Co_w_budzie_piszczy_.. - Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w
Transkrypt
Co_w_budzie_piszczy_.. - Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w
CO W BUDZIE PISZCZY Nr 18/ 18/2010 GAZETKA ZESPOŁU SZKÓŁ PONADGIMNAZJALNYCH cena 60 groszy IM.KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA W ŁASINIE Witamy Was ponownie! Ruszamy z kopyta, bo też i pierwszy semestr do najintensywniejszych nie należał, a z założenia takim miał być☺! Przed Wami drugi w tym roku, a 18 w naszej karierze, numer szkolnej gazetki. Do końca roku szkolnego spotkamy się jeszcze trzy razy. Chcielibyśmy więcej, ale ciągle brak w Was zapału☺. Chcemy działać nieco bardziej profesjonalnie. Do naszej dyspozycji oddano miejsce po SzOK-u (dzielimy je wspólnie ze szkolnym teatrem), komputer i dostęp do neta. Mamy nadzieję, że znajdą się wśród Was tacy, którzy razem z nami będą chcieli stworzyć redakcję z prawdziwego zdarzenia (chociaż szkolną☺); miejsce, w którym będziemy mogli się spotykać, dyskutować nad numerem i wspólnie go tworzyć. Ciągle zapraszamy, byście wstąpili w nasze szeregi! ☺ Miłej lektury! A JEDNAK ZA SZKOŁĄ MOŻNA TĘSKNIĆ… A W NUMERZE: Zwycięstwo!.. s.2 Moja droga… s.3 Ferie ze śniegiem……. s.4 Miej serce dla zwierząt……..s.7 POZA TYM: Europa Większości z nas marzy się życie bez szkoły! Myślimy, jak to byłoby wspomaga…. s 6 cudownie, gdybyśmy nie chodzili do budy! I w marzeniach to nawet pięknie wygląda, ale mówię wam, że w rzeczywistości aż tak sielankowo Ostatni taki bal…………..s.6 bez szkoły nie jest. A wiem, co mówię…. Nazywam się Agnieszka Dziarska. Łatwo mnie rozpoznać – niewiele Oni o niej…..s.8 osób tacha ze sobą do szkoły kule☺! Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że to mój kaprys, fanaberia czy sposób zwrócenia na siebie uwagi. Tuż po „Mondrości” z gimnazjum okazało się, że i owszem – do liceum zostałam przyjęta, ale zeszytów…...s.8 pójść tam – nie mogę☺ ! Chociaż pierwszy semestr skończyłam… Dziwne? Dla Was od Nie bardzo… Po prostu jestem „klientką” nauczania indywidualnego. Was………...s.8 Cały pierwszy semestr komplikacje pooperacyjne w kolanie utrudniały mi chodzenie, dlatego to do mnie przyjeżdżali nauczyciele. Absolutna bomba!Powieść Fakt – ma to swoje plusy. Gdy nauczyciel tłumaczy temat tylko tobie, to w odcinkach! łatwiej jest go zrozumieć, a jak się czegoś nie rozumie, to wytłumaczy s.5 jeszcze raz. Poza tym – nie da się ukryć – specyfika nauczania indywidualnego daje mniejszą ilość godzin. Bywa więc i tak, że wszystkie godziny można odbyć w ciągu trzech dni (w zależności od spotkań z nauczycielami), a dwa następne wydłużają weekend☺. Na pierwszy rzut oka – pięknie! Tylko pamiętajcie o tym, że mniejsza ilość godzin to też i szybsze tempo, to często konieczność opuszczenia materiału, który wprawdzie nie funkcjonuje w wykazie obowiązkowym do matury, ale uatrakcyjnia lekcje, kształci umiejętności. Druga sprawa – uwierzcie! – w szkole, w klasie jednak raźniej! Można się pośmiać i skonsultować jakieś zadanie lub temat z koleżanką. Nie znaczy to jednak, że nie miałam dotychczas kontaktu z klasą. Moja wychowawczyni, jeszcze podczas nauczania indywidualnego, postanowiła zorganizować spotkanie z moją nową klasą tak, abym poznała wszystkich nowych kolegów i koleżanki. Większość znałam już z gimnazjum, ale fajnie było się z nimi spotkać. Utrzymywaliśmy też kontakt dzięki wszelkim zdobyczom technologicznym XX wieku. Teraz, gdy w II semestrze wróciłam do szkoły, każdy rozumie moją sytuację i pomaga mi w czasie przerw. Za to wszystkim dziękuję. Dobrze było wrócić do szkoły. Naprawdę! ☺ Agnieszka Dziarska str.2 Co w budzie piszczy WYGRAŁAM!!! Pomysł z wzięciem udziału w konkursie plastycznym pt: Mój region w Europie – plakat promujący Regionalny Program Operacyjny Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2007-2013 (uff! dziwne, że nazwa mnie nie wystraszyła☺)podsunęła mi pani Barbara Tyszczenko. Pomyślałam: czemu nie? Jestem w klasie maturalnej, dodatkowe oceny zdobyte w przyjemny sposób mogą się przydać☺ tym bardziej, iż nie trzeba było się zbytnio napracować po szkole☺. Udałam się do domu i narysowałam pastelami obrazek. Nie miałam żadnej wielkiej koncepcji, po prostu usiadłam i zaczęłam rysować. Kiedy uznałam, że cały twór wygląda w miarę przyzwoicie, postanowiłam zanieść go do szkoły. Okazało się, że format pracy jest za duży (A3), a czas na jej wysłanie mija za dwa dni! I co teraz?! Poddać się? Przecież żadna z moich prac i tak nigdy nie wygrała. Czy jednak poświęcić się i zrobić to jeszcze raz? Wybrałam drugie wyjście. Zastanawiałam się, czy uda mi się wykonać dokładną kopię wcześniej przygotowanej pracy. Mimo wszelkich obaw – udało się! Praca została wysłana. Nie liczyłam na zajęcie jakiegokolwiek miejsca, chodziło mi wyłącznie o dodatkową oceną, a w trzeciej klasie liczy się każda☺. Pewnego dnia, po powrocie ze szkoły, mama zapytała, czy już wiem? Co wiem? Wygrałaś! Wygrałam?! Ale co?! Okazało się, że dzwonili z biura marszałka województwa i powiedzieli, że moja praca zajęła pierwsze miejsce. I wtedy szok! Nigdy w życiu nie udało mi się niczego wygrać, a tu nagle takie osiągnięcie, w dodatku na szczeblu wojewódzkim! Wielka radość! Pamiętam, jak opowiadałam o tym wydarzeniu koleżankom, śmiały się i gratulowały. Fajne uczucie. Rozdanie nagród odbyło się w Bydgoskiej Operze Nova. Całą galę prowadzili redaktorzy z TVP (pamiętam, że był tam p. Misztal☺). Na scenie stały na sztalugach 3 oprawione zwycięskie prace – w tym moja. Sala wypełniona była po brzegi gośćmi i laureatami. Po wyczytaniu nazwiska każdej z nagrodzonych osób, na ogromny telebimie wyświetlano pracę, którą nadesłała. Nie zapomnę tego widoku. Nagrody wręczał sam marszałek województwa, pan Piotr Całbecki. Przyznano ex aequo trzy pierwsze miejsca, w tym jedno przypadło mi! Nagroda, którą otrzymałam, również była Moja wizja promocji regionu:-) wypasiona☺. Szczere mówiąc, nie spodziewałam się aż tak wysokiego „honorarium”☺ za obrazek wykonany w kilkadziesiąt minut. Był to aparat cyfrowy nie byle jakiej klasy i jakości oraz cała gama dodatków niezbędnych fotografowi – amatorowi☺. Radość moja nie miała granic! Jedyne, co mogę zrobić, to podziękować pani Barbarze Tyszczenko za to, ze umożliwiła mi wzięcie udziału w tym konkursie oraz zachęcić zdolną, acz leniwą młodzież☺ do brania udziału w różnych konkursach. A nuż i Wam się uda? Myślę, że moja skromna osoba jest znakomitym dowodem, że warto☺! Karina Błażejewicz Dumna zwyciężczyni PS. Plakat wisi w bibliotece w kalendarzu! Co w budzie piszczy str.3 MY ROAD Now I feel I'm on my road Now I feel I can change the world… Może ktoś z was kojarzy te pierwsze takty piosenki Blue Cafe? Taka przyjemna dla ucha liryczna ballada… No właśnie! Piosenka – jak większość – mówi o miłości, ale te dwa wersy doskonale pasują do sytuacji, w której znajduje się dziś każdy z nas, uczniów liceum. Każdy z nas szuka swojej życiowej drogi. Pierwszacy może jeszcze tego nie odczuwają, ale maturzyści (szczególnie ci, którym zależy☺) poszukują swej drogi coraz intensywniej. Może brzmi to trochę patetycznie i refleksyjnie, ale tak to już jest - im bliżej do matury, tym jakoś bardziej refleksyjnie się człowiekowi robi…☺ Dlatego wszyscy chcielibyśmy móc niedługo wypowiedzieć słowa tej piosenki w odniesieniu do własnego życia: Teraz czuję, że jestem na mojej drodze, teraz czuję, że mogę zmieniać świat… Wszyscy mamy jakieś hobby, zainteresowania i często właśnie z tym związane plany na przyszłość. Niestety, w konfrontacji z szarą rzeczywistością większość z nich odpada już na starcie. Przyczyny są prozaiczne – najczęściej brak perspektyw dla danego zawodu na rozwój czy w ogóle na znalezienie pracy. Dlatego, jak codziennie obserwuję, wielu z nas nie ma zupełnie pomysłu na siebie. Wielu zastanawia się: iść na studia czy do pracy, a jeśli już zdecyduję się dalej kształcić, to jaki mam wybrać kierunek studiów, żeby za te 5 czy 6 lat dostać pracę i być z niej zadowolonym? Ja też czasem mam kilka pomysłów tygodniowo na to, co robić dalej. I łapię się na tym, że prawie każdy zawód, o którym myślę, musi być związany z moją pasją. Wiem, że hobby są różne i czasem nie da się połączyć tego, co się lubi z jakimś konkretnym, racjonalnym zajęciem. Jednak wydaje mi się, że trzeba próbować, walczyć, szukać. Przekonuje mnie do tego zachowanie starszych, doświadczonych. Znam osoby, które kiedyś wybrały dobrą drogę i dziś mają pracę, którą naprawdę lubią. Ale znam też ludzi, którzy decydowali się na zawód, na który był akurat największy popyt, a dziś mają pracę, ale jej nie lubią. Od zakończenia studiów do emerytury mamy sporo czasu. Warto się więc zastanowić, czy naprawdę przez te 30 lat chcemy robić to, czego nie lubimy. Nie zrozumcie mnie źle – nie zachęcam nikogo do Miej odwagę popełniać wyboru zawodu zupełnie oderwanego od rzeczywistości, błędy. Rozczarowania, ale chodzi mi o to, abyśmy w tym, co wybieramy, próbowali porażki, zwątpienie to szukać cząstki tego, co naprawdę lubimy, bo praca to ważna narzędzia, którymi część w życiu człowieka. Nie warto też na siłę wybierać posługuje się Bóg, by zawodów prestiżowych, jak np. lekarz czy prawnik, bo do wskazać nam niektórych z nich potrzeba czegoś więcej niż zwykłych właściwą drogę.. chęci. Tu potrzebne jest poczucie misji, prawdziwe Paulo Coehlo powołanie, no i zdolności do wypełniania określonych zadań. Ważne jest też, aby wyobrazić sobie siebie w zawodzie, w którym planujemy pracować: czy będziemy w tym dobrzy, czy nadajemy się, czy nie znudzimy się szybko. Warto porozmawiać z rodzicami, poradzić się, przemyśleć ich słowa. Oni nie zadecydują za nas (a w każdym razie nie powinni), ale rozmowa z nimi może naprawdę pomóc – wiem o tym z własnego doświadczenia☺. Jakkolwiek patetycznie to zabrzmi: podejmujmy decyzje o swojej przyszłości racjonalnie, nie pod wpływem chwili, ale walczmy jednocześnie o swoje marzenia. Joanna Jankowska str.4 Co w budzie piszczy UROKI ŚNIEŻNYCH FERII Ferie zimowe to czas, w którym uczniowie odpoczywają od szkoły i nauki. Niektórzy z nas spędzają je w domu, siedząc przed telewizorem lub komputerem, inni zaś aktywnie korzystają z uroków polskiej zimy, która, jak wiadomo, w tym roku dostarczyła nam wiele śniegu i mrozu. Korzystając z okazji, już wcześniej zaplanowałem, jak wyglądać będą moje ferie. Uczestniczyłem w zimowisku, które trwało od 18 do 24 stycznia 2010r. i miało miejsce w Zakopanem, a dokładnie w Kościelisku. W obie strony jechaliśmy pociągiem w wagonach z kuszetkami. Podróż minęła bardzo szybko, gdyż całą drogę przespaliśmy i nim się spostrzegłem, byliśmy już na peronie w Zakopanem. Obładowani ciężkimi walizkami poszliśmy do czekającego już na nas busa, który zawiózł nas pod sam pensjonat. Na miejscu zjedliśmy pyszne śniadanie, po którym przyszedł czas na zakwaterowanie. Pokoje były przytulne, w niektórych podłączone były telewizory. Celem naszej wycieczki było nauczenie się jazdy na nartach, dlatego nie tracąc czasu już pierwszego dnia poszliśmy wypożyczyć sprzęt narciarski i samodzielnie uczyliśmy się jeździć. Drugiego dnia dołączył do nas instruktor, a że byliśmy pilną i posłuszną grupą już po południu zjeżdżaliśmy na prawdziwym narciarskim stoku – Budzowski Wierch. Każdy z nas dostawał indywidualne zadanie do wykonania, które wydawało się bardzo proste. Jednakże w praktyce nie były one wcale takie łatwe. Każdy z nas zaliczył upadek i to niejeden. Po dwóch dniach jazdy byliśmy tak wyćwiczeni, że instruktor zaproponował nam zjazdy na trudniejszym, ale z pewnością lepszym stoku w Witowie. Miał on ponad kilometr długości. Podczas pierwszego zjazdu Jazda na nartach jest jak wydawało mi się, że nigdy się nie skończy. Spędziliśmy tam wszystko inne w życiu (...) niezapomniane sześć godzin. Niezapomniane, gdyż jazda To tylko kwestia wiary pod gołym, gwieździstym niebem na zawsze zostanie w we własne siły naszej pamięci. Helen Fielding Bridget Jones – w Jazda na nartach jest ogromnym wysiłkiem dla nóg, które po pogoni za rozumem całym dniu jazdy bardzo bolały. Dlatego następny dzień (a był to piątek) dla relaksu zamiast na stok poszliśmy do AQUA PARKU, gdzie spędziliśmy trzy godziny. Popołudnie było dostosowane do chęci każdej z osób. Jedni poszli do kina, drudzy na zakupy, inna część grupy natomiast wybrała się na organizowane w tym czasie skoki narciarskie. Ostatni dzień był najlepszym ze wszystkich. Pierwszy raz ukazały nam się góry, które przez cały czas ukryte były w gęstej mgle. Dopiero wtedy poczuliśmy ten niepowtarzalny klimat, jaki panuje w polskich górach. Korzystając z pięknej pogody, ostatni raz poszliśmy na stok, w drodze powrotnej zrobiliśmy ostatnie zakupy i o godzinie 19:00 czekaliśmy już na pociąg powrotny. Wszystkim żal było opuszczać Zakopane i góry. Po kilkunastu godzinach zadowoleni wysiedliśmy na peronie w Iławie, gdzie czekali na nas stęsknieni i szczęśliwi rodzice. Jednym słowem, chwile spędzone na zimowisku na pewno nie były czasem straconym. Myślę, że wszyscy, w miarę swoich możliwości, nauczyli się jazdy na nartach. Już teraz mogę powiedzieć, że to był pierwszy, ale nie ostatni taki wyjazd w moim życiu. Karol Klonowski Co w budzie piszczy str.5 Witamy w kąciku nietypowym i dla nas całkiem nowym! Nasza koleżanka postanowiła podzielić się z Wami swoimi literackimi próbami. Dlatego też od tego numeru zaczynamy druk jej „powieści”….. w odcinkach! Mamy nadzieję, że z zapartym tchem będziecie śledzić losy Natashy. Ze swojej strony mamy nadzieję, że nasza współpraca z autorką przebiegać będzie sprawie i doczekamy końca utworu. Zapraszamy zatem do lektury… Proszę nie pytać o ciąg dalszy, bo sami dostajemy fragmenty na bieżąco i rozwój wydarzeń i dla nas jest zagadką☺! PRZEZNACZENIE rozdział pierwszy Siedziała na schodach, czekała na następną lekcję. Ze słuchawek, które miała w uszach, leciała uspokajająca ją muzyka. Uczęszczała do tej szkoły dopiero od trzech dni, lecz zdążyła poznać zasady w niej panujące i zdobyć kilku wrogów. Jej charakter nie sprzyjał poznawaniu nowych ludzi. Natasha Parker, bo tak się nazywała, była typem samotnika, który nie oczekiwał od nikogo akceptacji i szacunku. Zdążyła sparzyć się na swojej dobroci, więc nie chciała przeżywać kolejnych rozczarować. Miała kręcone włosy w kolorze kruczych piór, a szmaragdowe oczy dodawały jej uroku. Gładka cera o barwie kości słoniowej i usta w kolorze karmazynu sprawiały, że mężczyźni zawieszali na niej wzrok. Dzisiaj wciągnęła na siebie ciemny Tshirt oraz ciemne jeansy – rurki, które podkreślały jej zgrabną figurę. Na nogach miała czarne adidasy. Ubiór zależał od nastroju, w jakim się znajdowała, obojętne było, co powiedzą o niej inni. Zadzwonił dzwonek oznajmiający początek lekcji. Natasha podniosła się ze schodów, na których siedziała, zarzuciła plecak na ramię i ruszyła w kierunku sali historycznej. Chodziły słuchy, że dzisiaj zacznie ich uczyć nowy nauczyciel, który ma zastąpić starego profesora Nelsona. Staruszek uznał podobno, że czas już na zasłużoną emeryturę. Natasha nie wiedziała, ile jest w tym prawdy. Weszła do klasy. Niektórzy już siedzieli na swoich miejscach, lecz większość prowadziła rozmowy siedząc na ławkach. Natasha przeszła przez klasę i usiadła w trzeciej przy oknie - była to jedyna wolna ławka. W poprzedniej szkole miała przez pewien okres znajomych, więc nie siedziała sama, ale tu…. Dziewczyna wyjęła z plecaka podręcznik i zeszyt i spokojnie czekała na pedagoga. Wpatrywała się w okno, widziała chłopaków ze szkolnej drużyny podczas treningu. Ubrani w dresy biegli jeden za drugim. Natasha pogrążyła się w swoich myślach. Ocknęła się z zadumy, gdy w klasie nagle po hałasie ucichło. Skierowała wzrok na środek sali. Obok dyrektorki stał młody mężczyzna. Miał około trzydziestki i jakieś 185 cm. Spod koszulki ukazywały się zarysowania mięśni. Brunet o karnacji kawy z mlekiem; z ławki Natasha nie widziała jednak koloru jego oczu. Coś szeptał do dyrektorki, po czym ta wyszła z klasy. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, nowy odezwał się: – Nazywam się James Paine. Beata Nartowska Ciąg dalszy nastąpi… str.6 Co w budzie piszczy ACH, CO TO BYŁ ZA BAL! Trzeci rok nauki w liceum to nie tylko czas nerwowego oczekiwania na egzamin dojrzałości, ale także pora na studniówkę, czyli tradycyjny coroczny bal maturzystów, odbywający się na ok. 100 dni przed maturą. Uczniowie klas trzecich właśnie od niej rozpoczęli tegoroczne ferie. 16. stycznia o godz.18.00 stawiliśmy się zwarci, gotowi, pięknie ubrani i … umalowani☺ w restauracji „Myśliwska”. Najpierw były podziękowania i życzenia ze strony Pani Dyrektor i przedstawicieli klas I wszyscy razem do kółeczka☺ trzecich, potem tradycyjny polonez, no a później rozpoczęła się prawdziwa zabawa. Do tańca przygrywał nam zespół Fenix. Wszyscy bawili się bardzo dobrze, bo w końcu studniówkę ma się tylko raz w życiu ☺! Najwytrwalsi opuszczali parkiet o 5.30 rano. Na pewno każdemu z nas, maturzystów ta studniówka na zawsze pozostanie w pamięci, bo to w końcu nasza studniówka☺! A Wam, młodsi koledzy i koleżanki życzymy równie udanej zabawy na Waszych przedmaturalnych balach! Joanna Jankowska Jagiellończyk coraz atrakcyjniejszy Nasz „Jagiellończyk” udowodnił, że tam, gdzie chęci, tam i możliwości. Dzięki projektowi „Kreatywność absolwentek i absolwentów drogą do sukcesu zawodowego”, uczniowie klas zawodowych i technikum naszej szkoły zostali objęci dodatkowymi zajęciami, kursami i wyjazdami edukacyjnymi. Wnioskodawcą projektu jest Powiat Grudziądzki, autorami zaś nasi nauczyciele p. Urszula Jankowska, p. Barbara Tyszczenko i p. Michał Rymacki. Trzeba pamiętać, że włożyli w jego przygotowanie mnóstwo czasu i energii, niejednokrotnie przesiadując w szkole podczas letnich wakacji i gdyby nie ich chęci i zapał, nie mielibyśmy z czego korzystać. Wartość projektu wynosi 125 177,3 zł. Dodatkowe zajęcia są realizowane w ramach projektu 9.2 Podniesienie atrakcyjności i jakości szkolnictwa zawodowego Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Udział we wszelkich zajęciach jest bezpłatny. Jedynym wymogiem jest odpowiednie zachowanie (niech ci, którym zachowanie na semestr uniemożliwiło wyjazd – zaczną się w końcu właściwie prowadzić☺). Realizacja różnorodnych, dodatkowych form działań ma pozwolić nam uzupełnić braki edukacyjne, rozwinąć zainteresowania, zintegrować się z grupą i lepiej przygotować do egzaminów zewnętrznych. Dzisiaj właśnie, tj. 11 lutego, odbywa się wyjazd na Polagrę, czyli Międzynarodowe Targi Poznańskie. Zainteresowanie było spore. Do wyjazdu uczniowie nie dokładali ani złotówki, wszystko sponsorowane w ramach środków z powyższego projektu. Z wyjazdu skorzystać mogli ci, którzy w początkach roku szkolnego zapisali się na zajęcia dodatkowe realizowane w ramach projektu. Realizacja projektu potrwa do 17 czerwca 2011 rok Co w budzie piszczy str.7 HU! HU! HA! ZIMA ZŁA… Zima - jedna z czterech pór roku w przyrodzie, w strefie klimatu umiarkowanego. Charakteryzuje się najniższymi temperaturami powietrza w skali roku, umiarkowaną ilością opadu atmosferycznego, zazwyczaj zestaloną Pomagajmy, byle z głową... (zamarzniętą) formą opadu i osadu atmosferycznego, a większość świata roślin i zwierząt przechodzi okres uśpienia. Właśnie - tylko niektóre zwierzęta zasypiają na zimę, reszcie należy w jakikolwiek sposób pomóc, choćby dokarmiać je. Oczywiście – z głową. Bezmyślne dokarmianie może przynieść więcej szkody iż pożytku. Podejmuję ten temat, ponieważ od kilku dni w mojej okolicy wałęsa się samotny pies. Prawdopodobnie ktoś chciał się go pozbyć i wywiózł go daleko od domu tak, aby ten nie mógł wrócić. Może był nietrafionym prezentem świątecznym. Psiak jest wychudzony, zmarznięty i bardzo smutny. Chętnie przygarnęłabym go, ale niestety mamy już 3 psy i nie możemy mieć kolejnego. Kiedy taki samotny idzie przez pole, wychodzę na dwór i daję mu resztki z obiadu. W takich sytuacjach nie możemy być obojętni, a powinniśmy wykazać trochę inicjatywy i okazać serce, bo zima jest uciążliwa nie tylko dla ludzi, ale przede wszystkim dla zwierząt. Zajmijmy się też naszymi podopiecznymi. Szczególnie tymi na uwięzi. Budy dla psów należy uszczelnić, wypełnić słomą, dobrze by było przed wejściem do budy przybić zasłonkę z grubego koca. Metalowe łańcuchy nie mogą być zakładane bezpośrednio na szyję bez skórzanej obroży. W czasie największych mrozów należy psa spuścić, oczywiście na ogrodzonym terenie. To samo dotyczy kotów, które są nieprzystosowane do takiej zimy, jaką mamy obecnie. Pozwólmy schować się im w jakimś ocieplonym miejscu: mieszkaniu, stodole, piwnicy, szopie. Nawet stare koce lub kołdry czy worek karmy to duża pomoc dla schroniska, szczególnie zimą. Dokarmiajmy też dzikie ptaki. Nie dawajmy im jednak tego, czego sami nie zjemy, bo przyprawy, które znajdują się w naszym pokarmie, mogą im tylko zaszkodzić. Róbmy to jednak dopiero wtedy, gdy zacznie padać śnieg, bo inaczej możemy je przyzwyczaić i zniechęcić do odlotu. Zwierzęta przyzwyczajone do podawania pożywienia w jednym miejscu, przestają szukać go gdzie indziej, „rozleniwiają się" i uzależniają od człowieka. W sytuacji, w której ten z jakiś względów nie może dostarczyć im żywności, znacznie trudniej jest im „przestawić się" na naturalne jej zdobywanie, co w rezultacie prowadzić może nawet do śmierci zwierzęcia. Najprostszym sposobem na dokarmianie ptactwa jest wywieszenie w ogródku czy na balkonie zwykłego karmnika z pożywieniem: z ziarnem (dobrze byłoby zaopatrzyć się w te specjalnie przygotowane - „sklepowe”), słoniną (niesoloną!), białym chlebem (zdecydowanie nie za dużo!) i regularne czyszczenie go. To nas naprawdę niewiele kosztuje, a zmniejsza lub niweluje cierpienie tych stworzeń. Często deklarujemy swą miłość do zwierząt. Nie ograniczajmy się do miłego spaceru nad jezioro czy kanał i rzucenia suchego chleba ptakom. Może potrzeba naszych rąk w jakimś przepełnionym o tej porze schronisku? Może warto sprawdzić, czego im potrzeba? Pomóżmy zwierzętom przetrwać zimę!! Marta Berendt str.8 Co w budzie piszczy One o niej☺ W nowym semestrze do naszej klasy wróciła Agnieszka Dziarska, która z powodu choroby miała nauczanie indywidualne. Większość obecnej klasy znała ją z gimnazjum. Reszta osób mogła poznać naszą koleżankę dzięki spotkaniu na matematyce, które odbyło się 2 grudnia oraz na Wigilii klasowej, 22 grudnia. Wszyscy ucieszyliśmy się, że Agnieszka jest już z nami. Jesteśmy gotowi jej pomagać jak tylko będziemy mogli. Pewno widzieliście nie raz, jak idziemy w zwartym szyku – Aga, a za nią obowiązkowo ktoś z nas☺. Nie, nie jako ochrona☺. Po prostu staramy się pomoc Agnieszce dotrzeć do klasy: nosimy torbę, książki, itp. Logiczne przecież, że Agnieszka opierając się na kuli, utrudnione ma sprawne manewrowanie plecakiem☺. Nie izolujemy jej od klasy i traktujemy, jakby była z nami od samego początku, bo przecież jest jedną z nas. Na twarzy Agi pojawia się często uśmiech. Wydaje się nam, że jest szczęśliwa, że wróciła do klasy i może uczyć się razem z nami, a nie w samotności. Pomimo indywidualnego nauczania nasza koleżanka miała kontakt z klasą przez gadu, esy oraz naszą-klasę i na bieżąco wiedziała, co się u nas dzieje. Teraz już Agnieszka zostanie z nami do końca, z czego wszyscy są zadowoleni☺! Przy okazji gorące pozdrowienia dla Magdy F., drugiej naszej koleżanki, która uczy się w trybie indywidualnym. Magda Karpus Dla Was od Was Pozdrowienia dla Pana D I C K E N S A zRiD Pozdro dla BlaHy Dżordżi, Wjubej i Jipek Dla dziewczyn z II a i II b LO od objada Są chwile, co długo w pamięci zostają I choć czas płynie, same nie mijają, Są też osoby, które raz poznane, Nigdy nie będą przez nas zapomniane Z pozdrowieniami dla; Kaśki, Jowitki, Patrycji i Olki „Tusia” ☺ Z okazji zbliżających się Waletynek wszystkim zakochanym (aktualnie, kiedyś i w przyszłości) pozdrowienia i życzenia składa REDAKCJA Prosto z zeszytu Dzisiaj zaczynamy sławną już niemal na całą szkołę anegdotką. Wprawdzie nie pochodzi z zeszytu, ale warto sobie ją zapamiętać☺. Uczeń zalicza sprawdzian ze średniowiecza. Ma podać jedną z dat kończących tę epokę. - 1492 – pada odpowiedź ucznia. - Ale co 1492? – dopytuje nauczyciel. - Coś z Kolumbem, ale nie pamiętam. – zdradza uczeń Wtedy nauczyciel ze śmiertelną powagą: - Pamiętaj! W 1492 Kolumb wraz z psem Łajką został wystrzelony na orbitę okołoziemską!! Uczeń potakuje głową: - To jednak tego nie wiedziałem, ale już będę pamiętał! Po zanalizowaniu tego tekstu przeze mnie wybrałabym słowo mieć, ponieważ czułabym się bardzie doceniania i komfortowana, (sic!) Telimena nie grzeszyła urodą, co było widać przez to, że miała powodzenie u mężczyzn. (i z dziennika dla odmiany): Chowa się pod ławką i udaje, że go nie ma. Czekamy na dalsze Wasze „zaskakujące” opinie i analizy☺! Co w budzie piszczy: gazetka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Kazimierza Jagiellończyka w Łasinie Redakcja: Joanna Jankowska, Marta Berendt, Karol Klonowski, Patrycja Pliszczyńska, Weronika Marynowska Gościnnie „udział wzięły”: Karina Błażejewicz, Beata Nartowska, Agnieszka Dziarska i Magda Karpus