KonkursZAMKNIJ OCZY I POCZUJ DOTYK ANIOŁA
Transkrypt
KonkursZAMKNIJ OCZY I POCZUJ DOTYK ANIOŁA
Poniżej znajdziecie prace finałowej ósemki, wyłonionej wśród zgłoszeń nadesłanej w konkursie ZAMKNIJ OCZY I POCZUJ DOTYK ANIOŁA, organizowanym przez ParanormalBookS i wyd. Otwarte. Praca nr 1 Mój Anioł Stróż. - Mam opisać swojego anioła stróża – zakomunikowałam swojemu odbiciu w lustrze. Cały dzień przed kartką papieru zaowocował pokreślonymi linijkami tekstu. Po umysłowej bitwie, gdzie na jałowym polu nie raczyła się pojawić wena ani natchnienie, postanowiłam zrobić coś konstruktywnego. Czyli iść spać. Minęła dłuższa chwila, kiedy coś zaczęło natrętnie mnie w ramię. Otworzyłam oczy i zerknęłam w bok, chcąc dać intruzowi do zrozumienia, co myślę o takim bezczelnym zachowaniu. Sęk w tym, że intruza nie było. Wisiała za to nade mną kartka papieru, a długopis popisał mi całe ramię. - Ty nie wiesz, jak Anioł Stróż wygląda?! – rozległ się nad moim uchem poirytowany, niewątpliwie damski głos. Wydobywał się on znikąd. Znikąd na dodatek perłowo błyszczało w ciemności, oświetlając wszystko wokół i pachniało kwiatami. Zrzuciłam omamy na karb snu i włączyłam się do rozmowy. - Nie wiem, jak wygląda. Nagle w miejscu niczego zaczęło pojawiać się ,,coś”. Materializacja skończyła się w połowie. Nie wiedziałam, czy to z powodu rozespania czy wady wzroku, ale widziałam strasznie nieostro, tajemnicza postać rozmywała się, zupełnie jakby była poza zasięgiem mojej zdolności widzenia. - Utknęłam. Pomóż mi. - Niby jak? - Istnieję, jeśli we mnie wierzysz. Możesz mnie zobaczyć, gdy wiesz, gdzie patrzeć. Nagle w tym kłębowisku gry świateł i kwiatowego zapachu wyostrzyły się oczy. Miały intensywnie brązowy kolor, jak czekolada. Po chwili wyłoniły się rysy twarzy. Były bardzo znajome, ale coś nie pozwalało mi na przypomnienie sobie, skąd je znam. Miałam wrażenie, że intruz macza w tym palce. - Jestem taka, jaką chcesz mnie widzieć. Na co dzień mnie nie widzisz, bo widzieć nie chcesz. Wyobraź sobie, że mam długie rude włosy, a takie będę miała. Wyobraź sobie, że mam zwiewną szatę, a taką będę miała. Tylko kolor oczu jest mój. - Dlaczego? - Bo oczy to zwierciadła duszy. Nie chcąc wdawać się w teologiczne dyskusje o posiadaniu duszy przez anioły, pominęłam uwagę milczeniem. - To jak wygląda anioł? - Anioł nie wygląda. To każda osoba, która choć raz pomoże ci w kłopotach i uratuje życie. Anioł może być hydraulikiem, prawnikiem, bezdomnym, bezrobotnym. Może być każdym. Może zajmować się wszystkim. Wy, ludzie, bardzo chcecie mieć obrazek anioła jako postaci z aureolą i pierzastymi skrzydłami. Dlaczego dla was pomoc i bezinteresowna dobroć to atrybuty nierealnego stworzenia? - To aniołów nie ma? – oburzyłam się. - Powtarzam ci przecież, że są. Obrazek z aureolą i całą tą niebiańską otoczką, to metafora. Metafora ludzkiej dobroci. Zamyśliłam się. - To z kim ja teraz rozmawiam? Anioł-twierdzący-że-nie-jest-aniołem, uśmiechnął się. - Z człowiekiem, który ci pomoże. Z człowiekiem, któremu ty pomożesz. Z osobą, która jest przy tobie od narodzin aż do śmierci. Nagle tajemnicza siła zwolniła trybiki w mojej głowie i mogłam rozpoznać tajemniczą dziewczynę. Zamarłam, a ona się roześmiała. Widziałam anioła. Widziałam siebie. Ona była mną, a ja byłam nią. Jestem aniołem. - Każdy z nas jest – zachichotałam druga ja. Praca nr 2 Tylko jeden raz go widziałam i rozmawiałam. Jeden raz, który wydał mi się snem. Nie jestem pewna czy to, co widziałam tamtego dnia nie jest przypadkiem wynikiem szoku. Nie co dzień przecież przeżywa się katastrofę lotniczą. Tak, tą w której wszyscy inni giną, a ty jako jedyny przeżywasz. Siedziałam jak zwykle pod oknem. Obok mnie siedział chłopak. Nie był ani przystojny, ani specjalnie wyróżniający się. Po prostu zwykły. Miał płowe włosy, lekko zarysowaną szczękę i średniej wielkości nos. Koloru oczu nie miałam szansy zobaczyć. Nawet nie próbowałam do niego zagadać. Pustym wzrokiem wpatrywał się w tył głowy starszej kobiety siedzącej przed nim. Wydawał się być pogrążony w swoich myślach. Lecieliśmy właśnie nad Warszawą, gdy stało się to. Coś dużego uderzyło w skrzydło, i cały samolot zatrząsł się niemiłosiernie. Z sufitu pospadały maski tlenowe, a spanikowany głos stewardessy przebijał się pomiędzy krzykami pasażerów. - Proszę się uspokoić i nie wstawać z miejsc! Spojrzałam za okno mocno wykręcając głowę. Wyraźnie czułam, jak samolot przechyla się w lewą stronę- tą z której ja siedziałam. Potem wszystko działo się szybko. Potężny huk i wrzaski. Cała kakofonia dźwięków zalała mnie, a ja potrafiłam tylko siedzieć z rozchylonymi ustami i oczekiwać. No właśnie, na co? Stewardessa nie próbowała nikogo już uspokajać. Sama, trupioblada krzyczała im bliżej byliśmy ziemi. Im bliżej nieubłagalnego końca. Czas jakby zamarł, gdy na swej ręce poczułam delikatny dotyk zimnej dłoni. Wzdrygnęłam się, czując jak bardzo moje spanikowane ciało jest odrętwiałe. Siłą woli zmusiłam się, by spojrzeć na chłopaka, który mnie ściskał. - Czy możesz mi zaufać? Nie widziałam jego poruszających się ust, a jednak wyraźnie, pomimo całego zamieszania wokół nas, go słyszałam. Milisekundy mijały, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jeszcze chwila, a oboje zginiemy a on się pyta o takie rzeczy? Przynajmniej teraz mogłam dojrzeć kolor jego oczu. Były piwne. - Zaufaj mi, proszę. - Dlaczego? – nie miałam pewności, czy mnie usłyszał. Ja sama ledwo to robiłam. Wyglądał jakby się wahał, jednak po chwili na jego twarzy pojawiła się determinacja. - Bo jestem twoim Aniołem Stróżem. Dobre sobie. Zwyczajny koleś, który nawet nie był przystojny twierdzi, że jest moim Aniołem Stróżem. Coś jednak, kobieca intuicja(?) kazało mi zawierzyć jego słowom. Gdy pokiwałam lekko głową na to, że się zgadzam w środku ogarnęło mnie błogie ciepło. Panika nie zniknęła, ale przestała być centrum moich myśli. Uścisk na ręce wzmocnił się, gdy poczułam że samolot się z czymś zderza. Najprawdopodobniej z ziemią. Ludzkie ciała tych, którzy nie zapięli pasów latały gwałtownie wokół mnie niczym szmaciane lalki. Potem oberwałam czymś w głowę, może jakiś trup przywalił mi z buta? Nie wiem. Cokolwiek to było pozbawiło mnie świadomości na trzy tygodnie, po których dowiedziałam się, że tylko ja przeżyłam. Przeżyłam, dzięki mojemu zwyczajnemu, wcale nie przystojnemu Aniołowi Stróżowi i cholernemu szczęściu. Praca nr 3 Wyglądam jak każdy inny człowiek, lecz nikt mnie nie dostrzega, ginę w tłumie. Powierzono mi pod opiekę kolejną istotą ludzką. One mnie zadziwiają, są takie kruche, a niekiedy widać w nich siłę jak u aniołów. Podobni do mnie, opiekujący się ludźmi często załamują ręce, wiedząc, że nie mogą zbyt wiele zdziałać. Że w niektórych sprawach są bezsilni. Mogą tylko chronić i naprowadzać ludzi na dobrą drogę, lecz nie mogą decydować o ich losie. Ponieważ ludzie posiadają wolną wolę. Dajemy im znaki, lecz nie zawsze je dostrzegają, tak jak nie dostrzegają nas. Nie wiedzą o naszym istnieniu, choć zawsze jesteśmy blisko. Nie rozróżniają nas od innych, jesteśmy dla nich tylko tłem krajobrazu. Ubieramy się jak ludzie, to pomaga nam się wtopić w ich codzienność. Udajemy ich, a skrzydła chowamy przed wzrokiem istot żyjących na Ziemi. Ludzie są pozbawieni wzroku, dostrzegają tylko rzeczy przyziemne. Oni patrzą, lecz nie widzą. Lecz anioły widzą to co niebiańskie i to co przyziemne. Jesteśmy zawieszeni między dwoma światami. Jesteśmy duchami, które nie znalazły drogi. Teraz próbujemy to naprawić, pomagając istotom ludzkim, którymi kiedyś także byliśmy. Wyglądamy tak, jak przed śmiercią i będziemy wyglądać tak już zawsze. Lecz od śmierci zmieniliśmy się. Straciliśmy kontakt z wieloma uczuciami. Nie potrafimy odczuwać strachu, niczego się nie boimy. Nie odczuwamy nadziei, lecz trwamy we wszystkim bezsilni. Nie odczuwamy pragnienia, przez co nie mamy celu. Nie odczuwamy bólu, przez co mamy znikomy kontakt z życiem na Ziemi. I nie odczuwamy miłości, nie potrafimy kochać. Tlą się w nas niekiedy tylko niewielkie ułamki tych uczuć, z których zostaliśmy wyprani. Wtedy płaczemy, lecz nie nad sobą, tylko nad swym podopiecznym. Dlaczego? Bo otrzymał on tak nieczułą istotę. Najlepiej znanym nam uczuciem jest współczucie i bezsilność. To ostatnie pogrąża nas w rozpaczy. Z rozpaczą w ciągu minionych lat, a nawet stuleci dobrze się poznaliśmy. Gdybyśmy odczuwali nadzieję zapewne towarzyszyła by ona nam nieustannie, a to mogłoby rozpraszać, dlatego zostaliśmy jej pozbawieni. Z tego samego powodu pozbawili nas innych uczuć. Nie mamy tego nikomu za złe, my wiemy, że tak ma być, a sprawowanie opieki nad człowiekiem to nasz obowiązek. Żyjemy monotonnie, płynie nam dzień za dniem, wszystkie podobne do siebie, bez pragnienia, bez marzeń, bez zmiany. My nawet nie śnimy, czuwamy przez cały czas, w czasie dnia, nocy i w czasie pomiędzy nimi, którego nie ma, lecz my w nim jesteśmy. Najbardziej brakuje mi właśnie snów. Wszystko dla mnie jest takie realne, rzeczywiste. Sny mogłyby mnie uratować. Wyciągnąć z tej otchłani, w której się znajduję. Wprowadzić kolory do mej egzystencji, gdyż wszystko dla mnie jest czarno-białe, cały świat. W tym ludzie nas przewyższają, w jednej jedynej rzeczy są lepsi od na wszystkich. Oni żyją. My tylko się znajdujemy i czuwamy. Nic więcej. Jesteśmy nie żyjąc. Myślę, więc jestem, a nie myślę więc żyję. Szkoda… Praca nr 4 Opierając się na nauczaniu biblijnym ludzkość wyraża przekonanie o istnieniu aniołów stróżów. Jest to kwestia wiary. Myślę, że odpowiedź kryje się w każdym z nas. Odpowiadając jednak na pytanie; czy kiedykolwiek poczułam muśnięcie nieznanej mi energii, nie muszę analizować poszczególnych wydarzeń ze swojego życiorysu, gdyż były to zdarzenia na tyle poruszające, iż odpowiedź tkwi we mnie od momentu tychże doświadczeń - tak. Czy zastanawiałam się kiedyś, jak wygląda mój Anioł Stróż ? Kim jest, jak się ubiera, jaka jest jego rola w świecie ? Te pytania rodzą się naturalnie po twierdzącej odpowiedzi na pierwsze pytanie, o ile uznamy "muśnięcie nieznanej energii" jako aspekt duchowy, odpowiadam – po raz kolejny - tak. Od najmłodszych lat przytrafiają się nam sytuacje, na które nie jesteśmy w stanie racjonalnie sobie odpowiedzieć; jakim cudem wyszedłem z tak drastycznego wypadku zaledwie z zadrapaniem ? Dlaczego skręciłem w prawo, a nie w lewo ? I ja zadawałam sobie podobne pytania doświadczając podobnych sytuacji. Jako dziecko najczęściej wyobrażałam sobie Anioła Stróża tak, jak przedstawia go Biblia dla dzieci; potężna, skrzydlata postać. Wraz z wiekiem moje wyobrażenie Anioła Stróża zmieniło się. Postrzegam go jako opiekuna, nie tyle ciała, co duszy, nie zwracając uwagi na posiadanie ewentualnych skrzydeł, czy stroju. Postrzegam posłannictwo Anioła Stróża szerzej niż ludzkie pojmowanie. Nie przypisuję go żadnej religii, lecz każdemu człowiekowi. Według Angelologii Anioł Stróż strzeże przeznaczonego mu człowieka, aż do jego śmierci. Jeżeli osoba, która znajdowała się pod jego protekcją trafi do raju, anioł ten awansuje w swojej hierarchii na wyższy szczebel i trafia do chóru aniołów, gdzie oddaje chwałę Trójcy Świętej. Osobiście uważam, że rola Anioła Stróża wywodząca się z tejże nauki jest egoistyczna. Czy naprawdę Anioł Stróż walczy o nasze dusze dla własnej chwały ? W tej nauce istnieją także teorie mówiące o tym, że dany anioł stróż jest podobny do człowieka, którego chroni. Co jest dla mnie kluczem do zrozumienia go. W najtrudniejszych dla mnie chwilach, dramatach, czy też w dokonywaniu wyborów, czułam obecność nieznanej mi energii, wewnętrzną walkę w dokonywaniu wyborów, które przecież nie mają wpływu wyłącznie na mnie, ale również osobach w moim otoczeniu, a może nawet jest to mechanizm sięgający głębszych aspektów. Temat Anioła Stróża jest jak rzeka. Anioł Stróż musi być podobny do człowieka, do którego jest przypisany, ażeby wspólnie tworzyć część większego "planu". Przede wszystkim musi emanować z niego miłość, gdyż tylko poprzez miłość możemy wygrać siebie. Praca nr 5 Patrzyłam na nią w totalnym osłupieniu. Albo uderzyłam się w głowę mocniej niż myślałam, albo ktoś z samej góry wyciął mi wielki kosmiczny dowcip. Bardzo nie chciałam w to wierzyć, ale cóż, w końcu ona sama jest namacalnym dowodem własnego istnienia, czyż nie? Granatowe włosy wyglądały jak plastikowe i opadały prostą linią na ramiona, kontrastowały ostro z wściekle zielonymi oczami. Te oczy przywodziły mi na myśl oczy bardzo rozgniewanego kota, który za sekundę dopadnie biednego Tweety’ego (w roli głównej : ja). Na jaskrawą koszulkę z setkami nadruków narzuciła podartą dżinsową kurtkę, na dodatek cała skryła się pod gotyckim prochowcem i kanarkowymi martensami. Jak zazwyczaj, prezentowała się niczym Hugo w Dolinie Paproci; w obecnej sytuacji wyglądała wręcz absurdalnie. Znałam ją dość dobrze, by wiedzieć, że jest nieobliczalna jak ustrój Rosji Ludowej. W tamtej chwili, widząc ją stojącą ze znudzoną miną w szpitalnej sali, żałowałam wszystkiego, na co dałam się namówić od momentu, w którym ją poznałam. Mój obecny stan był najlepszym dowodem na to, że powinna stracić posadę. Jakim cudem w ogóle dostała tę robotę? Osoba tak nieodpowiedzialna, arogancka i zadufana jak ona nie nadawała się nawet do prac społecznych… Choć może tylko ja postrzegałam ją w ten sposób. Kiedy zdradziła mi całą prawdę sądziłam, ze jest również niepełnosprawna umysłowo – i to bardzo mocno walnięta - ale ostatecznie przekonała mnie ledwo widoczna złocista aureola i migoczące skrzydełka. A może to jednak morfina? Westchnęłam. Nie, nic z tego. - Jeszcze raz: kim jesteś? – powtórzyłam słabo, bo nagle poczułam się gorzej. - Twoim aniołem stróżem – rzuciła zirytowana i powróciła do olewania mnie i swoich obowiązków. Poczułam się znacznie gorzej. Zmobilizowałam swoje obleczone gipsem ciało, boleśnie wygięłam szyję i wgapiłam się w sufit pełnymi złości oczami. - To wiele wyjaśnia – mruknęłam ponuro, pewna, że tam na górze śmieją się ze mnie. Praca nr 6 Mój stróż? Jest on niezwykle ważnym obywatelem Nieba. To wysoko postawiony archanioł. Szycha wśród innych aniołów. Oprócz sprawowania nade mną pieczy, pełni także funkcje jednego z najbliższych, a zarazem najlepszych zwierzchników Boga. To jakby jego prawa ręka od interesów między Zaświatami, a Ziemią. Jest najbardziej zaufanym doradcą Stwórcy. No, ale przede wszystkim jest moim stróżem. Czuję jego obecność niemal codziennie. Czasami podszeptuje mi jakieś słówko na ucho. „Zrób to, nie rób tamtego…” To takie jakby moje sumienie. Mówi mi co jest dobre, a co złe. Chce zapewne, zarezerwować dla mnie przyzwoite miejsce w Niebie. Dobrze go rozumiem. Takie jest po części jego zadanie. Ale oprócz tego pełni również funkcje mojego osobistego ochroniarza. Z nim nie muszę się lękać. Jest najlepszy. Ma czarny pas w karate, dżudo, taekwondo, ninjutsu i złoty pas w anielskim boksie. Przyłoży każdemu, kto będzie chciał mnie skrzywdzić. A jak wygląda? To nienaganny elegant! Chodzi w garniturkach od ich boskiego Armaniego. Najczęściej w błękitnym, choć lubi także ten jasnobrązowy. No i do tego szykowny płaszczyk i luźny krawat dopasowany do fiołkowego koloru oczu. Ciemnobrunatne włosy ma nieco potargane, tak jakby nieustannie bawił się w nich wiatr. No ale cóż począć, gdy jest się aniołem i codziennie trzeba odbywać po kilkadziesiąt lotów stąd do Nieba? Nie ma lekko. Lecz ta jego łobuziarska fryzurka dodaje mu pewnego wdzięku… Nie powiem, niezły z niego przystojniak wśród aniołów. Takie jakby niebiańskie ciacho. Skąd wiem, że jest najlepszy? No, wnioskuję to głównie z tego, że jeszcze żyje. Ale także, z tego, że jak do tej pory we wszystkim mam niebanalne szczęście. Potrafię wykaraskać się z najgorszych tarapatów bez najmniejszego zadrapania. Świetnie radzę sobie w szkole, nawet gdy jestem nieprzygotowana do zajęć. W domu, to ja mam zawsze największe fory, gdy razem z moim rodzeństwem coś zmalujemy. Niech nikt mi nie wmawia, że nie stoją za tym siły wyższe. Jestem przekonana, że ”pewien” anioł macza w tym swoje palce. Ja już wiem jaki. Gdybym miała wydać werdykt, to z pewnością, mój anioł dostałby szóstkę. Nie zastąpiłabym go żadnym innym. Żaden inny nie byłby zresztą w stanie go zastąpić. Bo mój anioł jest najlepszy ;) Praca nr 7 „Aniele Boży, stróżu mój…” - to słowa, których najczęściej używam do „rozmowy” z moim Aniołem. Nie są to jedynie powtarzane co dzień zdania, ukryta jest w nich prośba o błogosławieństwo w życiu, a zarazem ogromna wdzięczność za każdy kolejny dzień i noc. Pod zamkniętymi powiekami widzę mojego Anioła jak pochyla się nade mną. Pragnę otworzyć wtedy oczy, jednak boje się, że gdy to się stanie, obraz pryśnie, jakbym go sobie jedynie wyśniła. Czasami nachodzą mnie refleksje, czy aby te Niebiańskie Istoty chcą być przez nas spostrzegane, bo gdyby rzeczywiście tak było pewnie fruwałyby nad naszymi głowami niczego się nie obawiając. Myślę, że dziś Anioły wyglądają inaczej niż dawniej, nie wiem czy zależy to od charakteru człowieka nad jakim czuwają, jednak mam pewność, że czymś się różnią. Ludzie mają niezwykłą istotę, która strzeże ich, czuwa nad nimi i prowadzi ich przez całe życie. Jestem pewna, że moim Niebiańskim Obrońcą jest mężczyzna. Chodzi tutaj o płeć Anioła, nie wiem czy w ogóle ją mają, ale jeśli tak to byłby to właśnie on. Nie mam pojęcia dlaczego, może tak podpowiada mi intuicja, którą mnie obdarzył? Najbardziej przyciągająca z całego wyglądu Stróża jest jego twarz, na której wypisane są wszystkie jego emocje. Bardzo młoda, a jednak wygląda jakby przeżyła w życiu naprawdę wiele. Anioł ma również regularne rysy i delikatną, bladą jak papier cerę. Znajdujące się na niej oczy są koloru błękitnego nieba, a ich spojrzenie jest niezwykle odważne. Grzbiet jego małego nosa jest delikatnie wygięty, a wargi ułożone są w wiecznym półuśmiechu. Na jego głowie delikatnie powiewają krótkie, złociste włosy. Sługa Nieba jest ogromny, a jego wznoszące się od ramion skrzydła mają potężną rozpiętość. Trudno opisać mi ubiór mojego Stróża, bo przecież nawet we współczesnych czasach Anioły nie chodzą po sklepach. Nad głową mojego Anioła widnieje coś w rodzaju okrągłej tęczy, która rozprowadza wokół niego barwne promienie. Ubrany jest w długą, prostą szatę, która sięga do jego stóp, odzianych w sandały. Ubranie jest jedwabne i ozdobione wszystkimi odcieniami brązu i złota, a u samej nasady kreacji widnieją małe, połyskujące kamyczki. Nie mam pojęcia skąd ma takie stroje, gdzie i kiedy je zmienia, ale jestem pewna, że spodobałyby się dziś nie jednemu projektantowi. Wygląda w niej bardzo szykownie i elegancko, wiem, że wszystkie jego stroje są w bardzo podobnej kolorystyce, ponieważ idealnie do niego pasują. Mój Anioł… jest artystą, który jak w scenariuszu teatralnego spektaklu, planuje moje życie, abym czuła się spełnionym człowiekiem. Gra na skrzypcach inspirujące melodie, aby mój świat był pełny pasji, które będę pragnęła rozwijać. Maluje moją przyszłość w czerwone barwy, by uzyskać, jak malarz na płótnie, ślady niezapomnianej miłości. Jest w moim życiu jak matka, która cierpliwie wysłuchuje moich problemów i radzi jak je najlepiej rozwiązać, ojciec, który uczy w życiu wytrwałości i odwagi, aby podejmować największe wyzwania. Jest również jak najlepszy przyjaciel, do którego mogę się zwrócić o każdej porze. Czuje jego opiekę, bo przecież to dzięki niemu tak naprawdę chodzę jeszcze po tym świecie. Praca nr 8 Odziany w białą szatę, stanął przede mną, obrzucając wszystko gniewnym wzrokiem. Z lekkim przestrachem obserwowałam delikatne drżenie skrzydeł, widząc ruch piór, które trzymały się przylegającej powierzchni. Od całej jego osoby biła delikatna poświata, która sprawiała, że patrząc na niego musiałam przymykać oczy. Uśmiechnęłam się, widząc wokół jego głowy aureolę, która idealnie oddawała stan drobnego blondyna. Zerknęłam na jego tęczówki – sam błękit nieba, dodający mu tylko uroku. Jednak jedynie jego usta nie pasowały do całej doskonałej układanki – nie tkwił na nich uśmiech, a raczej grymas niezadowolenia. Ręce splecione na piersiach również wskazywały, że stojąca przede mną istota jest zła. Ale to była tak słodka złość, że nie mogłam powstrzymać się od delikatnego uśmieszku. Anomalia urody, która była najpiękniejszym pięknem, jakim kiedykolwiek widziałam. - Ciągle mówisz, że mnie nie ma – usłyszałam jego głos. - Uciekasz przed światem, a potem zwalasz wszystko na Boga! Dziewczyno! Myślisz, że kto ochrania cię wtedy, kiedy przechodzisz przez pasy? Myślisz, że kto natknął cię, abyś jeszcze raz sprawdziła, co było zadane z chemii? Kto pomaga ci wstać rano? Kto podsuwa myśli i pomaga wybrnąć z ciężkich sytuacji? Kto siedzi obok ciebie, kiedy płaczesz? To, że mnie nie widzisz, nie oznacza, że mnie nie ma. Jestem, tylko ty tego nie czujesz, bo nic nie chcesz czuć. Ludzie tak mają, ogradzają się murem, ale anioły istnieją naprawdę. Dostrzeżesz je w każdym promyku szczęścia i nadziei. Otwórz oczy, zobacz życie. Budzik wyrwał mnie z głębokiego snu. Z ciężkim westchnieniem widziałam, jak postać Anioła zniknęła. Usiadłam na krawędzi łóżka i zaczęłam zastanawiać się, czy to był jedynie sen czy realna mara. Nadal nie mam pojęcia, ale przymykając oczy, widzę jego skwaszoną minę, która sprawia, że odkrywam ten promyk nadziei. Jednak w dalszym ciągu pozostaję sama, chociaż duchowo czuję wsparcie Anioła, który nie ma aż tyle siły, aby się pokazać. Wierzę, nie potrafiąc uwierzyć samej sobie.