Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Wszystko jest możliwe
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
elabela987
Całe pomieszczenie przesiąknęła gorzkawa woń stęchlizny, pokój niegdyś starannie
urządzony, dokładnie wysprzątany, udekorowany z gustem godnym najznamienitszych
projektantów-dziś przypominał melinę. - To nie jest odpowiednie miejsce na rozwój dziecka
Panie Doktorze, apeluje o jak najszybsze odebranie matce nieletniej. Nieproporcjonalnie
duże oczy dziewczynki zaczęły tonąć w morzu łez - Tak będzie dla ciebie lepiej, dzieckoPowiedziała oschło kobieta głaszcząc Amelie po jej długich włosach- poza tym Panie
Doktorze, matka nie jest w stanie opiekować się małoletnią, ma zaburzenia psychicznedodała po chwili - Zgadzam się z Panią, Sylwia Plater z całą pewnością cierpi na
zaawansowane stadium schizofrenii paranoidalnej- co z oczywistych powodów koliguje z
wychowaniem małoletniej- odpowiedział lekarz. Drobna, wątła postać siedząca w rogu
pokoju przysłuchiwała się z swoistym niedowierzaniem rozmowie, i choć nie rozumiała
dokładnie słów padających z ust nieznajomych, z ich wypowiedzi dowiedziała się jednegonie długo będzie zmuszona rozstać się z jedyną osobą którą kochała. Chwilę po tym wraz z
nowo poznaną kobietą opuściła dom. Amelia nie krzyczała, nie protestowała.. Po prostu
pożegnała się z matką , tak jakby wychodziła na spacer. Jednak w głębi serca czuła
przerażający ból, który przeistaczał się w smutek, taki rodzaj smutku o którym nikomu się
nie wspomina i którego nie można uzasadnić, nie można go też wylać łzami, który nie mogąc
przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.- Czy
masz jakieś rzeczy które chcesz wziąć ze sobą dziecko ?- Spytała kobieta przerywając na
krótką chwilę melancholię dziewczynki. Amelia pokiwała głową, spoglądając znacząco w
stronę drzwi prowadzących do ogrodu. -Drogie dziecko chcesz wziąć ze sobą drzwi ? To
absurdalne ! Wykrzyknęła kobieta, potrząsając dzieckiem. Dziewczynka zaprzeczyła, i
wybiegła do ogrodu, i pochylając się ku ziemi, zaczęła kopać dół. Po chwili Amelia wróciła z
triumfalnym uśmiechem na twarzy, cała ubłocona trzymając w ręku zmasakrowanego
pluszowego zajączka. - Dziecko, czemu trzymałaś zabawkę pod ziemią ? Z zaciekawieniem
spytała dorosła. -Mamusia mówiła, że pan Bugsik nie może z nami mieszkać, bo jest zły, i
chciała go spalić, więc stwierdziłam, że bezpieczniej będzie go zakopać w ogrodzie. Tylko
proszę, niech pani o tym nie mówi mamusi, bo znów będzie zła. Czy... czy.... zająknęła się
Amelia. -No mów drogie dziecko mów. - Czy ja mogę go zatrzymać ? Zapytała pół szeptem
dziewczynka. Na twarzy starszej Pani pojawił się uśmiech. - Naturalnie, że tak, a teraz chodź
czas goni.(...) W samo południe dotarły na miejsce. Oczom dziewczynki ukazał się ogromny
budynek na samym skraju dzielnicy. Jakże straszny i smutny wydawał jej się z tymi
popękanymi ścianami i sękatym drzewem otoczonym czworobokiem ławek. -Kochana
jesteśmy na miejscu. To jest twój nowy dom, a teraz szybciutko choć za mną . Gdy podeszły
do ogromnych drewnianych drzwi, zza malutkiej szyby wychyliła się postać w habicie. Strona: 1/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Szczęść Boże, siostro Klaro przyprowadziłam wam nową podopieczną. Kobieta w oknie
zmierzyła małą wzrokiem i odparła. - Kolejny raz Pani mówię niech Pani poszuka Marie
Teresę- Siostrę przełożoną, bo to ona się rekrutacją zajmuję, nie ja. Po tych słowach
ostentacyjnie zatrzasnęła okiennice. Siostrę Marię Teresę znalazły dość szybko na
asfaltowym podwórzu za starym budynkiem klasztoru. Amelka z radością powitała cień, z
uwagi na to, że przez całą podróż towarzyszyło jej oślepiające słońce. Potem zauważyła,że
małe dziewczynki siedzące na ławce płaczą. Siostra Maria Teresa trzymała jedną z nich za
chude ramie, i na nią krzyczała. Serce Amielii zaczęło walić jak młot, zbielała ze strachu.
Mimo to była śliczna: niebieskie oczy, robiące wrażenie zbyt wielkich dla jej twarzyczki,
czarne włosy skręcone starannie w loki, które teraz trzęsły się przy jej policzkach, ręce i
nogi ładnie wymodelowane, a przy tym delikatne. -Szczęść Boże , przyprowadziłam
podopieczną. Gdy Maria Teresa zdała sobie sprawę z obecności osób trzecich przeistoczyła
się w nienaganną osobę. - No dzieci idzie się pobawić- malutkie istotki rozbiegły się w
mgnieniu oka. - Dziękuje Pani Kamilo, zajmę się należycie nową. Pani obecność jest już
zbędna. Na wielkim podwórku została tylko mała i siostra przełożona. Każdy ułamek
sekundy spędzony sam na sam z kobietą wydawał się dziewczynce niewyobrażalną
męczarnią. Do kotła strachu, żaru dodawał jej osobliwy wygląd przypominała jej wiedźmę z
jednej jedynej bajki której przerażająco się bała. - Zbliż się do mnie dziecko, chyba się mnie
nie boisz ? - Zapytała z lekką drwiną w głosie siostra. - Jak masz na imię ? Mam na imię
Amelka- odparła. - Dobrze, więc Amelio, nie wiem co robić skłonna byłaś w domu, ale wiedz,
że u nas panuje dyscyplina. Wystarczy abyś była posłuszna a nie będziesz musiała
uczestniczyć w takich scenach, które przed chwilą widziałaś- tamta dziewucha była nie
znośna i musiała ponieść sankcje. Niech to będzie dla ciebie przykład. Zrozumiałaś ?
Dziewczynka pokiwała głową, ściskając za rączkę małego króliczka. - Powiedz mi jeszcze
jedno, ile ty masz lat? -Mam 12 lat proszę pani. -To po co ci ta szmata którą trzymasz w
ręku. Powinnaś dojrzeć, zabawa pluszakami nie jest rozwijająca.- Siostra wyrwała jedynego
przyjaciela dziewczynki i wyrzuciła go do kosza stojącego obok. Pomimo, tego, że serce
dziewczynki rozerwane było w tym momencie na tysiące kawałków, strach sparaliżował ją
tak bardzo, że nie mogła wydobyć z siebie żadnego konkretnego słowa.(...)-A teraz chodź za
mną. Dodała i chwyciła dziewczynkę za ramię. -To jest miejsce w którym będziesz spała,
rozpakuj się i poczekaj na Izabelle, to twoja współlokatorka, oprowadzi Cię po ośrodku. Po
tych słowach kobieta opuściła pomieszczenie. Amelia została sama, jej analityczna natura
nie pozwoliła by na nie zaglądnięcie w każdy kąt tego pokoju. Nagle ktoś otworzył drzwi,
dziewczynka odskoczyła od szafy do której właśnie zaglądała w obawie, że wróciła Siostra
Przełożona. W drzwiach stała jedynie niewielka, pulchna istotka. -Pewnie to ty jesteś ta
nowa. Zapytała nie wykazując większego zainteresowania.-Tak, mam na imię Amelia, miło
mi cię poznać. -Odparła. -Mam na imię Izabella, ale koleżanki mówią do mnie po prostu Iza.
Czemu płaczesz ? -Spytała ostrożnie. -Nie, to nic takiego, po prostu ktoś zabrał bardzo
cenną rzecz, i ten ktoś musi za to zapłacić. Niezaradnie wyjaśniała Amelia. Dziewczynki
podały sobie rękę i wymieniły się uśmiechami.- Chodź Amelko, pokaże Ci wszystko i
wszystkich. Zaśmiała się dziewczynka. Nieomal w tej samej minucie opuściły pokój i zaczęły
przemierzać ogromny budynek. -Tu jest część w której śpimy, a tam jest kuchnia, tam dalej
masz klasy, na lewo są ubikacje, a na prawo gmach modlitewny. -Gmach modlitewny ?
Zapytała zaskoczona Amelia. -To takie miejsce w którym się modlimy, chodź dalej.
-Dziewczynka popędzała Amelie. Jednak ona zastygła w miejscu, wpatrując się w owe
miejsce kultu. -Amelia co z tobą ? Chodź dalej. Niecierpliwiła się dziewczynka. Nagle
usłyszała jak Amelia szepce , w pierwszej chwili stwierdziła, że słowa kierowane są do niej.
-Co mówisz ? -zapytała Iza. Gdy po dłuższej chwili nie otrzymała od koleżanki informacji
zwrotnej potrząsnęła nią. Dziewczynka otrząsnąwszy się z dziwnego transu odpowiedziała
-Nic, zupełnie nic, tak się cieszę, że w końcu mam koleżankę, to znaczy miałam już
koleżanki ale nigdy z żadną nie mieszkałam, będziemy robić razem wszystko. Wszystko.Strona: 2/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Wykrzyknęła niespodziewanie Amelia. W tym momencie była gotowa powiedzieć wszystko
byle jej zachowanie nie przybliżyło kogoś nieproszonego do odkrycia jej tajemnicy. I tak też
się stało. Izabella szybko zapomniała o dziwacznym incydencie. Dziewczynki spędzały ze
sobą każdą wolną chwilę, uczyły się razem, rozmawiały, grały w karty. Amelia bardzo
przywiązała się do koleżanki, która pomagała przetrwać jej ciężkie chwilę, uczyła ją wielu
rzeczy min. dzięki Izabelli Amelia poznała podstawy tańca klasycznego, którego zawsze
pragnęła się nauczyć, jednak nigdy nie zaaklimatyzowała się w niegościnnym „domu
dziecka”. Niegościnnym z powodu rygoru w nim panującego, a także sióstr które
nieumiejętnie opiekowały się dziećmi. Jednak największy ból sprawiał Amelii fakt, że nie jest
akceptowana przez znaczącą większość dzieci, które na każdym kroku jej to okazywały.
Pewnego dnia o dwunastej w południe wszystkie dzieci czekały cicho na dziedzińcu, dopóki
nie odmówiono modlitwy Anioł Pański. Podczas tej chwili milczenia, paskudna, zła
dziewczynka, która nazywała się Karolina Stolarczyk, podeszła do biednej, nieśmiałej Amelii,
chcąc ją nastraszyć ścierwem wiewiórki, które znalazła pod żywopłotem. Amelia rzuciła
okiem na trupa i wydała mrożący krew w żyłach wrzask. Cała kadra sióstr, które spożywały
w tym czasie obiad zbiegła się. Nagle wszyscy w około ujrzeli widok o którym przeciętnemu
człowiekowi nawet się nie śni. Złośliwa Karolina leżała przewrócona na plecy, z twarzą całą
we krwi, a wiewiórka wyrwana z jej dłoni przelatywała właśnie nad żywopłotem. W około
nastała przerażająca cisza. Każda para oczów zwrócona była w stronę lewitujących zwłok.
Nikt nie umiał wyjaśnić tego co się właśnie dzieje. Nikt poza Amelią, ona jednak postanowiła
nie dzielić się swoją wiedzą z innymi. Po kilku tygodniach cała sprawa ucichła, dzieci jak to
dzieci powoli zapominały, ich uwagę sprytnie zwrócono na nowo powstały plac zabaw. Tylko
jedno serce nie było spokoje. Amelia z dnia na dzień mizerniała, nie bawiła się już z Izą,
prawie w ogóle nie wychodziła ze swojego pokoju. Zbliżały się święta Wielkiejnocy. Jak co
roku do dzieci przyjeżdżał ich ulubiony ksiądz, który spowiadał każdego bez wyjątku. W
końcu nadszedł czas na Amelie. Do spowiedzi podeszła jako ostatnia czekała bowiem, na
moment gdy wszyscy już pójdą, i będzie miała pewność, że jest sam na sam ze
spowiednikiem. Już od początku ksiądz Albert był zaskoczony dziecięcym głosikiem, który
nadpłyną prędki i rześki zza ciemnej, zakurzonej kraty, zdradzając inteligencję i
przedwczesną dojrzałość. -Pobłogosław mnie, ojcze, bo zgrzeszyłam. Ostatni raz byłam u
spowiedzi wiele tygodni temu. Proszę, niech mi ksiądz pomoże. Nie potrafię walczyć z
diabłem. Próbuję, ale nigdy mi się nie udaje. A przecież pójdę za to do piekła. Nie kazałam
diabłu przestać, gdy zabijał Karolinę. Chciałam mu rozkazać i wiedziałam, że powinnam była
to zrobić. Mama jest na mnie bardzo, bardzo zła, ona już przez niego trafiła do piekła, i nie
chce by mnie to spotkało. Ale on tylko pragną mnie uszczęśliwić. Przysięgam ojcu, on nigdy
mi nie dokucza. I płaczę, kiedy na niego nie patrzę, albo nie słucham, co mówi.
-No, no zaczekaj kochanie, skąd ci przyszło do głowy, że sam diabeł chciałby dręczyć małą
dziewczynę ?
-Ojcze, on nie jest taki jak mówi Biblia, przysięgam. Nie ma w nim nic brzydkiego, wręcz
przeciwnie, jest wysoki i piękny. Zupełnie jak prawdziwy mężczyzna. I nie opowiada
kłamstw. Kiedy się boję, on przychodzi, siada na łóżku i całuje mnie.
-Wobec tego dlaczego mówisz, że to diabeł, dziecino ? Czy nie lepiej powiedzieć, że to
wymyślony przyjaciel, ktoś, kto istnieje po to, żebyś nigdy nie była samotna ?
Strona: 3/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
-Nie, ojcze, to diabeł – powiedziała z całą stanowczością -On nie jest prawdziwy, ani nie
wymyślony. W cichym głosiku brzmiał smutek i znużenie. - Ojcze ja staram się z nim nie
rozmawiać, mówię: Jezus Maria i próbuję odwrócić wzrok. Wiem, że to śmiertelny grzech.
Ale on jest taki smutny i płacze, nie wydając głosu a ja go słyszę. Cała sytuacja zaczęła
niepokoić księdza Alberta. Nigdy z czymś podobnym się nie spotkał. Wyznanie dziewczynki
było czymś więcej niż zanadto wybujałą wyobraźnią.
Po zakończeniu spowiedzi, zaniepokojony całą sytuacją postanowił odszukać siostrę
przełożoną która miała jakąkolwiek wiedzę na temat owej fascynującej go istoty. - I jak tam
proszę księdza po spowiedzi ? Nasze dziatwy dużo grzeszą ? Roześmiała się. - A to
tajemnica proszę Siostry. Mam tylko jedno pytanie, czy kojarzy Siostra taką niewielką
dziewczynkę o kręconych czarnych włosach, bardzo drobna. -A pewno mówi ksiądz o Amelii,
trafiła do nas przeszło rok temu. Amelia to taka zagubiona dusza, nieśmiała, słodka, można
pomyśleć, że boi się własnego cienia. Z drugiej jednak strony jest w niej coś mrocznego,
nostalgicznie depresyjnego. No ale to pewne skutek przebywania ze schizofreniczką. Jej
matka, musi ksiądz wiedzieć jest chora na schizofrenie. -Była-poprawił ją ksiądz Albert. -Jak
była proszę księdza, toż pani Plater żyję. Zaraz to księdzu udowodnię. Siostra przełożona
chwyciła za słuchawkę i wykręciła numer do szpitala psychiatrycznego w którym
przebywała matka Amelii. -Witam, z tej strony siostra Bogumiła Bonke, czy w państwa
szpitalu znajduję się niejaka Plater Sylwia? -Dobrze, dziękuję za informacje. Siostra stała
przez chwilę jak wryta w ziemie a potem odparła – Skąd Ksiądz wiedział ? Ojciec Albert
zdumiony całą sytuacją nie potrafił wydobyć z siebie ani jednego słowa. Jakaś wewnętrzna
bariera ograniczała teraz jego umysł, zmysły, umiejętność odpowiedzenia na najłatwiejsze
choćby dziecinnie proste pytanie. Od tego dnia, sen z powiek księdza spędzała tajemnicza
spowiedź małej istotki, po wielu tygodniach podjął decyzje, że najrozsądniejsze będzie
pozbycie się problemu. Nie chcąc jednak po raz kolejny odwiedzać przytułku wysłał do
siostry przełożonej list „Niech będzie pochwalony. Droga siostro, z moich wnikliwych
dedukcji wynika, że Amelia Plater powinna jak najszybciej opuścić ośrodek, owa
dziewczynka(proszę mi wierzyć na słowo) mówiła rzeczy które nie przecisnęły by mi się
przez gardło. Wysyłam listę ośrodków które zajmują się „ciężkimi przypadkami” Z Bogiem”
Po przeczytaniu owego listu siostra przełożona nie zastanawiała się dłużej, obdzwoniła
wszystkie podane przez ojca ośrodki aż w końcu natrafiła na ten z wolnymi miejscami. Parę
dni później Amelie przetransportowano do nowego domu. Niestety był jeszcze gorszy od
poprzedniego, nie miała w nim nikogo do kogo mogła się odezwać, rówieśników
przewyższała inteligencją i dojrzałością. Z dnia na dzień stawała się jeszcze bardziej
zamknięta w sobie. Jakże nieszczęśliwym stworzeniem była: ciągle pisała wiersze,
opowiadania, mówiła sama do siebie. Tak przynajmniej wydawało się innym. Mijały tygodnie,
miesiące, lata. Amelia stawała się kobietą, 23 grudnia kończyła 15 lat. W szkole wielu
chłopców oglądało się za nią, ona jednak nie zwracała na nich uwagi. Pewnego dnia, niczym
nie odbiegającego od innych szarych dni Amelia leżała na swoim łóżku, przeglądając stare
pocztówki. Naglę drzwi otwarły się, a w nich stała nieznajoma jej osoba. Po chwili do środka
weszła młoda dziewczyna o bardzo delikatnych rysach twarzy. -Jestem Gośka, będziemy
razem mieszkały. Powiedziała nieznajoma. Jej głos wydał się Amelii zgaszony, smutny. W
tym momencie dziewczyna przypomniała sobie Izabelle, swoją pierwszą , i jak na razie
jedyną przyjaciółkę. A dokładnie moment w którym się spotkały.
Strona: 4/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
-Mam na imię Amelia miło mi cię poznać. Ku zdziwieniu Amelii już po paru minutach
rozmowy, rozmawiały ze sobą jak najlepsze przyjaciółki. Amelia dowiedziała się, że Gośkę
przeniesiono tu, ponieważ była niedobra, bo wybrała się z chłopcami na statek i piła alkohol.
Jej tata powiedział, że w internacie doprowadzą ją do przyzwoitości. Gośka zaczęła płakać,
nie chciała tu mieszkać, w przeciwieństwie do Amelii zawszę była wolna. Amelia trzymała
Gośkę za rękę żeby nie płakała. Słuchała, jak koleżanka mówi że ta szkoła przypomina
więzienie. Późnym popołudniem Amelia zabrała nową koleżankę na podwórko. Bujały się na
huśtawkach. Nikomu nie wpadłoby do głowy, że coś takiego może sprawić radość
piętnastoletniej dziewczynie. Marzenie Amelii się spełniło, w tym momencie czuła, że jej
życie nabiera sensu, na który tak uporczywie czekała, w końcu znalazła kogoś kto będzie
dla niej kimś ważnym. Pewnego wieczoru Amelia zapaliła świeczkę. Gośka zauważyła, że na
szyi przyjaciółki wisi przepiękny szmaragdowy naszyjnik. -Skąd go masz ? Zapytała
obracając w palcach szmaragdowe cudo.-Taka ciężka, złota oprawa- dodała po chwili. - To
prezent od mojej mamy przekazując mi go przekazała mi...Jestem taka zmęczona, dobranoc
Gosiu. Jedno Amelii trzeba było przyznać miała talent do kończenia niezręcznych rozmów.
Dziewczęta spędzały ze sobą każdą wolną chwilę, spacerowały przez zakurzony krużganek
przy kaplicy. Zaglądały przez drewnianą bramę do ogrodu zakonnic. Spacerowały uliczkami
parku, przyglądając się pięknym i dumnym łabędziom. Pewnej nocy dziewczęta nie mogły
usnąć. Jednak jedna rzecz niepokoiła Gośkę, każdego wieczoru Amelia wymykała się, i
znikała na wiele godzin. Nie wiedziała gdzie wtedy jest i co robi, jednak jak obiecała
przyjaciółce nigdy jej nie wydawała. Wkrótce jednak postanowiła dowiedzieć się czym w
tym czasie zajmuje się przyjaciółka. -Gdzie byłaś ? Pytanie padło gdy Amelia ledwo co
weszła do pokoju. -Gdzie byłaś- powtórzyła Gośka -Słuchaj Gosiu nie mogę ci powiedzieć to
tajemnica- odparła Amelia. -To znaczy, że nie jesteśmy przyjaciółkami ? Jeśli mi nie powiesz
to będzie koniec przyjaźni- Dobrze, powiem Ci, ale musi do zostać między nami. Widzisz
Gosiu, od kiedy tylko pamiętam jest przy mnie ktoś, ważny na równi z tobą, kto troszczy się
o mnie, kocha mnie. Tylko nikt oprócz mnie go nie widzi, czasem każe mi robić jakieś rzeczy,
a czasem sam działa, to dziwne, nie mówiłam o tym nikomu oprócz ciebie i pewnego
księdza, tylko, że on mi nie wierzył. On, on jest z reguły dobry, troszczy się o mnie, kocha
mnie, tylko ostatnimi czasy wydaje się być nieco zazdrosny, dlatego też potrzebuje czasu
tylko dla niego rozumiesz ?- Co masz przez to na myśli ? Czy chcesz mi powiedzieć, że masz
zmyślonego przyjaciela? Nie jesteś już trochę za stara na wyimaginowanych przyjaciół ?
-Zapytała sarkastycznie Gośka. - Myślisz, że Ci uwierzę ? Amelia nic nie odpowiedziała, jej
oczy przypominały w tym momencie ocean podczas sztormu stulecia. Wyszła z pokoju.
Znów zawiodła się na osobie, którą uważała za bliską. W tym momencie przyrzekła sobie,
że już nigdy nie wyjawi nikomu swojego sekretu. Amelia uciekła do ogrodu. Gośka
postanowiła ją śledzić, chciała dowiedzieć się prawdy o życiu swojej koleżanki. Gdy dobiegła
do bram ogrodu usłyszała głos przyjaciółki. I stopniowo jej oczom ukazała się sylwetka
Amelii, siedzącej na kamiennej ławce. Naglę usłyszała męski baryton -Moja ukochana
Amelio chce abyś była szczęśliwa, tu nigdy nie zaznasz szczęścia, chodź ze mną to takie
proste.
●
●
●
Mój ukochany to nie jest proste, coś mnie tu trzyma, coś a raczej ktoś.
Masz na myśli twoją przyjaciółkę ? Przyjaciółka która ci nie ufa ? Myślisz, że to przyjaźń ?
Małgorzata nie mogła uwierzyć w to, że pomimo tego, że w pobliżu Amelii nie było żywej
osoby a ona słyszała drugi głos.
Moja miła, czy przyjaciele śledzą się nawzajem ? Spójrz za siebie najmilsza, kogo widzisz ?
-Dobry Boże- wyszeptała Amelia a potem nagle zerwała się z ławki i Gośka zobaczyła jak
biegnie ścieżką wśród Lilii. W pierwszej chwili chciała pobiec za Amelią, jednak coś ją
Strona: 5/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
powstrzymało dziewczyna odwróciła się zawstydzona, nie powinna była tego słuchać.
Wróciła do pokoju. Przez całą noc zastanawiała się nad całą sprawą, zmartwiona faktem,
że Amelia nie wróciła, z samego rana postanowiła zawiadomić o sprawie dyrektorkę
ośrodku. Chciała opowiedzieć wszystko, bez względu na sankcje. W tym momencie liczyło
się tylko bezpieczeństwo jej przyjaciółki. Gośka wtargnęła do sekretariatu i gdy już miała
opowiedzieć wszystkim o sprawie usłyszała niepokojącą wiadomość. -Proszę wpisać w
akcie zgonu, że zmarła dzisiaj nad ranem. Samobójstwo. Małgorzatę oblał zimny pot. Czy
jest możliwe, że chodzi o jej przyjaciółkę ? Zadawała sobie to pytanie. -Pani Dyrektor jakie
samobójstwo ? -Zapytała bez zastanowienia. -Mój Boże, ty jesteś Gośka, współlokatorka
Amelii ? Postaram się powiedzieć ci to jak najdelikatniej potrafię. Cóż Amelia nie żyje,
popełniła samobójstwo. Dziś rano znaleźliśmy jej ciało w jeziorku. W ręce miała list.
Prawdopodobnie wyjaśnia przyczynę jej śmierci. -Prawdopodobnie ? Zapytała przez łzy
dziewczyna.-Tak prawdopodobnie. Nie czytałam, nie do mnie jest adresowany a do ciebie.
Gośka wyciągnęła dygoczące ręce po ostatnie dzieło przyjaciółki. Rozwinęła skrawek
papieru, ostrożnie wygładziła. „Ukochana Gosiu, nie mam pojęcia jak zacząć.
Prawdopodobnie pomyślisz, że znów kłamie, bo jak osoba która codziennie piszę wiersze,
opowiadania, eseje może mieć trudności z napisaniem jednego głupiego listu, kończącego
życie nie mniej głupiej osoby. Byłam słaba, nie miałam siły dłużej walczyć. Wiedz, że
walka w pojedynkę, jest o wiele trudniejsza niż gdy ma się kogoś u boku. Poszłam na
łatwiznę. Mój przyjaciel, o którym już Ci wspomniałam obiecał bezboleśnie przeprowadzić
mnie do innego świata. Może nie będę w nim tak bardzo samotna ? Kto to wie. Chcę abyś
wiedziała jedno, dziękuje Ci za te”5 minut” szczęścia którymi mnie obdarzyłaś, każdy twój
uśmiech był dla mnie o sto kroć ważniejszy niż drogocenna biżuteria, czy piękne suknie.
Najdroższa mam dla ciebie prezent, a nawet dwa. Idź teraz do naszego pokoju i otwórz
moją szafkę. Małgorzata pośpiesznie udała się za radą, którą przeczytała do pokoju,
otworzyła starą, niewielką szufladę. W środku leżał naszyjnik, który dotychczas podziwiała
tylko i wyłącznie na szyi przyjaciółki. Podniosła go i założyła. Stała teraz przed lustrem i
przyglądała się sobie. Wyglądała nie zwykle, nie długo po tym na blacie toaletki zauważyła
skrawek papieru przypominający ten na którym napisany był list. Wzięła go ochoczo do
ręki i zaczęła czytać. Najmilsza, mam nadzieję, że pierwsza niespodzianka przypadła Ci do
gustu, niech to będzie rekompensata za to, że mnie straciłaś. A teraz pora na drugi
prezent. Widzisz, nie chcę byś została na tym łez padole samotna, więc przekazuje Ci
kogoś kto był przy mnie zawszę, i zawszę mnie wspierał, pewnie już wiesz kogo mam na
myśli. Dla pewności jednak spójrz w lustro. Małgorzata popatrzyła w lustro i aż wzdrygnęła
ze strachu. Przerażające zwierciadło odbijało postać mężczyzny który uśmiechał się do
niej słodko. Gdy odwróciła się nikogo nie było. -Czy to wszystko możliwe ? - pomyślała.
-Wszystko jest możliwe- powiedział mężczyzna, niskim barytonem.
Strona: 6/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty