KĄCIK LITERACKI
Transkrypt
KĄCIK LITERACKI
KĄCIK LITERACKI „Machine du temps” albo jak Zdzisław Stonka ratuje świat” W środku pewnej wietrznej, lipcowej nocy, w trakcie pełni, po porośniętym długimi trawami wzgórzu za miastem spacerował piętnastoletni chłopiec. Nazywał się Zdzisław Stonka. Był wysoki i szczupły. Miał czarne włosy ostrzyżone na irokeza. Jego bladą twarz przecinała blizna po skaryfikacji. Nastolatek ubrany był w bluzę kamuflażową typu CADPAT i czarne spodnie z kieszeniami wypchanymi najróżniejszymi przedmiotami. Podążał w stronę starych, opuszczonych ruin zamczyska Krzyżaków, gdzie często spędzał samotnie noce, ponieważ miejsce to cieszyło się złą sławą i dlatego rzadko ktoś tu zaglądał. Kiedy chłopiec znalazł się w cieniu resztek murów, które kiedyś tworzyły potężną fortyfikację, ujrzał ziemistą twarz postaci leżącej w trawie. Ogarnął go lęk, gdy dziwny osobnik ruszył w jego kierunku. W panice pomknął, ile sił w nogach do bramy prowadzącej na dziedziniec, a stamtąd do wielkiej sali, gdzie ukrył się za jednym z filarów. Po chwili, gdy wydawało się, że wszystko będzie dobrze, usłyszał odgłosy pościgu. Wnet w drzwiach wejściowych ukazały się trzy postacie owinięte w czarne peleryny. Miały bardzo blade twarze z długimi kłami. Zdzisławowi przez moment przebiegła przez głowę myśl, że to wampiry, ale uznał, iż to niemożliwe. Nagle jedna z dziwnych istot przemieniła się w nietoperza. Przerażony chłopak krzyknął i ruszył w stronę podziemi. Po pokonaniu stromych schodów, za pomocą klucza uniwersalnego (zawsze nosił go w kieszeni) otworzył drzwi z kratą i znalazł się wewnątrz ogromnego pomieszczenia z ceglanymi ścianami i wysokim, kamiennym sklepieniem. Przy przeciwległej ścianie stało dziwne urządzenie. Miało kształt kwadratu, było szarego koloru i wypełniało je błękitne, falujące światło. Młodzieniec podszedł bliżej, by lepiej przyjrzeć się maszynie. Do przyrządu przyczepiona była tabliczka z napisem: „Machine du temps” i jakiś prymitywny panel sterowania. Zdzisław nie zdążył zastanowić się, w jakim to może być języku i co może znaczyć, ponieważ przez kratę w drzwiach wleciały trzy nietoperze. Zaczął cofać się odruchowo, gdy zwierzęta zbliżały się do niego. Kiedy znalazły się w odległości kilku metrów przemieniły się w wampiry i rzuciły się w jego stronę. Chłopiec cofnął się jeszcze o krok i wtedy wydarzyło się coś niebywałego – uniosła go jakaś niebieska poświata. Z zachwytu wyrwał go fakt, że zobaczył tuż obok siebie ścigające go stwory. Jednak nagle wampiry zaczęły zamieniać się w proszek. Przerażony nastolatek spojrzał na swoje ciało, czy z nim nie dzieje się to samo. Odetchnął z ulgą, gdy stwierdził, że wszystko jest w porządku. Po chwili gwałtownie opadł na podłogę. Zorientował się, że znajduje się poza machiną, a obok niego leżą spopielone szczątki prześladowców. Rozejrzał się po sali. Wszystko wyglądało podobnie, jak przed wejściem do „Machine du temps”, tylko jakby starzej. Wyszedł na zewnątrz i zdumiał się, gdy ujrzał, że jest środek chłodnego dnia, a na drzewach nie ma liści. Stwierdził, iż spędził w urządzeniu więcej czasu niż przypuszczał, ale nie zawracał sobie tym głowy. Ruszył w kierunku miasta. Kolejną rzeczą, jaka go zaskoczyła, były latające nad głowami samochody. Był pewien, że wszystko to, co go od wczorajszego wieczoru spotkało, to sen, więc spokojnie poszedł do ulubionej knajpy napić się coli. Jednak, gdy wszedł do „Restauracji pod rozgniewanym Wezuwiuszem”, zmienił zdanie. Doszedł do wniosku, że za dużo dziwnych rzeczy się dzieje. Po pierwsze, obsługa jest dużo starsza niż była. Po drugie, menu jest zupełnie inne – są w nim same nieznane mu potrawy. A po trzecie, pracownicy są wyjątkowo niemili i zachowują się jak automaty. Widząc zdumiony wyraz twarzy Zdziśka, jeden z klientów machnął do niego ręką, by podszedł i usiadł obok. Nachylili się konspiracyjnie: - Jak widzę, ty również nie komzdasteczła – ocenił mężczyzna. masz - Co to jest „komzdasteczło”? – zapytał chłopak. - Jak to? Nie wiesz? - Nie mam bladego pojęcia. - Czyli, jak rozumiem, nietutejszy. Stopolanka 3./2015/2016 KĄCIK LITERACKI Tutejszy, od urodzenia. tutejszy, mieszkam tu - Więc to niemożliwe, byś nie wiedział, co to jest komzdasteczło – stwierdził jegomość. - Kiedy ja naprawdę nie wiem – powiedział Stonka podłamanym głosem i opowiedział, historię, która mu się przydarzyła. -Tak to ciekawe. To doprawdy intrygujące – oświadczył mężczyzna. – Jeśli twoja opowieść jest prawdziwa, to znaczy, że przeniosłeś się w czasie. Mamy teraz rok 2043. W mieście rządzą wampiry. Ludzie mają powszczepiane komzdasteczło - za jego pomocą potwory nimi manipulują. Jest jednak szansa na uratowanie niezależności istot ludzkich. Musisz przenieść się w czasie do roku 2022 i powstrzymać krwiopijców. Proszę, tu ich znajdziesz – podał mu kartkę z adresem. - Mnie w tej chwili nic nie pomoże. Jeśli odkryją, co prędzej czy później się stanie, że nie mają nade mną kontroli, to będzie mój koniec. Z tobą będzie tak samo. Musisz jak najszybciej stąd uciekać! Każda chwila niesie zagrożenie. No, co tak siedzisz? Rusz się szybko! Miło było cię poznać. - Dobrze, dziękuję za pomoc. Do widzenia – odrzekł przerażony Zdzisław. Dopóki nie opuścił granic miasta, starał się nie zwracać na siebie uwagi – szedł wolno i nie dawał po sobie poznać zdziwienia i strachu. Gdy cało dotarło do zamku, pomknął w stronę schodów i w mgnieniu oka znalazł się przed wehikułem czasu. - Witaj przyjacielu – mruknął cicho. przed zabójczym dla wampirów światłem, było strzeżone przez uzbrojonych po zęby krwiopijców. Jednak w głowie nastolatka zaświtał genialny pomysł. Wyjął z kieszeni swój smartfon i odbijając promienie słoneczne, oślepił po kolei wartowników. Wszedł do budynku i przekradł się do windy. Wcisnął czerwony przycisk na samej górze z napisem „Staff Only”. Na ekranie pojawiła się prośba o kod. Nie mając lepszego pomysłu, wpisał 0000. Udało się, winda ruszyła. Uradował się jeszcze bardziej, gdy hall na górze okazał się całkiem pusty. Podszedł do drzwi na końcu korytarza i otworzył je kluczem uniwersalnym. Za wielkim biurkiem siedział stary, łysiejący potwór a obok cała grupa pomagierów. Wszyscy byli ubrani na czarno. Zdzisław kątem oka ujrzał stojącą w rogu wielką maszynę – centralny komputer, pozwalający kontrolować ludzi. Zanim zaskoczone wampiry zdążyły zareagować, nasz bohater urwał źle zamocowany kaloryfer i cisnął nim w maszynę. Szybko zerwał zasłony z okien i pomieszczenie zalało światło dzienne. Krwiopijcy zerwali się ze swoich krzeseł i ruszyli w jego kierunku. Młodzieniec był pewien, że już po nim, ale potwory pod wpływem promieni słonecznych zaczęły się zamieniać w popiół. W ten oto sposób Zdzisław Stonka pokonał wampiry i ocalił ludzkość. Szczęśliwy udał się do zamku i po raz ostatni skorzystał z pomocy magicznej maszyny. Trafił do „swoich” czasów i wrócił do domu, by porządnie wypocząć, na co bez wątpienia zasłużył. Jeżeli kiedyś spotkacie bladego chłopca z blizną na twarzy i wypchanymi kieszeniami od spodni, bądźcie dla niego mili – być może to właśnie on uratował świat. Bartek Plewczyński Podszedł do konsoli sterującej i przyjrzał się jej. Z liczb, jakie tam się znajdowały, wywnioskował, że to daty i godziny oznaczające zakończenie podróży. Ustawił pokrętła na datę 01.04.2022 roku i wskoczył w błękitną poświatę. Gdy znalazł się już w innym świecie, pobiegł czym prędzej pod wskazany adres. Sądził, że czeka go proste zadnie. Poważnie się mylił. Główne wejście do siedziby, osłonięte Stopolanka 3./2015/2016