Nieposłuszny prorok - Ks. Adam Piekarzewski SDB

Transkrypt

Nieposłuszny prorok - Ks. Adam Piekarzewski SDB
ks. Adam Piekarzewski SDB
„Nieposłuszny prorok”
quasi-monodram inspirowany Księgą Jonasza i Psalmami
Wprowadzenie:
Ten dramat to historia człowieka, który zmaga się z „własną historią”.
Świat należy do ludzi, którzy mają odwagę marzyć i ryzykować, by móc
spełnić te marzenia. Jonasz ryzykować nie chciał… Nie chciał podjąć
swojej „własnej historii”!
Pan pomógł mu zrozumieć znaczenie wielu słów, których wcześniej nie
rozumiał. Ten dramat to nie tylko historia, to życie każdego z nas – bo
każdy z nas musi się zmierzyć ze swoją misją i swoim przeznaczeniem…
Komentarz biblijny:
W dramacie wykorzystano tekst Księgi Jonasza i Psalmy: 28, 33, 40, 100,
131, 135, 139, 143.
Postacie:
Jonasz – prorok ubrany w łachy. Na sobie ma jeszcze wierzchnie okrycie –
może by to coś w rodzaju płaszcza. Jest jedyną postacią w dramacie, która
ma głos.
Niniwita_1, Niniwita_2, Niniwita_3 – postacie (najlepiej podobnego
wzrostu) ubrane na czarno. W dramacie nie mają prawa głosu. Ich rola
polega na ukazaniu tła wydarzeń z życia proroka.
Scenografia:
Pusta scena. Jedynie w tylnej części sceny leży rozłożone długie, lekkie
płótno koloru niebieskiego (rozmiary: min. 1,5 m szerokości, 4 m
długości). Na środku sceny leży kilka pustych, brudnych worków po
ziemniakach.
CZĘŚĆ I – MISJA, BUNT I UCIECZKA
Światło przyciemnione, niepokojące. Niniwici (1 i 2) stoją w głębi sceny w
pewnej odległości od siebie, odwróceni do widowni plecami. Niniwita_3
siedzi na podłodze między nimi, odwrócony plecami do widowni. Trzyma
przy sobie jakiś instrument perkusyjny (np. bęben Djembe – najlepiej duży,
by dawał głęboki dźwięk), ale tak by był on niewidoczny dla publiczności –
może np. na nim siedzieć. Wbiega Jonasz zadyszany – jakby przed Kimś
uciekał. Mówi w amoku – do siebie, dziwiąc się z wypowiadanych przez
siebie słów.
Pan skierował te słowa do syna Amittaja!
Do Jonasza Pan skierował swe słowo?!
Łapie się za głowę, spogląda niespokojnie w niebo. Kuca, jakby za chwilę
miało przytłoczyć go coś z góry.
To tylko złudzenie, słońce bez litości zaćmiło mi umysł!
To tylko złudzenie głupca obłąkanego!
Z jeszcze większym przerażeniem. Wstaje.
Pan skierował te słowa do syna Amittaja!
Do Jonasza Pan skierował swe słowo?!
Odgłos błyskawicy – efekt światła. W tle słychać padający deszcz. Jonasz
pada na ziemię i trzyma się jej, jakby chciano go z niej oderwać siłą.
Krzyczy, jakby z kimś dialogując:
- WSTAŃ! – usłyszałem.
- Nie wstanę, choćby wszystkie kamienie zaczęły krzyczeć!
Nie wstanę, choćby głazy powstały mnie zmiażdżyć!
Na co mi wstawać?! Żeby znowu umrzeć?!
Obraca się na plecy i mówi zmęczonym głosem:
Pozwól mi Panie już dzisiaj odpocząć…
Odpowiedz na prośbę sługi Twojego…
Do Ciebie, Panie, wołam, Skało moja,
nie bądź wobec mnie głuchy,
żebym przez Twoje milczenie nie stał się jak ci,
którzy do grobu zstępują.
Powstaje i z uniesioną głową mówi w niebo:
Usłysz głos mego błagania, gdy wołam do Ciebie,
gdy wznoszę ręce do świętego Twojego przybytku.
Wyciąga w górę ręce.
Nie gub mnie z występnymi i z tymi, co nieprawość czynią,
co rozmawiają przyjaźnie z bliźnimi, a w duszy mają złe zamiary.
Ściska pięści, mówi z zawziętością.
Odpłać im według ich czynów i według złości ich postępków!
Według dzieła ich rąk im odpłać, oddaj im własnymi ich czynami!
Skoro nie zważają na czyny Pana ani na dzieła rąk Jego:
niechaj On ich zniszczy, a nie odbuduje!
Powtórny odgłos błyskawicy – efekt światła. Znów, jakby rażony piorunem
pada na ziemię i kurczowo się jej trzyma, dialogując:
POWSTAŃ – znów ten głos rozrywa mi wnętrzności!
I znów krwią oplute słowa niezgody!
Niniwici(1 i 2) odwracają się i razem podchodzą do przodu sceny.
Pomiędzy nimi leży Jonasz. Oni jednak nie zwracają na niego uwagi –
patrzą przed siebie. Jonasz obraca się na plecy, zaczyna płakać i płacząc
mówi/krzyczy:
Wstań synu Amittaja, idź do Niniwy – wielkiego miasta – i upomnij ją,
albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze!
Płacze, zakrywając twarz rękoma. Za chwilę powstaje powoli, odkrywa
twarz. Mówi głosem przyciszonym (tak, by Pan go nie usłyszał):
Wiem co zrobię… już wiem co zrobię…
Podbiega do Niniwity_1 i chwytając go za barki, obraca w swoją stronę i
mówi do niego, jakby w amoku. Niniwita_1 zachowuje się, jakby go w
ogóle nie słyszał – patrzy przed siebie, nie reaguje na dotyk Jonasza. (W
tej scenie, która poprzez wersety psalmu opisuje wszechwiedzę Boga,
Jonasz staje w opozycji ze swoim refrenem, który powtarza, jak zaklęcie. Z
każdym jednak wersem coraz bardziej uświadamia sobie, jak jego pomysł
jest absurdalny i jak dalece niemożliwe jest, że zakończy się sukcesem.)
Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy kładę się i wstaję
i czytasz z daleka w moich myślach.
Jakby powtarzany refren, innym głosem – z poczuciem winy, ale zarazem z
perfidią:
Ucieknę przed Tobą!
I dalej mówi do Niniwity_1, który nie reaguje, tylko stoi prosto. Jonasz
bierze jego ręce i rozkłada je, przygląda się dłoniom.
Czuwasz nad moją praca i odpoczynkiem
i wiesz o wszystkich moich drogach.
Jonasz dotyka twarzy Niniwity_1 delikatnie palcami.
Zanim się zjawi słowo na moim języku,
Ty, Panie, znasz je w całości!
Refren, jak wyżej: A jednak ucieknę przed Tobą!
Jonasz podbiega do Niniwity_2 i scena powtarza się, jak z pierwszym –
Jonasz próbuje do niego przemówić, ale bezskutecznie – nie ma reakcji.
Mówi do człowieka, ale jakby zwracał się do Boga. Przez brak reakcji jego
głos i ruchy stają się coraz bardziej niespokojne, a refren o ucieczce brzmi
za każdym razem bardziej dramatycznie.
Dokąd odejdę od ducha Twojego
i gdzie ucieknę przed Twoim obliczem?
Jeśli wzniosę się do nieba, tam jesteś;
Na ten werset klęka i dotyka stóp Niniwity_2.
gdy zejdę do krainy umarłych i tu jesteś obecny!
Ref: Ucieknę przed Tobą!
Jonasz wstaje.
Choćbym wziął skrzydła jutrzenki
i zamieszkał za najdalszym morzem,
nawet tam prowadzi mnie Twoja ręka
i Twoja prawa ręka mnie podtrzymuje!
Ref: Tak, tak… Ucieknę przed Tobą!
Jonasz zostawia Niniwitów i wchodzi między publiczność. Zwraca się w
stronę widzów, a właściwie konkretnego widza.
Gdybym powiedział: Niech ciemność mnie ogarnie,
niech światło wokół mnie stanie się nocą,
to nawet ciemność nie będzie mrokiem dla Ciebie:
Zwraca się do drugiego widza.
noc jak dzień zajaśnieje,
a ciemność będzie jak światło!
Jonasz podnosi oczy do góry, ręce kładzie na podbrzuszu.
To Ty ukształtowałeś mi nerki,
przygarnąłeś mnie już w łonie matki!
Jonasz wraca na scenę. Niniwici (1 i 2) podchodzą do płótna i chwytają je
za rogi. Podnoszą i podchodzą do Jonasza tak, by płótno było jakby dla
niego tłem.
Będę Cię sławić, bo dokonujesz potężnych cudów:
przedziwne są dzieła Twoje,
a dusza moja poznała je dobrze.
Ref: Ucieknę przed Tobą! Ucieknę do TARSZISZ!
Jonasz chowa się za płótno i mówi głośnym głosem, jakby był teraz
narratorem opowieści.
Wstał więc Jonasz, aby uciec do Tarszisz przed Panem!
Zszedł do Jafy i znalazł tam okręt, który płynął do Tarszisz…
Niniwici opuszczają płótno. Jonasz stoi i liczy w dłoniach monety.
Musiał też uiścić opłatę…
Jonasz pokazuje jedną z monet publiczności.
A potem wsiadł na niego, by udać się w drogę, daleko od Pana.
CZĘŚĆ II – NA MORZU I WIELKA RYBA
Jonasz chowa monety do kieszeni. Niniwici (1 i 2) klękają i zaczynają
wachlować spokojnie płótnem tuż nad powierzchnią sceny. Niniwita_3
zaczyna wybijać miarowo jakiś prosty rytm. Ma to wyobrażać płynący
statek.
I płynął Jonasz coraz dalej i dalej od Pana
i modlił się Jonasz…
Zaciskając pięści. Krzyczy.
Boże, obyś raczył zgładzić bezbożnika,
a wy, ludzie krwawi, odstąpcie ode mnie!
Twoi wrogowie wzywają Cię kłamliwie,
podnoszą oczy do nicości.
Pyta się Boga, podnosząc oczy do góry:
Czy nie mam w nienawiści, Panie,
tych, którzy Ciebie nienawidzą?!
Czuję wstręt do Twych przeciwników!
Nienawidzę ich z całego serca,
stali się także wrogami moimi!
Zdejmuje z siebie wierzchnie okrycie i zaczyna układać się do snu na
środku sceny, na rozłożonych workach, przykrywając się nim, dalej mówi:
Przeniknij i poznaj moje serce, Boże,
wypróbuj mnie i rozeznaj moje ścieżki!
Zobacz, czy idę drogą nieprawą,
poprowadź mnie drogą odwieczną!
Kładzie głowę na ziemi i mówi:
Amen!
Obraca się na drugą stronę.
Amen!
Obraca się raz jeszcze w stronę publiczności.
Niech tak się stanie!
Jonasz zasypia. Po chwili znów słychać, jak zaczyna padać deszcz. Rytm
wybijany przez Niniwitę_3 staje się coraz bardziej niespokojny i szybszy.
Niniwici (1 i 2) mocniej wachlują płótnem. Wszystko to ma wyobrażać
wzmagającą się na morzu burzę. Po chwili uderza piorun – efekt dźwięku i
światła.
Jonasz zrywa się przestraszony – nie wie co się dzieje. Słychać mocno
padający deszcz, odgłosy burzy, efekty świetlne.
I zesłał Pan na morze gwałtowny wiatr
i powstała wielka burza na morzu,
tak, że okrętowi grozi rozbicie…
Niniwici(1 i 2) zaczynają tańczyć z płótnem w rytmie po całej scenie –
ukazanie burzy. Jonasz mówi dalej, od czasu do czasu w konflikcie z
tańczącymi Niniwitami, którzy przeszkadzają mu swoim tańcem i
trzymanym płótnem.
Przerażeni ludzie biegają i każdy woła do swojego boga…
Pan sam lud swój osądzi i da się przebłagać swoim sługom.
Bożki narodów, srebrne i złote, to tylko dzieło rąk ludzkich.
Jonasz po kolei dotyka swoich ust, oczu i uszu.
Usta mają, ale nie mówią,
mają oczy, ale nie widzą,
uszy mają, ale nie słyszą,
i nie ma oddechu w ich ustach.
Jonasz znowu kładzie się na ziemi, układając się do snu i przykrywając
wierzchnim okryciem, jak uprzednio.
Niech będą do nich podobni ci, co je wytwarzają,
i wszyscy, którzy im zaufali!
Niech Izrael ufa Panu teraz i na wieki!
Jeszcze na chwilę podnosi głowę, by „zobaczyć” co się dzieje na
pokładzie.
Już rzucili w morze cały ładunek, żeby okręt odciążyć…
Niech Izrael ufa Panu teraz i na wieki!
Jonasz zasypia. Tańczący Niniwici za chwilę zaczynają tańczyć coraz bliżej
Jonasza. Zaczynają szturchać go nogami. Jonasz obraca się na drugą
stronę, ale Niniwici nadal go szturchają, nawet coraz mocniej. Jonasz
budzi się gwałtownie i wstaje. Niniwici patrzą na niego z wrogą miną i
tańczą dalej po całej scenie. Jonasz zwraca się raz do jednego, raz do
drugiego.
Dlaczego śpię w taką porę?
Na co mi wstawać?! Żeby znowu umrzeć?!
Wołałem do Pana: Panie słuchaj modlitwy mojej!
Wołałem: Wysłuchaj mnie w swej sprawiedliwości!
Wyciągam ręce ku Tobie i jestem,
jak zeschła ziemia pragnąca wody!
Nie odwracaj ode mnie swojego oblicza,
bym nie był jak schodzący do grobu!
Panie, wyrwij mnie spośród moich wrogów,
bo uciekam się do Ciebie…
Jonasz podchodzi w stronę publiczności i mówi:
Pozwólcie mi już dzisiaj odpocząć…
A oni poszli i rzucili losy, bo chcieli się dowiedzieć,
z powodu kogo to nieszczęście na nich spadło.
I los padł na Jonasza…
Słychać uderzenie pioruna. Jonasz klęka i wykrzykuje.
Powiedz nam, z jakiego powodu ta klęska przyszła na nas?
Jaki jest twój zawód, jaki kraj?
Z którego narodu jesteś?
Jonasz zwiesza głowę. Za chwilę podnosi ją powoli i mówi przed siebie z
dumą i opanowaniem.
Jestem Hebrajczykiem i oddaję chwałę, Panu,
Bogu nieba, który stworzył morze i ląd.
I uciekam przed Panem w głupocie swego serca…
Cóż macie uczyni, by morze znów było spokojne?
Jonasz wstaje powoli.
Weźcie mnie i wrzućcie w morze, a przestanie się burzyć!
Weźcie mnie i wrzućcie, bo z mojego powodu
tak wielka burza powstała przeciw wam!
Tańczący Niniwici zaczynają powoli oplatać Jonasza płótnem tak, by był
on jakby w kokonie. Jonasz w tym czasie stoi spokojnie i modli się do
Pana:
O Panie, proszę, nie dozwól im zginąć ze względu na mnie
i nie obciążaj ich za krew niewinną,
albowiem Ty jesteś Pan – jak Ci się podoba,
tak czynisz…
Niniwici po opleceniu Jonasza stają za nim w niewielkiej odległości. Kiedy
Jonasz wypowie ostatnie słowa modlitwy, mdleje i pada do tyłu. W tym
momencie nastaje zupełna cisza. Niniwici łapią go w ręce i podnoszą do
góry. Zaczynają chodzić w koło po scenie z Jonaszem, który mówi:
Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza.
I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce.
Z wnętrzności ryby modlił się Jonasz do swego Pana.
I mówił:
Niniwici stawiają Jonasza na środku sceny. Modlitwę która teraz
następuje Jonasz powinien zaśpiewać. Jeden z Niniwitów zaczyna wybijać
podstawowy rytm klaszcząc w dłonie i swoimi ruchami zachęcając
widownię do klaskania. Kiedy widownia zacznie klaskać miarowo, dołącza
się z rytmem Niniwita_3. Drugi z Niniwitów może urozmaicać melodię
jakimś prostym instrumentem (tamburyn, trójkąt, itp.). Słowa modlitwy
zaczerpnięto bez zmian, z Księgi Jonasza. Dla potrzeb muzyki można
wprowadzić pewne zmiany do tekstu, należy jednak być ostrożnym, by nie
zmienić jego sensu i brzmienia. Najlepiej, gdyby muzyka odzwierciedlała w
jakiś sposób w klimat żydowski.
W utrapieniu moim wołałem do Pana,
a On mi odpowiedział.
Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy,
a Ty usłyszałeś mój głos.
Rzuciłeś mnie na głębię, we wnętrze morza,
i nurt mnie ogarnął.
Wszystkie Twe morskie bałwany i fale Twoje
przeszły nade mną.
Rzekłem do Ciebie: Wygnany daleko od oczu Twoich,
jakże choć tyle osiągnę, by móc wejrzeć na Twój święty przybytek?
Wody objęły mnie zewsząd, aż po gardło,
ocean mnie otoczył,
sitowie okoliło mi głowę.
Do posad gór zstąpiłem,
zawory ziemi zostały poza mną na zawsze.
Ale Ty wyprowadziłeś życie moje z przepaści,
Panie, mój Boże!
Gdy gasło we mnie życie,
wspomniałem na Pana,
a modlitwa moja dotarła do Ciebie,
do Twego świętego przybytku.
Czciciele próżnych marności
opuszczają Łaskawego dla nich.
Ale ja złożę Tobie ofiarę,
z głośnym dziękczynieniem.
Spełnię to, co ślubowałem.
Zbawienie jest u Pana.
Po zakończeniu pieśni Niniwici zdejmują z Jonasza płótno, kiedy on mówi:
Pan nakazał rybie i wyrzuciła Jonasza na ląd.
CZĘŚĆ III – PODJĘCIE MISJI, NAWRÓCENIE NINIWY
Jonasz zaczyna znów układać się do snu na rozłożonych workach,
traktując je jako posłanie. Kładzie się i przykrywa się swoim odzieniem.
Pozwól mi Panie już dzisiaj odpocząć…
Jonasz zasypia. Niniwita_1 zaczyna wybijać tamburynem spokojny rytm.
Jonasz za chwilę budzi się i siada spokojnie.
Pan skierował te słowa do syna Amittaja!
Do Jonasza Pan skierował swe słowo…
Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta,
i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam!
Jonasz wstaje i odpowiada Bogu:
Panie, mój Boże, uczyniłeś wiele cudów,
w planach względem nas nikt Ci nie dorówna!
Gdybym chciał je wyrazić i opowiedzieć,
są ponad miarę liczne.
Ofiary i daru nie chciałeś,
lecz otworzyłeś mi uszy;
nie żądałeś całopaleń ani ofiar za grzechy.
Wtedy powiedziałem: „Oto przychodzę!
W zwoju księgi napisano o mnie:
Chcę wypełniać Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje Prawo jest w mym wnętrzu.”
Jonasz zakłada na siebie swoje wierzchnie ubranie.
Pójdę do Niniwy zgodnie z Twoją wolą!
Jonasz zaczyna iść stojąc w miejscu. W tym momencie do tamburyna
dołącza się spokojny rytm wybijany przez Niniwitę_3. Niniwita_2 zaczyna
radośnie tańczyć po całej scenie. Jonasz rozgląda się, jakby szedł ulicą
miasta.
A Niniwa była miastem bardzo rozległym
- na trzy dni drogi.
Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi
i wołał:
Jonasz przykłada ręce do ust i woła:
Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona!
Nierozumni myślą sobie: „Nie ma Boga!”
Jonasz głosi dalej z przejęciem, cały czas idąc w miejscu, przy wtórze
muzyki i tańca Niniwity_2.
Zepsuci jesteście i staliście się obrzydliwi w nieprawościach.
Nie ma nikogo kto by czynił dobro, nie ma ani jednego.
Bóg spojrzał z nieba na was,
aby zobaczyć, czy jest ktoś rozumny, kto by szukał Boga.
Wszyscy razem zbłądzili, stali się nikczemni,
nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego.
Czy nie opamiętają się ci, którzy czynią nieprawość,
którzy lud mój pożerają, jak gdyby chleb jedli?
Jonasz znów przykłada ręce do ust i krzyczy:
Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona!
Muzyka milknie. Niniwita_1 i Niniwita_2 podchodzą do przodu sceny i
stają przodem do widowni. Jonasz podchodzi do worków, które służyły mu
jako posłanie, podnosi dwa i w trakcie mówienia zakłada je na obu
Niniwitów po kolei.
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu,
ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego.
Doszła ta sprawa do króla Niniwy.
W trakcie tych słów Niniwita_3 wstaje ze swojego miejsca, obraca się w
stronę publiczności i podchodzi ze swoim bębnem na środek sceny. Siada.
Jonasz podchodzi do niego i również zakłada na niego wór.
Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz,
oblókł się w wór i siadł na popiele.
Z rozkazu króla i jego dostojników
zarządzono i ogłoszono w Niniwie co następuje:
Jonasz mówi tonem podniosłym, jakby ogłaszał całemu miastu:
Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą,
niech się nie pasą i wody nie piją.
Niech obloką się w wory - ludzie i zwierzęta
- niech żarliwie wołają do Boga!
Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania
i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami.
Jonasz klęka w stronę publiczności. W tym samym momencie klękają
Niniwici (1 i 2).
Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg,
odstąpi od swego gniewu i nie zginiemy?
Wszyscy trzej spuszczają głowy. Cisza. Po chwili słychać lekko padający
deszcz, ale bez odgłosów burzy. Tylko Jonasz podnosi głowę i wstaje
powoli.
Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania.
I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić,
i nie zesłał jej…
CZĘŚĆ IV – EGOIZM PROROKA I WSPANIAŁOMYŚLNOŚĆ BOGA
Jonasz patrzy na Niniwitów. Mówi z wyrzutem do Boga.
Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli,
będąc jeszcze w moim kraju?
Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz,
bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny,
cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą.
Z jeszcze większym wyrzutem i gniewem. Zdejmuje z siebie wierzchnie
okrycie i rzuca je o ziemię.
Teraz Panie, zabierz, duszę moją ode mnie,
bo lepsza dla mnie śmierć niż życie.
Czy uważasz, że niesłusznie jestem oburzony?
Nie wiedząc już, jak ma jeszcze skarżyć się Bogu, kładzie się na reszcie
worków zwinięty w kłębek i zasypia mówiąc ostatnie zdanie:
Pozwól mi Panie już dzisiaj odpocząć…
Kiedy Jonasz zaśnie Niniwita_3 zaczyna wybijać spokojny rytm,
zaczynając cicho. Dwaj Niniwici (1 i 2) powoli wstają i zaczynają tańczyć
wokół Jonasza. Po chwili, krok od niego w tańcu formują ze swoich ciał
coś na kształt drzewa, gdzie ręce symbolizują gałęzie. Kiedy „drzewo”
osiągnie swój ostateczny kształt, dając cień Jonaszowi, jeden z Niniwitów,
trzymający tamburyn, daje krótki szelest instrumentem. Niniwita_3
przestaje grać. Jonasz budzi się i dziwi się zarazem, że przez jedną noc
wyrosło drzewo. Mówi siedząc w jego cieniu:
Pan Bóg sprawił, że krzew rycynusowy wyrósł nade mną
po to, by cień był nad moją głową i żeby mi ująć goryczy.
Niech będzie Pan błogosławiony!
Jonasz wstaje i mówi:
Sprawiedliwi radujcie się w Panu,
bo słuszne jest, by prawi śpiewali pieśń chwały!
Niniwita_3 zaczyna grać. Znów następuje pieśń Jonasza – radosna, pełna
nadziei, którą należy przygotować z tekstu podanego poniżej (Ps 100), z
zachowaniem wskazówek dotyczących także poprzedniej pieśni.
Wołajcie radośnie na cześć Pana, wszystkie ziemie,
służcie Panu z weselem,
przyjdźcie i radujcie się przed obliczem Jego.
Wiedzcie, że tylko Pan jest Bogiem;
On nas stworzył – do Niego należymy.
Jesteśmy Jego ludem i owcami Jego pastwiska.
Wchodźcie w Jego bramy z dziękczynieniem,
na Jego dziedzińce z hymnami.
Chwalcie Go, błogosławcie Jego imię,
bo dobry jest Pan:
Jego łaska na wieki,
a Jego wierność z pokolenia na pokolenie.
Niniwita_3 po pieśni Jonasza nie przestaje grać. Jonasz znów kładzie się
spać, tym razem jednak nie jest skulony. Kiedy zasypia zaczynają tańczyć
Niniwici (1 i 2) w rytmie z użyciem także tamburyna. Rozwiązują
„drzewo”, które tworzyli i stają, tak jak na początku spektaklu – z tyłu
sceny, odwróceni twarzami do widowni. Kiedy zajmą swoje miejsca,
Niniwita_3 urywa grany rytm i też odchodzi w miejsce, które zajmował na
samym początku przedstawienia i siada tyłem do widowni. Jonasz budzi się
w tym samym czasie i dziwi się, że nie ma już drzewa. Klęka w miejscu,
gdzie rosło drzewo i przygląda się z bliska ziemi.
Z nastaniem brzasku dnia następnego Bóg zesłał robaczka,
aby uszkodził krzew, tak że ten usechł.
Jonasz wstaje i patrzy w niebo.
A potem, gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr.
Słońce prażyło niemiłosiernie.
Jonasz siada na środku sceny. Wykrzykuje raz w stronę nieba z wyrzutem.
Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć!
Czy słusznie się oburzam z powodu tego krzewu?
Słusznie gniewam się śmiertelnie!
Jonasz nagle wstaje. Niniwita_3 zaczyna miarowo bić w bęben. Jonasz
podchodzi do skraju sceny i zwraca się do publiczności:
Rzekł Pan:
„Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś,
który w nocy wyrósł i w nocy zginął.
A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem,
Jonasz pokazuje ręką na publiczność, jakby o niej mówił w tym momencie.
gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi,
którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej,
a nadto mnóstwo zwierząt?”
Krótka pauza. Jonasz przygląda się publiczności.
I zrozumiał nieposłuszny prorok Pana!
Jonasz wychodzi. Za chwilę milknie miarowe bicie Niniwity_3. Gaśnie
powoli światło.
Koniec.
Copyright © by Adam Piekarzewski
[email protected]

Podobne dokumenty