TAK-BUD
Transkrypt
TAK-BUD
CZYTA NAS STUTYSIĘCZNE BRÓDNO JUŻ 18 LAT ROK ZAŁOŻENIA1995 Z pierwszą gwiazdką, przy wigilijnym stole, z opłatkiem, w blasku choinki, dzielimy się życzeniami ze wszystkimi Czytelnikami, myśląc o tym, aby pokój zawsze gościł w naszych sercach, aby ubywało kłopotów i zmartwień, a przybywało radości i wiary w jutro. ISSN 1425-7645 v BEZPŁATNA v NR 12(205) v GRUDZIEŃ 2012 v ROK XVIII Redakcja MIESIĘCZNIK v GAZETA SPÓŁDZIELCZA Gabinet Stomatologiczny n n JUNONA W ROZJAZDACH. BYŁY WYCIECZKI DO LWOWA, NA LITWĘ I ŁOTWĘ. BYŁA TEŻ WYCIECZKA DO RZYMU. N/z. JUNONA NA FORUM ROMANUM. Fot. Marzena KUJAWA. n n Stomatologia zachowawcza Protetyka Leczenie w narkozie Korony porcelanowe na metalu cyrkonie Zapraszamy: dorosłych i dzieci pon.-pt.: 800-2000 sobota: 800-1300 TA K- B U D OKNA PCV A L U D R E W N O ul. Wysockiego 26, paw. 3, 03-388 Warszawa MECHANIKA POJAZDOWA „S & K” OKNA P.C.V. do 30% RABAT v ROLETY v ŻALUZJE v VERTICALE v v PARAPETY v v tel. 675 05 03, 0-501 108 297 STOMATOLOGIA Baza MPO, ul. Kopijników 13 ul. Syrokomli 10 Zaprasza w godz. 800-1600 www.stomatolog-izodent.waw.pl tel. 814 33 43, 0-501 091 445 N A P R A W Y FIAT P DAEWOO P OPEL P ZACHODNIE P JAPOÑSKIE www.sandk.prv.pl tel. 811 65 16 H KOMPLEKSOWE LECZENIE H H PROTETYKA H IMPLANTY H H RTG H Warszawa ul. Szwedzka 37 tel. 818 07 91 2 l l DYŻURY CZŁONKÓW RADY NADZORCZEJ 20.12. – Elżbieta GIERAŁTOWSKA Andrzej GAPYS 27.12. – Bożenna JANASIAK Teresa KOS 3.01. – Mirosława KWIATEK Tadeusz MAŁACHOWSKI 10.01. – Wiesława MILCZAREK Maria ODOLAK DY¯URY: ul. Krasnobrodzka 11 Biuro Zarz¹du SM „Bródno” Pocz¹tek dy¿urów – godz. 1700 26 listopada obradowała Rada Nadzorcza SM „Bródno” pod przewodnictwem Sławomira Antonika. W pierwszym punkcie Rada zajęła się dwudziestoma dwoma wniosmi o wykreśleniu z rejestru członków spółdzielni. W punkcie drugim Rada uchwaliła zasady o przyjmowaniu, rozpatrywaniu ofert oraz organizowaniu przetargów na najem lokali użytkowych, co oznacza, że traci moc uchwała z 31 marca 2003 r. Następnie Rada Nadzorcza uchwaliła zasady wymiany wraz z legalizacją wodomierzy indywidualnych jednocześnie uchylając uchwałę z 24 stycznia 2000 r. Rada Nadzorcza zatwierdziła uchwałę Rady Osiedla „Toruńska” z 25 października 2012 r. w sprawie opłaty na remonty dźwigów, która od 1 marca 2013 r. będzie wynosić 50 groszy za 1m2 miesięcznie. Rada Nadzorcza zatwierdziła uchwały Rady Osiedla „Toruńska” o opłatach za mieszkania, lokale użytkowe oraz miejsca postojowe w budynku mieszkalnym przy Kondratowicza 11. W dwóch ostatnich punktach porządku dziennego Rada Nadzorcza wybrała podmiot do zbadania sprawozdania finansowego i bilansu spółdzielni za 2012 r., a następnie wysłuchała informacji Zarządu o odszkodowaniach miasta Warszawy za niedostarczanie spółdzielni lokali socjalnych. OBRADY RADY P od koniec listopada 2012 r. w Urzędzie Dzielnicy odbyło się spotkanie mieszkańców z posłami PO: Joanną Fabisiak, Małgorzatą Kidawą-Błońską, Lidią Krajewską, Leszkiem Jastrzębskim i Marcinem Kierwińskim. Było to pierwsze spotkanie od jesiennych wyborów parlamentarnych w ub. r. i dyskusja mieszkańców z posłami przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych, bo też nagromadziło się wiele różnych problemów ciągle odkładanych, a wymagających rozwiązań. Chociażby jeden z pilniejszych jakim jest miejsce Pragi w Warszawie i w jego każdorazowych budżetach rocznych gdyż niewiele tu zmieni II linia metra jak nie zmieniło Euro 2012. Szczególnie ta stara Praga popada w ruinę. Nas ze zrozumiałych względów interesowały żywotne sprawy spółdzielcze. Mieszkańcy (spółdzielcy) pytając co koalicja zamierza zrobić z ustawą spółdzielczą autorstwa posłanki Lidii Staroń wyrażali swoje uzasadnione zaniepokojenie o dalsze losy całej polskiej spółdzielczości mieszkaniowej i o los ponad 3 milionów polskich spółdzielców. Małgorzata Kidawa-Błońska będąca szefową PO w Warszawie odpowiedziała publicznie, że istniejące obecnie w sejmie cztery projekty ustaw spółdzielczych zostały zdjęte z obrad i że w najbliższym czasie nie będą rozpatrywane, ale nie odniosła się wprost do powszechnie krytykowanego projektu posłanki Lidii Staroń. Natomiast oświadczyła, że doprowadzi do spotkania posłanki Lidii Staroń i innych posłów PO odpowiedzialnych za ten projekt ustawy ze spółdzielcami Bródna. Padło też pytanie dlaczego stołeczne władze PO zgadzają się na tak wysokie podwyżki podatku za wieczyste użytkowanie gruntu, sięgające nawet kilkuset procent? Lidia Krajewska oświadczyła, że zasady naliczania podatku od wieczystego użytkowania gruntu nie były dotychczas uregulowane i obecnie będzie on podwyższany co roku. MIESZKAŃCY I POSŁOWIE Natalia SOBIERAJ l l l l l l l l l l l BEZPŁATNE l l l DYŻURY RADNYCH Jacek DUCZMAN – pierwszy poniedzia³ek miesi¹ca Andrzej GAPYS – drugi poniedzia³ek miesi¹ca Małgorzata KWIATKOWSKA – trzeci poniedzia³ek miesi¹ca Biuro Zarządu SM „Bródno” Krasnobrodzka 11, pok. 5 Godz. 1600 -1700 Małgorzata ZIELIŃSKA – drugi wtorek każdego miesi¹ca Klub „Junona” Bazyliańska 1 Godz. 1600 -1800 SPRZEDAM MIESZKANIE NA OSIEDLU KORCZAKÓWKA Z MIEJSCEM PARKINGOWYM NAZIEMNYM I PIWNICĄ 602 446 423 l l l l l l l l l l l l l l PRALNIA WODNO-CHEMICZNA MAGIEL l l 20 LAT TRADYCJI l Krasnobrodzka 11 l 675 14 15 l (wejście z tyłu pawilonu) Wydawca: SM „Bródno”. Redaktor naczelny: Jerzy KOCHAÑSKI. www.smbrodno.pl E-mail: [email protected] e-mail: [email protected] Adres redakcji: 03-214 Warszawa, ul. Krasnobrodzka 11, pokój 17. MATERIA£ÓW NIE ZAMÓWIONYCH REDAKCJA NIE ZWRACA; REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRÓTÓW, ADIUSTACJI I ZMIAN TYTU£ÓW. ZA TREŒÆ REKLAM REDAKCJA NIE ODPOWIADA. Dr Józef J. Jefimik – wizyty domowe; 501 093 502, 818 59 65 (wieczorem) Sylwester w restauracji CARMEN; 603 956 654 Kolekcję monet zastępczych sprzedam; 509 928 914 Wesela i przyjęcia bar CARMEN; 603 956 654 Remedium – masaże, rehabilitacja; 668 156 143 Pralnia i poprawki krawieckie; 884 649 770 Zapiszę mieszkanie za połowę wartości; 515 921 504 Fryzjer, fachowo, solidnie ze zniżkami; 22 614 34 66 Angielski: matury, egzaminy, tanio; 843 26 60 Nauka gry na gitarze; 515 967 595 Opiekunka do dziecka poszukuje pracy; 504 217 333 Wynajmę umeblowane mieszkanie 40 m2 (RTV, AGD); 811 81 19 Tanio wynajmę na magazyn 45 m2 na Bródnie; 600 630 444 Kompleksowe remonty mieszkań. Przystępne ceny; 517 254 388 Kompleksowa obsługa księgowa dla firm; 674 15 55 Tokarkę uniwersalną sprzedam; 602 872 050, 811 76 51 Dyplomowana pielęgniarka, pełen zakres usług; 516 170 205 Wynajmę garaż, Turmoncka 22; 608 611 713 Zatrudnię kucharkę do przedszkola, 1/4 etatu, mile widziana emerytka; 796 257 411 Sprzedam – zamienię 44 m2, Malborska; 780 550 500 Język polski i rosyjski u egzaminatora maturalnego; 796 546 513 Uczę rysunku i malarstwa; 600 190 540 Angielski – konwersacja; 22 296 72 83 Remonty i wykańczanie mieszkań, tanio i solidnie; 721 554 666 Do wynajęcia M3, ul. Malborska; 515 505 826 Pranie dywanów, wykładzin, tapicerki; 519 626 202 Aranżacja wnętrz, konsultacje oraz realizacja; 601 348 501 Malowanie na jedwabiu – rzeźba z tkaniny; 601 348 501 Okulary z bezpłatnym sprawdzeniem wzroku; 675 23 25 Malowanie, szpachlowanie, gładź. Szybko, czysto, dokładnie; 794 986 999 Elementy do produkcji biżuterii, odzież damska, torebki. Rembielińska 5; 602 213 215 Wynajmę umeblowane mieszkanie 45 m2; 607 177 230 Najtańsze okna prosto z fabryki; 507 787 033, 502 108 593 Inwalidka zamieni 24 m2 przy Chodeckiej na podobne, na parterze; 506 894 317 Angielski; solidnie, tanio; 695 315 588 TEL. 510-05-22 Grafik – e-mail: [email protected] Dział ogłoszeń: 512 509 153 3 POCZTÓWKI Z ŻYCZENIAMI Święta, święta – niechaj się święci Dzień Narodzenia Pańskiego. Tradycyjnym polskim obyczajem ślemy pocztówki z życzeniami, które dla naszej gazety specjalnie namalowały artystki – kochane maluszki pięciolatki – z przedszkola przy ulicy Turmonckiej Wiktoria NOWAK, Nikola KULIŃSKA i Michalina CHODAKOWSKA. Dziękujemy! Mieszkańcom Bródna życzymy radosnych Świąt Bożego Narodzenia i osiągnięcia planowanych zamierzeń w 2013 roku. Niech nadchodzące Święta wraz z Nowym Rokiem przyniosą tak zawsze pożądany wielki dar szczęścia w każdej rodzinie. Najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne: niechaj wszystkie one składane w ten piękny Wigilijny Wieczór spełnią się i niechaj zbliżający się Nowy Rok 2013 przyniesie nam tylko same dobre dni. Rada Nadzorcza SM „Bródno” Zarząd SM „Bródno” Beata Małgorzata MONIUSZKO PIERWSZA GWIAZDKA Dziś Wigilia, śnieg sypie płatkami, czas ozdobić choinkę bombkami. Mikołaj czyta listy uważnie, wsiada do sań i rusza odważnie. Następnie sprawdza bardzo dokładnie, które dzieci bawiły się ładnie. Śnieg zasypaną drogą białą, jedzie nasz Mikołaj przez noc całą. Zostawia prezenty pod choinką, grzecznym chłopcom i grzecznym dziewczynkom. Beata Małgorzata MONIUSZKO jest członkiem Grupy Poetyckiej AKANT z siedzibą w bibliotece przy ul. Świętego Wincentego. Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia. Wszelkiej pomyślności, dobrego zdrowia i osobistych sukcesów w 2013 r. życzą mieszkańcom Bródna C hociaż Franciszek Karpiński błąka się po lekturach szkolnych to jednak jest już pokryty grubą warsJerzy twą kurzu historycznego i nie ma się co KOCHAŃSKI dziwić, skoro o swoje należne miejsce w panteonie narodowym walczą obecnie takie tuzy jak Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, Henryk Sienkiewicz i Stanisław Wyspiański, Eliza Orzeszkowa i Stefan Żeromski tak agresywnie wypierani przez popkulturę. Franciszek Karpiński – rzeczywiście żył takowy i co więcej również od młodości zajmował się poezją. Pisał sobie a swoim muzom również z imaginowanymi Justynkami. Od współczesnego rocznika z pewnością może liczyć co najwyżej na tytuł przedwiecznego wierszoklety, boć przecież panie dzieju to typowy sarmata i jakbyśmy powiedzieli nawiedzony liryk, miejscami tak sentymentalny, że aż nawet łzawy. Z twórczości Franciszka Karpińskiego – poety polskiego oświecenia – można wszystko odrzucić, można go eksmitować nawet na odległy margines literacki, ale Franciszek Karpiński uporczywie do nas wraca w dniu Wigilii i w Święta Bożego Narodzenia aż po Święto Trzech Króli o czym nawet prawdopodobnie literalnie nic nie wiemy. Niczym Święty Mikołaj przychodzi do nas z workiem swoich rymów. Przez cały okrągły rok Franciszek Karpiński jest zapomniany, nieobecny, skreślony, zagłuszony przez wszechobecny rock and roll, aż nagle pod koniec każdego roku wraca całą potęgą swojego słowa. awsze wraca wieczorem wigilijnym do polskiego domu, a na pewno do każdej świątyni podczas pasterki. Jego młodszy o kilkanaście lat kolega po piórze poetyckim Andrzej Brodziński nazwał go – ho!, ho!, jak przecież ślicznie – malarzem serc, a zmarły przed półwiekiem Benedykt Hertz w pieśni wieśniaków pytał: Czy znacie wy Karpińskiego, Karpińskiego, I piosneczki śliczne jego? Był to gęślarz nad gęślarzy: Nieprędko się taki zdarzy! Franciszek Karpiński wyczarował Laurę i Filona, a do tęsknoty Laury za Filonem pod umówionym jaworem Stanisław Moniuszko dopisał muzykę i w ten sposób obydwaj pospołu – poeta i kompozytor – obdarzyli tę parę nieśmiertelnością. Lura nie chcąc uronić choć jednej chwili miłosnej śpiewa słowami Franciszka Karpińskiego: Nie będę sobie warkocz trefiła, Tylko włos zwiążę splątany, Bobym się jeszcze bardziej spóźniła, A mój tam czeka kochany. ranciszek Karpiński był człowiekiem oświecenia, jednak nie w całej pełni w tym oświeceniu obecny. Biegli znawcy jego dorobku poetyckiego zazwyczaj pisują, że nemal całe życie mierzył w status dworaka królewskiego, ale z powodu temperamentu poetyckiego nim nie został jak też i z powodu dość krętej drogi życia. Oświecenie polskie zazwyczaj utożsamiane z okresem trzydziestoletnich rządów króla Stasia niespodziewanie wydało całą plejadę tęgich głów i w wcale nietuzinkowych ludzi pióra, a zaczęło się po nieciekawych czasach saskich od publikacji w 1763 r. dzieła Stanisława Konarskiego „O skutecznym rad sposobie” i praktycznie zakończyło się z trzecim rozbiorem Polski w 1795 r. Koroną tej wyjątkowej i zbiorowej polskiej myśli oświeceniowej była – i nadal jest – Konstytucja 3 Maja. HEJ, KOLĘDA KOLĘDA Z F Radni Dzielnicy Targówek m. st. Warszawy z Klubu Radnych „Mieszkańcy Bródna-Targówka-Zacisza” Andrzej Gapys, Jacek Duczman, Małgorzata Kwiatkowska, Małgorzata Zielińska Dokończenie na str. 4 4 Koniec końców Franciszek Karpiński jako tylko sporadycznie dopraszany biesiadował podczas legendarnych Jerzy obiadów czwartkowych na Zamku KOCHAŃSKI Królewskim z królem Stasiem zasiadając obok około pół setki jemu podobnych ówczesnych oświeconych mędrców. Do tych stałych i dopraszanych biesiadników należeli chociażby, że wymienię najwybitniejszych: Franciszek Bohomolec, Hugo Kołłątaj, Stanisław Konarski, Ignacy Krasicki, bracia Jan i Jędrzej Śniadeccy, Stanisław Trembecki, Marcello Bacciarelli, Wojciech Bogusławski, Dominik Merlini, Franciszek Smuglewicz, Zygmunt Vogl, Tomasz Kajetan Węgierski, Józef Wybicki, Adam Naruszewicz, Andrzej Zamojski. Biesiadnicy króla Stasia przy królewskim stole reprezentowali polską myśl polityczną, naukę, literaturę, malarstwo, teatr, architekturę i urbanistykę – i tylko żałować należy, że ten eksperyment biesiadny właściwie nigdy nie został skopiowany przez epigonów aż po dzień dzisiejszy. ośród tej konstelacji gwiazd intelektualnych epoki oświecenia obracał się też i Franciszek Karpiński, chociaż częściej rozkoszował się wsią spokojną i wsią wesołą czyniąc z niej źródło inspiracji poetyckiej. Jednak podczas sporadycznych biesiad u króla Stasia radził o skutecznym polskich rad sposobie, roztrząsał sprawy narodowe, jak dźwignąć Polskę, jak Polskę bronić i obronić, by pod koniec swojego życia – już za panowania króla Aleksandra I z rodu carów rosyjskich i za rządów niepoczytalnego Wielkiego Księcia Konstantego zamieszkującego Belweder – dać wyraz takiej oto patriotycznej zgryzocie, bo obok wierszy miłosnych, sielanek, dumek i elegii pisał wiersze patriotyczne: Ojczyzno moja, na końcuś upadła! Zamożna kiedyś i w sławę, i w siłę!... Ta, co od morza aż do morza władła, Kawałka ziemi nie masz na mogiłę. ranciszek Karpiński zostawił nam dzieło absolutnie wyjątkowe i to jego dzieło można śmiało postawić w jednym zwartym szeregu obok „Bogurodzicy”, obok „Jeszcze Polska...” Józefa Wybickiego (słowa) z muzyką starego mazurka, obok „Boże coś Polskę...” Alojzego Felińskiego (słowa) i Nepomucena Kaszewskiego (muzyka), obok „Warszawianki” Casimira Delavigne/ Karola Sienkiewicza (słowa) i Karola Kurpińskiego (muzyka), obok „Nie rzucim ziemi...” Marii Konopnickiej (słowa) i Feliksa Nowowiejskiego (muzyka), obok „My, Pierwsza Brygada” Tadeusza Biernackiego i Andrzeja Tadeusza Hałacińskiego i obok „Czerwonych Maków” Feliksa Konarskiego (słowa) i A. Schutza (muzyka). Tym szczególnym dziełem Franciszka Karpińskiego jest „Pieśń o Narodzeniu Pańskim” bodaj najdobitniej wyrażająca radość wszelkiego stworzenia, a zaczynająca się od słów BÓG SIĘ RODZI... Po raz pierwszy ta „Pieśń o narodzeniu Pańskim” zabrzmiała publicznie w białostockim Starym Kościele Farnym – dworskim mauzoleum rodu Branickich – gdzie dwanaście lat temu nieopodal tablicy ku pamięci fundatora kościoła Wielkiego Księcia Litewskiego, starosty kowieńskiego i tykocińskiego, Piotra Wiesiołowskiego, wmurowano w 175 rocznicę śmierci poety epitafium o treści następującej: W tymże kościele po raz pierwszy zabrzmiały „Pieśni Nabożne” Franciszka Karpińskiego (1741-1825) HEJ, KOLĘDA KOLĘDA FO BRÓ P F Dokończenie na str. 5 Z dużego zbioru nadesłanych na konkurs zdjęć wybraliśmy kilka autorstwa: Jakuba BACZYŃSKIEGO, Marty KOWALSKIEJ i Katarzyny MIĄSZKIEWICZ. Inne będziemy publikować poczynając od stycznia 2013 r. 5 „Kiedy ranne wstają zorze”, „Wszystkie nasze dzienne sprawy”, „Bóg się rodzi”, „Pieśń Jerzy o miłosierdziu KOCHAŃSKI Boskim” zanim się ukazały w Supraślu w oficynie OO. Bazylianów 1792 r. Jednak sprawiedliwość jest na świecie i Franciszek Karpiński – autor pierwszej w języku polskim i bodaj najważniejszej kolędy polskiej jako tylko autor słów – wreszcie doczekał swojego trwałego epitafium tam gdzie jego słowa po raz pierwszy przy akompaniamencie organowym popłynęły pod sklepienie kościoła i wzbiły się wyżej echem nabożnego ludu ku niebiosom. Bóg się rodzi, moc truchleje; Pan niebiosów obnażony; Ogień krzepnie, blask ciemnieje; Ma granice, Nieskończony. Wzgardzony – okryty chwałą, Śmiertelny – Król nad wiekami!... A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Cóż masz niebo, nad ziemiany? Bóg porzucił szczęście swoje. Wszedł między lud ukochany, Dzieląc z nim trudy i znoje. Niemało cierpiał, niemało...! Żeśmy byli winni sami. A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. W nędznej szopie urodzony. Żłób mu za kolebkę dano, Cóż jest, czym był otoczony? Bydło, pasterze i siano. Ubodzy: was to spotkało, Witać go przed bogaczami. A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Potem króle i widziani Cisną się między prostotą, Niosąc Panu dary w dam: Mirrę, kadzidło i złoto. Bóstwo to razem zmieszało Z wieśniaczymi ofiarami!... A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Podnieś rękę, Boże Dziecię! Błogosław Ojczyznę miłą, W dobrych radach, w dobrym bycie, Wspieraj jej siłę Swą siłą. Dom nasz i majętność całą, I Twoje wioski z miastami. A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. ulian Krzyżanowski – jeden z wybitniejszych historyków literatury polskiej – pisał: „Nie tylko jednak na prostotę zdobyć się umiał autor Laury i Filona. Dowiodła tego wspaniała kolęda „Bóg się rodzi”, zbudowana z prawdziwą potęgą ze śmiałych „konceptów”, w których autor przeciwstawił sobie łańcuch sprzeczności (Bóg się rodzi, moc umiera, ogień w lód się ścina, blask zamienia się w ciemność ), by w ten sposób uwydatnić niezwykłość cudu dokonywującego się pod strzechą stajenki betlejemskiej. Istniały podobne kolędy łacińskie, dopiero jednak Franciszek Karpiński niezwykłe ich pomysły wyrazić potrafił w dźwięcznym wierszu polskim. „Niestety mimo wysiłków wielu muzykologów nie udało się zidentyfikować twórcy muzyki, co jest przykrością niepowetowaną gdyż „Pieśń o HEJ, KOLĘDA KOLĘDA TO DNO Jury tegorocznego konkursu FOTO BRÓDNO 2012 zorganizowanego przez Zarząd SM „Bródno” i naszą redakcję przyznało następujące nagrody i wyróżnienia: pierwszą – Zbigniewowi KLIMKOWI i drugą – Marcie KOWALSKEJ. Jury wyróżniło prace: Juliana DUŃSKIEGO, Urszuli WASILEWSKIEJ i Mirosławy GRABOWSKIEJ. Nagrodzonym i wyróżnionym – gratulujemy, pozostałym uczestnikom konkursu – dziękujemy. Za rok FOTO BRÓDNO 2013. Elżbieta PAWŁOWSKA CHOINKA POLSKA Choinka zielona, pachnąca Oczekiwany miły gość... Zjawia się prosto z lasu – Tu kolorami ubrana Radosne błyski Rzuca nam w oczy – Rozwiesza na naszych ścianach Ciszą, albo majestatem Kolędowych tonów – pozdrawia nas Rozdaje prezenty, nadzieję przynosi świąteczny piękny czas. Choinka jest jak zielony pamiętnik Jak błyszczący dysk – co zbiera Zapisy naszych lat – Dzieciństwa, miłości, pragnień To, co przeminęło I to co mamy w sercach właśnie teraz. To takie drzewko życia Świętego Bożego obyczaju Zostawia coś ważnego Jakiś kształt myśli Jakaś oczywistość istnienia... Choć samo – potem usycha. Zostawia coś w naszych duszach Szczególnie tu, w polskim kraju!!! Elżbieta PAWŁOWSKA jest członkiem Grupy Poetyckiej AKANT z siedzibą w bibliotece przy ul. Świętego Wincentego. J Dokończenie na str. 6 6 narodzeniu Pańskim” jest na poły anonimowa. Jedni wskazują na melodię wielokroć modyfikowaneJerzy go poloneza koronacyjnego jeszcze KOCHAŃSKI z czasów Stefana Batorego, inni autorstwo muzyki przypisują Karolowi Kurpińskiemu urodzonemu w 1785 r., co też wydaje się wątpliwe gdyż cała twórczość tego kompozytora łącznie z religijną została dobrze skatalogowana. Być może – co nie wykluczone – do tej muzyki rękę przyłożył mając tak frapujący tekst białostocki muzyk ze Starego Kościoła Farnego rodu Branickich. ranciszek Karpiński obdarzył nas jeszcze dwoma innymi perełkami swojego pióra, które dzisiaj chyba i raczej powinny się skrywać ciągle gdzieś głęboko w sercach starszego pokolenia. Ta pierwsza perełka ma autorski tytuł „Pieśń Poranna”, a tak druga perełka „Pieśń Wieczorna”. Przypomnijmy zatem choć po jednej strofie. Kiedy ranne wstają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wszelki, Bądź pochwalon, Boże wielki. HEJ, KOLĘDA KOLĘDA F H Wszystkie nasze dzienne sprawy, Przyjm litośnie, Boże prawy! A gdy będziem zasypiali, Nich Cię nawet sen nasz chwali. ranciszka Karpińskiego talentem poetyckim obdarzyła – podobnie jak chociażby Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego – ta wyjątkowa ziemia kresów polskich i kultura jej ludu, o której poeta z rodziny romantycznej Bohdan Zaleski napisze: Polskich wieszczów lot wysoki! Mkną tam wszyscy pod obłoki. Talent, solidne wykształcenie, uroda kresów od Pokucia nad Prutem aż po ziemie podlaską i grodzieńską, powołały do życia poetę wyjątkowego. Franciszek Karpiński urodził się bowiem w Hołoskowie k. Kołomyi, uczył się w Stanisławowie, studiował we Lwowie i przelotnie w Wiedniu, sięgnął po stopień doktora filozofii i nauk wyzwolonych oraz bakałarza teologii, również przelotnie dzierżawił majątek Kraśnik w Puszczy Białowieskiej, aż wreszcie pod koniec życia osiadł na własnej posiadłości Chorowszczyzna koło Wołkowyska gdzie też zakończył się jego ziemski przebyt. Nigdy się nie ożenił chociaż swoje poetyckie pienie kierował do imaginowanych Justynek. Pochowano go w nieodległym Łyskowie, w grobie pokrytym strzechą miniaturowej dwuspadowej chatki sportretowanej przez Napoleona Ordę w 1877 r. Na życzenie poety napisano: Oto mój dom ubogi. ie wiadomo, czy tam – do Łyskowa – zaglądają miłośnicy poezji Franciszka Karpińskiego, ale uczniowie XI Liceum Ogólnokształcącego im. Rotmistrza Witolda Pileckiego w Białymstoku wytrwale idą śladem poety wypełniając program „Literacki Atlas Polski”, bo Franciszek Karpiński większość swojego życia spędził na Podlasiu, przez lat kilkanaście przebywał w Białymstoku na dworze Branickich i to wówczas napisał owe „Pieśni Nabożne”, a także dzierżawił mająteczek w Suchodolinie i był guwernerem u Dominika Radziwiłła w Zabłudowie. F N Jerzy KOCHAŃSKI O O statnimi czasy ślepłem w oczach. I oto tak się taczający dyżurkę okulistyki i mnie akurat złożyło, że od pewnej pani doktor – szkoda, w tym momencie wianuszek tych starszych że w tym wyjątkowym dla mnie osobiście dniu pań tak się zachwycił i tak się wzruszył, że sponnieznanej mi z imienia i nazwiska – otrzymałem tanicznie dał oklaski. Natomiast ja jak przystało na gwiazdkę 2012 r. nowe oko. Tu uściślając, na dżentelmena co szybciej zadedykowałem te właściwie nie całe oko, ale tylko jego soczew- oklaski owej bezimiennej pani doktor, bo te oklaskę (dalej oko). Przeto od niedawna mam je- ki bezspornie jej się należały za wiedzę o ludzkim dno oko na Maroko, drugij głaz na Kawkaz. oku i za jej cudownie delikatne rączki. My już po, Taki jest rezultat mojego trzydniowego przebytu a ona w tym samym czasie na sali operacyjnej w szpitalu, do tego przez kilkanaście godzin sprawiała akurat kolejny realny cud. na czczo. Jedno moje oko jest teraz stare Nie mówmy, że ta operacja – jak zresztą każi liczy sobie kilka dziesiątek lat, a drugie da inna – jest tylko cudem obecnej technologii, oko młode i liczy sobie raptem około a cała reszta to tylko rutyna. Nie, nie i raz trzech tygodni. Wedle diagnostów jeszcze nie! Do technologii z całym wypodobno(?) – gdzieś za trzy miesiąposażeniem okulistycznej sali operace moje stare oko ma być jeszcze cyjnej niezbędny jest jeszcze ten młodsze od tego nowego i młodeczłowiek, który przez kilka ładnych go. Ileż to emocji targało moją psylat mozoli się podczas studiów, che przed operacją, ale już szczęśliślęczy nad książkami i szarpie nerwy wie po wszystkim. przed każdym egzaminem, a potem Ta pewna bezimienna pani doktor praktykuje pod okiem mistrza i jeszcze licząca – tak na moje starsze oko – ma tę szczególną cechę, która zwie się chyba nie więcej niż trzymiłością do obranej profesji dzieści wiosen sprawiła na ZESPOŁOWI LEKARZY I PIELĘGNIAREK oraz do chorującego i zestresali operacyjnej, że oto stał sowanego pacjenta. ODDZIAŁU OKULISTYKI się realny cud. Po zdjęciu Cóż tu dużo mówić, każdy SZPITALA BRÓDNOWSKIEGO opatrunku z nowego już pacjent ze swoją chorobą Z PODZIĘKOWANIEM zoperowanego oka, co naidzie – jedzie – do szpitala JAK RÓWNIEŻ Z ŻYCZENIAMI stąpiło w towarzystwie spow stresie lecz po nadzieję. AUTOR rego wianuszka starszych Stąd też każdy lekarz – lepań czekających w kolejce karka – i każda posługująca na ten szczególny w życiu moment, jedna z nich pacjentom siostrzyczka szpitalna wie lub nie wie, stereńka, na pewno – już na moje zoperowane oko ale jest taką nadzieją i powinna mieć na imię – prababcia, siwiuteńka, prawdziwa polska biało- pani Nadzieja i pan Nadzieja. głowa, lecz jeszcze z opatrunkiem na zoperoMoja, operująca moje oko, wówczas nadal wanym oku mnie zagadnęła: bezimienna pani doktor taką Nadzieją zosta– Proszę pana, proszę pana, a jak pan teraz nie na zawsze. I jako panią doktor Nadzieję ją widzi? Dobrze? Normalnie? zapamiętam. Dodam kategorycznie jako Nadzie– Ja, proszę szanownej pani, widzę teraz świet- ję spełnioną. nie. Powiem nawet więcej. Jak patrzę na panią to Przebywając w absolutnym bezwładzie na stawidzę blond osiemnastkę, a do tego pani mi nie nowisku operacyjnym, podczepiony, do kroplówuwierzy, widzę panią w ślubnym welonie i w ra- ki i do różnych aparatów, z maską tlenową na mionach swojego rycerza!!! twarzy, doświadczyłem czegoś zgoła wspaniałego. Doświadczyłem jak te paluszki mojej pani doktor delikatnie krzątały się koło mojego oka, jak czymś nieustannie zakraplały, jak delikatnie operowały bardzo ostrym promieniem lasera. I jak ciągle słyszałem: – Już niedługo. Jeszcze chwileczkę. Cierpliwości proszę. odczas przebytu na tym stanowisku operacyjnym zrozumiałem, jak ważnym dodatkiem Święty Mikołaju, przybywasz z raju, do technologii i sztuki medycznej jest również ta czy z jakiegoś innego kraju? delikatność tego w końcu nadal dziewczęcia. Może ten kraj jest nam znany, Za mniej więcej trzy miesiące pojadę z drugim okiem do tego samego szpitala lecz już z inprzez dzieci i dorosłych uwielbiany? nymi emocjami. Po takim doświadczeniu na Gwiazdka na niebie świeci pewno z radością na drugie spotkanie z panią i reniferów wypatrują dzieci. doktor Nadzieją. Naraz z głębi śnieżnej bieli odzina chwilą z taką dziewczyną, nawet wyłaniają się polskie renifery. na sali operacyjnej. Przy zastosowaniu loW saniach z paczkami kalnego znieczulenia nic nie bolało podczas, siedzi cały w czerwień ubrany ani potem. Nie cierpiałem, chociaż wyznam dziadek roześmiany. szczerze, że silnie odczuwałem dwa głody. Dzieci Mikołaja oblegają Jeden głód (niestety, niestety! ) nikotynowy, a drui usilnie o prezenty zabiegają. gi głód żołądkowy. Moje płuca raptownie prosiły Nagle, chłodem powiało, choćby o jeden dymek, a mój żołądek choćby coś zapiszczało i chude pisklę o jeden kęs naszego chleba powszedniego. Wreszcie po powrocie ze stanowiska operaz wora wyleciało. cyjnego do pokoju z moim łóżkiem, nadal podZ krzykiem obwieszcza: czepiony pod kroplówkę, zakrzyknąłem (serio!) TEN ROK BYŁ CHUDY zdecydowanie i po męsku: I NIE SPEŁNIŁY SIĘ – Siostro! Jestem głodny, jeść! Schabowy proOBIECANE CUDY. szę! Z bigosem! OKO NA GWIAZDKĘ Ryszard BRANDYS ŚWIĘTY MIKOŁAJ P G Ryszard BRANDYS jest członkiem Grupy Poetyckiej AKANT z siedzibą w bibliotece przy ul. Świętego Wincentego. Jerzy KOCHAŃSKI 7 B yło nas koło dwudziestki rozbitków, pozbieranych z różnych posiołków i obozów pracy, z bezmiarów północnej Rosji, którym udało się dotrzeć do Armii Polskiej. Ja wiozłam z sobą trójkę wycieńczonych, chorych na odrę dzieci i bolesną świadomość nieobecności męża, dotąd nie zwolnionego z więzienia. Z mroźnej wietrznej jesieni buzłuckiej wydostaliśmy się za Czkałowem w bezkresne stepy kazachstańskie, gdzie gorące, południowe słońce rywalizowało z silnymi, nocnymi mrozami. (...) Na stacji Ans pod Taszkientem umarł mój najmłodszy synek na skutek piorunującego zapalenia płuc, którym często kończyła się odra rosyjska. Sześcioletnia Dzigunia, najodporniejsza z trójki, powoli wracała do zdrowia. Najstarsza Anna podległa zarazie ostatnia i była bardzo ciężko chora. (...) Nad tą przypadkową zbieraniną ludzką górowały takt, spokój i gorące serce Pana Jana (Piłsudskiego – red. JK). szyscy podporządkowali się jego autorytetowi i jego słowo czy spojrzenie potrafiło uspokoić nerwowe wybuchy młodych i łagodzić rodzące się nieporozumienia. Późną jesienią 1941 roku warunki żywieniowe w Bucharze ogromnie się pogorszyły. Niegdyś pełne pięknych jarzyn i owoców stragany świeciły pustkami, sztuką było zdobycie 2 kilogramów rzepy na zupę, nawet kartki chlebowe były bezsilne wobec braku chleba, nie istniał cukier, ani nie istniało mięso, ani mydło. Do Delegatury Ambasady Polskiej zaczęły dochodzić pierwsze transporty żywności angielskiej, nie mogące jednak zaspokoić nawet cząstki potrzeb ludności polskiej, niemniej podniecające apetyty wszystkich. Pan Jan, bardzo w owym czasie osłabiony, dożywiał się paszą dla wielbłądów, makuchami bawełnianymi, które rąbało się siekierą na drobne kostki żuło potem godzinami. Z prowiantów Delegatury Ambasady przyjmował tylko ściśle dla wszystkich określoną rację, np. łyżkę deserową Bowrilu, łyżeczkę mleka skondensowanego, czy 1/8 tabliczki czekolady. Któregoś dnia p. Jan Plater zaproponował mu przyniesienie pustych puszek po Corned Beef ' ie, rozdzielanym transportom polskim na stacji w Kaganie. bliżały się Święta Bożego Narodzenia – święta radości – tak trudne do przeżycia w naszym beznadziejnym położeniu, po ciosach, które wydały się ponad ludzkie siły. Wtedy to odczułam w pełni, czym była dobroć i nieporównywalna delikatność Pana Jana. O wszystkim pomyślał i wszystko przewidział. W swoje silne, życzliwe dłonie ujął nasze nerwy i narzucił konieczność opanowania i spokoju. – Pani Mario, musimy razem pomyśleć o świętach, mamy pewne obowiązki wobec naszych przyjaciół; major X jest sam, czy nie należałoby go zaprosić na wieczerzę wigilijną, pan- W Wspomnienie WIGILIA W BUCHARZE Maria KRZYSZTOPORSKA rzedstawiam Państwu fragmenty wspomnienia wigilijnego Marii Krzysztoporskiej. 28 czerwca 1940 r. Maria Krzysztoporska – będąc żoną urzędnika państwowego – została wywieziona ze Lwowa wraz z trójką małoletnich dzieć na Syberię. Jesienią 1941 r. w drodze do wolności pociąg zatrzymał się w Bucharze gdzie spotkała Jana i Kazimierza Piłsudskich – dwóch młodszych braci Marszałka Józefa Piłsudskiego – aresztowanych w Wilnie przez NKWD jesienią 1939 r. i następnie więzionych w centralnym więzieniu NKWD na moskiewskiej Łubiance. Po podpisaniu 30 lipca 1941 r. w Londynie układu gen. Władysława Sikorskiego z ambasadorem ZSRR Iwanem Majskim polscy więźniowie, zesłańcy i Sybiracy wyruszyli na południe ku Armii Polskiej gen. Władysława Andersa i ku wolności. Muszę tu dodać, że w Bucharze 15 grudnia 1941 r. zmarła Ania córeczka Marii Krzysztoporskiej – niespełna 11 lat, a 19 grudnia 1941 zmarł po przebytym ciężkim więzieniu na Łubiance Kazimierz Piłsudski lat 70. Fragment tego wspomnienia pochodzi z książki „Ze wspomnień tułaczych”, wyd. „Veritas”, Londyn 1981. P Jerzy KOCHAŃSKI Dariusz JAWOREK WOJENNA WIGILIA Woldenberg Oflag IIC rok czterdziesty trzeci grudzień; Wigilia, zawieja i lampka ledwo świeci. Choinka skromnie ubrana w sreberka z unrowskich słodyczy, kolędy śpiewane od rana i dni, które się liczy. Ktoś na organkach nieśmiało przygrywa cicho do wtóru, wzruszenie chwyta za gardło i łza w rękaw munduru. Już pierwsza gwiazdka przez chmury jasno na niebie świeci, a w Polsce terror i Niemcy i matka, żona i dzieci. W baraku w misce woda zmarznięta woda... przy żłobku zwierzęta, a wszystko co w szopce potrzeba zlepione z czarnego chleba. Były jasełka i paczki z domu i listy czytane gdzieś po kryjomu, w kąciku – choć chwilę razem... przesyłki co domem pachniały i ten opłatek kruchy i biały..., polski opłatek w wojenne święta tak to pamiętam... i często męczę się w upiornym śnie to Woldenberg, Oflag II C. 1) Z 1) Woldenberg, obecnie Dobiegniew w lubuskim; muzeum polskich jeńców wojennych. Dariusz JAWOREK jest członkiem Grupy Poetyckiej AKANT z siedzibą w bibliotece przy ul. Świętego Wincentego. na Władka coś tam przygotuje na wieczerzę... A doktorostwo Zamenhoffowie tacy dla nas życzliwi, czy nie byłoby wskazanym zaprosić ich w pierwsze święto, mam jeszcze trochę pieniędzy, może uda się zdobyć kurę na czarnym rynku ze stołówki NKWD. Proszę panią serdecznie o zajęcie się obowiązkami pani domu. więta minęły nam spokojnie wśród życzliwych ludzi, zapełnione nieważną krzątaniną. Pasterka, odprawiona w małym pokoiku Delegatury Ambasady, przez O. Justyniana Maciaszka, ostatnio przybyłego z Kołymy, wlała w nasze serca nową wiarę, ufność prawdziwą i pewność czuwającej nad nami Opatrzności. (...) Styczeń i część lutego 1942 roku to okres wzmożonej aktywności społecznej i, że tak to określę „życia towarzyskiego”. Wśród polskich zesłańców wytworzyło się poczucie wspólnoty, konieczność widywania się, odwiedzania najnieszczęśliwszych, krzepienia się wzajemnie na duchu. W owym czasie nie istniały wśród nas różnice stanowe, polityczne, wyznaniowe czy rasowe. Człowiek odarty z dóbr materialnych, konwenansów, własnego środowiska społecznego stał się wobec drugiego człowieka nagi w swym człowieczeństwie, ukazując zarówno swoją słabość, jak bezcenne skarby dobroci i charakteru. Odpadł tynk i dekoracje zewnętrzne, zaznaczył się jedynie kruszec istotnych wartości. (...) ywsza stała się również łączność z innymi ośrodkami polskimi. Częściej przybywali kurierzy z Ambasady w Kujbyszewie i z Armii, przenoszącej się z Buzułuka do Jangi Jul pod Taszkientem, dochodziły numery „Polski” i „Orła Białego”, otwierały się możliwości wstąpienia do wojska. Goście z Jangi Jul cieszyli się naszymi szczególnymi względami, ich obecność była widomym znakiem opieki Armii nad ludnością cywilną. (...) Z czasem przerzedziły się szeregi odwiedzających. Narastająca epidemia tyfusu kolejno zabierała swoje ofiary, kierowane przez naszych przezacnych lekarzy do miejscowego szpitala. Izdebka nasza pustoszała, aż wreszcie pozostał w niej tylko pan Jan, moja córeczka i niestrudzona opiekunka: pani Stasia. W czasie mego blisko dwumiesięcznego pobytu w szpitalu miewałam od czasu do czasu lakoniczne wiadomości, że są zdrowi. (...) statnia noc w Bucharze spędzona na gorączkowym pakowaniu, rankiem odjazd, całodzienny postój w Kaganie, upalne i zatłoczone Kermine i wreszcie Krasnowodzk i poprzez ładujące się statki widok na Morze Kaspijskie, za którym , daleko, kryją się wybrzeża wolnego Iranu. Wychodziliśmy z wagonów. Polski major żandarmerii z trzaskiem obcasów melduje się p. Janowi Piłsudskiemu jako były podkomendny Marszałka. Ś Ż O Podwaja ¿ycie, kto przesz³oœæ rozwa¿a Ludwik KONDRATOWICZ (1823-1862) Z życiorysu Edwarda Rydza-Śmigłego. Zawsze Uklękłyśmy wokoło łóżka modląc się o spokój w walce o Polskę. Żołnierz Józefa Piłsudskiego. jego duszy. Następnie zamknęłam mu oczy i z poOd sierpnia 1914 r. d-ca podczas wielu bitew mocą p. Marcina i Rózi umyłam zwłoki i włolegionowych; od Lasek k. Pionek/Dęblina do żyłam bieliznę i ubranie. Gorzko wszyscy płakaliśmy. Marszałek tuż po Kostiuchnówki na Wołyniu w 1917. Następnie w 1917/1918 komendant podziemnej POW. Od śmieci twarz miał spokojną, usta lekko rozchylolistopada 1918 – generał. W 1919 d-ca zwycię- ne i mogłam je zamknąć bardzo łatwo. (...) skiej ofensywy przeciw bolszewikom na Wilno W południe trzeciego grudnia poszłam na poaż po Dźwinę; w maju 1920 r. d-ca wyprawy polskiej na Kijów na pomoc niepodległej Ukrainie sterunek polskiej tzw. granatowej policji i oświadzagrożonej przez bolszewików; podczas sierp- czyłam, że pewien starszy pan przyjezdny, dobry niowej obrony Polski w 1920 d-ca III Armii i Fron- znajomy mojej matki przyszedł wynająć u mnie pokój i nagle w czasie wizyty tu Południowo-Wschodniego, zmarł. zdobywca m. in. ZambroPodałam nazwisko wa i Białegostoku. Od (4) Adam Zawisza. maja 1935 Generalny (...) Inspektor Sił Zbrojnych, Żyliśmy w tym od listopada 1935 okresie jak na wulMarszałek Polski. Jókanie i nikt z nas zef Piłsudski: Pod nie był pewny jutra. względem mocy chaChcąc w jakiś sporakteru i woli stoi sób zadokumentonajwyżej pośród gewać, że są to zwłoki nerałów polskich. naczelnego wodza Grudzień 1941. i mając nadzieję, Warszawa. Wojna. że może ktoś z nas Okupacja niemiecdożyje końca wojka. Dzisiaj ostatni ny i będzie mógł odcinek pamiętnika grób wskazać, napiJadwigi Maksymosałam na bilecie wiwicz-Raczyńskiej, zytowym kilka słów która zmarła w Krastwierdzających tożkowie w 1982 r. i samość Marszałka, została pochowana Marszałek Edward RYDZ-ŚMIGŁY. Sierpień 1939. mniej więcej jak sona Wojskowych PoJedno z ostatnich zdjęć. Fot. Archiwum. bie przypominam wązkach. Dr Roguski poinformował mnie, że stan Mar- tej treści: Oświadczam, że są to zwłoki Marszałszałka jest poważny. Mimo to nie traciliśmy na- ka Edwarda Rydza Śmigłego, który wrócił do dziei. Przy chorym starałam się zawsze być po- Polski w październiku 1941 roku by w pracy godną, tłumaczyłam, że za kilka dni będzie już ruchu podziemnego walczyć o wolność kraju. lepiej, że będzie sam mógł pójść do łazienki, ro- Oddał swą szlachetną duszę Bogu w dniu 2-go biłam różne plany i udawało mi się wprowadzić grudnia 1941 roku. Zmarł w moim mieszkaniu Śmigłego w lepszy nastrój. Pamiętam jednak, że w Warszawie przy ulicy Sandomierskiej 18 mieszw trzecim dniu choroby po południu odwiedził kania 6. Marszałka inż. Witkowski i na wstępie zapytał go (...) jak się czuje. Marszałek odpowiedział: Po południu wezwałam dozorcę, któremu – W sam raz na cmentarz. oświadczyłam to samo co w parafii i na policji, Zaczęłam burczeć, że przecież nie jest poważ- dodając, że wkrótce nadejdą członkowie rodziny nie chory, że to wstyd tak się poddawać i zno- zmarłego, którzy przywiozą trumnę i zabiorą zwłowu Marszałek się rozpogodził. Doznałam wtedy ki. Przyniesiono też dwa duże wieńce zdobne we jednak bardzo przykrego uczucia lęku. wstęgi Virtuti Militari, co nie było bezpieczne, W czwartym, ostatnim dniu życia Marszałka zważywszy, że na tym samym piętrze mieszkał znów byliśmy lepszej myśli. Śmigły noc spędził agent gestapo, a w sąsiedztwie kamienicy znajspokojnie, jak mi powiedział p. Julian, który tę dowały się koszary pełne niemieckiego wojska. noc był przy chorym, bowiem p. Marcin miał (...) jakieś zajęcia i nie mógł pozostać. W tym dniu 6-go grudnia rano odbyło się uroczyste nachory był raźniejszy, miał apetyt, po raz pierwszy bożeństwo w kościele Powązkowskim. Katafalk czytał „Biuletyn Informacyjny”, później powieść z trumną Marszałka cały był pokryty kwiatami. Dickensa. Temperatura trochę spadła, lekarze Po nabożeństwie i egzekwiach trumnę wzięli na byli z wizytą jak zwykle. Wieczorem przyszedł ramiona ksiądz Zapała, p. Julian, p. Marcin, pułp. Marcin, aby zostać na noc. Marszałek usnął kownik Pollak i jeszcze inni panowie. Za trumną koło godziny 21.oo. Byłam porządnie zmęczona, szła grupa podkomendnych, lekarze i dwie kobiewięc poszłam do siebie i też wkrótce zasnęłam. ty; p. Namysłowska i ja. Było pochmurno, padał W nocy (było to z pierwszego na drugiego gru- śnieg z deszczem. Nie wiem, czy ksiądz prowadnia 1941 r.) obudziło mnie stukanie do drzwi dzący kondukt wiedział kogo chowa, czy też doi głos p. Marcina: myślał się jakiejś tragedii. W każdym razie byl – Proszę pani jest źle, Marszałek ma silne bóle, bardzo przejęty. Szliśmy wszyscy w głębokim trzeba mu dać zastrzyk morfiny. milczeniu i dość spiesznie. To był tragiczny poObie z Rózią znalazłyśmy się natychmiast przy grzeb. Chowaliśmy tajemnie Naczelnego Wołóżku chorego. Marszałek rzucał się niespokojnie, dza Polski. Towarzyszyli zwłokom jego żołniena policzkach miał wypieki, w oczach przeraże- rze, ukrywający się przed wrogiem, mizerni, nie i jęczał przez zaciśnięte usta. Kiedy podcho- ubrani w znoszoną cywilną odzież. Sądzę, że dziłam ze strzykawką napełnioną morfiną, sam wtedy czuliśmy wszyscy jednakowo. Straszliwą gwałtownie podciągnął nogawkę piżamy, aby ob- niedolę naszego podbitego kraju. nażyć udo do zastrzyku. Zaraz po tym pobiegłyśmy do kuchni, aby napełnić termofor gorącą Jadwiga MAKSYMOWICZ-RACZYŃSKA wodą i położyć na serce. Zanim zdołałam to zrobić, wpadł p. Marcin z okrzykiem: PS. SPROSTOWANIE. Z przyczyn nam niezna– Proszę pani już... nych w tytule wkradł się poważny błąd. PowinWbiegłam do pokoju, Marszałek już nie żył. no być: SANDOMIERSKA 18 m 6. Przepraszamy. SANDOMIERSKA 18 m 6 O d Karola Kaczkowskiego w gazecie styczniowej (1797-1867) – naczelnego lekarza powstania listopadowego do Zbigniewa Religi (1938-2009) – aspiranta do prezydentury w III Rzeczpospolitej. Zamykamy 2012 rok i zamykamy przekonaniem, że nasze – choć lapidarne – biogramy dwunastu lekarzy polskich rzuciły nieco światła w jakich to trudnych warunkach rozwijała się polska medycyna przez ostatnie dwa wieki i jakie nazwiska przydały jej blasku. Na grudzień przypada Zbigniew Religa, lekarz współczesny, choć już nieżyjący. Byłby on niekwestionowanym autorytetem, gdyby nie jego skłonności polityczne. Widocznie kochał grę polityczną skoro w stanie wojennym nagle zaangażował się w PRON-ie, a po 1989 r. przeskakiwał z partii do partii, aż nieskutecznie usiłował reformować służbę zdrowia na stanowisku ministra. Szczerze mówiąc żal było patrzeć i słuchać jak był oskubywany z mównicy sejmowej ze swego autorytetu, jak przeciwnicy polityczni niszczyli jego imię jako wybitnego lekarza. Wszystkie raczej klęski niż porażki powetował sobie w medycynie, a w medycynie był mistrzem. Również jako pedagog. Piął się po szczeblach medycyny normalnie, coraz wyżej i wyżej, aż 5 listopada 1985 r. usłyszeliśmy komunikat: w zabrzańskim Wojewódzkim Ośrodku Kardiologii dr Zbigniew Religa z zespołem dokonali pierwszego udanego w Polsce zabiegu przeszczepienia serca. Jego nazwisko znalazło się na czołówkach gazet. Następnie Zbigniew Religa zajął się w Śląskiej Akademii Medycznej skonstruowaniem sztucznego serca. Obydwa te dzieła Zbigniewa Religi stały się tym ziarnem, z którego zaczęła wyrastać polska współczesna kardiologia jako już realna sztuka ratowania życia w sytuacjach ostatecznych. Przynajmniej w Polsce Zbigniew Religa mógł się szczycić zasłużonym tytułem polskiego pioniera. Odszedł stanowczo przedwcześnie pokonany przez złośliwy nowotwór. Jako pedagog mógł wykształcić i wychować wielu podobnych mu mistrzów. I on jeden przy dobrej woli polityków mógł nam zreformować służbę zdrowia biorąc za punkt wyjścia ZBIGNIEW RELIGA dobro pacjenta. (JK) LEKARZE Z KALENDARZA