Można też pobrać plik pdf: ECHO 3/2013

Transkrypt

Można też pobrać plik pdf: ECHO 3/2013
Nasze drogie śmieci
www.facebook.com/echonowasol
O co chodzi w ustawie śmieciowej
egzemplarz bezpłatny
przeczytaj i daj sąsiadowi
3/2013
Małgorzata
3/2013 Szablowska
1
To nie jest miasto dla starych ludzi…
Ogłaszamy
konkurs
„Pozarządowiec
roku”
Daj moc 1 procenta
nowosolskim
stowarzyszeniom
Dla organizacji pożytku publicznego zaczął się gorący okres zbierania 1 procenta z naszych podatków. A dla społeczników liczy się każdy
grosz. Tymczasem, niespełna 44% nowosolan korzysta z możliwości wsparcia, poprzez swój PIT, działalności organizacji. Z tej puli tylko
30% trafia do nowosolskich organizacji pożytku publicznego. W samej Nowej Soli organizacje pozarządowe zebrały za rok podatkowy 2012
łącznie 66 133,80 złotych. Kwota, z jednej strony, znacząca, z drugiej strony mała, bo wedug naszych wyliczeń, teoretycznie na konta nowosolskich organizacji mogłoby trafić nawet 320 000 złotych.
PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY PRZEZ SZWAJCARIĘ W RAMACH SZWAJCARSKIEGO PROGRAMU WSPÓŁPRACY Z NOWYMI KRAJAMI CZŁONKOWSKIMI UNII EUROPEJSKIEJ
2
3/2013
www.echo.nowasol24.pl
Ogłaszamy pierwszy w historii miasta konkurs na „Pozarządowca roku”. Chcemy uhonorować tych, którzy
w sposób szczególny, poprzez swoją działalność społeczną, przyczynili się do rozwoju sektora pozarządowego
w Nowej Soli.
Nowosolski
pozarządowiec roku
zują czas wolny dzieciom i młodzieży,
prowadzą zajęcia sportowe, podejmują
inicjatywy obywatelskie… I to często za
przysłowiowe „dziękuję” nie oczekując
nic w zamian. To oni tworzą świat, w
którym żyjemy. Mówiąc krótko: zasługują na szczególne uznanie.
Rafał
Stasiński
Pozarządowiec? Któż to jest?
W słowniku polskim nawet nie ma takiego słowa. Dlatego je wymyśliliśmy.
Chodzi o działacza organizacji pozarządowej, czyli stowarzyszenia czy fundacji. W Nowe Soli funkcjonuje przeszło
setka organizacji. Robią rzeczy wielkie,
o których mało się mówi. Pomagają
osobom niepełnosprawnym, organi-
Kogo szukamy?
Konkurs „Pozarządowiec roku” jest
skierowany do wszystkich działaczy
i wolontariuszy organizacji pozarządowych z terenu Nowej Soli. Chcemy
uhonorować tych, którzy w sposób
szczególny poprzez swoją działalność
społeczną przyczynili się do rozwoju
sektora pozarządowego. Organizatorem
przedsięwzięcia jest Stowarzyszenie
Forum Inicjatyw Nowosolskich w part-
nerstwie ze Stowarzyszeniem Europejskie Centrum Innowacji.
Konkurs odbywa się w 2 kategoriach:
nagroda indywidualna i nagroda zespołowa. W pierwszym przypadku można
zgłaszać osoby (wolontariuszy, członków organizacji), które przyczyniły się
do rozwoju organizacji pozarządowej.
W drugim - organizację pozarządową
(fundacje, stowarzyszenia itp.).
Jak zgłosić kandydata?
Aby zgłosić kandydata do konkursu,
wystarczy wejść na stronę internetową
www.echo.nowasol24.pl. Stamtąd można pobrać formularz zgłoszeniowy. Następnie, należy go wypełnić i przesłać
na adres: ul. Wrocławska 31/25, 67-100
Nowa Sól.
Soluś i Lusia
W tej chwili powołujemy kapitułę
honorową. Do kapituły zapraszamy
wszystkich chętnych członków stowarzyszeń z Nowej Soli. Zgłoszenia proszę
przesyłać na nasz redakcyjny e-mail:
[email protected]. W treści proszę podać imię i nazwisko, nazwę organizacji pozarządowej oraz nr telefonu.
Na zakończenie konkursu odbędzie
się specjalna gala wręczenia upominkowych statuetek. Uhonorowana organizacja otrzyma bezpłatne doradztwo
eksperta, o wartości 5 tys. złotych, w
zakresie przygotowania wniosku o dofinansowanie oraz źródeł finansowania
działalności.
Rafał Stasiński
Prezes Europejskiego Centrum Innowacji
Zostań wolontariuszem
ECHO!
poszukujemy:
fotografów, także fotografów
amatorów, autorów tekstów,
dziennikarzy
i ludzi z fajnymi pomysłami
oferujemy:
umową wolontariacką, referencje,
bezpłatne szkolenie dziennikarskie,
możliwość zdobycia
ciekawego doświadczenia
wymagamy:
otwartości na wyzwania,
kreatywności, zmysłu do obserwacji
i wyrażania swego zdania
Najlepszym oferujemy docelowo możliwość pracy
na umowę zlecenie
Wydawca:
Stowarzyszenie Forum Inicjatyw Nowosolskich
Adres redakcji:
67-100 Nowa Sól, ul. Wrocławska 31/25
Redaktor naczelny: Wojciech Olszewski
Kontakt: [email protected]
www.echo.nowasol24.pl
Nakład: 7000 egzemplarzy
Egzemplarz bezpłatny
Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów
a także zastrzega sobie prawo ich redagowania
i skracania.
Rozpowszechnianie materiałów redakcyjnych
bez zgody wydawcy jest zabronione.
Skontakuj się z nami
na facebooku
lub poprzez e-mail:
[email protected]
www.facebook.com/echonowasol
LICZBA MIESIĄCA
20 000
Tylu turystów ma przyjechać do Nowej Soli, by popływać statkiem. Przynajmniej tak zasugerował prezydent
miasta Wadim Tyszkiewicz na spotkaniu we Wrocławiu.
Jak donosi Gazeta Wyborcza nasz włodarz obwieścił,
że Nowa Sól w 2014 roku spodziewa się przyjazdu co najmniej
20 tysięcy turystów. Wszyscy oni zjadą, by popływać nowym statkiem oczywiście. W towarzystwie włodarz miasta błysnął i zaimponował. Ale spróbujmy policzyć.
Gdy 20 000 podzieli się przez 365 dni roku daje to
wynik: 55 osób dziennie. Oczywiście, statek nie pływa
w zimie. Trzeba zatem odliczyć kilka miesięcy. Sprawdźmy na stronie projektu „Odra dla turystów” – przerwa
w kursach „Laguny” trwa od listopada do marca – równe
5 miesięcy czyli – 151 dni. Podzielmy zatem znów 20 000
turystów spragnionych rejsów Laguną, przez 214 pozo-
stałych dni. Daje to 94 osoby, czyli mniej więcej tyle, ile
zabiera statek w jeden rejs. Brzmi realnie?
Ale, ale… Czy możliwe są codzienne rejsy w pełnym
obłożeniu przyjezdnymi turystami? Pojawia się kolejny
kłopot. Okazuje się, że według planów rejsów Laguną,
Nowa Sól będzie dysponowała statkiem jedynie przez
część miesiąca – bo będzie musiała podzielić się z innymi
miejscowościami: Bytomiem Odrzańskim, Głogowem, Cigacicami. Wygląda na to, że Laguna do dyspozycji w Nowej Soli będzie przez 88 dni. Znów zaprzęgamy do pracy
kalkulator i…
Wychodzi na to, że dziennie trzeba będzie przewieźć
po 228 turystów, którzy zawitają do naszego miasta.
3 kursy dziennie z samymi tylko przyjezdnymi turystami. Realne? Oby wystarczyło miejsca dla nowosolan.
Bezrobocie znów rośnie
Powiat nowosolski z największym bezrobociem - ponad 7 tysięcy zarejestrowanych osób bez pracy. Tak
brzmią dane na koniec 2013 roku. To daje wskaźnik blisko 25% bezrobocia.
Znów wracamy, wraz z powiatami krośnieńskim i żagańskim, na czoło grupy regionów województwa lubuskiego borykających się problemem, jakiego doświadczają ludzie poszukujący pracy. 7,6 procent bezrobocia
w pobliskiej Zielonej Górze kontra 24,8 procent w powiecie nowosolskim. Podobna sytuacja w Nowej Soli była w
roku 2007.
Na co dzień zdecydowana większość nowosolan twierdzi, że znalezienie lub zmiana pracy w mieście i najbliższej
okolicy jest trudne. A łatwość lub trudność w znalezieniu
pracy ma dla nich znaczenie wyższe niż inne czynniki.
Czy rzeczywiście więc jesteśmy gospodarczym tygrysem województwa? Czytając dane z najnowszego zestawienia, można zastanawiać się nad efektem, jaki - tak naprawdę - dała Nowej Soli specjalna strefa przemysłowa.
Czy widoczne jest oddziaływanie gospodarcze miasta
na sąsiednie miejscowości?
Wcześniej, pomimo wzrostu liczby pracujących w powiecie, utrzymywał się wysoki poziom bezrobocia, w
szczególności wśród kobiet. Jako przyczynę eksperci wymieniają najczęściej niedostateczne dostosowanie kwalifikacji potencjalnych pracowników do potrzeb rynku pracy.
Dlatego też utrzymuje się od lat wysoki udział zarejestrowanych bezrobotnych w liczbie ludności w wieku produkcyjnym, w stosunku do innych miast w województwie.
(wool)
3/2013
3
Elżbieta
Bielska-Kajzer
Pole
widzenia
„Nie widzę takich kopert w komputerze.” – mówi
pani w okienku pocztowym. Ale ja widzę gołym
okiem, że koperta, taka, jakiej potrzebuję, jest w
sprzedaży na poczcie, tylko w innym okienku. Pani
kasjerka obstaje przy swojej ofercie: mogę kupić
kopertę z przezroczystym otworem lub bez otworu, ale za to dużo większą od mojego papierka-przesyłki – albo nie kupię żadnej.
Ale ja chcę najzwyklejszą, klasyczną, małą, białą kopertę, którą dostrzegam w drugim okienku,
a której komputer nie widzi. Upieram się przy tym
moim widzeniu jak osioł, chociaż nie uważam, że
klient zawsze musi mieć rację, bo nie musi. Przecież
koperta moich marzeń jest na poczcie, więc dlaczego mam po nią wychodzić, specjalnie, do sklepu papierniczego? Dlatego, że komputer nie widzi? Tym
razem, to problem komputera, nie mój. Ja widzę!
Na szczęście, zobaczyła ją też inna pani kasjerka.
Sprawa dla mnie skończyła się dobrze. List wysłałam w takiej kopercie, w jakiej chciałam. Co z komputerem? Nie wiem!
Nie widzi pan ludzi? – pytam pracownika, stojąc na peronie remontowanego dworca PKP. Kiedy
w moim kierunku sunie szlifierka z potworną ilością decybeli, przechodzę potulnie na drugą stronę peronu. Ale tam właśnie sunie inny pracownik
i energicznie omiata miotłą to, co poprzednik wyszlifował. Wtedy nie wytrzymuję. Czy musi pan zamiatać na nas? Nie można poczekać kilka minut, aż
pasażerowie wsiądą do pociągu i później tę pracę
skończyć?
„Jesteśmy ograniczeni czasem. Nie możemy przerywać.” – odpowiada.
Ale ja jestem cała w kurzu. Zgrzyta mi w zębach.
– skarżę się nadal.
„To trzeba iść do dentysty!” – odpalił pracownik.
Powalona zbyt intelektualną dawką poczucia humoru, zamilkłam. Na szczęście, nie na zawsze.
Rozmowa dotarła do uszu właściwego koordynatora robót, który nas wreszcie zobaczył i wyraźnie
nakazał, żeby przerwać pracę na peronie do czasu
odjazdu pociągu. Można? Można!
Pole widzenia jest ważne. To podstawa bytu. Kiedy zbyt głęboko zamyślam się w autobusie, wtedy
widzę już tylko oczyma duszy i mogę zajechać o jeden przystanek za daleko. Dlatego oczom duszy już
od dawna nie dowierzam. Często sobie powtarzam:
patrz, gdzie jedziesz, bo zajedziesz tam, gdzie patrzysz. Uważnie patrząc, nie tylko dostrzeżemy
innych, ale również sami unikniemy przykrych
wypadków, jak na przykład, skaleczenie małego
palca u ręki. I to widelcem! Przy niewinnym rozpakowywaniu paczki. Warto uważać, jakich używa
się narzędzi. Z drugiej strony, nie daj Boże, gdybym
posłużyła się nożem. I tak źle, i tak niedobrze, jeżeli
z dokładnym widzeniem jest problem!
4
3/2013
www.echo.nowasol24.pl
Choć funkcjonuje już od kilku miesięcy, wciąż jest sporo uwag do jej efektów. Miała zrewolucjonizować segregację odpadów w Polsce, zmienić proekologicznie
naszą codzienność. I zmieniła – najczęściej mówi się jednak, że na gorsze. Czy tak wygląda rzeczywistość po wprowadzeniu tzw. ustawy śmieciowej?
Nasze drogie śmieci
czystości i porządku w gminie
podkreślał: - W dyskusji musimy
brać pod uwagę to, co było fundamentem ustawy: przepisy unijne
oraz dążenie do maksymalnego
odzyskania surowców. Tło przepisów europejskich istnieje i nie
możemy od tego abstrahować.
- Na tym systemie wygrają te
samorządy, które będą miały
podejście
maksymalistyczne.
Te, które osiągną maksymalne
efekty segregacji, będą miały
towar, który będą mogły sprzedać i obniżyć dzięki temu koszty.
Ale przemysł kupi dobry towar:
dobrej jakości posegregowane
odpady. Ci, co zainwestują w to,
wygrają – stwierdził minister M.
Korolec. W odpowiedzi od prezydenta Nowej Soli usłyszał, że
gdyby włodarze tak postępowali, to przegraliby najbliższe wybory samorządowe.
Wojciech
Olszewski
Nowe przepisy sprawiły, że
nasze śmieci stały się własnością gmin. To samorządy mają się
zająć selektywnym zbieraniem,
odbiorem od mieszkańców oraz
właściwym i bezpiecznym ekologicznie zagospodarowaniem
odpadów. Ustawa miała sprawić,
by zniknęły dzikie wysypiska
śmieci oraz powstrzymać powszechny proceder ich spalania
w domowych piecach. Ludzie
mieli od lipca 2013 roku zacząć
rzetelnie płacić za wywóz, oraz –
co chyba najważniejsze - ich utylizację. Zachęta miała być prosta
- ci, którzy śmieci będą segregować, zapłacą mniej. Nowe zasady
ustalono też po to, by przenieść
do Polski zasady obowiązujące w
krajach zachodnioeuropejskich.
Miało być pięknie...
Wielkie zadanie
nas wszystkich
Trudny start
Pierwsze tygodnie obowiązywania ustawy śmieciowej pokazały skalę problemów. Także w
Nowej Soli, choć w Lubuskiem
najjaskrawszym
przykładem
zamieszania był Gorzów, przez
kilkanaście dni przypominający
Neapol.
Nowosolanie uskarżali się na
brak odpowiednich kontenerów,
wyrastające góry śmieci w zasiekach na osiedlach, czy brak
odpowiedniego oznakowania pojemników. Zamiast kolorowych
kontenerów z folderów, stały stare blaszaki bez nalepek i było ich
za mało. Według koncepcji obsługującej Nową Sól Eko-Przyszłości,
właściciele domków jednorodzinnych segregujący śmieci, mieli
korzystać z dwóch pojemników
na odpady biodegradowalne oraz
zmieszane i trzech worków - na
papier, plastiki i szkło. W pobliżu budynków wielolokalowych
miały stać pojemniki na każdą
frakcję odpadów. Tu śmieci miały być wywożone częściej: odpady biodegradowalne i zmieszane
- przynajmniej raz w tygodniu.
Papier, tworzywa sztuczne i szkło
- dwa razy w miesiącu. Po kilkunastu tygodniach sytuacja uległa
poprawie.
A gdzie pomysł?
Wydaje się, że nie poświęcono
jednak odpowiedniej uwagi edu-
...wyszło jak zwykle?
kowaniu społeczeństwa. Pytań
było wiele, spora dezorientacja.
Zamiast wyczerpującej informacji o tym, jakie odpady gdzie
wrzucać, nowosolanie otrzymali ulotkę zawierającą wyciągi z
ustawy i regulamin. Nie chodzi
o to, że informacja ta była niepotrzebna. Zabrakło pomysłu na
to, jak skonstruować przekaz pomagający rozwiązać dylemat, jak
poprawnie sklasyfikować wiele
z tych domowych odpadów, trafiających dotąd do jednego kosza.
Po to, by pomóc w dobrym dzia-
łaniu systemu już od jego startu. Gdy pojawiły się sygnały, że
posortowane worki i tak trafiają
do jednej śmieciarki, wielu życzliwych ustawie, mogło się zniechęcić do jej idei.
Recykling
i wybory samorządowe
Wyglądało to tak, jakby nie
zdawano sobie sprawy z tego, że
efektem wprowadzenia ustawy
nie ma być tylko zapewnienie odbioru odpadów od mieszkańców,
ale również osiągnięcie docelo-
wych wskaźników związanych
z przetwarzaniem śmieci. A to
przecież tylko część i zaledwie
początek zmian, które mają doprowadzić do pełnego zagospodarowania odpadów i wypełnienia surowych unijnych norm
dotyczących recyklingu. W 2010
r. w Polsce aż 73 proc. śmieci lądowało na wysypiskach. Średnia
unijna to 38 proc.
Były minister środowiska Marcin Korolec, podczas spotkania z
lubuskimi samorządowcami dotyczącego ustawy o utrzymaniu
Jak wyliczono, koszty zbierania i utylizacji tony śmieci to
przynajmniej 450 zł. 40 proc. tej
kwoty pochłania przetwarzanie
odpadów, a 11 proc. to koszty
sortowania. Statystyczny Polak
produkuje rocznie ponad 300 kg
śmieci. Przez rok blisko tonę odpadów wytworzy więc trzyosobowa rodzina.
Duży strumień czystych odpadów ma odpowiednio wysoką
wartość. Gdybyśmy poszli tym
tropem, samorządy mogłyby na
śmieciach zarabiać, a nie oddawać je za darmo, ciesząc się, że
pozbywają się problemu i ktoś
zdejmuje z nich odpowiedzialność.
Samorządy w 2013 roku musiały osiągnąć 10 proc. poziomu
odzysku szkła, papieru, plastiku czy metali, 30 proc. poziomu
utylizacji gruzu, oraz 50 proc.
poziomu utylizacji odpadów
biodegradowalnych. Niebawem
będą musiały to wykazać i wtedy okaże się, czy uda się osiągnąć
pierwsze, zamierzone ustawą,
cele.
Do 2020 roku Polska musi wypełnić unijne wymogi recyklingu
i przygotowania do ponownego
użycia plastiku, szkła, metali, na
poziomie co najmniej 50 proc.
W aktualnej sytuacji do recyklingu trafia zaledwie 10 procent.
A to oznacza 16 kg na statystycznego mieszkańca kraju. Trudne
zadanie? W 2020 roku mają to
być 72 kg.
www.facebook.com/echonowasol
Problem starzejących się społeczeństw dotyczy wszystkich
krajów. Według szacunków
Światowej Organizacji Zdrowia,
w okresie od 2000 do 2050 roku,
populacja ludzi w wieku 60 lat i
więcej potroi się - z 600 milionów
do 2 miliardów. Ta zmiana demograficzna będzie miała znaczący
wpływ na zdrowie publiczne.
Od dłuższego czasu postuluję
utworzenie w Nowej Soli Domu
Dziennego Pobytu. Dlaczego?
Liczba osób starszych - po 60
roku życia – mieszkających w
Nowej Soli, upoważnia do stwierdzenia, iż inicjatywa ta jest bardzo potrzebna. Dane statystyczne
wskazują, że w naszym mieście, w
grupie 60+ jest blisko 5,5 tysiąca
kobiet, mężczyzn połowę mniej
– nieco ponad 2 tysiące. Spróbujmy wyobrazić sobie te liczby,
przemnożone przez przywołane
wcześniej wskaźniki. To działa na
wyobraźnię. A przynajmniej powinno, gdy uzmysłowimy sobie,
5
3/2013
i społeczności. Z drugiej strony
wiele osób ma problem, co zrobić z seniorem, który wymaga
opieki, gdy młodsi członkowie
rodziny pracują zawodowo? Podobnych pytań może być wiele. A
odpowiedź?
Stwórzmy
Dom Dziennego Pobytu
W świetle przytoczonych danych, nie trzeba nikogo przekonywać, że utworzenie takiego
domu w Nowej Soli jest niezbędne. Niestety, nie są o tym przekonani zarówno włodarze powiatu
jak i miasta. Stosowny projekt
został przedłożony przeze mnie
staroście nowosolskiemu a po
dwóch latach prezydentowi
Nowej Soli. Pozostał bez odpowiedzi. Tymczasem, problem
wykluczenia społecznego ludzi
starszych jest nadal aktualny. Jak
dotrzeć do tych ludzi, jak pomóc
w zaspokojeniu potrzeb? Zgadzam się z faktem, iż to gmina
To nie jest miasto
dla starych ludzi…
Starzy ludzie poruszają się wolniej, ale wiedzą lepiej dokąd zmierzają.
Może i wolniej podejmują decyzje, ale ich decyzje są mądrzejsze.
Może i wolniej myślą, ale ich myśli są przenikliwe.
Może i gorzej widzą, ale ich wzrok sięga głębiej.
Może i gorzej słyszą, ale lepiej wiedzą czego w ogóle słuchać.
Może i gorzej radzą sobie z nowoczesną technologią, ale więcej wiedzą o tajemnicy życia.
(Publikacja Fundacji Pacific Institute Europe)
że wiele z tych osób będzie potrzebować różnorakiego wsparcia. Warto pomyśleć o nim dziś.
Starość, to sfera życia, z którą
nie każdy potrafi się pogodzić. A
jeżeli nie potrafi, to rozpoczyna
się proces wycofywania z życia.
Sprawy, które wcześniej nie sprawiały kłopotów, nagle zaczynają
stanowić problem - począwszy
od prostych domowych czynności, po te rzeczywiście trudne. Ten stan sprawia, że ma się
mniej kontaktu z innymi ludźmi.
To wtedy, powoli, uruchamia się
proces, w którym każda, nawet
najmniejsza, aktywność stanowi
już poważne wyzwanie. Trzeba
temu próbować przeciwdziałać.
Zachowanie dobrego zdrowia, w
przypadku ludzi starszych, jest
niezwykle ważne, jeśli mają oni
pozostać niezależni i być aktywnymi członkami swoich rodzin
zobowiązana jest do rozwiązania tego problemu.
Placówki takie istnieją w wielu
miastach, także w województwie
lubuskim. Jednak, nie o takie porównanie tu chodzi. Domy Dziennego Pobytu – odróżnijmy je tu
przy okazji od klasycznych domów pomocy społecznej - stanowią, w mojej ocenie, odpowiedź
gminy na zróżnicowane potrzeby starszych mieszkańców.
Celem takiej formy pomocy dla
starszych ludzi jest głównie zapewnienie im pomocy terapeutycznej, usług rehabilitacyjnych,
bytowych oraz wspomagających,
czyli zajęcia kulturowo-oświatowe. Zajęcia oraz korzystanie
ze sprzętów na terenie takiego
ośrodka są z reguły całkowicie
bezpłatne. Nie tworzy to podstawowej bariery, jaką dziś często
jest brak pieniędzy.
Jak to działa?
Wprawdzie Domy Dziennego
Pobytu świadczą pomoc tylko
w określonym czasie – od poniedziałku do piątku, niemniej,
stwarzają osobom starszym możliwość zaspokojenia wielu ważnych dla nich potrzeb. Tu każdy
znajdzie czas, by rozwinąć dawno
zapomniane pasje, wolne chwile
spędzi zgodnie ze swym życzeniem lub skorzysta z proponowanych form zajęć.
Zajęcia w takich placówkach
dopasowywane są często do
każdego seniora, z uwagi na
różnorodność zainteresowań i
możliwości psychoruchowe człowieka. Dom Dziennego Pobytu
jest też bardziej przyjazny dla
samego seniora, gdyż nie wyrywa go ze znanego środowiska.
Przeciwdziała instytucjonalizacji, tak charakterystycznej dla
osób przebywających w domach
pomocy społecznej. Zastanówmy się, czy w Nowej Soli taka placówka nie jest potrzebna…
Przełamujmy przy tym stereotypowe myślenie o takich
instytucjach. Starość, to kolejny
etap w naszym wydłużającym
się statystycznie życiu i wydaje
mi się, że powinniśmy o tym pamiętać.
Jak zapewnić pieniądze?
Finansowanie Domu Dziennego Pobytu może być dokonywane
z różnych źródeł. W większości
miast w Polsce tego typu placówki są wspierane przez starostwa powiatowe, urzędy miasta,
urzędy gminy czy Państwowy
Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Ponadto, środki finansowe można pozyskać
od firm prywatnych oraz przy
wsparciu projektów dla instytucji pozarządowych. Domy Dziennego Pobytu również same „wypracowują” sobie pulę środków
pieniężnych, podczas różnych
imprez organizowanych przez
członków domu, którą to wykorzystują w przyszłości na funkcjonowanie placówki.
Wysokość
dofinansowania
przez różne instytucje jest ustalana i zapisywana w budżecie
zarówno samorządów, jak i innych organizacji. Wierzę, że
podobne mechanizmy uda się
wypracować i w Nowej Soli.
Wystarczy dobra wola i świadomość, że działa się dla istotnej grupy mieszkańców miasta.
Na razie, czuję, że to nie jest miasto
dla starych ludzi…
Małgorzata Szablowska
6
3/2013
Elżbieta
Bielska-Kajzer
www.echo.nowasol24.pl
I po solówce...
O duchu...
Na smutki: Henryk Miśkiewicz. Najlepiej,
z kilkoma saksofonami. I z gościem specjalnym.
Najlepiej, z Michaelem (Patchesem) Stewartem,
który gra z Najlepszymi, a w pierwszy listopadowy weekend mogliśmy go posłuchać w Nowej
Soli i w Kożuchowie, we współpracy muzycznej
z Henrykiem Miśkiewiczem. A na gitarze: Artur
Lesicki. Na gitarze basowej: Sławek Kurkiewicz.
Na perkusji: Michał Miśkiewicz. Wszyscy razem:
świetni!
Sobotni koncert w Nowosolskim Domu Kultury, tak mi ocieplił serce i rozświetlił umysł,
że postanowiłam te dobre doznania przedłużyć.
W niedzielę wybrałam się do Zamku w Kożuchowie. (Dzięki uprzejmości przyjaciół, nie musiałam liczyć na komunikację publiczną.) Jeszcze
raz mogłam usłyszeć „Brunatnego twista” i wielokrotnie zaśpiewać, wspólnie z innymi i z głębi
duszy, orleańskie „yeee...”.
Taka muzyka może rozgrzać nawet najbardziej grzeczną i chłodną publiczność. Skąd się
to bierze? Nie wiem! Talent, temperament, pracowitość, twórcza radość muzycznej wspólnoty?
Wszystko razem. „Światowy poziom!” – jak powiedział ktoś obok mnie.
Naturalność, przyjazna bezpośredniość lidera
grupy, który sam prowadził koncert, sprawiły,
że przez około półtorej godziny czuliśmy się,
po prostu, dobrze. Potrzebujemy takich wrażeń
w listopadzie i nie tylko. To się chyba nazywa: „
dodać ducha”.
Jeżeli chodzi o dobrego ducha, to właściwie,
nigdy nie wiemy, kto i kiedy może nam go dodać. Może się to zdarzyć wszędzie: na spacerze,
w kawiarni, w pociągu, w autobusie, w kolejce
(również tej na Kasprowy). Zdarza się, że ktoś,
nie tylko ustąpi nam miejsca, ale zajmie ciekawą
rozmową w taki sposób, że nie wiadomo kiedy,
minie podróż.
Trzeba uważać, żeby nie przeoczyć stacji z napisem: „Nowa Sól” i nie dać się silnemu duchowi
zwalić z nóg. Duch może mieć moc oślepiającego, chociaż listopadowego, słońca, które zagląda
niby niewinnie, przez szybę. Dlatego silne duchem osoby chętnie się nim dzielą, żeby niebezpiecznego nadmiaru się pozbyć i dodać trochę
tym, którzy właśnie tego potrzebują.
Dzielenie się to doskonały sposób na życie.
Oczywiście, nie chodzi mi tu o podziały społeczne i ideologiczne. Tych nie lubię.
A kto odbiera ducha? Ci, którzy gaszą przejawy naszego entuzjazmu. Reagują ironicznie albo
wcale, tak, jakby nas w ogóle nie było.
A jak człowiek miałby żyć bez entuzjazmu?
Musi go mieć, przynajmniej w minimalnej dawce. Każdy też potrzebuje uznania i pragnie, chociażby od czasu do czasu, prawdziwie zaistnieć.
I tego właśnie wszystkim życzę.
Elżbieta Bielska-Kajzer
Niebawem luty, a jak luty to Festiwal Instrumentalistów Bluesowych
„Solówka”. Nic bardziej mylnego „Solówka”, podobnie jak „Spring Rock
Festiwal”, umarła. Bluesowy festiwal, z długą tradycją, został niespodziewanie, pomimo wcześniejszych
ustaleń, odwołany. I żałosne, w mojej ocenie, są zapewnienia dyrektora Nowosolskiego Domu Kultury, że
„Solówka” będzie, tylko w innej formie. Jest to zwykła kradzież nazwy,
jaka została wymyślona przez Tadeusza Szechowskiego.
Ten festiwal miał już ugruntowaną
pozycję, stał się marką Nowej Soli i był
pierwszym, w roku kalendarzowym
festiwalem, otwierającym sezon w Polsce. Kiedy nadchodził czas festiwalu,
do NDK przyjeżdżali goście z całej Polski, zarówno miłośnicy tego niszowego gatunku muzyki jak i dziennikarze
muzyczni oraz przedstawiciele firm
dystrybuujących i produkujących instrumenty. Coraz więcej muzyków zapisywało się na warsztaty prowadzone przez najwybitniejszych polskich
instrumentalistów.
Zostałem upoważniony 8 sierpnia
2014 r., po uzgodnieniu z dyrektorem
NDK, by na forach internetowych zamieścić informację o zbliżającym się
kolejnym festiwalu oraz by zabukować terminy wśród zespołów, jakie
miały wystąpić. I taka wiadomość
ukazała się natychmiast po decyzji
podjętej w Nowosolskim Domu Kultury. Poinformowałem na forum internetowym miłośników bluesa, że w
NDK zapadła decyzja: IX edycja festiwalu „Solówka”, poświęcona harmonijce ustnej, odbędzie się w dniach 21
i 22 lutego 2014 r.
Informowałem, że w ramach festiwalu potrwają warsztaty dla harmonijkarzy, na których wykładowcą
miała być Beata Kossowska, dla gitarzystów z Markiem Raduli, basistów
z Tomkiem Grabowym, perkusistów
z Grzegorzem Grzybem - niemal całe
Laboratorium. Na wieczór pierwszego dnia zaplanowane było jam session z udziałem mistrzów i warsztatowiczów. Drugiego dnia, w ramach
konkursu, miało wystąpić pięć zespołów (oczywiście z harmonijką w
Na Halloween do moich drzwi zapukały dwie dziewczynki, pomalowane w „barwy wojenne” i z radosnym
uśmiechem oznajmiły: „cukierek albo
psikus”. Przez okres Bożego Narodzenia, czekałam, kiedy do moich drzwi
zapuka grupa kolędników... i nie doczekałam się. Dlaczego? Nie znają tradycji?
Cóż, może w domach, faktycznie,
nie mówi się o czymś takim, ale w
przedszkolach, szkołach, co roku
przed świętami są inscenizacje „jasełek”. Znają, zresztą, jest to pokolenie, które w internecie potrafi
znaleźć wszystko, czyli scenariusz
miniprzedstawienia też. Dlaczego
więc nie ma już grup kolędniczych?
Dlaczego? Cóż, żeby wejść do kogoś
w okresie świątecznym jako grupa
kolędnicza, trzeba mieć przebranie.
Trzeba poświęcić trochę czasu, żeby
je przygotować. Trzeba poświecić
czas na poszukanie i przygotowanie
scenariusza. Trzeba zrobić próbę ,
wymaga to czasu i zorganizowania.
No i przede wszystkim, trzeba kilka
zdań się nauczyć na pamięć, a to już
wymaga czasu i wysiłku.
I odwrotnie - Halloween. Przebrania praktycznie nie było, makijaż,
mały wysiłek. No i wciąż zastanawiam się, czy owe dwie dziewczynki
miały przygotowanego „psikusa”? Czy
to nie było na zasadzie, że albo dadzą
słodycze, albo zatrzasną drzwi i pójdziemy dalej?
Amerykanie, zgodnie ze stereotypem, są ludźmi leniwymi, ich tradycje też są „leniwe”, nasze tradycje
wymagają wysiłku, a młodzież… no
właśnie, czego chce nasza młodzież?
„Amerykanizacja”
czy lenistwo?
Beata Jasińska
składzie), a wieczorem na widzów
miały czekać koncerty: Cotton Wing
(Laureat „Solówki” 2013), United
Blues Experience z Beatą Kossowską,
Raduli Squad z Bartkiem Łęczyckim,
Nocna Zmiana Bluesa ze Sławkiem
Wierzcholskim. Tradycyjnie po koncertach miało się odbyć jamowanie.
Niestety, nie odbędą się, bo dyrektor
zmienił zdanie.
Tak oto podejmowane są decyzje. Przecież o tym, że festiwalu nie
będzie, można było powiedzieć w
sierpniu, a nie wprowadzać w błąd,
zarówno artystów, jak i miłośników
bluesa. Może tak się stanie, że festiwal odżyje za sprawą nowosolskiego
biznesu, ale już nie w świetle NDK,
dla którego kulturą jest robienie
koncertów przynoszących dochód.
Są w Polsce miasta, które chuchają
na takie wieloletnie przedsięwzięcia,
bo są one sztandarowymi wydarzeniami. Ten festiwal ma także swoją
kartę w książce „450 lat Nowej Soli Kalendarium dziejów miasta”, wydanej przez Muzeum Miejskie w Nowej
Soli. Dla tego festiwalu nie ma, jak
się okazuje, miejsca w Nowosolskim
Domu Kultury. A twór, jaki podobno
ma powstać, to festiwalowy erzac.
Lech Bekulard
Chcesz się
dowiedzieć
jak fajnie pisać,
a może
tylko chcesz
spróbować?
Wpadnij
na warsztaty
dziennikarskie
przygotowane
przez ECHO!
Najbliższe
terminy:
1-2 lutego 2014
22-23 lutego 2014
Zgłoś się!
Wyślij e-mail:
[email protected]
Zapraszamy!
7
3/2013
www.facebook.com/echonowasol
Rak piersi. Te słowa usłyszała każda z nas, Amazonek. Przyniosły ze sobą strach
i cierpienie, ale dały siłę do walki o życie. I wygrałyśmy ją. Prawie wszystkie.
Nowosolskie
Stowarzyszenie
Amazonek
„Tęcza”
Pomóż nam pomagać innym
ofiarowując 1% podatku należnego.
To nic Cię nie kosztuje a my będziemy mogły
pomóc potrzebującym.
Wystarczy tylko wpisać nasz nr KRS
ZAPISZ 1% DLA AMAZONEK W SWOIM PIT
KRS: 0000126168
Jolanta Frąckiewicz
W kwietniu 2002 roku, z potrzeby niesienia pomocy kobietom dotkniętym rakiem piersi,
powstało nasze stowarzyszenie.
Zainspirował nas - mnie i koleżankę Arletę Staniszewską - do
jego utworzenia, nasz kolega
szkolny, lekarz ginekolog Mirosław Jaskułowski. W kwietniu
dałyśmy ogłoszenie i czekałyśmy, pełne niepewności. Aby założyć stowarzyszenie, potrzeba
piętnaście osób. Czy będzie tyle?
– zadawałyśmy sobie pytanie.
Było! I to dużo, dużo więcej, bo
ponad trzydzieści kobiet odpowiedziało na nasze ogłoszenie
i zjawiło się na spotkaniu założycielskim stowarzyszenia. Byłyśmy zaskoczone. Więc jednak
istnieje potrzeba. Pierwsze, nieśmiałe kroki stawiałyśmy w sali
konferencyjnej NZOZ „Ars Medica” przy ul. Muzealnej 42, gdzie
bezpłatnie udzielono nam gościny. Cały rok 2002 przebiegał
na poznawaniu się i załatwianiu
wszelkich formalności. Ustaliłyśmy, że będziemy się spotykać
w II i IV czwartek miesiąca. I tak
jest do tej pory.
W 2003 roku napisałyśmy
pierwszy wniosek o dotację.
Otrzymałyśmy 3000 zł z Fundacji
Batorego. Następne lata były bardziej urozmaicone. Obecnie mamy
siedzibę na ul. Parafialnej 4/8.
Odkąd w lutym 2004 roku,
jako pierwsze w powiecie nowosolskim, zostałyśmy organizacją
pożytku publicznego. Co roku
czynimy starania o pozyskanie
1% procenta podatku. Różne to
daje rezultaty, ale każda kwota
stanowi wsparcie naszej dzia-
Krystyna Surma, Aniela Kurczalska, Janina Kiernożycka - podczas wycieczki
łalności, oprócz dotacji z miasta
Nowa Sól, urzędu marszałkowskiego i wojewódzkiego oraz nowosolskiego starostwa.
Co roku, w trakcie Dni Solan,
stoimy z punktem informacyjnym
i udzielamy wszelkich informacji
na temat profilaktyki raka piersi.
Uczestniczymy także w spotkaniach z mieszkańcami, przekazując informacje i dając świadectwo,
że z rakiem można wygrać.
Co roku piszemy nowe wnioski
i udaje się nam zdobywać nowe
dotacje. Mimo, że pracy z wnioskami jest bardzo dużo, dajemy
sobie radę.
Przez cały czas istnienia stowarzyszenia, członkinie objęte są
opieką rehabilitacyjną - obecnie
w gabinecie Marty Dąbrowskiej i psychologiczną – przez psychologa Janusza Wietrzyńskiego.
Od 2008 roku zaczęły w stowarzyszeniu działać warsztaty
terapeutyczne, a w nich dwie
grupy. Jedna wyszywa piękne
obrazy, a druga zdobi przedmioty techniką decoupage. Praca w
ramach warsztatów daje nam
uspokojenie i odprężenie. Od kilku lat pokazujemy nasze prace,
które powstały w trakcie Warsztatów Terapeutycznych na różnych kiermaszach.
Prawie co roku, od 2004, organizujemy Zawody Sportowe
Amazonek w Sławie, na których
spotykają się Amazonki z całego
województwa lubuskiego, zrzeszone w Lubuskiej Unii Amazonek,
której nieformalnie przewodzę.
Piszemy wnioski do PCPR o
dofinansowanie turystyki osób
niepełnosprawnych i często
wspólnie jeździmy na wycieczki.
Jesteśmy ze sobą od lat i wspólnie się wspieramy w dobrych
i gorszych chwilach życia.
Nadal rozwijamy naszą działalność. Poznajemy się. Zaprzyjaźniamy. Pojawiają się nowe
osoby w naszym kręgu, inne odchodzą- z różnych przyczyn - nie
tylko tych ostatecznych. Staramy
się działać dla dobra ludzi „dotkniętych” rakiem piersi.
Dla tych, którzy są, warto pracować. Mam nadzieję, że nasze
działania są pozytywnie oceniane także przez mieszkańców.
Znalazło to potwierdzenie w
przyznaniu nam w roku 2012,
w 10 rocznicę istnienia Stowarzyszenia Statuetki Odrzany – w
podziękowaniu za przełamywanie wielu barier oraz kształtowanie postaw odpowiedzialności za zdrowie własne i innych.
Genowefa Bieniek, Krystyna Janas, Stefania Czyżewska, Eugienia Mączkowiak, Czesława Herman
– Dni Solan 2013
8
3/2013
www.echo.nowasol24.pl
Dla organizacji pożytku publicznego zaczął się gorący okres zbierania 1 procenta z naszych podatków. Zanim wypełnisz PIT, dobrze zastanów się, komu
i po co chciałbyś podarować pieniądze.
Przekaż 1 procent.
Rafał
Stasiński
Czy wiesz, że Fundacja Ronalda McDonalda, która działa przy
międzynarodowej
korporacji,
osiągającej dochody w wysokości 20 miliardów dolarów rocznie, co roku zbiera przeszło 2 miliony złotych z 1 procenta? Czy
tak bogata firma nie powinna
sama dawać środków na działalność fundacji, a nie korzystać z
puli środków dla lokalnych organizacji? Fundacja Banku Zachodniego WBK SA część środków z 1
procenta w 2011 r. przeznaczyła
na pomoc socjalną dla swoich
pracowników. Jak pisze Krzysztof Kron z Tygodnika Przegląd,
„doprawdy trudno zrozumieć, że
tak duży bank, mający w ramach
grupy kapitałowej aktywa sięgające 103 530,7 mln zł oraz zysk
brutto 476,5 mln zł (stan na 31
marca 2013 r.), nie był w stanie
wspomóc swoich pracowników
w potrzebie i musiał przeznaczyć
na to pieniądze wpłacone przez
podatników dobrej woli. Zwłaszcza że środki na wynagrodzenia
w fundacji przekroczyły w skali
roku sumę 300 tys. zł, a najwyższe miesięczne wynagrodzenie
dla członka zarządu fundacji wyniosło 19 250 zł. Czy o tak realizowaną działalność charytatywną chodziło ustawodawcy?”.
Termin składania
zeznań podatkowych
mija 30 kwietnia.
O wsparcie w tym roku
ubiegają się nowosolskie organizacje, znane,
cenione i godne
zaufania, w których
działa Twój sąsiad
albo kuzynka. Pomóż im.
To nic nie kosztuje.
W tym roku, po raz jedenasty, możemy przekazać część
podatku organizacjom pożytku
publicznego (OPP). Statystyki
pokazują, że coraz chętniej korzystamy z tej formy pomocy
stowarzyszeniom i fundacjom.
Według ministerstwa finansów
(stan na wrzesień ub.r.), łączna
kwota 1% należnego podatku,
przekazana na rzecz organizacji
pożytku publicznego z rozliczenia za 2012 r., wyniosła 480 mln
zł i stanowiła 0,72% należnego
podatku dochodowego. Liczba
podatników, którzy w zeznaniach za 2012 r. złożyli wnioski
o przekazanie 1% należnego
podatku na rzecz organizacji
pożytku publicznego, wyniosła
11,5 mln, co stanowi 44% ogólnej liczby podatników.
W samej Nowej Soli organizacje pozarządowe zebrały łącznie
66 133,80 złotych (za rok podatkowy 2012). Kwota, z jednej
strony, znacząca, z drugiej strony, mała, bo wg wyliczeń, teoretycznie na konta organizacji nowosolskich mogłoby trafić nawet
Niespełna 44%
mieszkańców Nowej
Soli przekazuje
1 procent
dla organizacji.
Z tej puli tylko 30%
trafia do nowosolskich
organizacji pożytku
publicznego.
Resztę otrzymują fundacje spoza Nowej Soli.
320 000 złotych (przy założeniu,
że wszyscy podatnicy zadeklarowaliby przekazanie 1 procenta).
Oczywiście, część mieszkańców
wspiera organizacje pozarządowe nie tylko z terenu miasta, ale
i z Polski.
Raport ministerstwa finansów
pokazuje, że żadna z nowosolskich organizacji nie znalazła się
w pierwszym tysiącu organizacji z największą pulą dofinanso-
wania. Dopiero na pozycji 1348
możemy znaleźć Stowarzyszenie Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej „Pomóż nie będę sam”,
które otrzymało 25,4 tys. złotych. Kilkaset miejsc od niej uplasowało się Stowarzyszenie Osób
Niepełnosprawnych „Tacy sami”
w Nowej Soli (kwota 16 275,50
zł, pozycja 1895). Listę obdarowanych zamyka Stowarzyszenie Edukacyjne „Spożywczak”,
z kwotą 207 zł.
Środki, które otrzymują nowosolskie organizacje z 1% nie
są zawrotne, pozwalają jednak
wielu z nich na funkcjonowanie
i realizację statutowych celów.
Ze sprawozdania dostępnego
na stronie ministerstwa (www.
pozytek.gov.pl) możemy dowiedzieć się, że Stowarzyszenie
„Tacy sami” przeznaczyło w 2012
r. środki na prowadzenie świetlicy opiekuńczo-wychowawczej,
festyn integracyjny Sadyba, rehabilitację podopiecznych, czy
imprezy plenerowe, wycieczkę
edukacyjną do Siedliska, wyjazd wakacyjny do Wojnowa. Z
9
3/2013
www.facebook.com/echonowasol
Mało, ale tak dużo
kolei Stowarzyszenie Amazonek
Tęcza, które jako pierwsze w
historii miasta, uzyskało status
organizacji pożytku publicznego, przeznaczyło środki na sesje
terapeutyczne i psychologiczne
oraz bieżącą działalność.
W Polsce największe
fundacje stworzyły
potężne machiny
pozyskiwania 1%.
Fundacja Dzieciom
„Zdążyć z pomocą”
otrzymała w 2013 r. aż
117 milionów złotych.
Korzystają oni z możliwości tworzenia subkont oraz wsparcia
mediów.
Stać je na drogie kampanie reklamowe.
Która z nowosolskich
organizacji może kupić
reklamę w TVN-ie?
Co ciekawe, na pozycji 3591
jest organizacja pożytku publicznego Miejski Klub Piłkarski „Arka”, która otrzymała 5,3
tys. zł, znacznie mniej od nowo-
ogłaszanymi przez Urząd Miasta,
bowiem w nich wyraźnie preferowane są organizacje sportowe. Największym beneficjentem
miejskiej pomocy jest właśnie
Arka (w 2011 r. 200 000 złotych
dofinansowania z budżetu miasta), czy Międzyszkolny Klub
Sportowo-Turystyczny „Astra”
(200 000 zł). Obydwie organizacje otrzymują połowę puli
miejskich środków dla trzeciego
sektora.
W Polsce największe OPP
stworzyły potężne machiny pozyskiwania 1%. Fundacja Dzieciom „Zdążyć z pomocą” otrzymała w 2013 r. aż 117 milionów
złotych. Organizacja ta korzysta
z możliwości tworzenia subkont,
na których gromadzone są środki dla konkretnych osób, chorych
dzieci. Wówczas propagandę 1%
nakręcają głównie rodzice. Takie
fundacje są tylko pośrednikami
w przekazywaniu środków. Z
tego tytułu pobierają prowizje,
które wynoszą czasem 20%.
Stowarzyszenie
„Przyjazna
Szkoła” oferowało organizacjom
pożytku publicznego, które nie
znalazły się na liście uprawnionych (a więc tym, które nie sprawozdawały się ze swojej działalności w sposób przewidziany
prawem) możliwość korzystania
ze swojego pośrednictwa w zbieraniu 1% podatku za 500 zł.
Z takim mechanizmem nie zgadza się wielu działaczy trzeciego
ORGANIZACJE Z NOWEJ SOLI WALCZĄ O 1%.
BĄDŹ LOKALNYM PATRIOTĄ.
WYBIERZ JEDNĄ Z NICH! BO WARTO POMAGAĆ.
KRS
0000032437
0000035891
0000044415
0000059089
0000082192
0000114028
0000126168
0000205254
0000235460
0000253405
0000274854
0000361605
NAZWA
KAJAKOWY KLUB SPORTOWY NOWA SÓL
NOWOSOLSKI KLUB KARATE KYOKUSHIN
NOWOSOLSKIE ALTERNATYWNE STOWARZYSZENIE ARTYSTÓW - NASA
STOWARZYSZENIE OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH “TACY SAMI”
W NOWEJ SOLI
MIĘDZYSZKOLNY KLUB SPORTOWO TURYSTYCZNY “ASTRA”
MIEJSKI KLUB PIŁKARSKI “ARKA” W NOWEJ SOLI
NOWOSOLSKIE STOWARZYSZENIE AMAZONEK “TĘCZA”
STOWARZYSZENIE EDUKACYJNE “SPOŻYWCZAK”
STOWARZYSZENIE DZIECI I MŁODZIEŻY NIEPEŁNOSPRAWNEJ
“POMÓŻ NIE BĘDĘ SAM”
STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ “CHORAŁ”
NOWOSOLSKI UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU
FUNDACJA TWÓRCZOŚCI LUDOWEJ “CEPELIADA”
organizacje pozarządowe, posiadające status pożytku publicznego. Tymczasem, coraz więcej
organizacji zakłada subkonta
dla osób indywidualnych oraz
dla podmiotów nieposiadających
statusu organizacji pożytku publicznego (w tym podmiotów
finansowanych już ze środków
ZAREKLAMUJ U NAS ZA DARMO SWOJĄ
ORGANIZACJĘ POŻYTKU PUBLICZNEGO
Gazeta Echo wychodzi w nakładzie 7000 egzemplarzy na miesiąc. Jest kolportowana na terenie całego miasta. To doskonały sposób by dotrzeć z informacją do wielu
mieszkańców. Jeśli Twoja organizacja ma siedzibę w Nowej Soli napisz do nas. Opisz
co robicie, jakich inicjatyw się podejmujecie i dlaczego warto przekazać wam 1 procent. Tekst nie powinien przekraczać 3000 znaków. Dołącz zdjęcie i wyślij na adres
[email protected]. Na zgłoszenia czekamy tylko do 15 lutego 2014 r.
solskiej czołówki organizacji
pożytku publicznego. Widać w
tym miejscu wyraźnie, że mieszkańcy chętnie dofinansowują
organizacje społeczne pracujące
na rzecz konkretnej grupy dotkniętej
niepełnosprawnością
czy innymi problemami. Kontrastuje to z kolei z konkursami w
ramach programu współpracy z
organizacjami pozarządowymi
sektora. Instytut Spraw Publicznych w 2011 roku wystosował
do władz w tej sprawie list: „1%,
jest częścią daniny należnej państwu, a nie prywatną darowizną. Podatnicy jedynie wskazują,
że powinien być przekazany na
działalność prowadzoną na rzecz
ogółu społeczności lub grup
znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej i materialnej, przez
publicznych, np. szkół czy przedszkoli). W efekcie, organizacje
te, nie prowadząc same działań
na rzecz pożytku publicznego,
stają się jedynie pośrednikami,
zarabiającymi na transferze pieniędzy z podatku, do innych nieuprawnionych odbiorców”.
Organizacje ubiegające się o 1
% mają nierówny start. Np. „Fundacja TVN Nie jesteś sam”, która
otrzymała 4,7 mln złotych, może
sobie pozwolić na bezpłatną promocję w najchętniej oglądanym
kanale telewizyjnym. Czy na taką
reklamę mogą liczyć mniejsze organizacje z miast takich jak Nowa
Sól? Wiele organizacji przeznacza znaczne środki na marketing
w prasie i Internecie. W gazetach
często można spotkać dodatki
w postaci płyt CD z bezpłatnym
programem do wypełniania zeznania podatkowego. Okazuje
się, że rubryka dotycząca nr KRS
jest już wypełniona (zwykle jest
to nr organizacji sponsorujące
wkładkę). Fundacja „Rosa” z pozyskanej z 1% bardzo dużej sumy
– aż 6,7 mln zł – niemal połowę
wydała na kampanię informacyjno-reklamową. - Pieniądze, które
podatnicy chcieli przekazać na
rozwój i edukację społeczeństwa
oraz wsparcie potrzebujących,
zasiliły budżet jakiejś komercyjnej firmy reklamowej – komentował wspomniany K. Kron.
Mimo wątpliwości, warto pomagać organizacjom pożytku
publicznego. Wśród niemal 8 tys.
organizacji pożytku publicznego, zdecydowana większość to
organizacje działające rzetelnie
i przejrzyście, realizujące ważne i potrzebne działania. Zachęcamy wszystkich mieszkańców
do przekazywania 1% na rzecz
rzetelnych i przejrzyście działających organizacji pożytku
publicznego. Rozejrzyj się. Może
właśnie wokół Ciebie działają
prawdziwi społecznicy. O wsparcie w tym roku ubiegają się także
nowosolskie organizacje, znane,
cenione i godne zaufania, w których działa Twój sąsiad albo ku-
W samej Nowej Soli
organizacje
pozarządowe zebrały
za rok podatkowy
2012 łącznie
66 133,80 złotych.
Kwota z jednej strony
znacząca,
z drugiej strony mała,
bo według naszych
wyliczeń teoretycznie
na konta organizacji
nowosolskich mogłoby
trafić nawet
320 000 złotych
zynka. Dwunastkę nowosolskich
OPP prezentujemy w tabeli. Termin składania deklaracji mija 30
kwietnia.
10
3/2013
PORADNIK. JAK PRZEKAZAĆ
JEDEN PROCENT
ORGANIZACJI POŻYTKU PUBLICZNEGO
1. Kto może przekazać 1% podatku ? Podatnicy podatku dochodowego
od osób fizycznych (PIT 37 – przykład omówiony poniżej), podatnicy opodatkowani ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych, podatnicy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą i korzystający z liniowej,
19–procentowej stawki podatku.
2. Wypełnij zeznanie podatkowe PIT 37. Uwaga! Aby przekazać 1% na rzecz
organizacji pozostali podatnicy powinni wypełnić następujące rubryki w
zeznaniach podatkowych: PIT 28: rubryki 126, 127, 128, PIT 36: rubryki 205,
306, 307, PIT 36L: rubryki 105, 106, 107, PIT 38: rubryki 58, 59, 60.
3. Zanim zdecydujesz się, komu dasz 1% podatku sprawdź, czym organizacja się zajmuje. W Internecie możesz znaleźć numer telefonu do organizacji
oraz adres. Równie dobrze możesz przeczytać sprawozdanie z działalności, dostępne na stronie http://sprawozdaniaopp.mpips.gov.pl/Search.
Ze sprawozdania dowiesz się, na co organizacja przeznacza środki, jak
wygląda jej bilans. Natomiast na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości
https://ems.ms.gov.pl/ możesz poznać władze organizacji czy cele działalności. Nie podejmuj decyzji spontanicznie, nie pozwól także, by elektroniczny program lub osoba pomagająca wypełnić PIT, zrobiła to za Ciebie.
Tylko raz w roku możesz podarować część swojego podatku. Wykorzystaj
to i pomóż tym, którzy tej pomocy potrzebują.
4. W pkt. 123 zeznania PIT 37 wpisujemy nr KRS organizacji pożytku publicznego. Jest to numer w Krajowym Rejestrze Sądowym, nadawany każdej
organizacji pożytku publicznego. Niezwykle ważne jest poprawne wpisanie
www.echo.nowasol24.pl
nazwy organizacji i numeru. Jeżeli błędnie wpiszemy numer KRS organizacji
do formularza PIT, wówczas urząd skarbowy zwróci się do nas z prośbą o
poprawienie tego błędu. Możesz to uczynić korespondencyjnie lub poprzez
telefon albo e-mail (o ile podamy odpowiednie dane kontaktowe w zeznaniu).
5. Numery KRS nowosolskich organizacji znajdziesz w tabeli, w artykule.
Pozostałe nr KRS możesz znaleźć na stronie www.pozytek.gov.pl (wykaz
OPP 1%). Uwaga!!! Wykaz OPP uprawnionych do otrzymywania 1% za 2013 r.
będzie aktualizowany jeszcze dwa razy. Zgodnie z przepisami, opublikowany
być powinien najpierw do 15 lutego, a następnie do 15 marca 2014 r.
6. W pkt. 124 wpisujemy wartość 1% naszego podatku. Uwaga! Kwota ta
nie może przekroczyć 1% z poz. 118, po zaokrągleniu do pełnych dziesiątek
groszy w dół.
7. W pkt. J można podać informacje uzupełniające. Np. wtedy gdy organizacja zbiera środki m.in. na pomoc dla konkretnego dziecka np. „1% dla
Dziecka XYZ”. W poz. 126 i 127 możemy wyrazić zgodę na przekazanie
informacji o nas obdarowanej organizacji.
8. Co dzieje się dalej? Zapisany przez nas 1% będzie przekazany w III kwartale 2014 roku wybranej przez nas organizacji pożytku publicznego.
9. Co się stanie, jeśli wszystkie pola dotyczące organizacji pożytku publicznego zostawimy niewypełnione? Środki te zasilą dochody państwa.
Ile złotych z jednego procenta dostały stowarzyszenia w 2013 roku za rok 2012
Opracowano na podstawie danych Departamentu Podatków Dochodowych Ministerstwa Finansów (Warszawa 2013 r.)
11
3/2013
www.facebook.com/echonowasol
Pan Jerzy Patelka, w poprzednim numerze ECHA, wdał się w polemikę z autorem artykułu poświęconego zamysłom zburzenia „kowadła”. Zarzuca autorowi,
że próbuje stawać w obronie tego symbolu minionej epoki. Symbolu, który trwale wpisał się w obraz naszego miasta. Myślę, że i w głowy jego mieszkańców
również. Nie jedyny to, zresztą, symbol, bo jak sam wspomina, ostało się jeszcze kilka innych w postaci nazw ulic: Waryńskiego, Zjednoczenia, Kasprzaka.
Ze swojej strony dorzucę jeszcze jeden - Osiedle XXX-lecia PRL.
Roman Dmowski a „kowadło”
Słuszność i rzeczywistość
Tak się jakoś złożyło, że te nazwy uniknęły losu kilku innych,
które w początkach Trzeciej Rzeczypospolitej zniknęły i zastąpiły je inne, bardziej przystające
do obecnej rzeczywistości. Czy
słusznie? I tutaj rodzi się podstawowe pytanie: co jest słuszne, a
co nijak nie przystaje do czasów
obecnych? To oczywiście bardzo
subiektywna ocena, bo co partia,
co polityk, co szary obywatel, to
inna racja, inne spojrzenie na historię, ale i na współczesność.
Jak wygląda dzisiejsza rzeczywistość polityczna, wie każdy,
kto choć trochę interesuje się
czymś więcej, niż światem pokazywanym w ogłupiających
serialach telewizyjnych. Nie da
się też zaprzeczyć, że w tych samych stacjach telewizyjnych,
serwuje się nam, społeczeństwu,
polityczną papkę, czasem nie do
strawienia. A skoro już o telewizji mowa, to całkiem niedawno
pojawiła się nowa stacja, o profilu prawicowym. Prawicowy charakter tej stacji jest, z pewnością,
bliższy autorowi tej polemiki, niż
mnie osobiście, ale po to w końcu
25 lat temu zmienialiśmy system,
żeby było miejsce i dla jednych, i
dla drugich.
Rewolucje i ludzie
Każda rewolucja, a rok 1989
rokiem rewolucji był, niesie ze
sobą zmiany. Najszybciej zmieniły się nasze ulice, sklepy, możliwości i marzenia. Zmiana w nas,
zwyczajnych ludziach, następowała już w nieco innym rytmie,
choć przecież byli i tacy, którzy z
zajadłych działaczy partyjnych,
stali się jednej nocy zagorzałymi
katolikami. Ale tym nie warto
poświęcać czasu, bo to nieszczególnie ciekawy rodzaj ludzi.
Pojawili się ludzie, którzy zaczęli
uzurpować sobie prawo do naszych poglądów. Politycznych i
obyczajowych.
Dziś już mało kto pamięta,
jaka walka trwała na prawicy,
jak partie i kanapowe partyjki
manipulowały naszymi myślami,
jak zawłaszczały sobie prawo do
narzucania nam swojego sposobu myślenia. Czym się różniły od
tamtej wielkiej i upadłej partii?
Może tylko wielkością. Sposób
myślenia był ten sam. To politycy maja rację, to oni kształtują, a
często manipulują rzeczywistością. Przy obecnym dostępie do
mediów, jednego dnia jesteśmy
atakowani tak z prawej, jak i z
lewej strony. Można temu ulegać,
ale można też, przy odrobinie
wysiłku, zachować zdrowy rozsądek. Ci, którzy ulegają - albo
znajdują w tej lub innej partii
odzwierciedlenie swoich zapatrywań na świat, albo wstępują
w szeregi tej, czy innej formacji
politycznej.
Polska, to taki dziwny kraj,
gdzie racje jednych starają się
minimalizować racje innych.
Moje musi być na wierzchu, bo to
ja przecież wiem najlepiej. Czym
się to kończyło, wiemy z historii.
Proste słowo - Polska
Po 123 latach Polska pojawiła
się na mapie politycznej Europy.
W bólach, bo jakżeby inaczej.
Od samego początku nie mogliśmy się dogadać, jaka ma być ta
nowa Polska. Na scenie politycznej pojawili się, z jednej strony,
Józef Piłsudski, z drugiej Roman
Dmowski - polityk szczerze nie
tolerujący tego pierwszego, a
to z racji innych poglądów, a już
głównie z powodów osobistych.
Poszło o kobietę, jak to często
bywało i ciągle bywa.
Traktat Wersalski dał nam Polskę. Proste słowo - Polska, zawierało w sobie wieki historii, czasy
narodzin świadomości Słowian,
czasy świetności, ale też i czas
upadku. To tam, do Paryża pod
koniec 1918 roku, zaczęli zjeżdżać delegaci z 27 państw, które
były w stanie wojny z Niemcami.
To tam nasze interesy reprezentował nie kto inny, jak Roman
Dmowski. Polityk o poglądach
kontrowersyjnych, polityk, który
w 1917 roku założył Komitet Na-
rodowy Polski. Jeden z twórców
nowoczesnego nacjonalizmu polskiego.
Dmowski w kilku słowach
Dmowski, oprócz tego, że był
nacjonalistą, narodowcem, był
też antysemitą. Wyraz temu dał
także w Paryżu, czym wprawił
w zakłopotanie wielu zagranicznych polityków. Pozwolił sobie
na uwagę: „Moja religia pochodzi
od Jezusa Chrystusa, który został zamordowany przez Żydów”.
Jednym z fundamentów jego poglądów był darwinizm, którego
zasadą była, obowiązująca między gatunkami w przyrodzie,
bezustanna walka o przetrwanie, wedle której silniejsi pożerają słabych. Nie dziwi więc jego
nacjonalistyczne odchylenie.
Nie usprawiedliwia go też jego
skuteczne, w końcu, działanie na
rzecz nowej Polski w czasie konferencji wersalskiej. Jego antysemityzm znany był powszechnie.
W 1934 roku napisał: „Podstawą
ich (Żydów) siły jest opanowanie handlu w Polsce, a w części
znacznej i rzemiosła, zażydzenie
naszych miast i miasteczek”. Żydzi kojarzyli mu się z Azją, kapitalizmem, upadkiem moralności,
degeneracją fizyczną. W tym
samym czasie takie poglądy zaczęły dominować w Niemczech,
by kilka lat później doprowadzić,
między innymi z tego powodu,
do wybuchu wojny.
Ironia historii
Dzisiaj Pan Jerzy Patelka upomina się o to, by na cześć Romana
Dmowskiego, nazwać w naszym
mieście ulicę, plac, lub w jakikolwiek sposób uczcić jego pamięć.
Wcześniej jest za zburzeniem
starego pomnika. Nie chcę zagłębiać się w to, czy burzenie pomników jest dowodem na dojrzałość społeczeństwa, czy raczej
świadectwem braku szacunku
dla historii.
Jeśli dzisiaj są ludzie chcący stawiać pomniki Romanowi
Dmowskiemu, bo uważają, że
jego postrzeganie świata wtedy,
jest im bliskie dzisiaj, to oczywiście mogą to robić, ale kto dał im
prawo do burzenia pomników
postawionych przez innych, z
racji swoich przekonań? Każda
racja ma swoje oparcie w prawdziwych lub tylko udających
prawdziwe, przekonaniach. Jest
to pole do dyskusji, która oparta na wzajemnym szacunku, powinna kształtować obustronne
zrozumienie i tolerancję. Nie
może być mowy o szacunku i
tolerancji, kiedy budzą się takie
pomysły.
Historia potrafi zaśmiać się
ironicznie z nas wszystkich. Spychanie w niebyt jednych przez
drugich, zawsze może skończyć
się tym samym. Z fizyki wiemy,
że akcja równa się reakcji. Zasada z gruntu potrzebna w świecie
fizyki i mechaniki, ale nie zawsze
najlepsza w stosunkach międzyludzkich.
vel
Podziel się swoją opinią,
napisz co myślisz, a tekst wyślij
na adres: [email protected]
12
3/2013
www.echo.nowasol24.pl
W życiu każdej gminy, przełom roku to czas pracy nad uchwałą budżetową. Budżet, jak pory roku, zmienia się, co jakiś czas. Jednak pewnych rzeczy nie
zobaczymy w 2014 roku, a może i wcale.
Nie ma i nie będzie?
Co roku rada miasta debatuje
nad projektem budżetu przygotowanym przez prezydenta i jego
współpracowników. Jednak zza
urzędniczego biurka nie zawsze
widać, jakie są realne potrzeby
mieszkańców i jakie są problemy,
które należy rozwiązać. Radni,
wybrani z woli mieszkańców, powinni się w te głosy szczególnie
wsłuchiwać. Część pytań, jakie
do radnych kierują mieszkańcy,
znajduje następnie odzwierciedlenie we wnioskach kierowanych do budżetu.
Wystarczy zobaczyć jak wygląda większość palców zabaw dla
dzieci w mieście, a jak wygląda
ten przy ul. Zygmunta Starego. To
jak porównanie mercedesa z maluchem. Uważam, że mieszkańcy
Pleszówka też mają prawo do
wypoczynku ze swoimi dziećmi
w cywilizowanych warunkach.
Wsparcie inicjatyw
społecznych
Kąpielisko
Pierwszą z propozycji, jakie
zgłosiłem do budżetu na kolejny rok, jest zagospodarowanie i
rewitalizacja kąpieliska Trzeci
Staw. W piśmie, skierowanym do
prezydenta Wadima Tyszkiewicza, argumentowałem: – Wobec
braku rozstrzygnięcia przetargu
na sprzedaż terenów przy węźle
S3 i tym samym, oddalania się
inwestycji powiązanej ze sprzedażą przedmiotowych terenów
– budową basenu miejskiego,
zasadnym jest zagospodarowanie kąpieliska Trzeci Staw. W
ramach wymienionego zadania
inwestycyjnego należy zrewitalizować teren poprzez; rozbudowę i usypanie nowej plaży, budowę nowego pomostu, ogrodzenia
terenu kąpieliska, wykonania
niezbędnej infrastruktury sanitarnej oraz inwestycji towarzyszących – prysznice, zjeżdżalnie
i brodzik dla dzieci, plac zabaw,
boisko do piłki siatkowej, wieże
wartownicze dla ratowników
itd. Zważywszy na to, iż najbliższe takie miejsce, jest co najmniej
30 kilometrów w stronę Sławy,
inicjatywa wydaje się być jak
najbardziej sensowna. Z ust nowosolan często słyszę, iż w okresie wakacyjno–letnim brakuje
miejsca, w którym w bezpieczny
sposób można by zorganizować
wypoczynek nad wodą.
Daniel Roguski zgłasza projekty dla nowosolskiego Pleszówka
Mariusz Stokłosa interweniował w sprawie przebudowy oklic ul. Cichej
Plac zabaw na Pleszówku
Kolejnym wnioskiem, jaki
zgłosiłem, jest propozycja zagospodarowania terenów zielonych w dzielnicy Pleszówek, w
obrębie ulic; Sobieskiego, Kombatantów, Zamiejska, Zygmunta
Starego wraz z odnową placu
zabaw dla dzieci przy ulicy Zygmunta Starego. Sprawę zagospodarowania tego terenu podnoszę
od początku, od kiedy zostałem
radnym. Pamiętam, że był to mój
pierwszy wniosek do budżetu,
Czy podobny plac zabaw mógłby stanąć na Pleszówku?
jaki napisałem w 2010 r. W moich rozmowach z mieszkańcami
Pleszówka często pojawia się ten
temat. Pragnę zaznaczyć, iż jest
to jedyne miejsce w tej dzielnicy,
które można przeznaczyć pod
rekreację i wypoczynek. Niestety, od lat nic się tu nie dzieje.
W Nowej Soli działa kilkadziesiąt fundacji, stowarzyszeń
i organizacji społecznych, które środki na swoją działalność
pozyskują, z trudem, z różnych
źródeł. Wiele stowarzyszeń, w
ramach swojej działalności, wykonuje zadania zlecone, na które uzyskuje dofinansowanie z
urzędu miasta. Często jednak
pozyskane w ten sposób środki
są jedynie „kroplówką”, która
pozwala organizacjom przeżyć,
jednak nie pozwala w pełni wykorzystać potencjału, jaki w nich
jest. Wraz z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej pojawiła się możliwość skorzystania z
pieniędzy, jakie daje Bruksela na
działalność społeczną i obywatelską. Jest jednak jeden problem.
Często możliwość pobrania unijnej dotacji blokuje brak środków
na wkład własny. W zależności
od programu, z którego chcemy
skorzystać, waha się najczęściej
w przedziale od 2 do 10 procent.
W przypadku realizacji małych
grantów daje to kwotę kilku tysięcy złotych. Jednak, znalezienie
takiej kasy na kontach stowarzyszeń działających społecznie,
graniczy z cudem.
Zaproponowałem, aby zabezpieczyć w budżecie miasta kwotę
50 tys. złotych, które nowosolskie organizacje pozarządowe i
stowarzyszenia mogłyby przeznaczyć na wymagany wkład
własny do projektów, na których
realizacje pozyskały szeroko rozumiane fundusze europejskie.
Takie rozwiązanie jest nie tylko
korzystne dla samych organizacji, ale jak obliczyłem, w zależności od programu, z którego mogłyby być finansowane projekty
do Nowej Soli można by ściągnąć
ponad milion złotych. Pieniądze
te wydane na zakup różnego rodzaju usług i towarów zasiliłyby
nowosolskich przedsiębiorców i
kupców.
Błoto i kałuże
Wspólny wniosek do budżetu
na 2014, wraz z kolegą z rady,
zgłosił Mariusz Stokłosa. Radny
interweniował w sprawie wykonania trwałej nawierzchni łącznika ul. Południowej z ul. Cichą
oraz wykonania parkingu dla
samochodów osobowych przy
ul. Cichej. Wspomniany teren
kilka lat temu spółdzielnia przekazała miastu, które jest w tej
chwili zarządcą drogi. Od wielu
lat problem nasila się. Owszem,
miasto starało się w przeszłości
wyrównywać powstające dziury,
ale należy zadać sobie pytanie,
czy nie lepiej, zamiast corocznego łatania nowych dziur, zrobić
to raz a porządnie? Łącznik to
zaledwie 30 m drogi z terenem
przyległym, jego naprawa w znaczący sposób ułatwiłaby życie
mieszkańcom. - mówi radny Mariusz Stokłosa. To, czego pragną
mieszkańcy, nie zawsze jest po
drodze włodarzom miasta. Magistrat odbił piłeczkę, zagraną
przez radnych, daleko w przyszłość. W piśmie skierowanym
do radnych, podpisanym przez
prezydenta Wadima Tyszkiewicza, czytamy: – Zgłoszony przez
Panów Radnych zakres prac zostanie uwzględniony w wieloletnim planie przebudowy dróg
gminnych, w latach 2017-2018.
Takie postawienie sprawy powoduje, że jeszcze „tylko” kilka lat
mieszkańcy ul. Cichej będą parkowali auta w błocie i kałużach
sięgających kostek.
Co z wnioskami radnych?
Jedną z możliwości, jakie daje
radnym sprawowanie mandatu, jest aktywne kształtowanie
rozwoju miasta i jego mieszkańców, poprzez zgłaszanie swoich
wniosków do budżetu. Niestety,
w tym roku nie było ich zbyt wiele, na dwudziestu jeden radnych
własne propozycje miało jedynie
trzech. Co warte podkreślenia,
wszystkie propozycje zgłoszone przez radnych do budżetu na
rok 2014, nie znalazły uznania w
oczach Prezydenta i w przyszłym
roku nie będą realizowane. Taka
sytuacja nie jest nowa, podobnie działo się w poprzednich latach, gdzie propozycje zgłaszane
przez radnych, nawet te cieszące się społeczną akceptacją i
uzgodnione w porozumieniu z
mieszkańcami, są notorycznie
odrzucane i nie znajdują swojego finału. Może właśnie dlatego
liczba propozycji, zgłaszanych
przez radnych do budżetu, z roku
na rok maleje.
Daniel Roguski
13
3/2013
www.facebook.com/echonowasol
Mam przed sobą strategię innowacyjności Saksonii. Po niemiecku, oczywiście, i czytam ją w celach porównawczych. Dla sprawdzenia, czy Saksończycy
piszą strategie równie durne jak te lubuskie. Wszak to dzieła urzędnicze, a ich głównym przeznaczeniem jest zaleganie na półkach. Wieloletnie analizowanie kolejnych strategii lubuskich daje mi taką pewność. A jak z tym jest w Saksonii?
Złom czy potencjał
Krzysztof
Chmielnik
Zacznijmy od tego że strategia
określa 4 obszary strategicznego
działania: Społeczeństwo, Człowiek, Nauka, Gospodarka. Przewodnimi celami strategicznymi
są: wzrost poprzez innowacje,
tworzenie i osiedlanie nowych
przedsiębiorstw, tworzenie zdolnych do konkurowania miejsc
pracy, budowa nauki i wzmocnienie transferu wiedzy z instytucji badawczych do gospodarki,
podniesienie poziomu nauczania.
Jak dotąd, standardowo. Niczego
specjalnie unikalnego nie ma. Jednak dalej, ciekawie, a mianowicie:
wzmocnienie bazy kompetencji
zawodowych oraz wzmocnienie
innowacyjnych możliwości „in
der gesamten Gesellschaft”.
Sięgam do słownika aby nie
uronić niuansów. „Gesamt” znaczy „całkowity”, w znaczeniu
„wszyscy”, „ogół”. „Gesellschaft”, słowo oznaczające „towarzystwo” zawiera w sobie takie
pojęcia jak „sfera”, „stowarzyszenie”, „spółka”, ale także „społeczność”. Może także oznaczać
„społeczeństwo” i zapewne w
tym znaczeniu tu zostało użyte.
Mamy zatem do czynienie z podnoszeniem sił innowacyjnych
CAŁEGO społeczeństwa Saksonii. Ciekawe, prawda?
Zaciekawiony wstępem skaczę do działu „Mensch und Gesellschaft”, czyli „ludzie i społeczeństwo”. A tam znajduję
następujące strategiczne cele:
wzmocnienie bazy kompetencyjnej, wzmocnienie społecznej
siły innowacyjnej. I tu robi się
intrygująco, bo w podcelu „Wysoka jakość szkolenia i kształcenia” znajdujemy – „fruhkindliche
und schulische Erziehung” czyli
przedszkolne i szkolne wychowanie. To zaś oznacza, że Saksonia zaczyna kształtowanie
społeczeństwa
kreatywnego
już w przedszkolach. Tak, bowiem, tam rozumiane jest poję-
cie „gesamten Gesellschaft”. To
zaś oznacza rzecz jak na polskie
warunki nieco kosmiczną, a zatem, kształcenie kreatywnych
przedszkolanek. To zaś znaczy,
że kierunki pedagogiczne w Saksonii muszą uczyć WSZYSKICH
przyszłych nauczycieli i wychowawców KREATYWNOŚCI. I tu
refleksja nad potencjałem UZ w
tej dziedzinie.
W kolejny podcelu mamy „Vereinbarkeit von Familie und
Beruf”, czyli pogodzenie pracy
zawodowej z obowiązkami rodzinnymi. Jak by nie patrzeć,
zdumiewające, że strategia innowacyjności zajmuje się dbaniem
o rodzinę. Saksończycy deklarują godzenie pracy zawodowej
z rodziną a udział kobiet w piastowaniu kierowniczych stanowisk jest większy niż w reszcie
Niemiec. Statystyka podaje, że
95% dzieci chodziło mniej niż 3
lata do przedszkola, a 44% więcej jak 3, podczas kiedy średnia
w zachodnich landach wynosi ok
20%. Dlatego właśnie Saksonia,
pragnąc zwiększyć udział kobiet
w zawodach innowacyjnych, widzi ten stan jako pewną barierę.
Jednak zupełnie zdumiewa
następny podcel: „Nutzung der
Potenziale alterer Arbieutsnahmer”, czyli wykorzystanie potencjału najstarszych pracowników. Lekki szok, przyznacie. U
nas, niejako z definicji, starych
uważa się za innowacyjny złom.
W Saksonii, jako potencjał. W
Polsce starzy ludzie zepchnięci
zostali na margines nie tylko innowacyjności, ale życia zawodowego jako takiego. Tymczasem,
Saksonia uważa starych ludzi za
społeczny potencjał.
Prognozy demograficzne dla
Saksonii przewidują, że pomiędzy 20012 a 2020 udział osób
50-67 letnich w ogólnej liczbie
ludności wzrośnie z 16,5% do
19%, podczas kiedy 20-25 latków spadnie z 5,1 do 3,9%. Obecnie 31% 50-67 latków wymaga
socjalnego wsparcia. To podkreśla jak ważne jest przywrócenie
tej społecznej grupy do gospodarki. Z tej konstatacji wynikają
zalecane przez strategię działa-
nia związane ze: wspieraniem
specyficznych dla tej generacji
ścieżek kształcenia, wspieraniem innowacyjnych rozwiązań z zakresy zdrowia i działań
socjalnych oraz wspieraniem
udziału „starych” w kształceniu
„młodych” w ramach „Tandemlosungen” (rozwiązania tandemowe) jako „Senior Innovation
Assistent, Seniot Innovation
Ekxpert”, co pozostawiam bez
tłumaczenia.
Tekst powinien zakończyć
się jakąś zgrabną konkluzją,
ale wydaje mi się ona w tym
przypadku zbędna. Do kwestii
starych ludzi, a właściwie ich
braku we wszystkich lubuskich
strategiach, wrócę zapewne
przy okazji „Programu Rozwoju
Turystyki Lubuskiej”. Sprawdzimy wtedy, czy dostrzeże
ona turystów po pięćdziesiątce.
Tych z Polski i tych z Brandenburgii i Saksonii.
Ten i inne teksty autora przeczytasz
w Lubuskim Magazynie Autorów
na stronie internetowej:
Zapraszamy
na debatę obywatelską
Czego potrzeba, by nowosolanie mogli bardziej wpływać
na zmiany w mieście?
Co sądzisz o wprowadzeniu w Nowej Soli
budżetu obywatelskiego?
Jakie przedsięwzięcia chciałbyś do niego zgłosić?
Porozmawiajmy o tym 28 stycznia 2014 roku
w Pubie Kaflowy w Nowej Soli
Debata rozpoczyna się o godzinie 17.30
14
CZĘŚĆ III
Plenery malarskie
Od 2000 roku w ogrodach
Dworu w Szybie organizowane
są ogólnopolnopolskie plenery
malarskie. Pierwsze dwa właściciel dworu zorganizował wspólnie z „Galerią M” z Nowej Soli
później ze Szkołą Podstawową
3/2013
w Kolsku, Szkołą Podstawową w Siecieborzycach, Liceum
Plastycznym w Zielonej Górze,
Liceum Ogólnokształcącym w
Nowej Soli, Gimnazjum nr 1 w
Szprotawie, Galeria Sztuki „M” z
Nowej Soli, Uniwersytetem Zielonogórskim, Szkoła Podstawową
nr 8 w Nowej Soli, Uniwersytetem III Wieku w Zielonej Górze,
www.echo.nowasol24.pl
niej pielęgnacji zaczęły owocować i stanowią w tej chwili materiał genetyczny do prowadzenia
szczepiń na szkółkach ogrodniczych. Nawiązana została współpraca w tej dziedzinie z Donegal
Local Development Company Ltd
z Irlandi.
Odrestaurowane sady stanowią wyjątek zachowania tak
z robiurek we własnych gospodarstwach dla potrzeb najpierw
odbudowy a obecnie tworzenia
małej architektury wokół dworu.
Pola uprawne w okolicy bogate
sa w kamień polny, który utrudnia uprawianie roślin rolnikom.
Kamienie są zbierane i usuwane
z pól. Przez wiele lat byłu wyrzucane na miedze i nieużytki obok
w Nowej Soli, gdzie umieszczony
był obraz św. Barbary patronki
górników i hutników. W przednią ścianę kapliczki wmurowane
zostało serce dzwonu pochodzące z okresu I Wojny Światowej,
z dzwonu zarekwirowanego do
celów militarnych. We wnętrzu
kapliczki umieszczone zostały
cztery płyciny ceramiczne wy-
Tożsamość regionalna mieszkańców
wokół odbudowanego zabytku
w Długiem i Nowosolskiem Towarzystwem Humanistycznym
oraz Fundacją Porozumienie
Wzgórz Dalkowskich. Łacznie
odbyło się 20 takich działań. W
plenerach brali udział goście z
różnych zakątków Polski i Europy. Powstało łącznie ponad 300
prac, z których część ofiarowana
została organizacjom, instytucjom oraz jako nagrody w konkursach. W wydarzeniu tym biorą udział twórcy profesjonalni i
nieprofesjonalni, dorośli i dzieci.
Atmosfera małej wsi Szyba położonej na Wzgórzach Dalkowskich
i obcowanie z jej przyrodą, architekturą i krajobrazem wywołuje
nastrój do twórczej pracy.
Organizator zapewnia dobre
materiały malarskie i profesjonalne podkłady oraz towarzyszące plenerowi zdarzenia
artystyczne i kulinarne. Koszty
przesięwziecia pokrywają wyłacznie organizatorzy.
Zjawisko plenerów w Szybie
stało się wyróżniajacym ten
obiekt działaniem znanym szeroko na terenie Polski i opisywanym wielokrotnie w publikacjach
prasowych i popularyzowane w
programach radiowych i telewizyjnych.
Prace powsałe podczas plenerów są prezentowane na wystawach poplenerowych w nobilitujących miejscach na terenie
Ziemi Lubuskiej. Są to zdarzenia,
które promują nie tylko twórców,
ale również dwór i miejscowość.
Później obrazy w większości
przekazywane są na cele dobroczynne (nagrody w konkursach,
aukcje charytatywne, darowizny
dla instytucji pożytku publicznego...).
W ostatnich czterech latach
plenery malarskie połaczone zostały z Ogólnoposkimi Plenerami
Fotograficznymi, które rozpoczynają sią spotkaniami z wybitnymi fotografikami.
Prace na plenerach tworzyły osoby związane między innymi ze Szkołą Podstawową w
Długiem, Uniwersytetem Wrocławskim, Szkołą Podstawową
konane przez Alicję Jachimowicz
we wrocławskiej pracowni ceramicznej w Zamku w Leśnicy.
Przedstawiają one profil św.
Wojciecha, krótki opis jego życia,
scenę z chrztu świętego, a całość
została zwieńczona ostrołukowym elementem ozdobionym
maswerkiem. Wszystkie ceramiki ozdobione zostały szkliwem
ceramicznym z wtopionymi kolorowymi szkłami.
Uroczyste poświęcenie obiektu odbyło się 7 września br.
przez proboszcza parafii w Mycielinie ks. Remigiusza Króla i O.
Dominika kapucyna z Krakowa.
W czasie uroczystości wykonane zostało Requiem dla św.
Wojciecha na fortepian i orkiestrę, skomponowane i nagrane
przez Marka Waldemara Jachimowicza.
Wojciech Jachimowicz od wielu lat organizuje plenery dla artystów malarzy i fotografików w dworze w Szybie.
Szkołą Podstawową w Wiechlicach, Domem Kultury w Nowym
Miasteczku, Szkołą Podstawową
w Nowym Miasteczku, PWSZ w
Sulechowie, Dolnośląskim Stowarzyszeniem Artystów Plastyków we Wrocławiu, Nowosolskim Domem Kultury, Związku
Emerytów i Rencistów w Nowej
Soli, Stowarzyszeniem Polskich
Fotografów Przyrody (Oddzial
Poznański), twórcy indywidualni z terenu Polski – woj. lubuskie,
dolnośląskie i wielkopolskie.
Kulturowy
zasób genetyczny
W momencie zakupu kolejnej
działki otaczajacej Dwór w Szybie, po jej oczyszczeniu z dzikich
zarośli okazało się, że znajdują
się tam sady jabłoniowe. Odkryte
i odrestaurowane stu- i pięćdziesiecioletnie jabłonie stanowią
kulturowy zasób genetyczny.
Zachowane odmiany drzew owocowych właściwie przstały być
uprawiane już przed wielu laty.
Ocalone drzewa po odpowied-
znacznej ilości odmian jabłoni w
jednym miejscu. Obecnie trwają
prace prowadzone przez specjalistów nad opracowaniem określajacym szczegółowe nazewnictwo zachowanych odmian.
Nowe obiekty obok dworu
Naprzeciw dworu od frontu
zbudowane zostały dwa niewielkie obiekty o wystroju nawiązującym do architekrury zabytkowego dworu. Pełnią one funkcje
agroturystyczne z przeznaczeniem zaplecza dla spotkań odbywajacych się w odrestaurowanym sadzie. Sztukaterie facjaty i
kolorystyka elewacji zasadniczo
korespondują z dworem i tworzą harmonijną całość. Obiekty
nazwane zostały „Domkiem myśliwskim”. Elementy wystroju
otoczenia i małej architektury
wykonane zostały z surowego,
polnego kamienia i starej cegły,
pochodzącej z miejscowych rozbiórek. Mieszkańcy przyzwyczaili się do możliwości sprzedaży starych cegieł i dachówek
pól uprawnych tworząc wzniesienia a później zarośla. Przed 20
laty kamień ten znalazł zastosowanie w pracach budowlanych
na terenie przyległym do dworu.
Rolnicy proszeni o przywiezienie go na teren budowy, chętnie
się go w ten sposób pozbywali.
Po pewnym czasie, wielu z nich,
idąc za tym przykładem, doszło
do wniosku, że jest to dobry budulec. Jest też to bezpłatny materiał do stepny w najbliższej
okolicy. Zaczęto stosować go
w gospodarstwach do budowy
fundametnów i wyrównywania
dróg dojazdowych.
Obecnie kamień polny w tej
okolicy stal się materiałem cenionym i wymagającym zakupu
od rolnika.
We wrześniu br. poświecona
została przydrożna kapliczka
św. Wojciecha umiejscowiona na
terenie posesji dworu. Przydrożna budowla wykonana została z
cegieł pochodzących z rozebranej odlewni Dozametu (Dolnośląskie Zakłady Metalurgiczne)
Wystąpienia
na konferencjach
Tematyka
umiejscowienia
dworu w Szybie w dziejach historycznych i działania we współczesności była przyczynkiem
do licznych wystąpień na konferencjach naukowych, forach,
kongresach i zjazdach na terenie
Polski.
Od roku 1994 takich zdarzeń
było ponad 160. Zarówno głosy w dyskusjach, referaty czy
wypowiedzi nadsyłane do wydawnictw
pokonferencyjnych
znacząco rozpropagowały sam
dwór jak i zdarzenia w nim i wokół niego. Szczególnie godnym
podkreślenia były wystąpienia
na kongresach, konferencjach i
zjazdach regionalistycznych na
terenie Polski. Wymienić tu trzeba Kongresy Regionalnych Towarzystw Kultury odbywajace
się we Rocławiu, Radomiu i Gorzowie Wlkp. Również Kongres
Kultury Polskiej w 2000 roku był
miejscem, gdzie przedstawione
zostały problemy działalności
dworu w regionie.
Stary Sącz (Towarzystwo Miłośników Starego Sącza), Kraków
(Szkola Aspirantów Pożarnictwa), Łódź (Uniwersytet Łódz-
ki), Szczecin (Zamek Książąt Pomorskich), Warszawa (Sejm RP,
Zamek Królewski), Poznań (Uniwersytet Adama Mickiewicza),
Wrocław (Papieski Fakultet Teologiczny), Lublin (Katolicki Uniwersytet Lubelski), Zielona Góra
(Uniwersytet Zielonogórski) to
tylko przykładowe miejsca wystapień. Więcej informacji na ten
temat zawiera strona internetowa: www.jachimowicz2006.jimdo.com.
Oto niektóre instytucje, które
publikowały informacje o Szybie,
Dworze i kolekcji instrumentów
muzycznych. Do ważniejszych
należą: Dolnośląskie Towarzystwo Społeczno Kulturalne we
Wrocławiu, Krajowy Ośrodek
Dokumentacji
Regionalnych
Towarzystw Kultury w Ciechanowie, Wojewódzka i Miejska
Biblioteka Publiczna im. C. Norwida w Zielonej Górze, Szczecińskie Towarzystwo Kultury,
Gubińskie Towarzystwo Kultury,
Towarzystwo Kultury „Renesans” w Zamościu, Towarzystwo
Kultury „Akolada” w Nowej Soli,
Ośrodek Regionalizmu Świętokrzyskiego, stworzony porzez
dra Macieja Zarębskiego w Zagnańsku i wiele innych (...).
Ścieżka rowerowa
W roku 2000 ukazała się publikacją Stanisława Józwy, zatytułowana: „Wycieczki rowerowe
po Nowej Soli i okolicy – przewodnik”. Zaproponowano tam
wycieczkę rowerową na trasie:
Bytom Odrzański – Góra św.
Anny – Miłaków – Nowe Mia-
Ostatnio uruchomiono nową
trasę rowerową, tak zwany
„Szlak Dziadoszan”, która wiedzie obok dworu w Szybie.
Wydano też stosowne mapy z
oznaczeniami szlaku i naniesiono znak Muzeum Instrumentów
Muzycznych.
Mapa smaków
W ostatnich czterech latach plenery malarskie połaczone zostały z Ogólnoposkimi Plenerami Fotograficznymi, które rozpoczynają sią spotkaniami z wybitnymi fotografikami
steczko – Szyba – Solniki. Bogato
ilustrowany przewodnik opisuje walory przyrodnicze i historyczne wsi Szyba i jej zabytków.
Szczególnie podkreślono informcje o zbiorach Dworu w Szybie i
możliwości ich zwiedzania. Publikacja ta, wznowiona i ubogacona w 2001 roku, zaowocowała
rozpropagwaniem
informacji
o działalności kolekcji i dworu.
Zaowocowało to zwiększeniem
liczby osób zwiedzajacych oraz
organizowaniem ogólnopolskich
biwaków rowerowych. Trasa jest
do tej pory nieoznakowana przez
administratorów terenów gmin,
jednak jest to popularny już szlak
rowerowy, znany wśród aktywnych turystów rowerowych.
bezpłatna gazeta
dla ciebie
15
3/2013
www.facebook.com/echonowasol
Staraniem Fundacji Porozumienie Wzgórz Dalkowskich
powstała „Mapa smaków”. Jest
to wydawnictwo zachęcajace do kulinarnej wędrówki po
urokliwych zakątkach Dolnego
Śląska, Opolszczyzny, Ziemi Lubuskiej. Mapa ta popularyzuje
mało znane lokalne produkty
kulinarne.
Wyselekcjonowano w niej 33 produkty, a wśród
nich Wino Szybne wytwarzane
w Dworze w Szybie z czarnych
porzeczek, na naturalnych drożdżach. Produkty reklamuje się
jako wytwory kulinarne, bedące wytrawną mieszanina wielu
kultur – polskiej, kresowej, łemkowskiej, jugosłowiańskiej, niemieckiej i czeskiej. Zrealizowano
też, dzięki fundacji, pomysł uruchomienia sklepu z produktami regionalnymi. Będą tam też
sprzedawane produkty z dworu
w Szybie. Sklep uruchomiony został w Dobromilu dwa lata temu.
Podsumowanie
Zaprezentowana szeroka działalność kulturowa prowadzona, przez obecnego właściciela dworu, jego rodzinę i osoby
współdziałające, w Szybie stała
się dowodem możliwości skutcz-
nej pracy na rzecz lokalnej społeczności. Działania te wywarły znaczacy wpływ na lokalne
środowisko. Mieszkańcy nabrali
szacunku do działań i obiektu.
Wielu opowiada, że w “naszym
dworze” odbędzie sie kolejny plener malarski, że w “naszym dworze” było spotkanie artystów, że
o “naszym dworze” znowu napisali w gazecie.
Zaistniało też ciekawe zjawisko pokazywania dworu osobom
odwiedzającym
mieszkańców
wsi. Najczęściej w niedzielne
pogodne popołudnia prowadzi
się gości przed dwór i opowiada
z nieukrywaną dumą o obiekcie,
niekedy nie całkiem prawdziwe
historie, lecz z przekonaniem, że
zrobią one pozytywne wrażenie
na słuchaczach.
Tak sie też ułożyło, że osoby z najmłodszego.pokolenia w
rozmowach po pieciu latach od
wydania pierwszej z “Legend
Wzgórz Dalkowskich” są przekonane, że te własnie opowieści
sa starymi, pochodzącymi z tego
obszaru historiami głeboko osadzonymi w lokalnej kulturze. To
tworzy poczucie więzi lokalnych
i tradycji. Młodzi nie opowiadają
natomiast (zapewne nie znają)
legend związanych z miejscem
pochodzenia swoich rodziców i
dziadków. Utożsamianie się młodych ludzi z tym własnie regionem w tym przypadku jest już
bezsporne.
Wojciech Jachimowicz
chcemy poznać twoją opinię
chcemy prezentować twe zdanie
chcemy zrozumieć
chcemy stworzyć forum dialogu
co o tym myślisz? napisz!
www.twitter.com/echonowasol
www.facebook.com/echonowasol
[email protected]
www.echo.nowasol24.pl
16
3/2013
www.echo.nowasol24.pl
Na początku była sól, warzelnia i rzeka. Potem, przez długie lata, rozwój miasta warunkował przemysł ciężki. Teraz, wyrastające jak grzyby po deszczu, fabryki w strefie ekonomicznej. A jakie oblicze będzie miała Nowa Sól za trzydzieści lat?
Nowa Sól 2044
Do miasta przyjechałem pendolino. Podróż z Zielonej Góry
zajęła jedenaście minut. Pociąg i
tak był spóźniony o dwie minuty.
Wszystko przez gromadkę dzieci, która wsiadała na stacji Nowa
Sól – Park Rozrywki. Odkąd dziesięć lat temu w halach produkcyjnych po uciekających firmach,
po wielkim światowym kryzysie gospodarczym, wywołanym
przez chińskie kartele, powstało
centrum rozrywki wirtualnej,
zawsze zdarza się na trasie jakaś
obsuwa. Jadąc dalej przyglądałem się tzw. płucom miasta czyli
wzgórzom śmieciowym. Ciężko
uwierzyć, że przed paroma laty
było tutaj ogromne wysypisko
śmieci. W końcu wysiadam z pociągu. Szkoda, że nie ma autobusu. Wycofali je z użytku po protestach miejscowych ekologów,
którzy żądali spełnienia Paktu
Polskich Miast i Powiatów Ekologia 2030 zmuszającego do redukcji
emisji dwutlenku węgla. Nie bez
znaczenia był też drastyczny spadek liczby ludności, który postawił
pod znakiem zapytania ekonomię
miejskiej komunikacji. Na dworcu
wypożyczyłem rower…
To tylko jeden z obrazków
przyszłości Nowej Soli, jaki jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Przyszłość ma swój urok. Nie
można jej jasno i jednoznacznie
przewidzieć. W wyobraźni możemy sobie tylko tworzyć fotografie z małą liczbą pikseli.
Zukunft czyli przyszłość
po niemiecku
Przed blisko wiekiem niemieccy mieszkańcy miasta przedstawili na pocztówce futurystyczną
wizję naszego miasta - Neusalz
a. O. in der Zukunft (Nowa Sól w
przyszłości). Widać na niej centrum miasta, obecny plac Wyzwolenia, w powietrzu unoszą
się zeppeliny, balony. Po rynku
ludzie poruszają się tramwajami,
bicyklami i automobilami. Przez
centrum aż po skrzyżowanie z
dzisiejszą ul. Wojska Polskiego
przebiega nowoczesna budowla
– wisząca kolejka. Miasto musiało przeżywać prawdziwy boom,
skoro ktoś pokusił się o tak ekstrawagancką wizję.
Produkcja zamiast
grzybobrania
Trzydzieści lat temu nikt nie
przewidywał upadku takich gigantów gospodarczych Nowej
Soli jak Dozamet, czy Odra. Nikomu też się nie śniło, że po Odrze
będzie można pływać statkiem
pasażerskim, a port, wcześniej
zaniedbany i omijany szerokim
łukiem, stanie się jednym z najbardziej urokliwych miejsc w
mieście. Szarlatańską wizją byłoby wmówienie komuś, że miasto
zasłynie przez dobrych parę lat z
produkcji krasnali ogrodowych,
w dodatku na potrzeby rynku
niemieckiego.
Jeszcze kilkanaście lat temu
ktoś, kto usłyszałby, że w miejscu dzisiejszego nowosolskiego
oddziału Kostrzyńsko-Słubickiej
Specjalnej Strefy Ekonomicznej
siedzibę znajdą takie koncerny
jak Nord, Voit, Jost, AB Foods, Gedia, puknąłby się mocno w czoło.
A jednak. Tam, gdzie dojrzewały
prawdziwki i kozaki, powstają
części do maszyn, samochodów,
żywność. Wkrótce, być może, w
strefie będą powstawać nowoczesne technologie z branży high-tech w ramach parku naukowo-technologicznego „Interior”.
Przyszłość ma swój
urok. Nie można jej
jasno i jednoznacznie
przewidzieć.
W wyobraźni możemy sobie tylko
tworzyć fotografie
z małą liczbą pikseli
Mimo peryferyjnego położenia
miasta (obszar tranzytowy zachodniej części Polski, praktycznie poza siecią transeuropejskich
korytarzy
komunikacyjnych),
samorząd doskonale wykorzy-
stuje pozostałe atuty na tyle, że
miasto, przynajmniej w oczach
ludzi z zewnątrz, stało się gospodarczym tygrysem. Nasza ludzka
natura - szybkie przyzwyczajenie
do tego co jest, nie zawsze pozwala zauważyć jak dużo się zmienia.
Zmiany zmian
Przestrzeń w mieście ulegała
w ostatniej dekadzie ciągłym i
ogromnym przeobrażeniom architektonicznym. Wybudowano
obwodnicę, którą planowano od
czasów Gierka. Południowa obwodnica w kierunku na Wolsztyn
jest prawie gotowa. Port całkowicie zmienił swoje oblicze, stał
się przyjazny dla mieszkańców
i dostosowany do potrzeb turystów. Widać, że odżyła turystyka
na Odrze. Na przystani cumuje
coraz więcej mniejszych łodzi i
motorówek. Sami mieszkańcy doceniają wartość rzeki. Powstała
alternatywna droga dojazdowa do
miejskiego szpitala. Wszystko za
miliony euro z funduszy unijnych.
Jednocześnie znikają charakterystyczne punkty w mieście jak
sklep „Merkury”, jedyne i ostatnie
kino w mieście „Odra”, symbolizujące dawne czasy. Jeszcze straszą
ruiny Dolnośląskich Zakładów
Metarulgicznych. Kurczy się obszar tzw. terenów zielonych, co
jest związane nie tylko z postępującą rozbudową aglomeracji
nowosolskiej, gospodarczym rozwojem, ale także z wyczerpującymi się zasobami wolnych terenów.
Zmieniają się także sami mieszkańcy. Rewolucja sposobu życia
za sprawą prędkich, zasadniczych
zmian w kulturze i stylu życia, rosnącej indywidualizacji zachowań,
Dwadzieścia pięć lat
temu szarlatańską
wizją byłoby
wmówienie komuś,
że miasto zasłynie
przez kilka lat
z produkcji krasnalów
ogrodowych,
i to na potrzeby
rynku niemieckiego.
potrzeb i wielkiej mobilności ludzi
obnażyła niezdolność miasta do
nadążania za tymi zmianami, w
zadawalającym tempie. Czy to koniec tych przeobrażeń, czy może
początek procesu modernizacji?
Oczami wyobraźni
Jaka będzie Nowa Sól za trzydzieści lat? Mało kto zadaje sobie
to pytanie. Podobnie jak wtedy,
gdy bierzemy kredyt na mieszkanie nie bardzo sobie wyobrażamy siebie jako emerytów, którzy
dopiero stają się pełnoprawnymi
właścicielami nieruchomości. Dla
technologów rozwoju to okres
zbyt długi, bowiem strategię rozwoju miasta lub państwa przyjmuje się na okres maksymalnie
dziesięciu lat, tak, by móc mieć realny wpływ na osiągnięcie celów.
W starej strategii na lata 20042013 określono misję: „Nowa
Sól to nadodrzańskie miasto
usługowo-przemysłowo-portowe, położone na skrzyżowaniu
ważnych szlaków komunikacyjnych, o dużym potencjale rozwojowym, otwarte dla inwestorów,
przyjazne dla przyrody i mieszkańców”. Misja to wyobrażenie
pożądanego przez nas stanu idealnego. Pokazuje zrealizowane
już marzenia. Dobrze nazwana
wizja może. czy nawet powinna.
stać się źródłem energii i motywacji do działania dla wszystkich. Śmiało można powiedzieć,
że dziś już staliśmy się miastem o
dużym potencjale rozwojowym.
Zapełnia się inwestycjami specjalna strefa ekonomiczna, budowa kolejnej strefy gospodarczej
w południowej części miasta, to
kwestia niedalekiej przyszłości.
Czy jesteśmy na szlaku ważnych szlaków komunikacyjnych? Można polemizować. Jeśli
powstanie druga nitka S3 jako
korytarza komunikacyjnego na
południe Europy, to tak. Jeśli
nie, wciąż będziemy poza siecią
najważniejszych szlaków drogowych. Wartość inwestycji zagranicznych jest dużo wyższa
od średniej miast w naszym regionie, nieporównanie większa
niż w pobliskiej Zielonej Górze.
To nowe miejsca pracy, a w przyszłości, po okresie ulg i udogodnień, dodatkowe źródła dochodu
w budżecie miasta.
Na pewno w ciągu najbliższych
kilkudziesięciu lat Nowa Sól stanie przed problemem znaczących
zmian demograficznych. Na to
nałoży się ujemne saldo migracji. W latach 2002 - 2010 z miasta
wskutek migracji do okolicznych
gmin i z innych powodów ubywało, średnio, 179 mieszkańców
rocznie. W ciągu tego okresu, liczba osób w wieku poprodukcyjnym wzrosła z 6095 w 2002 roku
do 6978 w 2010 roku. Mówiąc
inaczej, będzie mniej rąk do pracy
(mniejsza atrakcyjność inwestycyjna), a więcej osób wymagających innego podejścia, szczególnie w myśleniu o rozwoju miasta
(emeryci, osoby starsze), powstanie potrzeba zapewnienia odpowiedniej dla tej grupy wiekowej
oferty infrastruktury. Teraz ten
znaczący czynnik nie jest traktowany poważnie jako kierunek
myślenia o przyszłości polskich
miast. I tutaj powinno pojawić
się inne myślenie, już nie tylko o
kapitale gospodarczym miasta,
ale przede wszystkim o kapitale
ludzkim. Aktualnym hasłem nie
powinno być „Gospodarka głupcze” (rynek regulujący relacje
społeczne i ekonomiczne), ale to
co mówią europejscy socjolodzy:
„Społeczeństwo głupcze”.
To tylko garść myśli, dosyć
ogólnie zarysowanych przy okazji zastanawiania się nad przyszłością Nowej Soli. Zapraszam
do prezentowania własnych opinii. Wspólnie poszukajmy atutów
naszego miasta i zastanówmy się
nad tym, jak rozwijać miasto i
co zrobić, by w przyszłości żyło
nam się w nim lepiej niż teraz.
Rafał Stasiński

Podobne dokumenty