banery - Dziennik Stargardzki
Transkrypt
banery - Dziennik Stargardzki
Autoskup Zmagania polonistów w gimnazjum nr 4 Nowe inwestycje w strefie s. 6 - skupujemy każde pojazdy, płacimy nawet za wraki, oferujemy najwyższe ceny. Rozmowa z płk. J Rolakiem s. 9 Tel. 536 079 721 s. 10 Odpowiedź Urzędu Miasta w sprawie zapaskudzanych grobów s3 Wtorek 23 Luty 2016 Nr 15 (1651) Cena:1,70 zł (w tym 8% VAT) ISSN 1644-1249 INDEKS 349887 WYDAWCA POLSKI Pacjenci protestują Bezdomni koczują w szpitalu czytaj str 3 Śledztwo przeciwko zabójcy z Rumuńskiej przedłużone Remont - byle jak aby był Ranny trafił do szpitala Groźny wypadek na Gdyńskiej s5 Będą częstsze kontrole w Zodiaku s6 8zytaj str 8 poniedziałek godzina 16... s4 Rozmowa z Tatianą MaliszewskąTyszkiewicz s7 Reklama BANERY WYDRUKI WIELKOFORMATOWE Przygotowanie graficzne i wykonanie • Dostarczamy na miejsce O TANI tel. 91 885 32 63 91 577 2007 [email protected] ZACISKANIE HYDRAULICZNE WĘŻY SPRZEDAŻ MASZYN NOWYCH I UŻYWANYCH SPRZEDAŻ CZĘŚCI, OLEJÓW I FILTRÓW WYNAJEM PRZYCZEP I MASZYN Więcej informacji na naszej stronie: www.j-m-s.pl w biurze: Nowogard, Olchowo 85, tel./fax (+48) 91 391 05 82, 91 573 10 45 2 23 Lutego Puls Miasta 121 Nasza Sonda Sezon rowerowy coraz bliżej. Spółdzielnia mieszkaniowa na osiedlu Zachód wychodząc na przeciw potrzebom swoich mieszkańców zainstalowała nowe stojaki na rowery przy bloku B11. Czy stargardzianie chodzą do teatru? Często można spotkać się z opinią, że ludzie coraz mniej korzystają z usług wszelkiego rodzaju instytucji kultury – co może być spowodowane różnymi czynnikami, takimi jak brak czasu, czy też po prostu brak zainteresowania teatrem. Ile osób, tyle też spojrzeń na daną kwestię. A jak jest ze stargardzianami? Chodzą do teatru? 122 Nie tylko ludzie piękne domy mają. Na zdjeciu widać piękny karmnik dla ptaków. Wioleta Do teatru chodzę sporadycznie. Ostatnio byłam wieki temu. Lubię oglądać, ale żeby tak samemu gdzieś iść, to jakoś wiecznie mi czasu brakuje. 123 Chrześcijańska Służba Charytatywna rozdała 20 ton jabłek. Taka inicjatywa powtarza się każdego miesiąca. Tym razem owoce zostały rozdane przy ulicy Kochanowskiego Paweł Niestety nie chodzę. Nie mam czasu. Poza tym nie czuję jakiegoś zainteresowania tym, co jest grane w teatrze. Nie interesuje się teatrem. Potrącenie na pasach O krok od kolejnej tragedii było wczoraj, kiedy na przejściu dla pieszych w Stargardzie potrącona została 76-letnia kobieta. Szczęśliwie piesza nie doznała poważnych obrażeń ciała. Dorota W teatrze byłam może pięć razy w życiu. Jakoś nigdy za nim nie przepadałam, o wiele częściej wybierałam kino i tak zostało do dzisiaj. Myślę, że teatr, tak jak kino ma swoje grono miłośników którzy nie pozwolą mu zginąć. Alina Bardzo lubię chodzić do teatru. Jak mieszkałam w Szczecinie, to często chodziłam. Dużo sztuk obejrzałam w Teatrze Współczesnym czy Polskim. Teraz z kolei jeżeli w Stargardzie jest grana jakaś sztuka, to bardzo chętnie w tym uczestniczę. Uważam, że bardzo dobrze, jak jest teatr. No jak bez teatru żyć można? To tak samo, jak bez książek. licji sprawczyni udzieliła potrąconej stargardziance pomocy przedmedycznej. Szczęśliwie okazało się, że obrażenia są powierzchowne, a kierująca była trzeźwa. Mundurowi kierującej zatrzymali uprawnienia do kierowania, a zebrany materiał procesowy wykorzystany zoWczoraj około godziny mazdą potrąciła na przejściu stanie do dalszego postępowa20.00 na ulicy Staszica w Star- dla pieszych 76-letnią kobie- nia. podkom. Łukasz Famulski gardzie 58-latka, kierująca tę. Jeszcze przed przybycie po- Do wygrania podwójny bilet na Kabaret Moralnego Niepokoju!!! Wytnij ten kupon, podpisz i przynieś do redakcji Dziennika Stargardzkiego (Szczecińska 26/3) do czwartku (25 lutego), do godz. 12. IMIĘ.................................NAZWISKO.......................ADRES..................................... Dwa pierwsze wylosowane w redakcji kupony otrzymują podwójny bilet na występ Kabaretu Moralnego Niepokoju, który odbędzie się w piątek 26 lutego 2016. Hala OSiR, ul. Pierwszej Brygady 1, godz. 17:00 Nazwiska Szczęśliwców, którzy zostaną wylosowani opublikujemy w piątkowym wydaniu (26 lutego). Bilety tego dnia (czyli piątek 26 lutego) będą do odbioru w redakcji do godz. 16:00. 511 407 627 3 23 Lutego Pacjenci protestują Ranny trafił do szpitala Bezdomni koczują w szpitalu Groźny wypadek na Gdyńskiej W ostatnią sobotę do redakcji zadzwoniła pacjentka stargardzkiego szpitala, która zgłosiła problem bezdomnych koczujących lub śpiących wewnątrz szpitalnego budynku pod schodami. Sobota (20 lutego) Bezdomni śpią pod schodami na jednym z oddziałów szpitala w Stargardzie. Inni koczują na korytarzu Po przybyciu na miejsce faktycznie zastaliśmy dwoje śpiących bezdomnych pod schodami na jednym z oddziałów. Pani, która zgłosiła ten problem (imię i nazwisko dla wiadomości redakcji) tak opisała zasygnalizowaną nam sytuację – Znajduję się na oddziale laryngologicznym od środy (18 lutego). I notorycznie zastaję tutaj osoby bezdomne, pijane. Panuje przez to straszny smród na oddziale. Monitorowałam tę sprawę do rzecznika praw pacjenta, na policji i w straży miejskiej a także do sekretariatu szpitala. Rozmawiałam również z ordynato- rem oddziału otolaryngologicznego, który powiedział, że zna problem i zostało sporządzone pismo, które musi pójść do starostwa, żeby powstała tutaj straż szpitalna. Ktoś po prostu nie myśli do końca. Ten problem nie powinien nigdy się pojawić. Zagraża to przecież bezpieczeństwu personelu i pacjentów. Uważam to za skandal. Na ten czas niestety wszystkie instytucje twierdzą, że mają w tej sprawie związane ręce i nie mogą nic zrobić, ponieważ szpital jest placówką państwową i drzwi wejściowe muszą być otwarte. Rzecznik praw pacjenta również powiedział, że zna problem, tak samo sprawę zna SOR. Uważam, że starostwo powiatowe powinno natychmiast ten problem zlikwidować, ale nie papierologią, tylko konkretnymi czynami – powiedziała nasza czytelniczka a zarazem pacjentka szpitala. O komentarz w sprawie poprosiliśmy dyrektor stargardzkiego MOPS-u panią Danutę Bojarską – Przedstawiciele personelu stargardzkiego szpitala informują nas, że na korytarzach przebywają bezdomni. Nasza służba zdrowia ma ich przesyłać do MOPS-u. Tak więc temat jest nam znany. Jesteśmy w stanie im pomóc, tylko, że bezdomni muszą wyrazić chęć pójścia do schroniska, a my ze swojej strony ich tam skierujemy, oczywiście do takiego, w którym będzie miejsce. Na przykład możemy ich wysłać do dwóch schronisk na terenie Stargardu, albo poza miastem. Natomiast jeśli są to bezdomni z terenu ościennych gmin naszego powiatu, to wtedy powiadomimy tamtejsze ośrodki, aby zajęły się tymi osobami. Bo oczywiście szpitalny korytarz nie jest odpowiednim miejscem do przebywania dla bezdomnych – odpowiedziała dyrektor Danuta Bojarska. W rzeczonej sprawie pytaliśmy także podkom. Łukasza Famulskiego, który potwierdził, że funkcjonariusze Policji podjęli interwencję po zgłoszeniu pacjentki, dokonując rutynowych czynności polegających na spisaniu i pouczeniu osób przebywających pod schodami naszego szpitala. Jak stwierdził Ł. Famulski policjanci odsyłają zwykle bezdomnych w takich sytuacjach do różnych ośrodków pomocy, jednakże bezdomni i tak rzadko się tam udają, gdyż w takich ośrodkach obowiązuje zasada zakazu spożywania alkoholu, tak więc z tego względu takie osoby wolą koczować gdzieś np. w budynkach użyteczności publicznej. Piotr Słomski Wczoraj (poniedziałek 22 lutego) ok. godz. 16:00 doszło do bardzo groźnego wypadku na ulicy Gdyńskiej na wysokości Krzyża Pokutnego, tuż przed zjazdem na ul. Morską. Stojący w kawalkadzie samochodów żółty Volkswagen bus, został uderzony przez jadącą z przeciwnej strony Toyotę ciemnego koloru, która nagle skręciła na przeciwny pas. Kierowca Volkswagena i zarazem jedyny podróżujący tym pojazdem doznał obrażeń w wyniku czego po kilku minutach został przetransportowany do szpitala. Natomiast Toyotą je- chały 4 osoby. Na szczęście, poza szokiem, nikomu nic się nie stało. Na razie nie wiadomo, z jakich przyczyn, Toyota gwałtownie skręciła. Być może przyczyną była śliska nawierzchnia drogi. Jednakże dokładne przyczyny zbada policja. Jak ustalono na miejscu, kierowca Toyoty był trzeźwy. (ps) Strażacy transportują do karetki rannego kierowcę Volkswagena (busa) Stary cmentarz: Jest odpowiedź Urzędu Miasta w sprawie zapaskudzanych grobów „Zamiast zadumy, zażenowanie”... a także zdziwienie odpowiedzią UM W ostatnim czasie opisywaliśmy na łamach Dziennika sprawę państwa Marii i Zdzisława Kucaj, którzy od dwóch lat bezskutecznie zabiegają w Urzędzie Miasta o usunięcie problemu związanego z ptasimi nieczystościami, które spadają z drzewa, rosnącego nad grobem ich rodziców i córki na starym cmentarzu. Jak już informowaliśmy, we środę (03.02) skierowaliśmy w opisanej powyżej sprawie zapytanie do Urzędu Miasta. Pytaliśmy o informacje, czy i jakie kroki zostaną przedsięwzięte, aby zgłoszony problem rozwiązać, czy może też zostanie on pozostawiony bez odpowiedzi jak stało się to dwa lata temu. A oto odpowiedź UM, jaką uzyskaliśmy w tej kwestii: „Drzewa są elementem krajobrazu cmentarza. Bez wątpienia wielu mieszkańców nie wyobraża sobie tego miejsca bez nich. Aby jednak nie stwarzały zagrożenia [email protected] zarówno dla ludzi, jak i znajdujących się tam pomników, prowadzimy ich regularną pielęgnację. Systematycznie przeprowadzane są przycinki. Z nekropolii usuwa się wyłącznie chore rośliny oraz te, których system korzeniowy stwarza zagrożenie uszkodzenia pomnika. Niedawno dokonano kolejnych oględzin drzewa rosnącego w sąsiedztwie grobu w sektorze A 02, rząd 12. Stojąca tam brzoza brodawkowata jest w dobrej kondycji zdrowotnej i nie stwarza zagrożenia dla ludzi i mienia. Obowiązujące przepisy prawa nie pozwalają na usuwanie gałęzi w wymiarze przekraczającym 30% korony, która rozwinęła się w całym okresie rozwoju drzewa. Taka ewentualność wchodzi w grę tylko wtedy, gdy miałaby na celu usunięcie gałęzi obumarłych lub nadłamanych, utrzymywanie uformowanego kształtu korony drzewa lub wykonanie specjalistycznego zabiegu w celu przywróceniu statyki drzewa. W tej sytuacji możemy jedynie kontynuować regularne prace związane z prowadzeniem pielęgnacji rośliny w wymiarze, na który pozwala prawo. W związku ze stanem tego drzewa nie ma pod- staw do wystąpienia z wnioskiem do Starosty Stargardzkiego o wydanie zezwolenia na usunięcie brzozy.” - tyle w odpowiedz Urząd Miasta. Tak odpowiedź Urzędu komentuje Maria Kucaj – Chciałabym zapytać urzędników pracujących w stargardzkim Urzędzie Miasta, czy życzyliby sobie, aby na groby ich bliskich cały czas spadały ptasie odchody – stwierdza z zażenowaniem pani Maria Kucaj – Ta odpowiedź jest zupełnie nieadekwatna do sygnalizowanej przez nas już tyle czasu sytuacji. Przecież nie zgłaszaliśmy, że drzewo stanowi zagrożenie, ale że gromadzące się na jego gałęziach ptaki zapaskudzają groby naszych bliskich i nie tylko. Naprawdę trudno jest nam zrozumieć postawę UM w tak delikatnej sprawie – zaznacza pani Maria Kucaj, deklarując jednocześnie, że będzie słać kolejne pisma i dalej sygnalizować problem. A więc jak wynika z odpowiedzi UM, grunt to dobrze wypielęgnowane drzewa, a ptaki jak to ptaki, spokojnie dalej robią „swoje”. Piotr Słomski 4 23 Lutego Zabił ją młotkiem Śledztwo przeciwko zabójcy z Rumuńskiej przedłużone O trzy miesiące zostało przedłużone śledztwo przeciwko 32- letniemu mieszkańcowi Stargardu, podejrzanemu o zabójstwo Małgorzaty W. Do zdarzenia doszło pod koniec listopada przy ulicy Rumuńskiej. Prokuratura Rejonowa w Stargardzie czeka jeszcze na uzyskanie wyników ze specjalistycznych badań. Między innymi z badań psychiatrycznych, którym został poddany sprawca. Przypomnijmy, że swoją ofiarę zaszlachtował młotkiem. W tej klatce na Rumuńskiej doszło do morderstwa kobiety W ubiegłym tygodniu Prokuratura Rejonowa w Stargardzie przedłużyła o trzy miesiące śledztwo przeciwko 32- let- niemu mieszkańcowi Stargardu podejrzanemu o zabójstwo. Równocześnie wobec podejrzanego został też przedłużo- ny areszt. Podejrzanemu został postawiony zarzut zabójstwa, za które grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. Jak nas poinformowała Małgorzata Wojciechowska, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Szczecinie trwają badania śladów zabezpieczonych w toku tego postępowania. Prokuratura czeka też na wyniki badań genetycznych i psychiatrycznych, którym został poddany sprawca. Jeśli będą już znane wyniki tych badań prokuratura sporządzi akt oskarżenia i skieruje sprawę do sądu. Zaszlachtował ją młotkiem Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło pod koniec listopada w jednej z klatek schodo- wych bloku przy ulicy Rumuńskiej. Zabójca zadzwonił na domofon Małgorzaty W. i poprosił by zeszła na dół, w tym czasie on sam udał się w jej stronę. Kiedy spotkali się na jednym z pięter bloku ten wyciągnął młotek i zaatakował kobietę po czym uciekł. Jeszcze żyjącą 33-letnią kobietę z brutalnymi ranami na głowie znaleźli sąsiedzi. Zawiadomili pogotowie i sami próbowali ratować jej życie- niestety bezskutecznie. Kobieta w wyniku doznanych obrażeń zmarła. Już po dwóch godzinach od tragedii sprawca znalazł się w rękach policji. - 32-letni stargardzianin był trzeźwy. Mężczyzna został przesłuchany i usły- szał zarzut zabójstwa, do którego się przyznał, z podejrzanym przeprowadzone zostały już kolejne czynności procesowe – informuje podkom. Łukasz Famulski ze stargardzkiej policji. Małgorzata W. osierociła dwójkę dzieci. Mężczyzna odpowiedzialny za zabójstwo już wcześniej był znany policji. Notowany był za przestępstwa narkotykowe ale także pobicia. Sąsiedzi zamordowanej niechętnie wypowiadają się na temat morderstwa, ale mówią, że mężczyzna był znajomym kobiety i także mieszkał w okolicy. W dzielnicy znany był z nie najlepszej opinii. Ewelina Sosnowska Jesteś ofiarą przestępstwa? W prokuraturze i na policji powiedzą ci co robić Od wczoraj w całej Polsce trwa Tydzień Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem. Celem tej akcji jest pomoc osobom, które są ofiarami na przykład przemocy a nie wiedzą jak sobie z tym poradzić i gdzie szukać pomocy. Akcja jest organizowana po raz 15 i ma na celu podnoszenie w społeczeństwie świadomości prawnej a także dotarcie do osób, które zostały pokrzywdzone a nie wiedzą gdzie się udać. W całej Polsce w różnych instytucjach oraz stowarzyszeniach przez ten tydzień są udzielane darmowe porady prawne. W niektórych miejscach można też skorzystać z usług psychologa. Policja i prokuratura włączeni w akcję W Stargardzie po darmową pomoc prawną można przyjść na policję. Porady są udzielane wszystkim, którzy są ofiarami przemocy, ale nie tylko. – Taką poradę może uzyskać każ- bywać od godziny 10:00 do 18:00. dy mieszkaniec naszego powiatu- W akcję włączona jest także Promówi Łukasz Famulski, rzecznik kuratura Rejonowa w Stargardzie. Tu po poradę można przyjść do piątku (26.02.2016r.) od godziny 8:30 do 15:30. Natomiast w sobotę (27.02.2016r.) dyżury prokuratorów będą się odbywać od godziny 10:00 do 12:00. Jeśli mamy jakieś pytania z zakresu przemocy to możemy się zgłaszać do nowej siedziby Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej ds. karnych, rodzinnych i nieletnich, która znajduje się przy ulicy Płatnerzy 1. Tam od godziny 9:00 do 15:00 prokuratorzy, którzy pełnią dyżur udzielą nam odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Blisko 3 tysiące przestępstw w prasowy Komendy Powiatowej naszym rejonie Policji w Stargardzie. Jakie osoIdea obchodów „Tygodnia Poby mogą się zgłaszać? – Mogą to mocy Ofiarom Przestępstw”, mabyć osoby oszukane przez oszustów internetowych, ktoś kto jest jąca na celu zwrócenie szczenękany psychicznie czy fizycz- gólnej uwagi na potrzeby i pranie, ale też osoby, które znajdu- wa osób pokrzywdzonych przeją się w trakcie rozwodu i chcą stępstwem zrodziła się w 2000 r. się dowiedzieć jakie są ich prawa- w Ministerstwie Sprawiedliwomówi Famulski. Dodaje, że poli- ści. Jest ona związana z obchocja oczekuje na różnego rodzaju dzonym w dniu 22 lutego Miępytania związane z przestępstwa- dzynarodowym Dniem Ofiar mi zdefiniowanymi przez obo- Przestępstw. Jak się okazuje takie wiązujący Kodeks Karny. Dyżu- przedsięwzięcia są konieczne. W ry policjantów potrwają do so- samym tylko 2015 roku na obszaboty (27.02.2016r.) i będą się od- rze, który podlega pod Komen- dę Powiatową Policji w Stargar- że wiele ofiar przestępstw milczy, dzie zostało stwierdzonych bli- bo nie wie gdzie szukać pomosko 3 tysiące przestępstw. Liczby cy, do jakiej zgłosić się instytucji. tej jednak nie można bezpośredEwelina Sosnowska nio przełożyć na liczbę ofiar przemocy, ale nikt nie ma wątpliwości, 511 407 627 5 23 Lutego Czytelnicy interweniują Aptekarskim okiem Remont - byle jak aby był -Przyjechali położyli 10m2 mieszanki asfaltu i pojechali. Pracowali dwa dni w sześć osób. Czy takie łatanie dziur jest w ogóle opłacalne? –pyta jeden z czytelników gazety. Nowy fragment asfaltu został połozony byle jak Do redakcji „Dziennika” w zeszłym tygodniu zgłosił się jeden z czytelników, który był świadkiem prac remontowych jakie wykonał Zarząd Dróg Powiatowych pod jedną z posesji przy ulicy Kossaka. Jak opisuje czytelnik (wolał pozostać anonimowy) prace remontowe trwały dwa dni. Podczas nich sześcio- osobowa ekipa remontowa wymieniła ok. 10 m2 asfaltu. Wraz z zakończeniem wymiany na pose- sji naszego Czytelnika pojawiły się problemy. -Teraz cała woda i błoto spływa na moją posesję. Niedaleko bo jakieś 15 metrów znajduje się studzienka kanalizacyjna. Tylko co z tego jak umieszczona jest kilka centymetrów wyżej. Moja posesja jest w zagłębieniu. Cała woda spływa wprost pod moją posesję. –skarży się nasz Czytelnik. -Praca została wykonana dodatkowo w sposób niechlujny. Asfalt wy- lano na płytki chodnikowe –dodaje mieszkaniec. Nowa warstwa asfaltu jak zapewnia Czytelnik została położona na starą nieofrezowaną warstwę asfaltu. Dodatkowo jej grubość wynosi zaledwie około jednego centymetra. –Zapytałem się kierownika ekipy czemu tylko tyle remontują. Odpowiedział mi opryskliwie, że nie mają więcej pieniędzy. Jak chce to mogę dzwonić do ministerstwa. –opowiada nasz rozmówca – Moim zdaniem jest to bezsensowne wydawanie publicznych pieniędzy. Opłacenie 6-cio osobowej ekipy, kierownika, transport maszyn zapewne kosztował więcej niż te 2 m3 mieszanki asfaltowej, którą tutaj zużyto . Później narzekają, że w kasie nie mają na nic pieniędzy, a marnują je na nieprzemslane i xle wykonyane dziłlania . – kończy Czytelnik. Napisaliśmy do Zarządu Dróg Powiatowych droga elektroniczną prośbę o ustosunkowanie się do zarzutów Czytelnika. Do chwili składu tego wydania gazety odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy. MK „Wielka Zielona Ściana. Afryka – Afryce” w Stargardzie W piątek, 19 lutego 2016 roku, w Piwnicy TPS odbył się pokaz filmu „Wielka Zielona Ściana. Afryka – Afryce” w reżyserii Małgorzaty Frymus. Zdjęcia zostały zrealizowane przez Łukasza Nyksa, a inicjatorem był prof. Pasquale Policastro. Łukasz Nyks, Amadou Sy, Małgorzata Frymus i Pasquale Policastro Nie można także zapomnieć o Amadou Sy, bez którego realizacja przedsięwzięcia byłaby niezwykle trudna, gdyż odpowiadał za tłumaczenie, co do łatwych rzeczy nie należało ze względu na to, że w akcji udział brali ludzie z całego świata. Film [email protected] zuje, jak wygląda projekt Wspólnoty Państw Sahelu i Sahary, który ma na celu zatrzymanie ekspansji pustyni. Co roku młodzież afrykańska sadzi miliony drzew, przy czym pomagają im ludzie z różnych zakątków świata biorący udział w projekcie Unii Afrykań- skiej. Wspólnie tworzą coś pięknego, co będzie miało wpływ na życie przyszłych pokoleń. Ktoś mógłby pomyśleć, że to nie ma sensu i nic z tego nie wyjdzie, jednak film pokazuje co innego. Pustynia powoli zamienia się w las, a niemożliwe staje się możliwe. Realizacja filmu do najłatwiejszych nie należała, gdyż, jak mówili sami autorzy – do Afryki wybrali się z małym aparatem, bez statywu, co z pewnością było wielkim utrudnieniem przy nagrywaniu, szczególnie biorąc pod uwagę temperatury, z jakimi mieli tam do czynienia. Ich wysiłki zostały jednak docenione i zdobyli Angel Peace Awards podczas Angel Film Awards 2015 – Monaco International Film Festival. Aktualnie trwają prace nad drugą częścią filmu, także każdy, kto nie miał okazji zobaczyć pokazu, niech szybko nadrabia zaległości i czeka na premierę. KR Dzieci lubią aptekę i… eksperymenty Od prawie dziesięciu lat zapraszam przedszkolaków a także uczniów szkół podstawowych i gimnazjów na nieco nietypowe lekcje apteczne. Okazuje się, ze dzieci lubią aptekę i … eksperymenty. Zwykle rozpoczynamy przygodę z placówką ochrony zdrowia, jaką jest apteka, od sali ekspedycyjnej. Tutaj zwracamy uwagę na te elementy, które odróżniają aptekę od handlu: białe fartuchy ekspediujących fachowców, fryz z roślinami leczniczymi, moździerz na parapecie okiennym, powtarzający się motyw węża i czary Hygei, ciśnieniomierz, waga osobowa. Z ekspedycji przechodzimy do Szuflandii – magazynu ampułek , tabletek, maści i ziół. Ponieważ za efekt zapachowy odpowiadają olejki eteryczne, więc przystępujemy do zapoznawania się z ziołami. Oczywiście wszyscy chcą powąchać tymianek, miętę, anyżek a niektórzy nawet wiedzą co to za ziółka. W aptecznej recepturze dzieją się różne dziwy. Najpierw moi goście próbują rozpoznać tłuszcze zwierzęce , które rozsmarowuję im na wierzchach dłoni. Ale raczej nie wiedzą co to smalec wieprzowy ( do maści siarkowej) ani owczy (emulgator w wielu kremach). Duże zaciekawienie budzi pokaz miksowania euceryny z wodą, bowiem na oczach małych widzów powstaje krem. Kiedy pytam, czy lubią eksperymenty odpowiada mi chór głosów: Taaaak!!! Wtedy przystępuję do próby rozpuszczenia granulki jodu w wodzie zawartej w probówce. Ale nic się nie dzieje. Jod po prostu nie rozpuszcza się. Wtedy sięgam po kolejną probówkę z cieczą. Jod wpada i ciągnie za sobą smużkę barwy esencji herbacianej. Szybko słupek cieczy (jest to roztwór jodku potasu) cały przybiera herbaciany kolor. Widać na buziach niezwykłe zaciekawienie i ożywienie. Eksperyment się udał. Kolej na muzeum. Ale skąd muzeum w aptece? Otóż w jednym, większym pomieszczeniu królują starocie i pamiątki farmaceutyczne. Jest tu dużo buteleczek w różnych kolorach, moździerze, minerały, zasuszone zioła, stare wagi i księgi. Wizytę w tym miejscu rozpoczynamy od melodii moździerzy. Wysoko dźwięczy moździerz szklany a nisko ten z drewna oliwkowego lub z żeliwa. Szlachetne dźwięki dobywam z naczyń spiżowych i mosiężnych. Raz zdarzyła się rzecz niezwykła: dzieci zachęcone rytmicznym , czystym głosem moździerza zaczęły wszystkie śpiewać. Jak na zajęciach z rytmiki. Byłem zdumiony i rozradowany tą reakcją. Po muzycznych przeżyciach czas na degustację ziół. Dzieci próbują nasion anyżku i czarnuszki, korzenia lukrecji. Poznają różnicę między woskiem białym i żółtym, między malachitem a serpentynitem, między koszyczkiem rumianku a kwiatem nagietka. Potem jeszcze seria pytań, poszukiwanie motywów węża i czary Hygei i kierujemy się do pamiątkowego zdjęcia. Na koniec obdarowujemy się. Dzieci zwykle ofiarowują mi z wdzięcznością kwiaty lub laurkę a ja wręczam im apteczne drobiazgi. Mówimy sobie: Do zobaczenia. A Wam, Drodzy Czytelnicy mówię: do następnego spotkania. I DBAJCIE O SIEBIE. Wasz aptekarz Jerzy Waliszewski Autor jest farmaceutą, specjalistą I st. z farmacji aptecznej, zastępcą kierownika Apteki Nowej Odeszli do wieczności... Pochówki 20.02.2016 ZENOBIA SZAMOCKA, lat 71,zmarła 18.02, Pogrzeb odbył się na Nowym Cmentarzu. Pochówki 22.02.2016 FRANCISZKA ŁABANOWICZ, lat 89, zmarła 7.02. Pogrzeb odbył się na Starym Cmentarzu JOLANTA MURAWSKA, lat 65, zmarła 18.02, Pogrzeb odbył się na Nowym Cmentarzu. Pochówki 23.02.2016 MARIAN DZIEDZIC, lat 85, zmarł 19.02. Pogrzeb bez wystawienia zwłok odbędzie się o godz. 12.00 na Starym Cmentarzu Pochówki 24.02.2016 HELENA DOMOWICZ, lat 66, zmarła 20.02, Pogrzeb bez wystawienia zwłok odbędzie się o godz. 14.00 na Nowym Cmentarzu 6 23 Lutego Stargardzka gospodarka rośnie w siłę W jednym z poprzednich wydań Dziennika opisywaliśmy inwestycje w dwóch stargardzkich parkach przemysłowych, dzięki którym pracę znalazło już 3500 osób. W mieście jest ich jednak znacznie więcej. Ostatnie lata pokazały, że stargardzka gospodarka przeżywa prawdziwe ożywienie. Gigantyczny Bridgestone, Cargotec, Van Heyghen Staal czy mniejsze Hydroline, Radiometer, Enterprise Logistics i Backer OBR to nie jedyne przykłady, że w mieście warto inwestować. Istniejące firmy rozwijają się i rozbudowują swoje zakłady, ale również pojawiają się nowi inwestorzy, którzy tutaj chcą ulokować swój biznes. W zeszłym tygodniu budowę swojego zakładu w Stargardzkim Parku Przemysłowym zapowiedział duński Ottensten. Wiele inwestycji jest jeszcze w realizacji. Oprócz wymienionych w poprzednim artykule inwestycji związanych z rozbudową fabryki Bridgestone, Backer OBR, od podstaw zbudowano już nową siedzibę firmy Radio- meter Solutions oraz Enterprise Logistics na lotnisku w Kluczewie. Trwa tam także budowa siedziby firmy SP Group Polska, która produkowała będzie opakowania. Przy ul. Metalowej w Stargardzkim Parku Nowoczesnych Technologii trwa już także budowa hal magazynowych na wynajem. Inwestycję realizuje spółka Etbud. Pierwsze dwa magazyny planuje się oddać do użytku w czerwcu, kolejne dwa- w listopadzie. W sumie u zbiegu ulic Metalowej i Śniadeckiego powstaną cztery hale magazynowe i magazynowo-produkcyjne oraz biurowiec. Dzięki tej inwestycji w Stargardzie przybędzie około 7 tys. metrów kwadratowych hal magazynowych klasy A o najwyższym standardzie, dwupiętrowy biurowiec z częścią socjalną na ok. 40 osób oraz miejsca parkingowe. Konstrukcja dwóch hal jest już gotowa, budowa biurowca potrwa do końca lipca. Następne dwie hale powstaną w drugiej połowie roku, a w przyszłym roku spółka planuje wybudować kolejne 10 tys. metrów kwadratowych hal. Właściciel chce wynajmować powierzchnie z minimum siedmioletnim okresem obowiązywania umowy, hale mogą być dostosowane do potrzeb klienta. Całość inwestycji ma kosztować około 12,5 mln złotych. Dwie nowe linie produkcyjne w ciągu kilku dni lub tygodni powinny ruszyć w fabryce Hydroline przy ulicy Stalowej. W ubiegłym roku fiński inwestor zainwestował w nowoczesną i automatyczną linię technologiczną do lakierowania siłowników hydrau- licznych w technologii na mokro oraz w lakiernię proszkową. Do tej pory projektowanie i lakierowanie siłowników produkowanych dla żurawi Cargotec, odbywało się w Finlandii. Drugim projektem będzie wytwarzanie nowego typu siłowników, które montowane będą w maszynach służących do transportu i przeładunku kontenerów w portach. Uruchomienie obu instalacji powinno potrwać do marca, ale już rozpoczynają się testy. W otwarcie nowych linii produkcyjnych zainwestowano 2,5 mln złotych. Fiński Hydroline rozpoczął produkcję w Stargardzie w 2014 roku. Miesięcznie produkuje 1500 siłowników hydraulicznych róż- nych typów, które stosowane są w żurawiach Hiab produkowanych przez Cargotec. W fabryce w Stargardzie pracuje 21 osób, w najbliższych czasie planowane jest zatrudnienie 5 osób. Powstawanie nowych przedsiębiorstw jest ważne w rozwoju lokalnej i krajowej gospodarki, cieszy fakt, że wielu inwestorów wybiera właśnie nasze miasto. Dzięki temu mieszkańcy mogą znaleźć dobrą pracę, a przemysł wpływa również na pobudzenie handlu i usług w mieście. Miejmy nadzieję, że do Stargardu zawita jeszcze wielu przedsiębiorców, którzy dadzą zatrudnienie kolejnym osobom. Michał Padiasek Będą częstsze kontrole w Zodiaku W związku z interpelacją radnej Anny Rybak poruszającej złe zachowanie młodzieży w Centrum Handlowym Zodiak, policja i straż miejska przeprowadziły kontrole oraz zapewniły, że będą odwiedzały to miejsce częściej. O młodzieży przebywającej godzinami w Zodiaku pisaliśmy już w Dzienniku wielokrotnie. Radna Rady Miejskiej w Stargardzie, Anna Rybak, zgłosiła interpelację do Prezydenta Miasta w związku z tym, że młodzież szkół średnich i gimnazjów gromadząca się w Centrum Handlowym Zodiak źle się zachowuje oraz pali w budynku e-papierosy. Najczęściej sytuacje takie mają miejsce w godzinach 8-10 oraz 13-15. Radna dodała, że klienci oraz sprzedawcy sklepów znajdujących się w pasażu centrum handlowego obawiają się o swoje zdrowie. Często pró- ba zwrócenia uwagi młodzieży, aby zachowywała się odpowiednio, wywołuje wśród młodych ludzi agresję. Anna Rybak twierdzi, że nie jest to młodzież, która oczekuje na busa lub autobus, ale znajduje się tam, ponieważ przebywa na wagarach. Prosi w interpelacji o zwiększenie liczby patroli policji oraz straży miejskiej w Centrum Handlowym Zodiak w godzinach 8-10 oraz 13-15 w celu wyeliminowania zjawiska gromadzenia się wagarującej młodzieży w budynku. Na zapytanie odpowiedział Wiesław Dubij, Komendant Stra- ży Miejskiej w Stargardzie. Poinformował, że Straż Miejska przeprowadziła kontrolę w Centrum Handlowym Zodiak w dniach 2529 stycznia 2016 roku pod względem gromadzącej się tam młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych, która przesiadywała czekając na lekcje w szkołach albo na busa. Strażnicy nie stwierdzili popełnienia wykroczeń. Przeprowadzili rozmowy pouczające z osobami przebywającymi aktualnie w budynku o stosownym zachowaniu się w miejscu użyteczności publicznej. Przeprowadzono również rozmowę z ochroną obiektu, sugerując zgłaszanie potrzeb interwencji do dyżurnego Straży Miejskiej. Wiesław Dubij zapewnił, że Straż Miejska w Stargardzie nadal będzie podejmować działania prewencyjne w celu zapewnienia porządku w CH Zodiak. Asp. Łukasz Miłek, Kierownik Rewiru Dzielnicowych i Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie poinformował, że teren Centrum Handlowego Zodiak jest terenem prywatnym objętym nadzorem przez pracowników ochrony i wszelkie naruszenia prawa są przekazywane do Komendy w Stargardzie. Dodał, że ze strony Komendy Powiatowej Policji zostaną przedsięwzięte środki mające na celu zwiększenie częstotliwości kontroli powyższego rejonu przez patrole Referatu Patrolowo-Interwencyjnego oraz Straży Miejskiej pod kątem zakłóceń ładu i porządku. Problem złego zachowania młodzieży w Zodiaku powraca co jakiś czas i wygląda na to, że szybko się nie skończy. W rejonie centrum handlowego znajduje się najbardziej ruchliwy przystanek komunikacyjny w mieście, z którego codziennie odjeżdża kilkadziesiąt autobusów w różne kierunki miasta i powiatu. Budynek mimowolnie stał się poczekalnią na autobus, którą szczególnie upodobała sobie młodzież. Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki zapewnieniom stargardzkiej policji i straży miejskiej o częstszych kontrolach, młodzież tam przebywająca będzie się lepiej zachowywała i nie utrudniała pracy i zakupów osobom korzystającym ze sklepów w galerii. Być może w nieodległym czasie powstanie centrum przesiadkowego w rejonie ulicy Towarowej sprawi, że główny ciąg komunikacyjny i przesiadkowy w mieście przeniesie się w tamte okolice, a centrum handlowe Zodiak pozostanie przestrzenią spokojnych zakupów bez aktualnych problemów. Michał Padiasek 511 407 627 7 23 Lutego Życie w teatrze Rozmowa z Tatianą Maliszewską-Tyszkiewicz Tatiana Maliszewska-Tyszkiewicz, reżyserka wielu spektakli teatralnych, nie tylko w Stargardzie, ale i w Szczecinie, gdzie też aktualnie mieszka, urodziła się we Lwowie – tam też stawiała swoje pierwsze kroki w teatralnym świecie. W naszym mieście pracuje z młodzieżą, tworząc Teatr „Krzywa Scena” w SCK i „Emigatis” w MDK. Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz Teatr „Emigatis” składa się z samych dziewcząt. Nie jest to dla pani problemem, kiedy do spektaklu potrzebna jest męska rola? Nie, jakoś tak od samego początku ta grupa była w takim składzie, a trwa to już kilka lat. W tej chwili nawet trudno byłoby mi sobie wyobrazić, że w tej grupie raptem pojawiają się chłopacy. To znaczy, przychodzą, pomagają nam, ale bardzo dobrze ta grupa funkcjonuje właśnie w takim dziewczęcym gronie. Nazwa „Emigatis” jest również bardzo ciekawa. Tak, to były pierwsze literki imion dziewcząt, które stworzyły pierwszą grupę. Potem już tak zostało. Odczuwa pani dużą różnicę w pracy z amatorami i zawodowymi aktorami? Przez całe swoje życie zawodowe pracowałam w teatrze i zawsze obok miałam grupy amatorskie. Zawsze traktowałam bardzo poważnie ludzi, [email protected] którzy pracują w takich grupach. Bardzo nie lubię określenia „kółko teatralne”, bo dla mnie chodzenie do takiego kółka jest pozbawione serca. Nie mam nic przeciwko temu – dzieciakom, ludziom, którzy to organizują – po prostu moim życiem jest teatr i zawsze próbowałam z tymi ludźmi, z którymi się spotykałam, niezależnie od ich zawodowości, tworzyć teatr. Kółko teatralne nie wymaga obowiązku. Nauczyłeś się – nauczyłeś, pokazałeś - pokazałeś, wyrecytowałeś - wyrecytowałeś, zrobiłeś - zrobiłeś, a nie, no to trudno. W teatrze czegoś takiego nie ma. Tam jest ogromna odpowiedzialność, ogromna samodzielność. Oczywiście ja w tym wszystkim biorę udział, ale interpretacja, myślenie, praca z partnerem… Jeżeli ty już wchodzisz do czegoś, ty nie masz prawa, jak to bardzo często bywa z młodymi ludźmi, że ja dzisiaj mam urodziny, randkę, a to spotkanie, a to coś, to ja sobie odpuszczę – czegoś takiego nie ma, dlatego że od ciebie zależy cała grupa i ty musisz przychodzić. Ty musisz być. Kiedyś, kiedy byłam jeszcze na studiach, mój profesor wpoił mi to do głowy i ja z tym żyję. Od próby generalnej i od spektaklu zwalnia tylko i wyłącznie śmierć. Czyli w pracę w teatrze trzeba wkładać całe serce. I to nie tylko całe serce. Czasami człowiek jest chory, nawet z połamaną nogą, połamaną ręką czy czymkolwiek, przychodzi, pracuje, bo od tego zależy sukces całej grupy. To, co tworzy się w teatrze – ja teraz używam słowa „sukces” – to nie znaczy, że teatr musi wygrywać na festiwalach, zdobywać jakieś nagrody. To jest bardzo miłe, ale sukces polega na tym, że jakiś dość długi okres swojego życia wkładasz w próby, ty pracujesz z partnerami, poznajesz siebie, myślisz o tym materiale, przy którym pracujesz i wznosisz się na wyższe stopnie w swoim duchowym rozwoju. To jest po prostu ciężka praca wewnętrzna i oczywiście zewnętrzna, bo trzeba pracować nad głosem, ruchami, nad zachowaniem na scenie, więc dla mnie nie ma różnicy między zawodowym aktorem a amatorem. Oczywiście doświadczenie przychodzi z czasem, z wiekiem, ale tak samo uważam, że jeżeli zawodowy aktor nie rozwija się i zatrzymuje na tym poziomie, który dla niego jest już wystarczający, to on przestaje istnieć, przestaje być ciekawym. Dla mnie nie było żadnej różnicy i nie ma do tej pory. A jak wspomina pani swoje początki w Teatrze Kameralnym we Lwowie? Bardzo dobrze, do tej pory kontaktuje się z tymi ludźmi, piszemy do siebie. Niektórzy jeszcze pracują w teatrze, niektórzy już są na emeryturach. Od zawsze wiązała pani swoje życie z teatrem? Nie. To znaczy, rodzina próbowała mnie wprowadzić do jakiegoś innego życia, nawet próbowałam być posłuszną córką i dostawałam się na różne studia, nawet na politechnikę na przykład, ale zawsze zaczynałam te studia i zawsze stamtąd uciekałam. A czy zawsze chciała być pani reżyserką? Nie, na samym początku była próba. Moją pierwszą próbą zaraz po ukończeniu szkoły było pójście na aktorstwo. Zdawałam egzaminy do Leningradzkiej Szkoły Teatralnej, ale się nie dostałam. Bardzo mi się to nie spodobało. Co takiego jest w teatrze, co przyciągnęło panią do siebie i zatrzymało na taki okres czasu? Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że możliwość przeżycia – zawsze, od początku i do tej pory - stu pięćdziesięciu różnych charakterów, wielu różnych sytuacji życiowych, badanie historii oraz tworzenie jej. Możliwość bycia kobietą i mężczyzną. Niezależnie od upływu czasu, wieku, przeżywać zauroczenia, zakochania, mordy, drapieżność, wzniosłość, jakieś uczucia bardzo na plus, a także ze znakiem minus. To wszystko, z czego tak naprawdę składa się człowiek, to odnajdujesz w sobie. Dla mnie powstanie spektaklu to zawsze jest znajdowanie tego w sobie. I teraz mówię na przykład w większym stopniu o spektaklach teatru „Nie Ma”, gdzie ta grupa jest dorosła i bardzo złożona, zawodowa. Natomiast, na przykład „Krzywa Scena”, która balansuje między młodzieżą a światem dorosłych, tam bywają różne doświadczenia. To jest niesamowite uczucie we mnie, kiedy jestem z nimi w wieku siedemnastu, osiemnastu, dziewiętnastu lat, kiedy zdobywają te pierwsze doświadczenia i niezależnie od tego, że przecież ja też to przeżywałam, razem z nimi przeżywam to od nowa. I tak samo z teatrem „Emigatis”, gdzie ta grupa jest jeszcze młodsza. To jest zupełnie inne, takie, wydawałoby się, dziecinne przeżycie, ale ja pamiętam swoje dzieciństwo, ono nie uciekło ode mnie, ciągle żyje we mnie. Dla mnie w teatrze także nie istnieje podział na narodowości – co jest dla mnie bardzo ważne, bo jestem Rosjanką, która urodziła się we Lwowie, przeżyła część życia na Syberii i która przyjechała do Polski, więc takie rozrzucenie po całym świecie, pomieszanie we mnie różnych korzeni. Nigdy nie deklarowałam się narodowo. Dla mnie bycie człowiekiem to zawsze było bycie poza narodowymi granicami. I tak samo staram się wybierać materiały, niezależnie od tego, czy jest to rosyjski tekst, czy angielski, bądź też polski. Ten tekst powinien dotykać problemu, nie mojego podwórka, nie mojego kraju, ale dotykać człowieka, który będzie to oglądał. Więc to jest również w teatrze niesamowite, że ja mogę to wszystko dotykać i znajdować. Co pani czuła, kiedy otrzymała pierwszą nominację do „Bursztynowego Pierścienia”? Dla mnie otrzymywanie tych wszystkich nagród jest bardzo miłe, ale czasami bywa tak, że na przykład wspominam swój jeden z najukochańszych spektakli, który zrobiłam w Polsce, jest to spektakl zrobiony w Teatrze Polskim – „Śmierć białej pończochy” Pankowskiego. Ten spektakl, który bardzo szybko zszedł ze sceny, nie miał żadnych wyróżnień, nagród i tak dalej, jest dla mnie najlepszym spektaklem, który ja zrobiłam na deskach Teatru Polskiego. Moje pojęcie wartości tego, co zrobiłam, nie zawsze odpowiada temu, jak to jest oceniane przez innych. Zawsze jest to miłe, nie można powiedzieć, że jest mi to obojętne, że ja tego nie chcę. Oczywiście, że chcę, ale czasami, coś, co odbywa się poza nagrodami, jest o wiele bardziej wartościowe. Jeszcze tak na koniec spytam, czy ma pani jakieś inspiracje ze świata teatru? W pierwszej kolejności jest to teatr w rosyjskiej reżyserii. Oprócz tego, jeszcze zanim przyjechałam do Polski, widziałam we Lwowie „Wesele” w reżyserii Hanuszkiewicza. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. „Balladynę na motorach” widziałam tylko w nagraniach, było to dla mnie ciekawe. Nie mogę powiedzieć, że jest to inspiracją, ale bardzo mi się podobało. Jest tego naprawdę dużo, ale mam nadzieję, że nikogo nie naśladuję, tylko jakby z tego, co widziałam, inspiruje się i robię coś po swojemu. Dziękuję bardzo za rozmowę. Dziękuję bardzo. Rozmawiała Klaudia Rybicka 8 23 Lutego Suchań – Seniorzy z wigorem Wciąż aktywni i młodzi duchem W ostatnim czasie udałem się do Suchania, aby porozmawiać z uczestnikami oraz prowadzącymi realizowanego tam - w budynku Gminnego Domu Kultury - programu Senior-WIGOR. W ramach programu Senior-WIGOR, którego celem jest tworzenie oferty aktywizacyjno-prozdrowotnej dla seniorów w wieku 60+, jego uczestnicy spotykają się w Suchaniu od 1 grudnia 2015. Grupa liczy 15 osób, pochodzących zarówno z samego Suchania jak i okolic. Zajęcia są prowadzone w godzinach od 7:30 do 15:30. Uczestnikami programu opiekują się Anastazja Woźniak i Olimpia Piątkowska, kierownik suchańskiego Gminnego Domu Kultury. Natomiast dwa razy w tygodniu przyjeżdża ze Stargardu fizjoterapeutka i rehabilitantka Alicja Chojęta, a trzy razy odwiedza seniorów pielęgniarka, Mariola Kwieciarz. Seniorzy mają do dyspozycji dwie sale. Jedną dużą z telewizorem i specjalnymi fotelami do masażu oraz dużymi lustrami a także mniejszą z różnymi urządzeniami służącymi do ćwiczeń, jak rowerek-cardio, bieżnia, łóżko do masażu oraz przyrządy do wykonywania ćwiczeń manualnych i sprawnościowych. - Bardzo dobrze spędza mi się tutaj czas. Jestem już sama w domu. Panuje tu naprawdę przyjemna atmosfera. Można się rozerwać - mówi pani Janina Poniżnik – Ciągle sta- ram się być aktywna. Muszę powiedzieć, że śpiewam również w zespole Suchanianki – zaznacza pani Janina. - Przychodzę tutaj codziennie. Jest bardzo przyjemnie. Ćwiczenia, które tutaj mamy, bardzo nam pomagają, a zajęcia, dla przykładu te plastyczne, dostarczają rozrywki – mówi pan Henryk Grzeszczyk. - Jestem bardzo zadowolona. Po co miałabym siedzieć sama w domu i patrzeć w cztery ściany, ewentualnie w telewizor - stwierdza pani Bolesława Wróbel - Ani telewizor, ani radio nie zastąpią człowieka. Wstaję rano, rozpalam w piecu i przyjeżdżam tutaj, do Domu Kultury – mówi pani Bolesława. - Mamy tu masaże, rozmaite ćwiczenia. Pani rehabilitantka jest bardzo miła i sympatyczna, a zarazem wymagająca – stwierdza Anna Filipiak. - Jest tutaj dobrze. Zwłaszcza przez fakt, że można też spędzić czas w miłym towarzystwie – dodaje Marianna Syguda. - Jest tu pierwszorzędnie. Pani Alicja, rehabilitantka też nam bardzo dużo pomaga, wprowadzając różne ćwiczenia. Jest przy tym bardzo sumienna i każe wszystko wykonywać - mówi Stanisław Adrabiński. - Wychodzimy na spacery jeśli jest ładna pogoda w okolicy. Wprowadzamy także wiele innych czynności jak i wydarzeń aktywizacyjnych, m.in. zaprosiliśmy na Dzień Babci dzieci z przedszkola – mówi Anastazja Woźniak, opiekunka. O wrażenia pytamy również fizjoterapeutkę Alicję Chojętę – Z naszymi seniorami pracuje się rewelacyjnie. Spotykamy się tutaj dwa razy w tygodniu po trzy godziny. Oprócz ćwiczeń są też masaże. Żeby urozmaicić ćwiczenia w najbliższy wtorek (23 lutego) pojedziemy również na basen do Choszczna. Będą to jeszcze bardziej intensywne ćwiczenia, ponieważ związane są z oporem wody. Natomiast ćwiczenia, jakie w ciągu tygodnia wykonujemy, są ogólnousprawniające, izometryczne, wzmacniające, czyli zawierają wszystkie elementy, które są potrzebne dla osób starszych – mówi pani Alicja - Tutaj wszyscy dają radę, są wytrzymali. Efekty są, ponieważ mówią mi o tym panie i panowie uczestniczący w programie a także sama te efekty dostrzegam. Oczywiście najważniejsze jest to, że ćwiczenia wpływają korzystnie na samopoczucie wszystkich seniorów – stwierdza Alicja Chojęta. I jeszcze kilka ważnych informa- cji na temat samego programu „Senior-WIGOR” - Celem strategicznym Programu jest wsparcie seniorów poprzez dofinansowanie działań jednostek samorządu w rozwoju na ich terenie sieci Dziennych Domów nieaktywnym zawodowo w wieku 60+) poprzez umożliwienie korzystania z oferty na rzecz społecznej aktywizacji, w tym oferty prozdrowotnej, obejmującej także usługi w zakresie aktywności ruchowej lub kinezytera- Grupa seniorów uczestnicząca w programie Senior-WIGOR w Gminnym Domu Kultury w Suchaniu, wraz z opiekunką Anastazją Woźniak oraz fizjoterapeutką Alicją Chojętą (w dolnym rzędzie „Senior-WIGOR”, ze szczególnym uwzględnieniem jednostek samorządu, charakteryzujących się niskimi dochodami lub wysokim odsetkiem seniorów w populacji ogółem lub brakiem infrastruktury pomocy społecznej służącej do realizacji usług opiekuńczych i specjalistycznych usług opiekuńczych dla osób starszych poza miejscem ich zamieszkania. Celem Programu jest w szczególności zapewnienie wsparcia seniorom (osobom pii, edukacyjnej, kulturalnej, rekreacyjnej i opiekuńczej, w zależności od potrzeb stwierdzonych w środowisku lokalnym. W ramach Programu przewiduje się udostępnienie seniorom infrastruktury pozwalającej na aktywne spędzanie czasu wolnego, a także zaktywizowanie i zaangażowanie seniorów w działania samopomocowe i na rzecz środowiska lokalnego. Piotr Słomski Rozmowa z Olimpią Piątkowską, kierowniczką GDK oraz „Senior-WIGOR” „Staramy się odpowiadać na oczekiwania mieszkańców...” Jak widać w Domu Kultury ogniskuje się spora część życia lokalnej społeczności. Oferta naszego Domu Kultury jest bardzo ciekawa, ponieważ każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Dla przykładu dzieci mają zajęcia plastyczne, w trakcie których rozwijają swoje umiejętności, odkrywają różne pasje. Tematykę zajęć dostosowujemy do potrzeb dzieci. Z domu kultury korzysta także młodzież, która spotyka się tutaj np. na turniejach tenisowych, bilardowych, mamy też świetnie wyposażoną salę multimedialną. Natomiast dorośli, głównie panie, mogą uczęszczać na zajęcia fitness. Dwa razy w ty- godniu mamy też do dyspozycji salę do dziej wiodących motywów działania ćwiczeń, gdzie znajduje się bieżnia czy tego typu placówek Organizujemy wystawy prac, m.in. rowerek, tak więc istnieje odpowiednia baza, są także ludzie chętni do korzy- artystów ze Stargardu, należących np. stania. Oczywiście trzeba w tym kon- do Grupy Malachit. Przygotowujemy tekście wspomnieć również o naszych również pokazy grupy „Brama”. Współseniorach, którzy korzystają z Dzienne- pracujemy z fotografem panem Migo Domu Senior-WIGOR. Specjalnie rosławem Coftą, z którym planujemy dla nich prowadzimy zajęcia terapeu- zorganizować plener pokoleniowy, być tyczne, manualne itd. Dwa razy w tygo- może pod tytułem „Ludzie z Suchania”. dniu przyjeżdża rehabilitantka. Jest dla Sądzę, że będzie miał on oddźwięk ponich zapewniona także opieka medycz- nieważ wielu mieszkańców chciałoby na, w postaci pielęgniarki, która orga- siebie zobaczyć na tego typu ekspozycji. Jak wiadomo, dom kultury jest też nizuje np. pogadanki na tematy intymne, jak i prowadzi nadzór nad ich zdro- sferą odkrywania i rozwijania talenwiem, mierząc ciśnienie, ważąc. Ostat- tów wśród najmłodszych. Oczywiście. Gdy widzimy, że ktoś z nio zorganizowaliśmy także szkolenie w zakresie Pierwszej Pomocy, w co se- naszej młodzieży przejawia jakiś talent, niorzy naprawdę się zaangażowali, gdyż to również organizujemy na przykład pytań do pracownika bhp, który prowa- pokazy prac takich młodych utalendził te zajęcia, było bardzo dużo. Mamy towanych osób. Warto w tym miejscu też zamiar spotkać się w ramach pro- wspomnieć też o konkursach między gramu Senior-WIGOR, z władzami po- świetlicami z terenu naszej gminy. Rolicji oraz ze strażą pożarną. Trzeba pod- bimy także spotkania integracyjne dla kreślić, że nasi seniorzy są bardzo ak- dzieci. Przywozimy je tutaj do Suchania tywni, przychodzą codziennie, zresz- do Domu Kultury. Podczas ferii czy watą wychodzą też ze swoimi inicjatywa- kacji organizujemy wspólne zajęcia armi, mają różne pomysły, np. na zajęcia tystyczne, ruchowe, ogniska. Ale wprowadzamy też taki wątek rywalizacyjny. kulinarne. Dobrze. A jak wygląda kwestia róż- Właśnie teraz jesteśmy w trakcie konnych przedsięwzięć artystycznych, co kursu „Podczas ferii”. Niedługo będzie jak wiemy zawsze stanowi jeden z bar- jego rozstrzygnięcie. Każda z ośmiu świetlic, z terenu naszej gminy, mia- my zawsze „Dni Suchania”, „Dożynła za zadanie wykonać pracę plastycz- ki”, „Dzień Kobiet”, czy „Dzień Senioną w dużym formacie właśnie na temat ra”, który, trzeba podkreślić, odbywa się ferii. Warsztaty prowadzimy sami; tak- w naszej gminie na dużą skalę. Każdy że w zależności od tego jaką mamy porę senior w gminie otrzymuje imienne zaroku; jeśli jesteśmy np. w okresie Bożo- proszenie. Oczywiście za potwierdzenarodzeniowym to właśnie w takiej te- niem liczby gości, organizujemy tę immatyce organizujemy warsztaty. Stara- prezę dla seniorów w szkolnej sali gimmy się również poprzez te zajęcia łączyć nastycznej. Zwykle zaproszonych jest pokolenia. Dla przykładu niebawem ok. 700 osób, ale zazwyczaj przybywa rozpocznie się coroczne wielkanocne ok. 400. Organizujemy także koncerty malowanie jaj, do którego zapraszamy i noworoczne z udziałem wielu fajnych dzieci i dorosłych oraz seniorów. Sama i ciekawych zespołów. Dla przykładu prowadzę fitness, czy zajęcia taneczne a w tym roku, w „Dzień Babci” i „Dzień także plastyczne. Trzeba zaznaczyć, że Dziadka” dla naszych seniorów przywszystkie zajęcia w domu kultury oraz gotowaliśmy świetną imprezę z udziakorzystanie z naszej bazy są bezpłatne; łem dzieci z przedszkola „Towarzystwa oczywiście z wyjątkiem np. szkoły języ- Przyjaciół Dzieci”, a także tancerzy ze kowej „English Plus”. Już niebawem do szkoły tańca „Dance Club” ze Szczecina. naszego Domu Kultury wchodzi tak- Nasi seniorzy byli pod ogromnym wraże szkoła tańca towarzyskiego „Dance żeniem. Na nasze cykliczne gminne imClub” ze Szczecina, przeznaczona za- prezy są też zapraszane różne gwiazdy; równo dla dzieci jak i młodzieży. Jeste- mieliśmy tutaj już Wodeckiego, Krawśmy bardzo elastyczni i jeśli widzimy w czyka, Trubadurów, Eleni czy Rybińśrodowisku jakąś potrzebę to staramy skiego. Zresztą pani burmistrz Stanisława Bodnar zawsze stara się to wszystko się wychodzić jej naprzeciw. Ale w działalność gminnej placów- odpowiednio koordynować, jest osobą, ki kultury wpisuje się również przy- z którą można wiele przedsięwziąć. gotowywanie lokalnych cyklicznych Dziękuję za rozmowę Piotr Słomski imprez. Dokładnie. Wraz z panią burmistrz Stanisławą Bodnar współorganizuje511 407 627 9 23 Lutego KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS Do wygrania 4 paczki wędlin Gzella o wartości 50 zł każda Aby wziąść udział w losowaniu nagrody należy odpowiedzieć na pytanie Pytanie: Co sprawia, że produkty z Kociewskiej Spiżarni od firmy Gzella charakteryzują się wyjątkowymi walorami zapachowymi? Odpowiedzi szukajcie na stronie: http://gzella.pl Produkty firmy Gzella obfitują w pełną gamę wyrobów najwyższej jakości. Wśród specjałów odnaleźć można produkty z Kociewskiej Spiżarni: Szynkę, Polską oraz Kiełbasę. Wszystkie produkty firmy Gzella powstają w regionie Kociewia, a dokładnie w miejscowości Osie, która położona jest na ekologicznie czystym i nieskażonym terenie – w samym sercu Borów Tucholskich. Właśnie w tym miejscu firma Gzella od 30 lat z pasją przygotowuje swoje wyroby: z wyjątkową dbałością, według unikalnych, rodzinnych receptur, nawiązując do tradycji oraz kuchni regionalnej. KUPON W losowaniu paczek od firmy Gzella wezmą udział pakiety zawierające co najmniej 2 kupony (odpowiedź wystarczy na jednym kuponie) dostarczone do redakcji Dziennika Stargardzkiego ul. Szczecińska 26/3 do dnia 2 marca br. Wyniki w wydaniu DS w dniu 4 marca r. Odpowiedź: .................................................................................................................................................................................................................................... Imię, nazwisko, tel. ................................................................................................................................................................................................................. Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego Zmagania młodych polonistów w gimnazjum nr 4 W Gimnazjum nr 4 w Stargardzie odbyły się zmagania uczniów klas VI szkół podstawowych w ramach konkursu języka polskiego pod tytułem „Potyczki z Językiem Polskim”. Było to już jedenaste spotkanie zorganizowane dla najlepszych polonistów ze szkół podstawowych. reatów. Mistrzem Języka Polskiego została uczennica Szkoły Podstawowej nr 1 – Klaudia Ziała, II miejsce zajęli ex aequo uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 4, nr 6 i nr 2 - Jeremi Kaczyński, Julia Błaszczuk, Maja Bonisławska, Oskar Druszcz. III miejsce zajęli ex aequo uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 4, nr 7 i nr 1 – Uczestnicy konkursu podczas zmagań Do rywalizacji przystąpili uczniowie z siedmiu szkół ze Stargardu i okolic: Szkoły Podstawowej nr 1, Szkoły Podstawowej nr 2, Szkoły Podstawowej nr 3, Szkoły Podstawowej nr 4, Szkoły Podstawowej nr 6, Szkoły Podstawowej nr 7 oraz Szkoły Podstawowej w Grzędzicach. Celem konkursu było propagowanie polonistycznej wiedzy oraz kultury ojczystego języka. Uczniowie musieli się wykazać [email protected] wiedzą ze wszystkich gałęzi polonistycznej wiedzy. Pierwszy etap polegał na rozwiązaniu testu literackiego i gramatyczno – ortograficznego. Etap drugi stanowiły bezpośrednie zmagania zespołów. Uczniowie wykazali się bardzo dużą wiedzą i doskonałymi umiejętnościami z zakresu języka polskiego. Poziom konkursu był niezwykle wyrównany. Nigdy jeszcze w ciągu 11 lat nie zostało uhonorowanych tak wielu lau- Wspólne zdjęcie laureatów i opiekunów Zuzanna Stefańska, Aleksandra Tyczkowska, Anna Okraj. Tytuł Mistrzowskiej Szkoły Języka Polskiego przypadł w udziale Szkole Podstawowej nr 4, która otrzymała Puchar Dyrektora Gimnazjum nr 4 w Stargardzie Szczecińskim. Miejsce II zajęła Szkoła Podstawowa nr 2, a miejsce III Szkoła Podstawowa nr 6. W tym roku fundatorami nagród była Rada Rodziców Gimnazjum nr 4, Urząd Miasta w Stargardzie oraz „Medica” Collegium Medyczne w Stargardzie. Warto dodać, że konkurs odbył się w przededniu obchodzonego 21 lutego Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego Joanna Stefańska 10 23 Lutego Rozmowa z pułkownikiem Jackiem Rolakiem, nowym dowódcą Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód. Służba w wojsku jest prawdziwym wyróżnieniem i zobowiązaniem Pułkownik Jacek Rolak w swoim nowym gabinecie dowódcy brygady Pułkownik Jacek Rolak ma 52 lata, pochodzi spod Warszawy. Żołnierskie losy rzucały go w różne miejsca, by pod koniec lat 90’ związać go ostatecznie z Pomorzem. W rozmowie opowiada naszym czytelnikom o swoim życiu i ciekawych doświadczeniach w armii, a także o pasjach, czasem wręcz zaskakujących, a związanych nie tylko z wojskiem. Kiedy pojawiła się u pana myśl o wstąpieniu do armii? Pochodzę z rodziny, w której nigdy nie było tradycji wojskowych. Jestem więc w jakiś sposób pionierem tych tradycji w mojej rodzinie. Niemniej muszę powiedzieć, że już w wieku 5 lat wiedziałem co chcę robić w życiu. I zawsze gdy ktokolwiek mnie pytał kim chciałbym zostać, to odpowiadałem, że żołnierzem. Dobrze, ale może były także inne młodzieńcze fascynacje. Od najmłodszych lat interesowałem się także rysunkiem. Dużo rysowałem. To było moje hobby. Gdy trafiłem już do szkoły wojskowej, to moja mama na początku nie do końca akceptowała mój wybór; chyba bardziej widziała mnie na akademii sztuk pięknych. Jednakże zamiłowanie do sztuki pozostało u mnie do dziś i od czasu do czasu coś tam sobie amatorsko rysuję czy maluję. To jest takie hobby, na które niestety mam coraz mniej czasu. Czyli można powiedzieć, że łączy pan trochę w sobie konkretne żołnierskie cechy z wysublimowaną duszą artysty Coś w tym jest. Trochę ze mnie romantyk, ale bardzo zorganizowany i zdyscyplinowany. Z reguły nie mam problemów z dostosowaniem się do nowych warunków. Nawet chyba niektórych denerwuje mój spokój. Trudno wyprowadzić mnie z równowagi. Jestem też bardzo skrupulatny, czasami wręcz pedantyczny. Ludzie różnie oceniają te cechy, ale są one z pewnością zawsze pożądane. Wróćmy teraz do pańskiej służby wojskowej. Jak wyglądały początki? Marzyła mi się od najmłodszych lat służba w lotnictwie, latanie na samolotach bojowych. Stąd też po ukończeniu szkoły podstawowej zdawałem do Liceum Lotniczego w Dęblinie. Niestety nie udało mi się dostać. Ale byłem na tyle konsekwentny, że po Technikum Łączności, które ukończyłem w Warszawie, składałem ponownie papiery do Wyższej Oficer- skiej Szkoły Wojsk Lotniczych w Dęblinie. I dalej się nie udało. Niemniej wojsko ciągle było dla mnie najważniejszym planem, tak więc postanowiłem zdawać do Wojskowej Akademii Technicznej. I nie wiem, czy to pech czy szczęście, ale wszedł wówczas system kwalifikacji komputerowych, w ramach którego wybierało się wydział, na który chce się dostać w pierwszej, a następnie w drugiej kolejności. I w zależności od liczby uzyskanych punktów, komputer przydzielał na określony wydział. Ilość miejsc była bardzo ograniczona a kandydatów wielu. Punkty, jakie uzyskałem na egzaminie, kwalifikowały mnie na wydział meteorologii. Tu się akurat złamałem i powiedziałem, że nie będzie ze mnie żaden meteorolog. I zdecydowałem, że nie pójdę tą drogą. Biorąc pod uwagę moje dotychczasowe wykształcenie, zaproponowano mi wysłanie dokumentów do Wyższej Szkoły Wojsk Łączności w Zegrzu. Zdecydowałem się i tak 1 września 1983 roku trafiłem do Zegrza. Jak pan wspomina czas intelektualno-wojskowej formacji na studiach? Mam same dobre wspomnienia. W ciągu tych 4 lat szkoły oficerskiej poznałem wielu cie- kawych ludzi. Do dzisiaj zresztą utrzymujemy kontakty. Szkoła pogłębiła we mnie dyscyplinę. Nauczyłem się działać w zespole, patrzeć na człowieka. Zresztą moja mama zawsze mi powtarzała, kiedy już poszedłem do wojska - „Pamiętaj, żeby widzieć człowieka. Jeżeli będziesz przełożonym i będziesz miał podwładnych to pamiętaj, że to są ludzie, których trzeba szanować.” I do tej pory mam właśnie takie podejście. Nie patrzę czy mam do czynienia z szeregowym, kapralem, czy chorążym, zawsze każdego traktuję z takim samym szacunkiem, ale oczywiście także adekwatnie do stanowiska i ciążącej w związku z tym na konkretnym człowieku odpowiedzialności. Zawsze więc szanuję ludzi i oczekuję tego samego w stosunku do mojej osoby. Zapewne ma pan jakieś ciekawe wspomnienia z początków swojej wojskowej służby... Po ukończeniu Szkoły Oficerskiej trafiłem do Grudziądza, do Pułku Zakłóceń Radiowych. W tamtych czasach, można powiedzieć, nikt nie cackał się z młodym żołnierzem, zwłaszcza oficerem, który trafiał do danej jednostki. Wszyscy oczekiwali od niego, że jest już na tyle ukształtowany po 4 latach Szkoły Oficerskiej, że sobie doskonale poradzi. Nie było to jednak do końca prawdą, gdyż oczywiście szkoła przygotowywała do wielu rzeczy, ale brakowało czasami przygotowania do praktycznych spraw codziennej służby. Dla przykładu w Grudziądzu trafiłem na taki sprzęt, z którym wcześniej nie miałem do czynienia. Przełożeni dali mi trzy tygodnie, stos instrukcji i sprzęt do dyspozycji, który musiałem dokładnie poznać, a później zdać jeszcze egzaminy z jego obsługi. Kiedyś każdy dowódca każdego szczebla dowodzenia musiał prezentować odpowiedni poziom wiedzy zwłaszcza w zakresie obsługi sprzętu i zdobyć klasę specjalisty, żeby po pierwsze nie było wstydu przed podwładnymi, a po drugie motywować ich do podnoszenia kwalifikacji. Nigdy też nie miałem oporów, żeby iść do mojego podwładnego, młodszego stopniem i zapytać wprost, żeby mi wyjaśnił coś, czego jeszcze nie potrafię. To żaden wstyd pytać. Znacznie gorzej byłoby udawać, że coś się wie, a potem czerwienić ze wstydu, bo życie wcześniej czy później by to zweryfikowało. Kiedy trafiłem do jednostki z końcem lat 80’, jako jeden z niewielu postawiłem też wtedy na uczenie się języka angielskiego. Niektórzy się dziwili i pytali na co mi ta nauka. Natomiast ja, po prostu chciałem na własny użytek się tego języka uczyć. Pojechałem na egzaminy lingwistyczne do Łodzi i zdałem tam I stopień znajomości języka. Zdałem na tyle dobrze, że zaproponowano mi pozostanie na II stopniu. Dowódca pułku na szczęście wyraził zgodę na moją dalszą naukę języka w Łodzi. Skończyłem więc drugi stopień i od tego momentu zaczęła się również moja przygoda z wojskowymi kontaktami międzynarodowymi. A kto stanowił w tamtym czasie dla pana autorytet? W Grudziądzkim Pułku była to osoba dowódcy, pułkownika Andrzeja Skorackiego. Był to człowiek, który spędził wiele lat w tej jednostce, na wielu stanowiskach. Miał duże do511 407 627 11 23 Lutego świadczenie, ale był dla wszystkich i dowódcą i ojcem. Zawsze znalazł czas dla podwładnych, można było się do niego zwrócić w każdej niemal sprawie. Człowiek mógł oczekiwać od niego wsparcia także w trudnych sytuacjach. Ale był również bardzo wymagający. Nie tolerował lenistwa, kłamstwa. I myślę, że to był pierwszy autorytet w wojsku, który wywarł na mnie wpływ. Porozmawiajmy także o pańskich ważniejszych doświadczeniach w służbie w armii W 1994 r. wyjechałem na misję do Libanu. Spędziłem tam łącznie 14 miesięcy. Po czym wróciłem do kraju. Zaczęto mnie kierować na różnego rodzaju ćwiczenia. W 1997 r. miałem możliwość uczestniczyć w ćwiczeniach w ramach Partnerstwa dla Pokoju. To było właściwie pierwsze tak duże ćwiczenie z Gwardią Narodową stanu Illinois na Poligonie Drawskim. Od tamtego czasu bardzo często jeździłem na różnego rodzaju ćwiczenia. A jak znalazł się pan na naszych ziemiach? W 1998 r. dostałem propozycję przejścia do Szczecina. Tworzył się wtedy Korpus Północny-Wschód. Długo się nie zastanawiałem i złożoną mi propozycję przyjąłem. Tutaj muszę oddać duży pokłon w stronę mojej rodziny. Moja żona Katarzyna wykazała wtedy, nie po raz pierwszy zresztą, dużą wyrozumiałość związaną z jak to się mówi potrzebami służby i pozwoliła mi realizować się w nowym otoczeniu, na nowym stanowisku. Zresztą całe życie wykazywała duże zrozumienie dla mojej częstej nieobecności w domu, związanej z wyjazdami na misje, kursy, ćwiczenia itd. Gdybym miał zliczyć cały ten czas gdy nie było mnie w domu, to mogę stwierdzić, że uzbierałoby się z 7 lat kiedy byliśmy osobno. Dlatego zawsze bardzo doceniam, to co robiła moja żona. Mamy dwóch dorosłych synów; 28-letniego Marcina, który obecnie jest starszym szeregowym zawodowym. Marcin ma już własną rodzinę, dzięki czemu niebawem zostanę dziadkiem, co jest dodatkowym powodem do dumy i zadowolenia. Natomiast młodszy syn Maciej ma 23 lata, studiuje gospodarkę przestrzenną. Nigdy nie wymagałem od moich synów, żeby poszli tą samą drogą, co ja. Mają prawo do podejmowania własnych wyborów. [email protected] Ja natomiast ze swej strony zawsze służę im radą i pomocą, jeśli mają z czymś problem. Trzeba nadmienić, że w 2010 r. w Brunssum w Holandii został pan mianowany dowódcą Pułku Łączności NATO. A następnie pełnił pan także obowiązki Szefa Zarządu J7 w Grupie Łączności NATO w Mons w Belgii. Proszę trochę o tym opowiedzieć czytelnikom. Z tym pierwszym stanowiskiem w Holandii wiąże się taka historia; byłem świeżo po powrocie z misji ISAF (International Security Assistance Force – Międzynarodowa Siła Wsparcia Bezpieczeństwa), w ramach której w roku 2009 (od stycznia do końca października) pełniłem funkcję szefa łączności w kwaterze głównej NATO w Kabulu. I dwa, może trzy tygodnie po powrocie stamtąd otrzymałem telefon z propozycją objęcia stanowiska dowódcy nowo tworzonego Pułku Łączności NATO w Brunssum w Holandii. Byłem tym zaskoczony, a w związku z tym, że powróciłem do domu po 9 miesiącach, stwierdziłem, że nie jest to najlepszy okres, bo chciałbym chociaż przez chwilę nacieszyć się rodziną i domem. Zapytano mnie wtedy, kiedy byłbym gotowy. Odpowiedziałem dość szybko, że nie wcześniej niż w marcu no i po tygodniu przyszła decyzja, mówiąca iż z dniem 1 marca mam stawić się w Brunssum i objąć stanowiska dowódcy pułku. Na miejscu okazało się, że sztab pułku to dokładnie ja i nikt więcej. Po kilku dniach udało mi się wynegocjować asystenta, sierżanta z batalionu, który mi podlegał. On zaczął organizować mi biuro i wszystkie elementy, które są związane z funkcjonowaniem takiego sztabu. Po dwóch miesiącach do sztabu zaczęli napływać pierwsi oficerowie. Liczył on 26 osób z 11 krajów, nie był więc duży, chociaż zadania i odpowiedzialność spoczywające na jego członkach olbrzymie. Sztab miał za zadanie kierować, planować i organizować wszystko, co związane jest z zabezpieczeniem treningów i ćwiczeń NATO oraz z zabezpieczeniem misji NATO. Do realizacji tych celów mieliśmy do dyspozycji trzy bataliony stacjonujące w Polsce, Niemczech i we Włoszech. A elementy tych batalionów były rozmieszczone na terenie 11 krajów całej Europy, od Danii po Turcję. Mogę powiedzieć, że w ciągu roku pułk zabezpieczał od 25 do 30 dużych ćwiczeń i treningów natowskich. Ponadto duże obciążenie stanowiła misja w Afganistanie, gdyż tam bez przerwy miałem ok. 90 żołnierzy, co znaczy, że następnych 90 przygotowywało się do tej misji a kolejnych 90 odpoczywało po powrocie. No i trzeba było te przysłowiowe puzzle tak poukładać, żeby w pełni zabezpieczyć potrzeby i wykonać zadania. Zawsze się śmieję, że byłem pierwszym, ostatnim i jedynym jak do tej pory dowódcą pułku w NATO, ponieważ innych pułków NATO nie było i nie ma. Ten dowodzony przeze mnie został rozwiązany w lipcu 2012 r. w ramach dużej restrukturyzacji struktur NATO, a w jego miejsce powstała Grupa Łączności NATO w Mons w Belgii. Na wniosek ówczesnego dyrektora NCSA i mojego szefa generała broni Kurta Hermanna, który wystąpił do szefa Sztabu Generalnego, aby przesunąć mnie ze stanowiska dowódcy pułku do tworzonej grupy łączności, zostałem w niej szefem Zarządu J7, którego zadania stanowiły w dużym zakresie kontynuację zadań pułku. Co ciekawe, po powrocie do Polski, został pan mianowany komendantem Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego Sił Zbrojnych... W obszarze bezpieczeństwa cybernetycznego mamy do czynienia z poważnymi zagrożeniami, bo cyberprzestrzeń to nie tylko sfera wojskowa, ale obecnie duża część naszego funkcjonowania w życiu w ogóle, związana m.in. z bankowością czy sektorem energetyki. Są to więc obszary krytyczne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Ja kierowałem jednostką, która stanowiła mówiąc w skrócie istotny element bezpieczeństwa informatycznego. W Centrum miałem do czynienia ze wspaniałym zespołem ludzi, nie tylko fachowcami, ale i pasjonatami, przez co sprostanie tym niełatwym wyzwaniom było nieco prostsze. Tuż przed objęciem stanowiska dowódcy Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód, stał pan na czele Zarządu J4 w Dowództwie Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie. Tak. Cieszyłem się, kiedy za- proponowano mi ponownie stanowisko w Szczecinie. Ponieważ była to okazja, aby być bliżej rodziny, więc nie zastanawiałem się długo i chociaż obszar J4, który zajmuje się logistyką nie jest moją domeną, to jednak, jest to nadal problematyka obszaru zabezpieczenia, funkcja usługowa dla wojsk. To oczywiście nie znaczy, że jestem jakimś omnibusem i mogę bez problemu objąć każde stanowisko, ale fakt, że pracowałem wcześniej w tym Korpusie i znałem jego specyfikę znacznie mi ten proces ułatwił. A z racji tego, że J4 ściśle współpracuje z Brygadą Wsparcia w Stargardzie, w której pracowałem w latach 200710, również stanowiło czynnik, który pomógł mi podjąć tę decyzję. Okazuje się, że szefem J4 nie byłem długo, ponieważ stanowisko objąłem w listopadzie 2015. A już w lutym tego roku wyznaczony zostałem na stanowisko dowódcy w Brygadzie Wsparcia w Stargardzie. Jak się pan czuje na objętym w ostatnim czasie stanowisku dowódcy Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód w naszym mieście? Podczas uroczystości przekazania dowodzenia, jaka odbyła się w Wałczu, miałem okazję powiedzieć, że stanowisko dowódcy Brygady należy rozpatrywać w kategoriach wielkiego wyróżnienia. Tym bardziej, że ta Brygada jest na swój sposób wyjątkowa w Siłach Zbrojnych, choćby z takiego względu, że posiada w swojej strukturze Niemiecki Batalion Łączności. Aktualnie trwają prace nad tym, aby sztab Brygady umiędzynarodowić. Dobrze gdyby udało mi się doprowadzić w czasie trwania kadencji do tego by ten sztab stał się w pełni międzynarodowy. Żeby pojawili się tutaj oficerowie z innych krajów. Ponieważ z racji nowej roli, jaka została przydzielona Korpusowi Północny Wschód, a Brygada zabezpiecza go pod względem łączności i logistyki, umiędzynarodowienie tej Brygady ułatwiłoby nam wiele spraw, związanych m.in. z codziennym funkcjonowaniem i kontaktami z dowództwem korpusu. Jak wyglądają codzienne obowiązki pana jako dowódcy jednostki? Obecnie trwa okres adaptacyjny. Dużo czasu spędzam w związku z tym nie tylko w biurze, ale odwiedzam również do- wództwo korpusu, przy okazji różnego rodzaju spotkań. Jeżdżę do podległych jednostek w Wałczu, Bielkowie. Zamierzam też w niedługim czasie wybrać się do batalionu, który stacjonuje w Prenzlau. Ale generalnie dzień zaczynam bardzo wcześnie rano ponieważ muszę dojechać ze Szczecina do Stargardu. Ok. 7:10 jestem już na miejscu. Do tego są codzienne rutynowe sprawy, czyli krótka poranna odprawa z szefami – sztabu i sekcji komunikacji społecznej. A później już wszystko zgodnie z kalendarzem, nad którym czuwa sekretarka, i pilnuje, aby wszystko odbywało się w nakazanym czasie, niejednokrotnie przypomina, że jest jakieś spotkanie, że muszę gdzieś zadzwonić, czy ktoś na mnie czeka. Tych spraw jest sporo. W międzyczasie przychodzi poczta, którą trzeba rozpatrzeć. A kwestia rozpatrzenia poczty i wszystkich dokumentów, jakie wpływają zabiera nieraz dwie, trzy godziny. Każdy dokument trzeba przeczytać, zadekretować i odesłać do właściwego adresata. Jest więc sporo zajęć. Dzień kończę ok. godz. 18, 19; w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zamykam kancelarię i jadę do domu. Mam nadzieję, że za jakiś czas etap wdrażania i porządkowania spraw się zakończy i dzień pracy będzie trwał krócej niż obecnie 10, 12 godzin. Jakie dzisiaj zainteresowania, czy hobby pan uprawia? Nie będę tutaj oryginalny. Jak każdy młody chłopak zawsze grałem w piłkę, potem na fali fascynacji filmami z udziałem Bruce’a Lee, zacząłem ćwiczyć karate i robiłem to bardzo poważnie przez trzy lata. Natomiast w czasach technikum lubiłem piłkę ręczną, a w międzyczasie oddawałem się także lekkoatletyce, gdyż biegałem na krótkich dystansach – 100 m, 200 m i w sztafecie. Natomiast od lat 90 uprawiam siatkówkę. Grałem swego czasu nawet w szczecińskiej amatorskiej lidze siatkarskiej. Oprócz tego bardzo lubię czytać, zwłaszcza rzeczy historyczne, związane m.in. z historią wojskowości. Niestety mam na to coraz mniej czasu. Uwielbiam również pracę w ogródku. Spędzam w nim sporo wolnego czasu. Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia na nowym stanowisku Piotr Słomski 12 23 Lutego Plebiscyt na Sportowca Roku 2015 Cała pula dla Błękitnych Sukcesem Błękitnych Stargard zakończyła się piątkowa gala na najpopularniejszego sportowca ziemi stargardzkiej. Wojciech Fadecki został wybrany sportowcem roku, Krzysztof Kapuściński trenerem roku, a największym wydarzeniem sportowym był półfinałowy mecz Pucharu Polski z Lechem Poznań. Dwumiesięczny plebiscyt na najpopularniejszego sportowca roku ziemi stargardzkiej organizowany przez Miasto Stargard, Powiat Stargardzki, Ośrodek Sportu i Rekreacji w Stargardzie oraz Głos Szczeciński został zakończony. Do tytułu na najlepszych sportowców kandydowało 55 zawodników reprezentujących różne dyscypliny sportowe. Ponadto zgłoszono 16 kandydatur do tytułu najlepszego trenera oraz sześć imprez do tytułu sportowe wydarzenie roku 2015. O ostatecznych wynikach decydowały głosy mieszkańców oraz kapituły plebiscytu. Po ich zsumowaniu Sportowcem Roku 2015 został piłkarz Błękitnych Stargard Wojciech Fadecki, który odebrał główną nagrodę podczas uroczystej gali w Stargardzkim Centrum Kultury. Fadecki sportowcem roku Niespełna 23-letni Wojciech Fadecki jest podstawowym zawodnikiem Błękitnych Stargard. Miał zna- Krzysztof Kapuściński. czący udział w historycznym awansie drużyny do półfinału Pucharu Polski. Przyczynił się do pamiętnych zwycięstw nad ekstraklasowymi zespołami Cracovii oraz Lecha Poznań. – Serdecznie dziękuję wszystkim mieszkańcom za głosy oddane na moją kandydaturę. Dziękuję trenerom za zaufanie, którym mnie obdarzyli. Spośród tylu, fantastycznych zawodników wybrali właśnie mnie – powiedział laureat głównej nagrody. Na drugim miej- Krzysztof Kapuściński, czyli szkoleniowiec, który doprowadził biało-niebieskich do półfinału Pucharu Polski, został trenerem roku. Natomiast wydarzeniem roku uznano mecz półfinałowy Błękitnych z Lechem Poznań. Przypomnijmy, że odbył się on 1 kwietnia ubiegłego roku i zakończył sensacyjnym zwycięstwem stargardzian, 3:1. – Ubiegły rok przyniósł największy sukces Błękitnym w 70-letniej historii klubu. Stał się naszym udziałem. I Zapasy Mądrowska znowu najlepsza Katarzyna Mądrowska z Feniksa Pesta Stargard wywalczyła złoty medal podczas Pucharu Polski seniorek w zapasach w Raciborzu. Wygrała trzy pojedynki i potwierdziła wysoką dyspozycję. Już tydzień wcześniej, medalistka mistrzostw świata i Europy w młodszych kategoriach wiekowych, Katarzyna Mądrowska zaprezentowała wysokie umiejętności i wspaniałą formę. W austriackim Wolfurcie, w między- narodowych zawodach o wysokiej randze, wywalczyła srebrny medal dla reprezentacji Polski. Tym razem wystąpiła jednak na krajowym podwórku. W Raciborzu podczas pierwszych w tym roku zawodów Pucharu W czerwonym stroju Katarzyna Mądrowska Polski okazała się bezkonkurencyjna w swojej kategorii wagowej do 60 kg. Pokonała rywalki ze Świecia, Dzierżoniowa i Chełma bez straty punktu i stanęła na najwyższym stopniu podium. M.B. Krzysztof Szyszkowski był sprawcą największej niespodzianki scu znalazła się ubiegłoroczna laureatka, lekkoatletka WMLKS Pomorze Stargard Paulina Kaczyńska. W minionym roku zajęła 4. miejsce podczas Letniej Uniwersjady w biegu na 5000 metrów, została mistrzynią Polski seniorów w biegu na 10000 m i halową wicemistrzynią kraju w biegu na 3000 m. Trzecie miejsce zajął natomiast piłkarz występującej w A-klasie Dąbrovii Stara Dąbrowa Krzysztof Szyszkowski. Tuż za czołową trójką uplasowała się Monika Szotowicz. Reprezentantka Stargardzkiego Towarzystwa Cyklistów otrzymała ponadto nagrodę specjalną za zwycięstwo w głosowaniu mieszkańców naszego regionu. W czołowej dziesiątce znaleźli się także Kacper Rot z Valiant Gold Teamu, lekkoatleci Konrad Majdziński i Kinga Łepkowska, ciężarowiec Maksymilian Blinkiewicz, kolejny lekkoatleta Damian Kabat i reprezentant Berserkers Team Stargard Tomasz Narkun. Piłka nożna królowała Podczas uroczystej gali dokonano wyboru trenera oraz wydarzenia sportowego roku 2015. Zaskoczenia nie było. Obie nagrody powędrowały do Błękitnych Stargard. w tym miejscu pragnę podziękować mieszkańcom naszego miasta za niesamowitą atmosferę, którą stworzyli w Poznaniu. Widok 4 tys. kibiców dopingujących Błękitnych zapamiętam do końca życia – mówił wyraźnie podekscytowany Krzysztof Kapuściński. Drugie i trzecie miejsce w kategorii trener roku zajęli przedstawiciele mieszanych sportów walki – Marek Medyński z Fight Academy Stargard oraz Tomasz Stasiak z Berserkers Team Stargard. M.B. Monika Szotowicz otrzymała najwięcej głosów od mieszkańców 511 407 627 13 23 Lutego I liga koszykarzy Wyrównany rekord Spójni Dziewiątej porażki z rzędu doznali koszykarze I-ligowej Spójni Stargard. Nie mieli żadnych szans w wyjazdowym starciu z liderem tabeli Miastem Szkła Krosno, przegrywając 58:88. Dzięki temu wyrównali niechlubny rekord sprzed dwóch lat. Trzy miesiące temu Spójnia Stargard grając bez Rafała Bigusa, Arka Soczewskiego, nie mając także w składzie Huberta Pabiana, czy Grzegorza Jankowskiego, prowadziła wyrównaną walkę z koszykarzami z Krosna. Przegrała, ale pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Teraz jest to jednak zupełnie inna drużyna. Zagubiona, nieskuteczna, niepoukładana i przegrywająca wszystko ze wszystkimi. W niedzielę, Spójnia doznała dziewiątej, ligowej porażki z rzędu, czym wyrównała niechlubny, klubowy rekord z początku sezonu 2013/14. Nie pokazała, tradycyjnej dla stargardzkiej koszykówki, woli walki. Nie zaprezentowała żadnych umiejętności, które mogłyby być światełkiem w tunelu. Już po dwóch kwar- tach było po meczu. Prowadzący w tabeli I ligi MOSiR Krosno odniósł przekonywujące zwycięstwo 88:58. Porażka za porażką Drużyna z Podkarpacia tylko na początku miała problemy ze stargardzianami. Spójnia, po dwóch minutach gry wygrywała, 9:4. Do kosza przeciwnika trafiali kolejno Bigus, Łukasz Pacocha i Damian Pieloch, który w poprzednim sezonie reprezentował barwy krośnieńskiego klubu. Z dystansu nie pomylił się Maciej Raczyński. Na tym zakończyła się jednak dobra seria biało-bordowych. Przez ponad 3 minuty nie zdobyli punktu i stracili prowadzenie. Natomiast rozkręcająca się z minuty na minutę drużyna gospodarzy uzyskiwała coraz wyższą przewagę. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 26:16 dla MOSiR-u. W II kwarcie było jeszcze gorzej. Przez 10 minut stargardzianie zdobyli tylko sześć punktów z gry. Oddawali nieprzygotowane rzuty, popełniali straty. Gospodarze powiększyli więc przewagę do 21 punktów. Coraz niżej w tabeli Druga połowa nie mogła już zmienić oblicza spotkania. Bezradna i bezproduktywna Spójnia nie miała szans na doścignięcie rywala. Przegrała 58:88. Ponownie zabrakło jej skuteczności, szczególnie w rzutach zza linii 6,75 metra. Zanotowała aż 16 strat i przegrała walkę na tablicach. Dziewiąta porażka kosztowała też podopiecznych Krzysztofa Koziorowicza spadek na 12. miejsce w tabeli I ligi. A w najbliższą sobotę czeka kolejne, trudne zadanie – potyczka z szóstym w tabeli Zniczem Basket Pruszków. M.B. MOSiR Krosno – Spójnia Stargard 88:58 (26:16, 19:8, 18:16, 25:18) Spójnia: Koziorowicz 12 (2x3), Pacocha 10, Pabian 8, Soczewski 6, Wróblewski 5 (1), Raczyński 5 (1), Pieloch 4, Bigus 4, Bodych 2, Berdzik 2. Pozostałe wyniki 25. kolejki: Śląsk II - Sokół 49:74, Doral - Astoria 72:67, Znicz - SKK 78:86, GTK - AZS AWF 67:89, Legia - Rosa II 87:78, Basket - Pogoń 52:67, GKS - Noteć 94:70. Tabela I ligi: 25 25 25 25 24 24 1. 2. 3. 4. 5. 6. MOSiR Krosno Sokół Łańcut Legia Warszawa GKS Tychy Pogoń Prudnik Znicz Pruszków 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. Astoria Bydgoszcz Doral Nysa Kłodzko Noteć Inowrocław Rosa II Radom SKK Siedlce Spójnia Stargard AZS AWF Katowice Basket Poznań Śląsk II Wrocław GTK Gliwice 24 25 25 25 25 25 25 24 24 24 49 47 43 41 40 38 2166-1569 1878-1496 1979-1757 1930-1749 1693-1599 1722-1682 36 36 35 35 34 34 32 31 31 29 1770-1810 1600-1816 1739-1865 1718-1815 1782-1892 1767-1926 1723-1956 1494-1675 1558-1728 1589-1773 Plebiscyt na Sportowca Roku 2015 Spełnienie marzeń Urodził się w Stargardzie, mieszka w Stargardzie i w Stargardzie wygrał plebiscyt na najpopularniejszego sportowca roku 2015. Przed Państwem krótka rozmowa z laureatem plebiscytu, Wojciechem Fadeckim, piłkarzem Błękitnych Stargard. Wojtek Fadecki prezentuje nagrody [email protected] - Marcin Brański - Czy spodziewałeś się takiego sukcesu? Do tej pory w plebiscycie triumfowali reprezentanci sportów indywidualnych. Pokazałeś jednak, że piłkarz też potrafi. - Wojciech Fadecki – Po głosowaniach internetowych liczyłem, że będę w czołowej trójce. Nie sądziłem jednak, że zdobędę tyle punktów i wskoczę na 1. miejsce. W poprzednich latach spośród piłkarzy sukcesy w plebiscycie na sportowca Stargardu odnosił Robert Gajda. Ten rok należał do mnie, z czego jestem bardzo zadowolony, tym bardziej, że konkurencja była niesamowita. - Jak długo grasz w piłkę? Opowiedz nam o swojej karierze sportowej. - W piłkę gram od 7 roku życia. Zaczynałem tutaj, w Star- gardzie, w Błękitnych. Jednak później za czasów nauki w gimnazjum, a następnie w szkole średniej, musiałem przenieść się do Chemika Police. Na szczęście wróciłem do Błękitnych w najlepszym z możliwych okresie. Jestem dumny, że mogę reprezentować barwy Błękitnych Stargard. - Czy spodziewałeś się takich sukcesów Błękitnych w ubiegłym sezonie? - Nie, to co się działo, było dla nas wszystkich wielkim szokiem. Już po zwycięstwach nad I-ligowcami byliśmy wniebowzięci. To był wspaniały sukcesy. Ale później pokonaliśmy jeszcze dwukrotnie Cracovię, następnie, na własnym stadionie, późniejszego mistrza Polski Lecha. Mieliśmy możliwość gry na wspaniałym stadionie w Poznaniu, gdzie kibicowa- hierarchii Twoich sportowych ło nam kilka tysięcy kibiców osiągnięć? - To jest największe osiągnięze Stargardu. To było dla nas cie. W mieście, w którym się spełnienie marzeń. urodziłem, w którym miesz- Ostatnio borykałeś się jed- kam, bycie najlepszym spornak z długotrwałą kontuzją. towcem, to coś wspaniałego. Czy z twoim zdrowiem wszyst- Jest przecież tylu wspaniałych zawodników, którzy osiągako jest już w porządku? - Borykałem się z kontuzją ją znakomite rezultaty. Myślaprzywodziciela, ale teraz już łem, że wygra ktoś, kto uprawszystko jest w porządku. Sta- wia sporty indywidualne, ale ram się wrócić do optymalnej w tym roku doceniono piłkę dyspozycji, do której jeszcze nożną. trochę mi brakuje. Powoli jed- - Na jakim piłkarzu się wzonak wracam do gry i mam na- rujesz? - Najbardziej cenię sobie styl dzieję, że zbliżająca się runda wiosenna będzie znacznie lep- gry Cristiano Ronaldo, ale jest wielu piłkarzy, na których moższa niż poprzednia. - Jaki cel wyznaczasz sobie w na się wzorować. Każdy z nich zaczynał kiedyś od ciężkiej najbliższym czasie? - Chciałbym awansować z pracy. Aby ich wszystkich wymienić nie starczyłoby czasu. Błękitnymi do I ligi. - Które miejsce zajmuje dziRozmawiał Marcin Brański siejszy sukces plebiscytowy w 14 23 Lutego Uważajmy podczas zmiany operatora Do naszej redakcji napisał czytelnik, który w ostatnim czasie zmieniał operatora komórkowego w jednym ze stargardzkich salonów. Podczas zmiany numeru pojawiły się jednak problemy. To miała być standardowa zmiana operatora komórkowego. Naszemu czytelnikowi zaproponowano atrakcyjny abonament, więc postanowił zrezygnować z dotychczasowego świadczenia usług przez sieć Plus, w której posiadał ofertę na kartę. Zgłosił się więc do nowego operatora, przeniósł numer i rozpoczął korzystanie z taryfy abonamentowej. Problem w tym, że przed przeniesieniem numeru posiadał na karcie środki pieniężne, które przepadły. „Nie chodzi tutaj o samą kwotę tych środków, która była niewielka, ale sam fakt tego, że przepadły. Czy redakcja mogłaby sprawdzić czy takie postępowanie jest zgodne z prawem? Czy to nie jest oszukiwanie ludzi?”- pytał nasz czytelnik w korespondencji e-mail. Sprawdziliśmy czy w takiej sytuacji istnieje możliwość odzyskania zgromadzonych wcześniej na koncie środków. Edyta Domińczak, Powiatowy Rzecznik Konsumentów, którą zapytaliśmy o sposób rozwiązania opisanej sprawy wyjaśnia, że w przypadku dezaktywacji usługi Plus na Kartę niewykorzystane środki pozostające na koncie są bezpowrotnie anulowane. Przez dezaktywacją usługi abonent ma możliwość wykorzystania całej wartości konta, czyli kwoty przeznaczonej przez abonenta Na Kartę lub Mix na korzystanie z dostępnych usług. Zakładając, że klient postępuje w sposób racjonalny, nie jest narażony na straty. - Ponieważ konsument przeznaczył- jak wynika z powyższego- określone środki na korzystanie z usług Plus na Kartę, usługa zakupiona, lecz nieskonsumowana, nie podlega refundacji- dodaje Edyta Domińczak. Arkadiusz Majewski z sieci Plus uzasadnia, że taka sytuacja jest zgodna zarówno z prawem, zasadami współżycia społecznego, jak i praktyką rynkową. Według pracownika Plus oczywistym jest, że opłaty za usługi wniesione u jednego operatora nie były i nie są w żaden sposób przenoszone do innego przedsiębiorcy. - Działanie takie nie miałoby żadnego racjonalnego uzasadnienia- dodaje Arkadiusz Majewski. Regulamin sieci Plus mówi, że abonent ma możliwość wniesienia reklamacji. Spór o prawa majątkowe wynikające z umowy zawartej z abonentem Na Kartę będącym konsumentem, może być także poddany pod rozstrzygnięcie m.in. stałych polubownych sądów kon- sumenckich, w tym działających przy Prezesie Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Wiele praktyk stosowanych nie tylko przez operatorów komórkowych naraża nas na straty. Mimo, że wydaje nam się, że niektóre zapisy regulaminów stawiają nas na straconej pozycji, to okazuje się, że są one zgodne z prawem. Warto więc dokładnie analizować podpisywane umowy i obowiązujące regulaminy, by uniknąć sytuacji w jakiej znalazł się nasz czytelnik i nie stracić zaoszczędzonych środków. Michał Padiasek PLAN SPARINGÓW (ZIMA 2016) EUROBOISKO, UL. CEGLANA 1 27 lutego (sobota) 10.00 Błękitni Stargard – Gavia Choszczno juniorzy młodsi 12.00 Błękitni Stargard – Pogoń II Szczecin II liga 14.00 Błękitni II Stargard – Biali Sądów O 16.00 Kluczevia Stargard – Odra Chojna IV liga 18.00 Unia Stargard – Orzeł Pęzino A-klasa 28 lutego (niedziela) 11.00 Ina Ińsko – Gavia Choszczno 13.00 Błękitni Stargard – Zagłębie Lubin kobiety 15.00 Błękitni II Stargard – Bałtyk Koszalin (dwumecz) O 19.00 Kluczevia II Stargard – Znicz Niedźwiedź rezerwy 5 marca (sobota) 11.00 Kluczevia Stargard – Arkonia Szczecin IV liga 13.00 Błękitni II Stargard – Dąbrovia Stara Dąbrowa O 15.00 Unia Stargard – Ina Ińsko A-klasa 6 marca (niedziela) 11.00 Błękitni Stargard – Vielgovia Szczecin kobiety – III liga 13.00 Błękitni II Stargard – Mechanik Warnice O 15.00 Kluczevia II Stargard – Rolpol Chlebowo rezerwy 12 marca (sobota) 11.00 Błękitni Stargard – Unia Dolice juniorzy młodsi 13 marca (niedziela) 13.00 Błękitni Stargard kobiety – III liga 15.00 Unia Stargard – Vielgovia Szczecin A-klasa 17.00 Kluczevia II Stargard – Vitkovia Witkowo rezerwy Trawniki z rolki, ogrody www.trawnikizrolki.com.pl tel. 669 342 893 Drewno kominkowe, drewno opałowe, wycinanie drzew i zakładanie trawników Tel. 508 163 512 OGŁOSZENIE 511 407 627 15 23 Lutego Apteki Dyżurne w Stargardzie 50 g dyżur rozpoczyna się o godz. 8:00 rano i kończy o godz. 8:00 następnego dnia 3.02.2016 „Kwiatowa” ul. Kwiatowa 1 91-577-63-14 24.02.2016 „Vita” ul. Wojska Polskiego 12 91-577-55-10 25.02.2016 „Staromiejska” ul. Rynek Staromiejski 5 91-577-24-43 26.02.2016 PZF „Cefarm-Szczecin” ul. Piłsudskiego 9 91-577-17-68 27.02.2016 PZF „Cefarm-Szczecin” ul. Szczecińska 40 91-573-46-09 28.02.2016 „Nowa” ul. M. Reja 5a 91-577-59-90 29.02.2016 „Na Zdrowie” Oś. Zachód A 17 91-573-89-60 ul. Szczecińska 26/3 73-110 Stargard Redakcja czynna od pon. do pt. w godz. 8.00-16.00 tel. 91 573 09 96 redakcja@ dziennikstargardzki.pl Redakcja Piotr Słomski (red. naczelny) Tel: 511 407 627 Alicja Wojewska Marcin Kopczyński Marcin Brański Michał Padiasek Sekretariat Dorota Mariańska Kolportaż Leszek Gulak Tomasz Tracz Reklama tel. 91 39 22 165 tel. 91 573 09 96 [email protected] Wydawca/druk Dom Judy Sp. z o. o. ul. Bohaterów Warszawy 7a, 72-200 Nowogard Redakcja zastrzega sobie prawo do adiustacji nadesłanych tekstów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Strona internetowa: www.dziennikstargardzki.pl [email protected] Opiekunka Osób tarszych w Niemczech. Pracuj legalnie i bezpiecznie. Premie świąteczne! ATERIMA MED. Telefon 91 506 55 55 AMBERCARE24 Opiekunki do Niemiec, wymagany j. niemiecki komunikatywny, zarobki netto do 1500 euro/mies. , wyjazdy od zaraz, sprawdzone oferty, legalnie 533 848 005 lub 535 340 311 Pracuj w Promedica24 jako opiekun/ka osób starszych, wyjedź na święta i zarób nawet 1518 €! Atrakcyjne bonusy świąteczne, praca na stałe, na zastępstwo – od zaraz! Szczecin – 666096774 Mini domki (z podpiwniczeniem) w zabudowie szeregowej Osiedle Południk 691-410-524, 91 573-82-21 r za s ł ow o NIERUCHOMOŚCI – SPRZEDAM Działki budowlane w Grzędzicach, 4 km od Stargardu. Uzbrojone, wydane warunki zabudowy. Tel. (91) 57641-10, lub 695-986-397 Mieszkanie, 3 pokoje po remoncie, 72 m2 w Kluczewie, cena 193 tys. zł do negocjacji. Tel. 725 277 762 Działki budowlane w Żarowie sprzedam. Tel. 91 576 40 78, 605 513 664 Sprzedam działkę budowlaną na os. Chopina. Tel. 695340640 Mieszkanie 3 pokojowe. 73 m. Po remoncie. Strych do adaptacji. Centralne ogrzewanie. Własnościowe. Garaż + budynek gospodarczy. Kluczewo Stargard. 170 tyś. Tel. 665 172 071 NIERUCHOMOŚCI – WYNAJMĘ Mieszkanie 2 pokojowe, ładne, częściowo umeblowane, IV piętro, os. Zachód. Wynajem 750 zł + czynsz 500 zł + światło. Tel. 796-203-780 KRS0000355315 Kompleksowe remonty mieszkań. Tel. 530 959 165 PRACA PRACA-OPIEKUNKI-NIEMCY, tel. 519 649 047, e-mail kontakt@ medcare24.pl Wysokie zarobki, wysokie składki ZUS Zatrudnię kierowcę C+E, Norwegia-Czechy-Słowacja-Węgry, atrakcyjne wynagrodzenie, Tel. 607 585 561 Praca w ogrodnictwie w Stargardzie. Tel. 609-706-992. Zaopiekuje się starszą osobą. Tel. 517 269 997 Zatrudnię osobę do pomocy osobom starszym w pracach domowych. Tel. 607-438-649 SPRZEDAM Renault Megane rok prod. 2004, poj. 1,5l. Cena 10.000 zł. Tel. 607-438-649 Skoda Fabia, rok prod. 2006, przebieg 69.000 km, bez klimatyzacji. Cena Lokal – ścisłe centrum – dla do uzgodnienia. Tel. 607-438-649 Sprzedam zestaw mebli antyków. usług zdrowia i urody wraz z zapleczem. Tel. 531-207-227 lub 500- Drewniany kredens i pomocnik do renowacji. 186-904 Tel. 511 249 473 USŁUGI Pług obrotowy czteroskibowy Usługi remontowo - budowlane, hydrauliczne, przyłącza wod-kan. Tel. sprzedam. 91 39 107 14 INNE 603-219-478 Odstąpię – zarezerwowany terKorepetycje matematyka, fizyka, min wesela: Sobota 10 września bieżące i do matury tel. 698 788 709 Naprawa stacyjek, zamków samo- 2016 r. w hotelu ‚Lord“ za zwrot zachodowych. Tel. 606 331 108 liczki. Nowa, kryształowa sala do Szybkie i wygodne pożyczki. Przej- 200 osób + baza hotelowa. Tel. 531rzyste zasady, raty łatwe do spła- 207-227 lub 500-186-904 ty 500 600 370. Optima Sp. z o.o. STARGARDZKI INFORMATOR TELEFONY ALARMOWE Policja, 997 Straż pożarna, 998 lub 91-578-87-50 Pogotowie ratunkowe, 999 Straż miejska, 986, 91-577-50-90 Żandarmeria,, 91-576-62-30 Pogotowie energetyczne, 991 Pogotowie gazowe, 992 Pogotowie ciepłownicze, 993 Pogotowie wodno-kanalizacyjne, 91-578-35-80 Pogotowie weterynaryjne, 91-577-00-30 INSTYTUCJE Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, ul. Skarbowa 1, tel. 91-480-49-09 Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, ul. Warszawska 9A, tel. 91-578-45-83 Ognisko św. Brata Alberta, ul. Krasińskiego 10, tel. 91577-65-96 Polski Czerwony Krzyż, ul. Limanowskiego 24, tel. 91577-23-00 Sąd Rejonowy, ul. Wojska Polskiego 19, tel. 91-578-74-31 Prokuratura Rejonowa, ul. Czarnieckiego 32, tel. 91-57713-44 Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ul. Składowa 1, tel. 91-579-25-00 Zan Sp. z o.o. Zarząd i administracja nieuchomościami, Hetmana Stefana Czarnieckiego 23E, tel. 91 577 29 17 SŁUŻBA ZDROWIA Szpital, tel. 91-577-63-55 Przychodnia nr 6, ul. Mickiewicza 18, tel. 91-578-56-16 lub 91-834-27-44 Poradnia Medycyny Pracy, ul. Pierwszej Brygady 18, tel. 91-573-89-99 Fam-Med, os. Kopernika 10, tel. 91-578-38-74 Zachód, os. Zachód A-17, tel. 91-573-21-90 Wojskowa Specjalistyczna Przychodnia, al. Żołnierza 37, tel. 91-576-63-28 Ewa-Lek, ul. Pocztowa 2, tel. 91-834-04-76 Medis, ul. Wojska Polskiego 24, tel. 91-577-26-00 Przychodnia Specjalistyczna, ul. Staszica 16, tel. 91-578-37-45 lub 91-577-00-46 Centrum Medyczne Consilius, ul. Staszica 9-15, tel. 91577-55-66 Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, ul. Pierwszej Brygady 35 „c”, tel. 91-578-46-93 Przychodnia Terapii Uzależnień, ul. Warszawska 16, tel. 91-579-09-00 Ośrodek Psychoterapii i Szkoleń „Pracownia”, ul. Gdańska 4, tel. 91-487-35-86 INNE Punkt Informacyjno-Konsultacyjny dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, ul. Krasińskiego 16, tel. 91-578-08-40 Punkt Poradnictwa Rodzinnego, ul. Brzozowa, tel. 91834-49-67 MPGK, ul. Okrzei 6, tel. 91-577-12-74 Zakład Wodociągów i Kanalizacji, ul. Bogusława IV, tel. 91-577-1571 lub 91-579-27-57 Oczyszczalnia ścieków, ul. Drzymały 65, tel. 91-578-47-96 lub 91-578-44-25 Zakład Oczyszczania Miasta, ul Bogusława IV, tel. 91-577-0169 lub 91-577-02-13 Informacja MZK, 91-573-22-13 Klub Abstynenta „Ala”, ul. Warszawska 16, 91-834-60-60 lub 698-615-315 Centrum Informacji Turystycznej, Rynek Staromiejski 4, tel. 91-578-54-66 SPORT Ośrodek Sportu i Rekreacji, ul. Szczecińska 35, tel. 91573-25-70 Młodzieżowy Ośrodek Sportowy, ul. Pierwszej Brygady 1, tel. 91-834-52-63 Kręgielnia Rondo, ul. Czarnieckiego 1/23, tel. 91-83410-20 URZĘDY Urząd Miasta, ul. Czarnieckiego 17, tel. 91-578-48-81 Starostwo Powiatowe, ul. Skarbowa 1, tel. 91-480-48-00 Urząd Gminy, ul. Rynek Staromiejski 5, tel. 91-561-34-10 Urząd Skarbowy, ul. Towarowa 15, tel. 91-576-32-00 Powiatowy Urząd Pracy, ul. Pierwszej Brygady 35, 91578-40-1 URZĘDY POCZTOWE Poczta, ul. Chopina 31 U lok. 4, tel. 91-573-82-88 Poczta, ul. Pogodna 8, tel. 91-573-55-52 Poczta, ul. Szczecińska 81 (CH Tesco), tel. 91-573-50-39 Poczta, ul. Lotników 21, tel. 91-576-01-69 Poczta, ul. Lechonia 8A, tel. 91-835-98-71 Poczta, ul. Tańskiego 22, tel. 91-834-52-37 Poczta, ul. Szczecińska 71, tel. 91-573-76-90 Poczta, ul. Barnima I 2, tel. 91-578-57-47 Poczta, ul. Wojska Polskiego 22/4, tel. 91-577-05-91 Poczta, ul. Pocztowa 1, tel. 91-578-57-58 USŁUGI POGRZEBOWE Hades, ul. Szkolna, tel. 91-573-04-98 lub 509-609-103, 509-609-101 MPGK, ul. Spokojna, tel. 91-577-15-63 lub 603-184-339 KULTURA Muzeum, ul. Rynek Staromiejski 2-4, tel. 91-578-38-35 lub 91-577-25-56 Książnica Stargardzka, ul. Mieszka I 1, tel. 91-578-82-40 Stargardzkie Centrum Kultury, ul. Piłsudskiego 105, tel. 91-578-32-31 Młodzieżowy Dom Kultury, ul. Portowa 3, tel. 91-83443-01 Klub Wojskowy, ul. 11 Listopada 22, tel. 91-576-64-75 Dom Kultury Kolejarza, ul. Szczecińska 17, 91 573 23 24 16 23 Lutego Stargardzkie morsy w 4 stopniowym Bałtyku Nasz felieton Około 1,9 tys. „morsów” wykąpało się w niedzielę w Bałtyku. Kąpiel była finałem XIII Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie. Temperatura morza wynosiła 4 stopnie Celsjusza, a temperatura powietrza - 2 stopnie. Nie zabrakło również stargardzkich morsów. Stargardzkie murzyńskie morsy i foczki podczas największego balu. Na tegoroczny zlot w Mielnie, który rozpoczął się w piątek, „morsy” przyjechały z całej Polski, a także z Niemiec. Najliczniejszą grupą była grupa ze Krakowa, swoje spore reprezentacje miały kluby z dużych miast, takich jak Wrocław czy Łódź. Ale ważne jest, że wśród nich była również reprezentacja ze Stargardu. Morsowanie to taki sport, który może być uprawiany bez względu na wiek. W tym roku najmłodszy uczestnik kąpieli to półroczna dziewczynka, która była już na zlocie w ubiegłym roku, ale wtedy kąpała się razem z mamą w jej brzuszku. Najstarszym uczestnikiem zlotu był ponad 80-letni wielbiciel lodowatych kąpieli. W ubiegłym roku w Mielnie bity był rekord Guinnessa. W tym roku do wody weszło ok. 1,9 tys. osób - czyli więcej niż wtedy. Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie odbywa się od 2004 reklama r. Pomysł organizacji imprezy wziął się od cotygodniowych zimowych kąpieli w Bałtyku 20 «morsów» z Koszalina i Bobolic. W sumie było ponad 80 klubów z całej Polski. W sobotę odbyły się trzy bale morsów. Stargardzkie morsy bawiły się na największym balu – w hali sportowej – na 1000 osób. „Miedwianie” przebrani byli i wymalowani za murzynów, ale byli i tacy którzy mieli tylko akcenty afrykańskie. RED W Mielnie nasze miasto reprezentowało 28 morsów i foczek Reklama SUPER JAKOŚĆ - OBNIŻKA CEN koks E N ST węgiel Y Z Y R T miał KO RA rozpałka do węgla SKŁAD OPAŁU ul. Rzeźnicza 7 73-110 Stargard tel. 91 578 44 51 ZAPRASZAMY pn-pt 8 00 - 16 00 sobota 8 00-14 00 Na kogo donosił Wałęsa w latach 70-tych Media i politycy mają używanie. Trudne tematy codziennego życia można dzisiaj bezkarnie porzucić i zająć się z lubością czym innym, czyli czystością sumienia i rąk np. takiego Lecha Wałęsy. A od czystości sumień innych ludzi, a nie swoich sumień, to u nas specjalistów, co nie miara, a w konsekwencji także, co nie miara sędziów czynów bliźnich. Odkąd pamiętam nie brakowało ich nigdy. Tak się złożyło, że mniej więcej od 20 roku życia jestem prawie zupełnym abstynentem alkoholowym, jedynie to, co kilka razy w roku mi się zdarzy, to wypić małą lampkę wina. Kto pamięta czasy komuny ten wie, co to znaczyło kiedyś być abstynentem, gdy na każdej imprezie, oprócz kobiet, prawie wszyscy się upijali, niektórzy w tzw. „umór”. Jednak paradoksalnie moja wstrzemięźliwość alkoholowa rozwinęła u mnie zamiast purytańskiej postawy napiętnowania pijących daleko posuniętą wyrozumiałość dla tej powszechnej wady bliźnich. Niestety i tutaj w takiej postawie wyrozumiałości bywałem na ogół osamotniony i często musiałem wysłuchiwać jak ci sami, co alkoholu za kołnierz nie wylewają jednocześnie łatwo łżą innych: słuchaj to pijak i … itd. itp. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w temacie bohaterskiej postawy reprezentowanej za komuny jakoby powszechnej, tak jak powszechnie wylewana była wówczas wódka za kołnierz, moi rodacy mają podobną odchyłkę. Otóż na ogół ci, co się złamać nie dali, rozumieją tamte czasy i łatwo wyroków nie ferują. Ale tacy stanowią nie tylko mniejszość, ale zdecydowaną mniejszość. Stanowią mniejszość chociażby dlatego, że komuna problemy ze złamaniem to miała tylko w policzalnej ilości przypadków nawet, jeśli byłoby tego tysiące. Setki tysięcy, a nawet miliony to jedyne, czemu powinni byli się oprzeć, to namowom do wstąpienia do partii, połączonym z takim czy innym dobrem materialnym czy uznaniem władzy. Niestety tutaj bohaterów masowych to już brakło. Należę do tych, którzy takim naciskom błahym w istocie się oparli. Całe szczęście, jak miliony Polaków nie musiałem być poddany znacznie poważniejszej próbie, czyli procesowi wyrafinowanego i brutalnego łamania przez służby esbeckie głębokiego PRL-u. Jak bym się zachował? – nie wiem. To, co mnie spotkało, jako opozycjonistę z Solidarności w tym zakresie już u schyłku PRL w stanie wojennym i tuż po jego zakończeniu i czemu się nie dałem, było nieporównywalnie łatwiejsze do odparcia aniżeli to, czemu musiał zostać poddany Lech Wałęsa i inni kilkanaście lat wcześniej. Nagonka na L. Wałęsę, wałęsa się od początku w oparach absurdu. I nie tylko chodzi o to, że tzw. dokumenty budzą wątpliwości zarówno, co do ich autentyczności, jak i wagi złożonych deklaracji, a tym bardziej zaistnienia faktycznych skutków politycznych, a zwłaszcza powodowania zawinionej krzywdy innych osób. Chodzi także o to, że ci, którzy prowadzą i inspirują tę nagonkę sami są niewiarygodni. Niewiarygodni jak oskarżający cynicznie i nie na miejscu prezydent Duda, czy minister, Morawiecki-junior, ponieważ obaj nie mają do tego ani tytułu moralnego ani merytorycznego, nie byli ani świadkami zdarzeń ani nie są specjalistami w dziedzinie. Niewiarygodni jak tysiące innych oskarżycieli, ponieważ logika, jaką się posługują jest zupełnie nieracjonalna. Można, bowiem odnieść wrażenie także po skali, temperaturze i tonie wypowiedzi, że w latach 70-cych to cały naród szlachetnie spiskował, a nie, np. w ponad 90% procentach kłaniał się komuchom na marszach 1-majowych, a na ten spiskujący naród donosił L. Wałęsa. Co naród wtedy robił to naród wie, wiedzą również ci, co najgłośniej dzisiaj wrzeszczą, – ale najtrudniej się przyznać, dlatego ponownie potrzebują Wałęsy, aby coś dla nich znowu zrobił, czyli aby się za nich przyznał, aby się poświęcił, aby był taki jak my (cytat z Morawieckiego –seniora). Koniecznie trzeba go ściągnąć z tego piedestału, bo przecież, czym się on ode mnie różni - taki prostak, buc, a miałby być bohaterem? Marek Słomski 91 573 09511 96 407 627