Końskie życie
Transkrypt
Końskie życie
GKOS002 Martyna Jodłowska Końskie życie Dawno temu, kiedy nie było jeszcze miast, osiedli, bloków , wszechobecnego betonu czy ludzkiej cywilizacji po zielonych pastwiskach galopowały konie. Tętent ich kopyt i radosne rżenia słychać było z daleka . Były one szczęśliwe i niczym nieograniczone. Pragnęły jedynie wolności, zabawy , jedzenia i towarzystwa innych koni. Życie mijało im na przemieszczaniu się w poszukiwaniu pożywienia , zabaw z innymi końmi, śnie czy innych „przyziemnych” zajęciach. Lata mijały i..... Człowiek z rozwojem cywilizacji zapragnął udomowić konie , sprawić , aby wyręczały go w cięższych pracach , służyły mu , czy też były dla niego towarzyszami. Życie tych czterokopytnych zwierząt uległo zmianie , można rzec o 360 stopni. Teraz jest całkiem inaczej. Współcześnie konie bardzo często zmuszane są do posłuszeństwa człowiekowi, siłą i przeróżnymi cywilizacyjnymi patentami mającymi na celu pozbawienie ich wolności. Do pyska wkłada się im wędzidło, na grzbiet zakłada siodło i dopina popręg, aby nie spadało. Częstym zjawiskiem jest bicie koni, szarpanie, nadmierne i zbyt mocne używanie ostróg czy bata. Kiedy koń nie chce się zatrzymać, szarpie się go tak , że aż biedne zwierzę otwiera pysk , aby ulżyć sobie w bólu . Wtedy zapina się skośnik , aby uniemożliwić mu otwieranie pyska , bo ....... to brzydko wygląda.. A przecież można pracować metodami naturalnymi . W zgodzie z psychiką konia i wrodzonym instynktem! Można mu zaufać, a i on zaufa nam! Nie trzeba go będzie wówczas do niczego zmuszać, sam zrobi to, o co go poprosimy. Największym problemem jest tu przekonanie koni, że mogą nam zaufać , zaakceptować nas jako przyjaciela , a nie drapieżnika skradającego się by go schwytać. Konie potrafią mówić , my powinniśmy potrafić je wysłuchać. Przemawiają do nas językiem gestów , które my powinniśmy starać się zrozumieć. Pieskie końskie życie Wiele koni , chociażby tak "sławne" konie z krakowskich czy zakopiańskich dorożek, pracuje ponad siły. Wiele z nich nosi ludzi na swym grzbiecie kilka godzin dziennie, ciągną wozy obładowane najprzeróżniejszymi przedmiotami lub pełne turystów chcących odbyć atrakcyjną przejażdżkę dorożką. Tłumaczy się to tym, że koń jest przecież zwierzęciem silnym , że nic mu dotąd nie było , to po co się przejmować na wyrost, przecież nic mu się nie stanie. Wprost przeciwnie! Tylko , że kiedy koń nie będzie już „zarabiał” na swoje utrzymanie, często się go sprzedaje. Wiele koni trafia na rzeź. Są to często wyeksploatowane do granic wierzchowce , zimnokrwiste grubaski ciągnące przez całe życie wozy , staruszki niemogące już pracować, konie, które odbyły służbę np. w policji. Sprzedawane, kiedy nie mogą już wykonywać swej pracy czy nabawią się kontuzji. Są też sportowce, onegdaj dzielnie przeskakujące najwyższe przeszkody, kontuzjowane zostają wykluczone ze sporu i zastąpione zdrowymi. Są też takie, których nikt już nie chciał, a przecież cos trzeba z nimi zrobić. 1 Najwięcej chętnych jest na małe , młodziutkie źrebaki. Im młodsze, tym lepsze. Dziesiątki tysięcy koni rocznie spotyka ten los. Na emigrację po śmierć. Polska jest jednym z największych sprzedawców koni na mięso, głównie do Włoch. Włoscy konsumenci potrzebują ogromnych ilości koniny, a w Polsce jest ona tania , zaś prawo przychylne handlarzom. Konie te wiezione są przez wiele godzin, często nawet dni. Podczas wielodniowych transportów co jakiś czas powinny być postoje trwające ok. 24 godzin, aby konie mogły wyjść, czy zostać napojone . Jednak czas to pieniądz ,a klienci wolą mięso "suche". Konie wiązane są krótko, kiedy droga zakręca, często przewracają się, tratując się wzajemnie i tratują. Są osłabione, odwodnione, brudne i poranione, większość jest wycieńczona, część zdycha. Kiedy trafiają na miejsce, są wywlekane z ciężarówek i wciągane do rzeźni. Według prawa przed śmiercią powinny być ogłuszone, jednak często jest to ignorowane. A przecież może być inaczej! Ile to razy dziennikarze podejmowali ten temat, ile spraw czy dochodzeń się odbyło.. Jakże często można było o tym przeczytać w gazetach , czy usłyszeć w telewizji.. Jednak zwierzęta dalej cierpią, a prawo jest dalej łamane i ignorowane... Są fundacje odkupujące konie od handlarzy. Odbywają się aukcje, na których można zakupić tak zwaną cegiełkę , czyli ulotkę ze zdjęciem konia. Jej koszt to 5zł , czasem trochę więcej , a kupiona przez wiele ludzi może uratować końskie życie. Za zebrane pieniądze wykupywane są konie z rzeźni , lub leki , witaminy i sprzęt potrzebny dla podopiecznych takich fundacji. Wiele ludzi podchodzi do tego z lekceważeniem, a przecież to tak niewiele , a może tak bardzo pomóc! Uratowanie jednego konia całego świata nie zmieni , ale na pewno świat ulegnie zmianie dla tego właśnie konia. Każdy powinien zrozumieć, że koń to też żywe stworzenie. Czuje, pragnie zaufania i miłości ,a nie bólu i przemocy tak często towarzyszących jeździectwu , czy hodowli... Czy potrafimy im to dać? Przecież na to zasługują. 2