PDF - Urząd Miasta Częstochowy

Transkrypt

PDF - Urząd Miasta Częstochowy
Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy
Oficjalny portal miejski
24 września 2014
Artur Nowakowski - od kuchni
Magda Fijołek: Wiesz, że jesteś przykładem na życie po życiu? Po niemal dziesięciu latach pracy radiowca wskoczyłeś do telewizji i wygląda na to, że się w niej odnalazłeś. Też tak czujesz?
Artur Nowakowski:
Czuję, że żyję! Mam wrażenie, ze świeci nade mną jakaś szczęśliwa gwiazda, która sprawia, że co pewien czas otwieram jakiś nowy rozdział w życiu. Sam sobie zazdroszczę, że kiedy się budzę, nie muszę się zmuszać, żeby iść do pracy. Po prostu robię to, co lubię i lubię to, co robię.
Zaczynałeś w lokalnym paśmie RMF-u w Częstochowie. Skąd się tam wziąłeś? Jak wspominasz tę pracę?
Do radia trafiłem z gazety. Był rok 1993, pracowałem wtedy w "Dzienniku Częstochowskim 24 godziny". Dowiedziałem się, że RMF FM - pierwsza polska komercyjna rozgłośnia radiowa tworzy sieć lokalnych korespondentów. Zacząłem od krótkich relacji dziennikarskich o tym, co działo się w naszym regionie. Już wtedy czułem, że ciągnie mnie do radia. Zawsze interesowała mnie
technika i nowoczesne technologie, a RMF wyjątkowo mi imponował. Dostałem propozycję, żeby skompletować ekipę i tak powstał oddział RMF FM Częstochowa. Praca w nim była dla mnie wyzwaniem w każdym calu. Nauczyłem się też tam, jaką potężną siłę ma słowo i jak ważne dla ludzi są informacje.
Wróćmy do życia pozaradiowego. Czy produkcja telewizyjna to był przypadek, zrządzenie losu czy jednak osiągnięcie celu?
Gdzieś podświadomie czułem, że nie uciekniemy przed kulturą obrazkową, w dodatku TV było dla mnie kolejnym wyzwaniem. A że znowu zaświeciła moja szczęśliwa gwiazda, znalazłem się w Krakowie w TV Wisła, która właśnie stawała się południowym oddziałem TVN. Trafiłem do redakcji talk-show "Rozmowy w Toku", zostałem szefem zespołu dokumentalistów, a później
wydawcą programu. I to była prawdziwa szkoła telewizji. Co prawda praca w "RwT" niewiele miała wspólnego z dziennikarstwem informacyjnym, newsowym, ale za to była prawdziwą szkołą "obyczajówki". Do każdego programu zapraszaliśmy kilkunastu gości, każdy z nich miał swoją historię. U Ewy Drzyzgi nie było tematów tabu - rozmawiała ze wszystkimi, którzy przyjmowali jej
zaproszenie. To była szkoła, w której mogliby praktykować studenci psychologii i socjologii, szkoła, z której wyniosłem bardzo wiele. I choć najczęściej przygotowywałem programy "lżejsze" gatunkowo, bardziej rozrywkowe, z gwiazdami w roli gości, to jednak nie dało się całkiem odciąć od gości opowiadających o swoich życiowych dramatach. Trzeba by mieć wyjątkowo twardą skórę,
żeby nie brać części tych ludzkich dramatów do siebie, żeby przechodzić nad nimi do porządku dziennego, bo "przecież to tylko praca". Nie potrafiłem tak, dlatego po kilku bardzo intensywnych latach w programie Ewy trafiłem na drugi biegun - do "Szymon Majewski Show". Zostałem wydawcą Szymona i tak zaczął się jeden z najlepszych (a na pewno najbardziej zabawny) okres
mojego zawodowego życia.
1/2
Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy
Oficjalny portal miejski
Przy jakich produkcjach telewizyjnych obecnie pracujesz? Na czym polega Twoja praca?
Pracowałem przy wielu produkcjach i programach TV. Oprócz wspomnianych "Rozmów w Toku" i "Szymon Majewski Show" współtworzyłem też "HDw3D", "Perfekcyjną Panią Domu", polską edycję "Top Model. Zostań Modelką" czy "Hell's Kitchen. Piekielna Kuchnia". Rynek telewizyjny w Polsce jest podzielony pomiędzy czterech głównych graczy (TVP1, TVP2, Polsat i TVN), ale
coraz śmielej radzą sobie też mniejsi nadawcy i kanały tematyczne. Ja od pewnego czasu jestem freelancerem, człowiekiem do wynajęcia. Pracuję przy konkretnych projektach, teraz najchętniej rozrywkowych. Największym wyzwaniem są dla mnie duże show, ze sporymi budżetami, gdzie nie trzeba liczyć każdej złotówki. Na przykład program, przy którym pracuję teraz - show
kulinarne "Hell's Kitchen", realizuje kilkadziesiąt (!) kamer. To ogromne przedsięwzięcie! Pracowałem w zasadzie przy wszystkich etapach produkcji programów. W zależności od projektu - jestem scenarzystą, reżyserem, wydawcą, pracuję też przy postprodukcji, czyli montowaniu programu.
Zdradzisz coś więcej o programie?
Na potrzeby programu zbudowaliśmy wielką restaurację z dwiema kuchniami i prawdziwym kuchennym zapleczem. Wszystko jak w najlepszych restauracjach. Tam naprawdę się gotuje i to dla prawdziwych gości. Hell's Kitchen to najlepszy show kulinarny na świecie. Zawdzięcza to przede wszystkim charyzmatycznemu kucharzowi Gordonowi Ramsay'owi. Wprowadzając program
do Polski nie wiedzieliśmy, jak przyjmą go polscy widzowie. Naszym Gordonem Ramsay'em został Wojciech Modest Amaro - jedyny szef kuchni w kraju, którego restauracja trafiła do prestiżowego przewodnika kulinarnego Michelin i została nagrodzona gwiazdką. Do drugiej edycji programu zgłosiło się prawie dwa tysiące chętnych - wybraliśmy najlepsza szesnastkę i ich zmagania
będzie można śledzić już od 9 września na antenie Polsatu.
Czujesz się zawodowo spełniony?
Nie, bo najlepszy pogram, przy którym będę pracował, jeszcze nie powstał. Ale gdzieś w głowie kołacze mi już pewien pomysł. Praca w mediach to nie tylko plusy, to czasem ogromne tempo, brak życia prywatnego. Bywa, że kiedy trwa produkcja, nie wychodzimy ze studia po 16-18 godzin. Nie wszystkim to odpowiada, nie każdy wytrzymuje tempo. Ale z drugiej strony mam
świadomość, ile dzięki swojej pracy się nauczyłem, ilu wspaniałych ludzi poznałem, ile zobaczyłem miejsc, do których pewnie nigdy bym nie trafił. Który facet nie chciałby mieszkać w zabytkowej części zamku Czocha z kilkudziesięcioma modelkami, posiedzieć w wojskowym hummerze czy jadać w restauracji szefa kuchni Modesta Amaro? Pamiętam jednak, że trzeba mieć w sobie
sporo pokory, że są rzeczy ważne i najważniejsze. Choćby zdrowie. I wiem, że chociaż świat mediów wciąga bezlitośnie, trzeba czasem zwolnić i zrobić coś, co jest naprawdę ważne. Na przykład zadzwonić do Mamy.
Co z Częstochową w Twoim życiu, nadal jest obecna? Czujesz się nadal częstochowianinem?
Tak. Kiedy przeprowadzałem się do Krakowa, po cichu liczyłem, że tylko na pewien czas. Kiedy wyjeżdżałem do Warszawy, nie oszukiwałem już rodziny, ze wkrótce wrócimy do Częstochowy. W Polsce TV "robi się" w Warszawie i Krakowie, może jeszcze we Wrocławiu. Ale nie żałuję, dzięki temu mam dokąd wracać - w Częstochowie dalej mieszka wielu znajomych i przyjaciół. I
przede wszystkim mieszkają tu dalej moi Rodzice. Z Częstochową jestem na bieżąco, śledzę lokalne media, wiem, co dzieje się w mieście. Nie zmuszam się do czytania newsów z Częstochowy, to dla mnie oczywista część każdego poranka. Uważam, ze Częstochowa ma ogromny i ciągle jeszcze niewykorzystany potencjał. I tego rozwoju najbardziej miastu życzę. W końcu to też w
moim interesie - kiedy wyjeżdżałem z Częstochowy, postanowiłem nie sprzedawać działki budowlanej, którą mam pod miastem. Mam przeczucie, że jeszcze kiedyś się przyda...
Zdjęcia: Krystian Szczęsny, archiwum prywatne
Pozostałe aktualności
2/2
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty