plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
Transkrypt
plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
FAUST HO RS E www.fausthorse.pl Damska bluza z kapturem w koniki firmy CENA:120,00 Ciepła bluza bawełniana z kapturem i nadrukiem wzoru z konikami, od wewnątrz ciepły meszek z polarku. Gumka elastyczna w pasie i mankiecie. Kieszenie z dwóch stron. Zapinana na zamek błyskawiczny. Dostępny kolor: Brąz kawowy (rozm.34/36) Kup teraz>> Kalosze ogólnoużytkowe firmy CENA:120,00zł Modne kalosze z zapięciami. Pasują do naszej sezonowej kolekcji ubrań! Wykonane z gumy z antypoślizgową podeszwą. Dostępny kolor: ciemnobrązowo-beżowy Dostępne rozmiary: 37, 38, 39 Kup teraz>> www.CzteryKopyta.pl Str. 1 Redakcja S P RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I Witajcie! Ten numer magazynu jest wydaniem jubileuszowym, ponieważ jesteśmy z Wami już równy rok! Przez ten czas magazyn zmieniał się i ewoluował, tak aby wszyscy czytelnicy mogli być zadowoleni z zawartej w nim treści. Mamy nadzieję, że udało nam się to osiągnąć, niemniej jednak nie przestajemy się rozwijać i wciąż staramy się wprowadzić udogodnienia zarówno na naszej stronie internetowej, jak i w samych comiesięcznych wydaniach. Dziękujemy Wam za wszystkie maile z opiniami, pochwałami i poradami! Wciąż jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi miłośnikami koni. Agata Obidowicz SPIS TREŚCI WS PÓ Ł P RACA Sprzęt jeździecki: Lepiej Widoczni Sport: Trójkolorowi Mistrzowie Świata Weterynaria: Czynniki warunkujące... Sport: Sex zwycięzcą, SO Bogusławice Artysta: Shelly Asche Sport: CSI*** Farma Sielanka Instruktor jazdy...: Klucz do sukcesu Sport: Powożenie Rasy Koni: Florida Cracker Horse Fundacja Pegasus Arabski Świat: Aachen, WH Justice Arabski Świat: Endurance Horse English: English Saddle Naturalna praca… : Bezpieczeństwo Sławni ludzie: Gary Stevens Recenzje: National Velvet Pierwszy kamień Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie. CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w tworzeniu magazynu napisz do nas na adres: [email protected] Str. 2 R E K LA MA Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem: [email protected] R E DA KCJA Red. Naczelna i skład: Agata Obidowicz Redaktorzy: Monika Piech, Piotr Dobrowolski, Karolina Motyl, Agnieszka Litwa, Anna Kuzio, Ashley i Kaja Walkowskie, Agnieszka i Olaf Maronowie, Oliwia Chmielewska, Katarzyna Nowak Justyna Talaśka, Katarzyna Nowak Korekta: Anna Popis-Witkowska Projekt okładki: Agata Obidowicz, fot. Anna Skrzypczak www.CzteryKopyta.pl Czyli światełko w mroku Patrząc za okno, nie trudno się zorientować się, że lato nas opuściło, a letnie wypady w teren późnym popołudniem, kiedy nawet koło godziny 20.00 było jeszcze widno, muszą poczekać aż do nastania wiosny. Lato ustąpiło miejsca jesienno-zimowej szarudze, jednak miłośników wypadów w teren szybko kończący się dzień raczej nie zniechęci, dlatego warto pomyśleć o bezpieczeństwie, zarówno swoim, jak i wierzchowca. Odblaski – bo o nich właśnie będzie ten artykuł – na Zachodzie są powszechnie stosowane w celu zapewnienia ochrony nie tylko pieszym i rowerzystom, ale także jeźdźcom. W Polsce zwyczaj zakładania kamizelki podczas wieczornych wypadów w teren nie jest niestety aż tak bardzo popularny, a szkoda, bo wówczas mogłoby nie być wielu wypadków. Niektórzy jeźdźcy wychodzą z założenia, że żółta czy pomarańczowa kamizelka to po prostu zbędny dodatek czy wręcz obciach. Jaką mamy gwarancję, że gdy będziemy jechali poboczem ciemnej, nieoświetlonej drogi, nie nadjedzie samochód/ motor/rowerzysta? Możemy myśleć, że świetnie panujemy nad koniem, jesteśmy znakomitymi jeźdźcami, i nic nam się nie stanie, ale czy takie myślenie zapewni nam bezpieczeństwo? Odpowiedz jest prosta – nie. Wyjątkowo niebezpieczny jest okres jesiennozimowy, gdy szybko zapada zmierzch i w warunkach niedosta- S P RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I tecznej widoczności łatwo o nieszczęście. O ile jasne lub fluorescencyjne ubrania spełniają swoją funkcję w ciągu dnia, o tyle po zmroku ich widoczność z pozycji kierującego jest niewystarczająca. Kierowca, mając włączone światła, widzi „nieoznakowanego” człowieka, będąc w odległości zaledwie ok. 20 metrów od niego, ma więc mniej więcej 2-3 sekundy na reakcję. Droga hamowania samochodu jadącego ze średnią prędkością 50 km/h to ok. 40 m... Człowiek to niewielka „przeszkoda”, więc w miarę łatwo ją ominąć. Wyobraźmy sobie teraz, że jedziemy na koniu, który jest jednak nieco większy niż człowiek – nawet siwego konia kierowca zobaczy, niemalże mając go przed samą maską… nie wspominając o koniach maści ciemnej. A wtedy ani panowanie nad koniem, ani nasze umiejętności nic nie pomogą. Do wypadku naprawdę nie trzeba wiele, ale trzeba jeszcze mniej, by mu zapobiec. Zatem wracając do powyższej sytuacji: gdy użyjemy odblasku, odległość, z jakiej widzi nas osoba prowadząca pojazd, zwięk- Str. 4 S P RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I sza się do ok. 150-300 m (przy jeździe na długich światłach nawet do 1 kilometra), zatem kierowca ma prawie 4 razy więcej czasu na reakcję… To w zupełności wystarczy, aby nikomu nie stała się krzywda. Widoczność decyduje o czasie reakcji i drodze hamowania pojazdu. W Polsce ginie rocznie na drogach ok. 6 tys. ludzi, okaleczonych w wypadkach zostaje ok. 70 tys. Prawie 50% to piesi i rowerzyści, coraz częściej do tych tragicznych statystyk dołączają także jeźdźcy i konie. Od zmroku do świtu zdarza się 50% wszystkich śmiertelnych wypadków na drogach, chociaż ruch jest wtedy dziesięciokrotnie mniejszy. Żeby jednak zadbać o bezpieczeństwo, wystarczy udać się na najbliższą stację benzynową – można tam zakupić najzwyklejszą odblaskową kamizelkę, a koszt to ok. 10 zł. Także obecny rynek końskiego sprzętu oferuję masę różnych rodzajów odblasków – i dla człowieka, i dla konia, zaczynając od pasków na nogi konia, fluorescencyjnych www.CzteryKopyta.pl czapraków, napierśników, strychulców czy derek, a kończąc na mrugającej rączce palcata czy światełku mocowanym do strzemienia bądź buta. Wszystko w różnym przedziale cenowym, więc każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Bycie jeźdźcem, jak i sama jazda konna zobowiązuje do odpowiedzialności nie tylko za siebie i konia, ale także za innych znajdujących się w naszym otoczeniu. Nie bądźmy zatem bezmyślnymi egoistami, którzy dla własnego widzimisię nie założą kamizelki czy odblasku – bo tak i już. Może i wygląda się w tym głupio i mało estetycznie, ale jazda konna – przynajmniej moim zdaniem – to nie rewia mody, nie powinno chodzić o wygląd, ale o to, żeby zrobić wszystko, aby nikomu nic się nie stało. A to, jak postąpicie, to już wasz wybór. I tutaj najlepiej sprawdzą się słowa z pewnej reklamy karty płatniczej: kamizelka – 10 zł… Życie – bezcenne, zatem wybierzcie sami swoje priorytety: jedni wolą wygląd, drudzy bezpieczeństwo. Ja zdecydowanie wybieram to drugie. Tekst: Monika Piech Fot. Monika Piech www.CzteryKopyta.pl Str. 5 SPOR T Fantastyczny siwek z fińskiej ekipy Fot. Oliwia Chmielewska wynik zostały pogrzebane na trasie maratonu, którego nie ukończył Maciej Forecki, na którego akurat w tej konkurencji wszyscy najbardziej liczyli. Trójkolorowi Mistrzowie Świata Tegoroczne Mistrzostwa Świata w powożeniu zaprzęgami, podobnie jak w roku ubiegłym, odbyły się w Polsce. Najlepszych singlistów świata gościł podkaliski klub jeździecko-strzelecki JAKO Jarantów. Na starcie stanęło blisko 70 zaprzęgów z kilkunastu krajów. W skład polskiej ekipy wchodzili: Adrian Kostrzewa i Erup, Bartłomiej Kwiatek i Eliot oraz znany z fantastycznej jazdy w maratonie młodziutki Maciej Forecki z Modenarem. Zmagania rozpoczęły się od konkurencji ujeżdżenia, rozgrywanej w czwartek i piątek w strugach deszczu. Str. 6 W pierwszej konkurencji zwyciężył holender Jan Van Den Broek, który prowadzenia nie oddał do końca mistrzostw. Najlepsza wśród Polaków okazała się Weronika Kwiatek powożąca śląskim ogierem Nikiel (co ciekawe – jest on synem Eliota, który startuje w zaprzęgu brata Weroniki). Po pierwszej konkurencji w klasyfikacji drużynowej prowadzili Holendrzy przed Niemcami i Węgrami. Polska ekipa zajmowała odległą 12 lokatę, co jednak specjalnie nie dziwiło – ujeżdżenie zawsze było bolączką polskich zawodników. Szanse na dobry www.CzteryKopyta.pl Ostatecznie Polacy Bartłomiej Kwiatek, og. Eliot old, najlepzostali sklasyfikowani szy Polak w tegorocznych MŚ na miejscu 9, co – biorąc pod uwagę choćby ubiegłoroczne miejsce 4 czy dywidualnie. Drugie miejsce zdobyli nie tak odległy brąz na MŚ w 2002 – Niemcy, a trzecie Szwajcarzy. O pojest wynikiem słabym. Zwyciężyli do- ziomie świadczy fakt, że różnica posyć nieoczekiwanie Francuzi, którzy między medalem srebrnym a złotym pojechali bardzo równo, a Ann Viola- była mniejsza niż 1 pkt (!), ciekawe ine Brisou zdobyła srebrny medal in- jest również to, że choć Holendrzy zdobyli dwa krążki indywidualnie Paweł Andrzejewski powożący ogierem (złoto i brąz), nie udało im się sięAtaman sp gnąć po medal dla drużyny. Najlepszy z Polaków, Bartłomiej Kwiatek, zajął 11 miejsce, godne pochwały jest zajęcie 2 miejsca w konkursie zręczności powożenia. Miłym akcentem było także 3 miejsce (w tym samym konkursie) najstarszego naszego reprezentanta, Ryszarda Gila, który dzięki temu awansował w klasyfikacji generalnej aż o 22 miejsca! Uradowani medaliści, po odśpiewaniu hymnów, odtańczyli na podium taniec radości i we wspaniałych humorach poprowadzili rundę honorową. Sama ceremonia zamknięcia była niezwykła – wzięły w niej udział wszystkie za- Str. 7 S PO RT przęgi, które ukończyły trzydniowe zmagania. Poziom mistrzostw i ich atmosfera były niesamowite, nieduże przestrzenie między przeszkodami w maratonie sprawiały, że liczna grupa polskich kibiców z bojowym okrzykiem na ustach galopowała przez jarantowską łąkę za polskimi zawodnikami. Pogoda dopisała tylko w 50%, w sobotę i niedzielę było sympatycznie i słonecznie. Niestety, poziom organizacyjny imprezy był niższy niż ubiegłorocznych MŚ w Warce – kiepskie nagłośnienie, słabe tłumaczenie (wybiórcze W E T E RY N A R I A – imprezy dodatkowe były tylko dla Polaków?), w dodatku tylko w języku angielskim, mizerne zaplecze gastronomiczne, stajnie dla koni i parking dla koniowozów położone nad cuchnącym gnojówką rowem, a do tego przeszkoda wodna oklejona banerami PEPSI – to największe grzechy organizatorów. Cz. 1 Mimo to MŚ pozostaną w mojej pamięci jako niesamowite wydarzenie, niecierpliwie czekam na medale – szansa już w przyszłym roku. Tekst i zdjęcia: Oliwia Chmielewska Fot. Agata Obidowicz Podstawą utrzymania w zdrowiu konia jest czujność i wrażliwość każdego właściciela. Zdolność do rozpoznawania normalnego wyglądu, nastroju, i zachowania oraz nawet najdrobniejszych ich zmian jest szczególnym darem. Dzięki temu można w porę zażegnać niebezpieczeństwo rozwoju choroby. Zdrowie to nie tylko brak choroby, ale także stan ogólnego zadowolenia i pełni sił witalnych. Oznacza to, że zdrowy koń musi być zdolny do tego, żeby dawać z siebie wszystko, co najlepsze: dobre wyniki w zawodach, wyścigach lub rajdach, a klacz Przemysław Sroka i Izer śl Str. 8 www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl co rok zdrowego źrebaka. Zamknięcie w stajni w zasadniczy sposób zmieniło tryb i warunki życia zwierząt. Niemożność zapewnienia realizacji podstawowych potrzeb właściwych dla gatunku sprzyja powstawaniu różnorodnych chorób, często nękających konie stajenne. Poprawa warunków środowiska, w jakim przyszło żyć im i rozwijać się, z pewnością w znacznym stopniu zmniejszy ryzyko występowania chorób. Dotyczy to zarówno stajni, jak i padoków. Podstawowymi czynnikami warunkującymi zdrowie każdego konia są: Str. 9 W E T E RY N A R I A · powietrze, · ruch · ochrona przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, · właściwa równowaga psychiczna. Powietrze Brak świeżego powietrza i przeciągi w stajni powodują choroby układu oddechowego. Kurz i pył prawie zawsze wywołują kaszel, który, jeśli nie jest leczony, może prowadzić do groźnej choroby, jaką jest chroniczne obturacyjne zapalenie płuc (COPD). Nieumiejętne zamiatanie korytarzy stajennych przynosi niestety wiele szkód. A przecież wystarczy skropić podłogę wodą przed zamiataniem, aby uniknąć wzbijania się pyłu. Niedostateczna wymiana powietrza z winy niesprawnego systemu wentylacyjnego sprawia, że zawiera ono zbyt dużo dwutlenku węgla, amoniaku i siarkowodoru. Amoniak wpływa negatywnie na funkcjonowanie układu oddechowego, a siarkowodór zmniejsza zdolność krwi do nasycenia się tlenem. Oprócz wietrzenia również codzienne usuwanie odchodów i systematyczna wymiana ściółki Str. 10 W E T E RY N A R I A skutecznie zmniejszają zawartość szkodliwych substancji w powietrzu stajni. Ruch Na wolności konie poruszają się spokojnie, ale stale, przez cały dzień. Ruch w czasie wypasu wystarcza, aby zapewnić sprawność krwiobiegu i procesów trawiennych. Dla koni chowu stajennego najlepsze byłoby spędzanie kilku godzin dziennie na padoku, co jednak może być kłopotliwe, a nawet ryzykowne. Codzienny ruch pod siodłem lub w ręce jest koniecznością. Dzień wolny od pracy przypada tradycyjnie w poniedziałek, jednak może to spowodować następnego dnia zaburzenia w metabolizmie mięśni, wywołujące objawy tzw. poniedziałkowej choroby. Należy pamiętać, że w czasie ciężkiego treningu mięśnie, które potrzebują więcej tlenu z krwi, odbierają ją układowi trawiennemu. Szybka praca obciąża również przeponę, a więc przylegający do niej żołądek nie może być zbyt wypełniony. Zwykle jazdę powinno zaczynać się co najmniej godzinę po posiłku. Trening powinien być także rozsądnie rozplanowany. Nowe zadania powinno wprowadzać się stopniowo, aby koń mógł je wyko- www.CzteryKopyta.pl nać, nie tracąc sił. Każdy właściciel powinie znać możliwości swojego konia, uwarunkowane jego budową, zdolnościami, a także rasą. Koniom potrzebny jest również odpoczynek, zwłaszcza po każdym posiłku. Konie na wolności mniej więcej co trzy godziny przerywają żerowanie na drzemkę, która trwa do dwóch godzin. Taki rytm aktywności wpływa pozytywnie na trawienie i wykorzystanie pokarmu. Ochrona przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi Przez niesprzyjające warunki należy rozumieć silne nasłonecznienie, ulewny deszcz, duży www.CzteryKopyta.pl mróz oraz zmiany ciśnienia atmosferycznego. Konie wykazują duży stopień tolerancji na zimno oraz dużą zdolność przystosowawczą pod względem zmian temperatury. Zimno Koniom przebywającym większość czasu na pastwisku należy zapewnić schronienie, aby zminimalizować skutki zbyt intensywnego nasłonecznienia czy gwałtownych opadów deszczu. Funkcję naturalnego natłuszczenia sierści, zredukowanego przez częste mycie szamponem, zapewni ciepła derka oraz zadaszenie. W boksie jednak koń może przejść na lepsze miejsce, gdy Str. 11 W E T E RY N A R I A stoi na mokrej ściółce. Bywa, że podczas silnych mrozów zwierzęta stojące w skrajnych boksach, tuż przy drzwiach wyjściowych, nie są w stanie tak szybko przyspieszyć pracy swojego krwiobiegu, żeby nie poczuć przenikliwego zimna. Musi o tym pamiętać opiekun, gdyż na nim spoczywa obowiązek dbania o swoje zwierzęta. Funkcję termostatu pełnią receptory umieszczone w skórze i przekazujące informację o zewnętrznej temperaturze do mózgu, a stamtąd do mięśni: im miększe jest odczucie zimna, tym bardziej są ukrwione mięśnie. Około 75% energii uzyskanej z przemiany materii służy usprawnieniu obiegu krwi, a 25% zostaje zamienione w ruch. Koń ma potężną masę mięśniową, więc zaczyna marznąć stosunkowo późno. Dzięki możliwości dostosowania ukrwienia mięśni do warunków atmosferycznych w jego organizmie utrzymuje się stała temperatura 37,5-38,5°C, niezbędna do sprawnego działania narządów wewnętrznych, w szczególności serca, mózgu, wątroby. Temperatura skóry jest znacznie niższa niż temperatura wewnątrz organizmu: Str. 12 S PO RT np. ciepłota kończyn może być o parę stopni wyższa od zera. Temperaturę powierzchni skóry reguluje układ naczyń krwionośnych (kapilar), które stosownie do potrzeb mogą się rozszerzać lub zwężać. W czasie mrozu kapilary potrafią się tak zwężać, że większość krwi spływa do wewnątrz organizmu, służąc ogrzaniu narządów wewnętrznych. Pamiętajmy o tym, że im niższa jest temperatura, tym większą pracą są obciążone mięśnie. Dlatego podczas zimy trzeba dawać koniom wysokoenergetyczne pasze: owies, kukurydzę, olej roślinny, siano bogate w proteiny. Niektóre badania wykazały, że konie wykazują zwiększenie apetytu w temperaturze -15 stopni. Tekst: Justyna Talaśka www.konie.wortale.net www.CzteryKopyta.pl Jasny Poranek Fot. Oliwia Chmielewska 2-3 września, SO Bogusławice prezentowały się w ruchu i skokach luPonowne zwycięstwo ogiera hodowli prywatnej, wyrównana stawka, nowy element próby dzielności. zem. Popołudniu nastąpił pokaz pod siodłem, dnia kolejnego zaś próba wytrzymałościowa – galop w terenie na odcinku 2500 m z pięcioma niewielkimi przeszkodami stałymi. Po zakończeniu próby nastąpiła aukcja. Do tegorocznej próby dzielności ogierów rasy małopolskiej w SO Bogusławice przystąpiło 20 zakwalifikowanych w maju ogierów. Licencję uzyskało 17 z nich – dwa otrzymały ocenę niedostateczną, zaś janowski og. Drwal (Hebab o – Draga/Emir) nie przystąpił do drugiego dnia próby ze względu na kulawiznę. Jeden ogier uzyskał ocenę wybitną, trzy bardzo dobrą, trzy dobrą i dziesięć dostateczną. Zwyciężył ubiegłoroczny pechowiec, urodziwy Sex (First des Termes AA – Sonia/Elam) hodowli p. Zdzisława Szczepanka. Ten wszechstronny ogier, obdarzony wspaniałymi możliwościami skokowymi, uzyskał wszystkie indeksy na poziomie wybitnym! Kolejno: ogólny 141, skokowy 149, ujeżdżeniowy 146. Najwyższe noty komisja przyznała mu za skoki luzem – 8,2, a także galop wytrzymałościowy – 8,7. Jego możliwości skokowe docenili także obPierwszego dnia przeprowadzono oce- cy jeźdźcy, którzy ocenili jego predysnę na płycie, ruchu w ręku na trójką- pozycje na 7,5 punkta (najlepiej w cie, następnie w hali młode ogiery roczniku). www.CzteryKopyta.pl Str. 13 S PO RT S PO RT 45 Należy mieć nadzieję, że ten wielce utalentowany ogier pójdzie w ślady dwóch bardzo dobrych synów Firsta – Liwca (od Larisa/Judex xx), także zwycięzcy ZT, i niestety padłego w tym roku Hutora (od Haduda/ Hippies), które wspaniale radziły sobie w WKKW. Miejsce drugie zajął walewicki Łowca (Top Gun AA – Łoza/Czynel xx). Ten kasztanowaty ogier wyróżnił się swoja wszechstronnością. Na pochwałę zasługują jego bardzo dobre chody podstawowe, a szczególnie galop, za który Łowca otrzymał od komisji najwyższą ocenę – 8,3 pkt. Jego indeksy ukształtowały się na poziomie oceny bdb, odpowiednio: 136, 132, 132. Biorąc pod uwagę fakt, że ogier ten skakał pod jeźdźcem najlepiej w czasie próby – 8,3 pkt., oraz to, że po- chodzi po ojcu koni takich jak Biały Bór (od Baskonia/Judex xx) – skoki na poziomie MR, czy Hatteria od Hatynka/Judex xx – skoki MR, teraz WKKW, można liczyć, że występ ZT jest udanym początkiem jego kariery sportowej. Trzecie miejsce zajął kolejny koń hodowli, gniady El Bonillo, który jest przykładem ciekawego połączenia. Otóż jest on po dzielnym i urodziwym ogierze Berlin Bej (Elsing oo – Berenika/Blagier) od klaczy Egzema (Przedświt XIII – 4 x – Egzotyka/ Okół) w typie furioso-przedświt. Co ważniejsze, klacz ta dała już uznanego og. Egzemus po Dryblas, na którym Jan Mossakowski z sukcesami startuje w WKKW, a także ogierka El Ejido po Emetyt, który w tym roku zwyciężył w klasie ogierków rocznych na wystawie w Białce. Wygląda Ghazallah na to, że jego hodowca, pan Jan Zuber ma klacz, którą powoli można zacząć nazywać kurą znoszącą złote jaja. Indeks ogólny i ujeżdżeniowy El Bonillo kształtuje się na poziomie oceny bdb – odpowiednio 123 i Str. 14 www.CzteryKopyta.pl 126 pkt., zaś skokowy na poziomie oceny db – 119 pkt. Najmocniejsze jego strony to jezdność, oceniona na 6,8 pkt., która przy średniej ocenie 4,75 wydaje się być bardzo dobra, oraz dobre chody podstawowe, szczególnie kłus i galop. Skoki są poprawne, ale brakuje jeszcze dojrzałości, choć uległy ogromnej poprawie od czasu tzw. testu połówkowego, gdzie El Bonillo pokonywał korytarz zygzakiem, przy kiepskiej ogólnej technice. Również ocena za galop wytrzymałościowy na poziomie 7,5 pkt. rokuje nadzieje na dalszą karierę w WKKW bądź ujeżdżeniu. Ostatnim ogierem, który uzyskał ocenę bdb, był drugi walewicki wychowa- Elbonillo Łowca nek – og. Jasny Poranek (Jalienny AA – Jutrznia po Elsing oo). Ten gniady urodziwy ogier był moim zdaniem najlepiej skaczącym ogierem w stawce. Jego indeksy prezentują się następująco: 121, 118, 124. Komisja najwyżej oceniła jego skoki luzem, za które otrzymał 8,3 pkt. Jasny Poranek jest też wysoko zbonitowany – na 82 pkt., w tym 9/10 (!) za kłus. Również i on powinien udanie zadebiutować w sporcie jeździeckim – jego pełna siostra wygrała w tym roku próbę dzielności dla klaczy, a po tym samym ojcu og. Huzar (od Huanita/ Toledo xx) zajął 3 miejsce w MPMK 4-latków w skokach i 2 w MPMK w WKKW! Wśród pozosta- Str. 15 S PO RT łych ogierów, które uzyskały licencję, na wyróżnienie zasługuje siwy janowski Arsenał (Hebab o – Arizona/ Cynik xx) z dobrym indeksem ujeżdżeniowym 111 pkt. i dobrymi chodami podstawowymi, przy wspaniałym charakterze – 10/10 pkt. Co ciekawe, jego pełny brat (kasztanowaty) Arioso w ubiegłym roku zajął miejsce 3. Na uwagę zasługuje też ciemnogniady Wezyr (Top Gun AA – Wakaya/ Kwartet AA) – najwyżej oceniony pod kątem jezdności w tegorocznej stawce. Jego hodowcą jest p. Jacek Soska, którego inny wychowanek, Bre Gun od Brednia/Oregon xx zajął w 2006 roku 2 miejsce, a obecnie startuje w konkurencji skoków. Prawie tak wysoko za jezdność oceniono ogiera Boston (Emetyt – Bona/ Oregon xx). Przyszłościowym koniem Str. 16 A R TY S T A w konkurencji Sex WKKW, ze względu na swoją wszechstronność, może być janowski Emanor (Vis Versa – Eminencja/Szał xxoo), który uzyskał ocenę dobrą. Troszkę zawiódł ogier Topaz (Efekt – Tamaria/ Decoration AA), który niestety nie dorównuje jak na razie jakością skoków i urodą swojemu utytułowanemu ojcu. Tegoroczną stawkę tworzyły wyrównane i w większości urodziwe młode ogiery. Aż 13 na 20 z nich uzyskało choć jeden z indeksów na poziomie oceny dobrej (100 pkt.). Może cieszyć, że dwa ogiery, które nie zdały próby, obdarzone były urodą, a w czasie próby po prostu nie miały dnia bądź komisja nie widziała ich w roli reproduktorów. Wspaniale ze swojej roli wywiązało się SO Bogusławice – wysoki poziom pielęgnacji i doskonała kondycja napawa optymizmem. Bez zarzutu była także trójka jeźdźców, szkoda, że czwarty znacząco obniżał poziom. Tekst i zdjęcia: Oliwia Chmielewska www.CzteryKopyta.pl koszyku i szkicując swoje ulubione konie wyścigowe. Carol Corley, będący jej nauczycielem plastyki w szkole średniej, przyczynił się do rozwoju jej zainteresowania sztuką poprzez ukazanie różnych materiałów i technik plastycznych, zaczynając od ołówka, a skończywszy na farbach olejnych, rzeźbach, jednakże zawsze znalazł sposób, aby tematem swoich obrazów uczynić konie. Liczne nagrody, zdobyte w konkursach plastycznych, przyczyniły się do tego, iż Shelly kontynuowała swoje zainteresowanie sztuką na studiach. Dorastając jako córka trenera koni wyścigowych, miłość do koni miała we krwi, rysowała je, czytała o nich, szczotkowała je, rozmawiała z nimi, aż ostatecznie pokochała je. Można powiedzieć, iż jej przygoda z końmi zaczęła się w 1976, kiedy to czytając należący do ojca Horse Journal, zobaczyła artykuł Art of Racing z ilustracjami wykonanymi przez Freda Stone’a, Richarda Stone’a Reeveas, Jenness Cortez oraz innych i zatlił się w niej płomyk zainteresowania tą profesją. Od tego czasu Shelly wiedziała, iż chce zajmować się malowaniem, a w szczególności malowaniem koni. Weekendy oraz okres letnich wakacji spędzała na tyłach padoku w Nebrasce, siedząc na przewróconym www.CzteryKopyta.pl Po uzyskaniu tytułu w zakresie sztuki komercyjnej Shelly rozpoczęła swoją karierę zawodową i zajęła się projektowaniem grafiki komputerowej malej firmie. Długie godziny pracy i naglące terminy nie pozostawiały jej zbyt dużo czasu wolnego, który mogłaby poświęcić twórczości plastycz- Str. 17 S PO RT CIEKAWE KSIĄŻKI www.mentis.pl nej. Dopiero zakup emerytowanej klaczy AQHA zmienił wszystko. Aby zredukować wydatki hodowlane, zaczęła sprzedawać obrazy ogierów, które kryły jej klacz. Jeden z posiadaczy ogierów, który mógł obserwować jej talent, zachęcił Shelly, aby założyła stoisko handlowe z obrazami w Heritage Place w Oklahoma City, które będzie prowadziło swoją działalność podczas dorocznych aukcji. Reszta, jak to mówią, jest oczywista. Shelly obecnie wystawia swoje dzieła w Remington Park, Louisiana Downs oraz na terenie Stanów Zjednoczonych, Kanady. Zatem Shelly dopiero teraz zaczyna żyć swoim snem. Z języka angielskiego przełożyła: Anna Kuzio „Broszka” Cena u nas: 23.41 zł Cena rynkowa: 24.90 zł Czas wysyłki: 2-4 dni www.sasche.com Str. 18 www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Monika Przysada, Odmęt Fot. Oliwia Chmielewska A R TY S T A Dobre warunki i niezła pula nagród nie przyciągnęły niestety licznej rzeszy zawodników zagranicznych. Na starcie stawiło się 3 reprezentantów Austrii, „polski” Norweg John Gunvar Knutsen oraz Walentyna Smirnowa z Ukrainy, która jeździ w barwach polskiej stajni. Dopisała za to prawie cała polska czołówka (w Warce nie pojawili się Jacek Zagor i Andrzej Lemański, którzy wybrali równoległe zawody w rosyjskim Czerniachowsku) z aktualnym mistrzem Polski Łukaszem Jończykiem na czele. Przez trzy dni rozegrano dziesięć konkursów o łącznej puli nagród wynoszącej 65 000 euro, z czego na konkurs Grand Prix przypadło 21 tysięcy euro. Równolegle z CSI odbywały się międzynarodowe zawody w rajdach dłu- www.CzteryKopyta.pl godystansowych, organizatorzy starali się uatrakcyjnić zawody pokazami akrobacji na rowerach i wesołym miasteczkiem, dopisała także pogoda. Niestety, publiczność nie wypełniła trybun nawet w czasie niedzielnego GP, być może zaważył termin – był to już przecież weekend „niewakacyjny”. Same konkursy rozgrywane były sprawnie, ale przy liczbie zgłoszonych koni (w piątek w MR ok. 70!) przedłużało się i opóźniało rozgrywanie kolejnych. Zwycięstwo w pierwszym półfinale rundy młodych koni odniósł Sławomir Szlachta na klaczy Fabia R przed Mściwojem Kieconiem na Urbane. W kolejnym konkursie, który był pierwszym konkursem MR, zwyciężył rów- Str. 19 S PO RT S PO RT nież Polak – Krzysztof Połczyński na Jurandzie, przed Piotrem Sikorskim na siwym Prezencie, trzeci był również Piotr, ale Morsztyn, na również siwym Dumolu. Cieszy, że przejazdy bez zrzutek miała także trójka juniorów. W pierwszym półfinale Dużej Rundy 5000 euro wywalczył Andrzej Głoskowski dosiadający kasztanowatego Imequyla. Ten wspaniały ogier jest godnym następcą swojego nieodżałowanego ojca – Lurona KWPN, i należy mieć nadzieję, że w przyszłości będzie zdobywał medale na MP seniorów. W ostatnim piątkowym konkursie bliski zwycięstwa był Austriak Roland Engelbrecht dosiadający konia Lassergut Cinnamon – do szczęścia zabrakło niespełna sekundy (!). Rozczarowała na pewno eliminacja Łukasza Jończyka dosia- Jarosław Skrzyczyński i Godewind Str. 20 dającego bardzo urodziwego Levantino L. Drugiego dnia zmagania rozpoczął, podobnie jak w piątek, konkurs dla młodych koni (6- i 7-letnich). Tym razem Sławomir Szlachta musiał zadowolić się drugą pozycją, wyprzedził go Marek Lewicki z nowym koniem – Unisco. Rywalizacja była zacięta – czternastu na trzydziestu trzech zawodników przejechało na czysto. W kolejnym konkursie zwyciężyła mistrzyni polski koni sześcio- i siedmioletnich Trojka, której dosiadał Antoni Tomaszewski, drugie miejsce ponownie zajął Sławomir Szlachta na efektownym Admirale, wyprzedzając Mściwoja Kieconia na urodziwym, choć nieco słabo pracującym przodem Claudiusie. W sobotnim konkursie Dużej Rundy Imequyl nie wystartował, odpoczywając przed Grand Prix. Zwycięstwo odniósł doświadczony Tomasz Klein na znanej ze swojej waleczności i olbrzymiej potęgi skoku klaczy o imieniu Larissa 644. Za nim uplasowały się dwie bardzo przyszłościowe amazonki – mistrzyni Polski młodych jeźdźców w roku 2007: Julia Zawada z siwym Key Largo III i juniorka Joanna Rosicka na niezwykle dzielnym Ilianie, z którym zdobyła w tym roku na MPJ brązowy medal. www.CzteryKopyta.pl Upalna sobota zakończyła się więc kompletem zwycięstw Polaków. W niedzielę rywalizacja rozpoczęła się od zwycięstwa Austriaka – Matthias Atzmüller na klaczy Tamina 9 wyprzedził młodziutkiego Antoniego Strzałkowskiego dosiadającego bardzo walecznej, ale i trudnej w prowadzeniu małopolskiej klaczy Fascynacja. Trzecie miejsce, jednak ze stratą ponad dwóch sekund, zajął Stanisław Przedpełski dosiadający ogiera Carlon. Piotr Morstzyn i Rubikon W drugim niedzielnym konkursie (młodych koni) ponownie zwyciężyła para Fabia R i Sławomir Szlachta, a kolejność do miejsca czwartego była identyczna jak w konkursie nr 1(!). W finale MR zwycięstwo odniósł Slawomir Uchwat na Sundance 38, który wyprzedzi bardzo ładnie jeżdżącego technicznie Łukasza Kozę z waleczną gniadą Via Rami i wspomnianego już wcześniej Claudiusa. Wreszcie nadszedł czas rozpoczęcia Grand Prix. Na starcie tego dwunawrotowego finału Dużej Rundy stanę- www.CzteryKopyta.pl ło 32 zawodników. Do drugiego „etapu” dobrnęło piętnastu zawodników, z czego trzynastu stanowili Polacy. Zupełnie zawiódł utytułowany i doświadczony Grzegorz Kubiak, który po nieudanym początku zrezygnował z kontynuowania przejazdu. Pierwszym czystym przejazdem mogła się cieszyć Paulina Wielogórska i małopolski Eremita, niestety, już po zjeździe z parkuru sędziowie dopatrzyli się błędu na rowie i wynik skorygowano na 4 punkty. Zresztą tego wieczoru rów był zdecydowanie naj- Str. 21 S PO RT trudniejszą przeszkodą. Do drugiego nawrotu z zerowym kontem zakwalifikowało się zaledwie czterech zawodników – Łukasz Appel na karym Polytraum II, Aleksandra Lusina z siwym, potężnym Castello, Grzegorz Psiuk i kasztanowaty Sobieski Ambrosio oraz siwy Fair Play Coudreau dosiadany przez Łukasza Kozę. W drugim nawrocie swoje szanse na zwycięstwo zaprzepaściła Aleksandra Lusina, robiąc dwie zrzutki, być może wizja pierwszego miejsca zdeprymowała również reprezentanta Sielanki – Łukasza Appla, który – mimo że jechał ostatni – zrobił dwie zrzutki i ukończył na miejscu 9. I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J Podsumowując: można się cieszyć z tak dobrze zorganizowanych zawodów, we wspaniałym ośrodku, jakim jest Farma Sielanka w Warce. Szkoda tylko, że nie udało się przyciągnąć większej liczby zawodników zagranicznych – co niewątpliwie podniosłoby rangę zawodów i ułatwiło ocenę polskich zawodników. Należy żałować, ze mimo starań organizatorów i wspaniałej pogody nie dopisała publiczność, ale niestety o nią na imprezach jeździeckich w Polsce wciąż bardzo trudno. Praca w szkółce jeździeckiej to tak naprawdę ciężka, a czasem i niewdzięczna robota. Nauczanie w jakiejkolwiek dziedzinie jest zadaniem szalenie trudnym (nie bez kozery jednym z najgorszych przekleństw jest: „Obyś cudze dzieci uczył”). Jednakże zadowolony, osiągający sukcesy uczeń jest również wielką nagrodą, która ludzi do nauczania ciągnie. I nie mówię tu jedynie o sukcesach sportowych, ale takich na każdą miarę. Mam nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się szersze grono tak kibiców, jak i zagranicznych zawodników. Najszybciej, a co ważne – na czysto pojechał Andrzej Głoskowski, który wygrał w ubiegłym roku i niewątpliwie powtórzyłby ten sukces, gdyby nie pechowa zrzutka w pierwszym nawrocie. Ostatecznie zajął 3 miejsce. Co ciekawe, zarówno zwycięzca, jak i zdobywca drugiego miejsca mieli po 1 punkcie za przekroczenie normy czasu. Wygrał z przewagą 2 sekund Grzegorz Psiuk przed Łukaszem Kozą. Piotr Morsztyn i Dumol Str. 22 KLUCZ DO SUKCESU Tekst i zdjęcia: Oliwia Chmielewska www.CzteryKopyta.pl Zadowolony uczeń powinien być dla instruktora największą nagrodą. Ale czy na pewno? Czy patrząc na takiego ucznia, nie czujecie czasem niedosytu? Ja czuję. Ponieważ dla mnie idealnym zakończeniem instruktorskich wysiłków jest zadowolona, zgrana para: koń i jeździec. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ uważam, i chcę zwrócić uwagę na fakt, iż koń jest dla szkoły jeździeckiej podstawą, bez której żadne nauczanie w tej dziedzinie nie może się odbyć. Natomiast wiele osób zdaje się tego nie rozumieć i traktuje „rekreantów” pogardliwie. I dlatego właśnie, chociaż miało być w gruncie rzeczy o jeźdźcach – porozmawiamy najpierw o koniach. „Koń jaki jest każdy widzi”. Czy aby na pewno? Te piękne, płochliwe, wrażliwe zwierzęta są przy okazji bardzo ufne. Właściwie należałoby powiedzieć – naiwne. Dzięki temu są brutalnie wykorzystywane do generowania przychodów właścicielowi stajni. Najczęstszym obrazkiem kojarzonym z koniem „rekreantem” jest niedożywiony (bo ma za dużo energii) nieszczęśliwiec z mętnym wzrokiem, sztywno wykonujący zadane figury na ujeżdżalni. I nie mówię tu wcale o zaniedbanych egzemplarzach, które niestety zdarzają się aż nazbyt często. Mówię o przeciętnym koniu rekreacyjnym. Takim „końskim Kowalskim”. Zwykle zajeżdżony zbyt wcześnie albo wykupiony ze sportu, gdzie już się nie sprawdzał, z różnymi przypadłościami Str. 23 I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J i często narowami. Jeżdżony, dokąd się da, a potem sprzedawany byle komu i zastępowany innym. „To tylko koń. Jak nie ten, to inny…”. Tak zwykle wygląda CV takiego „końskiego Kowalskiego”. I ja w tym wszystkim nie rozumiem jednego – jak można uczyć kogokolwiek jazdy konnej, nie wpajając mu absolutnej podstawy: szacunku do konia?! Właśnie zastanawiałam się ostatnio, od czego zacząć pisaninę. No bo na zdrowy rozum wypadałoby od początku. Ale łatwo powiedzieć. A gdzie jest ten początek? Str. 24 I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J W pierwszej chwili przyszło mi na myśl rozluźnienie. Zarówno dla jeźdźca, jak i dla konia jest to absolutna podstawa czegokolwiek. I to uświadomiło mi, jak rzadko, mówiąc o rekreacji, wspomina się o koniu. A w końcu bez konia nie ma rekreacji jeździeckiej. Nie ma też sportu jeździeckiego. A więc koń. Fajnie! Zacznę od konia… No i wdepnęłam! Bo okazało się to, co powyżej. Zasadniczo najważniejszą rzeczą zarówno w sporcie, jak i rekreacji jest szacunek dla końskiego partnera/nauczyciela. Większość z Was wzruszy ramionami na taką oczywistość. Ale rozejrzyjcie się! To jest na tyle „oczywista oczywistość”, że zbyt wielu w ogóle jej nie dostrzega! Zbyt często można usłyszeć, jak ktoś bardzo „kofa” koniki. Zbyt często ta „miłość” ogranicza się do kupowania konisiowi różowych kantarków i innych pasujących kolorem dodatków. Zbyt trudno jest zauważyć, że „kofanemu konisiowi”, delikatnie mówiąc, wisi kolorek i metka na kantarku. Zbyt wiele osób nie zauważa, że pięknie ubranemu konikowi doskwiera praca w upał, konieczność niekończącego się spokojnego stania przy różnego rodzaju zabiegach kosmetycznych, które też służą jeźdźcowi do uzyskania lep- www.CzteryKopyta.pl szego samopoczucia. Przeszkadza mu brudny boks, brudne poidło, w którym pracuje ciężko laboratorium intymnego życia much, i brak możliwości wybiegania się oraz nawiązania tak potrzebnych więzi towarzyskich z innymi końmi. A przede wszystkim słynny „dzień konia”, podczas którego to właśnie koń jest zwykle zupełnie zapominaną istotą. Wcale nie mówię, że naukę jazdy konnej należy zaczynać od czyszczenia boksów (choć pewnie nikomu by to nie zaszkodziło). Ale porządna wiedza (również praktyczna) pozwoliłaby młodym miłośnikom koni na świadome selekcjonowanie szkółek, czyli eliminowanie problemu miejsc kontrowersyjnych, o których czytamy potem w prasie branżowej i nie tylko. Ale zwykle dopiero wtedy, gdy coś się tam stanie. Ktoś jednak musi o tym mówić. Same reportaże TV, choćby nie wiem jak dramatyczne, nie rozwiążą problemu. I tu docieramy do instruktora. Bo to on jest zazwyczaj pierwszym „mistrzem”, przewodnikiem. I to na nim spoczywa odpowiedzialność. To instruktor powinien postępowaniem, przykładem uczyć sza- www.CzteryKopyta.pl cunku do koni. Tylko teraz pojawia się taka mała wątpliwość – mianowicie: kto tego szacunku nauczy instruktora?! Powinnam się teraz zamknąć i czekać na jakieś publiczne wyrzuty sumienia. Mam jednak wrażenie, że mogłabym się niczego nie doczekać – więc szczekam dalej, mając nadzieję, że chociaż jedna sztuka z karawany zwróci na mnie uwagę. Bo od czego zazwyczaj zaczyna się naukę jazdy konnej? Od wrzucenia delikwenta na lonżę, nakazania mu wykonania określonego zestaw ćwiczeń – i pa. A powinno się zacząć właśnie od nauczenia szacunku do konia. I do jego ciężkiej pracy. Najprostszym sposobem jest po prostu właściwe dobieranie par. Oczywiście na początku nie jest to proste. Ale wypadałoby na przy- Str. 55 25 I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J kład przedstawić sobie konia i przyszłego jeźdźca. Opowiedzieć o koniu, o jego charakterze, przyzwyczajeniach, co lubi, czego nie… Można to robić w trakcie przygotowywania konia do pracy. Nie jest to rzecz, która zabiera czas i przeszkadza w osiąganiu odpowiedniego „przemiału”. Ja wiem. Dochodzimy wreszcie do tego, że instruktor oprócz umiejętności jazdy konnej powinien posiadać odrobinę wiedzy i wyczucia psychologicznego i być trenerem dla koni. Umieć je sobie do pracy przygotować. To wszystko, aby uniknąć takich sytuacji, jakiej byłam świadkiem na obozie jeździeckim w Sominach (na Mazurach, dawne czasy). Stał tam koń imieniem Dragon. Wielki, kanciasty, zamknięty w sobie wałach. Głównie stał zakurzony w boksie. Dlaczego? Otóż Dra- Str. 28 S PO RT gon należał do tych koni, które naturalnie posiadają bardzo niewygodne chody. Oprócz tego, że był kanciasty i mocno wykłębiony, był po prostu szalenie twardy. A mimo to trafiał pod bardzo „słabo średnio zaawansowanych” na ćwiczenia dosiadu. Kłus ćwiczebny. Zwykle kończyło się to tak, że po dwóch, trzech dniach Dragon na kolejne dwa tygodnie lądował w boksie z ranami kłębu. Bo nie dość, że chodził pod początkującymi, to jeszcze nikt nie dbał o ochronę kłębu. I czego, Waszym zdaniem, w takim miejscu i w takiej sytuacji adepci jeździectwa mogliby się nauczyć? Czułam, że coś jest nie tak, choć nie rozumiałam co. Teraz od kilku lat mam własne konie i rozumiem. Dlatego chciałabym zwrócić na to uwagę – na nasze (instruktorów) podejście do koni i na to, że swoim przykładem przekazujemy uczniom nastawienie. Pilnujmy się trochę. Bo potem wzdrygamy się na widok zawodników okładających konie batem. A skąd im się to wzięło? Tekst: Katarzyna Nowak Powożenie uznaje się za jedną z najstarszych dyscyplin w sporcie jeździeckim... Wszystko zaczęło się w 680 roku p.n.e., kiedy podczas XXV Olimpiady Greckiej pierwszy raz odbyły się wyścigi kwadryg. Ich późniejszą formą były rzymskie wyścigi rydwanów. Do Europy dyscyplina ta przywędrowała dopiero w połowie XIX w. Powożenie zostało zapoczątkowane przez króla Anglii Jerzego IV, zaś współczesnym prekursorem dyscypliny został książę Filip. W latach 70.-80. był on zawodnikiem, który pełnił jednocześnie funkcję Szefa Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej. Grudzień 1968 to data zatwierdzenia www.CzteryKopyta.pl wniosku o utworzenie Sekcji Zaprzęgów na kongresie FEI w Brukseli. Do powstania, a także rozwoju tej sekcji przyczynił się Eryk Brabec – wieloletni Sekretarz Generalnego Polskiego Związku Jeździeckiego. Kolejny kongres to szczegółowo opracowane przepisy, które określały i określają zasady rozgrywania zawodów sportowych w powożeniu. Z polskiej strony konsultantem był inż. Czesław Matławski, ówczesny dyrektor Państwowego Stada Ogierów w Gnieźnie, wielce zasłużony dla sportu zaprzęgowego oraz Pierwszy Przewodniczący powstałej w 1969 r. komisji ds. powożenia PZJ. Obecnie celem zawodów powożeniowych jest sprawdzanie wartości użytkowej, wytrzymałości, dzielności, temperamentu i charakte- Str. 29 SPOR T SPOR T ru koni. Konkursy te to również kultywowanie tradycji tego sportu jako istotnego elementu kultury narodowej. wiązuje ten sam pojazd i ubiór zawodnika, co w pierwszym konkursie. Zwycięzca zawodów to zawodnik, który podczas trzydniowych zmagań zgromadził najmniejszą liczbę punktów karnych. Zawody w powożeniu zaprzęgami to trzy konkursy: Oprócz typowych zawodów w powożeniu możemy również oglądać pokazy zaprzęgów. Do tego używane są zazwyczaj lekkie pojazdy, które pozwalają łatwiej dostrzec wszystkie walory konia. Konkurs A – ujeżdżenie W konkursie ujeżdżenia oceniana jest swoboda regularności chodów, harmonia, impuls, elastyczność, lekkość, łatwość ruchu i prawidłowe wygięcie konia w ruchu. Zawodnicy dostają oceny za styl, dokładność i ogólną umiejętność powożenia zaprzęgiem. Punkty otrzymuje się również za ubiór, stan uprzęży i pojazdu oraz prezentację całego zaprzęgu. Konkurs rozgrywany jest na czworoboku 100 m x 40 m, zaś zaprzęg wykonuje określony program, który składa się z figur w stępie i kłusie. Konkurs B – maraton Cel tego konkursu to sprawdzenie przygotowania koni, ich sprawności, wytrzymałości oraz zręczności powożenia i ogólnych umiejętności zawodnika w obchodzeniu się z koniem. Trasa maratonu to 3 lub 5 odcinków i nie przekracza ona 22 km. W odcinku E, Str. 30 Ostatnim „rodzajem” powożenia jest powożenie rekreacyjne. W obecnych czasach powstało i nadal powstaje wiele stowarzyszeń, które zrzeszają miłośników powożenia. Ludzie znajdujący się w takim stowarzyszeniu traktują powożenie jako formę rozrywki. Na występy ubierają się w charakterystyczne stroje, które nawiązują do czasów bryczek. Konie zaprzęgane są najczęściej w pojazdy dwu- lub czterokołowe. Tekst: Karolina Motyl Zdjęcia: Oliwia Chmielewska który jest ostatni z całej trasy, znajdują się przeszkody, których liczba waha się od 5 do 8. Zaprzęgi pokonują je w dowolnym chodzie. Tutaj ważna jest szybkość, precyzja i prawidłowość jazdy. W maratonie obowiązuje konstrukcja bryczki typu „maratonowego”, inna niż w konkursach A i C. Konkurs C – zręczność powożenia W tym konkursie komisja sprawdza i ocenia kondycję, posłuszeństwo oraz elastyczność koni po maratonie i precyzję powożenia zawodnika. Ten etap zawodów rozgrywany jest na placu, na którym ustawione są przeszkody o ściśle określonych wymiarach. Dlatego w przepisach określona jest szerokość rozstawu tylnych kół dla każdego zaprzęgu. W konkursie C obo- www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 31 R A SY K O N I R A SY K O N I NAZWA: Florida Cracker Horse ŚREDNI WZROST: 140 - 150 cm RODZAJE MAŚCI: dowolna jednolita, może być dereszowata MIEJSCE POCHODZENIA: USA TYP: półkrwi (ciepłokrwisty) UŻYTKOWANIE: kłusak CHARAKTER: przyjazny dla ludzi i innych koni Rasa ma bardzo stare korzenie, lecz jej własna księga stadna istnieje dopiero od 1989 roku. Florida cracker horse pochodzi od oryginalnych hiszpańskich koni, które zostały przywiezione na teren Florydy przez konkwistadorów na początku XVI wieku. Jest mieszanką tych właśnie wczesnych koni iberyjskich, jak również późniejszych ras – sorraia, jennet, berberyjskiej i andaluzyjskiej. Pierwszymi ludźmi używającymi crackera byli Indianie, później ranczerzy zaczęli go wykorzystywać do wypasu bydła. Rasa jest obdarzona tzw. „krowim zmysłem”, a jej odporność i wytrzymałość sprawia, że doskonale sprawdza się we wszelkich Str. 32 pracach na ranczo. Zwierzęta te były używane zarówno do jazdy wierzchem, ciągnięcia załadowanych wozów i wczesnych powozów, jak i do prac rolnych. Stały się ulubionymi wierzchowcami kowbojów, gdyż posiadały wspaniałą szybkość i zwrotność oraz były w stanie, pomimo niezbyt pokaźnych rozmiarów, nosić na grzbiecie dużego mężczyznę przez cały dzień. Florida cracker horse były dzieja, że zostanie on uchroniony przed zagładą. także wiernym kompanem w czasach rycerskich, skąd prawdopodobnie wzięła się tradycja wsiadania na konia z lewej strony – rycerz nosił miecz przy lewym boku. Nazwa craker wywodzi się od hałaśliwych długich batów, używanych przez kowbojów do pędzenia stad dziko wzrastającego hiszpańskiego bydła. Warto jednak wiedzieć, że rasa jest znana również pod innymi nazwami, takimi jak: seminole pony, chickasaw pony, Florida horse lub Florida cow-pony. Eksterierowo to mały koń o wzroście od 140 do 150 cm. Już na pierwszy rzut oka widać jego pochodzenie, szczególnie gdy spojrzy się na głowę – jest w hiszpańskim typie, z prostym lub lekko wypukłym profilem. Iberyjskich genów dowodzi też wspaniała, długa grzywa i imponujący, dość nisko osadzony ogon. Szyja jest muskularna, a łopatki są dobrze uformowane. Klatka piersiowa – głęboka i szeroka, zad opadający. Ogólnie cracker ma dobry charakter i jest ceniony za niespotykaną wytrzymałość i dużą szybkość. Wiele koni tej rasy zachowało niezwykły biegnący stęp. Tekst: Ashley i Kaja Walkowskie Chociaż zwierzęta te uznawane są za część dziedzictwa kulturowego stanu Floryda, ich liczba na przestrzeni lat dramatycznie spadła. Od chwili powstania towarzystwa miłośników Florida cracker horse istnieje jednak na- www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 33 FU N DACJA P EGASUS Drodzy Przyjaciele, okres wakacyjny się już zakończył, więc pragnęlibyśmy Wam opowiedzieć, co wydarzyło się w naszych stajniach w ciągu tych dwóch miesięcy. W lipcu… Udało nam się uratować kucyka spod Mińska Mazowieckiego. Kucyka, który w niewyjaśnionych okolicznościach stracił nogę. Po sprawnej interwencji konik pojechał do Kliniki FU N DACJA P EGASUS dra Golonki. Od tego czasu trwa walka o jego zdrowie i życie. Zwierzak jest pełen chęci do życia, ale noga goi się średnio. Po dokładnych badaniach okazało się, że kucyk ma poważną anemię. Jest pod doskonałą opieką lekarzy z Kliniki. Rozpoczęły się również wstępne rozmowy z protetykami. Parę dni przed odebraniem kucyka do Klinki w Gliwicach pojechała nasza „seniorka", kobyłka Fanny Morgan. Od początku lata walczyliśmy z prawą tylną nogą klaczy. Fanny od lat choruje ona na flegmonę. Okres letni jest zawsze dla klaczy i dla nas czasem intensywniej opieki nad nogą. Niestety, w tym roku stan nogi znacznie się pogorszył i koń musiał pojechać do Kliniki. Tam też został dokładnie przebadany i jest w trakcie leczenia kończyny. Niebawem ma do nas wrócić. Już nie możemy się doczekać. W poniedziałek, 28.07.2008, późnym wieczorem uratowaliśmy kolejne końskie życie. Tym razem jest to młodziutki ogierek (koń fryzyjski). Koń ma pozrywane ścięgna. Trwa walka o jego zdrowie. Przebywa w Klinice dra Golonki w Gliwicach. Środa, 30.07.2008 – poważnie za- Str. 34 www.CzteryKopyta.pl kolkowała nasza klacz Mama. Mimo interwencji lekarza weterynarii, podania leków rozkurczowych i sondy żołądka okazało się, że bez przewiezienia klaczy do Kliniki nie obejdzie się. Nie chcieliśmy ryzykować. Ok. 2.00 nad ranem koń pojechał do Kliniki na Służewcu. Tam też zespół lekarzy zapanował nad pogarszającym się stanem konia. Kolka ustąpiła i Mama wróciła 31.07.2008 do naszej stajni. A w sierpniu… Stan kucyka bez przedniej nóżki poprawia się. Kucyk nadal przebywa w Klinice dra Golonki w Gliwicach. Kończyna pomału się goi. Anemia ustąpiła. Niestety nie przyjął się przeszczep skóry na kikucie, ale będą kolejne próby. Na razie kucyk w wielkim bandażu na nodze szaleje po wyznaczonym, niewielkim padoku. Jego stan jest stabilny. Teraz trwa walka o jego godne życie. Stan fryza, o którym pisaliśmy Wam w lipcowym podsumowaniu, znacznie się poprawił. Koń przytył, „zmężniał". Stan nogi (ubytek ścięgna) wg lekarzy poprawił się w 66%. Ogierek jest ulubieńcem lekarzy w Klinice. kucyku bez nogi. Reportaż będzie składał się z kilku etapów. Ukaże walkę zwierzęcia z kalectwem oraz jego wielką chęć życia. Pokaże również zmagania lekarzy, którzy każdego dnia walczą o jego godne życie. Mamy nadzieję, że zamykającą reportaż sceną będzie obraz kucyka z protezą, brykającego ze stadem... Ale nie zapeszajmy... :-) Przeprowadziliśmy badania krwi paru koni w Musułach: San Diego, Klopsika, Borysa, Utah, Kanona. Okazało się, że Utah ma anemię, wyniki pozostałych koni były w porządku. Małemu ogierkowi witaminy i żelazo na anemię podarowała firma Okser.pl. Dziękujemy! Za jakiś czas badania powtórzymy, aby mieć pewność, że wyniki wróciły do normy. Pożegnaliśmy również naszego Klopsika. Trzy dni walczyliśmy o jego życie. Koń słabł z godziny na godzinę. Odszedł wieczorem w poniedziałek 18 sierpnia. Chociaż był u nas Nasz wolontariusz wraz z ekipą telewizyjną zawitał pod koniec sierpnia w Szpitalu dla koni dra Golonki, aby nakręcić reportaż o Str. 35 FU N DACJA P EGASUS niespełna 2 miesiące, strasznie nam go brakuje. Pociesza nas tylko jedna myśl, że przez chwilę miał „normalne" życie. Nikt go nie bił, nie zmuszał do katorżniczej pracy od świtu do nocy. Był u nas głaskany, czyszczony, pieszczony, całe dnie pasł się na padoku... Żegnaj, Klopsiku. Biegaj sobie do woli na wiecznie zielonych pastwiskach. Z Kliniki dra Golonki wróciła do nas Fanny Morgan. Stan nogi (zaawansowana flegmona ze szczepami bakterii) znacznie się poprawił. Nadal będzie wymagała szczególnej opieki, ale wierzymy, że teraz będzie już tylko lepiej. Uratowane dzięki Wam dwa ogierki otrzymały imiona: Borys i Utah. Borys (starszy ogierek) otrzymał swoje imię po aktorze Borysie Szycu, który czynnie włączył się w ratowanie ogierków. Za to firma Hill & Knowlton, której również los koni nie był obojętny, zaadoptowała wirtualnie „maluchy” oraz nadała młodszemu ogierkowi imię Utah. Dziękujemy!!! Nowe domy znalazły trzy nasze konie: Kostek, Amigo i Kasztanka. Kostek i Amigo pojechali do jednego, wspólnego domu niedaleko naszej stajni. Kasztanka została adoptowana przez Str. 36 A RA B S K I ŚW IAT Rodzinę z Pabianic, która ma już jednego fundacyjnego konia – klacz Hawanę. Mamy nową podopieczną – klacz Dodę. Jej dom był u właściciela rzeźni. Kiedy okazało się, że Doda nie może mieć źrebaków, jej los był przesądzony. Na szczęście w porę udało nam się ją uratować. Jest przepiękną zimnokrwistą klaczą. Drodzy Przyjaciele, to oczywiście skrót tego co wydarzyło się u nas w lipcu i sierpniu. Prócz spraw stajennych pracujemy nad kolejnymi projektami dla szkół, zaczynamy planować nasz udział w imprezach w przyszłym roku (Dzień Ziemi, Dzień Dziecka itp.), ustalamy kontrolne wizyty lekarzy weterynarii oraz potrzebne zabiegi i rehabilitacje dla naszych koni. We wrześniu czekają nas szczepienia, odrobaczenia oraz dwie kastracje: Cziko i Tataraka. Nadal trwa nabór do wolontariatu. Wszelkich informacji udziela Karolina (660 753 133, [email protected]). Zapraszamy Was również do regularnego odwiedzania naszej strony internetowej: http://www.pegasus.org.pl, gdzie możecie sprawdzać na bieżąco, co słychać w naszych stajniach i u naszych podopiecznych. Beata i Karola www.CzteryKopyta.pl Tekst: Urszula Łęczycka www.polskiearaby.com Już 27-28 września w Akwizgranie na terenie Albert-Vahle-Halle odbędzie się XXVI Puchar Narodów (relacja z pokazów w kolejnym numerze CK) – pierwszy z pokazów tytular- nych otwierających tzw. potrójną koronę (razem z Czempionatem Europy i Świata) i przez wielu hodowców uważany za najciekawszy, najbardziej prestiżowy, ale i najtrudniejszy z pokazów sezonu. Zgłoszone konie będą walczyły nie tylko o tytuły czempionów i Top Five, ale będą również zbierać punkty dla swoich krajów za uzyskane miejsca i tytuły: do klasyfikacji w Pucharze Narodów (dla kraju właścicieli koni) oraz Pucharu Hodowców (dla kraju, w którym konie zostały wyhodowane). Polska może się poszczycić czterokrotnym zdobyciem Pucharu Narodów (drugie miejsce w rankingu za Wielką Brytanią i Belgią, które zdobyły trofeum aż siedmiokrotnie) i dwukrotnym Pucharu Hodowców, co daje nam pierwsze miejsce w ran- www.CzteryKopyta.pl kingu ex aequo z Belgią. Szczególnie szczęśliwy dla polskiej hodowli okazał się rok ubiegły, kiedy nasza reprezentacja spektakularnie zdobyła obydwa tytuły! Czy sukces uda się powtórzyć i tym razem? Z pewnością nie będzie to łatwe – w Pucharze Narodów mogą uczestniczyć również konie wyhodowane poza Europą, a w tym roku zapowiedziano ich liczny udział. Głównym faworytem wśród ogierów młodszych będzie pewnie mocno promowany QR Marc (po Marwan Al Shaqab) wyhodowany w USA, a własności Paula Gheysensa z Belgii. Obok niego zjawić ma się jego rodak QR Marc Str. 37 H I POT E RA P IA A RA B S K I ŚW IAT sezonie z powodzeniem w Polsce i za granicą i zdobywający sporo punktów, zwłaszcza swym fenomenalnym ruchem. Stival i krewniak – urodziwy Stival (po Gazal Al Shaqab), hodowli i własności USA, a przysłany do centrum treningowego Johanny Ullstrom. Podczas tegorocznego sezonu QR Marcowi „po piętach” deptał cały czas jego półbrat, bliskowschodni Baanderos (po Marwan Al Shaqab), w tegorocznych pokazach ma również brać udział ubiegłoroczny czempion świata, również syn Marwana – Marajj oraz jego syn, przysłany z USA, bardzo rozreklamowany Maharajja. Karierę pokazową bardzo udanie rozpoczął w tym roku urodziwy wnuk FS Bengalego – Aja Justified (po WH Justice). Ciekawe, jak na tym tle wypadnie Młodzieżowy Czempion Polski Kabsztad (po Poganin), który prawdopodobnie reprezentować będzie stadninę koni Michałów jako najurodziwszy polski młody ogier, zwycięzca młodzieżowego czempionatu w Białce i Czempionatu Polski w Janowie. Być może dołączy do niego efektowny kolega stajenny Drabant, pokazywany w tym Str. 38 Wśród klaczy w polskiej reprezentacji na pewno nie zabraknie kapitalnych córek Gazala Al Shaqab – na czele z niepobitą do tej pory Pianissimą, która wraca na ringi Europy po kolejną potrójną koronę, tym razem w grupie seniorek, i jest na pewno ogromną faworytką wszystkich pokazów tytularnych sezonu. W swojej grupie wiekowej spotka z pewnością swoje świetne półsiostry po mieczu, hodowli michałowskiej: Pistorię, Normę, Ejrene i El Medinę. W tym roku w czempionacie Polski kapitalnie wypadła również towarzyszka stajenna Pianissimy – Pinga (także po Ga- Aja Justified zal Al Shaqab) więc niewykluczone, że i ona pojawi się w Aachen. Interesująco może wyglądać porównanie ze światową czołówką polskich młodych klaczy po debiutujących w Polsce reproduktorach – jako reprezentantka Janowa Podlaskiego powinna w Aachen wystąpić Młodzieżowa Czempionka Polski, kapitalna Palabra (po Enzo), wśród tegorocznej młodzieży uwagę zwracała też michałowska córka Al Maraama – Espinilla. Pianissima www.CzteryKopyta.pl pionkę Polski Eksternę (po Ekstern) z SK Falborek Arabians, Młodzieżowego Wiceczempiona Polski Lorda Bey Shaha (po Psytadel) z Minnesota Arabians oraz wysoko sklasyfikowane w ostatnim czempionacie Polski: Melody (po Psytadel) z Minnesota Arabians, Espirię (po Psytadel) hod. i wł. Lecha Błaszczyka oraz sprawdzonego showmana Etnodronsa Psyche (po Padrons Psyche) Pawła Redestowicza, w tym roku z nowym prezenterem, Piotrem Stańczukiem. Z nowymi, zagranicznymi trenerami, poza Eksterną, zjawić się też mają Psyche Victoria (po Ekstern) reprezentująca Chrcynno-Pałac oraz córki WH Justice’a, Sotika i Wasa z Falborka. Uruchomiono już oficjalną stronę tegorocznego pokazu: www.all-nationscup.org, organizatorzy zapowiedzieli też przekaz live oraz rejestrację wideo udostępnianą w Internecie z kilkugodzinnym opóźnieniem. Tekst: Urszula Łęczycka www.polskiearaby.com Silną stawkę koni do Pucharu Narodów zgłosili też polscy hodowcy prywatni – w Aachen w tym roku zobaczymy m.in. Młodzieżową Wiceczem- www.CzteryKopyta.pl Str. 39 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT stice’a. – Każdy może zarejestrować się na naszej stronie www.whjustice.com (która wkrótce będzie gotowa). Zasady wytłumaczone będą w sześciu językach: angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim, hiszpańskim i polskim. Aukcja też będzie prowadzona w tych sześciu językach”. Jak informują właściciele ogiera WH Justice, Catherine Noel i Thierry Kerjean, stanówki tym reproduktorem na sezon 2009 będzie można nabyć tylko na aukcji internetowej. „Naszym celem jest ograniczenie liczby potomstwa WH Justice’a w Europie – tłumaczą polskimarabom.com. – Nie chcemy selekcjonować klaczy ani ustanawiać bardzo wysokiej ceny za stanówkę. Pragniemy dać każdemu europejskiemu hodowcy szansę krycia WH Justice’em. Dlatego aukcja jest jedynym wyjściem”. (2000, Harbin – Embola po Balon, hod. Stanisława Redestowicza), która 65-kilometrową trasę pokonała w tempie 17,41 km/h. Drugi był Piotr Podczas gdy oczy większości arabia- Komosa na małopolskim Gaju po rzy zwrócone były na Jesienny Pokaz ogierze czystej krwi Borek. Obie paKoni Arabskich w Janowie Podlaskim, ry o zwycięstwo walczyły w efektoww Warce odbywała się najważniejsza nym finiszu w pełnym galopie. Nieimpreza w rajdowym kalendarzu w stety, ten konkurs nie był przykładem Polsce: Mistrzostwa Polski Seniorów rozważnej i świadomej jazdy. Pierwrozegrane w ramach zawodów mię- szą pętlę cztery konie pokonały w dzynarodowych. tempie prawie 25 km/h! Niestety, trzy z nich potrzebowały na wejście na W piątek, 5 września, w ośrodku jeź- bramkę weterynaryjną prawie 20 midzieckim Sielanka, rozegrano konkur- nut (w tym czasie ich tempo spadło sy krajowe. W konkursie 1* triumfo- do około 18,5 km/h), po czym dwa wała Alicja Sobieska na Empirze zostały wyeliminowane z powodu metabolizmu. Był to Krzysztof Czarnota pomaga w serwisie Kamili Kart, doskonały pokaz, punkt serwisowy na trasie jak nie należy jeździć konkursów rajdowych. Aukcja rozpocznie się na początku listopada. Prawdopodobnie będą na sprzedaż dwie stanówki tygodniowo, przez szereg tygodni. Nie będzie możliwości zakupu stanówek w „tradycyjny” sposób. Ich sprzedaż została zawieszona w Europie już kilka miesięcy temu. „Licytowanie jest łatwe – przekonują właściciele WH Ju- W klasach stylowych z limitem prędkości triumfowały odpowiednio: w klasie P – 55 km Katarzyna Nyklewicz na czystej krwi Elpasie (2002, Arzgir – www.polskiearaby.com WH Justice Str. 40 www.CzteryKopyta.pl Tekst: Maciej Kacprzyk Zdjęcia: Mateusz Jaworski www.polskiearaby.com www.CzteryKopyta.pl Str. 41 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT Kamila Kart na serwisie Elema po Wermut, hod. Tarus Arabians) z wynikiem 34,71 pkt., a w klasie L – 30 km Iwona Mikulska na klaczy szlachetnej półkrwi o imieniu Diana (wynik 15,87 pkt.). Sobota była dniem konkursów międzynarodowych. Na najdłuższym konkursie CEI 160 km triumfowała para Kamila Kart – Cert (1997, Balon – Certoza po Set, hod. Roberta Talarka) z KJ Champion, zdobywając jednocześnie tytuł Mistrza Polski. Dodatkowo Cert otrzymał nagrodę Best Condition. Kolejne dwa miejsca zajęli zawodnicy z Czech. W sumie konkurs ten ukończyły tylko trzy z dziesięciu startujących koni, w tym siedem polskich par. Dla Kamili Kart to już czwarty medal Mistrzostw Polski, w tym drugie złoto. Pierwszy raz triumfowała jako osiemnastolatka w 2002 roku na półbracie Certa – Elbanie (1995, Balon – Elekta po Palas, hod. Str. 42 SK Janów Podlaski). Wówczas nietypową trasę 2 x 100 km (200 km w dwa dni) pokonała w tempie 20,36 km/h! Kolejne sukcesy święciła już z „Rudym”: brąz w 2002 na Mistrzostwach Polski Juniorów i Młodych Jeźdźców (120 km) oraz srebro w 2006 na Mistrzostwach Polski Seniorów (160 km). W konkursie CEI 120 km wystartowało 6 par, w tym 3 polskie – niestety, żadna para nie ukończyła tego dystansu. W konkursie CEIJYR 120 km dla juniorów i młodych jeźdźców wystartowało 5 par, w tym 2 polskie. Konkurs ukończyły 3 pary, niestety, oba polskie konie zostały wyeliminowane. Wygrała Sophie Mauritsch z Austrii na angloarabie Aledano w tempie 15,99 km/h. Nagrodę Best Condition otrzymała Arista, która na mecie była trzecia pod zawodniczką z Czech Kateriną Hemzalową (tempo 14,00 km/h) . W konkursie CEI 80 km wystartowały 3 pary, wszystkie ukończyły konkurs. Triumfował Jakub Kysely z Czech na wałachu Woody w tempie 18,87 km/ h. Trzeci na mecie był Wojciech Kot na Efezeuszu (1997, Ecaho – Efezja po Falsyfikat, hod. SK Michałów), któ- www.CzteryKopyta.pl ry po szybkiej jeździe na pierwszej pętli (tempo 19,46 km/h) zrezygnował ze ścigania się i zdecydowanie zwolnił, uzyskując przeciętną 15,11 km/h. W konkursie CEIJYR 80 km wystartowały 2 konie, oba ukończyły konkurs. Zwyciężyła Petra Trojakova z Czech na Emanie 1 (tempo 14,16 km/ h). Druga była Milena Kalata na Nokturnie (2002, Emigrant – Nowalia po Pasat, hod. SK Janów Podlaski) – tempo 13,69 km/h. Podsumowując te zawody, przede wszystkim należy wspomnieć o bardzo trudnych warunkach pogodowych: konie i zawodnicy musieli zmagać się z kilometrami w ponad 30stopniowym upale. Niewątpliwe był to główny powód tak dużej liczby elimi- Mistrzyni Polski seniorów (160 km) - Kamila Kart (KJ Champion) nacji za metabolizm. Polskie konie nie mogły być przygotowane na szybką jazdę przy takiej pogodzie, bo po prostu nie było im dane trenować w tak wysokiej temperaturze. Sierpień był raczej chłody i deszczowy. Ci, którzy zaryzykowali szybką jazdę, wyszli na tym nie najlepiej... W tych okolicznościach przyrody wynik Kamili Kart i Certa nabiera jeszcze większej wartości. W historii Mistrzostw Polski dystans 160 km szybciej pokonali tylko Kajusz Krzemieniecki na Nenufarze (1991, Palas – Nejtyczanka po Banat, hod. SK Kurozwęki) w 1999 roku – tempo 15,47 km/h, oraz Lesław Gałka na Bajusie (1989, Partner – Bajeczka po Bandos, hod. SK Janów Podlaski) w 2001 roku – tempo 16,92 km/h. W skali europejskiej wynik naszych tegorocznych mistrzów można uznać za poprawny (uwzględniając pogodę, nie teren). Jednak w skali polskiej, szczególnie w odniesieniu do kilku ostatnich lat, to naprawdę bardzo dobry rezultat. Smutne jest to, że podium nie zostało w pełni obsadzone, ale obecnie tylko kilka polskich par jest w stanie ukończyć 160 km. 6 września udało się to jednej, ale za to w świetnym stylu. Tekst: Maciej Kacprzyk Str. 43 NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I HORSE ENGLISH Bezpieczeństwo przede wszystkim – naturalnie! Dzisiejsza przygoda skłoniła mnie do napisania na ten temat. Zaraz po „treściwej” jeździe pojechałam na niedaleki stępikowy teren. Tego dnia jazda odbywała się na zwykłym kantarze. Wszystko byłoby OK, jednak koń, chcąc schylić się po trawę, mocniej naparł na wodzę, której nie odpuściłam i... kantar pękł. A właściwie poszły szwy tuż przy metalowym kółku. Pewnie większość osób zsiadłaby – ja sprawdziłam, czy bez kantara mogę konia zatrzymać. Mogłam. Jechałam więc dalej. Wróciłam tak do stajni. Właściwie gdyby koń poniósł, nie miałabym możliwości zatrzymania go, ale... Czy gdyby kantar był cały – miałabym? A gdybym miała wędzidło? Co tak naprawdę daje poczucie bezpieczeństwa i realne bezpieczeństwo? ENGLISH SADDLE - SIODŁO ANGIELSKIE Pommel Skirt Centel Girth Str. 44 Przedni łęk Tybinka Tylny łęk Popręg Saddle Flap Stirrup Leather Stirrup Iron Knee Pad Podbicie siodła Puślisko Strzemię Poduszka kolanowa www.CzteryKopyta.pl Jadąc, zdana na konia (jednocześnie będąc w stanie nadać kierunek i chód), swojego, znanego, czułam się bezpiecznie. Nawet kiedy wiał wiatr i w oddali jechało coś dużego. Nie czułam zagrożenia. Koń był posłuszny, jeśli chciałam, zatrzymywał się momentalnie. Nie skłamię, jeśli powiem, że było to bezpieczne. Jestem słabym jeźdźcem i gdy coś nagle się pojawia, wyskakuje z krzaków, koń ponosi i świruje – dość szybko ląduję na ziemi i zdecydowanie wolę unikać takich sytuacji, niż uczyć się utrzymywania w www.CzteryKopyta.pl siodle. Wracając do moich odczuć – jadąc w otwartym terenie bez ogłowia i kantara, czułam się bezpieczniej niż na koniu znajomej, który miał na sobie ogłowie z wędzidłem i do tego byliśmy na ujeżdżalni. Tamtego konia nie byłam w stanie zatrzymać tak momentalnie. Według mnie bezpieczeństwo podczas jazdy daje nam... możliwość zatrzymania konia zawsze i wszędzie. Koń ponosi – potrafię go zatrzymać, znosi w krzaki – też. Jak sprawić, aby koń zawsze chętnie się zatrzymywał? Pracować! Albo klasycznymi metodami, ćwicząc na ujeżdżalni i w terenie, wyrabiając sobie naprawdę posłusznego wierzchowca, albo (jeśli niekoniecznie ujeżdżenie jest Waszą mocną stroną, zwłaszcza pracowanie nad koniem) nauczyć się zgięć bocznych. Zaczynamy z ziemi – na kantarze. Stajemy z boku konia i delikatnie pociągamy za boczne kółko/węzełek kantara. Gdy koń lekko oddaje głowę – odpuszczamy, puszczamy kantar, jakby był go- Str. 45 NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I rący. Powtarzamy. Na początku zadowalające jest lekkie, ale luźne i pozbawione oporu oddanie głowy. Ale naszym celem jest mocne oddanie głowy. Dlatego stopniowo prosimy o mocniejsze zgięcie. Ważne jest, aby odpuszczać, gdy koń jest luźny, nie gdy na nowo zaczyna napierać. Powtarzamy z siodła. Rękę dociągamy do naszego uda. Ważne jest też, aby na chwilę zapomnieć o ujeżdżeniowej zasadzie zawsze napiętej zewnętrznej wodzy. To wyjątkowe ćwiczenie i działamy tylko jedną wodzą. Ćwiczenie można wykonywać też na wędzidle, ale warto wtedy zaopatrzyć się w skórkę pod wędzidłem, coś takiego jak w hackamore, tylko luźno dopasowane. Wtedy nie przeciągniemy wędzidła przez koński pysk. Łatwo dostać skórkę w sklepie z akcesoriami western lub zrobić samemu. dziennej obsługi konia? Poza zasadami typu „nie przechodzić za zadem” (które oczywiście należy stosować zawsze przy nieznanych koniach) warto skupić się na takim wychowaniu konia, aby był on bezpieczny. Jak? Konsekwencja! Za każde przewinienie koń powinien ponieść karę. Nie, nie o bicie chodzi, ale o cofnięcie poza moją strefę osobista, o odsunięcie zadu, gdy chce kopnąć. Naprawdę lepiej jest raz czy dwa odsunąć zad konia stanowczo, niż ciągle męczyć się z kopiącym koniem. Inna kwestia to... To, na co koń nam pozwala. Jeśli nie pozwala dotykać zadu, to dziwne, żeby był zadowolony z podnoszenia nogi! Dlatego warto jest skupić się na No tak, koń w zgięciu bocznym nie może biec, ponosić. Ale co, gdy – tak jak u mnie – wykonanie zgięcia nie będzie możliwe? Nauczyć zatrzymywania się na dosiad, ale u nas nie było paniki – gdyby była i Jasmina jednocześnie poniosłaby, niekoniecznie zatrzymałabym ją tak szybko. A więc? Magiczne „stój”. Można trochę oszukać i po każdym zatrzymaniu w ten sposób dać koniowi smakołyk lub pozwolić pojeść trawę. Wtedy uda nam się go zatrzymać zawsze. Stanął Wam kiedyś koń na nogę i nie chciał zejść? Zdarza się? Oj, nie. Koń nie ma prawa tak zrobić. Oczywiście w sytuacji, gdy potknie się lub coś może się zdarzyć, ale od lekkiego nacisku lub sugestii dobrze wychowany koń odsunie się. Już nie wspomnę o ogólnym szanowaniu strefy osobistej – koń nie ma prawa stanąć na moją nogę i powinien za to być stanowczo wycofany, a nie tłumaczony „bo on nie chciał”. Tak samo prowadzenie konia – nie ma, że koń zagapił się i wyprzedził. Cofamy i już. Chciałam zwrócić jeszcze uwagę na siodłanie. Mało kto interesuje się, co o siodle i siodłaniu myśli koń. A myśli sporo. Kiedy zakładamy czaprak na grzbiet – spina się? Kuli uszy? Czyli myśli źle. A więc jak siodłać konia, aby nabrał zaufania, a nie traktował A co z bezpieczeństwem podczas co- Str. 46 podstawach z ziemi. Na tym, abyśmy mogli konia dotykać zawsze i wszędzie, przestawiać każdą część jego ciała. I to wszystko w rozluźnieniu. Warto nad tym pracować. Jak? To już za bardzo obszerny temat na artykuł. Do każdego konia trzeba podejść inaczej (cofam do poprzednich artykułów!), bo źródła tego samego problemu mogą być różne. Jeden koń będzie kopal z braku zaufania (strachu!), inny z braku szacunku, a jeszcze inny – bo nauczył się, że wtedy ludzie dają mu spokój. I w każdym przypadku działa się inaczej. www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl tego jak zło, od którego nie da się wykręcić? Przede wszystkim w miarę możliwości konia nie wiązać, ale uwiąz trzymać w ręce, pozwolić ruszać się. Konie to zwierzęta uciekające – możliwość ruchu daje im poczucie bezpieczeństwa. Niestety, zwykle konie wiąże się krótko, żeby było szybciej, czasem na 2 uwiązach. Najpierw zakładamy czaprak – na zmianę zarzucamy go na grzbiet (delikatnie) i ściągamy, a gdy koń odpręży się, zostawiamy na grzbiecie. Siodło dajemy najpierw do obwąchania, potem zamaszystym ruchem sprawiamy, że znajduje się nad grzbietem i DELIKATNIE układamy. Jeśli koń sprzeciwia się, ściągamy i powtarzamy. Przed zapięciem popręgu pokazujemy go wierzchowcowi, głaszczemy nim po zadzie i pod brzuchem. Wtedy zapinamy. I też lekko. Na dociągnięcie (rozłożone w czasie na tyle małych kroczków, na ile się da) będzie czas. Między dociąganiem dobrze jest konia ruszyć – stępem, a nawet kłusem. Co do kiełznania – też delikatnie. Na koniec – jaki jest koń bezpieczny? To taki koń, który liczy się z wolą jeźdźca. Gdy ten prosi o przesunięcie – robi to, gdy o stanie w miejscu – też. To od nas zależy, czy nasze konie będą nas szanować i jednocześnie ufać nam, a więc bezpieczeństwo też zależy od nas. Tekst: Agnieszka Litwa Str. 47 S ŁAW N I LU DZ I E S ŁAW N I LU DZ I E (1994), Victory Gallop (1998), Point Given (2001). Od roku 1997 należy do ekskluzywnego Racing Hall of Fame. Dla miłośników kina sylwetka Stevensa musi wydać się znajoma – we wspaniałym filmie „Seabiscuit” wcielił się w rolę Georga Wolfa i chyba trudno było znaleźć lepszą osobę do zagrania tej roli. Gary Stevens Gary Stevens, urodzony 6 marca 1963 roku w Caldwell w Idaho w zasadzie skazany był na pracę z końmi – jego ojciec, Ron, był trenerem, brat, Scott, dżokejem. Zanim ukończył 14 lat, wygrywał już „włościańskie” wyścigi quarter horse. W wieku 16 lat wziął pierwszy raz udział w gonitwie koni pełnej krwi w Les Bois Park w Idaho – i wygrał. Szybko wdarł się do czołówki amerykańskich jeźdźców. Miejsce w pierwszej dziesiątce „top money” w latach 1985-99 i 2001, trzykrotny sukces w Kentucky Derby – Winning Colors (1988), Thunder Gulch (1995), Silver Charm (1997)), dwa zwycięstwa w Preakness Stake – Silver Charm (1997), Point Given (1998), trzy w Belmont Stakes – Thunder Gulch Str. 48 Słowo wstępne Bill Shoemaker Znam Gary’ego Stevensa, odkąd pierwszy raz przyjechał do południowej Kalifornii. Był wtedy dzieciakiem o wybuchowym usposobieniu, a przy tym bardzo tęsknił za domem rodzinnym. Był wówczas dobrym jeźdźcem, ale 5 lat później, gdy wrócił, był dużo lepszy. Wyrósł trochę i wydoroślał. Zawsze lubiłem z nim jeździć, bo zachowywał się fair w stosunku do innych. Jazda z doświadczonymi dżokejami pomogła mu stać się lepszym jeźdźcem. Gdy się ścigasz, musisz nauczyć się korzystać z każdej sytuacji, ale robić to uczciwie. Gary się tego nauczył i robił to coraz lepiej, a wreszcie nauczył się także kontrolować swój temperament. Wcześniej jedynym wyjściem z trudnej sytuacji, gdy ktoś mu przeszkodził w wyścigu, było „prawo pięści”. Dla każdego początkującego jeźdźca Gary jest wzorem ze względu na sposób zachowania, traktowania koni w wyścigu i po- www.CzteryKopyta.pl stawę jako jeźdźca. Stał się profesjonalistą w każdym znaczeniu tego słowa. Zna swoje konie, wie, kiedy należy zacząć finiszować, przekłada bat, wyczuwa, czy danego konia należy uderzyć, czy nie używać bata, i ma świetne wyczucie tempa. Wszystko to przychodzi z czasem, jest czymś, czego jeździec się uczy. Powiedziałbym, że potrzeba 5 do 10 lat, aby stać się świetnym dżokejem, a ci, którym uda się to wcześniej, nie istnieją zbyt długo w czołówce. Gary był nieszczęśliwy, gdy musiał zrezygnować z jazdy. Mówił, że nie wytrzyma na wyścigach, nie mogąc uczestniczyć w gonitwach, choć odradzano mu jazdę ze względu www.CzteryKopyta.pl na stan zdrowia. Kiedyś mu powiedziałem: „Jeśli czujesz, że jedynie to chcesz robić i to właśnie sprawia, że jesteś szczęśliwy, to wracaj. Nie próbuj być kimś, kim inni by chcieli cię widzieć”. Dzisiaj sądzę, że osiągnął wszystko – nauczył się dobrze wysławiać, z czym miał wcześniej kłopoty, jest dżentelmenem i został czempionem. Nie ma lepszego dżokeja. *** 9 czerwca 2001 – dzień Belmont Stakes, 2400 m. Jechałem na Point Given, którego występ zgromadził na trybunach rekordową liczbę publiczności – 73 857 osób. Był taki hałas, że asystent startera, odpowiedzialny Str. 49 S ŁAW N I LU DZ I E S ŁAW N I LU DZ I E za nas przy maszynie startowej, nie słyszał, co do niego mówię, choć stał pół metra ode mnie. Na szczęście koń dobrze przyjął start i mogłem ustawić się w pobliżu AP Valentine, jedynego konia, który mógł mi zagrozić. Na przeciwległej prostej, 1600 m od celownika, wiedziałem, że wygram. Point Given szedł zrelaksowany na ręce, przed nami były 3 konie dyktujące tempo, a tuż za mną po zewnętrznej AP Valentine. Przed wejściem w zakręt AP próbował zaatakować, popuściłem wodze i Point Given wydłużył krok. Obejrzałem się, AP już był posyłany przez dżokeja, a ja miałem „tonę konia” pod sobą. 600 m do celownika znów popuściłem wodze i koń przyspieszył. Przed wyjściem na prostą byłem już na froncie, podebrałem wodze, aby koń skoncentrował się na tym, czego od niego wymagam. Na prostej dostał dwa baty, na co odpowiedział przyspieszeniem. Nie wiedziałem, jak daleko jest reszta koni, ale cały czas go posyłałem i pobudzałem batem, by nie próbował bawić się, nie widząc konkurencji. Nie starałem się oszczędzać go, bo i tak będzie długo odpoczywał po tym wyścigu. Stanęła mi przed oczami sytuacja z Belmont Stakes w 1997 na Silver Charm. Ścigałem się o trzecią koronę i – już pewny zwycięstwa – przestałem go wysyłać. Wtedy pojawił się znikąd Touch Gold i pobił nas na ostatnich 50 m. Za celownikiem obejrzałem się – reszta koni była bar- Str. 50 dzo daleko, a doping publiczności ogłuszający. Point Given był pierwszym klasowym koniem, którego miałem dosiadać po powrocie na tor. Trener Bob Baffert wiązał z tym 2latkiem duże nadzieje i chciał, abym ja był jego stałym jeźdźcem. Pierwszy nasz wyścig to Breeders Cup Juvenile w Kentucky 1700 m z pulą nagród 1 mln $. Niestety, dostałem nr 1 w maszynie startowej. Żeby nie zamęczyć konia zabójczym tempem po starcie, jak to było w jednym z poprzednich przegranych wyścigów, ustaliłem z trenerem, że wycofam się po starcie i spróbuję zaatakować na prostej. W Breeders Cup biegną najlepsze konie świata i jeśli Point Given do nich należy, nie będzie łatwo utrzymać go po starcie. Konie dobrze wytrenowane kierują się nawykami, pamiętają wszystko, co działo się wcześniej. Pokazujesz im coś, a one myślą, że w następnym wyścigu trzeba zrobić to samo. Point Given był trenowany mocno przyjmować ze startu, a ja musiałem przekazać mu, że tym razem nie o to chodzi. Folbluty hoduje się i trenuje, aby szybko biegały i wygrywały. Wyścig o 1 mln $ nie jest www.CzteryKopyta.pl momentem do nauki, ale to właśnie miałem zrobić, wiedząc, że zmiana taktyki może być przykra. Przytrzymałem go po starcie i zostaliśmy bardziej z tyłu stawki, niż planowałem. Powinienem poprawić pozycję, ale było za wcześnie na jakikolwiek ruch i powtarzałem sobie: „Siedź na tej pozycji i czekaj do 600 m”. Uderzyłem go po łopatce, przyspieszył bez problemu i zaczęliśmy mijać konie. Przed wyjściem na prostą nie miałem przejścia i musiałem finiszować daleko polem (może będę piąty...). Na prostej uderzyłem go batem, a on mijał konie, jakby stały w miejscu, i 200 m od celownika walczyłem o III pozycję, a chwilę później zobaczyłem, że prowadzący Macho Uno zaczął słabnąć i wydawało mi się, że wygrałem o nos. Niestety było odwrotnie! Była to jednak najpiękniejsza porażka w moim życiu. Ten koń pokazał tak wspaniałe przyspieszenie na finiszu, że zdobył moje zaufanie i wiarę w jego możliwości. Wiedziałem, że to koń wyjątkowy. Jeśli jeździec nie ma zaufania do konia, którego dosiada, i wiary w niego, może to często oznaczać przegraną. Point Given wygrywał następne wyścigi łatwo, musiałem tylko pilnować go, aby finiszując na prostej, koncentrował się i nie próbował wygłupiać, gdy konkurenci pozostali z tyłu. Zużywał przy tym jedynie 70% swoich możliwości przyspieszenia. Point Given miał około 170 cm w kłębie! Kentucky Derby – tor o twardej na- www.CzteryKopyta.pl wierzchni, trudny do jazdy i nie każdemu koniowi pasujący. Point Given trenował tam, żeby się zaaklimatyzować. Niby galopował dobrze, ale niektórzy twierdzili, że niezbyt płynnie zmienia nogi w galopie. W USA konie uczy się galopować z prawej nogi na prostej, a z lewej nogi na zakrętach (wyścigi są w lewą stronę). Jest za dużym obciążeniem dla konia biec cały dystans bez zmiany nogi w galopie i na ogół robią to same, ale czasem wymagają pomocy od jeźdźca. Przy wyjściu na prostą wykręcam lekko łeb konia w lewo podczas jednej foule, gdy akurat ma wszystkie nogi w powietrzu, ale bez zmiany toru jazdy, potem szybko pociągam prawą wodzą i to przesunięcie ciężaru ciała powoduje konieczność zmiany nogi w galopie. Niestety, Point Given w Kentucky Derby był V, czas bliski rekordu, ale tym razem miałem ostatni nr w maszynie startowej i przy 17 koniach w wyścigu musiałem z miejsca zabrać się bliżej frontu, a na finiszu koń nie pokazał swojego zabójczego przyspieszenia. Po wyścigu weterynarz zbadał go, ale zwierzę nie miało żadnej kontuzji. Czy to nawierzchnia toru mu nie odpowiadała, czy duża wilgotność powietrza – nie wiadomo. Następne dwie korony: Preakness wygrał o ponad dwie długości, a Belmont o 12 długości. Tym bardziej przykre było wspomnienie o Derby. W wyścigach często decyduje szczęście, wcześniej czy później każdy koń musi przegrać. Str. 51 S ŁAW N I LU DZ I E S ŁAW N I LU DZ I E Point Given przegrał w niewłaściwym dniu. *** Ból i radość stale towarzyszyły życiu i karierze Gary’ego Stevensa. Gwiazda torów wyścigowych przez dwie dekady, z 4512 wygranymi wyścigami i sumą nagród 187 mln $, nagle zadziwia świat wyścigów oświadczeniem, że kończy karierę dżokeja. Dziewięć miesięcy później wraca na tor z nadzieją, że jeżdżąc wyścigi, nie będzie już czuł bólu. *** Rodzice Gary’ego Stevensa byli zawsze związani z końmi. Mama od dziecka jeździła konno, brała udział w zawodach western, a ojciec zaczął trenować konie appaloosa, potem quarter horse, a wreszcie folbluty. Początkowo był trenerem amatorem, jednocześnie pracował jako sprzedawca, a ponieważ odnosił sukcesy na lokalnych torach, coraz więcej osób powierzało mu swoje konie do treningu. Zrezygnował więc z pracy sprzedawcy i poświęcił się koniom. Tak więc Gary i jego starszy brat Scott od najmłodszych lat pomagali ojcu przy koniach. Jedynie najstarszy z braci nie przejawiał zainteresowania tym sportem. Kiedy Gary miał 6 lat, zaczął nagle utykać. Lekarze stwierdzili u niego rzadką chorobę zwyrodnieniową stawu biodrowego. Założono mu metalową szynę z wbudowanym butem o podwyższonej podeszwie na lewą nogę i miał to nosić przez 2-3 lata, do- Str. 52 póki kość się nie zregeneruje. Dzieci bywają okrutne i Gary w szkole stał się ofiarą, był nazywany Butem Frankensteina, źle się uczył, a metodą obrony stało się dla niego prawo pięści. Zawsze był żywym dzieckiem, a unieruchomiony i wyśmiewany przez rówieśników – nie wiedział, co robić. Rodzice znaleźli mu zajęcie: zaczął uczyć się gry na perkusji i doszedł w tym do perfekcji, jak zresztą we wszystkim, co robił. Przed lekcjami gry i potem, gdy trenował zapasy i kiedy został dżokejem, miał zwyczaj koncentrować się na tym, co będzie robił, tak bardzo, że wyłączał się kompletnie z otaczającej go rzeczywistości. Po półtora roku okazało się, ku zdziwieniu lekarzy, że można zdjąć szynę z nogi Gary’ego, potem nastąpił okres rehabilitacji, a chłopak chciał być szybko zdrowy, więc ćwiczył godzinami. Jakieś pół roku później zaczął uprawiać zapasy pod opieką swego brata, Scotta, który należał do reprezentacji szkoły. I w tej dziedzinie zaczął odnosić duże sukcesy, aż kontuzja – zwichnięcie barku podczas finału zawodów okręgowych – wykluczyła go z tego sportu. Po wyleczeniu kontuzji rehabilitacja polegała na ćwiczeniu mięśni ramion przez podnoszenie ciężarów oraz na jeździe konnej. Prawo w stanie Idaho mówi, że jeździec, który zawodowo galopuje konie na torze wyścigowym, musi mieć www.CzteryKopyta.pl licencję, a może ją otrzymać po skończeniu 16 lat. Nawet jeśli rodzice go zatrudniają, nie ma prawa galopować po torze. W wieku 14 lat Gary i Scott byli podobnej postury i wykorzystali to, aby Gary mógł galopować konie na torze. Przebierał się za brata i w ten sposób galopował codziennie około 16 koni swojego ojca. Niestety, po jakimś czasie władze toru zorientowały się, że to Gary, a nie Scott jeździ na torze. Wtedy znajomy ojca z Utah załatwił chłopakowi pracę na tamtejszym torze prowincjonalnym, gdzie nie wymagano licencji. Po tygodniu zapisano go do wyścigów. Zadzwonił do brata po pomoc: „Co mam robić? Jestem zapisany na 6 koni, a nigdy nie startowałem z maszyny startowej!”. Na torze uważano, że Gary jest czempionem uczniów w Boise, gdzie www.CzteryKopyta.pl jego ojciec trenuje konie. Ojciec i brat natychmiast przyjechali do Utah, wytłumaczyli Gary’emu, jak się startuje, a potem zdenerwowani patrzyli, jak sobie poradzi. Dosiadał koni rasy quarter horse, które z maszyny startują jak dynamit – i wygrał w tym dniu 2 wyścigi! Po drugim wygranym wyścigu urzędnik z zarządu toru zrewidował go w poszukiwaniu jakiegoś urządzenia elektronicznego, które miałoby pomóc jego koniom wygrać! Zarówno Scott, jak i Gary byli tak utalentowani, że rodzice sfałszowali datę urodzenia Scotta, aby mógł jeździć wyścigi w wieku 15 lat. Z kolei Gary zmienił pisownię nazwiska na Stephens i datę urodzenia, aby mógł dostać licencję i startować w dużych wyścigach na koniach, których po wygranych na torach prowincjonalnych miał dosiadać w „prawdziwych wyścigach”. I pewnie nikt nie dowiedziałby się prawdy, gdyby nie była dziewczyna Scotta, która doniosła na niego do władz wyścigowych kilka lat później, gdy Scott miał 18 lat i 4 razy wygrał czempionaty dżokejskie. Ojciec musiał zapłacić 500 $ kary i zagrożono mu zabraniem licencji. Na szczęście oszustwo Gary’ego nie wyszło na jaw. Rok 1979 był punktem zwrotnym w karierze Gary’ego. Kontuzja barku zakończyła jego karierę zapaśniczą, a także edukację. Chociaż uczył się dobrze, bo od wyników zależał jego udział w zawodach zapaśniczych, zde- Str. 53 RECENZJE S ŁAW N I LU DZ I E cydował się rzucić szkołę średnią dla jazdy wyścigowej. Akurat wtedy zadzwonił do rodziców trener Chuck Taliafero z propozycją zatrudnienia Gary’ego w swojej stajni w Kalifornii. Dwa lata wcześniej ta sama propozycja padła w stosunku do Scotta, ale rodzice nie pozwolili mu na wyjazd. (Taliafero wykreował Casha Asmussena i potem Steva Cauthena). Tym razem wyrazili zgodę – dzięki pomocy Scotta, który wstawił się za młodszym bratem. I tak w kwietniu 1980 Gary dotarł do Los Angeles, gdzie zobaczył „prawdziwy” tor wyścigowy Santa Anita, mogący pomieścić 50 000 osób, no i tak znanych trenerów, jak D. Wayne Lukas czy Charles Whittingham. Taliafero i jego żona, razem z nim prowadząca stajnię, zajęli się Garym serdecznie, będąc również jego prawnymi opiekunami (Gary nie miał jeszcze 18 lat), zakwaterowali go w motelu, a nie w kwaterach dla personelu stajennego, aby nie wpadł w nieodpowiednie towarzystwo i nie zaczął pić alkoholu i brać narkotyków. Jeździć zaczął od razu, ale nie szło mu najlepiej przez pierwsze dwa miesiące. Trener zasugerował mu znalezienie dobrego agenta, który go wypromuje. Każdy dobry dżokej ma swojego agenta, aby wybierał mu dosiady, selekcjonował dobre konie, aby trenerzy zatrudniali go do porannych treningów, za które notabene dżokej nie dostaje zapłaty. Gary, z pomocą swojego trenera, znalazł wreszcie Str. 54 agenta, emerytowanego trenera, dzięki któremu zaczął dostawać po 8 dosiadów każdego dnia wyścigowego. Nie wygrywał, ale płatnymi miejscami zarabiał dużo więcej niż w rodzinnym Boise w Utah. Mimo to był rozczarowany, że przez ponad 2 miesiące pobytu nie wygrał ani jednego wyścigu, i chciał wracać do domu. Trener nie pozwolił mu na to, zadzwonił do rodziców, mówiąc im, że Gary ma talent i powrót do domu będzie największą pomyłką w jego życiu, musi być tylko cierpliwy, a sukcesy przyjdą. Miesiąc później Gary wygrał nie jeden, ale trzy wyścigi jednego dnia! Mimo to następnego dnia spakował rzeczy i wyjechał do domu. Dopiero po jakimś czasie zrozumiał, że te 3 miesiące dały mu bardzo wiele. Ścigał się z najlepszymi dżokejami świata, a nawet nie jeżdżąc, mógł obserwować ich styl jazdy. Lafit Pincay, Bill Shoemaker, Darrel McHargue – to byli dżokeje, na których chciał się wzorować. Sam wtedy nie miał dużej liczby koni do jazdy, a także nie były to konie wybitne, więc nie mógł się na nich za dużo nauczyć w kwestii taktyki jazdy. Tego można się nauczyć tylko na bardzo dobrych koniach. Fragmenty biografii „Perfekcja jazdy” – Gary Stevens, w tłumaczeniu Małgorzaty Stelmach Zdjęcia: www.garystevens.com www.nova-racing.pl www.CzteryKopyta.pl Tytuł: National Velvet (1944) Produkcja: USA gatunek: Dramat , Familijny / Przygodowy Data premiery: 1944-12-14 (Świat) Reżyseria: Clarence Brown Scenariusz: Helen Deutsch, Theodore Reeves Zdjęcia: Leonard Smith Muzyka: Herbert Stothart Czas trwania: 124 min Velvet Brown żyje na farmie z rodzicami Marthą i Herbertem. Dziewczynka od dawna marzy o swoim własnym koniu, a przy tym, także o zdobyciu wielkiego międzynarodowego mistrzostwa. Jej marzenia stopniowo zaczynają się spełniać, kiedy to na swej drodze spotyka początkowo niechętnie nastawionego do życia włóczęgę, który okazuje się znakomitym trenerem. Emerytowany dżokej poma- www.CzteryKopyta.pl ga młodszej dziewczynce w treningu konia i w przygotowaniach do startu w wielkiej gonitwie Grand National Steeplechase o Puchar Anglii. Cel który oboje sobie wyznaczyli jest bardzo trudny do osiągnięcia i nie chodzi tu o możliwości konia którym Velvet się zajmie… Problemem jest to, że na wyścigach nie wolno startować kobietom. Czy uda im się pokonać tą przeszkodę i spełnić marzenia? Znakomita ekranizacja powieści Enid Bagnold. Film familijny nagrodzony wieloma nagrodami. Tekst: Monika Piech Str. 55 P I E R W S ZY K A M I E Ń Największym współczesnym rynkiem są jeździectwo i wyścigi. O jego wartości przekonują się wszyscy, którzy importują konie, nie znajdując odpowiedniej oferty w Polsce. Czy zatem jest możliwe, aby w Polsce hodowano konie sportowe i wyścigowe, które zdobędą rynek światowy? Uważam, że tak! Polskim atutem może być partnerstwo pomiędzy hodowlą prywatną a państwową, polegające na tym, że hodowla prywatna produkuje konie na rynek, hodowla państwowa zaś utrzymuje i rozwija narodowy potencjał genetyczny. To nie przypadek, że w Polsce hoduje się najlepsze konie arabskie. I chociaż nie ma u nas pustyń, gorącego klimatu, nie było wielkich pieniędzy, z jakimi rozpoczynała się Str. 56 P I E R W S ZY K A M I E Ń większość współczesnych hodowli, to źródłem sukcesu stał się mecenat państwa, konsekwentny program hodowlany obejmujący pokolenia koni i hodowców oraz dobry marketing. Polskie konie arabskie podbiły świat. Szkoda, że ta recepta na sukces pozostała niezauważona. Wręcz przeciwnie, obecny stan organizacji państwowej hodowli przypomina rozsypane kamienie domino. Nic nie pasuje do niczego i niczemu nie służy, chociaż poszczególne elementy tej układanki: stadniny, stada ogierów, tory wyścigowe – same w sobie stanowią wartość, nie tworzą jednak systemu, który produkowałby konie, jakich oczekuje rynek. Potrzeba wielu lat organicznej pracy, ale warto domino ułożyć. Ministrowie Aleksander Grad i Marek Sawicki przejść mogą do historii, gdyż właśnie położyli pierwszy kamień. Jest nim umowa pomiędzy Totalizatorem Sportowym a Polskim Klubem Wyścigów Konnych o rewitalizacji Służewca. Uzdrowiony, sprawnie zarządzany system wyścigowy zacznie ge- www.CzteryKopyta.pl nerować dochody, tak jak to się dzieje na świecie. Dobrze się stało, że totalizator konny pozostaje w rękach Skarbu Państwa, gdyż kolejnym kamieniem układanki powinno być określenie zasad redystrybucji dochodu wyścigowego na potrzeby polskiej hodowli. A kolejne kamienie już czekają. Trzeba organizować ośrodek zarządzający hodowlą państwową, określić długofalowe cele hodowlane, ustanowić zasady współpracy pomiędzy hodowlą prywatną a państwową, nadać współczesne funkcje państwowym stadninom i stadom ogierów, zbudować rynek aukcyjny, rozpocząć promocję jeździectwa i wyścigów w Polsce, prowadzić marketing polskiej hodowli na rynkach zagranicznych. Tak już jakoś jest, że ważne dokonania powstają w marszu pod prąd. Dwaj ministrowie, decydując o zaan- www.CzteryKopyta.pl gażowaniu kapitału Skarbu Państwa w misję odbudowy wyścigów, postąpili wbrew doktrynie prywatyzowania wszystkiego i wycofywania państwa z gospodarki. Podobnie uczynił prezydent Aleksander Kwaśniewski, oświadczając w 1998 r. na aukcji w Janowie, że państwowe stadniny arabskie nie będą sprzedane, choć w tym czasie prywatny kapitał zagraniczny gotów był zapłacić wielkie pieniądze za Janów czy Michałów. Dziś polskie konie z państwowych stadnin nadal dominują światowy rynek, zniknęło natomiast wiele prywatnych, potężnych stadnin zagranicznych. W Polsce obok stadnin państwowych rozwija się prywatna hodowla i zaczyna odnosić sukcesy w pokazach. Droga do wysokich cen została przetarta działaniami marketingowymi prowadzonymi wokół janowskiej aukcji. Być może nadszedł już czas, aby stworzyć odrębną aukcję dla hodowców prywatnych. Czy nie jest to scenariusz, który powinien być brany pod uwagę w odniesieniu do hodowli półkrwi i pełnej krwi? Tekst: Marek Grzybowski www.polishprestige.pl Str. 57
Podobne dokumenty
plik pdf
Rekreacja - u hobbysty czy businessmana? W czym jeździć - buty Rasy koni: Nonius Naturalna praca z ziemi: odczulanie Polska kawaleria: końskie osobistości Kupno konia Tańczące białe konie Recenzje:...
Bardziej szczegółowoplik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
Hodowla: Polska może hodować lepsze konie niż Niemcy Jazda konna: Przejścia
Bardziej szczegółowo