Pobierz artykuł - Wrocławskie Studia Wschodnie

Transkrypt

Pobierz artykuł - Wrocławskie Studia Wschodnie
Wrocławskie Studia Wschodnie
12 (2008)
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego
BRONISŁAW PASIERB
Wyższa Szkoła Zarządzania i Bankowości w Poznaniu
Nieznane teksty Bronisława Piłsudskiego
Doświadczenia własne i innych
w muzealnictwie etnograficznym
1
W poszukiwaniach za polskimi pionierami badań nad „nauką o polityce”,
w tym zwłaszcza kulturą polityczną1, trafiłem na teksty Bronisława Piłsudskiego (1866–1918), pochodzące z 1913 i 1914 roku. Zarówno autor, jak i czasopismo „Tygodnik Polski”, w którym się ukazały, mogą zainteresować Czytelnika.
Zwłaszcza Autor, który pochodził ze znanej rodziny Piłsudskich z Wilna2. Jego
młodszy brat, Józef Piłsudski (1867–1935), Sybirak, działacz socjalistyczny,
polityk, Komendant Legionów, Naczelnik Państwa, współtwórca niepodległego Państwa Polskiego, obrósł legendą3. Poza rodzinnymi więzami obu braci
łączyły tragiczne przeżycia syberyjskie. Trafili na zesłanie z powodu zamachu
na cara Aleksandra III, za co otrzymali wysokie kary. Spisek powstał w łonie „Narodnej Woli”, wśród studentów wyższych uczelni Petersburga w końcu
1886 r. W organizacji zawiązała się terrorystyczna komórka, której inicjatorem
był Piotr Jakubowicz Szewyriow. Udało mu się pozyskać kilku innych kolegów, wśród których był także starszy brat Józefa, Bronisław Piłsudski, wów1
Por. B. Pasierb, Z tradycji polskiej nauki o polityce, cz. 3: Józefa Siemieńskiego rozumienie kultury politycznej (1882–1941), „Polityka i Społeczeństwo” 4/2007, s. 112–121.
2 „Gałąź Ginetów, z której wyszli Piłsudscy, trzymała się długo swego nazwiska rodowego i dopiero później od majątku Piłsudy przybrała przydomek Piłsudskich”, L. Krzywicki,
Wspomnienia, t. III, Warszawa 1959, s. 259. Krzywicki dodaje, że istniała „odnoga Piłsudskich prawosławna”. Spośród nich pochodził „policmajster miasta Warszawy, który sprawował
w niej rządy w okresie powstania 1863 r.”, ibidem, s. 261. Por. A. Garlicki, U źródeł obozu
belwederskiego, Warszawa 1978, s. 11 i n. Tegoż, Józef Piłsudski 1867–1935, Warszawa 1988,
s.7 i n. Por. W. Suleja, Józef Piłsudski, Ossolineum 1995. Autor tymi detalami z życia rodziny
Piłsudskich z Wilna się nie zajmuje.
3 Udział Józefa w głośnej akcji pod Bezdanami (26 IX 1908 r.), w czasie której dowodzony
przez niego oddział zdobył 200 tys. rubli.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 233
2009-05-05 15:01:24
234
Bronisław Pasierb
czas student wydziału prawa petersburskiego Uniwersytetu. Do Józefa sprawy
spisku dotarły przez jego brata, który kolegował się z jednym z uczestników
spisku, Aleksandrem Iljiczem Ulianowem. Bronisław wprawdzie nie był członkiem spisku, ale wiedział o nim, gdyż w jego mieszkaniu odbywały się zebrania sprzysiężonych. W wyniku procesu Józef otrzymał pięć4, a Bronisław 15 lat
zesłania na katorgę i dożywotnie osiedlenie na Sachalinie5.
Losy braci potoczyły się dwoma różnymi torami. Spisek, a także jego następstwa, poczynając od syberyjskiej katorgi, są znane i opisane w literaturze6.
Zwłaszcza powstała ogromna literatura, czasami hagiograficzna, poświęcona
Józefowi. Pozostawał on przez całe życie czynnym politykiem, idolem kolejnych pokoleń, a Bronisław i jego dorobek życiowy nieznany7. Dopiero pierwsza praca naukowa zatytułowana Materials for the Study of the Ainu Language and Folklore, opublikowana w Krakowie w 1912 r. dała mu przepustkę
do nauki światowej i trwałe w niej miejsce. Głównie dlatego, że pracą nad
książką kierował jeden z najlepszych wówczas językoznawców polskich prof.
J. Rozwadowski. Ponadto sam materiał zebrany przez Bronisława jako „samouka”8 był „najbogatszy i najbardziej kompleksowy ze wszystkich danych
gromadzonych w terenie w czasach, kiedy Ajnowie Sachalińscy kultywowali swój pierwotny sposób życia, zwyczaje, obrzędy, język oraz tradycje”9.
4 Józef Piłsudski na podstawie tzw. decyzji administracyjnej, tzn. żądanie policji politycznej, a nie przewodu sądowego, był skazany na 5 lat zsyłki na Syberię. Por. W. Sieroszewski,
Droga do wolności, Warszawa 1949, s. 53.
5 Rodzina Piłsudskich była liczna, bo oprócz Bronisława i Józefa byli jeszcze bracia: Adam,
Kazimierz, Jan, Kasper i Ludwik, oraz siostry: Zofia, Maria i Helena. Por. Informacja o osobach
poszukiwanych z 30 czerwca 1894 r.; M.B. Lepecki, Józef Piłsudski na Syberii, Warszawa
1936, s. 223–225.
6 Por. Źródłowe studium F. Nowińskiego, Bracia Piłsudscy i zamach na cara Aleksandra
III 1 marca 1887 roku, [w:] Bronisław Piłsudski (1866–1918) człowiek – uczony – patriota,
Zakopane 2003, s. 19–44.
7 Tak było od wczesnej młodości, że wzajemne stosunki braci „układały się w taki sposób,
jakby to Ziuk właśnie, a nie Bronisław, był starszy. Rywalizacja o pozycję w rodzinie, o względy panien, wreszcie uzyskiwane w szkole rezultaty – nieodmiennie kończyły się sukcesem
młodszego. Spokojniejszy, powolniejszy i z natury życiowy pesymista Bronisław przelewał
tedy na papier żale”. Por. W. Suleja, op. cit., s. 10. Por. M.B. Lepecki, Józef Piłsudski na Syberii, Główna Księgarnia Wojskowa, Warszawa 1936, s. 227. Dodatkowo album zawiera 12
plansz Zdzisława Czermańskiego pt. Józef Piłsudski na Syberii...
8 „Utarło się u nas ciasne i niesłuszne pojmowanie tego terminu. Na samouka patrzymy,
jako na człowieka, który nie mógł uczęszczać do szkól i zaledwie własnymi siłami przyswoił
sobie w wieku późniejszym, początkowe wiadomości z nauk”; L. Krzywicki, Nasze potrzeby
naukowe, odbitka z „Biblioteki Warszawskiej”, Warszawa 1903, s. 6.
9 Por. A.F. Majewicz, Badacz i przyjaciel sachalińskich tubylców. Naukowa sylwetka Bronisława Piłsudskiego, „Literatura Ludowa”, nr 4–6, 1988, s. 41–50. Por. Thoru Asai, Kilka
uwag o książce Bronisława Piłsudskiego. (Materials for the Study of the Ainu Language and
Folklore), „Literatura Ludowa”, nr 4–5, 1999, s. 17–20.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 234
2009-05-05 15:01:24
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
235
Aktualnie podejmowane są wysiłki nie tylko polskich uczonych, lecz także
wielu instytucji, międzynarodowych placówek, by przywrócić nauce i ocenić
wszystkie dokonania Bronisława.
„Bez względu na rezultaty już zrealizowanych prac, należy stwierdzić – pisze jeden z oddanych tej postaci, wrocławskich etnografów, Antoni Kuczyński
– iż badania nad życiem i działalnością B. Piłsudskiego w wielu dziedzinach
dopiero się rozpoczynają. Międzynarodowe zainteresowanie jego spuścizną
naukową dotyczącą etnologii, językoznawstwa czy folklorystyki tworzy dość
pomyślne perspektywy pogłębiania wiedzy o jego życiu i pracy”10.
Wśród badaczy panuje raczej zgoda, że osiągnięcia Bronisława w muzealnictwie, głównie etnograficznym, także zasługują na opracowanie i zaliczenie
do całokształtu jego dorobku życiowego. Nie mam szczególnych kompetencji merytorycznych do problematyki muzealnictwa, w tym, etnograficznego,
ale staram się podchodzić do niej jak do przedmiotu wiedzy, której Piłsudski
poświęcił tyle uwagi. Jest ciekawe, że działalność studyjną w zakresie muzealnictwa Piłsudski traktował priorytetowo w swoim aktywnym życiu, co znajduje potwierdzenie w wielu przekazach źródłowych.
W korespondencji B. Piłsudskiego z redaktorem „Kuriera Lwowskiego”,
B. Wysłouchem powracają te wątki. List z 27 września 1909 r. nadany w Paryżu oprócz spraw związanych ze współpracą Piłsudskiego z gazetą zawierał
interesujące wyznanie nadawcy, że szukał on tematyki, która byłaby dla niego możliwa do opracowania, a zarazem ciekawa dla czytelnika. Stwierdza:
„o sprawach polskich nie śmiem pisać, bo jeszcze muszę temu się przyjrzeć
i dużo rzeczy nauczyć. Tutaj zaś we Francji jeszcze się nie rozejrzałem. Mam
zamiar, jak mówił Pan, opisać tu, co się znajduje w Muzeach Paryskich polskiego. Nie wiem, czy pisano kiedy o Muzeum Mickiewiczowskim, bo tak
już sądziłem. Proszę mi przez kogoś dać o tym znać”. W obszernym liście
chciał też załatwić z redaktorem naczelnym uzyskanie Karty Redakcyjnej,
tzn. Karty Akredytacyjnej „z poświadczeniem, że jestem korespondentem...”
„Kuriera Lwowskiego”. Przy okazji podjął temat proponowanej we Lwowie
Wystawy Etnograficznej. Starał się nią zainteresować wszystkich, z kim się
zetknął. Przede wszystkim z W. Gasztowttem, profesorem i administratorem
Szkoły Polskiej w Batignolles, z dr. Bagielem11, który „pracował nad folklo-
10
A. Kuczyński, Dlaczego Jemu...?, „Literatura Ludowa”, nr 4–5, 1999, s. 3. Autor w historii polskiej etnografii pozostanie jako ten, który uparcie, bo od 1968 r. („Lud” 51, 1968,
cz. 2, s. 503–584) odnotowuje zasługi B. Piłsudskiego jako badacza ludów Sachalina, a także
jego prace z etnografami rosyjskimi. Por. Z. Sokolewicz, Miejsce etnografii polskiej w nauce
obcej (do 1939 r.), [w:] Historia etnografii polskiej, Wrocław 1973, s. 169–176.
11 Chodzi chyba o dr. W. Bugiela, który mieszkał w Paryżu. Por. Z. Sokolewicz, op. cit,
s. 188, przypis 93.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 235
2009-05-05 15:01:24
236
Bronisław Pasierb
rami, etnografią”, Woźnickim12 – przedstawicielem prasy polonijnej w Paryżu, (Henrykiem) Gierszyńskim13, dr. Władysławem Mickiewiczem14. Wszyscy obiecali wziąć udział w przygotowaniu Wystawy. Jedynie Mickiewicz
„skarżył się, że mu sporo rzeczy z etnografii polskiej ukradli podczas Wystawy Powszechnej w Paryżu i że teraz już nic nie mógł posłać. Lecz ma mi dać
adres, pisze Bronisław, p. Zaborowskiego »sfrancuziałego« Polaka, który ma
zbiory może nie polskie, tego nie wie, lecz tą kwestią dużo się zajmuje. Również radził mi pójść po pewnym czasie do p. Biernackiego, zarządzającego
Pałacem Potockiego (zdaje się wnuka Szczęsnego) i od niego się dowiedzieć,
czy można byłoby liczyć(!) na Potockiego i jaką drogę wybrać najskuteczniejszą. Mickiewicz przypuszcza – pisze Bronisław – że dużo zależy od humoru
Wielkiego Pana i kto wie, może coś by się dostało. Ja zaś sądzę – dodaje
Piłsudski – że już na tyle się wyjaśniło, że można byłoby zacząć jakieś polityczne kroki. Dlatego proponuję, by Komitet Lwowski napisał list do Pana
Władysława Mickiewicza, prosząc go o utworzenie Miejscowego Komitetu,
bo on sam, ani nikt inny bez tego upoważnienia akcji nie podejmie. On zaś
jest bardzo odpowiednim do tego człowiekiem i zna dużo osób, widuje też
masę pojedynczych Polaków”15.
Z kolei w liście z 30 kwietnia 1910 r. proponuje redaktorowi tekst do gazety o Muzeum Etnograficznym w Wiedniu i dwie krótkie informacje do tzw.
Kroniczki Naukowej, którą prowadził na łamach lwowskiej gazety. Jednocześnie zapowiadał, że wprawdzie ma kłopoty związane z chorobą żony,
ale jak tylko się z tym upora, zamierza wybrać się do Londynu na Wystawę
Angielsko-Japońską. „Przyjechało na nią 10 Ajnów i muszę z tego skorzystać, by porozmawiać z nimi i dopełnić swoje notatki i zawiązać stosunki
z ludźmi interesującymi się tym szczepem. Mam nadzieję, że życzliwość
Pana mnie nie opuści i pozwoli mi Pan mieć nadzieję, że wiadomości z Wy12
Chyba miał na myśli Kazimierza Romana Wacława Woźnickiego (1878–1949), literata,
publicystę, bibliotekarza w Bibliotece Szkoły Narodowej Polskiej w Batignolles, później Bibliotekarza Biblioteki Muzeum Narodowego w Rapperswilu, a od 1907 r. dyrektora Agence
Polonaise de Presse w Paryżu, bibliofil, kolekcjoner, działacz polonijny w Paryżu, polityk.
13 Henryk Gierszyński (1845–1931), lekarz, działacz niepodległościowy. Jako młody
chłopiec brał udział w powstaniu 1863 r., a po klęsce wyruszył do Francji, do Paryża, gdzie
ukończył medycynę i osiadł w Quarville pod Chartes. Miał tam posiadłość i praktykował jako
lekarz. Jego dom był przez kilkadziesiąt lat ostoją polskości i emigracji polskiej, i tam znalazł
przytułek oraz troskliwą opiekę w ostatnich latach życia gen. Walerian Wróblewski. Gierszyński pierwszy 21 maja 1918 r. zawiadomił Rozwadowskiego o śmierci B. Piłsudskiego. Rkps, B.
Oss. Papiery Rozwadowskich, sygn. 8009/II, k. 99.
14 W. Mickiewicz (1883–1926), syn wieszcza, biograf, wydawca pism i materiałów do życiorysu poety, publicysta, tłumacz. W latach 1899–1926 kierował Biblioteką Polską i Stacją
PAU w Paryżu. Autor broszury Muzeum Mickiewiczowskie, „Przegląd Biblioteczny” 1908,
t. I, s. 175–188.
15 Rkps B. Oss. Papiery M.B. Wysłouchów, sygn. 7181/II, t. VII, k. 471–475.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 236
2009-05-05 15:01:25
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
237
stawy i w ogóle z tego, co bym zobaczył godnego opisu, będą przyjęte przez
»Kurier Lwowski«”16.
Do listu zrobił dopisek, na malutkiej „karteluszce”, który także jest ciekawostką: „Mają wielkie znaczenie etnograficzne formy ornamentu na wyrobionych przez lud pierniczkach: ptaki, konie, ryby, wazony czy drzewa
itp. Czasem fabryczny przemysł zachowuje formy przez lud lubiane. Jeżeli
są rysunki starych pierników, to zebrać i je. Były zaś niegdyś deski piernikowe, które są zebrane w Wiedeńskim Museum für Österreihische Völkerkunde
przeważnie z krajowej. Dodatek do p. III 1,Wskazówka. Rada (może zresztą
już niepotrzebna) dla Komitetu Wystawy we Lwowie”.
Druga „karteluszka” dołączona do listu także zawiera informację o istnieniu w Anglii Towarzystwa Badania Cyganów (Gypsy Love Society). Autor
podaje jego londyński adres i nazwę organu prasowego (Journal of Gypsy
Love of Society) oraz cytuje apel Towarzystwa „do wszystkich osób, którzy
zechcieliby przysłużyć się do poznania zwyczajów, pojęć tego zanikającego
plemienia rozrzuconego po całej Europie”17. Także i ta informacja miała służyć organizatorom Wystawy Etnograficznej, której patronował B. Wysłouch,
by „zebrać wszystko, co możemy wydać o Cyganach Polski i Litwy, jak w dobie obecnej, tak i w naszej przeszłości (zwracać się można do prof. Rozwadowskiego w Krakowie)”18.
Idea Wystawy Etnograficznej we Lwowie planowana w 1910 r., przewijająca się w korespondencji Piłsudskiego z Wysłouchem, spotkała się z nieznacznym odzewem społecznym. Tak np. wydawcy „Dziennika Kijowskiego”
deklarowali finansowe wsparcie zakupu Wozu Drzymały (600 rb) przeznaczonego dla Poznania19. Inni, jak Łukasz Jakibiuk, Hucuł, artysta wyrobów
przemysłowych, oferował sprzedaż swoich produktów redaktorowi Wysłouchowi20.
Trudno powiedzieć, jak szeroki był krąg zwolenników pomysłu Wystawy
Etnograficznej we Lwowie, ale z pewnością był ideą Piłsudskiego. Wracał
zarówno do niej wielokrotnie później, jak i do zjazdu etnografów polskich.
W odrębnym tekście zatytułowanym: W sprawie zjazdu etnografów polskich
dał wyraz swoim niepokojom o rozwój tej dyscypliny. Pisał w organie Towarzystwa Ludoznawczego, ukazując ją na tle etnografii rosyjskiej21. Polska
16
Rkps B. Oss. Papiery M.B. Wysłouchów, sygn. 7181/II, t. VII, k. 481.
Znakomity etnograf pomylił się w diagnozie przyszłości Cyganów.
18 Rkps. B. Oss. Papiery M.B. Wysłouchów, sygn. 7181/II, t. VII, k. 475, 477.
19 Pismo Joachima Bartoszewicza i Tomasza Michałowskiego z 18 lutego 1910 r. do dra
Tadeusza Jaworskiego z Poznania. Rkps B. Oss. Papiery M.B. Wysłouchów, sygn. 7195/II,
k. 103–104.
20 Rkps. B. Oss. Papiery M.B. Wysłouchów, sygn. 7195/II, k. 1 69.
21 B. Piłsudski, W sprawie zjazdu etnografów polskich, XII zjazd rosyjskich przyrodników
i lekarzy w Moskwie (grudzień 1909–styczeń 1910), „Lud”, R. 1911, t. XVII, s. 264–267.
17
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 237
2009-05-05 15:01:25
238
Bronisław Pasierb
etnografia jak dotąd nie miała swojego forum dla wymiany myśli, a jedynie,
na zjazdach lekarzy i przyrodników, jako część składowa „antropologii w najszerszym tego słowa znaczeniu”22. Piłsudski wykorzystał swój pobyt na kolejnym, XI zjeździe lekarzy i przyrodników, by zwrócić uwagę, że etnografia była
tak „słabo reprezentowana, że prawie nie istniała tam zupełnie”. Zaproszenie
swoje Piłsudski zawdzięczał znajomości z prof. J. Talko-Hryncewiczem, prezesem podsekcji antropologii. Zgłosił referat o Trądzie i sposobach leczenia
jego u Gilaków i innych ludów Dalekiego Wschodu. Był też jedynym etnografem, na tym zjeździe, bo S. Udziela23 wycofał swój udział. W czasie obrad
K. Stołyhwo24 z Warszawy rzucił myśl utworzenia na następnych zjazdach samodzielnej sekcji antropologiczno-etnograficznej. Pomysł upadł, a Piłsudski
go nie bronił, bo wydawało mu się, że nie miał prawa przemawiać w imieniu
etnografów jako będący nim „zaledwie od paru lat”.25 Podejmując te kwestie,
Piłsudski chciał się usprawiedliwić ze swojego „przemilczania” i postulował,
by „wszyscy pracownicy nad ludoznawstwem określili jasno swe stanowisko,
co do przyszłych zjazdów przyrodników polskich”, czy są za utworzeniem
na następnych zjazdach „specjalnej samodzielnej sekcji antropologiczno-etnograficznej”, czy też zupełne „uniezależnienie się od zjazdów przyrodników
i rozpoczęcie szeregu ogólnopolskich zjazdów etnografów, może najlepiej
w takim razie w połączeniu z antropologami, archeologami i pracującymi nad
pomyślnie rozszerzającym się u nas krajoznawstwem”. Przy tej okazji Piłsudski nawiązał do swojego pomysłu sprzed kilku lat; był on „omawiany przez
grono osób z p. B. Wysłouchem na czele, którzy z wielkim zapałem krzątali
się koło zorganizowania niestety niedoszłej do skutku wystawy etnograficznej we Lwowie”. Autor uznał, że realizacja „planu zjazdu, zapoznania się
i porozumienia wszystkich badaczy Polaków interesujących się nauką, którą
– o ile dotyczy własnego terytorium – śmiało można nazwać jedną z najwięcej
patriotycznych; a więc tak odpowiadającą obecnej chwili i rosnącej pięknej
22
„ Dziś żadna nauka nie może się pomyślnie rozwijać w odosobnieniu od warsztatów innych nauk [...] W zaniechaniu badań psychologicznych tkwi przyczyna zupełnego bodaj braku
u nas jakiejkolwiek oryginalnej myśli filozoficznej i pedagogicznej” głosiła odezwa Komitetu
VI zjazdu przyrodników i lekarzy polskich, mającego się odbyć w Krakowie w dniach 16–21
lipca 1891 r., który podjął myśl utworzenia specjalnej sekcji psychologicznej, „Czas” nr 81,
10 kwietnia 1891 r., s. 2, 4.
23 Seweryn Udziela (1857–1937), zbieracz, terenowiec, kolekcjoner, współredaktor „Wydawnictwa Muzeum Etnograficznego w Krakowie (1928–1937); autor Krakowiaków, Kraków
1924. Por. Historia etnografii polskiej...
24 Kazimierz Stołyhwo (1880–1966), związany z Warszawą, gdzie studiował. Habilitował
się na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1905 r. był kierownikiem Pracowni, a następnie Instytutu Nauk Antropologicznych Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, profesorem Wolnej
Wszechnicy Polskiej, por. L. Krzywicki, Wspomnienia, t. III, Warszawa 1959.
25 Członkiem Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie i Krakowie został chyba w 1907 r.
Por. K. Malinowski, Prekursorzy muzeologii polskiej, Poznań 1970, przypis 79, s. 81.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 238
2009-05-05 15:01:25
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
239
miłości do tego, co jest nasze, polskie, chociażby w nim dużo było smutnego
i potrzebującego udoskonalenia”. Autor tego interesującego wywodu zwracał uwagę także na potrzebę omówienia ogólnych kwestii etnografii, historii
pierwotnej kultury, a także zadań praktycznych, które wymagałyby szerszej
akceptacji. Dotyczyć to miało wspólnie wydanych przez Komisję Antropologiczną Akademii Umiejętności i redakcję „Ludu”, Materiałów antropologiczno-archeologiczno-etnograficznych. Ponadto postulował konieczność wydania „mapy etnograficznej z rozsiedleniem Polaków”. A także podniósł bliską
mu myśl tworzenia i racjonalnego prowadzenia muzeów antropologiczno-etnograficznych, w tym utworzenia „choćby jednego w Polsce Muzeum ogólnej etnografii (na wzór Museum für Vőlkerkunde powstających w różnych
miastach zachodniej Europy i Ameryki)”. Kolejny postulat, także zdaniem
Piłsudskiego ważny, dotyczył potrzeby wprowadzenia „wykładów o etnografii w wielu szkołach średnich i wyższych, chociażby w takich specjalnych, jak
np. Dublańska Rolnicza Akademia, Szkoła Leśna, znany Zakład dla panien
hr. Zamojskiej w Zakopanem, które przygotowują uczących się do przyszłej
pracy na wsi, wśród ludu”. Dla tej pracy postulował także Piłsudski wykorzystać Polaków, którzy „przymusowo czy też dobrowolnie mieszkają w różnych
częściach i zakątkach świata; podtrzymywanie strojów, ornamentyki i wyrobów ludowych; wprowadzenie motywów swojskich do zabawek i początkowego nauczania; rozpoczęcie systematycznych badań nad naszymi rodakami osiadłymi na stałe na obczyźnie tak w imię interesu naukowego, jak
i w przeświadczeniu, iż takie badanie jest zdolne podtrzymać zacieranie przez
obcą kulturę poczucie swojej narodowości itp.” Piłsudski w zakończeniu tego
interesującego programu w zakresie ogólnego rozwoju etnografii i jej miejsca
i roli w kształtowaniu patriotycznych tendencji apelował do redakcji „Ludu”,
by zwróciła się do wszystkich zainteresowanych, w pierwszym rzędzie abonentów z ankietą, etnografów, w sprawie zjazdu etnografów, by ostatecznie
rozstrzygnięto, wybierając także dla niego odpowiedni termin26.
To były tematy, które go zajmowały, rozwijał je, prowadził rozmowy, przekonywał do nich swoich rozmówców. Podsuwał sugestie, recenzując dorobek
innych zagranicznych towarzystw. Już w 1912 r. na łamach „Ludu” zajął się
działalnością Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. Pokazał, w jaki sposób organizuje ono prace nad przygotowaniem „mapy etnograficznej państwa
rosyjskiego”. Była to czytelna aluzja do jego pomysłu przygotowania „mapy
rozmieszczenia ludności polskiej”27. W tym samym tomie „Ludu” Piłsudski
zamieścił jeszcze trzy teksty, które bezpośrednio wiążą się z muzealnictwem.
Ujął to w formie zestawienia tekstu polskiego dra Stanisława Hupki oraz et26
B. Piłsudski, W sprawie zjazdu etnografów polskich..., s. 267–269.
B. Piłsudski, Prace rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego nad mapą etnograficzną
państwa rosyjskiego, „Lud”, t. XVIII, 1912, s. 136–138.
27
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 239
2009-05-05 15:01:25
240
Bronisław Pasierb
nografa rosyjskiego W.N. Charuziny oraz odbitkę tekstu L. Sternberga o Muzeum Antropologii i Etnografii imienia Cara Piotra Wielkiego w Petersburgu.
To zestawienie stworzyło czytelny wywód mający świadczyć o konieczności
nadrabiania zaległości powstałych w polskiej etnografii. Piłsudski pisze, że
jest zdumiewające, iż polski etnograf musi jechać za granicę, żeby się przekonać, że „muzealnictwo etnograficzne na ziemiach polskich rozpoczyna się
organizować i dlatego szuka u Niemców, Czechów, Szwajcarów ogólnych
zasad tworzenia muzeów”. Ma pretensje do autora, że publikując w czasopiśmie przeznaczonym dla inteligencji, znając „swe społeczeństwo, uczy je początków, stara się przekonać, że mamy obfitsze niż na Zachodzie bogactwo
odrębnej i starszej wiekiem kultury ludowej i że zacofanie kulturalne ludu
w tym razie wychodzi nam na pożytek”. Banalne te prawdy musiały wywrzeć
na recenzencie „przygnębiające wrażenie”.
W zderzeniu z „rewelacjami” Hupki odmiennie wypadła także zagraniczna
podróż W.N. Charuziny. Rosyjska etnografia, muzealnictwo „zostało dawno
już uznane – pisze Piłsudski z ogromnym znawstwem problemu – szanowane
nie tylko przez sfery rządzące, lecz i przez inteligencję kraju. Ludoznawstwo
jest wykładane na uniwersytetach, a muzea etnograficzne stolicy Akademii
Nauk, Aleksandra III i Rumiancowa mogą rywalizować z najlepszymi muzeami świata. A nawet muzea prowincjonalne, jak np. na Kaukazie, Syberii
(prawie w każdym mieście), mają swą piękną historię i dalekie już są od stadium początkowego. I autorka nie potrzebuje nikogo przekonywać, apelować
do ofiarności społeczeństwa, mówić o znaczeniu i możliwości urządzenia
muzeów, które nie tylko są laboratoriami nauki o rozwoju kulturalnym poszczególnych ludów, lecz szerzą oświatę wśród mas nie mniej niż odczyty
i książki, a nawet wzbogacają miasta, co na takie kosztowne instytucje się
zdobyły”. Kończąc ocenę dorobku etnografii rosyjskiej, recenzent, jak każdy
uczony, zauważył i docenił walory bibliografii o muzealnictwie, jakie autorka
dołączyła do swego opracowania, która „przyniesie korzyść i oszczędzi czasu
niejednemu etnografowi w tej dziedzinie pracującemu”28.
W tym samym numerze „Ludu” jest jeszcze jedna relacja z odbitki z rosyjskiego czasopisma Lwa Sternberga o Muzeum Antropologii i Etnografii Cara
Piotra Wielkiego w Petersburgu. Piłsudski pisał te uwagi, będąc już w Brukseli na wyjeździe studyjnym i dlatego jego wypowiedź jest pełna faktów,
przekonuje czytelnika rozmachem dokonań, skalą nakładów finansowych,
bogactwem zbiorów. Redakcja czasopisma rosyjskiego chciała w ten sposób
zaprezentować przegląd rodzimych etnograficznych muzeów i towarzystw,
28
B. Piłsudski, Dr St. Hupka. W sprawie muzealnictwa etnograficznego za granicą i u nas,
odbitka z „Wszechświata” 1911, s.17; W.N. Charuzina, Otczot o letniej pojezdkie w Germanii
(Katalogizacyja, konsirwirowanije i razmieszczenije kolekcyj w etnograficzeskich muziejach),
Moskwa 1912, s. 96, „Lud”, t. XVIII, 1912, s. 227–228.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 240
2009-05-05 15:01:25
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
241
pokazując ich historię i dorobek. Zdaniem Piłsudskiego taki przegląd może
być „ciekawym i cennym dla każdego, zajmującego się etnografią i muzeologią”29.
I ostatni tekst, także z tego samego okresu, nadany z Brukseli, obejmował
streszczenie rosyjskiej pracy zbiorowej czołowych etnografów omawiającej
historię zabawek w Rosji i za granicą. Konkluzja recenzji znowu bardzo praktyczna i konkretna dotyczyła postulatu, by „nasi specjaliści wydali zbiorowo
również piękną, zajmującą i użyteczną książkę poświęconą zabawce z duszą
rozpoczynającego życie pokolenia związanej”30.
We wszystkich tekstach Piłsudskiego, w których zajmował się etnografią
jako nauką, tematyką badawczą, wydawnictwami31, dostrzegał potrzebę kształcenia. Stąd pojawia się w jego wypowiedziach pomysł Szkoły Etnograficznej,
który jest mi szczególnie bliski, mimo że w tym czasie okazał się nierealny.
Był cennym przyczynkiem postrzegania przez Bronisława Piłsudskiego szerzej
zadań i roli ludoznawstwa w okresie przed odzyskaniem suwerenności Polski. Nic dziwnego, że redaktor „Kuriera Lwowskiego” był także w tej sprawie
nagabywany przez Piłsudskiego. Troską Piłsudskiego była przede wszystkim
idea zbliżenia polsko-litewskiego, przywrócenia Unii obu narodów, „zbliżenie
obywateli jednej ziemi, wspólnej Ojczyzny”. W jednym z listów do Wysłoucha
pisał ze znaną sobie szczerością i otwartością: „Więcej niż uprzednio marzę
o Szkole Ludoznawczej w szerokim znaczeniu tego słowa”. Liczył „na przyobiecaną pomoc Pana. Ale teraz chyba trzeba czekać zakończenia wojny”32.
Do tej idei wrócił wkrótce w korespondencji z S. Witkiewiczem, cierpliwym
czytelnikiem jego pomysłów. Jesienią 1913 r. w liście z Zakopanego, miejsca
mu przyjaznego, odwoływał się do pomysłu powołania „instytutu lub szkoły
etnograficznej dla przygotowania badaczy naszych odrębnych jednostek etnograficznych i sąsiednich z nami obszarów (Litwa, Ruś, Łotwa, Estonia, Słowacczyzna, Czechy, Południowa Słowiańszczyzna itd.), a też naszych kolonii
w Ameryce, Syberii i Westfalii i w ogóle na świecie. Szkoła taka w Krakowie
otwarta znalazłaby i wykładających, i słuchaczy. Ostatni werbowaliby się z różnych sfer, fachów, płci i wieku ludzi już mających pewne zamiłowanie i pewną
znajomość rodzinnych stron, a wykładającymi byliby znawcy albo poszczególnych obszarów (Litwy, Rusi, Podhala, Czech, Bośni itp.), albo poszczególnych
29 Tekst dotyczy pracy przyjaciela z zesłania, L.J.Sternberga, któremu Piłsudski także wiele
zawdzięczał z tamtego okresu. Por. Koichi Inoue, Lew Sternberg i Bronisław Piłsudski. Spotkania naukowe i osobiste, „Literatura Ludowa” nr 4–5, 1999, s. 147–160.
30 B. Piłsudski, Igruszka, jeja istorija i znaczenije. Sbornik statiej pod ried. N.D. Bartram,
Moskwa 1912, wyd. J.D. Sytina, s. 245, „Lud”, t. XVIII, 1912, s. 229–230.
31 B. Piłsudski, Projekt „Podhalańskiego Rocznika Naukowego”. 30 lipca 1913 r., „Rocznik Podhalański”, t. 5, Zakopane 1992, faksymila tego tekstu.
32 List B. Piłsudskiego z Rapperswilu do B. Wysłoucha (b.d.). Rkps B. Oss. Papiery
M.B. Wysłouchów, sygn. 7181/II, t. VII, k. 487–488.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 241
2009-05-05 15:01:25
242
Bronisław Pasierb
kwestii (np. mitologii i historii religii, języka i gwar, folkloru, prawa zwyczajowego, socjologii, historii sztuki, muzyki, antropogeografii itp.). Już mam
osoby spośród profesorów gotowych mię podtrzymać. Na razie ciężkie lata,
bo ani rząd, ani kraj, ani miasto nie mogą dać znaczniejszej subwencji. Myślimy utworzyć Towarzystwo z udziałem po 100 koron minimum i poszukać kilka
osób zamożniejszych, co dadzą na taki cel i na wytworzenie pra [...?] z krajem
swoim głęboko i ściśle związanych. Dla Litwy, Wielkopolski szczególniej plan
cały musi mieć wielkie znaczenie, bo tam nie trzymają się ludzie nauki i uciekają precz, do lepszych warunków – ludoznawcy zaś byliby przykuci na długo,
może na zawsze do swego laboratorium żywego, do społeczeństwa, ludu, który
będą badać. Napiszę w tej kwestii broszurę i proszę bardzo o wskazówki, do jakich osób mógłbym apelować”33.
Pomysł wystawy, a przede wszystkim międzynarodowej Szkoły Ludoznawczej dowodził, jak daleko wybiegał w przyszłość ten „romantyczny marzyciel”.
Niestety, zarówno te pomysły, jak i wiele innych związanych z tworzeniem
biblioteki, archiwum, liczne opracowania, apele, odezwy w sprawach poszukiwania środków finansowych, napotykały mur obojętności. J. Zborowski,
w swoim obszernym wspomnieniu o Piłsudskim, szukając przyczyn tego,
wskazywał jedną, że „dawny sybirski zesłaniec” miał „gorącą wiarę w bliską
niepodległą Polskę, która w jego optymizmie urastała do potęgi nie tylko materialnej, ale i umysłowej. Wyidealizowana przez niego przyszła, na wskroś
demokratyczna Rzeczpospolita miała być rajem dla nauki i oświaty, w której
już nie bogacze, ale własny rząd będzie hojnie łożyć na kulturalne cele. Do tej
świetnej przyszłości podciągał i zakopiańskie plany muzealne”34.
2
Wystarczy tylko pobieżny wgląd w bibliografię B. Piłsudskiego, by zauważyć niespotykaną aktywność publicystyczną, a formą szczególnie ulubioną była działalność epistolarna. Jego listy można znaleźć w wielu zbiorach
rękopiśmiennych bibliotek. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda się dokonać
przybliżonej bibliografii tej ciekawej działalności. Zgromadziła je zwłaszcza
Biblioteka Jagiellońska35, także nasze wrocławskie Ossolineum, nie wspo33
Bronisław Piłsudski, Zakopane, Bystre willa, „Nosal”,18 XI 1913, Drogi Panie. Kochany Wujaszku, [w:] A. Kuczyński, „Kochany Wujaszku”. Listy Bronisława Piłsudskiego do Stanisława Witkiewicza, „Literatura Ludowa”, nr 4–5, 1999, s. 121–122.
34 J. Zborowski, Z dziejów ludoznawstwa i muzealnictwa na Podhalu: Sekcja Ludoznawcza
Towarzystwa Tatrzańskiego (1911–1919), „Rocznik Muzeum Etnograficznego w Krakowie”,
t. VI, Kraków 1976, s. 70.
35 J. Staszel, Z nieznanych listów Bronisława Piłsudskiego do Marii Tarnowskiej z 1907
roku, Rocznik Biblioteki Naukowej PAU i PAN w Krakowie, 2003, s. 343–410; H. FlorkowskaWroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 242
2009-05-05 15:01:25
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
243
minając o międzynarodowej spuściźnie36. Dotyczy to także publicystyki naukowej, studyjnej, sprawozdań, recenzji rozrzuconych po wielu i to różnych
tytułach zarówno prasy obcojęzycznej, jak i wychodzącej pod zaborami w języku polskim. Na oddzielne omówienie zasługuje praca Piłsudskiego jako
„korespondenta” lwowskiej prasy, zwłaszcza „Kuriera Lwowskiego”. Ciekawy jest tekst Piłsudskiego w radykalnym warszawskim „Nowym Torze”, poświęcony szkolnictwu w Chinach”37. Z kolei inny charakter miał „Tygodnik
Polski”, w którym także znalazły się jego teksty. Ukazały się one w latach
1913–14, w okresie „wojaży” studyjnych Piłsudskiego, których wynikiem,
był dobrze znany jego Memoriał w sprawie Muzeum Tatrzańskiego przygotowany latem 1913 r. w Brukseli38. Pierwszy numer „Tygodnika Polskiego”
ukazał się w Warszawie 1 lutego 1912 r. Pismo miało być poświęcone „zagadnieniom życia narodowego w zakresie politycznym, społecznym, naukowym, literackim i artystycznym”. Kierownictwo redakcją powierzono dwójce znanych ludzi: Stefanowi Czarnowskiemu i Gustawowowi Simonowowi.
Zasługują oni na bliższą charakterystykę ze względu na rolę, jaką odegrali
w życiu politycznym, społecznym i naukowym w ostatnich latach zaborów,
a potem w niepodległej Polsce. Życiorysy tych osób wiele mówią nie tylko
o ich drodze życiowej, dorobku zawodowym, lecz także zapatrywaniach politycznych.
Czarnowski Stefan Zygmunt, (1879–1937) to znany i ceniony socjolog
i „celtysta”, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Urodzony w Kroczewie
w rodzinie ziemiańskiej. Uczył się w Warszawie, gdzie kończył gimnazjum
realne, odbył służbę w armii rosyjskiej jako artylerzysta, a później wyjechał
-Frančiċ, Ostatnie lata Bronisława Piłsudskiego, (1915–1918, Szwajcaria-Paryż), [w:] Bronisław Piłsudski (1866–1918). Człowiek – uczony – patriota, Zakopane 2003, s. 185–210.
36 Por. A. Kuczyński, Kochany Ojcze! Raz jeszcze pozwolono mi napisać do Ciebie..., „Literatura Ludowa”, nr 4–5, 1999, s. 89–101; ibidem, s. 103–111; 113–128. Także, „Do zobaczenia w XX wieku”. Początki drogi Bronisława Piłsudskiego ku nauce i recepcja dorobku, [w:]
Bronisław Piłsudski (1866–1918)..., s. 45–75.
37 Czasopismo wychodziło w Warszawie w latach 1906–1914. Por. J. Łojek, J. Myśliński,
W. Władyka, Dzieje prasy polskiej, Warszawa 1988, s. 65; K. Malinowski, op. cit., s. 83, przypis 83.
38 Chcę zwrócić uwagę na pewne znamienne właściwości Bronisława jako badacza, odwołując się do opinii osób, które go dobrze znały. „Zdobyte wiadomości oceniał nadzwyczaj
skrupulatnie, dążył nieustannie do ich sprawdzenia i pogłębienia. Zawsze mu się zdawało,
że o danym przedmiocie wie zbyt mało, żeby o nim mógł sąd swój publicznie obwieścić. Zawsze był w pogoni za jeszcze jedną książką, jeszcze jednym faktem lub rysem dopełniającym.
Szukał ich z całą namiętnością entuzjasty, uporem Litwina”; W. Sieroszewski, Bronisław Piłsudski, „Rocznik Podhalański”, nr 1, 1922, s. XVIII. Por. List z Fryburga S. Lubisz-Zaleskiego
do Prof. Rozwadowskiego z 21 XII 1915 r. w sprawie wypożyczenia dla Piłsudskiego książki
[A. Krzyżanowskiego, K. Kumanieckiego], Statystyka Polski, Kraków 1915. Rkp. B. Oss. Papiery Rozwadowskich, sygn. 8005/II, k. 457.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 243
2009-05-05 15:01:25
244
Bronisław Pasierb
na studia do Lipska. Tam ukończył Wyższą Szkołę Handlową, a następnie
w 1901 r. przeniósł się do Berlina, gdzie podjął studia w zakresie ekonomii
i socjologii u prof. Georgia Simmla (1858–1918). Jednocześnie włączył się
w nurt pracy społecznej studiującej młodzieży polskiej w ramach „Zjednoczenia Młodzieży Polskiej”, pozostającego pod wpływem ideologii narodowej.
W Berlinie także zapoczątkował współpracę z prasą miejscową. Za czynny
udział w manifestacjach antyrządowych trafił do więzienia, osadzony w cytadeli. Jesienią 1902 r. udało mu się wyjechać do Francji, gdzie na uniwersytetach paryskich studiował socjologię pod kierunkiem wybitnych przedstawicieli szkoły Ĕmila Durkheima (1858–1917). Efektem studiów i samodzielnych
badań była znakomita praca poświęcona kultowi bohaterów na przykładzie
św. Patrycka, bohatera Irlandii. Praca ukończona w 1912 r., a opublikowana
w 1919 r., jest uważana w nauce za klasyczne dzieło francuskiej szkoły socjologicznej w obszarze historii, ustroju, religii, piśmiennictwa i prawa ludów
celtyckich. Czarnowski pozostaje uznanym „celtologiem” w nauce europejskiej.
Od 1910 r. odsunął się od ideologii narodowej Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego kierowanego przez R. Dmowskiego i przystąpił do tzw. grupy secesjonistów39. Wraz z Gustawem Simonem (1878–1941), ekonomistą,
politykiem, działaczem społecznym, także secesjonistą, podjęli się redagowania wspomnianego „Tygodnika Polskiego”40. Zdołali pozyskać na współpracowników pisma m.in. Stanisława Bukowieckiego, Zdzisława Dębickiego, Stefana Dziewulskiego, Manfreda Kridla, Józefa Siemieńskiego i Lucjana
Zarzeckiego. Jest to lista potencjalnych współpracowników pisma, z których
np. Józef Siemieński był nadzwyczaj aktywny41. Ale nie jest to pełna lista
nazwisk tych, którzy prezentowali swoje teksty na jego łamach.
W literaturze naukowej zainteresowano się publicystyką S. Czarnowskiego w związku z pracami nad jego Dziełami, które przygotowali Nina Assorodobraj i Stanisław Ossowski. Ostatni, piąty tom Dzieł zawierał publicystykę
Czarnowskiego i ukazał się w 1956 r. nakładem Państwowego Wydawnictwa
Naukowego. Zawiera teksty nie tylko publicystyczne, lecz także recenzje oraz
prace niedokończone Czarnowskiego. Trudno się nie zgodzić z opinią prof.
N. Assorodobraj, że publicystyka, zwłaszcza ta sprzed pierwszej wojny światowej, ma aktualnie charakter „dokumentów historycznych. Są to już w tej
39
Na znak protestu przeciwko uchwale Stronnictwa zaboru rosyjskiego, zawieszającej
bojkot szkoły rosyjskiej, wystąpiła z Ligi Narodowej około 20-osobowa grupa jej członków,
wśród nich S. Czarnowski, G. Simon, S. Bukowiecki i inni. Por. R. Wapiński, Roman Dmowski,
Lublin 1988, s. 190.
40 Ostatni numer (30–31) z datą 16 sierpnia 1916 r. redagował G. Simon.
41 Por. B. Pasierb, Z tradycji polskiej nauki o polityce. Józefa Siemieńskiego rozumienie
kultury politycznej (1882–1941), „Polityka i Społeczeństwo”, nr 4, 2007, s. 112–121.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 244
2009-05-05 15:01:26
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
245
chwili dokumenty z historii nauki, z historii ideologii, a pośrednio – obraz
rozwoju uczonego”42.
Nie podejmuję się ani krytycznej analizy sylwetki uczonego, jego długiej
i skomplikowanej ewolucji metodologicznej, ani oceny wartości samej publicystyki Czarnowskiego, w tym także ogłoszonej na łamach „Tygodnika
Polskiego”. Uważam, że to zadanie dla prasoznawcy. Mnie bardziej zajmuje
publicystyka autorów, którzy trafili na łamy „Tygodnika Polskiego”, nie będąc związani deklaracjami programowymi pisma, jak np. J. Siemieński czy
B. Winiarski43, a mimo to ich teksty drukowano44. Do nich należeli tacy autorzy, jak Franciszek Bujak45, Maria i Marian Dąbrowscy46, Adam Grzymała
Siedlecki47, Władysław M. Kozłowski48, Edward Lipiński49, Aleksander Maciesza50, Józef Milewski51, Stefan Rosiński52, Aleksander Szczepański53, Sta42 N. Assorodobraj, Przedmowa, [w:] Dzieła, t. V: Publicystyka. Posłowie. Wspomnienia,
Warszawa 1956, s. 6.
43 B. Winiarski,V Zjazd Prawników i Ekonomistów polskich, obrady Sekcji Prawniczej,
„TP”, Nt 24, 26 VII 1912, s. 378–381; Pamiętnik włościanina (Jan Słomka, wójt w Dzikowie.
Pamiętniki włościanina. Od pańszczyzny do dni dzisiejszych. Z przedmową prof. Uniwersytetu
Jagiellońskiego dra F. Bujaka, Kraków 1912), nr 30, 6 IX 1912, s. 471–475; Z życia młodzieży galicyjskiej (Stosunki materialne i intelektualne wśród młodzieży prawniczej Uniwersytetu
Lwowskiego, Napisał Kl. Zylski, Lwów 1912), nr 28, 23 VIII 1912, s. 444–447.
44 Jak wynika z korespondencji M. Dąbrowskiej w sprawie oceny „Zarania”, Redakcja
liczyła „iż bliższe wejrzenie w stosunki dzisiaj panujące na wsi polskiej uzgodni poglądy
p. Dąbrowskiej z poglądami naszymi”. Należałoby wnosić, że Redakcja najchętniej publikowała teksty o „zbliżonych” poglądach do swoich. Por. M. Dąbrowska, Listy do Redakcji, „Tygodnik Polski”, nr 6, 5 lutego 1914, s. 91.
45 F. Bujak, Ks. Antoni Tyczyński z Albingowej (z powodu 25-letniej działalności na parafii), „T.P”, nr 26, 9 VIII 1912, s. 410–413 oraz nr 25, 2 VIII 1912, s. 395–397.
46 M. Dąbrowska, Śląskie miasteczko, „TP”, nr 17, 23 IV 1914, s. 262–263; tejże, Czarny
wymarsz, „TP”, nr 19, 7 V 1914, s. 297–298; Czy „Horsztyński” jest na czasie, „TP”, nr 41, 15
X 1915, s. 315–316; tejże, Martwe bogactwa, „TP” nr 6, 13 II 1916, s. 35–36. M. Dąbrowski,
Sylwetki z Anglii, „TP”, nr 10, 5 III 1914, s. 149–150; nr 12, 19 III 1914, s. 187; nr 20, 14 V 1914,
s. 315–316.
47 A. Grzymała-Siedlecki, Tajemnica czynu, „TP”, nr 8, 5 IV 1912, s. 120–121.
48 W.M. Kozłowski, F.C.S. Schiller i jego humanizm, „TP”, nr 11, 26 IV 1912, s. 167–170;
tenże, Towarzystwo Kursów Naukowych w Warszawie, „TP”, nr 34, 3 X 1912, s. 535–536.
49 E. Lipiński, System Taylora, „TP”, nr 6, 1914, s. 89–91.
50 A. Maciesza, Odezwa dra Macieszy, „TP”, nr 5, 29 I 1914, s. 78.
51 Fragment pracy J. Milewskiego, Sprawa wychowania obywatelskiego, „TP”, nr 30–31,
16 VIII 1916, s. 191–196.
52 S. Rosiński, Postępy walki narodowościowej w W.K.Poznańskim, „TP”, nr 30, 6 IX 1912,
s. 468–471; nr 31, 13 IX 1912, s. 485–486.
53 A. Szczepański, V Zjazd prawników i ekonomistów polskich, (obrady Sekcji Ekonomicznej), „TP”, nr 17, 7 VI 1912, s. 265–267; tenże, Przemysł Galicji, „TP”, nr 39, 7 X I 1912,
s. 615–617; tenże, Królestwo i Galicja pod względem przemysłowym, nr 43, 5 XII 1912,
s. 677–679; nr 44, 12 XII 1912, s. 695–697; tenże, Kiełkowanie przemysłu polskiego w zaborze
pruskim, „TP”, nr 46, 26 XII 1912, s. 725–726.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 245
2009-05-05 15:01:26
246
Bronisław Pasierb
nisław Stroński54, Władysław Studnicki55, Kazimierz Twardowski56, Florian
Znaniecki57, Czesław Znamierowski58.
W tej plejadzie znanych ówcześnie nazwisk o ugruntowanej pozycji w obszarze nauki, literatury czy polityki pojawiło się na łamach „Tygodnika Polskiego”
nazwisko Bronisława Piłsudskiego. Nie wydaje się, by kojarzono je tylko z aktywnością wojskową lub polityczną jego brata, Józefa. Późniejsze losy choćby
Czarnowskiego, jego deklaracja i udział w akcji werbunkowej do Legionów
J. Piłsudskiego były argumentem, ale jedynie dodatkowym dla takiego uzasadnienia. Decydowała, jak się wydaje, zarówno ówczesna aktywność naukowa
Bronisława, jak i cecha jego tragicznych przeżyć, działalność w kraju, w środowisku naukowym krakowskim czy lwowskim, a liczne kontakty międzynarodowe, w tym także inicjatywy podejmowane w Zakopanem w dziedzinie badań
historii i etnografii Podhala oraz ludów pogranicza w obszarze językoznawstwa
i muzealnictwa. Wydawcy „Tygodnika Polskiego” pozostają znani i cytowani
w literaturze naukowej głównie jako autorzy, jak S. Czarnowski, wznawianych
prac poświęconych kulturze59, czy G. Simon w służbie państwowej, a także
jako wykładowca Szkoły Nauk Politycznych w Warszawie60.
3
Czas przejść do publikowanych tekstów Bronisława Piłsudskiego. Ich historia wydaje się ciekawa. Przede wszystkim jeśli uwzględni się długą ano54 St. S[troński], Układ stronnictw w Galicji, „TP”, nr 7, 29 III 1912, s. 101–103; Uniwersyetet ruski w Galicji, nr 16, 31 V 1912, s. 241–244; Polityka ruska Austrii, „TP”, nr 20, 28 VI
1912, s. 307–310.
55 W. Studnicki, Anglia wobec zagadnień rosyjsko-niemieckich, „TP”, nr 21, 21 V 1914,
s. 325–329; nr 27, 2 VIII 1914, s. 421–423; tenże, Sprawa polska w chwili obecnej, „TP”,
nr 36, 9 IX 1915, s. 283–285. Por. B. Pasierb, Z dziejów prywatnego szkolnictwa wyższego.
Lwowska Szkoła Nauk Politycznych. Pierwsze doświadczenia, [w:] Współczesne przemiany
społeczno-gospodarcze w Polsce i na świecie, red. T. Listwan, W. Kaczocha, Poznań 2007,
s. 357–371; tenże, Pierwsza polska szkoła politologiczna, [w:] Na obrzeżach polityki, cz. 5, red.
M. Kosman, Poznań 2007, s. 412–468. Por. J. Socha, Sprawozdanie z książek, Z okien Dźwiny.
Księga zbiorowa na dochód Czytelni Polskiej w Witebsku, 1912, s. 238.
56 K. Twardowski, Z powodu międzynarodowego zjazdu neurologii, „TP”, nr 20, 14 V 1914,
s. 318–319.
57 F. Znaniecki, Filozofia Bergsona, „TP”, nr 21, 5 VII 1912, s. 327–330; nr 22, 12 VII
1912, s. 342–43; nr 32, 20 IX 1912, s. 502–504.
58 C. Znamierowski, Socjologiczne badania zjawisk religijnych, „TP”, nr 3, 15 I 1914,
s. 34–42; nr 4, 22 I 1914, s. 50–51.
59 Por. S. Czarnowski, Kultura. Zbiór artykułów z socjologii kultury, drukowanych w „Wiedzy i Życiu” w latach 1932–37. Przedmowa L. Krzywickiego, red. S. Podwysocki, t. 4, Biblioteka „Wiedza i Życie”, s. 302. Wydanie drugie ukazało się w 1946 r., a trzecie w 1948 r. Por.
Bibliografia prac Stefana Czarnowskiego, [w:] Dzieła, t. V..., s. 192.
60 T. Wolsza, Simon Gustaw (1878–1941), [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. XXXVI,
Warszawa–Kraków 1996–1997, s. 522–524.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 246
2009-05-05 15:01:26
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
247
nimowość, nieobecność zarówno w systematycznie pomnażanej bibliografii
Bronisława, jak i w obiegu naukowym. Było tak do czasu, kiedy nadzwyczaj
rzetelny szperacz w historii polskiej nauki w końcu dotarł, ale tylko do jednego tekstu Bronisława w „Tygodniku Polskim” z 1914 r. Był to prof. Zbigniew J. Wójcik, jeden z wszechstronnych autorów wielu biografii czołowych
przedstawicieli polskiej nauki, głównie w dziedzinie nauk przyrodniczych,
ale także dorobku Bronisława Piłsudskiego61.
Jeden z jego tekstów będący krytycznym przeglądem dorobku B. Piłsudskiego oraz wcześniejszych autorów, jak K. Malinowskiego, J. Zborowskiego,
A. Kuczyńskiego, w zakresie muzealnictwa jest najświeższej daty62. Stanowi
inspirację do wymiany myśli wokół piśmiennictwa, charakteru, znaczenia, roli
B. Piłsudskiego w kwestii jego wizji muzealnych, koncepcji, na ile przyczyniły się one „do rozwoju i wysokiego poziomu merytorycznego muzealnictwa
polskiego już w okresie międzywojennym. W tym czasie Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem stało się modelową placówką regionalną i taką pozostało
do dziś”63. Rozumiem, że teza Wójcika jest dopiero zapowiedzią tego, co należałoby uczynić w obszarze muzealnictwa w ogóle, a etnograficznego w szczególności, w tym także określić udział B. Piłsudskiego. Wydaje się, że wysiłki
badaczy zmierzające do studiów porównawczych, historycznych, ukazujące
rolę Piłsudskiego na tle dorobku muzealnictwa choćby europejskiego są zaledwie w powijakach. Wójcik podziela tę opinię, bo nazywa opracowania „historyków polskich i rosyjskich” przyczynkami64. Wszystkie te „przyczynki”
powstają ze źródeł archiwalnych różnej proweniencji i charakteru. Najczęściej
są rozproszone, a trafiają do badaczy często przypadkowo. Do takich tekstów
zaliczyć można artykuły B. Piłsudskiego ogłoszone w „Tygodniku Polskim”.
Pierwszy tekst Czeskie Przemysłowe Muzeum im. Naprstka w Pradze ukazał
się w dwóch odcinkach, w kolejnych numerach pisma z 21 i 28 sierpnia 1913 r.
Drugi tekst Czeskie Etnograficzne Muzeum w Pradze (Narodopisne Museum
Česko-Slovanské) ukazał się 13 listopada 1913 r.65
Na początu 1914 r. pod ogólnym tytułem Obrazy kultury szwajcarskiej
ukazał się tekst B. Piłsudskiego pt. Muzeum historyczne i muzeum etnograficzne w Neuchâtelu. Opublikowano go w dwóch odcinkach66. Wójcik dotarł,
jak wynika z przywołanego tekstu, do tego artykułu, co wydaje się pierwszą
61 A. Kuczyński, Z.J. Wójcik, Bronisław Piłsudski. Biograficzny szkic do portretu katorżnika i etnografa, „Niepodległość” 1993, nr 46, s. 159–175.
62 Z. J. Wójcik, Muzea i muzealnictwo w działalności Bronisława Piłsudskiego, [w:] Bronisław Piłsudski (1866–1918)..., s. 85–108.
63 Ibidem, s. 86.
64 Ibidem.
65 „Tygodnik Polski” nr 34, 21 VIII 1913, s. 534–541; nr 35, 28 VIII 1913, s. 552–554;
nr 46, 13 XI 1913, s. 722–726.
66 Z.J. Wójcik, op. cit., s. 101. Por. „Tygodnik Polski“, nr 6, 5 II 1914, s. 91–93; nr 7,
12 II 1914, s. 109–111.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 247
2009-05-05 15:01:26
248
Bronisław Pasierb
informacją o artykule Piłsudskiego, jaki ukazał się na łamach „Tygodnika Polskiego”. Niezależnie od tego wydaje się celowe opublikowanie go łącznie
z poprzednimi artykułami B. Piłsudskiego, jeśli uwzględni się, że stanowią
one plon jednej podróży studyjnej, mają podobny wydźwięk i zawierają też
kilka ciekawostek, o których Wójcik nie pisze w swoim artykule. Nie wiem,
dlaczego pozostaje zagadką podróż studyjna B. Piłsudskiego do Pragi czeskiej. Badacze podejmujący temat muzealnictwa piszą, że Piłsudski jesienią
1912 r. odwiedził Pragę i zapoznał się z wystawą techniczną miejscowego
muzeum. Natomiast nie ma wzmianki na temat odwiedzin Muzeum Etnograficznego67. Jak to się stało, że dotąd nikt nie zajął się sprawozdaniem z tej podróży? Bo nie wydaje mi się, żeby autor zostawił tylko ślad w postaci artykułu
umieszczonego w „Tygodniku Polskim”.
Nie będę tych artykułów streszczać, a tym bardziej analizować. Może jedynie warto wskazać na myśl przewodnią nie tylko praskiej wyprawy po muzeach. Piłsudskiego fascynowała organizacja pracy muzealnej, w tym zwłaszcza
historia powstawania placówek, szczególne cechy ich twórców, wytrwałość,
niestrudzona praca, ofiarność społeczeństwa. „Jakaś ofiarność ciepłej serdeczności [...] wdzięczny odzew ofiarnego w miłości poczętego trudu i cichy
przyjazny szept dostojnie spoczywającego zakątka bije od tego domostwa,
tak dalekiego od zwykłego szablonu publicznych instytucji”, pisał o Muzeum
Naprstka. Zaskoczyło go w tym Muzeum połączenie „dwóch tak różnych
sobie instytucji, to jest muzeum i gorzelni”. Wcale nie mniej zdziwiony był
bogactwem i różnorodnością zbiorów, ich pozyskiwaniem. Dziwił się skalą
ofiarności darczyńców. To prawda, że jeszcze wiele trzeba włożyć wysiłku,
by całość zbiorów naukowo opracować, ale i tak już tworzą „nieoceniony
materiał poglądowy dla kursu geografii w średnich zakładach naukowych
i nie mniej pomocne być mogą przy wykładach ogólnej etnografii. Tu w Pradze etnolog nie będzie miał potrzeby skarżyć się na brak muzealnych dokumentów, jak to niestety, zupełnie słusznie musiał niedawno uczynić profesor
etnologii we Lwowie”68. Kończył Bronisław swoje uwagi gorącym życzeniem, by także „w Polsce wśród bogatych naszych mieszczan etnografia znalazła jak najbardziej swojego Naprstka”.
Równie gorzką refleksję wyniósł z Muzeum Etnograficznego. Szukając
przyczyn słabości polskiej etnografii, nawiązywał do trudnej historii, ale pod67 Z.J. Wójcik, op. cit., s. 96. Por. Kalendarium wydarzeń życia Bronisława Piłsudskiego,
(Internet).
68 We Lwowie nawiązał bliższą współpracę z Towarzystwem Ludoznawczym oraz jego
działaczami Szymonem Matusiakiem i Adamem Fischerem. Nie wiadomo, kto był rozmówcą
Piłsudskiego w tej sprawie. Por. J. Staszel, Związki Bronisława Piłsudskiego z Akademią Umiejętności w Krakowie, [w:] Bronisław Piłsudski (1866–1918)...., s. 145.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 248
2009-05-05 15:01:26
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
249
nosił większą umiejętność organizacyjną Czechów i większą „solidarność
na polu pracy”. Jako dobry polski przykład przywołał Muzeum Baranieckiego w Krakowie, które niestety się rozpadło. Aktualnie nadzieję wiązał z tworzonym Muzeum Etnograficznym w Krakowie, które z chwilą przeniesienia
zbiorów na Wawel „rokuje lepsze nadzieje na przyszłość”.
W sprawie pobytu Bronisława Piłsudskiego w Pradze czeskiej jest pośrednia informacja, że jesienią 1912 r. tam przebywa. Zachował się list nadany
w listopadzie 1912 r. do przyjaciela z zesłania, L. Sternberga. Ton tego listu jest raczej minorowy, pisany pod wrażeniem jakiegoś konfliktu z administracją uczelnianą, środowiskiem profesorskim. Pisze, jak zawsze otwarcie
i szczerze, że „męczy go praca administracyjna, zwłaszcza z uczonymi, których uważa za ludzi nienormalnych, zarozumiałych i nerwowych”. Pochwalał
własny styl, zwłaszcza ulubione podróże, „gromadzenie materiałów w terenie
w stałych kontaktach z ludźmi prostymi. Obecnie mnie ciągnie głównie wieś,
gdzie jest jeszcze wiele spraw interesujących, dotychczas nie badanych. Ponadto tam się nikt nie spieszy, ludzie są spokojniejsi, jest mniej grubiaństwa,
a więcej niezależności. Sądzę, że w przyszłym roku będą już możliwości zainstalowania się na Litwie, pragnę tam dokończyć druk zebranych materiałów i spokojnie, bez zmartwień, prowadzić życie człowieka kulturalnego”69.
Nic raczej nie wskazywało, że źródłem frustracji, z jakich się przyjacielowi zwierzał, jest środowisko akademickie. Mógł być raczej zadowolony, bo
np. najpoważniejsze czechosłowackie czasopismo etnograficzne odnotowało
pozytywnie jego Poezję Gilaków70.
Podsumowanie wojaży Piłsudskiego po muzeach Europy zawiera jego memoriał opracowany w Brukseli latem 1913 r. Był przygotowany na Walne
Zgromadzenie, które miało się odbyć 27 sierpnia 1913 r. Był to ten moment,
w którym na ukończeniu był już budynek przyszłego Muzeum, a kolejnym
najważniejszym zadaniem było „urządzenie Muzeum” , stwarzając w ten sposób „podstawy do najlepszego wypełnienia swego zadania”.
Mam cichą nadzieję, że publikowane tu teksty Bronisława Piłsudskiego,
pochodzące z mało znanego warszawskiego „Tygodnika Polskiego”, poszerzą
naszą wiedzę o roli romantycznego „muzealnika wizjonera”.
69 Por. Z.J. Wójcik, Materiały do biografii Bronisława Piłsudskiego, „Literatura Ludowa”
nr 4–5, 1999, s. 169, przypis 32.
70 Dr Stanisław Dziarski omówił „Lud”, t. XVII, R. 1911, Nâródopisný Věstnik Československý, red. J. Polivka, Ročnik VIII, Praha 1913, s. 139–142.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 249
2009-05-05 15:01:26
250
Bronisław Pasierb
Dokument Nr 1
Czeskie Przemysłowe Muzeum im. Naprstka w Pradze
Mało komu wśród nas jest znane i nielicznie przez Polaków zwiedzane
Muzeum Naprstka w Pradze. A jednak godne71 jest ono nie tylko pobieżnego zwiedzenia, ale i bliższego zapoznania się z nagromadzonym w nim bogactwem – bardziej godnym może, niż inne muzea, których w tym mieście
jest wiele.
Już samo miejsce, w którym się to muzeum znajduje, budzi pewne uszanowanie i roztacza niewypowiedziany urok. Podchodzącego przenika jakimś
nastrojem zagadkowym i wzniosłym, jakby w świątyni, gdzie wykwitała myśl
uroczysta i wielka. Stoi bowiem muzeum na tzw. Betleemskiem Namestie,
gdzie kiedyś istniała kapliczka Jana Husa. Tutaj więc zbiegało się tysiące wyznawców, by wysłuchać płomiennej mowy wielkiego kaznodziei i teologa.
Tu potem wędrowały liczne gromady pielgrzymów, by modlitwą gorącą i ducha czystym wzniesieniem uczcić pamięć narodowego męczennika.
Niemniej ciekawa jest ta instytucja i z powodu swej oryginalnej historii
powstania, i pięknej postaci jej założyciela Wojty Naprstka. Był to mąż niezwykły i szlachetny i dlatego w krótkich słowach podaję jego życiorys.
Urodzony w Pradze w 1826 r. z rodziny mieszczańskiej – udał się Naprstek
na wyższe studia do Wiednia, gdzie był jednym z najzdolniejszych i najbardziej lubianych uczniów znanego sinologa prof. Pfitzmayera72. Nosił on w sobie nawet gorące pragnienie udania się na wschód i poświęcenia badaniom
„Niebieskiego Państwa”73. Lecz wypadki 1848 r. zmusiły młodzieńca zbiec
przed prześladowaniem rządu i rzuciły go do Ameryki. Podczas swego pobytu
tutaj zwraca Naprstek szczególną uwagę i studiuje kwestie szkół, bibliotek,
szpitali i innych podobnych instytucji, które wyrastały w Ameryce, dzięki
ogromnie rozwiniętej ofiarności bogatych jednostek. Tu też poznał i przekonał się, jaki ogromny wpływ mają odczyty, konferencje, wystawy i podróże
po obcych krajach dla rozpowszechnienia wiedzy, na wyrobienie szerokiego, racjonalnego poglądu na życie, a szczególnie na ukształtowanie umysłów
młodzieńczych.
Korzystając z amnestii, wraca Naprstek do kraju dopiero 10 lata później
z gorącym zamiarem spożytkowania nagromadzonych na obczyźnie wiadomości i poświęca się odtąd całkowicie podniesieniu ojczystego rękodzielnic71
Zmieniłem pisownię takich słów, jak godnem, nagromadzonem, niem, w tem mieście
itp.
72
Pfitzmayer August (1808–1887), czechosłowacki lingwista i orientalista. Od 1838 r. wykładał w Wiedniu, gdzie poznał się z V. Naprstkem, który od 1846 r. studiował prawo (KDO
BYŁ KDO-češti a slovenšti orientalistė, afrikanistė a iberoamerikanistė) [Internet].
73 Określenia takiego używano w XIX wieku w stosunku do Chin.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 250
2009-05-05 15:01:26
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
251
twa, a głównie ciągłemu i stałemu rozwojowi swego muzeum, które założył
na wzór podobnych, istniejących w Ameryce i Anglii.
Na razie nowa ta instytucja miała charakter czysto przemysłowy. Naprstek
usiłował zebrać w niej wszelkie modele i zasoby, które w jakikolwiek sposób
mogły się przyczynić do polepszenia domowego, rękodzielniczego przemysłu.
Jednocześnie jednak uprzednie zamiłowanie do Wschodu pojawiło się w bogatych zbiorach bibliotecznych, które Naprstek przywiózł ze sobą z wygnania
– oraz stopniowo się pomnażających okazach kultury chińskiej i japońskiej.
Zapał i praca Naprstka podtrzymywane były gorąco przez całą rodzinę. Żona
jego zajęła się sama stworzeniem specjalnego działu sztuki ludowej czeskiej,
a matka, znana popularnie w całej Pradze jako pani maminka od Halanku,
nie szczędziła środków i zachęcała sama swych zamożnych krewnych do podtrzymywania i urzeczywistnienia pięknej myśli swego ukochanego syna.
Wojta Naprstek umarł w r. 1894, uznany już i szanowany przez całe społeczeństwo za wielkość i wytrwałość charakteru oraz pełną zawsze młodzieńczego zapału niestrudzoną pracę nad rozwojem chlubnej i pożytecznej dla
całego kraju instytucji. Jak wielki był wysiłek jego życia i jak wielki rezultat
– świadczy już samo istnienie i rozwój tego muzeum, które choć stworzone
siłami jednostki, nie tylko nie obawia się dotychczas rywalizować z innymi,
jak Muzeum Narodowe Czeské lub Muzeum Etnograficzne Czesko-słowiańskie, podtrzymywanymi przez całe społeczeństwo – ale nawet pod niektórymi
względami i dotąd je przewyższa [...]
Jakaś atmosfera ciepłej serdeczności [...] wdzięczny odzew ofiarnego
w miłości poczętego trudu i cichy przyjazny szept dostojnie spoczywającego
zakątka bije od tego domostwa, tak dalekiego od zwykłego szablonu publicznych instytucji. Już gdy się podchodzi do starego, błękitnego domku, poprzedzającego muzeum, rzuca się w oczy skromny, ponad bramą napis, który był
kiedyś dewizą pełnego wielkich porywów i gorącej miłości dla kraju, młodzieńca: Co srdce poji, more ne rodwoji, co znaczy: co serce spoi, to morze
nie rozdwoi!
Na dziedzińcu tego starego, przypominającego średniowiecze domku dotychczas istnieje jeszcze gorzelnia będąca niegdyś własnością matki Naprstka. Ona to właśnie zapewniała „pani mamince” taką szeroką popularność i dawała środki nie tylko do czynienia rozmaitych dobrodziejstw biedakom, ale
i na wzbogacanie synowskiego dzieła.
Patrząc tedy na owo dziwne połączenie się tych dwóch tak różnych sobie
instytucji, to jest muzeum i gorzelni, myślałem o tej niezmiernej ofiarności
mieszczaństwa czeskiego, które wysiłkiem swoim stworzyło współczesny
wysoki poziom kultury narodowej. Jeszcze bardziej godną uwagi i naśladowania jest pomoc współrodaków Naprstka – uczonych, artystów, podróżników
itp., którzy sami poczytują sobie za obowiązek przyczynić się do wzbogaceWroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 251
2009-05-05 15:01:27
252
Bronisław Pasierb
nia owego muzeum i nadsyłają dobrowolnie i z własnej inicjatywy będące
w ich posiadaniu modele i zbiory.
Przejdę teraz do opisania samego muzeum. Duży, trzypiętrowy gmach zaledwie mieści w sobie wszystkie zbiory. W sieniach porozmieszczane są kryte
szkłem skrzynki, w których znajdują się wyroby z kości, szkła, masy perłowej itp. – jako wzory robót rękodzielniczych, które Naprstek chciał rozwinąć
w swym kraju, wzorując się na wyrobach narodów bardziej w tym kierunku
zaawansowanych.
Z całego tego, dosyć zasobnego działu przemysłowego, specjalną uwagę
przyciągają zbiory tworzące stałą wystawę drukarską, do zorganizowania której dopomógł Naprstkowi klub zecerów pod nazwą „Typogravicka Beseda”.
Przejęli się oni myślą zebrania w oddzielną całość i przedstawienia stopniowego rozwoju drukarstwa w Czechach. Zbierali w tym celu w ciągu kilku lat
pieniądze na specjalnie urządzanych zabawach, a jednocześnie wyszukiwali
i gromadzili skrzętnie każdy model i każdy dokument mogący wzbogacić ten
dział fachowy.
Z wystawy tej na wyróżnienie zasługuje w pierwszym rzędzie najstarsza
w Czechach maszyna drukarska, wyrobiona z drzewa, na której był w swoim
czasie drukowany pierwszy czeski słownik Jungmana74. Maszyna ta, według
słów oprowadzającego mnie kustosza, obsługiwana przez dwóch ludzi, mogła
wybić w ciągu dnia maksimum 500 egzemplarzy jednej stronicy.
Dalej idzie cały szereg przyrządów do odlewania stereotypii oraz rozmaitego rodzaju maszyny, kończąc rotacyjną. W regałach znajdują się kasy
z czcionkami z różnych okresów i najrozmaitszych pism – nie brak nawet
i czcionek hebrajskich. Tu i ówdzie widnieją ramy ze złożonymi i przygotowanymi już do odbijania odezwami i afiszami. Na ścianach wiszą deski cynkograficzne, które były używane do odbijania kilku historycznych obrazów, jak
„Jan Hus”, „Unos krala Vaclava II-go” i inne. Niezmiernie ciekawe są próbki
ze stopniowych produkcji papieru wyrabianego z drzewa – dalej niemniej ciekawy szereg starych druków, a między nimi „Kosmografia” Münstera wydrukowana w Pradze w 1554 r. przez Kosorskiego ze Skosore75. W osobnym
wreszcie kątku ustawiono wszystko to, co się tyczy litografii, a więc rozmaite
prace i różne formy warsztatów litograficznych. Oddzielnie góruje nad tym
piękne popiersie litografii Alojsa Senefeldra, obok zaś rysunek jego domu ro74 Josef Jungmann (1773–1847), czeski językoznawca, leksykograf i tłumacz literatury.
Wydał w 1825 r. Historię literatury czeskiej oraz stworzył pięciotomowy słownik czesko-niemiecki wydany w latach 1834–1839.
75 Sebastian Münster (1448–1552) niemiecki i szwajcarski hebraista, humanista, kosmograf, geograf, wydawca. W 1550 r. ukazała się jego Kosmografia jako ostatnia wersja, do której
naniósł poprawki. Wydanie w Pradze 1554 r. ukazało się po śmierci Autora.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 252
2009-05-05 15:01:27
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
253
dzinnego w Pradze76. Tu również znajduje się popiersie drukarza czeskiego
Jerzego Melantrycha z Avenkinu, żyjącego w XVI w.
By, na koniec, wystawa ta zapewniała istotny pożytek nie tylko znawców,
lecz i dla szerszego ogółu, Spolek faktorów praskich ciskaren podjął się udzielać co niedziela objaśnień zwiedzającej publiczności. Jest to piękne współpracownictwo (sic!) Muzeum ze skromnymi pracownikami, godne ze wszech
miar naśladowania.
Wspomnę teraz, przechodząc, o bardzo licznym zbiorze gustownych i cennych czeskich wyrobów szklanych, porcelanowych i jubilerskich, które częściowo zostały zakupione, częściowo nagromadzone z darowizn.
Podstawowe jednak bogactwo Muzeum, zmieniając całkowicie jego dawny, czysto przemysłowy charakter, stanowi obfity i urozmaicony dział etnograficzny.
Niezmiernie piękne są tu hafty, stroje i zbiory ludowe czeskie, które rozpoczęła w r. 1877 żona Naparstka pod nazwą „prace naszych matek”. Zbiory te,
obejmujące między innymi przeszło 600 czepców, doszły niebawem do sporych rozmiarów, a kiedy zachwyceni nimi znawcy winszowali pani Naprstkowej, zacna ta, a energiczna kobieta odpowiadała skromnie, że to zasługa
jej męża, bo gdy on nie chciał, to by musiała realizowanie swego zamiaru, dla
dogodzenia mu, porzucić.
Naprstkowa jedna z pierwszych zwróciła uwagę na powolne zanikanie starodawnych obyczajów i strojów ludowych, wypieranych przez modę niemiecką i odczuła potrzebę prędszego zbierania tego, o czym z takim szacunkiem
i miłością mówiła: oto „jakie skarby wytwarzali nasi ojcowie, a pilne ręce
naszych matek zachowały”! I nie jeden rzeczywiście z zebranych tu okazów
jest zachowaną przed zaginięciem77 perłą, której nie posiadają inne później
powstałe muzea. Po utworzeniu w 1895 r. Muzeum Etnograficznego zaprzestano jednak kolekcjonować okazy sztuki ludowej czeskiej. Naprstek posyłał
swe zbiory niejednokrotnie na różne czeskie wystawy w kraju lub za granicą
urządzane. Część wyszywanek czeskich i morawskich około 200 numerów
(w cenie 6000 koron) zostawiono w Chicago jako dar nowo powstałemu tam
Muzeum Etnograficznemu.
Bardziej jeszcze obszernym i różnolitym jest dział etnografii obcej. Dom
Naprstka przyciągał wszystkich nie tylko swą serdeczną rodzinną atmosferą,
ale stawał się ogniskiem intelektualnym, w którym gromadzili się chętnie różni, nieraz wybitni przedstawiciele nauki i sztuki. Również nie ominął domu
76 Aloes
Senefelder (1771–1834), urodzony w Pradze, niemiecki grafik i wynalazca techniki druku płaskiego (litografii); wykonał pierwszy druk wielobarwny (1826); współorganizator
Instytutu Litograficznego w Monachium.
77 Było „zaginieniem”.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 253
2009-05-05 15:01:27
254
Bronisław Pasierb
byłego tułacza nikt, kto wybierał się w dalszą podróż lub po dłuższym pobycie
na obczyźnie wracał do swego rodzinnego kraju. I oto ze zbiorów tych podróżników, albo przez nich ofiarowanych, albo u nich kupionych, powstał wyżej
wspomniany dział, który niebawem bogactwem swoim zaćmił wszystkie inne.
Podkreślić chcę tutaj powtórnie owo chętne, a nieraz gorące współdziałanie rodaków Naprstka i jego pracy i dać liczne takiego poparcia przykłady.
Tak więc wymienię przede wszystkim piękne kolekcje afrykańskie, darowane
przez znanego podróżnika prof. d-ra Holuba78, który dwukrotnie wyjeżdżając do Afryki dla badań przyrodniczych, przywiózł stamtąd ogromnie cenne
okazy: ubiory, siekiery, noże, łuki, oręż, strusie pióra, talizmany i muzyczne instrumenty itp., a pomiędzy nimi buszmeńskie rysunki, wyryte na skałach, które przedstawiają niezmierną rzadkość i których wyłącznym posiadaniem szczyciły się dotąd muzea: Kensingtońskie w Londynie79 i Cesarskie
we Wiedniu80.
Niemniej piękne i rzadkie są zbiory (koszyki, misy, siodła, dzidy, tkaniny,
bogate tarcze itd.) dra Steckera, który jako lekarz podróżował, początkowo
ze znanym podróżnikiem Rohlfs’em, potem sam po Trypolisie – oraz inżyniera Stańka (wyroby z kości słoniowej, rogów, skóry i inne), który służąc przed
tym w koloniach francuskich i Afryce, osiadł obecnie na Morawach i zbiory
swoje podarował Muzeum81.
Do powiększenia afrykańskiego działu przyczynili się także dwaj młodzi
Czesi pp. Machulka i Storch, którzy należąc do Towarzystwa Myśliwskiego,
polowali wraz z królem saskim w Sudanie i przywieźli stamtąd spory zasób
bardzo ciekawych okazów.
Bardzo znaczny dobór kolekcji wschodnioafrykańskich zakupiło Muzeum
od p. Martina z Lany, byłego kolonisty na służbie niemieckiej w Kilimandżaro.
Poza tym wymienić należy cały szereg czy to pomniejszych kolekcji, czy okazów pojedynczych, pomiędzy którymi wyróżniają się zbiory prof. Vuinscha
z Egiptu, a także p. Wilem Niemca, aptekarza przy jednej z misji we wschodniej Afryce. Wreszcie Muzeum wzbogaca się, czyniąc zakupy u obcych. Tak
niedawno na przykład kupiono 300 numerów liczącą kolekcję etnograficzną
plemienia Bantu w Afryce od bawarskiego misjonarza Fucha.
78 Emil Holub (1847–1902), studia medyczne na Uniwersytecie Praskim, zapalony podróżnik, kolekcjoner, autor prac o Afryce.
79 W latach 50. XIX w. Muzeum otrzymało obecną siedzibę w Suth Kensigton, gdzie mieści
się też dotąd Muzeum Historii Naturalnej (Natural History Museum).
80 Autor miał chyba na myśli MAK, czyli Muzeum Sztuk Stosowanych (Stubering 5).
Jest jednym z najstarszych na świecie poświęconym rzemiosłu i sztukom użytkowym. Otwarto
je w 1863 r. z udziałem samego cesarza Franciszka Józefa, który przeznaczył na jego siedzibę
jeden z budynków na terenie Hofburga.
81 Gerard Rohlfs (1831–1896), niemiecki podróżnik po Afryce, konsul Niemiec w Zanzibarze, autor wielu prac o Afryce.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 254
2009-05-05 15:01:27
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
255
Przechodząc teraz do działu amerykańskiego, który choć nie jest przedstawiony tak bogato, posiada jednak rzeczy oryginalne i cenne. Pierwsze wśród
nich miejsce zajmują wykopaliska z Meksyku, przywiezione przez znanego
botanika Ant. Hubscha. Dalej idą barwne kolekcje brazylijskie ofiarowane
przez najmłodszego z czeskich podróżników p. Wojciecha Frycza, dostarczającego również zbiorów do innych muzeów europejskich. Dr. Herdliczka
słynny antropolog i dyrektor jednego z działów muzeum w Waszyngtonie,
pomimo iż od wielu lat osiadł na stałe i pracuje w Ameryce – pamięta o swojej
ojczyźnie i nadesłał do Pragi bardzo piękny dobór wyrobów koszykarskich
tubylców amerykańskich. Wspomnę tu na koniec o zbiorach znanego podróżnika czeskiego E.St. Wraza, który jednocześnie opisał i wydał w 3 książkach
podróże swoje po Borneo, Nowej Gwinei i południowej Ameryce. I przenoszą nas te drobiazgi do tych dalekich pierwotnych kultur dzikiego człowieka,
przypominając jego niezręczność w technice, zamiłowanie do jaskrawości
(upiększania z piór ptasich) i mściwość (skalpel z zabitego wroga).
Z największym jednak zamiłowaniem i pieczołowitością gromadził Naprstek zbiory wschodnie, tak żywo interesujące go od wczesnej młodości. I rzeczywiście cudny jest ten dział azjatycki, pełen przepychu i czaru; zbiory te,
jak mi mówił uprzejmy obecny dyrektor Muzeum p. J. Kottner, mało co ustępują innym najprzedniejszym w całej Europie.
Oryginalne piękno sztuki Dalekiego Wschodu – Azji mimo woli przenosi myśl oglądającego do tych egzotycznych krain. Oczy zachwycone usiłują
objąć jednym spojrzeniem całą tę pyszną różnolitość i zatrzymać na zawsze
spojrzeniem całą tę bajeczną precyzję i koloryt. Miałem dwukrotnie specjalną okazję dokładnego zwiedzenia nagromadzonych tu okazów i korzystania
z uprzejmych objaśnień pana Kottnera i za każdym razem z trudnością i żalem odrywałem się od tych bogactw, zniewolony brakiem czasu i potrzebą
obejrzenia innych działów. Najpiękniejszymi z tych egzotycznych zbiorów
są okazy z Indii, Chin i Japonii. Tak niezmiernie rzadkie i bogate są tu wyroby indyjskie z porcelany, gliny, marmuru, żelaza, mosiądzu, miedzi, srebra,
ozdoby, jak też bożki, talizmany i inne kolekcje prof. Fejsmantela, który przez
czas dłuższy służył jako geolog w Bombaju i Kalkucie i zebrane tam okazy
ofiarował Muzeum. Syn jego osiadł na stałe w Galicji i jest nadzieja, że o ile
zachował część zbiorów pozostawionych przez ojca, zechce nimi wzbogacić
jedno z tamtejszych polskich muzeów. Obok niezmiernie cennych jedwabiów,
wyrobów z kości słoniowej oraz porcelany, obrazów, mieczów itp. znajdziemy i zawsze piękne pomimo swojej prostoty japońskie i chińskie drobiazgi
z bambusu, papieru ryżowego, drzewa, ustawione z iście wschodnim gustem
w dużych szklanych szafach. Śliczne są gry dziecinne i figurki drzewne z Chin
i Japonii, przywiezione okazyjnie przez pannę Antoninę Urbankową, która
w 1906 r. pojechała odwiedzić swego brata, pozostającego na prywatnej posaWroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 255
2009-05-05 15:01:27
256
Bronisław Pasierb
dzie lekarza w Chinach. Wreszcie do ciekawych zbiorów azjatyckich należą
jeszcze zbiory d-ra Czurdy i Durdzika, którzy byli wojskowymi lekarzami
na służbie holenderskiej na Sumatrze, oraz zbiory z Jawy, przeważnie oryginalnie wycięte z bawolej skóry marionetki, darowane przez p. Korensky’ego.
Wspomnę tu o jednej rzeczy, która na mnie osobiście może największe
i przejmujące zrobiła wrażenie uczuciowe. Wśród wielu zbiorów, zawierających jednocześnie upominki osobiste i podobizny ofiarodawców czeskich,
jedna szczególniej szafka przyciągała moją uwagę. Tam wśród lakowanych
i złoconych miniaturek japońskich wyróżniała się już nieco stara fotografia
młodej kobiety o twarzy zamyślonej i smutnej. Przedstawiała ona żonę konsula niemieckiego w Szanghaju p. Focke, Czeszkę, z domu Doborską, która
tam na Wschodzie umarła. Lecz w otoczeniu egzotycznym i obcym tęskniła
ona ciągle do swej rodzinnej Pragi i posyłała wciąż rozmaite drobne okazy
wschodniej kultury, która jej subtelną, wrażliwą duszę zaciekawiała i zachwycała.
Wymieniłem tutaj tylko imiona i kolekcje najgłówniejsze (sporo jest okazów z Persji, Małej Azji, Turkiestanu, Egiptu, Australii, Półwyspu Bałkańskiego) i jeżeli podkreśliłem sposób, w jaki one dostały się do Muzeum, to dlatego
właśnie, że chciałem na razie uwypuklić może najważniejszą dla nas Polaków
stronę w tej wspaniałej instytucji bratniego narodu.
Naukowo wszystkie te zbiory nie są jeszcze opracowane i niejednego
jeszcze znawcę i badacza czeka tu praca sumienna, drobiazgowa i fachowa.
Ale i w obecnym stanie dać one mogą nieoceniony materiał poglądowy dla
kursu geografii w średnich zakładach naukowych i nie mniej pomocne być
mogą przy wykładach ogólnej etnografii. Tu w Pradze etnolog nie będzie miał
potrzeby skarżyć się na brak muzealnych dokumentów, jak to, niestety, zupełnie słusznie musiał niedawno uczynić profesor etnologii we Lwowie.
(Dok. nastąpi)
Bronisław Piłsudski
(„Tygodnik Polski”, nr 34, 21 sierpnia 1913, s. 534–541)
Czeskie Przemysłowe Muzeum im. Naprstka w Pradze
(Dokończenie)
Duchy, płonące miłością wielką, łączą się węzłem przyjaźni dostojnej
i wielkiej. Taka przyjaźń łączyła Naprstka z genialnym wieszczem, wizjonerem, poetą wzniosłego natchnienia – Juliuszem Zeyerem. Pełna niewypowiedzianych przeczuć i przecudnych nastrojów dusza tego artysty odczuła
i ukochała serdeczną atmosferę domostwa Naprstkowego i na pamiątkę pięknych chwil „przeżytych w starym domu u Halanku, w teplem, milem, utulnem
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 256
2009-05-05 15:01:27
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
257
lidzkiem hnizdecku” zapisuje poeta całą swoją majętność i wszystkie swoje
ruchomości Naprstkowi. Naprstkowi oto, w dwóch specjalnych salach muzeum stoją teraz wszystkie meble, sprzęty i wszystkie zbiory Zeyera – tak
samo, jak ustawione one były w mieszkaniu i za życia artysty – i w uroczystej
ciszy i w miłosnym opiekuństwie (sic!) tego czarownego przytuliska, zdają
się znowu cicho wibrować przedziwne wizje „króla Kofetuy” i diamentowe,
pełne nadziemskiego wzniesienia misterje z „Na Synaj”.
I zaiste, tu prędzej niż gdziekolwiek mogą się wczuć w duszę artysty liczni
jego czciciele, pomiędzy którymi, dzięki za wszystko i pięknym wytwornym
przekładom Z. Przesmyckiego (Miriama), nie brak i wielu Polaków. Tu właśnie, gdzie kierowana wewnętrznymi ukochaniami (sic!) ręka, wędrującego
nieraz po dalekich ziemiach artysty, gromadziła zbiory różnolite i oryginalne.
Czego bowiem nie można tu znaleźć!
Słowackie, barwne „płachty”, które jako firanki zasłaniały okna jego
pracowni – tatarskie kobierce pokrywają sofy, pod lśniącymi złotem i srebrem „ikonami” wiszą wyszywane małoruskie ręczniki stanowiące niegdyś
dla poety dekoracje ścienne. Kawały południowo-morawskich tkanin zdobią
poręcze krzeseł, a rozwieszone wokół wyszycia tatarskie, jedwabne tkaniny
perskie i szyte bogatym haftem złotogłowy japońskie grają niezliczoną gamą
barw i harmonijnych zapaleń. Aż wreszcie na ciężkich, pierwotnych skrzyniach stoją starodawne dzbany i misy słowackie lub talerze bretońskie, wprowadzające wśród tych barw roztoczonych (sic!) jakiś majestat spokoju i cichą,
monotonną gawędę o wiekach dawno ubiegłych...
Równie mocną i wierną przyjaźnią związany był Naprstek z wieloma innymi artystami, a między nimi ze znanym malarzem Bogusławem Krupą. I ten,
sercem całym uczestniczył w pracy i zamiarach Naprstka i umierając, zapisał
na korzyść muzeum 20 000 koron, swe książki i wiele swoich obrazów. Podobnie jak i Naprstek i jego żona kazał on spalić swe zwłoki. I w skromnej
grobowej niszy stoją teraz trzy urny chroniące ich zwłoki, a ponad nimi, na ramie niszy wyryte są słowa podniosłe, a proste: Pokój lidem dobrė vule.
*
W starym błękitnym domku pozostała jeszcze biblioteka Naprstka posiadająca obecnie do 50 000 tomów. Rozmieszczona ona tak jak i za życia właściciela, w jego byłym prywatnym mieszkaniu. I teraz pozostaje nietkniętym
malutki pokoik, z sofą zamiast łóżka – i obok spora sala do przyjęć, obecnie
użyta na czytelnię. Biblioteka na wpół tylko jest publiczną. Trzeba mieć polecenie znanej zarządowi osoby, by otrzymać pozwolenie pracowania w czytelni lub nawet wypożyczania książek do domu.
Poznałem to muzeum i bibliotekę dzięki uprzejmości młodego prywatdocenta etnografii, d-ra K. Chotka i jestem mu bardzo za to wdzięczny. ZaWroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 257
2009-05-05 15:01:27
258
Bronisław Pasierb
rzuciłem odtąd bibliotekę muzeum król.(estwa) Czeskiego, bogatą zarówno
w stare, jak i nowsze wydawnictwa i zacząłem przychodzić do czytelni Naprstkowej. Tu starałem się zapoznać choćby pobieżnie ze ślicznie prowadzonymi czasopismami etnograficznymi, jak Czesky Lid, Narodopisny Vestnik
i inne prowincjonalne, by mieć chociażby pojęcie o tym, jak dużo pokrewny
nam naród zrobił w tej dziedzinie – i wstyd mnie przejął, że my sami tak mało
robimy i jeszcze mniej wiemy, jak pracują inni.
Parę razy musiałem przyznać słuszność wykrzykom skargi niestrudzonego
badacza staroczeskiej kultury prof. C. Zibrta: Bohemica non loguntur! W tym
lub innym numerze jego cennego wydawnictwa – do naszych autorów skierowanym.
Dział polskich książek w bibliotece jest bardzo szczupły. Znalazłem starą
już zdaje się w 1847 r. wydaną książkę Chodeckiego o Czechach i dzięki niej
uprzytomniłem sobie wszystkie chwile, które nas kiedyś ściślej łączyły z tym
krajem.
Po przeczytaniu pięknie napisanych rozdziałów książki tego gorącego
przyjaciela Czech, poświęconych ich walce o odrodzenie narodowe, przejąłem się jeszcze większym szacunkiem dla ich wytrwałości i wielkiego poczucia solidarności. Bibliotekarzem jest pani Marya Kriseova. Nie ma ona nikogo
do pomocy i sama wypełnia wszystkie czynności, które zwykle w bibliotekach rozłożone są na kilka osób. Pomimo nadmiernego zajęcia, przy każdym
zetknięciu z nią odczuć można uprzejmy, pełen szlachetnej prostoty charakter
tej dobrej słowiańskiej niewiasty.
Tradycje domu Naprstka trwają wciąż niezmienione: nad siedzącymi
na staroświeckich kanapkach czytelnikami zdaje się unosić pogodny, serdecznie życzliwy i twórczy duch wielkiego syna Pragi.
Instytucja należy obecnie do narodu czeskiego. Według woli Naprstka kuratorium składa się z 12 osób; prezesem bywa z urzędu każdy burmistrz Pragi,
rada miasta deleguje też 3 osoby spośród siebie – reszta członków to byli
przyjaciele Naprstka, którzy ustępując, muszą wyznaczać po sobie następców.
W składzie zarządu powinny być zawsze co najmniej cztery panie.
Zapis na muzeum był tak znaczny, że procenta są dostateczne dla jego stałego, stopniowego rozwoju. Istnieje nawet myśl zniesienia gorzelni i starego
budynku – czego trzeba będzie żałować – i wybudowania drugiego, nowego gmachu. Podobnie jak niegdyś, gdym żegnał muzeum, tak i obecnie, gdy
kończę kartki mu poświęcone, nasuwa mi się gorące życzenie, by i w Polsce
wśród bogatych naszych mieszczan etnografia znalazła jak najprędzej swojego Naprstka.
Bronisław Piłsudski
(„Tygodnik Polski” nr 35, 28 sierpnia 1913, s. 552–554)
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 258
2009-05-05 15:01:27
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
259
Dokument nr 2
Bronisław Piłsudski
Czeskie Etnograficzne Muzeum w Pradze
(Narodopisne Museum Česko-Slovanskė)
W prześlicznym ogrodzie tzw. Klinskiej Zahradzie na Smihowie leży
gmach tego Muzeum. Ogromne, sędziwe, bluszczem spowite drzewa otaczają go wokół. Poważnie i troskliwie zdają się one czuwać nad snem
spoczywających tam pamiątek. Podchodzącemu każą zapominać na chwilę o hałaśliwym zgiełku życia i w uroczystym skupieniu przygotować się
do wskrzeszenia w sobie obrazu wieków minionych i zapoznania się z ich ginącymi resztkami.
Początek temu Muzeum dała wystawa etnograficzna w Pradze w 1895 roku.
Większa część wystawionych tam wzorów przeszła na własność Towarzystwa,
które podjęło się urządzić z nich odpowiednie Muzeum. W pierwszym okresie
swego istnienia Muzeum znajdowało się w prywatnym pałacu hrabiego Ernsta Sylwa-Taruca. Dopiero w 1903 r. miasto Praga wybudowało dlań gmach
wyżej wspomniany. I ten jednak okazał się teraz za małym, gdyż pewna część
tylko zbiorów mogła być wystawiona na pokaz, większość zaś przechowuje
się w składach.
Opiszę pokrótce zawartość tego Muzeum.
Zaraz przy wejściu stoją dwie witryny, zawierające wyroby domowego
przemysłu, jako to: wyszywane chusteczki, koronki, zabawki, pisanki, talerze
itp. Jednocześnie porozmieszczane są wszędzie wskazówki, gdzie wszystko
to można nabyć.
Nieco dalej, w niewielkim pokoiku są gęsto rozstawione przedmioty, tyczące się zwyczajów i wierzeń ludowych. Można więc tu znaleźć rozmaite
rodzaje masek, talizmanów, bałwanów, a między nimi chochoła, którego starym zwyczajem ludowym prowadzą w czasie Wielkanocy na śmierć i wrzucają
do wody.
Następnie mamy kilka pokojów zastawionych meblami i sprzętem. Są tu
i malowane – lub wykładane rozmaitymi gatunkami drzewa – zydle i łóżka,
pięknie polerowane skrzynie i inne rzeczy.
Widzimy potem cały szereg wnętrz słowackich, morawskich i czeskich.
Ciekawe są tu niezmiernie obrazki religijne malowane na szkle, które, jak widać, rozpowszechnione są nie tylko wśród Słowaków, ale także w Czechach
i na Morawach.
Rozpytywałem nawet co do tej kwestii dyrektora Muzeum p. Chotka,
chcąc zakomunikować coś o tym Towarzystwu Sztuki Podhalańskiej, która
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 259
2009-05-05 15:01:28
260
Bronisław Pasierb
o obrazach tych zamierza wydać specjalną pracę. Dowiedziałem się jednak
niestety, że i w Czechach tym dziełem Sztuki ludowej jeszcze się dotąd specjalnie nie zajmowano. Prawdopodobnie malarstwo takie było rozpowszechnione i gdzie indziej. Nawet w jednym z muzeów flamandzkich spotkałem
obrazki podobne, choć nieco mniejsze, o innej kolorystyce i staranniej wykończone – przy czym tamże wyrażono mniemanie, że ten rodzaj malowania
jest pewnie przez Flamandów zapożyczony ze Wschodu.
W kilku salach, na górnym piętrze Muzeum, w dużych szklanych witrynach
ustawione są malownicze manekinowe grupy Czechów, Morawian, Słowaków. Słowackie manekiny uderzają różnorodnością ubiorów i haftów. Widać
z tego, że każdy prawie okręg posiada swe własne techniczne i ornamentacyjne właściwości, które im dalej w głąb gór, stają się uboższe i prostsze, a przeciwnie, w bogatych miejscowościach, jak Presburg, Piszczany i inne, uderzają
swoją okazałością i przepychem.
Szczególną uwagę zwracają wśród Słowaków górscy mieszkańcy Detwy. Pierwotna daleka od nowych form cywilizacyjnych kultura odbija się
w ich życiu i ich ubiorach. Duchem, jak wicher wolni i zuchwali – wzrostem
słuszni, a krzepcy, za odzież jedyną mają zarzuconą na piersi koszulę i krótkie, do kolan sięgające spodnie, a na biodrach pas szeroki.
W grupie morawskich manekinów uderzają nas zdobne i bogate ubiory
Hanaków, po których można sądzić o ich zamożności.
Tamże w jednej z witryn wystawiona jest ciekawa scena obyczajowa morawsko-słowacka (s. 723), tak zw. królewska jazda w dzień Zielonych Świątek:
Trzej młodzi ludzie przebrani w stroje na wpół kobiece siedzą na koniach. Jadący pośrodku wyobraża króla i trzyma różę w ustach. Nie wolno mu ani mówić,
ani trzymać za cugle konia, którego wiodą dwaj jadący po bokach towarzysze.
Z właściwych Czech wystawiona jest grupa z ziemi Pilzneńskiej.
Jest tu tęgi, opiły gospodarz w długim surducie i czerwonych pończochach.
W tej samej witrynie stoją jeszcze figury dwojga narzeczonych ze Skrwnan.
*
Obszerny dział Muzeum zajmują wyroby ceramiczne: dzbany, kufle, bańki
itp. Zebrane są one z różnych okresów i rozmaitych, znanych ze swych ceramicznych warsztatów, miejscowości, wśród których Spawa, ze swoją marką
fabryczną ST, zajmowała niegdyś pierwsze na Słowacczyźnie miejsce.
W osobnej salce zebrano wszystko, tyczące się rękopisów, pieśni i muzyki
ludowej. Śliczny jest ten zbiór rękopisów, z których jeden datuje się jeszcze z roku 1689. Są tu przepisy medycyny ludowej, czarnoksięstwa i magii
– poradniki gospodarskie, zbiory świeckich i religijnych pieśni oraz wypisy
iluminowane, zdobne pięknymi inicjałami z książek drukowanych, które dużo
poniszczono w Czechach w czasie walk narodowych, a potem przepisywano.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 260
2009-05-05 15:01:28
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
261
Wystawiono tu również sporo listów ludowych, miłosnych, z powinszowaniami, pisanych z wojska itd. Muzykalność Cechów weszła w przysłowie
i, rzeczywiście, dość jest widzieć ten cały obfity dobór rozmaitych instrumentów, przeważnie prymitywnych, jak kobzy, piszczałki, fujarki, cymbały,
skrzypki itp., by osądzić, jak bezpośrednim i wrodzonym jest instynkt muzykalny tego pokrewnego nam narodu.
Oddzielny budynek zajęty jest przez dział rolniczy. Zebrane są tam bardzo ciekawe modele i typy rozmaitych, zabudowań i narzędzi gospodarskich.
Między innymi zwracają uwagę piece do wypiekania chleba, w których ogień
oddany jest sztucznie za pomocą lampek elektrycznych. W tym samym wreszcie budynku znajdują się pokoiki i oddziały poświęcone rybołówstwu, olejarstwu i innym zajęciom ludowym.
*
Muzeum kierowane jest przez szereg wybitnych znawców życia czeskiego,
wśród których wymienię tylko znakomitych i znanych daleko poza Czechami
profesorów Polivkę i Niederle. Ogółem zaś Tow. Muzeum liczy około 700
członków. Wydatki Muzeum są bardzo znaczne – dochodzą one do 40 000
koron rocznie; idą głównie na opłacenie personelu muzealnego, na zakupy
Muzeum oraz na wydawanie kwartalnika Narodopisny Vestnik – najpoważniejszego dziś w Czechach czasopisma ludoznawczego.
Ciekawą i charakterystyczną jest rzeczą, jak umieją Czesi zainteresować
centralne instytucje państwowe i wykorzystać je dla swych rozmaitych celów
naukowych. Tak naprz(ykład) w 1911 roku na pokrycie rocznego wydatku
Muzeum dały:
Ministerium pracy
8000 kor.
„
oświaty
6000 „
„
rolnictwa
2000 „
Czeska Akad(emia) Nauk
1500 „
Miasto Praga i drobne
subwencje od izb handlow.(ych)
rad miejskich i prowincjon(alnych)
2500 „
Razem
20 000 kor.
*
Dyrektorem Muzeum jest obecnie młody uczony – etnograf, dr K. Chotek, od roku wykładający jako prywat-docent etnografię na uniwersytecie.
Wprowadził on między innymi bardzo dobrze obmyślany i dokładny sposób
katalogowania wszystkich zbiorów i w ogóle dąży do zorganizowania całego
Muzeum, wzorując się na pierwszorzędnych tego rodzaju instytucjach europejskich. Mówił mi p. Chotek, że ma zamiar zestawić w oddzielnym katalogu
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 261
2009-05-05 15:01:28
262
Bronisław Pasierb
wszystkie etnograficzne zbiory znajdujące się w rozmaitych muzeach Czech,
a nawet innych ziem słowiańskich, by mieć w jednym miejscu zgrupowane
wiadomości o materiale, jakim może rozporządzać badacz pracujący w tym
lub innym zakresie. Ułatwi więc to każdemu pracę porównawczą i wyprowadzenie bardziej pewnych i bardziej szczegółowych wniosków. Oczywiście
czeka młodego uczonego trud niezmierny i wymagający długiego czasu, lecz
korzyść z tej pracy będzie dla wszystkich olbrzymia. Będzie to jeden z pięknych przykładów kooperacji naukowej w dziedzinie ludoznawstwa, która
na naszej niwie nauk pozostawia jeszcze wiele do życzenia.
Zachodząc do tego Muzeum i przeglądając liczne i bogate wydawnictwa
i czasopisma tam się znajdujące, zadawałem sobie nieraz pytanie, dlaczego
muzealnictwo, a szczególnie etnograficzne, tak mało jest jeszcze u nas rozwinięte. Bez wątpienia odgrywały tu znaczną rolę rozmaite przyczyny dziejowe
– historyczne, zdaje się jednak, że trzeba to głównie przypisać większej umiejętności organizacyjnej Czechów i większej ich solidarności na polu pracy.
Wszakże obie te dane są tak niezbędne dla stworzenia i podtrzymania jakiejś
instytucji w ogóle, a Muzeum opartego w swym istnieniu na szerokich warstwach społeczeństwa tym bardziej. Bez tych zalet, mimo nawet dobrych chęci jednostek, staje się taka instytucja niedołężną i krótkotrwałą.
Za przykład tu może służyć Muzeum Baranieckiego w Krakowie, zaliczane
niegdyś do bogatych muzeów etnograficznych w Austrii i o które już wielokrotnie słyszałem zapytania od zagranicznych etnografów. Jakoś się ono rozpadło i zbiory gdzieś się porozpraszały, i dopiero dzisiaj, po latach kilkunastu
poczyna się na nowo tworzenie w Krakowie innego Muzeum etnograficznego
(niesłusznie jednak przypisującego sobie pierwszeństwo), które szczególnie
z przeniesieniem się na Wawel rokuje lepsze nadzieje na przyszłość.
(„Tygodnik Polski”, nr 46, 13 listopada 1913 r., s. 722–726)
Dokument nr 3
Bronisław Piłsudski
Obrazy kultury szwajcarskiej
(Muzeum Historyczne i Muzeum Etnograficzne w Neuchătelu)
Podczas pobytu mojego w Szwajcarii otrzymywałem często od przyjaciół znających ten kraj wyrazy współczucia i zapytania, jak się czuję pośród
gruboskórnych i zmaterializowanych Szwajcarów. Opinia, jaką sobie można
było na podstawie tych listów wyrobić, była dla tego narodu nie bardzo zaWroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 262
2009-05-05 15:01:28
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
263
szczytną. Kazałaby ona uważać Szwajcarów za ludzi nie tylko gburowatych
i przerażająco trzeźwych, ale ludzi, których jedyną osią życiową jest dążenie
bezustanne i bezwzględne do materialnego bogactwa, u których zaś wszelkie
wzniosłe i bezinteresowne aspiracje innych narodów, wszelkie wysokie ideały
humanitarne kultury nowoczesnej zeszły na plan już bardzo odległy.
Po przebyciu tam jednak 5-ciu miesięcy mogłem śmiało powiedzieć,
że o ile razi z początku ze strony Szwajcarów chłód pewien, a nawet szorstkość w obejściu, o tyle przy bliższym poznaniu odkrywa się w ich charakterze
wiele cech pięknych i postrzega się ich ciche, nie rzucające się w oczy oddanie i energię, z jaką dążą do zrobienia ze swego niewielkiego górskiego kraju
jednego z ognisk wiedzy współczesnej i siedlisk wszechstronnej, a prawdziwie wysokiej kultury.
Weźmy na przykład Neuchătel, jedno z pomniejszych, a najpiękniejszych
miast kantonalnych. Liczy ono zaledwie 20 000 mieszkańców, a jednak posiada takie zasoby i bogactwa dla pracy naukowej, a nawet artystycznej, jakich
próżno by szukać w kilkakroć większych nawet miastach polskich.
Znajdujemy tu przede wszystkim liczne zakłady naukowe, jako to: Uniwersytet, wolny wydział nauk teologicznych, wyższą szkołę handlową, szkołę normalną oraz cały szereg kolegiów, gimnazjów i innych szkół ogólnokształcących, oraz zawodowych, jak np. szkołę mechaniki i zegarmistrzostwa,
szkołę rysowniczą (rysunki techniczne i modelacja), szkołę gospodarstwa domowego dla dziewcząt i inne.
Jednocześnie niektóre z tych instytucji oraz pewne organizacje naukowe,
jak Neuchătelskie Towa(rzytstwo) Geograficzne itp. posiadają swoje biblioteki.
Ogólna biblioteka miejska bezpłatna, dostępna dla wszystkich i pozostająca
w związku z wieloma innymi bibliotekami Szwajcarii i Niemiec – liczy około
160 tys. tomów, prócz wielu niezmiernie cennych dokumentów i rękopisów,
a między nimi obszernej korespondencji J.J. Rousseau ze swymi przyjaciółmi.
Wreszcie miasto posiada obserwatorium, teatr oraz cztery piękne i bogate
muzea, które dzięki wytwornej, a przede wszystkim znakomitej organizacji
naukowej biorą pierwszorzędny udział w kształceniu naukowym i artystycznym młodzieży i ogółu obywateli Neuchătelskich.
W jednym z najpiękniejszych gmachów, jakie istnieją w Szwajcarii, mieści
się ślicznie (!) dekorowane Muzeum Sztuk Pięknych (malarstwo) oraz Muzeum
Historyczne. Część Kolegium Łacińskiego, zawierającego również Bibliotekę
Miejską, zajmuje bogate Muzeum Przyrodnicze. Ostatnie wreszcie z tej grupy
– Muzeum Etnograficzne znalazło pomieszczenie w stojącym nieco na uboczu, czarownym zameczku, stanowiącym niegdyś prywatną własność.
Najpiękniejszą jednak i najserdeczniejszą szkołą, w jakiej się kształcić
mogą młodociane serca tutejsze – najcudowniejszym widowiskiem, jakieWroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 263
2009-05-05 15:01:28
264
Bronisław Pasierb
go poszukiwać może stęskniona wielkiego piękna i prawdy dusza artysty
– jest przyroda otaczająca miasto.
Hen na widnokręgu szczerbi się majestatyczny i groźny amfiteatr szczytów
alpejskich. Na dole, u stóp miasta, lśni cicha, szafirowa tafla jeziora, a ponad
nimi wznoszą się ku północy kolorowe lub ciemne, borem jodłowym okryte
stoki Jury.
*
Geneza Muzeum Historycznego w Neuchâtelu sięga początków XIX stulecia. Istniała już wtedy spora ilość zbiorów przyrodniczych, geologicznych,
etnograficznych, numizmatycznych itd. porozpraszanych po rozmaitych instytucjach, bibliotekach i domach prywatnych.
Zbiory te, poczynając od roku 1835, tj. od chwili ukończenia gmachu gimnazjum łacińskiego, które oddało kilka jasnych i dużych sal na ich pomieszczenie, poczynają się tu teraz skupiać i stale wzrastać, dzięki hojnym darom
pojedynczych jednostek i pomocy kantonu oraz gminy Neuchătelskiej.
Godna uwagi jest rzeczywiście ta nadzwyczajna ofiarność szwajcarskiego
społeczeństwa, której to prawie wyłącznie zawdzięczają muzea swój szybki,
a niepomierny rozwój.
Mimo to jednak skarżą się nieraz konserwatorzy na brak hojności na rzecz
naukowych instytucji ze strony zamożniejszych obywateli miasta. Przypisać
to należy temu, że Neuchătel jest jednym z najbardziej arystokratycznych
kantonów Szwajcarii, który ostatni dopiero, po rewolucji 1848 roku i ostatecznym wyzwoleniu spod władzy króla pruskiego, wstąpił w skład demokratycznego związku szwajcarskiego.
Arystokracja więc tutejsza, pomna swych dawnych przywilejów i pieszcząca tradycje dawnego życia dworskiego, nie może się pogodzić z teraźniejszym demokratycznym ustrojem państwowym i żyje zamknięta w sobie,
nie biorąc żadnego żywszego udziału w ogólnym życiu społecznym.
Dzięki staraniom swego nieocenionego pracownika i opiekuna, p. A. Bachelin, oddziela się wreszcie Muzeum Historyczne od Przyrodniczego, z którym dotychczas było połączone i przenosi się ostatecznie do wspomnianego
uprzednio gmachu sztuk pięknych.
Odtąd poczyna się ono rozwijać ze zdwojoną szybkością, otrzymując
obok licznych i cennych darów częste zapomogi od miasta, Tow(arzystwa)
Historycznego oraz poszczególnych jednostek, przy czym rozpoczyna się wewnętrzna praca nad usystematyzowaniem, rozklasyfikowaniem (!) i naukowym opracowaniem wszystkich zbiorów.
Powoli dział etnograficzny, wzbogacany nieprzerwanie przez dary licznych podróżników, zbieraczy i misjonarzy szwajcarskich rozrzuconych po całej kuli ziemskiej, otrzymuje swą odrębną organizację – rychło i brak miejsca
poczyna się tu dawać we znaki. Wreszcie w roku 1904 oddziela się ten cały
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 264
2009-05-05 15:01:28
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
265
dział od Muzeum Historycznego i przenosi do willi darowanej przez Jamesa
de Pury.
W skład Muzeum Historycznego weszły działy: archeologii przedhistorycznej, archeologii greckiej, rzymskiej i egipskiej oraz pierwszego okresu
epoki średniowiecznej w Europie, wreszcie wszystkie zbiory tyczące się dziejów i kultury Szwajcarii, a szczególniej kantonu Neuchătelskiego.
Pozostałe zbiory etnograficzne, pochodzące z rozmaitych części świata,
przeszły do nowego Muzeum Etnograficznego.
*
Mało jest zapewne krajów europejskich, które by podobnie jak Szwajcaria,
kryły we wnętrzu ziemi takie niezliczone i bogate świadectwa kultur pierwotnych. Od niepamiętnych bowiem czasów pobrzeża jezior szwajcarskich były
siedliskiem rozmaitych szczepów ludzkich, po których pozostały liczne ślady.
Słusznie też mogą chlubić się muzea tutejsze swymi kolekcjami archeologii przedhistorycznej. Muzeum Historyczne w Neuchătelu posiada również
ogromną ilość zebranych z epok najdawniejszych między innymi cały szereg
typowych dla Szwajcarii budowli nadwodnych, wznoszonych na palach. Dalej idą najrozmaitsze narzędzia i ozdoby z epok kamienia i brązu oraz najbogatszy w Europie zbiór wykopalisk pochodzących z wykrytej przed niewieloma laty słynnej Stacji Arch(eologicznej) Teńskiej (La Tène), znajdującej się
na wschodnim krańcu jeziora Neuchătelskiego.
Niezwykle obszerny i cenny zbiór tych wykopalisk przedstawia całokształt tak typowy i odrębny, że okres, z którego się one datują, uznany został
za oddzielną epokę dziejowo-kulturalną, która przejęła swą nazwę od wyżej
wymienionej stacji.
Wykopaliska te więc zasługują na nieco szczególniejszą wzmiankę.
Epoka Teńska stanowi jeden ze środkowych okresów ogólnej epoki żelaznej. Ciągnie się ona od początku IV-go stulecia przed Nar(odzeniem)
Chr(ystusa) do podboju rzymskiego, tj. mniej więcej do 50. roku naszej ery.
Co prawda stacja Teńska nosi na sobie ślady przeżyć jeszcze dawniejszych,
sięgających w głąb poza epokę brązu, tych jednak nie bierze się pod uwagę,
gdyż spotyka się je na obszarze całej Szwajcarii.
Już w początkach drugiej połowy XIX stulecia Szwab i Dresor znajdowali tutaj rozmaite przedmioty podmyte i wyniesione przez fale jeziora na powierzchnię ziemi, gdyż do 1880 roku, tj. do czasu regulacji wód w jeziorach
Jury, znajdowała się jeszcze stacja Teńska pod wodą. Od tego roku dopiero
rozpoczęły się pod kierunkiem prof. E. Vouga systematyczne poszukiwania,
trwające z niektórymi przerwami do dziś dnia. Prowadzone są one przez syna
wspomnianego profesora, kierownika działu archeologicznego, p. P. Vouga.
Sam byłem na miejscu i podziwiałem zamiłowanie i zapał, z jakim młody
uczony, stojąc po kolana w wodzie, oddawał się swej pracy.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 265
2009-05-05 15:01:28
266
Bronisław Pasierb
Wykryto tutaj przede wszystkim resztki kilku budowli i mostów oraz
cały szereg charakterystycznych szpad, ostrzy od lanc i rozmaitych narzędzi
żelaznych, poza tym kilkanaście monet i innych przedmiotów.
Komu należy przypisać założenie tej stacji i jej późniejsze zniszczenie
– dokładnie nie wiadomo. O ile mogli osądzić specjaliści ze znalezionych
przedmiotów, stacja ta przedstawiała zapewne stały posterunek wojenny, założony przez Helvetów na drodze rzecznej od Genewy do Konstancji, przy
czym uległa ona zniszczeniu w czasie jednego z częstych najść celtyckich.
Z innych, godnych uwagi zbiorów Muzeum należy wymienić przepyszną,
bogatą kolekcję porcelany i fajansów szwajcarskich z XVII, XVIII i XIX stulecia, w skład której wchodzi kilka okazów niezmiernie rzadkich, unikatów
nawet. Również cenny jest zbiór pieców szwajcarskich, z których niektóre sięgają XV stulecia; dalej zbiory rozmaitego rodzaju, często bardzo drogocennych i kunsztownych zegarów, zegarków, a nawet kompasów słonecznych itd.
starożytnych i współczesnych. Wybitne miejsce zajmuje w Muzeum bogaty
zbiór miejscowych ubiorów wojskowych i cywilnych, jak również kilkaset
przedmiotów licząca kolekcja zbroi, oręża białego i broni palnej, wśród której
znajdujemy trzy żelazne armaty z początku XV wieku.
Wspomnieć jeszcze należy o jedynej w swoim rodzaju serii starych przyrządów do wzniecania i podtrzymywania ognia oraz o innych oryginalnych
i wyborowych kolekcjach rozmaitych drobnych przedmiotów, jak: mikroskopy i inne narzędzia optyczne, fajki, tabakierki, pudełeczka, karty do gry itp.
rzeczy.
W oddzielnej Sali zebrano szereg obrazów z historii Neuchătelu, portrety
panujących i wybitnych obywateli dawnego Księstwa, a później Kantonu Neuchătelskiego oraz pewną ilość miedziorytów i drzeworytów miejscowych.
Ogromnie bogaty jest dział numizmatyczny, zawierający wielką ilość monet, medali i innych podobnych wyrobów artystów Neuchătelskich. Miłym
jest także niewielki, ale wartościowy zbiór autografów, a wśród nich jest jeden, noszący podpis członków Rządu Tymczasowego z r. 1848 we Francji.
Wiele przedmiotów, a między nimi właśnie autografów, sztychów oraz innych okazów nie może być wystawionych dla braku miejsca. By zaradzić temu
choć w części, konserwatorzy Muzeum zmieniają co pewien czas wystawione
zbiory, tak aby w ciągu roku wszystkie posiadane przez Muzeum kolekcje
znalazły dla siebie miejsce na wystawie. Poza tym panowie ci są w ogóle niezmiernie uprzejmi i chętnie otwierają swe składy dla pragnących zapoznać się
z nie wystawionymi w danym okresie przedmiotami.
D.N.
Bronisław Piłsudski
(„Tygodnik Polski” 5 II 1914, nr 6, s. 91–93)
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 266
2009-05-05 15:01:28
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
267
Obrazy kultury szwajcarskiej
(Muzeum Historyczne i Muzeum Etnograficzne w Neuchătelu)
(Dokończenie)
Zanim opiszę organizację Muzeum, chcę powiedzieć słów kilka o trzech
niezwykłych arcydziełach, stanowiących istny skarb Muzeum Historycznego.
Są to trzy słynne automaty ludzkie, zbudowane w drugiej połowie XVIIIgo wieku przez znakomitych artystów mechaników Piotra Jacquet’a Droz’a
i jego syna.
P.J. Droz urodził się w Chaux de Fonds w Szwajcarii w 1721 r.; od samego
dzieciństwa zwracał ogólną uwagę swą niezwykłą inteligencją. Studiuje on
teologię, lecz wkrótce zapoznawszy się przy pomocy siostry z fabrykacją zegarków, rzuca tę naukę i poświęca się całkowicie mechanice. Nadzwyczajna
zręczność fachowa i potężny geniusz wynalazczy czynią wkrótce imię jego
głośnym w całej Europie. Przez protekcję ówczesnego gubernatora Państwa
– lorda Keitha, udaje się Piotr Droz na dwór Ferdynanda VI-go, króla Hiszpanii, gdzie buduje szereg niezwykłych aparacików, automatów i zyskuje coraz
większe uznanie pośród możnowładztwa tamtejszego, a z nim i pieniądze.
Wraca potem do kraju, gdzie wraz z młodym swoim synem Henrykiem, prześcigającym nawet ojca swymi pomysłami, otoczeni falangą zdolnych mechaników i artystów pracują nad budową rozmaitych wiekopomnych rzeczy,
a pomiędzy nimi owych trzech automatów ludzkich, które uczyniły ich imię
powszechnie znanym i zapewniły im długoletnią sławę.
Jeden z tych automatów jest to pisarz – kilkuletnie dziecko siedzące przy
stoliku i trzymające pióro w ręku. W danym momencie pisarz poczyna pisać.
Macza więc naprzód pióro w kałamarzu, pochyla się nad kawałkiem papieru
i powoli, ale wyraźnym, zdecydowanym pismem kreśli frazes, jaki mu zawczasu przygotowano do pisania. Opowiadają, że J. Droz działał na odległość
na automat, wstrzymując go podczas pisania, dyktując imię jakiejś znajdującej się na seansie osoby itd. Należy więc przypuścić, że w jakikolwiek sposób
być może za pomocą drutów metalowych, których istnieją ślady, działał on
na mechanizm znajdujący się wewnątrz automatu i w ten sposób narzucał
„pisarzowi” swą wolę.
Podobny do poprzedniego jest rysownik. Jest to również siedzące przy stoliku dziecko, które ruchem zupełnie naturalnym, a nawet wdzięcznym rysuje
i cieniuje jakiś rysunek wykończony zawsze bardzo starannie i ładnie. Przyjemnym i zabawnym jest widzieć, z jaką dumą i znajomością rzeczy przygląda się rysownik swej pracy, jak zdmuchuje potem pył z papieru, poprawia
i wycieniowuje rozmaite drobne szczegóły. Z rysunków, jakie automat na żądanie może rysować, wymienić należy: psa, popiersie Ludwika XVI-go, Marii Antoniny, wreszcie Amorka ciągnionego na wózku przez motyle.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 267
2009-05-05 15:01:28
268
Bronisław Pasierb
Ostatni wreszcie automat przedstawia muzykantkę, grającą na klawikordzie. Pochyla się ona naprzód, by lepiej widzieć nuty i poruszając się i oddychając rytmicznie i swobodnie, gra kilka kawałków, żegnając po skończeniu
zachwyconych słuchaczy wdzięcznym ukłonem.
Ostatnie dwa automaty były już głównie dziełem Henryka Jaqueta Doz’a.
Pracownia w Chaux de Fonds, w której początkowo, po ukończeniu, były
wystawione automaty, była od rana do nocy miejscem pielgrzymki zewsząd
walących tłumów oraz wielu dygnitarzy i znakomitych ludzi swego czasu.
Później P. Droz i syn obwożą swe automaty po Francji, Anglii, poświęcając
się jednocześnie nowym wynalazkom i wyrobom, które nie tylko rozchodzą
się po całej Europie, ale są wysyłane nawet do Chin i Japonii. W 1784 r.
H. Droz wraca do Szwajcarii, gdzie wkrótce umiera młodo, w rok po swoim
sędziwym ojcu. Odtąd automaty, odstąpione jeszcze za życia Droza podstępnemu przedsiębiorcy Anglikowi, przechodzą złożone i mało nawet znane koleje losu. Tułają się one po Paryżu, Hiszpanii, Meksyku, aż wreszcie w roku
1894 wykrywa je Muzeum Neuchâtelskie w Dreźnie, gdzie są od dawna
w posiadaniu rodziny niemieckiego mechanika, Martina, a potem w ręku
znanego zbieracza berlińskiego, p. Marfelsa. Po długich staraniach i wysiłkach ze strony Muzeum i Towarzystwa Historycznego, liczącego kilku
nawet członków spokrewnionych z J. Drozem, i przy pomocy miasta i miejscowego obywatelstwa rzadkie te i drogie dla Kantonu pamiątki przechodzą
na własność Muzeum.
Kierownikiem automatów jest teraz Morawianin, nauczyciel ze szkoły
przemysłowej, niedaleko od Neuchâtelu. Był on serdecznie zadowolony, mogąc wymienić ze mną słów kilka po polsku i wspomnieć czasem o swojej
ojczyźnie.
*
Muzeum pozostaje pod opieką Neuchâtelskiego Towarzystwa Historycznego oraz specjalnej komisji muzealnej pod przewodnictwem prezesa Rady
Miejskiej. Komisja ta rozporządza budżetem niewielkim, bo wynoszącym
zaledwie 2000 franków rocznie, rozwój jednaki instytucji zabezpieczony
jest przez liczne zapomogi i ofiary.
Administracyjnie dzieli się wewnątrz Muzeum na kilka samodzielnych
działów posiadających swych własnych konserwatorów. Konserwatorem naczelnym jest obecnie p. P. de Pury, następca długoletniego współpracownika
Muzeum, p. A. Godet’a. Jednym z jego pomocników, kustoszem w dziale
szkła i ceramiki, jest p. A. Michel, którego uprzejmości zawdzięczam wiele miłych wspomnień i dokładniejsze poznanie niektórych pięknych okazów.
I na uznanie rzeczywiście zasługuje energia tego człowieka, jego prawdziwe zamiłowanie dla swego obowiązku kustosza Muzeum i jego nieprzerwaWroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 268
2009-05-05 15:01:29
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
269
na praca dla tej instytucji kulturalnej – cechy, jakie bardzo rzadko spotyka
się pośród burżuazji, a szczególniej w świecie handlowym. Jest bowiem
p. Michel także współwłaścicielem wielkiego bazaru, gdzie znaleźć można
wiele cennych i rzadkich okazów przemysłu i artyzmu, pochodzących z rozmaitych części świata. Wytworny znawca ceramiki i innych wyrobów Wschodu, do czego doszedł za pomocą ciągłej praktyki i specjalnych studiów nad
językiem japońskim i wschodnią sztuką stosowaną – z równym zapałem oddaje się p. Michel i gromadzeniu dla Muzeum wyrobów szwajcarskich, rozsyłając całą masę ajentów po rozmaitych miasteczkach i wsiach, którzy zbierają
wiadomości co do rozmaitych wartościowych przedmiotów lub je od razu
zakupują.
Własny dom jego nawet jest jakby malutkim, a uroczym Muzeum, w którym z rozkoszą można spędzić chwil kilka, korzystając przy tym z cennych
uwag i objaśnień gospodarza.
*
Przejdę teraz na chwilę do Muzeum Etnograficznego. Jak już wspomniałem uprzednio, znajduje się ono w ślicznym, otoczonym ogrodem, zameczku,
darowanym przez miejscowego bogacza p. Jamesa de Pury. Zrobił on majątek
w Brazylii i po powrocie wybudował tę willę dla swojej ukochanej jedynaczki. Ta umarła młodo i zrozpaczony ojciec zapisał nowo wybudowaną willę
na pomieszczenie dla Muzeum. Zrobił on to pod wpływem swego lekarza.
Umyślnie zaznaczam ten fakt, by zwrócić uwagę, jaki wpływ mają zwykle
lekarze w bogatych domach i ile dobrego mogliby zrobić przez ten wpływ
dla potrzebujących poparcia ze strony zamożniejszej warstwy społeczeństwa.
Muzeum Etnograficzne zawiera tylko zbiory z krajów egzotycznych, przy
czym wszystkie te kolekcje są ogromnie oryginalne i ciekawe.
Niezwykle szybki swój rozwój zawdzięcza Muzeum prawie wyłącznie
darowiznom. Już w pierwszej połowie XIX-go stulecia ofiarowuje p. O. de
Roulet szereg cennych okazów z Indii i Wysp Zundzkich. W ślad za tym sypią się i inne kolekcje, np. broni i sprzętów plemienia indyjskiego Siuksów
z Północnej Ameryki, dalej przedmiotów z Indii, Sumatry i Jawy, wreszcie
wchodzi tu niezmiernie cenna seria okazów pochodzących z Valparaiso i Polinezji. Równie bogaty jest polinezyjski zespół broni używanej przez tamtejszych krajowców, ofiarowany przez pp. Alfreda i Ant. Borel.
Poza tym Muzeum posiada ładne kolekcje z Ameryki Południowej,
a szczególnie z Patagonii, oraz prawie całkowity zbiór przedmiotów domowego użytku z Ba-Soutlandu. Wiele jest także ciekawych przedmiotów pojedynczych. Wymienić tu należy, jako rzadkość: szczudła używane do tańców
na wyspach Fidżi, naszyjnik z kosteczek należących niegdyś do czarownika
afrykańskiego Ma-Khosa.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 269
2009-05-05 15:01:29
270
Bronisław Pasierb
Muzeum czyni również zakupy w miarę możności. Istnieją teraz w niektórych miastach pewnego rodzaju antykwarnie etnograficzne, handlujące
rzeczami egzotycznymi. W jednym z takich składów została niedawno nabyta przez obecnego konserwatora Muzeum, prof. M. Knappa, bogata kolekcja oręża z Nowej Gwinei oraz pancerz zrobiony całkowicie z zębów morsa
w Alasce.
*
Muzea, a szczególniej historyczne, odgrywają wielką rolę w życiu intelektualnym Kantonu. Zbiory zawarte w tym ostatnim są nie tylko przedmiotem
badań uczonych, którym ułatwiły wyświetlenie niejednej spornej kwestii historycznej. Dzięki treściwym opisom, zamieszczonym przy wszystkich prawie przedmiotach, oraz publikacjom zamieszczonym często przez konserwatorów w czasopismach miejscowych – budzi ono i zadawalnia (sic!) żywsze
zainteresowanie ze strony młodzieży i szerszej publiczności w ogóle. Posiadając moc prześlicznych okazów artyzmu oraz arcydzieł rozmaitego rodzaju,
przyciąga ono wreszcie wiele badaczy sztuki artystów i nieraz staje się dla
tych ostatnich źródłem szerszego zachwytu i natchnienia.
Bronisław Piłsudski
(„Tygodnik Polski”, nr 7, 12 lutego 1914 r., s. 109–111)
Неизвестные тексты Бронислава Пилсудского.
Собственный опыт и опыт других
в этнографическом музееведении
Резюме
Публикованные тексты Бронислава Пилсудского я нашел во время моих архивных
исследований. Как автор, так и журнал «Тыгодник Польски», в которoм они напечатались
в 1913–1914 могут заинтересовать читателя. Б. Пилсудский происходил из известной семьи виленских Пилсудских. Был старшим братом Юзефа, политика, социалистического
деятеля, одного из создателей независимой Польши. Разными были превратности судьбы
братьев. Юзеф стал легендой очередных поколений поляков. Бронислав в его наследие
до сих пор мало известны. В настоящее время прикладываются усилия, чтобы возвратить науке и оценить все его наследие, также в области этнографического музееведения.
Оказывается, что как в этой области, так и в области других общих вопросов, связанных
с этнографией как наукой, образованием, ее ролью в общественной жизни в период подготовки к независимости, Бронислав оставил много интересных текстов. Высказывался
на страницах этнографической периодической печати, а также использовал многие другие возможности публикации. Особенно излюбленной формой высказывания были письма. Их можно встретить в сборниках рукописей многих библиотек, не только польских.
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 270
2009-05-05 15:01:29
Nieznane teksty B. Piłsudskiego
271
Кроме того он оставил обширную научную публицистику, экспертные исследования,
критические обсуждения литературы, рассеянные по многим периодическим изданиям
как польской, так и иностранной печати.
Каким образом публикованные тексты попали на страницы «Тыгодника Польского»,
тяжело сегодня установить. Кажется, что люди, которые взяли на себя издание этого
варшавского журнала, в частности его главный редактор Стефан Чарновски, социолог,
кельтолог, получивший образование во Франции, встретились с наследием Б. Пилсудского. Наверное Чарновски отдавал себе отчет в роли его брата Юзефа, с которым позже
связался на долгое время.
Остается загадкой факт, что тексты Бронислава Пилсудского так долго отсутствовали
в научном обороте. Первые сведения об одном из этих текстов Б. Пислудского, опубликованные в «Польском Тыгоднике» в 1914 г. я нашел в работе проф. З. Вуйцика. Эта
фамилия хорошо известна в науке, ценена за добросовестность, любознательность, широкие интереса к наследию польской науки, в том также Б. Пилсудского. Проф. Вуйцик
некоторые фрагменты одного из текстов представил в 2003 г., при случае обсуждения
музейных концепций Б. Пилсудского. Автор не выявил его полного содержания, поэтому
я решил опубликовать как до сих пор никому не известный текст, который Пилсудский
поместил в 1913 г. в «Тыгоднике Польском», так и тот текст, о котором упомянул проф.
Вуйцик. Мне казалось целесообразным полностью опубликовать оба текста Б. Пилсудского, прежде всего потому, что они являются результатом его исследовательского интереса к музейному делу. Они были плодом путешествия в чешскую Прагу и Швейцарию.
Надеюсь, что происходящие из малоизвестного варшавского еженедельника, эфемериды
1912–1916 гг., приблизят менее известную роль Бронислава Пилсудского, несомненно
романтического «музееведа-визионера».
Перевёл Ежи Россеник
Unknown writings by Bronisław Piłsudski.
Own experiences and experiences of others
in ethnographic museology
Summary
I found Bronisław Piłsudski’s published writings during my archive studies. Both the author
and the periodical in which they were published between 1913 and 1914 (“Tygodnik Polski”
– “Polish Weekly”) may be of interest to the reader. The author came from a well-known family,
the Piłsudskis from Vilnius. He was the elder brother of Józef, politician, socialist and cofounder of independent Poland. The fate of two brothers was very different. Józef became
a legend for the subsequent generations of Poles. Bronisław and his work still remain little
known. At the moment efforts are being made to restore and evaluate his oeuvre, also in
ethnographic museology. It turns out that in this discipline as well as in others, associated
with ethnography as a science, with ethnographic studies, and with its role in the life of the
society as it prepared for independence, Bronisław left a number of interesting papers. He
wrote articles for ethnographic journals and used many other forms of publication. His special
favourite ones were letters. We can encounter them in collections of manuscripts held by many
libraries, not only in Poland. In addition, his legacy includes numerous scientific articles,
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 271
2009-05-05 15:01:29
272
Bronisław Pasierb
expert studies and critical analyses of literature scattered among many journals, both Polish and
foreign.
It is difficult to establish today how his articles came to be published by “Tygodnik Polski”.
It seems that people who decided to publish the Warsaw periodical – especially its editor-inchief, Stefan Czarnowski, sociologist and “celtologist” educated in France – knew B. Piłsudski’s
work. Undoubtedly, Czarnowski realised the importance of the role of Bronisław’s brother,
Józef, with whom he later became associated for many years.
It remains a mystery why Bronisław Piłsudski’s writings have not been in academic
circulation for such a long time. I found the first information about one of Piłsudski’s papers,
published in “Tygodnik Polski” in 1914, in a study by Professor Z.J. Wójcik. It is a well-known
name; the scholar is valued for his reliability, diligence and great interest in the achievements
of Polish science, including those of B. Piłsudski. Professor Wójcik published fragments of one
of Piłsudski’s papers in 2003 in the context of an analysis of Piłsudski’s concepts of museology.
This has been the only publication so far that mentions this unknown work by Piłsudski. The
author does not reveal its entire content and that is why I have decided to publish two texts by
Piłsudski – one completely unknown, which was published in 1913 in “Tygodnik Polski”, as
well as the one mentioned by Professor Wójcik. It seems to me that both papers by Bronisław
Piłsudski should be published in their entirety, primarily because they are the results of his
museology studies. They were written following the author’s trips to Prague and Switzerland.
I hope that these ephemerides from a little known Warsaw weekly, published between 1912
and 1916, will shed some light on the figure of Bronisław Piłsudski as a romantic “visionary
museologist”.
Translated by Anna Kijak
Wroclawskie Studia Wschodnie 12, 2008
© for this edition by CNS
III_kor_WSW_12.indd 272
2009-05-05 15:01:29

Podobne dokumenty