Biała Krew - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Biała Krew - CzytajZaFREE.pl
Biała Krew Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: sylwia1039 (opowiadanie napisane na podstawie ballady „Lilie” Adama Mickiewicza) Przy strumyku oddalonym od dworku słychać głuche stukoty. W świetle księżyca lśni czerwone ostrze noża i długie blond włosy Jadwigi, pani dworu. Na białej koszuli jej męża wykwita plama krwi. W jego martwych oczach odbijają się gwiazdy. Jadwiga ze strachem błądzącym po jej twarzy, odrzuca ziemię wielkim szpadlem, wykopując głęboki dół. Skrawki ziemi padają na twarz Henryka, jej męża, zastygniętą w przerażeniu i zaskoczeniu. Zgrabnymi dłońmi ujmuje nadgarstki swego męża i wrzuca go do grobu. Z wyrafinowaniem wyciera krew z noża, śnieżnobiałą jedwabną chustką i przykrywa nią twarz męża. Zasypuje grób, tworząc z niego mogiłę, a z włosów wyjmuje kwiat lilii o woskowych, połyskujących w świetle księżyca, płatkach i kładzie go na ziemi. – Kwiecie, podlewany będziesz krwią niewinnego. To powinno zapewnić ci bujny wzrost. Jadwiga wrzuca szpadel do strumyka i rusza przez ciemny las z nożem w dłoniach. Przy wschodzie słońca, kobieta dociera do chatki pustelnika, gdzie strumyk ciągnie się nadal. Jadwiga zapukała do drzwi. Idąc przez las nie myślała o tym, co zrobiła, ale gdy zobaczyła mury swojego zamku, pomyślała o swych dzieciach i karze, jaką może otrzymać za ów czyn. Starzec otworzył jej, a ona opowiedziała mu całą historię. – Nie żałujesz, więc czynu, lecz kary za niego? Idź w pokoju. Udzielam ci mojego rozgrzeszenia. Życie samo wyznaczy ci pokutę, a ja nie będę cię potępiał, bowiem nie mam do tego prawa. Jadwiga uradowana słowami pustelnika, opuściła jego chatę. Przed pójściem do dworku, zatrzymała się jeszcze przed strumykiem, gdzie chciała obmyć twarz i dłonie ze szkarłatnego płynu. Kobieta zanurza dłonie w krystalicznej wodzie, lecz nagle czuje uderzenie, a później szczypiący ból. Spogląda na swoje ręce, przy których wypłynął szpadel niesiony nurtem rzeki. Przerażona tym zbiegiem okoliczności Jadwiga rusza pędem do zamku. W bramie witają ją dzieci. – Mamo! Wróciłaś wreszcie! – cieszą się. – A gdzie tata? – pyta najmłodszy synek, a kobieta Strona: 1/2 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl kuca przed nim. – Tata został w lesie. Wróci wieczorem. – Mamo, a co masz tu, na twarzy? Jadłaś w lesie poziomki? Dlaczego nam żadnych nie przyniosłaś? Synek sięga do policzka matki, a ona zszokowana nie zdąża zareagować na ów gest. Chłopiec ściera palcem krew i wkłada go do buzi. Po chwili krzywi się. – Mamo, te poziomki były chyba zepsute. Jadwiga nic nie odpowiedziała. Po owym wydarzeniu noc w noc kobieta słyszy stukania, szelesty, skrzypienia, a czasem ostatnie tchnienie męża i jego charczący oddech, gdy dławił się własną krwią. O ile dzieci szybko zapomniały o tacie, o tyle Jadwiga myślała o nim nieustannie – szczególnie nocami, kiedy nie mogła zmrużyć oka. Pewnego dnia do dworku przybywają dwaj bracia Henryka. Zaczynają wypytywać bratowej o niego. Jadwiga bez problemu zbywa ich pytania, ale oni nadal czekają na brata we dworku. Czekają tak miesiąc, dwa, aż upłynął cały rok. Bracia, widząc, jak kobieta nie radzi sobie z obowiązkami domowymi proponują jej małżeństwo z jednym z nich. Zdezorientowana Jadwiga idzie poradzić się pustelnika, co ma zrobić w tej sytuacji. – Starcze, powiedz mi, co mam począć z braćmi mojego męża nieboszczyka? – Jeżeli żałujesz swojego postępku masz prawo być szczęśliwą i wyjść za jednego z braci. Każ im wyruszyć w przyszłą niedzielę o wschodzie słońca do lasu. Tam niech nazrywają kwiatów, a zrobiwszy z nich wianek ozdobią go wedle swojego upodobania. Który z wianków braci wybierzesz ten będzie twoim mężem. Jadwiga zrobiła, jak kazał jej pustelnik, a w niedzielę po południu stała już przed ołtarzem, mając przed sobą dwa wianki. Jeden z pomarańczowych bratek, drugi – z białych lilii. Kobieta wybrała wianek z białych kwiatów, a wtedy bracia zaczęli przekrzykiwać się jeden przez drugiego i kłócić, że wybrany przez Jadwigę wianek należy do niego. Wtem otworzyły się drzwi kościoła, a pod dachem stanął mężczyzna ubrany w białą szatę. Twarz miał bladą, więc jeszcze wyraźniej było widać krew i okruchy ziemi na niej. Na piersi miał szkarłatną plamę, a w ręku ściskał jedwabną chustkę. – Wianek jest mój, bo lilie z grobu mojego. – powiedział zachrypniętym głosem, tak cicho, że brzmiał, jak szept, a zarazem tak głośno, że kościół zadrżał w posagach. – Żona także moja i braci dusze też do mnie należą. Duch Henryka wskazał na wianek. Jadwiga spojrzała na kwiaty i nagle odrzuciła je pod nogi męża nieboszczyka. Lilie stały się krwistoczerwone, jak plama na koszuli Henryka. – Chociaż lilie białe były, jak śnieg to z krwi powstały i w krew się obrócą. – mówiąc to upuścił chusteczkę na wianek, a kościół zawalił się na głowy braci i Jadwigi. Przed gruzami, po śladzie Henryka została tylko biała lilia, do której spod zawalonych murów już płynęła stróżka krwi. Strona: 2/2 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl