a-99-Sadowski-Chrześcijanin wobec wolności-1

Transkrypt

a-99-Sadowski-Chrześcijanin wobec wolności-1
Andrzej Sadowski
Centrum im. Adama Smitha
Chrześcijanin wobec wolności
Szanowni Państwo,
Bóg, który dał nam życie, dał nam wolność tymi słowy Tomasz Jefferson
ujął istotę wymiaru i ciężaru wolności. Był jednym z ojców założycieli
Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Wierzył głęboko, że człowiek
w momencie gdy bierze odpowiedzialność za kierowanie własnym losem
jest najbardziej podobny do Pana Boga. To bardzo uproszczone
przedstawienie jednego z wątków myśli Jeffersona, było jednym z
elementów fundamentu na którym Amerykanie budowali swoją
pomyślność osobistą i własne państwo. Wolni ekonomicznie i politycznie,
przepojeni chrześcijańskimi ideami stworzyli miejsce na ziemi, którego
istnienie przeczy naturalnemu istnieniu biedy oraz nędzy. Przez dwa
stulecia najbiedniejsi ludzie na świecie tworzyli kraj, który nieustannie
jest celem dla tych, którzy chcą odmienić swój los i wydobyć się z nędzy.
Jednocześnie jest to ten wymiar bytowania na Ziemi, który dla
Chrześcijanin nie jest obojętny. Dramat istnienia biedy jest wyzwaniem
dla każdego chrześcijanina i z całą wyrazistością dotyka wolności. Nie
jest do tolerowania a tym bardziej do milczącej akceptacji stan, w którym
wolność i wolny wybór szans, które stwarza ta wolność są niedostępne z
powodu biedy. Michael Novak chrześcijańską koncepcję wolności
streszcza stwierdzeniem, że każda wolna osoba jest “opiekunem swego
brata”. Wyraża to powszechnie znany biblijny nakaz nakarmienia
głodnego i przyodziania nagiego.
Nasza ocena pod względem
moralnym dokonuje się poprzez sposób jak dbamy o najsłabszych
członków społeczności. Nie zmienia to cały czas jednak podstawowej
zasady, że człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga jest
odpowiedzialny za własne życie i kierowanie swymi potrzebami.
Chrześcijanin stoi w tym miejscu przed pokusą i złudnym wrażeniem, iż
rozwiązaniem dla biedy i innych trapiących ludzi problemów mogą być
rządy, które ograniczając wolność przyczyniają się do realizacji
sprawiedliwości społecznej. Pokusa jest na tyle silna, że cały czas mamy
doczynienia z próbami różnej skali ograniczenia wolności na rzecz
stworzenia racjonalistycznego systemu organizacji ludzkiego
społeczeństwa. Ponad wiek temu tę tendencje Alexis de Tocqeville w
Dawnym ustroju i rewolucji tak podsumował, że skoro rząd zajął miejsce
opatrzności zrozumiałe jest, że każdy kto znalazł się w potrzebie wzywa
jego pomocy. Funkcjonowanie tej sytuacji w wymiarze patologicznym i
uczynienie jej elementem systemu, który istniał w naszym kraju do końca
lat osiemdziesiątych, jest jedną z przyczyn dla których chrześcijanin
wobec wolności opiera się na państwie. Naprawdę głęboka refleksja o
naturze minionego systemu powinna skłaniać do przyjęcia poglądu, który
wyraził Lord Acton, że wolność jest ochroną przed kontrolowaniem nas
przez innych. Wymaga więc samokontroli, a przy tym poddania się
wpływom religijnym i duchowym: edukacji, wiedzy, pomyślności. Wolność
staje się w większym stopniu kwestią moralności niż polityki. Również
moralnych argumentów używał Adam Smith dla systemu wolności
naturalnej jakim jest kapitalizm. To moralność i to moralność
chrześcijańska stanowi o sile i trwałości wolności we wszystkich jej
przejawach. Pogląd ten najwyraźniej i najdobitniej sformułował
współczesny polski polityk Mirosław Dzielski. Stwierdził w jednym z
wywiadów, że
religijność społeczeństwa jest warunkiem zachowania
jego wolności. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania państwa prawa, a
państwo liberalne jest państwem prawa, bez ludzi, którzy są moralni w
głębszym znaczeniu religijnym (...). Na refleksję tę wpłynęło zapewne
ocena funkcjonowania systemu, który był zaprzeczeniem tych wartości.
Jego dogłębny i radykalnie odmienny od upowszechnionego wśród elit
opozycyjnych
osąd dokonany przez Mirosława Dzielskiego dotyka
jednego z największych zagrożeń, które ten system sprowadził na nasz
kraj. Przez blisko pół wieku system nieustannie niszczył fundamenty
egzystencji narodu, doprowadzając do zapaści cywilizacyjnej w sferze
pracy. Dzielski wiąże pracę z istnieniem
Narodu, który dzięki niej
również staje się wspólnotą. Praca dla niego jest równie ważnym
czynnikiem określającym Naród jak wspólny język, kultura, religia i
państwo. To właśnie poprzez pracę niż jakiekolwiek inne działanie jak
pisze “istnienie indywidualne włącza się w byt narodowy, umacnia go i
samo czerpie z niego siły. Praca stanowi o duchowej i materialnej sile
narodu, warunkuje rozwój jego kultury”.
Jako zwolennik radykalnego liberalizmu ekonomicznego, który uczynił z
pracy podstawę odbudowy cywilizacji w naszym kraju, opowiadał się za
pełną wolnością jednostek w sferze pracy. “Żaden człowiek nie ma więc
prawa nie tylko zabierać cudzej pracy czy jej owoców, ale nawet
dowolnie określać jej wartości”
stwierdza w tekście “Kilka uwag o
obyczaju złej pracy w Polsce”. Jest dla niego oczywiste, że “człowiek,
otrzymuje tylko tyle, ile jest jego praca warta na rynku”. Jeżeli tak jak w
socjalizmie lub w krajach kapitalizmu bananowego, źródłem bogactwa
nie będzie praca lecz przywileje pewnych grup społecznych to może to
być jak stwierdza “źródłem poważnych zakłóceń moralnych i religijnych
w sferze pracy”. Dla Dzielskiego praca opierała się na wiekowym
systemie motywacyjnym powstałym w cywilizacji łacińskiej, na który
składały się religia, moralność, korzyść własna i przyjemność. Suma tych
bodźców dopiero powoduje, że jednostki są wstanie rzetelnie i wydajnie
pracować. Próba ich zastąpienia bodźcami innego rodzaju prowadzi do
zniszczenia społeczeństwa, które nie będzie w stanie wytwarzać już
bogactwa. Powstanie bogactwa jest koniecznością cywilizacyjną. Trzeba
ze źródła bogactwa narodowego,- twierdzi-
jakim jest wolna praca
zepchnąć biurokratyczną górę.
Refleksje Dzielskiego o pracy jako niewątpliwego chrześcijanina wpisują
się w dzisiejsze rozważania o Chrześcijaninie wobec wolności.
Dotyczą tylko pewnego aspektu, który niemniej
jest dziś równie
fundamentalny jak dziesięć lat temu, kiedy Dzielski umierał w Ameryce.
Nurtowało go jaki kapitalizm będzie w Polsce. Pisał również o takiej jego
możliwej wersji: “Biznesem rządzić będą – oczywiście pośrednio –
skorumpowani politycy i urzędnicy strzegący interesów potężnych
kapitalistów i ich robotniczej klienteli. Handel zagraniczny będzie
koncesjonowany. W cłach roić się będzie od wyjątków. Kraj będzie się
rozwijał powoli. Korupcja kapitalistów, polityków i urzędników prowadzić
będzie do olbrzymich różnic w zamożności. (..) System prawny będzie
niestabilny i będzie się zmieniał wraz ze zmieniającymi się interesami
kolejnych grup rządzących. W polityce rozkwitać będzie demagogia.
Politycy opozycyjni, wykorzystując nieświadomość żyjących w ubóstwie
mas, skłonni
będą do rzucania haseł antykapitalistycznych i
populistycznych.(...) Bogactwo będzie znienawidzone dla samego
bogactwa, a nie z powodu niesprawiedliwości stanowiącej jego źródło.
(...) Słaby, nie posiadający oparcia w szerokich rzeszach rząd będzie
ustępował przed żądaniami demagogów, gotów wprowadzić najbardziej
nawet szkodliwe dla kraju zmiany, aby utrzymać się przy władzy. (...)
Ludzie będą wiedzieć, że łatwiej jest wzbogacić się dzięki przywilejom
uzyskanym na drodze korupcji niż dzięki ciężkiej, uporczywej pracy.
Kapitalizm będzie krytykowany za zło wynikające z jego braku (...)”.
Dzielski zostawił sprawę otwartą. Będąc chrześcijaninem i politykiem na
pewno starałby się nie dopuścić do ziszczenia się takiej wizji. Wierzył
jako chrześcijański liberał, że kapitalizm da wolność i dobrobyt, że nie
jest tylko wolnym rynkiem ale “systemem konstytuowanym również przez
wartości chrześcijańskie.” Jego przestrogi, że “jeśli raz wtoczymy się w
koleinę ulg podatkowych, przywilejów celnych, politycznych metod
podziału dochodu narodowego, nasze gospodarstwo narodowe będzie
chore, moralnie deprawujące. Znów na urzędzie zasiadać będzie
biurokrata – hamujący przedsiębiorczość pasożyt”
mogą stanowić
inspirację dla wszystkich chrześcijan uczestniczących w polityce, dla
których wolność i eliminacja biedy są moralnym imperatywem działania.
Dobrze byłoby aby również pamiętali słowa przytoczonego już na
początku, jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych Tomasza
Jeffersona, że rząd mądry i oszczędny, który nie pozwoli ludziom
krzywdzić się wzajemnie, który pozostawi im swobodę rozwoju
gospodarczego i doskonalenia się, który nie odbierze pracującym od ust.
Chleba zapracowanego przez nich – oto definicja dobrego rządu,
którego nam potrzeba, by szczęście było pełne.
Andrzej Sadowski, 20.10. 1999 godz. 2.52