Tomasz Załuski SAWICKA SAWICKA

Transkrypt

Tomasz Załuski SAWICKA SAWICKA
Tomasz Załuski
SAWICKA SAWICKA
Za każdym razem, gdy patrzę na realizacje Jadwigi Sawickiej, wydaje mi się, że domagaję się one
interpretacji, w której uprzywilejowaną rolę odgrywałby problem powtórzenia. Spostrzeżenie
tej konieczności nie jest niczym nowymi1; trudno jednak rościć sobie prawo do absolutnego
pierwszeństwa bądź oryginalności w takiej materii jak powtórzenie. Niniejszy tekst - powstały
z okazji wystawy Sawickiej Przyciąga i odpycha w Atlasie Sztuki - jest zbiorem uwag, jakie
nasunęły mi się przy próbie konsekwentnego odniesienia problemu powtórzenia do prac artystki. Wszystkie pozostałe zagadnienia, o których będzie tutaj mowa, są w ten lub inny sposób
powiązane z powtórzeniem, pozostają z nim w różnorodnych relacjach, a czasem wręcz okazują
się być jego metamorfozami. Można też zatem powiedzieć, że tekst ten dotyczy swego rodzaju
“plastyczności” powtórzenia w działaniach Sawickiej. Jadwiga Sawicka się powtarza. Robi to
przede wszystkim w samej formie swych działań. Chodzi tu po pierwsze o powtarzanie pewnej
procedury twórczej, pewnych “gestów” bądź “chwytów”, o powtarzalny charakter samego sposobu działania. Mówiąc najoględniej, od kilku lat - mniej więcej od 1997 roku - artystka raz za
razem umieszcza czarne, wyraziste litery na jednolitym, w przeważającej większości przypadków cielistym tle oraz realizuje (we współpracy z Markiem Horwatem) fotografie ubrań, również
umieszczonych na jednolitych kolorystycznie tłach. Choć jej twórczość nie ogranicza się do
tych dwóch “chwytów”, to stanowią one jej najbardziej charakterystyczny rys - są artystycznym idiomem, swego rodzaju artystycznym “imieniem własnym” Sawickiej. Ten operacyjnoformalny wymiar powtórzenia wyraża się dalej w multiplikacjach elementów w ramach pojedynczej pracy. Być może ich początkiem było zdarzenie, które wedle relacji artystki polegało
na nieświadomej powtórce jednej z wcześniejszych realizacji - na dwukrotnym namalowaniu
(za każdym razem z tym samym entuzjazmem odkrywczym) tego samego obrazu olejnego ze
słowami ZNOW ZABIJA. Być może zdarzenie to naprowadziło ją na myśl o powtarzaniu tego
samego słowa na jednym obrazie (przykładami mogą być obrazy olejne ZLODZIEJ ZLODZIEJ
czy BYDLAKI BYDLAKI). W nieco dalszej perspektywie mogło też zrodzić pomysł wielokrotnego powielenia tych obrazów w postaci papierowych wydruków (prezentowanych na wystawie
Krwawa w Galerii Foksal w Warszawie), by wreszcie doprowadzić do radykalnego otwarcia się
artystki na możliwości, jakie oferuje mechaniczna reprodukcja. Wykorzystanie wydruków pozwala Sawickiej tworzyć swoiste tapety, powstające w wyniku naklejenia na ścianę obok siebie
wielu reprodukcji tego samego, pojedynczego napisu. Nie trzeba chyba dodawać, że sama idea
tapety odsyła w sposób konieczny do powtórzenia, a każda jej realizacja, każda konkretna,
skończona w sobie tapeta jest zarazem sugestią bądź też szkicem nieskończoności powtórzeń.
Spośród wielu przykładów takiego tapetowania warto wymienić spektakularne zaklejenie całej
- wysokiej na kilka metrów i szerokiej na kilkanaście - witryny Galerii Domu Artysty Plastyka
w Warszawie w 2002 roku reprodukcjami plakatu ze słowami ZARAZA ZARAZA, czy też bardziej
dyskretną, choć może ciekawszą koncepcyjnie pracę JAK LUDZIE MAJA ZYC, umieszczoną
w 2000 roku na pięciu kolumnach biblioteki UW. Napis ten - powtórzony czterokrotnie na
plakacie - biegł dookoła kolumny w taki sposób, że jego koniec stykał się z początiem, co sugerowało konieczność ponowienia lektury i potencjalnie multiplikowało pojedynczy napis w odbiorze widza.
Występujące w pracach Sawickiej napisy są również powtórzeniami w zupełnie innym sensie. Powtarzają one fragmenty rzeczywistości - najczęściej elementy świata zmediatyzowanej,
masowej popkultury: pojedyncze, głównie agresywne słowa, często używane zwroty języka
potocznego, treść programu telewizyjnego na dany dzień, streszczenia tasiemcowych seriali
zaczerpnięte z gazet telewizyjnych, informacje z kalendarzy ściennych, nagłówki gazet lub
hasła z telewizyjnych serwisów informacyjnych, liczby określające wymiar - najczęściej ludzki
2
- różnych, mniej lub bardziej tragicznych zdarzeń, urywek reklamy papierosów... Artystka nie
narzuca jednak powtórzenia owym elementom - a chodzi tu zarówno o powtórzenie jednorazowe, przeniesienie danego elementu w kontekst sztuki, jak i o jego wielokrotną multiplikację
w ramach pojedynczej realizacji. Poszukuje raczej takich elementów, które powtarzają się niejako same z siebie, istnieją w swym “naturalnym”, rzeczywistym środowisku jedynie w postaci nie
kończącej się serii powrotów. Można by zatem powiedzieć, że powtarza ona całe “środowiska
powtarzalności”. Znakomitym przykładem jest tutaj instalacja składająca się z leżącej na podłodze
papierowej wstęgi, której zwoje ukazują obłędnie powtarzające się słowo OBIECALI OBIECALI
OBIECALI OBIECALI... Na swym najbardziej podstawowym poziomie znaczeniowym praca ta,
w dość oczywisty chyba sposób, odsyła do niezliczonych aktów protestu - zbiorowego lub samotnego, głośnego lub milczącego, gwałtownego lub bezsilnego itd. - przeciwko powtarzającym
się sytuacjom niespełnienia obietnic. Innym przykładem może być zaklejenie okien Galerii Foksal taśmą w kolorze cielistoczerwonym z powtarzającym się napisem BIUROKRACJA (aluzja do
angielskiego zwrotu red tape, również oznaczającego biurokrację?), która to praca przywołuje na
myśl jałową, a czasem wręcz niebezpiecznę, pustą powtarzalność procedur machiny biurokratycznej. W jeszcze innej pracy, prezentowanej w Bunkrze Sztuki, Sawicka wykorzystała słowa
JEZUS MARIA i CHRYSTE PANIE. Realizacja ta - raz jeszcze na najbardziej podstawowym poziomie znaczeniowym - łączy w sobie odniesienie do powtarzalności wpisanej w samą strukturę
modlitwy oraz do aktów powtarzania tych słów w mnogich kontekstach życia codziennego,
jako pustych wykrzykników, będących udziałem zarówno wierzących, jak i niewierzących (a także “wierzących, lecz niepraktykujących”) Wszystkie te aspekty powtórzenia można odnaleźć
w pracach przygotowanych na wystawię Przyciąga i odpycha. Artystka ponownie sięga tu
po zdjęcia ubrań fotografowanych na neutralnym kolorystycznie tle, wyobcowanych, oderwanych od swej funkcji, a zarazem zachowujących pewne ślady zużycia. W odróżnieniu jednak od wcześniejszych realizacji tego typu, zdjęcia zostały poddane komputerowej manipulacji,
w wyniku której ubrania wyglądają na dziwnie, wręcz absurdalnie wąskie.
Drugą z prezentowanych prac jest umieszczona w kącie sali tapeta, która powstaje z konfrontacji (na stykających się ścianach) powtórzeń tekstu męskiego i damskiego ogłoszenia matrymonialnego. Po raz kolejny mamy tu do czynienia z powtórzeniem fragmentu rzeczywistości, który
ze względu na swą kodyfikację i wynikajęcą z niej konwencjonalność sam w sobie stanowi istne
“środowisko powtarzalności”, wystarczy zerknąć do gazet, by się o tym przekonać. Jeżeli chodzi
o stronę formalną tej realizacji, to wydruki z napisami ogłoszeń powtarzają dotychczasową
stylistykę Sawickiej, choć dla podkreślenia faktu konfrontacji artystka sięga tym razem po
zestawienie dwóch kolorów: ogłoszenia damskie są umieszczone na cielistym tle, zaś męskie
na - znanym z jej wczesnych prac - tle koloru lila. Reprodukcje napisów pokrywają ścianę od
podłogi do sufitu, przy czym na poziomie wzroku występuje zgrubienie (ok. 4-5 cm), będące
wynikiem naklejenia na siebie wielu egzemplarzy wydruków. Razem z pojawiającymi się tu i ówdzie śladami zdzierania wydruków zgrubienie to nadaje całości charakter powtórzenia fragmentu zewnętrznej ściany budynku z plakatami i ogłoszeniami ulicznymi ponaklejanymi jedne na
drugich. Co więcej, praca ta ewokuje konotacje związane z matrymonialnym celem ogłoszeń,
oddziałując również na zmysł powonienia - wydziela ona dość intensywny, wyrazisty zapach
taniego, niezbyt wysublimowanego pachnidła.
Ostatnią, najbardziej złożoną realizacją wchodzącą w skład wystawy jest instalacja, którą
skłonny byłbym określić mianem dark room’u. Jest to sięgająca sufitu, na zewnątrz biała konstrukcja, kryjąca w sobie kwadratowe wnętrze (3,5 m x 3,5 m), do którego wchodzi się biegnącym
wzdłuż trzech ścian budowli tunelem. Zarówno wnętrze tunelu, jak i samego pomieszczenia
3
jest pomalowane na czarno i pozbawione oświetlenia. Na każdej ze ścian owego dark room’u
zawieszona jest taka sama maszyneria, składająca się z pionowych szyn, na których w górę
i w dół, w przypadkowym tempie, poruszają się dwie szyny poziome. Z kolei na tych ostatnich
w płaszczyźnie horyzontalnej poruszają się - również w przypadkowym tempie - light boxy,
których cielistopomarańczowe światło (stanowiące jedyne źródło oświetlenia) wydobywa czerń
liter układających się w napis NIENAWIDZE CIE. W ośmiu powtórzeniach i generowanej przez
program komputerowy przypadkowości swego ruchu napis ten krąży po ścianach, otaczając
widza ze wszystkich stron. Tak skonstruowana, nieustannie zmieniająca się instalacja daje się
- w warstwie formalnej - potraktować jako swego rodzaju ruchoma tapeta. Zamiast pokrywać
powierzchnię umieszczonymi obok siebie reprodukcjami napisu, artystka sugeruje tu zachodzenie samego procesu multiplikacji za pomocę napisu, który poruszając się, wciąż niejako
zwielokrotnia się w kolejnych położeniach na ścianie. Cała opisana wyżej maszyneria pozwala
więc w zupełnie inny sposób, niż to ma miejsce w tapetach naklejanych na ścianę, stworzyć
wrażenie nieskończoności procesu powtarzania.
Praktyka artystyczna Sawickiej wskazuje na jej zainteresowanie powtórzeniem, ale nie powtórzeniem abstrakcyjnym, czystym, powtórzeniem jako takim, ujmowanym w swej konceptualnej neutralności i (domniemanej) tożsamości. Artystkę interesują powtórzenia urzeczywistnione
- mnogie, za każdym razem konkretne i jednostkowe, w ramach których “samo” powtórzenie
podlega mniej lub bardziej dyskretnym modyfikacjom. Sawicka wystawia zatem powtórzenie
na przekształcenia, jakie nieuchronnie niosą ze sobą “odciskające” się w nim - niczym w jakiejś
cielistej materii - konkretne fragmenty rzeczywistości, wraz z całym bogactwem lub ubóstwem
swych konotacji. Nawet posługując się samym pojęciem powtórzenia w tytule jednej ze swych
wystaw - Powtarzanie i utrwalanie materiału - sięga ona po konkretną postać powtórzenia, po
frazę pochodzącą z żargonu edukacyjnego i będącą formułą tematu, który niegdyś (?) dziesiątki
czy nawet setki razy wpisywano do dzienników szkolnych. W ten sposób powtórzenia, jakimi
są jej realizacje, różnią się między sobą - każde pozostaje na swój własny, choć może tylko “mikroskopijnie” jednostkowy sposób inauguracyjne, odrębne i odkrywcze.
Nie chodzi tu tylko o odmienność powtarzanych elementów: modyfikacji ulega też - w sposób mniej lub bardziej zauważalny - sama forma prac. By zilustrować ten wątek, wystarczy
wspomnieć o detalach kilku tapetowych prac, zrealizowanych w ciągu ostatnich miesięcy.
W przypadku pracy TRAGEDIA naklejone na ścianę wydruki były podrapane jakimś ostrym
narzędziem, wydruki z napisem UTRACONA NIEWINNOSC były posmarowane czekoladą, zaś
przygotowana na obecnę wystawę Przyciąga i odpycha tapeta z ogłoszeniami matrymonialnymi wydziela zapach. Wraz z każdym jednostkowym powtórzeniem praktyka artystki podlega
niewielkiej, lecz konsekwentnej ewolucji.
To, że w ostatecznym rozrachunku obcujemy właśnie z konkretnymi powtórzeniami, czy
wręcz z powtarzanymi elementami rzeczywistych sytuacji, może zrodzić następującą obiekcję:
czy Sawicka rzeczywiście praktykuje powtórzenie ,,proteuszowe”, plastyczne i metamorficzne,
istniejące jedynie w postaci mnogości powtórzeń jednostkowych fragmentów świata, czy też
interesują ją po prostu same te fragmenty świata? Oba twierdzenia są równie zasadne, choć
niewątpliwie nie dają się ze sobą pogodzić. Nie chodzi jednak o to, by je uzgadniać, lecz uznać
zarówno ich odmienność, jak i “równo-zasadność”. Ich zestawienie pozwala wyartykułować
nieredukowalne napięcie, jakie zaznacza się w realizacjach artystki, wskazać na zachodzącą
w nich oscylację między abstrakcyjnością metamorficznego powtórzenia i konkretnością powtarzanych, odrębnych elementów świata.
Inspiracji dla działań Sawickiej poszukiwano już w twórczości takich amerykańskich artystek
4
jak Jenny Holzer czy Barbara Kruger. Z perspektywy rozważanego tu problemu powtórzenia
można by pokusić się o wskazanie zupełnie innego - być może na pierwszy rzut oka niedorzecznego - źródła “inspiracji” bądź “wpływu” (co nie wyklucza oczywiście wspomnianych wyżej
źródeł). Mam tu na myśli sztukę Nowosielskiego. Nie wiem, jak do owej hipotezy - a twierdzenie to jest i pozostanie radykalnie hipotetyczne - odniosłaby się sama Sawicka, która swój
dyplom w krakowskiej ASP broniła właśnie w pracowni Nowosielskiego. Niemniej jednak w prezentowanej hipotezie jest coś intrygującego. Być może to właśnie sztuka tego artysty i artystyczna edukacja u niego sprzyjały ukształtowaniu się struktury swoistego “warsztatu powtórzeniowego” Sawickiej - charakterystycznego dla niej sposobu myślenia o obrazie, czy raczej
o obrazowaniu. Nikogo chyba nie trzeba specjalnie przekonywać o faktycznym występowaniu
powtórzeń w sztuce Nowosielskiego. Gdy się jednak wczytać w autokomentarze artysty, okazuje się, że powtórzenie jest jednym z zasadniczych problemów - zarówno w neutralnym, jak
i negatywnym tego słowa znaczeniu - jego sztuki. Powtórzenie pełni w niej ambiwalentną rolę:
jest zarówno konieczne, jak i niedopuszczalne z punktu widzenia przedsięwzięcia stworzenia
formy malarskiej, która byłaby swoistym “naczyniem” na sacrum2. Być może do tej idei formy
“wypełnionej” sacrum dałoby się z kolei odnieść - jako strukturalne i reinterpretujące nawiązanie
- występującą u Sawickiej ideę formy pustej, niejako oczekującej na wypełnienie.
Pisząc o możliwości użycia powtórzenia do zakwestionowania “prawa” do poddania w wątpliwość określonych zachowań czy też zasad postępowania Gilles Deleuze wymienia kilka
przykładów praktyk pozwalających osiągać ten cel: są to dowody przez absurd, “pewne zachowania masochistyczne ośmieszajęce przez podporządkowanie”3 oraz strajk włoski. Działalność
Sawickiej wykazuje pewne analogie ze wszystkimi tymi - powiązanymi ze sobą wzajemnie
- praktykami, choć w swej specyfice nie daje się sprowadzić do żadnej z nich. Uwzględniając
zarówno tę specyfikę, jak i wspomniane analogie, można mówić o swoistym, artystycznym
“strajku Sawickiej”.
Jak wiadomo, strajk włoski polega na przesadnie skrupulatnym stosowaniu się do wszystkich obowiązujących w danym zawodzie zasad, na drobiazgowym i ostentacyjnym poddaniu
się określonym regułom działania, co spowalniając tempo pracy i obniżając wydajność, może
prowadzić do całkowitego paraliżu danej dziedziny życia. W działaniach tego rodzaju poszczególne czynności lub procedury tracą swój normalny sens i funkcję, stając się perwersyjnym
narzędziem praktyki niemego protestu i oporu. Przyjmijmy teraz, że Sawicka “strajkuje” jako
jednostka funkcjonujcąca w sferze “zmediatyzowanej popkultury”. Załóżmy też, że istnienie tej
sfery wymaga nieustannej, identy�kacyjnej reprodukcji jej mechanizmów przez uczestniczące
w niej jednostki. Pozwala to zauważyć, że w przypadku działań Sawickiej wybrane elementy
kulturowego pejzażu, jak również identy�kacyjna powtarzalność jako mechanizm samej kultury, podlegają powtarzaniu ostentacyjnemu, perwersyjnemu w swej przesadnej koncentracji
na oderwanych od siebie i wyrwanych ze swego normalnego kontekstu funkcjonalnego fragmentach. Pozbawione zwykłej efektywnści elementy te stają się afunkcjonalne i hermetyczne (hermetyczność tę budują dodatkowo autokomentarze Sawickiej, będące konsekwentną
praktyką niemówienia niczego, co widzom lub krytykom mogłoby posłużyć do zbyt łatwej identyfikacji sensu prezentowanych prac). Odizolowane na jednolitych kolorystycznie tłach, mniej
lub bardziej dyskretnie epatują swą konkretnością i nieprzenikliwą materialnokścią; tę ostatnią
wyczuwa się szczególnie w tych pracach, w których układ powtarzanych elementów nabiera
dziwnej dekoracyjności czy też ornamentalności. Oglądane setki razy w swych normalnych kontekstach, litery napisów takich jak choćby TRAGEDIA TRAGEDIA autonomizują się i estetyzują.
Stwarza to wrażenie pewnej niesamowitści - nie sposób pokonać rozziewu, jaki pojawia się
5
między wyglądem liter a zdarzeniem, do jakiego składające się z nich słowo normalnie odsyła.
Paradoksalnie, wspomniany rozziew odgrywa w ostatecznym rozrachunku rolę pozytywną.
Powtarzając różne słowa i zwroty, Sawicka zdaje się na swój sposób wskazywać, że ich rzeczywista powtarzalność i będące jej skutkiem “zużycie” mogą znieczulać, powodować wręcz
znudzenie zdarzeniami, do których mają odsyłać, nie będąc faktycznie w stanie oddać ich
każdorazowej jednostkowości. Uwypuklenie tego rozziewu w powtórzeniach artystki pozwala też jednak - w niebezpośredni sposób - zaznaczyć jednostkowość opisywanych zdarzeń.
Uderzającym tego przykładem była praca Numery. Podświetlane w 55 light boxach napisy
układały się w absurdalny ciąg liczb, będących częścią krótkich informacji z gazet, serwisów
radiowych bądź telewizyjnych. Liczby te rosły, począwszy od “1 osoba zabita 2 ranne”, przez
“co najmniej 41 osób zginęło w katastrofie promu u wybrzeży Senegalu” i “100 tysięcy lekarzy i pielęgniarek strajkuje”, aż po “miliard bez pracy”. Absurdalność i niewspółmierność tych
- podlegających za każdym razem modyfikacjom - powtórzeń w odniesieniu do zdarzeń i ludzi,
do których mają odsyłać, daje możliwość uświadomienia sobie każdorazowej jednostkowości
owych zdarzeń i ludzi, a także na nią uwrażliwia.
Wspomniana wyżej kwestia identyfikacyjnej reprodukcji mechanizmów kultury masowej
jest jednak o tyle skomplikowana, o ile reprodukcja ta nie zachodzi w sposób całkowicie
nieświadomy. Banalną oczywistością jest twierdzenie, że wiemy, iż popkultura nas kształtuje
i narzuca nam formy istnienia. Wiedza ta jest bowiem już nieodłączna od popkultury, jest jej
częścią. Popkultura przywłaszczyła ją sobie i w jakimś (dużym?) stopniu zneutralizowała jej
krytyczny potencjał. Popkultura posiada realną moc reprodukowania się, której - nawet będąc
jej świadomym - nie sposób się czasem oprzeć.
W sztuce Sawickiej problem ten zaznacza się w postaci doświadczenia ambiwalentnego
charakteru praktyki powtórzeniowej. Ostentacyjne powtarzanie, doprowadzające mechanizmy popkultury do ich absurdalnych konsekwencji, jest w sposób nieunikniony powiązane
z przynajmniej częściową reprodukcją tychże mechanizmów. Ta ostatnia nie wynika jedynie ze
strukturalnej konieczności używanego przez artystkę - nawet perwersyjnie - narzędzia. Bierze
się ona chyba również z inaugurującego każdą realizację odkrycia dziwnej, wręcz chorobliwej fascynacji danym, z niejasnych powodów pociągającym elementem pejzażu popkulturowego oraz
przymusu skupienia się na nim i powtarzania go. Artystka naznacza swe prace ambiwalencją,
podporządkowując się temu przymusowi ze swoistym masochizmem, który najbardziej rzuca się
w oczy w pracach zawierających powtórzenia słów agresywnych, epatujących sensacyjnością,
odsyłających do aktów okrucieństwa, czy też będących instrumentami przemocy i wykluczenia: ZNOW ZABIJA, ZLA, KRWAWA, NIEPOŻĄDANA, BYDLAKI, NAWRACANIE OSWAJANIE
TRESOWANIE. Jakkolwiek istnieją prace Sawickiej, w odniesieniu do których zasadne wydaje
się mówienie o ściśle “ośmieszającym” efekcie masochistycznego podporządkowania - mam tu
na myśli choćby tapetę z napisem WIERNE PSIE SERCE - to zasadniczo, dzięki swej absurdalnej
metodyczności, “masochistyczne” realizacje artystki pozostają dość “surowe” w wyrazie.
“Masochistyczny” aspekt praktyki Sawickiej zdaje się dochodzić do głosu już w tytule obecnej
wystawy - Przyciąga i odpycha. W sposób najbardziej zintensy�kowany doświadczenia owej
ambiwalencji dostarcza wspominany już dark room. Widz wchodzi do konstrukcji obiecującej
doznanie czegoś fascynującego, by zaraz potem w jej wnętrzu zostać zaatakowanym przez
absurdalną maszynerię, której jedyną racją wydaje się być bezcelowe przemieszczanie powtórzeń
agresywnej formuły NIENAWIDZE CIE. Instalacja ta skłania do masochistycznego pozostawiania we wnętrzu konstrukcji, pociągając złożonością i pomysłowością wykorzystanej technologii, a zarazem odpychając gwałtownym przekazem, zdającym się nie mieć autora i skierowanym
6
bezpośrednio do każdego z widzów w jego jednostkowości. To istna alegoria mechanizmów
kultury masowej według Sawickiej.
Swoistym “dowodem przez absurd” są prezentowane na wystawie fotografie ubrań, które
dzięki obróbce komputerowej zostały zwężone do tego stopnia, że nadają się chyba jedynie
dla niezwykle wysmukłych postaci z japońskich kreskówek, o proporcjach wielkości głowy
względem ciała 1:12; skądinąd wiadomo mi, że na rysunkach niektórych projektantów mody
pojawiają się wyłącznie takie wyniosłe, szczupłe istoty. Odpowiadające wzrostowi człowieka
zdjęcia prezentują konkretne, posiadające pewne ślady znoszenia i być może naznaczone, indywidualnymi historiami ubiory, które na podstawowym poziomie znaczeniowym mogą zostać
odczytane jako wariacje na temat formatywnej roli szczupłości w wyobraźni i kulturze masowej.
Przesadność zwężenia i jego zastosowanie do ubiorów nie dających się zakwalifikować jako
modne odbiera jednak zniekształceniu jego funkcjonalny sens i pozostawia widza z uczuciem
niepokojącej niesamowitości w obliczu prezentacji jednostkowej rzeczy, która - ze względu na
fakt, że nie bardzo wiadomo, co z nią zrobić - staje się wręcz lekko odstręczająca.
Niewątpliwie artystyczny “strajk Sawickiej” nie prowadzi do żadnego rozleglejszego “paraliżu”
funkcjonowania mechanizmów popkultury. Nasuwa się tu wszakże następujące spostrzeżenie.
Zwykle fakt istnienia w ramach galerii neutralizuje sztukę, izolując ją i sprowadzając do wymiaru
“estetycznego”. Można by się zastanawiać, na ile w przypadku sztuki tej artystki istnienie prac
w galerii nie tylko nie wywiera efektu neutralizującego, lecz zostaje wykorzystane do spotęgowania
tak istotnego dla nich wrażenia pełnej napięcia afunkcjonalności i hermetyczności.
Praktyka Sawickiej opiera się na powtarzaniu elementów “języka” współczesnej kultury
masowej - “wspólnym idiomie” wielu artystów i artystek współczesnych. Każdy członek tej
zróżnicowanej wewnętrznie wspólnoty w odmienny sposób poświadcza, że dokonując reprodukcji elementów tej kultury, można zarazem - za sprawą “plastyczności” samego powtórzenia
- modyfikować tożsamość powtarzanych elementów, a w ten sposób zaznaczać jednostkowy
opór swego istnienia.
Tomasz Załuski, absolwent historii sztuki i filozofi UŁ, asystent w łódzkiej ASP, przygotowuje pracę
doktorską pt. Problem powtórzenia we współczesnym dyskursie estetycznym i w artystycznych praktykach modernizmu
1 Zob. M.Krajewski, Powtarzanie, poznawanie, kłusowanie, w: Jadwiga Sawicka. Nic w środku, katalog
wystawy w Galerii Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki w Krakowie, kwiecień 2003, ss. ó1- ó7; pojedyńcze
nawiązania do powtórzenia można też odnaleźć w innych tekstach poświęconych twórczości artystki.
2 Szerzej analizowałem tę kwestię w - dość “teatrainym” w swej formie - tekście “Tu nie ma stóp”. Wirtualne polilokwium wokół obrazów Nowosielsklego, w:,,Kresy”44,4/ 2000, ss. 231-240
3 G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, Warszawa 1997, s. 32.
7

Podobne dokumenty