Projekt dyrektywy o stosowaniu praw pacjenta w transgranicznej

Transkrypt

Projekt dyrektywy o stosowaniu praw pacjenta w transgranicznej
Wystąpienie podczas konferencji „Usługi w polsko-niemieckim obszarze gospodarczym bez barier –
skutki dla przedsiębiorców i konsumentów” w dniu 27 października 2010 r. we Frankfurcie nad Odrą
Obowiązuje słowo mówione!
dr Ewold Seeba
Federalne Ministerstwo Zdrowia
Projekt dyrektywy o stosowaniu praw pacjenta w transgranicznej opiece
zdrowotnej – wstępne podsumowanie przed drugim czytaniem
Szanowny Panie Sekretarzu Stanu,
szanowny Panie Jabłoński,
szanowny Panie Burmistrzu,
szanowny Panie Resch,
szanowni Państwo,
już na wstępie, szanowny Panie Resch, chciałbym serdecznie podziękować za
zaproszenie na tę konferencję.
Tutaj, bezpośrednio na granicy, mobilność pacjentów nabiera szczególnej dynamiki i
wypełnia życiem aktualnie trwające negocjacje polityczne w Brukseli.
Przemieszczanie się przez granicę jest dziś oczywistością dla obywateli, pracują oni i
żyją przekraczając granicę, przekraczają też granicę chodząc do lekarza.
Obok wszystkich zalet, które ta swoboda daje obywatelom i obywatelkom UE, wciąż
pojawiają się również problemy. Problemy, które w podobny sposób występowały od
początku istnienia "Wspólnoty Węgla i Stali” z 1957 r. i które znalazły rozwiązanie w
tzw. „Rozporządzeniu 1408/71”.
To Rozporządzenie ma w zamyśle służyć ustaleniu zakresu zabezpieczeń
społecznych pracowników migrujących, w niektórych przypadkach zapewnia jednak
również dostęp do zagranicznych systemów opieki zdrowotnej dla niemigrujących
obywateli i obywatelek Europy.
Jednocześnie jednak od dawna w Europie panuje zgoda co do tego, że potrzebna
jest strategia zapewniająca obywatelom możliwość skorzystania z tych usług na
1
Wystąpienie podczas konferencji „Usługi w polsko-niemieckim obszarze gospodarczym bez barier –
skutki dla przedsiębiorców i konsumentów” w dniu 27 października 2010 r. we Frankfurcie nad Odrą
życzenie w innym państwie członkowskim – bez ograniczania prawa tego państwa
do stanowienia własnego systemu opieki zdrowotnej.
Nadrzędne prawo państwa członkowskiego do kształtowania swojego systemu opieki
zdrowotnej było bowiem przy okazji wszystkich zmian traktatowych traktowane jako
podstawowy element postanowień dotyczących ochrony zdrowia.
Po
tym,
jak
zdecydowano
o
pominięciu
sprawy
prawnego
uregulowania
transgranicznej opieki zdrowotnej w ogólnej Dyrektywie usługowej, wiosną 2006 r.
postanowiono wprowadzić osobną dyrektywę dla sektora usług zdrowotnych.
W lipcu 2008 r. Komisja przedstawiła projekt Dyrektywy w sprawie stosowania praw
pacjentów w transgranicznej opiece zdrowotnej, w czerwcu tego roku uchwalono
wspólne stanowisko Rady i w międzyczasie projekt przedłożony został Parlamentowi
Europejskiemu do drugiego czytania.
Jutro mniej więcej o tej porze Komitet Doradczy Parlamentu Europejskiego ds.
Zdrowia będzie intensywnie zajmował się projektem Dyrektywy i ok. 190
przynależącymi do projektu wnioskami dotyczącymi zmian, a jeśli wszystko pójdzie
dobrze, przyszłej wiosny być może rzeczywiście będziemy mieć gotową Dyrektywę
dotyczącą mobilności pacjentów. Wyraźnie zaznaczam, że jest to wciąż jedynie
możliwość, gdyż opinie pomiędzy Radą, Parlamentem a Komisją są w niektórych
miejscach ciągle bardzo rozbieżne.
Można spytać, po co w ogóle ta Dyrektywa - skoro nie ma planów, by sam system
opieki zdrowotnej nawet w dłuższej perspektywie czasowej został zharmonizowany.
Odpowiedź jest jasna: swoboda poruszania się obywateli Unii w obszarze usług
zdrowotnych nie zatrzymuje się na granicy.
Poza tym nie tylko pacjenci są mobilni, ale także osoby zatrudnione w opiece
zdrowotnej.
Liczni
lekarze,
pielęgniarze
i
przedstawiciele
innych
zawodów
leczniczych wykonują zawód na terenie różnych krajów Unii.
W Niemczech w 2009 r. działało 10.410 lekarzy z innych krajów UE, w tym 1.361 z z
Polski!
2
Wystąpienie podczas konferencji „Usługi w polsko-niemieckim obszarze gospodarczym bez barier –
skutki dla przedsiębiorców i konsumentów” w dniu 27 października 2010 r. we Frankfurcie nad Odrą
Jest jasne, że może zaistnieć konieczność skorzystania z pomocy lekarskiej w innym
kraju.
Podczas gdy wizyta u lekarza w czasie urlopu ma charakter przypadkowy i
nieplanowany, od lat widać tendencję planowanego leczenia w krajach europejskiej
zagranicy. Niektórzy pacjenci robią to z przyczyn finansowych, inni jeżdżą za
granicę, aby uniknąć długich okresów oczekiwania na termin lub by zapewnić sobie
optymalną jakość wykonania usługi. Albo też wtedy, gdy mieszka się w rejonie
przygranicznym i najbliższa klinika znajduje się właśnie po drugiej stronie granicy.
Może pan Rydzewski, który wygłosi referat zaraz po mnie, będzie mógł przywołać
dalsze liczby i przykłady z regionu nadodrzańskiego. Ale o ile wiem, sama AOK
Nord-Ost szacuje, że ok. 400 ubezpieczonych rocznie zamawia protezy zębowe w
Polsce.
Transgraniczna
opieka
medyczna
jest
coraz
bardziej
elementem
codzienności.
A jednak: kto chce lub musi skorzystać za granicą z usługi medycznej, wciąż musi
sobie odpowiedzieć na wiele pytań:
kiedy i z jakiej usługi wolno mi skorzystać, kto zwraca mi koszty, do jakiej wysokości
będą pokryte, czy muszę wcześniej przedłożyć zezwolenie kasy chorych, czy muszę
płacić z góry, gdzie mogę się zwrócić w przypadku wystąpienia szkody?
Wprawdzie wszystkie te pytania są ustawowo uregulowane w Niemczech, jednak
bez Dyrektywy UE brakuje ram, w których transgraniczne usługi medyczne mogłyby
się rozwijać.
Zamiast przedstawicieli polityki, to Europejski Trybunał Sprawiedliwości od lat ustala
w swoich wyrokach, jakie prawa do korzystania z produktów i usług zdrowotnych w
innych państwach członkowskich przysługują pacjentom i na jakich zasadach mogą
oni domagać się zwrotu powstałych kosztów od swojej kasy chorych.
Wiele osób spośród Państwa przypomina sobie sławne wyroki "Kohll i Decker" z
1998 r. lub "Smiths i Peerboms" z 2001 r. albo "Watts" z 2006 r. W swoich wyrokach
3
Wystąpienie podczas konferencji „Usługi w polsko-niemieckim obszarze gospodarczym bez barier –
skutki dla przedsiębiorców i konsumentów” w dniu 27 października 2010 r. we Frankfurcie nad Odrą
ETS stwierdził, że europejskie swobody przepływu towarów i usług znajdują
zastosowanie również w opiece zdrowotnej.
Mówiąc wprost oznacza to: rynek usług zdrowotnych nie jest rynkiem narodowym,
tylko europejskim, na którym z jednej strony lekarze i inne podmioty świadczące
usługi zdrowotne mogą je oferować w całej Europie, z drugiej zaś pacjenci mogą z
tych usług w całej Europie korzystać.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości stopniowo ustanowił w swoich wyrokach
następujące zasady:
- Obywatele mogą korzystać z opieki ambulatoryjnej w innym państwie członkowskim
bez uprzedniego zezwolenia. Koszty muszą zostać zwrócone do wysokości, do jakiej
zostałyby pokryte w razie leczenia we własnym kraju.
- Na leczenie wymagające hospitalizacji w innym państwie członkowskim należy
uzyskać zezwolenie. To samo dotyczy leczenia, które odbywa się przy udziale
wysoko wyspecjalizowanej i kosztownej infrastruktury. Jest to usprawiedliwione
koniecznością zaplanowania świadczeń związanych z pobytem w szpitalu.
Zezwolenie musi jednak zostać udzielone, jeśli system opieki zdrowotnej własnego
państwa nie jest w stanie zagwarantować wykonania usługi w ramach terminu
dyktowanego względami medycznymi. Również tutaj koszty muszą zostać zwrócone
do wysokości, do jakiej zostałyby pokryte w razie leczenia we własnym kraju.
Niemiecki ustawodawca uwzględnił orzecznictwo ETS z 2004 r. i wdrożył je do prawa
narodowego (poprzez § 13 Kodeksu socjalnego V) antycypując tym samym przyszłe
skutki Dyrektywy dotyczące mobilności pacjentów dla Niemiec. Jest jednak
sprzeczne z naszym rozumieniem demokracji, by rezygnować z politycznych ram
porządkowych i kształtować prawa pacjenta w oparciu o orzecznictwo.
W interesie nas wszystkich jest, że to wybrani politycy, rządy i Komisja przejmują
odpowiedzialność, uzasadniają, interpretują i realizują cele polityczne.
4
Wystąpienie podczas konferencji „Usługi w polsko-niemieckim obszarze gospodarczym bez barier –
skutki dla przedsiębiorców i konsumentów” w dniu 27 października 2010 r. we Frankfurcie nad Odrą
Brak ram politycznych ujawnia kolejny problem. Pominięty pozostaje fakt, że większa
mobilność pacjentów wywiera lub może wywrzeć odczuwalne skutki na finanse
publiczne i trwałość narodowych systemów zdrowotnych.
Nasz system opieki zdrowotnej jest nie tylko sercem naszego socjalnego państwa.
Jest działem gospodarki, w którym wypracowywane jest więcej niż 10 procent
produktu narodowego brutto. A z kolei te pieniądze oznaczają dla ponad 4,5 miliona
pracowników – od lekarza specjalisty po pracownika kasy chorych – dochód
zabezpieczający egzystencję.
W obliczu tych liczb jest tym bardziej zrozumiałe, że Niemcy mają interes w tym,
żeby zachować bezpieczeństwo związane z planowaniem polityki w tym sektorze.
System opieki zdrowotnej musi pozostać możliwy do sfinansowania dla całej
solidarnej wspólnoty zarówno w Polsce, jak i w Niemczech.
Z wszystkich tych powodów Niemcy wspierają wszystkie starania zmierzające w
kierunku jak najszybszego uchwalenia Dyrektywy. Niemniej jednak Niemcy dążą do
wprowadzenia korekt, z jednej strony w zakresie użycia telematyki w opiece
zdrowotnej i z drugiej strony w zakresie zwrotu kosztów i uprzednich zezwoleń na
prowadzenie leczenia za granicą.
Nie może tu dojść do sporów kompetencyjnych i ograniczenia planowania w zakresie
narodowych struktur opieki medycznej.
Szanowni Państwo,
negocjacje na temat Dyrektywy dotyczącej mobilności pacjentów idą pełną parą i w
końcu dojdziemy, miejmy nadzieję, do porozumienia. Przesłanką ich powodzenia jest
dobra sytuacja wyjściowa i dobra baza opieki zdrowotnej w każdym państwie
członkowskim. Inaczej dojdzie do sytuacji problematycznej dla obu stron.
Bez wspólnych wartości i zasad uniwersalnych, bez dostępu do usług zdrowotnych,
jakości, równouprawnienia i solidarności nie uda się nam zapewnić obywatelom tej
opiewanej "politycznej wartości dodanej". Ważne impulsy dla transgranicznej
5
Wystąpienie podczas konferencji „Usługi w polsko-niemieckim obszarze gospodarczym bez barier –
skutki dla przedsiębiorców i konsumentów” w dniu 27 października 2010 r. we Frankfurcie nad Odrą
współpracy Dyrektywa zapewni tylko wówczas, kiedy poprzez konkretną współpracę
poprawimy zabezpieczenie zdrowotne dla wszystkich obywateli UE.
W kontekście współpracy pomiędzy Niemcami a Polską już istnieją pewne założenia
i zachodzą pewne procesy.
Myślę tu o pracy grupy eksperckiej Zdrowie Publiczne Euroregionu Neisse-NisaNysa (2002-2010), o intensywnej współpracy polskich i niemieckich kas chorych, o
wspólnych procesach zmierzających do osiągnięcia celów zdrowotnych w zakresie
HIV/AIDS pomiędzy Brandenburgią a Województwem Lubuskim (2008) oraz
szczególnie o zaawansowanej współpracy w polsko-niemieckim ratownictwie.
W porównaniu z innymi regionami jednak wciąż tkwimy w powijakach.
Mogę sobie na przykład wyobrazić współpracę w zakresie transgranicznego
korzystania ze szpitali, polsko-niemieckich portali zdrowotnych w Internecie,
dwujęzycznego personelu albo transgranicznego dostępu do ekspertyz medycznych.
To wszystko może i powinno stanowić w tym regionie oczywistość w niezbyt dalekiej
przyszłości. Spotkania takie, jak niniejsze są zresztą małym, ale bardzo pomocnym
krokiem w tym kierunku.
6