pdf - MT Biznes
Transkrypt
pdf - MT Biznes
Efektywne spotkanie biznesowe 7 SPIS TREŚCI Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 Opowieść . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Część pierwsza: Obrazki z przeszłości Człowiek . . . . . . . . . . . . . . . . . Jego historia . . . . . . . . . . . . . . . Przełom . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jazda . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mierność . . . . . . . . . . . . . . . . . Rytuał . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Niemoc . . . . . . . . . . . . . . . . . . Część druga: Zawiązanie intrygi . . . . Pierwsza kostka domina . . . . . . . . Błędna diagnoza . . . . . . . . . . . . . Miraż . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Alarm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Druga kostka domina . . . . . . . . . Inwazja . . . . . . . . . . . . . . . . . . Interpretacja . . . . . . . . . . . . . . . J.T. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pierwsze strzały . . . . . . . . . . . . . Wiatr w oczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 17 19 21 22 24 26 28 30 31 33 35 38 39 42 44 46 52 54 56 58 www.mtbzines.pl 8 Efektywne spotkanie biznesowe Szczęśliwy traf . . . . . . . Rekomendacja . . . . . . . Część trzecia: Główny aktor Siła woli . . . . . . . . . . . Choroba . . . . . . . . . . . Wybuch . . . . . . . . . . . Dowód rzeczowy . . . . . Część czwarta: Akcja . . . . Pierwsza połowa . . . . . Druga połowa . . . . . . . Odłożone na później . . . Koty za płoty . . . . . . . . Kiepski sequel . . . . . . . Kawa na ławę . . . . . . . Iskra . . . . . . . . . . . . . Złudne nadzieje . . . . . . Przyspieszenie . . . . . . . Szybka piłka . . . . . . . . Zawieszenie . . . . . . . . . Olśnienie . . . . . . . . . . Przekraczanie barier . . . Żadnych więźniów . . . . Szkoła filmowa . . . . . . . Przynęta . . . . . . . . . . . Drążenie . . . . . . . . . . . Praktyka . . . . . . . . . . . Nowy początek . . . . . . Związane ręce . . . . . . . Druga sesja . . . . . . . . . Multimedia . . . . . . . . . Codzienna odprawa . . . www.mtbiznes.pl . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61 . 63 . 69 . 71 . 77 . 80 . 84 . 87 . 89 . 94 . 97 100 102 106 108 110 112 115 120 123 125 126 130 139 144 148 153 155 158 161 166 Efektywne spotkanie biznesowe 9 Cotygodniowe zebranie taktyczne . . Cała prawda . . . . . . . . . . . . . . . Agent wywiadu . . . . . . . . . . . . . Comiesięczne zebranie strategiczne Reżyseria programu . . . . . . . . . . . Kwartalna sesja wyjazdowa . . . . . . Chicagowskie rozterki . . . . . . . . . Część piąta: Finał . . . . . . . . . . . . . . Nic do stracenia . . . . . . . . . . . . . Szybka powtórka . . . . . . . . . . . . Starcie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Badania . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ostatnie chwile przed meczem . . . Zebranie . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rozczarowanie . . . . . . . . . . . . . . Przyjacielski ostrzał . . . . . . . . . . . Ogłoszenie . . . . . . . . . . . . . . . . Obwód zamknięty . . . . . . . . . . . . Efekty uboczne . . . . . . . . . . . . . Przewinięcie do przodu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169 177 180 183 191 193 199 201 203 205 207 211 214 216 232 234 236 240 244 246 Model . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Paradoks zebrań . . . . . . . . . . . . . . Streszczenie . . . . . . . . . . . . . . . . . Problem nr 1: Brak napięcia . . . . . . Problem nr 2: Brak struktury . . . . . . Największe wyzwanie: Za dużo zebrań Końcowa uwaga na temat zebrań . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 249 251 253 256 264 282 285 Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 287 O autorze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 290 www.mtbzines.pl Efektywne spotkanie biznesowe 11 WPROWADZENIE J eśli nie musiałbym chodzić na zebrania, lubiłbym moją pracę o wiele bardziej”. To uwaga, jaką słyszałem z ust wielu menedżerów, z którymi przez lata pracowałem. Wydawało mi się to zrozumiałe, nawet zabawne, lecz w końcu doszedłem do wniosku, że właściwie to dość smutny komentarz o stanie kultury biznesu. Wyobraź sobie chirurga, który przed operacją mówi do pielęgniarki: „Tak naprawdę, to gdybym nie musiał operować ludzi, ta praca nawet by mi się podobała”. Albo dyrygenta orkiestry symfonicznej przygotowującego się do koncertu: „Gdyby nie te koncerty, bardziej podobałoby mi się to, co robię”. Albo choćby zawodowego koszykarza: „Uwielbiałbym swoją pracę, gdybym nie musiał brać udziału w meczach”. Absurdalne, prawda? Ale tak właśnie się zachowujemy, gdy narzekamy na konieczność udziału w zebraniach. Pomyśl o tym w ten sposób. Dla tych spośród nas, którzy prowadzą organizacje lub zarządzają nimi, zebrania to w dużej mierze istota pracy. W końcu nie płacą nam za robienie czegoś namacalnego czy materialnego, jak rodzenie dzieci, strzelanie goli ze środka boiska lub www.mtbzines.pl 12 Efektywne spotkanie biznesowe kabaretowy występ. Czy nam się to podoba, czy nie, w naszej pracy właśnie zebrania mają najwięcej wspólnego z salą operacyjną, boiskiem do piłki nożnej lub sceną. A jednak większość z nas ich nie znosi. Narzekamy na nie, próbujemy unikać, czekamy, aż się skończą, nawet jeśli sami te cholerne zebrania prowadzimy! Jak żałosny jest fakt, że zajęcie najistotniejsze dla prowadzenia organizacji zaczęliśmy uważać za bolesne i nieproduktywne z natury. Szkoda, ponieważ zebrania mają ogromne znaczenie. To właśnie tam członkowie rządów decydują, czy wyruszyć na wojnę. Tam ministrowie debatują z doradcami, czy trzeba obniżyć czy podnieść podatki. Tam dyrektorzy i ich podwładni rozważają stworzenie nowej marki, wprowadzenie na rynek nowego produktu albo zamknięcie fabryki. Zapytam więc: jeżeli nie znosimy zebrań, to czy jesteśmy w stanie podejmować dobre decyzje i skutecznie zarządzać organizacjami? Nie sądzę. Jeśli chcemy wykorzystać kolektywną mądrość zespołu, to dobrego zebrania – dynamicznego, pełnego pasji i skupienia na problemie – po prostu nie sposób niczym zastąpić. Gorzka prawda jest taka, że złe zebrania niemal zawsze prowadzą do złych decyzji, a stąd już prosta droga do bylejakości. Ale jest nadzieja. Będąc przeciw powszechnemu podejściu do zebrań, kierując się kilkoma konkretnymi wskazówkami, które nie mają nic wspólnego z wideokonferencjami, interaktywnym oprogramowaniem czy „Zasadami porządku obrad Roberta”*, możemy prze* „Robert’s Rules of Order” to bardzo popularny w USA podręcznik parlamentarnych zasad prowadzenia obrad, autorstwa gen. Henry’ego M. Roberta, wydany po raz pierwszy w 1876 r. W 2000 r. ukazało się dziesiąte, poprawione wydanie. Przyp. tłum. www.mtbiznes.pl Efektywne spotkanie biznesowe 13 kształcić to, co jest bolesne i nudne, w coś produktywnego, fascynującego, a nawet inspirującego. W ten sposób możemy także zdystansować konkurentów, którzy nadal marnują czas, energię i entuzjazm, narzekając na niewdzięczny trud zebrań. Aby zilustrować, jak można to osiągnąć, napisałem fikcyjną historię o menedżerze, który szczególnie boleśnie zmaga się z problemem zebrań. Treść opowiadania jest praktycznym opisem propozycji, jak zrealizować te pomysły w organizacji. Życzę powodzenia w pracy nad zwiększeniem efektywności spotkań i przywróceniem choćby części entuzjazmu, na jaki zasługujesz i Ty, Czytelniku, i Twoi podwładni! www.mtbzines.pl Efektywne spotkanie biznesowe 15 O OPOWIEŚĆ www.mtbzines.pl Efektywne spotkanie biznesowe 17 WSTĘP C asey McDaniel nigdy w życiu nie denerwował się tak, jak teraz. Ani wtedy, gdy jako szesnastolatek przygotowywał się do przemowy na pogrzebie ojca. Ani wtedy, gdy miał się oświadczyć. Ani nawet wtedy, gdy z kijem golfowym w ręku stał niespełna dwa metry od dołka, a od tego, czy trafi, zależało zwycięstwo w najważniejszym w jego karierze turnieju golfowym. Nie, to właśnie teraz denerwował się najbardziej. Już za dziesięć minut rozpocznie się Ważne Zebranie, a Casey miał powody, by uważać, że to, jak wypadnie w ciągu najbliższych dwóch godzin, zadecyduje o jego dalszej karierze zawodowej, o przyszłej sytuacji finansowej i o firmie, którą zbudował od podstaw. Przez moment zrobiło mu się wręcz niedobrze. W jaki sposób życie doprowadziło mnie do tego miejsca? – zastanawiał się. www.mtbiznes.pl Efektywne spotkanie biznesowe 19 Cze˛ść pierwsza 1 Obrazki z przeszłości www.mtbzines.pl Efektywne spotkanie biznesowe 21 CZŁOWIEK W iększość podwładnych uważała, że Casey to niezwykły człowiek – choć zupełnie zwykły menedżer. Na gruncie osobistym naprawdę lubili swojego szefa. Casey był oddanym mężem, kochającym ojcem czwórki dzieci, aktywnym członkiem parafii kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusa i zawsze gotowym do pomocy przyjacielem i sąsiadem. Nie sposób było go nie lubić – a nawet podziwiać. Tym bardziej więc trudno było zauważyć jego słabości w roli menedżera. www.mtbiznes.pl 22 Efektywne spotkanie biznesowe JEGO HISTORIA P rzez ostatnie pięćdziesiąt lat rodzina McDaniel żyła skromnie w Carmel, a Casey dorastał w otoczeniu licznych pól golfowych, gdzie dorabiał jakopomocnik graczy lub ogrodnik. Jego przywiązaniedo golfa mogło się równać jedynie pasji do komputerów. Opuścił więc dom, by za przyznane stypendium sportowe studiować inżynierięelektrycznąiinformatykęnauniwersytecie stanowym w Arizonie.Cztery latapóźniejukończył studia z przeciętną średnią ocen, ale za to na czołowej pozycji w Konferencji Pacyfik-10* w golfie. Pokusa wzięcia udziału w turnieju PGA** i zagrania któregoś dnia w rodzinnym mieście na Pebble Beach w obecności przyjaciół i rodziny była dla Caseya zbyt nęcąca, by ją odrzucić. Dołączył więc do zawodowców i wkrótce, dzięki łagodnemu usposobieniu i gotowości pomocy każdemu koledze, który potrzebował rady na temat uderzenia, stał się w środowisku golfistów jednym z najpopularniejszych graczy. * Konferencja Pacyfik-10 – liga akademickich drużyn sportowych dziesięciu amerykańskich uniwersytetów. Ustanowiona w 1916 r., początkowo obejmowała cztery uczelnie wyższe. Przyp. tłum. ** PGA (Professional Golfers Association) – Stowarzyszenie Zawodowych Graczy w Golfa. Przyp. tłum. www.mtbiznes.pl Efektywne spotkanie biznesowe 23 W ciągu następnych pięciu lat Casey wygrał większość drugoligowych turniejów i zarobił dość, by nie martwić się o kolejny dzień. Ale kiedy był zaledwie o krok od wkroczenia w świat najważniejszych turniejów, zapadł na chroniczny przypadek czegoś, co golfiści nazywają yips – niemalże kliniczne zaburzenie, które uniemożliwia opanowanie nerwów w momencie patowania*. Kariery wielu obiecujących graczy zostały złamane przez pseudopsychologiczny yips. Casey, chcąc nie chcąc, dołączył do ich grona. Nie należąc do tych, których rozczarowanie wpędza na długo w stan przygnębienia, Casey powrócił do domu z nowym poczuciem celu – i z pomysłem. W ciągu kilku miesięcy ożenił się, za oszczędności kupił mały parterowy domek, wynajął dwóch miejscowych programistów i zaczął pracować nad czymś, co w jego planach miało być najbardziej realistyczną komputerową grą w golfa na rynku. Pierwsze rezultaty znacznie przekroczyły jego najśmielsze oczekiwania. * Patowanie (z ang. putt) – uderzenie po trawie bezpośrednio do dołka. Przyp. tłum. www.mtbiznes.pl 24 Efektywne spotkanie biznesowe PRZEŁOM P o dwóch latach od założenia firmy Yip Software Casey wypuścił na rynek pierwszy produkt, który natychmiast wyznaczył nowe standardy realizmu dla wszystkich gier związanych ze sportem. Dzięki osobistemu doświadczeniu Caseya gra odzwierciedlała głęboką znajomość wielu subtelnych szczegółów pól golfowych, w tym oczywiście greenów*. Niemalże z dnia na dzień gra zdobyła ogromną popularność wśród najważniejszej grupy docelowej, jaką można sobie wyobrazić, czyli golfistów. Ponieważ wielu graczy biorących udział w aktualnie rozgrywanych turniejach było bliskimi przyjaciółmi Caseya, mógł on podpisać niedrogie, lecz skuteczne umowy sponsoringowe z kilkoma najlepszymi młodymi golfistami. Ale to czysty przypadek sprawił, że ciesząca się powodzeniem choć wciąż niszowa gra firmy Yip trafiła na łamy tygodnika „Sports Illustrated”. Jeden z przyjaciół Caseya wygrał swój pierwszy turniej PGA w niecały rok po ukazaniu się gry na rynku. W czasie * Green (ang.) – obszar pola golfowego w bezpośrednim otoczeniu dołka, z bardzo krótko przyciętą trawą, co umożliwia patowanie, czyli takie uderzenie, by piłka toczyła się po trawie. Przyp. tłum. www.mtbiznes.pl Efektywne spotkanie biznesowe 25 konferencji prasowej po zakończeniu turnieju zapytano go, jak zdołał poprawić uderzenie. Zażenowany stwierdził: – Trudno mi uwierzyć, że to powiem, ale wydaje mi się, że może to mieć związek z grą komputerową, w którą ostatnio gram... I tak się zaczęło. www.mtbiznes.pl 26 Efektywne spotkanie biznesowe JAZDA N iemal natychmiast poważni golfiści, z których wielu nigdy w życiu nie grało w gry komputerowe, zaczęli dzwonić na bezpłatną linię firmy, aby zamówić grę. Casey szybko otworzył niewielkie biuro, zatrudnił kilkanaście osób i korzystał z tej wymarzonej szansy. Wkrótce gra była do kupienia prawie w każdym sklepie dla zawodowych graczy w golfa i niemal we wszystkich w kraju sklepach z grami komputerowymi. Następne osiem lat życia Caseya było powtarzającą się serią zatrudniania kolejnych osób, programowania nowych gier i dostarczania produktów do coraz większej liczby sklepów oraz przeprowadzek do coraz większych biur. Nie wspominając o kolejnych dzieciach. Krótko przed dziesiątą rocznicą powstania firmy (i ślubu) Casey i jego żona, Patricia, mieli już czworo dzieci, a firma wprowadziła na rynek osiem cieszących się dużą popularnością gier o tematyce golfowej, kolarskiej i, od niedawna, tenisowej. Dzięki zamiłowaniu Caseya do szczegółów, gry konsekwentnie zyskiwały rozgłos, ponieważ dokładnie przedstawiały prawdziwe tereny sportowe, od pól golfowych St. Andrews w Szkocji, przez www.mtbiznes.pl Efektywne spotkanie biznesowe 27 górskie trasy wyścigu Tour de France w Pirenejach, po trawiaste korty Wimbledonu. Od początku Casey nie zgadzał się na tworzenie gier, które zawierały elementy przemocy, rozgrywały się w wymyślonych światach, a przeznaczone były dla dzieci. Konsekwentnie koncentrował się na sporcie przedstawionym zawsze realistycznie i w sposób nowatorski. W rezultacie Yip zdobył szeroką rzeszę fanów wśród osób dorosłych i starszych nastolatków, poważnie traktujących sport. Jednak bardziej niż ze stworzonej przez siebie marki, Casey był dumny z faktu, że zatrudniał niemal dwieście osób, z których wiele rozwijało karierę zawodową wraz z rozwojem firmy. Nie był też w stanie ukryć dumy z siedziby firmy, pięknie odnowionego zabytkowego budynku w Old Monterey. W lokalnej społeczności Casey cieszył się wielkim szacunkiem, zatrudniając więcej wykwalifikowanych pracowników niż jakakolwiek inna w okolicy firma spoza sektora nieprzemysłowego, oprócz sławnego oceanarium. Casey przeobraził swój pomysł w niszową firmę, która stała się nie tylko wizytówką jego rodzinnego miasta, ale także przykładem spektakularnego sukcesu w branży. Ale podobnie jak w wielu innych przypadkach sukcesu, istniała druga strona i firmy Yip, i jej dyrektora generalnego. Coś kłopotliwego, czemu nie sposób było zaprzeczyć. www.mtbiznes.pl 28 Efektywne spotkanie biznesowe MIERNOŚĆ N awet najwięksi zwolennicy Caseya, a miał ich wielu, prywatnie przyznawali, że Yip Software mógł być już dwa razy większy, gdyby był zarządzany przez bardziej zaangażowanego i zdyscyplinowanego przywódcę. Nie chodziło o to, że Casey był niekompetentny lub nie interesował się biznesem. Prawdę mówiąc, miał nadzwyczajny talent do wyczuwania, czego potrzebują klienci, i do takiego udoskonalania produktów, by sprostać tym potrzebom na długo przedtem, zanim konkurencja zaczynała się orientować w sytuacji. W rezultacie Casey wyrobił sobie opinię osoby rozumiejącej rynek w nie mniejszym stopniu niż jakikolwiek analityk, dziennikarz czy menedżer w branży. Teoretycznie wyniki firmy powinny mówić same za siebie. Yip zawsze zdołał wypracować zysk i regularnie gromadził nagrody za swoje produkty. Dla osoby postronnej firma Caseya wyglądała jak dynamiczne, zdecydowanie działające przedsiębiorstwo. Ale w rzeczywistości Yip nie wykorzystywał swego pełnego potencjału. Dotyczyło to przede wszystkim Caseya, który wydawał się być w równym stopniu usatysfakcjonowany wygraną o milimetr, jak i pobiciem www.mtbiznes.pl Efektywne spotkanie biznesowe 29 rekordu. Jeżeli na koniec kwartału liczby się zgadzały, a on sam był w stanie wygospodarować czas na kilka partyjek golfa w tygodniu, Casey był zadowolony – może nawet szczęśliwy. Jego podwładni też byli zadowoleni, a właściwie osiągnęli stan pogodnej akceptacji istniejącego stanu rzeczy. Przyzwyczaili się, że firma jakoś znajdzie sposób na osiągnięcie zamierzonych wyników i wypłatę wynagrodzeń, a na koniec roku wyląduje na tyle miękko, by starczyło na skromne podwyżki i wielki firmowy piknik latem. Wydawało się, że nikt nie powinien się martwić o losy firmy. Ale niewątpliwie czegoś brakowało. W przypadku firmy, która w tak pięknym miejscu jak Monterey w Kalifornii stworzyła najnowocześniejszą, cieszącą się ogromną popularnością grę komputerową, zadziwiający był brak entuzjazmu wśród pracowników. A jeśliby ktokolwiek miał wątpliwości, wystarczyło tylko na pięć minut zajrzeć na cotygodniowe zebranie kadry kierowniczej firmy Yip. www.mtbiznes.pl 30 Efektywne spotkanie biznesowe RYTUAŁ L etarg. Brak skupienia. Brak zaangażowania. To najczęstsze słowa, jakimi goście określali to, czego byli świadkami, uczestnicząc choćby w części zebrania kadry kierowniczej. Zespół menedżerów w Yip był boleśnie świadom nudy cotygodniowego rytuału. Jednak już dawno temu stwierdzili, że jest to nieszkodliwy problem, rodzaj zła koniecznego, będącego częścią zarządzania firmą. A ponadto byli przekonani, że w każdej innej firmie zebrania są równie nudne. Nie doceniali jednak powagi problemu. Z pewnością nigdy nie przyszło im do głowy, że kultura organizacyjna firmy może być odzwierciedleniem tych spotkań. www.mtbiznes.pl Efektywne spotkanie biznesowe 31 NIEMOC W przeciwieństwie do agresywnej konkurencji, pracownicy Yip nigdy nie czuli potrzeby pozostawania w pracy wieczorem lub przyjścia do firmy w weekend. Poza murami firmy nie rozmawiali też za wiele o pracy. W korytarzowych pogawędkach szeregowych pracowników rzadko gościł temat konkurencji czy nowinek z branży, wyraźnie zepchnięty na bok przez kwestie dla nich bardziej istotne, takie jak telewizja, młodzieżowy futbol lub mgła na wybrzeżu. Ilekroć ktoś z pracowników wypuszczał się poza Monterey, by wziąć udział w targach handlowych lub konferencji branżowej, zawsze wracał zafascynowany pasją, z jaką klienci i dystrybutorzy odnosili się do produktów firmy Yip, i tym, jak bardzo kontrastowało to z podejściem pracowników ich firmy. Nawet nowo zatrudnieni byli zdziwieni brakiem zaangażowania, z jakim się spotykali, rozpoczynając pracę w firmie. Podobnie jednak jak ich koledzy, szybko uczyli się akceptować fakt, że Yip nigdy nie wykorzysta godnego swoich produktów, pełnego potencjału, z powodu czegoś, co można określić jako subtelną atmosferę zadowolenia z przeciętności, która przenikała całą organizację. A jednak www.mtbiznes.pl 32 Efektywne spotkanie biznesowe mimo to ludzie rzadko odchodzili z firmy. W końcu ich szef był wyjątkowo dobrym człowiekiem i nie aż tak kiepskim menedżerem, jak wielu innych prezesów, dla których wcześniej pracowali. A poza tym, dokąd by mieli pójść? W tym zdominowanym przez turystykę nadmorskim regionie nie było lepszych możliwości zatrudnienia. Nawet najambitniejsi pracownicy nauczyli się akceptować swoją sytuację, ponieważ nie wyobrażali sobie, że mogliby zamieszkać gdzie indziej. Tak długo, jak Casey pozostawał jedynym właścicielem firmy, jakoś to było. Ale nic nie pozostaje takie samo na zawsze. www.mtbiznes.pl