Nadolski A.- Broń i stroje rycerstwa polskiego w średniowieczu .

Transkrypt

Nadolski A.- Broń i stroje rycerstwa polskiego w średniowieczu .
Andrzej Nadolski
Broń i strój
rycerstwa polskiego
w średniowieczu
Ossolineum
•
Andrzej Nadolski
Broń i strój
rycerstwa polskiego
w średniowieczu
Ilustrował
Andrzej Klein
W im law • Warszawa • Kraków • Gdańsk
pokład Aarodowy- imienia Os.wtińskich
Wydawnictwu • 1979
Spis treści
Wstęp
7
Na śladach rycerskiej przeszłości
27
Pancerni średniowiecza
37
Zakuci w stal
81
W podróży, na Iowach, w szrankach
109
Bibliografia
m
Wykaz skrótów
123
Explanation of illustrations
124
List of abbreviations
127
Ilustracje
129
Wstęp
Naiwne sformułowania, zabawne skróty myś­
lowe wychodzące spod uczniowskiego pióra od
lat budzą swym nic zamierzonym komizmem
wesołość dorosłego czytelnika. Zdarza się jednak,
żr przedstawiciel świata „starszych" od śmiechu
przechodzi do refleksji i dostrzega, że wcale nic
tak to łatwo wyrazić trafnie myśl, która w dzie­
cinnej czy młodzieżowej wersji ubawiła go ser­
decznie.
Choćby z tym rycerzem. Czego (poza samym
rycerzem, oczywiście!) brak w groteskowej defi­
nicji zaprezentowanej w „Przekroją"? Odpo­
wiedź na to pytanie nasuwa się natychmiast,
jeśli przypomnimy, że nasz „rycerz" to spoloni­
zowany niemiecki „Rittcr", co, jak wiadomo.
oznacza po prostu j e ź d ź c a " . Jeźdźcem jest także
francuski „chevalier" (skąd nasz „kawaler" i „ka­
waleria") i hiszpański „cabalłcro". Wynika z te­
go, że bez konia nic ma rycerza, że właśnie
koń. bardziej niż ów hełm. miecz czy pancerz,
7
Rfcrrz
skłmhił się i hełmu.
miecza ' pancerza.
Humoi / Msaylńw 4/JcuInyi'b.
..Pncc-fcrói" Ki 153a
decyduje o przynależności swego posiadacza do
rycerskiego stanu.
Aby upewnić się, sięgnijmy do podręcznego
źródła wszelkiej wiedzy, do encyklopedii. W 10
tomie wielkiego wydawnictwa PWN znajdziemy
odpowiednie hasło opracowane przez profesora
Geremka i dowiemy się, że rycerstwo 10 „war­
stwa wojowników stanowiąca elitę społeczeństwa
feudalnego wieków średnich", a nadto że do
powstania owego
rycerstwa
przyczyni]
się
,. wzrost znaczenia konnicy w Europie od
V I I I w."
Na pozór wszystko już jest jasne. Jeśli jednak
rozejrzymy się nieco szerzej, wnet powstają
wątpliwości. Czyż pana Wołodyjowskiego z Sien­
kiewiczowskiej Trylogii nie nazywano „małym
r y c e r z e m " ? Tymczasem i z treści książki.
i z ekranowych obrazów Jerzego Hoffmana
jasno wynika, że wprawdzie znakomity szermierz
zagończyk wojował konno, a jako szlachcic nale­
żał do elity swego społeczeństwa, ale nic nie
miał wspólnego ze średniowieczem, z którym
profesor Geremek wiąże istnienie rycerstwa.
W dodatku, jeśli porzucając beletrystykę, sięg­
niemy do oryginalnych, urzędowych dokumen­
tów, powstałych w czasach jeszcze późniejszych
niż lata siedemnastowiecznego Potopu, przeko­
namy się, że określenia „rycerz", „rycerstwo"
nie należą tam bynajmniej do rzadkości. „Mam
oddać w imieniu Towarzystwa naszego cześć
winną r y c e r z o m , którzy w obronie ojczyzny
polegli", oświadczał prezes Rady Stanu Księstwa
Warszawskiego, Stanisław Potocki, na uroczy­
stym posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk,
zwołanym po zakończeniu zwycięskiej wojny
z Austrią w r. 1809. W dwadzieścia lat później
wtórował mu generał Chlopicki w swej odezwie
z dn. 5 grudnia 1830 r,:
Ja dziś wam, Polacy,
wam, mężne r y c e r s t w o polskie, oświadczam,
iż . . . biorę na siebie urząd Dyktatora".
Tc przykłady, a można by ich przytoczyć
s
znacznie więcej, świadczy, że terminem „rycerz"
określano u nas bynajmniej nie tylko średnio­
wiecznych wojowników. Co.więcej, że określano
lak nic tylko reprezentantów elity feudalnej i nie
wyłącznie konnych. Obrońcy Olszynki Raszynskicj z r. 1009 i Olszynki Grochowskiej z r.
1831 w znakomitej przewadze feudalami na
pewno nie byli, a piechurzy i kanonierzy grali
wśród nich co najmniej równie ważną rolę jak
kawalerzyści. Można zatem dojść do wniosku,
że w czasach nowożytnych nazwanie kogoś,
a zwłaszcza żołnierza, „rycerzem" miało przede
wszystkim charakter zaszczytnego wyróżnienia.
Nieprzypadkowe) przytoczone tu wypowiedzi obu
wybitnych postaci naszej XIX-wieczncj historii
zostały zaczerpnięte z aktów o odświętnym,
uroczystym charakterze. Na co dzień nikt ułana,
grenadiera czy też anylerzysty „rycerzem" nic
tytułował.
W dalszym ciągu naszej opowieści wrócimy
jeszcze nieraz do różnych przeżytków tradycji
rycerskiej. Postaramy'się wykazać, że spotykamy
je nawel w naszej XX-wieczncj współczesności.
IMnczasem jednak spróbujemy wyjaśnić, jak
doszło do tego, iż nazwa konnego wojownika
istotnie stała się w średniowieczu określeniem
przedstawiciela uprzywilejowanej warstwy spo­
łecznej.
Wypadki, klórc do tego doprowadziły, po­
czątkami swymi tkwią w głębokiej przeszłości,
przy czym zjawiska z zakresu organizacji wojska
i sztuki wojennej wiążą się tu ściśle ze zjawiskami
Z zakresu dziejów gospodarczo-społecznych. Aby
je zrozumieć, musimy pamiętać, że o sile zbrojnej
plemion w okresie przedpaństwowym, a także
o sile zbrojnej pierwotnych tworów państwowych
decydowało pospolite ruszenie wszystkich obywa­
teli zdolnych do noszenia broni, ekwipujących
się na własną rękę i na własny koszt, zależ­
nie od swej zamożności. Im większe zróżnicowa­
nie majątkowe, tym wyraźniejszy podział na
9
rozmaite kategorie wojowników, lżej i ciężej
uzbrojonych* Najbogatsi stawali w szeregaefi
konnicy, a działo się lak dlatego, że tylko
najbogatsi mogli sobie pozwolić na posiadanie
konia bojowego. Konia trzeba byfo nie tylko
zakupić, jak kupowano miecz, tarczę czy zbro­
ję. Należało go ponadto utrzymywać, nie szczę­
dząc mu. również i w czasach pokoju, obfitej
a wartościowej paszy oraz pracochłonnej opieki.
Trzeba przy tym podkreślić, że koń przeznaczo­
ny pod wierzch, do użytku wojennego, nie
mógł być ubocznie wykorzystywany do pracy
pociągowej, zwłaszcza do szczególnie ciężkiej
pracy na roli. Zresztą do takiej pracy koni
przez długie wieki w ogóle nie używano. Wy­
starczały silniejsze, choć powolne woły.
Taki ścisły związek między konnicą a
przedstawicielami najbogatszych warstw społe­
czeństwa obserwujemy także we wczesnej staro­
żytności greckiej i rzymskiej. „Hippcus" w Gre­
cji, „equcs" w Rzymie oznaczał nie tylko j e ź d ź ­
ca", „konnego wojownika", ale zarazem także
i bogacza.
Skądinąd wiadomo, że kawaleria rzymska
nigdy nie imponowała sprawnością, wyraźnie
usiępując jeździe różnych ludów barbarzyńskich,
O wojennej' potędze Rzymu decydował ciężko­
zbrojny piechur - legionista, który przez długie
wieki na licznych połach bitew nie znajdował
równego sobie przeciwnika. W tej sytuacji, gdy
pierwotną armię rzymską, formowaną na zasa­
dzie powszechnego obowiązku wojskowego, zastą­
piło zaciężne wojsko zawodowe, bez żalu zre­
zygnowano z rodzimej konnicy, tworząc na jej
miejsce stosunkowo nieliczne oddziały jazdy zło­
żone z Numidów. Gallów i innych ludów uza­
leżnionych od Rzymu. Nazwa „ekwiei", czyli
n jeźdźcy", „rycerze", pozostała związana z uprzy­
wilejowanym stanem wpływowych bogaczy, któ­
rzy w hierarchii społecznej ustępowali tylko ro­
dom senatorskim, Ci „rycerze" zajmowali się
10
wielkimi transakcjami finansowymi i sprawowali
ważne godności państwowe, nie już nie mając
wspólnego /. rycerską służbą w kawalerii.
W ciągu I I I w. D-C. Imperium rzymskie
przeżyło głęboki kryzys. U podstaw tego kryzysu
leżały przyczyny natury gospodarczo-społecznej.
ale nie bez znaczenia było też pojawienie się
na granicach Cesarstwa nowych, groźnych wro­
gów w postaci Persji odrodzonej, pod rządami
dynastii Sasanidów, a także w postaci niektórych
ludów germańskich, zwłaszcza (Jolów. Ci ostatni.
porzuciwszy uprzednio swą skandynawską oj­
czyznę, osiedli nad brzegami Morza Czarnego,
Inzyswająjąc sobie tu liczne zdobycze bogatej
ailtury grecko-sarmackiej, od dawna kwitnącej
na tym terenie.
Najważniejszym rodzajem wojska w państwie
Sasanidów była ciężka kawaleria, okryta zbroją,
walcząca z konia włócznią i długim, prostym
mieczem. Ten sam typ zbrojnych, ukształtowany
pod wpływem sarmackim, odgrywał czołową rolę
w szeregach gockich. I oto okazało się, że rzym­
ska piechota, która z biegiem czasu utraciła
swą dawną bitność i obniżyła poziom świet­
nego niegdyś wyćwiczenia, nie jesl w stanie
stawrić czoła irnpetyezncj szarży perskich czy
też gocko-sarmackich jeźdźców. Władcy Rzymu
zareagowali na tę groźną sytuację rozbudową
własnej konnicy, formowanej przeważnie z maso­
wo zaciąganych wojowników germańskich. W ten
sposób w wojskowości europejskiej piechota na
dłuższy czas utraciła dominującą pozycję. Rozpo­
częła się epoka przewagi konnicy.
Do ostatecznego ugruntowania tej przewagi
walnie przyczyniły się kolejne pustoszące Euro­
pę najazdy przybywających ze Wschodu stepo­
wych nomadów, przede wszystkim Hunów i Awa­
rów*. Przynieśli oni ze swej środkówoazjalyekicj
ojczyzny mistrzowskie opanowanie jazdy wierz­
chem, ważne zdobycze z zakresu wyposażenia
jeździeckiego (np. znajomość strzemion) oraz
11
szereg odmian broni zaczepnej i ochronnej szcze­
gólnie przydatnych w walce z konia. Wydaje się,
że zwłaszcza Awarowie wywarli na swych zachod­
nich sąsiadów wpływ szczególnie silny. Dzięki
niemu sylwetka wczesnośredniowiecznego rycerza
z Europy zachodniej w bardzo znacznym stopniu
upodobniła się do współczesnego mu konnego
wojownika ze stepów Azji centralnej.
Młode organizmy państwowe wyrastające
na gruzach zachodniej części Imperium rzymskie­
go cechował stosunkowo niski poziom rozwoju
gospodarczo-społecznego, wykazujący wicie prze­
żytków niedawnej plemiennej przeszłości. Podsta­
wową formą siły zbrojnej znów. jak we wczes­
nych epokach dziejów Grecji i Rzymu, stało
się powszechne, pospolite ruszenie wszystkich
ludzi wolnych, zdolnych do noszenia broni,
z których każdy zbroił się zależnie od swej
sytuacji majątkowej. O lej sytuacji decydowała
przede wszystkim ilość posiadanej ziemi, pod­
stawowego wówr/as środka produkcji. Ponieważ
w działaniach wojennych coraz to większą rolę
odgrywała pancerna konnica, królowie i książę­
ta dokładali wszelkich starań, aby zwiększyć
w szeregach swych wojsk liczbę ciężko uzbro­
jonych jeźdźców. Stąd szczególne zainteresowa­
nie tą kategorią posiadaczy ziemskich, których
stać było na zakupienie zbroi i utrzymanie
konia bojowego. Władca mógł sam organizować
i niekiedy organizował hodowlę koni. a także
produkcję albo planowy import cennych rodza­
jów uzbrojenia, aby W ten sposób stworzyć
bazę zaopatrzenia swej armii. Zastosowanie tego
sposobu na szerszą skalę nastręczało jednak
poważne trudności w warunkach gospodarki na­
turalnej, przy słabo rozwiniętym systemie skar­
bowym państwa. LauCięj było nadawać wybra­
nym wojownikom odpowiednio rozległe działy
ziemi, zobowiązując ich w zamian do pełnie­
nia służby wojennej na koniu i w lepszym
uzbrojeniu niż to, na jakie mógł się zdobyć
12
przeciętny uczestnik powszechnego, pospolitego
ruszenia.
W ten sposób ponownie doszło w Europie
do utożsamienia ciężkozbrojnego kawalerzysty
z zamożnym posiadaczem dóbr ziemskich, do
Utworzenia owej „warstwy wojowników stanowią­
cej elitę społeczeństwa feudalnego wieków śred­
nich", o której mówi Wielka encyklopedia pow­
szechna, Uzupełniając zawarte w niej określenia,
możemy powiedzieć, że /.w rycerza, przynajmniej
w średniowieczu, należałoby uważać zawodowego
wojownika pełniącego z racji użytkowania dóbr
ziemskich służbę konno i w pełnym uzbrojeniu
i zaliczającego się z tejże samej racji do uprzy­
wilejowanej klasy w ramach feudalnej społecz­
ności europejskiej. Nie od rzeczy będzie dodać,
ŻC w zasadzie rycerz nie uprawiał swej ziemi
osobiście, własnymi rękami. Przeszkadzały mu
w tym stosunkowo znaczne rozmiary włości,
a lak/e częsta konieczność wyruszania na wy­
prawy wojenne. Musiał bezpośrednio lub po­
średnio korzystać z pracy uzależnionych od
siebie chłopów.
Nie brak wyjątków od tak zarysowanej
reguły. Jeśli się przyjrzeć bliżej, można dostrzec
w średniowiecznej Europie różne kategorie wo­
jowników. którzy pod względem zaopatrzenia
w środki walki, a także pod względem roli,
jaką odgrywali w szeregach wojsk, nie różnili
się od typowych rycerzy — feudałów, nie należąc
bynamniej do owej klasy wielkich posiadaczy
ziemskich lub należąc do niej w stopniu nie­
pełnym.
Przegląd stosunków polskich, nawet uprosz­
czony i pobieżny, dostarcza dobrej ilustracji
tego stanu rzeczy. Wiemy, że nasi pierwsi
historyczni władej z rodu zwanego później Pias­
tami dysponowali silną i sprawną formacją woj­
skową, którą nazywamy ,.drużyną'\ Według
Ebrahima ibn Jakuba, żydowskiego kupca z mu­
zułmańskiej wówczas Hiszpanii, który podróżu­
je
jąc po Europie w początkach drugiej polowy
X w. dobrze pozna! stosunki polskie, jedna
setka owej drużyny warta była tyle, co dzie­
sięć setek wojów z pospolitego ruszenia. Ten
sam autor informuje nas, że polski książę za­
opatrywał swoich drużynników w konie, broń
i „wszystko, czego potrzebują", a zapłatę za
służbę wylicza! im w kruszcu, czyli, jak po­
wiedziano by dziś. w gotówce. M a m y tu więc
do czynienia z zawodowymi wojownikami kon­
nymi, dobrze uzbrojonymi, którzy jednak nie
sami troszczą się o swoje wyposażenie i nie
posiadają ziemi, a przynajmniej ziemi przyzna­
nej im „na prawic rycerskim", to znaczy ty­
tułem wynagrodzenia za oddawane władcy wo­
jenne posługi.
Wobec innych problemów stajemy badając
strukturę polskich sił zbrojnych w epoce Kazi­
mierza Wielkiego, czy leż nieco później w epoce
bitwy pod Grunwaldem. Pierwotne pospolite
ruszenie, obejmujące wszystkich wolnych i zdol­
nych do broni członków społeczeństwa, należy
już w tych czasach do dawno minionej przesz­
łości. Podstawową formację stanowi pospolite
ruszenie szlacheckie, złożone z ziemian-rycerzy
zobowiązanych do ruszenia na wojnę nie tylko
konno i zbrój no, ale nadto ..ludno", to znaczy
na czele równie konnego i zbrojnego pocztu
zwanego „kopią". O liczebności kopii decyduje
oczywiście zamożność rycerza. Ale obok rycerzy-nobilów, czyli reprezentantów stanu szlacheckie­
go. stają w szeregach, czasem w pojedynkę,
czasem również na czele kopii, niektórzy miesz­
czanie, a zwłaszcza sołtysi licznych w ówczesnej
Polsce wsi rządzących się prawem niemieckim.
Ich konie bywają drobniejsze i tańsze, zbroje
mniej kompletne, a poczty, jeśli w ogóle istnie­
ją, mniej liczne od większości pocztów rycer­
skich. I oni jednak, chociaż przeważnie zalicza­
ją się do plebejów, to znaczy do mieszczan
lub chłopów, pełnią służbę w najważniejszym
14
rodzaju ówczesnego wojska, w ciężkozbrojnej.
rycerskiej konnicy.
Spójrzmy wreszcie na oddziały zaciężne,
które w drugiej polowie XV wieku, w ciągu
13-letniej wojny z zakonem krzyżackim siały
się najwartościowszą częścią wojska polskiego.
Oprócz piechoty, oprócz lżejszej jazdy służą w ich
szeregach okryci zbroją jeźdźcy — kopijniey. Na­
wet wówczas gdy rekrutują się oni spośród
szlachty, różnią się w zasadniczy sposób od ty­
powych rycerzy-zicmian, tym znowu, że wy­
nagrodzenie za swą służbę pobierają w postaci
pieniężnego żołdu, a nie w postaci gruntów
rolnych, nadanych im „na prawie rycerskim".
Zresztą nawet wśród tych rycerzy, którzy
z prawnego punktu widzenia należeli do „nobilów" i korzystali formalnie z przywilejów sta­
nu szlacheckiego, można stwierdzić daleko idą­
ce zróżnicowanie. Rycerzem był więc możnowładca dysponujący rozległymi włościami, piastu­
jący wysokie godności państwowe i prowadzą­
cy na wojnę kilkunastu, kilkudziesięciu albo
nawet i kilkuset, wyekwipowanych przez siebie
zbrojnych. Ten sam stan reprezentowali liczni
przedstawiciele szlachty jedno- lub parowioskowej, ruszający na wyprawę na czele kilkukonnego pocztu, często ramię w ramię z Sołtysem
swej wsi. Do rycerstwa wreszcie zalicrano rze­
sze drobnej szlachty, często własnoręcznie upra­
wiającej swe niewielkie majętności i pełniącej
wojenną powinność „konno i zbrojno", ale za­
zwyczaj już nie „ludno", bo wystawienie pocz­
tu przekraczało jej materialne możliwości.
Chcąc uniknąć tych wszystkich komplikacji
umówmy się. że w dalszych naszych rozważa­
niach za rycerzy będziemy uważać nie tylko
przedstawicieli stanu rycerskiego, lecz wszystkich
w ogóle średniowiecznych wojowników występu­
jących na wojnę konno i w pełnym uzbrojeniu.
Musimy przy tym pamiętać, że pojęcie „peł­
nego uzbrojenia" ulegało znacznym wahaniom,
15
zależnie od przemian techniki i sztuki wojen­
nej, a nawet od chwilowej potrzeby. Taka de­
finicja daleka jesl od doskonałości, ale wystar­
czy nam, zajmującym się, jak to wynika z ty­
tułu tej książki, przede wszystkim bronią i stro­
jem polskiego średniowiecznego rycerstwa, a nie
jego gospodarczo-społeczną pozycją.
Mo/na by postawić pytanie, czy w ogóle
ma sens zajmować się tymi starociami sprzed
wieków, nie mającymi mi pierwszy rzut oka
związku z naszą współczesnością, jakże odległą
od feudalnego średniowiecza. Nie jesl to bynaj­
mniej pytanie retoryczne. Od czasu do czasu
pojawia się ono w wypowiedziach nie pracowni­
ków nauki wprawdzie, ale niektórych publicys­
tów, czasem t e ż . . , niektórych przedstawicieli
administracji naukowej. Choć wypowiedzi le nie
mają na szezęścic wagi decydującej* na pewno
nie sprzyjają tworzeniu atmosfery przychylnej
badaniom nad problematyką średniowiecza,
w tym także nad problematyką dotyczącą śred­
niowiecznego rycerstwa. Udzielanie sceptykom
(a może tylko nie dość zorientowanym?) wyczer­
pującej odprawy przekroczyłoby ramy naszej
książki. Robią to zresztą inni autorzy bardziej
od nas w tej mierze kompetentni*. Ograni­
czymy się zatem do stwierdzenia, że in teres ują<\ nas in wycinek kulimy wieków średnich
wywarł na dzisiejszą naszą rzeczywistość wpływ
poważny, nierównie większy, niż się powszechnie
przypuszcza.
Stało się tak dzięki wielkiej atrakcyjności
obyczaju rycerskiego, który formując się stopnio­
wo w ciągu kilku stuleci przerósł wreszcie w tra­
dycję znacznie trwalszą niż samo istnienie ry­
cerstwa. Powstanie i rozwój lego obyczaju wią­
żą się- z przekształceniem prymitywnych, na
pól dzikich wojowników w ową elitę feudalnego
społeczeństwa, przodującą nie tylko na polu
bitwy, łecz również na królewskim lub książęcym
dworze. Łagodniała więc pierwotna, b a ó a r z y ń te
* J« Topolski, Świat bez historii,
Warszawa 1972;
B. Zientara. Hrnryk Brodaty
i ffgo timy. Warszawa 1975,
Przedmowa.
ska srogość, Na równi / żądzą walki i brutalną
siłą fizyczną poczęto cenić dworność postępowania, wielkoduszność, ścisłe wypełnianie zobo­
wiązań, poszanowanie danego słowa. Bardzo to
charakterystyczne, że najbardziej uznany w Polsee wzór średniowiecznego rycerza w osobie Za­
wiszy Czarnego z Garbowa przeszedł do przysło­
wia nie w związku z Odwagą ani sprawnością
wojenną, ale właśnie z wysokim poczuciem od­
powiedzialności („polegaj na nim jak na Za-
wiszy").
Do rozpowszechnienia wzorów postępowania
właściwych dla rycerza poważnie przyczyniła się
Utrwalona zwyczajem droga praktyki i ćwiczeń.
j.ikct winien byl przebyć kandydat do rycerskie­
go stanu. Końcowy, a zarazem najważniejszy
etap owej drogi stanowił znany obrzęd pasowa­
nia. W czasie tego obrzędu młody wojownik
otrzymywał jako symbol zdobytej rycerskiej god­
ności ozdobne ostrogi i pas z zawieszonym
mieczem, a także uderzenie płazem miecza po
ramieniu. Towarzyszyły temu słowa : „znieś w po­
korze ten cios, ale już żadnego więcej". Ce­
remonia pasowania, zrazu czysto świecka, na­
brała / c/asem zgodnie z duchem epoki wy­
raźnych cech religijnych.
Jak wszelkie wzory, także i wzór rycerskie­
go postępowania bywał w praktyce daleki od
realizacji. Przykładom wielkoduszności aż nazbyt
często towarzyszyły przykłady okrucieństwa wo­
bec słabych i skwapliwego ulegania możnym
tego świata. Niezłomna, wierność przeplatała się
z najpospolitszą zdradą. Umiarkowanie i goto­
wość do poświęcenia
z wybujałym indywidu­
alizmem, butą i skłonnością do ostentacyjnego
przepychu. Pogoń za godnie pojętą sławą —
z pogonią za zyskiem, edobywanym bez wzglę­
du na wiodące do niego środki.
Z czasem pamięć o cieniach zbladła. Po­
zostało przekonanie o wysokich wartościach tego,
nawiązywać także i w innych warunkach histo­
rycznych.
Spójrzmy zatem na nasz dzień dzisiejszy
i poprzedzającą go niedawną przeszłość, po­
wszechnie zaliczaną do historii najnowszej. Dostrzeżcim wówczas, że ceremonia pasowania na
rycerza ma swą kontynuację w pięknym obrząd­
ku promocji obowiązującym w Szkołach Ofi­
cerskich. Zauważymy liczne emblematy i sym­
bole wojskowe i niewojskowe choćby szkolne!)
umieszczane na stylizowanych tarczach, tak właś­
nie. jak niegdyś na tarczach umieszczano ry­
cerskie herb). Przypomnimy sobie, że w czasie
okupacji jeden ze szczebli podziemnego harcer­
stwa określano kryptonimem ..Zawisza", że w rzę­
dzie czynnych na Kiclccczyżnie oddziałów AL
występowała jednostka nosząca imię tego samego
legendarnego rycerza, że do dziś imię to powta­
rza się wśród nazw nadawanych naszym szkol­
nym statkom żaglowym. Przekonamy się wresz­
cie, może nie bez zdziwienia, iź wśród naszych
znajomych spotkać możemy ludzi obdarzonych...
iiajautcntycznicjszym w świecie tytułem rycer­
skim ! Są nimi po prostu wszyscy odznaczeni
„kawalerskimi" krzyżami orderowymi.. „Kawa­
ler" to tylko inne określenie „rycerza", wobec
czego kawaler orderu „Virtuti Mililari" lub „Po­
lonia Rcstituta" to nikt inny jak członek ry­
cerskiego bractwa „Zasługi Wojskowej" czy też
..Odrodzenia Polski*'. Znamienne, że większość
owych orderowych bractw skupia w swym gronie
nie tylko szeregowych, czyli kawalerów-ryeer/\.
lecz lakże wyższe szarże w osobach posiadaczy
krzyżów ..oficerskich" i „komandorskich".
Jednocześnie / Żywym, choć nic zawsze
świadomym kontynuowaniem niektórych form
tradycji rycerskiej możenn stw ierdzić ogromne
rozpowszechnienie zupełnie błędnych wyobrażeń
na temat uzbrojenia i ubioru rycerskiego w ogó­
le, a polskiego w szczególności. Aż zdumiewa.
jak szybko nastąpiło zatarcie rzeczywistego obraI«
zu i zastępowanie go tworami wyobraźni, często
nawiązującymi do zupełnie innych epok i innych
kręgów kulturowych. Proces len, rozwinięty w ca­
łej pełni, stwierdzamy u nas już w XVI wieku.
Uzbrojenie średniowiecznej) wojska polskiego
ukazywane na ilustracjach zdobiących dzieła
ówczesnych historyków nabiera wyraźnych cech
orientalnych. Widać to szczególnie lam, gdzie
Polaków przeciwstawia się Krzyżakom, np. w sce­
nie bitwy pod Grunwaldem. Oricntalizacja ta­
ka jak najbardziej odpowiada rzeczywistości XVI-wieeznej, odpowiada też utwierdzającej się wów­
czas legendzie o sarmackim, a więc wschodnim
pochodzeniu Polaków, ale nie pasuje do epoki
Grunwaldu, w której uzbrojenie polskie nie od­
biegało jeszcze od ogólnych norm przyjętych
u Europie łacińskiej. W kierunku nadanym
przez erudytów i artystów Odrodzenia s/li ich
nas tępe \ z lal późniejszych, opatrując ukazywa­
ne w swych dziełach średniowieczne rycerstwo
atrybutami X V I I - i 5vVIII-wiccznyeh husarzy
i kirasierów, w postaci słynnych skrzydeł, lam­
parcich skór albo dla odmiany wysokich, wy­
świeconych butów i klasycyzujących, grzebicniaslych kasków,
W" zależności od wizerunków i uczonych
opisów, a więc równie fałszywie, kształtował
się potoczny pogląd ogółu społeczeństwa i uksztallował tak trwale, że do dziś jeszcze próby jego
sprostowania wywołują gorące sprzeciwy, a co
najmniej niedowierzanie.
Jeden z nielicznych w Polsce znawców
i wykonawców figurek historycznych (mamy na
myśli figurki historyczne z prawdziwego zdarze­
nia, a nic s/karadzicńslwa oferowane klientom
w kioskach „ R u c h u " ! ) sporządził ostatnio dio­
ramę bil wy grunwaldzkiej, przeznaczoną dla
Muzeum w Malborku. Okazałe dzieło, przekra­
czające rozmiarami wszystko, co w tym za­
kresie w Polsce dotychczas zrobiono, wzbudziło
żywe zainteresow anie publiczności, a także przed19
stawicieli środków masowego przekazu. Zaintere­
sowanie i . . . zdumienie. Dlaczego nie wzorował
się pan na Matejce? padały pytania. I zdu­
mienie rosło, gdy pytając) m wyjaśniano, że przej­
rzenie się Matejków skiemu Grunwaldowi 10 naj­
lepszy sposób dowiedzenia się, jak na pewno
n i c w y g l ą d a l i niemieccy, polscy i litewsko-ruscy rycerze na początku XV w. Nic chcemy
tu kwestionować niewątpliwych ideologicznych
walorów zawartych w obrazie krakowskiego
Mistrza. Nie mamy też zamiaru oceniać go
pod względem artystycznym. Natomiast musimy
stwierdzić, że wartość Grunwaldu j a k o źródła
wiedzy o średniowiecznym uzbrojeniu jest nies­
tety żadna. Różne rodzaje broni, ozdób i ubio­
rów przedstawione przez Matejkę z typowym
dlań drobiazgowym realizmem składają się w su­
mie na wielki magazyn DESY. i to magazyn
urządzony źle, bo gromadzący bez Jadu i wy­
boru przedmioty najróżniejszego wieku, rodzaju
i pochodzenia. „Duży to obraz i okazały mówi o Grunwaldzie Bolesław Prus ustami Iłżec­
kiego
tylko nic trzeba go pokazywać żoł­
nierzom. którzy przyjmowali udział w bitwach".
Lepiej nie pokazywać go też historykom kultury
średniowiecza.
Tym ostatnim trudno pogodzić się z ksią­
żęcą czapką Witolda, która byłaby zapewne na
miejscu w czasie uroczystości dworskiej czy koś­
cielnej. ale nie w samym centrum szalejącej
bitwy. Będą ich razić paradne szaty nie okry­
tego zbroją Konrada, księcia Oleśnicy, wywija­
jącego w dodatku nie mieczem, t y l k o . . . uni­
wersyteckim berłem rektorskim. A cóż powie­
dzieć o Chrobrowej włóczni św. Maurycego
w ręku pieszego Litwina? o anachronicznych
w czasach Grunwaldu pełnych, łuskowych zbro­
jach Witolda i Skarbka z C ó r albo o równic
anachronicznej pełnej zbroi kolczcj, w której
Występuje Zawisza Czarny.' Aby zamknąć tę
przypadkowo dobraną i bardzo niekompletną
*<>
lisit; błędów wielkiego malarza, wymieńmy tu
jeszcze takie oto rekwizyty przedstawione na
Matcjkowskim płótnie, jak karaeenowy. „tui banowy" szyszak (Polska, koniec X V I I lub po­
czątek XVIII w.), typowe skrzydła husarskie
(Polska, X V I - X V I I I w.) albo'wreszcie hełm
perski ze „słonecznymi" maskami (XVII w.),
zaopatrzony w dodatku w nie pasującą do niego
ozdobę w postaci blaszanych skrzydeł (Polska,
XVIII w i. I wszystko to ukazane w scenie
rozgrywającej się w r. 1410!
Pod urokiem Maiejkowskich płócien pozosta­
wali niekiedy nawet krytyczni i kompetentni
przedstawiciele świata nauki. T r u d n o sie zatem
dziwić, że wpływ wielkiego wizjonera w prze­
możny. a nic zawsze szczęśliwy sposób zaciążył
n.i historycznej w\ohra/ni szerokich rzesz nasze­
go społeczeństwa. Twórczość innych malarzy
uprawiających podobną tematykę, z większą od
Matejki ścisłością, ale nie tak sugestywnie, nie
była w stanic owego wpływu zrównoważyć.
W dzisiejszych czasach najsilniejszymi czyn­
nikami kształtującymi świadomość publiczną są
Oczywiście środki masowego przekazu: radio,
film, telewizja. Niestety, na naszym odcinku
także i te czynniki zawodzą i z nielicznymi
wyjątkami przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Ta sceptyczna ocena dotyczy przede wszystkim
fabularnych filmów o tematyce historycznej, pre­
zentowanych czy lo na wielkim, czy to na
małym ekranie. Nie tylko zresztą filmów pol­
skich. Pamiętam) zapewne słynnego Henryka V
w reżyserii Lawfcnce a O l n i e r a z licznymi sce­
nami batalistycznymi, ukazującymi francusko-angielskie zmagania w czasach bardzo bliskich
Grunwaldowi, bo odpowiadających również po­
czątkom XV stulecia. Rekonstrukcję tych zda­
rzeń i czasów przeprowadzono z dużym znaw­
stwem i pietyzmem, co wystawia wysoką ocenę
nie tylko kulturze historycznej, ale i artystycz­
nemu smakowi twórców filmu. Lecz i tu spot\1\
kamy scenę, która znakomicie przyczynia się
do utrwalenia powszechnie panujących, a z grun­
tu fałszywych pojęć o średniowiecznym rycer­
stwie i średniowiecznym uzbrojeniu. Mamy na
myśli groteskowy dźwig, służący do podno.szenia na koń francuskich rycerzy, zgodnie z po­
toczną wiarą „zakutych w zbroje", zatem nie­
mal niezdolinch do samodzielnego poruszania
się na polu walki. Widz zafrapowauv wspaniałym
obrazem zwycięstwa, jakie nad tymi niezdar­
nymi ociężalcami odnoszą łekkozbrojni i piesi
angielscy łucznicy, nie dostrzega, że sarn Henryk
\ i jego rycerze, występujący w zbrojach nic
różniących się od tego, co noszą na sobie ich
francuscy przeciwnicy, radzą sobie doskonale
bez żadnych dźwigów i wykazują ruchliwość
zupełnie wystarczającą.
Ale i tak przytoczony tu OIi\icrowski film
jako obraz odtwarzanej epoki przewyższa o ca­
łą klasę różne demonstrowane na naszych ekra­
nach filmowe i telewizyjne rekonstrukcje średnio­
wiecza, aż nadto często urągające nic lylko
prawdzie historycznej, ale nawet elementarnym
zasadom zdrowego rozsądku. W" ich liczbie nie
brak niestety tworów rodzimego pochodzenia.
Wśród tych ostatnich są takie, które godnie
dotrzymują kroku najgorszym osiągnięciom za­
granicy.
Nie mamy tu oczywiście na myśli filmów,
podobnie zresztą jak inscenizacji teatralnych,
świadomie i celowo ustawionych w konwencji
fantastycznej, wyraźnie odżegnujących się od re­
alizmu, traktujących określone wypadki dziejowe
jedynie jako preteksi do ukazania spraw ogólno­
ludzkich i |>oriadczasowych. Tutaj nic nic może
ograniczać inwencji reżysera czy scenarzysty.
Sądzimy jednak, że sprawy przedstawiają się
inaczej, gdy twórcy prezentują nam dzieło moc­
no osadzone w konkretnej rzeczywistości dziejo­
wej, sd\ od trafnego zrekonstruowania owej
rzeczywistości
zależy
właściwy
klimat filmu,
Tl
a często po prostu jego właściwy sens. Można od
biedy zrozumieć niefrasobliwe igraszki, na jakie
pozwalają sobie w tej sytuacji niektórzy filmowcy
zagraniczni. Względy komercjalne leżące u pod­
staw ich działalności często nakazują im zadziwić
odbiorcę widowiskowymi efektami uzyskanymi za
wszelką cenę. W odniesieniu do części filmowców
amerykańskich dochodzi jeszcze i brak kultury
historycznej, zrozumiały u przedstawicieli naro­
du, który stawiał swoje pierwsze kroki dopiero
wtedy, gdy Polacy żegnali już I Rzeczpospolitą,
podsumowując w tej tragicznej chwili osiemsetleliii ciąg dziejów obfitujących i w cienie, i w blaski.
Ten ciąg, który wbrew katastrofie rozbiorów roz­
wijał się nieprzerwanie i na naszych oczach prze­
kroczy! barierę Tysiąclecia, zobowiązuje. Zobo­
wiązuje też sytuacja naszego filmu, grającego
przecież powierzoną mu ważną rolę w procesie
kształtowania świadomości społecznej. Tymcza­
sem, jak to słusznie stwierdziła na lamach
„Ekranu" Barbara Kazimierczak, „ . . . rzadko się
zdarza, aby któryś z przygotowanych j a k o wi­
dowisko masowe tematów historycznych służył
temu, co nazywamy wychowaniem historycz­
nym, nabywaniem przez społeczeństwo prawdzi­
wej kultury humanistycznej".
Wydaje się zatem, iż mamy prawo wyma­
gać, aby reżyser czy też scenograf podejmujący
się tworzenia obrazów wyraźnie umieszczonych
w ramach określonej historycznej epoki odnosił
się z większym szacunkiem do odtwarzanej
przeszłości niż do swych fantazji i ambicji.
Niestety, przeważnie jest akurat na odwrót.
„Kiedy historyk prostuje szczegóły albo zastrze­
ga się przed odchyleniem od «prawdy dziejowej», łatwo naraża się na zarzut pedantyzmu
i niezrozumienia dla Sztuki przez wielkie S"
pisał niedawno prof. Kieniewicz. I gdybyż choć
to „ S " było zawsze naprawdę takie wielkie!
Nawet wówczas gdy filmowcy odwołują się
do opinii historyków, nazbyt często z opinii
23
tej w praktyce nic korzystają lub. jeśli ko­
rzystają, to w sposób nic rokujący dobrych wy­
ników. Pracownicy placówek naukowych są­
siadujących z wytwórniami filmowymi aż nadio
dobrze znają owe nerwowe telefony: Przyjeż­
dżamy za chwilę, ogromnie nam sic spieszy.
pokażcie nam, z jakich armat strzelali Niemcy
do obrońców Głogowa za Krzywoustego. Go?
nie strzelali z armat? A z czego: 1 Aha, z balist, no to wypożyczcie nam fotografię takiej
balisty z X I I wieku. Nie macie? nic zacho­
wały się? Dziwne! I nie macie naprawdę nic
tego rodzaju? Tylko miniatury z XV wieku?
To świetnie, skorzystamy. Cóż to w końcu za
różnica! I tak nikł się na tym nie p o z n a . . .
Przykład jest oczywiście zmyślony i trochę
(nie za wiele!) przejaskrawiony. Może jednak
dobrze zilustrować sytuację istniejącą zupełnie
realnie. Ludzie o wyrobionej kulturze historycz­
nej, umiejący podejść do odtworzonej epoki ze
znawstwem, a przynajmniej z zamiłowaniem,
stanowią niestety w naszych środowiskach fil­
mowych wyraźną mniejszość. Tym bardziej god­
ną uznania.
Być może ulegamy sugestii własnych zainte­
resowań, wydaje się nam jednak, że szczególnie
jaskrawe b\ wają właśnie grzechy popełniane
w rekonstrukcji średniowiecznego i w ogóle
historycznego uzbrojenia i ubioru wojskowego.
Autorzy tych rekonstrukcji najczęściej zapomi­
nają, że broń miała (i ma nadal!) bardzo wyraź­
nie sprecyzowane, praktyczne przeznaczenie. Jest
narzędziem walki. Powinna skutecznie razić
przeciwnika, a także równic skutecznie unieszko­
dliwiać zadawane przez niego ciosy. Jeśli nie
może spełniać przynajmniej jednego z tych zadań,
nie ma w ogóle racji bytu. Nikt nie obwieszałby
się ciężkim, a zarazem kosztownym żelastwem,
gdyby niechęć pokonania, a przynajmniej zastra­
szenia wroga oraz równa jej chęć zagwaranto­
wania całości własnej skórze. Tymczasem w na24
szych wyobrażeniach często traktujemy broń,
zwłaszcza tę mało znana, broń z odległych epok,
jako dość zabawne przybranie noszone nie wia­
domo po co przez dawnych, dziwnych ludzi.
W świeżo wydanej książce poświęconej histo­
rii sztuki czytamy, że' „od połowy XVI wieku
pełne zbroje, zamykające całkowicie człowieka
W żelaznej skorupie, zaczynają wychodzić z uży­
cia. Humanitaryzm Odrodzenia i w tym wypadku
wyraził troskę o człowieka". J a k widać, autor
tej sentencji zdaje się traktować zbroję jako coś
w rodzaju pokutniczej wlosiennicy przywdziewa­
nej w mrokach średniowiecza dla umartwienia
grzesznego ciała. Nie dostrzega, że w rzeczy­
wistości noszono owe zbroje w celu jak najbar­
dziej praktycznym i arcyhumanitarnym, bo dla
zapewnienia jakiego takiego bezpieczeństwa ludz­
kim kościom. Zarzucono le ochrony nic dla
zadośćuczynienia renesansowej radości życia,
tylko dlatego, że wobec stałego doskonalenia
broni palnej przestały spełniać swoje podstawowe
zadanie. Trudno o lepszy przykład zupełnego
nieporozumienia, tym bardziej jaskrawy, że
zaczerpnięty z poważnej pracy popularnonauko­
wej.
W lym, może przydługim, wywodzie stara­
liśmy się udowodnić, że o rycerskim uzbrojeniu
wiemy u Polsce mało, a tym samym wiemy
mało o ważnej dziedzinie kultury średniowiecza,
tej epoki, w której mieści się akurat połowa
polskiego Tysiąclecia.
Oddając do rąk czytelnika naszą książkę,
chcielibyśmy choć w najskromniejszym zakresie
poprawić istniejący niekorzystny stan rzeczy. To
co wyszło spod naszego pióra, nie jest oczywiście
podręcznikiem. Mogliśmy się zdobyć tylko na
bezpretensjonalne opowiadanie, wykorzystując
co prawda wyniki badań naukowych, także
i najświeższych, wciąż jeszcze niestety bardzo
niekompletnych. Dobre zasady popularyzatorskie
nakazywałyby odłożyć nasze wystąpienie do
2b
chwili dostatecznego zaawansowania owych badań, prowadzonych systematycznie od bardzo
niedawna. Takie postępowanie, w teorii pra­
widłowe, oznaczałoby w praktyce odwleczenie
sprawy na czas nieokreślony, na pewno bardzo
odległy. Podjęliśmy zatem ryzyko zaprezentowa­
nia książki z pewnością nie dość dojrzalej, ale
za to stosunkowo szybko odpowiadającej na
konkreme zamówienie społeczne, którego istnie­
nie daje się odczuwać. Pocieszamy się także
i tym, że praca nasza będzie stanowić swoisty
remanent aktualnego stanu badań. Ukaże istnie­
jące w nim braki i słabości, a w ten sposób
przyczyni się w jakimś stopniu do postępu także
ściśle naukowych studiów nad dziejami uzbroje­
nia i ubioru rycerskiego w Polsce średniowiecz­
nej.
Na śladach
rycerskiej przeszłości
W filmie i w literaturze, bardzo różnej miary
i różnej wartości, raz po raz powraca motyw
cudownej podróży w czasie. Bohater utworu,
człowiek X I X lub XX wieku, czasem dorosły,
czasem dziecko, dzięki czarodziejskim zaklęciom,
tajemniczym talizmanom, albo też sensacyjnym
preparatom przygotowanym w naukowej pracowni porzuca swoją współczesność i przenosi
się w sam środek starożytności lub średniowiecza.
Przeżywa tysiączne przygody, z których wycho­
dzi zwycięsko, przeważnie dzięki swej nowo­
czesnej wiedzy, zapewniającej mu zdecydowaną
przewagę nad ludźmi sprzed wieków. Spotyka
osoby o sławnych nazwiskach, miesza się w znane
z historii konflikty, często zmieniając ich bieg,
przeprowadza śmiałe reformy w duchu szlachet­
nego postępu i humanitaryzmu. I wreszcie,
^7
Dziś /''v;<--f VII lyrfi pniach*
najtlują riisnue staroświeckie,
s~padv- przyłbic > m;><-j.
iak.tr ostrogi zard&wiah...
Maciej Stryjkowski w 1583 r.
r
o pobojowisku * l'W
w chwili ostatecznego triumfu, lub też odwrot­
nie, w obliczu nieuchronnej katastrofy, świado­
mie albo i niechcący znów uruchamia nad­
przyrodzone siły i . . . budzi się w dzisiejszym
świecie, zachowując na dnie serca odrobinkę
tęsknoty- za poznaną i porzuconą przeszłością.
Ten fantastyczny motyw bywa wykorzysty­
wany jako kanwa komedii albo melodramatu,
..przygodowej" opowieści dla młodzieży albo
uiworu moralizatorskiego. Zawsze jednak w ja­
kimś stopniu jest odbiciem drzemiącej w niekiórych ludziach pasji do osobistego uczestnicze­
nia w wielkich wydarzeniach przeszłości, pasji
dogłębnego poznania dawnych czasów i dawnych
ludzi, owej pasji, bez której nikł nie zostanie
historykiem z prawdziwego zdarzenia.
Stan naszej dzisiejszej wiedzy jest zbył wysoki,
aby dopuszczać wiarę w zaklęcia i talizmany.
Jest zarazem zbyt niski, aby umożliwić skon­
struowanie machin lub spreparowanie eliksirów
skutecznie pokonujących nieubłagany bieg czasu.
Toteż historycy muszą na razie uciekać sic do
środków mniej błyskotliwych. Choć dalekie od
wszelkich czarów, pozwalają one jednak wcale
nieźle rekonstruować obrazy minionych epok.
Nie są to nigdy obrazy kompletne. Mozaiką
białych plam odbijają się na nich braki naszej
wiedzy, spowodowane przede wszystkim nie­
dostatkiem zachowanych świadectw. Jeśli łych
świadectw zabraknie, historyk skazany jest na
własną domyślność, opartą na wielorakim do­
świadczeniu, na umicjęlności logicznego wysnu­
wania bogatych treścią wniosków z pozornie
szczupłych przesłanek, na biegłości w stosowaniu
porównań. Kiedy badacz zbyt zaufa swojej wie­
dzy, zrekonstruowany obraz, na pozór całkowity,
może się okazać bardzo odległy od prawdy.
Odwrotnie, nadmierna ostrożność mnoży liczbę
białych plam, pozostawiając także i takie, które
przy odpowiednim wysiłku można by, zgodnie
z rzeczywistością, wypełnić rysunkiem i barwą.
1>
Nic inaczej kształtują się sprawy na odcinku
badań nad średniowiecznym uzbrojeniem pol­
skim. Musimy od razu przyznać, że ta część
obrazu naszej przeszłości jest jeszcze bardzo
daleka od skompletowania. Dzieje się tak
z dwóch powodów. Pierwszy z nich to po prostu
niedostatek badań. Drugi to szczupłość, a zara­
zem różnorodność zasobu świadectw stanowią­
cych podstawę rekonstrukcji. Każda kategoria
tych świadectw, zwanych leż źródłami, posiada
swoje zalety i swoje wady. Wymaga odrębnego
sposobu podejścia. W rezultacie wszędzie straszą
białe plamy i można sądzić, że będą jeszcze
straszyły dość długo. Niektóre pozostaną na
zawsze.
Wśród źródeł informujących nas o broni
i stroju średniowiecznego rycerstwa polskiego na
pierwszy plan wysuwają się te, które można
nazwać źródłami archeologicznymi. Zazwyczaj
tym terminem określamy zabytki zalegające pod
powierzchnią ziemi łub na dnie zbiorników wod­
nych, wydobywane siamląd bądź to przypad­
kiem. bądź to dzięki systematycznym badaniom
wykopaliskowym. Tutaj proponujemy zaliczyć do
tej kategorii także wszelkie inne, byleby tylko
zachowane w oryginale okazy broni, oporządze­
nia lub stroju rycerskiego.
Drugi dział źródeł do hislorii średniowiecz­
nego uzbrojenia tworzy ikonografia, czyli w na­
szym wypadku takie dzieła sztuki, na których
wyobrażono albo całe postacie zbrojnych, albo
różne rodzaje oręża. Obok monet i pieczęci
wchodzą lu w rachubę liczne przykłady innych
rodzajów rzeźby, a także malarstwa ściennego,
miniaturowego i sztalugowego. Nawet niektóre
okazy średniowiecznego artystycznego tkactwa
i hafciarstwa, z rzadka tylko zachowane w ory­
ginale, nie są bez znaczenia dla naszych zainte­
resowań.
Za trzecią wielką kategorię uznajemy źródła
pisane, w ich całym różnorodnym bogactwie.
:<>
Będą to zatem nie tylko roczniki, kroniki i żywo­
ty świętych, ale także wszelkiego rodzaju akty
prawne, listy, zapiski sądowe, rachunki i taryfy
cen, również poematy i opowieści fantastyczne.
Wszędzie lam możemy znaleźć pożyteczne dla
nas wiadomości.
Zasadniczą, niepowtarzalną zaletą źródeł
archeologicznych jest to, że one i jedynie one
umożliwiają nam bezpośrednie zetkniecie się z ba­
danym przedmiotem. Najpiękniejszy rysunek
albo najdokładniejszy opis miecza nie może rów­
nać się z samym mieczem zachowanym w orygi­
nale. Tylko oryginał pozwala nam na zbadanie
„wyważenia" broni, mającego ogromne znacze­
nie w szermierce. Tylko oryginał poddany odpo­
wiedniej analizie może ujawnić szczegóły techno­
logii zasiosowanej przy jego produkcji. Dodajmy
do tego dalsze liczne cechy badanego okazu.
które rzeźba lub obraz zaciera lub zniekształca,
a opis pomija, i przyznamy, że brak źródeł
archeologicznych musiałby ratalnie zawęzić na­
szą wiedzę o średniowiecznym -uzbrojeniu, po­
dobnie zresztą jak i o innych dziedzinach kultury
materialnej z tej epoki.
Niestety, jak to zwykle bywa, istnieje leż
drugą strona medalu. Oryginalne zabytki śred­
niowiecznego uzbrojenia, z jakimi mamy do
czynienia w naszym kraju, w ogromnej, prze­
ważającej większości pochodzą z wykopalisk, i to
przeważnie z wykopalisk przypadkowych. Przed
dostaniem się w ręce badacza leżały przez setki
lat w ziemi lub w wodzie, poddane niszczącemu
działaniu korozji. Nieraz zresztą były zdefekto­
wane już wówczas, gdy przed wiekami trafiał)
na miejsce swego długiego, przymusowego spo­
czynku. Co więcej, jeśli odkrywcą jest niefacho­
wiec, a tak właśnie zdarza się najczęściej, cały
szereg ważnych dla odkrycia danych ulega za­
zwyczaj zatarciu i zapomnieniu. Dotyczy to
zwłaszcza samego miejsca znalezienia, którego
dokładna znajomość odgrywa w dalszych bada30
mach doniosłą rolę. Sale wystawowe, a także
magazyny wielu naszych muzeów obfitują w okaZ) średniowiecznej broni pochodzące „z miejsco­
wości nieznanej". Dobrze jeszcze, jeśli chociaż
wiemy, że miejscowości tej należ) szukać w obrę­
bie ziem polskich.
Okoliczności, w jakich dawna broń trafiała
do ziemi, a także warunki, w jakich tam zale­
gała, powodują, że to co do naszych czasów
dotrwało, daje n a m bardzo nierówne odbicie
minionej rzeczywistości Mówiliśmy już o korozji.
Ulegały jej przede wszystkim przedmioty lub
części przedmiotów wykonywane z materiałów
organicznych. Dysponujemy zatem sporą ilością
średniowiecznych mieczów, ale ich pochwy spo­
rządzane z drzewa, płótna i skóry należą do
największych rzadkości. Raz po raz odnajdujemy
płytki czy też łuski z pancerzy, ale nigdy jeszcze
nic udało się nam znaleźć bodaj większego
fragmentu skórzanej lub tkanej powłoki, do któ­
rej płytki te były przynitowane. Nie posiadamy
Z terenu Polski ani jednego okazu tarczy star­
szego niż z wieku XV. choć skądinąd wiemy, że
w ciągu całego średniowiecza ta właśnie część
uzbrojenia ochronnego występowała szczególnie
powszechnie.
Oprócz wpływu przyrody działały czynniki
zależne od człowieka. Dobrze ilustruje to przy­
kład następujący: oto w ciągu XI i X I I wieku
panował u nas zwyczaj dość obfitego wyposaża­
nia zmarłych w różne „dary grobowe'', wśród
których ważną rolę odgrywała broń. Była to
jednak z zasady broń zaczepna: miecze, włócz­
nie. topory. Broni ochronnej, to znaczy hełmów,
pancerzy, tarcz, do grobów nie składano, inaczej
niż to się działo w tym samym czasie na Rusi,
skąd znamy cały szereg nie/miernie interesują­
cych znalezisk pełnego rycerskiego uzbrojenia.
Zresztą gdzieś pod koniec XII wieku, zapewne
pod wpływem utrwalających się obyczajów
chrześcijańskich, znika z polskich cmentarzysk
51
lak/c i broń zaczepna, co gwałtownie i radykal­
nie ogranicza nasze możliwości badawcze. Jeśli
pominąć bardzo nieliczne, tym ciekawsze zresztą
wyjątki, poczynając* od X I I I wieku, trafiają do
rąk archeologa już tylko rozproszone okazy broni
niegdyś wyrzucone (a więc zazwyczaj zepsute),
albo też zgubione po grodach, zamkach, prze­
prawach i pobojowiskach.
W przeciwieństwie do zabytków wydobytych
z ziemi lub wody egzemplarze przechowane
w kolekcjach i skarbach monarszych, kościelnych
i możnowladczych. w zbrojowniach zamkowych
i miejskich arsenałach prezentują sic zazwyczaj
w pełnej krasie. Niestety ta właśnie kategoria
zabytków tylko wyjątkowo trafia się w naszym
kraju, tylekroć niszczonym przez wojny i ogra­
bianym przez kolejnych okupantów. Zresztą i za
granicą sytuacja, choć na pewno lepsza, nie jest
bynajmniej pomyślna. Także i tam dobrze zacho­
wane okazy pewnych rodzajów średniowiecznej
broni, nawet w postaci wykopaliskowej, należą
do największych rzadkości, a są i takie, których
autentyczni przedstawiciele w ogóle nie figurują
w znanych nam zasobach źródłowych. Średnio­
wieczne europejskie hełmy i zbroje, które w ory­
ginale doszły do naszych rąk, liczy się raptem
na kilka dziesiątków. Okazy zabytków tej katego­
rii wolne od śladów niszczącej korozji stanowią
niezwykle rzadką, tvm znakomitszą ozdobę nie­
licznych kolekcji muzealnych.
Ten stan rzeczy zachęca do studiów nad
ikonografią. Zalety źródła ikonograficznego leżą
głównie w tym, że zazwyczaj ukazuje ono broń
w związku z osobą jej posiadacza. Ukazuje, jak
bronią się posługiwano i z jakim skutkiem. Uka­
zuje ją wreszcie w całej pierwotnej okazałości,
a nic w tej, często zdefektowanej postaci, w jakiej
dochowała się do naszych czasów większość ory­
ginalnych okazów średniowiecznego uzbrojenia.
Jednak że wykorzystując źródła ikonograficzne
należy się liczyć z całym szeregiem komplikacji,
32
rodzących się głównie stąd, że między wizerun­
kiem broni a historykiem uzbrojenia wizerunek
ten studiującym staje pośrednik w osobie artysty,
frwórC) badanego przedstawienia. Artysta, jak
dobrze wiadomo, często zmienia w jakimś stop­
niu odtwarzane przez siebie zjawiska, nawet
wówczas, gd\ reprezentuje postawę realistyczną.
Twórcy średniowieczni
na ogół
ukazywali
w swych dziełach takie stosunki, jakie panowały
w otaczającej ich rzeczywistości. Czynili tak
nawet wówczas, kiedy przyszło im przedstawiać
wypadki bardzo od owej rzeczywistości odległe
w czasie i przestrzeni, na przykład różne sceny
biblijne. Raz po raz jednak pojawiały się próby
podkreślenia owego dystansu czasowego i geogra­
ficznego przez rozmyślne archaizowanie wyobra­
żeń albo przez zabarwianie ich egzotyką, nie­
kiedy mocno fantastyczną. Dochodziły do tego
inne jeszcze czynniki. Nie bez znaczenia była
zatem chęć przysporzenia godności przedstawia­
nym dostojnikom, których wobec lego ukazywa­
no w trakcie działań wojennych w tak okazałym
uzbrojeniu i ubiorze, jakich zapewne na polu
bitwy nigdy by nie nosili. Z drugiej strony, jak
trafnie stwierdzono w najnowszych badaniach.
istniała tendencja do świadomego podkreślania
ujemnej roli niektórych osób w prezentowanych
zdarzeniach, zwłaszcza biblijnych. J a k o przykład
można wymienić Herodowych siepaczy, kapłań­
skich pachołków i rzymskich żołdaków w wiclekroć powtarzanych scenach Rzezi Niewiniątek,
Pojmania w Ogrójcu, Dźwigania krzyża. Nega­
tywni bohaterowie tych scen noszą niekiedy
zbroje i ubiory groteskowe, czasem orientalizowane. Chodziło o podkreślenie odrębności tak
przybranych postaci od chrześcijańskiej wspólno­
ty, o ukazanie ich duchowego związku z wrogim
światem judaizmu, pogaństwa i islamu.
Nie możemy również zapominać o trudno­
ściach technicznych, powstających zwłaszcza
dzięki właściwościom takiego tworzywa, jak ka-
ss
mień i met id. Ich twardość mogła ograniczyć
swobodę rzeźbiarza i zmusić go do schematyzacji
wyobrażeń. Do schemutyzacji, i to bard/o daleko
posuniętej zmuszali też małe wymiary nie­
których obiektów, zwłaszcza monet i pieczęci.
Wysnuwanie na ich podstawie bardzo szczegóło­
wych wniosków zdarza sic nierzadko, zwłaszcza
mniej doświadczonym pracownikom nauki, i jest
niCStct) znacznie bliższe fantazji niż wnikliwości
badawczej.
Nic na ostatku trzeba się wreszcie liczyć
/ powtarzaniem poprze/ wieki pewnych nie­
zmiennych, tradycja ustalonych przedsiaw ień
•A mholicznych. z mechanicznym kopiowaniem
wzorów obcych, a nadto z wędrówka, gotowych
dziel sztuki, dzięki czemu różne znajdujące się
dziś w Polsce zabytki średniowiecznego malar­
stwa i rzeźby informują nas o ubiorze rycerzy
wcale nie polskich, tylko czeskich, niemieckich,
włoskich lub też w ogóle nie wiadomo jakich.
Do tego wszystkiego warto jeszcze nadmienić,
że różne kategorie ikonograficznych źródeł do
historii uzbrojenia w- Polsce średniowiecznej ukła­
da ja się bardzo niejednolicie, w pewnym sensie
nawet w \ mijają się jedne z drugimi. Z wieku XI
i X I I zachowały się przede wszystkim w\obra­
żenia na monetach (wymagające szczególnie kry­
tycznego traktowania), a nadto nieliczne ptz\klady z dziedziny rzeźby architektonicznej i rze­
miosła artystycznego. W końcu wieku X I I
i w wieku X I I I dominują pieczęcie, Wiek X I V
przynosi znakomitą serię pomników nagrobnych.
zwłaszcza Śląskich, dostarcza też kilka cennych
zespołów z kategorii malowideł ściennych i mi­
niaturowych. Dla wieku XV wreszcie najwięcej
danych czerpiemy z rozwijającego się wówczas
bujnie malarstwa tablicowego. Nie trzeba doda­
wać. że laka różnorodność podstaw źródłowych
zmusza do dodatkowej ostrożności w porównywa­
niu ze sobą zjawisk zachodzących w poszczegól­
na eh okresach.
31
Źródła pisane o tyle przypominają ikono­
grafie, że także w lym w y p a d k u poznajemy
interesujące nas p r z e d m i o t y i zdarzenia nie bez­
pośrednio, ale za p o ś r e d n i c t w e m opisującego je
autora. Jesteśmy z a t e m zależni od j e g o wiarogodności i p r a w d o m ó w n o ś c i , a p o n a d t o także
i od naszej własnej umiejętności w odczytywa­
niu cudzych myśli, nie zawsze przecież j a s n o
wyrażanych. J a k widać, niebezpieczeństwo po­
pełnienia błędu jesl lulaj z n a c z n e . W d o d a t k u
autorzy średniowieczni r z a d k o wypowiadali się
bezpośrednio na t e m a t b r o n i , uważając z a p e w n e .
że o sprawach powszechnie z n a n y c h pisać nie
warto. Najczęściej z a t e m musimy korzystać z wy­
powiedzi ogólnikowych a l b o takich, które pośred­
nio tylko odnoszą się do p r z e d m i o t u naszych
zainteresowań. Co gorsza, pisarze wieków śred­
nich chętnie wzorowali się na tekstach biblijnych
lub na literaturze starożytnej, głównie rzymskiej.
Zapożyczali s t a m t ą d zwroty, n a w e t c a ł e z d a n i a .
które oczywiście nie mogą być dziś t r a k t o w a n e
jako źródło wiedzy o kulturze materialnej śred­
niowiecza. D o d a j m y do tego r ó ż n e formuły reto­
ryczne i upiększanie stylu, a z r o z u m i e m y , j a k
krytycznie
należy
korzystać
z
wiadomości
o uzbrojeniu zawaftych w ź r ó d ł a c h pisanych.
Są to j e d n a k m i m o wszystko źródła bez­
cenne. Bez ich pomocy nie wiedzielibyśmy nic
tub prawie nic o p r o b l e m a c h tak w a ż n y c h ,
jak organizacja produkcji i h a n d l u bronią, j a k
ceny uzbrojenia, j a k przebieg d z i a ł a ń wojennych
i rola o d e g r a n a na polu walki przez niektóre
rodzaje oręża. Niestety stan z b a d a n i a polskich
średniowiecznych źródeł pisanych pod kątem
potrzeb bronioznawstwa jest jeszcze b a r d z o nie­
zadowalający. Na szybkie uregulowanie tej spraW) n u d n o liczyć, skoro znaczną część m a t e r i a ł u
czekającego na o p r a c o w a n i e stanowią z a c h o w a n e
W rękopisie księgi sądowe z X I V — X V wieku.
Ponieważ sporządzający je pisarczykowie nie
celowali ani w kaligrafii, ani w ortografii i gra35
matyce, księgi te cieszą się wśród historyków
zasłużenie nie najlepszą sławą, a studia podej­
mowane na ich podstawie zalicza się do szczegól­
nie uciążliwych.
Wiele jednak pozostało do zrobienia także
i w odniesieniu do źródeł od dawna opraco­
wanych i wydanych drukiem. Bronioznawcy wer­
tując nawet tak dobrze znane i tak często cyto­
wane pomniki średniowiecznego dziejopisarstwa,
jak kroniki Galla, Kadłubka czy Długosza, raz
po raz natrafiają na fragmenty, które „odczy­
tane na nowo" mogą dostarczyć cennych, a daw­
niej nie dostrzeganych informacji z zakresu
dziejów uzbrojenia. To samo można powiedzieć
o zachowanych i przeważnie zebranych w wiel­
kie kodeksy dokumentach, takich jak akty nada­
nia dóbr, przyznanie przywilejów, urzędowe listy
i traktaty pokojowe. Wszystkie one są odbiciem
różnych dziedzin życia średniowiecznego społe­
czeństwa i wcale często nadają się do wykorzysta­
nia w studiach bronioznawczych. Jeszcze waż­
niejsze pod tym względem są księgi rachunkowe
(np. znane rachunki dworu Jadwigi i Jagiełły),
inwentarze majątku, spisywane zwłaszcza po
śmierci właściciela, wreszcie protokoły przeglą­
dów pospolitego ruszenia i wojsk zaocznych,
zawierające opis broni i koni bojowych, z jakimi
stawiali się na przegląd poszczególni wojownicy.
Całość interesujących nas materiałów źródło­
wych, pisanych, ikonograficznych, czy też zacho­
wanych w postaci oryginalnych zabytków, mimo
wszystkich braków przedstawia się dość pokaźnie.
Jednym z najważniejszych zadań stojących przed
polskimi bronioznawcami jest rejestracja i upo­
rządkowanie tych źródeł, ujęcie ich w odpowied­
nio pomyślane kartoteki, inwentarze i katalogi.
Bez doprowadzenia do końca tego żmudnego.
ale niezbędnego etapu pracy naukowej nie
będziemy mogli kusić się o solidne zbadanie
dziejów uzbrojenia i ubioru rycerstwa polskiego
na przestrzeni wieków średnich.
36
Pancerni średniowiecza
Średniowieczni autorzy opowiadający o dzie- więcej ... miał król BoUstew
jach Polski pierwszych Piastów wyróżniają w jej pancernik nit cala Polska
silach zbrojnych dwie podstawowe kategorie ma c« naszych czasów
zbrojnych: pancernych i larczowników. Tar- tai(równików...
czownicy (w średniowiecznej łacinie: clipeati) to
oczywiście woje osłaniający się tylko tarczą, Anonim n r . Gallem <i czwttcfa
pozbawieni innego uzbrojenia ochronnego. Prze­ Boks&wa Chrobrego
ciwnie pancerni (lorkali). Ci nazwę swą zaw­
dzięczają okrywającej ich zbroi, czyli pancerzowi
(po łacinie: lorica). Zgodnie z tym, co powiedzie­
liśmy we wstępie, ich właśnie będziemy uważać
za rycerzy, ich broń i strój staną się przedmio­
tem naszej dalszej opowieści.
Słuszne wydaje się, aby opowieść tę zacząć
od broni ochronnej, tak wyraźnie różniącej pan­
cernych od larczowników. Spróbujmy zatem
wyjaśnić, co mieli na myśli nasi przodkowie
używając nazwy „pancerz".
Ale czy potrzebne tu są jakiekolwiek wyjaś­
nienia? Czyż cała Polska nie pasjonowała się
37
przygodami „Czterech pancernych i psa".'
Wystarczy przypomnieć, jak to Grigorij Saakaszwili, sympatyczny Gruzin w polskim mundu­
rze, stwierdza ze smutkiem po utracie czołgu
„ R u d e g o " : „Zostaliśmy bez pancerza nad
głową". Bez pancerza, to znaczy bez - blach
okrywających czołg wraz z załogą. Od tych
blach przecież pochodzą nazwy i okrętu —
pancernika, i pancernego pociągu lub samo­
chodu, i wreszcie samych „czterech pancernych"
z filmu i powieści. Pancerz to plyiy stalowe
dziś tworzące ochronę całego pojazdu, a niegdyś
ochronę poszczególnych rycerzy. Pancerni z „Ru­
dego" to pod każdym względem bezpośredni
spadkobiercy pancernych średniowiecza.
Czy na pewno pod każdym względem? Sięg­
nijmy do tckstu znacznie młodszego niż epoka
Mieszków i Bolesławów, choć liczącego już sobie
bez mała dwa wieki. Oto ksiądz Jędrzej Kitowicz, były żołnierz i konfederat barski, opowiada,
jak prezentowało się wojsko polskie w czasach
jego młodości, za niesławnego panowania kró­
la — Sasa, Augusta I I I . „Pancerni — pisze
Kitowicz
zamiast zbroi zażywali pancerzów,
byl to kaftan żelazny . . . robiony z kółek maleń­
kich, płaskich, okrągłych, albo też z podlugowatycn ogniwków, jedne za drugie zakładanych".
O blachach zatem ani słowa! I nic w tym
dziwnego, bo istotnie przez długi czas terminem
„pancerz", zapożyczonym zresztą z niemieckie­
go, określano u nas ochronę ciała gnącą się,
elastyczną, w przeciwieństwie do zbroi płytowej,
sporządzonej ze sztywnych blach żelaznych.
Chyba dopiero gdzieś w X I X wieku pomieszano
te oba pojęcia, co z kolei doprowadziło do
dzisiejszych nieporozumień.
Był tedy pancerz ochroną elastyczną, choć
nie zawsze taką, jaką opisuje Kitowicz, to znaczy
sporządzoną z kolczej plecionki. Jednakże właś­
nie pancerz kolczy, czyli kolczuga, zasługuje na
naszą uwagę w pierwszej kolejności. Warto przede
38
wszystkim zdać sobie sprawę z konstrukcyjnych
i technicznych szczegółów tego rodzaju zbroi.
Tworzono ja. prze/ łączenie ze sobą żelaznych
kółeczek, czy jeśli kto woli, pierścieni, pr/y czym
każde takie kółeczko musiało się wiązać z czte­
roma sąsiednimi. Same kółeczka formowano
z naciętych uprzednio kawałków drutu,, które
zawijano i zamykano przez zgrzanie lub znilowanie stykających się z sobą końców. Niezwykłą
pracochłonność tej produkcji łatwo sobie wyobra­
zić, jeśli się weźmie pod uwagę, że na kaftan
kolczy średniej wielkości trzeba było przyciąć,
zwinąć, połączyć ze sobą i /nitować od kilku­
nastu do kilkudziesięciu tysięcy kółeczek. Tm
kółeczka drobniejsze, tym ich więcej, ale też
i plecionka kolcza gęstsza, a więc bardziej odpor­
na na przecięcie lub przebicie. Zresztą doświad­
czony wykonawca stosował w różnych miejscach
pancerza różne rodzaje kółeczek
uzyskując
w elekcie produkt dobrze przylegający do postaci
Wojownika, nie tworzący zbytnich fałdów, nie
krępujący ruchów, podobny trochę do dzisiej­
szych wyrobów z dzianiny. Ta właśnie elastycz­
ność, wraz z przewiewnością. stanowiła najwięk­
szą zaletę kolczugi.
Przez długi czas uważano kolczugę za zbroję
iypu wschodniego, rywalizującą we wczesnośred­
niowiecznej Europie z innymi, rodzimymi od­
mianami pancerza. Dziś sądzimy, że było akurat
odwrotnie. Nowsze, solidnie przeprowadzone ba­
dania wyraźnie wskazują na początkowe związki
kolczugi z Celtami, luciem niegdyś potężnym,
którego stosunkowo nieliczni potomkowie zacho­
wali się do dziś w Irlandii, Walii, Szkocji i we
francuskiej Bretanii. W okresie swej świetności,
to znaczy w ciągu pierwszych paru wieków
p.n.e., Celtowie wytworzyli bogatą i oryginalną
kulturę, która wywarła znaczny wpływ nie tylko
na sąsiadujące z nimi inne ludy „barbarzyń­
skie", ale również na starożytnych Greków i Rzy­
mian. Znakomite sukcesy osiągnęli w dziedzinie
i9
obróbki żelaza, tworząc caiy szereg lechnik
i narzędzi będących w powszechnym użyciu aż
do chwili dzisiejszej. Otóż właśnie Celtowie pier­
wsi opanowali na szerszą skalę umiejętność
produkowania kolczych pancerzy. Stali się w tym
zakresie nauczycielami swych pogromców, to
znaczy Rzymian i niektórych plemion germań­
skich. Zapoczątkowana przez Celtów tradycja
przeirwala na Zachodzie okres wędrówek ludów
i rozwinęła się w ciągu średniowiecza.
Jeszcze w ciągu starożytności z kolczugą
zapoznały się poza Rzymianami i Germanami
także i ludy Bliskiego Wschodu: Sarmaci. P a n o ­
wie, Persowie. Zadomowiona w tym wtórnym
centrum technika produkcji kolczug osiągnęła tu
świetny poziom i utrzymała się w pospolitym
użytku do czasów, w których na Zachodzie
porzucono nic tylko zbroje kolcze, ale wszelkie
zbroje w ogóle.
Wschód dysponował zresztą rodzimymi, ory­
ginalnymi formami pancerza, które z kolei silnie
oddziaływały na kształtowanie się arsenału rycer­
stwa europejskiego. Były to przede wszystkim
pancerze formowane z łączonych pomiędzy sobą
nie kółek drucianych, lecz płytek z kutego żelaza
lub stali, czyli tak zwane (niezbyt szczęśliwie)
pancerze „lamelkowe". Druga, równie ważna,
a może nawet ważniejsza, odmiana to pancerze
łuskowe z żelaznych łusek przytwierdzonych do
wspólnego podkładu, to znaczy do kaftana ze
skóry lub tkaniny. Poszczególne łuski albo stykały
się krawędziami, albo też zachodziły na siebie
dachówkowato. W obu wypadkach otrzymywano
jednolitą powierzchnię chronioną metalem. Pan­
cerz łuskowy, choć nie tak elastyczny jak kol­
czuga, a nawet jak pancerz „lamelkowy", był
jednak również giętki i tym różnił się od płyto­
wej zbroi ze sztywnych blach żelaznych. Inna
rzecz, że taka ochrona ciała złożona z metalo­
wych płytek czy też łusek, przynitowanych do
skórzanego podkładu posiadała sporo wad.
40
Wprawdzie lepiej niż kolczuga zabezpieczała
swego posiadacza od uderzeń maczugi, topora
czy też wyrzucanego z procy kamienia, ale za to
była stosunkowo ciężka; nieprzewiewna, a w do­
datku wrażliwa na uszkodzenia. W warunkach
bojowych poszczególne łuski zapewne dość często
odrywały się od podkładu pozostawiając miejsca
nie chronione, łatwe do przebicia. Niektóre śred­
niowieczne opisy walk staczanych przez rycerzy
ubranych w pancerze łuskowe mówią o „roz­
kuwaniu" czy też „rozńitówaniu" poszczególnych
łusek zbroi.
Mimo tych wad pancerze łuskowe używane
były dość często nic tylko na Wschodzie, ale
też w wojskach starożytnego Imperium Rzym­
skiego. a następnie w różnych regionach średnio­
wiecznej Europy. Prym wiodło m cesarstwo bi­
zantyjskie. świadomie i konsekwentnie konlynuujące tradycję rzymską, ale zbroję pokrytą
łuskami spotykamy także i w innych krajach
europejskich.
Tutaj trzeba się przyznać do sporu, jaki od
lat dzieli historyków uzbrojenia na dwa dyskutu­
jące ze sobą obozy. J e d e n grupuje tych, którzy
uważają, że w europejskim uzbrojeniu od IX do
X I I w.n.e. całkowicie dominowała kolczuga,
a inne rodzaje pancerza stanowiły tylko niewiele
znaczącą domieszkę. Drugi obóz sądzi, iż obok
kolczugi niemałą rolę odgrywały też zbroje o od­
miennej konstrukcji, zwłaszcza łuskowe. Spór
trwa i zapewne nieprędko dojdzie do ostatecz­
nego ustalenia poglądów, przede wszystkim ze
względu na niedostatek odpowiednich, j e d n o
znacznych świadectw. Pozostałości wczesnośred­
niowiecznych pancerzy i kolczych, i łuskowych
trafiają się w Europie niezwykle rzadko. Szczęśli­
wy wyjątek stanowią, jak to już poprzednio
wspomniano, ziemie dawnej Rusi, ale Ruś ze
względu na swe pograniczne położenie, na stały
kontakt z ludami wschodnich stepów nie może
być uważana za przykład typowy, W rezultacie
4)
badacze mus/ą opierać sie głównie na źródłach
pisanych i na ikonografii, Źródła pisane przeważ­
nie mówią o „pancerzach", nic wdając się
u szczegóły ich konstrukcji. Jeśli nawel podają
owe szczegóły, to często niestety używają przy
tern terminów nic zawsze dla nas dość jasnych.
T żeby lo chociaż chodziło tylko o lerminy
łacińskie! Niedawno wydana obszerna rozprawa
francuskiego badacza Francois Buttina w przeko­
nywający sposób /wraca uwagę na poważne
błędy, jakie do ostatnich czasów popełniali bronioznawcy studiujący średniowieczne teksty sta­
rofrancuskie / icj przyczyny, że sami Francuzi,
i lo już od X V I I wieku poczynając, nic rozu­
mieli niektórych dawnych nazw i podkładali pod
nie zupełnie inny sens niż ten, który chciał
wyrazić autor z X I I czy też X I I I wieku.
Innych kłopotów przysparza ikonografia.
Dawniejsi badacze, podchodząc z pełnym zaufa­
niem do tego, co odtworzył swym pędzlem luf)
dłutem artysta sprzed lat, dopatrzyli się w mate­
riale ikonograficznym przedstawień najróżniej­
szych sposobów umacniania powierzchni pance­
rzy noszonych we wcześniejszych łazach średnio­
wiecza. Obok kolczugi, obok pancerza łuskowego
cz\ też „lamelkowego" dostrzegli pancerze naszywane w kratkę grubymi rzemieniami albo
nabijane gęsto ćwieczkami z metalu, albo zabez­
pieczone drutem z nawleczonymi nań żelaznymi
kółkami, a l b o . . . ach! naprawdę brak miejsca
i czasu dla omówienia wszystkich odmian zdu­
miewających oryginalnością zastosowanych roz­
wiązań, budzących podziw dla twórczej inwencji
swych konstruktorów. Cała bieda w tym. że
owvmi konstruktorami byli nie średmow teczni
rzemieślnicy, lecz nowożytni bronioznawcy, któ­
rzy przyjęli za dobrą monetę różne umowne
sposoby, jakimi dawni rzeźbiarze, malarze i ry­
sownicy usiłowali oddać skomplikowaną fakturę
kolczej plecionki.
Ujawnienie tej pomyłki stało się źródłem
-12
innego błędu. Niektórzy zbyt krytycznie nasta­
wieni badacze zaczęli dopatrywać się kolczugi
i tylko kolczugi lakże i tam, gdzie ikonografia
wskazywała, że chodzi jednak o coś innego.
Wydaje się, nie zbłądzimy zajmując stano­
wisko jednako oddalone od obu poglądów skraj­
nych. Sądzimy zatem, iż we wczesnośred­
niowiecznej Europie istotnie przeważa! pancerz
kolczy, zadomowiony tam od czasów celtyckich,
znany i Rzymianom, i plemionom germańskim.
a wtórnie przyjęty też przez różne ludy Wscho­
du. Owa przewaga kolczugi nie wyłączała jednak
bynajmniej równoczesnego stosowania innych
form ochrony ciała, jakimi były pancerze „lamelkowe", niewątpliwie wschodniego pochodzenia,
a zwłaszcza różnego rodzaju pancerze łuskowe.
Te ostatnie rozpowszechniały się także i dzięki
naśladowaniu wzorów bizantyjskich, których
wpływ na kulturę Europy, również zachodniej,
byt we wczesnym średniowieczu chyba większy,
niż się to powszechnie przyjmuje.
Ilekroć zatem czytamy o polskich „pancer­
nych" z X X I I wieku, możemy wyobrazić sobie
obok wojowników wyposażonych w kolczugi in­
nych, noszących skórzane kaftany pokryte lśniącą
powłoką żelaznych łusek.
Ani pancerzy łuskowych, ani kolczug nie
wkładano oczywiście wprost na koszulę, a tym
bardziej na gołe ciało, i to bynajmniej nie
tylko ze względu na higienę lub wygodę. Prze­
de wszystkim chodziło o zwiększenie odporności
zbroi. Kolczuga zabezpieczała przed cięciem
i sztychem, ale nie przed uderzeniem. A. I.ubieniecki, autor polski z XVI wieku, pisząc o kol­
czudze wybrzydzał, że to „obrona laka. której
nie tylko kijem, ale nahajką mógł rycerza dobić".
Sąd to na pewno przejaskrawiony, lecz nie cał­
kiem bezpodstawny. Wkładano zatem pod kol­
czugę. a także pod inne odmiany giętkich
pancerzy solidną odzież w postaci kaftana weł­
nianego lub skórzanego, • aby w ten sposób
43
uzyskar dodatkową warstwę amortyzującą przyj­
mowane ciosy. Zapewne dość wcześnie zaczęto
używać odzieży materacowanej, przypominającej
dzisiejsze robocze kuriki watówki. Zamiast waty
stosowano początkowo przede wszystkim wełnę,
z czasem zastąpioną, przynajmniej po części,
klakami bawełnianymi; „aketon". francuska
i angielska nazwa takiej ochronnej odzieży zapo­
życzona została, prawdopodobnie za pośrednic­
twem hiszpańskim, z arabskiego „al k u t u n " (al
guin), co właśnie oznacza bawełnę. W Polsce
stosowano nazwę „przeszywanica", doskonale
oddającą technikę sporządzania takich watówek.
Nie ulega wątpliwości, że ubożsi, gorzej
wyekwipowani wojownicy, nawet w szeregach
rycerstwa, zadowalali się przeszywanica jako
jedyną formą zbroi. Stosunkowo tania, łatwa do
wykonania, nieźle zabezpieczająca przed zranie­
niem, a nadto doskonale chroniąca przed chło­
dem, musiała się taka watówka cieszyć niemałym
powodzeniem. Możemy się go domyślać tylko
na podstawie ikonografii i źródeł pisanych^
Wczesnośredniowieczna przeszywanica nie miała
szansy na dotarcie w oryginale do naszych
czasów ze względu na nictrwałość materiałów,
z których ją sporządzano.
Pancerz miał kształt kaftana okrywającego
tułów i zazwyczaj zaopatrzonego w rękawy się­
gające do dłoni lub do łokci. Tylko wybitniejsi
wojownicy miewali nadto pancerne nogawire,
uzyskując w ten sposób ochronę całego ciała.
Kaftan pancerny bywał przy tym zaopatrywany
w połączony z nim kaptur, który narzucano
na głowę. Niekiedy taki kaptur tworzył całość
z oddzielną pelerynką, okrywającą ramiona. \a
kaptur wkładano hełm. Wschód, w tym także
kraje wschodnioeuropejskie, zwłaszcza Ruś. roz­
wiązywał ochronę głowy nieco inaczej. Do dol­
nej krawędzi hełmu przytwierdzano tam pancer­
ny, najczęściej kohzy czepiec, który odpowied­
nio zapięty okrywał kark. szyję, ramiona i część
44
twarzy wojownika. I na Wschodzie, i na Za­
chodzie wnętrze hełmu zaopatrywano w wyściółkc ze skóry lub tkaniny. Noszono też pod
hełmem różnego rodzaju miękkie czapki chronią­
ce głowę od bezpośredniego kontaktu z żelazną
blachą hełmowego dzwonu.
Wśród znanych w Polsce hełmów z X - X I I
wieku wyróżnić możemy okazy i wschodniego,
i zachodniego typu. Fakt ten dobrze uwidacz­
nia charakterystyczną sytuację naszego kraju,
położonego na granicy dwóch wielkich prowincji
kulturowych. Ze Wschodem wypada wiązać nie­
zwykle oryginalną grupę hełmów, reprezentowa­
ną u nas przez 4 znaleziska pochodzące z te­
renu Wielkopolski. Dzięki owemu skupieniu zna­
lezisk mówiło się dawniej o hełmach typu
„wielkopolskiego". Dziś wiemy, że chodzi o for­
mę ruską, wywodzącą się zresztą z tradycji
odległej i w czasie, i w. przestrzeni, bo nawią­
zującej do wzorów persko-sasanidzkich z I I I w.
n. e.
Zwraca uwagę niezwykle bogaty i efektow­
ny wystrój owych hełmów, z którym bynajmniej
nie korespondują ich walory techniczne, prezen­
tujące się raczej miernie. Dzwon mający kształt
wybrzuszonego stożka zbudowany jest z 4 blach
żelaznych, /.nitowanych ze sobą i ujętych na
dłtle ozdobną obręczą, przechodzącą nad czołem
w rodzaj charakterystycznego diademu. Po bo­
kach umieszczono dekoracyjne rozetki. Szczyt
dzwonu wieńczy tulejka na pióropusz lub kitę.
Dolna krawędź hełmu była zaopatrzona w cze­
piec z kolczej plecionki, w- egzemplarzach pol­
skich nie zachowany, ale dobrze widoczny u iden­
tycznych okazów znalezionych na terenie Rusi
Kijowskiej. Dodajmy do tego, że żelazo dzwonu
pokryte jest blachą miedzianą, złoconą, a obręcz
z diademem, rozetki i tulejka wykazują ślady
srebrzenia. Całość dziś jeszcze przedstawia się
bardzo okazale. Przed wiekami pozłociste hełmy,
niesłusznie zwane „wielkopolskimi", musiały znai->
komicic podnosić splendor swoich posiadaczy,
którzy niewątpliwie zaliczali się do możnych ów­
czesnego społeczeństwa.
J a n Matejko kompletując swój znany Poczet
królów polskich umieści! taki właśnie hełm na
głowic Bolesława Krzywoustego. Popełnił przy
tym cały szereg niedokładności, jak zwykle za­
maskowanych rzekomą realistyczną ścisłością. Nie
chodzi nawet o to, że „wielkopolskich" hełmów
już nie noszono w czasach Krzywoustego. Go­
rzej, iż wielki małarz przedstawił wprawdzie
wszystkie plastyczne ornamenty szyszaka, ale po­
minął tak charakterystyczną pozłotę. Zapomniał
też o pióropuszu w tulejce oraz o kolczym
czepcu, który zawieszony w dolnej krawędzi
hełmu powinien okrywać szyję i część twarzy
księcia.
Stworzoną przez Matejkę błędną tradycję
odnajdujemy niestety w różnorodnej twórczości
artystycznej aż po dzień dzisiejszy. Na obrazach,
rzeźbach, a także na taśmie filmowej raz po
raz straszą „wielkopolskie" szyszaki zdefektowane
według wzoru ukazanego w Poczcie królów pol­
skich. Niektórzy filmowcy ubierają aktorów i statystów w hełmy nie tylko pozbawione pozłoty,
pióropusza i czepca, ale w dodatku skorodowane
na brązowo. Sądzą widać w naiwności ducha,
że w ten pomysłów) sposób podkreślą historycz­
ną głębię dzielącą publiczność od tego, co wi­
dać na ekranie. Wiadomo, jak coś zardzewiałe,
to stare!
Warto jednak zastanowić się, w jaki sposób
złociste hełmy ruskiego pochodzenia trafiły do
dzisiejszej Wielkopolski, i to trafiły chyba dość
licznie, skoro znaleziono je tam aż czterokrotnie.
Wobec rzadkości tego typa odkryć w skali euro­
pejskiej jest to liczba zupełnie pokaźna. W ra­
chubę uchodzą dwie możliwości. Przede wszy­
stkim możemy przypuszczać, iż interesujące nas
egzemplarze zawędrowały na ziemie polskie albo
jako lup zagarnięty choćby w czasie kijowskiej
Ab
Wyprawy Chrobrego, albo po prostu jako przedmioi handlu. Za tym ostatnim rozwiązaniem
przemawiałby laki znalezienia podobnych lub
nawet identycznych okazów także i na terenie
innych krajów sąsiadujących z Rusią (Węgry,
kraj Prusów;. Jednakże skupienie aż czterech
znalezisk na stosunkowo niewielkim obszarze mie­
dzy Gnieznem a Kaliszem, skupienie, jakiemu
równego nic ma nawet w ruskiej ojczyźnie
naszych szyszaków, nic pozwala na odrzucenie
jeszcze innego wyjaśnienia. Możemy podejrze­
wać, że w pobliżu głównych ośrodków państwa
piastowskiego działała przez krótki czas pracow­
nia produkująca złocone hełm) ściśle według
ruskich wzorów, li uchomicnic takiej pracowni
było możliwe pod warunkiem sprowadzenia do
Polski odpowiednich specjalistów, kiórzy mogli
przybyć do nas albo dobrowolnie, albo pod przy­
musem, choćby wśród jeńców uprowadzonych
tak licznie z Kijowa w r. 1018. W warunkach
wczesnego średniowiecza wypadek taki nie byłby
niezym nadzwyczajnym.
Obok złocistych hełmów o charakterze rus­
kim odkryto na ziemiach polskich inne wczesno­
średniowieczne okazy, tym razem zachodniego
typu. Bez porównania mniej efektowne, reprezen­
tują za to wysokie walory techniczne. Mamy
tu na myśli hełmy stożkowe wydobyte z jezior:
Lednickiego i Orchowskicgo. Są to tak zwane
hełmy „normandzkic". Nazwa wzięła się stąd,
że dawniejsza literatura łączyła je, zresztą nie­
słusznie. przede wszystkim ze skandynawskimi
Normanami. Dzwony obu polskich okazów wy­
kuto z jednej sztuki żelaza (jez. Lednickie)
lub najwyżej z dwóch części szczelnie ze sobą
spojonych jez. Orchowo). Oba hełmy posiadają
ochronę twarzy w postaci nosala. Nosal hełmu
z jez. Lednickiego zaopatrzono na końcu w ha­
czyk przeznaczony do zaczepienia na nim poły
czepca kolczego. co zapewniało lepszą ochronę
twarz) wojownika. Drobne otworki wokół dolnej
4/
krawędzi obu hełmów świadczą o pierwotnej
obecności wewnętrznej wy ściółki. Niełatwo okreś­
lić wiek naszych okazów, bo tego rodzaju heł­
my używane były przez czas dość długi, po­
między X a X I I I wiekiem. Najprawdopodobniejsze wydaje się datowanie ich na w. XI — X I I .
Złociste hełmy ruskie i hełmy „normandzkie"
zapewne nie wyczerpują listy różnych bojowych
okryć głowy noszonych w Polsce pierwszych
Piastów. Możemy się liczyć z używaniem na
naszych ziemiach także innych odmian, zwłasz­
cza tzw. hełmów „obręczowych" lub żebro­
wych", których dzwon zbudowany był z kilku
blach przytwierdzonych do rusztowania z grub­
szej żelaznej taśmy. Na rusztowanie takie skła­
dała się obręcz tworząca dolna, krawędź hełmu
i połączone z nią łukowato „żebra'" zbiegające
się u jego szczytu. Było to rozwiązanie ustę­
pujące pod względem jakości hełmom wykutym
z jednej sztuki metalu, za to znacznie łatwiej­
sze do wykonania, a co za tym idzie, tańsze
i bardzo rozpowszechnione.
Chociaż we wczesnośredniowiecznych tek­
stach okrytych zbroją „pancernych" przeciwsta­
wiano „tarezownikom", tarcza stanowiła ważny
składnik uzbrojenia każdego, nawet najszczełniej
opancerzonego rycerza.
Niestety nie znamy ani jednej, w orygi­
nale zachowanej, wczesnośredniowiecznej tarczy
z terenu Polski. Tę ważną część uzbrojenia
sporządzano z materiałów organicznych (drewno,
skóra), zatem łatwo niszczejących. W dodatku
obyczaje pogrzebowe naszych przodków nie na­
kazywały wyposaża-nia zmarłych ani w tarcze.
ani w ogóle w żadne części uzbrojenia ochron­
nego.
Musimy zatem poprzestać na niewiele mó­
wiących wzmiankach źródeł pisanych oraz na
ikonografii bardzo skąpej, jeśli idzie o czasy
pierwszych Piastów. Najważniejsze, niewątpliwie
z Polską związane wyobrażenie tarczy odnajtlu48
jemy na monetach bitych przez Bolesława Smiatego. Widnieje tam postać konnego wojownika
(chodzi zapewne o samego Bolesława, chociaż
nie wiemy, o ile schematyczna podobizna od­
powiadała oryginałowi !) zaopatrzonego we włócz­
nie z proporcem i tarczę o kształcie wydłużo­
nego trójkąta. Nie jest to 'na pewno forma
ani najstarsza, ani jedynie używana. Analogie
z krajów sąsiednich wskazują, że wcześniej niż
tarczę trójkątną, a później na równi z nią,
noszono u nas tarczę kolistą. Wewnętrzna strona
obu rodzajów była wyposażona w rzemienne
pasy, przez które wojownik przesuwał lewe przed­
ramię. Dłoń pozostawała dzięki temu wolna,
co miało doniosłe znaczenie dla powodującego
koniem jeźdźca. Wykonywano tarcze z drewna.
powlekając je zwykle skórą od strony zewnętrznej.
Tę stronę zewnętrzną ozdabiały malowidła, któ­
re dopiero w przyszłości miały nabrać charakteru
znaków herbowych.
Wprowadzenie dużej tarczy podlugowatcj,
w przybliżeniu migdałowatej, a potem trójkątnej,
dokonało się w Europie łacińskiej w ciągu XI
wieku i niewątpliwie miało związek ze stałym
wzrostem znaczenia kawalerii. Ochrona* o takim
kształcie doskonale nadawała się do zabezpie­
czenia jeźdźca, siedzącego na koniu. Wzrost
wymiarów, a co za tym idzie, i ciężaru tarczy
był przyczyną, dla której zaczęto zaopatrywać
ją w dodatkowy pas przechodzący przez prawe
ramię wojownika. Mimo tego ulepszenia wiel­
ka tarcza była na tyle niewygodna, że rycerz
starał się mieć z nią do czynienia tylko na
polu bitwy, tuż przed samym starciem". W cza­
sie marszu powierzał ją chętnie swemu pomocni­
kowi - giermkowi, któremu nic bez racji na­
dawano w średniowiecznej łacinie nazwę „scutiferus", co właśnie znaczy „nosiciel tarczy". Nie
było to jednak regułą. Misjonarze niemieckiego
pochodzenia chrystianizujący Pomorze Szczeciń­
skie na polecenie Bolesława Krzywoustego dzi49
wili się. że w tym kraju „każdy z rycerzy
wojuje bez giermka, sam nosząc na sobie swoją
sakwę i swoją tarczę, wcale zwinnie i obrotnie
wypełniając swą rycerską powinność".
Heim. pancerz i tarcza składały się na
całość uzbrojenia ochronnego. W zaczepnym
uzbrojeniu wczesnośredniowiecznego rycerza na
pierwszy plan wysuwały się włócznia i miecz.
Miecz przyciąga zainteresowanie bronioznaweów
w pierwszym rzędzie, a wiemy, że i w śred­
niowieczu poświęcano tej broni szczególnie wiele
uwagi. Stosunkowo szybko siał się symbolem
rycerza, a także symbolem dostojeństwa i spra­
wiedliwości władców. Nadawano mieczom imio­
na. Wiemy, że broń legendarnego króla Artura
zwała się „Lskalibur", Zygfryd z Pieśni o M6elungach walczył „Balmungicm". sławny Roland
„Durandalem", sam Karol Wielki według poeiyekiej tradycji posiadał miecz ,Joycusc'\ Nie
inaczej było w Polsce. Wprawdzie mało kto
wie, że miecz Bolesława Krzywoustego miał
podobno nosić nazwę „Żuraw", ale komóż obce
jest imię „Szczerbiec", związane legendą z orężem
Bolesława Chrobrego i przeniesione z czasem na
późniejszy znacznie koronacyjny miecz królów
polskich, przechowywany dziś w Skarbcu .na
Wawelu.
Owych podań, legend i opowieści krążyło
wokół sławnych mieczów niemało. Równie wiele
wiązano z nimi wierzeń i zabiegów magicznych,
zrazu czysto pogańskich, z czasem zabarwionych
ideologią chrześcijańską. W obu wypadkach cho­
dziło o przysporzenie mieczom niezwykłych wa­
lorów, graniczących z czarami lub po prostu
czarodziejskich, zapewniających nadnaturalną
moc i ostrość oręża, czasem wręcz gwarantu­
jących posiadaczowi broni nietykalność i zwy­
cięstwo w najtrudniejszych nawet okolicznoś­
ciach. Odbiciem owych wierzeń są zachowane
do dziś na średniowiecznych mieczach znaki
i napisy, niekiedy o treści religijnej, niekiedy
50
nie dość dla nas zrozumiale, na pewno jednak
niezmiernie ważne w oczach ludzi z owej od­
ległej epoki.
Miecze / X — X I I wieku zachowały się na
ziemiach polskich w dość pokaźnej liczbie kilku­
dziesięciu egzemplarzy. Swym charaklerem od­
powiadają one całkowicie broni z tegoż czasu
znajdowanej w innych, zwłaszcza sąsiednich kra­
jach Luropy. Posiadają głownie niezbyt długie,
dość szerokie, przystosowane raczej do cięcia
niż do kłucia. Ich krótkie, jednoręczne rękojeści
są początkowo zaopatrywane w jelce masywne
i stosunkowo niedługie oraz w duże głowice.
Miecz
1. głownia
2. rękojeść
3. zastawa
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
sztych
nasada
ostrze
zbroczę
płaz
«rań (ość)
trzon
głowica
13.
14.
15.
Hi.
17.
10.
19.
taszka
trzpień
okładzina
podstawa głowicy
nakładka głowicy
szyjka
trzewik
12. jelce
o kształcie w przybliżeniu wachlarzowatym. I gło­
wice, i jelce bywają bogato ornamentowane.
Najczęściej wykonywano je z żelaza, znamy jed­
nak okazy mieczów oprawne w pięknie rzeź­
biony róg. Poczynając od XI wieku dość szybko
rozpowszechnia się inna, zazwyczaj pozbawiona
zdobień forma rękojeści. Jelec jesi teraz wyraź­
nie dłuższy i cieńszy, a głowica ma kształt
półkola podstawą zwróconego ku dołowi, lub
leż bardzo charakterystyczny kształt soczewkowaty. W ciągu w. X I I ulega zmianie i głownia,
zyskując wyraźniejszy sztych i przystosowując
się w len sposób do zadawania pchnięć.
Noszono owe miecze w pochwach, których
konstrukcja była dość skomplikowana. Szczęśli­
wym zbiegiem okoliczności posiadamy w Pol­
sce dobrze zachowaną i systematycznie zbadaną
pochwę mieczową, znalezioną w Gdańsku,
W warstwach datowanych na XI wiek. Wyko­
nano ją z 2 cienkich deszczułek (w później­
szych wiekach zwano je u nas „trzaskami"),
oklejonych płótnem lnianym i obciągniętych
powloką z końskiej skóry. Doskonale widoczne
nacięcia wskazują, że pochwę wraz ze schronio­
nym w niej mieczem nawlekano na pas, tak
iż broń przyjmowała położenie nieco skośne,
z rękojeścią pochyloną ku przodowi. Pas z mie­
czem zapinano na pancerzu, albo też pod pan­
cerzem. W tym ostatnim wypadku pancerz po­
siada! po lewej stronie specjalne rozcięcie, przez
które wysuwano rękojeść miecza na zewnątrz.
A jednak na polu bitwy włócznia przewa­
żała nad mieczem! Rycerz średniowieczny to
przede wszystkim konny kópijnik i w miarę
upływu lat ten stan rzeczy umacniał się coraz
wyraźniej. Doszło wreszcie do tego, że rycerskie
wojsko liczono po prostu na „kopie", bo laką
właśnie nazwą, na zasadzie „pars pro toto",
określano rycerza wraz z całym towarzyszącym
mu zbrojnym orszakiem — pocztem.
We wczesnym średniowieczu system ten jesz32
cze nie obowiązywał powszechnie. Świadczy o tym
choćby przytoczona wyżej relacja o stosunkach
pomorskich z pierwszej połowy XIT wieku. Zresz­
tą i sama kopia — broń długa, ciężka, na­
dająca się tylko do uderzenia na wprost spod
pachy, wykształciła się na dobre dopiero w cza­
sach późniejszych. W okresie pierwszych Piastów
i w Polsce, i poza Polską walczono jeszcze
włócznią o drzewcu nie dłuższym niż ok. 2 m
i dość lekkim. Można było używać jej tak,
jak ułani polscy z epoki Księstwa Warszawskie­
go i Królestwa Kongresowego używali swych
również krótkich i lekkich lanc, to znaczy z „wol­
nej ręki", zadając szybkie ciosy w dowolnie
obranym kierunku. Groty ówczesnych włóczni
miały najczęściej liść kształtu lancetowego, tra­
fiały się już jednak okazy o liściu węższym
i grubszym, lepiej przystosowanym do przebijania
tarczy i pancerzy.
Chociaż nie zawsze o tym pamiętamy, włócz­
nia początkowo zajmowała w obyczajowości
wczesnego średniowiecza miejsce nie mniej ważne
niż miecz. Do dawnych tradycji z doby ple­
miennej, kiedy to właśnie włócznia była wido­
mym atrybutem pełnoprawnego wojownika - współplcmicńca, dołączały się motywy chrześci­
jańskie związane ze świętą włócznią, którą we­
dług Ewangelii przebito bok umierającego na
krzyżu Chrystusa. Stąd ważna rola, jaką grają
różne święte lub czarodziejskie włócznie w śred­
niowiecznych baśniach i legendach, zwłaszcza
w legendzie o św. Graalu. Stąd obyczaj gło­
sowania na wiecach i zebraniach przez podno­
szenie w górę włóczni, o czym w odniesieniu
do Polski informuje nas Anonim zwany Gallem,
pisząc, że po przemówieniu króla Bolesława
„wszyscy jego rycerze jednomyślnie wznieśli
włócznie'' na znak swej aprobaty dla słów wład­
cy. Stąd wreszcie używanie włóczni jako symbo­
lu władzy monarszej, o czym u nas świadcz)
przede wszystkim słynna włócznia św. Mauryce53
go przechowywana zapewne najpierw w Gnieź­
nie, a następnie do chwili obecnej w Krako­
wie. Jak' wiadomo, w r. 1000 na zjeździe gnieź­
nieńskim cesarz Otton I I I wręczył ją Bolesławo­
wi Chrobremu. Warto przy tym przypomnieć,
że nasz okaz jesi trochę uproszczoną kopią
włóczni przechowywanej obecnie w skarbcu wie­
deńskim, która pod nazwą „świętej włóczni
Cesarstwa" uchodziła przez wieki za jeden z naj­
dostojniejszych atrybutów władzy cesarskiej.
Znaczenie włóczni w ręku dostojnego ry­
cerza, a zwłaszcza rycerza-whulcy, zwiększał
przytwierdzony do niej proporzec. W polskiej
ikonografii proporzec taki po raz pierwszy po­
jawia się na wspomnianej już monecie Bolesła­
wa Śmiałego. Niestety nie jest to całkiem jedno­
znaczne świadectwo. Wizerunek księcia jest praw­
dę mówiąc dość pokraczny, a w każdym razie
mocno zeschematyzowany. W dodatku, przy jego
sporządzaniu korzystano zapewne z obcych wzo-
5Ą
rów. Jednakże nawet kopiując zagraniczne przy­
kłady, nie można było przedstawić księcia w spo­
sób nic mający nic wspólnego z polską rzeczy­
wistością. Mamy zatem mimo wszystko do czy­
nienia z wizerunkiem w pewnym sensie realistycz­
nym, wiernym.
Inne rodzaje broni zaczepnej odgrywały
w polskim uzbrojeniu rycerskim rolę bez po­
równania mniejszą od włóczni i miecza. Łuk,
jak się zdaje, służył przede wszystkim piechocie,
Która dzięki niemu i dzięki świetnej umiejętności
budowania umocnień polowych, a także wyko­
rzystywania przeszkód naturalnych niejeden raz
potrafiła zwycięsko stawić czoła pancernej jeź­
dzie przeciwnika. Topór, choć bardzo rzadko
wymieniany przez źródła pisane, pojawiał się
jednak na pewno w ręku rycerza. Świadczy
o tym jego występowanie w grobach kryjących^
szczątki wojowników konnych, bo wyposażonych
w ostrogi. Buław zaopatrzonych w metalową
głowicę używano u nas bardzo niewiele, w przeciwieńslwie do sąsiedniej Rusi, gdzie la broń
cieszyła się wielkim wzięciem.
Pamiętamy, że bez konia nic było rycerza.
Warto zatem pokusić się o przedstawienie wierz­
chowców, jakimi dysponowali rycerze polscy
w czasach wczesnofeudalncj monarchii pierw­
szych Piastów. Najpospolitszą rodzimą rasą koń­
ską występującą wówczas w naszym kraju były
niewielkie koniki, zbliżone do lak zwanych „tar­
panów", które dzisiejsi zoolodzy hodują w specjal­
nych, doświadczalnych rezerwatach. Te koniki,
bardzo wytrzymałe, mało wymagające, świetnie
poruszające się w lesistym terenie, były jednak
zbyt małe, aby przez dłuższy czas dźwigać
jeźdźca okrytego zbroją, zbyt lekkie, aby za­
pewnić pancernej kawalerii należytą siłę uderze­
nia. Hodowano więc, głównie dla potrzeb wojen­
nych, konie nieco silniejsze i większe. Ich kości
znajdowane podczas wykopalisk pozwalają stwier­
dzić, że były to okazy miary dzisiejszego konia
n
rasy arabskiej, który też zresztą ani wzrostem,
ani waga. nie imponuje. Dopiero późniejsze wieki
miały przynieść modę na prawdziwie wielkie
i cif/kie konie bojowe.
Rząd koński we wczesnym średniowieczu
składał się z siodła ze strzemionami zawieszo­
nymi na puśliskach, oraz z uzdy zaopatrzonej
w wędzidło tręzlowc. Najobfitszy i najbardziej
efektowny zespól pozostałości po rzędzie koń­
skim z tego czasu zachował się w Lutomierska
pod Łodzią, na cmentarzysku z XI wieku.
Znaleziska tutejsze mają tym większe znaczenie,
że we wczesnośredniowiecznej Polsce nie było
na ogół zwyczaju składania do grobu ani uzdy,
ani siodła, i to nawet wówczas, gdy zmarłego
wyposażono w ostrogi wyraźnie świadczące o jego
przynależności do kategorii ludzi dysponujących
koniem wierzchowym. W Lutomiersku znalazła
jednak ostateczny spoczynek grupka wojowników
przybyłych do naszego kraju ze Wschodu, za­
pewne z Rusi Kijowskiej. Pochowano ich w spo­
sób nieco odmienny od praktykowanego w tych
stronach Polski. Stąd właśnie odkryto w ich
grobach wędzidła, strzemiona, a w dwóch wy­
padkach nawet stosunkowo nieźle zachowane
szczątki siodeł. Dało się ustalić, że siodła te
miały szkielet drewniany, powleczony skórą i by­
ły wysłane poduszkami wypchanymi pierzem.
Ich wysokie, symetryczne łęki ozdobiono mister­
nymi okuciami z brązu. Grzbiet koński pod
siodłem okrywał kilimkowy, zapewne różnobar­
wny czaprak. Bogato ornamentowane, metalo­
we okucia widniały również na rzemiennych
częściach rzędu poza siodłami, zwłaszcza na
ogłowiach uzd. Oprócz zwykłych wędzideł dwu­
członowych używano też formy hardziej rozwi­
niętej, zaopatrzonej w obustronne poprzeczne
„wąsy". Także i te ostatnie bywały ozdobne.
Wczesnośredniowieczne strzemiona znalezione
w Lutomiersku, a także w innych miejscach
w Polsce można zaliczyć do dwóch odmian.
56
Pierwsza obejmuje okazy typu zachodnioeuropej­
skiego, o wydatnej, wyodrębnionej zawieszce,
podługowatym kabiąku i prostej stopce. Druga.
bardziej zbliżona do wschodniego pierwowzoru
(strzemiona to wschodni wynalazek, przyswojo­
ny przez ludy europejskie dość późno, bo do­
piero w V I I - V I I I wieku!), ma zawieszkę mniej
wyodrębnioną, kabląk krótszy i stopkę wygiętą.
Ważną częścią wyposażenia jeździeckiego
były ostrogi. Zadomowione w Europie od głę­
bokiej starożytności, używane były bardzo sze­
roko i w bardzo różnych odmianach. Ciekawe,
że Wschód, który w zakresie jazdy konnej był
wielkim nauczycielem Zachodu, ostróg nic uży­
wał. Rolę bodźca popędzającego opornego wierz­
chowca odgrywała tam nahajka tak charakterys­
tyczna dla sylwetki kozackiego czy też mon­
golskiego kawalerzysty.
Ostrogi używane w Polsce w X — X I I w.
były podobnie jak w innych krajach Europy
zaopatrzone w rozmaicie wykształcony kolce,
czasem tępy, czasem zaostrzony. Przytwierdzano
j<- do stopy za pomocą rzemyków, najpierw
wiązanych, potem zapinanych na sprzączkę.
W przyszłości ozdobne ostrogi miały stać się
wraz z równie ozdobnym pasem ważnym sym­
bolem przynaleźnoSci do sianu rycerskiego. Jed­
nakże już we wczesnym średniowieczu, gdy
zwyczaj ten nie zdążył się jeszcze w pełni
wykształcić, obok prostych ostróg o czysto użyt­
kowym charakterze noszono też okazy pięknie
ornamentowane, inkrustowane brązem, miedzią,
srebrem i zlotem. Najbardziej efektownym przy­
kładem znanym dotychczas z ziem polskich
jest wspaniała, pokryta zlotem ostroga znale­
ziona we Wrocławiu, w warstwach zawierają­
cych ślady osadnictwa z połowy XI w.
Zapoznawszy się z tymi wszystkimi szcze­
gółami, moglibyśmy sądzić, że wiemy już, jak
wyobrazić sobie rycerzy — pancernych stano­
wiących rdzeń sil zbrojnych we wczesnofeudal57
nej monarchii pierwszych Piastów, przed epoką
podziałów dzielnicowych utrwalonych „testa­
mentem" Krzywoustego z r. 1138. Sprawa jednak
komplikuje się, jeśli znów powrócimy do kart
kroniki napisanej w początku X I I wieku przez
Anonima zwanego Gallem, cudzoziemca osiadłe­
go w Polsce i doskonale obeznanego ze sto­
sunkami panującymi w naszym kraju. Obok
entuzjastycznej relacji o potędze pancernych
hufców Chrobrego znajdujemy tam dramatyczny
opis wypadków, kióre miały się przydarzyć w po­
czątkach panowania Bolesława Śmiałego, to zna­
czy gdzieś około r. 1060.
„Dodać tu jeszcze należy
opowiada Gall
dlaczego zaginął w Polsce prawie zupełnie zwyczaj
używania pancerzy, które dawniej wojsko króla
Bolesława Wielkiego
— Chrobrego] z ogrom­
nym zamiłowaniem nosiło powszechnie. Zdarzyło
się mianowicie, że nagle wpadli do Polski Po­
morzanie, a król Bolesław
= Śmiały] usłyszał
o lym, znajdując się daleko stamtąd. Pragnąc
wszakże gorąco oswobodzić kraj z rąk pogan,
zanim jeszcze wojsko się zebrało, musiał wy­
przedzając je maszerować nazbyt nieostrożnie.
Gdy przybyto nad rzekę, poza którą obozowały
gromady pogan, rycerstwo obarczone orężem
i pancerzami, nie szukając mostu ani brodu,
rzucało się w jej głębokie nurty. I wiele pan­
cernych poginęło tam przez własne zuchwalstwo,
a pozostali zrzucili z siebie pancerze i prze­
płynąwszy rzekę odnieśli zwycięstwo, aczkolwiek
okupione stratami. Od tego czasu odzwyczaiła
się Polska od pancerzy i dzięki temu każdy
swobodniej naciera! na wroga i bezpieczniej
przepływa! stojącą na przeszkodzie rzekę bez
ciężaru żelaza na sobie".
Badacze dziejów polskiej wojskowości nie
mogli oczywiście przejść do porządku dziennego
nad tym opowiadaniem. Niepokoiło ich ono
i niepokoi nadal, ponieważ stoi w wyraźnej
sprzeczności z utartym poglądem na ewolucję
•-,»
„Pancerni"
drużynnicy
z drugiej połowy X
i poc/.^iku XI w.
(czasy Mieszka 1
i Bolesława Chrobrego;
uzbrojenia ochronnego w ciągu średniowiecza.
Powszechnie i wcale nic bezzasadnie przyjmuje
się, że w miarę postępu czasu europejskie ry­
cerstwo przykładało coraz to większą wagę do
ochrony ciała, starało się okrywać zbrojami
coraz szczelnicjszymi, coraz pewniej zabezpiecza­
jącymi przed ciosem. Jakże pogodzić z tym
relację Gall ową? Najdalej szli ci. którzy po
prostu negowali sens słów kronikarza, uważając
je za wynik czystej faniazji. Inni dopatrywali
się (u chęci upiększenia skromnej rzeczywistoś­
ci, jaką Gall, przybysz z zagranicy, miał zastać
w swej nowej ojczyźnie. Dostrzegając, iż polskie
rycerstwo uzbrojone jest gorzej od Niemców
czy też Czechów, aulor kroniki stworzył legen­
dę mającą wykazać, iż rzekoma niższość była
wynikiem świadomej rezygnacji, rozsądnego dos­
tosowania się do szczególnych okoliczności. Na
poparcie tego stanowiska można by przytoczyć
inny fragment Gallowej kroniki, w którym jest
mowa o tym, jak to walczącym z Polakami
opancerzonym Czechom „kolczugi były cię/a­
rem, nie pomocą";
Kto wie, czy najprościej i zarazem aaisłuszniej nic byłoby uznać, że Anonim powie­
dział po prostu prawdę. W samym centrum
jego zainteresowań znajdują się wypadki związa­
ne z podbojem pogańskiego Pomorza prowadzo­
nym systematycznie przez Bolesława Krzywouste­
go. Krwawe i uporczywe zmagania polsko-pomorskie toczą się nad wielkim pasem bagien
nadnoteckich lub w krajobrazie pojezierza pełnym lasów, wód, moczarów. W* krajobrazie tym
cię/kie uzbrojenie mogło istotnie stanowić wię­
kszą zawadę niż pomoc, a przecież zbroja, bez
względu na jej rodzaj, nie była przyrośnięta
na stałe do pleców rycerza! Historycy badający
dzieje staropolskiej wojskowości w dobie jej naj­
większego rozkwitu doskonale wiedzą, jak często
sławna husaria, będąca w zasadzie jazdą ciężko­
zbrojną, występowała do bitwy bez zbroi albo
60
bez swych słynnych kopii, albo nawet . . . na
piechotę. Rn>ń, którą dowództwo uznało za przej­
ściowo zbyteczną, pozostawiano po prostu w ta­
borze. „Usarz drzewko [czyli kopię — A. JV.J
porzuciwszy był rajtarem z strzelbą i pałaszem;
był kozakiem zbroję z siebie zdjąwszy; był
i picchotny we zbroi, gdy król albo hetman
prosił", zanotował w X V I I w. Szymon Staro*
wolski. Działo się tak nie tylko w Polsce. W cią­
gu wojny stuletniej rycerstwo francuskie nic
mogące sobie poradzić z angielskimi pieszymi
łucznikami parokrotnie usiłowało naśladować tak­
tykę groźnego przeciwnika i atakowało Anglików
w szyku pieszym. W podobny sposób występo­
wało rycerstwo austriackie przeciw piechurom
szwajcarskim. Można więc ze znacznym prawdo­
podobieństwem przyjąć, że także owa przez Galla
wspomniana rezygnacja z pancerzy była w woj­
sku ze schyłku XI i początku X I I w. zjawis­
kiem przejściowym, podyktowanym przez specy­
ficzne warunki terenowe panujące na pomorskim
teatrze działań wojennych.
Niezależnie jednak od tego, jak będziemy
tłumaczyć relację Gallową, na jedno trzeba się
zgodzić. Jeśli pancerz z jakichkolwiek względów
z rzadka tylko pojawiał się w szeregach wojsk
polskich na początku X I I w., to dalsze lata
tego stulecia przyniosły zasadniczą zmianę. Zgod­
nie z tendencją panującą w całej Europie ła­
cińskiej pancerz utrwalił się, także i u nas,
jako nieodzowny atrybut ciężkozbrojnego jeźdżca-rycerza.
Siedzenie tych ważnych przemian poprzez
studium zachowanych w oryginale części uzbro­
jenia nie jest niestety możliwe. Ilość archeolo­
gicznych znalezisk broni z omawianej epoki
ulega wydatnemu ograniczeniu wobec stopniowe­
go zarzucania przez ówczesnych mieszkańców
Polski dawnego obyczaju nakazującego wyposa­
żenie zmarłych w przedmioty świadczące o po­
zycji społecznej, jaką zajmowali za życia. Z po61
mocą przychodzi ikonografia. Podział Polski na
liczne dzielnice r z ą d z o n e przez przedstawicieli
rozrodzonej dynastii piastowskiej stworzył oko­
liczności sprzyjające b o g a t e m u rozwojowi numiz­
matyki i sfragistyki. N i e m a l k a ż d y książę bil
oczywiście własną m o n e t ę . K a ż d y musiał mieć
własną pieczęć. Jeśli d o d a ć , że m o n e t y ukazy­
wały się w coraz lo nowych, różniących się
między sobą emisjach, że pieczęcie często zmie­
n i a n o , ł a t w o pojąć, j a k z n a c z n e jesl bogactwo.
narosłego w ten sposób źródłowego m a t e r i a ł u
w a ż n e g o dla nas. bo zgodnie z obowiązującą
m o d ą panujący p r z e w a ż n i e umieszczali na swych
m o n e t a c h i pieczęciach własną p o d o b i z n ę . Pos­
tać księcia wyposażano przy t y m we wszystkie
c h a r a k t e r y s t y c z n e a t r y b u t y sygnalizujące j e g o
władzę i pozycję społeczną. K a ż d y średniowiecz­
ny w ł a d c a był z a r a z e m pierwszym rycerzem
swego kraju, stąd też i nasi Piastowie prezentują
się n a m j a k o przedstawiciele polskiego rycerstwa
epoki rozbici;i dzielnicowego.
Na znaczną część lej epoki, p o m i ę d z y połową
X I I ii polową X I I I w., p r z y p a d a szczytowy
okres rozwoju europejskiego rycerstwa. Ważną,
może n a w e t decydującą rolę odegrały tu wypra­
wy krzyżowe. Ta potężna konfrontacja między
światem m u z u ł m a ń s k i m a chrześcijańskim Za­
c h o d e m zjednoczyła pod wspólnymi chorągwia­
mi przedstawicieli niemal wszystkich krajów
E u r o p y łacińskiej, przeciwstawiając ich wojskom
I s l a m u . J a k zwykle w p o d o b n y c h w y p a d k a c h ,
uczestnikami krucjat kierowały r ó ż n e p o b u d k i .
O b o k ludzi szczerze z a a n g a ż o w a n y c h i przeko­
n a n y c h , że działają zgodnie z n a k a z a m i wiary,
ciągnęli na Wschód d r a p i e ż n i a w a n t u r n i c y ,
łowcy złota dbający tylko o własne korzyści. R y c r ł V ( % drogiej połowa XII »
poszukiwacze przygód, zbiegowie spod szubicni- ,«,Czątek okresu rozbicia
cy l u b katowskiego t o p o r a , wytrawni polityczni dzielnicowego)
g r a c z e . W szysey jednak spotykali się na polach
bitew toczonych przeciw wspólnemu wrogowi
r e p r e z e n t u j ą c e m u nie tylko inną, obcą religię,
62
lecz także inne uzbrojenie i ubiór, inny sposób
bycia i sposób walki.
W tych warunkach krzepło poczucie więzi
wśród rycerzy krzyżowców, niezależnie od tego,
czy pochodzili oni z Francji. Wioch, Niemiec,
Anglii czy też z jeszcze innego kraju. Utwierdza­
ło się poczucie solidarności, kształtowały wspólne
dla wszystkich zasady postępowania, zbliżone
formy stroju i broni, ułatwiające odróżnienie
swoich od nieprzyjaciół. Wzory ustalone na
Wschodzie skwapliwie naśladowali ci, którzy
pozostawszy w ojczyźnie, nie chcieli być gorsi
od okrytych chwałą... a często i złotem zdobyw­
ców i obrońców Jerozolimy.
Szczególnie lic/nic uczestniczyli w wypra­
wach krzyżowych Francuzi i nie jest przypad­
kiem, że właśnie Francja, zwłaszcza północna,
stała się krajem, w którym bujniej niż gdzie­
kolwiek rozwinęły się formy uzbrojenia, ubioru
i obyczaju typowe dla rycerstwpa Europy łaciń­
skiej.
Udział Polaków w krucjatach był bardzo
skromny, zwłaszcza jeśli się myśli o właściwych
krucjatach zmierzających do Palestyny i krajów
z nią sąsiadujących. Nasi przodkowie nie musieli
szukać „pogan" za morzami, bo mieli ich tuż
pod bokiem, w postaci nadbałtyckich Prusów,
chrystianizowanych bez większego skutku od
czasów świętego Wojciecha. W r. 1221 Leszek Bia­
ły, książę krakowski, występując jako władca
roszczący sobie pretensje do zwierzchności nad
innymi książętami piastowskimi, w koresponden­
cji z papieżem Honoriuszem I I I stwierdzał po
prostu, że podjęcie wyprawy na lewantyński
Wschód jest dla niego niemożliwe, bo w tamtych
krajach nic pije się miodu i piwa, bez których
on. Leszek, w żaden sposób żyć nie może.
W zamian proponował zorganizowanie krucjaty
przeciw Prusom, przy czym obok działalności
militarnej przewidywano utworzenie na pograni­
czu pruskim polskiej faktorii dla handlu żelazem
64
i solą. Liczono, iż marność nabycia atrakcyjnych
towarów znakomicie zwiększy przychylność Pru­
sów dla nowej wiary. Niestety ten projekt, lak
daleki od towarzyszącego krucjatom uporczy­
wego fanatyzmu, nic zosta] zrealizowany. Skłó­
ceni książęta polscy nie potrafili się zdobyć na
solidarna, i konsekwentnie pntwadzoną akcje.
Jak wiadomo, skończyło się na osadzeniu
w Ziemi Chełmińskiej Krzyżaków. Z dobrze
znanym skutkiem,
Dla nas ważne jest h>, że obok Stałych
kontaktów utrzymywanych przez książąt pia­
stowskich z zagranicznymi dworami, także i owe
docieraja.ee nad Wisie i Odrę echa krucjat
przyczyniały się do przenoszenia na nasz grunt
w j kształconych na Zachodzie wzorów broni
i stroju rycerskiego.
ZnakomiiN angielski bron i o/na w ca Claude
Blair nadal charakterystyczną nazwę czasom
od r. 1066 do r. 1250:' „The Age of Mail"
„epoka kolczugi". Istotnie, wydaje się, że zwłasz­
cza w drugiej polowie tego okresu, między polo­
wą X I I a polową X I I I w., europejska zbroja
kolcza osiągnęła szczyt swojej świetności. Okryła
całe ciało rycerza, ponieważ kolczc spodnie.
a raczej nogawice, na które dawniej mogli sobie
pozwolić tylko mijmożniejsi. weszły teraz w po­
wszechne użycie. Kaftan kolcz\ zaopatrzony był
obecnie z reguły w długie rękawy, przeważnie
pivechodza.ee wprost w kolcze rękawice. Samc
rękawice były jednopalczaste. podszyte od spodu
skóni i zaopatrzone w otwór odsłaniający
wnętrze dłoni rycerza, co umożliwiało pewniejsze
dzierżenie rękojeści miecza i drzewca kopii.
Z kaftanem leczył się kolczy kaptur, który
zależnie od potrzeby naciągano na głowę lub też
z niej zsuwano. Zsunięty, układał się wokół
szyi na kształt wysokiego kołnierza, zwanego
dzisiaj „golfem". Dla zapewnienia wygodv i do­
datkowej ochrony zakładano na głowę pod
kaptur czepek filcowy albo pikowany, płócienny.
iii
W drugiej połowic XII w. noszono pod
pancerzem długą szatę, dochodzącą nieraz aż
kostek, tak iż jej dolna część widoczna była
poniżej kaftana kolczego, sięgającego mniej wię­
cej do kolan. I szata, i kaftan kolczy posiadał;
rozcięcia umożliwiające dosiadanie konia. Pas
/ zawieszonym przy nim mieczem zapinana
w tym czasie na szacie, ale pod pancerzem.
Rękojeść miecza wysuwano na zewnątrz przez
specjalny otwór przecięta w pancerzu, w okolic)
lewego biodra r\ccr/;i.
L żywanie owej długiej, zapewne ozdobnej
al) i lir w ylączało OCZY w iście przyw dziewania
pod kolczugę ochronnych, izolujących kun
skórzanych cz) też pikowanych.
Heim otwarty, przeważnie zaopatrzony
w nosal, o dzwonie jednorodnym lub spojonym
y. kilku części, jKł/osial w powszechnym użyciu
aż do schyłku XII w. Jednak obok dawnych
jego odmian, stożkowych lub w przybliżeniu
półkulistych, pojawiały sic teraz nowe, z dzwo­
nem lekko nachylonym ku przodowi jak czapka
„frygijska" albo podługowatynij a zarazem jajo­
wato wydętym- Pod koniec XII w. w Europie
zachodniej zaznaczyła się tendencja do przy­
płaszczania SZCZ) lu hełmowego. Jednocześnie
wydłużano ścianki dzwonu, zapewniając przez to
lepszą ochronę policzków i szyi wojownika.
Wreszcie na miejsce tradycyjnego nosala poja­
wiła się pełna ot brona twarz) w postaci półko­
listej płyty. Tak ulepszon) hełm przybrał kształt
trochę zbliżony do charakterystycznego kasku
ochronnego używanego dzisiaj przez spawacz.)
jak trafnie zauważy! jeden z polskich bronioznaweow albo przez niektórych motocyklistów .
TarCZC pozostały wielkie, w kształcie wwllużonego trójkąta, i tym jednak że na miejsce
rozpowszechnionego dawniej zaokrąglenia górnej
krawędzi tarczowej stosowano teraz krawędź
ściętą poziomo.
W pierwszej połowię X I I I w. ustaliła się
66
nowa moda, nakazująca noszenie ozdobnej szaty-t uniki nic pod kafla nem kolcz.ym, lecz na nim.
S/aia ta została przy tym po/bawiona rękawów
i znacznie skrócona, tak że ostatecznie nic się­
gała niżej niż tuż za kulana. Oczywiście odpo­
wiednio skrócono i pancerz. Sądzi sic powszei li­
nie, że na przyjęcie takiej mody wpłyneł)
doświadczenia poczynione podczas wypraw krzy­
żowych w upalnym klimacie Palestyny. Odzież
narzucona na zbroję zabezpieczała przed kurzeni
pustynnym i łagodziła żar promieni lewantyńskiego słońca. Pas z mieczem zapinano teraz
z reguły na tunice.
Najbardziej charakterystyczną co wcale nie
znaczy, że najpowszechmej używaną!) formą
hełmu sial sic obecnie hełm zwany garnczko
u\m. powstały przez konsekwentne doprowadza­
nie do końca ewolucji zapoczątkowanej w po­
przednim stuleciu. Sprawiedliwość nakazuje przy­
znać, że była (o konstrukcja wątpliwej doskona­
łości. Zapewniała wprawdzie całkowitą ochronę
twarzy, ale jakim kosztem! Przede wszystkim
rycerz uhrau\ w hełm garnc/kow\ miał, mimo
specjalnych szpar wzrokowych, bardzo ograni­
czone pole widzenia. Wobec ataku z boku lub
7. tyłu był właściwie bezradny. Poważna, wadę
stanowiło też utrudnienie oddychania. Drobne
otworki wenlylac) jne, umieszczone z przodu
w dolnej partii hełmu, nie zapewniały wystar­
czającego dopływ u powietrza. Wreszcie gai
hełm, choć masywny i ciężki, nie wyróżniał się
szczególną odpornością -wobec skomplikowanej
budowy, licznych złącz) i spłaszczonego szczytu.
po którym ciosy nie osuwały się lak jak po
tradycyjnym hełmie o sylwetce stożkowej.
Dzięki doprowadzeniu do perfekcji zbroi kolrzej i zastosowaniu hełmu garnczkowego, stało
się możliwe zmniejszenie rozmiarów tarczy. Przy­
jęła ona teraz kszialt mało wydłużonego trójkąta,
o krawędzi górnej prostej, a krawędziach bocz­
nych lekko łukowatych.
67
Miecz w o m a w i a n y m okresie nie ulegał
początkowo większym /.mianom. N a d a l posiadał
rękojeść j e d n o r ę c z n a , czyli przystosowaną do
u j m o w a n i a j e d n ą dłonią, n a d a l przeznaczony
był przede wszystkim do cięcia, choć coraz wy­
raźniej zaznaczała" się tendencja do takiego
ukształtowania głowni mieczowej, które zwięk­
szyłoby skuteczność sztychów. Najczęstsze pod
koniec p o p r z e d n i e g o okresu głowice półkoliste
lub soc/rw kow a le ustępowały slopniowo miejsca
głowicom o kształcie kolistym. Całość n a b i e r a ł a
proporcji zapewniających coraz to lepsze ..wywa­
ż e n i e " b r o n i , ułatwiających bardziej precyzyjne
z a d a w a n i e i odbijanie ciosów.
Z n a k o m i t ą większość mieczów stanowiły oka­
zy wybitnie bojowe, niezdobione lub z d o b i o n e
b a r d z o skromnie, p r z e w a ż n i e umieszczonymi na
głowni z n a k a m i i n a p i s a m i , zwykle o religijnej
treści. O k a z y b o g a t o o r n a m e n t o w a n e , o p r a w n e
w szlachetny metal, trafiały się r z a d k o , p r z y
czym zazwyczaj m i a ł ) c h a r a k t e r b r o n i ceremo­
nialnej, t o w a r z y s z ą c a symbolicznie dostojnym
osobistościom przy różnych uroczystych okaz­
jach. wśród których na pierwszy pian wysuwały
się obrzędy koronacyjne.
Ważnej ewolucji uległa b r o ń d r z e w c o w a .
Dawniejsza lekka włócznia przekształciła się
w kopię o m a s y w n y m grocie, a d ł u g i m i cięż­
kim drzewcu. Aby u t r z y m a ć kopię w położeniu
p o z i o m y m , wałczący rycerz musiał zaciskać
d r z e w c e pod p a c h ą , z a d a w a n i e ciosów „z wolnej
r ę k i " nie było j u ż możliwe. Koszlem tego ograni­
czenia swobody r u c h ó w zyskano na sile przebi­
cia, o której decydował teraz p r z e d e wszystkim
rozpęd bojowego r u m a k a , a nie tylko z a m a c h
j e ź d ź c a , jak bywało d a w n i e j . Składający się do
starcia kopijnik trzymając d r z e w c e swej broni
w prawej dłoni i zaciskając je pod prawą pachą.
p r z e k ł a d a ! zazwyczaj kopię przez szyję konia.
lak aby grot znajdował się w lewo od głów \
wierzchowca.
68
Podobnie jak w czasach dawniejszych, do
kopii wybitniejszych rycerzy przytwierdzano pro­
porce. Proporzec dowódcy stanowi! chorągiew
oddziału, proporzec księcia czy króla by 1 główną
chorągwią całego wojska. Chorągwiami dawano
sygnały, były też tnie ważnymi znakami zbiórki,
widocznymi nawet w zamęcie i kurzu bitwy.
Były wreszcie widomym świadectwem obecności
na polu wałki wodza, którego osobę symbolizo­
wały. Chcąc zatem uczynić je bardziej widoczny­
mi. zwiększano ich rozmiary, tak że z czasem
trzeba je było umieszczać już nie na kopii
bojowej, lecz na specjalnym drzewcu, które
powierzano jednemu z towarzyszących wodzowi
rycei/\.
Wszelka inna broń wyjątkowo tylko pojawia­
ła sic w ręce rycerza. Stosunkowo najczęściej
używano toporów bojowych. Wiadomo, że chęt­
nie i z niezwykłą Wprawą posługiwał się w bitw u(oporem słynny angielski król Ryszard Lwie
Serce, niewątpliwie lepszy szermierz niż monar­
cha. Nic do pomyślenia natomiast byll>\ w oma­
wianej epoce rycerz walczący bronią miotającą.
a więc łukiem lub kuszą. Broń tę traktowano
jako mniej honorową, bo umożliwiającą rażenie
przeciwnika z odległości, co zdaniem ówczesnych
łączyło się z mniejszym ryzykiem niż starcie
wręcz. Pozostawiano ją zatem wojownikom plebejskiego pochodzenia.
Rozwój uzbrojenia rycerskiego pociągał za
sobą wzrost wymagań stawianych koniom. Wzro­
sła ich miara i waga. rozpowszechniał się zwy­
czaj używania innego wierzchowca w marszu,
a innego w bitwie, przy czym ten ostatni
winien był, rzecz jasna, szczególnie wyróżniać
się siłą, temperamentem i wytrzymałością. Po­
mnożenie liczby koni przypadających na jednego
rycerza pociągało za sobą konieczność pomno­
żenia towarzyszącej mu służby.
Uo nowych okoliczności, spowodowanych
zwłaszcza przez zmianę sposobu poslugiw anią
W.)
s?c bronią drzewców^. dostosowano siodło. Jego
wysoki lęk przedni tworzy! dodatkową ochronę
dla brzucha i podbrzusza rycerza. Równic wyso­
ki i łukowato wygięty łęk tylny zapewniał
pewne i wygodne oparcie. Byki ono niezbędne
dla utrzymania jeźdźca na grzbiecie końskim
w chwili gwałtownego wstrząsu w \ wołanego
uderzeniem ciężkiej kopii o tarczę lub pani era
przeciwnika. Aby w pełni wykorzystać właściwo­
ści tak skonstruowanego siodła, jeżdżono n.\
długich puśliskach wyciągając nogi na całą dłu­
gość. skośnie ku przodowi. Wpłynęło to z kolei
na kształl ostróg. Ich prosie dawniej ramiona
/.oslał) esowato wygięte, przez co bodziec zwróci]
ku górze, co ułatwiało ugodzenie nim w bok
wierzchowca. W początku X I I I w. obok daw­
nych bodźców o kształcie kolca pojawił) się
nowe, zaopatrzone w charakterystyczną gwiaz­
d k ę . Wreszcie konieczność powodowania coraz
In większym i cięższym rumakiem doprowadziła
do zastąpienia dawniejszego wędzidła tręzlowego znacznie bardziej skomplikowanym munszmkiem.
Moda ozdobny* li szal
tunik, zrazu wi­
docznych spod pancerza, a następnie noszonych
powierzch zbroi, znalazła odpowiednik w zakła­
daniu mi konie okazałych kap. czyli kropierzy.
Kropierz sporządzona był zazwyczaj / tkaniny,
.ile często podszywano go Innem. Okrywał
całego konia wraz z głową, wobec czego zaopa­
trywano go w specjalne otwór) wzrokowe.
Omawiają* uzbrojenie i ubiór rycerski z dru­
giej polowy X I I i pierwszej X I I I w. musimy
pamiętać, że jest to nie lylko epoka największego
rozkwitu rycerstwa, lecz również epoka najściślej­
szej identyfika< |i ciężkozbrojnego jeźdźca z przed­
stawicielem klas) feudałów. Nigdy ani przedtem,
ani potem identyfikacja ta nie była tak pełna.
W jej wyniku liczne obyczaje właściwe dla uprzy­
wilejowanej klasy rządzącej przenikały na pola
bitewne i poważnie oddziaływały na przebieg
7G
-i.n < zbrojnych. Odwrotnie, niektóre doświadezenia i postawy wykształcone w surowej rze­
czywistości wojennej nic pozostawały bez wpływu
na tworzenie norm postępowania właściwych dla
arystokracji feudalnej.
Mówiliśmy, że rycerz w okrywającym całą
głowę hełmie garnczkowym, zaopatrzeń) m
w wąskie szpary wzrokowe, miał silnie ograni­
czone pnie widzenia. Nie wiedział, co dzieje
się za nim i obok niego. Mówiliśmy też, że
przemiana lekkiej włóczni w ciężką kopię spro­
wadziła walkę dwóch jeźdźców tlu potężnego
zderzenia dwóch sil pędzących jedna wprost
naprzeciw drugiej, niezdolnych do sz) bkiego
zwrotu czy uniku. W* interesie każdego rycerza
leżało zatem uregulowanie warunków gry wojen­
nej \\ laki sposób] ab) jedyną jej lorrną uznaną
było starcie frontalne, twarzą w twarz. Napa­
danie na pojedynczego przeciwnika, a nawe!
nu całe wojsko / boku, a tym bardziej / tyłu
uznano za „nierycerskie", niehonorowe. „Gdy­
bym . . . w bitwie z tyłu na niego natarł, a nie
zawołał, by się obrócił, jużci bym hańbę na się
nąl". mówi o Lichtcnsteinie Maćko z Bog­
dance w Sienkiewiczowskich Krzyżakach. Scena
ta rozgrywa się wprawdzie, jak wiadomo, w po­
czątku XV w., nie stanowi odbicie zasad ustalo­
nych w czasach znacznie dawniejszych.
Przywdzianie zbroi, coraz bardziej skompli­
kowane wobc< jej stałego rozwoju, zamiana pod­
różnego konia n;i bojowego rumaka, przejęcie
z rąk giermka tarczy i kopii zabierało sporo
czasu, a przecież bez dokonania tych wszystkich
czynności rycerz nie był w pełni /dolny do
walki. Za „nierycerskie", nieetyczne uznano za­
tem wszystkie niespodziewane napady. Roz­
poczęcie bez wypowiedzenia nie tylko wojny.
ale nawet bitwy okrywało sprawcę niesława..
Niesławę ściągała też napaść na bezbronnego
lub nie w pełni uzbrojonego przeciwnika, napaść
w kilku na jednego, walka z konia przeciw
71
takiemu, co konia utracił, dobijanie rannych,
nieoszczędzanic proszących o litość. Laska oka­
zana składającemu broń doskonale się zresztą
opłacała, bo za jeńca można było zgarnąć słony
okup, tym wyższy, im wyższą godność reprezen­
tował wzięty do niewoli wróg.
Ryecrz ciężkozbrojny był straszny w natar­
ciu, ale dość bezradny w ucieczce, a ze
względu na rodzaj konia i uzbrojenia niezbyt
zdolny do pościgu. Rozpowszechniło się zatem
przekonanie, że zmuszonego do odwrotu ścigać
nie wypada, że trzeba dać mu czas, aby uznał
się za pokonanego a l b o . . . zacząć jeszcze raz od
początku.
Wszystko (o niewiele miało wspólnego z od­
wiecznymi zasadami sztuki wojennej, nakazują­
cymi zniszczenie, a przynajmniej obezwładnienie
wroga jak najszybciej i jak najmniejszym kosz­
tem. A jednak niektóre reguły ustalone w epoce
rycerstwa przetrwały do naszych czasów, choć
niekoniecznie na polach bitewnych. J a k wia­
domo, rozpoczęcie walki bez uprzedzenia, ude­
rzenie przeciwnika z tyłu, bicie powalonego
dyskwalifikuje stającego w ringu boksera.
Oczywiście rycerskie obyczaje mogły być
wprowadzone w życie tylko na podstawie ściśle
przestrzeganej wzajemności. I to jednak było
możliwe w epoce, w której warstwa rządząca
utożsamiała się z warstwą zawodowych, a zara­
zem wyborowych wojowników. Nawel ci, którzy
zajmowali trony, raz po raz przesiadali się na
siodło bojowego ogiera, i to nic tylko po to,
aby dowodzić bitwą, lecz także by w niej
uczestniczyć w najbardziej fizycznym sensie.
Każd\ rycerz dziś zwycięski, mógł jutro ponieść
porażkę. Okazując względy słabszemu lub poko­
nanemu kontrpartnerowi zyskiwał prawo do
takich samych względów w chwili własnej słabo­
ści lub niepowodzenia, pod tym jednak warun­
kiem, że kontrpartner ów będzie również ryce­
rzem przestrzegającym tych samych, umownych
vi
reguł gry. Wypływaj stąd prosty wniosek: tylko
rycerz godzien jest skrzyżować broń /, rycerzem.
/ plcbcjskim pospólstwem rycerz nie walczy,
a jeśli już walczyć musi, to zwolniony jest od
respektowania praw normujących zbrojne starcie
międz\ pi zcd.-aaw icielami rycerskiego stanu.
W rzeczywistości żadna armia rycerska nie
mogła poradzić sobie bez plebejów. Z nich rekru­
towały si<j rzesze służby doglądającej koni. trosz­
czącej się o żywność. o namioty. o wozy obozowe.
Plebejc zapełniali szeregi pocztów towarzy­
szących rycerzom w walce. Z plebejów formowa­
no piechotę niezbędną w czasie oblężenia albo
obrony twierdz i lekką jazdę niezbędną dla
zwiadów, bez których w praktyce nie sposób było
się obejść. Przecięta) rycerz czul się jednak
kimś odmiennym, kimś znacznie lepszym od łych
skromnych pomocników. Dzieliło ich od niego
nie tylko silne poczucie odrębności klasowej.
Spoglądał na nich z góry. i to w sensie naj­
zupełniej dosłownym, bo z wyż\n swego potęż­
nego. bojowego wierzchowca. Miał dumną świa­
domość przewagi, jaką zapewniała mu jego
kompletna zbroja, jego groźna sprawność w ro­
bieniu bronią, sprawność starannie podtrzymy­
wana przez nieustanne ćwiczenia i ciągły udział
jeśli nie w wojnie, lo przynajmniej w pogoto­
wiu wojennym. Jakże mogli równać się z nim
chłopi oderwani od radia i mieszczanie oderwani
od kramu lub warsztatu:'
Dodatkowym czynnikiem utrwalającym po­
czucie odrębności rycerstwa stały się herby, czyli
barwne znaki przysługujące zrazu poszczególnym
rycerzom, potem całym spokrewnionym ze sobą
czasem fikcyjnie!) rodzinom i rodom rycerskim.
Miały one poza tym, a może nawet przede
wszystkim inne jeszcze znaczenie, czysto prak­
tyczne: ułatwiały rozróżnienie swoich od nie­
przyjaciół.
Średniowieczne godła herbowe komponowa­
no w ramach bardzo szczególnej, ściśle prze79
strzeganej konwencji i z perfekcją zdumiewającą
dzisiejszych fcrafików. Były to stylizowane wize­
runki zwierzał albo przedmiotów, ale zdarzały
się też kombinacje figur geometrycznych i barw­
nych pól. Umieszczano je na zbroi i szatach
rycerza, na kropierzu końskim, na proporcu.
Do wyraźnego wyeksponowania godła herbo­
wego szczególnie nadawała sir tarcza. Doprowa­
dziło 10 do przedstawiania herbów na stylizo­
wanym polu tarczowym nawet \\ czasach znacz­
nie, znacznie późniejszych, gdy w bitwie nikt
się już tarczą nie posługiwał. Inną częścią
uzbrojenia ułatwiającą umieszczenie znaku her­
bowego, a przynajmniej barw wyróżniają/ y. li
rycerza okazał się hełm garnczkowy. Na minia­
turach / X I I I w. widnieją takie hełmy złocone
i malowane. Ich plaski szczyt by! doskonałą
podstawą dla montowania lak /u -mych klejno­
tów, czyli plastycznych godeł zbliżonych do zna­
ku herbowego albo nawet z nim identycznych,
często uzupełnionych różnymi efektownymi do­
datkami w postaci kit. pióropuszów, nawet ro­
gów. Dalszym elementem dekoracyjm m noszo­
nym na hełmie stały się labry. Wywodzą się
one z chust, którymi europejscy krzyżowej
ochraniali glov\ \ przed paląt ymi promieniami
słońca w Azji .Niniejszej, Syrii lub Egipcie.
Z czasem owe labr) zmienił) się u płat) tka­
nin) często ozdobnie wycinane, a z reguły
utrzymane w barwach herbowych, czyli heral­
dycznych.
Dobre orientowanie się w ogromnym bo­
gactwie znaków i barw herbowych wymagało
gruntownej wiedzy. Posiadali ją specjalni urzęd­
nicy wojskowo-dworscy zwani heroldami. Wybit­
niejsi władcy, a nawet wybitniejsi rycerze utrzy­
mywali takich heroldów i korzystali z ich
wiedzy niezbędnej nic tylko na polu walki, ale
także w czasie licznych uroczystości dworskich.
Dość szybko pojawiły się ilustrowane spisy her­
bów rycerstwa różnych krajów, czyli tak zwane
„role herbowe". Ani „rola", ani najlepsza nawel
pamięć nie pomogłyby jednak heroldom, gdyby
znaki i barwy herbowe dowolnie zmieniano lub
stosoM.ino niekonsekwentnie. W rzeczywistości
pi> wstępnym, dość długim zresztą okresu- prób,
/mian i narastania tradycji Ściśle przestrzegano
raz ustalonych zasad. Nie trzeba chyba przypo­
minać, że h e r b , i barwy władcy lub rodzin}
panującej przekształcał) się z czasem w herb
i barwy całego kraju. W ten sposób znak Ot la.
którym zaczęli się posługiwać ntektórz) ksiąźęta piastowsc) może już w końcu X I I wieku.
przetrwał do dziś jako godło Państwa Polskiego.
Przechodząc do rozpatrzenia sytuacji istnie­
jącej w umawianym okresie na ziemiach polskich
powinniśmy zdawać sobie sprawę, że kraj nasz
był wówczas odległą prowincją położoną na naj­
dalszych krańcach Europy łacińskiej, z dala od
przodujących ośrodków kulturowych skupionych
n.i terenie Nadrenii. Francji, [talii. W tych
warunkach nic d/iw ilol>\. gdyb) Polska wykazy­
wała w porównaniu z tymi ośrodkami opóźnie­
nia. nawet znaczne. Nie dziwiłoby też. gdyb)
na naszym terenie wykształciły się różne formy
lokalne uwzględniające obok dorobku Zachodu
lakże i w zoi \ /ac/crpnięlc od wschodnich są­
siadów. Od Rusi, od ludów bałtyckich, od groź­
nych koczów ników stepu cura/jatyekiego.
Dotychczasowe badania, co prawda dalekie
jeszcze od zakończenia, wskazują, że wbrew ivm
spod/iew aniom
militaria
Polski dzielnicowej
mocno tkwią w ramach łacińskiego kręgu kul­
turowego. Nowości w zakresie broni i stroju
rycerskiego trafiają do nas ze zwloką stosunkowe
umiarkowaną. Obyczaje wojenne, taktyka kształ­
tują się zgodnie / zasadami ideologii rycerskiej.
choć niewątpliwie w skali znacznie skromniejszej
niż w przodujących wówczas krajach Zachodu.
Nu- stwierdzamy wreszcie większych odrębności
lokalnych, z jednym co prawda ciekawym wyjąt­
kiem, o którym za chwilę. Ikonografia, będąca
75
głównym źródłem naszej wiedzy, ukazuje nam
dzielnicowych książąt piastowskich ze schyłku
X I I i początku X I I I w. w pancerzach i nogawicach pancernych, w długich szalach widne/- Rv*Tn«wo / polowy XIII
nych spod zbroi, w otwartych hełmach o dzwo- l z a s\ i>ii«\ pod U*goicn
nic stożkowatym, przypłaszczonym od gór\ lub
półkolistym. Na lewym ramieniu wielka tarcza
trójkątna albo migdałowata. W prawej dłoni
kopia lub włócznia z proporcem. Tak prezentują
się między innymi na swych pieczęciach Mieszko
Stary i Henryk Brodaty.
Dopiero w latach 1230-1240 pojawiają się
na pieczęciach polskich hełmy o płaskim szczy­
cie i rozbudowanych ściankach dzwonu, a tuż
po nich pierwsze w pełni wykształcone hełmy
garnczkowe. Opóźnienie wobec przodujących
ośrodków mody rycerskiej na Zachodzie docho­
dzi w tym wypadku do niespełna półwiecza.
Jednocześnie przyjmuje się stopniowo na
naszych ziemiach zwyczaj noszeni;! ozdobnej sza­
ty na pancerzu, a nie pod nim. z tym że szala la.
początkowo jeszcze długa, prawie do ziemi, około
r. 1250 ulega skróceniu do kolan. Na biodrach
rycerzy-książąt pojawia się ozdobny [AIS / mie­
czem dawniej ukryty pod pancernym kaftanem .
a wielką, wydłużona tarczę zastępuje mała, trój­
kątnego ks/iałtu. Zaczątki godeł herbowych na
tarczach spotykamy od początków X I I I w., ale
ostateczne ukształtowanie heraldyki polskiej przy­
pada na okres o sto lat późniejszy. W połowie
X I I I w. pojawiają się ozdobne końskie kropierze
i klejnoty na hełmach, natomiast lalu\ wchodzą
u nas w użycie dopiero w początku X I V w.
Ciekawym uzupełnieniem zbroi, spotykanym
dość często w naszej ikonografii poczynając od
pierwszej polowy X I I I w., jest dodatkowa IK bro­
na w postaci krótkiej kamizelki bez rękawów.
pikowanej lub pokrytej żelaznymi łuskami. Ka­
mizelę taką noszono na tunice przykrywającej
właściwy pancerz kolczy.
Nie można jednak zapominać, że materiał
76
ikonograficzny, jakim dysponujemy, dotycz}
przede wszystkim książąt dzielnicowych ora/ nie­
licznych najwybitniejszych przedstawicieli moż­
nowładztwa. Byłoby poważna m błędem sądzić,
że ogól polskiego rycerstwa zbroił się i ubierał
lak samo jak ci uprzywilejowani i najbogatsi
jego reprezentanci. YVobc< wysokiego kosztu
broni i ozdobnych szat nie każdy mógł nadąż\ć
/a nakazami mody, nic każdy byl v\ sianie
niezwłocznie korzystać / nowych zdobyczy tech­
niki. Ubożsi nadal używali zbroi dawniejszego
typu, gorszych i mniej wygodnych niż nowoczes­
ne, ale mimo wszystko nieźle wypełniających
swe zadania. W licznych szeregach rycerstwa
nic brakło wreszcie i takich, którzy nie mogli
sit; zdobyć na kompletne ciężkie uzbrojenie,
nawet przestarzałego fasonu, którzy rezygnowali
Z pancernych nogawic, zamiast hełmu okrywali
głowę samym tylko kolczym kapturem, albo
nawet zastępowali kolczy, czy też łuskowy pan­
cerz przeszywanie^. Tym łatwiej obywano się bez
efektownych, ale zarazem kosztownych przystrojów, takich jak klejnoty i labry na hełmach lub
końskie kropierze. Nie inaczej zresztą działo się
i w innych krajach poza Polską.
Obok tej rozmaitości spowodowanej przez
nierówności społeczne i majątkowe obserwujemy
w szeregach wojsk polskich X I I I w. zróżnico­
wanie wywołane przez pogłębiające się odręb­
ności regionalne. Uwidacznia się to w stosunku
do jednej tylko dzielnicy, ale uwidacznia w spo­
sób bardzo wyraźny.
Aż do drugiej ćwierci X I I I w. książęta
mazowieccy ukazani na swoich pieczęciach nie
różnią się bronią i strojem od swych krewnych
z innych dzielnic Polski. Poczynając jednak od
tego czasu pojawiają się poważne zmiany. Jeśli
pominąć nieliczne wyjątki, na podobiznach
władców Płocka, Czerska i Warszawy aż po
schyłek X I V w. próżno szukać tak typowych
składników zachodnioeuropejskiego rycerskiego
7S
uzbrojenia, jak hełm garnezkow) / klejnotem
i la bratni, wielka kopia z proporcem, trój­
kątna tarcza opatrzona godłem heraldycznym.
Zamiast nich widzimy tradycyjny hcim otwar­
ty, lekka, włócznię i pawęż, c/yli tarczę
w prz) Iili/eniii prostokątną, zaopatrzoną przy
i\ m w charakterystyczną wypukłość biegnącą
wzdłuż pionowej osi symetrii. Na pieczęciach
pochodzących / X I \ ' w. dołącza się do tych
szczegółów jeszcze i pancerz „Jamełkowy" /.bu­
dowany z płytek żelaznych, połączonych jedna
/ drugą bez żadnego skórzanego lub tkanego
podkładu.
Bronioznawcy /wrócili uwagę, że tak wyek­
wipowani książęta, a zapewne i mniej dostojni
rycerze z Mazowsza upodabniają się do swych
sąsiadów z północy i wschodu, to /u." zy do
Rusi. a także do Litwy, Jaćwierzy i Prusów.
z którymi pozostawali w stałych i ścisłych sto­
sunkach lo wojennych, to przyjacielskich. Now­
sze badania potwierdzają te obserwacje. Osobli­
wości mazowieckie należy traktować jako wy­
mowny wynik usytuowania naszego kraju na
pograniczu dwóch wielkich kręgów kulturowych:
zachodnio- i wschodnioeuropejskiego.
Mówiliśmy już. ze na terenie Polski zacho­
wały się nieliczne tylko oryginalne okazy rycer­
skiego uzbrojenia z omawianego okresu. Nie
przetrwał ani jeden hełm, ani jeden pancerz.
ani jedna tarcza. Wszystko, czym dysponują
archeolodzy, lo kilkadziesiąt sztuk broni zaczep­
nej. głównie mieczów, spora seria ostróg, wśród
których trafiają się srebrzone, << wyjątkowo nawet
złocone, oraz trochę metalowych fragmentów
rzędu końskiego. Pomijam) stosunkowo często
znajdowane groty strzał wypuszczonych z luku
i bełtów wyrzuconych z kuszy, ponieważ, jak
już wiemy, bronią Lą posługiwali sie w bitwie
nie rycerze, tylko lekkozbrojni jeździ y lub pie­
churzy. Wśród tych szczupłych zasobów znajduje
się jednak jeden okaz. którego nie można po?.9
zostawić bez bodaj pobieżnego omówienia:
„Szczerbiec".
Koronacyjny mice/ Władysława I .nkietka
i jego następców na tronie polskim przechowy­
wany jest dziś ze szczególnym pietyzmem
w Skarbcu Wawelskim. Legenda wiąże go
z Bolesławem Chrobrym, ale w rzcczywistoM i
początkami swymi sięga on zapewne pierwszej
polowy X I I I w. Wśród kilku hipotez dotyczą­
cych jego pochodzenia najbardziej prawdo­
podobną wydaje się ta, która traktuje go jako
własność Bolesława Konradowica, księcia mazo­
wieckiego i sandomierskiego, zmarłego w r. 1248.
()w Bolesław był synem Konrada Mazowieckiego
(niefortunnego protektora Krzyżaków), a rodzo­
nym stryjem Łokietka, co tłumaczyłoby, dla­
czego odnowiciel Królestw a Polskiego posłuży]
się tym właśnie mieczem w trakcie swej ko­
ronacji w r. 1320.
W obecnej postaci „Szczerbiec" nosi liczne
ślady reperacji i przeróbek, którym podlega!
w ciągu swych zmiennych, często dramatycz­
nych. a do dzisiaj jeszcze nie dość wyjaśnio­
nych dziejów. Pomimo tych śladów wawelski
miecz może być słusznie uważan) nie tylko za
jedną z najcenniejszych pamiątek narodowych.
ale również za wyjątkowo piękny i ciekawy
okaz ceremonialnej broni średniowiecznej, zwią­
zanej z pełnym rozkwitem epoki rycerstwa.
Jakuci w stal
Mówiliśmy już, że dla rozwoju rycerskiego
obyczaju wojennego podstawowe znaczenie mia­
ło przyjęcie tych samych, po części umownych
zasad gry przez obie walczące ze sobą strony.
Zetknięcie się z przeciwnikiem nic uznającym
pstalonej konwencji prowadziło do zaskoczenia
i kataslrofy.
Pierwszym takim przeciwnikiem dla zachod­
nioeuropejskiego rycerstwa stali się muzułmanie
walczący z inwazją krzyżowców. Jeżeli przy tej
okazji nie doszło do ostateczności, to dlatego,
że rycerska laklyka właśnie dopiero podczas
wypraw krzyżowych przybierała swój ks/.iałi
definitywny. Co więcej, niepohamowane męstwo
„I ranków*", ich sprawność bojowa, ich skłonność
do wielkodusznych uniesień (co prawda równie
częstych jak akly barbarzyńskiego okrucieństwa
i grubego egoizmu) zaimponowały wyznawcom
Islamu. W rezultacie pierwotne różnice dzielące
dwa światy uległy częściowemu zatarciu. Przy­
bysze z Europy niejednego nauczyli się w kraM
Mn h\< zbroja Imitowana
Z gmbej u plecach blachy.
abym ciftki byi na koniu
jak krakowskie gmachy.
Zbrnj.i
Z.iwiszv
jach Lewantu. Odwrotnie, wojownicy arabscy
i tureccy sporo przejęli od swych przeciwników
noszących znak krzyża. J u ż w ciągu III krucjaty,
a więc w lalach 1189 — 92, w czasie walk pod
murami Akry, wystąpiły wyraźne objawy „łraternizaeji" pomiędzy obiema stronami, zmagają­
cymi się zresztą z całą zaciekłością. W bitwie
pod Jaffą Saladyn dostrzegł, ze pod szalejącym
na czele swych wojsk Ryszardem Lwie Serce
padł koń. Sułtan natychmiast przesłał angiel­
skiemu królowi dwa nowe wierzchowce, twier­
dząc. iż nie godzi się. aby tak wspaniały wład­
ca walczył pieszo. Nikt nie zaprzeczy, że był to
gesi jak najbardziej zgodny z obyczajowością
rycerską.
Bez porównania gorzej wypadła konfrontacja
z Mongołami. Odmienność kultur i sposobu
walki była tu bardzo głęboka. Przybysze
z Azji przeciwstawiali indywidualnemu męstwu
i wyćwiczeniu zbiorową sprawność świetnie zgra­
nych i zdyscyplinowanych mas kawalerii. Silę
uderzenia równoważyli zwinnością. Zaskoczenie,
oskrzydlenie, pościg, skupienie przeważających
sił w miejscu rozstrzygającym traktowali jako
podstawę sztuki wojennej. Konsekwencje tego
stanu rzeczy, tragiczne dla europejskiego rycer­
stwa, poznali aż naci 10 dobrze Polacy pod Turskicm Wielkim, Chmielnikiem i Legnicą, a Węg­
rzy nad rzeką Sajo.
Jednakże najgroźniejszym bodaj przeciwni­
kiem rycerzy europejskiego Zachodu okazali się
ich właśni rodacy, reprezentujący masę pogar­
dzanych i lekceważonych plcbejów.
Bardzo wcześnie królowie i książęta dostrze­
gli, że dla zgodnego z racją stanu prowadzenia
wojny nie wystarczą hufce złożone z rycerskich
lenników, bitne, ale niekarne, niezdolne do dłuż­
szego systematycznego wysiłku, mało sprawne
i w zdobywaniu, i w obronie zamków, odgry­
wających tak ważną rolę w średniowiecznej
sztuce wojennej. Trzeba było uciekać się cło
82
zaciągania najemników, traktujących wojnę nic
jak przywilej stanu, popis męstwa i najświet­
niejszą rozrywkę, lecz jak rzemiosło, które su­
miennie i umiejętnie uprawiane mogło dostar­
czyć jakich takich środków utrzymania. Najemni
żołnierze rekrutowali się czasem spomiędzy ryce­
rzy, przeważnie jednak ich szeregi zapełniali
zubożali mieszczanie, zrujnowani lub zbiegli chło­
pi i w ogóle wszelkiego rodzaju ludzie „luźni"
żyjący na marginesie społeczeństwa średniowiecz­
nego. Swą „pracę" chcieli wykonywać jak naj­
szybciej i jak najmniejszym kosztem własnym.
Nic mieli zamiaru tracić czasu na wielkoduszne,
rycerskie maniery. Chętnie stosowali broń skutecznic rażącą z dystansu: kuszę, wielki łuk,
halabardę czy pikę osadzoną na długim drzewcu.
Znakomitemu wyrobieniu bojowemu i komplet­
nej zbroi rycerzy przeciwstawiali zwartość szyku,
koleżeńską solidarność i zaciętość, której źródeł
można się niewątpliwie dopatrywać w silnych
antagonizmach klasowych. Niechętnie brali jeń­
ców, bo nie liczyli na tradycyjny okup.
Zasadniczą różnicę między stylem walki ry­
cerzy i najemników doskonale ilustruje epizod
z bitwy pod Bouvines stoczonej w r. 1214
między wojskami króla Francji Filipa Augusta
a koaiicją złożoną z Niemców, Anglików oraz
niektórych zbuntowanych przeciw swemu władcy
francuskich feudałów. Oto jeden z tych ostat­
nich. Rcnald hrabia Boulogne. pada przytłoczo­
ny zabitym koniem. Naci powalonym rozpoczy­
nają spór rycerze z wojska królewskiego, każdy
z nich rad by zgarnąć suty okup za cennego
jeńca. Ale oto do obezwładnionego Renalda
dopada pieszy najemnik „chłopiec . . . imieniem
Kommotus zrywa hrabiemu hclm, który byl
mocny i wypróbowanej wartości, i zadaje mu
nożem wielką ranę w głowę. Unosi następnie
skraj pancerza, sądząc, że uda rnu się wbić
nóż w brzuch leżącego. Ale nóż nie mógł zna­
leźć drogi do ciała z powodu kolczych noga83
wic, które były mocno połączone z pancerzem".
Zaiste, bardzo to odlegle od kurtuazji obowiązu­
jącej między rycerzami!
W ślad za oddziałami najemników pojawiają
się wojska piesze tworzone na innej zasadzie,
takie jak angielscy łucznicy rekrutowani wśród
..\eomanow", czyli wolnych chłopów-dzierżaw­
ców, jak również z chlopów-górali złożona groź­
na piechota szwajcarska, jak milicje miast flandryjskich i włoskich. Wszystkie te Formacje wła­
dające bronią skuteczną przeciw opancerzonej
konnicy, wyróżniające się silnie wyrobionym
poczuciem świadomości narodowej, a zwłasz­
cza klasowej, stają się potężną konkurencją dla
armii rycerskich. Na polach bitew Europy pal­
ma pierwszeństwa zaczyna stopniowo przecho­
dzić znów w ręce piechoty. Przez kilka wieków
przewaga „królowej broni" będzie się nieustan­
nie pogłębiać. Kawalerzystom uda się trwale
powstrzymać ten proces dopiero wówczas, gdy
technika obdarzy ich nowym udoskonalona ni
rodzajem zbroi, w której będą się mogli schro­
nić wraz z koniem, a raczej z całym stadem
koni. Mechanicznych.
To paradoksalne na pozór twierdzenie staje
się dość oczywistym, jeśli zważyć, że /. punktu
widzenia historii sztuki wojennej czołg to po
prostu rycerz (czyli dowódca) z pocztem (czyli
załogą), który zastąpił żywe wierzchowce silni­
kiem, a indywidualne zbroje wspólną dla wszyst­
kich ochroną ze stalowych blach.
Wróćmy jednak do odległej o 700 łat epo­
ki, w której zaskoczeni i zgorszeni rycerze Euro­
py łacińskiej podejmowali pierwsze próby spros­
tania sytuacji powstałej w związku z poja­
wieniem się na połach bitew sprawnej, dobrze
uzbrojonej i pozbawionej skrupułów plebejskiej
piechoty. Godne uwagi, że próby te zmierzały
do tego samego rozwiązania, które zastosowano
w XX w.: do zapewnienia ryecrzowpi ulepszonej
zbroi zbudowanej ze sztywnych, żelaznych płyt.
84
Dla ścisłości trzeba dodać, że żelazo nie
było jedynym stosowanym tu materiałem. Nie­
małą rolę odgrywała skóra utwardzona (ttp.
prze/ gotowanie w wosku), którą posługiwano
się chętnie, bo była stosunkowo lekka i łat­
wiejsza do kształtowania niż metalowa blacha.
Nie bez przyczyny część sztywnej zbroi chronią­
cą tułów nazywamy „kirysem", co wywodzi się
od francuskiego „cuir", czyli „skóra". Jednak
w miarę postępu techniki kuźniczej metal wy­
grywał konkurencję. Europejska zbroja płytowa
ukształtowała się ostatecznie jako zbroja z płyt,
czyli blach stalowych.
Była rozwiązaniem na wskroś oryginalnym
i budzącym głęboki podziw dla inwencji swoich
konstruktorów i biegłości wykonawców. Zamyka­
ła wojownika w kombinacji łusek sztywnych.
ale połączonych między sobą tak, iż nie lamo­
wały niezbędnej swobody ruchów, podobnie jak
nie lamuje ich skorupa raka. Tradycja zbroi
tego typu, sztywnej, a zarazem przylegającej
do ciała, nie była zresztą na gruncie europej­
skim zupełną nowością. Poświadczają ją odkry­
cia z terenu Grecji, gdzie znano i stosowano
takie rozwiązanie już w okresie mykeńskim i gdzie
w okresie klasycznym używano kirysu „torsowego", naśladującego muskulaturę ludzkiego cia­
ła. Średniowiecze odeszło początkowo od tych
wzorów pod wpływem Wschodu, który trakto­
wa! zbroję raczej jak odzież ochronną, mniej
lub więcej luźną i elastyczną.
Proces zastąpienia kolezcj plecionki lub pan­
cerza łuskowego ochroną z blachy przeciągnął
się na dobre półtora stulecia. Na drugą poło­
wę, a może nawet na ostatnią ćwierć X I I I w.,
przypadają pierwsze, nieśmiałe jeszcze próby
zastosowania nowych rozwiązań. Wiek X I V to
okres wielkich eksperymentów, intensywnego po­
szukiwania konstrukcji o najwyższych walorach
użytkowych. Wreszcie w początku w. XV ukazuje
się w pełni ukształtowana zbroja płytowa, aby
85
po dalszych paru dziesiątkach lat osiągnąć szczyt
swej doskonałości.
Polska wkracza w len okres przemian jeszcze
z pewnym opóźnieniem. Ale niebawem opóźnie­
nie zostaje nadrobione. M a m y podstawy, aby
sądzić, że w zakresie ewolucji uzbrojenia i ubio­
ru rycerskiego kraj nasz doląe/.a do czołówki
europejskiej już w rńągu drugiej polowy X I V
w. Wiąże się to niewątpliwie z dobrze skąd­
inąd znanym przyspieszeniem tempa rozwoju,
jakie wystąpiło na ziemiach polskich poczynając
od drugiej ćwierci tegoż stulecia i jakie niebawem
doprowadziło do znacznego zredukowania różnic
miedzy monarchią ostatnich Piastów i pierwszych
Jagiellonów a przodującymi w tym czasie ośrod­
kami świata łacińskiego.
Niełatwo byłoby śledzić rozwój średniowiecz­
nej zbroi płytowej na podstawie zabytków zna­
nych nam w oryginale. Okazy z X I V w..
nawet zachowane fragmentarycznie, należą do
największych rzadkości. Dla w. XV sylnacja
wyraźnie się poprawia, nic znaczy to jednak,
abyśmy w badaniach także i nad tą epoką
mogli zrezygnować z pomocy, jakiej dostarcza­
ją źródła ikonograficzne i pisane.
Znaczna część oryginalnych okazów broni
z X I V - X V w. pochodzi z wykopalisk, wobec
czego dotarła do nas w stanie zdefektowanym,
typowym dla znalezisk archeologicznych. Tym
cenniejsze s;\ egzemplarze, które przetrwały w do­
godniejszych warunkach. Jednakże, jak to już
stwierdziliśmy poprzednio, w naszym zb> t często
ustoszonym kraju ta właśnie kategoria zabyiów niemal że nie istnieje. Dysponujemy na­
tomiast stosunkowo pokaźną ilością zasobów wy­
kopaliskowych. Na pierwsze miejsce wśród nich
wysuwa się znane znalezisko z Siedlątkowa nad
Wartą, gdzie między innymi natrafiono na frag­
ment) zbroi opatrzonej jedną z najstarszych.
znanych w Europie marek płatnerskich. Ogrom­
ną wartość, także emocjonalną, posiada odkry-
P
86
Kyrcrz Wielmoża
z rodu Leliwów
/ polowy XIV w.
(czasy Kazimił-r/a
Wielkiego
/a nim giermek
i konny sirzelei kusznik
ty przypadkowo w Sandomierzu hełm ze zdobiącą go koroną, łączony z dużym prawdo­
podobieństwem z osobą Kazimierza Wielkiego.
Ikonografię reprezentuje na naszym gruncie
przede wszystkim znakomita rzeźba nagrobna,
skupiająca się początkowo głównie na Śląsku
i ukazująca zrazu (do pocz. w. X I V ) postacie
książąt-rycerzy okrytych zbroją kołczą tradycyj­
nego typu. Niebawem jednak na sarkofagach
Piastów śląskich zaczynają się stopniowo poja­
wiać elementy coraz to bardziej udoskonalo­
nej zbroi płytowej, pozwalając nam na szcze­
gółowe śledzenie ewolucji uzbrojenia ochronnego
\\ tym przełomowym okresie. W ciągu X I V w.
do serii śląskiej dołączają się rzeźby nagrobne
z innych dzielnie Polski. Na pierwszy plan
wysuwa się tutaj Kraków, zwłaszcza ze swymi
wspaniałymi sarkofagami królewskimi, ustawio­
nymi w wawelskiej katedrze.
Oczywiście gromadząc źródła ikonograficz­
ne, informujące o uzbrojeniu X I V - X V w.,
nie możemy ograniczać się do nagrobków. Waż­
nych danych dostarczają także wszelkie inne
zabytki rzeźby architektonicznej i sakralnej, nie
wyłączając oczywiście arcydzieł Wita Stwosza.
Nie mniej istotne są też zabytki malarstwa
miniaturowego, ściennego, a w XV w. głównie
tablicowego. Na to właśnie stulecie przypada
przecież w Polsce okres wspaniałego rozkwitu
późnogotyckiej sztuki malarskiej. Twórczość ar­
tystów sprzed póitysiąca lat przekazała nam nie
[\lko portretowe podobizny konkretnych, histo­
rycznych osobistości, lecz również wyobrażenia
rycerskich patronów, świętych Jerzych, Micha­
łów , Florianów w niezliczonych wcieleniach uka­
zujących z reguły najdoskonalsze i najbardziej
modne aktualnie osiągnięcia w zakresie uzbroje­
nia i ubioru wojennego.
Dochodzą źródła pisane, coraz bogatsze
w miarę postępu czasu. Dla przykładu przy­
pominamy tylko te szczególnie dla nas cenne.
SS
jak dworskie rachunki z czasów Jadwigi i Ja­
giełły oraz rejestry popisowe wojsk zaciężnych
i pospolitego ruszenia* odnoszące się zresztą do­
piero do schyłku XV stulecia. Te zapisy oraz
wiele innych podobnych są ważne także i ze
względu na zawarte w nich po raz pierwszy tak
licznie polskie nazwy różnych rodzajów i części
uzbrojenia. Ku przestrodze dzisiejszych badaczy
warto jednak nadmienić, że autorzy z X I V
i XV w. bynajmniej nie byli konsekwentni
i dość często tę samą rzecz określali dworna
różnymi terminami, albo też odwrotnie, len sam
termin stosowali dla dwóch zupełnie różnych
rzeczy. Próby ustalenia obowiązującej na dzień
dzisiejszy terminologii historycznego uzbrojenia
polskiego poprzez rekonstrukcję nomenklatury
używanej przed wiekami nie rokują powodze­
nia.
Budowę zbroi płytowej zaczęto od części
zabezpieczających nogi i ramiona rycerza, szcze­
gólnie wrażliwe na kontuzje i złamania. Ukazują
się zatem miseczkowate nakolanki i nałokcice,
a u krotce po nich pręty i szyny chroniące
golenie. Te części przywiązywane odpowiednio
po wierzchu kolczych nogawic lub rękawów
znane są z ikonografii zachodnioeuropejskiej
z czasów po 1250. W Polsce spotykamy je
po raz pierwszy na Śląsku w samym końcu
X I I I w. Ich stopniowe udoskonalanie dopro­
wadziło do stworzenia w ciągu pierwszej poło­
wy X I V w. pełnej płytowej ochrony dolnych
i górnych kończyn, zmontowanej z systemu
przemyślnie ukształtowanych blach, połączonych
między sobą za pomocą zawiasów, nitów i rze­
mieni ze sprzączkami.
Stopy ukryto w trzewikach zbudowanych
z pasków żelaznych spojonych ze sobą tak, iż
tworzył)' całość jednolitą, a zarazem giętką. Na
dłoniach pojawiły się rękawice z żelazmch pły­
tek nitowanych na skórzanym podkładzie.
Szczególne problemy nastręczało skonstru89
owanic płytowej ochrony tułowia, niewątpliwie
ze względu na trudności związane z wykuciem
odpowiednio dużych blach. Radzono więc sobie
zrazu montując napierśnik i naplecznik z po­
ziomo zestawionych pasów żelaznych przynitowanych od spodu do pokrycia sporządzonego
ze skóry lub mocnej tkaniny. Punkiem wyjścia
takiej konstrukcji były niewątpliwie owe kami­
zele pancerne noszone na kolczudze i na tunice
w ciągu X I I I w., a dobrze znane także i z iko­
nografii polskiej.
Jednakże już w ciągu drugiej ćwierci X I V
w. wystąpiła stale pogłębiając;) się tendencja
do scalania pasów napierśnika w coraz to wię­
ksze płyty. Doprowadziło to do skonstruowania
około polowy stulecia kirysów zaopatrzonych w so­
lidną płytę napierśną, jednolitą lub zbudowaną
z kilku płyt mniejszych, sztywno ze sobą spo­
jonych. Od dołu kirys przedłużony był tzw.
fartuchem, kryjącym brzuch i biodra rycerza,
a złożonym z obręczowatych folg zachodzących
na siebie dachówkowato i połączonych ruchomo,
co zapewniało mu stosunkowo znaczną elastycz­
ność. Całość nadal nitowano od spodu do moc­
nego pokrycia z barwnej skóry lub tkaniny,
stąd kirys lego rodzaju nazywamy kirysem kry­
tym. Jego sylwetka zmieniała się nic bez związ­
ku ze zmiennymi nakazami mody cywilnej.
W drugiej polowie X I V w. ustalił się kii\s
obcisły, z wyraźnym wcięciem w pasie i cha­
rakterystycznym, „bombiasto" wydętym napier­
śnikiem.
Przez długi czas pod krytym kirysem i pod
płytowymi ochronami kończyn noszono po stare­
mu tradycyjną kolczugę, a także pikowaną sza­
tę spodnią. W ogóle różnorodność kombinacji
płyl stalowych, utwardzonych skórzanych CZY
nawet fiszbinowych z kolczą plecionką, watówką, pancerzem łuskowym i lamelkowym była
u tej epoce eksperymentu ogromna.
Równie istotnym przemianom podlegał
90
hełm. Już w X I I I w. dostrzeżono słabe strony
hełmu garnczkowego: wielki ciężar, ogranicze­
nie pola obserwacji, utrudnienie oddychania,
nieświetną w gruncie rzeczy odporność na ciosy
miecza i topora, Coraz częściej zastopowano
fto w warunkach wojennych bądź to kapalinem, czyli otwartym hełmem o kształcie kape­
lusza z dość dużym rondem, bądź to samym
kapturem kolczym. Ten osiami uzupełniano ma­
łym. pólkulistym hełmem, który niekiedy pozosta­
wiano także i pod wielkim hełmem garnczkowym. Z początkiem X I V w. ów mały hełm,
zwany po polsku łebka, powiększono, nadając
rnu kształt bardziej stożkowaty, a zarazem prze­
dłużając boki i tyl dzwonu. Do dolnej krawędzi
łebki dołączono, niewątpliwie pod wpływem
Wschodu, czepiec kolczy, stosując prz\ lym no­
wy, bardzo pomysłowy sposób jego zawiesza­
nia. W efekcie powstała konstrukcja o wielkich
zaletach praktycznych, dobrze chroniąca nie tyl­
ko głowę, lecz również kark i szyję rycerza,
a zarazem lekka i stosunkowo przewiewna. Jed­
nocześnie starano się ulepszyć hełm garnczkowy
zaopatrując go w kopulasto wysklcpiony szczyt
oraz przedłużając jego ścianki lak, by opiera­
jąc się na ramionach rycerza odciążały głowę.
Wszystko to nie mogło jednak zrównoważyć
zalet łebki. O n a też stała się ochroną głowy
przeważającą w warunkach bojowych. Hełm
garnczkowy coraz wyraźniej spadał do roli atry­
butu używanego głównie w trakcie różnych
uroczystych ceremonii. Prezentował się zresztą
coraz bardziej efektownie dzięki zdobiącym go
i stale wzbogacanym upiększeniom w postaci
klejnotów i labrów. Zwłaszcza klejnoty z X I V XV w. swą oryginalnością (czasem graniczy
ona z groteską!) budzą podziw dla niezwykłej
inwencji średniowiecznych artystów, ale też i dla
mentalności rycerzy, którzy decydowali się na
noszenie tych przedziwnych konstrukcji w imię
dogodzenia rodowej lub osobistej ambicji.
'.U
Łebka pozostawiała twarz bez ochrony. Zapobieżono temu stosując ruchomy nosal, najczęś­
ciej w kształcie wydłużonego trójkąta. Początko­
wo zaczepiano go jednym końcem na haczyku
umieszczonym z przodu dzwonu hełmowego.
podczas gdy drugi koniec łączył się z kolczą
plecionką czepca. Następnie zamiast haczyka
zamontowano na dzwonie zawias, umożliwiający
podnoszenie i opuszczenie nosala. Nieba wem
sam nosal poszerzono i wysklepiono, przekształ­
cając go w zasłonę kryjącą całą twarz i oczy­
wiście zaopatrzoną w szparę wzrokową oraz
otwory wentylacyjne.
\V ten sposób łebka zmieniła się w pry­
mitywną jeszcze przyłbicę. Właśnie „przyłbicę",
bo trzeba tu z naciskiem podkreślić, że wbrew
potocznemu a błędnemu zwyczajowi lą nazwą
określamy hełm z ruchomą zasłoną, a nie samą
tylko zasłonę.
Pod koniec X I V w. rozpowszechniły się
przyłbice z zasłoną wyciągniętą ku przodowi
w lesz tał I ostrego dziobu lub ryja. Zwano je
z niemiecka „Hundsgugel", co zwykle tłumaczy­
my po polsku jako ..psi pysk". Jednocześnie
pojedynczy zawias czołowy zastąpiono para. sy­
metrycznie umieszczonych zawiasów skronio­
wych.
Na wiek X I V przypada również okres szcze­
gólnie bujnego rozwoju ozdobnych szat noszo­
nych na zbroi. Znamy eah szereg odmian od
luźnej, faldzistej sukni zwanej z francuska „houppclandc" poprzez watowany „pourpoint". czyli
niemiecki „wams", a/, do obcisłego „leninera".
Niektóre z tych szat okrywały zbroję tak dokład­
nie, że trzeba się jej pod nimi domyślać. Stwa­
rza to poważne trudności przy studiowaniu
źródeł ikonograficznych.
Nieodzownym uzupełnieniem szat był pas
rycerski, często wykonany z ciężkich metalowych
ogniw, a zawsze bogato zdobiony. Zgodnie
z ówczesnymi nakazami mody przyjął się zwy<)L'
czaj noszenia tego pasa bardzo nisko, na bio­
drach,
Dobierając kolor szat starano się, przy­
najmniej w zasadzie, zachować reguły heraldyki.
tO znaczy uwzględniać takie barwy, jakie wid­
niały na herbowej tarczy rycerza. Często sto­
sowano tkaniny haftowane lub malowane w od­
powiednie motywy herbowe. Ponieważ z czasem
wykształciły się zestawy barw heraldycznych
szczególnie typowe dla poszczególnych krajów
:\v Polsce: czerwień z bielą i błękit z bielą),
konsekwentne stosowanie w stroju rycerzy kolo­
rów herbowych mogło doprowadzić do pewnego
ujednolicenia wyglądu całej armii. Nie ulega
jednak wątpliwości, że stały temu na przeszko­
dzie warunki praktyczne, sprzyjające utrzyma­
niu wielkiej różnorodności broni i ubioru wszy­
stkich kombatantów.
Częścią uzbrojenia rycerskiego odgrywającą
szczególną rolę w eksponowaniu godeł heraldycz­
nych pozostawała tarcza. W w. X I V była ona
przeważnie nadal trójkątna, ale coraz częściej
pojawiały się okazy u dołu zaokrąglone, a tak­
że okazy o kształcie screowaiym, elipsoidalnym
lub nieregularnie czworobocznym. Zaopatrywano
je w charakterystyczne wycięcie dla oparcia
kopii oraz w skomplikowany system pętlic rze­
miennych, zapewniający utrzymanie tarczy w po­
łożeniu najdogodniejszym dla wojownika. Prak­
tyczna rola tarczy zmniejszała się zresztą w mia­
rę rozwoju zbroi płytowej. W w. XV tarcza
rycerska znika z pól bitewnych, zachowując
jednak znaczenie podczas turniejów i uroczyslości. Utrwala się też ostatecznie jej pozycja
jako podstawowego elemeniu heraldycznego.
\ lepszonej zbroi starano się przeciwstawić
ulepszony miecz, przy czym starania te poszły
w dwóch odmiennych kierunkach. W Europie
południowo-zachodniej, w krajach romańskich
przeważyła tendencja przekształcenia miecza
w broń zdalną przede wszystkim do kłucia,
93
o krótkiej, jednoręcznej rękojeści i sztywnej.
kończystej. wici obocznej w przekroju głowni.
W Niemczech i Skandynawii, a lak/e w Polsce.
Czechach i na Węgrzech obrano inną drogę.
Traktując po staremu miecz jako broń sieczną,
wydatnie zwiększono jego rozmiary i wagę.
zwiększając tym samym silę zadawanych nim
ciosów. Te „wielkie miecze" (bo tak je nazywa­
no) zaopatrywano w dwuręczną rękojeść o cięż­
kiej. przeważnie dyskoidalnej głowicy, niezbędnej
dla należytego „wyważenia" broni. Pod koniec
X I V v\. zdecydowano się na rozwiązanie kom­
promisowe w postaci wielkiego miecza o głowni
masywnej, sześciobocznej w przekroju, zdatnej
do Kłucia, ale i do cięcia, oprawionej w dwu­
ręczną rękojeść zaopatrzoną w głowicę o wydłu­
żonym, kielichowatym kształcie,
Warto nadmienić, że w pierwszej połowie
X I \ w. obok tradycyjnego miecza w dość
znac/nvm stopniu rozpowszechnił się jednosieczny. zakrzywiona Lasak, znany zresztą już w stu­
leciu poprzednim. Wbrew sądom niektórych
Inonioznawców nie była to wyłącznie broń plebejska. skoro walczy! nią sam cesarz O t t o IV
we wspomnianej już bitwie pod Bouvicnes w r.
1241. Dla nas rzecz jest o tyle interesująca, że
taką właśnie jednosieczną broń ma u boku Wła­
dysław Łokietek na swym wawelskim nagrobku.
Niestety nagrobek ten ulegał gruntownym prze­
róbkom i nie bardzo wiemy, jaki był jego pier­
wotny wygląd.
Nieodzownym uzupełnieniem miecza, no­
szonego przy lewym boku. stal się puginał,
noszony przy boku prawym. Znany już w po­
przednim okresie, doszedł on do wielkiego zna­
czenia właśnie w związku z rozwojem zbroi
płytowej. W bezpośrednim zwarciu był bronią
groźną i skuteczną. Służył też do skracania
cierpień konającym, skąd zapewne wzięła się
jego popularna łacińska nazwa „miscrieordia",
czyli „miłosierdzie".
U4
Około połowy X l v w. rozpowszechnił się
zwyczaj przyczepiania do głowic miecza i pu­
ginału łańcuszków zamocowanych na napierśnej płycie krytego kirysu. Czasem dodawano
jeszcze i trzeci łańcuszek dla zabezpieczenia
hełmu garnczkowego. Było to rozwiązanie prak­
tyczne tylko z pozoru, bo łańcuszki plącząc się
między sobą musiały przyczyniać niemało klo­
pom swemu użytkownikowi. Zrezygnowano z nich
dosyć szybko.
Kopia uległa niewielkim zmianom, sprowa­
dzającym się głównie do wzmocnienia, a tym
samym pogrubienia jej drzewca. Aby zrówno­
ważyć jego ciężar, wykorzystywano nie tylko
wyciętą krawędź tarczy, lecz również specjal­
ny hak sztywny lub składany, przytwierdzona
z prawej strony napierśnika.
Uzupełnieniem tradycyjnej broni zaczepnej
rycerza, ważnym wobec konieczności przełamy­
wania ochron płytowych, stały się teraz toporki,
czekany, puginały i buzdygany bojowe.
Konie wybitniejszych wojowników okrywano
jak poprzednio okazałymi kropierzami, często
zaopatrzonymi w godła heraldyczne. Obok fun­
kcji dekoracyjnych kropierz spełnia! też rolę
ochrony, jeśli go podwalowano lub podszyto
kolezą plecionką. Siodło nadal zapewnić musiało
rycerzowi pewny i mocny dosiad, a potężny
rńunsztuk i wielkie ostrogi o gwiaździstym, wielopromiennym bodźcu były niezbędne dla po­
wodowania coraz silniejszych i bardziej rosłych
bojowych ogierów.
Rycerz z X I V stulecia w pełnym wojenn\m rynsztunku stanowił zjawisko zdumiewające, nie mające sobie równego na przestrze­
ni wiciu wieków. Siedząc na ogromnym wierz­
chowcu i w wysokim siodle przybierał roz­
miary nadludzkie, zwiększone jeszcze przez klej­
not wznoszący się na kopulastym szczycie garn­
czkowego hełmu. Powierzchnia tarczy, labry,
szaty jeźdźca i kropierz konia mieniły się tę05
czą heraldycznych kolorów. Połyskiwała pozłota
na pasie i ostrogach, a często też na nalokcicach. naramiennikach i nakołankach, podczas
gdy pozostałe, odsłonięte części płytowej zbroi
lśniły blaskiem stali. Nad tym wszystkim ster­
cza! w górę błyszczący grol kopii osadzony na
długim, barwiście malowanym drzewcu.
Odtwarzając w naszej wyobraźni tę wspa­
niała. wizję, nic możemy jednak zapominać, ze
tak efektowne sylwetki pojawiały się przede wszy­
stkim w turniejowych szrankach lub podczas
uroczystych ceremonii. Rzeczywistość bojowa
bywała znacznie skromniejsza, a zarazem bardziej
praktyczna, zgodnie z niezmiennie obowiązujący­
mi surowymi nakazami wojny. Zresztą raz jesz­
cze warto przypomnieć, że podziały społeczne
i mająlkowe z jednej, a wysoka cena broni
z drugiej strony prowadziły do głębokiego zróż­
nicowania w obrębie armii rycerskiej i ograni­
czały liczbę pełnozbrojnych jeźdźców w jej sze­
regach. Na gruncie polskim doskonałą ilustracją
lego stanu rzeczy są miniatury /. Legendy ślis­
kiej wyobrażające bitwę pod Legnicą. Bitwę, jak
wiadomo, stoczono w r. 1241, ale miniatury po­
wstały w r. 1353 i zgodnie z panującą w śred­
niowieczu konwencją przedstawiają rzeczywistość
XIV-wieczną. W szeregach wojsk polskich może­
my tu wyróżnić trzy odmienne kategorie wojow­
ników. Do pierwszej należą książę Henryk wraz
z grupą najwybitniejszych wielmożów; walczą
w hełmach garnczkowych z klejnotami, w barw­
nych szatach na zbroi, z herbami na trójkątnych
tarczach, z długią kopią w dłoni. Siedzą na
koniach okrytych fałdzistymi kropierzami. Obok
nich występują ugrupowani przeważnie na dru­
gim planie jeźdźcy, których można uznać za
giermków lub za przedstawicieli drobnego, słu­
żebnego rycerstwa. 1 oni dosiadają koni w kro­
pierzach, mają herby na tarczach i zbroje okryte
tunikami, ale nie używają kopii, a zamiast heł­
mów garnczkowych noszą otwarte łebki. Jeden
96
z nich, towarzyszący Henrykowi Pobożnemu.
piastuje chorągiew, drugi drewnianą buławę,
będącą w tym wypadku zapewne symbolem
władzy książęcej. Trzecia grupa to plebcjska pie­
chota, pozbawiona helrnów i pancerzy, a uzbro­
jona w owalne tarcze oraz w różnorodną broń
drzewcową i obuchową. Błędem byłoby w ten
właśnie sposób wyobrażać sobie śląskich i mało­
polskich wojowników w trakcie tragicznych zma­
gań na Legnickim Polu. ale / dużą dozą prawdo­
podobieństwa można przyjąć, że tak mniej więcej
przedstawiało się wojsko Łokietka w bitwie pod
Plowcami w r. 1331.
Początek w. XV przyniósł zakończenie pro­
cesu formowania pełnej zbroi płytowej, w czym
główną rolę odegrały pracownic miast północnowloskich z Mediolanem na czele. Jednocześnie,
jakby dla podkreśleni;! znakomitego poziomu ob­
róbki metalu, jaki osiągnęło europejskie rzemio­
sło płaineiskie, rozpowszechniał się nowy styl
w kształtowaniu sylwetki rycerza, polegający na
rezygnacji z okrywających zbroję szal i ukazaniu
lśniącej powierzchni polerowanej stali.
Zbroja północnow łoskie^ó typu, nos/ona
i kopiowana w całej ówczesnej Fairopie. wyróż­
niała się swoistą płynnością linii i eksponowaniem
szerokich, gładkich płaszczyzn, zgodnie z gustem
rozkwitającego na południe od Alp wczesnego
renesansu. Jej szczególną właściwością była po­
nadto charakterystyczna asyjnetryczność, z bie­
giem czasu' coraz konsekwentniej uwidaczniana.
Lcw\ naręc/ak (<zyli ochrona ramienia, łokcia
i przedramienia) hyl silniej rozbudowany i wy­
kuty z grubszej blachy niż prawy. Zapewniało to
lepszą ochronę lewej polowy ciała, która bardziej
od prawej wystawiona była na ciosy przeciwnika.
zwłaszcza gdy /rezygnowano z chroniącej ją po­
przednio tarczy. Do zbroi włoskiej stosowano za­
zwyczaj trzewiki z kolczej plecionki, a krótki,
tr/yfolgowy fartuch przedłużano, zawieszając
przy nim taszki, czyli płyty chroniące górną par97
lic uda. Pod spód wkładano starym zwyczajem
kolczugę.
Przyłbicę z zasłoną w kształcie „psiego pys­
ka" zastąpiono niebawem nową odmianą zwana
„ a r m e t " o zaokrąglonej sylwetce oraz doskonale Ry<
rozwiązanym systemie ochrony twarzy i boków fezs
głowy. Jednocześnie wielką popularnością cieszył
się hełm otwarty, zwany „saladą" a powstały
zapewne przez ulepszenie dawnej łebki. Ulepsze­
nie to polegało na rozbudowaniu bocznych partii
dzwonu, tak aby częściowo chroni!) I warz,
W niektórych wypadkach wykorzystywano przy
lym dawne wzory grecko-rzymskie skwapliwie
studiowane przez przedstawicieli włoskiego rene­
sansu. Z czasem salada przekształciła się w hełm
półzamknięty, zaopatrzony w krótką zasłonę, kry­
jącą górną połowę twarzy.
Mimo przewagi wzorów włoskich, w niektó­
rych regionach Europy wykształcały się lokalne
formy zbroi lub przynajmniej jej części, takie jak
np. Fartuch znacznie dłuższy od włoskiego i oby­
wający się w związku z tym bez taszek. W Niem­
czech regionalizm przejawiał się także dłużej
niż w innych krajach utrzymującą się skłonno­
ścią do okrywania zbroi płytowej ozdobną szatą
zwierzchnią, W drugiej ćwierci XV* w. niemieccy
płatnerze lansowali tak zwany napierśnik skrzyńi owy, zaopatrzony w wyraźny, poprzecznie usy­
tuowany załom. Ponadto rozpowszechniał się tam
zwyczaj zdobienia górnej części napierśnika żłob­
kami pionowymi lub rozchodzącymi się wachlarzowalo.
Jednakże dopiero w drugiej polowie stulecia
poludniowoniemicckic ośrodki płatnerskie w No­
rymberdze, Insbrueku, a zwłaszcza w Augsburgu,
wypracowały lyp zbroi, który popularnością do­
równał wzorom włoskim i przeszedł do historii
uzbrojenia pod nazwą zbroi „gotyckiej". Nazwa
la jest o tyle trafna, że istotnie mamy tu do
czynienia niejako z syntezą cech charakterystycz­
nych dla późnego stylu gotyckiego. W swych
98
najpiękniejszych egzemplarzach zbroje „gotyc­
kie /wracają uwagę wytworną smukłością linii,
trochę udziwnionych przez bardzo krótki stan,
silne wcięcia w pasie, manierystycznie rozbudo­
wane kanciaste naramienniki i nalokcicc, a tak­
że przez niezwykle długie nosy płytowych trze­
wików. Gładkim płaszczyznom zbroi włoskiej
przeciwstawia zbroja „gotycka'" powierzchnię bogalo zdobioną wąskimi, promieniście rozchodzą­
cymi się żłobkami. Dekoracyjny efekt całości
podkreślony jesl kontrastem między jasną barwą
stali a mosiężnymi oblamowaniami niektórych
blach.
Hełmem stanowiącym komplet ze zbroją
„gotycką" jesl z reguły salada zachodząca głębo­
ko na twarz i zaopatrzona wobec tego w szparę
wzrokową. Posiada ona ponadto długi, z kilku
folg złożony nakarczek. Dolną część twarzy
rycerza zabezpieczono podbródkiem, przytwier­
dzonym do napierśnika zbroi. Ta piękna i celowa
odmiana hełmu doczekała się ciekawego zastoso­
wania w XX w. Uznana za formę „czysto
niemiecką"
„eeht deutsch", posłużyła jako
wzór dla opracowania przepisowego „Stahlhclmu". hełmu polowego armii niemieckiej, któ­
rego kanciasta sylwetka stała się na całym świecie
złowrogim symbolem pruskiego i hitlerowskiego
militaryzmu,
Dotychczasowe, niekompletne jeszcze bada­
nia pozwalają przyjąć, że — zgodnie zresztą
z geograficznym położeniem naszego kraju
zbroje typu niemieckiego, w tym także „gotyc­
kie", cieszyły się w Polsce dużym powodzeniem.
Żadna nie zachowała się u nas w oryginale*.
Pozostawił) za to liczne ślady w ikonografii,
w tym także w znakomitej twórczości Wita
Stwosza.
Miecze w w. XV po/oslaly najczęściej bro­
nią uniwersalną, przystosowaną przede wszystkin 1 ( l o ki lit i a ale zdatną leż do zadawania
rięć. Zachowując znaczne rozmiary i przeważnie
100
* W lalach 1976-1177 na Kamto
M S|>vikmvii uch pod /.;tiorcm
odkryło niezwykle buen-sującc,
choć bardzo zlr zachowane.,
pozostałości zbroi płytowych,
w tym niewątpliwie fragmenty
jednej, .1 iiin/.r nawet dwóch
zbroi „gotyckich".
długie, dwuręczne rękojeści, nabrały wytwornej
„gotyckiej" smukłośei. W Polsce znamy je głów­
nie z ikonografii, ilość egzemplarzy z tej epoki
zachowanych w oryginale jest niezwykle mała.
Za tym cenniejsze znalezisko wypada uznać
miecz odkryty w niedawno otwartym sarkofagu
Kazimierza Jagiellończyka. Głownia królewskiej
broni uległa niestety niemal całkowitemu znisz­
czeniu. Lekko esowatc wygięcie jelca zapowiada
już nadejście nowej epoki w dziejach europejskiej
broni siecznej.
W końcu, a może już w drugiej polowie
W wieku coraz większym wzięciem cieszyła
się w Polsce szabla, lżejsza od miecza i bar­
dziej poręczna, a nie mniej skuteczna w działa­
niu. Ta broń przenikająca do Europy za pośred­
nictwem krajów kontaktujących się stale z Tur­
kami, w naszym wypadku głównie za pośred­
nictwem Węgier, służyła wprawdzie przede
wszystkim lekkozbrojnym jeźdźcom, piechocie
i w ogóle raczej wojów nikom plebejskiego po­
chodzenia. Jednakże nawet rycerze posługujący
się na wojnie mieczem, chętnie zadowalali się
szablą w podróży, na polowaniu, w czasie
zjazdów i świąt, wszędzie tam gdzie występowa­
no bez zbroi, a chciano mieć jakąś poręczną
broń u boku. W r. 1503 w Krakowie stwier­
dzano, że nikt nie chce kupować mieczów,
wszyscy wolą szablę. Ten sian rzeczy musiał
być rezultatem tendencji narastających od kilku­
nastu, jeśli nie kilkudziesięciu lal.
Kopie, a także puginały, czekany i buzdy­
gany bojowe zachowały swoje znaczenie.
Wprowadzenie płytowej „białej" (tzn. odsło­
niętej) zbroi rycerskiej nie pozostało bez wpływu
na wyposażenie konia bojowego. Zaniechano
używania na wojnie kropierzy pozostawiając je
dla turniejów i parad. Skonstruowano natomiast
płytową zbroję końską, zwaną u nas ladrami
lub ladrowanicm. której styl odpowiadał ściśle
stylowi zbroi rycerskich. W Polsce używano
101
lachów bardzo rzadko. W pochodzącym z r. 1471
rejestrze popisowym ciężkiej roty zaciężncj, doWddzonej przez Andrzeja Rokossowskiego, na 95
koni jeden tylko, i to w poczcie samego rot­
mistrza, wymieniony jest jako ..ladrowany".
A przecież zawodowy żołnierz zaciężns stawał
na wojnę na pewno lepiej wyposażony niż
szlachta z pospolitego mszenia, która w tym
< /asie szybko przekształcała się ze stanu rycer­
skiego w ziemiański i bardziej już dbała o swe
folwarki niż o zbroje i konie bojowe.
Używane w Polsce siodła rycerskie z XV w,
znamy tylko z ikonografii. Przetrwały natomiast
w oryginale niektóre metalowe części rzędu
końskiego, a także ostrogi. Na szczególną uwagę
wśród tych ostatnich zasługuje wspaniale zacho­
wana para znajdująca się dziś w zbiorach wie­
deńskich i łączona z Kazimierzem Jagiellończy­
kiem. Wykonane z, cyzelowanej stali, noszą te
ostrogi monogram ,,K" pod koroną oraz ażuro­
wy napis: P O M N Y NA MF.Y MA MYLĄ
WYKRNA PANY". Uchodzą za prezent ofiaro­
wany Kazimierzowi przez żonę Elżbietę Rakuszankę, a wykonany w Czechach, gdzie spotyka
się okazy bardzo podobne. Napis zdaniem filo­
logów niczego tu nie wyjaśni, ponieważ wobec
nie ustalonej w średniowieczu ortografii może byc
równie dobrze próbką czeskiego, jak i polskiego
języka. Jego treść bywa łączona z kultem Maryj­
nym. ale słuszność mają chyba raczej ci, któiv\
widzą tu całkiem świeckie wezwanie miłosne.
jakże zgodne z zasadami rycerskiej kurtuazji.
Wyspecjalizowana
produkcja
rycerskiego
uzbrojenia to niezwykle ciekawy, ale i złożony
problem, którego nie możemy lu szerzej oma­
wiać. Ograniczymy się tylko do przypomnienia,
że w w. \ 1 Y i XV produkcja ta skupia się
w ramach miejskich organizacji cechowych. Broń
sieczną produkują miecznicy, wykończający pół­
fabrykaty kute masowo przez kowali i czasem
obrabiane z grubsza przez szlifierzy. Kolczug
102
Pełna zbroja płytowa
I, hclm (tu pr/\llma ; 2. dzwon hclinn; 3. zasłona: 4. szpara wzrokowa; 5. nakarczek;
ti. obojczyk; 7. naramiennik: fi. tarr/ka opachowa; 9. napierśnik: 10. fartuch:
I I . naplci/nik; 12. narcczak; 13. opailia; 11. n a l o k n n i : 15, zarckawic; 16. i*<,'kauit .i;
17 ochrona nogi; IK. i.is/.ka: 19. nabiodrck; 20. nakołamk; 21. naRolcnu-a; 22. trzewik
103
i pancerzy łuskowych łub łamelkowych dostar­
czają* pancernicy. Wreszcie wyrób zbroi płyto­
wych to domena płatnerzy. Wszyscy ci specjaliści
często opatrują swoje wyroby markami warsz­
tatowymi, gwarantującymi należytą jakość. Mar­
ki mieczników mimo licznych badań nic są
jeszcze poznane dostatecznie. Więcej wiemy
0 markach płatnerzy, dzięki którym możemy
zidentyfikować wyroby najsłynniejszych mist­
rzów, jakimi
byli
przedstawiciele
rodziny
Missaglia w Mediolanie i Ilclmschmicdowie
z Augsburga. Na ogól marki włoskie składają.
się z inicjałów, podczas gdy mistrzowie niemiec­
cy opatrywali swe dzieła symbolami heraldycz­
nymi. W ivch warunkach zupełnym unikatem,
i to w skali światowej, jest marka wybita trzykrot­
nie na wspomnianych już szczątkach zbroi
z Siedlątkowa, znalezionych w kuźni drobnego
rycerskiego gródka, spalonego zapewne w latach
1382—1385 w czasie toczonej wówczas w Wiel­
kopolsce wojny domowej. Marka siedlątkowska
daje się odcyfrować jako wyraz „Nieehols".
będący jedną ze średniowiecznych wersji imienia
Mikołaj. Trudno się powstrzymać od przypom­
nienia, że najstarszy imiennie znany płatnerz
krakowski zapisany jest pod r. 1375 jako Niczko
( = Mikołaj) K o p p e r n i k . . .
Wyprodukowanie pełnej zbroi płytowej wy­
magało wielkiej umicjętnośt i. ałe przywdzianie
jej też nie należało do rzeczy łatwych! Rycerz
nie mógł się przy tym obyć bez pomocy giermka
dobrze obeznanego ze swymi obowiązkami. An­
gielski tekst z XV w. tak oto opisuje czynności,
jakie musia! wykonać giermek ubierający swego
rycerza w zbroję do bitwy lub turnieju:
powinieneś najpierw nałożyć mu żelazne trzewiki
i przymocować je do jego obuwia. Następnie
nagolcnicc i nabiodrki: następnie fartuch; na­
stępnie kirys, zarękawla i opachy; potem ręka­
wice; potem powinieneś zawiesić puginał przy
jego prawym boku, narzucić na niego jego luni104
Rycerz kopijnik
na tudrowanym koniu
/. (truffici polowy XV
i/asy Kazimierza
Jagiellończyka
At nim konni
strzelcy
— kusznicy
w,
kę herbową, włożyć hclm na jego głowę. który
to hełm winien być przymocowany do zbroi
/ pomocą klamerek i sprzączek, ;i następnie
dać mu do ręki jego długi miecz, a do drugiej
jego proporzec z wymalowanym świętym Jerzym
lub Najświętszą Panną, którzy będą go wspie­
rali. gdy wstąpi u szranki".
Na temat ciężaru płytowej zbroi i licznych
kłopotów związanych z poruszaniem się w tej
żelaznej skorupie krąży mnóstwo legend i aneg­
dot. Rycerz uwalniany z blaszanego futerału
za pomocą klucza do otwierania puszek z kon­
serwami to ulubiony przedmiot rysunkowych
i słownych dowcipów. Nie są om- talkiem bez­
zasadne! Świadczy o tym choćby przygoda,
która spotkała słynnego wodza i rycerza angiel­
skiego Wilhelma hrabiego Pembroke, zwanego
Marszalkiem 11146 - 1219). Wyprawieni doń
przy jakiejś okazji posłańcy zastali go w kuźni
z głową umieszczoną n a . . . kowadle. Kowal
uzbrojony w młot i kleszcze trudził się, aby
uwolnić hrabiego od hełmu, który wgnieciony
w czasie turnieju nie dawał się zdjąć zwykłym
sposobem.
Jeśli natomiast chodzi o wagę pełnej zbroi.
to można ustalić, że w polowie XV w. docho­
dziła ona przeciętnie do ok. 25 kg, do czego
trzeba doliczyć wagę broni zaczepnej i odzieży
rycerza. Politowanie, z jakim myślimy o męeząK yeh się pod tym ciężarem wojownikach śred­
niowiecza zmniejszy się,' jeśli przypomnieć, że
regulaminowe obciążenie żołnierza polskiej ii nie
tylko polskiej) piechoty z r. 1939 wahało się
ok. 30 kg. Dodajmy przy tym, że rycerz śred­
niowieczny ubierał się w zbroję tuż przed bitwą.
a maszerował i walczył konno. Nasz piechur
w kampanii wrześniowej taszczył swoje kilogra­
my i w marszu, i w bitwie na własnym
grzbiecie i na własnych, uchodzonych nogach.
Dopiero próby przeciwstawienia się pociskom
z broni palnej doprowadziły do gwałtownego
Hit.
przyrostu wagi zbroi płytowej. Proces len przy­
padł jednak na sam koniec średniowiecza i prze­
ciągną! się daleko w głąb epoki Odrodzenia.
W ostatecznym rachunku doprowadzi! do upad­
ku znaczenia zbroi płytowej, a w ślad /a tym
do upadku znaczenia rycerskiej jazdy w Europie.
Świetne efekty osiągnięte przez płatnerzy
XIV i XV w. przedłużyły na dobre dwa wieki
istnienie tej jazdy, zagrożonej przez sukcesy
zreorganizowanej i przezbrojonej piechoty już
u końcu X I I I i początkach X I V w. Jednakże
równocześnie z postępem sztuki pkitncrskiej do­
konywał sic postęp w stosowaniu broni palnej.
która miała się okazać nierównie groźniejsza
od halabardy, kusz\ i wielkiego łuku. W ciągu
w. XV wprowadzono masowo broń palną na
pola bitewne, w czym poważną rolę odegrali
czescy husyci. Aby zabezpieczyć swych rycer­
skich klientów przed pociskami wyrzucanymi
z jeszcze prymitywnych, ale już skutecznych
rusznic i dział, płatnerze zaczęli pogrubiać
blachy zbroi, zwiększając ich odporność, ale też
i wagę. Natrafili in jednak na nieprzekraczal­
ny próg, wyznaczony przez wytrzymałość czło­
wieka i konia. Przytłoczony ciężarem pogrubio­
nej zbroi rycerz-kopijnik stal się ale dopiero
\VA progu czasów nowożytnych!) ociężałym ma­
nekinem zdolnym tylko do ograniczonych i po­
wolnych ruchów. Zatracił impet i sil^- natarcia,
dee\dujące o sukcesach kawalerzysiy. I pozostało
t;tk nawet wówczas, gd\ około polowy XVI w.
przystąpiono do stopniowego redukowania zbroi,
Uznawszy ją za balast zbędny, bo i tak nic
chroniący przed skutkiem postrzału. W armiach
Zachodu konnica zeszła na drugi plan. ustępu­
jąc miejsca zwycięskiej piechocie.
Kraje Europy wschodniej i środkowo-wscłiodniej zmuszone do dalszego rozwijania ka­
walerii. niezbędnej w działaniach na wielkich.
słabo zurbanizowanych i rzadko zaludnionych
obszarach, znalazły odrębne rozwiązanie, polega­
ło?
jące na daleko posuniętej orientalizacji swoich sil
zbrojnych. W Polsce wyraziło się to zastąpie­
niem ociężałej konnic\ typu zachodniego przez
bez porównania szybszą i zwinniejszą husarię,
nie mówiąc już o innych jeszcze lżejszych
i bardziej ruchliwych formacjach, Te orientalne
wzory przeniesione z czasem na Zachód, głów­
nie za polskim i węgierskim pośredniciwem,
doprowadziły tam do przejściowego odrodzenia
europejskiej jazdy, która zwłaszcza w epoce
napoleońskiej nie raz jeszcze potrafiła sięgnąć po
sławę i sukcesy. Nic jednak nie było w stanic
zrównoważyć nieustannie narastającej potęgi
ognia bron! palnej. W ciągu pierwszej połowy
XX wieku usunęła ona ostatecznie kawalerzystów z pól bitewnych. Wskazywaliśmy już,
że ich miejsce zajęły wojska pancerne, będące.
e/y się 10 komu podoba, czy nie, prostą konty­
nuacją rycerskiej konnicy średniowiecza.
W podróży, na łowach,
w szrankach
Właściwym żywiołem rycerza była wojna, W dawnych czasach rycerz praug,
ale nawet w średniowieczu wojny nie trwały Lubo zdobion wieńcem sławy-..
bez przerwy. Warto zatem zastanowić się, jak W tuiniijiuii wjetdZal szranki.
kształtowały się uzbrojenie i ubiór rycerski w cza­ Alduanda Fredro, Zemsta
sie pomiędzy jedną a drugą wyprawą wojenną.
Było sporo okazji, w których rycerz, nawet
W okresie pokoju, występował zbrojnie. Pierwszą
i bodaj najczęstszą z nich stanowiła podróż.
Niektóre kategorie ludności średniowiecza, w lej
liczbie rycerstwo, odznaczały się zdumiewającą
ruchliwością. Uważny czytelnik Kr ty laków Sien­
kiewicza przekona się, że bohaterowie tej książ­
ki, z genialną intuicją oddającej atmosferę odleg­
łej epoki, nieustannie wędrują. Z Wilna do
Krakowa, z Krakowa pod Sieradz, stamtąd na
Mazowsze, do Malborka, czy też znowu na
Litwę. Nic jest to bynajmniej literacka fantazja.
iuy
Rycerz, zwłaszcza możniejszy, żywiej wciągnięty
w ogół spraw swej ziemi, prowincji i kraju,
nawet podczas pokoju niewiele przebywał w do­
mu. Jeździł na wiece, sądy, targi i jarmarki,
odwiedza! dwory książęce i królewskie, wizyto­
wa! własne majętności położone w innych, nieraz
odległych dzielnicach, odbywa! pobożne piel­
grzymki.
W warunkach średniowiecza podróż nie była
przedsięwzięciem ani łatwym, ani bezpiecznym
i wędrowiec podejmując ją musiał się liczyć,
że „wylały rzeki, pełne zwierza bory i pełno
zbójców na drodze". Przed powodzią broń nie
chroniła, ale wobec zwierza, a zwłaszcza wobec
zbójców na drodze była nader pożądanym
argumentem. Jeżdżono zatem „konno, ludno
i zbrojno", niemal jak na wojnę.
Były jednak zasadnicze różnice między bojo­
wym ;i podróżnym ekwipunkiem rycerza. Pierw­
szy miał przede wszystkim chronić swego posia­
dacza przed ranami i śmiercią, ułatwiać mu
uprawianie wojennego rzemiosła; drugi komple­
towano uwzględniając wygodę łagodzącą I rudy
wędrówki. Rezygnowano zatem z pełnej zbroi,
którą i na wojnie przywdziewano dopiero przed
samą bitwą. Poprzestano na przyszywanie)' lub
lekkim kaftanie kolczym, wkładanym pod zwierz­
chnią szatę i czasem uzupełnianym częściowymi
ochronami płytowymi. Hełm zastępowano wy­
godną czapką, długi miecz lżejszym od niego
tasakiem, kordem lub szablą. Ostrogi i rząd
koński pozostawały bez zmian, ale zamiast wiel­
kich. bojowych ogierów dosiadano v\ podróży
koni mniejszych, powolniejszych, za to lżej nio­
sących. Na Zachodzie koń taki nazywał się
„palafred", czemu zdaje się odpowiadać w przy­
bliżeniu polska nazwa „podjezdek".
Możnemu rycerzowi w podróży towarzyszył
tak jak na wojnie liczny orszak. Obecność zbroj­
nej służby pozwalała swemu panu zmniejszyć
do minimum obronną gotowość. Studiując iko­
no
nografic warto pamiętać, że w scenach przed­
stawiających podróżującego rycerza najważniej­
szą osobą bywa właśnie la n aj lżej, najskrom­
niej uzbrojona.
Ale nie tylko w podróżach zapuszczało się
rycerstwo w „pełne zwierza bory". Polowanie,
i to polowanie na grubego zwierza było prze­
cież w średniowieczu jedną z najważniejszych
rozrywek, jednym z bardziej cenionych przywile­
jów' arystokracji feudalnej , wszystkich szczebli,
od najwyższego poczynając. Sławę zdobytą na
łowach ceniono niemal na równi ze sławą
wojenną. O Bolesławie Krzywoustym pisał Gall,
że jako miody chłopak j a d ą c przez las zauważył,
„jak olbrzymi niedźwiedź zabawiał się z niedź­
wiedzicą. Ujrzawszy to, natychmiast... zbliżył
się na koniu do krwiożerczych bestii; kiedy
zaś niedźwiedź zwrócił się przeciw niemu z pod­
niesionymi łapami, przebił go oszczepem. Czyn
len w wielki podziw wprawił o b e c n y c h . . . "
Współczesny Krzywoustemu książę kijowski Wło­
dzimierz Monomach tak opisywał swoje łowiec­
kie przygody: „Dwa tury nosiły mnie na rogach
wraz z koniem. Jeleń mnie bódł, a z dwóch
łosi
jeden mnie nogami tratował, a drugi
rogami bódł. Dzik oderwał mi miecz od biodra,
niedźwiedź poszarpał zębami czaprak tuż przy
moim k o l a n i e . . . " Kazimierza Wielkiego jeleń
kosztowrał życie. Król zmarł w wyniku kom­
plikacji, jakie wywiązały się po złamaniu prze­
zeń nogi na konnych łowach kolo Przedborza.
J a k wynika z tych trzech przykładów, wielkie
polowania w średniowieczu nie bardzo różniły
się od wojennej wyprawy.
Używano na łowach stroju podobnego jak
w podróży, także i tu zwracając uwagę przede
wszystkim na względy praktyczne. Preferowano
kolor zielony, który do dnia dzisiejszego pozostał
barwą służby leśnej. Tak jak w podróży, posłu­
giwano się na polowaniu niektórymi rodzajami
broni wojennej, ale dość szybko wykształcono
lii
odrębny, w Polsce mało dotychczas zbadany
zestaw broni myśliwskiej. W skład jego wcho­
dziły oszczepy o grubym, krępym drzewcu
i grocie zaopatrzonym w poprzeczkę, następnie
topory, kordy i noże myśliwskie, a przede wszyst­
kim łuki i kusze, tak pogardzane przez rycerza
na polu bitwy.
Odrębną dziedziną łowów, uprawianą przez
ludzi średniowiecza ze szczególną pasją, było po­
lowanie z sokołem, czy też innym „unoszonym"
ptakiem drapieżnym. O jego atrakcyjności decy­
dowała nie tyle sama zdobycz myśliwska, którą
stanowiło zazwyczaj ptactwo, ile niezwykle bar­
wna sceneria. Polowanie przekształcało się w wiel­
ki popis mody, dworności obyczajów i spraw­
ności jeździeckiej, bo myśliwi musieli nadążać
cwałem i na przełaj za sokołem walczącym
wysoko w powietrzu z czaplą czy też żurawiem.
Urok tej z a b a w y potęgowało częste uczestnictwo
dam, nawet najdostojniejszych.
O zainteresowaniu sokolnictwem w dwor­
skich kręgach średniowiecznego społeczeństwa
świadczy choćby świetny traktat na ten temat
napisany w X I I I w. przez cesarza Fryderyka II
1 lohcnstauia. Niestety dzieje tej niezwykle cieka­
wej formy polowania w Polsce nie doczekały
się dotychczas solidnego opracowania.
Nie doczekała się go również jeszcze jedna
dziedzina aktywności rycerza, dziedzina tak waż­
na i efektowna, że niekiedy nieomal rywalizująca
z samą wojną. M a m y na myśli turnieje.
Wywodziły się one niewątpliwie z pradaw­
nych ćwiczeń mających na celu podniesienie
i podtrzymanie bojowej sprawności wojowni­
ków. Miały więc rodowód taki sam, jak ten,
z którego wywiódł się sport w starożytnej Grecji,
nic wyłączając igrzysk olimpijskich. Z czasem,
znów jak w starożytności klasycznej, do czysto
praktycznej, wojskowej zaprawy dołączył się mo­
ment gry i współzawodnictwa, a także moment
112
widowiska. One też ostatecznie zadecydowały
o charakterze średniowiecznego turnieju.
Najstarsze, bardzo jeszcze niepełne infor­
macje o turniejach pochodzą z Luropy zachod­
niej z IX w. W końcu X I I w. powstawały
już pierwsze spisane reguły turniejowe, które
z czasem przekształciły się w obszerne, wspania­
le ilustrowane traktaty. Autorem bodajże naj­
słynniejszego z nich, powstałego ok. r. 1460, był
Renę cTAnjou, postać dosyć niezwykła. Prze­
grawszy rywalizację o koronę neapolilańską
i odstąpiwszy synowi rządy w księstwie lotaryńskim, król Renę osiadł w swych posiadłościach
poludniowofrancuskich. Stał się zasłużonym me­
cenasem różnych dziedzin średniowiecznej kul­
tury i sztuki. J e d e n z odpisów jego dzieła poś­
więconego turniejom i talii do Polski i jest dziś
ozdobą Biblioteki Czartoryskich w Krakowie.
Zanim doszło do ustalenia reguł, turnieje
wkroczyły już w okres burzliwego rozwoju.
W ciągu X I I w. w północnej Francji, która jak
w wielu innych dziedzinach także i w zakresie
turniejów tworzyła wzory dla całego europejskie­
go rycerstwa, wykształcił się model wojennych
igrzysk, polegający na zbiorowej walce dwóch
grup zawodników. Każda z tych grup występo­
wała skupiona wokół wybranego przywódcy,
wyróżniającego się oczywiście sławą, męstwem
i sprawnością bojową. Walczono konno, z uży­
ciem kopii, starając się jej uderzeniem wysa­
dzić przeciwnika z siodła.
Przewodzenie grupie (chciałoby się powie­
dzieć „drużynie") turniejowej stało się ważnym
elementem prestiżu feudalnych wielmożów, ce­
nionym nie mniej niż sukcesy odniesione na
wojnie. Ówczesne relacje stwierdzają, że turnieje
urządzano dla „swej i swego rycerstwa wielkiej
chwały i dla honoru swego kraju". Dodatkowym
względem była troska „o wyćwiczenie rycer­
stwa"
Przywódca
grupy
turniejowej,
otoczony
113
przez swych towarzyszy i liczne rzesze służby,
wędrował przeważnie wzdłuż granic swego kraju.
Po natrafieniu na dogodne miejsce, zwykle pola­
nę wśród pogranicznych lasów, rozbijano obóz,
wytyczano plac turniejowy i ogłaszano wyzwa­
nie kierując je do wszystkich potencjalnych prze­
ciwników. W ślad za drużyną turniejową i ry­
cerzami pragnącymi stawić jej czoła ściągali ku
obozowi przekupnie, muzykanci, sztukmistrze
oraz gromady widzów', rekrutujących się ze
wszystkich klas społeczeństwa. Znaczenie tak
organizowanych turniejów było ogromne. W dzie­
dzinie taktyki utwierdzały one przewagę kopijniczej kawalerii, sprzyjały indywidualizacji walk.
W dziedzinie obyczajowej kształtowały decydują­
co postawy obowiązujące rycerza. W dziedzinie
ekonomicznej wreszcie nie pozostawały bez wpły­
wu na ożywienie życia gospodarczego, zwięk­
szały obrót pieniądza, ułatwiały kontakty między
sąsiadującymi ze sobą regionami.
Godne uwagi, że Kościół, który odegra!
niemałą rolę w ostatecznym skrystalizowaniu
ideologii rycerskiej, traktował turnieje z wyraźną
niechęcią. Uważał, że stwarzają one łatwą okaz­
ję do ulegania pokusom, a w szczególności
prowadzą do narażenia życia i zdrowia w celu
zaspokojenia światowej pychy. Nie był to zarzut
bezzasadny. W czasie masowych turniejowych
starć padali zabici i ranni, i to padali gęsto.
Wojna udawana aż nazbyt często przeradzała
się w starcie na serio.
Uczestnikom turniejów chodziło na pewno
o sławę, ale nic znaczy to, że nie pociągały
ich także korzyści bardziej wymiernej natury.
Według obowiązujących reguł pokonany tracił
na rzecz zwycięzcy konia i zbroję. Co więcej,
obowiązany był do złożenia okupu, tak jak jeniec
wzięty do niewoli w prawdziwej bitwie. W tych
warunkach szybko doszło do wykształcenia „za­
wodowców", którzy potrafili doskonale zdyskon­
tować swą biegłość szermierczą i jeżdżąc z lur114
nicju na turniej zarabiali na całkiem dostatnie
życie. Wspomniany poprzednio angielski wielmo­
ża Wilhelm M< irszałek, dobrawszy sobie towa­
rzysza w osobie bitnego, flandryjskiego rycerza,
w ciągu 10-miesięcznego turniejowego sezonu
zgarnął wraz ze swym wspólnikiem konie, zbroje
i okup od 300 wysadzonych z siodła przeciw­
ników!- Ta liczba daje pojęcie o masowym za­
sięgu turniejowej pasji, ale też i o zyskach, jakie
mogło przynieść umiejętne jej wykorzystanie.
Z czasem turniejowe igrzyska przeniosły się
z pogranicznych lasów na królewskie i książęce
dwory. Jednocześnie obok zbiorowej walki dwóch
ekip, aż nadto przypominającej prawdziwą woj­
nę, wprowadzono inne odmiany turniejów. Sta­
czano więc walki konne i piesze, grupowo i po­
jedynczo, przy użyciu najróżniejszych rodzajów
broni od kopii poczynając, a na maczugach
i toporach kończąc. Bodaj największą wziętość
zyskała z czasem odmiana zwana po francusku
„la j o u t e " , czemu dość wiernie zdaje się odpo­
wiadać polski termin „gonitwa". Był to poje­
dynek między dwoma rycerzami, w którym głów­
ną rolę odgrywała kopia. Goniono „na tępe" lub
„na ostre", zależnie od tego, czy posługiwano
się zwykłym orężem bojowym, czy też specjal­
ną bronią turniejową, chciałoby się powiedzieć:
sportową. Turniejowe „tępe" kopie pojawiły się
już w początku X I I I w. Zaopatrywano je w grot
podobny do małej korony o kilku obróconych ku
przodowi masywnych, krótkich kolcach. Dalszą
próbą złagodzenia pierwotnej surowości gonitwy
było zastosowanie (w XV w.) bariery rozdziela­
jącej obu przeciwników.
Mimo tych środków ostrożności pojedynek
turniejowy pozostał rozrywką jak najbardziej
„męską". Przewyższał brutalnością wszystkie naj­
ostrzej krytykowane konkurencje dzisiejszego
sportu. Sam szok spowodowany zderzeniem roz• pędzonych koni, z których każdy dźwigał po­
krytego żelazem jeźdźca, był straszliwy. Do tego
115
dochodziło niebezpieczeństwo, jakim groziły
ostre odłamki druzgotanycfa w drzazgi grubych
kopii oraz upadek na twarde klepisko turniejo­
wego pola, pod kopyta rozszalałych bojowych
ogierów.
Nie dziwnego, że już w X I V w. przystąpiono
do zaopatrywania używanych na turnieju zbroi
w specjalne wzmocnienia i zabezpieczenia,
a wkrótce potem do konstruowania odrębnego,
turniejowego uzbrojenia, z reguły cięższego i masywniejszego niż uzbrojenie bojowe. Wielki hełm
garnezkowy w swej XI V-wicczncj odmianie
o ściankach dzwonu opierających się na ramio­
nach jeźdźca przekształcony został z początkiem
XV w. w l/u. „żabi pysk", przeznaczony już
wyłącznie do celów turniejowych. Heim ten,
przytwierdzony mocno do napierśnika i zapleeznika zbroi, posiadał szczelinę wzrokową pomię­
dzy swym silnie przypłaszczonym szczytem
a wysokimi płytami bocznymi, chroniącymi
twarz. Rycerz jadący z okrytą hełmem głową,
pochyloną do przodu, miał zapewnione dobre
pole widzenia. W chwili zderzenia unosił głowę
w górę, dzięki czemu tracił widok, ale chronił
Lwarz, a zwłaszcza oczy, przed odpryskami
kopii przeciwnika. Obok „żabich pysków" zasto­
sowano inne jeszcze hełmy turniejowe, wśród
nich odmianę zaopatrzoną w charakterystyczną
kratową zasłonę, przeznaczoną do walki na tępe
miecze i maczugi.
Poczynając od drugiej połowy XV wieku
na czoło płatnerzy produkujących zbroje turnie­
jowe wysuwają się mistrzowie z południowych
Niemiec. Wypracowali oni dwa odmienne ivj>y:
zbroję do gonitwy „na tępe" (nicm. „Gcstcch")
oraz do gonitwy „na ostre" (niem. „ R e n n e n "
lub „Scharfrennen"). Są to wysoce wyspecjali­
zowane, świetnie przemyślane i znakomicie wy­
konane konstrukcje, budzące szczery podziw dla
umiejętności swych twórców. Na równy podziw
zasługuje kondycja użytkowników omawianych
1)6
zbroi. Musiała ona być iście żelazna, aby
umożliwić dźwiganie niezwykle masywnych po­
grubionych blach, przewyższających zdecydowa­
nie ciężarem jakąkolwiek odmianę zbroi bojowej.
Równolegle z turniejowym wyposażeniem ryce­
rza wprowadzono odpowiednie wyposażenie ko­
nia. Szczególną osobliwością były używane
w „gonitwach" kropierze zasłaniające całą głowę
wierzchowca wraz /. oczami. Miało to zapo­
biegać końskiej płochliwości, mogącej wywołać
niepożądane a bardzo groźne skutki.
Widowiskowe walory turnieju, od początku
silne, z czasem nabrały pierwszorzędnego zna­
czenia. Nie możemy zapominać, że w życiu
ludzi średniowiecza wszelkie widowiska: od koro­
nacyjnego pochodu monarchy i wielkiej kościel­
nej procesji aż po krwawą egzekucję skazanego
przestępcy, odgrywały rolę ogromną. Nic znano
środków masowego przekazu. Nie czytano ksią­
żek. jeśli nie brać pod uwagę nielicznych,
wykształconych wybrańców. Gazetę zastępowały
wiadomości zakomunikowane z kościelnej ambo­
ny lub ogłoszone przez dworskiego czy miej­
skiego obwoływacza. W tych warunkach zaspo­
kojenie estetycznych i emocjonalnych potrzeb
społeczeństwa było ważnym obowiązkiem władzy
państwowej, dobrze przez nią rozumianym. Król
lub książę organizował turniej nie tylko dla
zadośćuczynienia własnej ambicji i przysporzenia
świetności swemu dworowi, lecz także dla usa­
tysfakcjonowania swoich poddanych wszelkiego
stanu i wszelkiej kondycji. Sława monarchy
spływała przecież na cały kraj. Mieszczanin,
chłop, drobny kleryk, nawet włóczęga, nawet
pospolity rzezimieszek, uczestnicząc jako widz
w rycerskich gonitwach, czul się dopuszczony
do udziału w roztaczanym przed jego oczami
barwnym przepychu.
A przepych ten rósł z roku na rok. Wszyst­
ko, co powiedzieliśmy o zastosowaniu na polu
bitwy cennych szat rycerskich, okazałych kropie117
rzy, herbów, klejnotów, barw heraldycznych,
srebrzeń i złoceń, odnosi sre_ w zwielokrotnionej
skali do pola turniejowego. Nie istniały tu żad­
ne granice dla pomysłowości i chęci błyszczenia.
Równie bujnie rozkwitał ceremoniał igrzysk obej­
mujący ich kolejne etapy od uroczystego otwar­
cia, poprzez prezentację zawodników, wymianę
wyzwań i wszystkie skomplikowane fazy samych
walk, aż po obrzęd wręczenia zwycięzcom nag­
ród i wyróżnień. Kierowanie turniejem- urastało
do rangi bardzo poważnego zadania, powierza­
nego wysokim dostojnikom dworskim, dysponu­
jącym odpowiednimi kwalifikacjami. Ci z nich,
którzy umieli czytać, mogli znaleźć cenną pomoc
w traktatach takich, jak wspomniana Księga tur­
niejowa króla Renę d'Anjou.
Szczególną służbę w czasie igrzysk pełnili
heroldowie. Ich obowiązkiem było rozpozna­
wanie i wyjaśnianie herbu, a następnie nazwiska
i pozycji każdego rycerza wjeżdżającego w tur­
niejowe szranki, bez względu na kraj, z którego
Cochodził. Oczywiście korzystano przy tym z „ról
erbowych" nieustannie wzbogacanych i uzupeł­
nianych. Pojawienie się w „rolach" herbów z ja­
kiegoś kraju nie uwzględnianego poprzednio do­
wodzi zwykle, że rycerstwo tegoż kraju dało
się poznać nic tylko w- wojnach, lecz również
na turniejach i uroczystościach wyprawianych
przez przodujące dwory europejskie.
Najstarszą znaną „rolą" zawierającą wcale
liczną serię herbów polskich jest wykaz sporzą­
dzony z inicjatywy herolda Geldrii, tej samej
Gcldrii, z której miał przybyć do Polski pan de
Lorche, sympatyczny bohater Sienkiewiczow­
skich Krzyżaków. Pochodzi z końca X I V w., co
wcale nie jest wynikiem przypadkowego zbiegu
okoliczności. Obyczaj rycerski zagnieździł się
w naszym kraju na dobre właśnie dopiero
u schyłku wieków średnich, podczas „Złotej jesie­
ni polskiego średniowiecza", jak pięknie i trafnie
nazwał owe czasy Henryk Samsonowicz.
118
Z początków XV w., z r. 1403 posiadamy
pierwsze świadectwo potwierdzające istnienie na
polskim królewskim dworze urzędu herolda.
Rzecz ciekawa, że herold ton występował pod
nazwiskiem „Polanlant", czyli „Polski K r a j " ,
„Polska". Jest to zupełnie zgodne z ówczesnym
zwyczajem nadawania heroldom nazwisk, a ra­
czej pseudonimów utworzonych od nazwy kraju
lub od symbolu władcy, którego reprezentowali.
I tak królewski herold Francji używał pseudo­
nimu „Montjoic", wzorowanego na bojowym
okrzyku wojsk francuskich. Herold Burgundii
zwał się „Złote R u n o " , tak jak słynny order
utworzony i nadawany przez burgundzkich
książąt. Herold Geldrii nazywał się po prosi u
„Gclrc", a herold zakonu krzyżackiego „Preusseland", czyli „Kraj Pruski". W tym ostatnim
wypadku podobieństwo z pseudonimem herolda
polskiego jest oczywiste. Jego obcojęzyczna wer­
sja nic dziwi, jeśli zważyć, że herold królew­
ski reprezentował swego pana także, a nawet
przede wszystkim za granicą. Tymczasem, jak
dobrze wiadomo, mowa nasza nigdy nie cieszyła
się wśród cudzoziemców opinią łatwej i zrozu­
miałej.
Za odosobnioną, wczesną zapowiedź zjawisk,
które rozwinąć się miały w latach „Złotej jesie­
ni", można by uznać pierwsze zachowane przed­
stawienie sceny turniejowej, związane z polskim
rycerstwem. Historycy kultury średniowiecza
dobrze znają wspaniale ilustrowaną księgę, po­
wstałą zapewne w początku X I V w. i zwaną
Kodeksem Manesse. Poświęcono ją minezengerom
(z niem. „Minnesiinger"), czyli niemieckim poetom-rycerzom, czynnym głównie Wciągu X I I I w.
Książę wrocławski Henryk IV Prawy, znany ze
swych ambitnych starań o zjednoczenie państwa
polskiego, wychowywał się w Salzburgu na dwo­
rze stryja, tamtejszego arcybiskupa, a następnie
w Pradze na zniemczonym dworze czeskich
królów. Układał za miodu miłosne poematy
1J9
w języku niemieckim i stąd znalazł się w rzę­
dzie minczcngcrów. Na poświęconej mu miniatu­
rze Kodeksu Manesse u k a z a n y jest j a k o triumfator
w turnieju, otoczony całym s p l e n d o r e m wystę­
pującego w szrankach m o ż n e g o rycerza. Litery
rozsiane na książęcej tunice i na kropierzu konia
na p r z e m i a n z charakterystycznymi orłami
Piastów śląskich składają się na łaciński wyraz
AMOR
| - miłość
d o b r z e ilustrujący kult
kobiet i miłości i y p o u \ dla obyczajów rycer­
skich lego czasu. .
W a r t o podkreślić, że ze Śląskiem wiąże się
również najstarszy przekaz pisany informujący
o o d b y w a n y c h w Polsce turniejach. O d n o s i się
o n o do wypadków z i. 1243. a odnajdujemy
go w kronice klasztoru cysterskiego w śląskim
Henrykowie, zwanej potocznie Księgą H e n r y ­
ko wską.
J e d n a k ż e d o p i e r o wieki X I V i X V decydu­
j ą c o zbliżyły nasz kraj do głównego n u r t u dzie­
jów E u r o p y średniowiecznej. Wówczas to ry­
cerstwo polskie, j a k b y chciało n a d r o b i ć poprzed­
nie opóźnienie, włącza się żywo w bieg między­
n a r o d o w y c h w \ d a r z e ń . Poszukuje powodzenia
i sławy w obcej, często dalekiej służbie. Niesie
pomoc z a g r o ż o n y m sąsiadom ochotniczo biorąc
udział \\ ciężkich walkach z g r o ź n y m n a p o ­
rem tureckim. L a m i e n a p o l a c h G r u n w a l d u
potęgę najświetniejszej
militarnej
organizacji,
jaką znała średniowieczna E u r o p a . Błwszczy na
uroczystościach dworskich i turniejach szeroko
poza g r a n i c a m i ojczystej ziemi. Nic dziwnego,
że wkrótce po „ r o l i " Geldryjskiej pojawiać się
będą n a s t ę p n e , coraz kompletniej uwzględnia­
j ą c e polską h e r a l d y k ę .
Do najważniejszych w ich rzędzie w y p a d a
zaliczyć słynną „ r o l ę " z n a n ą j a k o Herbarz \ł°~
tego Runa, a z r e d a g o w a n ą na świetnym d w o r z e
książąt b u r g u n d z k i c h . Z a w i e r a o n a bogaty frag­
m e n t poświęcony Polsce, zestawiony w l a t a c h
1 4 3 4 - 1 4 3 5 . O p r ó c z 6 5 herbów z i e m . rycerzy
1L'()
i biskupów polskich zawiera też bezcenny dla
nas wizerunek przedstawiający uroczysty strój
turniejowy króla polskiego. Nie jesl to portret
konkretnej osoby. Miłościwie nam wówczas pa­
nujący król Władysław Jagiellończyk, później
nazwany Warneńczykiem, liczył sobie raptem
10 lat i w turniejach oczywiście nie uczestni­
czył. Malarz ilustrujący Herbarz \iotego Runa
chciał przedstawić, j a k wobec znanych i obo­
wiązujących reguł heraldycznych winien był wy­
glądać król polski w turniejowym ekwipunku.
Nie brak jednak danych świadczących, że polscy
monarchowie, co najmniej od Kazimierza Wiel­
kiego, istotnie używali w uroczystych wystąpie­
niach takiego efektownego, a zarazem pełnego
umiaru zestawienia godeł i barw heraldycznych,
jakie utrwalono na karlach burgundzkiego ręko­
pisu.
Wśród owych godeł na szczególną uwagę
zasługuje wspaniały klejnot w kształcie srebrzyste­
go orła siedzącego na hełmie królewskim i zry­
wającego się do lotu. Istnieją pewne poszlaki
wskazujące, że ta właśnie postać orla odrodziła
się po wielu latach jako godło Wojska Polskie­
go.
Mogło do tego dojść w dramatycznych wa­
runkach XVIII w., gdy zrazu szczupłe, z cza­
sem coraz liczniejsze grono ludzi jasnej myśli
i dobrej woli podjęło próby ratowania ginącej
Rzeczypospolitej. Sięgnięto wówczas, może odru­
chowo, a może świadomie, do rycerskiej spuś­
cizny dawnych wieków, przeciwstawiając ją upad­
kowi doby saskiej. Zakład naukowy, który miał
wychować pokolenie obywateli dobrze przygoto­
wanych do rzetelnej służby na rzecz kraju,
chyba nieprzypadkowo przyjął nazwę „Szkoły
Rycerskiej". Budzeniu wojennego ducha służyć
miał słynny „ K a r u z e l " zorganizowany w r. 1788
z okazji 105 rocznicy wiktorii wiedeńskiej, ale
pośrednio nawiązujący do turniejowych wzorów
średniowiecza. Swoistą, wymowę posiada też
121
utrzymujący się do końca X V I I I w., zresztą nie
tylko w Polsce, zwyczaj portretowania wybit­
nych osobistości w polnych zbrojach, od dawna
już przecież zarzuconych. Nawet Kościuszko,
zwiastun nowych czasów i nowych idei, nie
uniknął takiej rycerskiej maskarady.
Niektórzy badacze podejrzewają, że wśród
symboli przeszłości wykorzystywanych w epoce
Oświecenia dla patriotycznej edukacji społeczeń­
stwa znalazł się leż orzeł z dawnych hełmów
królewskich, odmienny przecież w sylwetce od
swego odpowiednika widniejącego w herbie pań­
stwowym. Taki właśnie rozwijający skrzydła,
srebrzysty ptak pojawił się na wojskowych czap­
kach polsluch po raz pierwszy w czasach re­
formy mundurowej, spowodowanej uchwałami
Sejmu Czteroletniego. W armii Księstwa War­
szawskiego, a ostatecznie w armii Królestwa
Kongresowego posadzono tego rwącego się do
lotu orła na półkolistej „tarczy amazonek".
W tej postaci przetrwał do chwili obecnej,
będąc, jeśli powyższe domysły są słuszne, naj­
częściej spotykanym i do dziś żywym śladem po
średniowiecznym stroju polskiego rycerstwa.
Bibliografia
Blair Claudc, European Aimour, London 1958
Broń średniowieczna Z ziern polskich. Katalog, Łódź 1978
Funckcn Lilinne i Fred, Le Costume, Parmure et les armes nu temp* de la chwałerw,
Tournai 1977
Gcmbarzcwski Bronisław, Żołnierz polski. Cbiói, uzbrojenie i oporządzenie, t. I.
Warszawa 1960
Kaj/er Loszek, L zbrojenie i ubiór rycerski w średniowiecznej Małopolsce w świetle
źródeł ikonograficznych, Wrocław.— Warszawa — Kraków Gdańsk 197G
Nadolski Andrzej, Studia nad uzbrojeniem polskim w X. Xi i XII w., Łódź 1954
Nadolski Andrzej, Uroczysty strój rycerski królów polskich w XIV—XV wieku, [w:|
Elementy wschodnie i zachodnie w uzbrojeniu słowiańskim w Średniowieczu, „Kwar­
talnik Historii Kulimy Materialnej*!, R. X X I , nr 2. 1973, s. 305 313
Nowakowski Andrzej, ^hroja ma-owiecka^ [w:] Elementy wschodnie i zachodnie w uz­
brojeniu słowiańskim iv średniowieczu, jw., s. 2 8 9 - 2 9 8
Norman Vcsey, ArmeA et armures, .Paris 1968
Uden Grani, A Dictionary oj Chwaliy, London 1968
Wawrzonouska Zdzisława, Uzbrojenie i ubiór rycerski Piastów śląskich od XII do
XIV w.. Łódź 1976
Żygulski Zdzisław, jr, Kostiumologia, Kraków 1972
£yguUki Zdzisław, jr, Broń w dawnej Polsce, Warszawa 1975
Wykaz skrótów
IHKM
MAEŁ
MAP
MNK
MWP
PMA
W
—
—
—
-
Instytut Historii Kultury Materialnej Polskiej Akademii Nauk
Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi
Muzeum Archeologiczne w Poznaniu
Muzeum Narodowe w Krakowie
Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie
Państwowe Zbiory Sztuki na Wawelu w Krakowie
Explanation of illustrations
Photographs
1. The balllc of Grunwald (15th July 1410); woodcut from the Polith Chroni­
cie by Marcin Bielski, published in 1597. The Teutonic knights are clad in
West-European armour; Polish knights are clad and armed in Oriental style
in keeping wiih ihe lbth century realily bul inconsistent wiih whal was
woni at the linie of the Grunwald banie
2. Piotr Michałowski f 18UU-1855'. The entry of Bolesław the Grcat inio
conquered Kiev in 1018. The painter*s phantasy changed the l l i h centu­
ry warriors into ihe winged hussars ot" the !7th centur)
3. Helmet of the so called Greal Polish type; lOth - I I th century; lound at
Gorzuchy, province of Kalisz; M N K
4. Helmet with nasal; I l t h - I 2 t h century; found in Lakf OrchOwskie, pro\ime of Bydgoszcz; PMA ;a copy)
5. Denarius of Bolesław the Rold freigned (058 — 1079); after S. Suchodolski
6. Sword; 9 l h - lOth centuries; found at Machów, province of Tarnobrzeg: PMA
7. Sword; l l l h century; found at Brześć Kujawski. proyince of Włocławek:
PMA
8. Sword; l l l h century; ióund at Psary, province of Piotrków; MAEL
9. Sword wiih an inerusted guard, the blade is inscribed; lOih century;
found in Greal Poland; MAP
1U. Sword with an inerusted guard; lOth century: found al Morzewo. province of Pila; MAP
11. Spearhead; I Uh ccnlury; found at Buczek; provinre. of Sieradz; MAEŁ
12. Spearhead with an inerusted socket; l l i h century; found al Lubówko,
province of Poznań; MAP
13. Baltle-axe; lOth century; found at Czcrchów, province of Lodź; MAEL
14. Hammer-axe; l l t h century; found al Lutomiersk, province of Sieradz; I H K M
15. Battle-axe; l l l h century; found al Psary, province of Piotrków; MAEL
16. Battlc-axe inlaid with siher; 12th century; found at Żagań, province of
Zielona Góra; MAP
17. Maee-head (bronze); 12th 13th centuries; found al Gorzyce, province of
Tarnów; MAP
18. Mount from horsc harness (bronze); l l t h century; found al Lutomiersk.
province of Sieradz; I H K M
19. Stirrup; l l t h century; found at Lutomiersk. province of Sieradz; I H K M
20. Spur; l l t h . century; found al T u m near Łęczyca, province of Płock;
IHKM
21. Spur inlaid with gold; l O t h - ł l t h centuries; lound in Wrocław; De­
partment of Archaeology of the Wrocław University
22. David and Golialh; scenę on the chalice from ihe Abbey at Trzemeszno,
province of Bydgoszcz; 4th quarter of the 12th century
23. Seal of Duke Mieszko the Old (reigned 1173-1202)
21. Seal of Duke Henry the Bearded; altached to the document of 1234
25. Efngy of Duke Przemko of Ścinawa; early 14th century; National Museum,
Wrocław
26. Effigy of Duke H e n n Probus; around 1300; National Museum, Wrocław
27. Scal of Duke Bernard of Świdnica: 1307-1325
28. Scal of Wcnceslas II as king of Bohem i a and prince of Cracow; 1291 — 1300
29. Seal of Dukt' Troydcn of Masovia; attached io thc documcm of 1341;
attention is rlaimed by elemcnts of armour of F.asr-European origin (conical
helmet, lamelar hauherk, quadrate pavise-shield, light spear) adoptcd from
Russian and l.iihuanian ncighbours of Masowa
30. Scal of Duke Nicholas of Ziębice; 1313 1356
31. Sword; 13th century; found al Chrustowicc, provincc of Kielce; Museum,
Kielce
32. Sword; 13th century; found. at Osieczna, p n n i n c c of Leszno; Museum.
Leszno
33. Dccoration on the sword blade shown in photo 32
34. "Szczerbiec" (the "Jagged Sword"), the coronation sword of the Polish kings;
2nd cpiarter of the 13th century;
35. Spur with a spike; 13th century; found at Tum near l.cczvca, province
of Płock; I H K M
36. Rowcl spur; 13th—llth ceniuries: Ibund at T u m near Łęczyca; I H K M
37. F.ITigy of Pakosław Lis of Mstyczów, castcllan of Cracow; around 1325;
Jędrzejów, province of Kielce
38. Efligy of Duke Bolko of Świdnica; around 1380; Krzeszów, province of
Wałbrzych
30. Reconstruction of the bascinct and part of armour found in the motte at
Siedlątków, province of Sieradz; the wodden tower was probabk* burni
down about 1382 1383; MAEŁ (cl. photo 42 and 59)
40. Clasps from the mantlc of Louis I d*Anjou, king of Hungary (reigned
1342 1382; and Poland (reigned 1370 1382), in the shapc of the heraldic
emhlems of the iwo kingdoms: on the left. Hungarian, on thc right, Polish;
treasury of the cathedra] in Aachen
41. bascinct; around 1360-1370; Ibund at Sandomierz, province of Tarno­
brzeg, logether with a travclling lolded crown pul over the bascinei; ihe
whole linkcd with King Casimir the Greai; Wawel, treasury of the cathe­
dra I
42. Bascinct with "Klappvisier"; found at Siedlątków, province of Sieradz;
MAEŁ (cf. photo 39)
43. Fragment of the epitaph of Wierzbicta of Branice; about 1425; MNK
41. Epitaph of John of Ujazd; about 1450; W
45. St. George; scenc from the polyptych of Holy Trinity; about 1467; Wawel,
cathedral
46. Brass of John Koniecpolski, great chanccllor ol the Crown, and of his
Sons; about 1475; Wielgomłyny, pros ince of Sieradz
47. Brass of Lucas of Górka, voivode of Poznań; after 1475; Poznań, ca­
thedral (lost during World War 11)
48. Brass of Peter Kmita, voivodc of Cracow, madę by Peter Vischer of
Niirnberg after 1505; Wawel, cathedral
lf). Sword; 14th century; found al Michrów, province of Warsaw; M N K
125
50. Hili of thc sword shown in phoio 49
5 1 . Sword; 14th —15th ccniuries; lóund ai Wolbórz, provincc of Piotrków;
Museum. Pionków
52. Hilt of thc sword shown in phoio 51
53. Hilt of the sword Ibimd in the coffin of King Gasimir IV son ot Jagiełło
(d. 1492); pommel and guard of bronze, the blade destroyed by rust: Wawel,
cathedra!
54. Dagger; 2nd half of ihe 14th century; found al Orzeszyn, province of
Warsa w; owned by A. Nadolski
r>5. Lamc-hcad: 15 th century (?); Ibund in Gdańsk; Archaeologkal Museum,
Gdańsk
56. Battlc-axe; I4th-15th ccniuries; M N K
57. Spurs fbund in the tomb of King (łasi mir the Great (d. 1370); M N K (copy)
58. Slirrup; 14th century; Ibund at Tum near Łęczyca, provincc of Płock;
IHKM
59. Armourer'5 mark " N 1 C C H O L S " ; about 1370-1380; madę on the fragment
of armour \'o\\\u\ at Siedlątków, province of Sieradz; MAEL (cf. plioto 39)
60. Gomersion ol Saul; scenę from the polyptych of Holy Trinity; about 1467;
Wawel, cathedra!
61. St. Eustachius; scenę from the polyptych of Holy Trinity; about 1467;
Wawel, cathedra]
62. General Thaddeus Kościuszko shown in an anachronic armour; 1792 — 93;
National Museum, Poznań
63. Heim with a mantling and a crest (an caglc start i ng to rly), worn b\ Pofish
kings; key-stone in the H e t m a n i Hall in Cracow: 1370 1390
64. Eagle from the cap of Polish infantryman of 1791 - 1 7 9 5 ; M W F
65. Eagle from thc cap of Polish soldier of 1815-1831; M W P
Goloured photographs
1. Duke Henry Probus as a \iclor in a tournameni; miniaturę from the
Manesse Codtx; about 1320
2. Battlc oi' Legnica in 1241; on thc righl, the Polish army, on the left the
Tartars; miniaturę from the Lubin Codcx of the Legend of St. Jadwiga\
about 1353
3. Polish king in a ceremonia! garment worn during tournament; miniaturę from
Armorial (...) dc la Toison d ' O r ; about 1434-1435
4. St. Georgc; secne from the triptych representing thc Goronation of the
Madonna; about 1450-1460; Włocławek, Theological Scminary
Designs
1. Sword and its polish tcrminology 51
2. "Loricati"
warriors of the 2nd half of the lOth to early l l i h century
(reign ol Duke Mieszko 1 and of King Bolesław thc Great) 59
126
3. Knight of the 2nd hall' of the I2th century fbcginning of the period of ihe
feudal divbion of the Polish Kingdom) 63
4. Knights of the mid-13th century (period of the Batllo of Legnica fought
with the Tartars in 1241) 77
5. Noble-knight of the Leliwa family, mid-!4th eenlury (reign of King Casimir
the Great). Behind him his squirc and a mounted archer with a crossbow
87
6. Knights of the carly I5lh century (period of the Battle of Grunwald lought
with Teutonic Knights in 1410) 99
7. Fuli plate armour and its polish terminology 103
fi. Knight-lancer mounted on a horsc in the bard, 2nd half of the 15th
century (reign of King Casimir IV). Behind him iwo mounted archers with
crossbows 105
List of abbreviations
IHKM
MAEL
MAP
M.NK
MWP
PM A
W
Institute of the History of Materiał Cul turę, Polish Academy of Sciences
Archaeological and Ethnographical Museum, Łódź
— Archaeological Museum. Poznań
— National Museum, Craeow
— Polish Anny Museum, Warsaw
- State Archaeological Museum, Warsaw
— State Collections of Art in the Wawel, Craeow
AutOT^
fotografii
1. Rinirw.ski: 4, 6, 7, 16
M. Ciunowicz: 64. 65
K. Karpińska: 18-20, 35, 36, 58
I. Karpiński: 8, 11, 13-15, 39, 42, 51, 52, 54, 59, 2 barwna,
4 barwna
V Kolccki: 55
\1 Kopydlowski: 37,
J. Kriajfcek: 49
K. Kucharska: 17
J. Langda: 22
L. Perz: 62
li. Pieczul: 31
R. Sierka: 21
S. Suchodolski: 5
L. Szuster: 4:i, b0. bl
\ Wierzba: 3, 34, 41, 43, 44. 48, 50, 53, 56, 57, 63
R. Wilecki: 26. 1 barwna
T. Żółtowska: 3 barwna
Archiwum Muzeum Archeologicznego w Poznaniu: 9, 10, 12
Insiyiui Sziuki PAN: 47
Zbiory Mu/cum Narodowego w Warszawie: 2
Archiwum Wydawnictwa: 1, 23-25, 27-30, 32, 33, 38, 40
Ilustracje
t.
I t l l H . I I II II I ( li IIIIH . l l l l l - l l l
drzeworyt / A ronił/ palikuj
Marcina BitbkieRO, wvd. t r 1597.
ftycerslwo krzyżackie « zbrojach
idniocuropcpkich, Polacy
IIIII.HIP i uzbrojeni nu sposób wschodni,
zgodnie / rzcczywintoricia W l-\%iii/ri.|.
.ile iiir/gmliiit- / lviii m '.I. (l/iiiłu
ach (iru.iiwa.ldu
INolr Michałowski 1; OD-II
I I . . .' .'.'
;•
• /. ijH . ,1
l'i>d p^ri/lcni znakomitego malarza
• ii n/i unii \ i li ilrsl.iH iiwi /.mirmli się
w XVIl-wiccznych husarzj
3.
Hełm tvpu „wiclkopolskiegi'
X - \ ] » ma\eńoD) » micjwowoSci
(iorzufhv, woj. kaliskie; M *K
Hełm z nosalem;
X I - X 1 I w.:
znaleziony
w Jeziorze Orcłiowskim,
woj. bydgoskie;
P M A i kopia •
V
Kyccn / wydłużoną tartan i wlActnią z proporcem:
denar Bolesława Śmiałego (panującego I03b-I079);
wg S. Suchndnlskirgtt
Miecz;
1X-X
w.
/n.iIrzioiiY
\\ miejscowu&u
Machów,
WOJ
I.ItllliliT/r-.kil
PMA
7.
M i i i . / : XI ił :
rt TIMI-I'.. iIWOŚci
Brześć K u i . r
woj. włm l a w s k i t :
KM A
8.
Mir,/:
Xl
»
znaleziona
w
inij
miffjW.ownśri
l'.t\
piotrkowskie;
MA I I .
w
Miecz 7. jelcem
/iluliióńMii
iiiLiiisl.M j;i
na clowni napis;
\ w.;1 znaleziona
» Wielkopolsce; MAP
Miecz z jolrrm
zdobionym inkrusiucj>i:
X w.\ znaleziony
n itiirjsctiwuicj Morfctwo,
woj. pilskie; M A I '
II
Groi włóczni:
XI
U
/.i.ili/inn,
w micjscowoSci Buczek
WOJ. sirr.iH/kir;
MAfiŁ
12Uroi włóczni
z nilcjk.ł zdobioną
inkrusiacj.i. XI ».:
znaleziona
_
w micjs">"<iM i
Lubówko,
wuj poznańskiej
MAP
13
Topór; X .« ;
/i].il(viony
>i iiiiijsrutMf.i i
U z m Huw,
woj. łódzkie;
MAI.ł
i zckan; Xl \% :
/ll.lllVlllllt
»
miejscowości
I .u h IIUII'1 vk
w o j . sieradzkiej
IHKM
ropór; NI »
znaleziona
u itiirJMiKMTMi lVar>',
wo)i piotrkowskie;
MAKŁ
H>
Topói
platerowany ircbrem;
XII \>.; znaleziony
»• miejscowi -.. i / ; u
woj. zirionogó ii
I/.
Głowica buław) \».,/ .
N i l - X I I I «.: znaleziona
« miejscowości Gorzyce.
wo). tarnowskie;
MAP
18.
O k u c i e i/ędu końskiego
brąz : XI w.;
żnalrzionr u rniejscouości
liiimnk-rsk,
woj. sjeradzkir;
rincM
Slfytrmic; \l
" .:
fnalcZIOlir « niirJMmwKti
l.ulnmSi>r«k,
»i>i -i'T;ul/kir:
IHKM
!0
/ I I . I I C / I I I I H n miejscowości
T u m pi>d Łęczycą,
woj
)>IIII Kie
IHKM
:»l
' biroga tlącemu \ - \ I \,
/n.ilr/niii.i we Wrocławiu;
Katedra ,\rchrolngii
Ł niwcniylrlu
W rudawskiego
Rycerz w kolczcj zbroi /. włfcznia.,
m i r r w m i migdałowata. tarcza,;
scena biblijna [Dawid i (ioli-ii)
n.i kielichu / Ouucłwa w Trzemesznie^
1 ćwierć- X l i w.
23
Rycerz konny u zbroi kolczej
i » dłucie) szacie p<«l pancerzem;
» prawej "cer kopia z proporcem,
ID lewym ramieniu wydłużona tarcza,
picc«c< k»- Mieszka Starego
[panującego 117:1-1202;.
24.
RyCCrz w lirlinie 'iliioiwni
z ii(].,ili'm. w pancerzu łuskowym .'
i w dłufiiej Kacie pod pancerzem;
włócznia z proporcem i migdałowata l a r r a
t godłem; piiT/cr ks. Henryka Brodatego
przj dokumencie * i 1234
83
Rycerz w pełnej
/linii knlivi| ;
nu zbroi tunika
i |).iv rycerski / imyimiłcm
zawieszonym
pr/\ prawym hoktl.
n prawej ręce nuccz
w pochwie owinlflej pawiu,
w lewej n*i i 11 upL.! in.i tarcza
/ godłem herbowym;
nagrobek k- Przemka
Scinliwskiego; pocz. \ I \ w.;
Mi:/i iitn N l i u l i n " we W rucławju
26.
R\i 11/ Vi |H'lm;|
zbroi kolczę);
Li|
kitli 7.\
I >.(.t)(lin\.H!\ wokół szyij
II.i /ini.j H/iiulin.ł
tunika i |>;»> ryi • i
H prawej n.i i- mirt /
W pochwie iiwinitii] |i,i..in
n.i lewym ramieniu
trójkątna tarcza ' lirrbriii
na nogach o s i r o p ;
iiiigrubek
k- Henryka Prawego;
.ik 1300; Muzeum
Narodowe
we Wrocławiu
21
Kyccn » zbroi knlt/rj / kapturem
nasuniętym n,i głowę; na zbroi ninika,
a na niej dodatkowy p.mn-t/. « posiaci krótkimi
k u m hm rękawów; w prawej ręce mierz.
H lewej irójka.lna larcza 7. h r i l i n n . obok h d m
i;anirzk<iw\ / klejnotem; widoczne troczki
-\iił..\i •• dii umocowania hełmu na głowi*
pieczęć ks. Bernarda Świdnickiego
z lat 1307-13M
28.
Rycerz konny \» pełnej zbroi kolczcj
i u hełmie Rarnezkowym z klejnotem
ta prałaci skrzydła gudlu królów czeskich
/ dynastii Pracmyilidów,
poicm Lukifmhurgóta . kopia ' proporcem
i larcza trójkątna; na proporcu Lcu czeki.
na tarczy Orzrl polaki
r.ilit-/ mb i |w> n.i henddycznych tarczach
rozsianych na kropierzu okrywającym konia;
pieczęć Wacława II Przernyiłidy jako króla
rzrAkirgo i księcia krakowskiego
z lai 1291-13110
29.
Rycerz k o n i n u
pancerzu ImiitHkowym;
na głowie liełm stożkowy / czepcem kolczym;
w prawej ręce włócznia,
II.i lewvm r a m i e n i u czworokątna pawęź:
;
jcJcna Mazowieckiego
\>V/A dokumencie ' < 1341
30.
Kyccr? k o i t n j H pełnej zbroi k o l c z r j ;
uu zbroi [unika, na głowie hełm garni
/ klejnotem i l.ilii:inii: w prawej ręce mir./
pr/Ą mocowany łańcuszkiem do napierśnika
okrytego pixl tunika. na lewym ramieniu
f i i i j L t i i i . i turcza >; h e r b e m ;
koń okryij kropierzem zdobionym rozetami
i her.iMyc/iiyini tarczami herbowi m i :
na tfli»\M ( konia ozdoba « J M ^ L K I siedzącego ptaka
pieczci k«
Mikołaja Ziębickicgo z lai 134.1l.s.u.
tl
Miecz; M I I
znalezieni)
u
w.;
miejscowości
Chnutowice.
wuj
k l f ł f t kir
Muzeum w K i r i i ai h
M,
Mirra;
XIII
w.;
znulcciuny
w
miqscowoici
Ontfczuu
w o j . leszczy nskitr,
MtlZCHTTl W
lA 52
33.
Dckor na głowni
RIKCZH t ( k i n / . i i c j
W.
Sxr jicrhin :,
miecz koronacyjny
królów polskich:
*T iw irt i \ 111 w j
w
35.
Ostroga z bodźcem kolcowym, X I I I w
zwieziona w miejscowości T u m
pod Łęczycą, woj. płockie; I H K M
ib.
Ostroga x bodżtem gwiaździstym;
XIII X I V w.; znaleziona w miejscowości
Tum pod Łęczyca. woj. płockie; I H K M
37.
Rycerz w zbroi kolczcj; na nugacli Eacząlki osłon płytowych w- postaci •akolanków
i wąskich lb.iew chroniących podudzia; długi mieiv i asymetryczna tarcza z herbem,
zaopatrzona w wryricciesłużącecV>oparcia kopii; nagrobek Pakosława Lisa / Msłyczowa,
kasztelana krakowskiego; ok. 1325; Jędrzejów, wuj kieleckie
38
Rycerz H' zbroi płytowej z kirysem krytym; napierśnik i zaczepem Hn łańcuszka
zabezpieczającego miecz; pjodgłowąhełm garnczkowy r klejnotem w postaci podwójnego
półkolistego grzebienia; na biodrach pas rycerski; nagrobek ks. Bolka Świdnickiego;
ok. 13B0; Krzeszów, woj. wałbrzyskie
•
.
.
•',
39.
Riki.iismiki j.i hełmu i i/cści /.limi
kirys płyiowj ki\«> i płytowe
uchruii) Hi'irnyrh kniirzyn, rzyli narcczaki
znalezionych w miejscowości
Niriłl.tiLów. woj. MiT;td/kii.
w szczątkach grudka ryceifkifgu
spalonego zapewne w latach 1382-1383
u.ir tvi
- r.na
zasłona hełmu / zawiasem czołowym
/ przytwierdzone do itapicrincj piy i\
krytego kirysa koliste icicitepy.
•AnJĄce Ho umocowania
łańcuszków liibr/pieiv.i_|.n w li
i i puginał; MAM.
/.iiiinki ilu |il.is/( /.i I .nu vii kii I
króla Węgier panującego I342-1382
i Pnłski l i m I.Jii:1 u U/i.,l,i,
tarcz herbowych i hełmów / klejnotami i labraim:
/ lewej tfoHLi węgiernkic. / prawej polskie;
skarbiec katedry « Akwizgranie
II
H t ł m - ł c b k a / zaczepami
p r / y k n t w e d i i y m i <lo Miwirszfnia
CZCpca fcoiozcgo oraz /.<• -ludem
/ . I I ' c j i i i czołowego, d o przytwierdzania
ruchomego nosalu; ok. 1360-1370;
znalczion) w Sandomierzu,
« n j l.ii n u l u / r - l j r
wraz 7A- składaną, podróżną koroną,
nakładaną na dzwon h e ł m u :
• it'i-.. wiązana / utuba króla
Kazimierza Wielkiego;
W.H\cl. ' . k . l l i m i k . i l d l l .ilrp\
42.
Heim-przyłbica wraa / należąca
do nirgn Katłoita,; uk. 1370-1380;
znaleziony » miętscownfr.i
Sifdląikitw, woj sieradzkie
por. ryt. 39 ; M A E Ł
ii.
K u n / «« pchicj zbroi plyluwcj i \\ hrłmir
' uniesioną zasłonit; epitafium Wiii/lmn / Uranii
» kobicie w miejscowości Ruizcza, woj. krakowskie;
"k I !-':>; MNK
14.
Ryierz » pełnej zbroi płytowej;
epitafium Jana t Ujazdu w koiciHc
v> iiiir-JM'>wi>-.'i Czchów
woj. tarnowskie; uk. 1450: W
li.
\V,ik/.i«) i>inv. w pełnym
uzbrojeniu, konno, DM hełmu;
-.«. Jrrzy z poliplyku 4*Ł Trójcy;
ok. l467; ł Wawd, katedra
Ib
Rycerze w pełnych abrojaeh
pl\ lowych;
nagrobek J a n a Koniecpolskiego,
k.iiirlnz.i wielkiego koronnego
i \*'\i" svnów ok. 14• .•)i
Wielgomłyny, w o j . sieradzkie
Rycerz w zbroi „goiyckicj"
i <v '.iladzic;
nagrobek Łukasza t Górki,
wojewody poznańskiego,
w katedrze w Poznaniu;
l»i t 1475; zaginął podczas
II wojny (wiatowej
Ift.
Rycerz ?. przełomu
średniowiecza
i czasów nowożyinych;
płyta nagrobna Piotra Kumy.
wojrwud) krakowskiego,
» katedrze na Wawelu,
vn k. 1^ ni acuw ni
Piotra Vuchcra
» Norymberdze
l»i i 1505
SI.
Mim XI \ -XV w
/n,il(vi<ni>
n mii j v c o " " " '1
Wolimi'
w o j . pinirkou-l.ilMu/itim
S1
l'i..irk<i«ii-
M
Rękojetf mifi
,
\\'oll>lllV-l
l
53.
Rękojeść miecza
króla K.i/'mici'/a
cłowica i jelce z
zniszczona przez
znalezionego « Irumnii"
Jagiellończyka 201. 14111" ',
urazu, gluwniii
rdzę; Wawel, katedra
54.
Puginał; 2 pol. \ 1 \ ».; znaleziony
w miejscowości Orwsayn, woj. warszawskie;
w posiadaniu A. Nadolskicgo, Wdź
53.
<irni kopii; XV* ».
znaleziony u Gdańsku;
Muzeum Archeologii zni
H CtlilUsku
.id
Topór: \ l \ - W
w.j MNK
Ostrogi znaldionf w grobowcu
króla Kazimierzu Wielkiego
zm. 1370 : MNK kopia
5B.
Strzemię; X I V «. : ? ; ; znalezione
w micfscowofci 'I urn pod Łęczycą,
woj. płockie; I H K M
K>. H r n u l |*l.m\ i.ikii fUMir/>d *' niniicjii.
imiij.iitii.i / Ki-IrUn \ l
-ssi-: "k. IU20
2.
Bitwa pud I.<*aiiK"a;
z prawej wojsko pot-kic.
/ Irwrj Tauiray;
miniatura z kodeksu lubińskiego
Isgtndy » Oi* Jn/fi<ittzt:
ok. 1353
3. Król polski
w uroczystym stroju
turniejowym;
miniatur.! ? mli herbowej
„Złotego Runa";
ok. 1434-1435
Sw
Ji-rz-j « i r \ ] H \ k i l /.
i.'
.vi / Wit Inni.i
t>k. I !.)•>• I Ił»• *: U kulawek. k.i|>liu Si-miii.iiiiii|i Dirrlumnrłpi
"•
Marka (łlainrrska: . M d IliH.s
wybiiii iw |il>irm'vm Irajpiumir 't""i
fit.iiv7.ume\ » micjw imim
Sicdlaikuw, woj. sieriidzkie
por. ryc, KI : "•
MAEI.
1
.. U IHI\l(pll\lh -
60,
R y ł U / « |HHłrÓK\ / ui-.- -i
S/.lUrt V I d l . - ) / . (III D.IIII.: I .'
I : ••jli> III .
/ pnlipiyku -» I rby •; ok. I IG7:
Wawel. kiiicJru
61.
K u n > ii.i łowach! iw. KiiNUuliy.
/ polipiyku •« I '"i« v:
| . i ' . " : U , H M ! , kiiii-tli-i
KE.
Tradycja ryctrska " »Jr•!>••- O ś w i r r r n i a ;
Tacfcus* Kościuszko »porirciowiiii>
,,. .. |. Ciuwiegn w >n.i.hr.>nii.vi..| z b r o i :
M u z e u m Niiiiiiliłwc »-
Poznaniu
l l i l m królewski < labrami i kh-jnotem
w tKisi.ii i m l , i /.rtw.ijącrgu sit <!•• |<>ui:
zwornik t k k r p i r n m
' „Sali H i M i i i a i n k i f j
» K u L i m i r ; nk.
170-
90
64.
O r z d z „kłobuka" piecboiy z hi 1791-1794; MWP
65.
i kaKzIciriu wojskowego z lat 1815-Ifl.tl; MWP

Podobne dokumenty