Pobierz fragment – plik PDF
Transkrypt
Pobierz fragment – plik PDF
Pit Schubert Bezpieczeństwo i ryzyko w skale i lodzie Tom 1 Wyniki badań i doświadczenia Komisji Bezpieczeństwa Niemieckiego Towarzystwa Alpejskiego Sklep Podróżnika 2011 Spis treści Jak to się mogło stać? Uczmy się na błędach............................................................................8 Wstęp do wydania polskiego...................................................................................................10 Niebezpieczeństwa związane z załamaniem pogody..............................................................12 Katastrofalne w skutkach weekendowe załamania pogody – Tragedia na Piz Badile – Tragedia na Filarze Freney – Służby meteorologiczne towarzystw alpejskich Niebezpieczeństwa związane z porażeniem piorunem..........................................................47 Pioruny – Grzmoty – Prądy wzburzone – Ognie świętego Elma – Uderzenie pioruna w namiot –Klatka Faradaya – Człowiek jako piorunochron – Mostek zwarciowy – Olbrzymi piorunochron – Piorun kulisty – Zasady zachowania ostrożności wobec zagrożenia rażeniem piorunem Czy liny mogą się jeszcze zrywać?...........................................................................................72 Zerwana lina pod mikroskopem – Niewystarczająca norma – Ryzyko pomyłki – Jak bardzo starzeją się liny – Odpadnięcia we wspinaczce na wędkę – Odpadnięcia we wspinaczce sportowej –Prowadzenie liny przy możliwym obciążeniu na ostrej krawędzi Zagadki kryminalne................................................................................................................85 Zagadkowe zerwanie liny – Próba wytrzymałościowa – Wpływ benzyny na linę – Oznaczanie środka liny – Niewiarygodna historia Czy karabinki mogą jeszcze pękać?.......94 W jaki sposób zamek może otworzyć się samoistnie – Unikanie pęknięcia karabinków z otwartym zamkiem przy obciążeniu podczas odpadnięcia – Unikanie pęknięcia karabinków na skutek obciążenia poprzecznego – „Druciak” przebłyskiem nadziei Wiązanie się liną – stały problem.........106 Fritz Wiessner – „Ćwiczenie ratownicze” w dolinie górnego Dunaju – Śmierć na Liebesnadel i w masywie Alpsteinu – Pierwsza uprząż biodrowa – Uprząż pełna – Niewłaściwe pętle centralne – Inne pętle – nie zawsze bezpieczne – Wiązanie się liną za pomocą karabinka Dlaczego już nie węzeł skrajny tatrzański?..........................................................................127 Na Peilsteinie – Zmiana stanowiska nauki – Niebezpieczeństwo czyha wszędzie – zawody wspinaczkowe Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa...........................................135 „Zielony” z węzłów –�������������������������������������������������������������������� Węzeł na końcu liny – ����������������������������������������������� Nowa metoda, stare zagrożenia – Odruchy – Zakręcane karabinki? – Zjazd synchroniczny – Półwyblinka na karabinku (hamulec HMS) do zjazdów – Hak otwarty („świński ogon”) Pozornie bezpieczna wspinaczka na wędkę..........................................................................153 Winna jest pętla – Potworne zużycie liny – Rolka zjazdowa zamiast karabinka – Asekuracja – Przepinka do zjazdu – Haki typu top rope – Przeciwdziałanie skutkom krótkiego zaćmienia umysłu przy haku zjazdowym – Niewystarczająca komunikacja – Przechytrzyć psychikę Przyrząd zaciskowy – zastępca partnera wspinaczkowego..................................................176 Niewyjaśnione wypadki – Podwójne zabezpieczenie –�������������������������������������� Pętla Prusika������������������������ zamiast przyrządu zaciskowego – Błędny odruch Okropny złom.......................................................................................................................186 Problem mikroklimatu – Problem erozji – Wyniki prób obciążeniowych – A jeśli nic już nie wytrzyma? – Nieopisane szczęście – Haki w Górach Połabskich – Odnawianie asekuracji na drogach Lina między nogami..............................................................................................................211 Wskazówka na Matterhornie – Pewien film – Na wschodniej ścianie Fleischbanku Również odwrót skrywa niebezpieczeństwa...217 Za którą linę ciągnąć – Nie każdy hak nadaje się do zjazdu – Błąd myślowy – Zjazd z autoasekuracją W kasku czy bez?..............................................227 Kość, która spadła z nieba – Poważne zaniedbanie czy świadome działanie? – Przemysłowe kaski ochronne – Podpatrzone w kaskach rowerowych – Bolesne doświadczenie Co może się jeszcze wydarzyć…......................237 Drugi hak jest ważniejszy – Lina między zębami – Niebezpieczny hak Bühlera – Asekuracja z ciała – Asekuracja z płytki Stichta – Asekuracja z ósemki – Wyprzedzanie na drodze wspinaczkowej – Trzyosobowy zespół – Komunikacja – Zamiast karabinka Skok wahadłowy....................................................................................................................265 Tryb awaryjny – Euforia wysokościowa – Liny też mogą się przerwać – Problem z karabinkami Często niedoceniane niebezpieczeństwo – szczeliny...........................................................275 Zaginieni – Węzły na linie – Skok do szczeliny – Pętla z liny i zakręcany karabinek – Do czego może się przydać nóż – Metoda z luźnym krążkiem Niebezpieczeństwa związane z porwaniem za sobą partnera.............................................295 Mała stabilność – Siły działające na porywanego partnera – Asekuracja lotna – Rezygnacja z liny – Techniki hamowania – Pozycja płużna i hamowanie czekanem Wszystko jest możliwe..........................................................................................................315 „Zgwałcona” kobieta – Rzekomo bezpieczne noclegi – Halucynacje – Namiastki raków – Utonięcie w górach – Próba podsumowania Nie zawsze łatwa praca ratownika........................................................................................325 Trudna decyzja – Niestrudzeni ratownicy – Niebezpieczna asekuracja liną – Akcja ratunkowa w masywie Wilder Kaiser Zostaje niewielkie pocieszenie….........................................................................................335 Małe prawdopodobieństwo – Jak szybko się spada – Spadający nie krzyczą Co jest w tym wszystkim prawdą? – Podziękowanie...........................................................343 Publikacje Komisji Bezpieczeństwa......346 Powstanie Komisji Bezpieczeństwa......349 25 lat Komisji Bezpieczeństwa DAV.....351 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa Podczas zjazdu człowiek wisi między niebem a ziemią i zdany jest tylko na technikę. A na niej nie zawsze można polegać. Do tego dochodzi niedoskonałość ludzkiej natury. Efekt jest taki, że mniej więcej co czwarty śmiertelny wypadek rozgrywa się właśnie podczas zjazdu, w przeważającej większości na skutek wyrwania haków. Temat obciążenia stałych punktów zjazdowych poruszony został w innym miejscu (patrz str. 190–191, 196). W tym rozdziale zamierzam przedstawić wypadki spowodowane pozostałymi przyczynami. „Zielony” z węzłów (der „Grünstich”) ■ W dolinie Oberreintal (Wetterstein) pewien kurs wspinaczkowy był już na takim etapie, że kursanci mogli samoBez węzła na końcu liny? dzielnie prowadzić na drogach wspinaczkowych. Instruktor towarzyszył adeptom wspinaczki w czasie przejść tylko po to, aby w razie niebezpieczeństwa udzielić pomocy. Wszystko szło dobrze. Zespoły osiągnąwszy szczyt Oberreintalturm, rozpoczęły zjazdy. Na ostatnim stanowisku zjazdowym jeden z kursantów połączył ze sobą dwie liny pojedyncze o podobnych kolorach (z powodu 40-metrowego odcinka zjazdu) i pokazał instruktorowi węzeł zderzakowy. Ten rzucił na niego okiem i stwierdził, że wszystko jest w porządku i jako pierwszy rozpoczął zjazd. Gdy obciążył linę, węzeł puścił i instruktor spadł 25 metrów. Jak mogło do tego dojść? Zawiązany węzeł nie był w ogóle węzłem zderzakowym, stosowanym do łączenia dwóch lin. Drugi węzeł był zawiązany po złej stronie. Bądźmy szczerzy, kto zauważy na poniższych zdjęciach błąd? Która foto- 135 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa Na Punta delle Cinque Dita. grafia przedstawia prawidłowy węzeł zderzakowy, a która zły? Zdjęcie na poprzedniej stronie pokazuje prawidłowo wykonany węzeł zderzakowy. Kto to dostrzeże na pierwszy rzut oka? Raczej tylko ten, kto zna źródło błędu. Instruktor go nie znał. Proszę zauważyć, że patrząc na zdjęcie, przy jednakowym kolorze obu końcówek liny, nie da się ocenić prawidłowości zawiązania węzła zderzakowego. Instruktorowi udało się przeżyć tylko dlatego, że spadł w okolicy wejścia w ścianę na strome pole śnieżne. Do obrażeń doszły jeszcze niewybredne żarty kolegów instruktorów. A ponieważ poszkodowany nazywał się Grünberg1, jego koledzy ochrzcili błędny węzeł zderzakowy mianem „Grünstich” („zielony”). Na Punta delle Cinque Dita ■ Nie do końca zawiązany węzeł jest również nieprawidłowy. Swego czasu dwóch przewodników prowadziło klien1 Nazwisko zmienione (nawiązuje do innego koloru) (przyp. autora). tów północno-wschodnim filarem na turnie masywu Punta delle Cinque Dita (niem. Fünffingerspitze). Aby szybciej pokonać zjazd, postanowili opuścić się na linie 40 metrów. Na pierwszym stanowisku zjazdowym jeden z przewodników połączył obie liny węzłem zderzakowym, rozpoczął zjazd i… runął wraz z linami w dół. Nie miał szans na przeżycie. Co się stało? Wypadek można zrekonstruować. Na jednej z lin był jeszcze węzeł, natomiast na drugiej już nie. Ponieważ przewodnik spadł w przepaść zaraz po obciążeniu liny, pozostaje tylko przypuszczenie, iż był to tylko półwęzeł, a drugiego nie było wcale. Niewykluczone, że podczas wiązania węzła coś odwróciło uwagę przewodnika. Niebezpieczeństwo jest wyjątkowo duże, gdy po przełożeniu liny, niezawiązawszy jeszcze drugiego węzła, zaciska się pierwszy. To zaciśnięcie może sprawiać wrażenie, że zawiązywanie węzłów mamy już za sobą. Kłopotliwe zjazdy Każdemu wspinaczowi nieobce są kłopoty, jakie pojawiają się na stanowiskach zjazdowych, gdy w dole nic się nie dzieje, a następny zespół nieuchronnie 136 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa Na Seconda Torre di Sella (niem. Zweiter Sellaturm). się zbliża. Jeśli na niebie pojawiają się do tego ciemne chmury, stres narasta. Wypadki można by mnożyć. Wybrane zostały tylko nieliczne. ■ Na stanowisku zjazdowym w Finale Ligure (Włochy) znajdowała się większa grupa wspinaczy, przygotowujących się do zjazdu. Pierwszy zjeżdżający sądził, że lina przełożona jest przez jedną z wielu pętli zjazdowych. Ruszył i odpadł od ściany, ponosząc śmierć na miejscu. Lina nie była w ogóle przełożona przez pętlę. ■ Pewien przewodnik zjeżdżał na linie z jednego ze stanowisk zjazdowych na szczycie Seconda Torre di Sella. Tuż przed kolejnym stanowiskiem runął w dół wraz z liną. Jego dwumetrowy lot zakończył się przypadkiem w stromym żlebie. Pętla zjazdowa przełożona przez oko haka, podobnie jak podczas wypadku na Fünffingerspitze, połączona była jedynie półwęzłem zderzakowym. Węzeł nie rozwiązał się jak we wspomnianym wyżej wypadku zaraz po rozpoczęciu zjazdu, ponieważ repsznur miał na końcu stopiony oplot. ■ Któregoś razu w parku wspinaczkowym w Bad Heilbrunn (Górna Bawaria) panowało prawdziwe oblężenie. Nagle Nowy znak ostrzegawczy: „Uwaga, spadający wspinacze!” jeden ze zjeżdżających na linie odpadł od ściany i wykonał 25-metrowy lot. Nie do końca zasupłany węzeł pętli zjazdowej, owiniętej wokół drzewa, rozwiązał się. Wspinacz na szczęście spadł na innego wspinacza, który schylał się u podstawy ściany, co znacząco zmniejszyło siłę uderzenia i ocaliło mu życie. Natomiast ten, na którego plecy spadł, doznał złamania kilku kręgów. Technicy powiedzieliby, że energia upadku zamieniła się w pracę Na sztucznych obiektach wspinaczkowych niebezpieczeństwo jest niejako zaprogramowane z góry. Chodzi o spadnięcie na innego wspinacza. Znak ostrzegawczy jak wyżej byłby tutaj jak najbardziej na miejscu. 137 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa odkształcenia (złamania kręgów). Można mówić również o strefie zgniotu, którą mają samochody. ■ Do kolejnego wypadku doszło w parku wspinaczkowym na górze Teufelsley (Nadrenia). Węzeł pętli zjazdowej rozwiązał się samoistnie. Wspinacz nie przeżył upadku. Nieufność Jeśli trzeba wykorzystać węzeł wykonany przez kogoś innego, należy zawsze stosować zasadę ograniczonego zaufania. Tylko tak można zapobiec niebezpieczeństwu, na jakie mogą narazić nas inni. Tę zasadę przyswoił sobie również Rudi Schaider2. Zatem nie ma się co dziwić, że spojrzał krytycznym okiem na zagadkowy węzeł na pętli z taśmy, którą znalazł na jednym z haków zjazdowych w Yose2 Rudi Schaider – członek DAV sekcji Kampenwand, przewodnik, himalaista – zdobywca Manaslu w 1984 r. (przyp. tłum.). mite (USA). Oprócz samego węzła Schaider zawsze sprawdza jeszcze długość końcówek taśmy. Jak widać na zdjęciu po lewej, węzeł ma tylko jeden koniec taśmy. „Przecież to niemożliwe” – pomyślał Schaider. A jednak. Jeden koniec wchodził w taśmę rurową pierwszego, a drugiego nie było widać w ogóle. Schaiderem targały wątpliwości, więc nie namyślając się długo, dowiązał nową pętlę do haka zjazdowego. Ponieważ nie mógł pojąć, jak powstał ów węzeł, odciął taśmę i zabrał ze sobą do Europy. Zgłosił się z nią do naszej Komisji Bezpieczeństwa. Od razu wiedzieliśmy, jaki to rodzaj węzła, ponieważ oba końce taśmy były zabezpieczone. Pozostawało tylko sprawdzić jego wytrzymałość. Węzeł poddaliśmy próbom wytrzymałościowym na zrywarce. Ku naszemu dużemu zdziwieniu stwierdziliśmy, że wytrzymałość była o ok. 20% wyższa, niż w wypadku normalnego węzła taśmowego. Z początku stanęliśmy przed zagadką, gdyż taśma była ułożona równolegle, tak samo jak w zwykłym węźle taśmowym. Znaleźliśmy jednak rozwiązanie: wewnętrzna końcówka taśmy musi być z boku nieco pofałdowana, aby dała się włożyć w inną, przez co węzeł nie zaciśnie się tak mocno jak normalny węzeł taśmowy. Jego promień jest w konsekwencji nieco większy. Dzięki temu rozkład obciążenia zginającego, ściskającego i ścinającego na węźle jest korzystniejszy. Nowy węzeł taśmowy jest więc węzłem o największej wytrzymałości. Określiliśmy go mianem „węzła rurowego”, ponieważ można go zrobić tylko na taśmie rurowej. 138 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa Węzeł na końcu liny? min. 12 x szerokość taśmy Zdania są podzielone. Ostrożni wspinacze z zasady wiążą węzeł na końcu liny, inni z niego rezygnują. Albo uważają go za zbędny, albo chcą mieć mniej poskręcaną linę. Wprawdzie bez węzłów żyły liny łatwiej się rozplątują, ale zachodzi wówczas dość duże ryzyko wyjechania jednej lub obu końcówek liny i odpadnięcia. Przykłady takich wypadków można mnożyć i co więcej, nie ograniczają się tylko do mniej doświadczonych wspinaczy. Jeden z nich został nieco dokładniej opisany, ponieważ przytrafił się znanemu niemieckiemu wspinaczowi sportowemu światowej klasy. ■ Podczas zjazdu na Kenzenkopf w regionie Allgäu ów wspinacz dyskutował z partnerem na temat węzła na Bez węzła na końcu liny! Węzeł rurowy. I tak węzeł rurowy dotarł pod koniec lat osiemdziesiątych do Europy. O dziwo, nie mógł się przebić. Oczywiście każdy wspinacz sprawdza zawiązaną pętlę, a przynajmniej wygląd węzła. Przy tym węźle zauważy na pewno „brak” końcówki taśmy, co może zasiać w nim niepokój. Wspinacz nie wie bowiem, ile taśmy wystaje z węzła. Sam łapałem się wielokrotnie na tym, gdy robiłem pętle z taśm. Nim obciążę je po raz kolejny, sprawdzam jeszcze zawsze dłonią, czy również wewnętrzna końcówka taśmy wystaje na odpowiednią długość z węzła. Z czasem stało się to dla mnie zbyt uciążliwe i przerzuciłem się na taśmy zszywane. 139 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa końcu liny. Przytoczmy słowa samego zainteresowanego: „Przecież to głupota, dajmy sobie z nim spokój!”. Na ostatnim stanowisku zjazdowym odpadł od ściany i spadł wraz z liną jakieś 35 metrów po stromym, piarżystym zboczu do miejsca wejścia w ścianę. Zjeżdżał, wykorzystując końcówkę liny. Miał szczęście. Gdyby nie fakt, że było to ostatnie stanowisko zjazdowe, a teren „przyjazny” upadkowi, poszkodowanemu według wszelkiego prawdopodobieństwa nie udało by się przeżyć. A tak doznał „tylko” obrażeń głowy, licznych złamań żeber, skomplikowanego złamania łokcia – w sumie 25 złamań kości – i sezon się dla niego skończył. Torri del Vajolet (Dolomity): już w lat pięćdziesiątych osadzono tam haki zjazdowe, a mimo to zjazd bywa niebezpieczny. Takich wypadków nie brakuje. Próżno szukać choćby jednego parku wspinaczkowego, w którym nie odnotowano by tego rodzaju zdarzenia. Jeśli końce liny zwisają zaledwie kilka metrów nad ziemią, kończy się najczęściej na mniej lub bardziej bolesnych obrażeniach. Na formacjach skalnych o wysokości powyżej jednego wyciągu oraz w górach wysokich wspinaczom zazwyczaj nie udaje się przeżyć odpadnięcia. Do wypadków dochodziło między innymi na drodze zjazdowej na Piz Ciavazes, na Punta delle Cinque Dita, na Torri del Vajolet (wszystkie szczyty w Dolomitach) i na Däumlingu (Dachstein). Wiele podobnych zdarzyło się również w bastionach wspinaczki sportowej jak Kanion Verdon (południowa Francja), Finale Ligure, dolina Sarca (Trentino) czy Jura Frankońska. W sierpniu 1993 roku w dolinie Blautal (Jura Szwabska) doszło do dwóch wypadków, i to w ciągu jednego (!) tygodnia. Lista jest jeszcze długa. Zgubny cień ■ Jeśli nie zawiążemy węzła na końcówce liny, ryzyko pozostaje nawet przy ostrożnym zjeździe. Któregoś razu w regionie Verdon dwóch wspinaczy musiało, łącząc liny, zawiązać węzeł nieco poniżej krawędzi skały, aby ułatwić ich ściągnięcie. Końcówki lin były różnej długości. Obaj mężczyźni zdawali sobie z tego sprawę. Właściwie nie mogło stać się nic złego. A jednak. Gdy jeden ze wspinaczy zjechał na całą długość liny, spojrzał dokładnie jeszcze raz w dół i poruszył liny, aby łatwiej je rozpoznać. Musiał mrużyć oczy z powodu 140 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa W regionie Verdon. Na Piz Ciavazes. ostrego słońca. Istny żar z nieba. Bolały go oczy. Nie na tyle jednak, aby się nie upewnić, że oba końce są wystarczająco długie. Zaczął zjeżdżać dalej i… runął wraz z liną. Jak to się mogło stać? Po pierwsze, poszkodowany miał nieprawdopodobne szczęście. Zaliczył zaledwie 4-metrowy lot, zakończony na stromej półce. Gdyby nie ona, poleciałby dobre 160 metrów i wiedzę o przyczynie wypadku zabrałby ze sobą do grobu. Wypadek zaklasyfikowano by jako „zjazd z wykorzystaniem końcówki liny bez węzła” i nie odkryto by prawdziwej przyczyny. A wspinacz, gdy spojrzał w dół, w rzeczywistości nie widział dwóch lin, a tylko jedną i jej cień. samoistne rozplątywanie. Chcąc zapobiec skręcaniu, coraz więcej wspinaczy zawiązuje węzły na każdym końcu. Mogą one się wówczas odkręcać, jakkolwiek i tak nie ma możliwości zjazdu z wykorzystaniem końcówek liny. Jednak i ta metoda bywa ryzykowna. Niestety błąd zauważa się dopiero wtedy, gdy jest już za późno. Przed ściągnięciem liny trzeba rozwiązać oba węzły lub przynajmniej ten na końcu liny, która ma się prześlizgnąć przez hak zjazdowy albo pętlę zjazdową. Osoby przyzwyczajone do robienia tylko jednego węzła, rozwiązują go i ściągają linę. Jeśli rozwiązało się niewłaściwy węzeł lub pociągnęło za nieodpowiedni koniec liny, węzeł na drugim końcu poleci w powietrze. I co wtedy? Taka sytuacja przytrafiła się dwóm przewodnikom górskim. Nowa metoda wydawała się im bardzo praktyczna, Nowa metoda, stare zagrożenia Zjazdy powodują skręcanie się liny. Węzeł na końcu liny uniemożliwia jej 141 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa tyle że znali ją tylko w teorii. Działo się to w Dolomitach, na drodze zjazdowej na Piz Ciavazes. Jak wydostali się z tego trudnego położenia? Po pół godzinie daremnych prób złapania znajdującego się wysoko w górze węzła przy stanowisku zjazdowym pojawił się drugi zespół i udzielił im pomocy. używali lin o podobnej, ale nie identycznej długości. Nagle stojący na górnym stanowisku zauważył, „jak dłuższa lina przeleciała z dużą prędkością przez hak zjazdowy”. Ciało tego, który zamierzał ją wyciągnąć na identyczną długość, znaleziono później wraz z liną 250 metrów niżej. Odruchy Zjazdy bez liny? Natura wyposażyła człowieka w odruch bezwarunkowy, aby mógł błyskawicznie zareagować w razie pojawienia się nagłego niebezpieczeństwa. Taki odruch przypomina chwytanie się przez tonącego brzytwy. Przeżycie jest możliwe jednak tylko wtedy, gdy nie będzie to brzytwa, a coś znacznie mniej ostrego. ■ Na górze Wildhuser Schafberg w paśmie Alpstein pewien wspinacz ekstremalny opuścił na linie swoją partnerkę, gdyż nie udało jej się pokonać kluczowego miejsca z górną asekuracją. Następnie chciał wrócić do towarzyszki wspinaczki. Gdy czekała na dolnym stanowisku, mężczyzna odpadł nagle od ściany i przeleciał obok niej wraz z liną. Zginął na miejscu. Na stanowisku nie założył autoasekuracji. Być może stracił równowagę, odruchowo złapał za linę, ale chwycił tylko jedną żyłę. ■ Dwóch wspinaczy z Salzburga zjeżdżało w kominie Bartha na Untersbergu (Alpy Berchtesgadeńskie). Pokonali go już wcześniej w drodze na szczyt. Po dwóch odcinkach, w momencie, gdy jeden z nich rozpoczął kolejny 30-metrowy zjazd, krzyknął do stojącego w górze partnera, że wyciągnie żyły na taką samą długość. Podczas wspinaczki Karl Lukan opowiedział kiedyś o dziwnej sytuacji. Jego przyjaciel, Hans Schwanda, wybrał się w latach pięćdziesiątych ze swoim kumplem do Lasu Wiedeńskiego w poszukiwaniu nowych miejsc do wspinaczki. W tym wówczas opuszczonym przez Boga zakątku Alp Gutensteinskich (Götzenstein) znaleźli smukłą, trzydziestometrową iglicę skalną. Od razu rzuciła im się w oczy. Schwanda i jego towarzysz dokonali pierwszego wejścia. Rozentuzjazmowany sukcesem, zaczął rozwodzić się nad ustronnością rejonu i nad tym, że tak naprawdę dopiero wspinaczka w głu- 142 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa szy sprawia prawdziwą przyjemność. Na takim np. Peilsteinie nie ma co na to liczyć. Tam tłumy turystów śledzą każdy ruch i rejestrują każdy akt radości, na jaki pozwolą sobie na wierzchołku zagorzali wspinacze. Zdaniem Schwandy wspinacz jest człowiekiem, a raczej nareszcie może nim być, dopiero wtedy, gdy wspina się w opuszczonym przez Boga zakątku ziemi, gdzie jak okiem sięgnąć nie ma żywej duszy i ma się pewność, że w ciągu następnych dwóch tygodni nic się w tej kwestii nie zmieni. Po solidnym odpoczynku na szczycie Schwanda i jego kumpel zaczęli przygotowywać się do zjazdu. Każdy złapał za koniec liny, przesunął ją w dłoniach prawie do połowy długości, po czym rzucił wysokim łukiem. Obaj wyszli z założenia, że partner złapie linę. Mylili się, i to bardzo. Rzucili ją na tyle równocześnie, że zniknęła ona w ciągu sekund z wierzchołka o wielkości blatu stołu. Nietrudno wyobrazić sobie miny obu wspinaczy i epitety, którymi się wzajemnie obrzucali. Głównie z uwagi na ową ustronność tego opuszczonego przez Boga zakątka ziemi, dla obu było jasne, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie zapuści się tam żaden turysta. Jak zatem Schwandzie i jego koledze udało się mimo wszystko zejść? Znany alpinista Paul Preuss – tak podsumowuje tę historię Lukan – postawił kiedyś tezę, że dobry wspinacz powinien pokonać w zejściu każde miejsce, z którym poradził sobie podczas wejścia. Tego trzymali się Schwanda i jego kumpel. I dali radę. Bądź co bądź, była to droga piątkowa. Problematyczna ósemka Ósemka uważana jest za przyrząd równie łatwy w obsłudze co bezpieczny. Mimo wszystko napędziła już niektórym nieco strachu, gdy podczas zjazdu coś wplątało się w nią wraz z liną. Mógł to być rękaw kurtki, dłuższe włosy, końce koszuli lub swetra. Jeśli nie można wówczas odciążyć ósemki, pozostaje urwanie na siłę tego, co się wkręciło. O wyciągnięciu nie ma już mowy. Również dalszy zjazd nic nie pomoże. Może tylko pogorszyć już i tak złą sytuację, ponieważ wkręcona rzecz będzie wcinać się jeszcze bardziej w przyrząd zjazdowy. Wiedziałem o tym, ale zawsze mi się wydawało, że opowieści o problemach z ósemką są mocno przesadzone. Do czasu gdy nie przeżyłem tego na własnej skórze. Któregoś razu rozciągnięty rękaw swetra wplątał mi się w ósemkę. Mogłem go, używając wszystkich sił, jedynie oderwać. Teraz jestem nieco mądrzejszy. Ktoś, kto sam nie przeżył takiej sytuacji, nie będzie w to chciał w ogóle uwierzyć. ■ W parku wspinaczkowym w Lenggries w Górnej Bawarii zjeżdżającemu wspinaczowi wkręcił się w ósemkę rękaw swetra. Ponieważ nie można go już było wyciągnąć, mężczyzna próbował ratować się ostrożnym zjazdem. Efekt był odwrotny do zamierzonego. Rękaw wkręcił się w ósemkę do tego stopnia, że zjeżdżający zawisł w pewnym momencie jak przykuty w przyrządzie asekuracyjnym. Pięć metrów nad miejscem wejścia w ścianę. Nie posiadając pod ręką pętli prusika ani noża, nie mógł się oswobodzić. Nie mógł liczyć również na innych 143 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa To, co dostanie się raz w ósemkę, jest pod wpływem obciążenia zjazdowego już nie do wyciągnięcia. wspinaczy. Oprócz niego w parku wspinaczkowym nie było nikogo. Na szczęście skały znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie ruchliwej drogi. Pomoc nie nadeszła jednak szybko. Wiadomo, kierowcy uważają bardziej na to, co dzieje się na jezdni, niż w otoczeniu drogi. Musiało upłynąć ponad pół godziny, zanim jeden z kierowców zauważył nieszczęśnika i oswobodził go. ■ Niebezpieczne są zwłaszcza długie włosy i brody. Taki wypadek przytrafił się jednemu z ekstremalnych wspinaczy sportowych działającemu w branży lin, dla którego liny i wspinanie to chleb powszedni. Broda wkręciła mu się w ósemkę. Na pytanie, jak się uwolnił, wywrócił oczami i przyznał, że udało mu się wówczas podciągnąć pierwszy raz w życiu na jednej ręce. ■ W ścianie Konsteiner Wand (południowa Jura Frankońska) rozległ się nagle okropny wrzask. Podczas zjazdu wspinaczowi wkręciły się w ósemkę dłu- gie włosy (brak kasku). Istniało niebezpieczeństwo, że wisząc dwa metry nad ziemią, oskalpuje się. Przypadkowi wspinacze utworzyli naprędce żywą drabinę, co pozwoliło im dosięgnąć poszkodowanego. Mógł on odciążyć ósemkę i uwolnić się. ■ Do tragicznego wypadku doszło w styczniu 1989 roku na Hochwieslerze w paśmie Tannheimer Berge. Paralot- 144 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa Zakręcane karabinki? Śmiertelnie niebezpieczne! niarz chciał wystartować poniżej południowej ściany. Podążając do miejsca startu, natrafił na ciało kobiety. Ponieważ leżało kilka metrów od podstawy ściany, musiał to być upadek z dużej wysokości. To jeszcze nie wszystko. Paralotniarz znalazł jeszcze martwego wspinacza, który wisząc w kluczu zjazdowym, udusił się. Ciało wisiało kilka metrów powyżej miejsca wejścia w ścianę. Kurtka i wolny koniec paska podbródkowego kasku wkręciły się w ósemkę. Przypuszczenia, co do przebiegu wypadku – dokładna rekonstrukcja nie była możliwa – szły w kierunku, że kobieta odpadła, gdy niezwiązana liną znajdowała się u wylotu jednej z pokonanych dróg na południowej ścianie. Jej partner wspinaczkowy wykonywał później zjazd tą drogą. Wtedy, być może na skutek stresu związanego z wypadkiem, kurtka i pasek podbródkowy wkręciły się w ósemkę. Do wpinania ósemki do uprzęży chętnie używane są karabinki bez blokady zamka. Dopóki ósemka jest obciążona, nie może wydarzyć się nic złego. Jeśli jednak w którymś momencie musi zostać odciążona albo karabinek zostanie na początku zjazdu obciążony niezupełnie w kierunku podłużnym, ósemka może się ślizgnąć po zamku i nacisnąć go. Taka sytuacja była przyczyną 15-metrowego lotu jednego ze szwajcarskich przewodników, który spadł na pole śnieżne w okolicy miejsca wejścia w ścianę. Na szczęście przeżył upadek. Niebezpieczeństwu można zapobiec, używając zakręcanego karabinka. Oczywiście, pod warunkiem, że zamek karabinka będzie rzeczywiście zakręcony. Dlatego lepszym rozwiązaniem są karabinki z automatyczną blokadą zamka. ■ Przed laty w akcjach z użyciem helikoptera do porozumiewania się ratowKarabinek bez blokady zamka może się otworzyć. 145 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa nika na linie z pilotem używano telefonu przewodowego zamiast radia. Za ratownikiem opuszczającym się z helikoptera nie mógł nadążyć członek załogi rozwijający przewód w maszynie, który uniósł jego kask. Ratownik błyskawicznie podciągnął się trochę na linie, po czym wpiął się z powrotem w ósemkę i… odpadł od ściany, ponosząc śmierć na miejscu. Ósemka przesunęła się po zamku i otworzyła go. ■ Więcej szczęścia miał pewien wspinacz sportowy z Oberammergau. W parku wspinaczkowym zjeżdżał na drodze, którą zamierzał obić. Po wbiciu kolejnego haka zamierzał kontynuować zjazd. Gdy po wpięciu liny w ósemkę chciał ruszyć, zamek karabinka otworzył się i wspinacz odpadł od ściany. Przypadkiem chwilę wcześniej bezpośrednio pod nim trawersował wspinacz prowadzący wyciąg jakiegoś zespołu i spadający zaplątał się ramieniem o przebiegającą poziomo linę. Do takich wypadków dochodziło później jeszcze wielokrotnie. Dwa z nich skończyły się tragicznie. W trzecim poszkodowany doznał poparzeń obu dłoni. Obrażenia były konsekwencją próby zamiany lotu na bardzo szybki ślizg. Wypadki rozgrywały się nawet wtedy, gdy wspinacze używali karabinków zakręcanych i z automatyczną blokadą zamka. Powodem było pęknięcie nakrętki zabezpieczającej zamek. Zjazd synchroniczny Kilka lat temu toczyły się żarliwe dyskusje na temat zjazdów synchronicznych. W regionie Verdon. Obaj partnerzy wspinaczkowi zjeżdżają równocześnie na tej samej linie, każdy na jednej żyle. Rzekoma zaleta: oszczędność czasu. Wada: podwójne obciążenie stałego punktu zjazdowego. Do wypadków dochodziło nie tylko z uwagi na wyrywane haki, lecz także z innego powodu. ■ W 1986 roku w regionie Verdon zjeżdżało równocześnie dwóch braci z Monachium. Jeden z nich osiągnął już kolejne stanowisko i wypiął linę, podczas gdy drugi, kończąc zjazd, runął wraz z liną, która prześlizgnęła się przez ucho haka i poniósł śmierć na miejscu. Dochodziło do kolejnych wypadków. Jeden z nich rozegrał się w 2007 roku w Górach Połabskich. Ryzyko samo w sobie jest oczywiste. Na początku zjazdu obie osoby muszą dokładnie w tym samym momencie obciążyć żyły liny. Jeśli tylko jeden ze wspinaczy obciąży żyłę, drugi runie wraz z nią w dół. Wystarczy spróbować obciążyć żyłę liny. Od razu można zauważyć, że 146 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa w grani Gosaukamm. Zespół przed nami wykonywał zjazd synchroniczny. Mimo iż nie byli to nowicjusze, dotarli do podstawy ściany później niż my, zjeżdżający „tradycyjnie”. Ryzyku wyjechania z liny można zapobiec. Wystarczy zjeżdżać na linie, na końcu której zawiązany jest krótki prusik i węzeł. Półwyblinka na karabinku (hamulec HMS) do zjazdów? nie da się tego zrobić, dopóki nie uczyni tego samego partner ze „swoją” żyłą. Tak jak obaj partnerzy muszą równocześnie obciążyć żyły liny, tak samo muszą je w tym samym momencie, a więc znów synchronicznie, odciążyć. Stąd określenie zjazd synchroniczny. Wady takiego zjazdu są o wiele większe niż rzekoma zaleta w postaci oszczędności czasu. Okazało się, że różnice czasowe są tak niewielkie, iż można o nich zapomnieć. Partner będący u góry, musi po prostu zjeżdżać ostrożnie, aby za bardzo nie zbliżyć się do tego w dole. Powód? Jeśli ten w dole puści linę, wraz z nim odpadnie od ściany również jego partner. Natomiast przy samotnym zjeździe można sobie pozwolić na nabranie prędkości. Któregoś razu mogliśmy bezpośrednio porównać czasy zjazdów w obu technikach. Zjeżdżaliśmy z Däumlinga Tak jak karabinek HMS nadaje się do asekuracji, tak źle służy do zjazdów. Pod obciążeniem półwyblinka na karabinku sprzyja mocnemu skręcaniu się liny. A to nie wszystko. Zamek karabinka HMS może otworzyć się podczas zjazdu w wyniku niekorzystnego ułożenia się liny. Dotyczy to również karabinków z automatycznym zamkiem typu twistlock. Pętla hamująca rozwiązuje się samoczynnie, tzn. karabinek HMS otwiera się i na tym proces hamowania się kończy. Wspomnimy tylko o trzech zdarzeniach, chociaż było ich więcej. ■ Podczas ćwiczenia zjazdów w ramach kursu wspinaczkowego w Jurze SzwabWystarczy maleńkie włókno liny. 147 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa skiej zamek otworzył się na skutek „niekorzystnego” ułożenia się liny i nacisnął ruchome ramię karabinka. Wspinacz, który odpadł od ściany, doznał wieloodłamowego złamania kości stopy oraz uszkodzenia kręgów. ■ Na Torre Venezia w masywie Civetty (Dolomity) podczas zjazdu kilka włókien nylonowych liny zaczepiło się na skutek „niekorzystnego ułożenia się liny na ostrym końcu zamka typu twistlock”. Spowodowało to jego odkręcenie. Lina hamująca nacisnęła następnie ramię zamka. Na szczęście wszystko rozgrywało się kilka metrów nad szeroką półką skalną, dzięki czemu wspinacz nie doznał żadnych poważnych obrażeń. ■ Na Karlsteinie, w parku wspinaczkowym w Bad Reichenhall, lina hamująca obciążyła przesuwany zamek karabinka HMS. Zjeżdżający wspinacz odpadł od ściany i spadł, ponosząc śmierć na miejscu. Do akcji wkroczyła policja. Po wyjaśnieniu przyczyny z początku niewytłumaczalnego otwarcia się karabinka również prokuratura nie wydawała żadnych kolejnych oświadczeń, lecz zakwalifikowała wypadek jako „zrządzenie losu”. Najlepiej nie używać do zjazdów karabinka HMS (ósemka jest o niebo lepsza). ■ Zagrożenia, jakie niesie ze sobą metoda półwyblinki na karabinku HMS, dotyczą również asekuracji. W okresie świąt wielkanocnych 1993 roku pewien Niemiec wspinający się z dolną asekuracją odpadł od ściany w rejonie Ardèche (Francja). Nagle u asekurującej go partnerki „otworzył się całkowicie” karabinek HMS. Na szczęście nie doszło do upadku. Względnie niewielki lot został wyłapany wskutek otwarcia się ramienia karabinka, co pozwoliło asekurującej wybrać luz „samą dłonią” i zatrzymać odpadnięcie. ■ W monachijskiej hali wspinaczkowej doszło rok po roku (1993–1994) do podobnych wypadków. ■ Wiadomo o czterech wypadkach w skałach Jury Frankońskiej. Świadkiem dwóch z nich był Norbert Sandner3 (patrz str. 337). Dzięki odważnej interwencji zdążył zapobiec kolejnemu. Jeśli chce się unikać tego rodzaju ryzyka, pozostają tylko karabinki z podwójnym mechanizmem zamykania. Ich zamki są kombinacją zamka zakręcanego i przesuwnego. Karabinki te nie 3 Norbert Sandner – alpinista, w 1980 r. założył pierwszą w Niemczech szkołę wspinaczki sportowej. Jako dwudziestolatek przeżył podczas klasycznego (bez liny) zejścia ze szczytu Marmolady 600-metrowy upadek (przyp. tłum.). 148 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa Hak otwarty („świński ogon”) Niekorzystne obciążenie liny i zamek karabinka otwiera się. są popularne, gdyż ich obsługa jest zbyt uciążliwa. Bezpieczniejszy zamek musi być zawsze nieco trudniejszy w obsłudze niż ten mniej bezpieczny. Kogo męczy intensywna praca przy obsłudze karabinka, musi wkalkulować we wspinaczkę nieco większe ryzyko. Są to haki, które przypominają kształtem obwarzanek; na nich też wiszą dziecięce huśtawki. W południowej Francji używa się ich jako haków zjazdowych, w Niemczech do wspinaczki na wędkę. Obwarzanek musi być co najmniej dwukrotnie skręcony, żeby lina, jeśli nie działa na nią obciążenie, nie wypięła się samoistnie. „Świńskie ogony”, które mają tylko jeden zawijas, były już przyczyną wypadków. ■ W rejonie Calanques (południowa Francja) w 1988 roku pewna kobieta wykonywała zjazd, wykorzystując w tym celu „świński ogon” z jednym zawijasem. Znajdował się on w ścianie skalnego tarasu i od lat używany był jako hak zjazdowy. Gdy kobieta opuszczała się przez krawędź tarasu, lina wysunęła się z haka. Miłośniczka wspinaczki odpadła od ściany, ponosząc śmierć na miejscu. Rekonstrukcja wypadku doprowadziła do następującej konkluzji: lina była przełożona prawidłowo przez „świński ogon”. Podczas przygotowań do zjazdu – możliwe że w trakcie wpinania przyrządu zjazdowego – kobieta obciążyła na chwilę linę, która następnie poleciała w górę. W tym momencie, prawdopodobnie na 149 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa skutek skręcenia się, lina przeszła przez ucho haka. Ponieważ przestrzeń między „świńskim ogonem” a skałą była naprawdę niewielka, lina najpierw się zaklinowała, później nie do końca zsunęła z haka. W tej samej pozycji została również podczas zjazdu w kluczu do krawędzi tarasu. Dopiero gdy kobieta zjechała poniżej tego miejsca, zmienił się Na Sauzahnie. kierunek obciążenia i cała lina wyskoczyła ze „świńskiego ogona”. Po tym incydencie „świńskie ogony”, jak donosi w jednym ze swoich pisemnych raportów Szwajcarski Klub Alpejski, zostały usunięte. ■ Wypadek w Calanques nie jest bynajmniej odosobniony. Do niemal identycznego doszło dokładnie sześć lat wcześniej, w 1982 roku, na Bauerntürmle w Szwarcwaldzie. Tu wspinacz również nie przeżył odpadnięcia. ■ Do wypadku, z którego udało się ujść poszkodowanemu z życiem, doszło na Sauzahnie, skale wspinaczkowej w górnoaustriackiej dolinie rzeki Enns. Wspinająca się kobieta wychodziła nad „świński ogon” z jednym zawijasem. Osadzono go z myślą o przepinkach. Kobieta wykorzystała go jednak jako przelot i odpadła od ściany. Doszło do wypięcia się liny. Z czasem w dolinie rzeki Enns wymieniono wszystkie „świńskie ogony” z jednym zawijasem na haki z podwójnym okręceniem. Więcej na ten temat patrz tom II. Trzeźwe myślenie Sytuacje, w których wspinacze błędnie oceniają sytuacje zagrożenia, co skutkuje niewłaściwymi reakcjami, są dosyć częste. O wiele rzadziej zdarza się tak, że człowiek znajdujący się w niebezpieczeństwie jest w stanie, mimo trudnego położenia, a niekiedy nawet wbrew logice, zupełnie trzeźwo myśleć i odpowiednio postępować. Swego czasu dwóch Amerykanów, uprawiających wspinaczkę ekstremalną i legitymujących się doświadczeniem 150 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa w różnych górach świata, chciało zrobić na Alasce trawers, który nie miał jeszcze pierwszego odnotowanego przejścia. Był to opuszczony przez Boga zakątek świata, do którego zapuszcza się raz na kilka lat co najwyżej jeden zespół. Obaj wspinacze szukali samotności i znaleźli taką, na jaką można dziś trafić jeszcze tylko na obszarach polarnych. Wielokrotnie musieli pokonywać 40-metrowe, skalne odcinki zjazdów, z czym się wcześniej nie liczyli. Mieli ze sobą na czarną godzinę niewiele haków. W pewnym momencie został im ostatni hak, i to naprawdę krótki. Ciężko było go osadzić prawiW Bad Heilbrunn. dłowo w skale. Mieli duże wątpliwości, czy w ogóle wytrzyma obciążenie. Musieli zadecydować, kto rozpocznie zjazd. Gdy jeden zjeżdżał, drugi wypiął się ze względów bezpieczeństwa z autoasekuracji. W końcu chodziło o zminimalizowanie skutków ewentualnego odpadnięcia. Jeśli hak by nie wytrzymał, spadłby i zginął tylko zjeżdżający. Jednak w momencie, gdy oczekujący przy haku zjazdowym wypiął się z autoasekuracji, zaczęły nachodzić go przemyślenia. Co się z nim stanie, jeśli hak nie wytrzyma? Jego partner będzie leżał martwy 100 metrów niżej, a wraz z nim porwana w przepaść lina. On sam zostanie na stanowisku bez możliwości poruszenia się w górę bądź w dół. W tej samotności, w ciągu tych kilku dni, podczas których miałby jeszcze zapas jedzenia, nie znalazłby go zapewne nikt. A więc i on zbliżałby się bardzo powoli do nieuchronnej śmierci. Ponieważ był trzeźwo myślącym człowiekiem, spontanicznie wpiął z powrotem autoasekurację w hak zjazdowy. Taka reakcja była w skrajnie niekorzystnych warunkach mimo wszystko najkorzystniejszą. W końcu lepsza szybka śmierć niż powolne konanie w męczarniach. Hak wytrzymał. W przeciwnym wypadku ta historia nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Wszystko jest możliwe W parku wspinaczkowym w Bad Heilbrunn (Górna Bawaria) prowadząca wyciąg wspięła się do ostatniego haka Bühlera, skąd zamierzała rozpocząć zjazd. Przyasekurowała się ekspresem, wpinając go w uprząż biodrową, wypięła 151 Zjazd na linie – pozornie bezpieczna technika wspinaczkowa się z liny, zamocowała ją, wpięła ósemkę w linę i uprząż biodrową, zwolniła autoasekurację i rozpoczęła zjazd, po czym… spadła do miejsca wejścia w ścianę. Co się stało? Kobieta nie przełożyła liny przez Bühlera, lecz wpięła w karabinek ekspresu. Poszkodowana miała dużo szczęścia. Wyszła z upadku z względnie niewielkimi obrażeniami. Gdyby przy tego rodzaju wypadku obowiązywała tzw. „postawa gwaranta” – przykładowo w ramach kursu szkoleniowego – i wkroczyłby prokurator, sędzia stanąłby wówczas przed trudnym zadaniem. W innym miejscu nawiązałem już do prawa Murphy’ego. Zgodnie z nim błędy, które można popełnić, prędzej czy później zostaną popełnione. Także te najbardziej nieprawdopodobne. Prokurator mógłby reprezentować pogląd, iż instruktor musiał już na kursie zwrócić kobiecie uwagę na to, że linę trzeba przełożyć przez Bühlera, a nie wpinać w karabinek ekspresu. Jednak wówczas sędzia mógłby być zdania, że taki błąd przypomina podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Wszak niebezpieczeństwo jest tak oczywiste, że instruktor nie musiał specjalnie zwracać na nie uwagi. Jaki wyrok wydałby sędzia? Na precedensowy przypadek przed sądem przyjdzie nam jeszcze poczekać. 152