Lwowianie wybierają kreatywność!
Transkrypt
Lwowianie wybierają kreatywność!
«TOP–10 najbardziej wpływowych «osobistości kultury» Lwowa–2010»: Lwowianie wybierają kreatywność! «TOP–10 Odnowiony zespół pisma «А…Z art» zdecydował rozpocząć przegląd zdarzeń kultury we Lwowie z wyznaczenia «systemu jej koordynatów» – przeprowadzić ankietę wśród «TOP–10 najbardziej wpływowych «osobistości kultury» Lwowa–2010». Aby wyprowadzić średnią arytmetyczną profesjonalnej i społecznej myśli dot. formalnych i nieformalnych liderów lwoskiej kultury, grupa ekspertów złożyła listę stu osób, starając się nie pominąć żadnej, mającej stosunek do kształtowania «kulturalnego oblicza» miasta. Po to by ranking był optymalnie obiektywny, głosowanie zostało przeprowadzone w trzech skupiskach: urzęników od kultury, ekspertów od kultury i konsumentów kultury. Każdy miał wyznaczyć swoją «topdziesiątkę». Олег Дергачов. «The Hand» Mieliśmy świadomość tego, że: – jakikolwiek ranking, to sprawa NIEjednoznaczna. Tym bardziej na Ukrainie, a tu, jak wiemy, gdzie dwie osoby, tam trzech hetmanów; – jakikolwiek ranking, to sprawa NIEwdzięczna. Zwłaszcza w mieście, gdzie wszyscy wszystkich znają. Jednakże, NIEzbędna: kształtuje dyskurs, wyrabia priorytety, struktuuje pojmowanie sytuacji, w tym przypadku – przestrzeni artystycznej Lwowa. 4\Арт-тема Niestety, ankieta odbywała się w okresie kolejnych wyborów, toteż aktywność ankietowanych, szczególnie urzędników, była dość nikła. Tym niemniej tendencje są zauważalne. Lista wyszła dość pokaźna, przekonująca, nie wstyd przeczytać i «ludziom pokazać». Najbardziej rzeczowo ocenili potencjał «ludzi kultury» Lwowa, rzecz jasna, eksperci: historycy sztuki, teatrolodzy, muzykolodzy, znawcy literatury… i dziennikarze, którzy z tytułu swoich obowiązków profesjonalnych trzymają rękę «na pulsie» wszystkich wydarzeń artystycznych. Cieszy ten fakt, że ich wybór zbliżony jest do wyboru konsumentów kultury: lista pierwszej trzydziestki obu skupisk prawie się zgadza. Więc daremnie narzekamy, że nie chodzą, nie oglądają, nie słuchają, nie czytają… Okazało się, że wszyscy wiedzą, «who is who?» Miasto cały czas dopisuje swoją «złotą» listę wybitnych osobistości, zrodzonych pod jego niebem, tych, któ- rzy tu studiowali albo przynajmniej pracowali – ich europejski czy też światowy sukces działa na rzecz Lwowa, jako «kolebki» ukraińskiej kreatywności. Więc nie ma w tym nic dziwnegо, że do «ТОP–dziesiątki» trafił taki «umowny» lwowianin, jak Andruchowycz, lub były lwowianin Wakarczuk junior. Duet Iwaszczyszyn-Kaufman dziś zbiera laury uczciwie zarobione w pocie czoła w ciągu dwudziestu burzliwych «Dzygowych» inspiracji artystycznych: natchnienia, namów, sugestii, motywacji, prowokacji… Jak potwierdza ankieta, nie poszły na darmo wieloletnie polityczno-historyczne oświatowe wysiłki drużyny czasopisma «Ji» na czele z Tarasem Woźniakiem, staranna contemporary-likwidacja analfabetyzmu Bogdana Szumiłowycza i muzyczna – Zofii Iwanowej, a propos – jedynej kobiety, która trafiła do męskiego zespołu TOP-dziesiątki. To kolejne potwierdzenie, że z genotypem we Lwowie narazie jest bardzo krucho. Obecność Lubomyra Medwidia na liście wybrańców świadczy o tym, że lwowski widz «żywi się» nie tylko sztuką aktualną i że nadal «smakuje mu» retro-mit Lwowa jego oddanego kronikarza Jurka Kocha. Większość urzędników od kultury epitet «wpływowy» w ankiecie zrozumiało dosłownie, jako konkretne stanowisko – to ż swoją dziesiątkę wybierali przeważnie spośród kolegów i kierowników największych miejskich instytucji kultury. Ich lista przecięła się z listą naukowców-krytyków-widzów tylko w jednym przypadku – przy kandydaturze legendarnego dyrektora Lwowskiej Galerii Obrazów Borysa Woźnickiego. Jego półwiekowy wpływ na kulturę miasta, regionu, Ukrainy nie potrzebuje dziś reklamy – Woźnickiego znają wszyscy, kto chociaż raz w życiu słyszał słowo «muzeum» lub «zamek»! Na liście obecna jest tylko «stara gwardia» – to rezultat, niestety, braku artystycznej informacji. Młodzieży z potencjałem i kreatywnościę ci u nas pod dastatkiem, ale bardzo brakuje im poparcia mediów. Jak to nie dziwne poparcia tego brakuje również starszym artystom, niekiedy bardziej znanym za granicami Lwowa niż we własnym mieście. Właśnie tę niszę planuje zapełnić «А…Z art», informując o tych wszystkich ciekawostkach, które odbywają się w kulturze miasta. Niestety, «А…Z art» ma ukazywać się tylko raz na pół roku. Bardzo trudno «upchać to całe nadzienie do jednego pieroga» ale będziemy się starać… Борис Возницький – директор Львівської галереї мистецтв, Герой України. Місія – рятівник Борису Григоровичу пощастило народитися в той час і в тому місці, де найбільше потребувались таланти саме його особистості. Сьогодні в Україні важко знайти музейного працівника, який би не знав, хто такий Борис Григорович Возницький. Хтось колекціонує сірникові коробки, хтось – пивні корки, а Борис Возницький – сакральне мистецтво і… замки. Завдяки його фанатизму, помноженому на відданість співробітників галереї, вдалося врятувати від знищення цілий пласт сакрального мистецтва Галичини. Вдалося перетворити руїни трьох замків – Олеського, Золочівського і Підгорецького на туристичну родзинку регіону – знамениту «Золоту підкову Лева». Вдалося врятувати спадщину унікального скульптора доби бароко Іоанна Георга Пінзеля. Natalia Kosmolińska 5 Tydzień Sztuki Aktualnej 2010 Dygresja z terenu abstrakcji/realizmu Tegoroczny Tydzień Sztuki Aktualnej we Lwowie wywołał niejednoznaczne wrażenia. Z jednej strony odczuwało się, że organizatorzy wyrobili sobie pewne podejście do struktury imprezy i elementy festiwalu były rozlokowane bardzo spójnie i logicznie. Z logistycznego punktu widzenia Włodko Kaufman uważa, że to było największym osiągnięciem Festiwalu. A z drugiej strony, zarówno autorzy jak i widzowie doznali pewnego zawodu. Impreza odbyła się, ale czegoś w niej brakowało. Spróbujmy przeanalizować, czego w szczególności. Temat tegorocznego Tygodnia, to «Abstrakcyjne versus realistyczne». Czytamy w oficjalnej publikacji: «... Tydzień stawi pytanie o przyszłość abstrakcji i o jej stosunki z realizmem, który nie zanikł, ale przedłuża swoje istnienie obok «czystej» abstrakcji. <...> Gdzie leży granica? Na to istnieje niezliczona ilość odpowiedzi...» Odpowiedzi rzeczywiście może być bez liku, jednak żadnej z nich nie udało się usłyszeć. Łącznik «vs», jako «versus» ma tu wręcz zupełnie JEDNOznaczne OKREŚLENIE – konfrontacja, dwubój o istnienie, walka... Jeżeli w taki sposób rozpatrywać koncepcję, to wynikiem dwuboju było niezaprzeczalne zwycięstwo abstrakcji! Wyjaśnię, dlaczego. Wystawa Romana Żuka w Lwowskiej Galerii Sztuki, która otwarła Tydzień, była nie tyle słaba, co niejednoznaczna w kontekście zadeklarowanego tematu. Uzyskując szerokie uznanie w końcu lat 80-ch na fali zainteresowania ukraińską sztuką transawangardy, dziś jednak Roman Żuk mieszka i pracuje w Amsterdamie. Nie zważając na próby ukraińskich komisarzy wystawy i krytyków sztuki nazywania go lwowskim artystą, to sam jednak uważa siebie raczej za global artist. W «romantycznych» latach 90-tych artysta wykształcił i rozwinął swoją manierę malarską, poprzez przetworzenie tradycyjnych gatunków (scenki rodzajowe, portret i martwa natura) w tajemnicze narracje mocno «doprawione» surrealizmem w stylu René Margitte i Maxa Ernsta. Sukces komercyjny i rozmarzenie Żuka przeszkodziły mu w karierze europejskiej і «zabłyśnięcia» na salonach biennale, jednakże, jeszcze w latach 90-tych R.Żuk został uznany za jaskrawego przedstawiciela «holenderskiego realizmu magicznego». Chyba właśnie ten niezaprzeczalny fakt pobudził Witę Susak, komisarza i jednego z organizatorów ТSА 2010, do wystawienia go na «ringu» przeciwko dwóm naraz abstrakcyjnym «ciężarowcom» – W. Bażajowi і T. Szilvasiemu, a w rezultacie: ich prosty sierpowy i «realizm» Żuka leży w nokaucie – 1:0 na rzecz abstrakcyjności. Spróbujmy jednak przejść od zrozumienia versus, jako agresywnej konfrontacji do versus, jako wypowiedzianej przez Marxa idei «jedności i walki przeciwności». Pałac Ekspozycja Wasyla Bażaja i Tyberiusza Szilvasiego poraża swoim bogactwem i zdolnością organizacji przestrzeni. Triumf abstrakcji po raz któryś potwierdza ustaloną opinię o sile ukraińskiego malarstwa nie narracyjnego. Оbydwaj artyści w kontekście tematu zadeklarowanego przez organizatorów pokazali swoje konceptualne pojmowanie versus. U Szilvasiego to dychotomia – binarność płaszczyzn, gamy kolorystycznej і akcentów w przestrzeni, rytmiczna refleksja nad istotą czystej abstrakcji. Szilvasi kiedyś wypowiadał się, że dla niego malarstwo – to sposób na ustanowienie harmonii ze światem, gdzie człowiek skazany jest na egzystencjalną samotność. Odczucie samotności rzeczywiście jest obecne, ale uwarunkowane wibracją pól kolorystycznych i kontrastowych plam, które przywołują minimalistyczną muzykę Mikela Neimana, Arvo Piarta i Krzysztofa Pendereckiego. Bażaj nie był tak konsekwentny przy opracowaniu zadeklarowanego tematu. Jego prace z lat 2009–2010 można było by odbierać jako proste w swojej istocie haiku. Teksty Bażaja, to próba analizy własnego dorobku z ostatnich 20-tu lat i wyznaczenie współczesnego kontekstu: gdzie jest dzisiaj abstrakcja i jak ją pojmuję? Bażaja można by określić «wieśniackim», ale nie w sensie tematycznym, jak to było np. przy wyznaczeniu tematyczności Breugla, lecz w rozumieniu chtonicznej reprezentacji sztuki, demoniczności pociągnięć pędzla, siły przekazu. Bażaj, to rzeczywisty a zarazem nie prosty syn swojej ziemi, na której wyrósł i którą opiewa oraz wysławia w czystej formie abstrakcji nie narracyjnej. Formułując program Tygodnia Sztuki Aktualnej Włodko Kaufman nazwał Żuka, Szilvasiego i Bażaja klasykami, toż mimo woli przeciwstawia ich nowym/starym zjawiskom aktualnej medialno-instalacyjno-cyfrowej kreatywności. Іroniczną ceramikę Olgi Pylnyk niejednokrotnie można było oglądać w Galerii «Zielona kanapa», lecz w postaci twórcy samodzielnego obiektu instalacji zobaczyliśmy ją po raz pierwszy. Zaniepokojona zalaniem naszego życia tanią «chińszczyzną», którą chińskie przedsiębiorstwa produkują w milionowych nakładach, Olga zilustrowała swój sprzeciw współczesną wariacją «оdy» ku czci Terakotowej Armii Cesarza Shi Huang Di, która rozpoczęła nową ekspansję przestrzeni kultury masowej. Na tle sarkastycznej powagi Olgi Pylnyk, próby jej koleżanki Beaty Korn usiłującej odtworzyć start projektu życia, wyglądały delikatnie mówiąc, mało przekonujące. Malowidła na lwich figurach, robione wspólnie z Andruchowyczem wychodziły jej lepiej. Prace konceptualne okazały się niestety najsłabszymi obiektami Tygodnia. Świadome sny projektu «Lucid Dreaming» w wykonaniu Grupy Totem balansowały na granicy popularnych dziś glamour-joga-praktyk − poznawania samego siebie − і swoistej neobarokowej wizualnej prezentacji realizacji pseudo-realnych twórców epoki post-matrixowego pojmowania realności braci Wachowskich. Podejście Maksa Afanasjewa i Aleksandra Judina wywołało u mnie asocjacje z czarno-białym cyklem Untitled Film Stills, który w latach 1977–1978 reprezentowała Cindy Sherman. Barokowy przepych i nokturnowe oświetlenie a´la George de la Tour świadczą o specyficznej astralnej dynamice iluzji naszego świata. Inny projekt Grupy Тоtem – «Płynna telewizja » – to ironiczna gra z pojęciem «opera mydlana»/«mydlana telewizja». Humorystyczny, poniekąd sarkastyczny zestaw parodii na popularne programy telewizyjne w kontekście audycji «Wielka różnica» і «Projektor Paris Hilton», wyznaczający słaby punkt naszego pojmowania środków masowego przekazu, jako kpiny instynktu zwierzęcego (Circumses et Panem) nad inteligencją. Василь Бажай і Тіберій Сільваші (Палац Мистецтв) «Dystans» Antona Łogowa ilustruje indywidualizm młodego artysty, niezrzeszonego w żadnym związku, formacji i grupie, zdolnego do otwartości i odgradzającego się od socjalnej narracji przeważającej większości kijowskich artystów. Kosmiczność nowych obrazów Łogowa, estetyczne igranie płaszczyznami i ich świadoma achromatyczność, są bardzo kosmogoniczne. Wydaje się, że dzieła Antona pragną uciec z obszaru ekspozycji, bo ich miejsce nie jest obok fotografii i media-artu, ale gdzieś tam na obszarze sztuki idealnej, którą pojmujemy jako czystą abstrakcję. Niezaprzeczalnie, jednym z najmocniejszych obiektów tegorocznego festiwalu była video-instalacja Sergiusza Petluka «Oddech». Doskonały obiekt pod względem organizacji przestrzeni, rozwiązań technicznych і prezentacji zamysłu. Ruchy ciała i myśli bezpośrednio związane z oddechem. Ucząc się prawidłowego oddechu – uczymy się prawidłowo żyć i myśleć. Trafiając do iluzji sposobu posiadania, uważając, że coś jest «moje» a coś «nie moje», łamiemy pierwotną jedność, zaś Petluk odnawia ją poprzez oddech. «DZYGA» Na wystawie retrospekcji Galerii «Biała» w «Dzydze» miałem dziwne odczucie déjà vu. Przestrzeń wystawy przeniosła mnie do roku 1995, kiedy to dzisiejsze wystawowe sale «Dzygi» były zawalone śmieciami, 14\Арт-хроніка a głównym centrum myśli «awangardowej» była Baszta Prochowa, gdzie śledziliśmy pierwsze kroki ku «instalacji» robione przez studentów Szkoły im. I.Trusza i Lwowskiego Instytutu Sztuki Użytkowej i Dekoracyjnej. Niekonceptualne obiekty Krzysztofa Bryły i zadziwiające wyznaczenie słowa «Suka» autorstwa Kamy Bubicz były chyba najciekawszymi dziełami w zaproponowanym formacie ekspozycji. Poraża potęga idei i zarazem lekkość, z jaką Krzysztof Bryła znajduje nikomu nie potrzebne, zapomniane, zużyte rzeczy i przekształca je w dzieła sztuki. Bryła dekonstruuje obiekty, ale nie wyrywa ich z kontekstu, bo one i tak są z niego wyrwane, utraciły swoją funkcję, jednak wciąż tlą się w nich oznaki archetypu Idei. Autor rekonstruuje takie obiekty w replikach, co daje mu możliwość «zaistnieć» w każdym środowisku. Tym razem obiekty-drzwi Bryły znalazły „oparcie” w drzwiach «Dzygi», które stanęły na baczność w rzędzie i ironicznie łypały na widza z „tamtego świata”. Definicja słowa «suka» Kamy Bubicz wpierw odbierana jest jako zwykła zaczepka, ale potem na myśl przychodzi analogia z «obłokiem tagów», który Google proponuje jako semantyczne jądro poszukiwania słowa. Kama w tym przypadku występuje motorem poszukiwania, ale proponuje nie tylko tekstową, lecz również wizualno-tekstową kategorię semantyczną. Jej umysł już jest przygotowany na Web 3.0. Artystce podoba się analityka i statystyka, więc wykorzystuje je jako podstawowy przedmiot swojej twórczości. Fotografia Ireny Nawrot zdawała się być dobrym pasterzem, który prowadzi i błogosławi na trudną drogę młodych adeptów sztuki współczesnej. W ostatnich latach bezpośrednim obiektem fotograficznym artystki jest jej własne ciało i postać, które przedstawia nie jak świadectwo własnego egoizmu i narcyzmu, lecz jako element formotwórczy, który pozwała stwarzać wyjątkowo interesujące i estetyczne obiekty wizualne – mandale samotności. Kamil Stańczak nie lubi modelarstwa, nie lubi składać modeli samolotów, samochodów, okrętów, techniki wojskowej i innych drobiazgów, natomiast bardzo lubi iluzje, równoległe światy i... ready-made. Pięć obiektów znajdujących się na wystawie – to miniaturowe fragmenty «przeterminowanej i zużytej» architektury. Stańczak bierze na siebie rolę demiurga, który pomaga uwiecznić obiekt w chwili, gdy zdawałoby się, czas jego istnienia dobiegł końca. Opędzając się od uczucia de-javu wyszedłem z galerii i spotkałem Oleksę Furdijaka, który w dalekim roku 1995-m razem z Olegiem Woronko, jeszcze w czasach studenckich, próbował rozwieszać instalacje na murach Baszty Prochowej i tworzyć trójwymiarowe malarstwo. А obecnie, w roku 2010, zapełnili piwnice fabryki marmolady eksperymentem socjalnym «Polityka strachu» z ostrym zapachem etylmerkaptanu używanego do aromatyzacji gazu ziemnego. Виставка Романа Жука (Львівська Галерея Мистецтв) 15 Fabryka marmolady Odbywająca się w tym roku Fabryka była mało wyrazista. Bezspornie zdarzały się ciekawe projekty, jednakże zabrakło właściwej ubiegłemu rokowi dynamiki, non-stop spotkań i polemik. Kto wie, co będzie dalej? Mówią, że Fabryka marmolady nie stała się terenem sztuki. Pośród różnorodnych projektów Fabryki na szczególną uwagę zasługują wideo-instalacje Mychajła Barabasza, projekt «Catarsis» Daniiła Gałkina і niezwykle złożona instalacja «Przełączniki Chronosu» Andrija Barny. Wszystkie te projekty wyróżniała specyficzna aura minimalizmu, chociaż w Przełącznikach minimalizm był wyjątkowo achromatyczny i raczej idealny, prosty, a nie formalny. Sympozjum Na zakończenie potężnego projektu prezentacji we Lwowie lubelskiej kolekcji polskiej sztuki współczesnej «Siła sztuki», w ramach TSA-2010 w Lwowskim Pałacu Sztuki odbywało się sympozjum poświęcone kwestiom kolekcjonowania sztuki współczesnej. Mieliśmy możliwość zapoznać się z teoretycznymi aspektami kolekcjonowania na bazie rozpoczętego w 2005 roku przez Ministerstwo Kultury RP programu «Znaki czasu», istota którego polega na wspieraniu rozwoju sztuki współczesnej w Polsce i powstaniu systemu informacyjnego o niej. W ramach programu wspólnoty regionalne otrzymywać będą dotacje z Ministerstwa, władz samorządowych i fundusze Unii Europejskiej dla utworzenia lokalnych kolekcji sztuki współczesnej, które w przyszłości będą eksponowane w nowo utworzonych regionalnych interdyscyplinych centrach współczesnej kultury i sztuki. W referatach uczestników sympozjum zwracano również uwagę na praktyczne aspekty tworzenia lokalnych zbiorów: jak należy pracować nad powierzchnią wystawienniczą, jak kolekcjonować, tworzyć dokumentację i przechowywać sztukę współczesną, oraz na prawne i teoretyczne zagadnienia kolekcjonowania. W trakcie dyskusji o możliwości przeniesienia polskiego modela na realia ukraińskie wyjaśniło się, że jak Ukraina, tak i Polska mają pewne wspólne problemy, takie jak, kwestie prawa autorskiego, prawa własności, finansowe aspekty kolekcjonowania… Jednak, już pierwszy dzień sympozjum pokazał, że wyznaczenie sztuki współczesnej i inicjatywy obywatelskiej dla jej popularyzacji i rozwoju na Ukrainie przebywa w stadium zarodku. Na tle totalnego braku państwowego poparcia zjawiska sztuki współczesnej, w warunkach braku praktyki tworzenia inicjatywnych grup obywatelskich, którym po prostu brakuje wykwalifikowanej kadry specjalistów, zdolnych do utworzenia kolekcji podobnego formatu, opowieści o tym, że Polska w ciągu ostatniego pięciolecia dba o rozwój własnej kultury i sztuki wprowadzały niektórych słuchaczy w melancholiczny nastrój i rozmarzone osłupienie. «Аpogeum» dyskusji w pierwszym dniu stała się wąsko-specjalistyczna polemika Waldka Tatarczuka, Piotra Lisowskiego i Marcina Lachowskiego. Okazuje 16\Арт-хроніка się, że sztukę współczesną można dobierać do kolekcji wykorzystując standardy ISO! А teraz, proszę sobie wyobrazić młodego adepta sztuki, który poprzez swoje nie angażowanie się w procesy głównego nurtu aktualnej sztuki światowej і absolutne odejście od lokalnego socjalnego kontekstu, nie odpowiada wyznaczonym w Brukseli standardom jakości sztuki współczesnej, więc, nie ma prawa zaistnieć w kolekcji? Tworzy się paradoks: z jednej strony, polscy koledzy mówią o ogólnie panującej «sile sztuki», а z drugiej strony – napomykają na swoistą poprawność polityczną w procesie kształtowania kolekcji. Jak okazało się, Polacy są świadomi istnienia tych problemów. W sceptycznym referacie Sławomira Marca «Paradoksy i podstępność sztuki kolekcjonowania» przestrzegano nas o niebezpieczeństwie kryjącym się w swobodnym wykorzystaniu «darmowych» środków na zakup dzieł sztuki aktualnej. Nagle uświadamiasz sobie, że istnieje «sztuka chudych i grubych, niewidomych i głuchych, łysych i brzuchatych, homoseksualistów i normalnych, prawych і lewych...», więc gdzie w tym zawarta jest istota sztuki? Już 40 lat temu wstecz Haidegger mówił, że «przeznaczenie sztuki nie kończy się na doznaniu estetycznej rozkoszy, którą ona przewiduje». Więcej, jeżeli dzieło sztuki ogranicza się jedynie do rozkoszy estetycznych, to nie jest ono prawdziwym dziełem sztuki. Obiektywniej było by rozpatrywać sztukę współczesną pod względem pytania o istnienie, jego prawdę i sens, bo przecież sztuka rozpoczyna historię narodu, jest źródłem jego prawdziwego istnienia, wyznacza i ujawnia jego przeznaczenie historyczne. O tym należy pamiętać składając kolekcję sztuki aktualnej, ale jak tego dokonać, by nie trafić w sidła snobizmu i elitarności? Innym ukraińsko-polskim NIEPO-rozumieniem było wyznaczenie zasad lokalności kolekcji Towarzystw Sztuki „Zachęta”. Inicjatywa powstania Towarzystw w Polsce wyzwana była przede wszystkim ideą decentralizacji polskiego życia artystycznego, która zachęcałaby młodych artystów do pozostania w swoich miastach i nie pragnęliby wyrwać się do stolicy czy za granicę. Natomiast, jeżeli porównywać barwne regionalne osobliwości sztuki na Ukrainie: we Lwowie, Charkowie, Odessie i Kijowie, to sytuacja różni się kardynalnie od polskiego pojęcia lokalności. Z pewnością, to wyjaśnia «problematyczność» wystawy „Ukraiński Przekrój”, która równolegle z „Siłą Sztuki” była eksponowana w Galerii «Warsztaty Kultury» w Lublinie. Polacy nie mogli pojąć, dlaczego dla ukraińskich artystów taką ważną jest identyfikacja tożsamości narodowej. Co do możliwości realizacji polskiego modela w ukraińskim kontekście, to myślę, że dziś istnieje kilka wariantów. Wariant А. Przypuśćmy, że Unia Europejska, Ministerstwo Kultury Ukrainy i organy samorządu miejscowego tworzą grupy koordynacyjne specjalistów w celu utworzenia lokalnych kolekcji sztuki współczesnej we Lwowie, Iwano-Frankowsku, Użgorodzie, Charkowie, Dniepropetrowsku, Odessie, Kijowie, Chersonie іtd. Natychmiast powstaje pytanie: a czy są u nas specjaliści z dostatecznym poziomem wiedzy i pojmowania współczesnych zjawisk kultury? Chyba, że w Kijowie… Wariant B. Przypuśćmy, że Unia Europejska, Ministerstwo Kultury Ukrainy i organy samorządu miej- Ольга Пильник. «Чінвазія» (Палац Мистецтв) scowego tworzą rady koordynacyjne na bazie istniejących muzeów, Związku Artystów Plastyków Ukrainy itd. Jakie będziemy mieli LOKALNE kolekcje w takim przypadku? Kozaczków, mamajów, neo-pryjmaczenków, pejzażyki i martwe naturki?.. Obrazek dość depresyjny. Toż dzisiaj dla Ukrainy jedyną hipotetyczną strategią współpracy z polskimi kolegami w sprawie opracowania ukraińskiego modela «zachęty do sztuki aktualnej» jest utworzenie sieci inicjatywy społecznej (zjednoczenia obywatelskie). Powstały trzy lata temu Instytut Sztuki Aktualnej we Lwowie і podobne organizacje w innych regionach zdolne do zbudowania zdrowej alternatywy istniejącemu, scentralizowanemu modelowi na Ukrainie. Celnym komentarzem na zamknięcie Sympozjum było życzenie Adama Mazura, by przejść od demagogicznej krytyki do samokrytyki konstruktywnej, która może dać praktyczne rezultaty. Dni Performance «Dni Performance we Lwowie» były zorganizowane w formacie samowystarczalnego «modułu»: ze swoją publiką, swoimi miłośnikami, specjalistami i grupami wsparcia. Nowością była próba prezentacji w granicach festiwalu towarzyszących imprez performance – teatrów współczesnej plastyki (tańca) і muzyki. Jako najciekawsze kapryśna publiczność lwowska uznała performance Anny Płotnickiej, Tamary Raban, Włodka Kaufmana, Łukasza Trusiewicza i Janusza Bałdygi, projekt «Stadium. І Еtap» grupy tańca współczesnego Politechniki Lubelskiej, przedstawienie «CLINAMEN III» Asocjacji tańca aktualnego TanzLaboratorium z Kijowa, spektakl «Kosmos» Lubelskiego teatru tańca i szczególnie warszawski teatr «Akademia Ruchu». «Akademia Ruchu» powstała w Warszawie w 1973 roku, a jej założycielem i kierownikiem artystycznym jest Wojciech Krukowski. Od początku istnienia «Akademia Ruchu» stoi na pozycji «teatru zachowania» і opowieści wizualnej, jej uczestnicy pracują na pograniczu teatru, filmu, sztuki wizualnej i performance. Kluczowe wyznaczniki «Аkademii», to przestrzeń, ruch, narracja. We Lwowie «Akademia Ruchu» prezentowała przedstawienie na placu przed Kościołem O.O. Dominikanów z zamiataczami, których cienie odbijały się na ścianie przeciwległego domu przy akompaniamencie wagnerowskiej muzyki, a także performance «Chińska lekcja» – seria krótkich form, nad wyraz profesjonalnych, pięknych, dokładnych i przemyślanych. Niezwykły pokaz z zamiataczami nawołuje do projektu grupy z 2008 roku pod nazwą Dialog. Koncepcja projektu przewiduje zjednoczenie ludzi reprezentujących różne społeczne, kulturalne i etniczne środowiska, którzy wykonują synchroniczne, prawie «chóralne» zamiatanie specjalnie wybranej ze względu na symboliczny, czy tradycyjny kontekst, miejskiej przestrzeni. Najczęściej jest ono odbierane jako symboliczne «zakończenie» pewnego etapu, po którym należy jedynie 17 pozamiatać, sprzątnąć, zgasić światło, a potem zamknąć drzwi i pójść. Udział w pokazie dużej grupy ludzi, która skoordynowanie, płynnie i miarowo wykonuje pewne ruchy, kojarzy się z odczuciem wspólnoty. Przedstawiona obok Kościoła Dominikanów narracja ruchu odsyła nas do «Dialogów» Platona z jego znanym «obrazem groty», która jest modelem świata. Ludzie przebywający w grocie widzą na jej ścianach jedynie grę cieni przyjmują to za rzeczywistość. Lecz w rzeczywistości widzialne cienie, to jedynie efemeryczne i omamiające odbicia rzeczy, które istnieją w rzeczywistym świetle sztuki. Światło, to realność królestwa idei, na zawsze zamkniętej dla oczu naszego uczuciowego doświadczenia i dlatego jesteśmy skazani widzieć jedynie odblaski rzeczywistości, tylko grę cieni na ścianach groty. Spektakl «Stadium. І Etap» – to nowy cykl pracy choreografa Anny Żak z zespołem teatru tańca współczesnego Politechniki Lubelskiej, poświęcony znanej polskiej artystce Magdalenie Abakanowicz. Anna bada związek człowieka ze światem organicznym. Fobia tłumu, przenikliwe ciążenie masy nad jednostką, to pierwszy krok, pierwsze stadium poszukiwania tożsamości. W spektaklu daje się odczuć wielkość kompozycji gobelinowych, przekształconych w dramatyczną monumentalną trójwymiarowość. Ludzkie postaci, zmęczone i zwiędnięte, zastygłe w monotonnym rzędzie, tworząc obraz masy, zarażonej milczeniem, apatią, kolektywnością, które wywołują w każdym z nas strach przeciw rujnacji tożsamości. Kinetyczną interpretację teorii sztuki abstrakcyjnej obrazuje spektakl Lubelskiego teatru tańca «Kоsmos». «Punkt – jako forma nie-isnienia, kosmos – bezdźwięczna prosta forma, uzależniona od wewnętrznego napięcia i czynników zewnętrznych, tworzy strukturę linii zdolnej do generowania różnych typów emocji» – opis spektaklu Wojtka Kapronia ukazuje zainteresowanie artysty teoretyczną rozprawą Wassilija Kandinskiego «Punkt i Linia a Płaszczyzna». Kwestie stawiane w swoim czasie przez Kandinskiego, pobudziły Wojciecha Kapronia do stworzenia i przetańczenia choreografii dwuwymiarowego świata punktu i linii na trójwymiarowym sześciennym modelu scenicznym. Wszystkie ruchy odbywające się na scenie, to jedynie schematyczny rysunek punktów, połączonych pomiędzy sobą liniami, które konstruują bardziej złożone formy geometryczne. Te, z kolei, tworzą kompozycję na płaszczyźnie sceny. Wizualne projekcje Aleksandra Janosa i Roberta Zająca współdziałając z tańcem tworzą performacyjne „kompozycje” i „improwizacje” nowej teorii ruchu abstrakcyjnego. Jako przeciwstawienie czystej abstrakcji ruchu polskich artystów ukraińska Asocjacja Tańca Aktualnego TanzLaboratorium przedstawiła «nieznaczne odchylenie od realności». W odróżnieniu od poprzednich występów, trzecia wersja projektu z cyklu «CLINAMEN» dotycza tylko realności, і pojmowana jest jako realność w jej minimalnym i skoncentrowanym wydaniu. Nie ma tu żadnych aluzji, obrazów, fantazji czy znaków, a tylko czystość współdziałania wykonawcy z realistycznymi rzeczami w realnej, osiągalnej przestrzeni. Aktor zajmuje czołowe miejsce, jest indywidualistą i osobistością, zwolnioną z jarzma reżyserskiej narracji. Ale to nie przeszkadza każdemu aktorowi przez tę swoją indywidualność jednak być w grupie i tworzyć wspólną grę. Z pośród «krótkometrażowych» performance, które odbywały się na terenie Pierwszego Ukraińskiego Teatru dla Dzieci i Młodzieży, na szczególną uwagę zasługuje spektakl o nazwie roboczej «Trzyczęściowe performance w trzech językach – angielskim, polskim i hebrajskim» izraelskiej artystki Tamar Raban, która stworzyła złożoną składnie personalną. Szukając śladów swojej rodziny Tamar pojechała do Łucka i Kowla, gdzie przed II wojną światową mieszkał jej ojciec. Przeczytany przez nią fragment ostatniego listu rodziny z Kowla, na który ojciec już nie odpowiedział, wydarty z kontekstu przeczucia i tragedii osobistej i rzucony na żer codzienności, buduje cienką strukturę performance. Każdy z nas, widzów, w taki albo inny sposób zetknął się, stał się współtwórcą spektaklu, poddał się magicznemu wpływowi energii artystki. Przenikanie w istotę transformacji przyrody w rzecz, którą wykorzystujemy nieracjonalnie, to temat performance Włodka Kaufmana. Rozsuwając/katulając drewniane kłody Kaufman wydobywa ze spodu standardowe arkusze bristolu, demonstrując, jaką ilość drewna potrzeba do zrobienia 9-12 standardowych arkuszów Bristolu, które posklejał pomiędzy sobą, a potem szybko owinął się w nie, jakby katulając kłodę na miejsce. Na myśl przychodzi tylko jedno słowo – recycling (przeróbka). Czy wiedzą Państwo, że 35% odpadów wyrzucanych przez ludzi stanowi papier? O tym właśnie mówi performance Włodka – re-cykl, prze-wijanie, rozі z-wijanie papieru... Barbara Szturm postanowiła pokazać nam swój strach przed upadkiem z pierwszego piętra. Niestety, większość widzów zanadto skupiła się na tym jak autorka wylewa na siebie kubeł zimnej wody i dlatego w rzeczywistości nie odczuła żadnej jej bojaźni i przeżyć. Prawdziwą zaczepką okazał się performance Jerzego Onucha w kinie «Kopernik». Szanowna publiczność Проект галереї «Biała» (галерея «Дзиґа») 18\Арт-хроніка Проект галереї «Biała» (галерея «Дзиґа») 19 rozsiadła się w Sali kinowej i oglądała niefrasobliwy film animowany, a autor performance stał przy wyjściu i grzecznie dziękował widzom, którzy nie rozumiejąc istoty przedstawienia panicznie opuszczali salę kinową myśląc, że pomylili miejsce. Widocznie w ten sposób Onuch na zakończenie swojej kadencji dyrektora Instytutu Polskiego w Kijowie chciał pokazać swoje rozumienie sztuki ukraińskiej i «poważny» stosunek do niej naszego lwowskiego widza. Rzeczywiście – to śmieszne, ale nie tego oczekiwaliśmy od inicjatora i organizatora Dni Performance. Dni Performance i oficjalny program Tygodnia zakończył się artystycznym przemówieniem Janusza Bałdygi STOP PERFORMANCE. Autor zatrzymał się w punkcie, dookoła którego chciał konstruować swój występ dzięki symetrii własnego ciała. Był świadomy tego, że przestrzeń występu ma być zniszczona, a następnie odtworzyć się na nowo. Bałdyga nie widział dokładnie określonych granic pomiędzy performance jako gestem i obiektem performance, jako rezultatem tego gestu. Po prostu tworzył gest, który jest istotą performance, a raczej jego wynikiem, jego produktem. Roman Hankewycz, historyk sztuki Олекса Фурдіяк. «Армстронґ на місяці» (Фабрика повидла) Влодко Кауфман (Перший український театр для дітей та юнацтва) 20\Арт-хроніка W najciemniejszym zaułku przemysłowej ruiny dawnej fabryki marmolady przyczaił się projekt Ołeny Turiańskiej i Andrija Sahajdakowskiego «KULTURA – definicja słowa», w którym temat «TSA 2010» – «Abstrakcyjne versus realne» – według mnie, był sformułowany najbardziej trafnie. Chybocący promyk latarki elektrycznej skierowany na mocno naciągniętą przez Ołenę Turiańską od ściany do ściany siatkę z włosia polimerowego dał pełną iluzję dróżki księżycowej na wodzie, która miała odbicie w realnej kałuży na podłodze. Sztuczna droga księżycowa prowadziła oczy widza do niedbale namalowanego pod «dziecięcym» słoneczkiem ironicznie-filozoficznego tekstu A. Sahajdakowskiego: «To jest to, co jest, co się widzi».W tak lakoniczny sposób autorzy projektu zdołali nie tylko wyraźnie określić swoje pojmowanie kultury jako zwierciadła, w którym zawsze odbija się ta realność, jaką mamy, ale też w elegancki sposób zilustrowali wzajeną zależność realnego i abstrakcyjnego w sztuce, co szczególnie zdumiewa na konceptualnym antyestetycznym tle sztuki aktualnej. Natalia Kosmolińska «KULTURA» – DEFINICJA SŁOWA «Nie ma nic bardziej nieokreślonego niż słowo kultura» Johann G. Herder Istnienie określeń ma sens jedynie wtedy, gdy ludzie są w stanie ich odczytać. Każdy niezrozumiały znak przestaje być nośnikiem realnego znaczenia i zmienia się w abstrakcyjny obraz. Фото: Андрій Артим Ukraiński Przekrój Sztuka ukraińska przedstawiona w Lublinie na wystawie «Ukraiński Przekrój», przede wszystkim została wybrana przez jej komisarza Włodka Kaufmana. Selekcja tego zbioru odbywała się, w pierwszej kolejności, w oparciu o aspekty artystycznej aktualności i ukraińskości. Ów temat (tożsamość artysty) obecnie mocno słyszalny, bo wciąż odbywają się debaty o nacjonalizmie i sztuce, powstałe wskutek refleksji po wystawie estońskiej «Let’s Talk About Nationalism! Between Ideology and Identity» (Kumu Art Museum) albo dyskusje w centrum sztuki Wiktora Pinczuka o zagadnieniach tożsamości narodowej, korzeniach i internacjonalizmie. W tym kontekście należy pamiętać, że tu tożsamość nie istnieje, a raczej polityka tożsamości i artyści często wykorzystują swoje pochodzenie dla kariery, manipulując narodowością, aby lepiej się sprzedać. Lecz tu chodzi o coś innego. Nazwiska autorów, dzieła których widzowie będą mogli zobaczyć w projekcie «Ukraiński Przekrój», stały się znane na Ukrainie i poza jej granicami już w latach 1990-2000, a niektóre całkiem niedawno. Ale to nie oznacza, że artyści ci nie pracowali przed 1990 rokiem: po prostu realia ZSRR odchodziły w przeszłość, a na ich miejscu powstawało nowe państwo – Ukraina. Skutkiem tego wiele instytucji znikło lub nadal przebywa w stadium transformacji. Na przykład, Narodowy Związek Artystów Plastyków nadal skupia kilka tysięcy członków, ale zupełnie utracił swoje znaczenie. Ta powstała w czasach stalinowskich instytucja była niegdyś pełnym monopolistą na rynku sztuki, natomiast wyzwania wolnego rynku były się dla niej nie do udźwignięcia. Ale to znów nie o tym. Sztuka ukraińska (jeżeli nie brać pod uwagę Lwowa czy Użgorodu) przez dłuższy czas rozwijała się w kontekście rosyjskiego środowiska artystycznego. Zwłaszcza wydana w latach 60-tych sześciotomowa «Historia sztuki ukraińskiej» częstokroć w środowisku inteligencji rosyjskiej czy też zrusyfikowanych Ukraińców wywoływała bezczelne żarty lub zwykłe niezrozumienie: skąd wzięła się sztuka ukraińska? A rzeczywiście – skąd? Z pewnością wymyślili ją nieznośni haliczanie, którzy tradycyjnie nie są Ukraińcami, lecz pół-Polakami! A może, to prowokacja Zachodu? Toteż nie dziwi fakt, że sztukę ukraińską prezentowaną w Moskwie w 1990 roku, ważni komisarze wystaw i właściciele galerii tacy jak Marat Gelman nazywali nie inaczej, jak «południoworosyjska fala». Na tej «fali» często płyniemy nadal, ponieważ kwestie autentyczności, patriotyzmu czy narodowości 22\Арт-хроніка w środowisku malarzy ukraińskich pozostają nadal otwarte. Obecnie malarze ukraińscy często podróżują światem albo mieszkają za granicą i próbują realizować się w tamtych warunkach. Аle tu również nie o to chodzi. Po rozpadzie ZSRR Ukraina znalazła się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Zanikowi uległ rynek sztuki i środowisko artystyczne przeistoczyło się w szarą masę koniunkturalistów. Artyści, którzy wczoraj jeszcze malowali portrety Lenina na zamówienie komitetów partyjnych lub martwe natury na zamówienie kombinatów sztuki, zaczęli malować freski w cerkwiach i «tworzyć» ikony. Inni wyjechali za granicę «za chlebem». Część powróciła, nie mogąc zaadaptować się w tamtym środowisku, ale wielu dużo pozostało i «odgrywa rolę» ukraińskich malarzy w Kanadzie, USA, Europie czy też w Rosji. Jedynie niewielka grupa nie musiała się zmieniać, a wręcz odwrotnie – ci artyści wyszli z podziemia i ich twórczość stała się dostępna. To tak zwani nonkonformiści – artyści sztuki konceptualnej, malarze-formaliści, rzeźbiarze eksperymentujący, którzy nigdy nie mieli zamiaru szukać swojego rynku, a twórczo eksperymentowali z przekonania. Te ich eksperymenty były przeważnie odbiciem czystej sztuki modernistycznej z początku ХХ wieku, lub też swego rodzaju «żartem», pokazywanym jedynie w pracowniach dla przyjaciół o podobnych poglądach i częstokroć odbywały się równolegle z podobnymi eksperymentami na Zachodzie. Proces legalizacji byłego «undergroundu» stał się tak oczywisty, że nawet w latach 90-ch we lwowskim oddziale Związku Artystów Plastyków powstała sekcja sztuki eksperymentalnej, na czele której stanął znany abstrakcjonista Wasyl Bażaj. ВлодКауфман. З циклу «Птахотерапія», інстальована графіка, 63х90, 2008 р. А teraz wreszcie do rzeczy Wystawa «Ukraiński Przekrój» prezentuje głównie sztukę ukraińskiego postmodernizmu, dla rozwoju którego w końcu lat 80-ch właściwą była prowokacja, symulacja, ironiczne przemyślenie kodów kulturalnych i fabuł literackich zgodnie z intelektualnymi prawidłami «gry». Rozpad ZSRR, żywiołowy rynek i przewartościowanie stały się podstawowymi aspektami twórczości w latach 90-ch. Instrumentem estetyzacji stawała się ironia lub symulacja, а prowokacja była wykorzystywana jako możliwość skruszenia konserwatywnych struktur. Nie zważając na prowokacyjne metody i tematy twórcy ukraińskiej sztuki współczesnej pochodzili z tradycyjnego środowiska sztuki radzieckiej, które osobliwie nie reagowało na minimalizm Arte Povera, czy też eksperymenty Fluxusu, performans Boyza czy też video-dzienniki Jonasa Mekasa. Ukraińscy artyści częstokroć rozpoczynali swoje poszukiwania w końcu lat 80-ch i na początku lat 90-ch podczas młodzieżowych plenerów, np. w Sedniewie (1988, 1989), na festiwalu «WyWyCh» (1990–1992), w grupach na wzór «Fundacji Masocha», w towarzystwach artystycznych «Szlak» (1989–1995), «Spojrzenie» (1989–1992), a także w osadzie «Komuna Paryska» (1990–1994). Później razem organizowali wystawy, rozmawiali, kłócili się i szukali swego miejsca w środowisku światowej sztuki współczesnej. Jądrem ruchu postmodernistycznego na Ukrainie stali się kijowscy artyści plastycy, do których dołączyli artyści z Odessy i Zachodniej Ukrainy (przeważnie lwowscy). Ich dzieła z końca lat 80-ch i początku 90-ch łączą w sobie tendencje transawangardy i tradycje narodowe, w szczególności tzw. ukraińskiego baroku czy też etnostylu. Z nazwiskami artystów, którzy pracowali i eksperymentowali w latach 1980–1990, obecnie wiąże się pojęcie ukraińskiej sztuki współczesnej. Dlatego też nie dziwi fakt, że często oni właśnie reprezentują Ukrainę na wystawach międzynarodowych. Większość współczesnych czy obecnych malarzy ukraińskich nadal pracuje w technikach tradycyjnych: malarstwo, grafika, instalacja. Od lat 90-ch w kontekście ukraińskim pojawia się sztuka medialna, zwłaszcza video-art, jednak do tej pory nie została ona zinstytucjonalizowana. Сергій Савченко. «Кавун», полотно,олія, 100х150, 2010 р. Zresztą, bodaj kilku ukraińskich artystów, tworzy tylko przy pomocy nowoczesnych metod. Przeważnie sytuacja wygląda odwrotnie: podstawowa forma działalności artysty związana jest z technikami tradycyjnymi, a video czy też interaktywna sztuka pojawia się w ich twórczości od czasu do czasu. Na wystawie można zobaczyć młode pokolenie mediaartystów, którzy już przejęli sztafetę po pokoleniu gniewnych z lat 90-ch i dość skutecznie wystartowali w «Tygodniu Sztuki Aktualnej» i godnie reprezentowali Ukrainę na różnych międzynarodowych forach artystycznych. Performatyka (zwłaszcza performance) też dość słabo obecna jest się w środowisku ukraińskiej sztuki współczesnej, chociaż obecnie można odnotować pewną zmianę – nie bez wpływu Dni Performansu we Lwowie. «Ukraiński Przekrój» prezentuje młodych artystów sztuki performansu, którzy zaprezentowali się już na poziomie krajowym i międzynarodowym. Ogółem program wystawy jest względnie reprezentatywny i daje dostateczne wyobrażenie o tym, czym jest sztuka ukraińska w dobie postmodernizmu. Микола Маценко. Схід і Захід – разом! 165х200, полотно-акрил-олія, 2007 Bogdan Szumiłowicz 23 Lwowska galeria sztuki: nowe oblicze starej kolekcji Ci, którzy nigdy nie mieli do czynienia z «kuchnią muzealną» nawet nie mogą sobie wyobrazić, jaki wielki intelektualny trud włożony jest w «zwykłe» zawieszenie ścian obrazami. Przebudowa ekspozycji ХІХ i ХХ wieku we Lwowskiej Galerii Obrazów trwała prawie rok. Trzeba było nie tylko dobrać wszystkie dzieła w taki sposób, by wyraźnie zilustrowały pomysł, ale jeszcze harmonicznie wpisać je w przestrzeń, gdzie z jednego boku zawieszony jest grzejnik, a z drugiego – tablica przeciwpożarowa, której zgodnie z przepisami nie można ukryć ... i żeby dzieła «nie dusiły» na siebie kolorami, rozmiarem, itd… «Puzzle» dramaturgii muzealnej otwarte są jedynie dla uważnego widza. Kulminacją ekspozycji jest «Dziewczyna przy oknie» Konstantego Korowina w perspektywie amfilady, która symbolicznie otwiera nam spadkobiercom okno w przestrzeń sztuki – jej przeszłość i przyszłość … 26\Арт-хроніка Фото: Олег Руденко, Валентина Синенька Jak by różnorodną, treściwą i efektowną nie była stała ekspozycja, to jednak nowe czasy wymagają nowych koncepcji przestrzeni muzealnych, nowych formatów dialogu z widzem, nowych wersji przekazu zdarzeń i faktów… Współczesne muzeum, to nie tylko skarbiec dzieł sztuki, nie tylko wzorzec smaku artystycznego, nie tylko wizytówka miasta i państwa. Czym dalej, tym aktywniej staje się ono terenem dialogu kultur, pokoleń, pomysłów … Jesteśmy przyzwyczajeni, że ekspozycje muzeum sztuki zachodnioeuropejskiej tworzone są według «cech narodowych». Właśnie w tym formacie kilka pokoleń zwiedzających Lwowską Galerię Sztuki ogląda jej zbiory: dział sztuki polskiej, niemieckiej, rosyjskiej … Natomiast od pięciu lat odwiedzający Galerię przy ul. Stefanyka 3, «zwiedzają» nie kraje, а style: empire i romantyzm, biedermeier i historyzm, impresjonizm, symbolizm … O powodzie takiej transformacji opowiada Wita Susak, autor nowej ekspozycji, kierownik oddziału sztuki europejskiej ХІХ–ХХ wieków Lwowskiej Galerii Sztuki. – Każde muzeum jest zwierciadłem osobliwości regionu i czasu, w którym powstawało. Oparliśmy się o dzieła z ХІХ i ХХ wieku, które posiadamy w swoich zbiorach. Naszą dumą jest wielka i pełnowartościowa kolekcja sztuki polskiej. Znacznie mniejszą i nieco nierówną jest kolekcja sztuki rosyjskiej, natomiast dobrze zaopatrzony jest zbiór dzieł sztuki z okresu radzieckiego. Z przedmiotowego okresu posiadamy niestety tylko pojedyncze dzieła sztuki francuskiej, austriackiej, kilka niemieckich, zaś absolutnie brakuje włoskich. Dlatego też zdecydowaliśmy się na odejście od tradycyjnego podejścia – prezentacji narodowych szkół malarskich. Natomiast spróbowaliśmy przedstawić style i kierunki, które panowały w sztuce europejskiej w ciągu dwóch ostatnich wieków i włączyliśmy w ten kontekst również sztukę Zachodniej Ukrainy, zwłaszcza Lwowa, z całym jego kulturowym dobytkiem. – Czy mieliście Państwo jakiekolwiek obiekcje? – Z początku, gdy zadanie zostało przedstawione, to nie miałam przekonania, że wszystko ustawi się w tak logiczną całość. Istniało duże niebezpieczeństwo, że powstanie jakaś «sałatka» i pomysł nie będzie zbyt czytelny. Ale tak się nie stało, a wręcz odwrotnie, niespodziewanie pojawiła się nowa treść. Dla przykładu: empire i romantyzm, które wcześniej uważane były za antagonistów, po znalezieniu się we wspólnej przestrzeni ekspozycji bardzo wyraźnie wskazują, że są «wytworem» jednego okresu. Dopiero teraz, gdy dzieła te wiszą obok siebie możemy zauważyć, jak bardzo dopełniają się nawzajem. Nawet inne obrazy w takim «są- siedztwie» odbierane są głębiej. W posiadanym przez nas portrecie Katarzyny Starzeńskiej pędzla F. Gerarda, który na pierwsze wrażenie odbiera się jak pełnowartościowe dziecię empire, można dostrzec rysy romantyzmu: to zachmurzone, niespokojne niebo, które autor wykorzystuje, w celu pokazania emocjonalnego stanu duszy swojej modelki. – W nowej ekspozycji pojawiły się sale «lwowskie»… – Dla nas bardzo ważne było pokazanie sztuki Lwowa z tego okresu. Wydzieliliśmy trzy sale, które prezentują początek powstania lwowskiej szkoły od momentu uzyskania przez miasto statusu stolicy austriackiej prowincji: przybyli pierwsi cudzoziemscy mistrzowie, zaczęli pojawiać się miejscowi twórcy, rozwijał się nurt zwany portretem mieszczańskim... Na przykładzie tego zbioru widać, że malarstwo Lwowa w XIX wieku rozwijało się mniej więcej synchronicznie wraz z innymi szkołami europejskimi. Była to prowincja, ale prowincja europejska. – Skąd wzięła się podpowiedź takiego pomysłu ekspozycji? – Nie mogę powiedzieć, że to jest nasze know-how. Podpowiedzi, dzięki którym odważyłam się opracować kolekcję galerii, uzyskałam oglądając muzealne ekspozycje Londynu i Nowego Jorku. Pewnym odkryciem była dla mnie seria wystaw, która odbyła się w światowych muzeach na przełomie roku 2000-go. Wiek ХХ przedstawiony był tam nie poprzez tradycyjną chronologię czy też nazwiska, a przez temat – portret, abstrakcyjne, przedmiotowe, albo ze względu na ważne tematy, które zajmowały miniony wiek. W jednej przestrzeni był prowadzony dialog dzieł sztuki z okresu od początku i do końca wieku. Dzięki temu doświadczeniu było mi o wiele lżej budować logikę naszych sal z okresu historyzmu, trzech jego motywów przewodnich: wizualizacji dawnych zdarzeń historycznych, krytyki problemów socjalnych społeczeństwa i ucieczki w stronę piękna: starodawnego – antycznego, bądź wschodniego – orientalnego. Jeszcze jednym rodzynkiem ekspozycji jest nieduża salka, która śledzi rozwój pejzażu ХІХ wieku: od idyllicznego akademickiego – do powstania narodowego krajobrazu, który opiewał piękno rodzimej przyrody, co miało wpływ na rozwój tożsamości narodowej. Rozmowę prowadziła Natalia Kosmolińska 27 Lwowski park miniatur zaprasza Park miniatur – to szczególny rodzaj muzeum pod otwartym niebem, który łączy oryginalną prezentację krajowych cudów architektury i techniki ze wzruszającą «podróżą w lata dziecinne», kiedy to wszyscy staranie budowaliśmy fortece z klocków i piasku. Po raz pierwszy świat zaczął bawić się w miniatury architektoniczne ponad sto lat temu, gdy wraz z euforią rozwoju naukowo-technicznego w Wielkiej Brytanii zapanowała fascynacja zdobienia swoich ogrodów przy domach makietami kolei żelaznych w odpowiednio urządzonym landszafcie. Pierwszy publiczny park miniatur – zbiorowy obraz dawnej idylli angielskiej – otworzył w 1929 roku, w swoim ogrodzie w Bakonscot (Buckinghamshire, Anglia) londyński księgowy. Po drugiej wojnie światowej parki miniatur nabierają coraz większej popularności w Europie, а następnie w całym świecie. Obecnie jeden z najbardziej popularnych to Minimundus w Austrii, Madurodam w Holandii, Mini-Europe w Belgii i Miniatürk w Turcji. Na Ukrainie do tej pory jedynie Kijów mógł szczycić się swoim «Kijowem w miniaturze». Ale 8 października 2010 roku we Lwowie z inicjatywy dyrektora Lwowskiej Galerii Obrazów Borysa Woźnickiego i i p.o. dyrektora Pałacu Sztuki p. Jurija Hnatkowskiego przy wsparciu Europejskiej Partii Ukrainy pojawił się własny park miniatur, gdzie zaprezentowano dumę fortyfikacyjnego dziedzictwa Galicji. Na razie w podwórku Pałacu Potockich we Lwowie zbudowano jedynie osiem mini-modeli fortec, zamków i kościołów obronnych w skali 1:50 według unikatowych dokumentów znanego lwowskiego rekonstruktora Igora Kaczora. Wreszcie, lwowianie i goście miasta mogą na własne oczy zobaczyć jak wyglądał legendarny Wysoki Zamek, z którego na pamiątkę historia pozostawiła nam jedynie 20 metrów muru fortyfikacyjnego. W swoim pier34\Арт-хроніка Ігор Качор. Олеський замок wotnym kształcie można tu również zobaczyć: zamki w Olesku (lwowski obwód) i Ostrogu (rówieński obwód), mieszkalną wieżę-donżon Templariuszy we wsi Serednie (obwód zakarpacki), donżon we wsi Kamieniec (brzeski obwód na Białorusi), obronne cerkwie we wsi Biszcze (lwowski obwód), wsi Sutkiwce (obwód chmielnicki) i kościół w polskiej Posadzie Rybotyckiej (k. Przemyśla). Jeden z inicjatorów powstania parku, p.o. dyrektora Pałacu Sztuki p. Jurij Hnatkowskij, mówi: «Projekt ma cel przed wszystkim oświatowy: odtworzenie najbardziej znanych budowli fortyfikacyjnych za czasów księstwa Halicko-Wołyńskiego, które w ciągu wieków były przebudowywane lub uległy częściowej rujnacji. Lwowski park miniatur, to malutka, ale jakże ważna «cegiełka» w powstaniu nowego obrazu dawnej Ukrainy – nie tylko jej martyrologii, ale również heroicznych kart historii». Natalia Kosmolińska Фото: Олег Руденко Ігор Качор. Високий замок Zamki, duchy i międzynarodowi łowcy duchów «Pani rzeczywiście wierzy w duchy?» – pytano mnie, kiedy opowiadałam o przyjeździe Amerykanów, którzy na całym świecie badają zjawiska paranormalne. «No i co, znaleźli?» – to zawsze było następne pytanie. Program «Międzynarodowi łowcy duchów» na kanale SiFi іstnieje już prawie pięć lat. Zaczynał się jako lokalny amerykański, a w ciągu dwóch ostatnich lat rozciągnął się na całą kulę ziemską - od Australii, Ameryki Południowej do Europy. Jasne, że łowcy już wcześniej byli w zamku rumuńskiego księcia Drakuli i wreszcie trafili do zamków na Ukrainie - w Złoczowie i Podhorcach. W odróżnieniu od naszego telewizyjnego show «Bitwa ekstrasensów», który opiera się na nadzwyczajne zdolności poszczególnych osób, Amerykanie stawią na notowanie zjawisk paranormalnych przy pomocy najnowszych przyrządów: pełnospektralnych kamer wideo i aparatów fotograficznych, ultra dźwiękowych nagrywarek, geofonów reagujących na najsłabsze odchylenia i in. Grupa ta po amerykańsku doskonale łączy nagrywanie show z prowadzeniem prac badawczych. Temat jest bardziej niż interesujący dla szerokiego grona widzów telewizyjnych. To pozwala uzyskać środki od sponsorów i reklamy, a równolegle gromadzić informację i formować bank danych, co w przyszłości da możność porównać i przeanalizować zebrany materiał i nagrania z opowieściami świadków z różnych stron świata. Kiedy zobaczyłam, jaką ilość aparatury przywieźli ze sobą zza oceanu Amerykanie, to przekonałam się, że oni to robią «naprawdę». Jak by to było tylko show, można by obejść się bez tej aparatury. Patriarcha ukraińskiego muzealnictwa i Bohater Ukrainy Borys Woźnicki zezwolił łowcom na spędzenie kilku nocy w zamku złoczowskim i podhoreckim.Jak zaświadczył, osobiście nigdy tam duchów nie widział lub nie zwracał na nich uwagi, zajmując się konserwacją i odnową muzeów. Możliwe, że to właśnie duchy mu w tym pomagały. Ma do nich przyjazny stosunek i uśmiechając się opowiada dawne legendy i całkiem nowe historie. Pomocnikiem i konsultantem grupy amerykańskiej był krajoznawca Igor Żuk, który od dawna interesuje się і bada tajemnice złoczowskich kamieni i podhoreckich lochów. Był gotowy nawet załatwić nieduży samolot do filmowania z lotu ptaka, ale Amerykanie odmówili się od latania, ponieważ ich ubezpieczenie nie pokrywało takiego ryzyka. W Złoczowie duchów nie znaleźli. Czarny Książę, którego od czasu do czasu widywano przez okna Chińskiego pałacu dopóki trwała budowa, to mógł być zwykły człowiek, który akurat przechodził przez dziedziniec. Wypukłe okna zwiększały postać i straszyły świadków. W Podhoreckim zamku chcieli spotkać się z Białą Damą, która już od wieków spaceruje po jego krużgankach i podziemiach. Według legendy mąż zabił ją i zamurował gdzieś w ścianie. Wyniki amerykańskich badań w tym zamku potwierdziły: tu są duchy. Dziwny cień na fotografii, dziwne odgłosy, zapisane przez nich jednej nocy, to nie tak mało, jak dla pierwszego spotkania… Jeżeli badania paranormalnej aktywności ukraińskich zamków wzmocnią normalną aktywność dla przekształcenia ich na międzynarodowe ośrodki turystyczne, na znane w szerokim świecie muzea, to można uważać, że amerykańscy łowcy duchów wykonali swoją misję. Wita Susak Kierownik działu sztuki zachodnioeuropejskiej Lwowskiej Galerii Obrazów 36\Арт-хроніка Zenowij Flinta – o uczuciach ziemskich i ponadczasowych Автопортрет з горлицею. 1974 р. Dnia 1 września 2010 roku wyśmienity ukraiński malarz Zenowij Flinta obchodziłby 75 urodziny. Dla artystycznej natury to nie jest żaden wiek, ale okrutny los nie dał Zenowijowi Flincie takiej okazji – dożycia do 75 lat. Wielki malarz i słoneczny człowiek Zenowij Flinta odszedł z życia dużo za wcześnie, bo w kwietniu 1988 roku. Im dalej od tej daty, tym bardziej monumentalne wrażenie stwarza postać artysty. Obecnie, gdy staraniem rodziny, a przede wszystkim córki malarza Iryny Flinta-Danyliw, regularnie odbywają się retrospekcyjne wystawy twórczości artysty i wydawane są katalogi, można wpełni ocenić «koncentrację» artystycznych poszukiwań Flinty, jego genialne «trafianie w dziesiątkę» emocji czasu w którym żył. Format Zenowija Flinty, to epos. Operuje on kategoriami Renesansu, pragnąc przejawienia idealnej Harmonii wyższego Zamysłu, poprzez harmonię Przyrody i Człowieka. Artysta w ramach każdego, nawet najmniejszego dzieła: szkicu, plenerowego malunku, próbuje pojączyć przestrzeń i czas, znaleźć moment równowagi pomiędzy realnością i mitem. Jego koncepcję artystyczną można sformułować jako intuicyjną «hellenikę», gdzie Piękno rozumiane jest jako Dobro. W warunkach depresyjnej ideologii klimatu kulturalnego i tak zwanego socjalkulturo- Натюрморт. 1966 р. wego «zastoju» lat 1980-ch Zenowij Flinta zdołał stworzyć konstruktywny, pozytywny model widzenia świata, który zachował nastrój narodowo-kulturowego wzrostu lat 1960-ch i znalazł norodową jasność mowy, która istotnie wpłynęła na dalsze kształtowanie się współczesnej szkoły plastycznej na Zachodniej Ukrainie i na całej Ukrainie ogółem. Obchody 75 rocznicy urodzin artysty rodzina Flintów zaczęła wystawą formalnych eksperymentów «Niespodziewany Flinta: poszukiwanie nowej realności» w lwowskiej galerii «Primus». А w końcu października wszyscy miłośnicy talentu Flinty mieli okazję zobaczyć retrospekcję jego dzieł w Muzeum Narodowym we Lwowie. Jeszcze jedno spotkanie w ciągu jubileuszowego 2010 roku z twórczością Zenowija Flinty odbyło się w listopadzie, w galerii dobroczynnej Harry Bowmena. Seria pejzaży-wrażeń, powstałych podczas licznych podróży malarza «przez góry i doliny» ziemi ojczystej, kolejny raz zademonstrowała jego zachwyt nad doskonałym urządzeniem świata, jego pięknem i życiodajną mocą. Dorobek twórczy Flinty widzowie mogli podziwiać również w Kijowie: galeria «ABC-аrt» zaprezentowała malarstwo, grafikę i ceramikę artysty. Historyk sztuki Natalia Kosmolińska Натюрморт з етюдником. 1976 р. 39 «Gloria in Excelsis Deo» W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci tematyka religijna w sztuce postradzieckiego społeczeństwa zwróciła sobie popularność. Nowe przeżycia-przemyślenia starodawnych chrześcijańskich tekstów, próby przenikania do sfery Ducha odbijają się w twórczości dzisiejszego pokolenia artystów-plastyków, sprostowując myśl o dominującej roli «materii» we współczesnym ludzkim świecie. Tematyka wiary w Boga zawsze była jedną z najbardziej popularnych wśród artystów-muzyków, więc nie ma w tym nic dziwnego, że i współcześni kompozytorzy również zwracają się do tego tematu. W dniu 17 listopada 2010 roku na scenie Sali Koncertowej im. St. Ludkiewicza odbyła się premiera dzieła «Gloria in Excelsis Deo» na chór i orkiestrę symfoniczną, którego autorem jest Bogdan Segin. W 2008 roku kompozytor otrzymał stypendium Prezydenta Ukrainy dla młodych muzyków do napisania i realizacji na bazie Lwowskiej Filharmonii Obwodowej twórczego projektu «Gloria in Excelsis Deo», który w ciągu dwóch lat został z sukcesem wcielony w życie... Kierownikiem realizacji projektu został Wołodymyr Sywochip, znany lwowski działacz muzyczny, kierownik i dyrygent Chóru Kameralnego «Gloria», dyrektor generalny Lwowskiej Filharmonii Obwodowej. «Gloria in Excelsis Deo» (Chwała na wysokości Bogu) – starodawny chrześcijański śpiew mszalny, należący do stałych części katolickiej mszy w obrządku łacińskim i liturgii anglikańskiej. Początek hymnu, to pieśń anielska, śpiewana przez pasterzy podczas składania hołdu nowonarodzonemu Synowi Bożemu. Ten hymn był wykonywany od zamierzchłych czasów podczas liturgii chrześcijańskiej, z czasem stając się obowiązkowym elementem Mszy Świętej. «Wieczory muzyczne Ludwika van Bethowena» Dnia 16 grudnia 2010 r. we Lwowie startuje nowy festiwal pod nazwą «Wieczory muzyczne Ludwika van Bethowena». Inicjatorem projektu występuje Wołodymyr Sywochip, dyrektor generalny Lwowskiej Filharmonii Obwodowej, zasłużony działacz sztuki Ukrainy. Wszystkie koncerty Festiwalu (w tym roku jest ich trzy) będą odbywać się na scenie Sali Koncertowej im. St. Ludkiewicza. Program koncertów jest dość obszerny i różnorodny, bo to i muzyka religijna, i koncerty fortepianowe, i fragmenty z opery «Fidelio»; wśród utworów symfonicznych znakomite «Zwycięstwo Wellingtona», wykonywane we Lwowie po raz pierwszy. Cały program Festiwalu zabrzmi w wykonaniu znanych lwowskich zespołów i solistów (Akademickiej Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Lwowskiej pod batutą Ajdara Torybajewa, Młodzieżowej Orkiestry Symfonicznej «INSO-Lviv» oraz Orkiestry i Chóru Kameralnego «Gloria» pod batutą Wołodymyra Sywochipa, pianistów Myrosława Drahana i Oksany Rapity, a także studentów fakultetu wokalnego LNAM im. M. Łysenki). Tradycja «wieczorów bethowenowskich» znana jest w Europie od 1845 r., kiedy to w Bonn (Niemcy) na cześć wybitnego kompozytora został uroczyście odsłonięty pomnik i odbyło się święto muzyki. Z czasem ideę «wieczorów» podchwyciły inne miasta i państwa – Polska, Czechy i Rosja. Obecnie dołącza się do niej Lwów, co na pewno można uważać za comme il faut w kontekście «europejskiego wektora» kulturalnego życia miasta. Materiał przygotowała Anna CZERNOUS 47 Kino europejskie, które zobaczył Lwów Co się kojarzy Państwu ze słowem «arthaus»? Sztuka? Dom? Dom sztuki? Nie? А ja ujrzałam właśnie takie obrazy, kiedy po raz pierwszy usłyszałam ten termin. Natomiast arthaus, to pojęcie, którym określa się kino autorskie, niezależne, eksperymentalne, intelektualne, które – i to nie jest żaden sekret – ogląda nieznaczna ilość widzów nie tylko na Ukrainie, ale i na całym świecie. Kino takie zajmuje pewną intelektualną niszę, zarówno jak i cała sztuka współczesna, (czyli ta, która jest «aktualna», «eksperymentalna» lub «dzisiejsza» (tzw.contemporary)) zwrócona nie do widza masowego, lecz do jednostki. Samo określenie arthaus powstało w latach 40-tych ubiegłego wieku w USA, gdzie arthausаmi nazywano niewielkie kina (domy sztuki), w których demonstrowano przedwojenne taśmy hollywoodzkie, ale też filmy zagraniczne i lokalne produkcje niezależne. Popularność arthausów nasiliła się w czasie kryzysu amerykańskiego kina studyjnego w latach 50-tych. To «z błogosławieństwa» arthausu w przemyśle filmowym pojawili się nowi twórcy, których filmy podbiły świat: J.L. Godart, І. Bergman, F. Fellini, А. Тarkowski… 52\Арт-хроніка Kino potrafi najpełniej przekazać tradycje narodu,jego historię i współczesność. Przedstawiciel UE na Ukrainie Jose Manuel Pintu Teixeira Na Ukrainie kino autorskie prezentuje Kompania Arthaus Тrafic, już prawie od roku współpracująca z Lwowskim Pałacem Sztuki, który faktycznie stał się «domem sztuki». Dzięki tej współpracy w czerwcu 2010 roku w ramach Dni Europy na Ukrainie odbyła się we Lwowie bezprecedensowa impreza – Festiwal Kina Europejskiego. Organizatorami projektu były: Przedstawicielstwo UE na Ukrainie i Arthaus Тrafic. Wyrażająca się w haśle Unii Europejskiej idea «W różności jedność», bardzo trafnie urzeczywistniła się w zainicjowanym w ubiegłym roku w Kijowie Festiwalu Kina Europejskiego. W tegorocznym Eurofescie, który odbywał się również w Mariupolu i Chersonie, uczestniczyły 22 państwa, czyli o 9 więcej niż w roku ubiegłym. Tradycyjnie w przeglądzie zostały pokazane również filmy ukraińskie. Program pokazów został zaproponowany przez ambasady państw biorących udział w projekcie. Prezentowane filmy są laureatami wielu nagród zarówno międzynarodowych jak i krajowych festiwalów filmowych. Lwów przyjmował Europejczyków przy pełnych salach i burzliwym aplauzie. W ramach otwarcia Festiwalu Kina Europejskiego we Lwowie pokazano czeski film «Тоbruk». To historia czeskich żołnierzy walczących przeciwko Niemcom w Libii podczas drugiej wojny światowej. Złożoność stosunków w warunkach stałego śmiertelnego zagrożenia staje się powodem ludzkiej degradacji. W czasie festiwalu tematykę wojenną poruszano kilkakrotnie. Аutorzy filmów nie omijali również takich problemów społecznych jak migracja, sieroctwo i bieda. Jak zaznaczał Zoltán Salai, szef Komitetu Politycznego, Prasy i Informacji Przedstawi- cielstwa UE na Ukrainie, filmy festiwalowe odzwierciedlają pewną sytuację społeczną w każdym państwie. Niestety, nadal nie traci na aktualności tematyka reżimów totalitarnych. Bułgarski film «Świat jest wielki, a ratunek czeka za rogiem» – to pean nadziei, film o przeradzaniu się. Natomiast litewski «Kołowrot» – to historia rozpaczy i beznadziei, w którym młyn wodny symbolizuje niemoc walki zarówno z systemem, jak i z własnymi problemami życiowymi. Zdawałoby się, że miłość powinna być ratunkiem na wszystkie troski, jednakże twórcy filmu europejskiego mają bardzo różne poglądy na takie panaceum. Otóż, w filmie «Kamino» matczyna miłość okazała się być siłą rujnującą, a nawet zabójczą, а w «Instalacji miłości» – miłość stała się jedynie instalacją. „Jasnym promykiem” festiwalu stała się zimowa baśń o Sinterklaasie («Wszystko to miłość»), która dosłownie zaczarowała widzów. Festiwal Kina Europejskiego, to nowy perspektywiczny projekt filmowy. Idea różnorodności, będąca jego podstawą, okazała się bardzo atrakcyjną pozycją w tradycji wielokulturowej Lwowa. Z niecierpliwością będziemy oczekiwać na przyszłoroczny festiwal! Informację o Festiwalu Kina Europejskiego można znaleźć na stronie projektu «Arthaus Lviv» www.arthouse. lviv.ua w rozdziale «Аrchiwum». Śledźcie afisze Kina Aarthausowego we Lwowie! Anastazja Zajcewa, Kierownik projektu «Arthaus Lviv» 53 Brzeg lewy – wolnomyślicielski Gorąca linia: 0 800 501 49 40 e-mail: [email protected] [email protected] www.lokal.lviv.ua www.fest.lviv.ua Pod tym telefonem możecie Państwo zarezerwować stolik w jakimkolwiek zakładzie sieci „!FEST”. Również możecie Państwo podzielić się swoimi wrażeniami, przekazać uwagi, a również dowiedzieć się wszystkiego o LOKALU! Фото: Олег Руденко Projekt «Otwarty Międzynarodowy Festiwal Sztuki Współczesnej «Lewy Brzeg»!» znajdujący się w samym sercu miasta – w piwnicy Opery Lwowskiej – poświęcony jest demarginalizacji sztuki współczesnej we współczesnym Lwowie. To klub muzyczny na wzór europejski, gdzie w formie stale działającego otwartego festiwalu sztuki współczesnej odwiedzający mają oryginalną możliwość zapoznać się z ekspozycją współczesnego malarstwa, posłuchać żywą muzykę, uczestniczyć w wieczorach kulinarnych i spotkaniach artystycznych. Atmosferę cyganerii dopełniają reprodukcje znanych obrazów malarskich i instalacji z instrumentami muzycznymi… Menu składa się przeważnie z ulubionych potraw znanych śpiewaków, kompozytorów, rzeźbiarzy, malarzy i pisarzy. Dodatkowe atrakcje, to możliwość korzystania z instrumentów muzycznych, farb, sztalug, uczestnictwo w on-line koncertach znanych zespołów i transmisjach imprez odbywających się na scenie Opery. Wystawę obrazów namalowanych przez odwiedzających restaurację można zobaczyć w holu restauracji. Historia w formacie knajpy Bezpowrotny bieg czasu i rozmaite kataklizmy cywilizacyjne pozbawiły nas możliwości posmakowania egzotycznego «bukietu» lwowskiej historii i kultury w całej jej rożnorodności. Chociaż do tej samej «rzeki» historii fizycznie nikt jeszcze nie zdołał wejść dwa razy, to można jednak spróbować zbudować sobie zestaw przekonujących kreatywnych dekoracji, które przypominać będą tym, którzy wiedzą, i spróbują wyjaśnić tym, którzy nie wiedzą, «Co to jest?» і «Jak to » tu, we Lwowie było dawniej… Zilustrować karty historii Lwowa, opowiedzieć o najwybitnieszym wkładzie miasta w kulturę europejską i światową, o znakomitych mieszkańcach miasta w «smakowitym» formacie knajpy – próbują właściciele lwowskiego holdingu emocji «!FEST». W ciągu prawie czterech lat zaproponowali oni mieszkańcom Lwowa i odwiedzającym gościom następujące restauracje: «Kryjówka», «Masoch-café», «Obok Diany», «Antykryzysowa knajpa», «Wariaci», «Lampa naftowa», «Staruszek tramwaj», «Pod Złotą Różą», «Lewy brzeg», «Najdroższa restauracja Galicji», «Lwowska Pracownia Czekolady» і «Dom Legendy», które obecnie są jednymi z najpopularniejszych «wizytówek» turystycznego Lwowa. Sprawiedliwość historyczna zwyciężyła Zapytajcie na ulicy jakiegokolwiek napotkanego lwowianina o nazwiska znanych w świecie ziomków. Można, nie zakładając się, stwierdzić, że jednym z nich będzie Zacher-Masoch, któremu ludzkość zawdzięcza widok «demonicznej kobiety z pejczem». Lwowianin Leopold von Zacher-Masoch obudził się jako znany człowiek w 1872 roku, po publikacji w popularnym paryskim «Revú du De Mond» jego powieści «Don Juan z Kołomyji» w języku francuskim. Wtedy nawet nie podejrzewał, że za dwadzieścia lat – w 1890 roku – zostanie «ojcem» światowego masochizmu. W tym czasie austriacki psychiatra Richard von Kraft-Ebing po raz pierwszy wprowadza do leksykonu medycznego termin, określający perwersję seksualną, przeciwną sadyzmowi. Los był niesprawiedliwy dla Masocha, bo jego twórczość literacka obecnie jest prawie zapomniana, natomiast nazwisko pamiętają wszyscy. «Маsoch-café» odradza na swoim terenie sprawiedliwość historyczną, tworząc atmosferę intymno-perwersyjnej gry w stylu dzieł swego Patrona. Na ścianach kawiarni cytaty z najbardziej znanej powieści Masocha «Wenus w futrze». Zachwycająco czerwone wnętrze zdobią popularne atrybuty z arsenału masochistów: futro, skóra, łańcuchy, kajdanki. W menu – ekstrawagancka kuchnia, obficie przyprawiona afrodyzjakami … Przed wejściem do kawiarni stoi pierwszy w świecie pomnik Macocha, autorstwa rzeźbiarza Wołodymyra Cisaryka. Lwów: perspektywy rozwoju ekonomiki kultury Wbrew zrozumieniu przez większość ukraińskich urzędników, kultura, to nie tylko pomniki historyczne i monumenty, wymagające ciągłych wydatków na konserwację. Kultura, to ważny czynnik ekonomicznego rozwoju społeczeństwa i tworzenia wartości materialnych. Współczesny świat trudno zadziwić tym, że dzieło sztuki może być sprzedane o wiele drożej niż fabryka, a dochód osiągającego światowe sukcesy hitu filmowego może przekroczyć dochody gigantów przemysłowych. We współczesnych realiach właśnie twórcza część składowa uznawana jest za, czy nie najważniejszy, czynnik postępu ekonomicznego, а szczególną cechą współczesnego kapitalizmu określa się wysoki poziom estetycznej i semiotycznej części składowej w produkcji towarów i usługach. Niestety, na Ukrainie do dnia dzisiejszego kultura pozostaje nie uznaną dziedziną ekonomiki narodowej. І to w tym czasie, kiedy już prawie od 20 lat kraje rozwinięte wśród priorytetowych kierunków swojego rozwoju widzą właśnie ekonomikę wiedzy/kultury – globalnego fenomenu, który transformował biznes i społeczeństwo. Otóż, w 2003 roku dochód sektora kulturalnego krajów Unii Europejskiej był oceniany na poziomie 654 miliardów euro, co stanowiło 2,6% ich PKB. Dla porównania, dochód europejskiego przemysłu samochodowego w 2001 roku plasował się na poziomie 271 miliardów euro, а dziedzina technologii informacyjnych i komunikacji stanowiła w 2003 roku 541 miliardów euro. W amerykańskich danych statystycznych za 2001 rok dochód przemysłu kulturalnego znajdował się na poziomie 5,24% PKB, co stanowiło 535 miliardów dolarów. We Francji, Finlandii, Włoszech, Holandii i Wielkiej Brytanii gałąź przemysłu kulturalnego znajduje się na pierwszym miejscu według udziału PKB. Natomiast udział zatrudnionych w przemyśle kultury stanowił w 2004 roku: w Niderlandach – 4,2%, Wielkiej Brytanii – 3,8%, a Finlandii 3,7%. 64\Арт-проблеми W tym samym czasie dostępne dane statystyczne na Ukrainie mówią, że jesteśmy krajem zależnym od importu kultury: w 2005 roku importowaliśmy produkt kulturalny na kwotę 662 miliony dolarów, a eksportowaliśmy na kwotę 3 miliony 154 tysiące dolarów. Zresztą, nawet bez podania tych kwot codziennie odczuwamy ubogość, bezpośrednią i w przenośni, naszego ukraińskiego życia kulturalnego. Czy nie przyszła już pora, by wyciągnąć wnioski? Należy wreszcie pojąć, że jeżeli potrzebujemy ukraińskiej, ukraińskojęzycznej kultury, to sami powinniśmy stworzyć warunki, by, przede wszystkim, we Lwowie, gdzie istnieje środowisko artystyczne, dziś była nagrywana muzyka ukraińska, kręcone ukraińskie filmy, pisane ukraińskie książki, nadawała ukraińska telewizja i radio … Posiadając tak duży potencjał intelektualny i kreatywny bardzo nienaturalnie wygląda sytuacja małej ilości twórczych projektów, działających w naszym mieście, które odniosły sukces komercyjny. Pod przykrywką rozwoju Lwowa w kierunku turystyki i ośrodka kultury, w mieście został zaniedbany przemysł. Lecz zamiast fachowego przygotowania dziedziny ekonomiki przemysłu kulturalnego mamy sytuację, gdy dochód z pobytu przeciętnego turysty dla miasta jest mizerny, а samo miasto stało się prawdziwą prowincją ekonomiczną i kulturalną. Jedynie kompleksowa polityka innowacyjna w dziedzinie kultury może wreszcie przynieść efekty ekonomiczne, a nie tylko być ciężarem dla budżetu miasta. W związku z upadkiem dziedzin, które były podstawą lwowskiej gospodarki w ubiegłych dziesięcioleciach, obecnie musimy odnaleźć miejską ekonomikę, podstawą której mogły by stać się ambicjonalne projekty w dziedzinie kultury. Najwyższy czas, by Lwów wyszedł za ramy prowincji kulturalnej i rozpoczął walkę o status kulturalnej stolicy państwa, nie tylko dzięki swemu dziedzictwu historycznemu, ale też dzięki rozwojowi wszystkich kierunków współczesnej kultury, zarówno intelektualnej, jak i masowej. Андрій Кирчів. Панорама Львова. Roman Pochyła, Prezydent Ukraińskiego Centrum Badań Prawnych Własności Intelektualnej i Technologii Informatycznych Jurij Hnatkowskij, Dyrektor Pałacu Sztuki Мистецтв Grupa robocza we współpracy z Ukraińskim Centrum Badań Prawnych Własności Intelektualnej i Technologii Informatycznych i Fundacją Dobroczynną «Europejskie miasto» opracowała program «Lwów – miasto natchnienia». Rozwój ekonomiki kulturalnej naszego miasta wymaga bardziej efektywnego włączenia środków i zastosowania innowacyjnego i strategicznego podejścia do różnych sektorów przemysłu kulturalnego. W arsenale władzy miejskiej powinny pojawić się instrumenty projektów pilotażowych, mikrofinansowania perspektywicznych projektów, utworzenia nowej infrastruktury o przeznaczeniu celowym, utworzenia równych warunków dostępu małego i średniego biznesu lokalnego do przetargów itp. Lwów, jako miasto, w którym istnieje wspaniała szkoła aktorska, gdzie są fachowcy we wszystkich zawodach artystycznych, jest wręcz zobowiązany do utworzenia współczesnej kinematografii ukraińskiej. Znajdzie się dużo sceptyków, którzy będą negować konkurencyjną zdolność takiej strategii do konkurowania z fenomenalnymi wskaźnikami liderów światowych. Jednak przy wielkiej dominacji kompanii amerykańskich (na przykład, roczna sprzedaż audiowizualnych utworów Time Warner stanowi 23,6 miliardów euro, а Walt Disney – 16,5 miliardów euro), ilość studiów filmowych w państwach europejskich wzrasta: w Estonii jest ich 18, w Belgii – 55, Czechach – 55, Francji – 156, we Włoszech – 422. Dzięki prowadzeniu aktywnej polityki wsparcia własnej produkcji filmowej, Dania, z 5 milionami ludności, pomyślnie broni kulturalnych granic własnego państwa od ekspansji filmowej Hollywood: udział filmów duńskiej produkcji sięga 30%. А Czechy dzięki szybkiemu wzrostowi ilości nakręconych filmów, dziś określane są mianem «Hollywood Europy Wschodniej». Więc, aby potencjał miasta, który dziś nie znajduje należnego uznania i wykorzystania, wykorzystać w sek- Najwyższy czas, by Lwów wyszedł za ramy prowincji kulturalnej i rozpoczął walkę o status kulturalnej stolicy państwa, nie tylko dzięki swemu dziedzictwu historycznemu, ale też dzięki rozwojowi wszystkich kierunków współczesnej kultury, zarówno intelektualnej, jak i masowej torze produkcji filmowej, tworząc nowe miejsca pracy, należy rozpocząć proces utworzenia współczesnego studia filmowego. Skala takiego projektu przewiduje kilka podstawowych etapów przygotowawczych. Na etapie początkowym nasza uwaga będzie skupiać się na dwóch inicjatywach, które można zrealizować w krótkim czasie i załączeniu nieznacznych środków finansowych. Chodzi tu o utworzeniu «rent-hause», by artyści mieli możliwość wynajęcia profesjonalnego sprzętu i szkoły filmowej. Kraje z dużym udziałem lokalnych kompanii na rynku muzycznym, takie jak Szwecja, Finlandia, Francja i Włochy, kierują się nie tylko względami polityki kulturalnej lecz również argumentacją ekonomiczną, ponieważ przemysł muzyczny wyróżnia się dużą dochodowością i wysokim poziomem prywatnej przedsiębiorczości oraz zatrudnienia. Natomiast Lwów od wielu lat «еksportuje» swoich muzyków do stolicy, nie mając świadomości potencjału ekonomicznego skupienia w mieście infrastruktury przemysłu muzycznego.W celu jej rozbudowy miejska władza powinna ogłosić konkurs inwestycyjny na budowę współczesnego koncertowo-widowiskowego zespołu architektonicznego. W odróżnieniu od stadionu futbolowego, taka zabudowa stanie się magnezem do organizowania wypoczynku dla mieszkańców całej Ukrainy Zachodniej, bo gdy we Lwowie pojawi się odpowiednia scena z zapleczem, to miasto trafi na mapy tras koncertowych gwiazd światowego show-biznesu. Jesteśmy przekonani, że realizacja tych i reszty zaproponowanych przez nas projektów kardynalnie zmieni życie każdego lwowianina i da odczuwalny bodziec ekonomiczny społeczności miejskiej. Skupiając się na rozwoju potencjału artystycznego poprzez efektywną politykę kulturalną, rozwijając renomę ośrodka intelektualnego i artystycznego, Lwów ma możliwość stać się w przyszłości pomyślnym centrum ekonomiki kulturalnej. 65 78\Арт-гості Jozsef Örmeny: «Muzyka dla mnie, to przede wszystkim, pojęcie światopoglądowe» W 2010 roku swoje pięćdziesięciolecie obchodzi jeden z najciekawszych lwowskich muzyków: docent Lwowskiej Narodowej Akademii Muzycznej, pianista-filozof, znany na Ukrainie i w świecie, przede wszystkim z wykonawstwa utworów współczesnych kompozytorów, Jozsef Örmeny. Na festiwalu «Kontrasty»-2010 jubilant zaprezentował dwa programy. Jeden z nich to unikatowy i jednocześnie bardzo wyczerpujący dla solisty, bowiem w jednym programie z towarzyszeniem orkiestry kameralnej «Akademia» pod batutą Myrosława Skoryka wykonał cztery koncerty fortepianowe ХХ w. – Igora Szczerbakowa, Аlfreda Schnittkego, Myrosława Skoryka i Wiktora Kamińskiego. A po dwóch dniach solował w Piątym Koncercie fortepianowym Andrzeja Nikodemowicza. – Rozumienie współczesnej muzyki, szczególny dar jej interpretacji zrobiły Pana znanym wykonawcą utworów ХХ wieku w całej Europie. Czy taki image nie ogranicza Pańskiej, tak zwanej, wolności artystycznej? – Rzeczywiście, mnie przeważnie zapraszają do wykonania muzyki ХХ wieku, często do przygotowania jej premier. Ale zawsze akcentuję, że nie jestem wykonawcą tylko współczesnej muzyki, czyli staram się nie zawężać kręgu swoich zainteresowań. Mam potrzebę grania również «starej» muzyki: klasyków, romantyków... Przypomnę, że wykonywałem też Drugi Koncert S.Rachmaniniwa i Koncert fortepianowy Franza Xawerego Mozarta. Na nowo w tym «wielo jubileuszowym» roku odkryłem koncerty F. Chopina, P. Czajkowskiego. W listopadzie zagram jeszcze koncert R.Schumanna. Фото: Олег Руденко – Jak ważne są dla Pana osobiste kontakty z kompozytorami? – Myślę, że najważniejsze. Przeczeż właśnie w taki sposób najszybciej odbywa się proces pojednania zamysłów autora i wykonawcy. Miałem okazję kontaktować się z wieloma autorami, których muzykę wykonywałem – od A. Schnidttkego do A. Nikodemowicza. I to było zawsze objawieniem. W przypadku «starej» muzyki sytuacja, rzecz jasna, jest bardziej złożona, musisz sam odczytywać, co chciał nam przekazać kompozytor. Ale, proszę mi wierzyć, bardzo często, gdy biorę się za jakieś współczesne dzieło, to staję jakby przed czystą kartą, muszę obmyślać każdy dźwięk. Jednak, gdy wykonawca stale tym żyje, kiedy bez przerwy myśli o tej muzyce, którą ma wykonać, to mistyczne «to jest to» właśnie się otwiera. – Pana zainteresowanie medytatywnością związane jest z muzyką bezpośrednio, czy również z filozofią? – Już w czasach studenckich interesowałem się muzyką współczesną. Wtedy w akademiku konserwatorium tak «półlegalnie» słuchaliśmy bardzo dużo nagrań współczesnych kompozytorów. Już wtedy zrozumiałem, że tacy kompozytorzy jak Walenty Silwestrow_ Alfred Schnidttke, Olivier Messian są mi najbliźsi, że ta muzyka nabiera dla mnie jakiegoś osobliwego znaczenia. I jeszcze zrozumiałem, że muzyka nie zależy od epoki – ona poprostu jest, albo jej nie ma. Wtedy zacząłem szukać piękna tej muzyki 79 – właśnie współczesnej. Być może, ktoś powie: «Tu są tylko fałsze i dysonanse», być może, ktoś nie wyczuwa tego piękna – ale j nauczyłem się ją znajdować i odczuwać. w duecie fortepianowym. Obecnie na drugim roku duży potencjał demonstruje Danyło Sajenko – zobaczymy, co los przyniesie... – А jakie priorytety ma Pan w muzyce poprzednich wieków? – Bach, Schumann, Rachmaninow, Liszt. Późne utwory Liszta, to według mnie ogromna dalekowzroczność, przewidywanie przyszłych stylów... Mam swoje zdanie na interpretację Bacha i nawet kiedyś na ten temat prowadziłem warsztaty w Użgorodzie. – Czy według Pana można mówić tu o całej «lwowskiej szkole» pianistycznej, i czy uważa się Pan za jej przedstawiciela? – Tak, myślę, że mamy «lwowską szkołę», która miała bardzo dobre podłoże. Przecież w swoim czasie wykładali tu uczniowie Chopina i Liszta. Potem, po 1939 roku odbyło się swoiste zespolenie zachodnioeuropejskiej i rosyjskiej szkoły, przecież wiele z naszych najbardziej znanych pedagogów kształciło się w Moskwie. І to spoiwo daje swoje dobre rezultaty. – Prócz tego, że jest Pan znanym we Lwowie muzykim solistą, znają Pana również jako pedagoga z własną klasą w Lwowskiej Akademii Muzycznej. Jakie ze swoich zasad stara się Pan przekazać uczniom przede wszystkim? – Jakie by to nie było banalne, ale przede wszystkim udzielam dużej uwagi nauczaniu techniki. Obecnie dość często przychodzą na studia nie bardzo dobrze przygotowani technicznie młodzi ludzie, więc należy kompensować te braki poprzedniego kształcenia. Z innej strony próbuję nauczyć swoich studentów twórczego myślenia. Nie bać się odchodzić od kanonów wykonania, rozwijać fantazję twórczą, formować własny światopogląd. Muzyka nawet tutaj pozostaje dla mnie pojęciem światopoglądowym i to próbuję przekazać swoim uczniom. Wyjaśniam im, że trzeba żyć muzyką, a nie z muzyki, jak niektórzy myślą. – Z którego z absolwentów lub studentów dziś jest Pan szczególnie dumny? – Z pomiędzy absolwentów chcę wspomnieć Sergiusza Lungu, który następnie doskonalił swój warsztat we Fryburgu; Oleksija Kusznira, który wraz z żoną Olgą Czfipak również w Niemczech zrobił błyskawiczną karierę 80\Новинки 80\Арт-гості – Bezspornie, można odnieść Pana do typu «muzykafilozofa». А który z pianistów o światowej sławie sprawia na Pana największe wrażenie? – Dla mnie wzorem był, i chyba już zostanie na zawsze Światosław Richter. Wszystkie jego koncerty (a występował on we Lwowie dość często, zwłaszcza w swoim późniejszym okresie) były dla mnie wielkim objawieniem. Wszystko niby jest w nim proste, a jednocześnie Richter sięgnął takich wysokości, które osiągają tylko jednostki – to prawie boska prostota. Imponowała mi również maniera wykonawcza Sofronickiego – mistrza «cieńkiej materii». Uważam, że taki typ wykonawstwa ma przyszłość, dlatego że mechaniczność i komputerowość dźwięków, to ślepa ulica bez wyjścia. Wśród interpretatorów muzyki współczesnej imponuje mi Jean-Pierre Emma, а wśród wykonawców utworów barokowych – Оphra Shif. Wśród młodych uznaję Rafała Blechacza, śledzę jego twórczy wzrastanie, natomiast nie czuję absolutnie nadmiernego showmenstwa i sentamentalności Lang Langa. «Muzyka nie zależy od epoki – ona poprostu jest, albo jej nie ma. Wtedy zacząłem szukać piękna tej muzyki – właśnie współczesnej. Być może, ktoś powie: «Tu są tylko fałsze i dysonanse», być może, ktoś nie wyczuwa tego piękna – ale j nauczyłem się ją znajdować i odczuwać». – Powróćmy do Pańskich sukcesów i nagród. Ostatnio było ich wiele, zresztą uzyskał Pan miano Zasłużonego Artysty Ukrainy. Czy nie jest to dla Pana ważne? – To nie jest ważne, ale było by nieprawdą mówić, że to nie jest przyjemne, gdy ktoś ocenia twoją pracę i to jeszcze na poziomie rządowym. Szczególnie w naszej sytuacji współczesnej, gdy wykonawców muzyki pop nagradzają znacznie częściej i aktywniej niż «akademickich». Gdybym został prezydentem, to przede wszystkim wydałbym dekret o zmianie nazwy tych wszystkich gatunków rozrywkowych. Nie może nazywać się muzyką „to” i naprzykład Bach. Niech sobie istnieją, ale niech się inaczej nazywają. Rozmowę prowadziła Lidia Melnyk Zasłużony Artysta Ukrainy Jozsef Örmeny urodził się w Użgorodzie, studiował w klasie fortepianu Marii Kruszelnickiej w Lwowskim Konserwatorium im. M. Łysenki і w Konserwatorium im. P. Czajkowskego w Moskwie (klasa Jewgienija Malinina). Jako solista, kameralista i akompaniator posiada w repertuarze muzykę od baroka do współczesności. Koncertował na Ukrainie, w Rosji, Polsce, Niemczech, Szwajcarii, Belgii, USA і Kanadzie, brał udział w licznych nagraniach radiowych i telewizyjnych. Ostatnio coraz bardziej koncentruje się na interpretacji muzyki ХХ wieku: na szczególną uwagę, z jednego boku, zasługuje jego wykonawstwo współczesnego repertuaru pianistycznego, co wymaga wysokiej sprawności interpretacyjnej i technicznej («Vingt Regards sur l’Enfant-Jésus» Oliviera Messiaena, cykl «Klavierstücke» Karlheinz Stockhausena), z drugiego – najnowsze utwory ukraińskich kompozytorów – Walentego Silwestrowa, Jewhena Stankowycza, Jurija Łaniuka, Igora Szczerbakowa, Oleksandra Szczetyńskoho. Wiele utworów fortepianowych było napisane specjalnie dla niego jako pierwszego wykomnawcy i jemu dedykowane. Występował na wielu festiwalach muzyki współczesnej, zwłasza, na lwowskich «Kontrastach» i «Warszawskiej Jesieni». Laureat premii im. Rewuckiego za propagowanie muzyki współczesnej na Ukrainie (1993). Zrealizowane wspólnie z Olgą Pasiecznik dla studia «Musicon» nagranie «Pieśni kurpiowskich» Karola Szymanowskiego dla soprana i fortepianu uzyskał w 1998 roku nagrodę fonograficzną «Fryderyk 97» w nominacji muzyka solowa. 81 Oleg Dawydenko: «…obdarowany natchnieniem życzeniem tworzyć nowe razem odczuwając niezbędność eksperymentu każdy raz zaczynać od początku nie uświadamiając powodów tworząc znów i znów nowy system odbicia czy obrazu świata nowe środki metod…» Oleg Dawydenko Sam Dawydenko nazywa siebie «chronicznie optymistycznym malarzem». Obcowanie z Olegiem i jego twórczością przypomina jazdę na «Amerykańskiej karuzeli»… On nie robi pauz w swoich burzliwych jak górska rzeka monologach, nie stawi przecinków, ani kropek w swoich tekstach na projektach … Olegowi Dawydenko wszędzie jest ciasno: w tradycjnym formacie, w tradycyjnej płaszczyźnie, w tradycyjnych materiałach … Jego wulkaniczny twórczy temperament «wytwarza» pomysły z szybkością kulomiotu, które Oleg zapisuje w zeszycie «na potem». Ale «potem» u Dawydenki nigdy nie nadchodzi, jest tylko «już», «tu», «teraz», «natychmiast»… Co chwila «rozpierają» go kolejne nowe pomysły, pracownia zawalona jest rozpoczętymi projektami, częściowo zrealizowanymi projektami i surowcem dla przyszłych projektów, które tłumnie oczekują na realizację. Dwa bazowe wykształcenia artystyczne – ceramika і «malarstwo monumentalne» – cały czas kuszą Olegа fakturą i formatem. Nieustannie eksperymentuje ze wszystkim, co się trafia pod rękę. «Ponosi» go fala ciekawości: co będzie, gdy zmiesza się to z tamtym i jeszcze poleje się tym i posypie tamtym, pokryć fakturą i przeszlifować… Każda z jego twórczych serii, – czy to dynamiczne o wielkim formacie abstrakcje, czy «zabawy» z ogniem, cieniem, trzykropkami, zmarszczkami, «konserwami», czy to pasjonujący romans ze spiżem i szkłem, wszystko to są wersje jedynego tylko projektu – żądzy rozsunięcia ram sztuki i życia, napełnienia go «barokową» żądzą, by wszystko wokół «wybuchło» і wirowało… 82\Арт-гості Олег Давиденко. «Дуалізм», (проект «Він та Вона», 2010). Олія, дріт, нитка, авторська техніка,180х120х110 temperament eksperymentu – Ostatni z artystycznych stopni, to wspólny Twój projekt z żoną Ludmiłą «On i Ona», który właśnie był prezentowany na wystawie międzynarodowej «ART-Kyjiw contemporary 2010». – Chcieliśmy odtworzyć w materiale banalną prawdę o tym, że świat przepełnia pasja. Gdzieś wyczytałem, że świat zbudowany jest ze strun, więc wynalazłem takie podobrazie z siatką. Chciałem, by figury, które «wydziarają się» z niego, były dosłownie «zlepione» z farby. Wymyśliłem jak to zrobić. W podstawie kompozycji – «druciana historia», potem pianka, akryl, silikon i wreszcie farba. Pewne Pinzlowskie reminiscencje owszem istnieją, nie przeczę… Ja tak samo jak i Pinzel lubie zakręcać, «wyostrzać», deformować proporcje… – A jak na ten projekt «On i Ona» zareagował Kijów? – Tydzień obcowania z odwiedzającymi wystawę w «Аrsenale» dowodzi, że Kijów obecnie zmęczył się skandalem dla skandalu. Pragnie świeżej, prostej emocji, chce oglądać rzeczywiście ciekawe rzeczy. Całz czas pytano mnie, czy to nie z lawy zostało zrobione i bardzo dziwili się kiedy mówiłem, że to tylko farba. Фото: Тарас Гіпп – Właśnie przez takie «innowacje» koledzy-plastycy czasami odbierają Cię sceptycznie: malarze – krytykują za «niemalarskość», rzeźbiarze – za «nierzeźbiarskość». Cały czas łamiesz przepisy «produkcyjne»… – Najważniejsze, że wszystko jest prawdziwe. А czy zostanie uznane, czy też nie – pokaże czas… Mówię sobie: koniec, nie będę się zmieniać, będę rozpoznawalny. Ale gdzie tam… Nawet dla swojego uniewinnienia wymyśliłem historię: ktoś posadził jedno drzewo, ogrоdził parkanem i chodzi dookoła: podlewa, opiekuje się, czeka, czeka, a owoców nie ma … А ja sadzę las drzew: jeżeli pomysł jest dobry, to będzie owoc. Nawet jeżeli nie ja go złapię, a ktoś inny - niech korzysta. Mówią: Oleg cały czas poszukuje.Ja nie szukam, ja już znalazłem, poprostu nie mogę poprzestać na jednym. Nie mam czasu się zatrzymywać: zrobiłem, co zamyślałem – zuch. Idę dalej. – Najlepsi współcześni lwowscy rzeźbiarze «wyszli» z ceramiki.Twoje eksperymenty z formą też nie wiadomo czy pojawiłyby się bez doświadczenia otrzymanego przez «ceramiczne» wykształcenie… – Zawsze odczuwałem chęć realizowania się w plastyce. Miałem długi okres malarstwa abstrakcyjnego. Razem z żoną niespodziewanie głęboko się w nim zanurzyliśmy, a potem pomału, pomału, wyszliśmy znów na formę plastyczną. Pomogło nam w tym stypendium Gaude Polonia. Ja pracowałem odrazu w dwóch pracowniach: malarskiej i rzeźbiarskiej, miałem tam kolosalne warunki, nie rzeźbić byłoby grzechem. W ciągu dwóch roboczych seansów po 4 dniach pojawiło się 12 figuralnych prac w bronzie. Cały czas myślałem, myślałem, co mam robić, nie chciałem tradycyjnie lepić w glinie, zdejmować formę, zalewać woskiem … А potem znalazłem wypalony drut і zginałem szkielety 83 – Myślę, że twoje doświadczenie praktykującego dizajnera również dołożyło się do twoich plastycznych projektów? – Nie zajmowałbym się dizajnerstwem, gdybym nie spotkał ludzi, którzy dali mi możliwość realizowania się w tej dziedzinie. Więc ciągnąłem do wnętrz zmięte papierzyska, pogięte żelastwo, nawet buty… І tyk wyszło, że w dizajnerstwie realizowałem pomysły, które «znajdowałem» w malarstwie sztalugowym czy rzeźbie, а gdy już pracowałem z realnym materiałem, to «wzbogacałem» się dla nowych sztalugowych prac. Gdy widziałem, że nie mogę zrealizować się w zamówieniu jako malarz, to rezygnowałem. Dzięki dizajnerstwu razem z żoną zachowaliśmy siebie dla sztuki. Gdybym malował i myślał, jak by to szybciej sprzedać, to nie wiem, czy bym już malował… А pomysły leżą wprost pod nogami. Wchodzisz do kuźni, czy huty szkła, patrzysz na osmolone ściany, podłogę i sufit, to przecież dookoła sama sztuka. A potem zaczynasz to «odrywać» od płaszczyzny i przenosić na płótno. – Cały czas chcesz połączyć malarstwo z formą przestrzenną, stworzyć trzecią substancję … – Zdaje się Paweł Makow mówił, że realność zawsze będzie wyraźniejsza niż iluzja realności. Ja szukam sposobu jak być bardziej przekonującym w iluzji, więc próbuję połączyć ją z realnymi naturalnymi elementami. Już relief programuje jakąś intrygę, nośnik informacji lub znaków, wyznacza fabułę. Фото: Валентина Синенька rzeźby, zalewałem cienką warstwą wosk, a potem nakładałem na bronzę… Najdziwniejsze, że oni potrafili to odlać. Kiedy przywiozłem i wystawiłem tę swoją rzeźbę tutaj na Ukrainie, to mnie cały czas pytano, czy to wszystko spawałem, czy lutowałem… Po pewnym czasie pojawiły się inne «druciane historie», jakie z czasem przerosły, czy też ewoluowały w projekt «On і Ona». Tu też obecna jest linia-arteria, żywa, pulsująca… Potem na tę siatkę jakimś sposobem narosło «mięso» formy. Kiedy lepiłem te torsy, ręce, nogi, przypomniała się nauka w akademii: przecież kiedyś umiałem rysować, kiedyś lepiłem z gliny. Sam pomysł... to wieczne uczucie, stosunki. – Czy tu chodzi Ci o projekt «Konserwy»? – O niego również. Tam mam realną ziemię, chłopacy przynieśli mi kilka worków. Ja tę ziemię poprostu «lałem» na podłoże, a potem przesycałem ją lakierem i klejem, eksperymentowałem ze smołami. Wtedy pasjonowałem się szkłem, stale szukałem sposobu, jak odtworzyć tę wielką przezroczystą głębię. Zalewałem wielkimi kałużami smoły motylka, żuka, karalucha… Taka sobie muzeafikacja banałów. Ten projekt jeszcze nie został ukończony. Wciąż brakuje mi czasu… Tyle pomysłów, które nie nadążam zrealizować. Tu w pracowni mam rozpoczętych conajmniej pięć kierunków. Ale, żeby je zrealizować, to inne trzeba poświęcić. – Nie próbowałeś tworzyć scenografii?Tam, z Twoją uniwersalnością, miałbyś pole do popisu! – Kiedyś kolega zaproponował mi zrobienie scenografii. Otrzymałem scenariusz, przeczytałem jedynie motto, 4 linijki, a już miałem dwadzieścia pomysłów. To jest bardzo ciekawe zajęcie. Z chęcią popracowałbym w teatrze. Już mi ciasno w pracowni. Rozmowę prowadziła Natalia Kosmolińska 84\Арт-гості «…forma która wynika w wyobraźni rozwarte piersi odkrywcy podróżującego na ślepo w labiryntach wahań i pułapek efektownych błysków snów i marzeń…» Oleg Dawydenko Людмила Давиденко. «Мати», полотно, олія 140х140 Oleg Dawydenko Urodził się w 1966 r. w Pryłukach. Wykształcenie: Technikum Ceramiczne w Myrhorodzie (1983–1987), Lwowska Narodowa Akademia Sztuk Pięknych, wydział «Ceramika artystyczna» (1990–1994), wydział «Malarstwo monumentalno-dekoracyjne» (1994–1998). Pracuje w technice: malarstwo sztalugowe i monumentalne, rzeźba, grafika, polichromia świątyń chrześcijańskich, ikony. Priorytety w sztuce: Wszystkie formy mają swoją treść niezależnie od zawartej fabuły, dlatego każda sztuka pragnie zostać muzyką, która jest niczym innym, jak formą… Credo: «naprzód i do góry». www.davydenkoart.com Олег Давиденко. «Жінка», бронза, гутне скло, дріт, 50х20х15 85 Kolportaż Lwów Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. S. Kruszelnickiej Аdres: prospekt Swobody, 28 Тelefon: (032) 242-11-63 Lwowska filharmonia obwodowa Adres: ul. Czajkowskiego, 7 Тelefon: (032) 235-81-36 fax: (032) 235-81-22 Galicyjska Knajpa Żydowska «Pod Złotą różą» Adres: ul. Starożydowska, obok starej synagogi, Telefon: +38-050-370-38-63 Festiwal-restauracja «Lewy brzeg» Adres: pr. Swobody, 28 Telefon: +38-050-430-07-52 «Najdroższa Restauracja Galicji» Adres: Rynek 14, 2-gie piętro Telefon: +38-050-430-87-83 Lwowski Pałac Sztuk Аdres: ul. Kopernika, 17 Тelefon: (032) 297-00-10, 261-47-33 Hotel Leopolis Adres: ul. Teatralna, 16 Telefon: (032) 295-95-00 ZA « Dzyga» Аdres: ul. Ormiańska, 35 Теlefon: (032) 297-56-12 Hotel Vintage boutiqe Adres: ul. Starożydowska, 25/27 Telefon: (032) 235-68-34 Мuzeum Іdei Аdres: ul. Wałowa, 18а Тelefon: (032) 295-69-68 Hotel «Cytadel inn» Adres: ul. Grabowskiego, 11 Telefon: (032) 295-77-77 Galeria «Zielona Kanapa» Аdres: ul. Ormiańska, 7 Теlefon: (032) 235-75-49 Kijów Galeria «Harry Boumana» Adres: ul. Nalewajki, 18 Galeria «Prymus» Adres: ul. Łesi Ukrainki 16/5 Telefon: (032) 247-04-73 Sieć «Fest!» Kryjówka Adres: Rynek, 14 Telefon: +38-050-430-63-54 «Мasoch-cafe» Adres: ul. Serbska, 7 Telefon: +38-050-371-04-40, (032) 235-68-72 Мuzeum-restauracja «Lampa naftowa» Adres: ul. Ormiańska, 20 Telefon: +38-050-371-09-08 Galeria «Аrtinform» Adres: ul. B. Chmielnickiego 8\16 Galeria «Gryfon» Adres: ul. Kościelna, 6 Galeria «Іrena» Adres: ul. Artema, 35 Galeria «Pracownia» Adres: ul. Аrtema 1-5 Galeria «Kolekcja artystyczna» Adres: ul. Tereszczenkowska, 13 Galeria «Parsuna» Adres: ul. Chorywa, 43 Salon Sztuki Narodowego Związku Artystów Plastyków Ukrainy Adres: ul. Аrtema 1-5 Galeria «PA» Adres: ul. B. Chmielnickiego, 32 Galeria «Rarytas Art» Adres: ul. Michajłowska 24-b\80 Galeria Fundacji Sprzyjania Rozwojowi Sztuki Adres: ul. Frolowska 1\6 Мuzeum Warwary i Bohdana Chanenków Adres: ul. Тereszczenkowska, 15 Narodowe Muzeum Sztuki Ukrainy Adres: ul. М. Gruszewskiego 1\6 Ukraiński Dom Centrum Informacji Turystycznej Adres: ul. Chreszczatyk, 2 Salon materiałów plastycznych «Skarbczyk» Adres: ul. Andrijewski uzwiz, 36-В Galeria «Тryptyk» Adres: Andrijewski uzwiz, 34 Telefon: (044) 279-07-59, fax: (044) 279-83-85 Galeria «Bottega» Adres: ul. Michajłowska, 22б Telefon: (044) 279-53-53 «Arsenał sztuki» Adres: ul. Ławrska, 12-14 Тel./fax: (044) 288-52-25 Тruskawiec Challe Graal Adres: ul. Suchowola, 60а Telefon: (03247) 7-12-12 Riksos Podkarpacie Adres: ul. Horodyszcze, 8 Telefon: (03247) 7-11-11 Linie lotnicze LOT, Аeroswit, DniproAvia