bogata treść apelu jasnogórskiego

Transkrypt

bogata treść apelu jasnogórskiego
MIEJ AMBICJĘ NA PUNKCIE DOSKONAŁOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
O. Kornelian Dende – Pogadanka archiwalna z dnia 11 października 1981
O. Marcel Sokalski: Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki sławami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Żeby zrealizować swoje zamiary potrzebna jest przede wszystkim ambicja. My, jako katolicy powinniśmy mieć
ambicję na punkcie doskonałości chrześcijańskiej.
O. Kornelian Dende: Witam Was Zacni Rodacy i Miłe Rodaczki staropolskim: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pewien ojciec umierając przywołał do siebie swych trzech dorosłych synów, bogobojnie wychowanych, i rzekł
do nich: „Wiem, że darzyliście nas, rodziców, szacunkiem i miłością. Nie mieliśmy z wami kłopotu. Byliście
posłuszni. Mam zatem nadzieję, że również moją ostatnią wolę uszanujecie”. Mówiąc to podał każdemu z nich
szkatułkę. Pierwszemu powiedział: „Ty, Józiu, marzysz o tym, żeby być żołnierzem. Otwórz swoją szkatułkę dopiero
wtedy, gdy zostaniesz kapitanem. Pawełku, ty uczysz się prawa. Otóż uczynisz to samo ze swoją szkatułką dopiero,
gdy zostaniesz sędzią. A zaś ty, Adasiu, który pragniesz zostać kupcem, otworzysz szkatułkę, gdy zarobisz na czysto
pierwsze dziesięć tysięcy dolarów. Starajcie się, drogie dzieci, wszelkimi uczciwymi sposobami dojść do waszego
celu, a wtenczas…”
Nie dokończył zdania. Śmierć zabrała go na wieki. Ostatnia wola ojca leżała synom na sercu, więc każdy z nich
robił wszystko, żeby dopiąć celu. Pracując rzetelnie doczekali się wreszcie tego, że najstarszy syn otrzymał rangę
kapitana, młodszy został sędzią, a trzeci złożył już w banku dziesięć tysięcy dolarów.
Wtedy wszyscy trzej zeszli się razem. Pierwszy otworzył swoją szkatułkę i znalazł w niej tylko kartkę z napisem:
„Józiu, prowadź się tak dalej, a zostaniesz generałem”! Paweł znalazł również tylko karteczkę, a na niej słowa:
„Postępuj jak dotąd, a możesz zostać ministrem”! Adaś odczytał słowa ojca: „Bądź nadal uczciwy i usłużny ludziom,
a możesz zostać milionerem”!
Okazało się, że ojciec nie tylko dał im dobre wychowanie, ale przemówił im do ambicji. Czy słyszycie dziś
kogoś mówiącego o ambicji? Słowo to jest tak rzadkie w użyciu, że wielu nawet nie umiałoby wyjaśnić czym
ambicja jest. Dlatego z tym tematem do was się dziś wybieram. Mam nadzieję, że pomoże wam nie tylko do
wychowania dzieci, ale i do waszego rozwoju duchowego. Tytuł pogadanki brzmi: „Miej ambicję na punkcie
doskonałości chrześcijańskiej”.
Zdrowa ambicja
Co to jest ambicja? Odpowiedź mądrych jest następująca: Ambicja to cnota, czyli stała dyspozycja duchowa,
dzięki której posiadający ją stawia sobie wielkie cele i umie do nich konsekwentnie dążyć. Wielki myśliciel grecki
Arystoteles powiedział, że prawo do ambicji maja tylko ludzie wielcy. Ambicję często bierze się za szlachetną dumę,
honor, poczucie godności osobistej. Ambicja to dążność do wybicia się, do stworzenia czegoś wielkiego. Ambicja
wiąże się zawsze z jakąś wielkością.
Każdy może być ambitny, lecz każdy na innym punkcie. Benjamin Disraeli już jako nastolatek bawił się z
kolegami w parlament, wygłaszał mowy, bo chciał zostać premierem rządu. I został nim. I to nie byle jakim. Uznano
go za geniusza. Dzięki niemu Anglia za panowania królowej Wiktorii osiągnęła szczyt swojego rozwoju. Poecie
rosyjskiemu Puszkinowi, w którym płynęło więcej krwi murzyńskiej niż białej, przyświecała ambicja wprowadzenia
do literatury rosyjskiej języka rosyjskiego. Przed nim wszyscy poeci pisali albo po francusku albo po niemiecku.
Języka rosyjskiego wstydzono się, miano go w pogardzie, jako język ludu.
Niesłychane przeszkody często nie odstręczają ludzi, ale przeciwnie podsycają ich fantazję i ambicję. Taka
ambicja towarzyszyła Krzysztofowi Kolumbowi i innym śmiałym odkrywcom.
Stanisław Kostka, jako syn szlacheckich rodziców, nie miał żadnych ambicji politycznych. Jego ambicją było
zostać świętym. „Do wyższych rzeczy jestem stworzony” – mówił o sobie.
Podobnie zapisał w swoim „Dzienniku duszy” kleryk Angelo Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII: „Ponawiam
moje postanowienie, by naprawdę stać się świętym i przyrzekam jeszcze raz przed Tobą, o najsłodsze Serce mego
Nauczyciela Jezusa, kochać Cię tak, jak tego pragniesz…” (1900). Na innym miejscu napisał: „Może nigdy jeszcze
tak silnie jak dziś nie byłem przeświadczony o absolutnej konieczności oddania się we wszystkim Bogu, który
pragnie posłużyć się moją osobą, by uczynić coś dobrego w Kościele, by pociągnąć dusze do Twego kochającego
Serca” (1902).
Fałszywa ambicja
Przedstawiłem wam prawdziwą ambicję. Ale jest też fałszywa. Ta też kręci się koło wielkości, doskonałości, ale
człowiek o fałszywej ambicji albo stawia sobie złe cele, albo do dobrego celu dochodzi złymi metodami. Chorobliwą
ambicją jest pycha, buta, tupet, agresywność, zarozumiałość, miłość własna, żądza sławy, panowania, zaszczytów w
poczuciu swej wysokiej wartości rzeczywistej lub urojonej.
Ludzie nieszlachetni chwytają się wszelkich podłych, podstępnych metod, aby w oczach innych okazać się
wielkimi, żeby więcej sobie dodać blasku. Celowo poniżają innych, żeby siebie wywyższyć. Nie dopuszczają innych
do głosu, bo tylko oni chcą w towarzystwie dominować i błyszczeć. Pchają się łokciami, następują innym na
nagniotki, żeby dostać się do boku generałów, biskupów, ministrów, gwiazd filmowych, uczonych… W jakim celu to
robią? Żeby ich inni widzieli w towarzystwie jakiejś prawdziwej wielkości. Życie, jeśli ma mieć dla nich jakąś
wartość, musi być nieustannym marszem od triumfu do triumfu, przy czym bardziej zależy im na tym, żeby ich
nazwisko i fotografia była w gazetach, bardziej chodzi im o fanfary i reflektory niż o wartość ich osiągnięć.
Człowiek opętany jakąś ambicyjką, o rozdętej potrzebie znaczenia jest niemożliwy we współżyciu i współpracy.
Ustawicznie bowiem szukając samo wywyższenia ma wzrok skierowany na samego siebie. Nie lubi gdy się komuś
powodzi, gdyż sukcesy umniejszają jego własne osiągnięcia. Każdy kto go „zaćmi”, usunie w cień swoją wymową,
dowcipem, zręcznością, zdolnościami i wiedzą jest zazwyczaj jego śmiertelnym wrogiem. Tylko on chce się
panoszyć, być na pierwszym planie.
Człowiek o takiej ambicji nieraz wysoko dociera, gdyż ambicja pobudza go do zawziętej pracy. Ale wtedy
dopiero człowiek ten daje się poznać od najgorszej strony, arogancko traktując tych, co są „na dole”, demonstrując
swą władzę gdzie tylko się da i jak tylko się da. Jest to ponury, szkodliwy typ człowieka. Gorzej jeszcze, gdy
zawiedzione ambicje rozbudzą w nim inną namiętność – zawieść. Nie potrafi się cieszyć tym co ma. Opętany jest
zawiścią zazdrości, że ktoś ma więcej pieniędzy, władzy, urody, powodzenia, szczęścia, że ma lepsze stanowisko,
lepszy rodzaj pracy, inne zdolności, inne możliwości…
Chrześcijańska ambicja
Najpiękniejszą ambicją jest ambicja chrześcijańska, której Chrystus Sam wytyczył kierunek mówiąc: „Bądźcie
doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Doskonali w czym? Przede wszystkim w miłości do
Boga i bliźniego. Chrystus wypowiedział te słowa właśnie w związku z tym przykazaniem. Miłość jest koroną
wszystkich cnót.
Chrystus chciał rozbudzić ambicje młodzieńca, który szukał u Jezusa rady, co powinien dobrego czynić, żeby
otrzymać życie wieczne. Padła odpowiedź: zachowuj przykazania! – A gdy młodzieniec odrzekł, że je przestrzega,
Jezus rzekł: „Jeśli chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, … a potem przyjdź i chodź
za Mną”. Młodzieniec odszedł zasmucony, bo miał wiele posiadłości (Mt 19, 16-22).
Maksymilian Kolbe chętnie chciał rywalizować z innym w miłości do Niepokalanej. Mówił , że cieszyłby się,
gdyby ktoś Ją więcej kochał niż on. Ale, – mówił – ja bym nie spoczął na laurach. Próbowałbym go prześcignąć.
Było trzech wybitnych pionierów nowoczesnej psychiatrii – Zygmunt Freud (um. 1939), Alfred Adler (um.
1937), i Karol G. Jung (um. 1961). Freud twierdził, że motorem życia psychicznego jest „libido”, czyli energia
związana z instynktem seksualnym. Adler i Jung temu zaprzeczali. Dla Adlera motorem życia psychicznego jest
ambicja, a właściwie walka z poczuciem niższości. Jung zbliżył się najbardziej do chrześcijańskiego motoru życia
psychicznego, którym jest miłość Boga i bliźniego, ambicja par excellence.
Do realizowania chrześcijańskiej ambicji wzywa nas Ojciec Święty Jan Paweł II. Podczas swego pobytu w
Meksyku zwrócił się do Polaków tam zamieszkałych, ale miał na uwadze wszystkich, w Polsce i na całym świecie.
Mówił tak: „To, że Papież jest z Polski…, to na nas wszystkich, na Papieża najprzód, a z kolei na wszystkich
Polaków, gdziekolwiek się znajdują na świecie, nakłada jakieś szczególne obowiązki. Nie tylko jest źródłem naszej
radości, że możemy w ten sposób znaleźć miejsce w sercu Kościoła, ale jest także wyrazem jakichś zadań, które stają
przed Kościołem właśnie w Polsce i przed wszystkimi Polakami gdziekolwiek są na świecie. W Kościele mają
miejsce liczne ludu i narody – otóż to nasze polskie miejsce w Kościele dzisiaj zostało w szczególny sposób
uwydatnione. Ale przez to samo nałożyło na nas jakieś nowe zobowiązania, ażebyśmy postarali się bardziej żyć
Kościołem, być bardziej Kościołem…” Odwołując się w dalszym ciągu do ambicji Polaków, Papież prosił, żebyśmy
zwiększyli swą gorliwość w modlitwie, zachowali ludzką godność, szanowali i bronili życia, żebyśmy byli trzeźwi,
wstrzemięźliwi i solidarni. Zastanówmy się jak to jest z naszą własną ambicją, moją ambicją i twoją ambicją, bracie i
siostro. Bo ambicja zdrowa i chrześcijańska to też wielki dar Boży, to pomoc Boża do osiągnięcia naszej
doskonałości, i za ten dar też jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem.