Zmowa kolejowa

Transkrypt

Zmowa kolejowa
Zmowa kolejowa
[podpis] Paweł KWAŚNIEWSKI; Fot. Jerzy Gumowski
Gazeta Wyborcza nr 246, wydanie z dnia 20/10/1993 , str. 3
(P) 15 października, drugi raz w tym roku, podrożały przejazdy koleją. Reporter "Gazety" przez
dobę podróżował pociągami i badał, komu opłaca się podwyżka.
- Nie mam biletu - mówię konduktorowi chwilę przed odjazdem pociągu. Kolejarz daje mi mały,
kwadratowy papierek - "poświadczenie nr... o zgłoszeniu braku ważnego biletu na przejazd".
- Wskakuj - mówi i kieruje mnie do ostatniego przedziału.
Pociąg rusza z Dworca Centralnego. W przedziale siedzi jeszcze trzech facetów. Wszyscy bez
biletów. Za Skierniewicami konduktor zaprasza każdego z nas na indywidualną rozmowę przy
toalecie.
- Wypisać bilet czy...? - zawiesza głos.
Nie wypisuje. Cenę biletu dzielimy na pół: wychodzi 30 tys. Konduktor zgrabnym ruchem wrzuca
banknoty do kieszeni.
KOLUSZKI - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI
Żółto-niebieski pociąg podmiejski. Stoję w przejściu między wagonami. Tłok. Nie zgłaszam braku
biletu - jadę na gapę. Podchodzi siwowłosy kolejarz. Bez słowa wkładam mu w rękę 8 tysięcy.
- Wolałbym wypisać - mówi kierownik, ale nie wypisuje. Puszcza oczko i wraca do czynności
służbowych.
Według taryfy przejazd na tej trasie kosztuje 16 tysięcy.
PIOTRKÓW - KATOWICE
Pociąg pośpieszny. Blondynka w kolejowym mundurze nie daje poświadczenia, ale wskazuje
wagon w połowie zajęty przez Cyganów. Jedziemy.
Za Częstochową blondyna ze swoim szefem sprawdzają bilety. Szef bez wstępów proponuje 50 tys.
od łebka. Dostaje.
Cyganie próbują się targować, liczą na zniżkę. Kierownik pociągu grozi palcem i łapie za biust
najładniejszą Cygankę. Atmosfera pełnego zrozumienia - wszyscy uśmiechnięci. Widzę, jak plik
banknotów przechodzi z ręki do ręki. Opłaca się obu stronom - bilet kosztuje 115 tysięcy.
KATOWICE - KRAKÓW
Technika jazdy ta sama: zgłoszenie, poświadczenie, skierowanie do odpowiedniego wagonu. Jestem
w przedziale sam. W Trzebini dosiada się szczupła Rosjanka. Proponuje stosunek płciowy w
toalecie.
- Tylko trzy stówy - wycenia usługę. - Jak jesteś sprawny, to mnie weźmiesz na umywalce.
Odmawiam.
Konduktor w lekko przekrzywionym krawacie i z przekrwionymi oczami zapomniał o moim
istnieniu. Zasnął smacznie w służbowym boksie. PKP traci kolejne 45 tysięcy.
KRAKÓW - SUCHA BESKIDZKA - KRAKÓW
Kolejarz jest szczerze zdziwiony, że chcę kupić bilet. - Pewno delegacja - domyśla się. Jakoś się
dogadujemy - 13 tys.
W powrotnej drodze konduktor próbuje do ceny doliczyć koszty wypisania biletu (28 tys.) i dopiero
taką sumę podzielić na dwa. Po krótkiej sprzeczce dochodzimy do porozumienia. Płacę 15 tys.
KRAKÓW - LUBLIN
Zbliża się północ. W wagonie pocztowym pracownik kolei chwilę się waha. - Ale jak będzie
kontrola, to wsuń się pod paki - mówi.
Pijemy piwo, rozmawiamy o życiu i pracy na kolei. Teraz już tak często nie wozi pasażerów na
gapę - za dużo rewizorów na trasie: - Z niektórymi muszę się dzielić, ale trafiają się i nieprzekupni.
Na tej trasie idzie się dogadać, ale lepiej, żeby cię nie widzieli. Żyć trzeba - z lewizny czasem i
druga pensja miesięcznie wychodzi.
Zasypiam na workach z listami. - Już Lublin - budzi mnie pocztowiec. - Co łaska się należy. Pięć
dych wystarczyło.
LUBLIN - WARSZAWA
Konduktor na ucho informuje, że jest nalot: rewizorzy ubrani po cywilnemu. Będzie ciężko. Spokojnie, damy sobie radę - uspokaja kierownik pociągu.
Na oczach kontrolerki spisuje moje dane z dowodu osobistego. Wystawia mandat za przejazd bez
biletu. Ale przed Warszawą niszczy papier i inkasuje połowę ceny - 40 tysięcy.
- He, he. Zrobiliśmy ją w bambuko - cieszy się i prosi, żebym wysiadł przystanek wcześniej, na
Wschodnim.
* W ciągu doby Polskie Koleje Państwowe tylko na jednym reporterze "Gazety" straciły prawie pół
miliona zł. Za 206 tys. zł przejechał 1001 kilometrów.
Paweł KWAŚNIEWSKI; Fot. Jerzy Gumowski
RP-DGW