Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju*

Transkrypt

Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju*
Człowiek w kulturze, 8
Jan M a r i a J a c k o w s k i
Nowa ekonomia zagrożenie narodów.
Kierunki podboju*
Tendencje d o m i n u j ą c e we współczesnej gospodarce najlepiej jest
o m a w i a ć na przykładzie Polski. Po pierwsze dlatego, że podjęte kwe­
stie d o t y c z ą w s p o s ó b namacalny k a ż d e g o z nas. Po drugie, w naszym
kraju dochodzi do r ó w n o l e g ł e g o spotkania komunizmu i liberalizmu,
co pozwala na uchwycenie istoty obu tych systemów, zwłaszcza w re­
lacjach zjawisk makroekonomicznych do praw n a r o d ó w . To spotkanie
odbywa się przy dekoracjach tzw. transformacji gospodarki, przecho­
dzenia od centralnego planowania do wolnego rynku.
Obóz rządzący Polską po wyborach 1993 roku głosi p r o p a g a n d ę
sukcesu, podkreślając „nieustanny wzrost gospodarczy". S ł y s z y m y , że
jest bardzo dobrze, że zmierzamy w „ d o b r y m kierunku". Z u p e ł n i e jak
w PRL, w którym z tryumfem ogłaszano „ d y n a m i c z n y wzrost gospo­
darczy", a wydatki na życie rosły znacznie szybciej niż realne dochody
ludności. Niestety również obecnie ogłaszane sygnały o ż y w i e n i a są
zbyt pochopne, bo ten wzrost jest pozorny i nie p r z e k ł a d a się na po­
ziom życia ludzi. Najlepszą jego miarą są warunki mieszkaniowe.
W 1995 roku oddano do użytku 58,4 tys. mieszkań, czyli tyle, co
w roku 1950.
*Publikowany referat jest fragmentem przygotowywanej do druku książki Bitwa
o Prawdę
126
Jan Maria Jackowski
Czy życie ekonomiczne polepsza byt Polaków i p o m n a ż a pomyśl­
ność Polski? Czy ludziom żyje się lepiej? Czy na tzw. transformacji
korzystają szerokie grupy społeczne? Czy polska gospodarka stoi na
straży ekonomicznej suwerenności Polski? Dlaczego ceny są windowa­
ne w górę, rosną podatki, powiększa się sfera ubóstwa, kurczy się nasz
narodowy majątek, spada wskaźnik społecznego optymizmu? Czy nie
jest zawłaszczany dorobek k i l k u pokoleń? Dlaczego ekonomia zamiast
zaspokajać potrzeby ludzi, staje się instrumentem ujarzmienia narodu?
Czy to, co jest dobre dla uwłaszczającej się nomenktatury, jest do­
bre dla Polski? Czy to, co jest dobre dla spekulacyjnego kapitału mię­
dzynarodowego, jest dobre dla P o l a k ó w ? Czy to, co jest korzystne dla
krajów bogatych i potężnych, służy polskim interesom?
N a r ó d pozbawiony własności staje się s p o ł e c z n o ś c i ą p a r o b k ó w .
Nie sposób nie z a u w a ż y ć , że na obecnie przeprowadzanej transfor­
macji nie korzysta prawie wcale w i ę k s z o ś ć , która tylko biednieje.
Natomiast w bardzo szybkim tempie bogacą się ludzie starego syste­
mu i przybysze z zewnątrz, którzy zwietrzyli w Polsce d o s k o n a ł ą
okazję do robienia w y ś m i e n i t y c h interesów. System komunistyczny
bezwzględnie walczył z rodziną i dlatego starał się p o z b a w i ć polskie
rodziny własności, by były całkowicie na łasce totalitarnego państwa.
K o m u n i ś c i , przystrojeni obecnie w piórka s o c j a l d e m o k r a t ó w i libera­
łów, doskonale zdają sobie s p r a w ę , że bez własności nie ma w o l n o ś c i .
Dlatego, by ujarzmić naród i z a c h o w a ć nad nim realną władzę, chcą
p o z b a w i ć polskie rodziny resztek tego, co przez lata w pocie czoła
wypracowały.
A b e c a d ł o gry
Jak praktycznie przebiega proces „ u w ł a s z c z a n i a nomenklatury"?
Rzecz jasna ma on różne etapy, w zależności od sytuacji politycznej
i ekonomicznej, stanu prawnego w państwie, wytyczonych prioryteto­
wych obszarów grabieży jak np. rynek m e d i ó w czy system bankowy.
Po pionierskim okresie spółek „polonijnych" doby stanu wojenne­
go, „spółek kooperujących" z połowy lat osiemdziesiątych, zamkniętej
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
127
dla ludzi spoza układu władzy „ p r y w a t y z a c j i " z lat 1987-1988, nastąpił
nowy okres - spółek nomenklaturowych. G r a ł o się tak: „ A b a c k i jest
dyrektorem d u ż e g o przedsiębiorstwa p a ń s t w o w e g o . Babacki dyrekto­
rem p a ń s t w o w e g o banku, Cabacki emerytowanym ubekiem. Cabacki
zakłada wraz z teściową Abackiego i szwagrem Babackiego spółkę
z ograniczoną odpowiedzialnością „ W Y D R W I G R O S Z " . Abacki prze­
prowadza w swoim zakładzie inwentaryzację, z której wynika, że k u ­
piona rok temu c i ę ż a r ó w k a gruntownie p r z e r d z e w i a ł a i nie jest warta
więcej niż sto tysięcy, a świeżo dostarczony cement zwietrzał i m o ż n a
go sprzedać po tysiąc złotych za tonę. Te i inne buble kupuje spółka
„ W Y D R W I G R O S Z " za pieniądze p o ż y c z o n e z banku Babackiego, po
czym odsprzedaje wszystko spółce „ H U L A J D U S Z A " , którą właśnie
założyła t e ś c i o w a Abackiego ze szwagrem Babackiego i Cabackim.
O c z y w i ś c i e po j a k i m ś czasie bank Babackiego u p o m i n a s i ę
o spłatę k r e d y t ó w , kieruje nawet s p r a w ę do s ą d u , ale trzeba ją umo­
rzyć, bo s p ó ł k a „ W Y D R W I G R O S Z " j u ż nie istnieje, a p o n i e w a ż
była s p ó ł k ą z o. o., wspólnicy o d p o w i a d a j ą t y l k o do w y s o k o ś c i
wniesionego w k ł a d u . Jeszcze niedawno taki w k ł a d m ó g ł zgodnie
z Kodeksem Handlowym, wynosić pięćset tysięcy złotych i tyle w y ­
nosił - tyle tylko mogli o d z y s k a ć wierzyciele spółki.(...) Aferę roz­
p o z n a ł a N a j w y ż s z a Izba K o n t r o l i , Abackiego wyrzucono z pracy.
Nie jest jednak bezrobotny: został dyrektorem w s p ó ł c e „ H U L A J ­
D U S Z A " . Ś m i e s z n a historyjka? Jak dla kogo. W e d ł u g s z a c u n k ó w
N I K do k o ń c a 1990 r. z d a r z y ł o się ponad 200 tysięcy takich histo­
ryjek" .
1
Co dzieje się dalej? W Polsce dokonuje się zmiana w ł a d z y , zaczy­
namy nowy etap reformy i w zwartym szyku zmierzamy w kierunku
budowy wolnego rynku. Zgodnie z duchem nowych c z a s ó w lansuje
się teorię, że aby ruszyć, potrzebny jest kapitał i nie ma ż a d n e g o zna­
czenia jego pochodzenie. Czasy transformacji zazwyczaj - tak się to
tłumaczy opinii publicznej - mają w znacznym stopniu charakter aferogenny. Obecnie liczy się jednak nie etyka, a pragmatyka: wszyscy
wiedzą, że kapitał w Polsce bardzo często ma pochodzenie spekula­
cyjne, ale nawet kapitalizm w Ameryce, tak się m ó w i , budowano na
przekrętach. Przecież od czegoś trzeba zacząć
Jan Maria Jackowski
128
Trudna sytuacja ludności i materialne niedostatki, jakie cierpi więk­
szość, brak perspektyw dla pracobiorców i pozaekonomiczne bariery
dla drobnego czy średniego pracodawcy - to wszystko stanowi nor­
malną cechę działania „wilczych praw młodego kapitalizmu, przez
który musiały przejść wszystkie społeczeństwa, by dziś cieszyć się
dobrobytem gwarantowanym przez kapitalizm rozwinięty." Komentu­
jąc ten typ argumentacji Janusz Ekes zauważa: „Wynikać stąd miałby
wniosek, że skoro zły los zmusza Polki i Polaków do przejścia dziś
wszystkiego, co było udziałem ich przodków w wieku XIX, to winni
znosić to jako rzecz właśnie normalną - w imię dobrodziejstw, jakie
nadejdą wraz z kapitalizmem już dorosłym - a jeśli mają prawo utys­
kiwać, to tylko na własne niedołęstwo. Bezwstyd, z jakim ów wniosek
jest podpowiadany, zdradza tę samą szkołę propagandy, która jeszcze
nie tak dawno starała się usprawiedliwiać społeczne zbrodnie i nędze
młodego, a później realnego socjalizmu jego obiektywnymi prawami,
które wszak miały wieść prosto ku powszechnemu dobrobytowi
w przyszłości" .
2
Czerwoni liberałowie
Nomenklatura przepotwarza się więc w „czerwonych liberałów", bo
przy pomocy technik liberalnej ekonomii może odzyskać władzę eko­
nomiczną. Abacki jest obecnie członkiem kilku klubów przedsiębior­
ców, szanowanym i cenionym biznesmenem, który w wyniku różnego
rodzaju przewłaszczania, zmiany charakteru spółek i podmiotów w nie
zaangażowanych, przy pomocy fachowców-prawników tak wyprał
pieniądze, że wykazanie, iż pochodzą z jakiejś afery są bliskie zera.
Dzięki układom w urzędzie skarbowym jest w stanie załatwić sobie
umorzenie zaległych podatków. Babacki, obecnie członek zarządu
banku z udziałem Skarbu Państwa, jest skłonny, za odpowiednią pro­
wizją, udzielić niskooprocentowanego kredytu z możliwością umorze­
nia. Ryzykuje niewiele, bo w wypadku nieściągalności wierzytelności,
bank upadnie, a jego zobowiązania będzie spłacał skarb państwa, czyli
każdy podatnik. Ochroną przedsiębiorstw Abackiego i jego mienia zaj-
N o w a ekonomia - zagrożenie n a r o d ó w . Kierunki podboju
129
muje się firma ochroniarska, prowadzona na boku przez Cabackiego.
Cabacki p r a c o w a ł przez pewien czas w Inspektoracie Ochrony Fun­
kcjonariuszy M S W i ma swoich informatorów nie tylko w o b r ę b i e
b. SB, ale też w gronie milicjantów, a wielu z nich pracuje obecnie
w Policji. Dzięki temu nie tylko z wyprzedzeniem wszyscy w i e d z ą
0 ewentualnej groźbie wszczęcia p o s t ę p o w a n i a przeciwko n i m , ale
ponadto specjalizuje się w obrocie ś r o d k a m i dewizowymi, preparowa­
niem d o k u m e n t ó w i ściąganiem wierzytelności od opornych dłużni­
k ó w , zapewnia r ó w n i e ż osobiste b e z p i e c z e ń s t w o .
Zjawisko zacierania różnicy między obecnymi i byłymi funkcjo­
nariuszami formacji porządkowo-specjalnych, czyli ludzi mających
strzec prawa, b e z p i e c z e ń s t w a oraz mienia obywateli, a ś w i a t e m brud­
nych interesów nasila się w sposób lawinowy. D o s z ł o nawet do tego,
że publikuje się wywiad z płatnym mordercą, który, jak opisuje go
dziennikarz, „z wyglądu przypomina biznesmena: sportowy s a m o c h ó d ,
elegancki garnitur, z kieszeni wystaje k o m ó r k o w y telefon, w portfelu
50 min starych złotych na drobne wydatki".
R o z m ó w c a gazety wykonuje „zawód jak k a ż d y inny" i m ó w i m.in.:
„Jestem killerem od specjalnych zadań. Z a ł a t w i a m sprawy nie do w y ­
konania z z e g a r m i s t r z o w s k ą precyzją i skutecznością. Dlatego słono
się płaci za moje d o ś w i a d c z e n i e i perfekcję". Pytanie: Gdzie się na­
uczyłeś strzelać? O d p o w i e d ź - Na wojskowym poligonie. Potem przez
kilka lat pracowałem w milicji i wtedy byłem częstym gościem na
strzelnicy. Pytanie: Czym się zajmujesz, kiedy nie tropisz i nie zabi­
jasz? O d p o w i e d ź - Nie mam czasu się nudzić. Posiadam w ł a s n ą firmę
1 jestem w s p ó ł u d z i a ł o w c e m k i l k u innych. Pytanie: Masz dzieci?
O d p o w i e d ź - Tak. Czy ż o n a wie, że jej ż y c i o w y m partnerem jest płat­
ny morderca? - Nie! Wyznaję praktyczną zasadę: czym mniej wiemy,
tym j e s t e ś m y bezpieczniejsi". Polski płatny morderca u ż y w a czeskiego
pistoletu CZ - 85. Nie zawaha się przed zabiciem dziecka. Najlepsi
w tej „branży" mają na koncie 20 z a b ó j s t w .
Abacki od czasu do czasu jest w s p ó ł o r g a n i z a t o r e m specjalnych kurso-konferencji p o ś w i ę c o n y c h zagadnieniom ekonomiczno-prawno-podatkowym. W y k ł a d o w c a m i są przedstawiciele różnych p o z i o m ó w
aktualnej władzy, do szczebla wiceministra w ł ą c z n i e . W ten s p o s ó b
3
9 — Kwartalnik Filozoficzny
130
Jan Maria Jackowski
urzędnicy państwowi dorabiają sobie i oswajają się z rekinkami pry­
watnego biznesu. W s p ó l n e spędzanie czasu bardzo zbliża, nie tylko
wzmacnia osobiste więzi, ale pozwala wyjaśnić wiele wątpliwości
i snuć wspólne plany na przyszłość. Poza t y m ma kontakty ze środka­
mi społecznego przekazu i w zależności od sytuacji potrafi w p ł y w a ć ,
żeby w mediach jego o s o b ę prezentowano jako wybitnego m e n e d ż e r a ,
b ą d ź by pod żadnym pozorem jego nazwisko nie pojawiło się na liście
100 najbogatszych ludzi w Polsce. Przynajmniej nie w t y m momen• 4
cie .
Tymczasem minister p r z e k s z t a ł c e ń w ł a s n o ś c i o w y c h prowadzi
akcję prywatyzacyjną. Abacki wietrzy pogodę dla wielkich interesów
t y m bardziej, że ludzie ministra wymyślili, że polscy biznesmeni będą
uprzywilejowani w tym przedsięwzięciu. Po pierwsze, oferowane na
sprzedaż firmy doprowadza się na skraj bankructwa, by przypadkiem
ich cena nie była zbyt wysoka. Po drugie, polscy biznesmeni otrzymu­
ją m o ż l i w o ś ć p i e r w s z e ń s t w a zakupu. Po trzecie i najważniejsze, ist­
nieje możliwość kupowania na tani i d ł u g o t e r m i n o w y kredyt. Kredytu
będzie udzielał polski bank z udziałem Skarbu P a ń s t w a . Czyli tak:
p a ń s t w o sprzedaje fabrykę prywatnemu Polakowi, ale samo sobie za
to płaci - z p o d a t k ó w innych P o l a k ó w . . . . Abacki z g r u p ą swoich sta­
rych i nowych kolegów tworzą grupę kapitałową, która przymierza się
do uzyskania koncesji na ogólnopolską stację telewizyjną. Myśli: co
dalej?
5
W pajęczynie
„ C z e r w o n a pajęczyna" jest faktem. Jesienią 1995 roku ujawniono
w prasie strukturę w ł a s n o ś c i o w ą firmy ubezpieczeniowej „ P o l i s a " .
W ś r ó d udziałowców tej firmy założonej przez s p a d k o b i e r c ó w peere­
lowskiej spółdzielni pracy i peerelowskich studenckich organizacji go­
spodarczych znajdują się Jolanta K w a ś n i e w s k a i Maria Oleksy, a więc
żony działaczy SdRP zajmujących najwyższe stanowiska w państwie.
Czy osobiste z a a n g a ż o w a n i e żon polityków nie w p ł y w a na decyzje ich
m ę ż ó w , którzy podejmując decyzje dotyczące państwa m o g ą się kie6
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
131
r o w a ć interesem „Polisy"? Czy obu p o l i t y k o m nie przeszkadza, że
partnerami w interesach ich żon są nie tylko b y l i prominenci, ale r ó w ­
nież ludzie związani z bohaterami największych afer gospodarczych
ostatniego pięciolecia?
Obok pp. Kwaśniewskiej i Oleksy indywidualnymi w ł a ś c i c i e l a m i
akcji są b. komunistyczni wicepremierzy Manfred Gorywoda i Z d z i ­
sław Sadowski, b. minister finansów w rządzie Rakowskiego Andrzej
W r ó b l e w s k i , który robił interesy z F O Z Z oraz ze w s p ó ł w ł a ś c i c i e l a m i
znanego z głośnego bankructwa „ A g r o b a n k u " , Waldemar Krajewski,
b. I sekretarz KZ PZPR w Radiokomitecie, wspólnik w interesach
Grzegorza Ż e m k a - g ł ó w n e g o podejrzanego w aferze F O Z Z , b. szef
SZSP i kierownik wydziału kultury KC PZPR Tadeusz Sawie, A n t o n i
Pieniążek, ostatni komunistyczny p r z e w o d n i c z ą c y W o j e w ó d z k i e j Ra­
dy Narodowej w Lublinie, po 1989 r. g ł ó w n y promotor i w s p ó l n i k
Dawida Bogatina, związanego z działającą w U S A rosyjską mafią pa­
liwową. Szefem oddziału banku Bogatina w Warszawie był W i e s ł a w
Kaczmarek, minister przekształceń w ł a s n o ś c i o w y c h , którego bliscy
wpółpracownicy są udziałowcami „Polisy".
Wielkie udziały w „Polisie" ma postnomenklaturowy bank B I G
S.A., znany z osiągania zysków z przechowywania d e p o z y t ó w F O Z Z .
P r y w a t n ą firmę zasila się p a ń s t w o w y m i funduszami, w „Polisie" mają
t a k ż e u d z i a ł y instytucje dysponujące publicznymi p i e n i ę d z m i jak
Agencja Rozwoju Gospodarczego, Agencja W ł a s n o ś c i Rolnej Skarbu
P a ń s t w a czy P a ń s t w o w y Fundusz Rehabilitacji O s ó b N i e p e ł n o s p r a w ­
nych. W czasie gdy szefem resortu pracy był Leszek M i l l e r P F R O N
wykupił 600 000 akcji „Polisy". Rodzi się pytanie: czy wspólnicy żon
Józefa Oleksego i Aleksandra K w a ś n i e w s k i e g o wspierają ich działal­
ność polityczną?
Koło się zamyka, ludzie, którzy dawniej, w czasach minionych,
kontrolowali życie polityczne, gospodarcze, b e z p i e c z e ń s t w o czy świat
m e d i ó w jako jego dysponenci „z ramienia partii", obecnie, zgodnie
z logiką dzisiejszych czasów, kontrolują te same dziedziny życia pub­
licznego jako legalni - w świetle o b o w i ą z u j ą c e g o prawa - właściciele
przedsiębiorstw, spółek, agencji, h o l d i n g ó w , k o n c e r n ó w , gazet oraz
stacji radiowych i telewizyjnych, aktywni inwestorzy na g i e ł d z i e ,
132
Jan Maria Jackowski
sponsorzy partii politycznych i innych kluczowych przedsięwzięć ży­
cia publicznego. Zmiana polega na tym, że do starej nomenklatury
dołączyła nowa, z którą trzeba było podzielić się zyskiem. A że przy
okazji w Polsce powstał system nomenklaturowo-mafijny, który dia­
lektycznie określono dokonaniem „pokojowej rewolucji", to nieważne
- takie są „koszty transformacji i reform"!
Jak praktycznie w y g l ą d a współpraca w dziele „reform" p o m i ę d z y
Sojuszem Lewicy Demokratycznej a Unią W o l n o ś c i ? Wiele daje do
myślenia przebieg dyskusji w sejmowej Komisji Przekształceń W ł a s ­
nościowych na początku marca 1995 r. nad prywatyzacją Banku Ślą­
skiego, na której, w wyniku manipulacji aby „ s w o i " zarobili, zostało
oszukanych 700 tys. osób, które nabyło akcje prywatyzowanego Ban­
ku, by wkrótce się przekonać, że państwo grało z n i m i nie fair. Pod­
czas gdy poseł Bogdan P ę k i inni przedstawiciele Polskiego Stronnic­
twa Ludowego domagali się dalszego śledztwa, to sprzeciwili się temu
nie tylko parlamentarzyści S L D , broniący Marka Borowskiego, które­
go podpis widnieje pod kwestionowanymi decyzjami, a jego współ­
p r a c o w n i k ó w prokurator chce zaprowadzić pod sąd, ale także posłowie
U n i i Wolności, którzy zazwyczaj wiele m ó w i ą o poszanowaniu prawa.
W ten sposób osłaniali Janusza Lewandowskiego, w s p ó ł t w ó r c ę mode­
lu przekształceń j a k i zaaplikowano Polsce, i krąg o s ó b z U n i i Demo­
kratycznej i Kongresu Liberalno-Demokratycznego, p r z e ś w i a d c z o ­
nych, że nie ma złej drogi do prywatyzacji gospodarki na zasadach
procederu szczególnie o p ł a c a l n e g o dla starej i nowej nomenklatury .
7
„ U w a ż a l i ś m y - przyznał Janusz Lewandowski - że u w ł a s z c z a n i e się
byłej nomenklatury jest c e n ą pokojowej ewolucji od komunizmu do
kapitalizmu. (...) Nie przypuszczaliśmy tylko, że k o m u n i ś c i , zaprze­
czając h o ł d o w a n y m ideałom staną się tak sprytnymi kapitalistami i, co
ważniejsze, że przejmą na nowo w ł a d z ę " .
8
Dla ratowania własnych błędów zaczyna się m ó w i ć prawdę...Tyle,
że sprawa „Polisy" stanowi jedynie wierzchołek góry lodowej. Ludzie
dawnego reżimu są dobrze ustawieni w życiu politycznym i gospodar­
czym. T w o r z ą oligarchię, kastę „równiejszych" i promują system mafijno-nomenklaturowy, a nitki ich powiązań p r o w a d z ą poza granice
Polski, co u ś w i a d o m i ł a opinii publicznej sprawa Józefa Oleksego.
N o w a ekonomia - zagrożenie n a r o d ó w . Kierunki podboju
133
Władimir A ł g a n o w oficer rosyjskiego wywiadu, który się kontak­
tował z Józefem Oleksym, był legalnie w Polsce zatrudniony w przed­
stawicielstwie austriackiej firmy „Polmarck", a oficjalną zgodę na pra­
cę uzyskał dzięki protekcji jednego z wysokich urzędników p a ń s t w o ­
wych. Firma „ P o l m a r c k " jest w s p ó ł u d z i a ł o w c e m firmy „Billa Polen",
która prowadzi w Warszawie dwa supermarkety. W ś r ó d założycieli
„Billa Polen" była także spółka „Mitpol", której prezesem zarządu jest
działacz SdRP S ł a w o m i r Wiatr, syn jednego z liderów S L D Jerzego
Wiatra. G ł ó w n y m i właścicielami „ P o l a m a r c k u " są osoby, którymi i n ­
teresuje się prokuratura w związku ze ś l e d z t w e m w sprawie afery
FOZZ. W Warszawie firma „ P o l m a r c k " w y n a j m o w a ł a swoje biura od
firmy „ D i p s e r v i c e " , która posiada akcje „Polisy", a jej szef jest c z ł o n ­
kiem Rady Nadzorczej „ P o l i s y " .
9
Rozrost struktur nomenklaturowo-mafijnych w postkomunistycz­
nym świecie, przy przyzwoleniu środowisk, które wytyczały kierunek
„transformacji" w latach 1989-1993, w ł a ś c i w i e nie powinien d z i w i ć .
Rynki krajów wschodnich są uznawane bowiem przez różne mafie za
obszary, na których warto inwestować „brudne p i e n i ą d z e " . A jest to
możliwe dzięki lukom prawnym i bezbronności struktur p a ń s t w a wo­
bec wyspecjalizowanej i zorganizowanej przestępczości. Nie bez zna­
czenia jest także wybrany w Polsce model tzw. prywatyzacji, w k t ó ­
rym wyraża się entuzjazm wobec każdego kapitału, jaki napłynie, na­
wet niejasnego pochodzenia. Możemy więc mieć w Polsce model gospodarki,
w którym system mafijny jest stałym elementem struktury państwa.
Trudno nie mieć obaw, co z tego wyniknie, jeśli o d w o ł a m y się do
d o ś w i a d c z e ń zza naszej wschodniej granicy. Nie jest tajemnicą, że
dochodzi do spotkań mafiosów włoskich i rosyjskich w celu porozu­
mienia się nie tylko w sprawie przerzutu n a r k o t y k ó w i „prania brud­
nych pieniędzy", ale również dla koordynacji wspólnych przedsię­
wzięć. W ramach porozumień Włosi na przykład podjęli się szkolenia
ludzi mafii rosyjskiej w metodach legalizowania pieniędzy, w zamian
za monopol na przerzut narkotyków ze Wschodu . Dziś publicznie
się m ó w i , że mafia rosyjska, która wyrosła z nomenklatury, kontroluje
b. (obecną?) sowiecka strefę w p ł y w ó w w Europie od krajów nadbał­
tyckich po Bułgarię; że mafia rosyjska ze swymi 5400 organizacjami,
Jan Mana Jackowski
134
z których wiele ma swoje przedłużenie w krajach europejskich i USA,
stanowi pararelną strukturę władzy w Rosji: skuteczniej ściąga „podat­
k i " i skutecznej zapewnia o c h r o n ę swoim podmiotom gospodarczym;
że nie tak dawno alarmujące wypowiedzi włoskich e k s p e r t ó w na temat
prania brudnych pieniędzy w naszym kraju, spotkały się z uspokaja­
j ą c ą repliką przedstawiciela Komendy Głównej Policji, który oświad­
czył, ze nie ma danych, które wskazywałyby na zagrożenie; że wresz­
cie na koniec, ocenia się, iż mafia rosyjska osiąga roczny obrót k i l k u ­
krotnie przewyższający Produkt Krajowy Brutto P o l s k i " .
Renta władzy
Procesy, które wyżej opisano, nie są niestety w y m y s ł e m w y o b r a ź n i ,
ale odbiciem realnego d o ś w i a d c z e n i a Polski ostatnich lat. D o c z e k a ł y
się nawet obfitej literatury i analiz naukowych. Prof. Jadwiga Stanisz­
kis określa to zjawisko mianem kapitalizmu politycznego. Definiuje je
następująco: „ M ó w i ą c o kapitalizmie politycznym mam na myśli aku­
mulację kapitału przy użyciu tak zwanej renty władzy - nie jest to
kapitalizm p a ń s t w o w y , ale funkcjonowanie rynkowe na specjalnych
uprzywilejowanych warunkach". W innym miejscu swego wnikliwego
szkicu stawia następującą kwestię: „Warto zadać sobie pytanie, czy
w świecie postkomunistycznym dokonuje się obecnie p r ó b a odwzoro­
wania instytucjonalnego modelu kapitalizmu znanego z kontekstu za­
chodniego, czy też pojawiają się instytucjonalne substytuty, chara­
kterystyczne dla peryferii systemu ś w i a t o w e g o . Gdyby ta druga teoria
okazała się prawdziwa, m i e l i b y ś m y jedynie do czynienia z kontynu­
acją strategii komunizmu, realizowaną w odmienny sposób. (...) K o ­
szty tworzenia instytucjonalnej infrastruktury p o n o s z ą bowiem wszy­
scy (gwarancje kredytowe i eksportowe zasilane mają być z p o d a t k ó w
całej gospodarki), podczas gdy korzystają z niej w y ł ą c z n i e uprzywile­
jowani" .
12
Wiele wskazuje na t o , że był przygotowywany i jest realizowany
ten drugi wariant. Dawni komuniści budują rzeczywistość socjalisty­
c z n ą w treści, w o l n o r y n k o w ą w formie. Zjawiska, o których mowa,
13
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
135
rozgrywają się równolegle: na płaszczyźnie mikroekonomicznej wewnątrzpolskiej i zewnętrznej, w szerszym makroekonomicznym kon­
tekście. By nie cofać się do zbyt odległej przeszłości, odwołajmy się
do roku 1980, a więc okresu narodzin „Solidarności". Wiele k r ę g ó w
finansowych na Zachodzie zaczynało się o b a w i a ć , że sukces „Solidar­
ności" może zrujnować cały system inwestycji, pożyczek i produkcji
przemysłowej budowany przez wiele lat w krajach znajdujących się
pod sowiecką dominacją.
Warunki pracy w gospodarce centralnie planowanej, gdzie nie ist­
niały praktycznie związki zawodowe i strajki, a płace były niezwykle
niskie - były dla nich błogosławieństwem. „Solidarność", której uda­
wało się dość skutecznie walczyć o wolność działania na polu spraw
pracowniczych, m o g ł a wyeliminować te korzyści. Stąd zapewne „usta­
bilizowanie" sytuacji przez ekipę stanu wojennego w Polsce, poza ge­
stami propagandowymi: krytyką „imperium zła" w mediach, częścio­
w y m embargiem gospodarczym i w sumie n i s k o b u d ż e t o w ą p o m o c ą
dla opozycji (która nota bene p o z w a l a ł a na zachowanie kontroli nad
tymi środowiskami), nie wzbudziło większych protestów w zachodniej
Europie. Fakt, że stan wojenny wprowadzili sami Polacy, był r ó w n i e ż
bardzo wygodny dla wszystkich, g d y ż poza ideologicznym dyskom­
fortem w y t ł u m a c z e n i a zachodniej opinii publicznej, dlaczego tak nie­
wiele robi się dla respektowania praw c z ł o w i e k a w Polsce i bloku
sowieckim, nie zmieniał sytuacji. Zachód nadal - mimo p o c z ą t k o w e j
blokady ekonomicznej - mógł p r o w a d z i ć bardzo korzystne interesy na
wschodzie.
Tymczasem zamrożenie sytuacji politycznej i pewna izolacja Polski
bardzo ułatwiała „przejęcie spraw we własne r ę c e " przez ludzi zwią­
zanych z r e ż i m e m . Wbrew deklaracjom przedstawicieli ekipy stanu
wojennego o reformie polskiej gospodarki (hasło: I etap reformy, a na­
stępnie - II etap reformy) zaczęły lawinowo nasilać się procesy roz­
mywania zakresu własności państwowej, która zaczęła obrastać dodat­
k o w y m i strukturami umożliwiającymi przetrwanie. Nastał czas two­
rzenia t z w . drugiej gospodarki, c z y l i poszerzania w s p ó ł p r a c y
z sektorem prywatnym, a następnie erygowania spółek wykorzystują­
cych majątek p a ń s t w o w y w sposób nieformalny. Na podstawie usta-
136
Jan Maria Jackowski
wy z 6 lipca 1982 r. zaczęły p o w s t a w a ć jak grzyby po deszczu spółki
„polonijne", co znacznie ułatwiło legalizowanie drugiej gospodarki
i „pranie" brudnych pieniędzy. Wystarczyło przecież zarejestrować na
nazwisko obywatela kraju zachodniego spółkę z k a p i t a ł e m powiedzmy
100 000 $ (które np. pochodziły z pozaprawnych operacji w Polsce)
i automatycznie uzyskiwało się zgodę na legalną działalność, mało
tego nikt nie pytał się formalnego właściciela spółki o źródło pocho­
dzenia pieniędzy.
W 1984 r. spełniło się pragnienie ekipy Jaruzelskiego - Polska zo­
stała przyjęta do M i ę d z y n a r o d o w e g o Funduszu Walutowego, co umo­
żliwiło dostęp do zachodnich kredytów. Korzyść była obopólna: kapi­
tał m i ę d z y n a r o d o w y o d z y s k i w a ł obszary swej penetracji, a r e ż i m
w Polsce środki, obciążające przecież przyszłe pokolenia, na dalsze
funkcjonowanie.
W t y m ż e samym roku pojawiły się kolejne akty prawne u m o ż l i w i a ­
j ą c e przejmowanie części przedsiębiorstw p a ń s t w o w y c h pod zarząd
prywatny. Dyrektor przedsiębiorstwa p a ń s t w o w e g o był jednocześnie
właścicielem prywatnej p r z y b u d ó w k i , najatrakcyjniejszego, czy naj­
istotniejszego segmentu przedsiębiorstwa, bez k t ó r e g o n i e m o ż l i w a by­
ła produkcja. I jako szef przedsiębiorstwa p o d p i s y w a ł u m o w ę koope­
racyjną z samym sobą czyli ze „swoją" spółką. Funkcjonowanie tego
typu przedsięwzięć umożliwiało w sposób zgodny z obowiązującym
prawem przeniesienie części majątku o g ó l n o s p o ł e c z n e g o na prywatne
konto nomenklaturowego właściciela spółki, a zyski były j u ż lokowane
w czysto prywatnym biznesie.
W orbicie monetaryzmu
Była to jednak faza wstępna. Uwertura do drugiego etapu przepro­
wadzenia w ł a ś c i w e g o przejęcia majątku narodowego przez beneficjen­
tów PRL oraz do bardziej widocznego włączenia się do gry o ś r o d k ó w
zagranicznych spoza kierunku wschodniego.
„Wielkie uwłaszczenie nomenklatury zaczęło się dzięki gorliwości
legislacyjnej Rakowskiego i towarzyszy - w latach 1987-1988. To wte-
N o w a ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
137
dy p r z e k s z t a ł c o n o w spółki szereg wielkich k o m b i n a t ó w i central
handlowych. (...) G ł o w y wymyśliły, że akcje prywatyzowanych przed­
siębiorstw w y k u p i ą ...inne przedsiębiorstwa p a ń s t w o w e . Otwarta w ten
sposób m o ż l i w o ś ć utworzenia kozackiego holdingu („złapał Kozak
Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma") została natychmiast skrupulatnie
wykorzystana. Nie dla dowcipu w s z a k ż e , ale dla konkretnych profi­
tów: „wzajemny akcjonariat" przedsiębiorstw państwowych j u ż wkrót­
ce przerodził się w indywidualne pakiety akcji całkiem konkretnych
osób fizycznych. D z i w n y m zbiegiem okoliczności b y l i to dyrektorzy
przedsiębiorstw, prezesi banków, wysocy funkcjonariusze p a ń s t w o ­
w i " . Tak w praktyce realizowano hasło: ulice wasze, przedsiębior­
stwa nasze.
1 4
Okrągły stół rzecz jasna nie zmienił k i e r u n k ó w g r a b i e ż c z e g o pro­
cederu, dopuścił jedynie „do uczty" ludzi z nowego kręgu w ł a d z y .
Parlament bynajmniej nie kwapił się więc z uchwaleniem ustaw usz­
czelniających prawodawstwo i eliminujących luki prawne u m o ż l i w i a ­
j ą c e różne „przekręty", mało tego, t w o r z y ł epizodyczne ustawy uła­
twiające przejmowanie mienia p a ń s t w o w e g o i społecznego przez oso­
by prywatne.
W nowej rzeczywistości pojawił się jednak problem urealnienia cen
kosztów i produkcji w Polsce, restrukturyzacji przedsiębiorstw i zdła­
wienia 600% inflacji. Tego zadania podjął się Leszek Balcerowicz,
który do PZPR zapisał się w 1969 roku, w wieku 22 lat, a w połowie
lat osiemdziesiątych złożył legitymację partyjną. Uchodził za jednego
ze zdolniejszych reformatorów z kręgu m ł o d y c h c z ł o n k ó w PZPR, miał
okazję do w y j a z d ó w na zagraniczne stypendia. Do bliskich jemu po­
koleniowo innych znanych a b s o l w e n t ó w Szkoły Głównej Planowania
i Statystyki (obecnie Szkoły Głównej Handlowej) należą: Marek Bo­
rowski (złożył dymisję z funkcji ministra finansów po aferze z Ban­
kiem Śląskim), Stefan Kawalec (szara eminencja b a n k o w o ś c i ) , Grze­
gorz K o ł o d k o , Józef Oleksy (któremu postawiono zarzut w s p ó ł p r a c y
z obcym wywiadem) czy Dariusz Rosati (b. członek Rady Nadzorczej
FOZZ).
Nie wiadomo, co Tadeusza Mazowieckiego skłoniło do zapropono­
wania Balcerowiczowi teki ministra finansów wzmocnionej funkcją
138
Jan Maria Jackowski
wicepremiera. M o ż e szukano kogoś, kto bezboleśnie dla byłych ko­
m u n i s t ó w włączy ich w system liberalny?
W kręgach ekonomistów dał się poznać jako monetarysta czyli jako
zwolennik szkoły, w której oddziaływuje się na g o s p o d a r k ę w zasadzie
tylko jednym narzędziem - polityką pieniężną, co jest związane z prze­
świadczeniem, że każdy problem m o ż n a rozwiązać przy pomocy kom­
binacji stopy kredytu redyskontowego i kursu walutowego. Jest to sto­
sunkowo łatwe i wygodne dla decydentów narzędzie zarządzania, bo
nie wymaga wyobraźni i zwalnia z myślenia o rzeczywistości w kate­
goriach społecznych. Bezduszna żonglerka tymi narzędziami znieczula
wrażliwość na człowieka, ignoruje istotę u w a r u n k o w a ń społecznych
w różnych aspektach p r o c e s ó w gospodarczych. W i ę c realne jest nie­
b e z p i e c z e ń s t w o , że osoba ludzka zostanie urzeczowiana, a nawet je­
szcze gorzej - będzie traktowana jako towar.
Dla zachodnich instytucji monetarysta m ó g ł u c h o d z i ć za gwaranta
ich interesów. Kręgi finansowe z oczywistych w z g l ę d ó w preferują monetarystów w roli realizatorów ich zaleceń. Kandydatura Balcerowi­
cza, na co wiele wskazuje, była więc wygodna dla Wschodu i Zacho­
du. T y l k o czy była dobra dla Polski?
W obecnej sytuacji Polski kwestią o fundamentalnym znaczeniu jest
r a c j o n a l n o ś ć gospodarczej transformacji. Wieloletni wiceprezydent
Azjatyckiego Banku Rozwoju S. Katz na ł a m a c h Financial Times
(24.04.91.) zauważył: „ p r o p o n o w a n a Europie Wschodniej droga do
gospodarki rynkowej nie przypomina drogi, j a k ą wybrały państwa,
które całkiem niedawno zdołały się skutecznie w e p c h n ą ć do klubu
liczących się z a w o d n i k ó w . (...) Korea Płd., Tajwan, Hongkong, Sin­
gapur podobnie jak Japonia nie uwierzyły ani w m a g i c z n ą siłę rynku,
ani w c u d o w n ą moc zagranicznych inwestycji. (...) W y b r a ł y strategi­
czne dziedziny produkcji i chroniąc je przed importem oraz udzielając
ulg podatkowych zapewniły im szybki wzrost i konkurencyjność. Kra­
je azjatyckie nie posłuchały zachodnich e k s p e r t ó w , jeśli idzie o wy­
mienialność walut. Kontrolowany kurs wymiany był mechanizmem
wspierania eksportu, z a c h ę c a n i a do oszczędności i hamowania impor­
tu. Azjatyckie tygrysy m r u c z ą też niechętnie na wszelkie koncepcje
wolnych cen. Natomiast M i ę d z y n a r o d o w e Instytucje Finansowe we
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
139
wszystkich tych sprawach popychają E u r o p ę W s c h o d n i ą w przeciw­
nym kierunku. A przecież kraje azjatyckie u d o w o d n i ł y , że istnieje mo­
żliwość przestawienia się na gospodarkę r y n k o w ą bez dramatycznych
kosztów ekonomicznych i s p o ł e c z n y c h " .
15
Pod k u r a t e l ą M F W
Założenia strategii przejścia do gospodarki rynkowej realizowane
w Polsce trudno powiązać jest z interesem naszego kraju. Koncepcja
zaproponowana przez Balcerowicza z a k ł a d a ł a „terapię s z o k o w ą " ,
zdławienie inflacji przy r ó w n o l e g ł y m spadku produkcji i zamykaniu
nierentownych przedsiębiorstw. Liberalizację rynku rolnego, czyli od­
wrotnie niż to, co bogate kraje stosują u siebie w postaci protekcjoni­
zmu i interwencjonizmu, odrzucenie dorzecznej polityki p r z e m y s ł o ­
wej. Tzw. plan Sachsa-Balcerowicza oparty był na wskazaniach M i ę ­
dzynarodowego Funduszu W a l u t o w e g o , k t ó r y zazwyczaj zaleca
prywatyzację wielkich zakładów (praktyka często jest taka, że za bez­
cen sprzedaje się wartościowe zakłady), redukcję deficytu b u d ż e t o w e ­
go, zamrożenie płac, obniżenie inwestycji p a ń s t w o w y c h , jako g ł ó w n e
elementy intensywnej liberalnej kuracji.
Z t y m i projektami jest zazwyczaj z w i ą z a n y system p o ż y c z e k i ma­
nipulacje d ł u g a m i , które są u ż y w a n e jako instrument polityczny, nie
tylko ekonomiczny. Zaciągnięte w instytucjach finansowych długi pra­
ktycznie stają się nie do spłacenia przez tzw. „systemy obsługi zadłu­
żenia", które w praktyce powodują, że długi mimo spłat kolejnych rat
się tylko powiększają. Nawet ogłaszane tryumfalnie „redukcje d ł u g u "
nie oznaczają obniżenia wartości podstawy zadłużenia, a jedynie odpis
części odsetek z j a k i e g o ś okresu.
Wicepremier Leszek Balcerowicz na początku 1990 r. na półtora
roku zamroził kurs dolara, przy czym utrzymano bardzo wysokie stopy
procentowe. Dla przemysłu okazało się to zabójcze. Produkcja spadła,
zaczęło g w a ł t o w n i e narastać bezrobocie. Kokosowe interesy natomiast
robili ci, którzy przelewali zachodnie dewizy do Polski i zmieniając je
na złotówki wpłacali na konta. Zaczęły spadać wpływy do b u d ż e t u .
16
140
Jan Maria Jackowski
Zachowano nadal socjalistyczną g o s p o d a r k ę k s i ę ż y c o w ą utrzymując
dwa oficjalne kursy rubla, co otwierało olbrzymie m o ż l i w o ś c i nadu­
żyć. Równocześnie promowano działalność h a n d l o w ą a nie produkcyj­
ną, otworzono polski rynek na zachodnie towary konsumpcyjne. Na­
tomiast nie zarysowano klarownych reguł działalności dla polskich
p o d m i o t ó w gospodarczych, co wobec utraty przez P o l s k ę rynku rosyj­
skiego p r o w a d z i ł o do z a ł a m a n i a produkcji. Pozwolono na w y w ó z z
Polski olbrzymich kapitałów. To za czasów Balcerowicza nastąpiło
największe nasilenie afer, w których straty w y n i o s ł y setki m i l i o n ó w
dolarów.
Projekty oferowane w w y n i k u wskazań M F W zazwyczaj w y w o ł u j ą
masowe bezrobocie, zwiększają skalę ubóstwa, p o w o d u j ą wzrost spo­
łecznej patologii, wzmacniają rozwarstwienie ekonomiczne społeczeń­
stwa, wymuszają coraz większy fiskalizm. W świetle tej logiki, której
siłą n a p ę d o w ą jest zysk, z a m k n i ę c i e zakładu, który rzekomo jest „nie­
rentowny" i zwolnienie jego p r a c o w n i k ó w , jest t y t u ł e m do c h w a ł y .
Opinii publicznej przedstawia się, że dzięki takim działaniom będzie
m o ż n a taniej k u p o w a ć towary i poprawi się ogólny dobrobyt.
Pozornie wygląda to obiecująco, w rzeczywistości nie bierze się po
u w a g ę , że aby zapłacić zasiłek zwolnionym, trzeba p o w i ę k s z y ć podat­
k i . Bezrobocie wzmacnia zjawiska patologiczne, więc trzeba zwię­
kszyć nakłady na policję, s ą d o w n i c t w o i w i ę z i e n n i c t w o , placówki
opieki społecznej i służby zdrowia - i znów zwiększyć podatki. Na
dodatek, w prawdziwy koszt takiej operacji nie wlicza się, że kupujący
taniej konsument po opłaceniu zwiększonych p o d a t k ó w w sumie ma
j u ż mniejszy dochód realny. Poza t y m sam jest z a g r o ż o n y utratą pracy,
gdyż zwiększanie liczby bezrobotnych osłabia siłę n a b y w c z ą rynku
w e w n ę t r z n e g o , a więc zmniejsza się popyt na dobra i usługi, które sam
wytwarza. Rzeczywisty koszt ekonomiczny, nie w s p o m i n a j ą c o mo­
ralnym i społecznym, znacznie więc przewyższa założone zyski z za­
m k n i ę c i a nierentownego zakładu. Istota sprawy polega jednak na tym,
że w zyskach partycypują tylko c i , którzy są beneficjentami SYSTE­
M U , a koszty ponosi całe s p o ł e c z e ń s t w o .
W e d ł u g wnikliwych badań prof. MicheFa Chossudovsky'ego z U n i ­
wersytetu w Ottawie w ż a d n y m z 70 państw, w których zastosowano
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
141
programy ekonomiczne M F W , nie doszło do zlikwidowania inflacji
i ożywienia ekonomii. Programy przystosowawcze M F W obciążają
zawsze i w s z ę d z i e finanse p a ń s t w o w e i hamują e k o n o m i ę do samego
charakteru narzuconych reform. Kraje bogate eksportują w ten s p o s ó b
własną recesję. Bowiem mając coraz mniej możliwości sprzedania to­
warów na w ł a s n y m rynku, dzięki liberalizacji polityki importowej, za­
lewają swoimi produktami kraje biedniejsze. Lub inwestują w tych
krajach korzystając z taniej siły roboczej. K a ż d e z tych d w ó c h rozwią­
zań powoduje, że stają się konkurencją nie do zwalczenia przez pro­
ducentów lokalnych i w ten sposób powiększają recesję w tych krajach
lub sprowadzają je do roli rezerwy taniej niewolniczej siły roboczej.
Niestety często spotyka się jedno i drugie .
17
Te bardzo negatywne zjawiska krytycznie ocenia jeden z bogat­
szych ludzi świata, brytyjski finansista, sir James Goldsmith, który
przestrzega Polaków: „Nie powinniście dopuścić do tego, abyście stali
się j e d n ą z tych społeczności, które chełpią się rosnącymi w s k a ź n i k a m i
gospodarczymi, ale które w t y m samym czasie wykazują wszelkie ob­
jawy degenerarcji - rozbite rodziny, miejskie dzielnice nędzy, r o s n ą c a
przestępczość, narkotyki, ubóstwo, wyobcowanie ze s p o ł e c z e ń s t w a
i wiele innych.
Niektórzy twierdzą, że to są nieuchronne konsekwencje dobrej ko­
niunktury gospodarczej. Jednak nie są. Są natomiast nieuniknionymi
następstwami bezmyślnej i pozbawionej zrozumienia pogoni za osiąg­
nięciem jak największego wzrostu gospodarczego" .
Czy to jest m o ż l i w e , że wzrost gospodarczy zamiast rozwoju spo­
łecznego m o ż e p o w o d o w a ć degradację? Tak, jest to możliwe, gdyż ten
wzrost gospodarczy jest najczęściej mierzony przy pomocy parametru
nazywanego produktem krajowym brutto (PKB), który często m o ż e
rosnąć, ale to bynajmniej nie oznacza, że społeczeństwo d o ś w i a d c z a
pełniejszego zaspokojenia swych potrzeb.
18
Bowiem P K B jest „ ś l e p y m " wskaźnikiem, rejestruje tylko ruch
i aktywność, tę dobrą i złą, a przy jego pomocy nie dokonuje się ani
pomiaru materialnego dobrobytu, ani p o m y ś l n o ś c i społeczeństw .
Jeżeli rośnie przestępczość, to rośnie P K B , bo wzrastają nakłady na
walkę z p r z e s t ę p c z o ś c i ą i wzrastają dochody o s ó b zatrudnionych
142
Jan Maria Jackowski
w tych dziedzinach życia społecznego. Jeśli pojawia się epidemia czy
katastrofa, zwiększa się liczba rozwodów - to r ó w n i e ż rośnie P K B ,
g d y ż wymaga ona ś r o d k ó w zaradczych. Podobnie się dzieje, gdy
wzrasta z u ż y c i e n a r k o t y k ó w czy alkoholu.
Czy reforma gospodarcza w Polsce musiała być realizowana w spo­
sób proponowany przez Balcerowicza? Czy zaspokojono realne po­
trzeby społeczne? Czy wyeliminowano inflację? Czy koncepcja mo­
netarna, że inflację m o ż n a z r e d u k o w a ć przez wzrost bezrobocia przy­
czyniła się do rozwiązania polskich problemów, czy była raczej ona
korzystna dla jej p r o m o t o r ó w ?
Dlaczego Polacy są skazani na d o ś w i a d c z a n i e skrajności: ze świata
pustych pułek i portfeli z pozbawionymi wartości p i e n i ę d z m i , są prze­
noszeni do świata pełnych półek, ale pustych kieszeni?
Bruksela, Nowy J o r k czy Moskwa
Trzecia faza „kapitalizmu politycznego" - wg Jadwigi Staniszkis
zaczęła się w 1992 r. Charakteryzuje się wymieszaniem form własno­
ści i przejściem od indywidualnej aktywności poszczególnych podmio­
tów do bardziej skoordynowanych i grupowych form działania skon­
centrowanych na:
20
- powołaniu wygodnej dla „kapitalistów politycznych" strukturze rynku
- zminimalizowaniu ryzyka operacji rynkowych poprzez w ł ą c z e n i e do
swych działań instrumentów w rodzaju ubezpieczenia, gwarancje
eksportowe i kredytowe
- rozłożeniu kosztów budowy instytucji rynkowych na wszystkie pod­
mioty, a korzystaniu z profitów tylko przez niektóre - „ s w o j e " struk­
tury
- w p ł y w a n i u na parametry makroekonomiczne-oprocentowanie kapita­
łu i kursy walut
- umiędzynarodowieniu prowadzonych operacji.
Uwłaszczenie nomenklatury, które s p o w o d o w a ł o , że pozostała sto­
sunkowo niewielka część majątku narodowego do ewentualnego po­
wszechnego uwłaszczenia, poza wymiarem d o r a ź n y c h korzyści m a t é -
Nowa ekonomia - zagrożenie n a r o d ó w . Kierunki podboju
143
rialnych dla starej i nowej nomenklatury, ma także o wiele szerszy
kontekst. Określa, czy próbuje określić nie tylko stosunki własności
i ustrój gospodarczy, ale ramy i zasady funkcjonowania całego życia
publicznego. Dlatego jest patologiczne g d y ż ma wpisaną w swoją isto­
tę tworzenie w Polsce systemu znanego z oligarchicznych republik
Trzeciego Świata. I niestety ten wygodny dla ś w i a t o w y c h c e n t r ó w
dyspozycji model latynoamerykański jest eksportowany do Europy.
Jego istota w polskim wydaniu polega na tym, że zdecydowana
większość potencjału ekonomicznego jest w rękach nielicznej grupy
posiadaczy, która dzięki koncentracji w ł a d z y ekonomicznej decyduje
0 całokształcie państwa. Grupa ta, w znacznej części, jest dyspozycyj­
na wobec o ś r o d k ó w niepolskich. W rządzeniu posługuje się m e t o d ą
kija i marchewki np. odwołując się do tęsknoty państwa o p i e k u ń c z e g o ,
które zwalnia obywateli z troski o własny byt, r ó w n o c z e ś n i e straszy
społeczeństwo n i e z n a n ą przyszłością. Oligarchia kupuje sobie głosy
w y b o r c ó w , dając nierealne obietnice świadczeń socjalnych, poprawy
sytuacji materialnej czy mieszkaniowej, dzięki czemu zapewnia sobie
na drodze procedur demokratycznych w ł a d z ę . W ten s p o s ó b utrwala
się sposoby z a c h o w a ń , nawyki i schematy m y ś l o w e z przeszłości. A b y
zbytnio nie przypominały przeszłości, sprzedaje się je „na obecnym
etapie" w opakowaniu wygodnych dla siebie elementów wolnego rynku.
Ideologizacja gospodarki w postaci teorii monetarystycznej oraz
tworzenie prywatnej własności w oparciu o procesy u w ł a s z c z e n i a no­
menklatury s p o w o d o w a ł y , że postanowiono m a s z e r o w a ć na skróty
1 p o m i n ą ć , bo było to niewygodne, istotny problem reprywatyzacji.
Prawo własności jest podstawą funkcjonowania wolnej ekonomii. B y ł o
więc oczywiste, że te kraje bloku wschodniego, które r z e c z y w i ś c i e
chcą b u d o w a ć autentyczną demokrację uznały konieczność reprywaty­
zacji, czyli zwrócenia własności zagrabionej (chociażby na drodze de­
cyzji wywłaszczeniowych niespójnych z o g ó l n y m stanem prawnym,
np. niezgodnych z konstytucją, niezrealizowania z o b o w i ą z a ń zawar­
tych w aktach wywłaszczeniowych, np. niewypłacenia o d s z k o d o w a ń
i niewłaściwego stosowania przepisów, np. nieprzestrzegania zasady,
że prawo nie działa wstecz). Wszystkie w i ę c p a ń s t w a postkomunisty­
czne poza C h o r w a c j ą (z wiadomych w z g l ę d ó w wojny) oraz P o l s k ą
Jan Maria Jackowski
144
przeprowadziły u siebie ten proces. U nas ta sprawa nie m o ż e się
przebić od 1989 r., nawet w okrojonej wersji j u ż nie reprywatyzacji,
ale rekompensat np. w formie mienia zastępczego bądź b o n ó w repry­
watyzacyjnych .
Gdyby w Polsce powstała dość liczna grupa osób uniezależniowych
ekonomicznie od mafijno-nomenklaturowego układu, to inaczej wyglą­
dałaby nasza rzeczywistość. Tego właśnie jak ognia boją się O N I i dla­
tego blokują lustrację, reprywatyzację, powszechne uwłaszczenie oby­
wateli, reformę systemu bankowego, powszechny dostęp do kredytu.
Bo przecież masowy kapitalizm kończy z oligarchią, gdyż daje możli­
wość powszechnego dostępu do instytucji życia publicznego, prowadzi
do demonopolizacji wielu struktur i gałęzi gospodarki, optymalizacji
kosztów i cen, ograniczenia polityzacji życia ekonomicznego, stworze­
nia równiejszych szans dla wszystkich i podniesienia poziomu życia;
poza tym wpływa na zmianę mentalności, zwiększa stopień odpowie­
dzialności za własny los i uniezależnienia od państwa oraz ideologii,
a także ewokuje o wiele większe szanse osobowego rozwoju.
21
Czy budowany od kilkunastu lat nowy system ekonomiczny służy
obecnie polskim interesom i jest w stanie - nie tyle nawet z pobudek
patriotycznych, ale dla ratowania własnych w p ł y w ó w i chronienia naj­
bardziej żywotnych interesów - nie pozwolić na więcej niż kapitałowe
u m i ę d z y n a r o d o w i e n i e naszej gospodarki, bez u m i ę d z y n a r o d o w i e n i a
decyzji w sprawie polskiej gospodarki? Innymi słowy, czy o krajowym
życiu ekonomicznym będzie się decydowało nad Wisłą, czy w Bru­
kseli, N o w y m Jorku bądź w Moskwie? Czy zostanie przerwany dra­
matyczny proces degradacji cywilizacyjnej narodu polskiego?
Imperia i kraje bogate, a przede wszystkim w p ł y w o w i protektorzy
synarchii (stworzenia jednego p a ń s t w a ś w i a t o w e g o ) , mają w dyspozy­
cji szeroki arsenał środków politycznych i ekonomicznych do reali­
zacji swoich celów. To instrumentarium opiera się na d w ó c h zasadach:
bardziej politycznej i społecznej - „divide ut regnes" - dziel aby rzą­
dzić i bardziej ekonomicznej i kapitałowej - tanio kupić, drogo sprze­
dać. Przypatrzmy się, jak działają te grupy nacisku, bo wcale nie są
one wszechmocne. Trzeba je znać, a z własnej słabości umieć uczynić
siłę, a nie bezwolnie im się p o d d a w a ć .
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
145
Unia Europejska
Od 1989 roku w krajowych kręgach demoliberalnych podkreśla się
imperatyw „wejścia Polski do Europy". Jest on rozumiany jako inte­
gracja z E W G , a od 1992 roku, po podpisaniu traktatu z Maastricht,
jako wejście do U n i i Europejskiej. W propagandzie tej opcji jest to
przedstawiane jako dogmat, m ó w i się przede wszystkim o k o r z y ś c i a c h ,
jakich d o ś w i a d c z y m y będąc we w s p ó l n y m rynku, o kosztach i skut­
kach tej operacji jest raczej cicho. M i m o iż pojawił się j u ż p o m y s ł , by
dla krajów słabszych utworzyć „drugą ligę", a więc jeszcze bardziej
je osłabić z zyskiem dla ich nagroźniejszych konkurentów.
Nie o d b y ł a się żadna o g ó l n o n a r o d o w a debata na ten temat. Nie
pytano obywateli, w zgodzie z procedurami demokratycznymi, o
akceptację dla tego kierunku. Nie przedstawiono opinii publicznej rze­
czowej i rzetelnej analizy zysków i strat, jakie pociągnie za s o b ą ewen­
tualne członkostwo w U n i i . Wstydliwie się pomija, że Unia Europej­
ska wzbudza wątpliwości w krajach tak rozwiniętych gospodarczo jak
Francja i Dania, w których prawie p o ł o w a obywateli w y p o w i e d z i a ł a
się w referendach przeciwko integracji na zasadach traktatu z M a ­
astricht. Norwegowie odrzucili zbawcze skrzydła brukselskiej eurokrac j i . Wielka Brytania i Dania wywalczyły sobie odstępstwa w sprawie
wspólnej waluty i obywatelstwa europejskiego. W prawie wszystkich
krajach U n i i Europejskiej narasta opozycja wobec sztucznego i ocię­
żałego tworu wymyślonego przez zwolenników "europejskiej ojczyzny".
Nie dzieje się to bez przyczyny, bo r z e c z y w i ś c i e wątpliwości są
p o w a ż n e . Trudno nie odnieść wrażenia, że przystąpienie do U n i i jest
korzystne z w ł a s z c z a dla krajów silnych i bogatych, c h o ć i dla nich jest
uciążliwe, a korzyści są wątpliwe. Zaś w naszej sytuacji „wejście do
Europy" na mocy traktatu Maastricht jest r ó w n o z n a c z n e z utratą su­
werenności i umiędzynarodowieniem decyzji w sprawie Polski, która
nie będąc ani silna, ani bogata nie będzie w stanie obronić swoich
żywotnych interesów. Bo ze słabymi w U n i i Europejskiej się nie liczą.
Jak to obrazowo ujął jeden z ekspertów U E : „jeżelr zostaniecie
członkiem W s p ó l n o t y , to pamiętajcie, że o waszej polityce rolnej b ę ­
dzie d e c y d o w a ł a Francja na zmianę z Niemcami, o waszych p o ł o w a c h
10 — Kwartalnik Filozoficzny
Jan Maria Jackowski
146
morskich Anglia, o p r z e t w ó r s t w i e mleka Holandia, o hutnictwie Fran­
cja; współzawodniczyć będziecie z Grecją, Portugalią i Irlandią, które
zawistnie będą k o n t r o l o w a ć wasze zabiegi o środki pomocowe z Bru­
kseli, ale zawsze będziecie mogli prosić o protekcję u N i e m c ó w , bo
przecież będziecie praktycznie ich Marchią W s c h o d n i ą " .
Przedsmak tej sytuacji m o g l i ś m y poznać podpisując tzw. stowarzy­
szeniowy Układ Europejski 16 grudnia 1991 roku. Ten układ nie two­
rzy unii celnej, lecz strefę wolnego handlu, która w praktyce oznacza,
że otwieramy się tam, gdzie Unia ma p r z e w a g ę , zamykamy zaś sobie
rynek europejski tam, gdzie realny i potencjalny eksport jest m o ż l i w y .
Polski rynek jest zalewany towarami z zachodu, k t ó r e często są ofe­
rowane po cenach dumpingowych. Subsydia eksportowe krajów E W G
sięgają bowiem 300 E C U na mieszkańca, podczas gdy u nas od 13 do
30. W praktyce w y g l ą d a to tak, że polskie rolnictwo, które jest k i l k u ­
krotnie mniej wspierane przez p a ń s t w o niż w Europie zachodniej, nie
tylko nie jest konkurencyjne w stosunku do zachodniego i nie tylko
nie ma szans na tamtejszym rynku, ale r ó w n i e ż z a g r a ż a mu wyparcie
z rynku państw b. ZSSR. Artykuł 65 traktatu u n i e m o ż l i w i a trzy lata
po jego wejściu w życie udzielanie jakichkolwiek preferencji p a ń s t w o ­
w y m podmiotom gospodarczym, co m o ż e o z n a c z a ć wyrzeczenie się
możliwości jakiegokolwiek interwencjonizmu w okresie restrukturyza­
cji gospodarki i grozi zwiększeniem poziomu bezrobocia .
22
23
Reglamentowanie cen energii, które w ciągu k i l k u lat mają się wy­
r ó w n a ć z poziomem cen na Zachodzie, a także niezwykle wysoka
stopa podatkowa, by u t r z y m a ć fikcję p a ń s t w a o p i e k u ń c z e g o , powodu­
je, że polskie produkty, które dzięki taniej sile roboczej i wielu surow­
com mineralnym na miejscu byłyby w stanie wejść na r y n k i europej­
skie, są niekonkurencyjne. W ten sposób zamiast o d g r y w a ć rolę ubo­
giego, ale jednak partnera, zostajemy zepchnięci na pozycję strefy
peryferyjnej. A narzędzia do osiągnięcia takiego celu j u ż są.
W przyszłej U n i i utracilibyśmy narodowy bank emisyjny na rzecz
jednolitej waluty i c z ł o n k o w s t w a w Europejskim Banku Centralnym,
który będzie instrumentem urzeczywistniania w pełni w i z j i monetarystycznej „według której społeczeństwami najlepiej rządzi bank central­
n y " . Siedziba banku będzie się mieściła we Frankfurcie nad Menem
24
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
147
i ma on sankcjonować wszechpotężną władzę e k o n o m i c z n ą nad Euro­
pą, praktycznie poza kontrolą społeczeństw europejskich.
EBC ma być wzorowany na Niemieckim Banku Centralnym w któ­
rym przedstawiciele landtagów tworzą jedynie R a d ę Banku. W kon­
cepcji Maastricht, z której najbardziej są zadowoleni Niemcy, p a ń s t w a
narodowe mają być traktowane jak landtagi Europy.
W c h o d z ą c do U n i i jesteśmy skazani nie tylko na zanik naszej wa­
luty, ale na inne powszechne i bardzo dolegliwe warunki. Na zanego­
wanie p a ń s t w a narodowego jako samodzielnego podmiotu prawa m i ę ­
dzynarodowego na rzecz struktury s u p e r p a ń s t w a zarządzanej przez eur o k r a t ó w , na w y r z e c z e n i e się naszej i d e n t y f i k a c j i k u l t u r o w e j
i p o d p o r z ą d k o w a n i e zasadom moralnym i normom obyczajowym re­
gulowanym przez ustawodawstwo w s p ó l n o t o w e . Jesteśmy skazani na
zniszczenie naszego rolnictwa. Dostosowanie do U n i i będzie oznacza­
ło dla konsumenta p o d w y ż k i do poziomu cen w U E , czyli w niektó­
rych asortymentach o 100%, a dla c h ł o p ó w redukcję liczby gospo­
darstw do 700 tysięcy, więc połowa ludności obecnie pracującej w r o l ­
nictwie zasili szeregi bezrobotnych. Naszym u d z i a ł e m stanie się też
deficyt demokratyczny, gdyż praktycznie w U n i i Europejskiej decyzje
w sprawach istotnych dla społeczeństw są podejmowane arbitralnie
przez e u r o k r a t ó w przy pozoracji procedur demokratycznych. Eurokraci są zarażeni fanatyzmem federalistycznej koncepcji Europy, k t ó r a
w ich ujęciu jest b ó s t w e m .
25
Jacques Dellors, ówczesny p r z e w o d n i c z ą c y Komisji Europejskiej,
po podpisaniu traktatu z Maastricht, z satysfakcją o ś w i a d c z y ł , że
w Brukseli powstanie 80 - 85 % ustawodawstwa d o t y c z ą c e g o obywa­
teli Europy" . Poza centralizacją, techniką p r o w a d z ą c ą do federacji
Europy, jako przyszłej, kontynentalnej prowincji p a ń s t w a o g ó l n o ś w i a ­
towego, jest regionalizacja. W czasach, w których jak się twierdzi,
tylko organizmy ponadnarodowa mają szansę na przetrwanie, propo­
nowanie jeszcze mniejszych struktur wydaje się paradoksem. A l e jest
to pozorna sprzeczność gdyż regionalizacja jest potrzebna eurokratom,
aby mogli osiągać swoje cele omijając bardziej kompetentne i zorien­
towane w całości sytuacji rządy państw, a rozwijać swoje koncepcje
przed mniej zorientowanymi władzami lokalnymi.
26
148
Jan Maria Jackowski
Drang nach Osten
Nie m o ż n a też zapominać o tym, że najsilniejszym p a ń s t w e m U n i i
są Niemcy, którzy również najwięcej łożą na „ w s p ó l n ą E u r o p ę " . W o ­
bec potęgi i aspiracji Niemiec oznacza to, że Unia łatwo m o ż e się stać
dogodnym narzędziem germanizacji Europy. Gerard Baudson prze­
strzega: „Europa staje się niemiecka. P r z y w ł a s z c z e n i e Europy przez
Niemcy robi się poprzez regionalizację dlatego, że jest to ich history­
czny sposób działania od c z a s ó w Świętego Cesarstwa Rzymskiego
Narodu Niemieckiego i dlatego, że będzie im o wiele łatwiej manipu­
lować regionami i prowincjami niż silnymi państwami.(...) Reaktywo­
wanie geopolitycznych zasad Mitteleuropy, odebranie poprzez siłę
ekonomii tego, co było stracone w ciągu d w ó c h wojen światowych,
tak w y g l ą d a obecnie polityka B o n n " . Ta nowa Mitteleuropa jest ob­
liczona na zredukowanie w t y m obszarze w p ł y w ó w rosyjskich.
27
Nie przypadkiem kanclerz Helmut K o h l podczas pobytu w Polsce
7 lipca 1995 roku w gmachu Sejmu złożył następującą deklarację:
„Niemcy starają się w s p o m ó c Polskę na drodze do integracji europej­
skiej w e w ł a s n y m g ł ę b o k o p o j ę t y m interesie..." N i e s t e t y , t a
w y p o w i e d ź nie została chyba właściwie zrozumiana przez aktorów
sceny politycznej w Polsce. C z y ż b y nie d o s t r z e ż o n o , że w ten sposób
m o ż e być realizowana polityka, która zakłada rozszerzenie U n i i na
Wschodzie jako strefy tradycyjnych w p ł y w ó w kolonizacyjnych Nie­
miec? Ponuro w Polsce b r z m i ą c e „ D r a n g nach Osten" realizowane j u ż
nie mieczem, ale poprzez wykorzystanie do tego celu instytucji i pra­
wodawstwa Unii Europejskiej.
Podstawowym instrumentem na tej drodze jest zabieganie o tytuły
własności.
Tendencje, jakie się obserwuje we w s p ó ł c z e s n y m świecie, sprowa­
dzają się do tego, że dziś nie uchodzi za bogatego ten, kto ma na
przykład tylko środki pieniężne (jakiś miernik bogactwa), które są
umownym papierem wartościowym stosunkowo łatwo podlegającym
kontroli, ale ten, kto ma tytuł własności (miernik władzy) na konkretne
dobro: ziemię, nieruchomości, środki produkcji, bogactwa mineralne,
etc, etc. Najlepszym dowodem jest obserwacja, że jeżeli załamuje się
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
149
wymiana, to gdy np. jesteśmy pozbawieni środków pieniężnych, ale
dysponujemy ś r o d k a m i realnymi, to żyć m o ż n a . W odwrotnej sytuacji,
gdybyśmy mieli papierowy pieniądz, a nie mielibyśmy dóbr realnych,
to ten pieniądz nie na wiele by nam się przydał. Wiele daje do m y ś l e ­
nia los farmerów na północy USA, c h o ć b y w okolicach Chicago. Teo­
retycznie są oni jeszcze właścicielami ogromnych obszarowo farm, na
których pracują całymi rodzinami. Jednak wielkość areału i z w i ą z a n a
z nią kapitałochłonność produkcji s p o w o d o w a ł y , że ziemia tych ludzi
w większości jest j u ż własnością b a n k ó w , w których farmerzy zmu­
szeni byli brać kredyty, by w ogóle mogli produkować żywność. Prakty­
cznie więc oni są najemnymi pracownikami na swojej b y ł e j ziemi.
Instytucje finansowe posługują się techniką „debt equity swap",
czyli zamianą długu na tytuły własności. W ten sposób wierzyciel
niejako odbiera sobie dług „w naturze", tzn. w formie tytułów w ł a s ­
ności wybranych przez siebie obiektów, t e r e n ó w i n i e r u c h o m o ś c i . Te­
chnika „debt equity swap" stosowana jest z powodzeniem w wielu
krajach, które mają kłopoty ze spłatą d ł u g ó w . Walka o tytuły w ł a s ­
ności, która łatwo może stać się instrumentem podboju i ujarzmiania,
prowadzi do powstawnia wyspecjalizowanych f i r m i agencji zajmują­
cych się na zlecenie różnych instytucji spekulacją długami i tytułami
własności. W tym sektorze usług zatrudnia się najlepszych specjali­
stów.
28
Tendencję do zabiegania przede wszystkim o tytuły własności do­
strzega się obecnie w Polsce. Pod pretekstem integracji z krajami bo­
gatymi i ich naciskiem, a perspektywicznie by również ułatwić „debt
equity swap", forsuje się liberalizację m o ż l i w o ś c i nabywania ziemi
przez obcokrajowców. Wiele zagranicznych firm, spółek, h o l d i n g ó w ,
k o n c e r n ó w , fundacji, trustów, nie tylko niemieckich, bardzo intensyw­
nie, często dyskretnie i sekretnie, wykorzystując b e z w z g l ę d n i e argu­
ment siły i kruczki prawne, by o m i n ą ć przepisy i obejść o b o w i ą z u j ą c ą
procedurę, zabiega o tytuły własności na całe fragmenty majątku na­
rodowego. Co ciekawe, w zasadzie bardzo trudno jest ustalić, j a k i
i czyj kapitał stoi za szyldami tych instytucji. Zbadanie nawet do sied­
miu operacji wstecz struktury kapitałowo-właścicielskiej wielu tych
f i r m , nie daje j a s n o ś c i w tej sprawie. Firma m o ż e być zarejestrowana
Jan Maria Jackowski
150
w Panamie, ale jej właścicielem czy właścicielami m o g ą być ludzie
z Dalekiego Wschodu. Jeżeli wejdziemy do U n i i Europejskiej, to np.
Niemcy, zgodnie z konstytucją Wspólnoty, mieliby prawo wykupywa­
nia wszelkiej własności ziemskiej i przemysłowej, osiedlania się u nas,
brania czynnego i biernego udziału w samorządzie terytorialnym i ko­
rzystania z pełni praw przysługującym obywatelom polskim. Przy dys­
proporcji potencjału ekonomicznego, militarnego i demograficznego
mogłoby się to zakończyć p e ł n y m zwasalizowaniem Polski.
Jeżeli sobie u ś w i a d o m i m y , że 1 hektar ziemi kosztuje w Niemczech
100 000 D M , a w Polsce 1000 D M , to uznamy raczej za m a ł o pra­
wdopodobne, aby Polacy kupowali ziemię w Niemczech, raczej od­
wrotnie... Jeżeli wiemy, że nasze banki dysponują zdolnością kredyto­
wą w wysokości 45 mld dolarów, a zdolność kredytowa b a n k ó w nie­
m i e c k i c h w y n o s i 5000 m l d d o l a r ó w ; j e ż e l i d o s t r z e ż e m y , ż e
w Niemczech nasilają się tendencje do „kolonizacji wschodu", poja­
wiają się pomysły o przerzuceniu kilku milionów N i e m c ó w z b. ZSRR
i osiedleniu ich w Polsce, jeżeli kwestionuje się n a s z ą z a c h o d n i ą gra­
nicę, a politycy oficjalnie m ó w i ą o konieczności zadośćuczynienia
przez P o l a k ó w krzywd niemieckich i u w a r u n k o w u j ą nasze wstąpienie
do U n i i pozwoleniem na osiedlanie się z powrotem na Ziemiach Od­
zyskanych, co zresztą j u ż poniekąd uzyskali , to nietrudno wyobrazić
sobie jakie relacje b ę d ą między naszymi krajami.
29
Jeżeli przypatrzymy się statusowi i poczynaniom niektórych kręgów
mniejszości niemieckiej w Polsce i u ś w i a d o m i m y sobie, że j u ż dzisiaj
przy wsparciu finansowym polskich władz, a więc za pieniądze pol­
skiego podatnika jest wydawany w Opolu tygodnik „Schlesisches W o ­
chenblatt" w którym pobrzmiewają tony szowinistyczno-nacjonalistyczne jeżeli zobaczymy, jak duże udziały w polskich mediach mają
koncerny niemieckie, z w ł a s z c z a w sektorze masowej prasy kolorowej
i tytułach prasy lokalnej w Gdańsku, Katowicach i W r o c ł a w i u ; jeżeli
sobie uświadomimy, że pojawiły się projekty wystawienia do między­
narodowej licytacji setek tysięcy hektarów ziemi będącej obecnie
w rękach Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa i to głównie na
terenach, które N i e m c ó w szczególnie interesują . Jeżeli sobie policzy­
my, jak wiele kapitał niemiecki wykupił cementowni i innych kluczo30
31
N o w a ekonomia - zagrożenie n a r o d ó w . Kierunki podboju
151
wych z a k ł a d ó w , jeżeli poobserwujemy kto nabywa ziemię i nierucho­
mości mniej więcej na obszarze zasięgu Zakonu Krzyżackiego w X I V
wieku - to może zrozumiemy dlaczego Niemcy być może tak szybko
i chętnie widzą nas w Unii Europejskiej, którą wielu w nich traktuje jako
wygodne narzędzie dominacji i ekspansji.
Od zjednoczenia Niemiec w 1990 roku - co zresztą nastąpiło dzięki
rozwojowi sytuacji w Polsce - niestety wzrastają w Niemczech marze­
nia o wielkiej Rzeszy. Nawet nie tyle w starszym pokoleniu, które
pamięta, jak straszliwie Niemcy d o ś w i a d c z y l i P o l a k ó w i inne narody,
lecz wśród młodzieży. W e d ł u g ankiety Der Spiegel aż 87% m ł o d y c h
N i e m c ó w u w a ż a się „za lepszych od P o l a k ó w " , lokując nas na skali
prestiżuzu poniżej Rosjan i T u r k ó w . W 1992 roku 35% licealistów
wypowiadało się za W i e l k i m i Niemcami, włącznie ze wschodnimi zie­
miami .
32
33
Jaką więc mamy gwarancję, że w nieodległej przyszłości nie zosta­
nie postawiona sprawa rewizji naszej granicy zachodniej? P r z e c i e ż
niemiecka Konstytucja zawiera wciąż artykuł 116 o istnieniu Rzeszy
Niemieckiej (w sensie prawnym) w granicach w e d ł u g stanu z 31 grud­
nia 1937 roku w odniesieniu do przynależności do narodu niemieckie­
go. M o ż e zatem układ o uznaniu granicy na Odrze i Nysie miał c h w i ­
lowe znaczenie taktyczne? O c z y w i ś c i e , że bardzo wielu N i e m c ó w jest
demokratami i chce wspólnej Europy na zasadach sprawiedliwego roz­
woju. Nie ma ciągot odwetowych i wcale nie dąży do zmiany status
quo obecnych granic w Europie. Lecz olbrzymi potencjał ekonomicz­
ny stwarza p o k u s ę łatwej kolonizacji, energia t k w i ą c a w t y m poten­
cjale chce znaleźć dla siebie ujście w postaci nowych o b s z a r ó w . Dla­
tego należy rozwijać dobrosąsiedzkie stosunki i współpracę gospodar­
czą, ale w zgodzie z prawami n a r o d ó w , a nie na zasadach Maastricht
promującyh silniejszego i bogatszego. To nie jest tylko problem Pol­
ski, ale zaczyna być problemem europejskim. Nawet w w bogatej
Francji Niemcy masowo wykupują z i e m i ę i n i e r u c h o m o ś c i przede
wszystkim w Alzacji i Lotaryngii z których stratą do dziś nie pogo­
dziło się wielu N i e m c ó w . Bardzo łatwo jest zburzyć kruchą r ó w n o ­
wagę, lecz wtedy dyskusje, czy Niemcy są zeuropeizowane, czy Eu­
ropa zgermanizowana, miałyby znaczenie raczej dialektyczne.
34
152
Jan Maria Jackowski
O g ó l n o ś w i a t o w y wolny handel - G A T T
Układ Ogólny w sprawie Ceł i Handlu [General Agreement on Tariffs and Trade (GATT)] statutowo działa na rzecz rozprzestrzeniania
wolnego handlu na skalę ś w i a t o w ą przez konsekwentne i stopniowe
zniesienie opłat celnych na wszystkie produkty, usługi, p r z e p ł y w ka­
pitału i pracy. Dąży się w ten s p o s ó b do stworzenia jednego p a ń s t w a
na obszarze całego świata, w k t ó r y m wszystko m o ż n a w s z ę d z i e w y ­
p r o d u k o w a ć i sprzedać. Teoretycznie realizacja G A T T polega na n i ­
czym nie ograniczonej konkurencji, racjonalizacji produkcji i jej kon­
centracji w miejscach najdogodniejszych, czyli tam, gdzie siła robocza
jest najtańsza i stosunkowo blisko jest zaplecze surowcowe.
Entuzjaści twierdzą, że wolny handel oznacza korzyści dla wszy­
stkich: dla państw, producentów, k o n s u m e n t ó w i krajów o taniej sile
roboczej i jest przepustką w „rajską p r z y s z ł o ś ć " . I ta „wersja prawdy",
upowszechniana przez media, zdaje się d o m i n o w a ć w szerokich krę­
gach opinii publicznej wielu krajów. Tymczasem rzecznicy i „ e k o n o ­
miści G A T T - u - co z sarkazmem zauważa Maurice Allais, francuski
ekonomista i laureat Nagrody Nobla - mylą tutaj „ p r a w d ę n a u k o w ą "
z „prawdą według większości". Przez całe wieki większość myślała,
iż ziemia jest płaska, albo, że jest centrum świata. W i e m y dzisiaj, że
były to tylko zbiorowe zatrucia" .
35
W praktyce G A T T instytucjonalizuje darwinowska w a l k ę o byt
i prawo silniejszego, a jest korzystny wyłącznie dla wielkich global­
nych korporacji, trustów, karteli i koncernów, a nie dla państw, które
bardzo ogranicza w ich możliwościach o d d z i a ł y w a n i a na krajowe ży­
cie ekonomiczne. S p o ł e c z e ń s t w a rzadko korzystają z dorodziejstw
wolnego handlu. Ciągłe o b n i ż a n i e kosztów produkcji bynajmniej nie
powiększa dobrobytu ogólnego, przyczynia się jedynie do zwiększania
z y s k ó w tych ponadnarodowych organizacji ekonomicznych.
Kraje mniej rozwinięte gospodarczo, g o s z c z ą c e obce inwestycje, z roz­
czarowaniem doświadczają funkcjonowania mechanizmu „transferu
z y s k ó w " . Jeżeli na przykład produkcja kilograma czekolady kosztuje
w Polsce 5 dolarów, a jej cena w U S A wynosi 10 d o l a r ó w , to wcale
nie oznacza, że p o w i ę k s z y l i ś m y nasz zysk. Bo nawet jeżeli ta czeko-
N o w a ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
153
lada została sprzedana na rynek a m e r y k a ń s k i za 5,5 dolara, to pozo­
stała, lwia część zysku przypadnie obcemu koncernowi, który m i m o
niższych k o s z t ó w produkcji w Polsce, wcale nie jest zainteresowany
w obniżaniu ceny czekolady w USA.
Jest jeszcze inny aspekt sprawy. Jak m o ż e w y t r z y m a ć k o n k u r e n c j ę
produkt wytwarzany w Polsce, w k t ó r y m godzina pracy kosztuje śred­
nio ok. 1,5 dolara z tym samym produktem wytwarzanym na p r z y k ł a d
w Chinach, gdzie godzina pracy jest warta 25 c e n t ó w ? Jakie p r z e d s i ę ­
biorstwo krajowe na dłuższą metę wytrzyma taką rywalizację? Co
z tego, że nawet kupimy coś taniej (choć jak wskazuje praktyka, prze­
niesienie fabryki za granicę nie powoduje spadku cen, natomiast po­
woduje wzrost z y s k ó w grup k a p i t a ł o w y c h ) , skoro tańsza siła robocza
wyniszcza krajową produkcję i podaż usług, osłabia siłę rynku w e w n ę ­
trznego, powoduje drastyczny wzrost bezrobocia i kryzys społeczny.
Przecież wiele stracą c i , którzy zostaną zredukowani w wyniku prze­
niesienia produkcji do stref taniej siły roboczej. Stracą r ó w n i e ż i c i ,
którzy utracą miejsca pracy, gdyż ich pracodawcy nie przeniosą się za
granicę i nie b ę d ą w stanie w y t r z y m a ć konkurencji z tanimi towarami
z importu. Czy nie jest błędne przyjmowanie polityki, - pyta James
Goldsmith - która z ciebie robi bogacza, pod warunkiem, że w y e l i m i ­
nujesz siłę r o b o c z ą swojego kraju i przeniesiesz produkcję za granicę,
a która doprowadzi cię do bankructwa, jeżeli dalej będziesz zatrudniał
swoich w s p ó ł o b y w a t e l i ?
36
Krytycy G A T T zwracają jeszcze u w a g ę na inne aspekty zagadnie­
nia. O g ó l n o ś w i a t o w y wolny handel burzy pewien balans między ka­
pitałem a pracą. Poszukiwanie i wyzysk taniej siły roboczej rujnuje
przecież r ó w n o w a g ę społeczną w y p r a c o w a n ą w Europie przez dzie­
sięciolecia ostrych konfliktów społecznych i ekonomicznych, w trakcie
których doszło do porozumienia, w j a k i sposób należy dzielić wzrost
wartości - uzyskany przez zamianę s u r o w c ó w w gotowy produkt między p r a c o d a w c ó w a pracobiorców. Pracownicy najemni, którzy
utrzymają swoją pracę będą więc tracić na skutek przesunięcia udziału
w podziale wartości dodanej w stronę kapitału. Realna w a r t o ś ć ich
d o c h o d ó w będzie s p a d a ć .
37
W krajach biedniejszych, takich jak Polska, większość potencjału
154
Jan Maria Jackowski
gospodarczego jest zazwyczaj skupiona w ręku nielicznej oligarchii,
która organizuje tanią siłę roboczą do produkcji t o w a r ó w dla krajów
rozwiniętych. W taki oto sposób biedni w krajach bogatych subsydiują
bogatych w krajach biednych. Dlatego pozostające u władzy elity kra­
j ó w biedniejszych popierają G A T T , bo zarabiają na t y m krocie, a lud­
ność jest nastawiona raczej sceptycznie, bo jest w y z y s k i w a n a . Apo­
logeci wolnego handlu nie oszczędzają również rolnictwa, które ma
być „efektywne", co oznacza produkcję maksymalnej ilości żywności
przy minimalnych kosztach. W Polsce, jak w k a ż d y m innym rozwija­
j ą c y m się kraju, maksymalna intensyfikacja produkcji z r ó w n o c z e s ­
nym ograniczeniem zatrudnienia spowoduje, że miliony ludzi dotąd
żyjących z roli utraci możliwość dotychczasowego sposobu życia. B ę ­
dzie zmuszona szukać szczęścia w miastach, powiększając w nich sfe­
rę bezrobocia i ubóstwa.
38
W krajach tradycyjnie bogatych j u ż zaczynają się lawinowo rozwi­
j a ć strefy nędzy i podmiejskich slumsów, które stają się stałym ele­
mentem pejzażu. Bowiem G A T T w pewnym sensie niszczy każde
p a ńs tw o narodowe, niszczy przemysł krajów rozwiniętych i mniej roz­
winiętych. Prowadzi do niekończących się wojen ekonomicznych i ta­
ryfowych obliczonych na zwalczanie małych i średnich przedsię­
biorstw. „Chorobliwa logika G A T T prowadzi do stałego obniżania ko­
sztów, a w końcu do strat w sprzedaży, a w konsekwencji do reakcji
łańcuchowej - bankructw lub delokalizacji przemysłu i samozniszcze­
nia upraw rolnych. G A T T dezorganizuje jakość usług, powodując nieren­
towność przedsiębiorstw krajowych" .
39
Idea wolnego handlu, w obecnym wydaniu j a w i się jako najwyższe
wcielenie teorii monetarystycznych wykwitłych na bazie ideologii l i ­
beralnej. Stanowi oficjalną wykładnię dla funkcjonowania Światowej
Organizacji Handlu ( W T O ) , której zadaniem jest rozstrzyganie spo­
rów. W T O jest jeszcze j e d n ą p o n a d n a r o d o w ą strukturą, która teorety­
cznie podlega 120 p a ń s t w o m członkowskim, ale w praktyce to pań­
stwa tracą kontrolę nad swoimi gospodarkami na rzecz nie pochodzą­
cej z wybory grupy mondialistycznej biurokracji. Wszystkie państwa
członkowskie winni bowiem poddać się jej orzeczeniom, choć tak po­
ważne wyzbycie się kompetencji przez rządy nie jest powzięte na mo-
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
155
cy ratyfikacji parlamentarnej w krajach c z ł o n k o w s k i c h . P r z y s z ł o ­
ś c i o w o realizacja G A T T jest więc rodzajem wymuszenia p o l i t y c z ­
nej unifikacji świata, g d y ż dla jego funkcjonowania potrzebna jest
jedna stabilna polityka w ramach obszaru na k t ó r y m w y s t ę p u j e w o l ­
ny handel.
Niestety, jednocząca się Europa porzuciła ducha Traktatu Rzymskiego
z 1957 roku, który erygował Europejską Wspólnotę Gospodarczą. Ta
dobra koncepcja opierała się na prostych zasadach: stworzeniu europej­
skiej, a nie światowej strefy wolnego handlu, czyli zachowaniu suweren­
ności narodów na tle otwartego rynku ekonomicznego wewnątrz Europy.
Handel pozaeuropejski miał zaś podlegać jednolitej taryfie celnej. Traktat
z Maastricht, inaugurujący Unię Europejską, zerwał z tą koncepcją. W
wyniku jego postanowień zanegowano państwa narodowe na rzecz stwo­
rzenia „superpaństwa federalnego", przyszłej europejskiej prowincji pań­
stwa światowego. W tej wizji idea wolnego handlu jest jednym z funda­
mentów, na którym ma się opierać ta nowa Europa.
D ł u g i , k r e d y t y , procenty
Trzeba p r z y z n a ć , że konsekwentnie jest tworzona o g ó l n o ś w i a t o w a
sieć organizacji i struktur, które mają włączać państwa narodowe,
biedne i bogate, w S Y S T E M ś w i a t o w y . Służą temu również instytucje
międzynarodowe, które poprzez politykę kredytów i pożyczek, bynaj­
mniej nie służących rozwojowi, wpędzają w pułapkę zadłużenia. Na­
stępnie słyszy się o „redukcji" długu, jego „restrukturyzacji", koniecz­
ności zaciągania nowych pożyczek na obsługę starych, procentach od
procentów, a wszystkie te działania powodują j a k ż e często, że zadłu­
żenie, a co za tym idzie uzależnienie mimo spłat, nieustannie rośnie.
Z tego powodu wśród klientów Baku Ś w i a t o w e g o krąży gorzka opo­
wieść o formule współpracy z tą instytucją: „100 - 200 - 300". P o ż y ­
czyłeś 100, oddałss 200 i cągle jesteś winien 3 0 0 \ Pożyczki i kredyty
moga więc być bardzo skutecznym instrumentem nacisku.
40
Polskie zadłużenie zagraniczne mimo kolejnych, entuzjastycznie
ogłaszanych przez media, redukcji ciągle się p o w i ę k s z a . W styczniu
156
Jan Maria Jackowski
1996 r. wynosiło ponad 47 mld dolarów, a więc ponad 1600 d o l a r ó w
na k a ż d e g o dorosłego Polaka. Jest to spowodowane m.in. sposobem
naliczania o d s e t k ó w od p o ż y c z o n y c h jeszcze w czasach Gierka i Ja­
ruzelskiego sum. Zachód wyłożył wówczas od 17 do 24 miliardów
d o l a r ó w , z czego znaczna część zasiliła ZSRR. Dziś kilkumiliardowe
spłaty rocznie powodują, że w najlepszym razie Polska w 1998 r.
osiągnie poziom dochodu narodowego na jednego m i e s z k a ń c a z roku
1978 r! Warto może z a u w a ż y ć , że na początku lat pięćdziesiątych
darowano Niemcom 70% ich zadłużenia, a pozostałe 30% rozłożono
na okres spłat do 25 lat przy oprocentowaniu 2%. Gdyby tę zasadę
zastosowano np. od 1989 r. dla Polski, nie byłoby o d p ł y w u kapitału
z naszego kraju i rozpoczęty zostałby proces utrwalania r e f o r m .
41
Polska widocznie, na swoje nieszczęście, była w obozie z w y c i ę z ­
c ó w i dla dobrego samopoczucia zachodnich aliantów i dla zachowa­
nia zasad geopolityki została oddana w s o w i e c k ą sferę w p ł y w ó w .
Charakterystyczny jest s p o s ó b , w j a k i Winston Churchill, premier rzą­
du brytyjskiego, usprawiedliwiał jałtańskie postanowienia w sprawie
Polski. W przemówieniu w Izbie Gmin 27 lutego 1945 r. m ó w i ł : „Mar­
szałek Stalin i Z w i ą z e k Sowiecki złożyli najbardziej uroczyste dekla­
racje w sprawie utrzymania w pełni suwerennej Polski. (...) Nie znam
drugiego rządu, który bardziej solidnie dotrzymywałby swoich zobowią­
zań, nawet wbrew sobie, niż rosyjski rząd sowiecki. Odrzucam absolutnie
próby podejmowania tu dyskusji co do rosyjskiej dobrej w o l i " .
4 2
Warto może przypomnieć, że USA zredukowały Wielkiej Brytanii
po wojnie dług 25 miliardów dolarów do poziomu 650 min dolarów.
Umorzono również długi Francji, a wszystko to razem w połączeniu
z planem Marschalla u m o ż l i w i ł o Niemcom, Wielkiej Brytanii i Francji
oraz innym krajom europejskim rozwój gospodarczy. Polska, kraj
aliancki i zwycięski, nie korzystała z żadnej pomocy zachodniej. Na
dodatek ZSRR wystawił Polsce rachunek na 3,5 mlda d o l a r ó w , jako
jednostronnie wyliczoną różnicę między terenami odzyskanymi przez
P o l s k ę na zachodzie (9,5 mlda dolarów), a terenami, które p r z y w ł a s z ­
czyło sobie imperium Stalina (6 mld d o l a r ó w ) .
43
Strategia osłabiania Polski jest kontynuowana. Zamiast r e d u k o w a ć
długi zaciągnięte przez komunistyczny reżim, oferuje się nam nowe
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
157
pożyczki udzielane na, delikatnie m ó w i ą c , niekorzystnych zasadach;
kredyty, które dożynają naszą gospodarkę. C z ę s t y m np. warunkiem
jest zastrzeżenie, że większość kredytu musi być wydana na import
zagranicznych produktów (w ten sposób z kredytów, za które przyjdzie
płacić wysokie odsetki, finansuje się zachodnie przedsiębiorstwa) lub
na zagranicznych d o r a d c ó w , których, jak powiada się w starym porze­
kadle, nie zatrudnia się dla ich zdolności, ale aby reprezentowali inte­
resy swoich m o c o d a w c ó w .
Dziwne, że strona polska godzi się na takie klauzule, które j u ż daw­
no się s k o m p r o m i t o w a ł y w Trzecim Świecie. „Teraz, kiedy rzecz roz­
patruje się z dystansu, widać jak wiele z tych p r o g r a m ó w było naiw­
nych, nie przystosowanych do postkomunistycznej rzeczywistości z a u w a ż a „Wall Street Journal". Opłacani z funduszów pomocowych
konsultanci z U S A i Unii Europejskiej wyjaśniają Polakom, jak kla­
syfikować mięso, opodatkować energię, o g r z e w a ć domy biobrykietam i , instalować p o c z t ę e l e k t r o n i c z n ą . A t a k ż e - jak ma w y g l ą d a ć
praca parlamentu. U l u b i o n y m sposobem w y c i ą g a n i a dla siebie pie­
niędzy z p o ż y c z e k udzielonych Polakom, jest zebranie w j a k i e j ś sali
kilkuset o s ó b , k t ó r y m w y ś w i e t l a się slajdy o ekonomizacji np. prze­
mysłu o d z i e ż o w e g o lub pisanie raportów w technicznym żargonie o
restrukturyzacji gospodarki, które psu na b u d ę się zdają. Ignorancja
nie powstrzymuje żadnego z nich przed udzielaniem rad - za 1200
dolarów dziennie" .
44
R ó w n i e ż s p o s ó b inwestowania zagranicznego kapitału w Polsce
wzbudza wątpliwości, gdyż chyba nie służy Polsce. „ O d w o ł a j m y się pisze Tomasz Wójcik - do przykładów powszechnie znanych i przy­
taczanych jako wzór. W piśmie „Prywatyzacja" nr 6 z czerwca 1994 r,
na stronie 4, znajdujemy informację, że Grupa Lucchini n a b y ł a w w i ę ­
kszości H u t ę Warszawa za 34,5 min U S D oraz z o b o w i ą z a ł a się w nią
z a i n w e s t o w a ć dalsze 150 min USD. Natomiast w raporcie E B O R (Eu­
ropejski Bank Odnowy i Rozwoju, którego u d z i a ł o w c e m jest nota bene
Polska) czytamy, że w 1992 r. zatwierdzono projekt dla Huty Warszawa-Luchini na k w o t ę 30 min E C U t j . o k o ł o 45 min USD oraz 214,1
min E C U , t j . o k o ł o 320 min USD na inwestycje. Oznacza to, że Grupa
Luchini kupiła naszą hutę za nasze pieniądze i zostało jej jeszcze 10
Jan Maria Jackowski
158
min USD. R ó w n i e ż z naszych pieniędzy dostała na inwestycje o 170
min USD więcej niż zobowiązali się i n w e s t o w a ć " .
Czy lichwiarskie stopy oprocentowania nie są instrumentem podbo­
ju? Czy zaniżanie wartości polskich z a k ł a d ó w nie sprzyja przechwy­
tywaniu przez obcych za bezcen majątku narodowego? Czy postulaty
szerokiego, ale prawie niekontrolowanego n a p ł y w u kapitału do Polski
oraz gwarancji pełnego transferu z y s k ó w , tak jak k i l k a m i l i a r d ó w do­
larów, które poprzez giełdę wypłynęły z Polski, nie jest elementem
zawłaszczania Polski?
45
Prymat kapitału
Ś w i a t o w y system finansowy, a więc p o ż y c z k i , kredyty, transakcje
papierami wartościowymi, itd. jest „przegrzany" m i ę d z y innymi po­
przez dezintegrację rynku pochodnych (derywatyw), k t ó r e g o rozmiary
osiągnęły kilkadziesiąt bilionów dolarów, stanowiących fikcyjne pie­
niądze wiszące jak wielki balon nad światową gospodarką. System ten
jest w coraz w i ę k s z y m stopniu oparty nie na produkcji i handlu, ale
na spekulacji i lichwie. Oblicza się, że obroty na rynkach ś w i a t o w y c h
w y n o s z ą dziennie ponad tysiąc sto miliardów d o l a r ó w , ale jedynie od
2,5% do 5% wartości tych transakcji p o w i ą z a n a jest z p r a w d z i w ą w y ­
m i a n ą d ó b r i u s ł u g . Oznacza to, że światowa gospodarka tak jest
urządzona, że bardziej opłaca się spekulować niż w y t w a r z a ć konkretne
dobra. Operacje pochodnymi polegają generalnie na t y m , że nie odby­
wają się w gotówce i wybiegają w przyszłość. Stawia się na oczeki­
w a n ą w przyszłości cenę walut, b o n ó w , stopę oprocentowania, itp.
Przy czym są to kontrakty na termin lub opcję „bez o s ł o n y " , strony
zadawalają się w y p ł a c e n i e m „wskaźnika gwarancyjnego" w wysoko­
ści od 2 do 5% ogólnej sumy transakcji. Ten słynny „efekt towarowy"
pozwala z kolei inkasować w spekulacjach dziesięcio, a nawet pięć­
dziesięciokrotną sumę kapitałów realnych, które się z a i n w e s t o w a ł o .
C z ę s t o jest to w praktyce p o w i ą z a n e z działaniami, które mają na celu
urealnienie tych p r z e w i d y w a ń , więc się odpowiednio próbuje stymu­
lować „ w ł a ś c i w y " rozwój w y d a r z e ń . Dlatego czasami słyszymy na
4 6
47
N o w a ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
159
przykład o nagłych spadkach cen na jakąś walutę, j a k i m ś załamaniu,
niespodziewanym upadku jakiejś instytucji finansowej.
Krach meksykański w grudniu 1994, czy upadek Banku Barrings
w lutym 1995 roku to wierzchołek wielkiej góry lodowej. W t y m
ostatnim przypadku straty na rynku pochodnych wyniosły ponad m i l ­
iard dolarów, trzykrotnie więcej niż kapitał tego banku. Dodatkowo
ten miliard był powiązany z kontraktami o wartości 27 miliardów,
dlatego Bank A n g l i i nie podjął decyzji o wydobyciu z k ł o p o t ó w sza­
cownego Banku Barrings, bądź co bądź jednego z g ł ó w n y c h b a n k ó w
brytyjskiej rodziny królewskiej, co zostało odczytane jako tendencja
do wycofywania się z rynku pochodnych. Bo co będzie jak „ p ę k n i e "
cały balon spekulacyjny kilkudziesięciu bilionów dolarów? Czy nie
nastąpi załamanie walut, bankructwa, krach na giełdach i o g ó l n a reces­
ja? Czy ś w i a t o w a gospodarka nie pogrąży się w chaosie . Jak Polska
jest przygotowana na taką e w e n t u a l n o ś ć ?
48
System bankowy odgrywa również nadzwyczaj istotną rolę w fun­
kcjonowaniu państwa, w tym tworzenia zgubnego mechanizmu tzw.
zadłużenia narodowego, które opisał Szczęsny Górski. Zwraca on uwa­
gę, że tylko banki państwowe czy komercyjne mogą tworzyć kredyt
finansowy, czyli pieniądze, rachunki bankowe, czeki, karty i linie kre­
dytowe. Jednak gwarantem realnego kredytu, a więc odzwierciedlenia
bogactwa realnego (rzeczy, umiejętności, struktura społeczna, która
umożliwia produkcje zaspokajającą nasze potrzeby) jest społeczeństwo,
a nie banki, które emitują bogactwo finansowe, które jest tylko k s i ę g o ­
w y m zapisem, odbiciem wartości bogactwa realnego. P o n i e w a ż jednak
kredyt finansowy traktuje się jako "swoiste" bogactwo, więc społeczeń­
stwo pożycza od banków ich „bogactwo". Zaś one domagają się opro­
centowania, tak jakby były właścicielami realnych d ó b r .
49
Istnieje zatem całkiem realne niebezpieczeństwo, że może dojść do
zadławienia się pętlą zadłużenia: rośnie oprocentowanie, a skoro rosną
procenty - rosną podatki. W ten sposób - i inne j u ż częściowo zasygnali­
zowane - system ten bogaci grupy kapitałowe, które w dużej mierze nie
są nawet właścicielami, a tylko dysponentami kapitału społecznego.
Ciekawego spostrzeżenia dokonał Ojciec św. Pius X I , który w en­
cyklice „Quadragesimo anno" zauważył: „Przede wszystkim uderzają-
Jan Maria Jackowski
160
c y m w naszych czasach zjawiskiem jest skupianie się nie t y l k o samych
bogactw, ale także ogromnej potęgi i despotycznej w ł a d z y gospodar­
czej, w rękach niewielu, którzy w dodatku często nawet nie są właści­
cielami, lecz tylko stróżami i zarządcami kapitału, a którzy mimo to
kierują nim w sposób samowolny. To ujarzmienie ż y c i a gospodarcze­
go najgorszą przybiera postać w działalności tych ludzi, którzy jako
stróże i kierownicy kapitału finansowego, władają kredytem i rozdzie­
lają go według swej w o l i . W ten sposób regulują oni niejako obieg
k r w i w organizmie gospodarczym i sam żywioł życia gospodarczego
trzymają w swych rękach, że nikt nie m o ż e wbrew ich w o l i oddy­
chać" .
5 0
Tak oto na naszych oczach dokonuje się podbój prowadzony przez
nieliczną grupę finansistów, którzy są współczesnymi „kondotierami".
Ci „dobroczyńcy ludzkości" budują „światowy koncern", kapitałem
zamiast wojskiem dokonują zawłaszczenia coraz to nowych zdobyczy.
Ich koncepcje ekonomiczne, narzucane całemu światu, mają usankcjo­
n o w a ć koncentrację niebywałej władzy w ich rękach i to na zasadach
dla nich dogodnych. Dyktatura świata finansów i prymat kapitału po­
wodują, że szukanie maksymalnego zysku dla d y s p o n e n t ó w ś r o d k ó w
finansowych staje się zasadą, której chce się p o d p o r z ą d k o w a ć k a ż d e g o
człowieka i całą ziemską rzeczywistość.
T w ó r c y koncepcji o g ó l n o ś w i a t o w e g o supermarketu są rzecznikami
sztucznej jednolitości, a nie naturalnej r ó ż n o r o d n o ś c i , jednej ludzkości
składającej się z „obywateli świata", jednej kultury, jednego j ę z y k a ,
jednej demoliberalnej ideologii, hegemonii jednego o ś r o d k a , w danym
momencie najsilniejszego organizmu p a ń s t w o w e g o , który ma w p ł y w y
w m i ę d z y n a r o d o w y c h instytucjach i strukturach. „Nikt nie m o ż e za­
p r z e c z y ć temu - pisze noblista Maurice Allais - że organizacje świa­
towe, takie jak M i ę d z y n a r o d o w y Fundusz Walutowy, Bank Ś w i a t o w y
i G A T T , zdominowane są - jeżeli nie manipulowane - przez Stany
Zjednoczone" .
51
Zwolennikom New W o r l d Order nie chodzi o p r a w d ę , a jedynie
o pożytek, co prowadzi do dehumanizacji wszystkich dziedzin życia,
bo moralne staje się nie to, co dobre, a to, co jest korzystne w danym
momencie. Utylitaryzm, który skłania do wyzyskiwania słabszych
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
161
i biedniejszych nie tylko w nawias bierze p r a w d ę , ale także z a g r a ż a
wolności człowieka i wolności narodów. „ N o w y porządek światowy,
to śmierć p a ń s t w narodowych i obywatelskich, to bieda i bezrobocie,
to wykorzenienie społeczne i k u l t u r o w e " . To tendencja do dechrystianizacji świata i zaprowadzenia nowej religii kultu człowieka i do­
czesności.
52
M i ę d z y internacjonalizmem a globalizmem
Co łączy te w y d a w a ł o b y się sprzeczne projekty, tendencje i d ą ż e n i a
zasygnalizowane w t y m rozdziale? Z jednej strony obserwujemy u w ł a ­
szczanie się nomenklatury i coraz realniej odczuwany udział ś r o d o ­
wisk postkomunistycznych we władzy, a więc zjawiska kojarzące się
z kierunkiem moskiewskim, z drugiej - j e s t e ś m y ś w i a d k a m i oddzia­
ł y w a n i a w Polsce koncepcji monetarystycznych i ultra-liberalnych
o czytelnym zachodnim rodowodzie ideologicznym. P r ó b ę odpowie­
dzi na te pytania daje w swej książce „Chrześcijanie a demokracja"
włoski filozof i polityk Rocco Buttiglione. W swej analizie podkreśla,
że walka z komunizmem prowadzona była pod hasłami większej sku­
t e c z n o ś c i kapitalizmu w dziedzinie produkcji d ó b r materialnych,
a więc w imię ideologii dobrobytu rozumianej jako zwykła obfitość
d ó b r materialnych, która przeciwstawia się idei dobrego życia, a w i ę c
sytuacji w której dobra materialne p o d p o r z ą d k o w a n e są dobru moral­
nemu.
Cywilizacji tradycyjnej przeciwstawiono cywilizację p r z e m y s ł o w ą ,
która z kolei przybrała dwie różne formy: kapitalistyczną i komunisty­
czną. Społeczeństwo przemysłowe interpretowane było j e d n o c z e ś n i e
jako społeczeństwo religijnej sekularyzacji i materializmu. Zgodnie
z tą p e r s p e k t y w ą kapitalizm pokonuje socjalizm jako bardziej konse­
kwentny materializm. Rocco Buttiglione podkreśla: „Idea p r z e z w y c i ę ­
żenia komunizmu za p o m o c ą społeczeństwa konsumpcyjnego zakła­
dała raczej, że postępująca ewolucja społeczeństw komunistycznych
doprowadzi do ich stopniowego wcielania w ramy modelu zachodnie­
go, który ze swej strony przekształciłby się przyjmując w w i ę k s z y m
11 — Kwartalnik Filozoficzny
162
Jan Maria Jackowski
stopniu elementy p a ń s t w o w e g o kierowania gospodarką. Zmierzaliby­
śmy zatem w kierunku nowego modelu, w k t ó r y m przeważałyby jed­
nak elementy systemu zachodniego. (...) W n o w y m s p o ł e c z e ń s t w i e nie
byłoby miejsca dla religii, a co najwyżej miejsce dla religijności typu
modernistycznego, która ogranicza się do akceptacji i konsekracji bie­
gu h i s t o r i i " .
Komunistyczny internacjonalizm i kosmopolityczny globalizm, dwa
różne w formie projekty tej samej utopii budowy raju na ziemi, łączą
w gruncie rzeczy podobne cele. Likwidacja p a ń s t w narodowych, mar­
ginalizacja jeśli nie wykorzenienie chrześcijaństwa, stworzenie jedno­
litej struktury społeczno-politycznej ogarniającej cały świat. Tę kon­
cepcję wspierały dwa ośrodki: „ojczyzna proletariatu", czyli imperium
sowieckie i lider „ w o l n e g o świata" - Stany Zjednoczone.
53
Wobec przewidywanego załamania się ZSRR, które opierało się na
przestarzałej i nieefektywnej ekonomicznie ideologii marksizmu-leninizmu, jeszcze w latach siedemdziesiątych zostały podjęte za pośred­
nictwem K G B ruchy zmierzające do modernizacji imperium i zasilenia
go ideologią d e m o l i b e r a l n ą . M a m y zatem obecnie do czynienia
z mutacją wirusa komunistycznego, który adoptuje się do życia w SY­
S T E M I E demoliberalnym. A dawni decydenci układu komunistyczne­
go, poprzez uwłaszczanie i technikę liberalną uzyskują władzę ekono­
miczną i negocjują z najsilniejszymi centrami globalizmu swój wyra­
zisty udział w ramach jednego państwa ś w i a t o w e g o i podział stref
wpływów.
54
Natomiast projekt wprowadzenia New W o r l d Order w e d ł u g Roberta
Strausz-Hupe, d ł u g o l e t n i e g o dyplomaty i znanego w U S A rzecznika
globalizmu, miałby się d o k o n a ć pod auspicjami U S A i to jak najszyb­
ciej. Motywacja jest następująca: w związku ze wzrostem ekonomicz­
nym i politycznym znaczenia krajów azjatyckich oraz wysokim przy­
rostem ludności w tej strefie następuje przesunięcie się centrum świa­
t o w e g o w s t r o n ę P a c y f i k u (nowe „ m a r e n o s t r u m " ) .
Drugim
czynnikiem jest fakt zwiększania się liczby krajów, które dysponują
bronią atomową, co m o ż e oznaczać utratę kontroli nad t y m i arsenałami
przez dotychczasowe mocarstwa atomowe. W z w i ą z k u z t y m i okolicz­
nościami jedynym wyjściem dla Stanów Zjednoczonych, jako jeszcze
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
163
najsilniejszego p a ń s t w a świata, i z racji p r z y w ó d z t w a w O N Z jest
wprowadzenie New W o r l d Order .
Za rozwijaniem tego kierunku przemawia p o r ó w n a n i e realizacji
transformacji gospodarczej w Rosji i na przykład w Polsce. Warto
może p r z y p o m n i e ć , że u podstaw zakładania ZSRR legło wsparcie
w p ł y w o w y c h kręgów finansowych Zachodu, które wyraźnie i hojnie
wspierały rewolucję b o l s z e w i c k ą bowiem uznano, że „ k o m u n i z m
jest narzędziem, które służy do zniszczenia państw narodowych i do
ustalenia jednego rządu ś w i a t o w e g o ( . . . ) " .
Porównując transformację gospodarczą d o k o n y w a n ą obecnie w Ro­
sji i w Polsce trudno się nie zgodzić z prof. Andrzejem M. Z a w i ś l a ­
kiem, który zauważył: „podwójna miara, j a k ą Zachód stosuje promując
wzorce racjonalnych przemian gospodarczych w Rosji i w Polsce, bie­
rze się z diametralnie różnego traktowania tych krajów jako podmio­
tów polityczno-gospodarczych. Rosja (...) jest światu potrzebna, wszy­
stkie scenariusze politologów w takich sprawach jak: konfrontacja
z agresywnym fundamentalizmem islamu, odpór chińsko-japońskiej
gospodarczej inwazji na Dalekim Wschodzie, tonizowanie Niemiec
w Europie, przewidują dla Rosji poczesną rolę. Natomiast Polska nie
tylko nie jest nikomu potrzebna, ale być m o ż e jest wręcz uciążliwa.
(...) Chaos gospodarczy w Polsce nie tylko nikomu nie zaszkodzi, ale
stanowić m o ż e znakomite preludium, t y m razem nie do r o z b i o r ó w , ale
np. do rozmycia polskiego problemu w euroregionach" .
55
56
57
58
Wobec skali p r o b l e m ó w w s p ó ł c z e s n o ś c i , Polsce są dziś potrzebni
wielcy politycy i zrozumienie naszej sytuacji w szerokich kręgach spo­
łecznych.
Dlaczego?
Dlaczego w okresie 1989-1993, gdy w ł a d z ę sprawowali „ n a s i " nie
zaczęto w d r a ż a ć programu gospodarczego z lepszymi perspektywami
dla Polski i P o l a k ó w , koncepcji kapitalizmu powszechnego, nie u k r ó ­
cono procederu rabunku majątku narodowego i pozwolono na u m i ę ­
dzynarodowienie decyzji w sprawach polskiej gospodarki? Dlaczego
164
Jan Maria Jackowski
nie zaczęto b u d o w a ć społecznej gospodarki rynkowej? Pytanie za py­
tanie: a czy w ogóle była wola polityczna odcięcia się od doświadczeń
przeszłości, uwłaszczenia społeczeństwa i budowy przyszłości Polski
na nowych zasadach?
Niewątpliwie część liderów wyraźnie zmierzała w kierunku tworze­
nia I I I Rzeczypospolitej, jednak dominujące w t y m okresie grupy po­
lityczne wzmacniały procesy utrwalające PRL-bis. Pouczający i chara­
kterystyczny jest tutaj przykład Janusza Lewandowskiego reprezentu­
j ą c e g o o p i n i o t w ó r c z e , w kwestiach ekonomicznych, ś r o d o w i s k o
gdańskich liberałów. W 1988 r. wraz z Janem Szomburgiem opraco­
wał koncepcję prywatyzacji kuponowej, która miała uwłaszczyć spo­
ł e c z e ń s t w o i objąć prawie 4000 p a ń s t w o w y c h przedsiębiorstw. Jako
minister przekształceń w ł a s n o ś c i o w y c h w rządzie Jana Krzysztofa
Bieleckiego i Hanny Suchockiej zaczął się w y c o f y w a ć ze swego po­
mysłu, który ostatecznie został okrojony do 400 z a k ł a d ó w (tzw. pro­
gram N F I ) , a jego istota sprowadza się do kilkunastu tysięcy lukra­
tywnych posad w radach nadzorczych dla starej i nowej nomenklatury
z tej części dawnej opozycji, która włączyła się w ten system oraz
o c h ł a p ó w z o g ó l n o n a r o d o w e g o dobra dla obywateli. W propagandzie
postkomunistycznej natomiast głoszono fałszywą tezę, że w ł a d z ę spra­
w o w a ł a „Solidarność" i ona jest winna za zaistniałą sytuację.
Komentując tę zmianę Guy Sorman zauważył: „W 1988 roku Le­
wandowski był g ł ó w n y m o b r o ń c ą programu prywatyzacji kuponowej,
podobnej do czeskiej, pozwalającej sprywatyzować całą gospodarkę
przy zaangażowaniu w ten proces społeczeństwa. Pięć lat później Le­
wandowski twierdzi, że jest to pomysł demagogiczny. Dlaczego jest
to demagogiczne w Warszawie, a może być realizowane w Pradze?
Lewandowski wysuwa tradycyjne argumenty zachowawcze u ż y w a n e
przez sprawujących władzę urzędników p a ń s t w o w y c h , którzy w isto­
cie nie chcą p r y w a t y z o w a ć " . Puentę do tej zmiany p o g l ą d ó w dopi­
sało życie. W trakcie kampanii wyborczej do sejmu we wrześniu
1993 r. Kongres Liberalno-Demokratyczny oskarżył d a w n ą partię
k o m u n i s t y c z n ą o plagiat programu! Nic w t y m dziwnego - ten socjalliberalny program to w s p ó l n a platforma dawnych socjalistów, a obec­
nie „czerwonych liberałów." Demoliberalna synteza.
59
N o w a ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
165
Casus Lewandowskiego, który być m o ż e był kiedyś - co w a ż n e szczerym zwolennikiem kapitalizmu powszechnego, jest o tyle istotny,
iż pokazuje niebezpieczną ewolucję postaw części a k t y w i s t ó w obozu
solidarnościowego. Otóż zdobywając zaufanie społeczne i d o c h o d z ą c
do władzy na fali deklarowanej woli zmian i tworzenia wolnej I I I Rze­
czypospolitej, po uzyskaniu tej władzy zaczęli się w y c o f y w a ć z dekla­
rowanych wcześniej koncepcji. I zapewne - nie przesądzając s z c z e g ó ­
ł o w e g o przypadku Janusza Lewandowskiego - część działaczy tego
środowiska dała się dość szybko „ r o z m i ę k c z y ć " przez układ mafijnonomenklaturowy i dołączyła do grona rentierów PRL.
„Uczciwi inaczej", gdy przyjrzeli się z bliska mechanizmowi gra­
bieży, zapewne doszli do „jedynie s ł u s z n e g o " wniosku, że ich program
i p o m y s ł y są nie do przeprowadzenia w zaistniałej sytuacji. Zamiast
więc u d o s k o n a l a ć i urzeczywistniać swoje koncepcje, by - zgodnie
z tym, co świadczy o klasie polityka i twórcy p r o g r a m ó w ekonomicz­
nych - elastycznie, ale konsekwentnie i w zgodzie z wyznawanymi
pryncypiami, nie tracić zdolności do przeprowadzenia swojej w o l i , za­
częli równać w dół i postępować zgodnie z przeświadczeniem, że le­
piej się w ł ą c z y ć do gry na zasadach proponowanych przez b. towarzy­
szy z PZPR. W ten sposób własne błędy, interesy ekonomiczne, ideo­
logiczne i polityczne są przerzucane na grzbiet s p o ł e c z e ń s t w a .
I w y k r ę c a się kota ogonem m ó w i ą c : Polacy „nie dorośli do demokra­
c j i " , „nie rozumieją gospodarki rynkowej", są przeciwni „reformie"
i „integracji europejskiej".
Jeśli tacy ludzie - nowa nomenklatura, która dołączyła do starej - chcą
rządzić Polską, to nic dziwnego, że tu niewielkie są szanse na zbudowanie
gospodarki rynkowej respektującej prymat człowieka nad kapitałem i rze­
czą. Brak wiary w możliwość zmian, słabość kręgosłupa moralnego, za­
tracenie poczucia odpowiedzialności oraz nieumiejętność wypracowania
spójnej i skutecznej strategii działania środowisk dawnej opozycji spo­
wodowały, że obecnie wszyscy za to płacimy, a droga do normalizacji
sytuacji w naszym kraju znacznie się wydłużyła. Cierpi więc nadal wiele
polskich rodzin, które, podobnie jak w nieodległej przeszłości, znalazły
się w sytuacji wyzyskiwanej siły roboczej żyjącej na pograniczu ubóstwa
i bez realnego wpływu na zmianę tego stanu rzeczy.
166
Jan Maria Jackowski
Polska w Europie
Czy jesteśmy skazani na zagładę? Czy j e s t e ś m y w matni bez w y j ­
ścia? Byłby to zbyt fatalistyczny wniosek, choć sytuację ekonomiczno-polityczną Polski odczytuje się różnie.
Jedni m ó w i ą tak: j e s t e ś m y penetrowani przez m i ę d z y n a r o d o w e
i ponadnarodowe instytucje, które rozważają, jak zarobić na Polsce,
a przy okazji osiągnąć swoje cele polityczne i ideologiczne oraz przez
obce państwa, które realizują swoje historyczne cele. Z niepokojem
obserwują odradzającą się w i e l k o m o c a r s t w o w ą ambicję Rosji wyraża­
ną na przykład poprzez przejawy imperialnej ekspansji w różnych re­
jonach świata, domaganie się korytarza przez s u w a l s z c z y z n ę , a także
sprzeciw wielu moskiewskich dygnitarzy wobec naszego wejścia do
N A T O . Ta ideologia politycznej hegemonii oparta jest na silnie zako­
rzenionej od kilku w i e k ó w teorii trzeciego Rzymu, w świetle której
Rosja stanie się trzecim i ostatecznym imperium ś w i a t o w y m na wzór
Cesarstwa Rzymskiego. Inni porównują m a p ę zasięgu obecnych i n ­
westycji i aktywności p o d m i o t ó w niemieckich w Polsce, które dziwnie
pokrywają się z marszem na wschód znanym z przeszłości.
Niektórzy zatroskani o Polskę zastanawiają się, j a k zapewnić jej
bezpieczeństwo we w s p ó ł c z e s n y m , tak pełnym napięć świecie, dys­
ponując stosunkowo słabym potencjałem i niewielkimi instrumenta­
mi obrony. T w i e r d z ą , że nie wyjdziemy z kryzysu, utracimy suwe­
renność o ile nad Wisłę i Odrę nie przyciągniemy wielkiego kapitału,
najlepiej z odległych krajów, które akurat rywalizują z p a ń s t w a m i nie
zawsze nam dobrze ż y c z ą c y m i . Trzeba więc s t w o r z y ć , argumentują,
jak najkorzystniejsze warunki do przyciągnięcia wielkiego kapitału.
Bo skoro ktoś tu włoży dziesiątki miliardów dolarów, to będzie sam
pilnował bezpieczeństwa swoich inwestycji: lepiej więc p r a c o w a ć ja­
ko najemna i miejscowa siła robocza, ale b ę d ą c a u siebie i żyjąca
w Polsce w miarę bezpiecznej. Poza tym warto n a ś l a d o w a ć zakoń­
czone sukcesem transformacje gospodarek dzisiejszych dalekows­
chodnich „ t y g r y s ó w " , które opierały się na odwrotnych koncepcjach
ekonomicznych niż te, które nam zalecano: silnym interwencjonizmie
i protekcjonalizmie państwa.
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
167
Teza trudna do wcielenia w życie. Bo c i , którzy mają tu interesy,
nie bardzo dopuszczą tych, którzy dysponują technologiami i środka­
m i , ale są daleko, bo sami z nimi rywalizują. Poza t y m , Rosja dla U S A
jest bardzo p o ż ą d a n y m partnerem z k t ó r y m - w perspektywie coraz
większego napięcia na Dalekim Wschodzie, gdzie przenosi się cen­
trum światowej gospodarki - lepiej żyć dobrze. W imię w s p ó l n y c h
wielkich interesów m o ż n a więc, jak poucza doświadczenie historycz­
ne, poświęcić małe kraje.
Jeszcze inni powiadają, że trzeba przede wszystkim liczyć na sie­
bie, w y k a z y w a ć swoją przydatność w systemie współpracy i wymiany
m i ę d z y n a r o d o w e j , a j e d n o c z e ś n i e p o d e j m o w a ć roztropne działanie
w dziedzinie polityki zagranicznej.
Przed Polską rysują się więc różne możliwości, podobnie jak z in­
tegracją e u r o p e j s k ą . A l b o z a b i e g a ć o w e j ś c i e do UE r e z y g n u j ą c
z własnej suwerenności i tożsamości religijno-kulturowej, a w rezul­
tacie zostać wchłoniętym w formie kilku polskojęzycznych euroregio­
nów, albo starać się bardzo ostrożnie zbliżać do U n i i , starając się za­
strzec własny punkt widzenia na najbardziej ż y w o t n e interesy. O ile
zastrzeżenia takie nie będą m o ż l i w e do wyegzekwowania zrezygno­
w a ć z tej formy integracji. To, co jest ewentualnie korzystne w kon­
cepcji Maastricht, m o ż n a przecież p r ó b o w a ć osiągnąć poza Unia Eu­
ropejską. Równolegle, co zresztą j u ż zainaugurowano w formie środ­
k o w o europejskiej strefy wolnego handlu C E F T A , p o w i n n i ś m y
w z m a c n i a ć tę strefę wolnego handlu obejmującą naszych p o ł u d n i o ­
wych sąsiadów, a więc państwa, które są zbliżone poziomem rozwoju
i strukturą płac. Ten region handlowy mógłby wchodzić we wzajemnie
korzystne porozumienia z innymi podobnymi obszarami w świecie.
„Liberalizacja handlu - wyjaśnia Maurice Allais - opłaca się wyłącznie
wewnątrz zrzeszeń regionalnych, uznających wspólne rynki w ramach
wspólnych polityk. W interesie k a ż d e g o zrzeszenia regionalnego leży
ochrona przed konkurencją zewnętrzną. Z jednej strony po to, aby
zachować branże przemysłowe, których likwidacja - z przyczyn cza­
sowych - o k a z a ł a b y się szkodliwa w przyszłości, a z drugiej strony by
z a c h o w a ć poziom produkcji rolnej m o g ą c y w k a ż d y m wypadku zabez­
pieczyć samowystarczalność w y ż y w i e n i o w ą " .
60
168
Jan Maria Jackowski
W t y m wariancie m o ż n a b y też p r ó b o w a ć p o z o s t a ć suwerennym
państwem poza Unią, współpracującym, a nie izolującym się od kra­
j ó w U n i i . Choć wygląda na to, iż zadecydowano, że Polska ma reali­
z o w a ć wariant wchodzenia do U n i i za wszelką c e n ę i bez względu na
konsekwencje. Lecz d o p ó k i piłka jest w grze m o ż l i w e są różne wa­
rianty.
Stosunki z naszymi sąsiadami p o w i n n i ś m y opierać na dobrym są­
siedztwie. I dążyć, co m o ż e nie jest łatwe, ale nie jest n i e m o ż l i w e ,
o to, aby relacje Warszawa - Berlin były lepsze niż relacje Berlin
-Moskwa, a z drugiej strony, by relacje Warszawa - Moskwa były
lepsze niż relacje Moskwa - Berlin. Polska powinna u c z y n i ć atut ze
swojego położenia geopolitycznego, a nie u p a t r y w a ć w nim jedynie
źródła swoich klęsk. Mamy bowiem historyczną szansę odegrania
szczególnej roli w bardzo korzystnym handlu Wschód - Zachód i Północ
- Południe.
Przy czym wypadałoby z o g r o m n ą ostrożnością i roztropnością
r o z w a ż y ć kwestię przystąpienia do N A T O . Nasze ewentualne wejście
do Sojuszu spowoduje przesunięcie granic Paktu na w s c h ó d , a więc
wymierzenie rosyjskich rakiet w cele w Polsce. T a k ż e ogromne nakła­
dy, na których zarobią a m e r y k a ń s k i e i niemieckie koncerny, na przezbrojenie polskiej armii. Przy czym, jak poucza d o ś w i a d c z e n i e histo­
ryczne, zachodnie gwarancje bynajmniej nie ustrzegły nas od k ł o p o ­
tów...
Gdy tylko Rosja w y k a ż e bardzo duże zaniepokojenie, Z a c h ó d m o ż e
dojść do wniosku, że lepiej jest wycofać poparcie dla Polski niż roz­
drażniać imperium. O c z y w i ś c i e , jak to w handlu bywa, w zamian za
j a k i e ś korzyści. Z drugiej strony Pakt Północnoatlantycki to USA,
a Stany Zjednoczone mimo wszystko nie mają z nami bezpośredniej
granicy. M o ż e więc priorytem jest prowadzenie przez P o l s k ę takiej
p o l i t y k i , by kwestia naszego ewentualnego p r z y s t ą p i e n i a do N A T O nie
o d b y w a ł a się jako gra poza nami i ponad naszymi g ł o w a m i . Kto wie,
czy zatem chwilowo nie należałoby okazać większej wyrozumiałości
wobec słabszego supermocarstwa, a wtedy silniejsze bardziej zaczęło­
by zabiegać o nasze w z g l ę d y ?
Nowa ekonomia - zagrożenie narodów. Kierunki podboju
169
Przypisy
Witold Kalinowski: Z dziejów grabieży w Polsce, „Tygodnik Solidarność",
10.06.94.
Janusz Ekes: Polska przyczyny słabości i podstawy nadziei, Warszawa 1994, s. 8
Zawód morderca, „Express Wieczorny" nr 15, 18.01.95.
por. Andrzej Zybertowicz: W uścisku tajnych służb, Warszawa 1992, s. 116 - 119.
por. Witold Kalinowski, dz. cyt.
por. Piotr Wysocki: Ras, Czerwona Pajęczyna, „Życie Warszawy", nr 294,
28.10.95
por. G. Sz.: Pęk osamotniony, „Słowo. Dziennik Katolicki", nr 52, 14.03.95.
za: Agnieszka Sowa: Czy Polsce grozi oligarchial, „Życie Warszawy", nr 311,
15.11.95
Piotr Wysocki: Igo, Poz Pracodawcy Ałganowa, „Życie Warszawy", nr 8, 10.01.96
10 Piero Luigi Vigna: Mafie podały sobie dłonie, „Niedziela", nr 10, 10.03.96
por. Krzysztof Brajczewski: Ośmiornica, kaliber 38, „Polityka", nr 11, 18.03.95
Jadwiga Staniszkis: Co to jest kapitalizm polityczny, „Debata" 2/94, s. 33 - 34
zwycięstwo w wyborach parlamentarnych 19.09.93. i wyborach prezydenckich
19.11.95
Witold Kalinowski, dz. cyt.
za: Andrzej M. Zawiślak: Wypisy z dziejów wiarotomstwa i naiwności w Polsce,
mszp. (w druku), s. 44
Tomasz Sakiewicz: Różne oblicza Balcerowicza, „Gazeta Polska", nr 18, 04.05.95
za: Mathis Bortner: Jak dobija się gospodarkę polską od 1989 roku, Nicea 1995,
s. 191 - 192
James Goldsmith: Pułapka, Warszawa 1995, s. 204
tamże, s. 4
por. Jadwiga Staniszkis, dz. cyt.
por. Krzysztof Łaszkiewicz: Nabrzmiały problem - reprywatyzacja, Niedziela nr 44,
30.10.94
za: Andrzej M. Zawiślak, dz. cyt., s. 60
por. Marek Siwiec: Polska asymetrycznie wykiwana, „Najwyższy Czas" nr 39/92
Alain Cotta: Pour l'Europe, contre Maastricht, ed. Fayard, 1992, s. 45
Jarosław Barski, Kazimierz Lipkowski: Unia Europejska jest zgubą dla Polski,
mszp. s. 28 i 37
Alain Cotta, dz. cyt., s. s. 76
Gerard Baudson, L'Europe des apatridos, ed. de Luynes, 1994.
Andrzej M. Zawiślak, dz. cyt., s. 59
Jarosław Barski, Kazimierz Lipkowski, dz. cyt., s. 51, 66 - 75
Szowinizm na nasz koszt, „Niedziela" nr 11, 17.03.96
Józef Fraczek: Nowiny, 28.11.95
Andrzej M. Zawiślak, dz. cyt., s. 8
1
2
3
4
5
6
7
8
9
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
170
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
Jan Maria Jackowski
Jarosław Barski, Kazimierz Lipkowski, dz. cyt., s. 73
Wiadomości, Program 1 TVP S. A., emisja 17.02.96, godz. 19.30
Maurice Allais: Combats pour l'Europe 1992 - 1994, ed. Clement Jaglar, s. 260
James Goldsmith, dz. cyt., s. 18
tamże, s. 26 - 27
tamże, s. 28 - 29
Mathis Bortner, dz. cyt., s. 53
Andrzej M. Zawiślak, dz. cyt., s. 59
por. Zygmunt Królak: Złota dekada Niemiec, „Najwyższy Czas" nr 52, 31.12.1993
cyt. za J. R. Nowak: Myśli o Polsce i Polakach, Warszawa 1993, s. 293
Stanisław Mikołajczyk: Gwałt na Polsce, Paryż 1949, s. 172 - 173
cyt. za: Teresa Kuczyńska: Ambaras z zachodnią pomocą, „Tygodnik Solidarność",
10.06.94
Tomasz Wójcik: Powszechne i rzeczywiste uwłaszczenie, „Solidarni" (Genewa),
nr 1, grudzień - styczeń, 1994 - 1995
Jarosław Barski, Kazimierz Lipkowski, dz. cyt., s. 185
Mathis Bortner, dz. cyt., s. 165
Frank Hahn: Czas na działanie!, „Nowa Solidarność", nr 7, kwiecień 1995
Szczęsny Górski: Pieniędzy wystarczy dla wszystkich, „Tygodnik Solidarność",
nr 1, 06.01.95
Pius X I : Quadragesimo anno, n 105 - 106
Maurice Allais, dz. cyt., s. 176
Gerard Baudson: L'Europe des apatrides, ed. de Luynes, 1994
Rocco Buttiglione: Chrześcijanie a demokracja, Lublin 1993, s. 59
por. Anatoly Golitsyn: New Lies for Old, 1981
Robert Strausz-Hupe: The Ballance of Tomorrow, w: „ORBIS", nr 36, 1992, s. 5-8
por. Z. A. B. Zeman: Germany and the Revolution in Russia 1915 - 1918, London
1958; Anthony C. Sutton: Wall Street and the Bolshevik Revolution, 1981
Pierre Virion: Le Nouvel Ordre du Monde, Tequi 1974, s. 59
Andrzej M. Zawiślak, dz. cyt., s. 46
W poszukiwaniu liberalnego rozwiązania, Debata, 2/94
Maurice Allais, dz. cyt., s. 377