Eksperyment w kotle - Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych

Transkrypt

Eksperyment w kotle - Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych
L O G I S T Y K A
W
nowo powstałym Centrum Szkolenia Wojsk
Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu
31 grudnia 2008 roku kolację wydano po staremu. Śniadanie następnego dnia żołnierze zjedli już z cywilnego kotła.
Byli zaskoczeni. Dwa zestawy śniadaniowe do
wyboru, dwa rodzaje zupy na obiad, wybór
spośród trzech drugich dań. Dodatkowo na ży-
sprzętu czy pozbywaniem się odpadów kuchennych. Na razie firma żywi w centrum ponad 500 żołnierzy. Docelowo będzie obsługiwała około tysiąca.
Można się tylko cieszyć. Skoro udało się zaoszczędzić, uproszczono funkcjonowanie jednostki i do tego znacznie poprawiła się jakość
posiłków, to na usta ciśnie się pytanie: dlaczego tylko w jednej stołówce w całym wojsku
i dlaczego dopiero teraz?
Jak każde novum, tak i stołówkowy outsourcing ma zwolenników i przeciwników. Ci
pierwsi po dwóch tygodniach zarządzania stołówką przez firmę chwalą ten stan rzeczy i zastanawiają się, kiedy Inspektorat Wsparcia Sił
Zbrojnych zdecyduje się na wprowadzenie podobnych rozwiązań w kolejnych jednostkach.
Argumentują, że wojska innych krajów od
dawna są żywione przez firmy cywilne, które
zajmują się tym nawet w warunkach wojny.
BOGUSŁAW POLITOWSKI
Eksperyment w kotle
W stołówce zrobiło się czyściej, działają termosy i można rozpoznać,
z czego ugotowano kompot. Żołnierze wreszcie nabierają do kubków
prawdziwą herbatę, a nie zabarwioną wodę.
czenie kolacja na zimno lub gorąco. Z zadowoleniem przyjęli, że takie posiłki nie zostały
im wydane tylko z okazji Nowego Roku, lecz
będą dostawać je nadal, a stołówka zacznie
wyglądać jak lokal gastronomiczny z prawdziwego zdarzenia.
PROSTE, GDY SĄ PIENIĄDZE
Stołówka podlega logistycznie Wojskowemu Oddziałowi Gospodarczemu numer 2 we
Wrocławiu. Kiedy okazało się, że instytucji
tej przyznano pieniądze na eksperymentalne
przedsięwzięcie, reszta nie była już skomplikowana. Rozpoznano rynek. Wytypowane
firmy zaproszono do negocjacji. Zebrano
oferty przetargowe. Z pięciu prywatnych
przedsiębiorstw ubiegających się o kontrakt
wybrano to, które ma duże doświadczenie,
dobre referencje, długo istnieje na rynku
i przedstawiło najlepszą propozycję. Podpisano umowę.
W ostatnich dniach grudnia pracownicy firmy zrobili rekonesans. W noc sylwestrową
przejęli wszystko we władanie, na zasadzie użyczenia, wraz z pomieszczeniami oraz wszelkimi urządzeniami kuchennymi i magazynowymi. Pierwsze śniadanie dla żołnierzy przygotowali już własnymi rękoma, z własnych produktów. Konsumenci byli zadowoleni.
Komendant wrocławskiego WOG pułkownik Jan Bereza uważa, że wojsko zrobiło dobry interes. Dotychczasowe dzienne koszty
żywienia jednego żołnierza wynoszące około
28 złotych (nie należy ich mylić z wartością
wsadu do kotła, chodzi o całość kosztów) zostały obniżone. Wojskowi nie muszą się już
martwić o personel stołówki, wyznaczać żołnierzy do dyżurów kuchennych, nie mają na
głowie kłopotów z zaopatrzeniem i przechowywaniem produktów, z serwisowaniem
18
POLSKA ZBROJNA NR 5 | 1 LUTEGO 2009
A R M I A
RADA KONSUMENTÓW
Zbadaliśmy sprawę. Sceptyków uspokajamy. Kontrakt zawarty przez WOG numer 2
z firmą PHU WIG przewiduje, że stołówka
żołnierska oraz cały proces przygotowywania
i dystrybucji posiłków, podobnie jak w innych
jednostkach, podlega ciągłej kontroli i nadzorowi ustalonemu resortowymi regulaminami
i zarządzeniami. Jak wszędzie, tak i tutaj
służba dyżurna żywi się w stołówce, a szef
służby żywnościowej, nie mówiąc już o dowódcy jednostki, wciąż ma prawo do wszelkich kontroli. Jak zawsze, firmę i jej działal-
ponad 500
żołnierzy.
Docelowo będzie
obsługiwała
około tysiąca
konsumentów.
ność może sprawdzić lekarz jednostki i wojskowy sanepid. Mało tego,
reprezentanci przedsiębiorstwa sami
poprosili, aby uaktywnić w żywionej
jednostce radę konsumentów! Dyrektor zarządzający firmy Tomasz
Andrzejewski uważa, że podpowiedzi ze strony konsumentów co do
urozmaicania jadłospisu, sposobu
podawania posiłków czy wystroju stołówki mogą być dla niego i jego ludzi
cenną wskazówką.
Jak się dowiedzieliśmy, nic nie stoi
na przeszkodzie, aby personel kuchenny i pomocniczy żywił żołnierzy
także wtedy, gdy wyjadą na poligon.
„Moje przedsiębiorstwo gastronomiczne działa od jedenastu lat. Ma tak doświadczony personel, że gotowanie
i wydawanie posiłków «pod sosną» nie
nastręczy problemów”, zachwala właściciel firmy Grzegorz Witek. Biznesmen zapewnia także, że w razie ko-
nieczności w swoich kuchniach i stołówkach może prowadzić szkolenie dla
kucharzy wojskowych.
System ograniczający dowolność
działań firm, które chciałyby karmić
żołnierzy w koszarach, o czym doskonale wiedzą logistycy, jest bardzo rozbudowany. Istnieje program komputerowy „Konsument”, w którym układa się jadłospis i który wylicza, ile
kalorii zawiera zaproponowane menu, a nawet jak wygląda jego skład
witaminowy. W programie tym każdy dzienny zestaw żywieniowy jest
odpowiednio punktowany. Ten komputerowy dietetyk nie zatwierdzi jadłospisu zbyt ubogiego. Firma, która
podpisała kontrakt na żywienie słuchaczy Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych, jest zobligowana z tego programu korzystać.
Oszukanie żołądków żołnierzy nie
jest więc łatwe.
C O M M E N T
TOMASZ
ANDRZEJEWSKI,
dyrektor firmy
gastronomicznej:
P
odpisany kontrakt traktujemy dwojako.
Z jednej strony, staramy się jak najlepiej sprostać zadaniu, by zadowolić nowych
klientów i wyrobić sobie dobrą opinię.
Z drugiej strony, na nowym dla nas gruncie
chcemy nabrać doświadczenia jakościowego i kosztowego. Armia chce tworzyć podobne stołówki we wszystkich jednostkach,
a my nie wykluczamy startu
w kolejnym przetargu.
C O M M E N T
GRZEGORZ
WITEK,
właściciel firmy
PHU WIG:
K
FOT. BOGUSŁAW POLITOWSKI
Sceptycy kiwają głowami i pytają: kto będzie żywił wojsko, gdy jednostka ruszy na poligon? Kto będzie uczył gotować młodych kucharzy, skoro są tacy na etatach jednostek?
Kto dopilnuje, by firma cywilna podpisująca
kontrakt nie dbała tylko o bogacenie się kosztem żywionych? Kto będzie sprawował nadzór
nad przygotowaniem i jakością posiłków, sko- NA RAZIE FIRMA
żywi w centrum
ro firma nie podlega rygorom służbowym?
armionych żołnierzy traktujemy jak
naszych klientów i gości. Uważam, że
z armią można robić interesy pod warunkiem, że ustali się dobre i konkretne parametry współdziałania, a obie strony będą
wiedziały, czego od siebie oczekują. Podczas negocjacji przedstawiliśmy szczegółowe wyliczenie wszystkich kosztów związanych z prowadzeniem żywienia. Widocznie
nasza otwartość została doceniona, bo
podpisaliśmy umowę. Dwa tygodnie, które
minęły, dały nam wiele do myślenia. Są
sprawy wymagające uregulowania, na przykład sposób terminowego informowania
się o zmianach w liczbie żywionych. Gromadzimy informacje i doświadczenia oraz fachowców, bo chcemy być dla wojska partnerem w innych kontraktach.
POLSKA ZBROJNA NR 5 | 1 LUTEGO 2009
19
FOT. BOGUSŁAW POLITOWSKI
L O G I S T Y K A
Gdy zbieraliśmy materiały, stołówka działała w nowym systemie dopiero dwa tygodnie.
Ten czas wystarczył jednak, by specjaliści firmy stwierdzili, że ogólnowojskowy komputerowy program „Konsument” zawęża możliwości urozmaicania jadłospisu. Otóż przed laty
twórcy programu umieścili w menu wędlinę
z drobiu pod nazwą „baton drobiowy”. Teraz
kucharze nie mogą zaserwować żołnierzom
wędliny nawet najlepszej jakości, jeśli nie kupią czegoś nazwanego batonem.
Program nie przewiduje także tego, że firma
prywatna częściej niż rejonowe bazy materiałowe negocjuje ceny zakupu produktów z dostawcami. W tym przypadku akurat „Konsument” działa na korzyść żołnierzy, bo jeśli
coś zostanie kupione taniej, to trzeba im zaserwować większe porcje lub dołożyć coś innego. W porcji na żołnierskim stole nie tylko
C O M M E N T
Pułkownik
JAN BEREZA,
komendant
WOG Wrocław:
J
eżeli za postawionym zadaniem pójdą
odpowiednie pieniądze, to będzie ono
wykonane bardzo dobrze. Tak jest właśnie
z wprowadzeniem outsourcingu do jednej
z podległych nam stołówek. Nowy system
działa od niedawna, ale już pokazał,
że żołnierzy można karmić lepiej i taniej
niż dotychczas.
20
POLSKA ZBROJNA NR 5 | 1 LUTEGO 2009
kalorie muszą się zgadzać, ale także jej wartość w złotówkach.
Dyrektor Andrzejewski, po dokładnym zapoznaniu się z „Konsumentem”, stwierdził, że
kierowana przez niego firma poprosi wojsko
o zaktualizowanie programu i wzbogacenie
przewidzianego w nim zestawu potraw. To
ważne, bo pojawiają się ciągle nowe produkty
spożywcze, pod różnymi nazwami i w różnych
cenach, a aktualizujący oprogramowanie nie
nadążają za rynkiem.
Oprócz jakości posiłków żołnierze zauważyli, że z dnia na dzień zmienia się wystrój
stołówki. Jej kierowniczka Barbara Graczyk
stara się, by szare i surowe dotąd wnętrze nabrało miłego wyglądu. Na parapetach okien
pojawiły się kwiaty. Jabłek nie rzuca się już na
tacę, lecz wystawia w kształtnych wiklinowych koszach, obsługa uśmiecha się częściej
niż kiedyś ta mundurowa, a niedługo spożywanie posiłków będzie umilała płynąca z głośników cicha muzyka.
TYLKO POCHWAŁY
Szeregowy Ariel Walczak na szkolenie do
Wrocławia przyjechał ze Złocieńca. Pytany
o wyżywienie, bez wahania stwierdza, że jest
znacznie lepsze niż w jego macierzystej jednostce. „Sam sposób podawania jest bardziej
estetyczny. Dania są większe, potrawy lepiej
doprawione. Możemy wybierać z kilku rodzajów dań. Z czymś takim u siebie się nie
spotkałem”.
Szeregowy Piotr Skorupa służy w centrum od początku listopada. Pamięta kuchnię
przed zmianą systemu żywienia i widzi, jaka
jest teraz. Docenia znacznie lepszą obsługę,
chwali tak prozaiczną sprawę jak to, że na
stołach znalazły się serwetki i przyprawy.
„Kiedyś rzucano jedzenie na talerze i krzyczano «następny». Teraz drugie danie na talerzu przypomina normalny posiłek. Jedzenie
dostajemy gorące, potrawy są dobrze doprawione. Nie tak jak wcześniej, gdy wszystko
smakowało prawie tak samo”. Obaj szeregowi dostrzegają, że w stołówce zrobiło się czyściej, działają termosy i można rozpoznać,
z czego ugotowano kompot. Chwalą także to,
że mogą teraz pić prawdziwą herbatę, a nie
barwioną wodę.
Kapitan Artur Cieńciała jest w centrum
oficerem sekcji planowania logistyki. Mimo
że nie ma do czynienia ze stołówką, to z racji
kwatermistrzowskiego nawyku uważnie przygląda się funkcjonowaniu obiektu prowadzonego w nowy sposób. Jest trochę zdziwiony
tym, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni żaden słuchacz nie uskarżał się na żywienie. To
utwierdza kapitana w przekonaniu, że armia
system outsourcingu powinna zastosować także w innych dziedzinach, na przykład w zaopatrzeniu w paliwa i w służbie mundurowej.
Bagatelizuje obawy sceptyków. Uważa, że
skoro taki system żywienia oraz innego zaopatrywania od lat sprawdza się w armiach zachodnich, to sprawdzi się i u nas.
