Pisarze są wśród nas

Transkrypt

Pisarze są wśród nas
Rozmowa z dżinem
Gwiazdy migotały na niebie. Księżyc, kształtem przypominający sierp,
świecił jako słońce nocy. Żadna chmura nie zasłaniała ciał astralnych. Pustynię
spowijały cisza i przenikliwy chłód. Skorpiony i żmije wyszły ze swoich
dziennych kryjówek na łowy. Konie, wielbłądy i owce oddychały miarowo i
spokojnie. Pasterze i kupcy, pogrążeni w głębokim śnie, leżeli otuleni w koce,
blisko zwierząt lub ognisk. Niektórzy spali w naprędce rozłożonych namiotach z
owczej skóry.
Cichy szmer...
Odgłos wgniatanego
piasku... Tętent kopyt...
Ściszone szepty...
Okrzyk!
- Bij, zabij!- nagły ryk. Do obozu wpadła horda jeźdźców, miotających
przekleństwa i bojowe okrzyki. Zbudzeni tym hałasem członkowie karawany,
podnieśli alarm i chwycili za broń. Rozgorzała walka. Napastnicy walczyli
mieczami, szablami oraz długimi sztyletami. Nagle jedna z pochodni, trzymana
przez rozbójnika, spadła na namiot, który zaczął płonąć. Podróżni bronili się
zaciekle, jednak przewaga liczebna wroga i efekt zaskoczenia prowadziły do
nieuchronnej klęski. Zginęła większość pasterzy i kupców. Pozostałych pięciu
wzięto do niewoli; założono im więzy i zakneblowano. Część bandytów
wyruszyła przeszukać okolice, aby znaleźć wielbłądy, konie i stada owiec, które
uciekły podczas napaści. Pozostali rozłożyli obóz i położyli się spać. Wystawiono
wartowników, aby pilnowali jeńców.
Minęła noc. Słońce zaczynało prażyć piaski Małego Nefudu. Nomadzi
postanowili od razu wyruszyć w drogę. Z lenistwa nie sprawdzili więźniom
więzów.
Kolumna szybko wznowiła podróż. Jeńcy byli przywiązani do koni.
Salem,
jeden ze złapanych pasterzy, spędził jedenaście ostatnich godzin na luzowaniu
sznurków wiążących jego ręce. Postanowił uciec. Jeszcze raz sprawdził, czy więzy
są dość luźne. Kiedy się o tym upewnił, szybkim ruchem uwolnił dłonie,
wyciągnął szablę zwisającą u boku jeźdźca i celnym pchnięciem zabił i strącił z
konia bandytę. Następnie wskoczył na zwierzę i pogalopował w stronę wydm.
Zdezorientowani rozbójnicy rzucili się w pościg, jednak szybko z niego
zrezygnowali, bo na koniach jechali w większości ranni członkowie hordy.
- I tak zginie- powiedział przez zęby jeden z nomadów.
Pasterz po kilkunastu minutach biegu zatrzymał konia. W tejże chwili
zwierzę padło. Salem pooglądał martwe stworzenie i spostrzegł, że było chore.
Odpiął od
niego bukłak z wodą i zapasy jedzenia. Z kawałka materiału zrobił turban i
obwiązał nim swą głowę. Znając mniej więcej czas oraz widząc pozycję słońca,
określił kierunek marszu. Wziąwszy cały potrzebny ekwipunek, wyruszył w drogę.
Kiedy przeszedł dziesięć kilometrów, coś poraziło go w oczy.
- Co to jest?!- powiedział kiedy blask uderzył w jego źrenice. Podszedłszy
bliżej, rzekł zdumiony- Lampa oliwna. Więc to blask promieni słonecznych
odbitych od niej poraził mnie. Ale co lampa oliwna robi na środku pustyni? Chyba
że... Nie, to niemożliwe. A może jednak...
Uciekinier zbliżył się do naczynia i spróbował wziąć je do ręki.
- Au! Parzy!- pisnął, gwałtownie odrywając dłoń od obiektu- Pewno nagrzała
się na słońcu. Hmm... Trzeba to będzie jakoś schłodzić.
Wędrowiec zaczął obkładać lampę szmatą i bukłakiem z wodą. Kiedy uznał,
że nie jest już gorąca, trzema szybkimi ruchami potarł o nią opuszkami swoich
palców. A wtedy...
A wtedy naczynie wystrzeliło na kilka metrów w górę, mężczyznę odrzuciło
do
tyłu, a z pojemnika zaczęły wychodzić strugi dymu i ognia. Po dłuższej chwili
lampa upadła na piasek, a opary ukształtowały się w postać.
- Witaj, mój panie- przemówiła donośnym głosem istota.
- Wwwwitaj- odpowiedział przelękniony Salem, jąkając się i powoli wstając.
- Nie bój się mnie- rzekła postać.
- Kim jesteś?- spytał trochę pewniej pasterz.
- Jestem dżinem. Nazywam się Arcanus Melatrex. Pochodzę z miasta
Ternepolis, dystrykt Merelto. Mój status to średnio zaawansowany spełniacz
życzeń. Pracuję w Trzy Życzenia S. A., jednej z najstarszych i najbardziej
renomowanych firm spełniających życzenia. Zajmujemy się tym fachem już od 140
lat i jesteśmy bardzo dobrze oceniani przez klientów. Aż siedemnastokrotnie
zdobyliśmy Laur Konsumenta. Dwunastokrotnie zostaliśmy odznaczeni Złotym
Medalem Firmy Roku. Jeśli spodobają ci się nasze usługi, prosimy by polecił je pan
znajomym i rodzinie. Więcej informacji może pan uzyskać w Punkcie Obsługi
Klienta, bądź na naszej stronie dżinternetowej, www.trzyzyczenia.com.jin.
Przejdźmy może teraz do spraw organizacyjnych. Masz trzy życzenia. Zamieniam
się w słuch.
Zdumiony Salem początkowo nic nie odpowiedział z powodu osłupienia,
ale
w końcu oprzytomniał i spytał:
- Czy wobec tego mogę poprosić o wszystko?
- No, nie za bardzo.
- Jak to! Przecież jesteś dżinem, możesz wszystko.
- Tak, ale są pewne ograniczenia.
- A jakie niby?
- Poczekaj chwilkę, zaraz ci wszystko wytłumaczę- powiedział dżin i
sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej urządzenie- O, wreszcie to znalazłem. A
teraz...
-Co to jest?! Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem.
-To jest i Dżin. Ostatni krzyk mody. No ale przejdźmy do rzeczypowiedziała istota i zaczęła stukać w ekran maszyny.
- Co ty robisz?- spytał zaciekawiony pasterz.
- Wpisuję adres strony dżinternetowej. WWW.JINOOGLE.COM.
- Co to takiego, to „dżinógle”?
- Najpopularniejsza wyszukiwarka dżinternetowa. Aż dziw, że o niej nie
słyszałeś. O, mam. Czekaj, który link wybrać. Hmm... Tak, dżinipedia to
chyba
najlepszy wybór.
- Dżinipedia?!
- Ta dżinternetowa encyklopedia. O, jest! Więc to było tak: wcześniej
było dużo nadużyć związanych z życzeniami, zarówno ze strony dżinów, jak i
ludzi, więc postanowiono to uporządkować. Zwołano sejm dżinów, który ustalił
ramy prawnedotyczące dżinów i klientów.
- Jakie na przykład?
- Na przykład mieszkanie. Jest osiem rodzajów mieszkań. Lampa oliwna typ
perski. Podejdź tu i popatrz- powiedział dżin i ruchem ręki zaprosił Salema
do oglądania- Później jest lampion, typ południowoamerykański. Zobacz, to ten.
Następnie halogen X-47, lampka rowerowa, typ BJ 234, świetlówka 96
centymetrów, żarówka tradycyjna, butelka po rumie korkowana, lampa naftowa.
Jest czternaście rodzajów kolorów. Wszystko to regulowane „ Ustawą przeciw
nadużyciom ze strony dżinów i klientów”, artykuł 12. ustęp 7.
Salem odwrócił głowę i spojrzał na lokum dżina.
- No to dlaczego twoja lampa nie mieści się w tych wzorach?
- Che, che, che... Korupcja!
- Dobra. To czego w końcu mogę sobie życzyć, a czego nie?
- To określa „ Księga życzeń dozwolonych do spełniania i
refundowanych z budżetu państwa”. Mam ją na e-booku.
- Na czym?!
- Na książce elektronicznej.
- Ale ja nie umiem czytać!
- No to nie wiem, strzelaj numerki życzeń.
- Niech ci będzie. Pierwsze życzenie, numer czterdzieści dwa, drugie dwa
tysiące sześćset czterdzieści siedem, a ostatnie jedenaście tysięcy.
- Potwierdzasz życzenia?
- Potwierdzam!
- No to sprawdzamy. Numer 42. Najszybszy koń świata. W drogę!- krzyknął
dżin i pstryknął palcami. W tejże chwili pasterz i mieszkaniec lampy przenieśli się
do
Kazachstanu.
- Gdzie my jesteśmy?- zapytał mężczyzna.
- Na stepie- odpowiedział Arcanus- O, patrz tam! Biegnie właśnie najszybszy
koń świata. Poczekaj, zaraz go złapię.
Melatrex wyczarował sobie lasso i jednym płynnym rzutem pochwycił
konia za kark. Zwierzę zatrzymało się. Pan i magiczny sługa podbiegli, by oglądnąć
stworzenie.
- Wygląda na silnego- rzekł pasterz.
- I najszybszego- dodał dżin.
- No to sobie pojeżdżę- powiedział Salem i wskoczył na ogiera. Zaczął
galopować, ale nie przebył nawet dwustu metrów, i spadł z wierzchowca, który
uciekł od swojego właściciela.
- Złap mi z powrotem tę gadzinę!- rozkazał poturbowany wstając i
otrzepując z siebie pył oraz ziemię.
- Nie mogę. Przecież powiedziałeś już trzy życzenia.
- No to je wycofuję.
- Nie możesz. Gdybym ci na to pozwolił, straciłbym prawo do
emerytury, a w czasach kryzysu liczy się każdy dżinocent.
- Więc rób kolejne zadanie.
- Oczywiście panie. Numer 2647. Kolekcja puszek po piwie z każdej
marki.Już się robi - dżin pstryknął palcami i w jego ręku pojawił się worek ze
złomem
Proszę, to dla ciebie.
- To tylko trochę żelastwa. Ech, myślałem że jak znajdę lampę z dżinem, to
los się do mnie uśmiechnie. A tu co! No dobra, dawaj dalej.
- Numer 11000. Stanąć na pochodni amerykańskiej Statuy Wolności.
Sprawdźmy ceny biletów lotów transatlantyckich - mieszkaniec lampy kolejny
raz zerknął do iDżina- O, mają zniżkę! Lećmy!- pstryknął palcami, i razem z
Salemem,
zawisł nad oceanem.
- Dlaczego wisimy w powietrzu?- spytał mężczyzna.
- Bo Statuy Wolności jeszcze nie zbudowano.
- No to dlaczego nie spadam?
- Masz rację, już włączam grawitację.
W tejże chwili Salem zaczął spadać, a jego ostatnie zdanie brzmiało:
- Nie pochwalę cię na Dżiniej Klasie!
Lecz to do Arcanusa należało ostatnie słowo.
- Ale teraz popularniejszy jest Facejin!
Grzegorz Szybist kl. IIa

Podobne dokumenty