Tęcza - Nazaretanki

Transkrypt

Tęcza - Nazaretanki
2010
Rok XVI
Nr 54
„Niech Pan Jezus nagrodzi gotowość Twoją na spełnienie Jego woli”
Bł. Maria Fr. Siedliska
XXIII Kapituła Generalna
W dniach od 12 lipca do 1 sierpnia 40 delegatek z siedmiu prowincji
Zgromadzenia obradowało w Rzymie na XXIII Kapitule Generalnej. Kapituła ta była kapitułą wyborczą. Po trzydniowych rekolekcjach Siostry Delegatki wybrały nową Przełożoną Generalną: Matkę Janę Zawieję. M. Jana
jest dziewiątą Przełożoną Generalną po Matce Założycielce.
Kolejnego dnia przystąpiono do wyboru radnych generalnych. W skład rady weszły: S. Helen Tereba z Prowincji Ducha Świętego w Australii, asystentka generalna, S. Halina Dołęga z Prowincji Najświętszego Imienia Jezus w Warszawie,
radna generalna, S. Angela Marie Mazzeo z Prowincji Świętej
Rodziny w USA, radna generalna, S. Daniela Tupaj z zachodnioeuropejskiej Prowincji Jezusa Dobrego Pasterza, ekonomka/radna prowincjalna, S. Beata Rudzińska z Prowincji Imienia Maryi w Krakowie, sekretarka/radna generalna.
Matka Jana od Jezusa,
który jest Drogą, Prawdą i Życiem
Od lewej: S. Helen Tereba, S. Angela Marie Mazzeo, S. Beata
Rudzińska, S. Daniela Tupaj, M. Jana Zawieja. S. Halina Dołęga
Niech Pan Bóg udziela hojnie swojego błogosławieństwa naszemu
nowemu Zarządowi Generalnemu.
Szczęść Boże!
2
Tęcza nr 54
S. Amata Nowaszewska od Chrystusa Zmartwychwstałego, przełożona prowincjalna; ur. 13 maja 1966 r. w Sokołowie Podlaskim.
W Zgromadzeniu od 4 lutego 1986 r.; mgr lingwistyki stosowanej
UW; nauczycielka języka angielskiego, sekretarka prowincjalna
w latach 1998-2004; od 2005 r. dyrektorka naszych szkół w Kaliszu.
S. Dominika Konieczna od Jezusa Miłości Pokornej,
asystentka prowincjalna; ur. 5 lipca 1971 r. w Poznaniu.
W Zgromadzeniu od 29 stycznia 1991 r.; mgr filologii angielskiej KUL, nauczycielka języka angielskiego; przełożona wspólnoty szkolnej od 2006 r.
S. Benigna Koronkiewicz od Jezusa Miłosiernego i Jego Matki,
radna prowincjalna; ur. 3 grudnia 1967 w Białymstoku. W Zgromadzeniu od 19 sierpnia 1986 r.; mgr teologii ATK; wieloletnia katechetka, przełożona wspólnoty w Bydgoszczy od 2008 r.
S. Christiana Uścinowicz od Ducha
Świętego, radna prowincjalna; ur. 28
marca 1969 r. w Szczecinie.
W Zgromadzeniu od 12 lutego 1987;
mgr teologii ATK, katechetka, od
2004 r. mistrzyni nowicjatu.
S. Pawła Więcek od Jezusa i Maryi, ekonomka/ radna prowincjalna; ur. 23 marca 1968 r. w Ostrzeszowie. W Zgromadzeniu od
25 sierpnia 1986 r.; lic. administracji UKSW; pracownik DPS
w Łukowie, przełożona w Zakopanem w latach 1999-2005; ostatnio ekonomka w Domu Prowincjalnym.
S. Amabilis Sikora od Jezusa Zmartwychwstałego,
sekretarka/ radna prowincjalna; ur. 16 stycznia 1976
w Krotoszynie. W Zgromadzeniu od 26 sierpnia 1995;
mgr pedagogiki UKSW;
wychowawczyni internatu,
przez ostatnie dwa lata kierowniczka świetlicy socjoterapeutycnej w Kaliszu.
2010
SŁOWA PODZIĘKOWANIA SIOSTRY PROWINCJALNEJ ZARZĄDOWI GENERALNEMU
PODCZAS ZEBRANIA SIÓSTR PRZEŁOŻONYCH 20 MARCA 2010 R.
Najdroższa Matko Generalna, Kochane Siostry Radne,
Tak Pan Bóg pokierował wydarzeniami, że gościmy w Prowincji Najświętszego Imienia
Jezus, cały zarząd generalny. Mamy ten przywilej, że możemy osobiście podziękować Siostrom za
dziewięcioletnią posługę Zgromadzeniu.
Wszystko dzieje się w czasie, i koniec posługi naszego zarządu prowincjalnego zbiegł się
z końcem zarządu generalnego, wspólnie też obydwa zarządy przeszły razem aż sześć lat, co daje
tym większe prawo do wdzięczności. Wielokrotnie – szczególnie podczas spotkań Komisji Planowania – miałam możliwość oglądu spraw całego Zgromadzenia i przedstawiania naszej prowincji.
Zarząd Generalny - jak Kościół – uwzględnia aspekt uniwersalny i lokalny Instytutu. To szerokie
spektrum spraw omawianych przez wszystkie prowincje dawało mi wgląd w ciężar odpowiedzialności – ewangeliczne brzemię – które spoczywało na zarządzie generalnym. Stąd moja i prowincji
wdzięczność za podjęcie się i pełnienie tej służby przez dziewięć lat, a także uwzględnianie naszych lokalnych potrzeb, pomoc dla Żdżar i Ostrzeszowa. Dziękuję za decyzje i trud utworzenia
nowych prowincji, a także poszukiwanie obszarów przeszczepiania misji Nazaretu i odwagę działania. Rosja, Kazachstan, Izrael, Wietnam, nowe areopagi głoszenia Królestwa Bożej Miłości
„ruszyły z posad” nazaretańską stabilizację.
Dziękuję za wysiłki podejmowane w kształceniu nowo mianowanych przełożonych, zjazdy
formacyjne, zajęcie się sprawami ekonomicznymi Zgromadzenia, czego niekwestionowanym osiągnięciem jest rozwiązanie sytuacji finansowej domu generalnego, a także rozwój Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny i opracowanie jego Statutu. Nie sposób wymienić wszystkiego, ale i nie można
przeoczyć sprawy procesu Sługi Bożej S. M. Małgorzaty Banaś, której zarząd się podjął. Na pewno było wiele innych spraw, które są tylko Bogu wiadome, naznaczonych niejednokrotnie cierpieniem, porażką czy bezradnością.
Najdroższa Matko Generalna, Kochane Siostry Radne,
Dzisiaj, gdy wyrażam w imieniu swoim i prowincji naszą wdzięczność za Waszą posługę, chcę
powiedzieć, że „nasza wdzięczność jest pamięcią serca” o dobrych dziełach, które Pan Bóg przez
Was dokonywał. I niech za to będzie On uwielbiony. Gdy Siostra Janice opowiadała w tym domu
o ochoczym przyjęciu przez nasze Siostry z Pittsburgha dzieci z Haiti, jedna z młodych Sióstr powiedziała: „Nazaret nie zginie, gdyż postępuje
tak jak Matka Założycielka”.
Życzę całemu zarządowi generalnemu nadziei opartej na Wszechmocy Boga, że mimo naszej
słabości, kryzysu powołań, stojących przed nami
trudnych decyzji, Nazaret – dom Jezusa, Maryi
i Józefa z Nazaretu – ostoi się, bo zbudowany
jest na skale.
Proszę przyjąć od nas jako formę podziękowania „zegary”, które odmierzały także Wasz
czas urzędowania i dalej będą miarą Waszego życia – niech zamieniają Chronos na Kairos, wpisując w doczesność to, co trwa… A tak po prostu
– życzymy – po zakończeniu kadencji – czasu dobrego odpoczynku…
3
4
Tęcza nr 54
Zarządowi prowincjalnemu w latach 2004 - 2010
WDZIĘCZNOŚĆ
wdzięczność
jest przyjmowaniem
wszystkiego z ręki
Boga
dlaczego więc
trwoga
w nas
w trudny
czas?
dziękować
za wszystko
trzeba
tylko tak
do nieba
przyjmować dobro
i zło z ręki
Pana
wtedy nastąpi
przemiana
myślenia
dziękować
trzeba
zawsze
Eucharystia
dziękczynienie
a przecież tam
cierpienie
ofiara bezkrwawa
dziękować
za dobro
trudy
dobre chęci
prześladowania
jest to forma
zaufania
Bogu
a więc u końca
kadencji zarządu
prowincjalnego
posługiwania
sześcioletni
czas
łatwy i trudny
każda z nas
wie
ile
czego
otrzymała
każda z nas
dzisiaj
za wszystko
dziękuje
modlimy się
i życzymy
zarządowi
niech jego
starania
posługa
Prowincji Najświętszego
Imienia Jezus
owocuje
na wieczność …
s. M. Teresa Górska
2010
MĘCZENNICY SĄ WYZWANIEM DO WIĘKSZEJ MIŁOŚCI BOGA
O świadectwie życia i śmierci 11 Sióstr Nazaretanek Męczennic
z Nowogródka. Wspomnienia w 10. rocznicę beatyfikacji.
Kiedy Kościół obchodził Wielki Jubileusz Roku 2000 i przybliżał nam Zbawcze Wydarzenie - Narodzenie Jezusa - ową pełnię
czasu, która zmieniła bieg ludzkiej historii, w tym samym roku Zgromadzenie obchodziło swój jubileusz 125-lecia istnienia, a także 5 marca 2000 roku – beatyfikację jedenastu nazaretanek, Męczennic
z Nowogródka, której dokonał w Rzymie Jan Paweł II. Siostry złożyły
swoje życie w ofierze za aresztowanych członków polskich rodzin
i o ocalenie kapłana. Są one chlubą Kościoła i Zgromadzenia, a ich
beatyfikacja wymownym przykładem, że Bóg w każdej epoce i na
każdym miejscu uzdalnia człowieka mocą Ducha Świętego do świadczenia o Jego miłości.
Nowogródek - miejsce ich dojrzewania do ofiary i męczeńskiej śmierci - w czasie, gdy przybyły do niego pierwsze nazaretanki
w dniu 4 września 1929 roku na zaproszenie bpa Zygmunta Łozińskiego, by zająć się religijnym wychowaniem i nauczaniem dzieci
i młodzieży, był małym miasteczkiem na wschodnich krańcach ówczesnej Rzeczpospolitej Polskiej, o zróżnicowanej narodowościowo
ludności. Polacy, Białorusini, Żydzi i Tatarzy tworzyli barwne, bogate
kulturowo społeczeństwo o harmonijnie układających się wzajemnych
stosunkach, Nowogródek posiadał bowiem zarówno synagogę żydowską jak i meczet. Po drugiej wojnie światowej i zmianie granic
Polski miasto znalazło się na terenie Białorusi.
Siostry podjęły pracę wśród młodzieży zaraz po przyjeździe.
Na początku był to internat, a następnie, w wynajmowanym lokalu,
już od 2 września 1930 roku szkoła rozwojowa, w końcu wybudowana w ciągu ośmiu miesięcy staraniem Zgromadzenia i społeczeństwa
szkoła powszechna, w której zajęcia rozpoczęły się w połowie września 1933 roku. Pierwszym jednak dziełem apostolskim sióstr, warunkującym niejako działalność edukacyjną, była praca związana z kościołem pod wezwaniem Przemieniania Pańskiego, zwanym Białą
Farą. Dzięki świętym, światłym rektorom tej świątyni (byli nimi przeważnie prefekci gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Nowogródku)
i pracy sióstr, organizowanym nabożeństwom (majowe, różaniec,
czterdziestogodzinne wystawienie Najświętszego Sakramentu, różnego typu rekolekcje, I Komunia św., katecheza, przygotowanie do
sakramentów, itp.) była ona ważnym ośrodkiem oddziaływania religijnego na mieszkańców miasta i okolic.
Siostry, które tworzyły wspólnotę domu Chrystusa Króla
w Nowogródku w czasie wojny i okupacji, przybywały na tę placówkę
w różnym czasie. Była ona podobnie jak społeczeństwo różnobarwną
mozaiką temperamentów i osobowości, w służbie jednemu celowi:
szerzenia Królestwa Bożej Miłości. Choć dom był ubogi, poświęcony
został Chrystusowi Królowi i każda siostra bez względu na rodzaj
pracy wiedziała, że przez nią służy Królowi Niebios. W tym czasie
klasztor stanowił placówkę nieomal samowystarczalną, wspierającą
poprzez różnorodność zajęć sióstr zasadnicze dzieło apostolskie.
Integracja wspólnoty następowała w wyniku zrozumienia i uczestnictwie w tym samym charyzmacie i tej samej misji. Wszystkie siostry
dawały przykład głębokiej wiary, nadziei i miłości wspinając się codziennie pod górę i na Górę Przemienienia, na modlitwy do Fary.
Fara jest moim niebem - powiedziała s. M. Imelda. To kościół więc
był tą przestrzenią, gdzie wszystkie Siostry stawały się bardziej Chrystusowe, a przez to własnością wszystkich. Nasze siostry! Tak określili je nowogródczanie. Żeby przypatrzeć się z bliska nowogródzkiej
wspólnocie nazaretanek, spójrzmy na te, które ją tworzyły. Przywołajmy je z przeszłości, przyjrzyjmy się im dokładniej, popatrzmy na nie
tak jak się spogląda na fotografię drogich osób, których rysy zacierane przez czas przybliża nam uniesiona ku oczom podobizna. Jaki
wspólny rys posiadały te, które Pan Bóg powołał z różnych części
Polski? Spójrzmy na to bogactwo - kolorową mozaikę charakterów które jest zarazem odrębnością i jednością w dziele Bożego Artysty.
5
Jaki obraz wspólnoty - Boże Arcydzieło - uczyniła z nich łaska?
Oto pierwszoplanowa postać, s. M. Stella od Najświętszego
Sakramentu (Adela Mardosewicz) urodzona 14 grudnia 1888 roku
we wsi Ciasnówka w powiecie nieświeskim, (obecnie Białoruś, diecezja mińsko-mohylewska), została przyjęta do
Zgromadzenia 14 września 1910. Formację
nowicjacką otrzymała w Albano, Włochy,
w międzynarodowym nowicjacie, gdzie też złożyła pierwsze i wieczyste śluby. We wspólnocie
nazaretańskiej miała zlecone różne prace: wychowawczyni internatu, ekonomki, zakrystianki.
W latach drugiej wojny światowej pełniła w Nowogródku obowiązki przełożonej. Jawi się
przed nami jej szczupła, niezbyt wysoka postać,
o twarzy cery bladej, sygnalizującej kłopoty ze
zdrowiem. Rzeczywiście miała poważną wadę serca, zastanawiano
się nad jej przyjęciem, ale ostatecznie ówczesna przełożona generalna m. Laureta Lubowidzka orzekła, że nie tylko zdrowe siostry są
potrzebne w Zgromadzeniu. Właśnie serce stanie się symbolem jej
osoby. Charakteryzować ją będzie dobroć, wspaniałomyślność
i czynna miłość bliźniego. We wspomnieniach zachował się jej wizerunek jako rozmodlonej, głęboko wierzącej, ogromnie wrażliwej na
niedolę innych. Poświęcenia bliźnim uczyła się u stóp ołtarza, wpatrując się w Najświętszy Sakrament, od Tego, który dla nas pozostał aż
do skończenia świata ofiarowując Siebie na pokarm. Nazywano ją
mamą młodzieży nowogródzkiej, wszyscy do niej szli, szczególnie ci
którzy nie zdali matury, by się u niej wypłakać. W krytycznych chwilach, takich jak zdobywanie Nowogródka przez Rosjan, gdy i Siostry
uległy ogólnej panice i zastanawiały się gdzie pójść, sytuację opanowała s. M. Stella reagując energicznie: gdzie mamy iść? Do Jezusa.
Wszystkie siostry weszły do kaplicy i o ucieczce nie było już mowy.
To ukierunkowanie na Jezusa pomogło jej prowadzić wspólnotę i nie
zmylić drogi nawet podczas ciemnej okupacyjnej nocy II wojny światowej.
Z tego mrocznego czasu wyłania się i przybliża ku nam postać nieustraszonej nazaretanki, która niczego i nikogo się nie bała,
zawsze była spokojna jakby nigdy nic nie zaszło, s. M. Imeldy od
Jezusa Hostii (Jadwigi Karoliny Żak), urodzonej 29 grudnia 1892
roku w Oświęcimiu (w diecezji bielsko-żywieckiej), przyjętej do Zgromadzenia 13 maja 1911. Formację nowicjacką razem z s. M. Stellą otrzymała w Albano,
gdzie też złożyła śluby pierwsze i wieczyste.
Pracowała jako nauczycielka, wychowawczyni w internacie. W czasie okupacji była zakrystianką w kościele Przemienienia Pańskiego.
We wspomnieniach jawi się jako osoba rozmodlona, bogata wewnętrznie. W życiu codziennym słynęła natomiast z niebywałego
wprost roztargnienia, które narażało ją nieraz
na upokorzenia. S.M. Imelda skierowana
była jakby ku centrum swej duszy, rzeczy zewnętrzne nie interesowały jej, choć jako zakrystianka pracę swoją wykonywała z zaangażowaniem, była ogromnie dbała o czystość bielizny kościelnej i wystrój
ołtarza. W pamięci ministrantów, którymi się opiekowała, pozostała
jako siostra życzliwa, uśmiechnięta, uczyła ich ładu wewnętrznego
poprzez zewnętrzny. Mówiła: Tak jak komeżki są czyste, tak i dusze
wasze powinny być czyste. Pisała: Spraw Panie, by moja modlitwa
była jak ciężki kamień sięgający dna boskiej głębi, a na powierzchni
wód zataczała coraz szersze kręgi ... I została wysłuchana.
Na horyzoncie minionych lat pojawia się ledwie widoczna,
jakby mgłą oddalenia przysłonięta skromna postać s. M. Rajmunady
od Jezusa i Maryi (Anny Kukołowicz) urodzonej 24 sierpnia 1892
roku w Barwaniszkach, na ziemi wileńskiej (obecnie Litwa, diecezja
wileńska), przyjętej do Zgromadzenia 1 listopada 1918. Formację
6
Tęcza nr 54
Z życia Prowincji
4 kwietnia - Wielkanoc
6-8 kwietnia, Ostrzeszów - przygotowanie do remontu, przenosiny na Józefów
8-10 kwietnia, Orsk - spotkanie dekanalne
w Orenburgu
10 kwietnia - katastrofa pod Smoleńskiem, w której
zginął m.in. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej prof.
Lech Kaczyński z Małżonką, Warszawa - Szkoładzień promocji Szkoły
10-11 kwietnia, Żdżary - weekendowe spotkanie
Kana wspólnoty Chemin Neuf pod hasłem Dziadkowie - rodzice - dzieci, czyli szkołą przerwania.
11 kwietnia, Oborniki - skupienie dla rodzin
14-16 kwietnia, Warszawa - zebranie wyższych
przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych
16-18 kwietnia, Orsk - wizytacja o. Ryszarda Bożka, prowincjała redemptorystów, Żdżary - konwiwencja neokatechumenatu z Sieradza i Zduńskiej
Woli
18 kwietnia, Orsk - koncert Nowotroickiego Chóru
Kameralnego ku czci pary prezydenckiej i ofiar katastrofy pod Smoleńskiem z udziałem o. Ryszarda Bożka i zastępcy mera miasta - Gafarowa, Romana Rafajłowicza; Żdżary - s. Marcjanna z trzema postulantkami na spotkaniu z młodzieżą w parafii rodzinnej s. Marysi - w Wojnowicach
20-24 kwietnia, Orsk - spotkanie wychowawców
i odpowiedzialnych za świetlice środowiskowe w diecezji
22-25 kwietnia, Żdżary - skupienie junioratu, prowadził ks. Daniel Banaszkiewicz SDS
24 kwietnia, Żdżary - udział S. Przełożonej, s. Marcjanny i sióstr postulantek w VI Diecezjalnym Spotkaniu Modlitewnym w Intencji Powołań pod hasłem „Przyprowadził go do Jezusa” w Skierniewicach
25 kwietnia - pielgrzymka Roszkowa Wola - Żdżary, dziękczynienie za beatyfikację Matki Założycielki
30 kwietnia - 3 maja, Żdżary -weekendowe spotkanie małżeństw ze wspólnoty END
7-9 maja, Żdżary - spotkanie nowicjatów; przybyło
14 nowicjuszek z Częstochowy z s. Paulą Szubą mistrzynią, z Ostrzeszowa z s. mistrzynią Christianą
Uścinowicz przyjechało 9 nowicjuszek z naszej prowincji i 1 z prowincji białoruskiej. Dojechały na spotkanie S. Prowincjalne: S. Benedetta Pielech i S. Maria Błaszczyk.
4-11 maja, Orsk - spotkanie diecezjalne księży
i sióstr w Rostowie na Donie
16 maja, Żdżary - I Komunia Święta 16 dzieci, troje z nich miało swoje przyjęcia komunijne u naszych
sióstr
21-23 maja, Żdżary -przedstawiciele wspólnoty
ARKA z Polski i Irlandii przebywali u sióstr na spotkaniu „Formacja Członków Zarządu”
nowicjacką otrzymała w Grodnie, gdzie
też złożyła śluby pierwsze, a później wieczyste. Nie ma wielu informacji o tej prostej, niewykształconej siostrze, która nie
uczęszczała do żadnych szkół. W Zgromadzeniu, w zależności od potrzeb pracowała w kuchni, pralni, ogrodzie, pomagała
w gospodarstwie, sprzątała szkołę i prowadziła bufet śniadaniowy. Siostra Rajmunda była słabego zdrowia, miała bardzo silny artretyzm, mimo to pracowała jak mrówka. Jej choleryczny temperament, a po części i cierpienie, był niekiedy przyczyną zniecierpliwień i wybuchów, nie opanowanych reakcji.
Przez uczniów nowogródzkiej szkoły była postrzegana jako cicha, spokojna, rozmodlona, życzliwa, skromna, opanowana
w słowie. Rzeźbiona cierpieniem i na modlitwie - wolny czas od
zajęć domowych spędzała w kaplicy u stóp Jezusa Utajonego
w Przenajświętszym Sakramencie - dojrzewała w świetle łaski do
męczeństwa cicho jak zboże w czasie upalnego lata.
Do wyłonionej z mroków wojennego czasu grupy sióstr
dołącza s. M. Daniela od Jezusa i Maryi Niepokalanej
(Eleonora Aniela Jóźwik), urodzona 25stycznia 1895 roku w Poizdowie na Podlasiu (w diecezji siedleckiej), przyjęta do Zgromadzenia 21 stycznia 1920. Skrócony czas
formacji nowicjackiej ze względu na działania wojenne odbyła w Grodnie, gdzie złożyła
pierwsze śluby, a w siedem lat później wieczyste. Nie pobierała żadnej nauki poza
trzymiesięcznym kursem wieczorowym.
Pracowała w różnych obowiązkach domowych takich jak kuchnia, pralnia, sprzątanie szkoły. W Nowogródku usługiwała gościom i księdzu kapelanowi, miała refektarz zakonny, a także kuchenkę szkolną. Z natury powolna, ale wszystko co czyniła, robiła jakby niepostrzeżenie, bez rozgłosu, sama
wszystkiemu zaradziła i naprawdę tam, gdzie przeszła s. M. Daniela, był ład, skład i porządek. Ksiądz kapelan, który przyglądał
się jej z bliska tak ją określa: Cichy, dyskretny Anioł Stróż. Była
ogromnie troskliwa, pogrążona w modlitwie, skupiona, żyła ciągłą
obecnością Bożą. Swoją miłością i troską otaczała dzieci, szczególnie te najbiedniejsze. Ona to - jak wspomina jeden z wychowanków - najlepiej orientowała się w sytuacji materialnej uczniów
i miała wpływ na uzyskiwane przez nich zwolnienia z opłat za
szkołę. Była jak przeźroczyste okno, przez które przenikało Boże
słońce ciepła i radości i jak dobra niewidzialna ręka Wszechmogącego.
A oto na horyzoncie pojawia się postać siostry szczególnie przez Boga umiłowanej, s. M. Kanuty od Pana Jezusa
w Ogrójcu (Józefy Chrobot), urodzonej
22 maja 1896 w Raczynie, w powiecie
wieluńskim (w diecezji częstochowskiej),
której historia powołania jest wyjątkowa.
Wstąpienie jej do Zgromadzenia związane
jest z danym jej od Pana Boga znakiem.
O klasztorze nie myślała. Posłuszna rodzicom, miała wyjść za mąż, za Stanisława,
dano już na zapowiedzi, gdy oto we śnie
usłyszała głos: Nie wychodź za Stanisława, twój Oblubieniec czeka na ciebie w Grodnie, a jako prezent
ślubny podaruje ci czerwoną sukienkę. Do Zgromadzenia wstąpiła w 21. kwietnia 1921 roku, formację nowicjacką otrzymała
w Grodnie, gdzie złożyła pierwsze i wieczyste śluby. Nie uczęszczała do szkoły. Jest z grupy sióstr męczenniczek tą, która przybyła do Nowogródka najwcześniej, w 1931 roku. Na placówce tej
2010
cały czas pracowała w kuchni. W życiu jej najbardziej uwidacznia
się oblubieńczy rys życia konsekrowanego; całe życie rozmyśla
o czerwonej sukience, darze Oblubieńca. Pracując wewnątrz
klasztoru mało była znana mieszkańcom Nowogródka, ale pozostała w ich pamięci jako jedna z sióstr bardzo rozmodlonych.
Zdrowie miała słabe, mimo to pracowała ciężko; nieraz bardzo
cierpiała, lecz trwała przy kuchni z miłości do Pana Jezusa. Wszyscy zgodnie twierdzą, że posiadała dar modlitwy kontemplacyjnej.
Gdy wybuchła wojna, codziennie do północy krzyżem leżała
w kaplicy i błagała o miłosierdzie i o to, by Królestwo Boże owładnęło światem. Niekiedy zwierzała się siostrom, że jej sen nie spełnił się do końca, bo nie otrzymała czerwonej sukienki. Zrozumiała
go w pełni prawdopodobnie w chwili śmierci i to, że męczeństwo
jest podarowaną łaską - czerwoną sukienką.
Dołączająca do grupy poznanych już sióstr postać
s. M. Sergii od Matki Bożej Bolesnej (Julii Rapiej), urodzonej
18 sierpnia 1900 roku we wsi Rogożyna
w powiecie augustowskim, wnosi we wspólnotę powiew prostoty i dziecięctwa. Do
Zgromadzenia została przyjęta 25 grudnia
1922 roku. Formację nowicjacką rozpoczęła
w Grodnie, skąd po roku została wysłana
z innymi siostrami do Ameryki. W Des Plaines złożyła śluby pierwsze, a w Filadelfii
śluby wieczyste. Po ślubach wieczystych
powróciła do Polski. Gdy siostry w Filadelfii
przestrzegały ją przed groźbą wojny w Europie, s. M. Sergia odpowiedziała, że się tego nie boi, że nie ma
nic innego co mogłaby dać Panu Jezusowi za Jego miłość, więc
pragnie oddać Mu swoje życie i męczeństwa też się nie boi. Do
szkoły nie uczęszczała, spełniała w klasztorze prace domowe:
pomagała w kuchni, a w czasie wojny w gospodarstwie. Charakteryzowała ją ogromna miłość do Matki Najświętszej. Był to jej ulubiony temat rozmów. Jej oddziaływanie na innych wypływało
z wnętrza. Tak określali ją ci, którzy spotkali się z tą prostą, zwyczajną siostrą: Jak ta siostra przejdzie obok mnie, to mnie się
wówczas żyć chce i wraca do mnie równowaga duchowa, a myślałem o tym, aby już raz to życie zakończyć. Nazywano ją ukrytym skarbem Nazaretu i rzeczywiście nim została.
Na tle wspólnoty nowogródzkiej postać s. M. Gwidony od
Miłosierdzia Bożego (Heleny Cierpka) urodzonej 11 kwietnia
1900 roku w Granowcu, powiat Odolanów
i przyjętej do Zgromadzenia 17 lutego 1927,
wyodrębnia się wyraźnie i zdecydowanie
ukazując silną osobowość. Formację nowicjacką otrzymała w Grodnie, gdzie złożyła
pierwsze, a potem wieczyste śluby. Po złożeniu profesji wieczystej wyjechała do Nowogródka, gdzie pracowała w gospodarstwie. Pozostała w pamięci sióstr i mieszkańców Nowogródka jako: Pełna wesela i radości. (...) Bardzo
pracowita, w zakresie swojej pracy utrzymywała ład i porządek.
Miała w swych rękach gospodarkę i ogród. Niestrudzenie pracowała od świtu do nocy. Spieszyła również do kaplicy - umiała się
modlić, bo Bóg błogosławił jej pracy i dawał ładne plony. Całe jej
życie przepełnione było głęboką wiarą w Pana Boga, a swoje
obowiązki traktowała jako wyraz wiary i miłości Pana Boga i bliźniego. Zyskała określenie: tytan pracy i modlitwy, była zakonnicą
o mocnych zasadach i prawym charakterze, która spalała się
jasnym widocznym płomieniem ofiary.
Grono siedmiu sióstr wiecznoślubnych wspólnoty nowogródzkiej powiększają cztery siostry profesji czasowej. Trzy z nich
nie mogły złożyć ślubów wieczystych z powodu wojny i okupacji.
Najmłodsza męczennica, s. M. Boromea, w roku wybuchu wojny
7
Z życia Prowincji - cd.
22/23 maja, Żdżary- nocne czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego grupy neokatechumenatu
z Łodzi
23 maja, Łuków - festyn rodzinny z okazji Dnia
Dziecka dla naszych przedszkolaków
28-30 maja, Żdżary - młodzieżowe zespoły siatkarek wraz z trenerami korzystały u sióstr z noclegu
i posiłków - w Rzeczycy odbywały się ich treningi
i zawody.
29 maja, Łuków - VII Przedszkoliada, w której
udział wzięły dzieci z zerówki pod opieką s. Marty
Wieczorek i p. Anny Gomółki
1 czerwca, Orsk - Dzień Dziecka zorganizowany
przez s. Martę Bajkowską i Lenę Dunajenko, wychowawców ze świetlicy środowiskowej we współpracy
z rodzicami
4 czerwca, Żdżary - Msza św. prymicyjna tegorocznych neoprezbiterów z diecezji łowickiej
5/6 czerwca - czuwanie na Lednicy
6 czerwca, Warszawa - beatyfikacja Sługi Bożego,
ks. Jerzego Popiełuszki
4-6 czerwca, Kraków - spotkanie sióstr przedwiecznych z prowincji europejskich
7-12 czerwca, Orsk - dni skupienia dla dziewcząt
z Togliatti i Orska
12 czerwca - święcenia kapłańskie diakona Łukasz
Celińskiego - absolwenta przedszkola w Łukowie
14 czerwca, Łuków - s. Joela Bylina i s. Natalia
Zborowska zostały odznaczone pamiątkowymi medalami przez burmistrza Zbigniewa Zemło z okazji
XX-lecia Samorządu Miasta Łuków
18-20 czerwca, Żdżary- warsztaty muzyczne zespołu
wokalnego Ars Chori z Warszawy
20 czerwca, Orsk - odpust parafialny z udziałem
ks. bpa Klemensa Pickela
25 czerwca - zakończenie roku szkolnego
26-28 czerwca, Żdżary - z noclegów u sióstr korzystała grupa kajakarzy w ramach zajęć fundacji AVE.
Fundacja ta organizuje m.in. zajęcia dla osób niepełnosprawnych, stąd i w tej grupie było sporo na wózkach lub o kulach. Odbywali oni spływ Pilicą.
26 czerwca - 5 lipca - rekolekcje dla rodzin w Jastrzębiej Górze
26 czerwca - 23 lipca - grupa uczennic ze szkoły
warszawskiej pod opieka s. Katarzyny Nowak wyjechała do Filadelfii na kurs językowy.
28 czerwca - 5 lipca, Łuków - rekolekcje dla sióstr,
prowadził ks. Robert Kycia, klaretyn; Żdżary - rekolekcje dla junioratu, prowadził o. Jakub Kruczek,
dominikanin
28 czerwca - 4 lipca, Żdżary - warsztaty muzyczne
chóru Allegrezza del Canto z Warszawy
28 czerwca - 10 lipca, Kalisz - półkolonie językowe
dla uczniów naszej szkoły podstawowej i gimnazjum
5-11 lipca, Rzym - spotkanie Komisji Planowania
8
Tęcza nr 54
złożyła zaledwie pierwsze śluby.
Widzimy wśród nich s. M. Felicytę (Paulinę Borowik), urodzoną 30 sierpnia 1905 roku w Rodnie, w województwie lubelskim
i przyjętą do Zgromadzenia 4 lutego 1932. Po
formacji nowicjackiej w Grodnie złożyła pierwsze śluby w 1935 roku. Nie uczęszczała do
szkoły. W Nowogródku pomagała w sprzątaniu szkoły i internatu oraz tam, gdzie była
potrzeba. Z natury cicha, nieśmiała jak wróbelek, o szczupłym i drobnym wyglądzie, pracowita, uprzejma, pogodna i skromna, nie narzucająca się, przeszła przez życie jakby
niepostrzeżenie. Nie ma o niej wiele wzmianek. Kochały ją siostry i kochało otoczenie.
Była jak cichy łagodny powiew wiatru niosący ochłodę w czasie
skwarnego lata, przynoszący ulgę innym, lecz nie zatrzymujący uwagi na sobie. Pan Bóg znajduje upodobanie w pokornych i małych
i dlatego dopuszcza ich do sekretów Swego Serca.
Wyróżniającą się osobą wśród sióstr pierwszoślubnych jest
s. M. Heliodora (Leokadia Matuszewska), która urodziła się 8 lutego
1906 roku w Starej Hucie, w powiecie świeckim. Ukończyła cztery klasy szkoły powszechnej w języku niemieckim. Do Zgromadzenia
została przyjęta 8 stycznia 1933 roku, a po
otrzymaniu formacji nowicjackiej w Grodnie
złożyła pierwsze śluby w 1935. Cała ukierunkowana na służbę drugiemu człowiekowi. Już
samo jej pojawienie się wśród wspólnoty
nowogródzkiej rozjaśnia ciemny obraz tamtych dni. W Nowogródku pracowała w różnych obowiązkach takich jak: sprzątanie
szkoły i furta szkolna, pomoc w kuchni. Była bowiem z usposobienia
pogodna i radosna, prawa, szczera i wszędzie tam, gdzie się pojawiła, wschodziło jakby słońce jej pogodnego ducha. Miała w sobie jakiś
balsam kojący, ową Bożą radość, toteż nowogródczanie chcieli chociaż na nią popatrzeć, a dzieci wprost przepadały za siostrą Heliodorą. Ta zawsze uśmiechnięta, dzielna zakonnica była tą, do której
maluchy uciekały od własnych matek. Padały też inne stwierdzenia:
Przyprowadziłam dzisiaj sama dziecko, aby popatrzeć na siostrę
Heliodorę, bo jestem dzisiaj zdenerwowana, a ta siostra dziwnie
kojąco na mnie wpływa i zawsze po rozmowie z nią odchodzę podniesiona na duchu. Jej Boży entuzjazm był tak ekspansywny, że
podczas okupacji sowieckiej całkowicie zmieniła dyrektora szkoły,
który był Rosjaninem i niewierzącym, a także jego rodzinę. Syn dyrektora zaczął uczęszczać z siostrą do kościoła i modlić się,
a w samym domu dyrektora pojawiły się elementy religijne związane
ze świętami kościelnymi. Siostra Heliodora była żywym świadkiem
wiary, dlatego Bóg przez nią mógł oddziaływać na innych.
Wśród nazaretańskiego grona pojawia się druga nauczycielka, s. M. Kanizja (Eugenia Mackiewicz), która urodziła się 27 września 1903 roku w Suwałkach; do Zgromadzenia wstąpiła 27 sierpnia
1933 roku już jako osoba dojrzała, pracująca
samodzielnie. Na tę decyzję miała wpływ nagła śmierć jej brata kapłana, choć o klasztorze
myślała w wieku 14 lat. Formację nowicjacką
otrzymała w Albano, gdzie też złożyła pierwsze śluby w 1936 roku. Pracowała w szkole
najpierw w Kaliszu, a od 1938 roku w Nowogródku. Charakter miała impulsywny, choć
była opanowana, umartwiona, mimo że nie
miała dobrego zdrowia. Była dla siebie twarda,
wymagająca, względem innych pełna wyrozumiałości. To co przekazywała dzieciom i młodzieży, wypływało z jej osobistego doświadczenia, było poparte modlitwą i ofiarą. Była dyskretna i cieszyła się
ogromnym zaufaniem uczniów do tego stopnia, że dzieci przygotowujące się do I Komunii św. mówiły jej swoje grzechy prosząc ją
o pomoc w ich rozróżnieniu. Po latach uczniowie tak ją wspominają:
Była nauczycielką wymagającą i surową. Miała wprawdzie przydomek <Siostra dyscyplina>, lecz była lubiana i szanowana. Cieszyła
się sympatią uczniów. W opinii sióstr była nauczycielką z powołania:
Z całym poświęceniem pracowała nad dziećmi, bo miała duże zrozumienie duszy dziecka. Pamiętam jej zdanie z konferencji nauczycielskiej. <Przecież nam powinno chodzić o duszę dziecka>. Walczyła
o Królestwo Boże w duszy najmłodszych.
Beniaminkiem nowogródzkiego Nazaretu była s. M. Boromea (Weronika Narnontowicz), która urodziła się 18 grudnia 1916
roku w Wiercieliszkach, w ziemi grodzieńskiej.
Do Zgromadzenia wstąpiła 24 grudnia 1936
roku w Grodnie, gdzie po otrzymaniu formacji
nowicjackiej złożyła pierwsze śluby w 1939.
W czasie okupacji radzieckiej pracowała jako
sprzątaczka w szkole rosyjskiej mieszczącej
się w budynku dawnej szkoły sióstr, a po jej
zamknięciu pomagała w gospodarstwie.
W tym czasie na prośbę rodziców i za zgodą
przełożonych pojechała do domu. Nie została
tam jednak długo, bo - jak napisała do swojej
mistrzyni z nowicjatu - coś mnie nagliło, żeby wrócić do sióstr.
Z natury zamknięta w sobie, o dużym poczuciu własnej godności,
ukształtowanej przez jej przynależność do szlachty zaściankowej,
wrażliwa i subtelna, zmagała się z przełamywaniem siebie, by
w pełni odpowiadać na stawiane jej wymagania. Siostry wspominają
ją jako pełną poświęcenia dla każdej sprawy, pracowitą, lubiącą się
modlić, z oczami pełnymi łez. S.M. Boromea przeżywała kryzys powołania, zmagania i rozterki, bo trudno jej było jako początkującej
w życiu wewnętrznym zaufać Bogu do końca, gdy świat wokół płonął
nienawiścią. Ciemna noc okupacji padła cieniem i na jej młodą wrażliwą duszę. Nad jej sercem czuwał jednak Ktoś większy od jej słabości. Nie tylko przynaglił ją do powrotu, ale ofiarował za darmo łaskę
męczeństwa.
Siostry były głęboko wsłuchane w potrzeby społeczeństwa.
Można by mówić o ich dwóch miłościach, symbolicznie zawartych
w słowach: Fara i szkoła, albo raczej o jednej, Miłości Boga, której
praktycznym wyrazem była miłość bliźniego. I to był ten główny rys
nowogródzkiej wspólnoty, owa więź doskonałości na tyle silnie ją
scalająca, że pozwoliła im wszystkim pójść za Chrystusem do końca.
Zwykły ludzki wizerunek nowogródzkiej wspólnoty sióstr zajaśniał
aureolą Bożej chwały nad Nazaretem.
Wybuch II wojny światowej 1 września 1939 r. i związana
z nią okupacja tych ziem, najpierw sowiecka, a potem niemiecka,
zakłóciły dotychczasowy ład i porządek nowogródzkiej społeczności.
W czasie okupacji sowieckiej siostry żyły w rozproszeniu, spotykały
się jednak na Mszy św. i nabożeństwie wieczornym w Farze. W czasie okupacji siostry jeszcze bardziej zbliżyły się do ludzi. Wyrzucone
z domu, borykały się z problemami życia codziennego i z bliska dotykały cierpień innych. W czasie okupacji niemieckiej siostry założyły
habity i powróciły do klasztoru; chciały być dla udręczonej ludności
znakiem nadziei. Takim światłem w mroku staje się podczas obu
okupacji Fara, nic też dziwnego, że modlący się wypełniają ją tłumnie. Obaj najeźdźcy dążyli do wywołania antagonizmu między Białorusinami i Polakami zgodnie z zasadą divide et impera. Wraz z przybyciem do Baranowicz grup specjalnych gestapo, wzmaga się terror
wobec ludności cywilnej w mieście i całym województwie. Pierwsza
zbiorowa egzekucja ma miejsce 31 lipca 1942 roku, podczas której
rozstrzelano sześćdziesiąt osób.
Siostry były ostoją dla Polaków nie tylko poprzez gorliwą
modlitwę w kościele, ale także działalność charytatywną, gdyż to oni
najbardziej, po ludności żydowskiej, byli prześladowani ze względu
2010
na narodowość i wiarę. Na wiosnę 1943 r. siostry jeszcze bardziej
wzmogły swą aktywność na polu religijnym i charytatywnym. Wysyłały paczki deportowanym w głąb Rosji, pomagały wszystkim potrzebującym pomocy. Zorganizowały chór, który śpiewał podczas nabożeństw. S. M. Kanizja przygotowała trzy grupy dzieci do I Komunii
św., prowadziła po domach tajne nauczanie jęz. polskiego i historii.
Udręczeni nowogródczanie szukali pociechy i ukojenia w kościele,
gdzie rano Mszę św. odprawiał ks. Aleksander Zienkiewicz, jedyny
w tej okolicy ocalały kapłan, a wieczorem przy wystawionym Najświętszym Sakramencie wierni, razem z księdzem i siostrami, odmawiali różaniec.
Następna fala aresztowań dosięgła Nowogródek w nocy z
17 na 18 lipca, kiedy to gestapo aresztowano około 120 osób - ojców i członków polskich rodzin z zamiarem likwidacji uwięzionych.
Mało było domów, w których nie opłakiwano by drogich sercu osób.
Ludzie spieszyli do sióstr, dzielili się swoim bólem, a siostry na tragedię bliźnich reagowały modlitwą i współczuciem. W obliczu zaistniałej sytuacji, po południu owego dramatycznego dnia, s. M. Stella
przy spotkaniu z ks. Aleksandrem Zienkiewiczem powiedziała: Mój
Boże, jeśli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają, aniżeli tych, którzy mają rodziny - modlimy się nawet o to. Tę
decyzję siostry podjęły wspólnie, a s. M. Stella jako przełożona domu była jej wyrazicielką wobec księdza kapelana. Ta informacja
dotarła do uwięzionych i jak wspomina jedna z aresztowanych nowa
otucha i nadzieja wstąpiła w nasze serca.
Na planie ludzkich działań Pan Bóg posłużył się komisarzem
Nowogródka, Traubem, Niemcem, który uzyskał zmianę decyzji
u swoich władz w Mińsku, gdyż gestapo dokonało aresztowań podczas jego nieobecności. Skazanym zamieniono karę śmierci na
wywóz do pracy w Niemczech. Niektóre osoby zwolniono całkowicie. Transport wyruszył na Zachód 24 lipca 1943 roku. Wszyscy
wywiezieni tym transportem przeżyli wojnę i ocaleli.
Wobec dalszego zagrożenia życia jedynego w okolicy kapłana, ks. Aleksandra Zienkiewicza, który znajdował się na liście osób
poszukiwanych przez gestapo, S. M. Stella ponawia w jego obecności dalszą gotowość sióstr do ofiary: Mój Boże, Ksiądz Kapelan jest
o wiele potrzebniejszy niż my, toteż modlimy się teraz o to, aby Bóg
raczej nas zabrał niż Księdza, jeśli jest potrzebna dalsza ofiara.
W dniu 31 lipca 1943 r. s. M. Stella otrzymała ustne polecenie gestapowca, który nakazał jej stawić się razem ze wszystkimi
siostrami wieczorem, o godz. 19.30 w Gebietskomisariacie, w gmachu dawnego urzędu wojewódzkiego. Wieczorem, po nabożeństwie
różańcowym, jedenaście sióstr nazaretanek na czele ze swą przełożoną udało się pod wskazany adres. Siostry spodziewały się,
w najgorszym wypadku, wywiezienia na prace przymusowe do Niemiec. W domu pozostała dwunasta siostra, s. M. Małgorzata Banaś,
pracująca po świecku w szpitalu; powracając z pracy spotkała idące
na komisariat siostry. Pragnęła do nich dołączyć, ale przełożona
poleciła jej wrócić do klasztoru i roztoczyć opiekę nad Farą i księdzem.
Wyrok na siostry był już z góry przesądzony. Eksterminacją
księży i zakonnic w Nowogródku i jego okolicach zajmowała się
policja bezpieczeństwa z Baranowicz, którą centralnie kierował
Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy określając iż jego celem
ostatecznym jest zupełne rozbicie całego chrześcijaństwa. Nie mogli
więc spokojnie patrzeć na tętniącą życiem religijnym Farę, określaną kolebką nadziei, gniazdem polskości i bastionem katolicyzmu.
Stąd też ani nie oskarżano sióstr ani nie przeprowadzono docho-
9
dzeń. Po dwóch godzinach pobytu na komisariacie siostry pod
eskortą wyprowadzono z budynku, kazano im wsiadać do ciężarowego auta, a następnie powieziono je traktem nowojeleńskim za
Nowogródek w stronę koszar. Słońce zachodziło, ale na dworze
panował ruch, więc gestapowcy zawrócili. Czekała je jeszcze ogrójcowa noc w piwnicy komisariatu; ze względu na małą powierzchnię
pomieszczenia siostry pojedynczo kładły się krzyżem, podczas gdy
pozostałe modliły się w postawie stojącej.
W niedzielę o świcie, 1 sierpnia 1943 r. wywieziono siostry
i rozstrzelano w niewielkim brzozowo-sosnowym lesie, w odległości
pięciu kilometrów od Nowogródka. Siostry poniosły śmierć męczeńską z rąk hitlerowskich oprawców. Gestapowcy wyraźnie spieszyli
się z wykonaniem wyroku, utrzymywali go w tajemnicy obawiając
się negatywnej reakcji mieszkańców Nowogródka, a po jego wykonaniu rozgłaszali fałszywe i sprzeczne co do losu sióstr informacje.
Szczegóły związane ze śmiercią sióstr znane są z fragmentarycznych wypowiedzi osób biorących udział w egzekucji. Jedna z nich,
gestapowiec, Niemiec pochodzący z Łotwy, który stołował się
u Polki, Marii Tarnowskiej, zjawił się w niedzielę 1 sierpnia 1943
roku na posiłku. Oto relacja z jego zachowania: W czasie śniadania,
w pewnym momencie, złapał się rękami za głowę i powiedział: <Ach
jak one szły, trzeba było widzieć jak one szły!>. Na pytanie gospodyni domu: <Kto szedł?>, odpowiedział <Siostry>. Zobowiązał ją do
zachowania tajemnicy grożąc, w razie niedotrzymania, przykrymi
konsekwencjami. Ten sam Niemiec przyszedł jeszcze raz na śniadanie. Był również podpity i podniecony. Dało się zauważyć, że
myśli jego i wyobrażenia krążą wokoło tamtej sceny, która wywarła
na nim o wiele większe wrażenie niż wiele innych oglądanych i przeprowadzanych egzekucji. Tym razem nie mógł opanować swoich
uczuć i myśli. Przy jedzeniu z naciskiem wypowiedział słowa: <Tak,
one rzeczywiście były niewinne>. Inny świadek, Estończyk pracujący w komisariacie, który obserwował zachowanie sióstr w piwnicy
przed śmiercią, zmuszony do udziału w egzekucji, przekazał następującą informację o ostatnich chwilach sióstr. W lesie przed straceniem poklękały wszystkie, modliły się, a następnie klęcząc żegnały
się ze sobą. Matka przełożona każdą błogosławiła. Ostatni cios
odbierały na klęczkach. U innej rodziny polskiej o nazwisku Cieślewicz stołowali się dwaj oficerowie z brygady lotnej z Baranowicz
i kierowca. Po rozstrzelaniu sióstr nadal przychodzili na posiłki. Pan
Cieślewicz próbował dowiedzieć się czegoś od szofera o ostatnich
chwilach życia i śmierci sióstr i tak je opisuje: W tej grupie był także
szofer oficerów rozmawiający trochę po rosyjsku (... ). Powiedział,
że sami oficerowie z lotnej brygady rozstrzeliwali siostry. I że tylko
jedną ich prośbę wykonali, mianowicie siostry prosiły, aby nie zdejmowano z nich ubrania zakonnego. Tak się stało - miały wszystko
na sobie. Potwierdziła ten fakt ekshumacja dokonana w dniu
19 marca 1945 roku.
Śmierć sióstr była owocem ich wyboru, dobrowolnie złożonym okupem za życie innych, a także heroicznym gestem miłości
w obliczu nienawiści, świadectwem wiary w Boga, Który pierwszy
nas umiłował. Męczennice z Nowogródka w historii Zgromadzenia
Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu stanowią najcenniejszy
niezniszczalny skarb, przykład chrześcijańskiego bohaterstwa
i mocy Ducha Świętego, Który słabe, zwykłe niewiasty uzdalnia do
dawania świadectwa o Chrystusie i Miłości, której Nikt nie ma większej od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich
(J 15,13).
S.M. Teresa Górska
10
Tęcza nr 54
PIELGRZYMKA
DZIĘKCZYNNA ZA BEATYFIKACJĘ
Tradycyjna pielgrzymka dziękczynna za dar beatyfikacji
Matki Założycielki, w tym roku z Roszkowej Woli do Żdżar,
miała miejsce 25 kwietnia, w Niedzielę Dobrego Pasterza.
W Roszkowej Woli pielgrzymkę pobłogosławił ks. Henryk
Komorowski – proboszcz z Łęgonic. Pielgrzymował zaś
z nami ks. Tomasz Znarski z Kalisza. W pielgrzymce wzięli
udział okoliczni mieszkańcy (panie z Roszkowej Woli ubrały
się w łowickie stroje), przedstawiciele Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny, harcerze z Rawy Maz. (ze szczepu im. bł.
Franciszki Siedliskiej) wraz z grupą pielgrzymów, rodziny
naszych sióstr, siostry juniorystki uczestniczące w skupieniu,
siostry postulantki. Dojechały także siostry z Zarządu Prowincjalnego i siostry z Warszawy z obydwu wspólnot, z Ka-
MATKI ZAŁOŻYCIELKI
lisza z obydwu wspólnot, z Konina, Łukowa I, Lublina, Rawy Mazowieckiej i Wytyczna. Głównym celebransem Mszy
św. był ks. bp Józef Zawitkowski, który wygłosił także homilię. Współcelebransami byli: ks. Jerzy Bors, ks. Roch Walczak, ks. Józef Michurski, ks. Mieczysław Iwanicki, ks. Henryk Komorowski, ks. Henryk Kacprzyk. Pogoda w tym roku
dopisała, dlatego wszyscy chętnie skorzystali po Mszy św.
z pikniku. W tym roku menu stanowiła potrawka z kurczaka
z warzywami i pieczarkami, bułki, rogaliki półkruche, herbata i sok. Dla kapłanów, starszych sióstr i „honorowych
gości” przygotowany był obiad w naszym refektarzu. W pielgrzymkę zaangażowana była cała wspólnota Żdżarska
i z Roszkowej Woli.
2010
11
OGÓLNOPOLSKIE SYMPOZJUM TEOLOGII
ŻYCIA KONSEKROWANEGO
Krzydlina Mała, 30 kwietnia – 3 maja 2010 r.
ŚWIADCZYĆ O MIŁOŚCI BOGA
Sympozjum rozpoczęło się dnia 30 kwietnia Mszą
św. o godz. 18.00, kolacją, powitaniem gości i wykładem,
a skończyło 3. maja obiadem o godz. 11.30. W Sympozjum
wzięło udział 130 osób konsekrowanych, w przeważającej
większości sióstr. Organizatorem Sympozjum był o. Jacek
Kiciński, który z pomocą kleryków klaretyńskich, kierował
jego przebiegiem. Trwało ono dwa i pół dnia, podczas których wygłoszono siedem wykładów. Oto imiona i nazwiska
prelegentów: ks. dr Marek Dziewiecki, m. Danuta Wróbel,
przewodnicząca Konsulty Wyższych Przełożonych Zakonów
Żeńskich w Polsce, ks. prof. dr hab. Czesław Parzyszek SAC,
o. prof. dr hab. Jerzy Wiesław Gogola OCD, ks. bp prof.
dr hab. Andrzej Siemieniewski, o. prof. dr hab. Piotr Liszka
CMF, o. dr hab. Jacek Kiciński CMF. Konferencje były zróżnicowane tematycznie i jednocześnie skupione wokół jednego
głównego zagadnienia Sympozjum – Świadczyć o miłości
Boga – dzięki temu ukazywały różnorodne wymiary tej miłości. Wieloaspektowe ujęcie tematu dawało ogląd zagadnienia
pełny, widziany zarówno w perspektywie teoretycznej jak
i praktycznym zastosowaniu. Wyraźny akcent pastoralny miały dwa konwersatoria tematyczne, z możliwością wyboru
jednego zagadnienia spośród czterech propozycji oraz dwie
dyskusje panelowe, podczas których następowała niejako
konfrontacja teorii z praktyką i dzielenie się doświadczeniami. Na koniec podsumowania Sympozjum dokonał jego organizator, o. Jacek Kiciński.
Pierwszy wykład Stworzył więc Bóg człowieka na
swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę
i niewiastę (Rodz 1, 27). Człowiek z miłości stworzony i do
miłości przeznaczony ks. M. Dziewickiego, z antropologii
biblijnej, dawał możliwość poznania najgłębszego źródła miłości - Boga, który stwarza nas z miłości i do miłości przeznacza. Także miłości w relacji mężczyzny i kobiety, znajdującej
inny wyraz w małżeństwie, inny w życiu konsekrowanym, ale
tej samej Miłości. Z faktu stworzenia nas przez Boga, jesteśmy zdolni przyjąć miłość i kochać.
Dzień 1 maja rozpoczął się konferencją m. Danuty
Wróbel Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy
(1 J 3, 1). Doświadczenie miłości Boga początkiem drogi powołania. M. Danuta powiedziała, że u początku drogi powołania do życia zakonnego leży doświadczenie Boga i jego
miłości. Miłość ta ma charakter wieczny (Człowiek nie może
żyć bez miłości, JP II). Tak więc ważna jest motywacja.
Przedstawione zostały nam trzy sylwetki osób powołanych,
między innymi: św. Antoniego Marii Klareta i bł. Honorata
Koźmińskiego oraz nasza rola w ukazywaniu młodym drogi
powołania. Na pytanie i prośbę sióstr o podzielenie się doświadczeniem Boga, prelegentka odpowiedziała pozytywnie
i opowiedziała nam o nim z prostotą i szczerością.
Drugi wykład w tym dniu miał ks. Czesław Parzyszek Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemna miłością
(Rz 13, 8). Od ja do my – dynamiczny wymiar życia wspólnotowego. Prelegent poruszył zagadnienia związane ze wspólnotą, między innymi: objawy chorób życia wspólnotowego,
formacja do życia wspólnotowego, zagrożenia spowodowane
przez media. Przejście od ja do my, to proces wzrastania, który dokonuje się we wspólnocie i jest dynamiczny.
Z życia Prowincji - cd.
5-10 lipca, Żdżary - VII Forum DMN
7-22 lipca - uczniowie szkoły kaliskiej i warszawskiej
wyjechali na obóz językowy do Norwich w Wielkiej
Brytanii
10-17 lipca, Kalisz - rekolekcje dla sióstr, prowadził
ks. Krzysztof Kozik, klaretyn
10-19 lipca - rekolekcje dla rodzin w Kalwarii Zebrzydowskiej
11-14 lipca, Orsk - obóz dla dzieci ze świetlicy środowiskowej w Karagajskim Borze nad rzeką Guberla
12 lipca -1 sierpnia, Rzym - XXIII KAPITUŁA
GENERALNA
12-24 lipca, Łuków - kolonie w Zawoi dla dzieci
zorganizowane przez s. Wiktorię Marchlik i s. Kingę
Stolińską
14-21 lipca - rajd rowerowy dla młodzieży (DMN)
15-23 lipca, Żdżary - rekolekcje lectio divina, prowadził ks. Krzysztof Bieliński, redemptorysta
17-18 lipca, Jasna Góra - spotkanie Nowogrodzian
w którym uczestniczyła s. Krystyna Jóźwik
21 lipca, Rzym - wybór s. Jany Zawiei na Przełożoną Generalną
22-29 lipca, Zakopane - rekolekcje powołaniowe
dla dziewcząt; rekolekcje dla rodzin w Górce Klasztornej
23 lipca, Rzym - wybór Rady Generalnej
25-31 lipca, Izmir, Turcja - grupa uczniów szkoły
kaliskiej i warszawskiej brała udział w Space Camp
25 lipca - 1 sierpnia, Częstochowa - rekolekcje dla
sióstr nowicjuszek drugorocznych, prowadził
o. Wojciech Dec, paulin
28 lipca, Orsk - poświęcenie placu zabaw dla dzieci,
zbudowanego przy pomocy Caritas Osnebrug i młodych wolontariuszy z Niemiec i Orska
31 lipca - 7 sierpnia, Ostrzeszów - rekolekcje dla
sióstr prowadził o. Andrzej Konopka, dominikanin;
rekolekcje dla rodzin w Żdżarach
7-14 sierpnia, Wytyczno - rekolekcje dla sióstr
przedwiecznych, prowadził ks. Krzysztof Kozik, klaretyn
14-23 sierpnia - rekolekcje dla rodzin w Zakopanem
15 sierpnia, Ostrzeszów - I śluby
W drugim dniu Sympozjum, 2 maja, pierwszą konferencję O jak dobrze i jak miło, gdy bracia mieszkają razem
(Ps 133, 1). Wspólnota miejscem urzeczywistniania się miłości Bożej wygłosił o. Jerzy Wiesław Gogola. Z właściwym
sobie humorem i zamierzoną prowokacją, by pobudzić słuchających do myślenia i wymiany poglądów, prelegent ujął
temat w trzech aspektach: wspólnota jako realizacja Bożego
planu zbawienia, warunki realizacji, cel życia zakonnego –
profetyczny i charyzmatyczny jego wymiar. Wspólnota została ukazana realnie, ze słabościami, wynikającymi z uwarunkowań zewnętrznych (z elementami komizmu sytuacyjnego)
12
i wewnętrznych - osób ją tworzących - ale nie zdeterminowana nimi, będąca w drodze, o zaszczytnym prorockim celu.
Wykład wywołał ożywioną dyskusję, nie bez intencji jej autora.
Drugą konferencję wygłosił tego dnia ks. bp Andrzej
Siemieniewski Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie (2 Tm 1). Miłość do Jezusa źródłem odnowy duchowej. Ksiądz Biskup idąc tropem biblijnym
postawił pytanie do czego sprowadza się miłość i czym się
charakteryzuje. Ostatecznie miłość sprowadza się do woli
tego samego chcieć i tego samego nie chcieć [czego chce lub
czego nie chce Bóg] i wyraża się posłuszeństwem. Prelegent
wyróżnił w posłuszeństwie trzy płaszczyzny: apostolskie
(przełożonym), wspólnocie, pastoralne (pasterskie). Współzależność tych wymiarów wytłumaczył nam Ks. Biskup na konkretnym przykładzie.
W ostatnim dniu Sympozjum, 3 maja, do południa,
miały miejsce również dwa wykłady. Pierwszy wygłosił
o. Piotr Liszka Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo
niebieskie”. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! (Mt 10, 7
-8). Posłani do świadectwa miłości w dzisiejszym świecie.
Byśmy mogli głosić miłość we współczesnym świecie,
o. Piotr Liszka wprowadził nas w rozumienie, czym miłość
jest w różnych swych aspektach i wyróżnił jej pięć odsłon:
miłość jako substancja, relacja, miłość wewnętrzna i zewnętrzna, jako ruch. Prelegent wyszedł od ustalenia definicji
osoby i stwierdził, że Bóg jako osoba w swej substancji jest
miłością. Ta miłość jest aktywna, jest nią Duch Święty
(relacja do Ojca), źródło miłości, który przemienia dusze od
wewnątrz, napełnia energią Bożą. Osoba ludzka jest to substancja jednostkowa natury rozumnej (intelekt, wola, miłość),
przemieniana wewnętrznie i zewnętrznie przez Ducha Świętego, którego działanie zewnętrzne poznajemy po skutkach
(owoce Ducha Świętego). Można dawać, o ile się ma, dlatego
gdy jesteśmy napełnieni miłością Bożą, możemy ją głosić
innym. Duch działa również w historii, społeczeństwie. Ten
trudny teologiczny wykład porównał o. Piotr Liszka do wspinania się na Rysy – trzeba wejść wysoko, by objąć rozległe
Boże horyzonty miłości.
Ostatni wykład o. Jacka Kicińskiego Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości
mojej! (J 18, 9). Świadectwo miłości oparte na jedności zamykał Sympozjum i był przesłaniem na drogę. Prelegent akcentował jedność jako znak miłości i naszej skuteczności powołując się na modlitwę arcykapłańską Chrystusa. Zniszczyć
jedność, to osłabić fundamenty, tym bardziej teraz, gdy jesteśmy świadkami skomasowanych ataków na Kościół, na moralność, na autorytety. To zło przenika też do naszych wspólnot. Wzorcem dla naszych wspólnot jest: Trójca Święta,
„W jubileuszu piękny dzień, pragniemy, byś wiedziała, że
Nazaret, Nazaret kocha Cię!”
ZŁOTY JUBILEUSZ S. WENANCJI KWIL
4 czerwca 2010 r. świętowałyśmy w naszej wspólnocie
50-lecie życia zakonnego s. Wenancji od Jezusa Ukrytego
w Najświętszym Sakramencie. Rozpoczęłyśmy od życzeń
i kantaty, w której jak refren powtarzały się słowa:
„Wspólnota, Warszawa, Nazaret kocha Cię!” Centrum naszej
uroczystości stanowiła dziękczynna Eucharystia, sprawowana
także w intencjach czcigodnej Siostry Jubilatki. Wygłoszona
homilia - pełna ciepła i faktów z życia s. Wenancji - przekonała nas, że „Pan był dla naszej Siostry ucieczką z pokolenia
na pokolenie” (por. Ps 90,1). A potem nie zabrakło dalszych
wspomnień, które wywołały i wzruszenie, i radość.
s. Elżbieta Murawska
Tęcza nr 54
Święta Rodzina, wspólnota apostolska, pierwsi chrześcijanie
i nasze pierwsze wspólnoty zakonne, ożywiane jednym duchem i złączone miłością. O. Jacek Kiciński podał praktyczną
radę jak osiągać tę jedność. Należy dbać w pierwszym rzędzie
o naszą relację z Bogiem, o wzajemną relację siostrzaną czy
braterską, a na końcu ze światem. I nie można tej kolejności
zmieniać, mimo wrażliwości na znaki czasu i otwarcia na
nowe wyzwania (nowe areopagi działalności).
Konwersatoria i sesje panelowe dawały uczestnikom
możliwość wymiany doświadczeń, dyskusji w mniejszym
gronie, spojrzenia na wiele zagadnień rozważanych w grupach (na sesjach panelowych były relacje z czterech tematów). Nie sposób jednak ich streścić czy opisać. Stanowiły
one doskonałe forum wymiany myśli i doświadczeń.
Sympozjum poszerzało nie tylko intelekt, ale pogłębiało także nasze życie religijne poprzez wspólnie przeżywane praktyki: poranną modlitwę brewiarzową, nabożeństwo ku
czci Najświętszej Maryi Panny, wieczorną pielgrzymkę światła - spotkań z Chrystusem Zmartwychwstałym, oraz czas na
modlitwę indywidualną. Centrum dnia stanowiła Eucharystia
z homilią (w ostatnim dniu była rano, gdyż w południe Sympozjum się kończyło), sprawowana przez wielu kapłanów pod
przewodnictwem takich osobistości jak: ks. prof. Waldemar
Irek, rektor PAT we Wrocławiu, ks. prof. bp A. Siemieniewski, czy prowincjał klaretynów – o. K. Gierat, wybrany przez
współbraci na powtórną kadencję. Homilię głosiło wielu kapłanów, a wśród nich był klaretyn z Wybrzeża Kości Słoniowej, który przemówił do nas po francusku (na szczęście
o. Prowincjał tłumaczył). Oczywiście mocno zaakcentowany
był wymiar wspólnotowy: wspólne posiłki, dyskusje w grupach, dyskusje panelowe, rozmowy w grupach nieformalnych
i spotkania przy kawie. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że wiosna w Krzydlinie Małej jest wcześniej, stąd wypoczynek, aczkolwiek krótki między zajęciami, dzięki bezdeszczowej pogodzie (padało przeważnie tylko w nocy), cichego i pięknego
otoczenia, gdzie pianie kogutów i śpiew ptaków docierał do
naszych uszu, pozwalał na regenerację sił, a nawet na półtoragodzinny spacer z różańcem w ręku (lub bez). Nie sposób nie
wspomnieć o gościnności oo. klaretynów, o wszystkim pomyślano: nawet o ręcznikach, wodzie do picia, długopisach
i blokach do pisania, o przywożeniu i odwożeniu uczestników
do Wołowa (tych bez lokomocji własnej). Dostępne były do
nabycia różne publikacje i dla ciała - sklepik ze słodyczami
i nie tylko. Ogólnopolskie Sympozjum na temat życia konsekrowanego organizowane jest przez oo. klaretynów raz
w roku i cieszy się wielką popularnością. Z obecnego Sympozjum referaty będą drukowane w wakacyjnym numerze
„Życia Konsekrowanego”.
s. M. Teresa Górska
2010
13
Świder, 4 grudnia 2008
Zmarła w wieku prawie stu lat, dnia 13 kwietnia 2010 roku
w Świdrze k/Warszawy, p. Barbara z Jemielewskich Gerutto,
ur. 1 grudnia 1910 roku, wnuczka Adama Siedliskiego,
brata bł. Franciszki Siedliskiej
Msza św. pogrzebowa miała miejsce w kościele św. Karola Boromeusza na
Powązkach w dniu 24 maja 2010 r., a następnie prochy złożono w rodzinnym grobie Liczbińskich.
W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział: córka Antonina, syn Mikołaj
z żona Teresą i wnuczką Małgorzatą, przyjaciele i znajomi oraz siostry nazaretanki na czele z siostrą prowincjalną Marią Błaszczyk
NIECH ODPOCZYWA W POKOJU
DZIEJE RODU SIEDLISKICH (OD ADAMA SIEDLISKIEGO)
Adam i Natalia z Szubertów Siedliscy (brat z żoną Franciszki Siedliskiej)
Adam Siedliski 1846-1893
Natalia z Szubertów Siedliska (1851-1918)
(Wyszła po raz drugi za Romana Liczbińskiego +1907)
Dzieci Adama i Natalii Siedliskach:
Cecylia Franciszka Aleksandra Siedliska (1892-1964), poślubiła
Kazimierza Jemielewskiego (1886-1905); wyszła powtórnie za
mąż za Wacława Tańskiego. Pochowana w grobie rodzinnym
Liczbińskich (jako Cecylia Tańska).
Adolf Józef Siedliski (1893-1945), ożeniony z Haliną z Szymoniaków (1898-1983). Ostatni z męskiej gałęzi Siedliskach zmarł
bezpotomnie.
Dzieci Cecylii Jemielewskiej:
Z córką Antoniną na ziemiach przodków w 1985
Barbara Bibianna z Jemielewskich – Gerutto (01.12.1910 – 13.04.2010)
Dzieci Barbary Jemielewskiej – Gerutto
Antonina Bogna Michalska – Andruszkiewicz (29.01.942)
Jacek Gerutto (zmarł jako niemowlę)
Mikołaj Gerutto (28.10.1946)
Dzieci Mikołaja Gerutto (mieszka w Kalifornii, USA)
Małgorzata Gerutto
Agata Gerutto – Smith i jej dzieci: Nicolas (08.12.1996) i Oliwia (16.10.1997)
Z s. Lucyną Kornacką przed domem w Świdrze, czerwiec 2007
Beatyfikacja Matki Zał. 23.04.1989
14
Tęcza nr 54
List z Kazachstanu
+JMJ
Kaplica po remoncie
tworami, cukierkami
Ekibastuz, 21 czerwca 2010 r. i innymi produktami. Ks.
Kochane Siostry!
Proboszcz swoimi siłami
Jadąc przez step z wioski powoli, ale skutecznie
dojazdowej Mainkain przyszła mi pr owadził remont y,
myśl, by podzielić się z Siostrami w których dzielnie pomawiarą w moc nieustannej modlitwy - gałyśmy. Wielką radość
długiej i wytrwałej. Dzięki niej przyniósł skuteczny rew naszej parafii w Ekibastuzie wy- mont ogrzewania, dzięki
darzyło się dużo dobrego i zachwy- któremu było ciepło,
ciło mnie to tak, jak nagle zachwyca zmiana elektryczności i betonowa kowe. A potem wszystko ruszyło jak
posadzka w małej części piw- lawina.
Przed domem wysypano 20
Ludmiła Marianowna nicy. Prace jednak ze względów finansowych posuwały ton piasku i 40 ton tłucznia. W domu
się wolno, a dom parafialny parafialnym pojawiła się brygada
w którym znajduje
się kaplica wygląKaplica przed remontem
dał bardzo ubogo.
A teraz to nie ten
sam dom. Nasze
parafianki mówią:
„O Boże jak pięknie, jak pięknie!”
My wierzymy, że
to dzięki nieustanw bezkresnym stepie polana wiosen- nej modlitwie. Jedna
nych kwiatów. Można wtedy tylko z parafianek postanowiła
trwać w dziękczynieniu. A wszystko zrobić coś dla naszej pazaczęło się od modlitwy.
rafii. Ludmiła MarianowOtóż od początku pobytu n a R u t k o w s k a j e s t P o l k ą remontowa (5 osób) i zaczynając od
w Ekibastuzie (ponad 4 lata) nasz ks. z pochodzenia, choć nigdy w Polsce kaplicy zaczął się gruntowny remont
Proboszcz odprawia we środy Mszę nie była. Jej mama była wierzącą I piętra i piwnicy. Potem zostały wyśw. dziękczynną za dobrodziejów. osobą. Ludmiła miała 12 rodzeń- mienione wszystkie okna na dole.
I my jako nazaretanki włączyłyśmy stwa. Przyszła do kościoła, aby mo- Całkowicie wyremontowano łaziensię w tę modlitwę. Wytrwale dzięko- dlić się w rocznice śmierci zmarłego kę, kuchnię, 3 pokoje, zakrystię. Gawaliśmy za dobrodziejów – tych tragicznie brata. W tym też czasie raż przerobiony na czwarty duży
spoza granic Kazachstanu, dzięki kwiatami i świecami oddała cześć pokój, ufundowała nowe podłogi,
którym można było opłacić ogrzewa- zmarłym w katastrofie pod SmoleńS. Bożena i s. Caritas przy pracy
s ki e m P r e zyd e nt o wi
i pozostałym ofiarom tej
S. Bożena i s. Caritas przy pracy
tragedii. Jej propozycja
pomocy była bardzo prosta
i zwyczajna: „Mogę pomóc – tylko co najważniejsze? Stare okna, przemarzające ściany, zalana wodą i pełna błota piwnica,
ciągle psujący się samochód?... Zaczęła od zaraz.
Przysłała ludzi, by pomierzyli okna i to nie tylko
w kaplicy ale także w zanie czy przeprowadzić drobne re- krystii i w pozostałych pomieszczemonty, a także za naszych parafian, niach. Stare, bardzo zniszczone okna
którzy w niedziele dzielili się prze- zostały zmienione na nowe – plasti-
2010
15
domu paramodlić, cierpliwie
Łazienka po remoncie
fialnego prai z wdzięcznością gnie też pomóc
a „Bóg sam da co
w zbudowaniu
chce, ile chce i kiedrewnianej aldy chce” (bł. Matka
t a n k i
Założycielka).
w ogrodzie (tu
Dołączam pozdrodrzewo
jest
wienia od s. Bożeny
bardzo drogie).
i ks. Proboszcza
Wszyscy jei
zapewniam
steśmy zdania,
o naszej modlitwie
że to prawdzitu w Kazachstanie
we zrządzenie
w Ekibastuzie za
Opatrzności Bożej,
Siostry i nasz Nazagdyż nigdy nie byłoret.
S. Caritas Góral
by stać parafii na tak
gruntowny i szybki remont. Cieszymy się, że dobry Bóg przysyła nam takich ludzi z pomocą.
My także mamy swój udział
w tych remontach: oprócz tego
że karmimy brygadę roboczą,
dzielnie zbijałyśmy młotem
pneumatycznym płytki
w łazience, usuwałyśmy gruz
i cegły. Można było nawet usłyszeć pochwałę od szefowej brygady: „Oj, żebym ja miała takie
siostry”.
To wydarzenie upewniło
Korytarz po remoncie
mnie w wierze, żeby wytrwale się
Łazienka przed remontem
meble, dywany, zasłony… Nasza
dobrodziejka Ludmiła zadziwia nas
nie tylko swoją wielką hojnością, ale
Korytarz przed remontem
także
pomysłowością
i praktycznością swoich spostrzeżeń.
Oprócz gruntownego remontu całego
KOLONIE W ZAWOI
du k/ Wadowic była przeniesieniem w świat zabytków naszej ojczyzny jak i krajów całego świata. Nie zabrakło powrotu do prehistorii –
odwiedziliśmy park Dinozaurów.
Wieczorami dobrze się bawiliśmy np. na: dyskotece, wieczorze talentów, podczas malowania kogucików z drewna, czy też
malowania na szkle. A w międzyczasie pływaliśmy w basenie znajdującym
się
Łagiewniki
w
ośrodku
„Wiktoria”.
23 lipca odbyło się
podsumowanie
naszego wyjazdu,
koloniści obejrzeli
zdjęcia, nastąpiło
rozdanie nagród,
podziękowanie. 24
lipca o godzinie
8.00 wyruszyliśmy
w powrotną drogę.
Na miejsce dotarliśmy o godz. 17.00 – zdrowi, zadowoleni, pełni wspomnień. Organizatorkami i wychowawczyniami tej formy wakacyjnego wypoczynku były: s. Kinga, s. Wiktoria oraz nauczycielki pracujące
w Szkole Podstawowej Nr 1 w Łukowie: p. Hanna Wiącek,
p. Elżbieta Lutowierska. Posługę wychowawcy pełniła dzielnie
także studentka – Małgorzata Nurzyńska, wychowanka nazaretańskiego duszpasterstwa.
W dniu 12 lipca o godzinie 9.00 autokarem grupa kolonistów (47 dzieci + 5 opiekunów) wyruszyła do Zawoi. Głównym patronem naszego wyjazdu był Sługa Boży Jan Paweł II. Wyjazd ten miał
być kroczeniem szlakiem pielgrzymowania Papieża. Szczęśliwie
dotarliśmy na miejsce noclegu.
Pierwsze dwa dni były zapoznaniem się z okolicą.
Następnie wyruszyliśmy do: Krakowa, Wadowic, Kalwarii Zebrzydowskiej, Łagiewnik, Zakopanego i Ludźmierza – te miejsca były szczególnie bliskie Ojcu Świętemu. Udawaliśmy się
także na wyprawy górskie i tak byliśmy na: Hali Barankowej,
zdobyliśmy Szlak Papieski – drogę, którą przebył Jan Paweł II
przed wyborem na
Papieża, no i oczywiście najwyższy
szczyt Babiej Góry
– Diablak. Atrakcją
wyjazdu był wyjazd
do AQUA PARKU
–
Tatralandia
(Słowacja), gdzie
po zdobyciu najwyższego szczytu
gór beskidzkich
mogliśmy nieco Sokolnica
wypocząć pływając
i korzystając z różnych atrakcji parku wodnego. Wycieczka do Inwał- S. M. Kinga Stolińska
16
Tęcza nr 54
Kalisz: od 28 czerwca do 10 lipca na terenie szkoły odbywały
się półkolonie angielskie dla 55 uczniów ze szkoły podstawowej i gimnazjum. Prowadziło je pięcioro Anglików z Norwich,
z zaprzyjaźnionej z naszymi szkołami w Kaliszu i Warszawie
organizacji „English Experience”
Kadra
Grupa uczniów ze szkół kaliskich i warszawskiej gościła w Norwich, w Anglii na obozie językowym w dniach
od 7 do 22 lipca. Oprócz porannych lekcji każdego
dnia młodzież uczestniczyła w ciekawych zajęciach
popołudniowych i atrakcyjnych wycieczkach.
Space Camp w Izmirze, Turcja: 6 uczennic ze szkoły
warszawskiej oraz 6 uczniów z Kalisza otrzymali stypendium umożliwiające pobyt w bazie szkoleniowej
kosmonautów. Od 25 do 31 lipca. uczestniczyło w obozie 130 uczniów z Turcji, Izraela, Grecji i nasze dwie
grupy z Polski z opiekunkami: s. Karoliną Łuczak
(Kalisz)
i
p.
Elżbietą
Laskowską
(Warszawa). Młodzież bawiła się świetnie,
opiekunki również.
A MERICAN D REAM
czyli wrażenia uczestniczki
Summer Intensive English Program,
Philadelphia 2010
Pokazanie rodzicom świadectwa, pytania
Gdy dolecieliśmy na lotnisko
i odpowiedzi czemu tak cienko nam w tym roku w Newarku, przeraziła nas nowoposzło, czy nie mogło być lepiej i tak nie popsuły jorska sauna. Aby się ochłodzić
wchodzącej znów do naszego życia wakacyjnej próbowałyśmy przywołać wspo-
atmosfery. Moje wakacje zaczęły się bardzo szybko. Już następnego dnia musiałam być spakowana
i gotowa na dziewięciogodzinny lot do USA. Razem z grupą dziewczyn z naszej szkoły
i młodzieżą ze szkół w Kielcach, Krakowie
i Rzeszowie leciałam do Filadelfii na kurs języka
angielskiego zorganizowany przez Holy Family
University.
mnienia o polskiej zimie
i o czymkolwiek, byle zimnym.
Do campusu dotarliśmy po północy. Niebiosa się nad nami zlitowały, gdyż wszędzie była klimatyspecjalnym czujniku. Lecz niestety, niektórzy
zacja. Pomimo niecnych planów przekupienia
przegrali z wysoce rozwiniętą tam gałęzią eleks. Aleksandry, śniadanie było o 8 rano! Aby otwotroniczną. Potrzeba matką nowych znajomości.
rzyć drzwi należało chwilę potrzymać kartę przy
2010
Nieśmiałe „Ej, wiesz jak to otworzyć?” często
stawały się kamieniem węgielnym do nowych
znajomości, przyjaźni, a nawet miłości.
Następny tydzień zapowiadał się ciekawie.
Prawie codziennie wyjazd do centrum Filadelfii.
Trochę mniej ochoczo przyjęliśmy do wiadomości zwiedzanie. Ale ku mojemu zdziwieniu, dzwon
wolności, miejsce gdzie
uchwalono konstytucję,
i wiele, wiele innych
okazały się być interesujące. Oczywiście oglądania filmu „Grease” na
wielkim
białym
„prześcieradle”
przy
fontannie nic nie przebije. Gdy ludzki zmysł
słuchu odebrał bodziec
akustyczny ze środowiska a mianowicie „Tell Me
More”, wszyscy jak jeden mąż wstali, zaczęli
śpiewać jedni lepiej, drudzy gorzej. Ale atrakcji
na ten tydzień było więcej. W tym czasie odbywał
się Hoagie Fest. Jednomilowa kanapka - Hoagie
została podzielona na mniejsze, którymi można
się było poczęstować. Wkrótce nadszedł długo
oczekiwany 4 lipca - wielkie święto Ameryki.
Koncert Goo Goo Dolls, ludzie tańczący na ulicy,
magicy, a o północy pokaz sztucznych ogni; niestety marzenia o zobaczeniu gwiazdy kina, piosenkarza, czy niekiedy nawet amerykańskiego
prezydenta
pozostały tylko
marzeniami.
Każdego
dnia były zajęcia. W zależności
od
poziomu
zaawansowania
zostaliśmy podzieleni
na
4 grupy. Każda
z grup codziennie miała zajęcia z czytania, pisania, słownictwa i mówienia. Na lekcjach z czytania
naszym zadaniem było przeczytać książkę odpowiednio dobraną do poziomu, na którym się znajdowaliśmy, a na zaliczenie należało napisać swoją
opinię na jej temat. Aby pomyślnie zakończyć
lekcje pisania musieliśmy wymyśleć i przelać na
papier opowiadanie. Na zajęcia z mówienia trzeba
było wykonać Digital Story na dowolny temat.
W międzyczasie naszym zadaniem było także
nagrać film, opowiadający o naszej książce. Drugi
tydzień był poświecony baseballowi, dowiedzieliśmy się jakie są zasady gry. Nie mogło się obejść
bez meczu Phillies. S. Aleksandra, która całym
17
sercem była za Phillies, uważała, że to właśnie
oni wygrają. My natomiast aby podnieść nieco
adrenalinę skłonne byłyśmy obstawić zwycięstwo
Atlanty. Założyłyśmy się. Przegrany miał przebiec
3 okrążenia wokół całego Uniwersytetu. Na szczęście wygrała Atlanta. Mimo obietnic Siostra nie
przebiegła tego morderczego dystansu.
10 lipca - wycieczka
do Waszyngtonu. Na
dobry
początek
National Air and
Space
Museum.
Każdy z nas mógł
wycieczka nad ocean na cały dzień, a później
tylko narzekanie na zbyt mocne zaczerwienienie
twarzy czy pleców.
Six Flags wielki park rozrywki, tysiące rodzajów kolejek górskich. Wszystko byłoby świetnie,
gdyby nie fakt, że to był nasz ostatni dzień. Z Six
Flags wróciliśmy ok. 17, a tego dnia była ceremonia zakończenia. Na uroczysty obiad każdy był
wystrojony jak na co najmniej Oscarową Galę. Były
podziękowania, wręczenie certyfikatów i pokaz
trzech najlepszych Digital Story. Następnie występ
grupy teatralnej, która przedstawiła kilka zabawnych scenek. Grupa plastyczna mogła się pochwalić
zrobionymi
przez
siebie mozaikami ze
szkła. I tu się kończyła
część oficjalna. Gdy
dowiedzieliśmy się, że
została dla nas zorganizowana dyskoteka,
euforia sięgnęła zenitu. Cała impreza zakończyła się około
1 w nocy. Po długim
amerykańskim śnie nadszedł czas na smutny realistyczny świat.
Pakownie, ważenie bagaży itp. Podróż na
lotnisko w Newarku była czasem wspomnień zajęć, wycieczek, nielegalnych wypraw do pokoju
obok, zajęć popołudniowych. Żeby było bardziej
sentymentalnie w radio zagrano piosenkę
„Goodbye Philadelphia”. Z jednej strony smutno
nam było wyjeżdżać, a z drugiej cieszyliśmy się,
że w końcu zobaczymy się z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi, zjemy prawdziwego polskiego schabowego, pójdziemy do sklepu bez strachu,
że się nie dogadamy. W pamięci pozostaną nam
uśmiechnięte twarze nauczycieli, ich życzliwość
i wspaniała atmosfera, którą tworzyli wszyscy
zaangażowani w organizację naszego pobytu
w USA. Wdzięczni za ten czas mamy nadzieję, że
Władze Holy Family University będą kontynuowały
ten program w przyszłości.
poczuć się jak pięciolatek, który dowiedział
się czym jest grawitacja. Niezliczona ilość
doświadczeń i zabaw
chciała przedłużyć nasz
pobyt o jakieś dwa dni, ale na zwiedzenie mieliśmy tylko 3 godziny. Natural History Museum czyli lekcja z cyklu poznaj swoich przodków. Dinozaury, małpy, filmy o ruchu płyt tektonicznych.
Myślę, że najbardziej zdziwiła mnie wiadomość,
że mamy 60% podobieństwa genetycznego
z drzewem bananowym
i 75% z kurczakami. Aby
ochłonąć po tej szokującej
wiadomości wybraliśmy się
do McDonald’s, zamówiliśmy
udka z kurczaka i bezlitośnie
je skonsumowaliśmy. Następnie pojechaliśmy do Lincolna.
Byliśmy na Arlington National Cemetery i koło Białego
Domu.
W trzecim tygodniu mieliśmy zajęcia popołudniowe do wyboru był: Teatr, Sztuka, Sport i College Experience - podczas których można było się Natalia Żak
dowiedzieć mnóstwa rzeczy o rozmaitych
uniwersytetach, o opłatach i stypendiach.
W niedzielę wyjazd do Nowego Jorku.
Oczywiście główną atrakcją był Times Square,
obiad w Hard Rock Cafe i T-shirty
z „I ♥ NY”, których kupiliśmy zawrotną
ilość. Ale wiadomo, że niczego nie da się
zwiedzić w jeden dzień. W przerażenie
i niepohamowany entuzjazm wprawił nas
wielki piętrowy sklep tylko z m&m’s. Po
prostu raj na ziemi. W ostatnim tygodniu
18
DZIEŃ
Tęcza nr 54
ŚW.
KRZYSZTOFA
NA
OSTROBRAMSKIEJ
W polską tradycję dzień 25 lipca wpisał się
jako święto automobilistów, motocyklistów i kierowców pojazdów mechanicznych. W Parafii Narodzenia
Pańskiego na Ostrobramskiej, przy której pracujemy, dzień ten był szczególnie uroczyście obchodzony. Mszą św. o godz. 12, koncelebrowaną przez misjonarzy pracujących w różnych krajach, zakończył
się Ogólnopolski Tydzień św. Krzysztofa, przebiegający pod hasłem: „Bądźmy świadkami miłości na
drodze”. Akcja ta została przygotowana przez MIVA
Polska, czyli Stowarzyszenie na rzecz Misyjnych
Środków Transportu, które świętowało swoje 10lecie istnienia. Stowarzyszenie od lat zachęca kierowców, którzy chcą podziękować Panu Bogu za
bezpieczną jazdę, aby ofiarowali za każdy przejechany kilometr jeden grosz, a zebrane fundusze są
przeznaczone na zakup samochodów dla misjonarzy.
Li tu r g i ę
uroczystej Eucharystii
pod
przewodnictwem sekretarza Komisji Episkopatu Polski
ds.
Misji,
uświetniła
Orkiestra
Policji
oraz afrykański
zespół
Ricky
Lion. W homilii
ks. Jerzy Kraśnicki, dyrektor
MIVA
Polska,
przypomniał
słowa jednego z misjonarzy, że pojazd na misjach:
samochód, motocykl czy łódź, jest prawie tak samo
ważny jak Biblia. Kaznodzieja podkreślił też, że
gdyby nie pojazdy, to wielu ludzi, nigdy nie usłyszałoby Ewangelii, kapłan nie mógłby dotrzeć z Eucharystią i sakramentami.
W uroczystości uczestniczył między innymi:
wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, mistrz
świata w rajdach motocyklowych Jacek Czachor
oraz misjonarze i misjonarki z różnych zakątków
świata. W procesji z darami, siostry misjonarki pra-
cujące w Boliwii zaniosły dziesięć flag państw, do
których MIVA Polska dotarła z pomocą. Po Mszy św.
poświęcono samochody, motocykle i rowery oraz
odbył się piknik parafialny przygotowany na ok. 800
osób. Orkiestra Reprezentacyjna Policji wykonała
musztrę paradną. Wiele osób było
zainteresowanych pokazem sprzętu
policyjnego. Dzieci pod okiem policjantów uczyły się poprawnej jazdy
na rowerze korzystając ze specjalnie
przygotowanego toru przeszkód. Natomiast dorośli, również pod okiem
policjantów, mogli wystawić na próbę
swoje emocje i zasiąść do samochodu – symulatora dachowania. Zwykle
najtrudniej coś zacząć, zainteresowanych było wielu, ale odważyć się
pierwszemu to nie takie proste… Do-
bry przykład dał ks. Proboszcz Zenon Majcher, zasiadając za kierownicę symulatora jako pierwszy,
potem kolejka była coraz dłuższa.
Równocześnie można było, nie tylko posłuchać afrykańskiego zespołu, ale też popróbować
swoich umiejętności gry na afrykańskich instrumentach. Dodatkową atrakcją była możliwość założenia
afrykańskich ozdób.
Doskonała pogoda niezwykle sprzyjała rodzinnym spotkaniom, a wiatr już od rana roznosił
zapach smażonej karkówki i kiełbasek. Wprawdzie
miejsc siedzących dla wszystkich nie było, ale przygotowanych smakołyków, zarówno mięsnych jak
słodkich, wystarczyło dla każdego.
s. Janina Mateusiak
2010
19
ŚP. KS. PRAŁAT STEFAN KOŚNIK
28 lipca 2010 r. odszedł od nas w wieku 75 lat, śp. Ks. Prałat
Stefan Kośnik, wieloletni proboszcz parafii św. Barbary
w Warszawie i Oficjał Sądu Metropolitalnego Warszawskiego.
Ks. Prałat związany był z naszym Zgromadzeniem poprzez uczestnictwo w procesach beatyfikacyjnych naszych Błogosławionych
Sióstr oraz Sługi Bożej S. Małgorzaty Banaś.
Msza św. pogrzebowa została odprawiona 3 sierpnia br. o godz. 11.00
w kościele św. Barbary w Warszawie, po czym Ciało zostało przewiezione do Wyszkowa - rodzinnego miasta śp. Księdza Prałata i tam, po Mszy
św. w kościele św. Idziego, pochowane w grobie rodzinnym na miejscowym cmentarzu.
Tym Siostrom, które miały szczęście znać bliżej Księdza Prałata Kośnika, z pewnością na zawsze pozostanie w pamięci Jego ciepły uśmiech, pełne dobroci spojrzenie i zawsze życzliwe zainteresowanie
tym, co dzieje się w naszym Zgromadzeniu.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie!
Stajesz i kołaczesz
Serce mieszkanie codziennych kołatań
świata…
pokus złego…
bliźniego…
kołatanie
nieproszone
niechciane
niezapowiedziane
natrętne
kołatani e
spraw
lęków
zmagań
kołatanie
na próżno
bez skutku
bez echa
na darmo
na nic
kołatanie
A u drzwi
Stajesz T Y
i kołaczesz…
długo
ufnie
cierpliwie
kołaczesz
pasterską ręką
ze śladem rany
Czy już mieszkasz
wśród codziennych kołatań
przyjęty
miłowany
s. Dominika Pawlik
Ks. Prałat Kośnik i o. Gabriel Bartoszewski z s. Dominiką Pawlik podpisują ostatnie dokumenty - zakończenie procesu diecezjalnego Sł. Bożej S. Małgorzaty
Banaś - 8 marca 2004 r.
Wiersz napisany na krótko przed śmiercią przez śp. S. Dominikę
Pawlik jako odpowiedź na zachętę Sióstr z Komisji Planowania
XXIII Kapituły Generalnej, które zwróciły się z prośbą do wszystkich Sióstr Zgromadzenia do nadsyłanie do Rzymu swych prac artystycznych i literackich związanych z tematyką tegorocznej Kapituły.
Terminarz Prowincji
na najbliższe miesiące
15-23 sierpnia, Żdżary - rekolekcje dla sióstr
postulantek, prowadzi ks. Paweł Janaszkiewicz, saletyn
20-27 sierpnia - górska włóczęga z Bogiem,
Słowacja (DMN)
21 sierpnia, Warszawa - śluby wieczyste
22 sierpnia, Warszawa - instalacja nowego
Zarządu Prowincji
23 sierpnia, Żdżary - obłóczyny
4 września - liturgiczne wspomnienie bł. Męczennic z Nowogródka
25 września - 3 października - wyprawa
szlakiem francuskich klasztorów (DMN)
Ciekawostki z Archiwum Prowincjalnego
PROWINCJA NAJŚW. IMIENIA JEZUS W LICZBACH
(stan na 31 lipca 2010)
Liczba sióstr: 363
Profesek: 315
Juniorystek: 31
Nowicjuszek: 9
Postulantek: 8
Liczba domów: 31
Polska: 25
Bydgoszcz – Matki Bożej z Nazaretu
Ciechocinek – Pana Jezusa Miłosiernego
Jastrzębia Góra – Matki Bożej Łaskawej
Kalisz 1 – Opieki Najświętszej Rodziny
Kalisz 2 – św. Józefa Opiekuna Zbawiciela
Kolumna – Matki Bożej Miłosierdzia
Konin – Dzieciątka Jezus
Leszno – Ducha Świętego
Lublin – Najświętszej Rodziny
Łuków 1 – św. Stanisława Kostki
Łuków 2 – św. Józefa
Oborniki – św. Aniołów Stróżów
Ostrzeszów – Niepokalanego Serca Maryi
Poznań – Jezusa, Maryi i Józefa św.
Rawa Maz. – św. Michała Archanioła
Roszkowa Wola – bł. Franciszki Siedliskiej
Warszawa – Najświętszego Imienia Jezus
Warszawa – bł. Marii od PJ Dobrego Pasterza
Warszawa – Jezusa Mistrza z Nazaretu
Wasilków – Chrystusa Odkupiciela
Wytyczno – św. Maksymiliana M. Kolbe
Zakopane 1 – Matki Odkupiciela
Zakopane 2 – Matki Bożej Królowej Tatr
Ząbki – Matki Bożej Jasnogórskiej
Żdżary – św. Franciszki Rzymianki
Rosja: 3
Kaliningrad – św. Wojciecha
Orsk – Najświętszego Serca Pana Jezusa
Togliatti – Sługi Bożego Jana Pawła II
Kazachstan: 1
Ekibastuz – św. Elżbiety
Ukraina: 2
Malin – św. Jana Marii Vianney’a
Żytomierz – św. Ojca Pio
Z religii u pięciolatków
Na pierwszej po Wielkanocy lekcji religii w przedszkolu w grupie pięciolatków dzieci zaczęły rozmowę
o tym, kto w ich rodzinie wierzy w Pana Boga, a kto
nie. Mały Paweł zwierza się katechetce, że jego jedni dziadkowie w ogóle nie wierzą w Pana Boga, drudzy chyba wierzą, natomiast jego tato wierzy tylko
trochę, a mama bardzo wierzy. Katechetka ośmielona takim wyznaniem pyta przedszkolaka: A Ty?
Dziecko na to: Ja to wierzę na całego!
Humor Jana Pawła II
Któregoś wieczoru. Podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu Świętego Piotra Papież wyszedł na opustoszały korytarz
i powiedział: „Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli,
a mnie zostawili!”
Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył
pierwszą audiencję dla Polaków: „Więcej już nic nie
mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że
później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do
mnie dobrać.”
Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec, zebranym na Mszy św. tak się spodobały cytowane przez
Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli
bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do
głosu, przerywając przygotowaną mowę powiedział:
„Dziękuję w imieniu św. Pawła.”
Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się
z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka Prezydenta, mając kłopoty
z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko: „Jego
Świątobliwość, Jego Świątobliwość.” Papież, chcąc
wybawić ją z kłopotu wziął ją na ręce i powiedział:
„Mów mi wujaszku.”
Prowincja Warszawska Sióstr Nazaretanek
ul. Czerniakowska 137, 00-720 Warszawa
tel. 22/ 841 42 27, faks 22/ 851 05 48
e-mail: [email protected]
www.nazaretanki.pl/warszawa
Redakcja i skład numeru: s. Angela Szczawińska
Korekta: s. Teresa Górska

Podobne dokumenty