Katarzyna Ksobiak, Wakacje nad morzem

Transkrypt

Katarzyna Ksobiak, Wakacje nad morzem
Katarzyna Ksobiak
klasa III c
Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mroczy
ul. Sportowa 2
89-115 Mrocza
„Wakacje nad morzem”
Dwa lata temu poznałam na wakacjach w Gdańsku nową koleżankę. Miała
szesnaście lat i niespotykane imię – Apolonia. Kiedy się po raz pierwszy spotkałyśmy, wydawała mi się miłą, rozsądną dziewczyną, taką typową, bez problemów, pochodzącą z dobrej
rodziny. Postanowiłam się z nią zakolegować. Mieszkałyśmy w tym samym hotelu, więc
wybrałyśmy się razem na obiad. Przy stoliku poznałam jej rodziców i starszego brata. Byli dla
mnie bardzo mili. Wieczorem postanowiłyśmy wybrać się na spacer. Przez długi czas
rozmawiałyśmy, a i tak nie kończyły nam się tematy.
Następnego dnia zaproponowałam, abyśmy poszły na basen. Jednak
Apolonia mi odmówiła. Zapytałam, dlaczego. Jednak ona nie chciała zbytnio o tym ze mną
rozmawiać i szybko zmieniła temat, proponując mi wyjście do wesołego miasteczka.
Nie rozwijając tematu, od razu się zgodziłam. Idąc w stronę karuzel, spotkałyśmy brata
Apolonii, Andrzeja. Był on dość skrępowany moją obecnością. Na karuzelach było bardzo
gorąco, a oni mieli ubrane długie spodnie i bluzy. Spytałam, czy nie jest im zbyt gorąco.
Rodzeństwo nic nie odpowiedziało, po czym znowu zmienili temat.
Stwierdziłam, że coś jest nie tak, postanowiłam ich zmusić do zdjęcia bluz, wymyśliłam podstęp. Oblałam ich sokiem z buraków. Po tym „buraczkowym wypadku” bluza nareszcie
została zdjęta. Wtedy na ramionach Apolonii ujrzałam bardzo dużo siniaków. Z początku się
przestraszyłam, lecz potem zaczęłam rozmawiać z siostrą Andrzeja, który niestety uciekł.
Dziewczyna rozpłakała się i zaczęła mi opowiadać, co dzieje się u niej w domu. Okazało się,
że miła i kochająca rodzina to tylko pozory. Tak naprawdę jej ojciec, pan Kowalski,
terroryzował całą rodzinę. Jej mama, pani Kowalska, bała się iść z tym na policję, ponieważ
ojciec Apolonii i Andrzeja był oficerem policji.
Po usłyszeniu całej historii zaproponowałam Apolonii pomoc. Jednak ona
odmówiła. Po chwili poszłam do moich rodziców i przedstawiłam im całą historię rodziny
Kowalskich. Rodzice chcieli zgłosić to na Policję, ale ja w tym momencie się przestraszyłam.
A może to nieprawda? Przecież ta rodzina wyglądała tak normalnie. Ale z drugiej strony te
siniaki Apolonii? Wciąż walczyłam z myślami, co zrobić. Powiedziałam rodzicom, że jeszcze
raz porozmawiam z koleżanką, może dowiem się czegoś więcej i wtedy zdecydujemy, co dalej robić.
Poszłam do pokoju Apolonii, ale nikogo tam nie było. Podobno cała rodzina
wybrała się na obiad. Postanowiłam, że przejdę się nad morze, a porozmawiam z Apolonią po
powrocie. Po jakimś czasie wróciłam. W hotelowym korytarzu usłyszałam krzyki. Po cichu
podeszłam do drzwi pokoju, w którym mieszkała rodzina Apolonii. Po chwili rozległ się
ogromny huk. Hałas ucichł i było tylko słychać odgłosy ludzkich kroków zbliżających się do
drzwi. Bardzo się przestraszyłam i szybko schowałam się do schowka na miotły.
Obserwowałam wszystko przez uchylone drzwi. Z pokoju państwa Kowalskich wyszedł
ojciec Apolonii i Andrzeja. Kiedy zjechał windą do baru, wbiegłam do ich pokoju. Apolonia
leżała na podłodze. Widać było zranioną głowę. Kazałam Andrzejowi natychmiast zadzwonić
na pogotowie i wezwać ochronę. Gdy ratownicy przybyli na miejsce wypadku, od razu zajęli
się dziewczyną. Ochrona po wejściu do pokoju zaczęła się wypytywać o szczegóły
wydarzenia, lecz wszyscy milczeli. Wtedy powiedziałam im o tym, z czego zwierzyła mi się
nowa koleżanka. Powie-działam, że Apolonia na pewno jest ofiarą agresywnego ojca.
Wspomniałam też o siniakach, które wcześniej widziałam i o hałasie, który było słychać aż na
korytarzu.
Ochroniarze wezwali Policję. Funkcjonariusze szybko znaleźli pana
Kowalskiego. Był on cały czas w hotelu, w stanie nietrzeźwości. Najpierw został odwieziony
na izbę wytrzeźwień. Potem miał zostać przewieziony na komisariat policji i tam czekać na
rozprawę sądową.
W trakcie drogi uciekł on z samochodu policyjnego. Apolonia, Andrzej i ich
mama natychmiast zostali objęci ochroną, lecz to jednak nic nie dało. Pan Kowalski w nocy
zakradł się na podwórko domu rodzinnego i go podpalił. Nie przewidział jednak, że jego
rodziny tram nie będzie. Wręcz przeciwnie, czekała tam na niego policja. Został on ponownie
aresztowany.
Na drugi dzień w gazecie ukazał się artykuł na temat pana Kowalskiego i
jego czynów. Następnie otrzymałam wezwanie do sądu w charakterze świadka. Termin
rozprawy został wyznaczony na 23.08.2014 roku. Po kilku dniach otrzymałam kolejne
wezwanie w sprawie dotyczącej rozwodu państwa Kowalskich z orzeczeniem o winę ojca
Apolonii.
Gdy nadszedł dzień rozprawy, bardzo się denerwowałam. Pan
Kowalski został skazany na 10 lat więzienia za terroryzowanie rodziny, a pani Kowalska
otrzymała rozwód. Po tych wydarzeniach bardzo zaprzyjaźniłam się z Apolonią, ponieważ
mieszkała
ona
w
pobliskim
miasteczku.
W tamte wakacje zrozumiałam, jak ważna jest kochająca rodzina. Mimo nieprzewidzianych,
tak okropnych wydarzeń, nie uważam tych wakacji za stracone. Wręcz przeciwnie, nauczy-
łam się wtedy, że warto pomagać innym i nie być obojętnym na przemoc. A o problemach
trzeba mówić i szukać pomocy, bo milczenie, bezradność może być przyczyną tragedii.