Na ratunek Ziemi - Zdrowe nietrudne
Transkrypt
Na ratunek Ziemi - Zdrowe nietrudne
Na ratunek Ziemi Autor: Magdalena Kujawska Za oknem budził się właśnie piękny słoneczny dzień, wróble ćwierkały wesoło, a lekko pozłocone, wczesno jesienne liście delikatnie otulał ciepły wietrzyk. Mały Kamil leniwie przeciągnął się w swoim łóżku i sięgnął ręką, by wyłączyć dzwoniący już od kilku minut budzik. Bardzo niechętnie oderwał głowę od ukochanej poduszki i markotnie poczłapał do łazienki. Odkręcił kran przy umywalce i stał tak półprzytomny patrząc się na płynącą wodę, zapewne w nadziei, że przez to zęby same się umyją… W końcu zrezygnowany sięgnął po szczoteczkę, nałożył na nią trochę pasty i niedbale przeciągnął wzdłuż wszystkich zębów. Przepłukał usta i znów zamyślił się spoglądając na płynącą strumieniem wodę, aż nagle usłyszał pukanie do drzwi. - Pospiesz się Kamilku! Spóźnisz się do szkoły! – ponaglał go tata. - Już wychodzę… - rzucił od niechcenia Kamil wycierając buzię ręcznikiem. Otworzył drzwi i szurając kapciami przemierzał korytarz w kierunku kuchni, gdzie mama szykowała już dla wszystkich śniadanie. Chwilę później do łazienki wszedł tata. - Kolejny raz to samo… - pomyślał widząc niezgaszone światło i nadal odkręcony kran przy umywalce. Tata pokręcił smutno głową i zakręcił kurek. Tymczasem Kamil najspokojniej w świecie siedział w kuchni i jadł swoją ulubioną owsiankę z malinami. - Znów pozostawiłeś odkręcony kran i zapalone światło… - powiedział tata wchodząc do kuchni. - Zapomniałem – odburknął Kamil. - Przecież mówiliśmy tobie synku, że energię i wodę należy oszczędzać… dodała zatroskana mama. - Ale dlaczego? – zapytał Kamil – Woda z kranu leci i leci, czyli jest jej dużo, a światło też samo nie gaśnie! - Kiedyś te zasoby wody i energii mogą się skończyć, dlatego powinniśmy je oszczędzać – odpowiedział tata. - Wielkie mi rzeczy… – mruknął Kamil pod nosem, po czym wstał od stołu i wrócił do swojego pokoju szykować się do szkoły. Po chwili stał już w korytarzu ze szkolnym plecakiem w ręku. Pospiesznie nałożył kurtkę i rzucił do kończącego swoje śniadanie taty: - Jestem gotowy, możemy już jechać! Tata odstawił swój kubek po herbacie, ucałował mamę na pożegnanie, po czym chwycił kluczyki do samochodu. - No to czas jechać do szkoły! – powiedział pogodnie. Szkoła Kamila była całkiem niedaleko od bloku, w którym mieszkał. Podjechanie samochodem zwykle zajmowało im niecałe trzy minuty, mimo to Kamil zawsze upierał się, by któreś z rodziców podwiozło go do szkoły samochodem. - A może następnym razem dojdziesz na lekcje pieszo? Przecież jesteś już dużym chłopcem – zaproponował z uśmiechem tata, podjeżdżając pod szkolną bramę. - Tato, ale ja jestem taki zmęczony rano… a szkoła wcale nie jest tak blisko! – przekonywał Kamil. - Dobrze, porozmawiamy o tym później, a teraz biegnij już, bo spóźnisz się na pierwsze zajęcia. Kamil wysiadł z samochodu i leniwie przesuwał się w kierunku głównego wejścia. Po drodze jeszcze sięgnął do kieszeni i wyciągnął ukrytego przed mamą cukierka. Szybko rozpakował go, a papierek wyrzucił na szkolny trawnik. Obok właśnie przechodziła Basia, koleżanka z klasy Kamila, widząc, co właśnie zrobił jej kolega postanowiła zwrócić mu uwagę. - Co ty robisz? Powinieneś wyrzucić to do kosza na śmieci! - Przecież nic się nie stanie! Ktoś to posprząta – przekonywał koleżankę Kamil. - Przecież to ty jesteś odpowiedzialny za śmieci, które wyrzucasz! Nie wolno tak robić! – upierała się Basia. Kamil jednak wzruszył tylko ramionami, uśmiechnął się złośliwie i wszedł do szkoły pozostawiając za sobą wyrzucony papierek. - Po co ona robi taką aferę? – pomyślał idąc do klasy – Przecież to tylko jeden papierek, nawet nikt go nie zauważy… Na lekcjach Kamil nudził się, nawet bardziej niż zwykle, i nie mógł się na niczym skupić. Dlatego zamiast słuchać nauczyciela zaczął rysować w zeszycie postaci ze swojej ulubionej gry wideo. Wczoraj grał w nią ukradkiem do bardzo późna, przez co dzisiaj czuł się wyjątkowo niewyspany. Na szczęście, zwykle siedział w ostatniej ławce, więc o ile tylko nie rozmawiał i nie przeszkadzał na zajęciach, z łatwością udawało mu się przysypiać na lekcjach unikając uwagi nauczyciela. Jednak na ostatniej lekcji, pan nauczyciel postanowił przesadzić niesfornego śpiocha do pierwszej ławki. Kamil bardzo niechętnie wstał, przeniósł swoje rzeczy i usiadł tuż obok biurka nauczyciela. Jednocześnie miał nadzieję, że i ta lekcja szybko przeminie, tym bardziej, że usłyszał, że podczas zajęć cała klasa ma obejrzeć jakiś film. - Dzisiaj porozmawiamy o ochronie środowiska… - rozpoczął pan nauczyciel – Czy wiecie dlaczego wszyscy powinniśmy dbać o naszą planetę? W klasie pojawiło się mnóstwo uniesionych rąk uczniów zgłaszających się do odpowiedzi. Jedynie Kamil, przewracając oczami, wyraźnie nie był zainteresowany lekcją. Wreszcie nauczyciel udzielił głosu Basi. - Jeśli wszyscy będziemy dbać o Ziemię, będzie nam się żyło lepiej! Będziemy oddychać czystym powietrzem, pić czystą wodę i jeść zdrowiej. - Bardzo dobrze Basiu! – pochwalił ją nauczyciel – A czy ktoś z was wie, dlaczego powinniśmy oszczędzać wodę? - Dlatego, żeby płacić mniejsze rachunki! – zawołał ktoś z klasy. - Dlatego, że wody może kiedyś zabraknąć! – powiedziała Basia. - Akurat! – sprzeciwił się Kamil – Przecież wody na Ziemi mamy całe oceany! - To prawda Kamilu… – potwierdził nauczyciel i zaraz dodał – Jednak, woda w morzach i oceanach jest słona i nie nadaje się do picia, a wody słodkiej, czyli takiej, która zawsze leci, kiedy odkręcasz kran, jest znacznie mniej. Jeśli nie będziemy wspólnie dbać o zasoby wody, kiedyś może jej nam zabraknąć. Kamil trochę posmutniał i zaczął się zastanawiać ile wody mogło wyciec, kiedy rano pozostawił w łazience odkręcony kran. - A czy wiecie, dlaczego powinniśmy oszczędzać energię? – pytał dalej pan nauczyciel. - Czy dlatego, że jej również może zabraknąć? – zapytał niepewnie Kamil. - Dokładnie tak! – potwierdził nauczyciel – Energię możemy otrzymywać z różnych źródeł, na przykład ze słońca – przez panele i baterie słoneczne, z wiatru – stawiając wielkie wiatraki, a także z wody – dzięki wodnym elektrowniom, które wyglądają jak potężny młyn. Jednak na razie, energię najłatwiej jest nam uzyskać dzięki elektrowniom spalającym, tak zwane, surowce energetyczne, czyli np. węgiel. To dzięki tym elektrowniom, zdecydowana większość z was ma prąd w domach, a także ogrzewanie. Węgiel oczywiście pochodzi z kopalni, a jego zasoby również mogą się skończyć. Dlatego tak ważne jest, żeby oszczędzać światło i używać energooszczędnych żarówek i energooszczędnego sprzętu. - Proszę Pana! Czy mogę się o coś zapytać? – zawołała Basia wyciągając możliwie jak najwyżej rękę. - Ależ proszę! – powiedział życzliwie nauczyciel. - Moja mama powiedziała, że elektrownie, które spalają węgiel zanieczyszczają środowisko. Czy to prawda? - Tak, niestety to prawda – odpowiedział nauczyciel – Kiedy w elektrowni spala się węgiel, jego opary zanieczyszczają powietrze. To samo dotyczy też spalania paliwa w samochodach. Dlatego im częściej jeździmy samochodami, tym częściej, również przyczyniamy się do zanieczyszczania środowiska… Kamil znów zaczął się zastanawiać: - Może tata ma rację? Może powinienem chodzić do szkoły pieszo..? – jednak szybko zmienił swoje zdanie – Przecież tata codziennie jedzie samochodem do pracy! Dlaczego to ja mam do szkoły chodzić, a nie jeździć? W międzyczasie nauczyciel zadawał uczniom kolejne pytania: - A czy ktoś z was wie, dlaczego powinniśmy segregować śmieci? - Bo wiele z nich można ponownie wykorzystać! – zawołał ktoś z klasy. - Dlatego, żeby mniej śmieci trafiało na wysypiska! – dodał ktoś inny. - Tak zgadza się! – potwierdził pan nauczyciel, wyraźnie zadowolony ze swoich uczniów – Dzięki segregacji, część naszych śmieci możemy przetworzyć i ponownie wykorzystać, na przykład papier, szkło i plastik. Wtedy mniej śmieci pozostanie na wysypiskach, które mogą zanieczyszczać ziemię i wszystko, co w niej rośnie. Nawet niewinnie porzucony przez nas papierek może z czasem zanieczyścić ziemię, na której leży… Kamil słysząc te słowa znowu poczuł się trochę zawstydzony. Jednak potem pomyślał: - Przecież wszyscy tak robią! Nie tylko ja! Poza tym, to tylko jeden papierek… A tam rośnie tylko trawa… Przecież nic się w taki sposób nie stanie… - A teraz chciałbym wam wyświetlić film, który pokaże, jak może wyglądać nasza planeta, jeśli nie będziemy jej chronić – kontynuował lekcję nauczyciel. Po chwili w klasie zgasły światła, uczniowie pomogli zasłonić okna, żeby wyciemnić salę i wszyscy uczniowie obejrzeli film, który opowiadał o tym, jak chronić świat wokół nas. Kamil zerkał na ekran zmęczonym wzrokiem. W filmie pojawiały się kolejne sceny pokazujące, jak należy oszczędzać wodę kiedy się kąpiemy i kiedy myjemy naczynia, jak segregować śmieci, aby część z nich mogła być ponownie wykorzystana, i jak oszczędzać energię w domu. Wszystko to wydawało się dla niego wyjątkowo nudne. Jednak to, co Kamila naprawdę zaciekawiło, a nawet przestraszyło to przedstawiony w filmie obraz zanieczyszczonego i zniszczonego świata, wyglądającego niczym zły sen o przyszłości. Na filmie Kamil zobaczył spalony las, wysuszoną ziemię i niebo zasnute ciemnymi chmurami. Te widoki Kamil zapamiętał najbardziej, a kiedy zadzwonił dzwonek i wszyscy wesoło wybiegli ze szkoły do domu, on był coraz bardziej przygnębiony. Przed szkolną bramą czekała już na niego mama. Otworzyła drzwi od samochodu i przytuliła go na powitanie. - Czy coś się stało? Dlaczego jesteś taki zasmucony? – zapytała zaniepokojona widząc jego markotną minę. - Nic się nie stało… - powiedział cicho i spokojnie usiadł w samochodzie. Nie odzywał się przez całą drogę do domu, cały czas myślał o wyrzuconym na ziemię papierku, o pozostawionym zapalonym świetle i odkręconej wodzie. - Przecież wszyscy tak robią! Nie tylko ja! – uspokajał siebie w myślach. Po powrocie do domu, był coraz bardziej zmęczony i zasmucony. - Nie smakuje ci obiad? Przecież to twoje ulubione danie… - zapytała mama widząc, że Kamil niemal niczego nie zjadł. - Smakuje… - odpowiedział – Tylko… nie jestem chyba głodny… - Może jesteś chory? – mama odruchowo dotknęła czoła synka, sprawdzając czy nie ma gorączki. - Może po prostu położę się spać… - odparł cicho Kamil i sennie przemknął do swojego pokoju. Mama i tata spoglądali na siebie zadziwieni. Po chwili tata postanowił sprawdzić, czy aby na pewno nic się nie stało. Zapukał do drzwi i… cisza. Otworzył delikatnie i spojrzał w kierunku łóżka… Kamil zasnął. Odwrócił się w kierunku mamy i szepnął: - Musiał być naprawdę zmęczony. Byłem przekonany, że znowu zacznie grać w gry… Kamil przespał całą noc, jednak rano wyrwał się ze snu z krzykiem, którym wystraszył tatę. - Co się stało? – zatroskany tata wbiegł do pokoju Kamila. - Miałem bardzo zły sen… - wychlipał Kamil. - Już, już wszystko w porządku – przytulił go tata – Opowiedz mi, co ci się śniło, a ja sprawię, że z pewnością przestaniesz się bać. - Śniło mi się, że park przed naszym domem zmienił się w pustynię! Nie było drzew, ani żadnych roślin, było ciemno, w powietrzu było pełno dymu i nigdzie nie było wody. A do tego wszędzie leżały śmieci… a pośrodku papierek od cukierka, który wyrzuciłem wczoraj na trawnik… Tato, ja nie chciałem! Ja już nie będę! – rozpłakał się Kamil. Tata przytulił go do siebie jeszcze mocniej i uśmiechnął się. - To tylko sen. Tylko zły sen. Jednak, jeśli nadal się boisz, to zróbmy wszystko, żeby już nigdy nie śniły się tobie takie złe sny! - Ale jak? – zapytał Kamil - Zacznijmy od kilku małych zmian w domu… - Dobrze! – zgodził się bez wahania Kamil. Kamil opowiedział tacie wszystko, o czym mówił na lekcji pan nauczyciel i o tym co zobaczył na filmie. Wspólnie opracowali plan i jeszcze tego dnia tata wraz z Kamilem wybrali się do sklepu, by kupić nowe żarówki, które oszczędzają energię. - Spójrz Kamilku, to LEDowe żarówki Phillips. Takie żarówki zużywają o 80% mniej prądu, niż te które teraz mamy w domu i będą działać dużo dłużej – powiedział tata pokazując na środkową półkę w sklepie. - Więc kupmy takie tato! – pierwszy raz Kamil był aż tak szczęśliwy będąc na zakupach. Gdy tylko wrócili ze sklepu Kamil zarządził wymianę starych żarówek, na nowoczesne i energooszczędne żarówki Philips LED w całym domu. Ponadto obiecał, że zawsze wychodząc z pokoju będzie gasił światło. - Musimy dbać o naszą planetę! – powiedział dumnie. - Tak uważasz? – zapytała z uśmiechem mama – To może pomożesz mi posegregować nasze śmieci? - Pewnie! – powiedział przejęty Kamil. Mama była zadziwiona jego zmianą, ale też bardzo się ucieszyła. Przygotowała kolorowe worki, każdy z nich miał posłużyć do innego rodzaju śmieci. - Tutaj odłożymy wszystkie puste, szklane butelki i słoiki, do drugiego worka powkładamy wszystkie stare gazety, ulotki i kartoniki, a do trzeciego wszelkie plastikowe butelki i opakowania. Pamiętaj tylko, że wszystkie plastikowe butelki trzeba zgnieść, żeby zajęły jak najmniej miejsca w worku. - Dobrze mamo! – powiedział rozochocony Kamil. Usiedli całą rodziną i w mgnieniu oka posegregowali wszystkie śmieci, jakie znajdowały się w domu, ileż było zabawy przy takim wspólnym układaniu. Naturalnie całość akcji nadzorował Kamil, który zbierał puste opakowania w stosy i wskazywał mamie i tacie odpowiedni worek. Później wszyscy razem zanieśli kolorowe worki i wrzucili je do odpowiednich pojemników. Ani się spostrzegli a był już późny wieczór. Kamil był bardziej zmęczony niż po lekcjach w szkole, a mimo to uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wiedział, że zrobił dzisiaj coś dobrego. - Czy dzisiaj chcesz się wykąpać w wannie? – zapytała mama. - Mamo, no co ty?! – odparł niemal z oburzeniem Kamil i oznajmił – Wezmę tylko szybki prysznic. Nie muszę się kąpać w wannie codziennie. Należy oszczędzać wodę! - Dobrze, rozumiem – powiedziała z nieukrywaną dumą mama. Następnego dnia Kamil, jak nigdy, ochoczo wstał z łóżka i szybko umył zęby i zakręcił kran. Wychodząc z łazienki spojrzał na nową żarówkę w lampie. - Należy oszczędzać energię! – pomyślał, po czym zgasił światło. Po śniadaniu wstał od stołu i powiedział do taty: - Od dzisiaj będę chodzić do szkoły pieszo, tak jak moi koledzy! Zadziwienie mamy i taty rosło z każdą nową decyzją Kamila, ale cieszyli się bardzo z każdej małej zmiany. A on, chwycił plecak, pomachał rodzicom na pożegnanie i wyruszył do szkoły. Po drodze przeszedł przez park, rosnące tam drzewa łagodnie szumiały, a przez czerwono-złote liście przedzierało się wschodzące słońce. - Ale tu pięknie! – zachwycał się idąc wzdłuż parkowej alejki. Po chwili był już przed szkołą i zaraz miał wejść do środka aż spostrzegł coś na trawniku… - Przecież to mój papierek! – pomyślał zawstydzony. Podszedł do niego, podniósł i wyrzucił do stojącego obok śmietnika. Uśmiechnął się do siebie i zadowolony pośpieszył na pierwszą lekcję. Odtąd on też pomagał chronić swoją planetę…