Tęcza - Nazaretanki
Transkrypt
Tęcza - Nazaretanki
2010 Rok XVI Nr 54 „Niech Pan Jezus nagrodzi gotowość Twoją na spełnienie Jego woli” Bł. Maria Fr. Siedliska XXIII Kapituła Generalna W dniach od 12 lipca do 1 sierpnia 40 delegatek z siedmiu prowincji Zgromadzenia obradowało w Rzymie na XXIII Kapitule Generalnej. Kapituła ta była kapitułą wyborczą. Po trzydniowych rekolekcjach Siostry Delegatki wybrały nową Przełożoną Generalną: Matkę Janę Zawieję. M. Jana jest dziewiątą Przełożoną Generalną po Matce Założycielce. Kolejnego dnia przystąpiono do wyboru radnych generalnych. W skład rady weszły: S. Helen Tereba z Prowincji Ducha Świętego w Australii, asystentka generalna, S. Halina Dołęga z Prowincji Najświętszego Imienia Jezus w Warszawie, radna generalna, S. Angela Marie Mazzeo z Prowincji Świętej Rodziny w USA, radna generalna, S. Daniela Tupaj z zachodnioeuropejskiej Prowincji Jezusa Dobrego Pasterza, ekonomka/radna prowincjalna, S. Beata Rudzińska z Prowincji Imienia Maryi w Krakowie, sekretarka/radna generalna. Matka Jana od Jezusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem Od lewej: S. Helen Tereba, S. Angela Marie Mazzeo, S. Beata Rudzińska, S. Daniela Tupaj, M. Jana Zawieja. S. Halina Dołęga Niech Pan Bóg udziela hojnie swojego błogosławieństwa naszemu nowemu Zarządowi Generalnemu. Szczęść Boże! 2 Tęcza nr 54 S. Amata Nowaszewska od Chrystusa Zmartwychwstałego, przełożona prowincjalna; ur. 13 maja 1966 r. w Sokołowie Podlaskim. W Zgromadzeniu od 4 lutego 1986 r.; mgr lingwistyki stosowanej UW; nauczycielka języka angielskiego, sekretarka prowincjalna w latach 1998-2004; od 2005 r. dyrektorka naszych szkół w Kaliszu. S. Dominika Konieczna od Jezusa Miłości Pokornej, asystentka prowincjalna; ur. 5 lipca 1971 r. w Poznaniu. W Zgromadzeniu od 29 stycznia 1991 r.; mgr filologii angielskiej KUL, nauczycielka języka angielskiego; przełożona wspólnoty szkolnej od 2006 r. S. Benigna Koronkiewicz od Jezusa Miłosiernego i Jego Matki, radna prowincjalna; ur. 3 grudnia 1967 w Białymstoku. W Zgromadzeniu od 19 sierpnia 1986 r.; mgr teologii ATK; wieloletnia katechetka, przełożona wspólnoty w Bydgoszczy od 2008 r. S. Christiana Uścinowicz od Ducha Świętego, radna prowincjalna; ur. 28 marca 1969 r. w Szczecinie. W Zgromadzeniu od 12 lutego 1987; mgr teologii ATK, katechetka, od 2004 r. mistrzyni nowicjatu. S. Pawła Więcek od Jezusa i Maryi, ekonomka/ radna prowincjalna; ur. 23 marca 1968 r. w Ostrzeszowie. W Zgromadzeniu od 25 sierpnia 1986 r.; lic. administracji UKSW; pracownik DPS w Łukowie, przełożona w Zakopanem w latach 1999-2005; ostatnio ekonomka w Domu Prowincjalnym. S. Amabilis Sikora od Jezusa Zmartwychwstałego, sekretarka/ radna prowincjalna; ur. 16 stycznia 1976 w Krotoszynie. W Zgromadzeniu od 26 sierpnia 1995; mgr pedagogiki UKSW; wychowawczyni internatu, przez ostatnie dwa lata kierowniczka świetlicy socjoterapeutycnej w Kaliszu. 2010 SŁOWA PODZIĘKOWANIA SIOSTRY PROWINCJALNEJ ZARZĄDOWI GENERALNEMU PODCZAS ZEBRANIA SIÓSTR PRZEŁOŻONYCH 20 MARCA 2010 R. Najdroższa Matko Generalna, Kochane Siostry Radne, Tak Pan Bóg pokierował wydarzeniami, że gościmy w Prowincji Najświętszego Imienia Jezus, cały zarząd generalny. Mamy ten przywilej, że możemy osobiście podziękować Siostrom za dziewięcioletnią posługę Zgromadzeniu. Wszystko dzieje się w czasie, i koniec posługi naszego zarządu prowincjalnego zbiegł się z końcem zarządu generalnego, wspólnie też obydwa zarządy przeszły razem aż sześć lat, co daje tym większe prawo do wdzięczności. Wielokrotnie – szczególnie podczas spotkań Komisji Planowania – miałam możliwość oglądu spraw całego Zgromadzenia i przedstawiania naszej prowincji. Zarząd Generalny - jak Kościół – uwzględnia aspekt uniwersalny i lokalny Instytutu. To szerokie spektrum spraw omawianych przez wszystkie prowincje dawało mi wgląd w ciężar odpowiedzialności – ewangeliczne brzemię – które spoczywało na zarządzie generalnym. Stąd moja i prowincji wdzięczność za podjęcie się i pełnienie tej służby przez dziewięć lat, a także uwzględnianie naszych lokalnych potrzeb, pomoc dla Żdżar i Ostrzeszowa. Dziękuję za decyzje i trud utworzenia nowych prowincji, a także poszukiwanie obszarów przeszczepiania misji Nazaretu i odwagę działania. Rosja, Kazachstan, Izrael, Wietnam, nowe areopagi głoszenia Królestwa Bożej Miłości „ruszyły z posad” nazaretańską stabilizację. Dziękuję za wysiłki podejmowane w kształceniu nowo mianowanych przełożonych, zjazdy formacyjne, zajęcie się sprawami ekonomicznymi Zgromadzenia, czego niekwestionowanym osiągnięciem jest rozwiązanie sytuacji finansowej domu generalnego, a także rozwój Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny i opracowanie jego Statutu. Nie sposób wymienić wszystkiego, ale i nie można przeoczyć sprawy procesu Sługi Bożej S. M. Małgorzaty Banaś, której zarząd się podjął. Na pewno było wiele innych spraw, które są tylko Bogu wiadome, naznaczonych niejednokrotnie cierpieniem, porażką czy bezradnością. Najdroższa Matko Generalna, Kochane Siostry Radne, Dzisiaj, gdy wyrażam w imieniu swoim i prowincji naszą wdzięczność za Waszą posługę, chcę powiedzieć, że „nasza wdzięczność jest pamięcią serca” o dobrych dziełach, które Pan Bóg przez Was dokonywał. I niech za to będzie On uwielbiony. Gdy Siostra Janice opowiadała w tym domu o ochoczym przyjęciu przez nasze Siostry z Pittsburgha dzieci z Haiti, jedna z młodych Sióstr powiedziała: „Nazaret nie zginie, gdyż postępuje tak jak Matka Założycielka”. Życzę całemu zarządowi generalnemu nadziei opartej na Wszechmocy Boga, że mimo naszej słabości, kryzysu powołań, stojących przed nami trudnych decyzji, Nazaret – dom Jezusa, Maryi i Józefa z Nazaretu – ostoi się, bo zbudowany jest na skale. Proszę przyjąć od nas jako formę podziękowania „zegary”, które odmierzały także Wasz czas urzędowania i dalej będą miarą Waszego życia – niech zamieniają Chronos na Kairos, wpisując w doczesność to, co trwa… A tak po prostu – życzymy – po zakończeniu kadencji – czasu dobrego odpoczynku… 3 4 Tęcza nr 54 Zarządowi prowincjalnemu w latach 2004 - 2010 WDZIĘCZNOŚĆ wdzięczność jest przyjmowaniem wszystkiego z ręki Boga dlaczego więc trwoga w nas w trudny czas? dziękować za wszystko trzeba tylko tak do nieba przyjmować dobro i zło z ręki Pana wtedy nastąpi przemiana myślenia dziękować trzeba zawsze Eucharystia dziękczynienie a przecież tam cierpienie ofiara bezkrwawa dziękować za dobro trudy dobre chęci prześladowania jest to forma zaufania Bogu a więc u końca kadencji zarządu prowincjalnego posługiwania sześcioletni czas łatwy i trudny każda z nas wie ile czego otrzymała każda z nas dzisiaj za wszystko dziękuje modlimy się i życzymy zarządowi niech jego starania posługa Prowincji Najświętszego Imienia Jezus owocuje na wieczność … s. M. Teresa Górska 2010 MĘCZENNICY SĄ WYZWANIEM DO WIĘKSZEJ MIŁOŚCI BOGA O świadectwie życia i śmierci 11 Sióstr Nazaretanek Męczennic z Nowogródka. Wspomnienia w 10. rocznicę beatyfikacji. Kiedy Kościół obchodził Wielki Jubileusz Roku 2000 i przybliżał nam Zbawcze Wydarzenie - Narodzenie Jezusa - ową pełnię czasu, która zmieniła bieg ludzkiej historii, w tym samym roku Zgromadzenie obchodziło swój jubileusz 125-lecia istnienia, a także 5 marca 2000 roku – beatyfikację jedenastu nazaretanek, Męczennic z Nowogródka, której dokonał w Rzymie Jan Paweł II. Siostry złożyły swoje życie w ofierze za aresztowanych członków polskich rodzin i o ocalenie kapłana. Są one chlubą Kościoła i Zgromadzenia, a ich beatyfikacja wymownym przykładem, że Bóg w każdej epoce i na każdym miejscu uzdalnia człowieka mocą Ducha Świętego do świadczenia o Jego miłości. Nowogródek - miejsce ich dojrzewania do ofiary i męczeńskiej śmierci - w czasie, gdy przybyły do niego pierwsze nazaretanki w dniu 4 września 1929 roku na zaproszenie bpa Zygmunta Łozińskiego, by zająć się religijnym wychowaniem i nauczaniem dzieci i młodzieży, był małym miasteczkiem na wschodnich krańcach ówczesnej Rzeczpospolitej Polskiej, o zróżnicowanej narodowościowo ludności. Polacy, Białorusini, Żydzi i Tatarzy tworzyli barwne, bogate kulturowo społeczeństwo o harmonijnie układających się wzajemnych stosunkach, Nowogródek posiadał bowiem zarówno synagogę żydowską jak i meczet. Po drugiej wojnie światowej i zmianie granic Polski miasto znalazło się na terenie Białorusi. Siostry podjęły pracę wśród młodzieży zaraz po przyjeździe. Na początku był to internat, a następnie, w wynajmowanym lokalu, już od 2 września 1930 roku szkoła rozwojowa, w końcu wybudowana w ciągu ośmiu miesięcy staraniem Zgromadzenia i społeczeństwa szkoła powszechna, w której zajęcia rozpoczęły się w połowie września 1933 roku. Pierwszym jednak dziełem apostolskim sióstr, warunkującym niejako działalność edukacyjną, była praca związana z kościołem pod wezwaniem Przemieniania Pańskiego, zwanym Białą Farą. Dzięki świętym, światłym rektorom tej świątyni (byli nimi przeważnie prefekci gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Nowogródku) i pracy sióstr, organizowanym nabożeństwom (majowe, różaniec, czterdziestogodzinne wystawienie Najświętszego Sakramentu, różnego typu rekolekcje, I Komunia św., katecheza, przygotowanie do sakramentów, itp.) była ona ważnym ośrodkiem oddziaływania religijnego na mieszkańców miasta i okolic. Siostry, które tworzyły wspólnotę domu Chrystusa Króla w Nowogródku w czasie wojny i okupacji, przybywały na tę placówkę w różnym czasie. Była ona podobnie jak społeczeństwo różnobarwną mozaiką temperamentów i osobowości, w służbie jednemu celowi: szerzenia Królestwa Bożej Miłości. Choć dom był ubogi, poświęcony został Chrystusowi Królowi i każda siostra bez względu na rodzaj pracy wiedziała, że przez nią służy Królowi Niebios. W tym czasie klasztor stanowił placówkę nieomal samowystarczalną, wspierającą poprzez różnorodność zajęć sióstr zasadnicze dzieło apostolskie. Integracja wspólnoty następowała w wyniku zrozumienia i uczestnictwie w tym samym charyzmacie i tej samej misji. Wszystkie siostry dawały przykład głębokiej wiary, nadziei i miłości wspinając się codziennie pod górę i na Górę Przemienienia, na modlitwy do Fary. Fara jest moim niebem - powiedziała s. M. Imelda. To kościół więc był tą przestrzenią, gdzie wszystkie Siostry stawały się bardziej Chrystusowe, a przez to własnością wszystkich. Nasze siostry! Tak określili je nowogródczanie. Żeby przypatrzeć się z bliska nowogródzkiej wspólnocie nazaretanek, spójrzmy na te, które ją tworzyły. Przywołajmy je z przeszłości, przyjrzyjmy się im dokładniej, popatrzmy na nie tak jak się spogląda na fotografię drogich osób, których rysy zacierane przez czas przybliża nam uniesiona ku oczom podobizna. Jaki wspólny rys posiadały te, które Pan Bóg powołał z różnych części Polski? Spójrzmy na to bogactwo - kolorową mozaikę charakterów które jest zarazem odrębnością i jednością w dziele Bożego Artysty. 5 Jaki obraz wspólnoty - Boże Arcydzieło - uczyniła z nich łaska? Oto pierwszoplanowa postać, s. M. Stella od Najświętszego Sakramentu (Adela Mardosewicz) urodzona 14 grudnia 1888 roku we wsi Ciasnówka w powiecie nieświeskim, (obecnie Białoruś, diecezja mińsko-mohylewska), została przyjęta do Zgromadzenia 14 września 1910. Formację nowicjacką otrzymała w Albano, Włochy, w międzynarodowym nowicjacie, gdzie też złożyła pierwsze i wieczyste śluby. We wspólnocie nazaretańskiej miała zlecone różne prace: wychowawczyni internatu, ekonomki, zakrystianki. W latach drugiej wojny światowej pełniła w Nowogródku obowiązki przełożonej. Jawi się przed nami jej szczupła, niezbyt wysoka postać, o twarzy cery bladej, sygnalizującej kłopoty ze zdrowiem. Rzeczywiście miała poważną wadę serca, zastanawiano się nad jej przyjęciem, ale ostatecznie ówczesna przełożona generalna m. Laureta Lubowidzka orzekła, że nie tylko zdrowe siostry są potrzebne w Zgromadzeniu. Właśnie serce stanie się symbolem jej osoby. Charakteryzować ją będzie dobroć, wspaniałomyślność i czynna miłość bliźniego. We wspomnieniach zachował się jej wizerunek jako rozmodlonej, głęboko wierzącej, ogromnie wrażliwej na niedolę innych. Poświęcenia bliźnim uczyła się u stóp ołtarza, wpatrując się w Najświętszy Sakrament, od Tego, który dla nas pozostał aż do skończenia świata ofiarowując Siebie na pokarm. Nazywano ją mamą młodzieży nowogródzkiej, wszyscy do niej szli, szczególnie ci którzy nie zdali matury, by się u niej wypłakać. W krytycznych chwilach, takich jak zdobywanie Nowogródka przez Rosjan, gdy i Siostry uległy ogólnej panice i zastanawiały się gdzie pójść, sytuację opanowała s. M. Stella reagując energicznie: gdzie mamy iść? Do Jezusa. Wszystkie siostry weszły do kaplicy i o ucieczce nie było już mowy. To ukierunkowanie na Jezusa pomogło jej prowadzić wspólnotę i nie zmylić drogi nawet podczas ciemnej okupacyjnej nocy II wojny światowej. Z tego mrocznego czasu wyłania się i przybliża ku nam postać nieustraszonej nazaretanki, która niczego i nikogo się nie bała, zawsze była spokojna jakby nigdy nic nie zaszło, s. M. Imeldy od Jezusa Hostii (Jadwigi Karoliny Żak), urodzonej 29 grudnia 1892 roku w Oświęcimiu (w diecezji bielsko-żywieckiej), przyjętej do Zgromadzenia 13 maja 1911. Formację nowicjacką razem z s. M. Stellą otrzymała w Albano, gdzie też złożyła śluby pierwsze i wieczyste. Pracowała jako nauczycielka, wychowawczyni w internacie. W czasie okupacji była zakrystianką w kościele Przemienienia Pańskiego. We wspomnieniach jawi się jako osoba rozmodlona, bogata wewnętrznie. W życiu codziennym słynęła natomiast z niebywałego wprost roztargnienia, które narażało ją nieraz na upokorzenia. S.M. Imelda skierowana była jakby ku centrum swej duszy, rzeczy zewnętrzne nie interesowały jej, choć jako zakrystianka pracę swoją wykonywała z zaangażowaniem, była ogromnie dbała o czystość bielizny kościelnej i wystrój ołtarza. W pamięci ministrantów, którymi się opiekowała, pozostała jako siostra życzliwa, uśmiechnięta, uczyła ich ładu wewnętrznego poprzez zewnętrzny. Mówiła: Tak jak komeżki są czyste, tak i dusze wasze powinny być czyste. Pisała: Spraw Panie, by moja modlitwa była jak ciężki kamień sięgający dna boskiej głębi, a na powierzchni wód zataczała coraz szersze kręgi ... I została wysłuchana. Na horyzoncie minionych lat pojawia się ledwie widoczna, jakby mgłą oddalenia przysłonięta skromna postać s. M. Rajmunady od Jezusa i Maryi (Anny Kukołowicz) urodzonej 24 sierpnia 1892 roku w Barwaniszkach, na ziemi wileńskiej (obecnie Litwa, diecezja wileńska), przyjętej do Zgromadzenia 1 listopada 1918. Formację 6 Tęcza nr 54 Z życia Prowincji 4 kwietnia - Wielkanoc 6-8 kwietnia, Ostrzeszów - przygotowanie do remontu, przenosiny na Józefów 8-10 kwietnia, Orsk - spotkanie dekanalne w Orenburgu 10 kwietnia - katastrofa pod Smoleńskiem, w której zginął m.in. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej prof. Lech Kaczyński z Małżonką, Warszawa - Szkoładzień promocji Szkoły 10-11 kwietnia, Żdżary - weekendowe spotkanie Kana wspólnoty Chemin Neuf pod hasłem Dziadkowie - rodzice - dzieci, czyli szkołą przerwania. 11 kwietnia, Oborniki - skupienie dla rodzin 14-16 kwietnia, Warszawa - zebranie wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych 16-18 kwietnia, Orsk - wizytacja o. Ryszarda Bożka, prowincjała redemptorystów, Żdżary - konwiwencja neokatechumenatu z Sieradza i Zduńskiej Woli 18 kwietnia, Orsk - koncert Nowotroickiego Chóru Kameralnego ku czci pary prezydenckiej i ofiar katastrofy pod Smoleńskiem z udziałem o. Ryszarda Bożka i zastępcy mera miasta - Gafarowa, Romana Rafajłowicza; Żdżary - s. Marcjanna z trzema postulantkami na spotkaniu z młodzieżą w parafii rodzinnej s. Marysi - w Wojnowicach 20-24 kwietnia, Orsk - spotkanie wychowawców i odpowiedzialnych za świetlice środowiskowe w diecezji 22-25 kwietnia, Żdżary - skupienie junioratu, prowadził ks. Daniel Banaszkiewicz SDS 24 kwietnia, Żdżary - udział S. Przełożonej, s. Marcjanny i sióstr postulantek w VI Diecezjalnym Spotkaniu Modlitewnym w Intencji Powołań pod hasłem „Przyprowadził go do Jezusa” w Skierniewicach 25 kwietnia - pielgrzymka Roszkowa Wola - Żdżary, dziękczynienie za beatyfikację Matki Założycielki 30 kwietnia - 3 maja, Żdżary -weekendowe spotkanie małżeństw ze wspólnoty END 7-9 maja, Żdżary - spotkanie nowicjatów; przybyło 14 nowicjuszek z Częstochowy z s. Paulą Szubą mistrzynią, z Ostrzeszowa z s. mistrzynią Christianą Uścinowicz przyjechało 9 nowicjuszek z naszej prowincji i 1 z prowincji białoruskiej. Dojechały na spotkanie S. Prowincjalne: S. Benedetta Pielech i S. Maria Błaszczyk. 4-11 maja, Orsk - spotkanie diecezjalne księży i sióstr w Rostowie na Donie 16 maja, Żdżary - I Komunia Święta 16 dzieci, troje z nich miało swoje przyjęcia komunijne u naszych sióstr 21-23 maja, Żdżary -przedstawiciele wspólnoty ARKA z Polski i Irlandii przebywali u sióstr na spotkaniu „Formacja Członków Zarządu” nowicjacką otrzymała w Grodnie, gdzie też złożyła śluby pierwsze, a później wieczyste. Nie ma wielu informacji o tej prostej, niewykształconej siostrze, która nie uczęszczała do żadnych szkół. W Zgromadzeniu, w zależności od potrzeb pracowała w kuchni, pralni, ogrodzie, pomagała w gospodarstwie, sprzątała szkołę i prowadziła bufet śniadaniowy. Siostra Rajmunda była słabego zdrowia, miała bardzo silny artretyzm, mimo to pracowała jak mrówka. Jej choleryczny temperament, a po części i cierpienie, był niekiedy przyczyną zniecierpliwień i wybuchów, nie opanowanych reakcji. Przez uczniów nowogródzkiej szkoły była postrzegana jako cicha, spokojna, rozmodlona, życzliwa, skromna, opanowana w słowie. Rzeźbiona cierpieniem i na modlitwie - wolny czas od zajęć domowych spędzała w kaplicy u stóp Jezusa Utajonego w Przenajświętszym Sakramencie - dojrzewała w świetle łaski do męczeństwa cicho jak zboże w czasie upalnego lata. Do wyłonionej z mroków wojennego czasu grupy sióstr dołącza s. M. Daniela od Jezusa i Maryi Niepokalanej (Eleonora Aniela Jóźwik), urodzona 25stycznia 1895 roku w Poizdowie na Podlasiu (w diecezji siedleckiej), przyjęta do Zgromadzenia 21 stycznia 1920. Skrócony czas formacji nowicjackiej ze względu na działania wojenne odbyła w Grodnie, gdzie złożyła pierwsze śluby, a w siedem lat później wieczyste. Nie pobierała żadnej nauki poza trzymiesięcznym kursem wieczorowym. Pracowała w różnych obowiązkach domowych takich jak kuchnia, pralnia, sprzątanie szkoły. W Nowogródku usługiwała gościom i księdzu kapelanowi, miała refektarz zakonny, a także kuchenkę szkolną. Z natury powolna, ale wszystko co czyniła, robiła jakby niepostrzeżenie, bez rozgłosu, sama wszystkiemu zaradziła i naprawdę tam, gdzie przeszła s. M. Daniela, był ład, skład i porządek. Ksiądz kapelan, który przyglądał się jej z bliska tak ją określa: Cichy, dyskretny Anioł Stróż. Była ogromnie troskliwa, pogrążona w modlitwie, skupiona, żyła ciągłą obecnością Bożą. Swoją miłością i troską otaczała dzieci, szczególnie te najbiedniejsze. Ona to - jak wspomina jeden z wychowanków - najlepiej orientowała się w sytuacji materialnej uczniów i miała wpływ na uzyskiwane przez nich zwolnienia z opłat za szkołę. Była jak przeźroczyste okno, przez które przenikało Boże słońce ciepła i radości i jak dobra niewidzialna ręka Wszechmogącego. A oto na horyzoncie pojawia się postać siostry szczególnie przez Boga umiłowanej, s. M. Kanuty od Pana Jezusa w Ogrójcu (Józefy Chrobot), urodzonej 22 maja 1896 w Raczynie, w powiecie wieluńskim (w diecezji częstochowskiej), której historia powołania jest wyjątkowa. Wstąpienie jej do Zgromadzenia związane jest z danym jej od Pana Boga znakiem. O klasztorze nie myślała. Posłuszna rodzicom, miała wyjść za mąż, za Stanisława, dano już na zapowiedzi, gdy oto we śnie usłyszała głos: Nie wychodź za Stanisława, twój Oblubieniec czeka na ciebie w Grodnie, a jako prezent ślubny podaruje ci czerwoną sukienkę. Do Zgromadzenia wstąpiła w 21. kwietnia 1921 roku, formację nowicjacką otrzymała w Grodnie, gdzie złożyła pierwsze i wieczyste śluby. Nie uczęszczała do szkoły. Jest z grupy sióstr męczenniczek tą, która przybyła do Nowogródka najwcześniej, w 1931 roku. Na placówce tej 2010 cały czas pracowała w kuchni. W życiu jej najbardziej uwidacznia się oblubieńczy rys życia konsekrowanego; całe życie rozmyśla o czerwonej sukience, darze Oblubieńca. Pracując wewnątrz klasztoru mało była znana mieszkańcom Nowogródka, ale pozostała w ich pamięci jako jedna z sióstr bardzo rozmodlonych. Zdrowie miała słabe, mimo to pracowała ciężko; nieraz bardzo cierpiała, lecz trwała przy kuchni z miłości do Pana Jezusa. Wszyscy zgodnie twierdzą, że posiadała dar modlitwy kontemplacyjnej. Gdy wybuchła wojna, codziennie do północy krzyżem leżała w kaplicy i błagała o miłosierdzie i o to, by Królestwo Boże owładnęło światem. Niekiedy zwierzała się siostrom, że jej sen nie spełnił się do końca, bo nie otrzymała czerwonej sukienki. Zrozumiała go w pełni prawdopodobnie w chwili śmierci i to, że męczeństwo jest podarowaną łaską - czerwoną sukienką. Dołączająca do grupy poznanych już sióstr postać s. M. Sergii od Matki Bożej Bolesnej (Julii Rapiej), urodzonej 18 sierpnia 1900 roku we wsi Rogożyna w powiecie augustowskim, wnosi we wspólnotę powiew prostoty i dziecięctwa. Do Zgromadzenia została przyjęta 25 grudnia 1922 roku. Formację nowicjacką rozpoczęła w Grodnie, skąd po roku została wysłana z innymi siostrami do Ameryki. W Des Plaines złożyła śluby pierwsze, a w Filadelfii śluby wieczyste. Po ślubach wieczystych powróciła do Polski. Gdy siostry w Filadelfii przestrzegały ją przed groźbą wojny w Europie, s. M. Sergia odpowiedziała, że się tego nie boi, że nie ma nic innego co mogłaby dać Panu Jezusowi za Jego miłość, więc pragnie oddać Mu swoje życie i męczeństwa też się nie boi. Do szkoły nie uczęszczała, spełniała w klasztorze prace domowe: pomagała w kuchni, a w czasie wojny w gospodarstwie. Charakteryzowała ją ogromna miłość do Matki Najświętszej. Był to jej ulubiony temat rozmów. Jej oddziaływanie na innych wypływało z wnętrza. Tak określali ją ci, którzy spotkali się z tą prostą, zwyczajną siostrą: Jak ta siostra przejdzie obok mnie, to mnie się wówczas żyć chce i wraca do mnie równowaga duchowa, a myślałem o tym, aby już raz to życie zakończyć. Nazywano ją ukrytym skarbem Nazaretu i rzeczywiście nim została. Na tle wspólnoty nowogródzkiej postać s. M. Gwidony od Miłosierdzia Bożego (Heleny Cierpka) urodzonej 11 kwietnia 1900 roku w Granowcu, powiat Odolanów i przyjętej do Zgromadzenia 17 lutego 1927, wyodrębnia się wyraźnie i zdecydowanie ukazując silną osobowość. Formację nowicjacką otrzymała w Grodnie, gdzie złożyła pierwsze, a potem wieczyste śluby. Po złożeniu profesji wieczystej wyjechała do Nowogródka, gdzie pracowała w gospodarstwie. Pozostała w pamięci sióstr i mieszkańców Nowogródka jako: Pełna wesela i radości. (...) Bardzo pracowita, w zakresie swojej pracy utrzymywała ład i porządek. Miała w swych rękach gospodarkę i ogród. Niestrudzenie pracowała od świtu do nocy. Spieszyła również do kaplicy - umiała się modlić, bo Bóg błogosławił jej pracy i dawał ładne plony. Całe jej życie przepełnione było głęboką wiarą w Pana Boga, a swoje obowiązki traktowała jako wyraz wiary i miłości Pana Boga i bliźniego. Zyskała określenie: tytan pracy i modlitwy, była zakonnicą o mocnych zasadach i prawym charakterze, która spalała się jasnym widocznym płomieniem ofiary. Grono siedmiu sióstr wiecznoślubnych wspólnoty nowogródzkiej powiększają cztery siostry profesji czasowej. Trzy z nich nie mogły złożyć ślubów wieczystych z powodu wojny i okupacji. Najmłodsza męczennica, s. M. Boromea, w roku wybuchu wojny 7 Z życia Prowincji - cd. 22/23 maja, Żdżary- nocne czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego grupy neokatechumenatu z Łodzi 23 maja, Łuków - festyn rodzinny z okazji Dnia Dziecka dla naszych przedszkolaków 28-30 maja, Żdżary - młodzieżowe zespoły siatkarek wraz z trenerami korzystały u sióstr z noclegu i posiłków - w Rzeczycy odbywały się ich treningi i zawody. 29 maja, Łuków - VII Przedszkoliada, w której udział wzięły dzieci z zerówki pod opieką s. Marty Wieczorek i p. Anny Gomółki 1 czerwca, Orsk - Dzień Dziecka zorganizowany przez s. Martę Bajkowską i Lenę Dunajenko, wychowawców ze świetlicy środowiskowej we współpracy z rodzicami 4 czerwca, Żdżary - Msza św. prymicyjna tegorocznych neoprezbiterów z diecezji łowickiej 5/6 czerwca - czuwanie na Lednicy 6 czerwca, Warszawa - beatyfikacja Sługi Bożego, ks. Jerzego Popiełuszki 4-6 czerwca, Kraków - spotkanie sióstr przedwiecznych z prowincji europejskich 7-12 czerwca, Orsk - dni skupienia dla dziewcząt z Togliatti i Orska 12 czerwca - święcenia kapłańskie diakona Łukasz Celińskiego - absolwenta przedszkola w Łukowie 14 czerwca, Łuków - s. Joela Bylina i s. Natalia Zborowska zostały odznaczone pamiątkowymi medalami przez burmistrza Zbigniewa Zemło z okazji XX-lecia Samorządu Miasta Łuków 18-20 czerwca, Żdżary- warsztaty muzyczne zespołu wokalnego Ars Chori z Warszawy 20 czerwca, Orsk - odpust parafialny z udziałem ks. bpa Klemensa Pickela 25 czerwca - zakończenie roku szkolnego 26-28 czerwca, Żdżary - z noclegów u sióstr korzystała grupa kajakarzy w ramach zajęć fundacji AVE. Fundacja ta organizuje m.in. zajęcia dla osób niepełnosprawnych, stąd i w tej grupie było sporo na wózkach lub o kulach. Odbywali oni spływ Pilicą. 26 czerwca - 5 lipca - rekolekcje dla rodzin w Jastrzębiej Górze 26 czerwca - 23 lipca - grupa uczennic ze szkoły warszawskiej pod opieka s. Katarzyny Nowak wyjechała do Filadelfii na kurs językowy. 28 czerwca - 5 lipca, Łuków - rekolekcje dla sióstr, prowadził ks. Robert Kycia, klaretyn; Żdżary - rekolekcje dla junioratu, prowadził o. Jakub Kruczek, dominikanin 28 czerwca - 4 lipca, Żdżary - warsztaty muzyczne chóru Allegrezza del Canto z Warszawy 28 czerwca - 10 lipca, Kalisz - półkolonie językowe dla uczniów naszej szkoły podstawowej i gimnazjum 5-11 lipca, Rzym - spotkanie Komisji Planowania 8 Tęcza nr 54 złożyła zaledwie pierwsze śluby. Widzimy wśród nich s. M. Felicytę (Paulinę Borowik), urodzoną 30 sierpnia 1905 roku w Rodnie, w województwie lubelskim i przyjętą do Zgromadzenia 4 lutego 1932. Po formacji nowicjackiej w Grodnie złożyła pierwsze śluby w 1935 roku. Nie uczęszczała do szkoły. W Nowogródku pomagała w sprzątaniu szkoły i internatu oraz tam, gdzie była potrzeba. Z natury cicha, nieśmiała jak wróbelek, o szczupłym i drobnym wyglądzie, pracowita, uprzejma, pogodna i skromna, nie narzucająca się, przeszła przez życie jakby niepostrzeżenie. Nie ma o niej wiele wzmianek. Kochały ją siostry i kochało otoczenie. Była jak cichy łagodny powiew wiatru niosący ochłodę w czasie skwarnego lata, przynoszący ulgę innym, lecz nie zatrzymujący uwagi na sobie. Pan Bóg znajduje upodobanie w pokornych i małych i dlatego dopuszcza ich do sekretów Swego Serca. Wyróżniającą się osobą wśród sióstr pierwszoślubnych jest s. M. Heliodora (Leokadia Matuszewska), która urodziła się 8 lutego 1906 roku w Starej Hucie, w powiecie świeckim. Ukończyła cztery klasy szkoły powszechnej w języku niemieckim. Do Zgromadzenia została przyjęta 8 stycznia 1933 roku, a po otrzymaniu formacji nowicjackiej w Grodnie złożyła pierwsze śluby w 1935. Cała ukierunkowana na służbę drugiemu człowiekowi. Już samo jej pojawienie się wśród wspólnoty nowogródzkiej rozjaśnia ciemny obraz tamtych dni. W Nowogródku pracowała w różnych obowiązkach takich jak: sprzątanie szkoły i furta szkolna, pomoc w kuchni. Była bowiem z usposobienia pogodna i radosna, prawa, szczera i wszędzie tam, gdzie się pojawiła, wschodziło jakby słońce jej pogodnego ducha. Miała w sobie jakiś balsam kojący, ową Bożą radość, toteż nowogródczanie chcieli chociaż na nią popatrzeć, a dzieci wprost przepadały za siostrą Heliodorą. Ta zawsze uśmiechnięta, dzielna zakonnica była tą, do której maluchy uciekały od własnych matek. Padały też inne stwierdzenia: Przyprowadziłam dzisiaj sama dziecko, aby popatrzeć na siostrę Heliodorę, bo jestem dzisiaj zdenerwowana, a ta siostra dziwnie kojąco na mnie wpływa i zawsze po rozmowie z nią odchodzę podniesiona na duchu. Jej Boży entuzjazm był tak ekspansywny, że podczas okupacji sowieckiej całkowicie zmieniła dyrektora szkoły, który był Rosjaninem i niewierzącym, a także jego rodzinę. Syn dyrektora zaczął uczęszczać z siostrą do kościoła i modlić się, a w samym domu dyrektora pojawiły się elementy religijne związane ze świętami kościelnymi. Siostra Heliodora była żywym świadkiem wiary, dlatego Bóg przez nią mógł oddziaływać na innych. Wśród nazaretańskiego grona pojawia się druga nauczycielka, s. M. Kanizja (Eugenia Mackiewicz), która urodziła się 27 września 1903 roku w Suwałkach; do Zgromadzenia wstąpiła 27 sierpnia 1933 roku już jako osoba dojrzała, pracująca samodzielnie. Na tę decyzję miała wpływ nagła śmierć jej brata kapłana, choć o klasztorze myślała w wieku 14 lat. Formację nowicjacką otrzymała w Albano, gdzie też złożyła pierwsze śluby w 1936 roku. Pracowała w szkole najpierw w Kaliszu, a od 1938 roku w Nowogródku. Charakter miała impulsywny, choć była opanowana, umartwiona, mimo że nie miała dobrego zdrowia. Była dla siebie twarda, wymagająca, względem innych pełna wyrozumiałości. To co przekazywała dzieciom i młodzieży, wypływało z jej osobistego doświadczenia, było poparte modlitwą i ofiarą. Była dyskretna i cieszyła się ogromnym zaufaniem uczniów do tego stopnia, że dzieci przygotowujące się do I Komunii św. mówiły jej swoje grzechy prosząc ją o pomoc w ich rozróżnieniu. Po latach uczniowie tak ją wspominają: Była nauczycielką wymagającą i surową. Miała wprawdzie przydomek <Siostra dyscyplina>, lecz była lubiana i szanowana. Cieszyła się sympatią uczniów. W opinii sióstr była nauczycielką z powołania: Z całym poświęceniem pracowała nad dziećmi, bo miała duże zrozumienie duszy dziecka. Pamiętam jej zdanie z konferencji nauczycielskiej. <Przecież nam powinno chodzić o duszę dziecka>. Walczyła o Królestwo Boże w duszy najmłodszych. Beniaminkiem nowogródzkiego Nazaretu była s. M. Boromea (Weronika Narnontowicz), która urodziła się 18 grudnia 1916 roku w Wiercieliszkach, w ziemi grodzieńskiej. Do Zgromadzenia wstąpiła 24 grudnia 1936 roku w Grodnie, gdzie po otrzymaniu formacji nowicjackiej złożyła pierwsze śluby w 1939. W czasie okupacji radzieckiej pracowała jako sprzątaczka w szkole rosyjskiej mieszczącej się w budynku dawnej szkoły sióstr, a po jej zamknięciu pomagała w gospodarstwie. W tym czasie na prośbę rodziców i za zgodą przełożonych pojechała do domu. Nie została tam jednak długo, bo - jak napisała do swojej mistrzyni z nowicjatu - coś mnie nagliło, żeby wrócić do sióstr. Z natury zamknięta w sobie, o dużym poczuciu własnej godności, ukształtowanej przez jej przynależność do szlachty zaściankowej, wrażliwa i subtelna, zmagała się z przełamywaniem siebie, by w pełni odpowiadać na stawiane jej wymagania. Siostry wspominają ją jako pełną poświęcenia dla każdej sprawy, pracowitą, lubiącą się modlić, z oczami pełnymi łez. S.M. Boromea przeżywała kryzys powołania, zmagania i rozterki, bo trudno jej było jako początkującej w życiu wewnętrznym zaufać Bogu do końca, gdy świat wokół płonął nienawiścią. Ciemna noc okupacji padła cieniem i na jej młodą wrażliwą duszę. Nad jej sercem czuwał jednak Ktoś większy od jej słabości. Nie tylko przynaglił ją do powrotu, ale ofiarował za darmo łaskę męczeństwa. Siostry były głęboko wsłuchane w potrzeby społeczeństwa. Można by mówić o ich dwóch miłościach, symbolicznie zawartych w słowach: Fara i szkoła, albo raczej o jednej, Miłości Boga, której praktycznym wyrazem była miłość bliźniego. I to był ten główny rys nowogródzkiej wspólnoty, owa więź doskonałości na tyle silnie ją scalająca, że pozwoliła im wszystkim pójść za Chrystusem do końca. Zwykły ludzki wizerunek nowogródzkiej wspólnoty sióstr zajaśniał aureolą Bożej chwały nad Nazaretem. Wybuch II wojny światowej 1 września 1939 r. i związana z nią okupacja tych ziem, najpierw sowiecka, a potem niemiecka, zakłóciły dotychczasowy ład i porządek nowogródzkiej społeczności. W czasie okupacji sowieckiej siostry żyły w rozproszeniu, spotykały się jednak na Mszy św. i nabożeństwie wieczornym w Farze. W czasie okupacji siostry jeszcze bardziej zbliżyły się do ludzi. Wyrzucone z domu, borykały się z problemami życia codziennego i z bliska dotykały cierpień innych. W czasie okupacji niemieckiej siostry założyły habity i powróciły do klasztoru; chciały być dla udręczonej ludności znakiem nadziei. Takim światłem w mroku staje się podczas obu okupacji Fara, nic też dziwnego, że modlący się wypełniają ją tłumnie. Obaj najeźdźcy dążyli do wywołania antagonizmu między Białorusinami i Polakami zgodnie z zasadą divide et impera. Wraz z przybyciem do Baranowicz grup specjalnych gestapo, wzmaga się terror wobec ludności cywilnej w mieście i całym województwie. Pierwsza zbiorowa egzekucja ma miejsce 31 lipca 1942 roku, podczas której rozstrzelano sześćdziesiąt osób. Siostry były ostoją dla Polaków nie tylko poprzez gorliwą modlitwę w kościele, ale także działalność charytatywną, gdyż to oni najbardziej, po ludności żydowskiej, byli prześladowani ze względu 2010 na narodowość i wiarę. Na wiosnę 1943 r. siostry jeszcze bardziej wzmogły swą aktywność na polu religijnym i charytatywnym. Wysyłały paczki deportowanym w głąb Rosji, pomagały wszystkim potrzebującym pomocy. Zorganizowały chór, który śpiewał podczas nabożeństw. S. M. Kanizja przygotowała trzy grupy dzieci do I Komunii św., prowadziła po domach tajne nauczanie jęz. polskiego i historii. Udręczeni nowogródczanie szukali pociechy i ukojenia w kościele, gdzie rano Mszę św. odprawiał ks. Aleksander Zienkiewicz, jedyny w tej okolicy ocalały kapłan, a wieczorem przy wystawionym Najświętszym Sakramencie wierni, razem z księdzem i siostrami, odmawiali różaniec. Następna fala aresztowań dosięgła Nowogródek w nocy z 17 na 18 lipca, kiedy to gestapo aresztowano około 120 osób - ojców i członków polskich rodzin z zamiarem likwidacji uwięzionych. Mało było domów, w których nie opłakiwano by drogich sercu osób. Ludzie spieszyli do sióstr, dzielili się swoim bólem, a siostry na tragedię bliźnich reagowały modlitwą i współczuciem. W obliczu zaistniałej sytuacji, po południu owego dramatycznego dnia, s. M. Stella przy spotkaniu z ks. Aleksandrem Zienkiewiczem powiedziała: Mój Boże, jeśli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają, aniżeli tych, którzy mają rodziny - modlimy się nawet o to. Tę decyzję siostry podjęły wspólnie, a s. M. Stella jako przełożona domu była jej wyrazicielką wobec księdza kapelana. Ta informacja dotarła do uwięzionych i jak wspomina jedna z aresztowanych nowa otucha i nadzieja wstąpiła w nasze serca. Na planie ludzkich działań Pan Bóg posłużył się komisarzem Nowogródka, Traubem, Niemcem, który uzyskał zmianę decyzji u swoich władz w Mińsku, gdyż gestapo dokonało aresztowań podczas jego nieobecności. Skazanym zamieniono karę śmierci na wywóz do pracy w Niemczech. Niektóre osoby zwolniono całkowicie. Transport wyruszył na Zachód 24 lipca 1943 roku. Wszyscy wywiezieni tym transportem przeżyli wojnę i ocaleli. Wobec dalszego zagrożenia życia jedynego w okolicy kapłana, ks. Aleksandra Zienkiewicza, który znajdował się na liście osób poszukiwanych przez gestapo, S. M. Stella ponawia w jego obecności dalszą gotowość sióstr do ofiary: Mój Boże, Ksiądz Kapelan jest o wiele potrzebniejszy niż my, toteż modlimy się teraz o to, aby Bóg raczej nas zabrał niż Księdza, jeśli jest potrzebna dalsza ofiara. W dniu 31 lipca 1943 r. s. M. Stella otrzymała ustne polecenie gestapowca, który nakazał jej stawić się razem ze wszystkimi siostrami wieczorem, o godz. 19.30 w Gebietskomisariacie, w gmachu dawnego urzędu wojewódzkiego. Wieczorem, po nabożeństwie różańcowym, jedenaście sióstr nazaretanek na czele ze swą przełożoną udało się pod wskazany adres. Siostry spodziewały się, w najgorszym wypadku, wywiezienia na prace przymusowe do Niemiec. W domu pozostała dwunasta siostra, s. M. Małgorzata Banaś, pracująca po świecku w szpitalu; powracając z pracy spotkała idące na komisariat siostry. Pragnęła do nich dołączyć, ale przełożona poleciła jej wrócić do klasztoru i roztoczyć opiekę nad Farą i księdzem. Wyrok na siostry był już z góry przesądzony. Eksterminacją księży i zakonnic w Nowogródku i jego okolicach zajmowała się policja bezpieczeństwa z Baranowicz, którą centralnie kierował Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy określając iż jego celem ostatecznym jest zupełne rozbicie całego chrześcijaństwa. Nie mogli więc spokojnie patrzeć na tętniącą życiem religijnym Farę, określaną kolebką nadziei, gniazdem polskości i bastionem katolicyzmu. Stąd też ani nie oskarżano sióstr ani nie przeprowadzono docho- 9 dzeń. Po dwóch godzinach pobytu na komisariacie siostry pod eskortą wyprowadzono z budynku, kazano im wsiadać do ciężarowego auta, a następnie powieziono je traktem nowojeleńskim za Nowogródek w stronę koszar. Słońce zachodziło, ale na dworze panował ruch, więc gestapowcy zawrócili. Czekała je jeszcze ogrójcowa noc w piwnicy komisariatu; ze względu na małą powierzchnię pomieszczenia siostry pojedynczo kładły się krzyżem, podczas gdy pozostałe modliły się w postawie stojącej. W niedzielę o świcie, 1 sierpnia 1943 r. wywieziono siostry i rozstrzelano w niewielkim brzozowo-sosnowym lesie, w odległości pięciu kilometrów od Nowogródka. Siostry poniosły śmierć męczeńską z rąk hitlerowskich oprawców. Gestapowcy wyraźnie spieszyli się z wykonaniem wyroku, utrzymywali go w tajemnicy obawiając się negatywnej reakcji mieszkańców Nowogródka, a po jego wykonaniu rozgłaszali fałszywe i sprzeczne co do losu sióstr informacje. Szczegóły związane ze śmiercią sióstr znane są z fragmentarycznych wypowiedzi osób biorących udział w egzekucji. Jedna z nich, gestapowiec, Niemiec pochodzący z Łotwy, który stołował się u Polki, Marii Tarnowskiej, zjawił się w niedzielę 1 sierpnia 1943 roku na posiłku. Oto relacja z jego zachowania: W czasie śniadania, w pewnym momencie, złapał się rękami za głowę i powiedział: <Ach jak one szły, trzeba było widzieć jak one szły!>. Na pytanie gospodyni domu: <Kto szedł?>, odpowiedział <Siostry>. Zobowiązał ją do zachowania tajemnicy grożąc, w razie niedotrzymania, przykrymi konsekwencjami. Ten sam Niemiec przyszedł jeszcze raz na śniadanie. Był również podpity i podniecony. Dało się zauważyć, że myśli jego i wyobrażenia krążą wokoło tamtej sceny, która wywarła na nim o wiele większe wrażenie niż wiele innych oglądanych i przeprowadzanych egzekucji. Tym razem nie mógł opanować swoich uczuć i myśli. Przy jedzeniu z naciskiem wypowiedział słowa: <Tak, one rzeczywiście były niewinne>. Inny świadek, Estończyk pracujący w komisariacie, który obserwował zachowanie sióstr w piwnicy przed śmiercią, zmuszony do udziału w egzekucji, przekazał następującą informację o ostatnich chwilach sióstr. W lesie przed straceniem poklękały wszystkie, modliły się, a następnie klęcząc żegnały się ze sobą. Matka przełożona każdą błogosławiła. Ostatni cios odbierały na klęczkach. U innej rodziny polskiej o nazwisku Cieślewicz stołowali się dwaj oficerowie z brygady lotnej z Baranowicz i kierowca. Po rozstrzelaniu sióstr nadal przychodzili na posiłki. Pan Cieślewicz próbował dowiedzieć się czegoś od szofera o ostatnich chwilach życia i śmierci sióstr i tak je opisuje: W tej grupie był także szofer oficerów rozmawiający trochę po rosyjsku (... ). Powiedział, że sami oficerowie z lotnej brygady rozstrzeliwali siostry. I że tylko jedną ich prośbę wykonali, mianowicie siostry prosiły, aby nie zdejmowano z nich ubrania zakonnego. Tak się stało - miały wszystko na sobie. Potwierdziła ten fakt ekshumacja dokonana w dniu 19 marca 1945 roku. Śmierć sióstr była owocem ich wyboru, dobrowolnie złożonym okupem za życie innych, a także heroicznym gestem miłości w obliczu nienawiści, świadectwem wiary w Boga, Który pierwszy nas umiłował. Męczennice z Nowogródka w historii Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu stanowią najcenniejszy niezniszczalny skarb, przykład chrześcijańskiego bohaterstwa i mocy Ducha Świętego, Który słabe, zwykłe niewiasty uzdalnia do dawania świadectwa o Chrystusie i Miłości, której Nikt nie ma większej od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13). S.M. Teresa Górska 10 Tęcza nr 54 PIELGRZYMKA DZIĘKCZYNNA ZA BEATYFIKACJĘ Tradycyjna pielgrzymka dziękczynna za dar beatyfikacji Matki Założycielki, w tym roku z Roszkowej Woli do Żdżar, miała miejsce 25 kwietnia, w Niedzielę Dobrego Pasterza. W Roszkowej Woli pielgrzymkę pobłogosławił ks. Henryk Komorowski – proboszcz z Łęgonic. Pielgrzymował zaś z nami ks. Tomasz Znarski z Kalisza. W pielgrzymce wzięli udział okoliczni mieszkańcy (panie z Roszkowej Woli ubrały się w łowickie stroje), przedstawiciele Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny, harcerze z Rawy Maz. (ze szczepu im. bł. Franciszki Siedliskiej) wraz z grupą pielgrzymów, rodziny naszych sióstr, siostry juniorystki uczestniczące w skupieniu, siostry postulantki. Dojechały także siostry z Zarządu Prowincjalnego i siostry z Warszawy z obydwu wspólnot, z Ka- MATKI ZAŁOŻYCIELKI lisza z obydwu wspólnot, z Konina, Łukowa I, Lublina, Rawy Mazowieckiej i Wytyczna. Głównym celebransem Mszy św. był ks. bp Józef Zawitkowski, który wygłosił także homilię. Współcelebransami byli: ks. Jerzy Bors, ks. Roch Walczak, ks. Józef Michurski, ks. Mieczysław Iwanicki, ks. Henryk Komorowski, ks. Henryk Kacprzyk. Pogoda w tym roku dopisała, dlatego wszyscy chętnie skorzystali po Mszy św. z pikniku. W tym roku menu stanowiła potrawka z kurczaka z warzywami i pieczarkami, bułki, rogaliki półkruche, herbata i sok. Dla kapłanów, starszych sióstr i „honorowych gości” przygotowany był obiad w naszym refektarzu. W pielgrzymkę zaangażowana była cała wspólnota Żdżarska i z Roszkowej Woli. 2010 11 OGÓLNOPOLSKIE SYMPOZJUM TEOLOGII ŻYCIA KONSEKROWANEGO Krzydlina Mała, 30 kwietnia – 3 maja 2010 r. ŚWIADCZYĆ O MIŁOŚCI BOGA Sympozjum rozpoczęło się dnia 30 kwietnia Mszą św. o godz. 18.00, kolacją, powitaniem gości i wykładem, a skończyło 3. maja obiadem o godz. 11.30. W Sympozjum wzięło udział 130 osób konsekrowanych, w przeważającej większości sióstr. Organizatorem Sympozjum był o. Jacek Kiciński, który z pomocą kleryków klaretyńskich, kierował jego przebiegiem. Trwało ono dwa i pół dnia, podczas których wygłoszono siedem wykładów. Oto imiona i nazwiska prelegentów: ks. dr Marek Dziewiecki, m. Danuta Wróbel, przewodnicząca Konsulty Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich w Polsce, ks. prof. dr hab. Czesław Parzyszek SAC, o. prof. dr hab. Jerzy Wiesław Gogola OCD, ks. bp prof. dr hab. Andrzej Siemieniewski, o. prof. dr hab. Piotr Liszka CMF, o. dr hab. Jacek Kiciński CMF. Konferencje były zróżnicowane tematycznie i jednocześnie skupione wokół jednego głównego zagadnienia Sympozjum – Świadczyć o miłości Boga – dzięki temu ukazywały różnorodne wymiary tej miłości. Wieloaspektowe ujęcie tematu dawało ogląd zagadnienia pełny, widziany zarówno w perspektywie teoretycznej jak i praktycznym zastosowaniu. Wyraźny akcent pastoralny miały dwa konwersatoria tematyczne, z możliwością wyboru jednego zagadnienia spośród czterech propozycji oraz dwie dyskusje panelowe, podczas których następowała niejako konfrontacja teorii z praktyką i dzielenie się doświadczeniami. Na koniec podsumowania Sympozjum dokonał jego organizator, o. Jacek Kiciński. Pierwszy wykład Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rodz 1, 27). Człowiek z miłości stworzony i do miłości przeznaczony ks. M. Dziewickiego, z antropologii biblijnej, dawał możliwość poznania najgłębszego źródła miłości - Boga, który stwarza nas z miłości i do miłości przeznacza. Także miłości w relacji mężczyzny i kobiety, znajdującej inny wyraz w małżeństwie, inny w życiu konsekrowanym, ale tej samej Miłości. Z faktu stworzenia nas przez Boga, jesteśmy zdolni przyjąć miłość i kochać. Dzień 1 maja rozpoczął się konferencją m. Danuty Wróbel Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy (1 J 3, 1). Doświadczenie miłości Boga początkiem drogi powołania. M. Danuta powiedziała, że u początku drogi powołania do życia zakonnego leży doświadczenie Boga i jego miłości. Miłość ta ma charakter wieczny (Człowiek nie może żyć bez miłości, JP II). Tak więc ważna jest motywacja. Przedstawione zostały nam trzy sylwetki osób powołanych, między innymi: św. Antoniego Marii Klareta i bł. Honorata Koźmińskiego oraz nasza rola w ukazywaniu młodym drogi powołania. Na pytanie i prośbę sióstr o podzielenie się doświadczeniem Boga, prelegentka odpowiedziała pozytywnie i opowiedziała nam o nim z prostotą i szczerością. Drugi wykład w tym dniu miał ks. Czesław Parzyszek Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemna miłością (Rz 13, 8). Od ja do my – dynamiczny wymiar życia wspólnotowego. Prelegent poruszył zagadnienia związane ze wspólnotą, między innymi: objawy chorób życia wspólnotowego, formacja do życia wspólnotowego, zagrożenia spowodowane przez media. Przejście od ja do my, to proces wzrastania, który dokonuje się we wspólnocie i jest dynamiczny. Z życia Prowincji - cd. 5-10 lipca, Żdżary - VII Forum DMN 7-22 lipca - uczniowie szkoły kaliskiej i warszawskiej wyjechali na obóz językowy do Norwich w Wielkiej Brytanii 10-17 lipca, Kalisz - rekolekcje dla sióstr, prowadził ks. Krzysztof Kozik, klaretyn 10-19 lipca - rekolekcje dla rodzin w Kalwarii Zebrzydowskiej 11-14 lipca, Orsk - obóz dla dzieci ze świetlicy środowiskowej w Karagajskim Borze nad rzeką Guberla 12 lipca -1 sierpnia, Rzym - XXIII KAPITUŁA GENERALNA 12-24 lipca, Łuków - kolonie w Zawoi dla dzieci zorganizowane przez s. Wiktorię Marchlik i s. Kingę Stolińską 14-21 lipca - rajd rowerowy dla młodzieży (DMN) 15-23 lipca, Żdżary - rekolekcje lectio divina, prowadził ks. Krzysztof Bieliński, redemptorysta 17-18 lipca, Jasna Góra - spotkanie Nowogrodzian w którym uczestniczyła s. Krystyna Jóźwik 21 lipca, Rzym - wybór s. Jany Zawiei na Przełożoną Generalną 22-29 lipca, Zakopane - rekolekcje powołaniowe dla dziewcząt; rekolekcje dla rodzin w Górce Klasztornej 23 lipca, Rzym - wybór Rady Generalnej 25-31 lipca, Izmir, Turcja - grupa uczniów szkoły kaliskiej i warszawskiej brała udział w Space Camp 25 lipca - 1 sierpnia, Częstochowa - rekolekcje dla sióstr nowicjuszek drugorocznych, prowadził o. Wojciech Dec, paulin 28 lipca, Orsk - poświęcenie placu zabaw dla dzieci, zbudowanego przy pomocy Caritas Osnebrug i młodych wolontariuszy z Niemiec i Orska 31 lipca - 7 sierpnia, Ostrzeszów - rekolekcje dla sióstr prowadził o. Andrzej Konopka, dominikanin; rekolekcje dla rodzin w Żdżarach 7-14 sierpnia, Wytyczno - rekolekcje dla sióstr przedwiecznych, prowadził ks. Krzysztof Kozik, klaretyn 14-23 sierpnia - rekolekcje dla rodzin w Zakopanem 15 sierpnia, Ostrzeszów - I śluby W drugim dniu Sympozjum, 2 maja, pierwszą konferencję O jak dobrze i jak miło, gdy bracia mieszkają razem (Ps 133, 1). Wspólnota miejscem urzeczywistniania się miłości Bożej wygłosił o. Jerzy Wiesław Gogola. Z właściwym sobie humorem i zamierzoną prowokacją, by pobudzić słuchających do myślenia i wymiany poglądów, prelegent ujął temat w trzech aspektach: wspólnota jako realizacja Bożego planu zbawienia, warunki realizacji, cel życia zakonnego – profetyczny i charyzmatyczny jego wymiar. Wspólnota została ukazana realnie, ze słabościami, wynikającymi z uwarunkowań zewnętrznych (z elementami komizmu sytuacyjnego) 12 i wewnętrznych - osób ją tworzących - ale nie zdeterminowana nimi, będąca w drodze, o zaszczytnym prorockim celu. Wykład wywołał ożywioną dyskusję, nie bez intencji jej autora. Drugą konferencję wygłosił tego dnia ks. bp Andrzej Siemieniewski Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie (2 Tm 1). Miłość do Jezusa źródłem odnowy duchowej. Ksiądz Biskup idąc tropem biblijnym postawił pytanie do czego sprowadza się miłość i czym się charakteryzuje. Ostatecznie miłość sprowadza się do woli tego samego chcieć i tego samego nie chcieć [czego chce lub czego nie chce Bóg] i wyraża się posłuszeństwem. Prelegent wyróżnił w posłuszeństwie trzy płaszczyzny: apostolskie (przełożonym), wspólnocie, pastoralne (pasterskie). Współzależność tych wymiarów wytłumaczył nam Ks. Biskup na konkretnym przykładzie. W ostatnim dniu Sympozjum, 3 maja, do południa, miały miejsce również dwa wykłady. Pierwszy wygłosił o. Piotr Liszka Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! (Mt 10, 7 -8). Posłani do świadectwa miłości w dzisiejszym świecie. Byśmy mogli głosić miłość we współczesnym świecie, o. Piotr Liszka wprowadził nas w rozumienie, czym miłość jest w różnych swych aspektach i wyróżnił jej pięć odsłon: miłość jako substancja, relacja, miłość wewnętrzna i zewnętrzna, jako ruch. Prelegent wyszedł od ustalenia definicji osoby i stwierdził, że Bóg jako osoba w swej substancji jest miłością. Ta miłość jest aktywna, jest nią Duch Święty (relacja do Ojca), źródło miłości, który przemienia dusze od wewnątrz, napełnia energią Bożą. Osoba ludzka jest to substancja jednostkowa natury rozumnej (intelekt, wola, miłość), przemieniana wewnętrznie i zewnętrznie przez Ducha Świętego, którego działanie zewnętrzne poznajemy po skutkach (owoce Ducha Świętego). Można dawać, o ile się ma, dlatego gdy jesteśmy napełnieni miłością Bożą, możemy ją głosić innym. Duch działa również w historii, społeczeństwie. Ten trudny teologiczny wykład porównał o. Piotr Liszka do wspinania się na Rysy – trzeba wejść wysoko, by objąć rozległe Boże horyzonty miłości. Ostatni wykład o. Jacka Kicińskiego Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! (J 18, 9). Świadectwo miłości oparte na jedności zamykał Sympozjum i był przesłaniem na drogę. Prelegent akcentował jedność jako znak miłości i naszej skuteczności powołując się na modlitwę arcykapłańską Chrystusa. Zniszczyć jedność, to osłabić fundamenty, tym bardziej teraz, gdy jesteśmy świadkami skomasowanych ataków na Kościół, na moralność, na autorytety. To zło przenika też do naszych wspólnot. Wzorcem dla naszych wspólnot jest: Trójca Święta, „W jubileuszu piękny dzień, pragniemy, byś wiedziała, że Nazaret, Nazaret kocha Cię!” ZŁOTY JUBILEUSZ S. WENANCJI KWIL 4 czerwca 2010 r. świętowałyśmy w naszej wspólnocie 50-lecie życia zakonnego s. Wenancji od Jezusa Ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Rozpoczęłyśmy od życzeń i kantaty, w której jak refren powtarzały się słowa: „Wspólnota, Warszawa, Nazaret kocha Cię!” Centrum naszej uroczystości stanowiła dziękczynna Eucharystia, sprawowana także w intencjach czcigodnej Siostry Jubilatki. Wygłoszona homilia - pełna ciepła i faktów z życia s. Wenancji - przekonała nas, że „Pan był dla naszej Siostry ucieczką z pokolenia na pokolenie” (por. Ps 90,1). A potem nie zabrakło dalszych wspomnień, które wywołały i wzruszenie, i radość. s. Elżbieta Murawska Tęcza nr 54 Święta Rodzina, wspólnota apostolska, pierwsi chrześcijanie i nasze pierwsze wspólnoty zakonne, ożywiane jednym duchem i złączone miłością. O. Jacek Kiciński podał praktyczną radę jak osiągać tę jedność. Należy dbać w pierwszym rzędzie o naszą relację z Bogiem, o wzajemną relację siostrzaną czy braterską, a na końcu ze światem. I nie można tej kolejności zmieniać, mimo wrażliwości na znaki czasu i otwarcia na nowe wyzwania (nowe areopagi działalności). Konwersatoria i sesje panelowe dawały uczestnikom możliwość wymiany doświadczeń, dyskusji w mniejszym gronie, spojrzenia na wiele zagadnień rozważanych w grupach (na sesjach panelowych były relacje z czterech tematów). Nie sposób jednak ich streścić czy opisać. Stanowiły one doskonałe forum wymiany myśli i doświadczeń. Sympozjum poszerzało nie tylko intelekt, ale pogłębiało także nasze życie religijne poprzez wspólnie przeżywane praktyki: poranną modlitwę brewiarzową, nabożeństwo ku czci Najświętszej Maryi Panny, wieczorną pielgrzymkę światła - spotkań z Chrystusem Zmartwychwstałym, oraz czas na modlitwę indywidualną. Centrum dnia stanowiła Eucharystia z homilią (w ostatnim dniu była rano, gdyż w południe Sympozjum się kończyło), sprawowana przez wielu kapłanów pod przewodnictwem takich osobistości jak: ks. prof. Waldemar Irek, rektor PAT we Wrocławiu, ks. prof. bp A. Siemieniewski, czy prowincjał klaretynów – o. K. Gierat, wybrany przez współbraci na powtórną kadencję. Homilię głosiło wielu kapłanów, a wśród nich był klaretyn z Wybrzeża Kości Słoniowej, który przemówił do nas po francusku (na szczęście o. Prowincjał tłumaczył). Oczywiście mocno zaakcentowany był wymiar wspólnotowy: wspólne posiłki, dyskusje w grupach, dyskusje panelowe, rozmowy w grupach nieformalnych i spotkania przy kawie. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że wiosna w Krzydlinie Małej jest wcześniej, stąd wypoczynek, aczkolwiek krótki między zajęciami, dzięki bezdeszczowej pogodzie (padało przeważnie tylko w nocy), cichego i pięknego otoczenia, gdzie pianie kogutów i śpiew ptaków docierał do naszych uszu, pozwalał na regenerację sił, a nawet na półtoragodzinny spacer z różańcem w ręku (lub bez). Nie sposób nie wspomnieć o gościnności oo. klaretynów, o wszystkim pomyślano: nawet o ręcznikach, wodzie do picia, długopisach i blokach do pisania, o przywożeniu i odwożeniu uczestników do Wołowa (tych bez lokomocji własnej). Dostępne były do nabycia różne publikacje i dla ciała - sklepik ze słodyczami i nie tylko. Ogólnopolskie Sympozjum na temat życia konsekrowanego organizowane jest przez oo. klaretynów raz w roku i cieszy się wielką popularnością. Z obecnego Sympozjum referaty będą drukowane w wakacyjnym numerze „Życia Konsekrowanego”. s. M. Teresa Górska 2010 13 Świder, 4 grudnia 2008 Zmarła w wieku prawie stu lat, dnia 13 kwietnia 2010 roku w Świdrze k/Warszawy, p. Barbara z Jemielewskich Gerutto, ur. 1 grudnia 1910 roku, wnuczka Adama Siedliskiego, brata bł. Franciszki Siedliskiej Msza św. pogrzebowa miała miejsce w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach w dniu 24 maja 2010 r., a następnie prochy złożono w rodzinnym grobie Liczbińskich. W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział: córka Antonina, syn Mikołaj z żona Teresą i wnuczką Małgorzatą, przyjaciele i znajomi oraz siostry nazaretanki na czele z siostrą prowincjalną Marią Błaszczyk NIECH ODPOCZYWA W POKOJU DZIEJE RODU SIEDLISKICH (OD ADAMA SIEDLISKIEGO) Adam i Natalia z Szubertów Siedliscy (brat z żoną Franciszki Siedliskiej) Adam Siedliski 1846-1893 Natalia z Szubertów Siedliska (1851-1918) (Wyszła po raz drugi za Romana Liczbińskiego +1907) Dzieci Adama i Natalii Siedliskach: Cecylia Franciszka Aleksandra Siedliska (1892-1964), poślubiła Kazimierza Jemielewskiego (1886-1905); wyszła powtórnie za mąż za Wacława Tańskiego. Pochowana w grobie rodzinnym Liczbińskich (jako Cecylia Tańska). Adolf Józef Siedliski (1893-1945), ożeniony z Haliną z Szymoniaków (1898-1983). Ostatni z męskiej gałęzi Siedliskach zmarł bezpotomnie. Dzieci Cecylii Jemielewskiej: Z córką Antoniną na ziemiach przodków w 1985 Barbara Bibianna z Jemielewskich – Gerutto (01.12.1910 – 13.04.2010) Dzieci Barbary Jemielewskiej – Gerutto Antonina Bogna Michalska – Andruszkiewicz (29.01.942) Jacek Gerutto (zmarł jako niemowlę) Mikołaj Gerutto (28.10.1946) Dzieci Mikołaja Gerutto (mieszka w Kalifornii, USA) Małgorzata Gerutto Agata Gerutto – Smith i jej dzieci: Nicolas (08.12.1996) i Oliwia (16.10.1997) Z s. Lucyną Kornacką przed domem w Świdrze, czerwiec 2007 Beatyfikacja Matki Zał. 23.04.1989 14 Tęcza nr 54 List z Kazachstanu +JMJ Kaplica po remoncie tworami, cukierkami Ekibastuz, 21 czerwca 2010 r. i innymi produktami. Ks. Kochane Siostry! Proboszcz swoimi siłami Jadąc przez step z wioski powoli, ale skutecznie dojazdowej Mainkain przyszła mi pr owadził remont y, myśl, by podzielić się z Siostrami w których dzielnie pomawiarą w moc nieustannej modlitwy - gałyśmy. Wielką radość długiej i wytrwałej. Dzięki niej przyniósł skuteczny rew naszej parafii w Ekibastuzie wy- mont ogrzewania, dzięki darzyło się dużo dobrego i zachwy- któremu było ciepło, ciło mnie to tak, jak nagle zachwyca zmiana elektryczności i betonowa kowe. A potem wszystko ruszyło jak posadzka w małej części piw- lawina. Przed domem wysypano 20 Ludmiła Marianowna nicy. Prace jednak ze względów finansowych posuwały ton piasku i 40 ton tłucznia. W domu się wolno, a dom parafialny parafialnym pojawiła się brygada w którym znajduje się kaplica wygląKaplica przed remontem dał bardzo ubogo. A teraz to nie ten sam dom. Nasze parafianki mówią: „O Boże jak pięknie, jak pięknie!” My wierzymy, że to dzięki nieustanw bezkresnym stepie polana wiosen- nej modlitwie. Jedna nych kwiatów. Można wtedy tylko z parafianek postanowiła trwać w dziękczynieniu. A wszystko zrobić coś dla naszej pazaczęło się od modlitwy. rafii. Ludmiła MarianowOtóż od początku pobytu n a R u t k o w s k a j e s t P o l k ą remontowa (5 osób) i zaczynając od w Ekibastuzie (ponad 4 lata) nasz ks. z pochodzenia, choć nigdy w Polsce kaplicy zaczął się gruntowny remont Proboszcz odprawia we środy Mszę nie była. Jej mama była wierzącą I piętra i piwnicy. Potem zostały wyśw. dziękczynną za dobrodziejów. osobą. Ludmiła miała 12 rodzeń- mienione wszystkie okna na dole. I my jako nazaretanki włączyłyśmy stwa. Przyszła do kościoła, aby mo- Całkowicie wyremontowano łaziensię w tę modlitwę. Wytrwale dzięko- dlić się w rocznice śmierci zmarłego kę, kuchnię, 3 pokoje, zakrystię. Gawaliśmy za dobrodziejów – tych tragicznie brata. W tym też czasie raż przerobiony na czwarty duży spoza granic Kazachstanu, dzięki kwiatami i świecami oddała cześć pokój, ufundowała nowe podłogi, którym można było opłacić ogrzewa- zmarłym w katastrofie pod SmoleńS. Bożena i s. Caritas przy pracy s ki e m P r e zyd e nt o wi i pozostałym ofiarom tej S. Bożena i s. Caritas przy pracy tragedii. Jej propozycja pomocy była bardzo prosta i zwyczajna: „Mogę pomóc – tylko co najważniejsze? Stare okna, przemarzające ściany, zalana wodą i pełna błota piwnica, ciągle psujący się samochód?... Zaczęła od zaraz. Przysłała ludzi, by pomierzyli okna i to nie tylko w kaplicy ale także w zanie czy przeprowadzić drobne re- krystii i w pozostałych pomieszczemonty, a także za naszych parafian, niach. Stare, bardzo zniszczone okna którzy w niedziele dzielili się prze- zostały zmienione na nowe – plasti- 2010 15 domu paramodlić, cierpliwie Łazienka po remoncie fialnego prai z wdzięcznością gnie też pomóc a „Bóg sam da co w zbudowaniu chce, ile chce i kiedrewnianej aldy chce” (bł. Matka t a n k i Założycielka). w ogrodzie (tu Dołączam pozdrodrzewo jest wienia od s. Bożeny bardzo drogie). i ks. Proboszcza Wszyscy jei zapewniam steśmy zdania, o naszej modlitwie że to prawdzitu w Kazachstanie we zrządzenie w Ekibastuzie za Opatrzności Bożej, Siostry i nasz Nazagdyż nigdy nie byłoret. S. Caritas Góral by stać parafii na tak gruntowny i szybki remont. Cieszymy się, że dobry Bóg przysyła nam takich ludzi z pomocą. My także mamy swój udział w tych remontach: oprócz tego że karmimy brygadę roboczą, dzielnie zbijałyśmy młotem pneumatycznym płytki w łazience, usuwałyśmy gruz i cegły. Można było nawet usłyszeć pochwałę od szefowej brygady: „Oj, żebym ja miała takie siostry”. To wydarzenie upewniło Korytarz po remoncie mnie w wierze, żeby wytrwale się Łazienka przed remontem meble, dywany, zasłony… Nasza dobrodziejka Ludmiła zadziwia nas nie tylko swoją wielką hojnością, ale Korytarz przed remontem także pomysłowością i praktycznością swoich spostrzeżeń. Oprócz gruntownego remontu całego KOLONIE W ZAWOI du k/ Wadowic była przeniesieniem w świat zabytków naszej ojczyzny jak i krajów całego świata. Nie zabrakło powrotu do prehistorii – odwiedziliśmy park Dinozaurów. Wieczorami dobrze się bawiliśmy np. na: dyskotece, wieczorze talentów, podczas malowania kogucików z drewna, czy też malowania na szkle. A w międzyczasie pływaliśmy w basenie znajdującym się Łagiewniki w ośrodku „Wiktoria”. 23 lipca odbyło się podsumowanie naszego wyjazdu, koloniści obejrzeli zdjęcia, nastąpiło rozdanie nagród, podziękowanie. 24 lipca o godzinie 8.00 wyruszyliśmy w powrotną drogę. Na miejsce dotarliśmy o godz. 17.00 – zdrowi, zadowoleni, pełni wspomnień. Organizatorkami i wychowawczyniami tej formy wakacyjnego wypoczynku były: s. Kinga, s. Wiktoria oraz nauczycielki pracujące w Szkole Podstawowej Nr 1 w Łukowie: p. Hanna Wiącek, p. Elżbieta Lutowierska. Posługę wychowawcy pełniła dzielnie także studentka – Małgorzata Nurzyńska, wychowanka nazaretańskiego duszpasterstwa. W dniu 12 lipca o godzinie 9.00 autokarem grupa kolonistów (47 dzieci + 5 opiekunów) wyruszyła do Zawoi. Głównym patronem naszego wyjazdu był Sługa Boży Jan Paweł II. Wyjazd ten miał być kroczeniem szlakiem pielgrzymowania Papieża. Szczęśliwie dotarliśmy na miejsce noclegu. Pierwsze dwa dni były zapoznaniem się z okolicą. Następnie wyruszyliśmy do: Krakowa, Wadowic, Kalwarii Zebrzydowskiej, Łagiewnik, Zakopanego i Ludźmierza – te miejsca były szczególnie bliskie Ojcu Świętemu. Udawaliśmy się także na wyprawy górskie i tak byliśmy na: Hali Barankowej, zdobyliśmy Szlak Papieski – drogę, którą przebył Jan Paweł II przed wyborem na Papieża, no i oczywiście najwyższy szczyt Babiej Góry – Diablak. Atrakcją wyjazdu był wyjazd do AQUA PARKU – Tatralandia (Słowacja), gdzie po zdobyciu najwyższego szczytu gór beskidzkich mogliśmy nieco Sokolnica wypocząć pływając i korzystając z różnych atrakcji parku wodnego. Wycieczka do Inwał- S. M. Kinga Stolińska 16 Tęcza nr 54 Kalisz: od 28 czerwca do 10 lipca na terenie szkoły odbywały się półkolonie angielskie dla 55 uczniów ze szkoły podstawowej i gimnazjum. Prowadziło je pięcioro Anglików z Norwich, z zaprzyjaźnionej z naszymi szkołami w Kaliszu i Warszawie organizacji „English Experience” Kadra Grupa uczniów ze szkół kaliskich i warszawskiej gościła w Norwich, w Anglii na obozie językowym w dniach od 7 do 22 lipca. Oprócz porannych lekcji każdego dnia młodzież uczestniczyła w ciekawych zajęciach popołudniowych i atrakcyjnych wycieczkach. Space Camp w Izmirze, Turcja: 6 uczennic ze szkoły warszawskiej oraz 6 uczniów z Kalisza otrzymali stypendium umożliwiające pobyt w bazie szkoleniowej kosmonautów. Od 25 do 31 lipca. uczestniczyło w obozie 130 uczniów z Turcji, Izraela, Grecji i nasze dwie grupy z Polski z opiekunkami: s. Karoliną Łuczak (Kalisz) i p. Elżbietą Laskowską (Warszawa). Młodzież bawiła się świetnie, opiekunki również. A MERICAN D REAM czyli wrażenia uczestniczki Summer Intensive English Program, Philadelphia 2010 Pokazanie rodzicom świadectwa, pytania Gdy dolecieliśmy na lotnisko i odpowiedzi czemu tak cienko nam w tym roku w Newarku, przeraziła nas nowoposzło, czy nie mogło być lepiej i tak nie popsuły jorska sauna. Aby się ochłodzić wchodzącej znów do naszego życia wakacyjnej próbowałyśmy przywołać wspo- atmosfery. Moje wakacje zaczęły się bardzo szybko. Już następnego dnia musiałam być spakowana i gotowa na dziewięciogodzinny lot do USA. Razem z grupą dziewczyn z naszej szkoły i młodzieżą ze szkół w Kielcach, Krakowie i Rzeszowie leciałam do Filadelfii na kurs języka angielskiego zorganizowany przez Holy Family University. mnienia o polskiej zimie i o czymkolwiek, byle zimnym. Do campusu dotarliśmy po północy. Niebiosa się nad nami zlitowały, gdyż wszędzie była klimatyspecjalnym czujniku. Lecz niestety, niektórzy zacja. Pomimo niecnych planów przekupienia przegrali z wysoce rozwiniętą tam gałęzią eleks. Aleksandry, śniadanie było o 8 rano! Aby otwotroniczną. Potrzeba matką nowych znajomości. rzyć drzwi należało chwilę potrzymać kartę przy 2010 Nieśmiałe „Ej, wiesz jak to otworzyć?” często stawały się kamieniem węgielnym do nowych znajomości, przyjaźni, a nawet miłości. Następny tydzień zapowiadał się ciekawie. Prawie codziennie wyjazd do centrum Filadelfii. Trochę mniej ochoczo przyjęliśmy do wiadomości zwiedzanie. Ale ku mojemu zdziwieniu, dzwon wolności, miejsce gdzie uchwalono konstytucję, i wiele, wiele innych okazały się być interesujące. Oczywiście oglądania filmu „Grease” na wielkim białym „prześcieradle” przy fontannie nic nie przebije. Gdy ludzki zmysł słuchu odebrał bodziec akustyczny ze środowiska a mianowicie „Tell Me More”, wszyscy jak jeden mąż wstali, zaczęli śpiewać jedni lepiej, drudzy gorzej. Ale atrakcji na ten tydzień było więcej. W tym czasie odbywał się Hoagie Fest. Jednomilowa kanapka - Hoagie została podzielona na mniejsze, którymi można się było poczęstować. Wkrótce nadszedł długo oczekiwany 4 lipca - wielkie święto Ameryki. Koncert Goo Goo Dolls, ludzie tańczący na ulicy, magicy, a o północy pokaz sztucznych ogni; niestety marzenia o zobaczeniu gwiazdy kina, piosenkarza, czy niekiedy nawet amerykańskiego prezydenta pozostały tylko marzeniami. Każdego dnia były zajęcia. W zależności od poziomu zaawansowania zostaliśmy podzieleni na 4 grupy. Każda z grup codziennie miała zajęcia z czytania, pisania, słownictwa i mówienia. Na lekcjach z czytania naszym zadaniem było przeczytać książkę odpowiednio dobraną do poziomu, na którym się znajdowaliśmy, a na zaliczenie należało napisać swoją opinię na jej temat. Aby pomyślnie zakończyć lekcje pisania musieliśmy wymyśleć i przelać na papier opowiadanie. Na zajęcia z mówienia trzeba było wykonać Digital Story na dowolny temat. W międzyczasie naszym zadaniem było także nagrać film, opowiadający o naszej książce. Drugi tydzień był poświecony baseballowi, dowiedzieliśmy się jakie są zasady gry. Nie mogło się obejść bez meczu Phillies. S. Aleksandra, która całym 17 sercem była za Phillies, uważała, że to właśnie oni wygrają. My natomiast aby podnieść nieco adrenalinę skłonne byłyśmy obstawić zwycięstwo Atlanty. Założyłyśmy się. Przegrany miał przebiec 3 okrążenia wokół całego Uniwersytetu. Na szczęście wygrała Atlanta. Mimo obietnic Siostra nie przebiegła tego morderczego dystansu. 10 lipca - wycieczka do Waszyngtonu. Na dobry początek National Air and Space Museum. Każdy z nas mógł wycieczka nad ocean na cały dzień, a później tylko narzekanie na zbyt mocne zaczerwienienie twarzy czy pleców. Six Flags wielki park rozrywki, tysiące rodzajów kolejek górskich. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie fakt, że to był nasz ostatni dzień. Z Six Flags wróciliśmy ok. 17, a tego dnia była ceremonia zakończenia. Na uroczysty obiad każdy był wystrojony jak na co najmniej Oscarową Galę. Były podziękowania, wręczenie certyfikatów i pokaz trzech najlepszych Digital Story. Następnie występ grupy teatralnej, która przedstawiła kilka zabawnych scenek. Grupa plastyczna mogła się pochwalić zrobionymi przez siebie mozaikami ze szkła. I tu się kończyła część oficjalna. Gdy dowiedzieliśmy się, że została dla nas zorganizowana dyskoteka, euforia sięgnęła zenitu. Cała impreza zakończyła się około 1 w nocy. Po długim amerykańskim śnie nadszedł czas na smutny realistyczny świat. Pakownie, ważenie bagaży itp. Podróż na lotnisko w Newarku była czasem wspomnień zajęć, wycieczek, nielegalnych wypraw do pokoju obok, zajęć popołudniowych. Żeby było bardziej sentymentalnie w radio zagrano piosenkę „Goodbye Philadelphia”. Z jednej strony smutno nam było wyjeżdżać, a z drugiej cieszyliśmy się, że w końcu zobaczymy się z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi, zjemy prawdziwego polskiego schabowego, pójdziemy do sklepu bez strachu, że się nie dogadamy. W pamięci pozostaną nam uśmiechnięte twarze nauczycieli, ich życzliwość i wspaniała atmosfera, którą tworzyli wszyscy zaangażowani w organizację naszego pobytu w USA. Wdzięczni za ten czas mamy nadzieję, że Władze Holy Family University będą kontynuowały ten program w przyszłości. poczuć się jak pięciolatek, który dowiedział się czym jest grawitacja. Niezliczona ilość doświadczeń i zabaw chciała przedłużyć nasz pobyt o jakieś dwa dni, ale na zwiedzenie mieliśmy tylko 3 godziny. Natural History Museum czyli lekcja z cyklu poznaj swoich przodków. Dinozaury, małpy, filmy o ruchu płyt tektonicznych. Myślę, że najbardziej zdziwiła mnie wiadomość, że mamy 60% podobieństwa genetycznego z drzewem bananowym i 75% z kurczakami. Aby ochłonąć po tej szokującej wiadomości wybraliśmy się do McDonald’s, zamówiliśmy udka z kurczaka i bezlitośnie je skonsumowaliśmy. Następnie pojechaliśmy do Lincolna. Byliśmy na Arlington National Cemetery i koło Białego Domu. W trzecim tygodniu mieliśmy zajęcia popołudniowe do wyboru był: Teatr, Sztuka, Sport i College Experience - podczas których można było się Natalia Żak dowiedzieć mnóstwa rzeczy o rozmaitych uniwersytetach, o opłatach i stypendiach. W niedzielę wyjazd do Nowego Jorku. Oczywiście główną atrakcją był Times Square, obiad w Hard Rock Cafe i T-shirty z „I ♥ NY”, których kupiliśmy zawrotną ilość. Ale wiadomo, że niczego nie da się zwiedzić w jeden dzień. W przerażenie i niepohamowany entuzjazm wprawił nas wielki piętrowy sklep tylko z m&m’s. Po prostu raj na ziemi. W ostatnim tygodniu 18 DZIEŃ Tęcza nr 54 ŚW. KRZYSZTOFA NA OSTROBRAMSKIEJ W polską tradycję dzień 25 lipca wpisał się jako święto automobilistów, motocyklistów i kierowców pojazdów mechanicznych. W Parafii Narodzenia Pańskiego na Ostrobramskiej, przy której pracujemy, dzień ten był szczególnie uroczyście obchodzony. Mszą św. o godz. 12, koncelebrowaną przez misjonarzy pracujących w różnych krajach, zakończył się Ogólnopolski Tydzień św. Krzysztofa, przebiegający pod hasłem: „Bądźmy świadkami miłości na drodze”. Akcja ta została przygotowana przez MIVA Polska, czyli Stowarzyszenie na rzecz Misyjnych Środków Transportu, które świętowało swoje 10lecie istnienia. Stowarzyszenie od lat zachęca kierowców, którzy chcą podziękować Panu Bogu za bezpieczną jazdę, aby ofiarowali za każdy przejechany kilometr jeden grosz, a zebrane fundusze są przeznaczone na zakup samochodów dla misjonarzy. Li tu r g i ę uroczystej Eucharystii pod przewodnictwem sekretarza Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, uświetniła Orkiestra Policji oraz afrykański zespół Ricky Lion. W homilii ks. Jerzy Kraśnicki, dyrektor MIVA Polska, przypomniał słowa jednego z misjonarzy, że pojazd na misjach: samochód, motocykl czy łódź, jest prawie tak samo ważny jak Biblia. Kaznodzieja podkreślił też, że gdyby nie pojazdy, to wielu ludzi, nigdy nie usłyszałoby Ewangelii, kapłan nie mógłby dotrzeć z Eucharystią i sakramentami. W uroczystości uczestniczył między innymi: wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, mistrz świata w rajdach motocyklowych Jacek Czachor oraz misjonarze i misjonarki z różnych zakątków świata. W procesji z darami, siostry misjonarki pra- cujące w Boliwii zaniosły dziesięć flag państw, do których MIVA Polska dotarła z pomocą. Po Mszy św. poświęcono samochody, motocykle i rowery oraz odbył się piknik parafialny przygotowany na ok. 800 osób. Orkiestra Reprezentacyjna Policji wykonała musztrę paradną. Wiele osób było zainteresowanych pokazem sprzętu policyjnego. Dzieci pod okiem policjantów uczyły się poprawnej jazdy na rowerze korzystając ze specjalnie przygotowanego toru przeszkód. Natomiast dorośli, również pod okiem policjantów, mogli wystawić na próbę swoje emocje i zasiąść do samochodu – symulatora dachowania. Zwykle najtrudniej coś zacząć, zainteresowanych było wielu, ale odważyć się pierwszemu to nie takie proste… Do- bry przykład dał ks. Proboszcz Zenon Majcher, zasiadając za kierownicę symulatora jako pierwszy, potem kolejka była coraz dłuższa. Równocześnie można było, nie tylko posłuchać afrykańskiego zespołu, ale też popróbować swoich umiejętności gry na afrykańskich instrumentach. Dodatkową atrakcją była możliwość założenia afrykańskich ozdób. Doskonała pogoda niezwykle sprzyjała rodzinnym spotkaniom, a wiatr już od rana roznosił zapach smażonej karkówki i kiełbasek. Wprawdzie miejsc siedzących dla wszystkich nie było, ale przygotowanych smakołyków, zarówno mięsnych jak słodkich, wystarczyło dla każdego. s. Janina Mateusiak 2010 19 ŚP. KS. PRAŁAT STEFAN KOŚNIK 28 lipca 2010 r. odszedł od nas w wieku 75 lat, śp. Ks. Prałat Stefan Kośnik, wieloletni proboszcz parafii św. Barbary w Warszawie i Oficjał Sądu Metropolitalnego Warszawskiego. Ks. Prałat związany był z naszym Zgromadzeniem poprzez uczestnictwo w procesach beatyfikacyjnych naszych Błogosławionych Sióstr oraz Sługi Bożej S. Małgorzaty Banaś. Msza św. pogrzebowa została odprawiona 3 sierpnia br. o godz. 11.00 w kościele św. Barbary w Warszawie, po czym Ciało zostało przewiezione do Wyszkowa - rodzinnego miasta śp. Księdza Prałata i tam, po Mszy św. w kościele św. Idziego, pochowane w grobie rodzinnym na miejscowym cmentarzu. Tym Siostrom, które miały szczęście znać bliżej Księdza Prałata Kośnika, z pewnością na zawsze pozostanie w pamięci Jego ciepły uśmiech, pełne dobroci spojrzenie i zawsze życzliwe zainteresowanie tym, co dzieje się w naszym Zgromadzeniu. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie! Stajesz i kołaczesz Serce mieszkanie codziennych kołatań świata… pokus złego… bliźniego… kołatanie nieproszone niechciane niezapowiedziane natrętne kołatani e spraw lęków zmagań kołatanie na próżno bez skutku bez echa na darmo na nic kołatanie A u drzwi Stajesz T Y i kołaczesz… długo ufnie cierpliwie kołaczesz pasterską ręką ze śladem rany Czy już mieszkasz wśród codziennych kołatań przyjęty miłowany s. Dominika Pawlik Ks. Prałat Kośnik i o. Gabriel Bartoszewski z s. Dominiką Pawlik podpisują ostatnie dokumenty - zakończenie procesu diecezjalnego Sł. Bożej S. Małgorzaty Banaś - 8 marca 2004 r. Wiersz napisany na krótko przed śmiercią przez śp. S. Dominikę Pawlik jako odpowiedź na zachętę Sióstr z Komisji Planowania XXIII Kapituły Generalnej, które zwróciły się z prośbą do wszystkich Sióstr Zgromadzenia do nadsyłanie do Rzymu swych prac artystycznych i literackich związanych z tematyką tegorocznej Kapituły. Terminarz Prowincji na najbliższe miesiące 15-23 sierpnia, Żdżary - rekolekcje dla sióstr postulantek, prowadzi ks. Paweł Janaszkiewicz, saletyn 20-27 sierpnia - górska włóczęga z Bogiem, Słowacja (DMN) 21 sierpnia, Warszawa - śluby wieczyste 22 sierpnia, Warszawa - instalacja nowego Zarządu Prowincji 23 sierpnia, Żdżary - obłóczyny 4 września - liturgiczne wspomnienie bł. Męczennic z Nowogródka 25 września - 3 października - wyprawa szlakiem francuskich klasztorów (DMN) Ciekawostki z Archiwum Prowincjalnego PROWINCJA NAJŚW. IMIENIA JEZUS W LICZBACH (stan na 31 lipca 2010) Liczba sióstr: 363 Profesek: 315 Juniorystek: 31 Nowicjuszek: 9 Postulantek: 8 Liczba domów: 31 Polska: 25 Bydgoszcz – Matki Bożej z Nazaretu Ciechocinek – Pana Jezusa Miłosiernego Jastrzębia Góra – Matki Bożej Łaskawej Kalisz 1 – Opieki Najświętszej Rodziny Kalisz 2 – św. Józefa Opiekuna Zbawiciela Kolumna – Matki Bożej Miłosierdzia Konin – Dzieciątka Jezus Leszno – Ducha Świętego Lublin – Najświętszej Rodziny Łuków 1 – św. Stanisława Kostki Łuków 2 – św. Józefa Oborniki – św. Aniołów Stróżów Ostrzeszów – Niepokalanego Serca Maryi Poznań – Jezusa, Maryi i Józefa św. Rawa Maz. – św. Michała Archanioła Roszkowa Wola – bł. Franciszki Siedliskiej Warszawa – Najświętszego Imienia Jezus Warszawa – bł. Marii od PJ Dobrego Pasterza Warszawa – Jezusa Mistrza z Nazaretu Wasilków – Chrystusa Odkupiciela Wytyczno – św. Maksymiliana M. Kolbe Zakopane 1 – Matki Odkupiciela Zakopane 2 – Matki Bożej Królowej Tatr Ząbki – Matki Bożej Jasnogórskiej Żdżary – św. Franciszki Rzymianki Rosja: 3 Kaliningrad – św. Wojciecha Orsk – Najświętszego Serca Pana Jezusa Togliatti – Sługi Bożego Jana Pawła II Kazachstan: 1 Ekibastuz – św. Elżbiety Ukraina: 2 Malin – św. Jana Marii Vianney’a Żytomierz – św. Ojca Pio Z religii u pięciolatków Na pierwszej po Wielkanocy lekcji religii w przedszkolu w grupie pięciolatków dzieci zaczęły rozmowę o tym, kto w ich rodzinie wierzy w Pana Boga, a kto nie. Mały Paweł zwierza się katechetce, że jego jedni dziadkowie w ogóle nie wierzą w Pana Boga, drudzy chyba wierzą, natomiast jego tato wierzy tylko trochę, a mama bardzo wierzy. Katechetka ośmielona takim wyznaniem pyta przedszkolaka: A Ty? Dziecko na to: Ja to wierzę na całego! Humor Jana Pawła II Któregoś wieczoru. Podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu Świętego Piotra Papież wyszedł na opustoszały korytarz i powiedział: „Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!” Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla Polaków: „Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać.” Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec, zebranym na Mszy św. tak się spodobały cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę powiedział: „Dziękuję w imieniu św. Pawła.” Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka Prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko: „Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość.” Papież, chcąc wybawić ją z kłopotu wziął ją na ręce i powiedział: „Mów mi wujaszku.” Prowincja Warszawska Sióstr Nazaretanek ul. Czerniakowska 137, 00-720 Warszawa tel. 22/ 841 42 27, faks 22/ 851 05 48 e-mail: [email protected] www.nazaretanki.pl/warszawa Redakcja i skład numeru: s. Angela Szczawińska Korekta: s. Teresa Górska