Rozgrzeszamy forex
Transkrypt
Rozgrzeszamy forex
Rozgrzeszamy forex Wpisany przez Marek Rogalski Nie jest do końca prawdą, że forex w porównaniu z giełdą przypomina jazdę rozpędzonym bolidem po zatłoczonych ulicach dużego miasta. Rozgrzeszamy forex* Przez jednych nazywany nieobliczalnym rynkiem dla szaleńców, przez innych maszynką do zarabiania dużych pieniędzy. Funkcjonujący 24 godziny na dobę przez 5 dni w tygodniu, bez centralnego miejsca handlu i z gigantycznymi obrotami rzędu kilku bilionów dolarów dziennie. Rynek bijący na głowę w kwestii możliwości oferowanych przez akcje, a mimo to wciąż niedoceniany przez inwestorów. Przynajmniej u nas w kraju. Dlaczego? Grzech 1 - nieznajomość tematu Większość z nas poprzez termin „inwestycje w waluty" wciąż rozumie fizyczne transakcje w kantorze, które miały szczyt swojej popularności na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Tymczasem takie spekulacje już dawno odeszły do lamusa, chociażby ze względu na umacniającego się od kilku lat złotego. Podobny los czeka również lokaty walutowe, które przegrywają z poziomem depozytów w krajowej walucie. Niska opłacalność cechuje także inwestycje w zagraniczne fundusze denominowane w walutach obcych, za co odpowiada 1/5 Rozgrzeszamy forex Wpisany przez Marek Rogalski właśnie silny złoty. I na tym temat inwestycji walutowych się wyczerpuje, co niestety cechuje także sporą część naszych krajowych komentatorów ekonomicznych. Tymczasem prawdziwe inwestowanie na rynku walutowym polega na osiąganiu przychodów z dziennych zmian kursów walut, czy to poprzez samodzielnie dokonywanie transakcji w banku, czy internetowej platformie handlu, czy też oddanie tej kwestii w gestię wyspecjalizowanego domu maklerskiego - realizowanie usługi zarządzania portfelem na zlecenie. W przeciwieństwie do giełdy, zyski na walutach można osiągać także w czasie spadków. Zależy to tylko od tego, czy zdecydujemy się w danym momencie zająć krótką pozycję na rynku. Takie ujęcie tematu otwiera przed potencjalnymi inwestorami wiele nowych możliwości. Grzech 2 - za duże nakłady Jeszcze kilkanaście lat temu, aby uzyskać w banku dobrą cenę przy zawieraniu transakcji trzeba było być majętnym klientem obracającym setkami tysięcy złotych. Był to rynek elitarny, zamknięty dla mniejszych przedsiębiorców czy inwestorów. Dynamiczny rozwój technologii internetowych sprawił, że znacznie wzrosła dostępność do bieżących informacji i notowań, a konkurencja pomiędzy bankami i pośrednikami (domy maklerskie) znacznie się zwiększyła. W efekcie, aby stać się pełnoprawnym uczestnikiem rynku wystarczy mniej niż kilkadziesiąt tysięcy złotych, co powoduje, iż oferta rynku forex staje się dostępna dla większości inwestorów. Pewną przesadą jest jednak zaczynanie inwestycji od 2 tys. czy 5 tys. złotych. Po pierwsze, czas poświęcony takim transakcjom nie będzie współmierny do końcowych wyników. Po drugie, im mniejsza kwota, tym większa będzie pokusa do szybszego pomnożenia kapitału, co w efekcie przyniesie zupełnie odwrotne i niezamierzone efekty. Kierujmy się zatem rozsądkiem i kwotę zaangażowania na rynku dopasowujmy do naszych preferencji zysku, a także ponoszonego ryzyka. 2/5 Rozgrzeszamy forex Wpisany przez Marek Rogalski Grzech 3 - zbyt duże ryzyko Spotyka się zarzut, iż inwestowanie na rynku walutowym jest zajęciem dla nałogowych spekulantów, którzy w końcu i tak stracą zainwestowane pieniądze, albo dla naiwnych, którzy powierzają swoje pieniądze firmom o niewiadomym pochodzeniu. Faktycznie przez pierwsze lata kwestia inwestycji walutowych w Polsce nie była dobrze uregulowana, co stwarzało pole do wielu nadużyć. Jednak nie byłyby one możliwe, gdyby nie niska znajomość tematu przez samych klientów, którzy nieraz kierowani własną chciwością nie weryfikowali potencjalnych pośredników. Analogicznie ma się sprawa z internetowymi platformami handlu, które umożliwiają samodzielne inwestycje - to inwestor sam podejmuje decyzje co do wykorzystania możliwości, które mu się oferuje. Nikt nikomu nie każe zawierać transakcji przy maksymalnej dostępnej dźwigni - wtedy rynek zamienia się w kasyno, a ryzyko przegranej jest ogromne. Rozsądny inwestor nigdy nie zdecyduje się na podjęcie nadmiernego ryzyka, gdyż przede wszystkim będzie miał na celu ochronę własnego kapitału. Będzie cierpliwie czekał na zyski, nie oczekując stopy zwrotu powyżej 100 proc. rocznie. Tymczasem większość z nas wciąż uważa, że to im przydarzy się „złoty strzał", który pozwoli na kilkukrotne pomnożenie kapitału w ciągu kilkunastu dni. To prowadzi do wielu rozczarowań i sprzyja rozpowszechnianiu nie do końca prawdziwych opinii na temat rynku. Grzech 4 - to jest za trudne 3/5 Rozgrzeszamy forex Wpisany przez Marek Rogalski Nikt nigdy nie twierdził, że zarabianie pieniędzy jest jak bułka z masłem. Inwestowanie to tak samo ciężka praca, jak każda inna. Nie jest do końca prawdą, że forex w porównaniu z giełdą przypomina jazdę rozpędzonym bolidem po zatłoczonych ulicach dużego miasta. To zależy tylko od tego, na jaki horyzont inwestycyjny się zdecydujemy (najbardziej „wykańczające" jest zawieranie transakcji kilka razy dziennie), a także jakie mamy oczekiwania odnośnie poziomu zysków. To przełoży się na kwestie związane z zaangażowaniem kapitału w poszczególną transakcję, a także dopasowanie zleceń stop loss (pozwalają one opuścić rynek przy ograniczonej stracie, kiedy sytuacja na nim zaczyna układać się nie po naszej myśli). Największą przeszkodą zawsze będą emocje, których nikt z nas nie uniknie - można starać się je ograniczać przez samodyscyplinę inwestycyjną lub zupełnie wyeliminować decydując się na stosowanie mechanicznych systemów transakcyjnych. To wymaga już jednak dość dużej wiedzy i przynajmniej kilku lat doświadczenia. Grzech 5 - rynek jest nieobliczalny Sceptycy twierdzą, że zmiany kursów walut to czysta ruletka i kompletny chaos. Uważają, że bardziej przewidywalna jest giełda, gdyż ta w większym stopniu kieruje się czynnikami fundamentalnymi, takimi jak kondycja finansowa poszczególnych spółek, czy też wskaźnikami gospodarczymi. Dlaczego jednak spora większość giełdowych analityków stara się zaklinać rzeczywistość, którą wyznaczają długoterminowe cykle gospodarcze, a także ulega emocjom i stadnym zachowaniom? Tymczasem rynek walutowy to globalna gospodarka w pigułce miejsce, gdzie spotykają się ze sobą różne szkoły ekonomii, matematycznej analizy, statystycznego przewidywania i elementów psychologii. 4/5 Rozgrzeszamy forex Wpisany przez Marek Rogalski Szanse na osiągnięcie zysku nie są mniejsze niż na giełdzie, jeżeli zrozumie się specyfikę rynku walutowego i wykorzysta jego szanse. Ogromna płynność i fakt, że pracuje on 24 godziny na dobę daje ogromne pole do wykorzystania mechanicznych systemów transakcyjnych. Nie są one jednak w pełni efektywne, jeżeli są pozbawione algorytmu zarządzania wielkością pozycji. Bo nie wystarczy wiedzieć, w jakiej wysokości otworzyć pozycję i gdzie ją zamknąć, ale ile można zaryzykować w poszczególnej transakcji. Dopiero wtedy można próbować stworzyć system, który pozwoli na efektywne zarabianie pieniędzy przy uwzględnieniu częściowej ochrony kapitału. Grzech 6 - brak decyzyjności Czy często nie jest tak, że decyzje, także te finansowe podejmujemy pod wpływem opinii wygłaszanych przez innych? Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że odpowiedzialność za podejmowane działania spoczywa na nas samych. Wystarczy dłuższa bessa na giełdzie, aby inwestorzy przestali się interesować funduszami akcji w obliczu rozpoczynającej się właśnie hossy, czy też kilka spektakularnych upadków nieuczciwych firm działających na rynku walutowym bez wymaganej licencji, aby doprowadzić do spadku zaufania do całej branży. Tymczasem forex jest jednym z niewielu rynków, gdzie zyski można osiągać niezależnie od panującej gospodarczej koniunktury. To miejsce, gdzie pojęcie hossy czy bessy nie ma większego znaczenia, gdyż to zarządzający decyduje o tym, czy w danym momencie zawrzeć transakcję na zwyżkę, czy też zniżkę danej waluty względem drugiej. Warto uwzględnić ten fakt przy konstrukcji własnego portfela inwestycyjnego, opartego o dywersyfikację pomiędzy produktami o niskiej wzajemnej korelacji. Może być to dość ciekawa alternatywa, zwłaszcza na najbliższe lata, które będą okresem dużej niepewności na rynkach. *) Artykuł w pierwotnej wersji ukazał się w dodatku do Manager Magazin. 5/5