Rosją zapanuje idylla. Sprzeczne interesy i nieporozumienia zawsze
będą. Ale to także jest pewne, że
główne, istotne interesy Rosji nie leżą
na granicy polskiej, tak jak główne
zadania Polski nie prowadzą jej
przeciw Rosji. Są zaś wielkie sprawy,
dla których potrzebne jest współdziałanie obu narodów.[1]
Następnie, w tomie drugim, tak
scharakteryzował wyzwanie dla polskiej polityki: (…) ułożenie na przyszłość naszego stosunku do Rosji jest
najważniejszym zadaniem całej naszej
polityki (…) Jest to najtrudniejsze
z zadań naszej polityki, nie tylko ze
względu na przeszłość, ale także
i dlatego, że wobec jego wagi dla
naszej przyszłości, najwięcej tu napotykamy przeszkód ze strony obcych,
wrogich wpływów zarówno u nas, jak
w Rosji (…) Nasz dalszy stosunek do
Rosji, to co w tej dziedzinie zrobimy,
będzie więcej niż cokolwiek innego
sprawdzianem naszej wartości politycznej, naszej zdolności do kierowania
losami własnego państwa.[2]
Jestem przekonany, że każdy obserwator trzeźwo patrzący na obecnie
realizowaną politykę zagraniczną
rządu Beaty Szydło, niepodatny na
starannie odgrzewaną przez media i
różnych „ekspertów” zimnowojenną
psychozę, przyzna ojcu narodowej
demokracji rację. Przypomniałem
sobie te słowa, gdy przeczytałem na
łamach „Washington Post” następującą informację: Sztabowcy Donalda
Trumpa pracowali za kulisami w ubiegłym tygodniu, aby zapewnić, że nowa
republikańska platforma nie będzie
wzywała do dostarczania broni Ukraińcom w celu zwalczania rosyjskich
i rebelianckich sił, zaprzeczając w ten
sposób poglądom niemalże wszystkich
republikańskich liderów w dziedzinie
polityki zagranicznej (…) Według osob
znających jego myślenie, dla Trumpa
największym zagrożeniem dla Europy
nie jest Rosja. Uważa, że Stany Zjednoczone powinny skupić się na pomaganiu Europie w walce z islamskim
terroryzmem i otwartymi granicami,
a nie w konfrontacji z Putinem.
Wezwał do redukcji amerykańkiego
zaangażowania w NATO. Poprostu nie
widzi w Rosji poważnego zagrożenia.[3]
W tym kontekście, warto również
zwrócić uwagę na przemówienie
wygłoszone przez jednego z doradców
ds. polityki zagranicznej Trumpa,
Cartera Page’a, w Moskwie 7 lipca br.
W swoim wystąpieniu Page skrytykował Zachód za niepotrzebne
utrwalania zimnowojennych tendencji,
jak również hipokrytyczne skupiania
się na takich ideach, jak demokratyzacja, nierówność i zmiana reżimu.[4]
Z kolei gen. Michael Flynn, były
dyrektor Defense Intelligence Agency
(wywiadu wojskowego), również
doradzający Trumpowi, w wywiadzie
udzielonym „Der Spiegel” na pytanie
sobie wyobrazić sytuację (i sam
zainteresowany sygnalizował takie zamiary), gdzie Donald Trump wyrusza
na szczyt amerykańsko-rosyjski do
Moskwy, podczas którego „ubija deal
dla Ameryki” i dokonuje trwałego
resetu w relacjach z Rosją opartego na
wspólnocie interesów. W ramach
resetu, Trump definitywnie kończy
z amerykańskim interwencjonizmem
na Ukrainie i porzuca niedwuznaczne
zamiary obecnego establishmentu
w Waszyngtonie zmierzające do
„zmiany reżimu” w Moskwie, obiecuje Putinowi powstrzymanie dalszej
ekspansji NATO, działa na rzecz
przeobrażenia Paktu w sojusz antyter-
dlaczego Trump jest zafascynowany
silnymi przywódcami, takimi jak
Władimir Putin, Flynn odpowiedział:
Szanuje ludzi, którzy są wyrachowani,
gdy idzie o własny kraj. Putin jest gościem, który jest bardzo wyrachowany,
gdy idzie o Rosję i Federację Rosyjską
i zna historię swoje kraju. Nie można
powiedzieć „Nie lubię Ciebie”. Trzeba
go szanować. Jest światowym przywódcą. (…) Putin będzie wiarygodnym
partnerem Stanów Zjednoczonych
w niektórych sprawach, tak. Abso-lutnie tak.[5]
rorystyczny w partnerstwie z Rosją lub
powstania całkowicie nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa,
proponuje Putinowi przeciwwagę dla
Chin. Można być pewnym, że jeśli taki
iście „nixonowski” przewrót dokona
się za przyczyną prezydenta Trumpa,
nastąpi to w pierwszym roku urzędowania, czyli w trakcie kadencji rządu
PiS. Niewykluczone również, że
Trump może wycofać obiecane na
szczycie NATO wojska amerykańskie
z udziału w „odstraszaniu” Rosji na
terytorium Polski i państw bałtyckich,
nie mówiąc już o tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Dla wątpiących
w taką możliwość, proszę sobie
przypomnieć wydarzenia z dnia 17
września 2009 roku.
Dlaczego przytaczam te cytaty?
Dlatego, że Trump wyraźnie daje do
zrozumienia Rosjanom, że być może
już wkrótce czasy niechęci, napięcia
i animozji na linii Moskwa-Waszyngton się skończą. Za jego przyczyną.
Otóż, jeśli okaże się, że Donald
Trump wygra listopadowe wybory
prezydenckie w USA, jest wielce
prawdopodobne, że obecne, pełne
antyrosyjskiej histerii stanowisko
Warszawy wobec Moskwy (czy komuś
trzeba przypominać ostatnie słowa
szefa MON o tym, kto jest odpowiedzialny ze ludobójstwo na Wołyniu?) rozpadnie się na naszych oczach
niczym domek z kart. Jestem w stanie
Co wtedy zrobi rząd PiS?
Trudno powiedzieć. Nie jest wykluczone, że taka możliwość nie jest
w ogóle brana pod uwagę przez obecny rząd. Nie ma jednak wątpliwości co
do tego, że jeśli powyższy scenariusz
nastąpi, bądź wariant zbliżony do
niego, nasze władze będą miały nie
lada problem. Choć jestem generalnie
sceptyczny wobec możliwości zmian
percepcyjnych naszych władz w tej
dziedzinie, uważam jednak, że zaist-
20-26.07.2016
nieje wówczas szansa na dokonanie
resetu z Rosją również przez Polskę.
Biorąc pod uwagę, że nasze stanowisko wobec Rosji w dużej mierze
jest, niestety, determinowane przez
panujące w danym okresie tendencje
w Waszyngtonie, amerykański reset
z Rosją, podobnie jak za czasów Tuska
i Komorowskiego w okresie przed
listopadem 2013 r., najprawdopodobniej wymusi zmianę w polityce PiS.
Bo niby z kim Polska miałaby dalej
„robić kuku Rosji” (określenie europosła Ryszarda Czarneckiego), gdy
Stany Zjednoczone pogodzą się z nią?
Z takimi „potęgami” jak Litwa, Ukraina? A może z Niemcami, czekającymi
tylko na zniesienie sankcji wobec
Rosji? Lub z Francją, której prezydent
na ostatnim szczycie NATO miał
odwagę oświadczyć, pomimo swojej
generalnej małostkowości, typowej dla
socjalisty znad Sekwany, że dla Francji Rosja nie jest żadnym wrogiem?
A może z Białorusią, goszczącą na
swoim terytorium wojska rosyjskie?
Czy może z Węgrami, tak cenionymi
przecież przez pisowskie gremia, którzy widzą w Rosji ostoję konserwatyzmu, stabilności i potencjału świetnego biznesu? Krótko rzecz ujmując,
Polska albo porzuci swoje antyrosyjskie zacietrzewienie, trącące od dawna
anachronizmem i podejmie trud poważnej dyplomacji z Rosją, albo pozostaniemy dosłownym „frajerem Europy”, nie umiejącym dbać o swoje
żywotne interesy, któremu brakuje
wyrachowania, wyczucia i elementarnej logiki; nieznośnym krzykaczem
głoszącym frazesy w duchu mickiewiczowskiego „nie kłaniania się bałwanowi interesu”, gdyż w polityce zagranicznej rzekomo liczy się słuszność.
Biorąc pod uwagę powszechne zacofanie mentalne wielu spośrod naszych elit, którym ciągle marzy się
„kolejne antysowieckie powstanie”
(prof. Bronisław Łagowski), Dmowski
miał absolutną rację, gdy pisał, że
ułożenie na przyszłość naszego
stosunku do Rosji jest najważniejszym
zadaniem całej naszej polityki. Najważniejszym i jednocześnie najtrudniejszym.
Taka szansa, takie wymuszenie
zmiany stanowisko naszego rządu jest
głównym (choć nie jedynym) powodem dla którego ja, jako Polak,
kibicuję Donaldowi Trumpowi.
1. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. I. Warszawa 1989, s. 162.
2. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. II, Warszawa 1989, s. 193-194.
3. https://www.washingtonpost.com
4. http://www.bloomberg.com
5. http://www.spiegel.de
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
O
KOMENTARZE
STRONA 15
Powraca siê zawsze do pierwszych miloœci
Marian Miszalski
n revient toujours aux premiers amours - powiadają
Francuzi: - Powraca się
zawsze do pierwszych miłości… Jak im
nie wierzyć słysząc pana BermanaBorowskiego proponującego powołanie „parlamentu alternatywnego”,
który recenzowałby dla brukselskiej
centrali „stan demokracji” w Polsce.
Ach, ta pierwsza miłość: ta Krajowa
Rada Narodowa z Bierutem na czele,
jako „alternatywny parlament” dla
Rady Narodowej w Londynie… Nawiasem mówiąc: do dzisiaj najuczeńsi
historycy nie mogą dojść, kim był
jeden z członków tej KRN - tak bardzo
zakonspirowanym był agentem!...
Tak stać się musiało, ta „alternatywa” w końcu musiała się pojawić,
do tego prowadziła cała logika „spisku
trybunalskiego”, utworzenia Nowoczesnej i KOD-u.
Czemu tylko ten powrót BermanaBorowskiego do „pierwszej miłości”
jest tak wstrzemięźliwy? Czemu nie
powrócić od razu także do stalinowskiego „alternatywnego rządu”, więc
do PKWN-u (wymyślonego przez
Stalina a powołanego przez Jakuba
Bermana), alternatywnego wobec legalnego polskiego rządu londyńskiego? Rozumiem, że Berman-Borowski chce rozłożyć ten powrót na
dwa etapy: najpierw powrót do KRN,
a zaraz potem - do PKWN, do tworu
stryjaszka? To zrozumiałe: nie można
tak od razu zaskakiwać pierwszej
miłości nadmiarem sentymentu: ten
tlący się w utajeniu żar pierwszej
miłość trzeba dozować powoli…
Pomysł ten „z grzybkami dobry” -
jak powiedziałby Gombrowicz: bo
KRN i PKWN flancowała w Polsce
Armia Czerwona, ale kto miałby
zaflancować dzisiaj najpierw „alternatywny parlament”, potem „alternatywny rząd”, z Petru albo Kijowskim na
czele? No cóż: jeśli taki alternatywny
parlament i alternatywny rząd poprosiłyby brukselskich tym razem komisarzy o interwencję „w obronie
demokracji”, a brukselscy komisarze,
na niemieckiej krótkiej smyczy,
uznaliby te dwa alternatywne ciała za
uprawnione do składania podobnych
próśb - wtedy, rzeczywiście, klauzula
o „bratniej pomocy” z Traktatu Lizbońskiego, zwana dla niepoznaki
„klauzula solidarności”, mogłaby zostać zastosowana.
Konkretnie jednak: czyimi siłami?
Czyje bagnety miałyby posadowić
„alternatywny parlament” (Kijowskiego?) i „alternatywny „rząd” (Petru?)?
Tu zaczyna się pewien problem: Francuzi, najsilniejszy niemiecki partner
w UE, nie paliliby się zanadto do tej
roboty, a nawet tak dobrze, jak by ją
zbojkotowali. Sami Niemcy? Sami
Niemcy z pomocą nieistniejących niby
WSI? Gestapo z folksdojczami? I jakie
właściwe stanowisko zajęłaby w tych
himilsbachowskich „smutnych okolicznościach przyrody” nasza armia?
Która nawet na uroczysty pogrzeb rotmistrza Pileckiego, narodowego bohatera, wielkiego patrioty - nie delegowała ani jednego generała?
Oczywiście - wyostrzam sprawę
maksymalnie, ale gdy BermanowiBorowskiemu marzy się już „alternatywny parlament” - ja staram się
myśleć o krok dalej… A przynajmniej
równolegle.
Na razie „Bruksela” zamarła w oczekiwaniu. Nie tyle nawet na wyniki referendum w Wielkiej Brytanii (Brytyjczycy już postanowili, ale samo
wyjście trochę potrwa), co na wyniki
listopadowych wyborów w Ameryce.
Jeśli po wyborach pójdą z Waszyngtonu sygnały, że ”podział Ukrainy
klepiemy” (więc jest reset zresetowanego resetu) - pozycja PiS w Polsce
osłabnie. Wówczas Berlin - strategiczny przecież partner Moskwy, mimo obłudnych grymasów Merklowej może przecież zaproponować Ameryce deal: rozluźnimy strategiczne partnerstwo z Moskwą, jeśli dostaniemy
z powrotem (w tej czy innej euro-formie) nasze dawne „marchie wschodnie”.
Na Śląsku mamy już RAŚ - Ruch
Autonomii Śląska, wprawdzie jeszcze
nie „alternatywny parlament”, ale i jego prośby mogą być z uwagą słuchane
przez komisarzy w „Brukseli”, z uwagą nie mniejszą, niż opinie Kijowskiego. Zresztą były już przecież
precedensy, gdy mówimy o pierwszych miłościach różnych Bermanów:
Komunistyczna Partia Zachodniej
Ukrainy i Komunistyczna Partia Białorusi, próbowały oderwać terytoria
Rzeczpospolitej. jeszcze zanim Armia
Czerwona przyniosła im na swych
bagnetach „alternatywne parlamenty”
i „alternatywne rządy”!
A gdyby tak „alternatywny parlament” (Kijowskiego?) i „alternatywny
rząd” (Petru?) zaproponowały „przywrócenie demokracji” na Ziemiach
Zachodnich, zaś pozostawienie „faszystom” z PiS i od Kukiza rządów
nad pozostałą Polską, jako kadłubkiem, takim „Księstwem Warszaw-
skim”-bis? Ma się rozumieć - tymczasowym, słabym, do rychłego „zdemokratyzowania”?
Słyszę ten zarzut: Ach, zapuszczasz
się pan za daleko w swym czarnowidztwie, w swych mrocznych spekulacjach!
Odpowiem: jak to, za daleko? Naprawdę - za daleko? Gdy Berman-Borowski proponuje „alternatywny parlament” (ten, siłą rzeczy, wyłonić przecież musi „alternatywny rząd”), gdy
spodstolnej grandzie nie wystarcza już
parlamentarna opozycja i gabinet cieni
- ja mam powściągać się w swych
spekulacjach? Ani mi to w głowie,
przeciwnie: idę tropem tych propozycji patrząc możliwego końca. Na
końcu może być i „alternatywne państwo” - zwłaszcza, że już raz było,
i było właśnie tą „pierwszą miłością”
ówczesnych ukorzenionych „demokratów”. Państwo „w arendzie”, państwo alternatywne - państwo inaczej…
Gdyby nie brak wiary w bezgraniczną tolerancję redaktora naczelnego
dla moich tekstów - poprzestałbym na
skomentowaniu tej bermanowskiej
propozycji słowami szwejkowskiego
Szymka z Budziejowic: „Nachalne są
te k... i zuchwałe!”, ale taki komentarz
uznałby, chyba słusznie, za nazbyt
lakoniczny. Pozwolę sobie jednak
sądzić, że wyrażałby najgłębiej istotę
sprawy, sięgając w głębie psychologiczne, mentalne ludzkiej natury. A czyż
przyzwyczajenie nie jest „drugą naturą”? Jakże Berman-Borowski ma nie
tęsknić za „alternatywnym parlamentem”, gdy marszałkiem normalnego
parlamentu, legalnego, i nie-spodstolnego - raczej nigdy już nie zostanie?
chmur będą zapalać i obracać w popiół wszystko, co miało związek
z grzechem i cokolwiek było nim
zagrożone lub spodlone. To wszystko
będzie zniszczone. Powietrze będzie
przesycone dymiącymi gazami. Duszące dymy oraz podmuchy trąb powietrznych będą zmiatać i niszczyć wszystko. Wspaniałe budowle legną
w gruzach".
Jezus powiedział mu także, że
godzina jego przyjścia jest bliska.
Kiedy będzie On stępował na ziemię,
towarzyszyć mu będą ogniste strumienie, spadające z chmur na ziemię.
Dodatkowo wystąpią burze, pioruny,
powodzie, trzęsienia ziemi, które będą
kolejno występować w różnych krajach. Rozpocznie się to w mroźną noc.
Potrwa to wszystko trzy dni i trzy
noce i ma to być dowodem na istnienie
Boga. Trzeciej nocy wszystko ucichnie
i ziemię odwiedzą aniołowie w ludzkich ciałach, które przyniosą ze sobą
spokój.
"Kara, jaka spadnie, nie może być
porównana z żadną inną, jaką Bóg
dopuścił na stworzenia od początku
świata. Jedna trzecia ludzkości zginie."
O. Pio mówi także o wojnach, które
nawiedzą świat. "Od Budapesztu do
Norymbergii i od Drezna do Berlina
linie te będą zajęte wojskiem. Trzecia
linia będzie przebiegać od Zagłębia
Ruhry po Królewiec. Potem przylecą
z południa czarne i szare ptaki z taką
mocą, że zmienią niebo i ziemię. Główna kwatera wojsk - Kiersberg koło
Bonn. Pierwsza bomba wpadnie do
kościoła w Bawarskim Lesie. Wszystko
zostanie zniszczone i nikt nie może tych
stron przekroczyć.
Dużo materiału niszczycielskiego
spadnie na ziemię. Oto tam jadą czołgi
przez chaty i domy, w tych pojazdach
siedzą ludzie, ale ich ciała zwisają, bo
są martwi, lecz dookoła z twarzami
czarnymi. Wskutek powodzi zginą wsie
i miasta. Południowa Anglia z północnym brzegiem zniknie, Szkocja ocaleje.
Na zachodzie ziemia zniknie, a powstaną nowe lądy. Zginą Nowy Jork
i Marsylia. Paryż będzie zniszczony
w dwóch trzecich. Reisten, Augsburg,
Wiedeń zostaną oszczędzone. Augsburg i kraje na południe od Dunaju nie
odczują skutków wojny.
W trakcie trwania tych wojen zginie
więcej ludzi niz w dwóch wojnach
światowych razem wziętych.
Po kilku latach od tego tragicznego
nawiedzenia świata, przyjdą "złote
czasy".
Wizja Ojca Pio - koniec œwiata
W
edług przepowiedni Ojca
Pio - apokaliptyczne wydarzenia na świecie mają
trwać trzy dni, po których na ziemię
mają przyjść aniołowie zwiastujący
pokój.
Jak wiemy - Ojciec Pio wywodził się
z zakonu Kapucynów. Był człowiekiem naznaczonym stygmatami na
boku, stopach, dłoniach. 15 stycznia
1957 miał objawienie. "Przyszedł" do
niego Jezus Chrystus i opowiedział mu
o zagładzie jaką przeżyje świat, a także o jej następstwach.
"Przyjdę na ten przeładowany grzechem glob ziemski z przerażającym
wyciem grzmotów. Przyjdę w mroźną
noc zimową. Gwałtownie wzmagające
się wiatry poprzedzą wielkie zamieszanie na ziemi, która drżeć będzie na
skutek gwałtownych wstrząsów.
Błyskawice i pioruny z ognistych
emde - fronda
IDEE ZŁA W DZIAŁANIU
Masoneria, islam, uchodŸcy czy czeka nas wielka apokalipsa?
STRONA 16
dr Stanisław Krajski
część 16
Czy XVII wiek był wiekiem
szatana?
Wiek XVII był wiekiem szatana.
Szatan chciał w nim, posługując się
swoimi pomocnikami na ziemi (różokrzyżowcami i, następnie, masonami),
zrealizować plan starcia chrześcijaństwa i chrześcijańskiej Europy z powierzchni ziemi. Czy wiek XXI nie
przypomina go w sposób łudzący?
W wieku XXI wszystko wygląda
inaczej niż w poprzednich stuleciach.
Inny aż do absurdu jest pieniądz, inna
kultura, moralność, wojna. Pojawiają
się działania, które trudno początkowo
rozpoznać jako wojny i dopiero pewne
ich owoce i dalsze konsekwencje zaczynają na to jednoznacznie wskazywać. Czy zatem trudno sobie wyobrazić, że uchodźcy to wielka armia,
ukryta wśród kobiet, dzieci i starców,
która zajmuje z góry upatrzone pozycje w kluczowych punktach Europy,
by za jakiś czas zaopatrzyć się w broń
i uderzyć?
Dziś łatwo sobie wyobrazić, że
możemy mieć też do czynienia z realizacją planu B, w ramach którego ci
ludzie, pozostając w swoim kręgu kulturowym, przy swojej religii i zamieszkując Europę, będą przez najbliższe
20-30 lat rozmnażać się w takim
tempie jak dotąd i bez większego
wysiłku staną się większością na
wymierającym przecież coraz szybciej
naszym kontynencie.
W XVII w. to Polska zatrzymała
pochód islamu, ale Austria się broniła,
a wspierało ją kilka państw. Sytuacja
była trudna, bo Francja kierując się
niejasnymi względami podejmowała
działania służące Turkom, uniemo-
ADWOKACI
KRZYSZTOF
PREOBRAŻEÑSKI
ANITA KOCUŁA
SPECJALIŚCI W SPRAWACH
KRYMINALNYCH I RODZINNYCH
Sheraton Centre, Suite 414
Richmond Tower
100 Richmond Street West
Toronto, ON M5H 3K6
416.964 -1717
tel. samochodowy
416.580-1408
żliwiając między innymi Niemcom
wystawienie takiej armii, do jakiej
wystawienia byliby oni zdolni (Francja
zaatakowała terytoria niemieckie).
Turcy znaleźli też wsparcie w osobie
księcia Imre Thokóly, który zbudował
własne państwo ze stolicą w Koszycach i w jego interesie było osłabienie
Austrii. Sprzymierzył się zatem
z Turkami.
Do koalicji antytureckiej weszli
poza Polską (z Litwą), Austrią, Państwem Kościelnym, Wenecja (która
prowadziła z Turkami skuteczne wojny na morzu) oraz Rosja, która weszła
do koalicji późno (kilka lat po Odsieczy Wiedeńskiej) i w zasadzie nie
odniosła żadnych sukcesów. Pozostałe
państwa były całkowicie bierne.
Tomasz Sanecki pisze na swoim
blogu: "Europa obojętnie podeszła do
agresji tureckiej, nie zdając sobie
sprawy z możliwych jej konsekwencji.
Europa Zachodnia była nieczuła na to,
co działo się pod murami Wiednia.
Ponadto były kraje, które wręcz chciały upadku Habsburgów”:
Czy naprawdę nikt wtedy w Europie
nie zdawał sobie sprawy z możliwych
konsekwencji? Przecież były one,
jakby się wydawało, oczywiste. Należy uznać, że Europa była paraliżowana
przez szatana. Jego pomocnicy na
ziemi, różokrzyżowcy i masoneria
usypiali i dezorientowali europejskie
państwa.
Punktem kulminacyjnym wojny
o Europę, przesądzającym sprawę,
była bitwa pod Wiedniem w 1683 r.
Turcja wystawiła największą w swojej
historii armię. Jest wiele szacunków
jej liczebności - od 100 do 300 tys.
żołnierzy. Austriacy dysponowali
dwudziestoma kilkoma tysiącami
żołnierzy. Król Jan III Sobieski miał
trochę liczniejszą armię. Kilkanaście
tysięcy wystawili Niemcy. O losach
bitwy zadecydowało uderzenie polskiej husarii i następujące bezpośrednio po nim uderzenie lżejszej polskiej
jazdy. W sumie na siły tureckie
uderzyło 20 tys. jazdy i rozgromiło je
w parę godzin. Bez Polaków Austriacy
i Niemcy nie mieli żadnej szansy na
wygraną. Warto dodać, że Polska
miała wcześniej wielkie sukcesy
w walce ma z siłami islamu.
Największą bitwą XVII w. była bitwa
pod Beresteczkiem stoczona w 1651 r.
przez Jana Kazimierza z siłami tatarsko-kozackimi. Polska armia liczyła
80 tys. żołnierzy, armia wroga około
130 tys. Polaków zginęło w tej bitwie
siedmiuset, kozaków i Tatarów ok. 40
tys. W 1672 r. Jan Sobieski, jeszcze
jako dowódca wojskowy, przeprowadził "jedną z najbardziej imponujących
operacji wojskowych w historii”, która
znana jest jako "wyprawa Sobieskiego
na czambuły tatarskie”. Stojąc na
czele 3 tys. jazdy pobił kilkudziesięciotysięczne wojska tatarskie
i uwolnił 44 tys. ludzi z jasyru. W 1673
r. odniósł zwycięstwo nad Turkami
pod Chocimiem. W bitwie tej zginęło
30 tys. Tatarów (ocalało 4 tys.).
Nienawiść szatana
i rozbiory Polski
W kilku swoich książkach pisałem
już o tym, że wszystkie te wydarzenia
spowodowały nienawiść szatana i jego
"pomocników na ziemi" do Polski
i spowodowały, że podjęli oni decyzję
o jej wymazaniu z mapy Europy.
Pod koniec XVII w., jak opisuje to
szczegółowo w oparciu o dokumenty
historyk międzywojnia Kazimierz M.
Morawski, powstała międzynarodowa
loża masońska o nazwie "Okrągły
Stół”, której celem było doprowadzanie do rozbiorów Polski. Loża ta
zaplanowała je na pierwszą połowę
XVIII w. i plan ten został zrealizowany
prawie do końca i byłby w pełni skuteczny, gdyby nie śmierć stojącego na
czele tej loży Augusta II Mocnego.
Masoni a musieli jeszcze poczekać
kilkadziesiąt lat.
Zauważmy, że w XX i XXI w. szatan, nauczony doświadczeniami XVII
w., zastosował ten sam scenariusz,
zmienił jednak kolejność wydarzeń.
Uznał, że najpierw musi wykończyć
Polskę, a dopiero potem spowodować
zalanie Europy islamem. Dwóch jego
pomocników Hitler i Stalin zrobili
wszystko co mogli, by Polski nie było.
Potem sterowany przez masonerię rytu
francuskiego komunizm osłabiał Polskę, demoralizował, wyniszczał, odbierał Polakom ich świadomość i dumę
narodową, nadzieję, wiarę w siebie, by
wreszcie oddać Polskę (przy Okrągłym Stole) w ręce zachodniej, amerykańskiej masonerii rytu szkockiego.
Znowu pojawił się Okrągły Stół
i zaczął być realizowany ten sam jego
plan. Ten proces wykańczania Polski
przez masonerię opisałem szczegółowo w książce "Masoneria polska
2014”: Warto tu tylko zasygnalizować
jeden, nie tylko symboliczny fakt spotkanie Wojciecha Jaruzelskiego
z przywódcą masonerii rytu szkockiego Dawidem Rockefellerem, które
odbyło się w Nowym Jorku w dniu 25
września 1985 r., i zostało opisane,
między innymi, przez Pawła Łepkowskiego w październiku 2015 r.
w "Historii Uważam Rze" w materiale
pt. „Pakt Jaruzelski- Rockefeller".
Dziś Polska nie obroni Europy, nie
dokona ponownej Odsieczy Wiednia.
A czy Europa sama się obroni? Czy
w ogóle zamierza się bronić?
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
„Trzeba pomóc uchodźcom"
Co nam przekazują media?
Przez Europę przemieszcza się niespotykana od setek lat fala "uchodźców". Przedstawia się ich, jako ofiary
wojny, którym trzeba pomóc. Dziennikarze, publicyści, komentatorzy, politycy, reprezentanci Kościoła, różnego
typu "autorytety" i celebryci mówią tu
iednym głosem. Nie mają żadnych
wątpliwości ani obaw. Pewnych problemów nie widzą, inne oceniają, jako
łatwe do rozwiązania. Informacje
podawane w mediach są wyraźnie
"przesiewane", cenzurowane, podawane stronniczo. Ton i atmosfera nie
zmieniła się nawet o atakach terrorystycznych w Paryżu w listopadzie
2015 r., po ujawnieniu informacji, że
część terrorystów dostała się do Europy jako „uchodźcy" ukrywając się
w tłumie. Oczywiście zaczyna się
coraz głośniej mówić o tym, że należy
szczelnić granice zewnętrzne Unii
Europejskiej, że trzeba odesłać do domu tych, którzy idą z falą uchodźców,
ale uchodźcami nie są, przyszli
z krajów, gdzie wojna się nie toczy, bo
znaleźli się w Europie tylko po to, by
np. polepszyć swój byt.
Czy jednak nie jest to tylko uspokajanie społeczeństw, które coraz
bardziej się burzą?
Masoneria w sprawie
uchodźców: "uchodźcy
szansą dla Europy”
Pojedyncze loże masońskie i europejska masoneria jako taka z reguły
nie zabierają publicznie głosu, nie
wydają oświadczeń dla świata. To
przecież nie leży w naturze masonerii,
która zawsze woli pozostawać i działać w ukryciu. W tym jednym wypadku masoneria złamała te zasady.
Jesienią 2015 r. kolejne europejskie
loże masońskie zaczęły się podpisywać pod apelem w sprawie uchodźców, który upubliczniono. Zamieszczony został między innymi na blogu, który nosi nazwę "Aszera - żona
Boga" Prowadzi go Mirosława Dołęgowska-Wysocka, ongiś publicystka
"Nie" Urbana, jedna z pierwszych
kobiet w polskim wolnomularstwie
rytu francuskiego, podniesionych do
godności Mistrza. Jest ona żoną Adama Witolda Wysockiego, prezydenta
Uniwersalnej Ligii Masońskiej.
Od red.:
Treść apelu i cd. artykułu
w n-rze 2 GŁOSU za tydzień
KOMENTARZE
Poroszenko chce oszukać Polaków
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
U
Aleksander Szycht
kraiński prezydent śle do polskich
polityków sygnały, które mają za
zadanie ich zdezinformować.
W konsekwencji następnie zmiękczyć, by
zatrzymać falę krytyki w stosunku do
antypolskich ludobójców z OUN-UPA.
Inaczej nie da się na ich kulcie wychować
młodzieży.
Ukraińscy nacjonaliści dokonują mobilizacji, próbując wyhamować potencjalną
zmianę polskiej polityki wschodniej.
Państwo polskie wysyła sygnały, które
choć są niejednolite, wyraźnie pokazują,
że tendencja do tolerancji uwłaczającego
polskiej pamięci zachowania na Ukrainie
może wkrótce się skończyć. By temu zaradzić zebrały się więc wśród nacjonalistów, jak chciałoby się powiedzieć „mądre
głowy” (Co zrobić, by podtrzymać w wybudzających się Polakach sztuczną śpiączkę farmakologiczną?). Jednak o mądrości nie musi decydować nawet wysoki
poziom inteligencji (tu ważna jest np.
także pokora), lecz także z nią jest wśród
ukraińskich nacjonalistów różnie. Przeważnie kiepsko, ale nie zawsze i nie wszędzie, skoro byli w stanie z premedytacją
przez lata oszukiwać większą część ludzi
publicznych w Polsce.
I oto Gazeta Wyborcza, jak to zwykle
w tych sprawach bywa, pomaga rozpropagować przekaz ze strony ukraińskiego
prezydenta Poroszenki. To, co opublikowała, to jak zwykle jeden z wybranych
elementów starej retoryki w nowym
opakowaniu. Ukraińscy nacjonaliści są
w tej propagandzie recydywistami. Często
o tę nową formę nawet się nie starają,
powtarzając od lat te same elementy ich
propagandowego bełkotu. Widząc tytuł
„Poroszenko wyciąga rękę do Polski”,
pojawiający się w Wyborczej, należy
stwierdzić, iż każdemu człowiekowi
znającemu dziennik Michnika (oraz jego
niechlubną rolę) powinna się zapalić czerwona lampka.
W istocie, w opinii niemałej części
polskiego społeczeństwa Gazeta nigdy nie
reprezentowała polskich interesów, lecz
niemal zawsze obce. To jej redakcyjny
skład, prócz biczowania Polaków retoryką
wstydu w różnych aspektach, czynił się
sam wysoką komisją, decydującą, kto
działa na korzyść polsko-ukraińskiego
pojednania, a kto nie.
Warto zaznaczyć, że przez lata jej
dziennikarze swoją retoryką próbowali
pacyfikować działania środowisk kresowo-patriotycznych dążących do tego, by
publicznie została wypowiedziana prawda
o ludobójstwie. I robili to - według nich
samych - właśnie dla dobrych stosunków
polsko-ukraińskich. Doszło nawet do tego,
że w sposób pozytywny opisano wystąpienie przedstawicieli radykalnie prawicowego i neobanderowskiego Prawego
Sektora.
Przed ponad dwu laty Michał Wilgocki
opublikował artykuł pod znaczącym
tytułem: „Prawy Sektor w Warszawie:
„Granice po II wojnie są nienaruszalne”.
A narodowcy protestują”. Jakież to
bagienko może się za tym kryć, skoro tytuł
prasowy znany z wyjątkowej niechęci do
środowisk prawicowych chce, by się ci
znienawidzeni polscy narodowcy dogadali
z ukraińskimi? Jak wiadomo także i wtedy
sama wymowa artykułu przekazywała
identyczną sugestię: narodowcy ukraińscy
wyciągnęli rękę do polskich. „To dziwne,
przecież to ludzie prawi tak jak i my. Powinniśmy znaleźć wspólny język - komentował tę sytuację przedstawiciel Prawego
Sektora” - czytamy w Wyborczej.
Polityka redakcyjna wobec ukraińskiego nacjonalizmu w GW była skrajnie
różna, niż wobec polskiego (Te dwa nacjonalizmy się od siebie różnią, jednak
bezapelacyjnie na korzyść polskiego…).
Atakowało się tam „polski nacjonalizm”.
Mimo wszystko jednak godzenie z radykałami neobanderowskimi polskiej prawicy, od PiS-u po ruch narodowy i sugerowanie wzajemnej wyrozumiałości? Czy
to wygląda naturalnie i szczerze?
Wytłumaczeniem na to może być inna
koncepcja. Spójrzmy sobie wprost jak to
wyglądało: Milczenie o zbrodni, jak i niemałej części antypolskich ekscesów na
Ukrainie, pacyfikowanie środowisk, które
chciały zapobiec kultowi nacjonalizmu
ukraińskiego (skrajnie w swoim fundamencie antypolskiego), nieustanne pisanie
o pojednaniu, które warunkowało polską
tolerancję dla „ukraińskiego” prawa do
własnego zdania, czy „ukraińskiej” wrażliwości. To ostatnie jest szczególnie
ważne, bo przez lata faktycznie było to
rozszczepianie poglądów neobanderowskich, (kiedy stanowiły margines) na całe
ukraińskie społeczeństwo. Zadajmy zatem
pytanie, na które odpowiedź może się
okazać istotna w odczycie ostatniej publikacji o słowach Poroszenki. Czy Gazecie
Wyborczej jednak nie chodziło o to, by
poprzez tolerancję dla ukraińskiego nacjonalizmu zbudować w polsko-ukraińskich
stosunkach neobanderowską bombę (zamiast ją rozbroić jak to sami deklarowali)?
Zwróćmy uwagę w jaki sposób wg
redaktorów z Czerskiej ukraiński prezydent wyciąga rękę do Polski: „Prezydent
Ukrainy wychodzi naprzeciw polskim
postulatom, by nie czcić tych ukraińskich
bojowników o niepodległość, którzy mają
na sumieniu zbrodnie”. Poroszence nie
chodzi o wyeliminowanie z publicznej
przestrzeni OUN-UPA i wszystkiego co
z tymi ludobójczymi strukturami związane, bo taka deklaracja musiałaby paść
wyraźnie. Chodzi o zasugerowanie podziału zbrodniczej organizacji, na tych
którzy mordowali i tych, którzy walczyli
o niepodległość, co jest właściwie zadaniem niemożliwym. Większości sprawców
nie dałoby się bowiem w tym momencie
zidentyfikować, z powodu upływu czasu
oraz śmierci, zarówno świadków, jak
i samych sprawców.
Po to też była potrzebna idea hasła:
„Dajmy Ukrainie czas”. To nie tylko czas
na zarażenie jak największej części Ukraińców banderyzmem, ale i pozwolenie, by
śmierć zbierała żniwo uczestników tych
wydarzeń. Wszystko prowadzi do jednego: umożliwienia swobodnego kultu.
Sama sugestia jakoby Ukraina miała
dojrzewać i następnie w sposób dorosły
zajęłaby się sprawą Ludobójstwa Wołyńsko-Małopolskiego oraz wyciągnęła poważne wnioski była przeważnie kłamstwem złych ludzi. Powtarzanym zresztą
przez pożytecznych idiotów. A idiotów
dlatego, że gdyby obserwować procesy
zachodzące na Ukrainie, każdy zobaczyłby, że ruch popierający kult sprawców ma
coraz więcej do powiedzenia i wzrasta
w siłę, usiłuje wręcz przejąć władzę. Tylko
idioci mogli sądzić, że gdy Ukraina stanie
się neobnaderowska to podejdzie dojrzale,
odpowiedzialnie do sprawy, która dla
neobanderowskiej retoryki jest najbardziej
niebezpieczna. Sugerowanie podziału
UPA na bohaterską i zbrodniczą jest dość
wrednym, lecz nie nowym pomysłem.
Stronie polskiej byłoby trudno rozróżnić
kto i co, a przecież UPA i OUN zawsze
miały takie same zasady: antypolskie. To
wręcz ten sam tekst, który wcześniej
sprzedawali redaktorzy z Czerskiej. Streszcza się on mniej więcej w stwierdzeniu:
Są dwie strony UPA - jasna oraz ciemna.
Żadna nie może przesłonić drugiej.
W konsekwencji należy to rozdzielać,
a więc przy tym pamiętać, że UPA, prócz
ciemnych kart pełniła także bardzo
pozytywną rolę wyzwoleńczą i trzeba to
rozumieć. Oto wyciąg systemu myślenia
słynnych „wyborczych” redaktorów.
Oczywiście od czego wyzwalała i jakimi
metodami to już inna sprawa, a fakty są
takie, że Ukraińcy bali się zarówno banderowców jak i NKWD-zistów.
Popierali ich raczej nie z wyboru, lecz
gdy czuli taką konieczność: tj albo z przysłowiowym pistoletem przy głowie, albo
gdy jedni dali się za bardzo we znaki popierali drugich. Trudno bowiem określać wszystkich Ukraińców (także mając
na myśli jedynie ukraińską społeczność
z Kresów Południowo-Wschodnich II RP)
jako banderowskich fanatyków. Jeśli
zatem przyjmiemy retorykę podziału
OUN-UPA, to Polska będzie musiała
pozwolić na kult tej organizacji. Pretekstem do tego będzie choćby o wiele
bardziej skąpa (w porównaniu ze zbrodniami) antysowiecka część działalności.
A kto tam będzie sprawdzał i mierzył
linijką gdzie ten kult sięga? Nikt by się
o to nie fatygował, nawet gdyby dało się to
zrobić, lecz wymienione organizacje są
moralnie spalone jako całość. Chodzi więc
o wepchnięcie tego kultu do akceptacji
Polakom bocznymi drzwiami.
Ruch Poroszenki nie jest tym bardziej
nowy, że został przetestowany w zeszłym
roku. 10 listopada 2015 przyjechali do
Polski przedstawiciele radykalnych neobanderowskich organizacji. Pierwszym
z nich był Stepan Briacuń, przewodniczący Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów, znany z odsłaniania licznych pomników liderów ludobójczego ruchu. Drugim
- Igor Jaremijj, przedstawiciel UNAUNSO oraz doradca Dmytro Jarosza, lidera skrajnie nazistowskiej organizacji
Prawy Sektor. Podpisali oni deklarację
o jakże podobnym fragmencie: „Odnosząc
się do historii najnowszej, uważamy, że ci
bojownicy walczący o wolność i niepodległość naszego kraju mogą znaleźć miejsce
w Panteonie Narodowym, którzy nie mordowali dzieci, kobiet, starców, nie popełniali zbrodni na ludności cywilnej”.
To jedyny sprytny fragment. W reszcie
oświadczenia znajdowały się bardziej
prymitywne próby wyparcia się faktów.
Co ciekawe na takie oświadczenie, ze
szczególnym uwzględnieniem cytowanego fragmentu złapała się dziennikarka
Jadwiga Chmielowska, publikując o tym
tekst na łamach portalu „Wpolityce”.
Oświadczenie jest o tyle nic nie wnoszące,
że dwóch najważniejszych z podpisanych
pod nim jegomości po prostu nie uznaje,
że ich ulubieńcy mordowali i tyle.
Wystarczy cofnąć się o kolejny rok wstecz
i przypomnieć sobie co publicznie powiedział Artem Luchak, przedstawiciel
Prawego Sektora, goszczący na Nowym
STRONA 17
Świecie w fundacji „Otwarty Dialog”:
„Niech ktoś udowodni, że zabijaliśmy
Polaków na Wołyniu!”. To nie tylko
cynizm, ale i nieuznawanie faktów wedle
tego co się podoba, bo dowodów jest aż za
dużo.
Nie inny charakter ma głośno propagowany tekst, że historię trzeba nadal
badać. W innej wersji brzmi on; „Zostawmy historię historykom”. To tak - jak
gdyby coś się miało nagle okazać inaczej,
jak gdyby nowe badania miały pokazać co
innego. A ponieważ nie ma na to szans
i każde następne badania dotychczas tylko
potwierdzały to, co się stało, znów chodzi
o zyskanie cennego czasu. Czasu, który na
swoją korzyść zyskają ukraińscy nacjonaliści - kosztem Polaków. Należy zwrócić
uwagę, że podobne są nie tylko deklaracje
prezydenta i liderów radykalnych organizacji. Zarówno oni, jak i Poroszenko
złożyli kwiaty na Skwerze Wołyńskim.
Każdy z tych ludzi składał je również przy
pomnikach sprawców. Zresztą ukraiński
prezydent ma doskonałe doświadczenie
składania kwiatów, zarówno pod pomnikami ofiar, jak i sprawców. Większość
komentatorów na szczęście wyraźnie
zwróciła uwagę na fakt, że przed przyjazdem Petra Poroszenki na szczyt NATO do
Warszawy Stepan Bandera został patronem ulicy w Kijowie.
Traktowanie Polaków jak idiotów jest
tutaj widoczne na każdym kroku. Obliczono je na ludzi posługujących się myśleniem życzeniowym, którzy pod nawałem
faktów mogliby wreszcie zrozumieć. Ich
podświadomość jednak zachowuje się
niczym narkoman na głodzie. Wyglądają
utęsknionego narkotyku, by zachowywać
się jak w amoku i dzielić się z trzeźwymi
swoją wizją rzeczywistości. To raczej na
nich są obliczone fasadowe ruchy ze
strony ukraińskich nacjonalistów. Zaśmiewać się można było z komentarzy niektórych sławnych redaktorów, gdy Andrzej
Duda, będąc prezydentem elektem odmówił spotkania z Petrem Poroszenką, wymawiając się innymi obowiązkami. Jakież
to wielkie interesy można było z nim ubić
- czytałem w tekstach niektórych dziennikarzy. Otóż ci sami ludzie, w takich
gestach, nic nieznaczących, lecz dających
pożywkę właśnie wyłącznie naiwniakom,
są w stanie się pławić i rozchlapywać tę
naiwność na innych.
Najgorsze jest to, że nie zajmując się
banderyzmem nie są w stanie tych tradycyjnych dla środowisk neobanderowskich
zasłon dymnych zidentyfikować. Będą się
jednak święcie kłócić ze wszystkimi tymi,
którzy te sprawy znają jak własną kieszeń,
że oto nastąpił przełom. Nie nastąpił. By
jednak naprawdę nastąpił czeka przedstawicieli państwa polskiego nieco trudniejszy i dłuższy wysiłek, niż tylko zbiór
lakonicznych deklaracji. Do nadrobienia
są lata zaniedbań. I trzeba się czym prędzej brać do roboty, zażegnując potencjalne niebezpieczeństwo, zamiast rozsmakowywać się w sztucznych zapewnieniach
rzucanych na przynętę i dla zyskania
czasu. Do zrobienia jest najpierw porządek
na naszym własnym podwórku, z którego
trzeba wyeliminować stale interweniującą
neobanderowską rękę. Bez tego nie mamy
co oczekiwać na Ukrainie zmian. Wiedzą
o tym nacjonaliści ukraińscy i dlatego stale
usiłują nam przeszkadzać.
KRONIKA KATOLICKA
STRONA 18
GŁOS nr 1
W Meksyku powstał film o św. Maksymilianie
W
studiu filmowym meksykańskiej wytwórni Dos
Corazones Films powstał
animowany film 3D inspirowany życiem św. Maksymiliana Kolbego.
To pełnometrażowy, trójwymiarowy
obraz filmowy „Max i ja”, za którego
produkcję odpowiadają twórcy takich
dzieł jak „Cristiada” czy „Największy
z cudów”. Producenci zamierzają pokazać fragmenty swego dzieła podczas
Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Główną premierę zaplanowano
na przyszły rok.
Historia św. Maksymiliana Kolbego,
który oddał życie za współwięźnia,
opowiedziana jest z perspektywy
współczesnego bohatera o imieniu DJ,
nastolatka, który w wyniku splotu
różnych okoliczności spotyka na swej
drodze starszego człowieka Guntera.
Mężczyzna przybliża chłopcu historię
franciszkanina, który zginął męczeńską śmiercią w niemieckim obozie KL
Auschwitz. Okazuje się, że historia
heroicznej ofiary sprzed 70 lat pomaga
młodemu człowiekowi rozwiązać jego
osobiste problemy.
Przedstawicielka meksykańskiego
producenta Aline Beckmann Legorreta
w ubiegłym roku gościła w Oświęcimiu i Harmężach, by skonsultować
szczegóły obrazowania historycznych
realiów w scenach dotyczących życia
obozowego. Podkreśliła wtedy w rozmowie z KAI, że film ma pokazać
świętego z Auschwitz nie jako postać
posągową i niedostępną, lecz bardzo
Słowo Pańskie na Niedzielę
bliską współczesnemu człowiekowi,
takiemu jak DJ - młody bohater filmu.
„To wszystko, co robił św. Maksymilian, było na swój sposób młodzieńcze. Wykorzystywał nowe technologie,
dostępne w jego czasach, by przekazywać Boże przesłanie, by mówić
ludziom o miłości Boga, w szczegól-
z pobytu św. Maksymiliana w obozie.
Do produkcji zaangażowano profesjonalnych rysowników, ale i aktorów, dzięki którym wykonane zostały
zaawansowane technologicznie animacje twarzy (w systemie face motion
capture). Twórcy filmu podjęli się
także procesu tzw. renderowania
ności o Niepokalanej. Robimy dokładnie to samo za pomocą kina. Przesłanie tego filmu brzmi: miłość zwycięża wszystko, a największą ofiarę,
jaką z miłości może złożyć człowiek, to
umrzeć za innego człowieka. O tym
chcemy opowiadać - o miłości i miłosierdziu” – dodała.
Film powstał z osobistej inspiracji
założyciela studia filmowego w Meksyku Pablo José Barroso. Kilka lat
temu odwiedził były obóz AuschwitzBirkenau. Scenariusz do filmu napisał
Bruce Morris, który konsultował się
w tej sprawie z franciszkanami i zapoznał się z relacjami świadków
poszczególnych scen trójwymiarowych, tak by wyglądały jeszcze bardziej realistycznie.
Reżyserem filmu odpowiedzialnym
za efekt artystyczny jest Donovan
Cook, dawny członek studia Disneya.
Muzykę do filmu napisał Mark
McKenzie, a jedną z piosenek śpiewa
Ann Wilson, była członkini grupy
Heart. Jednym z wykonawców muzyki
Ewangelia wg św. Łukasza Łk 11, 1-13
Chrystus uczy modlitwy
Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył,
rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak
i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie:
Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie
Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj
nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy,
bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».
Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do
niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój
przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz
tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już
zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”.
Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest
jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile
potrzebuje.
I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi,
otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone.
Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień?
Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko,
czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać
dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli
Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
20-26.07.2016
jest także znany skrzypek Joshua Bell.
Wśród aktorów użyczających głosu do
anglojęzycznego dubbingu są m.in.:
David Henrie (znany z serialów
„Czarodzieje z Waverly Place” i filmu
„Jak poznałem waszą matkę”), Ashley
Greene (występująca w sadze
„Zmierzch”), Neal McDonough („Raport mniejszości”, „Captain America:
Pierwsze starcie”), Hector Elizondo
(„Pretty Woman”, „Pamiętnik księżniczki”) i Weronika Rosati.
Głosu franciszkaninowi oraz Franciszkowi Gajowniczkowi, za którego
o. Kolbe oddał życie, użyczył Piotr
Adamczyk.
Pablo José Barroso w Meksyku był
dystrybutorem filmu o papieżu Polaku
„Karol”, wyprodukował film „Guadalupe”, a także animowany film o wierze i miłości „Największy z cudów”.
Jednak największym jego przedsięwzięciem był jak dotąd film „Cristiada” opowiadający o Wojnie Cristeros (1926-1929) - kiedy to meksykańscy rebelianci walczyli z lewicowym rządem usiłującym zniszczyć
Kościół katolicki.
Barroso podkreśla, że do produkcji
filmów zainspirowały go słowa Jana
Pawła II, by mówić o Dobrej Nowinie
w języku współczesnej kultury.
„A prawda Pańska trwa na wieki!”
„Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten
sam także na wieki. Nie dajcie się
uwieść różnym i obcym naukom” (Hbr
13, 8-9).
„W samym zaś znowu Kościele
trzymać się trzeba silnie tego, w co
wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy
wierzyli. To tylko bowiem jest
prawdziwie i właściwie katolickie, jak
to już wskazuje samo znaczenie tego
wyrazu, odnoszące się we wszystkim
do znaczenia powszechności. A stanie
się to wtedy dopiero, gdy podążymy za
powszechnością, starożytnością i jednomyślnością.
Podążymy zaś za powszechnością,
jeżeli za prawdziwą uznamy tylko tę
wiarę, którą cały Kościół na ziemi
wyznaje; za starożytnością, jeżeli ani
na krok nie odstąpimy od tego
pojmowania, które wyraźnie podzielali
święci przodkowie i ojcowie nasi; za
jednomyślnością zaś wtedy, jeżeli
w obrębie tej starożytności za swoje
uznamy określenia i poglądy wszystkich lub prawie wszystkich kapłanów
i nauczycieli”.
(św. Wincenty z Lerynu, Commonitorium).
Jeśli kilkadziesiąt lat temu wpuszczono w Kościół podtrute idee, to
znaczy takie, które są obiektywnie
niespójne z odwieczną katolicką
doktryną, to wtedy należało konsekwentnie i do skutku dochodzić prawdy. Kwestię poważnie diagnozowało
niewielu, a jeszcze mniej było konse-
kwentnych w decyzjach po diagnozie
następujących. Garstka.
Prawdziwe intencje ówcześnie działających i niedziałających oraz stopień
ich świadomości i odpowiedzialności
zna Pan Bóg. Mówimy o problemie,
mówimy o półwiecznej perspektywie
historycznej, mówimy o rzetelności
metodologicznej, mówimy o uczciwości intencji, mówimy o dopuszczeniu
prawdy do głosu.
Gdyby wziąć pod uwagę tylko czynnik ludzki, nie odbiegniemy od prawdy, jeśli stwierdzimy, że odkształcenia
doktryny są nieodwracalnie trwałe. To
jest dramat dni naszych. Od lat
pięćdziesięciu. Trzeba usilnie błagać
o zmiłowanie Pańskie i podejmować
kroki w kierunku dopuszczenia prawdy do głosu. Działania możliwe
i przeraźliwie naglące.
Nie ma innej wiary prowadzącej do
zbawienia duszy, jak ta, którą Kościół
pouczony Objawieniem Bożym i z
Chrystusowego nakazu wiernie przekazywał przez wieków dwadzieścia.
GŁOS
Sacerdos Hyacinthus
- Szukamy Prawdy
- Wierzymy w Boga Trójjedynego
- Walczymy o wolną Polskę
Red. naczelny Wiesław Magiera
RODZICIELSTWO
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
N
Agata Komorowska
asze matki nigdy nie zastanawiały się nad jakością swojego macierzyństwa. Po prostu
były jakie były i robiły to, co uważały
za słuszne. My, ich dzieci, też nie traktowaliśmy ich w kategoriach zła/
dobra, tylko bycia, bez przymiotników. O tym, że nasze matki były złe
i patologiczne uświadomili nam nasi
terapeuci, których na pewnym etapie
nieradzenia sobie z życiem postanowiliśmy odwiedzić. Od tej pory nosimy brzemię bycia dzieckiem „nietakiej” matki, która zrobiła „nietakie”
rzeczy lub ich nie zrobiła wcale.
Nasza odpowiedzialność za nasze
życie zmalała o ilość winy naszych
rodzicielek. Terapia pomogła, teraz
nam lżej. Od tej pory każda z nas stara
się nie popełniać błędów naszych
matek i być taka jak ona nie była, robić
to czego ona nie robiła, lub też nie
robić tego co robiła. Wisimy nad
naszymi pociechami, niczym spadochron nad skoczkiem, tylko, że one
nigdzie nie spadają, więc ten spadochron przysłania im słońce i plącze się
między nogami.
Niczym matko-drony krążymy,
sprawdzamy, ingerujemy i kontrolujemy, by nasze pociechy nie poszły
w nasze nieszczęśliwe ślady. Wytyczamy im nowe, bezpieczne ścieżki,
którymi mają chodzić, stawiając
zakazy w miejscach, w których nam
jeszcze parę lat temu było całkiem
dobrze. No ale to było złe, więc zakaz.
Nie puszczamy dzieci samych na place
zabaw, bo mogą sobie zrobić kuku. Ja
nigdy sobie nie zrobiłam, kolega
złamał rękę, ale żyje, a koleżanka
stłukła sobie kość ogonową. Obawiam
się, że nadal nie może merdać ogonem.
Poza tym żadne z nas nie potrzebowało terapii z integracji sensorycznej,
bo integrowaliśmy nasze zmysły na
trzepakach, ławkach, rozklekotanych
huśtawkach i drzewach. Ada przed
przedszkolem też miała takie drzewo,
ale administracja osiedla wycięła, bo
było niebezpieczne dla dzieci, które na
nim godzinami dyndały.
No i co mają takie biedne dzieci
robić jak na plac zabaw nie wolno, do
lasu nie wolno, bo przecież ten, który
kiedyś w moim dziecięcym przekonaniu był tylko grzybiarzem, w dzisiejszych czasach jest z pewnością gwałcicielem i pedofilem. No więc do lasu
nie. Do miasta też nie, bo w komunikacji miejskiej mogą okraść, podbić
oko, albo nie wiem sama co jeszcze
mogą. A, no tak, dragi mogą i…..(tu
sobie wpisz sama co mogą, bo mi
brakuje pomysłu;)
No to pozostają komórki, tablety
i komputery, a tam cała gama doznań!
Można doświadczyć wszystko to,
RODZINA
czego rodzice nie pozwalają, tylko bez
siniaków i złamań! Są dragi wraz
z kompletnym instruktażem ich używania oraz odpowiednimi kontaktami.
Ja, w moim patologicznym dzieciństwie spotkałam się jedynie z klejem
wdychanym przez punków na ławce
przed blokiem. Pamiętam ich lidera,
superpunka z wielkim, kolorowym
W tak dogłębnie spenetrowanej
przez naszą młodzież sieci jest też
seks, choć ostatnio zauważyłam, że
dużo filmów zostało usuniętych.
Podejrzewam jednak, że brak dostępności erotyki dotyczy wyłącznie
mamusiek takich jak ja. Jestem więcej
niż pewna, że nastoletni poszukiwacze
nadal mają swoje źródła inspiracji
irokezem, który na widok swojej matki
z siatami odkładał klej i „biegł” jej
pomóc. A my wracamy do domu
i wrzeszczymy na dzieci za to, że cały
czas tylko przed komputerem, w te gry
i na youtubie. Lepiej kask na głowę,
ochraniacze na kolanka i na rower,
tylko poczekaj na opiekunkę, bo
będzie za pół godziny. No i dzieciak
w necie. Mnie matka nie upilnowała,
pewnie jej wina, że w wieku 14 lat
oglądałam Emmenuelle na VHS-ie
u Piotrka, którego rodzice często
wyjeżdżali (ich wina). Dreszcz emocji
pamiętam do dziś. Miałam wtedy tyle
lat, ile obecnie mój najstarszy syn.
Podejrzewam jednak, że jego znajomość teorii z netu zdecydowanie
nie idzie, bo jak jeszcze mały to ok, ale
potem, to już siara z tym kaskiem
i opiekunką.
A kolana… Boże uwielbiałam ludziki z gencjany na moich kolanach,
malowane przez moją patologiczną,
ale uzdolnioną artystycznie matkę.
Pamiętam jak na szkolnej akademii
odrywałam fioletowe strupy i patrzyłam jak wycieka spod nich jakaś ciecz
(kolory były różne od bezbarwnej,
poprzez żółto-zieloną do czerwonej).
To była prawdziwa lekcja biologii.
Podczas takich lekcji nauczyłam się,
że żaby nie da się nadmuchać, choć
w bajkach latają (mam nadzieję, że
moja zbrodnia uległa już przedawnieniu). Wiem też, że w Jugosławii (no
wiem, że teraz Chorwacja) mieszkają
skorpiony, o czym moja „nietaka”
matka nie wiedziała i pozwalała bawić
się w lesie, w wodzie, w chaszczach
i wśród skał, nie strasząc groźnymi
stworami.
przewyższa moją obecną wiedzę
w temacie, pomimo trójki dzieci;)
Bądź kiepską matką...
dla dobra Twoich dzieci
No tak, jest jeszcze cała sfera emocjonalna, którą nasze matki zawaliły.
Otóż zamiast nas tulić i całować,
leciały do kolejki, albo nas w tej
kolejce ustawiały (jak już odrośliśmy
trochę od ziemi). Nie pokazywały nam
Tajlandii, ani Tunezji, tylko lokalne
morze, lasy i łąki, co budowało
poczucie patriotyzmy, oraz znajomość
rodzimych gatunków roślin, grzybów
i zwierząt. Żałuję, że nie przetrwały
moje zielniki z tamtych czasów,
w których suszyłam różne zielsko.
Nazw nie szukałam w necie, tylko
w atlasach ilustrowanych i 13-tomowej encyklopedii PWN. W tej samej
encyklopedii szukałam robali, które
hodowałam przez całe lato w słoikach.
Moja hodowla stonki ziemniaczanej
zrobiłaby furorę w necie, ale niestety
jedyna sieć jaką wtedy znałam, to ta
w stodole u dziadków. Nikt o niej nie
STRONA 19
pamiętał, bo leżała w słomie, gdzie
gnieździły się koty, a ja spędzałam tam
większość dnia nie zważając na ilość
kurzu, brudu i wystające ostre i zardzewiałe szczątki różnych dziwnych
przedmiotów.
Owszem, były i te naprawdę patologiczne matki, które zafundowały
swoim dzieciom trudne, bardzo trudne
dzieciństwo. Zwykle same były ofiarami, a to nie były czasy kiedy można
było zadzwonić na infolinię dla kobiet
doświadczających przemocy w rodzinie. Nie było w zwyczaju wyprowadzać się od męża, bo małżeństwo było
na całe życie. Kropka. Z resztą nie
było gdzie, bo babcia i mama mieszkała w tym samym M3. Zawsze
znajdą się matki, które matkami nigdy
być nie powinny, ale można winić je
do końca życia za swoje porażki, albo
wziąć pełną odpowiedzialność za
swoją przyszłość, wytyczyć nowe
ścieżki i zacząć żyć według własnych
zasad. Z pewnością nie będzie to
łatwe, ale obwinianie matki niczego
nie zmieni. Ty za to możesz zmienić
wszystko.
Dzisiaj staramy się być dobrymi
matkami, tak jak naszym matkom
nigdy nawet nie przyszło do głowy
żeby się starać. Czytamy „mądre”
książki i poradniki, chodzimy na
szkolenia, warsztaty i wykłady (nasze
pociechy w tym czasie siedzą w domu
przed komputerem). Na wakacje
zabieramy w egzotyczne podróże, na
których nasze dzieci się nudzą w wielogwiazdkowych hotelach i na higienicznie czystych plażach. Zabraniamy
przeklinać, łobuzować i bić się.
W jednej ze szkół, do której chodził
mój syn zostało zwołane zebranie
ponieważ jeden do drugiego powiedział „ty idioto!” Co za idiotyczny
pomysł! Zaczynamy traktować dojrzewanie jak patologię, którą należy
leczyć w gabinetach terapeutycznych,
a nawet przy pomocy leków, by
pozbyć się nie tylko pryszczy, ale
i skrajnych emocji. Całe nasze rodzicielstwo podporządkowane jest jednej
myśli: być najlepszą matką, by kiedyś
jakiś terapeuta nie mógł naszym
dzieciom uświadomić jakie patologiczne byłyśmy. Jednocześnie żyjemy
w ciągłym stresie, że jesteśmy niewystarczająco dobre, robimy niewystarczająco dużo i zabieramy dzieci w zbyt
mało miejsc i za mało zajęć dodatkowych im zapewniamy. Nasze matki
takich problemów nie miały. One
miały szczęście, bo dowiedziały się
o swojej patologii dopiero od nas. My
o własnej myślimy każdego dnia,
kiedy dziecko przyniesie słabą ocenę
z angielskiego, jest skierowane do psychologa w przedszkolu, albo nie umie
skakać w dal.
cd. na str. 23
POSTAWY
STRONA 20
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
1341 sprawiedliwych Ukraiñców, którzy
uratowali 2,5 tysi¹ca Polaków z r¹k
UPA. Wielu zap³aci³o za to ¿yciem...
cd. ze str. 13
w wieku do siedmiu lat i kolejnych 48
do lat 15. Łącznie ponad 70 proc. ofiar
to były dzieci. Szczątki wielu z nich
można było poznać tylko po cieniach,
jakie zostały na jasnym, wydmowym
piasku i po mlecznych ząbkach - wyjaśnia archeolog Olaf Popkiewicz.
Po dłuższej chwili milczenia dodaje:
- O ile kości były w fatalnym stanie,
włosy niemal się nie rozłożyły. Co
chwila wyjmowaliśmy z tej mogiły
jasne warkoczyki.
Dwie mapy
Chyba w każdej większej księgarni
na Ukrainie można kupić książkę
„Druga wojna polsko-ukraińska”. Jej
autor Wołodymyr Wiatrowycz podważa większość ustaleń, jakie z od lat
wypracowywali historycy po obu
stronach Bugu. A przychodziło to
z wielkim trudem, bo nie było między
nimi zgody, ile ludzi wymordowano na
Wołyniu, czy wydarzenia które się tam
rozegrały można nazwać ludobójstwem i z czego tak naprawdę wynikała niechęć do Polaków, która
doprowadziła do zbrodni.
Wiatrowycza to nie zraża. - Polacy
zlikwidowali 12 do 15 ukraińskich wisi
na Ziemi Chełmskiej już w 1942 r. i
gdy ta wiadomość dotarła na Wołyń, to
też była jedna z przyczyn rzezi na
Polakach - twierdzi. Czy próbował
ubiegać się o ekshumacje, które potwierdziłyby jego twierdzenia? - Klimat polityczny temu nie sprzyja odpowiada.
- Mówi o 12 do 15 wiosek? - prof.
Władysław Filar powtarza z niedowierzaniem. Przerywa rozmowę, wychodzi na chwilę do swojego gabinetu,
by po chwili przynieść zwiniętą
w rulon mapę szeroką na ponad dwa
metry i jeszcze dłuższą. Usiana jest
czerwonymi puntami. Każdy starannie
opisany. To były polskie siedliska na
Wołyniu, w których dokonano rzezi.
Jest ich ponad cztery tysiące.
- Tylko, że nie chodzi o to, żebyśmy
wciąż debatowali o tym, ile kto komu
zabił. Nie o to. Tylko, żeby tych pomordowanych wreszcie godnie pochować.
Krzyż im postawić.
Profesor Filar od lat konsekwentnie
kołacze o polsko-ukraińskie pojednanie. Na zakończenie rozmowy pokazuje mi jeszcze jedną mapę, tym razem
wydruk formatu A4. To znów Wołyń.
Poniżej długa lista. Przy każdym niebieskim punkciku (jest ich 200) znajduje się opis: nazwa miejscowości,
położenie geograficzne, nazwisko
uratowanego, nazwisko ratującego.
Często zamiast tego ostatniego adnotacja: - brak danych.
Taka ma być Ukraina?
Leon Karłowicz w książce „Ludobójcy i ludzie. Sąsiedzi” pisze: „Na
początku października 1943 r. Polak,
ukrywający się w lesie po wymordowaniu jego rodziny wpadł w ręce
upowców. Chcieli go powiesić, jednak
nie dopuścili do tego miejscowi
Ukraińcy, jego dawni sąsiedzi [ze wsi
Połapy - red.]. Pochwycili do rąk
kołki, kłonice z wozów, co kto miał i w
groźnej postawie oświadczyli, że nie
pozwolą na jeszcze jeden mord. - To
przez was to wszystko! - krzyczeli […]
To ma być taka Ukraina? Porozbijamy
łby wszystkim, jeśli stąd zaraz nie
odjedziecie! Krzyczały kobiety, mężczyźni, a że upowców było niewielu,
dali za wygraną. Jeden z gospodarzy
ukraińskich odprowadził Polaka na
bok i pokazał mu widniejące w dali
zarośla. - Tam poszli wasi. Może ich
jeszcze dogonisz. Idź, nic ci nie grozi.
My sobie tu z nimi poradzimy”. Polak
ocalał.
Chyba jedyną naukowa publikacją
dotyczącą Ukraińców, którzy ratowali
Polaków, jest „Kresowa Księga
Sprawiedliwych 1939-1945” opracowana przez Romualda Niedziełko
z IPN. Choć autor zastrzega, że wykaz
nie jest pełny, doliczył się 1341
Ukraińców, którzy z narażeniem życia
ZAKŁAD POGRZEBOWY świadczy usługi dla
TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA
2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W)
Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663
BUTLER CHAPEL
4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe)
Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283
Relacja Antoniego Ulewicza
(ocalał z rzezi w Ostrówkach):
„[…] zacząłem prosić, by zabili
mnie strzałem z karabinu, a nie siekierą czy innym narzędziem. […]
znajomy Ukrainiec podszedł do rowu,
podał mi rękę, mówiąc, abym wstał.
Dał mi czapkę, marynarkę i kazał iść
ze sobą. […] Pokazał mi wąski betonowy mostek. Powiedział, bym się
w nim ukrył. Z trudem się wcisnąłem.
Odchodząc nakazał mi cicho siedzieć
[…] Po pewnym czasie poczułem, że
ktoś próbuje dostać się do mojej
kryjówki. […] Po głosie poznałem kierownika szkoły Jeża. Potem okazało
się, że i jego doprowadził do mostku
ten sam Ukrainiec”.
- Ano przyszli kilka tygodni po
tamtej rzezi i nam wieś puścili
z dymem - mówi Nadia, starowinka
stojąca na skraju wsi Sokoły, i zaraz
dodaje: - A czego Polacy w zemście za
Ostrówki nie spalili, to przyszli Niemcy i poprawili. Nadia pamięta, jak we
wsi ukrywało się kilku ocalałych
Polaków. Jedną z tych osób była kobieta z dwójką maleńkich dzieci.
Sołtys Sokoła uratował ją przed
własnym mężem, Ukraińcem, rozpoznanym przez wielu świadków
GŁOS internetem
tel. 416.993.3143
PEEL CHAPEL
ratowali Polaków. Zdołali ocalić na
Kresach ponad 2,5 tys. osób. 384
Ukraińców zapłaciło za to życiem.
YORKE CHAPEL
2357 Bloor Street West
(at Windermere)
Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153
tylko $35 rocznie
[email protected]
J
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
est to jedna z największych bitew
w historii średniowiecznej Europy (pod względem liczby
uczestników) w czasie trwania
Wielkiej wojny, między siłami zakonu
krzyżackiego (ok. 32 tys.), pod dowództwem wielkiego mistrza Ulricha
von Jungingena, a połączonymi siłami
polskimi, litewsko-ruskimi i posiłkowymi oddziałami czeskimi, mołdawskimi, pod dowództwem króla Polski
Władysława II Jagiełły (ok. 34 tysiące).
Tylko rycerstwo polskie dorównywało w pewnym stopniu uzbrojeniem
i wyszkoleniem ciężkiemu rycerstwu
krzyżackiemu reprezentującemu ówczesny najwyższy poziom europejski.
Siły po obu stronach były wyrównane,
gdyż większa liczebność wojsk polskich zrównoważyła lepsze uzbrojenie
i wyszkolenie wojsk krzyżackich.
W bitwie uczestniczył (z miernym
skutkiem) oddział olsztyński po stronie Krzyżackiej (wystawiony przez
kapitułę).
Wojska krzyżackie były ulokowane
koło Grunwaldu, polskie pod Stembarkiem, a litewskie pod Łodwigowem. W nocy przed bitwą Krzyżacy
kopią wilcze doły, aby ciężka jazda
polska wpadła w pułapkę. Krzyżacy
pierwsi wyszli na pole bitwy, aby zająć
dogodne pozycje. Średniowiecznym
uczestnikiem mordów. Nadia pamięta
też małego chłopca Woli Ostrowieckiej, którego jej sąsiedzi znaleźli po
rzezi błąkającego się w polu i wzięli na
wychowanie (z danych IPN wynika, że
chodzi o Czesława Lubczyńskiego).
Gdy jego ojciec, Jan, po wojnie dowiedział się, że chłopiec przeżył,
pojechał za Bug i go zabrał do Polski.
Relacja Władysława Bilińskiego:
„[…]ciągle nasuwa mi się pytanie,
na które dotychczas nie otrzymałem
odpowiedzi od żyjących dziś Ukraińcd. ze str. 24
ciężka praca i wytrwałość, w czym
każdy powinien mieć wojowniczego
ducha. To nie chodzi o «ja», to chodzi
o «my». Każdy z nas ma w sobie coś do
ofiarowania, jak mówi Rocky, coś fundamentalnego. Ofiaruj to, nie zatrzymuj tylko dla siebie. Masz w sobie
mnóstwo miłości i służby, którą możesz
ofiarować innym ludziom, a w końcu
możesz zwyciężyć swoją przeszłość.
Jeśli szukasz Boga, możesz pokonać
przeszłość i narodzić się na nowo i tym
właśnie jest Rocky, ponownie narodzonym”.
***
Chuck Norris, właściwie Carlos Ray
Norris, urodził się jako najstarszy
z trzech synów Czirokeza (Indianina)
Raya Norrisa i jego żony irlandzkiego
pochodzenia, Wilmy Scarberry. Jego
ojciec był alkoholikiem który porzucił
swoją żonę i dzieci. Młody Norris
NASZA HISTORIA
Bitwa pod Grunwaldem
STRONA 21
zwyczajem wielki mistrz krzyżacki
stał na czele armii (walczył w centrum), zaś Jagiełło zajął punkt obserwacyjny na wzgórzu (wschodni styl
bitwy).
Wojska polsko-litewskie oczekiwały
na bitwę w lesie. Dnia 15 lipca rano
Władysław Jagiełło zamawia mszę,
którą odprawia ks. Barosz, oraz drugą
mszę (ok. godz. 9). Wtedy przybywają posłowie krzyżaccy z dwoma
mieczami. Krzyżacy byli już zmęczeni
upałem.
Jagiełło wysyła najpierw lekkie
wojska litewskie, które wpadły w wilcze doły, ale bez większych strat. Plan
Krzyżaków się nie udał. Wtedy Krzyżacy, aby zaatakować musieli się przeformować i objechać wilcze doły. Od
razu ruszyła polska ciężka jazda (50
chorągwi).
O wygranej zadecydował manewr
obwodowy (obejście od tyłu) zastosowany przez Jagiełłę. Na końcu ruszyła
polska piechota (chłopi z prymitywnym uzbrojeniem). Część wojsk krzyżackich uciekła. Sama bitwa trwała 6
godzin i skończyła się o godz. 19. Była
przykładem pierwszego zastosowania
armat. Po bitwie pod nogi Jagiełły jako
hołd rzucono flagi (m.in. Olsztyna)
oraz przyniesiono ciało wielkiego
mistrza i gości zakonu.
Wolska polskie nocowały na polu
bitwy, a resztki Krzyżaków uciekła do
Malborka (nikt im tam nie uwierzył
w przegraną). Malbork był nieprzygotowany do obrony, a więc błędem
Jagiełły był zbyt późny wymarsz na
Malbork (po 4 dniach). Wszystkie
zamki krzyżackie były oddalone między sobą co 30 km, co pozwoliło
Krzyżakom przez te 4 dni pozbierać
wojska i zapasy z pobliskich zamków.
Malbork był oblegany 5 tygodni
i bezskutecznie, po czym Jagiełło się
wycofał. To był jego drugi błąd, ponieważ po 5 tygodniach w Malborku
właśnie skończyły się zapasy (rycerze
jedli już konie).
Po wycofaniu się z oblężenia Krzyżacy jeszcze przeprowadzili akcję
odwetową i ponieśli klęskę w bitwie
pod Koronowem w październiku.
Konflikt skończył się pierwszym
pokojem toruńskim w 1411 r., który
nie przyniósł zbyt wiele korzyści dla
Polaków.
Pomnik Grunwaldzki (na zdjęciu) to pomnik króla Władysława Jagiełły
na placu Matejki w Krakowie. Został
postawiony w 1910 r. dla upamięt-
nienia pięćsetnej rocznicy bitwy.
Ufundował go wybitny kompozytor
i polityk Ignacy Jan Paderewski.
Pomnik ma 24 metry wysokości, na
szczycie cokołu - konny posąg króla
Jagiełły, u stóp pomnika poległy
Urlich von Jungingen. Po II wojnie
pomnik odbudowano. Inny pomnik
grunwaldzki został postawiony w
Nowym Jorku w 1939 r.
ców. Czy ten Mirosław Kulbicki, sparaliżowany niemowa, błagający gestami rąk o darowanie życia jego 12-letniej córki, zamordowany razem nią
i z żoną zagrażał Samostijnej Ukrainie? […] Czy zbrodnicze ludobójcze
czyny przysłużyły się do sławy narodu
ukraińskiego? Czy wymordowanie
tylu tysięcy niewinnych ludzi przyniosło wolność i niepodległość Ukrainie? Na te pytania muszą znaleźć
odwagę i odpowiedzieć sami Ukraińcy”.
Osoby, które ratowały Żydów honorowane są medalem Sprawiedliwy
Wśród Narodów Świata, najwyższym
takim izraelskim odznaczeniem państwowym. O ustanowienie podobnego
medalu dla Ukraińców, którzy ratowali
Polaków, apelowali ocaleni z Wołynia
już w maju 2009 r., ale wniosek w tej
sprawie wciąż czeka na rozpatrzenie
w Kancelarii Prezydenta.
Nadia biegała na Trupie Pole jeszcze
wiele lat po tym, jak po kolejnej orce
nasyp nad grobem zniknął. Razem
z innymi ukraińskimi dziećmi z Sokołów stawiała tam polskim rówieś-
nikom krzyżyki zrobione z patyczków.
Dziś przyjeżdżający tu od czasu do
czasu Polacy składają kwiaty i palą
świece pod wielkim krzyżem, jaki
postawiono po ekshumacjach dwa lata
temu. Kilka metrów od tego krzyża
jedno z drzew przepasane jest szarfą,
jakie Ukraińcy zawieszają na znak
żałoby. To nie jedyne miejsce kaźni
Polaków, które jest w ten sposób upamiętnione. Ile ciał leży tam w grobach
nie wiadomo. Tak samo, jak nie
wiadomo kto te drzewa przy miejscach
kaźni przewiesza żałobnymi szarfami.
Agata Kaźmierska
Krzyżyki z patyczków
Twardziele... w Koœciele
w wieku 12 lat przeniósł się z matką
i braćmi z Oklahomy do Kalifornii.
Gdy dorósł, wstąpił do wojsk lotniczych i stacjonował w Korei, aby
utrzymać rodzinę. Właśnie w wojsku
przybrał pseudonim Chuck.
Stał się mistrzem sztuk walki, a później znanym aktorem.
„Grałem w filmach, miałem sławę
i pieniądze, ale byłem nieszczęśliwy
i nie wiedziałem, co jest tego powodem”. Tak było do czasu, kiedy Norris
ożenił się z Geną. Pewnego dnia małżonka czytała mu Biblię na głos i to
był moment, kiedy aktor poczuł, że
jego wiara została ożywiona. „To było
tak jakby Duch Święty uderzył mnie
i powiedział, «Już czas na powrót do
domu, Chuck». To był moment, od którego przestałem być letni i zacząłem
być gorący. Staram się tą postawę
utrzymywać do dnia dzisiejszego” -
wyznał na spotkaniu ze studentami
Liberty University w 2008 r. Po przeczytaniu 19. rozdziału Księgi Przysłów, Norris powiedział słuchaczom,
aby pozwolili prowadzić się Panu
w swoim życiu. „Pan kierował moimi
krokami przez ostatnie 10 lat i mam
nadzieję, że i wy także dacie się Mu
prowadzić, bo jeśli tak będzie, to nie
zabłądzicie nigdzie po drodze - obiecuję wam”.
W parze z żarliwą religijnością
gwiazdora idzie także jego działalność
filantropijna. Norris wspiera swoim
autorytetem (i portfelem) takie organizacje jak Fundusz na rzecz Dzieci,
Fundację "Spełniaj Życzenia" czy
Krajowy Zarząd ds. Weteranów. Swoje
wsparcie dla tej ostatniej organizacji
Norris motywuje tym, że sam kiedyś
służył w amerykańskim wojsku.
W 1990 r. Norris założył Zjednoczo-
ną Federację Sztuk Walki i KickStart.
Celem tych organizacji są nie tylko
treningi, ale także budowanie poczucia
szacunku do siebie i odciąganie dzieci
od narkotyków i ulicznej przemocy.
Siedem lat temu gwiazdor utworzył
Światową Ligę Walki, czyli zawody
sportowe, z których zyski są przeznaczane na finansowanie programu
KickStart. Norris nie ogranicza się
tylko do USA. Gwiazdor wspiera także organizację, która zapewnia pomoc
bezdomnym i chorym na AIDS w Indiach. Jest także zadeklarowanym
przeciwnikiem aborcji. Bazując na
swoim doświadczeniu, stworzył własny styl walki Chun Kuk Do, który jest
nauczany w jego dojo. Jednak jako
najlepszy środek kształtowania swojego charakteru uważa Pismo Święte.
Nauka Biblii jest jego zdaniem receptą
na różnorodne problemy nękające społeczeństwo i rozterki każdego człowieka.
SzlachetnoϾ, maniery, etykieta
STRONA 22
S
Stanisław Krajski
avoir-vivre to wywiedzione
z francuszczyzny złożenie
dwóch czasowników: savoir „wiedzieć” i vivre - „żyć”, które
należy tłumaczyć po prostu jako
„sztukę życia”. Savoir-vivre to dobre
wychowanie, kultura osobista, kindersztuba, ogłada, dobre maniery, towarzyski konwenans, etykieta, protokół
dyplomatyczny, kodeks towarzyski.
Czy tylko tyle? Nie tylko - savoirvivre bowiem daleko wykracza poza
obszary objęte znaczeniem wymienionych terminów.
Podręczniki savoir-vivre’u obecne
na rynku księgarskim skupiają się
wyłącznie na podawaniu zasad i norm.
Wydaje się, iż, po prostu milcząco
uznają (nie do końca zasadnie), że
savoir-vivre pojawia się wtedy, gdy
owe zasady i normy są dobrowolnie,
w pełni świadomie i z pełnym zrozumieniem przestrzegane.
Tak pojmowany savoir-vivre realizuje się tylko częściowo: w postaci
etykiety, ogłady lub w nieco szerszym
wymiarze - dobrych manier.
Tymczasem realizowany całościowo
savoir-vivre stanowi sposób życia
prawdziwą sztukę życia uprawianą
w szczegółach codziennie, w każdym
momencie oraz niejako globalnie,
w perspektywie całego życia i najważniejszych jego spraw. Savoir-vivre to
sztuka, którą uprawia się, „uprawiając” zarazem samego siebie - własny
intelekt i wolę, jak i pozostałe obszary
własnego człowieczeństwa, określone
cnoty, sprawności i umiejętności –
w oparciu o bogaty zespół wartości.
Najważniejszym czynnikiem tej
sztuki życia jest jej filozofia – zespół
zasad, którymi mamy się kierować.
Szlachetność i miłość bliźniego
Pierwszą zasadą tejże filozofii jest
zasada szlachetności. Człowiek, który
czyni savoir-vivre sztuką własnego
życia, zmierza do szlachetności – stara
ŻYCIE Z KLASĄ
się realizować szlachetność w każdej
chwili i na wszystkich płaszczyznach.
Szlachetność jest wszak Najwyższą
Jakością – moralną, duchową, obyczajową, intelektualną, kulturową i estetyczną. Człowiek szlachetny to – jak
mówi Arystoteles – człowiek, który
uznaje dobro za najwyższe piękno
i czyni je dla niego samego.
Na szlachetność składają się następujące elementy: wspaniałomyślność
(przeciwieństwo małostkowości duchowej), wielkoduszność - etyczna
dzielność (przeciwieństwo małoduszności, która nakazuje unikać wszystkiego co wielkie), wielmożność (przeciwieństwo małostkowości materialnej, która powoduje, że człowiek
wydaje pieniądze „ze smutkiem”
i tylko na to, co niezbędne materialnie), szczodrość (gdy człowiek nie
kieruje się w wydatkach względem na
siebie samego, lecz wydaje pieniądze
„pięknie”), hojność (kiedy wydaje się
pieniądze na słuszne cele, w odpowiedniej ilości i w odpowiednim
czasie), prawość (trwała dyspozycja
do postępowania w najwyższym stopniu sprawiedliwego), honor; wyrozumiałość, ustępliwość, łagodność, takt,
grzeczność, opanowanie, życzliwość,
szczerość, postawa przyjazna, rycerskość, skromność; dyskrecja, elegancja (szlachetność ubioru i zachowania).
Drugą zasadą tej filozofii jest zasada
miłości, którą najprościej da się ująć
słowami: Kochaj bliźniego jak siebie
samego. Rozmaite podręczniki savoirvivre’u czy etykiety biznesu ujmują to
również następująco: Zawsze pamiętaj
o drugim człowieku; Zawsze bierz pod
uwagę potrzeby innych; Nigdy nikomu nie sprawiaj kłopotów i przykrości; Nigdy nikogo nie rań; Pamiętaj
o potrzebach innych; Sprawiaj innym
radość, i tym podobne.
Kiedy już znamy te zasady, wystarczy je stosować w każdej sytuacji
życiowej. Często podczas zajęć ze studentami podaję przykłady konkretnych sytuacji, prosząc, by zareagowali
odpowiednio do okoliczności w myśl
dwóch naczelnych zasad.
Oto jeden z przykładów:
- Wychodzisz z restauracji z dziewczyną po pierwszej randce. W restauracji jest gorąco, a na dworze mróz.
Dochodzicie do szatni, gdzie odbierasz
ubranie swoje i dziewczyny. Co dalej
robisz?
Studenci z reguły odpowiadają bez
zastanowienia:
- Najpierw pomagam się ubrać
dziewczynie.
Odpowiadam:
- Źle! Zastanów się, jak należałoby
się zachować zgodnie z zasadami szlachetności i miłości. Co trzeba zrobić,
aby jak najlepiej usłużyć dziewczynie,
jak zadbać o jej potrzeby i dobro?
Studenci zaczynają myśleć. Po krót-
kiej chwili jeden stwierdza:
- Jeśli najpierw pomogę się ubrać
dziewczynie, to ona będzie czekać na
mnie, aż się ubiorę, w wierzchnim
ubraniu w gorącym pomieszczeniu,
przez co się spoci i potem, wychodząc
spocona na mróz, może się zaziębić.
To ja najpierw powinienem się ubrać.
W powyższy sposób, analizując
konkretne sytuacje można - i to bardzo
precyzyjnie - określić działania, które
powinno się w nich podjąć z punktu
widzenia savoir-vivre’u. W życiu nie
ma jednak czasu na takie analizy decyzje trzeba podejmować szybko,
a niekiedy w danej sytuacji należy
podjąć wiele działań. Łatwo się więc
pogubić.
Kultura oparta na wiedzy
W związku z tym od wieków (bo od
wieków wszak istnieje savoir-vivre)
zapisywano najlepsze procedury dotyczące zachowania w powtarzających
się w ludzkim życiu sytuacjach. W ten
sposób powstała etykieta, czyli zespół
szczegółowych wskazań dotyczący
prawidłowego, w świetle savoirvivre’u, zachowania w codziennych
sytuacjach.
Choć występuje w trzech postaciach
- etykiety towarzyskiej, etykiety biznesu (takiej nazwy używa się dla
określenia etykiety właściwej dla
wszelkich instytucji) oraz protokołu
dyplomatycznego (czyli etykiety dotyczącej zachowań na najwyższych
szczeblach władzy państwowej oraz
w stosunkach międzynarodowych) jest w istocie w większości kwestii tą
samą etykietą.
Różnice występują w niektórych
działach czy w odniesieniu do niektórych sytuacji. I tak, na przykład,
w etykiecie towarzyskiej kobieta jest
ważniejsza od mężczyzny (na przykład, pierwsza podaje rękę), a osoba
starsza jest ważniejsza od osoby młodszej. W etykiecie biznesu ważniejsza
jest zawsze (niezależnie od płci i wieku) osoba zajmująca wyższe stanowisko, a w dyplomacji ważniejszy jest,
na przykład, ambasador z dłuższym
stażem pracy w danym kraju od
ambasadora z krótszym stażem pracy.
Ile jest wskazań etykiety? Mnóstwo.
Po napisaniu książki “Savoir vivre.
Podręcznik w pilnych potrzebach“
otrzymałem setki pytań dotyczących
problemów, których w niej nie poruszyłem. Na dwieście pięćdziesiąt
odpowiedziałem w książce “Savoir
vivre - 250 problemów”, przedstawiając około tysiąca wskazań etykiety,
i wcale nie wyczerpałem tematu.
Gdy w biznesie uznano, że brak
ogłady, czyli znajomości etykiety, źle
wpływa na wizerunek firmy, a często
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
wręcz przynosi straty materialne, zaczęto zmuszać pracowników do uczenia się etykiety. Mówiono im: -Podejmując kontakty służbowe, przestrzegaj etykiety. Okazało się, że takie
podejście do sprawy się nie sprawdza
i nadal pojawia się jest wiele różnego
rodzaju gaf czy wpadek.
Oto jedno z wydarzeń, które zmieniły podejście biznesu do tego problemu. Było to wiele lat temu w USA.
Pewien młody człowiek robiący zawrotną karierę w jednym z wielkich
koncernów zajmował się podpisywaniem w imieniu swojej firmy znaczących kontraktów. Czynił to przy tak
zwanym business-lunchu w ekskluzywnych restauracjach. Dawano mu
takie zadanie, ponieważ umiał się
zachować, był elegancki, miał klasę,
drobiazgowo przestrzegał wskazań
etykiety. Pewnego razu w trakcie takiego posiłku, który spożywał z dwiema paniami - prezesami wielkich firm
reklamowych, po nałożeniu sobie łyżeczką musztardy na talerz oblizał
łyżeczkę. To zachowanie tak oburzyło
obie panie, że natychmiast wstały od
stołu, stwierdzając, iż kontrakt nie
zostanie podpisany. Młody człowiek
stracił pracę.
Dlaczego się tak zachował? Przecież
doskonale wiedział, że takich rzeczy
nie wolno robić?
To proste - znał etykietę, ale nie miał
dobrych manier. A dobre maniery to
stałe przyzwyczajenie do stosowania
procedur podpowiadanych przez etykietę. Ów młodzieniec miał złe maniery - w domu lub w towarzystwie
przyjaciół zwyczajowo oblizywał
łyżeczkę i podczas tego biznesowego
spotkania, w chwili nieuwagi, niejako
automatycznie się do tego złego
zwyczaju zastosował.
Dobre wychowanie to efekt nauki
zasad savoir-vivre’u i wskazań etykiety od dzieciństwa oraz stałe, powodowane przez dom rodzinny wdrażanie się w dobre maniery. Sztuki pięknego życia należy uczyć od najmłodszych lat, by w wyniku codziennego
praktykowania rodziła ogładę pozwalającą na rozwiązywanie najbardziej
nawet nietypowych problemów oraz
unikanie gaf czy tworzenia sytuacji
niezręcznych. Formacja savoir-vivre
bowiem to nie tylko predyspozycje
osobowe, kulturowe i intelektualne
czy też sprawności i cnoty, ale przede
wszystkim kultura osobista oparta na
konkretnej wiedzy.
Stanisław Krajski
doktor nauk humanistycznych, historyk
filozofii, autor książek dotyczących savoirvivre’u, prowadzi Akademię Dobrych Manier
i Etykiety Biznesu
FORUM
GŁOS POLSKI nr 45
11-17.11. 2015
STRONA 23
Dodaj te 2 składniki do kawy, Twój metabolizm przyśpieszy,
a brzuch... stanie się płaski
Wielu ludzi pije kawę z samego rana
jest to już dla nich rytuał. Jednak
według ostatnich badań amerykańskich, kawa jest czymś więcej niż
tylko zastrzykiem energii, tak więc,
jeśli zmagasz się z kilkoma dodatkowymi kilogramami, można bardzo
łatwo połączyć przyjemność z pożyte-
cznym. Po prostu trzeba znać odpowiedni przepis na to!
Jedno z badań wykazało, że poniższy przepis może pomóc Ci zrzucić do
5 kilogramów w ciągu zaledwie jednego miesiąca, po prostu przez dodanie 2 składników do swojej zwykłej
kawy.
POLSKI DOM SENIORA
5DGLR &KU\VWXVD .UyOD MHVW ZROQ\P L
SUDZG]LZ\P JáRVHP Z QDV]\FK GRPDFK
-HGQRF]\P\ 3RODNyZ Z 3UDZG]LH L 0LáRĞFL
SRG6]WDQGDUHP&KU\VWXVD.UyOD
Położony w pięknej, spokojnej
dzielnicy w Mississauga
zaprasza...
Spędź złotą jesień swojego życia u nas
Zapewniamy:
- prywatne pokoje z łazienkami
- opiekę pielęgniarską 24 godziny
na dobę
- regularne, cotygodniowe wizyty
lekarzy
- smaczne domowe posiłki
z uwzględnieniem diety
- katolicki serwis religijny
- codzienny, atrakcyjny program
zajęć i rozrywki dla każdego
Składniki te znacznie przyspieszą
Twój metabolizm i ustawią Twoje
ciało w tryb spalania tłuszczu.
Składniki:
1 łyżeczka kakao (opcjonalnie)
¾ szklanki oleju kokosowego
½ szklanki miodu (opcjonalnie)
Dodatkowe usługi:
- usługi fryzjerskie
- pedicure
- pranie bielizny osobistej
- dostarczanie lekarstw
i ekwipunku medycznego
- posiłki dostarczane do pokoju
- serwis taksówkowy
- telefon w pokoju
: F]DVDFK ]DPĊWX L ZV]HFKREHFQHM
manipulacji i propagandy - PyZLP\
3UDZGĊ - MDNR ]JRGQRĞü P\ĞOi z realnym
ĞZLDWHP *G\ F]\QLRQH Vą ]DELHJL DE\
SU]\VWRVRZDü .RĞFLyá GR ĞZLDWD - my
PyZLP\ WR ĞZLDW PD VLĊ GRVWRVRZDü GR
Ewangelii.
*G\ OLEHUDOQ\ GXFK ODQVXMH ELHUQRĞü
UH]\JQDFMĊ - my dajemy prawdziwego
GXFKD RGZDJL *G\ WDN ZLHOX FKFH XVXQąü
ChrystXVD L .RĞFLyá ] REV]DUyZ Ī\FLD
publicznego - P\ MHV]F]H Z\ĪHM Z]QRVLP\
&KU\VWXVRZ\ .UyOHZVNL 6]WDQGDU 7R
MHG\QHWDNLHUDGLRUD]HPPRĪHP\XF]\QLü
ZLHOHGOD%RJD.RĞFLRáDL2MF]\]Q\
7R 5$',2 SU]\SRPLQD OXG]LRP ĪH Vą
75=< 262%< %26.,( %yJ 2MFLHF -Hzus
&KU\VWXVL'XFKĝZLĊW\
1 sproszkowanego cynamonu
Sposób przygotowania:
Umieść wszystkie składniki w małej
misce i dokładnie wmieszaj. Przechowuj tą miksturę w małym słoiku,
w lodówce. Dodaj jedną lub dwie
łyżeczki tej mieszaniny do porannej
5DGLR &KU\VWXVD .UyOD PRĪQD VáXFKDü
QD FDá\P ĞZLHFLH JáyZQLH Z ,QWHUQHFLH na
stronie
www.radiochrystusakrola.pl
naGDMHP\]3ROVNLJRG]LQ\QDGREĊGOD
3ROVNL 3RODNyZ L 3RORQLL UR]VLDQHM QD
FDá\PĞZLHFLH
: &KLFDJR L RNROLFDFK PRĪQD QDV VáXFKDü
QD F]ĊVWRWOLZRĞFL .+] RG JRG]LQy
12:00 - 1:00 PM czasu chicagowskiego a
w Polsce o godzinie 19:00.
3RZWyUND SURJUDPX GOD VáXFKDF]\ Z
Chicago i Kanadzie o 23:00 i 4:00 rano
czasu polskiego na stronie internetowej
www.radiochrystusakrola.pl
Archiwum audycji z Chicago:
www.radiochrystusakrola.com
Kontakt do radia, telefon:
Studio w Chicago: (1) 708-433-9095
6WXGLRZàRG]L-47-98
EMAIL: [email protected]
G£OS - tygodnik patriotyczny
RODZICIELSTWO
Po więcej informacji proszę dzwonić, tel: 905.823.3650
880 Clarkson Rd. South, Mississauga, ON L5J 4N4
www.wawel.org
cd. ze str. 19
Kiedy zaczyna chodzić później niż
syn sąsiadki, mówić „R” później niż
córka koleżanki. Z góry przyjmujemy
winę na siebie i z tym poczuciem winy
wychowujemy dzieci, starając się
wynagrodzić im nasze fatalne macierzyństwo. Kupujemy prezenciki, gdy
dużo pracujemy, wyręczamy z domowych obowiązków, bo muszą przecież
uczęszczać na zajęcia z samoobrony,
języków obcych, fortepianu i czegoś
tam jeszcze, bo inaczej będą w tyle za
rówieśnikami.
Dzieci są od tego, żeby się taplać
w błocie i robić zupę z krowiego łajna
(czasem nawet ją spróbują). Każde
powinno spróbować mleka prosto od
krowy! Bez gotowania! Aleks ostatnio
zamoczył palec w sadzawce i poleciał
go zaraz umyć, bo bał się… salmonelli! Ten to będzie miał się z czego
spowiadać przed terapeutą, do którego
z pewnością się kiedyś uda i dowie się,
że jego matka za bardzo o niego dbała,
za dużo pilnowała i nie pozwoliła
doświadczać tego co mógł doświadczyć.
No więc teraz pozwalam. Lepiej
późno niż wcale. Dojrzewanie to nie
patologia, ani choroba. Niech sobie
chłopak dojrzewa w spokoju:) Maluchy niech taplają się w błocie po uszy,
a zanim pokażę im wieżę Eiffla,
zamierzam w tym roku pokazać im
polską wiochę, puszczę i po raz
kolejny bałtycki, brudny piach. Mam
nadzieję, że uda mi się znaleźć plażę
pełną wodorostów i takich małych,
ohydnych, pływających robaczków,
które w ubiegłym roku dzieciaki
łowiły całymi godzinami. I jakoś nie
trzeba było ich zabawiać, ani organizować im czasu, a i od żadnej zarazy
nie umarły. Dopiero potem przyjdzie
czas na Koloseum i Wielki Kanion.
Moja patologiczna matka ma szczęście, że w czasach jej macierzyństwa
nie było psychologów i terapeutów, bo
by się pewnie dowiedziała, że jej
patologia to wina jej patologicznej
matki, która wychowywała ją zaraz po
wojnie. Nie chcę już nawet myśleć
o tych matkach, które były na tyle
nieodpowiedzialne, by wydać na świat
dziecko w czasie wojny. Zgroza!
No więc przestań się starać. I tak
dowiesz się w pewnym momencie, że
jesteś patologiczna albo toksyczna.
Możesz starać się do utraty tchu,
a potem usłyszysz, że za bardzo, albo
i tak za mało. Jak więc wychować
niepatologiczne dziecko? Będąc bez-
Wesprzyj nas
nadziejną, niezorganizowaną, roztargnioną, nieidealną i nieradzącą sobie
czasem matką. Będąc sobą, dbając
o siebie, swoje potrzeby i marzenia.
Będąc autentyczna i dając dziecku
bezwarunkową miłość, niezależną od
stopni w szkole, czy wyników
w biegach na 100 m. Mówiąc dzieciom wyraźnie: „Kochani, boli mnie
dzisiaj głowa, więc zamiast obiadu z 3
dań będzie pizza”. Albo: „Mam dzisiaj
ochotę spotkać się z koleżanką, więc
zostajecie z opiekunką.” Pozwalając
sobie na bycie taką matką, pozwalasz
dziecku na bycie zwykłym, normalnym dzieciakiem, które nie musi być
perfekcyjne, bo Ty nie jesteś, które ma
swoje zdanie, bo Ty je masz, które nie
da sobie jeździć po głowie, bo Ty sobie
na to nie pozwalasz, które nie pozwoli
Ci na bycie toksyczną, bo w odpowiednim czasie powie Ci żebyś zwiększyła dystans, a jak tego nie zrobisz,
to samo to zrobi, które zna swoje
mocne strony i wie co go interesuje, bo
sam do tego doszedł, a nie podczas
licznych zajęć dodatkowych, na które
go zapisałaś na siłę. A jeśli zobaczysz,
że Twoja córka ma wybitne zdolności
aktorskie odstawiając prawdziwe komedie i wymyślając niestworzone
rzeczy gdy czegoś chce, to zamiast
tel. 416.993.3143
karać i prowadzać po psychologach,
zapisz na warsztaty aktorskie.
Myślę, że ważne jest by poznać
wzorce, w których się wychowaliśmy,
które często warunkują nasze wybory
i zachowania, ale nie po to by mieć
kogo winić, ale po to, by wiedzieć
dlaczego coś robimy i co chcemy
zmienić. Nie warto starać się być ani
taka sama jak mama, ani inna niż ona,
bo zarówno w jednym jak i w drugim
przypadku stajesz się kimś innym niż
Ty sama. Jeśli zamiast dbać o wizerunek idealnej matki, zadbasz o siebie,
to nie będziesz musiała winić nikogo
za to gdzie i kim jesteś. To co dali nam
rodzice jest bardzo ważne, ale my nie
jesteśmy nimi. Żyjemy w innych czasach, innych okolicznościach, mamy
inne możliwości i pełen internet innych wzorców. Możemy sobie wybrać
do naśladowania kogoś innego, jeśli
mamy taką ochotę. A najlepiej nie
naśladować nikogo, tylko być sobą.
Wtedy także Twoje dziecko będzie
miało prawo do bycia sobą i to jest
największy dar, który możesz mu
podarować. Reszta w jego rękach i co
z tym zrobi zależy od niego, a nie od
Ciebie.
Agata Komorowska
STRONA 24
SPOJRZENIA
Twardziele... w Koœciele
W
zbudzają szacunek chłopaków i zachwyt dziewczyn.
Kultowi twardziele ze
szklanego ekranu - Sylvester Stallone
i Chuck Norris - zmienili historię kina.
„Strażnik Teksasu”, „Rambo” czy
„Rocky Balboa” - to już część naszej
kultury. Mniej znane jest jednak życie
osobiste aktorów. Obaj postanowili iść
przez życiowe burze jako uczniowie
Mistrza z Nazaretu.
Sylvester Stallone pochodzi z rodziny włoskiego fryzjera i tancerki żydowskiego pochodzenia. W wieku 24
lat ambitnie garnął się do aktorstwa.
Wkrótce nastąpiła eksplozja jego kariery, niestety towarzyszyły jej dramatyczne wybory życiowe…
„Wychowałem się w katolickim
domu, chrześcijańskim domu, i uczęszczałem do katolickiej szkoły. Aż
pewnego dnia, wiecie, wszedłem w tak
zwany prawdziwy świat, poznałem,
czym są pokusy. Zgubiłem moją drogę
i dokonałem wielu złych wyborów” wyznał Stallone.
Po wielu latach powrócił do wiary.
Przyznaje że droga nowego życia
z Bogiem jest dla niego doświadczeniem wewnętrznej wolności: „Im
- Sorki, masz może papierosa?
- Mam, ale wiesz, że to obrzydliwe
przyzwyczajenie?
- Palenie?
- Żebranie.
Co mówisz jak wieszasz pranie?
- Rzeczywiście.
- Pogotowie, w czym mogę pomóc?
- Stłukłem palec u ręki.
- I dlatego wzywa pan karetkę?
- Nie, do żony. Mogła się nie śmiać.
Chory na białaczkę dzwoni do
wróżki:
- Jaki jest Pana znak zodiaku?
- Rak.
- W takim razie nie mam dobrych
wieści.
GŁOS nr 1
20-26.07.2016
więcej chodzę do kościoła, im bardziej
powracam do wiary w Jezusa, słucham Jego Słowa i pozwalam Mu prowadzić się za rękę, czuję jakby ten
świat przestawał wywierać na mnie
presję”.
Wspólnota Kościoła jest dla niego
wsparciem i ukazuje mu nowe perspektywy. Jak twierdzi: „Człowiek bez
Kościoła jest jak łódź bez steru…
15 lipca na Rombanicy w Marcówce, w święto Bractwa Zbójników
spod Babiej Góry, kandydaci na zbójników składali przysięgę na poświęcony
obraz Matki Boskiej Zbójnickiej autorstwa Mieczysława Głucha.
Kościół jest jak siłownia dla duszy,
a duchowni jak trenerzy, przeprowadzają cię przez trudności do miejsca,
do którego wydaje ci się, że nigdy nie
dojdziesz…”.
Nawrócenie Stallone znalazło swój
wyraz w ostatnim odcinku przygód
kultowego pięściarza. „Musiałem jeszcze raz przejść przez procesy i udręki mojej duszy, zanim byłem w stanie
dojrzeć do napisania takiej historii,
jak ta o Rocky’m Balboa” - wyznaje
Stallone. Rocky Balboa wchodzi na
drogę przemiany serca i zawierza
swoje życie Chrystusowi. O przesłaniu
niesionym przez nawróconego Rocky’ego aktor i reżyser mówi: „W tym
chodzi o poświęcenie się, o miłość, to
dok. na str. 21
PYTANIE - KTO W AFRYCE I NA BLISKIM WSCHODZIE OPŁACA WYWIESZANIE TAKICH PLAKATÓW NA BANERACH ORAZ DRUKUJE I ROZDAJE
MINIATURY TYCH BANERÓW W FORMACIE A-4 Z TEKSTEM LUB BEZ
TEKSTU?! Przekaz dla 80% odbiorców którzy są analfabetami jest jednoznaczny: JEDŹ DO EUROPY, MOŻESZ GWAŁCIĆ I NIKT NIC CI NIE ZROBI!!!
Czas na... uœmiech!
Mój sąsiad postanowił zacząć
wszystko od zera.
Decyzję pomogło mu podjąć...
kasyno.
Jasiu wpada spóźniony do klasy.
Przy tablicy stoi nauczycielka i woła:
- Dziesięć minut spóźnienia!
- Ojej, naprawdę? Ja też! - stwierdza Jasiu, i uśmiecha się ze zrozumieniem.
- Moja żona ma straszną motywację
żeby schudnąć. Właśnie ukończyła
dwutygodniową dietę w trzy godziny.
Rozmawiają ze sobą dwaj
grabarze:
- Pogoda ładna, ciśnienie
stabilne, nie ma co liczyć na
sercowców ani ciśnieniowców
- mówi jeden.
- Tak... Martwy sezon... dodaje drugi.
W samolocie rozlega się
nagle przez głośnik:
- Czy na pokładzie jest może lekarz?
Jeden z pasażerów wstaje i idzie do
kabiny pilota. Po chwili z głośnika
słychać głos lekarza:
- Czy na pokładzie jest pilot?
Żona odeszła od męża do matki:
- Jak tylko wyszłam z domu,
usłyszałam wystrzał. Zawróciłam
i wiesz, co się stało?
- Co? Co? - pyta przerażona mama.
- Ten bydlak otworzył szampana!
Student do studenta:
- Powtarzałeś coś przed egzaminem?
- Tak.
- A co?
- Będzie dobrze, będzie dobrze...
Żona ma pretensję do męża:
- Dlaczego Ty zawsze mówisz - "mój
dom", "mój samochód". W małżeństwie wszystko jest wspólne. A teraz czego szukasz w tej szafie?
- Naszych kalesonów...
Na wytwornym przyjęciu piękna
starsza dama zwraca się do eleganckiego mężczyzny:
- Pan musi być starszy ode mnie.
- Och... Nigdy bym się nie ośmielił
pchać na świat przed łaskawą Panią...
Taksówkarz wiozący marynarza
pędzi jak wariat, pomimo mgły gęstej
jak mleko.
- Jak Pan w takiej mgle potrafi tak
szybko jeździć? - odzywa się niespokojnie marynarz.
- A wy tam na morzu, jak sobie
radzicie we mgle?
- Pływamy według przyrządów.
- No właśnie, ja też - za dwa złote
siedemdziesiąt groszy będzie dworzec.
- Chyba dam żonie więcej swobody mówi kolega do kolegi.
- To co zrobisz?
- Rozbuduję kuchnię.
Rozmawiają dwaj mężczyźni przy
barze: - Pan żonaty?
- Nie, kot mnie podrapał.
Blondynka do mechanika:
- Skoro są opony zimowe i letnie, to
nie powie mi Pan, że nie ma opon
wiosennych!

Podobne dokumenty