Czarny Staw

Transkrypt

Czarny Staw
Nad Czarnym Stawem
Noc! Ach jakże żywa pora!
Choć pozornie mrok do snu tuli,
to księżycowy blask duszę woła:
Biegnij prędko ścieżką z mego światła!
Nim odejdę! Póki magia nie dogasła!
Opada gwieździsta poświata
na jodłową ścieżkę, ukrytą w gąszczu leśnym.
Coś głośno w sitowiu szeleści, śmiało, z rozmachem,
bez chwili zwątpienia, tak jakby dziki wielkie goniły jelenia,
trawa przechyla się i rąbek zielonej spódnicy
zamacza to w stawie, to w zapachu mydlnicy.
W szumie tak wielkim, niesłychane zbiegowisko,
zeszło się mrówek spracowanych mrowisko,
żaby kroplą rosy zwilżyły pyszczki,
świerszczy orkiestra nastawiła smyczki,
i po chwili wyczekującego milczenia,
rozbrzmiała nocna symfonia istnienia.
Roztańczone olch zielone liście
dobierają się w pary i w obrotach
to porywczo, to harmonijnie,
wkraczają na gwieździstą salę
Czarnego Stawu.
Chrabąszcze werblując forte,
wprowadziły czarne bociany
w smukłych smokingach,
płomykówki w balowych maskach,
raniuszków dostoją parę,
mysikrólika z pełnym już brzuszkiem
I ach!
Jest i on, bączek w pasiastym garniturze!
Zauroczony księżyc, zapatrzony
w czyste zwierciadło roztańczonych gwiazd,
nie zauważył nawet,
kiedy na brodzące w stawie drzewo,
jego srebrzysty blask spadł.
I do dziś nie wiem,
czy to Świerszcz tak szumi,
czy to świerszcze grają,
nad Czarnym Stawem.
Katarzyna Cybulska
Klasa 3 LO

Podobne dokumenty