bibliotekarz 13-14

Transkrypt

bibliotekarz 13-14
Nr 13-14/2007
1
Bibliotekarz Podlaski
Nr 1313-14/2007
CZASOPIŚMIENNICTWO W REGIONIE
Mariusz Okułowicz, Amtliches Kreisblatt Bielsk jako urzędowe pismo powiatowe wydawane przez Niemców w powiecie bielskim w czasie II wojny światowej 5
Mariusz Okułowicz, Charakterystyka niemieckiego pisma Kurier Białostocki (1 stycznia –
28 czerwca 1944 r.) 19
Katarzyna Andryszewska, Alla Józefowicz, Katarzyna Łempicka, BoŜena Łukaszewicz,
Tworzymy i to nas cieszy – o redagowaniu gazetek szkolnych słów kilka 37
WOKÓŁ BIBLIOTEKARSKICH REWIRÓW
Krzysztof Leśniak, Uwarunkowania prawne działalności bibliotek publicznych w okresie
powojennym 44
Krzysztof Pogorzelski, Walka władzy komunistycznej z analfabetyzmem na Białostocczyźnie w latach 1944-1952 56
LITERATURA W BIBLIOTECE
Irena Zarzecka, Analiza Polskiej literatury młodzieŜowej z przełomu XX i XXI wieku
pod kątem tematycznym 76
Jolanta śochowska, Baśnie i legendy (podania ludowe) regionu łomŜyńskiego 86
Z WARSZTATU
Wiesława Modzelewska, Rola komunikacji społecznej, zwłaszcza językowej,
w bibliotece 103
2
Joanna Trusiuk, Stan komputeryzacji bibliotek publicznych terenowych województwa
podlaskiego (wyniki badań ankietowych) 122
Andrzej Chuchnowski, Promocja czytelnictwa w regionach przygranicznych na przykładzie Suwałk 131
Małgorzata Iwanowicz, Biblioteki wspierają szkoły 136
PRZEDRUKI
Przygotował Andrzej Pietrasz,
Bastion kultury polskiej w Białymstoku (Bibljoteka Publiczna Miejska w roku 1931)
(Reflektor 1932, nr 17 [17V], s. 3-4 139
Bibljoteka Miejska w Białymstoku: barometrem Ŝycia kulturalnego miasta(Reflektor
1935, nr 14 [31V], s. 6 142
Największy księgozbiór w województwie białostockiem Bibljoteka im. Szołema Alejchema („Tempo” 1935, nr 6 [26 X], str. 2-3) 142
Jan Zdzisław Brudnicki, Otwarte Podlasie 144
ROZMOWY
Ewa Szarkowska, Wiedzieć po co się opowiada – rozmowa z Muriel Bloch. 146
RECENZJE, OMÓWIENIA, SPRAWOZDANIA
Małgorzata Rokicka-Szymańska, Refleksje dotyczące małego jubileuszu 148
ElŜbieta Romanowska, Magiczny konkurs 153
Iwona Łaska, Centrum Informacji przy Bibliotece Publicznej Gminy Zawady 155
ElŜbieta Kisło, Otwarty Konkurs Poetycki „Majowej Konwalii” – refleksje 157
Urszula Suchocka, O tomiku poetyckim „Słowem w oczy” Janiny Kozak Pajkert 162
Ewa Nofikow, Recenzja debiutanckiego tomu Oddechy Eligiusza Buczyńskiego 166
3
Nr 13-14/2007
Marek Kochanowski, „Potęga wyobraźni” 170
Urszula Suchocka, O tomiku poetyckim „Jonasz” Agnieszki Krotke 174
Urszula Suchocka, Wojna i kultura polska w okupacyjnych realiach Generalnego Gubernatorstwa – Piotra Majewskiego 176
Barbara Noworolska, Waldemar Okoń kresy w malarstwie Wydawnictwo Dolnośląskie
Wrocław 2006 r. stron 160 178
Informacja o działalności Oddziału Białostockiego Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich w 2006 r. 183
Daniel Znamierowski, Z kroniki wydarzeń kulturalnych 185
ZANIM UKAŻE SIĘ KSIĄŻKA
Jerzy Plutowicz, Dom naszych marzeń, naszych snów 187
Roman Czepe, Wojciech Załęski – Pasja i tradycja 191
Irena Kot, Atlas literacki polski
203
Wojciech Załęski, Tajemnice i dziwy Supraśla 210
Stanisław Luft, Epitafium dla Marianny Mlekickiej (tekst przemówienia na Jej pogrzebie
w dniu 7 marca 2005 roku) 218
Noty o autorach 220
Redaktor naczelny
Jan Leończuk
Redakcja:
Małgorzata Dobkowska
Jadwiga Juchniewicz
Jadwiga Jastrzębska (red. techniczna)
Adres redakcji:
KsiąŜnica Podlaska
im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku
15-950 Białystok, ul. Kilińskiego 16
tel. (085) 7416 723, fax (085) 7416 695
e-mail: [email protected]
www.wbp.bialystok.pl/bibliotekarz
Współpraca:
Andrzej Chuchnowski
(Biblioteka Publiczna w Suwałkach)
Krystyna Sobocińska
(Miejska Biblioteka Publiczna
w ŁomŜy)
Nakład 300 egz.
4
5
Nr 13-14/2007
Czasopiśmiennictwo w regionie
Mariusz Okułowicz
AMTLICHES KREISBLATT BIELSK
JAKO URZĘDOWE PISMO POWIATOWE
WYDAWANE PRZEZ NIEMCÓW
W POWIECIE BIELSKIM W CZASIE
II WOJNY ŚWIATOWEJ
Niemcy po skutecznym uderzeniu na Rosję Sowiecką pod koniec czerwca 1941 r.
ponownie wkroczyli do Białegostoku. Teren dawnego województwa białostockiego znalazł się pod hitlerowską władzą. W przeciągu bardzo krótkiego czasu niemiecki aparat
administracyjny przystąpił do reorganizacji Ŝycia społecznego na Białostocczyźnie. Bardzo waŜną rolę w tym względzie odgrywał aspekt informacyjny.
Na terenie okręgu białostockiego (tzw. Bezirk Bialystok) okupacyjne władze niemieckie wydawały szereg pism, które w głównej mierze miały spełniać funkcję propagandową. Oprócz zwykłej prasy, redagowanej – w zaleŜności od adresata – w róŜnych językach: niemieckim, polskim oraz białoruskim, na terenie okręgu białostockiego ukazywały
się pisma urzędowe, na łamach których zamieszczane były rozporządzenia zarządu cywilnego władz okupacyjnych. Świadczy o tym wzmianka w monografii M. Gnatowskiego,
który powołując się na „Akta procesu Kocha”, pisze o istnieniu pisma o nazwie: Amtsblatt
des Oberpräsidenten der Provinz Ostpreussen, Zivilverwaltung für den Bezirk Bialystok1
Jak się wydaje, zawierało ono rozporządzenia władz okupacyjnych, regulujące całość
Ŝycia społecznego i odnosiło się do całego obszaru okręgu białostockiego. Natomiast
w odniesieniu do poszczególnych powiatów organy władzy hitlerowskiej wydawały pisma urzędowe, obowiązujące tylko na terenie określonym przez administracyjny podział
regionu2. Dobrym tego przykładem jest Amtliches Kreisblatt Bielsk (Urzędowe pismo
w powiecie bielskim), mający w podtytule nazwę Amtliches Verkündungsblatt des Landrats (Urzędowe pismo informacyjne starostwa bielskiego)3. Nazwa i tego pisma pojawia
się w przywoływanej pracy M. Gnatowskiego4.
1
Autor powołuje się na nr 3 z 1942 r. wymienionego wyŜej pisma. Zob. M. Gnatowski, Białostocczyzna
w latach wojny i okupacji hitlerowskiej. Zarys dziejów politycznych regionu, t. 1, Białystok 1979, s. 434.
2
Twierdzenia tego nie traktuję bynajmniej jako pewnika, poniewaŜ brakuje w tym względzie materiałów źródłowych. Ale biorąc pod uwagę uporządkowaną strukturę władz okupacyjnych, moŜna być niemal pewnym, Ŝe
równieŜ w obrębie innych powiatów funkcjonowały podobne co do charakteru pisma urzędowe.
3
Jak dotąd w trakcie badań nad prasą hitlerowską nie natrafiłem na pismo urzędowe z innego powiatu aniŜeli
bielski.
4
M. Gnatowski, op. cit., s. 444.
6
Do dnia dzisiejszego udało mi się zidentyfikować jedynie cztery pojedyncze numery
wymienionego pisma (z lat 1941-1942), które są włączone do „Akt procesu Kocha”
i znajdują się obecnie w Archiwum IPN w Warszawie5.
Pismo Amtliches Kreisblatt Bielsk pierwotnie (w 1941 r.) redagowane było w trzech
językach: niemieckim, polskim i białoruskim. KaŜda strona podzielona była na trzy szpalty. W lewej zamieszczano tekst w języku niemieckim, w środkowej w języku polskim,
a w prawej białoruską wersję tekstów rozporządzeń. W następnym roku (1942 r.) w piśmie zamieszczano jedynie rozporządzenia w języku niemieckim. Brak egzemplarzy z lat
1943-1944 nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenia na temat języka, w jakim wydawany był periodyk Amtliches Kreisblatt Bielsk. MoŜna jednak przyjąć hipotezę, Ŝe według
wszelkiego prawdopodobieństwa pismo ukazywało się od 1942 r. jedynie w języku niemieckim. Numery gazety podporządkowane były – jak się wydaje – numeracji ciągłej.
Periodyk oprócz numeru oraz roku wydania był niedatowany. Powiatowe pismo urzędowe
było – według informacji zamieszczonych na pierwszej jego stronicy – wydawane w drukarni miejskiej.
Objętość pisma była zróŜnicowana, poniewaŜ kaŜdy z zachowanych numerów posiadał inną liczbę stron: 2, 3, 4 i 7. Częstotliwość wydawania gazety była z załoŜenia bardzo
nieregularna, o czym świadczy zamieszczana w kaŜdym numerze adnotacja, Ŝe ukazuje
się on w miarę potrzeby.
Zawartość pisma była dość jednorodna, poniewaŜ na ogół drukowano w nim urzędowe rozporządzenia. Dają się one podzielić na rozporządzenia obowiązujące na terenie
całego okręgu, podpisywane przez samego Ericha Kocha (nadprezydenta i zarazem szefa
administracji cywilnej okręgu), jak równieŜ na te o zasięgu powiatowym, które sygnował
komisarz powiatowy (Kreiskommissar)6 – Tubenthal. Dzięki tym aktom prawodawczym
moŜna poznać nazwiska bezpośrednich referentów Tubenthala, którzy niekiedy w jego
zastępstwie podpisywali się pod niektórymi rozporządzeniami. NaleŜeli do nich:
– Kurras (gospodarka rolna – Kreisbauernführer),
– Pierer (polityka podatkowa, sanitarna oraz informacyjna),
– Gielke (polityka porządkowa oraz meldunkowa)7.
Na łamach pisma zamieszczano równieŜ reklamy. Jedyna, jaka pojawia się
w zachowanych egzeplarzach, sugeruje, aby lokować swoje oszczędności na bezgotówkowym koncie w Powiatowej Kasie Oszczędności w Bielsku8. Oprócz publikowanych rozporządzeń zamieszczane były tam takŜe ogłoszenia pocztowe. Informowano w nich
o nowo powstałych urzędach pocztowych9.
Na łamach Amtliches Kreisblatt Bielsk publikowano równieŜ rozporządzenia związane z polityką zdrowotno-sanitarną10. Informowano w nim ludność niemiecką o konieczno5
Chodzi tu o następujące numery pisma Amtliches Kreisblatt Bielsk. Amtliches Verkündungsblatt des Landrats
(poniŜej dla tytułu pisma będę stosował skrót – AKB) nr 3, 1941, „Akta procesu Kocha”, AIPN Warszawa, sygn.
akt SWWW 745, k. 50-51; nr 5, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745, k. 52-55; nr 15, 1942,
„Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765, k. 88; nr 20, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW
765, k. 78-79.
6
Był to odpowiednik starosty.
7
AKB nr 20, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765, k. 78-79.
8
AKB nr 15, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765, k. 88.
9
Ibidem.
10
Warunki wojenne, ze względu na szerzące się epidemie, zmuszały Niemców do przywiązywania wagi do
szczepień ochronnych. Wobec ludności polskiej i białoruskiej władze hitlerowskie prowadziły swoistą politykę
sanitarną, natomiast w odniesieniu do ludności niemieckiej oprócz aspektu sanitarnego moŜna mówić takŜe
o polityce zdrowotnej.
Nr 13-14/2007
7
ści poddania się szczepieniom ochronnym przeciwko tyfusowi – powołując się przy tym
na rozporządzenie nadprezydenta okręgu białostockiego11. W innym z ogłoszeń, związanych z lecznictwem medycznym, podana jest wzmianka o pracujących w powiatowym
szpitalu lekarzach specjalistach12.
W piśmie podawano równieŜ informacje dotyczące zaginięcia dowodów osobistych,
które zostały urzędowo uniewaŜnione13.
PoniŜej zamieszczony został wybór rozporządzeń wydawanych przez administrację
niemiecką w powiecie bielskim. Zawiera on przede wszystkim rozporządzenia dotyczące
niektórych kierunków polityki okupacyjnej III Rzeszy na terenie powiatu bielskiego. Chodzi tu między innymi o politykę rolną, podatkową, sanitarną, meldunkową etc. W pierwszym rzędzie sięgnąłem po rozporządzenia, które na łamach pisma przedrukowywano
w języku polskim. Ponadto do aneksu włączyłem kilka własnych tłumaczeń tekstów rozporządzeń drukowanych w Amtliches Kreisblatt Bielsk jedynie w języku niemieckim.
11
AKB nr 20, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765, k. 78.
AKB nr 20, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765, k. 79.
13
Ibidem.
12
8
ANE KS
ROZPORZĄDZENIA I INFORMACJE PUBLIKOWANE
W AMTLICHES KREISBLATT BIELSK
(wybór)
Dokument 1
ROZPORZĄDZENIE NADPREZYDENTA PROWINCJI PRUS WSCHODNICH
KOCHA
W SPRAWIE UTWORZENIA
URZĘDU POWIERNICZEGO DLA OKRĘGU BIAŁOSTOCKIEGO
„Odpis z odpisu.
Rozporządzenie
Na podstawie reskryptu Wodza w sprawie tymczasowego zarządu Okręgu Białostockiego z dn. 15 sierpnia 1941 r. zarządzam:
I. W podległym mej cywilnej władzy Okręgu Białostockim wyłączne prawo sekwestru, zajmowania i zarządzania byłymi rosyjskimi, polskimi i Ŝydowskimi objektami majątkowymi – ma w tym celu ustanowiony Urząd Powierniczy dla Okręgu Białostockiego.
II. Naczelnikiem Urzędu Powierniczego dla Okręgu Białostockiego jest Nadprezydent i Naczelnik Zarządu Cywilnego dla Okręgu Białostockiego.
Kierownikiem Urzędu Powierniczego ustanawiam landrata von Einsiedel, a jego zastępcą dyplomowanego handlowca von Bukowskiego.
Na wypadek, gdyby zaszły jakieś przeszkody o nieprzejściowym charakterze, obejmie czynności Urzędu Powierniczego przydzielony mi Prezydent Rządowy jako mój generalny zastępca.
III. Co się tyczy działalności Urzędu Powierniczego dla Okręgu Białostockiego, to
normują ją przepisy odnoszące się do Głównego Urzędu Powierniczego – Wschód oraz
przepisy obowiązujące inne Urzędy Powiernicze z tym zastrzeŜeniem, Ŝe jako naczelnik
Urzędu Powierniczego dla Okr. Białostockiego będę korzystał z uprawnień, zawarowanych dla kierownika Głównego Urzędu Powierniczego – Wschód.
IV. PowyŜsze nie narusza reskryptu Prezydenta Ministrów, Państwowego Marszałka Wielkich Niemiec, pełnomocników planu na okres czterolecia z dn. 31 lipca 1941 – v.
P. 12262.
PowyŜsze rozporządzenie obowiązuje od 5 września 1941 r.
Nadprezydent
jako naczelnik Zarządu Cywilnego dla Okr. Białostockiego
KOCH
9
Nr 13-14/2007
Opublikowano:
Bielsk, dnia 23 września 1941.
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 5, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745, k.
52.
Dokument 2
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W SPRAWIE ZAOPATRZENIA W MIĘSO
„W sprawie zaopatrzenia mięsem. Z natychmiastowym wykonaniem.
Do zakupu bydła na ubój będą dopuszczeni kupcy, posiadający zaświadczenia, wystawione przeze mnie.
Zabrania się wszystkim Urzędom Cywilnym, jak i Wojskowym, zakupywać bydło na
ubój (rogaciznę, świnie, owce, cielaki) bezpośrednio od producentów.
Wszyscy zainteresowani winni mi donosić ich tygodniowe zapotrzebowania.
Na podstawie tego zapotrzebowania będzie wydawane zezwolenie na zakup potrzebnego bydła na ubój, od kupców przeze mnie upowaŜnionych.
O kaŜdym uchyleniu się od niniejszego zarządzenia naleŜy mi natychmiast meldować
z dokładnym wyszczególnieniem przekroczenia.
Bielsk, dn. 1.IX.41.
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 3, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 50.
Dokument 3
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W SPRAWIE ZAOPATRZENIA W MASŁO
„W sprawie zaopatrzenia masłem.
Od tej chwili wolna sprzedaŜ masła (mleczarskiego i wiejskiego) jest zabroniona.
Mleczarnie mogą wydawać masło potrzebującym tylko przy przedstawieniu zaświadczenia, wydanego przeze mnie.
AŜeby otrzymać odpowiednie zaświadczenie, zainteresowani (Burmistrzowie, Wójtowie, Urzędy Sił Zbrojnych, Społeczne Urzędy Aprowizacyjne i t. d.) meldują mi bliŜszą
pocztą ich zapotrzebowania tygodniowe.
Producenci zasadniczo muszą dostarczać mleko do mleczarń, względnie do punktów
zbioru śmietany. Gdzie to jest niemoŜliwe – produceni winni dostarczać do mleczarni
masło.
10
Cena masła wynosi:
dla producentów – 2 RM za kg.
„konsumentów – 2,2 RM za kg.
Gdzie niema mleczarni, Burmistrzowie (wójtowie) powinni zorganizować punkt zborny masła wiejskiego, który moŜe wydawać masło bezpośrednio zainteresowanym, po
przedłoŜeniu wystawianego przeze mnie zaświadczenia.
Jak mleczarnie, tak i punkty zborne, w terminach tygodniowych niezwłocznie meldują mi o pozostałościach masła, aŜeby mógł przedsiębrać odpowiednie kroki.
Mleczarnie, jak równieŜ zorganizowane zborne punkty masła winny jednocześnie
przyjmować pozostałości jaj.
Cena dla producenta za 1 szt. jaja wynosi – 0,05 RM.
NaleŜy mi równieŜ meldować co tygodnia o ilości zebranych jaj, aŜeby mógł się o nie
zatroszczyć.
Bielsk, 1/IX. 1941 r.
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 3, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745, k.
51.
Dokument 4
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W SPRAWIE ZAOPATRZENIA W MIĘSO
„W sprawie zaopatrzenia mięsem.
a) Uboju domowego i zawodowego moŜna dokonywać tylko na podstawie specjalnego zezwolenia na ubój. Zezwolenia na ubój wydawać będzie Powiatowy Wydział Gospodarczy. Panowie Burmistrzowie i Wójtowie zbierają wnioski na zezwolenia na ubój
domowy, oddają je co tydzień; bądź to we środy przed konferencją słuŜbową lub teŜ
w soboty, przez posłańców. Po zadecydowaniu zostaną te wnioski zwrócone Burmistrzom
(Wójtom). NaleŜy je następnie doręczyć petentom. Przed wydaniem zezwolenia na ubój
naleŜy pobrać od petenta opłatę i przesłać ją do Kasy Powiatowej z odpowiednią adnotacją na przesyłce. JednakŜe w najbliŜszych 4 tygodniach zezwolenia na domowy ubój świń
wydawane nie będą.
Ubój w wypadkach nieszczęśliwych będzie uznany za słuszny, o ile zostanie przedłoŜone świadectwo weterynarza lub Burmistrza (Wójta). Waga mięsa moŜliwego do uŜytku
w nagłym wypadku zabitego zwierzęcia będzie zaliczona na mięsny kontyngent.
b) Zawodowego uboju moŜna dokonywać tylko na podstawie zezwolenia na ubój.
Zezwolenia takie wydawać będzie Powiatowy Wydział Gospodarczy. Wnioski wydawane
będą tylko na podstawie wykazu klijentów.
KaŜdy Rzeźnik jest obowiązany od 15.10.41 przedłoŜyć wykaz klijentów. Wykaz klijentów musi mieć następujące rubryki:
Nazwisko Imię
Miejsce zamieszkania
11
Nr 13-14/2007
Ilość osób w rodzinie
Narodowość
Wszyscy, którzy nie mogą sami na własną rękę zaopatrzyć się w mięso, winni wpisać
się na listę klijentów u jednego rzeźnika. To odnosi się takŜe do Niemców. Dla kontroli
Burmistrzowie (Wójtowie) winni wydać zaświadczenia głowom rodzin, którzy sami nie
mogą na własną rękę zatroszczyć się o mięso, celem wciągnięcia ich na listę klijentów.
Zaświadczenia te jednocześnie będą słuŜyły i do wciągnięcia głowy rodziny na listę klijentów w piekarni, a mianowicie według następującego wzoru:
(Pieczęć urzędowa)
Zaświadczenie dla głowy rodziny na wciągnięcie na listę klijentów piekarza.
Wykaz klientów Nr .............................................................
Piekarza ..............................................................................
Nazwisko i imię ..................................................................
Narodowość ........................................................................
Ilość członków rodziny .......................................................
Pieczęć albo podpis .............................................................
(Pieczęć urzędowa)
Zaświadczenie dla głowy rodziny na wciągnięcie na listę klijentów piekarza.
Wykaz klientów Nr .............................................................
Piekarza ..............................................................................
Nazwisko i imię ..................................................................
Narodowość ........................................................................
Ilość członków rodziny .......................................................
Pieczęć albo podpis .............................................................
(Pieczęć urzędowa)
Zaświadczenie dla głowy rodziny na wciągnięcie na listę klientów rzeźnika.
Wykaz klientów Nr .............................................................
Rzeźnika ..............................................................................
Nazwisko i imię ..................................................................
Narodowość ........................................................................
Ilość członków rodziny .......................................................
Pieczęć albo podpis .............................................................
(Pieczęć urzędowa)
Zaświadczenie dla głowy rodziny na wciągnięcie na listę klientów rzeźnika.
Wykaz klientów Nr .............................................................
Rzeźnika ..............................................................................
Nazwisko i imię ..................................................................
Narodowość ........................................................................
12
Ilość członków rodziny .......................................................
Pieczęć albo podpis .............................................................
Odcinek 1 (mały, dolny odcinek) jest przeznaczony dla rzeźnika wzgl. piekarza. Ten
odcinek piekarz musi odciąć i przechować takowy dla kontroli klijentów. Burmistrz
(Wójt) zaznacza na nim nazwisko, imię, narodowość i ilość członków rodziny, piekarz
zaś numer klijenta według wykazu. Oprócz tego naleŜy w lewym rogu odcinka połoŜyć
pieczęć Gminy, a pod nią musi być podpis rzeźnika wzgl. piekarza. Dla jednolitości Starostwo będzie przydzielać te zaświadczenia Burmistrzom (Wójtom). NaleŜy mi podać natychmiast ilość potrzebnych wzorów.
Dla niemieckiej jadłodajni wystarczy podać liczbę wszystkich stołujących się w niej
osób. Prawdziwość danych przy tego rodzaju zapisach zaświadcza kierownik urzędu.
Na podstawie wciągnięcia na listę klijentów Powiatowy Wydział Gospodarczy zaliczy przypadający rzeźnikowi kontyngent. Na podstawie tego wyliczenia zostaną wystawione zaświadczenia na ubój w rzeźni. JeŜeli w jakichś miejscowościach nieotworzono
dotychczas wystarczającej ilości rzeźni, naleŜy to natychmiast uczynić. Z drugiej strony
naleŜy baczyć, aby nie otwierać zbytecznych rzeźń. Bez względu zakazuję ubój bez zezwolenia. Zakaz ten obowiązuje takŜe niemieckie urzędy wojskowe i cywilne. JeŜeli ktoś
dowie się o zakazanym uboju winien natychmiast donieść podając szczegółowe okoliczności. Posterunki śandarmerii otrzymały polecenie nad czuwaniem wykonania powyŜszego zarządzenia.
Bielsk, dnia 25.9.41.
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 5, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 53-54.
Dokument 5
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W SPRAWIE ZAOPATRZENIA W CHLEB
„W sprawie zaopatrzenia chlebem
a. Zabezpieczenie chlebem osób samowystarczalnych zostało uregulowane przez
wprowadzenie kart przemiałowych.
b. Zaopatrzenie chlebem samowystarczalnych ma takie same formy, jak zaopatrzenie w mięso nieposiadających własnego mięsa. KaŜdy piekarz jest zobowiązany przedłoŜyć natychmiast listę klijentów, wzorując się na klijenteli sklepu mięsnego. Na podstawie
wykazu klijentów naleŜy Ŝądać potrzebnej ilości mąki od Powiatowego Wydziału Gospodarczego na wypiek chleba dla wykazanych klijentów. Powiatowy Wydział Gospodarczy
wydaje piekarzowi zapotrzebowanie na wykazaną ilość mąki. Na podstawie tego zapotrzebowania piekarze otrzymują mąkę z młynów. Po wydaniu mąki według zapotrzebowania młyn zatrzymuje to zapotrzebowanie i zwraca je do Powiatowego Wydziału Gospodarczego z adnotacją o załatwieniu sprawy.
Proszę Panów Burmistrzów podać powyŜsze do wiadomości piekarniom i młynom,
jak równieŜ miejscowym zwyczajem poinformować ludność o powyŜszym.
13
Nr 13-14/2007
Sposób sporządzania wykazów głów rodzin na listę klijentów piekarni jest taki sam,
jak sposób sporządzania wykazu głów rodzin na listę klijentów sklepu mięsnego. JeŜeli
ktoś sam stara się o chleb, ale nie ma własnego mięsa albo odwrotnie, w tym wypadku
naleŜy mu wydać zezwolenie na wpisanie go do wykazu sklepu mięsnego względnie klijentów piekarni. NaleŜy zawsze zwracać uwagę na to, aŜeby zaopatrującego się na własną
rękę nie wciągnięto na listę tego samego środka Ŝywności.
Bielsk, 25.9.1941
Starosta”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 5, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 54.
Dokument 6
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W SPRAWIE KARTY PRZEMIAŁOWEJ DLA OSÓB SAMOWYSTARCZALNYCH
„W sprawie karty przemiałowej dla osób samowystarczalnych
Z dniem 15 października 1941 roku wprowadza się kartę przemiałową dla osób samowystarczalnych. Od tej chwili młyny winny wydawać rolnikom tylko tyle mąki, ile
przypada na niego według karty przemiałowej.
Kartę przemiałową naleŜy przedkładać młynarzowi przy kaŜdorazowym mieleniu
zboŜa. Kartę przemiałową trzeba przedkładać zawsze w tym samym młynie. Młynarz musi na karcie przemiałowej połoŜyć pieczęć, albo się na niej podpisać. Niedopuszcza się
przedkładania karty przemiałowej w innym młynie. Osoba samowystarczalna otrzymuje
kartę przemiałową od Burmistrza (Wójta).
Po Ŝądaną ilość formularzy kart przemiałowych trzeba zgłaszać się do Starostwa.
NaleŜy prowadzić ewidencję wystawionych kart według następującego wzoru:
Imię
i nazwisko
Miejsce zamieszkania
Ilość osób w rodzinie
Obszar gruntu w ha
Starostwo doręczy formularze kart przemiałowych Burmistrzom (Wójtom). Zapełnienie karty przemiałowej naleŜy dokonywać starannie. Na jedno gospodarstwo domowe
naleŜy wydać tylko jedną kartę przemiałową. Ilość osób danej rodziny na niej ściśle oznaczyć. Wyznaczona ilość zboŜa na karcie przemiałowej jest waŜna tylko na 4 tygodnie. Na
przeciąg tych 4 tygodni przeznacza się dla rolnika po 13,5 kg. Ŝyta na osobę. JeŜeli np.
rodzina składa się z 5 osób, wówczas karta przemiałowa winna zawierać 5 razy po 13,5
kg. Ŝyta = 67,5 kg. Ŝyta. Młynarz winien wówczas wydać z tego Ŝyta odpowiednią ilość
mąki, przytem naleŜy uwaŜać aŜeby przemiał Ŝyta był 90 procentowy.
14
Po przedłoŜeniu karty przemiałowej młynarz winien zaznaczyć na niej ilość Ŝyta
zmielonego dla osoby samowystarczalnej. Kartę przemiałową naleŜy co 4 tygodni przedkładać Burmistrzowi (Wójtowi) dla sprawdzenia i skontrolowania jaka ilość Ŝyta została
zmielona rolnikowi lub powstała nadwyŜka, albo niedobór. NadwyŜkę naleŜy doliczyć do
najbliŜszych 4 tygodni.
Za osoby samowystarczalnych uwaŜa się tych wszystkich, którzy posiadają własnej
produkcji Ŝyto i to Ŝyto chcą mleć na chleb.
Opłata za przemiał przypadającej ilości zboŜa musi być uiszczona gotówką, albo odpowiednią ilością Ŝyta.
Bielsk, dnia 25.9.41
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 5, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 52-53.
Dokument 7
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W SPRAWIE POBIERANIA PODATKU OBYWATELSKIEGO
„UpowaŜniam burmistrzów w miastach powiatu Bielskiego z dniem 1 października
1941 r. do pobierania podatku obywatelskiego, na zasadach ustaw państwowych.
Od kwoty ściągniętego podatku obywatelskiego naleŜy 30% wpłacić do Kasy Powiatowej, jako podatek powiatowy.
Wpłata winna być uskuteczniona kaŜdego miesiąca, najpóźniej do 10 następnego
miesiąca, ze sprawozdaniem o sumie ściągniętego podatku.
Bielsk, dn. 22 września 1941.
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 5, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 54.
Dokument 8
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W SPRAWIE HANDLU KAMIENIEM W POWIECIE BIELSKIM
„W sprawie handlu kamieniem w powiecie bielskim
W najbliŜszym roku będzie duŜe zapotrzebowanie na kamień polny, celem naleŜytego utrzymania dróg (nasypy i walcowanie). Potrzebny kamień kupować będzie Państwowy Zarząd Drogowy wzgl. Powiatowy Zarząd Drogowy.
AŜeby zabezpieczyć się przed niepotrzebnym nieporozumieniem zakazuję niniejszym
wszelki handel kamieniem. Przeciwdziałający będą ostro karani.
15
Nr 13-14/2007
Proszę Panów Burmistrzów i Wójtów o ogłoszenie niniejszego według praktykowanego zwyczaju miejscowego.
Bielsk, dn. 23 września 1941.
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 5, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 55.
Dokument 9
ROZPORZĄDZENIE NADPREZYDENTA PROWINCJI PRUS WSCHODNICH
KOCHA
W SPRAWIE PASZPORTOWO-TECHNICZNEGO UREGULOWANIA
RUCHU Z RZESZĄ NIEMIECKĄ
„Postanowienie
W sprawie pasportowo-technicznego uregulowania ruchu z Rzeszą Niemiecką, Gubernatorstwem i Państwowym Komisariatem Prowincji Wschodnich.
–§1–
Kto chce przekroczyć granicę Okręgu Białostockiego musi posiadać specjalne zezwolenie, w postaci przepustki w/g ustalonego wzoru, o ile nie dopuszczone są wyjątki dla
osób określonych grup.
–§2–
Kto wkracza na teren Okręgu Białostockiego bez specjalnej przepustki, albo go
opuszcza, będzie karany więzieniem. Jednocześnie moŜe być karany i grzywną pienięŜną.
W wypadkach lŜejszych moŜe być ukarany aresztem, albo karą pienięŜną.
–§3–
Niniejsze postanowienie obowiązuje w następnym dniu po ogłoszeniu.
Königsberg Pr.
22 sierpnia 1941 r.
Nadprezydent
Prowincji Prus Wschodnich
Zarząd Cywilny dla okręgu Białostockiego
w/z gez. D-r Ofman.
Opublikowano, Bielsk 1.9.41
Starosta”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 3, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 50.
16
Dokument 10
ROZPORZĄDZENIE NADPREZYDENTA PROWINCJI PRUS WSCHODNICH
KOCHA
W SPRAWIE ZAJĘCIA POSESJI Z ZABUDOWANIAMI W OKRĘGU
BIAŁOSTOCKIM
„Königsberg (Pr.) 22 sierpnia 1941 r.
Nadprezydent Prowincji Pru Wschodnich
6. K. 1543. –
W sprawie zajęcia posesji z zabudowaniami w Okręgu Białostockim.
Na podstawie pierwszego dekretu Wodza, o wprowadzeniu Cywilnego Zarządu
w nowozajętych Okręgach Wschodnich, od 17 lipca 1941 r., zarządzam co następuje:
–§1–
Cała zabudowana i niezabudowana posesja z mieszkaniami zostaje zajęta na rzecz
Państwa Niemieckiego.
–§2–
Przez zajęcie, dotychczasowi uprawnieni tracą prawo do korzystania z zajętych posiadłości.
–§3–
Zarząd zajętego mienia przekazuję do T-wa Posesyjnego, z ograniczoną odpowiedzialnością, dla prowincji Prus Wschodnich (włączone okręgi).
–§4–
Niniejszy dekret obowiązuje z dniem jego ogłoszenia.
Königsberg (Pr.)
22 sierpnia 1941 r.
Nadprezydent Prowincji Prus Wschodnich
Podano do wiadomości:
Bielsk, dn. 1.9.41
Starosta.”
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 3, 1941, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 745,
k. 50.
17
Nr 13-14/2007
Dokument 11
ROZPORZĄDZENIE STAROSTY BIELSKIEGO
W OPARCIU O ROZPORZĄDZENIE NADPREZYDENTA PROWINCJI PRUS
WSCHODNICH KOCHA
W SPRAWIE SZCZEPIEŃ OCHRONNYCH PRZECIW TYFUSOWI
DLA OBYWATELI NIEMIECKICH
„W sprawie szczepień ochronnych przeciw tyfusowi
Zwracam uwagę na zamieszczone w nr. 12 »Urzędowego pisma Nadprezydenta Prowincji Prus Wschodnich – Zarząd Cywilny dla Okręgu Białostockiego« rozporządzenie
dotyczące szczepień ochronnych przeciw tyfusowi, na podstawie którego kaŜdy obywatel
Niemiec ma się poddać takiemu szczepieniu.
Bielsk, dnia 18.8.1942
Starosta
w/z Pierer”
Tłumaczenie – M. Okułowicz
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 20, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765,
k. 78.
Dokument 12
OGŁOSZENIE W SPRAWIE
KONSULTACJI I BADAŃ WENERYCZNYCH DLA MIEJSCOWEJ LUDNOŚCI
POWIATU BIELSKIEGO
„W sprawie zwalczania chorób wenerycznych
W celu intensywnego zwalczania chorób wenerycznych od poniedziałku 17.8.1942
w kaŜdy poniedziałek i czwartek w godz. od 15 do 17 będą udzielane w Urzędzie Zdrowia
w Bielsku przy Roonstraße 5 bezpłatne konsultacje oraz badania weneryczne dla miejscowej ludności. Badań będzie udzielać pod moim kierownictwem polski specjalista
dr Okoński.
Lekarz urzędowy
dr Peters
Opublikowano:
Proszę o ogłoszenie niniejszego według praktykowanego zwyczaju miejscowego.
Bielsk, dnia 13.8.1942
Starosta
w/z Pierer”
Tłumaczenie – M. Okułowicz
18
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 20, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765,
k. 79.
Dokument 13
OGŁOSZENIA DOTYCZĄCE
NOWO UTWORZONYCH URZĘDÓW POCZTOWYCH W POWIECIE
BIELSKIM
„Urząd pocztowy
Dnia 28 maja w Szereszewie i dn. 1 czerwca w Rudnikach i Suchopoli utworzono po
jednym urzędzie pocztowym I. Urzędy te podlegają urzędowi pocztowemu w PruŜanie.
PruŜana, dn. 17.6.1942
Urząd pocztowy
pod. Radloff
Podano do wiadomości:
Bielsk, dn. 17.6.1942
Starosta”
Tłumaczenie – M. Okułowicz
Amtliches Kreisblatt Bielsk nr 15, 1942, „Akta procesu Kocha”, sygn. akt SWWW 765,
k. 88.
19
Nr 13-14/2007
Mariusz Okułowicz
CHARAKTERYSTYKA NIEMIECKIEGO
NIEMIECKIEGO PISMA
KURIER BIAŁOSTOCKI
(1 STYCZNIA – 28 CZERWCA
CZERWCA 1944 R.)
W opracowaniach historycznych dotyczących dziejów ziemi białostockiej w okresie
II wojny światowej brak jest dotąd prac na temat prasy niemieckiej, wydawanej w okręgu
białostockim. W nielicznych opracowaniach pojawiają się jedynie wzmianki dotyczące
tego zagadnienia1. Z informacji tych wynika między innymi, Ŝe hitlerowskie władze okupacyjne wydawały na terenie Bezirk Bialystok szereg pism o charakterze propagandowym. W języku niemieckim drukowana była Bialystoker Zeitung jako urzędowy organ
partii NSDAP dla okręgu białostockiego2.
W języku polskim ukazywał się – jak stwierdzają badacze tego okresu historycznego
– Nowy Kurier Białostocki3. W. Chojnacki – powołując się na Sz. Datnera – stwierdza
tylko, Ŝe taka miała być pierwotna nazwa pisma4. Teoretycznie Nowy Kurier Białostocki
mógł być wydawany przez niemieckich dyspozytorów propagandy na terenie okręgu białostockiego5, ale zachowane egzemplarze Kuriera Białostockiego przeczą tej tezie.
Wzmianka o Nowym Kurierze Białostockim pojawia się między innymi w pracy M. Gnatowskiego. Mowa jest tam jedynie o gadzinowym charakterze tego periodyku oraz o redaktorze naczelnym gazety, którym miał być niejaki Karl Akert6.
1
Jedynym wyjątkiem w tym względzie jest obszerne studium W. Chojnackiego, Jawna prasa polskojęzyczna na
terenach włączonych do Rzeszy i w Niemczech w latach 1939-1945, „Dzieje Najnowsze”, 1985, r. 17, z. 1,
s. 101-147. Ponadto warto tu wymienić pracę M. Gnatowskiego, Białostocczyzna w latach wojny i okupacji
hitlerowskiej. Zarys dziejów politycznych regionu, t. 1, Białystok 1979.
2
Charakterystyka tego dziennika jako artykuł ukaŜe się w „Księdze Jubileuszowej”, przygotowywanej przez
KsiąŜnicę Podlaską – M. Okułowicz, „Bialystoker Zeitung” – urzędowy organ partii NSDAP dla okręgu białostockiego. Charakterystyka pisma.
3
W tym kontekście odwołuję się do monografii i prac autorstwa M. Gnatowskiego, A. Dobrońskiego,
Cz. Madajczyka i J. Karlikowskiego. Zob. M. Gnatowski, Białostocczyzna w latach wojny..., op. cit., s. 293;
M. Gnatowski, Z dziejów Białegostoku w latach II wojny światowej, W: Studia i materiały do dziejów miasta
Białegostoku, Praca zbiorowa pod red. J. Antoniewicza i J. Joka, t. 2, Białystok 1970, s. 23; A. Dobroński, Białystok, historia miasta, wyd. 2 uzupełnione, Białystok 2001, s. 173; Cz. Madajczyk, Polityka III Rzeszy
w okupowanej Polsce, t. 2, Warszawa 1970, s. 166 oraz J. Karlikowski, Polityka okupacyjna III Rzeszy w okręgu
białostockim (1941-1944), Białystok 1965, s. 42.; M. Gnatowski powołuje się na materiały znajdujące się
w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia w Archiwum Zakładu Historii Partii (AZHP); natomiast
J. Karlikowski przytacza odpowiedź na ankietę śydowskiego Instytutu Historycznego, udzieloną przez Waldemara Macholla, wyŜszego funkcjonariusza (Hauptsturmführera SS) gestapo w Białymstoku.
4
W. Chojnacki, op. cit., s. 120.
5
Istnieje dość spora rozbieŜność co do nazwy pisma gadzinowego, ukazującego się w języku polskim na terenie
ówczesnego okręgu białostockiego.
6
M. Gnatowski, Białostocczyzna..., op. cit., s. 293.
20
Osobiście nie dotarłem do Ŝadnego egzemplarza Nowego Kuriera Białostockiego.
Natomiast do tej pory zachowało się większość numerów Kuriera Białostockiego, pisma
wydawanego od 1 stycznia do 28 czerwca 1944 r.
CHARAKTERYSTYKA PISMA7
UWAGI OGÓLNE
Kurier Białostocki był tygodnikiem wydawanym w Białymstoku. Pierwszy numer
ukazał się 1 stycznia 1944 r. Ostatni znany numer (27) został wydany 28 czerwca 1944 r.
Numer z 1 stycznia 1944 r. wyszedł drukiem w sobotę. Kolejne numery, począwszy od 7
stycznia 1944 r. (nr 2), a kończąc na 10 marca 1944 r. (nr 11) ukazywały się w piątki. Od
15 marca (nr 12) do 28 czerwca 1944 r. (nr 27) gazeta wychodziła w kaŜdą środę.
W. Chojnacki pisze, Ŝe oprócz nr. 27 pisma zachował się ponadto niedatowany Dodatek Nadzwyczajny, w którym zamieszczona została odezwa dr. Brixa, pełniącego w zastępstwie Ericha Kocha obowiązki szefa Zivilverwaltung für den Bezirk Bialystok. Dotyczyła ona nakazu bezwzględnej ewakuacji na zachód i skierowana była do całej ludności
okręgu białostockiego7.
Redakcja i administracja pisma miały swoją siedzibę początkowo przy Erich-KochStr. 129, następnie od 14.01.1944 (nr 3) mieściła się przy R.-Heydrichstr. 910, w sklepie11.
Gazeta miała swoją skrytkę pocztową (Postfach) 563. Głównym wydawcą tygodnika był
Karol Ziemski, czyli Józef Mitzenmacher. Korespondencję naleŜało kierować pod adres
redakcji i administracji Kuriera Białostockiego.
Pojedynczy egzemplarz gazety kosztował 20 fenigów (Rpf)12. Pojedyncze egzemplarze moŜna było nabywać w miejscach sprzedaŜy. Cena prenumeraty kwartalnej z przesyłką pocztową wynosiła 2,28 RM13. Ceny ogłoszeń kształtowały się w następujący sposób:
za wiersz 22 mm szer. trzeba było zapłacić 0,10 RM; ogłoszenia handlowe kosztowały
100% droŜej; natomiast w przypadku ogłoszeń reklamowych naleŜało uiścić opłatę
7
Charakteryzując „Kurier Białostocki” opieram się na kilku opracowaniach. Zob. P. Kołtunowski, Strategia
propagandy hitlerowskiej w Generalnym Gubernatostwie na podstawie „Krakauer Zeitung” (1939-1945).
Studium historyczno-filologiczne, Lublin 1990, s. 15-17; P. Kołtunowski, Charakterystyka hitlerowskiego dziennika „Krakauer Zeitung”, „Zeszyty Prasoznawcze”, 1987, r. 28, nr 2 (112), s. 41-56; M. Zeck, Das Schwarze
Korps: Geschichte und Gestalt des Organs der Reichsführung SS, Tübingen 2002, s. 401-438.
8
W. Chojnacki, Jawna prasa..., op. cit., s. 123.
9
„Kurier Białostocki” nr 1, 1.01.1944 (w dalszym toku rozwaŜań dla tytułu gazety podawany będzie skrót KB).
Erich-Koch-Str. była niemiecką nazwą dzisiejszej ulicy Sienkiewicza – M. Kietliński, A. Leszczuk, Wykaz ulic
Białegostoku w latach 1799-2000, Białystok 2003, s. 27. Zob. ponadto – Białystok, Historyczny plan miasta,
lata 30-te, red. metodyczna i merytoryczna T. Popławski, Białystok, b. d. w.
10
Inne numery pisma – KB nr 16, 12.04.1944 i KB nr 21, 17.05.1944. R.-Heydrichstr. to zmieniona przez Niemców nazwa przedwojennej i obecnej ulicy Słonimskiej – M. Kietliński, A. Leszczuk, op. cit., s. 27 oraz Białystok, Historyczny plan miasta, op. cit..
11
W tym miejscu cytuję zawiadomienie redakcji gazety, zamieszczone w nr. 16 i informujące o siedzibie redakcji: „Zawiadamiamy, Ŝe wszystkie oferty na ogłoszenia, wpływające do redakcji muszą być odebrane osobiście
przez ogłaszających się w lokalu redakcji Heydrichstr. (była ul. Słonimska) 9, w sklepie. (...)” – KB nr 16,
12.04.1944, s. 4.
12
Rpf – tzn. Reichspfennig – odpowiednik polskiego „grosza”, waluta niemiecka będąca w obiegu w latach
1924-1948. Zob. – Duden, Universalwörterbuch, 3. neu bearbeitete Auflage, Mannheim; Leipzig; Wien; Zürich
1996, s. 1234-1235.
13
RM – tzn. Reichsmark – waluta niemiecka obowiązująca w ww. latach. Por. ibidem.
21
Nr 13-14/2007
w wysokości 0,60 RM za wiersz 67 mm szer. Za nieterminowe zamieszczanie rękopisów
wydawnictwo nie brało odpowiedzialności.
Pismo było drukowane w formacie 47 x 31,6 cm. Redagowano je wyłącznie w języku
polskim, uŜywając czcionek łacińskich. KaŜdy numer pisma miał cztery strony. KolportaŜem objęty został teren ówczesnego okręgu białostockiego. Pismo adresowane było do
szerokiego kręgu społeczności polskiej, zamieszkującej Bezirk Bialystok. Archiwa tygodnika białostockiego nie zachowały się do dnia dzisiejszego.
Tygodnik Kurier Białostocki składał się z działu politycznego, gospodarczego, kulturalno-rozrywkowego, ogłoszeniowego, z działu dotyczącego Ŝycia w okręgu białostockim, działu literackiego, religijnego oraz działu korespondencji z czytelnikami pisma.
DZIENNIKARZE REDAKCYJNI
Wydawcą pisma białostockiego był – jak wynika ze stopki redakcyjnej tygodnika –
„Karol Ziemski”. Pod tym pseudonimem ukrywał się Józef Mitzenmacher (Josek Mützenmacher)14.
Urodził się w Mławie w 1903 r., z zawodu był tapicerem. Przed wojną związany był
ruchem komunistycznym w Polsce, Niemczech i Rosji Sowieckiej. W latach dwudziestych naleŜał do znanych działaczy Komunistycznej Partii Polski. W połowie lat trzydziestych współpracował z „Defą”, czyli kontrwywiadem w ramach MSW15.
W listopadzie 1939 r. Mitzenmacher zgłosił się do SłuŜby Bezpieczeństwa (SD –
Sicherheitsdienst) w Warszawie16. Jako agent otrzymał stanowisko kierownika działu społecznego Biblioteki Publicznej przy ul. Koszykowej w Warszawie17.
Istnieje hipoteza, Ŝe władze podziemia wydały na Mitzenmachera wyrok śmierci za
współpracę z Niemcami. Z tego powodu – nie chcąc stracić tak cennego agenta – gestapo
w dniu 17 listopada 1943 r. zaaranŜowało fikcyjne aresztowanie J. Mitzenmachera w budynku Biblioteki Publicznej przy ul. Koszykowej w Warszawie. W przeciągu kilku godzin został przewieziony wraz z Ŝoną na dworzec i wysłany do Białegostoku w celu redagowania pisma gadzinowego Kurier Białostocki pod pseudonimem „Ziemski”18. W Bia14
Zob. kilka opracowań – H. Piecuch, Tajna historia Polski, Od Bieruta do Ochaba. Akcje specjalne, wyd. 2,
Warszawa 1996, s. 286; W. Grabowski, Polska tajna administracja cywilna 1940-1945, Warszawa 2003,
s. 192; A. Garlicki, Dzieje prowokacji, „Przegląd Historyczny”, 1992, t. 83, z. 3, s. 476.
15
H. Piecuch, Tajna historia Polski, op. cit., s. 285.
16
W. Borodziej, Terror i polityka. Policja niemiecka a polski ruch oporu w GG 1939-1944, Warszawa 1985,
s. 91.
17
Ibidem.
18
A. Garlicki, op. cit., s. 493. We wszystkich dostępnych mi opracowaniach historycznych, w których wymieniana jest nazwa niemieckiej gazety, wydawanej w Białymstoku, pojawiają się liczne błędy.
W większości z nich podawana jest nazwa Dziennik Białostocki. W tym miejscu odsyłam czytelników do przytaczanych juŜ w tym artykule prac. Zob. W. Grabowski, op. cit., s. 200; A. Garlicki, op. cit., s. 476; H. Piecuch,
Tajna historia Polski, op. cit., s. 294. W przeciwieństwie do tych publikacji G. Mazur sugeruje, jakoby w Białymstoku w czasie okupacji istniał gadzinowy Goniec Białostocki, w którym miał być umieszczony punkt nasłuchowy redakcji konspiracyjnego pisma Informacja. Zob. G. Mazur, Biuro Informacji i Propagandy SZPZWZ-AK 1939-1945, Warszawa 1987, s. 238. Wielką niewiadomą pozostaje fakt, czym dokładnie od 17 listopada do końca grudnia 1943 r. zajmował się J. Mitzenmacher w Białymstoku. Opierając się na relacji
H. Smacznego, wiadomo natomiast, Ŝe w tym okresie mógł współpracować z redakcją Nowego Czasu redaktor
„Jan z nad Łyny”, apelując do czytelników o podjęcie współpracy z Niemcami i opowiadając się za wspólnym
frontem walki przeciwko bolszewizmowi. Tygodnik Nowy Czas kolportowany był na terenie okręgu białostockiego i stanowił wg H. Smacznego lekturę dla niektórych młodych, niewyrobionych politycznie osób. Relacja
H. Smacznego z dn. 4.08.2006. M. Gnatowski twierdzi, Ŝe „Jan z nad Łyny” publikował na łamach Nowego
Kuriera Białostockiego. Zob. w tym kontekście – M. Gnatowski, Białostocczyzna w latach wojny..., op. cit.,
s. 295-296. Krótka sylwetka „Jana z nad Łyny” zostanie poniŜej omówiona.
22
łymstoku J. Mitzenmacher mieszkał przy ul. Starobojarskiej i przez cały czas pobytu pozostawał w stałym kontakcie ze swoimi mocodawcami19.
Mając na uwadze przyczynę przeniesienia J. Mitzenmachera z Warszawy do Białegostoku: „On się w Białymstoku ukrywał, konspirował, wiedział, Ŝe ma od AK wyrok
i w wypadku dekonspiracji czeka go kula w łeb”20, staje się zrozumiałe, dlaczego w redakcji pisma ze względu na konspiracyjny charakter pracy Mitzenmachera pracowało niewiele osób. „Karolowi Ziemskiemu” jako wydawcy pisma przydzielono przede wszystkim
redaktora, pozostającego w ukryciu i podpisującego się pseudonimem „Jan z nad Łyny”.
Ponadto dla redakcji pracował tłumacz niemiecko-polski oraz pracownik techniczny. Informacje te potwierdza kilkakrotnie przedrukowywane ogłoszenie Kuriera Białostockiego21.
Stałą tendencją okupacyjnej prasy niemieckiej było zamieszczanie tylko nielicznych
inicjałów czy teŜ nazwisk dziennikarzy. Tak samo było w przypadku Kuriera Białostockiego.
Na łamach pisma najczęściej były zamieszczane artykuły „Jana z nad Łyny”22. Jak
pisze M. Gnatowski, powołując się przy tym na 5 numer pisma konspiracyjnego Na
Wschodnim Posterunku z 1944 r. – mocno piętnował on komunistów oraz był rzecznikiem
współpracy Polaków z Niemcami23. Jak wynika z ustaleń W. Chojnackiego, za tym pseudonimem krył się Ŝyjący na stałe w Niemczech – Stanisław (Albrecht) Jankowski24.
Urodził się ok. 1880 r. w Bydgoszczy, data jego śmierci nie jest bliŜej znana. Był ekonomistą i prawnikiem, w latach 1919-1920 angaŜował się w prace Mazurskiego Komitetu
Plebiscytowego oraz Mazurskiej Rady Ludowej. Następnie jako prawnik i specjalista od
bankowości kierował Mazurskim Bankiem Ludowym w Olsztynie. W roku 1923 wspólnie
z J. Baczewskim i G. Leydingiem juniorem wydawał pismo dla Mazurów Mazurski Przyjaciel Ludu. Kilka lat później zaczął pracować dla Niemców i zdobył status męŜa zaufania
Heimatdienstu. Dodatkowo zajmował się tłumaczeniami na język niemiecki Gazety Olsztyńskiej. W latach 1926-1927 na łamach Allensteiner Zeitung oraz Unsere Heimat pisywał pod psedonimem „Monitor” bardzo ostre artykuły pod adresem Polaków. Niemieckie
Ministerstwo Spraw Zagraniczych wypłacało mu gratyfikacje. W 1928 r. podjął pracę
jako tłumacz w Prezydium Policji w Berlinie. W tym czasie zmienił imię na Albrecht25.
19
M. Malinowski pisze, Ŝe Mitzenmacher mieszkał w Białymstoku przy ul. Bojarskiej, ale taka nazwa ulicy nie
figuruje ani na wojennym spisie ulic miasta Białegostoku, ani na przedwojennym planie miasta. Jest więc
sprawą oczywistą, Ŝe chodzi w tym przypadku o ul. Starobojarską. W późniejszej fazie istnienia pisma redakcja Kuriera Białostockiego mieściła się przy Heydrichstr. 9 (ul. Słonimska), co było z pewnością dogodne dla
samego Mitzenmachera, który od siedziby redakcji do własnej kwatery miał do przejścia jedynie parę kroków.
W czasie drugiej wojny światowej Niemcy przemianowali nazwę ul. Starobojarskiej na Kurlandstr. Zob.
M. Malinowski, Dokumenty prowokacji. W kręgu konspiracji Antykominternu (V), „Rzeczywistość” 6 (36), r.
2, z 27.06.1982, s. 13; M. Kietliński, A. Leszczuk, op. cit., s. 28; oraz Białystok, Historyczny plan miasta, op.
cit.
20
H. Piecuch, Superagenci XX wieku, Józef podpułkownik Światło in flagranti i..., Warszawa 2003, s. 147.
21
KB nr 5, 28.01.1944, s. 4.
22
Jan z nad Łyny, O bezpieczeństwo Ŝycia, KB nr 16, 12.04.1944, s. 1.
23
M. Gnatowski, Białostocczyzna w latach wojny..., op. cit., s. 295-296 oraz s. 429.
24
W. Chojnacki powołuje się m.in. na dokumenty znajdujące się w Zentrales Staatsarchiv Abt. II Merseburg.
Ministerium des Innern. – zob. W. Chojnacki, Jawna prasa..., op. cit., s. 120.
25
Oracki T., Słownik biograficzny Warmii, Mazur i Powiśla XIX i XX w. do (1945 r.), Warszawa 1983, s. 138139.
Nr 13-14/2007
23
„W kaŜdym razie »Jan z nad Łyny« pochodził z Prus Wschodnich, gdyŜ sam się do
tego przyznawał”26. W odpowiedzi na list jednego z czytelników pisma Stanisław Jankowski częściowo wyjawił swoje nazwisko – „»Jan z nad Łyny«, czyli nasz redaktor Warmijczyk naprawdę istnieje i nazywa się nawet zupełnie podobnie”27.
Ze szpalt i stronic tygodnika moŜna się ponadto dowiedzieć, Ŝe oprócz artykułów
pisanych przez Stanisława Albrechta Jankowskiego28 na łamach pisma publikowane były
felietony „Karola Ziemskiego”, który podpisywał się swoimi inicjałami „K. Z.”29. W gazecie zamieszczano takŜe teksty czytelników pisma, którzy przesyłali je (głównie wiersze)
na adres Kuriera Białostockiego i pojawiały się one w kolejnych numerach tygodnika.
W tym kontekście naleŜy wymienić „Litwina z Grodna”, którym według wszelkiego
prawdopodobieństwa był Z. Niemsta z Grodna, pisujący początkowo do Kuriera Białostockiego jedynie wiersze30. Po pewnym czasie współpraca pomiędzy nim a redakcją zacieśniła się na tyle, Ŝe na łamach gazety zaczęto przedrukowywać jego artykuły dyskusyjne o tematyce literackiej31.
J. Wiksel – autor artykułu zamieszczonego w Tygodniku Powszechnym, dołączonego
do „Akt procesu Kocha” – stwierdza, Ŝe drugim współpracownikiem „Jana z nad Łyny”
był „Litwin z Grodna”:
„Linię polityczną pisma wytyczały powaŜne artykuły naczelnego redaktora, podpisującego się »Jan znad Łyny«, oraz drugiego współpracownika »Litwina z Grodna«”32.
Chcąc lepiej scharakteryzować redaktora pisma – Stanisława Albrechta Jankowskiego
i jego współpracownika – „Litwina z Grodna”, posłuŜę się kolejnym fragmentem z tekstu
J. Wiksla:
„Obaj jednak byli doskonale obznajomieni z polityką, literaturą i publicystyką polską,
tym łatwiej mogli zatruwać umysły. »Jan znad Łyny« sugerował w swych artykułach politycznych, Ŝe Polska nigdy więcej nie powstanie – naleŜy się więc łączyć z Niemcami do
walki »z wschodnim barbarzyńcą i zaŜydzonymi plutokracjami Zachodu«. »Litwin
z Grodna« w swych studiach nad literaturą polską malował i zohydzał wszystko, co w niej
postępowe (...)”33.
Zarówno Józef Mitzenmacher jak i Stanisław Albrecht Jankowski prowadzili Kurier
Białostocki na wyraźne polecenie SłuŜby Bezpieczeństwa (SD), która wyznaczyła SSHauptsturmführera Hausmanna do kontrolowania i koordynowania działalności redakcji
pisma34.
Z redakcją współpracowały takŜe inne osoby. Niektóre z nich naleŜały do grona czytelników Kuriera Białostockiego. Byli to między innymi: „B. Jarosz”35, „Józek
26
J. Wiksel, Lepiej późno niŜ nigdy (Tygodnik Powszechny 28/1949), „Akta procesu Kocha” (AIPN Warszawa),
sygn. SWWW 755, k. 168.
27
Złynyjan, Rozmowy redaktora z Czytelnikami, KB nr 8, 18.02.1944, s. 3.
28
„Jan z nad Łyny” stosował jeszcze zmodyfikowaną formę swego pseudonimu – „Złynyjan”. Podpisywał się
w taki sposób pod odpowiedziami redaktora na listy od czytelników. Zob. Rozmowy redaktora z Czytelnikami,
KB nr 16, 12.04.1944, s. 2-3 oraz KB nr 21, 17.05.1944, s. 3.
29
Zob. stałą rubrykę pisma zatytułowaną „Mimochodem”, autorstwa „K. Z.”; K. Z., Co w nich szczere czyli
istota rzeczy, KB nr 21, 17.05.1944, s. 2.
30
Z. Niemsta, Jak drzewa, domy..., KB nr 8, 18.02.1944, s. 3.
31
Litwin z Grodna, Zawód pisarski, KB nr 22, 24.05.1944, s. 2.
32
J. Wiksel, Lepiej późno ..., op. cit.
33
J. Wiksel, j. w.
34
W. Chojnacki, Jawna prasa ..., op. cit., s. 120.
35
Recenzja ksiąŜki byłego oficera dyw. im. T. Kościuszki - porucznika Adolfa Wysockiego – „Ucieczka z piekła
bolszewickiego” – B. Jarosz, Prawda jest straszniejsza niŜ moja opowieść..., KB nr 21, 17.05.1944, s. 3.
24
z fezem”36, „Dr. H. – Białystok”37, „St. L.-K.”38, „L.” (korespondent z Białegostoku)39,
„Zdz. W.” (korespondent z Białegostoku)40, pani „Płomień” z Krynek41, W. Bończa z
Sokółki42, „Białostoczanin”43, „Pani z Grodna”44, „W. M.”45, „P. M.” ze Spasienicy46,
Aleksander Ostoja47, „Ar-Za”48, „Loto-s”49, Zb. Olszyna50, Bogumił Stęcz51, Jan Strumyk52.
STRONA NAGŁÓWKOWA
Pierwsza strona pisma składała się z nagłówka gazety, aktualnych komentarzy działań
wojenno-frontowych, doniesień ze świata o charakterze politycznym oraz artykułu wstępnego. Na obecnym etapie badań znane są prawie wszystkie artykuły wstępne autorstwa
„Jana z nad Łyny”. Oto niektóre tytuły: „Nasze oblicze”53, „O bezpieczeństwo Ŝycia”54,
„Nasza emigracja”55, „Nasz stosunek do władzy”56, „Quo Vadis Polonia?”57, „Albo – albo”58, „Plaga pijaństwa”59, „Zmartwychwstanie”60, „Polski »sowiet«”61. Jeden artykuł
wstępny napisał czytelnik-współpracownik redakcji Józef Fezojni z Czarnej Wsi Kościelnej62.
Na pierwszej stronie zamieszczane były równieŜ komentarze z frontu. W tym miejscu
moŜna przytoczyć kilka przykładów: „Daremne ataki bolszewickie”63, „Wojska niemieckie przerwały pierścień wokół Kowla”64, „Niemieckie samoloty torpedowe zaatakowały
konwój nieprzyjacielski”65. Doniesienia ze świata spełniały czysto propagandowe funkcje
36
Józek z fezem, Wojna od karczmy się zaczęła i w karczmie się skończy, KB nr 21, 17.05.1944, s. 2 i 4.
Dr. H. – Białystok, Niebezpieczeństwo choroby włosieniowej (Trichiny) u ludzi okręgu białostockiego, KB nr
16, 12.04.1944, s. 3.
38
St. L.-K., List do matki, KB nr 16, 12.04.1944, s. 3.
39
L., W obliczu Nowego Roku. Uwagi poświąteczne, KB nr 3, 14.01.1944, s. 3.
40
Zdz. W., Oczyśćmy chodniki z błota, KB nr 6, 4.02.1944, s. 3.
41
„Płomień” – Krynki, Wieczorny pacierz, KB nr 9, 25.02.1944, s. 3.
42
W. Bończa, Hasło dnia, KB nr 10, 3.03.1944, s. 3.
43
Białostoczanin, Święta w Białymstoku, KB nr 17, 19.04.1944, s. 3.
44
Pani z Grodna, Zima. Wieczór, KB nr 12, 15.03.1944, s. 3.
454
W. M., Pracuj!, KB nr 13, 22.03.1944, s. 3.
46
P. M. – Spasienica, Sentencje Czytelnika, KB nr 13, 22.03.1944, s. 3.
47
A. Ostoja, Wspomnienie z więzienia, KB nr 15, 05.04.1944, s. 3.
48
Ar-Za, StraŜnicy ziemi, KB nr 15, 05.04.1944, s. 3.
49
Loto-s, Zgubiona Wiosna, KB nr 19, 03.05.1944, s. 3.
50
Zb. Olszyna, Nasze boćki..., KB nr 19, 03.05.1944, s. 3.
51
B. Stęcz, Czasem tym zazdroszczę..., KB nr 22, 24.05.1944, s. 3.
52
J. Strumyk, Mogiła w Kurhanie, KB nr 27, 28.06.1944, s. 3.
53
Jan z nad Łyny, Nasze oblicze, KB nr 1, 1.01.1944, s. 1.
54
Jan z nad Łyny, O bezpieczeństwo Ŝycia, KB nr 16, 12.04.1944, s. 1.
55
Jan z nad Łyny, Nasza emigracja, KB nr 21, 17.05.1944, s. 1.
56
Jan z nad Łyny, Nasz stosunek do władzy, KB nr 3, 14.01.1944, s. 1.
57
Jan z nad Łyny, Quo Vadis Polonia?, KB nr 4, 21.01.1944, s. 1-2.
58
Jan z nad Łyny, Albo – albo, KB nr 6, 04.02.1944, s. 1-2.
59
Jan z nad Łyny, Plaga pijaństwa, KB nr 8, 18.02.1944, s. 1.
60
Jan z nad Łyny, Zmartwychwstanie, KB nr 15, 05.04.1944, s. 1.
61
Jan z nad Łyny, Polski „sowiet”, KB nr 25, 14.06.1944, s. 1.
62
Józef Fezojni, Zesłanie Ducha Świętego, KB nr 22, 24.05.1944, s. 1.
63
Daremne ataki bolszewickie, KB nr 1, 1.01.1944, s. 1.
64
Wojska niemieckie przerwały pierścień wokół Kowla, KB nr 16, 12.04.1944, s. 1.
65
Niemieckie samoloty torpedowe zaatakowały konwój nieprzyjacielski, KB nr 21, 17.05.1944, s. 1.
37
Nr 13-14/2007
25
i miały przede wszystkim na celu zdezawuowanie wrogów Trzeciej Rzeszy. „śydzi opowiadają się za Stalinem”66 oraz „Usprawiedliwienie nowych mordów N.K.W.D.”67 to
przykłady doniesień propagandowych.
STAŁE KOLUMNY I RUBRYKI „KURIERA BIAŁOSTOCKIEGO”
Tygodnik Kurier Białostocki miał swoje stałe kolumny i rubryki. Jedną z nich była
rubryka: „Z Ŝycia okręgu Białostockiego”68, w której zamieszczane były informacje dotyczące spraw bieŜących.
W pierwszym numerze gazety w tekście „Sezon śnieŜny w miastach” głównym tematem jest śnieg, zalegający w miastach i zarządzenia dotyczące prawidłowego uprzątania
śniegu z chodników i jezdni69. W kolejnym z tekstów przedstawiono porady dotyczące
prawidłowej pielęgnacji obuwia70. Inny artykuł stanowi komentarz do obyczajów panujących w mieście, a w szczególności łuskania i jedzenia pestek w kinie. Oprócz słusznych
uwag, odnoszących się do kultury osobistej, posłuŜył on redaktorom pisma za pretekst do
wyraŜenia ostrych antykomunistycznych opinii propagandowych71.
Teksty prezentowane w obrębie tej rubryki wiązały się ze sprawami Ŝycia codziennego. Z jednej strony przybliŜano czytelnikom tradycję i zwyczaje boŜonarodzeniowe72,
apelowano do mieszkańców Białegostoku o dbałość o chodniki73 oraz o oszczędne korzystanie z energii74, zaś z drugiej nawoływano o trzeźwość Polaków75 czy chociaŜby o zwykłą uczciwość76.
Inną rubryką, mającą swoje stałe miejsce w Kurierze Białostockim, była kolumna
„Mimochodem”, którą redagował sam Karol Ziemski, pisując do niej cotygodniowe felietony i podpisując się swoimi inicjałami „K. Z.”77. Dwa teksty do tej rubryki napisał nieznany „L.”78. Wiodącymi tematami tych felietonów były: zdeklarowany antysemityzm
i antykomunizm79 oraz krytyka inteligencji polskiej80. Oto niektóre przykłady tytułów
felietonów: „Tania pochwała”81, „Ofiara z polskich Ŝołnierzy”82, „Po rozwiązaniu Komin66
śydzi opowiadają się za Stalinem, KB nr 16, 12.04.1944, s. 1.
Usprawiedliwienie nowych mordów N.K.W.D., KB nr 21, 17.05.1944, s. 1.
68
Rubryka „Z Ŝycia okręgu Białostockiego” była początkowo przedrukiem z gadzinowej gazety Nowy Czas,
którą kolportowano na terenie okręgu ciechanowskiego, grodzieńskiego i białostockiego. KB nr 1, 1.01.1944,
s. 3 i 4. Następnie stanowiła rubrykę własną redakcji Kuriera Białostockiego. Pismo Nowy Czas wydawane
było w Olsztynie (Allenstein) od roku 1940, raz w tygodniu. Jego redakcja i administracja mieściła się
w Olsztynie przy Zeppelinstr. 16. Funkcję redaktora naczelnego powierzono Marianowi Bodemarowi,
a administratorem był Franz Wohlgefahrt (Allenstein). Nowy Czas nr 18, 30.04.1943, s. 1.
69
Sezon śnieŜny w miastach, KB nr 1, 1.01.1944, s. 3.
70
Dbajmy o obuwie, KB nr 1, 1.01.1944, s. 3.
71
L., Wypleńmy bolszewickie obyczaje!, Słoneczniki w... kinie, KB nr 1, 1.01.1944, s. 3.
72
BoŜe Narodzenie w tradycji, KB nr 2, 7.01.1944, s. 3.
73
Zdz. W., Oczyśćmy chodniki z błota, KB nr 6, 4.02.1944, s. 3.
74
Węgiel podstawą wody, światła i gazu, KB nr 5, 28.01.1944, s. 3.
75
Zdz. W., Pijak na ulicy. Scenka z rzeczywistości, KB nr 8, 18.02.1944, s. 3.
76
Bądźmy uczciwi!, KB nr 5, 28.01.1944, s. 3.
77
Zob. felieton K. Ziemskiego – K. Z., Co w nich szczere czyli istota rzeczy, KB nr 21, 17.05.1944, s. 2.
78
L., Flota bez floty, KB nr 13, 22. 03.1944, s. 2 oraz L., Samuel – nacjonalista, KB nr 12, 15.03.1944, s. 2.
79
Zob. dwa felietony Karola Ziemskiego – K. Z., śydzi w Ŝyciu politycznym niepodległej Polski, KB nr 16,
12.04.1944, s. 2 oraz K. Z., Co w nich szczere czyli istota rzeczy, KB nr 21, 17.05.1944, s. 2.
80
K. Z., Nasza inteligencja, KB nr 26, 21.06.1944, s. 2.
81
K. Z., Tania pochwała, KB nr 15, 05.04.1944, s. 2.
82
K. Z., Ofiara z polskich Ŝołnierzy, KB nr 19, 03.05.1944, s. 2.
67
26
ternu”83 oraz „Wyrzuty sumienia”84.
Bardzo interesującą rubrykę stanowiły „Rozmowy redaktora z Czytelnikami”, w której redaktor „Jan z nad Łyny” prezentował wybierane przez siebie fragmenty listów od
czytelników oraz odpowiadał na nie. Potwierdza to następujące ogłoszenie redakcji
w trzecim numerze Kuriera Białostockiego z 14 stycznia 1944 r.:
„W miarę rozwoju naszej gazety napływają do nas listy, zapytania, projekty itd.
w coraz bardziej wzrastającej liczbie. Są wśród nich ciekawe i zasługujące na odpowiedź,
są wszakŜe i zupełnie nieciekawe, które wędrują do kosza redakcyjnego. KaŜdy list do nas
pisany, jest czytany z największą uwagą i w miarę moŜliwości postaramy się dać na te
listy wyczerpujące odpowiedzi. Uczynimy to zazwyczaj w »rozmowach«, które od dnia
dzisiejszego stale ukazywać się będą na tym miejscu. Z braku miejsca nie moŜemy umieszczać pełnych tekstów listów, dajemy moŜliwie ścisły i treściwy skrót i naszą odpowiedź”85.
Relacja Henryka Smacznego potwierdza, Ŝe ogromna część społeczności polskiej
świadoma zagroŜeń, płynących ze strony tego rodzaju pism, nie poddawała się działaniu
manipulacji hitlerowskiej86. Niestety, niektórzy z czytelników nie dość, Ŝe w ogóle sięgali
po pismo, to jeszcze prowadzili korespondencję z redaktorem „Janem z nad Łyny”.
W tym kontekście moŜna w pełni zrozumieć rozkaz Komendanta Okręgu Białystok Narodowej Organizacji Wojskowej – Mieczysława Grygorcewicza, ps. „Bohdan”:
„Zabraniam kategorycznie pisania artykułów, a tym bardziej prowadzenia dyskusji
w rubryce »Rozmowy redaktora z czytelnikami« w gazecie rzekomo polskiej Kurier Białostocki. Jest to dziennik redagowany przez niemców i pod dyktando okupantów. Naiwni
przez te dyskusje dekonspirują robotę naszą i wytwarzają niezdrową atmosferę. Treść
tego rozkazu podać do wiadomości wszystkim podległym jednostkom, ostrzegając, Ŝe winni prowadzenia korespondencji będą karani – jako zdrajcy”87.
Redakcja Kuriera Białostockiego posuwała się w manipulacji nawet do tego stopnia,
Ŝe zamieszczała na łamach gazety krytykę pod swoim adresem, płynącą z listów od czytelników. Być moŜe był to celowy manewr taktyczny, dzięki któremu redaktor Kuriera
Białostockiego stawał się bardziej wiarygodny w oczach czytelników. W korespondencji
od czytelników jest wiele ciekawych, kontrowersyjnych i niewygodnych dla Niemców
pytań i spostrzeŜeń, które mogą świadczyć o tym, Ŝe część listów była autentyczna. Do
jakiego stopnia były one zmieniane, retuszowane bądź preparowane przez redakcję tygodnika, trudno jednoznacznie stwierdzić. Jeden z listów, napisanych do redakcji Kuriera
Białostockiego zawiera następującą treść:
„Pan Jontek – Suwałki napisał nam bardzo obszerny list polemizujący z naszymi wywodami politycznymi. Zarzuca nam jednostronność w ujmowaniu zjawisk, przypuszcza
wszakŜe, Ŝe piszemy tak »nie tylko z wiary i przekonania, ale i dlatego, Ŝe inaczej nie poszłyby artykuły do druku«. Nie zgadza się nprz. z twierdzeniem, Ŝe cofanie się wojsk niemieckich na wschodzie ma cel strategiczno-wojskowy, dla niego są to tylko klęski.
– Ma Pan rację pisząc, Ŝe my, Polacy, powinniśmy wszystko zrobić, aby przezwycięŜenie bolszewizmu nastąpiło w jaknajszybszym czasie, ale ... autor chciałby Ŝebyśmy to
samo napisali o Niemcach. Oburza go nasze pozytywne ustosunkowanie się do indywidu83
K. Z., Po rozwiązaniu Kominternu, KB nr 20, 10.05.1944, s. 2.
K. Z., Wyrzuty sumienia, KB nr 18, 26.04.1944, s. 2.
85
Złynyjan, Rozmowy redaktora z Czytelnikami, KB nr 3, 14.01.1944, s. 3.
86
Relacja H. Smacznego z dn. 4.08.2006.
87
Rozkaz nr 1612 komendanta Okręgu Białystok NOW Mieczysława Grygorcewicza, ps. „Bohdan” z dn.
1.06.1944 r., Zob. Ks. K. Litwiejko, Narodowa Organizacja Wojskowa Okręg Białystok 1941-1945, Białystok
2001, s. 123.
84
27
Nr 13-14/2007
alności Hitlera. Na zakończenie swoich wywodów autor pisze: »ZauwaŜyłem, Ŝe kto nie
tak myśli i czuje jak pan redaktor, kto śmie trochę inaczej myśleć, tego pan uwaŜa za bolszewika«”88.
W innym miejscu rubryki „Rozmowy redaktora z Czytelnikami” czytamy:
„Pan J. J. Rosienka, pow. Wołkowysk, na ogół rzeczowo krytykuje nasz dział literacki, szczególnie wiersze. Prosi nas abyśmy więcej nie drukowali tej »szmiry« wierszowanej.
(...) Kończy swój list uwagą: »Niemcy mieliby olbrzymią większość Polaków w tej cięŜkiej
walce z Bolszewią za sobą, gdyby Polacy zamiast ściśniętej pięści widzieli bratnią dłoń,
podaną sobie w cięŜkiej chwili: być albo nie być«”89.
Redaktor „Jan z nad Łyny” zamieszczał na łamach tej rubryki bardzo niewygodne dla
siebie pytania pochodzące od czytelników pisma. Oto niektóre z nich: „Pani L. W.
z Białegostoku wyraŜa swoje zdziwienie, »jak to Niemcy pozwalają na polską gazetę? Czy
zmienili swoje stanowisko w stosunku do nas?«”90, lub: „Pan Z. B. z Zambrowa nie chce
wprost uwierzyć, abyśmy mu odpowiedzieli na następujące pytanie: »Czy Niemcy opuszczą nasz okręg i co z nami wtedy będzie?«”91
Na podstawie przytoczonych przykładów widać wyraźnie, iŜ z jednej strony redakcja
pozwalała na „kontrolowaną” krytykę ze strony czytelników, z drugiej natomiast głosiła
antykomunistyczne hasła oraz w charakterystyczny dla siebie sposób agitowała na rzecz
współpracy Polaków z Niemcami.
TEMATYKA ROLNICZA
Na charakter niemieckich wydawnictw w okręgu białostockim duŜy wpływ miały
załoŜenia polityki Trzeciej Rzeszy wobec społeczności polskiej i białoruskiej. Sprowadzały się one przede wszystkim do maksymalnej eksploatacji gospodarczej ludności zamieszkującej te tereny. Społeczność polska była traktowana jako niewolnicy pracujący dla Rzeszy Niemieckiej. Bezirk Bialystok po zwycięskiej wojnie z Rosją Sowiecką miał zostać
wcielony do Prus Wschodnich. W planach hitlerowskich miał to być obszar zorientowany
jedynie na produkcję rolną i hodowlę zwierząt oraz miał stanowić zaplecze Ŝywnościowe
dla ludności Rzeszy.
RównieŜ Kurier Białostocki podejmował tematykę rolniczą. Zamieszczane były
w nim artykuły fachowe. Oto tytuły niektórych z nich: „Zwalczanie parchu końskiego”92,
„Stadka kur łączyć obecnie”93, „Przypomnienie gospodarskie na maj”94, „Hodujmy króliki!”95, „Ochrona zwierząt dziko Ŝyjących”96, „Jak uprawiać pszenicę jarą?”97 oraz
„Uprawa łubinu słodkiego”98.
88
Złynyjan, Rozmowy redaktora z Czytelnikami, KB nr 21, 17.05.1944, s. 3.
Ibidem.
90
Złynyjan, Rozmowy redaktora z Czytelnikami, KB nr 4, 21.01.1944, s. 3.
91
Złynyjan, Rozmowy redaktora z Czytelnikami, KB nr 5, 28.01.1944, s. 3.
92
Dr. H.-Białystok, Zwalczanie parchu końskiego, KB nr 9, 25.02.1944, s. 4.
93
Stadka kur łączyć obecnie, KB nr 8, 18.02.1944, s. 3.
94
Z. O., Przypomnienie gospodarskie na maj, KB nr 19, 03.05.1944, s. 3.
95
Zob. Olszyna, Hodujmy króliki!, KB nr 20, 10.05.1944, s. 3.
96
Ochrona zwierząt dziko Ŝyjących, KB nr 22, 24.05.1944, s. 3.
97
Jak uprawiać pszenicę jarą?, KB nr 21, 17.05.1944, s. 3.
98
Uprawa łubinu słodkiego, KB nr 21, 17.05.1944, s. 3.
89
28
DZIAŁ LITERACKI
Kurier Białostocki nie był pismem sensu stricto literackim, ale zamierzeniem redaktora „Jana z nad Łyny” było zaangaŜowanie jak największej liczby czytelników do współpracy z redakcją. Dlatego na łamach gazety zachęcano osoby czytające Kurier Białostocki
do dzielenia się z redakcją swoją twórczością literacką. Jej najbardziej popularną formą
były wiersze. Niektóre spośród nich – jak to przyznawał „Złynyjan” – nie nadawały się do
druku ze względu na mierną jakość, ale prawdopodobnie teŜ – jak się wydaje – z uwagi na
nieodpowiednią tematykę. Natomiast te spełniające wyŜej wymienione wymogi były prezentowane w gazecie. W wielu przypadkach przedrukowywane utwory czytelników zgodne były z podstawowymi wytycznymi prasy hitlerowskiej i miały silne zabarwienie propagandowe. Jednak nawet opublikowane „utwory literackie” były grafomaństwem.
PoniewaŜ zasadniczym załoŜeniem niemieckiej prasy okupacyjnej była zmiana sposobu myślenia czytelników, więc redakcji Kuriera Białostockiego bardzo zaleŜało na przekazywaniu treści propagandowych równieŜ w obrębie działu literackiego. W tym celu pod
koniec marca 1944 r. na stronicach gazety pojawiła się zapowiedź konkursu literackiego,
mającego związek z tzw. „trzecią rocznicą wyzwolenia Ziemi Białostockiej od okupacji
bolszewickiej”99. W ramach konkursu miały zostać nagrodzone nowele lub powieści związane z powyŜszym tematem. 29 kwietnia 1944 r. miał upłynąć termin przesyłania prac. Za
trzy najlepsze przewidziano nagrody pienięŜne. Ponadto przygotowano „10 nagród dla
wyróŜnionych autorów, w postaci przesyłek towarów brakujących”100. W 25 numerze Kuriera Białostockiego z 14 czerwca 1944 r. podano do wiadomości „Komunikat Sądu Konkursowego”. W obradach „Sądu Konkursowego” wzięli udział: „Jan z nad Łyny”, „Litwin
z Grodna” i Józef „Fezojni”.
„Nagrodę pierwszą w sumie marek 500.- (pięćset) – otrzymał Jan Strumyk, drobny
rolnik, (Rajgród) za pracę: »W szponach Antychrysta«.
Nagrodę drugą w sumie marek 300.- (trzysta) otrzymał Stanisław Sokół, pracownik
umysłowy (Czarna Wieś) za pracę: »Moje przeŜycia z czasów okupacji bolszewickiej«.
Nagrodę trzecią w sumie marek 200.- (dwieście) – otrzymał L. Stępa-Trucht (Grodno)
za pracę: »Strzępy przeszłości«.
Ponadto wyróŜniono i przyznano nagrody »pocieszenia« autorom prac następujących:
Bolesław Ślepowron. Grodno. »Migawki«.
Kruk. Białystok. »Nasi wybawcy«.
Ramon, wieś Czertajew, pow. Bielski, »Smutne wspomnienie«.
Danuta. Białystok. »Z mroków przeszłości«.
Były gimnazista, wieś Howtochary, pow. Wołkowysk. »Trzy trupy«.
Jefil. Bielsk. »W nowej szkole«.
Wilma z nad rozlewiska. Porzecze, pow. Grodno. »Wielkanoc w roku 1941«.
Wilon. Grodno. »Kontrrewolucjoniści«.
Olek-Kołek, wieś Derkacze, pow. Wołkowysk, »Pamiętna noc«.
B. Góra, Bargłów. »Niedawna przeszłość«”101.
W dziale literackim pisma waŜną rolę spełniał „Litwin z Grodna”, który na samym po99
KB nr 14, 29.03.1944, s. 3.
Ibidem.
101
Ibidem.
100
29
Nr 13-14/2007
czątku istnienia gazety dostarczał jej sporo swoich wierszy, a później został zaangaŜowany do stałej współpracy z redakcją Kuriera Białostockiego. Na łamach hitlerowskiego
tygodnika drukowano ponadto jego artykuły dyskusyjne, które miały na celu zniechęcenie
czytelników do literatury polskiej oraz zaszczepienie w nich postaw antyŜydowskich,
o czym świadczy chociaŜby jego tekst „Mickiewicz o Ŝydach”102.
DZIAŁ RELIGIJNY
Gazeta posiadała „Kącik religijny”103, którego nazwa po pewnym czasie została zmieniona na „Dział religijny”. Zamieszczano w nim fragmenty z Pisma św.104 oraz publikowano dane statystyczne pochodzące z róŜnych parafii. Oto dwa przykłady:
„Śluby, urodzenia, zgony
Według danych rzymsko-katolickich parafij B i a ł e g o s t o k u, mieliśmy w styczniu
1944 roku:
Parafia Fara: ślubów – 10; urodzeń 49; zgonów – 37.
Parafia św. Rocha: ślubów – 7; urodzeń – 36; zgonów – 25.
Parafia Dojlidy: ślubów – 1; urodzeń – 2; zgonów – 5.
Uprzejmie prosimy Wielebnych KsięŜy Proboszczów wszystkich parafij katolickich
w okręgu o nadesłanie miesięcznych zestawień przyjętych Sakramentów Św. Chrztu, MałŜeństwa i zgonów”105.
„W parafii Przemienienia Pańskiego w J a ł ó w c e pow. Wołkowysk zarejestrowano
w styczniu 1944 r.: urodzeń – 3; ślubów – 5 i zgonów – 1. W lutym 1944 r.: urodzeń – 1;
ślubów – 6 i zgonów – 4”106.
Nie wiadomo, skąd Kurier Białostocki czerpał tego typu informacje. Jest rzeczą wątpliwą, czy jakikolwiek ksiądz bądź pracownik kancelarii parafialnej podjął współpracę
z pismem.
DZIAŁ OGŁOSZENIOWY
Na dział ogłoszeniowy składały się ogłoszenia róŜne (matrymonialne, kupię, dam
pracę, zgubiono itd.), drukowane na ostatniej stronie pisma. Podaję w tym miejscu kilka
przykładów:
„Panna lat 18, średniego wzrostu, blondynka, z gimnazjalnym wykształceniem, pragnie zawrzeć znajomość z dobrze sytuowanym wdowcem w celu matrymonialnym. – Zgłoszenie i fotografię kierować pod: Irena K.(...), Porzecze Kr. Grodno”107.
„Młodzieniec dość przystojny – pragnie poznać pannę w wieku 18-21 lat (blondynka).
Listy wraz z fotografiami proszę kierować pod adres: EUGENIUSZ W.(...) – BIELSK Arbeitsfront”108.
102
Litwin z Grodna, Mickiewicz o Ŝydach, KB nr 11, 10.03.1944, s. 3-4.
KB nr 11, 10.03.1944, s. 3.
104
Czytanie z Pisma św. na niedzielę Przewodnią 16 kwietnia 1944 r. – (św. Jan 5, 4-10) oraz fragment ewangelii, równieŜ autorstwa św. Jana (Jan, 20, 19-31). KB nr 16, 12.04.1944, s. 3.
105
KB nr 11, 10.03.1944, s. 3.
106
KB nr 14, 29.03.1944, s. 3.
107
KB nr 16, 12.04.1944, s. 4.
108
Ibidem.
103
30
„Kawaler w sile wieku, przystojny, dobrze zbudowany, wykształcony, dobrze sytuowany, wraŜliwy na muzykę i wszystko co piękne – oŜeni się z panną o podobnych walorach
bez róŜnicy wieku. Zgłoszenia listowne kierować: Ludwik P.(...), BRAŃSK – Kr.
Bielsk”109.
„Kupuję i szacuję zbiory znaczków pocztowych do kolekcji. Większe zbiory przyjeŜdŜam obejrzeć. Briefmarkenhaus SERGIUS von SCHISCHKOFF GRODNO, Adolf Hitler-Str. 8, Bez. Białystok”110.
„MoŜe kto z Panów Kościuszkowców będąc w Unii Sowieckiej spotkał, słyszał lub wie
cośkolwiek o losie Kazimierza WOJTKOWSKIEGO, aresztowanego w kwietniu 1940 r.
przez bolszewików i wywiezionego do Rosji. – W kwietniu, maju i czerwcu 1941 r. przebywał w republice Komi ASSR, raboczyj posiełok Uchta, pocztowyj jaszczyk Nr. 226¤4. Wiadomości proszę kierować pod adresem: A. W., LUBOWICZ WIELKI, poczta Ciechanowiec, pow. ŁomŜa, Bez. Białystok”111.
„Kupuję ksiąŜki lekarskie, atlasy anatomiczne i atlasy botaniczne. – Zgłoszenia
z podaniem ceny, kierować: WŁADYSŁAW S. wieś ŁĘCIN, poczta JANÓW, powiat SOKÓŁKA”112.
„Która z młodych Pań lub Panów zechce zaprzyjaźnić się drogą korespondencji z 18letnią, pozbawioną wszelkich rozrywek Podlasianką? Adres w redakcji »Kuriera Białostockiego« dla »Wu-Es«”113.
ŹRÓDŁA INFORMACJI
Źródło informacji dla Kuriera Białostockiego stanowiły wiadomości zaczerpnięte
z prasy niemieckiej i zagranicznej. W wielu przypadkach źródło informacji pozostaje nieznane. MoŜna jedynie przypuszczać, Ŝe Józef Mitzenmacher, jako konfident gestapo, był
zaopatrywany w materiały przez słuŜbę bezpieczeństwa (SD – Sicherheitsdienst). Wielce
prawdopodobna i moŜliwa wydaje się równieŜ współpraca „Karola Ziemskiego”
z redaktorami urzędowego organu partii NSDAP dla okręgu białostockiego Bialystoker
Zeitung. Ponadto wiadomo – co zostało powyŜej naświetlone – Ŝe na łamach Kuriera Białostockiego w pierwszej fazie jego istnienia przedrukowywano informacje pochodzące
z Nowego Czasu114. Z pewnością fakt ten wiąŜe się z wcześniejszą działalnością
Stanisława Albrechta Jankowskiego, który pod pseudonimem „Jan z nad Łyny” zamieszczał tam swoje antykomunistyczne i antysemickie artykuły115.
Pismo korzystało z biuletynów agencji prasowych biur niemieckich – m.in. Niemiec109
Ibidem.
KB nr 20, 10.05.1944, s. 4.
111
KB nr 16, 12.04.1944, s. 4.
112
KB nr 9, 25.02.1944, s. 4.
113
KB nr 14, 29.04.1944, s. 4.
114
Pierwszy numer pisma – KB nr 1, 1.01.1944, s. 2-4. Później przedruków z gazety Nowy Czas zaprzestano.
115
H. Smaczny jest przekonany, Ŝe „Jan z nad Łyny” pisał swoje teksty na łamach Nowego Czasu pod koniec
1943 r. i w roku 1944. – Relacja H. Smacznego z dn. 4.08.2006.
116
W 1934 r. została powołana do Ŝycia przez Ministerstwo Propagandy (PROMI) państwowa agencja informacyjna DNB, podległa ministerstwu. Na istnienie nowej agencji złoŜyły się dwie wcześniej istniejące: WTB i
TU. Zob. B. Dobek-Ostrowska, J. Fras i B. Ociepka, Teoria i praktyka propagandy, Wrocław 1999, wyd. 2, s.
120. WTB – skrót oznaczający Wolff`s Telegraphisches Büro – Biuro Telegraficzne Wolffa. Zob. E.C. Król,
Propaganda i indoktrynacja narodowego socjalizmu w Niemczech 1919-1945. Studium organizacji, treści,
metod i technik masowego oddziaływania, Warszawa 1999, s. 34. TU to skrót utworzony od nazwy Telegra110
31
Nr 13-14/2007
kiego Biura Informacyjnego – DNB (Deutsches Nachrichtenbüro)116. Na stronicach pisma
zamieszczane były takŜe komunikaty z OKW117.
TYPY WIADOMOŚCI
W Kurierze Białostockim zamieszczane były trzy typy informacji118. Pierwszy z nich
to wiadomości niekomentowane, zawarte w następujących artykułach: „Czeski protest
przeciw Beneszowi”119, „Pragnę ujrzeć znowu mój dom, mój kraj, moją zagrodę, pragnę
pozostać w domu...”120, „Oświadczenie rządu węgierskiego”121, „Gdyby Niemcy nie zwycięŜyły, wówczas los Europy roztrzygnąłby się w ciągu kilku miesięcy!”122.
W numerach tygodnika znaleźć moŜna równieŜ wiadomości komentowane, po
uprzednim zaprezentowaniu informacji zasadniczej: „Zasady amerykańskiej polityki zagranicznej”123, „Prawda” moskiewska demaskuje kłamstwa agitacji sowieckiej”124.
Oprócz pierwszych dwóch typów wiadomości na stronach pisma „Karola Ziemskiego” występują wiadomości bezpośrednio komentowane, niezawierające w sobie informacji zasadniczej, która się jednak przewija w komentarzu: „Daremne ataki bolszewickie”125, „Kto realizuje zasady społeczne?”126, „Londyńscy plutokraci uciekają do Portugalii i Szwecji”127, „Sowiety zawarły pakt z emigrantami czeskimi”128, „Stosunek Churchilla
do Rosji Sowieckiej”129, „śydzi opowiadają się za Stalinem”130, „»Reforma konstytucji
sowieckiej« sensacyjnym manewrem politycznym”131.
FORMY PRZEKAZU PUBLICYSTYCZNEGO
Redakcja pisma nie stosowała zbyt urozmaiconych form przekazu publicystycznego.
W Kurierze Białostockim pojawiają się felietony, których egzemplifikację stanowił cykl
„Mimochodem”, redagowany przez „K. Z.”. W strukturze pisma doniosłą rolę spełniał
artykuł wstępny, zamieszczany na wyeksponowanym miejscu, spełniający funkcje czysto
propagandowe i obliczony na zmanipulowanie czytelnika. Zawierał sporą dawkę treści
phen-Union, czyli Unia Telegraficzna. Zob. E.C. Król, Polska i Polacy w propagandzie narodowego socjalizmu w Niemczech1919-1945, Warszawa 2006, s. 24.
OKW – Oberkommando der Wehrmacht – Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych Rzeszy. Zob. E.C. Król,
Propaganda i indoktrynacja..., op. cit., s. 32.
118
P. Kołtunowski, Strategia propagandy..., op. cit., s. 16-17.
119
Czeski protest przeciw Beneszowi, KB nr 1, 1.01.1944, s. 2.
120
Pragnę ujrzeć znowu mój dom, mój kraj, moją zagrodę, pragnę pozostać w domu ..., KB nr 1, 1.01.1944, s. 3.
121
Oświadczenie rządu węgierskiego, KB nr 16, 12.04.1944, s. 2.
122
Gdyby Niemcy nie zwycięŜyły, wówczas los Europy roztrzygnąłby się w ciągu kilku miesięcy!, KB nr 7,
11.02.1944, s. 1.
123
Zasady amerykańskiej polityki zagranicznej, KB nr 1, 1.01.1944, s. 2.
124
„Prawda” moskiewska demaskuje kłamstwa agitacji sowieckiej, KB nr 1, 1.01.1944, s. 3.
125
Daremne ataki bolszewickie, KB nr 1, 1.01.1944, s. 1.
126
Kto realizuje zasady społeczne?, KB nr 1, 1.01.1944, s. 1.
127
Londyńscy plutokraci uciekają do Portugalii i Szwecji, KB nr 1, 1.01.1944, s. 2.
128
Sowiety zawarły pakt z emigrantami czeskimi, KB nr 1, 1.01.1944, s. 2.
129
Stosunek Churchilla do Rosji Sowieckiej, KB nr 1, 1.01.1944, s. 4.
130
śydzi opowiadają się za Stalinem, KB nr 16, 12.04.1944, s. 1.
131
„Reforma konstytucji sowieckiej” sensacyjnym manewrem politycznym, KB nr 8, 18.02.1944, s. 2.
117
32
emocjonalnych, co summa summarum miało oddziaływać na kształtowanie w czytelnikach Kuriera Białostockiego odpowiednich postaw. Oprócz felietonu i artykułu wstępnego innymi formami publicystycznymi, stosowanymi przez redaktorów tygodnika były
ponadto aktualne komentarze dotyczące wydarzeń ze świata i reportaŜe z przebiegu działań wojennych.
OPRACOWANIE GRAFICZNE
Kurier Białostocki był gazetą dość ubogą w fotografie. Średnio na jeden numer pisma
przypadało kilka zdjęć. Jedno z nich jest typowym zdjęciem reporterskim, rejestrującym
wydarzenia na froncie, gdzie na drodze pomiędzy Kijowem a śytomierzem pokazani są
grenadierzy pancerni Waffen-SS132. Na drugiej fotografii, prezentowanej w tym samym
numerze gazety, przedstawiono zdjęcie lotnika amerykańskiego. Na fotografii ukazującej
Amerykanina od tyłu widoczny jest napis na jego kurtce „Murder Inc.” (Murder Incorporation), co sygnalizuje równieŜ tytuł zamieszczony nad zdjęciem – „»Stowarzyszenie
morderców« amerykańskiej broni lotniczej”133. Jest to jeden z przykładów manipulacji
odbitką fotograficzną134.
Fałszowania obrazu fotograficznego moŜna było dokonać na kilka sposobów, do których zaliczyć moŜna: wybór najbardziej niekorzystnego zdjęcia bądź ujęcia, retusz, zniekształcający fotomontaŜ, wycinanie fragmentów zdjęcia i przede wszystkim podpisywanie
zdjęcia fałszywym tekstem. Fałszowanie zaczyna się niekiedy w samym momencie robienia zdjęcia, poprzez niekorzystną perspektywę, fotokarykaturę bądź fotografowanie szczegółów zniekształcających sens obrazu135.
W przypadku zdjęcia lotnika amerykańskiego mamy do czynienia ze swoistym fotomontaŜem na skutek nałoŜenia na siebie dwóch zdjęć (bądź większej ich ilości) i – co jest
wielce prawdopodobne – z retuszem, w którym poprzez malarską przeróbkę zmienia się
sens danego zdjęcia. Dzięki tym zabiegom moŜe na podstawie rzeczywistych zdarzeń
powstać zupełnie nowa sytuacja, która tak naprawdę nigdy nie miała miejsca136.
Omawiając kwestię zdjęć i fotografii, naleŜy nadmienić, iŜ w prasie hitlerowskiej
doniosłą rolę propagandową spełniały takŜe karykatura i dowcip rysunkowy. Głosiciele
narodowego socjalizmu za pomocą prasy starali się odpowiednio wpływać na odbiorców,
stosując humor jako środek perswazyjny137.
RównieŜ redakcja Kuriera Białostockiego posługiwała się dowcipem rysunkowym,
mającym czysto propagandowy charakter. W jednym z numerów pisma zamieszczona jest
karykatura rysunkowa, zatytułowana: „Rozgrywki do zapowiadanej inwazji AngloAmerykanów”138. Karykatura ta świadczy o silnym antykomunistycznym i antyzachodnim
nastawieniu redaktorów Kuriera Białostockiego.
132
KB nr 1, 1.01.1944, s. 1.
Ibidem.
134
„Jan z nad Łyny” korzystał prawdopodobnie z gotowych klisz.
135
Ch. Peters, Stilformen der NS-Bildpublizistik. Der Einsatz des Bildes als publizistisches Führungsmittel durch
den Nationalsozialismus, mpis pr. doktorskiej, Wien 1963, , s. 130.
136
Ch. Peters powołuje się w tym kontekście na poglądy W. Stiewe. Zob. Ch. Peters, op. cit., s. 132-133.
137
Ch. Peters, op. cit., s. 106.
138
KB nr 21, 17.05.1944, s. 1.
133
33
Nr 13-14/2007
ZAŁOśENIA PROGRAMOWE
Intencje twórców pisma są wyraźnie zaznaczone w tekstach zawartych w tygodniku.
W pierwszym numerze Kuriera Białostockiego redaktor „Jan z nad Łyny” opublikował
artykuł wstępny „Nasze oblicze”, w którym zawarte są główne wytyczne i załoŜenia programowe139. W obrębie tego programu moŜna wyróŜnić kilka wyznaczników: rzekomą
polskość, rzekomą katolickość, europejskość, antysemityzm i antykomunizm.
Dzięki rzekomemu utoŜsamianiu się z polskością dyspozytorzy propagandy poddawali czytelników gazety „obróbce” propagandowej i wywierali wpływ na ich postawy, które
miały wyraŜać się w aprobacie polityki Trzeciej Rzeszy.
Rzekoma katolickość była w rzeczywistości kamuflaŜem w instrumentalnym traktowaniu katolicyzmu. Kurier Białostocki nie miał nic wspólnego z „gazetą katolicką”, była
to prasa niemiecka wydawana w języku polskim, mająca określone antypolskie cele i stosująca perfidne antykościelne metody.
Europejskość słuŜyła propagandystom Kuriera Białostockiego do stworzenia pozytywnego obrazu polityki niemieckiej. Polsce, która miała w niedalekiej przyszłości stać
się cząstką Europy, czyli Wielkiej Rzeszy, przewidziana była do spełnienia jedynie rola
słuŜebna.
Antysemityzm łączony był w późniejszej fazie wojny w jedną semantyczną całość
z negatywnymi emocjami, odczuwanymi względem komunizmu i Rosji Sowieckiej. Dzięki temu pojęciu słowa „śyd” i „bolszewik” stanowiły językowe synonimy. Stosując propagandę antysemicką, narodowi socjaliści posługiwali się dość często określeniami ze
sfery biologicznej i medycznej140.
Antykomunizm łączony z antysemityzmem stanowiły jedną frazę propagandową,
łatwiejszą do zaakceptowania dla przeciętnego odbiorcy niŜ podwójny wróg. Komunizm
czy teŜ „bolszewizm” znaczyły dla ówczesnej Rzeszy „śmiertelnego wroga”, wobec którego uŜywany był język nienawiści.
UWAGI KOŃCOWE
Pod koniec okresu okupacji hitlerowskiej Niemcy podjęli beznadziejną próbę pozyskania ludności polskiej. W tym celu zaczęli urządzać wiece dla ludności polskiej i białoruskiej, połączone z występami chórów białoruskich. Przemawiający podczas tych imprez
agitatorzy nawoływali do czynnego poparcia Niemiec hitlerowskich, które rzekomo chronią cywilizowaną Europę przed zalewem bolszewickim. W tym kontekście łatwiej moŜna
zrozumieć genezę powstania pisma Kurier Białostocki.
Białostocka gadzinówka wpisuje się w szeroki nurt pism hitlerowskich, które spełniały wobec czytelników funkcje propagandowo-informacyjne. Treści propagandowe odgrywały w tym względzie duŜo większą rolę aniŜeli aspekt informacyjny pisma. Informacja
ściśle podporządkowana była propagandzie. Za pomocą propagandy atakowano Rosję
Sowiecką, Stany Zjednoczone, Anglię, ogół śydów na świecie oraz polski rząd emigracyjny.
139
140
Jan z nad Łyny, Nasze oblicze, KB nr 1, 1.01.1944, s. 1.
P. Kołtunowski, Niemcy, śydzi i Polacy w „Krakauer Zeitung”. (Przyczynek do badań nad językiem narodowego socjalizmu w Niemczech hitlerowskich), „Lubelskie Materiały Filologiczne”, 1980, s. 159-160.
34
Pismo Kurier Białostocki jest ciekawe zarówno ze względu na osobę wydawcy
„Karola Ziemskiego”, jak i redaktora „Jana z nad Łyny”. Mitzenmacher, dysponując doświadczeniem konspiratorskim oraz będąc wysoko postawionym działaczem komunistycznym, posiadał szeroką wiedzę w zakresie Ŝycia społeczno-politycznego Polaków,
znajomość ideologii marksistowskiej i organizacji komunistycznych. Natomiast Jankowski, pracując dla Allensteiner Zeitung i Unsere Heimat oraz będąc funkcjonariuszem policji w Berlinie, dysponował odpowiednimi umiejętnościami publicystycznymi. „Karol
Ziemski” i „Jan z nad Łyny” dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu, doskonale odczuwali
nastroje panujące wśród społeczności polskiej i potrafili fakt ten umiejętnie wykorzystać
w pracy propagandowej.
Kurier Białostocki, będąc pismem redagowanym w języku polskim, ukazywał się pod
dyktando niemieckich władz okupacyjnych i zasadniczo nie odbiegał od większości tego
typu gazet. Znamienną cechą Kuriera Białostockiego w odróŜnieniu od większości pism
gadzinowych w języku polskim była rubryka „Rozmowy redaktora z Czytelnikami”. Zamieszczano tam wybrane fragmenty listów od czytelników i dołączano do nich komentarz
redakcyjny.
BIBLIOGRAFIA
I.
ŹRÓDŁA ARCHIWALNE
„Akta procesu Kocha” – AIPN Warszawa, sygn. akt SWWW 742-768A
(IV K 311/58)
II.
PRASA
„Kurier Białostocki” 1944 – Muzeum Historyczne w Białymstoku
„Nowy Czas” 1943
III.
RELACJE I WSPOMNIENIA (ZBIORY AUTORA)
Smaczny H., Relacja z 4.08.2006
IV.
MAPY
Białystok, Historyczny plan miasta, lata 30-te, red. metodyczna i merytoryczna
T. Popławski, Białystok, b. d. w.
V.
SŁOWNIKI
Duden, Universalwörterbuch, 3. neu bearbeitete Auflage, Mannheim; Leipzig; Wien;
Zürich 1996.
Nr 13-14/2007
VI.
35
OPRACOWANIA
1. Borodziej W., Terror i polityka. Policja niemiecka a polski ruch oporu w GG
1939-1944, Warszawa 1985.
2. Chojnacki W., Jawna prasa polskojęzyczna na terenach włączonych do Rzeszy
i w Niemczech w latach 1939-1945, „Dzieje Najnowsze”, 1985, r. 17, z. 1, s. 101147.
3. Dobek-Ostrowska B., Fras J., Ociepka B., Teoria i praktyka propagandy, wyd. II,
Wrocław 1999, s. 113-130.
4. Dobroński A., Białystok, historia miasta, wyd. II uzupełnione, Białystok 2001.
5. Garlicki A., Dzieje prowokacji, „Przegląd Historyczny”, 1992, t. 83, z. 3, s. 473496.
6. Gnatowski M., Białostocczyzna w latach wojny i okupacji hitlerowskiej. Zarys
dziejów politycznych regionu, t. 1, Białystok 1979.
7. Gnatowski M., Z dziejów Białegostoku w latach II wojny światowej, W: Studia
i materiały do dziejów miasta Białegostoku, Praca zbiorowa pod red. J. Antoniewicza i J. Joka, t. 2, Białystok 1970, s. 9-59.
8. Grabowski W., Polska tajna administracja cywilna 1940-1945, Warszawa 2003.
9. Karlikowski J., Polityka okupacyjna III Rzeszy w okręgu białostockim (19411944), Białystok 1965.
10. Kietliński M., Leszczuk A., Wykaz ulic Białegostoku w latach 1799-2000, Białystok 2003.
11. Kołtunowski P., Charakterystyka hitlerowskiego dziennika „Krakauer Zeitung”,
„Zeszyty Prasoznawcze”, 1987, r. 28, nr 2 (112), s. 41-56.
12. Kołtunowski P., Niemcy, śydzi i Polacy w „Krakauer Zeitung”. (Przyczynek do
badań nad językiem narodowego socjalizmu w Niemczech hitlerowskich),
„Lubelskie Materiały Neofilologiczne”, 1980, s. 155-164.
13. Kołtunowski P., Strategia propagandy hitlerowskiej w Generalnym Gubernatostwie na podstawie „Krakauer Zeitung” (1939-1945). Studium historycznofilologiczne, Lublin 1990.
14. Król E.C., Polska i Polacy w propagandzie narodowego socjalizmu w Niemczech
1919-1945, Warszawa 2006.
15. Król E.C., Propaganda i indoktrynacja narodowego socjalizmu w Niemczech
1919-1945. Studium organizacji, treści, metod i technik masowego oddziaływania, Warszawa 1999.
16. Litwiejko K. ks., Narodowa Organizacja Wojskowa Okręg Białystok 1941-1945,
Białystok 2001.
17. Madajczyk Cz., Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, t. 2, Warszawa 1970.
18. Malinowski M., Dokumenty prowokacji. W kręgu konspiracji Antykominternu
(V), „Rzeczywistość” 6 (36), r. 2, z 27.06.1982, s. 13.
19. Mazur G., Biuro Informacji i Propagandy SZP-ZWZ-AK 1939-1945, Warszawa
1987.
20. Oracki T., Słownik biograficzny Warmii, Mazur i Powiśla XIX i XX w. (do
1945 r.), Warszawa 1983.
21. Peters Ch., Stilformen der NS-Bildpublizistik. Der Einsatz des Bildes als publizistisches Führungsmittel durch den Nationalsozialismus, mpis pr. doktorskiej,
Wien 1963.
36
22. Piecuch H., Superagenci XX wieku, Józef podpułkownik Światło in flagranti i...,
Warszawa 2003.
23. Piecuch H., Tajna historia Polski, Od Bieruta do Ochaba. Akcje specjalne, wyd.
II, Warszawa 1996.
24. Zeck M., Das Schwarze Korps: Geschichte und Gestalt des Organs der Reichsführung SS, Tübingen 2002.
37
Nr 13-14/2007
Katarzyna Andryszewska, Alla Józefowicz,
Katarzyna Łempicka, BoŜena Łukaszewicz
TWORZYMY I TO NAS CIESZY
CIESZY
– O REDAGOWANIU GAZETEK
GAZETEK SZKOLNYCH
SŁÓW KILKA
„Otwórzmy okna na świat, wpuśćmy do klasy
słońce, otwórzmy dzieciom usta, niech mówią, piszą,
malują, drukują, wycinają i rzeźbią”. /C. Freinet/
Coś innego niŜ lekcje
Współczesna szkoła to nie tylko obowiązkowe lekcje, nie tylko dydaktyka i wychowanie. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom uczniów i rodziców, organizuje czas wolny
dzieci, proponując im coś innego niŜ lekcje. WaŜne jest, by tego typu zajęcia rozwijały
indywidualne moŜliwości tkwiące w kaŜdym dziecku, dawały radość i satysfakcję z tworzenia.
DuŜym zainteresowaniem w szkołach cieszą się wszelakie zajęcia rekreacyjnosportowe, takie jak SKS czy taniec, plastyczne, teatralne, ekologiczne, muzyczne lub
przedmiotowe koła zainteresowań. Jednym z ciekawszych pomysłów na spędzanie czasu
wolnego jest redagowanie gazetki szkolnej. Młodzi redaktorzy mają okazję wejść w rolę
prawdziwych dziennikarzy, rozwijać własną aktywność i pisać indywidualne teksty, wywiady, wiersze, tworzyć strony artystyczne, związane ze środowiskiem i tematyką im
najbliŜszą.
Redagujemy gazetkę
W drugim miesiącu funkcjonowania Szkoły Podstawowej nr 50 w Białymstoku
uczniowie klas I-III postanowili redagować gazetkę. W związku z tym, na początku października 2001 r. został ogłoszony konkurs na tytuł pisemka i jego logo. Było wiele propozycji: „Nasza Szkolna Gazetka”, „Świetlik”, „Mały Kramik”, „Wesoła Szkoła”,
„Gazetka Szkolna”, „Ciekawostki Szkolne”, „We właściwym miejscu o właściwym czasie”, „Coś dla Ciebie i coś dla mnie”, „Z Agatką w świat”, „Nasza szkoła”, „Szkoła na
wesoło”, „Wesoła gazetka”, „Echo szkoły nr 50”, „Gazetka Pięćdziesiątka”,
„5dziesiątka”. Większością głosów – 18 spośród 35, zdecydowano, Ŝe będzie ono nosiło
nazwę „Coś dla Ciebie i coś dla mnie”.
Na pierwszym zebraniu „gazetkowiczów”, czyli chętnych do redagowania pisemka,
ustalono wspólnie jego działy: Szkolne ciekawostki, Sami napisaliśmy, Kącik poezji, Czy
wiesz, Ŝe..., Rusz głową, Coś śmiesznego, Koloruj z nami, oraz dokonano podziału na
zespoły redakcyjne. Jeden z nich zajął się poezją, drugi – wydarzeniami w klasach I-III,
38
trzeci – rozrywką, łamigłówkami.
W pisemku postanowiono teŜ umieścić stałe strony: klas integracyjnych – „Skrzaty”,
świetlicy szkolnej – „Wesoła gromadka Kubusia Puchatka”, koła przyrodniczego –
„Przyrodnicy”, zespołu promującego zdrowie „Na zdrowie”.
Zdecydowano, Ŝe gazetka będzie czarno-biała. UmoŜliwiło to potraktowanie jej jako
kolorowanki, z czego wszyscy czytelnicy są bardzo zadowoleni.
Młodzi redaktorzy nawiązali współpracę z redakcją Kuriera Porannego, Gazety
Współczesnej. Podczas wycieczki przyglądali się pracy profesjonalnych dziennikarzy,
rozmawiali z nimi o redagowaniu dzienników. Odwiedzając Białostockie Zakłady Graficzne, mieli okazję poznać proces drukowania. KaŜdy numer pisemka jest udostępniany
czytelni KsiąŜnicy Podlaskiej, czytelni szkolnej, świetlicy szkolnej, a takŜe wywieszany
na tablicy ściennej. Zespół redakcyjny Szkolnych ciekawostek nawiązał współpracę
z gazetką szkolną klas I- III „To my”, ze Szkoły Podstawowej nr 20 w Białymstoku oraz
„Kornelek” ze Szkoły Podstawowej nr 11 w Białymstoku.
Na łamach gazetki organizowane są róŜne konkursy i akcje.
Pisemko „Coś dla Ciebie i coś dla mnie” odbijane jest na ksero. Powielaniem jej
zajmują się opiekunki zespołów. Nakład kaŜdego numeru wynosi 20 egzemplarzy. Ukazały się juŜ 22 numery.
Gotowe odbitki dzieci z poszczególnych zespołów redakcyjnych układają stronami
i spinają w całość. Potem kaŜda z grup reklamuje i sprzedaje gotowe numery podczas
przerw lub w sklepiku szkolnym. Pisemko kosztuje 1 zł. Zebrane w ten sposób pieniądze
przeznaczane są na potrzeby bieŜące gazetki. Działalność pisemka finansowana jest teŜ
przez pozyskane pieniądze z upustu za wynajem autokarów na wyjazdy dzieci z klas I-III
do kin i teatrów.
Gazetka dostosowuje się do zmian, które następują w szkole i środowisku, w którym
działa oraz wymagań czytelników. Otwarta jest na pomysły ze strony zarówno redaktorów, jak i innych osób. Przykładem tego jest chociaŜby to, Ŝe obok pisma ręcznego pojawia się pismo drukowane, które jest efektem większej umiejętności posługiwania się komputerem przez redaktorów. Na wniosek rady redakcyjnej zmienione teŜ zostały obramowania kaŜdej ze stron pisemka. Postanowiono, Ŝe strona tytułowa kaŜdego numeru gazetki
w roku szkolnym 2005/2006 będzie miała inny kolor. Ukazały się nowe działy: „Uczymy
się języka angielskiego”, „śarty”. Jest teŜ propozycja, by niektóre strony gazetki drukować, wykorzystując kolorową drukarkę komputerową.
Nad redagowaniem gazetki pracuje ok. 30 uczniów z klas I-III.
KaŜdy z zespołów redakcyjnych spotyka się raz w tygodniu, w róŜnych porach
i godzinach, dostosowanych do moŜliwości dzieci i nauczyciela prowadzącego. Zajęcia
w kaŜdym z nich wyglądają ciekawie i... pracowicie, bo nie ma czasu na nudę i lenistwo.
Dzieci ustalają zawartość poszczególnych numerów, zbierają materiały (ciekawe prace
uczniów klas młodszych, informacje o wydarzeniach w grupie wiekowej klas I-III),
uczestniczą w imprezach szkolnych i piszą o nich, wymyślają krzyŜówki, dowcipy, konkursy, układają wiersze, tworzą oprawę graficzną, „składają” poszczególne strony i ozdabiają je. Strona tytułowa jest wybierana w drodze konkursu.
Praca w kaŜdym z zespołów, choć ma jeden cel – wydanie gazetki, róŜni się.
Zespół redakcyjny „Szkolne ciekawostki” pracuje pod kierunkiem pani mgr Alli
Józefowicz.
Jego zadaniem jest zebranie i opublikowanie informacji o wydarzeniach dotyczących klas I-III Szkoły Podstawowej nr 50 w Białymstoku.
Praca w nim jest w większości grupowa. Przypomina metodę ośrodków zaintereso-
Nr 13-14/2007
39
wań O. Decroly'ego. Redaktorzy, po uprzednim ustaleniu reguł współpracy (na pierwszym spotkaniu), podzieleni są na grupy: zbieranie informacji, układanie tekstów, przepisywanie tekstów, montowanie tekstów, ilustrowanie stron, archiwiści. KaŜda grupa wie,
co ma do wykonania na podstawie celów poszczególnych zajęć, które są podawane na
początku przez opiekuna. KaŜda ma wyznaczone zadanie do wykonania. Grupa – zbieranie informacji, udaje się do nauczycielek poszczególnych klas pierwszych, drugich, trzecich, biblioteki szkolnej, przegląda tablice informacyjne, szukając ciekawych wydarzeń,
które naleŜałoby przedstawić w gazetce, dowiaduje się o konkursach oraz imprezach organizowanych w klasach młodszych. Zebrany materiał przekazuje grupie – układanie tekstów do opracowania. Ta z kolei, po wspólnym sprawdzeniu i poprawieniu błędów – do
ich przepisania grupie przepisywanie tekstów. Następnie pracują montaŜyści. Po wklejeniu notatek na gotowe strony, ilustratorzy zajmują się ich oprawą plastyczną. Rysunki są
zgodne z poruszaną tematyką. Następnie gotowe prace przekazywane są archiwistom. Ci
zaś, zgromadzone strony segregują w kolejności chronologicznej i przekazują zespołowi,
który składa nowy numer gazetki.
Czasami wszyscy pracują razem (praca zbiorowa). Są to zajęcia, na których naleŜy
zastanowić się nad korektą stron, oprawą graficzną gazetki, stroną tytułową (jest ona wybierana w drodze konkursu, o czym była mowa wcześniej), odczytać i odpisać na list zaprzyjaźnionych redaktorów, obejrzeć i uzupełnić kronikę, złoŜyć i zebrać nowy numer
pisemka.
Redaktorem w tym zespole moŜe być kaŜdy uczeń, który tylko wyrazi chęć pracy.
Mogą to być dzieci zdolne i mniej zdolne, młodsze i starsze. Tu jedni uczą się od drugich.
Dzięki takiej pracy wszyscy członkowie zespołu redakcyjnego są bardzo zajęci, nawet
pierwszaki, które nie znają jeszcze liter, a takŜe uczniowie słabsi. Najczęściej zajmują się
oni montowaniem lub ilustrowaniem stron. W następnym roku mogą zmienić grupę
w związku z nabyciem nowych umiejętności. NajwaŜniejsza jednak jest uzyskiwana
przez redaktorów motywacja, która wzrasta po kaŜdym ukazaniu się pisemka.
Drugi zespół redakcyjny zajmuje się działem „Kącik poetycki”. Pracuje pod opieką
pani mgr Katarzyny Andryszewskiej.
Jego zadaniem jest zapełnianie kącika poetyckiego własną twórczością uczniów klas
I-III Szkoły Podstawowej nr 50 w Białymstoku, przeprowadzanie wywiadów i sondaŜy
szkolnych.
Praca w nim jest specyficzna. Na początku kaŜdych zajęć opiekunka stara się stworzyć odpowiedni nastrój twórczy. Odpowiada on tematyce danego spotkania (na początku
narzucany przez nią, a później juŜ proponowanej i wymyślanej – niebanalnej i pomysłowej – przez same dzieci). Związana jest z konkretami bliskimi dzieciom – porami roku,
świętami, szkołą, przyjaźnią, rodziną, Bogiem. Chcąc spotęgować nastrój, opiekunka dobiera właściwą muzykę, ilustracje, obrazy, przedmioty, itp. Sam nastrój twórczy jednak
nie wystarcza. Zanim powstaną najciekawsze wiersze, naleŜy wykształcić u dzieci umiejętność tworzenia, która przebiega etapowo. Na początku czytane są wiersze róŜnych
poetów piszących dla dzieci. Potem są one analizowane poprzez wyszukiwanie poetyckich wyraŜeń, zwrotów, rymów, zwrócenie uwagi na formę. Następnie są wykonywane
ćwiczenia związane z bogaceniem słownictwa i dobieraniem określeń, układaniem pięknych, wymyślnych zdań z duŜą liczbą przymiotników. Tworzone są teŜ szczególne opisy
róŜnych przedmiotów. Odbywa się zabawa w „rym dany”, dobieranie i układanie rymów.
Następnie pisane są tzw. wiersze połówkowe. Wówczas dzieci dostają niepełny tekst
(w stylu zdań niedokończonych lub gotowych pierwszych linijek). Po takim przygotowaniu uczniowie samodzielnie piszą wiersze tak jak potrafią, a to z rymami dokładnymi,
40
niedokładnymi, krótkie, dłuŜsze, wręcz całe historyjki, z przesunięciem czasownika, przymiotnika czy czasownika na koniec wersu (co daje za kaŜdym razem inny efekt), rezygnując w ogóle z obecności czasownika, który narzuca zdaniowość, zamieszczając w wierszach same obrazy, tytuły.
Zanim dzieci w ciągu roku czy dwóch lat pracy dojdą do odwagi samodzielnych
prób poetyckich i nabiorą chęci tworzenia, często wiersze są pisane wspólnie na zasadzie
burzy pomysłów.
Pod koniec kaŜdych zajęć (trwających zwykle około godziny) odczytywane i analizowane jest to, co udało się w ich trakcie wypracować. Wówczas razem są dokonywane
poprawki.
Pisanie wierszy daje dzieciom radość tworzenia, umiejętność innej, pełniejszej wypowiedzi, a u tych, co je czytają, wywołuje podziw nad samodzielnością i dojrzałością
twórców.
Trzeci zespół redakcyjny zajmuje się działami: „Rusz głową”, „Coś śmiesznego”,
„Sprawne ręce”, „Pokoloruj”. Opiekuje się nim pani mgr Katarzyna Łempicka.
Praca w nim jest w większości indywidualna. KaŜdy wie, co ma do wykonania na
podstawie celów poszczególnych zajęć, które są podawane na początku przez opiekuna.
Redaktorzy samodzielnie układają róŜnorodne krzyŜówki, rebusy, wykreślanki, labirynty,
wyszukują i układają dowcipy, powiedzenia, śmieszne historyjki, propozycje wykonania
róŜnych prac technicznych, przepisy kulinarne, rysunki na gotowych, uprzednio przygotowanych stronach. Są one związane z aktualną tematyką, porą roku. Następnie dokonują
wspólnie korekty, zastanawiają się, co naleŜy umieścić w kolejnym numerze gazetki
i przekazują je zespołowi odpowiedzialnemu za jej złoŜenie. Prowadzą teŜ kronikę.
MoŜe tu pracować kaŜdy uczeń, który lubi rysować i ma poczucie humoru oraz wielką fantazję, starszy i młodszy.
Tworzenie stron humorystycznych pozwala wyzbyć się niepoŜądanych emocji, przynosi duŜo radości i satysfakcji. Pozytywnie motywuje do dalszej pracy.
Pomysł na konkurs
Redagowanie gazetki jest Ŝmudne, ale efekt końcowy daje wiele satysfakcji. Jako
opiekunowie zespołów redakcyjnych postanowiłyśmy pójść dalej. Zorganizowałyśmy
Międzyszkolny Konkurs Gazetek, którego celem była wymiana doświadczeń w zakresie
pracy nad pisemkiem szkolnym, promowanie oryginalnych metod pracy z dziećmi, przede
wszystkim prezentacja szkolnych pism redagowanych przez uczniów szkół podstawowych Białegostoku. Warunek uczestnictwa w konkursie było nadesłanie 2-3 wybranych
numerów gazetki oraz informacji dotyczących pisma.
Jako kryteria oceny jury (w skład którego wchodzi zwykle patronująca imprezie pani
dyrektor Szkoły Podstawowej nr 50 Iwona Muraszkiewicz, współpracujący z nami pan
Jan Leończuk – dyrektor KsiąŜnicy Podlaskiej, dziennikarz lokalnej gazety, bibliotekarz,
polonista i artysta plastyk) brało pod uwagę oryginalność w prezentowaniu środowiska
szkolnego, aktualność poruszanych problemów, poziom edytorski, estetykę oraz ewaluację poszczególnych pism.
Pomysł na organizację konkursu okazał się trafiony. Co roku zmienia się jego formuła. W 2004 roku zaczęłyśmy od konkursu tylko dla klas I-III, w 2005 zaprosiłyśmy
klasy IV-VI białostockich szkół podstawowych, a w roku 2006 połoŜyłyśmy nacisk na
ewaluację nadsyłanych na konkurs gazetek. W tym teŜ roku wpłynęło ich najwięcej, bo aŜ
16. Jak orientacyjnie policzyłyśmy, opiekuje się nimi 27 nauczycieli, a redaguje gazetki
ok. 200. uczniów. (!)
Nr 13-14/2007
41
Tworzone przez dzieci gazetki mają niezwykłą wartość, są obrazem, efektem ich pracy, zaangaŜowania, aktywności jako młodocianych dziennikarzy. Wiele ciekawych spostrzeŜeń zawierają teŜ informacje nauczycieli dołączone do poszczególnych pisemek.
Gazetka szkolna jako forma pracy z uczniem w klasach I-III
Wśród dzieci młodszych duŜą popularnością cieszą się zajęcia zespołu redakcyjnego
gazetki szkolnej, na których młodzi redaktorzy pracowicie i twórczo spędzają czas wolny
po lekcjach. Celowość takich zajęć w czasach, gdy najczęściej telewizja zastępuje dziecku
ksiąŜkę, a internet pozostałe źródła informacji, wydaje się oczywista: „Istnieje potrzeba
pokazania dziecku, Ŝe czytanie jest nie tylko przyjemnością, ale takŜe oknem na świat; jest
moŜliwością zdobycia informacji, nabycia umiejętności pięknego mówienia, poprawnego
pisania, rozwinięcia fantazji i wyobraźni” (wyp. p. A. Biryło i A. Samsel, SP nr 16).
Wśród innych waŜnych celów podkreśla się „(...) zintegrowanie środowiska uczniów
i nauczycieli klas I-III, wyposaŜenie uczniów w umiejętność współpracy, kształtowanie
dobrych relacji interpersonalnych oraz wzmocnienie poczucia własnej wartości...”(wyp.
p. K. Andryszewska, A. Józefowicz, K. Łempicka, SP nr 50).
Gazetki klas młodszych to w 80% miesięczniki. W nielicznych szkołach ukazują się
okazjonalnie od czterech do sześciu razy w roku. W niektórych szkołach duŜym zainteresowaniem cieszą się tzw. wydania specjalne poświęcone np. patronowi szkoły, świętom,
rocznicom i uroczystościom szkolnym, a takŜe porom roku.
Zwykle spotkania zespołów odbywają się raz w tygodniu w ramach zajęć pozalekcyjnych bądź popołudniowych. Skład zespołów redakcyjnych jest bardzo róŜny, od 4
uczniów w SP nr 16 do koło 30 w SP nr 50. Pozostają one pod opieką od jednego do
trzech opiekunów. Dzieci pracują na takich zajęciach zazwyczaj grupowo lub indywidualnie. Ciekawe rozwiązanie pracy z trzydziestoosobowym zespołem redakcyjnym znalazły
panie z SP nr 50. Uczniowie spotykają się tu w trzech podzespołach specjalizujących się
w określonych dziedzinach, takich jak: „Szkolne ciekawostki” – zbieranie informacji
o wydarzeniach dotyczących szkoły; „Kącik poezji” i „Sami napisaliśmy” – zapełnianie
kącika poetyckiego własną twórczością uczniów; „Rusz głową” i „Pokoloruj” – układanie
krzyŜówek, rebusów, labiryntów, dowcipów, kolorowanek. Nieco inaczej wygląda praca
w mniej licznych zespołach. W ciekawy sposób robią to redaktorzy „Koniczynki” SP
Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny im. Bł. Bolesławy Lament. „Redagowanie kaŜdego
numeru rozpoczynamy od wspólnego zastanowienia się nad jego zawartością i od zebrania róŜnych pomysłów. Omawiamy poszczególne propozycje i dzielimy się zadaniami do
wykonania...” (wyp. p. I. Niewińskiej).
Podczas zajęć nad redagowaniem gazetek szkolnych nauczyciele stosują róŜnorodne
metody pracy, między innymi problemowe, pracy z tekstem, poszukiwań danych i informacji, praktycznego działania i wiele innych w zaleŜności od potrzeb. Oprócz tego
„wykorzystujemy wiele zabaw integracyjnych i muzyczno-ruchowych. Często pracujemy
metodami aktywnymi, które inspirują do działania, kreatywności, dają moŜliwość wielu
rozwiązań i satysfakcję kaŜdemu dziecku” (wyp. p. M. Przesmyckiej i I. Szygałowicz, SP
nr 34). „Oprócz spotkań zespołów redakcyjnych opiekunowie na bieŜąco udzielają rad
młodym dziennikarzom.” (wyp. p. I. Kolendo, SP nr 11). Często równieŜ urozmaicają pracę na zajęciach organizując wyjścia do redakcji gazet, np. Kuriera Porannego, Gazety
Współczesnej, do Białostockich Zakładów Graficznych, zaprzyjaźnionych zespołów redakcyjnych z innych szkół. Na łamach wydawanych w szkołach gazetek organizowane są
takŜe róŜnorodne konkursy i akcje.
Znamienną cechą większości gazetek jest całkowite opracowanie komputerowe za-
42
równo wszelkich tekstów, jak i zamieszczonych ilustracji. Przykładem mogą tu być gazetki takie jak: „TO MY”, „Baw się i ucz razem z nami”, „Jedynka”, „Kornelek”, „ABC”.
Jedyną gazetką wykonaną wyłącznie ręką dziecka jest „Koniczynka”. To jej redaktorzy
„wszystkie teksty i rysunki wykonują na zajęciach” (wyp. p. I. Niewińska). Rękę dziecka
widać równieŜ na większości stron gazetki „Coś dla Ciebie i coś dla mnie” z SP nr 50. To
właśnie takie pisemka wydają się najbardziej prawdziwe, ciekawe i cenne. ZauwaŜają to
zarówno dzieci, które wiąŜą niezwykle silne emocje związane z opublikowanym śladem
własnej ręki, a takŜe dorośli, którzy równieŜ takie gazetki oceniają najwyŜej.
(„Koniczynka” – I miejsce, „Coś dla Ciebie i coś dla mnie” – II miejsce w Międzyszkolnym Konkursie Gazetek klas I-III , luty 2006 r.). Mimo widocznej w wielu miejscach nieporadności małej rączki, to jednak zachowana estetyka i niepowtarzalność biorą górę nad
surowym wydrukiem komputerowym zarówno w ocenach dzieci, jak i dorosłych.
Gazetki szkolne wydawane są w nakładach od 20 do 150 egzemplarzy. W ich powielanie bardzo często angaŜują się rodzice. W większości pisemka sprzedawane są przez
uczniów na terenie własnej szkoły, a utworzony w ten sposób fundusz wykorzystuje się na
zakup materiałów piśmienniczych.
Gazetka szkolna jako forma pracy z uczniami w klasach IV-VI
W pierwszej edycji konkursu zaprosiłyśmy do przedstawienia swoich czasopism zespoły redakcyjne z klas I-III. W kolejnych edycjach wprowadziłyśmy 2 kategorie wiekowe dla zespołów klas I-III i IV-VI.
W kolejnych latach wzrasta liczba gazetek klas starszych, zgłaszanych do konkursu.
Z analizy opisów dotyczących działalności zespołów redakcyjnych wynika, iŜ najdłuŜej
ukazują się gazetki „Zielone piórko” (SP 52 w Dojlidach Górnych) – od 1998 z roczną
przerwą w roku szkolnym 1999/2000 i „Wiercipięta” (SP 21) – od roku 1999.
W ostatnich trzech latach wzrosło zainteresowanie gazetką, jako formą pracy
z uczniami klas IV-VI. Od października 2004r. zaczęła ukazywać się gazetka „Czarno na
białym” (SP 50), od marca 2005 r. – „Integratka” (SP 45), a od listopada 2005 r. gazetka
językowa – „KINDERSPIELPLATZ THE PLAYGRAUND” (SSP Nr 2 STO). Nie mamy
wzmianki, od kiedy redagowane są pozostałe gazetki zgłoszone na konkurs:
„Beztytulnik” (SP 34), „Nic o nas bez nas” (SP 5) oraz minigazetka regionalna uczniów
kl. VIB (SP 12) – „Pogonią przez Pola Elizejskie”.
Częstotliwość ukazywania się gazetek jest róŜna. Są to miesięczniki, półtoramiesięczniki i dwumiesięczniki oraz periodyki ukazujące się z okazji róŜnych świąt. Wielkość
nakładów waha się od 20 do 70 egzemplarzy, ale we wcześniejszych latach w SP w Dojlidach Górnych sięgały nawet 100 egzemplarzy.
W większości gazetki są samofinansowane. Pieniądze uzyskane z ich sprzedaŜy (cena
0,50 – 1 zł) przeznaczane są na zakup papieru ksero, materiałów piśmienniczych i biurowych, a takŜe, jak w przypadku SP 52, na dofinansowanie wycieczek zespołu redakcyjnego np. do muzeum, teatru, oraz zakup nagród. W SP 21, dzięki tym funduszom, czytelnicy
gazetki mogą po poprawnym rozwiązaniu krzyŜówki (stała strona z kuponem konkursowym) wygrać w wyniku losowania bezpłatne zakupy w sklepiku szkolnym na określoną
sumę. W SP 50, kaŜda klasa otrzymuje gazetkę za zwrotem papieru ksero. Egzemplarz
trafia teŜ do biblioteki szkolnej i KsiąŜnicy Podlaskiej. Oprócz tego gazetki moŜna oglądać na witrynach internetowych szkół.
Pisemka mają swoje stałe rubryki. Poruszane są w nich tematy z Ŝycia uczniowskiego,
opisywane waŜne wydarzenia szkolne, prezentowane są dokonania uczniów (wyniki konkursów szkolnych i pozaszkolnych), kąciki poezji, wywiady z nauczycielami i ciekawymi
Nr 13-14/2007
43
ludźmi, sondy, ogłoszenia dotyczące organizowanych imprez, wystaw, kiermaszów prac.
Oczywiście nie brakuje w nich rozrywki (krzyŜówki, rebusy, zagadki) oraz humoru
(kawały, dowcipy). W gazetkach są teŜ strony językowe.
Redakcje gazetek spotykają się 1-2 razy w tygodniu. Wtedy zbierają pomysły tematów na kolejne numery i przystępują do pracy pojedynczo lub w małych grupach. W SP
52 uczniowie poznają tajniki pracy dziennikarskiej. W ramach zajęć koła, które mają charakter warsztatowy, „poznają podstawy: tytułowanie, dzielenie tekstu, podtytuły, akapity,
podkreślenia itd.; potem podstawowe gatunki; uczą się komentować rzeczywistość, polemizować”. Opiekun redakcji gazetki SP 21, z zamierzeniem, aby uczniowie poznali pracę
dziennikarską, organizuje wycieczki do redakcji Kuriera Porannego i do białostockiego
oddziału TVP3 w dniu otwartym telewizji. W SP 45 redaktorzy dbają teŜ o reklamę, przygotowując plakaty.
Redakcje przeprowadzają róŜnorodne akcje ogólnoszkolne, np. wybory najpopularniejszego nauczyciela, wystawę „Helloween w naszej szkole” (SP 45), szkolny pokaz
mody (SP 21), a następnie wykorzystują to jako temat na fotoreportaŜe.
Niektóre gazetki otworzyły swoje redakcyjne skrzynki pocztowe (SP 45, SP 34), oraz
mailowe (SP 45, SP 12). Dzięki nim dochodzą do redakcji informacje zwrotne na temat
gazetki, najpopularniejszych rubryk, propozycje tematów na artykuły.
***
Gazetki powstające podczas zajęć redakcyjnych odzwierciedlają pracę dzieci z poszczególnych klas, poruszając ciekawe problemy, wyłaniają uczniów zdolnych, aktywizują „znudzonych”, integrują środowiska poszczególnych szkół, dając ich swoisty obraz.
Niewątpliwie na podkreślenie zasługuje ogromna rola nauczyciela jako animatora
opisanej wyŜej formy zajęć pozalekcyjnych. To tylko dzięki jego szczególnemu zaangaŜowaniu, a takŜe kreatywności i bezinteresowności, dzieci tworzą coś nie tylko dla siebie,
ale równieŜ dla innych. „KaŜde nasze spotkanie to czas twórczy” przyznają jednym głosem opiekunowie zespołów redakcyjnych, którzy, odnosząc się do ideałów, uczą podstaw
dobrego dziennikarstwa.
44
Wokół bibliotekarskich rewirów
Krzysztof Leśniak
UWARUNKOWANIA PRAWNE
DZIAŁALNOŚCI BIBLIOTEK PUBLICZNYCH
W OKRESIE POWOJENNYM
W artykule tym zajmę się Dekretem o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi z 1946 roku oraz dwoma ustawami o bibliotekach, pierwszej z 1968 i aktualnie obowiązującej z 1997 roku. W roku 2006 minęło sześćdziesiąt lat od uchwalenia dekretu,
a obecnie mija dziesięć lat od przyjęcia aktualnie obowiązującej ustawy o bibliotekach.
To dobry czas na próbę przybliŜenia i porównania tych aktów prawnych, które wywarły
tak wielki wpływ na powojenne bibliotekarstwo polskie.
Wszystkie te akty prawne dotyczyły bibliotek publicznych i zostały uchwalone juŜ po
II wojnie światowej.
W okresie międzywojennym opracowano kilka projektów ustaw mających regulować
organizację i działalność bibliotek publicznych, czy jak wtedy mówiono „powszechnych”1. Pierwszy z projektów ustawy o bibliotekach pojawił się juŜ w roku 1921. Jednak
ani ten, ani Ŝaden z następnych projektów ustawy o bibliotekach nie doczekał się uchwalenia przez Sejm. Z przedwojennych projektów ustawy o bibliotekach najbliŜszy zatwierdzenia był ten z 1939 roku. Pierwsze jego czytanie odbyło się w dniu 5 czerwca 19392.
Niestety, dalsze prace nad nim przerwał wybuch II wojny światowej.
W czasie wojny, w połowie października 1944 roku, sprawami bibliotecznymi zajął
się Resort Oświaty PKWN. Powołano Referat Bibliotek, którego zadaniem było opracowanie dekretu o bibliotekach3.
Prace nad dekretem trwały do końca 1945 roku. Warto jednak zaznaczyć, Ŝe przedwstępny projekt tego aktu prawnego powstał jeszcze w okresie okupacji hitlerowskiej
w Delegaturze Rządu na Kraj4.
Pracom nad ujednoliceniem struktury bibliotek w kraju poświęcony był równieŜ
Zjazd Oświatowy w Łodzi5.
1
10-lecie ustawy o bibliotekach. Wyd. Działu Instrukcyjno-Metodycznego Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej
w Białymstoku, Białystok 1978, s. 4.
2
op. cit., s.6.
3
op. cit., s 6.
4
Tadeusz Zarzębski, Uwagi o tworzeniu ustawy bibliotecznej; „Bibliotekarz” nr 1-2, 1993, s.11.
5
Marianna Łochowska, Działalność i funkcje bibliotek publicznych województwa białostockiego w okresie trzydziestolecia PRL, praca magisterska napisana pod kierunkiem dr. Edwarda Maruszaka, Lublin 1978, s. 23.
Nr 13-14/2007
45
Dekret o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi został uchwalony 31
stycznia 1946 roku przez Radę Ministrów, a 17 kwietnia zatwierdzony przez Prezydium
KRN. Uzyskał on moc ustawy i wszedł w Ŝycie z dniem 18 czerwca 1946 roku6.
Autorami dekretu i większości aktów wykonawczych do niego byli Józef Grycz i Józef Janiczek7.
Ten bardzo waŜny dla bibliotek polskich akt prawny stanowił, Ŝe wszystkie biblioteki
i zbiory biblioteczne, zarówno te w kraju, jak i te zagranicą, znajdujące się w rękach
obywateli polskich lub polskich instytucji, zostały uznane za „narodowe mienie kulturalne, powołane do słuŜenia dobru ogólnemu”8.
Ustanawiał on równieŜ ogólnopolską sieć bibliotek, w której skład weszły nie tylko
biblioteki powszechne (publiczne), ale teŜ i szkolne oraz naukowe9. Ponadto Dekret
o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi dawał prawo Ministrowi Oświaty do
włączania do sieci równieŜ bibliotek prywatnych i społecznych za zgodą ich właścicieli
i z zastrzeŜeniem praw własności10.
W wyjątkowych przypadkach Minister Oświaty mógł bez zgody właścicieli zarządzić
włączenie w całości lub częściowo naukowych bibliotek prywatnych i społecznych do
sieci bibliotek publicznych. Na wniosek Państwowej Rady Bibliotecznej, Minister Oświaty mógł teŜ – w wyjątkowych przypadkach – przejmować biblioteki prywatne i domowe
oraz przekazywać je w depozyt zakładom szkolnym i naukowo-badawczym.
Nadzór nad bibliotekami i zbiorami bibliotecznymi powierzono Ministerstwu Oświaty, które miało decydować o ich organizacji i działalności oraz wzajemnej współpracy11.
Powołano w tym celu Naczelną Dyrekcję Bibliotek stanowiącą jeden z departamentów
Ministerstwa Oświaty. Organem doradczym reprezentującym czynnik społeczny przy
Ministerstwie Oświaty według Dekretu o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi miała być Państwowa Rada Biblioteczna. Członków tej instytucji powoływać miało
Prezydium Krajowej Rady Narodowej, na wniosek Ministra Oświaty złoŜony w porozumieniu z Prezesem Rady Ministrów. Kandydatów na członków Państwowej Rady Bibliotecznej mogły wsuwać następujące organizacje i instytucje:
1. towarzystwa naukowe,
2. stowarzyszenia oświatowe,
3. biblioteki róŜnych typów,
4. wyŜsze zakłady naukowe,
5. organizacje zawodowe i nauczycielskie,
6. organizacje bibliotekarzy,
7. wojewódzkie komitety biblioteczne,
8. instytucje wydawnicze i księgarskie,
9. organizacje zawodowe literatów i pisarzy
10. centralne związki zawodowe przemysłowe, rolnicze i zawodowe.
Poza przedstawicielami tych instytucji i organizacji w Państwowej Radzie Bibliotecznej mieli brać udział (z głosem doradczym) przedstawiciele Ministerstwa Oświaty, Mini6
10-lecie ustawy o bibliotekach. Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Białystok 1978, s .6.
Tadeusz Zarzębski, Uwagi o tworzeniu ustawy bibliotecznej; „Bibliotekarz” nr 1-2, 1993, s. 11.
8
Dz U 1946 r. nr 26 poz. 163
9
10-lecie ustawy o bibliotekach, Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Białystok 1978, s. 6.
10
Dz U 1946 r. nr 26 poz. 163
11
Marianna Łochowska, Działalność i funkcje bibliotek publicznych województwa białostockiego w okresie
trzydziestolecia PRL, praca magisterska napisana pod kierunkiem dr. Edwarda Maruszaka, Lublin 1978, s. 23.
7
46
sterstwa Kultury i Sztuki i Ministerstwa Informacji i Propagandy12. Państwowa Rada Biblioteczna miała się zajmować:
1. badaniem potrzeb bibliotekarstwa i czytelnictwa w całym kraju i składaniem
wniosków w tej sprawie Ministrowi Oświaty,
2. opiniowaniem na zlecenie Ministra Oświaty projektów ustaw i innych zarządzeń normatywnych z zakresu czytelnictwa i bibliotekarstwa,
3. zgłaszaniem ustawodawczych w sprawach bibliotecznych,
4. rozstrzyganiem odwołań od decyzji wojewódzkich komitetów bibliotecznych.
Powołano równieŜ wojewódzkie, powiatowe i gminne komitety biblioteczne13. Komitety te miały działać przy wojewódzkich, powiatowych i gminnych radach narodowych.
Niestety przepisy Dekretu o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi ustanawiające Państwową Radę Biblioteczną nie weszły w Ŝycie. Instytucja ta została powołana
dopiero na mocy Ustawy o bibliotekach w 1968 roku14.
Część zadań Państwowej Rady Bibliotecznej i Komitetów Bibliotecznych w latach
1952–1957 sprawowała Rada Czytelnictwa i KsiąŜki oraz jej organy terenowe. Po 1957
roku organem doradczym Ministra Kultury i Sztuki w zakresie bibliotek była Sekcja Bibliotek i Czytelnictwa Rady Kultury i Sztuki15. W roku 1951, na mocy ustawy z 30 października uprawnienia te przekazane zostały Ministerstwu Kultury i Sztuki. W ministerstwie tym powołano Centralny Zarząd Bibliotek, w 1957 roku przekształcony w Departament Bibliotek, a w 1958 roku w Departament Pracy Kulturalno-Oświatowej i Bibliotek16.
W skład ogólnokrajowej sieci bibliotek publicznych ustanowionej przez dekret o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi wchodziły trzy sieci bibliotek:
• sieć bibliotek szkolnych,
• sieć bibliotek powszechnych*,
• sieć bibliotek naukowych.
Do zadań bibliotek szkolnych naleŜało dostarczanie uczniom i nauczycielom lektury
potrzebnej w związku z nauką szkolną i wychowaniem.
W omawianym dekrecie dokładnie określono zadania bibliotek publicznych:
„Art. 8. 1. Biblioteki powszechne słuŜą czytelnictwu w najszerszym zakresie, wychowaniu społecznemu, kształceniu ogólnemu i zawodowemu oraz kulturalnej rozrywce
wszystkich obywateli Państwa lub określonego terenu.
2. Dla wykonywania tych zadań kaŜda biblioteka powszechna powinna posiadać księgozbiór dla dorosłych, odrębny księgozbiór dla młodzieŜy i dzieci oraz czytelnię zaopatrzoną w czasopisma bieŜące”17.
Dekret o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi przewidywał utworzenie
trójstopniowej sieci bibliotek powszechnych, złoŜonej z bibliotek gminnych (miejskich
i wiejskich), powiatowych i wojewódzkich. Ten akt prawny stanowił równieŜ, Ŝe biblioteki miejskie, działające w miastach wojewódzkich, powiatowych lub „wydzielonych z po12
Dz U 1946 r. nr 26 poz. 163
Ibidem
14
E. Pawlikowska, Państwowa Rada Biblioteczna. „Przegląd Biblioteczny” 1970, z. 1.
15
Encyklopedia współczesnego bibliotekarstwa polskiego, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław 1976, s. 98.
16
Encyklopedia współczesnego bibliotekarstwa polskiego, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław 1976, s. 98.
*) Dzisiaj ten rodzaj bibliotek określa się mianem publicznych, zaś w rozumieniu Dekretu o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi biblioteki publiczne to równieŜ biblioteki szkolne i naukowe. (Przyp. aut.).
17
Dz U 1946 r. nr 26 poz. 163
13
Nr 13-14/2007
47
wiatowych związków samorządowych”, mogą – mocą uchwały Wojewódzkiej Rady Narodowej i za zgodą Ministra Oświaty pełnić rolę bibliotek powiatowych i wojewódzkich.
W podobny sposób biblioteki wojewódzkie i powiatowe mogą pełnić równieŜ obowiązki
bibliotek miejskich.
Do organizowania i utrzymywania bibliotek publicznych zobowiązano właściwe
związki samorządowe18. W ten sposób powiązano sieć bibliotek z terenowym układem
jednostek administracji państwowej.
Biblioteki gminne miały równieŜ tworzyć specjalne oddziały na terenie poszczególnych gromad, dzielnic miast i poszczególnych ośrodków Ŝycia społecznego. Chodziło
o zapewnienie ludności równomiernego dostępu do ksiąŜek19.
Powiatowe i wojewódzkie biblioteki powszechne według dekretu miały, jako centrale
biblioteczne danego terenu, udzielać bibliotekom niŜszego rzędu pomocy organizatorskiej
i instruktorskiej. Ponadto bibliotekom miejskim miast wojewódzkich powierzono rolę
bibliotek regionalnych. Miały one gromadzić wszelkie piśmiennictwo i inne dokumenty
odnoszące się do danego obszaru20.
Biblioteki naukowe miały słuŜyć przede wszystkim celom naukowo-badawczym,
budowaniu i rozszerzaniu wiedzy, kształceniu ogólnemu i zawodowemu wyŜszego stopnia, dostosowaniu wiedzy do potrzeb związanych z bieŜącą pracą władz i organów państwowych i samorządowych, instytucji wszelkiego rodzaju i zakładów przemysłowych.
Biblioteki naukowe mogły być równieŜ zakładami specjalnymi prowadzącymi badania
związane z ksiąŜką oraz prace bibliograficzne. Obowiązek zakładania i utrzymywania
publicznych bibliotek naukowych dekret złoŜył na państwo21.
Biblioteki nieobjęte ogólnokrajową siecią biblioteczną np: biblioteki więzienne, szpitalne itp., miały działać według własnych statutów lub statutów instytucji powołujących je
do Ŝycia22.
Dekret o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi to bardzo waŜny dokument dla rozwoju sieci bibliotecznej w pierwszych latach po wojnie. Dzięki niemu do
1949 roku cały kraj pokryła sieć bibliotek powiatowych. 16 stycznia 1949 roku dokonano
uroczystego otwarcia około 1600 bibliotek gminnych i 20 tysięcy punktów bibliotecznych.
W roku 1950 rozpoczęto organizację bibliotek wojewódzkich23. NaleŜy zaznaczyć, Ŝe
przed wojną nie było w Polsce bibliotek tego szczebla, utworzone zostały one dopiero
powyŜszym dekretem.
Niektóre z postanowień dekretu nie weszły w Ŝycie (utworzenie Państwowej Rady
Bibliotecznej), inne znów nie sprawdziły się w praktyce (działalność komitetów bibliotecznych). NaleŜy jednak wyraźnie stwierdzić, Ŝe dekret ten przyczynił się do powstania
około 40 tysięcy bibliotek wszystkich typów.
Mijały lata, w Polsce zaszło wiele zmian – przeprowadzono reformę terytorialną
i samorządową, utworzono nowe ministerstwa. Zmiany te miały równieŜ wpływ na organizację i działalność bibliotek publicznych (powszechnych), które mocą ustawy z dnia 31
października 1951 roku przeszły pod opiekę resortu kultury i sztuki24.
18
Ibidem
Ibidem
20
Ibidem
21
Dz U 1946 r. nr 26 poz. 163
22
Ibidem
23
10-lecie ustawy o bibliotekach, Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Białystok 1978, s. 6.
24
Dz U 1951 nr 58 poz. 400
19
48
Wszystko to spowodowało, Ŝe pojawiła się konieczność nowej organizacji ogólnokrajowej sieci bibliotecznej. Przystąpiono więc do prac nad projektem nowej ustawy o bibliotekach i juŜ 9 kwietnia 1968 roku został on wniesiony na obrady Sejmu PRL. Projekt
ustawy został zatwierdzony przez Sejm dnia 9 kwietnia 1968 roku, a ona sama weszła
w Ŝycie 18 czerwca 1968 (i tu ciekawostka – ustawa została opublikowana w Dzienniku
Ustaw z dnia 17 kwietnia 1968 roku, czyli dokładnie w 22 lata od uchwalenia dekretu).
Warto nadmienić, Ŝe tekst ustawy powstał w wyniku współpracy zespołów bibliotekarzy i prawników25. Za autorów zarówno tej ustawy, jak i większości aktów wykonawczych wydanych do niej, uwaŜani są Bogdan Horodyski i Czesław Kozioł26.
Ustawa o bibliotekach z dnia 9 kwietnia 1968 roku uznaje biblioteki, zbiory bibliotek
i ich wyposaŜenie za dobro narodowe. Według tej ustawy biblioteki miały słuŜyć rozwojowi nauki, kultury i gospodarki narodowej i socjalistycznemu wychowaniu społeczeństwa.
Ustawa ta określa biblioteki w następujący sposób: „Art. 3. Biblioteka moŜe stanowić
samodzielną jednostkę organizacyjną gromadzącą i udostępniającą materiały biblioteczne.
Biblioteka moŜe równieŜ wchodzić w skład innej jednostki organizacyjnej”27.
W kolejnym artykule omawianej ustawy opisane są zadania bibliotek, do których zaliczono gromadzenie, przechowywanie i konserwację materiałów bibliotecznych. Do zadań
bibliotek naleŜy równieŜ opracowywanie tychŜe materiałów oraz udostępnianie ich,
udzielanie fachowej pomocy w ich wykorzystywaniu oraz informowanie o zawartości
zbiorów28.
Do innych zadań bibliotek naleŜy prowadzenie działalności bibliograficznej, dokumentacyjnej, informacyjnej, naukowo-badawczej, dydaktycznej, popularyzacyjnej, wychowawczej i kulturalno-oświatowej, współudział w organizowaniu działalności społecznej słuŜącej rozwojowi czytelnictwa i działalność instrukcyjno-metodyczna i szkoleniowa29.
Ustawa o bibliotekach określa teŜ moŜliwość tworzenia przy poszczególnych bibliotekach róŜnorakich organów opiniodawczo-doradczych, takich jak Rada Naukowa, Komisja Biblioteczna czy Koło Przyjaciół Bibliotek30.
Omawiana ustawa ponownie powołała do istnienia Państwową Radę Biblioteczną.
W skład tego organu opiniodawczego i doradczego Ministra Kultury i Sztuki mieli wejść
przedstawiciele zainteresowanych resortów, instytucji i organizacji. Do zadań Państwowej
Rady Bibliotecznej, według ustawy o bibliotekach z 1968 roku naleŜało:
1. zgłaszanie wniosków w sprawach polityki bibliotecznej i jej realizacji,
2. wypowiadanie się w sprawach potrzeb bibliotekarstwa i czytelnictwa oraz
składanie wniosków w tych sprawach,
3. opiniowanie projektów aktów normatywnych z zakresu bibliotekarstwa
4. wypowiadanie się w sprawach budownictwa obiektów bibliotecznych31.
Wyraźnie określone zostały teŜ obowiązki organu sprawującego bezpośredni nadzór
nad biblioteką. W przypadku bibliotek publicznych były to oczywiście organy administracji państwowej, a ich zadaniem było zapewnienie bibliotece odpowiednich warunków
25
10-lecie ustawy o bibliotekach, Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Białystok 1978, s. 7.
Tadeusz Zarzębski, Uwagi o tworzeniu ustawy bibliotecznej, „Bibliotekarz” nr 1-2 1993, s. 11.
27
Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach. Dziennik Ustaw 1968 nr 12 poz. 63
28
Ibidem
29
Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach. Dziennik Ustaw 1968 nr 12 poz. 63
30
Ibidem
31
Dz U 1968 nr 12 poz. 63
26
Nr 13-14/2007
49
działania i rozwoju czyli przydzielenie bibliotece odpowiedniego lokalu, zakup wyposaŜenia itd.
Ustawa o bibliotekach z roku 1968 wyraźniej niŜ Dekret o bibliotekach i opiece nad
zbiorami bibliotecznymi z roku 1946 ustala pojęcie ogólnokrajowej sieci bibliotecznej
a takŜe zasady współdziałania bibliotek w obrębie tej sieci32. Składały się na nią biblioteki
naukowe, biblioteki fachowe, biblioteki szkolne i pedagogiczne oraz publiczne. Do przechowywania rzadko wykorzystywanych materiałów bibliotecznych ustawa ta powoływała biblioteki składowe.
Według ustawy o bibliotekach z 9 kwietnia 1968 jedna biblioteka mogła wykonywać
zadania naleŜące do dwu lub więcej bibliotek. Ponadto do ogólnokrajowej sieci bibliotecznej zaliczone zostały równieŜ biblioteki wchodzące w skład sieci informacji technicznej i ekonomicznej33.
Jeden z rozdziałów ustawy poświęcono bibliotekom naukowym, za które to twórcy
ustawy uwaŜali: Bibliotekę Narodową, Bibliotekę Polskiej Akademii Nauk, biblioteki
przy Instytutach Naukowo-Badawczych, biblioteki szkół wyŜszych oraz biblioteki WyŜszych Szkół Wojskowych i WyŜszych Szkół Artystycznych. Biblioteki naukowe, według
omawianej ustawy, słuŜyły rozwojowi oraz potrzebom nauki i kształcenia przez prowadzenie działalności naukowo-badawczej i usługowej. Do zadań bibliotek naukowych naleŜało równieŜ prowadzenie prac informacyjnych, dydaktycznych i popularyzacyjnych
w celu upowszechnienia wiedzy oraz rozwoju kultury w społeczeństwie34.
Biblioteki fachowe słuŜyć miały potrzebom zakładów pracy w zakresie dobywania
informacji z odpowiednich dziedzin wiedzy, niezbędnych do wykonywania ich zadań oraz
stanowiły bazę merytoryczną w zakresie doskonalenia zawodowego pracowników35.
Natomiast biblioteki szkolne słuŜyły realizacji programu nauczania i wychowania
młodzieŜy szkolnej, a takŜe kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli36.
Najwięcej miejsca ustawa o bibliotekach poświęca bibliotekom publicznym.
W ustawie znalazł się zapis mówiący, Ŝe rolą biblioteki publicznej jest rozwijanie
i zaspokajanie potrzeb czytelniczych w społeczeństwie37. Według omawianego aktu prawnego to Prezydia Rad Narodowych obowiązane były zakładać, utrzymywać i zapewniać
odpowiednie warunki działania i rozwoju bibliotekom publicznym wszystkich szczebli.
Bezpośredni nadzór nad bibliotekami publicznymi powierzono organom prezydiów właściwych rad narodowych, a nadzór naczelny powierzono Ministrowi Kultury i Sztuki.
Według ustawy o bibliotekach z 1968 roku obszar działalności bibliotek publicznych
powinien odpowiadać podziałowi administracyjnemu państwa, chyba Ŝe pojawią się przeszkody np.: natury komunikacyjnej, demograficznej itp. W przypadku gdyby biblioteki
działające w obszarze dwóch lub więcej rad narodowych miały siedzibę w jednej miejscowości moŜna, by połączyć je w jedną bibliotekę. W takim wypadku działalność biblioteki
32
Encyklopedia współczesnego bibliotekarstwa polskiego, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1976, s. 300.
33
Dz.U 1968 nr 12 poz. 63 Ibidem
Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach. Dziennik Ustaw 1968 nr 12 poz. 63
Ibidem
Dz U 1968 nr 12 poz. 63
Encyklopedia współczesnego bibliotekarstwa polskiego ,Zakład Narodowy imienia Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1976, s. 300.
34
Ibidem
35
Dz U 1968 nr 12 poz. 63
36
Ibidem
37
Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach. Dziennik Ustaw 1968 nr 12 poz. 63
50
miała być finansowana przez jedną radę na zasadzie porozumienia, a pozostałe rady pokrywałyby wydatki na ulepszenie działalności biblioteki na ich obszarze.
Biblioteki publiczne miejskie, gromadzkie oraz osiedlowe miały współpracować ze
szkołami, placówkami kulturalno-oświatowymi oraz innymi instytucjami i organizacjami
społecznymi i spółdzielczymi38.
Z ustawą o bibliotekach z 1968 roku wiąŜe się pewien doniosły fakt: oto po raz pierwszy określono bibliotekarzy jako odrębną grupę zawodową. Do pracy w bibliotekach dopuszczono teŜ, w razie potrzeby, specjalistów z innych dziedzin zawodowych powiązanych z działalnością bibliotekarską.
Ustawa ta określiła równieŜ zasady i tryb: organizowania specjalizacji zbiorów materiałów bibliotecznych w bibliotekach naukowych, przekazywania i wymiany zbędnych
materiałów bibliotecznych oraz tworzenia bibliotek składowych dla przechowywania
rzadko wykorzystywanych materiałów.
Do ustawy włączono równieŜ przepisy w sprawie Biblioteki Narodowej, jako centralnej biblioteki państwa oraz przepisy w sprawie dostarczania do niektórych bibliotek bezpłatnych egzemplarzy obowiązkowych39. Do czasu uchwalenia tej ustawy obie te sprawy
były regulowane odrębnymi przepisami.
W przeciwieństwie do dekretu z 1946 roku ustawa o bibliotekach ustala nie jeden,
a kilka organów w zakresie nadzoru administracyjnego nad wszystkimi bibliotekami, precyzuje zakres ich działania i zobowiązuje do współdziałania w określonych sprawach.
NaleŜy teŜ wspomnieć Ŝe ustawa o bibliotekach z 1968 roku jasno stwierdza, iŜ korzystanie z ogólnokrajowej sieci bibliotek jest bezpłatne. Jednocześnie dopuszcza ona
stosowanie takich opłat jak:
• opłaty za usługi bibliograficzne oraz za reprodukowanie i mikrofilmowanie
materiałów bibliotecznych,
• kaucję na zabezpieczenie wypoŜyczonych materiałów bibliotecznych,
• opłaty za niezwrócenie w terminie wypoŜyczonych materiałów bibliotecznych,
• odszkodowanie umowne za uszkodzenie, zniszczenie lub niezwrócenie materiałów bibliotecznych, których nie moŜna nabyć w sprzedaŜy rynkowej,
• obowiązkowy zwrot kosztów przesyłki materiałów bibliotecznych40.
MoŜna powiedzieć, Ŝe ustawa o bibliotekach z 9 kwietnia 1968 r. kontynuowała
główne idee dekretu uchwalonego w 1946 roku41.
NaleŜy pamiętać, Ŝe ustawa ta była kilkakrotnie nowelizowana. Po raz pierwszy
w roku 1984 – skreślono wtedy niewielki zapis z art. 29 ust. 4 ustawy dotyczący wynagradzania pracowników działalności podstawowej, administracji i obsługi42, potem dwukrotnie w roku 1989.
Pierwsza nowelizacja z 1989 roku dotyczyła wyłączenia z obowiązku rejestracji bibliotek i zbiorów materiałów bibliotecznych naleŜących do kościołów i innych związków
wyznaniowych oraz innych osób prawnych, druga zaś dotyczyła zmiany w podejmowaniu
decyzji dotychczas leŜących w gestii Rady Ministrów i przeniesienia ich na Ministra Kultury i Sztuki43. W roku 1990 najpierw skreślono art. 34 ustawy tyczący rejestracji bibliotek niewchodzących w skład ogólnokrajowej sieci bibliotecznej, a potem dodano kilka
38
Dz U 1968 nr 12 poz. 63
Ibidem
Dz U 1968 nr 12 poz. 63
41
10-lecie ustawy o bibliotekach, Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Białystok 1978, s.7.
42
Dz U 1984 nr 26 poz. 129
43
Dz U 1989 nr 29 poz. 155 i Dz U 1989 nr 35 poz. 192
39
40
Nr 13-14/2007
51
zapisów dotyczących organizacji bibliotek44. Ostatniej zaś nowelizacji dokonano w roku
1996, wykreślono wtedy z ustawy artykuł dotyczący egzemplarza obowiązkowego.
Środowisko bibliotekarskie było zadowolone z ustawy.
Kolejne zmiany ustrojowe w duŜym stopniu przyczyniły się do wzrostu świadomości,
iŜ potrzebne są równieŜ nowe rozwiązania dla organizacji struktury i działalności bibliotek.
W latach dziewięćdziesiątych wielu radnych, wójtów, burmistrzów uwaŜało, Ŝe akt
normatywny uchwalony 1968 roku nie moŜe być dobry. Często przedkładali oni nad przepisy Ustawy o bibliotekach postanowienia Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej z dnia 25 października 1991 roku. Pojawiły się nowe organy samorządu terytorialnego, a ustawa z 1968 roku była przecieŜ dostosowana do systemu wojewódzkich i gminnych rad narodowych, nie przystawała więc do nowej rzeczywistości45.
Kolejną przyczyną było rozdzielenie tradycyjnych zdań bibliotekarskich od informacji
naukowej. Dochodziło do wielu paradoksów czy wręcz absurdów. Często jeden i ten sam
zakład działał w dwóch sieciach: bibliotecznej i informacji naukowej oraz na podstawie
dwóch aktów prawnych: Ustawy o bibliotekach i Uchwały o rozwoju informacji naukowej. Tymczasem w krajach Europy Zachodniej działania te zostały dawno zintegrowane46. To wszystko sprawiło, Ŝe pojawiła się konieczność uchwalenia nowej ustawy o bibliotekach.
Początkowo próbowano dokonać jedynie nowelizacji. W roku 1990 pojawiły się dwa
takie projekty – jeden autorstwa SBP, drugi zaproponowany został przez zespół ekspertów
działający przy wiceministrze kultury i sztuki Stefanie Starczewskim. śaden z tych projektów nie trafił do Sejmu47.
W czerwcu 1991 roku na posiedzeniu ZG SBP w Płocku podjęto uchwałę o powołaniu zespołu do spraw opracowania ustawy o bibliotekach pod kierownictwem prof. Andrzeja GwiŜdŜa, ówczesnego dyrektora biblioteki sejmowej. Ostatecznie opracowanie
projektu nowej ustawy powierzono dwóm członkom tego zespołu Bolesławowi Howorce
i Jerzemu Majowi48.
Powstały kolejno trzy projekty ustawy. Pierwszy nie był konsultowany w szerszym
gronie. Drugi przedstawiono na konferencji w Bibliotece Narodowej 17 grudnia 1992
roku. Byli tam równieŜ obecni specjaliści spoza SBP i w wyniku dyskusji nad drugim
projektem powstał trzeci, tzw. środowiskowy. Ten trzeci projekt został przekazany sejmowej i senackiej komisji kultury, zainteresowanym resortom i innym organom administracji
państwowej. Został on teŜ wydrukowany w Bibliotekarzu nr 3 z 1993 roku49. Autorzy
projektu i ZG SBP zdawali sobie sprawę, Ŝe ciągle była to wersja wymagająca dalszej
dyskusji i konsultacji.
27 czerwca 1997 roku Sejm przyjął nową ustawę o bibliotekach opartą na projekcie
ministerialnym. Pomimo Ŝe przyjęto wiele poprawek zgłoszonych przez bibliotekarzy,
ustawa ta była krytykowana. Wysuwano zarzuty, Ŝe jest to ustawa tylko o bibliotekach
publicznych i nie łączy tradycyjnej funkcji bibliotekarskiej z informacyjną.
Według Ustawy o bibliotekach z 27 czerwca 1997 roku biblioteki i ich zbiory stanowią dobro narodowe oraz słuŜą zachowaniu dziedzictwa narodowego oraz zapewniają
44
Dz U 1990 nr 34 poz. 198
Bolesław Howorka, Czy ustawa o bibliotekach jest potrzebna? „Poradnik Bibliotekarza” nr 7/8, 1993, s. 3.
46
Ibidem
47
Jan Wołosz, O publikowanym projekcie ustawy. „Bibliotekarz” nr 3, 1993, s. 2.
48
Ibidem.
49
Jan Wołosz, O publikowanym projekcie ustawy. „Bibliotekarz” nr 3, 1993, s. 5-10.
45
52
i organizują dostęp do zasobów dorobku nauki i kultury polskiej oraz światowej50.
Według omawianego aktu prawnego do zadań bibliotek naleŜy:
1. gromadzenie, opracowywanie, przechowywanie i ochrona materiałów bibliotecznych,
2. obsługa uŜytkowników, przede wszystkim udostępnianie zbiorów oraz prowadzenie działalności informacyjnej, zwłaszcza informowanie o zbiorach własnych, innych bibliotek, muzeów i ośrodków informacji naukowej, a takŜe
współdziałanie z archiwami w tym zakresie,
3. prowadzenie działalności bibliograficznej, dokumentacyjnej, naukowobadawczej, wydawniczej, edukacyjnej, popularyzatorskiej i instrukcyjnometodycznej.
Według tej ustawy zasób narodowy stanowią zbiory bibliotek posiadające wyjątkową
wartość i znaczenie dla dziedzictwa narodowego i dlatego podlega on szczególnej ochronie.
Ustawa ta podaje równieŜ w ar. 5 definicję materiałów bibliotecznych: „materiałami
bibliotecznymi są w szczególności dokumenty zawierające utrwalony wyraz myśli
ludzkiej, przeznaczone do rozpowszechniania, niezaleŜnie od nośnika fizycznego
i sposobu zapisu treści, a zwłaszcza: dokumenty graficzne (piśmiennicze, kartograficzne, ikonograficzne i muzyczne), dźwiękowe, wizualne, audiowizualne i elektroniczne”.
Ustawa powołuje teŜ do Ŝycia Krajową Radę Biblioteczną (następczynię Państwowej
Rady Bibliotecznej). Do zadań tej Rady naleŜy w szczególności:
1. opiniowanie aktów prawnych dotyczących bibliotek,
2. koordynowanie ogólnokrajowych przedsięwzięć bibliotecznych,
3. stymulowanie rozwoju najwaŜniejszych kierunków polskiego bibliotekarstwa,
4. opiniowanie działań i inicjatyw istotnych dla rozwoju bibliotek,
5. dokonywanie okresowej oceny działalności bibliotek i skuteczności polityki
bibliotecznej.
W skład rady powoływani są: dyrektor Biblioteki Narodowej, dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej, czterej przedstawiciele bibliotek publicznych wskazani przez Ministra Kultury i Sztuki, czterej przedstawiciele bibliotek szkolnych, pedagogicznych i naukowych
wskazani przez Ministra Edukacji Narodowej, dwaj przedstawiciele środowisk naukowych wskazani przez Przewodniczącego Komitetu Badań Naukowych oraz trzej przedstawiciele środowisk bibliotekarskich i twórczych. Członków rady powołuje Minister Kultury i Sztuki na okres pięciu lat51.
Jak widać, ustawa daje pełną kontrolę Ministrowi Kultury i Sztuki nad Krajową Radą
Biblioteczną.
W roku 2005 w Ŝycie weszła nowelizacja powyŜej prezentowanej ustawy. Główne
zmiany dotyczyły następujących ustaleń: w skład rady powoływani będą – dyrektor Biblioteki Narodowej, dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej, czterej przedstawiciele bibliotek
publicznych wskazani przez ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa
narodowego, czterej przedstawiciele bibliotek szkolnych, pedagogicznych i naukowych
wskazani przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania, dwaj przedstawiciele środowisk naukowych wskazani przez ministra właściwego do spraw nauki oraz trzej
przedstawiciele środowisk bibliotekarskich i twórczych.
50
51
Dz U 1997 r. nr 85 ust. 539
Dz U 1997 r. nr 85 poz. 539
Nr 13-14/2007
53
Początkowo Ustawa o bibliotekach z 27 czerwca 1997 roku mówiła, Ŝe organizatorami bibliotek są:
1. naczelne i centralne organy administracji rządowej,
2. wojewodowie,
3. gminy lub związki komunalne,
4. osoby fizyczne,
5. osoby prawne,
6. jednostki organizacyjne nie posiadające osobowości prawnej.
Później, w roku 1998, przeprowadzono nowelizację ww. ustawy. Według nowych
ustaleń organizatorami bibliotek są:
1. ministrowie i kierownicy urzędów centralnych,
2. jednostki samorządu terytorialnego,
3. osoby fizyczne,
4. osoby prawne,
5. jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej.
Na organizatorze spoczywa obowiązek zapewnienia bibliotece – odpowiednich do jej
zadań – warunków rozwoju i działalności.
Podobnie jak w poprzedniej ustawie, usługi bibliotek pozostały bezpłatne, chociaŜ
bibliotekom wolno pobierać opłaty za:
1. usługi informacyjne, bibliograficzne, reprograficzne oraz wypoŜyczenia międzybiblioteczne,
2. wypoŜyczenie materiałów audiowizualnych,
3. wypoŜyczone materiały biblioteczne (w formie kaucji),
4. niezwrócenie w terminie wypoŜyczonych materiałów bibliotecznych,
5. uszkodzenie, zniszczenie lub niezwrócenie materiałów bibliotecznych52.
W ustawie z dnia 27 czerwca 1997 roku nie ma natomiast wzmianki o egzemplarzu
obowiązkowym.
W ustawie tej jako biblioteki publiczne określane są organizowane w formie instytucji kultury, Biblioteka Narodowa oraz wojewódzkie i gminne (komunalne) biblioteki publiczne.
W roku 1998 w ramach nowelizacji ustawy wymuszonej reformą samorządową ten
zapis uzyskał inną formę: bibliotekami publicznymi są zorganizowane w formie instytucji
kultury: Biblioteka Narodowa oraz biblioteki jednostek samorządu terytorialnego. Oprócz
tego w ustawie pojawiły się teŜ zapisy na temat bibliotek powiatowych. Biblioteki publiczne według ustawy o bibliotekach z 27 czerwca 1997 roku słuŜą zaspokajaniu potrzeb
oświatowych, kulturalnych i informacyjnych społeczeństwa i uczestniczą w upowszechnianiu wiedzy i kultury53.
Według powyŜszej ustawy w kaŜdym województwie jest organizowana i prowadzona
wojewódzka biblioteka publiczna, a w kaŜdej gminie co najmniej jedna gminna
(komunalna) biblioteka publiczna, wraz z odpowiednią liczbą filii i oddziałów oraz punktów bibliotecznych. W roku 1998 dokonano nowelizacji ustawy, w wyniku której ten zapis uzyskał brzmienie następujące:
„Art.19.1. Biblioteki publiczne są organizowane w sposób zapewniający mieszkańcom dogodny dostęp do materiałów bibliotecznych i informacji.
52
53
Dz U 1997 r. nr 85 poz. 539
Dz U 1997 r. nr 85 poz. 539
54
2. Gmina organizuje i prowadzi co najmniej jedną gminną bibliotekę publiczną, wraz
z odpowiednią liczbą filii i oddziałów oraz punktów bibliotecznych.
3. Powiat organizuje i prowadzi co najmniej jedną powiatową bibliotekę publiczną. Zadania powiatowej biblioteki publicznej moŜe wykonywać, na podstawie porozumienia, wojewódzka lub gminna biblioteka publiczna działająca i mająca swoją siedzibę na obszarze
powiatu.
4. Samorząd województwa organizuje i prowadzi co najmniej jedną wojewódzką bibliotekę publiczną.
5. Biblioteki samorządowe mogą zawierać, za zgodą organizatora, porozumienia z innymi
bibliotekami i instytucjami w sprawie wspólnego prowadzenia obsługi bibliotecznej określonych obszarów i środowisk”54.
Według Ustawy o bibliotekach z 27 czerwca 1997 roku Biblioteka Narodowa jest
centralną biblioteką państwa, posiada ona osobowość prawną. Nadzór nad Biblioteką Narodową powierzono ministrowi właściwemu do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. Do zadań Biblioteki Narodowej naleŜy: prowadzenie działalności bibliotecznej, bibliograficznej, naukowej, informacyjnej, konserwatorskiej, poradniczej, wydawniczej, wystawienniczej i usługowej.
Ustawa mówi, Ŝe biblioteki naukowe słuŜą potrzebom nauki i kształcenia, zapewniając dostęp do materiałów bibliotecznych i zasobów informacyjnych niezbędnych do prowadzenia prac naukowo-badawczych oraz zawierających wyniki badań naukowych,
a takŜe prowadzą działalność naukowo badawczą w zakresie bibliotekoznawstwa i dziedzin pokrewnych, a takŜe w zakresie obsługiwanych przez nie dziedzin nauki55. Do bibliotek naukowych Ustawa o bibliotekach z 27 czerwca 1997 roku zalicza:
1. Bibliotekę Narodową,
2. biblioteki, których organizatorami są szkoły wyŜsze,
3. biblioteki, których organizatorem jest Polska Akademia Nauk,
4. biblioteki, których organizatorami są jednostki badawczo-rozwojowe,
5. inne biblioteki.
W szkołach w celu realizowania programów nauczania i wychowania dzieci i młodzieŜy oraz kształceniu i doskonaleniu nauczycieli są prowadzone biblioteki szkolne.
Działalność słuŜącą potrzebom oświaty i wychowania prowadzą teŜ biblioteki pedagogiczne56.
Zakłady pracy mogą prowadzić biblioteki fachowe i zakładowe, mające za zadanie
wspierać realizację zadań zakładów pracy oraz słuŜyć potrzebom doskonalenia zawodowego pracowników57.
Osobny rozdział w ustawie poświęcony jest obsłudze specjalnych grup uŜytkowników. Chodzi tu o Centralną Bibliotekę Niewidomych, a takŜe np. biblioteki w zakładach
opieki zdrowotnej, domach pomocy społecznej czy wreszcie w więzieniach58.
Według tej ustawy do ogólnokrajowej sieci bibliotecznej wchodzą tylko biblioteki
publiczne. To duŜa zmiana w stosunku do Dekretu i ustawy z 1968 roku, które do sieci
zaliczały wszystkie biblioteki. Ustawa z 1997 roku daje jednak moŜliwość włączenia do
sieci innych bibliotek niŜ publiczne na wniosek właściwego organizatora, decyzją Ministra Kultury i Sztuki.
54
55
56
Dz U 1998 nr 106 poz. 668
Dz U 1997 r. nr 85 poz. 539
Ibidem
Nr 13-14/2007
55
W omawianym akcie prawnym pojawił się teŜ zapis o grupie zawodowej bibliotekarzy. Tworzyć ją mają ludzie o określonych kwalifikacjach (bibliotekarskich), podzieleni
na dwie grupy:
pracownicy słuŜby bibliotecznej: młodszy bibliotekarz, bibliotekarz, starszy bibliotekarz, kustosz i starszy kustosz,
bibliotekarze dyplomowani: asystent, adiunkt, kustosz dyplomowany, starszy kustosz
dyplomowany.
W ustawie nadal pozostał zapis mówiący, Ŝe w bibliotekach mogą być zatrudnieni,
w razie potrzeby, specjaliści innych zawodów związanych z działalnością biblioteczną.
Ten akt prawny takŜe był kilkakrotnie nowelizowany. Po raz pierwszy juŜ w 1998
roku, w wyniku reformy administracji państwowej i wprowadzenia powiatów.
Druga zmiana weszła w Ŝycie w 2001 roku: zmieniła ona w ustawie organizatora
bibliotek z Ministra Kultury i Sztuki na „ministra właściwego do spraw kultury i ochrony
dziedzictwa narodowego” oraz wprowadziła zapis zakazujący łączenia bibliotek publicznych z innymi instytucjami i bibliotekami szkolnymi i pedagogicznymi59.
Trzecia nowelizacja nastąpiła w 2002 roku i były to drobne zmiany w części poświęconej bibliotekom publicznym. Ostatnia nowelizacja, która weszła w Ŝycie w 2005 roku,
dotyczyła zmian w trybie wyboru członków Krajowej Rady Bibliotecznej.
Ustawa o bibliotekach z 27 czerwca 1997 roku (z późniejszymi zmianami) obowiązuje do dzisiaj. Jest ona podstawą działalności głównie bibliotek publicznych i w mojej
ocenie raczej się sprawdza.
57
58
59
Dz U 1997 r. nr 85 poz. 539
Ibidem
Dz U 2001 nr129 poz. 1440
56
Krzysztof Pogorzelski
WALKA WŁADZY KOMUNISTYCZNEJ
KOMUNISTYCZNEJ
Z ANALFABETYZMEM NA BIAŁOSTOCCZYŹNIE
W LATACH 19441944-1952
Likwidacja analfabetyzmu w pierwszych latach Polski Ludowej była warunkiem
wstępnym do całościowej odbudowy kraju i realizacji programu socjalistycznej rewolucji
kulturalnej. Celem nowej władzy, co często podkreślano, było zorganizowanie wszystkim
obywatelom równego startu Ŝyciowego. W dziedzinie oświaty, oznaczało to, Ŝe obojętnie
gdzie mieszka obywatel – czy na wsi, czy w mieście – miał równy dostęp do nauki. Na
drodze ku socjalizmowi wzrastało znaczenie edukacji i walki z analfabetyzmem, jako
jednej z form budowy państwa socjalistycznego. Stąd wypływało zainteresowanie społeczeństwa szkołą i troska o jego poziom wychowawczy i ideologiczny. Socjalizm zatem to
nie tylko normy, uprzemysłowienie kraju, zmiana form i środków produkcji, ale światopogląd, ugruntowany na podstawach naukowych, na podstawach solidnej wiedzy, to nowe
formy Ŝycia społecznego1.
Tematem prezentowanej pracy jest zwalczanie analfabetyzmu przez władzę ludową
na Białostocczyźnie w latach 1944-1952. Pierwszej przyjętej cezury chronologicznej nie
trzeba specjalnie uzasadniać, stanowi ona bowiem początek organizowania szkolnictwa na
terenach „wyzwolonych” przez armię sowiecką. Natomiast rok 1952 przyjęto za datę graniczną, ze względu na zniesienie przez Sejm urzędu Pełnomocnika Rządu do Walki
z Analfabetyzmem i niezwykłego dokonania – według władzy komunistycznej – likwidacji analfabetyzmu jako zjawiska masowego.
Bazę materiałową tworzą niepublikowane dotąd źródła z zespołów Archiwum Państwowego w Białymstoku, a mianowicie Kuratorium Okręgu Szkolnego Białostockiego
i Inspektoratu Szkolnego Białostockiego. Niezwykle cenne okazały się informacje zawarte w białostockiej prasie: w Jedności Narodowej, stanowiącej organ prasowy wydawany
przez Wojewódzki Wydział Informacji i Propagandy w Białymstoku i śyciu Białostockim,
wydawanym jako kontynuacja Jedności od 1 marca 1947 r.2.
W pracy omówione zostały zagadnienia dotyczące organizowania szkolnictwa przez
władzę ludową na Białostocczyźnie, podejmowania prób alfabetyzacji społeczeństwa,
prowadzenia rejestracji i kursów dla osób nieumiejących czytać i pisać, ustawy o likwidacji analfabetyzmu i dalszego przebiegu walki oraz zlikwidowania analfabetyzmu przez
władzę ludową.
Jedną z pierwszych zasad postępowania władzy komunistycznej wobec oświaty, a w
szczególności problemu analfabetyzmu, odnajdujemy juŜ w lipcowym manifeście PKWN
1
2
śycie Białostockie, Nr 324, 24 XI 1948 r., s. 3.
Pierwszy numer Jedności Narodowej ukazał się juŜ 3 grudnia 1944 r., zaś ostatni 15 lutego 1947 r. (Nr 39).
Nr 13-14/2007
57
z 1944 r., w którym czytamy: „Jednym z najpilniejszych zadań będzie na terenach oswobodzonych odbudowa szkolnictwa i zapewnienie bezpłatnego nauczania na wszystkich
szczeblach. Przymus powszechnego nauczania będzie ściśle przestrzegany”. Szczegółowe
sprecyzowanie ogólnych załoŜeń nowej polityki edukacyjnej nastąpiło na Ogólnopolskim
Zjeździe Oświatowym w Łodzi, w dn. 18-22 czerwca 1945 r. Postanowiono tam, Ŝe przyszła polityka państwa w dziedzinie oświaty będzie kształtowana o „elementy naukowego
poglądu na świat” oraz opierać się będzie o zasady jednolitości, powszechności, publiczności oraz bezpłatności nauczania. W świetle relacji białostockiego kuratora okręgu szkolnego – ElŜbiety Krassowskiej – łódzki kongres był rzeczywistym wyrazem opinii pedagogiczno-społecznej w najbardziej istotnych sprawach szkoły. Wzięli w nim udział, obok
wychowawców, nauczycieli i pedagogów, działacze społeczni, polityczni, okazując bardzo Ŝywe zainteresowanie dla projektowanej przez ministra oświaty reformy. Referaty
ministra oświaty Stanisława Skrzeszewskiego, wiceministra Bieńkowskiego i dyrektora
Departamentu Reformy Szkolnictwa śanny Kormanowej, zapoznały słuchaczy z ministerialnym projektem ustroju szkolnictwa. Wykazały, Ŝe reforma szkolna jest wyrazem potrzeb nowej rzeczywistości. Zwróciły takŜe uwagę na nowe elementy ideologii wychowawczej: nastawienie antyfaszystowskie, antyniemieckie, problematykę słowiańską, zainteresowanie problemem Ziem Zachodnich i oparcie światopoglądu na podstawach naukowych3.
Jak donosiła na jesieni 1945 r. Jedność Narodowa, sprawa oświaty, analfabetyzmu
i wychowania młodzieŜy, stanowiła jedną z najwaŜniejszych spraw stojących przed społeczeństwem demokratycznej Polski. PoniewaŜ ciąŜyły na młodym pokoleniu lata sanacyjnej szkoły i deprawacja moralna okresu okupacji, naleŜało przebudować i ulepić psychikę
dziecka w myśl ideałów nowej demokracji. AŜeby wykonać niniejszą pracę, naleŜało najpierw samemu być najpełniej przekonanym o słuszności wpajanej ideologii i w odpowiedniej dla umysłu dziecka normie ją krzewić4.
Stan nauczycielski z pewnością sprostałby tym narzuconym zadaniom. Istniały jednak
jeszcze jednostki, zwłaszcza spośród wychowawców gimnazjalnych, które świadomie
działały „na szkodę demokratycznej szkoły”. Nie trzeba było wiele, wystarczyło rzucone
tu i ówdzie jedno niedopowiedziane słówko, aŜeby zaszkodzić. Przykładem tego była
postawa białostockiej nauczycielki, która swoim uczniom mówiła „o chwiejności granic
obszaru Polski”. W innej szkole nauczyciel religii – ksiądz – oburzał się wobec swoich
uczniów, Ŝe „na taką Rzeczypospolitę znajduje się papier, a na podręcznik religii nie ma”.
W innym znów miejscu kilku nauczycieli tupało nogami, gdy prelegent mówił o tym, Ŝe
chłopi powinni wykonać obowiązkowe świadczenia rzeczowe. Władze mówiły zatem
tylko o jednostkach z całego nauczycielstwa, które wrogo nastawione do rządów komunistycznych, korzystały z katedry nauczycielskiej, aŜeby propagować swoje reakcyjne stanowisko5.
3
Uchwalona na zjeździe reforma edukacji przewidywała obowiązek szklony w zakresie 8-klasowej szkoły podstawowej, dla dzieci w wieku 7-15 lat. JednakŜe trudności w początkowym okresie odbudowy kraju, jak i głoszenie ówcześnie wiele propagandowych oświatowych haseł, dowiodły nierealności tej koncepcji. W związku z
tym kolejna reforma w 1948 r. wprowadziła dla całego kraju strukturę 7-klasowej szkoły podstawowej, z 7letnim obowiązkiem szkolnym (Jedność Narodowa, Nr 28, 8 VII 1945 r., s. 1).
4
Jedność Narodowa, Białystok, Nr 58, 10-11 X 1945 r., s. 2.
5
Ibidem.
58
Początki oświaty i pierwsze próby walki z analfabetyzmem
Nowy komunistyczny rząd PKWN obowiązki organizacyjne w zakresie oświaty na
białostocczyźnie powierzył Kuratorium Okręgu Szkolnego w Białymstoku, utworzonemu
na początku sierpnia 1944 r.6. Powstało ono samorzutnie, jako odpowiednik Wojewódzkiego Resortu Oświaty PKWN7 i to natychmiast niemal po wyzwoleniu miasta, gdyŜ juŜ
pismo z datą 8 sierpnia 1944 r. posiada nagłówek z pełną nazwą instytucji. Jeszcze w tym
samym miesiącu 1944 r. przystąpiono do rejestracji nauczycieli oraz spisu dzieci w wieku
szkolnym8.
W grudniu 1944 r. Resort Oświaty PKWN wysłał wykaz podległych mu placówek I
i II instancji, w którym figurowało Kuratorium Okręgu Szkolnego Białostockiego oraz
siedem podległych mu Inspektoratów Szkolnych na terenie wyzwolonych juŜ powiatów:
białostockiego, bielskiego, wysokomazowieckiego, suwalskiego, sokólskiego, łomŜyńskiego i augustowskiego. Pełny podział obszaru państwa na okręgi szkolne usankcjonowany został dopiero rozporządzeniem Rady Ministrów z dn. 5 września 1946 r. Wymieniony zaś w nim okręg szkolny białostocki podzielony został kolejnym rozporządzeniem
Ministra Oświaty z dn. 8 listopada 1946 r. na 11 obwodów szkolnych, odpowiadających
obszarom powiatów i będących siedzibami inspektoratów szkolnych9.
Kuratorium białostockie zakończyło swoją działalność na mocy ustawy z dn. 20 marca 1950 r. o terenowych organach jednolitej władzy państwowej10. Wydział Oświaty Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Białymstoku został powołany uchwałą na posiedzeniu Prezydium, które miało miejsce dn. 1 czerwca 1950 r. Kontynuował on merytoryczną działalność zlikwidowanego Kuratorium Okręgu Szkolnego w Białymstoku. Do
jego kompetencji naleŜała koordynacja przedsięwzięć w zakresie oświaty w województwie białostockim, nadzór nad podległymi jednostkami i ich kontrola oraz zabezpieczenie
placówek oświatowych w niezbędne do działalności środki11.
Organizację Inspektoratu Szkolnego w Białymstoku uregulowało rozporządzenie ministra oświaty Czesława Wycecha z dn. 13 marca 1946 r. w sprawie zakresu działania,
organizacji i kompetencji podinspektorów szkolnych. W myśl powyŜszego rozporządzenia zakres działania podinspektora szkolnego obejmował realizację powszechnego nauczania, wychowania szkolnego, oświatę i kulturę dorosłych oraz organizację pracy
w inspektoracie szkolnym, a takŜe opiekę nad specjalnymi działaniami kształcenia młodzieŜy i wychowaniem pozaszkolnym. Do szczególnych zadań podinspektora naleŜało:
rozbudzanie inicjatywy społecznej w miejscowościach, w których nie była prowadzona
działalność w zakresie edukacji dorosłych; inicjowanie i organizowanie zjazdów, konferencji i kursów z przedstawicielami organizacji młodzieŜowych, społecznych i politycznych, poprzez udzielanie pomocy fachowej i finansowej tym organizacjom; organizowanie kolportaŜu odpowiednich wydawnictw, a takŜe opracowywanie rocznych planów pracy i sprawozdań z działalności inspektoratu szkolnego. Istotną część pracy inspektora
6
M. Balicki w swojej pracy błędnie podaje datę 28 sierpnia 1944 r. jako dzień utworzenia Białostockiego Kuratorium Okręgu Szkolnego. Było to trzecie – na zajętych terenach przez Armię Czerwoną – po Kuratorium
w Lublinie i Rzeszowie (M. Balicki, Szkolnictwo białostockie w latach 1944-1972, Białystok 1995, s. 63).
7
Ustawa z dn. 21 VII 1944 r. o utworzeniu PKWN, Dz U RP, r. 1944, nr 1, poz. 1.
8
Archiwum Państwowe w Białymstoku (dalej APB), Kuratorium Okręgu Szkolnego Białostockiego (dalej
KOSB), 77, k. 2.
9
APB, KOSB, 77, k. 2, 18.
10
Ibidem, k. 3, 5.
11
APB, S. Iwaniuk, Wstęp do inwentarza zespołu akt Prezydium WRN w Białymstoku, T. II, k. 1.
Nr 13-14/2007
59
stanowiły wizytacje, jako czynnik podnoszenia poziomu prac, przeprowadzane na zasadzie opracowanego planu wizytacyjnego12.
Od chwili „wyzwolenia” Białostocczyzny przez armię sowiecka spod jarzma okupanta niemieckiego, Kuratorium Szkolne Okręgu Białostockiego przystąpiło natychmiast do
pracy nad zorganizowaniem szkolnictwa w powierzonym sobie okręgu. Na wiosnę 1945 r.
zostało zorganizowanych i powołanych do Ŝycia 16 państwowych gimnazjów i liceów
ogólnokształcących. Obok państwowych zakładów średnich funkcjonowało 8 prywatnych
gimnazjów i liceów (jako nadbudowy szkoły powszechnej). Gimnazja jedno i dwuklasowe organizowane były czasowo, celem umoŜliwienia młodzieŜy nauki, dopóki się nie
unormują warunki komunikacyjne i aprowizacyjne w mieście. Gimnazja takie istniały
w Czarnej Wsi (1 klasa), Dołbowie, pow. bielski (2 klasy) i Merosnie, pow. sokolski
(2 klasy).
Po skończeniu początkowych klas szkoły średniej młodzieŜ miała moŜliwości dalszej
nauki w mieście. Na Białostocczyźnie moŜna było zaobserwować duŜy napływ młodzieŜy
z wyzwolonych ziem, szczególnie dawnych Prus. ToteŜ władze oświatowe przystąpiły do
zakładania szkół średnich dla dorosłych. NiezaleŜnie od ich organizowania na terenie województwa, kuratorium w trosce o przygotowanie kadr wychowawców, powołało do Ŝycia
licea pedagogiczne dla nauczycieli. W Białymstoku zorganizowano Państwowe Licea
Pedagogiczne i Jednoroczny Kurs Nauczycielski.
W trosce o wyszkolenie fachowych sił z róŜnych dziedzin i specjalności zostało zorganizowanych szereg szkół średnich zawodowych. W Białymstoku zostały utworzone:
Państwowe Gimnazjum Mechaniczne, Gimnazjum Stolarskie, Liceum Budowlane, Gimnazjum Krawieckie, Bieliźniarskie i Liceum Ogrodnicze. Zorganizowano równieŜ Prywatne Gimnazjum Kupieckie, Liceum Handlowe, Kursy Kupiecko-Buchalteryjne i stenotypistów, do których uczęszczało około 500 słuchaczy13.
WaŜnym posunięciem taktycznym władzy ludowej, które miało pozyskać przychylność nauczycielstwa w większości sceptycznie nastawionego wobec nowych struktur,
było powołanie komisji zajmujących się weryfikacją kompletów tajnego nauczania oraz
zaliczeniem w podwójnym wymiarze lat pracy w oświacie konspiracyjnej. JednakŜe od
początku istniały powaŜne kłopoty w pozyskaniu nauczycieli dla nowego szkolnictwa.
Zwłaszcza tych, którzy w okresie okupacji byli członkami Armii Krajowej i innych organizacji niepodległościowych, przeciwnych wobec komunistów. Na poparcie tego sądu
moŜna przytoczyć wypowiedź delegata PKWN (J. Kotwicy-Skrzypka), który wizytował
tereny Białostocczyzny (m.in. wieś Dobrzyniewo DuŜe). „Na moje pytanie zadane nauczycielowi, jaki jest stosunek nauczycielstwa tej gminy do PKWN, ten nie mógł znaleźć
odpowiedniego określenia słownego. Znać wśród nauczycielstwa silne wpływy AK”14.
Przedwojenni nauczyciele, którzy podejmowali pracę zawodową w organizującym się
szkolnictwie, zostali wnet wystawieni na cięŜką próbę. Za swą mozolną pracę w trudnych
warunkach i nadmiernie przeciąŜonych dziećmi szkołach, otrzymywali głodowe wynagrodzenie i często tylko upokarzająca pomoc ze strony rodziców ich uczniów umoŜliwiała
jakąś egzystencję. W tych warunkach, mimo wielkich braków kadr oświatowych, wystąpił
masowy odpływ z zawodu nauczycielskiego. Z terenu Kuratorium Okręgu Szkolnego
Białostockiego szkoły opuściło do grudnia 1945 r. ok. 15% nauczycieli szkół powszechnych i ok. 30% nauczycieli szkół średnich. Odchodzili z zawodu nie tylko nauczyciele
12
APB, Inspektorat Szkolny Białostocki (dalej ISB), 33, k. 2-3.
Jedność Narodowa, Nr 12, 25 III 1945 r., s. 2.
14
Cyt. za: M. Balicki, op. cit., s. 63.
13
60
starsi, lecz równieŜ absolwenci liceów pedagogicznych i to natychmiast po ukończeniu
szkół lub kursów. W roku szkolnym 1945/46 spośród 1406 absolwentów liceów pedagogicznych, aŜ 450, tj. 32%, nie podjęło pracy pedagogicznej15.
Ci, co pozostali w szkołach, nie decydując się na opuszczenie pracy, z którą byli
związani emocjonalnie lub ideologicznie, pracowali w nadzwyczajnie cięŜkich warunkach. Jak donosiła Jedność Narodowa, na przełomie 1944 i 1945 r., „w szkołach na Białostocczyźnie praca wre. Nauczyciel polski nie szczędzi trudu, nie Ŝałuje ofiar, kiedy chodzi
o odbudowę szkolnictwa. Wśród wielu pracujących z zapałem jednostek na szczególne
wyróŜnienie zasługuje nauczycielka wsi Krynickie, gm. Zabudów, Maria Szabłowska,
którą noc przynosi i noc wypędza ze szkoły. Podczas okupacji niemieckiej prowadziła we
wsi tajne nauczanie, przekazywała pomoce naukowe i ksiąŜki. Obecnie uczy 105 dzieci
w swojej szkole, a starsze przygotowuje do gimnazjum. We wsi Doktorce, gm. Zawyki,
od trzech tygodni pracuje 110 dzieci z niezwykłym zapałem. Przybyła tam nauczycielka
Marta Rynkiewicz i w krótkim czasie zdobyła sobie ogólną sympatię ludności. JuŜ są ławki, tablica i najpotrzebniejsze sprzęty. Po całej gminie zbiera się stare, zapomniane często
mchem porosłe ławki szkolne i ustawia się obok nowych, świeŜo wykonanych. Warunki
pracy w szkole są obecnie bardzo trudne, ale na przykładach ludzi, którzy nie szczędzą
siebie dla ogólnego dobra, widzimy do jakich rezultatów dojść moŜna, nawet w takiej
cięŜkiej sytuacji, jak teraźniejsza”16.
W szkołach, które uruchamiano od jesieni 1944 r., posługiwano się początkowo
przedwojennymi programami nauczania i w niewielkiej ilości zachowanymi starymi podręcznikami. Wielką przeszkodą do prowadzenia owocnej edukacji był niedobór lub całkowity brak podręczników i innych pomocy naukowych. Sprawa ta najbardziej dawała się
odczuć szczególnie w klasach młodszych, gdzie kaŜde dziecko pragnęło indywidualnie
zdobyć umiejętność czytania i pisania. „Jak trudno jest pracować, kiedy pięcioro czy sześcioro dzieci pochyla się nad jedną ksiąŜką, kiedy wszyscy się cisną, Ŝeby dojrzeć czytane
słowo” – skarŜyła się nauczycielka jednej z białostockich szkół. „SkarŜyła się, ale rąk nie
opuszczała i siadała, aby przepisać kilkanaście egzemplarzy tekstu albo ksiąŜki, bo były
i takie fakty w ofiarnej i pełnej zapału pracy wielu nauczycieli”. Te ręcznie przepisywane
i ozdobione obrazkami ksiąŜki miały się znaleźć w specjalnych zbiorach, aby przedstawić
przyszłym pokoleniom, które w przyszłości przyjdą, jak wielki wysiłek włoŜył nauczyciel, jak się nie cofnął przed Ŝadnym trudem, aby udostępnić naukę dzieciom.
Chcąc przyjść z pomocą szkołom, Kuratorium Okręgu Szkolnego w Białymstoku
wydało zbiorek wierszyków i czytanek dla najmłodszych klas powszechnych „Czytajmy”.
Niestety, ani wielkość nakładu, ani objętość broszurki nie odpowiadały potrzebom chwili.
Ułatwienie nauczycielowi pracy i pomoc dziecku w nauce utrudniał niemal całkowity
brak papieru17.
W kwietniu 1945 r. na porządku obrad Wojewódzkiej Rady Narodowej w Białymstoku, znalazła się kwestia szkolnictwa. Kurator Okręgu Szkolnego Białostockiego ElŜbieta
Krassowska przedstawiła dotychczasowe wyniki pracy w zakresie organizacji szkolnictwa, omówiła projekt reformy szkolnej oraz poruszyła palące zagadnienie przygotowania
nowych kadr nauczycielskich. Z referatu kuratora wynikało, Ŝe dotychczasowe prace
władz szkolnych szły w kierunku technicznego zorganizowania sieci szkolnej, odbudowania i przystosowania do uŜytku pozostawionych przez okupanta w stanie zniszczenia bu15
E.J. Kryńska, S.W. Mauersberg, op. cit., s. 154.
Jedność Narodowa, Nr 1, 1 I 1945 r., s. 4.
17
Jedność Narodowa, Nr 16, 22 IV 1945 r., s. 3.
16
Nr 13-14/2007
61
dynków, zaopatrzenia ich w sprzęt szkolny i pomoce naukowe. Uruchomiono szkolnictwo
powszechne, średnie-ogólnokształcące i zawodowe. Ogólna liczba szkół powszechnych
w okręgu białostockim wynosiła 841. Liczba państwowych szkół średnich ogólnokształcących na okręg stanowiła 13, prywatnych 6 oraz zakłady kształcenia nauczycieli w Białymstoku i ŁomŜy. W szkołach tych pobierało wykształcenie ok. 5 tysięcy osób. Szkół
zawodowych było zaledwie 10 z liczbą słuchaczy 653. Poruszono równieŜ zagadnienie
walki z analfabetyzmem i w tej dziedzinie osiągnięto pierwsze powaŜne rezultaty. Zorganizowano 26 kursów dla analfabetów, 39 kursów dla dokształcających w zakresie 7 godzin szkoły powszechnej, a takŜe 20 świetlic, 24 zespoły teatralne, 9 chórów i 791 bibliotek18.
Pod koniec listopada 1947 r. na konferencji w Ministerstwie Oświaty została utworzona ogólnopolska instytucja pod nazwą Rada Społeczna do Walki z Analfabetyzmem, jako
organ doradczy Ministra Oświaty. Na konferencji uchwalono regulamin rady, powołano
jej prezydium, w skład którego weszli przedstawiciele partii i organizacji społecznych19.
Do kompetencji rady naleŜało: opracowywanie wniosków i zbieranie materiałów statystycznych w zakresie walki z analfabetyzmem, popularyzowanie akcji zwalczania analfabetyzmu wśród organizacji społecznych, partii politycznych i związków zawodowych,
powoływanie obywateli do czynnej współpracy, w charakterze instruktorów i nauczycieli,
a takŜe inicjowanie społecznych kursów nauczania analfabetów i wydawnictw poświęconych tej tematyce. Nowo powstała instytucja przystąpiła niezwłocznie do pracy. Ustalono
plan i wytyczne działalności. Powołano terenowe rady do walki z analfabetyzmem (do
szczebla gminy włącznie), przygotowano plan wydawnictw i projekt organizacyjny sieci
kursów. Postanowiono rozpocząć badania i ogłosić nawet ogólnopolski konkurs z zakresu
walki z analfabetyzmem w Polsce20.
Kilka miesięcy później, dnia 8 marca 1948 r. na zebraniu organizacyjnym w Inspektoracie Szkolnym w Białymstoku, została powołana Powiatowa Rada Społeczna do Walki
z Analfabetyzmem w Białymstoku21. Inspektor szkolny Szczepan Zasada, który przewodniczył posiedzeniu, uzasadnił konieczność powołania Powiatowego Komitetu Społecznego, omówił jego cele i zadania, które polegały m.in. na stworzeniu odpowiednich warunków sprzyjających likwidacji analfabetyzmu w powiecie, głównie na gromadzeniu potrzebnych do tej akcji funduszy. Koniecznością było przeprowadzenie nowych dokładnych spisów analfabetów w poszczególnych miejscowościach powiatu i na ich podstawie
zaplanowanie sieci kursów, poniewaŜ dotychczasowe spisy, jakie były w posiadaniu inspektoratu, były niedokładne.
Podinspektor oświatowy Piotr Cencek, omawiając stan analfabetyzmu w powiecie
białostockim, stwierdził, iŜ „bez nacisku administracyjnego, analfabetyzmu nie da się
18
Jedność Narodowa, Nr 19, 20 V1945 r., s. 3
„Celem wzmoŜenia i koordynacji społecznej akcji zwalczania analfabetyzmu w Polsce tworzy się Radę Społeczną, złoŜoną z przedstawicieli zarządów głównych demokratycznych ugrupowań politycznych, organizacji
ideowo-wychowawczych młodzieŜy i społeczno-oświatowych”.
20
APB, ISB, 33, k. 14.
21
Na zebraniu byli obecni: ob. Borysiewicz, Inspektor Oświaty Rolniczej, ob. Burak, przedstawiciel Związku
MłodzieŜy Demokratycznej, ob. Cencek Piotr, Podinspektor Oświaty., ob. Dworzańczyk, przedstawiciel Starosty Powiatowego, ob. Dąbrowski, przedstawiciel Powiatowego Zarządu SCh, ob. CzuŜdaniuk, przedstawiciel Okręgowej Komisji Związków Zawodowych, ob. Gościk, przedstawiciel Komitetu Powiatowego PPR,
ob. Jaźwiński, przedstawiciel Powiatowej Rady Narodowej, ob. Korejewo, przedstawiciel Powiatowego Komitetu PPS, ob. Mrówczyński, przedstawiciel TUR, ob. Puszkarewicz, przedstawiciel Powiatowego Zarządu
ZWM, oraz ob. Szczepan Zasada, Inspektor Szkolny na powiat białostocki, który przewodniczył zebraniu
(APB, KOSB, 77, k. 2).
19
62
zlikwidować, zwłaszcza w rocznikach starszych. Do walki z tą plagą społeczną powinny
zgodnie włączyć się wszystkie organizacje kulturalno-oświatowe i partie polityczne działające na wsi oraz samorządowe”. W świetle relacji inspektora, w roku szkolnym 1947/48
na kursy analfabetów w powiecie białostockim uczęszczało 565 osób. Dlatego do walki
z analfabetyzmem powołano gminne i lokalne komitety społeczne. Natomiast organizacje
młodzieŜowe i zawodowe miały za zadanie we własnych szeregach i własnymi środkami
zlikwidować analfabetyzm.
W dyskusji podkreślano, „Ŝe bez pomocy administracji ogólnej nie damy sobie rady
z omawianym zagadnieniem, zwłaszcza w stadium cząstkowym. W akcji musi wziąć
udział całe społeczeństwo, nie składać całego cięŜaru na barki tylko nauczycielstwa. Zarząd, który zostanie dziś powołany, w moŜliwie nie długim czasie powinien opracować
wyczerpujący plan walki z analfabetyzmem w następnym roku szkolnym w skali powiatu,
a czynności przygotowawcze – jak spisy – jeszcze w bieŜącym roku szkolnym”22.
Pierwszą akcją białostockiego Powiatowego Komitetu Społecznego do Walki z Analfabetyzmem było zorganizowanie – w ramach Święta Oświaty w dn. 25 czerwca 1948 r. –
zbiórki pienięŜnej. Najwydatniejszy udział w kweście powiatowej wzięła młodzieŜ szkolna i nauczycielstwo. Poszczególne komitety lokalne urządziły w tym dniu akademie, na
których wygłaszane były odczyty na temat konieczności walki z analfabetyzmem – jako
klęską społeczną, zorganizowano kwesty uliczne, co warte podkreślenia – w miejscowościach kościelnych, a takŜe imprezy dochodowe, jak przedstawienia, zabawy. SprzedaŜ
nalepek odbywała się w sklepach spółdzielczych i prywatnych, urzędach, wśród rodziców
i dzieci szkolnych. Z pomocą nauczycielstwu i młodzieŜy szkolnej przyszły miejscowe
organizacje młodzieŜowe, zwłaszcza Związek Samopomocy Chłopskiej i spółdzielnie.
JeŜeli chodzi o wysokość zebranych kwot z poszczególnych miejscowości powiatu,
na pierwsze miejsce wysunęło się miasto Knyszyn, wpłacając kwotę 14 806 zł, natomiast
ze wsi – Sokole z sumą 5 016 zł. Wpływy gotówkowe z akcji przedstawiały się następująco: powiatowy komitet otrzymał z komitetu okręgowego materiały do rozpowszechnienia
na sumę 120 050 zł. Zwrócono komitetowi okręgowemu nie rozpowszechnionych materiałów na sumę 26 420 zł. Ogółem w powiecie zbiórka dała 237 596 zł, z czego ze sprzedaŜy nalepek wpłynęło 94 080 zł, z kwesty ulicznej 33 524 zł, z ofiar na listy 71 101 zł,
z imprez 38 891 zł. Średnia na jednego mieszkańca powiatu białostockiego wyniosła zaledwie 1,67 zł23.
Dnia 12 lipca 1948 r. białostocki Powiatowy Komitet Społeczny, pragnąc upowszechnić postulat zwalczania analfabetyzmu i dostarczyć niezbędnych instrukcji organizacyjnodydaktycznych pracownikom i działaczom społecznym na Białostocczyźnie, zorganizował pierwszą konferencję oświatową.
Przewodniczący komitetu Alfons Karczmarek skierował nawet osobiste zaproszenie
na białostocką konferencję do prezydenta Bolesława Bieruta. „Zagadnienie walki z analfabetyzmem w obecnej rzeczywistości wysunęło się na czoło najpilniejszych zadań państwowych, w którym całe społeczeństwo wraz z czynnikiem państwowym wzięło i bierze
czynny udział. śe znaczenie likwidacji analfabetyzmu jest zagadnieniem naczelnym,
świadczy fakt, Ŝe w Centralnym Komitecie wziął udział Prezydent RP Obywatel Bierut.
Powiatowy Komitet Społeczny nie wątpi, Ŝe Obywatel Bierut doceniając wagę zagadnienia weźmie udział w Konferencji Powiatowej organizowanej w Białymstoku”24.
22
APB, ISB, 34, k. 2.
Ibidem, k. 3.
24
Ibidem, k. 7.
23
63
Nr 13-14/2007
W konferencji powiatowej, która odbyła się w sali Stronnictwa Demokratycznego
przy ulicy Warszawskiej 57, uczestniczyły 42 osoby z terenu całego powiatu. W tej liczbie, 38 osób było z pośród pracowników samorządowych (wójtowie), sekretarze gminni
i przedstawiciele gminnych komisji oświatowych. Partie polityczne i związki młodzieŜowe były reprezentowane przez 4 osoby. PoniewaŜ konferencja została zwołana wraz
z odprawą wójtów, czas jej trwania został skrócony do trzech godzin. Zostały na niej poruszone zagadnienia wysunięte przez ministra oświaty. Referaty wygłosili białostocki
inspektor szkolny powiatu w Białymstoku, ob. Sz. Zasada, na temat „Walka z analfabetyzmem koniecznością państwową” oraz podinspektor P. Cencek, na temat „Organizacja
walki z analfabetyzmem w świetle zarządzeń władz szkolnych”25.
Rejestracja i kursy dla analfabetów
Zanim doszło do powszechnej rejestracji osób nieumiejących czytać i pisać w maju
1949 r., przy pomocy kierownictwa szkół i zarządów gminnych, od czerwca 1947 r. dokonywano wstępnej ewidencji analfabetów w kaŜdej miejscowości, celem zorganizowania
kursów zbiorczych, względnie nauczania indywidualnego. Rejestrację osób, które ukończyły 14. rok Ŝycia, przeprowadzano, biorąc pod uwagę następujące dane: nazwisko
i imię, datę urodzenia, zawód, adres, dotychczasowe wykształcenie oraz określenie stopnia analfabetyzmu (analfabetyzm, półanalfabetyzm i analfabetyzm pierwotny). Czynione
spisy analfabetów sporządzane wg miejscowości naleŜało przesłać do inspektoratów
szkolnych (do 1 października) celem ustalenia planu sieci kursów dla analfabetów w powiecie. Na podstawie zaś wykazów powiatowych, sporządzonych wg podobnych rubryk,
kuratoria przesyłały wykazy okręgowe do Ministerstwa Oświaty.
Kursy dla analfabetów organizowano początkowo przy zgłoszeniu się co najmniej 10
osób zapisanych z obwodu danej szkoły. Przy mniejszej liczbie zgłoszeń organizowano
zaś nauczanie indywidualne. Analfabetów ujętych rejestracją, naleŜało zawiadomić o rozpoczęciu nauki na kursie i wezwać do regularnego uczęszczania. Nauka na kursach była
bezpłatna. Wynagrodzenie nauczycieli pokrywano całkowicie z budŜetu Ministra Oświaty. Warunki lokalowe i świadczenia rzeczowe (jak światło i opał) zapewniał samorząd
terytorialny, a więc gminne i powiatowe komisje oświatowe, zgodnie z instrukcją w zakresie przepisów, dotyczących komisji oświatowych rad narodowych26.
Program nauki na kursach obejmował materiał nauczania przewidziany dla I i II semestru państwowej 3-letniej szkoły powszechnej dla dorosłych (w wymiarze 15 godzin
tygodniowo). Liczba godzin nauczania mogła być obniŜona do 9 godzin tygodniowo
w razie przedłuŜenia nauki na semestrze I i II na okres całego roku. Wobec tego materiał
nauczania 3-letniej szkoły powszechnej dla dorosłych, określony na 6 semestrów, był
w rzeczywistości realizowany wyłącznie w środowiskach miejskich (w okresie 3 pełnych
lat szkolnych, obejmujących po 2 semestry). W środowiskach zaś wiejskich, ze względu
na charakter pracy w gospodarstwach rolnych (w ciągu 6 lat szkolnych, po 1 semestrze).
Poczynając od nowego roku szklonego 1947/48, początek zajęć ustalono w sposób następujący: w szkołach powszechnych i na kursach pracujących w ciągu całego roku szkolnego na dzień 1 września, a zakończenie na 28 czerwca; na kursach zaś pracujących na wsi,
z reguły w okresie jesienno-zimowym i realizujących w ciągu roku szkolnego materiał
nauczania tylko jednego semestru, na dzień 1 listopada, zaś zakończenie na dzień 31 marca.
25
26
Ibidem, k. 12.
Ibidem, k. 3.
64
Większe zakłady pracy, partie polityczne, organizacje społeczne i związki zawodowe
w miastach miały za zadanie we własnym zakresie przeprowadzanie pod nadzorem władz
szkolnych rejestracji analfabetów, organizacji kursów i nauczania analfabetów, z zastrzeŜeniem, Ŝe ich uczestnicy uzyskiwali na podstawie egzaminu sprawdzającego świadectwo
wystawione przez kierownictwo najbliŜszej szkoły powszechnej dla dorosłych, prowadzącej kurs dla analfabetów27.
W powiecie białostockim w roku szkolnym 1947/48 zorganizowano łącznie 24 kursy
I i II stopnia (kompletów) z liczbą 548 uczestników. Ogólna liczba zarejestrowanych analfabetów i półanalfabetów wg uzupełniającego spisu z czerwca 1948 r. wyniosła zaledwie
6523 osób. Na rok szkolny 1948/49 Białostocki Inspektorat Szkolny, w porozumieniu
Powiatową Radą Społeczną do Walki z Analfabetyzmem, projektował zorganizować ogółem 45 kursów z ogólną liczbą 1215 uczniów, w tym 35 kursów prowadzonych
(całkowicie opłacanych) przez samorząd i Powiatowe Rady Społeczne do Walki z Analfabetyzmem oraz 10 kursów prowadzonych i finansowanych przez Ministerstwo Oświaty28.
W świetle zestawienia liczbowego analfabetów sporządzonego przez Inspektorat
Szkolny w Białymstoku, z dn. 12 listopada 1947 r., w powiecie białostockim zarejestrowano łącznie 4918 osób, a zaledwie 51, a więc zaledwie 1% objęto nauczaniem. Większość – 58% (z liczbą 2869) analfabetów – stanowiły osoby, które ukończyły 45. rok Ŝycia. Następne dane osób rejestrowanych przedstawiały się następująco: od 14-18 lat – 415
osób (8,5%), od 19-22 lat – 214 osób (4,5%), od 23-30 lat – 345 (7%) i od 31-45 lat –
1075 osób (22%). NaleŜy jednak podkreślić, iŜ w sporządzonym wykazie uwzględniono
jedynie 58% punktów szkolnych29.
W samym mieście Białystok akcja czytania i pisania rozpoczęła się zgodnie
z postanowieniami Miejskiego Komitetu Społecznego do Walki z Analfabetyzmem,
dn. 8 listopada 1948 r. Przeprowadzone spisy nie pozwoliły na zarejestrowanie wszystkich osób podlegających nauczaniu i dlatego ograniczono ogólną ilość słuchaczy kursów
do ok. 600 osób. Główny cięŜar nauczania spadł na nauczycielstwo szkół podstawowych,
poniewaŜ jak podkreślano czynnik społeczny delegował zbyt małą ilość wykładowców na
kursy analfabetów. Na apel komitetu społecznego zgłosiło się 26 uczniów z Liceum Pedagogicznego, kilku członków Związku MłodzieŜy Polskiej, Związku Harcerstwa Polskiego, czterech pracowników Urzędu Wojewódzkiego i dwóch członków PZPR. Z kandydatami na wykładowców przeprowadzono rozmowy, zaznajamiając ich z zasadami nauczania dorosłych.
W wyznaczeniu miejsca nauki kierowano się dogodnością dla słuchaczy, wybierając
szkoły rozmieszczone w rozmaitych punktach miasta. W ten sposób nauka analfabetów
odbywała się w szkole nr 3 (przy ul. Gdańskiej), nr 6 (przy ul. Mazowieckiej), nr 7 (przy
ul. Wiatrakowej), nr 10 (przy ul. Słonimskiej) i szkole nr 14 (na Nowym Mieście). Poza
tym zostały uruchomione kursy w fabrykach włókienniczych nr 1, 2 i 3, przy fabryce jedwabniczo-galanteryjnej, w zakładach mechanicznych (przy ul. Czarnej i Starobojarskiej),
w hucie szkła, przy elektrowni oraz w kaflarni przy (ul. Słonimskiej). Początkowo młodzieŜ od 15 do 18 lat podlegająca przymusowemu obowiązkowi uczęszczania na kursy,
uczyła się we wspólnych zespołach ze starszymi, po czym została przeniesiona do specjalnej szkoły, organizowanej przez Zarząd Miejski30.
27
Ibidem, k. 4-5.
Ibidem, k. 14.
APB, ISB, 37, k. 2.
30
śycie Białostockie, Nr 308, 8 XI 1948 r., s. 3.
28
29
Nr 13-14/2007
65
Pod koniec czerwca 1949 r., na podstawie art. 13 przepisów historycznej Ustawy z 7
IV 1949 r. o zwalczaniu analfabetyzmu, powołany został pełnomocnik rządu do Walki
z Analfabetyzmem. Następnie, dnia 3 maja ukazało się zarządzenie Pełnomocnika Rządu
Stefana Matuszewskiego, określające strukturę organizacyjną Społecznych Komisji do
Walki z Analfabetyzmem, ich cele i zadania, skład oraz sposób, w jaki powinny być powoływane. W oparciu o to zarządzenie powołano Główną Komisję Społeczną do Walki
z Analfabetyzmem i analogiczne organy społeczne w województwach, powiatach, i gminach.
Z rozdziału pierwszego instrukcji dowiadujemy się, iŜ podstawową jednostką, w której przeprowadzano bezpośrednio rejestrację analfabetów, była na wsi – gromada, w miasteczkach i w miarę potrzeby w większych miastach – rejon (obejmujący jedną lub kilka
ulic) i w duŜych miastach – blok mieszkalny. Nowe komisje powstawały na miejsce ustępujących rad społecznych. Okres ich kadencji ustalony został na 3 lata. Przewodniczącymi w województwach i powiatach byli, podobnie jak na szczeblu centralnym, pełnomocnicy z urzędu, zaś na szczeblu gminnym komisji przewodniczył z reguły przewodniczący
rady narodowej31.
Komisje społeczne były zobowiązane do: opracowywania okresowego planu likwidacji analfabetyzmu na powierzonym sobie terenie, ustalania potrzeb w zakresie kadr i środków materialnych, organizowania kontroli pracy i wyników osiągniętych na ich terenie
przez placówki zajmujące się zwalczaniem analfabetyzmu, opiekowania się byłymi analfabetami przez włączenie ich do akcji czytelnictwa i oświatę dla dorosłych oraz opracowywania sprawozdawczości statystycznej i podsumowywania doświadczeń i wyników.
Aby uniknąć błędów i nieporozumień przy sporządzaniu rejestracji, instrukcja wprowadziła jednolite kryteria. W rozdziale trzecim czytamy, iŜ osoby, które oświadczyły, Ŝe
posiadają umiejętność czytania i pisania, naleŜało zbadać (dokonać sprawdzenia) i na tej
podstawie zakwalifikować. W celu przeprowadzenia egzaminu sprawdzającego naleŜało
wręczyć danej osobie kartkę papieru i ołówek z poleceniem napisania jakiegoś zdania (np.
słownie datę i miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania). Kto wykonał zadanie w sposób
zadowalający, tj. napisał jedno lub kilka zdań czytelnie, choćby z błędami ortograficznymi oraz przeczytał kilka zdań łatwego tekstu (napisanego drukowanymi literami) choćby
powoli, ale całymi wyrazami, nie podlegał obowiązkowi rejestracji32.
W skład społecznych komisji (głównej, wojewódzkiej, powiatowej i gminnej) wchodzili przedstawiciele: Prezydiów Rad Narodowych, Ministerstwa Oświaty, PZPR, Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Demokratycznego, Wojska Polskiego,
Związków Zawodowych, Związku Samopomocy Chłopskiej, Związku MłodzieŜy Polskiej, Organizacji „SłuŜba Polsce”, Związku Nauczycielstwa Polskiego, Towarzystwa
Uniwersytetu Robotniczego, a takŜe Ligi Kobiet i Ligi Przyjaciół śołnierza33.
W najtrudniejszej sytuacji znalazły się w tym wypadku gromadzkie i gminne komisje,
które ukonstytuowały się najpóźniej i pierwsze musiały przesłać zebrane materiały rejestracyjne. Dane te poprzez powiatowe i wojewódzkie komisje miały dotrzeć w formie
zbiorowych sprawozdań do Biura Pełnomocnika Rządu w terminie do dnia 15 lipca
1949 r.
Niecałe trzy tygodnie wcześniej została powołana Gminna Komisja Społeczna
w Bacieczkach, w skład której weszli: Stanisław Lenczewski, przewodniczący Gminnej
31
32
33
APB, ISB, 33, k. 22-24.
Ibidem, k. 24.
Ibidem, k. 22-23.
66
Rady Narodowej – pełnomocnik Gminnej Komisji Społecznej, Borsuk Paweł, wójt Bacieczek – zastępca pełnomocnika Gminnej Komisji Społecznej, Biliński Bogusław, sekretarz
Gminy – Sekretarz pełnomocnika Gminnej Komisji Społecznej oraz pozostali członkowie
komisji: Lerman Mikołaj – nauczyciel, Popko Bronisław – pracownik umysłowy, Popko
Henryk – pracownik spółdzielni, Diakowski Jan – rolnik, Zajkowski Wiktor – robotnik,
Makowiak Edmund – rolnik, Pankiewicz Wacław – pracownik spółdzielni i Waczyński
Konstanty – rolnik34.
Mimo zarządzeń wydanych przez powiatowego pełnomocnika komisji społecznej
w Bacieczkach, nie nadesłano w terminie ani jednego kwestionariusza organizacyjnego
punktów nauczania początkowego. Świadczyło to o całkowitym lekcewaŜeniu ciąŜącego
na gminnej komisji obowiązku społecznego oraz o tym, Ŝe na terenie Bacieczek nie zorganizowano punktów nauczania. Powiatowy pełnomocnik w liście do gminnej komisji
w Bacieczkach, zagroził nawet, Ŝe „jeŜeli w ciągu najbliŜszych dni nie zostaną nadesłane
kwestionariusze, sprawa zostanie przekazana pełnomocnikowi rządowemu w celu pociągnięcia winnych do odpowiedzialności35.
Rejestrację analfabetów rozpoczęto zgodnie z instrukcją 10 czerwca 1949 r., a zakończono 20 tegoŜ miesiąca. Napływające meldunki z powiatu dosyć szeroko informowały
o jej przebiegu. Dyrekcje szkół w Choroszczy i Jurowcach donosiły do swoich zarządów
gmin, Ŝe analfabeci objęci obowiązkiem edukacji nie uczęszczają na zajęcia. W związku
z tym zwracały się z prośbą o wystosowanie do analfabetów stosownych wezwań na piśmie, a opornych w wykonaniu zarządzenia pociągnięcie do odpowiedzialności, zgodnie
z posiadanymi uprawnieniami36.
Pod względem sprawności przebiegu akcji sytuacja kształtowała się rozmaicie. Były
gminy, w których mimo podjętych prób nie zorganizowano kursów nauczania. Tak było
na przykład w Publicznej Szkole Powszechnej w Bobrówce, gm. Jaświły, gdzie spis wykazał dwóch analfabetów i dwóch półanalfabetów w wieku do 50 lat. Wobec czego nie
dało się zorganizować w tutejszej szkole ani kursu, ani zespołu. Kierownictwo tutejszej
szkoły zdecydowało się podjąć nauczanie indywidualne analfabetów – niestety bez efektów. Jak donosił kierownik szkoły: „dwa razy zwracałem się do analfabetów Feliksa
Waśkucia (ur. 1904 r.) i Albina Bagana (ur. 1934 r.), aby zgłosili się na naukę początkowego czytania i pisania i to nie odniosło Ŝadnego skutku. Wobec czego akcja dokształcania w Bobrówce nie jest prowadzona”37.
Podczas sporządzania rejestracji komisje popełniały roŜnego rodzaju błędy. W niektórych wypadkach przez wyraźne niedbalstwo lub przeoczenie wpisywano osoby posiadające umiejętność czytania i pisania. O niewłaściwym sporządzeniu spisów analfabetów
w grudniu 1949 r. przez sołtysa gromady Pogorzałki (Jana Kleszę) i jego niekompetencji,
donosił w liście do Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Białymstoku kierownik szkoły tejŜe gromady (Czesław Olszewski). „Niniejszym donoszę, iŜ spisy analfabetów dokonano nieprawidłowo. Wpisanych jest duŜo piśmiennych, natomiast analfabeci zostali
w spisie pominięci. Zaznaczam, iŜ z tego powodu mam duŜo przykrości. Sołtys gromady
Pogorzałki J. Klesza uwaŜa, iŜ jest to lipa i wpisał pierwszych lepszych i wymija się, Ŝe to
robota moja, to jest kierownika szkoły. Zapytany o poszczególnych ludzi, twierdzi, iŜ
34
APB, ISB, 36, k. 4.
Ibidem, k. 7.
Ibidem, k. 6, 26.
37
Ibidem, k. 69.
35
36
Nr 13-14/2007
67
takowy nic nie wie. KtóŜ ma więc wiedzieć o analfabetach i któŜ jest gospodarzem wsi.
Moją rzeczą jest uczyć i wybierać ze spisu. Ostatnia sprawa dotyczy Feliksy Korolowej,
rzekomo analfabetki urodzonej w 1902 r. Okazuje się, Ŝe wspomniana obywatelka umie
czytać i pisać, a sołtys i podsołtys twierdzą, Ŝe nic o tym nie wiedzą. W ten sposób ludność miejscowa zniechęca się do mojej osoby, jakobym był winowajcą. Proszę więc sołtysa w tej sprawie uświadomić”38.
Były jednak gminy, gdzie w sposób wzorcowy dokonano rejestracji i właściwie prowadzono kursy dla analfabetów i półanalfabetów. W gminie Michałowo w roku szkolnym
1949/50 zorganizowano łącznie 40 kursów i zespołów nauczania początkowego. Według
oficjalnych sprawozdań, jakie dotarły do Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Białymstoku, rejestracją objęto 1014 analfabetów i półanalfabetów. Frekwencja uczęszczania
na kursy dochodziła nawet do 80%. Najmniejsza liczba uczestników na kursach była notowana w Nowej Soli, Kazimierzowie i Hierowinowie i dlatego nauka w tych punktach
przestała być prowadzona. W świetle sprawozdawców, powodem tej absencji był brak
zrozumienia u ludności tych miejscowości o znaczeniu dobrodziejstw nauki, o ich osobistej krzywdzie moralnej i społecznej, którą powinni zlikwidować, a którą przyniosły im
rządy ustroju kapitalistycznego. Pomimo wszelkich starań, tak ze strony Prezydium
Gminnej Rady Narodowej, jak i Komitetu Gminnego PZPR w Michałowie, nie udało się
naprawić sytuacji i przełamać nieświadomego oporu analfabetów w tych punktach. Ponadto, na wiosnę, wraz z rozpoczęciem prac polowych, frekwencja uczęszczania na
wszystkich kursach zaczęła gwałtownie spadać i w Ŝaden sposób nie było sposobów, by
temu zapobiec39.
Celem kursów nauczania początkowego organizowanych od maja 1949 r. było nabycie przez wszystkich uczestników nie tylko umiejętności biegłego czytania i pisania
w języku ojczystym i wykonywania najprostszych obliczeń rachunkowych, ale takŜe podstawowych wiadomości o Polsce Ludowej, o siłach obozu demokracji ludowej walczącego pod przewodnictwem Związku Radzieckiego o wolność, sprawiedliwość, dobrobyt,
postęp i pokój.
Nauczanie na kursie opierało się na programie ustalonym przez Ministerstwo Oświaty
i obejmowało 240 godzin (po 45 min), do 12 godzin lekcyjnych tygodniowo oraz było
prowadzone przy pomocy wskazanych przez władze oświatowe podręczników i wydawnictw. Godziny nauki były ustalane w ten sposób, aby w Ŝadnym razie nie odrywać uczących od ich zajęć zarobkowych40.
Prowadzący kurs nauczyciel lub opiekun społeczny, „wypełniali zaszczytny i cięŜki
obowiązek wobec Polski Ludowej” i dlatego ich praca miała być otoczona szacunkiem
i popierana przez wszystkich świadomych obywateli, a zwłaszcza uczniów. Byli oni zobowiązani odpowiedzieć na zaufanie, jakim ich obdarzyła władza ludowa i organizacje społeczne, powierzając im tak waŜny odcinek pracy. Do ich podstawowych obowiązków naleŜało dbanie o zaopatrzenie uczniów w podręczniki i pełną frekwencję uczących się,
sprawdzając przyczyny ewentualnej absencji i wpływanie na opieszałych osobiście. Po
zakończeniu nauki mieli współorganizować Społeczną Komisję Egzaminacyjną, skierować na nią uczniów i brać udział w ich egzaminowaniu. Po odbyciu egzaminu wypełniali
w trzech egzemplarzach kwestionariusz sprawdzający (egzaminacyjny) ucznia i przesyłali
38
Ibidem, k. 141.
Ibidem, k. 129.
40
APB, ISB, 33, k. 35-36.
39
68
go do Gminnej Komisji Społecznej do Walki z Analfabetyzmem.
Nauczyciele lub opiekunowie społeczni mieli ponadto za zadnie wytrwale pracować
nad rozwojem świadomości politycznej i podniesieniem poziomu ideologicznego uczniów
poprzez konsekwentne opieranie pracy wychowawczej na załoŜeniach demokracji ludowej oraz przez rzetelne i gruntowane zapoznanie z osiągnięciami i walką Polski Ludowej
i mas pracujących całego świata pod przewodnictwem Związku Radzieckiego. Nauczyciele, którzy osiągali najlepsze wyniki pracy i wkładali w nią najwięcej wysiłku, byli premiowani i wyróŜniani41.
Uczestnik kursu (lub zespołu) nauki początkowej otrzymywał zaświadczenie, w którym otrzymywał oceny z języka polskiego, nauki o Polsce i świecie, arytmetyki wraz
z geometrią oraz notę z wynikiem ogólnym kończącą kurs nauki początkowej. Zaświadczenie to, jako dowód wypełnienia obowiązku nauki początkowej przewidzianego ustawą,
upowaŜniało do przyjęcia na kursy i do szkół masowego nauczania po złoŜeniu wymaganych egzaminów42.
W sprawozdaniu z działalności Powiatowej Komisji Społecznej do Walki z Analfabetyzmem w Białymstoku, za okres od 10 VI do 31 XII 1949 r., dowiadujemy się, Ŝe w wyniku rejestracji analfabetów na terenie powiatu białostockiego uzyskano zaniŜoną liczbę
11 433 analfabetów, w tym 4 480 osób w wieku ponad 50 lat. Zatem według wykazów
sporządzonych przez Gminne Komisje Społeczne do Walki z Analfabetyzmem zobowiązanych do uczenia się na kursach nauki początkowej pozostało co najmniej około 6 953
analfabetów.
Do końca 1949 r. na terenie powiatu białostockiego zorganizowano 212 kursów i 265
punktów nauki początkowej, obejmujących zaledwie 4 859 analfabetów. PoniewaŜ wcześniej zaplanowano objąć nauką ponad sześć tysięcy osób, a objęto 4 859, zaszła konieczność weryfikacji przeprowadzenia spisów. Po przeprowadzeniu dokładnej kontroli prawidłowości prowadzenia wykazów rejestracyjnych, okazało się, Ŝe w spisach Gminnych
Komisji Społecznych do Walki z Analfabetyzmem wyeliminowano 509 osób w wieku
ponad 50 lat oraz w spisach z terenu umieszczono 592 osoby, które ukończyły 3-5 lat,
a nawet 6 oddziałów dawnej szkoły powszechnej.
Z liczby 6 248 osób zobowiązanych do uczęszczania na kursy nauki początkowej pozostało więc 4 847. Nauczaniem objęto 4 859 analfabetów, a zatem plan objętych nauczaniem wykonano w 100%. Mimo jednak wykonania planu, z roku 1949 pozostało poza
nauczaniem 477 osoby, gdyŜ nauczyciele na terenie siedmiu gmin wykryli dodatkowo 485
analfabetów, którzy nie byli objęci przeprowadzoną rejestracją z czerwca 1949 r. Wynika
więc z tego, Ŝe czerwcowa rejestracja sporządzona została wadliwie w większości gmin.
Na listy analfabetów wpisano osoby umiejące czytać i pisać lub posiadające ukończony
50. rok Ŝycia, a więc niepodlegające ustawowemu obowiązkowi uczenia się43.
Wszystkie Gminne Komisje Społeczne na Białostocczyźnie otrzymywały plan organizacji punktów nauki początkowej. Tylko siedem komisji plan organizacji kursów wykonało w 100 i ponad 100%. I tak Starosielce – 100%, Wasilków – 125%, m. Zabłudów –
100%, Czarna Wieś – 107%, Krypno – 130%, Michałowo – 122%, Obrubniki – 100%.
Natomiast m. Goniądz – 33%, m. SuraŜ – 33%. Miejska Komisja Społeczna w Knyszynie
zaś, mimo kilkakrotnej interwencji powiatowego pełnomocnika na zaplanowane trzy kursy (do końca 1949 r.) nie zorganizowała ani jednego. Inne komisje, jak wynika z zesta41
42
43
Ibidem, k. 36-37.
Ibidem, k. 40.
APB, ISB, 34, k. 23.
Nr 13-14/2007
69
wienia, wykonały od 50 do 100%.
Pomimo Ŝe w 1949 r. zaopatrzono w ksiąŜki wielu nauczycieli i ponad trzy tysiące
analfabetów, odczuwało się zupełny brak podręczników do nauki czytania i rachunków,
które zostały wydane w niewystarczającym nakładzie. Niektóre kursy zostały zaopatrzone
w regulaminy kursów i zespołów, fizyczne i polityczne mapy Polski, róŜnego rodzaju
nowelki oraz 1391 egzemplarzy czytanek elementarnych „Na Trasie”.
Na terenie powiatu białostockiego pracowały 23 miejskie i gminne Komisje Społeczne do Walki z Analfabetyzmem. Wszystkie komisje otrzymały plan organizacji kursów,
które naleŜało uruchomić. Liczne jednak komisje nie przejawiały większego zainteresowania i Ŝywotności. Zaledwie siedem komisji społecznych wywiązało się ze swego zadania naleŜycie, inne zaś niewystarczająco i planu nie wykonały. Na specjalne podkreślenie
zasługuje bezczynność wspomnianej miejskiej komisji w Knyszynie, która do 31 grudnia
1949 r. nie uruchomiła ani jednego punktu nauki początkowej44.
Za wydajną pracę na niwie walki z analfabetyzmem członkowie Gminnych Komisji
Społecznych do Walki z Analfabetyzmem zostali nagrodzeni premią, a mianowicie obywatele: Maria Korsan, z gm. Krypno (10 000 zł), Ryszard Gorlewski, z gm. Obrubniki (10
000 zł), Leopold Kraszewski, z gm. Obrubniki (6 000 zł), Stanisław Bazyli, z gm. Michałowo (6 000 zł), Włodzimierz Chlabowicz, z gm. Michałowo (6 000 zł), Antoni Stasiewicz, z gm. Michałowo (6 000 zł), Czesław Olszewski, z gm. Obrubniki (6 000 zł), Wincenty Dąbrowski, z Wasilkowa (6 000 zł), Józef Sulima, z gm. Gródek (6 000 zł), Aleksander Baronowski, z gm. Goniądz (4 000 zł) i Piotr Swierzewski, z gm. Goniądz (4 000
zł)45.
Na koniec roku 1949 r. powiatowy pełnomocnik do walki z analfabetyzmem w Białymstoku (W.A. Studniarek) wraz z podinspektorem szkolnym (J. Warlikiem) dokonali na
terenie województwa białostockiego lustracji gminnych i miejskich komisji społecznych.
Analiza podjętej przez urzędników weryfikacji potwierdziła liczne błędy i usterki podczas
dokonywania akcji rejestracyjnej i organizowania sieci kursów i zespołów nauczania początkowego. Na przykład podczas lustracji w gminie Czarna Wieś, dokonanej dn. 1 grudnia 1949 r., stwierdzono, iŜ zorganizowano 8 kursów i jeden zespół nauki początkowej,
pomimo Ŝe plan przewidywał zorganizowanie 14 kursów i 2 zespołów nauki początkowej.
Główną przyczyną niewykonania planu, jak stwierdziła kontrola, była bezczynność komisji gminnej w zapewnieniu frekwencji na kursach. Pomimo odwiedzania analfabetów
i stosowanych wezwań na piśmie, frekwencja na kursach wyniosła zaledwie 50%46.
Rejestracje kontrolne dały moŜność organizacjom społecznym, politycznym i zakładom pracy bliŜszego zajęcia się swoimi członkami czy pracownikami. Poszczególne organizacje starały się, by mieć prawdziwy obraz analfabetyzmu w swoich szeregach. Powiatowa Komisja Społeczna w Białymstoku, w trosce o stosowną pracę kursów i zespołów
nauki początkowej, zapewnienie frekwencji i właściwy poziom ideologiczny, wyjednała
w tym punkcie opiekę partii politycznych i organizacji społecznych. Opieka ta została
zadeklarowana na piśmie i obejmowała prowadzenie czynnych kursów i zespołów w następującej ilości: Polska Zjednoczona Partia Robotnicza – 32 kursy i zespoły, Związek
Stronnictwa Ludowego – 28 kursów i zespołów, Związek MłodzieŜy Polskiej – 72 kursy
i zespoły, Związek Samopomocy Chłopskiego – 45 kursów i zespołów i Liga Kobiet – 33
kursy i zespoły47.
44
Ibidem, k. 26.
Ibidem, k. 27.
APB, ISB, 36, k. 35.
47
APB, ISB, 34, k. 24, 27.
45
46
70
W roku szkolnym 1948/49 Liga Kobiet w Białymstoku przeprowadziła kurs dla analfabetów, na który uczęszczało 28 osób, w wieku od 18 do 54 lat, w tym tylko 2 męŜczyzn.
Większość uczestników przychodziła na kurs, aŜeby nauczyć się czytania i pisania w celu
znalezienia pracy. W wywiadzie dla śycia Białostockiego 54 letnia obywatelka Uralska
wyznała, iŜ „przez całe Ŝycie cięŜko pracowała nie mogąc chodzić do szkoły. Teraz, kiedy
syn pracuje w fabryce, ma trochę wolnego czasu, urywa się na kurs i pragnie zrobić synowi niespodziankę, a moŜe łatwiej dostanie jakąś pracę”48.
Pomimo olbrzymiej pracy, jaką wykonano w okresie rejestracji, wyniki jej nie były
zadowalające. Rezultaty trzech kolejnych rejestracji przedstawiały rozbieŜne dane dotyczące osób nie umiejących czytać i pisać w przedziale wiekowym 14 - 50 lat. W 1947 r. –
39 477 osób, w 1948 r. – 140 tys. oraz w 1949 r. – 62 246 osób. Ostateczna rejestracja
przeprowadzona juŜ po wejściu w Ŝycie historycznej ustawy z 7 kwietnia 1949 r., ujawniła 88 081 analfabetów, tj. 9,5 % ogółu mieszkańców województwa białostockiego. NaleŜy
sugerować, Ŝe była to mimo wszystko liczba znaczenie zaniŜona, zwłaszcza w odniesieniu
do osób starszych, które z przesłanek czysto psychologicznych (na przykład fałszywie
pojmowany wstyd) unikały moŜliwości zarejestrowania49.
Ustawa o likwidacji analfabetyzmu i dalszy przebieg walki
Jak donosiło „śycie Białostockie”, dn. 7 kwietnia 1949 r. odbyło się 62. historyczne
posiedzenie Sejmu Ustawodawczego, któremu przewodniczył marszałek Kowalski
w obecności członków rządu, na czele z wicepremierem Koszyckim. W drugim punkcie
porządku dziennego obrad, poseł Strzałkowski (ze Stronnictwa Demokratycznego) złoŜył
w imieniu Komisji Oświatowej sprawozdanie z projektu ustawy o likwidacji analfabetyzmu. „Sprawozdawca zwrócił uwagę na to, Ŝe analfabeta nie moŜe być świadomym obywatelem, współdziałającym w zwalczaniu wstecznictwa, w walce z imperializmem i podŜegaczami wojennymi, w zaprowadzeniu postępowych reform społecznych. W parze
z analfabetyzmem literowym idzie analfabetyzm społeczny, gospodarczy i kulturalny”50 .
Ustawa kwietniowa, składająca się z czterech rozdziałów, wprowadzała społeczny
obowiązek bezpłatnej nauki dla analfabetów i półanalfabetów w wieku od 14. do 50. roku
Ŝycia. Art. 1. stwierdzał: „W celu likwidacji analfabetyzmu, będącego spuścizną rządów
burŜuazji i obszarnictwa oraz zaporą na drodze Polski Ludowej do pełnego rozwoju gospodarczego i kulturalnego narodu, wprowadza się społeczny obowiązek bezpłatnej nauki
dla analfabetów i półanalfabetów”. Za analfabetów uwaŜało się osoby, które nie umieją
czytać i pisać, zaś za półanalfabetów osoby posiadające umiejętność czytania, lecz nieumiejące pisać.
W rozdziale drugim była mowa o powołaniu Pełnomocnika Rządu do Walki z Analfabetyzmem, w celu kierowania prac nad całokształtem w zakresie zwalczania analfabetyzmu. Nadto ustalono społeczne organa do walki z analfabetyzmem (art. 12), tj. Główną
Komisję Społeczną do Walki z Analfabetyzmem działającą przy Pełnomocniku Rządu
oraz wojewódzkie, powiatowe i gminne komisje społeczne.
Rozdział trzeci poświęcony został omówieniu rejestracji analfabetów i półanalfabetów oraz nauczaniu, które mogło być realizowane na kursach państwowych i społecznych.
48
śycie Białostockie, Nr 346, 16 XII 1948 r., s. 3.
M. Balicki, op. cit., s. 61.
50
śycie Białostockie, Nr 98, 9 IV 1949 r., s. 1.
49
Nr 13-14/2007
71
Dla analfabetów odbywających słuŜbę wojskową nauczanie miały organizować władze
wojskowe. Art. 22 tego rozdziału zabezpieczał interesy zawodowe analfabetów, których
„nauczanie powinno tak być zorganizowane, aby nie stanowiło przeszkody w wykonywaniu zajęć zawodowych”.
Jakie były charakterystyczne cechy ustawy z 7 IV 1949 r.? Novum w dziejach walki
z analfabetyzmem było zerwanie z filantropią. Ustawa nie traktowała analfabety jak ubogiego, do którego z jałmuŜną mają przyjść aktywiści i społecznicy, natomiast rozwiązała
sprawę na płaszczyźnie społecznego obowiązku tych wszystkich, którzy posiadali wykształcenie. Jeśli idzie natomiast o nauczanie na kursach, to potraktowane ono zostało
jako praca zawodowa, za którą pobiera się wynagrodzenie i ustawa przewidywała na ten
cel niezbędne fundusze. W ten sposób akcja walki z analfabetyzmem integrowała najszerzej pojęty aktyw i masowy udział społeczeństwa z działalnością władz państwowych.
Wprowadzenie centralizacji i jednolitego kierownictwa miało zapewniać koordynację
i racjonalne wykorzystanie niewielkich kadr nauczycielskich oraz środków finansowych.
Powołanie Pełnomocnika Rządu na szczeblu centralnym oraz terenowych pełnomocników
miało znaczenie z uwagi na współpracę działalności organów państwowych i społecznych. Dotychczasowe ustawodawstwo nie miało wpływu na działalność organizacji społecznych, politycznych i związków zawodowych.
Ponadto cechą charakterystyczną ustawy był brak jakichkolwiek sankcji karnych
w stosunku do osób niespełniających obowiązku uczenia się. Mimo róŜnych poglądów
dyskutujących od 1945 r. na ten temat działaczy oświatowych, wybrano drogę obowiązku
społecznego. Władze komunistyczne wychodziły z załoŜenia, Ŝe w skład komisji wchodzili odpowiedzialni przedstawiciele partii, związków zawodowych i organizacji społecznych, które miały wielki wpływ na swych członków, a kaŜdy obywatel powinien był przecieŜ do jakiejś organizacji naleŜeć. Wydaje się, iŜ kierowano się przy tym równieŜ przesłankami natury psychologicznej. Uczęszczanie bowiem na kursy pod groźbą kary w formie pienięŜnej czy innej, niewątpliwie odbijałoby się negatywnie na stosunku wobec nauki, jak i na ogólnym klimacie wokół sprawy oraz wytwarzałoby atmosferę i tak powszechnego przymusu51.
W dniach od 2 do 8 maja 1949 r. władze zorganizowały pod patronatem Prezydenta
B. Bieruta ogólnopolski „Tydzień Oświaty, KsiąŜki i Prasy”. Został on zainaugurowany
dn. 2 maja uroczystościami otwarcia biblioteki przez Bieruta ofiarowanej przez KCZZ
fabryce im. gen. Karola Świerczewskiego na Woli w Warszawie52.
Prezydent w przemówieniu do robotników, skupiając się głównie na krytyce poprzedniego ustroju kapitalistycznego, stwierdził m.in., „iŜ jest rzeczą niewątpliwą, Ŝe naszej
pracy nad usunięciem zacofania gospodarczego muszą towarzyszyć wysiłki w kierunku
usunięcia naszych niedomagań kulturalnych. Stary ustrój społeczny nie tylko nie troszczył
się o poziom i Ŝycia kulturalnego i umysłowego mas ludowych, ale na odwrót – czynił
wszystko, aby utrzymywać te masy w ciemnocie, zacofaniu kulturalnym, poniewaŜ taki
stan hamował rozwój świadomości ludzi pracy i ułatwiał wyzyskiwaczom uciemięŜenie
ludu pracującego, utrzymywanie go w bierności”.
Na uroczystości przemawiał takŜe sekretarz fabrycznego komitetu PZPR, stwierdzając, Ŝe załoga fabryki przyjęła na siebie następujące zobowiązania: w bieŜącym roku zlikwiduje analfabetyzm wśród robotników fabryki, sprawi, by wszyscy robotnicy stali się
51
52
APB, ISB, 33, k. 19-20.
śycie Białostockie, Nr 121, 4 V 1949 r., s. 1.
72
czytelnikami biblioteki, załoŜy klub ksiąŜki robotniczej, będzie systematycznie wydawać
gazetkę ścienną oraz rozszerzać i pogłębiać czytelnictwo prasy partyjnej wśród załogi
fabrycznej53.
Jak donosiło śycie Białostockie w „Tygodniu Oświaty, KsiąŜki i Prasy” na terenie
województwa białostockiego wzięło udział całe społeczeństwo, robotnicy i chłopi, pracownicy urzędów, instytucji i oświatowi, a takŜe młodzieŜ szkolna. W dniach majowych
w fabrykach i zakładach pracy, szkołach i instytucjach, liczne rzesze pracujących i młodzieŜy szkolnej, włączyły się do udziału w Tygodniu Oświaty54.
OŜywioną działalność edukacyjną w tym okresie wykazał Inspektorat KulturalnoOświatowy „Czytelnika”, urządzając wystawę ksiąŜki polskiej w Sokółce, wysyłając
w teren Zespół śywego Słowa oraz organizując konkursy dobrego czytania w swoich kołach.
Równie wiele wysiłku w uświetnienie obchodu Tygodnia wniosły Związek Samopomocy Chłopskiej, Liga Kobiet, Związek MłodzieŜy Polskiej, Stronnictwo Pracy i szereg
innych instytucji. Obok juŜ istniejących kursów na terenie całego województwa rozpoczęły pracę 44 nowe kursy nauki początkowej. Otwarcie kursów w świetlicy PPB w Białymstoku, Michałowie i Czarnej Białostockiej, odbyło się z udziałem przedstawicieli władz
wojewódzkich, Ministerstwa Oświaty, KW PZPR, Kuratorium Okręgu Szkolnego Białostockiego, Stronnictwa Ludowego oraz Wojewódzkiego Zarządu Samopomocy Chłopskiej.
Szczególnie imponująco wypadły imprezy celowo zorganizowane 8 maja (w niedzielę) na zakończenie Tygodnia, w uroczystość religijną św. Stanisława – patrona Polski.
W niedzielny poranek ekipy robotnicze łączności udały się z ksiąŜkami i prasą do białostockich wsi, gdzie działały Związki Samopomocy Chłopskiej, wręczając chłopom komplety biblioteczek oraz prezentując ludności wiejskiej specjalnie opracowany program
artystyczny. Wg śycia Białostockiego dzień ten stał się wielką manifestacją na rzecz sojuszu robotniczo-chłopskiego. Mało- i średniorolni chłopi entuzjastycznie podejmowali gości – robotników, zapraszając ich do częstszego odwiedzania wsi. TakŜe i ZSCh dostarczył na teren województwa 19 kompletów bibliotecznych.
Z wielkim zainteresowaniem społecznym spotkała się loteria „Czytelnika”. Punkty
loteryjne obsługiwane przez członków Ligi Kobiet i Związku MłodzieŜy Polskiej były
oblegane przez mieszkańców Białostocczyzny, „z których kaŜdy próbował szczęścia”.
Księgarnie „Wiedza i KsiąŜka” oraz „Czytelnik” urządziły uliczną sprzedaŜ ksiąŜek. Dla
zaakcentowania Święta Prasy przeprowadzono kolportaŜ pism i gazet, podczas którego
członkowie PZPR i SD rozprowadzali partyjną prasę.
Samochód Polskiego Radia ze specjalnie zainstalowaną aparaturą objeŜdŜał dzielnice
miasta Białegostoku i pobliskie wsie, nadając audycje w wykonaniu zespołu artystycznego i teatru marionetkowego. Specjalne z wielkim entuzjazmem przyjęcie urządziła ekipie
objazdowej wieś Bacieczki, gdzie w ciągu następnych kilu dni miejscowy radiowęzeł
nadawał równieŜ szereg propagandowych audycji lokalnych55.
Uroczyste zakończenie obchodów ogólnopolskiego „Tygodnia Oświaty, KsiąŜki
i Prasy” odbyło się z udziałem premiera Józefa Cyrankiewicza w małej wsi Jasienicy
Dolnej na Opolszczyźnie. W przemówieniu do rolników premier oświadczył, iŜ
„obowiązkiem naszym wobec Polski Ludowej jest jak najszybsze wyrównanie wiekowe53
śycie Białostockie, Nr 121, 4 V 1949 r., s. 2.
śycie Białostockie, Nr 126, 9 V 1949 r., s. 6.
55
śycie Białostockie, Nr 126, 9 V 1949 r., s. 6.
54
73
Nr 13-14/2007
go opóźnienia, zlikwidowanie wiekowego zacofania, które powstały w Polsce wskutek
ucisku obszarników i kapitalistów w okresie przedwrześniowym, kiedy rządy sanacyjne
i wyzyskiwacze nie tylko nie dbali o rozszerzenie i upowszechnienie oświaty, lecz przeciwnie wszystko robili, aby lud pracujący trzymać w niewiedzy i ciemnocie, umacniając
w ten sposób swoje rządy i panowanie”56.
Niezwykle waŜnym czynnikiem sprzyjającym walce z analfabetyzmem, pobudzającym ambicję komisji i poszczególnych aktywistów, było współzawodnictwo między komisjami róŜnych szczebli, organizacjami społecznymi i politycznymi, zakładami pracy,
poszczególnymi kursami oraz uczniami i nauczycielami. Minister oświaty Stefan Matuszewski zaproponował myśl współzawodnictwa pracy w akcji zwalczania analfabetyzmu
pomiędzy województwami. Jak stwierdził – w śyciu Białostockim z dn. 15 maja 1949 r. –
„analfabetyzm musi być zlikwidowany w ciągu 3 lat”. Upowszechnianie współzawodnictwa, nagrody dla zespołów pedagogicznych i wyróŜniających się uczestników kursów,
będące bodźcem do pracy dla nauczycieli i uczących się, miały pozytywnie wpłynąć na
prowadzanie akcji i realizację postawionych celów, które za wszelką cenę miały być osiągnięte57.
Na początku lat 50. w pracy nad likwidacją analfabetyzmu, masowo rozwijano akcję
współzawodnictwa zespołowego i indywidualnego między województwami, powiatami,
gminami i gromadami, między organizacjami społecznymi, ich poszczególnymi ogniwami
i członkami. Sporządzano specjalne umowy o współzawodnictwie, które zawierały termin
jego wykonania, zasięg ilościowy i jakość wyników likwidacji analfabetyzmu oraz stosowanie w tej akcji oszczędności. Umowy między województwami wymagały zatwierdzenia przez pełnomocnika rządu, między powiatami – przez pełnomocnika wojewódzkiego,
między gminami – przez pełnomocnika powiatowego, między gromadami i poszczególnymi kursami i zespołami, nauczycielami, opiekunami społecznymi i uczniami – przez
gminne komisje58.
Zlikwidowanie analfabetyzmu przez władzę ludową
W niedzielę, dnia 16 lipca 1950 r. odbyło się pierwsze publiczne podsumowanie wyników walki z analfabetyzmem na ogólnopolskim zjeździe w Tczewie. Przybyli tam minister kultury i sztuki S. Dybowski, pełnomocnik rządu do spraw walki z analfabetyzmem
S. Matuszewski, liczni przedstawiciele organizacji młodzieŜowych i społecznych oraz
wszyscy pełnomocnicy wojewódzcy, a takŜe delegaci tych powiatów, które pierwsze wykonały swe zadania. Tczew był przodującym miastem WybrzeŜa w walce z analfabetyzmem i z tego względu stał się miejscem 25. tys. manifestacji z okazji jego zlikwidowania. Ogółem w tym dniu meldunki o zakończeniu akcji likwidacji analfabetyzmu złoŜyło
18 powiatów, 5 miast, 79 miasteczek, 191 gmin, 3 991 gromad, 441 Państwowych Gospodarstw Rolnych, 177 spółdzielni produkcyjnych i 442 zakłady pracy. Na zakończenie manifestacji minister Matuszewski wręczył nagrody pienięŜne 76 najbardziej wyróŜniającym
się w akcji zwalczania analfabetyzmu aktywistom i nauczycielom59.
Jak donosiło śycie Białostockie w lipcu 1950 r. na Białostocczyźnie jako pierwsze
analfabetyzm całkowicie zlikwidowały miasta Brańsk i Drohiczyn, 54 gromady, a takŜe 2
56
śycie Białostockie, Nr 127, 10 V 1949 r., s. 1.
śycie Białostockie, Nr 135, 18 V 1949 r., s. 3.
58
APB, ISB, 33, k. 35.
59
śycie Białostockie, Nr 196, 18 VII 1950 r., s. 1.
57
74
spółdzielnie produkcyjne z powiatu bielskiego (w Zubowie i Knorozach). Akcja likwidacji analfabetyzmu w powiecie bielskim w (okresie jesienno-zimowym) przyniosła następujące rezultaty: „na 260 istniejących w powiecie kursów i zespołów, zakończono naukę
na 227 kursach. Zaświadczenie z ukończenia kursu z wynikiem pomyślnym otrzymało
3 150 osób. Z powodu wyjazdu nauczycieli społecznych, uczestników kursu na ziemie
odzyskane lub do prac sezonowych, przerwano naukę na 33 kursach. Drugą generalną
przyczyną przerwania nauki, był brak zainteresowania ze strony czynnika społecznego.
Trzeba nadmienić, Ŝe wśród tych 33 kursów, które przerwały naukę, 23 były pod opieką
Związku Samopomocy Chłopskiej”60.
Prawie rok później, dn. 28 czerwca 1951 r., wzorcowe i przodujące we wszystkim
województwo katowickie w meldunku przekazanym do władz centralnych stwierdziło, iŜ
40 tys. osób nauczyło się czytać i pisać i Ŝe na Śląsku nie ma juŜ ani jednego analfabety61.
Dnia 15 lutego 1952 r. Sejm uchwalił zniesienie urzędu Pełnomocnika Rządu do Walki z Analfabetyzmem i jego organów, a ich kompetencje przekazał ministrowi oświaty
oraz prezydiom wojewódzkich i powiatowych rad narodowych. Ostatnim aktem Pełnomocnika rządu było wystosowanie do społeczeństwa odezwy, wraz z ministrem oświaty,
przewodniczącymi zarządów Centralnej Rady Związków Zawodowych, Związku Samopomocy Chłopskiej, Związku MłodzieŜy Polskiej i Ligi Kobiet, która głosiła:
„Obywatele! Polska dzięki władzy ludowej osiągnęła – zwłaszcza w okresie ostatnich
trzech lat – dobre wyniki w likwidacji analfabetyzmu. Dotychczasowe osiągnięcia na tym
polu przekroczyły najśmielsze dąŜenia najbardziej postępowych Polaków w historii naszego Narodu. Wysiłkiem masowych organizacji społecznych, tysięcy działaczy oświatowych, młodzieŜy szkolnej i nauczycielstwa, nauczono czytać i pisać ponad milion obywateli.
Usunęliśmy jedną z olbrzymich zapór w naszym marszu do socjalizmu. Spośród robotników i chłopów nauczonych czytać i pisać wyrosły nowe szeregi aktywnych członków Ŝycia społecznego. Narodowy Front Walki o Pokój i Plan Sześcioletni został wzmocniony milionem świadomych bojowników.
Rewolucja kulturalna nadal trwa. Drogowskazem zawsze powinna być nauka Stalina:
»Socjalizmowi potrzebni są ludzie wykształceni«. Dla obywateli, którzy nie nauczyli się
jeszcze czytać i pisać, naleŜy organizować w dalszym ciągu naukę początkową. Wszyscy,
którzy umieją juŜ czytać i pisać powinni nauczyć się korzystania ze zdobytych umiejętności. Dla tych będziemy organizować nowe, wyŜsze formy pracy oświatowej.
Wzywamy wszystkie zarządy terenowe i wszystkich członków masowych organizacji, pracowników instytucji państwowych i społecznych oraz całe społeczeństwo do dalszej pracy. Zapobiegajmy powrotnemu analfabetyzmowi. Zachęcajmy abiturientów nauczania początkowego do dalszej nauki, kierujmy ich do szkół, na kursy zawodowe
i ogólnokształcące oraz do Wszechnicy Zawodowej i włączajmy ich w nurt Ŝycia społecznego i gospodarczego. Zadanie to pod kierownictwem Rad Narodowych powinne podjąć
przede wszystkim organizacje masowe, związki zawodowe w zakładach pracy, Związek
Samopomocy Chłopskiej – na wsi, w zakresie zaś nauczania indywidualnego i opieki nad
uczącymi się w mieście – Związek MłodzieŜy Polskiej oraz Liga Kobiet.
Obywatele! Spełnijmy swój patriotyczny obowiązek. Niech walka z resztkami analfabetyzmu, walka o utrwalenie wyników nauczania początkowego, walka o wyŜszy poziom
60
61
śycie Białostockie, Nr 195, 17 VII 1950 r., s. 6.
śycie Białostockie, Nr 177, 28 VI 1951, s. 3.
Nr 13-14/2007
75
oświaty i kultury, jako wkład w pełną realizację Planu Sześcioletniego i trwały pokój Polaków – stanie się sprawą honoru kaŜdego obywatela”62.
Jak wynika z powyŜszej odezwy do społeczeństwa polskiego, procesowi alfabetyzacji
miano poddać ponad milion obywateli! W świetle jednak niepełnych danych władz oświatowych, początkowo w latach 1944-1949 na Białostocczyźnie udało się przeszkolić zaledwie około 10 tys. analfabetów. Przy zachowaniu takiego tempa i zasięgu w zwalczaniu
analfabetyzmu, jego całkowita likwidacja mogłaby nastąpić – jak stwierdził ówczesny
kurator Okręgu Szkolnego Białostockiego W. Okuszko – teoretycznie w ciągu 40 lat63.
Środki zapobiegawcze, w postaci wielokrotnie przeprowadzanej rejestracji analfabetów
i powoływanie komisji społecznych do walki z analfabetyzmem, podejmowane właściwie
od 1944 r., nie były w stanie wydatnie zmniejszyć tej plagi, niewymiernej nawet w dokładniejszej skali ilościowej. Jakkolwiek w materiałach źródłowych powtarza się wskaźnik 18% ludności kraju, co w liczbach bezwzględnych, odliczając dzieci do 9 lat, daje
około 3 milionów osób. Do chwili przyjęcia przez sejm Ustawy z dnia 7 IV 1949 r. o likwidacji analfabetyzmu ogólnokrajowy plon alfabetyzacji był bardzo skromny, bo obejmował około 238 tys. osób, czyli niecałe 8%. Uchwalona zatem historyczna ustawa miała
być radykalnym panaceum, która pozwoliłaby na rozwiązanie uporczywej przeszkody na
drodze do socjalistycznej przebudowy świadomości społecznej.
Podjęta niebawem przez wojewódzkie, powiatowe i gminne komisje społeczne kolejna rejestracja ujawniła, w sposób nadal niepełny, stan 1 417 049 osób nieumiejących czytać i pisać. Po zastosowaniu kryteriów wiekowych (przekroczonych 50 lat) podjęto następną próbę alfabetyzacji ponad 700 tys. osób. W 1951 r. dokonano ponownej rejestracji
nie ujawnionych jeszcze analfabetów. W pierwszej fazie działania kraj pokrył się siecią
około 30 tys. kursów i zespołów nauczania, a niebawem zastosowano takŜe formy indywidualnego nauczania. Tok nauczania przewidywał 240 godzin zajęć. ZaangaŜowało się
w tę akcję około 52 tys. nauczycieli oraz około 30 tys. społecznych aktywistów. Wydatki
państwa na ten cel osiągnęły kwotę 123 640 000 zł. W świetle znacznie zawyŜonych danych rządowych w latach 1945-1951 łącznie nauczono czytać i pisać 1 019 542
osoby!64.
Państwowo-społeczna akcja likwidacji analfabetyzmu podjęta przez władze ludowe
w latach 1944-1952 nosiła typowe cechy kampanii propagandowej, jakie pojawiały się
w okresie stalinizmu w sferze oddziaływania polityczno-społecznego. Anonsowany dzień
15 lutego 1952 r., w którym uchwałą Sejmu rozwiązano urząd Pełnomocnika Rządu,
uznano za oficjalną datę zlikwidowania analfabetyzmu jako zjawiska masowego. Z końcowego sprawozdania z przebiegu tej akcji wynikało jednak, Ŝe blisko 65 tysięcy osób
jeszcze wtedy nie ukończyło kursów, a około 200 tysięcy osób naleŜałoby jeszcze objąć
nauczaniem. Pośpiech, rozgłos i propaganda, jakie towarzyszyły końcowej fazie likwidacji analfabetyzmu nie mogły przesłonić faktu, Ŝe nie rozwiązano tego problemu. Motywacja do uczenia się nie była jeszcze wtedy wbrew pozorom powszechna, a wielki wpływ
czynnika politycznego, w tak szerokim działaniu społecznym, zmniejszał jej charakter
oddziaływania.
62
śycie Białostockie, Nr 43, 19 II 1952, s. 2
APB, ISB, 33, k 10.
64
A. Gładysz, Oświata, kultura, nauka w latach 1947-1959, Warszawa 1981, s. 27.
63
76
Literatura w bibliotece
Irena Zarzecka
ANALIZA POLSKIEJ LITERATUTY MŁODZIEŻOWEJ
Z PRZEŁOMU XX I XXI WIEKU
POD KĄTEM TEMATYCZNYM
Transformacje ustrojowe w kraju w końcu lat osiemdziesiątych odcisnęły swe piętno
takŜe na rynku wydawniczym. Dochodzi do dynamicznego rozwoju w tej dziedzinie, powstaje szereg nowych wydawnictw, ale nade wszystko największe przeobraŜenia zachodzą w tematyce, jaka zaczyna pojawiać się w utworach dla dzieci i młodzieŜy. Problemy,
które dotychczas uznawane były za tabu, w tej chwili wypływają na światło dzienne. Homoseksualizm, prostytucja, ciąŜe nieletnich, molestowanie seksualne, gwałty i przemoc to
zagadnienia jeszcze do niedawna skrzętnie omijane przez pisarzy. Swoista moda na ukazywanie sytuacji draŜliwych, niejednokrotnie nieakceptowanych społecznie, pojawia się
juŜ na początku lat dziewięćdziesiątych.
„Literatura dla młodzieŜy lat dziewięćdziesiątych nieuchronnie Ŝegluje w kierunku
literatury dla dorosłych. Upodabniać się ma ona nie tylko za pomocą śmiałego obnaŜania
intymnych przeŜyć, ale przede wszystkim na rzetelnym i prawdziwym ukazywaniu problemów, z jakimi spotyka się dzisiejsza młodzieŜ”1 – pisze A.M. Krajewska, a B. Tylicka
dodaje: „Zawsze istniała literatura dla dzieci i ta o dzieciach ukrywana przed młodym
czytelnikiem. Dziś ten podział nie da się utrzymać. Jawność zła bije w oczy i nie jesteśmy
juŜ w stanie oddzielić dzieci murem od rzeczywistości”.2
I. Gwałty, przemoc, molestowanie seksualne, prostytucja, aborcja
Jedną z pierwszych autorek, która odwaŜyła się sięgnąć po kontrowersyjny temat,
była Ewa Przybylska. W swojej ksiąŜce „Dotyk motyla”3 opisała zjawisko prostytucji
nieletnich.
KsiąŜka ta wywołała falę protestów i to nie tylko ze względu na motyw przewodni
utworu. Postacią pierwszoplanową powieści jest 15-letnia Zuza, dziewczyna zła, cyniczna, zepsuta moralnie. To jej oczami oglądamy opisywane zdarzenia. Obraz świata, jaki
1
Krajewska Anna Maria, Syndrom „potulnej”, Guliwer 1997 nr 6 s. 33
Tylicka Barbara, Skazani na szybkie dojrzewanie, Nowe KsiąŜki 2002 nr 7/8 s. 84
3
Przybylska Ewa, Dotyk motyla, Wrocław, Siedmioróg, 1994
2
Nr 13-14/2007
77
przed nami roztacza, jest nieprawdziwy, wykoślawiony, jest wynikiem jej subiektywnych
spostrzeŜeń dalekich od rzeczywistości.
Nadrzędnym celem bohaterki jest zdobycie władzy nad męŜczyznami. W jej pojęciu
są to bezwolne kukły, sterowane przez hormony, które nie są w stanie oprzeć się jej kobiecości. Ulubioną rozrywką Zuzy jest poddawanie męŜczyzn swoistym testom za pomocą własnych wdzięków.
Tej perfidnej gry nie oszczędza nawet własnemu ojczymowi, co doprowadza do tragedii.
Zasadniczą wadą tej lektury jest brak komentarza odautorskiego. JeŜeli dodamy do
tego narrację w pierwszej osobie, to powstaje niebezpieczeństwo utoŜsamiania poglądów
Zuzy z opinią Przybylskiej.
Negatywne przyjęcie powieści przez krytyków i recenzentów nie zniechęciło innych
pisarzy do pokazywania równie trudnych problemów.
Dwa lata później opublikowany został utwór Krystyny Boglar „Zobaczysz, Ŝe pewnego dnia”4, który kontynuuje tematykę zapoczątkowaną przez Przybylską.
Główną bohaterką ksiąŜki autorka uczyniła siedemnastoletnią Mirellę, która nieszczęśliwie zakochała się we własnym ojczymie. Uwikłała się nawet z nim w romans. Po tym
jednak, jak matka przyłapała ich razem, musiała opuścić dom. Schronienie znajduje
w przydroŜnym zajeździe, gdzie rozpoczyna pracę jako kelnerka. Zostaje teŜ prostytutką
w nadziei, Ŝe zdoła w sobie zabić obraz ukochanego.
Istotnym mankamentem tej pozycji jest brak wiarygodności bohaterki. Postać jest
papierowa, nieprzekonywująca, zaś motywy jej postępowania zbyt słabo zostały uzasadnione psychologicznie. W tym utworze pisarka demaskuje pozorną świetność przestępczego świata, ukazuje, jak złudne są wyobraŜenia dziewcząt wchodzących na drogę prostytucji i z jak drastycznymi sytuacjami niekiedy muszą się one zmierzyć.
Równie trudny wątek został poruszony w powieści Ewy Nowackiej „As w rękawie”5.
Centralną postacią jest nastoletnia Dorota, której świat kręci się między zapleczem
sklepu, w którym pracuje, a domem, gdzie panuje bieda i niepewność jutra. Ulubionym
zajęciem Doroty jest oglądanie wystaw. Blichtr kolorowego, bogatego i nieznanego jej
świata kusi ją i mami, podsyca wyobraźnię, wabi obietnicami cudownego beztroskiego
Ŝycia.
Gdy więc spotyka Pawła, w jej mniemaniu, uosobienie bogactwa, elegancji i piękna,
nie waha się ani chwili. Pragnienie wyrwania się z szarej, nudnej rzeczywistości jest silniejsze od wszystkich innych uczuć. Nawet brutalny gwałt i to, Ŝe Paweł okazuje się alfonsem, nie przywraca jej zdrowego rozsądku. Bezrozumna nadzieja na lepsze jutro popycha ją w ramiona Pawła. Jest gotowa zrobić dla niego wszystko, nawet podeptać własną
godność.
KsiąŜka ta jest odzwierciedleniem teraźniejszości. Unaocznia zjawisko beznadziejności, przygnębienia, braku perspektyw panujące wśród młodych ludzi, szczególnie słabo
wykształconych. Jednocześnie ostrzega nas, jak łatwo jest ułudę pomylić z rzeczywistością i stać się bezwolną kukłą w rękach bezwzględnych przestępców.
Podobny problem został opisany w utworze Doroty Terakowskiej „Ono”6.
Akcja powieści toczy się w małym prowincjonalnym miasteczku, gdzie jedyną rozrywką ludzi są seriale. Dziewiętnastoletnia Ewa, zapatrzona w kolorowy telewizyjny ob4
Boglar Krystyna, Zobaczysz, Ŝe pewnego dnia, Wrocław, Siedmioróg, 1996
Nowacka Ewa, As w rękawie, Wrocław, Siedmioróg, 1997
6
Terakowska Dorota, Ono, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2003
5
78
raz, marzy o wyrwaniu się z otaczającej ją szarzyzny, a przepustką do lepszego świata,
według niej, jest bogaty, dobrze ubrany chłopak, koniecznie z samochodem.
ToteŜ gdy pojawia się taki na horyzoncie, Ewa jest przekonana, Ŝe jej marzenia
wreszcie zaczynają nabierać realnych kształtów. Pochłonięta snuciem świetlanej przyszłości, fantazje bierze za jawę, a chamstwo za przejaw męskości. Niestety, świat realny jest
bardziej bezwzględny niŜ świat seriali. Wymarzony chłopak okazuje się zwykłym bandytą, który poniŜa ją i gwałci, pozbawiając w ten sposób wszelkich złudzeń.
Jest to ksiąŜka bardzo poruszająca, napisana z duŜą dozą wiarygodności, która raz
jeszcze przedstawia to wszystko, co otacza młodych, szczególnie w małych miejscowościach: poczucie pustki duchowej, brak widoków na przyszłość, marazm, bezwład i apatia. Jednocześnie pisarka podkreśla, Ŝe dąŜenie do lepszego Ŝycia za wszelką cenę bardzo
często kończy się tragicznie.
W tym utworze Terakowska dostrzegła jeszcze jedno bardzo kontrowersyjne zagadnienie, zapobiegliwie do tej pory omijane w literaturze młodzieŜowej, które ma jednak
miejsce w naszej rzeczywistości – aborcję. Ta kwestia pojawia się na kartach powieści,
gdy po brutalnym gwałcie Ewa zachodzi w ciąŜę.
Pisarka w bardzo przekonywujący sposób uwidoczniła kolejne stadia odczuć Ewy: od
buntu i odrzucenia poprzez powolne oswajanie się z zaistniałą sytuacją aŜ do umiarkowanej akceptacji.
Początkowa niechęć do swojego nienarodzonego dziecka wiąŜe się z tym, Ŝe Ewa
w tak bolesny sposób została odarta ze swoich marzeń i Ŝyciowych planów.
To właśnie wtedy kiełkuje w niej pragnienie pozbycia się dziecka, usunięcia go z jej
ciała w nadziei, Ŝe równieŜ z jej pamięci zniknie obraz owej sylwestrowej nocy.
Ponadto Terakowska zwraca uwagę na stopniowe wewnętrzne dojrzewanie bohaterki, która rzuca wyzwanie miejscowej kołtunerii i pomimo potępienia i odrzucenia przez
najbliŜszych, znajduje w sobie dość siły, aby urodzić.
TakŜe objaw molestowania seksualnego jest absolutnym nowatorstwem w utworach
dla młodzieŜy.
Jedną z pierwszych autorek, która podjęła ten wątek jest Ewa Przybylska. W ksiąŜce
„Trzeci świat Mateusza”7 ukazała zjawisko pornografii dziecięcej. Stręczycielem i alfonsem ośmioletniej dziewczynki jest jej brat, który zmusza ją do pornograficznych zdjęć,
czerpiąc z tego zyski.
Pisarka w dosyć zakamuflowany sposób przedstawiła reakcje dzieci wykorzystywanych seksualnie. Dominującym jednak uczuciem, które im towarzyszy, jest lęk i bezradność.
Przybylska przekonuje nas, Ŝe obraz zmarnowanego dzieciństwa, odebranego poczucia bezpieczeństwa i spokoju ciągle w nich tkwi i ani przez moment nie są w stanie zapomnieć koszmaru zgotowanego im przez najbliŜszych, nawet w Ŝyciu dorosłym.
Niespotykana dotychczas tematyka zagościła teŜ na kartach powieści Ireny Landau
„Pierwszy dzień miłości”8. Dotyczy ona próby gwałtu ojczyma na pasierbie.
Autorka z goryczą przyznaje, Ŝe zbyt pochopnie dajemy wiarę dorosłym, przekonani
o ich prawdomówności. WciąŜ pokutuje w społeczeństwie przeświadczenie, Ŝe „takie
rzeczy” nie mogą się zdarzyć w „porządnej rodzinie”. ToteŜ profesor, bohater ksiąŜki,
uznany autorytet w swojej dziedzinie, jest poza podejrzeniami. Zaślepiona uczuciem do
męŜa matka nie wierzy synowi.
7
8
Przybylska Ewa, Trzeci świat Mateusza , Łódź, Akapit Press, 2001
Landau Irena, Pierwszy dzień miłości, Warszawa, Wydawnictwo Jaworski, 2002
Nr 13-14/2007
79
Utwór ten w dobitny sposób dowodzi tego, Ŝe ludzie, a nawet sądy, myślą i działają
schematycznie. Stosując utarte, powszechnie uznane szablony, nie silą się na dociekanie
prawdy.
RównieŜ Marta Fox dotyka tego problemu w jednym z tomów cyklu powieściowego
Pierwsza miłość. Na stronach ksiąŜki „Do rana daleko”9 kreśli postać szesnastoletniej Oli,
która w dzieciństwie była molestowana przez ojczyma. Zakochana w młodym, atrakcyjnym męŜu matka nie dostrzega jego wad, za wszelką cenę chce go zatrzymać przy sobie,
nawet kosztem córki.
Pisarka usiłuje powiedzieć nam, Ŝe wydarzenia tego typu, nawet pozornie niewinne,
w bardzo destrukcyjny sposób wpływają na psychikę dziecka. Niszczą bezpowrotnie beztroskę, radość, spontaniczność i poczucie bezpieczeństwa, a więc to wszystko, co jest
symbolem dzieciństwa. Wyzwalają poczucie krzywdy, niepowetowanej straty, rodzą nieufność, agresję i autodestrukcję. Niejednokrotnie popychają do samobójstwa.
II. Alkoholizm, narkomania, sekty
Jeszcze innym zagadnieniem, które pojawiło się na stronach młodzieŜowych lektur
dopiero w latach dziewięćdziesiątych jest to narkomania.
Wprawdzie w 1987 roku ukazała się dramatyczna relacja Christiane F. „My dzieci
z dworca ZOO”10, ale przeŜycia naszych rodzimych narkomanów zostały opublikowane
dopiero kilka lat później.
Jedną z pierwszych była Barbara Rosiek i jej autobiografia „Pamiętnik narkomanki”11. KsiąŜka składa się z dwóch części. Pierwsza obejmuje okres sześciu lat i ukazuje
poszczególne etapy uzaleŜniania się czternastoletniej dziewczyny, wielokrotne starania
wyrwania się ze szponów nałogu, kolejne klęski i upadki aŜ do pierwszej próby samobójczej.
W drugiej części przedstawia następne dziewięć lat powolnego odradzania się, uczenia się Ŝyć bez trucizny. I choć są to literacko przetworzone prawdziwe przeŜycia Barbary
Rosiek, to jednak tchną niezwykłym autentyzmem. Opisy stanów bohaterki są przeraŜające: miesiącami ciągnące się bezsenne noce, pełne straszliwych wizji, halucynacji, lęków,
omamów wzrokowych i słuchowych. Obsesyjne pragnienie śmierci, które towarzyszy
bohaterce w kaŜdej minucie jej kolejnych 10 lat Ŝycia w abstynencji i nieustanne usiłowania samounicestwienia. Śmierć, w jej pojęciu, wydaje się być jedynym aktem wyzwolenia
od straszliwej, niewyobraŜalnej udręki narkotycznego głodu.
Utwór ten, oprócz wstrząsających relacji kobiety, która przeszła przez piekło uzaleŜnienia, zawiera teŜ szczyptę optymizmu. Autorce bowiem udaje się pokonać osaczające ją
demony i wyjść z nałogu.
Bardzo pięknym przesłaniem, dającym nadzieję i pokrzepienie jest jedno ze stwierdzeń B. Rosiek: „Nigdy nie naleŜy przekreślać człowieka. Póki Ŝyje, zawsze jakaś szansa
istnieje”12.
RównieŜ Anna Onichimowska zajęła się zjawiskiem narkomanii w swojej powieści
„Hera moja miłość”13.
9
Fox Marta, Do rana daleko, Wrocław, Siedmioróg, 1999
Christiane F., My dzieci z dworca ZOO, Warszawa, Iskry, 1987
11
Rosiek Barbara, Pamiętnik narkomanki, Katowice, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1994
12
Rosiek B., Pamiętnik narkomanki, Katowice, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1994, s. 198
13
Onichimowska Anna, Hera moja miłość, Warszawa, Świat KsiąŜki, 2003
10
80
Głównym bohaterem jest nastoletni Jacek, chłopak o wraŜliwej artystycznej naturze,
który nie znajduje jednak Ŝadnej bratniej duszy w swoim otoczeniu. Na swojej drodze
spotyka natomiast Dankę, dziewczynę Ŝądną wraŜeń, dla której najwaŜniejszą wartością
w Ŝyciu są pieniądze i chęć imponowania innym. To ona wprowadza go w świat narkotyków, które dodają mu pewności siebie i sprawiają, przynajmniej na początku, ze Ŝycie
wydaje się być bardziej proste, a pragnienia łatwiejsze do zrealizowania.
Onichimowska krok po kroku pokazuje mechanizm wpadania w nałóg. Jacek, podobnie jak wszyscy inni narkomani, jest przekonany, Ŝe w kaŜdej chwili moŜe się wycofać,
Ŝe problem uzaleŜnienia go nie dotyczy.
Kulminacyjnym momentem ksiąŜki jest śmierć małego Michałka, brata Jacka. Podkrada on papieros bratu i pod wpływem narkotycznych halucynacji, popełnia samobójstwo.
Ta opowieść budzi silne emocje, tym mocniejsze, Ŝe fabuła została oparta na faktach.
Pisarka przestrzega nas, Ŝe za chwilowe złudzenie lepszej rzeczywistości, jaką daje narkotyk, trzeba czasem zapłacić najwyŜszą cenę – Ŝycie.
TakŜe alkoholizm przestał być kwestią wstydliwie przemilczaną i zagościł na kartach
powieści młodzieŜowych. Z jego skutkami zapoznaje nas Zdzisław Domolewski w utworze „Zosia pleciona”14. Choć powieść ta ma wiele cech z baśni, a świat realny nieustannie
przeplata się ze światem magii i wyobraźni małej Zosi, nie łagodzi to wcale przeraŜającego widoku zaprezentowanego przez autora.
Tytułową postacią jest bardzo samotna, zagubiona w świecie dorosłych, skazana na
przedwczesną dojrzałość dziesięcioletnia Zosia. To na jej barkach spoczywa obowiązek
opieki nad sparaliŜowaną matką, ochrony przed wiecznie pijanym i agresywnym męŜem.
W bardzo trafny sposób pisarz odmalował obraz popegeerowskiego środowiska, w którym przyszło Ŝyć Zosi: ubóstwo, nieustanne kłótnie i zwady, bójki i libacje alkoholowe,
marazm i inercja to dzień powszedni w Świniarach.
Zaskakujący realizm i dosadność przedstawionych zdarzeń czynią tę ksiąŜkę smutną
i przygnębiającą. Przytłoczona ogromem nieszczęść w otaczającym ją świecie, mała Zosia ucieka w świat wyobraźni. To ona staje się jej źródłem siły do Ŝycia.
Kolejnym nowatorstwem w literaturze młodzieŜowej są sekty. To one stały się przedmiotem najnowszego utworu Anny Onichimowskiej „Lot Komety”15, który jest kontynuacją „Hery…”.
W tej ksiąŜce pisarka z ogromnym znawstwem obnaŜa mechanizmy, jakimi posługują
się członkowie tych groźnych grup społecznych, werbujących nowych uczestników.
Sukces swój, przekonuje Onichimowska, zawdzięczają umiejętnie sformułowanym
frazesom i obietnicom, które trafiają na podatny grunt. Normą jest bowiem, Ŝe Ŝerują one
na ludzkim nieszczęściu, w bezbłędny sposób wykorzystują moment, gdy ludzie znajdują
się w trudnej sytuacji Ŝyciowej i z jakiegoś powodu potrzebują wsparcia.
Dzięki przebiegłości i wyrafinowanej manipulacji, zdobywają zaufanie potencjalnych
ofiar, by po jakimś czasie zawładnąć nie tylko ich duszą, ale równieŜ ciałem i majątkiem.
Taki właśnie los spotkał Kometę i GraŜynę, bohaterki powieści.
KsiąŜka ta stanowi powaŜne ostrzeŜenie przed zbytnią ufnością i fascynacją nowymi
„przyjaciółmi”, którzy pojawić się mogą na naszej drodze w najmniej oczekiwanym momencie.
14
15
Domolewski Zdzisław, Zosia pleciona, Poznań, Media Rodzina, 2003
Onichimowska Anna, Lot Komety, Warszawa, Świat KsiąŜki, 2004
Nr 13-14/2007
81
III. Przedwczesne macierzyństwo
Temat przedwczesnego macierzyństwa nie był teŜ do tej pory zbyt często wykorzystywany w literaturze dla młodego czytelnika. Wątek ten jako pierwsza podjęła Ewa Przybylska w utworze „Dotyk motyla”. Piętnastoletnia Jana, koleŜanka Zuzy, zachodzi
w ciąŜę z Ŝonatym męŜczyzną. Pozostawiona sama sobie, nie znajdując oparcia w rodzinie, zabija swoje nowo narodzone dziecko.
Ta powieść mogła być protestem przeciwko zakłamaniu, kołtunerii i podwójnej moralności. Niestety, tak się nie stało. Papierowe postacie, brak umotywowania psychologicznego czynu bohaterki, bardzo osłabiają dramatyzm opisywanych zdarzeń, nie wyzwalają w czytelniku uczucia identyfikacji z postacią, nie budzą współczucia i zrozumienia.
Następną autorką, która pokusiła się o uwidocznienie tego zjawiska, jest Marta Fox.
W swoich ksiąŜkach: „Magda doc.”16 i „Paulina doc.”17 przedstawiła nam losy nastoletniej Magdy, która zachodzi w ciąŜę z kolegą z klasy. Na wieść o czekającym go ojcostwie
Łukasz ucieka za granicę do matki. RównieŜ matka dziewczyny nie staje na wysokości
zadania.
Lęk przed opinią sąsiadów, złość na córkę, Ŝe okryła ją hańbą i wstydem, to dominujące uczucia, jakie ją ogarniają. Między nimi wytwarza się przepaść nie do przebycia.
DuŜym wsparciem w tych trudnych chwilach okazuje się natomiast ojciec Łukasza.
Jak gdyby chcąc zrekompensować nieodpowiedzialność syna, z troską i poświęceniem
zajmuje się Magdą i wnuczką.
Autorka, starając się wprowadzić nutkę optymizmu, tak bardzo potrzebną młodym
ludziom, napisała szczęśliwe zakończenie: miłość między Magdą i ojcem Łukasza. I choć
brzmi to nieprawdopodobnie, to cuda przecieŜ się zdarzają. Wystarczy tylko mocno w nie
uwierzyć.
Kolejną pisarką, która teŜ dostrzegła ten problem, jest Ewa Nowacka. Jej utwór „Małe
kochanie wielka miłość”18 jest polemiką, swoistą odpowiedzią na wyŜej wymienione powieści Marty Fox.
Nastoletnia Magda – bohaterka ksiąŜki, jest mądrą i rozwaŜną córką. ToteŜ wiadomość o jej ciąŜy spada na matkę jak przysłowiowy grom z jasnego nieba.
To ona staje się ofiarą niedojrzałości córki ze wszelkimi tego konsekwencjami. Zajmowanie się niemowlęciem wyraźnie Magdę nudzi. Z ogromną ulgą przyjmuje więc fakt,
Ŝe dziecko zdecydowanie woli towarzystwo babci. Bez Ŝadnych więc skrupułów cały cięŜar opieki i utrzymywania małej Oli przerzuca na barki matki. Sama zaś wyjeŜdŜa za
granicę, aby tam ułoŜyć sobie Ŝycie od nowa.
Jest to pozycja bardzo wiarygodna, w trafny sposób oddająca egoizm, nieodpowiedzialność i beztroskę młodych ludzi oraz bezradność ich rodziców.
Ten sam wątek kontynuowany jest w następnej ksiąŜce Nowackiej „Miłość psiakrew”19. I tu równieŜ na plan pierwszy autorka wysuwa niedojrzałość, nieprzygotowanie
młodych do Ŝycia w rodzinie, brak refleksji nad sakramentem małŜeństwa, zawieranego
często zbyt pośpiesznie, zakłamanie i hipokryzję oraz zbyt łatwe udzielanie konkordatowych ślubów przez kościół.
16
Fox Marta, Magda doc., Wrocław, Siedmioróg, 1996
Fox Marta, Paulina doc., Wrocław, Siedmioróg, 1997
18
Nowacka Ewa, Małe kochanie wielka miłość, Wrocław, Siedmioróg, 1997
19
Nowacka Ewa, Miłość psiakrew, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 2001
17
82
TakŜe Ewa Przybylska nawiązuje do tego zagadnienia w powieści „Przygodą jest
kaŜdy dzień”20.
W tym utworze autorka zapoznaje nas z historią czternastoletniego Jacka, który jest
wychowywany przez matkę. Nie zna on ojca, nie wie nawet, czy Ŝyje. Matka skutecznie
blokuje wszelkie informacje na ten temat.
Gdy się urodził, jego rodzice mieli po szesnaście lat. Zupełnie nieprzygotowany do
nowej roli ojciec ucieka od problemu. Cały cięŜar wychowania spada na przeraŜoną nastolatkę, która nie znajduje w nikim oparcia. Macierzyństwo staje się dla niej „kulą u nogi”, symbolem największego nieszczęścia w jej Ŝyciu. Nie jest w stanie pokochać syna ani
nauczyć go miłości.
Niezaspokojone potrzeby emocjonalne w bardzo negatywny sposób wpływają na psychikę Jacka. Jest on świetnie rozwinięty intelektualnie, ale bardzo ubogi duchowo, nie
potrafi okazywać uczuć.
KsiąŜka ta raz jeszcze mówi o tym, jak wielkie oddziaływanie na nasze Ŝycie ma
rodzina i w jak duŜym stopniu determinuje dalsze nasze zachowania.
IV. Rodzina
Temat rodziny jest dość powszechnym elementem młodzieŜowych lektur. JednakŜe
innowacją jest to, Ŝe w latach ostatnich pisarze starają się z ogromnym obiektywizmem
opisywać nie tylko rodziny szczęśliwe, ale takŜe rozbite, skłócone, a nawet takie, gdzie
panuje przemoc i zło. Zaczęto uwidaczniać równieŜ przeróŜne konflikty rodzinne oraz
komplikacje wynikłe z rozkładu małŜeństwa rodziców, które rzutują na postawy młodych
bohaterów i ich Ŝyciowe wybory i decyzje.
Kwestie te znalazły odzwierciedlenie w powieści Janiny Zającówny „Wesele mojej
mamy”21.
Autorka ukazuje nam obraz rozbitej rodziny i przeraŜonych, osamotnionych dzieci.
Rozpad małŜeństwa rodziców najbardziej boleśnie odczuwa nadwraŜliwy, jedenastoletni
Piotrek, który bardzo kocha ojca, ale nie moŜe się z nim widywać. Nie pozwala mu na to
matka, chcąc w ten sposób dokuczyć męŜowi.
Ukradkowe spotkania paraliŜują chłopca, wyzwalają w nim poczucie winy, a jednocześnie rodzą bunt, chęć przeciwstawienia się matce, złamania zakazu.
Pisarka w bardzo sugestywny sposób stworzyła portret niezrównowaŜonej emocjonalnie kobiety, która nie radząc sobie ze swoimi problemami, daje upust agresji w stosunku
do syna.
Jest to opowieść o bardzo toksycznych, wyniszczających emocjonalnie relacjach między matką a synem, które doprowadzają do ucieczki Piotrka z domu, kolejnych prób samobójczych, wywołują przeświadczenie doznanej krzywdy i osamotnienia, budzą uczucia
lęku i nienawiści.
RównieŜ Beata Ostrowicka w swoim utworze „Świat do góry nogami”22 prezentuje
rodzinę skłóconą i nieszczęśliwą. Po śmierci mamy wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem domu spadają na barki szesnastoletniej Oli. Taki układ jest bardzo wygodny
zarówno dla ojca, jak i rodzeństwa, toteŜ ani myślą rezygnować ze swoich przywilejów.
20
21
Przybylska Ewa, Przygodą jest kaŜdy dzień, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź, 1998
Zającówna Janina, Wesele mojej mamy, Warszawa, Editions Spotkania, 1993
Nr 13-14/2007
83
Nikogo z nich nie interesuje, Ŝe to przekracza jej fizyczne, jak i psychiczne moŜliwości.
W najgorszym połoŜeniu jest siedmioletni Szymek, którego uporządkowany dotąd
świat legł w gruzach, a przyszłość jawi mu się jako wielka niewiadoma pełna lęków, tęsknoty i samotności. Autorka bez upiększeń i niedomówień opisuje siostrzane stosunki oraz
postawę ojca, który będąc pogrąŜony we własnym bólu, zupełnie nie dostrzega cierpienia
i rozpaczy innych.
Ola popada w depresję, nie chce Ŝyć. I dopiero wielka miłość, którą spotyka na swojej
drodze, dodaje jej siły, aby trwać, jest lekarstwem na wszelkie smutki.
Rzadko spotykana prawdziwość przedstawionych postaci czyni tę ksiąŜkę bardzo
wartościową lekturą.
„Hera moja miłość” Anny Onichimowskiej, to kolejna pozycja, która podejmuje wątek zwaśnionej rodziny, obarczonej jeszcze dodatkowo alkoholizmem i narkomanią.
Jest to wizerunek nowobogackiego stadła z basenem, słuŜącą i jacuzzi, w którym zabrakło ciepła, miłości i empatii. Wszystkie dobra materialne, jakie posiadają, nie są
w stanie zrekompensować pustki uczuciowej, jaka panuje między domownikami.
Jak bardzo kruche więzi ich łączą, demaskuje śmierć Michałka. Rodzice oddalają się
od siebie jeszcze bardziej. Ojciec pogrąŜa się w alkoholizmie, matka rzuca się w wir pracy. W jednym są tylko niepokojąco zgodni: całą winą za zaistniałe zdarzenie obarczają
syna.
Pisarka zwraca uwagę, jak desperackie wysiłki Jacka o akceptację i zrozumienie pozostają bez echa, jak zimna wyrachowana ignorancja rodziców, ich sadyzm i okrucieństwo popychają go na drogę narkomanii.
Poczucie winy jest zbyt silnym przeŜyciem do udźwignięcia przez nastolatka, przy
braku zrozumienia, przy wrogiej obojętności najbliŜszych.
Powieść ta zasługuje na szczególną uwagę, gdyŜ udowadnia nam, Ŝe w pędzie dnia
codziennego bardzo łatwo jest zniszczyć wzajemne więzi, pogubić się w hierarchii wartości, zatracić to, co decyduje o naszym człowieczeństwie: umiejętność wybaczania.
TakŜe obraz rodziny ukazanej przez Dorotę Terakowską w utworze „Ono” jest lustrzanym odbiciem otaczającego świata.
Rodzice nastoletniej Ewy są klasycznym przykładem ludzi niedobranych. Dzieli ich
wszystko: począwszy od wychowania i wykształcenia poprzez wartości, którym hołdują
aŜ po cele, które stawiają sobie w Ŝyciu.
Ojciec, niespełniony muzyk, wraŜliwy artysta, zmuszony zostaje do pracy na poczcie.
W małym miasteczku, gdzie mieszka, nikt nie potrzebuje nauczyciela muzyki. Matka,
niegdyś najpiękniejsza dziewczyna w swojej miejscowości, twardo stąpa po ziemi. Muzyka, w jej ocenie, jest „nikomu niepotrzebnym rzępoleniem, od którego boli głowa”, a talent muzyczny to niepraktyczna umiejętność, której naleŜy się raczej wstydzić niŜ nią
chełpić. Za najwaŜniejszą wartość w Ŝyciu uwaŜa pieniądze.
Ewa w duŜym stopniu podziela poglądy matki. Na ojca patrzy z dobrotliwym pobłaŜaniem zmieszanym z nutką politowania. I dopiero brutalny gwałt i przypadkowa ciąŜa
zmieniają jej spojrzenie na Ŝycie. Te tragiczne wydarzenie sprawiają, Ŝe Ewa zaczyna
dojrzewać wewnętrznie, dostrzegać sprawy do tej pory niewidzialne, Ŝe obok świata materialnego istnieje teŜ świat duchowy kształtujący wraŜliwość i wyobraźnię, poszerzający
horyzonty myślowe. Ale nade wszystko pozwalają jej odnaleźć ojca od nowa.
22
Ostrowicka Beata, Świat do góry nogami, Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 2002
84
Jeszcze inną autorką, która zajęła się tym zagadnieniem, jest Magda Papuzińska.
W swojej ksiąŜce „Wszystko jest moŜliwe”23 z niespotykaną dotąd ostrością uwypukliła
okrucieństwo najbliŜszych.
W inteligenckiej rodzinie (prawniczka i inŜynier) na świat przychodzą bliźnięta. Jedno z nich, chłopiec, jest całkowicie sparaliŜowane. Z otoczeniem Jaś moŜe komunikować
się tylko oczami. Ojciec nie jest w stanie zaakceptować niepełnosprawnego syna. Jedynym jego pragnieniem jest, aby Jaś umarł. Kiedy tak się nie dzieje, po ośmiu latach wyczekiwania na śmierć syna, nie wytrzymuje presji posiadania ułomnego dziecka i odchodzi od rodziny. Kalekie dziecko staje się osią niezgody między rodzicami. Pomimo to, raz
jeszcze podejmują próbę wspólnego ułoŜenia Ŝycia. Powrót ojca jest jednak obwarowany
warunkami, które budzą zgrozę, kaŜą wątpić w posiadane przez niego jakiekolwiek odruchy człowieczeństwa. Domaga się bowiem, aby Jaś był usuwany z jego pola widzenia.
Nie wolno mu razem spoŜywać posiłków, a gdy juŜ tak się zdarzy, wózek z chłopcem
musi być ustawiony za jego plecami.
Nie mniej bezwzględne jest takŜe rodzeństwo. W ich opinii kaleki brat nie róŜni się
niczym od mebla. Niezdolny jest równieŜ do jakichkolwiek uczuć i odczuć.
Chlubnym wyjątkiem na tym tle jest matka i starszy brat Paweł, który dorasta do problemu i dobrowolnie przejmuje na siebie obowiązek pomocy w opiece i rehabilitacji.
Przedstawiając tak skrajne i drastyczne wydarzenia, pisarka chciała skłonić nas do
refleksji, jakie tak naprawdę miejsce w naszym Ŝyciu wyznaczamy niepełnosprawnym.
Jest to równieŜ próba zastanowienia się nad szacunkiem dla Ŝycia, bez względu na stopień
jego doskonałości.
V. Niepełnosprawność, choroby, śmierć
Motyw niepełnosprawności, choroby i śmierci coraz częściej pojawia się w utworach
dla młodzieŜy, gdyŜ jest nieodłącznym elementem Ŝycia ludzkiego.
Jedną z najbardziej przejmujących ksiąŜek z tej dziedziny, czytaną zarówno przez
młodzieŜ, jak i dorosłych, jest powieść Doroty Terakowskiej „Poczwarka”24.
W rodzinie dobrze sytuowanych trzydziestolatków, ludzi sukcesu, będących często
przedmiotem zazdrości dla innych, rodzi się córka Marysia z zespołem Downa. Dziecko,
które miało być ucieleśnieniem ich marzeń, którego przyszłość, jeszcze przed jego narodzinami, została zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, sprawia im okrutną niespodziankę.
Szczególnie mocno tę „poraŜkę” przeŜywa Adam. Ułomna córka swoją niedoskonałością w bolesny sposób rani jego dumę, odbiera mu poczucie wartości. Wydaje mu się
kiepskim Ŝartem Pana Boga, koszmarnym snem, balastem, którego naleŜy się pozbyć jak
najszybciej.
Pisarka po mistrzowsku przedstawiła kolejne etapy, jakie przechodzą wszyscy rodzice, gdy w ich uporządkowany świat wkracza dziecko z zespołem Downa: od niedowierzania, buntu, odrzucenia przez mozolne próby godzenia się z zaistniałą sytuacją aŜ po ostateczną akceptację.
Niezwykle istotne jest to, perswaduje Terakowska, aby w cięŜkich chwilach i dramatycznych momentach wspierać się wzajemnie a nie oskarŜać i być w stanie pogodzić się
23
24
Papuzińska Magda, Wszystko jest moŜliwe, Łódź, Wydawnictwo Akapit Press, 2003
Terakowska Dorota, Poczwarka, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2001
Nr 13-14/2007
85
z tym, co zesłał nam los, choć to nie zawsze pokrywa się z naszymi oczekiwaniami.
Jeszcze innym utworem dotykającym tej problematyki jest powieść Doroty Terakowskiej „Tam gdzie spadają Anioły”25. Kluczową kwestią tej ksiąŜki są zmagania trzynastoletniej Ewy z białaczką. Jej rodzice, twardo stąpający po ziemi, racjonaliści, są zwolennikami naukowego podejścia do świata. To nauka i technika są, według nich, wyznacznikami poznania, a wszelkie inne zjawiska, nie dające się wyjaśnić rozumowo, są przez nich
odrzucane.
Ale gdy współczesna medycyna nie daje Ŝadnych szans ich córce, gdy upada przekonanie o sile i mocy nowoczesnej techniki, pozostaje jedynie nadzieja i wiara. To one są
potęgą ludzkości.
Jest to powieść pełna magii i symboliki. I tak np. poszukiwanie pióra, które siedem lat
temu spadło Aniołowi na Ziemię, jest oznaką nieugiętej walki z chorobą, niepoddawania
się mimo braku widoków na wyzdrowienie. Po raz pierwszy w tego typu literaturze pisarka tak dobitnie podkreśla znaczenie wiary w naszym Ŝyciu.
Terakowska zauwaŜa, Ŝe w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez komputery,
istnieje wyraźny kryzys w tej dziedzinie. Święta i chodzenie do kościoła stały się dla wielu z nas tylko rytuałem. Tym bardziej potrzebna i waŜna jest taka ksiąŜka, która w niespotykany dotychczas sposób mówi nam o fizycznej śmierci człowieka, Ŝyciu pozagrobowym
czy metafizycznym świecie.
RównieŜ w bezprzykładny sposób autorka odnosi się do cierpienia. Tragedie i nieszczęścia są potrzebne człowiekowi, przekonuje pisarka. To one czynią nas wraŜliwszymi
i lepszymi. Poprzez ból i rozpacz rozwijamy się duchowo, kształtują się w nas umiejętności odróŜniania dobra od zła. To dzięki nim, nadziei i wierze, moŜliwa jest ewolucja duchowa, jaką przechodzą rodzice Ewy.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat ogromnym przeobraŜeniom ulega konwencja i zakres
tematyczny powieści młodzieŜowych. Znikają niemal wszystkie ograniczenia obyczajowe.
TakŜe zmianom podlega język utworów. Aby tekst był bardziej wiarygodny, a czytelnik mógł łatwiej identyfikować się z postacią, niekiedy jest on pełen wulgaryzmów i brutalności.
Zacierają się realne granice między ksiąŜką młodzieŜową i dla dorosłych. Śmiałość
tematyki i jej forma jest następstwem otaczającego nas świata i transformacji obyczajowej, która dotyka całego społeczeństwa.
25
Terakowska Dorota: << Tam gdzie spadają Anioły >>, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2004
86
Jolanta śochowska
BAŚNIE I LEGENDY (PODANIA LUDOWE)
REGIONU ŁOMŻYŃSKIEGO1
Publikujemy fragmenty obszernej pracy, głównie tych jej części, które dotyczą topografii mitycznej. Przywołujemy w pamięci bibliotekarskiej równieŜ badaczy folkloru i tych
pisarzy, którzy swoją twórczość wyprowadzali z ludowych wierzeń. Interesujące byłoby
w bibliotekarskiej pracy sięganie do zapisanych przed laty opowieści wierzeniowych, aby
ukazać, ile z nich przetrwało w pamięci ludzkiej. I postawić jeszcze raz pytanie: dlaczego
wiele z przytoczonych motywów uchodzi z pamięci bezpowrotnie, kiedy psychika ludzka
nieustannie potrzebuje „tej strawy”?
(red.)
Od najdawniejszych czasów człowiek marzył i snuł baśnie. W baśniach, legendach
i podaniach stworzył cudowną krainę fantazji, gdzie ludziom pomagają wróŜki i aniołowie, a dobro zwycięŜa zło. Cuda dzieją się nie zawsze w tajemniczej, dalekiej krainie za
siedmioma górami, za siedmioma rzekami, ale i na bliskiej, ojczystej ziemi. ŁomŜyńskie
to mała ojczyzna. W swojej pracy starałam się zebrać baśnie i legendy tego regionu.
Pracując w bibliotece dla dzieci, wielokrotnie spotykam się z odbiorcami takiej formy literackiej. W baśniach i legendach przekazywana jest tradycja naszej kultury i poznając baśnie, dziecko zyskuje jej znajomość. śadna „literatura dziecięca” nie moŜe równać
się z wywodzącą się z folkloru baśnią, jeśli chodzi o wzbogacenie wewnętrzne i przynoszone satysfakcje2.
Kierując się myślą Zygmunta Glogera, zamieszczoną jako motto „Encyklopedii Staropolskiej” – „Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest – swoje obowiązek”, pragnęłam poznać
przeszłość swego regionu, aby później przekazać ją czytelnikom, zaczynając od baśni
i legend. Przedstawione utwory nie są na pewno na miarę baśni Charlesa Perrault, braci
Grimm czy Hansa Christiana Andersena, ale ze względu na swą odrębność kulturową
i lokalny charakter, zasługują na uwagę.
(…)
Kurpie (Kierpcarze, Puszczaki) są to osadnicy mazurskiego pochodzenia, zamieszkujący od wieków obszar puszcz leśnych, zajmujących prawe dorzecze Narwi i przerŜniętych przez jej dopływy: Omulew, Rozogę, Szkwę i Pisę.
1
Fragment pracy magisterskiej napisanej pod kierunkiem prof. dr hab. Joanny Papuzińskiej na Wydziale Historycznym Instytutu Informacji Naukowej i Studiów Bibliotecznych w Warszawie.
2
B. Bettelhein, Cudowne i poŜyteczne. Warszawa, 1996, s. 23-24
Nr 13-14/2007
87
WyróŜniające Kurpiów odrębności są naturalnym wynikiem odosobnionego Ŝycia
w odrębnych warunkach w ciągu wielu wieków. W tych obszarach gospodarstwo leśne
dawało przez długie wieki łatwiejsze i korzystniejsze utrzymanie miejscowym osadnikom
niŜ licha piaszczysta i bagnista gleba, którą moŜna było zdobyć przez mozolne karczowanie. Bartnictwo (hodowla pszczół), myślistwo i rybołówstwo dostarczały środków poŜywienia, odzieŜy i produktów zbytu. Wyroby z drzewa i spotykany często bursztyn stanowiły dodatkowe źródła dochodu ubogich osadników. Nieprzystępność puszcz czyniła
Kurpiów prawie niezaleŜnymi.
Pionierami osadnictwa w prawie jeszcze niezaludnionej puszczy byli rudnicy, smolarze i bartnicy.
Rudnicy wytapiali Ŝelazo z miejscowej rudy darniowej. Mimo niewielkiej zawartości
Ŝelaza w tej rudzie produkcja się opłacała ze względu na obfitość węgla drzewnego oraz
łatwy zbyt Ŝelaza kupowanego w odległych ośrodkach małopolskich.
Na przełomie XVI i XVII wieku istniało na terenach puszczańskich siedem zakładów
kuźniczych, wokół których skupiały się niewielkie osady rudników.
Najwięcej wiadomo o grupie ludności kurpiowskiej zajmującej się bartnictwem. Bartnikami w puszczach nadnarwiańskich byli pochodzący z okolicznych wsi i miasteczek
królewscy chłopi, mieszczanie i drobna szlachta. W celu opatrywania barci i pobierania
miodu wychodzili bartnicy do puszczy dwa razy do roku – na wiosnę i jesienią, zabierając
ze sobą poŜywienie na cały kilkutygodniowy okres pobytu.
Środkiem komunikacji na przecinanych licznymi rzekami terenach puszczańskich
było czółno.
Wśród innych grup zawodowych naleŜy wymienić smolarzy i węglarzy. Z wypalaniem smoły i węgla drzewnego łączyła się zazwyczaj produkcja potaŜu i popiołu.
W Puszczy Kurpiowskiej moŜna było teŜ spotkać myśliwych, rybaków i poszukiwaczy bursztynu.
Inne grupy ludności związane z puszczą to młynarze z licznych młynów pracujących
na otaczających puszczę rzekach, jak i rzemieślnicy z okolicznych miasteczek zaopatrujący się stale w puszczy w surowiec drzewny.
Niepowtarzalną wartością są zwyczaje i obrzędy kurpiowskie, które dawniej stanowiły niepisane prawa. Ludowa pieśń była nieodłącznym czynnikiem wszystkiego, co się na
wsi działo. Pieśni śpiewano na weselach, chrzcinach, przy koszeniu zboŜa i trawy, na zabawach i wtedy, gdy zajmowano się codzienną pracą. One teŜ były śpiewane przez dwie
noce przy trumnie zmarłego w domu (w niektórych wsiach tak Ŝegna się zmarłego do
dziś). Są pieśni weselne, a wśród nich oczepinowe, te, z którymi wyprowadza się pannę
młodą do ślubu i wita się ją po powrocie z kościoła.
Mieszkańcy wsi w codziennym Ŝyciu sami wykonywali przedmioty codziennego
uŜytku. Wiele z nich obecnie stanowi o historii tego regionu i jest pojmowana jako sztuka
ludowa. Są to kilimy, płachty lniane, obrusy robione na krosnach, figurki z przydroŜnych
kapliczek, wycinanki, szydełkowe serwetki i wstawki do pościeli, wyplatane z korzeni
i słomy stępy, kosze i opałki. Mieszkańcy Kurpiowszczyzny uczyli się rzemiosła, podpatrując przyrodę i naśladując swych ojców i dziadów.
„Kurp – pobratyniec górala” – jednoznaczna jest wymowa hasła, wypowiedzianego
około połowy minionego stulecia przez Kazimierza Władysława Wójcickiego. W obydwu
wypadkach pierwotność natury, powodująca wyjątkowo surowe warunki bytowe, jej
oporność wobec podstawowych często nowinek cywilizacyjnych, wytworzyły typ człowieka o niezwykłej wytrzymałości na trud codzienny, niezwykłej odwadze, ceniącego
nade wszystko swobodę.
88
Wspólny pobratymcom z przeciwległej rubieŜy kraju jest ich patriotyzm. Kurpie dawali znać o sobie w waŜnych potrzebach ojczyźnianych. Niejednokrotnie w dawnych czasach okazali przywiązanie do ziemi, na której wzrośli, i do królów, którym na wierność
przysięgali. Gdy za Augusta II Szwedzi pod wodzą Karola XII przechodzili w 2000 wojska przez lasy myszynieckie, Kurpie tak dzielnie stawili opór, Ŝe Karol XII cały swój oddział stracił. Po śmierci Augusta II, w roku 1733, Kurpie stanęli w obronie praw króla
Stanisława Leszczyńskiego.
Ziemia Kurpiów znalazła szczególnie Ŝywe zainteresowanie wśród pisarzy i etnografów polskich.
Wielkie uznanie za studia nad historią i przemianami kultury kurpiowskiej zyskał
sobie Adam Chętnik, pierwszy Kurp wśród etnografów.
Pieśni i zwyczaje tego ludu zebrał Zygmunt Gloger. Zapisy o północnej Kurpiowszczyźnie zostawili badacze, pisarze, pamiętnikarze, podróŜnicy. Są wśród nich ludzie wielcy, powszechnie znani, wybitnie zasłuŜeni dla kultury i nauki polskiej, np. Maria Konopnicka, Teofil Lenartowicz, Julian Niemcewicz, Oskar Kolberg, Henryk Sienkiewicz.
Regionem tym zajmowali się równieŜ tacy badacze, jak: Franciszek Piaścik, Henryk
Syska, Zofia Niedziałkowska, Andrzej Woźniak, Anna Kutrzeba-Pojnarowa.
BADACZE FOLKLORU I ADAPTATORZY
Adam Chętnik
Wielkim miłośnikiem nadnarwiańskiej krainy Kurpiów – Puszczy Zielonej – był
Adam Chętnik, niestrudzony badacz i popularyzator osobliwości tradycji kulturalnych jej
mieszkańców.
Urodzony w Nowogrodzie nad Narwią, całe swoje długie, pracowite Ŝycie poświęcił
pracy naukowej, której celem było odkrycie Kurpiów w społeczności narodowej, a ich
kultury w kulturze narodu.
Praca naukowa Adama Chętnika owocowała mniej lub bardziej obszernymi i wyczerpującymi opracowaniami naukowymi, poświęconymi wyłącznie kulturze kurpiowskiej.
Osobowość działacza i badacza kultury regionu formowała się w domu rodzinnym,
gdzie panowała atmosfera poszanowania patriotycznych tradycji kurpiowskich i niepodległościowo-szlacheckiej tradycji rodziny matki. Podjął pracę społeczno-polityczną na wsi,
udostępniał polską ksiąŜkę i zakazane pisma, walcząc o polską szkołę w Nowogrodzie.
Stał się wydawcą pisma dla młodzieŜy, redaktorem czasopism dla Kurpiów. Współpracował z redakcjami czasopism ogólnopolskich, zwłaszcza przeznaczonych dla wsi, a na
Kurpiach – z amatorskimi zespołami teatralnymi.
W czasie I wojny światowej brał czynny udział w pracy politycznej na Kurpiach i na
Mazurach.
W odrodzonej Polsce Adam Chętnik walczył o poprawę sytuacji gospodarczej Kurpiów na terenie pierwszego sejmu Rzeczypospolitej jako poseł ziemi łomŜyńskiej. Następnie zajął się pracą naukową i muzealnictwem.
JuŜ przed I wojną światową rozpoczął gromadzenie, licznych jeszcze na terenie Puszczy Zielonej, osobliwości kultury kurpiowskiej. Część swoich zbiorów przekazał do powstających wtedy muzeów, w ŁomŜy i Ostrołęce. Po zniszczeniu tych zbiorów w czasie I
wojny światowej podjął wędrówkę po wsiach dla ich ponownego zgromadzenia. Nowy
zbiór staje się zaląŜkiem, zbudowanego na własnej działce Chętników i otwartego w 1927
roku, skansenowskiego Muzeum Kurpiowskiego w Nowogrodzie. Mimo zniszczeń, jakie
przyniosła później druga wojna światowa, odbudowane i rozbudowane, jest do dzisiaj
Nr 13-14/2007
89
jako filia muzeum w ŁomŜy. Przy muzeum w latach 1933 do 1939 funkcjonowała Stacja
Naukowo-Badawcza Dorzecza Narwi Środkowej. Adam Chętnik był kierownikiem wspomnianych placówek i redaktorem związanych z nimi wydawnictw. Pomagała mu w pracy
jego Ŝona, Zofia z Klukowskich oraz druga Ŝona Jadwiga Chętnikowa. Poradą niejednokrotnie słuŜył równieŜ ojciec.
W latach 1945-1947 pracował w Muzeum Kultur Ludowych w Warszawie, a w latach
1951-1958 – jako kustosz w dziale bursztyniarstwa w warszawskim Muzeum Ziemi. Pełnił funkcję konsultanta w odbudowywanym po wojnie muzeum w ŁomŜy i Nowogrodzie.
Publikowane prace Adama Chętnika, którym zawdzięczał wyjątkową pozycję w środowisku naukowym i uznanie Kurpiów, mają róŜny charakter.
NajwyŜej oceniane są studia przedstawiające obraz Kurpiów jako pewnej całości
kulturowej, kształtującej się w procesie historycznym, a prezentowanej zachowanymi
jeszcze do niedawna cennymi odrębnościami ich kultury materialnej, zwyczajów, obrzędów, twórczości plastycznej.
Obok nich powstały liczne źródłowe monografie tematyczne poświęcone wybranym
dziedzinom kultury kurpiowskiej. Najwcześniejszymi były: „Z Puszczy Kurpiowskiej”,
„Puszcza Kurpiowska”, „Z Puszczy Zielonej”. W 1924 r. wychodzi drukiem w serii Orbisu monografia „Kurpie”. Po śmierci autora ukazują się prace: „śycie puszczańskie Kurpiów”, i „Z Puszczy Zielonej”. W drugiej grupie prac znajdują się, między innymi, studia
o przemyśle wiejskim i liczne prace o bursztyniarstwie. W wydaniu ksiąŜkowym wyszły
prace: „Chata”, „Spław po Narwi”, „PoŜywienie Kurpiów”, „Strój kurpiowski Puszczy
Zielonej”.
Większe artykuły prasowe dotyczą urządzenia wnętrza domu, rybołówstwa, tkactwa,
róŜnych narzędzi pracy (np. Ŝarna) i zwyczajów (np. miodobranie) oraz obrzędów rodzinnych (wesela), sztuki ludowej (krzyŜe i kapliczki).
Prace Adama Chętnika przynoszą opis kultury regionu, która naleŜy niemal całkiem
do przeszłości.
Inne prace we wnikliwy sposób charakteryzują miasta i zabytki, między innymi
w Myszyńcu i Nowogrodzie; opisują, jak ginie dawna Kurpiowszczyzna i jak powstaje
muzeum w Nowogrodzie.
Osobny zespół prac Adama Chętnika stanowią zbiory tekstów folklorystycznych:
róŜnorodne gadki, materiały pomocnicze dla zespołów, obrazki sceniczne osnute na tle
Ŝycia Kurpiów, jak równieŜ opowiadania historyczne, w których zachowana na Kurpiach
legenda splata się z historią całego narodu. Z legendy kurpiowskiej wydobywa autor te
cechy charakteru i postawy ludzi, patriotyzm oraz bohaterstwo, które w świetle tradycji
cechowały Kurpia. W badaniach kultury ludowej Kurpiowszczyzny (zwłaszcza obrzędów,
zwyczajów, pieśni) i jej popularyzacji miał Chętnik wspaniałych poprzedników tej miary
co Oskar Kolberg, Zygmunt Gloger czy ks. Władysław Skierkowski.
Adam Chętnik wszystkie swoje moŜliwości twórcze poświęcił Kurpiowszczyźnie,
z dawien dawna oczekującej nie tylko juŜ swego odkrywcy, ale rzetelniejszego niŜ dotąd
bywało przybliŜenia do narodu polskiego.
Oskar Kolberg
Kolberg stosunkowo niewiele miejsca poświęcił folklorowi ziemi łomŜyńskiej.
W tomie IV „Mazowsza” (Kraków 1888) opisał dwa wesela ludowe: wesele V z okolic ŁomŜy i Nowogrodu oraz wesele IX „Od Kolna”, przy czym spora część tekstów obrzędowych dotyczy Kurpiowszczyzny. Z działu pieśni podanych w tym tomie moŜna by
wymienić zaledwie kilka zapisanych w ŁomŜyńskiem, jak np.: „A ty ptaszku sokola-
90
sku” (s. 268), „Za borem, za lasem stoi koń kowany” (s. 284) i inne. Nieco więcej materiałów łomŜyńskich zawiera tom V „Mazowsza” (Warszawa 1890). W części wstępnej
(s. 3-8) Kolberg dał dość pobieŜny opis miast i miasteczek ziemi łomŜyńskiej oraz omówił dawny ubiór ludowy spod ŁomŜy i Tykocina, dzisiaj juŜ całkowicie przez ludność
tych okolic zarzucony.
W części dotyczącej zwyczajów i świąt dorocznych opisał autor szopkę w ŁomŜy,
karnawał, środę wstępną, post wielki oraz sobótkę św. Jana. Przedstawił teŜ dwa wesela
z okolic ŁomŜy i Zambrowa. Tom ten zawiera równieŜ około 30 pieśni łomŜyńskich,
w tym kilka ballad zwanych przez autora dumami.
Zygmunt Gloger
Jedną z wybitnych postaci ziemi łomŜyńskiej jest Zygmunt Gloger. Jego osobę przypominają mieszkańcom ŁomŜy: pomnik przy ulicy Polowej oraz ulica jego imienia na
Osiedlu Parkowym.
Według podziałów historyczno-geograficznych z drugiej połowy XIX i początku XX
wieku, Gloger mieszkał na historycznym Podlasiu, oficjalnie w guberni łomŜyńskiej. Podpisywał się często „Podlasiak”, a w nagłówkach korespondencji zaznaczał wielokrotnie
„Z ŁomŜyńskiego”. ŁomŜyńskie było dla Glogera przede wszystkim ziemią rodzinną
i miejscem zamieszkania osób znajomych. W Nurze urodził się jego ojciec, w TyborachKamiance – on sam.
Był historykiem, etnografem, krajoznawcą, archeologiem, zbieraczem pieśni, wydawcą, nade wszystko „staroŜytnikiem”, miłośnikiem rzeczy dawnych, rodzinnych, polskich.
Traktował on ŁomŜyńskie jako jedną z waŜniejszych skarbnic pamiątek z przeszłości.
Ślady pamiątek przeszłości dostrzegał w krajobrazie, obyczajach, stroju i poŜywieniu,
narzędziach pracy, słownictwie i nazewnictwie.
Przykładami z ŁomŜyńskiego utkane są dwa tomy niedokończonego, niestety, dzieła
„Budownictwo drzewne i wyroby z drzewa w dawnej Polsce”. Wiadomości o zwyczajach
i obrzędach czerpał późniejszy badacz od najbliŜszych. Przeniósł je do pracy „Rok polski
w Ŝyciu, tradycji i pieśni...”. Były to opisy zwyczajów wielkanocnych, godowych, Ŝniwnych. Główne prace Glogera to: „Encyklopedia staropolska” t. 1-4 (1901-1903), „Księga
rzeczy polskich” (1896), „Geografia historyczna ziem dawnej Polski” (1900), „Rok polski
w Ŝyciu, tradycji i pieśni” (1906), „Zwyczaje doroczne” (l887).
„Obce rzeczy widzieć – dobrze jest, swoje – obowiązek” – tym hasłem kierował się
Zygmunt Gloger w swojej pracy.
Ks. Władysław Skierkowski
W odróŜnieniu od Adama Chętnika, na Kurpiowszczyźnie urodzonego i wychowanego, był on przybyszem z sąsiedniej ziemi płockiej. Zasłynął w badaniach nad folklorem
i muzyką. Jego związki z Kurpiami sięgają 1913 r., tzn. chwili, gdy przez krótki czas był
wikariuszem w Myszyńcu. Ale urzeczony kulturą muzyczną (Skierkowski był wyjątkowo
uzdolnionym muzycznie) i bogatym folklorem mieszkańców Puszczy Kurpiowskiej powracał na te tereny przez wiele kolejnych lat, spisując melodie i teksty.
Henryk Syska
Henryk Syska od początku swojej twórczości pozostaje wierny Kurpiowszczyźnie,
a szczególnie Puszczy Zielonej. JuŜ od początku swojego startu pisarskiego – w 1952 r.
wydał pracę „Nad błękitną moją Narwią”, poświęconą tej połaci ziemi ojczystej. RównieŜ
w latach następnych powracał niejednokrotnie do problematyki stron rodzinnych. Ta
Nr 13-14/2007
91
wierność miejscu urodzenia zaowocowała wieloma ksiąŜkami, np. „Na Ziemi Kurpiów”,
„Od Pułtuska do Myszyńca”, „A w Zielonej, w Myszynieckiej”, „Adam Chętnik”,
„O czarne wody Narwi”, „Zamodrzała Puszcza świtem”.
Oczywiście w twórczości Syski ziemie nadnarwiańskie nie stanowią jedynego tematu.
Sporo teŜ uwagi poświęcił opisowi ruchu ludowego, krainie tysiąca jezior – Warmii i Mazurom, na terenie których zamieszkuje juŜ od ponad 30 lat.
Jednak szczególne miejsce w jego dorobku pisarskim zajmują opisy Kurpiów, zwłaszcza zamieszkałych po prawej stronie Narwi. Od samego początku swej drogi pisarskiej po
dziś dzień Syska zachowuje wierność małej ojczyźnie. I w tym właśnie sensie przejawia
się wyjątkowość i znaczenie jego twórczości. Jako pisarz i historyk ziemi kurpiowskiej
wykazuje on potrzebę ciągłego jej opisywania. Na końcowej stronie swojej pracy „Przez
Puszczę Zieloną” zamieścił znamienną konstatację: „Nie wszystko jeszcze zastygło na
wargach ciągłości dziejowej, wiele rozproszonych po Zagajnicy złotych opiłków swojszczyzny oczekuje wytrwałych poszukiwaczy”3.
O wiele uboŜsza byłaby wiedza o miejscach nad Narwią, Orzycem i Rozogą bez jego
ksiąŜek.
Zdzisław Nowak
Był autorem i przyjacielem dzieci. Napisał dla nich ponad 40 ksiąŜek. Są to zbiory
pięknych baśni i legend polskich, a takŜe anegdot historycznych i przypowieści o wesołym mędrcu HodŜy Nasreddinie, który Ŝył bardzo dawno temu w Azji.
Był człowiekiem mądrym i pogodnym. Ciekawie i wesoło opowiadał o swoich zainteresowaniach, podróŜach i o tym, jak powstawały jego ksiąŜki. Pisał, a czasem ilustrował
swoje utwory, znał się na wielu dziedzinach Ŝycia i nauki. KaŜdą chwilę poświęcał zdobywaniu wiedzy, a mimo to sprawiał wraŜenia kogoś, kto ma duŜo czasu. W jednym z wywiadów powiedział:
„Ludowa mądrość Azjatów głosi, Ŝe czasu marnować nie wolno, nawet minuty, ale
czas nie moŜe teŜ rządzić człowiekiem, a zwłaszcza unikać naleŜy zgubnego pośpiechu”4.
Przede wszystkim pisał ksiąŜki dla dzieci. Liczące się miejsce w dorobku pisarza zajmuje „Cudowny skarb” (NK 1978), tom ukazujący Uzbekistan legendarny i dzisiejszy,
konfrontacja baśni ze współczesnością oraz zbiór reportaŜy „Opowieści z czajchany”.
Zdzisław Nowak jest laureatem nagrody państwowej za twórczość dla dzieci w lipcu
1986 r.
Korzystałam z dwu zbiorów baśni tego autora: „Jak Boruta zakochał się w karczmarzowej córce”, gdzie mieszczą się baśnie i legendy kurpiowskie oraz ze zbioru baśni pt.
„Diabelski strzelec”, gdzie znalazłam baśń związaną z ŁomŜą.
Roman Zmorski
Roman Zmorski dzieciństwo spędził nad Narwią, w okolicy Pułtuska czy Serocka.
Uroda Mazowsza przemawiała wyraziście do serca Romana Zmorskiego juŜ od wczesnego dzieciństwa, był on jej piewcą. Był tam świadkiem palenia ostatnich ognisk świętojańskich nad brzegiem spokojnej rzeki. Urzeczony dźwiękami liry ostatniego lirnika mazowieckiego, znanego pod nazwą „Niebieskiego Płaszcza”, zasypiał w objęciach dobrodusznego starca. W gęstym poszyciu mazowieckich borów, razem z gromadą odwaŜniejszych parobczaków, poszukiwał z przejęciem kwiatu paproci w noc sobótkową. Rozczula3
4
H. Syska, Przez Puszczę Zieloną, Ostrołęka, 1993, s. 70
E. Brzoza, Zdzisław Nowak, Świerszczyk, 1996, nr 4, s. 12
92
ły go rzewne, to znów skoczne melodie ludowe Mazowsza, przenosił się myślą hen, za
siódmą górę, za siódmą rzekę, słuchając przy świecącym łuczywie barwnych opowieści.
Ludoznawcze upodobania Zmorskiego trafiły juŜ w swoich początkach na sprzyjający
klimat. Wówczas tworzyli: śegota Pauli, Kazimierz Wójcicki, Oskar Kolberg. Owocem
wędrówek Zmorskiego była spora wiązanka legend i baśni. Najwięcej zebrał ich poeta na
Mazowszu. Włóczęga po Mazowszu trwała kilka lat. Kto wie, czy po gorącej dyskusji
z Rafałem Błońskim, organizatorem Związku Narodu Polskiego w gubernialnym mieście
ŁomŜy, nie błąkał się Zmorski pod Górą Królowej Bony, skąd zaczerpnął wiadomości
o Jasiu grajku i jego przygodach z duchem koronowanej niewiasty, zamieszkującej ongiś
komnaty zamku, świecącego rozlatującymi się wówczas ruinami?
BAJKI I GAWĘDY Z ZIEMI ŁOMśYŃSKIEJ 5
Na ziemi łomŜyńskiej (podregionie mazowieckim) dochowały się po dziś dzień
w mowie ludu najstarsze zabytki naszego folkloru. Autorami bajek i gawęd są starsi
mieszkańcy ziemi łomŜyńskiej. Pochodzą oni z takich miejscowości, jak: Srebrna, Borkowo, Przytuły Nowe, Miastkowo, Chludnie, Zambrów. Nagrania tych tekstów zostały przeprowadzone w 1962 roku przez Helenę Czernekową, Stanisława Świrko, Dobrosławę
Świrko. Transkrybowała Dobrosława Świrko. Taśmy z nagraniami znajdują się w archiwum redakcyjnym „Literatury Ludowej”.
Bajki i gawędy opowiadane są gwarą ludową tego regionu. Ziemia łomŜyńska kryje w
mowie swego ludu bogate i niewyzyskane dotychczas skarby literatury samorodnej
o wysokiej nieraz skali artystycznej. Cztery bajki naleŜą do znanych w innych regionach
wątków wędrownych.
Bajka „O sprytnym złodzieju” przedstawia nadzwyczajne umiejętności złodzieja,
który chciał oŜenić się na dworze. Chwalił się przed dziedzicem swoim zajęciem. UwaŜał,
Ŝe nie zamieniłby go nawet na trzy folwarki. Swój spryt ukazuje, spełniając wyznaczone
zadania. Sprytny złodziej kradnie dziedzicowi konie, które były pilnowane bardzo solidnie przez wyznaczonych męŜczyzn. Kradnie równieŜ woła prowadzonego na jarmark
przez właściciela, a takŜe koszulę nocną śpiącego dziedzica i jego Ŝony.
Bajka „O królakach” przedstawia królewicza (królaka), który prosił o poradę wędrowca, chodzącego za chlebem. Dziad powiedział mu, jak poznać siostrę i narzeczoną,
które były bardzo podobne do siebie. Siostra podbiegła do okaleczonego brata i stanęła
u głowy, narzeczona zaś przy nogach. Królewicz dowiedział się wówczas, z którą dziewczyną ma jechać do ślubu.
W bajce „O okrutnym dziedzicu i pielgrzymie” wędrowny pielgrzym poskromił
okrutnego dziedzica, który za Ŝycia i po śmierci okrutnie męczył ubogich ludzi.
„O złośliwym młynarczyku” to bajka opowiadająca o młynarzu z Miastkowa, który
zatrudnił złośliwego, nieuczciwego czeladnika. Młynarzyk po pewnym czasie zaczął nie-
5
Bajki i Gawędy z Ziemi ŁomŜyńskiej, Literatura Ludowa, 1962, nr 4-6 s. 73-90
Nr 13-14/2007
93
uczciwie pracować, za co młynarz go wypędził. W ślad po jego odejściu pojawiły się kłopoty w młynie, przybyło mnóstwo gryzoni, stoczył się młyński kamień.
Bajka „O pannie z brodą” opowiada o pewnej dziewczynie, która śmiała się z zakonników, iŜ noszą brody. Wkrótce jej równieŜ urosła broda. Panna z rozpaczy odebrała sobie
Ŝycie i straszyła w pałacu. Wędrowny fryzjer zgolił brodę nieboszczce. Przestała wówczas
męczyć rodzinę i znajomych. Bajka ta naleŜy do wątków ciekawych i nie znanych w systematyce bajki ludowej.
Bajka „Jak chłop pisał prośbę do króla” opowiada o królu Janie Kazimierzu i pokrzywdzonym chłopie. Młody chłop Macko jechał do ślubu. Wojewoda ze swoim orszakiem przestąpił mu drogę i porwał przyszłą Ŝonę. Zrozpaczony, niepiśmienny chłop napisał prośbę do króla za pomocą kresek i znaków. Bajka ta jest najprawdopodobniej uludowioną wersją powieści.
Gadka „O łgarzu i połgiwaczu” naleŜy do gatunku facecji sięgających swą genezą
anegdot Rzeczypospolitej Babińskiej. Łgarz i połgiwacz chodzili po świecie i okłamywali
ludzi. Łgarz mówił jakieś kłamstwo i zakładał się o pieniądze, iŜ to co mówi jest prawdą.
Połgiwacz potwierdzał wiarygodność kłamstwa. Nie mogli jednak podzielić uzbieranej
sumy pieniędzy na połowę.
Powiastki: „Jak groch u pana młócili” i „Jak krawiec świadczył przed sądem” są
humoreskami zaczerpniętymi wprost z Ŝycia. Jeden z parobków pracował przy młóceniu
grochu u dziedzica. Drugi nic nie pomagał, wylegiwał się do południa i twierdził, iŜ ten,
co pracuje, dostanie kijów od dziedzica. Po obiedzie nastąpiła zmiana w wykonywaniu
czynności. Dziedzic nadjechał i wymierzył karę parobkowi, który nie pracował w danej
chwili, temu „leniwemu”.
śyd – krawiec o nazwisku Francuz świadczył przed sądem w Miastkowie. Przedstawił sprawę, w której świadczył, posługując się przykładami – kałamarz był studnią, sędzia
– psem, ławnik – świnią („Jak krawiec świadczył przed sądem”).
Opowieść o Bocianie jest osnuta wedle wszelkiego prawdopodobieństwa na jakiejś
bliŜej nieznanej sprawie kryminalnej („O leśniczym zabójcy i Bocianie”).
Pewien gospodarz o nazwisku Bocian handlował końmi. Został zabity i okradziony
przez leśniczego, u którego zatrzymał się na nocleg. Po kilku latach syn przypadkowo
dowiedział się o zabójcy. Pijany leśniczy zwierzał się karczmarzowi, iŜ zabił tłustego ptaka – Bociana. Syn wydał zabójcę w ręce policji.
Wśród zebranych gawęd znajdują się gawędy związane z rzeką Narwią. Gawęda
„O Narwi i wiankach” opowiada o uroczystościach i zabawach związanych z dniem 24
czerwca, który uwaŜano za najpiękniejszy dzień w ŁomŜy. „Na święty Jan” puszczane
były wianki na Narwi, odbywały się teŜ róŜne zawody sprawnościowe, organizowane
przez klub wioślarski, np. wyścigi w workach i baliach, zdobywanie „bocianiego gniazda”.
„Łowienie jętki na Narwi” – dowiadujemy się tu o powstaniu jętki i jej łowieniu
przez ryby oraz rybaków.
94
Gawęda „O dzikiej świni w Zambrowie” podaje, iŜ w Zambrowie, na Końskim Rynku ukazywał się nieokreślony stwór. Dzika świnia stała się postrachem okolicy. Ukazywała się nie wiadomo skąd, rosła w oczach, męczyła ludzi i ginęła, uderzając kopytami
o bruk, aŜ iskry szły.
Gadki kurpiowskie
Zbiór „Gadek kurpiowskich”6 zawiera 28 opowieści, których akcja rozgrywa się
w takich miejscowościach, jak: Myszyniec, Dębniki, Szczepankowo, Kadzidło, Gibałka,
Serów, Leman, Surowe, Nowogród, Mątwica, ŁomŜa, Ostrołęka, Parciaki, Lipniki, Jeglijowiec, Dylewo, Łyse. Tomik otwierają bajki ludowe o motywach charakterystycznych
dla polskiego folkloru, ale w oryginalnych, interesujących wariantach. W grupie tej zarówno narracja, jak i dialogi notowane są gwarą kurpiowską. Narrator posługuje się gwarą, jak równieŜ w ocenie relacjonowanych zdarzeń pozostaje typowym mieszkańcem kurpiowskiej wioski. Nadaje to gawędom tej grupy urok specjalny, urok obcowania z autentycznym, tak rzadko juŜ dziś spotykanym folklorem. Ludowa gawęda zanika w bardzo
szybkim tempie na terenie całej Polski, wypierana przez ksiąŜkę, radio, telewizję.
Zawarte w tomiku bajki: o diable, co go chłop oszukał, o śmierci, co z litości kumą
biedaka została, o dwu braciach, co szczęścia szukali po świecie, skłaniają do refleksji nad
warunkami puszczańskiego Ŝycia. Biedak nie moŜe dla swego pierworodnego znaleźć
kumów, bo u jednych sąsiadów nędza, Ŝe i na czapeczkę dla dziecka nie mają, inni zaś
obawiają się, Ŝe ojciec liczy na to, iŜ w przyszłości pomogą chrześniakowi, łoŜąc na jego
naukę.
W powiastce kurpiowskiej sam zamiar oszukania śmierci ukarany zostaje natychmiastowym odebraniem daru leczenia i wtrąceniem w nędzę. Autor zwraca uwagę na nędzę
ludu, marzenia o bogactwie, specyficzne, surowe pojęcie winy i kary. Kara spada nieuchronnie nie tyle za złe uczynki, co za sam zamysł. Bartek tylko dlatego traci skarby
znalezione w noc świętojańską, Ŝe chce za nie Ŝyć jak szlachcic, a nie dzielić się nimi
z familią.
Drugą grupę gadek stanowią obrazki, w których narratora cechuje dystans do przedstawianych spraw i wyŜszy poziom intelektualny. Cel dydaktyczny tych opowieści jest
wyraźnie widoczny. PrzewaŜa w nich język literacki, tylko przytaczane przez narratora
opowiastki o charakterze przykładów zawierają dialogi „prowadzone” gwarą. Ukazują
one stosunek Kurpiów do spraw narodowowyzwoleńczych oraz do problemów otaczającej ich rzeczywistości.
W wielu przykładach Adam Chętnik przedstawił takŜe zacofanie Kurpiów, ich wiarę
w przesądy występującą w codziennym Ŝyciu. Przykładem tego moŜe być opowiadanie
o rozwiązaniu problemu znalezienia sprawcy niewielkiego przestępstwa – kradzieŜy
chustki.
Gadki zawierają teŜ ludową etymologię nazw miejscowych. Pozwalają lepiej poznać
sposób myślenia, odczuwania i zwyczaje mieszkańców Puszczy Zielonej.
Uwydatnia się w tym zbiorze codzienność puszczańskiego ludu, która często tryska
humorem, pogodą, sarkazmem. Gadki z odrobiną zadumy opisują tajemnice Ŝycia Kurpiów, choć dobijanych nędzą, ale dumnych z bezpańszczyźnianej przeszłości, udziału
6
A. Chętnik, Gadki kurpiowskie, Olsztyn 1971
Nr 13-14/2007
95
w walkach narodowowyzwoleńczych, swobodnego plądrowania po kniejach. Adam Chętnik, cierpliwy zbieracz i miłośnik folkloru, rozumiejący psychikę puszczańskiego ludu,
przekazuje swą wiedzę następnym pokoleniom.
O Kurpsiu, co ksiot paproci zgubziuł
W noc św. Jana puszczak Bartłomiej wędrował przez bór do Myszyńca. Zaczęły dokuczać mu róŜne strachy i sprawiły, Ŝe Bartłomiej zabłądził. Około godziny dwunastej
zajaśniało dookoła i ustał silny wiatr. Bartek ujrzał wówczas wielkie bogactwa, zatopione
w ziemi – bursztyny, pieniądze. Uradował się wielce, uwaŜał, Ŝe juŜ biedy nie zazna.
Przyjechał wozem i zabrał znalezione skarby, które złoŜył w domu pod piecem. Postanowił z nikim nie dzielić się pieniędzmi, chciał Ŝyć jak szlachcic i chodzić w pięknym ubraniu.
Gdy tylko zrzucił buty, w których był w lesie, zniknęły nagle wszystkie bogactwa.
Okazało się, Ŝe w „chodakach” siedział kwiat paproci, dzięki któremu był przez chwilę
bogaczem. Bóg ukarał go za pychę i niezasłuŜone szlachectwo.
O dwóch braciach, co scańścia po śwecie sukali
Dwaj biedni bracia wyruszyli w świat, aby szukać szczęścia na lepsze Ŝycie. Jeden
z nich postanowił Ŝyć w prawdzie, drugi zaś posługiwać się kłamstwem. Spotkali się
w umówionym miejscu i opowiadali o swym losie.
Początkowo źle powodziło się bratu, który Ŝył w prawdzie. Dostatnio zaś Ŝył drugi
brat.
Pewnego razu brat, który Ŝył uczciwie („zuł po prawdzie”), siedząc na drzewie podsłuchał rozmowę zbójów. Dowiedział się o zakopanych skarbach. Opowiedział o nich
gospodarzom, na których polu były owe bogactwa. Został hojnie nagrodzony przez
wdzięcznych właścicieli i odtąd Ŝył szczęśliwie.
Brat, który Ŝył w kłamstwie, podobnie usiadł na drzewie i chciał zdobyć skarby. Został jednak zauwaŜony przez zbójców i ukarany.
O diable, co go chłop oszukał
Wałek był mądrym i statecznym gospodarzem spod Dębnik. W całej wsi go lubiano
i szanowano. Uwziął się na niego diabeł i chciał go koniecznie sprowadzić z dotychczasowej drogi – prostej i cnotliwej. Po licznych namowach czarta Wałek zaczął udawać, Ŝe
zgadza się iść do niego na słuŜbę. ZaŜądał jednak od diabła pieniędzy – złota dukatowego,
nie chciał iść do piekła bez grosza w kieszeni. Diabeł zaczął sypać złoto do postawionego
przez Walka wielkiego kapelusza. Nie wiedział o tym, Ŝe w kapeluszu jest dziura, przez
którą uciekają dukaty do piwnicy gospodarza. Diabeł dosypywał złota, lecz ciągle go było
niewiele w kapeluszu. Zmartwiony diabeł został wypędzony przez Walka. Nie mógł zrozumieć, gdzie są jego dukaty. Wałek wydobył dukaty z piwnicy i Ŝył w dobrobycie z całą
rodziną.
Biedak i śmierć
Pewien biedny człowiek szukał chrzestnych dla swego dziecka. Nikt nie chciał się
zgodzić, ani biedniejsi, ani bogatsi gospodarze. Smutny wyszedł na drogę i wypatrywał
pocieszenia. Spotkał śmierć przebraną za starą kobietę. Ona znalazła kumów i pomogła
wyprawić chrzciny. Śmierć postanowiła teŜ pomóc biedakowi, aby nie Ŝył juŜ w biedzie.
Biedak został doktorem i dobrze mu się zaczęło wieść. Śmierć ostrzegała jednak, aby jej
nie oszukał. Biedak mógł uzdrawiać tylko tych, których ona chciała uzdrowić. Pewnego
96
razu wezwano doktora do chorego króla. Wyznaczono teŜ nagrodę za jego uzdrowienie.
Śmierć nie zezwoliła na jego wyleczenie, ale Ŝądny nagrody biedak chciał ją oszukać. Nie
udało się przechytrzyć śmierci. Za swoją chciwość doktor został ukarany, znów stał się
biedny.
Jak jeden bartnik Pana Boga chciał osukać
Stary Kurp – Bartnicki, po uporządkowaniu swoich barci, wybrał się w okolice Szczepankowa do bogatych gospodarzy, aby zarabiać przy podebraniu miodu. Wziął wszelki
potrzebny sprzęt. Nawybierał miodu pełne „pudłaki i kadłuby” z barci, znajdujących się
na drzewach. Na koniec pracy chciał jeszcze wybrać miód z najwyŜej połoŜonej barci.
Prosił Pana Boga, aby dopomógł mu dostać się do niej. Obiecał za to ulać świecę z wosku, grubą jak „kół w płocie”.
Im wyŜej wspinał się po drzewie, tym jego obietnice były skromniejsze. Gdy juŜ
wszedł szczęśliwie, obiecał Panu Bogu „świecę jak palec”. Wtedy, zamiast wybierać
miód, bartnik nagle spadł z drzewa.
O bartniku łgarzu
Pewien bartnik spod Kadzidła wyruszył w świat szukać pracy i szczęścia. Pracował
u gospodarza pod wsią Gibałką. Dostał pod dozór trzysta uli z pszczołami.
Raz zdarzyło się, iŜ zabrakowało mu przy liczeniu jednej pszczoły. Bartnik udał się
na jej poszukiwanie. Znalazł tylko część owada, pozostałą część zjadły wilcy.
Bartnik, zmęczony poszukiwaniami, postanowił odpocząć i zjeść. Zamierzał upiec
znaleziony „zad psceli”. Szukając drzewa na ognisko, wszedł na chojkę z suchym czubem
i stamtąd dostał się do nieba.
Jak cłoziek lwoju poredziul
W myszynieckiej puszczy pod Serowem lwica wychowała młodego lewka. Gdy młody lew miał dwa lata, matka wypuściła go w świat, by poznał Ŝycie. Przestrzegała przed
człowiekiem, którego jeszcze nigdy nie widział. Lew w swojej wędrówce spotkał woła
i konia, którzy cięŜko pracowali dla człowieka. W końcu on sam równieŜ spotkał pewnego człowieka, który rąbał drzewo w lesie. Chciał zmierzyć się z nim na siłę, ale chłop bał
się lwa i nie zamierzał wojować ze zwierzęciem. Postanowił podstępnie przyciąć mu łapy.
Lew został uwolniony dopiero przez matkę lwicę, która usłyszała krzyk syna.
Cemuj z puszczy lwy pouciekały
Pewien gospodarz rozstał się ze swym koniem, który pracował u niego przez wiele
lat. Koń juŜ się zestarzał, więc musiał odejść. Dostał od gospodarza stalowe podkowy za
cięŜką i uczciwą pracę. Idąc przez Puszczę Kurpiowską, koń spotkał króla zwierząt – lwa.
Nie ukłonił się mu, gdyŜ nie wiedział, Ŝe on jest panem boru. Zaproponował pojedynek,
w którym miało się okazać, który z nich jest silniejszy. Lew był pewny, Ŝe koniowi poradzi, a następnie go zje. Koń wymyślił, aby wykrzesać ogień z leŜącego kamienia. Uderzył
więc kopytami i posypały się iskry jak w kuźni. Lew nie sprostał tej próbie, pokaleczył
łapy. Przestał uwaŜać się za króla puszczy i wkrótce, po kolejnych niepowodzeniach
z wilkiem i jeŜem, uciekł z Puszczy Kurpiowskiej.
Jak Kurp orla upolował butem
Kurp z powiatu kolneńskiego wracał wieczorem do domu. Maszerował boso, a buty
trzymał w ręce, gdyŜ tak było mu wygodniej. ZauwaŜył kosmate stworzenie z duŜą głową.
Nr 13-14/2007
97
Był to wielki ptak z potęŜnym dziobem, który zaatakował chłopa. We własnej obronie
chłop uŜył butów, poniewaŜ innej broni nie posiadał. Machnął butami i zabił orła – potęŜnego ptaka.
Flinciarz
Kowal Piotr odziedziczył kuźnię po dziadku i ojcu. Kowalstwem zajmował się z zamiłowania. Najbardziej lubił naprawiać róŜnego rodzaju broń. Sam teŜ wyrabiał pistolety
i strzelby zwane flintami. Oprócz broni naprawiał równieŜ zamki i kłódki.
Dziadek Piotra robił „fuzyje”, aby bić wroga podczas powstania, ojciec, aby chłopcy
umieli strzelać i w razie potrzeby ojczyzny bronić. On sam robił flinty po to, aby młodzi,
idący do wojska polskiego, nie wstydzili się kurpiowskiego pochodzenia – „jako, ze juŜ
strzeloć unieją”.
Z opowiadali starego skrzypka
Stary Pastorczyk wprawnie grał na skrzypcach. Był grajkiem najlepszym w okolicy.
Skrzypek umiał przy tym zajmująco opowiadać. Skrzypki, na których pięknie przygrywał
zebranym, były stare i sczerniałe od kurzu, równieŜ w wielu miejscach sklejane. Instrument był często łamany podczas bójek. Pastorczyk bił skrzypcami m.in. Niemca w Lemanie na weselu, Ŝandarma na zabawie, oficera ze straŜy granicznej. Bójki były powodowane w obronie polskiego honoru i godności.
Co nam mówią resztki po tysiącletnim dębie
Dawnymi czasy dąb był jakby gospodą na wolnym powietrzu dla ludności całego
osiedla, miejscem wieców i świątecznych pogaduszek. Za wsią Surowe stał niegdyś potęŜny, tysiącletni dąb. Obecnie pozostał po nim tylko zniszczony pień.
Pod tym dębem odbywały się msze i większe naboŜeństwa. Stanowił on teŜ kryjówkę
dla powstańców styczniowych. Ścięty został po 1863 r., prawdopodobnie na rozkaz zaborczego rządu. Było to odwiecznie polskie drzewo, staropolski dąb.
Pod dębem obradowano niegdyś o sprawach i potrzebach Polski, podtrzymywano
słowiański obyczaj.
Z prusko-mazurskich opowieści
Pewien myśliwy spod Rozóg wybrał się polować na dzikie świnie. Zobaczył pędzącego młodego wieprzka oraz biegnącą za nim równocześnie maciorę. Matka trzymała warchlaka zębami za ogon. Myśliwy strzelił celnie w warchlaka. Zobaczył teŜ, Ŝe matka nadal
trzyma jego ogon w zębach. Okazało się, Ŝe maciora była całkiem ślepa. Zabity warchlak
wyprowadził ją na Ŝer.
O strachach na wróble
Strachy na wróble, stojące w ogrodach i na polach, to sprawa waŜna dla gospodarzy.
Strzegą one przez jakiś czas konopi, prosa itp. upraw. W czasie wojny uŜyczały swego
ubrania biednym ludziom, często uciekinierom, którzy bywali gorzej ubrani niŜ one.
W polu na Bielawce wróble porobiły sobie w rękawach i kieszeniach gniazda, strach
miał więc młode pisklęta.
Strachy na Bielawce
Niedaleko Nowogrodu, w dół rzeki Narwi, znajduje się obszerna dolina zwana Bielawką. Słynęła ona z tego, Ŝe na niej ciągle coś straszyło. O strachach pojawiających się
98
na Bielawce opowiadali gospodarze, którzy wypasali tam konie nocą. Na pastwiskach
rozlegały się jęki, szlochy albo śpiewy. Widywali teŜ róŜne postaci – pannę w bieli, małego człowieczka. Jednemu z gospodarzy zdarzyło się równieŜ widzieć buchające kłęby
dymu i otwierające się w ziemi czeluście. Obecnie, po osuszeniu gruntów, na Bielawce
panuje spokój. Ludzie mówią, Ŝe strachy nie mają teraz gdzie siedzieć, nie ma mokradeł.
O Byczej Górze
Niedaleko wsi Łyse znajduje się piaszczyste wzgórze zwane Byczą Górą. Obok tego
miejsca pasały się krowy i cielęta pilnowane przez pastuchów i psy. Z krowami przebywał
teŜ trzyletni byk – mocny, ze staroświeckiego borowego bydła. Byk rozglądał się wokoło
i ryczał jak lew, gdy zauwaŜył zbliŜającego się wilka. Krowy czuły się przy nim bezpiecznie.
Pewnego dnia wilk zaatakował małego cielaka. Byk zaczął gonić go po pastwisku
i atakować rogami. Przygniótł go rogami do drzewa w borze i zabił.
Z dawniejszych wędrówek po puszczy
Piaszczystą drogą przez bory jechał wozem gospodarz z Ŝoną. Wybrali się w odwiedziny do krewnych mieszkających za Myszyńcem. W pewnej chwili koń zatrzymał się
niespodziewanie i nie chciał jechać dalej. Na drodze, niby kłoda drewna, leŜał gajowy.
Pilnował on przed kradzieŜą drzewa, które było wywoŜone z borów puszczańskich.
Z pogawędek sąsiedzkich
Jeden ze starszych Kurpiów nie miał zamiłowania do ksiąŜek. Polegał na praktyce
Ŝyciowej i dobrej pamięci. Chętnie opowiadał sąsiadom róŜne historie z dawnych dziejów.
Opowiadał o wilkach, których kiedyś było wszędzie pełno. Pewnego razu gospodarze
zauwaŜyli wilki, które czyhały na jakąś zdobycz w gospodarstwie. Jednego udało się prawie złapać w pułapkę. Niespodziewanie jednak pojawiła się sąsiadka i otworzyła zamknięte wrota. Wilk skoczył jej pod nogi i poniósł na swym karku.
Druga opowieść dotyczyła pszczół. Mówił o młodym roju pszczół, który chciał z pasieki wywędrować. Dzięki niemu rój zawrócił i usiadł na gałęzi wiśniowej.
Opowiadał teŜ o nieuczciwych pszczelarzach wędrownych, którzy straszyli gospodarzy – pasieczników i wymuszali zapłatę. Kolejna pogawędka sąsiada dotyczyła magików,
którzy chodzili po wsiach i oczyszczali mieszkania od robactwa. W starych chałupach
bywało pełno karaluchów, prusaków itp. stworzeń.
Jak Jekub huknął
Jekub był barczystym, silnym chłopem mieszkającym w Mątwicy. Za pomocą pięści
i kija radził sobie z wilkami. Miał przy tym głos odpowiedni do swojej osoby. Jak krzyknął (huknął) w lesie, to słychać go było o kilka wsi dalej.
W pewien zimowy wieczór wyszedł, aby huknąć na syna Józefa, który długo nie wracał z ŁomŜy. Doniosły głos był mocniejszy od świstu zawiei. Od tych pohukiwań nie
mógł zamknąć ust później. Z otwartą „gębą” wrócił do domu.
Jak to Cygan „ocyganił” chłopów
Niedaleko wsi Parciaki chłopi schwycili Cygana, który kradł gęsi. Zaczęli go bić
i wołać, aby nauczył się pracować. Cygan prosił, aby wymierzyli mu sprawiedliwość,
Nr 13-14/2007
99
poza wyrzuceniem za płot. To miała być wielka zniewaga dla Cygana i chcąc go ukarać,
pomogli mu w ucieczce, wyrzucając za płot. Sprytny Cygan zdąŜył teŜ zabrać worek pełen gęsi.
Wyjątkowy sposób na uporczywy ból głowy
Gospodarz Kolimaga ze Starego Myszyńca cierpiał na uporczywy ból głowy. Nie
pomagały Ŝadne lekarstwa, ani świeŜy chrzan, ani pijawki czy wąchanie drzazgi o wschodzie słońca. Zrezygnowany szedł do karczmy poszukać innych, chłopskich leków. Pijany
wdał się w karczemną bójkę, po której znalazł się w szpitalu w Ostrołęce. Miał głowę
pękniętą w kilku miejscach. Po powrocie ze szpitala nie odczuwał juŜ Kolimaga uporczywego bólu.
Jak Nosek został bywalcem teatralnym
Stary puszczak Nosek spod Lipnik handlował wyrobami z lnu, wyrabianymi na Kurpiach, Takie rzeczy jak: pościele – pasiaki myszynieckie, fartuszki kadzidlańskie, chodniki lipnickie itp. w Warszawie cieszyły się duŜym powodzeniem. Kurpianki uchodziły za
najlepsze tkaczki w Polsce.
Raz jeden Nosek z towarem zawędrował pod teatr. Tam poproszono go o sprzedanie
duŜej ilości chodników (pięćset łokci). Nosek dostarczył zamówiony towar, a przy okazji
obejrzał kilka sztuk teatralnych, gdyŜ dostawał bilety za darmo. Zapłatę za chodniki otrzymywał w ratach, ale nie przeszkadzało mu to, gdyŜ bardzo polubił „tyatr” i grywane tam
„komedyje”.
Co warta policyja
W parafii kadzidlańskiej, jedna z dziewcząt – Anulka z Jeglijowca – wystroiła się
w piękną chustę, idąc do kościoła. Zazdrosna koleŜanka, korzystając z tłoku, pocięła jej
chustkę i naraziła na śmieszność. Anulce bardzo Ŝal było chustki, była poŜyczona i dosyć
droga. Rodzice i brat próbowali znaleźć winowajczynię. Zameldowali na policję, która nic
nie pomogła. Poszli więc do wróŜki i opowiedzieli jej o zdarzeniu. WróŜka kazała resztki
chustki pociąć na drobne kawałku i wyrzucić na cmentarzu. Po wykonaniu takich zaleceń,
na trzeci dzień, do Anulki przyszła winowajczyni i obiecała odkupić chustkę.
Niech będą same Jony
W czasach przed pierwszą wojną, na Kurpiowszczyźnie, moŜna było często spotkać
dzieci o imionach Jan lub Maryna. Jedna z Kurpianek opowiadała, iŜ imiona takie były
nadawane dzieciom z chwilą przybycia nowego proboszcza. Ksiądz, chcąc skrócić trwający nieraz kilka godzin obrzęd chrztu, nadawał dzieciom te same imiona. Mówił teŜ, Ŝe
imiona wyszukane nie pasują do tutejszych zwyczajów. Dwadzieścia jeden dziewczynek
dostało imię Maria, a piętnastu chłopców – Jan. Podobnie ksiądz chrzcił dzieci przez kilka
lat.
Kto więcej uczony
Na Kurpiach od dawna panował piękny zwyczaj schodzenia się wieczorem sąsiadów.
Zazwyczaj zbierali się w chałupie, gdzie mieszkał najlepszy gawędziarz. Człowiek taki
bywał wymowny, bywały w świecie oraz dowcipny i wesoły. Ludzie mogli się dowiedzieć i nauczyć ciekawych rzeczy. Śpiewali teŜ pieśni o Szwedach, z którymi Kurpie wojowali. Pewnego wieczoru dowiedzieli się o tym, który koń pierwszy zje, czy ten z długim
100
ogonem, czy ten z krótkim. Okazało się, Ŝe koń z dłuŜszym ogonem z łatwością moŜe
opędzić się od much i robactwa, które utrudniają jedzenie, dlatego on pierwszy skończy
jedzenie.
Jak to pon sekretarz swego wójta szuwaksem uraczył
W gminie gawrychowskiej stary wójt i jego zastępca rządzili mądrze i sprawiedliwie.
Razem z nimi „pracował” równieŜ sekretarz, który znany był ze sprytu i nieuczciwości.
Bez kieliszka wódki do Ŝadnej pracy się nie zabierał i starał się teŜ przewodzić nad wójtami. Interesantów pan sekretarz przewaŜnie załatwiał w karczmie. W gminie bywały nieraz
kontrole władz powiatowych. Uprzedzeni o lustracji urzędnicy starali się uporządkować
wszelkie księgi i rachunki oraz wystawić gościom godne przyjęcie. O pewnej wizytacji,
która odbyła się w 1910 r., sekretarz nie zawiadomił wójta, liczył, iŜ będzie on nieprzygotowany i odejdzie z urzędu. Nie udało mu się przechytrzyć wójta. Podczas poczęstunku
gości postanowił więc podać mu szuwaks do czyszczenia obuwia jako wytrawny kawior.
Wyścig z komisarzem
Jeden z komisarzy rosyjskich wracał bryczką w parę koni z Myszyńca do Ostrołęki.
Droga była piaszczysta, upał wielki, konie grzęzły więc w suchym piasku i szły niezbyt
chętnie. Stary Bielski, gospodarz kadzidlański, zaczął naśmiewać się z powolnej jazdy
komisarza. Zaprzągł szybko małe kurpiowskie koniki do sań i pokazał, jak szybko moŜna
jeździć po piachu. Koniki były karne i przyzwyczajone do piaszczystych dróg.
Bielski figlarnie wyminął komisarza, a sanie zostawił w Dylewie u szwagra. Wracał
konno i ukłonił się poirytowanemu komisarzowi.
Kurpiowska dyplomacja
Kurpie są szczerzy i bezpośredni w rozmowie ze sobą. Z obcymi rozmawiają niekiedy
wymijająco. Nie chcą nikogo obraŜać i nie chcą sobie zaszkodzić niepotrzebnie. Na pytanie niemieckiego urzędnika Kurp odpowiadał: „Toć my Ruska nie wygnalim, a was tu nie
zaprasalim”.
OMÓWIENIE ŹRÓDEŁ PUBLIKOWANYCH
Baśnie Romana Zmorskiego związane z ŁomŜą to: „Jaś Grajek i Królowa Bona” oraz
„O Górze Zamkowej”. Zawarte są one w tomie „Podania i baśnie ludu”, wyd. H. Syska,
wydanym w Warszawie w 1955 r., a następnie w 1956 r., z którego korzystałam w swojej
pracy.
Pierwsze wydanie pt. „Podania i Baśnie ludu w Mazowszu (z dodatkiem kilku szląskich i wielkopolskich)” spisał Roman Zmorski pod pseudonimem Roman Zamarski. Zostały wydane we Wrocławiu w 1852 r. Baśń „Jaś Grajek i Królowa Bona” spotkałam się
w następujących publikacjach:
− Godlewska D., Dzieje ŁomŜy od czasów najdawniejszych do rozbiorów Rzeczypospolitej (XI w. – 1795 r.), Warszawa 1962 r.
− Baśnie Polskie, wybór i opracowanie Tomasz Jodełka-Burzecki, Warszawa LSW
1986 r.
− Klechty domowe: podania i legendy polskie, zebrała Hanna Kostynko, Warszawa,
Nasza Księgarnia 1987 r. KsiąŜka jest lekturą szkolną kl. III.
Nr 13-14/2007
−
−
−
101
Księga bajek polskich, Warszawa LSW 1988. Wybór, wstęp i opracowanie Maria
Grabowska.
Legendy województw: białostockiego, łomŜyńskiego, suwalskiego, zebrała Walentyna Hajduczenia, Białystok 1992.
Legendy województw: białostockiego, łomŜyńskiego, suwalskiego, Wyd. 2, Białystok 1995, zebrała Walentyna Niewińska.
Baśń „O Górze Zamkowej” przedstawiają następujące źródła:
− Godlewska D., Dzieje ŁomŜy..., Warszawa 1962.
− fragmenty tej baśni podaje publikacja: Nie wszystko bajka. Polskie ludowe podania historyczne, wybór, wstęp i komentarze Janina Hajduk-Nijakowska, Warszawa LSW 1983. Podania zwą się: „Góra Królowej Bony” i „O Górze Zamkowej”.
− Legendy województw: białostockiego, łomŜyńskiego, suwalskiego, Białystok
1992.
− Legendy województw: białostockiego, łomŜyńskiego, suwalskiego, Wyd. 2, Białystok 1995.
Legenda spisana przez Donatę Godlewską – „Baśń o złej królowej i zaczarowanych
skarbach” – przedstawiona jest w ksiąŜce autorki pt. „ŁomŜa – dzieje ŁomŜy od czasów
najdawniejszych do rozbiorów Rzeczypospolitej (XI w. – 1795 r.)”, ŁomŜa 1962 r. Postać
królowej Bony połączono tu z motywem obdarzenia ludzi śmieciami zamieniającymi się
w złoto. Motyw ten występuje w folklorze polskim z istotami demonicznymi. Źródłem
tekstu są „Dzieła wszystkie” Oskara Kolberga, t. 28. Donata Godlewska zebrała legendę
w 1953 r. we wsi Stara ŁomŜa z ustnych przekazów. Legenda w sposób skrótowy przedstawiona jest jako podanie historyczne zawarte w ksiąŜce: „Nie wszystko bajka: polskie
ludowe podania historyczne”, Warszawa LSW 1983 r., pt. „W zamku Królowej Bony”
oraz „Góra Królowej Bony”.
Baśnie i legendy kurpiowskie Zdzisława Nowaka ukazane w ksiąŜce „Jak Boruta zakochał się w karczmarzowej córce”, Warszawa, Nasza Księgarnia 1988 oraz w zbiorze
„Diabelski strzelec”: – „Jak łomŜyńskie wiedźmy wyniosły się z miasta”, legenda ta
przedstawiona była w Płomyczku nr 18 z 1987 roku. Baśń tę moŜna równieŜ przeczytać
w zbiorze „Baśnie i legendy polskie”, wydanym przez Naszą Księgarnię, Warszawa 1997.
Wyboru tych baśni i legend dokonała ElŜbieta Brzoza.
− Baśń „O smolarczyku Marcinku i okrutnym Madeju spod Sypniewa” ukazała się
jako osobne wydanie w serii „Międzynarodowa Seria KsiąŜek dla Dzieci Najmłodszych”, Warszawa, Nasza Księgarnia 1988.
− „Piękna Małgorzatka i dzielny Przemko” – baśń zamieszczona w zbiorze baśni pt.
„Diabelski strzelec” wydanym przez Naszą Księgarnię, Warszawa 1991 r. Baśń ta
występowała wcześniej pod innym tytułem na łamach magazynu dla dzieci –
„Kontakciki”, ukazała się jako „Skarb królowej Bony” w numerach 7 i 8 z 1986 r.
„Kontakciki” były dodatkiem do aktualnie istniejącego tygodnika regionalnego
„Kontakty”.
− Legendy, takie jak: „Dlaczego Dobry Las jest właśnie Dobrym Lasem”,
„Niezwykła historia o białym rycerzu z Małego Płocka”, „O jeleniu, który wskoczył do łomŜyńskiego herbu”, „Zbójeckie dzieje Pysznego Janka z Czerwonego
Boru” ukazały się w publikacji wydanej przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną
102
w Białymstoku w roku 1992 i 1995 pt. „Legendy województw: białostockiego,
łomŜyńskiego, suwalskiego”. Baśnie i legendy kurpiowskie Z. Nowaka zostały
wykorzystane w konkursie „Zaczarowany świat baśni”, przeprowadzonym przez
Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w ŁomŜy od l grudnia 1992 r. do 31 marca
1993 r., w którym brali udział czytelnicy do lat 12.
„Gadki kurpiowskie” Adama Chętnika
Po raz pierwszy ukazała się gadka „Jak Jekub huknął”, zamieszczona była w czasopiśmie „Gość Puszczański” w 1919 r. nr 14. Gadkę tę zamieścił równieŜ magazyn dla
dzieci „Kontakciki” w nr 2 z 1987 r.
Gadkę „O Kurpsiu co ksiot paproci zgubziuł” zamieszcza czasopismo „Orli lot”
w 1924 r. w numerze 4-5. Pojawia się ona równieŜ w opracowaniu H. Syski „Na ziemi
Kurpiów”, wydanym przez LSW w 1954 r.
Wybór gadek pojawia się w publikacji Adama Chętnika pt. „Z kurpiowskich borów.
Szkice, opowiadania, obrazki i gadki w narzeczu kurpiowskim”, wydanej we Lwowie
w 1930 r. W 1930 r. w czasopiśmie „Ziemia Wschodnio-Pruska”, t. 2, nr 9 pojawia się
gadka pt. „O dwóch braciach co scańścia po świecie szukali”.
W 1939 r. ukazała się praca Adama Chętnika pt. „Mazurskim szlakiem. Opisy, obrazki, opowieści i gadki”.
Gadka pt. „Jak Nosek został bywalcem teatralnym” umieszczona została w czasopiśmie „Chłopi” nr 7 z 1947 r.
Czasopismo „Iskry” nr 39 w 1955 drukuje gadkę „Jak cłoziek lwoju poredził”. Wybór gadek przeprowadzony przez H. Panasa i H. Syskę opublikowany został w 1971 r. pt.
„Gadki kurpiowskie”, wydany w Olsztynie przez wydawnictwo Pojezierze.
Gadka „O diable, co go chłop oszukał” przedstawiona jest w numerze nr 18 w Płomyczku z 1987 r.
W publikacji „Równianka Kurpiowska”, opracowanej przez Adama Dobrońskiego,
wydanej w 1992 r. w Ostrołęce, przedstawionych jest 8 gadek Adama Chętnika7.
7
Równianka Kurpiowska, Oprac. A. Dobroński, Ostrołęka 1992
103
Nr 13-14/2007
Z warsztatu
Wiesława Modzelewska
ROLA KOMUNIKACJI SPOŁECZNEJ,
SPOŁECZNEJ,
ZWŁASZCZA JĘZYKOWEJ, W BIBLIOTECE
Zachęcam wszystkich bibliotekarzy i czytelników z małych bibliotek wiejskich, do
przeczytania tego artykułu. Dzielę się z państwem zdobytą wiedzą i praktyką. Zrozumienie procesu komunikacji ułatwi porozumiewanie się w bibliotece i Ŝyciu codziennym.
Bibliotekarzom łatwiej będzie zrozumieć, a czytelnikom zgłosić swoje potrzeby.
Proces komunikacji pełni istotną rolę w funkcjonowaniu współczesnego świata;
wpływa na jakość Ŝycia jednostki, efektywność i skuteczność działania oraz kształtuje
otoczenie społeczne i zawodowe.
Bibliotekarze, jako grupa zawodowa mająca bezpośredni kontakt z innymi osobami,
powinni znać przynajmniej ogólne zasady komunikacji, by informacje przez nich przekazywane w odpowiedni sposób były odczytane i rozumiane. Komunikowanie się oznacza
bowiem zarówno nadawanie, jak i odbieranie komunikatu. Świadome i umiejętne uczestniczenie w procesie komunikacji, zjednanie sympatii środowiska i przychylności władz, to
czynniki, od których zaleŜy przyszłość wiejskich bibliotek.
Proces komunikowania się
Komunikowanie jest jednym z najstarszych i najwaŜniejszych procesów społecznych. Towarzyszy ono człowiekowi od momentu, kiedy istoty ludzkie zaczęły Ŝyć w grupach i organizować pierwsze struktury. Ludzie komunikują się od wielu tysiącleci. Większość badaczy twierdzi, Ŝe społeczeństwa nie tylko istnieją dzięki komunikacji i przekazywaniu informacji, ale Ŝe ich istnienie polega wyłącznie na procesach przekazu.
Procesy komunikowania odgrywają bardzo istotną rolę w funkcjonowaniu współczesnego świata, wpływają bezpośrednio nie tylko na jakość Ŝycia jednostek, ale takŜe kształtują otoczenie społeczne, w którym spędzamy czas.
Na rolę i znaczenie procesów komunikowania zwracają uwagę psycholodzy i socjolodzy, a ostatnio bardzo często przedstawiciele nauk zarządzania, bibliotekarze, nauczyciele i wszystkie grupy zawodowe, które mają bezpośredni kontakt z innymi osobami.
104
Pojęcie i istota komunikacji
Termin „komunikowanie” jest pojęciem bardzo ogólnym i trudnym do zdefiniowania. „Popularność komunikacji jako dyscypliny badawczej sięga zaledwie pierwszej połowy XX wieku”1.
Jest duŜo róŜnych definicji, które jednak nie wykluczają się, lecz uzupełniają;
wszystkie podkreślają, Ŝe komunikowanie jest procesem, interakcją i wymianą. Wielość
ich wynika z róŜnego podejścia do tego zjawiska i eksponowania jego róŜnych elementów.
Komunikowanie jest to proces tworzenia, przekształcania i przekazywania informacji
między jednostkami, grupami i organizacjami społecznymi.
Celem komunikowania jest kształtowanie, modyfikacja lub zmiana wiedzy, postaw
i zachowań zgodnie z interesami i wartościami oddziałujących na siebie nadawców i odbiorców.
Poziomy i rodzaje komunikacji
Proces komunikacji odbywa się na róŜnych poziomach, przy uŜyciu róŜnych środków i wywołuje określone skutki.
Komunikowanie w społeczeństwie moŜna podzielić na kilka poziomów i wszystkie
one występują w pracy bibliotekarza2.
Najczęściej (pomijając komunikowanie intrapersonalne, które dotyczy kaŜdego osobiście) ma on do czynienia z komunikowaniem interpersonalnym (indywidualnym lub
grupowym) i masowym, a czasami takŜe z organizacyjnym.
Komunikowanie jako proces złoŜony, czyli wielowymiarowy i wielofazowy, moŜe
mieć charakter jednostronny lub dwustronny, werbalny lub niewerbalny.
Komunikacja werbalna obejmuje wszystkie wypowiedzi, pisemne i ustne, czyli przekazywana jest kanałem językowym.
Komunikacja niewerbalna obejmuje wszystkie informacje przekazywane kanałem
innym niŜ językowy, czyli dźwiękiem, postawą ciała, spojrzeniem, miną, wyglądem, stosunkiem do czasu i organizacją przestrzeni wokół nas.
Komunikowanie moŜe dokonywać się w kontaktach bezpośrednich (gdy nadawca
i odbiorca – indywidualny lub grupowy – są w tym samym czasie w tym samym miejscu)
lub pośrednich (gdy dzieli ich czas lub miejsce).
Podstawowy model komunikacji interpersonalnej w bibliotece
„Zadaniem biblioteki jest udział, pośrednictwo w transmisji przekazów do społeczeństwa, w rozpowszechnianiu twórczości artystycznej oraz informacji. Bibliotekę moŜna
zatem uznać za środek komunikowania w znaczeniu instytucjonalnym, czyli za medium
komunikacji”3.
Komunikacja w bibliotece to zagadnienie bardzo szerokie. W zasadzie kaŜde działanie bibliotekarza moŜe być postrzegane w perspektywie komunikacji. Aby proces ten
1
M. Kisilowska, JuŜ nie wiem, jak mam do ciebie mówić... czyli komunikacja w bibliotece, Warszawa 2001,
s. 13.
2
B. Dobek-Ostrowska, Podstawy komunikowania społecznego, Wrocław 2002, s. 17-19.
3
J. Wojciechowski, Bibliotekarstwo: kontynuacje i zmiany, Kraków 1999, s. 101.
Nr 13-14/2007
105
przebiegał prawidłowo, kaŜdy bibliotekarz powinien poznać jego model. Wówczas będzie
mógł świadomie i optymalnie przekazywać informacje i oddziaływać na środowisko uŜytkowników.
Skonstruowano duŜo róŜnych modeli objaśniających proces komunikowania. RóŜnią
się one pewnymi elementami, ale zawsze występują w nich: nadawca, odbiorca i komunikat, za pomocą którego realizowana jest komunikacja.
Małgorzata Kisilowska4 opisuje podstawowy model składający się z sześciu elementów: nadawcy, odbiorcy, komunikatu, kanału komunikacyjnego, szumu komunikacyjnego
i informacji zwrotnej.
Nadawca jest autorem komunikatu (swojego) lub pośrednikiem przekazującym informacje otrzymane od kogoś innego. Zawsze pozostawia on na komunikacie cechy swojej
indywidualności: słownictwo, styl, ujęcie tematu – w komunikacji werbalnej, oraz postawę ciała, mimikę, gesty, kontakt wzrokowy – w komunikacji niewerbalnej.
Drugi podmiot tego układu to odbiorca. Ma on za zadanie odbierać i dekodować wiadomości od nadawcy. Nadawca musi pamiętać, Ŝe odbiór zawsze jest subiektywny i wynika z indywidualnego widzenia świata.
Komunikat, trzeci element niezbędny w realizacji procesu komunikacji, stanowi element wiedzy (jeśli jest informacją) lub ma za zadanie wywołać określone wraŜenia. Istnieje nieskończenie wiele komunikatów róŜniących się między sobą.
Kanał komunikacyjny to środowisko, w którym przebiega komunikacja oraz nośnik
przekazu komunikatu. Kanał komunikacyjny moŜe być dźwiękowy lub wizualny. Im więcej zróŜnicowanych komunikatów przekaŜe nadawca, tym bardziej moŜe być pewny dotarcia do odbiorcy i poprawnej ich interpretacji.
Szum informacyjny to zjawisko, które powstaje w kanale komunikacyjnym i stale
towarzyszy procesowi komunikacji. Szumem określa się kaŜde zakłócenie utrudniające
bądź uniemoŜliwiające skuteczne porozumiewanie się nadawcy z odbiorcą. Szum moŜe
być rozumiany dosłownie, jako hałas, lub teŜ pośrednio – np. brak znajomości jednakowego języka, róŜne postrzeganie świata czy zjawisk.
Elementem zamykającym model komunikacji jest informacja zwrotna. Stosuje się ją,
aby zapobiec skutkom szumu informacyjnego. Kierowana jest przez odbiorcę do nadawcy, a dotyczy odebrania i zrozumienia komunikatu. Odebranie informacji zwrotnej przez
nadawcę pozwala mu uzupełnić braki informacji pierwotnej lub sformułować nadany
wcześniej komunikat tak, aby odbiorca odpowiednio go zrozumiał.
WaŜnymi charakterystykami przekazu są jego forma i organizacja. Forma przekazu
powinna być dostosowana do oczekiwań audytorium, uwzględniać i szanować systemy
wartości i przekonania odbiorcy (lub grupy odbiorców), a takŜe zwyczaje i standardy Ŝycia społecznego.
W procesie komunikacji najwaŜniejsza jest umiejętność właściwego komunikowania
się.
„Uczenie się biegłości komunikowania się z ludźmi jest powolne i mozolne [...] niemoŜliwe do opanowania poprzez ksiąŜkę. JednakŜe ktoś obdarzony dobrym zmysłem obserwacyjnym i cierpliwością moŜe usprawnić swoje umiejętności porozumiewania się”5.
Ludzie ciągle znajdują się w sytuacji komunikowania się z innymi. Przez ten proces
inicjują, podtrzymują i zmieniają swoje stosunki interpersonalne, definiują swoją pozycję
4
5
M. Kisilowska, op. cit., s. 19.
K. Jankowski, Nie tylko dla rodziców, Warszawa 1980, s. 131.
106
społeczną, role i zadania, wytyczają kierunki rozwoju i zainteresowań, a poprzez to
kształtują swoją osobowość i wywierają wpływ na innych.
Komunikowanie werbalne w bibliotece
NajwaŜniejszym środkiem komunikacji jest mowa – ustna i pisana. Tylko ona bowiem jest w stanie zapewnić pełne, poprawne rozumienie komunikatu. Niezbędnymi elementami komunikacji językowej są: nadawca, odbiorca, kontakt między nimi, komunikat,
czyli wytwór mówienia lub pisania, zwany teŜ tekstem, oraz wspólny język, który stanowi
tworzywo komunikatu (tekstu).
Podstawową jednostkę komunikacji językowej, czyli werbalnej, nazywamy aktem
mowy. Akt mowy jest zdaniem lub jego równowaŜnikiem, w którym nadawca oznajmia
coś odbiorcy, pyta o coś lub wypowiada polecenie.
Nadawcą komunikatu, czyli twórcą tekstu, bywa najczęściej jedna osoba, np. bibliotekarz, czytelnik. Czasami w roli nadawcy występuje zespół osób, np. autorzy listu zbiorowego. Nadawca niekiedy nie jest znany odbiorcy.
Odbiorcą tekstu moŜe być jednostka lub grupa osób.
Komunikacja werbalna między nadawcą a odbiorcą moŜe mieć róŜny charakter
i róŜne formy: formę mówioną (np. rozmowa, prelekcja, pogadanka, dyskusja) lub pisemną (np. list, artykuł, ksiąŜka, ogłoszenie, zaproszenie). RóŜnica między tymi formami polega nie tylko na odbiorze komunikatu (słuchanie lub czytanie), ale takŜe na tym, Ŝe komunikat w formie wypowiedzi ustnej jest przewaŜnie nietrwały i ustaje z chwilą przerwania komunikacji językowej. Natomiast kontakt za pośrednictwem pisma lub druku odznacza się duŜą trwałością, gdyŜ moŜemy go odnawiać, czytając ponownie dany tekst.
RóŜnice w komunikacji werbalnej między nadawcą a odbiorcą polegają teŜ na tym,
Ŝe mogą oni kontaktować się w bezpośredniej rozmowie albo na odległość za pośrednictwem telefonu, korespondencji, tekstów drukowanych lub Internetu. Między nadawcą
a odbiorcą moŜe wystąpić nie tylko dystans przestrzenny, ale takŜe czasowy.
Podstawowym warunkiem sprawnego kontaktu komunikacyjnego jest dobra znajomość języka przez nadawcę i odbiorcę. Sprawny kontakt językowy zaleŜy teŜ od właściwej postawy nadawcy i odbiorcy w procesie porozumiewania się. Nadawca, jeśli chce, by
odbiorca dobrze go zrozumiał, powinien wypowiadać się poprawnie, jasno, precyzyjnie.
Wypowiedź niepoprawna lub chaotyczna jest trudna do zrozumienia. Obowiązkiem odbiorcy jest natomiast skupienie się nad treścią wypowiedzi nadawcy i dbałość o jej zrozumienie. Niewłaściwa postawa zarówno nadawcy, jak i odbiorcy utrudnia bądź wręcz uniemoŜliwia kontakt językowy i jest sprzeczna z zasadami kultury języka6.
Rola bibliotekarza jako odbiorcy
Komunikowanie wiąŜe się z procesami wnioskowania dokonywanymi przez odbiorcę, niezaleŜnie od charakteru nadawcy.
Bibliotekarz w procesie komunikacji czasami pełni rolę nadawcy, a czasami odbiorcy.
Czytelnicy odwiedzają bibliotekę z powodu potrzeb informacyjnych (odczuwanych
lub uświadomionych). Komunikacja z czytelnikiem stałym, częstym uŜytkownikiem bi6
M. Jaworski, Komunikacja językowa. [w]: Język polski: vademecum maturzysty, pod red. S. Fryciego, Warszawa 1998, s. 66-68.
Nr 13-14/2007
107
blioteki, zawsze przebiega poprawnie. Czytelnik taki zna zbiory, bibliotekarza, jego przyjazną postawę wobec kaŜdego uŜytkownika. O to, aby proces komunikacji z nowym czytelnikiem wypadł dobrze, aby ta osoba w przyszłości korzystała z usług danej biblioteki,
musi zadbać bibliotekarz.
W małej bibliotece wiejskiej, gdzie pracuje jeden bibliotekarz, jego zadaniem jest
odpowiednie obsłuŜenie kaŜdego czytelnika, bez względu na jego wiek, wykształcenie
czy status społeczny. W bibliotekach wiejskich połowa czytelników to dzieci i młodzieŜ
do piętnastego roku Ŝycia, pozostali to: uczniowie szkół średnich, studenci, rolnicy, przedsiębiorcy, osoby pracujące umysłowo, emeryci i renciści. Zbiory bibliotek wiejskich nie
są imponujące ani pod względem ilości, ani pod względem jakości. Tym trudniejsza jest
więc rola bibliotekarza, który nie moŜe odesłać dziecka do oddziału dla dzieci, studenta
nie wyśle do bibliotekarza dziedzinowego, a rolnikowi nie moŜe powiedzieć, Ŝe nie potrafi dostarczyć mu informacji na temat wypełniania róŜnych dokumentów. W małych placówkach bibliotekarz moŜe liczyć tylko na siebie. Dlatego tak waŜna jest znajomość zbiorów „swojej” biblioteki, najbliŜszej duŜej placówki, np. gminnej, a przede wszystkim znajomość środowiska, w którym pracuje.
Bibliotekarz, aby nadać właściwy komunikat, musi najpierw być dobrym odbiorcą
informacji pochodzącej od czytelnika i dotyczącej jego potrzeb. Na skuteczne słuchanie
składają się: słyszenie, uwaŜanie, rozumienie i zapamiętywanie.
Aktywne i skuteczne słuchanie wymaga przestrzegania wielu zasad:
− koncentrowania się na osobie, która mówi, poprzez zwracanie uwagi na wypowiadane słowa, brzmienie głosu, mimikę, gestykulację i układ ciała;
− unikania przerywania nadawcy;
− unikania emocjonalnych reakcji na poglądy nadawcy, z którymi nie zgadzamy
się;
− okazywania przywiązania do tego, co mówi nadawca;
− przedstawiania, jak rozumiemy nadawcę poprzez powtarzanie własnymi słowami
tego, co się usłyszało.
Warunkiem satysfakcjonującej pracy w bibliotece, dobrej obsługi uŜytkowników
i współpracy ze środowiskiem lokalnym oraz innymi instytucjami jest właśnie skuteczne
słuchanie. Nie kaŜdy ma takie umiejętności, ale moŜna je w sobie wykształcić. Bibliotekarz jako odbiorca informacji musi koncentrować uwagę na słowach czytelnika wypowiadanych w danym momencie, a takŜe na komunikacie całościowym przez niego prezentowanym (komunikacja werbalna i niewerbalna). Aby być dobrym odbiorcą nadawanych
komunikatów, konieczna jest znajomość gwary, slangów, wyraŜeń potocznych i naukowych. Z cech charakteru najbardziej poŜądane są: cierpliwość, uprzejmość, otwartość.
Biblioteki publiczne na wsi często mieszczą się w budynkach szkoły. Wynikają
z tego pewne trudności związane z wypoŜyczaniem zbiorów i udzielaniem informacji.
Dzieci uczące się w danej szkole przybiegają zazwyczaj na jednej lub dwu przerwach
i wszystkie naraz chcą być obsłuŜone. Hałas towarzyszący tłumnemu przybyciu uŜytkowników i pośpiech spowodowany krótkim, ograniczonym czasem, są podstawowymi barierami w procesie komunikacji bibliotekarza z młodymi odbiorcami.
Małe biblioteki wiejskie mają charakter lokalnych lub środowiskowych ośrodków
kultury. Tam znają się wszyscy lub prawie wszyscy.
W bibliotekach zlokalizowanych w małych miejscowościach, bibliotekarz często
pełni rolę mediatora, pośrednika, pocieszyciela, osoby, której moŜna się wyŜalić lub porozmawiać na kaŜdy temat. Ale na takie zaufanie bibliotekarz musi sobie zasłuŜyć. Kilka
108
lat pracy, odpowiednia postawa wobec uŜytkowników oraz umiejętność słuchania sprawią, Ŝe bibliotekarz pozyska Ŝyczliwość środowiska.
Znajomość rzeczywistych potrzeb uŜytkowników, wzbudzenie zaufania i umiejętność słuchania to cechy charakteryzujące dobrego bibliotekarza, biorącego udział w procesie komunikacji.
Rola bibliotekarza jako nadawcy
Dobra znajomość potrzeb uŜytkowników pozwoli bibliotekarzowi na bycie dobrym
nadawcą.
Małe, publiczne biblioteki wiejskie mają charakter uniwersalny i nastawione są na
zaspokojenie zróŜnicowanych oczekiwań.
„Im mniejsza biblioteka, tym bardziej pracującym w niej bibliotekarzom potrzebne
są umiejętności uniwersalne. W bibliotece jednoosobowej ten uniwersalizm jest wręcz
koniecznym warunkiem funkcjonowania. [...]”7.
Rola bibliotekarza to nie tylko róŜne formy propagowania ksiąŜki, ale teŜ pomoc
w kształtowaniu indywidualnej kultury czytelniczej i samorozwoju jednostki poprzez
sztukę (mobilizowanie aktywności, rozwijanie twórczej wyobraźni). Bibliotekarz powinien pomóc czytelnikom zrozumieć siebie i otaczający świat. Powinien ułatwić wypracowanie elastyczności postawy i umysłu wobec szybko zmieniającej się rzeczywistości,
zmian cywilizacyjnych i technicznych.
Biblioteka jest miejscem, które umoŜliwia rozwój intelektualny i emocjonalny dziecka, wyzwala radość z aktywności twórczej, rozbudza wyobraźnię i wyzwala aspiracje. To,
czy rzeczywiście dana placówka pełni takie funkcje, zaleŜy od bibliotekarza, od jego
udziału w procesie komunikacji z czytelnikiem.
Odbiorca indywidualny
Komunikaty bibliotekarzy do odbiorców pojedynczych to najczęściej odpowiedzi na
zgłoszone przez czytelnika zapytanie lub potrzeby. W procesie obsługi informacyjnej
moŜna wyróŜnić trzy etapy: przyjmowanie pytania, opracowanie odpowiedzi i przekazanie odpowiedzi8.
Kryteria wielkości i zakresu komunikatów bywają bardzo róŜne; od krótkich odpowiedzi na pytanie o jakiś konkretny tytuł, poprzez wyszukanie źródeł na zadany temat,
przygotowanie bibliografii i materiałów udostępnianych na miejscu i na zewnątrz, do informacji skierowującej.
Nadawane przez bibliotekarza komunikaty moŜna podzielić na proste i złoŜone.
W duŜej mierze zaleŜy to od poziomu przygotowania i potrzeb uŜytkowników. Innych
źródeł i komunikatów oczekuje student, innych uczeń gimnazjum, a jeszcze innych rolnik,
chociaŜ ich zapytania mogą być podobne.
WaŜne jest teŜ, czy dana osoba jest częstym bywalcem biblioteki, czy nowicjuszem.
Łatwiej jest komunikować się z czytelnikiem znanym bibliotekarzowi i mającym sprecyzowane zainteresowania i potrzeby, znającym fachowe słownictwo, niŜ z uŜytkownikiem
okazjonalnym. W drugim przypadku trzeba rozpocząć od poznania moŜliwości klienta,
sposobu wysławiania się i potrzeb9.
7
8
9
J. Wojciechowski, op. cit., s. 27.
M. Kisilowska, op. cit., s. 43.
TamŜe, s. 42-43.
Nr 13-14/2007
109
Czytelnicy bibliotek publicznych są w wieku od kilku do stu lat. Biblioteki publiczne
są pierwszą placówką kultury, z której dziecko moŜe korzystać samodzielnie i dobrowolnie. Mają słuŜyć zaspokajaniu, ale teŜ i rozbudowywaniu zainteresowań czytelniczych
i kulturalnych. Potrzeba czytania nie jest cechą wrodzoną i musi być wypracowana w procesie wychowawczym.
„Kształtowanie kultury czytelniczej rozpoczyna się bowiem we wczesnym okresie
dzieciństwa, w wieku jeszcze przedczytelniczym, w kontaktach dziecka z tekstem słuchanym i ilustracją poznawaną poprzez lub przy współudziale dorosłego pośrednika”10.
Chcąc dotrzeć do małego, potencjalnego uŜytkownika, bibliotekarz musi przekazać
rodzicom komunikaty o konieczności czytania ksiąŜek dzieciom i przyprowadzania ich do
biblioteki.
Dziecko to taki sam człowiek, jak dorosły, tylko na innym etapie rozwoju. Dzieci są
słabsze fizycznie, mają mniejszą wiedzę i doświadczenie, ale przewyŜszają dorosłych
wraŜliwością, świeŜością odbioru wraŜeń, szczerością reakcji i fantazją. Zarówno dzieci,
jak i dorośli, potrzebują szacunku, uznania, zaufania, Ŝyczliwości i poczucia bezpieczeństwa11.
Biblioteka jako placówka wspomagająca rodziców i szkołę w roli wychowawczej
i edukacyjnej musi zapewnić dzieciom warunki harmonijnego rozwoju w przyjaznym,
rozumnym obcowaniu z innymi.
Do biblioteki trafiają zazwyczaj dzieci kilkuletnie, które opanowały mowę w domu
rodzinnym. Ale część dzieci na wsi nie mówi poprawnie, poniewaŜ uczą się od rodziców
i dziadków.
Bibliotekarz, szczególnie do dzieci, musi mówić poprawnie, powoli, wyraźnie i niezbyt głośno. Jego komunikat powinien być odpowiednio przekazany, by dziecko mogło
go zrozumieć.
Proces komunikowania się z dzieckiem ma zasadnicze znaczenie dla efektów, które
chce się uzyskać. Przekazywanie informacji musi być jasne, jednoznaczne i spójne.
Zmieniają się potrzeby i gusta młodzieŜy, co jest widoczne nie tylko w jej ubiorze
i zachowaniu, ale teŜ w dąŜeniach duchowych i intelektualnych. Programy nauczania
i wymogi szkolne są inne niŜ kilkanaście lat temu. Bibliotekarz jako pośrednik w udostępnianiu informacji i nadawca komunikatów musi nadąŜać za tymi zmianami.
Rola bibliotekarza to takŜe odpowiedni dobór zbiorów przy zakupie nowości, szczególnie przy małych funduszach i duŜej ilości ksiąŜek na rynku. Bibliotekarz musi wybrać
te odpowiednie, aby „nie wyrzucać pieniędzy w błoto”. Komunikuje się z czytelnikiem
między innymi poprzez ksiąŜkę, więc niech będzie ona wartościowa, dobrana do umiejętności i potrzeb współczesnej młodzieŜy.
Aby zachęcić młodych ludzi do korzystania z bibliotek, musi być w nich coś więcej
od tego, co dzieci i młodzieŜ na wsi mają w domu.
Bibliotekarz, chcąc przekazywać komunikaty młodemu czytelnikowi, musi mieć
odpowiednie narzędzia komunikacji. Nowości wydawnicze, prasa i komputery z dostępem do Internetu na pewno zachęcą młodzieŜ do korzystania z biblioteki. Nowoczesna
technika fascynuje ludzi, ale daje teŜ moŜliwość poznania i wykorzystania nowych nośników informacji. W środowiskach wiejskich nie ma bibliotek dziecięcych, a szkolne – mają przestarzałe zbiory i są bardzo krótko otwarte. Bibliotekarze pracujący w małych, wiej10
B. Białkowska, Wybrane zagadnienia organizacji i wyposaŜenia bibliotek publicznych dla dzieci i młodzieŜy,
Warszawa 1992, s. 70.
11
H. Semenowicz, Kształtowanie więzi rodzinnej, Warszawa 1976, s. 5.
110
skich bibliotekach publicznych, powinni być wszechstronnie wykształceni, aby mogli
dobrze pełnić swą rolę, zarówno w stosunku do czytelnika dziecięcego, by wykształcić
w nim nawyk czytania i w stosunku do uŜytkownika dorosłego, by zachęcić go do korzystania z biblioteki i jej zasobów. Biblioteki na wsi powinny teŜ świadczyć inne usługi na
rzecz środowiska, np. doradztwo i pomoc w wypełnianiu dokumentów, których jest coraz
więcej.
Komunikowanie z odbiorcą indywidualnym ma zazwyczaj na celu nakłanianie, namawianie, zachęcanie, tłumaczenie itp. Przedmiotem wymiany nie jest wówczas czysta,
obiektywna informacja. Głównym celem jest takie oddziaływanie na klienta, aby nakłonić
go do akceptacji oraz zaadaptowania nowych zachowań i postaw w sposób dobrowolny,
bez stosowania środków przymusu12.
Odbiorca grupowy
Odbiorcą grupowym w małej bibliotece wiejskiej mogą być np.: dzieci przychodzące
z klasą szkolną na lekcje biblioteczne, młodzieŜ biorąca udział w spotkaniach autorskich
lub dorośli uczestniczący w pogadankach czy innych imprezach bibliotecznych. Wszyscy
oni odwiedzają bibliotekę zachęceni komunikatem werbalnym, pisemnym lub ustnym,
w formie ogłoszeń czy zaproszeń.
Komunikat werbalny łatwiej jest przekazać do grupy podobnej wiekowo, a trudniej,
gdy publiczność przychodząca na zaproszenie jest w róŜnym wieku i ma róŜny poziom
wiedzy na dany temat. Bibliotekarz musi wówczas pamiętać, Ŝe w przypadku obsługi odbiorców grupowych komunikat trzeba dostosować treściowo i formalnie do tzw. średniego odbiorcy. Zarówno przy wypowiedzi ustnej, jak i pisemnej, powinien przyciągać treścią, atrakcyjnością, zachęcać do działania13.
Społeczność wiejska rzadko ma moŜliwość brania udziału w ciekawych spotkaniach,
mało ma kulturalnej rozrywki, więc jeśli tylko forma i treść wydadzą się jej warte poświęcenia swego czasu, chętnie przyjdą na zaproszenie biblioteki. Warunkiem jest jednak ustalenie odpowiedniego dnia i godziny, czyli konieczna jest znajomość terminów prac polowych i inwentarskich w gospodarstwie.
W pracy z kaŜdą grupą odbiorców potrzebna jest postawa animatora. Bibliotekarz
prowadzący spotkanie moŜe wykorzystywać róŜnorodne typy postaw: decyzyjną, oceniającą, wspierającą, pomocną, sondująco-badawczą, rozumiejącą i interpretacyjną14.
Nadając komunikat do odbiorcy zbiorowego i indywidualnego, bibliotekarz musi
wzbudzić zaufanie, być wiarygodny, terminowy, dobrze zorganizowany. Konieczne jest
wszechstronne wykształcenie, doświadczenie i uznanie, Ŝe w bibliotece najwaŜniejsi są
uŜytkownicy.
Trudny uŜytkownik
Małgorzata Kisilowska15 do trudnych klientów zalicza: „gaduły”, „marudy”,
„uwodzicieli”, „agresywnych”, „niezdecydowanych” i „nieśmiałych”.
12
B. Dobek-Ostrowska, op. cit., s. 33.
M. Kisilowska, op. cit., s. 44.
14
J. Stankiewicz, Komunikowanie się w organizacji. Wrocław 1999, s. 132.
15
M. Kisilowska, op. cit., s. 41-42.
13
Nr 13-14/2007
111
W środowisku wiejskim, gdzie wszyscy znają się, gaduły zdarzają się często. DuŜo
znajomych przychodzi do biblioteki nie tylko w celu wypoŜyczenia ksiąŜek, ale takŜe by
porozmawiać, a czasami poplotkować. Przyjmowanie tych uŜytkowników musi być wliczone w pracę bibliotekarza wiejskiego, szczególnie takiego, który pracuje długo, wzbudza zaufanie i jest dyskretny.
Marudy zdarzają się bardzo rzadko. Jeśli biblioteka ma dość dobre zbiory, a bibliotekarz chętnie pomaga wszystkim uŜytkownikom, to ludzie ze wsi są zadowoleni, Ŝe jest
taka placówka w ich okolicy i mogą z niej korzystać. Rozumieją teŜ, Ŝe jest tu mniejsza
liczba materiałów niŜ w duŜych bibliotekach.
Uwodzicieli teŜ raczej nie ma, bo zbyt dobrze wszyscy się znają, by móc pozwalać
sobie na niestosowne zachowanie. Proces komunikacji z kaŜdym uŜytkownikiem i tak
zazwyczaj przebiega w relacji prywatnej, a nie oficjalnej.
Agresywni nie przychodzą do biblioteki, bo „wyŜywają” się w domach. MoŜe zdarzyć się osoba chora psychicznie, ale jeśli bibliotekarz ją zna, to poradzi sobie i wyprowadzi na zewnątrz.
Nieśmiali to zazwyczaj nowicjusze, zarówno dzieci, jak i dorośli, którzy wcześniej
nie korzystali z bibliotek. Cierpliwość, otwartość bibliotekarza i znajomość potencjalnych
klientów pozwolą takiej osobie przełamać opory i wyrazić swoje potrzeby.
Niezdecydowani to najczęściej tacy, którzy nie mają sprecyzowanych potrzeb lub
chcą, aby wszystko było zgodne z ich wyobraŜeniami. Taki czytelnik nie oczekuje gorliwej opieki i porady bibliotekarza, a przy kaŜdej propozycji pomocy okazuje niechęć. Najlepiej pozwolić mu samemu wybrać to, czego szuka.
Coraz częściej mówi się o przemocy wśród młodzieŜy. RóŜne ekscesy ukazywane
w mediach, jak dotychczas nie mają miejsca na wsi. Jednak wzrastająca brutalność, uboŜenie słownictwa dzieci, młodzieŜy i dorosłych powodują, Ŝe bibliotekarz wiejski musi
liczyć się z tym, iŜ mogą odwiedzić go tzw. trudni czytelnicy. Bibliotekarz musi umieć
poradzić sobie z nimi.
Czasami to nie czytelnik jest trudny, ale nawet w bibliotece wytwarza się taka sytuacja, Ŝe zachodzi potrzeba pełnienia roli mediatora przez bibliotekarza. Mediator wspiera
partnerów konfliktu w przedstawianiu ich osobistego punktu widzenia oraz ich pragnień.
Dzięki temu wzmacnia ich samodzielność i odpowiedzialność za własne czyny. Taka postawa bibliotekarza moŜe przydać się, gdy np. dwóch małych czytelników chce wypoŜyczyć tę samą ksiąŜkę (w małych bibliotekach większość tytułów jest w jednym egzemplarzu). Mediator musi być bezstronny. Próbuje on w wywaŜony sposób zrozumieć obie strony wraz z ich uczuciami i pragnieniami.
Bibliotekarz jest zobowiązany zachować w tajemnicy rozmowy z czytelnikami i ich
zainteresowania. Czy występuje w roli mediatora, czy słuchacza zwierzającego się uŜytkownika, wszystkie słowa padające w trakcie takich spotkań powinien traktować jako
poufne.
W środowisku wiejskim mniej jest tzw. trudnych uŜytkowników i łatwiej sobie
z nimi poradzić. Znajomość mieszkańców wsi pozwala na taki proces komunikacji,
w którym wszyscy czują się dobrze, znają swoje prawa i obowiązki, a kontakt werbalny
z nimi jest łatwy.
Komunikaty ustne i pisemne
WyróŜniamy dwie formy komunikowania werbalnego: ustną i pisemną. Pierwsza
pojawiła się wraz z rozwojem mowy, druga jest konsekwencją wynalezienia pisma.
112
Zasady dobrego wychowania Erazma z Rotterdamu16 stały się XVI-wiecznym bestsellerem. Dzieło cieszyło się u czytelników ogromnym powodzeniem, a zasady uznane
zostały za wspólne dobro. NajwaŜniejsze rady Erazma z Rotterdamu dotyczące sprawnej
komunikacji podaję na podstawie utworu Aleksandra Sztejnberga17:
„Mów łagodnie, spokojnie, bez prostackiej krzykliwości, nie za cicho, aŜeby te słowa
dochodziły do uszu rozmawiających z tobą. Mów wolno, wyraźnie, nie za szybko, Ŝeby
język nie wyprzedzał myśli. W ten sposób teŜ choć nie usuniesz, to jednak złagodzisz
pewne wady wymowy, nawet jąkanie. Gdy mówisz zbyt szybko, powstają błędy, którymi
wcale od urodzenia nie byliśmy obciąŜeni... Nie mów niepotrzebnie, ani za duŜo. Niech
myśl nie buja tu i tam, lecz skup się na tym, co mówisz. Jeśli wypadnie ci dać odpowiedź,
uczyń to krótko i mądrze, z naleŜytym szacunkiem”.
Słowa i ich treść to tylko część informacji, którą przekazujemy. Na resztę składa się
ton i kontekst. Częste nieporozumienia pomiędzy osobami uczestniczącymi w procesie
komunikacji wynikają z nieumiejętności zrozumienia tonu głosu. ChociaŜ wszyscy spotykamy się na co dzień z intonacją, nie jest to umiejętność świadomie wyuczona, lecz nabyta. Niektóre osoby są bardziej wraŜliwe na „melodię” języka i szybciej, a zarazem dokładniej, uczą się wykorzystywać intonację. Bibliotekarze, jako mówcy, muszą dokładnie
wsłuchiwać się w swoje słowa oraz w reakcje innych osób, aby w pełni odebrać i przekazać właściwą informację18.
Oprócz zwykłych słów uŜywamy równieŜ wiele „wypełniaczy”, takich jak: „eee...”,
„no...”, „wiesz...”. Ogólnie biorąc, wstawiamy je podczas zastanawiania się nad słowami,
których chcemy uŜyć. Przeszukując w myślach zasób słów, dajemy w ten sposób do zrozumienia, Ŝe jeszcze nie skończyliśmy i nie chcemy, Ŝeby nam przerywano. Dopóki wypełniacze nie pojawiają się w nadmiarze, dopóty nie są niczym nagannym, lecz jeśli zaczną dominować w wypowiedzi, staje się ona mało interesująca. Zbyt wiele pauz wskazuje na brak przygotowania do prezentacji. JeŜeli odbiorcy zaczną wątpić w profesjonalizm
nadawcy komunikatu, podwaŜą teŜ wiarygodność informacji.
W procesie komunikacji ustnej bardzo waŜny jest teŜ prawidłowy akcent. Winniśmy
zdawać sobie sprawę z reakcji innych osób na nasz własny głos. Silny, regionalny akcent
sprawia, Ŝe słuchacze postrzegają mówcę jako mniej inteligentnego od tych, którzy mówią z poprawnym akcentowaniem sylab i słów19.
Komunikat pisemny jest to wyraŜenie myśli nadawcy za pomocą znaków graficznych, charakterystycznych dla danego języka. Komunikaty pisemne muszą charakteryzować się poprawnym stylem, bezbłędną ortografią i interpunkcją, przejrzystością i estetyką.
Przygotowanie takiego komunikatu wymaga planowania; waŜne jest, co piszemy, do kogo
oraz co i jak chcemy przekazać. Trzeba pamiętać, Ŝe na ogół nie mamy moŜliwości bezpośredniego kształtowania sytuacji, w której nasza informacja dotrze do adresata. Forma
pisemna komunikatu werbalnego znacznie częściej ma charakter formalny niŜ nieformalny. Zaletą komunikatu pisemnego jest jego trwałość i moŜliwość starannego przygotowania, a wadą formalny i zamknięty charakter oraz brak moŜliwości wytwarzania bezpośredniego sprzęŜenia zwrotnego20.
16
A. Sztejnberg, Podstawy komunikacji społecznej w edukacji, Wrocław 2002, s. 28.
TamŜe.
18
T. Warner, Umiejętności w komunikowaniu się, Wrocław 1999, s. 42.
19
TamŜe s. 43.
20
B. Dobek-Ostrowska, op. cit., s. 27.
17
Nr 13-14/2007
113
W procesie komunikacji ustnej oraz pisemnej bardzo waŜne jest uŜywanie zwrotów
grzecznościowych.
Ludzie na wsi często zapominają o słowach „przepraszam”, „dziękuję”, a dzieciom
zdarza się nie mówić „dzień dobry”. Bibliotekarz powinien dawać przykład i przypominać
uŜytkownikom, Ŝe są to bardzo waŜne wyraŜenia, świadczące o kulturze człowieka.
Komunikacja z współpracownikami
Biblioteki publiczne działające na wsi mają zazwyczaj jednoosobową obsadę i najczęściej są filiami bibliotek gminnych. Kontakty z współpracownikami i przełoŜonymi nie
odbywają się codziennie. Bibliotekarz wiejski częściej odwiedza swą macierzystą placówkę, niŜ przyjmuje innych pracowników u siebie.
Bibliotekarze, tak jak inne grupy zawodowe, spotykają się na seminariach lub na
wspólnych wycieczkach czy imprezach. Najczęściej dyskutują nad obecną sytuacją i przyszłością bibliotek. Rozmowy formalne, dotyczące spraw zawodowych, charakteryzują się
bogatym słownictwem fachowym.
Kontakty z przełoŜonymi to rozmowy słuŜbowe na temat wykonanych zadań, planów
działania na przyszłość czy dotyczące spraw pracowniczych. W procesie komunikacji
z przełoŜonymi bibliotekarz ma okazję wykazać się stosownym językiem nie tylko jako
narzędziem porozumiewania, ale świadczącym teŜ o poziomie wiedzy, wykształcenia
i kultury osobistej.
Komunikacja wewnętrzna, czyli kontakty zawodowe z przełoŜonymi i współpracownikami, odbywa się w dwu płaszczyznach: pionowej i poziomej.
Komunikowanie się pionowe „w górę” pojawia się wówczas, gdy informacje przekazywane są od podwładnych do przełoŜonych.
Celem komunikowania pracownik –> przełoŜony jest informowanie o problemach
lub sukcesach związanych z wykonywaniem pracy, lukach technicznych czy organizacyjnych. Dostarcza ono informacji zwrotnych z róŜnych obszarów współpracy ludzi ze sobą.
Komunikowanie się pionowe „w dół” inicjowane jest przez przełoŜonego w miejscu
pracy i dotyczy przewaŜnie spraw zawodowych.
W komunikacji pionowej bardzo waŜne są: sposób mówienia i zachowania. Zarówno
komunikaty werbalne, jak i niewerbalne, powinny podlegać zwiększonej kontroli, w wyniku czego staną się mniej emocjonalne, bardziej wywaŜone i poprawne. Najbardziej
wskazana jest postawa asertywna, z jednoczesnym poczuciem własnej godności i poszanowaniem dla drugiej osoby. Zachowanie pracownika i przekazywana przez niego informacja powinny być ograniczone zgodnie z relacją podwładności. NajwaŜniejsze jest poszanowanie czasu przełoŜonego, mówienie „na temat” oraz umiejętne słuchanie.
Komunikowanie się poziome jest horyzontalne (lateralne). WiąŜe się z przekazywaniem wiadomości między osobami pracującymi na takich samych lub zbliŜonych stanowiskach. W zaleŜności od atmosfery panującej w zakładzie i przyjętych konwencji zachowań, komunikacja formalna przeplata się z nieformalną. Budowanie przyjacielskich stosunków, wzajemnego zrozumienia i zainteresowania współpracownikami, a tym samym
łatwiejszy przepływ informacji, dobrze wpływają na jakość pracy.
W małej bibliotece wiejskiej zazwyczaj pracuje jedna osoba. Jej współpracownikami
są ci, którzy są zatrudnieni w macierzystej placówce i innych filiach biblioteki gminnej.
Częstotliwość spotkań zaleŜy od liczby kontaktów z grupą pracowniczą, czyli od inicjatywy bibliotekarza z małej, podległej placówki lub wynika z potrzeb organizacyjnych.
114
Komunikacja pozioma indywidualna najczęściej jest nieformalna, a informacje zawodowe przekazywane są w luźnej formie.
Komunikacja pozioma grupowa zazwyczaj ma postać formalną. Wszelkie spotkania
i dyskusje w gronie współpracowników są okazją do prezentacji swojej postawy, poglądów i doświadczeń z pracy. Pracownicy jednej instytucji, dąŜąc do sprawnego funkcjonowania ich zakładu i realizując jedno główne zadanie, czyli obsługę kaŜdego uŜytkownika
jak najlepiej, powinni wypracować wspólną postawę mimo indywidualnych rozbieŜności.
Będzie to dowód ich dojrzałości komunikacyjnej. Praca stanie się przyjemniejsza, a rozwiązywanie problemów łatwiejsze.
W komunikacji wewnętrznej, tak jak w kaŜdym procesie komunikowania się, obowiązują zasady umiejętnego słuchania, analizowania informacji przychodzących wszystkimi kanałami (werbalnymi i niewerbalnymi) oraz odpowiedniego nadawania swoich komunikatów21.
Komunikacja zewnętrzna
Organizatorami bibliotek publicznych są gminy. Komunikacja z władzami gminy,
tak jak z władzami wyŜszych szczebli, musi mieć odpowiednią formę i utrzymana powinna być w stylu urzędowym. Informacje przekazywane są na piśmie i dotyczą wyłącznie
spraw zawodowych.
Biblioteka powinna współpracować z innymi instytucjami działającymi w jej środowisku lokalnym. Placówki edukacyjne, kulturalne, organizacje czy stowarzyszenia, funkcjonujące równolegle z biblioteką, muszą być postrzegane jako jej sprzymierzeńcy, a nie
konkurencja. Biblioteka, Ŝyjąca Ŝyciem społeczności lokalnej i z pieniędzy podatników
(tejŜe społeczności), dla wszystkich powinna być nie tylko ksiąŜnicą, ale i ośrodkiem róŜnorodnej informacji, zwłaszcza dotyczącej tej społeczności. Bibliotekarz musi nadawać
komunikaty do tych instytucji, ale musi teŜ odbierać informacje od nich, by móc przekazać je innym zainteresowanym osobom.
Komunikacja zewnętrzna polega teŜ na umiejętnym przekazaniu wiadomości o potrzebach biblioteki władzom lokalnym, działaczom społecznym i samorządowym. Bibliotekarz przez odpowiednią komunikację powinien mobilizować całą społeczność lokalną
do troski o wychowanie kulturalnego i wykształconego Polaka.
Biblioteka musi pełnić rolę ośrodka komunikacji i integracji społecznej.
Komunikacja niewerbalna
Komunikacja niewerbalna charakteryzuje się przekazywaniem informacji za pomocą
„języka ciała”, czyli ruchów ciała, gestów, mimiki i innych form ekspresji.
Na komunikowanie o charakterze niewerbalnym składają się takie formy, jak: postawa ciała, wyraz twarzy, kontakt wzrokowy, gest, odległość, ogólny wygląd, ubiór oraz
czas.
Właściwy odbiór komunikatów niewerbalnych polega na zrozumieniu wszystkich
tych przekazów w połączeniu ze sobą. Komunikat niewerbalny zawsze jest bliŜszy prawdy, poniewaŜ jest nadawany nieświadomie i dlatego trudniej nim manipulować. Słowo,
jak juŜ pisałam wcześniej, wykorzystywane bywa niezgodnie z intencją nadawcy22.
21
22
M. Kisilowska, op. cit., s. 82-85.
M. Kisilowska, op. cit., s. 57.
Nr 13-14/2007
115
Komunikacja niewerbalna moŜe wyrazić prawdziwą osobowość człowieka, rolę, jaką
odgrywa w Ŝyciu, jego stan emocjonalny i sposób myślenia oraz stosunek do otoczenia.
Trudno jest zafałszować język ciała. Sprawna komunikacja wymaga panowania nad kaŜdym składnikiem zachowania, zarówno werbalnego, jak i niewerbalnego. Znając mowę
ciała, moŜemy przewidzieć następne zachowanie naszego rozmówcy, poniewaŜ wzbogaca
ona przekaz, wskazując często na rzeczywiste intencje partnerów i sposób wzajemnego
traktowania. Waga tego komponentu jest znaczna. NaleŜy zatem uwaŜnie śledzić całe
gamy gestów, mimiki, a nie tylko pojedyncze komunikaty, wyrwane z kontekstu.
Postawa ciała jest najbardziej ogólnym kanałem komunikacji niewerbalnej i sygnalizuje nastawienie do sytuacji, miejsca, osoby, wydarzenia. Zarówno w pozycji siedzącej,
jak i stojącej, moŜemy rozróŜnić postawę napiętą lub rozluźnioną.
Postawy prezentowane przez nadawcę i odbiorcę charakteryzują ich i ich wzajemny
stosunek. Wśród składników postaw moŜna wyróŜnić uczucia, przekonania i zachowania.
WyraŜają one stosunek uczestnika procesu komunikacji do samego siebie, stosunek do
istoty poruszanego tematu oraz postawę wobec partnera aktu komunikacyjnego.
Mimika twarzy jest zjawiskiem skomplikowanym. Ruchy twarzy są kombinacją
działania wielu mięśni. Związane są z Ŝyciem duchowym i odzwierciedlają uczucia, emocje, myśli oraz Ŝyczenia człowieka. Mimiką trudno jest manipulować, gdyŜ ludzka twarz
ujawnia uczucia, które są najszybszą reakcją na bodźce wewnętrzne czy zewnętrzne. W
interpretacji mimiki najwaŜniejsze są najdrobniejsze ruchy, których, mimo próby zapanowania nad twarzą, nie da się stłumić.
W kontakcie wzrokowym najwaŜniejsze są długość, częstotliwość i kierunek rzucanych spojrzeń.
„Pamiętać naleŜy, Ŝe sposób wykorzystywania tego kanału komunikacji zaleŜy w
duŜej mierze od kręgu kulturowego, w jakim dany człowiek się wychował i w jakim
funkcjonuje. W kulturze europejskiej przyjęło się, Ŝe kontakt wzrokowy o zabarwieniu
neutralnym powinien trwać około 1/3 czasu spotkania osób: jest to powszechnie akceptowana w tradycji europejskiej proporcja między patrzeniem a komunikacją werbalną. Przy
czym przy słuchaniu patrzy się na rozmówcę dwukrotnie dłuŜej niŜ przy mówieniu, co
jest o tyle naturalne, Ŝe słuchający stara się odebrać wszelkie informacje przekazywane
róŜnymi kanałami, do czego niezbędna jest uwaŜna obserwacja mówiącego”23.
Kontakt wzrokowy pełni bardzo waŜną rolę w procesie komunikacji w bibliotece.
KaŜdego uŜytkownika trzeba obdarzyć spojrzeniem Ŝyczliwym, otwartym, wyraŜającym
chęć pomocy i gotowość zajęcia się nim24.
Praca w małej bibliotece wiejskiej to przede wszystkim obsługa czytelników. Inne
zadania wykonywane są w wolnym czasie pomiędzy kolejnymi klientami. Potrzebny jest
więc stały pozytywny stosunek do kaŜdej osoby, co trzeba wyraŜać postawą ciała, mimiką
i spojrzeniem.
Gest jest najszerszą kategorią komunikacji niewerbalnej. Obejmuje: ruchy głowy,
rąk, dłoni, nóg i stóp. KaŜdy ruch ma swój kierunek i zwrot i jest odczytywany w wymiarze pozytywnym lub negatywnym.
Pozytywnymi najczęściej są gesty otwartości: „zwrócenie dłoni wewnętrzną powierzchnią do góry, swobodna gestykulacja, głowa trzymana prosto lub przechylona lekko w prawą stronę, niewymuszona postawa, uśmiech, otwarte źrenice, twarz bez Ŝadnych
23
24
TamŜe, s. 60.
TamŜe.
116
grymasów”25. Gesty o wymiarze negatywnym, czyli zamknięcia, to najczęściej: splatanie
palców i ramion, splatanie nóg, zabawa przedmiotami, zaciśnięte pięści, opuszczanie głowy, zaciskanie warg, zwęŜone źrenice, marszczenie czoła itp. Są to wszystkie ruchy i zachowania świadczące o niechęci, niezadowoleniu czy agresji.
Przy interpretacji komunikatów niewerbalnych konieczna jest zasada holistycznej
analizy, czyli jednoczesnego odbioru słów, intonacji i wszystkich zachowań nadawcy oraz
warunków, w jakich przebiega proces komunikacji. Czasami bowiem same gesty mogą
być reakcją na panującą temperaturę, oświetlenie lub tylko złymi nawykami, nad którymi
dana osoba nie umie zapanować.
Czasami gestykulacja jest szczególnie potrzebna np., gdy komunikacja werbalna jest
niemoŜliwa czy chociaŜby utrudniona z powodu duŜego hałasu lub słabej znajomości języka26.
W pracy z uŜytkownikiem i w kontaktach zawodowych, bibliotekarz musi być
w stanie zapanować nad swoim zachowaniem, a wszelkie gesty wykonywać świadomie.
Powinien więc być zawsze pogodny, przyjmować właściwą postawę ciała, poruszać się
spokojnie i zdecydowanie, głowę trzymać prosto i wykonywać gesty otwarte. Zajmując
się klientami, powinien zwracać się do nich całym ciałem, a nie tylko odwracać głowę
w ich kierunku.
Najtrudniejsze jest zachowanie naturalności, bo jeśli czytelnik wyczuje sztuczność,
to nie pomoŜe nawet szeroki uśmiech. Bibliotekarz musi budować pozytywną relację
z klientem27.
Ogólny wygląd i ubiór
Zadbany wygląd i odpowiedni strój są czynnikami, które moŜna świadomie wykorzystywać do osiągnięcia poŜądanych efektów. Wygląd zewnętrzny jest manifestacją lub
przejawem poglądów, przekonań człowieka i temperamentu, odzwierciedla chęć odgrywania określonej roli w społeczeństwie, wyraŜa stosunek do osoby i sytuacji.
Aparycja, czyli: typ, kształt i wymiary ciała, według Włodzimierza Głodowskiego28,
składa się z trzech elementów: cech stałych i niezmiennych (np. wzrost), cech względnie
zmiennych (np. waga ciała, kolor włosów) i cech, które moŜna zmieniać (np. ubranie,
fryzura). Wzrostu nie moŜna zmienić, ale moŜna podwyŜszyć się za pomocą obcasów.
Waga ciała tylko częściowo zaleŜy od cech dziedzicznych, a częściowo od danej osoby.
Jeśli ktoś dba o siebie, to nie dopuści do bardzo duŜej nadwagi. Kolor włosów ostatnio
zmieniają nawet męŜczyźni i ten problem bardzo łatwo moŜna rozwiązać. Ubranie i fryzura, odpowiednio dobrane do sylwetki, typu urody i okoliczności, upiększą kaŜdego.
Ludzie albo są zadowoleni z własnego wyglądu, albo pełni kompleksów. „Poczucie
bycia atrakcyjnym ściśle wiąŜe się z zadowoleniem z własnej osoby, poczuciem godności,
bezpieczeństwa i satysfakcji, a przez to, z większą otwartością na kontakty interpersonalne i większą skutecznością w realizacji tych kontaktów”29.
Świadomość własnych niedoskonałości fizycznych i nieakceptowanie ich wpływają
negatywnie na daną osobę, powodują lęki, nieśmiałość i niechęć do kontaktów z innymi.
25
TamŜe, s. 61.
TamŜe, s. 65-66.
27
TamŜe, s. 64.
28
TamŜe, s. 69.
29
TamŜe, s. 70.
26
Nr 13-14/2007
117
Od wielu lat bibliotekarze nie muszą nosić stroju roboczego w miejscu pracy. Dowolność ubioru nie powinna oznaczać moŜliwości chodzenia do pracy w powyciąganych
swetrach czy pogniecionych spódnicach. Ubranie jest manifestacją pozycji i odzwierciedleniem kompetencji. Bibliotekarze mało zarabiają i ubierają się skromnie, czyli zazwyczaj na miarę swoich moŜliwości finansowych. Wystarczy jednak dobrać odpowiedni
krój, kolor i fason, aby czuć się w tym dobrze i aby inni pozytywnie oceniali nasz wygląd.
Wprawdzie „nie szata zdobi człowieka”, ale jest teŜ inne przysłowie, które mówi: „jak cię
widzą, tak cię piszą”. Bibliotekarze powinni zatem dbać o swój wygląd, styl i odpowiedni
dobór stroju, gdyŜ świadczą one nie tylko o osobie, ale i o instytucji, w której dana osoba
pracuje i którą reprezentuje. Idąc do pracy, wiedzą, Ŝe idą na spotkanie z klientem. Do
kaŜdego spotkania trzeba przygotować się odpowiednio, aby wygląd nie zraził nikogo.
Jeśli ubiór jest stosowny do sytuacji, to moŜna wyciągnąć wniosek, Ŝe kompetencje zawodowe teŜ są na poziomie.
Odległość
Dystans interpersonalny wiąŜe się z istnieniem sfery osobistej i świadczy o relacjach
społecznych miedzy rozmówcami. Sfera osobista jest najbliŜszym obszarem jednostki,
uznawanym za naleŜący do niej. Jej rozmiar jest warunkowany m.in.: pochodzeniem kulturowym, statusem społecznym, zajmowanym stanowiskiem, osobowością, wiekiem
i płcią.
Dystans jest kategorią subiektywną, uzaleŜnioną od wielu róŜnych, indywidualnych
czynników oraz poziomu komunikacji interpersonalnej. Odległość w określonych warunkach środowiska fizycznego spotkania tworzy tło procesu komunikacji o charakterze korzystnym, jest środkiem wywoływania wraŜenia, atmosfery i waŜną przesłanką wzajemnej
komunikacji.
Biorąc pod uwagę odległość między uczestnikami procesu komunikowania się, moŜna wyróŜnić cztery rodzaje dystansu: bliski, osobisty, społeczny i publiczny.
W bibliotece, przy obsłudze czytelnika, najczęściej występuje dystans społeczny.
UŜytkownicy zazwyczaj zachowują się konwencjonalnie i przestrzegają norm odległości
w kontaktach z bibliotekarzami. Zdarza się, Ŝe dzieci zmniejszają ten dystans, bardziej
przybliŜają się do pracownika. Nie odstrasza ich lada w wypoŜyczalni, przechodzą na
drugą stronę, by być bliŜej bibliotekarza.
W środowisku wiejskim, gdzie wszyscy się znają, poniewaŜ czytelnik i bibliotekarz
są znajomymi, najczęściej zachowują dystans osobisty i utrzymują odległość ok. 0,5 do
1,2 m. Pozwala to na utrzymanie kontaktu wzrokowego, przyjacielskiego.
Dystans społeczny zachowywany jest na zebraniach oficjalnych i utrzymywany podczas dyskusji zawodowych oraz spotkań z przełoŜonymi. Odległość 1,2 m – 3 m pozwala
na odbiór komunikatów niewerbalnych i utrzymanie kontaktu wzrokowego. Obserwacja
całej postaci dostarcza informacji merytorycznych i emocjonalnych, ujawniających stosunek danej osoby do tematu i sytuacji.
Dystans publiczny, czyli odległość ponad 3 m, zachowywany jest na zebraniach,
seminariach, wykładach. Osoba mówiąca jest wyróŜniona od publiczności słuchającej.
W bibliotekach stosowany najczęściej podczas spotkań autorskich, pogadanek czy seminarium. W małych bibliotekach wiejskich zazwyczaj powierzchnie teŜ są niewielkie i nie
stwarza się tak duŜych odległości.
118
Zasady dotyczące granic terytorialnych powinny być przestrzegane, ale odległości
mogą ulegać zmianom z powodu bliskiej znajomości lub być determinowane pomieszczeniem.
Czas
Czas jest jedną z kategorii komunikacji niewerbalnej. Stosunek ludzi do komunikacyjnego wymiaru czasu jest róŜny i spowodowany względami psychologicznymi, biologicznymi i kulturowymi.
Chcąc iść z duchem czasu i rozumiejąc, Ŝe dokumenty zgromadzone w bibliotece
mają słuŜyć obecnym i przyszłym uŜytkownikom, pracownicy nie powinni bać się nowinek, lecz wybierać najwartościowsze z nich. Powodem strachu dla starszego pokolenia
mogą być najnowocześniejsze urządzenia elektroniczne, ale w małych bibliotekach wiejskich nieszybko będzie do nich dostęp. KaŜdy bibliotekarz ma moŜliwość dokształcania
się i uczestniczenia w kursach i szkoleniach.
Funkcjonowanie organizmu ludzkiego zaleŜy od uwarunkowań biologicznych – jedni
są bardziej aktywni rano, inni – po południu. Cechy te nie zaleŜą od potrzeb i są niezaleŜne od człowieka. MoŜna jednak wspomóc organizm i dostosować „swój własny zegar” do
godzin pracy, by tempo i jakość obsługi czytelnika były jak najlepsze. KaŜdy zna swój
organizm i wie, jak pobudzić go do efektywniejszego działania. Niektórym wystarczy
chłodny prysznic przed wyjściem do pracy, innym – piesza przechadzka, a niektórym –
konieczna jest kawa. Bibliotekarz podczas obsługi czytelników nie moŜe wyglądać na
zmęczonego, bo to zniechęca uŜytkowników.
„Nieformalny system czasu wiąŜe się z podejściem do czasu wykształconym w danej
kulturze. Dzieli się na osiem kategorii: natychmiast (niezwłocznie), bardzo krótko, krótko,
średnio, długo, bardzo długo, nieskończenie długo, zawsze”30.
W procesie komunikacji bibliotekarza z uŜytkownikiem, nie moŜe mieć miejsca inny
wymiar czasu, jak tylko i wyłącznie „natychmiast”. MoŜna odłoŜyć wszelkie prace papierkowe, wpisywanie dokumentów do ksiąg inwentarzowych czy uzupełnianie katalogów, ale czytelnik nie powinien czekać. Owszem, zdarza się, Ŝe bibliotekarz rozmawia
w tym czasie przez telefon lub musi dokończyć jakieś zdanie, by nie uciekło mu z głowy;
wówczas musi przeprosić i powiedzieć, Ŝe obsłuŜy go za minutę, która ma trwać 60 sekund, ale nie dłuŜej.
W Ŝyciu często słyszy się: zaraz, wkrótce, niedługo. W bibliotece nie ma miejsca na
takie słowa. Określanie czasu musi być precyzyjne, a wówczas nie będzie problemów ze
zrozumieniem współpracowników i uŜytkowników31.
Komunikaty wizualne
Biblioteka to przestrzeń zawodowa wykorzystywana do realizacji zadań związanych
z pracą. Bibliotekarz pełni rolę nadawcy w procesie komunikacji poprzez odpowiednie
urządzenie lokalu bibliotecznego.
KaŜdy dział w bibliotece powinien wyróŜniać się spośród innych tak, by czytelnik
mógł jednoznacznie zidentyfikować go z zakresem udostępnianych materiałów. Pierwsze
30
31
TamŜe, s. 74-75.
TamŜe.
Nr 13-14/2007
119
wraŜenie budowane jest na podstawie ogólnego wyglądu biblioteki. Dlatego tak waŜna
jest organizacja przestrzeni, czyli: kolorystyka, meble, wyposaŜenie, sprzęt, wygodne
krzesła, oświetlenie, temperatura, dekoracje, wystawy, gazetki. AranŜacja przestrzeni powinna być taka, by bibliotekarz mógł swobodnie wykonywać swoje zadania, a czytelnik
nie czuł się zagubiony czy zdezorientowany. Wszystkie działy, katalogi, kartoteki muszą
być tak oznakowane, aby kaŜdy łatwo znalazł to, czego poszukuje.
Bibliotekarz, urządzając lokal, powinien pamiętać, Ŝe potrzeby uŜytkowników są
inne niŜ pracowników (chociaŜ cele takie same) i odmienne jest postrzeganie przestrzeni.
AranŜacja to takŜe tworzenie dystansów – formalnych i nieformalnych – przez ustawienie biurek, stolików, krzeseł32.
Bibliotekarz nie ma wpływu na wielkość i rozmieszczenie pomieszczeń. Małe biblioteki wiejskie jeszcze kilka lat temu zazwyczaj mieściły się w budynkach prywatnych, a w
ostatnich latach zostały przeniesione do szkół lub domów kultury. W szkołach najczęściej
zajmują dawne mieszkania nauczycieli. Często są to trzy pomieszczenia i korytarz. Z łatwością moŜna więc wydzielić wypoŜyczalnię, czytelnię i pomieszczenie do prac typowo
bibliotecznych. Regały we wszystkich bibliotekach wiejskich są stare i zniszczone przeprowadzkami. Ale tylko od pracownika danej placówki zaleŜy, czy zmieni ich wygląd,
czy będzie pracował i przyjmował uŜytkowników w mało estetycznych warunkach. Wystarczy trochę farby, by je pomalować. Ładne, nowe napisy i kolorowe dekoracje z ponurego miejsca mogą zrobić zupełnie inne wnętrze. Miło będzie pracować w takich warunkach i słuchać pochwał czytelników.
Małe biblioteki wiejskie pracują na zasadzie „biblioteki otwartej”, czyli jest w nich
wolny dostęp do półek. Katalogi i regały muszą być tak ustawione, by czytelnik miał do
nich wygodny dostęp. KsiąŜki na półkach trzeba ciągle porządkować, by kaŜda stała na
swoim miejscu i natychmiast mogła być odnaleziona.
Bardzo waŜnym elementem aranŜacji wnętrz jest rozmieszczenie materiałów informacyjnych w postaci komunikatów wizualnych pisemnych lub obrazkowych, ułatwiających klientowi odnalezienie działu czy potrzebnych materiałów33.
Pisząc o komunikatach wizualnych, nie sposób nie wspomnieć o czystości, ładzie
i porządku – te warunki muszą być spełnione w kaŜdej bibliotece i w kaŜdej chwili. Ludzi
zazwyczaj draŜni bałagan, a biblioteka ma być oazą spokoju i ładu. Bibliotekarze, wiedząc, Ŝe aranŜacja wnętrz wpływa na samopoczucie i emocje osób w nich przebywających, muszą dbać o ład i estetykę instytucji, w której pracują.
Zakończenie
Praca w małej bibliotece wiejskiej to przede wszystkim kontakt z uŜytkownikiem.
Bibliotekarz musi panować nad swoim zachowaniem, a wszelkie gesty wykonywać świadomie i łączyć je z komunikacją werbalną. KaŜde działanie bibliotekarza postrzegane jest
w perspektywie komunikacji. Niech więc będzie ono celowe, taktowne i odpowiedzialne.
Jednym z głównych zadań i najwaŜniejszym sposobem pracy bibliotekarza jest komunikowanie się.
Alan Barker34 pisze, Ŝe sercem komunikacji jest rozmowa. Poprzez rozmowę wywieramy wpływ na innych i sami poddajemy się ich wpływom. Dzięki rozmowie rozwiązuje32
TamŜe, s. 78-79.
TamŜe, s. 76-80.
34
A. Barker, Doskonała umiejętność komunikacji, Gliwice 2004, s. 12.
33
120
my problemy, organizujemy pracę, budujemy relacje z otoczeniem i przekazujemy informacje.
Podczas rozmowy zachodzą jednocześnie dwie czynności – mówienie i słuchanie.
KaŜdy uczestnik jest zarówno mówcą, jak i słuchaczem. Bibliotekarz musi umieć mówić
poprawnie, zwięźle i wyraźnie, by umiejętnie przekazać swoje myśli i intencje. Jednak od
mówienia waŜniejsza jest umiejętność słuchania. Słuchacz kontroluje zachowanie mówiącego poprzez sposób, w jaki słucha – utrzymywanie kontaktu wzrokowego, pozycję ciała,
skinięcia lub przeczące kręcenie głową, robienie notatek. Bibliotekarz musi być dobrym
słuchaczem, aby zrozumieć rzeczywiste potrzeby uŜytkowników i przekazać im informacje na poszukiwany temat.
Bibliotekarz zawsze powinien pamiętać, Ŝe kaŜda rozmowa, z uŜytkownikami,
współpracownikami, kierownictwem oraz rozmowa zewnętrzna jest prowadzona po to, by
osiągnąć poŜyteczny cel. Dla bibliotekarza najwaŜniejszym celem jest satysfakcja czytelnika, jego zadowolenie z usług biblioteki, z obsługi i panującej atmosfery.
Bibliotekarz pracujący w małej bibliotece wiejskiej nie jest kimś anonimowym. Znają go czytelnicy, potencjalni uŜytkownicy i takie osoby, które nigdy nie przyjdą do biblioteki. Powinien on wzbudzać sympatię i z sympatią traktować klientów, znajomych, rozmówców. Dobra relacja z innymi powoduje otwartość, ułatwia nawiązanie rozmowy
i pozwala utrwalać kontakty.
Proces komunikacji nie jest tylko wymianą słów. Język, którego uŜywamy, wspierany jest całym wachlarzem komunikacji pozawerbalnej. Bibliotekarz powinien umieć odpowiednio uŜywać tonu głosu i całego ciała, czyli oczu, głowy, rąk, gestów, przyjętej pozycji. Na komunikację niewerbalną mamy mniejszy wpływ, niŜ na wypowiadane lub pisane słowa, poniewaŜ jest ona zachowaniem nieświadomym. Bibliotekarz moŜe jednak celowo uŜywać gestów i przyjmować odpowiednią pozycję ciała, jeśli tylko uświadomi sobie, jak waŜne jest to w całym procesie komunikacji. Myślę, Ŝe we wszystkich typach
szkół przygotowujących do pracy z klientem powinien być wprowadzony przedmiot
„komunikacja interpersonalna”.
Bibliotekarz, w szczególności podczas pracy z większą grupą, powinien uŜywać takŜe komunikatów wizualnych, pokazywać swoją koncepcję. MoŜe robić to poprzez gazetki, wystawy, plakaty, ogłoszenia, zaproszenia i wiele innych form.
Na prawidłowy przebieg procesu komunikacji ma wpływ takŜe zadbany wygląd bibliotekarza. Jest powiedzenie, Ŝe nie dyskutuje się o gustach; lecz skromność, schludność
i elegancja są koniecznością w pracy z uŜytkownikiem.
Bibliotekarz pracujący w małej placówce, gdzie jest jednoosobowa obsada, musi
wiedzieć, Ŝe wygląd otoczenia, w którym pracuje i przyjmuje klientów, zaleŜy tylko
i wyłącznie od niego. Wszyscy narzekają na brak funduszy, ale najczęściej wystarczy
niewielka suma pieniędzy i trochę własnej pracy, aby pomieszczenia biblioteczne były
czyste, kolorowe, udekorowane roślinami, plakatami i ładnymi napisami, by uŜytkownicy
czuli się w nich dobrze, by chętnie tu przychodzili.
Bibliotekarz, który zdaje sobie sprawę z tego, Ŝe ma słuŜyć uŜytkownikom, Ŝe pełni
misję, musi traktować kaŜdego klienta jak równego sobie. Chcąc zachęcić drugą osobę do
twórczego myślenia, do powaŜnego traktowania zawodu bibliotekarza i biblioteki jako
instytucji kultury, kaŜdego czytelnika – bez względu na wiek, pochodzenie, wykształcenie, wykonywany zawód, sympatie czy antypatie oraz na jego zainteresowania – trzeba
traktować powaŜnie, miło i z sympatią. Trzeba umieć zachęcić klientów do czucia się
w bibliotece bez skrępowania, do otwartego wyraŜania potrzeb, a nawet zwierzeń. Bibliotekarz znający prawdziwe problemy czytelnika moŜe mu bardzo duŜo pomóc, dobierając
Nr 13-14/2007
121
odpowiednie lektury lub kierując do instytucji, które udzielą fachowej rady lub pomocy.
Jednak mimo przyjaźni, zaŜyłości czy koleŜeństwa z wieloma osobami w danej miejscowości, tematy rozmów i potrzeby czytelników nie mogą być ujawniane innym osobom.
Bibliotekarz zobowiązany jest do dyskrecji.
W małej bibliotece wiejskiej powinien pracować bibliotekarz uniwersalny, wykształcony, o wszechstronnych zainteresowaniach, animator i mediator. Musi umieć rozbudzić
zainteresowania czytelnicze i kulturalne dzieci i młodzieŜy, zaspokoić potrzeby dorosłych
czytelników i współpracować z instytucjami na danym terenie, by zachęcić wszystkich do
korzystania z biblioteki. Aby poznać potrzeby uŜytkowników, zdobyć zaufanie i Ŝyczliwość, bibliotekarz powinien mieć następujące cechy: zmysł obserwacyjny, cierpliwość,
uprzejmość, otwartość, odwagę, umiejętność słuchania, asertywną postawę, ciekawość
świata i chęć słuŜenia innym.
Bibliotekarz znający zasady komunikacji interpersonalnej ma okazję wykazać się
aktywnością, inicjatywą, pomysłami oraz zdobyć przychylność władz samorządowych
i zjednać sympatię i poparcie środowiska. Od umiejętnego i świadomego uczestniczenia
bibliotekarzy w procesie komunikacji zaleŜy przyszłość bibliotek.
Kluczem do udanego kontaktu z kaŜdym uŜytkownikiem biblioteki jest znajomość
i stosowanie podstawowych zasad komunikacji interpersonalnej.
Literatura
1. Barker A., Doskonała umiejętność komunikacji, Gliwice 2004.
2. Białkowska B., Wybrane zagadnienia organizacji i wyposaŜenia bibliotek publicznych dla dzieci i młodzieŜy, Warszawa 1992.
3. Dobek-Ostrowska B., Podstawy komunikowania społecznego, Wrocław 2002.
4. Gabon-Klass T., Komunikowanie masowe, Kraków 1978.
5. Hall J., Knapp M., Komunikacja niewerbalna w interakcjach międzyludzkich,
Wrocław 2000.
6. Jankowski K., Nie tylko dla rodziców, Warszawa 1980.
7. Jaworski M., Komunikacja językowa, [w:] Język polski: vademecum maturzysty,
pod red. S. Fryciego, Warszawa 1998.
8. Kisilowska M., JuŜ nie wiem jak mam do ciebie mówić… czyli komunikacja
w bibliotece, Warszawa 2001.
9. Quilliam S., Mowa ciała: poznać i zrozumieć, Warszawa 2000.
10. Semenowicz H., Kształtowanie więzi rodzinnej, Warszawa 1976.
11. Słownik wyrazów obcych PWN, Warszawa 1980.
12. Stankiewicz J., Komunikowanie się w organizacji, Wrocław 1999.
13. Sztejnberg A., Podstawy komunikacji społecznej w edukacji, Wrocław 2002.
14. Warner T., Umiejętności w komunikowaniu się, Wrocław 1999.
15. Wojciechowski J., Bibliotekarstwo: kontynuacje i zmiany, Kraków 1999.
122
Joanna Trusiuk
STAN KOMPUTERYZACJI BIBLIOTEK PUBLICZNYCH
TERENOWYCH WOJEWÓDZTWA PODLASKIEGO
(wyniki badań ankietowych)
Postępy bibliotek na drodze wdraŜania nowych technologii informatycznych są przedmiotem zainteresowania zarówno środowiska bibliotekarskiego, jak i innych instytucji.
W połowie 2006 r. Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego wystosowała do wszystkich bibliotek wojewódzkich ankietę nt.
stanu komputeryzacji bibliotek publicznych w Polsce. Przedsięwzięcie to jest kontynuacją
badań ankietowych prowadzonych przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Bibliotekarzy
Polskich od 2000 r., których celem jest analiza i ocena stanu automatyzacji bibliotek publicznych1.
Wyniki badania ankietowego, wzorem lat ubiegłych, zostały zaprezentowane na VII
ogólnopolskiej konferencji poświęconej automatyzacji bibliotek publicznych w Polsce,
która odbyła się w listopadzie 2006 r. w Bibliotece Narodowej w Warszawie.
Dział Metodyki Bibliotecznej i Doskonalenia Kadr KsiąŜnicy Podlaskiej im. Łukasza
Górnickiego zebrał wypełnione ankiety z placówek terenowych woj. podlaskiego oraz
dokonał opracowania materiału. Uzyskane wyniki umoŜliwiły ocenę stanu komputeryzacji bibliotek publicznych w naszym województwie. Pozwoliły równieŜ na analizę postępów w zakresie wdraŜania technologii informatycznych w bibliotekach, jakie nastąpiły od
połowy 2004 r., kiedy to przeprowadzono analogiczne badania2.
Nie wszystkie placówki odesłały wypełnione ankiety, dlatego teŜ część informacji
ustalono telefonicznie.
PoniŜsza analiza badań ma na celu omówienie i zaprezentowanie odpowiedzi ankietowanych bibliotek na najistotniejsze pytania ankiety. Publikowane w tym artykule wyniki
nie obejmują danych o Białymstoku, a tylko teren3.
1
K. Winogrodzka, Stan komputeryzacji bibliotek publicznych. W: Komputeryzacja i informacja elektroniczna
w bibliotekach publicznych. Materiały z ogólnopolskiej konferencji „Automatyzacja bibliotek publicznych”,
Miedzeszyn, 20-22 listopada 2002 r. s. 20-38
2
W 2004 r. podobna ankieta została wypełniona przez DMBiDK na podstawie informacji i sprawozdań z bibliotek terenowych. Wyniki oraz stan komputeryzacji bibliotek publicznych w poszczególnych województwach
podaje K. Winogrodzka: Raport o stanie automatyzacji bibliotek publicznych 2004. W: Automatyzacja bibliotek
publicznych. Materiały z ogólnopolskiej konferencji „Automatyzacja bibliotek publicznych”, Warszawa, 24-26
listopada 2004 r. s. 10-28
3
Stan komputeryzacji KsiąŜnicy Podlaskiej im. Ł. Górnickiego na tle innych bibliotek wojewódzkich w latach
2002, 2004 omawiają wymienione powyŜej publikacje.
123
Nr 13-14/2007
Miejskie i wiejskie biblioteki publiczne
Na terenie województwa podlaskiego jest obecnie 2374 placówek bibliotecznych5.
W badaniach ankietowych poproszono o podzielenie placówek bibliotecznych na
miejskie i wiejskie. Zgodnie z takim podziałem na naszym obszarze funkcjonują 52 biblioteki miejskie oraz 185 bibliotek wiejskich. Spośród bibliotek miejskich 11 pełni dodatkowo zadania bibliotek powiatowych.
Obraz zmian, jakie nastąpiły na drodze automatyzacji bibliotek publicznych od czasu
poprzedniego badania, ilustruje tabela 1.
Tabela 1
Postępy w procesie komputeryzacji bibliotek miejskich i wiejskich
Lp.
1.
Poziom komputeryzacji
a dostęp do Internetu
Biblioteki skomputeryzowane
oraz wdraŜające komputeryzację
2.
Biblioteki z dostępem do Internetu
3.
Biblioteki udostępniające Internet
czytelnikom
4.
Biblioteki pobierające opłaty od
czytelników za dostęp do Internetu
5.
Biblioteki posiadające własne strony WWW
Biblioteki miejskie
Biblioteki wiejskie
2004
100%
=51
13
2006
100%
=52
17
2004
100%
=193
22
2006
100%
=185
25
25,5 %
23
45,1 %
23
32,7 %
31
59,6 %
30
11,4 %
60
31,1 %
60
13,5 %
76
41,1 %
71
45,1 %
1
57,7 %
4
31,1 %
0
38,4 %
1
1,9 %
5
7,7 %
8
1
0,5 %
1
9,8 %
15,4 %
0,5 %
0,5 %
Programem bibliotecznym wykorzystywanym najczęściej do komputeryzacji procesów bibliotecznych jest MAK, który znalazł zastosowanie w 34 placówkach terenowych.
Kilka bibliotek uŜywa jednocześnie dwóch programów, a jedna jest w trakcie zmiany systemu bibliotecznego i obecnie korzysta z trzech programów.
Inne instalowane oprogramowania przedstawia tabela 2.
4
W liczbie tej i w niniejszej analizie nie uwzględniono KsiąŜnicy Podlaskiej im. Ł. Górnickiego, która równieŜ
pełni obowiązki biblioteki powiatowej. Porównywanie KP, która jest biblioteką wojewódzką z innymi bibliotekami na naszym terenie nie miałoby sensu.
5
Placówki biblioteczne, czyli suma bibliotek i ich filii.
124
Tabela 2
Programy stosowane w bibliotekach
Lp.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
Nazwa programu
LIBRA
MAK
SOWA
LE-LIB
Schola Soft-R.Morawski
MOL
AllBib (program autorski)
liczba
instalacji
2
34
2
5
1
1
1
Biblioteki powiatowe
Pierwsza część badań sondaŜowych dotyczyła bibliotek powiatowych oraz bibliotek
pełniących zadania bibliotek powiatowych .
Na terenie województwa podlaskiego funkcjonuje 11 bibliotek pełniących zadania
bibliotek powiatowych. Nadal nie utworzono bibliotek powiatowych w dwóch powiatach
(bielski, hajnowski).
Zmiany, jakie nastąpiły na drodze automatyzacji powiatowych bibliotek (dalej PBP)
od czasu poprzedniego badania, przedstawia tabela 3.
Tabela 3
Postępy w procesie komputeryzacji bibliotek powiatowych (PBP)
Lp.
Poziom komputeryzacji
a dostęp do Internetu
1.
Biblioteki skomputeryzowane
oraz wdraŜające komputeryzację
2.
Biblioteki z dostępem do Internetu
3.
Biblioteki udostępniające Internet czytelnikom
4.
Biblioteki pobierające opłaty od czytelników
za dostęp do Internetu
5.
Biblioteki posiadające strony WWW
Biblioteki powiatowe
2004
100%=11
7
2006
100%=11
8
63,6 %
11
100 %
11
72,7 %
11
100 %
11
100 %
1
100 %
1
9,1 %
1
9,1 %
9,1 %
3
27, 3 %
125
Nr 13-14/2007
Na 11 PBP 8 bibliotek (73%) prowadzi komputeryzację procesów bibliotecznych.
Wśród tych placówek naleŜy wymienić dwie (Mońki, Suwałki), które są najbardziej zaawansowane w automatyzacji i moŜna uznać za skomputeryzowane prawie w 100%6.
Jak wynika z zestawienia, w okresie ostatnich dwóch lat tylko jedna PBP przystąpiła
do komputeryzacji (Grajewo). Nadal nie podjęły decyzji o tworzeniu elektronicznych katalogów 3 placówki (Sejny, Siemiatycze, Wysokie Mazowieckie). Większość PBP uŜytkuje program biblioteczny MAK – zainstalowany w 6 bibliotekach. Inne wykorzystywane
oprogramowania to: program autorski LE-LIB (1 biblioteka) oraz program SOWA (1).
Wszystkie biblioteki pełniące zadania bibliotek powiatowych posiadają stały dostęp
do Internetu. Tylko jedna biblioteka przyznała się do pobierania opłat od czytelników za
korzystanie z Internetu (2,5 zł/godz.). Placówka ta jako jedyna z omawianej grupy 11.
PBP nie uczestniczyła w programie Ikonka. Pozostałe biblioteki deklarowały, iŜ obecnie
dostęp do zasobów sieciowych dla uŜytkownika jest bezpłatny.
Podane w ankiecie przepustowości łączy internetowych w PBP wynoszą: 2 PBP/128
Kb, 3 PBP/256 Kb, 3 PBP/512 Kb, 1 PBP/526 Kb, 1 PBP/1024 Kb, 1 PBP/ 4 Gb.
Wśród ankietowanych 3 PBP (Augustów, Mońki, Suwałki) posiadają strony WWW.
W roku 2004 tylko 1 biblioteka (Mońki) odpowiedziała, Ŝe posiada własny serwis informacyjny w sieci. Wzrost o ponad 30% wskazuje, iŜ coraz większą uwagę równieŜ
w instytucjach kultury zwraca się na promocję i reklamę własnej placówki w Internecie.
Następne pytanie, które nie wystąpiło w poprzednich badaniach, dotyczyło sprzętu
komputerowego. WyposaŜenie bibliotek w komputery jest zaleŜne m.in. od następujących
czynników: stopnia zaawansowania organizacyjnego, sytuacji finansowej i kadrowej oraz
warunków lokalowych placówki.
Zasobność PBP w sprzęt komputerowy oraz plany na przyszłość przedstawiają tabele
4, 5, 6.
Tabela 4
Liczba komputerów dostępnych dla czytelnika we wszystkich PBP
Lp.
1.
2.
3.
4.
liczba
komputerów
2-3
4-9
12
liczba
bibliotek
7
3
1
11
%
bibliotek
63,6
27,3
9,1
100
Tabela 5
Liczba komputerów zainstalowanych w latach 2004-2006 w PBP
Lp.
1.
2.
3.
4.
5.
6
liczba
komputerów
0
2-3
liczba
bibliotek
1
4
%
bibliotek
9,1
36,4
4-5
14 - 23
4
2
11
36,4
18,1
100
W ankiecie przyjęto interpretację, Ŝe placówki skomputeryzowane w 100% to takie, które mają skomputeryzowane wszystkie procesy biblioteczne ( akie jak gromadzenie i ewidencja, opracowanie, udostępnianie) przy
pomocy jednego systemu bibliotecznego.
126
Tabela 6
Liczba komputerów, jaką naleŜy zainstalować w najbliŜszych 3 latach
(do 2009 r. włącznie) w PBP
Lp.
1.
2.
3.
4.
liczba
komputerów
2-3
4-9
10 - 20
liczba
bibliotek
4
4
3
11
%
bibliotek
36,4
36,4
27,2
100
Największą liczbą komputerów dostępnych dla czytelnika moŜe pochwalić się MBP
w ŁomŜy (12 komputerów) oraz BP w Suwałkach (9 komputerów). W placówkach tych
w latach 2004-2006 zainstalowano kolejno: 23 komputery w ŁomŜy i 14 w Suwałkach.
Stopień wdroŜenia komputeryzacji procesów bibliotecznych oraz zmiany, jakie nastąpiły od 2004 r., prezentuje tabela 7.
Tabela 7
Zaawansowanie bibliotek powiatowych (PBP) w proces komputeryzacji
Lp.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
Czynności biblioteczne
Tworzenie baz katalogowych
Tworzenie baz bibliograficznych
Tworzenie baz pełnotekstowych i faktograficznych
Przejmowanie danych z baz Biblioteki Narodowej
Przejmowanie danych z katalogu NUKAT, KaRo
Przejmowanie danych z baz KsiąŜnicy Podlaskiej
Stosowanie formatu MARC 21
Stosowanie formatu MARC BN
Kontrola kartotekami wzorcowymi
Współtworzenie baz (lokalnych, krajowych itp.)
Udostępnianie własnych baz katalogowych
Udostępnianie własnych baz katalogowych w Internecie
Udostępnianie własnych baz bibliograficznych, pełnotekstowych i faktograficznych
Udostępnianie baz innych bibliotek
Gromadzenie zbiorów
Rejestracja czytelników i wypoŜyczeń
Wydruk inwentarzy
Skontrum
Liczba bibliotek
2004
2006
100%=11 100%=11
7
8
2
3
1
1
6
7
0
0
2
2
1
3
5
4
0
0
0
0
3
4
0
1
1
1
2
0
2
0
1
4
0
3
1
2
Z powyŜszej tabeli wynika, iŜ wszystkie PBP, które komputeryzują procesy biblioteczne, budują bazy katalogowe. Tworzenie baz bibliograficznych ma miejsce w 3 placówkach (Kolno, Mońki, Suwałki), a pełnotekstowych i faktograficznych tylko w 1
(Mońki). Własne oraz zewnętrzne bazy danych, gromadzone w coraz większym zakresie,
znakomicie uzupełniają działalność informacyjną bibliotek. Większość badanych (87,5%)
127
Nr 13-14/2007
przy opracowywaniu własnych zbiorów korzysta z baz Biblioteki Narodowej. Dwie placówki wskazały na przejmowanie danych z baz KsiąŜnicy Podlaskiej. Połowa PBP tworzących katalogi komputerowe udostępnia je czytelnikom. Wynik ten moŜe świadczyć
o tym, iŜ obecnie bazy te są w trakcie budowy i zawierają najczęściej informacje o najnowszych zbiorach. Własne bazy katalogowe w Internecie udostępnia zainteresowanym
biblioteka w Suwałkach.
Spośród innych czynności bibliotecznych realizowanych w badanych bibliotekach
naleŜy wymienić: rejestrację czytelników i wypoŜyczeń (Augustów, Mońki, Suwałki),
wydruk inwentarzy (Suwałki), skontrum (Mońki, Suwałki).
Pozostałe biblioteki (MBP, MGBP, GBP)
Zmiany, jakie nastąpiły w procesie automatyzacji bibliotek tej grupy od czasu poprzedniego badania, prezentuje tabela 8.
Tabela 8
Postępy w komputeryzacji pozostałych bibliotek
(MBP, MGBP,GBP)
Lp.
Poziom komputeryzacji
a dostęp do Internetu
1.
Biblioteki skomputeryzowane
oraz wdraŜające komputeryzację
2.
Biblioteki z dostępem do Internetu
3.
Biblioteki udostępniające Internet czytelnikom
4.
Biblioteki pobierające opłaty od czytelników
za dostęp do Internetu
5.
Biblioteki posiadające strony WWW
Biblioteki pozostałe
2004
100%=103
24
2006
100%=105
29
23,3 %
72
69,9 %
72
27,6 %
85
80,9 %
79
69,9 %
brak danych
75,2 %
4
5
4,9 %
3,8 %
6
5,7 %
Na 1057 bibliotek z tej grupy komputeryzację procesów bibliotecznych rozpoczęło
bądź kontynuuje 29 placówek. Największe osiągnięcia w zakresie wdraŜania nowych
technologii ma biblioteka w Knyszynie, którą moŜna uznać za skomputeryzowaną prawie
w 100%. Na wsi Ŝadna biblioteka nie moŜe pochwalić się takimi osiągnięciami. DuŜy
procent bibliotek z dostępem do Internetu to efekt realizacji na naszym terenie w latach
2003-2004 programu Ikonka. W czterech placówkach pobierane są opłaty od uŜytkowników za korzystanie z Internetu. Wahają się one od 0,5 zł do 4 zł za godzinę. Są to biblio7
W liczbie tej nie uwzględniono bibliotek miejskich pełniących zadania bibliotek powiatowych (PBP), które
omówiono powyŜej w grupie bibliotek powiatowych.
128
teki, które nie uczestniczyły w akcji Ikonka.
Prezentacja bibliotek na stronach WWW ma miejsce w 6 placówkach (Bielsk Podlaski, Choroszcz, Czarna Białostocka, Hajnówka, Knyszyn, Poświętne).
Stopień wdroŜenia komputeryzacji poszczególnych procesów bibliotecznych prezentuje tabela 9.
Tabela 9
Zaawansowanie bibliotek miejskich i wiejskich w proces komputeryzacji
Lp.
Czynności biblioteczne
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
Tworzenie baz katalogowych
Tworzenie baz bibliograficznych
Tworzenie baz pełnotekstowych i faktograficznych
Przejmowanie danych z baz Biblioteki Narodowej
Przejmowanie danych z katalogu NUKAT, KaRo
Przejmowanie danych z baz KsiąŜnicy Podlaskiej
Stosowanie formatu MARC 21
Stosowanie formatu MARC BN
Stosowanie innego formatu
Kontrola kartotekami wzorcowymi
Współtworzenie baz (lokalnych, krajowych itp.)
Udostępnianie własnych baz katalogowych
Udostępnianie własnych baz katalogowych w Internecie
Udostępnianie własnych baz bibliograficznych, pełnotekstowych i faktograficznych
Udostępnianie baz innych bibliotek
Gromadzenie zbiorów
Rejestracja czytelników i wypoŜyczeń
Wydruk inwentarzy
19.
Skontrum
Liczba bibliotek
2004
2006
22
27
4
4
0
0
18
17
0
0
5
5
7
15
13
9
3
3
0
0
0
0
7
9
0
1
2
1
5
0
8
0
7
0
9
0
1
1
Z powyŜszego zestawienia wynika, Ŝe na 29 bibliotek wdraŜających komputeryzację
27 (93 %) tworzy bazy katalogowe. Bazy bibliograficzne budują 4 placówki (Bielsk Podlaski, Hajnówka, Knyszyn, Łapy). Są to głównie bazy regionalne i kartoteki zagadnieniowe. Własne bazy katalogowe w Internecie udostępnia biblioteka w Bielsku Podlaskim.
Skontrum zbiorów wspomagane bibliotecznym programem komputerowym jest prowadzone w placówce w Knyszynie.
Wzrosła o ponad 50% liczba bibliotek stosujących format MARC 21.
Digitalizacja
śadna biblioteka terenowa nie rozpoczęła digitalizacji zbiorów, nie posiada sprzętu do
digitalizacji oraz nie ma planu digitalizacji.
PoniewaŜ na co dzień biblioteki borykają się z problemami finansowymi i kadrowymi, działania w kierunku tworzenia zasobów cyfrowych muszą zostać przesunięte w czasie na przyszłość.
129
Nr 13-14/2007
Źródła finansowania komputeryzacji
Źródła finansowania komputeryzacji ilustruje poniŜsza tabela10.
Tabela 10
Lp.
Źródła
1.
Środki budŜetowe
2.
Granty i dotacje celowe
(w tym program Ikonka)
Biblioteki powiatowe
i pełniące zadania
bibliotek powiatowych
10
Pozostałe biblioteki
(MBP, MGBP, GBP)
11
77
48
Głównym źródłem finansowania komputeryzacji bibliotek są środki budŜetowe- 58
bibliotek terenowych dało taką odpowiedź. Niezwykle istotnym programem na drodze
wdraŜania nowych technologii i umoŜliwienia korzystania z zasobów Internetu mieszkańcom miast i wsi województwa podlaskiego była realizacja projektu Ikonka. Akcja Ikonka
objęła 87 placówek terenowych.
Poza tym kilka bibliotek deklarowało korzystanie z grantów i dotacji celowych. NajwaŜniejsze inicjatywy i przedsięwzięcia realizowane przez biblioteki w celu pozyskania
środków finansowych na komputeryzację to:
− granty z Ministerstwa Gospodarki i Pracy na tworzenie Gminnych Centrów Informacji (Mielnik, Zawady),
− wsparcie (środki finansowe, sprzęt komputerowy) z fundacji np. Sokólski Fundusz
Lokalny, Fundacja Batorego (Sokółka, Wasilków),
− dotacje celowe z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Suwałki, Knyszyn).
Biblioteka w Suwałkach w ramach projektu z programów operacyjnych MKiDN
otrzymała znaczne fundusze, które przeznaczyła na zakup sprzętu komputerowego, nowych modułów Sowy, konwersję danych, przeszkolenie pracowników.
Przeszkody w komputeryzacji
Główną przeszkodą wymienianą prawie przez wszystkie biblioteki jest brak środków
finansowych na zakup sprzętu i oprogramowania, szkolenia komputerowe, zatrudnienie
informatyków oraz dodatkowych pracowników. Problemem są równieŜ niekorzystne warunki lokalowe uniemoŜliwiające instalację sprzętu komputerowego (brak miejsca, duŜe
zawilgocenie i brak ogrzewania). W mniejszych miejscowościach i na wsiach pojawiają
się teŜ bariery techniczne utrudniające prowadzenie inwestycji informatycznych.
Bibliotekarze sygnalizują, Ŝe często są osamotnieni w swoich poczynaniach i nie mają
wsparcia ze strony samorządów ani bibliotek wyŜszego stopnia.
Podsumowanie
Pomimo przeszkód i utrudnień naleŜy stwierdzić, iŜ biblioteki publiczne województwa podlaskiego starają się nadąŜać za rozwojem nowoczesnych technologii i doskonalą
oraz poszerzają zakres usług dla uŜytkowników.
130
Komputeryzacja procesów bibliotecznych wzbogaca działalność bibliotek, tworząc
nowe moŜliwości zarówno dla bibliotekarzy, jak i dla czytelników. Liczba bibliotek
skomputeryzowanych na terenie naszego województwa nie jest imponująca (tylko 42 na
237 placówek bibliotecznych), ale zadawalające jest to, Ŝe co roku kolejne biblioteki rozpoczynają ten proces, wykorzystując moŜliwości techniki informatycznej na miarę posiadanych środków finansowych.
Nr 13-14/2007
131
Andrzej Chuchnowski
PROMOCJA CZYTELNICTWA
CZYTELNICTWA W REGIONACH
PRZYGRANICZNYCH NA PRZYKŁADZIE SUWAŁK
Od początków tworzenia się narodów i państw najwaŜniejszym problemem było pokojowe współistnienie oraz poszanowanie odmienności w społeczeństwach wielokulturowych. RóŜnorodność etniczna, wyznaniowa, etnograficzna stanowi bogactwo kaŜdego
regionu i kraju. Niestety brak tolerancji, fobie, fanatyzm i nacjonalizm przemieniają bogactwo wielokulturowości w zarzewie konfliktów i wojen. Bez współistnienia grup wyznaniowo-narodowościowych i narodów, szczególnie w okręgach pogranicznych, państwa
nie mogą współŜyć w pokoju. Postawy tolerancji, zrozumienia i poszanowania róŜnic
kulturowych to podstawa współpracy.
Kto powinien się tym zajmować? W pierwszej kolejności biblioteki, pod warunkiem,
Ŝe nie będą biernymi „wypoŜyczalniami ksiąŜek”. Taka jest szczególna rola biblioteki
w zakresie działań regionalnych. Przemiany ustrojowe po 1989 r. spowodowały, a wręcz
wywołały wzrost zainteresowania i znaczenia tzw. małych ojczyzn rozumianych jako lokalne środowisko gospodarcze, geograficzno-przyrodnicze, społeczne i kulturowe. Lokalna historia, tradycje, dorobek pokoleń budzą poczucie toŜsamości regionalnej, więź ze
swoją „małą ojczyzną”, tu pada często określenie mieszkańca zapytanego o narodowość
„ja tutejszy”. PrzybliŜenie zamian kulturowych zachodzących we współczesnym świecie,
dostęp do informacji poprzez coraz nowocześniejsze nośniki elektroniczne – to tworzenie
warunków do moŜliwości współegzystencii z koniecznością ciągłego unowocześniania
i śledzenia postępu. W taki sposób pracująca biblioteka powinna stanowić spoiwo pomiędzy tym, co było, a tym, co oferuje świat współczesny.
Zadanie stojące przed bibliotekami w regionach pogranicznych jest jeszcze trudniejsze. Ludność miejscowa to przewaŜnie minimum dwie, trzy grupy narodowościowe, na
dodatek wymieszane wyznaniowo. Grupy te pielęgnują własną historię, tradycje, zwyczaje, często gwarę. Biblioteka regionalna nie moŜe, nie ma prawa traktować tych grup
w zróŜnicowany sposób. Nie moŜe o którejś z grup, nawet tej najmniejszej, wcale przecieŜ nie najmniej waŜnej, zapomnieć. Częstokroć tak dawniej bywało. Trzeba teraz olbrzymiego wysiłku, by ten okres zatrzeć w pamięci i przy pomocy najróŜniejszych metod
przywrócić czy teŜ stworzyć właściwy. Trzeba uczynić wszystko, by uzupełnić braki
w księgozbiorach, opracować róŜnojęzyczne katalogi i dotrzeć do tych zapomnianych
z pełną ofertą. Transformacja bibliotek pogranicza oznacza przede wszystkim zwrócenie
się ku własnemu środowisku, ku potrzebom lokalnych i regionalnych społeczności w sfe-
132
rach, które stanowią fundament kształcenia i dokształcania się oraz w sukcesach zawodowych. Poznanie kultury kraju i kultury europejskiej poprzez kulturę „małej ojczyzny” daje
moŜliwość postrzegania siebie na tle poziomu cywilizacyjnego. Daje świadomość zaniedbań, ale daje teŜ poczucie dumy z naturalnych walorów oraz osiągnięć swego regionu,
a w ślad za tym tworzy moŜliwość, a zarazem potrzebę promowania go i dzielenia się
z innymi swoim dorobkiem. W kaŜdym przypadku zwrot ku własnemu środowisku budzi
emocje, zmusza do myślenia. W swojej nieskaŜonej autentycznej postaci, w całym bogactwie i róŜnorodności kultura przetrwała tylko w regionach, stanowiąc niewyczerpane źródło inspiracji dla twórców. Wiedza o regionie – uwzględniająca róŜne dziedziny Ŝycia,
gromadzony księgozbiór regionalny, urozmaicone formy zajęć pozabibliotecznych, kontakty z bibliotekami po drugiej stronie granicy, „wymiana” młodzieŜy – stwarza moŜliwości oddziaływania regionalnych bibliotek na lokalne środowisko i stanowi uzupełnienie
edukacji regionalnej nie zawsze prowadzonej w szkołach na odpowiednim poziomie.
Biblioteka Publiczna im. Marii Konopnickiej w Suwałkach jest typową biblioteką
pogranicza. Suwalszczyzna graniczy bowiem z Litwą, a takŜe Białorusią. Mniejszość litewska tutaj zamieszkująca stanowi zwartą, pręŜną grupę liczącą około 10-15 tys. osób.
Mniejszość białoruska jest mniej liczna, ale do Grodna z Suwałk jest bliŜej niŜ do Białegostoku. Mniejszość romska w naszym mieście szczyci się pierwszą i jedyną w Polsce
szkołą romską. Charakterystyczny koloryt stanowią równieŜ grupy wyznaniowe, w tym
najliczniejsza w Polsce grupa staroobrzędowców, która pozostając przy starym odłamie
prawosławia kultywuje swoje tradycje. Biblioteka w związku z tym podjęła działania zaplanowane na lata. Działania te wymagają otwarcia na wszystkie grupy mniejszości.
W Polsce właśnie kontakty z Litwą mimo pojawiających się zadraŜnień głównie
z powodu zaszłości historycznych najbliŜsze są standardom europejskim. Stosunki z Białorusią są trudniejsze, ale nie beznadziejne. W roku 2005 biblioteka zorganizowała międzynarodową konferencję na Wigrach na temat: „Poszukiwanie wspólnych korzeni kulturowych Białorusi i Polski”. W konferencji obok polskich i białoruskich naukowców
uczestniczyły 40-osobowe grupy młodzieŜy z Grodna i Suwałk.
Pokłosiem trzydniowej konferencji jest publikacja ksiąŜkowa zawierająca referaty
naukowców polskich i białoruskich wydane w języku polskim i rosyjskim. Spotkania młodzieŜy obu narodów zaowocowały nawiązaniem przyjaźni i róŜnorodnych wartości
w środowiskach wielokulturowych naszego pogranicza.
Suwałki posiadają prymat w relacjach polsko-litewskich z uwagi na połoŜenie, ale teŜ
i zaszłości historyczne. Suwalszczyzna od 1422 r. do 1795 r. (trzeci rozbiór) naleŜała do
Wielkiego Księstwa Litewskiego, wchodząc w skład krainy Zaniemenia jako Suwalkija.
O Suwalszczyznę toczono boje po I wojnie światowej – trzeba było powstania sejneńskiego (drugiego po wielkopolskim zwycięskiego w historii Polski), aby ten region znalazł się w granicach Polski. Mieszkańcy zwłaszcza do tego tematu i tych czasów często
nawiązują.
W tej materii biblioteka moŜe i powinna włączyć się jako stymulator – czas juŜ najwyŜszy zabliźniać te ciągle odświeŜane rany. Cel to trudny, musi być w związku z tym
rozpisany na lata i na wiele działań. Biblioteka nasza jest w stanie i to czyni, przyjmując
na siebie cięŜar pogodzenia róŜnych działań kulturalnych do tej pory dzielących ludzi.
Dotyczy to nie tylko poprawy i unormowania wzajemnych stosunków, ale teŜ prób zbliŜenia i podjęcia wspólnych inicjatyw.
Biblioteka suwalska za najwaŜniejsze zadania uwaŜa:
− organizowanie wymiany kulturalnej w ramach współpracy miast w pasie transgranicznym (Suwałki – Mariampol – Alytus);
Nr 13-14/2007
133
− opracowanie planu i harmonogramu współpracy bibliotek z Suwałk, Mariampola
i Alytusa (m.in. gromadzenie księgozbiorów: litewskiego w suwalskiej bibliotece
i polskich w miastach litewskich);
− zapewnić polskim Litwinom studiującym w Wilnie, Kownie korzystanie z literatury litewskiej w suwalskiej bibliotece (wypoŜyczenia międzybiblioteczne);
− załoŜenie katalogów bibliotecznych zbiorów regionalnych w językach polskim
i litewskim po obu stronach granicy;
− rozpocząć gromadzenie literatury o staroobrzędowcach oraz piśmiennictwa staroobrzędowego;
− organizować imprezy środowiskowe z udziałem młodzieŜy polskiej, polskich Litwinów, Białorusinów, Romów oraz wyznania staroobrzędowego połączone
z prezentacją kulturalną;
− rozpocząć cykl prezentacji literackiej młodych nowych autorów wszystkich grup
narodowościowych.
Realizacja powyŜszych zadań wymaga czasu, jak teŜ przekonania do nowości instytucji i urzędów, które widzą działalność bibliotek stereotypowo – jako wypoŜyczalnie ksiąŜek. Oferta bibliotek w XXI wieku powinna udostępniać wiedzę, myśli i róŜnorodne opinie, zapewniając jednakowy dostęp do swoich usług wszystkim czytelnikom.
Szansą biblioteki suwalskiej w podejmowaniu tych zadań są istniejące od 9 lat struktury organizacyjne Euroregionu Niemen. Porozumienie o powstaniu tegoŜ związku transgranicznego podpisali 6 czerwca 1997 r. przedstawiciele strony polskiej, litewskiej
i białoruskiej w Augustowie. Dzięki rozwojowi kontaktów gospodarczych przełamane
zostały zadawnione uprzedzenia, utrwaliły się natomiast bezpośrednie relacje między wieloma środowiskami, instytucjami, a takŜe pomiędzy pojedynczymi osobami. Obecnie
obok gospodarki rozwijają się róŜnorodne inicjatywy w tym kulturalne.
Biblioteka reagująca na wszystko, co się dzieje wśród lokalnej społeczności, podjęła
szereg inicjatyw waŜnych dla obu stron. Włączamy się w promocję nowo wydanych przez
wydawnictwo w Puńsku albumów (m.in. S. Birgelisa), jak teŜ tomików poezji, almanachów wydanych w dwóch językach – polskim i litewskim. Biblioteka zaprasza na te spotkania i promocje przedstawicieli władz, ale teŜ i konsula Litwy, który chętnie w tych
spotkaniach uczestniczy. Spotkania Polaków i polskich Litwinów przy kawie i lampce
wina doprowadzają do róŜnego rodzaju i tematyki rozmów pojedynczych osób i grup,
nawiązywane są róŜnego rodzaju kontakty osobiste. W spotkaniach uczestniczą chętnie
pisarze Związku Literatów Litewskich z Wilna. Prezentowane ksiąŜki budzą zainteresowanie nie tylko polskich Litwinów – ale i Polacy zwracają się do nich z prośbą o tłumaczenie. Pierwsze lody wydają się pękać. Kilka spotkań połączonych z promocją wzbudziło w ubiegłym roku, a właściwie w sezonie zimowym 2005/2006, coraz większe zainteresowanie tego typu spotkaniami. Znajomość trudnego zawierającego wiele archaizmów
języka litewskiego wśród Polaków jest niestety mizerna – ale początki zostały zrobione.
Promocja albumu fotograficznego S. Birgelisa połączona z promocją jego wierszy wzbudziła juŜ znacznie większe zainteresowanie takŜe wśród Polaków.
Prezentacja poezji litewskiej w wydaniach dwujęzycznych budzi zainteresowanie
poetów i ludzi piszących wiersze ze strony polskiej. Nawiązywane kontakty będą, mamy
nadzieję, procentowały w przyszłości. Tomiki poezji w wydaniach dwujęzycznych znajdują coraz więcej czytelników korzystających wyłącznie z wypoŜyczalni – to teŜ efekty
promocji. Kilka konferencji organizowanych przez bibliotekę w urokliwym wigierskim
klasztorze kamedułów gromadziło róŜnorodne grono uczestników zawsze z udziałem bi-
134
bliotekarzy z Litwy. Osobiste kontakty wnoszą wiele nowych pomysłów, które zaowocują
w przyszłości. Jednym z efektów tych spotkań są podpisane porozumienia pomiędzy naszą biblioteką a bibliotekami m.in. w Alytusie i Mariampolu oraz w Grodnie. Niejako
drugoplanowym efektem tych spotkań jest przekazanie jak na razie dwóch partii ksiąŜek
(niespełna 1000 tytułów) bibliotekom rejonu wileńskiego, którym brakuje polskiej ksiąŜki
– szczególnie dziecięcej.
Jesienią tego roku biblioteka suwalska wymieni wystawy fotograficzne prezentujące
Suwałki w bibliotece litewskiej w Alytusie oraz litewską, prezentując Alytus w Suwałkach. Wymiana będzie kontynuowana w latach następnych, co zaowocuje spotkaniami
fotografików obu miast, a takŜe mamy nadzieję na systematyczne rozszerzanie kontaktów
i napływ nowych czytelników do naszych bibliotek.
Z uwagi na funkcjonujące na Suwalszczyźnie szkolnictwo litewskie cenną inicjatywą
jest wymiana młodzieŜy w ramach tzw. zielonych szkół. To ta młodzieŜ dzisiaj ucząca się
w niedługim czasie podejmie zadania współpracy w ramach Unii Europejskiej. Kontakty
i wymianę powinny organizować i ukierunkować biblioteki. Program „zielonych szkół”
jest realizowany na Suwalszczyźnie od kilku juŜ lat, chociaŜ nie jest to działalność systematyczna. Działania międzynarodowe pojawiają się tylko wtedy, kiedy pozyskiwane są
fundusze ze środków unijnych. Dzieci i młodzieŜ ze szkół litewskich i białoruskich przyjeŜdŜają z opiekunami do bibliotek i szkół w regionie, uczestnicząc w róŜnorakich zajęciach, poznając historię tych ziem, spotykają twórców ludowych, biorą udział w konkursach, nawiązując kontakty z polskimi rówieśnikami. W ramach rewizyty polskie dzieci
mają podobny program za granicą. Bibliotece pozostaje koordynacja tych zadań z nadzieją na coraz ściślejsze kontakty, nie wymyślono bowiem lepszej metody niŜ bezpośrednie
wzajemne poznawanie się.
Biblioteka w związku z powyŜszymi zadaniami musi dysponować dobrze zorganizowaną bazą informacyjną o dokonaniach w dziedzinie kultury i nie tylko w celu pobudzania dumy z osiągnięć własnej „małej ojczyzny”. Zaowocować to moŜe i powinno w przyszłości pozostaniem młodych, wykształconych ludzi w swoim mieście czy regionie i pracą
na rzecz swojego środowiska. Oczywiste jest, Ŝe musi istnieć baza informacyjna dotycząca bieŜącego Ŝycia kulturalnego, społecznego, politycznego, sportowego, ofert pracy, jak
teŜ moŜliwość kształcenia i dokształcania oraz zdobywania nowych kwalifikacji.
Reasumując – biblioteka winna umieć informować czytelników i wszystkich poszukujących informacji we wszelakich potrzebnych im aspektach. Wymiana doświadczeń,
wzrost wiedzy o sobie, przenikanie się pierwiastków kulturowych otworzą przed szkołami
i przede wszystkim bibliotekami olbrzymie pole działań kształtujących i wychowawczych. Słowem – moŜliwości jest bardzo wiele, a czasu coraz mniej i biblioteki tę szansę
powinny zrozumieć i wykorzystać w taki sposób, jak to jest moŜliwe w ich warunkach
i ich specyfice.
Od redakcji: Zainteresowanych pogłębieniem tematu odsyłamy do prac suwalskiej
badaczki tego problemu dr Jadwigi Nowackiej:
1. Nowacka J.: Współpraca bibliotek przygranicza – specyfika działalności bibliotecznej na przykładzie Biblioteki Publicznej im. M. Konopnickiej w Suwałkach,
„EBIB”, nr 10/2004/61/grudzień.www.ebib.oss.wroc.pl/2004/61/nowacka.php
2. Nowacka J.: Regionalizm ksiąŜki na Suwalszczyźnie, „EBIB”, nr 10/2004/61 grudzień www.ebib.oss.wroc.pl/2004/61/nowacka.php
Nr 13-14/2007
135
3. Nowacka J.: Regionalizm a funkcje biblioteki publicznej, „Bibliotekarz Podlaski”,
nr 9-10/2004/2005, s. 13-21.
136
Małgorzata Iwanowicz
BIBLIOTEKI WSPIERAJĄ SZKOŁY
KsiąŜnica Podlaska w trosce o kontakt czytelnika z autorem – refleksje autorki
KsiąŜka i czytelnik są parą spojoną węzłami trwałymi, nierozerwalnymi. (…). KsiąŜki bez czytelnika nie moŜna sobie wyobrazić, tak jak i
samo pojęcie „czytelnik” uzaleŜnione jest od ksiąŜki.
(Jarosław Iwaszkiewicz)
Szczególne miejsce wśród wielu działań podejmowanych przez biblioteki publiczne:
powiatowe i gminne, zajmują zadania edukacyjne, w ramach których bibliotekarze organizują młodzieŜy szkolnej warsztaty twórcze prowadzone przez autorów ksiąŜek edukacyjnych, spotkania autorskie z pisarzami, wydawcami, lekcje biblioteczne oraz rozliczne
konkursy. W ten sposób umoŜliwiają uczniom kontakt z twórcami, niewątpliwie przyczyniają się do rozwoju uczniowskich umiejętności wypowiadania się zarówno w formach
mówionych, jak i pisanych oraz do zbliŜenia tej „pary spojonej węzłami nierozerwalnymi”.
Jako Ŝe jestem jedną z tych autorek, które mają szczęście i zaszczyt uczestniczyć
w takich działaniach, a dotyczą one placówek w powiecie białostockim, chciałabym
z czytelnikami „Bibliotekarza Podlaskiego” podzielić się swymi refleksjami.
Na początek najwaŜniejsza uwaga: KsiąŜnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego
w Białymstoku, która jest organizatorem spotkań autorskich z dziećmi i młodzieŜą,
w jakich brałam udział, działa niezwykle pręŜnie w tym zakresie, a pani Małgorzata Rokicka, kierownik Biblioteki Publicznej Powiatu Białostockiego, jest niestrudzonym propagatorem nowoczesnej biblioteki, w której ceni się Ŝywy kontakt człowieka z człowiekiem,
w tym tak waŜny kontakt pomiędzy czytelnikiem a autorem. Nie będzie przesadą, gdy
powiem, Ŝe to przyjaciel zarówno młodzieŜy, jak i autorów, czego wielokrotnie doświadczyłam.
W ciągu ostatniego oraz minionego roku szkolnego (w latach 2005-2006) wzięłam
udział w wielu spotkaniach autorskich z młodzieŜą szkolną (ze szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich), zorganizowanych przez KsiąŜnicę Podlaską w róŜnych bibliotekach publicznych (miejskich, gminnych i ich filiach bibliotecznych) na terenie powiatu
białostockiego. KaŜde z nich było inne, dotyczyło przewaŜnie odmiennych zagadnień, ale
wszystkie dla obu stron stanowiły niezapomniane przeŜycie, o czym przekonałam się niejednokrotnie zarówno podczas samych spotkań, jak i po ich zakończeniu. Przeprowadzone
Nr 13-14/2007
137
przeze mnie warsztaty miały wspólny mianownik: słuŜyły językowemu rozwojowi młodzieŜy; ich celem było wzbogacanie słownictwa uczniów, ich umiejętności w zakresie
pisania i mówienia.
Przedstawię teraz zaledwie rys tych emocji, tych doświadczeń, które stały się moim
udziałem podczas tej swoistej „wędrówki autorskiej” po bibliotekach publicznych ziemi
białostockiej, nie sposób bowiem wymienić wszystkich placówek, w których byłam, niemoŜliwe jest takŜe odtworzenie teraz wraŜeń, o jakie wzbogaciłam się, ani teŜ oddanie
atmosfery, jaka wytworzyła się na kaŜdym ze spotkań, bo są to sprawy zbyt ulotne i bardzo osobiste. Dlatego pozwólcie, Drodzy Czytelnicy i Bibliotekarze, Ŝe ograniczę się tylko do kilku wspomnień, ale jakŜe wymownych i symbolizujących całość działań podejmowanych przez KsiąŜnicę Podlaską w trosce o kontakt czytelnika z autorem.
W 2005 roku odwiedziłam magiczne miejsce – Tykocin, będąc gościem Centrum
Kultury, Sportu i Rekreacji mieszczącego się w przepięknym barokowym dworku Branickich. Zaproszono mnie na spotkanie z młodzieŜą ze szkół podstawowych i gimnazjalnych,
które zorganizowano przy okazji eliminacji powiatowych do konkursu o tytule: „As ortografii w powiecie”. Ortografia to najmniej wdzięczna dziedzina na spotkania autorskie,
ale tam właśnie, w Tykocinie, przekonałam się, Ŝe moŜe budzić zainteresowanie uczniów,
a nawet ich entuzjazm. Kiedy rozmawialiśmy o przyczynach powstawania błędów ortograficznych, o tym, jakie podjąć działania, aby im przeciwdziałać, widziałam na twarzach
uczestników spotkania skupienie i wielkie zainteresowanie. Padło wiele mądrych pytań
świadczących o autentycznej trosce o poprawność zapisu wyrazów. DuŜe wraŜenie zrobili
na mnie sponsorzy oraz organizatorzy konkursu, a rozmach, z jakim został on zakończony, był imponujący: tylu wartościowych nagród ksiąŜkowych dawno nie widziałam. Nie
wspomnę juŜ o radości zwycięzców z ich otrzymania.
Ortografii poświęcone było takŜe w części spotkanie z uczniami szkoły podstawowej
w Studzienkach (gmina Wasilków). Korzystając z moich ksiąŜek („Mistrz ortografii”
i „Orto-miks”) oraz niezwykle „szeleszczących” wierszy pani Małgorzaty Strzałkowskiej,
dzieci wykonywały rozmaite zadania – od ćwiczeń ortograficzno-gramatycznych, w których tworzyły rodziny wyrazów, zmieniały dialogi, poprzez dopisywanie cząstki by, do
zabaw dramowych. W czasie ich wykonywania rywalizowali ze sobą, aby zdobyć jak
najlepszy wynik, a na ich twarzach malowało się zadowolenie i wielkie emocje. Jakaś
większa moŜe być nagroda dla autorki niŜ uśmiech czytelnika! Uczniowie tej właśnie
szkoły zadziwili mnie swoją pomysłowością, a gdy na miotłach „przyleciały” „cztery rude
czarownice” i odprawiły swoje „słowne harce”, wszyscy bili brawo.
Wiele spotkań dotyczyło pisania wypracowań (w związku z moją serią wydawniczą
pt. „Sztuka pisania wypracowań”) i związanych z nimi form wypowiedzi pisemnej,
z czym niejeden uczeń ma spore kłopoty. Spośród nich niezapomniane są dla mnie te
warsztaty, w których młodzieŜ uruchomiła całą swoją wyobraźnię, tworząc barwne obrazy
tajemniczych, idealnych krain, w których „słońce nigdy nie zachodzi, rośliny nie przekwitają”, a „ze skał tryska źródło radości”, powołując do istnienia (pod wpływem bodźca
słuchowego) muzykę dzwonów kościelnych czy teŜ łąkowych dzwoneczków polnych,
opisując wreszcie zapachy niesione przez wonne lilie, które czuli poprzez moc ich wyobraŜania sobie. Taką magiczną atmosferę udało się stworzyć w Czarnej Białostockiej
oraz w Wasilkowie. Tamtejsza młodzieŜ gimnazjalna okazała się niezwykle dojrzała, zadziwiła mnie swą wiedzą o języku. Po spotkaniach mogłam zamienić kilka słów z uczniami, podzielić się z nimi swoimi wraŜeniami oraz wysłuchać ich opinii. JakŜe miło było
usłyszeć od jednego z gimnazjalistów w Wasilkowie takie oto słowa: „Jestem po tym spotkaniu zmęczony, ale bardzo zadowolony. Dziękuję”.
138
Ogromne moŜliwości twórcze młodzieŜy ujawniły takŜe tematy przeznaczone do dyskusji. Nie zapomnę burzliwej debaty, jaką przeprowadziłam w Łapach. Jej uczestnicy,
uczniowie szkoły średniej, „zmierzyli się z problemem” (bo taki był temat spotkania)
w sposób mistrzowski, przy okazji wciągając do dyskusji swoich nauczycieli. Wymieniane na sali poglądy, a dotyczące spraw kontrowersyjnych, pokazały, Ŝe młodzieŜ potrafi
formułować konstruktywne argumenty, zaś sposób dyskutowania uczestników debaty
świadczył o ich kulturze, mimo Ŝe wielokrotnie atmosfera była gorąca.
TakŜe podczas pozostałych spotkań, których tu nie wymieniłam, udało mi się nawiązać bliski kontakt z uczniami i przypuszczam, Ŝe niejeden z nich zrozumiał (cytuję za
Stanisławem Konarskim, wielkim pedagogiem, pisarzem i reformatorem oświeceniowym), Ŝe do „...uczenia się potrzebne są trzy środki pomocnicze: po pierwsze KSIĄśKI,
po drugie KSIĄśKI, po trzecie KSIĄśKI”.
Tego typu spotkania autorskie w formie warsztatów twórczych pokazały, jak moŜna
łączyć treści nauczania szkolnego z fantazją dzieci, jak wykorzystać ich potencjał twórczy, nie gubiąc przy tym najwaŜniejszego celu – bliskiego kontaktu czytelnika z autorem.
Bibliotekarze jako pośrednicy w tym kontakcie wykonują niebywałą pracę organizacyjną,
za co naleŜy im się wielkie podziękowanie. Zapraszając autora na spotkania z młodzieŜą,
pozwalają mu odkryć się przed czytelnikami, a w moim przypadku – pokazać inną, bardziej kreatywną edukację językową. Jeśli mogę dzięki takim działaniom bibliotek pokazać
uczniom piękno i bogactwo języka ojczystego, odkryć przed nimi całą paletę słowną, która pozwoli „malować słowami” dowolne krainy, powoływać do Ŝycia nowe światy, oŜywiać zwykłe przedmioty i ubarwiać szarą rzeczywistość, czuję się jako autorka ksiąŜek
edukacyjnych spełniona.
To, co niewątpliwie łączy wszystkie odbyte przeze mnie spotkania, wynika z troski
samego organizatora, KsiąŜnicy Podlaskiej, oraz z ciepła, zaangaŜowania i sympatii samych bibliotekarzy z poszczególnych placówek powiatowych i gminnych, współorganizatorów spotkań autorskich. Wszędzie, gdzie byłam, spotkałam się z ogromną Ŝyczliwością
pracowników bibliotek publicznych, a ich zaangaŜowanie przyczyniło się niewątpliwie do
zbliŜenia autora i jego czytelników.
PoniewaŜ rozpoczęłam artykuł mottem pochodzącym z tekstu wielkiego pisarza,
chciałabym wymownym cytatem zakończyć go, tym razem odwołując się do Emila Zegadłowicza, poety i pisarza polskiego, który powiedział: „KsiąŜka jest największym dobrem
człowieka. Rozszerza świadomość ludzką, stwarza sojusz człowieka z człowiekiem, łączy, budzi, niepokoi, przetwarza, rzeźbi rysy swej epoki i wyprzedza ją. Znikome Ŝycie
ludzkie rozszerza po granice wieczności, przezwycięŜa mijanie”.
Na koniec proszę organizatora, KsiąŜnicę Podlaską, oraz wszystkich bibliotekarzy
o przyjęcie osobnych podziękowań.
Nr 13-14/2007
139
Przedruki
Bastion kultury polskiej w Białymstoku
(Bibljoteka Publiczna Miejska w roku 1931)
(Reflektor 1932, nr 17 [17V], s. 33- 4
Mamy przed sobą ciekawe sprawozdanie naszej Bibljoteki Miejskiej za roku ubiegły,
sporządzone przez kierownika Bibljoteki p. prof. Filipa Echeńskiego.
Sprawozdanie to, obejmujące rok dziesiąty jej istnienia, charakteryzuje okres wzmoŜonej pracy budŜetowej, spowodowanej połoŜeniem finansowem miasta.
Przejawy tej pracy objawiały się w niewspółmiernie wysokiej frekwencji czytelników
w stosunku do wymiarów lokalu Bibljoteki, a przedewszystkiem Czytelni. Owa nadmierna frekwencja czytelników, dochodzącą nieraz do 500 osób dziennie, przewijających się
przez Bibljotekę i Czytelnię, spowodowana została ogólnym wzrostem czytelnictwa na
terenie naszego miasta, oraz przez współpracę Miejskiego Uniwersytetu Powszechnego.
W ubiegłym r. 1931 wpłynęło do B-ki 765 dzieł [w] 781 tomach oraz 84 tomów wydawnictw periodycznych czyń razem 865 tomów – w tem 500 tomów z beletrystyki, zaś
221 tomów dzieł naukowych, oraz 60 tomów lektury dla młodzieŜy.
Całkowity stan księgozbioru B-ki wynosił na dzień 31 grudnia 1931 r. 16106 tomów.
Bibljoteka miejska przepracowała w roku sprawozdawczym 290 dni po 10 godzin
dziennie – o 15 dni więcej niŜ w roku 1930.
Abonentów stałych liczyła Bibljoteka na dzień 30 grudnia r. 1931 1512 osób, niewliczając czytelników periodycznych, rzadko wymieniających ksiąŜki, kiedy w tym samym
czasie roku 1930 liczba czytelników wynosiła 1360.
Za abonament wpłynęło w roku sprawozdawczym 10.239 zł. 65 gr.
Klasyfikacja stanowa czytelników okazuje, Ŝe najliczniejszym czytelnikiem Bibljoteki
jest młodzieŜ kształcąca się. Następnie idą urzędnicy, samorządowi i państwowi – 483,
nauczyciele – 66, kupcy – 58, lekarze – 35, robotnicy 32, w znikomej liczbie wojsko
i bezrobotni.
Czytelnicy nasi przeczytali w roku sprawozdawczym z Bibljoteki 79.896 tomów,
z Bibljoteki podręcznej Czytelni 12.221 tomów stanowi razem 92.117 tomów. Z tej liczby
przypada 71.521 tomów na literaturę piękną, 15.454 tomów z literatury naukowej i 5152
tomów dla dzieci.
Dziennie wypoŜyczono w tym roku przeciętnie więcej niŜ 307 tomów.
Bibljotekę odwiedziło czytelników 76.743, zaś Czytelnię – 33.176 osób, co stanowi
ogółem 109.919 osób.
140
Czytelnia przy Bibljotece od trzech lat spełnia godnie swoje zadanie pierwszorzędnej
palcówki kulturalno-oświatowej na terenie naszego miasta. Stała się ona warsztatem pracy
i uzupełnieniem swej wiedzy nie tylko dla młodzieŜy szkół średnich i wyŜszych, ale i dla
szerszych i dojrzałych wiekiem warstw naszego obywatelstwa, które korzysta z gazet oraz
czasopism fachowych, literackich i artystycznych.
Dzienników prenumerowała Czytelnia w roku sprawozdawczym – 13, czasopism –
112.
Ponadto korzystają czytelnicy z Bibljoteki podręcznej, obejmującej z górą 1800 tomów dzieł naukowych oraz 400 tomów czasopism oprawionych.
Czytelnia otwarta [jest] codziennie bez przerwy od 10 rano do 10 wieczór.
Na 33.176 odwiedzin Czytelni w roku sprawozdawczym przepada 21.495 młodzieŜy i
11.781 osób dorosłych. Charakterystycznym objawem dla wzrostu czytelnictwa
i waŜności tej placówki jest ogromny przyrost czytelników dorosłych. Przyrost tej kategorji czytelników wzrósł omal w czwórnasób, co wymownie świadczy o Ŝywotności
i waŜności tej placówki. Kiedy w r. 1930 Czytelnia miała 3226 odwiedzin osób dorosłych,
liczba ta wzrosła w 1931 r. do 11.781. To dowód, Ŝe społeczeństwo dojrzałe zaczyna doceniać waŜność tej placówki, nabierając do niej zaufania i przywiązania.
Ilość odwiedzin młodzieŜy szkolnej w swej imponującej cyfrze przekraczającej 20.000, świadczy, Ŝe Czytelnia stała się dla niej warsztatem pracy, gdzie uzupełnia ona
i pogłębia wiedzę, zdobywaną w szkole. Korzysta zaś młodzieŜ ze zbiorów Czytelni tem
chętniej, Ŝe ma ona przystęp do ksiąŜki ułatwiony, niekrępowany czasem, a nadto lokal do
pracy odpowiedni i dlatego garnie się ona do Bibljoteki i Czytelni chętniej niŜ do własnych bibljotek szkolnych.
Ciągły przyrost czytelników i księgozbioru, jak i ta okoliczność, Ŝe w najbliŜszej
przyszłości zostanie oddana Bibljotece Miejskiej w depozyt Państwowa Bibljoteka Pedagogiczna o 5000-ach tomów, z drugiej zaś to, Ŝe juŜ Czytelnia nie moŜe nieraz, zwłaszcza
zimą i jesienią, pomieścić wszystkich łaknących ksiąŜki czytelników, wszystkie te względy czynią kwestję rozszerzenia lokalu – tak Bibljoteki jak i Czytelni – sprawą niecierpiącą
zwłoki.
MoŜliwości rozszerzenia są i naleŜy mieć nadzieję, Ŝe juŜ w najbliŜszej przyszłości
Magistrat, otaczający czule swą opieką sprawy oświatowe i tym razem kwestję powiększenia lokalu Bibljoteki załatwi pomyślnie.
Bibljoteka Miejska w Białymstoku: barometrem życia
kulturalnego miasta (Reflektor 1935, nr 14 [31V], s. 6
Dla tego, kto interesuje się Ŝyciem kulturalnym prowincji, kogo frapuje pytanie: co
i jak czyta prowincja, i kto z tego rodzaju zainteresowaniami przyjechał do Białegostoku –
mam następującą radę: – niechaj się uda do Bibljoteki Miejskiej, której wieloletni i doświadczony kierownik p. Echeński odpowie wyczerpująco na powyŜej przytoczone pytania i udzieli chętnie szeregu wyjaśnień o stanie czytelnictwa w stolicy województwa białostockiego.
Bibljoteka Miejska w Białymstoku jest jakgdyby barometrem, którego wahania mówią wyraźnie o stopniu natęŜenia czytelnictwa w tem mieście i o rodzaju zainteresowań,
o gustach czytającej publiczności.
Nr 13-14/2007
141
Jest to bowiem najstarsza polska bibljoteka na terenie tego miasta, związana z tym
okresem, kiedy czytanie ksiąŜek polskich w rusyfikowanym przez zaborców Białymstoku
było surowo zabronione i kiedy uczniowie miejscowego gimnazjum utworzyli tajną polską bibljotekę.
Kiedy ziemia białostocka odzyskała wraz z całym krajem niepodległość – radny Franciszek Gliński na jednem z posiedzeń Rady Miejskiej rzucił myśl, by została powołana do
Ŝycia i rozpoczęła działalność odruszającą bibljoteka miejska. ZaląŜkiem jej stała się właśnie owa tajna bibljoteczka uczniowska, a dzięki ofiarności społeczeństwa i patrjotycznemu stanowisku Zarządu Miejskiego bibljoteka, gromadząca prawie wyłącznie ksiąŜki
polskie, stała się powaŜną placówką Ŝycia umysłowego w mieście. Z pomocą przyszło
równieŜ Ministerstwo W.R. i O.P., które przeznaczyło na ten cel 40 tys. złotych. Początkowo istniała tylko przez 4 lata czytelnia ksiąŜek beletrystycznych. Później nastąpiła powaŜna reorganizacja, w wyniku której nowy kierownik tej placówki, p. Dzikowski z Wilna, zaprowadził katalog metodyczny i, jako fachowy bibljotekarz, połoŜył trwałe fundamenty pod jej rozwój. Dzikowski w r. 1921 powrócił do Wilna, a bibljotekę objął obecny
jej kierownik p. Echeński, który biorąc pod uwagę fakt, Ŝe Białystok jako stolica województwa o specyficznych celach i powaŜne centrum przemysłowe, wcześniej czy teŜ później będzie musiał posiadać szkołę typu wyŜszego – począł rozszerzać dział naukowy, by
przygotować warsztat pracy dla przyszłych jej uczniów.
To teŜ dziś Bibljoteka Miejska w Białymstoku w znacznym stopniu posiada charakter
naukowy ze specjalnem uwzględnieniem historji i literatury polskiej, co dla miejscowego
terenu posiada wyjątkowe znaczenie.
Na 22 tys. tomów posiadanych bibljoteka liczy około 11 tys. ksiąŜek naukowych,
a ilość tę powiększyła bibljoteka pedagogiczna pozostawiona przez zlikwidowane kuratorium szkolne, którą po dłuŜszych staraniach miasto otrzymało jako depozyt.
Krocząc po tak wytkniętej linji, bibljoteka przekształciła się w powaŜny ośrodek pracy umysłowej, czemu sprzyjają gruntownie i nowocześnie urządzone pracownia naukowa
i czytelnia, w której obok przyjemności czytania wielu pism i gazet moŜna w ciszy i spokoju uczciwie popracować.
Z czytelni i pracowni korzysta przedewszystkiem młodzieŜ szkolna, która pozatem
stanowi 50 proc. całego czytelnictwa. Poza młodzieŜą szkolną największą ilość czytelników dostarczają sfery urzędnicze, pomimo tego, Ŝe we wszystkich organizacjach, stowarzyszeniach i w wielu instytucjach urzędniczych tworzą się właśnie podręczne bibljoteczki.
Najtrudniej przenika ksiąŜka do sfer robotniczych, które podporządkowane w pewnym stopniu oportunistycznym wpływom politycznych prowodyrów, są odporne na oddziaływanie czynników kulturalnych. O tym niezmiernie charakterystycznym ujemnym
wpływie partji na stan poziomu umysłowego sfer robotniczych pomówimy w osobnym
artykule.
Bibljoteka Miejska mimo trudności nie rezygnuje jednak z działalności oświatowej na
terenie robotniczym i tworzy bibljoteczki ruchome, po 200-250 tomów kaŜda, które oddaje się stowarzyszeniom kulturalno-oświatowym i ogniskom szkolnym, działającym na
peryferiach miasta.
W ten sposób promieniowanie Bibljoteki Miejskiej obejmuje całe miasto.
Na pytanie nasze czy czytelnictwo wzrasta – p. Echeński odpowiedział, Ŝe największe
nasilenie czytelnictwa było w 1932 r., kiedy to w czytelni i bibljotece wypoŜyczono ponad 100 tys. tomów. Obecnie natęŜenie czytelnicze osłabło i zatrzymało się w cyfrze przeciętnej 70 tys. tomów rocznie. Nie znaczy to jednak, by zainteresowanie ksiąŜką osłabło
142
wogóle w społeczeństwie miejscowem, tylko czytelnik ograniczający swe zainteresowanie do beletrystyki moŜe je dziś zaspokajać w bibljotekach takich jak np. policyjna czy
urzędników BGK, a młodzieŜ w bibljotekch świetlicowych.
Podkreśla to jeszcze bardziej naukowy charakter Bibljoteki Miejskiej, która istotnie
z chwilą powstania w Białymstoku wyŜszego zakładu naukowego znakomicie uzupełni
jego potrzeby.
L.-Rch.
Największy księgozbiór w województwie białostockiem
Bibljoteka im. Szołema Alejchema
(„Tempo” 1935, nr 6 [26 X], str. 22-3)
Bibljoteka im. Szołema Alejchema w Białymstoku jest największym księgozbiorem
w województwie białostockim.
Historia powstania i rozwój tej największej bibljoteki w naszem województwie jest
bardzo ciekawa i poucza o tem, jak z drobnych początków mogą powstać rzeczy waŜne
i uŜyteczne.
W 1916 r. podczas okupacji niemieckiej związek młodzieŜy zbiera kilkadziesiąt ksiąŜek – i to jest zaczątek bibljoteki. Do tego małego zbioru przybywa depozyt p. N. Głogowskiego złoŜony z 800 tomów. Po kilku miesiącach zbiórka między członkami związku
młodzieŜy przynosi około 1000 tomów. Od tego czasu rozpoczęto wypoŜyczać członkom
ksiąŜki do domu za minimalną opłatą. Księgozbiór powoli, lecz stale wzrasta, tak Ŝe
w 1918 r. zostaje udostępniony do szerszego ogółu.
W dniu 13 maja 1919 r. następuje uroczyste otwarcie bibljoteki, która otrzymuje nazwę im. Szołema Alejchema, wybitnego Ŝydowskiego pisarza, zmarłego w 1916 r.
w N. Jorku.
Bibljoteka liczy wówczas 4000 tomów w językach: Ŝydowskim, hebrajskim, rosyjskim i niemieckim. Znaczna frekwencja wypoŜyczających skłania zarząd do zaangaŜowania płatnej bibljotekarki. W 1919 r. zajmuje bibljoteka kilkupokojowy lokal przy ul. Sienkiewicza i od tego czasu zaczyna się jej prawdziwy rozwój.
Charakter przypadkowego składu księgozbioru ustępuje systematycznemu i celowemu kompletowaniu dzieł. Zarząd bibljoteki, korzystając z subwencji Magistratu i opłat za
wypoŜyczenie, zakupuje coraz więcej nowych ksiąŜek, do których przybywają szczególne
dary z Ameryki od grupy uchodźców p. n. „Pomoc kulturalna dla Białegostoku”. Równocześnie wpływają dary od miejscowego społeczeństwa.
Zmiana stosunków politycznych, szkolnictwo polskie i przypływ inteligencji polskiej
do Białegostoku – oddziaływają na zmianę nastrojów w społeczeństwie Ŝydowskiem. Odbija się to równieŜ widocznie na bibljotece im. Szołema Alejchema. W 1921 r. powstaje
dział ksiąŜek polskich i wzrasta bardzo szybko. Równocześnie bibljoteka koncentruje
kilka odrębnych księgozbiorów Ŝydowskich, które przy rozmaitych stowarzyszeniach
wiodły rachityczny Ŝywot. W 1932 r. przybywa od miłośników języka angielskiego –
kilkaset ksiąŜek angielskich. RównieŜ kilkaset ksiąŜek reprezentuje dział francuski.
W lutym 1935 r. przenosi się bibljoteka do nowego lokalu (ul. Sienkiewicza 36), rozpo-
Nr 13-14/2007
143
rządzając zupełnie odpowiedniem i obliczonem na dalszy rozwój pomieszczeniem.
Bibljoteka im. Szołema Alejchema liczy obecnie około 43.000 tomów jest więc największym księgozbiorem nietylko w naszem mieście, ale i w całem województwie. Dział
Ŝydowski zawiera około 14.000 tomów, dział ksiąŜek polskich – 13.000 tomów, rosyjskich (prawie wyłącznie z dawniejszych darów) 10.000, dzieł niemieckich – 2.3000 t.,
angielski i francuski po 300 tomów.
Frekwencja wykazuje około 1.800 czytelników miesięcznie, z czego przypada na
młodzieŜ szkół średnich i wyŜszych (obojej płci) około 40 proc., na pracowników biurowych i handlowych 12 proc., robotników 15 proc., nauczycieli 6 proc., zawody wolne 3-3
i pół proc. (Według płci na kobiety przypada 53 proc., na męŜczyzn 47 proc.).
Największą poczytnością cieszy się beletrystyka (84 proc.). Dzieł naukowych wypoŜycza około 16 proc. czytelników, przyczem na pierwszem miejscu stoją dzieła historyczne, potem prawno-społeczne, w końcu przyrodnicze i matematyczne.
Największą poczytność wykazują obecnie ksiąŜki polskie, po nich idą ksiąŜki Ŝydowskie, na miejscu trzeciem rosyjskie, na 4-em hebrajskie.
Beletrystyka wykazuje 91 proc. czytelniczek i 80 proc. czytelników. Dzieła naukowe
– 19 proc. czytelników i 9 i pół proc. czytelniczek. Robotnicy czytają w 78 i pół proc.
beletrystykę i w 21 i pół proc. ksiąŜki naukowe.
Względnie duŜy, bo 23 procent czytelników dzieł naukowych stanowią kupcy, z lŜejszych ksiąŜek czytają najczęściej pamiętniki.
Urządzenie bibljoteki jest naogół wzorowe.
Dzięki pomysłowości p. prezesa Ryfkinda moŜna bardzo szybko i łatwo skontrolować, u którego z czytelników w danej chwili znajduje się poszukiwana ksiąŜka.
Wśród licznych abonentów bibljoteki nie słychać skarg ani na system protekcyjny, ani
na przetrzymywanie ksiąŜek – chroniczne choroby wielu wypoŜyczalni.
Przy księgozbiorze jest pracownia naukowa, czytelni czasopism niema. Poza tem Bibljoteka posiada bardzo cenne archiwum, dotyczące osobliwie czasów wojennych w Białymstoku.
Uzdolnionym kierownikiem bibljoteki jest p. Ch. Lewiński.
Do druku przygotował: Andrzej Pietrasz
Od Redakcji: w przedrukowanych tekstach zachowano oryginalną pisownię; czytelnikom
zainteresowanym szerszymi wiadomościami o bibliotekach białostockich omówionych
w przedrukowanych tekstach publicystycznych proponujemy lekturę wydanej przez naszą
Bibliotekę w 1999 r. ksiąŜki Zofii Sokół: Dzieje bibliotek w Białymstoku (od XVIII wieku do 1939 r.), w której rozdz. III poświęcony jest Miejskiej Bibliotece Publicznej i Czytelni (s. 42-65), a rozdz. IV – Bibliotece im. Szołema Alejchema (s. 66-78).
144
Jan Zdzisław Brudnicki
OTWARTE PODLASIE
„W Semigalii Miasta znaczniejsze Nitawa... Bauski, albo Bowsk”, jak rozumiem
– Białystok dzisiejszy tak został zapisany w starodruku. Ja zobaczyłem miasto dzisiejsze nie od razu. Najpierw Pani Małgorzata Rokicka-Szymańska, kierownik Biblioteki Powiatu Białostockiego, zabrała mnie na naradę bibliotekarzy do Gminnej Biblioteki w Poświętnem. Na malowniczym wzgórzu podlaskim, pośród wielkiej połaci
pól, otoczonych na horyzoncie lasami, coś jak z „Pana Tadeusza” lub Teofila Lenartowicza: „RóŜowe wzgórza płyną, /Zapadając w świat łagodnie /Na dalekie strony
wschodnie.”
W półtysięcznym zespole szkolnym gimnazjalno-licealnym władza ufundowała
okazałą, skomputeryzowaną bibliotekę. MłodzieŜ przygotowała odpowiednią inscenizację ku chwale ksiąŜki i przyjaźni z ksiąŜką. A ja dowiedziałem się o sprawach braci
bibliotekarskiej, zresztą znakomicie wykształconej, zorientowanej. „Globalizacja
ułatwia dostęp do kultury, chodzi o umieszczanie bibliotek publicznych w duŜych
centrach”. A mottem do dalszych rozwaŜań jest inny cytat: „Czy jesteśmy skazani
na niszowość pewnych zachowań i preferencji?” („Bibliotekarz Podlaski” 2005-6 nr
11/12). Bo dowiedziałem się o sprawach informacji, zakupów. OtóŜ są dwa systemy
dystrybucji: hurtownicy, księgarnie – to pierwszy oraz podaŜ internetowa i obwoźni
sprzedawcy tysięcy małych wydawnictw i wydawców indywidualnych
(„wykonał mi znajomy drukarz”, „załoŜyłem wydawnictwo, wydałem ksiąŜkę swoją i zlikwidowałem oficynę”).
O czytelnika trzeba zabiegać: od dziecka, przez ucznia, studenta, pracownika, po
emeryta. Biblioteka posiada informacje równieŜ o wszystkich sprawach gospodarczych i społecznych: wyborach, dopłatach rolniczych, podatkach itp. Szkoły, uczelnie teŜ napędzają potrzeby kształcenia się i zaopatrzenia w materiały biblioteczne.
Kiedy po południu przybyłem do KsiąŜnicy Podlaskiej w szczere objęcia dyrektora, świetnego poety, wykładowcy i samorządowca, a mówię tak, bo przyjaźnimy
się od lat – miałem zobaczyć jeszcze jedno oblicze współczesnej biblioteki. Mianowicie w obszernej, świetnie i zacisznie urządzonej Czytelni promowaliśmy miejscowych poetów. Wydawcą ich była teŜ KsiąŜnica! Zredagował je dyrektor Jan Leończuk i Daniel Znamierowski. Forma zewnętrzna udana, Ŝeby nie powiedzieć, wytworna, tomy zaopatrzone we wstępy, noty biograficzne. Wszystkie z roku 2006. A oto
plon moich dwutygodniowych lektur.
Wiktor Szwed w zbiorze „Przemijanie” prezentuje styl nestorów. Swoje cegiełki
dokładał do środowisk mniejszości białoruskiej. Autor dwujęzyczny, sam wydał wiele
zbiorów poezji, podręczników, przekładów, antologii. Nazwałem go „Staffem po-
145
Nr 13-14/2007
granicza”, świadkiem przemian, przemijania pokoleń, obyczajów, mitów. Nic dziwnego, Ŝe czuje się zmęczony: „O gorzkiej zamyślił się doli / Stary spróchniały wiatrak”.
Nestorką jest równieŜ Joanna Kozak-Pajkert, a jej tom „Słowem w oczy” jest od
1992 roku siódmym juŜ zbiorem wierszy i prozy poetyckiej. Przesłaniem tej twórczości jest wiara, Ŝe warto iść nawet trudną drogą ku pięknu i ojczyźnie: „Słowa dla ciebie to obietnica, nadzieja na pół zakryta”. Owa tajemnica to poletko poety.
Ze średniego pokolenia poetów otrzymałem Małgorzaty Dobkowskiej
„Azymut”, a w nim słowa: „Przygotowuję siebie na jutro, jaką twarz pokaŜę”. Tadeusza Korabowicza – „Długa rozłąka”, poety dwujęzycznego polsko-ukraińskiego,
który widzi: „Wieś w łozinowych koŜuchach Polesia” oraz poetki (i biologa)
Agnieszki Krote – „Jonasz”, „Jonasz durnowaty / Jest od dawna sam /... Łzy drąŜą
mu policzki”. We wszystkich tomach jest swoistość, utracone odłamki dawnego
czasu i obyczaju, są przemieszane z nadzieją na tolerancję, na „radosną anarchię”.
Młodsze pokolenie w osobach Beaty Nowakowskiej „W twoim ogrodzie”, Macieja Szanciło „Margines gwiazdy”, Eligiusza Buczyńskiego „Oddechy” – proponuje
duŜo obrazów zmysłowej miłości, emocji wobec niszczonej przyrody, przykładów
ludzkiej biedy i bezradności. Młodzi próbują uŜywać róŜnych języków potocznych:
mówienia wprost, refleksji, groteski, aforyzmu poetyckiego. „W Twoim ogrodzie... /
owiani wiatrem / rośniemy w siebie”. To z B. Nowakowskiej.
PoniewaŜ w felietonie powinien być luz stylistyczny, chcę poinformować, Ŝe
nasz kierowca okropnie się denerwował, Ŝe prowadzimy fałszywa politykę szkalowania wobec Białorusi.
Słyszałem gdzieś, jakim problemem są zabezpieczenia zbiorów. A staroŜytni wykorzystywali w tym celu błogosławieństwa dla akuratnych i przekleństwa dla dewastatorów bibliotecznych. Dyrektor zaś zachęcał mnie w liście, Ŝeby „wnikliwiej spojrzeć w trzewia poetyckie” twórców. Zaś poeta Eligiusz Buczyński tak zapisał swój
Ŝyciorys: „Urodziłem się i wyrosłem; nie pamiętam pierwszych słów, ani widoków,
ani pierwszych powiewów wiatru. Niemniej jednak, tomik ten dedykuję wszystkim
Jankom”. Kresy, dzisiejsze kresy, niezbyt dalekie, ale jednak bardzo ciekawe, siejące
światłem wschodu, z echami Dawnego i Współczesnego Wilna, wielkich romantyków. Spotkania kultur, religii, stylów budownictwa, krajobrazów, staroŜytnych siedzib i świątyń. Poeci to pragną ocalić od zapomnienia. W dyskusji poetów
o prowincji i „prowincjonalizmie” znalazłem myśl, Ŝe sukcesem w Ŝyciu i twórczości jest nie przerzucać winy z siebie na miejsce, w jakim się Ŝyje. Bo siła Ŝycia
i twórczości tkwi w nas. Wykorzystać ją moŜna wszędzie. Albo teŜ nigdzie.
maj 2006
(przedruk: Kwartalnik Kulturalny SEKRETY śARu – 4(15)/2006 r.)
146
Rozmowy
Ewa Szarkowska
WIEDZIEĆ PO CO SIĘ OPOWIADA
OPOWIADA
— ROZMOWA Z MURIEL BLOCH.*
BLOCH.*
Ewa Szarkowska: Czy lubi Pani opowiadać historie?
Muriel Błoch: Tak, oczywiście.
ESZ.: A jakie historie lubi Pani najbardziej?
MB.: To zaleŜy od sytuacji. Tutaj, w ŁomŜy, waŜne wydaje mi się opowiadanie historii Ŝydowskich, poniewaŜ dotykają one pamięci trudnej, bolesnej.
ESZ.: Chyba teŜ ogólnie temat ten bardzo Panią interesuje – wydała Pani dwa zbiory opowieści
Ŝydowskich...
MB.: Tak, gdyŜ ten temat dotyczy mnie osobiście, to moja osobista historia.
ESZ.: Od dawna zajmuje się Pani sztuką opowiadania baśni?
MB.: O, tak... to juŜ prawie 30 lat.
ESZ.: Z tak długiej perspektywy łatwiej ocenić, czy to zajęcie ma sens, zwłaszcza dzisiaj,
w epoce elektronicznej. Czy to dobry pomysł opowiadać bajki?
MB.: Dla mnie to nie jest sprawa pomysłu, idei, to najgłębsze zaangaŜowanie. Kiedy się tym
Ŝyje, wypełnia to całe Ŝycie. Oczywiście, opowiadanie historii ma sens zawsze, w kaŜdej
epoce.
ESZ.: Z Pani słów wnioskuję, Ŝe opowiadanie moŜe stać się pewną Ŝyciową filozofią, sposobem na Ŝycie...
MB.: Jednym ze sposobów, tak... Na pewno nie jedynym i nie dla wszystkich. Zawsze jest jakiś
wybór w Ŝyciu.
ESZ.: We Francji tradycja oralna jest bardzo Ŝywa i dynamicznie się rozwija. Jest wielu
profesjonalnych opowiadaczy, organizuje się festiwale opowiadania baśni oraz warsztaty
dla początkujących adeptów tej sztuki. W czym tkwi główna przyczyna tego zainteresowania?
MB.: Rzeczywiście, w porównaniu z innymi krajami Europy, u nas rozwija się to bardzo szybko. Nie potrafię jednak określić, dlaczego tak się dzieje.
ESZ.: Trudno być opowiadaczem historii?
MB.: Trudno w stosunku do czego?
ESZ.: Do innych profesji.
MB.: To nie jest zawód jak inne, choć kaŜdy zawód jest w jakimś stopniu szczególny. Jeśli
chcesz opowiadać, wiesz, dlaczego chcesz to robić...
Nr 13-14/2007
147
ESZ.: Dla mnie to wielkie zainteresowanie storytellingiem w Pani kraju jest czymś wyjątkowym. W Polsce tradycja ustnego przekazu nie jest tak rozpowszechniona, a przynajmniej
nie w tak zinstytucjonalizowanej formie.
MB.: I w tym właśnie przejawia się problem z waszą pamięcią. Bo Ŝeby opowiadać, trzeba
pamiętać, a w Polsce pamięć jest chora, ułomna.
ESZ.: Zatem kluczem do opowiadania historii jest pamięć...
MB.: Właśnie, wszystko bierze się z pamięci.
ESZ.: Czym powinien charakteryzować się dobry opowiadacz?
MB.: Pamięcią, zdolnością czerpania z pamięci - tej indywidualnej, jak teŜ zbiorowej.
ESZ.: Przed spotkaniem w ŁomŜy odbyła juŜ Pani kilka wieczorów w innych miastach Polski.
Czy Polacy są wdzięcznymi słuchaczami? Czy lubią słuchać historii?
MB.: Tak, z pewnością. Wszyscy lubią słuchać historii, trzeba jedynie wybrać tę właściwą.
A dobry opowiadacz to ktoś, kto potrafi znaleźć opowieść zaleŜnie od sytuacji. Jest to
ogromnie trudne, ale na tym właśnie polega jego zawód, to wypełnia mu całe Ŝycie. Nie
chodzi o to, by znać mnóstwo opowieści, lecz o to, by wiedzieć, komu i dlaczego chce
się je opowiedzieć.
ESZ.: Dziękuję za rozmowę.
– Rozmowa miała miejsce 7 lipca 2006 r. w ŁomŜy, gdzie artystka występowała w ramach
Festiwalu Opowieści śydowskich. Wywiad nieautoryzowany.
Muriel Bloch – znana francuska conteuse (opowiadaczka) i autorka wielu opracowań baśni
z róŜnych stron świata. Nazywana we Francji czołową artystką słowa mówionego – diva de
conte. Swoją karierę rozpoczęła w 1979 r. Uczestniczy w licznych tourne we Francji i poza
granicami kraju, występuje w radiu i telewizji, nagrywa baśnie na płytach CD, wykłada na
uniwersytecie.
148
Recenzje, omówienia, sprawozdania
Małgorzata Rokicka -Szymańska
REFLEKSJE DOTYCZĄCE MAŁEGO JUBILEUSZU
W 2001 roku powierzono KsiąŜnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego dodatkowe
zadanie o charakterze ponadlokalnym, co spowodowało utworzenie Biblioteki Publicznej
Powiatu Białostockiego. Instytucję powołano na mocy porozumienia zawartego między
Zarządem Powiatu Białostockiego a Zarządem Województwa Podlaskiego. Biblioteka
realizuje zadania zgodnie z mocą Uchwały nr IV /28/ 2003 Rady Powiatu Białostockiego.
Środki finansowe przeznaczone na jej działalność określone są corocznie w uchwale budŜetowej Starostwa Powiatu Białostockiego. Wysokość dotacji (w skład w której wchodzi
wynagrodzenia miesięczne, wszelkiego rodzaju „narzuty”, delegacje, zakupy materiałów
związanych z działalnością merytoryczną, organizacja szkoleń bibliotekarzom, formy
promocyjne, udział w kursach i szkoleniach organizowanych przez ośrodki dokształcania
zawodowego, opłaty pocztowo-telekomunikacyjne oraz inne) jest niewielka w stosunku
do potrzeb.
Wytyczone zadania są wykonywane z pewnymi ograniczeniami, ze względu na niewystarczające środki finansowe, tę sytuację utrudnia równieŜ wykonywanie zamierzeń
postulowanych, czynionych w ramach jednego etatu. Choć dąŜono do pozyskania dodatkowego etatu (minimum pół) do wdraŜania procesów komputerowych w terenie. JednakŜe
bez skutku z prozaicznych przyczyn. Pracownik biblioteki często korzysta z pomocy
sponsorów, firm zaprzyjaźnionych, a takŜe bibliotek samorządowych (które włączają się
do organizowania szeregu przedsięwzięć np. szkoleń, imprez czytelniczych). Odczuwalne
jest wewnętrzne zintegrowanie bibliotek w powiecie białostockim, co rzutuje na komfort
współpracy. Relacje z bibliotekarzami są bardzo dobre.
W maju 2006 roku obchodzono mały jubileusz związany z powstaniem biblioteki,
który został zaakcentowany podczas szkolenia w Tykocinie, gdzie m.in. wspólnie z bibliotekarzami skorzystano ze słodkiego poczęstunku – domowego toru uzupełnionego
filiŜanką kawy.
Pierwsza pięciolatka jest okazją do pewnych refleksji, związanych z działalnością
instytucji. Funkcjonowanie placówki w latach 2001-2003 zostało nakreślone w „Bibliotekarzu Podlaskim” nr 6 z 2003 roku (do którego Państwa odsyłam).
Biblioteka funkcjonuje bez wytycznych odgórnych. Brak jest przepisów wykonawczych, określających program i zakres działań. Korzystam ze zgromadzonego warsztatu
metodycznego, zaplecza księgozbioru oraz informacji internetowych, a takŜe podpowiedzi
149
Nr 13-14/2007
koleŜanek z biblioteki macierzystej. Z wieloma problemami autorka sprawozdania boryka
się sama. Często nasuwają się wątpliwości (choć kto ich nie ma?), czy czyni to poprawnie. Biblioteka „tworzy” się od pewnego czasu, zdaję sobie sprawę, Ŝe satysfakcja będzie
odczuwalna po latach doświadczeń, wyzwań.
Sprawowany jest nadzór merytoryczny nad 34 bibliotekami w terenie (w tym: 15
gminnych i 19 filii). Bezpośrednia pomoc realizowana jest podczas wyjazdów słuŜbowych, w ramach których udzielane są porady i konsultacje dotyczące spraw bibliotecznych. Z kaŜdego wyjazdu sporządzane są notatki zawierające spostrzeŜenia, uwagi, zalecenia dotyczące odwiedzanej instytucji. Często po hospitacjach wykonywane i przekazywane są pomoce metodyczne niezbędne do budowy warsztatu czeladniczego. W trakcje
odwiedzin w terenie starano się spotykać z władzami samorządowymi, przekazując informacje na temat stanu bibliotek i czytelnictwa w poszczególnych gminach. Pośredniczono
w wyjaśnianiu szeregu problemów nurtujących placówki.
Do tradycji naleŜą wyjazdowe szkolenia bibliotekarzy gminnych powiatu białostockiego w ich siedzibach, które cieszą się uznaniem jej uczestników. Na doskonalenie zawodowe zapraszane są władze samorządowe poszczególnych gminy oraz przedstawiciele
Starostwa Powiatu Białostockiego. Włodarze przedstawiają sytuację bibliotek oraz zamierzenia odnośnie funkcjonowania kultury działającej na danym terenie. Podczas spotkań
gospodarze dokonują prezentacji swej placówki. Często jest to jedyna okazja bibliotekarzy terenowych do poznania placówki w sąsiadującej gminie (ich warunków lokalowych,
zasobów bibliotecznych oraz stosunku władz do kultury). Podczas spotkań odczuwalne
jest zaangaŜowanie gospodarzy w realizacji przedsięwzięcia. W ramach współpracy i wymiany doświadczeń z innymi instytucjami zapraszani są nauczyciele – bibliotekarze ze
szkół, funkcjonujących na danym terenie oraz koleŜanki (ze względu na sfeminizowany
zawód) z sąsiadujących powiatów. Wiedzę fachową przekazywano podczas cyklicznych
szkoleń merytorycznych (średnio raz w kwartale) zorganizowanych na przestrzeni omawianego okresu tj. od 2004 do 2007 roku. W działalności szkoleniowej połoŜono duŜy
nacisk na formy warsztatowe, które pozostają na długo w pamięci jej uczestników. Dobór
realizowanych zagadnień oparty jest o przemyślane propozycje bibliotekarzy gminnych
(cenne źródło informacji) wynikające z potrzeb. Sugestie tematyczne przekazywane są
podczas ostatnich spotkań poprzedzających nowy rok kalendarzowy. Prezentowane zagadnienia uwzględniają aktualne zmiany oraz trendy w bibliotekarstwie powszechnym.
W nakreślanych programach szkoleń wykorzystywane są róŜne formy przekazu informacji, takie jak: wykłady, odczyty, warsztaty, dyskusje panelowe, prelekcje. Urozmaicona
tematyka seminariów pozwoliła łączyć doświadczenie starszych bibliotekarzy ze świeŜym
spojrzeniem młodszych pracowników merytorycznych wchodzących dopiero do zawodu
(szczególnie jest to zauwaŜalne podczas dyskusji). Pracownicy często podkreślają, iŜ czytelnik wymusza na nich aktywność i fachowość (wiedzy z róŜnych dziedzin z wiedzą ściśle bibliotekoznawczą), a wizerunek bibliotekarza powinien być zgodny z oczekiwaniem
uŜytkowników nowoczesnej biblioteki XXI wieku przy równoczesnej łatwości nawiązywania kontaktów i rozwiązywania problemów międzyludzkich.
Kształcenia objęły zagadnienia:
• „Analiza czytelnictwa w bibliotekach publicznych powiatu białostockiego” (ten
temat przedstawiany był w formie sprawozdań na pierwszych spotkań merytorycznych w danym roku kalendarzowym wzbogaconych o plany i zamierzenia na
obecny rok)
150
• „Tworzenie kartotek zagadnieniowych w oparciu o obowiązujące normy” (warsztaty gminne w Gminnym Centrum Kultury Bibliotece Publicznej w Dobrzyniewie DuŜym)
• „Współpraca bibliotek publicznych z bibliotekami szkolnymi na bazie doświadczeń dwóch grup zawodowych w powiecie białostockim” (forum bibliotekarskie
w Filii Bibliotecznej nr 3 KsiąŜnicy Podlaskiej im. Ł. Górnickiego)
• „Dodać radości w jesieni Ŝycia” – formy pracy z czytelnikiem trzeciego wieku
(wymiana doświadczeń z bibliotekarzami powiatu sokólskiego przeprowadzona
w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Czarnej Białostockiej)
• „Współudział bibliotekarzy w tworzeniu informacji lokalnej – redagowanie gazetki regionalnej” (seminarium w Gminnym Ośrodku Kultury Bibliotece Publicznej
w Juchnowcu Kościelnym)
• „Biblioteki publiczne w Unii Europejskiej” (wykłady przeprowadzone w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Zabłudowie)
• „Edukacja regionalna w bibliotekach” (szkolenie w Filii Bibliotecznej w Uhowie
Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Łapy)
• „Multimedia w bibliotece – gromadzenie, opracowanie i udostępnianie” (konferencja w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Wasilkowie)
• „Awersja uczniów do ksiąŜek” (seminarium zorganizowano w Gminnym Ośrodku
Kultury Bibliotece Publicznej w Gródku)
• „Kontakty interpersonalne we współczesnych bibliotekach” (dyskusja panelowa
w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w SuraŜu)
• „Zasady i metody pozyskiwania funduszy ze źródeł pozabudŜetowych” (dwudniowe szkolenie w Centrum Kultury Sportu i Turystyki Ziemi Tykocińskiej Biblioteki Samorządowej w Tykocinie; uczestnicy po spotkaniu otrzymali certyfikat)
• „Wulgaryzmy w literaturze polskiej od Masłowskiej do Andermana – kondycja
kulturalnego języka” (przegląd literatury współczesnej w Gminnej Bibliotece
Publicznej w Poświętnem)
• „Bezpieczeństwo i higiena pracy w bibliotece – zagroŜenia zawodowe” (szkolenie
przeprowadzono w Filii Bibliotecznej nr 15 KsiąŜnicy Podlaskiej)
• „Podlaska biblioteka cyfrowa” (seminarium przeprowadzono w Bibliotece Uniwersyteckiej im. J. Giedroycia w Białymstoku)
• „PapieŜ – słowa poetyckie” (wykład w Gminnym Centrum Kultury Bibliotece
Publicznej w Dobrzyniewie DuŜym)
Niektóre spotkania po części merytorycznej były wzbogacone o dodatkowe atrakcje
typu zwiedzanie miejsc związanych z historią lokalną w myśl załoŜenia „Cudze chwalicie, a swego nie znacie”. Takie działania były moŜliwe dzięki pomocy ze strony bibliotek
terenowych w: Czarnej Białostockiej, Supraśla, Wasilkowie, Uhowie, Gródku, SuraŜu,
Tykocinie.
Zakres zadań prowadzonych przez pracownika Biblioteki Publicznej Powiatu Białostockiego poszerzony jest o realizację działań kulturalno-oświatowych, słuŜących zaspokajaniu potrzeb uŜytkowników z terenu powiatu białostockiego. DąŜę wspólnie z bibliotekarzami samorządowymi do kreowania nowego wizerunku bibliotek w terenie jako instytucji kultury, nie tylko wypoŜyczających i udostępniających zbiory biblioteczne, oraz
równieŜ centrów informacyjnych udostępniających czytelnikom nowoczesną technologię
poprzez materiały audiowizualne i elektroniczne oraz prowadzących działania upo-
151
Nr 13-14/2007
wszechniające ksiąŜki i czytelnictwo. Inicjatorzy przedsięwzięć mają na celu przedstawienie odbiorcom róŜnorodności świadczonych usług oraz pozyskiwanie nowych odbiorców,
którzy do tej pory nie korzystali z usług tych instytucji. Za pośrednictwem „biblioteki
powiatowej” – określenie często uŜywane przez bibliotekarzy terenowych prowadzone są
urozmaicone, atrakcyjne formy czytelnicze takie jak:
• spotkania autorskie skierowane do róŜnych grup wiekowych (najczęściej zapraszano na dwudniowe wyjazdowe spotkania autora np. do 6-7 placówek publicznych powiatu białostockiego). Zaproszono m.in.: Włodzimierza Wowczuka, Tomasza Trojanowskiego, Ewę Chotomską, Wiolettę Piasecką, Małgorzatę Strzałkowską, Izabellę Klebańską, Roberta Panka, dr. Waldemara Smaszcza, dr Małgorzatę Iwanowicz, dr Zofię Olek-Redlarską, Marię Letki, Barbarę Gawryluk, księdza dr. Eligiusza Dymowskiego.
• dwie imprezy powiatowe pod patronatem Starosty Powiatu Białostockiego skierowane do czytelników na obszarze działania biblioteki m.in.. „W krainie skrzata”,
„As ortografii w powiecie”
• promocja ksiąŜki prof. dr. hab. Franciszka Kobryńczuka „Baśnie zabłudowskie” (wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Zabłudowie)
• wystawy organizowane w oparciu o wypoŜyczane eksponaty od osób prywatnych
Ponadto uczestniczono w:
• eliminacjach środowiskowych konkursów „W krainie skrzata”, „W zaczarowanym
świecie ksiąŜki”, „Baje, bajki, bajeczki”, „Majowej konwalii”, „Jak to dawnej
w Wasilkowie bywało”, „O złotą róŜdŜkę dobrej wróŜki”, „Baśnie H.C. Andersena”
• lokalnych akcjach „Cała Polska czyta dzieciom”
Tego typu działania waŜne są dla budowy wizerunku bibliotek oraz umacniania ich
pozycji w środowisku lokalnym. Zmieniająca się rzeczywistość i konkurencja medialna
wymusza na bibliotekach propagowanie kultury czytelniczej. Biblioteki samorządowe
w ramach prowadzonych działań promują swe imprezy w gazetach lokalnych oraz dzięki
wsparciu Biblioteki Publicznej Powiatu Białostockiego, równieŜ w mass mediach regionalnych, a takŜe na stronach www Starostwa Powiatu Białostockiego (gdzie m.in. przedstawione są adresy oraz godziny funkcjonowania placówek) i KsiąŜnicy Podlaskiej im.
Ł. Górnickiego. Wizualna promocja bibliotek zamieszczana jest w gablocie „Z Ŝycia bibliotek” w siedzibie KsiąŜnicy Podlaskiej (ul. Kilińskiego 11).
Biblioteka Publiczna Powiatu Białostockiego KsiąŜnicy Podlaskiej im. Ł. Górnickiego w 2004 roku była inicjatorem rankingu pt. „Najaktywniejsza biblioteka publiczna powiatu białostockiego” pod honorowym patronatem Starosty Powiatu Białostockiego
i z poparciem ze strony Urzędu Marszałkowskiego (szersze informacje na dany temat
zamieszczono w „Bibliotekarzu Podlaskim” nr 9-10 / 2004-2005). Kolejną edycję rankingu w rozszerzonej wersji planujemy w 2008 roku.
Kolejną działalnością instytucji jest bezpłatne pozyskiwanie i przekazywanie do placówek ksiąŜek, druków ulotnych, zbiorów specjalnych z wydawnictw, hurtowni oraz
152
darów otrzymanych od czytelników za pośrednictwem filii bibliotecznych KsiąŜnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego. Do placówek skierowano równieŜ cenne zbiory zakupione z budŜetu oraz od przychylnych sponsorów. Przekazane materiały słuŜą czytelnikom
zainteresowanym daną tematyką. Biblioteka Publiczna Powiatu Białostockiego była równieŜ koordynatorką – minikiermaszy prowadzonych po spotkaniach autorskich w oparciu
o publikacje zaproszonych osób oraz nowości wydawnicze danych instytucji otrzymane
w formie depozytu na imprezy czytelnicze. Przy okazji spotkań stosowano pomoc doradczą niektórym bibliotekom przy doborze zbiorów ponadto przekazywano katalogi i oferty
wydawnicze.
Biblioteka nie pozostaje bierna, stara się nie tracić więzi z partnerami wspierającymi
jej działalność. Często reaguje na wyraźny sygnał z terenu. Bierze udział w Ŝyciu poszczególnych gmin. Kontynuuje i rozszerza współpracę z wieloma instytucjami i organizacjami. Pozytywnie oceniam współpracę ze Starostwem Powiatu Białostockiego, a w
szczególności wydziałem spraw społecznych. Na podkreślenie zasługują wspólne zamierzenia przeprowadzane przez Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich Oddział Białostocki.
Corocznie na początku maja organizowane są: „Tydzień Bibliotek” (zgodnie z sugestią
Zarządu Głównego SBP, który proponuje róŜną tematykę danego roku) oraz wyjazdy
edukacyjno-integrujące do sąsiadujących województw i powiatów w celu wymiany doświadczeń zawodowych, które pozostają na długo w pamięci jej uczestników, a takŜe
szkolenia fachowe.
Zdaję sobie sprawę, Ŝe nie wszystkich przekonałam do swych działań, niektórym towarzyszyły potknięcia (opierając się na stwierdzeniu Małgorzaty Strzałkowskiej „Nikt
z nas nie jest doskonały – ani duŜy, ani mały”). Wielką radością jest to, Ŝe większość bibliotekarzy z powiatu białostockiego jest pozytywnie nastawiona do moich propozycji
wnoszących zmiany zgodnie z oczekiwaniami uŜytkowników „skarbnic wiedzy”, które są
centrami biblioteczno-informacyjnymi, gdzie takŜe tętni Ŝycie kulturalne regionu.
Rokrocznie z okazji Dnia Bibliotekarza (8 maja) przekazywane są listy gratulacyjne
całemu zespołowi bibliotekarzy powiatu białostockiego od Starosty Powiatu Białostockiego, które są wyrazem i dowodem uznania codziennej Ŝmudnej pracy bez rozgłosu (jak
twierdzi prof. dr hab. Anna Sitarska „a szkoda, nam trzeba trochę rozgłosu, to przecieŜ
promocja!!!”) na rzecz rozwoju bibliotekarstwa. Te i inne słowa wdzięczności są dla nas
„rozmiłowanych w słowie ojczystym” bodźcem do dalszych działań.
Liczymy, Ŝe uzyskane wsparcie władz (nie tylko słowne) poparte będzie zwiększonymi nakładami na kulturę oraz spowoduje zmianę w dysproporcjach i absurdach naszej
polityki.
Nr 13-14/2007
153
ElŜbieta Romanowska
MAGICZNY KONKURS
W 2000 roku ukazał się polski przekład pierwszej części cyklu o Harrym Potterze
i niemal natychmiast stał się bestsellerem na listach ksiąŜek dla dzieci i młodzieŜy. Potteromania trwa do dziś, co Gminna Biblioteka Publiczna w WiŜajnach postanowiła wykorzystać dla uzupełnienia i poszerzenia kultury humanistycznej oraz kształtowania systemu
wartości moralnych licznych potteromaniaków, organizując trwający przez osiem miesięcy roku szkolnego 2003/2004 Konkurs Magiczny. Adresowany był on wprawdzie do
uczniów gimnazjum, ale wzięli w nim udział takŜe szóstoklasiści. Pracujący w grupach
uczestnicy mieli okazję do poszerzenia swej wiedzy humanistycznej i wykazania się inwencją twórczą, bowiem zadania zostały tak skonstruowane, by dać im wiele swobody.
W konkursie udział wzięli uczniowie Gimnazjum im. Korpusu Ochrony Pogranicza oraz
Szkoły Podstawowej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w WiŜajnach.
Magiczne Spotkania odbywały się raz w miesiącu. Czarodziejskie druŜyny rywalizowały ze sobą w rozmaitych konkurencjach, zdobywając punkty. KaŜde spotkanie miało
swoje hasło naczelne, którym był cytat z jednej z czterech wówczas dostępnych na rynku
wydawniczym części Harry’ego Pottera (nie braliśmy pod uwagę części piątej, która ukazała się w styczniu 2004 roku, juŜ podczas trwania konkursu). I tak w październiku mottem były słowa: Mugole zrobią wszystko, by nie uwierzyć w istnienie magii, nawet jak
spotkają się z nią twarzą w twarz. DruŜyny miały wykonać plakat reklamowy, przygotować reklamę słowną jednej lub wszystkich części cyklu oraz przekonać jury o istnieniu
lub nie magii. Listopad przyniósł test na znajomość treści ksiąŜek. W grudniu uczestnicy
przygotowali i wystawili podczas gminnej wigilii dla osób samotnych przedstawienie
boŜonarodzeniowe, opierając się na cytacie: Niczym są róŜnice w zwyczajach i języku,
jeśli mamy takie same cele i otwieramy przed sobą serca. Podczas spotkań w styczniu
i lutym, przebiegających odpowiednio pod hasłem: Jeśli chcesz poznać człowieka, dowiedz się, jak traktuje swoich podwładnych, a nie równych sobie oraz: To nasze wybory
ukazują nam, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niŜ nasze zdolności, odbyła się
w szkolnej pracowni komputerowej projekcja pierwszej i drugiej części filmu o Harrym
Potterze i porównanie adaptacji filmowej z treścią ksiąŜek. W marcu grupy przygotowały
rysunek wybranej postaci lub scenki, mając za motto słowa: Zawsze nazywaj rzeczy po
imieniu. Strach przed imieniem wzmaga strach przed samą rzeczą. Kwietniowe rozgrywki
odbyły się pod hasłem: Kiedy masz wątpliwości, idź do biblioteki – był to test ze znajomości znaczeń symboli ogólnokulturowych, takich jak np. las, labirynt, centaury, jednoroŜec,
wilkołak, występujących w cyklu o Harrym Potterze, a zakorzenionych w kulturze śródziemnomorskiej i nie tylko; pojawiły się teŜ wiersze, fraszki i proza o ksiąŜkach, czytaniu
154
i bibliotekach, jako Ŝe właśnie w kwietniu przypada Światowy Dzień KsiąŜki. Majowe
spotkanie pod hasłem: Jeśli ktoś kocha nas aŜ tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego miłość będzie nas zawsze chronić – przyniosło rozstrzygnięcie konkursu. Ostatnim zadaniem – prawdopodobnie najtrudniejszym ze wszystkich – było przekazanie za
pomocą symboli dwóch wiadomości: zapewnienie Mamy o swojej miłości oraz przekazanie innym grupom dowolnej informacji.
Uczestnicy konkursu otrzymali piękne dyplomy z podziękowaniem za udział oraz
cenne nagrody ksiąŜkowe. Pojawiła się takŜe „supernagroda” w postaci oceny celującej
z języka polskiego i sztuki, w zorganizowaniu i przeprowadzeniu konkursu pomogli bowiem m.in. nauczyciel informatyki, który umoŜliwił projekcję filmów w szkolnej pracowni komputerowej, nauczycielka języka polskiego z gimnazjum oraz kierownik Gminnego
Ośrodka Kultury w WiŜajnach, gdzie zostało wystawione przedstawienie boŜonarodzeniowe.
Długoterminowe konkursy, oparte na konkretnej pozycji lub cyklu literackim, pozwalają uczestnikom dogłębnie poznać daną lekturę. Wykorzystanie róŜnorodnych metod
pracy z tekstem literackim, czy ogólnie rzecz biorąc, tekstem kultury, przy jednoczesnym
pozostawieniu duŜego marginesu swobody tworzenia i doboru materiału, rozwija potencjał twórczy młodego odbiorcy, kształtuje zwyczaj sięgania do źródeł informacji i przyzwyczaja do stałego obcowania z wytworami kultury.
Nr 13-14/2007
155
Iwona Łaska
CENTRUM INFORMACJI
PRZY BIBLIOTECE PUBLICZNEJ GMINY ZAWADY
JuŜ dawno biblioteki publiczne przestały pełnić funkcję – obraźliwie zwanych –
„przechowalni” ksiąŜek. Jednak uszczuplanie z kaŜdym rokiem budŜetu na kulturę powoduje, Ŝe te jednostki nie mają szansy pełnego rozwoju. Moim zdaniem, rozwiązaniem tego
problemu jest sięgniecie po środki finansowe oferowane przez instytucje krajowe, jak
i zagraniczne (m.in. konkursy grantowe, fundusze unijne).
Gmina Zawady jest jedną z mniejszych gmin powiatu białostockiego. Są to tereny
typowo rolnicze, toteŜ dochody gminne nie są zbyt obfite. To powoduje, Ŝe nie wszystkie
potrzeby mogą być zrealizowane.
Pierwszym krokiem do rozwiązania tego problemu było utworzenie Gminnego Centrum Informacji w Zawadach (w skrócie zwanego GCI lub centrum). Jest to jednostka
podległa Urzędowi Gminy w Zawadach, ściśle współpracująca z Biblioteką Publiczną
Gminy Zawady (dalej w skrócie BPG).
GCI zostało utworzone ze środków Ministerstwa Gospodarki i Pracy. W ramach Programu Aktywizacji Zawodowej Absolwentów „Pierwsza Praca” Centrum otrzymało dofinansowanie w wysokości 50.000 zł. Z dotacji tej zakupiono m.in.:
• 7 zestawów komputerowych połączonych w sieć z dostępem do Internetu,
• drukarkę, fax, skaner, xero,
• umeblowanie biurowe.
Przy GCI utworzony jest punkt publicznego dostępu do Internetu w ramach akcji
Ikonk@ (3 zestawy komputerowe). Dostęp do Internetu jest bezpłatny dla wszystkich
mieszkańców gminy, a tym samym dla czytelników zarejestrowanych w BPG Zawady.
W centrum, w chwili obecnej, pracują 3 osoby, dzięki czemu jest ono czynne przez
cały tydzień (równieŜ w soboty i niedziele). W bibliotece natomiast jest zatrudniona tylko
jedna osoba, toteŜ dostęp do księgozbioru jest ograniczony. Gdy biblioteka jest zamknięta,
czytelnicy mogą skorzystać z informacji umieszczonych w sieci Internet, zarówno na witrynie gminy Zawady (www.gminazawady.pl, www.gci.info.pl/zawady), jak i innych instytucji.
Współpraca miedzy BPG a GCI przejawia się równieŜ we wspólnej organizacji zajęć
dla młodzieŜy szkolnej. Są to m.in.:
• lekcje informatyki,
• spotkania koła historycznego w celu wyszukiwania informacji w sieci Internet,
• zabawy z komputerem – dla uczniów kl. I szkoły podstawowej
156
•
lekcje języka polskiego – informacje umieszczone w Internecie np. o autorach
ksiąŜek.
GCI i biblioteka uzupełniają się wzajemnie. Biblioteka udostępnia fachową literaturę
oraz pomoce dydaktyczne, natomiast centrum – oferuje wsparcie swoich pracowników,
w postaci tzw. kapitału ludzkiego i udostępniania sprzętu komputerowego.
Pracownicy centrum i biblioteki zajmują się wspólnie pisaniem projektów. Zazwyczaj
te jednostki, ze względu na to, Ŝe nie są samodzielnymi podmiotami prawnymi, nie mogą
być wnioskodawcami. Dlatego teŜ dotychczasowe projekty są realizowane poprzez Urząd
Gminy w Zawadach i Lokalną Organizację Turystyczną – Lokalną Grupę Działania
„Brama na Bagna” (w skrócie LOT - LGD „BnB”), której pracownicy są wolontariuszami. W ten sposób zdobywamy doświadczenie, a tym samym działamy na rzecz rozwoju
swego regionu.
Jednym z realizowanych obecnie projektów jest Program e-VITA II. Niektórzy mogą
się zastanawiać: i po co to wszystko? Odpowiedź jest prosta – wszyscy (równieŜ biblioteka) na tym zyskają!
W ramach przeprowadzonych spotkań informacyjno-konsultacyjnych została opracowana „Strategia informatyzacji i rozwoju społeczeństwa informacyjnego w gminie Zawady na lata 2007-2013”. Prowadzone są teŜ szkolenia komputerowe dla mieszkańców gminy (obsługa komputera, tworzenie stron internetowych, grafika komputerowa, e-Sklep,
e-Księgowość, przeglądanie stron i wyszukiwarek internetowych). Zostanie utworzona
Niekomercyjna Sieć Internetowa Gminy Zawady, dzięki czemu kaŜdy będzie mógł mieć
dostęp do Internetu.
WaŜnym punktem tego przedsięwzięcia jest tworzenie własnych i poznawanie partnerskich portali internetowych, a tu (z punktu widzenia bibliotekarzy) na uwagę zasługuje
portal e-Edukacja. W ramach tego kierunku działania planowane jest:
• wdroŜenie portalu internetowego dla biblioteki,
• wdroŜenie elektronicznego katalogu BPG
• pozyskiwanie, wytwarzanie, przechowywanie oraz katalogowanie materiałów
multimedialnych w szkołach i bibliotekach, ksiąŜek on-line w bibliotece.
I choć są to na razie plany zapisane w strategii, to dołoŜymy wszelkich starań do ich
realizacji. Biblioteki muszą iść równo z postępem i wtedy będą mile widziane i chętnie
odwiedzane przez czytelników spragnionych nowoczesności.
157
Nr 13-14/2007
ElŜbieta Kisło
OTWARTY KONKURS POETYCKI
POETYCKI
„MAJOWEJ KONWALII” – REFLEKSJE
W roku 2007 Miejska Biblioteka Publiczna w Wasilkowie po raz trzeci organizuje
Otwarty Konkurs Poetycki „Majowej Konwalii” w ramach Dni Wasilkowa pod Honorowym Patronatem Burmistrza Miasta.
Doświadczenia z dwóch poprzednich edycji pozwalają nam twierdzić, Ŝe warto
i trzeba tę inicjatywę kontynuować. Pierwszy konkurs przygotowywany przez nas z obawami i niepewnością przyniósł nadspodziewane efekty. Zasięg wykroczył poza granice
województwa, a utwory reprezentowały wysoki poziom artystyczny. II edycja spotkała się
z podobnym zainteresowaniem. Oceny wierszy, zarówno w I, jak i w II konkursie dokonało szacowne jury, w skład którego weszli: Pan Jan Leończuk – Dyrektor KsiąŜnicy Podlaskiej, Ksiądz Ryszard Kotkowicz – poeta, Proboszcz Parafii pw. Najświętszej Maryi Panny w Wasilkowie oraz Pani Małgorzata Rokicka-Szymańska – Kierownik Biblioteki Powiatowej.
Podsumowanie I Otwartego Konkursu Poetyckiego „Majowej Konwalii”
Wasilków 2005
158
Celem organizatorów było inspirowanie ludzi utalentowanych, stworzenie moŜliwości
prezentacji dorobku poetyckiego oraz konfrontacja twórczości poetyckiej oraz stworzenie
trwałego przekazu w formie tomiku wierszy. Cel został zrealizowany i zapewniona została jego kontynuacja. Nasze konkursowe przedsięwzięcie w roku 2006 wsparł finansowo
Zarząd Województwa Podlaskiego oraz Burmistrz Wasilkowa. Zgodnie z załoŜeniem
wydany został tomik poezji „Z ziaren słów...” zawierający utwory laureatów i uczestników Konkursu z lat 2005-2006. Promocja ksiąŜki w listopadzie 2006 r. była przemiłym
spotkaniem z autorami wierszy w poetyckiej atmosferze przy dźwiękach renesansowej
muzyki. Wybór wierszy, jak określiła w posłowiu Pani Irena Grabowiecka, jest
„dywanem wzorzystym pod niebem gwiazd pełnym...”, zawiera bowiem refleksje róŜnych
ludzi nad Ŝyciem i człowiekiem, ludzi na róŜnych etapach Ŝycia, począwszy od dziesięcioletniego dziecka po osoby dojrzałe, pochodzące z róŜnych miejsc na mapie Polski.
Promocja tomiku „Z ziaren słów...”
Wasilków, 24 listopad 2006 r.
Przed nami kolejna edycja konkursu poetyckiego „Majowej Konwalii”. Dla zachęcenia do udziału w naszym konkursie pozwolę sobie poniŜej przywołać garść wspomnień
z poprzednich edycji.
Mottem konkursu w 2005 r. były słowa kard. Stefana Wyszyńskiego „Człowiek jest
odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi”. Były zatem przepełnione zarówno miłością do bliskiej sercu „małej ojczyzny”, jak
i uczuciem do drugiego człowieka. Na potwierdzenie wiersz laureatki I nagrody – Pani
Barbary Lachowicz:
Nr 13-14/2007
Liryk wasilkowski
Jeszcze jeden dzień
Który moŜe się obejść bez wiersza
Bez spojrzenia na Supraśl – rzekę –
Siostrę czasu leniwą
Czy nie Ŝal mi słów
Które pobiegną z prądem
Ten rumieniec ze wstydu jest – a moŜe
Ze zwykłej radości codziennej
Skryłabym nieraz twarz w ptasie gniazda
Zakryte trzcinami przed zgiełkiem
Albo patrzyła
Jak w dziobkach miłość noszą
Pomiędzy szuwarów niepokój
Jak kochankowie śledzą ptasie loty
I spadają sobie na usta
Wybrawszy zbóŜ zagony
Otoczone wasilkowo-rumiankową miedzą
Pomieszani – toŜsami
Z tą ziemią i wodą
Z puszczańskim powietrzem zaklętym jakby
W maleńkich pryzmacikach mgielnych
Nie uleciała z nich jeszcze historia
Drga ciągle w pytaniach
Czy pamiętasz ten gródek Zygmuncie Auguście
Na granicy Wielkiego Księstwa i Korony
Starosto Górnicki – jak go widzisz dziś
....oraz wiersz zdobywcy II nagrody Adama Kiermuta:
Dałem (-aś)
Dałem ci kiedyś kwiat
z ogrodu miłości
Tak piękny,
Ŝe w nas obu zapuścił korzenie.
159
160
Dałaś mi kiedyś gwiazdę
z nieba uniesienia
Tak jasną,
Ŝe swym blaskiem nas oślepiła.
Dałem ci złoto
mego serca,
Które włoŜyłaś z pośpiechem na palec
Dałaś mi błękit
swoich oczu
w których zniknąłem by nigdy nie wrócić
Dałem ci smutek
W szklanym naczyniu
Dałaś mi ciernie
Ze zdradą na tacy
Dałaś mi jabłko
Dałem Ci węŜa
Druga edycja konkursu była nawiązaniem do słów ks. Jana Twardowskiego „Wiersze
ocalają to, co podeptane. W dobie komputerów i techniki objawiają się jako coś ludzkiego, serdecznego, co nie jest zatrute nienawiścią, złością, sporami. Wnoszą ład i harmonię.
OdkaŜają dzisiejszą rzeczywistość”. Odnieśliśmy się do roli poezji w ulepszaniu dzisiejszej rzeczywistości, do jej uzdrawiającej i dobroczynnej mocy.
Wkrótce trzecia edycja konkursu „Majowej Konwalii”. W tym roku utwory konkursowe powinny być powiązane ze słowami Ryszarda Kapuścińskiego: „PodróŜ po świecie to
wędrówka od prowincji do prowincji, a kaŜda z nich jest samotnie i tylko dla siebie świecącą gwiazdą...”. Motywem ma być zatem podróŜ – ta rzeczywista, jak i metafizyczna
wędrówka myśli i uczuć. Do 5 maja czekamy na utwory konkursowe, a 28 maja zapraszamy na uroczyste rozstrzygnięcie do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Wasilkowie.
Zapraszając do kolejnego konkursu, chcę złoŜyć ogromne podziękowania zacnej komisji konkursowej: Panu Janowi Leończukowi, Księdzu Ryszardowi Kotkowiczowi oraz
Pani Małgorzacie Rokickiej-Szymańskiej, a takŜe osobom, które uczestniczyły w pracach
przy organizacji I i II edycji, uczestnikom i wszystkim, którzy się przyczynili do zaistnienia naszego przedsięwzięcia.
Szczegółowe informacje o konkursie: Miejska Biblioteka Publiczna w Wasilkowie,
tel. 085 7185 232, e-mail: [email protected]
Dla osób zainteresowanych: zob. teŜ w INTERNECIE:
• II Otwarty Konkurs Poetycki „Majowej Konwalii”
http://www.wasilkow.pl/index.php ?mact= News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=
5&cntnt01returnid=16
Nr 13-14/2007
•
•
•
161
Konkurs Poetycki „Majowej Konwalii”, 9 obrazków pozycji w tym albumie: Galeria Wasilkowa
http://www.wasilkow.pl/galeria/view_album.php?set_albumName=album16
Majowa Konwalia
http://www.wrotapodlasia.pl/pl/archiwum/rok_2005/I_kwartal/
majowa+konwalia.htm
http://www.bibliotekawasilkow.neostrada.pl/konw.html
162
Urszula Suchocka
O TOMIKU POETYCKIM
„SŁOWEM W OCZY” JANINY
JANINY KOZAK PAJKERT
Najnowszy tomik poetycki Janiny Kozak Pajkert „Słowem w oczy” to doskonałe odzwierciedlenie roli poety i poezji w naszym Ŝyciu, podkreślenie pozycji liryka, artysty,
który swoim niezwykłym narzędziem, jakim jest słowo poetyckie, próbuje udoskonalić
czy zmienić rzeczywistość, nadać jej szczególny sens, zwrócić uwagę na najistotniejsze
kwestie, myśli, tematy. To właśnie poeta, kształtując świadomie materię poetycką, ukazuje głębsze, bardziej refleksyjne spojrzenie na realia szarej codzienności, usiłuje wydobyć
najskrytsze tajemnice i sensy naszej egzystencji, odkopać wartości rozmyte czy dawno
zapomniane, wydusić z Ŝycia jego prawdziwą esencję. Dlatego autorka tego zbioru wierszy odwaŜnie świadczy, Ŝe to przecieŜ właśnie poezja jest powiększaniem świata, a poeci
jako ludzie obdarzeni szczególną wraŜliwością przywiązują do tego szczególną uwagę,
gorąco pragnąć przekazać jej przesłanie niekiedy zagubionej istocie ludzkiej. To wszystko
sprawia, Ŝe liryki te pozostają niemalŜe w sferze sacrum, ich niezwykła siła mocno przyciąga czytelnika, a zarazem uruchamia róŜne pola semantyczne, skłaniające nas do głębokiej penetracji świata oraz ludzi.
Autorka juŜ na wstępie, formułując motto do swoich niezwykłych utworów, podkreśla, Ŝe to właśnie poeta ustawicznie zadaje pytania, buntuje się, obserwuje i szykuje odpór. Takie teŜ są jej wiersze – odwaŜne, tajemnicze, głębokie, ale zarazem proste. Ta prostota słowa poetyckiego jest znamienna, bowiem Janina Kozak Pajkert uwaŜnie dobiera
poszczególne frazy, metafory, przemyślenia. Buduje swój świat w oparciu o doświadczenie, przywołuje wielkich twórców, światłe umysły, tym samym wzbogacając współczesną
rzeczywistość i nadając jej szczególne konotacje. To właśnie słowo jako elementarna
część mowy ma tu niebagatelne znaczenie, pozwala konstruować znaczące obrazy poetyckie, wydobywać i unosić to, co pozostaje skryte gdzieś głęboko w naszej świadomości,
psychice, a o czym niekiedy nie mamy odwagi mówić. Od tego są właśnie poeci – jak
pisze autorka wraŜliwi odmieńcy. To oni toczą polemikę ze światem, oponują, przeciwstawiają się, ale zarazem wyznaczają nowe ścieŜki, podpowiadają, jak Ŝyć, aby nie zatracić
naszego człowieczeństwa, ich wiersze ilustrują pewne sugestie, dyrektywy, pouczenia.
Taki teŜ jest pierwszy wiersz w recenzowanym przeze mnie tomiku, juŜ jego sam tytuł
jest bardzo wymowny, wyrazisty, sugestywny. „Stary poeta naucza” to liryk niemalŜe
programowy w tym zbiorze poetyckim, poniewaŜ zawarte tu instrukcje z niezwykłą śmiałością odzwierciedlają symbole literackie i kulturowe, przywołują wielkie postaci z przeszłości po to, aby współczesny czytelnik poszedł ich śladem i zauwaŜył te wszystkie wartości, niegdyś przekazywane przez niezwykłych artystów, a teraz być moŜe w chaosie
drapieŜnych, obecnych czasów gdzieś przeoczone, zagubione, pominięte. Waldemar
Nr 13-14/2007
163
Smaszcz pisze o tym utworze, Ŝe kaŜda jego fraza brzmi jak program literacki, zadanie do
podjęcia. To niewątpliwie trafne ujęcie jest zarazem niezwykle znaczące, poniewaŜ podkreśla umiejętne operowanie słowem poetyckim, a przywołując wielkie kreacje literackie
uruchamia liczne konteksty i podkreśla wielką erudycję pisarki. Przesłanie zawarte w tym
liryku odnosi się praktycznie do całego tomiku poetyckiego, akcentuje wieszczą rolę poety, zaznacza nasze własne, prywatne odkrywanie świata – na nowo, z wyczuciem, z sercem.
Materia poetycka tego tomiku oscyluje wokół szeroko pojętej twórczości, pracy pisarskiej, aktu kreacji nowej rzeczywistości, pojęć, wartości lub ich przypomnienia. Na piedestale wyniesiony został poeta i jego niezwykle frapujący trud poetycki, zaś poezja stara się
być ukazana jako „balsam” na obecne czasy. Rola poety jest równieŜ naznaczona pewną
sferą sacrum, pierwiastkiem boskim, co widać wyraźnie w wierszu „Pisz”:
Pisz – mówi Bóg.
śycie przemknie
Jak tkackie czółenko.
Słowo poetyckie jako jedyne nie przeminie w opozycji do kruchej i ulotnej egzystencji ludzkiej, dlatego teŜ jest niejako pomnikiem ludzi i minionych czasów, chwili obecnej,
która za moment przeobrazi się juŜ w historię. Sam Bóg sankcjonuje rolę poezji, a poetę
traktuje jako swojego wysłannika w naprawianiu świata, stąd z Jego ust pada znamienne
słowo – pisz.
Pisarz to takŜe oracz codziennej pisaniny, jak go określa autorka w liryku zatytułowanym „Nie odchodź”. Jego twórcze zadanie trafnie zostało tu porównane do pracy oracza,
poniewaŜ to właśnie poeta pragnie zmierzyć się z trudem modernizacji świata, wyraŜa
chęć zamykania tych wszystkich kłopotliwych i skomplikowanych spraw doczesnych
w wyszukane ramy słowa poetyckiego, co niewątpliwie nie jest rzeczą łatwą. Potwierdza
to wiersz, juŜ samym tytułem odzwierciedlający fatygę kunsztu artystycznego – „Zmagania”:
Poeta dyszy,
mocno skłaczony –
jakby pełzał w kosodrzewinie,
pazurem dziobie w blat stołu.
Wiersze przywabia,
monolog lepi
O poecie i samej twórczości poetyckiej moŜna mówić wiele, co potwierdza cały recenzowany przeze mnie tomik obracający się wokół tej tematyki. Dlatego teŜ potrzebny
jest zwięzły i lapidarny opis poety, podejmowanego przez niego wysiłku, jego marzeń,
aspiracji, nadziei na przyszłość, jego codziennego Ŝycia. To wszystko, a nawet jeszcze
więcej Janina Kozak Pajkert ujmuje w wierszu „Charakterystyka”.
Polem drobi,
niebem płynie,
malwy liczy,
rzeki miesza,
sny rozdaje.
164
Taki jest.
Polskę dławi,
Mity kosi,
Boga straszy,
Miłość hańbi,
Słowa budzi.
Taki jest.
Nocą krzyczy –
jestem tu
i kochaj mnie.
Funkcją poety jest zatem metaforyzacja świata, obnaŜanie i wyświetlanie tych najbardziej problematycznych, nieprzyjemnych czy uciąŜliwych kwestii w naszym Ŝyciu oraz
i tak juŜ zdewaluowanej rzeczywistości. Trzeba przyznać, Ŝe autorce znakomicie to się
udaje, bowiem jej lirykom przyświecają intencje wyŜsze, bardziej metafizyczne, transcendentalne, ontologiczne. Jej intencje twórcze zaglądają nawet w wewnętrzną instancję
nadawczą poety, czyli w serce. Tym samym tytułem obdarza Janina Kozak Pajkert jeden
ze swoich liryków, w którym zaznacza, Ŝe:
Serce poety
jest ofiarne –
idzie między niewygodami
Podkreślone zostały więc wartości najwyŜsze: heroizm i bohaterstwo utalentowanej,
wybitnej jednostki ludzkiej, która, przemierzając trudy i znoje dzisiejszego świata, nie
poddaje się, ale idzie naprzód – dumnie, dostojnie, patetycznie.
„Słowem w oczy” to nie tylko fenomenalne kompendium wiedzy o twórcy, jego
warsztacie poetyckim, ale równieŜ o najwaŜniejszych, fundamentalnych, bieŜących zagadnieniach naszego bytu ziemskiego. Autorka zawiera tu oprócz opisu trudu poetyckiego, swoje najskrytsze wspomnienia, tęsknoty, a takŜe refleksje o śmierci czy przemijaniu.
Potwierdza to liryk zatytułowany „Czym jest”, gdzie pada nadrzędne pytanie:
Czym jest śmierć? –
pytają artyści
Istota ludzkiego przemijania, snu wiecznego to temat refleksji niewielu z nas, w natłoku spraw i codziennej bieganiny często nie mamy czasu, aby zastanowić się, dokąd zmierzamy, aby szczerze, sumiennie odpowiedzieć na pytanie Quo vadis? Od tego właśnie są
poeci, którzy w stosownym momencie zwrócą na to naszą uwagę, byśmy nie zapomnieli,
jaki jest sens egzystencji i co kryje się po tej drugiej, tajemniczej stronie bytowania. Dlatego teŜ prezentowane przeze mnie wiersze są tak uniwersalne, ponadczasowe, niezwykłe.
Warto zauwaŜyć, Ŝe prawie kaŜdy utwór jest przez autorkę dedykowany bliskiej osobie,
rodzinie, przyjaciołom, znajomym. Ten prosty, a jakŜe piękny gest odzwierciedla fakt, Ŝe
poeta to ten, który nigdy nie zapomina, ale docenia, jak to ujęła sama Janina Kozak Pajkert – osoby, których bezinteresowność i Ŝyczliwość zamieszkała w jej sercu.
Nr 13-14/2007
165
„Słowem w oczy” to kapitalny zbiór wierszy, który, podejmując rozmaitą, synkretyczną tematykę, oscylującą jednak głównie wokół motywu poety i poezji, ukazuje czytelnikowi nieskazitelną, poraŜającą i potęŜną moc twórczą, która tak jak tytułowy tomik uderza słowem w oczy.
Janina Kozak Pajkert, Słowem w oczy, KsiąŜnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego,
Białystok 2006, 83 s.
166
Ewa Nofikow
RECENZJA DEBIUTANCKIEGO
DEBIUTANCKIEGO TOMU
ODDECHY ELIGIUSZA BUCZYŃSKIEGO
BUCZYŃSKIEGO
Tom poetycki Eligiusza Buczyńskiego to ciekawe doświadczenie czytelnicze. Wyobraźnia i konkret splatają się w nim w jeden poetycki organizm Ŝyjący własnym Ŝyciem.
Czytelnik wkracza w ten świat, poznaje go, czasem dociera do miejsc na granicy intymności. Wchodzi w rytm oddechu tej poezji i okazuje się, Ŝe indywidualne – a czasem prywatne – doświadczenie utrwalone w obrazach staje się takŜe doświadczeniem czytelnika,
a więc wspólnym. Opowiadanie historii o poszukiwaniu języka-oddechu jest historią kaŜdego, kto głęboko, a więc w pełni świadomie, przeŜywa swoją egzystencję.
Gdyby podjąć próbę określenia języka tych utworów, naleŜałoby powiedzieć o jego
„materialności”, wynikającej zapewne z typu wyobraźni Autora oraz ze sposobu – sensualnego – odbioru świata. W czytelniku pozostaje wraŜenie zmysłowości, która w omawianych tekstach stanowi właściwie podstawę poznawania rzeczywistości w róŜnych jej wymiarach, np.: przestrzennym czy czasowym (nowe słowo, znak, co słychać?). Wykorzystane w wierszach zabiegi synestezyjne pełnią bardzo waŜną funkcję. Przede wszystkim
odbiorca buduje portret mówiącego jako tego, który zanurzony w świecie poznaje go
zmysłowo. Przypomina w tym dziecko dotykające kaŜdego napotkanego przedmiotu
i w ten sposób wpisujące ów przedmiot w swój świat. Wiersze te są świadectwem oswajania tego, co w rzeczywistości najtrudniejsze do zdefiniowania. Abstrakcja (czas, emocja)
zostaje przełoŜona na konkret, który następnie jest badany. Dzięki temu czytelnik zbliŜa
się i wkracza w świat poetyckiej wyobraźni organizującej całość tomu. W wierszach tych
zamknięte zostało takŜe dziecięce zdumienie światem. Autor wybiera i przygląda się
drobnym, czasem trywialnym elementom rzeczywistości, a tym samym przypomina czytelnikowi o – jeśli moŜna tak powiedzieć – obowiązku zdziwienia.
W wierszach tych świat Ŝyje, jest wciąŜ zmieniającym się organizmem, choć ruch
wydaje się czasem podskórny, ledwo uchwytny jak tętno. Metamorfozy świata, tajemniczy rytm zmian fascynują i są wyzwaniem, czymś w rodzaju egzystencjalnego projektu:
kaŜdego dnia wracam. chylę czoło ku nocy
z niezdarnie gasnąca świeczką.
z uporem łowię planety których ramiona
rzucają jasne światło
aby jeszcze zdąŜyć.
chcę wejść na szlak któremu Ŝywiczne pnie
drzew sznurują przejście. misternie
na malutkie supełki. (...)
167
Nr 13-14/2007
Wiersz znak moŜna uznać za rodzaj poetyckiego manifestu, nie bez przyczyny zresztą
właśnie ten tekst otwiera tom.
Człowiek Buczyńskiego w szczególny sposób przeŜywa swoje zanurzenie w czasie.
Doświadczenie to ma charakter subiektywny, jest niesprowadzalne do Ŝadnych ogólnych
i obiektywnych kategorii. To czas przeŜywany, w którym poszczególne fazy przepływają
w siebie. Jest to równieŜ czas niemalŜe uchwytny, a to „niemalŜe” określa relację między
nim a człowiekiem – stosunek bliski, wręcz intymny, jak w znakomitym wierszu bez tytułu (***[czysty choć nie umyty]):
czysty choć nie umyty
w środku lustro – biegnie czas
zaszyty w kieszeni
niewidzialny – to jednak słyszę go
na twojej twarzy skórze i udach
zacznijmy jeszcze raz
znów jestem gotów
Z kolei co słychać? to specyficzna wizja trzech wymiarów czasu: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, tekst waŜny równieŜ dlatego, Ŝe doskonale pokazuje warsztat:
ukonkretnienie abstrakcji poprzez metaforyzację opartą na oŜywieniu. Czas przestaje tu
funkcjonować jako pojęcie filozoficzne, a twórca pokazuje nam jego materializację
w obrazach przyrody. Dopełnieniem jest ostatni dwuwiersz: „godzinami wtulam kudłatą
głowę/w pełną pachę przyszłości”. Zaufanie do czasu? do Ŝycia? Brzmi to trochę jak zaklęcie, magiczna formuła, pozwalająca uchronić się przed zniszczeniem i rozpadem.
Z wierszy tych wyczytać takŜe moŜna napięcie między chwilą a wiecznością. Człowiek
poszukuje równowagi między trwaniem w „teraz” a dąŜeniem i tęsknotą do wieczności.
Szczególnym przypadkiem jest tu utwór analnie, zaskakujący obraz moŜe trochę rozpaczliwej chęci zapanowania nad czasem, ale teŜ potrzeby wkroczenia w wymiar transcendencji. Wieczność jako to, co niemoŜliwe do poznania, stanowi – w tej poznawczej nieprzejrzystości – zagroŜenie, nawet jeśli jest ono chwilowo zneutralizowane: „wtedy wiem Ŝe
wieczność/cię nie skrzywdzi/choć czasem wyjrzy i krzyknie/uwaŜaj!” (***[kiedy]). Ciekawe, Ŝe w niektórych tekstach chwila i wieczność to jedno, a nie jest to jedność uspokajająca, być moŜe dlatego, Ŝe człowiek istnieje tylko w czasie, nie zaś poza nim:
nieśmiertelność przebiegła mi po twarzy
jak dreszcz
dławi
znieruchomiałem przez wieczność
na chwilę
a kiedy wstałem
nie było ani mnie
ani śladu
(jestem)
Najczęściej w omawianych utworach pojawiają się pory, które moŜna by określić jako
„niepewne”: noc, świt, poranek; w których świat zatraca ostry kontur lub jeszcze go nie
zyskał (zemsta II, nowe słowo). Pory najlepsze dla działania wyobraźni, kiedy człowiek
168
jest niepewny swoich zmysłów, bo te mamią; kiedy zdany jest na intuicyjny odbiór niepewnej rzeczywistości. W większości tych wierszy dostrzec moŜna drąŜącą poetę potrzebę swoistej eksploracji czasu, poznania jego istoty, a tym samym istoty człowieczeństwa
(np. pewne powołanie, jestem, ***[czysty choć nie umyty]).
Poznawanie rzeczywistości wiąŜe się z określeniem swojej roli jako tego, kto nadaje
znaczenia, kto rozpoznaje bądź nie fragmenty otaczającego świata (w wynajętym mieszkaniu, a u nas jeszcze nie ma okien) lub definiuje na własny uŜytek, czasem nieco patetycznie, znane pojęcia (np. o szacunku, o zaufaniu). Choć nie zostało to powiedziane wprost,
pozostaje w czytelniku przeświadczenie, Ŝe według Autora to poezja jest jedynym naprawdę skutecznym narzędziem, dzięki któremu moŜna poznać rzeczywistość. Perspektywę ustawia tu wspomniany juŜ wiersz znak, swoisty postulat poznawczy:
(...)
chcę wejść na szlak któremu Ŝywiczne pnie
drzew sznurują przejście. misternie
na malutkie supełki. nawet ptakom wypiętrzone korony zamykają drogi przed świtem.
i nie będę układał się do snu
(...)
Na ten szlak wchodzimy, rozplątujemy węzełki, staramy się poprzez język dotknąć
rzeczywistości. DąŜymy tym samym do odczytania pozostawionego nam poetyckiego
znaku. Przedmiotem szczególnego namysłu jest w tych wierszach słowo. Było i będzie
takim przedmiotem dla wielu (jeśli nie wszystkich) „nieukładających się do snu”. Słowo
to chciałoby być słowem pierwszym, chociaŜ wie ono, Ŝe to niemoŜliwe. Pojawia się tu
znany z tradycji obraz Boga-Stworzyciela, od którego (w domyśle) pochodzą poeci:
(...)
bo na początku
byłeś Słowo
a nikt
juŜ nie pamięta
pierwszych słów
(słowo)
Czy więc oni są tymi, którzy od nowa, kaŜdy na swój sposób nazywając rzeczywistość, odzyskują pamięć słów? Ich zadaniem byłoby więc wydobycie ich ze świata. Jest tu
jeden szczególnie waŜny obraz swego rodzaju mistycznej komunii między niebem a ziemią i narodzin nowego słowa (moŜe nowego języka? alfabetu rzeczywistości?):
zanim wzejdzie świt
purpurowo-ciemny
horyzont rozchyli uda
zlewając stary atrament
w ziemię
(nowe słowo)
Nr 13-14/2007
169
Być moŜe właśnie świadomość konieczności ciągłego szukania i odzyskiwania słów
wprowadza do tomu nastrój melancholii. Tęsknota – ta nieokreślona, nie do końca rozpoznana – jest tematem kilku wierszy (oŜywienie, pewne powołanie, ***[morskie fale]). Jest
to tęsknota tych, którzy – przywołując tytuł ksiąŜki Marka Bieńczyka o melancholii właśnie – „nigdy nie odnajdą straty”. Bo i ta strata jakby niejasna, niemoŜliwa do określenia.
W większości omawianych tekstów język rzeczywiście jest materiałem i narzędziem
jednocześnie. Kształtowany, obrabiany nie niesie „kędy chce”, lecz poddaje się piszącemu. Zwraca uwagę wyczulenie autora na znaczenia słów oraz wiąŜąca się z tym umiejętność wykorzystania potencjału językowego (np. w wynajętym mieszkaniu) oraz zdolność
syntetyzowania (***[morskie fale]). Z całości wydzielony został cykl w związku z natchnieniem będący zbiorem poetyckich sentencji o wartościach ponadczasowych
(szacunku, zaufaniu, miłości, a nawet misji). Ryzyko jest duŜe: twórca moŜe zostać oskarŜony o brak dystansu i patos, ale przyznać trzeba, Ŝe teksty te bronią się dzięki charakterystycznemu dla Autora ukonkretnianiu tego, co abstrakcyjne.
Cechą charakterystyczną tej poezji jest jej płynność i – podkreślana juŜ – nieuchwytność. Niby abstrakt zamienia się w konkret, ale ten ostatni wymyka się – i piszącemu,
i czytelnikowi. Niby powstają definicje zjawisk, ale znaczenia rozmywają się. MoŜna
więc pytać: czy jest to wypracowana metoda, czy raczej ucieczka przed nazwaniem czegoś wprost? A moŜe to właśnie ucieczka – niezgoda na zatrzymanie się w „juŜ nazwanym” – jest metodą? Ciągły, choć spowolniony, ruch byłby wtedy gwarancją zachowania
tajemnicy. Uświadamiałby, Ŝe kaŜde nazwanie jest tylko cząstkowe i nigdy nie prowadzi
do osiągnięcia pełni.
Debiutancki tom Eligiusza Buczyńskiego Oddechy układa się w opowieść o tym, co
dla piszącego najwaŜniejsze, czyli w historię poszukiwania własnego języka. Czy jest to
„głos odnaleziony”? Pozostając w zgodzie z postulatami zawartymi w tych wierszach,
naleŜy mieć nadzieję, Ŝe nie. śe jest to niezbędny etap dochodzenia do w pełni ukształtowanego mówienia. Bez wątpienia sam proces szukania jest głębokim egzystencjalnym
doświadczeniem, przez które przejście stanowi o „być lub nie być” człowieka. Utwory
składające się na tom są bardzo osobiste, a ich twórca rezygnuje z intelektualnego wywodu na rzecz „mówienia obrazami”. Nie znaczy to jednak, Ŝe wiersze te są przejrzyste, niewymagające od czytelnika wysiłku, wręcz przeciwnie domagają się uwaŜnego i – co istotne – zaangaŜowanego czytania. Stanowią raczej dowód na to, Ŝe moŜna szyfrować (i to
całkiem udatnie) bez Ŝadnych wyszukanych i skomplikowanych figur, bez językowych
i wyobraźniowych łamańców, chociaŜ i metaforyka, i wyobraźnia odgrywają w tych
utworach rolę niezmiernie waŜną.
170
Marek Kochanowski
„POTĘGA WYOBRAŹNI”
Poezja Andrzeja Pietrasza zaprezentowana w jego debiutanckim tomiku zatytułowanym Kolekcjoner, nie naleŜy do łatwych. Jest to bowiem twórczość, która zmusza odbiorcę do przebywania nie tylko w świecie pewnych paradoksów, ale równieŜ w kręgach oddziaływań wielu tradycji literackich. Wymaga cierpliwości oraz niezwykle uwaŜnej lektury. O bezpośredniej skali zainteresowań poety świadczy juŜ chociaŜby utwór zaczynający
się incipitem: „Toynbee kąpał się w krochmalu”, w którym mamy wymienionych takich
twórców jak Auden, Białoszewski, Ginsberg, Dylan Thomas, Apollinaire i Czesław Miłosz. Inny wiersz z tomu Kolekcjoner, zatytułowany Choćby, naznaczony jest wyraźnym
wpływem pesymizmu Jose Ferdinanda Celine’a. W kręgu fascynacji podmiotu znajdują
się równieŜ tacy twórcy, jak Grochowiak, Katullus, Stendhal, Słowacki, Norwid, Mozart,
Kafka, Eliot, Whitman, Czechowicz. Pojawia się równieŜ w utworze Panny z St. Tropez
Picasso. KaŜdy z wymienionych artystów mógłby być duchowym patronem całego tomiku, a znajomość ich dorobku w sposób wyraźny ukierunkowuje moŜliwe drogi lektury
Kolekcjonera.
Bohaterem Kolekcjonera jest podmiot, który Ŝyje pod ciągłą presją dokonywania wyborów. Są to jednak wybory czynione najczęściej w wyobraźni, wybory wynikające
przede wszystkim z lektury. Wybór w poezji Andrzeja Pietrasza jest, zgodnie z postulatem Eliota, spotkaniem tradycji z talentem indywidualnym. Dla podmiotu wszystko jest
wyborem, kaŜdorazowy wybór oznacza jednakŜe Ŝal za tym, czego się nie wybrało, co się
odrzuciło. Z kolei brak wyboru to skostnienie, „zdrewnienie”. Wybór pozbawiony namysłu nie jest wyborem, jest konwencją, stylem Ŝycia narzuconym przez róŜnorakie czynniki
zewnętrzne. Nasza świadomość budowana jest przez wybory, wybór zaś, jak ilustruje to
wiersz Ruch myśli, to Ŝycie w drodze. Bycie w drodze jest przewrotną lekturą twórców
z tzw. Beat Generation, czyli Allena Ginsberga i Jacka Kerouaca. W innym wierszu, zaczynającym się incipitem „Świat porusza się na wielkich szczudłach”, pojawia się fraza
„droga mnie kocha i ja kocham drogę”. Ale o ile beatnicy traktowali drogę jako formę
buntu przeciwko róŜnego rodzaju odmianom konsumpcyjnego stylu Ŝycia w Ameryce
w latach 50., o tyle podmiot Andrzeja Pietrasza wybiera ruch w wyobraźni, ruch mentalny
(„Zatrzymam siebie – niech się stanie ruch myśli”).
Następną tradycją występującą w Kolekcjonerze jest tradycja utrwalona w wierszach
francuskich symbolistów. Magia i odległość skojarzeń występujących w jednym utworze,
które w nietypowych zestawieniach nabierają nowego sensu, zbliŜa poezję Andrzeja Pietrasza do poetyckich eksperymentów Baudelaire’a, Lautremounta i Mallarmego. Znaczenie utworu, tak jak w twórczości przywołanych poetów, rozsiane jest „pomiędzy”, w wielości licznych przywołań i skojarzeń, jest trudne do uchwycenia. Znaczenie jest rozpięte
Nr 13-14/2007
171
między odległymi (zarówno w sensie umiejscowienia, jak i przyległości semantycznej)
wyrazami, wersami, strofami. Podmiot jest bowiem kolekcjonerem – znaczący tytuł całego tomu – obrazów powstałych w jego wyobraźni.
Centralne miejsce w tomie zajmuje poemat Dom. Wyobraźnia poetycka podmiotu
ociera się w nim o swoistą mistykę, ale przywołane obrazy, które początkowo mogą
wskazywać na zakorzenienie w codzienności, w spokoju, zaczynają pęcznieć i wyrywać
się na wolność. Część pierwsza jest niebywałym opisem przebywania podmiotu w świecie
wyobraźni, własnej fantazji, opisem „zawładnięcia” przez obrazy. Świadomość staje się
uwolniona od przeszłości i wspomnień: „ramy obrazów pozostały puste”.
Kolejnym bohaterem Kolekcjonera jest miasto. W Odzie do miasta – oprócz silnego
wpływu Allena Ginsberga odnajdujemy równieŜ ślady lektury Walta Whitmana. O ile
jednak amerykański wizjoner patrzył na miasto z podziwem, o tyle podmiot Andrzeja
Pietrasza wydaje się miastem zafascynowany, ale zafascynowanym równieŜ mrocznym
miastem – molochem, wizjami literackimi, które przedstawiały „ziemię jałową”. To Eliotowskie „miasto nierzeczywiste”, miasto ludzi wyklętych i wykolejonych, miasto przestępców, prostytutek i włóczęgów. Jednak podmiot, niczym Baudelairowski flaneur, poddaje się temu miastu, nie ucieka, jest mu posłuszny. Miasto zmusza do uległości, narzuca
pewien schemat zachowań, wydaje się mieć absolutną władzę, sprawia, iŜ bohater utworów Pietrasza staje się człowiekiem dzikim i nieprzewidywalnym. Jednocześnie okazuje
się, Ŝe opisywane miasto jest miastem wykreowanym, wielkim kulturowym wysypiskiem,
sztucznym tworem wielu tradycji i wielu wizji, przestrzenią kaleką, odartą ze swoich źródłowych kontekstów, którego władcą poczuł się przez chwilę bohater Kolekcjonera.
Podmiot jest równieŜ podmiotem samotnym, poniewaŜ tylko samotność pomaga zrozumieć, na nowo odkryć to, co zostało ukryte pod pozorami. NiemoŜność komunikacji
zostaje podkreślona w rozwiązaniach powtarzalnych – w utworze Powitanie pada zdanie
„wszystko juŜ zostało pokazane”. Jedynym sensownym działaniem wydaje się być zburzenie całości poprzez ciągłą zmianę tradycji i odwołań. Uruchomianie ciągu skojarzeń
w sposób znaczący dla róŜnych tradycji literackich ujawnia przypadkowość świata. Podmiot Ŝyje obrazami, ale teŜ i ma świadomość, jak mamy to np. w wierszu BezdroŜe, iŜ tam
gdzie pojawia się rozum, Sofia, tam teŜ pojawia się koszmar („na imię mi Sofia – z koszmarem w oczach”).
Sposób oglądu rzeczywistości jest więc widzeniem paradoksalnym. W świecie,
w którym podwaŜane jest wszystko, podwaŜana teŜ jest apokalipsa. W poezji Andrzeja
Pietrasza ujawnia się bowiem tematyka katastroficzna, ale i jest to teŜ katastrofa odmienna od tej powszechnie utrwalanej, zaledwie sygnalizowana. Apokalipsę wyczuwają
przede wszystkim zwierzęta, apokalipsa nabiera wymiaru codziennego, seryjnego, staje
się jedną z wielu „wieczornych apokalips”. Postawę podmiotu moŜna bowiem nazwać
postawą niezaangaŜowanego buntownika, który cały czas wszystko podwaŜa, równieŜ
rangę i celowość własnego buntu. Wielokrotne próby zmiany kończą się smutną refleksją,
iŜ „przypływ energii, na nic się zdał”. Doświadczenia tego, co będzie po buncie, są juŜ w
podmiocie, który wie, Ŝe bunt jest pewną tradycją, tradycją zamkniętą, równieŜ na poziomie ograniczonej liczby rozwiązań i wydarzeń:
„moŜesz zrobić wszystko
zostać mnichem lub senatorem
widywać duchy co wieczór
lub płakać przez tydzień po odejściu Ŝony”
172
Po drugiej stronie wyborów podmiotu jest to, co negowane, czyli „zwykłe Ŝycie”,
Ŝycie bez poszukiwania, bez marzeń, bez „drogi”. Zwykłe Ŝycie to „twarz w drewnie”,
zwykłe Ŝycie czyni nas ludźmi pozbawionymi uczuć, emocji i namiętności. Remedium na
„zdrewnienie” jest właśnie bycie w drodze – motyw drogi pojawia się stosunkowo często
(„Droga wydłuŜa się za horyzont”). Bycie w drodze, drodze mentalnej, jest stanem pewnego niezdecydowania. Obok symbolu „drogi”, następnym kluczem do poezji Andrzeja
Pietrasza jest słowo „blask”. W utworze zatytułowanym Choćby, podmiot pisze:
„Blaskiem posiliwszy się
Schwytałbym
Choćby fragment mroku”
Blask to miejsce, do którego podmiot raz na jakiś czas dociera, blask to przestrzeń
chwilowego zatrzymania. Blask jest cierpieniem, poniewaŜ nie trwa długo i zmusza do
kolejnych wyborów, jest zmienny – zmienia się „w ciągu dwudziestu pięciu sekund”.
Wartość istnienia jest w eksperymencie, w ruchu, który jest jedną z najwaŜniejszych
strategii podmiotu uwidocznioną chociaŜby w utworze NabrzeŜe w Dover. Opowiadając
o spotkaniu ze słynnymi skałami, na których błądził opętany Szekspirowski król Lear,
podmiot zdaje się równocześnie mówić, iŜ podróŜowanie jest dla niego podróŜą mentalną,
chwilową, tymczasową, podróŜą „tu i teraz”. Świat tak naprawdę porusza się powoli, jest
światem groteskowym, „na wielkich szczudłach”, przeraŜającym, a więc w Ŝadnym stopniu i w Ŝadnej mierze nie zachęcającym do jego całościowego poznawania.
Bohater utworów Andrzeja Pietrasza jest jednak Ŝądny wiedzy („odbieram świat spękanymi opuszkami”) i na jej podstawie buduje swój własny świat, ale jest to świat
„pomiędzy”, oglądany zawsze z dystansu, „między konarami”, świat, do którego kluczem
staje się indywidualna wyobraźnia podmiotu. To rzeczywistość, która była równieŜ bliska
Białoszewskiemu, Leśmianowi, Stachurze. W utworze zaczynającym się incipitem
„kolekcja ściętych głów” pojawia się fraza mówiąca o „próbach uchwycenia czegoś” –
świat uchwycony, zatrzymany w kadrze jest światem nierealnym, próba definicji, unaukowienia, uchwycenia jest zaledwie materiałem dla „doktorantów wydziału egzystencjalnego”. Bycie pomiędzy to paradoksalnie ciągły ruch i strach przed zatrzymaniem, bycie
wiecznie zdziwionym, nie zdziwionym samym faktem, Ŝe coś jest, ale faktem, Ŝe ktokolwiek próbuje to uchwycić. Bowiem podmiot lubi swoje miejsce w świecie. Gdyby moŜna
było wskazać przestrzeń, w której czuje się szczęśliwy, to byłaby to właśnie przestrzeń –
zgodnie z tytułem utworu – Pomiędzy:
„Obym znalazł miejsce
pomiędzy Dionizosem
i
Apollinem,
pomiędzy negacją
a
afirmacją,
pomiędzy zbawieniem
a
potępieniem”
Nr 13-14/2007
173
I właśnie w tym „a” jest największa siła, w zawieszeniu, które jest buntem przeciwko
totalności, przeciwko definicji, buntem nacechowanym niepewnością, buntem mentalnym, w którym Andrzej Pietrasz czuje się najlepiej. Ale teŜ i „pomiędzy” to ucieczka od
jakichkolwiek wyjść radykalnych oraz rozwiązań ostatecznych. W innym miejscu tomu
padnie piękne stwierdzenie „jestem piórem w skrzydle Ikara”. Podmiot jest wobec tego
równieŜ podmiotem rzeczy, o których się nie mówi, „jękiem rozdartego drzewa”. Bunt
podmiotu polega na przyjmowaniu miejsca do obserwacji, miejsca zapomnianego, takiego, które było pomijane. Znakomicie ilustruje to utwór zatytułowany W drewnie, który
opowiada o tym, iŜ to, co najwaŜniejsze, dzieje się tak naprawdę w naszych wnętrzach,
w naszych odczuciach, w naszych przeŜyciach, wreszcie w naszej wyobraźni.
174
Urszula Suchocka
O TOMIKU POETYCKIM
„JONASZ” AGNIESZKI KROTKE
KROTKE
Agnieszka Krotke w swoim jakŜe nowatorskim zbiorze poetyckim zaprezentowała
postawę współczesnego człowieka wobec drapieŜnych realiów świata doczesnego, nawiązując tym samym poprzez tytuł swojej publikacji do postaci biblijnego Jonasza. Odniesienie to nie jest oczywiście przypadkowe. Postać ta to doskonały pomost między czasami
zamierzchłymi a naszą codziennością, w której problemy kondycji ludzkiej pozostają cały
czas te same, co wieki temu, a kwestie zmagania człowieka z losem są jak najbardziej
aktualne po dzień dzisiejszy. Niewątpliwie uniwersalność prezentowanej tematyki jest
jednym z walorów tej pozycji.
Wierszem, moŜna by rzec, programowym wyznaczającym dalsze konteksty i pola
semantyczne pozostaje pierwszy prezentowany liryk, konotujący głębsze sensy egzystencjalne, nawiązujący do tytułu oraz całego zbioru poezji. Współczesny izraelski prorok,
podobnie jak biblijny, ucieka od odpowiedzialności, nie potrafi stawić czoła wyzwaniom
fundowanym mu przez los, nie umie czy teŜ nie chce podjąć wysiłku, trudu, pracy, aby
męŜnie zmagać się z tym wszystkim, w co naleŜy zaangaŜować samego siebie – w Ŝycie.
W zamian za to tłumaczy się, Ŝe:
śe lecą samoloty
śe świat dawno spłonął
śe nie ma co ratować
Przyjęcie takiej biernej postawy jest z pewnością najłatwiejsze, ale czy zawsze najlepsze? Czy rzeczywiście nie ma co juŜ ratować we współczesnym świecie? A moŜe ten
świat juŜ nie istnieje, moŜe jak to zostało powiedziane w wierszu – spłonął? Jaki jest ten
człowiek u progu nowej ery, czy przypomina biblijnego Jonasza? Na te i wiele innych
pytań odpowiedzi udziela sama autorka, chowając między wersami niezbitą prawdę naszego istnienia, którą czytelnik musi sam wydobyć, wyciągnąć wnioski, wyłuskać tajemnicę ontologicznego bytu.
Dlatego teŜ prezentowane tu liryki są tak niezwykłe, ale zarazem trudne, poniewaŜ
wymagają od odbiorcy głębszej analizy, zastanowienia się nad podstawowymi zagadnieniami nurtującymi istotę ludzką, zmuszają wręcz do penetrowania siebie samego, otaczającego świata, trafiają prosto w serce, świadomość, psychikę. Atutem tej pozycji są wyszukane metafory, porównania, zestawienia, których sensy naleŜy odnaleźć, utwory te
bowiem zmuszają czytelnika do myślenia, do refleksji, ich intencjonalność jest celowa.
Nr 13-14/2007
175
Poza tym poruszają zasadniczą problematykę egzystencjalną, oscylującą wokół fundamentalnych treści ludzkiego bytu, niezbitych wartości, przemijania, czasu, śmierci, miłości, relacji międzyludzkich. DuŜa rozpiętość tematyczna pozwala połączyć ze sobą zarówno erosa jak i tanatosa, nowatorstwo warsztatu poetyckiego z tradycyjnymi symbolami,
postaciami zakorzenionymi w kulturze czy literaturze.
Zagubienie człowiek w chaosie codzienności, jego bezradność, niemoc to motywy
bardzo aktualne, szczególnie w czasach, kiedy o wartości trzeba walczyć, wzorów i ideałów szukać, zalety wynajdywać – w nas samych czy w innych ludziach. Dlatego teŜ autorka zaznacza, Ŝe:
Człowiek – ćma
RozłoŜył skrzydła – ręce
Jak krzyŜ, lub znak zapytania
To niewątpliwie trafne porównanie podkreśla owo zatracenie, o którym przypomina
autorka, a które nierzadko przytrafia się człowiekowi nieumiejącemu poradzić sobie
w powszedniości i zwyczajności trwania.
„Jonasz” to zbiór poetycki bardzo niekonwencjonalny, pozwalający uruchomić szersze konteksty, pobudzający wyobraźnię i przede wszystkim zmuszający do myślenia, co
się niewątpliwie chwali. Odbiór tych liryków zobowiązuje nas do głębszej refleksji, zadumy, przemyślenia tego, co te wiersze niosą, co chcą nam przekazać, co pragną w nas poruszyć. To poszukiwanie naszej toŜsamości, odkrywanie siebie samego na nowo, ale teŜ
zwrócenie uwagi na to, w którą stronę podąŜa ten nasz dziwny, często niezrozumiały
świat. MoŜe warto zatem go zawrócić? Myślę, Ŝe na to pytanie kaŜdy z nas odpowie sobie
z osobna.
Tomik poetycki „Jonasz” Agnieszki Krotke ze względu na podobną tematykę nawiązuje do wiersza Zbigniewa Herberta pod tym samym tytułem, który komunikuje, Ŝe:
współczesny Jonasz
idzie jak kamień w wodę
jeśli trafi na wieloryba
nie ma czasu westchnąć
Mam nadzieję, Ŝe czytelnik nie weźmie przykładu z biblijnego Jonasza i nieraz westchnie nad prezentowanymi w tym zbiorze nietuzinkowymi lirykami.
Agnieszka Krotke, Jonasz, KsiąŜnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego,
Białystok 2006, 27 s.
176
Urszula Suchocka
WOJNA I KULTURA POLSKA
POLSKA W OKUPACYJNYCH
REALIACH GENERALNEGO GUBERNATORSTWA PIOTRA MAJEWSKIEGO
Wprawdzie problematyka zagroŜenia i destrukcji kultury polskiej ze strony okupanta
hitlerowskiego w okresie II wojny światowej była wielokrotnie podejmowana, niemniej
recenzowana dysertacja warszawskiego historyka i muzealnika Piotra Majewskiego Wojna i kultura. Instytucje kultury polskiej w okupacyjnych realiach Generalnego Gubernatorstwa 1939-1945, która ukazała się Warszawie w 2005 r., porządkuje stan naszej dotychczasowej wiedzy i wypełnia dotkliwą lukę w polskiej historiografii, szczególnie
z okresu Polski Ludowej, obciąŜonej lukami faktograficznymi i interpretacyjnymi nieścisłościami.
Piotr Majewski, ur. 1971 r., jest absolwentem historii i Podyplomowego Studium Muzealniczego Uniwersytetu Warszawskiego. Obronił pracę doktorską Społeczeństwo polskie Generalnego Gubernatorstwa wobec zagroŜenia dóbr i wartości kulturalnych (19391945). Wzorce i postawy, która jest podstawą prezentowanej recenzji. Pracuje w Zamku
Królewskim w Warszawie, był współautorem wielu wystaw, m.in. Pod jedną koroną.
Kultura i sztuka w czasach unii polsko-saskiej (1997), Jan Zachwatowicz. W stulecie urodzin (2001). Opublikował m.in.: Jak zabudować „Zamek socjalistyczny”? Polityczne konteksty odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie w latach 1944-1956, w: Zbudować
Warszawę piękną... O nowy krajobraz stolicy (1944-1956) (2003), Konzept und Organisation des „zivilen Kampfes”, w: Die polnische Heimatarmee. Geschichte und Mythos der
Armia Krajowa seit dem Zweiten Weltkrieg (2003), Michał Bobrzyński o potrzebie
„silnego rządu” w Polsce (2001).
Dysertacja P. Majewskiego prezentuje fragment szerokiego zagadnienia, jakim jest
kultura polska w warunkach okupacyjnych. Kultura polska, w zakresie, w jakim to pojęcie
było zrozumiane i odczuwane zarówno przez osoby utoŜsamiające się z nią, jak i przez
okupanta. Nie ulega wątpliwości, iŜ jednym z celów, dla których Niemcy podjęli wojnę,
było wytworzenie „pustyni kulturalnej nad Wisłą”, czyli w równej mierze zahamowanie
dalszego rozwoju kultury polskiej, jak i zniszczenie jej dotychczasowych osiągnięć.
W zrozumieniu definicji kultury wobec okupacyjnych realiów, autor w sposób dobitny
odwołuje się do formuły opisowej, którą zastosował w swoich badaniach Janusz śarnowski, próbując określić zawartość pojęcia kultura, obejmującą przede wszystkim wartości
najbardziej utrwalone, dla integracji zbiorowości niezbędne oraz środki ich materialnego
wyrazu i przekazu. Według J. śarnowskiego na kulturę składają się przede wszystkim:
twórczość artystyczna i naukowa w róŜnych dziedzinach oraz ich odbiór społeczny, edukacja, środki masowego przekazu i specyficzne środki przekazu, formy twórczości artystycznej, przeobraŜenia społeczno-psychologiczne i kultura Ŝycia społecznego.
Nr 13-14/2007
177
Praca będąca efektem kilkuletnich badań prowadzonych przez autora, napisana
w formie opracowania monograficznego, obejmująca przede wszystkim sferę socjohistorii, oparta jest w pokaźnym zakresie na zasobie archiwalnym. Przeprowadzone zostały
kwerendy m.in. w Archiwum Akt Nowych, Archiwum Instytutu Historii PAN, Archiwum
Instytutu Sztuki PAN, Archiwum Państwowym m.st. Warszawy, Archiwum Polski Podziemnej 1939-1956, Archiwum Zakładu Historii Ruchu Ludowego, Archiwum Zamku
Królewskiego w Warszawie. Ponadto wykorzystano znaczny dorobek historiograficzny,
zdjęcia, edycje źródeł, pamiętniki, dzienniki, wspomnienia oraz prasę konspiracyjną
i jawną.
Zasadniczym elementem porządkującym narrację jest właściwe wyodrębnienie instytucji i dziedzin kultury: archiwów, bibliotek, muzeów, szkół wyŜszych, architektury
i urbanistyki, które w postaci materialnej niosą treści niematerialne, aktywną pamięć społeczeństwa obywateli świadomych swej więzi wczoraj i dziś oraz swoich perspektyw.
Pewnym generalnym mankamentem monografii jest, iŜ autor, obejmując zakresem
badań całe terytorium Generalnego Gubernatorstwa, nie uniknął symptomów warszawocentryzmu, zarówno z racji korzystanej bazy źródłowej, jak i centralnej roli stolicy
w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego oraz w polskim Ŝyciu kulturalnym w GG.
Z całą pewnością nie jest to jednak praca wyłącznie o Warszawie.
Autor porusza zagadnienia interesujące z perspektywy dwóch tradycji historiograficznych. Ze strony polskiej, próbuje szukać odpowiedzi między innymi na pytania o bilans
strat, o próby działań rewindykacyjnych i restytucyjnych po 1945 r., ale takŜe o zasadność
podejmowania kontrowersyjnych decyzji, na przykład w okresie kampanii wrześniowej
lub powstania warszawskiego, czy bilans otwarcia, z jakim polska inteligencja zmierzyła
się z komunistyczną rzeczywistością w 1944 r. Natomiast dla niemieckich historyków
badania nad dziejami II wojny światowej to swego rodzaju katharsis, ale takŜe odwoływanie się do wojennej wspólnoty losów. Zaskakujące jest, Ŝe P. Majewski na zakończenie
rozprawy w równorzędnym stopniu podkreśla, iŜ Niemcy, podobnie jak Polacy, poznali
koszmar wojny totalnej, gorzki smak unicestwienia znacznych zasobów kultury duchowej
i materialnej. Nie ulega wątpliwości, Ŝe zasadne i właściwe jest, Ŝe Niemcy, jak i Polacy
stawiali i stawiają do dziś pytania o motywy i celowość przywracania do Ŝycia tego, co
zostało zniszczone. Niemniej nigdy nie wolno, szczególnie nam Polakom, zapomnieć, kto
był przecieŜ nosicielem zbrodniczej hitlerowskiej ideologii i na równi stawiać agresora
z krajem okupowanym przez niego.
„Była ciemna, miasto poŜarne,
Jak lew stary, co kona długo,
Posąg rozwiany w dymy czarne,
Roztrzaskany czasów maczugą (...)
I znów ująć dłuto i rydel.
Ciąć w przestrzeni i w ziemi szukać,
Wznosić wieki i pnącza Ŝywe
Na pilastrach, formach i łukach”.
(Krzysztof Kamil Baczyński, 1943 r.)
Piotr Majewski, Wojna i kultura. Instytucje kultury polskiej w okupacyjnych realiach
Generalnego Gubernatorstwa 1939-1945, Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2005, 431 s.
178
Barbara Noworolska
WALDEMAR OKOŃ KRESY W MALARSTWIE
WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
DOLNOŚLĄSKIE
WROCŁAW 2006 R. STRON
STRON 160
Kresy w malarstwie Waldemara Okonia to ksiąŜka, którą moŜna określić związkiem
frazeologicznym spopularyzowanym przez medialne reklamy – dwa w jednym. – Jest to
bowiem autorski zestaw reprodukcji dzieł malarskich i graficznych, które dotyczą
wschodnich ziem Rzeczypospolitej z jednej strony. Album obejmuje przede wszystkim
prace z dziewiętnastego wieku. Punkt cięŜkości połoŜył autor na widokach pejzaŜu i malarstwie rodzajowym ziem Podola i Ukrainy.
Z drugiej strony mamy opracowanie naukowo badawcze tytułowego zagadnienia.
W tym opracowaniu autor takŜe swą uwagę poświęca przede wszystkim temu kręgowi
dzieł sztuki. Starannie zebrany i przedstawiony czytelnikowi materiał upowaŜnił Okonia
do stwierdzenia, iŜ sztuka polska w XIX stuleciu Ŝywo zajmowała się problematyką kresową, starając się utrwalić jak najwięcej scen, wydarzeń historycznych i pejzaŜy z terenów dawniej przynaleŜnych do wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Przyczyny tego zainteresowania malarzy są róŜne. Jedną z nich, choć nie jedyną jest, według Okonia, inspirująca rola utworów literackich. Przede wszystkim Mohorta Wincentego Pola i jego Pieśni
o ziemi naszej, zostają w pamięci przede wszystkim grafiki Juliusza Kossaka ilustrujące te
utwory. Wpływ na tematykę obrazów wywarły teŜ utwory szkoły ukraińskiej Maria Antoniego Malczewskiego, Zamek kaniowski Seweryna Goszczyńskiego, dumki Józefa Bohdana Zaleskiego i oczywiście twórczość Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Sceny
z GraŜyny i Pana Tadeusza utrwalał Andriolli, wśród nich najbardziej znane są ilustracje
do Konrada Wallenroda. Okoń przypomina jego drzeworyt ilustracyjny Alf i Halban. GraŜynę ilustrował Antoni Zaleski, takŜe Wilhelm Leopolski pozostawał pod wpływem romantyków. W 1874 roku maluje on olejny portret Klucznika Gerwazego w „monachijskim” kolorycie.
Z obrazów związanych tematycznie z Marią szczególną uwagę zwracają według Okonia ilustracje do tego utworu Antoniego Malczewskiego.
Leon Wyczółkowski tworzy znakomitą pracę Gertruda Komorowska na saniach.
Uwagę moją zwróciła niezwykła sino – błękitno szara tonacja pejzaŜu, w którym ziemia
zlewa się z niebem stwarzając aurę wielkiej, chłodnej, pustej przestrzeni podkreślającej
dramatyzm wydarzeń, samotność i bezsiłę tytułowej bohaterki. Zatarte kontury woźnicy
i ciemniejące tylko sylwetki koni skupiają wzrok widza na postaci kobiecej bezwładnie
leŜącej w saniach.
TakŜe poemat młodego Józefa Ignacego Kraszewskiego Witolorauda stał się tematem
prac plastycznych. Grafiki. ilustrujące utwór wykonał Wincenty Smokowski. Inspiruje
Nr 13-14/2007
179
artystów zwłaszcza średniowieczna przeszłość Litwy Pogrzeb Gedymina maluje Alchimowicz, powstają obrazy Biruta, „Kiejstut”.
Na zainteresowanie samego Waldemara Okonia kresową problematyką ma według
moich lektur przede wszystkim klimat macierzystej uczelni badacza.
Uniwersytet Wrocławski to przecieŜ dawny, znany z wysokiego poziomu naukowego,
Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, który w wyniku II wojny światowej i traktatu
jałtańskiego znalazł się na zachodnich ziemiach Polski. Nie zapomniał jednak o swoich
korzeniach i wśród prac badawczych naukowców znad Odry liczącą część stanowią te,
dotyczące historii i kultury kresów, zwłaszcza ziem południowo wschodnich Rzeczypospolitej.
Okoń jest absolwentem tej uczelni i jej pracownikiem naukowym. W środowisku znany jest z autorstwa wielu ksiąŜek m.in. Sztuka i narracja, Alegorie narodowe, Przeszłość
przyszłości. Otrzymał za nie znaczące nagrody. Trzykrotnie był laureatem Nagrody Ministra Edukacji Narodowej, zdobył nagrodę ks. Szczęsnego Dettloffa, był stypendystą Fundacji Lanckorońskich i Fundacji na Rzecz Pomocy NiezaleŜnej Literaturze i Nauce Polskiej. Jest takŜe autorem kilku tomików wierszy. Fakt ten jest nader waŜny, świadczy bowiem o artystycznej wraŜliwości pisarza i jego wyobraźni, które kształtują język naukowca i krytyka. Cechy te sprawiają, iŜ opracowanie kresowego malarstwa czyta się z przyjemnością, co nie oznacza w tym przypadku lektury łatwej.
Zawirowania naszych dziejów odbijają się bowiem nie tylko w literaturze, ale
i w malarstwie, które przemawia przecieŜ do kaŜdego widza bez względu na jego poziom
wykształcenia. Tak potoczyła się nasza historia, zwłaszcza w okresie porozbiorowym, Ŝe
przywoływanie scen z dziejów Polski, a takŜe rodzimego pejzaŜu i jego piękna zastępować musiało szkolną edukację.
Jacek Kolbuszewski takŜe związany z wrocławską uczelnią w ksiąŜce Kresy zwraca
uwagę na znaczenie tego terminu, który pierwotnie oznaczał posterunki strzegące granic
Rzeczypospolitej. Waldemar Okoń uzupełnia tę etymologię o opinię następującą: „Nazwa
Kresy ... zaczęła oznaczać ogromną przestrzeń geograficzno – historyczną rozciągającą
się na północny wschód, wschód i południowy wschód od linii Bugu i Sanu. Utrwalone
w niej etymologiczne znaczenie granicy lub pogranicza uległo zatarciu, bądź nabrało treści rozszerzonej i przenośnej”.
Stało się określeniem bardziej historyczno-kulturowym niŜ geograficznym, by wreszcie zaistnieć jako tajemniczy obszar pamięci dziejowo-mitycznej, pamięci czasów kraju
lat dziecinnych, sielskości, tolerancji, potęgi i państwa, i wielu jednostek, i rodzin zamieszkujących rozległe wschodnie ziemie Rzeczypospolitej. Interesujące, Ŝe choć temat
kresów pojawiał się w sztuce naszej od wieków [obrazy Bitwa pod Wiśniowcem 1512 r.,
Bitwa pod Orszą 1530 r. oraz cykl nawiązujący do Maryli Mniszchówny i Dymitra Samozwańca w XVII] to dopiero ostatni z naszych królów, moŜe pod wpływem I rozbioru,
inspirował swego nadwornego malarza Marcello Baciarellego, aby do sal warszawskiego
zamku namalował sceny związane ze wschodnimi ziemiami królestwa. W wyniku tego
powstały między innymi prace: Zygmunt August łączy unią Litwę i Polskę, Traktat chocimski. itp. Był to świadomy program skierowany przez Stanisława Augusta do narodu
szlacheckiego, mający wyraźny cel patriotyczno – dydaktyczny – zauwaŜa Okoń. Dodajmy, iŜ przyniósł on efekt, skoro po drugim rozbiorze wybuchło powstanie Kościuszkowskie. Trzeba tu wymienić i oba późniejsze zrywy narodowo-wyzwoleńcze. Edukacyjna
inicjatywa króla wydała więc owoce. TakŜe z mecenatem Poniatowskiego, brata Izabeli
Branickiej, związany jest Jan Piotr Norblin, autor teki rysunków przedstawiających brzegi
Wisły. ZasłuŜył się Kresom Zbiorem wzorowym rozmaitych polskich ubiorów, który zna-
180
ny był szeroko takŜe poza granicami Polski, a w którym postacie ze wschodnich ziem
Rzeczypospolitej i ich malownicze stroje były licznie reprezentowane w rysunkach i grafikach.
Na Kresach szukali malarze – uwaŜa autor ksiąŜki – przede wszystkim postaci wybitnych, zasłuŜonych dla obrony kraju. Wpływ na to miała, jak się zdaje długowiekowa tradycja, w której wschodnie ziemie były nieustannie zagroŜone przez Moskwę, Turcję
i Tatarów, a takŜe krwawe powstanie Chmielnickiego, które przekształciło się w wojnę ze
wschodnimi sąsiadami. Obraz Bohdan Chmielnicki z Tuchaj-Bejem namalował Jan Matejko w 1885 roku, a więc prawie 240 lat po rozpoczęciu kozacczyzny. Tego tła historycznego jednak w rozwaŜaniach Okonia albo brakuje, albo dzieje potraktowane są w sposób
uproszczony, marginalny, mimo iŜ artysta miał do nich – jak przekonuje Okoń – osobisty
stosunek. Szkoda, gdyŜ tak interesujący temat wiele by na tym zyskał. Na temat twórczości Matejki napisano wiele ksiąŜek omawiając róŜne problemy z nim związane, od warsztatowych po koncepcję historii autora Bitwy pod Grunwaldem. Chciałoby się poczytać
o tym więcej. Krakowski malarz portretował teŜ siebie i autoportrety te umieszczał na
historycznych płótnach. Takim autoportretem jest sam Stańczyk. Świadczy to o osobistym
stosunku malarza do historii Polski.
Przypomina nam takŜe Okoń, iŜ kresowych wodzów malował Michałowski. PrzewaŜnie są to portrety konne dawnych hetmanów. W obrazach tych dziki, stojący na tylnych
nogach ogier dodaje dramatyzmu dość statycznej „odzianej w dawne szaty postaci jeźdźca. Portrety konne Stefana Czanieckiego i Karola Chodkiewicza malowali takŜe Lesser
i Kapliński. Wybitny historyk sztuki Mieczysław Porębowicz ten typ malarstwa porównuje z opowiadaniem lub historyczno- moralną gawędą szlachecką, popularną w literaturze
polskiej XIX wieku. Sam Okoń jedną ze swoich ksiąŜek poświęcił problemowi narracji
w malarstwie epoki zestawiając sposoby opowiadania literatury pięknej i prac malarskich.
Cele i pokrewieństwa są wysoce ciekawe. mimo róŜnicy w technikach przekazu
Waldemar Okoń omawia teŜ historyczne obrazy Jana Matejki dotyczące kresów
słusznie sądząc, Ŝe krakowski mistrz miał wyraźną i utrwalaną na płótnie wizję dziejów
Polski. UwaŜa, iŜ ukazanie przez autora Hołdu Pruskiego scen historycznych związanych
z kresami było jednak tylko pretekstem dla rozwaŜań natury historiozoficznej, a nie malarską próbą oddania urody tych ziem. Widać wyraźnie, Ŝe krytyczne sądy Stanisława
Witkiewicza o warsztacie malarskim Matejki mają stale swoich zwolenników.
Jednak przedstawiona przez Okonia myśl filozoficzno-historyczna Matejki wydaje
się, choć słuszna w wielu kwestiach, to jednak zbyt skrótowa. Autor wskazuje na nutę
martyrologii polskiej w tryptyku Królowa Korony Polskiej. Matka Boska na tym obrazie
otoczona jest polskimi świętymi, wodzami poległymi za wiarę „dziećmi pomordowanymi
w Humaniu oraz postaciami współczesnych malarzowi męczenników – Unitów z Podlasia. Podobne myśli zawiera praca Rok 1863 – Polonia. Dzieło to przedstawia alegorię sytuacji popowstaniowej. Od kobiety – Polski odrywana jest młoda dziewczyna – Ruś, a na
ziemi leŜy zabita, skrwawiona dziewczyna – Litwa. Szkoda, Ŝe brakuje tych reprodukcji
w albumie, albo choćby omówienia ich kolorytu i kompozycji. Warto jednak podkreślić,
iŜ Okoń zwraca uwagę na rolę walki dobra ze złem w malowanych dziejach Polski i na
rolę w nich BoŜej Opatrzności. To sprawia iŜ historia widziana na płótnach Jana Matejki
niosła optymizm tak potrzebny ludziom w okresie zaborów.
W świetle prac A. Szczepańskiego, Wincentego Danka, Tadeusza Dobrowolskiego,
Henryka Słoczyńskiego i Tadeusza Chrzanowskiego dla Matejki, który przecieŜ namalował Unię lubelską, bardzo duŜą wagę miała, jak podkreśla Okoń, zasada solidaryzmu
wszystkich róŜnorodnych etnicznie mieszkańców Kresów.
Nr 13-14/2007
181
Opinia Chrzanowskiego o kresach jest dla mojej wyobraźni na tyle inspirująca, Ŝe
pozwolę ją sobie zacytować: „W moim przekonaniu Korona przejęła od Wielkiego Księstwa coś, co się wydaje naszą własnością i naszym podstawowym przymiotem – tolerancję”. Zaś atrakcyjność kultury polskiej łączy Chrzanowski z ustrojem Korony opartym
o demokrację szlachecką [podobnie jak Lelewel] i otwartością na europejskie wzory, ale
takŜe z czymś trudno uchwytnym, nieomal magicznym, cechującym kulturę polską i nas
jako naród. Warto chyba o tym pamiętać, gdyŜ ów urok sprawia, iŜ jesteśmy i atrakcyjni,
i nieco niebezpieczni, gdyŜ łatwo się poddać naszym ideałom, naszemu etosowi, który
wchodzi głęboko w krew. A zarazem tak trudno nas wynarodowić, choć łatwo zuboŜyć.
Los Polaków na wschodzie jest tu dobrym przykładem.
Historycznie pogodziliśmy się z faktem, Ŝe Wilno, Lwów, Sambor, Szczuczyn, Orsza
i wiele innych miast to juŜ nie są nasze ziemie. Ale trwają one w historii kultury
i w pamięci tych, którzy spędzili dzieciństwo nad Niemnem, Prutem, Styrem czy Wiliją.
Z romantycznymi tendencjami literatury polskiej i europejskiej łączy Okoń zainteresowanie malarzy XIX wieku postaciami z ludu – wiejskimi dziewczętami, kozakami na
koniach, i scenami rodzajowymi typu Przeprawa przez Dniep [J. Brandt], Targ na konie
[Józef Chełmoński] Lirnik przed chatą, Na drodze [J. Jaroszyński] Malarstwo pejzaŜowe
i rodzajowe miało – jak wiemy – w XIX wieku takŜe podłoŜe patriotyczne związane
z nurtem swojszczyzny. Zjawisko to silnie występowało na ziemiach zaboru rosyjskiego,
na których nacisk cenzury był najmocniejszy i nieustający.
Zaciekawi nas, zwłaszcza miłośników Sienkiewicza, fakt niecodzienny. Oto – jak
notuje wrocławski historyk sztuki – znany francuski malarz akademicki Jean-Leon Gerome udał się specjalnie na Ukrainę, aby szkicować tam postacie chłopów i sceny z Ŝycia
codziennego potrzebne mu do namalowania obrazów ukazujących dzieje staroŜytnego
Rzymu. CzyŜby jedna z opinii polskiego sarmatyzmu wywodząca rody szlacheckie bezpośrednio z Rzymu dotarła nad Sekwanę?
Interesującym jest teŜ rozdział Kresy i modernizm polski, w którym sceny rodzajowe
i elementy pejzaŜu (Bodiaki pod słońce czy Słoneczniki Stanisławskiego) nabierają nowych barw i znaczeń jak choćby Złamana sosna we mgle Wyczółkowskiego.
Ciekawie przedstawiona jest w ksiąŜce Okonia kwestia wpływu Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium na nasze malarstwo. WszakŜe o „monachijskich sosach” mówiło się i pisało od dawna, ale odnoszono wpływy te do malarstwa portretowego, martwych natur i portretów zbiorowych. Tymczasem Okoń zwraca uwagę na profesora tej Akademii Franza Adamsa i jego nauki warsztatowe dotyczące zwłaszcza przedstawiania koni i scen batalistycznych. Jest to o tyle waŜne, Ŝe koń w naszej kulturze łączył
się integralnie z postacią rycerza, będącego wzorem patriotycznej postawy, i często sam
koń występował jako pars pro toto rycerskiego ideału. Był symbolem oczekiwania na odzyskanie niepodległości. W poezji Wincentego Pola w jednym z wierszy wyraźnie jest
powiedziane:
„Póki od pęcin do łba Ŝyłkowany
Rumak się znajdzie, póty rycerz znany
Będzie w ojczyźnie po Wiśle i Dnieprze
I poprze sprawę i wrogów odeprze”
Na hetmana zaś, na którego naród czeka z otwartym sercem trzymany jest w stajni
koń z trzema orlimi piórkami...Nic tedy dziwnego, Ŝe w kresowych dworach zdobiły ścia-
182
ny sceny z końmi dobrze lub słabo malowanymi, jak te wykonane przez Januarego Suchodolskiego. Obrazy te miały bowiem określoną wartość naddaną, czytelną dla widza świadomego dawnych sarmackich tradycji. Malarz ten naleŜał ponadto do znajomych Wincentego Pola, który poświęcił mu w okresie największej popularności dwa wiersze-listy dotyczące jego obrazów.
Naukom Franza Adamsa zawdzięcza wiele Juliusz Kossak uwaŜany za niedościgłego
polskiego batalistę oraz malarza konnych scen kresowych. Uczniem mistrza znad Izery
był między innymi Józef Brandt, który miał w Monachium pracownię, którą zachwycali
się współcześni z racji zgromadzonych w niej zabytków minn miał w niej malarz oryginalny namiot turecki spod Wiednia i mnóstwo dawnego oręŜa. Gdy został profesorem
monachijskiej Akademii zaczął podpisywać swoje prace Brandt z Warszawy. Jeden ze
swoich obrazów podarował Henrykowi Sienkiewiczowi oczarowany Trylogią. Ocalały
listy Sienkiewicza do artysty z podziękowaniami za prezent.
W Monachium doskonaliło swój warsztat wielu Polaków od Matejki po Wyspiańskiego. Ale związki Bawarii z polskim malarstwem patriotycznym Okoń omawia pierwszy.
Historia wieku XX nie była takŜe dla kresów łaskawa. Utrwalone na płótnie przez
Wojciecha Kossaka lwowskie Orlęta przypominają o tej karcie naszych dziejów.
Wrocławski historyk sztuki kończy ksiąŜkę następującym zdaniem: „Kresy juŜ nie
istnieją, pozostały nam po nich malarskie i literackie świadectwa, to moŜe niewiele, i jednocześnie bardzo duŜo”
Reasumując omawianie Kresów w malarstwie podkreślić muszę takŜe braki ksiąŜki.
Jest przede wszystkim nieco chaotyczna, brakuje jej aparatu naukowego w postaci odwołań do literatury przedmiotu, pogłębionego tła historycznego, przydałaby się teŜ analiza
artystyczna niektórych prac.. KsiąŜka jest w zasadzie bardziej ciekawie napisanym esejem
niŜ pracą sensu stricte naukową. Wyraźnie teŜ zainteresowanie południem Kresów zdominowało publikację wrocławskiego krytyka i historyka sztuki.
Wileńszczyzna i Grodzieńszczyzna, widoki Wilna i Kowna albo nie zostały wspomniane, albo pojawiły się w niewielkim stopniu. Na przykład Album widoków polskich
Napoleona Ordy znakomitego rysownika i artysty o niecodziennym wyczuciu detalu
i nastroju jest tylko wspomniany, reprodukowane są dwa moŜe trzy rysunki. Brakuje pejzaŜystów i malarstwa rodzajowego związanego z północną stroną. A przecieŜ prace Fałata
choćby Przed cerkwią czy obraz związanego z Wilnem Smuglewicza Grób ojczyzny, czy
teŜ grafiki Rapackiego zasługują na uwagę. Chciałoby się takŜe zobaczyć coś więcej Wierusza Kowalskiego, Ruszczyca czy Slendzińskich. Te minusy pracy Okonia pokazują
równocześnie, Ŝe mamy jeszcze sporo do powiedzenia o Kresach. I Ŝe moŜemy to zrobić
my, mieszkańcy północnej strony.
Niewątpliwą zasługą wrocławskiego historyka sztuki jest podjecie tak obszernego
i dotąd marginalizowanego problemu. Nadanie mu odpowiedniej wagi, skierowanie naszego wzroku w strony, w które zapuszczaliśmy się dość rzadko. KsiąŜka Okonia jest
świetnym, obszernym tekstem, napisanym w sposób świadczący o emocjonalnym zaangaŜowaniu w przedstawiane zagadnienia. To jej największa wartość. I najcenniejsza zaleta.
Uświadamia nam autor, przede wszystkim, jak waŜnym dla naszej kultury, i to na róŜnych
płaszczyznach, jest nurt malarstwa i grafiki dotyczący Kresów.
Zachęcam do przeczytania ksiąŜki. Warto mieć ją takŜe na półce własnej biblioteki,
aby przypominała nam o przeszłości i jej pięknie, i nie gasiła pamięci.
Nr 13-14/2007
183
INFORMACJA O DZIAŁALNOŚCI
DZIAŁALNOŚCI ODDZIAŁU
BIAŁOSTOCKIEGO STOWARZYSZENIA
STOWARZYSZENIA
BIBLIOTEKARZY POLSKICH W 2006 R.
Oddział Białostocki SBP liczy 92 członków (stan na 31 grudnia 2006 r.): 38
członków zatrudnionych jest w KsiąŜnicy Podlaskiej, 64 w bibliotekach terenowych
zaś l osoba w ZETO. Koła funkcjonują w: Łapach, Bielsku, Hajnówce, Mońkach, Siemiatyczach. Skład Zarządu Oddziału: Teresa Kruszewska – przewodnicząca, Małgorzata RokickaSzymańska – sekretarz, Roma Antonowicz – skarbnik
Członkowie: Ewa Kołomecka, BoŜena Bartoszewicz-Fabiańska, Wiesława Filipkowska.
Komisja Rewizyjna: Dorota Łuckiewicz, ElŜbieta Abramczyk, Ewa ZieniewiczSiergiejko.
Oddział Białostocki SBP realizuje swoją działalność poprzez:
• inicjowanie i współorganizowanie szkoleń wspierających kształcenie i samokształcenie bibliotekarzy;
• upowszechnianie ksiąŜki i czytelnictwa (uczestnictwo w obchodach ogólnokrajowego Tygodnia Bibliotek zainicjowanego przez zarząd główny SBB, informowanie o ciekawych inicjatywach bibliotek terenowych w lokalnej prasie i na stronach
internetowych);
• integrację środowiska zawodowego (organizację spotkań środowiskowych, Dni Bibliotekarza, wycieczek, uczestniczenie w jubileuszach bibliotekarzy i bibliotek).
Zadania zrealizowane w 2006 roku:
• szkolenia: „Elektroniczne kartoteki zagadnieniowe” – cykl spotkań skierowanych
do bibliotekarzy KsiąŜnicy Podlaskiej przeprowadzonych przez koleŜankę BoŜenę
Bartoszewicz-Fabiańską – przewodniczącą Okręgu Podlaskiego SBP;
• warsztaty poświęcone atrakcyjności interpersonalnej – pod kierunkiem dr Małgorzaty Iwanowicz;
• członkowie zarządu uczestniczyli w szkoleniach bibliotekarzy powiatu białostockiego: „Kontakty interpersonalne we współczesnych bibliotekach” (SuraŜ),
„Pozyskiwanie środków na rozwój bibliotek – umiejętność pisania projektów” (Tykocin);
• działania podjęte w ramach Tygodnia Bibliotek pod hasłem: „Nie wiesz? –
zapytaj w bibliotece” (8-15 maja 2006 r.): spotkania z czytelnikami, konkursy
m in.: na najciekawszy program Tygodnia Bibliotek (nagrody ufundowane ze
środków SBP wręczono na wyjeździe do BiałowieŜy 27 maja), spotkania autorskie z Marią Ewą Letki i szereg innych działań nakreślonych programami;
184
•
•
•
•
•
zamieszczanie informacji o ciekawych pracach bibliotek terenowych na stronach internetowych Starostwa Powiatowego, Wrót Podlasia oraz w lokalnej
prasie i mediach;
wyjazd rekreacyjno-edukacyjny w ramach Dnia Bibliotekarza do Biblioteki
Gminnej w Narwi oraz Miejskiej w Hajnówce, wędrówki ścieŜkami Puszczy
Białowieskiej (maj 2006);
wymiana doświadczeń zawodowych z bibliotekarzami KsiąŜnicy Kopernikańskiej
i KsiąŜnicy Płockiej oraz zwiedzanie ciekawych miejsc w takich miastach,
jak: Toruń, Płock, Golub Dobrzyń, Ciechocinek oraz Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu (wrzesień 2006);
wymiana doświadczeń z bibliotekarzami z Ełku i Grajewa – wyjazd do
Miejskiej Biblioteki Publicznej w Ełku (listopad 2006);
uroczyste spotkanie bibliotekarzy z bibliotek terenowych i KsiąŜnicy Podlaskiej
przed świętami BoŜego Narodzenia: jasełka, opłatek, wykład dr. Marka Kochanowskiego – „Panorama współczesnej powieści kryminalnej” (grudzień 2006).
Zarząd Oddziału Białostockiego SBP
185
Nr 13-14/2007
Daniel Znamierowski
Z KRONIKI WYDARZEŃ KULTURALNYCH
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
Styczeń 2006 r. – wystawa – „Na pojaćwieckich rubieŜach. Sejneńszczyzna w obiektywie Janusza Kozłowskiego”.
Styczeń 2006 r. – wystawa – „Literatura w zbiorach KsiąŜnicy Podlaskiej – nowości”.
2 luty 2006 r. – spotkanie autorskie z Ernestem Bryllem.
22 luty 2006 r. –spotkanie autorskie – Marcin Hamkało i Konrad Cezary Kęder.
Luty 2006 r.– wystawa – „Kolorowy świat bajek” – prace dzieci z Samorządowego
Przedszkola nr 25 w Białymstoku – w ramach projektu: „Literatura bez podziałów
– pogłębienie więzi literacko-kulturowych Białostocczyzny i Grodzieńszczyzny”
współfinansowaego przez Unię Europejską i pod patronatem Euroregionu Niemen.
13 marca 2006 r. – spotkanie autorskie z Agatą Tuszyńską.
Marzec 2006 r. – wystawa „Wspólne korzenie literackie Polski i Białorusi” – w ramach projektu: „Literatura bez podziałów – pogłębienie więzi literackokulturowych Białostocczyzny i Grodzieńszczyzny” współfinansowaego przez
Unię Europejską i pod patronatem Euroregionu Niemen.
26 marca 2006 r. – konferencja „Znaczenie polsko-białoruskich więzi literackich.
Wczoraj, dziś i jutro” – w ramach projektu: „Literatura bez podziałów – pogłębienie więzi literacko-kulturowych Białostocczyzny i Grodzieńszczyzny” współfinansowaego przez Unię Europejską i pod patronatem Euroregionu Niemen.
26 kwietnia 2006 r. – „Światowy dzień ksiąŜki”, wręczenie Nagrody Srebrnej RóŜy
(nagrodę za rok 2005 otrzymał zespół bibliotekarzy Miejskiej Biblioteki Publicznej
w Sokółce), koncert skrzypcowy w wykonaniu Zofii Marszałek, wykład „Lokalność
i uniwersalność bibliotek” prof. dr hab. Jadwigi Kołodziejskiej.
26 kwietnia 2006 r. – wieczór promocyjny antologii „Gniazda słów, słowa gniazd”
oraz antologii „Wiersze znad Narwi i Niemna” powstałych w ramach projektu:
„Literatura bez podziałów – pogłębienie więzi literacko-kulturowych Białostocczyzny i Grodzieńszczyzny” współfinansowaego przez Unię Europejską i pod patronatem Euroregionu Niemen.
Kwiecień 2006 r. – spotkanie autorskie z poetką i malarką - Krystyną Godlewską.
Maj 2006 r. – wystawa: „KrzyŜ w obiektywie Ks. Jana Filewicza”.
Maj 2006 r. – wystawa: „Konstytucja 3 maja”.
Maj 2006 r. – wystawa: „W oczekiwaniu na wizytę Ojca Świętego Benedykta XVI”.
Czerwiec 2006 r. – wystawa: „Wydawnictwa KsiąŜnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku”.
186
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
20 czerwca 2006 r. – spotkanie autorskie z Jerzym Tarasiewiczem.
Czerwiec 2006 r. – wystawa: „Kwiaty Ŝycia” wycinanki i dorobek pisarski Jadwigi
Solińskiej z Wąsosza.
Lipiec 2006 r. – wystawa: „Ulice Orvieto i innych miast Umbrii” w fotografii Joanny
Pisarskiej.
22 września 2006 r. – spotkanie autorskie z Maciejem Andrzejem Zarębskim
„Dotknięcie Ameryki – pięćdziesiąt dni w Stanach”.
25 września 2006 r. – spotkanie promocyjne – Leon Podlach „U progu Ojczyzny”.
27 września 2006 r. – spotkanie promocyjne – promocja „Świętojańskiej serii poetyckiej” oraz wykład Jana Zdzisława Brudnickiego.
Październik – listopad 2006 r. – wystawa: „Literatura protestancka w zbiorach KsiąŜnicy Podlaskiej”.
listopad 2006 r. – wystawa: „Przyroda w linorytach, drzeworytach Henryka Leńca”
28 listopada 2006 r. – spotkanie promocyjne – „Kuchnia Podlaska” A. Fiedoruk;
prowadził Maciej Kuroń.
13 grudnia 2006 r. – spotkanie autorskie – „Spotkanie z poezją Eligiusza Dymowskiego”.
13 grudnia 2006 r. – wystawa: „Moja piękna kraina” fotografia autorstwa Krzysztofa
Palewicza.
Wydawnictwa KsiąŜnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku –
2006 r.
Krystyna Marszałek, „Czas odległa jednak bliski”
„Bibliografia województwa podlaskiego 2001-2001” red. Halina Sołomianko
Anna Sitarska „Z warsztatu bibliografa”
Mieczysław Czajkowski „Tworzenie siebie”
Andrzej Wydmiński – Wydma „IŚĆ”
Jurka Hołub „Znad Niemeńskich Stron”
Świętojańska Seria Poetycka red. Jan Leończuk, Daniel Znamierowski
W „Świętojańskiej Serii Poetyckiej” ukazały się:
Małgorzata Dobkowska „Azymut”
Eligiusz Buczyński „Oddechy”
Beata Nowakowska „W Twoim ogrodzie”
Maciej Szanciło „Margines Gwiazdy”
Andrzej Pietrasz „Kolekcjoner”
Wiktor Szwed „Przemijanie”
Tadej Karabowycz „Długa rozłąka”
Janina Kozak Pajkert „Słowem w oczy”
Agnieszka Krotke „Jonasz”
„Gniazda słów, słowa gniazd” red. Jan Leończuk
„Wiersze znad Narwi i Niemna” red. Jan Leończuk
„Literacko-kulturowe więzi Białostocczyzny i Grodzieńszczyzny. Materiały konferencyjne” red. Jan Leończuk, Daniel Znamierowski
Epea: almanach tom 5
Bibliotekarz Podlaski nr 11-12/2005-2006
Nr 13-14/2007
187
Zanim ukaże się książka
Jerzy Plutowicz
DOM NASZYCH MARZEŃ, DOM SNÓW
Pozostawić po sobie ślad nie do zatarcia; rzecz, która nie rozsypie się w proch,
w ogniu nie spłonie; strukturę, której nie sposób rozmontować; po wsze czasy utrwalić
swoją obecność – jakŜe ludzkie to, arcyludzkie. PoniewaŜ pojawiamy się tu, teraz, na
mgnienie oka zaledwie wobec wieczności świata czy kosmosu. Trwamy od narodzin do
śmierci, która jest rozpadem, chaosem. Nasze bytowanie jest liniowe, zamknięte, skończone w przeciwieństwie do wiecznego powrotu, kołowrotu zjawisk przyrody. Fryderyk
Nietzsche oskarŜył nas, Ŝe zadufani w sobie, zaślepieni marną codziennością wiecznego
powrotu nie akceptujemy, dlatego wolimy jałowy, głupi bunt, niepowaŜny sprzeciw, stąd
biorą się nasze przyziemne niepokoje i lęki. Nietzsche wprawdzie zaakceptował, choć
sam nie najlepiej na tym wyszedł.
Ale takŜe ludzkie jest, gdy coś triumfalnie nazywamy, zamykamy świat, Ŝycie nasze
w piękną formułę, szukamy jednego, jedynego klucza do zrozumienia siebie, a takŜe siebie-w-świecie, szukamy jednej, absolutnej prawdy, prawdy najwaŜniejszej, całkowitej
pewności, „kartezjańskiej” jasności. l dla prawdy takiej gotowi jesteśmy dać się posiekać,
lub wrogów prawdy posiekać.
Łudzimy się ponadto, Ŝe wiemy wszystko – jakŜe mądrzy, jakŜe wykształceni, jakŜe
pewni siebie. Co mamy począć z kimś, kto nie wie, wiedzieć nie chce, a moŜe wiedzieć nie
potrafi?
CóŜ to w końcu znaczy? Zapomnieć o naszej mrocznej stronie, stronie biologicznej,
przyrodniczo-zwierzęcej, Ŝywiołowej, barbarzyńskiej? Czy, przeciwnie, uznać, Ŝe liczy się
tylko Ŝywe Ŝycie, Ŝycie instynktów, coś, co ma związek z pozaintelektualnym dojrzewaniem,
wzrostem, pędem, dzikością, energią, domeną Dionizosa, domeną Erosa?
Zapewne jednostronności, schematu pojęciowego i kaŜdego innego naleŜy unikać, być
ostroŜnym wobec łatwej formuły, być czujnym. Jesteśmy bowiem wszyscy na naszej grzesznej
Ziemi kulturą i naturą do społu, racjonalnością i nierozumem, Ŝywiołem i formą świadomością i podświadomością, ciałem i duszą, wolnością i potrzebą bezpieczeństwa, tym, co pragnie punktu trwałego oparcia, odpoczynku i ładu i jednocześnie pragnie buntu, niezgody, rewolty, zmiany. Tym, co wychylone ku religijności i jednocześnie ku rzeczy, ku materii.
188
Bliskie mi są i w pięknej formie wyartykułowane, wątpliwości Teresy Zaniewskiej, dotyczące ludzkiej kondycji, ludzkiego losu. Warto przypomnieć jej pytanie, które zawarła w swojej ostatniej ksiąŜce „Dziki wiatr”. „Człowiek jest w istocie wędrowcem, pielgrzymem. PodróŜowanie leŜy w jego naturze. Stąd homo viator, człowiek wędrujący. A zatem kaŜdy z nas jest
Niespokojnym PodróŜnym. PodróŜe i wędrówki powtarzają się od czasów biblijnych po współczesność jako jeden ze znaków i sposobów naszego bytowania w świecie”.
Otwarcie na świat innych ludzi, obok umiejętności zadawania pytań – umiejętność słuchania, unikanie dogmatycznych, z góry załoŜonych tez, są to istotne cechy pisarstwa Teresy
Zaniewskiej. Jej dwie waŜne ksiąŜki „A dusza jest na Wschodzie” (1993 r.) oraz „Dziki
wiatr” (1999) są wywiadami-rzekami, serdecznymi rozmowami z ludźmi godnymi uwagi, godnymi naszej pamięci.
Zaniewska wywodzi się z inteligenckiego, katolickiego domu, gdzieś z Polski centralnej, z Mazowsza, domu o tradycjach patriotycznych. Przywędrowała do Białegostoku, osiadła w tym mieście i, jak opowiadała, zaskoczyła ją odmienność miasta i regionu od reszty
naszego kraju, jego społeczna róŜnorodność, z czego autochtoni nie do końca zdają sobie sprawę, poniewaŜ Ŝycie-bycie tu, w tym miejscu, jest dla nich oczywiste i zwyczajne.
W ksiąŜce „Rodowody niepokornych” Bohdan Cywiński przypomniał zasługi polskiego,
inteligenckiego domu dla ocalenia narodowej kultury, pielęgnowania tradycji, przypomniał
ciche bohaterstwo takŜe tych spośród naszych rodaków, którzy nie byli przywódcami, zasłuŜonymi bojownikami, luminarzami nauki czy literatury. Po prostu, codziennym trudem, cierpliwym oporem wobec antypolskich zapędów administracji państw zaborczych uratowali dla
pokoleń następnym ogólnonarodowe wartości. Taki był teŜ dom rodzinny Zaniewskiej, z którym łączy ją więź jakŜe silna. Polskie domy, gdzie rodziła się pozytywistyczna praca u podstaw, oraz gotowość do powstańczych zrywów, takŜe idee socjalistyczne, postępowe, PPSowskie, w tym spod znaku piłsudczykowskiej frakcji.
Była takŜe tradycja kobiet „siłaczek”, a takŜe kobiet, które stały na straŜy domowego
ogniska, gdy męŜowie-ojcowie zajmowali się akcją zbrojną. TakŜe tradycja wspaniałych kobiet-pisarek, naleŜących do elity intelektualnej narodu, tradycja Orzeszkowej, Konopnickiej,
Dąbrowskiej czy Nałkowskiej. Jest to tradycja, w którą wpisuje się twórczość literacka Zaniewskiej, ale takŜe jej działalność organizatorska czy pedagogiczna.
Angielski historyk Norman Davies z zazdrością zauwaŜył, jak wysoki status społeczny
osiągnęła kobieta szlachcianka w Polsce juŜ od czasów jagiellońskich, m.in. prawo do dziedziczenia majątku na równi z męŜczyznami. Podobny status w krajach Zachodu kobiety wywalczyły znacznie później. Nierówność połoŜenia społecznego kobiet naleŜy do głównych problemów twórczości znakomitej powieściopisarki angielskiej z przełomu XVIII i XIX ww. Jane
Austen. Np. akcja powieści „Duma i uprzedzenie” dotyczy zagroŜonego bytu kilku córek
szlachcica, poniewaŜ w razie jego śmierci cały majątek odziedziczy daleki krewniak, zresztą
niezbyt lotny umysłowo pastor, sęk w tym, Ŝe jest to jedyny męŜczyzna, jakiemu majątek naleŜy się prawnie.
Czy nie stąd wzięło się złośliwe pojęcie herod-baby, czego przykładem moŜe być postać
dzielnej pani Twardowskiej z ballady Mickiewicza, odbiegające od obrazu zatroskanych
o swój los kobiet z innych krajów. Pozycja kobiet-pisarek w literaturze polskiej takŜe dziś wydaje się być wyjątkowa: od Szymborskiej poprzez Nurowską Koftę, Gretkowską Filipiak, Tokarczuk, aŜ po młodą poetkę z Białegostoku Kasię Zdanowicz. Literaci męŜczyźni wydają się
wzbudzać mniejsze emocje czytającej publiczności.
W Białymstoku Teresa Zaniewska zetknęła się z Ŝyjącym mitem naszych Kresów. Mit
Kresów – w odróŜnieniu od reszty kraju – w Białymstoku okazał się rzeczywistością. Mieszkańcy centrum Polski na ogół nie zdają sobie sprawy, Ŝe Białostockie, Podlasie, od wieków,
Nr 13-14/2007
189
niemal od zawsze zamieszkują Polacy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy, Tatarzy, wyznawcy katolicyzmu, prawosławia i islamu – jeśli wymienić grupy najbardziej liczne.
Przekonanie, Ŝe dzisiejsza Polska jest krajem niemal jednorodnym etnicznie, o znikomym
procencie tzw. mniejszości narodowych, Ŝe dopiero dziś, po II wojnie światowej pojęcie Polak-katolik stało się faktem – w Białostockiem okazuje się być zawodne. Zaniewska przyznaje się, Ŝe po przyjeździe do Białegostoku była nieświadoma jego odmienności, jego kulturowej
oryginalności i róŜnorodności. Bywa, Ŝe wyrobiona publiczność kulturalna jest doskonale zorientowana o terminach premier teatralnych w ParyŜu, Londynie bądź Nowym Jorku, natomiast
nie wie nic o istnieniu choćby białoruskiej grupy literackiej „BiałowieŜa”, załoŜonej, to nie bagatela, w 1958 r. Białoruski prozaik Sokrat Janowicz bardziej znany jest w Londynie niŜ
w rodzinnym Białymstoku. JakŜe typowe dla nas – oryginalne zjawisko i nieświadoma jego
oryginalności literacka publiczność.
Mit Kresów tu, na Podlasiu, wydaje się być Ŝywy, jak Ŝywy jest mit Rzeczypospolitej
Obojga Narodów, choć termin „obojga” moŜe mylić, jako Ŝe w istocie Rzeczypospolitą zamieszkiwało tych narodów zapewne około dziesiątki, jeśli przyjąć kryterium narodowości dzisiejsze. Bywa, niestety, teŜ tak, Ŝe Białystok jest przedstawiany jako miasto graniczne, bastion, który ma bronić polskości przed zalewem wschodniego barbarzyństwa, a nawet bronić
cywilizacji łacińskiej w ogóle. Nasuwa się więc pytanie, czy takie stawianie sprawy w wielokulturowym Podlasiu aby sprzyja ułoŜeniu się dobrosąsiedzkich stosunków. Pół biedy, jeśli
wynika z nieświadomości, niedouczenia. Warto tu przypomnieć, Ŝe upadek l Rzeczypospolitej
przyśpieszyła nierozwiązana kwestia narodowa i religijna, niestety takŜe niefortunnie przeprowadzona unia religijna katolicko-prawosławna, tzw. Unia Brzeska. Wielokulturowe Kresy,
gdzie wszystkie grupy Ŝyją w przyjaźni, gdzie nie dochodzi do prześladowań odmienności narodowej bądź religijnej, byłyby modelem godnym naśladowania pod kaŜdą szerokością geograficzną. Miał to na uwadze, jak się zdaje, Józef Piłsudski, kiedy wystąpił z koncepcją państwa
federacyjnego, niestety próba utworzenia federacji została zaniechana m.in. pod wpływem
narodowej, radykalnej prawicy.
KsiąŜka esejów Teresy Zaniewskiej „»PodróŜ daremna« (1992 r.) poświęcona jest twórczości siedmiu białoruskojęzycznych poetów Podlasia, autorów wielu ksiąŜek, i jest to w polskiej literaturze novum. „PodróŜ daremną” – pisze Zaniewska – ksiąŜkę, którą przekazuję
głównie do rąk czytelnika polskiego, traktuję takŜe po części jako spłatę duchowego długu
wobec literatury białoruskiej w Polsce, jako swoistą rekompensatę za niemalŜe nie dostrzeganie przez lata twórczości BiałowieŜan w polskojęzycznych opracowaniach i kompendiach literackich. Prezentowane tu eseje mają zaświadczyć o Ŝywej obecności twórców białoruskich w
Ŝyciu literackim i kulturze polskiej. Literaci białoruscy istnieją Ŝyją z nami na wspólnej ziemi,
która »nie jeden zna język«”.
KsiąŜka ta jest próbą odkrywania nowych, nieznanych lądów, ale takŜe próbą obrony wartości zapoznanych, godnych upowszechnienia i utrwalenia w zbiorowej pamięci. Jest to więc
zadanie karkołomne, z pogranicza słuŜby społecznej. Tym bardziej Ŝe przemiany, jakich jesteśmy świadkami, mogą niepokoić.
Przykładem moŜe być zagroŜenie bytu Podlasia, pozbawionego historycznych granic. Nowy podział administracyjny kraju pozostawił poza obrębem nowego województwa podlaskiego
Podlasie południowe z Łukowem, Siedlcami czy Białą Podlaską region o Ŝywych tradycjach
kulturowych. Natomiast włączono do podlaskiego wschodnią część Kurpiowszczyzny z ŁomŜą
i Nowogrodem, włączając do Mazowsza Kurpiowszczyznę zachodnią z Ostrołęką. ZwycięŜyły, jak się zdaje, racje administracyjno-biurokratyczne. Polityczne przepychanki okazały się
niszczące dla tkanki kulturowej.
190
Czy pisarstwo Zaniewskiej to conradowskie (vide „Lord Jim”) opowiedzenie się po stronie
spraw przegranych, czyli po stronie jakŜe kruchych racji moralnych?
WaŜna ksiąŜka Zaniewskiej to „StraŜnicy pamięci” (1997 r.), poświęcona jest dorobkowi
poetyckiemu grupy literackiej „BiałowieŜa”. WaŜna, poniewaŜ zawiera próbę odpowiedzi na
problemy egzystencjalne naszej epoki u schyłku wieku, choćby niepokoje związane z tzw.
globalizacją, którą oskarŜa się o wszelkie klęski społeczne, w tym niszczenie róŜnorodności
kulturowych naszego globu, usiłowanie przekształcenia go w „globalną wioskę”. W wypowiedziach białoruskich poetów autorka tropi problemy wspólne nam wszystkim. Niepokoje
białoruskich intelektualistów dotyczą zagroŜenia narodowego bytu (w obliczu zapędów polonizacyjnych lub rusyfikacyjnych róŜnej maści radykalnych nacjonalistów), ale takŜe zanikania
kultur tradycyjnych, o wiejskim rodowodzie, w zetknięciu z nowoczesnością technologicznym
postępem, „szokiem przyszłości” itp. „W Ŝyciu kaŜdego człowieka pragnienie posiadania przestrzeni bezpiecznej jaką stanowi dom, jest potrzebą elementarną odwieczną. Utrata domu,
o czym przekonują nas przede wszystkim doświadczenia dwudziestowieczne, oznacza nie tylko
brak bezpiecznego schronienia, lecz symbolizuje równieŜ niedostatek wartości”. – zauwaŜa
Zaniewska.
Dom, ale takŜe kraj rodzinny, ojczyste strony, heimat, mała ojczyzna, czym to jest, czym ma
być, by nie stało się miejscem bezpowrotnie utraconym. By Ziemia nasza nie stała się Ziemią
Jałową, pustynią, gdzie błąkają się rzesze nieszczęśliwców, samotnych i wykorzenionych.
Czy wędrowiec, tułacz ma szansę powrotu, by w zaczarowanym źródle obmyć dłonie, oczy,
usta, odrodzić się, odzyskać pamięć? Globalna wioska, a moŜe jednak glob ojczyzn?
Gdzie jest źródło tradycji, kultury? Potrzeba zakorzenienia choćby po to, by nie szukać
bez końca wyjścia z labiryntu, gdzie toczy się walka kaŜdego z kaŜdym. O sukces, o miejsce
pod słońcem, w końcu o przeŜycie.
Dlatego bliska jest Zaniewskiej tradycja Rzeczypospolitej wielu narodów, połączonych
więzami przyjaźni, tolerancji, zrozumienia. Warto w tym miejscu przypomnieć przestrogę
wybitnego pisarza politycznego z kręgu paryskiej „Kultury” Juliusza Mieroszewskiego, który
ironizował, Ŝe kierują postępowaniem naszych elit politycznych trumny Dmowskiego czy Piłsudskiego. Mieroszewski juŜ we wczesnych latach 50. stwierdził, Ŝe ZSRR w obecnym kształcie nie będzie trwał wiecznie, Ŝe rozpadnie się raczej wcześniej niŜ później, Ŝe gwarantem
wolnej Polski są więc wolne państwa Litwy, Białorusi i Ukrainy, dlatego ułoŜenie przyjaznych
stosunków z narodami zza naszej wschodniej granicy jest polską racją stanu.
Trzy ksiąŜki, jakie Teresa Zaniewska poświęciła kulturze polskich Białorusinów dobrze
słuŜą właśnie sprawie polskiej.
KsiąŜka „Dziki wiatr” jest rozmową-rzeką ze Stefanem Mustafą Mucharskim, prezesem
Rady Centralnej Związku Tatarów Polskich. Jest to kolejne przybliŜenie grupy społecznej
niezbyt dobrze znanej, której członkowie przecieŜ Ŝyją wśród nas. W istocie jest to kolejne
odkrycie zaginionego (?) lądu – dziejów narodu tatarskiego, blisko przecieŜ z Polakami związanego.
Nieznane, które jest przecieŜ naszą inną twarzą. Badania powikłanych losów tych innych
słuŜą takŜe temu, by lepiej poznać siebie.
W przeciwnym wypadku pozostaną zaledwie płyty z folkowymi przebojami bądź kartki
pocztowe z fotografiami meczetów czy cerkiewek. Dla zabawienia turystów.
Dlatego tak cenne są ksiąŜki Zaniewskiej dla kultury polskiego narodu. Dla Polski, by nie
była jedynie obiektem eksperymentów, kierowanych przez radykałów spod lewego lub prawego skrzydła.
191
Nr 13-14/2007
Roman Czepe
WOJCIECH ZAŁĘSKI – PASJA
PASJA I TRADYCJA
Wojciech Załęski
Rzeźbiarz, pisarz, publicysta.
Urodził się 25 października 1943 r. w Grodnie. Ukończył rzeźbę i pedagogikę
w PWSSP w Gdańsku. Po studiach rozpoczął pracę w Liceum Plastycznym w Supraślu.
Z zamiłowaniem oddaje się pasjom historycznym. Od 1990 r. prowadzi pismo „Nazukos”
– redagowane społecznie – przede wszystkim poświęcone historii i kulturze ziemi supraskiej (pismo od 2001 r. przyjęło tytuł „Supraśl Naukos”, wydawane jest przez Stowarzyszenie Collegium Suprasliense).
Przede wszystkim uwaŜa się za rzeźbiarza. NaleŜy to odnotować. Tu zajmiemy się
jego twórczością literacką – rzeźbieniem w słowie.
Drukiem ukazały się:
„Igraszki z gwiazdą”. 1991 r. Cykl satyrycznych rysunków.
„1863. Opowieści z Puszczy Knyszyńskiej”. Wydał Wydział Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. Białystok-Supraśl. 1993 r.
„Witaj w Supraślu” (próba monografii miasta), 1997 r.
„Supraska Madonna”, 1999 r., wydana przez Współczesną Oficynę Supraską.
TakŜe w 1999 r. ukazały się „Tykanie słonecznego zegara”, wydane przez Współczesną Oficynę Supraską.
Ta ostatnia była jedyną ksiąŜką prozatorską, nominowaną do nagrody prezydenta Białegostoku im. W. Kazaneckiego za rok 1999.
Załęski jest autorem wielu esejów, rozpraw i artykułów popularnonaukowych i publicystycznych. Niejednokrotnie wplata teŜ słowo w tworzone rzeźby, czego przykładem
jest cykl „Kapliczki i epitafia”.
„Tykanie słonecznego zegara”
Zbiór dwudziestu dziewięciu opowiadań, wydany przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku w 1999 r. Poszczególne utwory, poza
odrębną czcionką tytułów, nie zostały oddzielone od siebie, co, jak moŜna się domyślać,
ma nadawać spójność zaproponowanej konstrukcji.
Wiodącym przesłaniem, ujawniającym poglądy autora, jest myśl o nikczemnej kondycji moralnej społeczeństw, w jakiejkolwiek przyszło Ŝyć epoce. Czy to w globalnym wy-
192
miarze (np. w opowiadaniu „W świecie wirtualnej ziszczalności” – wśród teoretyków,
obmyślających nowe wartości, dla których zbrodnia jest najkrótszym środkiem realizacji
celu), czy indywidualnym (jak w „Narodzinach sukinsyna”, gdzie pogrzebali Pannę Młodą uderzoną w skroń na sobaczym weselu).
Zbiór zaczyna się niezwykle nastrojowo i metaforycznie. „Droga wiedzie przez Krywulkę, szaloną DróŜką, aŜ do Kobylej Głowy i gdyby ktoś z twego świata chciał wiedzieć,
gdzie jest Krywulka... to spytam – po co mu ta wiedza? Jakie ma znaczenie to, czy Krywulka jest na północ, wschód czy zachód od Kobylej Głowy, jeśli i tak mało kto wie, gdzie
leŜy, a juŜ na pewno nikt nie ma pojęcia, dlaczego nazywa się Kobyla Głowa.
Dobrze, dobrze... powiedz ty mnie – pytał z uporem – jak iść na Krywulke?
Wystarczy zamknąć oczy i juŜ. Wtedy Krywulka jest w nas i wypełnia nieskończoność
bezgraniczną potrzebną bycia, pozwala zrozumieć istnienie innej bezkresowości, która –
choć nie musi być – jest. Rozciąga się na zewnątrz ciebie, mnie. Jest w nas, w nich. Czasem uwiera, czasem cieszy – mówiłem, a on patrzył i nie dowierzał”.
Tak rozpoczyna się opowiadanie „Dochodzenie do celu”, niby filozoficzną, niby
naiwną fabułą, przywołując na myśl znaną scenę z dramatu Wyspiańskiego, w której
poeta, wskazując na serce, odpowiada Pannie Młodej na pytanie: „Kaj ci ta Polska”. Są tu
Taplary Redlińskłego i kaŜda swojskość, wszelka tutejszość, ojczyzna zajmująca tyle ziemi, ile da się ogarnąć wzrokiem. Słodki pejzaŜ, nostalgicznie wywołane nastroje, wzbudzające refleksję. Uczące starych mądrości.
U Załęskiego mały człowiek, determinowany swym zwyczajnym nędznym losem,
staje się – właściwie jest – demiurgiem, dyktatorem, panem swego losu i losu innych,
odkrywającym, Ŝe moŜna dowolnie szafować przyszłym i przeszłym czasem, dowolnie
sobie dogadzać, czy choćby poczuć siłę próŜności płynącą z faktu decydowania o losie
innych. Przejęty ideą, nie umie sobie poradzić z własnym egoizmem. Rozpięty między
radością a strachem, poznający smak istnienia („Szedł”). Po omacku chwytający się chrześcijańskich symboli (w opowiadaniu „Szedł” to napis INRI, krzyŜ w „Budowniczych
katedr”, czy choćby symboliczne zarysowane wieŜe bazyliki w „Dochodzeniu do celu”),
których znaczenie zostało zapomniane, a którym towarzyszy niejasna nadzieja, Ŝe mogą
ocalić. Wielkość miesza się z małością. Jednak nikt i nic nie potrafi podpowiedzieć wyjścia z beznadziejności („Piwnica”).
Rzeczy zwykłe nabierają cech fantastycznych. Proste staje się tajemniczym, a widzialne ujawnia się jako maska, ukrywająca inną realność. Człowiek postrzega rzeczywistość niczym odbicie swego wewnętrznego świata, lecz jego wnętrze jest wypalone.
W zbiorze opowiadań szczególną rolę odgrywają „Budowniczowie katedr”. Rozpoczynające się obrazowo i sugestywnie: „Katedrę budowali długo, tak długo, aŜ oczy zaszkliły się mgłą starości. Całe Ŝycie schodziło im na rusztowaniach, tam rodzili się
i umierali, pracowali i wypoczywali, spali i jedli”. Brak dostaw jedzenia zmusił ich do –
obwarowanego zakazem – obejrzenia się w dół, cofnięcia się wstecz i do powrotu. Schodząc w dół, nie wiedzieli, dokąd iść. Szukali znaków, chwytali się starych amuletów, imali niejasnych obrazów w pamięci. WaŜne okazało się nie tylko znać cel, ale i wiedzieć,
skąd się wyszło. Symbol ryby przeplata się tu z symbolem kielni (moŜna doszukiwać się
symboli wolnomularskich i – jak zapewnia autor – nie bez racji). Mijały tygodnie, gdy
ujrzeli ziemię.
„Koło drabiny rosła samotna wierzba, a przy niej chylił się ku ziemi srebrnozielony krzyŜ.
Wokół wierzby nie było nic, tylko zielona łąka i otaczająca ją ściana sinej mgły.
Najstarszy ukląkł, ucałował ziemię, potem obrócił się w stronę krzyŜa i wierzby. Wszyscy
starsi uklękli naśladując najstarszego. Tak jak on ucałowali ziemię, dłonią dotykali czoła
Nr 13-14/2007
193
i kierowali ją w stronę krzyŜa. Potem znowu i znowu.
Czas mijał, a oni wykonywali niezrozumiałe gesty i, jak mieli w zwyczaju, milczeli.
Tymczasem ciekawa i niecierpliwa młodzieŜ, mimo ostrzeŜeń, zagłębiła się w gęstą watę
mgły. Śmieli się głośno, by czuć ducha i siłą gromady”.
Nie rozumieli symbolu krzyŜa, a wypowiedziane słowo „Jezu” – zapamiętane przez
kogoś w dzieciństwie – nikomu teŜ juŜ nie było zrozumiałe. W końcu postanowili wrócić.
Dariusz Kulesza, niezwykle pochlebnie wyraŜając się o tym opowiadaniu, napisał
„Wojciech Załęski stworzył wiarygodną i nowoczesną przypowieść. Powołał do istnienia
znakomicie tajemniczą, magiczną fabularną metaforę”. („Bibliotekarz Podlaski” 2/2001
– tekst prezentowany wcześniej na antenie Radia Białystok).
Oto budowanie i krach. Rozkwit i degeneracja, dąŜenie ku szlachetności i powrót do
barbarzyństwa. Załęski, który nie ukrywa swego rozczarowania (obecnym?) światem
i (dzisiejszym?) człowiekiem, nie pozbawia czytelnika nadziei, której symbolem jest świtanie.
Zdaniem D. Kuleszy „Budowniczowie katedr” to „wielka, solidnie zbudowana literatura”. Wypada nam się tylko z tym zgodzić.
„Budowniczowie katedr” są kluczem całej ksiąŜki. Jej głównym wątkiem jest zagubienie człowieka – społeczeństw, narodów, ludzkości. Mieczysław Czajkowski („Kurier
Poranny” 21.07.1999 r.) doszukuje się w niej satyrycznej wykładni dziejów ludzkości.
„[Załęski] z wrodzoną sobie Ŝyłką satyryka próbuje przedstawić rozwój ludzkiego ducha,
począwszy od prymitywnych odruchów, poprzez świadome, kontrolowane działania, aŜ do
wzniosłych, heroicznych poczynań nielicznych”. KsiąŜka jest satyrą na współczesnego
człowieka.
Inny publicysta „Kuriera Porannego” określił „Tykanie słonecznego zegara” jako „cykl
metaforycznych, filozofujących opowiadań traktujących o dziejach człowieka i cywilizacji.
Namysł Załęskiego dotyczy sfery wartości duchowych (religia), społecznych (polityka)
powinności człowieka” (JEN „KP” 12.01.2000r.).
Dariusz Kulesza w przywołanej recenzji, wygłoszonej na antenie Radia Białystok,
określił przesłanie autora, jako bycie konserwatywnym nowocześnie. Postawakomunikat: „wiem”, a jeśli szukam, to jedynie środków na wyraŜenie tego, co wiem.
„Załęski powtarzając wyeksponowane »wiem«, eliminuje ze swojej prozy wszelki konflikt
racji”.
Załęski jest z natury gawędziarzem. I w pisarstwie postępuje niczym dawny pieśniarz (wajdelota snujący opowieść o ginącym świecie). Komentuje, wypowiada własne
prawdy. Stąd skróty, pozorna wszechwiedza narratora, a w zamyśle – zbiorowa pamięć,
by nie powiedzieć mądrość pokolenia. Przy czym autor swobodnie wymieszał literackie
gatunki. Czasem pisze na pograniczu felietonu, zwłaszcza tam, gdzie nie mógł odmówić
sobie szczypty dydaktyzmu. Autor ciekawie operuje przestrzenią, znakomicie opisuje klimat
zdarzeń.
Załęski nie jest owładnięty ideą naprawy świata – ani łatwą, na skróty, ani trudną, czynioną powoli i z rozmysłem. Poszukuje własnej formy na wyraŜenie zawirowań, w jakich
znalazł się człowiek. Alegorycznie próbuje nazwać fatalne i tragiczne eksperymenty człowieka,
zachwyconego sobą, zachłyśniętego wolnością. Nie zajmuje się głoszeniem jedynie słusznych
programów naprawy i uzdrowienia.
„Słońce wschodziło nagle. Stojąc plecami do muru widać było pojawiający się nad widnokręgiem biały rąbek i blask od niego, wędrujący wciąŜ szybciej, szybciej, szybciej wydobywał
z mroku coraz większe przestrzenie pustyni. AŜ uderzał w oczy bolesnym rozbłyskiem, jak sokół
porywający w locie gołębia.
194
KaŜdy witający świt po tej stronie muru, tuŜ przed wschodem słońca rozścielał na ziemi
dywanik, klękał na nim, dotykając czołem piasku, zamykał oczy i czekał.
Z czasem zwątpiono i zapomniano imię Pana. Ze sposobu oczekiwania na sionce uczyniono
rytuał czczenia płonącej wiecznie i dającej Ŝyciodajne ciepło istoty”. („Nienawiść”)
W pewnym sensie jest to ksiąŜka religijna. Temat Boga często przewija się na jej kartach,
choć zwykle w aluzyjnych odniesieniach. W opowiadaniu „Oczywistość podwójna" jest to
litościwa dłoń Pana, w której spocząć ma bezradna świadomość. Niejednokrotnie powraca
wątek modlitwy. W „Podwójnym sercu” staje się prośbą, aby w świecie pozbawionym przeciwieństw, nie być juŜ nigdy tak podwójnie samotnym, gdyŜ zbawienną okazuje się róŜnorodność, błogosławioną inność.
Załęski drwi ze zmarnowanej wolności, ale nie kwestionuje prawa do niej, choćby skutkowało to odejściem od prawdy. W jednym z opowiadań czytamy napis na transparencie:
„KaŜdy ma niezbywalne prawo bycia durniem”. Bohaterzy Załęskiego tracą poczucie właściwego kierunku, przynaleŜąc juŜ do świata postreligijnego. Kończąc opowiadanie „Ulewa”
autor wprowadza następującą scenę:
„Wysoki męŜczyzna przysiadł na kamieniu, wziął lalkę do ręki i nacisnął brzuszek. Ciągle
sprawny mechanizm wykrztusił – tata. Wszyscy upadli na twarz”. Tata – to Ojciec – Bóg.
„Ulewa” jest obrazem potopu, po którym – moŜe naiwnie – moŜna byłoby wierzyć, Ŝe nastanie pokój i zapanuje dobro. Słowo „tata”, odtwarzane przez mechanizm przypadkiem znalezionej lalki, oddaje najprostszy wyraz synowskiej adoracji. W „Było, bo jest” narrator wyznaje:
„Na początku czasu i na jego końcu jest Jego wola. Kiedyś im to powie”.
Nasuwa mi się porównanie z modnym dziś pisarzem Paulo Coelho. Tyle, Ŝe tam, gdzie
Coelho jest na początku, tam Załęski na końcu. Gdy człowiek (ludzkość) zaczyna wierzyć we
wszystko, w konsekwencji juŜ nie wie, w co tak naprawdę ma wierzyć.
Coelho pisze: „Wokół nas codziennie dzieją się cuda, Boskie znaki wytyczają nam drogę,
zaś anioły próbują na wszelkie sposoby dać znać o sobie. Jednak nie zwracamy na to większej
uwagi, poniewaŜ nauczono nas, Ŝe jedynie kanony i nakazy prowadzą do Boga. Nie jesteśmy
w stanie pojąć, Ŝe On jest wszędzie tam, gdzie pozwalamy Mu wejść” („Na brzegu rzeki Pierdy
usiadłam i płakałam...”).
Załęski staje u końca tej historii. Po tym, jak Bogu kazaliśmy być wszędzie – wszędzie,
gdzie my chcemy – w końcu nie znajdujemy Go nigdzie. Po tym, jak ogłosiliśmy, Ŝe „o wszystkim decyduje serce i ono ustanawia prawa” („Na brzegu rzeki Pierdy...”), pośrodku drogi
stajemy z pustym sercem. Załęski postmodemistą nie jest, wręcz przeciwnie. Wpisuje się w
krytykę postmodernizmu, z nutą satyry i wyraźnym podtekstem światopoglądowym. Ale –
paradoksalnie – forma, jaką nadał swym opowiadaniom, symboliczna i wieloznaczna, sprawia,
Ŝe nie moŜna pozbawić czytelnika magicznego odczytywania tej prozy.
„Kiedy po nocy nastał dzień, zobaczyli na oceanie płaską wyspę. OŜywieni nadzieją popłynęli ku niej.
ZbliŜali się do wyspy na tyle, Ŝe zaczęli rozróŜniać szczegóły. Zobaczyli, Ŝe tworząją tacy
jak oni, rozbitkowie. Powiązani ze sobą czym kto miał, nie dawali nikomu utonąć.
Utworzyli z siebie coś na kształt tratwy, sztucznego lądu. Na spodzie, pomiędzy rzeczami,
pływali zmarli. WyŜej ulokowali się Ŝywi, a najwyŜej ci, którzy uwaŜali, Ŝe im się to słusznie
naleŜy z racji autorytetu.
Mijały dni. Woda opadała szybko. Pierwsze wyłoniły się szczyty gór, po nich podgórskie
połoniny, płaskowyŜe, doliny i wąwozy. AŜ po wielu, wielu dniach o minionym kataklizmie
świadczyły tylko małe, wysychające wolno jeziorka.
Ci, co przeŜyli, z bólem pełnym niedowierzania patrzyli na to, co niegdyś było ich ziemią
Nr 13-14/2007
195
miastem, wsią. Nie było nic, zupełnie nic – ni brudu, ni śmieci, ni zła. Było tylko dobro, bo
mimo wszystko Ŝyli” („Ulewa”).
Autor, niczym przedstawiciel szkoły romantycznej, głosi zagładę chorego porządku (na
aspekt burzenia zwrócił uwagę Dariusz Kulesza w cytowanej recenzji, wskazując na kreowanie niepodwaŜalnego autorytetu narratora). Załęski wydaje światu złe świadectwo, ale teŜ
przekonuje, Ŝe człowiek, póki Ŝyje, ma szansę na odrodzenie. Delikatnie wskazuje kierunki
odnowy – zło nie dzieje się w porządku oderwanym od teodycei. Jakby zaleŜało autorowi na
wzbudzeniu w czytelniku przekonania, Ŝe człowiek jedynie z pokorą moŜe znosić i usuwać
skutki zła, jakie sam rozpętał, cierpliwie oczekując na rozwiązanie zagadki swego istnienia
w całkiem odmiennej perspektywie. Pisarz nie epatuje pesymizmem. Podejmuje ryzyko obnaŜenia nędzy, nie po to, aby skazać człowieka na, odbierające wolę Ŝycia, poczucie bezsensu,
ale by przekonać go, iŜ sam z siebie nie moŜe się wybawić ani nawet w pełni poznać swego
połoŜenia. Jedyną drogą jest duchowy i moralny nawrót. Stąd tak częsty u autora motyw
zagubienia i beznadziejności („Ucieczka”, „Budowniczowie katedr”, „Szedł”.
„Wystarczyło otworzyć oczy” i wiele innych), a jednocześnie poszukiwania i powrotu.
Stąd autor skupia się na problemie czasu i istnienia. Dla niego interesujące jest tylko
to, czego jeszcze nie ma (kiedy zaistnieje, przestaje być — „Dochodzenie do celu”).
A o czasie minionym powiada, iŜ tylko da się zakłamać („Tykanie...”).
„Piwnica była murowana z polnych, tupanych kamieni. Otoczaki pasowały do siebie dokładnie. Robił je dobry majster, szersze szczeliny uzupełniał ułamkami skały pozostałymi po
łupaniu, w ten sposób oszczędzał wapno.
W górze małe okienko dawało tyle światła, Ŝe mógł dokładnie zlustrować pomieszczenie,
a było tak wysoko, Ŝe nie miał moŜliwości zobaczenia, co jest za murem. Słyszał tylko odgłosy
jakiejś krzątaniny i rozmowy tak zniekształcone pogłosem, Ŝe ich nie rozumiał.
LeŜał na słomie, obok stał dzbanek z wodą, na nim gruba, byle jak ukrojona pajda czarnego, gliniastego razowca.
Sięgnął po chleb, urwał kęs i włoŜył do ust. Był świeŜy i smakował jak...
Zastanawiał się, z czym by porównać ten smak i nic nie przychodziło mu do głowy. Smakował jak, jak, jak... Jak chleb, jak wolność – zakończył myśl” („Piwnica”).
Bohater „Piwnicy” uparcie drąŜy tunel, by wydostać się na wolność. Rzeczywistość
go przerasta. To ulubiony temat i z nim związana symbolika. Bohaterzy dąŜą gdzieś latami, biegną bez końca („Ucieczka z lustra”, „Los”), odwiecznie trwają w postawie wierności czemuś, czego juŜ nie rozumieją. Zapomniawszy cel, podąŜają wbrew racjom, siłą
bezwładu czy przyzwyczajenia. Pomimo wszystko.
Mimo beznadziejności swego połoŜenia, przeŜywają fenomen – choćby gorzki –
swego połoŜenia, swego odrębności. Postrzegają swą inność i odnajdują w przeciwności
(„Podwójne serce”). Bywają podwójni, niewidzialni, bądź widoczni w świecie niewidzialnym („Oczywistość równoległa”). Są inni, zagubieni, obcy. Chwilami moŜna autorowi
przypisać rozterki rzeźbiarza, rozwaŜającego, w czym dzieło bardziej istnieje od twórcy,
a na ile on sam jest jedynie tworzywem. Jednak egzystencjalne podłoŜe opowieści ma
wymiar uniwersalny.
Bohaterzy starają się zrozumieć, odgadnąć swój fenomen („Oczywistość równoległa”). Choćby w lustrze – naiwnie, ale i przewrotnie – poszukiwać dowodu swego istnienia i własnej świadomości.
Załęski jest samotnikiem komentującym świat. Zaszyfrowuje odniesienia do współczesności, woli skazać czytelnika na – niekoniecznie Ŝmudne – odczytywanie symboliki
(m.in. nie bez powodu w „Narodzinach sukinsyna” wtrącony wątek rozgrywa się na
przedmieściach Brukseli). Nie ukrywa swego zgorzknienia. Z sarkazmem pisze o tych,
196
co powinności wobec przyszłych pokoleń za miskę soczewicy zsypali w czapkę monomacha, wylicytowali swoje sumienia, sumienia zhołdowali na wieczność pijanemu Azjacie,
czy całkiem zgryźliwie – o elektronicznych tryglodytach rapujących „Warszawiankę”.
Załęski ironizuje, kpi. Ustami bohaterów klnie dosadnie. Wytyka skundlenie. Kpi
z kombatanctwa (napis „Precz” w partyjnej toalecie w opowiadaniu „Zasłabnięcie”). Lubuje się w surrealistycznych scenkach. Najbardziej jednak piętnuje wszechobecne ideologie. „Zadziwiające było to, Ŝe ideologia, jako jedyna, przenikała na drugą stroną muru
i nikt nie był w stanie określić, gdzie była jej kolebka, ani jak to się działo” – pisze
w „Nienawiści”.
Drwi, postponuje, ośmiesza. Oto przeszłość została zapomniana, a teraźniejszość zdegenerowana. Ludzie przychodzą na świat bez małŜowin, a jedynie z otworami dopasowanymi do słuchawek pewnej znanej firmy. Niemi, nieruchawi znikają po osiągnięciu dojrzałości płciowej, dając się czasem odnaleźć przy pomocy tabaki, pieprzu lub papryki. Ci
jednak, którzy rodzą się normalni okazują się jeszcze gorsi – egoistyczni i barbarzyńscy
(„Tykanie słonecznego zegara”).
Gdzie indziej. „W noc poślubną sobaczego wesela moja starsza druhna z panem
młodym poczęli nowego sukinsyna” („Narodziny sukinsyna”). W „Chciejcy” codziennie
odzierał sukinsyństwo z nobilitacji.
Mamy teŜ wstęp do traktatu o chamstwie, jaki moŜe stanowić opowiadanie „Dobra”, czy
zakończenie „Głodu”: „Szedł szczęśliwy, nieuwaŜny, pełen wewnętrznej wylewności, miłości
do wszystkiego i wszystkich, aŜ poczuł nieodpartą potrzebę pozbycia się nadmiaru piwa”.
W „Tykaniu słonecznego zegara” (opowiadaniu, z którego autor zaczerpnął tytuł
ksiąŜki) niezauwaŜalnie giną ludzie i całe pokolenia. „Niechęć do zmian spowodowała
zanik potrzeby ruchu i czynu”. Człowiek spustoszony wewnętrznie w końcu przestaje istnieć. Ale stać go na odwagę zmian.
Autor bawi się wyobraźnią, ale zawsze po to, by przekazać głębszą myśl. W zaskakującym opowiadaniu „Krok pierwszy – krok ostatni” jest to przekonanie, Ŝe nieśmiertelność na ziemi przyniosłoby jedynie niewyobraŜalne cierpienie. W końcu ludzkość
trwała cierpiąc, czekając na słowo, a słowo było u Pana. Bohaterzy trafiają do punktu
wyjścia, zataczają koło („Następca”). Kończy zapewnieniem, Ŝe nie tylko ziemia jest
okrągła, ale wszystko jest okrągłe, wszystko zatacza koło. Barbarzyńca musi w końcu
poddać się refleksji nad samym sobą. Świat Załęskiego jest krainą barbarzyńców, którzy zapomnieli imię Pana („Nienawiść”), zatracili umiejętność modlitwy i czynią niezrozumiałe gesty, których pamięć przetrwała, ale pozbawiła znaczeń.
Załęski ocala pamięć. Opisuje rzeczywistość, przyznając sobie prawo do komentarza czasem nawet występuje jako ten, który dostrzega zagładę. Nie jest to jednak intelektualny
odwet na współczesności, która go zawiodła.
Trafnie napisał publicysta „Kuriera Porannego” (JEN „Rzeźbiarska proza” „KP” 16.09.1999 r.): „Ta wielość zainteresowań [autora] odpowiada stylistyce jego ksiąŜki, w której
liryzm wnika w bezwzględną prawdę faktu”.
„1863. Opowieści z Puszczy Knyszyńskiej”
Wydał Wydział Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. Białystok-Supraśl.
1993 r. Fotografiami całość uzupełnił Wiktor Wołków. Redagował Adam Czesław Dobroński.
KsiąŜka-pamiętnik. Zbiór ubogacony kilkunastoma stronicami „Pamiętnika o ruchu partyzanckim w województwie grodzieńskim w 1863 i 1864 r.” Ignacego Aramowicza.
Załęski w ciągu kilkunastu lat wędrówek po ziemi supraskiej zebrał opowieści dotyczące
powstania styczniowego. Historie najzupełniej autentyczne, ocalone zapomnieniu. Ostatnie,
Nr 13-14/2007
197
jakie pamięć ludzka zdołała wyłowić. I choć mamy do czynienia z historiami sprzed niemal
półtora wieku, to dramatyzm tamtych wydarzeń i ładunek emocjonalny, jaki niosą, są olbrzymie.
Oto lakoniczna historia powstańców, zaskoczonych w mieście przez Rosjan. Trzech się
uratowało. „Ci trzej okrąŜeni w końcu ulicy Cieśliczańskiej polegli rozsiekani szablami. Tam
teŜ ich pochowano, a na mogile stał krzyŜ pomalowany na czerwono. Miało to ponoć związek
z czerwoną od krwi ziemią. Dziś mówi się więc: „koło czerwonego krzyŜa”. KrzyŜ nie stoi juŜ
jednak na mogile; kilkakroć przestawiany, stracił kolor. Powstała tam nowa ulica”.
Ci, którzy cokolwiek jeszcze mogą pamiętać, odchodzą. Autor wymienia niektórych: Stefan Borowik z Łaziska, Aleksander Puciłowski z Talkowszczyzny, Maria Bułatowicz i jej
sąsiad Jan Kiszkiel – malarz amator, wspaniały gawędziarz Aleksander Wroczyński. Odchodzą
ludzie i giną pamiątki. „Cicho co roku nikną z naszego Ŝycia starzy ludzie. Co roku upadają
stare krzyŜe, kapliczki, święte sosny, zuboŜając nie tylko pejzaŜ, ale i naszą świadomość”. JakŜe smutna jest historia (spisana w sześciu zdaniach, zasłyszana w Międzyrzeczu) o rozoranej
przypadkiem przez rolnika mogiłce na Imszarskich Górkach. Były w niej kości, klamry, guziki, ale teŜ tajemnicza bańka zamknięta smołowanym korkiem. „Tam jakieś papiery byli. Ale
liche takie, potarte. Nic ja się nie rozczytał”. Koniec. Choćby nawet była szansa na poznanie
historii zabitego, to stracona została bezpowrotnie. Los – nieludzki po dwakroć.
KaŜda historia niesie przesłanie, poucza. I tak w Łaźnisku powiadają, Ŝe wieś powstała na
majątku, jaki odebrano powstańcom. Pana uwięziono, a jego rodzinę wyrzucono z dworu.
„J najechało narodu z zapola, bo tutejsze nie chcieli brać. Na krzywdzie źle rodzi. Pokupili
»zapalniki« te grunta i tak wioska zrobiła się. Ale nie ma w niej nic dobrego”. Prosty moralitet.
Autentyczne wspomnienia przeplatają – jak zauwaŜa Adam Dobroński – wątki baśniowe
z historycznymi. Anegdotyczność tych fragmentów posiada swoją własną, pozahistoryczną
wartość. Opowieści, jak ziarenka róŜańca ze wspomnienia L. Jelskiej, w opisie skutych jednym łańcuchem, pędzonych na wschód powstańców. KsiąŜka, jak pamiątka zbiorowa. Znakomicie zilustrowana. Trudno sobie wyobrazić ciekawiej wydaną ksiąŜkę edytorsko na ten temat
przy zastosowaniu tak skromnych środków.
Jest to miniopowieść o powstaniu, zawarta w kilkudziesięciu epizodach – czasem tych
samych, ale przekazanych potomnym w róŜnych wersjach, przez róŜnych świadków. Historia
powstania na Podlasiu jest szczególnie waŜna, bo juŜ w początkowej fazie oddziały liczące
kilka tysięcy powstańców odniosły pewne sukcesy, gdy generalnie – poza jeszcze Sandomierskiem – nie zrealizowano pierwotnego planu, działając w rozproszeniu i nie wykorzystując
elementu zaskoczenia. Jak nierówna była to walka, niech świadczą proporcje: siły powstańcze liczyły 20-30 tys. ludzi, podczas gdy skierowana przeciw nim na terenie Królestwa Polskiego armia rosyjska dysponowała 190 tysiącami Ŝołnierzy. W całym powstaniu styczniowym stoczono ok. 1200 bitew i potyczek. Czy powstanie, które tak wielką pochłonęło ofiarę
krwi, miało szansę powodzenia? Do dziś spór wiodą historycy. Podobnie jak nad powstaniem
listopadowym (choćby głośna polemika z Jerzym Łojkiem). Historia, to oczywiście pierwsza
warstwa ksiąŜki. Jest ona jednak takŜe, a moŜe przede wszystkim, opowieścią – czasem alegoryczną – o ludzkiej kondycji. O człowieku w czas trwogi – czas bohaterstwa i tchórzostwa,
poświęcenia i znikczemnienia. Oto tragiczna historia rannego Ŝołnierza na Podłaźniach, pochowanego na polu, bez krzyŜa, bez znaku, gdzie po wielu latach, rękami dzieci i litościwej
pani Lienkiewicz, usypano mogiłę, lecz ta następnie popadła znowu w zapomnienie. Składano
najwyŜszą ofiarę, nieraz zupełnie anonimowo. Rodacy szli na rzeź, rzadko znajdując (choćby
dla bezpieczeństwa rodzin) naleŜne miejsca w ojczystej historii.
Powstanie. Próba wybicia się na niepodległość. To zabici w walce i skazani na śmierć
przez sądy, ranni, wywiezieni na Sybir, uwięzieni, deportowani za granicę, wyrzuceni z do-
198
mów, pozbawieni majątków, katowani, torturowani, wcielani do obcej armii... Czas dramatu i barbarzyństwa, gdy niebezpiecznie było wykonać choćby najdrobniejszy odruch solidarności z pojmanymi, czy okazać skazanym najzwyklejszy gest dobroci. Czytamy
w jednej z opowieści, jak za podarowanie zesłańcowi ciepłej czapki wcielono darczyńcę
do kolumny więźniów. Ryzykowne było choćby wypowiedzenie słowa przeciwnego zaborcom (swoi skomentowali to bezlitośnie: „To zabrali durnia i powiesili pod Kozłami”).
Opowieści nie są pozbawione humoru (wspomnienie o Kozakach, Ŝądających gościny
w Talkowszczyźnie). Dowcip to zresztą nasz sposób na przetrwanie.
Lakoniczność opowiastek dodaje im dramatyzmu, pogłębia wymowę. Jak w historii krzyŜa ze Studzianek. mówiącej o dwojgu nieznanych młodych ludziach, którym zarzucono szpiegostwo i bez sądu postanowiono rozstrzelać. „Ona nazbierała kwiatów, dała chłopcu, przytuliła się tak i stoją. Nie zgodzili się, Ŝeby oczy zawiązać. To te sołdaty nie mogli strzelać. Oficer
rugał ich, a potem zastrzelił ją i jego”. Historia ta zresztą, juŜ poza ksiąŜką, znajduje swoje
dopełnienie. Załęski wspomina: „W dwadzieścia lat po tej rozmowie usłyszałem wersję, identyczną o Emilii Dobrowolskiej i jej narzeczonym, łącznikach powstania. Rodzina nie znała miejsca tragedii. Odnalazła je po stu przeszło latach”.
Załęski opowieści zbierał w latach 1970-1983, chodząc od wsi do wsi, wypytując
o relacje na temat powstania styczniowego i szerzej: oporu i represji w okresie zaboru.
Jak niewiele się ostało w ludzkiej pamięci. Strzępy. Czasem autentyczne, wierne w opisie
wydarzeń, innym razem niemal mityczne. Jak w Kopnej Górze, gdzie – jak zapewniali
świadkowie – niemal co noc widziano wychodzącego od krzyŜa białego konia, za którym
wybiegał czarny pies – jakby dusza powstańca i ruskiego Ŝołnierza – pies goni konia po
łące, aŜ na powrót w mogile znikną. Do takich mitycznych historyjek urosły opowiastki
o kosach powstańczych, które nawet w goleniu lepiej miały zastępować brzytwę. Są opowieści o ukrytym złocie, o karecie z pieniędzmi zakopanej w jamie w Podsokołdzie (co
to po dziś dzień się tam znajduje) albo opowiastka o tym, jak powstańcy strzelali Rosjanom w kocioł, nie dając Ŝołnierzom zjeść posiłku (co zreperują kocioł, to oni znów wystrzelą).
Spisany los pojedynczych ludzi – przewaŜnie czynnych uczestników powstania –
uzupełnia wielką historię – tę podręcznikową, usystematyzowaną, zwykle pozbawionej
miejsca dla indywidualnego losu. Na przykład do niejednego czytelnika historia „Kłusa”,
Bazylego Kłusewicza (opowiedziana w Lipowym Moście), obitego nahajkami przez Kozaków, tak, iŜ potem ciało odpadało mu zewsząd, bardziej przemawia, niŜ historyczne
eseje, sumarycznie ujmujące zbrojny zryw narodu.
Zachowana została mowa kresowa, polska, białoruska, podlaska, „swoja”. Czasem
prosta, niezborna, być moŜe stanowiąca dodatkowy temat do badań – nie tylko języka
Kresów. Wiadomo, Ŝe w powstaniu brały udział grupy reprezentujące wszystkie wschodnioeuropejskie narody i ówczesne mniejszości.
Celem ksiąŜki nie jest budowanie kapliczki powstańczej, ale przeŜycie szlachetne –
wdzięczności, wzruszenia, zwyczajnego ludzkiego smutku i Ŝalu wobec cierpienia. Po
lekturze więcej w nas doznań ogólnoludzkich, niŜ tylko patriotycznych. Załęski dowodzi
teŜ, Ŝe patriotyzm wcale nie musi wiązać się z patosem. Jednak uciekając przed patosem
(i politycznym postrzeganiem historii), nie moŜemy gubić obowiązku pamięci. Aby zadośćuczynić temu obowiązkowi, wcale nie trzeba wiele. Jak gdzie indziej powie autor:
„Osiwiałbyś, gdyby ta ziemia przemówiła” (cykl „Kapliczki”). Nie trzeba aŜ tak wiele.
Stąd radzi: „Rzeczy przeszłej dotknij i wróć do swoich zająć”. Po prostu.
Tajemnice polskich krzyŜy. IluŜ spoczywa pod nimi partyzantów, ofiar cywilnych,
osób przypadkowych, zaplątanych w wir okrutnej historii. KrzyŜe, które z czasem nie
Nr 13-14/2007
199
wiedzieć, kogo kryją i co upamiętniają, bo odeszli ostami świadkowie i nikt nie pamięta
ich prawdziwej historii. I tak stoją, straciwszy poziomą belkę, potem powalone, przegnite
u podstawy. Tak giną ostatni świadkowie – krzyŜe. Jak ten w Krzemiennej. Gdzie indziej, w Łaźniach, miejsce egzekucji upamiętniały dwa świerki, posadzone w miejscu
pochówku dwóch ochotników z powstania – warszawskich studentów. Drzewa pokaźnie
wyrosły. „Ale juŜ ich nie ma. JuŜ je zrąbali i powieźli na tartak. Nawet nie wiedzieli, Ŝe
mogiłę ruszają”. Zapomniane znaki, zapomniani ludzie. MoŜe czasem przypomną się
komuś we śnie, jak ów powstaniec spod Borek, co kazał pochować swoją głowę, porzuconą gdzieś koło mogiły, niemającą poszanowania.
Niektóre historie wykraczają poza powstanie, ale wpisują się w czas zaboru. Wymowne
jest ostatnie opowiadanie z Wierzchlasu. „W Wierzchlesiu duŜo Kozaków stało. Myślmy byli
wioska katolicka. W niedziele kazali gospodarzom konie zaprzęgać, załadowali wszystkich na
fury i do Sokółki, do cerkwi powieźli ochrzcić na prawosławnych. Ale tylko połowę zabrali,
drugo część mieli wieźć w następna niedziele. To ludzie do lasu. I tak jeden tydzień, drugi
o zostawili. Stąd u nas w jednej rodzinie katoliki i prawosławne jest”. Jest to akcent, który
moŜe stanowić wstęp do następnej pracy Załęskiego: „Supraska Madonna”. Autor wchodzi
w trudny temat unicki, przez lata traktowany jak tabu. Uświadamia jednak, Ŝe powstanie było
walką nie tylko za ojczyznę, za wolność, ale i za wiarę.
Załęski umie słuchać. Wiernie odtwarza opowieść i potrafi oprzeć się pokusie komentowania. Nie dodaje, urywa tam, gdzie kończy ją świadek. Umiejętnie zawiesza opowieść. Jeśli jest puenta, to bardzo starannie ukryta w samym opowiadaniu, a o to najtrudniej.
W 130 lat po powstaniu styczniowym zebrano ostatnie okruchy ludzkiej pamięci tamtego
krwawego czasu. śal, iŜ tak późno zostały spisane i Ŝe tak niewiele zachowało się opowieści.
NałoŜyło się na to wiele czynników – niestety, znowu historycznych. Chwała autorowi, Ŝe tę
pracę podjął.
„Supraska Madonna”
KsiąŜka wydana w 1999 r. w Supraślu na 500-lecie miasta.
Zawiera obszerny esej na temat supraskiego obrazu Matki BoŜej. Jak zapewnia prof. Stanisław Stawicki, ksiąŜka posiada niewątpliwą duŜą wartość naukową, a skrupulatna analiza
przedmiotu prowadzi do prawdopodobnych wniosków końcowych. Trudno będzie odtąd wypowiadać się na temat supraskiego obrazu bez odniesienia do Załęskiego. A problematyka jest
niezwykle ciekawa, chociaŜby ze względu na wielki kult, jakim cieszy się Supraska Madonna,
tak ze strony wiernych Kościoła wschodniego, jak i zachodniego.
Załęski podejmuje temat, którego nikt przed nim nie podjął. Jednocześnie uzupełnia powaŜny fragment historii Supraśla, o którym pisze, Ŝe jest miejscem mistycznym, przyciągającym
garść dobra i szczyptę zła. Ten okruch zła był takŜe widoczny w fałszowanej historii, zarówno
miasta, jak i obrazu. „Dzieje Supraśla i jego mieszkańców byty bardzo złoŜone, a w ostatnich
czasach konsekwentnie zafałszowane i ukazywane jednostronnie” – zwraca uwagę ks. Krahel
na łamach ksiąŜki.
Czy nie jest to symboliczne: w poewangelickiej kaplicy odnawia się kult Matki BoŜej,
słuŜąc prawosławnym, unitom, rzymskim katolikom? Obraz czcili nie tylko prawosławni
i katolicy, ale uznawali równieŜ niektórzy luteranie. Matka BoŜa, „nie będąc niczyją własnością była własnością kaŜdego”. Dziś Jej kult moŜe i powinien łączyć podzielonych chrześcijan.
Wskazuje na to ks. dr Tadeusz Krahel: „Bardzo waŜne jest przesłanie tej ksiąŜki: aby kult Matki Boskiej Supraskiej łączył prawosławnych i katolików Supraśla i okolic”. Do Niej uciekają
się po ratunek. Jej wyznają z wdzięcznością, Ŝe zginęliby na wieki, gdyby nie ona.
200
Jedną z waŜniejszych konkluzji pracy Załęskiego jest wniosek o pochodzeniu obrazu. Jak
pisze prof. Stawicki w osobnej nocie, wysiłek autora ukazania proweniencji róŜnych wersji
wizerunku został uwieńczony powaŜnym sukcesem. Załęski udowadnia, iŜ pierwowzorem
cudownego obrazu MB Supraskiej był nie obraz MB Smoleńskiej, ale Częstochowskiej (kult
tego obrazu był szerzony w tym czasie na wschodzie). Z kolei obraz MB Supraskiej był pierwowzorem obrazu MB Hodyszewskiej.
KsiąŜka ukazuje, jak po roku 1596 unii brzeska wnosiła w Kościół i w Rzeczypospolitą
tradycję wschodnią. Uniccy zakonnicy z Supraśla uczynili nie tylko silny ośrodek Ŝycia religijnego, ale takŜe kulturalnego, społecznego, czy wręcz przemysłowego. Uzmysławia teŜ, jak
bardzo wiele straciła kultura duchowa Rzeczypospolitej z chwilą zagłady unii. Dramatycznym
tego przykładem jest Supraśl: „Bezcenne zabytki gotyckiej sztuki złotniczej z supraskiej bazyliki, najwyŜszej próby malarstwo, zbiory biblioteczne, archiwalia – wszystko to znajduje się dziś
na stanie moskiewskich, piotrogrodzkich, wileńskich, mińskich, wileńskich i archiwów upadłego imperium”.
„W supraskiej przestrzeni sakralnej zaistniały dwa siostrzane wizerunki Matki BoŜej. Jeden z ołtarza, który poprzez liczne kopie został zaakceptowany przez Kościół prawosławny
i drugi, z ikonostasu, istniejący w Ŝyciu Kościoła katolickiego.
Ten fakt powinniśmy potraktować jako upomnienie i wskazania drogi, którą obie społeczności powinny kroczyć ku jedności i pojednaniu.
Mając w pamięci dalszą i bliŜszą znaną i nieznaną historię Supraskiej Madonny, testament zawarty w ostatniej bazyliańskiej modlitwie »O zachowanie pokoju między panami
chrześcijańskimi«, godzi się prosić Matkę BoŜą, aby niepomna krzywd tu doznanych i naszego
wiarołomstwa, raczyła obdarzyć Supraśl łaską łącząc prawosławnych i katolików we wspólnej modlitwie i oddawaniu Jej czci.
MoŜe Supraska Matka Boska sprawi, Ŝe zrozumiemy swą słabość płynącą z rozdzielenia,
moŜe dostrzeŜemy śmiertelne zagroŜenie wiszące nie nad jednym, ale nadal obu chrześcijańskimi Kościołami” (Z zakończenia – rozdział: „Choć są dwie – stanowią jedno”).
Załęski podjął trudny i waŜny temat. Drobnym drukiem umieścił na okładce swoje nazwisko – w górnym rogu obrazu Madonny. Niczym dawny mistrz sztuki malarskiej, oddający
swój kunszt w słuŜbie sacrum.
.„Witaj w Supraślu”
Supraśl ma szczęście do pasjonatów, zakochanych w swej ziemi. Piszą jej historię – dosłownie i w przenośni. Takim człowiekiem jest Wojciech Załęski. W 1997 r. wydał ksiąŜkę
monograficzną o Supraślu, historyczną, zbeletryzowaną, reklamową. „Witaj w Supraślu” jest
ciekawą i waŜną próbą monografii miasta.
Załęski jest przy tym zbieraczem historii supraskich. Posiada niezwykle bogate archiwum
dotyczące tej ziemi.
Publicystyka
W tym krótkim szkicu nie sposób pominąć jego obszernej publicystyki. W większości
drukowanej w wydawanym przez niego supraskim piśmie „Nazukos” (obecnie „Supraśl
Nazukos”). Kilkanaście lat pracy nad miesięcznikiem, to kilka tomów materiału, któremu
warto poświęcić osobne opracowanie.
Rzeczy niedrukowane i inne
Na druk oczekuje zbiór opowieści o czasach okupacji sowieckiej i niemieckiej, fragmentarycznie prezentowany na łamach supraskiego „Nazukos”. Wspomnienia (pod robo-
Nr 13-14/2007
201
czym tytułem „Fotoczasy” – oznaczającym modę wśród sowieckich Ŝołnierzy na fotografowanie się z zegarkami) spisane zostały, podobnie jak „Opowieści z Puszczy Knyszyńskiej”, od mieszkańców ziemi podlaskiej (opowiadający je Kazimierz łączy je w całość).
W przewaŜającej większości są to autentyczne historie, który działały się w Supraślu,
ukazane chronologicznie, aŜ po pierwsze lata PRL. Przywołują na myśl „Zapiski oficera
Armii Czerwonej” Sergiusza Piaseckiego. Autor zachowuje lokalną gwarę (choć nieco
uproszczoną dla ułatwienia odbioru – „spolonizowaną” – to i tak zapewne wydawca będzie musiał opatrzyć tekst słowniczkiem).
W pewnym sensie nawiązują do „Igraszek z gwiazdą” (wydanych 1991 r.) – zbioru
satyrycznych rysunków na tematy radzieckie, partyjne, peerelowskie, tworzonych głównie
w latach 80.
Obie ksiąŜki są rozrachunkiem autora z socjalizmem. Przede wszystkim w celu dokumentacyjnym – pierwsza na sposób ilustracyjny, a obecna – beletrystyczny. Jaką dzisiaj
wartość mają spisane opowiastki? Bezsprzecznie tę podstawową: archiwalną. Z pewnością wywołają dyskusję na temat autentyczności opisywanych wydarzeń. Mają one swoich świadków (bądź tych, co ich znali) jednak nie moŜna zapominać, Ŝe słuŜyły zadrwieniu ze śmiertelnego wroga. Było to zjawisko powszechne. Warszawa czy Gubernia miały
swoje zakazane piosenki o Niemcach, a kresy anegdotki o „Ruskich” – sowieckich Ŝołnierzach. Podobne opowieści niedawno słyszałem na Śląsku. Dziś niezwykle niepoprawne jest ich powtarzanie. Załęski jest kronikarzem. NaleŜało to spisać. Był ostatni czas ku
temu. Choć rodzi się smutna refleksja, Ŝe na tej samej zasadzie (konstrukcyjnej i psychologicznej, a nie moralnej) za oceanem zbudowane zostały „polish jokes”. W Niemczech
powtarza się dowcipy o Turkach, w Holandii o Belgach, w Belgii o Holendrach, w Izraelu
o Arabach, wśród Arabów o śydach, w Anglii o Irlandczykach itd., itd.
Jako rzeźbiarz (a niestety nie jest tu moim zadaniem opisywać ten zasadniczy rodzaj
jego twórczego zaangaŜowania) takŜe w swej pracy z materiałem rzeźbiarskim łączy
słowo. Znakomitym przykładem są „Kapliczki” po raz pierwszy wystawione w łomŜyńskiej galerii Bonar na przełomie 1994 i 1995 r. które zamiast świętych postaci mają świeckie, narodowe, regionalne „relikwie”: stary bagnet, łyŜkę, podkowę, odłamki bomb, stary
lemiesz (niegdyś uŜywany na wsi do bicia na alarm) i in. Z kaŜdym „relikwiarzem” nierozerwalnie związany jest z fragment wiersza, dołączone zdanie, wyryta w drewnie myśl
autora. Wzbudzają refleksję, inspirują do przemyśleń – samodzielne byty wyjęte z ludzkiej egzystencji.
Oto w kapliczce poświeconej radości Ŝycia znalazło się przesłanie: „Raduj się póki co.
J Masz w Ŝyciu jedną szczęśliwą wiosnę”.
Na innej, z syberyjskiego modrzewia, zawieszony haft, wykonany przez towarzyszącą
zesłańcowi Ŝonę głosi: „Gdy zabrakło nadziei,/ kiedy runęło wszystko,/ została tylko tęsknota,/ tęsknota za ojczyzną”.
Inna uczy przebaczenia: „Dzięki Ci Panie, Ŝe nie wzeszły ziarna śmierci ciskane po mojej
ziemi z płachty nienawiści”. Przebaczenie nie idzie wbrew obowiązkowi pamięci. Stąd autor
przypomina: „W mojej ziemi kul/jak w piersiach dziadów moich”.
Kapliczki, które towarzyszyły ludziom niemal od zawsze, giną, rozsypują się, próchnieją. Nigdy nie powracają po ścięciu drzew, na których wisiały. Autor w katalogu do
wystawy przytacza historię: „Te pod Nowosiółkami ścięto przed kilku laty. Za sanacji
właściciel podjął pierwszą próbę. Podobno zeszły się wszystkie krowy z okolicznych pastwisk, stanęły kręgiem i patrzyły. Mały kroczek za kroczkiem i wzrok, którego nie znieśli
drwale”. Załęski chciałby, aby powracały na drzewa, rozstaje dróg, polne ścieŜki. Niekoniecznie wyraŜając jedynie religijny czy patriotyczny charakter. Chce, aby skłaniały ku
202
zadumie. Pretekstem moŜe być wszystko to, co warto utrwalić, zachować. Choćby idącą
przez park parę osiemdziesięciolatków trzymających się za ręce.
Plastyk z wykształcenia, dziennikarz i pisarz z zamiłowania. Moralista. Człowiek
z pasją.
Nr 13-14/2007
203
Irena Kot
ATLAS LITERACKI POLSKI
POLSKI
Nową ciekawą inicjatywą Centrum Edukacji Obywatelskiej, skierowana do uczniów
i nauczycieli, był zapoczątkowany w ubiegłym roku ogólnopolski program edukacyjny
„Atlas Literacki Polski”. Uczestnicy programu mieli za zadanie odkryć miejsca i wydarzenia zapomniane, a istotne dla kultury. Nasz region jest niewyczerpaną skarbnicą kultury materialnej i duchowej, utrwalonej przez literatów w zasadzie dopiero w ubiegłym wieku.
Uczniowie XI LO w Białymstoku postanowili wziąć udział w tej niezwykłej przygodzie. Sądząc, Ŝe jest to akcja jednorazowa, zdecydowaliśmy się aŜ na 3 tematy, przy wyborze kierując się róŜnorakimi kryteriami
1) geograficznym – pięknie połoŜone miasteczko, o istotnym wkładzie w rozwój kultury regionu, teren ciekawy etnograficznie, wielokulturowy. Wybór padł na Supraśl, a co
za tym idzie – na zakochanego w Supraślu Wojciecha Załęskiego. Ogromnie interesujący,
ale mało znany autor ksiąŜek o: fascynującej historii Supraśla, zwyczajach, ludziach, legendach. Jego opowieści postanowiliśmy skonfrontować z legendami Mieczysława Czajkowskiego.
1) odautorskim – wybór literata znanego i bliskiego opracowującym – i w związku
z tym – opis miejsc z nim związanych.
Najbardziej znanym na Podlasiu literatem, o duŜym dorobku i wielu dokonaniach na
polu kultury i jej popularyzacji, osobiście znanym uczniom IX LO jest Jan Leończuk. Nie
wyobraŜaliśmy, aby mogło Go zabraknąć w Atlasie, tym bardziej, Ŝe uczniowie wcześniej
brali udział w przygotowaniu jubileuszu 35-lecia debiutu poetyckiego Jana Leończuka.
3) bazującym na zainteresowaniach uczniów (w przypadku klasy o rozszerzeniu artystycznym).
Odwołałam się tu do wraŜliwości estetycznej uczniów i ich pasji badawczej. Wybraliśmy odległą przeszłość – jak wyglądało nasze miasto i okolice, co ciekawego wówczas się
wydarzyło, jak wyglądały wydawane ksiąŜki, jak pisano listy itp.
Trudno byłoby zaciekawić uczniów twórczością sielankową, ale tak popularną kolędą, jak „Bóg się rodzi”.... Wybór padł zatem na wiek XVIII i Franciszka Karpińskiego.
Tak pięknie się złoŜyło, Ŝe ścieŜki tych wszystkich osób się krzyŜują. Przodkowie
Jana Leończuka juŜ w XVII w. mieszkali w okolicach Zabudowa. Być moŜe Karpiński
zetknął się z rodem Leończuków? Z kolei Jan Leończuk w swoich zapaśnikach opisuje
zwyczaje miejscowe, odwołuje się do tradycji, przytacza właśnie pieśni kościelne F. Karpińskiego. W recenzji powieści Wojciecha Załęskiego „Tykanie słonecznego zegara”, Jan
Leończuk ubolewa, Ŝe tak znakomita ksiąŜka jest praktycznie nieznana, a powinna być
204
hitem. Wojciech Załęski na łamach społecznego miesięcznika „Nazukos” wystąpił z inicjatywą nazwania starych supraskich dębów puszczańskich imionami ludzi zasłuŜonych
dla Supraśla, m. in. F. Karpińskiego. Zdumiewający jest splotem tych zdarzeń.
Uczestnicy projektu „Tajemnice i dziwy Supraśla” przeprowadzili wśród rówieśników ankietę dotyczącą wiedzy o Supraślu i twórczości Wojciecha Załęskiego i Mieczysława Czajkowskiego oraz zorganizowali Zgaduj-zgadulę z terminologii etnograficznej.
Mieli okazję zwiedzić Supraśl, poznać supraskie specjały językowe „serwowane” przez
Wojciecha Załęskiego w ksiąŜce „Z supraskiego na nasze”. Dowiedzieli się skąd się wzięły supraskie nieszczęścia, przeczytali o Czerwonym KrzyŜu i inne legendy, po raz pierwszy usłyszeli o wierzeniach, magii. Zrozumieli, Ŝe moŜna pokochać miejsce i ludzi, z którymi związał przypadek i bez reszty poświęcić się pasji „ocalania od zapomnienia”.
Uczniowie pracowali z zaangaŜowaniem. Jestem ogromnie zadowolona, Ŝe poczuli
się odkrywcami (zdali sobie sprawę jak wiele się nauczyli, bardzo polubili p. Załęskiego
i jego gawędy o folklorze, zwyczajach, historii).
xxx
Rozmowa z Wojciechem Załęskim, człowiekiem wszechstronnym
Uczniowie: Jest Pan człowiekiem wszechstronnym – rzeźbiarz, grafik, pisarz, dziennikarz, poeta – co jest Panu bliŜsze sztuka czy literatura?
Wojciech Załęski: Z wykształcenia jestem rzeźbiarzem, literatem zostałem, gdy nie
mogłem juŜ rzeźbić. Z uszkodzonym okiem świat się widzi strasznie płasko, a rzeźba jest
przecieŜ przestrzenna. Teraz wam troszkę pokaŜę, czym zajmowałem się, zanim intelektualne potrzeby zmusiły mnie do pisania. Wtedy jeszcze was chyba nie było na świecie. To
są zdjęcia kamiennych rzeźb, moŜecie je sobie obejrzeć.[oglądanie albumów]
U.: Jaki jest Pana stosunek do własnej twórczości?
W. Z: Nigdy nie przywiązywałem wagi do tego, co zrobiłem. Zawsze cieszyłem się
do momentu, w którym coś robiłem, a kiedy juŜ skończyłem, przestawałem się tym interesować. Teraz nawet nie wiem gdzie są te rzeźby, gdzieś się rozeszły po ludziach, po świecie.
U.: A moŜe jednak opowie Pan jakąś ciekawą historię?
W. Z.: Jestem jedynym Polakiem, który miał własny pomnik zrobiony w Związku
Radzieckim, w miejscu, w którym był próg jego domu. Z tym wiąŜe się ciekawa historia.
Kiedy padał komunizm w Związku Radzieckim, otrzymaliśmy zaproszenie z Ŝoną (takŜe
rzeźbiarką) do Grodna. Pokazano nam stojące wzdłuŜ Niemna wielkie bloki kamienne,
w których mieliśmy rzeźbić. Traf chciał, Ŝe urodziłem się w Grodnie. Z opowiadań matki
i babki Grodno znałem świetnie, ale tylko oczami wyobraźni. Wiedziałem, w którym
miejscu nasz ogród schodził do Niemna i gdzie stał dom. Z tych opowiadań wiem, Ŝe kie-
Nr 13-14/2007
205
dy Rosjanie w 1939 r. uderzyli Polakom w plecy i zaatakowali Grodno, miasta bronili
harcerze i nieliczne grupy wycofujących się Ŝołnierzy piechoty. W naszym ogródku stało
działo. Gdy do miasta wjechały czołgi rosyjskie, Rosjanie schwytali harcerza, rozkrzyŜowali go na czołgu i z tym czołgiem na czele atakowali pozycje Polaków po drugiej stronie
Niemna. Harcerz zginął od kul polskich, w zasadzie... Ale jeszcze zanim zmarł, dwie sanitariuszki zdąŜyły go odwiązać (a były to dziewczyny w waszym wieku). Rosjanin tak
zgłupiał, widząc to, Ŝe pozwolił zabrać chłopaka. Wyrzeźbiony przeze mnie pomnik był
poświęcony temu harcerzowi. Potem, kiedy odebrano prace, zaŜyczyłem sobie od ojca
miasta, by postawili tę rzeźbę w miejscu, gdzie był mój dom. Na rzeźbie wypisałem
„Testament” (Jest to pośmiertny testament tego młodego chłopca, który przekazuje tym,
co zostają pewną ciągłość historyczną). Tą rzeźbą zamknąłem cykl „Ojcowizna”.
U.: Czyli katalogował Pan swoje prace?
W.Z.: Były rzeźby z serii kamienne ptaki, końskie głowy. TeŜ gdzieś się po ludziach
rozeszły.
„Spaleniec” jest poświęcony legendzie Jest taka legenda, Ŝe człowiek podpalił dom
i spaliły się dzieciaki. Pokutował więc po śmierci, paląc się kilkumetrowym płomieniem.
Spotykano go co jakiś czas, jak przechodził przez bagno i szedł do tej chałupy.
U.: To jest legenda czy wydarzenie faktyczne?
W. Z.: Legendy lubię, nawet przygotowuję cały ich zbiór, ale nie mogą to być zmyślane opowieści. Legendy powinny zawierać osnowy prawdy. Jeśli mówimy o faktach, to
fakt musi być niezbicie oparty na czymś. Spaleniec jest oparty na wydarzeniu autentycznym, działo się w okolicach Łaźniska. A rzeźba stała za Ogrodniczkami, aŜ ją ktoś ukradł.
U.: Słyszałem i widzimy, Ŝe robi Pan piękne kapliczki?
W. Z.: Gdy nie mogłem juŜ rzeźbić, zająłem się kapliczkami uświęcającymi przedmiot, a poprzez to człowieka, który się nim posługiwał. I kaŜdy z tych przedmiotów dawał
mi pewien zaczyn do przemyśleń, któremu potem nadawałem formę, kształt i słowo.
Część z nich jeszcze została. Tu wisi jedna, tam druga. KaŜda kapliczka ma jakiś powaŜniejszy sens.
U.: W jaki sposób one powstają?
W. Z.: Chodziłem z detektorem do metalu i szukałem informacji w ziemi. To są rzeczy znalezione tylko na jednym polu – podkówka z buta, kawałek brzytwy, zegarek, zdjęcie. Z tych czterech rzeczy skomponowałem jakby człowieka. Pod kapliczkami umieszczam napisy, np.
„Dla mądrych, dobrych i łagodnych
Z mgły czasu, nieuchronności losu
Wybawia dotyk dłoni, ciepło oddechu, odgłos kroków twoich
Widziałem ich w parku trzymających się za ręce, mieli po 80 lat.”
A tu są naboje wystrzelone, które znalazłem na polu po sąsiedzku. RóŜne kule z jed-
206
nego tylko pola: Przeczytajcie, co jest napisane pod zdjęciem kapliczki? (Ola czyta)
„Z Dowgirdowego pola”.
„W mojej ziemi kul, jak w piersiach dziadów moich. Pociski zebrane z jednego pola”.
Te były wystawiane razem z fotografiką Wołkowa w ratuszu miejskim w Białymstoku i w Grodnie. Wołkow miał wystawę zdjęć kapliczek, a ja - drewniane kapliczki.
U.: Co to za zdjęcie? – „Środek świata”
W. Z.: Na podwórku leŜy kamień od Ŝaren, na którym wykułem napis „ŚRODEK
ŚWIATA”. Teraz macie świadomość, Ŝeście byli w miejscu, gdzie jest środek świata. Bo
to jest tutaj, autentycznie. Nawet gdy był tu Andrzej Srumiłło, artysta plastyk z Suwalszczyzny, kłócił się ze mną, Ŝe środek świata nie moŜe być tutaj, bo pępek świata jest
w Indiach. Mówię mu; „Masz rację, pępek świata, ale u mnie jest środek świata”. To tak
jak Anglicy sobie południk zerowy przez Greenwich puścili i mierzą od niego na prawo
i lewo.
U.: Czytaliśmy w Pana opowiadaniach, Ŝe po pomyślnym okresie Bazylianów na Supraśl zaczęły spadać nieszczęścia. Czy powód juŜ jest znany?
W. Z.: W skarbcu zakonu supraskiego znalazł się (nie wiemy dokładnie w jaki sposób
i skąd się tam wziął) sekiel, jeden z 30 srebrników, którymi zapłacono Judaszowi za zdradę. Być moŜe początkiem wszystkich nieszczęść Supraśla jest ten sekiel, który tu przywędrował i tu jest, tylko nikt nie wie gdzie. I to właśnie on jest sprawcą wszystkich nieszczęść.
U.: Inaczej mówiąc – anatema, o której Pan pisze, czy tak?
W.Z.: Tak, tak, z tym, Ŝe anatema to klątwa. Klątwy bywają róŜne, np. księŜna, która
podarowała klasztorowi księgę (a kiedyś ksiąŜki były po pierwsze – bardzo drogie, po
drugie – trudne do wyprodukowania), obłoŜyła ją klątwą, najbardziej skuteczną bronią
przed złodziejami. Stąd napisano na ksiąŜce „JeŜeli ktokolwiek tę księgę....” Takich klątw
w Supraślu było sporo. Nakładano je na siebie wzajemnie, a to na mnichów, to znów na
Chodkiewicza, gdyŜ któryś z biskupów miał tak dosyć targów i kłótni z Chodkiewiczem,
Ŝe wyjeŜdŜając z Supraśla powiedział: „doczekam czasu, gdy w tych murach będą wróble
ćwierkały”.
U.: Czy dlatego po wojnie musiał teŜ upaść przemysł tak pięknie rozwijany przez Zachertów?
W.Z.: Trzeba powiedzieć, nie jest prawdą, Ŝe Zachert utworzył jakiś przemysł w Supraślu. On tylko korzystał z tego, co tu juŜ było wcześniej. Cały przemysł w Supraślu
stworzyli Bazylianie. Oni stworzyli system irygacyjny przez spiętrzenie wody, czyli pozyskali siłę napędową potrzebną do produkcji. Był tu folusz, młyny, gorzelnia, browar, młyn
papierniczy, gdzie wytwarzano papier etc., etc. Zachert pojawił się, gdy przemysł juŜ istniał i przypisywanie jemu wszystkich zasług jest nieuzasadnione, podobnie jak Zachertowej, Ŝe załoŜyła szkołę w języku polskim. To nie jest prawdą. Szkoła, którą utworzyła
Zachertowa, była rosyjskojęzyczna. Nawet świadectwa wypisywano po rosyjsku. Natomiast jedno jest pewne, Ŝe tu, na tym terenie uczono języka polskiego z modlitewników,
Nr 13-14/2007
207
drukowanych m. in. w drukarni supraskiej. Chłopi po okolicznych wioskach, ucząc swoje
dzieci języka polskiego, ryzykowali upadkiem całego gospodarstwa. Bo jak przyłapano
chłopa, Ŝe jego dzieci uczą się czytać i pisać po polsku, to nakładano taki domiar, Ŝe gospodarstwo nie było w stanie opłacić. Ale mimo to, właśnie chłopi potajemnie uczyli swoje dzieci polskiego i to nie był ruch jednostkowy, przypadkowy (wiąŜe się to z oporem
wobec likwidacji w 1839 r. unii brzeskiej). Wówczas wszyscy byli automatycznie przenoszeni do Kościoła prawosławnego.
U.: Jest to niezwykle interesujące, proszę opowiedzieć obszerniej.
W.Z.: We wsi Wierzchlesie znane jest takie powiedzenie „Chytry Polak, bo z fury
uciekł” albo „Chytry katolik, bo z fury uciekł”. Jak wieźli do Sokółki chrzcić na prawosławie, to który po drodze zwiał z fury do lasu, ten zostawał katolikiem; katolik, którego
zawieziono –prawosławnym. W Krynkach opowiadano taką historię, Ŝe aby zostać prawosławnym wystarczyło przyjąć komunię prawosławną, czyli połknąć prosforę. I cóŜ wówczas robiono? Chłopi wiezieni do chrztu zabierali ze sobą do kieszeni kwaśny chleb
i przed podaniem prosfory szybko zjadali ten chleb. No i wynikała awantura. Jest to udokumentowane, są całe opisy na ten temat.
U.: Pisał Pan o świętych sosnach. Na czym polega ich świętość?
W.Z.: Początkowo myślałem, Ŝe są to takie drzewa, na których wiesza się kapliczki.
Ale potem okazało się, Ŝe święte sosny stoją nie tylko przy drodze, ale i w lesie. Są echem
kultu zmarłych przodków. Z sosnami wiąŜe się teŜ inna historia. Gdy właściciel majątku –
birbant, przehulał prawie wszystko (np.Kowelin), to sprzedawał las. Chłopi, aby ratować
las przed wycinaniem, na co piękniejszych sosnach wieszali krzyŜe, kapliczki. A Ŝe śydzi
byli bardzo zabobonni, to rzeczy, na której był krzyŜ nie tknęli, woleli stracić. Podobnie
po przejęciu klasztoru Bazylianów (1839 r.), gdy prawosławni zaczęli sprzedawać pounickie srebra, to śydzi nie chcieli ich kupić, dopóki nie zostały ze sreber usunięte krzyŜe.
Gdybyście chcieli poznać historię swoich okolic, poczytajcie przedwojenne gazety
„Tempo”, „ProŜektor”. Zobaczycie, jakie przedziwne rzeczy znajdziecie o Białymstoku.
W 1984 r. będąc w puszczańskiej wiosce, rozmawiałem z Walerią Tur, która miała
wówczas 94 lata i mieszkała w Dworzysku. Zapytałem ją o znaczenie słowa tykło, które
wcześniej słyszałem w Woroniczach. Szukałem wyjaśnienia, ale nigdzie nie mogłem znaleźć. A ona powiedziała, Ŝe jak ktoś umarł, to szło się do puszczy, wybierało drzewo i na
tym drzewie wieszało tykło. Dlaczego tykło? A to dlatego, Ŝe jest tam modlitwa za dusze,
westchnienie za dusze zmarłych. Najpierw trzeba było połoŜyć kładkę na bagnach i dopiero po przejściu tej kładki zawieszano tykło, by dusza mogła trafić w zaświaty. Słuchałem
kiedyś płyty ze starymi wielkoruskimi pieśniami ludowymi, i co ciekawego, nie było
w niej akcji. Tylko, Ŝe przez łąki, pola, do kraju nad rzeką, gdzie nikt nie swatał, gdzie
nikt się nie cieszył, gdzie wschodziły trzy zorze i trzy księŜyce, przez most przeszedł
Iwanko i przyniósł kwiat Marusze. To jest cały tekst. I teraz, Ŝeby uzmysłowić znaczenie
tego, przypomnijcie sobie legendę o Orfeuszu i Eurydyce. Jest to dokładnie ta sama opowieść, tylko inna wersja, słowiańska. Bo u Słowian nie Parki dopełniają nić Ŝywota, przecinając ją, ale drzewo. W otoczeniu drzew przewaŜnie występują krzyŜe. Po narodzinach
dziecka sadziło się drzewo przy krzyŜu. To drzewo znowu jest taką „świętą sosną”. Występuje prawie we wszystkich ludowych obrzędach...
208
U.: Przepraszam, ale proszę jeszcze o wyjaśnienie: w którym miejscu stały krzyŜe, bo
chyba nie na kaŜdym podwórku?
W.Z.: Mogły, mogły być. Natomiast był teŜ krzyŜ wioskowy, przy którym odbywały
się wszystkie święta wiejskie, np. święto patrona wsi, pod krzyŜem odbywało się teŜ poŜegnanie zmarłego. Trumnę aŜ do krzyŜa odprowadzała cała wieś. Przy krzyŜu stawiano
trumnę na ziemię, odkrywano ją i zmarły ostatni raz patrzył na całą gromadę, na przestrzeń, dziękował Ŝywym, po czym zamykano trumnę i na cmentarz szła tylko rodzina
i najbliŜsi. To są właśnie bardzo ładne obyczaje, które u nas zniszczyli Prusacy. W zaborze pruskim nie było zwyczaju otwierania trumny, zabronili odprowadzania zmarłych,
a cmentarze przykościelne kazano przenieść poza miasto.
Natomiast wracając do tykła i tej pieśni – trzeba przejść przez most, przez kładkę,
albo na bagnie połoŜyć kilka kłód lub desek, Ŝeby zrobić kładkę na bagnie. Widoczna jest
tu ciągłość tradycji u Słowian. Pewne elementy się powtarzają, nawet w nagranych przeze
mnie kilkuset starych pięknych pieśniach.
U.: Mógłby Pan przytoczyć słowa którejś?
W.Z.: [opowiada pieśń o Juriju (Jarowicie)]. Jarowit jest najprawdopodobniej pogańskim boŜkiem, który powoduje rozwój. Jest to sama siła witalna. Występuje tu matka,
która otwiera ziemię, czyli właśnie Chołda – Matka Ziemia. Ma ona złote klucze, którymi
zamyka na zimę, a otwiera na wiosnę ziemię. Jest to przepiękna symbolika. A my mamy
problemy ze zrozumieniem, z utoŜsamieniem się, bo jesteśmy obarczeni kompleksami.
Sami jesteśmy winni temu, Ŝe o własnej kulturze nic nie wiemy. śyjecie w czasie, kiedy
wszystko wolno, ale niewiele się chce.
U.: Czy do tej pory przetrwały jakieś dawne obyczaje?
W.Z.: Dziwnym trafem etnografowie w ogóle nie zauwaŜyli słowa „pokuć” (czyli
święty kąt w chacie). Z tym słowem etymologicznie związany jest wyraz kutia. Kiedyś
nie było zwyczaju ubierania choinki. Za to na pokuciu, na świętym miejscu stała ława.
Ławę zaściełano swojczykiem (białym lnianym płótnem), na tym stawiano wiercichę
(makutrę) z kutią. Z tym wiąŜe się teŜ wyraz „pokutować”. Was juŜ rodzice na pewno nie
karali w ten sposób: ojciec rozsypywał trochę grochu i stawiał na kolana na tym grochu
(pokutować, postawić do kąta). Kiedyś było oczywistą rzeczą, Ŝe jeśli w klasie zachowywało się niewłaściwie, to się szło do kąta.
Natomiast posadzić kogoś na pokuciu, oznaczało uhonorować. Było takie powiedzenie: „A dozwolili tobie na pokuciu siąść?”, tzn. czy jesteś uprawniony do odbierania zaszczytu, honoru. Jeśli ktoś przychodził do domu, to po przywitaniu się, gospodarz sadzał
gościa na pokuciu, czyli na ławie, która stała w świętym kącie.. Na górze nad głową gościa wisiały obrazy, stała figura lub krucyfiks. Przypuszczam, bo nie mam na to dowodów, Ŝe moŜe tu być teŜ opiekun ogniska domowego, czyli taki duch domowy nazywany
„Domowik”. Ma on ok. 70 cm, jest przezroczysty i jest jakby repliką gospodarza. Widywany bywa tylko przez gospodynię. Jeśli gospodyni umie się z nim dogadać, to gospodarstwo kwitnie. On dba o wszystko, o krowy, konie, a nawet przynosi pieniądze, np. jeśli
mówiono, Ŝe przez wieś leciała płonąca głownia i wpadła do czyjegoś komina, to znaczyło: „A, to on ma Domowika, jemu czort hroszy nosić”. Domowik lubił leŜeć pod piecem,
dlatego po zmierzchu nie wolno było wynosić z chaty śmieci, bo moŜna było Domowika
Nr 13-14/2007
209
wyrzucić. A kiedy przenoszono się do nowej chaty, to gospodyni zamiatała na szufelkę
śmieci i mówiła: „Chodź Domowik na nową chatę, bo w tej juŜ nikt nie zostanie”. Przenosiła śmieci i wysypywała pod nowy piec. To są bardzo ładne symbole ciągłości domu,
rodziny, ogniska. To jest właściwy wymiar człowieczeństwa.
U.: Ten Domowik jest specyfiką Podlasia, czy występuje teŜ w innych regionach Polski?
W.Z.: Domowik jest nazwą podlaską, z rosyjskiego – „Domowoj”. W prasłowiańszczyźnie mógł się nazywać Pokuć. Pokuć jest miejscem bardzo waŜnym przez cały rok
liturgiczny – od Nowego Roku do Świąt BoŜego Narodzenia, wszystko się dzieje na pokuciu, wianki z oktawy BoŜego Ciała, palmy z Niedzieli Palmowej – wszystko wędruje na
pokuć.
PrzekaŜę wam słownik gwary supraskiej. Znajdziecie tu trochę powiedzeń typowych
dla Supraśla i trochę historii tej miejscowości. Zwróćcie uwagę na język, na sam sposób
mówienia. To jest język prosty, wiejski, który ma ogromną śpiewność. To jest przecudowny język. To jest język lokalny, gwarowy, nazywają go „tutejszy”. Ma niezwykłą śpiewność, niezwykłą wyrazistość i celność obrazowania. Dlatego namawiam was do poszukiwania w obrębie własnej kultury, tu znajdziecie rzeczy wartościowe.
U.: Dziękujemy serdecznie za pouczającą rozmowę. Chcielibyśmy ją kontynuować
w naszej szkole, do której – w imieniu równieŜ naszych nieobecnych kolegów – bardzo
zapraszamy.
Z p. Załęskim, w Supraślu, w ferie zimowe 2006, rozmawiali uczniowie XI LO
w Białymstoku: Gosia Suwała, Kasia Kendyś, Ola Makal, Dawid Klepadło, Tomek Markowski, Piotrek Pawłowski.
210
Wojciech Załęski
TAJEMNICE I DZIWY SUPRAŚLA
SUPRAŚLA
211
Nr 13-14/2007
HISTORIA I PAMIĘĆ
„Społeczność Supraśla dzieli się na tych, co mówią wychodząc „z chaty”: – Idziem
do miasta, i tych co wychodząc „z domu” mówią: – Idziemy na miasto.
(...) Podział zaznaczał się w mowie, obyczaju i pewnie ubiorze. Z biegiem czasu
ubiór i język ujednolicał się, a zwyczaje wzajemnie przenikały. Na ulicę Garncarską trafił
niemiecki wielkanocny zajączek, choinka boŜonarodzeniowa, zwyczaj rozbijania w noc
poślubną garnków o drzwi panny młodej. W zamian na Nowy Świat powędrował wiosenny obyczaj „wołokania,” śpiewania „konopielek” pod oknami panien na wydaniu.
Wybierając się do Supraśla, warto poznać miejscowe specjały językowe – to był
przecudowny język lokalny, gwarowy, nazywają go „tutejszy”, ma niezwykłą śpiewność,
wyrazistość, celność obrazowania. Przykładowo:
a no dawaj na dróŜkę – wracając do sprawy
bambiza – wielki męŜczyzna
chwojka – choinka, mały świerk
gadeus – gawędziarz
kugiel, ulnik – babka ziemniaczana
makotra, makitra, wiercicha – makutra
obszczywęgieł, obszczymurek – małolat
śaby krepczo w Ŝywoci – gdy burczy w brzuchu”
pory dnia i nocy
czut’świtek – przedświt
sochwały – wieczór
szarówka – zmierzch
pierwosen – początek nocy
mroczek – zmrok
/Wojciech Załęski, Z supraskiego na nasze., Supraski Raptularz 1, Supraśl 2005/
W poznawaniu miasta i jego historii pomogą doskonałe przewodniki i publikacje:
−
„Spacerem po Supraślu” (Wojciecha Załeskiego)
−
„Supraska Madonna” (Wojciecha Załeskiego)
−
„Rok 1863” (tekst Wojciecha Załęskiego, ilustracje Wiktora Wołkowa)
Z legend i dawnych opowieści nieszczęścia supraskie
Czytaliśmy w Pana opowiadaniach, Ŝe po pomyślnym okresie Bazylianów na Supraśl
zaczęły spadać nieszczęścia. Czy powód juŜ jest znany?
W. Z.: W skarbcu zakonu supraskiego znalazł się (nie wiemy dokładnie w jaki sposób
i skąd się tam wziął) sekiel, jeden z 30 srebrników, którymi zapłacono Judaszowi za zdradę. Być moŜe początkiem wszystkich nieszczęść Supraśla jest ten sekiel, który tu przywędrował i tu jest, tylko nikt nie wie gdzie. I to właśnie on jest sprawcą wszystkich nieszczęść.
Klątwy bywają róŜne, np. księŜna, która podarowała klasztorowi księgę, obłoŜyła ją
klątwą, najbardziej skuteczną bronią przed złodziejami. Stąd napisano na ksiąŜce „JeŜeli
ktokolwiek tę księgę....” Takich klątw w Supraślu było sporo. Nakładano je na siebie wzajemnie, a to na mnichów, to znów na Chodkiewicza, gdyŜ któryś z biskupów miał tak
212
dosyć targów i kłótni z Chodkiewiczem, Ŝe wyjeŜdŜając z Supraśla powiedział:
„doczekam czasu, gdy w tych murach będą wróble ćwierkały”.[wprawdzie nie doczekał,
ale klątwa się sprawdziła-dopisek nasz].
−
−
−
−
−
−
Tego nie wolno przeoczyć:
Pobazyliański zespół klasztorny z Bazyliką
Pałac Buchholtzów – obecnie Liceum Sztuk Plastycznych – klątwa rzucona przez
cieślę: „Hak! Za rok tobie będzie tak” (Buchholtza ponoszą konie i wkrótce umiera)
Pałac Opatów – w 1939r. sowieci zrabowali zbiory grafik i kolekcję starodruków
oraz meble,,obrazy
Kaplica pw. Wszystkich Świętych na starym cmentarzu unickim – juŜ unitów nie ma
w Supraślu
Czerwony KrzyŜ – tu ginęli ludzie
Święte sosny – umierają
/Dokładniej w: W. Załęski, Spacerem po Supraślu/
O CZERWONYM KRZYśU opowieść /czyli: „Powstanie Styczniowe dopomina
się o pamięć”..., „miejsce, które kumuluje zbrodnie” – Wojciech Załęski /
W czasie Powstania Styczniowego patrol powstańczy wjechał w ul. Nowy Świat,
wprost w ręce sotni kozackiej. Od rzeki nadbiegł chłopak krzycząc do powstańców
„Uciekaj! Kozaki!” (stąd tę część miasta nazywają „uciekałem”). Niestety kozacy osaczyli i rozsiekli patrol. Mieszkańcy Supraśla pochowali ich na skraju lasu i postawili krzyŜ.
Z powodu czerwonej od krwi ziemi miejsce to nazwano Czerwonym KrzyŜem.
W tym miejscu i później dopuszczono się potwornych zbrodni.
/Zobacz teŜ: Straty wojenne Supraśla. Raptularz Supraski 2. Supraśl 2006/
ŚWIĘTE SOSNY I TYKŁO
– wiszące na drzewach deski, na których pisano „pamięci zmarłej...” Jest tam modlitwa, westchnienie za dusze zmarłych. Najpierw trzeba było połoŜyć kładkę na bagnach
i dopiero po przejściu tej kładki, przy strumieniu, w lesie na sośnie wieszano deskę, by
dusza mogła trafić w zaświaty. Drzewo, które jest w ten sposób udekorowane, jest święte,
nie wolno go ściąć, bo się oślepnie lub jeszcze coś innego złego spotka. I jeśli traficie na
coś takiego w puszczy, to pamiętajcie, Ŝe to jest pozostałość, która sięga w głąb naszej
kultury.
U Słowian kraina zmarłych jest za rzeką. Znalazłem kiedyś piosenkę z Wielkorusi:
w zasadzie nie ma tam akcji. Przez łąki, pola, do kraju nad rzeczką, gdzie nikt nie swatał,
gdzie nikt się nie cieszył, gdzie wschodziły trzy zorze i trzy księŜyce, skąd nikt nie wracał, po kładeczce przeszedł tylko Iwanko i przyniósł kwiat Maruszce. Zobaczcie, jakie jest
odniesienie do tego, o czym mówimy – kładka, kraina zmarłych, po kładce przechodzi
ktoś i coś przynosi. Przypomina to mit o Orfeuszu i Eurydyce. Tu podobna sytuacja –
Iwanko przynosi kwiat, przynosi Ŝycie.
/Ze spotkania z Wojciechem Załęskim w XI LO, 26.04.2006 r./
STRONA MAGII, STRONA DZIWÓW
Ich moŜna spotkać w Supraślu i okolicach:
CHOŁDA – słowiańska boginka, Matka – Ziemia. Ma złote klucze, którymi zamyka
na zimę a otwiera wiosną ziemię.
Nr 13-14/2007
213
POŁUDNICA – boginka zbóŜ, karząca hultajów. Jeśli przyłapała w czasie Ŝniw śpiących przed południem, to w miłosnym uścisku pozbawiała Ŝycia.
DOMOWIK – opiekun ogniska domowego. Ma ok. pół metra, jest przezroczysty.
Stały kontakt utrzymuje jedynie z gospodynią i przez nią bywa widziany. Lubi leŜeć na
pokuciu lub pod piecem /o tym i in. w: Białostocczyzna 2/58/2000/
O WIEDŹMIARZU MATYLU
W Łaźnisku, byłym majątku Linga (rozparcelowanym po Powstaniu Styczniowym)
osiedlił się Matyl, właściwie nazywał się Matylewicz (poniewaŜ w języku istnieje tendencja do skracania, Matylewicza nazywano Matyl, a jego Ŝonę – Matylicha). Kiedy Matyl tu
zamieszkał, we wsi zaczęły się dziać rozmaite dziwne rzeczy. Sprawcą wszystkiego był
Matyl. Obdarzony niesamowicie paskudną mocą, szkodził całemu otoczeniu. Wiedźmiarze (ludzie zajmujący się magią) kumulują w sobie tak duŜe złowrogie siły, Ŝe muszą je
wyrzucać. Nie daj BoŜe znaleźć się wtedy w pobliŜu; w lesie, gdy wiedźmiarz dotknął
jałowca, ten momentalnie usychał. Matyl był honorowym gościem na weselach, bano się
go nie zaprosić. Mimo to, zdarzały się przypadki jak ten: wnuczek pyta babkę: „Babku,
czemu u was włosów na głowie nie ma? Jakby kto głowę wam obrył [tj. ogolił], jak kolano” Babka: „A bo to Matyl tak zrobił”. I chociaŜ na weselu honorowała go, podsuwała
najsmaczniejsze potrawy, on i tak w pewnym momencie pogłaskał jej piękne warkocze,
zachwycił się nimi, i za dwa tygodnie – wyszły wszystkie włosy.
Niesamowita jest śmierć wiedźmiarza. Jeśli człowiek zajmował się magią, nawet zamawianiem, np. od cugu, przestrachu, to przed śmiercią musiał to przekazać komuś z rodziny, bo inaczej umierał w strasznych cierpieniach. Właśnie tak konał Matyl przez 3 dni.
Strach było słuchać. Umierał w potwornych męczarniach, dopóki Ŝona, Matylicha nie
przejęła jego wiedzy. Gdy umarł, zleciały się z okolicznych lasów kruki, wrony, gawrony
i siedziały na tej chacie. Opętana Kisielicha pod cerkwią w Supraślu opowiadała, Ŝe
„kiedy on umierał, to my tam byli na chacie Matyla” tj. utoŜsamiała się z tymi diabłami,
które później wypędzał z niej Jan Kronsztadzki. Widziałem łóŜko, na którym umierał –
wyglądało strasznie.
JAK TO Z WIERSZALINEM BYŁO
Przedwojenny „Dziennik Białostocki” zamieścił reportaŜ dziennikarza, który wybrał
się do Wierszalina, wsi (2 chałupy i cerkiewka) wybudowanej przez Iliasza na uroczysku
Wierszalin. Okazuje się, Ŝe są tam tłumy, koczują pielgrzymki. Przynoszą kobietę na noszach, stawiają pośrodku cerkiewki (dziennikarz jest sceptykiem), ale aŜ mu ciarki przeszły, kiedy zobaczył, Ŝe ta wychudzona kobieta, podnosi się i wstaje z noszy. I to jest treść
Wierszalina. Po rewolucji w Rosji, na Podlasie przyjechał Mikołaj Regis (czyli car, który
jakoby ocalał z pogromu). Stworzono mit tego człowieka. Jako „natchniony prorok” wyczyniał róŜne głupoty, które potem przypisano Iliaszowi. Klimowicz był kłopotliwy dla
Cerkwi prawosławnej, gdyŜ gromadził spore środki finansowe. Z tym, Ŝe wspierał róŜne
fundacje, przekazywał na cele charytatywne. PoniewaŜ widział, Ŝe nieszczęściem młodzieŜy jest brak wykształcenia, zamierzał wybudować szkołę, w której uczono by zawodu.
Chciano go zasymilować, wciągnąć w obręb Kościoła prawosławnego i uzyskać nad nim
władzę. On się godził, za suknie „świaszczennika” przekazać majątek, ale pod warunkiem, Ŝe do swojej śmierci będzie tym majątkiem zarządzał (jest spisany jego testament
i umowa z Cerkwią). Trzeciego dnia po podpisaniu umowy przyjechał z Grodna wysłannik klasztoru, przywiózł ze sobą zarządcę całego dobra, a Iliaszowi kazał jechać do Grodna. Iliasz pognał ich wszystkich i wytoczył proces. Kiedy wysądził swoje dobra od Cer-
214
kwi prawosławnej, przekazał je Kościołowi katolickiemu. Świątynię przekazaną notarialnie wyświęcono na kościół św. Andrzeja Boboli. Całym majątkiem zarządzały 3 siostry
z Grodna, które realizowały testament Iliasza – prowadziły dla dziewcząt kursy szycia,
gotowania, haftowania, sprowadzały rzemieślników i uczyły chłopców ślusarki, stolarki.
Tak było do wojny.
Dziś rozmaici sensaci wypisują bzdury, dopisują teksty i wkładają w usta Iliaszowi,
co sami „stworzą”. Wszyscy, którzy teraz zajmują się Wierszalinem, nie rozumieją głębi
spraw, które się tu działy.
/„Zamierzam wydać raptularz, kolejny, o Iliaszu” – Wojciech Załęski na spotkaniu
w XI LO, dn. 26.04.2006 r./
ŚRODEK ŚWIATA
„Moje – nie moje miejsce na Ziemi” – dwugłos
„... macie świadomość, Ŝe byliście w miejscu, gdzie jest środek świata. Bo to jest
tutaj, autentycznie. Gdy był tu Andrzej Strumiłło, artysta plastyk z Suwalszczyzny, kłócił
się ze mną, Ŝe środek świata nie moŜe być tutaj, bo pępek świata jest w Indiach. Mówię
mu: „Masz rację, pępek świata, ale u mnie jest środek świata”.
/Rozmowa podczas ferii zimowych 2006/
„Wyrzucony z własnego gniazda, szukałem swojego miejsca na ziemi. Mazury, gdzie
zamieszkaliśmy po wyjeździe z Grodna, kojarzą mi się od dziecka z przemocą. Miałem
szczęście, Ŝe trafiłem do szkoły w Supraślu, do miejsca wspaniałego. Studiowałem
w Gdańsku, ale zakładałem, Ŝe do Supraśla wrócę. Przypasowałem się do tego miejsca,
stało się ono miejscem cudownym. Kiedy się przybywa do Supraśla, nie widzi się tej cudowności, a jedynie zapyziałe miasteczko. Dla mnie istotne było ratowanie pamięci tego
miasta. Potrzebna jest świadomość, potrzebna jest pamięć.”
/Wojciech Załęski, Spotkanie w XI LO, 26.04.2006 r./
„(...) Mnie jednak z Supraślem łączy coś więcej. Tutaj spędziłem te lata, w których
nie jest się juŜ chłopcem, a przecieŜ nie moŜna powiedzieć, Ŝe stało się dorosłym człowiekiem. A okres ten przypadł na czas, gdy przekuwało się „karabiny na lemiesze” – jak mawiali poeci. Lecz chociaŜ ostatnie lata dzieciństwa nie pieściły nas, to przecieŜ romantyzm
tamtych dni pozostał do dzisiaj i jest to chyba jeszcze jeden rzemyk wiąŜący mnie z Supraślem.”
„Dobrze móc wracać do miejsc dzieciństwa, stawania się... a gdy nie dano nam je
mieć... kochamy z wyboru, a to jest bardzo trudna, ale wierna miłość”.
/Wywiad Mieczysława Czajkowskiego dla „Nazukosa”/
PejzaŜ z gołębiami
Wystrzelają w niebo
Fajerwerkiem
Skrzydłami ogarniają
Miasto
Sędziwy prorok –
Klasztor bazyliański
Czyta księgę
Gwiazd
Łąki nad Supraślą
Nabierają wody
Liczy się tylko czas
Nadziei
/Mieczysław Czajkowski, Wybór wierszy,Białystok 2002, s.27/
Nr 13-14/2007
215
U Wojciecha Załęskiego na POKUCIU
Jeśli się trafi do Supraśla na Wigilię, warto wiedzieć, Ŝe:
KUTIA to potrawa, która jest Ŝertwą. Na pokuciu stała ława, na której w makutrze
(misie do ucierania maku) stawiano kutię, za ławą stał snop zboŜa, czasem dekorowany,
spełniał rolę choinki. POKUĆ – święte miejsce w domu; w kącie od wschodu słońca, po
lewej stronie jest półeczka, na której stoi krucyfiks, dwie świeczki, figura, obraz z
„nakłonem”, wisi łampada (wieczna lampka), za tym obrazem leŜą wianki z oktawy BoŜego Ciała, palma, róŜaniec...
Przy budowie chaty określano 4 węgły, poziomowano, potem budowano krąg z kamieni i zamykano na pokuciu. Posadzić kogoś na pokuciu, to przyjąć z najwyŜszymi honorami.
Noty o autorach
Wojciech Załęski – ur. w Grodnie w 1943 r., ukończył Wydział Rzeźby PWSSP
w Gdańsku. Nauczyciel form uŜytkowych w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych
w Supraślu w latach 1969-2000.
Autor wielu publikacji m.in. zbioru rysunków „Igraszki z gwiazdą” (1991), „1863 –
opowieści z Puszczy Knyszyńskiej” (1993), „Tykanie słonecznego zegara” (1999),
„Supraska Madonna” (1999). Artysta, rzeźbiarz, prozaik, folklorysta, redaktor dwutygodnika „Nazukos”.
Mieszka w Supraślu.
Publikacje:
• Kapliczki błagalne i święte sosny z okolic Supraśla „Polska Sztuka Ludowa”
1988, nr. 3 s.187-195.
• Zachowane w pamięci mieszkańców Puszczy Knyszyńskiej „Polska Sztuka Ludowa” 1990
• Igraszki z gwiazdą. Rysunki z lat 1990-1991 do „Nazukosa”, Białystok 1991
• 1863 – Opowieści z Puszczy Knyszyńskiej, Białystok 1990
• Witaj w Supraślu, Supraśl 1993
• Kapliczki Puszczy Knyszyńskiej – deski wotywne. W: Biuletyn Konserwatorski,
Białystok 1997
• Supraska Madonna, Supraśl 1999
• Tykanie słonecznego zegara, Białystok 1999
• Przyczynek do dziejów kościoła parafialnego pw. Św. Trójcy w Supraślu. W: Biuletyn Konserwatorski, Białystok 1999 s.172-181, s.155-167
• Powrót bez powrotu. Zbiór wierszy. W: Magazyn Polski, Grodno 1999 s.83-85
• Dokument i ksiąŜka... groźna broń, „Bibliotekarz Podlaski”, 2000 nr.1
• Pokut, „Białostocczyzna” 2000 nr. 2/58/ s.131
• Mamcia spod Suchowoli, Modlitwa wdzięczności, Tyle symboli..., Spod bolesnej
korony..., Który nazwanym nie chcesz być. W: Antologia poezji religijnej, Białystok 2000, s.335-337
• Źródłowe konteksty pocztówki z 1914. „Bibliotekarz Podlaski”, 2001 nr.3, s.75
• Pokut. W: Małe miasta. Historia i współczesność, Acta Collegium Suprasliensis,
Supraśl 2001, s.121
216
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
Istotą bytu jest jego trwanie. W: Epea, Białystok 2002, s. 164
Pamięć o likwidacji unii brzeskiej w świadomości mieszkanców północnego Podlasia, W: Małe miasta, Miedzy tradycją a wyzwaniem, Acta Collegium Suprasliensis, Supraśl 2002, s.151
Spacerem po Supraślu [Poprawiony i poszerzony przewodnik „Witaj w Supraślu”], Supraśl 2002
Listy miłosne Michała do Zofii, „Bibliotekarz Podlaski”, 2003, nr. 7
Anatema i supraskie nieszczęście, Jakby głowo nie kręcić i tak zadek bedzie z tyłu,
Tajemnica braciszka Efrema, Złe oczy. W: Epea, Białystok 2002, s.80
Dom-budowanie bezpiecznej przestrzeni. W: Małe miasta. Przestrzenie, Acta Collegium Suprasliensis, Supraśl 2003, s.165
Zwyczaje weselne we wsiach puszczańskich i w okolicach Supraśla. W: Małe miasta. Kultura i oświata, Acta Collegium Suprasliensis, Suprasl 2004, s.155
Jak Piłsudski europatą został, Kto naprawdę był sprawcą nieszczęścia ludzkości.
W: Epea, Białystok 2004, s.132
ElŜbieta Wolff – Ŝycie na kilka Ŝyciorysów. W: Małe miasta, Acta Collegium Suprasliensis, Supraśl 2005
Fotoczasy. Supraśl 1939-1956, Białystok 2005
Z supraskiego na nasze. Słownik, Supraski Raptularz 1, Supraśl 2005
W hołdzie Janowi Pawłowi II, „W SłuŜbie Miłosierdzia”, 2005, nr.10
Mieczysław Czajkowski – prozaik, poeta, felietonista, członek Związku Literatów
Polskich, ur. 1926 r. w Niechaczewie na Polesiu. Wcześnie stracił rodziców i w 1937 r.
oddany został przez „Rodzinę Policyjną” do salezjańskiego domu dziecka w supraskim
klasztorze. Autor kilkunastu zbiorków poetyckich, m. in. PezjaŜ liryczny, Białostockie
ścieŜki, Jerozolimskie ślady, To wszystko pamięć, Katyński popielec, Czas coraz bliŜszy,
powieści Powrót Smętka, Smak makucha, zbiór opowiadań Odejścia i powroty, gawędy
Odfrunęły ptasie uliczki, Legendy supraskie. Laureat wielu konkursów, w tym nagroda
prezydenta Białegostoku za najlepszą ksiąŜkę roku – „Jerozolimskie ślady”.
Wcześniej, w 1991 r. wydał głośną powieść „Smak makucha”, której bohaterów
umieścił w supraskiej scenerii swego gorzkiego dzieciństwa.
Mieszka w Białymstoku.
Dzieła literackie:
• W słonecznym chichocie, Białystok 1988
• Legendy supraskie, Białystok, 1989
• PejzaŜ liryczny, Białystok 1990
• Białostockie ścieŜki, Białystok 1991
• Smak makucha, Białystok 1992
• Jerozolimskie ślady, Białystok 1993
• To wszystko pamięć, Białystok 1994
• Odfrunęły ptasie uliczki, Kielce 1996
• Katyński Popielec, Kielce
• Jerusalimskije pledy, Sankt-Petersburg1996
Nr 13-14/2007
•
•
•
•
217
Powrót Smętka, Kielce 2001
Czas coraz bliŜszy, Kielce 2001
Wybór wierszy, Białystok 2002
Legendy supraskie (wyd.2 poszerzone i poprawione, Białystok 2003
Opracowanie: Anna Rogińska, Małgorzata Suwała, Sandra Wróblewska (uczennice
kl. IIA w XI LO w Białymstoku)
Bibliografia:
• Mieczysław Czajkowski, Wybór wierszy, Białystok 2002
• Mieczysław Czajkowski, Legendy supraskie, Białystok 2003
• „Nazukos” 2005 nr 226/11
• Wojciech Załęski, Fotoczasy, Supraśl 2005
• Wojciech Załęski, Spacerem po Supraślu, Supraśl 2002
• Wojciech Załęski, Straty wojenne Supraśla, Supraski Raptularz 2, Supraśl 2006
• Wojciech Załęski, Anatema i supraskie nieszczęście, W: Epea: almanach 2005
nr 2 s.80
• Wojciech Załęski, Z supraskiego na nasze, Supraski Raptularz 1, Supraśl 2005
Ciąg dalszy artykułu w następnym numerze „Bibliotekarza Podlaskiego”.
218
Stanisław Luft
EPITAFIUM DLA MARIANNY
MARIANNY MLEKICKIEJ
(tekst przemówienia na Jej pogrzebie
w dniu 7 marca 2005 roku)
Z naszą drogą Marysią Mlekicką nie moŜemy się rozstać milcząco. Marysia od dzieciństwa samotna, od dzieciństwa równieŜ dotknięta była cięŜką i nieuleczalną chorobą stawów. Jej niezwykły wprost heroizm
w przeŜywaniu dolegliwości i w walce z chorobą nie sprowadzał się do cierpliwości i zachowania pogody ducha.
Ona w rzadko spotykany sposób walczyła ze swoją chorobą, a przynajmniej z jej skutkami. Świadomie i w pełni
akceptowała podejmowanie róŜnych metod leczenia i bardzo aktywnie współdziałała w jego procesie i w rehabilitacji.
Ta Jej aktywna postawa walki i nadziei nie słabła, pomimo Ŝe przebyła 26 operacji stawów. To rzadko spotykany heroizm.
Ale walka z chorobą wcale nie była jedynym przedmiotem jej aktywności. Marysia z rzadko spotykanym zapałem angaŜowała się – pomimo swej choroby – w pracę zawodową, naukową i dydaktyczną w dziedzinie bibliotekoznawstwa. Jej doktorat na temat Jakuba Mortkowicza –
księgarza i wydawcy – oraz jej praca habilitacyjna, dotycząca wydawców ksiąŜek w Warszawie w okresie zaborów – zostały wydane w formie ksiąŜkowej1, jako pozycje bardzo
1
2
3
Mlekicka Marianna, Jakub Mortkowicz, księgarz i wydawca, Wrocław 1974; Mlekicka Marianna, Wydawcy
ksiąŜek w Warszawie w okresie zaborów, Warszawa 1987.
Tekst dedykacji: „Dr. med. Sylwestrowi Jakubowskiemu i dr. med. Stanisławowi Luftowi poświęcam”. Mlekicka Marianna, Jakub Mortkowicz, op. cit., s. 5.
„Trzeba tu koniecznie – w imię rzetelności – wymienić zmarłą wiosną 2007 r. dr Zdzisławę Brzozowską –
adiunkta w Katedrze Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Warszawskiego, której śp. Marianna Mlekicka jeszcze
jako studentka zawdzięczała nieocenioną pomoc w leczeniu. To właśnie dr Zdzisława Brzozowska (korzystając
z powojennych kontaktów i współpracy z Międzynarodową Ligą Pomocy Chorym, poprzez którą m.in. pomagała w wysyłaniu Polaków do Szwecji, aby tam leczyli wojenne rany i okaleczenia), zorganizowała teŜ Marysi
Mlekickiej wyjazd do Szwecji, gdzie światowej sławy chirurg operował stawy palców obu jej schorowanych,
zniekształconych dłoni. Dzięki tej pierwszej operacji Marysia mogła przez długie lata pisać odręcznie!!! Wówczas nawiązane kontakty zaowocowały nie tylko kolejnymi pobytami i operacjami M. Mlekickiej w Szwecji,
ale takŜe trwałymi, szwedzkimi przyjaźniami” – przyp. prof. Anny Sitarskiej.
Osoby zainteresowane tematyką seminariów oraz prac dyplomowych prowadzonych przez śp. M. Mlekicką
mogą zapoznać się z informacjami o nich w Bazie Dysertacje, prowadzonej przez Bibliotekę Instytutu Infor-
Nr 13-14/2007
219
interesujące nie tylko profesjonalistów. Jedną z tych ksiąŜek dedykowała drukiem nam
dwóm: dwóm jej lekarzom2.
Pracowała nie tylko przy biurku i w bibliotece, ale takŜe zajmowała się dydaktyką
akademicką na Uniwersytecie Warszawskim3.
Pamiętam Marysię za kierownicą Jej inwalidzkiego samochodzika, którym dojeŜdŜała
na zajęcia uniwersyteckie, a w lecie – do kościółka w Radachówce, gdzie spotykaliśmy
się jako działkowicze z sąsiednich wiosek.
Tak dzielne przezywanie Ŝycia w pracy, w odpoczynku, w kontaktach z ludźmi
w warunkach cięŜkiej choroby i trudów nieustannego leczenia – to naprawdę wielka rzadkość.
Przychodzi mi do głowy taka trochę dziecinna myśl, ze gdyby za stopień heroizmu
i dzielności w chorobie nadawać pacjentom szarŜe oficerskie to Tobie Marysiu trzeba by
chyba przyznać szlify generalskie, chociaŜ byłaś stale takim słabeuszem i takim – wybacz
poufałość – wielkim chuchrem.
Ale to jeszcze nie wszystko, co trzeba o Marysi powiedzieć i pamiętać. To, co ją jeszcze charakteryzuje, co jest jakimś odblaskiem Boga w jej osobie, to charyzmat przyjaźni.
W stwierdzeniach, Ŝe miało się z Nią kontakt, Ŝe się Jej pomagało, Ŝe się Ją leczyło – jest
coś niekompletnego. Z Marysią przede wszystkim było się w przyjaźni, a wszystko inne –
to naturalna tego konsekwencja. Konkretne owoce tej przyjaźni – świadczone Marysi
zwłaszcza przez obecne tu Jej przyjaciółki – były w tak cięŜkiej chorobie wielkim dla Niej
wsparciem. Ale warto tu przytoczyć myśl Erazma z Rotterdamu, który powiedział: „Sobie
wyświadcza dobrodziejstwo, kto je wyświadcza przyjacielowi”5. A więc zarówno świadczenie przyjacielskiej pomocy, jak i korzystanie z niej stapia się w jedno w tyglu chrześcijańskiej miłości. Trudno powiedzieć, kto tu więcej zyskuje: obdarowujący czy obdarowany.
Marysiu Droga! Po tak dzielnym, utrudzonym i owocnym Ŝyciu Pan Jezus przyjmuje
Cię na pewno z otwartymi ramionami, jeśli wolno mi tak po ludzku powiedzieć. A wolno
mi tak powiedzieć, bo przecieŜ Syn BoŜy stal się człowiekiem, a więc naszym bratem,
jednym z nas.
Owoce Twojego dzielnego Ŝycia znajdą nagrodę w Dobroci Boga!
Twoje osiągnięcia naukowe i dydaktyczne dopełnią się w Mądrości BoŜej!
A cierpienia Twojego całego Ŝycia znajdą ukojenie w Radości Boga!
Kończę, aby zbyt wieloma słowami poświęconymi Marysi, nie zagłuszyć ciszy Jej
Ŝycia, Jej cierpienia i ciszy Jej odejścia w jeden z piątkowych poranków w Wielkim Poście. Wielkanoc będziesz juŜ Marysiu świętować u Pana Boga!
Marysiu nasza Droga! śyj w Bogu!
macji Naukowej i Studiów Bibliologicznych Uniwersytetu Warszawskiego, dostępnej w serwisie WWW
(http://biblis.lis.uw.edu.pl/cgi-bin/makwww.exe?BM=02&IM=03&TX=&NU=01&WI
220
IX. N O T Y O A U TO R A C H
Katarzyna Andryszewska – nauczycielka pracuje w Szkole Podstawowej nr 50
w Białymstoku.
Jan Zdzisław Brudnicki – redaktor, eseista, krytyk literacki.
Andrzej Chuchnowski – dyrektor Biblioteki Publicznej im. Marii Konopnickiej
w Suwałkach.
Roman Czepe – poeta, poseł na Sejm V kadencji, burmistrz Łap
Małgorzata Iwanowicz – dr, wykładowca w Uniwersytecie Łódzkim oraz autorka
wielu poradników dla uczniów szkół wielu typów.
Alla Józefowicz – nauczycielka, pracuje w Szkole Podstawowej nr 50 w Białymstoku.
ElŜbieta Kisło – kierownik biblioteki Miejskiej Biblioteki Publicznej w Wasilkowie.
Marek Kochanowski – dr, Instytut Filologii Polskiej Uniwersytet w Białymstoku.
Krzysztof Leśniak – kierownik Filii Bibliotecznej nr 11 KsiąŜnicy Podlaskiej
w Białymstoku.
Stanisław Luft – prof. dr hab., emerytowany profesor Kliniki Reumatologii Akademii Medycznej w Warszawie.
Iwona Łaska – bibliotekarka, dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Zawadach.
Katarzyna Łempicka – nauczycielka, pracuje w Szkole Podstawowej nr 50 w Białymstoku.
BoŜena Łukaszewicz – nauczycielka, pracuje w Szkole Podstawowej nr 50 w Białymstoku.
Wiesława Modzelewska – bibliotekarka, pracuje w Bibliotece Publicznej Miasta
i Gminy Łapy, Filia w Uhowie.
Ewa Nofikow – asystent, Zakład Teorii i Antropologii Literatury Uniwersytetu
w Białymstoku.
Mariusz Okułowicz – germanista, pracuje w VI Liceum Ogólnokształcącym im.
Króla Zygmunta Augusta w Białymstoku oraz w Nauczycielskim Kolegium Języków
Obcych w Białymstoku.
Nr 13-14/2007
221
Andrzej Pietrasz – Czytelnia Prasy KsiąŜnicy Podlaskiej w Białymstoku.
Jerzy Plutowicz – poeta, tłumacz, krytyk literacki. Mieszka w Białymstoku.
Krzysztof Pogorzelski – historyk, pracuje w Instytucie Pamięci Narodowej Oddział
w Białymstoku.
Małgorzata Rokicka-Szymańska – kierownik Biblioteki Publicznej Powiatu Białostockiego KsiąŜnicy Podlaskiej w Białymstoku.
ElŜbieta Romanowska – bibliotekarka, pracuje w Bibliotece Publicznej im. Marii
Konopnickiej w Suwałkach.
Urszula Suchocka – studentka polonistyki na Uniwersytecie w Białymstoku.
Ewa Szarkowska – bibliotekarka, pracuje w Filii Bibliotecznej nr 9 KsiąŜnicy Podlaskiej w Białymstoku.
Joanna Trusiuk – instruktor Działu Metodyki Bibliotecznej i Doskonalenia Kadr
KsiąŜnicy Podlaskiej w Białymstoku.
Irena Zarzecka – bibliotekarka, pracuje w Filii Bibliotecznej nr 9 – KsiąŜnicy Podlaskiej w Białymstoku.
Daniel Znamierowski – Dział Promocji i Wydawnictw KsiąŜnica Podlaska w Białymstoku.
Jolanta śochowska – bibliotekarka, pracuje w Miejskiej Bibliotece Publicznej
w ŁomŜy.

Podobne dokumenty