(trzy zasoby Pozytywnego Egoizmu)
Transkrypt
(trzy zasoby Pozytywnego Egoizmu)
Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Tomasz Skalski Trzy zasoby, albo… … jak od środka zarządzać własną „chemią”? (Fragmenty artykułu opublikowanego w „Farmacji Praktycznej” 2013, nr 3) Relacje między ludźmi muszą byd bardzo skomplikowane i tajemnicze, skoro tak uparcie chcemy je uprościd. Spójrzmy na takie określenia, jak „chemia” czy „iskrzenie” między ludźmi, jak „płomienie uczucia”, „napięcie w relacjach” itp. Gdyby naprawdę chodziło o chemię, iskry, ogieo czy napięcie, do poradzenia sobie w kłopotach wystarczałaby gaśnica, smar bądź odgromnik! Najwyraźniej nasza chemia jest bardziej złożona i niezupełnie chemiczna — i o tym właśnie będzie mowa w artykule. Aby odnaleźd chemię między ludźmi w pracy, musimy na początek nieco inaczej ją zdefiniowad. Większośd badaczy chemicznej strony życia traktuje nas jak zakładników feromonów i hormonów; to chemia nami rządzi, nie my chemią! Jeśli więc chcemy odzyskad godnośd i kontrolę, potrzeba innego poglądu i badao prowadzonych „w drugą stronę”, tj. śledzących wpływ umysłu na pracę mózgu i ciała wraz z jego chemią. Na szczęście badania takie są prowadzone i dostarczają coraz więcej argumentów na rzecz bardziej optymistycznego spojrzenia na relację umysłu i ciała. Zdaniem amerykaoskiego badacza świadomości Kena Wilbera każde wydarzenie ma swoją stronę wewnętrzną i zewnętrzną. Strona wewnętrzna to nasze odczucia, emocje, wyobrażenia i myśli. Poznajemy je wyłącznie od wewnątrz, „okiem umysłu” albo „kontemplacji” i żaden tomograf nigdy nie zobaczy ich tak, jak my. A hormony, neurotransmitery, neurony i synapsy to strona zewnętrzna stanów umysłu. Chod nauka rejestruje ich obecnośd, to przecież od środka ich nie widad. Wilber przekonuje: nie ma powodu by uznawad, że tylko to co zewnętrzne jest realne czy istotne. Zamiast dawad pierwszeostwo materii i chemii, uznajmy obustronny związek środka i zewnętrza, i zobaczmy, co nam to da… Weźmy na tapetę trzy hormony i trzy odpowiadające im stany umysłu. 1) Adrenalina, patrząc od wewnątrz, to siła — jej zastrzyk umożliwia przecież szybkie i sprawne działanie, uwalnia bowiem zasoby energetyczne, ułatwia oddychanie, zwiększa czujnośd itd. Jeśli jednak nie będzie nad nią kontroli — siła zamieni się w agresję, przemoc i destrukcję. W trybie adrenalinowym trudno budowad dobre relacje a o relaksie w ogóle nie ma mowy. Z pomocą musi nam przyjśd hormon nr 2: oksytocyna; wiązana głównie z akcją porodową i z karmieniem piersią. Oksytocyna występuje jednak Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego u obu płci, sprzyja zakochaniu i budowaniu zaufania — czuły dotyk i dobre słowo zwiększa jej poziom. Oksytocyna oglądana od wewnątrz to wrażliwość. Gdy wystąpi w równowadze z pozostałymi „zasobami” — zmieni się w czułośd i empatię, sprzyjając zrównoważonym relacjom oraz np. niesieniu skutecznej pomocy. Gdy jednak nie będzie zintegrowana z siłą — staniemy się słabi, uzależnieni i podatni na cierpienie. Na szczęście jest jeszcze hormonalna mieszanka nr 3: endorfiny, które wywołują doskonałe samopoczucie oraz odpowiadają za stany euforyczne. Tłumią jednocześnie odczuwanie bólu i odrętwienia. Endorfiny „od środka” to humor — to on pozwala nam się dystansowad do sytuacji, nie przejmowad kłopotami, ignorowad ból i zagrożenia. Gdy towarzyszą mu dwa pozostałe zasoby — zamienia się w kreatywnośd i radośd; pozwala cieszyd się życiem nawet jeśli nie wszystko jest idealnie. Gdy jednak nie towarzyszy mu siła i wrażliwośd — łatwo przechodzi w ironię, brak powagi, cynizm i powierzchownośd… Dostrzec codzienną grę tych „zasobów” to znaleźd sposób na zarządzanie naszą wewnętrzną i międzyludzką „chemią”. Zamiast jej ulegad, możemy teraz zaprząc ją do pracy na rzecz dobrych relacji oraz efektywnego radzenia sobie z problemami. Zalecenie jest naprawdę proste: obserwuj w którym trybie działasz, ustal, którego zasobu lub zasobów Ci brakuje, potem uzupełnij ten brak. Każdy przecież zna jakieś sposoby mobilizowania sił, zwiększania wrażliwości czy rozweselania się. Chodzi teraz o to, żeby wyjąd je spod kontroli „autopilota” i włączad wtedy, gdy są potrzebne. (Ten rodzaj zarządzania sobą nazywamy „pozytywnym egoizmem” i trenujemy na specjalnych warsztatach — zob. www.projektegoistka.pl). W zwykłym trybie działamy tak: śmiejemy się gdy jest nam wesoło; przypominamy sobie smutne rzeczy, czy coś sprawiło nam przykrośd; wypełniamy głowę nienawistnymi obrazami, gdy się na kogoś złościmy… W pozytywnym egoizmie wykorzystujemy wewnętrzną energię do sterowania chemią za pomocą woli: zabawne wspomnienie w chwili strachu, troska wobec kogoś, kto nas irytuje, chwila ruchu zamiast ucieczki przed kłopotami w alkohol czy telenowelę. Praktyczna rada: na ogół łatwiej nam wpłynąd na ruchy ciała niż na stan umysłu czy same hormony — ruch i postawa ciała natomiast zwrotnie wpływają na stan emocjonalny. Wiedząc to możemy dodad sobie odwagi przyjmując zdecydowaną, „krzepką” pozycję, zamiast się kulid, gdy napotkamy atak złości. Możemy zwiększyd dystans do problemu za pomocą chwili jogi i głębokiego oddechu, albo po prostu fundując sobie minutę wymuszonego śmiechu na zapleczu… W chwili złości możemy odzyskad wrażliwośd — jeśli np. celowo przywołamy wzruszające wspomnienie, albo zadamy sobie w myśli pytanie w rodzaju „czy chcę się złościd, skoro moja złośd szkodzi głównie mnie?” (jest takie powiedzenie: złościd się to pid samemu truciznę i liczyd, że struje się ktoś inny). Zachęcam do kreatywnego poszukiwania własnych metod. Podstawą jest zachowanie uważności na swój stan Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego wewnętrzny, a następnie… zastosowad wewnętrzną wolę i dyscyplinę. No i ta nie lubiana przez nas mantra dyscypliny: trening, trening, trening…