III K 487/10 - Sąd Rejonowy w Białymstoku
Transkrypt
III K 487/10 - Sąd Rejonowy w Białymstoku
WYROK SĄDU REJONOWEGO W BIAŁYMSTOKU z dnia 20 lipca 2010 r. sygn. akt III K 487/10 Przewodniczący: SSR Grażyna Zawadzka - Lotko Sąd Rejonowy w Białymstoku III Wydział Karny przy udziale Prokuratora Moniki Januszek po rozpoznaniu w dniach 13 października 2008r., 3 listopada 2008r., 15 grudnia 2008r., 4 lutego 2009r., 25 lutego 2009r., 1 kwietnia 2009r, 8 czerwca 2009r., 13 lipca 2009 r. sprawy Waldemara G. i Dawida S. oskarżonych o to, że: w dniu 1 stycznia 2008 r. w O., gm. Ch., w pomieszczeniu świetlicy wiejskiej, działając wspólnie i w porozumieniu wzięli udział w pobiciu Michała D. poprzez zadawanie mu ciosów w głowę niebezpiecznymi narzędziami w postaci kija bejsbolowego i drewnianego miecza, w następstwie czego pokrzywdzony doznał rany tłuczonej w okolicy ciemieniowej lewej i masywnego ostrego krwiaka nadtwardówkowego w okolicy czołowo – skroniowo – ciemieniowej lewej, stanowiącego chorobę realnie zagrażającą życiu, tj. o czyn z art.158 § 2 kk w zw. z art. 159 kk I. II. III. IV. Oskarżonych Waldemara G. i Dawida S. uznaje za winnych popełnienia zarzuconego im czynu, z tym że kwalifikuje go z art. 158 § 2 kk w zb. z art. 159 kk i za to na mocy art. 158 § 2 kk w zb. z art. 159 kk w zw. z art. 11 § 2 skazuje ich, zaś na mocy art. 159 kk w zw. z art. 11 § 3 kk wymierza im karę po 1 (jednym) roku pozbawienia wolności. Na mocy art. 69 § 1 i 2 kk, art. 70 § 2 kk, art. 73 § 2 kk wykonanie orzeczonych kar pozbawienia wolności warunkowo zawiesza oskarżonym na okres próby wynoszący po 4 (cztery) lata i oddaje ich w tym czasie pod dozór kuratora. Na mocy art. 415 § 3 kpk powództwo cywilne pozostawia bez rozpoznania. Zasądza od oskarżonych na rzecz Skarbu Państwa kwoty po 180 zł tytułem opłaty oraz obciąża pozostałymi kosztami postępowania w wysokości po 267,97 zł. UZASADNIENIE Na podstawie całokształtu materiału dowodowego zgromadzonego i ujawnionego w toku przewodu sądowego ustalono następujący stan faktyczny. W noc z 31 stycznia 2007 r. na 01 stycznia 2008 r. w miejscowości O. młodzież zorganizowała 2 imprezy sylwestrowe. Jedna z nich odbywała się w budynku mleczarni zaadoptowanym na miejscowy klub. W tej imprezie uczestniczyli mający po 17 - 18 lat Małgorzata G., Anna D., Małgorzata D. oraz Waldemar G., Dawid S., Krzysztof B., Paulina P. i Karol B., a także kilka lat młodsi od nich piętnastoletnia Iwona G., oraz będący w wieku około 12 - 13 lat Joanna G., oraz Sebastian G., Mateusz G. i Łukasz G. Drugą imprezę zorganizował u siebie w domu Adam Cz. Tu z kolei bawiło się towarzystwo liczniejsze (około 20 osób), nieznacznie starsze od osób z klubu oraz w znacznej części nie pochodzące z O. Byli tu - poza gospodarzami braćmi Adamem i Rafałem Cz. także: Michał D., Wojciech O., Marcin R., Mateusz J., Paweł B., Maciej G., Maciej G., Piotr K., Paweł R., Piotr S., a także dziewczyny Maria W. i Sylwia Z., Patrycja B. Oba miejsca zabawy dzieliła odległość kilkuset metrów. Obie grupy pobieżnie wiedziały kto jest organizatorem drugiej z imprez i kto w tej imprezie uczestniczy. Większość osób znała się z widzenia z racji zamieszkiwania w tej samej lub sąsiedniej miejscowości. 1 Między godziną 22.00 a 23.00 kilku gości z imprezy trwającej w domu prywatnym przyszło do klubu. Byli to Adam Cz., Wojciech O. i Marcin R. Weszli oni do sali, przebywali tam kilka minut, a następnie nie pytając o zgodę bawiących się wzięli sobie kilka piw oraz owoce. Wobec protestów gospodarzy w tym szczególnie Małgorzaty D. po chwili odrzucili owoce, ale wyszli zabierając ze sobą piwo. Wtedy Małgorzata D. zadzwoniła do Rafała C. oraz Adama Cz., aby wrócili i oddali piwo. Zarówno w rozmowie, jak i w późniejszej wymianie smsów z obu stron padały słowa obraźliwe. Adam Cz. odmówił żądaniom Małgorzaty D., ale Rafał C. rzeczywiście po jakimś czasie powrócił i odniósł do klubu część z zabranych butelek piwa. Mniej więcej w tym czasie Waldemar G. udał się do swojego domu i przyniósł dwa kije bejsbolowe, każdy o długości około 1 m oraz drewniany miecz o długości około 0,5 m. Przedmioty te położył pod krzesłami niedaleko wejścia. O ich przyniesieniu powiedział Dawidowi S. Około północy uczestnicy przyjęcia u Adama C. wyszli przed dom aby oglądać „sztuczne ognie”, a także by złożyć sobie nawzajem i innym znajomym osobom życzenia noworoczne. Kilka osób wybrało się także pod klub, gdzie bawiła się druga grupa młodzieży. Byli to Mateusz J., Maciej G., Maciej G., Wojciech O., Rafał C. oraz Michał D., Paweł B.. Przed klubem spotkali Annę D., Małgorzatę G. oraz Iwonę G. Przybyli powiedzieli, że chcą złożyć życzenia noworoczne, ale z uwagi na zachowanie ich kolegów w czasie wcześniejszej wizyty dziewczyny zaczęły nie chciały ich wpuścić. W pewnym momencie jeden z przybyłych - Michał D. wszedł do klubu. Bezpośrednio po jego wejściu drzwi zostały zatrzaśnięte. Osoby przebywające w środku widząc obcego z grupy, która wcześniej zabrała im piwo zareagowali bardzo gwałtownie. Waldemar G. i Dawid S. rzucili się do niego z przygotowanymi wczesnej kijami bejsbolowymi i drewnianym mieczem. Wtedy Michał D. butelkę, którą trzymał w ręce rzucił na podłogę tak, że uległa ona rozbiciu. Odwrócił się i chcąc uciec cofnął do drzwi. Szarpnął za klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. Będąc odwróconym dostał w głowę pierwszy cios. Wtedy odwrócił się i zadał jednemu z atakujących go cios pięścią. W odpowiedzi posypały się na niego kolejne ciosy. Dawid S. i Waldemar G. uderzali go kijem bejsbolowym i drewnianym mieczem. Michał D. szarpał za klamkę próbując uciec. Klamka zerwała się, ale drzwi ustąpiły dopiero po chwili. Kiedy w końcu zaatakowany wydostał się z klubu miał zakrwawioną głowę, ale szedł o własnych siłach. Za nim wybiegł jeden z napastników trzymając jeszcze w ręce kij i zaczepnie zaproponował obecnym pod klubem kolegom Michała D. dalszą siłową konfrontację. W tej sytuacji koledzy pobitego pobiegli po pomoc. Michał D. także udał się do domu Adama Cz. Po drodze spotkał uczestników swojej imprezy, którzy już powiadomieni szli wziąć odwet za jego pobicie. Z tym zamiarem pod klub pobiegło kilkanaście osób tj. niemal wszyscy chłopacy biorący tego dnia udział w imprezie u Adama C. Do bezpośredniej konfrontacji jednak nie doszło ponieważ widząc zbliżających się uczestnicy przyjęcia sylwestrowego zorganizowanego w Klubie zamknęli się w budynku i nikogo nie wpuszczali, a jednocześnie zadzwonili po Policję. Na wieść o tym, że nadjeżdżają funkcjonariusze atakujący odstąpili i udali się z powrotem do domu Adama Cz. Tymczasem Michał D. po tym jak dotarł do domu Adama C. został opatrzony. Dziewczyny tj. Maria W. i Sylwia Z., Patrycja B. przemyły mu ranę i zabandażowały głowę. W tym czasie wrócili chłopacy, którzy pobiegli pod klub. Ponieważ nie można się było dodzwonić na numer pogotowia ratunkowego podjęto decyzję, że wszyscy złożą się na taryfę aby Michał D. mógł pojechać na pogotowie. Wraz z nim pojechał Piotr S.. W przychodni przy ul. Radzymińskiej w B. pobitemu wykonano zdjęcie RTG głowy. Z uwagi na fakt, iż nie był on osobą pełnoletnią lekarz odmówił zszycia rany nakazując mu zgłoszenie się do przychodni dla dzieci. Michał D. podjął decyzję, że uda się tam następnego dnia i wrócił wraz z Piotrem S. do domu Adama Cz. Tam położył się spać. Po kilku godzinach około 7 – 8 rano do jego pokoju zajrzał jeden z chłopaków chcąc skorzystać z komputera. Zauważył wtedy, że 2 Michał D. stracił przytomność i ponownie zaczął krwawić. Wezwano pogotowie. Przybyły lekarz na miejscu przeprowadził zabiegi reanimacyjne, a bezpośrednio po przewiezieniu do szpitala Michał D. został poddany operacji. Stwierdzono bowiem i u niego uszkodzenia ciała w postaci rany tłuczonej w okolicy ciemieniowej lewej i masywnego ostrego krwiaka nadtwardówkowego w okolicy czołowo – skroniowej lewej. Ostry krwiak nadtwardówkowy, który wymagał pilnej neurochirurgicznej interwencji lekarskiej stanowi chorobę realnie zagrażająca życiu. Po operacji Michał D. przez okres 7 dni przebywał w śpiączce farmakologicznej. Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w szczególności w oparciu o częściowo: zeznania świadków częściowo Michała D. (k. 391 – 394, 387, 197-199), Rafała C. (k. 411- 412, 15 – 16, 261v), Emila G. (k. 412 – 413, 11 – 12), Kazimierza Z. (k. 414 – 415, 13v – 14), Anny D. (k. 415 – 416, 17 – 18, 62v, 302v), Małgorzaty G. (k. 417 – 419, 19 – 20), Elżbiety S. (k. 419 – 420, 34 – 35), Adama C. (k. 421 – 422, 57 – 58), Mateusza J. (k. 54 – 56v, 423 – 422), Marcina R. (k. 423 – 424, 38 – 39), Bogusławy G. (k. 36v – 37, 424 – 425), Małgorzaty D. (k. 427 – 430), Krzysztofa B. (k. 431 – 432, 157 – 158, 125 – 126v), Macieja G. (k. 432 – 433, 262v, 102 – 103), Piotra K. (k. 452 – 453, 238v), Pawła R. (k. 453 – 454, 257v), Pawła B. (k. 458 – 459, 259v - 260), Piotra Sz. (k. 454 – 455, 195 – 196, 258 v), Macieja G. (k. 455 – 457), Krzysztofa Ł. (k. 451 – 460, 259v), Pawła K. (k. 478 – 479, 265v), Marii D. (k. 480 – 481, 274v), Przemysława K. (k. 270 -271), Wojciecha O. (483 – 484, 268 - 269), Leszka D. (k. 484 – 485, 294), Joanny G. (k. 485 – 486, 281v), Sebastiana G. (k. 496v – 497, 267v), Mateusza G. (k. 497 – 498, 277v), Iwony G. (k. 498 – 499, 278v), Patrycji B. (k. 498v – 499, 279v), Karola B. (k. 499, 283), Paulina B. (k. 282v, 499v), Łukasza G. (k. 499v – 500, 280v), częściowo wyjaśnienia oskarżonych: Waldemara G. (k. 382 – 383v, 117 – 118, 151 - 152) i Dawida S. (k. 383v – 384v, 163 – 163v), a także opinii biegłej psycholog Małgorzaty Ewy S. (k. 397 – 401), protokół oględzin sądowo – lekarskich (k. 30 – 32). Oskarżony Waldemar G. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, iż podjęte przez niego działania wynikały z obawy o bezpieczeństwo własne i młodszych osób, które razem z nim bawiły się tej nocy w klubie. Wskazał, iż już wcześniej towarzystwo, które bawiło się u Adama Cz. odgrażało się, że przyjdzie żeby zepsuć im zabawę. Dlatego też po pierwszym spotkaniu z osobami z grupy, z którą pokrzywdzony spędzał Sylwestra pobiegł do domu i przyniósł dwa kije bejsbolowe i drewniany miecz na wypadek gdyby trzeba było się przed nimi bronić. Zatem kiedy przy następnej wizycie pokrzywdzony wbiegł na salę, rzucił butelką, krzyczał i zaczął iść agresywnie w kierunku Dawida S. podbiegł i uderzył go drewnianym mieczem w nogę i okolice klatki piersiowej. Wtedy Dawid S. uderzył go kijem bejsbolowym i razem udało im się wypchnąć agresora na zewnątrz (k. 382 – 383 v). Z wyjaśnieniami Waldemara G. utożsamiał się również drugi z oskarżonych Dawid S., który także przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Dawid S. wyjaśnił, że gdy pokrzywdzony wbiegł do klubu, to pod wpływem nagłego odruchu wraz z Waldemarem G. zaatakowali go i zaczęli uderzać kijem bejsbolowym oraz drewnianym mieczem. Oskarżony podkreślił, że pokrzywdzony wbiegł do klubu rozbił butelkę i zachowywał się agresywnie. Dawid S. wyjaśnił, że zarówno on jak i wszyscy obecni w klubie bali się uczestników imprezy u Adama Cz., dlatego już po pierwszym zajściu Waldemar G. przyniósł kije (k. 383v – 385). Sąd zważył, co następuje: W niniejszej sprawie bezspornym było, że w noc sylwestrową z 2007 na 2008 r. w budynku zaadoptowanym na miejscowy klub doszło do pobicia Michała D. wskutek, którego doznał on ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej jego 3 życiu. Rodzaj obrażeń oraz liczbę i rodzaj podjętych przez lekarzy zabiegów medycznych koniecznych dla utrzymania go przy życiu przedstawia zgromadzona w sprawie dokumentacja medyczna, jak też wydane w sprawie opinie (protokół oględzin sądowolekarskich k. 30 -32), a także zeznanie lekarza operującego pokrzywdzonego Leszka D. (k. 484 – 485, 294). Nie ulegało również wątpliwości, iż sprawcami pobicia Michała D. byli Waldemar G. oraz Dawid S. Obaj oskarżeni przyznali zgodnie, iż to oni zadawali ciosy pokrzywdzonemu, który po północy wszedł wbrew woli obecnych na salę klubu. Obaj oskarżeni podali jakimi przedmiotami zadawali ciosy oraz skąd je mieli. Poczynionym ustaleniom nie sprzeciwia się fakt, iż spośród osób obecnych w tym czasie w klubie (lub bardzo blisko niego) i mogących obserwować rozwój wydarzeń tylko w zasadzie jeden świadek potwierdza słowa oskarżonych. Krzysztof B. zeznał, iż widział że to właśnie Dawid S. i Waldemar G. uderzyli pokrzywdzonego kilkukrotnie kijem bejsbolowym, także gdy ten leżał już na podłodze (k. 125 -126). Pozostali świadkowie a byli to: Mateusz G. (k.497-498), Łukasz G. (k. 499 - 500), Sebastian G. (k.496v - 497), Joanna G. (twierdząca, że akurat na zewnątrz rozmawiała przez telefon k. 486) mówią jedynie o wyprowadzaniu pokrzywdzonego przez oskarżonych, zaznaczając jednocześnie, że nie widzieli żadnych kijów, ani też aby pokrzywdzony wychodził zakrwawiony. Taka forma zeznań jest w ocenie Sądu wynikiem źle pojętej solidarności i próby ochrony kolegów, którym postawiono zarzutu. Wspomniany wyżej Krzysztof B., który jako jedyny wprost potwierdził, że widział jak oskarżeni zadają pokrzywdzonemu ciosy kijami wyłamał się z tej grupy bowiem na początkowym etapie postępowania to on sam był także podejrzanym o sprawstwo przedmiotowego czynu. Zatem chcąc oczyścić się z zarzutów nie podawał wspólnie ustalonej z pozostałymi uczestnikami imprezy wersji zdarzeń tylko zeznał to co widział. Winę oskarżonych potwierdzają nadto słowa jeszcze jednego świadka Emila G. Był to mieszkaniec miejscowości O., który w tym czasie na zaproszenie dziewczyn tu się bawiących przyszedł do klubu. W jego relacji widać tendencję do jak najbardziej ogólnikowego opisania sytuacji i podania jak najmniejszej liczby szczegółów. W ocenie Sądu świadek nie chcąc zeznawać nieprawdy starał się mówić tak, aby nie świadczyć zbyt wyraźnie przeciw oskarżonym, jak też nie zaszkodzić sobie. Z takiej postawy wynikają pewne niekonsekwencje w jego zeznaniach np. w czasie pierwszego najpierw mówi, że widział że oskarżeni wybiegli z klubu i „pognali” za pokrzywdzonym gdy ten rzucił w nich butelką (k.12), ale następnie asekurująco podaje, że w zasadzie nie widział zdarzenia bo w początkowej fazie wyszedł na zewnątrz klubu i rozmawiał ze znajomym. Następnie jednak widząc sprzeczność w swoich słowach wycofał się z wcześniejszego twierdzenia i podał, iż zajście z pokrzywdzonym miało miejsce w środku, a on go nie widział właśnie dlatego, że na zewnątrz rozmawiał ze znajomym (k. 12). Słuchany przed Sądem świadek podaje już pewne szczegóły, ale za każdym razem nie wskazuje dokładnie kto co robił. „Jak rzucił butelkę po piwie w nas (…) to wszyscy ruszyli w jego stronę. Jak ruszyli to zaczęła się bójka. (…) Kij widziałem jak zaczęli się bić, jak wychodziłem to wydawało mi się że widziałem (…) ktoś na pewno miał kij, nie wiem kto (k. 413)”. Niemniej już nawet to co świadek podaje wystarczy do potwierdzenia wersji wydarzeń ustalonej w stanie faktycznym, że Michał D. został pobity kijami w klubie przez Waldemara G. i Dawida S. Na marginesie należy zauważyć, iż nie mają racji bytu sugestie wysuwane przez rodziców oskarżonych m.in. jakoby pokrzywdzony miał doznać urazu już po zajściu w klubie np. według Elżbiety S. (k. 35) pobity później przez jego własnych kolegów, albo że się miał gdzieś uderzyć. Świadkowie - uczestników imprezy u Adama Cz., zgodnie twierdzą, iż Michał D. po tym jak wrócił z krwawiącą głową z klubu, został opatrzony przez obecne na imprezie dziewczyny i pojechał taksówką wraz z Piotrem Sz. na pogotowie. Tak zeznali m.in. Piotr Sz., Maria W. (k. 460, 266v) i Sylwia Z. (k. 267v), Patrycja B. (k. 479), Wojciech O. (k. 268v,) Paweł R. (k. 256v), Piotr K. (k. 239v). 4 Kluczową kwestią sporną niniejszej sprawy było to, czy zachowanie oskarżonych było samoistnym atakiem czy też jedynie podjętym działaniem obronnym wymuszonym wcześniejszym działaniem zaczepnym pokrzywdzonego. A zatem w konsekwencji rozważenia wymagało przede wszystkim to, czy w niniejszym przypadku można mówić o zaistnieniu stanu obrony koniecznej znoszącej bezprawność działania. Aby prawidłowo ocenić w tym kontekście działanie obu podsądnych należało analizę materiału dowodowego poprzedzić wskazaniem warunków, które muszą zostać wypełnione aby można było mówić o wypełnieniu znamion obrony koniecznej. Według doktryny i orzecznictwa obrona konieczna uregulowana w art. 25 § 1 kk jest uprawnieniem osoby zaatakowanej do naruszenia dóbr prawnych napastnika w celu ochrony przed jego bezpośrednim i bezprawnym zamachem skierowanym przeciw jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem. Zamach ten musi być działaniem człowieka godzącym w sposób rzeczywisty w bezpieczeństwo zaatakowanego dobra. Winien posiadać też cechę bezprawności czyli być niezgodny z obowiązującym porządkiem prawnym. Z kolei bezpośredniość zamachu oznacza, że zachowania napastnika przybrało już taką formę, że można z niej w sposób jednoznaczny wywnioskować, iż przystępuje on do ataku na dobro chronione prawem oraz, że istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa natychmiastowego ataku na to dobro. Podkreślenia wymaga fakt, iż – co ma szczególne znaczenie na gruncie niniejszej sprawy - znamię bezpośredniości ataku należy oceniać w sposób obiektywny. A zatem dla stwierdzenia występowanie tego znamienia nie są wystarczające subiektywne odczucia osoby, która powołuje się na działanie w warunkach obrony koniecznej zaatakowanej i broniącej się, ale ocena niebezpieczeństwa dla konkretnego dobra prawnego przez wzorcową osobę tj. taką, która ma prawidłowe rozeznanie sytuacji i wolna jest od emocji związanych np. ze strachem przed atakiem lub też wzburzenia wywołanego podjętymi przez atakującego działaniami. Warunkiem przyjęcia działania w warunkach obrony koniecznej jest również działanie sprawcy tylko w celu odparcia ataku, a zatem z wolą obrony zaatakowanego dobra. Analizując realia niniejszej sprawy w kontekście ww. znamion Sąd doszedł do przekonania, iż nie jest zasadnym przypisywanie oskarżonym działania w ramach obrony koniecznej. W ocenie Sądu bowiem zachowanie Michała D., który w czasie przedmiotowego zajścia wszedł sam do klubu nie może być w żaden sposób uznane za zamach na dobro w postaci zdrowia i życia obecnych tam osób, a tym bardziej na dobro w postaci własności znajdujących się tam przedmiotów. Nie może być też mowy o naruszeniu miru domowego, bowiem klub jest obiektem użyteczności społecznej mającym służyć całej lokalnej wspólnocie. Do takich wniosków prowadzi szczegółowa analiza okoliczności zdarzenia. Nie nastręczało trudności udowodnienie, iż poczucia zagrożenia w uczestnikach imprezy w klubie nie mogło wzbudzić zachowanie samego pokrzywdzonego. Podkreślenia wymaga fakt, iż bezpośrednio przed pobiciem pokrzywdzony do klubu wszedł sam. Miał wtedy przy sobie jedynie butelkę, co zważywszy na dzień i miejsce rozgrywania się wydarzeń – noc sylwestrowa w klubie, gdzie trwa impreza, nie mogło wzbudzić niczyjego zdziwienia. Żaden ze świadków nie mówi, aby pokrzywdzony posiadał przy sobie jakiekolwiek inne przedmioty, które już na pierwszy rzut oka wskazywałyby, że ma złe zamiary oraz że chce zaatakować obecnych. Nadto zwrócić też należy uwagę, iż na sali, na którą wszedł pokrzywdzony światło było zgaszone – pomieszczenie oświetlały jedynie lampki choinkowe – sam oskarżony Waldemar G. twierdzi w czasie pierwszego przesłuchania, że na sali na której tańczyli było tak ciemno, że nawet nie widział twarzy tego chłopaka (k. 383). Zatem skoro było tak ciemno, to z pewnością wejścia przez otwarte drzwi jednej osoby nie mogło zrobić zbyt dużego wrażenia. Podkreślić wypada, że pokrzywdzony, jak też przybyli z nim pozostali chłopcy deklarowali, że przyszli złożyć życzenia noworoczne. Mówi o tym nie tylko sam pokrzywdzony Michał D., ale też towarzyszący mu Maciej G. (k. 432) czy Maciej G. (k. 456, 236v). Co więcej potwierdzają to także Anna D. i Małgorzata G. Nawet zakładając, że 5 jak chcą Anna D. i Małgorzata G. pokrzywdzony wepchnął się siłą na salę, (choć przecież jak twierdzi oskarżony Dawid S. pokrzywdzony wszedł przez otwarte na oścież drzwi k. 384v) i rzucił w kierunku obecnych butelką wykrzykując przy okazji słowa wulgarne trudno przyjąć, aby rzeczywiście stanowił realne niebezpieczeństwo dla obecnych tam osób. Rozbicie tej butelki nie wzbudziło w obecnych strachu – zaznaczył to wprost świadek Emila G. (k. 413 wers 16 -17). Wskazać należy, iż wyjaśnienia oskarżonych w zakresie w jakim sugerują oni, iż ich działanie miało charakter obrony koniecznej nie zasługują na wiarę. Zwrócić uwagę należy, iż w wyjaśnieniach obu oskarżonych widoczna jest tendencja do pomniejszenia swojej roli oraz pokazania sytuacji w korzystnym dla nich świetle. Nadto odnotować należy szereg sprzeczności z relacji np. Waldemara G., który w jednym momencie mówi, że po tym jak pokrzywdzony wszedł do klubu próbował z nim rozmawiać aby uniknąć tego zdarzenia, ale kilkanaście zdań później twierdzi, iż „jak wbiegł pokrzywdzony i rzucił butelką to nie było czasu z nim rozmawiać”( k. 382). W ocenie Sądu nie jest też przekonujące twierdzenie oskarżonych, że wejście pokrzywdzonego wzbudziło lęk z racji tego, że wraz z nim przyszło wtedy kilkunastu innych agresywnych chłopaków. Waldemar G., wyjaśnił iż pokrzywdzony tuż przed wejściem do kluby przyszedł w towarzystwie około 15 osób, które idąc w kierunku nich wyrywali z płotu dranki, a następnie już po tym gdy oni wypchnęli pokrzywdzonego z klubu i zamknęli drzwi przybyła grupa zaczęła uderzać tymi drankami w drzwi wejściowe i wyrywać kraty z okien (k. 118). Mimo, że przed Sądem podobną wersję zdarzenia podał drugi z oskarżonych Sąd uznał te słowa za niewiarygodne. Zważyć bowiem należy, iż liczni świadkowie zdarzenia zarówno z grupy bawiącej się w domu prywatnym, jak i w klubie, podali, iż tuż po północy pokrzywdzony przyszedł w towarzystwie zaledwie kilku chłopaków według różnych przekazów od 5 do 7, a dopiero w odwecie za jego pobicie pod klub przybiegli niemal wszyscy z imprezy u Adama Cz.. Tak zeznawali koledzy pokrzywdzonego np. Piotr Sz. („około 24 wszyscy wyszliśmy na podwórko, składaliśmy sobie życzenia, część dzwoniła do rodzin, w pewnym momencie przyszedł Michał z rozbita głową (…) po tym wszyscy poszliśmy oprócz dziewczyn w stronę świetlicy (…) było nas około 20 osób (…) zaczęliśmy łomotać w drzwi, stukali wszyscy (…)” k. 196); także Maciej G. w protokole przesłuchania z dnia 30.01.2008 r. mówi wprost, że po tym jak zobaczył, że Michał D. wyszedł z klubu zakrwawiony to poinformował o tym resztę towarzystwa i wszyscy poza dziewczynami, pokrzywdzonym i Pawłem R. poszli żeby się za to zemścić (k. 262v). Identycznie w tej kwestii zeznawali: Marcin R. (k. 423 – 424, 38v – 39), Piotr K. ( k. 238v – 239, 453), Paweł R. (k. 257, 454 - 455) Adam Cz. (k. 57v). Jak wskazano wyżej o takim przebiegu wydarzeń mówią też świadkowie będący razem z oskarżonymi w klubie m.in. Małgorzata G., Iwona G. (k. 278v), Anna D., Sebastian G. (k. 273). A także Emil G.. Np. Małgorzata G. w czasie pierwszego przesłuchania (k. 19 - 20) podała, iż swoisty atak wieloosobowej grupy nastąpił po około 10 minutach. Podobnie zeznała Anna D. twierdząc, iż po zajściu z wypychaniem nieproszonych gości oni odeszli, a wtedy one tj. dziewczyny które dotychczas stały na zewnątrz zaczęły zamiatać z podłogi rozbite szkło i „ledwie zdążyły pozamiatać” zauważyły, iż w stronę klubu idzie kilkunastu chłopaków niosących ze sobą kije (k. 18). Zaświadczył to również Emil G., który z kolei podał nawet, iż od zajścia z pokrzywdzonym do czasu przybycia – jak określił – niemal wszystkich uczestników imprezy u Adama Cz. upłynęło nawet półtorej godziny i to dopiero wtedy próbowali oni siłą wymusić wejście do klubu (k. 12). W świetle szczegółowej analizy słów i zachowania poszczególnych uczestników imprezy w klubie nie wytrzymuje krytyki sugestia oskarżonych, jakoby strach spowodowany nagłym wejściem pokrzywdzonego miał być w dużej mierze spowodowany wcześniejszą wizytą w klubie kilku chłopaków spośród towarzystwa bawiącego się u Adama Cz.. Jak zeznała świadek Joanna G. - jedna z najmłodszych osób obecnych tej nocy na imprezie w 6 klubie (15 lat) – w czasie pierwszej wizyty przybysze zachowywali się spokojnie, nie byli agresywni i ich zachowanie nie wzbudziło lęku u niej. Nikt wtedy nie płakał, „wszystko było normalnie” (k. 487). W odmiennym tonie zeznają: równy jej wiekiem Łukasz G. i Iwona G., rok młodszy od niej Mateusz G. oraz 2 lata młodszy od niej Sebastian G. Zwrócić jednak należy uwagę, iż szczególnie nacisk na to kładą w czasie przesłuchania przed Sądem. Tymczasem składając po raz pierwszy zeznania szczególnie Mateusz G. w sumie najmłodsza osoba, tylko dwukrotnie stwierdził, że wystraszył się całej sytuacji (k. 277v). Zważywszy nadto, iż wszyscy czworo są spokrewnieni z oskarżonym (Iwona, Sebastian i Mateusz G. to stryjeczne rodzeństwo, zaś Łukasz to rodzony brat oskarżonego Waldemara G.) w ocenie Sądu treść swoich zeznań ukierunkowali oni w taki sposób, aby nie zaszkodzić oskarżonym. Mateusz G. mówi o tylko wyprowadzaniu przez oskarżonych pokrzywdzonego z klubu, twierdząc, że nie widział u nich żadnych kijów, choć sami oskarżeni zgodnie przyznali, że bili Michała D. Zwrócić należy też uwagę, że np. Sebastian G. w czasie składania zeznań przed Sądem wielokrotnie używał słów wskazujących na jego wahanie i postawę asekurującą („chyba”, „raczej”). Przyznał też, że rozmawiał o tym wydarzeniu z mamą nawet przed dwoma tygodniami (k. 497). O trafności wniosku, iż pierwsza wizyta kolegów Adama Cz. nie wzbudziła strachu osób bawiących się w klubie świadczy też w ocenie Sądu bezpośrednia reakcja gospodarzy klubu na poczynania przybyłych. Otóż co zgodnie potwierdzają zarówno oskarżeni, jak i świadkowie Małgorzata D. zażądała zwrotu zabranych przez nich rzeczy. Co więcej nawet gdy grupa przybyłych odeszła odrzucając owoce, a zabierając piwo Małgorzata D. dzwoniła do Adama Cz. i Rafała Cz. aby wrócili i oddali piwo (potwierdza to zarówno Adam Cz. k. 57v – 58, jak i Rafał C. k. 15 v - 16). Zdaniem Sądu nie ośmieliliby się na wysunięcie wprost takiego żądania gdyby się rzeczywiście bali. Obrazu stosunku osób bawiących się w klubie do uczestników drugiej imprezy po ich pierwszej wizycie dopełnia treść smsów Małgorzaty D., w których posługiwała się ona słowami obraźliwymi (k. 97). Rzekomy silny lęk uczestników imprezy w klubie przed osobami bawiącymi się u Adama Cz. nie wydaje się też prawdopodobny wobec okoliczności, iż nawet po pierwszej ich bytności i zaborze piwa nie zdecydowali się oni zamknąć drzwi klubu na klucz. Zarówno oskarżeni, jak i świadkowie – uczestnicy imprezy w klubie potwierdzają, iż przez cały czas drzwi były otwarte, a zamknięte je dopiero na widok zmierzającej do klubu już po zajściu z pokrzywdzonym grupy około 15 osób niosących ze sobą dranki z płotu (np. wyjaśnienia Dawida S. k. 384v). Wersja zdarzeń podana przez oskarżonych jakoby pobicie Michała D. było efektem strachu przed atakiem jego kolegów nie wydaje się też prawdziwa wobec poświadczonej zeznaniami świadka Mateusza J. postawy jednego z oskarżonych tuż po zajściu z pokrzywdzonym. Mateusz J., który przyszedł pod klub razem z pokrzywdzonym i w czasie zajścia rozmawiał z Emilem G. podał, iż zanim na miejsce doszli w licznej grupie koledzy z imprezy u Adama Cz. widział, jak jeden z nich trzymając w rękach drewniany długi kij wyszedł przed klub i w kierunku nadchodzących kierował okrzyki zapraszając ich do przyjścia i grożąc im pobiciem (k. 55). Jakkolwiek jest to relacja uczestnika imprezy, na której świętował pokrzywdzony Sąd uznał jego relację za wiarygodną. Świadek w czasie przesłuchania, które miało miejsce dniu 2.01.2008 r. złożył bardzo obszerne i zawierające wiele szczegółów zeznania (k. 54 – 56v) . Brak w nich tendencji do przedstawiania oskarżonych w maksymalnie negatywnym świetle. Okoliczność, że był on pod klubem i rozmawiał z Emilem G. potwierdził z kolei ten świadek (k. 12). Nie wzbudza podejrzeń Sądu także okoliczność, iż już na rozprawie świadek nie był w stanie podać wielu szczegółów, o których mówi w czasie pierwszego przesłuchania. Wynika to w ocenie Sądu przede wszystkim z upływu czasu – pierwsze przesłuchanie miało miejsce dzień po zdarzeniu, zaś kolejne już po upływie ponad roku czasu. Zatem naturalnym procesem było częściowe zatarcie zdarzenia w pamięci. Poza tym fakt wyjścia z klubu chłopaków z kijem potwierdził 7 także Paweł B., który także wraz z pokrzywdzonym tego dnia udał się pod klub (k. 259). Ten świadek podkreślił, że osoby z klubu chciały się z nimi bić. W ustalony stan faktyczny czytelnie wpisują się zeznania świadka Elżbiety S. – matki oskarżonego Dawida S. Jak sama przyznała nie była ona bezpośrednim świadkiem zdarzenia. Podała jednakże że o zdarzeniu opowiadali jej Małgorzata D. i Anna D., a także jej syn. Znamienne jest, że znając zdarzenie z relacji tych osób zeznała, iż uczestnicy imprezy w klubie bali się o siebie i dzieci, ale całej 15 – osobowej grupy, a nie samego pokrzywdzonego (k. 420). To zatem także potwierdza ustalony w sprawie stan faktyczny i wskazuje, iż jeszcze w czasie ataku na pokrzywdzonego oskarżeni nie działali z obawy o własne bezpieczeństwo. Lęk ten dopiero pojawił się w momencie nadejścia wieloosobowej grupy młodych mężczyzn, a to jak zostało wykazane wyżej nastąpiło dopiero po sprowokowaniu ich do ataku pobiciem pokrzywdzonego. Na marginesie warto zaznaczyć, iż doświadczenie życiowe uczy, że strach o bezpieczeństwo bliskich osób objawia się z reguły w odizolowaniu ich od niebezpieczeństwa. Tymczasem Waldemar G. zdecydował o przyniesieniu z domu kii bejsbolowych. Nawet gdy miał czas logicznie i bez emocji przemyśleć sytuację zakładał i godził się na możliwość podjęcia w klubie walki wręcz, która mogłaby okazać się niebezpieczna dla wszystkich osób obecnych w tym miejscu. Wnioski płynące z powyższej analizy wskazują, iż to nie lęk był przyczyną działań obu oskarżonych. Powodów do strachu nie mogło dostarczyć, ani zachowanie samego pokrzywdzonego, ani też dotychczasowe zachowanie osób uczestniczących w imprezie Adama Cz.. W sprawie słuchany był także pokrzywdzony. Jego zeznania pozwalają nie tylko wykluczyć działanie oskarżonych w ramach obrony. Wskazują one, że to oskarżeni byli od początku agresorami i że ich atak nastąpił na skutek samowolnego wejścia pokrzywdzonego do klubu, ale również że oni byli na to wejście przygotowani. Na wstępie jednak podkreślić należy, iż uwagi na deklarowane przez samego Michała D. kłopoty z pamięcią, jak też dostrzegalne w jego zeznaniach rozbieżności, że Sąd szczególnie wnikliwie zapoznał się z jego słowami i podjął stosowne czynności w celu zminimalizowania błędnej ich oceny. Z tego powodu świadek słuchany był w obecności psychologa. Biegła Małgorzata Ewa S. w opinii z dnia 07.01.2009 r. wyraziła stanowisko, iż potencjalne możliwości umysłowe umożliwiają pokrzywdzonemu odtwarzanie zdarzeń zgodnie z ich rzeczywistym przebiegiem, zaś rozbieżności pomiędzy jego zeznaniami są efektem braku utrwalenia tego zdarzenia w pamięci po doznanym urazie głowy. Jednocześnie biegła nie stwierdziła mechanizmów wskazujących na świadome zatajanie lub przejaskrawianie faktów (k. 397 - 401). Biegła wydanie opinii poprzedziła stosownymi badaniami, zaś w jej treści zawarła odpowiedzi na pytania postawione przez Sąd. Brak było zatem podstaw do kwestionowania jej wiarygodności. Dlatego Sąd podzielił stanowisko biegłej w zakresie oceny mocy dowodowej zeznań pokrzywdzonego uznając, iż to jedynie doznany uraz, a nie celowa manipulacja jest przyczyną dostrzegalnych między poszczególnymi przesłuchaniami rozbieżnościami np. co do tego czy pokrzywdzony znał kogoś spośród uczestników imprezy w klubie (w czasie pierwszego przesłuchania w dniu 14.01.2008 r. podał, że nie wiedział czy jest tam jakiś jego znajomy i wszedł żeby zobaczyć, kto jest w środku (k. 197v – 198), zaś w czasie przesłuchania przed Sądem podał, że wiedział że bawi się tam znany mu osobiście Waldemar G. (k. 393). Dostrzegając tego typu dysonanse Sąd uznał jednak, że nie można było w całości przekreślić zeznań pokrzywdzonego w zakresie faktów, o których on konsekwentnie wspominał. A do takich należy to, że idąc do klubu był pod niezbyt dużym wpływem alkoholu oraz że wszedł do środka nie mając w rzeczywistości złych zamiarów. W szczególności nie ma również przesłanek, aby kwestionować opis sposobu jego zaatakowania. Z niego zaś wynika, iż pierwsze uderzenia otrzymał gdy chciał wyjść z klubu i że był to cios w tył głowy gdy szarpał już za klamkę próbując otworzyć drzwi. Pokrzywdzony zeznając nie 8 stara się przedstawiać siebie jedynie w dobrym świetle – przyznaje, że po tym jak otrzymał pierwszy cios odwrócił się i zadał także cios pięścią jednemu z napastników. Zauważyć także należy, iż w tym choćby zakresie jego zeznania znajdują potwierdzenie w relacji świadków – tj. osób, które rozmawiały z nim bezpośrednio po zajściu. Mówili o tym m.in. świadek, która zakładała mu opatrunek Maria W. (k. 266v), a także Paweł K. (k. 266v), oraz Przemysław K. (k. 270v). Ten ostatni świadek podaje nadto inne szczegóły, które korelują ze słowami pokrzywdzonego. Podaje on, że Michał D. po wejściu do klubu zobaczył tam kilku wściekłych chłopaków i to oni pierwsi zaczęli się do niego zbliżać, wtedy rzucił butelką, a to z kolei wyzwoliło pierwszy atak ich agresji. Następnie po jego jednym ciosie obronnym posypały się na niego kolejne ciosy i że szarpał za klamkę nie mogąc wyjść. Sąd nie miał podstaw aby kwestionować zeznania Przemysława K. Okoliczność, iż wie on więcej niż pozostali świadkowie – uczestnicy imprezy u Adama Cz. nie wzbudza podejrzeń Sądu. Od początku osoba ta twierdziła, że niewiele pił tego wieczoru, co jest tym bardziej prawdopodobne, że na imprezie jako jeden z nielicznych był ze swoją dziewczyną Patrycją B. Zważywszy, że ona m.in. opatrywała pokrzywdzonego zrozumiałym jest, że po powrocie spod wyprawy na klub Przemysław K. miał możliwość dłużej przebywać w obecności ofiary przestępstwa, a zatem i więcej od niego usłyszeć. Świadek ten wydaje się być dobrym znajomym pokrzywdzonego: jak wynika z protokołu z k. 270 v dzwonił do niego z pytaniem o stan zdrowia nawet gdy ten pojechał już na pogotowie. Nie mogło też umknąć, iż słowa te korelują także z wersją, którą od Michała D. usłyszał ojciec pokrzywdzonego Wiesław D. Podał on mianowicie, że syn po wybudzeniu ze śpiączki wspominał jedynie, że dostał za chłopaka, który urządził Sylwestra w domu, choć w żaden sposób swoim zachowaniem nie prowokował osób tam obecnych. Mówił, że to po tym jak wszedł do klubu od razu dostał butelka w głowę, a potem był bity i nie mógł wyjść (k. 240v). Pośrednim jedynie świadkiem jest także Krzysztof Ł., który nie bawił się na żadnej z zorganizowanych imprez, ale dwa razy zachodził do miejscowego klubu. Za drugim razem miało to miejsce już po godzinie 1 w nocy. Świadek zeznał, iż jak powiedzieli mu uczestnicy imprezy w klubie „że nachodziła, ich jakaś grupa osób (…) że kogoś pobili kijami (k. 264v, 459 - 460). Jakkolwiek jest to zatem wersja pośrednio to jednak logicznie wkomponowuje się ona w wersje zdarzeń ustaloną przez Sąd i także ją potwierdza. Materiał dowodowy sprawy jest stosunkowo obszerny z racji na fakt, iż w miejscu zdarzenia pojawiło się wiele osób. W większość jednak osoby posiadały jedynie wiedzę pośrednią i w zasadzie ich zeznania nie wnosiły do sprawy żadnych nowych okoliczności bo o przebiegu zdarzenia dowiedziały się one z relacji osób trzecich. Zeznania wielu osób mogły służyć jedynie pomocniczo – jako kolejne potwierdzenie danej okoliczności. Były to m.in. zeznania: Karola B. (k. 499, 283v) oraz Pauliny B. (z domu P. k. 499v) – którzy oboje początkowo bawili się na imprezie w klubie, ale jeszcze przed północą opuścili lokal i nie byli świadkami zajścia, Kazimierza Z., który zachodził dwukrotnie do klubu (k. 13 – 14). Z kolei w ogóle nie byli na miejscu zdarzenia rodzice zarówno oskarżonych Grzegorz G. (k. k. 433 434, 104 -107), Bogusława G. (k. 424 – 425, 36 – 37), siostra pokrzywdzonego Katarzyna K. (k. 420 - 421, 26 – 27), a także Maria D. (k. 480 – 481, 274v) czy Stanisław D. (k. 433, 100 101). Podobnie należy ocenić zeznanie sołtysa wsi O. Krzysztofa B., który udostępnił młodzieży lokal na zorganizowanie imprezy (k. 430 – 431, 76 - 78). W sprawie nadto przesłuchani zostali funkcjonariusze, którzy tej nocy interweniowali na zgłoszenie uczestników imprezy w klubie o ataku ze strony mężczyzn bawiących się u Adam Cz. Zeznania Ireneusza D. (k.426 – 427, 63v), analiza zapisków dokonanych przez niego w notatniku służbowym (k. 65v) oraz zeznania Cezarego Dz. (k. 427, 66v), nie przyczyniły się do ustalenia żadnych istotnych okoliczności. Jak zgodnie zeznali obaj w czasie zdarzenia nikt nie informował ich aby doszło do konfrontacji z obu grup, wobec czego po dokonaniu penetracji terenu odstąpiono od dalszych czynności. 9 Pozostałe dowody nie wniosły do sprawy żadnych istotnych okoliczności, a zatem nie miały wpływu na treść rozstrzygnięcia. Reasumując powyższe rozważania Sąd doszedł do przekonania, iż w sprawie nie zaistniały takie okoliczności, które znosiłyby lub umniejszały winę oskarżonych. Waldemar G. i Dawid S. wypełnili swoim zachowaniem znamiona art. 158 § 2 kk oraz art. 159 kk. Przepis art. 158 kk udziela ochrony życiu i zdrowiu ludzkiemu penalizując m.in. udział w pobiciu. Pobiciem jest czynna napaść dwóch lub więcej osób na inną osobę lub osoby, przy czym w zdarzeniu tym występuje wyraźny podział ról na napastników i napadniętych (broniących się). Odpowiedzialności na podstawie tego przepisu podlega ten, kto bierze udział w takim pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego lub średniego uszczerbku na zdrowiu. Karalny jest więc już sam udział w niebezpiecznym pobiciu, tzn. w takim zajściu, którego intensywność i agresywność osób uczestniczących stwarza poważne zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego. Warunkiem odpowiedzialności sprawcy jest spowodowanie skutku w postaci stanu bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia w natężeniu wskazanym przepisami art. 156 § 1 kk lub art. 157 § 1 kk. Dla bytu tego występku stopień aktywności poszczególnych uczestników pobicia jest obojętny – wystarczy świadome połączenie działania jednego ze sprawców z działaniem innych osób przeciwko innej osobie, jeżeli z pobicia wynikną skutki wymienione w ww. przepisie. Udział w pobiciu nie musi polegać na osobistym wykonywaniu czynności polegających na biciu czy kopaniu pokrzywdzonych. Istotą współsprawstwa bowiem jest oparte na porozumieniu współdziałanie dwóch lub więcej osób, z których każda obejmuje swym zamiarem realizację całości znamion określonego czynu przestępczego. Udział w pobiciu jest przestępstwem umyślnym, które wymaga zamiaru bezpośredniego co do samego uczestnictwa w zajściu, natomiast znamię jego niebezpiecznego charakteru (tj. narażenia życia lub zdrowia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo) może być objęte zamiarem ewentualnym. Kodeks karny przewiduje obostrzenia kary w przypadku gdy pokrzywdzony dozna ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 158§2kk) oraz gdy sprawcy używali broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu (art. 159kk). Oskarżeni w niniejszej sprawie Waldemar G. i Dawid S. wypełnili znamiona pobicia w formie podwójnie kwalifikowanej. Bowiem działając wspólnie w realizacji podjętej decyzji z zamiarem bezpośrednim atakowali pokrzywdzonego zadając mu uderzenia niebezpiecznym narzędziem i powodując u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu. O działaniu z zamiarem bezpośrednim świadczyło: przygotowanie narzędzi do bicia, a nadto sposób i miejsce zadawania ciosów (newralgiczne miejsce organizmu człowieka – głowa). O spowodowaniu skutku w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przesądziło stanowisko biegłych posiadających stosowną wiedzę z zakresu medycyny. Większych trudności dostarczyło ustalenie drugiego znamienia kwalifikującego tj. działania z niebezpiecznym narzędziem. W tym zakresie Sąd podzielił stanowisko wyrażane z orzecznictwie m.in. przez sądy apelacyjne (SA w Kraków z 14.01.1999 r. II Aka 210/98 KZS 1999/2 oraz SA we Wrocławiu z 4.10.2001 r. II Aka 354/01 OSA 2002/2) uznając, iż z uwagi na ciężar i wielkość kij bejsbolowy taki niebezpieczny przedmiot stanowi. Za popełnienie opisanego czynu Sąd wymierzył oskarżonym kary pozbawienia wolności, uznając że sprawiedliwy będzie w tej sytuacji tylko najsurowszy rodzaj sankcji. Ustalając wymiar kary Sąd ocenił, że społeczny stopień szkodliwości popełnionego przez nich występku jest znaczny. Sprawcy swoim zachowaniem okazali bowiem całkowitą obojętność dla zagrożenia podstawowego dla człowieka dobra prawnego jakim jest życie i zdrowie. Sąd miał również na uwadze okoliczności obciążające tj. zaplanowanie działania, brutalność oskarżonych uderzających pokrzywdzonego w głowę oraz fakt spowodowania dużego stopnia zagrożenia dla życia pokrzywdzonego. 10 Jednak obaj sprawcy to młodzi, jeszcze uczący ludzie, którzy dotąd nie mieli konfliktów z prawem. Dlatego też należało dać im szansę i zawiesić wykonanie kar na okres próby. Zdaniem Sądu do osiągnięcia i ukształtowania właściwych postaw społecznych podsądnych, nie jest konieczne osadzenie ich w warunkach izolacji. Kara z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, winna wpłynąć dyscyplinująco na oskarżonych i zapobiec ich powrotowi do przestępstwa. Groźba zarządzenia wykonania kar w orzeczonym wymiarze powinna powstrzymać ich przed łamaniem norm prawa karnego. Z uwagi jednak na ciężar czynu Sąd uznał za celowe wydłużenia okresu sprawowania nad nimi dozoru do lat 4. Upływ okresów próby w tym wymiarze pozwoli zweryfikować trafność postawionej im pozytywnej prognozy kryminologicznej. Z uwagi na fakt, iż oskarżonych należało zaliczyć do kategorii sprawców młodocianych Sąd zgodnie z nakazem zawartym w art. 73 § 2 kk w okresie próby oddał ich pod dozór kuratora sądowego. Kurator będzie motywował oskarżonych z jednej strony do kontrolowania swego postępowania i kształtowania społecznie pożądanych postaw. Nadto za jego sprawą Sąd będzie miał możliwość kontroli ich zachowania. Powództwo cywilne Sąd pozostawił bez rozpoznania uznając, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie pozwala jednoznacznie stwierdzić jego zasadności. O kosztach wobec każdego z oskarżonych Sąd orzekł w oparciu o art. 627 kpk w zw. z § 1 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 18.06.2003r. w sprawie wysokości i sposobu obliczania wydatków Skarbu Państwa w postępowaniu karnym (Dz. U. z 2003 r. nr 108 poz. 1026) zaliczając do nich koszty pozyskania informacji z Krajowego Rejestru Karnego oraz po połowie: ryczałt za doręczenia w postępowaniu oraz koszty sporządzonych w sprawie opinii. Nadto Sąd zasądził od każdego z oskarżonych opłatę w trybie art. 2 ust. 1 pkt 3 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z dnia 1983 r. nr 49, poz. 223 z późn. zmianami). 11