patrzymy im na ręce - Stowarzyszenie Sowa

Transkrypt

patrzymy im na ręce - Stowarzyszenie Sowa
patrzymy im na ręce
Fakty i Mity nr 13 (786) 27.03 – 2.04.2015 r.
strona 7
Paczka prezesa Kaczyńskiego
R
biznesowe Piotra P., zapoczątkowane na przełomie 1992 i 1993 roku.
„Paczka” była kontynuacją wcześniejszego rozpracowania o kryptonimie „Buś” (nazwa pochodzi od imienia kota Jarosława Kaczyńskiego).
WSI prowadziło „Busia” od grudnia 1991 r., czyli od czasu powstania rządu Olszewskiego, na osobiste
polecenie admirała Wawrzyniaka
wykonującego dyspozycje Belwederu. – Chodziło im o wykrycie kanałów przecieków tajnych informacji
zecz dotyczy upadłego
SKOK-u Wołomin. Jego
dawni szefowie, prezes
Mariusz G. i wiceprezes Mateusz G., siedzą od kilku
miesięcy w areszcie. Są podejrzani o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która wyłudziła
około 480 mln zł pożyczek i kredytów na podstawie sfałszowanej
dokumentacji. Za kratkami przebywa również Piotr P. (52 l.), niegdysiejszy członek rady nadzorczej
Wołomina. Prokuratura twierdzi,
że był mózgiem owej grupy i przyczynił się do wyprowadzenia z kasy
360 mln zł, a ponadto zlecił pobicie
Wojciecha Kwaśniaka, wiceszefa
Komisji Nadzoru Finansowego.
Afera ze Spółdzielczymi Kasami
Oszczędnościowo-Kredytowymi
doprowadziła harcowników z PiS
do obłędu. Chwycili się brzytwy,
która może zranić ich... chlebodawcę.
Działacze PiS przekonują, że za
machlojkami w SKOK Wołomin stoi
prezydent Bronisław Komorowski.
Prezentowany w mediach „akt oskarżenia” oparty jest na fakcie, że był on
w latach 1990–1993 wiceministrem
obrony narodowej, zaś Piotr P. służył
wówczas w Wojskowych Służbach
Informacyjnych. Wniosek: obaj musieli się doskonale znać i przyjaźnić.
Dodatkową przesłanką rzekomo obciążającą „podejrzanego” jest zdjęcie
wykonane we wrześniu 2011 r. w Teatrze Wielkim podczas uroczystej premiery filmu „1920 Bitwa Warszawska” w reżyserii Jerzego Hoffmana.
Na zdjęciu (fot. górna) widzimy, że
Komorowski pozuje
z Mariuszem G. (z prawej) i Piotrem P. (z lewej), których dopuszczono w pobliże głowy państwa
jako producentów filmu (prezes G.
był udziałowcem i prezesem zarządu spółki Jerzy Hoffman Film Production). Znany łgarz Jacek Kurski wyciągnął z tego wniosek, że
Piotr P. bywał u prezydenta i kupował mu wino. Całkiem zaś rozkłada
Komorowskiego na łopatki „oczywista oczywistość” opisana w raporcie
Antoniego Macierewicza, że Piotr
P. dopuszczał się przekrętów gospodarczych na dużą skalę. I skoro nigdy
wcześniej nie poszedł za nie siedzieć,
to znak ­nieomylny, że prezydent robił u niego za ochroniarza.
Kariera Piotra P. ściśle wiąże
się tymczasem z politycznymi interesami… braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich oraz z ich Porozumieniem Centrum. Cofnijmy się
do roku 2006. We wrześniu rozwiązano WSI i rozpoczęła działalność
Komisja Weryfikacyjna żołnierzy
tej formacji. Na podstawie ich wyjaśnień oraz zebranych na łapu-capu teczek powstaje w ekspresowym tempie raport Macierewicza.
W owym dokumencie kilkakrotnie
pojawia się nazwisko Piotra P. (jeszcze w stopniu porucznika). Przykładowo: „W drugiej połowie 1991 r.
dwóch młodych oficerów WSI – por.
Piotr P. (...) i kmdr por. K. nawiązało kontakty z politykami ugrupowań
prawicowych. Między innymi z Janem Olszewskim, Lechem Kaczyńskim i Janem Parysem (z rekomendacji braci Kaczyńskich w grudniu
1991 r. objął stanowisko ministra
obrony w rządzie Olszewskiego –
red.). Spotkanie to zapoczątkowało
wiele innych – z osobami o prawicowej orientacji politycznej i dostojnikami kościelnymi. Oficerowie spotykali się z Parysem w prywatnym
mieszkaniu, ale by porozmawiać, wychodzili na spacer do parku. Oprócz
Parysa w spotkaniach uczestniczyli m.in.: Józef Szaniawski, biskup
Piotr P. kooperował z biskupami...
(tu z biskupem kaliskim Edwardem Janiakiem)
­ ławoj Leszek Głódź (...)”. Tak
S
twierdzi Macierewicz!
Od września 1991 do lutego
1992 roku WSI dowodził kontradmirał Czesław Wawrzyniak. Wypromowany przez Mieczysława
Wachowskiego (sekretarz stanu
w Kancelarii Prezydenta Lecha
Wałęsy), z którym utrzymywał serdeczne kontakty towarzyskie. Kierując specsłużbami, Wawrzyniak
2–3 razy w tygodniu odwiedzał protektora w Belwederze, spędzając
długie godziny na pogaduszkach.
Między innymi o problemach Wałęsy z Kaczyńskimi.
Piotr P. miał 28 lat i służył
w kontrwywiadzie WSI, gdy nawiązał opisywane przez Macierewicza
kontakty z prawicą.
Rok później powierzono mu tzw.
osłonę obiektową Wojskowej Akademii Technicznej (WAT). Funkcję
tę sprawował do sierpnia 1995 r.,
a niedługo później wyleciał na zbitą
twarz do cywila. Przyczyną zwolnienia były wyniki operacyjnego rozpracowania krypt. „Paczka”, które ujawniło m.in. prywatne zaangażowania
ze służb do Porozumienia Centrum.
Piotr P. znajdował się w gronie oficerów podejrzewanych o nielojalność w konszachtach z politykami.
W następstwie pewnej kombinacji
operacyjnej podejrzenia przerodziły
się w pewność i uruchomiono sprawę „Paczka”. W toku rozpracowania
Piotra P. zidentyfikowano nie tylko
jego układy, ale również prowadzone na wielką skalę interesy z WATem. Trzeba go było szybko i dyskretnie wyrzucić, bo stanowił poważne
zagrożenie dla „firmy” – wspomina
nasz informator z WSI.
Na pierwszym piętrze hotelu
dla pracowników WAT przy ul. Kaliskiego w Warszawie kpt. Piotr P.
dysponował dyskretnym pokojem
do spotkań z agenturą. Prowadzący
rozpracowanie oficerowie zainstalowali w pomieszczeniu podsłuch
i podgląd wideo. Wraz z rozwojem
sprawy taką kontrolą objęto też inne
miejsca. Najpierw pokój hotelu Uniwersytetu Warszawskiego przy ul.
Belwederskiej. Dzięki uprzejmości
Aleksandra Szczygły, wówczas dyrektora gabinetu prezesa NIK Lecha Kaczyńskiego, pomieszkiwał
w nim okresowo 22-letni wówczas
­ ziennikarz Paweł R. Młodzieniec
d
utrzymywał bardzo
zażyłe stosunki
z Jarosławem Kaczyńskim. I to
nim właśnie prezes wyręczył się, organizując w styczniu 1993 roku słynną prowokację ze zdjęciem rzekomego Wachowskiego (faktycznie był to
policjant z Lublina Arnold Superczyński) na kursie oficerskim Służby Bezpieczeństwa. Trzy lata później
Kaczyński przyznał, że w sprawie
zdjęcia kłamał. „Byłem przekonany, że to jest Wachowski. Upewniał
mnie w tym Macierewicz, ale kiedy
przyszło co do czego, nie chciał niczego potwierdzać” – ubolewał Kaczyński. Nie wyjaśnił, jakim cudem
w kręgu jego najbliższych przyjaciół
znalazł się początkujący żurnalista.
Kolejnym podsłuchiwanym
i podglądanym przez WSI obiektem
było mieszkanie służbowe NIK przy
ul. Rejtana. Materiały operacyjne
z narad w hotelu WAT oraz gorących
imprez towarzyskich na Belwederskiej i przy Rejtana podobno gdzieś
zniknęły. „Dokumentacja sprawy
„Paczka” jest niekompletna, ponieważ
znajdują się w niej prawie wyłącznie
dokumenty wytworzone w roku 1995”
– przyznał w raporcie Macierewicz.
Skądinąd wiemy, że właśnie na
tych „zaginionych” materiałach opierał się Lech Wałęsa, gdy w grudniu
1992 roku wyzywał na pojedynek
„Kaczyńskiego wraz z mężem”. Powtórzył to jeszcze we wrześniu 1993
roku, kiedy zaprosił na swoje urodziny „Lecha Kaczyńskiego z żoną oraz
Jarosława Kaczyńskiego z mężem”.
Po odejściu z armii Piotr P. rozkręcił kilka niezbyt czystych biznesów,
które uczyniły go milionerem. Wykorzystując stare układy polityczne, tanio
kupował, drogo sprzedawał. Kooperował m.in. z biskupami, sponsorował wpływowych księży, pośredniczył
w sprzedaży atrakcyjnych kościelnych
gruntów. Wbrew lansowanym przez
PiS bredniom nie był założycielem
SKOK-u Wołomin (zasiadał w radzie
nadzorczej od lipca 2010 do sierpnia
2012 roku). Nie był też właścicielem
słynnej od kilku dni spółki Hydrobudowa Gdańsk (przysporzyła stolicy
120 mln zł strat), lecz przez dwa lata
członkiem jej rady nadzorczej.
PiS bardzo głupio robi, podnosząc Piotrowi P. ciśnienie. Jeśli partia polegnie w kolejnych wyborach,
zdesperowany więzień może zacząć
mówić...
MARCIN KOS
[email protected]