Duchowieństwo W pierwszym okresie po przyjęciu chrześcijaństwa

Transkrypt

Duchowieństwo W pierwszym okresie po przyjęciu chrześcijaństwa
1
Duchowieństwo
W pierwszym okresie po przyjęciu chrześcijaństwa pracę misyjną i duszpasterska na
gruncie
śląskim
pełnili
początkowo
zakonnicy
benedyktyńscy,
obok
nielicznego
duchowieństwa świeckiego, które mniej więcej od połowy XI w. wzrastało coraz bardziej.
Jakkolwiek wydaje się, że w XII w. kler miejscowy zaczął przeważać, można jednak
stwierdzić, że przez całe średniowiecze miał miejsce napływ obcego duchowieństwa na
obszar diecezji wrocławskiej. Odnosi się to zarówno do wyższych jak i niższych stanowisk.
W r. 1248 legat papieski Jakub stwierdził na synodzie we Wrocławiu, że jak słyszał i
przekonał się osobiście, do polskiej prowincji kościelnej przybywa wielu duchownych
niższych święceń. Stąd można przypuszczać, że pierwszymi duszpasterzami powstających
kościołów w diecezji byli zakonnicy – misjonarze i kler napływowy, a w późniejszym okresie
kler miejscowy.
Trudno jest ustalić pochodzenie społeczne kleru pracującego w parafiach znajdujących
się na terenie diecezji. Wyższe stanowiska kościelne obsadzane były przez osoby pochodzące
z wyższych warstw społecznych. Kanonicy, przez ożenki, byli spowinowaceni z
możnowładztwem, stąd można sądzić, że sami z tej warstwy społecznej pochodzili. Niższe
duchowieństwo, które obsadzone było na prowincji, prawdopodobnie nie zaliczało się do
górnej warstwy. Michael twierdzi, że duchowni przy kościołach założonych przez rycerstwo
byli częściej synami lub braćmi właścicieli. Brak jednak na potwierdzenie tej tezy
przekonujących dowodów. Silnicki sądzi, że mogło tak być w wyjątkowych wypadkach.
Wiadomo przecież, że w panującym systemie prywatnej własności kościołów urząd plebana
czy kapelana był zależny od właścicieli majątku i mało znaczący społecznie, więc szlachta nie
wstępowała w szeregi kapłanów. Dlatego duszpasterze pracujący na terenie prowincji
zapewne pochodzili z niższych warstw społecznych.
Duchowieństwo omawianego okresu zdobywało w różny sposób swoje wykształcenie.
Na terenie diecezji wrocławskiej przed wprowadzeniem uchwał Soboru Trydenckiego,
wychowanie i wykształcenie duchowieństwa zaczynało się zwykle od najwcześniejszych lat.
Kilkuletni chłopcy byli systematycznie wdrażani przez miejscowego nauczyciela, kantora czy
też organistę oraz miejscowy kler parafialny, do różnych zajęć i obowiązków związanych z
kościołem. Pod ich bezpośrednim kierownictwem uzyskiwali podstawowe wiadomości z
zakresu czytania, śpiewów kościelnych i ministrantury, w oparciu o które mogli później
pogłębiać swe wiadomości w szkołach katedralnych i kolegiackich. Po wprowadzeniu uchwał
Soboru Trydenckiego miejscowy kler zdobywał wiedzę teologiczną i formację duchową w
seminarium duchownym. Klerycy śląscy studiowali głównie w Pradze i Ołomuńcu. W tym
2
ostatnim ośrodku w latach 1576-1631 było immatrykulowanych aż 1625 Ślązaków. Wielu
studiowało w rzymskim Collegium Germanicum Padwie, Perugii, Wiedniu, Gratzu, Krakowie
i w akademiach jezuickich na terenie Niemiec.
Bardzo istotne znaczenie dla ściślejszego związania duchownych z Kościołem miało
zaprowadzenie celibatu. W XII w. w Polsce kapłani wszelkich stopni byli żonaci. Nawet
niektórzy biskupi i kanonicy. Pierwszym i konsekwentnym bojownikiem idei celibatu był bp
Walter, jednak z miernym skutkiem. Natomiast reformę trybu życia duchowieństwa
zapoczątkował dopiero legat Celestyna III, kardynał Piotr z Kapui, który ogłosił w r. 1197
przepisy kościelne dotyczące bezżeństwa księży. Zobowiązały one pod przysięgą
duchownych do zachowania celibatu. Wobec nieprzestrzegających w tej dziedzinie nakazów
kościelnych stosowano różnego rodzaju sankcje, od upominania poprzez kary pieniężne,
odebranie beneficjum i pozbawienie wolności aż po suspensę i ekskomunikę. W r. 1248
synod odbyty we Wrocławiu bardzo ostro wystąpił przeciw konkubinariuszom. Ponawiane w
ustawodawstwie kościelnym zakazy i groźby sankcji zdają się wskazywać, że zasada celibatu
na gruncie diecezji wrocławskiej powoli torowała sobie drogę. Reformacja zatrzymała rozwój
tej idei na pewien czas. Akta wizytacyjne diecezji wrocławskiej z XVII i XVIII wieku często
mówią o łamaniu obowiązku życia w celibacie. Było to różnie karane, zgodnie z prawem
powszechnym i prowincjalnym, aż do degradacji i usunięcia z diecezji. Kara taka stawiała
duchownego poza stanem, a także poza społeczeństwem. Przykładem mogą posłużyć dane
zaczerpnięte ze sprawozdania wizytacji kanonicznej archidiakonatu wrocławskiego z r. 1579,
której dokonał archidiakon Teodor Lindanus. Tenże wizytator stwierdził, że przy kościele w
Żmigrodzie, który miał filię w Kanclerzowicach, rektorem był kapłan, święcony po katolicku,
pochodzący z Prusic, żonaty. Odprawiał on Mszę świętą w stroju duchownym w następujący
sposób: po łacinie odmawiał Introit, Gloria in excelsis, po polsku lub po niemiecku czytał
lekcję i ewangelię, podobnie Credo, a resztę na sposób wyznania augsburskiego. Natomiast
proboszcz w Prusicach, święcony po katolicku, we mszy św. zachowywał obrzędy katolickie,
dołączając pewne dodatki po polsku i po niemiecku. Jemu to umarła żona, ale nie chciał się
poddać posłuszeństwu biskupa katolickiego z obawy przed akatolickim dominium W r. 1638
r., wizytator był w parafii Rychtal. W swoim sprawozdaniu napisał, że ks. Marcin Franciszek
Kurath o nim że utrzymuje podejrzaną niewiastę i nakazał mu ją oddalić pod groźbą utraty
beneficjów. A o proboszczu w Laskach wizytator napisał, że był on ojcem licznych dzieci.
Zjawisko to było powszechne nie tylko w diecezji śląskiej, ale i we wszystkich krajach
habsburskich. Był nawet moment, że cesarz Ferdynand I, nalegał by zezwolono na
małżeństwa księży.
3
Przy omawianiu problematyki związanej z duchowieństwem na zakończenie warto
ukazać decydujący wpływ patrona kościoła na obsadę proboszcza oraz wyznaczenie
uposażenia. Przypuszczać należy, że przed XIII w., kiedy w teorii i praktyce panowała zasada
prywatnej własności kościołów, zależność duchownego od fundatora była znacznie większa
aniżeli później, kiedy prawo patronatu zastąpiło prawo własności, ograniczając przynajmniej
w teorii uprawnienia fundatorów i ich następców do prezentowania biskupowi kandydatów na
beneficja kościelne. Ze względu na skąpość źródeł nie jesteśmy w stanie ukazać jak ta sprawa
regulowana była na terenie diecezji do reformacji. Można jednak przypuszczać, że tak jak i w
innych częściach diecezji tak i tu, mimo upowszechnienia się od XIII w. terminologii
patronackiej, czynnikiem decydującym o obsadzie stanowisk plebańskich pozostawał nadal
patron kościoła. Jego silny wpływ na obsadę stanowisk proboszczowskich sprawił, że często
o ich objęciu decydowały nie moralne i intelektualne walory kandydata, ale czynniki zupełnie
innej natury, jak pochodzenie czy powiązanie kandydata z rodziną patrona.
Dla umożliwienia należytego funkcjonowania parafii każdy pleban musiał posiadać
odpowiednie uposażenie. Stanowiło ono konieczny warunek powstania parafii. Do
podstawowych i stale spotykanych elementów uposażenia należały ziemia i dziesięciny,
prawa użytkowe oraz daniny wiernych. We wczesnym okresie dużą rolę w uposażeniu
proboszczowskim, odgrywały przyznane mu przez fundatora w całości lub tylko w części
bieżące dochody z pewnych przedsiębiorstw. Uposażenie ziemskie mogły stanowić bądź
kawałki gruntu, bądź też cała wieś. Od XIII w. w związku z szerzącą się kolonizacją na
prawie niemieckim, która wprowadziła nową jednostkę miary gruntowej – łan, uposażenie
kościoła zaczęto określać coraz powszechniej w łanach. Poważnym źródłem dochodów
proboszcza w większości parafii były dziesięciny, które pleban mógł pobierać bądź z nadania
biskupa, bądź też możnowładcy.
Ważną grupę dochodów proboszczowskich stanowiły daniny wiernych. Wyróżnić
można wśród nich opłaty składane w pewnych porach roku - meszne, kolęda i doraźne za
konkretne posługi religijne. Kolęda zwyczajowo była uiszczana przez wiejską ludność.
Składano ją w czasie odwiedzin duszpasterskich proboszcza dokonywanych w okresie
Bożego Narodzenia. Meszne była daniną niewielką, lecz obowiązkową, składaną w
pieniądzach lub zbożu, zwykle po mierze żyta i owsa z łanu.
Do uposażeń proboszczowskich można jeszcze zaliczyć opłaty za konkretne posługi
religijne. Zwyczajowo składano ofiary za pogrzeby i udzielanie sakramentów świętych.
Wchodziły one w zakres tzw. iurum stolae - prawo stuły, przy czym ustawodawstwo
4
wrocławskie z naciskiem podkreślało dobrowolny charakter tych opłat. Pewne dochody mógł
czerpać proboszcz z ofiar wiernych składanych w czasie mszy św.
Tak obfite uposażenie było jedną z przyczyn tak świetnego rozwoju organizacji
parafialnej w dobie średniowiecza. Jednak wiek XV przyniósł po długich latach pokoju na
Śląsku (od ok. r. 1350 do r. 1420) cały szereg zjawisk destabilizujących parafię, wśród nich
zagarnięcie albo obniżenie wartości beneficjum przez duchownego.
Przed objęciem rządów przez kardynała Hessena duchowieństwo śląskie w. dzieliło
się na wyższe - biskupi, prałaci, kanonicy kapituł i niższe, do którego przynależał kler
parafialny. W swojej postawie duchowej odbiegał mocno od ideału zarysowanego przez
sobór. Wynikało to z dwóch przyczyn: intensywnie rozwijającego się protestantyzmu oraz
wojny 30-letniej u progu rekatolicyzacji. Jak wynika z relacji „ad limina” bpa Karola
Habsburga, w jego jurysdykcji pozostawało w 1613 r. 160 proboszczów, z których większość
była konkubinariuszami. Te same przyczyny złożyły się na to, że seminarium przestało
funkcjonować. Biskup narzekał na brak nauczycieli, a nielicznych alumnów, których umieścił
w domu obok klasztoru franciszkańskiego, kształcił w kolegium jezuickim, zwanym
„Carolinum”. W okresie wojny 30-letniej seminarium to mieściło na plebanii św. Jakuba. W
związku z tym zdarzało się, że jeden ksiądz musiał obsługiwać kilka kościołów lub parafii.
Pod tym względem sytuacja wyraźnie zmieniła się, gdy zakończyła się wojna 30-letnia. W
1650 r. liczba księży wzrosła do 412. Następne lata wskazują na pojawianie się w kapłańskich
szeregach, duchownych pochodzących z terenu biskupstwa.
Kardynał Hessen przejmując rządy w diecezji wrocławskiej zastał tam duchowieństwo
o wysokiej postawie moralnej. Znakomita jego część była oddana całkowicie sprawie Bożej i
Kościoła. Kapłani wiedli życie przykładne, byli pilni w duszpasterstwie, głosili ludowi w
każdą niedzielę Słowo Boże, uczyli młodzież chrześcijańskiej nauki, jak np. w
archiprezbiteracie żmigrodzkim ks. Ignacy Fallus, ks. Kacper Hannik, żmigrodzki kapelan
Franciszek Klotzman (1671 - 1677). Duchownym przykładnego życia i dużej gorliwości był
ks. Jakub Scriba, proboszcz z Solnik Wielkich, o którym wizytator napisał, że był to kapłan
dobry i gorliwy. Takich kapłanów przybywało zwłaszcza w drugiej połowie XVII w.
Biskupie relacje „ad limina” i sprawozdania powizytacyjne są tego potwierdzeniem.
Nie można jednak zbyt pochwalać wszystkich kapłanów, gdyż zdarzały się
sporadyczne wypadki, że duchowni popadali w spory i kłótnie z patronami czy służbą
kościelną. Spotkać można było wśród księży nadużywanie alkoholu i nie przestrzeganie
dyscypliny kościelnej. Takim rażącym nietaktem w stosunku do wizytatora odznaczał się
proboszcz ze Wszemirowa ks. Paweł Subsylvanus (1640 - 1670), który mimo przesłanej
5
wcześniej zapowiedzi przez wizytatora, w dniu wizytacji nie wyszedł mu na przeciw,
wiernym nie oznajmił o tym ani jednym głosem dzwonu, a po wsi chodził bez koloratki i w
białych szatach. Spotkać można było kapłanów skłonnych do napojów alkoholowych.
Prusicki kapelan ks. Celestyn Schubert (1706) początkowo zdradzał - jak zanotował wizytator
- skłonności do pijaństwa, jednakże później stał się wstrzemięźliwy. Podobnie skłonny do
napojów alkoholowych był ks. Melchior Jan Nepomucen Weidner - kapelan prusicki (1721).
O proboszczu z Kierzna, ks. Marcinie Pasdzorkowitzu, wizytator napisał, że prowadzi
gorszący tryb życia, posunięty nawet do złego traktowania matki i codziennego upijania się.
Wielu kapłanów w oczach wizytatora budziło bardzo wiele podejrzeń w życiu moralnym, np.
prusicki proboszcz Krystian Leopold Felix (1662-1690). Niektórzy nie potrafili współżyć z
współbraćmi w kapłaństwie z powodu niecierpliwości, porywczości, zapalczywości, np.
proboszcz powidzki ks. Jan Krzysztof von Hayn z tego powodu przez 20 lat zmienił wielu
kapelanów. Czasem dochodziło do kłótni między proboszczem a wikarymi nawet w samej
katedrze wrocławskiej. Spotkać można było kapłanów, którzy bardziej zajęci byli innymi
sprawami niż duszpasterstwem. Takim był na przykład proboszcz z Barkowa ks. Bartłomiej
Müntzner (1702 - 1735), który uchodził za znakomitego myśliwego. Polowania ogromnie go
rozpraszały i pochłaniały mu wiele czasu. Całymi dniami przebywał w lasach i na łąkach. Z
tego powodu zaniedbywał parafian. W ciągu tygodnia rzadko kiedy celebrował Mszę św. Z
chrztem dzieci kazał nieraz czekać do późnej nocy, czasem do drugiego dnia, z wielkim
niebezpieczeństwem dla dzieci. Wizytator wyraził pod jego adresem życzenie, aby z taką
samą gorliwością i zapalczywością stał się łowcą dusz. Archidiakon Piotr Gebauer w swoim
sprawozdaniu powizytacyjnym z dnia 18 stycznia 1639 r. Napisał, że w Kątach aż roi się od
heretyków, którzy z wielką gorliwością uczestniczą w luterańskich nabożeństwach w Sośnicy,
mimo że to było surowo zakazane przez edykt, a ówczesny kącki proboszcz był człowiekiem
religijnie bardzo zimnym i nie prowadził przykładnego trybu życia. Posiadał dostateczne
wykształcenie. Dlatego wizytator postulował zmianę proboszcza, gdyż miasto potrzebowało
gorliwego duszpasterza, który posiadałby wszystkie dary ducha. Podczas wizytacji
dochodziło też do wzajemnych oskarżeń duszpasterzy i wiernych. Pierwsi skarżyli się, że
parafianie nie uczęszczają na nabożeństwa, drudzy natomiast całą winę składali na
niedbalstwo i opieszałość duchownych, którzy swoich wiernych odsyłali czasem z potrzebami
religijnymi do sąsiednich parafii, zabierając opłaty dla siebie.
Ogólnie należy stwierdzić, że duchowieństwo siedemnastowieczne pogłębiało swoje
życie wewnętrzne, w którym główną rolę odgrywa modlitwa i ćwiczenia duchowne, poczucie
posłannictwa i powagi stanu. Wielką pomocą w tym względzie okazał się tu Brewiarz
6
rzymski, który wprowadzono na synodzie w Nysie w 1653 r. jako obowiązujący dla
biskupstwa wrocławskiego. W 1662 r. ukazało się Proprium wrocławskie, a w 1663 r.
pierwsze Direktorium, podające porządek służby Bożej dla kleru śląskiego. Począwszy od
synodu nyskiego w użycie weszła także Agenda wrocławska, łącząca w sobie ryt rzymski ze
zwyczajami diecezjalnymi.
Wprowadzenie na teren diecezji reformacji
Do r. 1520 r. biskupstwo wrocławskie zamieszkiwane było prawie w całości przez
ludność przynależne do Kościoła katolickiego. Gwałtowną zmiana została dokonana przez
rozwijający się w XVI w. protestantyzm, której twórcą był Marcin Luter, mnich augustiański
z Wittenbergii. Jego nauka bardzo szybko dotarła nad Odrę. Już w roku 1519 we Wrocławiu
zaczęto drukować jego pisma. W grudniu 1520 r. protokoły kapituły wrocławskiej
wzmiankują o powstaniu luterańskiej partii we Wrocławiu. Gorliwymi apostołami nauki
Lutra byli najczęściej studenci śląscy, studiujący na Uniwersytecie w Witemberdze oraz
zakonnicy franciszkanie (pierwsi u św. Jakuba) i augustyńscy (u św. Doroty) należący wraz z
klasztorami do prowincji saskiej. Wśród kleru diecezjalnego pierwszymi apostołami nowej
wiary byli ks. Wawrzyniec Corvinus, rektor szkoły parafialnej przy kościele św. Elżbiety i ks.
Ambroży Moiban, ks. Jan Hess. W gronie kanoników kapituły katedralnej zwolennikami
protestantyzmu byli ks. H. Ribischa, i ks. D. Schleupner. Tezy luteranizmu przyjmowały się
bardzo szybko wśród ludu, książąt śląskich i mieszczan niemieckich, którzy, ciesząc się
znaczną samorządnością, niejednokrotnie siłą narzucali współmieszkańcom nową wiarę.
Ogromny zalew protestantyzmu na terytorium diecezji wrocławskiej spowodował
zmniejszenie się liczby parafii, wiernych i kleru. Do tego dochodzi bierność biskupów, którzy
niejednokrotnie otwarcie go popierali. Melanchton i Luter nazwali bpa J. Salza (1520 - 1539)
najlepszym biskupem stulecia, a bp Baltasar z Promnicy (1539 - 1562) sprzyjał jawnie
protestantyzmowi. Dalej Melanchton, ze swej strony, nie wahał się nazwać Kościoła
wrocławskiego,
właśnie
w
związku
z
postępowaniem
biskupów
wrocławskich,
najspokojniejszym Kościołem na terenie ówczesnego państwa niemieckiego. Wielki
niedostatek kleru oraz jego niski poziom wykształcenia i ascezy, zbyt wygórowane
zainteresowanie sprawami majątkowymi, brak wsparcia przez władzę spowodował, że w
miejsce dawnych katolickich parafii zaczęły powstawać gminy luterańskie.
Bardzo gorliwi biskupi, jak np. Marcin Gertsmann czy Andrzej Jerin, podejmowali
próby reformy w duchu postanowień Soboru Trydenckiego, to jednak niewiele się zmieniło w
tym zakresie na początku XVII w. Lud, szlachta, mieszczaństwo były wyznania
7
protestanckiego. Biskup Jan Sitsch (1600-1608) w swojej relacji „ad limina” z 1603 r.
podkreślił, że od dawna już, w prowincji śląskiej, wszyscy książęta i inne księstwa odpadły
od religii katolickiej. W następnej relacji z 1607 r. podkreślił, że diecezja w większości
zepsuta była błędem heretyckim. W 1618 r. stan ten trwał nadal, a nawet, jak twierdził biskup
Karol Habsburg, jeszcze się pogorszył. Wszyscy książęta ze Śląska, Łużyc, wraz ze swymi
poddanymi przyjęli luteranizm i przejmowali dobra kościelne leżące pod ich władztwem.
Wskutek tego nastał tak ciężki stan w diecezji, że jedynie biskup, kapituła, nieliczne
duchowieństwo, zakonnicy, niektóre zakonnice i nieliczni laicy po miastach zachowali wiarę
katolicką. Przy tym dodać należy, że księża katoliccy żyli często w nielegalnych
małżeństwach i konkubinatach. Rozważano nawet na sesji kapituły z dnia 7 IX 1629 roku,
czy dzieci duchownych należy uważać za legalne.
Odczuwalne zmiany w układzie warunków dla katolików przyniosła wojna
trzydziestoletnia i pokój westfalski, na mocy którego zagwarantowano katolikom i
protestantom równouprawnienie. W oparciu o te postanowienia i rozporządzenie (edykt z
Ratyzbony z 19 grudnia 1652 r. ) cesarza Ferdynanda III (1637 - 1657) protestanci zostali
zmuszeni do zwrócenia katolikom około 656 kościołów. W celu ich przyjęcia zostali, na
mocy art. 5 statutu synodalnego z r. 1653, mianowani komisarze dla przejmowania z rąk
innowierców kościołów przez nich zajętych.
Pokój westfalski przyniósł katolikom dość duże korzyści, jednakże pozostał nadal
problem wyznaniowym w XVII w., bowiem obok luteranizmu rozwijały się inne ruchy
religijne, jak np. kalwinizm. Jego zwolennicy kalwinizmu pojawili się we Wrocławiu w 1555
r. Ich przywódcą był znany lekarz Jan Crato von Krafftheim. Intensywniej kalwinizm zaczął
się rozwijać, gdy do grona jego zwolenników zaczęli przystępować książęta śląscy.
Pierwszym z nich był margrabia Jan Jerzy Hohenzollern, książę na Karniowie. A w r. 1611
spotykamy tu księcia Jerzego Christiana z Brzegu, w r. 1614 Jerzego Rudolfa z Legnicy.
Natomiast z rodów śląskich głównymi wyznawcami kalwinizmu byli Schönaichowie,
panowie na Siedlisku. Trzeba przy tym zaznaczyć, że kalwinizm nie miał większego wpływu
na szersze masy ludności. Było nawet i tak, że władcy byli wyznania kalwińskiego, a poddani
pozostawali przy luteranizmie. W Bytomiu nad Odrą posiadali oni gimnazjum. Ponadto wielu
Ślązaków zetknęło się w tym czasie z kalwinizmem poprzez studia na uniwersytetach
holenderskich. Dodać należy, że nie cieszyli się oni tolerancją ani ze strony luteran, ani
katolików. Wyłączono ich nawet z dobrodziejstw „Listu majestatycznego”. Ich sytuacja na
krótko się polepszyła, gdy na Śląsk przybył w 1620 r. nowy król czeski Fryderyk V,
zwolennik Kalwina. Powstało wtedy wiele zborów, a nawet urządzono dla kalwinów kaplicę
8
na królewskim zamku wrocławskim. Władca ten rozszerzył także na nich przywileje „Listu
majestatycznego”. Ich pozycja ponownie osłabła po klęsce pod Białą Górą (8 XI 1620 r.). Od
tego momentu kalwinizm na Śląsku stał się wyznaniem wąskiej warstwy książąt, głównie
legnicko-brzeskich, a także nielicznie reprezentowanych mieszczan.
Należy tu też wspomnieć, że na fali reformacji pojawiły się też na Śląsku sekty o
charakterze radykalnym. Taką czysto śląską sektą protestancką byli schwenkfeldyści. Nazwa
pochodzi od ich założyciela Kaspra Schwenkfelda. Ten śląski szlachcic był najpierw
nauczycielem oleśnickich Podiebradowiczów, a następnie doradcą i przyjacielem księcia
Fryderyka II Legnickiego. Początkowo był zwolennikiem nauki Marcina Lutra, do którego
jeździł do Wittenbergii. Jednak już w 1525 r. zrodził się jego pierwszy spór z Lutrem na temat
Eucharystii. Rok 1526 uważał za „nawiedzenie” Boże i od tego czasu zaczął głosić ideę
„niewidzialnego Kościoła” ale nie wierzył w bliskie nadejście Królestwa Bożego na ziemi.
Biblia nie była dla niego najważniejszym i jedynym autorytetem. Eucharystia i chrzest były
dla niego symbolem i pamiątką. Najważniejsza była wolność w dziedzinie wiary. W 1529 r.
pod naciskiem króla Ferdynanda opuścił Legnicę. Udał się do Kłodzka, a potem do
Strassburga. W 1533 r. opuścił to miasto i wędrując brał udział w publicznych dysputach.
Zmarł w Ulm w 1561 r. Zwolennicy jego nauki szczególnie ożywioną działalność prowadzili
w Kotlinie Kłodzkiej. Później ich działalność osłabła. W drugiej połowie wieku XVII
schwenkfeldyści tworzyli zamknięte gminy wiejskie w okolicach Złotoryi, a także w
Księstwie Świdnicko-Jaworskim, w pobliżu Sobótki. Odznaczali się pracowitością i twardo
trzymali się nauki Kaspra Schwenkfelda, nie przystępując ani do katolicyzmu, ani do
luteranizmu. Z początkiem wieku XVIII stworzono nawet specjalną misję jezuicką, która
stawiała sobie za cel ich nawrócenie. W r. 1726 w większości wyemigrowali na Łużyce, a
stamtąd w 1734 r. do Pensylwanii. Niewielka grupa, która pozostała, została wcielona do
luteranizmu, po opanowaniu Śląska przez Prusy.
Na Śląsku obecni byli także anabaptyści i bracia polscy, zwanych powszechnie
arianami. Pierwsi w swojej doktrynie głosili bezwzględne posłuszeństwo Ewangelii, którą
uważali także za siłę wiążącą w sferze społecznej i ekonomicznej. Tworzyli małe wspólnoty,
których członkowie byli gotowi do naśladowania Chrystusa. Warunkiem przynależności do
nich był powtórny chrzest dorosłych. Rozwijali się głównie wśród warstwy chłopskiej. Ich
rozwój został wstrzymany przez liczne dekrety represyjne. Ostatecznie w XVII w. spotykamy
ich zwolenników na terenie Kłodzkiego, a po zakończeniu wojny 30-letniej pojawili się także
wśród kaznodziejów leśnych. Bracia polscy był ruchem antytrynitarskim. Miał on
zwolenników zwłaszcza wśród mieszczan. Przykładem może tu być działalność Aleksandra
9
Wirtelina z Bytomia i Jerzego Szymona z Raciborza. Młodzież śląską znajdujemy także w
słynnej akademii ariańskiej w Rakowie, istniejącej w latach 1602-1638. Wśród wykładowców
tejże szkoły byli również Ślązacy, jak Paweł Szymon i Daniel Franconius. W XVII w.
nieliczne grupy arian były rozsiane na ziemi śląskiej. W Kożuchowie działał i ogłaszał
drukiem pisma Melchior Schöfer, który mógł być w kontakcie z arianami z sąsiednich Łużyc
i Gubina. We Wrocławiu w latach 40-tych XVII w. arianizm szerzył Jeremiasz Felbinger, syn
kuśnierza z Brzegu. Wskutek prześladowań opuścił Wrocław i zamieszkał w księstwie
oleśnickim. Ostatecznie musiał wyemigrować ze Śląska. W 1660 r. na Śląsk przybyła grupa
arian z Polski. Było to wynikiem postanowień sejmu polskiego z 1658 r., który zarządził, by
w ciągu 3 lat arianie polscy przeszli na katolicyzm, albo opuścili kraj. Znaleźli oni
schronienie u księcia Jerzego III Brzeskiego i osiedlili się w Brzegu i Kluczborku. Opieką
otaczali ich także książęta Ludwik IV i Christian. W 1671 r. pod naciskiem cesarza książę
Christian musiał ich usunąć z terenu księstwa. Ci, którzy pozostali, byli ukrywani przez
miejscową ludność.
Wprowadzenie na obszar biskupstwa postanowień trydenckich
Na Soborze Trydenckim doszło do wielkiej refleksji Kościoła nad samym sobą i
położeniem, w którym się znajdował w wyniku reformacji protestanckiej. Potrzeba reformy
katolickiej była nieodzowna. Ojcowie soborowi zajęli się przede wszystkim wyjaśnieniem
wiary katolickiej w najważniejszych i najbardziej zagrożonych punktach. Istniała też paląca
sprawa umocnienia monarchicznego ustroju Kościoła katolickiego. Dokonano tego poprzez
wzmocnienie władzy biskupiej i uduchowienie kościelnych urzędów. Dekrety reformatorskie
dążyły
do
wzmocnienia
dyscypliny
kościelnej,
nakazując
odbywanie
synodów,
przeprowadzanie przez biskupów lub ich przedstawicieli wizytacji w poszczególnych
parafiach, a także zobowiązując samych biskupów do składania sprawozdań z życia diecezji.
W r. 1563 Sobór się zakończył. Nastąpił teraz czas na wprowadzanie w życie jego
postanowień. Polscy biskupi podjęli się tego zadania na synodzie w Piotrkowie w 1577 r.
Wrocławski biskup Gerstmann, pomimo iż ani sam, ani jego delegaci nie uczestniczyli w tym
synodzie, przyjął postanowienia piotrkowskie i opublikował je na zwołanym przez siebie
synodzie wrocławskim w 1580 r. Od tego czasu rozpoczęła się wielka praca nad odnową
katolicyzmu na Śląsku przede wszystkim poprzez sumienną pracę duszpasterską, działalność
synodalną i wizytacje parafii.
10
W przyjmowaniu i realizacji uchwał soborowych bardzo ważną rolę odegrały Synody.
Według postanowień soborowych biskupi mieli obowiązek organizowania co roku. Praktyka
okazała się zupełnie inna. Można śmiało powiedzieć, że w diecezji wrocławskiej po ostatnim
synodzie biskupa Karola Ferdynanda Wazy z 1653 r. trzeba było czekać na następny aż do r.
1925. Należy tu wspomnieć, że w XVII wieku synod został zorganizowany jeszcze przez
biskupa Jana Sitscha w 1606 r. Tym dwóm synodom przewodniczyli biskupi ordynariusze, a
uczestniczyli w nich członkowie kapituły katedralnej i kapituł kolegiackich, dziekani,
delegaci proboszczów, opaci zakonów mniszych i przełożeni klasztorów. Tematyka obrad
dotyczyła najczęściej spraw wiary, dyscypliny kościelnej, liturgii, nauczania, oświaty, opieki
społecznej. Uchwalane statuty często przedkładano nuncjuszowi apostolskiemu, albo wprost
do Rzymu, celem uzyskania zatwierdzenia.
W r. 1606 biskup Jan Sitsch zwołał synod do Wrocławia. Związany on był z
zakończoną wizytacją generalną diecezji. Nie zachował się jednak dekret zwołujący ten
synod, ani też uchwały tegoż synodu. Przypuszczalnie synod ten odbył się w dniach 3-5
pażdziernika 1606 r. we Wrocławiu. Wzięli w nim udział przedstawiciele duchowieństwa
według wymienionych wcześniej zwyczajów. Cel określały potrzeby wprowadzania dalszych
reform trydenckich, dla skuteczniejszego zwalczania protestantyzmu oraz kontrola i naprawa
obyczajów w diecezji, zwłaszcza duchowieństwa.
Następny synod mógł się odbyć dopiero po zakończeniu wojny 30-letniej, za rządów
bpa Ferdynanda Wazy. Miał on miejsce w kościele św. Jakuba w Nysie w dniach od 26-28
maja 1653 r. Ważną rolę w przygotowaniu statutów synodu odegrał ks. Mateusz Jagodowicz,
kanonik płocki i sekretarz biskupi. Ponadto 11 własnych postulatów wysunęła kapituła
katedralna, z których 8 prawie w dosłownym brzmieniu weszło do końcowych statutów.
Ostatecznie w programie obrad znalazły się 52 punkty. Wzięło w nim udział 250 księży,
wskazał na potrzebę przeprowadzenia gruntownej reformy życia kościelnego. Dlatego
nakazał, by przestrzegać w całej diecezji w czynnościach liturgicznych rytu rzymskiego.
Wskazał także na potrzebę zreformowania rubryk i drukowania katechizmów. Księży
zobowiązał do nauczania zasad religii katolickiej w niedziele i święta. Zobowiązał ich, jak i
zakonników, do prowadzenia życia zgodnego z ich stanem. Ponadto wyznaczył komisarzy
biskupich, którzy wraz z cesarskimi mieli przeprowadzić rewindykację kościołów. Zachowały
się dwa pomniki tego synodu: dom dla księży emerytów i wydanie nowego rytuału w
ulepszonej formie do użytku duchowieństwa. Obradom synodalnym przewodniczył bp Karol
Ferdynand. Funkcję promotora synodu pełnili: archidiakon wrocławski Sebastian Rostock i
kanonik Jerzy Wawrzyniec Budaeus. Sekretarzem i kaznodzieją synodalnym był kanonik
11
Maciej Stephetius, a notariuszami Mateusz Jagodowicz i Maciej Jacobus. Wybrano także 6
konsyliarzy synodalnych z grona kapituły, którzy mieli asystować biskupowi i wspierać go
swoją radą. Na synodzie obecni też byli komisarze cesarscy, delegowani przez cesarza
Ferdynanda III. Do wydania statutów drukiem, a przez to promulgacji uchwał synodalnych
nie doszło. Na przeszkodzie stanął zakaz publikacji ze strony cesarza. Trudno powiedzieć,
które artykuły wywołały jego sprzeciw. Ostatecznie statuty jako całość poszły w
zapomnienie, chociaż niektóre z nich były praktycznie realizowane.
Następne lata nie odnotowały odbytych synodów. Powodem były przypuszczalnie
trudności, jakie się wywiązały z zatwierdzeniem uchwał synodu z 1653 r. jak i rozległość
diecezji. Uniemożliwiało to zgromadzenie duchowieństwa. Natomiast ważniejsze sprawy
przekazywano przy pomocy listów pasterskich.
Sobór Trydencki nałożył wiele nowych obowiązków na biskupów. Jednym nich był
nakaz wizytowania parafii każdej diecezji. Wizytacje miały się odbywać raz do roku, a w
większych diecezjach co dwa lata. Obowiązek ten biskupi mieli realizować osobiście lub
przez swoich delegatów - archidiakonów. Wizytacje pozwalały poznawać rządcom diecezji
stan umysłowo-moralny duchowieństwa i wiernych, a także zastosować odpowiednie środki
dla odrodzenia życia religijnego. Były one także wyrazem kontroli działalności samego
proboszcza, jak i kontroli praktyk religijnych wiernych. Do przeprowadzania wizytacji
najczęściej posługiwano się kwestionariuszami. Obejmowały one następujące zagadnienia:
parafie, kościoły i ich wyposażenie, duchowieństwo i służba kościelna, instytucje i grupy
przykościelne, sami parafianie i ich życie religijno-moralne. Po wizytacji sporządzano
protokoły, które dają obraz życia wspólnot katolickich. Oprócz wizytacji generalnych diecezji
wizytowano też pojedyncze dekanaty, kapituły kolegiackie i klasztory żeńskie.
W r. 1579 biskup Marcin Gerstmann nakazał przeprowadzenie pierwszej wizytacji na
terenie śląskiej diecezji. Również jego następca biskup Jan VI Sitsch dekretem z dn. 15 maja
1602 r. zlecił czterem archidiakonom przeprowadzenie wizytacji całej diecezji. W kolejnym
dekrecie z dn. 28 czerwca 1602 r. polecił wszystkim sprawującym władzę, proboszczom,
sołtysom i świeckim pomocnikom proboszczów, aby okazali wizytującym archidiakonom
pomoc i posłuszeństwo. Do pomocy w przeprowadzeniu wizytacji archidiakon wrocławski
Baltazar Neander ułożył odpowiedni kwestionariusz. Efektem końcowym wizytacji było
zwołanie synodu w 1606 r. Akta powizytacyjne z tych lat zaginęły.
Następna wizytacja miała miejsce za bpa Karola Habsburga w r. 1614. Do
przeprowadzenia jej biskup powołał wizytatorów w poszczególnych rejonach diecezji. Z tego
okresu zachowały się jedynie materiały dotyczące działalności archidiakona wrocławskiego
12
Piotra Gebauera. Zakończył on swoją działalność wizytacyjną w 1629 r., czyli w czasie
trwania wojny 30-letniej. Po zakończeniu wizytacji archidiakon wydał drukiem w Głogowie
specjalną instrukcję wizytacyjną. Zawarł w niej swoje doświadczenia związane z
działalnością wizytatora. W roku 1638 archidiakon Gebauer ponownie zwizytował
archidiakonat wrocławski. Zachowane protokoły ukazują skalę zniszczeń dokonanych w
wyniku wojny 30-letniej.
Za rządów bpa Karola Ferdynanda Wazy w latach 1651-1652 została przeprowadzona
kolejna wizytacja w diecezji. Wtedy to Archidiakonat opolski zwizytował archidiakon
Bartłomiej Rheinhold, natomiast archidiakonat legnicki archidiakon Filp Jakub Jerin. Z
obydwu wizytacji zachowały się akta. Brakuje wiadomości o archidiakonacie głogowskim.
Archidiakonat wrocławski wizytował archidiakon Sebastian Rostock. Pomagał mu prałat
Marcin Walther, a po jego śmierci kanonik Jan Leuderode Następstwem tejże wizytacji był
synod w Nysie.
Sam Rostock, gdy został ordynariuszem wrocławskim, zlecił archidiakonom dnia 4
maja 1666 r. przeprowadzenie wizytacji w podległych im archidiakonatach. Archidiakonat
wrocławski zwizytował jego archidiakon biskup Karol Franciszek Neander. Wizytację
rozpoczął 13 czerwca 1666 r., a zakończył 15 października 1667 r. W okresie tym odwiedził
każdy kościół swojego archidiakonatu. Wyjątkiem był dekanat ostrzeszowski, który należał
do Rzeczypospolitej. Ponadto biskup Karol Neander na polecenie ordynariusza zwizytował
archiprezbiterat Lubomierz oraz klasztory żeńskie w Legnicy, Nowogrodźcu, Lubomierzu i
Strzegomiu. Sam dekanat ostrzeszowski został zwizytowany dopiero w 1670 r. przez
Wawrzyńca Johannsthona, dziekana i proboszcza namysłowskiego.
Przez archidiakona Ignacego Leopolda Lassel a Climan został zwizytowany w 1668 r.
archidiakonat legnicki, a głogowski w 1670 r. przez archidiakona Jana Jakuba de Cuba i
kanonika głogowskiego Macieja Bredtschneidera. O wizytacji Archidiakonatu Opolskiego z
tego okresu nie posiadamy danych.
Bardzo istotnym elementem realizacji uchwał soborowych były okresowe wizyty
biskupów w Rzymie. Celem tych wizyt było związanie kościołów lokalnych ze Stolicą
Apostolską, a także złożenie sprawozdania z życia diecezji. Do systematycznej, okresowej
„visitatio liminum Apostolorum” zobowiązał biskupów papież Sykstus V. Dokonało się to na
mocy bulli z dn. 20 grudnia 1585 r. „Romanus Pontifex”. Na treść tych wizyt, które miały
odbywać się co cztery lata, składały się: nawiedzenie bazylik św. Piotra na Watykanie i św.
Pawła za murami, audiencja u papieża i złożenie pisemnej relacji o stanie diecezji w
odpowiedniej Kongregacji Soboru. Kongregacja ta dokonywała analizy przedstawionego
13
tekstu i wystawiała odpowiedź. Relacje te dawały Rzymowi obraz stanu poszczególnych
biskupstw. Pozwalało to na wyciąganie odpowiednich wniosków. Biskupi mogli delegować
do tych zadań swoich zastępców. Sama jednak relacja musiała być podpisana przez
ordynariusza danej diecezji. Do 1725 r. nie było żądanych wzorów ani instrukcji co do
samego tekstu relacji.
Siedemnasty wiek charakteryzuje się nieobecnością ordynariuszy wrocławskich z
wizytą „ad limina” w Rzymie. Relacje o stanie biskupstwa przesyłali przez swoich
prokuratorów. Treść przesyłanych relacji najczęściej dotyczyła opisu sytuacji Kościoła na
Śląsku, który był mocno dotknięty przez działalność protestantów. Poświęcano w nich także
wiele miejsca życiu i pracy duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego. Zasadniczo nie
poruszano w nich spraw politycznych. Początkowo obowiązek wizytacji „ad limina” był
realizowany co 4 lata. Z czasem biskupi przygotowywali i wysyłali jedną relację w czasie
swoich rządów. Z początkiem XVII wieku biskup Jan Sitsch przesłał do Rzymu dwie relacje.
Pierwsza z nich została wysłana z Nysy przez kanonika głogowskiego Marcina Hilnera i nosi
datę 1 września 1603 r. Ukazuje ona tragiczny obraz katolicyzmu na Śląsku, a także kierunki
realizacji uchwał soborowych. Druga z tych relacji została przygotowana w 1607 r. W
Rzymie przedstawił ją kanonik wrocławski Piotr Gebauer. Potwierdziła ona rozpaczliwe
położenie Kościoła na Śląsku. Ukazała także podjęte przez biskupa środki zaradcze. Kolejny
biskup Karol Habsburg przesłał trzy relacje. Pierwsza z nich z 6 lutego 1613 r. została
przygotowana i złożona w Rzymie w imieniu biskupa, przez kanonika nyskiego Hannibala
Grisoniusa. Autor przypomniał w niej najpierw dane z piękniejszych kart z historii diecezji,
następnie ukazał stan współczesnego mu biskupstwa, a na końcu podkreślił działalność bpa
Karola i zasugerował, by przeprowadzić wizytację klasztorów śląskich. Relacja z 1618 r.
została przekazana do Rzymu przez nieznanego prokuratora. Zawierała ona edykty i
zarządzenia dotyczące walki z reformacją. Zwrócono w niej także uwagę na potrzebę
zwiększenia dyscypliny wśród duchowieństwa, podniesienia świadomości religijnej i
skorzystania z pomocy władzy świeckiej w dziele rekatolicyzacji. Zawarto w niej także
informacje dotyczące kapituły katedralnej, kapituł kolegiackich, o parafiach, klasztorach,
seminarium duchownym i o relikwiach. Trzecia relacja z 1620 r. zawierała wydarzenia
polityczne, które zmusiły biskupa do opuszczenia diecezji i schronienia się na dworze
królewskim w Polsce.
Rządca diecezji biskup Karol Ferdynand Waza wysłał jedną relację „ad limina”.
Biskup podpisał ją 21 kwietnia 1650 r. w Nysie. W Rzymie przedstawił ją 11 czerwca 1650 r.
kanonik wrocławski Jerzy Wawrzyniec Budaeus. Po rysie historycznym, ukazującym
14
najpierw świetność a potem stan aktualny diecezji, autor zarysował obraz stanu katedry,
kapituły katedralnej, kolegiat, klasztorów, archidiakonatów i parafii. Opis ten ukazuje
nieśmiało postępującą rekatolicyzację Śląska, pomimo tragicznych skutków wojny 30-letniej.
Następną relację „ad limina” przygotował bp Sebastian Rostock. W Kongregacji
Soboru przedstawił ją Jan Jakub Brunetti, kanonik wrocławski. Relacja ta zawiera szereg
danych statystycznych i opisowych, a także fragmenty będące analizą całokształtu spraw
kościelnych. W relacji tej spotykamy się po raz pierwszy z optymizmem dotyczącym stanu
Kościoła na Śląsku. Relacja ta zawiera także wykaz archidiakonatów, dekanatów i parafii z
podaniem stanu wyznaniowego.
Z czasów rządów biskupich w diecezji wrocławskiej Fryderyka kardynała Hessena
posiadamy relację z 1678 roku, przesłaną do Rzymu za pośrednictwem kanonika
katedralnego, Pawła Poselwiusza Mossouiusa. Relacja ta tchnie już w porównaniu z
poprzednimi pewnym optymizmem. W wymienionym roku kapituła katedralna liczyła 7
prałatów, 28 kanoników, 20 wikariuszów, 6 choralistów, 12 mansjonarzy.
Ordynariusz wrocławski relacjonował w dalszym ciągu o popieraniu protestantyzmu
przez ówczesne czynniki panujące. W miejscowościach, w których patronat posiadali
protestanci, książęta, popierano tam zdecydowanie luteranizm. Wprawdzie po pokoju
westfalskim 1648 roku zdołano przejąć niektóre kościoły z rąk protestanckich, zagarnięte
poprzednio katolikom, ale nie wyrównano wszystkich krzywd. Mieszkańcy byli przeważnie
heretykami, chociaż z biegiem czasu niektórzy z nich powrócili do prawdziwej wiary,
zwłaszcza tam, gdzie właściciele byli katolikami. W innych miejscowościach słowo Boże
padało na kamień.
W opisie biskupa Hessena miasto Wrocław było w większości katolickie. Biskup
Hessen zauważył też, że z obserwacji publicznych procesji i udziału wiernych w
nabożeństwach można było wyciągnąć wniosek, iż dzięki łasce Bożej i pilności kapłanów 52
liczba katolików powiększała się.
Duszpasterstwo nie było jednak wolne od trudności w diecezji wrocławskiej. Oto
niektóre z nich. Proboszczowie kościołów w miejscowościach, w których byli dość liczni lub
prawie wszyscy heretykami, głosili im słowo Boże w niedziele i święta w porze
przedpołudniowej, ci jednak nie przychodzili na posłuchanie kazań. Wprawdzie mieli oni zbyt
daleko predykantów swojej religii, ale nie chcieli się poddawać innym. Wielu z nich w
domach własnych czytało sobie i swoim poddanym postylle do biblii Marcina Lutra. Wierni
ci nie chcieli uczęszczać do kościołów katolickich z nienawiści do religii katolickiej. Nie
15
chcieli oni słuchać kazań, chociaż takie stanowisko sprzeciwu było bardzo zakazane we
wszystkich miejscowościach, a opornych można było nawet obłożyć karami.
Herezja ogromnie silnie zapuściła korzenie. Gorszy przejaw stanowił fakt, że rodzice
wychowywali dzieci od młodości w kierunku zguby. Ten fakt stanowił główny powód,
dlaczego tak skąpy owoc nawrócenia dokonywał się mimo wysiłków proboszczów.
Celem wzmożenia nauczania kardynał Hessen wznowił Ordinationem cathechesis,
zaprowadzoną chwalebnie przez jego poprzedników. Polecił ją wszędzie kontynuować.
Proboszczom polecono wyjaśniać Katechizm swoim parafianom.
Był jeszcze jeden powód oporu, mianowicie na podstawie indultu Cesarskiego
Majestatu, na mocy pokoju zawartego w Niemczech, wolno było akatolikom uczęszczać do
kościołów luterskich poza terytorium tego księstwa, którego byli podwładnymi i swobodnie
korzystać z heretyckich ćwiczeń pobożnych. Skutek tego indultu był czysto nikły, ponieważ z
powodu bliskości i sąsiedztwa protestantów, akatolicy albo nie uczęszczali na katolickie
kazania, albo jeśli uczęszczali na nie, to z powodu zarażenia się uprzednio świeżą i silną
trucizną herezji przez ich predykantów podawaną przeciw katolickiej religii. Skutek był taki,
że głoszone słowo Boże najmniej docierało do serc upartych.
Ministrowie sekciarscy udzielali sakramentu chrztu dzieciom urodzonym z rodziców
luterańskich, a czynili to z nienawiści do religii katolickiej. Takie udzielanie chrztu najwięcej
dokonywało się w Księstwach Świdnicy i Jaworu oraz w innych miejscowościach, w których
rodzice bezkarnie przywozili dzieci do miejsc heretyckich w celu ochrzczenia ich, chociaż
biskup ordynariusz wrocławski opierał się temu. W Księstwie Brzeskim oprócz rozszerzenia
się luteranizimu wprowadzono również kalwinizm. W parafiach, które posiadały
proboszczów katolickich, ale ich parafianie byli przeważnie luteranami lub też właściciele ich
byli zwolennikami tego samego dogmatu, to oni utrzymywali ukradkiem nauczycieli
heretyckich przy kościele lub przy gminie, którzy im czytali protestanckie postylle zamiast
kazań.
Jako pocieszającą wiadomość podał kardynał Hessen, że na terenie diecezji
wrocławskiej zdarzały się konwersje na wiarę katolicką. Nawet niektórzy członkowie ze
szlachty wyrzekali się herezji i składali katolickie wyznanie wiary w katedrze wrocławskiej
na ręce kardynała - biskupa. Proboszczowie otrzymali, jak nadmienił kardynał. Hessen, na
swe utrzymanie od katolików jak też i od akatolików dziesięciny oraz opłaty za posługi stuły.
Siedemnastowieczne relacje biskupie o stanie diecezji wrocławskiej, a zwłaszcza ta
ostatnia, składane Stolicy Apostolskiej dają świadectwo gwałtownych zmagań z
16
protestantyzmem, stosowania przemocy ze strony panujących, a równocześnie wysiłków
duszpasterskich ze strony katolików podejmowanych w imię utrzymania wiary.
Instytuty życia konsekrowanego zakony.
Nauka Marcina Lutra dokonała ogromnego spustoszenia w śląskich klasztorach. Jeden
po drugim przestał funkcjonować. Dość spora część zakonników przeszło na stronę
protestantyzmu i stało się gorliwymi głosicielami nauki Marcina Lutra. Dopiero w dobie
rekatolicyzacji, po pokoju westfalskim, zakony zaczęły odbudowywać swój stan posiadania i
to dzięki poparciu katolickich monarchów i śląskiego możnowładztwa. Od połowy XVII
stulecia nastąpił nowy rozkwit niektórych starych zakonów, jak cystersów, a także pojawienie
się nowych, na czele z jezuitami i kapucynami. Trzeba tu też nadmienić, że wielu zakonników
było zaangażowanych w tym okresie w duszpasterstwie, uzupełniając braki kleru
diecezjalnego.
Głęboki kryzys, związany z reformacją, przeżyli śląscy cystersi. Mieli oni swoje
opactwa w Lubiążu, Henrykowie, Kamieńcu Ząbkowickim, Krzeszowie, Rudach W. i
klasztor w Jemielnicy. Wyrazem tego kryzysu był nie tylko brak powołań na początku XVII
w., ale i profanacja Krzyża św., która miała miejsce w 1616 r. w miejscowości Wierzbno,
należącej do opactwa krzeszowskiego, a także rozruchy mieszczan chełmskich w 1620 r.,
które doprowadziły do zabójstwa opata Marcina Clave. Trzeba jednak przyznać, że cystersi
śląscy o własnych siłach dokonali najwcześniej reformy wewnętrznej w zakresie formacji
nuncjuszy, studiów zakonnych i przywrócenia obserwy zakonnej. Inspiracją do tego były
wizytacje generalnego opata m.in. Mikołaja III Bocherata z 1618 r., a wielki rozkwit nastąpił
po wojnie 30-letniej, zwłaszcza w budownictwie sakralnym.
I tak w Lubiążu w latach 1649-1670 odnowiono zabudowania klasztorne i kościół.
Wzniesiono nową szkołę, a jeden z budynków gospodarczych zamieniono na świątynię p.w.
Krzyża Świętego. Rozpoczął się wielki rozkwit życia intelektualnego i artystycznego, a w
szeregach mnichów znalazł się konwertyta Michał Willmann, najwybitniejszy śląski malarz
barokowy. Po roku 1648 nastąpił także rozkwit Henrykowa. Opaci Melchior Welzer (16561680) i Henryk III Kahlert (1680-1702) doprowadzili do całkowitej przebudowy klasztoru
oraz kościoła, który otrzymał wystrój barokowy. Opactwo krzeszowskie, które zostało
splądrowane przez wojska szwedzkie w 1622 i w 1633 r., łączy swój rozkwit z rządami opata
Bernarda Rosy (1624-1696). Planował on z Krzeszowa uczynić główny ośrodek życia
religijnego prowincji. Gromadził wokół siebie uczonych, poetów i artystów takich jak
Angelus Silesius i Michał Willmann. Rosa był propagatorem kultu św. Józefa, troszczył się o
17
odnowę życia zakonnego, szkolnictwo, budowę obiektów sakralnych, opiekował się biednymi
i chorymi, organizował pielgrzymki i procesje. Rozwinął także szeroką akcję rekatolizacyjną
w dobrach klasztornych. Pozostałe dwa opactwa: w Kamieńcu Ząbkowickim i Rudach
Wielkich oraz klasztor w Jemielnicy większe sukcesy zaczęły odnosić na przełomie XVII i
XVIII w.
Wielu zakonników cysterskich było zaangażowanych w duszpasterstwo, zwłaszcza po
roku 1666, kiedy to decyzją biskupa Sebastiana Rostocka i opatów z Henrykowa i Krzeszowa
zniesiono trwającą od wieków egzempcję zakonną. Według sprawozdań wizytacyjnych bpa
Karola Franciszka Neandra byli oni duszpasterzami w licznych parafiach zakonnych i
prezentowali solidne wykształcenie, potwierdzone tytułami naukowymi.
Do jednych z najstarszych zakonów na Śląsku zaliczają się kanonicy regularni reguły
św. Augustyna, zwani potocznie augustianami. Przybyli oni na Śląsk z północnej Francji,
gdzie w miejscowości Arrouaise mieściła się siedziba wielkiej kongregacji. Fundatorem
pierwszego klasztoru na górze Ślęży był palatyn Piotr Włast. W latach 1140-1150 przenieśli
się do Wrocławia i osiedlili się na Wyspie Piaskowej. W dobie reformacji opactwo to
przeżywało kryzys, wyrażający się w spadku powołań. Druga połowa XVII w. jest w tym
względzie bardziej optymistyczna. Klasztor ten ze względu na sąsiedztwo, a także ze
względów urzędowych bliski był biskupowi Rostockowi. Był on obecny przy wyborach
opatów Jana IV Weckerle (6 czerwca 1655 r.) i Grzegorza Pohla (19 września 1657 r.).
Natomiast ten ostatni był też obecny przy intronizacji i konsekracji Rostocka. Zakonnicy tego
opactwa pracowali w 8 parafiach, należących do opactwa. Drugie opactwo augustianów
powstało w Żaganiu w 1261 r. Po wyludnieniu klasztoru w czasie reformacji, augustianie
powrócili tam w 1621 r. W trakcie wojny 30-letniej był tam jeden zakonnik i jeden kantor. Po
jej zakończeniu nastąpiły lepsze czasy dla tego opactwa. Między innymi zakonnicy
prowadzili w Żaganiu szkołę, do której w drugiej połowie XVII w. sprowadzili
wysokokwalifikowanych nauczycieli. Ponadto istniała też prepozytura augustianów w
Oleśnie.
Niedaleko opactwa augustianów we Wrocławiu mieli swoją siedzibę premonstratensi
zwani norbertanami. Decyzją rady miejskiej opactwo św. Wincentego, które norbertanie
przejęli bo benedyktynach w 1190 r., zostało przeniesione w 1529 r. z Ołbina do dawnego
klasztoru i kościoła franciszkańskiego św. Jakuba przy Bramie Piaskowej. Na przełomie XVII
i XVIII w. do tego opactwa należało 8 parafii obsługiwanych przez 15 zakonników. Konwent
ołbiński liczył wówczas 42 zakonników.
18
Z innych zakonów mniszych trzeba tu jeszcze wspomnieć paulinów. Mieli oni swój
klasztor w Łące koło Głogówka. W 1668 r. zbudowali oni nowy kościół pod wezwaniem
Trójcy Świętej, przy którym istniało bractwo Aniołów Stróżów, założone 2 lipca 1693 r. W
czasie „potopu” szwedzkiego w kościele klasztornym przechowywany był obraz Matki
Boskiej Częstochowskiej, a sam klasztor stanowił siedzibę prowincjała. Placówka ta należała
do prowincji polskiej.
Swoje komandorie na Śląsku posiadały również zakony rycerskie: bożogrobcy,
joannici i krzyżowcy z czerwoną gwiazdą. Zakony te, powstałe na fali wypraw krzyżowych,
próbowały pogodzić różne ideały życia religijnego poprzez syntezę troski o ubogich, chorych
i pielgrzymów z rycerską obroną chrześcijaństwa.
Zakon bożogrobców, zwanych miechowitami, został założony w XII wieku przez
patriarchę Arnulfa z Jerozolimy. Jako strażnicy Grobu Pańskiego prowadzili oni życie
zakonne w oparciu o regułę św. Augustyna. Do Polski sprowadził ich Jaksa z Miechowa w r.
1162 i umieścił w Miechowie. Pierwsza placówka na Śląsku powstała w Nysie w XIII w.
Sprowadzeni zostali przez biskupa Tomasza I. W 1622 r. bp Karol Habsburg umiejscowił ich
w kościele św. Piotra i Pawła, poza murami miasta i ofiarował im dom przy ul. Brackiej. W
latach wojny 30-letniej było tam tylko trzech zakonników. Nowy okres ich rozwoju nastąpił
po pokoju westfalskim. Z zakonem tym w Nysie związany był także kościół św. Krzyża,
który ponieważ był drewniany, został zastąpiony w 1639 r. murowanym. Ponadto miechowici
posiadali prepozytury w Raciborzu i Dzierżoniowie, prowadząc tam szpitale.
Bardzo prężnym zakonem rycerskim na Śląsku przed reformacją byli joannici.
Zajmowali się pracą duszpasterską, szpitalnictwem, szkolnictwem, a także służbą
dyplomatyczną. Pozycja ekonomiczna umożliwiła im budowę największych kościołów na
Śląsku, jak np. w Strzegomiu, Lwówku, Złotoryi, Brzegu. Ogółem można naliczyć na Śląsku
30 joannickich obiektów sakralnych. Czas reformacji udało się przetrwać jedynie komandorii
we Lwówku.
Kolejnym zakonem rycerskim byli krzyżacy z czerwoną gwiazdą, do Wrocławia
został sprowadzony w połowie XIII w. Najpierw zostali umieszczeni przy szpitalu św.
Elżbiety, a następnie prowadzili szpital św. Macieja. Papież Grzegorz IX potwierdził w r.
1237 bractwo jako zakon oparty na regule św. Augustyna. Za swój symbol krzyżacy przyjęli
znak czerwonego krzyża z czerwoną gwiazdą. W drugiej połowie XVII w. Wznieśli nowy
gmach szpitalny św. Macieja, urządzając w nim bibliotekę, archiwum i bursę dla studentów.
Przeszli oni swoistą ewolucję od laickiego bractwa szpitalnego poprzez zakon szpitalny do
zakonu rycerskiego. Na początku XVII w. była też ich komandoria w Świdnicy. Jednakże w
19
1633 r. kościół i klasztor spłonął i nie było funduszów na ich odbudowę. Dopiero przy
pomocy placówki św. Macieja w 1720 r. wzniesiono nowy kościół i komandorię.
Trzeba tu też wspomnieć o braciach szpitalnych św. Antoniego, zwanych antonianami.
W XVII w. przypuszczalnie prowadzili oni szpital św. Ducha w Nysie. Wspomina o nich
proboszcz J. Pedewitz w swojej kronice.
Obok powstałych na Śląsku w średniowieczu zakonów kleryckich i mniszych istniały
też zakony mendykanckie, zwane inaczej żebraczymi. Opierały one swoje istnienie nie na
fundacjach, lecz na ofiarności społeczeństwa. Na przełomie XIII i XIV w. swoje klasztory
założyli dominikanie, franciszkanie, karmelici i augustianie eremici. Burzę reformacji
przetrwali z różnym skutkiem.
Z zakonu kaznodziejskiego do końca XVI w. wegetowały na Dolnym Śląsku tylko
trzy domy: we Wrocławiu, Świdnicy i Głogowie. Na Górnym Śląsku straty były mniejsze. Na
pewien czas upadły domy w Cieszynie i Opolu. W 1605 r. w 5 klasztorach było 50
zakonników. Po przejściu reformacji dominikanie zrobili wszystko by odzyskać utracone
klasztory. Nie doszli jednak do takiego znaczenia, jakie mieli w średniowieczu. Nadal należeli
do prowincji polskiej. We Wrocławiu udzielali się w duszpasterstwie, głosząc kazania w
katedrze i udzielając się w innych parafiach, a w klasztorze urządzono nawet studium
zakonne, w którym studiowało 14 osób. Burzliwy okres reformacji udało im się przetrwać w
Raciborzu i Głogowie, gdzie zawsze przebywał jakiś zakonnik, często pochodzący z Polski.
W 1602 r. powrócili do Opola. Również na początku XVII w. powrócili do Cieszyna,
obsadzając klasztor zakonnikami z Polski. W 1632 r. wrócili do Ząbkowic, odbudowując
zgliszcza swojej dawnej rezydencji. Podczas wojny 30-letniej dominikanie byli trzykrotnie
wyrzucani ze Świdnicy. Powrócili tam na stałe po opuszczeniu miasta przez Szwedów w
1644 r. Natomiast do Bolesławca powrócili w drugiej połowie XVII w., budując nowy
klasztor i kościół.
Zupełnie wchłonięci przez reformację zostali śląscy franciszkanie konwentualni.
Wielu z braci stało się gorliwymi głosicielami idei Marcina Lutra. Dopiero w XVII w.
pojawili się ponownie na mapie Śląska. W 1612 r. powrócili do Wrocławia i otrzymali od
cesarza Macieja I kościół i klasztor św. Doroty. W 1628 r. przybyli ponownie do Świdnicy,
nie opuszczając miasta nawet w czasie wojny 30-letniej. Po pokoju westfalskim odzyskali
klasztor i kościół Wniebowzięcia NMP w Opolu. W 1652 r. rozpoczęli odbudowę swoich
obiektów we Lwówku. Natomiast w Głogówku, po pokoju westfalskim, nowy klasztor
ufundowała im rodzina Oppersdorfów.
20
W omawianym okresie na Śląsk powrócili także franciszkanie-obserwanci. Bp Karol
Habsburg sprowadził ich na nowo do Nysy w 1614 r., umieszczając w starym klasztorze
minorytów. W 12 lat później wzniósł im nowy budynek klasztorny przy kościele zwanym
„Maria in Rosis”. W 1640 r. przejęli duszpasterstwo na terenie parafii św. Mikołaja w
Głogowie. Inna gałąź franciszkanów, która się wyłoniła w XVI w. z obserwantów - to
reformaci. Otrzymali oni w 1612 r. przejęli placówkę w Gliwicach, a od 1655 r. zaczęli
obsługiwać ruch pielgrzymkowy na Górze św. Anny.
W tym czasie istniały też na terenie diecezji klasztory karmelitów trzewiczkowych. Do
Trzciny Wołowskiej sprowadził ich w 1654 r. Jan Adam de Garnier. Natomiast do
Strzegomia powrócili w 1658 r. i odbudowali klasztor wraz z kościołem p.w. NMP.
Rozwinęli tu gorliwą pracę duszpasterską.
Spośród nowych zakonów, w omawianym okresie, przybyli na Śląsk jezuici i
kapucyni, którzy mają ogromny wkład w dziele rekatolicyzacji Śląska. Pierwsi objęli
duszpasterstwo
zwłaszcza
sfer
uprzywilejowanych,
znajdując
poparcie
katolickich
monarchów i śląskiego możnowładztwa, a drudzy pracowali wśród ludu.
Po nieudanej próbie sprowadzenia jezuitów w 1581 r. przez bpa Marcina Gerstmanna,
udało się tego dokonać dopiero w okresie wojny 30-letniej. Stopniowo zakładali kolegia, przy
których prowadzono gimnazja i internaty dla młodzieży szkolnej oraz rezydencje i misje.
Oprócz kształcenia młodzieży głosili kazania, zakładali bractwa religijne, urządzali z wielką
okazałością procesje, nabożeństwa, przedstawienia teatralne i pielgrzymki. Korzystając z
licznych fundacji budowali kościoły barokowe i obiekty sakralne. Reprezentowali katolicyzm
dynamiczny, zdolny do przeciwstawienia się protestantyzmowi.
Pierwsze kolegium jezuickie powstało w Nysie. Jego fundatorem był bp Karol
Habsburg, który sprowadził jezuitów do tego miasta w 1622 r. powierzając im misję
utworzenia słynnego gimnazjum „Carolinum”. W zamierzeniach biskupa miał to być
pierwszy śląski uniwersytet. Na przeszkodzie tym zamierzeniom stanęła jego przedwczesna
śmierć. W Nysie jezuici poświęcili się przede wszystkim nauczaniu, a sława gimnazjum
sięgała poza granice Śląska. Druga ich placówka została założona w Głogowie w 1625 r.
dzięki staraniom starosty Jerzego Oppersdorfa. W wyniku trwającej wojny dwukrotnie, tzn. w
roku 1632 i 1642, musieli opuścić to miasto. Na stale powrócili do niego po pokoju
westfalskim i w 1651 r. wybudowali nową szkołę, a następnie gmach kolegium i kościół
Bożego Ciała. Do Świdnicy jezuici przybyli z Nysy w 1629 r. Wkrótce mieli tam swoją
rezydencję, szkołę i kościół p.w. Ciała Chrystusowego. W wyniku wojny opuścili to miasto w
1632 r. Powrócili do niego po trzech latach i w 1637 r. otrzymali w zarząd parafię. W 1642 r.
21
zostali powtórnie wypędzeni i powrócili ponownie w dwa lata później. W 1660 r. przejęli od
klarysek kościół św. Stanisława i Wacława, który następnie przebudowali w stylu
barokowym. W 1667 r. ukończyli budowę obszernego kolegium, z którym było związane
gimnazjum. Do Zagania sprowadził ich wódz cesarski Albrecht Wallenstein. W 1629 r.
udostępniono im kościół, klasztor i szkołę. Jednak na stałe osiedlili się tam 1652 r., po
zakończeniu wojny. W 1658 r. rezydencja ta została podniesiona do rangi kolegium. Po
redukcji kościołów w tym księstwie opieką duszpasterską objęli placówki w Kąciku,
Dzietrzychowicach, Starej Koperni i Jeleninie. We Wrocławiu osiedlili się na stałe dopiero w
1638 r., zamieszkując najpierw w klasztorze św. Macieja. W osiem miesięcy później, po
zakupieniu domu przy pl. Nankiera otworzyli szkołę, którą w 1646 r. przekształcili w
kolegium. Dzięki życzliwości cesarza mogli się osiedlić w 1659 r. na zamku cesarskim, a w
1670 r. otrzymali go na własność. W niedalekiej przyszłości wznieśli w tym miejscu kościół i
kolegium, które następnie stało się gmachem uniwersyteckim. Do Jeleniej Góry przybyli w
1653 r., organizując w domu parafialnym siedzibę misji, która w 1669 r. stała się rezydencją.
Prowadzili duszpasterstwo przy kościele św. Erazma i Pankracego i obsługiwali okoliczne
parafie. W drugiej połowie XVII w. jezuici osiedlili się w Otyniu koło Zielonej Góry.
Wznieśli tam klasztor i kościół. W 1667 r. przybyli do Opola, w którym następnie
wybudowali kolegium. W latach 1637-1678 mieli misję w Jaworze. Zajmowali się tam
duszpasterstwem, a także prowadzili szkołę. Ponadto mieli swoje misje przez parę lat w
Bolesławcu, Świerzawie i Raciborowicach. Zajmowali się tu głównie duszpasterstwem.
Podobnie małe placówki istniały na Górnym Śląsku. Pierwszą placówkę założyli w państwie
pszczyńskim. W Ziemięcicach natomiast w latach 1642-1668 posiadali rezydencję, która była
głównym ośrodkiem misyjnej akcji jezuickiej na Górnym Śląsku.
Śmiało można stwierdzić, że wraz z pojawieniem się jezuitów nastąpiło na terenie
Śląska odrodzenie się życia katolickiego. Ich różnorodne akcje, wraz z wysiłkiem pozostałego
duchowieństwa i poparciem władz, zapewniły ogromny postęp w odbudowie katolicyzmu.
Do najbardziej dynamicznych zakonów w okresie rekatolizacji należeli kapucyni. Ich
przybycie na Śląsk wiąże się z rozpoczętą w 1628 r. rekatolizacją. Pierwsi dwaj ochotnicy
przybyli tu w 1629 r. i przez 10 lat pracowali w Zielonej Górze. Pochodzili z prowincji
austriacko-czeskiej. W tym też czasie próbę sprowadzenia kapucynów do Wrocławia podjął
generał Karol Hannibal Dohna. Zakupił pod przyszły klasztor dom i ogród na Ołbinie, a także
potrzebne materiały budowlane. Ponadto w zapisie testamentalnym z 18 lutego 1633 r.
podarował im ogród i wszystkie swoje domy we Wrocławiu. Na wskutek działań wojennych
nie doszło jednak do założenia klasztoru we Wrocławiu. Przez czas trwania wojny na Śląsku
22
pracował tylko jeden zakonnik o. Baltazar Schetze, który duszpasterzował w Zielonej Górze.
Po pokoju westfalskim miała miejsce druga faza sprowadzenia kapucynów na Śląsk.
Dokonało się to dzięki staraniom gubernatora Księstwa Opolsko-Raciborskiego Jerzego
Maksymiliana von Hoditz i bpa Jana Baltazara Liescha w 1653 r. Powstał wtedy klasztor w
Prudniku. W 1654 r. podjęli próbę odzyskania spadku po Hannibalu Dohna we Wrocławiu i
podjęcia pracy w Zielonej Górze. Po drodze zatrzymali się w Nysie, Głogowie i Sławie Śl.
Ostatecznie nie założyli placówek na tym terenie, ze względu na złe warunki materialne,
ubóstwo ludności i sprzeciw protestantów. W Nysie otrzymali pozwolenie na budowę
klasztoru i kościoła poza murami miasta w 1657 r. Przy wsparciu finansowym bpa Liescha
udało im się założyć klasztor i konsekrować w 1660 r. nową świątynię p.w. św. Franciszka z
Asyżu. We Wrocławiu udało im się założyć swój klasztor dopiero w 1671 r., wznosząc
równocześnie kościół pod wezwaniem św. Jadwigi.
We wszystkich tych miejscach kapucynom udało się rozwinąć intensywną działalność
duszpasterską ze szczególnym zwróceniem uwagi na kaznodziejstwo. Ponadto prowadzili
różne nabożeństwa, pełnili funkcje spowiedników i kapelanów więziennych.
Obok bogatej liczby zakonów męskich, istniały także na Śląsku wspólnoty zakonne
żeńskie. Miały one charakter kontemplacyjny. Należy tu wymienić cysterki, które miały swój
klasztor w Trzebnicy, fundowany w 1202 r. przez Henryka Brodatego i św. Jadwigę. Klaryski
posiadały swoje klasztory we Wrocławiu, Strzelinie, Głogowie, Namysłowie i Świdnicy. W
Czarnowąsach k. Opola istniało opactwo norbertanek, fundacji książęcej z XIII w. Natomiast
benedyktynki miały swoje opactwa w Legnicy, Lubomierzu, Strzegomiu, a Magdalenki w
Nowogrodźcu.