PLUS 63 - Bełchatowskie Stowarzyszenie Samorządowe PLUS
Transkrypt
PLUS 63 - Bełchatowskie Stowarzyszenie Samorządowe PLUS
25 marca 2010 r. Numer 3/10 Biuletyn Bełchatowskiego Stowarzyszenia Samorządowego PLUS Bełchatów Więcej informacji — www.plusbelchatow.pl Egzemplarz bezpłatny — przeczytałeś, podaj dalej! Motto: Ludzie mówią - „czas to pieniądz”. Ja mówię inaczej - „czas to miłość”. Pieniądz jest znikomy, a miłość trwa. Stefan Wyszyński str. 2 Déjà vu Edward Olszewski Euro w mundurze str. 3 Centrum Bełchatowa z gwiazdami siatkówki Marek Chrzanowski Biorę kredyt, innym nie pozwolę str. 4 Za udział w konkursach Starostwo musi słono zapłacić Dariusz Matyśkiewicz Konkurs Bełchatowianka Roku 2009 rozstrzygnięty Kamila Dziadoń str. 5 Hołd bohaterom AK „Fakty” przegrały w sądzie z ADM Sp. z o.o. str. 6 10. urodziny Regionalnego Stowarzyszenia Społeczno – Kulturalnego str. 7 Współczesny patriotyzm młodych Anna Szczęsna str. 8 Samorząd pracowniczy Edward Olszewski Na zbliżające się Święta Zmartwychwstania Pańskiego życzenia wiary, nadziei i miłości, zdrowia i wiosennej pogody ducha oraz wszelkiej pomyślności i obfitości łask Bożych składają członkowie PLUS-a 25 marca 2010 r. Déjà vu Déjà vu to odczucie, które występuje wtedy, gdy ma się wrażenie, że już kiedyś w życiu zdarzyła nam się sytuacja, którą właśnie przeżywamy. Takie wrażenie miałem podczas sesji Rady Miejskiej w dniu 11 lutego. Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym wystąpiło z wnioskiem o podjęcie uchwały, w związku z planowanym w czasie obchodów 30. rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”, odsłonięciem przy kościele NMP Matki Kościoła na os. Dolnośląskim tablicy pamiątkowej, poświęconej działalności podziemnych struktur NSZZ „Solidarność” i Duszpasterstwa Ludzi Pracy, która dzięki wsparciu księży Sercanów była tam prowadzona w latach osiemdziesiątych. Ponieważ przewodniczący Rady Miejskiej Włodzimierz Kuliński prosił, aby podczas dyskusji nad tym punktem był obecny przedstawiciel wnioskodawców, ja, jako członek zarządu Stowarzyszenia, zostałem wydelegowany na to posiedzenie Rady Miejskiej. Po wstępnych informacjach o naszej inicjatywie, kilka pytań postanowił zadać wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Kubiak. Ilu członków liczy Stowarzyszenie, ilu prowadzi działalność polityczną oraz co sądzę o ostatnich wypowiedziach Ryszarda Wyczachowskiego? Przez grzeczność i szacunek do miejsca i celu obrad Rady Miejskiej odpowiedziałem, ze działamy w oparciu ,,PLUS — Bełchatów’’. Wydawca: Bełchatowskie Stowarzyszenie Samorządowe — PLUS Adres: 97-400 Bełchatów, ul. Hellwiga 11. Redaktor naczelny: Edward Olszewski Autorzy numeru: Marek Chrzanowski Kamila Dziadoń Dariusz Matyśkiewicz Edward Olszewski Sylwester Paradecki Anna Szczęsna Skład i korekta własne. o ustawę o stowarzyszeniach i jesteśmy od czerwca 2009 r. zarejestrowani przez sąd rejestrowy, a w sprawie ostatnich wypowiedzi Ryszarda Wyczachowskiego odpowiedziałem, że tych ludzi, którzy przed 30 laty zakładali „Solidarność” i po doświadczeniach życiowych, które przeszli, nic nie jest w stanie ich zadziwić czy zaskoczyć i przekazałem radnemu stanowisko zarządu na piśmie w tej sprawie. Radnemu moja odpowiedź wystarczyła, bo głosował wraz ze swoim klubem radnych PiS za przyjęciem uchwały, podobnie jak kluby radnych PLUS i Platformy Obywatelskiej. Wstrzymali się od glosowania radni SLD i Ziemi Bełchatowskiej. Czyżby byli wciąż po tej samej stronie, a więc z SB i PZPR? To, że nie odpowiedziałem precyzyjnie na pytania zadane mi przez radnego Kubiaka, wypomniała mi w artykule próbującym ośmieszyć działalność naszego Stowarzyszenia, dziennikarka tygodnika „Fakty” Anna Staniaszek, która niestrudzenie, mniej więcej od 10 lat, śledzi każdą moją wypowiedź po to, by ją potem, po zmanipulowaniu, przedstawić w zamierzonym przez siebie znaczeniu opinii publicznej. Tym razem zwróciła uwagę na to, że nie odpowiedziałem na postawione mi pytania. Żeby ulżyć Annie Staniaszek i zaspokoić jej uczucie niedosytu informacji, postanowiłem odpowiedzieć w tym artykule. A więc Stowarzyszenie liczy więcej niż 15 osób (minimalna ilość wymagana przez ustawę o Stowarzyszeniach), a działalność polityczną do niedawna prowadziły dwie osoby, ale po rezygnacji Ryszarda Wyczachowskiego, który był członkiem LPR, pozostała już tyko jedna. Na dodatek jest to członek PiS. O pozostałych osobach, członkach naszego Stowarzyszenia, nic mi więcej nie wiadomo, żeby byli członkami jakichkolwiek partii politycznych. Odpowiedziałem szczerze, jak na przesłuchaniu. Ale dlaczego nie powiedziałem tego na sesji? Właśnie przez deja vu. Przypomniało mi się, że kiedyś już podobną sytuację przeżywałem. W 1988 roku, kiedy prowadziliśmy już jawną działalność w KWB „Bełchatów”, jako Komitet Założycielski NSZZ „Solidarność”, mój kierownik oświadczył mi któregoś dnia, że w ramach obowiązkowej procedury – okresowej oceny rezer- wowej kadry kierowniczej, wystawił mi ocenę negatywną za postawę polityczną i zapytał, czy się z nią zgadzam. Kiedy odpowiedziałem, że nie, to powiedział, że muszę w takim razie stanąć przed komisją, której przewodniczącym jest dyrektor naszego pionu ds. pracowniczych Jan Ciecieręga. Na drugi dzień stawiłem się w gabinecie dyrektora, w którym zastałem wysoką komisję, liczącą 11 osób. Dwie godziny rozmawialiśmy na mój temat i pozostaliśmy przy własnych zdaniach. Więc na zakończenie odpowiedziałem, że rozumiem doskonale ich ocenę mojej postawy politycznej, ale to ich ocena jest właśnie polityczna, gdyż wszyscy są członkami PZPR, a ja nie należę do żadnej partii, a jedynie mi chodzi o to, żeby mógł działać związek zawodowy, który powstał i działał w 1980 i 1981 roku. Mam nadzieje, Panie Darku, że mi Pan wybaczy, że nie udzieliłem Panu pełnej odpowiedzi na zadane mi przez Pana pytania, ale dzięki dociekliwości Anny Staniaszek staram Edward Olszewski się to nadrobić. Muszę Panu jeszcze dopowiedzieć, że przy okazji tej walki o prawo do swobodnej działalności związkowej, udało się, jak gdyby przy okazji, załatwić jeszcze parę rzeczy, takich jak: niepodległość, demokracja, wolny rynek. I dobrze, że nie musimy ponownie przechodzić walki o to, żebyśmy mogli podejmować swobodnie, według własnego uznania, działalności politycznej w partiach politycznych, jak również działalności społecznej poprzez możliwość swobodnego zrzeszania się w stowarzyszeniach. Edward Olszewski Bełchatów • • • • • • Województwo • • • • • • Polska • • • • • • Europa Euro w mundurze Jest oficjalne porozumienie w sprawie organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Służb Mundurowych „Bezpieczne Euro 2012”. Liderem projektu jest miasto Sieradz. Oprócz Bełchatowa, w przedsięwzięciu uczestniczą Wieluń i Pabianice. Mistrzostwa są wspierane przez Ministra Obrony Narodowej, Marszałka Województwa Łódzkiego oraz 15. Sieradzką Brygadę Wsparcia Dowodzenia. „Bełchatów jest do mistrzostw już przygotowany. Dysponujemy jednym z najlepszych w województwie łódzkim zapleczem treningowym, mamy świetne boisko główne oraz bazę noclegową” – mówi Marek Chrzanowski, prezydent Bełchatowa. Szczegóły dotyczące turnieju, w tym ilość drużyn, które będziemy gościć i meczów, jakie będą tu rozgrywane, zostaną doprecyzowane w perspektywie czasu. „Dla Bełchatowa udział w projekcie Euro w mundurze to przede wszystkim szansa na zapewnienie bełchatowianom ciekawych widowisk sportowych, ale i okazja do promocji miast organizujących turniej i całego województwa” – dodaje prezydent. Euro w mundurze będzie bardzo ważnym wydarzeniem. Rozgrywane równolegle do Euro 2012, będzie niejako uzupełnieniem tych piłkarskich mistrzostw. 25 marca 2010 r. Centrum Bełchatowa z gwiazdami siatkówki Roli, jaką spełnia bełchatowska siatkówka, nie sposób przecenić. Zawodnicy SKRY zawsze gwarantują sportowe widowiska na najwyższym poziomie. Dają niezmierną radość wszystkim kibicom siatkówki, a nas, bełchatowian, napawają olbrzymią dumą. Dzięki siatkówce o Bełchatowie słyszy cała Polska, Europa i świat. Jestem więc przekonany, że jako bełchatowianie, powinniśmy czuć się zobowiązani, by uhonorować wszystkich byłych i obecnych trenerów i zawodników SKRY, którzy, działając w naszym mieście, stanowili o sile nie tylko bełchatowskiej siatkówki. Właśnie stąd pomysł, by w zrewitalizowanym centrum naszego miasta powstała siatkarska aleja gwiazd. We współpracy z EKS SKRĄ Bełchatów uzgodniliśmy, że na początek wmurowanych w chodnik pamiąt- kowych tablic będzie 18. Znajdą się na nich nazwiska zasłużonych siatkarzy i trenerów, którzy związani byli z bełchatowską siatkówką i zdobywali laury igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy czy świata. Pojawi się m. in. pamiątkowa płyta trenerów Wiesława Czai i Daniela Castellaniego oraz zawodników, m. in. Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego, Daniela Plińskiego, Piotra Gruszki czy Krzysztofa Ignaczaka. Na tablicy, obok imienia i nazwiska, wygrawerowane będą też osiągnięcia gwiazdy. Otwarcie alei zaplanowaliśmy na miesiące wakacyjne. Nie ukrywam, że bardzo zależy mi, by na uroczystości odsłonięcia pamiątkowych tablic obecni byli siatkarze. Dziennikarze pytali mnie, czy jest szansa, by w przyszłości obok alei siatkarskiej pojawiła się aleja dla piłkarzy. Marzeniem moim i chyba każdego kibica GKS-u jest to, by nasza piłka nożna stała na coraz wyższym poziomie. Marzy nam się mistrzostwo Polski, o które już się otarliśmy, czy udział w europejskich pucharach, które są niewątpliwie przepustką do wielkiego grania. Póki co, czynimy starania, by GKS bezpiecznie w perspektywie czasu funkcjonował w ekstraklasie. Aleja siatkarzy to nie pierwsza aleja, poświęcona ważnym dla Bełchatowa osobom. Od kilku lat w okolicach parku przy Dworku Olszewskich istnieje tzw. Rajska Aleja, poświęcona Honorowym Obywatelom Miasta Bełchatowa. Obok każdej z pamiątkowych płyt rośnie rajska jabłoń. Ta inicjatywa spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem nie tylko wśród nas, bełchatowian. Spacery po Raj- Marek Chrzanowski skiej Alei, zwłaszcza w słoneczne popołudnia, niezmiennie cieszą się dużą popularnością. Wierzę, że z równie pozytywnym odbiorem spotka się siatkarska aleja gwiazd, która uatrakcyjni zrewitalizowane centrum Bełchatowa. Marek Chrzanowski Bełchatów • • • • • • Gmina • • • • • • Miasto • • • • • • Powiat Radni, którzy nie chcą udzielić zgody na kredyt dla naszego miasta, często sami są zadłużeni po uszy. Biorę kredyt, innym nie pozwolę – mówią niektórzy miejscy radni Od kilku miesięcy piszemy o tym, że radni nie zgadzają się na zaciągnięcie przez miasto kredytu, który ma być przeznaczony na finansowanie inwestycji. Swoją decyzję radni argumentują lękiem przed zbyt wielkim zadłużaniem Bełchatowa. Ale, jak wynika z opublikowanych w Internecie oświadczeń majątkowych, ci sami radni, którzy na Sali Herbowej walczą z kredytami, w życiu prywatnym z kredytów bardzo chętnie korzystają. Najczęściej ich zadłużenie jest niewspółmiernie wyższe do tego, które mógłby osiągnąć Bełchatów, gdyby kredyt zaciągnął i wykorzystał w całości. Zadłużenie miasta oblicza się, porównując zobowiązania (kredyty, pożyczki i inne) do dochodu budżetu (podatki dotacje i inne). Określa się to procentowo. Na dzień dzisiejszy zadłużenie wynosi 40,85 %. W momencie zaciągnięcia kredytu w kwocie 25 mln zł dług będzie wynosić 49,72%. Tak samo policzymy zadłużenie radnych przeciwnych kredytowi na miejskie inwestycje. Weźmiemy dochód stały, pewny, wynikający z umowy o pracę danego radnego (zestawienie obok). Gdzie tu logika i konsekwencja? Czy aby na pewno radnym głosującym na NIE chodzi o merytorykę? Przecież jeśli w życiu osobistym uważam, że trzeba się zadłużyć, by się rozwijać to, dlaczego w życiu samorządowym mam już zupełnie inne zdanie, zatrzymując tym samym rozwój miasta? Oceńcie Państwo sami. Ewa Matysiewicz Zadłużenie ok. 600% zarobki ze szkoły 890,48 zł - emerytura 17.955,12 zł Kredyt hipoteczny 125.000,00 zł Dariusz Kubiak Zadłużenie ok. 300% Dochód 69553, 22 zł za pracę w KWB Kredyt 204.100,08 zł, hipoteczny 64.471,25 CHF (173.427,66 zł) + kredyt konsumpcyjny 30.672,42 zł Szczepankowski–Chełmoński Piotr Zadłużenie ok. 50 % - 119.017,56 zł – zarobki z KWB Kredyt 60.000,00 zł Krzysztof Pierzchała Zadłużenie ok. 25% - 200.340,12 zł – zatrudnienie Kredyt 50.000,00 zł 25 marca 2010 r. Za udział w konkursach Starostwo musi słono zapłacić Konkurs Bełchatowianka Roku 2009 rozstrzygnięty Kamila Dziadoń Dariusz Matyśkiewicz Za statuetki i nagrody dotyczące ekologii tylko w 2009 roku Starosta Brózda i Zarząd zapłacił ponad 16 tysięcy złotych – tyle kosztują uzyskane tytuły Dla dzieci, które trenują sport, szczególnie karate, Pan Starosta nie ma pieniędzy. Mało tego – twierdzi, że ta dyscyplina propaguje agresję wśród dzieci i młodzieży. Szanowni Państwo, wiem, ile trudu trzeba włożyć, by w dobie komputerów, od których ciężko odciągnąć nasze pociechy, zachęcić je do uprawiania jakiegoś sportu. Niejednokrotnie rodzice sami zawożą dzieci na treningi, turnieje po to, by angażowały się one w sport. Karate w Bełchatowie ma długoletnie tradycje; dzięki działającym klubom nasze pociechy mają gdzie trenować i osiągają sukcesy w zawodach różnego szczebla. Stanowczo protestuję przeciwko określaniu sportu, jakim jest karate, jako propagującego przemoc i agresję wśród dzieci i młodzieży. Karate to doskonalenie możliwości fizycznych, a także oddziaływanie na własny charakter i wolę; nauka koncentracji, a poprzez nią kontroli ciała i umysłu; technika samoobrony, czyli unikania zagrożenia, a nie poszukiwania go. Szanowni Trenerzy, Rodzice, nie zrażajcie się tymi durnymi słowami Starosty, bo inaczej nie sposób nazwać tego, co nam wszystkim zrobił swoją wypowiedzią. Dariusz Matyśkiewicz Anna Figlus — Bełchatowianka Roku 2009 8 marca rozstrzygnięty został konkurs „Bełchatowianka Roku 2009”. Do uczestnictwa w konkursie nominowanych zostało 18 osób w kategoriach konkursowych: przedsiębiorczość, kultura, oświata i aktywność społeczna. Na pierwszym etapie konkursu, 25 lutego, spośród zgłoszonych do konkursu nominacji, Kapituła Konkursowa wybrała cztery zwyciężczynie konkursu w poszczególnych kategoriach: - Annę Łastowską – właścicielkę Biura Podróży LEXAN – zwyciężczynię w kategorii A. – Przedsiębiorczość - Magdalenę Forusińską – Dyrektor Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Bełchatowie – zwyciężczynię w kategorii C. – Kultura - Annę Figlus – do 2009 r. Dyrektor, obecnie nauczycielkę języka polskiego w Zespole Szkół i Placówek Oświatowych BSTO im. Z. Herberta – zwyciężczynię w kategorii D. – Oświata - Jadwigę Tumidajewicz – Prezes Fundacji „Pomagamy Dzieciakom Ziemi Łódzkiej”, właścicielkę firmy PIP INKOM Sp. z o.o. – zwyciężczynię w kategorii E. – Aktywność społeczna. Spośród wyróżnionych przez Kapitułę kobiet, w drodze plebiscytu internetowego, przeprowadzonego na stronach www.belchatow.pl oraz www.belchatow.naszemiasto.pl, internauci wybrali „Bełchatowiankę Roku 2009”. Została nią Anna Figlus – z zawodu dziennikarz i nauczyciel języka polskiego, założycielka Bełchatowskiego Społecznego Towarzystwa Oświatowego; za całokształt działań realizowanych w ramach projektów, prowadzona przez nią szkoła otrzymała prestiżowy tytuł Szkoły z Klasą, a pani Figlus – tytuł Nauczyciela z Klasą. Ponadto aktywnie włączyła się w ideę powołania w Bełchatowie Uniwersytetu III Wieku. Zwyciężczyni otrzymała 1067 głosów poparcia. W sumie internauci zagłosowali ponad 2,5 tysiąca razy. „Bełchatowianka Roku 2009”, a także pozostałe laureatki konkursu, dostały dyplomy oraz statuetki. Anna Figlus otrzymała nagrodę ufundowaną przez sponsora konkursu – firmę ZUPRB Karol Szklarek. Ponadto będzie miała możliwość reprezentowania Bełchatowa podczas święta partnerskiego miasta Aubergenville we Francji w maju 2010 r. Nagrodę specjalną dla osoby zgłaszającej nominację w drodze losowania wygrała Ewa Żuber, która otrzymała bon upominkowy o wartości 500 zł. Kamila Dziadoń 25 marca 2010 r. „Fakty” przegrały w sądzie z ADM Sp. z o.o. Hołd bohaterom AK W dniu 14 marca, w 68. rocznicę rozstrzelania przez hitlerowców bełchatowskich żołnierzy Armii Krajowej, odbyły się uroczystości na cmentarzu przy pomniku, upamiętniającym te tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce w naszym mieście podczas II wojny światowej. Na uroczystości przybył generał Stanisław Burza-Karliński, przewodniczący Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręgu Piotrkowskiego, który podziękował wszystkim, przyczyniającym się do podtrzymania pamięci o tych mieszkańcach, którzy zapłacili najwyższą cenę – poświęcili własne życie w walce o ojczyznę. Generał wspomniał również tych bełchatowian, którzy współpracowali z nim długo po wojnie, jak Józef Budzisz, Eugeniusz Szubert, czy też Konrad Leśniewski „Orlik” – jego adiutant (jedyny bełchatowianin – kawaler Orderu Virtuti Militari). Głos zabrał również Franciszek Zochniak, przewodniczący bełchatowskiego oddziału ŚZŻAK i wyraził żal, że w książce, wydanej nie tak dawno przez Stowarzyszenie Przyjaciół Bełchatowa pt.: „Bełchatowianie. Historia Miasta i Regionu”, nie znalazła się nawet jedna wzmianka o żołnierzach AK, którzy przecież swoją odwagą zapisali tak tragiczną, a zarazem bohaterską kartę w historii miasta. Fakt ten budzi duże zdziwienie, tym bardziej, że na ostatniej stronie książki wydawca pisze cyt.: „jednym z najważniejszych zadań Stowarzyszenia jest ocalenie pamięci o ludziach, miejscach i wydarzeniach znaczących dla historii”. Uczestniczący w uroczystości przedstawiciele władz samorządowych powiatu, miasta i gminy i organizacji społecznych – ŚZŻAK, PLUS, RSSK, O.S.W. „Strzelec” i Muzeum Regionalnego, złożyli kwiaty pod pomnikiem. Uroczystość została poprzedzona mszą św., odprawioną w kaplicy cmentarnej przez ks. prałata Janusza Krakowiaka. W dniu 10 marca br. odbyła się rozprawa w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi. Wniesiona przez redaktor naczelną tygodnika „Fakty” apelacja od wyroku Sądu Okręgowego w Piotrkowie Tryb. z dnia 30 października 2009 r., skazującego Annę Staniaszek na przeproszenie ADM Sp. z o.o., została odrzucona. Tym samym wyrok stał się prawomocny i został już wykonany, gdyż zasądzony tekst przeprosin ukazał się już w „Faktach” z dnia 17 marca. W kwietniu i w maju 2008 roku na łamach tygodnika „Fakty” ukazał się cykl artykułów, oczerniających firmę ADM Sp. z o.o. Głównym zarzutem pod adresem spółki było to, że pracownicy spółki dopuścili się fałszowania kart pracy, wystawionych po pracach wykonanych na rzecz administrowanych przez siebie wspólnot mieszkaniowych. Prezes spółki ADM Sp. z o.o. uznał, że treść artykuł zawiera nieprawdę i narusza dobra osobiste spółki, wobec czego skierował sprawę do sądu, domagając się przeprosin. Sąd Okręgowy w Piotrkowie Tryb. w listopadzie 2008 r. wydał wyrok skazujący Annę Staniaszek, lecz ta się odwołała od wyroku i Sąd Apelacyjny w Łodzi w marcu 2009 r. uchylił wyrok i skierował do ponownego rozpatrzenia w I instancji. Tak więc dwukrotnie wypowiadały się w tej sprawie obydwa sądy, a całość sprawy trwała prawie dwa lata. Mamy więc pewność, że sprawa została rzetelnie zbadana i wynik końcowy jest bezsporny. Tak długo trwają, niestety, sprawy o naruszenie dóbr osobistych. Bardzo łatwo i bardzo szybko rozchodzą się szkalujące informacje, natomiast wyprostowanie całej sprawy jest długotrwałe i nawet wygrana po dwóch latach nie daje w pełni satysfakcji, gdyż trudno jest naprawić coś, co w wyniku negatywnej kampanii mogło się przyczynić do trudności w funkcjonowaniu firmy. Jak jest wymowa końcowa tej sprawy? Gdyby powiedzieć, że redaktor naczelna „Faktów” nie utrzymuje standardów rzetelnego dziennikarstwa, byłaby to tylko połowa prawdy. Nie jest przecież tajemnicą, że zapotrzebowanie na krytykę ADM Sp. z o.o. w tygodniku „Fakty”, wzrosło szczególnie po objęciu funkcji prezesa firmy przez Edwarda Olszewskiego w lutym 2008 r. Zbieżność terminu oszczerczej kampanii była więc nieprzypadkowa. Takie było zapotrzebowanie i każda, nawet nie sprawdzona, a tylko zasłyszana historia, nadawała się do wykorzystania, tylko po to, by dokonać politycznego ataku na osobę, która oprócz pełnienia funkcji prezesa firmy, pozostaje nadal aktywna politycznie, gdyż jest radnym powiatu oraz redaktorem naczelnym biuletynu PLUS. Chęć dokopania przeciwnikowi politycznemu, była tak silna, że Anna Staniaszek dała się ponieść własnym emocjom i nie zachowała zwykłej dziennikarskiej staranności. Ale czy możemy w ogóle używać tak górnolotnych słów, jak rzetelność dziennikarska, wobec tego, co na terenie Bełchatowa wyprawia Anna Staniaszek – mieszkanka Piotrkowa Tryb., nieustannie obrażająca mieszkańców Bełchatowa i organizacje społeczne, działające na rzecz lokalnej społeczności? Dlaczego głównym adresatem agresji Anny Staniaszek jest PLUS i wszyscy, którzy się jej z PLUSem kojarzą? Zainteresowanych odsyłamy do publikacji w biuletynie PLUS z 30 września 2009 r. (dostępny na stronie internetowej PLUSa – www. plusbelchatow.pl), gdzie opisujemy w dwóch artykułach pt. „Wykiwana „Solidarność” i „Fundacja „Solidarni” – czyli ukryta prywatyzacja”, w jaki sposób Anna Staniaszek (wiceprezes Fundacji), wraz z Grzegorzem Stępińskim (fundator Fundacji i prezes spółki El-Bat) i jego żoną Mirosławą Stępińską (prezes Fundacji), dokonali faktycznej prywatyzacji publicznego majątku, należącego do fundacji, eliminując przy tym z zarządzania Fundacją „Solidarni” dwie Komisje Zakładowe NSZZ „Solidarność” i jedną osobę fizyczną – Zbigniewa Marciniaka. Do tej pory do przedstawionych w nim faktów nie ustosunkowała się publicznie ani Anna Staniaszek ani Grzegorz Stępiński, o którym wciąż Anna Staniaszek mówi w czasie teraźniejszym „polityk”, mimo że Grzegorz Stępiński, praktycznie od czasu przegranej w wyborach do Rady Powiatu w 2002 r., nie uczestniczy w życiu publicznym. Jedynym jego udziałem w życiu publicznym jest wydawanie tygodnika „Fakty” i próby manipulacji lokalną sceną polityczną, której bardzo usilnie dokonuje tą drogą. I częściowo mu się udaje. Przecież radni miejscy nie odważyli się zapytać fundatorów Fundacji „Solidarni”, na co idą pożytki z Ośrodka Babie Lato – przekazane Fundacji przez Radę Miejską w 1992 r., a starosta Jarosław Brózda, członek PiS, wspiera tygodnik „Fakty”, kierując wszystkie urzędowe ogłoszenia do tej gazety, za co gazeta odwdzięcza mu się kilkoma miłymi zdjęciami w każdym numerze. Jak się to ma do sztandarowego hasła tej partii, a więc likwidacji dziwnych układów – niech na to odpowiedzą sobie członkowie tej partii. O ile oczywiście zależy im na wiarygodności politycznej na terenie Bełchatowa, a nie wpisywaniu się w takie układy. Jaką grupę polityczną reprezentują Grzegorz Stępiński i Anna Staniaszek? Czy dalej jest to ta sama grupa byłych polityków ze Stanisławem Wojtasikiem i Włodzimierzem Majewskim, pragnących wrócić do władzy, z którymi walczyli w wyborach samorządowych w 2006 r., w ramach Powiatowej Inicjatywy Samorządowej (w skrócie PIS)? Nie zdobyli żadnego mandatu w Radzie Miejskiej i Radzie Powiatu, ale domyślamy się, że przygotowują kolejną konstelację wciąż tęskniących za utraconą władzą byłych polityków? Jak to się będzie nazywało tym razem i jakie osoby się przyłączą – o tym dowiemy się niebawem. 25 marca 2010 r. 10. urodziny Regionalnego Stowarzyszenia Społeczno – Kulturalnego 12 marca w Dworku Olszewskich odbyło się spotkanie działaczy i sympatyków RSSK, poświęcone 10. rocznicy powstania Stowarzyszenia. Gratulacje i podziękowania na ręce prezesa Antoniego Owczarka złożyli: prezydent Marek Chrzanowski, starosta Jarosław Brózda oraz ksiądz prałat Janusz Krakowiak. Najbardziej zasłużeni działacze otrzymali medale pamiątkowe, przygotowane specjalnie na tę okazję. Prezes Antoni Owczarek starał się krótko i dowcipnie przypomnieć najważniejsze inicjatywy, podjęte przez społeczników z RSSK. Inicjatywa organizacji wypoczynku letniego dla młodzieży polskiej zza wschodniej granicy spotkała się z dobrym przyjęciem sponsorów oraz mieszkańców miasta i powiatu, którzy licznie włączali się w pomoc poprzez przyjęcie młodzieży do własnych domów. Akcja zbiórki polskich książek dla tych dzieci zaowocowała kilkoma transportami, wysłanymi za wschodnią granicę. Wybudowanie na cmentarzu w Bełchatowie pomnika, poświęconego zabitym żołnierzom AK, udało się, mimo że władze wojewódzkie przeznaczyły na to o połowę mniej pieniędzy niż faktycznie było potrzebne. Niezwykle istotna była także inicjatywa odsłonięcia tablicy pamiątkowej, poświęconej pamięci polskich oficerów zamordowanych w Katyniu, w kościele na os. Binków. Odsłonięcie tablicy nastąpiło w 2000 roku, przy udziale Lecha Wałęsy i ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego – kapelana Rodzin Katyńskich. Organizacja konkursu piosenki żołnierskiej na stałe weszła do kalendarza imprez patriotyczno – kulturalnych w dniu 11 listopada. 10 edycji tego konkursu mobilizowało każdorazowo kilkaset dzieci i ich rodziców, a ksiądz prałat Janusz Krakowiak dla potrzeb konkursu wybudował nawet Oratorium. RSSK przyczyniło się do przypomnienia osób, związanych z historią Bełchatowa – Nelly i Stefana Hellwigów – podczas obchodów święta 15 sierpnia, znalezienia członków rodziny Hellwigów, spisania ich historii i zapraszania do udziału w uroczystościach na terenie Bełchatowa. Opieka, jaką roztoczyło RSSK nad harcerzami z Łękawy, zaowocowała przypomnieniem historii Ośrodka Kursów Instruktorskich ZHP i corocznymi zjazdami „Łękawiaków” z całej Polski. Odkrycie historii generała Janusza Głuchowskiego, urodzonego w pobliskim Bogdanowie, sprowadzenie jego rodziny aż z Brazylii i spopularyzowanie tej postaci, przyczyniło się do nadania jego imienia jednostce bełchatowskiego „Strzelca”. Marsze szlakiem Powstania Styczniowego z Parzna do Kurnosa gromadzą, co roku w pierwszą niedzielę zimowych ferii, kilkaset chętnych do przejścia trasy bez względu na warunki atmosferyczne, jak również wpisały się w kalendarz zajęć osób, współpracujących z organizatorami, poczynając od księdza Leszka Drucha, państwa Pawełoszków z Gospodarstwa Agroturystycznego „Kardynał”, popularnie zwanego „Groblą”, aż do dyrektor Szkoły w Kurnosie Danuty Braun i mieszkańców Kurnosa, którzy zawsze na zakończenie, oprócz części artystycznej, przygotowują słynny już bigos i mielone dla uczestników marszu. Przy Stowarzyszeniu działa Grupa Rekonstrukcji Historycznej, która zajmuje się znajdowaniem zaginionych mogił, odtworzeniem historycznych mundurów, odtworzeniem schronu bojowego z 1939 r., itd. Przez długi okres Stowarzyszenie prowadziło sekcję turystyczną, zajmującą się organizacją ciekawych i tanich wycieczek, a nawet wydawaniem lokalnej prasy pt. „Gazeta Bełchatowska”. Do stałych punktów programu należy również ambitna inicjatywa, podjęta przed laty i kontynuowana do tej pory – prowadzenie świetlicy dla dzieci w tzw. „Setce” przy ul. Czaplinieckiej 100. Stało się to możliwe tylko dzięki stałym sponsorom i współpracy z mieszkańcami „Setki”. Po tej długiej wyliczance można powiedzieć, że nie ma takiego zadania, którego działacze Stowarzyszenia nie byliby gotowi podjąć, gdyby się okazało, że jest taka społeczna potrzeba. Redakcja PLUSa przyłącza się do wszystkich podziękowań i gratulacji, życząc wszystkim działaczom nieustających źródeł sił witalnych i ciekawych pomysłów na następne 10 lat. 25 marca 2010 r. Współczesny patriotyzm młodych Wielu zarzuca dziś nauczycielom i wychowawcom brak treści patriotycznych we współczesnej szkole. Tymczasem tylko nieznajomość rzeczy może skłaniać do takich wniosków. Na przykładzie własnej szkoły, szkoły, w której nauczam i którą kieruję, przybliżę tematykę patriotyzmu młodych. Publiczne Gimnazjum nr 4 w Bełchatowie bierze udział w Ogólnopolskim Programie Rozwoju Chórów Szkolnych „Śpiewająca Polska”, dofinansowanym przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Już same nazwy mówią, że poznajemy tu i promujemy polską muzykę, polską Anna Szczęsna pieśń i piosenkę. Dzięki uczestnictwu w programie chór szkolny, zawsze wysoko oceniany, rozrósł się do 60 osób i zdobywa najlepsze szlify. Uświetnia uroczystości nie tylko szkolne, ale i miejskie. Całkiem niedawno zaśpiewał gościnnie na uroczystości poświęconej X-leciu Regionalnego Stowarzyszenia Społeczno – Kulturalnego. Kiedy zabrzmiały utwory „Rota” i „Kocham Cię, Polsko”, wykonane wielogłosowo, co wrażliwszych przeszywały dreszcze. A chór zaśpiewał tam dlatego, że wcześniej, w listopadzie 2009 r., zdobył nagrodę „Grand Prix” w X Regionalnym Przeglądzie Piosenki Patriotycznej i Żołnierskiej „Moja Ojczyzna” . Czyż to wszystko to nie jest patriotyzm? I to, że młodzież śpiewa, i to, że chce śpiewać taki właśnie repertuar? Szkoła nosi zaszczytne imię K. K. Baczyńskiego. Corocznie przed obchodami Święta Patrona organizowane są konkursy towarzyszące – literacki, plastyczny, recytatorski oraz konkurs wiedzy o życiu i twórczości poety. Konkursy mają zasięg od szkolnego do powiatowego i cieszą się dużym zainteresowaniem. W czasie bardzo uroczystego apelu uczniowie śpiewają hymn państwowy lub hymn szkoły oraz recytują poezję Krzysztofa Kamila. Potrafią przy tym – przynajmniej w przeważającej większości – zachować powagę i podkreślić uroczystość odpowiednim strojem. Młodzież zawsze pamięta o rocznicach pontyfikatu i śmierci Papieża Polaka – Jana Pawła II. Gimnazjaliści z „czwórki” corocznie w październiku i w kwietniu tłumnie maszerują do parafialnej świątyni, by tam oddać hołd Ojcu Świętemu poprzez recytację i śpiew. W szkole dodatkowo towarzyszą temu wystawy i konkursy. Może nie zawsze uczniowie robią to wszystko wyłącznie z własnej inicjatywy, ale… od czego są wychowawcy młodych pokoleń, czyli my – rodzice i nauczyciele?! I czy te wszystkie działania to nie jest współczesny patriotyzm? Kolejnym świętem patriotycznym w kalendarzu szkolnym PG nr 4 są uroczystości katyńskie. Właśnie jesteśmy w trakcie przygotowywania się do obchodów 70. rocznicy zbrodni. Występy naszych uczniów, wystawiane z tej okazji dwukrotnie – raz w kościele Miłosierdzia Bożego na Binkowie, drugi raz w auli szkolnej, zawsze wzruszają publiczność. A sama młodzież chętnie się angażuje. Jaki to piękny widok – rzesza młodych ludzi, w galowych strojach, z należyta powagą. W szkole od początku bieżącego roku szkolnego funkcjonuje klasa, realizująca innowację pedagogiczną „Cudze chwalicie, swego nie znacie”, zawierającą treści z wychowania patriotycznego. Nauczyciele włączają młodzież także do obchodów kolejnych rocznic wrześniowych, np. delegacja corocznie wyrusza na Górę Borowską, by oddać hołd lokalnym bohaterom. Pamiętamy także o Święcie Niepodległości, o rocznicy stanu wojennego, Konstytucji 3 Maja. Patriotyzmu uczymy nie tylko przygotowując apele, akademie i uroczystości. Uczymy go także poprzez sumienną pracę… Najlepiej – dając osobisty przykład. Wskazujemy wzorce i autorytety. Negujemy zachowania niechlubne i niegodne. Choć nie jest dziś łatwo zainteresować książką, organizujemy liczne akcje czytelnicze, promujące rodzimą literaturę. Korzystamy z lekcji bibliotecznych i muzealnych, by poznawać kulturę regionu. Uczymy młodzież szacunku do symboli narodowych, rozmawiamy o godnym reprezentowaniu Polski poza jej granicami. To wszystko nie jest niczym innym, jak rozwijaniem uczuć patriotycznych. Podobne działania mają miejsce w wielu, jeśli nie we wszystkich, placówkach oświatowych. Nie musimy, na szczęście, udowadniać patriotyzmu w taki sposób, jak nasi przodkowie, chociażby ci z pięknego, ale tragicznego pokolenia Kolumbów. I choć wiek młody to „wiek górny, ale durny” i nie wszyscy od razu chłoną treści patriotyczne, to jesteśmy pewni, że „zasiane ziarno nie pójdzie na marne”. Anna Szczęsna 25 marca 2010 r. Z najnowszej historii Wprowadzenie samorządu terytorialnego w 1990 roku poprzedzało wprowadzenie w przedsiębiorstwach państwowych, jeszcze na bazie postulatów „Solidarności” z 1981 roku, samorządu pracowniczego. Na fali wychodzenia z podziemia i dużych przemian w kraju w okresie 1989-1990, wielu działaczy angażowało się w działalność samorządową na terenie swoich zakładów pracy. Najbardziej burzliwy okres samorządności pracowniczej na naszym terenie miał miejsce w tym czasie w KWB „Bełchatów”. Wybory do Rady Pracowniczej odbyły się wiosną 1989 r., tuż po największym w historii Kopalni strajku w lutym 1989 r., równolegle do odbywającego się w Warszawie „Okrągłego Stołu”. Ponieważ Samorząd pracowniczy w Kopalni pracowało wówczas ponad 12 tys. pracowników, Rada Pracownicza również była liczna i liczyła sobie 35 członków. Idąc do wyborów wiedzieliśmy, że musimy mieć więcej członków Rady niż PZPR, żeby mieć cokolwiek do powiedzenia. Wygraliśmy, gdyż po wyborach okazało się, że z list „Solidarności” do Rady Pracowniczej weszło 19 osób. Przed pierwszy posiedzeniem, w maju 1989 r., odbyliśmy naradę w swoim gronie, podczas której ustaliliśmy, że na przewodniczącego Rady wystawimy Józefa Pólkowskiego. Niestety, dały o sobie znać już pierwsze podziały i osobiste ambicje, gdyż ku naszemu zdziwieniu, oprócz uzgodnionego kandydata, zgłoszony został przez Ryszarda Wyczachowskiego inny Dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 4 im. K.K. Baczyńskiego w Bełchatowie, ul. Budryka 7 (os. Binków) informuje, iż od 1.09.2010r. w szkole funkcjonować będzie klasa integracyjna Zgodnie z aktualnymi wymogami prawnymi klasa liczyć może do 20 osób, w tym 3-5 uczniów niepełnosprawnych. Klasa integracyjna to wspaniała idea włączenia dzieci niepełnosprawnych w normalne, szkolne życie, w normalnie funkcjonujący system społeczny. To piękna, wartościowa oferta także dla dzieci zdrowych – wspaniała lekcja tolerancji, akceptacji, wrażliwości, niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. Niektóre szkoły już się tego nauczyły. Teraz nauczymy się my! Przyjmujemy uczniów z wszystkimi rodzajami niepełnosprawności, oprócz ruchowej. Pierwszeństwo zapisu mają absolwenci Szkoły Podstawowej nr 12. Zapisy trwają do 31 marca. Informacje o naszej szkole i zasadach rekrutacji znaleźć można na stronie internetowej: www.pg4.dolsat. pl lub uzyskać pod nr tel. 44 634 80 98. kandydat z naszego grona – Jan Skrobisz. Tzw. „czerwony stolik” szybko się połapał w tej grze i poparł go wraz z naszymi rozłamowcami. Musieliśmy przełknąć gorycz pierwszego potknięcia, ale na brak zajęć nie narzekaliśmy – przecież trzeba było odtworzyć związek i przygotować się do wyborów 4 czerwca. Nie lekceważyliśmy jednak Rady Pracowniczej i po bardzo burzliwych 4 miesiącach prowadzenia Rady Pracowniczej przez Jana Skrobisza, podczas których wykazał się dużą nieudolnością, zgłosiliśmy wotum nieufności pod adresem prezydium Rady. Wniosek przeszedł i na tej samej Radzie, na początku września 1989 r., zostało wybrane nowe prezydium z przewodniczącym Wiesławem Dobkowskim. Ja również wszedłem do prezydium, obejmując funkcję sekretarza. Od tego momentu działalność Rady nabrała przyspieszenia. Podjęliśmy uchwałę o wyprowadzeniu Komitetu PZPR poza teren Kopalni do końca września 1989 r. Próby mediacji przez ostatniego I sekretarza Komitetu Zakładowego PZPR Jana Góry nie powiodły się, gdyż wykazaliśmy brak podstaw prawnych do działalności takiej struktury na terenie firmy. Uchwała została wykonana, a więc udało nam się wyłączyć KZ PZPR z życia Kopalni, zanim ona sama się zlikwidowała (raczej przekształciła) w styczniu 1990 r. Ponieważ cieszyliśmy się dużym zaufaniem załogi, wpływało do nas od pracowników dużo spraw, które chcieli, żebyśmy załatwili jak najszybciej. Pamiętam, że to właśnie na jesieni 1989 r. przesądziliśmy o tym, że piłkarze GKS nie mogą być fikcyjnie zatrudniani na oddziałach Kopalni, lecz należy stworzyć warunki do ich zatrudnienia w GKS „Bełchatów”. Tak powstały, w trzecioligowym wówczas klubie, podwaliny pod zawodową piłkę nożną. Również podobnie rozwiązaliśmy problem z Orkiestrą Zakładową, tworząc odrębny oddział w ramach struktury Kopalni. Do tej pory orkiestra w tej formie organizacyjnej funkcjonuje i jest w dalszym ciągu dumą całej Kopalni. Były też sprawy cięższego kalibru, jak wyprzedaż z magazynu inwestycyjnego towarów po cenach księgowych, przy inflacji sięgającej w 1989 r. kilkuset procent, na rzecz spółki z o.o., w której figurowały, jako wspólnicy, osoby … z rodziny dyrektora inwestycyjnego, za co błyskawicznie stracił stanowisko, czy też ujawnienie utworzenia spółki z o.o. przez innego dyrektora z zakresem działania pokrywającym się z jego obowiązkami w firmie. Przypadki te dały podstawę do podjęcia, jakbyśmy to teraz nazwali – uchwały antykorupcyjnej, ale również przyczyniły się do pogorszenia relacji pomiędzy Radą Pracowniczą a dyrektorem Stanisławem Drozdowskim. Na początku stycznia 1989 r., podczas obrad Rady Pracowniczej, Jan Skrobisz, który postanowił dalej grać lojalnie z „Solidarnością”, zgłosił wniosek o wotum nieufności wobec dyrektora. Wobec tego, że taki wniosek, zgodnie z wymogami ustawy, powinien jednak zawierać uzasadnienie, rozpoczęła się gorąca dyskusja nad tym wnioskiem. Ostatecznie wniosek został przegłosowany, ale po bardzo burzliwych dyskusjach na Radzie Pracowniczej i na Zebraniu Delegatów Załogi. W lutym 1990 r., pod siedzibę dyrekcji Kopalni (tzw. „Pentagon”) przyszło ok. 2 tys. pracowników, z żądaniem ustąpienia dyrektora Drozdowskiego. Po tym wydarzeniu Stanisław Drozdowski złożył rezygnację, która została przyjęta przez ministra przemysłu. Na pełniącego obowiązki dyrektora został powołany Władysław Pawlikowski, którego zastąpił po kilku miesiącach, już po przeprowadzeniu postępowania konkursowego przez komisję, powołaną przez ministra, Jerzy Wagenknecht. A to już się działo równolegle do przygotowań do pierwszych demokratycznych wyborów do Rady Miejskiej w Bełchatowie, o czym napiszę w następnym Biuletynie PLUSa. Edward Olszewski 25 marca 2010 r. Schronisko – zastępczy dom Bełchatowskie Schronisko dla Bezdomnych, prowadzone przez Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Archidiecezji Łódzkiej Oddział w Bełchatowie, jest jednym z ok. 300 noclegowni i schronisk działających w Polsce. O tym, jak bar- dzo ta placówka jest potrzebna w naszym mieście, świadczą chociażby statystyki. I tak, w 2009 roku schronienie znalazło tam łącznie 109 osób, w tym: 77 mężczyzn, 17 kobiet i 15 dzieci (!). Stuprocentowe oblężenie schronisko przeżywa zwłaszcza Stowarzyszenie Rodzin Katolickich jest od lat jedyną organizacją pozarządową, która startuje w otwartym konkursie ofert na prowadzenie schroniska dla osób bezdomnych. XII Droga Krzyżowa ulicami Bełchatowa Wielki Piątek, 2 kwietnia rozpoczęcie 2000 Parafia Narodzenia NMP Organizatorzy: Parafie Bełchatowa Stowarzyszenie Rodzin Katolickich w okresie zimowym, kiedy to każdej nocy przebywa w nim ok. 50 osób. Lokatorzy schroniska otrzymują nie tylko dach nad głową i łóżko do spania, lecz także mają możliwość wykonania Sylwester Paradecki zabiegów sanitarnych, związanych z utrzymaniem higieny osobistej, w miarę możliwości dostają także odzież oraz żywność. Ponadto przebywający w placówce mogą liczyć na pomoc w załatwianiu ich własnych potrzeb bytowych czy otrzymaniu stosownych świadczeń. Nie do przecenienia jest również wsparcie, związane z readaptacją społeczną. Powrót każdego z nich do normalnego życia – bez alkoholu czy przemocy – to jeden z podstawowych celów działań resocjalizacyjnych, podejmowanych przez pracowników placówki. W schronisku obowiązuje czytelny i egzekwowany regulamin, a bezwzględny zakaz picia alkoholu, jak również zakaz przyjmowania osób pod jego wpływem, niewątpliwie mają znaczący wpływ na pomoc w powrocie do „normalności”. Jak stwierdził jeden z mieszkańców „To i dobrze, schronisko to nie melina, a i terapia zarazem…”. Za pomoc w egzekwowaniu wspomnianych zapisów należą się także podziękowania funkcjonariuszom Straży Miejskiej, policjantom z Powiatowej Komendy Policji w Bełchatowie oraz pracownikom bełchatowskiego Szpitala Wojewódzkiego. Niepokojącym zjawiskiem, które zaobserwowaliśmy w roku 2009, jest zwiększająca się liczba samotnych kobiet z nieletnimi dziećmi. Niezbędne, w świetle zaistniałej sytuacji, wydaje się zintensyfikowanie działań w celu stworzenia powiatowych (ten szczebel administracji jest zobligowany przepisami prawa) ośrodków wsparcia, zmierzających do zapewnienia opieki matkom z małymi dziećmi. Stworzenie im miejsca, w którym będą czuły się bezpieczne, a co najważniejsze – objęcie ich specjalistyczną pomocą terapeutyczną – to cel nadrzędny. Od ubiegłego roku w schronisku trwają prace remontowe, związane z przystosowaniem obiektu do wymogów bezpieczeństwa. Została już wymieniona instalacja elektryczna, zamontowano też system przeciwpożarowy. W perspektywie pozostają jeszcze do wykonania prace, związane z obłożeniem ścian płytami karton – gips, które otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy Knauf. Nie udałoby się zapewne w tak szybkim tempie wykonać wymienionych prac i zebrać odpowiedniego materiału, gdyby nie pomoc z zewnątrz, za którą serdecznie dziękujemy. Stowarzyszenie Rodzin Katolickich działa w Bełchatowie od 15 lat. Od roku 2007 jest organizacją pożytku publicznego. Każdy, kto zechce wesprzeć działania Stowarzyszenia, tj. prowadzenie schroniska dla bezdomnych, świetlicy środowiskowej ARKA, poradni życia rodzinnego, grup terapeutycznych dla niepijących alkoholików i ich rodzin czy organizowanie wyjazdu letniego dla dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, może przekazać nam 1% swojego podatku. Za wsparcie serdecznie dziękujemy. Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Archidiecezji Łódzkiej Oddział w Bełchatowie Os. 1 –go Maja 4A, 97-400 Bełchatów KRS 0000102199 Sylwester Paradecki 10 25 marca 2010 r. Stanowisko Zarządu Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym w Bełchatowie w sprawie wniosku Ryszarda Wyczachowskiego złożonego w dniu 8.12.2009 r. o wyjaśnienie powodów zablokowania wręczenia mu Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski podczas uroczystości miejskich obchodów 92. rocznicy odzyskania niepodległości w dniu 11 listopada w Bełchatowie. W dniu 8 12.2009 r. podczas posiedzenia Zarządu Stowarzyszenia członek Zarządu Ryszard Wyczachowski zgłosił wniosek o wystąpienie do Prezydenta Miasta Marka Chrzanowskiego o pisemne wyjaśnienie powodów zablokowania wręczenia mu Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski podczas uroczystości miejskich obchodów w dniu 11 listopada 2009 r. Zarząd wystąpił pismem z dnia 11.12.2009 r. z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy do Prezydenta Miasta Marka Chrzanowskiego. Otrzymaliśmy odpowiedź pismem z dnia 15 grudnia 2009 r. W dniu 18 grudnia 2009 r. odbyło się posiedzenie Zarządu Stowarzyszenia, podczas którego kol. Ryszard Wyczachowski zapoznał się z wyjaśnieniami Prezydenta Miasta Marka Chrzanowskiego. Z pisma wynikało, że Prezydent Miasta Marek Chrzanowski nie był poinformowany ani przed dniem 11 listopada, ani w dniu 11 listopada 2009 r. o decyzji prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, przyznającej Ryszardowi Wyczachowskiemu Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, w związku z czym nie mógł osobiście w żaden sposób wpłynąć na to, w jaki sposób ma być mu wręczone przyznane odznaczenie. Ponadto Prezydent Miasta wyjaśnia, iż o zaistniałym incydencie dowiedział się z prasy lokalnej. Podejście i zwrócenie się do pracownika Urzędu Miasta odpowiedzialnego za organizację uroczystości – p. Lidii Domagały przez asystenta starosty p. Grzegorza Lorka, o odczytanie jakiegoś pisma, w trakcie uroczystości, po Apelu Poległych, ocenił jako brak odpowiedzialności, a może wręcz chęć świadomego zakłócenia obchodów uroczystości. Po zapoznaniu się z odpowiedzią Prezydenta Miasta Marka Chrzanowskiego kol. Ryszard Wyczachowski w dniu 18 grudnia 2009 r., zgłosił wniosek, aby Zarząd Stowarzyszenia wystąpił również do Starosty Bełchatowskiego Jarosława Brózdy o wyjaśnienie pisemne zaistniałego incydentu. Zarząd Stowarzyszenia pismem z dnia 21 grudnia 2009 r. zwrócił się do Starosty Bełchatowskiego Jarosława Brózdy o wyjaśnienie tej sprawy. Starosta Bełchatowski Jarosław Brózda przesłał pismem z dnia 7 stycznia odpowiedź na nasze wystąpienie. Starosta potwierdził, iż jego asystent zwrócił się do osoby z Urzędu Miasta, odpowiedzialnej za organizację uroczystości w dniu uroczystości, o umożliwienie Staroście Bełchatowskiemu udekorowania Ryszarda Wyczachowskiego, okazując jej tekst pisma o przyznaniu odznaczenia. Na to, jak pisze – pani stanowczo odmówiła. Jeszcze raz na polecenie Starosty asystent podszedł do pani Lidii Domagały, domyślając się, że w międzyczasie być może rozmawiała z Prezydentem Miasta i zmieniła decyzję. Jednak pani również i tym razem stanowczo odmówiła. Z ubolewaniem stwierdzamy, że kol. Ryszard Wyczachowski, mimo iż zwrócił się do Zarządu Stowarzyszenia z wnioskiem o wyjaśnienie tej sprawy, nie czekając na ostateczne wyjaśnienie tej sprawy przez Zarząd przy udziale bezpośrednio zainteresowanych, sam dokonał oceny tej sytuacji, winiąc za cały incydent Prezydenta Marka Chrzanowskiego. Takiej publicznej oceny dokonał podczas wywiadu w Twojej Telewizji Bełchatów w dniu 9 grudnia 2009 r., w wywiadzie dla tygodnika „Fakty” z dnia 16 grudnia 2009 r. oraz w wywiadzie dla „Echa Powiatu” z grudnia 2009 r. Wobec powyższego, w świetle faktów, czujemy się zobowiązani do stwierdzenia, że opinie i poglądy, wyrażone przez kol. Ryszarda Wyczachowskiego w sprawie zablokowania mu wręczenia Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski przez Prezydenta Miasta Marka Chrzanowskiego, są nieprawdziwe. Jednoznacznie stwierdzamy, że odpowiedzialność za organizację godnego wręczenia odznaczeń państwowych zawsze leży po stronie wnioskodawcy, czyli w tym przypadku Starosty Bełchatowskiego. Jeżeli uznał, że powinien wystąpić o wysokie odznaczenie państwowe dla Ryszarda Wyczachowskiego do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, to szanując ten najwyższy organ państwa, jak również samego zainteresowanego, powinien dopilnować spraw, związanych z uroczystością godnego wręczenia mu tego odznaczenia. Starosta Bełchatowski nie podjął takiego wysiłku, aby zgodnie z obowiązującymi zasadami, zgłosić bezpośrednio Prezydentowi Miasta, jako organizatorowi, swoje propozycje do porządku obchodów miejskich 92. rocznicy odzyskania niepodległości oraz uzgodnić z nim szczegóły uroczystości z odpowiednim wyprzedzeniem. Swoim działaniem natomiast stworzył sytuację, w której w oparciu o domysły formułuje niczym nie uzasadnione zarzuty wobec Prezydenta Miasta, wprowadzając w błąd samego zainteresowanego Ryszarda Wyczachowskiego i – jak się dowiadujemy z mediów – również Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Zarząd Stowarzyszenia postanowił wypowiedzieć się w tej sprawie publicznie, gdyż sprawa ta był przedmiotem wielu wypowiedzi publicznych, jak również w nadziei, że podobne sytuacje nie będą się więcej powtarzać. Bełchatów 2.02. 2010 r. Prezes Zarządu – Kazimierz Kasprzak Zasłyszane - Kącik Satyryczny Budujemy mosty dla Pana Starosty Wzięli się urzędnicy starościńscy za drogi. Drogi są drogie. Pan Starosta też jest drogi. Na Pana Starostę jakoś wystarcza, na drogi, niestety, nie. Chyba że drogi powiatowe, zawiadywane przez niejakiego Kijankę, mają mieć strukturę zbliżoną do szwajcarskiego sera? Jeśli tak, to już się udało. Fajnie, że kierowcy mogą przynajmniej cieszyć oczy termometrem za 50 tysięcy – tym, co to zdobi ścianę starostwa, a który – jak pamiętamy – właśnie dla nich został zakupiony. Prawdopodobnie po to, żeby nie jeździli za szybko. I znowu się udało! Na drogach powiatowych z pewnością wiele rzeczy można robić, ale na pewno nie jeździć, zwłaszcza szybko. Podobno to z troski o podróżujących. Wiadomo, im wolniej jeżdżą, tym mniej wypadków. Jak tak dalej pójdzie, to drogi te staną się niemal w stu procentach bezpieczne, co nastąpi wraz z całkowitym wyeliminowaniem ruchu kołowego. Tylko nieliczni piesi, którym niestraszne dziury, mogą być narażeni na urazy kończyn dolnych przy przeskakiwaniu przez ubytki w jezdni. W skrajnych wypadkach, na przykład po intensywnych opadach deszczu, mogą wystąpić również wypadki utonięcia w rzeczonych ubytkach, przed czym lojalnie ostrzegamy. Ale co tam, nie będziemy się czepiać dziur w drogach. Dziury na drogach były, są i pewnie będą. Wiadomo, nie ma na nie dość pieniędzy. Na drogi, a nie na dziury. Ale uwaga, uwaga! Co można spieprzyć, kiedy pieniądze są, a nawet jest ich więcej niż potrzeba. Odpowiedź na to frapujące pytanie odnalazł Pan Dyrektor Kijanka, a dzięki niemu poznało je także kilkudziesięciu mieszkańców gminy Drużbice. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyasygnowała 12 mln złotych na remont drogi Kącik – Mzurki. Fachowcy od Pana Starosty w trymiga wzięli się do roboty i drogę wyremontowali. Wydali na to 6 mln 700 tys. złotych. Zbędne pieniądze, czyli całą resztę, zwrócili do drogowej centrali. Pan Starosta jest zadowolony, Pan Kijanka jest zadowolony, tylko mieszkańcy miejscowości znajdujących się przy wyremontowanej trasie nie są. Okazało się, że w zapale twórczym zapomniano o około trzydziestu mostkach, po których rolnicy zjeżdżali z drogi na pola. No cóż, zdarza się. Pan Kijanka obiecał rolnikom pomoc. Obiecał i słowa dotrzymał. Wprawdzie wyobrażenia, jakie mieli o pomocy chłopi, dość znacznie rozminęły się z realiami, ale nie można przecież wymagać za wiele, zwłaszcza od Kijanki. Otóż rolnikom wydawało się, że Kijanka po prostu odbuduje im mostki, ale okazało się, że tego akurat zrobić nie może, bo mostki są nielegalne. Co więc Pan Kijanka może? Może pomóc rolnikom poprzez załatwienie im w starostwie pozwoleń na budowę mostków, a nawet, żeby wiedzieli, jaki z niego fajny gość, wypożyczyć im znaki drogowe do oznakowania ewentualnych robót mostkowych. Zdziwili i wkurzyli się rolnicy, wkurzyli i zdziwili. Nie wiadomo, co bardziej. Jak to – mówili – to przez 30 lat mostki były legalne, a teraz nie są? Rozebrać mostki miał kto, a odbudować nie ma? Urzędnicy starościńscy cierpliwie uparciuchom tłumaczą, że mostki są nielegalne, bo ich nie było na mapach. Nie było na starych, to nie zaprojektowano ich też na nowych. Proste? Proste! Dziwią się tylko ludziska, dlaczego nikt ze starostwa, a choćby i Pan Kijanka osobą swoją własną, nie pofatygował się, żeby obejrzeć drogę przed remontem, co by z pewnością pozwoliłoby uniknąć takich dokuczliwych i kosztownych baboli. Odpowiadamy – nie po to Pan Kijanka, jako Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg, zafundował sobie za jakieś drobne pieniążki program do inwentaryzacji dróg, żeby musiał się tłuc po powiecie. A w ogóle ludzie, czy wam się w głowach nie poprzewracało? Czy to starosta ma wam budować mosty! Do szkoły żeście nie chodzili, czy jak? Zapomnieliście już zabawę w „budujemy mosty dla Pana Starosty”? To wy macie wybudować, a Pan Starosta w przypływie dobrego humoru, może je uroczyście odebrać, a nawet zrobić sobie na ich tle kilka fotografii do „Echa Powiatu”. Że co, że w piosence jest mowa o mostach, a nie o mostkach? Moi drodzy, to akurat jest oczywiste – jaki starosta, takie mosty! 11 25 marca 2010 r. Pan Starosta walczy z karate Wpadł w nasze brudne łapy list, który nasz umiłowany Pan Starosta był uprzejmy napisać do Uczniowskiego Klubu Sportowego „Dwójka”. Sportowcy – żacy zwrócili się do Pana Starosty o wsparcie finansowe, co pozwoliłoby im rozwijać umiejętności w sporcie pod nazwą karate. My tak dobrze, jak Pan Starosta, na sporcie się nie znamy, więc z zainteresowaniem przestudiowaliśmy wykład, jaki umieścił w liście, a z którego jasno wynika, że karate to sport walki. Dla nas myśl Pana Starosty była prawdziwym objawieniem, nie można jednak wykluczyć, że młodzi sportowcy wi edzieli już o tym trochę wcześniej. Uważamy jednak, że wiedzy – zwłaszcza tej płynącej obfitym strumieniem z głowy Pana Starosty – nigdy nie za wiele, no to i teraz niech się dzieciska z radością słowem mędrca kontentują. Okazało się jednak, że ta uczniowska radość tym razem specjalnie wielka nie była, jako że Pan Starosta swojego wsparcia młodzieży odmówił. Otóż, po głębokim namyśle, Pan Starosta „postanowił w bieżącym roku nie promować sportów walki budzących przemoc i agresję wśród dzieci i młodzieży”. No i niech ktoś teraz powie, że Pan Starosta nie myśli. Toż w tym krótkim zdaniu, jak w soczewce, został skupiony i objawiony cały skomplikowany proces twórczy, jaki wykonał mózg naszego Pana Starosty. Oto dowiedzieliśmy się, że sporty walki budzą agresję. Uczniom, a nawet ich rodzicom, wydawało się do tej pory, że jest akurat na odwrót i że uprawianie sportów walki prowadzi do rozładowania emocji i nadania im pożądanego kierunku. Byli przekonani, że sport wyzwala szlachetną rywalizację, która prowadzić może do autentycznych sportowych sukcesów. Nie mówiąc już o tym, że dzieciska, zamiast szwendać się po mieście lub wystawać w klatkach schodowych, robią coś sensownego, w dodatku pod opieką dorosłych. Dzięki Panu Staroście okazało się jednak, że wszyscy tkwiliśmy w błędzie i nieświadomości, czyli krótko mówiąc – w ciemnocie. Pan Starosta, jak przystało na Słoneczko na tranzystorach za pół milina złotych, ciemnotę naszą zakrył iluminacją wiedzy swojej przeogromnej. My się z Panem Starostą całkowicie zgadzamy i w ślad za nim żadnych sportów walki, tych co to rodzą przemoc i agresję, popierać nie będziemy. Precz z karate, judo, zapasami (w obu stylach), boksem itp., itd. Wprawdzie rzeczone dyscypliny należą do sportów olimpijskich, ale niewątpliwie po zapoznaniu się z dziełem umysłu Pana Starosty, Międzynarodowy Komitet Olimpijski w te pędy zweryfikuje listę dyscyplin sportowych i te „budzące agresję” usunie, a wszystkich stosujących przemoc sportowców pośle w diabły, czyli w miejsce, gdzie będą mogli się nawalać do upadłego. Naszym zdaniem, głęboką myśl Pana Starosty należy rozwinąć i dokonać lustracji innych dyscyplin sportowych. Ot i kilka, jakże oczywistych, przykładów: strzelectwo i łucznictwo (uczą umiejętności strzelania, które prostą drogą wiedzie do zabijania!), biathlon (tak samo), wyścigi samochodowe (mało mamy wypadków drogowych, żeby jeszcze propagować takie nieodpowiedzialne z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego zachowania!), hokej – ten na lodzie i na trawie (toż młodzi, a więc niedojrzali emocjonalnie osobnicy, dostają do rąk kije, a wszyscy wiemy, czym to może się skończyć), rzut dyskiem i oszczepem (dziwimy się, dlaczego jeszcze MKOL toleruje te dyscypliny!). A skoro jesteśmy przy lekkiej atletyce, to w tym kontekście rozumiemy już, dlaczego Pan Starosta lekką ręką wydał na funkcjonowanie Bełchatowskiego Klubu Lekkoatletycznego zawrotną kwotę pięciu tysięcy złotych. Naszym zdaniem pieniążki te pragnął Pan Starosta przeznaczyć na, jakże modny w naszym kraju, chód sportowy. Według naszych obliczeń, kwota ta spokojnie pokryje koszty treningu jednego chodziarza. Oczywiście pod warunkiem, że buty będzie miał swoje. Dlaczego Pan Starosta nie dał kasy na dwóch adeptów chodu? Toż w świetle jego wykładu sprawa jest jasna jak słońce, a nawet jak Słoneczko na tranzystorach! Trening dwóch chodziarzy niewątpliwie prowadziłby do ich rywalizacji, a więc do walki, co prostą drogą prowadzi już do „budzenia agresji”. Proste? Proste! A tak z pewnością agresji nie będzie, no chyba, że młodych sportowców, rozbestwionych hojnością Pana Starosty, po prostu trafi jasny szlag. Jako znawcy i miłośnicy talentu Pana Starosty, poza jego zrozumiałym zaangażowaniem w walkę (kurde, wygląda na to, że Pan Starosta też walczy, ale zapewne bez agresji) ze sportami „budzącymi przemoc i agresję”, w całej tej sprawie wyraźnie dostrzegamy drugie dno. Nie, nie, wcale nie chodzi o dno intelektualne. Otóż, jak wszyscy wiemy, nasz umiłowany Pan Starosta jest wybitnym miłośnikiem curlingu. Aby móc spokojnie oddać się swej umiłowanej dyscyplinie sportu, pożyczył był nawet jakieś sześć milionów złotych, co pozwoli mu wybudować drugie w Bełchatowie lodowisko. Tak przy okazji przywali Prezydentowi Markowi Chrzanowskiemu (oczywiście bez agresji!), który wprawdzie już przed dwoma laty wybudował bełchatowianom lodowisko, Zasłyszane - Kącik Satyryczny ale lodowisko Pana Starosty będzie większe! Dlaczego? Bo Pan Starosta też jest wielki. Może nie wzrostem, ale rozumem na pewno, co niniejszym udowodnił po raz nie wiadomo już który. Wróćmy jednak do umiłowanego curlingu. Sport to zdrowy, bezpieczny, a rzec by można nawet, że rodzinny. Jakże pięknie prezentowałby się Pan Starosta na kolorowej fotografii w „Echu Powiatu”… Czyżby nowa cenzura? Dopiero co były studniówki, a tu już za pasem matury. Pewnie już dawno zapomnielibyśmy o balach studniówkowych, gdyby nie nasz niezrównany Pan Starosta, który utrwalił w pamięci rodziców, nauczycieli, a przede wszystkim przyszłych abiturientów ich pierwszy bal. Nie, nie, nie o wszystkich uczniów i nie wszystkie bale chodzi. Ten jeden, szczególny, miał miejsce w restauracji „Jan”, a urządzili go uczniowie Liceum Kochanowskiego. To ta szkoła, gdzie kilka miesięcy temu rządząca powiatem ziemniaczano – pisowska koalicja przeprowadziła konkurs, zastępując niewłaściwą Panią Dyrektor Agnieszkę Ludwiczak – Maszewską, jak najbardziej właściwą niejaką Panią Sokół. Manewr ze zmianą nazwy szkoły w celu pozbycia się niewygodnego dyrektora, jak pamiętamy, nasz ulubiony Pan Starosta przetestował przed dwoma laty w Liceum Broniewskiego, usuwając niesłuszną Panią Dyrektor Barbarę Barasińską. Teraz pojawił się jednak mały problem, bo sposób przeprowadzenia konkursu w „Kochanowskim” został zakwestionowany przez wojewodę. A co gorsza, sprzeciw wojewody, mimo odwołania Pana Starosty do sądu, został przez sąd podtrzymany. Kurde balans, no pech prawdziwy. Co prawda zdaniem niektórych bardzo szybko Pani Sokół udowodniła, że orłem nie jest, ale nam się oczywiście bardzo podobała. Zwłaszcza, jak swoim zastępcą uczyniła ziemniakowego radnego Gryczkę, znanego specjalistę od ślizgania. Stan na dziś jednak w szkole dobry nie jest, bo Pani Sokół dyrektorować już nie może, poprzednia Pani Dyrektor jeszcze nie może, więc z konieczności zawiaduje szkołą jeszcze inna Pani Dyrektor, powszechnie uważana za przejściową. Skomplikowane to wszystko, ale Pan Starosta, jako autor zaprezentowanego porządku, a ponadto człowiek o niezmiernie rzadko spotykanej inteligencji, podobno na wszystkim się jeszcze wyznaje. Co więcej, swoją równie rzadko spotykaną sympatię do uczniów „Kochanowskiego”, postanowił objawić obecnością na studniówce. Zabawa udała się znakomicie, zwłaszcza, że w trakcie zabawy swoją sympatię do Pana Starosty uzewnętrzniła także młodzież. My tam w życiu na żadnej studniówce jeszcze nie byliśmy, to i nie wiemy, jak można w trakcie zabawy wyznać miłość Panu Staroście, ale młodzież wiedziała. Podobno był kabaret, czy jakieś inne krotochwile wystawione przez uczniów, które się wszystkim bardzo podobały. Sądząc z natężenia śmiechu i braw, było fajnie. Pan Starosta też się śmiał i też bił brawo. Powszechnie wiadomo, że występ tak mu przypadł do gustu, że już po zabawie zaprosił do swojego urzędu przejściową Panią Dyrektor. Podobno żeby jej podziękować. Wygląda jednak na to, że przejściowa Pani Dyrektor nie za bardzo zrozumiała Pana Starostę, bo po tym spotkaniu zebrała nauczycieli i ich ochrzaniła. Następnie niektórzy nauczyciele opieprzyli młodzież, a na koniec, zapewne na wszelki wypadek, przejściowa Pani Dyrektor też obsobaczyła uczniów. Na oficjalnym studniówkowym filmie występ kabaretu został pominięty. My, rzecz jasna, dajemy zdecydowany odpór złośliwcom głoszącym, że tak oto Pan Starosta został pierwszym cenzorem III RP. Pan Starosta ma bowiem poczucie humoru i chętnie się śmieje. Śmieje się z … z różnych takich śmiesznych. My oczywiście zgadzamy się z Panem Starostą, że z kogo jak z kogo, ale z niego jaj sobie robić nie wolno, bo Pan Starosta śmieszny nie jest. Twórczość ośmieszającą Pana Starostę, należy usunąć. Naszym zdaniem jeszcze lepiej byłoby publicznie spalić na stosie. Ową twórczość, a nie Pana Starostę, naturalnie. Byłby to zabieg w interesie demokraty, jakim jest niewątpliwie Pan Starosta, a więc także w interesie społeczeństwa. Broń Boże, nie można tu mówić o żadnej cenzurze. Jaka cenzura? Ot, porządek i tyle. W ramach utrwalania owego porządku proponujemy dokonanie drobnych korekt w kodeksie karnym, które zaczynałyby się od słów: kto naśmiewa się z Pana Starosty nie ma racji, a ponadto podlega karze do lat …(tu do uzgodnienia). Drodzy Czytelnicy, a zwłaszcza Wy, kochana młodzieży, pamiętajcie, że najlepszym sposobem zamanifestowania swoich uczuć do naszego drogiego Pana Starosty& Co. będzie masowy udział w jesiennych wyborach samorządowych, czego wszystkim serdecznie życzymy. 12 25 marca 2010 r. Powiedzieli o ludziach Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem. Gabriel García Márquez Ludzie byli dawniej bliżsi sobie. Musieli. Broń nie niosła daleko. Stanisław Jerzy Lec Gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza. Albert Einstein Nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi. Stanisław Jerzy Lec Dobrzy ludzie śpią lepiej niż źli, ale złym lepiej się wstaje. Woody Allen Mądrość ludzi jest szaleństwem w oczach Boga. Jeśli posłuchamy głosu dziecka, które mieszka w naszej duszy, oczy nasze znowu nabiorą blasku. Paulo Coelho Nie śmierć rozdziela ludzi, lecz brak miłości. Jim Morrison Ludzie to anioły z jednym skrzydłem, dlatego aby się wznieść, musimy trzymać się razem. Maria Konopnicka Najgorsze, to jak się zorientujemy, że to co ludzie o nas gadają za plecami jest prawdziwe. Oscar Wilde Ludzie, zauważyłem, lubią takie myśli które nie zmuszają do myślenia. Stanisław Jerzy Lec Uszczęśliwianie innych jest marzeniem ludzi szczęśliwych. Phil Bosmans Postępuj zawsze właściwie. Da to satysfakcję kilku ludziom, a resztę zadziwi. Mark Twain Piotrek, nic się nie martw, przyjdzie Ania, to nam coś poradzi. A więc, panowie radni, wy blokujecie wszystkie pomysły inwestycyjne prezydenta Chrzanowskiego, a ja napiszę w „Faktach”, że on nic nie robi, OK?
Podobne dokumenty
Wydanie 2/2009 - Powiat bełchatowski
Mecenasa Polskiej Ekologii w X Edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni Środowisku” pod Honorowym Patronatem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Ta nominacja i pozostałe zdobyte dotychczas...
Bardziej szczegółowo