Nasz Patron
Transkrypt
Nasz Patron
Dom w Czarnolesie - widok obecny Jan Kochanowski Jan Kochanowski urodził się w 1530 roku w Sycynie, zmarł śmiercią gwałtowną w 1584 w Lublinie. Żył w epoce Renesansu. Był poetą, dramaturgiem i tłumaczem. Pochodził z zamożnej rodziny szlacheckiej. Kształcił się na Akademii Krakowskiej, w Padwie oraz Królewcu. Posiadał rozległą wiedzę z zakresu literatury antycznej, zwłaszcza greckiej oraz historii. Pełnił funkcję sekretarza na dworze Zygmunta Augusta. Interesował się wówczas polityką. Towarzyszył królowi podczas podpisania aktu Unii Lubelskiej (1569).Przyjął niższe święcenia kapłańskie oraz zdobył miano proboszcza. Zrezygnował jednak z tych dóbr i ożenił się z Dorotą Podlodowską, z którą osiedlił się w Czarnolesie. Rodzinne szczęście zakłóciła śmierć córek: Urszulki oraz Hanny. W Urszuli dostrzegał ogromny talent poetycki. Po jej śmierci napisał cykl XIX Trenów, w których wyraża swój ból po stracie ukochanego dziecka. Treny należą do renesansowej poezji żałobnej i składają się z części: wstępu, pochwały zmarłej, lamentu podnoszącego wielkość straty i wyrażającego żal, ponadto z pocieszenia i napominania. Poświęcone zostały - wbrew przyjętym zwyczajom - nie dorosłej, wybitnej osobie, lecz małemu dziecku J. Matejko - Kochanowski nad zwłokami Pisał pieśni na wzór liryki greckiej, Urszulki nawiązywał do Horacego. Pieśni powstawały przez wiele lat, w okresie dworskim i czarnoleskim Zróżnicowane tematycznie i artystycznie, należą do liryki refleksyjnej, filozoficzno-etycznej, miłosnej, obyczajowej, biesiadnej, obywatelskiej i patriotycznej. Do wydania Pieśni z 1585/86 dołączony został cykl zatytułowany „Pieśń świętojańska o Sobótce”. Złożony z wypowiedzi dwunastu panien, nawiązywał do folkloru, do słowiańskiego, polskiego obrzędu nocy świętojańskiej Stworzył ponad 300 fraszek, gdzie opisuje tematy z życia codziennego zwykłych ludzi. Żartobliwe i poważne, refleksyjne i liryczne, proste i kunsztowne świadczą o kulturze umysłowej poety, jego sztuce pisarskiej, o wdzięku i dowcipie Pisał psalmy- przekład Starego Testamentu. Psałterz Dawidów ukazał się drukiem w 1579 roku w Krakowie. Jest najwybitniejszą renesansową parafrazą 150 psalmów Starego Testamentu. Poeta pracował nad nim wiele lat. Świadomy doskonałości poetyckiej dzieła, cenił je najwyżej z całego swego dorobku twórczego. Stworzył pierwszy polski dramat. "Odprawa posłów greckich". była w Polsce pierwszym prawdziwie poetyckim i głęboko refleksyjnym dramatem, pierwszym i na długie stulecia jedynym Prapremiera dramatu odbyła się w 1577r. na ślubie podkanclerze koronnego Jana Zamoyskiego z córką Radziwiłła - Krystyną. Twórczość Jana z Czarnolasu wzbogaciła literaturę polska o nowe gatunki literackie które przyczyniły się do powstania nowoczesnego języka polskiego. NA LIPĘ Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie! Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie, Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie. Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają, Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają. Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły. A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie, Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie. Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie. DO SWYCH RYMÓW Serdecznego żalu tu nie ruszę, Rymy głupie, rymy nieobaczne, Bo ten w twardym dyjamencie ryto, W których jako we źwierciedle znaczne Aby wiecznie trwał, czego mnie lito. Me szaleństwo, idźcie w ogień wszytki, O przyczynę, prze Bóg, nie pytajcie Ani mi tej rany odnawiajcie! A zatłum'cie mój postępek brzydki, Niewdzięczność mię ludzka potępiła, Za który się długo wstydać muszę. Bodaj się źle wrychle zapłaciła! P I E Ś Ń I X. Nie porzucaj nadzieje, Jakoć się kolwiek dzieje: Bo nie już słońce ostatnie zachodzi, A po złej chwili piękny dzień przychodzi. Patrzaj teraz na lasy, Jako prze zimne czasy Wszytkę swą krasę drzewa utraciły A śniegi pola wysoko przykryły. Po chwili wiosna przyjdzie, Ten śnieg z nienagła zyjdzie, A ziemia, skoro słońce jej zagrzeje, W rozliczne barwy znowu się odzieje. Nic wiecznego na świecie: Radość się z troską plecie, A kiedy jedna weźmie moc nawiętszą, Wtenczas masz ujźrzeć odmianę naprędszą. Ale człowiek zhardzieje, Gdy mu się dobrze dzieje; Więc też, kiedy go fortuna omyli, Wnet głowę zwiesi i powagę zmyli. Lecz na szczęście wszelakie Serce ma być jednakie; Bo z nas fortuna w żywe oczy szydzi, To da, to weźmie, jako się jej widzi. Ty nie miej za stracone, Co może być wrócone: Siła Bóg może wywrócić w godzinie, A kto mu kolwiek ufa, nie zaginie. Tren X Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała? W którą stronę, w którąś się krainę udała ? Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona I tam w liczbę aniołków małych policzona? Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mojem? Czy, człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze, Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze? Czyli się w czyścu czyścisz, jesli z strony ciała Jakakolwiek zmazeczka na tobie została? Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była, Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła? Gdzieśkolwiek jest, jeś1iś jest, lituj mej żałości, A nie możesz li w onej dawnej swej całości, Pociesz mię, jako możesz, a staw się przede mną Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną! Tren VIII Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło. Tyś za wszytki mówiła, za wszytki spiewała, Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała. Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować, To tego, to owego wdzięcznie obłapiając I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając. Treny - widok okładki Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu, Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu. Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, A serce swej pociechy darmo upatruje opracowała: H.Ferens