III K 487/10 - Sąd Rejonowy w Białymstoku

Transkrypt

III K 487/10 - Sąd Rejonowy w Białymstoku
WYROK SĄDU REJONOWEGO W BIAŁYMSTOKU
z dnia 20 lipca 2010 r. sygn. akt III K 487/10
Przewodniczący:
SSR Grażyna Zawadzka - Lotko
Sąd Rejonowy w Białymstoku III Wydział Karny przy udziale Prokuratora Moniki Januszek
po rozpoznaniu w dniach 13 października 2008r., 3 listopada 2008r., 15 grudnia 2008r., 4
lutego 2009r., 25 lutego 2009r., 1 kwietnia 2009r, 8 czerwca 2009r., 13 lipca 2009 r. sprawy
Waldemara G. i Dawida S. oskarżonych o to, że:
w dniu 1 stycznia 2008 r. w O., gm. Ch., w pomieszczeniu świetlicy wiejskiej, działając
wspólnie i w porozumieniu wzięli udział w pobiciu Michała D. poprzez zadawanie mu ciosów
w głowę niebezpiecznymi narzędziami w postaci kija bejsbolowego i drewnianego miecza, w
następstwie czego pokrzywdzony doznał rany tłuczonej w okolicy ciemieniowej lewej i
masywnego ostrego krwiaka nadtwardówkowego w okolicy czołowo – skroniowo –
ciemieniowej lewej, stanowiącego chorobę realnie zagrażającą życiu,
tj. o czyn z art.158 § 2 kk w zw. z art. 159 kk
I.
II.
III.
IV.
Oskarżonych Waldemara G. i Dawida S. uznaje za winnych popełnienia
zarzuconego im czynu, z tym że kwalifikuje go z art. 158 § 2 kk w zb. z art.
159 kk i za to na mocy art. 158 § 2 kk w zb. z art. 159 kk w zw. z art. 11 § 2
skazuje ich, zaś na mocy art. 159 kk w zw. z art. 11 § 3 kk wymierza im karę
po 1 (jednym) roku pozbawienia wolności.
Na mocy art. 69 § 1 i 2 kk, art. 70 § 2 kk, art. 73 § 2 kk wykonanie
orzeczonych kar pozbawienia wolności warunkowo zawiesza oskarżonym na
okres próby wynoszący po 4 (cztery) lata i oddaje ich w tym czasie pod dozór
kuratora.
Na mocy art. 415 § 3 kpk powództwo cywilne pozostawia bez rozpoznania.
Zasądza od oskarżonych na rzecz Skarbu Państwa kwoty po 180 zł tytułem
opłaty oraz obciąża pozostałymi kosztami postępowania w wysokości po
267,97 zł.
UZASADNIENIE
Na podstawie całokształtu materiału dowodowego zgromadzonego i ujawnionego w
toku przewodu sądowego ustalono następujący stan faktyczny.
W noc z 31 stycznia 2007 r. na 01 stycznia 2008 r. w miejscowości O. młodzież
zorganizowała 2 imprezy sylwestrowe. Jedna z nich odbywała się w budynku mleczarni
zaadoptowanym na miejscowy klub. W tej imprezie uczestniczyli mający po 17 - 18 lat
Małgorzata G., Anna D., Małgorzata D. oraz Waldemar G., Dawid S., Krzysztof B., Paulina
P. i Karol B., a także kilka lat młodsi od nich piętnastoletnia Iwona G., oraz będący w wieku
około 12 - 13 lat Joanna G., oraz Sebastian G., Mateusz G. i Łukasz G. Drugą imprezę
zorganizował u siebie w domu Adam Cz. Tu z kolei bawiło się towarzystwo liczniejsze
(około 20 osób), nieznacznie starsze od osób z klubu oraz w znacznej części nie pochodzące z
O. Byli tu - poza gospodarzami braćmi Adamem i Rafałem Cz. także: Michał D., Wojciech
O., Marcin R., Mateusz J., Paweł B., Maciej G., Maciej G., Piotr K., Paweł R., Piotr S., a
także dziewczyny Maria W. i Sylwia Z., Patrycja B. Oba miejsca zabawy dzieliła odległość
kilkuset metrów. Obie grupy pobieżnie wiedziały kto jest organizatorem drugiej z imprez i
kto w tej imprezie uczestniczy. Większość osób znała się z widzenia z racji zamieszkiwania w
tej samej lub sąsiedniej miejscowości.
1
Między godziną 22.00 a 23.00 kilku gości z imprezy trwającej w domu prywatnym
przyszło do klubu. Byli to Adam Cz., Wojciech O. i Marcin R. Weszli oni do sali, przebywali
tam kilka minut, a następnie nie pytając o zgodę bawiących się wzięli sobie kilka piw oraz
owoce. Wobec protestów gospodarzy w tym szczególnie Małgorzaty D. po chwili odrzucili
owoce, ale wyszli zabierając ze sobą piwo. Wtedy Małgorzata D. zadzwoniła do Rafała C.
oraz Adama Cz., aby wrócili i oddali piwo. Zarówno w rozmowie, jak i w późniejszej
wymianie smsów z obu stron padały słowa obraźliwe. Adam Cz. odmówił żądaniom
Małgorzaty D., ale Rafał C. rzeczywiście po jakimś czasie powrócił i odniósł do klubu część z
zabranych butelek piwa. Mniej więcej w tym czasie Waldemar G. udał się do swojego domu i
przyniósł dwa kije bejsbolowe, każdy o długości około 1 m oraz drewniany miecz o długości
około 0,5 m. Przedmioty te położył pod krzesłami niedaleko wejścia. O ich przyniesieniu
powiedział Dawidowi S.
Około północy uczestnicy przyjęcia u Adama C. wyszli przed dom aby oglądać
„sztuczne ognie”, a także by złożyć sobie nawzajem i innym znajomym osobom życzenia
noworoczne. Kilka osób wybrało się także pod klub, gdzie bawiła się druga grupa młodzieży.
Byli to Mateusz J., Maciej G., Maciej G., Wojciech O., Rafał C. oraz Michał D., Paweł B..
Przed klubem spotkali Annę D., Małgorzatę G. oraz Iwonę G. Przybyli powiedzieli, że chcą
złożyć życzenia noworoczne, ale z uwagi na zachowanie ich kolegów w czasie wcześniejszej
wizyty dziewczyny zaczęły nie chciały ich wpuścić. W pewnym momencie jeden z
przybyłych - Michał D. wszedł do klubu. Bezpośrednio po jego wejściu drzwi zostały
zatrzaśnięte. Osoby przebywające w środku widząc obcego z grupy, która wcześniej zabrała
im piwo zareagowali bardzo gwałtownie. Waldemar G. i Dawid S. rzucili się do niego z
przygotowanymi wczesnej kijami bejsbolowymi i drewnianym mieczem. Wtedy Michał D.
butelkę, którą trzymał w ręce rzucił na podłogę tak, że uległa ona rozbiciu. Odwrócił się i
chcąc uciec cofnął do drzwi. Szarpnął za klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. Będąc odwróconym
dostał w głowę pierwszy cios. Wtedy odwrócił się i zadał jednemu z atakujących go cios
pięścią. W odpowiedzi posypały się na niego kolejne ciosy. Dawid S. i Waldemar G. uderzali
go kijem bejsbolowym i drewnianym mieczem. Michał D. szarpał za klamkę próbując uciec.
Klamka zerwała się, ale drzwi ustąpiły dopiero po chwili. Kiedy w końcu zaatakowany
wydostał się z klubu miał zakrwawioną głowę, ale szedł o własnych siłach. Za nim wybiegł
jeden z napastników trzymając jeszcze w ręce kij i zaczepnie zaproponował obecnym pod
klubem kolegom Michała D. dalszą siłową konfrontację. W tej sytuacji koledzy pobitego
pobiegli po pomoc. Michał D. także udał się do domu Adama Cz. Po drodze spotkał
uczestników swojej imprezy, którzy już powiadomieni szli wziąć odwet za jego pobicie. Z
tym zamiarem pod klub pobiegło kilkanaście osób tj. niemal wszyscy chłopacy biorący tego
dnia udział w imprezie u Adama C. Do bezpośredniej konfrontacji jednak nie doszło
ponieważ widząc zbliżających się uczestnicy przyjęcia sylwestrowego zorganizowanego w
Klubie zamknęli się w budynku i nikogo nie wpuszczali, a jednocześnie zadzwonili po
Policję. Na wieść o tym, że nadjeżdżają funkcjonariusze atakujący odstąpili i udali się z
powrotem do domu Adama Cz.
Tymczasem Michał D. po tym jak dotarł do domu Adama C. został opatrzony.
Dziewczyny tj. Maria W. i Sylwia Z., Patrycja B. przemyły mu ranę i zabandażowały głowę.
W tym czasie wrócili chłopacy, którzy pobiegli pod klub. Ponieważ nie można się było
dodzwonić na numer pogotowia ratunkowego podjęto decyzję, że wszyscy złożą się na taryfę
aby Michał D. mógł pojechać na pogotowie. Wraz z nim pojechał Piotr S.. W przychodni
przy ul. Radzymińskiej w B. pobitemu wykonano zdjęcie RTG głowy. Z uwagi na fakt, iż nie
był on osobą pełnoletnią lekarz odmówił zszycia rany nakazując mu zgłoszenie się do
przychodni dla dzieci. Michał D. podjął decyzję, że uda się tam następnego dnia i wrócił wraz
z Piotrem S. do domu Adama Cz. Tam położył się spać. Po kilku godzinach około 7 – 8 rano
do jego pokoju zajrzał jeden z chłopaków chcąc skorzystać z komputera. Zauważył wtedy, że
2
Michał D. stracił przytomność i ponownie zaczął krwawić. Wezwano pogotowie. Przybyły
lekarz na miejscu przeprowadził zabiegi reanimacyjne, a bezpośrednio po przewiezieniu do
szpitala Michał D. został poddany operacji. Stwierdzono bowiem i u niego uszkodzenia ciała
w postaci rany tłuczonej w okolicy ciemieniowej lewej i masywnego ostrego krwiaka
nadtwardówkowego w okolicy czołowo – skroniowej lewej. Ostry krwiak nadtwardówkowy,
który wymagał pilnej neurochirurgicznej interwencji lekarskiej stanowi chorobę realnie
zagrażająca życiu. Po operacji Michał D. przez okres 7 dni przebywał w śpiączce
farmakologicznej.
Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w szczególności w oparciu o częściowo: zeznania
świadków częściowo Michała D. (k. 391 – 394, 387, 197-199), Rafała C. (k. 411- 412, 15 –
16, 261v), Emila G. (k. 412 – 413, 11 – 12), Kazimierza Z. (k. 414 – 415, 13v – 14), Anny D.
(k. 415 – 416, 17 – 18, 62v, 302v), Małgorzaty G. (k. 417 – 419, 19 – 20), Elżbiety S. (k. 419
– 420, 34 – 35), Adama C. (k. 421 – 422, 57 – 58), Mateusza J. (k. 54 – 56v, 423 – 422),
Marcina R. (k. 423 – 424, 38 – 39), Bogusławy G. (k. 36v – 37, 424 – 425), Małgorzaty D. (k.
427 – 430), Krzysztofa B. (k. 431 – 432, 157 – 158, 125 – 126v), Macieja G. (k. 432 – 433,
262v, 102 – 103), Piotra K. (k. 452 – 453, 238v), Pawła R. (k. 453 – 454, 257v), Pawła B. (k.
458 – 459, 259v - 260), Piotra Sz. (k. 454 – 455, 195 – 196, 258 v), Macieja G. (k. 455 –
457), Krzysztofa Ł. (k. 451 – 460, 259v), Pawła K. (k. 478 – 479, 265v), Marii D. (k. 480 –
481, 274v), Przemysława K. (k. 270 -271), Wojciecha O. (483 – 484, 268 - 269), Leszka D.
(k. 484 – 485, 294), Joanny G. (k. 485 – 486, 281v), Sebastiana G. (k. 496v – 497, 267v),
Mateusza G. (k. 497 – 498, 277v), Iwony G. (k. 498 – 499, 278v), Patrycji B. (k. 498v – 499,
279v), Karola B. (k. 499, 283), Paulina B. (k. 282v, 499v), Łukasza G. (k. 499v – 500, 280v),
częściowo wyjaśnienia oskarżonych: Waldemara G. (k. 382 – 383v, 117 – 118, 151 - 152) i
Dawida S. (k. 383v – 384v, 163 – 163v), a także opinii biegłej psycholog Małgorzaty Ewy S.
(k. 397 – 401), protokół oględzin sądowo – lekarskich (k. 30 – 32).
Oskarżony Waldemar G. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
Wyjaśnił, iż podjęte przez niego działania wynikały z obawy o bezpieczeństwo własne i
młodszych osób, które razem z nim bawiły się tej nocy w klubie. Wskazał, iż już wcześniej
towarzystwo, które bawiło się u Adama Cz. odgrażało się, że przyjdzie żeby zepsuć im
zabawę. Dlatego też po pierwszym spotkaniu z osobami z grupy, z którą pokrzywdzony
spędzał Sylwestra pobiegł do domu i przyniósł dwa kije bejsbolowe i drewniany miecz na
wypadek gdyby trzeba było się przed nimi bronić. Zatem kiedy przy następnej wizycie
pokrzywdzony wbiegł na salę, rzucił butelką, krzyczał i zaczął iść agresywnie w kierunku
Dawida S. podbiegł i uderzył go drewnianym mieczem w nogę i okolice klatki piersiowej.
Wtedy Dawid S. uderzył go kijem bejsbolowym i razem udało im się wypchnąć agresora na
zewnątrz (k. 382 – 383 v).
Z wyjaśnieniami Waldemara G. utożsamiał się również drugi z oskarżonych Dawid S.,
który także przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Dawid S. wyjaśnił, że gdy
pokrzywdzony wbiegł do klubu, to pod wpływem nagłego odruchu wraz z Waldemarem G.
zaatakowali go i zaczęli uderzać kijem bejsbolowym oraz drewnianym mieczem. Oskarżony
podkreślił, że pokrzywdzony wbiegł do klubu rozbił butelkę i zachowywał się agresywnie.
Dawid S. wyjaśnił, że zarówno on jak i wszyscy obecni w klubie bali się uczestników
imprezy u Adama Cz., dlatego już po pierwszym zajściu Waldemar G. przyniósł kije (k. 383v
– 385).
Sąd zważył, co następuje:
W niniejszej sprawie bezspornym było, że w noc sylwestrową z 2007 na 2008 r. w
budynku zaadoptowanym na miejscowy klub doszło do pobicia Michała D. wskutek, którego
doznał on ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej jego
3
życiu. Rodzaj obrażeń oraz liczbę i rodzaj podjętych przez lekarzy zabiegów medycznych
koniecznych dla utrzymania go przy życiu przedstawia zgromadzona w sprawie
dokumentacja medyczna, jak też wydane w sprawie opinie (protokół oględzin sądowolekarskich k. 30 -32), a także zeznanie lekarza operującego pokrzywdzonego Leszka D. (k.
484 – 485, 294). Nie ulegało również wątpliwości, iż sprawcami pobicia Michała D. byli
Waldemar G. oraz Dawid S. Obaj oskarżeni przyznali zgodnie, iż to oni zadawali ciosy
pokrzywdzonemu, który po północy wszedł wbrew woli obecnych na salę klubu. Obaj
oskarżeni podali jakimi przedmiotami zadawali ciosy oraz skąd je mieli. Poczynionym
ustaleniom nie sprzeciwia się fakt, iż spośród osób obecnych w tym czasie w klubie (lub
bardzo blisko niego) i mogących obserwować rozwój wydarzeń tylko w zasadzie jeden
świadek potwierdza słowa oskarżonych. Krzysztof B. zeznał, iż widział że to właśnie Dawid
S. i Waldemar G. uderzyli pokrzywdzonego kilkukrotnie kijem bejsbolowym, także gdy ten
leżał już na podłodze (k. 125 -126). Pozostali świadkowie a byli to: Mateusz G. (k.497-498),
Łukasz G. (k. 499 - 500), Sebastian G. (k.496v - 497), Joanna G. (twierdząca, że akurat na
zewnątrz rozmawiała przez telefon k. 486) mówią jedynie o wyprowadzaniu pokrzywdzonego
przez oskarżonych, zaznaczając jednocześnie, że nie widzieli żadnych kijów, ani też aby
pokrzywdzony wychodził zakrwawiony. Taka forma zeznań jest w ocenie Sądu wynikiem źle
pojętej solidarności i próby ochrony kolegów, którym postawiono zarzutu. Wspomniany
wyżej Krzysztof B., który jako jedyny wprost potwierdził, że widział jak oskarżeni zadają
pokrzywdzonemu ciosy kijami wyłamał się z tej grupy bowiem na początkowym etapie
postępowania to on sam był także podejrzanym o sprawstwo przedmiotowego czynu. Zatem
chcąc oczyścić się z zarzutów nie podawał wspólnie ustalonej z pozostałymi uczestnikami
imprezy wersji zdarzeń tylko zeznał to co widział. Winę oskarżonych potwierdzają nadto
słowa jeszcze jednego świadka Emila G. Był to mieszkaniec miejscowości O., który w tym
czasie na zaproszenie dziewczyn tu się bawiących przyszedł do klubu. W jego relacji widać
tendencję do jak najbardziej ogólnikowego opisania sytuacji i podania jak najmniejszej liczby
szczegółów. W ocenie Sądu świadek nie chcąc zeznawać nieprawdy starał się mówić tak, aby
nie świadczyć zbyt wyraźnie przeciw oskarżonym, jak też nie zaszkodzić sobie. Z takiej
postawy wynikają pewne niekonsekwencje w jego zeznaniach np. w czasie pierwszego
najpierw mówi, że widział że oskarżeni wybiegli z klubu i „pognali” za pokrzywdzonym gdy
ten rzucił w nich butelką (k.12), ale następnie asekurująco podaje, że w zasadzie nie widział
zdarzenia bo w początkowej fazie wyszedł na zewnątrz klubu i rozmawiał ze znajomym.
Następnie jednak widząc sprzeczność w swoich słowach wycofał się z wcześniejszego
twierdzenia i podał, iż zajście z pokrzywdzonym miało miejsce w środku, a on go nie widział
właśnie dlatego, że na zewnątrz rozmawiał ze znajomym (k. 12). Słuchany przed Sądem
świadek podaje już pewne szczegóły, ale za każdym razem nie wskazuje dokładnie kto co
robił. „Jak rzucił butelkę po piwie w nas (…) to wszyscy ruszyli w jego stronę. Jak ruszyli to
zaczęła się bójka. (…) Kij widziałem jak zaczęli się bić, jak wychodziłem to wydawało mi się
że widziałem (…) ktoś na pewno miał kij, nie wiem kto (k. 413)”. Niemniej już nawet to co
świadek podaje wystarczy do potwierdzenia wersji wydarzeń ustalonej w stanie faktycznym,
że Michał D. został pobity kijami w klubie przez Waldemara G. i Dawida S.
Na marginesie należy zauważyć, iż nie mają racji bytu sugestie wysuwane przez
rodziców oskarżonych m.in. jakoby pokrzywdzony miał doznać urazu już po zajściu w klubie
np. według Elżbiety S. (k. 35) pobity później przez jego własnych kolegów, albo że się miał
gdzieś uderzyć. Świadkowie - uczestników imprezy u Adama Cz., zgodnie twierdzą, iż
Michał D. po tym jak wrócił z krwawiącą głową z klubu, został opatrzony przez obecne na
imprezie dziewczyny i pojechał taksówką wraz z Piotrem Sz. na pogotowie. Tak zeznali m.in.
Piotr Sz., Maria W. (k. 460, 266v) i Sylwia Z. (k. 267v), Patrycja B. (k. 479), Wojciech O.
(k. 268v,) Paweł R. (k. 256v), Piotr K. (k. 239v).
4
Kluczową kwestią sporną niniejszej sprawy było to, czy zachowanie oskarżonych było
samoistnym atakiem czy też jedynie podjętym działaniem obronnym wymuszonym
wcześniejszym działaniem zaczepnym pokrzywdzonego. A zatem w konsekwencji
rozważenia wymagało przede wszystkim to, czy w niniejszym przypadku można mówić o
zaistnieniu stanu obrony koniecznej znoszącej bezprawność działania. Aby prawidłowo
ocenić w tym kontekście działanie obu podsądnych należało analizę materiału dowodowego
poprzedzić wskazaniem warunków, które muszą zostać wypełnione aby można było mówić o
wypełnieniu znamion obrony koniecznej. Według doktryny i orzecznictwa obrona konieczna
uregulowana w art. 25 § 1 kk jest uprawnieniem osoby zaatakowanej do naruszenia dóbr
prawnych napastnika w celu ochrony przed jego bezpośrednim i bezprawnym zamachem
skierowanym przeciw jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem. Zamach ten musi być
działaniem człowieka godzącym w sposób rzeczywisty w bezpieczeństwo zaatakowanego
dobra. Winien posiadać też cechę bezprawności czyli być niezgodny z obowiązującym
porządkiem prawnym. Z kolei bezpośredniość zamachu oznacza, że zachowania napastnika
przybrało już taką formę, że można z niej w sposób jednoznaczny wywnioskować, iż
przystępuje on do ataku na dobro chronione prawem oraz, że istnieje wysoki stopień
prawdopodobieństwa natychmiastowego ataku na to dobro. Podkreślenia wymaga fakt, iż –
co ma szczególne znaczenie na gruncie niniejszej sprawy - znamię bezpośredniości ataku
należy oceniać w sposób obiektywny. A zatem dla stwierdzenia występowanie tego
znamienia nie są wystarczające subiektywne odczucia osoby, która powołuje się na działanie
w warunkach obrony koniecznej zaatakowanej i broniącej się, ale ocena niebezpieczeństwa
dla konkretnego dobra prawnego przez wzorcową osobę tj. taką, która ma prawidłowe
rozeznanie sytuacji i wolna jest od emocji związanych np. ze strachem przed atakiem lub też
wzburzenia wywołanego podjętymi przez atakującego działaniami. Warunkiem przyjęcia
działania w warunkach obrony koniecznej jest również działanie sprawcy tylko w celu
odparcia ataku, a zatem z wolą obrony zaatakowanego dobra.
Analizując realia niniejszej sprawy w kontekście ww. znamion Sąd doszedł do
przekonania, iż nie jest zasadnym przypisywanie oskarżonym działania w ramach obrony
koniecznej. W ocenie Sądu bowiem zachowanie Michała D., który w czasie przedmiotowego
zajścia wszedł sam do klubu nie może być w żaden sposób uznane za zamach na dobro w
postaci zdrowia i życia obecnych tam osób, a tym bardziej na dobro w postaci własności
znajdujących się tam przedmiotów. Nie może być też mowy o naruszeniu miru domowego,
bowiem klub jest obiektem użyteczności społecznej mającym służyć całej lokalnej
wspólnocie. Do takich wniosków prowadzi szczegółowa analiza okoliczności zdarzenia.
Nie nastręczało trudności udowodnienie, iż poczucia zagrożenia w uczestnikach
imprezy w klubie nie mogło wzbudzić zachowanie samego pokrzywdzonego. Podkreślenia
wymaga fakt, iż bezpośrednio przed pobiciem pokrzywdzony do klubu wszedł sam. Miał
wtedy przy sobie jedynie butelkę, co zważywszy na dzień i miejsce rozgrywania się wydarzeń
– noc sylwestrowa w klubie, gdzie trwa impreza, nie mogło wzbudzić niczyjego zdziwienia.
Żaden ze świadków nie mówi, aby pokrzywdzony posiadał przy sobie jakiekolwiek inne
przedmioty, które już na pierwszy rzut oka wskazywałyby, że ma złe zamiary oraz że chce
zaatakować obecnych. Nadto zwrócić też należy uwagę, iż na sali, na którą wszedł
pokrzywdzony światło było zgaszone – pomieszczenie oświetlały jedynie lampki choinkowe
– sam oskarżony Waldemar G. twierdzi w czasie pierwszego przesłuchania, że na sali na
której tańczyli było tak ciemno, że nawet nie widział twarzy tego chłopaka (k. 383). Zatem
skoro było tak ciemno, to z pewnością wejścia przez otwarte drzwi jednej osoby nie mogło
zrobić zbyt dużego wrażenia. Podkreślić wypada, że pokrzywdzony, jak też przybyli z nim
pozostali chłopcy deklarowali, że przyszli złożyć życzenia noworoczne. Mówi o tym nie tylko
sam pokrzywdzony Michał D., ale też towarzyszący mu Maciej G. (k. 432) czy Maciej G. (k.
456, 236v). Co więcej potwierdzają to także Anna D. i Małgorzata G. Nawet zakładając, że
5
jak chcą Anna D. i Małgorzata G. pokrzywdzony wepchnął się siłą na salę, (choć przecież jak
twierdzi oskarżony Dawid S. pokrzywdzony wszedł przez otwarte na oścież drzwi k. 384v) i
rzucił w kierunku obecnych butelką wykrzykując przy okazji słowa wulgarne trudno przyjąć,
aby rzeczywiście stanowił realne niebezpieczeństwo dla obecnych tam osób. Rozbicie tej
butelki nie wzbudziło w obecnych strachu – zaznaczył to wprost świadek Emila G. (k. 413
wers 16 -17). Wskazać należy, iż wyjaśnienia oskarżonych w zakresie w jakim sugerują oni,
iż ich działanie miało charakter obrony koniecznej nie zasługują na wiarę. Zwrócić uwagę
należy, iż w wyjaśnieniach obu oskarżonych widoczna jest tendencja do pomniejszenia swojej
roli oraz pokazania sytuacji w korzystnym dla nich świetle. Nadto odnotować należy szereg
sprzeczności z relacji np. Waldemara G., który w jednym momencie mówi, że po tym jak
pokrzywdzony wszedł do klubu próbował z nim rozmawiać aby uniknąć tego zdarzenia, ale
kilkanaście zdań później twierdzi, iż „jak wbiegł pokrzywdzony i rzucił butelką to nie było
czasu z nim rozmawiać”( k. 382).
W ocenie Sądu nie jest też przekonujące twierdzenie oskarżonych, że wejście
pokrzywdzonego wzbudziło lęk z racji tego, że wraz z nim przyszło wtedy kilkunastu innych
agresywnych chłopaków. Waldemar G., wyjaśnił iż pokrzywdzony tuż przed wejściem do
kluby przyszedł w towarzystwie około 15 osób, które idąc w kierunku nich wyrywali z płotu
dranki, a następnie już po tym gdy oni wypchnęli pokrzywdzonego z klubu i zamknęli drzwi
przybyła grupa zaczęła uderzać tymi drankami w drzwi wejściowe i wyrywać kraty z okien
(k. 118). Mimo, że przed Sądem podobną wersję zdarzenia podał drugi z oskarżonych Sąd
uznał te słowa za niewiarygodne. Zważyć bowiem należy, iż liczni świadkowie zdarzenia
zarówno z grupy bawiącej się w domu prywatnym, jak i w klubie, podali, iż tuż po północy
pokrzywdzony przyszedł w towarzystwie zaledwie kilku chłopaków według różnych
przekazów od 5 do 7, a dopiero w odwecie za jego pobicie pod klub przybiegli niemal
wszyscy z imprezy u Adama Cz.. Tak zeznawali koledzy pokrzywdzonego np. Piotr Sz.
(„około 24 wszyscy wyszliśmy na podwórko, składaliśmy sobie życzenia, część dzwoniła do
rodzin, w pewnym momencie przyszedł Michał z rozbita głową (…) po tym wszyscy poszliśmy
oprócz dziewczyn w stronę świetlicy (…) było nas około 20 osób (…) zaczęliśmy łomotać w
drzwi, stukali wszyscy (…)” k. 196); także Maciej G. w protokole przesłuchania z dnia
30.01.2008 r. mówi wprost, że po tym jak zobaczył, że Michał D. wyszedł z klubu
zakrwawiony to poinformował o tym resztę towarzystwa i wszyscy poza dziewczynami,
pokrzywdzonym i Pawłem R. poszli żeby się za to zemścić (k. 262v). Identycznie w tej
kwestii zeznawali: Marcin R. (k. 423 – 424, 38v – 39), Piotr K. ( k. 238v – 239, 453), Paweł
R. (k. 257, 454 - 455) Adam Cz. (k. 57v). Jak wskazano wyżej o takim przebiegu wydarzeń
mówią też świadkowie będący razem z oskarżonymi w klubie m.in. Małgorzata G., Iwona G.
(k. 278v), Anna D., Sebastian G. (k. 273). A także Emil G.. Np. Małgorzata G. w czasie
pierwszego przesłuchania (k. 19 - 20) podała, iż swoisty atak wieloosobowej grupy nastąpił
po około 10 minutach. Podobnie zeznała Anna D. twierdząc, iż po zajściu z wypychaniem
nieproszonych gości oni odeszli, a wtedy one tj. dziewczyny które dotychczas stały na
zewnątrz zaczęły zamiatać z podłogi rozbite szkło i „ledwie zdążyły pozamiatać” zauważyły,
iż w stronę klubu idzie kilkunastu chłopaków niosących ze sobą kije (k. 18). Zaświadczył to
również Emil G., który z kolei podał nawet, iż od zajścia z pokrzywdzonym do czasu
przybycia – jak określił – niemal wszystkich uczestników imprezy u Adama Cz. upłynęło
nawet półtorej godziny i to dopiero wtedy próbowali oni siłą wymusić wejście do klubu (k.
12).
W świetle szczegółowej analizy słów i zachowania poszczególnych uczestników
imprezy w klubie nie wytrzymuje krytyki sugestia oskarżonych, jakoby strach spowodowany
nagłym wejściem pokrzywdzonego miał być w dużej mierze spowodowany wcześniejszą
wizytą w klubie kilku chłopaków spośród towarzystwa bawiącego się u Adama Cz.. Jak
zeznała świadek Joanna G. - jedna z najmłodszych osób obecnych tej nocy na imprezie w
6
klubie (15 lat) – w czasie pierwszej wizyty przybysze zachowywali się spokojnie, nie byli
agresywni i ich zachowanie nie wzbudziło lęku u niej. Nikt wtedy nie płakał, „wszystko było
normalnie” (k. 487). W odmiennym tonie zeznają: równy jej wiekiem Łukasz G. i Iwona G.,
rok młodszy od niej Mateusz G. oraz 2 lata młodszy od niej Sebastian G. Zwrócić jednak
należy uwagę, iż szczególnie nacisk na to kładą w czasie przesłuchania przed Sądem.
Tymczasem składając po raz pierwszy zeznania szczególnie Mateusz G. w sumie najmłodsza
osoba, tylko dwukrotnie stwierdził, że wystraszył się całej sytuacji (k. 277v). Zważywszy
nadto, iż wszyscy czworo są spokrewnieni z oskarżonym (Iwona, Sebastian i Mateusz G. to
stryjeczne rodzeństwo, zaś Łukasz to rodzony brat oskarżonego Waldemara G.) w ocenie
Sądu treść swoich zeznań ukierunkowali oni w taki sposób, aby nie zaszkodzić oskarżonym.
Mateusz G. mówi o tylko wyprowadzaniu przez oskarżonych pokrzywdzonego z klubu,
twierdząc, że nie widział u nich żadnych kijów, choć sami oskarżeni zgodnie przyznali, że bili
Michała D. Zwrócić należy też uwagę, że np. Sebastian G. w czasie składania zeznań przed
Sądem wielokrotnie używał słów wskazujących na jego wahanie i postawę asekurującą
(„chyba”, „raczej”). Przyznał też, że rozmawiał o tym wydarzeniu z mamą nawet przed
dwoma tygodniami (k. 497).
O trafności wniosku, iż pierwsza wizyta kolegów Adama Cz. nie wzbudziła strachu
osób bawiących się w klubie świadczy też w ocenie Sądu bezpośrednia reakcja gospodarzy
klubu na poczynania przybyłych. Otóż co zgodnie potwierdzają zarówno oskarżeni, jak i
świadkowie Małgorzata D. zażądała zwrotu zabranych przez nich rzeczy. Co więcej nawet
gdy grupa przybyłych odeszła odrzucając owoce, a zabierając piwo Małgorzata D. dzwoniła
do Adama Cz. i Rafała Cz. aby wrócili i oddali piwo (potwierdza to zarówno Adam Cz. k.
57v – 58, jak i Rafał C. k. 15 v - 16). Zdaniem Sądu nie ośmieliliby się na wysunięcie wprost
takiego żądania gdyby się rzeczywiście bali. Obrazu stosunku osób bawiących się w klubie do
uczestników drugiej imprezy po ich pierwszej wizycie dopełnia treść smsów Małgorzaty D.,
w których posługiwała się ona słowami obraźliwymi (k. 97). Rzekomy silny lęk uczestników
imprezy w klubie przed osobami bawiącymi się u Adama Cz. nie wydaje się też
prawdopodobny wobec okoliczności, iż nawet po pierwszej ich bytności i zaborze piwa nie
zdecydowali się oni zamknąć drzwi klubu na klucz. Zarówno oskarżeni, jak i świadkowie –
uczestnicy imprezy w klubie potwierdzają, iż przez cały czas drzwi były otwarte, a zamknięte
je dopiero na widok zmierzającej do klubu już po zajściu z pokrzywdzonym grupy około 15
osób niosących ze sobą dranki z płotu (np. wyjaśnienia Dawida S. k. 384v).
Wersja zdarzeń podana przez oskarżonych jakoby pobicie Michała D. było efektem
strachu przed atakiem jego kolegów nie wydaje się też prawdziwa wobec poświadczonej
zeznaniami świadka Mateusza J. postawy jednego z oskarżonych tuż po zajściu z
pokrzywdzonym. Mateusz J., który przyszedł pod klub razem z pokrzywdzonym i w czasie
zajścia rozmawiał z Emilem G. podał, iż zanim na miejsce doszli w licznej grupie koledzy z
imprezy u Adama Cz. widział, jak jeden z nich trzymając w rękach drewniany długi kij
wyszedł przed klub i w kierunku nadchodzących kierował okrzyki zapraszając ich do
przyjścia i grożąc im pobiciem (k. 55). Jakkolwiek jest to relacja uczestnika imprezy, na
której świętował pokrzywdzony Sąd uznał jego relację za wiarygodną. Świadek w czasie
przesłuchania, które miało miejsce dniu 2.01.2008 r. złożył bardzo obszerne i zawierające
wiele szczegółów zeznania (k. 54 – 56v) . Brak w nich tendencji do przedstawiania
oskarżonych w maksymalnie negatywnym świetle. Okoliczność, że był on pod klubem i
rozmawiał z Emilem G. potwierdził z kolei ten świadek (k. 12). Nie wzbudza podejrzeń Sądu
także okoliczność, iż już na rozprawie świadek nie był w stanie podać wielu szczegółów, o
których mówi w czasie pierwszego przesłuchania. Wynika to w ocenie Sądu przede
wszystkim z upływu czasu – pierwsze przesłuchanie miało miejsce dzień po zdarzeniu, zaś
kolejne już po upływie ponad roku czasu. Zatem naturalnym procesem było częściowe
zatarcie zdarzenia w pamięci. Poza tym fakt wyjścia z klubu chłopaków z kijem potwierdził
7
także Paweł B., który także wraz z pokrzywdzonym tego dnia udał się pod klub (k. 259). Ten
świadek podkreślił, że osoby z klubu chciały się z nimi bić.
W ustalony stan faktyczny czytelnie wpisują się zeznania świadka Elżbiety S. – matki
oskarżonego Dawida S. Jak sama przyznała nie była ona bezpośrednim świadkiem zdarzenia.
Podała jednakże że o zdarzeniu opowiadali jej Małgorzata D. i Anna D., a także jej syn.
Znamienne jest, że znając zdarzenie z relacji tych osób zeznała, iż uczestnicy imprezy w
klubie bali się o siebie i dzieci, ale całej 15 – osobowej grupy, a nie samego pokrzywdzonego
(k. 420). To zatem także potwierdza ustalony w sprawie stan faktyczny i wskazuje, iż jeszcze
w czasie ataku na pokrzywdzonego oskarżeni nie działali z obawy o własne bezpieczeństwo.
Lęk ten dopiero pojawił się w momencie nadejścia wieloosobowej grupy młodych mężczyzn,
a to jak zostało wykazane wyżej nastąpiło dopiero po sprowokowaniu ich do ataku pobiciem
pokrzywdzonego.
Na marginesie warto zaznaczyć, iż doświadczenie życiowe uczy, że strach o
bezpieczeństwo bliskich osób objawia się z reguły w odizolowaniu ich od niebezpieczeństwa.
Tymczasem Waldemar G. zdecydował o przyniesieniu z domu kii bejsbolowych. Nawet gdy
miał czas logicznie i bez emocji przemyśleć sytuację zakładał i godził się na możliwość
podjęcia w klubie walki wręcz, która mogłaby okazać się niebezpieczna dla wszystkich osób
obecnych w tym miejscu.
Wnioski płynące z powyższej analizy wskazują, iż to nie lęk był przyczyną działań
obu oskarżonych. Powodów do strachu nie mogło dostarczyć, ani zachowanie samego
pokrzywdzonego, ani też dotychczasowe zachowanie osób uczestniczących w imprezie
Adama Cz.. W sprawie słuchany był także pokrzywdzony. Jego zeznania pozwalają nie tylko
wykluczyć działanie oskarżonych w ramach obrony. Wskazują one, że to oskarżeni byli od
początku agresorami i że ich atak nastąpił na skutek samowolnego wejścia pokrzywdzonego
do klubu, ale również że oni byli na to wejście przygotowani. Na wstępie jednak podkreślić
należy, iż uwagi na deklarowane przez samego Michała D. kłopoty z pamięcią, jak też
dostrzegalne w jego zeznaniach rozbieżności, że Sąd szczególnie wnikliwie zapoznał się z
jego słowami i podjął stosowne czynności w celu zminimalizowania błędnej ich oceny. Z tego
powodu świadek słuchany był w obecności psychologa. Biegła Małgorzata Ewa S. w opinii z
dnia 07.01.2009 r. wyraziła stanowisko, iż potencjalne możliwości umysłowe umożliwiają
pokrzywdzonemu odtwarzanie zdarzeń zgodnie z ich rzeczywistym przebiegiem, zaś
rozbieżności pomiędzy jego zeznaniami są efektem braku utrwalenia tego zdarzenia w
pamięci po doznanym urazie głowy. Jednocześnie biegła nie stwierdziła mechanizmów
wskazujących na świadome zatajanie lub przejaskrawianie faktów (k. 397 - 401). Biegła
wydanie opinii poprzedziła stosownymi badaniami, zaś w jej treści zawarła odpowiedzi na
pytania postawione przez Sąd. Brak było zatem podstaw do kwestionowania jej
wiarygodności. Dlatego Sąd podzielił stanowisko biegłej w zakresie oceny mocy dowodowej
zeznań pokrzywdzonego uznając, iż to jedynie doznany uraz, a nie celowa manipulacja jest
przyczyną dostrzegalnych między poszczególnymi przesłuchaniami rozbieżnościami np. co
do tego czy pokrzywdzony znał kogoś spośród uczestników imprezy w klubie (w czasie
pierwszego przesłuchania w dniu 14.01.2008 r. podał, że nie wiedział czy jest tam jakiś jego
znajomy i wszedł żeby zobaczyć, kto jest w środku (k. 197v – 198), zaś w czasie
przesłuchania przed Sądem podał, że wiedział że bawi się tam znany mu osobiście Waldemar
G. (k. 393). Dostrzegając tego typu dysonanse Sąd uznał jednak, że nie można było w całości
przekreślić zeznań pokrzywdzonego w zakresie faktów, o których on konsekwentnie
wspominał. A do takich należy to, że idąc do klubu był pod niezbyt dużym wpływem
alkoholu oraz że wszedł do środka nie mając w rzeczywistości złych zamiarów. W
szczególności nie ma również przesłanek, aby kwestionować opis sposobu jego zaatakowania.
Z niego zaś wynika, iż pierwsze uderzenia otrzymał gdy chciał wyjść z klubu i że był to cios
w tył głowy gdy szarpał już za klamkę próbując otworzyć drzwi. Pokrzywdzony zeznając nie
8
stara się przedstawiać siebie jedynie w dobrym świetle – przyznaje, że po tym jak otrzymał
pierwszy cios odwrócił się i zadał także cios pięścią jednemu z napastników. Zauważyć także
należy, iż w tym choćby zakresie jego zeznania znajdują potwierdzenie w relacji świadków –
tj. osób, które rozmawiały z nim bezpośrednio po zajściu. Mówili o tym m.in. świadek, która
zakładała mu opatrunek Maria W. (k. 266v), a także Paweł K. (k. 266v), oraz Przemysław K.
(k. 270v). Ten ostatni świadek podaje nadto inne szczegóły, które korelują ze słowami
pokrzywdzonego. Podaje on, że Michał D. po wejściu do klubu zobaczył tam kilku
wściekłych chłopaków i to oni pierwsi zaczęli się do niego zbliżać, wtedy rzucił butelką, a to
z kolei wyzwoliło pierwszy atak ich agresji. Następnie po jego jednym ciosie obronnym
posypały się na niego kolejne ciosy i że szarpał za klamkę nie mogąc wyjść. Sąd nie miał
podstaw aby kwestionować zeznania Przemysława K. Okoliczność, iż wie on więcej niż
pozostali świadkowie – uczestnicy imprezy u Adama Cz. nie wzbudza podejrzeń Sądu. Od
początku osoba ta twierdziła, że niewiele pił tego wieczoru, co jest tym bardziej
prawdopodobne, że na imprezie jako jeden z nielicznych był ze swoją dziewczyną Patrycją B.
Zważywszy, że ona m.in. opatrywała pokrzywdzonego zrozumiałym jest, że po powrocie
spod wyprawy na klub Przemysław K. miał możliwość dłużej przebywać w obecności ofiary
przestępstwa, a zatem i więcej od niego usłyszeć. Świadek ten wydaje się być dobrym
znajomym pokrzywdzonego: jak wynika z protokołu z k. 270 v dzwonił do niego z pytaniem
o stan zdrowia nawet gdy ten pojechał już na pogotowie. Nie mogło też umknąć, iż słowa te
korelują także z wersją, którą od Michała D. usłyszał ojciec pokrzywdzonego Wiesław D.
Podał on mianowicie, że syn po wybudzeniu ze śpiączki wspominał jedynie, że dostał za
chłopaka, który urządził Sylwestra w domu, choć w żaden sposób swoim zachowaniem nie
prowokował osób tam obecnych. Mówił, że to po tym jak wszedł do klubu od razu dostał
butelka w głowę, a potem był bity i nie mógł wyjść (k. 240v).
Pośrednim jedynie świadkiem jest także Krzysztof Ł., który nie bawił się na żadnej z
zorganizowanych imprez, ale dwa razy zachodził do miejscowego klubu. Za drugim razem
miało to miejsce już po godzinie 1 w nocy. Świadek zeznał, iż jak powiedzieli mu uczestnicy
imprezy w klubie „że nachodziła, ich jakaś grupa osób (…) że kogoś pobili kijami (k. 264v,
459 - 460). Jakkolwiek jest to zatem wersja pośrednio to jednak logicznie wkomponowuje się
ona w wersje zdarzeń ustaloną przez Sąd i także ją potwierdza.
Materiał dowodowy sprawy jest stosunkowo obszerny z racji na fakt, iż w miejscu
zdarzenia pojawiło się wiele osób. W większość jednak osoby posiadały jedynie wiedzę
pośrednią i w zasadzie ich zeznania nie wnosiły do sprawy żadnych nowych okoliczności bo
o przebiegu zdarzenia dowiedziały się one z relacji osób trzecich. Zeznania wielu osób mogły
służyć jedynie pomocniczo – jako kolejne potwierdzenie danej okoliczności. Były to m.in.
zeznania: Karola B. (k. 499, 283v) oraz Pauliny B. (z domu P. k. 499v) – którzy oboje
początkowo bawili się na imprezie w klubie, ale jeszcze przed północą opuścili lokal i nie byli
świadkami zajścia, Kazimierza Z., który zachodził dwukrotnie do klubu (k. 13 – 14). Z kolei
w ogóle nie byli na miejscu zdarzenia rodzice zarówno oskarżonych Grzegorz G. (k. k. 433 434, 104 -107), Bogusława G. (k. 424 – 425, 36 – 37), siostra pokrzywdzonego Katarzyna K.
(k. 420 - 421, 26 – 27), a także Maria D. (k. 480 – 481, 274v) czy Stanisław D. (k. 433, 100 101). Podobnie należy ocenić zeznanie sołtysa wsi O. Krzysztofa B., który udostępnił
młodzieży lokal na zorganizowanie imprezy (k. 430 – 431, 76 - 78).
W sprawie nadto przesłuchani zostali funkcjonariusze, którzy tej nocy interweniowali
na zgłoszenie uczestników imprezy w klubie o ataku ze strony mężczyzn bawiących się u
Adam Cz. Zeznania Ireneusza D. (k.426 – 427, 63v), analiza zapisków dokonanych przez
niego w notatniku służbowym (k. 65v) oraz zeznania Cezarego Dz. (k. 427, 66v), nie
przyczyniły się do ustalenia żadnych istotnych okoliczności. Jak zgodnie zeznali obaj w
czasie zdarzenia nikt nie informował ich aby doszło do konfrontacji z obu grup, wobec czego
po dokonaniu penetracji terenu odstąpiono od dalszych czynności.
9
Pozostałe dowody nie wniosły do sprawy żadnych istotnych okoliczności, a zatem nie
miały wpływu na treść rozstrzygnięcia.
Reasumując powyższe rozważania Sąd doszedł do przekonania, iż w sprawie nie
zaistniały takie okoliczności, które znosiłyby lub umniejszały winę oskarżonych. Waldemar
G. i Dawid S. wypełnili swoim zachowaniem znamiona art. 158 § 2 kk oraz art. 159 kk.
Przepis art. 158 kk udziela ochrony życiu i zdrowiu ludzkiemu penalizując m.in. udział w
pobiciu. Pobiciem jest czynna napaść dwóch lub więcej osób na inną osobę lub osoby, przy
czym w zdarzeniu tym występuje wyraźny podział ról na napastników i napadniętych
(broniących się). Odpowiedzialności na podstawie tego przepisu podlega ten, kto bierze
udział w takim pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo
utraty życia albo ciężkiego lub średniego uszczerbku na zdrowiu. Karalny jest więc już sam
udział w niebezpiecznym pobiciu, tzn. w takim zajściu, którego intensywność i agresywność
osób uczestniczących stwarza poważne zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego.
Warunkiem odpowiedzialności sprawcy jest spowodowanie skutku w postaci stanu
bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia w natężeniu wskazanym przepisami art. 156 § 1 kk
lub art. 157 § 1 kk. Dla bytu tego występku stopień aktywności poszczególnych uczestników
pobicia jest obojętny – wystarczy świadome połączenie działania jednego ze sprawców z
działaniem innych osób przeciwko innej osobie, jeżeli z pobicia wynikną skutki wymienione
w ww. przepisie. Udział w pobiciu nie musi polegać na osobistym wykonywaniu czynności
polegających na biciu czy kopaniu pokrzywdzonych. Istotą współsprawstwa bowiem jest
oparte na porozumieniu współdziałanie dwóch lub więcej osób, z których każda obejmuje
swym zamiarem realizację całości znamion określonego czynu przestępczego. Udział w
pobiciu jest przestępstwem umyślnym, które wymaga zamiaru bezpośredniego co do samego
uczestnictwa w zajściu, natomiast znamię jego niebezpiecznego charakteru (tj. narażenia
życia lub zdrowia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo) może być objęte zamiarem
ewentualnym. Kodeks karny przewiduje obostrzenia kary w przypadku gdy pokrzywdzony
dozna ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 158§2kk) oraz gdy sprawcy używali broni
palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu (art. 159kk).
Oskarżeni w niniejszej sprawie Waldemar G. i Dawid S. wypełnili znamiona pobicia
w formie podwójnie kwalifikowanej. Bowiem działając wspólnie w realizacji podjętej decyzji
z zamiarem bezpośrednim atakowali pokrzywdzonego zadając mu uderzenia niebezpiecznym
narzędziem i powodując u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu. O działaniu z zamiarem
bezpośrednim świadczyło: przygotowanie narzędzi do bicia, a nadto sposób i miejsce
zadawania ciosów (newralgiczne miejsce organizmu człowieka – głowa). O spowodowaniu
skutku w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przesądziło stanowisko biegłych
posiadających stosowną wiedzę z zakresu medycyny. Większych trudności dostarczyło
ustalenie drugiego znamienia kwalifikującego tj. działania z niebezpiecznym narzędziem. W
tym zakresie Sąd podzielił stanowisko wyrażane z orzecznictwie m.in. przez sądy apelacyjne
(SA w Kraków z 14.01.1999 r. II Aka 210/98 KZS 1999/2 oraz SA we Wrocławiu z
4.10.2001 r. II Aka 354/01 OSA 2002/2) uznając, iż z uwagi na ciężar i wielkość kij
bejsbolowy taki niebezpieczny przedmiot stanowi.
Za popełnienie opisanego czynu Sąd wymierzył oskarżonym kary pozbawienia
wolności, uznając że sprawiedliwy będzie w tej sytuacji tylko najsurowszy rodzaj sankcji.
Ustalając wymiar kary Sąd ocenił, że społeczny stopień szkodliwości popełnionego przez
nich występku jest znaczny. Sprawcy swoim zachowaniem okazali bowiem całkowitą
obojętność dla zagrożenia podstawowego dla człowieka dobra prawnego jakim jest życie i
zdrowie. Sąd miał również na uwadze okoliczności obciążające tj. zaplanowanie działania,
brutalność oskarżonych uderzających pokrzywdzonego w głowę oraz fakt spowodowania
dużego stopnia zagrożenia dla życia pokrzywdzonego.
10
Jednak obaj sprawcy to młodzi, jeszcze uczący ludzie, którzy dotąd nie mieli
konfliktów z prawem. Dlatego też należało dać im szansę i zawiesić wykonanie kar na okres
próby. Zdaniem Sądu do osiągnięcia i ukształtowania właściwych postaw społecznych
podsądnych, nie jest konieczne osadzenie ich w warunkach izolacji. Kara z warunkowym
zawieszeniem jej wykonania, winna wpłynąć dyscyplinująco na oskarżonych i zapobiec ich
powrotowi do przestępstwa. Groźba zarządzenia wykonania kar w orzeczonym wymiarze
powinna powstrzymać ich przed łamaniem norm prawa karnego. Z uwagi jednak na ciężar
czynu Sąd uznał za celowe wydłużenia okresu sprawowania nad nimi dozoru do lat 4. Upływ
okresów próby w tym wymiarze pozwoli zweryfikować trafność postawionej im pozytywnej
prognozy kryminologicznej. Z uwagi na fakt, iż oskarżonych należało zaliczyć do kategorii
sprawców młodocianych Sąd zgodnie z nakazem zawartym w art. 73 § 2 kk w okresie próby
oddał ich pod dozór kuratora sądowego. Kurator będzie motywował oskarżonych z jednej
strony do kontrolowania swego postępowania i kształtowania społecznie pożądanych postaw.
Nadto za jego sprawą Sąd będzie miał możliwość kontroli ich zachowania.
Powództwo cywilne Sąd pozostawił bez rozpoznania uznając, że zgromadzony w
sprawie materiał dowodowy nie pozwala jednoznacznie stwierdzić jego zasadności.
O kosztach wobec każdego z oskarżonych Sąd orzekł w oparciu o art. 627 kpk w zw. z
§ 1 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 18.06.2003r. w sprawie wysokości i
sposobu obliczania wydatków Skarbu Państwa w postępowaniu karnym (Dz. U. z 2003 r. nr
108 poz. 1026) zaliczając do nich koszty pozyskania informacji z Krajowego Rejestru
Karnego oraz po połowie: ryczałt za doręczenia w postępowaniu oraz koszty sporządzonych
w sprawie opinii. Nadto Sąd zasądził od każdego z oskarżonych opłatę w trybie art. 2 ust. 1
pkt 3 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z dnia 1983 r.
nr 49, poz. 223 z późn. zmianami).
11