medytacja_Błogosławieni którzy łakną
Transkrypt
medytacja_Błogosławieni którzy łakną
1 Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5,6) Nowy Rok rozpoczynamy medytacją nad błogosławieństwem dotyczącym tych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. 1.Potocznie rozumiemy przez sprawiedliwość oddanie każdemu co mu się słusznie należy i do czego ma należyte prawo. Symbolem tak rozumianej sprawiedliwości jest Temida, owa bogini z wagą w dłoni i z zasłoniętymi oczami. Nie ma ona względu na osoby, dba jedynie o zachowanie prawa, a temu, kto prawa nie zachował, wymierza słuszną do jego winy karę. Chrystus nie neguje sprawiedliwości społecznej, jednak w Kazaniu na Górze (i w ogóle w Biblii) nie chodzi o ten typ sprawiedliwości. 2. Sprawiedliwy w języku biblijnym, to ten, który zachowuje prawo Boże („sprawiedliwy” – wiodący życie zgodnie z Prawem). Dlatego powie psalm 1: „Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą. Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną: co uczyni, pomyślnie wypada. Nie tak występni, nie tak: są oni jak plewa, którą wiatr rozmiata. Toteż występni nie ostoją się na sądzie ani grzesznicy - w zgromadzeniu sprawiedliwych, 2 bo Pan uznaje drogę sprawiedliwych, a droga występnych zaginie”. Takim sprawiedliwym był: Hiob (HI 1,1;1,8;2,3), Tobiasz (Tb 7,6), Józef z Arymatei (Łk 23,50), Józef, mąż Maryi (Mt 1,19), a przede wszystkim sam Chrystus (Mt 27,24;Łk 23,47; Dz 3,14;Rz 3,26). 3. Nasze pragnienie sprawiedliwości będzie wzrastało w nas wraz z otwartością i umiłowaniem Słowa (Prawa) Bożego. Chyba wszyscy znamy tę ewangeliczną przypowieść o losach ziarna rzuconego w ziemię (por. Mt 13,1-23). To właśnie historia słowa Bożego rzuconego w ziemię naszego serca? Pewnie pamiętamy, że tam są cztery przypadki. Cztery rodzaje gleby, od jakości której zależy owocowanie ziarna. Nie od samego ziarna, bo ono jest zawsze pełnowartościowe! Plony zależą tylko od ziemi! Przypadek pierwszy. Droga. Grunt jest twardy. Ziarno więc odbija się od ziemi, jak ping pong od pingpongowego stołu. Nie może wejść głębiej. To jest obraz ludzi często nawet religijnych, ale niestety niewierzących; tych którzy być może już od wielu lat słuchają Bożego słowa, ale nie wierzą, że to jest słowo życia, że jest słowem o nich i do nich. Tym samym nie pozwalają, aby stało się ono pokarmem dla ich codzienności. Kiedyś Pan Jezus – cytując proroka Izajasza - powiedział do faryzeuszy, a więc do ludzi religijnych: „ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie” (Mt 15,8). To jest właśnie obraz ludzi zaledwie religijnych. Można by powiedzieć, że słuchają Boga jedynie uszami (albo tylko jednym uchem), ale sercem są daleko od Pana. Ziarno Bożego słowa odbija się więc od nich jak ping pong od pingpongowego stołu. Przypadek drugi. Skała. To nie są żadne czarnoziemy. To jest lichy grunt. Już lepiej niż w pierwszym przypadku, ale też bez rewelacji. Ziarno i owszem, próbuje zapuścić korzenie, ale natrafiając na twardą skałę, szybko usycha. To jest obraz tych, którzy w swej wierze są powierzchowni i niestabilni. Budują oni swoje życie wiary jedynie na przejściowych i chwiejnych emocjach, idą od „ach” do „bach”, od zachwytu do skowytu, od chwili do chwili, nie ma zaś w nich nic trwałego i pewnego. Gdy papież Benedykt XVI był w Polsce przestrzegał księży, by nie dali się uwieść „kulturze 3 chwili”. Owa kultura chwili jednakowo zagraża każdemu z nas, nie tylko duchownym. Jesteśmy w stanie zobowiązać się do wielkich spraw, do wielkich rzeczy, pod warunkiem, że one trwają tylko przez chwilę. Jeśli mają trwać kilka chwil, mamy z tym problem, a jeśli mają być przez całe życie, jest to dla wielu ciężar nie do uniesienia. Stąd tak wiele rozwodów, porzuconych sutann, złamanych przysiąg małżeńskich i zakonnych, podeptanych obietnic, stąd tyle słów rzuconych na wiatr! Przypadek trzeci. Ziemia żyzna, lecz zachwaszczona. Dobre ziarno nie jest jedynym, które na nią pada. Są tam też inne ziarna, które rzucane są z innej, nie-bożej już ręki. Jest ich dużo. Rzucane są często z furią, aby zdusić to maleńkie ziarno słowa Bożego. Są po to by jego rozwój uniemożliwić. To jest obraz tych, którzy mają szczerą wolę, by iść za Chrystusem, by wzrastać w wierze, podejmują w tym kierunku pewne wysiłki, pracują nad sobą, jednak słowo Boże wciąż nie jest dla nich ostateczną miarą ich życia. Przeżywają ten sam dramat, który przez lata życia zakonnego był udziałem świętej Teresy z Avilla. Trwają w dziwacznym i na dłuższą metę męczącym rozkroku, gdy z jednej strony chcą iść za tym co Boże, a z drugiej nie są do tego całkiem przekonani. Pociąga ich to „wspaniałe życie rumiane jak rzeźnia o poranku”, które huczy obok – jak pisał Herbert. Zagłuszeni przez gwar tego życia, często idą za nim, szybko się przekonując, że, gdy jest ono bez Boga nie jest ani takie rumiane, ani takie wspaniałe, jak się wcześniej wydawało. Przypadek czwarty. Dobra, zadbana, wypielęgnowana ziemia, odpowiednio chroniona przed tym, co jej szkodzi. I tylko tu są plony. Razy trzydzieści, razy sześćdziesiąt, razy sto. W zależności od pory, od możliwości i od okoliczności, ale zawsze są to plony obfite! Taką glebą jest serce Maryi i serca świętych: tych kanonizowanych i tych nie. Taką glebą jest serce tak wielu ludzi bożych, którzy – dzięki Bogu - zamieszkują ten świat i wnoszą weń tyle dobra. Gdzie dzisiaj jestem?! Teraz, na początku 2015 roku, w tym momencie mojego życia? Odszukajmy się, w którymś z tych czterech przypadków. Jeśli Chrystus podaje tylko cztery, to znaczy że każdy z nas jest teraz w którejś z tych grup. Albo jesteśmy religijni, lecz niewierzący, albo powierzchowni i emocjonalni, albo wewnętrznie rozdwojeni i niezdecydowani, albo jesteśmy ludźmi sprawiedliwymi, prawdziwie Bożymi. 4 I zobaczmy też jak ta jakość ziemi naszego serca się zmienia. Może kiedyś byliśmy w tej czwartej grupie, wśród ludzi bożych, a dzisiaj jest dużo gorzej. Przestało nam się chcieć, przestaliśmy się starać, obniżyły nam się nasze ambicje i nasze wymagania. A może jest na odwrót: dzięki pracy nad sobą i współpracy z łaską Bożą, pogłębiliśmy nasze życie, bardziej zdecydowanie budujemy je na słowie Bożym i sami widzimy jak dobre wydaje to owoce. 4. Prawo Boże dociera do nas przez słowa Pisma świętego. Gdy z wiarą słuchamy słów Pisma świętego, jesteśmy jak Jan Apostoł na sercu Pana, w szczególnie intensywnej z nim łączności. „Jest rzeczą nieodzowną - napisał papież Franciszek w adhortacji Evangelii Gaudium - aby Pismo święte było dostępne dla wszystkich wierzących i by było kochane przez wszystkich wierzących”. Jak wielkie owoce wydaje kochanie Pisma świętego najlepiej pokazują nam święci. Dla św. Benedykta Pismo święte było „podstawową i najprostszą normą życia”, dla św. Wincentego Pallottiego słowa Pisma świętego były – jak sam mówi - „czcigodne i bezcenne”, były słowami „nieskończonej miłości Bożej”, zaś św. Teresa od Jezusa, karmelitanka, której pięćsetną rocznicę urodzin właśnie obchodzimy, a która w swoich pismach nieustannie nawiązywała do obrazów biblijnych, mówi konkretnie, że „całe zło świata bierze się z braku jasnego poznania prawdy Pisma świętego”. I możemy powiedzieć za tą wielką świętą, że także całe zło naszego życia osobistego, małżeńskiego, rodzinnego, wspólnotowego i jakiego bądź, ma dokładnie to samo źródło: to znaczy bierze się z braku jasnego poznania prawdy Pisma świętego i z braku odwagi, by za tą prawdą pójść. 5. Człowiek sprawiedliwy umie powiedzieć Bogu „tak”! I umie to powiedzieć w całkowitej prawdzie, w wolności i w posłuszeństwie, nie jak niewolnik który jest posłuszny swojemu Panu, lecz jak dziecko, które jest posłuszne swemu Ojcu, od którego doświadczyło miłości i miłości którego jest całkowicie pewne. „Tak” jest najpiękniejszym słowem, które możemy Bogu powiedzieć. „Tak, Boże”, „Bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. W niebie Boża wola się spełnia. Mówi nam o tym pięknie księga Apokalipsy, gdy uchylając niebiańskiej zasłony pozwala 5 nam podejrzeć niebiańską liturgię i usłyszeć dalekie echo tamtego śpiewu, gdy wszyscy zgodnie wołają: "zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc, na wieki wieków!" (Ap 5,13). Chodzi jednak o to, by spełniła się i na ziemi. Najpierw na tej ziemi, którą jestem ja sam: by spełniła się we mnie, w moich pragnieniach, zamiarach, decyzjach, potem na ziemi, którą osobiście tworzę: ziemi moich relacji, zaangażowań rodzinnych, zawodowych, wspólnotowych, a wreszcie by spełniła się aż po krańce ziemi i aż po cały kosmos. To jest sprawiedliwe! „Jeśli powiemy Bogu tak, pisał Benedykt XVI, jeśli powierzymy Bogu, Jego nieskończonej miłości, najczystsze i najgłębsze pragnienia naszego serca, nigdy nie doznamy zawodu i wszystko będzie dobrze, wszystko wyjdzie na dobre”. 6. Łaknący sprawiedliwości będą nasyceni Zastosowane jest tu tzw. passivum divinum. Można to odczytać jako: „ Bóg spełni ich głód i ich pragnienia”. Przeżyjmy więc rozpoczęty rok 2015 w bliskości Słowa, czyli Prawa Bożego. Niech Słowo, które stało się Ciałem i zamieszkało między nami, nieustannie oświetla drogi naszego życia. Niech nas karmi swoją życiodajną mocą, niech nas strzeże i prowadzi po drogach czasu, aż dojdziemy do nieskończonej wieczności Boga i zaznamy tam Jego pełnej sprawiedliwości.