Dominika Kowalowka
Transkrypt
Dominika Kowalowka
RODZINA KOWALÓWKÓW (fragment rozszerzonej wersji scenariusza filmowego) Odcinek: Opowieść rodzinna, którą warto ocalić od zapomnienia SCENARIUSZ: Dominika Kowalówka Uczennica I kl. gimnazjum Szkolnego Punktu Konsultacyjnego im. Mikołaja Kopernika przy Konsulacie RP w Montrealu Montreal, 24 lutego 2013 1 RODZINA KOWALÓWKÓW (fragment rozszerzonej wersji scenariusza filmowego) SCENA 129 F-138 5m Dekor.Pl. Noc/ Burza śnieżna CZECHOWICE Pociąg towarowy Pociąg towarowy ciągnie skład wagonów ze zwierzętami z Czechowic do Krakowa w czasie burzy śnieżnej w listopadzie . W pewnym miejscu najeżdża na taką dużą zaspę, że nawet ogromna ciuchcia utyka nie dając rady przepchać ogromnej kupy śniegu nawianej przez wiatr. Próbując przez kilka godzin zepchnąć śnieg posuwa się po kilka centymetrów. SCENA 130 F-139 15m Dekor.Pl. Noc lub świt/ Burza śnieżna CZECHOWICE Lokomotywa W lokomotywie siedzą Pradziadek Władysław( maszynista) i pomocnik Kazek. POMOCNIK KAZEK – Panie Maszynisto, ale napadało śniegu! Ciężko nam się rusza, tory całe zasypane! PRADZIADEK WŁADYSŁAW – Zimno, jestem ciekawy jak tam "bydlenta". POMOCNIK KAZEK – Ja też pójdę sprawdzić jak im jest. PRADZIADEK WŁADYSŁAW – Dobrze, no idź zobacz, żeby nam te "bydlenta" z zimna nie pomarły. Pomocnik Kazek ubiera kurtkę i czapkę i wyskakuje z lokomotywy i idzie do zwierząt. 2 SCENA 131 F-140 30m Dekor.Pl. Noc lub świt/ Burza śnieżna CZECHOWICE Lokomotywa Kazek wraca do pociągu cały w śniegu i ściąga kurtkę i czapkę. Kazek zbliża się do pieca, aby się ogrzać. PRADZIADEK WŁADYSŁAW – Jak tam "bydlenta"? POMOCNIK KAZEK – Krowy stoją skurczone w kupie i muczą, a barany beczą. PRADZIADEK WŁADYSŁAW – No to trzeba się pospieszyć, bo z zimna pomrą. Przez chwilę jadą w milczeniu. Nagle Kazek odskakuje od pieca. POMOCNIK KAZEK – Panie Maszynisto, ogromna maszyna zżera węgiel, zwierzęta marzną! Zostało bardzo niewiele, żebyśmy ruszyli pełną parą, ale niestety brakło węgla! SCENA 132 F-141 15 m Dekor.Pl. Rano/ Śnieg Las Pociąg staje w lesie. Pradziadek Władysław i Kazek wyglądają przez okno. PRADZIADEK WŁADYSŁAW – Zobacz Kazek, jesteśmy w lesie, będziemy palić drewnem! POMOCNIK KAZEK – To dobry pomysł! PRADZIADEK WŁADYSŁAW – No to chodźmy po te drewno. POMOCNIK KAZEK – Dobrze, już idę. 3 SCENA 133 F-142 30 m Dekor.Pl. Rano/ Śnieg Polana z belkami Pradziadek Władysław i jego pomocnik cieszą się, gdy widzą gotowe ścięte drewniane belki, zaczynają je znosić do pociągu i wrzucać do paleniska. Ich radość nie trwa długo, ponieważ pojawia się leśniczy. LEŚNICZY – Kradną drzewo z państwowego lasu! GŁOSY( pomocnicy leśniczego) – Co tam się dzieje! Złodzieje! Lecimy na pomoc! Po chwili polana pełna jest ludzi. Leśnicy biegną z kijami. Pradziadek Władysław przestaje nosić drzewo i idzie do leśniczego. PRADZIADEK WŁADYSŁAW – Nie kradniemy drzewa, tylko bierzemy drzewo, bo węgiel się skończył, a potrzebujemy, żeby odpalić. LEŚNICZY – Rozumiem, przepraszam. Leśniczy zatrzymuje swoich pomocników i pokazuje ręką, że nie ma niebezpieczeństwa. Scena 134 F-143 15 m Dekor.Pl. Rano/ Śnieg Polana z belkami Leśniczy biegnie do lasu. Pradziadek Władysław, Kazek i leśnicy siedzą na belkach. Leśnicy jedzą śniadanie. PRADZIADEK WŁADYSŁAW – A gdzie Pan Leśniczy biegnie? LEŚNIK 1 – Tu zaraz jest wioska. Na pewno przyprowadzi pomoc. 4 PRADZIADEK WŁADYSŁAW – Chodźcie jeść do lokomotywy. Tam jest cieplej. Scena 135 F-144 15 m Dekor.Pl. Rano/ Śnieg Lokomotywa Pradziadek Władysław, Kazek i leśnicy siedzą w lokomotywie i jedzą. LEŚNIK 1 – Myśleliśmy, że kradniecie drzewo. LEŚNIK 2 – Słyszeliśmy jak leśniczy krzyczy, że kradną drzewo, to od razu poszliśmy na was. LEŚNIK 3 – Dobrze, że was nie pobiliśmy tymi kijami! KAZEK – Ale to by było głupio! Scena 136 F-145 45 m Dekor.Pl. Rano/ Śnieg Polana z belkami Leśniczy wraca z wraca z grupą mężczyzn z łopatami. Część z nich zaczyna odwalać śnieg, a następna znosi drewno z lasu do lokomotywy i pomaga ładować do paleniska. Pradziadek Władysław, Kazek i leśnicy wychodzą z lokomotywy i dołączają do pracujących mężczyzn. Po pewnym czasie Pradziadek Władysław i Kazek wchodzą do lokomotywy. Machają na pożegnanie i całą parą ruszają naprzód. PRADZIADEK WŁADYSŁAW – Dobrze, że nam ci ludzie pomagali, bo jakby nie, to by nam "bydlenta" z zimna pomarły. KAZEK – To prawda! 5 6