60-63 motorki.indd - Water-Jet
Transkrypt
60-63 motorki.indd - Water-Jet
| 60 | h2o na silniku |www.h2o-magazyn.pl WKRA, RZEKĘ, KTÓRA MA PRAWIE 250 KM DŁUGOŚCI, WIDYWALIŚMY Z GÓRY Z MOSTÓW, JEŻDŻĄC NA MAZURY LUB WYBRZEŻE www.h2o-magazyn.pl | h2o na silniku | 61 | czyli nie każdą rzekę pokonasz S zukaliśmy nowych tras do wypraw na skuterach wodnych i od dawna planowaliśmy penetrację Wkry, niewielkiej rzeczki wpadającej do Narwi tuż przed jej ujściem do Wisły. Rzekę, która ma prawie 250 km długości, widywaliśmy z góry z mostów, jeżdżąc na Mazury lub Wybrzeże. Pięknego wrześniowego poranka wspólnie z kolegami z ATV Squad doszliśmy do wniosku, że czas trochę rozprostować kości. 25 września była piękna pogoda, a nam dodatkowo potrzeba było trochę ładnych zdjęć z powietrza, prosimy kolegę Krzysztofa, aby wsiadł do motolotni i trochę nas pofotografował. Zwodowaliśmy się wcześnie rano na Narwi tuż poniżej zapory w Dębem. Ruszyliśmy razem – 2 skutery FX Yamaha i 4 Quady Bruin 350. Na pierwszym odcinku, do ujścia Wkry do Narwi, trzymaliśmy się blisko siebie, a nad nami krążył Krzysiek w motolotni i robił zdjęcia. | 62 | h2o na silniku |www.h2o-magazyn.pl RZEKA STAWAŁA SIĘ TAK PŁYTKA, ŻE PODRÓŻ W GÓRĘ BYŁA PRAKTYCZ NIE NIE MOŻLIWA. NA PŁA SKICH ROZ LEWISKACH NIE MOŻNA ZNALEŹĆ NAWET PÓŁ METRA SZEROKOŚCI GŁĘBSZEJ WODY. Razem z Tomkiem minęliśmy ujście Wkry i postanowiliśmy wyskoczyć na sekundę na Wisłę. Minęliśmy u kresu biegu Narwi potężny spichlerz, który wygląda jak zamek, a znany jest z wielu polskich filmów, np. z „Pana Tadeusza”. Wisła zaliczona, z prędkością 90 km/h wróciliśmy do ujścia Wkry. Pomalutku wpłynęliśmy w ujście rzeki. Już po pierwszych 100 metrach byliśmy zdumieni czystością jej wód i olbrzymią ilością ryb. Wkra jest bardzo płytka, zostaliśmy zmuszeni do zejścia ze skuterów, głębokość wody to góra pół metra. Kilkanaście minut cieszyliśmy nasze oczy widokiem rybnych ławic pływających wokół naszych skuterów. Ale cóż, przecież cała rzeka przed nami. Poderwaliśmy skutery do ślizgu i popłynęliśmy w górę rzeki. Kilkanaście zakrętów pokonaliśmy bez problemów. Jednak cały czas mieliśmy nieodparte wrażenie, że rzeka robi się coraz płytsza. Jeszcze jeden zakręt i obaj wylądowaliśmy na mieliźnie. Skuter zatrzymał się na wodzie o głębokości niespełna 10 cm!!! Byłem zdumiony, że około 15 metrów przepłynęliśmy w ślizgu po wodzie o głębokości 15–20 cm. Biedne nasze turbiny napędowe całe są pewnie w piasku – pomyślałem. Na szczęście to już koniec sezonu i będziemy je i tak wymieniać. Ponowne zepchnięcie skuterów na głębszą wodę zajęło nam około 20 minut i ostrożniej ruszyliśmy dalej w górę rzeki. Żegluga w ślizgu okazała się niewykonalna, co chwila napotykaliśmy płycizny, które na Wkrze układają się całkowicie dowolnie po lewej, po prawej lub pośrodku. Około godz. 13 znaleźliśmy się na wysokości Pomiechówka, minęliśmy dwa mosty – kolejowy i drogowy. Do systemu chłodzenia w skuterze Tomka dostał się piasek, co parę minut komputer przeraźliwie piszczał i wyłączał silnik. Stanęliśmy przed poważnym dylematem, czy nie zakończyć wycieczki i nie wezwać samochodu z przyczepą... Jednak nie tak łatwo się poddajemy, ruszyliśmy dalej. Ruszyliśmy to naprawdę mocno powiedziane, lepiej chyba było napisać – czołgaliśmy się. Następne 5 km płynęliśmy przez… trzy godziny. Tomek określił ten odcinek później znamiennymi słowami: – Nigdy się tyle nie nachodziłem, płynąc skuterem. Rzeka stawała się tak płytka, że podróż w górę była praktycznie niemożliwa. Na płaskich rozlewiskach nie można znaleźć nawet pół metra szerokości głębszej wody. Skutery trzeba było przeprowadzić, bo o żegludze nawet nie było co marzyć. Po prostu szliśmy obok skuterów, trzymając rękę na gazie, aby pokonywać nurt rzeki. Chłodzenia obu skuterów były zatkane piaskiem i co chwila komputery wyłączały silniki. Czasami po prostu braliśmy skuter na hol i ciągnęliśmy go. Jednocześnie dosyć stromy brzeg uniemożliwiał zjazd przyczepą, więc powtarzaliśmy sobie, że za zakrętem będzie lepiej i popłyniemy… Pokonanie niektórych odcinków to był naprawdę duży wysiłek. Przykład: holujemy skuter lewym brzegiem… 100 metrów w górę półmetrowej szerokości odcinkiem głębszej wody, która nagle się kończy i trzeba cały pokonany dystans się cofnąć i szukać ponownie głębszej wody. Byliśmy zmęczeni walką z płyciznami i nurtem rzeki. Około 16 dotarliśmy w okolice Kosówka. Tam trafiliśmy trochę głębszej wody. Głębszej, ponieważ dalszą drogę zablokował nam kamienny jaz. Ta przeszkoda na wodzie już nie była do pokonania, przez radio wezwaliśmy kolegów z samochodem i przyczepą. Za moment dojechali do nas koledzy z ATV Squad, którzy mieli trochę lepszą drogę. Tak zakończyła się nasza wycieczka. Wniosek z wyprawy jest jeden, nie każdą rzeką można pokonać skuterem, sami się o tym przekonaliśmy. Nie żałujemy, warto było, choć walka z Wkrą i jej mieliznami naprawdę nas wyczerpała. ❚❚❚❚❚ Wojciech Kochowicz |www.water-jet.com.pl foto: www.water-jet.com.pl www.h2o-magazyn.pl | h2o na silniku | 63 | TOMEK OKREŚLIŁ TEN OD CINEK PÓŹNIEJ ZNAMIEN NYMI SŁOWAMI: NIGDY SIĘ TYLE NIE NACHODZI ŁEM, PŁYNĄC SKUTEREM.